RANTUCHY Wśród paramentów używanych w

Transkrypt

RANTUCHY Wśród paramentów używanych w
FRANCISZEK KOTULA
R A N TU C H Y
ELEMENTY
K U LTU RY
LUDOW EJ
W
W YPO SAŻE N IU
KOŚCIOŁÓW
W śród paramentów używanych w kościele katolickim są takie,
które szerszemu ogółow i prawie nie są znane. C hociażby z tego
względu, że dla przeciętnego oka są najczęściej niew idoczne. W na­
szym wypadku mam na myśli obrusy ołtarzow e.
Duchow nym oraz służbie kościelnej dobrze jest wiadomym ,
że na ołtarzu, na którym odprawia się Msza św., muszą zn ajd o­
wać się trzy płócienne białe obrusy. Niezależnie od nakrycia,
które m oże być kolorow e, z aksamitu, sukna lub innego mate­
riału. T ego zadaniem jest przede wszystkim ochrona białych obru ­
sów przed kurzem. Zdarza się jednak często, że tego rodzaju na­
kryć na ołtarzach nie ma wcale.
Jeśli wierni zwrócą ju ż uwagę na obrus to jedynie na tzw.
wierzchni. Ten zazwyczaj jest tak szeroki, że zwisa z mensy, tak
z przodu jak i z boków , jest mniej lub w ięcej ozdobny, a to przez
zastosowanie haftu, wyszycia, k oron k i itp. W ierzchnie obrusy są
najczęściej nowszego pochodzenia, nawet z płótna bawełnianego.
Nie ten jednak jest przedm iotem naszej uwagi.
W edług przepisów, pod wierzchnim obrusem na ołtarzu muszą
być dwa spodnie. N ajczęściej jednak jest to płat obow iązkow o
lnianego płótna długości nawet do 5 m, zależnie od długości m en­
sy, złożon y na pół po szerokości. Dzięki temu właśnie tworzy
dwie warstwy. W chwili obecn ej jest to często płótn o ju ż fabrycz­
ne, cienkie, białe, ale ob ok takiego, zwłaszcza w w iejskich i kla­
sztornych kościołach spotyka się sam odziałowe, dość grube i sza­
rawe. W naszym wypadku i nie o te jeszcze chodzi.
Zatrzym ujem y się jeszcze w w iejskich i klasztornych k ościo­
łach, tak starych, jak i nowszych, do których przeniesiono dawne
paramenty kościelne. Tu i ów dzie zaglądnąwszy pod wierzchnie
obrusy można znaleźć spodnie, które swoim wyglądem muszą
378
FRAN CISZEK K O TU L A
[2]
zw rócić uwagę. Zastanawiającym czynnikiem będą wyszycia, raz
skromne, to znów bardzo bogate. Materiałem w takich wypadkach
jest cienkie sam odziałowe lniane płótn o, najczęściej dosyć już
sprane, bardzo często przetarte, nawet wręcz podarte, połatane.
W yszycia na takich obrusach przeważnie są wykonane samą tylko
nicią białą, czarną lub czerwoną, w yjątkow o inną, rzadko k o lo ro ­
wymi. Jeśli takie okazy znajdzie się na ołtarzach, to najczęściej
rów nież i w zakrystii w szufladach bieliźnianych. Bywa, że całe
góry.
Uważniejszy badacz po pobieżnym nawet przeglądnięciu stwier­
dzi, że niektóre ze starych obrusów robione były specjalnie dla
kościoła, a ściśle jako wierzchnie, ołtarzow e. Pow iedzą o tym
specyficzne ornamenty, typow o liturgiczne emblematy, nabożne
sentencje, a nawet w ersety; mogą się znaleźć datowane i z incjałami, n ajpraw dopodobn iej ofiarodaw ców .
P o odłożeniu tego typu okazów , mogą jeszcze pozostać „o b r u ­
sy” , które ze względu na długość, a przede wszystkim na cha­
rakter wyszyć i rozłożenie ich na pow ierzcłini płótna, należy wy­
k luczyć, aby robione były specjalnie do kościoła. Tego rodzaju
„ob ru sy” mają zawsze cztery łok cie długości (2,40 m ), zaś sze­
rok ość pojed yn czego sam odziałowego płótna (80— 90 cm ). Za­
gadkę tego rodzaju przedm iotów m oże rozwiązać jedynie etnograf,
znający dobrze części tradycyjnego ludow ego stroju kobiecego.
Otóż cechy pow yżej opisanych „ob ru sów 7" w zupełności odpow ia­
dają tzw. „rań tuch om — zaw iciom — podw ikom — odziewaczkom — odzieniom ” itd. i jeszcze inaczej nazywanym wierzchnim
okryciem k obiet. I tutaj wylania się zagadnienie, co to była za
część stroju.
D ość jeszcze powszechnie aż p od k oniec X IX w., w wielu wy­
padkach aż do I w ojn y światowej, a nawet jeśli chodzi o sta­
ruszki w niektórych okolicach to i w okresie m iędzywojennym ,
w yjątkow o i p o drugiej w ojnie światowej mężatki na wsi, po za­
czepieniu w łosów ow ijały głow y specjalnym i chustkami, zwanymi
„czep cow ym i — długimi — tulkami” — itp., dość powszechnie
rów nież rąbkami. B yły one sporządzane z najcieńszego, ln ia n e g o
płótna, cieniutkiego i rzadkiego, rów nież lnianego „rąb ku ” później
tiulu. Chustki te zdobion e były wyszyciami, koronkam i itd.
Na tym nie kończył się jeszcze strój k obiecej głowy. Jego
niejako koroną zarzuconą na głow ę ewentualnie na ramiona był
właśnie rańtuch. Zasadniczo miał cztery łokcie długości, s z e r o k o s c
pojedynczą sam odziałow ego płótna. Szata ta, zarzucana na głowę
lub ramiona zwisała po ciele aż poza kolana, a oba koń ce zgar­
niane były rękami do przodu. Czyżby w ięc takie kobiece szaty,
[3]
R A N T IC H Y
379
któr> mi stroiły się bogate km iotki znalazły się na ołtarzach, na
których w czasie ]Vlszy sw. kładzie się Najsw. Eucharystię?
awe( dość pobieżne zbadanie jakości i stanu zachowania
płótna oraz analiza nici, sposobu wyszyć, a przede wszystkim
ornam entów przekona nas, że rańtuchy zamienione na spodnie
obrusy mogą p och od zić nawet z X V II w., najm łodsze będą już
wytworem X X wieku. Nawet niezbyt stare kobiety doskonale pa­
miętają, że icłi babki, nawet matki miały po kilka, a conajm niej
po dwa rańtuchy. Na łożu śmierci uroczyście nakazywały, aby je ­
den z nich dać do trumny jako pośm iertne odzienie, drugi niemal
z zasady przekazywały do kościoła
D opiero dalsze dostawały się
córkom czy synowym. Tak w ięc, przedstawiony pow yżej i właści­
wie obow iązujący zwyczaj w zupełności tłumaczy fakt znajdow a­
nia się w kościołach nawet dużej ilości tej części k obiecego stroju.
I o co opisałem stwierdziłem osobiście na znacznej części w o­
jew ództwa rzeszowskiego, a w ięc na terenie diecezji przem yskiej
i tarnowskiej, także i krakowskiej. Jestem jednak przekonany, że
p odobn ie było i na innych terenach Polski.
Jeśli pam ięć i tradycja fakt oddawania do k ościołów najwspa­
nialszej części stroju k obiecego odnoszą do II połow y X IX i p o ­
czątku X X w., to zachowane bardzo liczne źródła archiwalne p o ­
zwalają to zagadnienie śledzić daleko w głąb czasu. D o najcen­
niejszych w tej materii źródeł należą w pierwszym rzędzie, nie­
stety rzadkie inwentarze kościelne, prow adzone przez skrupulat­
nych proboszczów , następnie p roto k o ły z w izytacji biskupich, d o ­
konywanych w X V II ale przede wszystkim w X V III w.
Najkapitalniejsżym źródłem , na jakie udało się natrafić, to
protok ół pow izytacyjny biskupa przem yskiego A . Fredry z k o ­
ścioła w Świlczy (dziś pow . R zeszów )2 w roku 1728. Oto co
stwierdza w bieliźnie kościelnej (m iędzy innym i):
„(R egin a Łagoszanka) dała rańtuch sztuczkowy na obraz.
Pracow ita Regina W ojton k a dała rańtuch jedw abiem czarnym
obszyty.
Jan Świstała dał rańtuch stary prosty.
Regina D ziedziczka po zm arłej có rce sw ojej dała baw ełnicę sztucz­
kową z czarnym jedw abiem na końcach.
1 F. K o t u l a .
s. 23 n.
Poszukiicanie m etryk dla stroju lud ow ego, Rzeszów 1954,
2 Archiw um D iecezjalne w Przem yślu (A D P ), rkps 160, k. 300 i 301.
8. Mieczysław K ociubiński, katecheta w Jarosławiu przygotow uje pracę o zaYV^n*U’ uPosa^en^u * wyposażeniu k ościołów diecezji przem yskiej do końca
111 w. Dla tego celu przeprow adził gruntow ne studia nad protokołam i
"iz y ta c ji biskupich i od niego otrzym ałem archiwalne w iadom ości o rańtu( iach, używanych w kościołach. Na tym m iejscu składam Mu podziękow anie.
380
14]
FR AN CISZEK K O TU L A
Item dala zawicie lniane.
Z o fia K antorka p o zm arłej córce sw ojej dała rańtnch rąbkowy
prosty.
Item zawicie lniane na końcach wyszywane czarnym jedwabiem .
G rzegorz Rządeczka dal rańtucłi sztuczkowy p o końcach jedwabiem
czarnym wyszyty.
Szymon Skupień p o zm arłej sw ojej żonie dał zaw icie sztuczkowe
na końcu jedw abiem czarnym wyszyte. Tenże dał rąbkow ane zawicie.
Item dał zawicie sztuczkowe na końcach czarnym jedw abiem wyszyte.
Faranowska stara dala p o zm arłej córce zawicie lniane proste, po
końcach zapałem czerwonym wyszyte” .
Takiego dokładnego wyszczególnienia nie ma w żadnym p ro ­
tokole tegoż biskupa; czyżby raz był skrupulatny, to znów nie­
dbały?
W yjątkow o szczegółowy przekaz zawdzięczamy chyba nie bi­
skupowi ale proboszczow i. Właśnie w Świlczy znajdowała się jakby
księga w pływ ów do skarbca kościelnego. K iedy inni p rob oszczo­
wie podaw ali ilość z bardzo ogólnikow ym i szczegółam i, to w Świl­
czy p rotok olan t przepisał do p rotok ołu rubryki z księgi w pły­
wów. A le niew ątpliwie dary dla innych k ościołów musiały być
podobn e jak w Świlczy.
W księdze swilczańskiej, w r. 1779 ówczesny proboszcz za­
notow ał:
„P o Reginie Skupniowy chusta szwabska z koronkam i i rańtucli.
Po Maryannie M orozow iczow y rańtucli z czarnym w yszyciem na
końcach.
Od w ieśniaczki z R ogoźnicy rańtucli stary i chustka nowa. oboje
z k oron k am i".
Zaś w roku 1780:
„P o Z o fii Szafranownie zm arłej rańtucli z obrębkiem nowym. Po
tejże chustkę lnianą z koronkam i” .
P rzykładów zdaje się aż nadto. Przeczytawszy zaś p rotok ół po
w izytacji w K osinie (pow . Łańcut) w roku 1721, a ściśle p o­
zy cję: „O b ru sów z czerw onym szyciem num ero 8, obrusów sta­
rych z czarnvm wyszyciem nr 4” — m ożem y przyjąć, że wszystkie
w ym ienione obrusy to nic innego jak rańtuchy, podane globalnie.
D opiero na k oń cu zapisano: „Z a w icie na obrus z um arłego” . M ogło
w płynąć do skarbca ot, przed kilku dniami i jeszcze nie przeisto­
czyło się w obrus.
Ogromną parafią była Żołynia, leżąca już na terenie Lasowiaków, ale granicząca z wsiami podłańcuckim i i ulegająca ich wpły­
wom. O to z w izytacji w r. 1727:
„Obrusów różnych w ielkich i m ałych z czerwonym
starych z czerw onym szyciem 7, z czarnym szyciem 2.
szyciem
37,
RAKTUCH Y
381
R ańtuchów z czarnym szyciem 4, z białym szyciem 2, z czarnym
zapałem 2” .
V Żołyn i w kościele w r. 1955 stwierdziłem bardzo wielką
ilość obrusów-rańtuchów i to z różnych regionów kostium ologicznych. T o samo w kościele bernardynów w Leżajsku, słynnym
miejscu odpustowym , dokąd ściągały pielgrzym ki z szerokiej o k o ­
licy. Stąd też różn orodn ość w yszyć, bo poch odzących z różnych
regionów etniczno-kulturow ych.
Bardzo wiele materiałów dla naszego zagadnienia przekazał
biskup przem yski, W acław Sierakowski, w p ołow ie X V I II w. Z je ­
go d opiero p rotok ołów m ożem y przekonać się, jakie masy róż­
nych strojów oddawali do k ościołów ch łopi, z dekanatów : rze­
szowskiego, łańcuckiego, przew orskiego i innych.
N adm ieniłem już pow yżej, że zdaniem tak archeologów jak
i etnografów , część stroju k obiecego, którą w naszych czasach
zwiemy rańtuchem lub zawiciein, ma swój początek jeszcze w n eo­
licie. R óżnica leżałaby tylko w tym, że w czasach neolitu i p óź­
niej, najpraw dopodobn iej
płat płótna, którym ow ijało się ciało
od góry ku dołow i był częścią ubioru, kiedy rańtuch należy już
do stroju. A le, ob ok rańtucha do ostatnich czasów w wielu o k o ­
licach była w użyciu „płachta-prześcieradło” bez żadnych z d o ­
bień, spełniająca chyba taką samą fun k cję w n eolicie 3. M ożnaby
więc przyjąć, że p odobn ie, jak to m iało m iejsce z innym i czę­
ściami stroju, rów nież i płachta p o zastosowaniu do niej elem en­
tów zdobniczych, a w ięc haftu, stała się częścią stroju ja k o rań­
tuch czy zawicie. K iedy się to stało? — trudno dokładnie określić,
wydaje się jednak, że bardzo dawno. A le są tereny, gdzie gruba
płachta z lnianego płótna bez zdobień jest jednak częścią stroju.
W czesnośredniow ieczny zachodni kronikarz stwierdza, że N iem ­
cy na p odbitych Słowian w V III i IX w. m iędzy inym i nakła­
dali rów nież daniny w p rześciera d łach 4. Na początku X II w.
Rugianie nie znali innego środka płatniczego, tylko p łó t n o 5.
Briickner termin „p ła c ić ” w yw odzi właśnie od „p ła tu ” płótna.
Jakiej on był w ielkości? Przypuszczać należy, że tak duży, jaki
można było uzyskać na pion ow ym warsztacie tkackim. B yły to
więc rzeczyw iście „p ła ty ” płótna a nie „sztu ki” , w pew nej mierze
też spełniające rolę pieniądza już w czasach now ożytnych, ale uzy­
skiwane na warsztatach poziom ych.
3
4
!954,
5
J. P r z e w o r s k a , U biory ludow e. Warszawa 1954.
G. L a b u d a , Słowiańszczyzna pierw otn a. W ybór tekstów .
s. 137.
Tam że, •. 160.
Warszawa
382
FRAN CISZEK
K OTU LA
[6]
Bardzo ciekawą w iadom ość p odaje kronikarz arabski z poł.
X w. wprawdzie z terenu Czech, ale można ją odnieść i do P o l­
ski 6. O tóż wyrabiano wówczas „...lek k ie chusteczki o nader cien­
kiej tkaninie na kształt siatki, które do niczego nie służą” . Otóż
te chustki spełniały w Czechach funkcję m onety obiegow ej. T ru ­
dno jednak brać dosłownie określenie, że „ d o niczego nie słu­
żyły” — że bezużyteczna rzecz była instrumentem wymiany. W ie­
my skądinąd, że gdzieindziej fun k cje m onety obiegow ej spełniały
muszelki, paciorki ale chyba tylko dlatego, że były powszechnie
używane jako ozdoby. W czasacłi now ożytnych złoto i bite talary
dlatego przede wszystkim miały w artość, że były przerabiane na
przedm ioty zbytku lub ozdoby. T o też najczęstszą ceną przedm iotu
złotego było określenie, ile zawierał w sobie czerw onych złotych.
W P olsce od dawien dawna znana była cieniutka tkanina lnia­
na, zwana rąbkiem . R ów nocześnie „rąbkiem ” aż do ostatnich
czasów nazywano płatek płótna, haftow any lub nie, którym mężątki ow ijały zaczepione głowy. Jest to typow y wyraz dwuzna­
czny. Zaś narzucanie płatka tkaniny na głowy kobiece b yło sto­
sowane od najdawniejszych czasów. Świadczą o tym liczne, śred­
niow ieczne obrazy religijne. Niewiasty występujące na tych obra­
zach mają na głow’ach szatki k rótkie lub też długie, gładkie łub
zdobione, coś jak późniejsze rąbki i rańtucliy. Czy owe cienkie
chusteczki, które zw róciły uwagę arabskiego podróżnika nie były
w ięc czymś, co później nazywano rąbkami, względnie zawiciami,
a w ięc cienką tkaniną używaną przez k obiety na strojenie głów.
Cenna i poszukiwana w' danym czasie rzecz, będąca i środkiem
płatniczym i artykułem daninowym, niew ątpliwie była przedm io­
tem p odarków i darów, którym i usiłowano zjednać sobie przy­
chylność czy łaskę czynników silniejszych, nadrzędnych. Przy­
puszczać należy, że najcieńsze najdelikatniejsze płótna km ieć o fia ­
rowywał feudałow i, feudał księciu lub królow i. A że wszystkim,
zwłaszcza w średniowieczu, ch od ziło o pozyskanie w zględów sil
nadziem skich, a w ięc Pana Boga i Matki Boskiej, w ierni oprócz
innych ofiar napewno składali w kościołach i p łótn o, tym bar­
dziej, że k ościół na różne paramenta kościelne potrzebow ał dużo
lnianego płótna.
O pierając się na różnego rodzaju źródłach i analogiach przyj­
m ujemy, że w średniowieczu stroje wszystkich stanów w wielu
szczegółach były, jeśli nie identyczne to bardzo podobn e. Nie ulega
wątpliwości, że kobiety wszystkich stanów nosiły rąbki i zawiciarańtuchy, jakie widzim y na średniow iecznych obrazach, a należy
[7J
383
R A S T lC m
tutaj jeszcze raz podkreślić, że średniowieczny malarz postaci na
obrazach treści religijnej nie ubierał w stroje panujące w spółcze­
śnie religijnym wydarzeniom w Palestynie, ale w stroje średnio­
wieczne, jakie widział na każdym kroku. R ów nież poeta czy k om ­
pozytor średniow ieczny względnie późniejszy, opiew ając w ydarze­
nia z życia Chrystusa czy Matki B oskiej, wyobrażał je sobie rów ­
nież w strojach współczesnych. Stąd w starych kolędach 7:
B o ubogą była, rąbek z głow y zdjęła,
W który D ziecię owinąwszy, siankiem
Go
okryła.
albo:
Zdjęła Panna sw ój rąbeczek z głow y,
Ściele w żłóbku Panu Jezusowi.
Pow yższe kolędy mają charakter ludow y. A le poniższa naj­
p raw dopodobniej wyszła ze sfer zam ożnych, m oże szlachty, bo
Matka Boska...
W jedw abny pas G o pow ijała
W jedw abną chustkę tuliła... 8
a rzeczyw iście, ob ok rąbków lnianych były i jedwabne.
P óźniej, w czasie drogi na G olgotę, jedna z niewiast, W ero­
nika, otarła Chrystusowi twarz „chu stą” , którą w w yobraźni
średniowiecznych łudzi zdjęła z własnej głowy. Śmiało możem y
ją utożsam ić z rąbkiem . I wreszcie, p o ukrzyżowaniu zdjęcie
z krzyża. P o odjęciu ciała opuszczono je na ziem ię na płacie
białego płótna. W edług tradycji K ościoła bezwładne ciało zło ­
żono na kolanach Matki B oskiej — stąd „P ie ta ” . Na obrazie L eo­
nardo da V inci, opartym właśnie na tradycji K ościoła, ciało Chry­
stusa p o zdjęciu z krzyża zostało ow inięte w długi płat płótna.
Tzw. „cału n turyński” stwierdza rów nież, że ciało Chrystusa zo­
stało p ołożon e na jedn ej p ołow ie długiego płatu płótna, a na­
kryte drugą połow ą.
Już wspom niałem , że na ołtarzu, na którym jest odprawiana
msza św. według przepisów kanonicznych muszą leżeć przynaj­
mniej dwa obrusy i to lniane. Niezależnie od nich na samym
środku jeszcze szerzynka-subkorporał, mały kawał rów nież lnia­
nego płótna. I oto nasuwa się przypuszczenie, że obrusy to echo
całunu, zaś subkorporał — rąbka. '
Średniowieczny malarz, z zasady realista, m ógł, a najpraw do­
podobniej to traktował ewangeliczny „p ła t płótna” jako rańtuch7 Pastorałki i k o lęd y, K raków 1833.
8 Iiok D oży w liturgii i tradycji, wyd. II, K atow ice 1932, 9. 105.
384
FRAN CISZEK
K OTU LA
[8]
zawicie, a który widywał na porządku dziennym. W Muzeum D ie­
cezjalnym w Tarnow ie znajduje się tryptyk z Zassowa k. R ad o­
myśla W ielkiego, z lat 1470— 1480, na którym wszystkie niewiasty
mają na sobie wyszywane rańtuchy. Na prawym skrzydie tryp­
tyku, w górnej części przedstawione jest zdjęcie z krzyża, zaś na
dolnej ciało Chrystusa spoczyw ające ju ż na ziemi, na płótnie.
Otóż charakterystyczne; owe prześcieradło jest wyszywane iden­
tycznie jak rańtuch Matki B oskiej.
Pow yższe upoważnia do postawienia jeszcze dalej idącej h ip o­
tezy, a m ianowicie, że m oże nawet od bardzo dawna kobiety czuły
się upraw nionym i do oddawania swrych płócien n ych ok ryć na uży­
tek kościoła i to na ołtarze, na k tórych w czasie mszy św. ksiądz
kładł Najświętszą Eucharystię. Nie ulega wątpliwości, że robiły
to przede wszystkim dla pozyskania sobie łask i w zględów nieba.
W ydaje się, że tylko tą hipotezą można wytłum aczyć fakt znaj­
dowania się w kościołach istnych mas rańtuchów, używanych
jako obrusy ołtarzow e.
W muzeach polskich znajduje się duża ilość średniowiecznych
obrazów różnego pochodzenia, a na nich wiele kobiet ubranych
w rąbki i rańtuchy. Zestawić jednak p och odzące z południa i p ół­
n ocy, stwierdzi się różnicę a m ianow icie w tym, że na p ołu d n io­
wych tak rąbki jak i rańtuchy są przeważnie haftowane, natomiast
na półn ocn ych haftów prawie nie spotyka się. Malarze, wzgl. rzeź­
biarze, polich rom ując postaci na brzegach szat zaznaczali wyszy­
cia bądź nakładając plastycznie białą farbę, bądź zaznaczając je
koloram i. W śród m otyw ów hafciarskich widzi się coś w rodzaju
obrąbka-Diłki, jaki często spotyka się na rańtuchach, a o b ok tego
jakby plastyczną dekorację w form ie gruzełków czy guzków ®.
Fakt ten m oże m ieć powiązanie z podobnym zjawiskiem , ja­
kie obserw ujem y na terenie Czech. Tam rów nież k obiece nakry­
cia głów na krawędziach były bądź gładkie bądź wyszywane, jak
to stwierdzają liczne, średniowieczne obrazy 10.
Z w rócić należy tu specjalną uwagę na jeszcze inny fakt, a mia­
n ow icie: na obrazach gotyckich czeskiego pochodzenia kobiety
mają na głowach wyłącznie rąbki, nigdy rańtuchów. Na obrazach
i rzeźbach śląskich (w Muzeum we W rocław iu) spotyka się już
9 Niem al w identyczny sposób dekorow ały rańtuchy kobiety w Jodło­
wej k. Pilzna, pow . Dębica (znajdujące się w kościele w J.) a być może
i w całej ok olicy . P od ob n ej dekoracji nie spotyka się nigdzie indziej.
10 O. Ś t r o fi k o w a, D ie Mode d er gotisch en Frau, Prag 1954, tabl. 99,
112, 124 itd.
M a t e j ć e k P e l i n a , Czech G othig Painting 1350— 1450, Praha 1950,
a. 9, 14, 16, 26, 45, 186.
[9]
R AŃ TU CH Y
385
i rąbki i rańtuchy, gładkie i wyszywane
Właśnie na śląskich
rąbkach i rańtuchach znajdują się namalowane poprzeczne pasy,
być m oże malarze w ten sposób stwierdzali ówczesne hafty. P o d ­
różnik niem iecki po Polsce w końcu X \ III w. jako pew nego ro ­
dzaju egzotyczne zjawisko opisuje, że widział kobiety „...z długim
płatem białego płótna, które zwisa po obu stronach ich twarzy
i okrywa ich ciała...” , czyli niewątpliwie w rańtuchach ls. Pośre­
dnio stwierdza, że coś p odobn ego widział tylko w Polsce, a napewno nie widział tego w Niem czech.
W nowszych czasach a w ięc w X I X względnie w X X wieku,
w strojach ludow ych w środkow ej E uropie, część stroju, którąby
można zestawić z naszym rańtuchem -zawiciem , występuje bardzo
rzadko ls. W ystępuje w ięc we w schodniej części Prus 14, a co
można bardzo tłum aczyć reliktam i polskości. D o pew nego sto­
pnia wpływam i kultury polskiej można tłum aczyć obecn ość czer­
w ono wyszywanego rańtucha w Estonii 15. I wreszcie spotykam y
go na Morawach 1B. A le stosunki m iędzy Polską, zwłaszcza p o ­
łudniową, a Morawami były dawne i liczne, w pewnym stopniu
jest to ta sama kultura.
Opierając się na pow yżej przedstaw ionych faktach, rańtuchzawicie można w pewnej m ierze uważać za zjawisko specyficznie
polskie i to od czasów bardzo dawnych. Sam zaś wyraz „rań tu c ir , termin niem iecki, m ógł pow stać nawet w samej P olsce, ale
na określenie rzeczy m iejscow ej, nie im portow anej.
Jest faktem — zjawisko to potw ierdziły liczne badania —
że rańtuchy znajdują się tylko w w iejskich kościołach, w m iej­
skich prawie ich nie ma. Czyżby to wskazywało, że noszone były
tylko na wsi... w miastach nie? W rzeczywistości powyższe dow o11 Muzeum D iecezjalne w W rocław iu, Wystawa stała, nr 39, 42, 168,
173 i Muzeum Śląskie — Tryptyk z Żagania 1499.
12 K r u n i t z, O ek onom isch-T ech nologische E n cyklopad ie, Berlin 1787.
13 W b ib liotce Muzeum E tnograficznego w K rakow ie znajduje się duża
ilość różnego rodzaju album ów i prac o strojach ludow ych środkow ej i p o ­
łudniow o-w schodniej Europy, bardzo szeroko i szczegółow o opracow anych.
^ wielu krajach ta część stroju jest zupełnie nieznana, nawet w jakichś
szczątkowych postaciach. Dziś trudno stw ierdzić czy była nieznana, czy bar­
dzo wcześnie wyszła z użycia.
14 A. K r e t s c h m e r , D eu tsch e V olkstrach ten , Lipsk [1870]. Rańtuch
Występuje na tabl. X II pt. „L ith auen ” .
lj Eesti Rahva Museum — H elm i K urrik 1938, tabl. V II.
16
A. L i e b s c h n e r, Narodni K r o je Sloranskie, Praga, tabl. pt. „V aasky krój m oravsky” . C h. H o 1 m a, Poasant A rt in Austria and H ungary,
ryc. 338 „M orayia” .
25 — Nasza Przeszłość
386
FR AN CISZEK K O TU L A
[10]
dzi, że na wsiach rantach zachował się najdłużej, miasto porzu ciło
go wcześniej, najwcześniej zaś dw ór. D o pewnego jednak czasu,
niezbyt odległego rańtuchy nosiły wszystkie stany, p odobn ie jak
zresztą inny charakterystyczny szczegół k obiecego stroju tj. cze­
piec ł7.
W X V I w. pisze M. Rej 18: „P rzedsię wszystkiego mało, zawżdy
nie dostaje, kupisz dziś koszulkę, jutro chce rańtuszka” , a prze­
cież swoje słowa kierował pod adresem bogatej szlachty. Jeszcze
do połow y X V III w. odnoszą się słowa rzekom ego pam iętnika:
„M arysia wyszywa rańtuch bardzo ładny na izabelowym muśli­
nie”
Szlacheckich rańtuchów zachow ało się niewiele. Zresztą, może
są w muzeach tu i ówdzie, jednak zostały inaczej nazwane, np.
w Muzeum N arodow ym w K r a k o w ie 20 płat haftow anego rąbka
z X V II w. określono raz jako szarfę, to znów szal. A le tenże sam
przedm iot w „Inw entarzu Świątyni Sybilli w Puławach w mie­
siącu lipcu 1815 roku spisanym” określon o: „rańtuch biały zlo­
tem i srebrem haftowany po Marii Ludw ice” (żona W ładysła­
wa IV ). Ci przedm iot określili właściwie, przepisujący inwen­
tarz w X X w. terminu „rań tu ch” ju ż nie rozumiał, przedm iot
określił niewłaściwe. Mając wciąż na uwadze strój ludowy, należy
stwierdzić, że specyficznym elem entem dekoracyjnym stroju dziew­
czyny, jego uzupełnieniem była wyszywana chusteczka niesiona
w ręce. A le niezależnie od dekoracyjn ej spełniała ona jeszcze inną
funkcję, a m ianowicie podobną jaką w średniowieczu spełniały
płaty płótna. Dziewczęta ofiarow ały je przede wszystkim, a na­
wet niemal wyłącznie ch łopcom , chociaż ostatnio ju ż jako symbol
aniżeli konkretną wartość. Darem tym pośrednio oświadczała, że
obdarzony ch łopiec jest jej miły i bliski. Przyjęta chusteczka była
do pew nego stopnia sym bolem z a rę cz y n 2t.
Zw yczaj powyższy mający charakter wybitnie społeczny zna­
lazł odbicie w tysiącach pieśni ludow ych na terenie całej P o ls k i" .
Chłopiec jeśli chusteczkę przyjął, winien być ofiarodaw czyni wier­
ny, zw rócenie jej było rów noznaczne z zerwaniem stanu narze17 J. S t. B y s t r o ń, D zieje ob yczajów
dawnej P olsce, t. II, s. 460, 462.
18 M. R e j, W izeru nek własny, 1560.
19 K . z T a ń s k i c h H o f f m a n o w a , D ziennik F. K rasińskiej, Zło*
czów 1892, s. 44.
20 Muzeum N arodow e K raków X I I I , t. 89, rkps ew. X V II/23 3 9 , po*. 5 •
21 T. S e w e r y n , Kultura ludowa O drodzenia, Polska Sztuka Lud
1954/4, s. 203— 4.
22 O. K o l b e r g , Lud (wszystkie tom y).
[11]
RAŃ TU CH V
387
czeństwa. W iele tych pieśni z ok o lic Rzeszowa i Łańcuta zebrał
A. Saloni 2S.
Specjalną okazją do ofiarow ania chusteczki było czyjeś we­
sele, na które została zaproszona dziewczyna i je j sympatia.
W Rzeszowskim, a specjalnie k olo Łańcuta i Przeworska, m ężczy­
zna w ystępujący na koniu obow iązująco przypinał za pas po
w ierzchu żupana białą chustkę, którą dawała mu jego d ru ż k a 24.
Naturalnie, dziewczyna dla pozyskania sobie w zględów chłopca
przygotow ała dla niego chustkę jak najstrojniej wyszywaną.
Czy był to tylko zwyczaj lu d ow y? W ydaje się, że raczej o góln o­
narodow y, czy używając współczesnego terminu ludow o-narodow y,
bo w Muzeum N arodow ym w K rakow ie znajduje się X V II-w ieczna
chusteczka jedwabna, a na niej o p rócz bukieciku wyhaftowany
napis:
„JE ZU S M A R IA JUZEF NIECH BE N D ZIE Z NAM I
TE CHU STKĘ W ASMOSCI DA JE — A SAM A Z IC L IW O
ZO STAJE ” .
23
A. S a l o n i , Lud R zeszow ski (pieśni zbierane w latach 1899— 1900),
Materiały antropologiczn o-archeologiczne i etnograficzne, t. X , K raków 1908:
„S iedzi se Kasieńka pierścionki pu cu je, chustecki cyruje
Podaruj mi jedne, chustecke jedw abne, Kasieńku nadobna.
Ja byta darowała, k iej się ojca b oję, hej leli ja” .
(s. 166, Bzianka)
„J ed zie m ój Jasienko, bo ja go poznała,
W yw ijo chustecko, co jo jem u dala” .
(s. 174, Trzciana)
„P oszła do skrzyneczki przebierać chusteczki
I nalazła tam jed w ob n o w różow e kw iateczki” .
(s. 291, G orliczyna)
Z ok olic Rzeszowa:
„O d Francyi jadę, szabelką tocę,
W ynieś mi chusteczkę, m oja najm ilejsza,
O to cię prosę.
Ja ci nie wyniesę, bom nie powinna
Niechaj ci wyniesie * Francyi inna” .
(ze zbioru prof. W. Długosza)
„Iłe m ci się chusteczek nadawała,
Ani jed n ej tobiem nie wymawiała.
Tyś mi piwka dał, toś mi nawymawiał
Żem cie nie chciała” .
(z repertuaru S. K otu li z G łogow a)
-M am chusteczkę wyszywaną, w wszystkie cztery rogi,
K ogo lubię, k ogo kocham , rzucam mu p od nogi.
T ej nie lubię, tej nie kocham , tej nie pocału ję,
A chusteczkę wyszywaną tobie podaruję” .
(śpiewana w czasie specjalnej zabawy)
24 F. K o t u 1 a, Strój łańcucki, W rocław 1955.
388
FR AN CISZEK
K O TU LA
[12]
W inwentarzu zaś napisano:
Chustka biała, kartonow a, brzegiem jedwabiem haftowana (1503)
<lany przez panią Firlejow ą swemu przyjacielow i, któren ją do K o­
ścioła Janow ieckiego oddał - 5.
Pani F irlejow ą chciała pozyskać sobie jakiegoś tara przyjaciela,
zaś ów przyjaciel względy Pana Boga, chociaż... m oże chusteczka
była tylko wyrazem w dzięczności. Tak szlachecka, jak mieszczań­
ska czy chłopska chustka lub rąbek, ofiarow ane do kościoła m ogły
być używane jako szerzynki (subkorporaly) w pierw otnym stanie
ew. p o przeróbce. Rzeczyw iście z czymś podobn ym spotykam y się
w starych inwentarzach kościelnych, i tak: w Przybyszów ce koło
Rzeszowa pod rokiem 1745 zanotow ano ~e :
Szerzynek abo rąbków ośm.
W H yżnem k oło Rzeszowa inwentarz z roku 1722 stwierdza
między innym i 27:
szerzynki alias zawicia:
szerzynka lanna w około zapałem czerw onym w kwiaty szyta ze
strzępkami (frendzlam i)
szerzynka lanna po koń cach cyrkowana (z mereżkami) ze strzęp­
kami
szerzynka rąbkowa krótka z fartuszka.
Szerzynki, tak zdobion e jak pow yżej, poprzedn io m ogły być
tylko chustkami. Jeśli chodzi o trzecią, przerobioną z fartuszka,
to p odob n ych w ypadków spotyka się sporo. K obiety ofiarow yw ały
do k ościołów różne części stroju, zresztą nie tylko ch łopki, rów ­
nież i królow e *®.
K lasyczny przykład został zanotow any w księdze m. K ołaczyc
pod rokiem 1780 29. Pytana p o schwytaniu złodziejka strojów , co
z nim i zrobiła, m iędzy innymi wyjaśnia:
Dałam X dzu Prebendarzow i do kościoła
ją c że to po matce m ojej.
[13]
RAŃTUCHY
389
rych kościołach możnaby w ięc znaleźć stare, haftowane chustki,
tak chłopskie jak i szlacheckie, czy mieszczańskie.
W Muzeum N arodowym w K rakow ie jest jeszcze drugi rańtuch z X V II wieku rów nież bogato haftowany, też inaczej na­
zwany 30. Cenne, szlacheckie rańtuchy, ofiarow ane do k ościołów ,
nie były używane jako obrusy, ale jako tu w aln ie31. W Muzeum
w Rzeszowie znajduje się płat rąbku wspaniale haftowany, który
niemal do ostatnich czasów używany był jako tuwalnia, a jest
niewątpliwie szlacheckim rańtuchem 32.
W kaplicy zam kowej w R zeszowie w połow ie X V III w. znaj­
duje się aż 14 tu w a ln i33. Z opisu sądząc są to n ajpraw dop odob­
niej dawne szlacheckie rańtuchy, a właściwie to magnackie, bo
przypuszczalnie ofiarow ane przez Lubom irskie. Jedna z nich jest
zrobiona „...z fartuszka m uślinow ego” . O fiarow anie do k ościołów
na różne szaty części stroju jest w X V II i X V III wieku bardzo
powszechne 34.
W ielką ilość rańtuchów stwierdzają rów nież p rotok oły p ow i­
zytacyjne w diecezji krakowskiej 35. I tak: w Makowie w 1748 nie­
zależnie od obrusów z białym , czerw onym i czarnym szyciem , znaj­
dowało się „rańtuchów przerabianych 13” . W śród 84 obrusów napew no znaczna część to dawne rańtuchy. W Sidzinie w ustępie
„insza bielizn a" p rotok ół w yszczególnia:
„R ań tu ch ów w zoreczkiem szytych
7
„
z czerw onym szyciem
8
,,
czerw ono przerabianych
7
„
biało przerabianych
4
,,
z czarnym szyciem
7
„
z karmazynein
2”
W sumie znaczna ilość, bo 45 sztuk.
W P iotrow icach wizytator znalazł w sumie rańtuchów 15,
z różnorakim szyciem , w Sulicow icach razem 17 sztuk. P od obn ie
było w innych kościołach.
chustkę wyszywaną, uda-
W tym wypadku złodziejka darem chciała zapewnić sobie po­
m oc Pana Boga w ukryciu kradzieży. W śród param entów w sta25 Zdaniem dr M. Rychlew skiej rok 1503 został dopisany (dohaftowany)
później, nie w iadom o z jakiej przyczyny.
26 A D P rkps 175, k._154— 6.
27 Tam że, rkps 159, s. 1602— 3.
28 T. M a ń k o w s k i , Polskie tkaniny i h afty, W rocław 1954, s. 16
•
29 Arch. Państw. K raków , Księga m. K ołaczyc z lat 1779— 1802, s. »
wpis z 17 IV 1780.
30 Muz. Nar. K raków — Dz. tkanin nr inw. 72740.
31 Tuwalnia to płat tkaniny m niej lub w ięcej bogato zd ob ion ej, używa­
nej w czasie błogosławieństwa Najśw. Sakramentem.
32 W kościele w H aczow ie pow . K rosno znajdowała się tuwalnia, która
niewątpliwie pierw otnie była rańtuchem . Z robiona była z rąbka (cieniutka
tkanina lniana) i bardzo bogato haftowana białą nicią.
33 Ossolineum rkps 4888 k. 21 a-b i Słownik Lindego.
34 ^ testamentach, znajdujących się w księgach m iejskich w Rzeszowie,
ańcucie, w Przeworsku i w Jarosławiu spotyka się mnóstwo legatów na rzecz
osciołów właśnie w postaci różnych części stroju.
3> Arch. Kurii M etropol. w K rakow ie, t. X X X V . Z w izytacji bp Zału­
skiego w r. 1748 — Oświęcim i Zator.
390
FRAN CISZEK
K O TU L A
[14]
Przy niniejszym zjawisku jed n o należy m ieć na uwadze; k o ­
bieta rańtuch sprawiała w krótce po ślubie, ewentualnie otrzym y­
wała go od matki, o ile ta miata ich kilka. A zamożne km iotki
miały ich dużo, różnie szytych, bow iem specjalnie okoliczn ości
wymagały określonego koloru. Np. w adwencie i poście nie w olno
było nosić kolorow ych, tylko białe. Że zaś rańtuchy były noszone
stosunkowo rzadko i nadzwyczaj szanowane, m ogły przetrw ać,
przechodząc z matek na córki, nawet do wieku. K ościołow i mogły
też służyć dziesiątki, a nawet setki lat. Dziś spotyka się je we
wsiach, w którycli już najstarsze kobiety nie pamiętają tej czę­
ści stroju nawet o niej nie słyszały. W ięc obrus, dawny rańtuch,
zanotow any na końcu X V II lub na początku X V III w. m ógł p o ­
ch odzić nawet ze schyłku X V I stulecia. Z tego prosty wniosek, że
w'iele dziś spotykanych egzem plarzy m ogło powstać nawet
w X V III lub na początku X IX w.
Stwierdziliśmy pow yżej szerokie tak w czasie jak i przestrzeni
zjawisko, że k obiety z wszystkich stanów ofiarow yw ały do k ościo­
łów najozdobniejsze części swych strojów , tj. rańtuchy i chustki.
Tutaj przech odziły na ołtarze, na których odprawia się ofiara
Mszy św. W ten sposób dostępow ały bardzo w ysokiego awansu.
Musiała w ięc w tej materii działać jakaś niezwykle silna legity­
macja.
W edług naszej hipotezy były nią, tak nauka jak i tradycja
K ościoła, m ówiące, że po narodzeniu Chrystusa Matka Boska p o ­
wijała Go chustką zdjętą z głow y, zaś po śm ierci w chustę, jaką
ówczesne k obiety odziewały s ię 36. Te części ubioru czy stroju,
przynajm niej od średniowiecza zwią się u nas rąbkiem i rańtuchein
(zaw iciem ). Poniew aż wieś z natury jest bardziej tradycyjna, naj­
dłużej więc kontynuowała dawny strój, który niegdyś wspólny był
wszystkim stanom. Stąd też w kościołach najw ięcej zachow ało się
chłopskich rańtuchów, a tylko nieznaczna ilość mieszczańskiego
ew. szlacheckiego pochodzenia. Są one d ow odem głębokiej wiary
naszego ludu i świadectwem w ielkiego przywiązania do tradycji.
Powyższem u zjawisku wiele zawdzięcza historia kultury ludo­
w ej. W yłącznie dzięki niemu zachow ało sie wiele okazów sztuki
ludow ej z ubiegłych w ieków, w tym wypadku haftów , świadczą­
cych dobitnie, że w przeszłości kultura ludowa stała bardzo wy­
soko. A le to już inne zagadnienia S7.
38 Zagadnienie to autor konsultow ał z śp. ks. p rof. dr Janem Kwolkiem ,
kanclerzem K urii B iskupiej w Przemyślu.
37 A u tor niniejszego artykułu przygotow uje większą pracę na temat haftów , ja k o działu sztuki lu dow ej, opartą w dużej mierze na okazach zacho­
wanych w kościołach w ojew . rzeszowskiego.
M
I
S
C
E
L
L
A
N
E
A
Z O F IA LESZCZYŃSK A
ŚREDNIOW IECZN E STA T U T A W IK A R IU SZÓ W
K A T E D R Y K R A K O W SK IE J
W ikariusze k ościołów katedralnych i kolegiackich, vicarii perpetui, w ystępujący w Polsce ju ż z końcem X II w. spełniali rolę
zastępców prałatów i kanoników w wykonyw aniu ich obow iązków
w zakresie liturgicznej służby kościelnej i łączyli się w k orp oracjęcollegium , communitas vel universitas vicariorum , odpow iednik
kapituły kanoników .
Statuta regulujące prawa i obow iązki wikariuszów, określające
ustrój kolegium i sankcje w obec jeg o członków spełniały taką
rolę, jaką spełniały statuta kapitulne i pod ich też wpływem
powstawały *.
Najstarsze znane polskie statuta wikariuszowskie zostały
uchwalone 11 II 1301 r. przez kolegium wikariuszów katedry
wrocławskiej i przechowały się w redakcji z końca X V w.2. Z a­
chowała się też w iadom ość o ustanowieniu w r. 1354 statutów
wikariuszów kolegiaty świętokrzyskiej we W rocław iu aprobow a­
nych bullą papieża Innocentego IV 30 IV 1360 r.3. Ogłoszone
przez ks. St. Chodyńskiego statuta wikariuszowskie katedry w ło­
cławskiej pochodzą z r; 1470 4.
W ydawane poniżej statuta wikariuszów katedry krakow skiej
zachowały się w k opii z pierwszej p ołow y X V I w. Spośród opa1 St. Z a c h o r o w s k i , R ozw ój i u strój kapituł polskich w w iekach
średnich. K raków 1912, s. 91— 94.
2 W ydal je J. H e y n e, D ok u m en lirte G esch ichte des Bistliums und H ofstiftes Breslau. T. I. Breslau 1860, s. 672— 690 w przypisie. Nie znal ich
Zachorow ski (1. c., s. 263) i uważał za jedyn e wydane statuta w rocławskie.
3 T h e i n e r. V etcra monumentu P olon ia e et Lithuaniae. T. I, s. 593—
395.
4 St. C h ó d y ń s k i, W ikariusze kated ry w łocław skiej. (C ollegium vicari°ru m ). W łocław ek 1912, s. 203— 220.

Podobne dokumenty