Strategia otworu w ścianie, czyli prawnicy jutra według

Transkrypt

Strategia otworu w ścianie, czyli prawnicy jutra według
GGawędy
adwokata bibliofila
Andrzej Tomaszek
Strategia otworu w ścianie,
czyli prawnicy jutra
według Richarda Susskinda
Kiedy menadżerom w firmie produkującej
narzędzia elektryczne wyświetlono podczas
szkolenia slajd z wizerunkiem wiertarki, zgodnie potwierdzili oni, że to jest właśnie produkt,
który sprzedają klientom. Odpowiedź ta nie
zadowoliła szkolących. Na ekranie pojawił się
slajd przedstawiający wywiercony tą wiertarką otwór w ścianie, a szkolący wyjaśnili, że to
otwór, a nie narzędzie do jego wywiercenia jest
produktem, za który płaci klient. Taką właśnie
anegdotą profesor Robert Susskind ilustruje swoje rozważania o tym, czego poszukują
klienci, zwracając się o pomoc prawną, i jak
szkodliwa jest u prawników „mentalność wiertarki”, w swojej nowej książce pod wymownym tytułem Prawnicy przyszłości (Tomorrow’s
Lawyers. An introduction to your future, wyd.
polskie Wolters Kluwer, Warszawa 2013, tłum.
M. Grala-Kowalska).
Na pozór książka ta mogłaby mnie nie dotyczyć. Właśnie minęło dwadzieścia pięć lat od
mojego egzaminu adwokackiego, a autor kieruje ją przede wszystkim do młodych prawników, którzy jego zdaniem będą przez dwie
kolejne dekady aktywnie uczestniczyć w zmianach branży, donioślejszych niż w ciągu dwóch
poprzednich stuleci. „Należy się spodziewać
– pisze Susskind – że w ciągu kolejnych 20 lat
metody pracy prawników ulegną znacznym
zmianom. Pojawią się zupełnie nowe sposoby świadczenia usług i tryb obradowania sądów. Tradycyjne kancelarie, które nie nadążą
za tym procesem, będą skazane na porażkę”
(s. 25). Zakładając zuchwale, że będę wykonywać zawód adwokata jeszcze drugie ćwierćwiecze, z zainteresowaniem przeanalizowałem
wywody absolwenta Oxfordu, kawalera Orderu Imperium Brytyjskiego i profesora z ponad
dwudziestoletnim stażem w jednej osobie
i – z zastrzeżeniem odmienności pomiędzy
brytyjskim i polskim środowiskiem prawnym
– stwierdziłem, że są one warte uwagi polskich
adwokatów. Zachęcam do przemyśleń także
kolegów starszych ode mnie adwokackim stażem, bo zdaniem autora „(…) nadszedł czas,
aby dojrzali partnerzy zastanowili się nad
spuścizną, jaką chcą pozostawić swoim następcom” (s. 90).
Diagnoza jest następująca: „Zważywszy
na obecne warunki gospodarcze, dążenie do
liberalizacji i zawrotne tempo rozwoju technologii informacyjnych jest mało prawdopodobne, aby na przestrzeni najbliższych kilku
lat instytucje i zawody prawnicze uniknęły
209
Andrzej Tomaszek
gruntownych przemian. W przypadku większości podmiotów branży prawniczej obecny
model funkcjonowania jest nie tylko nietrwały,
ale po prostu niesprawny” (s. 190). Susskind
zakłada, że zjawisko rynku nabywcy utrzyma
się jeszcze wiele lat, i wskazuje trzy istotne
czynniki wymuszające odejście od dotychczasowego modelu świadczenia usług prawnych:
realizację reguły „więcej za mniej”, liberalizację
rynku usług prawnych i rewolucję w zakresie
technologii informacyjnych.
Mechanizm „więcej za mniej” sprowadza
się do żądania, w warunkach ostrej konkurencji rynkowej i limitowania środków na usługi
adwokackie, przez klientów istotnego obniżenia ceny za usługi prawne. Ma to prowadzić
do odstępowania od stawek godzinowych,
poszukiwania nowych, tańszych sposobów
wykonywania zleceń i obniżenia dochodów prawników. Nieuchronne jest zdaniem
­Susskinda odejście od „usług szytych na miarę” w kierunku ich komodytyzowania poprzez
standaryzację, systematyzację i konfekcjonowanie. Klienci nie są zainteresowani płaceniem
za ponowne wynalezienie koła i mogą czerpać
wiedzę z odpowiednich pakietów dostępnych
w Internecie, a dokumenty tworzyć samodzielnie, dokonując wyborów tak lub nie, prowadzeni przez odpowiednie programy komputerowe.
Według autora każda sprawa, niezależnie
od swojej skali, może zostać rozbita (dekomponowana) na wiele mniejszych czynności
składowych. Dla przykładu, obsługę sporu
sądowego podzielić można jego zdaniem na
następujące dziewięć grup usług: analiza dokumentów, analiza stanu prawnego, zarządzanie projektem, prowadzenie postępowania
sądowego, publikowanie informacji, strategia,
taktyka, negocjacje, zastępstwo procesowe.
Poza strategią, taktyką i zastępstwem procesowym wszystkie inne grupy usług można zlecić
tańszym podwykonawcom, niektóre także nieprawnikom.
Liberalizacja oznacza zarówno dopuszczenie do świadczenia niektórych usług prawnych przez prawników bez licencjonowanych
210
PALESTRA
uprawnień, jak i umożliwienie ich świadczenia
w formie odmiennych niż dotychczas struktur
z udziałem kapitałowym dowolnego pochodzenia i z zarządem nieprawników. Przyjęty
przez londyński parlament w 2007 roku Legal
Services Act dopuszczający świadczenie usług
prawnych w ramach tzw. Alternative Business
Structures (ABS) potwierdzać ma postępującą
liberalizację, tym bardziej że zainteresowanie
kapitałowe takimi strukturami wyraziły już British Telecom, Tesco, jak też duże towarzystwa
ubezpieczeniowe i firmy audytorskie. Należy
wszakże zauważyć, że rozpoczęcie działalności
przez ABS wymaga uzyskania licencji od odpowiedniego organu władz adwokackich.
Susskind uważa w szczególności za przełomowe w branży usług prawnych następujące
technologie informatyczne: automatyczne
przetwarzanie dokumentów, stałą łączność,
elektroniczny rynek usług, e-learning, porady prawne online, open-sourcing usług
prawnych, zamknięte społeczności prawne,
zarządzanie projektami i przepływem pracy,
internetowe rozstrzyganie sporów, inteligentne wyszukiwanie usług prawnych.
W konsekwencji działania opisanych wyżej
czynników kancelarie prawne będą musiały
zmienić dotychczasowy model biznesowy.
Największe „nie będą już dążyć do tworzenia
dużych zespołów młodych prawników, które
gwarantują wysoką rentowność działalności
(…) aby przetrwać, prawnicy będą musieli
uznać przestarzałość tego, co dziś zapewnia im
byt” (s. 83). Kancelarie średniej wielkości będą
musiały się łączyć i wspólnie poszukiwać inwestorów, „którzy sfinansują ich wewnętrzną
reorganizację oraz opracować nowy, trwały
długoterminowy model biznesowy. Przed tym
segmentem rynku otwierają się duże możliwości – jego uczestnicy powinni dostrzec, że niezadowolenie klientów z usług dużych graczy
stwarza niepowtarzalne szanse na umocnienie
pozycji rzetelnych dostawców usług prawnych.
W tym celu muszą oni umocnić swoją reputację, markę i potencjał” (s. 85). O kancelariach
skupiających tylko kilku wspólników Susskind
pisze: „o ile nie uda im się zaoferować wysoce
1–2/2015
wyspecjalizowanych lub personalizowanych
usług, za które klienci będą gotowi zapłacić
wyższą cenę, w długiej perspektywie trudno
im będzie utrzymać się na rynku. W krajach,
które dokonały już liberalizacji przepisów regulujących usługi prawne, banki i handlowcy
będą rywalizować z samodzielnymi przedsiębiorcami i małymi firmami o bieżącą obsługę prawną prywatnych klientów (np. przy
umowach kupna-sprzedaży czy odszkodowaniach). Jest możliwe, że te alternatywne
struktury biznesowe, dofinansowywane przez
zewnętrznych inwestorów i zarządzane przez
doświadczonych menadżerów, dokonają standaryzacji, systematyzacji i konfekcjonowania
usług prawnych, co przełoży się na znaczącą
redukcję kosztów, wyższą wydajność i szersze
doświadczenie w porównaniu z większością
małych tradycyjnych kancelarii. To będzie kres
działalności prawniczej realizowanej metodą
chałupniczą” (s. 85–86).
Brzmi złowieszczo, a Susskind widzi realizację tej przepowiedni już po roku 2020. Jeśli
zrealizuje się ona w krajach atlantyckich, to
prędzej czy później będziemy z tym procesem
mieli do czynienia w najbardziej rozwiniętych
krajach Europy kontynentalnej, a następnie
i u nas. Pod hasłem deregulacji doczekamy się
spodziewanej przez Susskinda liberalizacji,
a resztę wymusi reguła „więcej za mniej”. Może
nie za sześć, ale za szesnaście lat małe niezależne kancelarie zostaną wypchnięte z rynku
przez drenujące ceny sieciowe biura usług
prawnych, jak małe sklepy detaliczne zostały
wyparte przez sklepy dyskontowe i supermarkety. Jeśli praktycy sądowi wzruszają teraz ramionami, myśląc, że ich usługi są zawsze szyte
na miarę i czarna wizja zawodowej przyszłości
snuta przez Susskinda najmniej ich dotyczy,
niech rozważą jego następującą opinię:
„Pomijając prawdopodobny wzrost popularności mediacji, środków opartych na
współpracy czy innych metod alternatywnego rozstrzygania sporów, nowe technologie
ukierunkowane na łagodzenie i unikanie sporów zapewne przyczynią się do spadku liczby
spraw znajdujących swój finał w sądzie czy
Strategia otworu w ścianie...
chociażby na schodach sądowego gmachu.
Wystąpienia w sądach staną się rzadsze wraz
z upowszechnieniem się wirtualnych przesłuchań, a systemy internetowego rozstrzygania
sporów (ODR) zajmą miejsce wielu tradycyjnych pełnomocników procesowych” (s. 87).
Zmiany mają nastąpić w trzech etapach:
zaprzeczenia, weryfikacji i przełomu. Pierwszy sprowadza się do złudnej nadziei, że zmian
można uniknąć. „Podczas tego pierwszego etapu zmian niektóre kancelarie prawne pokusiły
się o kilka symbolicznych gestów i wdrożyły
– głównie na pokaz – niewielkie projekty alternatywnego pozyskiwania usług. Środki te
mają być chlubnym przykładem prezentowanym dociekliwym klientom, którzy nie przestają dopytywać się o przyjęte strategie redukcji
kosztów. Celem jest granie na czas. To strategia
odwlekania poważniejszych decyzji w nadziei,
że rynek wykaże ożywienie, a klienci przestaną
zaciskać pasa” (s. 108). Etap drugi – weryfikacji
– sprowadzi się do przestawienia się na nowe
metody pracy i obniżenia kosztów np. poprzez
outsourcing i centra wspólnych usług. „Na etapie weryfikacji alternatywne sposoby pozyskiwania usług będą polegały głównie na delegowaniu określonych czynności na tańszych
wykonawców, co doprowadzi do optymalizacji
kosztów pracy i znacznych oszczędności. Nie
będzie to jednak kres rozwoju rynku prawniczego. Na trzecim etapie dojdzie do jeszcze
bardziej radykalnych transformacji, dzięki
wdrożeniu nowych, prężnych technologii
informacyjnych. Będą to głównie technologie
przełomowe, które podważą i zastąpią tradycyjne metody pracy prawników” (s. 110). Profesor nie wyjaśnia, na czym mają polegać owe
przełomowe technologie, wskazuje analogie ze
znanymi już dzisiaj programami księgowymi
i medycznymi wymagającymi coraz mniejszej ingerencji użytkowników oraz możliwość
szerokiego świadczenia usług online i rozwój
wirtualnego sądownictwa.
Za antropologami przypomina, że ludzie
przeszli przez cztery etapy podstruktury informacyjnej: komunikacji werbalnej, komunikacji
pisanej, erę druku i obecną fazę, w której ko-
211
Andrzej Tomaszek
munikacja opiera się w znacznym stopniu na
technologiach informacyjnych. Za kilkadziesiąt lat nadejdzie etap piąty, kiedy skumulują
się osiągnięcia nanotechniki, robotyki, genetyki
i IT (s. 190).
Aby wizja przyszłości nie wydawała się
zbyt ponura dzisiejszej młodzieży, Susskind
wymienia zawody prawnicze, które mogą
ukształtować się w nowej rzeczywistości (jak
np. inżynier wiedzy prawnej i specjalista od
zarządzania ryzykiem prawnym), oraz typuje obiecujących pracodawców przyszłości
w miejsce upadłych kancelarii. Stawia na ekspansję globalnych firm audytorskich oraz na
duże wydawnictwa prawne, banki komercyjne i agencje wynajmu prawników. Krytykuje
jednocześnie system kształcenia prawników
­oparty na łatwych jego zdaniem państwowych
egzaminach zawodowych, poprzedzonych
zbyt konserwatywnym programem studiów
wyższych. „Na wielu uczelniach studia pro-
212
PALESTRA
wadzone są wciąż tak, jak w latach 70. XX w.
– przez profesorów, którzy niewiele wiedzą
o rewolucji w branży prawniczej albo po prostu
nie są nią zainteresowani. Zbyt często pomijają
tak ważne tematy, jak globalizacja, komodytyzacja, technologie informacyjne, nowoczesne
zarządzanie przedsiębiorstwem, ocena ryzyka,
dekompozycja i alternatywne pozyskiwanie
usług” (s. 166). Tradycyjne wykłady proponuje zastąpić e-learningiem i położyć nacisk na
symulacje usług prawnych.
Kiedy dzieliłem się wrażeniami z lektury
Susskinda, wielu moich rozmówców sceptycznie reagowało na jego prognozy, uzasadniając
to dość przaśną sądową rzeczywistością i technologicznym opóźnieniem. Nie podzielam tego
sceptycyzmu. Jeśli spojrzymy, ile zmieniło się
w Polsce przez ostatnie 25 lat, całkiem prawdopodobne, że kolejne ćwierćwiecze może
przynieść zaskakujące z dzisiejszego punktu
widzenia zmiany.

Podobne dokumenty