Dolar? Nie, dziękuję. Pierwszy dzień tygodnia nie
Transkrypt
Dolar? Nie, dziękuję. Pierwszy dzień tygodnia nie
Dolar? Nie, dziękuję. Pierwszy dzień tygodnia nie przyniósł żadnych zmian na giełdzie. Co prawda WIG20 po dobrym otwarciu trochę "pomarudził" i otarł się o linię piątkowego zamknięcia, ale szybko wrócił do formy i jeszcze przed południem rósł o 1,3 proc. Początkowa słabość, która wynikła z dość ograniczonych obrotów, w skali całej sesji nie miała żadnego znaczenia. Pozytywna atmosfera była natomiast konsekwencją optymizmu panującego w całej Europie. Zyskiwały indeksy wszystkich europejskich rynków z wyjątkiem łotewskiego RIGSE, dla którego istotniejsze okazała się debata w tamtejszym parlamencie o cieciach budżetowych i ratowaniu finansów tej nadbałtyckiej republiki. W trakcie dnia nie było żadnych informacji makro- i mikoekonomicznych, dlatego też europejskie rynki po początkowym niezdecydowaniu do końca dnia utrzymywały wąską konsolidację. Nie jest to jednak przejaw trwałej tendencji, ale raczej cisza przed burzą, ponieważ w drugiej części tygodnia na rynek spłyną raporty kwartalne amerykańskich banków, których znaczenie będzie nie do przecenienia. Do tego pojawią się też informacje o wielkości sprzedaży i produkcji przemysłowej w USA, więc śmiało można liczyć na wahania o większej skali. Dziś takich ruchów jeszcze nie zobaczymy, bo kalendarium jest puste i jedynie niemiecki indeks nastrojów ZEW może mieć ograniczony wpływ na giełdy. Obserwując poszczególne indeksy na GPW można dojść do wniosku, że nasz rynek to jedynie WIG20. mWIG40 i sWIG80, a więc małe i średnie spółki, mogły "pochwalić się" wczoraj łącznym obrotem na poziomie 130 milionów złotych, czyli mniej niż 10 proc. całego rynku. Warto przypomnieć, że w trakcie konsolidacji tudzież kontynuacji wzrostów nie stanowi to problemu, ale gdyby wystąpiła korekta to taka płynność jest zabójcza za cen akcji i dla inwestorów je posiadających. Z drugiej strony był to bardzo udany dzień dla posiadaczy akcji baku PEKAO. Był on najlepiej radzącą sobie spółką z WIG20 i osiągnął pułap 161,20 złotych, czyli dokładnie 99 złotych więcej niż podczas lutowego dołka. Wśród największych dobrze wypadły też KGHM, TPSA i BRE. Mimo, że wczoraj WIG20 zakończył zwyżką o 1,2 proc., to jest to bardzo skromny wynik patrząc na dokonania sąsiednich parkietów. Czeski PX50 zyskał 3,15 proc., a węgierski BUX 2,6 proc. My natomiast już ponad miesiąc przebywamy w konsolidacji pomiędzy 2030 pkt., a 2300 pkt. i chociaż pasmo dziennych wahań zawęża się, co powinno oznaczać nadejście wybicia, trudno go dziś oczekiwać. Kolejny spokój i marazm jest bardziej prawdopodobny. Wczorajsza sesja w Stanach zakończyła się symbolicznymi wzrostami przy niewielkich obrotach, które spowodowało święto Kolumba. Wyjątkowo, znacznie ważniejsze od zakończenia był przebieg sesji, a konkretnie reakcja rynku na informacje, że banki centralne w drugim kwartale 2009 powiększyły swoje rezerwy walutowe o wartość 413 mld dolarów, z czego aż 63 proc. przypadło na euro i jeny. Udział dolara w nowej gotówce spadł do zaledwie 37 proc., czyli najmniej w historii. Taki komunikat doprowadził S&P500 do spadku o 0,5 proc., ale byki do końca dnia zdołały podciągnąć indeksy. Jednorazowo takie wydarzenie można zlekceważyć, ale jest to już silny i konkrety argument za dalszym osłabianiem się dolara, który kuriozalnie im jest słabszy tym lepszy dla USA. Paweł Cymcyk Analityk A-Z Finanse