Dawidowi Misiudzie
Transkrypt
Dawidowi Misiudzie
Wszystko w normie Człowiek chodzi sobie po tym świecie od kilkunastu lat, obserwuje, przygląda się, użytkuje – no żyje po prostu – i nawet mu do głowy nie przyjdzie, że otoczony jest normami. Zwyczajnie – nie zastanawia się nad tym, kiedy bierze do ręki długopis, otwiera zeszyt, siada w ławce. Można zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że wszystkie otaczające nas przedmioty muszą zostać wyprodukowane zgodnie z jakąś normą. Ale czy to komuś do czegoś potrzebne? Otóż nie. Jednak tylko do momentu, kiedy ten niczego nieświadomy człowiek nie dowie się, że coś takiego jak normy istnieje. I co wtedy ten człowiek robi? Sięga ten człowiek do źródeł wiedzy jakie ma pod ręką i szuka, i doczytuje, i sprawdza. A że najczęstszym źródłem wszelkiej wiedzy – zawsze będącym pod ręką – jest Wikipedia, to szuka w Wikipedii i oto co tam znajduje… Normalizacja to działalność polegająca na analizowaniu wyrobów, usług i procesów w celu zapewnienia funkcjonalności kompatybilności i i użyteczności, zamienności, zgodności, bezpieczeństwa użytkowania oraz ograniczenia (zbędnej) różnorodności. Wyniki tych wiadomości analiz pod podawane postacią są norm do publicznej lub przepisów technicznych. (źródło: Wikipedia) I co to ma znaczyć? To znaczy dokładnie tyle, że istnieją na świecie ludzie, którzy dbają o to, aby wszystko co zostało stworzone przez człowieka dla człowieka spełniało pewne normy – było użyteczne, bezpieczne i funkcjonalne. Przeciętny zjadacz chleba nie jest zorientowany, że istnieją tacy racjonalizatorzy – normalizatorzy… Ja nie jestem zorientowany. A w zasadzie nie byłem. Bo teraz już to wiem. I jak to zmieniło moje życie? Otóż diametralnie! Dopóki byłem sobie takim człowiekiem – według uczonych Uniwersytetu Harvarda z zasłyszanej piosenki Marka Andrzejewskiego – „5 funtów wapnia, 1,5 funta fosforu, 9 uncji potasu, 6 uncji siarki, 6 uncji sodu, nieco ponad uncję magnezu i mniej niż uncję żelaza, ołowiu i jodu – w sumie 8 dolarów i 37 centów” – mogłem pozwolić sobie na taką niefrasobliwą nieświadomość. Ale… odkąd wiem czym jest normalizacja – czyli od niedawna, inaczej patrzę na świat. Tak! Wchodzę do szkoły, widzę schody i zastanawiam się, czy są one zgodne z normą – minimalna szerokość użytkowa w metrach: biegu 1,2, spocznika 1,5, maksymalna wysokość stopnia 0,175? Czy szerokość stopni stałych schodów wewnętrznych wynika z warunku określonego wzorem: 2h + s = 0,6 do 0,65 m, gdzie h oznacza wysokość stopnia, s jego szerokość? A co jeśli nie? Czy to stwarza zagrożenie? I już mnie to kręci, już mnie porywa myślenie kategoriami norm. Idę dalej. Wchodzę do klasy i siadam w ławce. A tu, w sposób niezależny od mojej woli, myśli biegną w kierunku norm. Rozstrzygam zatem, czy ławka w której siedzę jest dla mnie w stu procentach bezpieczna, czy została zakupiona po 1997 roku oraz posiada testy i certyfikaty zgodności z Polską Normą PN-EN 1729-1:2007 - Meble -Krzesła i stoły dla instytucji edukacyjnych -- Część 1: Wymiary funkcjonalne. Wprowadza: EN 1729-1:2006 [IDT] - Zastępuje: PN-EN 1729-1:2006 (U) czy może PN-EN 1729-2:2007 - Meble -- Krzesła i stoły dla instytucji edukacyjnych -- Część 2: Wymagania bezpieczeństwa i metody badań. Wprowadza: EN 1729-2:2006 [IDT] - Zastępuje: PNEN 1729-2:2006 (U). Nie skupiam się na słowach nauczyciela, bo w głowie szumią mi normy. Nauczyciel się denerwuje, nie rozumie, posądza o żarty i stawia jedynkę. Czuję się urażony. Jak można być takim odklejonym od rzeczywistości? Przecież cała ta nasza rzeczywistość to normy. Uzupełniam notatkę, ale w głowie mam tylko jedno – czy mój długopis z niebieskim wkładem F–145, o średnicy kulki 0,7 mm i długości linii pisania 1700 m, z gumowym uchwytem i skuwką spełnia normę ISO 12757-2? Dręczą mnie normy! Jak mam wyjść z tego matrixa? Zostaję wywołany do tablicy, ale zamiast pierwiastków myślę o tym, czy ta tablica posiada certyfikat zgodności z normą PN-EN 14434:2007, dopuszczający ją do użytku w placówkach oświatowych? Mam tego dość. Chcę wrócić do mojego życia sprzed normalizacji. Oszaleć można! Wszędzie tylko normy i certyfikaty! Jak tu żyć? Oddalam od siebie wszystkie natrętne myśli… powoli wracam do świata bez norm. Niech zajmują się nimi ci, którzy z tego żyją i niech te wszystkie normy dadzą mi wreszcie święty spokój! Świat powoli znowu staje się bezpieczny, a ja staram się otrząsnąć z potoku myśli. Dawkuję sobie informację – ławka to ławka, ktoś ją zaprojektował, ktoś wyprodukował – ja biorę ją w użytkowanie. Jest wygodnie, jest dobrze. Kto by to roztrząsał? Dzwoni dzwonek na przerwę. Ucinam galopującą myśl o normie akustycznej PN-87-B/02151/02, wynoszącej 45 decybeli… Nie! Stop!! Żadnych norm!!! Wychodzę na przerwę. Kieruję swoje kroki na dziedziniec szkolny. Robię kilka głębokich wdechów. Maszeruję dookoła i chłonę świat bez norm. Zadzieram głowę do góry – błękitne niebo, z oddali nadciągają cumulonimbusy, słońce grzeje, wiatr ledwo odczuwalny. Równowaga wraca. Oddech się wyrównuje. Myślę o popołudniowym treningu i wyjściu do kina z kumplami. Znowu dzwonek. Tym razem na lekcję. Wchodzę do szkoły. Schodami do góry. Wszystko w porządku, nie myślę o niczym. Siadam w ławce – nadal wszystko gra. Przez chwilę zastanawiam się co to za lekcja… już wiem, technika. Jest dobrze. Wyciągam zeszyt, długopis. Żadnej natrętnej myśli. Uwolniłem się. Hura! – Moi drodzy – dociera do mnie głos nauczyciela – zapiszcie temat dzisiejszej lekcji: Stosowanie norm gwarancją jakości wyrobów i usług. autor: Dawid Misiuda Zasadnicza Szkoła Zawodowa, klasa I 16-13 Hufiec Pracy ul. 1 Maja 18, 78-200 Białogard tel. 94 311 09 23 opiekun: Ryszard Kica