Teologia i Moralność - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

Transkrypt

Teologia i Moralność - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Teologia i MoralnoϾ
$
THEOLOGY AND MORALITY
$
VIRTUS ET VITA CHRISTIANA
Edited by
DAMIAN BRYL and JERZY TROSKA
ADAM MICKIEWICZ UNIVERSITY · FACULTY OF THEOLOGY
POZNAÑ 2009
TEOLOGIA I MORALNOή
$
VIRTUS ET VITA CHRISTIANA
Pod redakcj¹
DAMIANA BRYLA i JERZEGO TROSKI
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA · WYDZIA£ TEOLOGICZNY
POZNAÑ 2009
PISMO UKAZUJE SIÊ POD PATRONATEM
STOWARZYSZENIA TEOLOGÓW MORALISTÓW
Recenzenci tomu:
JAN ORZESZYNA – UNIWERSYTET PAPIESKI JANA PAW£A II
PAWE£ BORTKIEWICZ – UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
ANDRZEJ DERDZIUK – KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI
STANIS£AW WARZESZAK – UNIWERSYTET KARDYNA£A STEFANA WYSZYÑSKIEGO
Spis treœci
Contents
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
Trwaj¹ wiara, nadzieja i mi³oœæ 7
There arethree things that last faith, hope and love
*
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Cz³owiek bez w³aœciwoœci a cnota. W poszukiwaniu duchowego horyzontu 11
Man without Qualities vis-à-vis Virtue. In Search of a Spiritual Horizon
MARIAN MACHINEK
Renesans nauki o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej? 27
A Renaissance of the Science of Virtues in Contemporary Moral Theology?
ROMAN KULIGOWSKI
Wierzê, wiêc jestem 41
I Believe, Therefore I Am
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
Nadzieja chrzeœcijañska a wspó³czesne utopie 51
Christian Hope and Contemporary Utopias
KONRAD GLOMBIK
Mi³oœæ Boga, bliŸniego i samego siebie – przykazanie i postawa 71
Love of God, Neighbor and Oneself – A Commandment and Attitude
TADEUSZ ZADYKOWICZ
Kult religijny jako Ÿród³o postaw moralnych 91
Religious Cult as a Source of Moral Attitudes
MACIEJ OLCZYK
Cnoty teologalne a miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka 101
Theological Virtues and the Measure of Man’s Moral Possibilities
ANNA ZELLMA
Virtus a wychowanie moralne cz³owieka.
Analizy pedagogiczno-katechetyczne 121
Virtus and Man’s Moral Education. Pedagogical-Catechetic Analyses
WOJCIECH SURMIAK
Teologia moralna w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku 135
Moral Theology in the United States in the 19th Century
MAREK MALESA
Moralne wyzwanie dla Koœcio³a wobec obecnego œwiatowego kryzysu
finansowego 155
The Current Financial World Crisis as a Moral Challenge to the Church
JACEK HADRYŒ
Dzia³anie duchów wed³ug „ Æwiczeñ duchowych” œw. Ignacego Loyoli 165
The Action of the Spirits according to the “Spiritual Exercises” of St. Ignatius of Loyola
6
SPIS TREŒCI
WOJCIECH RZEPA
Specyfikacja odpowiedzialnoœci biskupa i prezbitera w kontekœcie nauczania
Jana Paw³a II 175
Specification of the Responsibility of the Bishop and the Presbyter in the Context
of the Teaching of John Paul II
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Œwiêty Józef jako przewodnik dla wspó³czesnego mê¿czyzny w œwietle
nauczania Jana Paw³a II 185
St. Joseph as a Guide for the Contemporary Man in the Light of the Teaching
of John Paul II
WOJCIECH BARTKOWICZ
Narracyjnoœæ wspó³czesnej teologii moralnej – a eros i agape w mi³oœci Boga 199
Narrativity of Contemporary Moral Theology vis-à-vis Eros and Agape in the Love of God
MA£GORZATA PRUSAK
Sprzeciw sumienia farmaceutów 219
The Pharmacists’ Conscientious Objections
*
WOJCIECH RZEPA
Ogólnopolskie spotkanie naukowe Stowarzyszenia Teologów Moralistów,
Licheñ Stary, 14-16 czerwca 2009 235
JANUSZ PODZIELNY
„Seksualizacja mediów oraz jej skutki.
Odpowiedzi z psychologicznego oraz teologicznomoralnego punktu widzenia”.
Sympozjum organizowane przez Forum Teologii Moralnej Europy Œrodkowej
(FMM) – Mödling, 24-27.08.2009 r. 246
*
G. Ho³ub, P. Muchliñski (red.), Ku rozumieniu godnoœci cz³owieka
(W. Szuta) 249
M. Ferra, SpowiedŸ przedœlubna
(Z. Wanat) 253
R. Janusz (red.), ¯yæ etycznie – ¿yæ etyk¹.
Prace dedykowane Ks. Prof. Tadeuszowi Œlipko SJ z okazji 90-lecia urodzin
(W. Szuta) 256
A. F. Dziuba, Chrzeœcijañstwo a kultura
(R. Kuligowski) 258
Diccionario del Sacerdocio. Profesores de la Facultad de Teologia de Burgos (dirs.).
Biblioteca de Autores Cristianos
(A. F. Dziuba) 261
Charles E. Curran, Catholic Moral Theology in the United States. A History
(A. F. Dziuba) 264
S. Warzeszak, Darowaæ ¿ycie. Bioetyka w debacie publicznej z Koœcio³em
(J. Zabielski) 267
S. Warzeszak, Etyka odpowiedzialnoœci za ¿ycie: Studium analityczno-krytyczne
myœli bioetycznej Hansa Jonasa
(J. Zabielski) 268
7
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
Biskup ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
£owicz
Trwaj¹ wiara, nadzieja i mi³oœæ
There arethree things that last faith, hope and love
1. PRZES£ANIE JANA PAW£A II1
Koœció³ w Polsce w tych dniach ze szczególnym zaanga¿owaniem serca
i umys³u wspomina 30. rocznicê pierwszego pielgrzymowania Ojca Œwiêtego
Jana Paw³a II do Ojczyzny. Wspomina ten niezwyk³y powiew Ducha Œwiêtego,
te niezwyk³e s³owa wypowiedziane w Warszawie, które tylko papie¿ mia³ odwagê w tamtych okolicznoœciach powiedzieæ: Niech zst¹pi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. To by³a profetyczna odwaga Jana Paw³a II. Na pewno oczekiwana sercami jego rodaków, ale byliœmy sami za s³abi, zbyt bojaŸliwi, zbyt
przepe³nieni lêkiem, aby odwa¿yæ siê tak mocno prosiæ Ducha Œwiêtego o Jego
szczególny dar dla naszej Ojczyzny.
Tamte papieskie s³owa na zawsze zostan¹ w anna³ach historii Polski, zapewne tak¿e w historii Europy, co wiêcej, winny jeszcze wyraŸniej byæ obecne
w historii œwiata. Jesteœmy dumni, ¿e te s³owa papie¿ powiedzia³ u nas, lepiej –
powiedzia³ u siebie, powiedzia³ sobie i nam, powiedzia³ ca³emu œwiatu.
Gromadz¹c siê dzisiaj jako teologowie moraliœci tutaj w Licheniu, chcemy
przywo³aæ tak¿e inne s³owa, które Ojciec Œwiêty wypowiedzia³ 10 czerwca tamtego pamiêtnego 1979 r. na B³oniach Krakowskich. Mówi³ wówczas m.in.: Musicie byæ mocni, Drodzy Bracia i Siostry! Musicie byæ mocni t¹ moc¹, któr¹ daje
wiara! Musicie byæ mocni moc¹ wiary! Musicie byæ wierni! Dziœ tej mocy bardziej Wam potrzeba, ni¿ w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie byæ mocni moc¹
nadziei, która przynosi pe³n¹ radoœæ ¿ycia i nie pozwala zasmucaæ Ducha Œwiê1
Homilia w czasie Mszy œwiêtej z okazji Zjazdu Stowarzyszenia Teologów Moralistów, Licheñ, Bazylika, (15.06.2009 r.). Czytania mszalne: 2 Kor 6,1-10, Mt 5,38-42.
8
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
tego! Musicie byæ mocni moc¹ mi³oœci, która jest potê¿niejsza ni¿ œmieræ…, «która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pok³ada nadziejê, wszystko
przetrzyma» (1 Kor 13, 4-8).
2. CO OZNACZA WIARA, NADZIEJA I MI£OŒÆ
W³aœciwie Jan Pawe³ II wskazuj¹c na drogê chrzeœcijañstwa, nie móg³ wybraæ lepszej myœli, lepszej syntezy tego wszystkiego, co chcia³ powiedzieæ, bo
przecie¿ przywo³uj¹c wiarê, nadziejê i mi³oœæ, wskaza³ na sam rdzeñ powo³ania
chrzeœcijañskiego, wskaza³ na samo najwspanialsze odniesienie siê do Chrystusa, do cz³owieka i do œwiata. Bo tak naprawdê byæ chrzeœcijaninem oznacza wierzyæ. Wierzyæ, ¿e cz³owiek nie zamyka siê tylko w granicach tego, co widzialne,
co dotykalne w œwiecie, ale dopuszcza do siebie istnienie Boga, który w tym
œwiecie powo³a³ cz³owieka w Jezusie Chrystusie i w Chrystusie udzieli³ Mu daru
nowego stworzenia (por. 2 Kor 5,17; Ga 6,15).
Chrzeœcijanin to tak¿e nadzieja, owa obietnica oczekiwania pe³nego udzia³u
w ¿yciu Bo¿ym, która na pewno siê urzeczywistni, bo oparta jest na zmartwychwstaniu Chrystusa, bo wytycza drogê ku zmartwychwstaniu pe³nym w oczekiwanej wiecznoœci. To bêdzie tak¿e urzeczywistnieniem ¿ycia Bo¿ego w cz³owieku w zmartwychwsta³ym ciele przez ca³¹ wiecznoœæ.
Chrzeœcijanin to tak¿e mi³oœæ, to owo upodabnianie siê do Boga, który jest
mi³oœci¹ (por. 1 J 4,8), którego na drodze ziemskiego pielgrzymowania chcemy
obejmowaæ jako najwy¿sze dobro, kszta³tuj¹c w sobie i wydoskonalaj¹c w sobie
dobro, bo przecie¿ mamy byæ najdoskonalszymi reprezentantami w œwiecie mi³oœci, któr¹ jest sam Bóg. To tak¿e spogl¹danie na cz³owieka, aby „ten, kto mi³uje Boga, mi³owa³ te¿ i brata swego” (1 J 4,21).
3. KOCHANIE BOGA I BLINIEGO
Zatem prawdziwe chrzeœcijañstwo to wiara, nadzieja i mi³oœæ. To wiara
w ¿ycie wieczne, to nadzieja na absolutn¹ przysz³oœæ, która jest samym Bogiem,
to mi³oœæ stanowi¹ca doskona³¹ jednoœæ mi³oœci Boga i bliŸniego. To jest istota
chrzeœcijañstwa, po prostu: wiara, nadzieja i mi³oœæ. To jest istota chrzeœcijañstwa, która w wierze spogl¹da na Ukrzy¿owanego i Zmartwychwsta³ego. To jest
wiara, nadzieja i mi³oœæ, która pozwala zrozumieæ Tego, który jest Bogiem, pozwala nam autentycznie mówiæ: „Bo¿e”, pozwala pokonywaæ wszelkie ciemnoœci na drogach naszego ziemskiego pielgrzymowania, pozwala nie traciæ nadziei,
wydoskonala drogê b³ogos³awieñstw i nadaje im sens, który nie koñczy siê tylko
na ziemi, ale ma trwaæ w wiecznoœci.
TRWAJ¥ WIARA, NADZIEJA I MI£OŒÆ
9
Chrzeœcijañstwo dos³ownie prze¿ywane to jest owo kochanie Boga i bliŸniego mi³oœci¹ bezinteresown¹, która ³¹czy siê z mi³oœci¹ bezinteresown¹ Chrystusa
ukrzy¿owanego i zmartwychwsta³ego, naszego wcielonego Boga. Ta droga wiary, nadziei i mi³oœci ³¹czy te wszystkie trzy znaki, bo przecie¿ one wzajemnie siê
przenikaj¹, one, jeœli s¹ autentyczne i pe³ne, nie mog¹ istnieæ bez siebie wzajemnie, one nie mog¹ byæ abstrakcj¹, one musz¹ byæ codziennym ¿yciem. ¯yciem,
które ujawnia to, co jest najpiêkniejsze w naszym odniesieniu do Boga i bliŸniego. Byæ mo¿e najdoskonalej wiara, nadzieja i mi³oœæ wybrzmiewa w ró¿nych
ludzkich doœwiadczeniach, zw³aszcza w cierpieniu, zw³aszcza w odrzuceniu,
w zdradzie mi³oœci. Wtedy jakby nasza mi³oœæ, wiara i nadzieja staj¹ siê czystsze, bardziej podobne do mi³oœci nieskoñczonego Boga, bardziej œwiadome, bardziej zdolne rozwijaæ siê, bardziej zdolne dojrzewaæ i wydawaæ owoce (por.
2 Kor 6,1-10).
4. JEDEN DUCH I JEDNO SERCE
Œw. Pawe³ Aposto³, wielki teolog, przewodnik nas, teologów moralistów, jak¿e ukocha³ refleksjê nad tymi trzema cnotami. Przecie¿ ju¿ w pierwszym swoim
liœcie, w najstarszym zachowanym znaku pisanej mi³oœci mówi³: Pamiêtajmy ci¹gle przed Bogiem Ojcem naszym o dzie³ach, jakich dokonuje wasza wiara, o trudach waszej mi³oœci i wytrwa³ej nadziei w Panu naszym Jezusie Chrystusie (1 Tes
1,3). To Aposto³ uwra¿liwia nas na wspólnotow¹ wartoœæ wiary, nadziei i mi³oœci,
uwra¿liwia nas na przyjêcie prawdy tych cnót, a jednoczeœnie ich owocowanie.
Jednoczeœnie wskazuje na podejmowanie trudów i kosztów chodzenia drog¹ wiary, nadziei i mi³oœci. Co wiêcej, budzi nadziejê odwagi, bo przecie¿ zadana wiara,
nadzieja i mi³oœæ mimo przeszkód ma byæ spe³niona i wydoskonalona.
A List do Kolosan zatroskany o tamtejsz¹ gminê: Us³yszeliœmy bowiem
o waszej wierze w Chrystusa Jezusa i mi³oœci, jak¹ okazujecie wszystkim œwiêtym, oczekuj¹c spe³nienia siê nadziei w sobie (Kol 1,4). To nie nacisk czy oczekiwanie, ale to kolejne uwra¿liwienie i umocnienie chrzeœcijan w walce o urzeczywistnienie siê obietnicy.
W najdoskonalszy sposób wybrzmi charakterystyka chrzeœcijanina w Liœcie
do Koryntian: Teraz wiêc trwaj¹ te trzy: wiara, nadzieja i mi³oœæ. A z nich zaœ
najwiêksza jest mi³oœæ (1 Kor 13,13). Tutaj akcent po³o¿ony na mi³oœæ, cnotê
najwiêksz¹ i najbardziej trwa³¹, bo w niekoñcz¹cej siê wiecznoœci. To akcent na
mi³oœæ, która szczególnie wyró¿nia od samego pocz¹tku uczniów Chrystusa: patrzcie jak oni siê kochaj¹, bo przecie¿ jeden duch i jedno serce o¿ywia³y wszystkich wierz¹cych (Dz 4,32), zw³aszcza w pocz¹tkach Koœcio³a. Czy to nie jest
zastanawiaj¹ce? Czy to nie budzi pytañ i refleksji?
10
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
5. KU NOWEMU STWORZENIU
¯ycie w Jezusie Chrystusie, które niesiemy w zal¹¿ku, w owym darze nowego stworzenia ma siê w pe³ni ujawniæ w przysz³oœci. Ma siê urzeczywistniæ i staæ
autentyzmem wiary, nadziei i mi³oœci: A Bóg [dawca] nadziei, niech wam udzieli
pe³ni radoœci i pokoju w wierze, abyœcie przez moc Ducha Œwiêtego byli bogaci
w nadziejê (Rz 15, 13). ¯ycie w Chrystusie ma siê staæ pe³ni¹ Boga, który jest
Ÿród³em nadziei, który nape³nia wszelk¹ radoœci¹, który jest pokojem, który dziêki mocom Ducha Œwiêtego czyni nasz¹ nadziejê nie pró¿n¹, ale autentyczn¹
i szczer¹ (por. 2 Tes 1,4; Ga 5,5; Kol 1,23; Tt 1,1-2).
To s¹ te trzy wspania³e postawy oczekiwane od nas, ludzi wiary. To zasadnicze cechy ¿ycia chrzeœcijañskiego. Mo¿e bardzo schematyczne, mo¿e tradycyjne
i konserwatywne, ale autentyczne i bliskie Boga, a jednoczeœnie tak¿e bliskie
autentyzmowi ka¿dego cz³owieka w jego prawdzie stworzenia, odkupienia i przeznaczenia do ¿ycia wiecznego. Nie martwmy siê tym, ¿e niektórzy nie stawiaj¹
ju¿ problemów wokó³ wiary, nadziei i mi³oœci, bo wydaje siê im, i¿ one s¹ nieaktualne.
6. PYTANIE O CENÊ WIARY, NADZIEI I MI£OŒCI
Niektórym wydaje siê, ¿e nadziejê zast¹pi postêp techniczny, geniusz nauki,
¿e wszystko to, co cz³owiek sam uczyni, spe³ni jego nadzieje. Postêp ma byæ
absolutnie skuteczny. Tak te¿ mo¿na postrzegaæ siebie, ale czy mamy prawo tak
postrzegaæ kogoœ drugiego, który pe³niej siebie widzi, który doskonalej siebie
rozpoznaje? A mo¿e on stanie siê wspania³ym nauczycielem naszej nadziei?
A problem wiary? Ów ateizm, który zdawa³o siê, ¿e zawojuje œwiat, który
zdawa³o siê, ¿e jest najbardziej wiarygodn¹ propozycj¹, bo naukow¹. Chyba czas
ateizmu min¹³ bezpowrotnie, bo ateizm to nie by³a prawda cz³owieka, to by³a
tylko prawda ideologii.
I wreszcie mi³oœæ – samo centrum chrzeœcijañstwa. Czy mo¿e j¹ cokolwiek
zast¹piæ? Czy mo¿e byæ ona pe³na bez mi³oœci Boga, któr¹ na co dzieñ realizujemy w mi³oœci do cz³owieka? Ona pozostanie najwiêksz¹, ona pozostanie najbardziej potrzebn¹ dla wspó³czesnego cz³owieka, czêsto zagubionego, pokrzywdzonego w prawach, poddanego alienacjom i zagro¿eniom.
Dlatego spotykaj¹c siê na dorocznym zjeŸdzie, jako teologowie moraliœci
pochylamy siê nad dynamizmem moralnoœci chrzeœcijañskiej. Jako s³udzy teologii chcemy w tym dynamizmie dostrzec wiarê, nadziejê i mi³oœæ, te dane nam
i zadane przez samego Boga. T¹ drog¹ tak wspaniale przesz³a Matka Jezusa
Chrystusa, któr¹ tutaj w Licheñskim Sanktuarium prosimy, aby podpowiada³a
nam ci¹gle wskazuj¹c na swojego Syna: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie
(J 2, 5).
TRWAJ¥ WIARA, NADZIEJA I MI£OŒÆ
11
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego
Warszawa
Cz³owiek bez w³aœciwoœci a cnota.
W poszukiwaniu duchowego horyzontu
Man without Qualities vis-a~-vis Virtue. In Search of a Spiritual Horizon
Prze¿ywa siê jêzyk starego humanizmu. Odczuwa siê wiêc oczywist¹ potrzebê mówienia o cz³owieku z nowym dynamizmem, nowym jêzykiem, ale takiego
jêzyka – jak siê wydaje – ci¹gle jeszcze nie mamy1. A nawet jeœli od czasu do
czasu pojawia siê jakaœ nowa propozycja narracji, nie jest ona ca³kowicie adekwatna do rzeczywistoœci zmieniaj¹cej siê w osza³amiaj¹cym tempie. St¹d te¿
wszelkie wspó³czesne dysputy na temat cz³owieka nie przynosz¹ wiêkszego rezultatu, a spory tocz¹ siê wokó³ problemów marginalnych, stanowi¹cych peryferia prawdziwych antropologicznych problemów.
Wœród najczêœciej przywo³ywanych motywów prowokuj¹cych potrzebê nowego opisu cz³owieka jawi siê zjawisko technicyzacji ¿ycia. Nietrudno bowiem
zauwa¿yæ, ¿e to, co w punkcie wyjœcia mia³o byæ tylko instrumentem, sta³o siê
czymœ, co zdominowa³o cz³owieka. Zmienia konsekwentnie nasze obyczaje, sposoby bycia, relacje miêdzyludzkie. Jak zauwa¿a nie¿yj¹ca ju¿ prof. Barbara Skarga, technika zbli¿a nas do siebie, w tym sensie, ¿e u³atwia kontakty, ale z drugiej
strony kontakty te staj¹ siê anonimowe. Zanika ich osobisty wymiar: my ju¿ nie
umiemy ze sob¹ rozmawiaæ, my siê ze sob¹ komunikujemy2. Zanika gdzieœ osobowy podmiot, a wtedy Kiedy jeden coœ do mnie mówi, a drugi mówi to samo, to
nie jest to to samo. Kiedy cz³owiek zwraca siê do cz³owieka ze s³owem, w którym
1
Do autorów, którzy wskazuj¹ jednoznacznie na potrzebê nowej narracji w opisie cz³owieka
i budowania nowej struktury rozumienia mo¿na zaliczyæ: Ch. Taylora, A. MacIntyre’a, P. Ricoeura
czy zwolenników tzw. wielkiej narracji J.F. Lyotarda czy M. Bernsteina.
2
O cz³owieku. Z prof. Barbar¹ Skarg¹, filozofem, rozmawiaj¹ Katarzyna Janowska i Piotr
Mucharski, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FA/czlowiek.html.
12
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
wypowiada to, co zrozumia³, to nie idzie przy tym jedynie o idealne treœci zdañ.
Te s¹ dobre, by graæ nimi w karty. S³owa jednak, które przekazuj¹ rozumienie,
nabieraj¹ znaczenia w zale¿noœci od tego, kto je wypowiada3.
Niezale¿nie od listy, któr¹ ka¿dy z nas stosownie do swoich zainteresowañ
by³by w stanie rozwin¹æ, wydaje siê faktem bezspornym, ¿e cz³owiek wspó³czesny nie chce – czy mo¿e bardziej – boi siê myœleæ samodzielnie. Woli przyj¹æ
postawê zgodn¹ z tym, co wypada. Wtedy przychodzi na myœl owo zwalczane
przez Heideggera „siê”4. Dzisiaj bowiem rzeczywiœcie coraz czêœciej „mówi siê”,
„robi siê”. Mo¿na wrêcz odnieœæ wra¿enie, ¿e to nie cz³owiek mówi, ¿e to jêzyk
mówi przez cz³owieka, ¿e to nie cz³owiek tworzy kulturê, lecz kultura wyra¿a
siê przez cz³owieka5. I chyba coraz bardziej stajemy siê wy³¹cznie dzieæmi kultury, która nas rodzi i kszta³tuje.
Do owej listy niepokojów o wspó³czesnego cz³owieka mo¿na dopisaæ jeszcze ideê podmiotowoœci. Niektórzy wrêcz twierdz¹, ¿e podmiot sta³ siê przyczyn¹ nowego totalitaryzmu, czyni¹cego wszystko przedmiotem. Szczególnie niebezpieczne staje siê to wtedy, kiedy podmiot sprowadzi siê do skoñczonoœci
i ateizmu. Jak pisze A. Bielik-Robson, ateizacja myœli póŸno nowoczesnej okazuje siê z³udzeniem, przybieraj¹cym pozór faktycznoœci tylko z perspektywy chrzeœcijañskiej czy postchrzeœcijañskiej, dla której skoñczonoœæ by³a, jest i pozostanie skandalem – na wieki wieków6. Przychodzi jednak bardziej wywa¿ona
refleksja: przecie¿ nie ka¿dy akt poznawczy podmiotu prowadzi do manipulacji,
wynaturzeñ. Co wiêcej, bezkrytyczne odrzucanie podmiotu rodzi inne powa¿ne
niebezpieczeñstwo: Przekreœlaj¹c podmiot, indywiduum, odrzuca siê odpowiedzialnoœæ7.
Na tak ukszta³towanym gruncie pojawia siê, a w³aœciwie powraca po prawie
stu latach, cz³owiek bez w³aœciwoœci8. Ujawnia siê on w fakcie powtarzaj¹cym
w nieco odmiennej formule star¹ marksistowsk¹ zasadê, mówi¹c¹ o determinacji
kultury przez bazê ekonomiczn¹. Dzisiaj mo¿na wyraziæ j¹ jako urynkowienie
antropologii i etyki. I w ten w³aœnie sposób urynkowiona antropologia w miejsce
osoby ludzkiej z jej godnoœci¹ i niepowtarzalnym zbiorem cech (w³aœciwoœci)
wprowadza Musilowskiego cz³owieka bez w³aœciwoœci9.
3
J. Filek, Œladami filozofa, czyli fenomen póŸnej Skargi, http://tygodnik.onet.pl/1,33362,druk.html,
(18.09.2009).
4
Has³o Existence, w: J.-M. Vaysse, Dictionnaire Heidegger, Paris 2007, s. 64-65.
5
J. Filek, Œladami filozofa, czyli fenomen póŸnej Skargi…
6
A. Bielik-Robson, „Na pustyni”. Kryptoteologie póŸnej nowoczesnoœci, Kraków 2008, s. 530.
7
J. Filek, Œladami filozofa, czyli fenomen póŸnej Skargi …
8
Chodzi o powieœæ Roberta Musila, Cz³owiek bez w³aœciwoœci, t.1-4, t³um. K. Radziwi³³,
K. Truchanowski, J. Zeltzer, Warszawa 2002.
9
J. ¯yciñski, Kairos Koœcio³a w kontekœcie g³êbokich przemian kulturowych, http://www.
currenda.diecezja.tarnow.pl/archiwum/2-97/s-1.htm.
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
13
KIM JEST I GDZIE ¯YJE CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI?
Przywo³ajmy wiêc owego bohatera powieœci Roberta Musila. Autor wpisany
swoj¹ biografi¹ pomiêdzy Austro-Wêgry i Szwajcariê, pisze powieœæ, która nigdy nie doczeka siê ukoñczenia, chocia¿ i tak zawiera ponad 2000 stron. Musil
chce w niej pokazaæ, ¿e jego bohater nie odszed³ do przesz³oœci, a kolejne pokolenia bêd¹ tylko dopisywaæ dalszy ci¹g dramatu cz³owieka bez w³aœciwoœci. Bohater powieœci, Urlich, zdolny matematyk, ma zasadniczy ¿yciowy problem –
brakuje mu celu w ¿yciu. Ojciec wywiera na niego siln¹ presjê, by znalaz³ sobie
jakieœ miejsce w ¿yciu spo³ecznym. Bohater wpl¹tuje siê w machinê ¿ycia politycznego i spo³ecznego epoki nie odnajduj¹c w nich jednak siebie. Ostatecznie
popada w kazirodczy zwi¹zek.
Moim zamiarem nie jest jednak ani streszczanie samej powieœci, ani tym
bardziej czynienie z niej kamienia milowego w refleksji nad fenomenem cz³owieka. Przywo³ujê j¹ tylko dlatego, ¿e z powieœci Musila przebija jedna zasadnicza prawda: jeœli sam cz³owiek nie ma jakichœ w³aœciwoœci, nie oznacza to wcale, ¿e inni nie bêd¹ próbowali przelewaæ nañ w³asnych. Zatem nabêdzie on
w³aœciwoœci, albo zostanie nimi „obdarowany” przez innych. Tylko ¿e cz³owiek
nie mo¿e ¿yæ „w³aœciwoœciami”, które nie s¹ jego10.
Przenosz¹c siê z obszaru powieœci Musila w teraŸniejszoœæ, spróbujmy precyzyjniej wskazaæ p³aszczyzny przejawiania siê cz³owieka bez w³aœciwoœci. Pisa³em ju¿ o tym kilka lat temu11 wskazuj¹c na trzy porz¹dki nowego nieporz¹dku: dzia³ania, myœlenia i prawa. Przypomnijmy pokrótce zasadnicze tezy tamtej
refleksji. Na p³aszczyŸnie dzia³ania chodzi przede wszystkim o tzw. decyzje spo³eczne, w których zupe³nie zagubi³ siê zwi¹zek przyczynowo-skutkowy. Cz³owiek w dzia³aniu otrzymuje bardzo niewielki obszar odpowiedzialnoœci pozornie
wpisuj¹cy siê w wiêksz¹ logiczn¹ ca³oœæ. Problem polega na tym, ¿e owej wiêkszej ca³oœci nie mo¿na poznaæ, zatem cz³owiek zak³ada, ¿e ów brak ogólnego
porz¹dku moralnego nie jest brakiem, lecz wynikiem atomizacji. A skoro tak,
cz³owiek do dzia³ania nie szuka ju¿ perspektywy etycznej, lecz wystarczaj¹ mu
pewne procedury, których przestrzeganie odbiera jako realizacjê moralnych celów. Innym przejawem cz³owieka bez w³aœciwoœci jest odwo³ywanie siê w decyzjach do opinii spo³ecznej. Praktyka pokazuje jednak, ¿e nie ma to wiele wspólnego z odpowiedzialn¹ demokracj¹, lecz raczej ze zrzucaniem odpowiedzialnoœci
na bli¿ej nieokreœlone grupy podmiotów. W dziedzinie gospodarczej coraz czêœciej stosuje siê zasadê czystej racjonalnoœci, co dzisiaj wyra¿a siê w tzw. gospoP. Boxall, 1001 ksi¹¿ek, które musisz przeczytaæ, Poznañ 2008, s. 359.
J.A. Sobkowiak, Spór o kszta³t œwiata w kontekœcie „nowego porz¹dku moralnego”, w: Spór
o cz³owieka – spór o przysz³oœæ œwiata. Od b³. Jana XXIII do Jana Paw³a II, red. J. Nagórny,
J. Gocko, Lublin 2004, s. 63-86.
10
11
14
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
darce zarz¹dzanej wiedz¹. Zapomina siê tylko o pewnej tezie filozoficznej, która
uœwiadamia, i¿ wiedza nie myœli. Wiedza zatem potrzebuje szerszej perspektywy
ni¿ tylko czysta racjonalnoœæ sprowadzona do dyskursu logicznego. Jako remedium mo¿na by przywo³aæ propozycjê ks. Micha³a Hellera wyra¿on¹ w afirmacji
racjonalnoœci, polegaj¹cej na d¹¿eniu do spójnoœci i jednoœci trzech p³aszczyzn
racjonalnoœci: racjonalnoœci dyskursu, œwiata i ¿ycia12.
W p³aszczyŸnie myœlenia cz³owiek bez w³aœciwoœci przejawia siê szczególnie w myœli takich filozofów jak Peter Sloterdijk, Peter Singer czy Richard Rorty. Ka¿da z tych koncepcji, chocia¿ dotyczy innej p³aszczyzny (pierwsza dotyczy idei tzw. selekcji, której szczególnym wyrazem s¹ biotechnologie, druga
wskazuje na przeakcentowanie interesu osobistego wyra¿onego w przesadnej
afirmacji ¿ycia zmys³owego cz³owieka, trzecia wreszcie proponuje wizjê cz³owieka „pogr¹¿onego” we w³asnej kulturze). Prostym nastêpstwem jest odrzucenie
wartoœci obiektywnych, dogmatów – zw³aszcza religii chrzeœcijañskiej, a w konsekwencji podwa¿enie myœlenia metafizycznego. Mo¿na by zatem powiedzieæ,
¿e porz¹dek myœlenia cz³owieka bez w³aœciwoœci zyska³ nowy dekalog: scjentyzm jako eksperyment; ideologizm – prawd¹ jest to, co uwa¿a siê za prawdê;
praksizm – przesadne podkreœlanie wartoœci ludzkiego dzia³ania; materialny dobrobyt, który ma zast¹piæ szczêœcie duchowe; przemoc jako metoda rozwi¹zywania ludzkich problemów; rozproszenie idei piêkna w przeakcentowaniu formy;
zapomnienie o mi³oœci – remedium sta³o siê trucizn¹; zredukowanie cz³owieka
do wymiaru zmys³owego; zapomnienie o celu jako wartoœci, skoro nie mo¿na go
okreœliæ mierzalnie; materializm – jako zredukowanie cz³owieka do wymiaru
ekonomicznego13. Trzeci porz¹dek dotyczy prawa. W tym porz¹dku cz³owiek bez
w³aœciwoœci pojawia siê jako owoc sporu pomiêdzy legalnym a dobrym. Skoro
nie ma cnót, nie mo¿na okreœliæ dobra, a skoro dobro jest niedefiniowalne, pozostaje to, co da siê zdefiniowaæ – legalne.
Dzisiaj dorzuci³bym do tego jeszcze pozorn¹ niewinnoœæ relatywizmu kulturowego14. Polega on na tym, ¿e twierdzi siê, i¿ kultury mo¿na porównywaæ, nie
12
M. Heller, Afirmacja racjonalnoœci, w: Godnoœæ czy sukces? Kulturowe dylematy wspó³czesnoœci, Materia³y III Kongresu Kultury Chrzeœcijañskiej (Lublin, KUL, 25-28 wrzeœnia 2008 r.),
J. Mariañski, S. Ziêba (red.), Lublin 2008, s. 333-341. Autor ukazuje w przekonuj¹cy sposób, ¿e
pozostanie wy³¹cznie na jednym z poziomów powoduje zawê¿enie horyzontu postrzegania. Nie
mo¿na bowiem wyjaœniæ ca³oœci œwiata wy³¹cznie w oparciu o racjonalnoœæ dyskursywn¹, ona bowiem potrzebuje weryfikacji. Z kolei racjonalnoœæ nauk przyrodniczych pozbawia cz³owieka istotnego elementu tajemnicy. Intuicja zaœ, nawet intuicja teologiczna, która nie bra³aby pod uwagê
dwóch wczeœniejszych typów racjonalnoœci nara¿ona jest na zarzut irracjonalnoœci.
13
J.A. Sobkowiak, Spór o kszta³t œwiata w kontekœcie „nowego porz¹dku moralnego”, art. cyt.,
s. 78.
14
P. Valadier, La morale sort de l’ombre, Paris 2008, szczególnie s. 91-125. Ksi¹¿ka ta jest
o tyle istotna dla niniejszej problematyki, gdy¿ dope³nia analizy owych trzech p³aszczyzn nieporz¹dku moralnego. Zreszt¹, jak zaznaczy³em w cytowanym wy¿ej artykule, owe p³aszczyzny nie-
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
15
mo¿na zaœ ich oceniaæ. Do oceny potrzebne by³oby odniesienie kultury do sfery
wartoœci obiektywnych, jeœli zaœ dana kultura bazuje na wartoœciach kulturowych
wytworzonych wewn¹trz danej kultury, wtedy porównywanie i próba oceny kultur jawi¹ siê jako nieporozumienie. Dotyczy to tak¿e pewnych fundamentalnych
wartoœci ¿ycia spo³ecznego, z których najistotniejsza – rodzina, jest dzisiaj bardzo mocno podwa¿ana, chocia¿by przez lansowanie idei gender15.
Innym niebezpieczeñstwem jest to, co zauwa¿a siê w œwiecie dziennikarzy,
którzy zostali wpl¹tani w spór, jaki toczy siê pomiêdzy moralnoœci¹ i etyk¹.
Analiza ponad 30. Kodeksów etyki dziennikarskiej poczyniona w ubieg³ym
roku16 prowadzi do przekonania, ¿e literalnie wszystkie wartoœci tradycyjnej etyki s¹ w nich obecne, natomiast trudno o spójn¹, a tym bardziej wspóln¹ definicjê
tych wartoœci. W porz¹dku politycznym, ju¿ bez szczegó³owych opisów, mo¿na
by wskazaæ na s³aboœæ pañstwa jako podmiotu ¿ycia spo³ecznego, rozdzielenie
rozumienia sprawiedliwoœci na bosk¹ i ludzk¹, bezradnoœæ Europy wobec swojej
przesz³oœci i przysz³oœci, nowe bo¿yszcze – dla przyk³adu ekologia, czy nie do
pogodzenia w praktyce: wielokulturowoϾ i globalizacja.
W œwiecie religii ci¹gle jeszcze brak prze³o¿enia idei przebaczenia na konkretne sytuacje poszczególnych zwaœnionych narodów, nieuzasadnione ³¹czenie
monoteizmu z przemoc¹, religia pozbawiona wymiaru spo³ecznego, albo sprowadzana wy³¹cznie do niego (R. Rorty)17, domaganie siê demokracji w Koœciele
w jej œwieckim wydaniu, napiêcie ci¹gle nierozstrzygniête na styku polityka-religia. Wreszcie na nowo postawione pytanie o Boga po œmierci Boga (Jan Krumb
– proponuj¹cy nowe Ÿród³a moralnoœci chrzeœcijañskiej czy Richard Dawkins,
pokazuj¹cy na gruncie biologii, ¿e Bóg nie tylko nie umar³, ale faktycznie nigdy
siê nie narodzi³ – jest Bogiem urojonym)18.
porz¹dku moralnego by³y zapo¿yczone w³aœnie z propozycji P. Valadier sprzed lat. Przywo³anie
wiêc tej pozycji w tym miejscu jest wyrazem intelektualnej wdziêcznoœci Autorowi.
15
Szerzej na temat gender: Idea gender jako wyzwanie dla teologii, red. A. Jucewicz,
M. Machinek, Olsztyn 2009; por. tak¿e mój artyku³ Gender w perspektywie „nowego porz¹dku moralnego”, „Teologia i moralnoœæ” 4(2008) s. 135-150.
16
A. Stadnicka, Funkcjonowanie podstawowych wartoœci w wybranych kodeksach etyki dziennikarskiej, (mps – Biblioteka UKSW), Warszawa 2008.
17
R. Rorty, G. Vattimo, L’avenir de la religion. Solidarité, charité, ironie, red. S. Zabala, t³um.
z w³. C. Walter, Paris 2006. Filozofia nie mo¿e siê jednak ca³kowicie odci¹æ od refleksji poœwiêconej problematyce Boga i nawet jeœli próbuje siê pomniejszyæ rolê chrzeœcijañstwa w wymiarze spo³ecznym, pytanie o Boga wraca jednak nieub³aganie w refleksji nawet tych filozofów, którzy wprost
do Boga odwo³ywaæ siê nie chc¹ – dla przyk³adu godna polecenia ksi¹¿ka S. Bongiovanni, La philosophie italienne contemporaine à l’épreuve de Dieu. Pareyson, Vattimo, Cacciari, Vitello, Severino, L’Harmattan, Paris 2008.
18
J.-M. Krumb, Les fondements de la morale chrétienne, Paris-Budapest-Torino 2005;
R. Dawkins, Bóg urojony, t³um. P.J. Szwajcer, Warszawa 2007, zw³aszcza rozdzia³ 6 ksi¹¿ki: Korzenie moralnoœci: Dlaczego ludzie s¹ dobrzy, s. 287n.
16
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Taki jest œwiat, w którym ¿yje cz³owiek bez w³aœciwoœci. Jak zmieniaæ ten
œwiat i jak ocaliæ w nim cz³owieka, skulonego w podmiotowym „ja”, niemaj¹cym ani zakotwiczenia w przesz³oœci, ani jasnego celu na przysz³oœæ. Jawi siê na
pozór proste rozwi¹zanie – zniszczyæ cz³owieka bez w³aœciwoœci, oœmieszyæ jego
kulturê. Zrobi³ to kilka lat temu, trochê nieporadnie Cezary Michalski w zbiorze
esejów Powrót cz³owieka bez w³aœciwoœci19. Zamiast jednak uœmiercaæ i tak s³aby podmiot, mo¿e lepiej – jak proponuje Angelo Scola20 – zrodziæ osobê? Spróbowaæ razem z ni¹ na nowo odkryæ owe utracone w³aœciwoœci cz³owieka.
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI W PERSPEKTYWIE CNOTY
Gdzie jednak szukaæ istoty cz³owieka? Mo¿na by powiedzieæ, ¿e w jakimœ
sensie rozgrywa siê on pomiêdzy z³em do którego jest zdolny a dobrem, do którego jest powo³any. Stosunkowo ³atwo doœwiadczyæ owego z³a. Ale jak odczytaæ
dobro?21 Cz³owiek bez w³aœciwoœci tym bardziej nie potrafi go odczytaæ, gdy¿
dobro mo¿na odczytaæ z przejawów. Natomiast cz³owiekowi odebrano sposób
bycia cz³owiekiem (B. Skarga), pozostawiaj¹c tylko propozycjê sposobu bycia
i doœæ zubo¿ony zestaw cnót, czy jak to siê dzisiaj okreœla „wspólnych wartoœci”.
Mija prawie trzydzieœci lat od momentu doœæ istotnego dla refleksji nad cnot¹. Mam na myœli dzie³o A. MacIntyre’a, które polski t³umacz opatrzy³ tytu³em
Dziedzictwo cnoty22, a œciœle nale¿a³oby je oddaæ Po cnocie, opatruj¹c pytaniami:
Co zaproponowaæ cz³owiekowi po okresie, w którym cnota by³a czymœ oczywiC. Michalski, Powrót cz³owieka bez w³aœciwoœci, Warszawa 1996.
A. Scola, Cz³owiek: zanikaj¹cy podmiot czy nowe centrum?, „Spo³eczeñstwo” (2003) n. 2,
s. 175-194.
21
Wspó³czeœnie czêœciej dokonuje siê próby odczytania dobra dla okreœlonej osoby z okreœlonej perspektywy. Coraz trudniej cz³owiekowi opowiedzieæ siê za takim dobrem, które by³oby dobrem absolutnym. Interesuj¹ce studium w tym wzglêdzie proponuje R. Spaemann, Podstawowe
pojêcia moralne, t³um. P. Mikulska, J. Merecki, Lublin 2000, s. 7-18.
22
A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralnoœci, t³um. A. Chmielewski, Warszawa 1996. Koncepcjê MacIntyre’a mo¿na najkrócej wyraziæ nastêpuj¹co: Jest to propozycja etyki, wed³ug której kryteria indywidualnych wyborów moralnych, jak równie¿ legitymizacja porz¹dku politycznego i spo³ecznego znajdowa³yby swój moralny fundament w kulturze moralnej danego
spo³eczeñstwa bardziej ni¿ w pewnej ca³oœciowej propozycji praw odniesionych bezpoœrednio do
indywiduum. Wed³ug niego, filozofia Oœwiecenia powinna byæ interpretowana bardziej w kluczu
pewnej utraty tego, co stanowi pewn¹ zawartoœæ etyczn¹ ni¿ w kluczu wyzwolenia indywiduum,
bardziej jako przejœcie w anomiê ni¿ jako zwyciêstwo autonomii jednostki. Trzeba zatem, zdaniem
MacIntyre’a bardziej dowartoœciowaæ etyczn¹ tradycjê arystotelesowsk¹ opart¹ na cnotach. Ca³¹
wiêc etykê poszukuj¹c¹ fundamentu dla praw i cnót nale¿a³oby umieœciæ w perspektywie opartej
na pojêciu ethos, zarówno w poszczególnych tradycjach, jak równie¿ w relacjach zachodz¹cych
pomiêdzy osobami, które tworz¹ dan¹ spo³ecznoœæ – por. Encyclopedie de la philosophie, red.
G. Vattimo, M. Ferraris, D. Marconi, Garzanto Editore, wydanie franc. 2002.
19
20
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
17
stym i niekwestionowanym? Jak mówiæ do cz³owieka bez w³aœciwoœci o w³aœciwoœciach? Jak na nowo podj¹æ próbê mówienia o moralnoœci uniwersalnej, maj¹c w pamiêci nietrafn¹ krytykê moralnoœci w wydaniu nietzscheañskim i tym
bardziej nieudany oœwieceniowy konstrukt moralnoœci?
Zanim przedstawiê zasadnicze tezy MacIntyrowskiej propozycji odnowienia
teorii moralnoœci, chcia³bym najpierw przywo³aæ zasadnicze punkty nietzscheañskiej krytyki moralnoœci, która faktycznie uœmierci³a ideê cnoty. Dla Nietzschego moralnoœæ jest przede wszystkim interpretacj¹ w œwietle okreœlonego systemu
wartoœci wyra¿aj¹cych warunki ¿ycia cz³owieka jednostkowego. Moralnoœæ nie
jest dla niego czymœ danym, lecz raczej pewnym przepracowaniem rzeczywistoœci. Jak pisze w Poza dobrem i z³em: Wszelka moralnoœæ nie jest niczym innym
jak tylko jêzykiem odzwierciedlaj¹cym wp³ywy23. Powie o tym wprost: moralnoœæ
to instynkt stadny w jednostce. Wed³ug niego obserwacja systemów moralnoœci
pozwala stwierdziæ, ¿e s¹ one ró¿ne, i oferuj¹ jednostce, w licznych kulturach
i tradycjach, wrêcz wykluczaj¹c¹ siê zawartoœæ treœciow¹.
Nale¿y jednak od razu dopowiedzieæ, ¿e kiedy Nietzsche u¿ywa s³owa „moralnoœæ”, ma on przede wszystkim na myœli znienawidzon¹ moralnoœæ chrzeœcijañsk¹, charakteryzuj¹c¹ siê – w jego rozumieniu – wy³¹cznie ascetyzmem, dualizmem, odci¹gaj¹c¹ od ¿ycia inspiracj¹ platoñsk¹. Problem, który szczególnie
absorbuje Nietzschego, to wartoœæ ró¿nych systemów moralnych. W swoim dziele Z genealogii moralnoœci wskazuje na dwa zasadnicze typy moralnoœci: moralnoœæ panów i moralnoœæ niewolników. Z kolei w Zmierzchu bo¿yszcz ukazuje
moralnoœæ jako wy³¹cznie interpretacjê pewnych fenomenów. A przez bo¿yszcze
rozumie tych, którzy chc¹ naprawiaæ ludzkoœæ. Jego zdaniem trzeba odwróciæ
porz¹dek rozumienia moralnoœci. Moralnoœæ trzeba definiowaæ jako system narzucany w sposób tyraniczny, zawieraj¹cy fundamentalne interpretacje. Nietzsche
powie wprost: W sytuacjach gdzie nie narzuca siê ¿adna tradycja, nie ma mowy
o ¿adnej moralnoœci24.
PrzejdŸmy teraz do wspomnianej ju¿ propozycji MacIntyre’a. W prezentowaniu cnoty, szczególny akcent k³adzie on na rolê tradycji. Cnotê wi¹¿e bowiem
nie tyle z teori¹, co z praktyk¹ ¿ycia. Ka¿da zaœ praktyka ma swoj¹ historiê. Tak
jak ¿ycie ludzkie, maj¹ce swój pocz¹tek, rozkwit i zakoñczenie. Zatem œwiadomoœæ w³asnej tradycji, czyli historii w³asnej wspólnoty jest niezbêdnym warunkiem ludzkiej œwiadomoœci. W kontekœcie tradycji mo¿na jednak postawiæ zasadne pytanie: Na czym w istocie polega wspólne dziedzictwo? Czym jest
wspólna przesz³oœæ? A dalej, co w niej nale¿y ceniæ, a co wymaga krytyki i przebudowania?
23
24
F. Nietzsche, Poza dobrem i z³em, t³um. P. Pieni¹¿ek, Koszalin 2007, szczególnie § 187.
Le vocabulaire de Friedrich Nietzsche, red. J.-P. Zarader, Paris 2001, s. 36-38.
18
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
W tym kontekœcie wraca na nowo pytanie o jednostkê. MacIntyre rozumie j¹
jako wytwór wspólnoty o okreœlonej tradycji, jêzyku i kultywowanych praktykach. Gdybyœmy bowiem szukali racjonalnego fundamentu dla teorii cnót, szybko dojdziemy do przekonania, ¿e nie istnieje racjonalnoœæ, która nie by³aby racjonalnoœci¹ jakiejœ okreœlonej wspólnoty i tradycji, a poprzez to nie by³aby
zarazem racjonalnoœci¹ odmienn¹ od racjonalnoœci innej wspólnoty, jej tradycji
i jej jêzyka25.
Jest to wa¿ne, gdy¿ ka¿da praktyka, by coœ osi¹gn¹æ, domaga siê kultywowania w jej ramach okreœlonych ‘doskona³oœci’. Rozwój cnót wymaga wiêc istnienia okreœlonej wspólnoty, by j¹ z kolei podtrzymywaæ w istnieniu26.
MacIntyre siêga równie¿ do korzeni samego s³owa „moralne”. Zwraca uwagê na fakt, i¿ przyzwyczailiœmy siê do rozumienia tego pojêcia jako klasyfikacji
s¹dów, argumentów i czynów. Zapominamy jednak, ¿e pierwotnie pojêcie moralis, u¿yte przez Cycerona w De fato dla oddania greckiego ethicos, oznacza³o nie
regu³y, lecz coœ, co dotyczy charakteru czy dyspozycji cz³owieka do pewnego
typu zachowañ27.
Zauwa¿my od razu, ¿e jest to zupe³nie inna koncepcja od tej, jak¹ w swojej
spuœciŸnie filozoficznej zostawi³ nam Kant. Dla Kanta jest oczywiste, ¿e cz³owiek posiada jak¹œ ogóln¹ koncepcjê dobra, ma te¿ cz³owiek prawo do pragnienia jakiegoœ ogólnie rozumianego szczêœcia. Szczêœcia nie mo¿na jednak rozumieæ wy³¹cznie subiektywnie. Pokazuje on bowiem, ¿e moralnoœæ nie mo¿e
opieraæ siê na samych pragnieniach czy przekonaniach, nawet religijnych, lecz
musi obowi¹zywaæ powszechnie i byæ wyra¿ona w formie kategorycznej28.
MacIntyre proponuje te¿ interesuj¹c¹ reinterpretacjê Arystotelesa. Jego zdaniem w Etyce Nikomachejskiej zachodzi fundamentalna rozbie¿noœæ pomiêdzy
cz³owiekiem-jaki-on-faktycznie-jest a cz³owiekiem-jakim-móg³by-siê-on-staæ-gdyby-zrealizowa³-swoj¹-istotê. Oznacza to zatem, ¿e cz³owiek nigdy nie jest w akcie, lecz w wezwaniu do przejœcia od potencjalnoœci do aktu. Pojawia siê tu zatem potrzeba celu, ów rys teleologiczny, bez którego projekt moralnoœci staje siê
niezrozumia³y29.
Badaj¹c Ÿród³a moralnoœci, MacIntyre siêga do bohaterów Homera i stawia
wa¿kie pytanie o to, czego siê mo¿na od nich nauczyæ? Wskazuje na dwie sprawy: po pierwsze, ka¿da moralnoœæ jest zwi¹zana z okreœlon¹ wspólnot¹ lokaln¹,
wszelkie zaœ d¹¿enie wspó³czesnych moralnoœci do uniwersalnoœci, poza konPowy¿szy akapit jest wiernym streszczeniem wprowadzenia autorstwa Adama Chmielewskiego do polskiego wydania dzie³a MacIntyre’a – por. s. XXVIII-XXXV.
26
A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty…, s. 8 i 9.
27
Tam¿e, s. 87.
28
Tam¿e, s. 97-98.
29
Tam¿e, s. 111.
25
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
19
kretn¹ okreœlonoœci¹ jest z³udzeniem. Po drugie, nie mo¿na nabyæ okreœlonych
cnót poza tradycj¹, w której dziedziczymy owe cnoty i nasze ich rozumienie.
Tradycja daje bowiem okreœlony schemat pojêciowy cnót, a wraz z nim pewne
szczegó³owe elementy, takie jak: wymagania stawiane przez role (wtedy cnota
jawi siê jako cecha umo¿liwiaj¹ca jednostce spe³nienie okreœlonej roli), koncepcjê kondycji ludzkiej, z natury kruchej, która poprzez bohaterstwo pokazuje, ¿e
cz³owiek nie jest poddany losowi i œmierci na sposób fatum, lecz przeciwstawiaj¹c siê im, mo¿e okazaæ bohaterstwo30.
Z powy¿szego mo¿na wyci¹gn¹æ pewne wnioski dotycz¹ce cnoty. Odnosi siê
ona zawsze do okreœlonego porz¹dku. Porz¹dek ten w staro¿ytnoœci mia³ silne
zakorzenienie w ¿yciu polis. Prowadzi³o to wprost do przekonania, ¿e bycie dobrym cz³owiekiem to bycie dobrym obywatelem. Podzielano zatem przekonanie,
¿e istnieje pewien kosmiczny porz¹dek, prawda zaœ w sferze moralnej polega na
zgodnoœci s¹du moralnego z porz¹dkiem tego schematu. Do tego stopnia by³o to
mocne w przekonaniu staro¿ytnych, i¿ Arystoteles, chocia¿ kojarzymy go przede
wszystkim z koncepcj¹ racjonaln¹, przychyla siê do przekonania, ¿e ka¿da filozofia zak³ada pewien przedfilozoficzny porz¹dek. Inaczej mówi¹c, zak³ada polityczny (w znaczeniu polis) punkt wyjœcia. W tym sensie u Arystotelesa zdefiniowanie cnoty jest niezbêdne do wszelkiego praktykowania dobra, gdy¿ ¿ycie
w mo¿liwie najdoskonalszym kszta³cie zak³ada praktykowanie cnót. Mo¿na powiedzieæ wprost, ¿e nie mo¿na zdefiniowaæ dobra cz³owieka, je¿eli nie odniesie
siê go do cnót31.
Mo¿na by teraz próbowaæ opisaæ d³ug¹ drogê, jak¹ przeby³a cnota na przestrzeni wieków. Przerasta to jednak ramy niniejszego artyku³u. Wydaje siê jednak, ¿e przywo³ana charakterystyka wystarczy do tego, by zrozumieæ, ¿e w sporze ró¿nych koncepcji filozoficznych nie znajdzie siê w³aœciwych rozwi¹zañ.
Wystarczy nadmieniæ, ¿e równie¿ w innych swoich pracach (dla przyk³adu Czyja
sprawiedliwoœæ, Jaka racjonalnoœæ?, wyd. pol. 2007) MacIntyre pozostaje radykalny, chocia¿ jego pogl¹dy, w porównaniu z omawianym dzie³em, ostro ewoluowa³y. Wydaje siê zatem, ¿e spór, który rozpocz¹³ MacIntyre swoj¹ ksi¹¿k¹ Dziedzictwo cnoty jest nie do rozstrzygniêcia, zw³aszcza w ramach jednego artyku³u.
Wystarczy w tym miejscu powtórzyæ s³owa Stanis³awa Filipowicza z pos³owia
do ksi¹¿ki Czyja sprawiedliwoœæ…: MacIntyre pragnie wywieœæ nas z ‘domu niewoli’. […] próbuje przerwaæ zaklêty kr¹g, w którym znaleŸliœmy siê dziêki czarowi s³owa. Poddani urokom m¹droœci, która nami zaw³adnê³a. Naszym ‘domem
niewoli’ sta³a siê tradycja Oœwiecenia!
Potrzeba zatem innego horyzontu, który w ramach ma³ych tradycji potrafi³by stworzyæ ow¹ uniwersaln¹ Tradycjê, nie przekreœlaj¹c¹ tego, co ró¿ne, ale
30
31
Tam¿e, s. 236-239.
Tam¿e, s. 250-251, 263, 271 i 273.
20
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
daj¹c¹ pewien wspólny fundament. Nie mo¿na bowiem w œwiecie globalnym ¿yæ
moralnoœci¹ partykularn¹, a przy tym ci¹gle jeszcze wierzyæ w mo¿liwoœæ zbudowania prawdziwej jednoœci.
Z CZ£OWIEKIEM BEZ W£AŒCIWOŒCI W POSZUKIWANIU
DUCHOWEGO HORYZONTU
Jako punkt oparcia dla moich poszukiwañ wybra³em teologa Josepha Ratzingera32. Jest on bowiem teologiem, który chocia¿ nie stworzy³ ¿adnej syntezy, da³
jednak owej syntezie niezbêdne podstawy. Poczynaj¹c od chrystologii, eschatologii, przez problematykê pos³uszeñstwa i w³adzy w Koœciele, a¿ po troskê
o odnowê liturgii, nowe zakreœlenie granic dialogu wyznaczonych przez prawdê
czy wreszcie – to co dla nas najwa¿niejsze – odnowê teologii moralnej.
W ramach odnowy moralnoœci chrzeœcijañskiej J. Ratzinger pokazuje, ¿e nie
chodzi mu o kwestiê metod, jakimi teologia moralna powinna kierowaæ siê
w refleksji, ale o jej przedmiot. Zasadniczym zaœ przedmiotem refleksji moralnej
s¹ wartoœci. To one, pos³uguj¹c siê wyra¿eniem niniejszego artyku³u, wpisuj¹ siê
w œwiat cz³owieka bez w³aœciwoœci. Kryzys […] który coraz bardziej trapi chrzeœcijañstwo, objawia siê wyraŸniej jako kryzys œwiadomoœci podstawowych wartoœci ¿ycia ludzkiego. Z jednej strony jest podsycany przez moralny kryzys ludzkoœci, z drugiej zaœ sam go zaostrza33.
Powodów kryzysu moralnoœci upatruje on w rozdzielaniu ortopraksji i ortodoksji. Reprezentanci ortopraksji podkreœlaj¹ bowiem, ¿e nie nale¿y szukaæ prawdy jako teorii, lecz utworzyæ [j¹] jako rzeczywistoœæ. Inni z kolei, staj¹c na przeciwleg³ym biegunie twierdz¹, ¿e wiara nie podaje samodzielnych Ÿróde³ norm
moralnych, lecz w tym punkcie odsy³a œciœle do rozumu. Ratzinger proponuje
nastêpuj¹ce rozwi¹zanie: oryginalnoœæ chrzeœcijañstwa polega raczej na nowej
postaci ca³oœci, w któr¹ wtopione zosta³o ludzkie poszukiwanie i zmaganie siê
pochodz¹ce z orientuj¹cego centrum wiary w Boga Abrachama, w Boga Jezusa
Chrystusa34.
Ratzinger proponuje te¿ nastêpuj¹ce rozumienie praxis cz³owieka wierz¹cego: Praxis wiary jest zwi¹zana z prawd¹ wiary, w której prawda cz³owieka objawia siê i zostaje podniesiona na nowy poziom przez prawdê Boga. Równie¿ doœæ
charakterystyczne dla jego myœli jest rozumienie Magisterium jako miejsca z którego wskazuje siê horyzont dla postêpowania moralnego. Ratzinger pisze: PaPropozycjê przedstawiam za A. Nichols, Myœl Benedykta XVI, t³um. D. Chabrajska, Kraków 2006.
33
J. Ratzinger, Podstawy moralnoœci chrzeœcijañskiej, t³um. E. Adamiak, Poznañ 1999, s. 35.
34
Por. tam¿e, s. 36 i 39.
32
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
21
pie¿ i biskupi, udzielaj¹c w tych kwestiach [chodzi o kwestie moralne i etyczne]
nauczycielskiego wyjaœnienia, aktualizuj¹ w dziedzinie etyki szczególny charyzmat
urzêdu biskupiego i papieskiego. Nie mo¿e on zast¹piæ elementów doœwiadczalnych
i rozumowych w Koœciele, ale „umieszcza” ich rezultaty na tle szerszej ca³oœci
apostolskiego Koœcio³a w jego odpowiedzi na apostolskie objawienie […]35.
Mo¿na z tego wyprowadziæ wniosek, ¿e w wiernoœci Magisterium chodzi nie
tyle o kanoniczn¹ relacjê jednostki do wspólnoty Koœcio³a, co raczej o wpisanie
ca³oœci nauczania w apostolsk¹ sukcesjê. Potwierdzi³ to zreszt¹ ju¿ jako papie¿,
zwracaj¹c siê w kwietniu tego roku do cz³onków Papieskiej Komisji Biblijnej:
Naukowa analiza tekstów œwiêtych jest wa¿na, ale sama w sobie niewystarczaj¹ca, poniewa¿ bra³aby pod uwagê jedynie wymiar ludzki. […] W rzeczywistoœci
teksty te bowiem nie zosta³y powierzone poszczególnym badaczom czy ich wspólnocie, aby zaspokoiæ ich ciekawoœæ lub dostarczyæ im materia³ów do badañ
i dociekañ. Teksty natchnione przez Boga zosta³y powierzone przede wszystkim
wspólnocie wierz¹cych, Koœcio³owi Chrystusa, aby karmiæ wiarê i kierowaæ ¿yciem w mi³oœci36.
Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e jeœli teolog moralista ma byæ pomocny wspó³czesnemu cz³owiekowi w poszukiwaniu Boga i kszta³towaniu ¿ycia w oparciu
o chrzeœcijañsk¹ inspiracjê, musi bacznie wystrzegaæ siê tego, co sprawia³oby, i¿
sam móg³by staæ siê cz³owiekiem bez w³aœciwoœci.
Kapitalnym wskazaniem w poszukiwaniach duchowego horyzontu sta³a siê
encyklika o nadziei. Jak¿e adekwatne s¹ papieskie s³owa w odniesieniu do naszego cz³owieka bez w³aœciwoœci. Papie¿ pisze: Pomimo, ¿e mieli bogów, «nie mieli
Boga» i w konsekwencji ¿yli w mrocznym œwiecie, bez jasnej przysz³oœci (n. 2). To
w³aœnie nadzieja chrzeœcijañska wyzwala cz³owieka z samotnoœci. «Odkupienie»
jawi siê w³aœnie jako przywrócenie jednoœci, w którym na nowo odnajdujemy siê
razem w jednoœci, któr¹ tworzy œwiatowa wspólnota wierz¹cych (n. 14). I dalej
w tym samym punkcie: To prawdziwe ¿ycie, które wci¹¿ próbujemy osi¹gn¹æ, jest
zwi¹zane z trwaniem w egzystencjalnej jednoœci z «ludem» i dla ka¿dej jednostki
mo¿e siê realizowaæ jedynie w «my». Zak³ada ono w³aœnie wyjœcie z obozów w³asnego «ja», poniewa¿ jedynie otwarcie tego uniwersalnego podmiotu otwiera równie¿ spojrzenie na Ÿród³o radoœci, na sam¹ mi³oœæ – na Boga.
Benedykt XVI daje te¿ konkretne propozycje odzyskania w³aœciwoœci przez
wspó³czesnego cz³owieka. Wspomina³em ju¿ o tym jak wa¿ne by³o staro¿ytne
polis dla kszta³towania œwiadomoœci moralnej. Ona potrzebuje bowiem pewnych
struktur i zakorzenienia. Struktury nie s¹ jednak oderwane od szerszego horyzontu. Papie¿ zdaje siê doskonale rozumieæ niebezpieczeñstwo zamykania perspek35
36
Tam¿e, s. 50n.
http://pokolenie-jp2.pl/?sec=artykuly&act=pokazArt&id=4352&kat=1387 (24.04.2009).
22
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
tywy dobra w strukturach. By ustrzec cz³owieka przed tak¹ z³¹ wiar¹, daje dwie
wskazówki.
Po pierwsze, W³aœciwy stan rzeczy ludzkich i zdrowie moralne œwiata nie
mog¹ byæ nigdy zagwarantowane jedynie przez struktury, jakkolwiek s¹ one wartoœciowe. Struktury takie nie tylko s¹ wa¿ne, ale tak¿e konieczne; nie mog¹ one
jednak i nie powinny pozbawiaæ cz³owieka wolnoœci. Nawet najlepsze struktury
funkcjonuj¹ dobrze tylko wtedy, gdy w spo³ecznoœci s¹ ¿ywe przekonania, które
s¹ w stanie sk³aniaæ ludzi do wolnego przyjêcia ³adu wspólnotowego. Wolnoœæ
potrzebuje przekonania; przekonanie nie istnieje samo z siebie, ale wci¹¿ musi
byæ wspólnotowo zdobywane.
I druga wskazówka: Poniewa¿ cz³owiek zawsze pozostaje wolny, a jego wolnoœæ jest zawsze krucha, nigdy na tym œwiecie nie zaistnieje definitywnie ugruntowane królestwo dobra. Kto obiecuje lepszy œwiat, który mia³by nieodwo³alnie
istnieæ na zawsze, daje obietnicê fa³szyw¹; pomija ludzk¹ wolnoœæ. Wolnoœæ musi
wci¹¿ byæ zdobywana dla dobra. Wolne przylgniêcie do dobra nigdy nie istnieje
po prostu samo z siebie. Jeœli istnia³yby struktury, które nieodwo³alnie ustanowi³yby jakiœ okreœlony – dobry – stan œwiata, zosta³aby zanegowana wolnoœæ cz³owieka, a z tego powodu ostatecznie struktury takie nie by³yby wcale dobre (n. 24).
¯ycie cz³owieka odzyskuje w³aœciwoœci, kiedy staje siê ¿yciem odkupionym.
Papie¿ pisze: Cz³owiek zostaje odkupiony przez mi³oœæ. Odnosi siê to ju¿ do sfery
czysto œwiatowej. Kiedy ktoœ doœwiadcza w swoim ¿yciu wielkiej mi³oœci, jest to
moment «odkupienia», który nadaje nowy sens jego ¿yciu (n. 25). I dalej: Kogo
dotyka mi³oœæ, ten zaczyna intuicyjnie pojmowaæ, czym w³aœciwie jest «¿ycie».
Zaczyna przeczuwaæ, co znaczy s³owo nadziei, które napotkaliœmy w obrzêdzie
Chrztu: od wiary oczekujê «¿ycia wiecznego» – prawdziwego ¿ycia, które ca³kowicie i bez zagro¿eñ, w ca³ej pe³ni, po prostu jest ¿yciem (n. 27).
Na zakoñczenie siêgnijmy do najnowszego dokumentu Papieskiej Komisji
Biblijnej Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego37.
Na wstêpie dokument nadaje jakby now¹ formu³ê cz³owiekowi bez w³aœciwoœci.
Ukazuje go w pozytywnym œwietle, jako cz³owieka poszukuj¹cego odpowiedzi.
To w³aœnie nietrafione odpowiedzi przyczyni³y siê po czêœci do zamkniêcia siê
cz³owieka w sobie, stania siê cz³owiekiem, który nie maj¹c jasnych wskazañ co
do ¿ycia moralnego, zosta³ poddany – jak Musilowski bohater – presji nurtów
nie zawsze otwartych na cz³owieka i jego dobro.
Podstaw¹ wiêc odnowienia refleksji moralnej wychodz¹cej ku wspó³czesnemu cz³owiekowi jest uœwiadomienie sobie, i¿ moralnoœæ chrzeœcijañska jest moralnoœci¹ objawion¹. Objawia cz³owiekowi szczególn¹ jego w³aœciwoœæ, jak¹ jest
37
Dokument zosta³ wydany 11 maja 2008 roku przez Papiesk¹ Komisjê Biblijn¹. W jêzyku
polskim ukaza³ siê w t³umaczeniu Ryszarda Rubinkiewicza SDB, „Verbum”, Kielce 2009.
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
23
bycie stworzonym i wprowadzonym w perspektywê przymierza. Dar stworzenia
uœwiadamia przede wszystkim cz³owiekowi, ¿e jest obrazem Boga. Ta zaœ œwiadomoœæ wpisuje w jego ¿ycie now¹ odpowiedzialnoœæ, któr¹ mo¿e wyraziæ naœladuj¹c Chrystusa. Z kolei dar przymierza wpisuje ludzk¹ wolnoœæ w wymiar
wspólnotowy. Od œwiadomoœci przymierza z Noem (z wszelkim cia³em), cz³owiek zostaje prowadzony do ukonkretnienia tego przymierza, które dope³nienie
znajduje w darze Syna jako szczególnym wyrazie mi³oœci Boga Odkupiciela.
Ukonkretnienie tego daru cz³owiek znajduje w Eucharystii. To eucharystyczne
ukierunkowanie wymusza z kolei na cz³owieku prawdê o jego ¿yciu moralnym.
Zostaje zatem nakreœlony nowy etap drogi: od daru do przebaczenia. To zaœ
realizuje siê w ¿yciu nacechowanym eschatologicznym ukierunkowaniem. Œwiadomoœæ ta daje cz³owiekowi podwójny impuls. Z jednej strony […] przesuwa
spojrzenie […] z czasu teraŸniejszego na przysz³y, na pe³niê ¿ycia, która go oczekuje. Z drugiej strony zwraca uwagê na czas teraŸniejszy i na sta³e zaanga¿owanie konieczne do tego, aby w przysz³oœci zrealizowa³a siê owa pe³nia ¿ycia (Biblia a moralnoœæ, n. 91).
Jakie zatem nowe odczytanie w³aœciwoœci cz³owieka proponuje dokument?
Przede wszystkim troskê o godnoœæ zgodn¹ z biblijn¹ wizj¹ cz³owieka; szacunek
dla cywilizacji i kultur jako zdolnoœæ do s³uchania i dialogu; zdolnoœæ do przeciwstawiania siê tendencjom sprzecznym z wiar¹ chrzeœcijañsk¹; w³aœciwie rozumiany postêp jako now¹ sprawiedliwoœæ królestwa; odczytywanie wymiaru
wspólnotowego w taki sposób, by umieæ godziæ osobiste inspiracje ze spo³ecznym charakterem ¿ycia ludzkiego; zdolnoœæ rozumienia celowoœci swojego ¿ycia, wykraczaj¹cej poza ziemsk¹ rzeczywistoœæ, a wyra¿onej poprzez nowy horyzont ¿ycia moralnego inspirowany nadziej¹. Ostatni¹ wreszcie w³aœciwoœci¹
cz³owieka jest umiejêtnoœæ roztropnego sprostania trudnym kwestiom, na które
odpowiedzi szuka cz³owiek odwo³uj¹c siê do osi¹gniêæ egzegezy, autorytetów
koœcielnych oraz opieraj¹c siê na sumieniu uformowanym œwiat³em Ducha Œwiêtego (Biblia a moralnoœæ, n. 158).
ZAMIAST ZAKOÑCZENIA
Alasdair MacIntyre podsumowuj¹c swoje refleksje na temat dziedzictwa cnoty, wyrazi³ to w nastêpuj¹cych s³owach: Nigdy nie jestem w stanie poszukiwaæ
dobra ani przejawiaæ cnót inaczej ni¿ tylko jako jednostka. Jest tak w pewnej
mierze dlatego, ¿e konkretne dobre ¿ycie ludzkie zmienia siê zale¿nie od okolicznoœci. […] Jako jednostka […] dziedziczê z przesz³oœci […].To dziedzictwo
i poszczególne jego elementy sk³adaj¹ siê na to, co w moim ¿yciu jest dane – na
mój moralny punkt wyjœcia. W³aœnie to nadaje w okreœlonej mierze memu ¿yciu
jego moraln¹ szczególnoœæ.
24
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Pozostaje zatem nabycie umiejêtnoœci m¹drych wyborów dla siebie, w³aœciwego wskazywania kierunku oraz jego trafnego argumentowania wobec wspó³czesnego cz³owieka. Potrzeba œwiadomoœci, ¿e cokolwiek mówiê o tym, co jest
„tam” (obiektywnym, uniwersalnym), mówiê to „st¹d” (z perspektywy mojej tradycji, kultury, religii) do cz³owieka w jego egzystencjalnym „tu i teraz”.
Wydaje siê zatem, ¿e chodzi o konwersjê sensu. O to, by nie mówiæ „st¹d”
do cz³owieka ogólnego, bo takiego nie ma, lecz by mówi¹c „st¹d”, zakorzenionego w tym, co uniwersalne, mówiæ do cz³owieka konkretnego.
SUMMARY
The language of old humanism is getting outdated. One would like to talk about man with
new dynamism, in a new language, but we still do not have such an idiom. And even if there is
one, everything seems to point to the fact than we are not able to use it properly. That is why all
modern disputes on man do not yield satisfactory results, and controversies focus on trivial
arguments brought up for the occasion.
In the diagnosis of the problem one element seems to recur, namely the use of impersonal
form. “It is said…; it is done ….” – such apparently innocent phrases show that the subject is afraid
to think independently. Without courage to know there is no courage to act. Therefore after several
decades there returns the idea of man once expressed in Robert Musil’s novel The Man without
Qualities.
In the first part of the article the “place” of revelation of such a man is being analyzed. This
place is revealed on one hand by the fact that man cannot live without qualities, so if he cannot
work them out for himself, they will be forced upon him sooner or later; on the other hand man
cannot live with qualities that are not his own (i.e. they have not been assimilated consciously and
freely). Besides some dangers already hinted at in my previous papers concerning the “new world
order” (and consequently also moral one), we should now point out to the dangers of cultural
relativism. Relativist trends are also observed in politics, community life and even religion. It seems
therefore that for a subject crouched within the individual self the only chance to “regain” qualities
is an attempt to look for a spiritual horizon.
First of all it would be necessary to regain certain horizon on mere thinking and discourse
plane. Nietzsche’s thesis that morality is only a language reflecting influences can no longer be
upheld. Return to the so-called life practice, a concept of A. MacIntyre’s, has been put under critical
analysis along these lines. Today that thesis seems impossible to uphold in its original form.
Another horizon is therefore necessary, one that would be able to create – within the framework of
little traditions – that universal Tradition, which would not rule out diversity, but provide a common
foundation. We cannot live according to particular morality in the global world.
J. Ratzinger’s proposal to renew the praxis of faith seems to be the solution. The point is not
only to practice morality, but to realize that true Christian morality is a revealed one. It means that
its essence is not committing acts remindful of Christian rules, but acting with faith as the basic
incentive, where the acts themselves are fruit of such an incentive.
It would seem therefore that the way to recapture the “qualities” by modern man is – on the
one hand – giving up on the belief that a renewal of life structures alone will bring about a renewal
of man, and on the other hand – man opening freely to the horizon of faith must realize that the
freedom he experiences is fragile and it must finally find some rootedness. A particular impulse to
reflect on regaining qualities is given by the document of the Pontifical Biblical Commission titled
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
25
The Bible and Morality. It points out that man must belong somewhere, must draw on specific
heritage, and express himself in certain structures. The first element of rootedness is the fact of the
covenant that makes man accept morality as fruit of that covenant. In consequence man without
qualities would be devoid not only of moral foundations, but also of his esse. And moral acts follow
precisely the rule of agere sequitur esse.
Key words
“man without qualities”, moral order, subjectivity, virtue, spirituals horizon, Christian morality,
Bible and morality
S³owa kluczowe
„cz³owiek bez w³aœciwoœci”, porz¹dek moralny, podmiotowoœæ, cnota, duchowy horyzont,
moralnoœæ chrzeœcijañska, Biblia a moralnoœæ
26
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
CZ£OWIEK BEZ W£AŒCIWOŒCI A CNOTA
27
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
MARIAN MACHINEK
Uniwersytet Warmiñsko-Mazurski w Olsztynie
Wydzia³ Teologiczny
Renesans nauki o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej?
A Renaissance of the Science of Virtues in Contemporary Moral Theology?
WPROWADZENIE
Bior¹c pod uwagê krytykê, jakiej chrzeœcijañska aretologia, jak przywyk³o
siê nazywaæ naukê o cnotach, zosta³a poddana w u bieg³ym stuleciu, musia³aby
ona ostatecznie odejœæ do lamusa historii myœli teologicznej. Zdaniem Fryderyka
Nietzschego (1844–1900) cnota jest niczym innym, jak tylko wynikiem dramatycznego procesu degeneracji cz³owieka, który pod przymusem, by unikn¹æ nieprzyjemnoœci, poddaje siê uznanym przez spo³eczeñstwo zasadom moralnym.
Z biegiem czasu taka postawa staje siê zwyczajem, potem przeradza siê w dobrowolne pos³uszeñstwo, a nawet swego rodzaju instynkt, a dzia³anie z nim zgodne
staje siê Ÿród³em przyjemnoœci. Taki stan, jak sarkastycznie stwierdza Nietzsche,
okreœla siê jako cnotê1. Ten byæ mo¿e skrajny g³os nie jest jednak odosobniony.
Pojêcie cnoty kojarzono z moraln¹ przeciêtnoœci¹, niezdolnoœci¹ do samodzielnego, kreatywnego dzia³ania. Tego „ducha epoki” wyrazi³ trafnie wyrazi³ Paul
Valéry (†1945) w przemówieniu do Académie Française, stwierdzaj¹c, ¿e s³owo
„cnota” jest martwe i wkrótce mo¿na bêdzie je znaleŸæ jedynie w operetce albo
katechizmie2.
Poszukuj¹c przyczyn tak dalece id¹cej awersji wobec b¹dŸ co b¹dŸ jednego
z kluczowych pojêæ staro¿ytnej etyki, nale¿a³oby, obok szeregu innych przyczyn,
1
Zob. J. Reiter, Tugend als Lebenskunst, w: Ethik der Tugenden. Menschliche Grundhaltungen als unverzichtbarer Bestandteil moralischen Handelns, C. Breuer (red.), St. Ottilien 2000,
s. 390.
2
Por. J. Pieper, Tugend. I. Problemgeschichtlich, w: Handbuch theologischer Grundbegriffe,
H. Fries (red.), T. 2, München 1963, s. 714.
28
MARIAN MACHINEK
wskazaæ na dwie zasadnicze. Pierwsz¹ z nich by³a postêpuj¹ca dyskredytacja
postaw okreœlanych jako „cnoty obywatelskie”, a wiêc pos³uszeñstwa i pokory.
„Cnotliw¹” postawê obywatelsk¹ zaczêto uto¿samiaæ z pasywnoœci¹ i uleg³oœci¹
wobec w³adzy. To w³aœnie upowszechnienie i przeakcentowanie cnót obywatelskich mog³o siê przyczyniæ do sukcesu ideologii nazistowskiej, tak zgubnej dla
œwiata nie tylko w wymiarze zewnêtrznym, ale tak¿e duchowym. Proces dyskredytacji tak rozumianej cnoty osi¹gn¹³ swoje apogeum w latach po II wojnie œwiatowej wraz z wzrastaj¹cymi tendencjami indywidualistycznymi. Innym czynnikiem, który przyczyni³ siê do negatywnego postrzegania nauki o cnotach, by³o
zawê¿enie tej tematyki do obszaru ludzkiej seksualnoœci. Przeakcentowanie cnoty czystoœci doprowadzi³o do tego, ¿e musia³a jej siê udzieliæ krytyka, jakiej pocz¹wszy od lat 60. XX w. poddano ca³¹ chrzeœcijañsk¹ etykê seksualn¹.
Mo¿na wiêc postawiæ zasadnicze pytanie: czy próby wskrzeszenia nauki
o cnotach nie s¹ jedynie skazanym z góry na niepowodzenie wyrazem tendencji
restauracyjnych w teologii moralnej? Je¿eli mówi siê o „nauce o cnotach”, suponuje siê istnienie pewnej spójnej wizji (nazwijmy j¹ „systemem”), pewnej przemyœlanej koncepcji dotycz¹cej znaczenia i roli cnót w ¿yciu chrzeœcijañskim.
Pojêcie renesans (re-naissance) suponuje wprawdzie ponowne podjêcie znanej
ju¿ wczeœniej nauki. Taka „re-lektura” dawnych treœci nie jest jednak nigdy
(a przynajmniej nie powinna byæ!) jedynie powtarzaniem niegdysiejszych schematów i rozwi¹zañ czy nostalgicznym powrotem do „starych, dobrych czasów”,
ale wi¹¿e siê zawsze z elementami nowymi, ubogacaj¹cymi, ale tak¿e modyfikuj¹cymi dawne koncepcje. Niniejsze przed³o¿enie jest prób¹ przegl¹du roli nauki
o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej. Nie roszcz¹c sobie, z racji ograniczonego miejsca, prawa do ca³oœciowej analizy, problematyka aretologiczna zostanie przeanalizowana w oparciu o literaturê teologiczno-moraln¹ jêzyka niemieckiego reprezentuj¹c¹ jedno ze znacz¹cych dla wspó³czesnej teologii
œrodowisk naukowych.
1. NAUKA O CNOTACH W WYBRANYCH PODRÊCZNIKACH TEOLOGII
MORALNEJ JÊZYKA NIEMIECKIEGO
Za oznakê kryzysu nauki o cnotach mo¿na by uznaæ fakt, ¿e w nowym
wydaniu miarodajnego leksykonu pojêæ teologicznych, mianowicie wydanym
w 1991 r. Neues Handbuch Theologischer Grundbegriffe3, nie ma w ogóle has³a
Tugend (cnota), podczas gdy we wczeœniejszym wydaniu obszernie to has³o tematyzowano4. Niewiele te¿ miejsca poœwiêca tej problematyce zaktualizowane
Neues Handbuch theologischer Grundbegriffe, P. Eicher (red.), t. 1-5, München 1991.
J. Pieper, Tugend, w: Handbuch theologischer Grundbegriffe, H. Fries (red.), t. 2, München
1963, s. 714-718.
3
4
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
29
wydanie trzytomowego Handbuch der christlichen Ethik5 z 1993 r., wskazuj¹c
jedynie sporadycznie na historyczne znaczenie chrzeœcijañskiej adaptacji tego
staro¿ytnego pojêcia. Z drugiej jednak strony wydany w 1990 r. Neues Lexikon
der christlichen Moral6, zawiera (podobnie jak to by³o w poprzednim wydaniu)7
obszerne has³o dotycz¹ce problematyki wad i cnót. Równie¿ w trzeciej edycji
kluczowego dzie³a dla teologii w obszarze jêzyka niemieckiego – Lexikon für
Theologie und Kirche temat cnoty doczeka³ siê kilkuaspektowego has³a8.
Niew¹tpliwym probierzem popularnoœci chrzeœcijañskiej aretologii jest jednak jej ranga w podrêcznikach teologii moralnej9. Niew¹tpliwie do niedawna
wiod¹cym dzie³em, s³u¿¹cym jako podrêcznik do akademickiego wyk³adu teologii moralnej by³o wydane w latach 1979-1981 dzie³o Bernarda Häringa Frei in
Christus10. Polskiemu czytelnikowi znane jest t³umaczenie wczeœniejszego, wydanego w latach 50. XX w. i t³umaczonego na wiele jêzyków podrêcznika tego
autora zatytu³owanego Das Gesetz Christi. Zarówno w jednym, jak i w drugim
swoim dziele Häring poœwiêca nauce o cnotach wiele miejsca, integruj¹c j¹
w strukturê ca³ego wywodu teologii moralnej. Tym niemniej widoczne jest wyraŸne przesuniêcie akcentów. W poprawionym i poszerzonym wydaniu swojego
pierwszego podrêcznika11 paragraf dotycz¹cy rozumienia pojêcia i rzeczywistoœci cnoty wieñczy rozwa¿ania dotycz¹ce nawrócenia, bêd¹c jednoczeœnie ostatnim paragrafem pierwszego z trzech tomów dzie³a. Kolejny tom zawiera obszerne omówienie cnót boskich, w trzecim natomiast wiele miejsca zajmuje
szczegó³owe omówienie cnót kardynalnych, przy czym autor wyraŸnie zaznacza,
¿e rozumie je jako konkretne ucieleœnienie mi³oœci Boga i bliŸniego. W drugim
swoim dziele – Frei in Christus – Häring nie rezygnuje z pojêcia cnoty, omawiaj¹c tê problematykê w ramach rozdzia³u o opcji podstawowej (Grundentscheidung). Häring przy³¹cza siê zdecydowanie do postulatu zrehabilitowania cnoty,
podkreœlaj¹c, jak dalece b³êdne jest kojarzenie tego pojêcia w kontekœcie egocenHandbuch der christlichen Ethik, A. Hertz, W. Korff, T. Rendtdorf, H. Ringeling (red.),
t. 1-3, Freiburg-Basel-Wien 1993.
6
E. Schockenhoff, Tugenden und Laster, w: Neues Handbuch der christlichen Moral, G. Virt,
H. Rotter (red.), Innsbruck-Wien 1990, s. 798-805.
7
K. Hörmann, Tugend, w: Lexikon der christlichen Moral, ten¿e (red.), Innsbruck-Wien-München 1976, kol. 1606-1614.
8
Lexikon für Theologie und Kirche, W. Kasper m.in. (red.), wyd. 3, t. 10, Freiburg-BaselRom-Wien 2001, kol. 293-303.
9
Analizê nauki o cnotach w starszych podrêcznikach teologii moralnej przeprowadzi³
C. Breuer, Ethik der Tugenden. Eine Untersuchung moraltheologischer und sozialethischer Schriften
im deutschsprachigen Raum des 20 Jahrhunderts, w: Ethik der Tugenden, ten¿e (red.), s. 409-433.
10
B. Häring, Frei in Christus. Moraltheologie für die Praxis des christlichen Lebens, t. 1-3,
Freiburg-Basel-Wien 1979-1981.
11
Ten¿e, Das Gesetz Christi. Dargestellt für Priester und Laien, München – Freiburg 81967.
Por. B. Häring, Nauka Chrystusa. Teologia moralna, t. 1-6, Poznañ 1962-66.
5
30
MARIAN MACHINEK
trycznego pragnienia w³asnej doskona³oœci b¹dŸ te¿ jedynie mechanicznego wype³niania obowi¹zku moralnego. Dla Häringa cnota to przenikaj¹ca ca³oœæ istnienia opcja podstawowa, dziêki której dobro staje siê drug¹ natur¹12. Ca³y drugi tom nowego dzie³a Häringa oparty jest na strukturze cnót boskich, przy czym
w rozwa¿aniach autora przenikaj¹ siê one nawzajem, gdy np. u¿ywa zwrotów
„wierz¹ca nadzieja” (gläubige Hoffnung).
Podrêcznikiem, który równie¿ wiele miejsca poœwiêca tematyce cnót, jest
trzytomowe dzie³o Joachima Piegsy, zatytu³owane Der Mensch – das moralische
Lebewesen13. Autor tego, znanego tak¿e polskiemu czytelnikowi14 podrêcznika
wstêpnie omawia problematykê aretologiczn¹ w tomie 1 w ramach zagadnieñ
fundamentalnych. Ca³y tom drugi poœwiêcony jest omówieniu cnót Boskich, co
autor wyrazi³ ju¿ w jego tytule. Cnoty te stanowi¹ religijn¹ podstawê moralnoœci, przy czym Piegsa mocno podkreœla ich dynamiczny charakter: Okreœlenie
«cnota wlana» nie chce powiedzieæ, ¿e «wlanie» jest biernym procesem, gdy¿
³aska wymaga wspó³pracy obdarowywanego15.
Klasycznemu schematowi pozostaje wierny tak¿e Anzelm Günthör w swoim
trzytomowym, znanym tak¿e w wersji w³oskiej podrêczniku16. W ramach teologii moralnej fundamentalnej autor omawia ogóln¹ problematykê pojêcia cnoty,
opieraj¹c na schemacie cnót teologalnych strukturê drugiego tomu, zatytu³owanego: „Chrzeœcijanin wobec Boga”. Jak stwierdza Günthör, cnota jest wyrazem
dynamicznego (z racji swej historycznoœci), a jednoczeœnie zakorzenionego
w obdarowaniu przez Boga charakteru chrzeœcijañskiej egzystencji17.
W swojej dwutomowej (ogólnej oraz szczegó³owej) Moraltheologie18 inny
moralista, Helmut Weber, omawia problematykê cnót w ramach rozdzia³u zatytu³owanego „Pozytywna odpowiedŸ na powinnoœæ moraln¹”. Zwracaj¹c uwagê
na mo¿liwoœæ b³êdnego rozumienia cnoty wy³¹cznie w kontekœcie ludzkiej aktywnoœci, sprawnoœci i pewnego mechanicznego przyzwyczajenia, Weber podkreœla chrzeœcijañski fundament nauki o cnotach: Co sami powinniœmy czyniæ
i co czynimy, nie jest najpierwsze. Pierwsze jest – i widaæ to wyraŸnie tak¿e
w przypadku cnoty – powo³anie i ³aska Bo¿a19.
B. Häring, Frei in Christus, t. 1, s. 206.
J. Piegsa, Der Mensch – das moralische Lebewesen. T. 1. Fundamentale Fragen der Moraltheologie; t. 2. Religiöse Grundlage der Moral: Glaube – Hoffnung – Liebe, St. Ottilien 1996-1998.
14
J. Piegsa, Cz³owiek – istota moralna, t. 1-3, Opole 2000-2002.
15
Tam¿e, t. 2, s. 10.
16
A. Günthör, Anruf und Antwort. Handbuch der katholischen Moraltheologie, t. 1-3, Vallendar-Schönstatt 1993-1994.
17
Tam¿e, t. 1, s. 467.
18
H. Weber, Allgemeine Moraltheologie, Graz-Wien-Köln 1991; ten¿e, Spezielle Moraltheologie, Graz-Wien-Köln 1999.
19
H. Weber, Allgemeine Moraltheologie…, s. 338.
12
13
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
31
Karl-Heinz Peschke, którego dwutomowy podrêcznik, zatytu³owany jest
zgodnie z panuj¹c¹ w obszarze j. niemieckiego tendencj¹ Christliche Ethik20,
poœwiêca tematowi cnoty stosunkowo wiele miejsca. Najpierw, w pierwszym tomie swojego dzie³a, omawia pojêcie i znaczenie cnoty w moralnoœci, by w drugim tomie, w ramach czêœci dotycz¹cej odpowiedzialnoœci chrzeœcijanina w obszarze religijnym, obszernie omówiæ znaczenie cnót teologalnych. Podkreœla przy
tym mo¿liwoœæ udzia³u w tym Boskim darze tak¿e nieochrzczonych: W takim
wymiarze, w jakim niechrzeœcijanie s¹ w stanie uczestniczyæ w ³asce Chrystusa
i darze Ducha Œwiêtego, maj¹ tak¿e udzia³ w darze Boskich cnót i s¹ w stanie je
praktykowaæ21.
Obok tych przyk³adów stosunkowo obfitego omawiania tematu cnoty, nale¿y wskazaæ na podrêczniki, które w stosunkowo niewielkim stopniu do tego tematu siêgaj¹. W sztandarowym dziele nurtu moralnoœci autonomicznej (autonome Moral), jakim jest jednotomowa Fundamentalmoral Franza Böcklego22,
pojawia siê on jedynie sporadycznie, nie mieszcz¹c siê w zaproponowanej przez
Böcklego koncepcji teonomicznej autonomii. Równie akcydentalnie pojawia siê
temat cnoty w wydanym pod redakcj¹ Johannesa Gründela trzytomowym podstawowym kursie chrzeœcijañskiej moralnoœci zatytu³owanym Leben aus christlicher Verantwortung23. Byæ mo¿e jednym z powodów niezbyt wielkiego zainteresowania tematem cnoty jest to, ¿e wielu autorów pojedynczych rozdzia³ów to nie
teologowie moraliœci, ale przedstawiciele innych dyscyplin teologicznych oraz
poza teologicznych.
W wydanym w latach 1996–1999 trzytomowym podrêczniku nosz¹cym klasyczny podtytu³ Handbuch der Moraltheologie24, jego autor, erfurcki moralista
Joseph Römelt, nie rezygnuje wprawdzie z cnót teologalnych, nie tematyzuje ich
jednak w osobnym paragrafie. Pojawiaj¹ siê one sporadycznie w innych kontekstach. Wiara jest np. przywo³ana jako horyzont nadaj¹cy sens ca³ej egzystencji
ludzkiej oraz jako umo¿liwienie konkretnej jednostkowej odpowiedzialnoœci
(t. 1); mi³oœci poœwiêca autor wiele miejsca w kontekœcie omawiania relacji ma³¿eñskiej i rodzinnej (t. 2), natomiast nadzieja zostaje przez autora w³¹czona
20
K.-H. Peschke, Christliche Ethik, t. 1. Grundlagen der Moraltheologie, t. 2. Spezielle Moraltheologie, Trier 1995, 1997.
21
K.-H. Peschke, Christliche Ethik, t. 2, s. 14.
22
F. Böckle, Fundamentalmoral, München 41985.
23
Leben aus christlicher Verantwortung, J. Gründel (red.), t. 1. Grundlegungen; t. 2 Schöpfung – Wirtschaft – Gesellschaft – Kultur; t. 3. Partnerschaft – Ehe – Familie –leibliches Leben –
Kirche, Düsseldorf 1991.
24
J. Römelt, Handbuch der Moraltheologie, t. 1 Vom Sinn moralischer Verantwortung. Zu den
Grundlagen christlicher Ethik in komplexer Gesellschaft; t. 2. Freiheit, die mehr ist als Willkür.
Christliche Ethik in zwischenmenschlicher Beziehung, Lebensgestaltung, Krankheit und Tod; t. 3.
Jenseits von Pragmatismus und Resignation. Perspektiven christlicher Verantwortung für Umwelt,
Frieden und soziale Gerechtigkeit, Regensburg 1996-1999.
32
MARIAN MACHINEK
w rozwa¿ania dotycz¹ce spo³ecznego wymiaru odpowiedzialnoœci moralnej
i pokoju (t. 3). Römelt jest autorem jeszcze jednego podrêcznika, który nosi nazwê Christliche Ethik in moderner Gesellschaft25. W dwóch wydanych w latach
2008–2009 tomach autor przedstawia teologiê moraln¹, okreœlan¹ przez niego
jako nauka integruj¹ca w wolnoœciowej i technicznej kulturze26, usi³uj¹c dostosowaæ jej wyk³ad do koncepcji tzw. modu³owych kierunków studiów (modularisierte Studiengänge)27. Równie¿ w tym podrêczniku pró¿no by szukaæ omówienia cnót w ramach zamkniêtego schematu.
Powy¿szy przegl¹d wybranych podrêczników teologii moralnej obszaru jêzyka niemieckiego wskazuje na dwa nurty. Podczas gdy w czêœci podrêczników aretologia zajmuje dosyæ poczesne miejsce, w innych rezygnuje siê z osobnego wyk³adu dotycz¹cego cnót. Generalnie rzecz bior¹c mo¿na jednak stwierdziæ, ¿e
postulowana przez Maxa Schellera ju¿ w 1913 r. rehabilitacja cnoty powoli siê
dokonuje28, czego wyrazem mo¿e byæ bodaj najdojrzalszy wspó³czesny projekt
dotycz¹cy nauki o cnotach w obszarze jêzyka niemieckiego – obszerna praca Eberharda Schockenhoffa Grundlegung der Ethik. Ein theologischer Entwurf29 (2007).
Chocia¿ Schockenhoff nie prezentuje tu klasycznego podrêcznika do nauki teologii moralnej, rozumie swoje jednotomowe dzie³o jako „podstawy etyki” (Grundlegung der Ethik), dodaj¹c w podtytule, ¿e wiod¹ca bêdzie perspektywa teologiczna
(Ein theologischer Entwurf). Ca³a pierwsza czêœæ zostaje poœwiêcona nauce o cnotach. Podejmuj¹c na nowo i rozwijaj¹c tê tematykê autor stwierdza, ¿e cz³owiek
nie jest z natury wystarczaj¹co przygotowany do swojego moralnego zadania, dlatego uzdolnienie do niego musi mu zostaæ dane niejako „z zewn¹trz”30. Czytelnik
znajdzie w tym dziele niezwyk³¹ obfitoœæ informacji na temat historycznego rozwoju nauki o cnotach, zarówno kardynalnych, jak i teologalnych, ale tak¿e próbê
wspó³czesnej adaptacji tej nauki. Jak stwierdza autor, chrzeœcijañska refleksja teologiczna z jednej strony otwar³a siê na centralne pojêcie antycznej etyki, z drugiej
zaœ umieœci³a go w zupe³nie nowym, teologicznym kontekœcie31. Poni¿sze rozwa¿ania bêd¹ pod¹¿a³y tropem tej podwójnej adaptacji nauki o cnotach.
25
J. Römelt, Christliche Ethik in moderner Gesellschaft, t. 1 Grundlagen; t. 2. Lebensbereiche,
Freiburg-Basel-Wien 2008-2009.
26
J. Römelt, Christliche Ethik in moderner Gesellschaft, t. 1, s. 18.
27
Zgodnie z t¹ koncepcj¹ rezygnuje siê z podzia³u na poszczególne przedmioty (dyscypliny)
wraz z ich charakterystyczn¹ tematyk¹ i wewnêtrzn¹ logik¹ wyk³adu, a proponuje siê w zamian
przedstawienie poszczególnych tematów w kontekœcie wielu dyscyplin, zastêpuj¹c przedmioty
modu³ami.
28
Warto wskazaæ jeszcze na próbê sformu³owania szeregu nowych, wspó³czesnych cnót przez
Dietmara Mietha, Die neuen Tugenden. Ein ethischer Entwurf, Düsseldorf 1984.
29
E. Schockenhoff, Grundlegung der Ethik. Ein theologischer Entwurf, Freiburg – Basel –
Wien 2007.
30
Tam¿e, s. 162.
31
Tam¿e, s. 148.
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
33
2. ADAPTACJA STARO¯YTNEJ NAUKI O CNOTACH W CHRZEŒCIJAÑSKIEJ
REFLEKSJI TEOLOGICZNEJ
Pojêcie aretê, okreœla³o pierwotnie cechy i jakoœci charakteryzuj¹ce jakiœ byt
i bêd¹ce podstaw¹ jego szczególnej wartoœci. W staro¿ytnej filozofii pojêcie to
uzyska³o konotacjê etyczn¹, staj¹c siê jednym z centralnych pojêæ ówczesnych
koncepcji dotycz¹cych moralnoœci. Kluczow¹ dla dalszej refleksji filozoficznej
okaza³a siê byæ platoñska koncepcja cnót rozumianych jako sprawnoœci odnosz¹ce siê do funkcji poszczególnych czêœci ludzkiej duszy. Funkcji rozumowej (logistikón) przyporz¹dkowana zosta³a cnota m¹droœci (sophia), funkcji gniewliwej
(thymoeidés) – cnota mêstwa (andreia), funkcji zaœ po¿¹dliwej (epithymetikón) –
cnota umiarkowania (sophrosýne). Zadaniem sprawiedliwoœci (dikaiosýne) mia³o byæ zapewnienie harmonicznej wzajemnej relacji pojedynczych cnót, by trzy
podstawowe w³adze duszy by³y uporz¹dkowane32. Platoñska koncepcja cnót zosta³a przez Arystotelesa rozszerzona, w wyniku czego powsta³a obszerna tablica
cnót, rozró¿niaj¹c cnoty etyczne (praktyczne) od cnót dianoetycznych (teoretycznych). Wed³ug Arystotelesa cnota to sta³a dyspozycja i sprawnoœæ dzia³aniowa
cz³owieka. Arystotelesowskie okreœlenie tej sprawnoœci jako heksis sta³o siê
w swoim ³aciñskim t³umaczeniu – habitus kluczowym pojêciem póŸniejszej, równie¿ chrzeœcijañskiej aretologii. Jak stwierdza Arystoteles, cnoty etyczne pozwalaj¹ na rozumne kszta³towanie i wychowanie popêdów, które polega na odnalezieniu w³aœciwej, poœredniej miary (mesotes) miêdzy dwoma ekstremami. I tak
np. mêstwo bêdzie w³aœciw¹ postaw¹ miêdzy zuchwa³oœci¹ a tchórzostwem. Ów
„z³oty œrodek” nigdy nie oznacza jednak pasywnej lêkliwoœci, ale w³aœciw¹, rozumn¹ miarê33.
Stoicka adaptacja nauki o cnotach dokonuje siê w œwietle centralnego postulatu moralnego, jakim jest dzia³anie zgodnie z natur¹ w celu osi¹gniêcia szczêœcia. Cnota jest to sta³a dyspozycja (habitus) do dzia³ania zgodnego z prawym
rozumem (recta ratio)34. Na okreœlenie cnoty zosta³o zaadoptowane ³aciñskie
pojêcie virtus, które pierwotnie oznacza³o mêsk¹ postawê w walce, ale i szczególne ludzkie zdolnoœci, postawy, cechy charakteru.
Wobec tak bogatego dziedzictwa przed- i pozachrzeœcijañskiej myœli etycznej, jest niew¹tpliwie symptomatyczne, ¿e tradycja biblijna dokona³a jej recepcji
jedynie w niewielkim stopniu35. Jêzyk hebrajski nie zna ekwiwalentu pojêcia
32
Platon, Pañstwo, IV 427-434. Por. M. Forschner, Tugend, Tugendlehre. I Philosophisch,
w: Lexikon für Theologie und Kirche, wyd. 3, t. 10, kol. 294.
33
Arystoteles, Etyka Nikomachejska II 1107. Por. E. Schockenhoff, Tugenden und Laster,
w: Neues Lexikon der christlichen Moral, G. Viert, H. Halter (red.), s. 799 n.
34
M. Forschner, Tugend, kol 295-296.
35
Por. M. Machinek, Tugendethik – ein unbiblischer Begriff?, w: Ethik der Tugenden, C. Breuer
(red.), s. 3-12.
34
MARIAN MACHINEK
aretê, chocia¿ zna i pochwala wiele postaw, okreœlanych dzisiaj jako cnotliwe.
Jako analogiczne mo¿na by uznaæ pojêcie sprawiedliwoœci, znacz¹ce dla moralnych pouczeñ zarówno Starego, jak i dla Nowego Testamentu. Jego zakres znacznie jednak przekracza znaczenie greckiej cnoty sprawiedliwoœci, rozumianej jako
oddanie ka¿demu, co mu siê nale¿y. Biblijny sprawiedliwy to cz³owiek prawy,
który dozna³ usprawiedliwienia przez Boga i zachowuje w pe³ni Jego Prawo.
Pojêcie aretê pojawia siê wprawdzie w Septuagincie, odnosi siê jednak do
dzia³ania Bo¿ego (Iz 42,8; Zach 6,13). W konotacji etycznej pojêcie to pojawia
siê w tekstach, które powsta³y pod wyraŸnym wp³ywem myœli hellenistycznej,
np. w Ksiêgach Machabejskich. W Ksiêdze M¹droœci, co jest godne uwagi,
wyliczone zostaj¹ cztery cnoty kardynalne: umiarkowanie, sprawiedliwoœæ, mêstwo i roztropnoœæ, jako owoc umi³owania m¹droœci (Mdr 8,7). Nie mo¿e ujœæ
uwagi tak¿e stosunkowo oszczêdne u¿ycie tego pojêcia w Nowym Testamencie.
Wiêkszoœæ z fragmentów, w których pojawia siê s³owo aretê pochodzi z listów
pasterskich, z wyj¹tkiem bardzo ogólnego stwierdzenia œw. Paw³a: W koñcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co mi³e,
co zas³uguje na uznanie: jeœli jest jak¹œ cnot¹ i czynem chwalebnym – to miejcie
na myœli! (Flp 4,8).
Poza 2 P 1,5, gdzie pojawia siê kontekst etyczny, dwa pozosta³e fragmenty
z listów pasterskich, pojêcie aretê odnosz¹ do wielkich dzie³ Boga (1 P 2,9 oraz
2 P 1,3). Nie ma te¿ w Nowym Testamencie, czego mo¿na by oczekiwaæ, schematu cnót kardynalnych, chocia¿ odnaleŸæ mo¿na szereg innych zapo¿yczeñ
z popularnej etyki, m.in. katalogi postaw moralnie dobrych i z³ych, czy te¿ np.
pojêcie sumienia (syneidesis). Bliskie prawdy bêdzie zapewne wyjaœnienie takiego stanu rzeczy odmiennym, ni¿ to mia³o miejsce w etyce staro¿ytnej, ukierunkowaniem refleksji etycznej. Nie jest ju¿ ona zorientowana antropocentrycznie
na samodoskonalenie siê cz³owieka celem osi¹gniêcia szczêœcia. Wed³ug pouczeñ
Nowego Testamentu ³aska, a wiêc dzia³anie Boga, tak radykalnie uprzedza
i umo¿liwia ludzkie dzia³anie, ¿e dokonywane dobro nie jest owocem ludzkiego
wysi³ku, ale „owocem Ducha” (karpós tou pneumatos), jak to okreœla œw. Pawe³
(Ga 5,22). W ten te¿ sposób Pawe³ postrzega wiarê, nadziejê i mi³oœæ (1 Tes 1,3;
5,8; Gal 5,5, 1 Kor 13,13), nie ³¹cz¹c ich jednak z pojêciem cnoty. S¹ to dary
³aski, które powinny staæ siê postawami cz³owieka. Miejsce autonomicznego
podmiotu, charakterystycznego dla etyki stoickiej zajmuje tu cz³owiek poddany
prawu Chrystusa (ennomos Christou – 1 Kor 9,21). Cnoty nie wynikaj¹ ju¿
z platoñskiej harmonii w³adz duszy i nie s¹ arystotelesowskimi dyspozycjami
cz³owieka, ale s¹ owocem dzia³ania ³aski i w³aœnie refleksja nad ³ask¹ jest w³aœciwym miejscem, gdzie nale¿y szukaæ ich chrzeœcijañskiego rozumienia.
Biblijnego dystansu do staro¿ytnej refleksji etycznej w odniesieniu do pojêcia cnoty nie wykazuje myœl patrystyczna, byæ mo¿e z racji odmiennego kontekstu teologicznego i innych potrzeb wspólnot chrzeœcijañskich. Jednak z pojêcio-
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
35
w¹ adaptacj¹ idzie w parze teologiczna transformacja koncepcji cnoty. Œw.
Ambro¿emu chrzeœcijañska myœl etyczna zawdziêcza adaptacjê schematu czterech cnót podstawowych oraz okreœlenie ich jako „kardynalne” (cardo – zawias)36. Wed³ug œw. Hieronima ta czwórka cnót stanowi „kwadrygê”, dziêki której równie¿ chrzeœcijanin dociera do ostatecznego celu. Adaptacja myœli
staro¿ytnej nie oznacza³a oczywiœcie rezygnacji z teologicznego kontekstu nauki
o ³asce, jak to obrazowo wyrazi³ œw. Grzegorz z Nyssy. Cnoty s¹ wed³ug niego
promieniami, wychodz¹cymi ze S³oñca Sprawiedliwoœci, którym jest Chrystus37.
Jak to mia³o miejsce w przypadku wielu innych kluczowych pojêæ i koncepcji teologiczno-moralnych, pierwszym systematykiem, który pozostawi³ przemyœlan¹ koncepcjê cnoty, by³ œw. Augustyn. Jak zaznacza œwiêty biskup Hippony,
cnota jest zwi¹zana ze sztuk¹ prawego ¿ycia (ars recte vivendi)38. Jak ka¿de dobro, pozostaje ona darem Bo¿ym i nie powinna byæ rozumiana jako efekt ludzkiego wysi³ku. Augustyn rozumie cnotê w kontekœcie porz¹dku mi³oœci (ordo
amoris), uwa¿aj¹c cnoty kardynalne za drogi i œrodki mi³oœci. Pozwala ona cz³owiekowi zachowaæ w³aœciw¹ hierarchiê dóbr.
Na klasyczn¹ teologiczno-moraln¹ koncepcjê cnoty zasadniczy wp³yw wywar³a myœl œw. Tomasza z Akwinu, któr¹ nale¿y uznaæ za zwieñczenie procesu
teologicznej adaptacji staro¿ytnej nauki o cnotach. Tomasz nie waha siê zbudowaæ ca³¹ swoj¹ etykê normatywn¹ na schemacie cnót. Rozró¿nia przy tym dwa
ich poziomy. Cnoty kardynalne, które s¹ cnotami moralnymi (virtutes morales)
i maj¹ na celu harmonijn¹ integracjê duchowych i zmys³owych dynamizmów
cz³owieka, zostaj¹ udoskonalone i przenikniête wlanymi cnotami boskimi (virtutes infusae). Klasyczne rozró¿nienie œw. Tomasza, zgodnie z którym cnoty teologalne kieruj¹ cz³owieka na Dobro Nadprzyrodzone, tak jak cnoty moralne – na
dobra naturalne, nie oznacza jednak ich ca³kowitego rozdzielenia. Oba te poziomy przenikaj¹ siê wzajemnie, bazuj¹c na Bo¿ym obdarowaniu, danym wraz
z ³ask¹. ¯eby zrozumieæ dzia³anie ³aski, Tomasz ³¹czy ze sob¹ pojêcia „cnota”
i „³aska” w okreœleniu habitus infusus (wlana jakoœæ, sprawnoœæ osoby). Pomaga
mu w tym ³aciñski przek³ad Biblii, w której pojêcie virtus jest stosowane zarówno na t³umaczenie s³owa aretê, okreœlaj¹cego dzia³anie cz³owieka, jak i pojêcia
dynamis, odnosz¹cego siê do przejawów mocy Bo¿ej i Jego wielkich dzie³39. Rozwijaj¹c koncepcjê œw. Augustyna, Akwinata podkreœla, ¿e mi³oœæ jest form¹, motorem i celem wszystkich cnót moralnych. Celem zatem cnót jest udoskonalenie
cz³owieka, co wyra¿a siê w klasycznej definicji Akwinaty: cnota czyni tego, kto
Por. K. Hörmann, Tugend, w: Lexikon der christlichen Moral, ten¿e (red.), kol. 1612.
Por. J. Pieper, Tugend. I. Problemgeschichtlich, s. 716; E. Schockenhoff, Tugenden und
Laster, s. 802.
38
Œw. Augustyn, Pañstwo Bo¿e IV 21.
39
E. Schockenhoff, Die Grundlegung der Ethik, s. 165-166.
36
37
36
MARIAN MACHINEK
j¹ posiada, jak i jego dzia³anie dobrym (Virtus est quae bonum facit habentem et
opus eius bonum, reddit)40. Rozwijaj¹c naukê o cnotach Tomasz nie ma zamiaru
w pierwszym rzêdzie okreœlaæ granic Boskiego i ludzkiego czynnika w dzia³aniu
moralnym. Próbuje raczej wyjaœniæ sposób dzia³ania Bo¿ego w cz³owieku. Dochodzi przy tym do wniosku, ¿e Bóg dzia³a w istniej¹cych w cz³owieku naturalnych strukturach i poprzez nie. Nowe esse, bêd¹ce wy³¹cznym owocem dzia³ania Bo¿ego, otwiera nowe mo¿liwoœci dzia³ania (agere).
Scholastyczna koncepcja aretologii, jak zreszt¹ ca³a œredniowieczna wizja
antropologiczna, spotka³a siê z radykaln¹ krytyk¹ Marcina Lutra. W œwietle jego
nauki o usprawiedliwieniu ka¿dy ludzki wysi³ek w kierunku moralnej doskona³oœci musia³ mieæ posmak chlubienia siê przed Bogiem w³asn¹ doskona³oœci¹
(Selbstgerechtigkeit). W ¿yciu ziemskim cz³owiek pozostaje nieustannie simul
iustus et peccator. Cnota w tym kontekœcie jedynie przykrywa z³o („Deckel der
Bosheit”). W antropologii Lutra nie ma miejsca na rozwijaj¹c¹ siê sprawnoœæ
w czynieniu dobra. Poprzez chrzest zniszczona zostaje jedynie moc grzechu, jednak jej substancja nadal w cz³owieku pozostaje. St¹d jedynie Bo¿a inicjatywa
usprawiedliwiaj¹ca grzesznika jest w stanie zapocz¹tkowaæ w nim moralnie dobre dzia³anie41. Krytyka myœli protestanckiej by³a jednym z czynników, poprzez
który pojêcie cnoty z biegiem czasu zaczê³o byæ postrzegane jako wyraz niemal¿e narcystycznej troski o w³asn¹ doskona³oœæ. Wskutek takiego spojrzenia ca³a
aretologia zosta³a zdyskredytowana.
Uwzglêdniaj¹c tak bogate dziedzictwo aretologii, warto zapytaæ, jakie treœciowe znaczenie i specyficzne akcenty mia³aby mieæ na nowo sformu³owana
nauka o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej?
3. RELEWANCJA NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ REFLEKSJI
TEOLOGICZNO-MORALNEJ
Pierwszym istotnym pozytywem zdefiniowanej na nowo nauki o cnotach jest
mocniejsze dowartoœciowanie podmiotu dzia³aj¹cego. Poprzez wyakcentowanie
w teologii moralnej42 znaczenia prawa i powinnoœci moralnej, a wiêc obiektywnego wymiaru moralnoœci, dostrzega siê brak pog³êbionej refleksji dotycz¹cej
w³aœnie dzia³aj¹cego podmiotu. Jak podkreœla E. Schockenhoff, rozwa¿anie czynu moralnego niejako „z perspektywy trzeciej osoby” nie daje odpowiedzi na
Sth I-II q 56 a 1.
Por. E. Schockenhoff, Die Grundlegung der Ethik, s. 152-160.
42
Próby nowej adaptacji aretologii nie s¹ oczywiœcie ograniczone do teologii. Niektóre propozycje w ramach wspó³czesnej etyki omawia E. Schockenhoff, Die Grundlegung der Ethik,
s. 46-60.
40
41
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
37
pytanie, sk¹d dzia³aj¹cy ma wzi¹æ si³ê do dzia³ania moralnego43. Oczywiœcie nie
mo¿e chodziæ o zast¹pienie czy wyrugowanie, ale o niezbêdne uzupe³nienie refleksji normatywnej. Oddzielanie etyki normatywnej, która mia³aby zajmowaæ siê
jedynie tym, jak cz³owiek powinien dzia³aæ, od etyki cnót, która mia³aby traktowaæ o tym, jakim cz³owiek powinien byæ, musi byæ uznane za b³êdne. W³aœnie
nauka o cnotach, rozumiana jako refleksja teologiczno-moralna „z perspektywy
pierwszej osoby”, pozwala widzieæ dzia³anie moralne ca³oœciowo jako element
spójnego planu ¿yciowego podmiotu dzia³aj¹cego wraz z jego ¿yciowymi celami44. Dzia³anie moralne zgodne z prawym rozumem jest w konkretnej sytuacji
mo¿liwe nie inaczej jak poprzez bytow¹ strukturê podmiotu. Pojêcie cnoty, wnosz¹c w refleksjê etyczn¹ istotny czynnik, jakim jest docenienie sfery afektywnej
i motywacji w dzia³aniu moralnym, nie ma zatem nic wspólnego z mechanicznym powtarzaniem schematów czy egocentryczn¹ koncentracj¹ na w³asnej doskona³oœci. Pojêcie cnoty plasuje siê wiêc pomiêdzy potencj¹ (mo¿noœci¹ dzia³ania) a aktem rozumianym jako urzeczywistnienie tej mo¿noœci. Jak to okreœli³
Joseph Pieper, cnota rozumiana jako habitus to potentia nachylona ku actus45.
Cnota nie wi¹¿e siê ani ze œlepym pos³uszeñstwem normom moralnym, ani te¿
ze zdobywaniem sprawnoœci dzia³ania poprzez mechaniczn¹ repetycjê okreœlonych schematów zachowañ, ale zmierza do kultywowania sfery afektywnej wed³ug miary tego, co dobre.
W takim œwietle ukazuje siê drugi istotny element odnowionej aretologii –
uwyraŸnienie centralnego wymiaru ca³ego chrzeœcijañskiego orêdzia moralnego,
jakim jest powi¹zanie ludzkiego dzia³ania z ³ask¹. Moralnoœæ chrzeœcijañska jest
nie tylko i nie tyle moralnoœci¹ nakazan¹, co moralnoœci¹ umo¿liwion¹. Imperatyw moralnoœci poprzedza zawsze indykatyw wiary; zanim cz³owiek zostaje
skonfrontowany z nakazem moralnym, dowiaduje siê wpierw o odkupieñczym,
uprzedzaj¹cym dzia³aniu Bo¿ym. ¯eby cz³owiek móg³ staæ siê takim, jakim
w oczach Bo¿ych byæ powinien, zostaje mu ofiarowana nowa mo¿noœæ dzia³ania
moralnego, która siêga a¿ do korzeni duchowych tego dzia³ania. Zwrócenie siê
Boga ku cz³owiekowi jest z³o¿onym w nim darem, nieustann¹ obecnoœci¹ ³aski
Bo¿ej, tak, ¿e Bóg dzia³a nie tylko wobec cz³owieka i w nim, ale tak¿e poprzez
niego. Cnota jest sta³¹ wewnêtrzn¹ dyspozycj¹ (habitus operativus), bêd¹c¹ owocem dzia³ania ³aski Bo¿ej w centrum osoby. Dzia³anie Bo¿e nie destruuje cnót
naturalnych, ale je wydoskonala. I odwrotnie, aby ukierunkowanie na dobro,
bêd¹ce owocem nowego esse, mog³o siê ujawniæ, musi byæ przez cz³owieka podjête i œwiadomie realizowane. Od Boga pochodzi zatem pierwszy impuls, który –
Tam¿e, s. 46-47.
K. Hilpert. Tugend. Tugendlehre. III. Theologisch-ethisch, w: Lexikon für Theologie und
Kirche, wyd. 3, t. 10, kol. 299-300.
45
J. Pieper, Tugend. II. Systematisch, w: Handbuch theologischer Grundbegriffe, H. Fries
(red.), t. 2, s. 716.
43
44
38
MARIAN MACHINEK
uaktywniaj¹c siê w sferze afektywnej i wolitywnej – musi dopiero w d³ugim procesie i przy sta³ej wspó³pracy cz³owieka ogarn¹æ ca³¹ osobê.
I wreszcie trzeci istotny element wi¹¿¹cy siê z dowartoœciowaniem nauki
o cnotach. Nauka ta przywraca rangê relacji jednostki do spo³ecznoœci, a przez
to zapewnia w³aœciw¹ równowagê miêdzy omówionym powy¿ej dowartoœciowaniem podmiotu a dobrem wspólnym. Zdezawuowanie pojêcia cnoty w kulturze
euroatlantyckiej sz³o w parze z przerostem indywidualizmu. Spowodowa³ on
erozjê wspólnych fundamentów, na których opiera siê sprawnie dzia³aj¹ca demokracja, gdy podstawowe zasady moralne sta³y siê na równi z partykularnymi preferencjami przedmiotem spo³ecznych negocjacji. Wbrew oczekiwaniom zindywidualizowana moralnoœæ nie zapewni³a jednostce wiêkszej wolnoœci, gdy¿ próba
stworzenia sobie w³asnej koherentnej etyki znacznie przekracza mo¿liwoœci przeciêtnego cz³owieka46. St¹d te¿ w poszukiwaniu orientacji etycznej ulega on szybko postawie konsumpcyjnego konformizmu b¹dŸ te¿ pokusie zamkniêcia w ramach ma³ej, oddzielonej od reszty spo³ecznoœci grupy z zazwyczaj autorytarnym
przywódc¹. Nie jest przypadkiem, ¿e jeden ze wspó³czesnych myœlicieli usi³uj¹cych dowartoœciowaæ dziedzictwo nauki o cnotach, Alasdair MacIntyre47, nale¿y
do œrodowiska myœlicieli komunitarystycznych, podkreœlaj¹cych znaczenie
wspólnych wartoœci i postaw dla wzmocnienia i zachowania stabilnoœci spo³eczeñstwa. Akceptacja podstawowych wartoœci, bez których nie sposób budowaæ
sprawiedliwego i szanuj¹cego godnoœæ osoby spo³eczeñstwa, nie jest mo¿liwa
bez wychowania i promocji postaw prospo³ecznych. Nale¿y jednak podkreœliæ,
¿e b³êdne by³oby pojmowanie cnoty wy³¹cznie jako œrodka do osi¹gniêcia istotnych dla spo³eczeñstwa celów. Nie chodzi bowiem jedynie o wdro¿enie konkretnych sposobów zachowania, ale o kultywowanie sfery uczuciowej i zwi¹zanych
z ni¹ postaw jednostek wed³ug rozumnej miary. Cnota, która koncentruje uwagê
na dobru moralnym, mo¿e przyczyniæ siê do przezwyciê¿enia antagonizmu miêdzy interesem jednostki a interesem spo³ecznoœci48.
ZAKOÑCZENIE
W œwietle powy¿szych analiz mo¿na, jak siê wydaje, wskazaæ na ponowne
docenienie nauki o cnotach przynajmniej w pewnych nurtach wspó³czesnej refleksji teologiczno-moralnej. Renesans aretologii nie dokona siê jednak poprzez proste
46
Por. H.J. Türk, Die Wiederentdeckung der Tugend, „Die Neue Orientierung” 53 (1999) nr 1,
s. 15-24.
47
A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralnoœci, t³um. A. Chmielewski, Warszawa 1996. Dowartoœciowanie dziedzictwa nauki o cnotach jest te¿ postulowane przez Marthê Nussbaum, Virtue Ethics: A Misleading Category?, „The Journal of Ethics” 3(1999), nr 3, s. 163-201.
48
Por. E. Schockenhoff, Die Grundlegung der Ethik, s. 66.
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
39
subsumowanie rozwa¿añ w ramach etyki normatywnej w schemacie cnót kardynalnych lub teologalnych. Nale¿y raczej uwydatniæ naukê o cnotach boskich jako
podstawie ca³ej moralnoœci chrzeœcijañskiej. Chodzi w pierwszej linii nie o to, co
chrzeœcijanin powinien czyniæ, ale o podstawy jego dzia³ania moralnego.
Podsumowuj¹c refleksjê nad rang¹ nauki o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej, warto przypomnieæ s³owa Jana Paw³a II z encykliki Veritatis splendor: Istotnie, aby umieæ «rozpoznaæ, jaka jest wola Bo¿a: co dobre, co Bogu przyjemne i co doskona³e» (Rz 12,2), ogólna znajomoœæ prawa Bo¿ego jest konieczna,
ale nie jest wystarczaj¹ca: niezbêdna jest swego rodzaju wspó³miernoœæ (connaturalitas) z prawdziwym dobrem. Ta »connaturalitas« jest zakorzeniona w cnotach samego cz³owieka i dziêki nim siê rozwija: w roztropnoœci i innych cnotach
kardynalnych, a przede wszystkim w teologalnych cnotach wiary, nadziei i mi³oœci. Taki jest sens s³ów Jezusa: «Kto spe³nia wymagania prawdy, zbli¿a siê do
œwiat³a» (J 3,21)49. To w³aœnie cnoty wskazuj¹ na newralgiczne „miejsca” w dzia³aniu moralnym cz³owieka, gdzie naturalne uzdolnienia i walory charakteru staj¹
siê obszarami dzia³ania Bo¿ej ³aski i gdzie niezas³u¿ony darmowy Bo¿y dar mo¿e
zostaæ przez cz³owieka przyjêty i podjêty jako zadanie. To w³aœnie dziêki nim
cz³owiek jest w stanie daæ adekwatn¹ odpowiedŸ na dar i powo³anie Bo¿e.
SUMMARY
Teaching about virtues, which was one of the central themes in ancient and medieval ethical
and moral-theological reflection, in the last century was pushed away into the background. The
reason for this was, on the one hand, a devalued status of social virtues in context of twentiethcentury dictatorships, and on the other hand, excessive emphasis of virtue in the field of human
sexuality. This article reviews the contents of contemporary manuals of moral theology in the
German language in order to determine how much emphasis they place on reflection about virtues.
In general they revalorize this theme, pointing not only to adaptation of the ancient concept of
virtue, but also its transformation in light of the Gospel message. One can point to a triple meaning
of the renewed study about virtues. Firstly, it complements normative reflection on the objective
aspect of morality (and therefore moral law), of the subjective aspect, revalorizing the agent in
moral action. Secondly, study about virtues highlights the central element of Christian morality: it
is not so much a commanded morality but an enabled one. A moral command is always preceded
by the redemptive action of God and it is a response to this action. And finally, teaching about
virtues makes it possible to restore anew the meaning of social morality, helping to overcome
antagonism between the interest of the individual and the interest of the community.
Key words
theological virtues, virtue ethics, connaturalitas, grace in morale conduct, manuals of moral theology
S³owa kluczowe
cnoty teologalne, etyka cnót, connaturalitas, ³aska w dzia³aniu moralnym, podrêczniki teologii moralnej
49
Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», nr 64.
40
MARIAN MACHINEK
RENESANS NAUKI O CNOTACH WE WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ?
41
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
ROMAN KULIGOWSKI
Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego
Warszawa
Wierzê, wiêc jestem
I Believe, Therefore I Am
Mówienie o wierze w czasach naznaczonych, przynajmniej w Europie, widocznym kryzysem religijnym wydaje siê byæ zajêciem niezwykle ryzykownym.
Odwo³am siê do myœli profesora teologii, Josepha Ratzingera. W swojej ksi¹¿ce
Einführung in das Christentum. Vorlesungen über das Apostolische Glaubensbekenntnis1, wydanej dwa lata po zakoñczeniu Soboru Watykañskiego II2, Ratzinger nawi¹zuje do przypowieœci Kierkegaarda o b³aŸnie. Dzia³o siê to gdzieœ
w Danii, na wsi. W cyrku, który przyby³ do tej wsi, wybuch³ po¿ar. Przygotowanego ju¿ do wystêpu b³azna dyrektor cyrku posy³a do ludzi z apelem, by ci przybiegli z pomoc¹. Po¿ar mo¿e zniszczyæ nie tylko cyrk, ale i wieœ. S³owa i zachowanie b³azna uznano za chwyt reklamowy. B³azna oklaskiwano za doskonale
odegran¹ rolê. Nikt nie potraktowa³ jego wo³ania o pomoc powa¿nie. Sp³on¹³
cyrk, sp³onê³a wieœ. Przypowieœæ ta ilustruje sytuacjê dzisiejszego teologa. Przekazuje on istotne dla cz³owieka przes³anie o Bogu. I w zlaicyzowanym œwiecie
jest postrzegany jako ktoœ z innego œwiata, mówi¹cy jêzykiem z innej epoki. Czy
wystarczy, byœmy siêgnêli tylko do aggiornamento, byœmy […] ubrali siê po cywilnemu w jêzyk œwiecki albo w bezreligijne chrzeœcijañstwo, by wszystko by³o
ju¿ w porz¹dku?3 – pyta retorycznie autor Wprowadzenia w chrzeœcijañstwo.
Tego rodzaju kosmetyczne zabiegi wskazuj¹ na naiwnoœæ nadziei zwi¹zanej
z odnow¹ „¿ycia z wiary”. Mówienie dzisiaj o wierze ³¹czy siê z jednej strony
Polskie t³umaczenie Einführung in das Christentum ukaza³o siê pt. Wprowadzenie w chrzeœcijañstwo, wyd. 1, Kraków 1970; wyd. 2, Kraków 2006.
2
Pierwsze wydanie w jêzyku niemieckim ukaza³o siê w 1967 roku, a drugie w 2000.
3
J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrzeœcijañstwo, Kraków 2006, s. 37.
1
42
ROMAN KULIGOWSKI
z mo¿liwoœci¹ niezrozumienia aposto³a ze strony s³uchaczy, a z drugiej z zagro¿eniem jego wiary, któr¹ drêczy moc niewiary w g³êbi jego wiary4.
Wprowadzenie w chrzeœcijañstwo jest dla jej autora wa¿n¹ publikacj¹, czemu sam daje wyraz we wprowadzeniu, jakie napisa³ do jej drugiego wydania.
Kard. J. Ratzinger wyznaje: Gdybym mia³ dzisiaj jeszcze raz napisaæ „Wprowadzenie w chrzeœcijañstwo”, doœwiadczenia ostatnich trzydziestu lat musia³yby
znaleŸæ swe pe³ne odbicie w jego tekœcie, który w znacznie wiêkszym stopniu, ni¿
mi siê to wydawa³o wskazane w chwili pisania, musia³by te¿ uwzglêdniaæ kontekst problematyki interreligijnej. S¹dzê jednak, ¿e nie pope³ni³em b³êdu, jeœli
chodzi o g³ówny kierunek: w centrum uwagi umieœci³em pytanie o Boga i pytanie
o Chrystusa, które zaowocowa³y chrystologi¹ narratywn¹ i wskaza³y miejsce
wiary w Koœciele. Zasadnicza orientacja by³a, jak myœlê, trafna5. Ksi¹¿kê Ratzingera mo¿na uznaæ za jego podstawow¹ pracê, poœwiêcon¹ wierze. Gdy czyta
siê dzisiaj obydwie encykliki Benedykta XVI, Deus caritas est i Spe salvi, mo¿na w nich us³yszeæ echo myœli zawartych we Wprowadzeniu w chrzeœcijañstwo.
1. WYZWANIA DLA WIARY W OKRESIE „POSOBOROWEGO WRZENIA”
Dla pe³niejszego zrozumienia wiary w ujêciu Ratzingera i jej znaczenia
w trudzie stawania siê cz³owieka bardziej cz³owiekiem, cz³owiekiem Chrystusowym, warto przez chwilê zatrzymaæ siê nad sytuacj¹ religijn¹ prze³omu lat 60.
i 70. XX wieku, które – jak zauwa¿a autor – odegra³y pewn¹ rolê w powstaniu
Wprowadzenia w chrzeœcijañstwo. Gdy ukaza³o siê pierwsze wydanie ksi¹¿ki,
w Koœciele, zw³aszcza na Zachodzie Europy, „panowa³o posoborowe wrzenie”6.
Ojcowie soborowi mieli œwiadomoœæ, ¿e Koœció³ powinien odnaleŸæ w sobie
energiê pozwalaj¹c¹ mu wp³ywaæ na bieg historii. XIX wiek bowiem pozostawi³
w spadku pogl¹d, ¿e wiara jest spraw¹ prywatn¹ i subiektywn¹. Praktycznie oznacza³o to, ¿e nie mo¿e ona mieæ wp³ywu na ¿ycie tego œwiata. Vaticanum II podjê³o próbê zmiany œwiadomoœci u katolików w tym wzglêdzie. W Gaudium et
spes i w kilku innych dokumentach soborowych mo¿na znaleŸæ myœli o wierze
chrzeœcijan, która obejmuje – powinna obj¹æ – wszystkie dziedziny aktywnoœci
ludzkiej i tym samym przekracza sferê tylko subiektywnych i prywatnych dzia³añ œwiadka Chrystusa. Sobór Watykañski II rozpocz¹³ dzie³o wyprowadzania
Koœcio³a katolickiego ze swego rodzaju getta7. Teologia pierwszych lat posoborowych poszukiwa³a odpowiedzi na pytanie o sposób obecnoœci Koœcio³a w œwie4
5
6
7
Por. tam¿e, s. 38.
Tam¿e, s. 26.
Tam¿e, s. 7.
Por. tam¿e, s. 7.
WIERZÊ, WIÊC JESTEM
43
cie wspó³czesnym. W odpowiedziach, jakie pojawia³y siê w publikacjach teologicznych, Ratzinger dostrzega³, ¿e próbowano propagowaæ takie zbli¿enie Koœcio³a do œwiata, ¿e a¿ niemal zacierano ró¿nice pomiêdzy zaanga¿owaniem
w „¿ycie z wiary” i aktywnoœci¹ polityczn¹. Wymownym przyk³adem mo¿e byæ
rozwijaj¹ca siê w pierwszym okresie postconcilium teologia wyzwolenia. Teologia wyzwolenia – pisze we wstêpie do swojej ksi¹¿ki J. Ratzinger – przez ponad
dziesiêæ lat zdawa³a siê wyznaczaæ nowy kierunek d¹¿eñ, dziêki któremu wiara
znów mia³a byæ si³¹ kszta³tuj¹c¹ œwiat, poniewa¿ bra³a pod uwagê jego aktualn¹
sytuacjê8. Wiara mia³a okazaæ siê si³¹ zdoln¹ zaprowadziæ sprawiedliwoœæ spo³eczn¹. Podobieñstwa niektórych przynajmniej w¹tków teologii wyzwolenia do
marksizmu s¹ bardzo wyraŸne. „Ochrzczony” Marks mia³by spe³niæ w dziejach
Koœcio³a podobn¹ rolê jak w XIII wieku filozofia Arystotelesa, która dziêki œw.
Tomaszowi z Akwinu i innym myœlicielom tamtego czasu otworzy³a nowe drogi
myœli teologicznej. Teologia wyzwolenia znalaz³a siê w polu nie tylko intelektualnych zainteresowañ, ale i pewnych decyzji koœcielnych Josepha Ratzingera, gdy
pe³ni³ on funkcjê prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Nie jest naszym przedmiotem analiza treœci g³oszonych przez teologów wyzwolenia. Ale by³a ona przedmiotem refleksji teologicznej stra¿nika czystoœci wiary, Bawarczyka, któremu Jan
Pawe³ II powierzy³ ten wa¿ny urz¹d w Koœciele.
Aby zrozumieæ naukê kard. Ratzingera o wierze, trzeba dostrzec jeszcze jeden w¹tek, jaki pojawi³ siê w teologii dwudziestowiecznej. Chodzi o tzw. teologiê
„œmierci Boga”. Sto kilkadziesi¹t lat temu Nietzsche oznajmi³, ¿e „Bóg umar³”.
Teza ta rozpowszechni³a siê nieco ponad pó³ wieku póŸniej. Zbieg³o siê to
w Europie Zachodniej i Ameryce Pó³nocnej ze zjawiskiem znacznego oziêbienia
religijnego. Wielu zaczê³o „traciæ wiarê”. Teologia „œmierci Boga” wywo³a³a
dyskusje na temat jêzyka religijnego. Zaczêto przyznawaæ, ¿e jakiœ bóg faktycznie umar³. Mo¿e jest tak, ¿e coraz mniejsze znaczenie w œwiadomoœci cz³owieka
mia³ bóg europejskich konstrukcji myœlowych, obecnych w podrêcznikach teologicznych – i nie tylko teologicznych – w kulturze masowej i w œwiadomoœci
spo³ecznej. Jest faktem, ¿e wspó³czeœnie mniejsz¹ ni¿ dawniej rolê odgrywaj¹
wielkie systemy filozoficzno-teologiczne, jak chocia¿by tomizm. Bóg jako
sprawcza przyczyna, jako pierwszy poruszyciel, jako cel ostateczny itd. niewiele
interesuje dzisiejszego cz³owieka. I w tym sensie dla wielu wspó³czesnych chrzeœcijan jakiœ Bóg umar³.
Nietzscheañska myœl o œmierci Boga wyzwala nas – tak przynajmniej wydaje siê – od myœlenia, które do niedawna okreœla³ spór pomiêdzy teizmem i ateizmem. Ateizm nie jest w sensie œcis³ym przeciwieñstwem wiary. Teologia œmierci Boga, wywo³uj¹c dyskusje o jêzyku religijnym, niejako ubocznie pokaza³a, ¿e
spór teistów i ateistów straci³ sens.
8
Tam¿e, s. 8.
44
ROMAN KULIGOWSKI
Refleksja nad jêzykiem religijnym uwra¿liwia nas na potrzebê precyzyjnego
definiowania aktu wiary. Nie mo¿na przekazywaæ wyobra¿eñ o Bogu tworzonym
na miarê obrazu cz³owieka. To Bóg stworzy³ nas na „swój obraz”. Nie twórzmy
wiêc Boga na nasz obraz. A dzieje siê tak, gdy przymioty Boga ukazujemy na
wyobra¿enie przymiotów ludzkich. Dobroæ Boga, Jego sprawiedliwoœæ, mi³oœæ
trzeba przedstawiaæ, nie zapominaj¹c o via negationis, która to ma swoje wa¿ne
miejsce w myœleniu teologicznym. Bóg istnieje inaczej ni¿ to sobie wyobra¿amy. Jeœli zagubimy via negationis, to bêdziemy nauczaæ nie o Bogu Objawienia,
a o bo¿ku stworzonym na nasz obraz. Uwa¿na lektura Jezusa z Nazaretu, ksi¹¿ki
autorstwa Benedykta XVI, zdaje siê byæ przestrog¹ przed utrat¹ w³aœciwego przepowiadania o Bogu i o Jego Królestwie, g³oszonym przez Jezusa Chrystusa.
Istnieje greckie s³owo eikon, które oddajemy w jêzyku polskim jako ikona
lub obraz. Tym terminem œw. Pawe³ opisuje Chrystusa: On jest obrazem [ikon¹]
Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec ka¿dego stworzenia (Kol 1,15).
Ikonê mo¿na przyrównaæ do okna. Mo¿na znaleŸæ siê bli¿ej lub dalej od okna-ikony. Ale to nie okno-ikona okreœla sens naszego poznania. Tê rzeczywistoœæ,
któr¹ poznajemy, kontemplujemy, odnajdujemy jednoczeœnie w ikonie i poza ni¹.
Przedmiot naszego odczytywania ikony jest w niej obecny na sposób tajemnicy.
A tajemnicy siê nie rozumie. Mo¿na siê do niej duchowo zbli¿aæ (lub nie).
W nas chrzeœcijanach tkwi pokusa, by Boga Objawienia zamieniæ na bo¿ka
wykreowanego nasz¹ „m¹droœci¹”. Ostatecznie dystans, jaki istnieje pomiêdzy
Bogiem Objawienia a nami, jest nieskoñczony. Skoro tak, to za pomoc¹ ludzkich
pojêæ trudno opisaæ Boga, Jego istotê. Œw. Jan Aposto³ pos³uguje siê pojêciem
Logos. Logos ma charakter Boski. Bóg jest tajemnic¹ obecn¹ w ikonie i Logosie.
Tê tajemnicê mo¿na kontemplowaæ. Bardziej kontemplowaæ ni¿ poznawaæ. Bo
wtedy nasze myœlenie o Bogu zwraca siê ku temu, co jest znacznie g³êbsze
i bogatsze ni¿ nasze wyobra¿enia o Nim. Warto pamiêtaæ te¿, ¿e ikon¹ Boga jest
ca³y stworzony œwiat. I cz³owiek.
Pomoc¹ w wyzwalaniu siê od fa³szywych wyobra¿eñ o Bogu jest pamiêæ
o s³owach Pierwszego Listu œw. Jana Bóg jest Mi³oœci¹: kto trwa w mi³oœci, trwa
w Bogu, a Bóg trwa w nim (1 J 4,16). T¹ myœl¹ papie¿ Benedykt XVI rozpoczyna swoj¹ encyklikê Deus caritas est. I zaraz po tych s³owach Ojciec Œwiêty dodaje: S³owa z Pierwszego Listu œw. Jana wyra¿aj¹ ze szczególn¹ jasnoœci¹ istotê
wiary chrzeœcijañskiej: chrzeœcijañski obraz Boga i tak¿e wynikaj¹cy z niego
obraz cz³owieka i jego drogi9. Papie¿ zdaje siê nas przekonywaæ, ¿e nazywaj¹c
Boga Mi³oœci¹, tym samym stwierdzamy, ¿e wiara polega nie tyle na intelektualnym afirmowaniu Jego istnienia, ile przede wszystkim na mo¿liwoœci doœwiadczenia, ¿e jesteœmy przez Niego kochani. Wiara przekracza granice ludzkiego
9
Benedykt XVI, Encyklika «Deus caritas est», n. 1.
WIERZÊ, WIÊC JESTEM
45
intelektu i pozwala cz³owiekowi otworzyæ siê na tajemnicê, która przenika ludzk¹ istotê i serce. Wiara wyprowadza cz³owieka poza œwiat tylko ludzkich wyobra¿eñ. Tym samym umiera w nas nasze ludzkie wyobra¿enie o Bogu – umiera
w nas bo¿ek przez nas „stworzony” – i wiara doznaje oczyszczenia.
2. ZNACZENIE WIARY W DRODZE KU PE£NIEJSZEMU CZ£OWIECZEÑSTWU
Teologiczny dorobek Josepha Ratzingera pozwala stwierdziæ, ¿e zagadnienie wiary zajmuje w nim poczesne miejsce. Wiara okreœla religijn¹ i moraln¹
kondycjê cz³owieka. A lektura prac teologicznych Teologa z Bawarii pozwala
rozumieæ wiarê w kategoriach dialogu i spotkania. Akt wiary jest jak najbardziej aktem osobistym, zakotwiczonym w najg³êbszej g³êbi ludzkiego „ja”. Ale
dlatego w³aœnie, ¿e jest on tak bardzo osobisty, jest on równie¿ aktem komunikowania siê. „Ja” w swojej najg³êbszej istocie odnosi siê zawsze do „Ty”
i odwrotnie: prawdziwy zwi¹zek, który staje siê komuni¹, mo¿e narodziæ siê tylko w g³êbi cz³owieka10. Wiara polega na spotkaniu z Bogiem, który mówi do
mnie i który mnie zaprasza do mi³oœci11. Spotkanie to prowadzi zatem do dialogu mi³oœci. Ale te¿ dziêki podjêciu tego dialogu spotkanie, o którym mowa,
wzbogaca cz³owieka. Mo¿na powiedzieæ, ¿e i spotkanie, i dialog pozwalaj¹
cz³owiekowi stawaæ siê bardziej cz³owiekiem. Dziêki spotkaniu z drugim cz³owiek poznaje siebie, poznaje podobieñstwa i ró¿nice, jakie zachodz¹ pomiêdzy
nim a tym drugim. Gdy tym drugim jest Bóg, to spotkanie prowadzi z jednej
strony do uœwiadomienia nam, jak wiele nas ró¿ni, a z drugiej, jak bardzo jesteœmy kochani przez Niego. I ta œwiadomoœæ staje siê Ÿród³em fascynacji Bogiem oraz Ÿród³em wysi³ku, by na dar Jego mi³oœci odpowiedzieæ godnie. Inaczej mówi¹c, w spotkaniu i dialogu z Bogiem poniek¹d ci¹gle na nowo rodzi
siê w cz³owieku nowy cz³owiek, chrzeœcijanin. U pocz¹tku bycia chrzeœcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejœ wielkiej idei, jest natomiast spotkanie
z wydarzeniem, z Osob¹, która nadaje ¿yciu now¹ perspektywê, a tym samym
decyduj¹ce ukierunkowanie12 – przekonuje Benedykt XVI. A zatem akt wiary
– wed³ug autora encykliki o mi³oœci – ma charakter wyraŸnie personalistyczny.
To prawda, takie ujêcie wiary nie jest nowe w teologii katolickiej. Po Soborze
Watykañskim II wielu teologów promuje personalistyczn¹ koncepcjê wiary. Ale
wa¿ny jest fakt, ¿e kolejny raz papie¿ potwierdza, jak nale¿y dzisiaj nauczaæ
o wierze. A od koncepcji wiary, jak¹ przyjmujemy, zale¿y w du¿ym stopniu
koncepcja ¿ycia, jak¹ realizujemy.
J. Ratzinger, Patrz¹c na Chrystusa, Warszawa 1991, s. 25.
Tam¿e, s. 8.
12
Benedykt XVI, Encyklika «Deus caritas est», n. 1.
10
11
46
ROMAN KULIGOWSKI
Dla Benedykta XVI akt wiary jawi siê jako zakorzeniony w akcie nawrócenia cz³owieka13. Oznacza to, ¿e autentyczne spotkanie cz³owieka z Bogiem jest
Ÿród³em energii pozwalaj¹cej cz³owiekowi na zmianê ¿ycia. Wiara staje siê dla
chrzeœcijanina wezwaniem do podjêcia trudu odnawiania siebie samego i oblicza
tego œwiata. W tym sensie wiarê i nawrócenie postrzegamy jako dwie strony tej
samej rzeczywistoœci. Gdy cz³owiek siê zwraca ku dobru, które pragnie urzeczywistniæ w œwiecie, to jednoczeœnie doœwiadcza, ¿e wiara, któr¹ wyznaje, nieustannie staje siê w nim samym czymœ nowym.
Dziêki wierze chrzeœcijanin odnajduje sens w³asnych wysi³ków; rozumie, ¿e
sam nie tworzy swojego ¿ycia, ale ¿e jest mu ono dane, a jako takie winien je
afirmowaæ14. Prymat ³aski, daru ¿ycia jest oczywisty dla cz³owieka, który powierza siê Bogu i pozwala Mu prowadziæ siê. W darze ¿ycia objawia siê mi³oœæ Boga
do cz³owieka.
Zreszt¹, sama wiara jest darem. Oddaj¹c siê cz³owiekowi w mi³oœci, Bóg
oczekuje od niego ca³kowitej i wolnej odpowiedzi. Przyjmuj¹c dar udzielaj¹cego
siê Boga, cz³owiek sam chce siê staæ darem dla Boga. Oddanie to urzeczywistnia
siê i wyra¿a w ufnoœci, nadziei i pos³uszeñstwie.
Ufnoœæ i nadzieja, stanowi¹ce integralne elementy wiary chrzeœcijañskiej,
pozwalaj¹ cz³owiekowi zwracaæ siê w stronê Chrystusa uwielbionego: Wierzymy, ¿e z Nim równie¿ ¿yæ bêdziemy (Rz 6,8; por. 2 Kor 5,5-10; Ef 1,23-2b;
1 J 3,2-3). Autor Listu do Hebrajczyków pisze wprost: Wiara jest porêk¹ tych
dóbr, których siê spodziewamy (11,1; por. Hbr 11,1-40).
Wzorem bezgranicznego zawierzenia Bogu jest w Pierwszym Testamencie
Abraham. Œw. Pawe³ stawia Abrahama za wzór wiary ¿ywej, pe³nej (por. Rz 4,1825; Ga 3,6-9). Aposto³ podkreœla, ¿e Abraham wbrew nadziei uwierzy³ nadziei
(Rz 4, 13) i nie okaza³ wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bo¿ej
(Rz 4,20). Abraham, o którym pisze œw. Pawe³, uwierzy³, ¿e spe³ni¹ siê obietnice
Bo¿e. Aposto³ podobnie. Dlatego wyznaje: Wiem, komu uwierzy³em (2 Tm 1,12).
Natomiast Autor Listu do Hebrajczyków poœwiêca ca³y jedenasty rozdzia³ przyk³adom ufnej nadziei, pok³adanej w Bogu, który jest „godzien wiary” (11,11).
W Biblii na okreœlenie wiary autorzy natchnieni czêsto pos³uguj¹ siê terminami:
uwierzenie Bogu, zawierzenie Bogu, zaufanie Bogu.
Obok dwóch elementów zwi¹zanych z wiar¹, czyli ufnoœci i nadziei, w Biblii wa¿n¹ rolê odgrywa pos³uszeñstwo. Wiara konkretyzuje siê w pos³uszeñstwie
cz³owieka w stosunku do Boga. Jest to widoczne tam, gdzie zbawcza inicjatywa
Boga przejawia siê w formie przykazania. Pos³uszeñstwo Bogu staje siê wówczas wyrazem wiary. W Nowym Testamencie wierzyæ wrêcz uto¿samia siê z byæ
13
14
Por. J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrzeœcijañstwo…, s. 86.
Por. tam¿e, s. 70-71.
WIERZÊ, WIÊC JESTEM
47
pos³usznym. Dlatego œw. Pawe³ ³¹czy termin wiara z pojêciem pos³uszeñstwo,
pisz¹c o „pos³uszeñstwie wiary” (Rz 1,5;16,26). W Katechizmie Koœcio³a Katolickiego czytamy, ¿e najdoskonalej pos³uszeñstwo wiary urzeczywistni³o siê
w Najœwiêtszej Maryi Pannie (por. KKK 148). Przez ca³e Jej ¿ycie, a¿ do ostatniej próby, gdy Jezus, Jej Syn, umiera³ na krzy¿u, nie zachwia³a siê wiara Maryi
(KKK 149). Zarówno ufnoœæ, nadzieja i pos³uszeñstwo o¿ywiaj¹ wiarê, o ile towarzyszy im mi³oœæ. Wed³ug Benedykta XVI wiara pozostaje w swojej istocie
zawsze aktem mi³oœci (Wiara czynna przez mi³oœæ [Ga 5,6]).
Akt uwierzenia implikuje spotkanie cz³owieka z Chrystusem. Wiara jest najpierw osobowym przylgniêciem cz³owieka do Boga; równoczeœnie i w sposób
nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem ca³ej prawdy, któr¹ Bóg objawi³
(KKK 150). Przedmiotem aktu wiary jest ostatecznie Misterium Chrystusa.
Wszystkie tajemnice wiary chrzeœcijañskiej daj¹ siê bowiem sprowadziæ do Tajemnicy Boga-Cz³owieka15. Istotê tego misterium oddaje œw. Pawe³ w Liœcie do
Rzymian: Je¿eli ustami swoimi wyznasz, ¿e Jezus jest Panem i w sercu swoim
uwierzysz, ¿e Bóg Go wskrzesi³ z martwych, osi¹gniesz zbawienie (10,9; por. Flm
2,11). Istot¹ Chrystusowego orêdzia jest Prawda o Jego Bóstwie i o zmartwychwstaniu Chrystusa, które to Bóstwo weryfikuje. St¹d zrozumia³e, dlaczego œw.
Pawe³ pisze tak: Je¿eli Chrystus nie zmartwychwsta³, daremna jest nasza wiara
(1 Kor 15,17; por. 1 Kor 15,14). Zmartwychwstanie jest dla wiary chrzeœcijañskiej racj¹ bytu. Pamiêtamy, ¿e orêdzie Chrystusowe ma charakter osobowy.
Wierzymy nie tyle w doktrynê, ile Osobie, która objawia siê nam jako tajemnica.
Chrystianizm – jak zauwa¿a J. Alfaro – nie jest, ani przede wszystkim, ani
ostatecznie doktryn¹; jest Osob¹ Syna Bo¿ego, który sta³ siê cz³owiekiem, umar³
i zmartwychwsta³ dla zbawienia wszystkich16.
A zatem ¿ycie moralne chrzeœcijanina kszta³tuj¹ nie tyle doktryna i wysi³ek
ludzki, zmierzaj¹cy do doskona³oœci, ile przede wszystkim Osoba Jezusa Chrystusa. Czy oznacza to, ¿e cz³owiek nie uczestniczy w tworzeniu siebie, w tworzeniu historii swojego ¿ycia? Uczestniczy, ale tym, który czyni cz³owieka zdolnym do stawania siê bardziej cz³owiekiem, jest Duch Œwiêty. Bo wszêdzie tam,
gdzie pojawia siê dobro, a dobro jest przejawem mi³oœci, jest obecny Duch Œwiêty. On jest Mi³oœci¹ i Darem. Mi³oœæ i Dar to imiona Ducha Œwiêtego17. Im bardziej cz³owiek otwiera siê na dzia³anie Ducha Œwiêtego, tym wiêcej uczestniczy
– jako œwiadomy, wolny i odpowiedzialny podmiot – w kszta³towaniu przysz³oœci w³asnej i bliŸnich. W zasadzie tylko cz³owiek otwarty na mi³oœæ Boga staje
15
Por. J. Ratzinger/Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, Kraków 2008, s. 400; Bóg i œwiat. Wiara
i ¿ycie w dzisiejszych czasach. Z kardyna³em Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald,
Kraków 2001, s. 242-244.
16
J. Alfaro, Wiara, „Concilium” 1-10 (1966-67), s. 22.
17
Por. J. Ratzinger, Koœció³. Pielgrzymuj¹ca wspólnota wiary, Kraków 2005, s. 38.
48
ROMAN KULIGOWSKI
siê bardziej cz³owiekiem i chrzeœcijaninem, bo – jak 8 maja 2009 r. mówi³ Benedykt XVI – wiara i rozum pomagaj¹ nam przekraczaæ horyzonty w³asnego ja
i zobaczyæ ¿ycie tak, jak je widzi Bóg. Bezwarunkowa mi³oœæ Boga, która daje
¿ycie ka¿dej istocie ludzkiej, nadaje sens i cel ka¿dej ludzkiej egzystencji. Jego
mi³oœæ jest mi³oœci¹ zbawcz¹ (por. J 12,32). Jak g³osz¹ chrzeœcijanie, to w³aœnie
przez Krzy¿ Jezus naprawdê przyci¹ga nas do ¿ycia wiecznego, ukazuj¹c zarazem drogê, która jest przed nami – drogê nadziei, kieruj¹cej ka¿dym naszym krokiem, byœmy i my stali siê g³osicielami nadziei i mi³oœci dla innych18.
Wiara otwiera cz³owieka na obecnoœæ innych ludzi. Ratzinger wielokrotnie
zaznacza, ¿e wiara jest wspó³istnieniem, wyjœciem z w³asnego „ja” ku „ty”
i „my” wspólnoty wierz¹cych19. Koœció³ jest – jak to okreœla ostatni Sobór – komuni¹ wiary, nadziei i mi³oœci. Komunia oznacza œcis³¹ jednoœæ wierz¹cych z Bogiem przez Chrystusa w Duchu Œwiêtym20. Koœció³ jako komunia wyprowadza
chrzeœcijanina z ograniczonoœci w³asnego „ja” w stronê „Ja” samego Chrystusa:
¯yjê ju¿ nie ja, lecz ¿yje we mnie Chrystus (Ga 2,20). Przez Chrystusa chrzeœcijanin wchodzi w komuniê z Bogiem i z wszystkimi, którzy moc¹ wiary nale¿¹
do Koœcio³a. Wiara nie pozostaje wiêc spraw¹ indywidualn¹ chrzeœcijanina, jest
bowiem wiar¹ Koœcio³a. Nie da siê prze¿ywaæ wiary, redukuj¹c j¹ do prywatnego dialogu cz³owieka z Chrystusem. Wiara zak³ada potrzebê komunii z ludŸmi,
jeœli ma to byæ wiara czynna przez mi³oœæ (Ga 5,6). Ponadto przez wiarê nie tylko – a raczej nie tyle – jednostka daje odpowiedŸ Bogu na Jego wezwania, ile
przede wszystkim wspólnota. Uczestnictwo w ¿yciu wspólnoty stanowi istotny
komponent „¿ycia z wiary” poszczególnego chrzeœcijanina.
Wiara jest darem i zadaniem. Dar ten otrzymujemy przez pos³ugê Koœcio³a
i we wspólnocie Koœcio³a mo¿emy daæ pe³n¹, dojrza³¹ odpowiedŸ Bogu na wezwanie do ¿ycia zgodnego z Jego wol¹, które to wezwanie kryje siê w akcie wiary.
3. „CREDO, ERGO SUM”, CZYLI WNIOSKI KOÑCOWE
Z dotychczasowych rozwa¿añ wynika, ¿e wiara tworzy nas, kszta³tuje nasz¹
religijn¹ œwiadomoœæ, która pozwala nam odkrywaæ prawdê o cz³owieczeñstwie;
wyznacza kierunek drogi ¿yciowej, powo³ania. Jeœli mo¿na mieæ s³uszne zastrze¿enia do Kartezjañskiego Cogito, ergo sum, to wydaje siê, ¿e usprawiedliwiona
18
Benedykt XVI, Wiara pomaga zobaczyæ ¿ycie tak, jak widzi je Bóg, Amman, 8 maja 2009,
„L’Osservatore Romano” 30(2009)6, s. 8.
19
D. Chegurova, ABC chrzeœcijanina. Analiza myœli Benedykta XVI, Lublin 2009, s. 55; por.
J. Ratzinger, Patrz¹c na Chrystusa…, s. 26.
20
Por. II Nadzwyczajny Synod Biskupów, Koœció³ kierowany przez S³owo Bo¿e sprawuje tajemnice Chrystusa dla zbawienia œwiata, Kraków 1985, s. 14.
WIERZÊ, WIÊC JESTEM
49
jest teza Credo, ergo sum. Najpierw potrzebna jest wiara, by cz³owiek móg³ stawaæ siê bardziej cz³owiekiem i chrzeœcijaninem. Przy czym to stawaæ siê oznacza proces, który trwa w zasadzie ca³e ¿ycie.
Pierwszy wniosek, jaki siê narzuca w zwi¹zku z nauczaniem o wierze, wi¹¿e
siê z jêzykiem. Joseph Ratzinger, sam ukszta³towany w duchu teologii œw. Augustyna i œw. Bonawentury, jest œwiadomy, ¿e starego wina nie wlewa siê do
nowych buk³aków. I odwrotnie. Nawet najbardziej wartoœciowe myœli nie mog¹
byæ przekazywane nowemu pokoleniu za pomoc¹ konstrukcji charakterystycznych dla jêzyka z minionych epok. A zatem: jak dzisiaj mówiæ o Bogu, poruszaj¹c umys³ i serce s³uchacza, by przysposobiæ go do duchowego skoku w Tajemnicê Boga? Czy i jak teologia moralna dzisiaj uwzglêdnia przemiany, jakie
dokonuj¹ siê w kulturze?
Skoro wiara pozwala cz³owiekowi odkrywaæ g³êbiê cz³owieczeñstwa, to chyba trzeba w wiêkszym ni¿ dot¹d stopniu przekonywaæ o zwi¹zkach religii i humanizmu. Jak do tego dosz³o, ¿e humanizm bywa postrzegany – na Zachodzie
czêsto – jako alternatywa dla religii? Humanizm poza horyzontem wiary przeradza siê w antyhumanizm. Z tym wi¹¿e siê drugi wniosek: mo¿e trzeba w wyk³adzie teologii moralnej podkreœlaæ, ¿e po to siê modlê, po to uczestniczê w sakramentach œwiêtych, po to jestem chrzeœcijaninem, by – miêdzy innymi – byæ
bardziej cz³owiekiem. Credo, ergo sum, wierzê, wiêc jestem, stajê siê bardziej
cz³owiekiem.
I kolejny, trzeci wniosek wi¹¿e siê z rozumieniem wiary jako spotkania i dialogu. Coraz wyraŸniej widaæ, ¿e wspó³czesny cz³owiek podejmuje ¿ycie z wiary
nie tyle z tego powodu, ¿e urodzi³ siê i wychowa³ w rodzinie chrzeœcijañskiej, ile
dlatego ¿e dokona³ wyboru Boga. Fenomen ten jest wyraŸnie postrzegany na
Zachodzie. Ale to przychodzi do Polski. W naszym nauczaniu, a zapewne
i w duszpasterstwie trzeba – w wiêkszym ni¿ dot¹d stopniu – uwzglêdniaæ, ¿e
„¿ycie z wiary” rozpoczête w domu rodzinnym pog³êbia siê moc¹ osobistych
wyborów, jakie cz³owiek podejmuje w sprawach religijnych. W Gaudium et spes
znajduje siê taki zapis: Godnoœæ cz³owieka domaga siê tego, by dzia³a³ on stosownie do wyborów œwiadomych i wolnych (n. 17). Praktycznie oznacza to, ¿e
proponuj¹c „¿ycie z wiary”, trzeba apelowaæ do wolnoœci cz³owieka.
SUMMARY
The publication from the 1960s which is the “fruit’’ of the lectures: “Introduction to
Christianity” has been considered Benedict XVI’s (Joseph Ratzinger’s) essential statement
concerning faith.
Ratzinger understands faith as an encounter and dialogue which allows Christians
to communicate with God and experience communion with Him. Faith thus understood, by its
power, makes man mature in his humanity and consequently even more human. Man expresses faith
50
ROMAN KULIGOWSKI
in the language that always remains the essential component of culture. The important problem for
theology is how to proclaim Christ to man today. Certainly one cannot «»pour old wine into new
wineskins’’. The way of conveying (language) the contents of faith and principles of conduct resulting
from it remains a great challenge for contemporary theology. Key words
Benedict XVI, faith, freedom
S³owa kluczowe
Benedykt XVI, wiara, wolnoϾ
WIERZÊ, WIÊC JESTEM
51
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
£owicz
Nadzieja chrzeœcijañska a wspó³czesne utopie
Christian Hope and Contemporary Utopias
U koñca staro¿ytnoœci chrzeœcijañstwo przynios³o nam i ca³ej ludzkoœci nadziejê, jako dobr¹ nowinê, jako swoiste lekarstwo na liczne dolegliwoœci serca
i ducha. Ta nadzieja wpisana w dzieje ludzkoœci wraz z mi³oœci¹ i wiar¹, do dziœ
podtrzymuje kulturê, do dziœ uczy afirmacji ¿ycia, godnoœci, solidarnoœci i pokoju. Nadzieja staje siê przes³ank¹ wiary, a wiara przes³ank¹ nadziei na przysz³oœæ.
Nauka Benedykta XVI o mi³oœci, nadziei i wierze jest powtórzeniem twierdzeñ
biblijnych, teologicznych, pedagogicznych czy filozoficznych. Powiemy jeszcze
dalej id¹c za Pismem œwiêtym: „w nadziei jesteœmy zbawieni”.
1. NADZIEJA A LUDZKA EGZYSTENCJA
Warto na wstêpie zauwa¿yæ, ¿e Ojciec Œwiêty Benedykt XVI w Encyklice
Spe salvi u¿ywa czêsto zamiennie terminów: wiara i nadzieja (por. Hbr 10,2223; 1 P 3,15; Ef 2,12)1. «Spe salvi facti sumus – W nadziei ju¿ jesteœmy zbawieni» (Rz 8,24). W tym, podobnie jak i w innych miejscach Nowego Testamentu
s³owo «nadzieja» wi¹¿e siê ze s³owem «wiara». Jest to dar, który zmienia ¿ycie
tego, kto go otrzymuje, co potwierdza doœwiadczenie wielu œwiêtych. Na czym
polega owa nadzieja, tak wielka i tak «niezawodna», o której mówimy, ¿e w niej
mamy «zbawienie»? Jej istot¹ jest poznanie Boga, odkrycie, ¿e ma On serce
dobrego i mi³osiernego Ojca. Jezus przez swoj¹ œmieræ na krzy¿u i zmartwychwstanie objawi³ nam Jego oblicze, oblicze boga, którego mi³oœæ jest tak wielka,
1
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi». O chrzeœcijañskiej nadziei, n. 2-3.
52
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
¿e nape³nia nas niewzruszon¹ nadziej, tak ¿e nawet œmieræ nie mo¿e jej nam
odebraæ2.
Przecie¿ to przes³anie nadziei, które w sensie ludzkim niesie w sobie wzmocnienie pewnoœci, odniesienie do postaw ¿yciowych, tworzy warunki asertywnoœci wobec skrajnych niebezpieczeñstw ¿ycia, wœród których warto wskazaæ:
grzech, katastrofy, samotnoœæ, chorobê, nêdzê, niewolê czy œmieræ. Ale to za
ma³o. Nadzieja musi byæ widziana jako wartoœæ teologiczna, a wiêc jako wartoœæ, która niesie w sobie pos³ugê zbawienia, pos³ugê wyzwolenia w Jezusie
Chrystusie, który wiêŸniom g³osi wolnoœæ i uciœnionych odsy³a wolnymi (£k 4,18;
por. Iz 61,1-2)3. Wylanie Chrystusowego Ducha na ludzkoœæ jest zadatkiem nadziei i wyzwolenia od wszystkiego, co nas zubo¿a4. Wymiar zbawczy wyzwolenia implikuje praktyczne konsekwencje moralne5.
Dlatego Jezus Chrystus daje nam w istocie prawdê o cz³owieku i prawdê dla
cz³owieka, a dziêki tej prawdzie – nadziejê dla czasów obecnych i dla przysz³oœci
osób i œwiata6. To zadanie wyzwalaj¹ce wpisane w nadziejê, a faktycznie zadanie zbawcze, nie mo¿e byæ pojête tylko jako swoista si³a œwiadomoœci, ale musi
byæ si³¹, która przemienia cz³owieka. To musi byæ propozycja, która mimo ró¿nych projektów zbawienia, zawsze jest propozycj¹, która jest daleko od niszczenia struktur, od radykalizmu, od jakichœ kosmicznych czy apokaliptycznych postaw, czy dzie³.
Chodzi bowiem w nadziei o Jezusa Chrystusa, który by³ i jest pos³annikiem
Boga wiary, nadziei i mi³oœci. Chrystus jest nasz¹ «niezawodn¹» nadziej¹ […].
Lecz nasza nadzieja w istocie jest zawsze równie¿ nadziej¹ dla innych i tylko
wtedy jest ona naprawdê nadziej¹ tak¿e dla ka¿dego z nas (por. n. 48)7. Widaæ
zatem wyraŸnie, ¿e ta nadzieja musi mieæ wymiar spo³eczny, ta nadzieja musi
w cz³owieku, który na ziemi przechodzi dolin¹ œmierci budziæ Ÿród³a tej nadziei,
Benedykt XVI, Encyklika o nadziei chrzeœcijañskiej. Rozwa¿anie przed modlitw¹ „Anio³
Pañski”, (2.12.2007), „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 2, s. 8.
3
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 86; Jan Pawe³ II, List apostolski «Tertio
millennio adveniente», n. 11.
4
Benedykt XVI, Koœció³ potrzebuje waszej wiary, idealizmu i wielkodusznoœci. Msza œw. na
zakoñczenie XXIII Œwiatowego Dnia M³odzie¿y na hipodromie w Randwick, (20.07.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 9, s. 31.
5
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 22-24.
6
Benedykt XVI, S³owa, które wysy³acie w eter, s¹ echem odwiecznego S³owa. Przemówienie
do uczestników kongresu katolickich rozg³oœni radiowych, (20.06.2008), „L’Osservatore Romano”
29(2008) n. 9, s. 44.
7
Benedykt XVI, Wspó³czeœni ludzie cierpi¹ na brak nadziei. Nieszpory na zakoñczenie 2007
roku, (31.12.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 2, s. 22. Nadzieja chrzeœcijañska nie jest
zatem nigdy wy³¹cznie indywidualna, jest tak¿e nadziej¹ dla innych (Benedykt XVI, Najg³êbsza
prawda o œmierci i ¿yciu wiecznym. „Anio³ Pañski”. (2.11.2008) „L’Osservatore Romano”
30(2009), n. 1, s. 55).
2
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
53
dawaæ tê nadziejê8. Jednoczeœnie jest prawd¹, ¿e œmieræ jest pierwsz¹ absolutnie
niepodwa¿aln¹ prawd¹ naszego istnienia – poza samym faktem, ¿e istniejemy –
jest nieunikniona koniecznoœæ œmierci9. Chrystus posy³a do nas Ducha Œwiêtego,
aby cz³owiek mia³ towarzysza drogi ziemskiego pielgrzymowania oraz w œmierci. To jest Ten, który nawet na drodze ca³kowitej samotnoœci, na której nikt nie
mo¿e mi towarzyszyæ, idzie ze mn¹ i prowadzi mnie, abym j¹ pokona³. On sam
przeszed³ tê drogê10.
Zatem jedynym gwarantem tej nadziei w naszym przebywaniu w dolinie
œmierci jest Ten, który sam przez tê dolinê przeszed³, i to owocnie, st¹d potrzebne jest zaufanie wobec Niego11. I rzeczywiœcie oczekujemy z niezachwian¹ nadziej¹ na ponowne przyjœcie Chrystusa, bo znamy pierwsze12. Przez wiarê s¹
w nas ju¿ obecne, na sposób inicjalny, mo¿emy powiedzieæ „w zarodku” – „substantia” – te rzeczy, których siê spodziewamy – a wiêc wszystko, ¿ycie prawdziwe13. Miejsce naszego ¿ycia na ziemi mo¿e w tym fakcie doliny œmierci przybraæ
czasem postawy, w których boimy siê pewnych sytuacji, w których chcemy niekiedy sami siebie zabiæ (a aby nam nie by³o przykro to i innych?). Wrêcz jakby
czasami chcemy zaraziæ niektórych tzw. chorob¹ œmierci, a to po to, aby ktoœ by³
razem z nami, ¿ebyœmy nie czuli siê samotni i wykluczeni.
W tej perspektywie nadziei Jezusa Chrystusa szczególnie wa¿nym jest zauwa¿enie prawdy, i¿ cz³owiek staje tutaj jako wolna osoba. Nasz¹ przysz³oœci¹
jest Chrystus, a – jak napisa³em w Encyklice «Spe salvi» – Jego ewangelia jest
„Przez swoje cierpienie i dobrowoln¹ œmieræ sta³ siê dla nas wszystkich chlebem, a tym samym ¿yw¹ i pewn¹ nadziej¹: towarzyszy nam we wszystkich naszych cierpieniach a¿ do œmierci.
Drogi, którymi idzie z nami i prowadzi nas do ¿ycia, s¹ drogami nadziei” (Benedykt XVI, Eucharystia skarbem naszego ¿ycia. Msza œw. w uroczystoœæ Najœwiêtszego Cia³a i Krwi Chrystusa,
(15.06.2006). „L’Osservatore Romano” 27(2006), n. 9-10, s. 41).
9
Jan Pawe³ II, Encyklika «Fides et ratio», Citta del Vaticano 1998, n. 26.
10
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 6.
11
„Nawet w „ciemnej dolinie”, o której mówi Psalmista (Ps 23,4), kiedy kusiciel popycha nas
ku desperacji albo namawia, by pok³adaæ z³udne nadzieje w dzie³ach w³asnych r¹k, Bóg czuwa nad
nami i nas umacnia. Tak, równie¿ dziœ Pan s³yszy wo³anie spragnionych radoœci, pokoju i mi³oœci
t³umów. Jak w ka¿dej epoce, czuj¹ siê one opuszczone. A jednak, nawet w wielkim bólu, jaki niesie nêdza, samotnoœæ, przemoc i g³ód, które gnêbi¹ bez wyj¹tku starych, doros³ych i dzieci, Bóg
nie pozwala, by zapanowa³y ciemnoœci i strach (Benedykt XVI, Jezus, widz¹c t³umy, litowa³ siê
nad nimi. Orêdzie na Wielki Post 2006 r.” (29.09.2005), „L’Osservatore Romano” 27(2006), n. 3
s. 22). Por. Benedykt XVI, Najg³êbsza prawda o œmierci ¿yciu wiecznym. „Anio³ Pañski”,
(2.11.2008), s. 55; Jan Pawe³ II, Pamiêæ i to¿samoœæ. Rozmowy na prze³omie tysi¹cleci, Kraków
2005, s. 25.
12
Benedykt XVI, Radujcie siê, bo Bóg jest blisko. Rozwa¿anie przed modlitw¹ „Anio³ Pañski”, (16.12.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 2, s. 9. „Nadzieja zosta³a na trwa³e zapisana w sercu cz³owieka, bo Bóg, nasz Ojciec, jest ¿yciem, i to dla ¿ycia wiecznego i szczêœliwoœci
zostaliœmy stworzeni” (Benedykt XVI, Pan daje czas, aby wszyscy mogli Go poznaæ. Nieszpory
I Niedzieli Adwentu, (1.12.2007). „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 2, s. 7.
13
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 7.
8
54
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
przes³aniem, które «zmienia ¿ycie», daje nadziejê, otwiera na oœcie¿ mroczne
wrota czasu i oœwieca przysz³oœæ ludzkoœci i wszechœwiata (por. n. 2). Œw. Pawe³
dobrze zrozumia³, ¿e tylko w Chrystusie ludzkoœæ mo¿e znaleŸæ odkupienie i nadziejê. Dlatego czu³, ¿e nagl¹ca i pilna jest misja «g³oszenia ¿ycia obiecanego
w Chrystusie Jezusie» (2 Tm 1,1), «naszej nadziei» (1 Tm 1,1), aby wszystkie narody mog³y uczestniczyæ w tym samym dziedzictwie i byæ wspó³uczestnikami
obietnicy przez Ewangeliê (por. Ef 3,6). By³ œwiadkiem, ¿e pozbawiona Chrystusa ludzkoœæ «nie ma nadziei ani Boga na tym œwiecie (por. Ef 2,12) – nie ma
nadziei, bo nie ma Boga» (por. Spe salvi, nr 3). Istotnie, «kto nie ma Boga, chocia¿ mia³by wielorakie nadzieje, w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje ca³e ¿ycie (por. Ef 2,12)» (tam¿e, 27)14.
Ta wolnoœæ, która tkwi we wnêtrzu cz³owieka, nale¿y do natury osoby ludzkiej i jest jej znakiem rozpoznawczym15 manifestuje siê przez wiarê, nadziejê oraz
mi³oœæ i jest odniesiona do odnowy cz³owieka i œwiata. Choæ wolnoœæ mo¿e przybieraæ negatywne formy (wojny, powstania, czystki etniczne, dyktatury, przemoc), to jednak ostatecznie zawsze cenione s¹ te postawy pozytywne, jak: heroizm, walka o wolnoœæ, poœwiêcenie siê a¿ do œmierci. Zatem byæ prawdziwie
wolnym – to znaczy: u¿ywaæ swej wolnoœci dla tego, co jest prawdziwym dobrem.
[…] to znaczy: byæ cz³owiekiem prawego sumienia, byæ odpowiedzialnym, byæ
cz³owiekiem «dla drugich»16.
Nadzieja nigdy nie wyrzeka siê mi³oœci, wrêcz ni¹ siê ¿ywi17. Ojciec Œwiêty
Benedykt XVI powie: Z nadziei tych osób dotkniêtych przez Chrystusa, zrodzi³a
siê nadzieja dla innych, którzy ¿yli w ciemnoœciach i bez nadziei18. To jest swoiste dotykanie œmierci po to, aby doznaæ dotykania ¿ycia. Zatem wolnoœæ trzeba
widzieæ zawsze z perspektyw¹ wiecznoœci ¿ycia, z perspektyw¹, która tylko
wówczas poprawnie rozumie ¿ycie, je¿eli rozumie jednoczeœnie poprawnie
w nim umieranie cz³owieka, i to konkretne umieranie tu i teraz19. Pe³niê wolnoTen¿e, Nowi ludzie dla nowego œwiata. Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Misyjny 2008 r.
(11.05.2008). „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 9, s. 4.
15
Jan Pawe³ II, Chcesz s³u¿yæ sprawie pokoju – szanuj wolnoœæ. Orêdzie na XIV Œwiatowy
Dzieñ Pokoju 1981, (8.12.1980), w: Orêdzia Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II, T. 1, Kraków 1980,
n. 5, s. 18.
16
Ten¿e, List do M³odych «Parati semper», Citta del Vaticano 1985, n. 13.
17
„Powo³aniem ka¿dego cz³owieka jest ¿ywiæ nadziejê w odpowiedzi na to, ¿e Bóg na niego
czeka” (Benedykt XVI, Pan daje czas, aby wszyscy mogli Go poznaæ. Nieszpory I Niedzieli Adwentu, (1.12.2007), s. 7.
18
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 8.
19
„Wielokrotnie jest ona oczekiwana nawet jako wyzwolenie od cierpienia tego ¿ycia. Równoczeœnie nie sposób przeoczyæ, ¿e stanowi ona jakby ostateczn¹ syntezê ich destrukcyjnej dzia³alnoœci zarówno w ludzkim organizmie, jak i w psychice. Przed wszystkim jednak œmieræ przynosi
z sob¹ rozpad ca³ej psychofizycznej osobowoœci cz³owieka. Dusza zostaje oderwana od cia³a i ¿yje
poza nim, cia³o zaœ zostaje poddane stopniowemu rozk³adowi (…) Chocia¿ wiêc œmieræ nie jest
14
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
55
œci osoba osi¹ga dziêki wyzwoleniu w Chrystusie20. Cz³owiek jest jedynym stworzeniem, które mo¿e powiedzieæ «tak» lub «nie» wiecznoœci, czyli Bogu. Istota
ludzka mo¿e zgasiæ w³asn¹ nadziejê, eliminuj¹c Boga ze swego ¿ycia21.
Nadzieja chrzeœcijañska zawsze jest nadziej¹ dzisiaj, i to podtrzymuj¹c¹, zawsze jest nadziej¹ sprawcz¹ i niesie w sobie swoist¹ informacjê ¿ycia, zawsze
jest aktualna, bo zwi¹zana jest nie tylko z wiecznoœci¹ ¿ycia, ale z wiecznoœci¹
¿ycia samego Boga. Œmieræ jest czymœ ca³kowicie innym ni¿ doœwiadczenie beznadziejnoœci: jest bram¹ istnienia otwart¹ na wiecznoœæ, a dla prze¿ywaj¹cych
j¹ w Chrystusie uczestnictwem w Jego tajemnicy œmierci i zmartwychwstania22.
Dlatego wierz¹cy jest zawsze czujny i ¿ywi w swym sercu nadzieje na spotkanie
z Panem, jak mówi Psalm: «W Panu pok³adam nadziejê, nadziejê ¿ywi moja dusza, czeka na Twe s³owo» (Ps 130(129),5)23.
Cz³owiek niekiedy pragnie odsun¹æ od siebie fakt œmierci jak najdalej, boi
siê tego momentu, zw³aszcza jeœli go zna jeszcze g³êbiej i lepiej24. Nawet kontynuowaæ ¿ycie na wiecznoœæ – bez koñca, jawi siê bardziej jako wyrok ni¿ dar25.
Ale z drugiej strony natura ludzka jest inna, bo cz³owiek jest inny ni¿ ca³e pozosta³e stworzenie. Cz³owiek, jak powie œw. Augustyn, niesie w sobie swoiste œwiat³o ignorancji, w³aœnie owego w³aœciwego rozumienia ¿ycia w nadziei26. Nadzieja jest swoist¹ „rzecz¹”, „rzeczywistoœci¹”, która istnieje poza granic¹ poznania.
Ta nieznana «rzecz» jest prawdziw¹ «nadziej¹», która nas inspiruje, a jej niepoznawalnoœæ jest równoczeœnie przyczyn¹ wszelkiej rozpaczy, jak te¿ wszelkich pocierpieniem w doczesnym znaczeniu tego s³owa, chocia¿ znajduje siê niejako poza granic¹ wszystkich cierpieñ – to równoczeœnie z³o, jakiego w niej doznaje istota ludzka, ma charakter definitywny i syntetyczny” (Jan Pawe³ II, List apostolski „Salvifici doloris”, Citta del Vaticano 1984, n. 15).
20
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 86.
21
Benedykt XVI, Pan daje czas, aby wszyscy mogli Go poznaæ. Nieszpory I Niedzieli Adwentu, (1.12.2008), s. 7.
22
Jan Pawe³ II, Encyklika «Evangelium vitae», Citta del Vaticano 1995, n. 97.
23
Benedykt XVI, Encyklika o nadziei chrzeœcijañskiej. Rozwa¿anie przed modlitw¹ „Anio³
Pañski”, (2.12.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008), n. 2, s. 8.
24
„Zada³em sobie pytanie: czy wiara chrzeœcijañska jest równie¿ dla wspó³czesnych ludzi
nadziej¹, która przemienia i podtrzymuje ¿ycie (por. tam¿e, 10)? Bardziej radykalnie: czy mê¿czyŸni i kobiety naszej epoki s¹ jeszcze spragnieni ¿ycia wiecznego? Czy mo¿e doczesna egzystencja
sta³a siê ich jedynym horyzontem? W rzeczywistoœci, jak mówi³ œw. Augustyn, wszyscy pragniemy „szczêœliwego ¿ycia”, szczêœliwoœci, chcemy byæ szczêœliwi. Nie wiemy dobrze, co to jest
i jakie to jest, ale nas to poci¹ga. Na tym polega nadzieja wszystkich, wspólna ludziom ka¿dej epoki i w ka¿dym miejscu. Wyra¿enie „¿ycie wieczne” mia³oby okreœliæ to nieod³¹czne oczekiwanie:
nie jest to ci¹g nastêpuj¹cych po sobie dni kalendarzowych, ale moment zanurzenia siê w oceanie nieskoñczonej mi³oœci, w którym czas – przed i potem – ju¿ nie istnieje. Mamy nadziejê na
pe³niê ¿ycia i radoœci i tego oczekujemy do naszego bycia z Chrystusem (por. tam¿e, 12)” (Benedykt XVI, Najg³êbsza prawda o œmierci ¿yciu wiecznym. „Anio³ Pañski”, (2.11.2008), s. 55).
Por. Benedykt XVI, Encyklika. «Spe salvi», n. 11.
25
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 10.
26
Por. tam¿e, n. 11-12.
56
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
zytywnych czy destruktywnych zrywów w stronê autentycznego œwiata i autentycznego cz³owieka27.
2. WIARA RÓD£EM NADZIEI KU ¯YCIU SZCZʌLIWEMU
Nadzieja, podobnie jak wiara zawsze niesie w sobie pewien status poznawczy. Nadzieja ta jest w istocie nieod³¹cznie zwi¹zana z poznaniem Bo¿ego oblicza, tego oblicza, które Jezus, Jednorodzony Syn, objawi³ nam przez swoje wcielenie, ziemskie ¿ycie, nauczanie, a przede wszystkim przez sw¹ œmieræ
i zmartwychwstanie28. Cz³owiek wiary niesie […] pewnoœæ, ¿e Chrystus jest ze
mn¹. A jako ¿e w Chrystusie przysz³y œwiat ju¿ siê zacz¹³, daje to równie¿ niezawodn¹ nadziejê. Przysz³oœæ to nie ciemnoœci, w których nikt nie umie siê poruszaæ. Nie jest tak. Bez Chrystusa równie¿ dla dzisiejszego œwiata przysz³oœæ jest
ciemnoœci¹. Panuje wielki lêk przed przysz³oœci¹. Chrzeœcijanin wie, ¿e œwiat³o
Chrystusa jest silniejsze, i dlatego ¿yje nadziej¹ – nie jak¹œ bli¿ej nieokreœlon¹,
ale nadziej¹, która daje pewnoœæ i odwagê, by stawiæ czo³o przysz³oœci29.
Chrzeœcijanin zawsze bêdzie stara³ siê znaleŸæ odpowiedŸ na pytanie w co
wierzy i jak¹ ma nadziejê. W ci¹gu historii chrzeœcijanie usi³owali prze³o¿yæ tê
«niewiedz¹c¹ wiedzê» na mo¿liwe do przedstawienia obrazy, tworz¹c wizerunki
«nieba», które pozostaj¹ wci¹¿ dalekie od tego, co w istocie znamy tylko przez
zaprzeczenie, poprzez nieznajomoœæ30. OdpowiedŸ na te pytania udzieli poprawn¹ tylko wówczas, jeœli bêdzie je stawia³ w perspektywie Jezusa Chrystusa,
a dok³adniej w perspektywie pe³nej szczêœcia triady, jak¹ tworzy Ojciec, Syn
i Duch31. W przeciwnym razie kiedy wiary nie podtrzymuje modlitwa i rozwa¿anie s³owa Bo¿ego, kiedy znika ¿ycie sakramentalne, rozwijaj¹ dzia³alnoœæ sekty
i nowe grupy pseudoreligijne, sprawiaj¹c, ¿e wielu katolików oddala siê od Koœcio³a. Kiedy brakuje odpowiedzi na najg³êbsze d¹¿enia, odpowiedzi, które mo¿Tam¿e, n. 12.
Benedykt XVI, Pan daje czas, aby wszyscy mogli Go poznaæ. Nieszpory I Niedzieli Adwentu, (1.12.2008), s. 6.
29
Ten¿e, Nasza przysz³oœæ to byæ na zawsze z Panem. Audiencja generalna, (12.11.2008),
„L’Osservatore Romano” 30(2009), n. 1, s. 53.
30
Ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 13.
31
„Nasz¹ nadziej¹, wasz¹ nadziej¹ jest Bóg, w Jezusie Chrystusie i w Duchu. Ta nadzieja od
dziœ staje siê w was „nadziej¹ kap³añsk¹”, nadziej¹ Jezusa Dobrego Pasterza, który mieszka w was
i kszta³tuje wasze pragnienia wed³ug swego Boskiego Serca: staje siê nadziej¹ ¿ycia i przebaczenia
dla ludzi, którzy bêd¹ powierzeni waszej opiece duszpasterskiej. Staje siê nadziej¹ œwiêtoœci i p³odnoœci apostolskiej dla was i dla ca³ego Koœcio³a. Staje siê nadziej¹ otwarcia na wiarê oraz na spotkanie z Bogiem dla tych, którzy zwróc¹ siê do was, szukaj¹c prawdy. Staje siê nadziej¹ pokoju
i umocnienia dla cierpi¹cych i zranionych przez ¿ycie” (Benedykt XVI, B¹dŸcie „s³ugami mi³oœci”. Msza œw. i œwiêcenia kap³añskie, (27.04.2008), n. 6, s. 46).
27
28
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
57
na znaleŸæ w ¿yciu wiary wyznawanej razem z innymi, rodz¹ siê tak¿e sytuacje
duchowej pustki. […] Dlatego wa¿ne jest poczucie przynale¿noœci do Koœcio³a,
w którym chrzeœcijanin wzrasta i dojrzewa w komunii z braæmi, synami tego samego Boga i Ojca32.
ród³o pe³ni szczêœcia, ta owa szczêœliwoœæ cz³owieka oczekiwana w perspektywie wiecznoœci, ona niekiedy wspó³czeœnie zdaje siê proponowaæ jakieœ
zbawienie cz¹stkowe, np. psychologiczne poprzez zabawê, imprezy, ekscesy, testy czy jakieœ propozycje biologiczne: u¿ywki, narkotyki33. Ale to wszystko nie
jest zbawieniem o charakterze teologicznym. Tam gdzie spo³eczeñstwo nie widzi
ju¿ ¿adnej przysz³oœci ani nadziei, chrzeœcijanie winni g³osiæ moc zmartwychwstania; w³aœnie tutaj, na «farmie nadziei», gdzie przebywa tak wiele osób,
zw³aszcza m³odych, próbuj¹cych przezwyciê¿yæ problemy zwi¹zane z uzale¿nieniem od narkotyków, alkoholu, œrodków chemicznych, daje siê œwiadectwo Chrystusowej Ewangelii w konsumpcjonistycznym spo³eczeñstwie; ¿yj¹cym z dala od
Boga34.
Co wiêcej, wspó³czeœnie jawi¹ siê tak¿e w chrzeœcijañstwie pewne ruchy
i organizacje w pewnym sensie ekskluzywne, jakby bardziej wtajemniczone
w Ewangeliê, jakby nios¹ce w sobie pewne przes³anie, którym nie wolno siê
dzieliæ z innymi ani innych nie wolno do siebie dopuœciæ. To jest swoisty ekskluzywizm, w którym dominuje jakieœ zbawienie poza „ludem”, do którego przecie¿ siê nale¿y35. Co wiêcej, aby uwiarygodniæ te postawy, nazywa siê je czasem
„ruchami zbawienia”. Faktycznie to ekskluzywne zamkniêcie siê w sobie czyni
z nich obcych, burzy ustalony ³ad i struktury ¿ycia wiary, to niebezpieczeñstwo
zmarginalizowania siebie poprzez jakby prze¿ywanie swoistego wyniesienia
i wybrania, tymczasem nadzieja teologiczna zawsze jest nadziej¹ wspólnoty36.
Benedykt XVI, G³oœmy ludziom ca³e orêdzie zbawienia. Do uczestników zgromadzenia plenarnego Papieskiej Komisji ds. Ameryki £aciñskiej, (20.01.2007), „L’Osservatore Romano”
28(2007), n. 3, s. 28.
33
Por. ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 15.
34
Ten¿e, Poprzez cich¹, ofiarn¹ modlitwê g³oœcie przes³anie mi³oœci, która zwyciê¿a ból, na³óg i œmieræ. Spotkanie z klaryskami na „Farmie nadziei”. Guaratingueta, (12.05.2007), „L’Osservatore Romano” 28(2007) n. 9, s. 30. „Kiedy by³em w Brazylii, odwiedzi³em „Farmê nadziei”, tê
wspania³¹ wspólnotê, gdzie narkomani s¹ poddawani terapii i odzyskuj¹ nadziejê, radoœæ ¿ycia.
I dawali oni œwiadectwo, ¿e to w³aœnie odkrycie istnienia Boga oznacza³o dla nich przezwyciê¿enie ich desperacji. Dziêki temu zrozumieli, ¿e ich ¿ycie ma sens, i na nowo odczuli radoœæ z tego,
¿e ¿yj¹ w tym œwiecie, radoœæ ze stawienia czo³a problemom ludzkiego ¿ycia. A zatem w ka¿dym
ludzkim sercu, bez wzglêdu na wszystkie problemy, jest pragnienie Boga, a tam gdzie Bóg znika,
znika równie¿ s³oñce, które daje œwiat³o i radoœæ” (Benedykt XVI, Odpowiedzi Papie¿a na pytania
m³odzie¿y. Loreto, (1.09.2007), „L’Osservatore Romano” 28(2007) n. 10-11, s. 8).
35
„¯adna zbiorowoœæ jako zbiorowoœæ nie czuje potrzeby zbawienia: jest bowiem zawsze nieskoñczenie z siebie zadowolona” (H. Elzenberg, K³opot z istnieniem, Toruñ 2002, s. 428).
36
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Sollicitudo rei socialis», Citta del Vaticano 1987, n. 26; ten¿e,
Msza Œwiêta dla ludzi pracy na Zaspie. Gdañsk, (12.06.1987), w: Jan Pawe³ II w Polsce.
32
58
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
Nadzieja wspólnoty bywa wystawiana na próbê bardzo czêsto poprzez tzw.
postêp naukowy, a wiêc zachêtê do tworzenia „królestwa cz³owieka” zamiast
„królestwa Bo¿ego”37. Zdaje siê nawet mówiæ, ¿e przecie¿ nale¿y wierzyæ
w postêp, nale¿y wierzyæ w mo¿liwoœci cz³owieka, a w tym kontekœcie wiara
i nadzieja staj¹ siê zbêdne. Co wiêcej, zdaje siê nawet, ¿e przecie¿ Bóg nakaza³
czyniæ sobie ziemiê poddan¹ (por. Rdz 1,28). Postêp ³atwo mo¿e staæ siê struktur¹ zniewalaj¹c¹, mo¿e t³umiæ pe³ne nadziei aspiracje cz³owieka i w konsekwencji doprowadziæ do jego œwiadomej pora¿ki, do egoizmu, który nie pozwala mu
w pe³ni przyj¹æ nadziei i otworzyæ siê na innych38. W œwiecie, w którym nie ma
Boga, zawsze panuje samowola i egoizm. Tylko wtedy gdy pojawia siê Bóg, jest
œwiat³o, jest nadzieja. Nasze ¿ycie ma sens, którego nie musimy sami tworzyæ, bo
on nas poprzedza, prowadzi nas39.
Ojciec Œwiêty Benedykt XVI mówi¹c o postêpie, szerok¹ analiz¹ obj¹³ propozycje Karola Marksa i wskazuje na b³êdy, które ta propozycja nadziei nios³a
w sobie40. Trudne je w tej chwili wszystkie przywo³ywaæ, wystarczy choæby przywo³aæ jeden, ¿e uporz¹dkowanie ekonomii za³atwi wszystko, uporz¹dkuje ca³oœæ
¿ycia cz³owieka. My doskonale wiemy, do czego doprowadzi³a ta propozycja
nadziei. Istniej¹ dobra, których ze wzglêdu na ich naturê nie mo¿na i nie nale¿y
2-10.VI.1979, 16-23.VI.1983, 8-14.VI.1987. Przemówienia i homilie, A. Wieczorek (red.), Warszawa 1991, n. 7, s. 659; KKK 1879.
37
„W póŸniejszym rozwoju ideologii postêpu, radoœæ z powodu widzialnego rozszerzenia
mo¿liwoœci cz³owieka pozostaje sta³ym potwierdzeniem wiary w postêp” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 17).
38
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Sollicitudo rei socialis», n. 11-13, 27; ten¿e, Encyklika «Redemptor hominis», Citta del Vaticano 1979, n. 15-16; ten¿e, Encyklika «Centesimus annus», Citta
del Vaticano 1991, n. 29; P. Gheddo, Ewangelia i rozwój ludów, „Spo³eczeñstwo” 6(1996) n. 3,
s. 457-468; A.F. Dziuba, Chrzeœcijañska odpowiedzialnoœæ spo³eczna na pocz¹tku tysi¹clecia,
„Spo³eczeñstwo” 11(2001) n. 6, s. 717-751.
39
Benedykt XVI, Spotkanie z duchowieñstwem diecezji Bellono-Feltre i Treviso. Auronzo di
Cadore, (24.07.2007). „L’Osservatore Romano” 28(2007) n. 10-11, s. 37. „Niestety, dzisiaj wielu
m³odym ludziom ¿ycie spe³nione i szczêœliwe jawi siê nierzadko jako marzenie trudne do zrealizowania – s³yszeliœmy tu wiele takich œwiadectw – a czasem jako prawie nierealne. Wielu waszych
rówieœników patrzy w przysz³oœæ z lêkiem, nurtuj¹ ich liczne w¹tpliwoœci. Z niepokojem pytaj¹
siê: jak mamy ¿yæ w spo³eczeñstwie, w którym tak wiele jest znacz¹cych niesprawiedliwoœci i cierpienia? Jak reagowaæ na egoizm i przemoc, które czasem zdaj¹ siê dominowaæ? Jak nadaæ pe³ny
sens ¿yciu? Z mi³oœci¹ i przekonaniem powtarzam wam, m³odzie¿y tutaj obecnej, a za waszym
poœrednictwem waszym rówieœnikom na ca³ym œwiecie: Nie lêkajcie siê, Chrystus mo¿e zaspokoiæ
najg³êbsze pragnienia waszych serc!” (Benedykt XVI, ¯ycie oddane Bogu nigdy nie jest zmarnowane. Czuwanie modlitewne na b³oniach w Montorso, (1.09.2007), „L’Osservatore Romano”
28(2007) n. 10-11, s. 5.
40
„Z wielk¹ precyzj¹, chocia¿ w sposób jednostronny i wybiórczy, Marks opisa³ sytuacje swojego czasu i z wielkim talentem analitycznym przedstawi³ drogê do rewolucji – nie tylko teoretycznie: z parti¹ komunistyczn¹, która zrodzi³a siê z Manifestu komunistycznego z 1848 roku, konkretnie j¹ zainicjowa³” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 20).
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
59
sprzedawaæ i kupowaæ41. Marks nie tylko pope³ni³ b³¹d w p³aszczyŸnie materialnej, ale przede wszystkim sprowadzaj¹c cz³owieka tylko do faktu produktu warunków ekonomicznych. Zapomnia³, ¿e cz³owiek pozostaje zawsze cz³owiekiem.
Zapomnia³ o cz³owieku i o jego wolnoœci. Zapomnia³, ¿e wolnoœæ pozostaje zawsze wolnoœci¹, nawet gdy wybiera z³o42. Jednoczeœnie uleg³ z³udnemu przekonaniu, ¿e gdy zostanie uporz¹dkowana ekonomia, wszystko bêdzie uporz¹dkowane43. To ska¿enie „b³êdem antropologicznym”44.
Koœció³ ze swej natury podejmuje dialog z ró¿nymi projektami, które staj¹
obok propozycji nadziei. Przecie¿ dialog jest nowym imieniem mi³oœci45, dlatego
trzeba podejmowaæ go nieustannie, wytrwale i z nadziej¹, wyp³ywaj¹c¹ z wiary46. Chrzeœcijañska nadzieja w swej propozycji wolnoœci bêdzie mia³a odniesienie do Boga Trójosobowego i to bêdzie mia³o bezpoœrednie prze³o¿enie w realia
¿ycia47. Musicie byæ mocni moc¹ nadziei, która przynosi pe³n¹ radoœæ ¿ycia i nie
dozwala zasmucaæ Ducha Œwiêtego. Musicie byæ mocni moc¹ mi³oœci, która jest
potê¿niejsza ni¿ œmieræ […]. Musicie byæ mocni […] moc¹ tej wiary, nadziei
i mi³oœci œwiadomej, dojrza³ej, odpowiedzialnej, która nam pomaga podejmowaæ
[…] wielki dialog z cz³owiekiem i œwiatem na naszym etapie dziejów – dialog
z cz³owiekiem i œwiatem, zakorzeniony w dialogu z Bogiem samym – z Ojcem
przez Syna w Duchu Œwiêtym: dialog zbawienia48.
Przecie¿ sam postêp, czy spo³eczny, czy techniczny zawsze jest dwuznaczny, zawsze jest ambiwalentny49. Mo¿e s³u¿yæ i dobru i z³u, mo¿e nieœæ spe³nienie
Jan Pawe³ II, Encyklika «Centesimus annus», n. 40.
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 21. Por. F. Greniuk, Cz³owiek oœrodkiem ¿ycia
spo³eczno-gospodarczego, „Roczniki Teologiczne” 38-39(1991-1992) z. 3, s. 45-60.
43
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 21. „(…) prawdziwy b³¹d to materializm: cz³owiek nie jest bowiem tylko produktem warunków ekonomicznych i nie jest mo¿liwe jego uzdrowienie wy³¹cznie od zewn¹trz, przez stworzenie korzystnych warunków ekonomicznych” (tam¿e).
44
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Centesimus annus», n. 13.
45
Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Vita consecrata», Citta del Vaticano 1996, n. 74.
46
Jan Pawe³ II, Dialog na rzecz pokoju – wyzwaniem dla naszych czasów. Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju 1983, (8.12.1982), w: Orêdzia Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II, T. 1, n. 12, s. 46.
47
„Trzeba, aby z samokrytyk¹ czasów nowo¿ytnych ³¹czy³a siê samokrytyka nowo¿ytnego
chrzeœcijañstwa, które wci¹¿ od nowa musi uczyæ siê rozumienia siebie samego, poczynaj¹c od
swych korzeni” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 22).
48
Jan Pawe³ II, Œwiat³o Roku Jubileuszowego na sakrament bierzmowania. Podczas Mszy œw.
ku czci Œwiêtego Stanis³awa. B³onia Krakowskie, (10.06.1979), w: Jan Pawe³ II, Nauczanie papieskie, T. II. 1. 1979, E. Weron, A. Jaroch (red.), Poznañ 1990, n. 4 s. 712. S³owa te przywo³a³: Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy Œwiêtej. Kraków – B³onia, (28.05.2006), w: Pielgrzymka Benedykta XVI do Polski. 25-28 maja 2006 r. Przemówienia, dokumentacja. Teksty autoryzowane.
Trwajcie mocni w wierze, M. D¹browska, M. Przyby³ (red.), Poznañ 2006, s. 47.
49
„Bez w¹tpienia ofiaruje nowe mo¿liwoœci dobra, ale te¿ otwiera przepastne mo¿liwoœci z³a
– mo¿liwoœci, które wczeœniej nie istnia³y. Wszyscy staliœmy siê œwiadkami jak postêp w niew³aœciwych rêkach mo¿e staæ siê i sta³ siê faktycznie, straszliwym postêpem na drodze z³a” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 22).
41
42
60
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
lub zaprzeczenie nadziei. Dlatego Ojciec Œwiêty akcentuj¹c wartoœæ postêpu technicznego, wskazuje na niezbêdnoœæ w nim formacji etycznej (por. Rz 7,22; 2 Kor
4,16), gdy¿ tylko w takim œrodowisku cz³owiek jest w stanie sprostaæ zagro¿eniom, jakie niesie postêp dla niego i dla œwiata50.
Czêsto nadzieja postêpu jeszcze wyraŸniej rysuje obraz dramatu podzia³u
ludzkoœci, co wiêcej, zdaje siê sugerowaæ, ¿e technopolis powinno zast¹piæ teopolis51. S¹ dzisiaj ludzie ¿yj¹cy tak, jak gdyby nigdy nie mieli umrzeæ, albo tak,
jak gdyby wszystko koñczy³o siê wraz ze œmierci¹. Niektórzy postêpuj¹ w taki
sposób uwa¿aj¹c, ¿e cz³owiek jest jedynym panem swego losu, jak gdyby Bóg nie
istnia³, a niekiedy twierdz¹ wrêcz, ¿e nie ma dla Niego miejsca w naszym œwiecie. Wielkie sukcesy nauki i techniki, które w sposób znacz¹cy wp³ynê³y na poprawê warunków ¿ycia ludzkoœci, nie daj¹ odpowiedzi na najg³êbsze pytania
ludzkiego ducha. Jedynie otwarcie siê na tajemnicê Boga, który jest Mi³oœci¹,
mo¿e zaspokoiæ istniej¹ce w naszym sercu pragnienie prawdy i szczêœcia. Tylko
w perspektywie wiecznoœci zyskuj¹ prawdziw¹ wartoœæ wydarzenia historyczne,
a zw³aszcza tajemnice ludzkiej s³aboœci, cierpienia i œmierci52.
Ta rzeczywistoœæ wolnoœci i nadziei, która anga¿uje cz³owieka, niekiedy
w swej propozycji wspó³czesnej ukazywana jest jako projekt olœniewaj¹cy wrêcz
i wychodz¹cy naprzeciw pasji w³adzy cz³owieka, a przez to ukrywaj¹c pasjê rozpaczy, która jest tak czêsto widoczna we wspó³czesnej cywilizacji53. Tak wiêc,
gdy chodzi o temat wolnoœci, nale¿y pamiêtaæ, ¿e wolnoœæ ludzka domaga siê
zawsze zharmonizowania ró¿nych wolnoœci54.
3. NADZIEJA FUNDAMENTEM WOLNOŒCI
Zbawienie mo¿na okreœliæ jako jedn¹ z form wyzwolenia, oderwanie od zale¿noœci, które krêpuj¹ cz³owieka. Wyzwolenie chrzeœcijañskie nie zatrzymuje siê
na wewnêtrznym wymiarze ludzkiej egzystencji, ale ogarnia wszystkie jej obszary: duchowy i cielesny, osobisty i spo³eczny55. Przez nadziejê cz³owiek zostaje
zbawiony. Zatem pytanie, czy przez postêp mo¿e byæ zbawiony? Trzeba przyznaæ, ¿e wspó³czeœnie te sfery propozycji zbawienia istniej¹ obok siebie i bardzo
czêsto nawzajem siê przenikaj¹. Niekiedy namiastk¹ zbawienia ma byæ przed³uPor. tam¿e.
Por. H. Elzenberg, K³opot z istnieniem…, s. 89.
52
Benedykt XVI, Œwietlisty znak nadziei. Audiencja generalna w Castel Gandolfo,
(16.08.2006), „L’Osservatore Romano” 27(2006) n. 12, s. 12.
53
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 23.
54
Tam¿e.
55
Por. Jan Pawe³ II, Duch Œwiêty Ÿród³em prawdziwej wolnoœci. Audiencja generalna,
(2.09.1998), „L’Osservatore Romano” 20(1999) n. 1, s. 43-44.
50
51
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
61
¿enie ¿ycia, neutralizacja bólu, czasem jakieœ rozluŸnienie obyczajów. To zdaj¹
siê byæ wspó³czesne propozycje zbawienia, jako swoisty postêp ludzkoœci, jako
swoista humanizacja ¿ycia ludzkiego56.
Ideologia postêpu naukowego zdaje siê wskazywaæ, ¿e Bóg przekaza³ cz³owiekowi z czasem systematyczne przejmowanie w³adzy nad ziemi¹, a sam jakby odsun¹³ siê i zaufa³ cz³owiekowi w panowaniu nad natur¹ (por. Rdz 1,28)57. Idea zbawienia przez nadziejê czy przez postêp, a czasem zbawienia przez wolnoœæ
stanowi¹ ostatecznie znaki, w których mo¿e przy Ÿle pojêtej nadziei jawi siê jeszcze wyraŸniej niewola postêpu, niewola tego, co zdaje siê byæ nadziej¹58. Przecie¿
postêp polega na odkryciu natury wolnoœci i wykszta³ceniu w sobie zdolnoœci do
odpowiedzialnego podejmowania tej wolnoœci oraz jej realizowania w ¿yciu59.
Pe³niê zbawienia mo¿e daæ tylko Bóg, ale realizacja tego zbawienia mo¿e
dokonywaæ siê w wymiarze jednostkowym i wspólnotowym. Dajcie œwiadectwo
nadziei, która wbrew wszelkiej, niemej lub jawnej, rozpaczy wskazuje na wiernoœæ i pe³n¹ mi³oœci troskê Boga. Dziêki temu jesteœcie z tymi wszystkimi, którzy
uginaj¹ siê pod ciê¿arem losu i nie potrafi¹ uwolniæ siê od jego jarzma. Dajecie
œwiadectwo tej Mi³oœci, która oddaje siê za ludzi i w ten sposób zwyciê¿y³a
œmieræ60. Nigdy na œwiecie nie zaistnieje definitywne królestwo dobra, dlatego
Ojciec Œwiêty mówi w Encyklice: Kto obiecuje lepszy œwiat, który mia³by nieodwo³alnie istnieæ na zawsze, daje obietnice fa³szyw¹, pomija wolnoœæ. Wolnoœæ
musi byæ wci¹¿ zdobywana dla dobra61, bowiem wolnoœæ jest wartoœci¹ dan¹ jako
dobro. Ale jak wiemy, mimo ¿e jest dana jako dobro mo¿e byæ wykorzystana ku
z³u. Tutaj niezbêdna jest moc Bo¿a, ¿ycie wed³ug Ducha62, bo tylko Bóg jeden
jest dobry, a nawet jest Dobrem63.
„(…) nasza epoka jest epok¹ «humanizmów». Niektóre z nich opieraj¹ siê na ateistycznych
i sekularystycznych przes³ankach i jako takie w paradoksalny sposób prowadz¹ do poni¿enia i unicestwienia cz³owieka; inne stawiaj¹ go na piedestale i nabieraj¹ cech prawdziwego ba³wochwalstwa; s¹ wreszcie i takie, które zgodnie z prawd¹ uznaj¹ wielkoœæ i ubóstwo cz³owieka, ukazuj¹c,
utrzymuj¹c i rozwijaj¹c jego pe³n¹ godnoœæ” (Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Christifideles
laici», n. 5).
57
„Przede wszystkim musimy stwierdziæ, ¿e postêp sumaryczny jest mo¿liwy tylko w zakresie materialnym. Tu, w coraz lepszym poznaniu struktur materii i w pojawiaj¹cych siê w zwi¹zku
z tym coraz bardziej doskona³ych wynalazkach, jawi siê oczywiœcie ci¹g³oœæ postêpu maj¹cego na
celu coraz wiêksze panowanie nad natur¹” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 24).
58
Por. H. Elzenberg, K³opot z istnieniem…, s. 29.
59
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 24.
60
Benedykt XVI, Iœæ za Chrystusem znaczy przyswajaæ sobie Jego styl ¿ycia. Nieszpory
w sanktuarium dla duchowieñstwa, zakonników i seminarzystów. Mariazell, (8.09.2007), „L’Osservatore Romano” 28(2007) n 10-11, s. 23.
61
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 24.
62
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 1-2, 11, 21-24, 101; Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Chrisifideles laici», n. 3; Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Reconciliatio
et paenitentia», Citta del Vaticano 1984, n. 1-2.
63
Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 9.
56
62
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
Nadzieja ¿ycia wiecznego jest to nadzieja poznawania Boga i podtrzymywania ¿ycia cz³owieka w ci¹gle pog³êbianym poznawaniu samego Boga. W tym
sensie prawd¹ jest, ¿e kto nie zna Boga, chocia¿ mia³by wielorakie nadzieje,
w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje ca³e ¿ycie
(por. Ef 2,12)64. Bo przecie¿ mi³oœæ Boga jest ostatecznym fundamentem naszej
nadziei. Prawdziwa wielka nadzieja cz³owieka mo¿e byæ tylko w Bogu, który nas
umi³owa³ i wci¹¿ nas mi³uje a¿ do koñca, do ostatecznego: „Wykona³o siê”65. To
jest owo wykonanie siê mi³oœci Boga w dramatycznym paschalnym misterium
Jezusa, a jednoczeœnie jest pe³nym oddaniem siê cz³owiekowi66.
Mi³oœæ, jak powie E. Levinas, jawi siê jako wieczne oddawanie siê Innemu
i jest sensem mi³oœci jako relacji do Boga. Tylko ten, jak powie Benedykt XVI,
kto dotyka mi³oœci, ten doœwiadcza zaczynu swojego ¿ycia, pe³ni swojego ¿ycia67.
Rozwój cywilizacyjny zdaje siê czasem sugerowaæ, ¿e nadzieja postêpu zadowoli ca³kowicie cz³owieka, tymczasem patrz¹c szczerze na swoje nadzieje ziemskie
musi powiedzieæ, ¿e nigdy ¿adna nadzieja nie zaspokoi do koñca oczekiwañ cz³owieka68. Nie ma dla cz³owieka innego Ÿród³a nadziei, jak mi³osierdzie Boga69.
Wrêcz przeciwnie, nadzieja wtedy bêdzie zaspokajaæ, jeœli bêdzie rodziæ
now¹ nadziejê, a ostatecznie, jeœli bêdzie rodziæ nadziejê przysz³ego ¿ycia70. ¯ycia we w³aœciwym znaczeniu nie mamy dla siebie ani wy³¹cznie z samych siebie:
jest ono relacj¹. ¯ycie w swojej pe³ni jest relacj¹ z Tym, który jest Ÿród³em ¿ycia.
Jeœli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest ¯yciem i Mi³oœci¹, wówczas mamy ¿ycie. Wówczas «¿yjemy»71. Cz³owiek wrêcz potrzebuje
ci¹g³ej nadziei, wrêcz jest istot¹ nadziei i dlatego nieskoñczonoœæ nadziei jest dla
niego jednoczeœnie nadziej¹.
Nauka staje czasem jako konkurent wobec wiary72. Czasem obydwa s³owa
Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 27.
„Prawdziw¹, wielk¹ nadziej¹ cz³owieka, która przetrwa wszelkie zawody, mo¿e byæ tylko
Bóg – Bóg, który nas umi³owa³ i wci¹¿ nas mi³uje «a¿ do koñca», do ostatecznego «wykona³o
siê!»” (por. J 13,1; 19,30) (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 27).
66
Por. Benedykt XVI, Radujcie siê, bo Bóg jest blisko. Rozwa¿anie przed modlitw¹ „Anio³
Pañski”, (16.12.2007), s. 9.
67
„Kogo dotyka mi³oœæ, ten zaczyna intuicyjnie pojmowaæ, czym w³aœciwie jest «¿ycie»”
(Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 27).
68
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Redemptor hominis», n. 16; Jan Pawe³ II, Encyklika «Sollicitudo rei socialis», n. 11, 13.
69
Jan Pawe³ II, Zawierzam ca³y œwiat Bo¿emu mi³osierdziu. Homilia podczas Mszy œw. z okazji konsekracji œwi¹tyni Bo¿ego Mi³osierdzia. Kraków-£agiewniki, (17.08.2002), „L’Osservatore
Romano” 23(2002) n. 9, s. 7.
70
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 30.
71
Tam¿e, n. 27.
72
„Rozwój nowoczesnej nauki stopniowo zepchn¹³ wiarê i nadziejê w sferê prywatnego i indywidualnego, i dlatego dziœ widaæ wyraŸnie, a niekiedy w sposób dramatyczny, ¿e cz³owiek i œwiat
potrzebuj¹ Boga – prawdziwego Boga! – bo inaczej braknie im nadziei. Nauka przyczynia siê zna64
65
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
63
pisane s¹ z wielkiej litery. Ostatecznie wskazuje, ¿e nigdy nie sta³a siê umys³owym sukcesem nauk nowo¿ytnoœci i nigdy nie by³a w stanie sprawiæ, ¿e umys³
i rêce samego cz³owieka s¹ w stanie spe³niæ jego nadziejê73. Spe³nienie nadziei
zdaje siê pe³niej objawiaæ, kiedy ona sama siê oddala, kiedy jest wiêksza perspektywa jej widzenia i prze¿ywania74. Ludzka nadzieja ma swoje granice, ale
one nigdy nie bêd¹ ostatecznym Ÿród³em cz³owieka otwartego na ¿ywot wieczny. „Niech bêdzie b³ogos³awiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa”
(1 P 1,3), bo przez powstanie z martwych swego Syna na nowo nas zrodzi³
w wierze, obdarzy³ nas niezniszczaln¹ nadziej¹ ¿ycia wiecznego, byœmy mogli
w teraŸniejszoœci zmierzaæ zawsze do celu, jakim jest ostateczne spotkanie z naszym Panem i Zbawicielem. Umocnieni t¹ nadziej¹, nie boimy siê prób, które –
nawet jeœli s¹ trudne i bolesne – nie mog¹ nigdy zniweczyæ g³êbokiej radoœci,
któr¹ nas nape³nia fakt, ¿e jesteœmy mi³owani przez Boga75.
T¹ ostateczn¹ moc¹ bêdzie tylko sam Bóg. Dziêki mocy tej mi³oœci, dziêki
g³êbokiej wierze w zmartwychwstanie Jezusa, bêd¹cej podstaw¹ nadziei, rodzi siê
i stale odnawia nasze chrzeœcijañskie œwiadectwo76. […] nie mogê bowiem byæ
szczêœliwym przeciw innym i bez innych – pozostaje prawd¹, ¿e nadzieja, która
mnie nie dotyczy, nie jest prawdziw¹ nadziej¹77. Ludzka nadzieja zdziera z cz³owieka brutalnie jego egoizm lub altruizm i wywo³uje dramaty78. Nadzieja oparta
na Bogu czyni to samo, ale wyzwala równowagê bycia dla siebie i bycia dla innych, wyzwala pe³niejsze zrozumienie wolnoœci oraz ¿ycie ni¹79. Wolnoœæ zawiera w sobie kryterium prawdy, dyscyplinê prawdy. Bez tego nie jest prawdziw¹
wolnoœci¹. Jest zak³amaniem wolnoœci80. Nadzieja jest tak¿e wezwaniem, aby iœæ
cz¹co do pomno¿enia dobra ludzkoœci, ale nie jest w stanie jej odkupiæ. Cz³owiek zostaje odkupiony przez mi³oœæ, która sprawia, ¿e ¿ycie jednostki i spo³eczeñstwa staje siê dobre i piêkne. Dlatego
gwarancjê wszelkiej nadziei, pe³nej i ostatecznej, daje nam Bóg, który jest mi³oœci¹, który nas nawiedzi³ w Jezusie Chrystusie i da³ nam ¿ycie (…)” (Benedykt XVI, Encyklika o nadziei chrzeœcijañskiej. Rozwa¿anie przed modlitw¹ „Anio³ Pañski” (2.12.2007), s. 8).
73
Por. Benedykt XVI. Encyklika «Spe salvi», n. 30.
74
„Jednak z up³ywem czasu sta³o siê jasne, ¿e spe³nienie tej nadziei coraz bardziej oddala siê.
Przede wszystkim zdano sobie sprawê, ¿e mo¿e to byæ nadzieja dla ludzi w dalekiej przysz³oœci,
ale nie dla nas” (Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 30).
75
Benedykt XVI, Nieœcie wszystkim Chrystusa, nadziejê œwiata. Msza œw. w Weronie podczas
IV Krajowego Kongresu Koœcielnego we W³oszech (19.10.2007), „L’Osservatore Romano”
28(2007) n. 1, s. 32.
76
Benedykt XVI, Nieœcie wszystkim Chrystusa, nadziejê œwiata. Msza œw. w Weronie podczas
IV Krajowego Kongresu Koœcielnego we W³oszech, (19.10.2006), s. 32.
77
Ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 30.
78
Por. A.F. Dziuba, Pu³apki altruizmu i mroki egocentryzmu, „Dobry Pasterz” (2006) n. 31,
s. 50-76.
79
„(…) œwiat bez wolnoœci w ¿adnym przypadku nie jest œwiatem dobrym” (Benedykt XVI,
Encyklika «Spe salvi», n. 31).
80
Jan Pawe³ II, List do M³odych «Parati semper», n. 13.
64
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
do przodu z mocnym postanowieniem m¹drego korzystania z przywileju wolnoœci, by budowaæ dla nastêpnych pokoleñ pe³n¹ nadziejê przysz³oœci81. Tak¹ wielk¹ nadziej¹ mo¿e byæ jedynie Bóg, który ogarnia wszechœwiat, i który mo¿e nam
zaproponowaæ i daæ to, czego sami nie mo¿emy osi¹gn¹æ82.
4. NADZIEJA A ¯YCIE WIECZNE
Jest oczywist¹ prawd¹, ¿e ka¿dy cz³owiek niesie w sobie w³asne rozumienie
relacji z Bogiem, zw³aszcza w spojrzeniu na to, co po œmierci83. Dlatego w Encyklice Spe salvi Ojciec Œwiêty tak wiele miejsca poœwiêca S¹dowi Ostatecznemu. Jak¿e jest wspania³a analiza tego teologicznego przes³ania, które wybrzmiewa jako znamiê nadziei. Spojrzenie ku przysz³oœci oparte na wierze w Chrystusa
jest zawsze znaczone odniesieniem doczesnoœci do oczekiwanej przysz³oœci. Jednoczeœnie „to spojrzenie ku przysz³oœci by³o dla chrzeœcijan wa¿ne w odniesieniu do doczesnoœci”84.
Owo wychylenie ku przysz³oœci zak³ada ocenê moraln¹ cz³owieka, a jednoczeœnie tak¿e ocenê moraln¹ jego czynów. Istnieje nierozerwalna wiêŸ miêdzy
czynem ludzkim a celem ostatecznym osoby. Ostatecznie drog¹ do celu jest przestrzeganie Bo¿ych praw, które chroni¹ dobro cz³owieka. Tylko czyn zgodny z dobrem mo¿e byæ drog¹ wiod¹c¹ do ¿ycia85. W tej drodze nadzieja, któr¹ jest Chrystus, jest w œwiecie, jest dla œwiata, ale jest ni¹ w³aœnie dlatego, ¿e Chrystus jest
Bogiem, jest „Œwiêtym” (po hebrajsku Qadosh). Chrystus jest nadziej¹ dla œwiata, poniewa¿ zmartwychwsta³, a zmartwychwsta³, bo jest Bogiem. Równie¿ chrzeœcijanie mog¹ nieœæ œwiatu nadziejê, poniewa¿ nale¿¹ do Chrystusa i do Boga,
w takiej mierze, w jakiej umieraj¹ z nim dla grzechu i zmartwychwstaj¹ z Nim do
nowego ¿ycia […]. Tylko wtedy, kiedy jak Chrystus nie s¹ ze œwiata, chrzeœcijanie mog¹ byæ nadziej¹ w œwiecie i dla œwiata86.
81
Benedykt XVI, Wolnoœæ jest przywilejem, z którego trzeba m¹drze korzystaæ. Msza œw. na
Yankee Stadium. New York, (20.04.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008) n. 6, s. 28.
82
Ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 31.
83
„Perspektywa S¹du Ostatecznego od najwczeœniejszych czasów oddzia³ywa³a na codzienne
¿ycie chrzeœcijan, stanowi¹c jakby kryterium, wed³ug którego kszta³towali ¿ycie doczesne, jako
wyzwanie dla sumieñ i równoczeœnie jako nadzieja pok³adana w sprawiedliwoœci Boga” (tam¿e,
n. 41).
84
Tam¿e.
85
Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 72. Por. tam¿e, n. 10. „Racjonalne skierowanie ludzkiego czynu ku dobru w jego prawdzie oraz dobrowolne d¹¿enie do tego dobra, poznanego przez rozum – oto na czym polega moralnoœæ” (tam¿e, n. 72); I. Mroczkowski, Wybór dobra
czy z³a?, „Roczniki Teologiczne” 43(1996) z. 3, s. 25-35.
86
Benedykt XVI, Nieœcie wszystkim Chrystusa, nadziejê œwiata. Msza œw. w Weronie podczas
IV Krajowego Kongresu Koœcielnego we W³oszech, s. 33.
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
65
Ocena czynu moralnego mo¿e nieœæ uszczêœliwienie albo karê. Pierwotnie
cz³owiek stworzony nie mia³ byæ poddawany s¹dowi, bo Bóg stworzy³ go na
swój obraz i podobieñstwo (por. Rdz 1,27), ale jego postawa wolna sprawi³a, ¿e
Bóg swoj¹ mi³oœæ do szczytu stworzenia musia³ jakby uzupe³niæ sprawiedliwoœci¹, musia³ jakby poddaæ go sprawiedliwoœci w³aœnie w ocenie87. Ta sprawiedliwoœæ mieœci w sobie prawo sprawiedliwoœci i prawo mi³oœci, a wiêc s¹d i nadziejê, bo mi³oœæ to przecie¿ nadzieja. Mo¿na jednak stwierdziæ, ¿e przyczyny
najg³êbsze maj¹ charakter moralny i duchowy i s¹ zwi¹zane z niepokoj¹cym brakiem wiary, nadziei, a w istocie – mi³oœci. Aby wydawaæ na œwiat dzieci, konieczne jest, by egoistyczny ‘eros’ cz³owieka znalaz³ spe³nienie w twórczej ‘agape’,
opartej na wielkodusznoœci, któr¹ znamionuje ufnoœæ i nadzieja na przysz³oœæ.
Mi³oœæ ze swej natury d¹¿y do wiecznoœci (por. Deus caritas est, 6)88.
Wspó³czeœnie niejednokrotnie problem zbawienia redukowany bywa do ró¿nych idei zbawczych, najlepiej idei rewolucyjnych o charakterze spo³ecznym.
Zdaje siê sugerowaæ, ¿e rewolucja jest jedn¹ z najlepszych dróg spe³nienia ostatecznego sensu, jaki niesie w sobie S¹d Ostateczny89. Przeciwstawia siê ró¿ne
spo³eczne teorie zbawcze zbawieniu teologalnemu. Wskazuje siê, ¿e mo¿na bez
trudnoœci zamieniæ teologiê zbawienia w politykê zbawienia, a szczególnym znakiem tych postaw jest ateizm, który zdaje siê sugerowaæ, ¿e jest dzie³em samego
Boga, jak powie Benedykt XVI w Encyklice90. Systemy, które pozbawione s¹
teologicznego wymiaru nadziei musz¹ z natury wymyœliæ jakieœ idee zastêpcze
i st¹d to wspó³czesne bogactwo ró¿nego rodzaju utopii i propozycji. W rzeczywistoœci dzisiaj coraz bardziej dominuje kultura charakteryzuj¹ca siê indywidualistycznym relatywizmem i pozytywistycznym scjentyzmem, a zatem kultura z zasady zamkniêta na Boga i na Jego prawo moralne, nawet je¿eli nie zawsze
z za³o¿enia wroga chrzeœcijañstwu. Dlatego katolicy musz¹ do³o¿yæ wielkich starañ, by rozwijaæ dialog ze wspó³czesn¹ kultur¹ i otwieraæ j¹ na trwa³e wartoœci
transcendencji. W tych staraniach cz³owiek wierz¹cy korzysta ze œrodków, jakich
dostarcza wiara i rozum: na pierwszy rzut oka œrodki te wydaj¹ siê niezbyt odpowiednie, a jednak staj¹ siê skuteczne dziêki mocy Boga, którego drogi s¹ dalekie
„Mi³oœæ niejako warunkuje sprawiedliwoœæ, a sprawiedliwoœæ ostatecznie s³u¿y mi³oœci. Ów
prymat, pierwszeñstwo mi³oœci w stosunku do sprawiedliwoœci (co jest rysem znamiennym ca³ego
Objawienia), ujawnia siê w³aœnie poprzez mi³osierdzie. By³o to do tego stopnia oczywiste dla Psalmistów i proroków, ¿e sam termin sprawiedliwoœæ oznacza u nich zbawienie dokonane przez Boga
i Jego mi³osierdzie (por. Ps 40(39),11; 98(97),2n; Iz 45,21; 51,5.8; 56,1). Mi³osierdzie ró¿ni siê od
sprawiedliwoœci, a jednak jej siê nie sprzeciwia” (Jan Pawe³ II, Encyklika «Dives in misericordia»,
Citta del Vaticano 1980, n. 4).
88
Benedykt XVI, Solidarnoœæ z dzieæmi i m³odzie¿¹ w burzliwych czasach. Przes³anie do
uczestników XII Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Spo³ecznych, (27.04.2006), „L’Osservatore Romano” 27(2006) n 8, s. 15.
89
Por. ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 42.
90
Por. tam¿e.
87
66
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
od w³adzy i sukcesu. Z drugiej strony, nie nale¿y zapominaæ, ¿e w dzisiejszym
œwiecie jest równie¿ wiele znaków nadziei, bêd¹cych owocami dzia³ania Ducha
w dziejach. Do nich nale¿y na przyk³ad, nowa wra¿liwoœæ na wartoœci religijne
tak wielu osób, nowe zainteresowanie Pismem Œwiêtym, poszanowanie praw cz³owieka, w stopniu wiêkszym ni¿ to mia³o miejsce do niedawna, wola dialogu
z innymi religiami. W szczególnoœci wiara w Jezusa mo¿e pomóc wielu ludziom
w zrozumieniu sensu ¿ycia i ludzkiego losu, ukazuj¹c im owe punkty odniesienia,
których czêsto brakuje w rozgor¹czkowanym i zdezorientowanym œwiecie91.
A tak naprawdê œwiat, jeœli zrezygnuje z Boga musi stworzyæ w³asn¹ sprawiedliwoœæ, a jak powie Benedykt XVI, taki œwiat jest bez nadziei. Skoro nie ma
Boga, który stwarza sprawiedliwoœæ, wydaje siê, ¿e cz³owiek sam jest teraz powo³any do tego, aby ustanowi³ sprawiedliwoœæ92. Nie ma w œwiecie realnej sprawiedliwoœci, jeœli nie bêdzie ona znaczona odpowiedzialnoœci¹93, jeœli bêdzie
pozbawiona odniesienia do tego, co cz³owiek przeczuwa w swojej wierze94, do
owego S¹du95.
Cierpienie, swoista „ksiêga niepisana”96, które towarzyszy cz³owiekowi
i przywraca mu wiêksz¹ wra¿liwoœæ na jego wolnoœæ, jest swoistym prawem
cz³owieka97. Jednoczeœnie to cierpienie jest tak¿e nadziej¹, która mo¿e u¿yæ wydarzenia i plany czysto ludzkie. Owa niepewnoœæ nadziei wyzwoli³a przecie¿
wspó³czeœnie tak wiele przemocy i terroru98, sprawi³a, ¿e jej cz¹stkowoœæ powo91
Ten¿e, Rozwijajcie dialog ze wspó³czesn¹ kultur¹. Do autorów i redaktorów czasopisma „La
Civilta Cattolica”, (11.02.2006), „L’Osservatore Romano” 27(2006) n. 6-7, s. 52-53.
92
Ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 42. „Je¿eli mo¿na zrozumieæ protest przeciw Bogu wobec
cierpienia na tym œwiecie, to jednak teza, ¿e ludzkoœæ mo¿e i powinna zrobiæ to, czego ¿aden bóg
nie robi ani nie jest w stanie zrobiæ, jest zarozumia³a i w istocie rzeczy nieprawdziwa. Nie jest przypadkiem, ¿e z takiego za³o¿enia wynik³y najwiêksze okrucieñstwa i niesprawiedliwoœci, bo opiera
siê ona na wewnêtrznej fa³szywoœci tej tezy. Œwiat, który sam musi sobie stworzyæ w³asn¹ sprawiedliwoœæ, jest œwiatem bez nadziei” (tam¿e).
93
„Sprawiedliwoœæ jest cnot¹ dynamiczn¹ i ¿yw¹: ochrania i umacnia bezcenn¹ wartoœæ, jak¹
jest godnoœæ cz³owieka, i troszczy siê o dobro wspólne, jest bowiem stra¿niczk¹ wiêzi miêdzy ludŸmi i narodami. Cz³owiek nie ¿yje sam, ale od pierwszej chwili istnienia nawi¹zuje relacje z innymi, tak ¿e jego w³asne dobro jako jednostki idzie w parze z dobrem spo³ecznym: istnieje miêdzy
nimi delikatna równowaga” (Jan Pawe³ II, Sprawiedliwoœæ ka¿dego cz³owieka Ÿród³em pokoju dla
wszystkich. Orêdzie na XXXI Œwiatowy Dzieñ Pokoju 1998 (8.12.1997), „L’Osservatore Romano”
19(2008) n. 1, n. 1, s. 4.)
94
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Spe salvi», n. 43.
95
„Dlatego wiara w S¹d Ostateczny jest przede wszystkim i nade wszystko nadziej¹ – ta nadziej¹, której potrzeba sta³a siê oczywista zw³aszcza w burzliwych wydarzeniach ostatnich wieków”
(tam¿e).
96
Por. Jan Pawe³ II, List apostolski «Salvifici doloris», Citta del Vaticano 1984, n. 7.
97
„Cierpienie zdaje siê przynale¿eæ do transcendencji cz³owieka: jest jednym z tych punktów,
w których cz³owiek zostaje niejako «skazany» na to, a¿eby przerasta³ samego siebie – i zostaje do
tego w tajemniczy sposób wezwany” (tam¿e, n. 2).
98
Por. Jan XXIII, Encyklika «Pacem in terris», Paris 1964, n. 34; KKK 2297, 2316; Jan Pawe³ II, Encyklika «Sollicitudo rei socialis», n. 4, 24; Jan Pawe³ II, Nie ma pokoju bez sprawiedli-
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
67
duje, i¿ pytanie o nadziejê jest coraz bardziej donoœne i g³oœne. Z ziarna nadziei,
które jest chyba najmniejsze ze wszystkich, mo¿e wyrosn¹æ wielkie drzewo wiary
i wydaæ wiele owoców. […] Proœmy Pana, aby we wspólnocie chrzeœcijañskiej
ros³a prawdziwa wiara i silna nadzieja, zdolna skutecznie przeciwstawiæ siê zniechêceniu i przemocy99.
¯ycie cz³owieka ze swej natury jakby niesie ze sob¹ dwie czêœci: doczesn¹
i wiecznoœæ, niedoskona³oœæ i pe³niê, krótkotrwa³oœæ i istnienie bez czasu, pewnoœæ i niepewnoœæ. Jeœli wiêc razem z Chrystusem powstaliœmy z martwych –
wzywa œw. Pawe³ – szukajcie tego, co w górze […]. D¹¿cie do tego, co w górze,
nie do tego, co na ziemi” (Kol 31,2). Nie oznacza to, ¿e mamy stroniæ od codziennych obowi¹zków i nie interesowaæ siê sprawami ziemskimi; oznacza to raczej,
¿e mamy o¿ywiaæ wszelkie ludzkie dzia³ania jako nadprzyrodzone tchnienie100.
Ale na pewno w ka¿dym jest têsknota za wiecznoœci¹, na pewno w ka¿dym cz³owieku jest potrzeba doœwiadczenia nieœmiertelnej mi³oœci, a chrzeœcijanie w nadziei na tê mi³oœæ oczekuj¹ i s¹ pewni, bo wierz¹, ¿e cz³owiek zosta³ stworzony
dla wiecznoœci, zosta³ stworzony dla wiecznego zbawienia101. Im bardziej œwiadomie i im wyraŸniej wnosimy Go jako dar, tym skuteczniej nasza mi³oœæ bêdzie
zmieniaæ œwiat i obudzi nadziejê – nadziejê siêgaj¹c¹ poza próg œmierci, a tylko
wtedy jest ona prawdziw¹ nadziej¹ dla cz³owieka102.
Œwiat bez Boga, jak bêdzie mówi³ Benedykt XVI, bêdzie zawsze œwiatem
bez sprawiedliwoœci i mi³oœci, a dalej id¹c, bêdzie œwiatem bez nadziei103. Od
pocz¹tku, […] nowa nadzieja odró¿nia³a chrzeœcijan od wyznawców religii pogañskich. Pisz¹c do Efezjan, œw. Pawe³ przypomina im, ¿e zanim przyjêli wiarê
w Chrystusa, «nie mieli nadziei ani Boga na tym œwiecie» (por. 2,12). S³owa te
wydaj¹ siê szczególnie aktualne w odniesieniu do pogañstwa naszych czasów;
w szczególnoœci mo¿emy je zastosowaæ do wspó³czesnego nihilizmu, który zabija
nadziejê w sercu cz³owieka, sk³aniaj¹c go do myœlenia, ¿e w nim i wokó³ niego
panuje nicoœæ; nicoœæ przed narodzeniem, nicoœæ po œmierci. I rzeczywiœcie, jeœli
nie ma Boga, nie ma te¿ i nadziei. Wszystko traci ‘treœæ’. To tak, jakby znikn¹³
jeden wymiar, g³êbokoœæ, i wszystko sta³o siê p³askie, pozbawione swego znaczenia symbolicznego, tego co ‘wykracza’ poza materialnoœæ. Stanowi to zagro¿enie
woœci, nie ma sprawiedliwoœci bez przebaczenia. Orêdzie na XXXV Œwiatowy Dzieñ Pokoju 2002,
(8.12.2001), „L’Osservatore Romano” 23(2002) n. 2, n. 4-7, s. 4-6.
99
Benedykt XVI, Neapol potrzebuje wiary i nadziei. Msza œw. na Piazza del Plebiscito. Neapol, (21.10.2007), „L’Osservatore Romano” 28(2007) n. 12, s. 13.
100
Ten¿e, Chrystus odniós³ zwyciêstwo nad z³em i œmierci¹. Audiencja generalna w oktawie
Wielkanocy, (19.04.2006), „L’Osservatore Romano” 27(2006) n 5, s. 30.
101
Por. ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 43.
102
Ten¿e, Encyklika o mi³oœci Boga i cz³owieka. Do uczestników spotkania zorganizowanego
przez Papiesk¹ Radê „Cor Unum”, (23.01.2996), „L’Osservatore Romano” 27(2006) n. 4, s. 27.
103
Por. ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 43, 44.
68
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
dla relacji miêdzy egzystencj¹ tu i teraz i tym, co nazywamy ‘innym œwiatem’,
który nie jest miejscem, gdzie trafimy po œmierci, lecz rzeczywistoœci¹ Boga, pe³n¹ ¿ycia […]. Na to oczekiwanie cz³owieka Bóg odpowiedzia³ w Chrystusie darem nadziei104.
Bóg jedynie zapewnia sprawiedliwoœæ, On jest gwarantem sprawiedliwoœci
dla ka¿dego z nas105, zw³aszcza ¿e Wcielenie Boga w Chrystusie […] po³¹czy³o
sprawiedliwoœæ z ³ask¹106. Nie ma miejsca na apatiê i bezczynnoœæ, a tym bardziej na stronniczoœæ i sekciarstwo. Nie mo¿emy ulec lêkowi i pesymizmowi. Powinniœmy raczej umacniaæ optymizm i nadziejê107. My przyjmujemy tê prawdê ze
swoist¹ bojaŸni¹ i dr¿eniem, jak powie œw. Pawe³ (por. Flp 2,12), ale z drugiej
strony z wielkim zaufaniem, ¿e Bóg nie bêdzie kontrolerem naszego postêpowania, nie bêdzie prawnikiem suchym, ale bêdzie doskona³ym, mi³osiernym rzecznikiem (por. 1 J 2,1), bêdzie Tym, który w swojej ³asce stanie siê orêdownikiem
naszego czasu ziemskiego i naszego czasu wiecznego (por. Ef 2,4-5)108. IdŸcie
i b¹dŸcie œwiadkami mi³osierdzia Bo¿ego, które jest Ÿród³em nadziei dla ka¿dego
cz³owieka i dla ca³ego œwiata109. Przecie¿ tylko w mi³oœci mo¿na przekroczyæ
granice œmierci, a jednoczeœnie, nikt nie bêdzie zbawiony sam110. Zbawienie
w doœwiadczeniu œmierci staje siê skuteczne, dlatego ¿e w obcowaniu dusz zwyk³y czas ziemski po prostu zostaje przekroczony111.
Zatem nadzieja staje razem z nami wobec naszych osobistych doœwiadczeñ,
w których na pewno doœwiadczyliœmy tak¿e wielorakich utopii, a jeœli nie my
sami, to spotkaliœmy innych, którzy utopii doœwiadczyli. Niech nasza wzmocniona nadzieja bêdzie pomoc¹ dla nas i dla innych. Rzeczywistoœci ziemskiego ¿ycia, w ludzkich s³aboœciach, otulona ewangelicznym przes³aniem Jezusa Chrystusa wytycza pewn¹ nadziejê, która jest godna wielkoœci i piêkna cz³owieka.
104
Ten¿e, Pan daje czas, aby wszyscy mogli go poznaæ. Nieszpory I Niedzieli Adwentu,
(1.12.2007), s. 7.
105
„(…) jedynie Bóg mo¿e zaprowadziæ sprawiedliwoœæ: On to robi… Obraz S¹du Ostatecznego nie jest przede wszystkim obrazem przera¿aj¹cym, ale obrazem nadziei; dla nas jest, byæ
mo¿e, nawet decyduj¹cym obrazem nadziei” (ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 44).
106
Tam¿e, n. 47.
107
Ten¿e, Wzajemny szacunek, solidarnoœæ i pokój. Spotkanie z przedstawicielami wspólnot
muzu³mañskich, (20.08.2005), „L’Osservatore Romano” 26(2005) n. 10, s. 24.
108
„Mi³oœæ staje siê mi³osierdziem wówczas, gdy wypada jej przekroczyæ œcis³¹ miarê sprawiedliwoœci, œcis³¹, a czasem nazbyt w¹sk¹” (Jan Pawe³ II, Encyklika «Dives in misericordia»,
n. 5).
109
Benedykt XVI, Chrystus towarzyszy nam w drodze. Modlitwa niedzielna z Papie¿em.
(6.04.2008), „L’Osservatore Romano” 29(2008) n. 5, s. 34. Por. ten¿e, Otoczmy opiek¹ osoby zranione. Do uczestników kongresu poœwiêconego pladze aborcji i rozwodów (5.04.2008), s. 28, 32.
110
Ten¿e, Encyklika «Spe salvi», n. 48.
111
Tam¿e.
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
69
RIASSUNTO
Speranza cristiana a le utopie d’oggi
Oggi molti vivono come se fosse Dio non sarebbe esistito. Si nega la fede nella sua dimensione
transcendentale, invece la felicità dipende solo dall’uomo stesso. Infatti, tutte le proposte significano
il nascondimento dei propri problemi oppure la loro marginalizzazione. Il cristianesimo porta in sè
fede, speranza e carità che sono il fondamento della cultura, specialmente quella europea. Per
l’esistenza umana è necessaria la speranza segnata dalla salvezza di Cristo. Alla fine la fede è una
fonte della speranza per la vita felice nella verità del Regno di Dio. La speranza si mostra come un
solido fondamento della libertà personale e comunitaria essendo allo stesso tempo la speranza della
vita futura. Infine, nasce la domanda sulla relazione della speranza con la vita eterna. Qui si tratta
di uno sforzo per raggiungere l’amore immortale, e per persona signfica questo nascere per
l’eternità. Nella misericordia è la garanzia di oltrepassare i confini della morte verso la vita.
Parole chiave
Speranza, fede, uomo, libertà, Gesù Cristo, vita eterna
S³owa kluczowe
nadzieja, wiara, cz³owiek, wolnoœæ, Jezus Chrystus, ¿ycie wieczne
70
BISKUP ANDRZEJ FRANCISZEK DZIUBA
NADZIEJA CHRZEŒCIJAÑSKA A WSPÓ£CZESNE UTOPIE
71
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
KONRAD GLOMBIK
Uniwersytet Opolski
Wydzia³ Teologiczny
Mi³oœæ Boga, bliŸniego i samego siebie – przykazanie i postawa
Love of God, Neighbor and Oneself – A Commandment and Attitude
Mi³oœæ jest pojêciem wieloznacznym i trudnym do zwiêz³ego wyra¿enia.
Najogólniej oznacza blisk¹ relacjê dwóch podmiotów charakteryzuj¹c¹ siê wzajemnym zaanga¿owaniem oraz ukierunkowan¹ na nieograniczonoœæ. W odró¿nieniu od zwyk³ych spontanicznych form zafascynowania, chodzi w mi³oœci o relacjê do innej osoby, bêd¹c¹ jej poznaniem, uznaniem i afirmacj¹ oraz zwi¹zan¹
z tym relatywizacj¹ odniesienia do samego siebie. Mi³oœæ jest nie tylko doœwiadczeniem o charakterze uczuciowym, ale wi¹¿e siê z powinnoœci¹ moraln¹ i jako
taka mo¿e dotyczyæ ró¿nych rodzajów relacji pomiêdzy ludŸmi: rodzice-dzieci,
zwi¹zków przyjaŸni czy wspólnoty ma³¿eñskiej. Specyficznym rodzajem ogólnego pojêcia mi³oœci jest mi³oœæ wobec Boga, bliŸniego i siebie samego. Stanowi
ona centralny element orêdzia chrzeœcijañskiego i podstawowy aspekt rozumienia mi³oœci w ogóle. Mi³oœæ odnoszona do Boga, bliŸniego i siebie samego stanowi przedmiot pierwszego i podstawowego przykazania oraz jest fundamentaln¹ postaw¹ w ¿yciu cz³owieka. Celem poni¿szych dywagacji jest ukazanie istoty
mi³oœci Boga, bliŸniego i siebie samego jako przykazania i postawy.
Punktem wyjœcia poni¿szych przemyœleñ s¹ uwagi dotycz¹ce g³ównych elementów rozumienia mi³oœci jako przykazania. Z przykazaniem mi³oœci Boga,
bliŸniego i samego siebie wi¹¿¹ siê konkretne postawy w tych uk³adach odniesieñ. Z tej racji, ¿e zagadnienie postawy mi³oœci Boga, bliŸniego i siebie samego
jest z³o¿one i zosta³o szeroko omówione w licznych monografiach, a konkretne
elementy tych postaw omawiane s¹ szczegó³owo w podrêcznikach teologii moralnej, w niniejszym opracowaniu tematyka zostanie zawê¿ona do ukazania
zwi¹zku tych postaw, co akcentuje siê we wspó³czesnych opracowaniach na ten
temat. Najpierw zostanie przedstawiony zwi¹zek postawy mi³oœci Boga i bliŸniego, a nastêpnie zwi¹zek postawy mi³oœci bliŸniego i siebie samego.
72
KONRAD GLOMBIK
1. MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SIEBIE PRZYKAZANIEM
Wezwaniu do mi³oœci, które w pismach Nowego Testamentu odnosi siê do
ka¿dego cz³owieka, tak¿e wroga, a zosta³o wyra¿one w podwójnym przykazaniu
mi³oœci Boga i bliŸniego (Mk 12,28-34, paral.), chrzeœcijañstwo przyzna³o wa¿ne miejsce w parenezie. Przyczyni³o siê to do podkreœlania powinnoœci pomocnego odniesienia siê cz³owieka do bliŸniego w ró¿norodnych sytuacjach biedy,
s³aboœci, za³amania na podstawie i na wzór uprzedniego dzia³ania Boga wobec
cz³owieka w dziele stworzenia i historii zbawienia. Przykazanie mi³oœci sta³o siê
objawieniem woli Bo¿ej oraz streszczeniem ca³ego etosu biblijnego. Z tym wi¹¿e siê koniecznoœæ zgrania poszczególnych nakazów z mi³oœci¹, co w historii
etyki chrzeœcijañskiej wyjaœniano na ró¿ne sposoby. Szczególne znaczenie ma
w tym wzglêdzie myœl œw. Augustyna, który rozumia³ mi³oœæ jako bazê i pryncypium, którego konkretnym wyrazem jest dekalog. Œw. Tomasz z Akwinu uwa¿a³
mi³oœæ za Ÿród³o i formê wszystkich cnót. W XX w. ró¿ne kierunki próbowa³y
ukazaæ mi³oœæ jako g³ówn¹ zasadê postêpowania w odró¿nieniu od kazuistyki
i pozytywistycznie ukierunkowanej etyki. Wspólnym dla wszystkich wspomnianych koncepcji jest to, ¿e nie traktuj¹ one mi³oœci równorzêdnie obok innych
imperatywów, ale przyznaj¹ jej rolê nadrzêdn¹1.
Zarówno w historii etyki, jak i wspó³czeœnie, podnosi siê zastrze¿enia wobec
mi³oœci ujmowanej jako przykazanie. Najczêœciej w¹tpliwoœci dotycz¹ niew³aœciwego ujêcia istoty mi³oœci ujmowanej jako uczucie, które pojawia siê, opanowuje cz³owieka, czasami go zwyciê¿a, sprawiaj¹c wra¿enie, ¿e mi³oœæ nie zale¿y
od decyzji cz³owieka, jego rozumu i wolnej woli. Je¿eli tak rozumie siê mi³oœæ,
to ¿aden nakaz i ¿adne przykazanie nie bêd¹ w stanie wzbudziæ w cz³owieku
postawy mi³oœci. Szczególnie dla I. Kanta i S. Freuda niepokoj¹cym i paradoksalnym wydawa³ siê zwi¹zek mi³oœci z przykazaniem wyra¿onym w trybie rozkazuj¹cym. Uwa¿ali oni, ¿e w nakazywaniu mi³oœci, zmuszaniu do uczucia zawiera siê coœ skandalicznego. Tymczasem mi³oœæ jest aktem ca³ej osoby i nie
mo¿na jej zredukowaæ do doznañ uczuciowych. Choæ postawê mi³oœci najczêœciej kojarzymy z prze¿yciem uczuciowym, to do jej istoty nale¿y fakt, ¿e jest
aktem cz³owieka, czyli jego rozumu, woli i uczuæ. Postawa mi³oœci rodzi siê
w osobowym wnêtrzu cz³owieka, zale¿y od jego wolnej decyzji i dlatego mo¿e
byæ przedmiotem przykazania i mieæ charakter imperatywu2.
Benedykt XVI w odpowiedzi na powy¿sze zastrze¿enia wobec przykazania
mi³oœci zwróci³ uwagê, ¿e doœwiadczenie mi³oœci Boga do cz³owieka w naszej
K. Hilpert, Liebe, LBE t. 2, Gütersloh 2000, s. 613.
M. Olczyk, Czy mo¿na nakazaæ mi³oœæ? Imperatywny charakter przykazania mi³oœci. Uwagi
na marginesie Deus caritas est, „Teologia i Moralnoœæ” 1(2006), s. 51; Z. Paw³owski, Biblijna
agape. Jêzyk mi³oœci i jego funkcja w kszta³towaniu spo³ecznego wymiaru doœwiadczenia Boga,
„Ethos” 11(1998), n. 3, s. 41-42.
1
2
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
73
codziennoœci oraz prawda, ¿e Bóg pierwszy ukocha³ cz³owieka sprawia, ¿e
mo¿liwa jest odpowiedŸ mi³oœci¹, gdy¿ Bóg nie nakazuje uczucia, którego nie
mo¿na w sobie wzbudziæ, ale daje odczuæ swoj¹ mi³oœæ, która mo¿e zrodziæ
w cz³owieku mi³oœæ jako odpowiedŸ. Ponadto uczucie nie jest pe³ni¹ mi³oœci,
gdy¿ anga¿uje ona ca³ego cz³owieka, jego wolê i intelekt, a nie tylko uczucia.
Doœwiadczenie mi³oœci Boga do cz³owieka mo¿e zrodziæ uczucie radoœci, prowadz¹ce do akceptacji Jego woli przez cz³owieka i mi³oœci bêd¹cej aktem rozumu, woli i uczucia. Nawi¹zuj¹c do staro¿ytnego rozumienia mi³oœci, w którym
pragnie siê tego samego i wspólnie to samo odrzuca, Papie¿ wskaza³, ¿e mi³oœæ
polega na wspólnocie woli, która wzrasta w jednoœci myœli i uczuæ, tak ¿e wola
Bo¿a i wola cz³owieka staj¹ siê coraz bardziej zbie¿ne, a wola Bo¿a przestaje byæ
dla cz³owieka obc¹, narzucon¹ mu z zewn¹trz w formie przykazania, ale staje siê
w³asn¹ wol¹ cz³owieka, która wychodzi z doœwiadczenia bliskoœci Boga. W konsekwencji mi³oœæ nie jest przykazaniem narzuconym cz³owiekowi z zewn¹trz
jako coœ niemo¿liwego do spe³nienia, ale jest doœwiadczeniem mi³oœci darowanej, którym nale¿y siê dzieliæ3.
W Piœmie œwiêtym, w którym istnieje wiele tekstów narracyjnych opisuj¹cych ró¿norodnoœæ i bogactwo mi³oœci dochodzi do g³osu g³ównie jej charakter
pragmatyczny, zak³adaj¹cy nie tylko konkretn¹ wewnêtrzn¹ dyspozycjê wynikaj¹c¹ z prze¿ytych wydarzeñ i doœwiadczeñ, ale zawieraj¹cy tak¿e œwiadome dzia³anie na rzecz osoby kochanej. Oznacza to, ¿e mi³oœæ jako postawa opisana lub
wymagana przez kontekst sytuacyjny nie jest wy³¹cznie uczuciem lub dyspozycj¹ i wynikaj¹cym z nich dzia³aniem, ale jest zobowi¹zaniem. W konsekwencji
element powinnoœci w mi³oœci jest treœci¹ przykazañ lub pouczeñ m¹droœciowych4. Szczególnie jasno wyra¿aj¹ tê prawdê przepisy dotycz¹ce postêpowania
wobec cudzoziemców (Wj 20,22-23; 22,20,23,9), gdzie nakaz mi³oœci nie przychodzi z zewn¹trz, ale oparty jest na doœwiadczeniu krzywdy. Izraelita, który
prze¿y³ los cudzoziemca uciskanego i ciemiê¿onego w Egipcie i zosta³ wyzwolony z doznanej krzywdy, nie powinien krzywdziæ cudzoziemców mieszkaj¹cych
w ich kraju. Mi³oœæ otrzymana i przyjêta w doœwiadczeniu krzywdy, nie tylko
zabrania wyrz¹dzenia z³a osobom pozbawionym praw, bezbronnym i podatnym
na zranienie, ale budzi uczucia rodz¹ce potrzebê troski i dzia³ania na rzecz tych
ludzi. Doœwiadczenie pomocy w trudnej sytuacji jest podstaw¹ zobowi¹zania do
mi³oœci. Zawarta w tym tekœcie motywacja gdy¿ sami byliœcie cudzoziemcami
w ziemi egipskiej (Wj 22,20; 23,9) przypomina swoist¹ relacjê zad³u¿enia, która
staje siê podstaw¹ zobowi¹zania. Izrael jest d³u¿nikiem wobec Boga, który okaza³ mu swoj¹ mi³oœæ wyzwalaj¹c go z niewoli egipskiej i dlatego mi³uj¹c cudzoziemca sp³aca swój d³ug. Doœwiadczenie wyzwolenia prowadzi do idei zad³u¿e3
4
DCE 16-18.
Z. Paw³owski, Biblijna agape…, s. 36-37.
74
KONRAD GLOMBIK
nia bêd¹c¹ wewnêtrznym wymiarem przykazania mi³oœci, które nie jest zewnêtrznym i arbitralnym nakazem, ale obowi¹zkiem zrodzonym z zaci¹gniêtego d³ugu
w postaci doœwiadczonego mi³osierdzia. Logikê tê potwierdza przypowieœæ
o nielitoœciwym d³u¿niku (Mt 18,21-35) oraz stwierdzenie œw. Jana, ¿e to nie my
umi³owaliœmy Boga, ale on sam nas pierwszy umi³owa³ (1J 4,10-11)5.
R. Schnackenburg interpretuj¹c mi³oœæ jako przykazanie, zwróci³ uwagê na
zwi¹zek mi³oœci z wiar¹ w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bo¿ego bêd¹c¹ jedyn¹
drog¹ do ¿ycia. Mi³oœæ bliŸniego jest nieodzownym owocem przylgniêcia na
mocy wiary do Jezusa. Mi³oœæ cechuje sposób postêpowania ludzi nale¿¹cych do
Boga, a uzdalnia ich do tego mi³oœæ otrzymana od Boga. Skoro Bóg nape³ni³ nas
mi³oœci¹, to cz³owiek wezwany jest do tego, aby odpowiedzieæ Mu mi³oœci¹.
Mi³oœæ jest darem Bo¿ym, a cz³owiek, który zachowuje przykazanie Jezusa dowodzi swej mi³oœci do Boga, doznaje jeszcze g³êbszej mi³oœci Boga i œciœlejsza
staje siê jego wiêŸ z Bogiem. Nowoœæ chrzeœcijañskiej mi³oœci bratniej wyra¿a
sformu³owanie tak jak ja was umi³owa³em (J 15,12). Jezus, który umi³owa³ do
koñca jest wzorem mi³oœci dla swoich wyznawców. Dobrowolne oddanie siê Jezusa na krzy¿u jest czynem, który zawiera i ods³ania postawê Jego mi³oœci oraz
wyzwala mi³oœæ i pozwala jej owocowaæ. Istota mi³oœci jako przykazania œciœle
wi¹¿e siê z ide¹ naœladowania Chrystusa. Jezus i Jego mi³oœæ s¹ wzorem, a uczeñ
Jezusa zosta³ wezwany do naœladowania i pójœcia za Nim, czyli poœwiêcenia siebie dla braci i bezinteresownej s³u¿by wobec nich. Poprzez wezwanie do naœladowania, którego istot¹ jest mi³oœæ „tak jak ja was umi³owa³em” egzystencja
chrzeœcijanina powinna staæ siê proegzystencj¹. W konsekwencji je¿eli mi³oœæ
jest istotnym wymiarem egzystencji chrzeœcijanina przez któr¹ urzeczywistnia siê
naœladowanie Chrystusa, to musi siê ona przejawiaæ w bezinteresownej, ofiarnej,
litoœciwej, poszukuj¹cej dobra innych mi³oœci bliŸniego i ma charakter zobowi¹zania moralnego. Mi³oœæ bliŸniego jest wa¿na i nieodzowna, bo jest znakiem
naszego dzieciêctwa Bo¿ego i zjednoczenia cz³owieka z Bogiem6.
W konsekwencji b³êdne jest twierdzenie, ¿e dla chrzeœcijanina ani wiara, ani
nadzieja nie s¹ wa¿ne, ale wa¿na jest jedynie mi³oœæ i pe³ne oddania odniesienie
do bliŸniego. Z punktu widzenia teologicznego mi³oœæ œciœle wi¹¿e siê z wiar¹
i nadziej¹. Wskazuje na to dokument Papieskiej Komisji Biblijnej „Biblia i moralnoœæ”, gdzie wiara rozumiana jako „pójœcie za Jezusem”, domaga siê od cz³owieka nowej postawy i nowego postêpowania i w zwi¹zku z tym domaga siê
mi³oœci. Mi³oœæ jest owocem wiary i wejœciem w tajemnicê Jezusa zrodzonego
z mi³oœci Ojca. Ostatecznie mi³oœæ jest konsekwencj¹ wiary w Jezusa, którego
Tam¿e, s. 43-44.
R. Schnackenburg, Nauka moralna Nowego Testamentu, Warszawa 1983, s. 282-292; zob.
tak¿e Deutsche Bischofskonferenz (red.), Katholischer Erwachsenen-Katechismus, t. 2, Leben aus
dem Glauben, Bonn 1995, s. 63-64.
5
6
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
75
mi³uje Ojciec i który mi³uje uczniów, a ci z kolei maj¹ mi³owaæ siê nawzajem.
Cz³owiek wierz¹cy w Jezusa mi³uje braci i prawdziwie zrozumia³, ¿e Bóg jest
mi³oœci¹ (1J 4,16). Z tego zwi¹zku wiary i mi³oœci wynika prawda o tym, ¿e
mi³oœæ jest przykazaniem, istot¹ etyki biblijnej. Mi³oœæ jest darem Jezusa, rodzi
siê z wiary i ma byæ œwiadectwem uczniów Chrystusa wobec wszystkich, ¿e Bóg
jest mi³oœci¹7. W konsekwencji moralnoœæ chrzeœcijañska, której podstaw¹ jest
wezwanie do mi³oœci, nie jest zewnêtrzn¹ norm¹, ale doœwiadczeniem mi³oœci
Boga wobec ka¿dego cz³owieka, które rodzi wezwanie do jej urzeczywistnienia
w codziennym ¿yciu8.
Na prawdê, ¿e mi³oœæ jako g³ówna zasada chrzeœcijañska jest darem i odpowiedzi¹ cz³owieka na mi³oœæ Boga zwróci³ uwagê Benedykt XVI w encyklice
Deus caritas est. Papie¿ napisa³: Uwierzyliœmy mi³oœci Boga – tak chrzeœcijanin
mo¿e wyraziæ podstawow¹ opcjê swego ¿ycia. U pocz¹tku bycia chrzeœcijaninem
nie ma decyzji etycznej czy jakiejœ wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osob¹, która nadaje ¿yciu now¹ perspektywê, a tym samym decyduj¹ce ukierunkowanie. […] Poniewa¿ Bóg pierwszy nas umi³owa³ (por. 1J 4,10),
mi³oœæ nie jest ju¿ przykazaniem, ale odpowiedzi¹ na dar mi³oœci, z jak¹ Bóg do
nas przychodzi9. Na innym miejscu tego samego dokumentu czytamy: «przykazanie» mi³oœci staje siê mo¿liwe tylko dlatego, ¿e nie jest jedynie wymogiem;
mi³oœæ mo¿e byæ «przykazana» poniewa¿ wczeœniej jest dana10. Podstaw¹ wezwania do mi³oœci w sensie zobowi¹zania jest doœwiadczenie mi³oœci ze strony Boga.
Chrzeœcijanin jest cz³owiekiem, który ¿yje wiar¹ w ca³ej pe³ni i dlatego mi³uje11.
Wymagania etyczne, w tym tak¿e przykazanie mi³oœci bêd¹ce streszczeniem
ca³ego etosu Nowego Testamentu s¹ œciœle zwi¹zane z nadejœciem królestwa
Bo¿ego i zbawienia, które dokona³y siê w osobie i dziele Jezusa Chrystusa.
W czasach eschatologicznych, które rozpoczê³y siê w Jezusie i przez Niego, Bóg
¿¹da od ludzi wiele, bo wiele im podarowa³, wymaga wielkich rzeczy, gdy¿ jeszcze wiêksze im objawi³ i dokona³. Jezus, który dokona³ zbawienia cz³owieka
i wyzwolenia z niewoli grzechu i œmierci, zainaugurowa³ panowanie Boga i zbawienie, co jest podstaw¹ wymagañ etycznych dla jego wyznawców. Jezus sam
najpierw daje, ofiaruje, a dopiero póŸniej wymaga i ¿¹da. Skoro wszystkim prze-
7
Papieska Komisja Biblijna, Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego, Kielce 2009, nr 51.
8
Tam¿e, nr 55.
9
DCE 1.
10
Tam¿e 14.
11
K. Wolsza, Mi³oœæ i metafizyczna wielkoœæ cz³owieka wed³ug Benedykta XVI, w: Wokó³ osoby i myœli Benedykta XVI, K. Glombik (red.), Opole 2006, s. 40; S. Olejnik, Dar. Wezwanie. OdpowiedŸ. Teologia moralna, t. 4, Podstawowe ukierunkowanie ¿ycia chrzeœcijañskiego, Warszawa
1989, s. 152-153.
76
KONRAD GLOMBIK
baczy³, ma prawo ¿¹daæ, by uczniowie Jego przebaczali, skoro objawi³ i przyniós³ nieskoñczon¹ mi³oœæ, ma prawo wymagaæ od ludzi mi³oœci12.
Œw. Pawe³ ukaza³ przykazanie mi³oœci jako naturaln¹ konsekwencjê obdarowania zbawieniem i jako adekwatn¹ odpowiedŸ na powo³anie nowego cz³owieka. Mi³oœæ ukaza³ on jako podstawow¹ wartoœæ, której urzeczywistnienie staje siê
ukoronowaniem i dope³nieniem ka¿dej innej wartoœci moralnej. Aposto³ Narodów by³ daleki od pomijania czy pomniejszania obowi¹zków wyra¿onych w dekalogu, obowi¹zku oddawania czci Bo¿ej, œwiêtowania dni œwiêtych, szacunku
wobec rodziców, prawdomównoœci, wiernoœci i sprawiedliwoœci, ale podkreœla³,
¿e przykazanie mi³oœci nadaje tym zobowi¹zaniom ostateczn¹ i wi¹¿¹c¹ moc oraz
czyni je mo¿liwymi do wykonania. Mi³oœæ nie zwalnia z pos³uszeñstwa przykazaniom, ale sama zostaje ukazana jako radykalne pos³uszeñstwo oparte na wierze (Rz 3,27) i przenika oraz o¿ywia ka¿de konkretne wymaganie. Cz³owiek,
który naprawdê kocha jest jednoczeœnie sprawiedliwym, wiernym, prawdomównym, zachowuje Bo¿e przykazania. Stwierdzenie, ¿e mi³oœæ jest doskona³ym wype³nieniem prawa (Rz 13,10) wyra¿a g³êboki zwi¹zek miêdzy wewnêtrznym
i zewnêtrznym wype³nieniem, mi³oœci¹ i sprawiedliwoœci¹. Cz³owiek wierz¹cy
ma „do sp³acenia tylko jeden d³ug”, a jest nim mi³oœæ wzajemna (Rz 13,8). Mo¿na zatem mówiæ o wzajemnej zale¿noœci przykazañ i mi³oœci. Wype³nianie wymagañ zawartych w dekalogu uwierzytelnia prawdê o mi³oœci, a podkreœlenie
prymatu mi³oœci przypomina cz³owiekowi wierz¹cemu koniecznoœæ przekraczania siebie w kierunku osoby, któr¹ kocha, by byæ w pe³ni cz³owiekiem sprawiedliwym, a jednoczeœnie zdolnym do przebaczenia i rezygnacji z pewnych praw.
Cz³owiek wierz¹cy, który sam doœwiadczy³ przebaczaj¹cej mi³oœci Boga, wezwany jest do takiej mi³oœci wobec bliŸniego13.
Uzasadnienie imperatywnego charakteru mi³oœci wi¹¿e siê z wa¿nym za³o¿eniem antropologicznym agere sequitur esse – zasada dzia³ania wynika z zasady bytu. W rozumieniu chrzeœcijañskim wezwanie i nakaz mi³owania poprzedzony jest obdarowaniem. Chrzeœcijanin jest cz³owiekiem umi³owanym przez Boga,
przez chrzest œw. rozpocz¹³ nowe ¿ycie w Chrystusie, jest nowym stworzeniem
i ta prawda uzdalnia i obliguje go do mi³oœci. Mi³oœæ, któr¹ Bóg umi³owa³ cz³owieka ma charakter imperatywny, sk³aniaj¹cy do mi³owania Boga, bliŸniego
i siebie samego. Mi³oœæ jest darem, którego nie mo¿na zatrzymaæ dla siebie, „zakopaæ w ziemi”, jak talent, który otrzyma³ cz³owiek z przypowieœci. Cz³owiek
umi³owany zosta³ wezwany przez logikê mi³oœci, której istot¹ jest dynamizm
J. Kudasiewicz, Jezusowe prawo mi³oœci, „Ethos” 11(1998), n. 3, s. 65.
S. Bastianel, L. di Pinto, Biblijne podstawy etyki, Kraków 1994, s. 94-95; J. Nagórny, Agape i ethos. Centralny charakter mi³oœci w moralnoœci chrzeœcijañskiej, w: Mi³oœæ w postawie ludzkiej, Homo meditans, W. S³omka (red.), t. 8, Lublin 1993, s. 175-177; B. Häring, Liberi e fedeli in
Christo. Teologia morale per preti e laici, t. 2, Cinisello Balsamo 1989, s. 526-527.
12
13
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
77
i udzielanie siê. Bêd¹c umi³owanym, nie mo¿na byæ biernym odbiorc¹, ale aktywnym uczestnikiem. Byæ umi³owanym oznacza byæ uzdolnionym i powo³anym
do mi³oœci. Mi³oœæ zatem nie zosta³a zewnêtrznie wymuszona jako nakaz obcy
cz³owiekowi, ale wyp³ywa z wnêtrza cz³owieka, który zosta³ umi³owany przez
Boga. Mi³oœæ jest œciœle zwi¹zana z natur¹ cz³owieka, który urzeczywistnia siebie przez mi³oœæ, rozwija siê kochaj¹c i trwa nieœmiertelnie przez mi³oœæ. W tym
sensie mo¿na mówiæ o charakterze imperatywnym mi³oœci, mi³oœci jako przykazaniu14.
B. Häring wyjaœniaj¹c prawdê o mi³oœci jako przykazaniu, zwróci³ uwagê na
relacjê rodziców do dzieci. Rodzice pope³niaj¹ b³¹d, kiedy próbuj¹ wychowywaæ
swoje dzieci wy³¹cznie nakazuj¹c im obowi¹zek mi³owania rodziców i bliŸnich.
Rodzice m¹drzy i kochaj¹cy troszcz¹ siê o to, aby ich dzieci doœwiadczy³y atrakcyjnoœci prawdziwej mi³oœci i w ten sposób nauczyli siê poznawaæ naturê mi³oœci. Ten sposób postêpowania jest podobny do Boga, który jest mi³oœci¹ i Ÿród³em wszelkiego dobra. Bóg najpierw objawi³ siê i obdarzy³ cz³owieka mi³oœci¹
i na tej podstawie wzywa do mi³oœci15. Ten niezwyk³y walor pedagogiczny mi³oœci ujawnia narracyjna struktura Pisma œw., która mi³oœæ w sensie zobowi¹zania
wi¹¿e z mi³oœci¹ doœwiadczon¹. Tak rozumiana mi³oœæ powinna stawaæ siê impulsem w kszta³towaniu relacji spo³ecznych16 oraz podstaw¹ programów wychowawczych.
2. POSTAWA MI£OŒCI BOGA, BLINIEGO I SIEBIE SAMEGO – PERYCHOREZA
Przykazanie mi³oœci zobowi¹zuje cz³owieka do konkretnych postaw wobec
Boga, bliŸniego i siebie samego i pomimo i¿ istniej¹ specyficzne formy tych
postaw, to mo¿na mówiæ o jednoœci i przenikaniu siê tych ró¿nych aspektów
mi³oœci. Zdaniem B. Häringa miêdzy mi³oœci¹ Boga, bliŸniego i siebie samego
istnieje rodzaj perychorezy. Napiêcie lub konflikt miêdzy tymi rodzajami mi³oœci jest znakiem niedoskona³oœci w mi³oœci. Ascetyzm, który nie przyznawa³by
w³aœciwego miejsca autoafirmacji i mi³oœci samego siebie w ramach triady mi³oœci Boga, bliŸniego i siebie samego jest b³êdny. Z kolei prawd¹ jest, ¿e uzasadniony interes w³asny jest najlepiej zabezpieczony, kiedy wzrasta siê w mi³oœci
do Boga i bliŸniego17.
B. Häring, Christ in einer neuen Welt. Lebensgestaltung aus dem Glauben, Bonn 1958,
s. 206; ten¿e, Das Gesetz Christi. Moraltheologie, t. 2, Freiburg/Br. 1963, s. 118-119; M. Olczyk,
Czy mo¿na nakazaæ mi³oœæ…, s. 56-61.
15
B. Häring, Liberi e fedeli in Christo…, s. 520.
16
Z. Paw³owski, Biblijna agape…, s. 49.
17
B. Häring, Liberi e fedeli in Christo…, s. 514-515.
14
78
KONRAD GLOMBIK
2.1. „Kto mi³uje Boga, mi³uje te¿ i brata”
Kwestia zwi¹zku mi³oœci Boga i mi³oœci bliŸniego wymaga nowego naœwietlenia, zw³aszcza z tej racji, ¿e wspó³czeœnie istniej¹ tendencje redukowania
mi³oœci Boga do mi³oœci bliŸniego. Tendencja taka zwi¹zana jest z reakcj¹ na
wczeœniejsze jednostronne przeakcentowanie w moralnoœci chrzeœcijañskiej obowi¹zków religijnych na niekorzyœæ jej wymiaru spo³ecznego. W konsekwencji
doprowadzi³o to do pomniejszenia znaczenia mi³oœci do Boga wyra¿aj¹cej siê
w modlitwie i aktach kultu religijnego oraz sprowadzania chrzeœcijañstwa do wymiaru s³u¿by spo³ecznej. Tymczasem mi³oœæ do Boga jest tak samo wa¿nym elementem chrzeœcijañskiego orêdzia moralnego, jak mi³oœæ bliŸniego. Mi³oœæ bliŸniego powinna byæ wyra¿ona czynem i nie powinna poprzestaæ na ludzkim
aspekcie, ale musi czerpaæ z prawdy objawionej. W konsekwencji kochaæ to widzieæ w bliŸnim Chrystusa i Jemu s³u¿yæ. Przykazanie mi³oœci zawiera zatem dwa
nierozdzielne aspekty wiary w Chrystusa i wzajemnej s³u¿by18.
Mi³oœæ bliŸniego nie jest zwyczajn¹ filantropi¹, ale ze swej natury ma charakter religijny ze wzglêdu na swój prawzór i Ÿród³o, którym jest mi³oœæ samego
Boga (Mt 5,44n; Ef 5,1n; 1J 4,11n) oraz dlatego, ¿e jest dzie³em Boga w cz³owieku, gdy¿ Bóg uczy nas mi³oœci, a Duch Œwiêty rozlewa mi³oœæ w sercach
naszych (Rz 5,5; 15,3). Mi³oœæ pochodzi od Boga, urzeczywistniana jest przez
nas na mocy faktu, ¿e jesteœmy dzieæmi Bo¿ymi oraz powraca do Boga, bo kochaj¹c bliŸnich kochamy samego Boga. W zwi¹zku z tym konieczne jest niezafa³szowane przedstawienie mi³oœci do Boga, która pozostaje pierwszym przykazaniem (Mt 22,38), ale tak¿e wewnêtrzne zrozumienie prawdziwej jednoœci
mi³oœci Boga i mi³oœci bliŸniego, która przekracza kwestiê mi³oœci bliŸniego ujmowanej jako formê teizmu. Mi³oœæ do Boga powinna byæ pojmowana jako ukryta i wy¿sza tajemnica ludzkiej egzystencji19.
O jednoœci mi³oœci Boga i bliŸniego œwiadczy Pismo œw. i tradycja chrzeœcijañska. Jezus w swoim nauczaniu postawi³ na równi przykazanie mi³oœci Boga
i bliŸniego, a stwierdzaj¹c, ¿e na nich zawis³y Prawo i Prorocy (Mt 22,40) zwróci³ uwagê, ¿e mo¿na z nich wywieœæ wszystkie przykazania. W ten sposób Jezus
wskaza³ na wewnêtrzny nierozerwalny zwi¹zek obu przykazañ i sprowadzi³ ca³e
prawo do g³ównego przykazania. Przykazanie mi³oœci Boga ma wyra¿aæ siê
i przynosiæ owoce w przykazaniu mi³oœci bliŸniego, a mi³oœæ bliŸniego ma swoj¹
podstawê w mi³oœci Boga. Nie oznacza to ograniczenia mi³oœci Boga do aktywnej mi³oœci bliŸniego, ale mi³oœæ do Boga oznacza spe³nianie z wiar¹ i w pos³uszeñstwie wszystkich ¿¹dañ, które Bóg przez Jezusa og³osi³ jako warunki realiJ. Chmiel, Relacja mi³oœci Boga do mi³oœci bliŸniego w tradycji biblijnej, AnC 1969, t. 1,
s. 106, 116-117.
19
K. Rahner, Liebe, HThTL, t. 4, Freiburg/Br. 1972, s. 330-331; C. Wiéner, Mi³oœæ, w: S³ownik teologii biblijnej, X. Leon-Dufour (red.), Poznañ 1990, s. 490.
18
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
79
zacji królestwa Bo¿ego. W konsekwencji ca³oœæ orêdzia moralnego Jezusa jest
wyrazem mi³oœci Boga, która otrzymuje konkretn¹ postaæ w aktach religijnych
oraz w postawie mi³oœci bliŸniego, bêd¹cej odpowiedzi¹ na mi³oœæ Boga i przekazywaniem dalej Jego mi³oœci. Wezwania Jezusa do ofiarnej i pomocnej mi³oœci bliŸniego nie nale¿y rozumieæ, jakoby w potrzebuj¹cych by³a okazja do
aktywnoœci religijnej i zdobywania zas³ug na niebo, ale mi³oœæ bliŸniego wyrastaj¹ca z mi³oœci Boga oznacza bezinteresown¹ s³u¿bê bliŸnim oraz gotowoœæ do
poœwiêcenia, jak ukazuje to przypowieœæ o mi³osiernym samarytaninie20.
W Nowym Testamencie mi³oœæ bliŸniego jest jedyn¹ miar¹ zbawienia cz³owieka (Mt 25,34-46) oraz definitywn¹ form¹ egzystencji chrzeœcijañskiej (1Kor
12,31-13,13). Bóg, który jest mi³oœci¹, pierwszy nas umi³owa³ po to, byœmy siê
wzajemnie mi³owali (1J 14,12). Boga nie ogl¹damy bezpoœrednio i nasza mi³oœæ
nie mo¿e dotrzeæ do Niego wprost i dlatego Bóg w nas, we wzajemnej mi³oœci
jest tym Bogiem, którego jesteœmy w stanie kochaæ. Mi³oœæ Boga staje siê egzystencjalna i realna, kiedy jest mi³oœci¹ bliŸniego, a mi³oœæ bliŸniego dosiêga swej
definitywnej tajemnicy wówczas, kiedy staje siê mi³oœci¹ Boga. Zwi¹zek postawy mi³oœci Boga i bliŸniego to nie jedynie zestawienie, ale drugie przykazanie
zostaje podniesione do rangi pierwszego, mi³oœæ bliŸniego zostaje zrównana
z mi³oœci¹ Boga, z ni¹ siê tak uto¿samia, ¿e bez jednej nie ma drugiej. Nasza postawa wobec bliŸniego jest sprawdzianem naszej relacji do Boga. Nale¿yte ustosunkowanie siê do Boga realizuje siê w takiej mierze, w jakiej cz³owiek zbli¿a
siê do bliŸniego. Jedynie przez drugiego cz³owieka osi¹gamy nasze wype³nienie
w mi³oœci Boga. W zwi¹zku z tym ka¿dy akt mi³oœci bliŸniego jest ostatecznie
tak¿e aktem mi³oœci Boga. Uzasadnieniem tego jest chrzeœcijañska prawda
o wcieleniu Syna Bo¿ego. Skoro Bóg objawi³ siê najpe³niej w swoim Synu Jezusie Chrystusie, który jest Bogiem i cz³owiekiem, naszym bratem i jedyn¹ drog¹
do Boga, nie mo¿na dojœæ do praŸród³a mi³oœci bez relacji z bliŸnimi. Naœladowanie Chrystusa i bycie Jego uczniem oznacza s³u¿bê cz³owiekowi. Prawdziwa
mi³oœæ do Boga wymaga pe³nego i œwiadomego zaanga¿owania siê w dzie³o budowy œwiata i jego humanizacji na drodze kszta³towania szlachetnych relacji miêdzyludzkich za poœrednictwem Chrystusa i na Jego wzór. W ka¿dej odmianie
prawdziwej mi³oœci ludzkiej jest coœ z tajemnicy samego Boga, który do niej
uzdalnia, j¹ umo¿liwia, umacnia i podtrzymuje21.
Poprzez wzajemne powi¹zanie postawy mi³oœci Boga i bliŸniego Jezus po³¹czy³ religiê i moralnoœæ oraz sprawi³, ¿e wartoœci religijne i moralne jaœniej¹ pe³20
s. 331.
R. Schnackenburg, Nauka moralna Nowego Testamentu…, s. 84-93; K. Rahner, Liebe…,
21
K. Rahner, Liebe…, s. 331; A. Nossol, Antropologiczny wymiar mi³oœci Boga, „Zeszyty
Naukowe KUL”15(1972), z. 3, s. 8-12; W. Heinen, Liebe als sittliche Grundkraft und ihre Fehlformen. Moraltheologische Deutung und moraltheologische Würdigung, Freiburg/Br. 1958, s. 37-38.
80
KONRAD GLOMBIK
nym blaskiem. Skoro mi³oœæ do Boga oznacza coœ wiêcej ni¿ wszystkie ca³opalenia i ofiary (Mk 12,32n), to religia wyra¿aj¹ca zwi¹zek cz³owieka z Bogiem
z ca³ym jej bogactwem wyobra¿eñ, treœci, uczuæ, d¹¿eñ i aktów nie mo¿e prowadziæ do oderwanej od ¿ycia pobo¿noœci kultycznej. Prawdziwa religijnoœæ musi
promieniowaæ na dzia³alnoœæ gminy chrzeœcijañskiej i poszczególnych chrzeœcijan. To nie marzycielska mistyka, ekstatyczna wizja, ale mi³oœæ wypróbowana
w dzia³aniu prowadzi do wspólnoty z Bogiem. Prawdê tê wyrazi³ autor natchniony w s³owach: Religijnoœæ czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyra¿a siê
w opiece nad sierotami i wdowami w ich potrzebach (Jk 1,27). Bóg jest niewidzialny i daleki dla cielesno-zmys³owego cz³owieka, który mo¿e okazaæ swoj¹
mi³oœæ wobec Niego przez ¿yczliwoœæ i dobre uczynki wobec braci. Nie zostaj¹
przez to zniesione bezpoœrednie akty czci Bo¿ej, ale mi³oœæ umo¿liwia prawdziw¹ chwa³ê i dziêkczynienie, zaufanie i nadziejê, usuwa bojaŸñ, a oparciem takiej
mi³oœci jest mi³oœæ bliŸniego daj¹ca pewnoœæ naszej mi³oœci do Boga. Poprzez
zwi¹zek mi³oœci Boga i bliŸniego równie¿ moralnoœæ uzyska³a w pe³ni religijny
fundament. Mi³oœæ do Boga gwarantuje ka¿dej ludzkiej mi³oœci bezinteresownoœæ
i przezwyciê¿enie samego siebie, z którego p³yn¹ najskrytsze i najszlachetniejsze akty mi³oœci. Dopiero mi³oœæ bêd¹ca istot¹ moralnoœci i opieraj¹ca siê na
Bogu staje siê agape, przewy¿sza przyjaŸñ i formy sympatii i ze wzglêdu na
Boga wychodzi na spotkanie bliŸniego z ¿yczliwoœci¹, gotowoœci¹ pomocy, zrozumieniem i przebaczeniem. W konsekwencji cz³owiek potrafi mi³oœci¹ obj¹æ
tak¿e tych, którzy nie s¹ godni mi³oœci, a nawet nieprzyjació³. Wzór i moc do
takiej mi³oœci chrzeœcijanin czerpie z mi³oœci Boga. Chrzeœcijañska mi³oœæ bliŸniego opiera siê na mi³oœci do Boga i dlatego d¹¿y do ostatecznoœci, heroizmu,
doskona³oœci, poœwiêcenia w³asnego „ja”, naœladowania niepojêtej mi³oœci Boga
do ludzi i grzeszników. W konsekwencji moralne d¹¿enie cz³owieka ukierunkowane jest na cel przekraczaj¹cy idea³y humanizmu i czysto ludzkie zdolnoœci22.
Sformu³owanie „mi³oœæ bliŸniego ze wzglêdu na Boga” nie oznacza, ¿e bliŸni odgrywa rolê narzêdzia s³u¿¹cego do æwiczenia siê w mi³oœci Boga, ale wymiar i podstawê, które umo¿liwiaj¹ radykaln¹ mi³oœæ bliŸniego, gdy¿ w porz¹dku nadprzyrodzonym Bóg stanowi najbardziej wewnêtrzn¹ tajemnicê egzystencji
cz³owieka. W konsekwencji akt mi³oœci bliŸniego jest aktem teologicznej cnoty
mi³oœci Boga, a zatem umo¿liwionym przez Ducha Œwiêtego uczestnictwem
w wewnêtrznym ¿yciu Trójcy Œwiêtej, w którym Duch Bo¿y jest personifikacj¹
mi³oœci Boga23.
Œcis³y zwi¹zek mi³oœci Boga i mi³oœci bliŸniego nie oznacza identycznoœci.
Akt mi³oœci bliŸniego jest w rzeczywistoœci najbardziej pierwotnym, czyli jeszcze nieokreœlonym, aktem mi³oœci Boga, co nie wyklucza, ale zawiera fakt, ¿e
22
23
R. Schnackenburg, Nauka moralna Nowego Testamentu…, s. 96-99.
K. Rahner, H. Vorgrimler, Ma³y s³ownik teologiczny, Warszawa 1987, k. 237.
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
81
Bóg mo¿e byæ mi³owany w specyficzny sposób. Poœrednie wskazanie na Boga,
wystêpuje w ka¿dym akcie moralnym, a przede wszystkim w postawie mi³oœci
bliŸniego. Mi³oœæ do Boga i mi³oœæ bliŸniego ¿yj¹ wzajemnie sob¹, gdy¿ ostatecznie s¹ jednoœci¹ nierozerwaln¹ i niepomieszan¹. Mi³oœæ Boga staje siê egzystencjalnie realna tylko wówczas, kiedy jest mi³oœci¹ bliŸniego, a mi³oœæ bliŸniego osi¹ga swoj¹ ostateczn¹ tajemnicê i doskona³oœæ, je¿eli staje siê mi³oœci¹ do
Boga24.
Benedykt XVI nawi¹zuj¹c do fragmentu z 1 Listu œw. Jana: Jeœliby ktoœ
mówi³: «Mi³ujê Boga», a brata swego nienawidzi³, jest k³amc¹, albowiem kto nie
mi³uje brata swego, którego widzi, nie mo¿e mi³owaæ Boga, którego nie widzi
(1J 4,20), wskaza³ na nierozerwalny zwi¹zek postawy mi³oœci do Boga i mi³oœci
bliŸniego, pisz¹c: Jedna wymaga drugiej w sposób tak œcis³y, ¿e stwierdzenie
o mi³oœci Boga staje siê k³amstwem, je¿eli cz³owiek zamyka siê na bliŸniego czy
wrêcz go nienawidzi. Przytoczony werset Janowy nale¿y interpretowaæ raczej
w takim sensie, ¿e mi³oœæ bliŸniego jest drog¹ do spotkania równie¿ Boga, a zamykanie oczu na bliŸniego czyni cz³owieka œlepym równie¿ na Boga25. W dalszej
czêœci encykliki Deus caritas est Papie¿ wskaza³, ¿e mi³oœæ bliŸniego polega na
kochaniu bliŸniego w Bogu i z Bogiem. Intymne spotkanie z Bogiem, bêd¹ce
zjednoczeniem w³asnej woli z Jego wol¹ jest punktem wyjœcia mi³oœci bliŸniego,
która polega na patrzeniu na niego z perspektywy Jezusa Chrystusa. Zwi¹zek
mi³oœci Boga i bliŸniego jest tak œcis³y, ¿e je¿eli cz³owiekowi brakuje kontaktu
z Bogiem, mo¿na w bliŸnim dostrzegaæ jedynie innego i nie dostrzega siê w nim
obrazu Boga, a nie zwracaj¹c uwagi na drugiego cz³owieka oziêbia siê relacja
cz³owieka do Boga i jego spe³nianie obowi¹zków religijnych jest poprawne, ale
pozbawione mi³oœci. Jedynie gotowoœæ do wyjœcia naprzeciw bliŸniemu i okazania mu mi³oœci czyni cz³owieka wra¿liwym równie¿ na Boga. S³u¿ba bliŸniemu
otwiera cz³owiekowi oczy na to, co Bóg czyni dla cz³owieka i jak go kocha26.
Ciekaw¹ interpretacjê zwi¹zku mi³oœci Boga i bliŸniego zawiera myœl J. Piepera, który ukaza³ istotê mi³oœci w oparciu o prawdê o stworzeniu. Punktem
wyjœcia jego przemyœleñ jest stwierdzenie, ¿e mi³oœæ oznacza uznanie za dobre,
aprobatê, czyli manifestacjê woli, zgodê, przyzwolenie, potwierdzenie, afirmacjê. Mi³oœæ jest potwierdzeniem i afirmacj¹ tego co istnieje. Mi³oœæ jest nie tylko
najwy¿szym wyrazem ujêcia siê za istnieniem osoby kochanej, ale ma moc nadaj¹c¹ istnienie, czyli zachowanie kochanej osoby w istnieniu, udzielenie prawa
do ¿ycia, upowa¿nienie do istnienia, a nawet jest negacj¹ œmierci jako przeznaczenia i faktu œmiertelnoœci. W tym kontekœcie mi³oœæ jawi siê jako creatio –
K. Rahner, Liebe…, s. 332; K. Rahner, H. Vorgrimler, Ma³y s³ownik teologiczny…, k. 236;
H. Ordon, Mi³oœæ. IV. W Biblii, EK, t. 12, Lublin 2008, k. 1128.
25
DCE 16.
26
Tam¿e 18.
24
82
KONRAD GLOMBIK
stworzenie bêd¹ce wy¿szym stopniem afirmacji. W konsekwencji wszelka ludzka mi³oœæ jest nie tylko powtórzeniem i naœladowaniem Boskiej stwórczej praafirmacji, ale w postawie mi³oœci nastêpuje kontynuacja i w pewnym sensie dope³nienie tego, co zosta³o zapocz¹tkowane w akcie stworzenia. Cz³owiekowi nie
wystarcza œwiadomoœæ stworzenia go przez Boga, ale akt ten domaga siê kontynuacji i dope³nienia przez stwórcz¹ moc ludzkiej mi³oœci. Poza zwyk³ym istnieniem konieczna jest dla cz³owieka œwiadomoœæ, ¿e jest kochany. Dla bycia cz³owieka w œwiecie wielkie znaczenie posiada doœwiadczenie siebie i swojego
istnienia jako coœ, co w absolutny sposób zosta³o uznane za dobre. Zdolnoœæ
kochania bêd¹ca szczytem egzystencji ludzkiej wymaga doœwiadczenia mi³oœci
ze strony innej osoby. Prawdê tê potwierdza doœwiadczenie ¿yciowe, zgodnie
z którym dla dziecka, tak¿e nienarodzonego, mi³oœæ matczyna jest wstêpnym warunkiem prawid³owego rozwoju. W mi³oœci ludzkiej kontynuuje i dope³nia siê
stwórczy akt Boga27.
Nawi¹zuj¹c do rozumienia mi³oœci u Piepera, kard. J. Ratzinger zwróci³ uwagê, ¿e niezale¿nie od ró¿norodnoœci jej aspektów, jest ona aktem zasadniczej
akceptacji innego, wypowiedzeniem „tak” wobec adresata mi³oœci. Mi³uj¹cy odkrywa dobro bytu w osobie kochanej, jest szczêœliwy z jego powodu, wypowiada „tak” wobec niego i afirmuje go. Przed wszelk¹ myœl¹ o sobie, przed po¿¹daniem, znajduje siê szczêœcie zwi¹zane z egzystencj¹ ukochanej osoby – „tak”
wobec „ty”. Dopiero w nastêpnym etapie kochaj¹cy odkrywa, ¿e w ten sposób
przez egzystencjê drugiego, która jest dobra, równie¿ jego w³asny byt staje siê
piêkniejszy, cenniejszy i szczêœliwszy. Przez „tak” wobec „ty” cz³owiek otrzymuje w³asne „ja” na nowo i dlatego mo¿e tak¿e wobec w³asnego „ja” w nowy
sposób wypowiedzieæ „tak”. Afirmacja drugiego jest aktem stwórczym, nowym
stworzeniem. Cz³owiek, aby ¿yæ potrzebuje owego „tak”. Narodziny biologiczne
s¹ niewystarczaj¹ce. Cz³owiek mo¿e w³asne „ja” przyj¹æ w mocy afirmacji w³asnego bytu, która pochodzi od innego „ty”. Owo „tak” osoby kochaj¹cej przydziela mu jego egzystencjê w nowy i ostateczny sposób. Osoba kochana doœwiadcza
przez to rodzaju powtórnych narodzin, bez których jego pierwsze narodziny by³yby niekompletne i prowadzi³yby do sprzecznoœci z samym sob¹. Stwierdzenia
te potwierdzaj¹ historie ¿ycia ludzi, którzy w pierwszych miesi¹cach swego istnienia zostali opuszczeni przez rodziców i nie zostali ogarniêci mi³oœci¹, która
by ich ¿ycie obejmowa³a i potwierdza³a. Dopiero powtórne narodziny w doœwiadczeniu bycia umi³owanym dope³niaj¹ narodziny cz³owieka i otwieraj¹ przestrzeñ
spe³nionego ¿ycia. To ujêcie mi³oœci pomaga zrozumieæ, ¿e mi³oœæ jest stwórcza,
a mi³oœæ Bo¿a by³a moc¹, która z niczego stworzy³a byt. Cz³owiek jako istota
afirmowana przez Boga zosta³ powo³any do uczestnictwa w Jego „tak”. W konsekwencji zadaniem cz³owieka jest kontynuacja dzie³a stworzenia, bycie wspó³27
J. Pieper, O mi³oœci, Warszawa 2004, s. 27-40.
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
83
stwórc¹ poprzez to, ¿e w „tak” mi³oœci na nowy sposób daruje byt swoim bliŸnim – wówczas dopiero dar bytu prawdziwie staje siê darem28.
Z punktu widzenia teologicznego uzasadnienie mi³oœci opiera siê na doœwiadczeniu zbawczego dzia³ania Boga w historii ludzkoœci. Wierz¹cy powinien dostrzegaæ w ka¿dym cz³owieku istotê stworzon¹ z mi³oœci przez Boga na Jego obraz
i podobieñstwo i odkupion¹ przez Chrystusa. Uzasadnieniem takiego spojrzenia na
bliŸnich jest w³asne doœwiadczenie niezas³u¿onej i bezgranicznej mi³oœci Bo¿ej.
Mi³oœæ bliŸniego jest odpowiedzi¹ na uprzedzaj¹c¹ mi³oœæ Boga i praktycznym
wyrazem naœladowania Boga w tajemnicy Jego trynitarnego ¿ycia i w pe³nym
mi³oœci odniesieniu do ka¿dego cz³owieka29. Ostateczn¹ gwarancj¹ jednoœci mi³oœci Boga i bliŸniego jest osoba Jezusa Chrystusa, w jednoœci Jego natury Bosko-ludzkiej. Jezus jako Syn Bo¿y jest partnerem, który w ka¿dej rzeczywistej
mi³oœci do bliŸniego jest wspó³mi³owany (Mt 25,34-40), tak ¿e w jednoœci mi³oœci do Niego i do bliŸniego decyduje siê los ka¿dego cz³owieka. Jezus wzywa do
mi³owania siebie (J 8,42; 14,15, 21, 23, 28), aby mi³oœæ Ojca do Syna rozszerza³a siê na tych, którzy mi³uj¹ Syna i pozostaj¹ w jego mi³oœci, obejmuj¹cej Boga
i cz³owieka, bêd¹cymi podmiotami i adresatami tej jednej mi³oœci30.
2.2. „Trud exodusu” – mi³oœæ siebie a mi³oœæ bliŸniego
Jednym z problemów zwi¹zanych z ujmowaniem istoty mi³oœci jest relacja
mi³oœci bliŸniego i mi³oœci samego siebie. W rozumieniu samej natury mi³oœci zawiera siê wyjœcie podmiotu kochaj¹cego poza siebie i zwrócenie siê ku „przedmiotowi” mi³oœci. W zwi¹zku z tym powstaje pytanie, czy mo¿na kochaæ samego siebie i czy postawa afirmacji samego siebie ma charakter egoistyczny i w zwi¹zku
z tym jest zaprzeczeniem istoty mi³oœci? Tradycja chrzeœcijañska s³usznie zak³ada,
¿e mi³oœæ powinna dotyczyæ i obejmowaæ sam podmiot mi³oœci pod warunkiem,
¿e afirmacja samego siebie nie staje siê instynktownym zapl¹taniem siê w samym
sobie, ale bazuje na obiektywnym poznaniu i afirmacji w³asnej wartoœci i godnoœci
w ramach ca³oœci rzeczywistoœci i w relacji do Boga. W³asna godnoœæ zostaje mi³oœnie potwierdzona nie z tej racji, ¿e jest w³asn¹, ale dla niej samej. Nie zaprzecza
to faktu, ¿e w swoim konkretnym wyrazie amor sui mo¿e zostaæ wynaturzone
w kierunku egoizmu. Bóg równie¿ mi³uje samego siebie i nie jest przez to „egoist¹”,
gdy¿ afirmuje w ten sposób swoj¹ nieskoñczon¹ obiektywn¹ doskona³oœæ i potwierdza siê jako bonum diffusivum sui –bezinteresowna mi³oœæ, która jest Jego istot¹31.
J. Ratzinger, Benedikt XVI, Auf Christus schauen. Einübung in Glaube, Hoffnung, Liebe,
Freiburg/Br. 2007, s. 101-103.
29
H. Rotter, Liebe, NLChM, Innsbruck-Wien 1990, s. 440; M. Machinek, Mi³oœæ. V. Aspekt
teologiczny. 2. M. w³asna, EK, t. 12, Lublin 2008, k. 1133-1134.
30
K. Rahner, art. cyt., s. 332-333; K. Rahner, H. Vorgrimler, dz. cyt., k. 236.
31
K. Rahner, art. cyt., s. 323-324.
28
84
KONRAD GLOMBIK
J. Pieper twierdzi³, ¿e mi³oœci¹ w³asn¹ jest pragnienie spe³nienia naszego
przeznaczenia, co wynika z faktu stworzenia. Mi³oœæ w³asna jest nie tylko najwczeœniejsz¹ postaci¹ mi³oœci, podstaw¹ i Ÿród³em wszelkiej mi³oœci, lecz zarazem postaci¹ nam najbli¿sz¹. Cz³owiek uœwiadamiaj¹c sobie tê prawdê, mo¿e
lepiej zrozumieæ, dlaczego mi³oœæ samego siebie mo¿e byæ miar¹ mi³oœci w ogóle. Mi³oœæ w³asna jest prototypem mi³oœci bliŸniego, bêd¹cej pochodn¹ i podobieñstwem mi³oœci, jak¹ cz³owiek ¿ywi wobec samego siebie. Mi³oœæ, któr¹ cz³owiek kocha samego siebie jest praform¹ i Ÿród³em mi³oœci bliŸniego. Zgodnie
z nowotestamentalnym wezwaniem do mi³oœci bliŸniego jak siebie samego, mi³oœæ w³asna jest miar¹ wszelkiej mi³oœci do bliŸnich. Mi³oœæ w³asna mo¿e pe³niæ
funkcjê rozwa¿nego rozs¹dku i strzec mi³oœci rzekomo czy autentycznie bezinteresownej przed anachronicznym oddaniem i poœwiêceniem siebie w s³u¿bie entuzjastycznie czczonych idoli. Prawdziwie mi³osne oddanie gwarantuje, ¿e „ja”
cz³owieka, który kocha i jego godnoœæ nie zostaj¹ zagro¿one. Dopiero wówczas
cz³owiek kochaj¹cy mo¿e poœwiêciæ siê w sposób wolny i bez zastrze¿eñ. Istotn¹ spraw¹ w mi³oœci w³asnej jest uznanie siebie za osobê, czyli za istotê, która
istnieje dla samej siebie i jest godna mi³oœci. W konsekwencji nie musi istnieæ
sprzecznoœæ miêdzy mi³oœci¹ samego siebie a mi³oœci¹, która nie szuka swego.
Mi³oœci w³asnej i mi³oœci altruistycznej nie musi dzieliæ przepaœæ, ale przeciwnie, czasami nie mo¿na okreœliæ, gdzie koñczy siê w³asne pragnienie szczêœcia,
a zaczyna altruistyczna radoœæ ze szczêœcia bliŸniego32.
Stwierdzenie, ¿e nale¿y mi³owaæ bliŸniego jak siebie samego oznacza, ¿e
mi³oœæ samego siebie, afirmacja w³asnego bytu daje postaæ i miarê dla mi³oœci
bliŸniego, a ta traci fundament bez mi³oœci samego siebie. W sprzecznoœci z tymi
stwierdzeniami wydaj¹ siê byæ s³owa Ewangelii: Kto chce zachowaæ swoje ¿ycie,
straci je, a kto straci swoje ¿ycie z powodu mnie i Ewangelii, zachowa je na ¿ycie wieczne (Mk 8,35) oraz Je¿eli ktoœ przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, a nadto siebie samego, nie
mo¿e byæ moim uczniem (£k 14,26). To samo wyra¿aj¹ s³owa o zaparciu siê samego siebie jako wa¿nym warunku bycia uczniem Jezusa (Mk 8,34). J. Ratzinger wyjaœniaj¹c te pozornie sprzeczne prawdy zwróci³ uwagê, ¿e ka¿dy cz³owiek
zosta³ powo³any do zbawienia i jest chciany i ukochany przez Boga, a jego najwa¿niejszym zadaniem jest odpowiedzieæ na tê mi³oœæ. Cz³owiek nie mo¿e nienawidziæ tego, co Bóg kocha i nie mo¿e zniszczyæ tego, co zosta³o przeznaczone
do wiecznoœci. Powo³anie do mi³oœci Bo¿ej jest powo³aniem do szczêœcia, a staæ
siê szczêœliwym jest ludzkim naturalnym i nadprzyrodzonym zobowi¹zaniem.
Jezus mówi¹c o zaparciu siê samego siebie i traceniu swojego ¿ycia, ukazuje
drogê w³aœciwej afirmacji samego siebie, która domaga siê nieustannego przekraczania samego siebie. Koniecznoœæ wyjœcia z siebie, odejœcia od samego sie32
J. Pieper, dz. cyt., s. 100-107.
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
85
bie nie wyklucza rzeczywistej afirmacji samego siebie, ale przeciwnie, jest sposobem odnalezienia i kochania samego siebie33.
Zaparcie siê samego siebie, o którym uczy Jezus nie oznacza niechêci wobec
samego siebie, niezdolnoœci przyjêcia siebie i pojednania siê z sob¹. Ten, kto nie
kocha samego siebie, nie mo¿e te¿ kochaæ bliŸniego, nie potrafi go przyj¹æ jak
siebie samego, gdy¿ jest przeciwko samemu sobie i u podstaw swojego ¿ycia jest
niezdolny do mi³oœci. W konsekwencji egoizm i prawdziwa mi³oœæ samego siebie wykluczaj¹ siê. Cz³owiek bêd¹cy egoist¹ ¿yje w ci¹g³ym niepokoju. Egoizm
jest skutkiem wewnêtrznego rozdarcia, wynika z próby stworzenia sobie innego
„ja”, podczas gdy w³aœciwa relacja wobec „ja” wyrasta z wolnoœci wobec samego siebie. W tym kontekœcie mo¿na mówiæ o antropologicznym krêgu. W wymiarze, w jakim ktoœ szuka samego siebie, pragnie urzeczywistniæ samego siebie, z uporem d¹¿y do powodzenia i wype³nienia w³asnego „ja”, staje siê to „ja”
wstrêtne, przykre i niezadowolone, rozk³ada siê w tysi¹cu postaci i koñczy siê
ucieczk¹ przed samym sob¹, niezdolnoœci¹ wytrzymania z samym sob¹, ucieczk¹ w narkotyki lub ró¿norodne formy egoizmu. Jedynie cz³owiek, który afirmuje
samego siebie mo¿e prawdziwe „tak” wypowiedzieæ wobec innych34. Dzieje siê
tak, poniewa¿ mi³oœæ jest «ekstaz¹», ale ekstaz¹ nie w sensie chwili upojenia, lecz
ekstaz¹ jako droga, trwa³e wychodzenie z «ja» zamkniêtego w samym sobie,
w kierunku wyzwolenia «ja», w darze z siebie i w³aœnie tak w kierunku ponownego znalezienia siebie, a nawet w kierunku odkrycia Boga35.
Zwi¹zek mi³oœci bliŸniego z mi³oœci¹ samego siebie nie oznacza jedynie tego,
¿e mi³oœæ samego siebie jest podstaw¹ mi³oœci bliŸniego, ale mi³oœæ bliŸniego jest
wyrazem mi³oœci samego siebie. Skoro cz³owiek mo¿e zrealizowaæ siê w pe³ni
przekraczaj¹c siebie przez bezinteresowny dar z samego siebie, to postawa mi³oœci wobec bliŸniego staje siê drog¹ osobistego szczêœcia i spe³nienia. Prawdziwe
samospe³nienie jest mo¿liwe przez zdolnoœæ transcendowania siebie ku Bogu
i bliŸniemu, co wyra¿aj¹ s³owa: Ten, kto kocha swoje ¿ycie traci je, a kto nienawidzi swojego ¿ycia na tym œwiecie zachowa je na ¿ycie wieczne (J 12,25)36. Mi³owanie siebie urzeczywistnia siê zatem przez mi³oœæ Boga i bliŸniego. W mi³oœci objawia siê têsknota cz³owieka za spotkaniem i spe³nieniem we wspólnocie.
Cz³owiek zosta³ stworzony jako istota spo³eczna i jedynie we wspólnocie z innymi mo¿e odnaleŸæ sens swojego istnienia. Pocz¹tkiem stawania siê cz³owiekiem
Na innym miejscu w kontekœcie rozumienia mi³oœci w sensie tracenia samego siebie J. Ratzinger u¿y³ sformu³owania „trud exodusu”. Zob. Bóg i œwiat. Wiara i ¯ycie w dzisiejszych czasach. Z Kardyna³em Josephem Ratzingerem Benedyktem XVI rozmawia Peter Seewald, Kraków
2005, s. 173.
34
J. Ratzinger, Benedikt XVI, Auf Christus schauen, s. 108-111.
35
DCE 6.
36
M. Machinek, art. cyt., k. 1133.
33
86
KONRAD GLOMBIK
jest dar ¿ycia i mi³oœci, a zdolnoœæ do kochania innych jest odpowiedzi¹ na nie.
W postawie mi³oœci urzeczywistnia siê osoba ludzka we wszystkich jej aspektach i istotnych relacjach. W afirmacji bliŸniego cz³owiek afirmuje samego siebie i wyra¿a swoje „tak” wobec mi³oœci w ogóle, która przekracza wszelkie ludzkie ograniczenia i urzeczywistnia przez to mi³oœæ wobec samego Boga37.
Mi³oœæ samego siebie zawiera siê w ka¿dym akcie mi³oœci bliŸniego. Mi³oœæ
bliŸniego przynosi kochaj¹cemu wspólnotê, w której doœwiadcza on samourzeczywistnienia i sensu ¿ycia. Œwiadomoœæ zjednoczenia z bliŸnim czyni szczêœliwym i jest wype³nieniem g³êbokiej têsknoty cz³owieka. Zwi¹zane z mi³oœci¹ bliŸniego odnalezienie samego siebie nie jest niedoskona³oœci¹ czy form¹ egoizmu, ale
jest konieczne, aby móc mi³owaæ bliŸniego. W rzeczywistoœci cz³owiek nie by³by
w stanie afirmowaæ bliŸniego, jeœli nie afirmowa³by samego siebie. Mi³oœæ samego
siebie jest podstawowym warunkiem urzeczywistnienia w³asnej egzystencji i jako
postawa domaga siê troski o w³asne dobro, co stanowi podstawê zobowi¹zañ bliŸniego wobec podmiotu mi³oœci. Je¿eli pozwoli³oby siê bliŸniemu lekcewa¿yæ w³asn¹ osobê i jej podstawowe uprawnienia, pozwoli³oby siê na postawê nieludzk¹.
Mi³oœæ samego siebie staje siê dopiero tam bezprawiem, kiedy narusza ubogacaj¹c¹ wzajemn¹ relacjê, narusza wspólnotê i uzasadnione uprawnienia drugich. Dopiero wówczas mo¿na mówiæ o egoizmie i wyrachowaniu. Bezinteresownoœæ jako
idea³ etyczny nie mo¿e byæ rozumiany w sensie pogardy albo negacji w³asnej osoby i wartoœci, ale w sensie gotowoœci osoby do poœwiêcenia zewnêtrznych przywilejów dla wspólnoty i innych wy¿szych wartoœci38.
Z punktu widzenia personalizmu chrzeœcijañskiego rozumienie mi³oœci odwo³uje siê do koncepcji osoby ludzkiej, w której pierwszorzêdne znaczenie posiada wzajemne odniesienie osób, a jest nim mi³oœæ, która posiada charakter g³êboko osobowy. W konsekwencji mi³oœæ jest ujmowana jako relacja, w której
pragnie siê czyjegoœ dobra i oczekuje dobra od innych osób. Jedynie poprzez to
odniesienie cz³owiek urzeczywistnia samego siebie, doskonali siê jako cz³owiek,
doœwiadcza poczucia pewnoœci, bezpieczeñstwa i pokoju wewnêtrznego. Mi³oœæ
tak dalece wyra¿a osobê i jej najg³êbsze pragnienia, ¿e od niej zale¿y samorealizacja, rozwój i dojrza³oœæ osoby, zaœ jej brak niszczy a nawet unicestwia osobê.
¯ycie osobowe cz³owieka zwi¹zane z jego dialogiczn¹ struktur¹ sprowadza siê
do mi³oœci, która w sposób integralny i najg³êbszy wyra¿a naturê osoby39. Konsekwencj¹ takiego rozumienia istoty mi³oœci jest twierdzenie K. Wojty³y, ¿e jedyn¹ w³aœciw¹ postaw¹ i odniesieniem cz³owieka do Boga i bliŸniego jest mi³oœæ. Mi³oœæ jest jedyn¹ postaw¹ zgodn¹ z tym, kim jest osoba i co sob¹
H. Rotter, art. cyt., s. 442.
Tam¿e, s. 443-444; Deutsche Bischofskonferenz, dz. cyt., s. 62.
39
W. Polak, ¯ycie w Chrystusie. Teologalny wymiar ¿ycia moralnego, Gniezno 1997, s. 77;
J. Nagórny, art. cyt., s. 165-167.
37
38
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
87
prezentuje. Mi³oœæ jest postaw¹ godziw¹, poniewa¿ […] osoba jest takim dobrem,
z którym nie godzi siê u¿ywanie, które nie mo¿e byæ traktowane jako przedmiot
u¿ycia i w tej formie jako œrodek do celu. […] osoba jest takim dobrem, ¿e w³aœciwe i pe³nowartoœciowe odniesienie do niej stanowi tylko mi³oœæ40.
W zwi¹zku z powy¿szymi uwagami pojawia siê problem bezinteresownoœci
w mi³oœci, która nie polega w pierwszym rzêdzie na byciu obdarowanym, ale na
tym, by samemu obdarowywaæ. Wyjaœniaj¹c tê kwestiê kard. J. Ratzinger stwierdzi³: Gdy jedynie chcê mieæ mi³oœæ, wtedy jej w³aœnie nie otrzymujê, wtedy mi³oœæ staje siê egoistyczna, zepsuta – rzecz jasna, równie¿ drugi to wyczuwa. Droga nauki mi³owania wymaga, by cz³owiek nauczy³ siê przezwyciê¿aæ i dawaæ
siebie, by siê nauczy³ stawaæ darem dla drugiego – równie¿ wtedy, gdy nic za to
nie otrzyma. By dawa³ siebie równie¿ ludziom, którzy niekoniecznie s¹ sympatyczni, przede wszystkim zaœ ludziom, którzy go potrzebuj¹ – cierpi¹cym. Przypomnijmy postaæ Samarytanina. W³aœnie wtedy jesteœmy mi³uj¹cymi, gdy nie pragniemy tylko zagarniaæ dla siebie, lecz staramy siê byæ kimœ, kto daje, kto dostrzega zw³aszcza ludzi, którym nikt nie podaruje dobrego s³owa, kimœ, kto dostrzega
ich nawet wtedy – czy w³aœnie wtedy – gdy wydaj¹ siê mu niesympatyczni41.
Z punktu widzenia teologicznego ostateczn¹ racj¹ mi³oœci w³asnej jest obraz
i podobieñstwo do Boga. Skoro cz³owiek zosta³ stworzony przez Boga na Jego
obraz i podobieñstwo, odkupiony przez Chrystusa i powo³any do ¿ycia wiecznego powinien patrzeæ na samego siebie oczami Boga i mi³owaæ samego siebie jako
Jego stworzenie godne mi³oœci. Mi³oœæ w³asna jest udzia³em w mi³oœci Stwórcy
do stworzeñ. Mi³oœæ w³asna i zwi¹zana z ni¹ troska o siebie jest zwi¹zana z realizacj¹ samego siebie zgodnie z zamiarem Boga i dlatego najpe³niejszym wyrazem mi³oœci w³asnej jest ukierunkowanie ca³ej egzystencji na Boga. W konsekwencji z mi³oœci¹ w³asn¹ wi¹¿e siê cnota bezinteresownoœci wyra¿aj¹ca siê
w gotowoœci do rezygnacji z w³asnych s³usznych roszczeñ i praw w imiê mi³oœci
Boga i bliŸniego. Form¹ tej gotowoœci mo¿e byæ oddanie ¿ycia za innych czy
w obronie wiary lub innych wy¿szych wartoœci. Jest to swoiste „zatracenie” samego siebie, motywowane nie autoagresj¹, ale mi³oœci¹ Boga i bliŸniego zdolnej
do z³o¿enia najwy¿szej ofiary42.
Podstaw¹ mi³oœci w³asnej jest mi³oœæ Boga do cz³owieka, który kocha ka¿dego cz³owieka tak, jakby na œwiecie nie by³o nikogo innego poza nim. Wiara
uœwiadamia cz³owiekowi, ¿e jest mi³owany przez Boga i jest kimœ w Jego oczach,
jest godny mi³oœci i w zwi¹zku z tym wiara ta staje siê ostatecznym uzasadnieniem mi³oœci samego siebie. Cz³owiek ma mi³owaæ siebie, bo Bóg go mi³uje.
Z mi³oœci Boga do cz³owieka rodzi siê mi³oœæ samego siebie. Zaprzeczeniem mi40
41
42
K. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ, Lublin 1986, s. 42-43.
Bóg i œwiat, s. 176-177.
M. Machinek, art. cyt., k. 1133.
88
KONRAD GLOMBIK
³oœci samego siebie jest ubóstwienie siebie oraz nienawiœæ samego siebie i pogarda sob¹. Ubóstwianie samego siebie polega na stawianiu siebie w miejsce
Boga, a nienawiœæ samego siebie bazuje na odmówieniu sobie wszelkiej godnoœci i odrzuceniu mi³oœci, któr¹ Bóg obdarzy³ cz³owieka. Mi³oœæ samego siebie
bazuje na wierze w to, ¿e cz³owiek jest dzieckiem Bo¿ym, który obdarza go mi³oœci¹. Doskonal¹c w³asn¹ mi³oœæ, cz³owiek doskonali w sobie obraz Boga, który jest mi³oœci¹43.
Zastrze¿enia wobec ujêcia zjawiska mi³oœci samego siebie wynikaj¹ z wewnêtrznej dialektyki miêdzy braniem i dawaniem, przyw³aszczeniem sobie i gotowoœci¹ do poœwiêcenia, po¿¹daniem i ¿yczliwoœci¹. Bliskie temu jest twierdzenie, ¿e prawdziwa mi³oœæ domaga siê od jej podmiotu negacji „ja”. W tradycji
chrzeœcijañskiej odpowiada temu uto¿samienie mi³oœci z poœwiêceniem. Nowo¿ytna krytyka religii, zw³aszcza myœl Nietzschego, wskaza³a, ¿e podstaw¹ idei
poœwiêcenia mo¿e byæ s³aboœæ lub zazdroœæ. Freud dostrzega³ w chrzeœcijañskim
ideale mi³oœci przesadne wymaganie, poniewa¿ rozwój mi³oœci jako uczucia
zwi¹zany jest z tym, ¿e w drugim mo¿e zostaæ odkryte coœ wartoœciowego dla
siebie. Œw. Tomasz z Akwinu w nawi¹zaniu do Arystotelesa naucza³ o zwi¹zku
mi³oœci samego siebie z naturaln¹ inklinacj¹ cz³owieka do samozachowania
i szczêœcia i ten rodzaj naturalnej mi³oœci samego siebie uwa¿a³ za przyczynê
i warunek mi³oœci do Boga i bliŸniego. Podobnie mi³oœæ rozumia³ E. Fromm jako
urzeczywistnienie i koncentracja w³asnej zdolnoœci mi³oœci oraz afirmacja w³asnego ¿ycia i wewnêtrznego bogactwa jako warunek oddania siê drugiej osobie.
Studia psychoanalityczne potwierdzaj¹, ¿e bez rozwoju w³asnej osoby i troski
o integracjê w³asnej osoby cz³owiek nie jest w stanie odnieœæ siê mi³uj¹co do innych osób, co stanowi wa¿n¹ przyczynê specyficznych form utraty samego siebie (neurozy, psychozy). Rozwój samego siebie i integracja w³asnej osoby s¹ nie
tylko skutkiem samodyscypliny, ale zak³adaj¹ podstawowe doœwiadczenie bycia
ukochanym44.
Nie nale¿y zapominaæ, ¿e istotnym elementem mi³oœci jest wzajemnoœæ.
M. Nédoncelle zwracaj¹c uwagê na ten aspekt, wyró¿ni³ cztery fazy wzajemnoœci w mi³oœci. Pierwszym z nich jest odpowiedŸ drugiego na wolê doskonalenia
go przez osobê kochaj¹c¹ przez sam fakt istnienia i rozwijania siê. Egzystencja
drugiego jest wyrazem wzajemnoœci. Drugi stopnieñ wzajemnoœci ma charakter
psychologiczny i jest nim rozpoznanie zamys³u osoby kochaj¹cej przez osobê kochan¹. Osoba kochaj¹ca wprowadza w osobê kochan¹ jak¹œ now¹ ideê. Intencja
mi³oœci staje siê w niej obecna w postaci jakiegoœ anonimowego „ja”, coœ z woli
osoby kochaj¹cej zostaje wpisane w osobê kochan¹. Kolejne stadium zwi¹zane
H. Zab³ocki, Mi³oœæ w ujêciu ks. prof. Józefa Tischnera, w: Mi³oœæ – p³ciowoœæ – p³odnoœæ.
Aktualne problemy etyki seksualnej, P. Morciniec (red.), Opole 2007, s. 33-34.
44
K. Hilpert, art. cyt., s. 614-615.
43
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
89
jest z zatwierdzeniem przez „ty” projektu jego dotycz¹cego; idea zasugerowana
drugiemu zostaje przezeñ przyjêta. Chodzi tu o adaptacjê duchowej orientacji
i twórcz¹ odpowiedŸ dawan¹ inspiruj¹cej mocy. Ostatecznym etapem wzajemnoœci jest sytuacja, w której ukochany pragnie ze swej strony udoskonalenia osoby kochaj¹cej i zwraca siê ku niej z t¹ sam¹ intencj¹, która ni¹ kierowa³a. Celem
aktywnoœci osoby kochanej staje siê rozwój osobowoœci osoby kochaj¹cej.
W tym momencie konstytuuje siê obwód mi³oœci45.
***
Mi³oœæ jest przede wszystkim postaw¹ afirmacji i odnoszona jest zarówno do
Boga, bliŸniego i siebie samego. Choæ postawa mi³oœci wobec Boga, bliŸniego
i siebie samego posiada specyficzne formy wyrazu, to te trzy rodzaje odniesieñ
podmiotu mi³oœci s¹ ze sob¹ œciœle zwi¹zane i s¹ przejawami jednej i jedynej
w swojej istocie mi³oœci. Mi³oœæ jako postawa wobec Boga, bliŸniego i siebie samego posiada równie¿ wymiar zobowi¹zania moralnego i dlatego jest przedmiotem przykazania, które nie jest jednak narzuconym cz³owiekowi z zewn¹trz obowi¹zkiem, ale wynika z samej natury mi³oœci oraz jest konsekwencj¹ mi³oœci jako
daru. Rozumienie œcis³ego zwi¹zku postawy mi³oœci wobec Boga, bliŸniego i siebie samego oraz w³aœciwe rozumienie mi³oœci jako przykazania, które zwi¹zane
jest z uprzednim darem powinny charakteryzowaæ wspó³czesne sposoby prezentacji mi³oœci w teologii moralnej oraz byæ podstaw¹ programów maj¹cych na celu
wychowanie do postawy mi³oœci w codziennym ¿yciu.
ZUSAMMENFASSUNG
Gottes-, Nächsten- und Selbstliebe – Gebot und Haltung
Liebe ist ein vieldeutiges Wort: Sie bedeutet allgemein ein gegenseitiges inniges Verhältnis
zweier Subjekte mit gegenseitigem Anspruch und ist auf die Unendlichkeit gerichtet. Die Liebe als
Erfahrung und moralisches Sollen kann verschiedene Typen von Beziehungen zwischen den
Menschen betreffen: Eheleute, Eltern und Kinder oder Freunde. In der christlichen Tradition sind
Gottes-, Nächsten- und Selbstliebe ein spezifischer Typ der Liebe schlechthin. Sie ist Hauptelement
der christlichen Botschaft und Gegenstand des Hauptgebotes. Liebe zu Gott, zum Nächsten und zu
sich selbst ist also eine wichtige moralische Pflicht und eine fundamentale Haltung des Menschen.
Der Gegenstand der vorliegenden Überlegungen ist die Darstellung des Wesens der Liebe als Gebot
und als Grundhaltung des Menschen. Der Ausgangspunkt sind Bemerkungen über das Verständnis
der Liebe als Gebot. Mit dem Gebot der Liebe zu Gott, zum Nächsten und zu sich selbst sind
Grundhaltungen verbunden, die sich gegenseitig durchdringen. In der vorliegenden Abhandlung
geht es nicht darum, die konkreten Aspekte der Liebe in diesen Bereichen darzustellen, sondern
45
M. Nédoncelle, Istota mi³oœci, Znak 36(1984), nr 11-12, s. 1610-1611.
90
KONRAD GLOMBIK
darum, den Zusammenhang zwischen der Liebeshaltung zu Gott, dem Nächsten und sich selbst
aufgrund der modernen theologischen Literatur zu erwägen. Liebe bedeutet vor allem Bejahung,
aber auch Gebot, das jedoch dem Menschen nicht als eine äußere Pflicht auferlegt wird, sondern
vom Wesen der Liebe als Gabe verstanden werden muss. Der Mensch darf sich zuerst als geliebt
und dann als zur Liebe Berufener wissen. Kraft der geschenkten Liebe ist es möglich die Liebe den
anderen zu schenken. Ein solches Verständnis der Liebe soll nicht nur die modernen Handbücher
der Moraltheologie kennzeichnen, sondern auch die Grundlage für Erziehungsprogramme werden.
Schlüsselworte
Liebe, Liebesgebot, Haltung, Liebe als Gabe
S³owa kluczowe
mi³oœæ, przykazanie mi³oœci, postawa, mi³oœæ jako dar
MI£OŒÆ BOGA, BLINIEGO I SAMEGO SIEBIE – PRZYKAZANIE I POSTAWA
91
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
TADEUSZ ZADYKOWICZ
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Wydzia³ Teologiczny
Kult religijny jako Ÿród³o postaw moralnych
Religious Cult as a Source of Moral Attitudes
Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e kult religijny prze¿ywa obecnie swój kryzys. Ten
kryzys wynika nie tylko z tendencji sekularyzacyjnych, które spychaj¹ go na
margines ¿ycia, b¹dŸ w ogóle staraj¹ siê go z niego wyeliminowaæ, ale tak¿e
z braku œciœlejszych powi¹zañ czynnoœci kultycznych z ¿yciem moralnym. Tymczasem istota ¿ycia religijnego nie polega ani wy³¹cznie na udziale w kulcie, ani
nie sprowadza siê tylko do ¿ycia moralnego. Dlatego tym bardziej trzeba wskazywaæ na œcis³¹ ³¹cznoœæ miêdzy tymi dwoma obszarami; nie tylko na ich koegzystencjê, ale tak¿e wzajemne przenikanie siê i wynikanie. Z jednej strony bowiem ¿ycie cnotliwe jest swoistym warunkiem wstêpnym prawdziwego kultu,
a z drugiej – udzia³ w kulcie powinien znaleŸæ swoje przed³u¿enie w ¿yciu i zaowocowaæ konkretnymi postawami moralnymi.
Niestety, niekiedy przesadnie jest podkreœlany sam obowi¹zek udzia³u
w kulcie, zaœ prawie w ogóle nie zwraca siê uwagi na jego moralne konsekwencje. Wydaje siê, ¿e w praktyce duszpasterskiej ci¹gle jeszcze wiêkszy akcent pada
na wype³nienie minimum wyznaczonego przez przykazania koœcielne i jakby zak³ada siê, ¿e samo wype³nienie obowi¹zku niejako automatycznie zaowocuje dobrym, „cnotliwym” ¿yciem. Oczywiœcie taki automatyzm nie istnieje. Ludziom,
którzy uczestnicz¹ w czynnoœciach kultycznych czêsto zarzuca siê przecie¿, ¿e
to uczestnictwo nie ma dla nich ¿adnego znaczenia, bo nie czyni ich lepszymi;
podczas gdy ci, którzy nie spe³niaj¹ takich czynnoœci nie s¹ wcale gorsi, a niekiedy przeciwnie – nawet bardziej „cnotliwi”. Czy zatem rzeczywiœcie trzeba
uczestniczyæ w kulcie, by osi¹gn¹æ doskona³oœæ okreœlon¹ przez cnoty? Czy,
i w jakim sensie, kult mo¿e byæ Ÿród³em cnót?
92
TADEUSZ ZADYKOWICZ
1. ¯YCIE CNOTLIWE JAKO WARUNEK AUTENTYCZNEGO KULTU
Podstawow¹ rol¹ kultu religijnego jest przypomnienie i uobecnienie zbawczych wydarzeñ1. Jest to miejsce, gdzie Bóg objawia swoj¹ zbawcz¹ moc, a cz³owiek na nowo mo¿e wejœæ w zasiêg tej mocy. Choæ cz³owiek mo¿e doœwiadczyæ
obecnoœci Boga w ka¿dym miejscu i czasie, to kult stanowi uprzywilejowane
miejsce takiego spotkania. Zw³aszcza dla chrzeœcijanina w czynnoœciach liturgicznych nic nie jest wa¿niejsze od tego, ¿e w sposób niewidzialny, lecz rzeczywisty, dzia³a w nich Chrystus przez swojego Ducha2.
Udzia³ w kulcie jest wiêc najpierw warunkowany pewnymi postawami moralnymi, a przede wszystkim wiar¹, nadziej¹ i mi³oœci¹. To one sk³aniaj¹ cz³owieka do nawi¹zania relacji z Bogiem poprzez specjalne ryty. Cz³owiek, który
przez wiarê poznaje Boga, ufa Mu i oczekuje od Niego w³asnej pe³ni, a w mi³oœci oddaje Mu siebie jako dar, czuje siê niejako „przynaglony” do oddawania Mu
czci i adorowania Go przez modlitwê, ofiarê i inne formy kultu3. Autentyczny
kult nie jest zatem mo¿liwy bez wiary, nadziei i mi³oœci. Jest on owocem, œwiadectwem tych postaw oraz miejscem ich aktualizacji4.
Przystêpuj¹c do sprawowania kultu, cz³owiek ma œwiadomoœæ, ¿e znajduje
siê w zasiêgu sacrum. Ta œwiadomoœæ rodzi w nim poczucie koniecznoœci jakiegoœ przygotowania siê do takiego spotkania. Pocz¹tkowo takiemu przygotowaniu mia³y s³u¿yæ okreœlone obrzêdy, dziêki którym zdobywa³o siê czystoœæ umo¿liwiaj¹c¹ zbli¿enie siê do rzeczy œwiêtych5. Ta prymitywna koncepcja czystoœci
rytualnej zostaje z czasem pog³êbiona przez nadanie wiêkszej rangi czynom
moralnym. To one ostatecznie decyduj¹ o czystoœci b¹dŸ nieczystoœci, a co za
tym idzie – uprawniaj¹ lub nie do sk³adania ofiary.
W³aœciwe przygotowanie do sprawowania kultu dokonuje siê wiêc poprzez
konkretne czyny, które nie maj¹ charakteru sporadycznego, ale przyjmuj¹ formê
Por. T. Zadykowicz, Kult chrzeœcijañski, w: Jan Pawe³ II. Encyklopedia nauczania moralnego, red. J. Nagórny, K. Je¿yna, Radom 2005, s. 227. Por. tak¿e: K. Je¿yna, I przykazanie koœcielne
– œwiêtowanie niedzieli, w: Przykazania koœcielne dzisiaj. Przes³anie moralne Koœcio³a, red.
J. Nagórny, J. Gocko, Lublin 2001, s. 115-118; Z. Wit, Kult i modlitwa, w: Katechizm Koœcio³a
Katolickiego. Wprowadzenie, red. M. Rusecki, E. Pude³ko, Lublin 1995, s. 136.
2
Por. Jan Pawe³ II, List apostolski «Vicesimus quintus annus», n. 7.
3
Wyra¿a to m.in. formu³a „w Duchu i prawdzie” (J 4,23), któr¹ Jezus okreœla istotê prawdziwego kultu. Por. J. Kudasiewicz, Kult Boga Ojca w Duchu i prawdzie (J 4, 23), w: Jan Pawe³ II.
Dominum et Vivificantem. Tekst i komentarze, A.L. Szafrañski (red.), Lublin 1994, s. 156.
4
Dla œw. Tomasza czeœæ dla Boga, któr¹ okreœla mianem religijnoœci jest œwiadectwem wiary,
nadziei i mi³oœci: religio est quaedam protestatio fidei, spei et caritatis (Summa Theologica II/II,
q. 101, a. 3, ad 1). Natomiast same akty kultu wyp³ywaj¹ wprost z mi³oœci Boga: quod homo tradet
seipsum Deo ad aliqua opera divini cultus, hoc immediate pertinet ad religionem, mediate autem
od caritatem, quae est religionis principium (Summa Theologica II/II, q. 82, a. 2, ad 1).
5
Por. L. Szabó, Czysty, w: S³ownik teologii biblijnej, X. Leon-Dufour (red.), Poznañ 1994,
s. 194; S. £ach, Czystoœæ kultyczna, w: Encyklopedia Katolicka, t. 3, kol. 938.
1
KULT RELIGIJNY JAKO RÓD£O POSTAW MORALNYCH
93
sta³ych postaw sk³adaj¹cych siê na tzw. czystoœæ moraln¹. Poza wiar¹, nadziej¹
i mi³oœci¹ w tym przygotowaniu szczególn¹ rolê odgrywa postawa pokory wyra¿aj¹ca siê tak¿e w pokucie. Potwierdza to Pismo œw., choæ takie podejœcie jest
obecne tak¿e poza œwiatem biblijnym. Warto w tym kontekœcie zwróciæ uwagê
na starotestamentaln¹ tzw. „liturgiê wejœcia”. W tej liturgii kap³an mia³ za zadanie przeprowadziæ swoisty „rachunek sumienia” wchodz¹cym do œwi¹tyni, aby
ludzie ci wiedzieli o tym, jakie warunki powinni spe³niæ, by mogli godnie uczciæ
Boga6. Szczególnie wymownym jest zapis takiej celebracji liturgicznej zamieszczony w Psalmie 24: Kto wst¹pi na górê Pana, kto stanie w Jego œwiêtym miejscu? Cz³owiek o rêkach nieskalanych i o czystym sercu, który nie sk³oni³ swej
duszy ku marnoœciom i nie przysiêga³ fa³szywie (ww. 3-4). Podobn¹ myœl wyra¿a
Psalm 15: Kto bêdzie przebywa³ w Twym przybytku Panie, kto zamieszka na Twojej œwiêtej górze? Ten, który postêpuje bez skazy, dzia³a sprawiedliwie, a mówi
prawdê w swoim sercu i nie rzuca oszczerstw swym jêzykiem; ten, który nie czyni
bliŸniemu nic z³ego i nie ubli¿a swemu s¹siadowi; kto z³oczyñcê uwa¿a za godnego wzgardy, a szanuje tego, kto siê boi Pana; ten, kto dotrzyma, choæ przysiêga³ ze swoim uszczerbkiem; ten, kto nie daje swoich pieniêdzy na lichwê i nie da
siê przekupiæ przeciw niewinnemu. Kto tak postêpuje, nigdy siê nie zachwieje
(ww. 1-5). Aby przyst¹piæ do sprawowania kultu cz³owiek musi wiêc spe³niæ
pewne warunki o charakterze etycznym7. Podobny wydŸwiêk maj¹ tak¿e s³owa
Jezusa, który wymaga, by ofiarê sk³adan¹ Bogu poprzedziæ pojednaniem z bliŸnim (por. Mt 5,23-24). Tylko wtedy uczestnictwo w celebracjach bêdzie prawdziwym aktem kultu.
Udzia³ w kulcie, który jest owocem poznania tajemnicy Boga przez wiarê,
mo¿e przyczyniæ siê do g³êbszego zrozumienia tej tajemnicy8. Tak wiêc postawy, które prowadz¹ do kultu, w œrodowisku kultycznym mog¹ i powinny wzrastaæ. Kult jako spotkanie z Bogiem stanowi bowiem zawsze Ÿród³o obdarowania ³ask¹. S³usznie wiêc wi¹¿e siê ¿ycie cnotliwe z nadprzyrodzonymi Ÿród³ami
i pomocami. Cz³owiek, zw³aszcza w sakramentach, rzeczywiœcie staje siê podmiotem obdarowania. Jednak¿e nie mo¿na tego rozumieæ jako ca³kowitej determinacji. Obdarowanie przez Boga nie „skazuje” cz³owieka na ¿ycie cnotliwe. Stanowi raczej pewn¹ mo¿liwoœæ oraz – u¿ywaj¹c terminologii œw.
Tomasza – zapewnia ³atwoœæ, pewnoœæ i radoœæ w prowadzeniu ¿ycia moralnie
dobrego9.
Zapisem takiej liturgii s¹ niektóre psalmy (por. Ps 15; 24; 50; 81).
Por. J. Nagórny, Etyka Przymierza Starego Testamentu. Próba ustalenia zasadniczej problematyki moralnej, Lublin 2009, s. 116-117.
8
Por. Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Catechesi tradendae», n. 54. Por. tak¿e: E. McDonagh, The Making of Disciples. Tasks of Moral Theology, Dublin 1982, s. 49.
9
Por. Summa Theologica II-II, q. 3, a. 2; Katechizm Koœcio³a Katolickiego, n. 1804.
6
7
94
TADEUSZ ZADYKOWICZ
Praktyka cnót jest tym, co czyni cz³owieka godnym zbli¿yæ siê do Boga poprzez kult10. Ten aspekt przygotowania do sprawowania kultu, jak i sam moment
udzia³u w nim, by³ zawsze w teologii moralnej doceniany. Nie utraci³ on nic ze
swej aktualnoœci tak¿e dzisiaj. W naszych czasach – pisze Benedykt XVI –
stwierdzamy, i¿ wierni s¹ zanurzeni w kulturze, która zmierza do zanegowania
poczucia grzechu, sprzyjaj¹c p³ytkiej postawie prowadz¹cej do zapominania
o koniecznoœci trwania w ³asce Bo¿ej, aby móc godnie przyst¹piæ do sakramentalnej Komunii11. Zagubienie œwiadomoœci grzechu – przestrzega Papie¿ – zawsze
wiedzie do pewnej p³ycizny, równie¿ w pojmowaniu mi³oœci samego Boga12. Nie
ulega wiêc w¹tpliwoœci, ¿e na ten aspekt zwi¹zku ¿ycia moralnego z ¿yciem
kultycznym trzeba zwracaæ uwagê tak¿e dziœ. Wa¿na jest równie¿ dba³oœæ o zachowanie norm w trakcie sprawowania kultu13. Ze wzglêdu na czêste podwa¿anie sensu udzia³u w kulcie w ogóle trzeba ukazywaæ jego znaczenie i najg³êbsze
podstawy14. Jednak¿e nie mo¿na przy tym pomin¹æ konsekwencji normatywnych,
ukrytych w samym kulcie wezwañ do ¿ycia wed³ug cnót.
2. KULT JAKO MIEJSCE UMACNIANIA POSTAW MORALNYCH
Udzia³ w kulcie daje mo¿liwoœæ prze¿ycia wydarzeñ, które stoj¹ u samych
podstaw ¿ycia moralnego. Te podstawy nale¿y wi¹zaæ nie tyle z kodeksem zachowañ czy z ogó³em cnót, które nale¿y praktykowaæ, ile z inicjatyw¹ i darem
Boga15. Dla chrzeœcijan tak¹ rolê pe³ni¹ przede wszystkim sakramenty. To w nich
Chrystus jest zawsze obecny w swoim Koœciele. S¹ one uobecnieniem Jego misterium; zw³aszcza Jego œmierci i zmartwychwstania. Uczestnictwo w tym misterium zobowi¹zuje do wyra¿enia go w ¿yciu, do zachowania tego, co otrzyma10
Por. Jan Pawe³ II, Katecheza: Jezus Chrystus przekazuje Koœcio³owi dziedzictwo œwiêtoœci
(23.07.1988), n. 2.
11
Por. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska «Sacramentum caritatis», n. 20. Por. tak¿e: Jan
Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Reconciliatio et paenitentia», n. 18; Katechizm Koœcio³a Katolickiego, n. 1385.
12
Por. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska «Sacramentum caritatis», n. 20.
13
Takie legalistyczne i profesjonalne ujêcie sakramentologii by³o cech¹ charakterystyczn¹
potrydenckiej koncepcji teologii moralnej. Dziœ w znacznej mierze ten aspekt zosta³ przejêty przez
prawo kanoniczne, choæ pojawia siê on tak¿e w publikacjach teologicznomoralnych. Por. A. Kokoszka, Zobowi¹zuj¹ce znaki ³aski. Sakramentologia moralna, cz. 1, Tarnów 1995, s. 20-63.
14
Por. P. Góralczyk, Zagubiony wymiar doœwiadczenia religijnego, „Communio” 15(1995)
nr 1, s. 60-72; A. Marcol, Przykazanie œwiêcenia niedzieli, „Studia Theologica Varsaviensia”
30(1992) nr 2, s. 5; H.J. Sobeczko, Teologiczno-egzystencjalna motywacja niedzielnego œwiêtowania, w: Ad libertatem in veritate. Ksiêga pami¹tkowa dedykowana Ksiêdzu Profesorowi Alojzemu
Marcolowi, P. Morciniec (red.), Opole 1996, s. 735-736.
15
Por. Papieska Komisja Biblijna, Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego, n. 4.
KULT RELIGIJNY JAKO RÓD£O POSTAW MORALNYCH
95
³o siê przez wiarê16. Udzia³ w sakramentach ma zatem s³u¿yæ temu, aby ludzie
obumarli dla grzechu a upodobnieni do Chrystusa ju¿ nie ¿yli dla siebie, lecz dla
Tego, który za nas umar³ i zmartwychwsta³ (2 Kor 5,15). W tym sensie s¹ one
Ÿród³em wiary i wzorem chrzeœcijañskiego postêpowania17.
Darem i owocem sakramentów jest za¿y³oœæ z Bogiem. Jednoczeœnie ta za¿y³oœæ jest zadaniem i powinnoœci¹, któr¹ sakramenty powierzaj¹ wolnoœci cz³owieka wierz¹cego, by j¹ urzeczywistnia³ w podejmowanych decyzjach, wyborach, jakich dokonuje, w postawach i dzia³aniach codziennego ¿ycia. £aska, która
czyni „nowym” ¿ycie chrzeœcijañskie, jest ³ask¹ Jezusa Chrystusa umar³ego
i zmartwychwsta³ego, który nadal udziela w sakramentach swego Ducha Uœwiêciciela. Podobnie „nowe prawo”, które powinno byæ dla chrzeœcijanina drogowskazem i Ÿród³em zasad postêpowania, zostaje wpisane przez sakramenty w „nowe
serce”. Jest to prawo mi³oœci do Boga oraz braci, która odwzajemnia i przed³u¿a
mi³oœæ Boga do cz³owieka, wyra¿on¹ i przekazywan¹ przez sakramenty18.
Ka¿da wiara w Boga, manifestowana i o¿ywiana w kulcie, zak³ada zatem
koniecznoœæ wype³nienia pewnych zobowi¹zañ. Zobowi¹zania te – jak ju¿
wspomniano – dotycz¹ nie tylko samych praktyk i czynnoœci sakralnych19, ale
tak¿e postaw, które maj¹ byæ swoistym przed³u¿eniem udzia³u w tych czynnoœciach. Je¿eli zatem kult s³u¿y g³êbszemu poznaniu i doœwiadczeniu tajemnicy
Boga, to powinien s³u¿yæ tak¿e poznaniu Jego wymagañ20. Dlatego jest on nie
tylko miejscem uwielbienia, dziêkczynienia, b³agania, ale tak¿e miejscem, gdzie
przypomina siê zobowi¹zania moralne.
Kult ma zatem wyraŸne walory wychowawcze. Poprzez przypominanie norm
i zasad, poprzez ukazywane wzory i idea³y postaw ma on kierowaæ postêpowaniem uczestników. W tym sensie jest on zasad¹, Ÿród³em, z którego mo¿e pochodziæ si³a w podporz¹dkowywaniu w³asnych decyzji Bo¿ym zamys³om. Kult zatem znajduje swoje naturalne przed³u¿enie w ¿yciu moralnym, a zw³aszcza
Por. Sobór Watykañski II, Konstytucja o liturgii œwiêtej «Sacrosanctum Concilium», n. 10.
Por. Jan Pawe³ II, Konstytucja apostolska «Fidei depositum». Ten aspekt ¿ycia sakramentalnego nie zawsze zajmowa³ nale¿ne miejsce w wyk³adzie teologii moralnej. Tym bardziej nale¿y
dziœ podkreœlaæ, ¿e sakramenty s¹ Ÿród³em zobowi¹zañ moralnych, a nie tylko Ÿród³em ³aski. Por.
J. Nagórny, Teologiczna interpretacja moralnoœci Nowego Przymierza, Lublin 2009, s. 373; F. Greniuk, Sakramenty Ÿród³em zobowi¹zañ moralnych, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 34(1987),
s. 5-21; A. Gerken, Die sakramentalen Grundlagen christlicher Spiritualität, w: Seminar Spiritualität, A. Roztzetter (red.), t. 1, Zürich-Einsiedeln-Köln 1979, s. 66-69; A. Santantoni, Sacramenti,
w: Nuovo Dizionario di Teologia Morale, F. Compagnoni, G. Piana, S. Privitera (red.), Milano
1990, s. 1131-1132.
18
Por. Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Pastores dabo vobis», n. 48.
19
Ten aspekt kultu stanowi przedmiot liturgiki i prawa kanonicznego.
20
Tak¹ rolê kult pe³ni³ ju¿ w Starym Testamencie. To w³aœnie œrodowisko kultyczne by³o miejscem nieustannego przekazywania zobowi¹zañ Przymierza. Por. D.J. McCarthy, Der Gottesbund
im Alten Testament, Stuttgart 1966, s. 52-54.
16
17
96
TADEUSZ ZADYKOWICZ
w praktyce cnót. Jest on wiêc nie tylko miejscem aktualizowania siê postaw moralnych, ale tak¿e naturalnym miejscem ich rozwoju21.
Cnoty, które stoj¹ u pocz¹tku kultu, s¹ nastêpnie w tym kulcie g³oszone jako
zobowi¹zania wykraczaj¹ce poza miejsce i czas œcis³ej s³u¿by Bogu. Co wiêcej,
zobowi¹zania te przekraczaj¹ granice wspólnoty kultycznej. Dlatego sprawowanie czynnoœci œwiêtych mo¿e przyczyniaæ siê do przemiany cz³owieka i œwiata.
Kult zatem, zbli¿aj¹c do Boga, nie oddala od œwiata, od innych ludzi. Przeciwnie, wymaga on konkretnego zaanga¿owania na rzecz innych i stanowi Ÿród³o
moralnych energii, jakie s¹ uruchamiane dla wsparcia autentycznej wolnoœci w³aœciwej dzieciom Bo¿ym22.
Kult, który zawiera wezwanie do praktyki cnót, nadaje zarazem tym cnotom
charakter sakralny. W œrodowisku kultycznym bowiem zyskuj¹ one specjaln¹
rangê. Nie s³u¿¹ ju¿ wy³¹cznie samodoskonaleniu siê cz³owieka, ale s¹ ustawiane w specjalnej relacji do Boga. Kult zatem uœwiêca to, co samo w sobie jest
dobre. Cnoty, które w œrodowisku kultycznym staj¹ siê zal¹¿kami czynów moralnie dobrych, uzdalniaj¹ cz³owieka, by doszed³ do zjednoczenia z mi³oœci¹
Bo¿¹23.
¯ycia kultycznego, a zw³aszcza sakramentalnego, nie mo¿na sprowadziæ jedynie do zbioru s³ów i rytualnych gestów. Kult jest wyrazem wiary, nadziei
i mi³oœci. Z drugiej strony, rozwój tych i wszystkich innych cnót w ¿yciu chrzeœcijañskim pobudzany jest przez kult. Mo¿na wiêc stwierdziæ, ¿e w ujêciu katolickim kult znajduje swe naturalne przed³u¿enie w rozkwicie ¿ycia chrzeœcijañskiego. Jest on niejako zarzewiem powinnoœci, poniewa¿ ka¿de przypominanie
znaków Boga rozpala potrzebê g³oszenia i œwiadczenia o Bogu24.
Osobiste przymierze, uœwiêcenie, przemienienie, przebóstwienie cz³owieka,
jakie dokonuje siê w spotkaniu sakramentalnym jest nie tylko dzie³em Boga, ale
wymaga tak¿e zaanga¿owania ludzkiego podmiotu. To zaanga¿owanie zaœ nie
mo¿e byæ sprowadzone do przygotowania siê do godnego przyjêcia „rzeczy œwiêtej”, która jest „konieczna do zbawienia”, ale przyjmuje postaæ nieustannego
wchodzenia poprzez postawy i dzia³ania moralne na drogê zbawienia, zainicjowan¹ przez sakrament.
21
Por. J. Nagórny, Moralny sens œwiêtowania, „Roczniki Teologiczne” 49(2002) z. 3, s. 95;
A. Derdziuk, Aretologia konsekrowana czyli cnoty zakonne, Kraków 2003, s. 22; M. O’Keefe, Etyka a duchowoœæ, Kraków 1998, s. 115.
22
Por. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska «Sacramentum caritatis», n. 82.
23
Por. Katechizm Koœcio³a Katolickiego, n. 1804.
24
Por. I. Mroczkowski, ród³a powinnoœci moralnych, w: Przykazania koœcielne dzisiaj…,
s. 73.
KULT RELIGIJNY JAKO RÓD£O POSTAW MORALNYCH
97
3. ¯YCIE CNOTLIWE JAKO SPRAWDZIAN AUTENTYCZNOŒCI KULTU
Kult religijny jest niekiedy postrzegany jedynie jako jeden z wielu obowi¹zków cz³owieka wierz¹cego, a czasami tylko jako oparcie, umocnienie, Ÿród³o
³aski, mocy, si³y. Tymczasem zaanga¿owanie cz³owieka w czynnoœci kultyczne
powinno mieæ charakter responsoryjny, a wiêc stanowiæ odpowiedŸ Bogu na Jego
samoobjawienie25. Ta odpowiedŸ nie powinna jednak ograniczaæ siê wy³¹cznie
do samego kultu, ale ogarniaæ ca³e ¿ycie. Prawo wpisane w serce cz³owieka
uczestnicz¹cego w kulcie powinno staæ siê drogowskazem i Ÿród³em zasad postêpowania26. Kult stawia wiêc wymagania o charakterze moralnym i przyczynia
siê do praktykowania cnót i w³aœciwego sposobu ¿ycia27. Uczestnictwo w kulcie
poci¹ga za sob¹ powinnoœci. To, co jest treœci¹ spotkania z Bogiem powinno
wyraziæ siê nastêpnie w podejmowanych decyzjach, wyborach, postawach i dzia³aniach28.
Praktyka cnót jest konsekwencj¹ udzia³u w kulcie. Kult powinien byæ tym,
co o¿ywia, rozwija i uœwiêca cnoty. Powinien byæ miejscem i sposobem wyznania wiary i jednoczeœnie tê wiarê budowaæ. Bêd¹c owocem mi³oœci, powinien byæ
jednoczeœnie jej szko³¹, wychowywaæ do niej. Udzia³ w ¿yciu kultycznym powinien wiêc byæ swoist¹ inspiracj¹ do praktyki cnót. Ta inspiracja jednak jest czymœ
wiêcej ni¿ tylko przypomnieniem czy rozumowym uzasadnieniem wymaganych
zachowañ. Kult jako miejsce spotkania z Bogiem jest tak¿e miejscem obdarowania cnotami. Dopiero taki kult, który jest Ÿród³em postaw moralnych, zas³uguje
na miano autentycznego. Natomiast kult, za którym nie id¹ postawy moralne
nale¿y uznaæ za bezwartoœciowy29. Wówczas staje siê on jedynie instrumentem,
œrodkiem do osi¹gniêcia w³asnych celów, a niekiedy nawet tylko rytua³em, elementem kultury, przyzwyczajeniem czy wrêcz magi¹.
Przed takim kultem przestrzegali prorocy. Przez Izajasza Bóg mówi: Co mi
po mnóstwie waszych ofiar […] Gdy przychodzicie, by stan¹æ przede Mn¹, kto
tego ¿¹da³ od was, ¿ebyœcie wydeptywali me dziedziñce? Przestañcie sk³adania
czczych ofiar! […] Gdy wyci¹gniecie swe rêce, odwrócê od was me oczy. Choæbyœcie nawet mno¿yli modlitwy, Ja nie wys³ucham (1,11-15). Zaœ wskazuj¹c na
warunki prawdziwego kultu zaleca: Obmyjcie siê, czyœci b¹dŸcie! Usuñcie z³o
25
Por. M. Biskup, Chrzeœcijañski sens œwiêtowania niedzieli, w: Œladami Boga i cz³owieka.
Ksiêga pami¹tkowa ku czci ks. prof. dr. hab. Jana Kowalskiego, J. Orzeszyna (red.), Kraków 2000,
s. 215.
26
Por. Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Pastores dabo vobis», n. 48.
27
Por. S. Consoli, Religione e morale, w: Nuovo Dizionario di Teologia Morale…, s. 1096;
T. Zadykowicz, Kult chrzeœcijañski…, s. 277.
28
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 88-89.
29
Por. J. Nagórny, Etyka przymierza Starego Testamentu…, s. 115; T. Zadykowicz, Kult chrzeœcijañski…, s. 278.
98
TADEUSZ ZADYKOWICZ
uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestañcie czyniæ z³o! Zaprawiajcie siê
w dobrym (1,16-17). Podobnie pytanie Micheasza: Z czym stanê przed Panem,
i pok³oniê siê Bogu wysokiemu? Czy stanê przed Nim z ofiar¹ ca³opaln¹, z cielêtami rocznymi? Czy Pan siê zadowoli tysi¹cami baranów, miriadami potoków
oliwy? Czy trzeba, bym wyda³ pierworodnego mego za swój wystêpek, owoc ³ona
mego za grzech mojej duszy? (6,6-7) spotyka siê z odpowiedzi¹: Powiedziano ci
cz³owiecze, co jest dobre. I czego ¿¹da Pan od ciebie, jeœli nie pe³nienia sprawiedliwoœci, umi³owania ¿yczliwoœci i pokornego obcowania z Bogiem twoim?
(6,8). Tak¿e objawiony Amosowi stosunek Boga do kultu pozbawionego zwi¹zku z moralnoœci¹: Nienawidzê, brzydzê siê waszymi œwiêtami. Nie bêdê mia³
upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy sk³adacie Mi ca³opalenia i wasze ofiary, nie znoszê tego […] IdŸ precz ode Mnie ze zgie³kiem pieœni
twoich, i dŸwiêku twoich harf nie chcê s³yszeæ (5,21-23) zawiera wyraŸne wskazanie na postawy moralne, które powinny byæ jego owocem: Niech sprawiedliwoœæ wyst¹pi jak woda z brzegów i prawoœæ jak potok nie wysychaj¹cy wyleje
(5,24)30.
Tak¿e Chrystus protestuje bardzo wyraŸnie przeciwko rozdzieleniu kultu
i moralnoœci. Jest w tym podobny do proroków Starego Testamentu. Ukazuje ca³e
zafa³szowanie ¿ycia, w którym cz³owiek zdobywa siê jedynie na zewnêtrzn¹
czeœæ dla Boga, ale ca³e jego postêpowanie nie jest w ¿adnej mierze uwielbieniem Boga i uznaniem Go za jedynego Pana. Jezus krytykuje takie postêpowanie, które by³o nade wszystko udzia³em faryzeuszy, st¹d jest czêsto okreœlane
mianem faryzeizmu. Szczególnie ostro potêpia brak mi³oœci zast¹piony gorliwym
zachowywaniem przepisów kultycznych (por. Mt 12,1-14; Mk 2,23-28). Odwo³uje siê tak¿e do Ksiêgi Ozeasza (6,6) gdy mówi, ¿e mi³osierdzie znaczy wiêcej
ni¿ ofiara (por. Mt 9,13; 12,7).
Czeœæ dla Boga nigdy nie by³aby prawdziwa gdyby nie wi¹za³a siê z przyjêciem zobowi¹zañ, które On stawia. Przypomnia³ o tym Sobór, gdy w jednym ze
swoich dokumentów przestrzega³: niewiele dadz¹ ceremonie […] jeœli nie s¹
nastawione na wychowanie ludzi do dojrza³oœci chrzeœcijañskiej31. W podobnym
duchu wypowiada³ siê papie¿ Jan Pawe³ II przypisuj¹c ¿yciu moralnemu walor
«rozumnej s³u¿by Bo¿ej» (Rz 12, 1; por. Flp 3, 3), która wyp³ywa i bierze moc
z tego niewyczerpanego Ÿród³a œwiêtoœci i uwielbienia, jakim s¹ sakramenty,
zw³aszcza Eucharystia. Uczestnicz¹c bowiem w ofierze krzy¿a, chrzeœcijanin dostêpuje udzia³u w ofiarnej mi³oœci Chrystusa i zostaje uzdolniony oraz zobowi¹zany do okazywania tej¿e mi³oœci w ¿yciu poprzez wszystkie swoje postawy i czyny32. Podkreœlaj¹c ten zobowi¹zuj¹cy charakter kultu i przeciwstawiaj¹c siê tym
Por. J. Nagórny, Etyka Przymierza Starego Testamentu…, s. 114.
Sobór Watykañski II, Dekret o pos³udze i ¿yciu kap³anów «Presbyterorum ordinis», n. 6.
32
Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 107. Por. tak¿e: Benedykt XVI, Adhortacja
apostolska «Sacramentum caritatis», n. 82.
30
31
KULT RELIGIJNY JAKO RÓD£O POSTAW MORALNYCH
99
samym rozdzielaniu kultu i etyki tak¿e Benedykt XVI pisze: w samym «kulcie»,
w Komunii eucharystycznej zawiera siê bycie mi³owanym i jednoczeœnie mi³owanie innych. Eucharystia, która nie przek³ada siê na mi³oœæ konkretnie praktykowan¹ jest sama w sobie fragmentaryczna33. Ju¿ na podstawie tych kilku wypowiedzi Koœcio³a mo¿na wnioskowaæ, ¿e przyk³ada on du¿¹ wagê do zwi¹zku
pomiêdzy kultyczn¹ (zw³aszcza eucharystyczn¹) form¹ egzystencji cz³owieka
a jego przemian¹ moraln¹.
Wskazuj¹c na moralne wartoœci kultu, Benedykt XVI przestrzega jednak
przed interpretowaniem go wed³ug klucza moralistyki. Istota prawdziwego kultu
polega na przyjêciu daru Pana, oddaniu Mu siê, a w konsekwencji na odnalezieniu prawdziwej wolnoœci. Przemiana moralna, zawarta w kulcie nowotestamentalnym, jest – jak pisze Papie¿ – napiêciem i serdecznym pragnieniem odpowiedzi na mi³oœæ Pana ca³ym swoim jestestwem, przy œwiadomoœci w³asnej
kruchoœci34. Tak¹ postawê Benedykt XVI wyprowadza z ewangelicznego opowiadania o Zacheuszu (por. £k 19,1-10). Po ugoszczeniu Jezusa w swoim domu,
celnik odkrywa, i¿ jest ca³kowicie przemieniony: decyduje siê daæ po³owê swego mienia ubogim oraz zwróciæ poczwórnie tym, których okrad³. Impuls moralny, który rodzi siê z goszczenia Jezusa w naszym ¿yciu – pisze Papie¿ – wyp³ywa
z wdziêcznoœci za niezas³u¿one doœwiadczenie bliskoœci Pana35.
Takie elementy normatywne i wychowawcze powinien zawieraæ zarówno
kult liturgiczny, jak i podporz¹dkowane mu formy pozaliturgiczne. Wszystkie
one mog¹ s³u¿yæ eksponowaniu bardzo konkretnych postaw. W tym kontekœcie
nale¿y jednak zwracaæ szczególn¹ uwagê na te formy, które s¹ bardziej ni¿ inne
nara¿one na przerost elementu afektywnego36. Ich odnowa musi iœæ w kierunku
przywrócenia im wychowawczego charakteru. Prawdziwy kult nie wywo³uje jedynie chwilowych uniesieñ. Praktyki i nabo¿eñstwa powinny znaleŸæ swoje prze³o¿enie na konkretne wybory moralne i ¿yciowe decyzje, które przyjmuj¹ postaæ
utrwalonych postaw, a wiêc cnót.
***
Otwartoœæ cz³owieka na Boga czyni powszechnym zjawisko kultu religijnego. Nawet jeœli cz³owiek zakwestionuje istnienie Boga, to nie zaprzestaje aktów
czci, choæ kieruje je pod innym adresem. Taki pseudokult jest jakimœ potwier33
Benedykt XVI, Encyklika «Deus caritas est», n. 14. Por. ten¿e, Adhortacja apostolska «Sacramentum caritatis», n. 82.
34
Por. ten¿e, Adhortacja apostolska «Sacramentum caritatis», n. 82.
35
Por. tam¿e.
36
Do takich form nale¿y z pewnoœci¹ kult maryjny oraz niektóre formy tzw. pobo¿noœci ludowej. Por. T. Zadykowicz, Maryjnoœæ moralnoœci chrzeœcijañskiej, Lublin 2009, s. 147; Cz. Krakowiak, Liturgia i pobo¿noœæ ludowa w œwietle Dyrektorium o pobo¿noœci ludowej i liturgii, „Roczniki Teologiczne” 52(2005) z. 8, s. 47-71.
100
TADEUSZ ZADYKOWICZ
dzeniem, ¿e Ÿród³a czci dla Boga tkwi¹ w samej naturze cz³owieka. Nie znaczy
to jednak, ¿e wynaturzenia kultu s¹ zwi¹zane jedynie ze z³ym jego ukierunkowaniem. Tak¿e prawdziwy kult religijny prze¿ywa dziœ swój kryzys. Istota tego kryzysu wi¹¿e siê nie tylko z zaniedbywaniem obowi¹zku, który wynika tak¿e
z nakazu Bo¿ego. Równie groŸnym jest rozdzielanie kultu i moralnoœci. Wobec
tych zagro¿eñ nale¿y podkreœliæ, ¿e kult religijny nie mo¿e byæ postrzegany jedynie w kategoriach obowi¹zku, ani te¿ wy³¹cznie jako Ÿród³o ³aski, pomocy
Boga w zachowywaniu jego zobowi¹zañ. Oba te aspekty musz¹ byæ dope³nione
elementem powinnoœciowym, który ka¿e widzieæ w nim tak¿e Ÿród³o zobowi¹zañ do ¿ycia wed³ug cnót. Ten œcis³y zwi¹zek kultu i postaw moralnych pokazuje b³¹d opinii, które próbuj¹ oddzieliæ ¿ycie religijne od ¿ycia moralnego.
SUMMARY
Obligation of religious cult is embedded in the very nature of man and in the positive law of
God and the law of the Church (alternatively in positive proof). This duty is nowadays undergoing
a crisis. The essence of the crisis lies not only in neglecting participation in the cult, but also
separating it from one’s moral existence. Sometimes cult and morality are treated as two separate
realities, completely independent from each other. Yet, cult has to be somehow prepared by the
practice of virtues. They are the source of the real cult. Furthermore, participation in cultic activities
should implicate certain choices and contribute to cementing positive attitudes, since it is an
encounter with God who bestows on man grace needed for taking morally right actions. It is also
a place where one is reminded to have proper attitudes which result from faith. Only such a cult,
connected strictly with the moral domain, is true and valuable. Otherwise it becomes a valueless
ritual.
Key words
cult, virtue, moral attitude
S³owa kluczowe
kult, cnota, postawa moralna
KULT RELIGIJNY JAKO RÓD£O POSTAW MORALNYCH
101
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
MACIEJ OLCZYK
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia³ Teologiczny
Cnoty teologalne a miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka
Theological Virtues and the Measure of Man’s Moral Possibilities
1. UŒCIŒLENIE PROBLEMATYKI
Jedn¹ z podstawowych kwestii, jakie pojawiaj¹ siê w kontekœcie rozwa¿añ
na temat etyki chrzeœcijañskiej jest pytanie o miarê moralnych mo¿liwoœci cz³owieka. Kontestacja zasad i norm etycznych bardzo czêsto wi¹¿e siê z przekonaniem, i¿ s¹ one zbyt wymagaj¹ce, nieadekwatne do poziomu ludzkiej kondycji
moralnej. Jest to poniek¹d spostrze¿enie czêœciowo s³uszne, bo idea³ etyczny
prawie zawsze przewy¿sza poziom jego realizacji w praktyce ¿ycia. Nie oznacza
to jednak, ¿e idea³ ten mia³by z tego powodu zostaæ uznany za nieadekwatny czy
wrêcz szkodliwy dla cz³owieka.
Doœwiadczenie ¿yciowe poucza nas, ¿e przecie¿ zawsze mo¿na coœ wykonywaæ gorzej lub lepiej, osi¹gaæ lepsze lub gorsze wyniki w sporcie, posi¹œæ
w mniejszym lub wiêkszym stopniu sztukê gry na instrumencie muzycznym. Zawsze jednak podejmowanemu wysi³kowi przyœwieca d¹¿enie do jakiegoœ idea³u,
wzoru czy przyk³adu, który zazwyczaj tylko po czêœci zostaje zrealizowany.
Z drugiej strony, prócz „zewnêtrznego” idea³u wa¿ny jest osobisty „wewnêtrzny” talent, pewne potencjalne wyposa¿enie, które cz³owiek mo¿e rozwin¹æ, zdolnoœæ stanowi¹ca miarê jego mo¿liwoœci. Rozwój ludzkich umiejêtnoœci dokonuje
siê zawsze na bazie subiektywnych mo¿liwoœci, dynamizowanych obiektywnym
idea³em. Sam idea³, pozbawiony wewnêtrznego wyposa¿enia, ³atwo zamienia siê
bolesn¹ tyraniê oczekiwañ bez mo¿liwoœci ich spe³nienia, zaœ potencjalnoœci bez
idea³u s¹ nara¿one na pokusê minimalizmu, przeciêtnoœci, krótko mówi¹c – zagra¿a im zmarnowanie.
¯ycie moralne to te¿ pewien rodzaj „sztuki” opartej na powy¿szej zasadzie
interakcji pomiêdzy idea³em a mo¿liwoœciami. To sztuka piêknego, dobrego ¿y-
102
MACIEJ OLCZYK
cia, sztuka, któr¹ „tworzy” osoba ludzka w oparciu o to, kim jest, co wie o sobie
i co potrafi z t¹ wiedz¹ uczyniæ1. Pojawiaj¹ce siê dziœ czêsto zw¹tpienie w mo¿liwoœæ zrealizowania ewangelicznego idea³u moralnego ma swój pocz¹tek
w dominacji pesymistycznej antropologii, czyli w takim widzeniu cz³owieka,
które skupia siê na jego s³aboœciach, szukaj¹c motywów dla ich usprawiedliwienia, a marginalizuje zupe³nie mo¿liwoœæ przekraczania tych niedomagañ w perspektywie rozwoju osoby i jej doskonalenia. Jest to poniek¹d skutek oderwania
moralnoœci od wiary w Boga, a tak¿e rezultat postêpuj¹cej sekularyzacji czy
wrêcz ateizacji ¿ycia moralnego w spo³eczeñstwach niegdyœ chrzeœcijañskich.
Ów brak optymistycznej antropologii le¿y niew¹tpliwie u podstaw ³atwego zgadzania siê na takie rozwi¹zania w dziedzinie moralnej, które nie wymagaj¹ wiêkszego wysi³ku, relatywizuj¹ prawdê i dobro, absolutyzuj¹ wolnoœæ jednostki
przyznaj¹c jej prawa czêsto godz¹ce w dobro innych osób. S¹ to symptomy powa¿nego kryzysu kulturowego, który przejawia siê nie tylko w negacji obiektywnego porz¹dku moralnego, lecz przede wszystkim w powolnym obni¿aniu poziomu moralnych mo¿liwoœci cz³owieka, którego redukuje siê do istoty niezdolnej
panowaæ nad sob¹, skazanej na to, by podlegaæ dyktatowi uwarunkowañ somatycznych lub spo³ecznych2.
1
Dzie³em sztuki jest w tym wypadku sam jej twórca, zgodnie ze spostrze¿eniem Grzegorza
z Nyssy przypominaj¹cym o tym, ¿e w pewien sposób to my sami jesteœmy w³asnymi rodzicami,
samodzielnie stwarzamy samych siebie i poprzez nasze wybory nadajemy sobie taki kszta³t, jakiego
pragniemy. Prawda ta zak³ada istnienie pewnego potencja³u mocy i umiejêtnoœci rozwojowych osoby, które cz³owiek w mniejszym lub wiêkszym stopniu wykorzystuje w owym procesie stwarzania
samego siebie. Niezbêdnym jest te¿ zaistnienie jakiegoœ wzorca lub idea³u, w œwietle którego mo¿na oceniæ, w jakim kierunku przebiega wspomniany proces. (Grzegorz z Nyssy, De vita Moysis,
II, 2-3:PG 44, 327-328. Cyt. za: VS 71).
2
Doskona³¹ ilustracj¹ takiego pesymistycznego i redukcyjnego podejœcia do mo¿liwoœci moralnych cz³owieka jest na przyk³ad promocja antykoncepcji. Pomijaj¹c czynnik ekonomiczny,
proponowanie dzieciom, m³odzie¿y i doros³ym œrodków antykoncepcyjnych wi¹¿e siê w du¿ej
mierze z przekreœleniem pracy wychowawczej, maj¹cej na celu kszta³towanie umiejêtnoœci opanowania po¿¹dania seksualnego. Ideologia antykoncepcyjna nie chce uwzglêdniæ faktu, ¿e dziecko
mo¿na wychowaæ (a m³odzie¿ i doroœli sami mog¹ siê wychowywaæ) do odpowiedzialnego prze¿ywania swej seksualnoœci, co wi¹¿e siê z poznawaniem wartoœci, formowaniem silnej woli i kontrol¹ uczuæ. W konsekwencji, odrzucaj¹c mo¿liwoœæ kszta³towania osoby, by umia³a kierowaæ œwiadomie i prawdziwie w sposób wolny swoimi zachowaniami seksualnymi, proponuje siê jej
mechaniczne, chemiczne lub hormonalne œrodki, które dyspensuj¹ od wysi³ku wychowawczego,
a w rezultacie przyczyniaj¹ siê do spustoszenia duchowych umiejêtnoœci panowania nad odruchami i prymitywn¹ uczuciowoœci¹, os³abiaj¹ woln¹ wolê oraz uczuciowoœæ wy¿sz¹, a w jej miejsce
pozwalaj¹ wedrzeæ siê reagowaniu infantylnemu i animalnemu. Promocja antykoncepcji to nic innego jak przejaw niewiary w cz³owieka, niewiary w to, ¿e mo¿e on odpowiedzialnie kierowaæ swoimi zachowaniami seksualnymi. Oczywiœcie, w klimacie ³atwego dostêpu do antykoncepcji i licznych bodŸców seksualnych (kultura pornoidalna), bez troski o rozwój wewnêtrznych w³adz rozumu
i silnej woli, cz³owiekowi bêdzie coraz trudniej zapanowaæ nad sfer¹ odruchów. Tu doskonale
sprawdza siê zasada b³êdnego ko³a: „Las gasi siê benzyn¹, bo stra¿acy i naftowcy chc¹ mieæ pracê
oraz œrodki do ¿ycia”.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
103
W ten sposób zagro¿ona zostaje najbardziej podstawowa prawda potwierdzaj¹ca wielkoœæ i godnoœæ osoby ludzkiej, mianowicie, pielêgnowane od czasów
antycznych w naszej kulturze przekonanie o wyj¹tkowoœci cz³owieka jako istoty
myœl¹cej (gotowej rozpoznaæ obiektywne dobro i zgodnie z nim kszta³towaæ ¿ycie), nosz¹cej w sobie Bo¿e podobieñstwo wyra¿aj¹ce siê zdolnoœci¹ panowania
nad sob¹ i swoim dzia³aniem. Miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka jest zwi¹zana przede wszystkim z bogactwem jego ducha, harmonijnym rozwojem w³adz
rozumu, woli i systemu emocjonalno-uczuciowego3. Dezintegracja w³aœciwej relacji pomiêdzy tymi trzema faktorami skutkuje rozbiciem wewn¹trz samego cz³owieka i os³abia jego zdolnoœæ wartoœciowania, wybierania, czynienia dobra
i unikania z³a.
W encyklice Veritatis splendor Jan Pawe³ II bezpoœrednio i z wielkim zaanga¿owaniem odniós³ siê do tego obserwowanego dziœ zw³aszcza w kulturze euroatlantyckiej procesu zani¿ania miary moralnych mo¿liwoœci cz³owieka4. Papie¿
by³ œwiadomy trudnoœci, jakie niekiedy stawia przed cz³owiekiem wiernoœæ prawdzie moralnej. Wzywa ona czêsto do walki wewnêtrznej, poœwiêcenia, a nawet
i do heroicznego ofiarowania ¿ycia. Wci¹¿ te¿ cz³owiek jest kuszony do tego, by
zrezygnowa³ ze zmagania, podda³ siê i wybra³ rozwi¹zania, które nie pochodz¹
od Boga. Wydaje siê, ¿e si³a tej pokusy jest dziœ bardzo wielka. Na jej us³ugach
znalaz³y siê liczne oœrodki kszta³tuj¹ce sposoby myœlenia i wartoœciowania ca³ych rzesz ludzkich. Treœci obecne w prasie, mediach elektronicznych, literaturze, sztuce, muzyce bardzo czêsto zamiast pomagaæ cz³owiekowi wydobywaæ siê
z jego s³aboœci, utwierdzaj¹ w nim dramat niemocy i oswajaj¹ ze z³em, a nawet
w pewnym sensie nim „zara¿aj¹”. W ten sposób przyczyniaj¹ siê do rozpowszechniania wspomnianej pesymistycznej antropologii, nacechowanej nieufnoœci¹ do tradycyjnych autorytetów i ostatecznie niewiar¹ – ju¿ nie tylko w Boga –
ale i w samego cz³owieka. Taki sposób myœlenia, ³udz¹c pozorn¹ wolnoœci¹,
wpycha osobê ludzk¹ w szereg egzystencjalnych pu³apek i zniewoleñ, prowadz¹cych w konsekwencji do niewiary w siebie, niskiej samooceny i ³atwego zniechêcania siê wobec wyzwañ i wysi³ków.
Diagnozuj¹c tê sytuacjê, Jan Pawe³ II postawi³ we wspomnianej encyklice
fundamentalne pytanie: jaka jest miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka? Innymi s³owy, jaki cz³owiek wyznacza tê miarê: cz³owiek opanowany przez po¿¹danie czy cz³owiek odkupiony przez Chrystusa?5 Jest to w gruncie rzeczy pytanie
o dwa ró¿ne modele mo¿liwoœci moralnych cz³owieka. OdpowiedŸ na nie ma
fundamentalne znaczenie nie tylko dla poziomu ¿ycia moralnego chrzeœcijan, ale
wrêcz dla ogólnoludzkiej kondycji moralnej i jakoœci kultury. Jeœli bowiem zgo3
4
5
Por. K. Wojty³a, Osoba i czyn, Lublin 2000, s. 284-295.
Por. Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, n. 47-53.
Por. tam¿e, 103.
104
MACIEJ OLCZYK
dzimy siê, by t¹ miar¹ sta³y siê mo¿liwoœci moralne cz³owieka uwik³anego
w swoje s³aboœci, w¹tpi¹cego w si³ê ducha, pozbawionego motywacji do przekraczania siebie (umownie model ten opisuje papieskie wyra¿enie „cz³owiek opanowany przez po¿¹danie”, nawi¹zuj¹ce do obrazu cz³owieka rozdartego, o którym mówi œw. Pawe³ w Liœcie do Rzymian (7,14-25), musimy zgodziæ siê na
swoisty minimalizm etyczny i karykaturalizacjê ludzkiego oblicza moralnego.
Jest to praktycznie przekreœlenie etycznego postêpu ca³ych ludzkich pokoleñ,
których poziom moralny ewoluowa³ w³aœnie dziêki temu, ¿e inspirowa³y siê
wznios³ymi idea³ami i mobilizowa³y potencjalnoœci osoby w kierunku rozwoju,
a nie degradacji. Mo¿emy przypuszczaæ (a po czêœci ju¿ to nawet obserwowaæ),
¿e wybór pierwszego „modelu” ludzkich mo¿liwoœci moralnych zaci¹¿y bezpoœrednio na praktyce codziennego ¿ycia os³abieniem wiêzi miêdzyludzkich, obni¿eniem poziomu wzajemnego zrozumienia, wra¿liwoœci, troski, trudniej bêdzie
o autentyczne przyjaŸnie i prawdziw¹ mi³oœæ. Wszystkie te bowiem postawy zwi¹zane s¹ z wy¿szym poziomem rozwoju ludzkiej osobowoœci, który osi¹ga siê dziêki szlachetnym idea³om i mobilizacji osoby w kierunku wzrostu duchowego, polegaj¹cego na integracji i harmonizacji duchowych w³adz rozumu, woli i systemu
emotywnego. Dlatego ka¿dy autentyczny humanizm, podobnie jak przes³anie
chrzeœcijañskiej wiary, w trosce o moralne oblicze cz³owieka proponowaæ mu bêdzie model drugi, czyli tê miarê ludzkich mo¿liwoœci, jak¹ cieszy siê cz³owiek
odkupiony przez Chrystusa. Jest to miara dobra moralnego ustanowiona nie przez
ludzi, lecz przez samego Boga, który najlepiej zna cz³owieka i proponuje mu drogê autentycznego rozwoju, uzdrawiaj¹c najpierw wnêtrze osoby poprzez integracjê i harmonizacjê w³adz duchowych. Co wiêcej, ta miara dobra, jak¹ Bóg wprowadza w dzieje cz³owieka poprzez tajemnicê odkupienia, jest tej wielkoœci, ¿e
w ca³ej pe³ni odpowiada ona prawdzie bytu ludzkiego6. Zatem, moralnoœæ chrzeœcijañska jest z pewnoœci¹ propozycj¹ na miarê cz³owieka, koresponduj¹c¹ z jego
godnoœci¹ i poszukiwaniami. Jest perspektyw¹ optymistyczn¹ i maksymalistyczn¹,
pozwalaj¹c¹ osobie cieszyæ siê zrealizowaniem jej najg³êbszych wewnêtrznych
aspiracji do tego, by byæ kochanym i kochaæ, by doœwiadczaæ zrozumienia i rozumieæ, cieszyæ siê wra¿liwoœci¹ innych i byæ wra¿liwym, by budowaæ bratersk¹
wspólnotê, szczêœcie rodzinne i autentyczny ³ad spo³eczny.
W tym kontekœcie warto rozwa¿yæ, jak Bóg wprowadza w dzieje cz³owieka
tê „now¹ miarê dobra” i obdarza „go now¹ miar¹ mo¿liwoœci moralnych?”
Badaj¹c ten problem w perspektywie teologicznomoralnej, wydaje siê po¿ytecznym powróciæ do zagadnienia tzw. cnót wlanych (wiara, nadzieja, mi³oœæ).
One bowiem, jako operatywne dynamizmy nowego ¿ycia w Chrystusie, pozostaj¹ w œcis³ym zwi¹zku z mo¿liwoœciami moralnymi cz³owieka odkupionego.
W niniejszym artykule postaramy siê wykazaæ ten organiczny zwi¹zek, który po6
Jan Pawe³ II, Pamiêæ i to¿samoœæ, Kraków 2005, s. 32.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
105
zwala uchwyciæ praktyczne znaczenie cnót teologalnych dla moralnego ¿ycia
chrzeœcijan. Aby czytelniej wyartyku³owaæ wagê poruszonego zagadnienia najpierw zatrzymamy siê przy kondycji cz³owieka pozbawionego daru „¿ycia
w Chrystusie” (2), by nastêpnie zaprezentowaæ ów istotny zwi¹zek pomiêdzy dynamizmem cnót wlanych a miar¹ moralnych mo¿liwoœci cz³owieka (3).
2. KONDYCJA HOMO DIVISUS I JEJ UTRWALANIE
WE WSPÓ£CZESNEJ KULTURZE
Sukcesy na polu techniki i wielu nauk szczegó³owych doprowadzi³y nowoczesne spo³eczeñstwa do wysokiego poziomu rozwoju sfery materialnej. Pod
wieloma wzglêdami ludziom ¿yje siê ³atwiej i wygodniej. Jednoczeœnie to samo
spo³eczeñstwo doœwiadcza licznych dylematów natury moralnej. Sekularyzacja
i ateizm, bêd¹ce najczêœciej skutkami praktycznego materializmu, sprawiaj¹, ¿e
wspomniane dylematy próbuje siê rozwi¹zywaæ jedynie w perspektywie horyzontalnej, bez odniesienia do Boga oraz Jego Mi³oœci i M¹droœci. Ta droga okazuje
siê jednak bardzo ryzykowna. Brak autorytetu, którego ranga by³aby wy¿sza od
ludzkich rozstrzygniêæ, powoduje, ¿e wszystkie (nawet sprzeczne ze sob¹) opinie musz¹ uzyskaæ prawo obecnoœci w przestrzeni publicznej, a swoj¹ s³usznoœæ
uzyskuj¹ na mocy faktu, ¿e reprezentuje je wiêkszoœæ lub s¹ g³oœniej wypowiadane. W sporach moralnych coraz silniejsz¹ pozycjê uzyskuje subiektywizm opinii, skutecznie wypieraj¹c pewnoœæ obiektywnej prawdy o dobru.
Wnikliwy obserwator zauwa¿y, ¿e agresywny subiektywizm etyczny przypomina bardzo mocno zasadê „argumentu si³y”, która na pewnym etapie rozwoju ludzkoœci zosta³a zast¹piona „si³¹ argumentu” racjonalnego. Plus ratio quam
vis – takim mottem szczyci³y siê niegdyœ uniwersytety. Dziœ przy wy¿szych
uczelniach powstaj¹ niekiedy agendy ró¿nych ideologii, niewiele maj¹cych
wspólnego z rozumem, a raczej d¹¿¹cych do zakrzyczenia zdrowego rozs¹dku
si³¹ ulicznej „parady”, „manify” i medialnej indoktrynacji. Niestety, za kryzysem
wiary w nied³ugim czasie postêpuje kryzys racjonalnoœci7. W miejsce racjonalnej argumentacji wdziera siê przemoc subiektywnej (czêsto ukonstytuowanej pod
wp³ywem silnych emocji) opinii. Czy tym samym grozi nam powrót do poziomu
cywilizacji przedracjonalnej? Wydaje siê, ¿e co najmniej w przestrzeni moralnej
ryzyko takie jest bardzo realne. Dystansuj¹c siê w tym momencie od pytañ
Smutny ten wniosek nie mo¿e jednak zaskakiwaæ, gdy ma siê na uwadze s³owa Jana Paw³a
II ze wstêpu do encykliki Fides et ratio: „Wiara i rozum s¹ jak dwa skrzyd³a, na których duch ludzki
unosi siê ku kontemplacji prawdy”. Eliminacja jednego skrzyd³a odbiera w³aœciw¹ dynamikê drugiemu i niweczy praktycznie mo¿liwoœæ wznoszenia siê ku poznawaniu obiektywnej prawdy.
W tej sytuacji najpewniejsz¹ zdobycz¹ staj¹ siê doraŸne korzyœci, których maksymalizacjê zapewni kreowanie i utrwalanie subiektywnej i relatywnej hierarchii prawd i dóbr.
7
106
MACIEJ OLCZYK
o przysz³oœæ, spróbujmy zastanowiæ siê nad tym jak wy¿ej zarysowana sytuacja
kulturowa wp³ywa na moraln¹ kondycjê cz³owieka. Jak postrzega on siebie
i miarê swoich moralnych mo¿liwoœci?
Kierunek naszym poszukiwaniom mo¿e podpowiedzieæ refleksja Soboru
Watykañskiego II, który w Konstytucji Duszpasterskiej o Koœciele w œwiecie
wspó³czesnym zwraca uwagê na ambiwalencjê postêpu i rozwoju wspó³czesnego
œwiata. D¹¿enie do dobrobytu kontrastuje z wielk¹ nêdz¹, troska o pokój z toczonymi wojnami, wyczulenie na wolnoœæ z nowymi subtelnymi zniewoleniami,
dostrzec te¿ mo¿na zagubienie sensu s³ów, a z poszukiwaniem doskonalszego
porz¹dku doczesnego, nie idzie niestety w parze postêp duchowy8. Taka „dwoista” sytuacja nie jest jedynie wynikiem zewnêtrznych uwarunkowañ. Ojcowie
soborowi zwracaj¹ uwagê na powa¿niejsz¹ jej przyczynê: Zak³ócenia równowagi, na które cierpi dzisiejszy œwiat, w istocie wi¹¿¹ siê z bardziej podstawowym
zachowaniem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim. W samym bowiem
cz³owieku wiele elementów zwalcza siê nawzajem. Bêd¹c bowiem stworzeniem,
doœwiadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeñ, z drugiej strony czuje siê
nieograniczony w swoich pragnieniach i powo³any do wy¿szego ¿ycia. Przyci¹gany wielu ponêtami, musi wci¹¿ wybieraæ miêdzy nimi i wyrzekaæ siê niektórych. Co wiêcej, bêd¹c s³abym i grzesznym, nierzadko czyni to, czego nie chce,
nie zaœ to, co chcia³by czyniæ (Rz 7,14n). St¹d cierpi rozdarcie w samym sobie,
z czego z kolei tyle i tak wielkich rozdŸwiêków rodzi siê w spo³eczeñstwie9.
Wspomniane tu wewnêtrzne rozdarcie cz³owieka zosta³o poddane analizie
przez œw. Paw³a w Liœcie do Rzymian, który odczytuje je w kontekœcie chrzeœcijañskiej wiary. Pytaj¹c o miarê moralnych mo¿liwoœci cz³owieka warto uwzglêdniæ to ogólnoludzkie doœwiadczenie przywo³ane przez Aposto³a Narodów. Zwraca on uwagê na swoisty stan rozdarcia wewnêtrznego (homo divisus) jaki
dostrzega w sobie samym (por. Rz 7,14-25). Wyra¿aj¹ go pe³ne dramatyzmu s³owa: Bo ³atwo przychodzi mi chcieæ tego, co dobre, ale wykonaæ – nie. Nie czyniê
bowiem dobra, którego chcê, ale czyniê w³aœnie z³o, którego nie chcê (Rz 7,20).
Nie jest to doœwiadczenie jednostkowe, lecz pewien stan ogólnoludzki, mo¿liwy
do stwierdzenia przez ka¿dego cz³owieka, zauwa¿any wyraŸnie ju¿ przez filozofów i poetów staro¿ytnych. Obecny w nauczaniu œw. Paw³a motyw cz³owieka
rozdartego wziêty pierwotnie z „Medei” Eurypidesa […] ma swoje œcis³e paralele u Owidiusza, „Metamorfozy” 7,20-21 i (u nieco póŸniejszego od Paw³a) Epiteta („Colloquia” 2,17-19), i odnosi siê do ludzkiego zniewolenia wobec przyzwyczajeñ i namiêtnoœci oraz do ich braku w prawdziwej wolnoœci10. Jak
Por. KDK 6.
KDK 10.
10
Papieska Komisja Biblijna, Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego, Kielce 2009, s. 109.
8
9
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
107
zauwa¿a J. A. Fitzmyer Pawe³ dostrzega Ÿród³o [owego zniewolenia] w konflikcie rozgrywaj¹cym siê w najg³êbszych pok³adach cz³owieka: rozdarciu miêdzy
zdominowanym przez umys³ pragnieniem a faktycznym postêpowaniem. Moralne
d¹¿enia i postêpowanie nie s¹ spójne. „Nomos”, w którym ma upodobanie rozumne «ja», stanowi przeciwieñstwo innego „nomos”, które ostatecznie bierze
ludzkie «ja» w niewolê (6.13.19). Tym „nomos” nie jest nic innego, jak tylko
mieszkaj¹cy w cz³owieku grzech11. Ta sytuacja jest Ÿród³em wielkiego nieszczêœcia cz³owieka, który wo³a rozpaczliwie o wyzwolenie z tej kondycji, bo przeszkadza mu ona realizowaæ to wszystko, co móg³by osi¹gn¹æ. Przeczuwa w g³êbi serca, ¿e gdyby nie to rozdarcie, móg³by pod¹¿aæ za dobrem, bo ludzkie «ja»
z natury jest szlachetne i pragn¹ce dobra12. Krzyk rozpaczy nie pozostaje bez
odpowiedzi. Cz³owiek zostaje wyzwolony ze stanu rozdarcia przez Boga dziêki
Jezusowi Chrystusowi. Zostaje zbawiony, bo ze z³a nie mo¿na siê samemu wyzwoliæ13.
Spróbujmy odczytaæ wspomniany dramat wewnêtrznego rozdarcia cz³owieka w konkrecie dynamiki ludzkiego dzia³ania. Zgodnie z chrzeœcijañsk¹ tradycj¹
moraln¹, czyn ludzki to œwiadomy akt woli, poprzez który osoba wybiera rozumnie poznane dobro14. Instancje rozumu i woli s¹ w tym procesie kluczowe15, choæ
nie mo¿na pomin¹æ w nim równie¿ i roli sfery emocjonalno-uczuciowej16. Zarówno refleksja teologiczna, jak i Magisterium Koœcio³a zwracaj¹ uwagê na to,
i¿ aby w³adze rozumu, woli i uczuæ w³aœciwie dysponowa³y cz³owieka do czynienia dobra, musz¹ pozostawaæ wzglêdem siebie w nastêpuj¹cej relacji: cz³owieka ku dobru mo¿e kierowaæ nie tylko wola poruszona rozumnie poznanym dobrem, lecz równie¿ d¹¿enie emotywne17, z tym jednak zastrze¿eniem, by „rozum
kierowa³ uczuciami”18. Idea³em moralnym jest zintegrowana harmonia trzech
w³adz w taki sposób, ¿e intelektualnie poznane dobro, budz¹ce równie¿ pozytywne stany emocjonalno-uczuciowe, mobilizuje wolê, by cz³owiek chcia³ i wybra³
to konkretne dobro. Co dzieje siê jednak, gdy taka harmonia nie nastêpuje, a sta11
J.A. Fitzmyer, List do Rzymian. Komentarz, w: Katolicki Komentarz Biblijny, R.E. Brown,
J.A. Fitzmyer, R.E. Murphy (red.), Warszawa 2001, s. 1293.
12
Por. K. Romaniuk, List do Rzymian. Wstêp. Przek³ad z orygina³u. Komentarz, Poznañ-Warszawa 1978, s. 161.
13
Por. H. Langkammer, List do Rzymian. T³umaczenie, wstêp, komentarz, Lublin 1999, s. 98.
14
Por. Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, n. 71-73.
15
Por. T. Œlipko, Zarys etyki ogólnej, Kraków 2002, s. 63; A. Szostek, Pogadanki z etyki,
Czêstochowa 1998, s. 53.
16
Por. KKK 1767-1770. Katechizm przyznaje tym trzem w³adzom wewnêtrznym (rozum,
wola, uczucia) kluczow¹ rolê w dzia³aniu moralnym. Na szczególne podkreœlenie zas³uguje dowartoœciowanie roli uczuæ, które niekiedy by³y za ma³o dostrzegane w dynamice ludzkiego dzia³ania,
postrzeganego jako efekt wspó³dzia³ania jedynie rozumu i woli. Por. tak¿e: K. Wojty³a, Osoba…,
s. 261-300.
17
Por. KKK 1770.
18
KKK 1767.
108
MACIEJ OLCZYK
ny emocjonalno-uczuciowe s¹ sprzeczne z orzekaniem rozumu? Wówczas chcenie mo¿e byæ wywo³ane nie tyle rozumn¹ decyzj¹, co impulsem emocji lub pod
wp³ywem dyktatu uczuæ.
W perspektywie personalistyczno-etycznej mo¿na ten stan opisaæ jako pewien brak spójnoœci i harmonii poszczególnych wewnêtrznych w³adz osobowych: intelektu, woli i emotywnoœci. Ta dysharmonia bardzo mocno przypomina
doœwiadczenie opisywane przez Œw. Paw³a19. WyraŸnie zaznacza siê ono w przestrzeni decyzji moralnej: chocia¿ wiemy, co jest dobre i s³uszne, lecz czêsto pod¹¿amy za czymœ przeciwnym. Wola (wewnêtrzna w³adza chcenia) nie pod¹¿a
za tym, co intelekt pozna³ jako dobre. Czêsto bowiem doznania emocjonalne,
powstaj¹ce na bazie somatycznie odbieranych bodŸców lub budz¹ce siê w wyobraŸni, konkuruj¹ z intelektualn¹ œwiadomoœci¹ dobra i ostatecznie osoba czyni
coœ nie tyle pod wp³ywem rozs¹dnego os¹du rozumu, ile z powodu przyjemnego
lub nieprzyjemnego doznania emotywnego (najczêœciej o pod³o¿u zmys³owym).
Nale¿y tu jednak dodaæ, i¿ wspomniana dysharmonia w³adz wewnêtrznych
nie jest jedynie jakimœ niedomaganiem psychicznym, niedoskona³oœci¹ kondycji
ludzkiej, któr¹ nale¿a³oby ³atwo usprawiedliwiæ, t³umacz¹c „bo taki ju¿ jest cz³owiek”. Tak¿e œw. Paw³owi nie chodzi³o o prost¹ analizê psychologiczn¹, lecz
o spojrzenie na „rozdwojonego cz³owieka” w perspektywie wiary nios¹cej nadziejê dla homo divisus. Wspomniane rozdarcie ma przyczyny znacznie g³êbsze:
jest skutkiem odwrócenia siê od Boga, gwaranta obiektywnoœci prawdy i dobra,
a brak harmonii miêdzy w³adzami duchowymi to tylko jego objaw. Dlatego jego
uleczenie mo¿e dokonaæ siê tylko przez wiarê otwieraj¹c¹ na dar Zbawienia.
Paw³ow¹ myœl nastêpuj¹co t³umaczy J. Gnilka: Subiektywnie cz³owiek pragnie
dobra. Nie jest to jednak dobro obiektywne. W konsekwencji cz³owiek, przy ca³ej
swej dobrej woli, staje koniec koñcem na fa³szywej pozycji. Pozostaje «w ciele»
(7,18), to znaczy […] jest uwik³any w relacje ze œwiatem. W tym swoim uwik³aniu za najwy¿sze wartoœci uwa¿a rzeczy, które nimi nie s¹. Musi siê z niego wyzwoliæ i odzyskaæ wolnoœæ mi³owania20. Wyzwolenie przynosi Chrystus, który
leczy z subiektywizmu i daje moc rozpoznania i uznania obiektywnego dobra
w Bogu i Jego woli.
Maj¹c na uwadze powy¿sze dopowiedzenie, uzyskujemy cenn¹ podpowiedŸ
pomocn¹ w zrozumieniu zwi¹zku jaki zachodzi pomiêdzy pokus¹ tak powszechnego dziœ subiektywizmu a dysharmoni¹ wewnêtrznych w³adz osobowych, skutkuj¹c¹ zagubieniem etycznym wspó³czesnego cz³owieka. Odwrócenie siê od
Boga, bêd¹cego gwarantem prawdy i dobra, pozostawia cz³owieka bezradnym
19
Oczywiœcie œw. Pawe³ nie by³ psychologiem, a jego refleksja analiz¹ psychosomatyczn¹,
jednak wydaje siê uzasadnionym poszukiwanie zbie¿noœci jego teologicznej intuicji z danymi antropologii chrzeœcijañskiej.
20
J. Gnilka, Teologia Nowego Testamentu, Kraków 2002, s. 80.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
109
wobec s³aboœci w³asnej woli, która nie jest na tyle silna, by pod¹¿yæ za prawdziwym dobrem. Nie tyle wynika to ze „z³ej” woli, lecz z braku pewnoœci, ¿e rzeczywiœcie to, co sk³ania wolê do chcenia, jest autentycznym dobrem. £atwoœæ
wyboru z³a wskazuje na istnienie jakiegoœ czynnika, który ma moc pokierowaæ
ludzkim chceniem wcale nie w kierunku dobra. Objawienie Bo¿e wyjaœnia, ¿e
tym czynnikiem jest grzech mieszkaj¹cy w sercu cz³owieka. Czy uda siê jednak
bli¿ej wyjaœniæ i sprecyzowaæ, jak przejawia siê obecnoœæ tego grzechu we wnêtrzu osoby?
W antropologicznym poszukiwaniu trzeba pamiêtaæ, i¿ obok aspektu ludzkiego, w grzechu dzia³aj¹ czynniki, które stawiaj¹ go poza cz³owiekiem, na pograniczu, tam gdzie ludzka œwiadomoœæ, wola i wra¿liwoœæ stykaj¹ siê z si³ami
ciemnoœci21. Sk³onnoœci do z³a w cz³owieku nie mo¿na zatem wyjaœniæ jedynie
w perspektywie czysto ludzkiej, potrzebne jest tu tak¿e uznanie wymiaru misterium iniquitatis. Œwiadomi tego, ograniczamy jednak nasz¹ refleksjê do badania
g³ównie podmiotu moralnoœci, pytaj¹c jak przejawia siê obecnoœæ grzechu
w strukturze i funkcjach wewnêtrznych w³adz osoby? Arystotelesowsko-tomistyczna analiza ludzkiego dzia³ania, któr¹ przyjmuje wiêkszoœæ moralistów katolickich,
wskazuje tu na brak harmonii w³adz wewnêtrznych w cz³owieku, objawiaj¹cy siê
konfliktem miêdzy intelektualnym poznaniem dobra a stanem emotywnym osoby. Oznacza to, ¿e silne emocje lub uczucia (nazywane te¿ namiêtnoœciami, pragnieniami, po¿¹dliwoœci¹) potrafi¹ os³abiæ os¹d rozumu i zaciemniæ widzenie
prawdziwego dobra.
Podejmuj¹c ten w¹tek, trzeba koniecznie wprowadziæ istotne uœciœlenia. Nie
mo¿na wykluczyæ, ¿e emocje, uczucia, namiêtnoœci maj¹ wp³yw na rodzenie siê
decyzji moralnej. Nie nale¿y jednak upatrywaæ w nich czynników z góry negatywnych czy niebezpiecznych (dezintegruj¹cych z natury)22. Przecie¿ i przesadJan Pawe³ II, Reconciliatio et paenitentia, n. 14.
Na ten temat cennych uwag dostarcza K. Wojty³a: „Fakt, ¿e cz³owiek wraz z pojawieniem
siê uczucia czy namiêtnoœci staje wobec potrzeby pewnej integracji jako wobec specyficznego zadania, nie oznacza bynajmniej, i¿ uczucie to czy namiêtnoœæ same z siebie stanowi¹ o dezintegracji. Pogl¹d taki zaznaczy³ siê w filozofii stoickiej, a w czasach nowo¿ytnych do pewnego stopnia
od¿y³ u Kanta. Na tle tych koncepcji, które w ró¿ny sposób sugeruj¹ odciêcie siê od uczuæ, aby
dzia³anie cz³owieka wynika³o wy³¹cznie z rozumu (u Kanta – koncepcja kategorycznego imperatywu), trzeba by przyj¹æ, ¿e ca³a potencjalnoœæ emotywna jest sama przez siê Ÿród³em dezintegracji
osoby w czynie. Jednak¿e szeroko pojête doœwiadczenie cz³owieka, ze szczególnym uwzglêdnieniem ludzkiej moralnoœci, nie pozwala na zaakceptowanie takiego pogl¹du, jak to wyrazi³o siê np.
w antropologii i etyce Arystotelesa w stosunku do stoików, u Schelera zaœ w stosunku do Kanta.
W pogl¹dzie, który ludzk¹ emotywnoœæ, a w szczególnoœci ludzk¹ emocjonalnoœæ ujmuje jako Ÿród³o dezintegracji, przejawia siê w swoisty sposób aprioryzm etyczny i antropologiczny. Aprioryzm
zaœ z istoty swojej nie liczy siê z doœwiadczeniem. Wskazanie na emotywnoœæ (emocjonalnoœæ)
cz³owieka wy³¹cznie jako na Ÿród³o dezintegracji osoby w czynie w pewien sposób przes¹dza
o cz³owieku jako o kimœ, kto nieodwracalnie jest skazany na dezintegracjê. Pod tym wzglêdem
mo¿na pogl¹d stoicki scharakteryzowaæ jako pesymistyczny. Pesymizm p³ynie tutaj – w szczegól21
22
110
MACIEJ OLCZYK
ny racjonalizm, zimny i wyrachowany, nie jest dobrym doradc¹ w podejmowaniu decyzji. Obecnoœæ stanów emocjonalno-uczuciowych wskazuje na koniecznoœæ zaanga¿owania siê osoby w ich integracjê, mobilizuje do harmonizowania
emotywnoœci z wiedz¹ o dobru i rozumnym poznaniem. Napiêcie istniej¹ce miêdzy emotywnoœci¹ a œwiadomoœci¹ i wol¹ mo¿e byæ – przy integracyjnym zaanga¿owaniu osoby – pozytywnie twórcze dla ludzkich czynów23. Problem zaczyna siê wtedy, gdy integracja takowa nie nastêpuje w cz³owieku, a poza nim
czynniki œrodowiskowe jeszcze bardziej j¹ utrudniaj¹, stwarzaj¹c pole do powstawania w osobie silnych napiêæ emocjonalnych z jednoczesnym relatywizowaniem roli rozumu i silnej woli. Zachodzi wówczas ryzyko tzw. emocjonalizacji
œwiadomoœci polegaj¹ce na zniekszta³conym postrzeganiu rzeczywistoœci (w tym
dobra i z³a) pod wp³ywem odczuæ. Istota problemu – jak t³umaczy K. Wojty³a –
le¿y w tym, ¿e emocje, fakty emotywne w swej ró¿nej postaci, w jakiej zachodz¹
(«dziej¹ siê») w cz³owieku jako podmiocie, nie tylko maj¹ swe odbicie w œwiadomoœci, ale te¿ wp³ywaj¹ w sobie jedynie w³aœciwy sposób na œwiadomoœciowe
odzwierciedlenie ró¿nych przedmiotów, poczynaj¹c od w³asnego «ja» oraz czynów24.
I tu docieramy do kluczowego momentu naszych rozwa¿añ na temat wp³ywu wspó³czesnej kultury na utrwalanie w cz³owieku kondycji homo divisus.
Otó¿, w dzisiejszej kulturze zauwa¿yæ mo¿na bardzo siln¹ tendencjê do swoiœcie
pojêtego „wyzwalania” emocji i uczuæ spod kierownictwa rozumu. £atwo mo¿emy zauwa¿yæ wzrost nastawienia na prze¿ycia, doznania, nadu¿ywanie przyjemnoœci z jednoczesnym zaniedbywaniem troski o rozwój intelektualny, krytyczne
myœlenie, rozumne przedstawienie racji25. Z jednej strony zw¹tpienie w obiektywnoœæ prawdy, a z drugiej du¿y materialny zysk, jaki mo¿na czerpaæ z emocjonalnego rozchwiania cz³owieka, powoduj¹ lansowanie pogl¹du, ¿e rozumnoœæ
i zdroworozs¹dkowe myœlenie (a w konsekwencji zasady moralne i prawa) to
wrogie cz³owiekowi instancje, krêpuj¹ce swobodê wyrazu i ekspresji. ¯ycie codzienne pokazuje jednak, ¿e pogarda rozumem i zdrowym rozs¹dkiem mo¿e
noœci u Kanta – ze swoistego idealizmu. (…) Na gruncie myœlenia realistycznego, któremu tutaj
staramy siê byæ wierni, przyjmujemy, i¿ ¿adne uczucie ani nawet namiêtnoœæ ludzka nie stanowi¹
same z siebie o dezintegracji osoby w czynie. Prawd¹ natomiast jest, ¿e stawiaj¹ one przed cz³owiekiem szczególne zadanie integracji” (K. Wojty³a, Osoba…, s. 285).
23
Por. tam¿e, s. 286.
24
Tam¿e, s. 101-102.
25
Trafnie opisujê tê sytuacjê W. Giertych: „Teraz uwa¿a siê, ¿e uczucia maj¹ wartoœæ najwy¿sz¹, ¿e s¹ sposobem na wyra¿anie siebie, na pozorny rozwój osobowoœci. Kult emocji wi¹¿e siê
z anty-intelektualizmem, który detronizuje intelekt. Niektóre kierunki psychologii promuj¹ kult
uczuæ: «zatraæ swój umys³, zejdŸ do poziomu zmys³ów!». (…) W kulcie emocji nie ma refleksji
nad sob¹, nie ma samopoznania, nie ma analizy w³asnych myœli, przekonañ, decyzji, czynów. Zwrot
ku sobie jest skoncentrowany na wra¿eniach, uczuciach doznaniach. Nie: «Myœlê wiêc jestem», ale:
«Czujê, ¿e czujê, wiêc jestem»” (W. Giertych, Jak ¿yæ ³ask¹? P³odnoœæ Bo¿a w czynach ludzkich,
Kraków 2006, s. 210-211).
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
111
przynieœæ tak w ¿yciu osobistym, jak i spo³ecznym powa¿ne konsekwencje. Wtedy znane nam dobrze powiedzenie „gdy rozum œpi, budz¹ siê demony” nabiera
nowych, bardzo konkretnych znaczeñ.
Je¿eli brakuje instancji transcendentnej gwarantuj¹cej obiektywnoœæ dobra,
a w dodatku emocje i uczucia czêsto maj¹ wiêkszy wp³yw na decyzje ni¿ programowo i systematycznie pozbawiany pewnoœci rozum, utrwala siê przeœwiadczenie, ¿e jedynym czynnikiem zdolnym do pokierowania ludzkim dzia³aniem jest
subiektywne „poczucie” (przeczucie lub odczucie – celowo u¿ywamy tu pojêæ
nawi¹zuj¹cych do emocjonalnoœci i zmys³owoœci, gdy¿ w subiektywizmie to one
zaczynaj¹ odgrywaæ kluczow¹ rolê).
Nale¿y zauwa¿yæ, ¿e warunkuj¹ce siê i utrwalaj¹ce nawzajem dwa czynniki:
„wewnêtrzne rozdarcie” i „subiektywizm” nie pomagaj¹ osobie ani w jasnym
i sprawnym rozeznawaniu dobra ani w chêtnym za nim pod¹¿aniu. Pogr¹¿aj¹ raczej coraz bardziej cz³owieka w chaosie w³asnych domniemañ, pragnieñ i po¿¹dañ. W takim œwiecie decyzj¹ moraln¹ szybciej rz¹dzi subiektywne uczucie, ni¿
œwiadomoœæ dobra. Zintegrowanie w³adz wewnêtrznych, po³¹czone z odnalezieniem obiektywnego porz¹dku dobra i z³a, zapewnia wy¿sz¹ miarê moralnych
mo¿liwoœci osoby, natomiast stopieñ dezintegracji w³adz, a zw³aszcza dominacja
reakcji emotywnych nad refleksyjnym wyborem dobra, prowadzi do os³abienia
woli i wiary w si³y moralne cz³owieka.
Brak harmonii w³adz duchowych niszczy go od wewn¹trz, zaœ subiektywizm
sprawia, i¿ to, co jeden uwa¿a za dobre dla siebie mo¿e byæ szkodliwe czy wrêcz
œmiercionoœne dla drugiego. Intuicyjnie coœ podpowiada jednak cz³owiekowi, by
nie zgadza³ siê z tym stanem rzeczy i podejmowa³ poszukiwania, a nawet walkê26, jak wyzwoliæ siê z bolesnego wewnêtrznego rozdarcia i zwi¹zanego z nim
subiektywizmu. W ka¿dej osobie uwik³anej w dramat rozdarcia odzywa siê równie¿ Paw³owe wo³anie: „Któ¿ mnie wyzwoli?”
Wkraczamy tu w samo sedno dynamiki ludzkiego postêpowania i pytamy,
co stanowi istotn¹ charakterystykê dzia³ania cz³owieka jako cz³owieka. Czy t¹
charakterystyk¹ jest dzia³anie oparte o animalny schemat „bodziec-reakcja”,
w którym najwa¿niejsz¹ rolê odgrywaj¹ zmys³y, wywo³ywane przy ich udziale
emocje i wyzwalaj¹ce siê odruchy? Czy mo¿e dzia³anie cz³owieka konstytuuj¹
jeszcze inne iœcie ludzkie faktory, bêd¹ce przywilejem istoty myœl¹cej, wartoœciuj¹cej i wolnej? OdpowiedŸ na te pytania zbli¿a nas do uchwycenia miary dobra
moralnego adekwatnego dla cz³owieka i uœwiadamia jego moralne mo¿liwoœci.
Antropologia chrzeœcijañska, bazuj¹ca na Bo¿ym Objawieniu i odwo³uj¹ca
siê do myœli filozoficznej o profilu personalistycznym uznaje, i¿ czynnikiem konNa tê walkê wskazuj¹ Ojcowie Soboru Watykañskiego II, analizuj¹cy sytuacjê cz³owieka
w œwiecie: cz³owiek wci¹¿ musi siê trudziæ, aby trwaæ w dobrym, i nie bêdzie mu dane bez wielkiej
pracy oraz pomocy ³aski Bo¿ej osi¹gn¹æ jednoœci w samym sobie (KDK 37).
26
112
MACIEJ OLCZYK
stytutywnym dla ludzkiego dzia³ania jest rozumnoœæ ludzkiej natury, która daje
ka¿demu cz³owiekowi mo¿liwoœæ intelektualnego poznania dobra i pozwala, by
to dobro by³o wybrane wolnym aktem chcenia (wola)27. W procesie tym zaanga¿owane s¹ równie¿ ludzkie emocje i uczucia, zapewniaj¹ce prze¿yciowy wymiar
ka¿dej decyzji, bo nie sposób uznaæ dzia³ania cz³owieka za ludzkie, pozbawiaj¹c
go sfery emocjonalno-uczuciowej czy odmawiaj¹c jej w³aœciwego miejsca w procesie decyzji moralnej i wyboru28. Przez „w³aœciwe miejsce” antropologia
chrzeœcijañska rozumie „towarzyszenie” emocji i uczuæ w ludzkim dzia³aniu, nie
zaœ ich supremacjê czy swoisty dyktat. By zaœ emocje i uczucia mog³y w taki
sposób towarzyszyæ dzia³aniu musz¹ byæ odpowiednio kszta³towane i wychowywane w œwietle prawdy o dobru poznawanej rozumem oœwieconym wiar¹29. Nie
chodzi tu w ¿adnym wypadku o nerwicogenne represjonowanie uczuæ, lecz o ich
uporz¹dkowanie z pomoc¹ hierarchii wartoœci, naturalnych sprawnoœci moralnych, w kontakcie z Bogiem i dziêki darowi cnót teologalnych30. Na tej drodze
osi¹ga siê integracjê wewnêtrznych w³adz osobowych, od których zale¿y miara
moralnych mo¿liwoœci cz³owieka.
3. ROLA CNÓT TEOLOGALNYCH W INTEGRACJI OSOBY
I WZMOCNIENIU SI£ MORALNYCH
Skoro, jak stwierdziliœmy, miara moralnych mo¿liwoœci cz³owieka zale¿y od
stopnia integracji wewnêtrznych w³adz osobowych, a ta dokonaæ siê mo¿e dziêki odkupieñczej ³asce Chrystusa, nale¿y zatem zapytaæ jaka jest w tym procesie
rola cnót teologalnych przypisywanych tradycyjnie darowi nowego „¿ycia
w Chrystusie”?
W teologii moralnej omówienie zagadnieñ cnót wlanych bardzo czêsto sprowadza siê do opisu ich wystêpowania w Piœmie Œwiêtym, podania katechizmowej definicji, wymienieniu aktów rozwijaj¹cych dan¹ cnotê lub jej przeciwnych.
Odczuwa siê jednak pewien niedosyt na p³aszczyŸnie „antropologicznego urealnienia” aretologii. Wyra¿a siê on chocia¿by w takich oto pytaniach: Jak przebiega proces podniesienia ludzkich mo¿liwoœci moralnych dziêki cnotom teologalW tym wzglêdzie wci¹¿ aktualna pozostaje nauka œw. Tomasza na temat czynu ludzkiego,
bêd¹cego wynikiem wspólnego zadzia³ania rozumu i woli. Por. Œw. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, I-II, q. 9, a. 1 ad 3; Jan Pawe³ II, Veritatis splendor, n. 72-73, 78-79. Nale¿y dodaæ, ¿e nie
bez znaczenia w tym procesie jest równie¿ rola uczuæ, które domagaj¹ siê dostrze¿enia, uznania
ich znaczenia w ¿yciu duchowym i wp³ywu na decyzje moralne. Por. K. Grzywocz, Uczucia niekochane, „Zeszyty Formacji Duchowej” 41(2008), s. 7-21.
28
Por. KKK 1762.
29
Por. KKK 1767.
30
Por. W. Giertych, Jak ¿yæ ³ask¹?…, s. 238-260.
27
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
113
nym? Czy mo¿na wskazaæ jakieœ „obszary” w cz³owieku szczególnie „dotkniête” dokonuj¹c¹ siê przemian¹? Na ile zmiana ta jest trwa³a i od czego trwa³oœæ ta
mo¿e zale¿eæ? Odpowiedzi na te i im podobne pytania s¹ istotne ze wzglêdów
zarówno teoretycznych, jak i duszpasterskich. Aby nauka o cnotach nie sta³a siê
„martw¹ doktryn¹” obecn¹ jedynie w podrêcznikach, trzeba wykazaæ jej aktualnoœæ i zastosowanie w codziennoœci chrzeœcijañskiego ¿ycia.
Pewn¹ prób¹ podjêt¹ w tym w³aœnie kierunku jest obecne rozwa¿anie. Wyszliœmy od bardzo realnego faktu „wewnêtrznego rozdarcia” w cz³owieku, które
jest utrwalane przez „kulturê subiektywizmu” (wzajemne warunkowanie siê obydwu zjawisk), co jednoznacznie przyczynia siê do os³abienia moralnych mo¿liwoœci osoby (brak jasnoœci w widzeniu dobra, s³aboœæ woli w pod¹¿aniu za nim).
W ostatniej czêœci niniejszej pracy postaramy siê wykazaæ jak cnoty teologalne
mog¹ skutecznie pomagaæ w przezwyciê¿aniu powy¿szej niemocy, przywracaj¹c
cz³owiekowi tê miarê moralnych mo¿liwoœci, jaka jest jemu w³aœciwa.
Wracaj¹c na moment do Listu do Rzymian, przypominamy sobie Paw³ow¹
odpowiedŸ na pe³ne dramatyzmu pytanie o to, któ¿ go wyzwoli z beznadziejnego stanu wewnêtrznego rozdarcia. Aposto³ konkluduje swoje wyznanie s³owami:
Dziêki niech bêd¹ Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego (Rz 7,24). Oznacza to, ¿e znalaz³ Wybawiciela, Wyzwoliciela z tej nieznoœnej opresji. W Chrystusie odnalaz³ Zbawiciela swej egzystencjalnej sytuacji. Œw. Pawe³ nie wybra³
sobie „religii”, nie zdecydowa³, ¿e bêdzie wyznawc¹ chrzeœcijañskich „pogl¹dów”. Nie przyci¹gnê³y go jakieœ szczególne „obrzêdy” czy atrakcyjne „misteria”. On doœwiadczy³ zbawienia w konkrecie swej egzystencji. To jest pewna
fundamentalna wskazówka dla dalszego zrozumienia centralnej kwestii naszych
rozwa¿añ. Cz³owiek musi najpierw uœwiadomiæ sobie fakt, jak bardzo niszczy go
wewnêtrzne rozdarcie sprowadzaj¹ce codzienne konflikty, nieporozumienia, nieopanowanie, ¿¹dzê i wiele innych bolesnych sytuacji. Doœwiadczenie moralnej
krzywdy wielokrotnie nie pozwala mu zgodziæ siê na tak zani¿on¹ miarê swoich
moralnych mo¿liwoœci i wzbudza w nim sprzeciw. Ze œwiadomoœci¹ swej bezradnoœci winien zwróciæ siê nie do ludzi czy ludzkich instytucji, ale do Tego,
który wiêkszy jest od ludzkiej niemocy. Ludzkie sposoby zaradzania z³u s¹ tylko
czêœciowo skuteczne, ale nie potrafi¹ wyeliminowaæ go u samych jego Ÿróde³.
Prawo, choæby najlepsze, nie mo¿e zmieniæ ludzkiego serca, nie mo¿e uleczyæ
rozdarcia w³adz wewnêtrznych (por. Rz 8,3). Mo¿e to uczyniæ tylko mi³oœæ Boga,
która przywróci jednoœæ w samym cz³owieku przez zamieszkanie w nim Ducha
Bo¿ego. On jest t¹ „zasad¹” jednocz¹c¹, Nowym Prawem, które daje nowe ¿ycie
w Jezusie Chrystusie (por. Rz 8,2).
Podejmuj¹c zagadnienie znaczenia cnót teologalnych – wiary, nadziei, mi³oœci – w integracji osoby i wzmocnieniu jej moralnych mo¿liwoœci, nale¿a³oby
najpierw choæ na chwilê zatrzymaæ siê przy istocie i znaczeniu daru nowego „¿ycia w Chrystusie”. Objawienie biblijne nie pozostawia w¹tpliwoœci, i¿ misj¹ Je-
114
MACIEJ OLCZYK
zusa Chrystusa by³o ofiarowanie ludzkoœci nowego ¿ycia: Ja przyszed³em po to,
aby [owce] mia³y ¿ycie i mia³y je w obfitoœci (J 10,10) Jest to ¿ycie oparte na
wiêzi cz³owieka z Bogiem, nie tyle rozumianej jako pewna zewnêtrzna relacja,
lecz jako mistyczna tajemnica zamieszkiwania Ducha Bo¿ego w cz³owieku.
Chrzeœcijanie otrzymuj¹ Ducha, który jest z Boga (1 Kor 2,12). Zarówno Ewangelia, jak i Listy Apostolskie wielokrotnie nawi¹zuj¹ do tego tematu. Jest to kluczowy w¹tek moralnej katechezy œw. Paw³a. Czêsto pos³uguje siê on charakterystycznym wyra¿eniem „w Chrystusie”. Ma ono na celu podkreœliæ now¹ jakoœæ
egzystencji ochrzczonych, która niesie w sobie uzdolnienie do odrodzonego sposobu postêpowania. Wierz¹cy, wszczepieni w cia³o Chrystusa przez chrzest (Por.
Rz 6,5), umarli dla grzechu, ¿yj¹ zaœ dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6,11),
w ten sposób maj¹ udzia³ w ¿yciu Zmartwychwsta³ego Pana (por. Kol 2,12). Pod¹¿aj¹c za Chrystusem i jednocz¹c siê z Nim (por. J 15,5), chrzeœcijanie mog¹
byæ rzeczywiœcie naœladowcami Boga, jako dzieci umi³owane, i postêpowaæ drog¹ mi³oœci (Ef 5,1). W tym celu powinni staraæ siê dostosowaæ swoje myœli, s³owa i czyny – sposób wartoœciowania i dzia³ania – do d¹¿eñ, które s¹ w Chrystusie Jezusie (Flp 2,5), i pod¹¿aæ za Jego przyk³adem (por. J 13,12-16)31.
W œwietle tych s³ów ¿ycie chrzeœcijañskie mo¿na scharakteryzowaæ jako
¿ycie „wierz¹cych w Chrystusie” i ¿ycie „Chrystusa we wierz¹cych”. Ci, którzy
uwierzyli Chrystusowi, stali siê kimœ „nowym” „w Chrystusie”. Chrystus daje im
„nowe ¿ycie”, zostaj¹ na „nowo” stworzeni: Je¿eli wiêc ktoœ pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem (2 Kor 5,17). Wyakcentowana tu nowoœæ p³ynie
z przywróconego w Misterium paschalnym zjednoczenia cz³owieka z Bogiem,
z zamieszkania w chrzeœcijaninie Ducha Bo¿ego, konstytuuj¹cego w nim Bo¿e
synostwo (por. Rz 8,14-17). Cz³owiek, który przez wiarê otwiera siê na dzie³o
odkupienia i zbawienia, mo¿e cieszyæ siê now¹ jakoœci¹ ¿ycia, a w wymiarze
moralnym otrzymuje dodatkowe si³y do prawego postêpowania, gdy¿ sam Bóg
staje siê w nim „sprawc¹ i chcenia, i dzia³ania” (Flp 2,13).
Mo¿emy wnioskowaæ, i¿ obdarowanie Bo¿¹ moc¹ „chcenia i dzia³ania” dotyczy nadprzyrodzonej interwencji w ludzk¹ zdolnoœæ „chcenia i dzia³ania”
w taki sposób, ¿e w ¿yciu moralnym czyni mo¿liwym lub ³atwiejszym wszystko
to, co do tej pory by³o niemo¿liwe lub bardzo trudne do wykonania. Potwierdza
to œw. Pawe³, gdy wrêcz chlubi siê swoimi s³aboœciami, bo w³aœnie przez nie zamanifestowa³a siê ³aska Bo¿a, czyni¹c go mocnym: zamieszka³a w nim moc
Chrystusa (por. 2 Kor 12,9), a prawo Ducha, które daje ¿ycie w Jezusie Chrystusie wyzwoli³o ciê spod prawa grzechu (Rz 8,2). Ci zaœ, którzy pozwalaj¹ siê prowadziæ Duchowi Bo¿emu, „s¹ synami Bo¿ymi” (Rz 8,14). Oznacza to, ¿e postawa dziecka Bo¿ego wi¹¿e siê z recepcj¹ natchnieñ Ducha Œwiêtego, który przez
¿ycie prowadzi, zapraszaj¹c do ufnej mi³oœci, do bezpoœredniego reagowania na
31
Por. KKK 1694.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
115
Jego poruszenia. Uznanie prymatu dzia³ania Ducha Œwiêtego w ¿yciu musi przemieniæ ca³y ludzki etos32. Jak jednak mo¿e siê to dokonaæ?
Prób¹ teologicznego wyjaœnienia tego procesu jest odwo³anie siê do dynamizmu cnót teologalnych. Cnoty te, nazywane równie¿ wlanymi lub boskimi, s¹
pewnymi zdolnoœciami operatywnymi, otrzymywanymi przez cz³owieka w momencie zamieszkania w nim Ducha Bo¿ego. Doskonal¹ one duchowe w³adze
cz³owieka, z natury przeznaczone do dzia³ania i uzdalniaj¹ w ten sposób osobê
ludzk¹ do uczestnictwa w naturze Bo¿ej (por. 2 P 1,4)33. Katechizm Koœcio³a
Katolickiego tak wyjaœnia ich znaczenie moralne: Uzdalniaj¹ one chrzeœcijan do
¿ycia w jednoœci z Trójc¹ Œwiêt¹. Ich pocz¹tkiem, motywem i przedmiotem jest
Bóg Trójjedyny. Cnoty teologalne kszta³tuj¹, pobudzaj¹ i charakteryzuj¹ dzia³anie moralne chrzeœcijanina. Kszta³tuj¹ one i o¿ywiaj¹ wszystkie cnoty moralne.
S¹ wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolniæ ich do dzia³ania jako
dzieci Bo¿e i do zas³ugiwania na ¿ycie wieczne. Stanowi¹ one rêkojmiê obecnoœci i dzia³ania Ducha Œwiêtego we w³adzach cz³owieka. S¹ trzy cnoty teologalne:
wiara, nadzieja i mi³oœæ34.
Zestawiaj¹c takie rozumienie cnót teologalnych z antropologiczn¹ koncepcj¹
wewnêtrznych w³adz cz³owieka odpowiedzialnych za jego dzia³anie, teologia
wypracowa³a ró¿ne teorie odpowiadaj¹ce na pytanie, w jaki sposób ³aska Bo¿a
„oddzia³uje” na te w³adze. Tradycyjnie rozpatrywano wp³yw cnót na rozum
i wolê. Odpowiednim w³adzom przypisywano doskonal¹c¹ j¹ cnotê. I tak przyk³adowo œw. Tomasz, a za nim liczna grupa chrzeœcijañskich teologów pozostaj¹cych w nurcie tomistycznym, uwa¿a, i¿ wiara doskonali intelekt i tu ma swoj¹
siedzibê, nadzieja i mi³oœæ odnoszone s¹ zaœ do woli35. W takim duchu podejmuje refleksjê nad cnotami równie¿ B. Häring, wyjaœniaj¹c, ¿e cnota wiary czyni
rozum organem zdolnym do poznawania pe³ni prawd Bo¿ych; przez nadziejê
nasza wola, która ustawicznie szuka szczêœcia, d¹¿yæ bêdzie do dziedzictwa dzieci Bo¿ych, ku Bo¿ej szczêœliwoœci; przez mi³oœæ nasza moc mi³oœci, która jest
pozytywnym ustosunkowaniem siê do wartoœci i spoczywa we wszelkiej wartoœci,
otrzymuje zdolnoœæ spoczywania w absolutnej wartoœci mi³owania Boga, w mi³osnym zjednoczeniu z Bogiem36.
Wydaje siê, ¿e takie usystematyzowanie rzeczywistoœci cnót sytuuje je
w pewnym klasycznym schemacie myœli teologicznej, nie oddaje jednak w pe³ni
ich dynamiki i tego, co nios¹ one – ujête razem – dla ¿ycia moralnego cz³owieka. Bior¹c pod uwagê wczeœniejsze rozwa¿ania o kondycji cz³owieka rozdartego
32
33
34
35
36
W. Giertych, Jak ¿yæ ³ask¹…, s. 266.
Por. KKK 1812.
KKK 1812-1813.
J.W. Gogola, Teologia komunii z Bogiem, Kraków 2003, s. 98.
B. Häring, Nauka Chrystusa, Poznañ 1963, t. II, s. 31.
116
MACIEJ OLCZYK
i o potrzebie integracji wewnêtrznej, zbawcza rola udzielenia cz³owiekowi ¿ycia
Bo¿ego, a z nim cnót teologalnych, sugeruje ich integracyjn¹ rolê w stosunku do
wewnêtrznych w³adz odpowiedzialnych za ludzkie dzia³anie. Nale¿y podkreœliæ,
i¿ zadaniem cnót nie jest jedynie doskonalenie poszczególnych w³adz (zw³aszcza rozumu i woli jak chc¹ to widzieæ klasyczni autorzy), lecz wp³yw na ich integracjê i harmoniê, by cz³owiek ¿yj¹cy wiar¹, nadziej¹ i mi³oœci¹ chêtnie
i z radoœci¹ wybiera³ prawdziwe dobro i w ten sposób coraz pe³niej jednoczy³ siê
z Bogiem.
Pierwszorzêdnym zadaniem wszystkich trzech cnót jest umo¿liwienie nawi¹zania dialogu miêdzy Bogiem a cz³owiekiem, dialogu który w konsekwencji
(w wymiarze moralnego ¿ycia) umo¿liwia wewnêtrzn¹ integracjê rozdartej grzechem ludzkiej natury. W dialogu tym niezast¹pion¹ i konstytutywn¹ rolê odgrywa
sam Jezus Chrystus. Dlatego wydaje siê niezbêdnym spojrzenie na cnoty teologalne i ich znaczenie w ¿yciu moralnym w perspektywie chrystologicznej37. Pozwoli
to unikn¹æ niebezpieczeñstwa reifikacji38 cnót wlanych lub ryzyka takiego ich wyjaœniania, które skupia siê w ich rozwoju na wysi³ku czysto ludzkim, a w mniejszym stopniu widzi cnotê jako przejaw Bo¿ej obecnoœci w cz³owieku39.
37
Por. D. Vitali, Fede, speranza, carità nel quadro dell’attuale rinnovamento della teologia:
ricerca di nuovi modelli, w: Le virtù teologami, D. Vitali (red.), Cinisello Balsamo 2005, s. 153160; M. Pyc, Czy Jezus Chrystus mia³ wiarê?, „Studia teologiczno-historyczne Œl¹ska Opolskiego” 23(2003), s. 113-131.
38
Reifikacja cnót teologalnych polega na rozumieniu ich jako zdolnoœci czy sprawnoœci, które
mo¿na „mieæ”: „Skoro s³owo habitus pochodzi od ³aciñskiego „habere” lub te¿ od „se habere”,
czêsto pojmuje siê sprawnoœci, a wiêc i cnoty oraz dary Ducha Œwiêtego, jako coœ, co siê posiada,
albo te¿ jako posiadan¹ zdolnoœæ do tego, by dzier¿yæ siebie, swoj¹ osobowoœæ i swoje uczucia
w garœci. £aska, która stanowi dar Bo¿y, dawany wed³ug hojnoœci i upodobania Bo¿ego, jest wtedy ujmowana w kategorii «mieæ», a nie w kategorii «byæ». Dar otrzymany staje siê darem, jakby
zaw³aszczonym, w którym niknie odniesienie do Dawcy daru. Gdy w opisie dzia³ania ³aski zapanowa³o naturalistyczne rozumienie „habitus”, wymiar osobowy Bo¿ego daru uleg³ zapomnieniu.
Nauka o cnotach, pojmowanych jako sprawnoœci, posiadane i rozwijane przez æwiczenie, milcz¹co
zak³ada³a, ¿e warunkiem wstêpnym dla wzrostu cnót jest trwa³e oddalenie grzechu. K³óci siê to
z doœwiadczeniem ludzkim, w którym s³aboœæ moralna towarzyszy ca³emu ¿yciu. Œw. Pawe³ boleœnie doœwiadcza³ tego, co stanowi³o «oœcieñ dla cia³a», a œw. Teresa wiedzia³a, ¿e zdarzaj¹ siê jej
«ma³e g³upstwa». A jednak œw. Pawe³ g³osi³ z odwag¹ ¿ycie ³ask¹ zmartwychwstania. Sugestia, ¿e
najpierw trzeba wyrugowaæ grzech, zanim ca³y dyskurs katolickiej teologii o ³asce i o cnotach nabêdzie znaczenia, praktycznie oddala³a ¿ycie nadprzyrodzonymi cnotami „ad calendas Graecas!”
To rozumienie potwierdza³o b³êdne przekonanie, ¿e najpierw trzeba wielu lat ¿ycia ascetycznego,
a ¿ycie mistyczne jest zostawione na dalsz¹, odleg³¹ datê. Pojmowanie zatem cnót jest wêz³em,
w którym schodz¹ siê wszystkie pomy³ki nowo¿ytnej teologii moralnej. Aby dostrzec wyzwalaj¹c¹
rolê ³aski w ¿yciu, trzeba te¿ uwolniæ siê od kantowskiego rozumienia cnoty, jako æwiczenia charakteru ze wzglêdu na etyczne postêpowanie, czy te¿ jako zgodnoœci woli z obowi¹zkiem”
(W. Giertych, Jak ¿yæ ³ask¹…, s. 277).
39
Por. A.J. Buch, Gotowoœæ do odpowiedzialnoœci. Refleksje na temat chrzeœcijañskiej cnoty
podstawowej, „Studia teologiczno-historyczne Œl¹ska Opolskiego” 28(2008), s. 145.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
117
Potrzebê chrystologicznego usystematyzowania cnót dostrzega³ miêdzy innymi wspomniany ju¿ wczeœniej B. Häring. Wychodz¹c od faktu, i¿ dialog miêdzy cz³owiekiem a Bogiem mo¿liwy jest tylko przez Chrystusa i w Chrystusie
t³umaczy on role, jakie przyjmuj¹ w tym dialogu odpowiednie cnoty: Przez „wiarê” staje siê Chrystus, Odwieczne S³owo Ojca i S³owo Bo¿e do ludzkoœci, nasz¹
Prawd¹, naszym Nauczycielem. Poniewa¿ tylko Chrystus otwiera nam pe³niê
prawd o Bóstwie, przeto wewnêtrzny zmys³ wiary ca³kowicie i wy³¹cznie kieruje
siê ku Chrystusowi jako naszemu Nauczycielowi. Dziêki „nadziei” staje siê Chrystus nasz¹ drog¹ do szczêœliwoœci. Tylko dlatego, ¿e Chrystus w Odkupieniu objawi³ siê nam jako droga i j¹ zaleci³, i poniewa¿ przez swe zmartwychwstanie
okaza³ nam moc swej zbawczej mi³oœci, mo¿emy mieæ nadziejê. Wewnêtrzna zatem moc cnoty nadziei opiera siê ca³kowicie na Chrystusie, naszej drodze, naszej
nadziei. Przez wlan¹ „mi³oœæ” staje siê Chrystus naszym ¿yciem (por. J 14,6).
W Chrystusie ukaza³a siê nam mi³oœæ Ojca; Chrystus posy³a nam Ducha mi³oœci,
który wlewa mi³oœæ do naszej duszy (Rz 5,5). Przez wszczepienie w Chrystusa,
i tylko przez nie, bierzemy udzia³ w mi³oœci Ojca ku Chrystusowi i w mi³oœci
Chrystusa ku Ojcu40.
Aktualne ujêcia teologiczne zwracaj¹ uwagê, i¿ wspomniana wy¿ej perspektywa chrystologiczna oznacza takie ukierunkowanie refleksji nad cnotami teologalnymi, by uwzglêdnia³a ona nie tylko wymiar udzielenia tych cnót cz³owiekowi wraz z darem „¿ycia w Chrystusie”, lecz równie¿ uprzednie przyjêcie
„ludzkiej” wiary, nadziei i mi³oœci przez Jezusa Chrystusa w tajemnicy Wcielenia i nadania im nowego charakteru w ¿yciu wcielonego Syna Bo¿ego, a zw³aszcza w Misterium Paschalnym. Dziêki takiej optyce mo¿emy zauwa¿yæ, i¿ cnoty
teologalne nie s¹ zupe³nie obcymi cz³owiekowi „sprawnoœciami” nadanymi wraz
z ³ask¹ jakby „na doklejkê”. Wiara, nadzieja i mi³oœæ to najpierw zdolnoœci czysto ludzkie41, które Chrystus w dziele zbawienia podnosi i doprowadza do
doskona³oœci w Misterium Paschalnym. Oznacza to, ¿e sam najpierw, jako Bóg-Cz³owiek, ma wiarê, nadziejê i mi³oœæ w stopniu doskona³ym42, a daj¹c cz³owiekowi udzia³ w swoim Boskim ¿yciu, wraz z nim ofiaruje mu te¿ podniesione do
doskona³oœci sprawnoœci operatywne, by „nowe ¿ycie” mog³o siê urzeczywistniaæ i prawdziwie prowadziæ do pe³ni jednoœci z Bogiem. W tym sensie cnota
B. Häring, Nauka…, s. 35.
„Non si può pensare all’esistenza anche di un uomo soltanto senza fede, senza, speranza,
semza amore di carità, ma eisite invece l’uomo che non vuole credere, non vuole sperare, non
vuole amare, cioè non vuole uscire dall’incapsulamento individualistico e aprirsi all’altro” (C. Laudazi, L’uomo nel progetto di Dio, w: Antropologia cristiana. Bibbia, teologia, cultura, B. Moriconi
(red.), Roma 2001, s. 330).
42
D. Vitali, Fede…, s. 157-159. W³aœciwe rozumienie tej tezy zak³ada œcis³e stosowanie analogii jako metody orzekania w teologii i domaga siê uœciœleñ i wyjaœnieñ rozumienia poszczególnych terminów. Por. M. Pyc, Czy Jezus Chrystus…, s. 125-128.
40
41
118
MACIEJ OLCZYK
mo¿e doskonaliæ cz³owieka tylko dlatego, ¿e jest cnot¹ Jezusa Chrystusa, przejawem Jego ¿ycia w osobie wierz¹cej.
Pozostaje zatem zapytaæ, w jaki sposób tak rozumiane cnoty teologalne wp³ywaj¹ na ludzk¹ kondycjê moraln¹? Jak oddzia³uj¹ na wewnêtrzne w³adze odpowiedzialne za decyzje i wybory moralne?
Pomoc¹ w sformu³owaniu odpowiedzi mo¿e byæ w pewnym sensie wypowiedŸ samego Chrystusa, który mówi o sobie, ¿e jest drog¹, prawd¹ i ¿yciem
(por. J 14,6). Egzystencjalne odczytanie tych s³ów w œwietle dynamizmu cnót
wlanych pozwala nam na uchwycenie logicznego zwi¹zku zachodz¹cego pomiêdzy Jezusem-Drog¹ a cnot¹ nadziei (któr¹ On posiada/jest), Jezusem-Prawd¹
a cnot¹ wiary (któr¹ On posiada/jest) i Jezusem-¯yciem a cnot¹ mi³oœci (któr¹
On posiada/jest). Zbawcza moc cnót zakotwiczonych w ¿yciu Jezusa Chrystusa
ods³ania siê zw³aszcza wtedy, gdy odkrywamy, i¿ ludzka egzystencja to droga
potrzebuj¹ca niezachwianej nadziei, dla której liczy siê obiektywna prawda gwarantowana przez ponadludzki Autorytet przyjêty wiar¹ i któr¹ warto iœæ, poniewa¿ daje pe³niê ¿ycia dziêki mi³oœci.
***
Przez fakt, ¿e cnoty teologalne pochodz¹ od Boga i ukierunkowuj¹ na Boga,
daj¹ cz³owiekowi mo¿liwoœæ wejœcia w now¹ sytuacjê egzystencjaln¹, któr¹
mo¿emy okreœliæ jako sytuacjê dialogiczn¹. W tej sytuacji wiara, nadzieja i mi³oœæ pozwalaj¹ cz³owiekowi skutecznie „wyjœæ z siebie” ku Bogu i ku innym
ludziom. Ten swoisty exodus ku ¿yciu anga¿uje wspólnie wszystkie w³adze wewnêtrzne cz³owieka odpowiedzialne za dzia³anie, splata je w jednym kierunku,
orientuje wokó³ jednej wartoœci, porz¹dkuje wed³ug miary dobra jaka siê objawia, daje poznaæ i udziela. ¯ycie Bo¿e w Chrystusie udziela siê nie tylko intelektowi, który uœwiadamia sobie dar, ale ono porusza tak¿e emocje, powoduj¹c
najdonioœlejsze z mo¿liwych wzruszeñ, wreszcie anga¿uje wolê w ten sposób, ¿e
ona zupe³nie nieprzymuszona pragnie tego, co dla cz³owieka jest jedynym i ostatecznym Dobrem. Dialog aktualizowany dziêki cnotom teologalnym wyzwala
cz³owieka z subiektywizmu i leczy jego wewnêtrzne rozdarcie, poniewa¿ umo¿liwia poznanie, zachwycenie siê i konsekwentne wytrwanie przy obiektywnym
Dobru, gwarantuj¹cym autentyczny rozwój osoby. W œwietle tego najwy¿szego
Dobra cz³owiek jest w stanie oceniæ relatywne znaczenie i wartoœæ innych dóbr.
Dialogiczna relacja cz³owieka z Bogiem, oparta o dynamizm cnót teologalnych
pozwala odnaleŸæ osobie ludzkiej miarê jej moralnych mo¿liwoœci. Jest to miara
adekwatna do kondycji cz³owieka odkupionego w Chrystusie. Jej poznanie i realizacja zale¿¹ od pielêgnowania dialogu cz³owieka ze Stwórc¹ i Odkupicielem.
Miara ta staje siê tym bogatsza, im bardziej œwiadomoœæ, wola i wra¿liwoœæ cz³owieka pozwol¹ siê prowadziæ m¹droœci, mi³oœci i wra¿liwoœci Bo¿ej.
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
119
SUMMARY
A fundamental issue that recurs in the course of examining Christian ethics concerns the extent
of man’s moral potential. The defiance of ethical requirements and norms is frequently accompanied
by the conviction about their excessively demanding and inadequate nature in comparison with the
degree of a person’s moral condition. Yet, the question to be asked is what the abovementioned
degree refers to and what the actual extent of human moral potential is. Does it refer to a person
entangled in his/her weaknesses or to a person redeemed by Christ? The morality of the Gospel
assumes that man has been granted a new life in Christ, the life whose main components are
operational abilities known as theological virtues. These enable a person to enjoy a new range of
his/her moral potential and do genuine good joyfully and easily in accordance with the expectations
created by God and guarded by moral law.
Key words
Christian ethics, “concrete” moral possibilities of man, man “dominated” by lust,
man “redeemed” by Christ, moral potential, theological virtues
S³owa kluczowe
cnoty teologalne, cz³owiek odkupiony w Chrystusie, cz³owiek opanowany przez po¿¹dliwoœæ,
etyka chrzeœcijañska, „konkretne” moralne mo¿liwoœci cz³owieka
120
MACIEJ OLCZYK
CNOTY TEOLOGALNE A MIARA MORALNYCH MO¯LIWOŒCI CZ£OWIEKA
121
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
ANNA ZELLMA
Uniwersytet Warmiñsko-Mazurski w Olsztynie
Wydzia³ Teologiczny
Virtus a wychowanie moralne cz³owieka.
Analizy pedagogiczno-katechetyczne
Virtus and Man’s Moral Education. Pedagogical-Catechetic Analyses
We wspó³czesnych czasach, którym przypisuje siê miêdzy innymi miano
epoki pozbawionej trwa³ych zasad i dewaluacji dotychczasowych wartoœci, problematyka cnót w przestrzeni integralnej formacji m³odego pokolenia jawi siê
jako problem badawczy wymagaj¹cy nale¿ytego namys³u. Potrzebê podejmowania tak ukierunkowanej refleksji zwiêkszaj¹, daj¹ce siê zauwa¿yæ, zmiany w zakresie wychowania moralnego, powodowane znacznym rozchwianiem aksjologicznym. Równie¿ marginalizacja w formacji m³odego pokolenia trwa³ych
dyspozycji umys³u i woli cz³owieka, uzdalniaj¹cych go do przestrzegania zasad
moralnych, stanowi o koniecznoœci naukowej refleksji nie tylko nad samymi cnotami, ale tak¿e nad zachodz¹cymi relacjami miêdzy ¿yciem cnotliwym a wychowaniem moralnym. W tym kontekœcie daje siê zauwa¿yæ rozleg³oœæ tej problematyki, która jak dot¹d nie zosta³a nale¿ycie potraktowana przez polskich
pedagogów i katechetyków, co niew¹tpliwie ma wp³yw na jakoœæ dzia³añ edukacyjnych i duszpasterskich1. Wychodz¹c naprzeciw potrzebom naukowym i pastoralnym, w niniejszym opracowaniu zostan¹ podjête i szkicowo potraktowane
wybrane kwestie dotycz¹ce ujêtej w tytule artyku³u tematyki. Bêd¹ koncentrowa³y siê one wokó³ ogólnych zagadnieñ zwi¹zanych z cnotami, przy sporadycznym odwo³aniu do cnót teologalnych, a wiêc tych, które s¹ niejako „dane”, by
uzdolniæ do dzia³ania jako dzieci Bo¿e i do osi¹gniêcia ¿ycia wiecznego oraz do
1
Za sformu³owaniem takiej tezy przemawia zauwa¿alny brak zwartych opracowañ teoretycznych oraz badañ empirycznych i artyku³ów podejmuj¹cych problematykê relacji zachodz¹cych
miêdzy cnotami a wychowaniem moralnym m³odego pokolenia.
122
ANNA ZELLMA
cnót kardynalnych – tzw. ludzkich. Wymaga to podjêcia próby odpowiedzi na
nastêpuj¹ce pytania: W jakim stopniu w okresie ró¿norodnych dyskursów o wychowaniu oraz relatywizacji wartoœci i daj¹cego siê zauwa¿yæ kresu scjentystycznie zorientowanej pedagogiki, jest jeszcze miejsce na cnoty w wychowaniu? Czy
i na ile mo¿na w ogóle sensownie rozwa¿aæ wychowanie moralne poza cnot¹?
W jaki sposób mówiæ o cnocie w wychowaniu? Jakie miejsce w wychowaniu
moralnym zajmuj¹ cnoty wlane, okreœlane jako teologalne i ludzkie? Kto jest
odpowiedzialny za owe dzia³ania wychowawcze zwi¹zane ze zdobywaniem
i rozwojem cnót u m³odych osób? Sk¹d chrzeœcijañski wychowawca ma czerpaæ
moc uzdalniaj¹c¹ go do wype³niania zadañ zwi¹zanych ze wspieraniem m³odych
w kszta³towaniu trwa³ych dyspozycji umys³u i woli? OdpowiedŸ na wy¿ej postawione pytania uzale¿niona jest od interpretacji nie tylko samego pojêcia „cnota”,
ale tak¿e i przede wszystkim terminu „wychowanie moralne”. Nie wchodz¹c
w szczegó³owe analizy dotycz¹ce tych pojêæ, trzeba zatem przybli¿yæ choæby
ogólne, najczêœciej wystêpuj¹ce rozumienie wychowania moralnego i cnoty
w polskich opracowaniach (g³ównie z zakresu pedagogiki chrzeœcijañskiej i katechetyki). Zagadnienia te stanowiæ bêd¹ swego rodzaju t³o do dalszych analiz.
G³ówny bowiem akcent w artykule po³o¿ony jest na relacje zachodz¹ce miêdzy
cnotami a wychowaniem moralnym. St¹d te¿ wyakcentuje siê jakoœæ udzia³u
wychowawców w procesie nabywania cnót, jak równie¿ sposoby okreœlaj¹ce rodzaj tego zaanga¿owania. Dopiero w tym kontekœcie wska¿e siê na znaczenie
œrodków nadprzyrodzonych, wspomagaj¹cych zarówno wychowawców, jak
i wychowanków.
WYCHOWANIE MORALNE – IDENTYFIKACJA POJÊCIA
Analizy dotycz¹ce wychowania moralnego najczêœciej s¹ podejmowane
w powi¹zaniu z szeroko rozumianym wychowaniem oraz z kszta³towaniem postaw i przekonañ2. Badacze chrzeœcijañscy rozpatruj¹ to wychowanie w kontekœcie integralnej formacji dzieci i m³odzie¿y3. S³usznie twierdz¹, ¿e „wychowania
Zob. np. K. Drabik, Wychowanie moralne w dobie kryzysu to¿samoœci, „Wychowanie na co
Dzieñ”, 1998 n. 6, s. 24-26; K. Ostrowska, Wychowanie jako wprowadzenie w ¿ycie wartoœciowe,
„Problemy Opiekuñczo-Wychowawcze”, 47(2007) n. 1, s. 18-26; W.W. Szczêsny, Wychowanie moralne czy edukacja etyczna, „Kultura i Edukacja”, 1996 n. 1, s. 65-74; W. Zieliñski, Wychowanie aksjologicznie nieobojêtne, „Studia Gdañskie. Wy¿sza Szko³a Humanistyczna”, 2003, t. 2, s. 7-13.
3
Zob. np. R. Adrjanek, Wychowanie moralne dzieci i m³odzie¿y jako zadanie rodziny, szko³y
i Koœcio³a w œwietle nauczania Jana Paw³a II, „Sosnowieckie Studia Teologiczne”, 2005 t. 7, s. 924; S. Bastianel, Formacja moralna: wymiar etyczny i chrzeœcijañski, „Horyzonty Wychowania”,
3(2004) n. 6, s. 31-46; Z. Marek, Wychowanie moralne i sumienie cz³owieka, „Kwartalnik Pedagogiczny”, 51(2006) n. 3, s. 7-23; A. Solak, Cz³owiek i jego wychowanie, Tarnów 2001; M. Wolicki,
Wychowanie moralne dziecka w rodzinie, „Pedagogika Katolicka”, 2007 n. 1, s. 73-82.
2
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
123
moralnego nie mo¿na uwa¿aæ za jeden z rodzajów czy te¿ dzia³ów wychowania”4, lecz nale¿y traktowaæ jako „wewnêtrzn¹ formê ka¿dego rodzaju wychowania, tak fizycznego jak i umys³owego, spo³ecznego, kulturalnego czy œwiatopogl¹dowego”5, gdy¿ „w swojej istocie jest [ono] niczym innym, jak kszta³towaniem cz³owieka i to nie w sensie jego rozwoju jako gatunku, lecz w znaczeniu
doskonalenia ka¿dej indywidualnej jednostki we wszystkich dziedzinach ¿ycia
i dzia³alnoœci”6. Oznacza to, ¿e wychowanie moralne obejmuje wszystkie sfery
osobowoœci wychowanka i zmierza do doskonalenia w nim przymiotów ludzkich
i chrzeœcijañskich. U podstaw tak rozumianego wychowania moralnego, jak
s³usznie twierdz¹ pedagodzy i katechetycy, znajduje siê wizja antropologiczna
i wyp³ywaj¹ca z niej hierarchia wartoœci: wizja cz³owieka jako istoty zdolnej do
dzia³ania moralnego, czyli œwiadomej i wolnej, ale tak¿e istoty spo³ecznej, któr¹
charakteryzuje umiejêtnoœæ kierowania w³asnym postêpowaniem przez odpowiedzialne korzystanie z wolnoœci7. Za poœrednictwem wychowania moralnego dokonuje siê kszta³towanie osobowoœci cz³owieka zgodnie z oczekiwanym idea³em
wyznawcy Chrystusa8. Aktywnym podmiotem oddzia³ywañ formacyjnych jest tu
wychowanek, którego wychowawcy wspieraj¹ w osi¹ganiu i dalszym kszta³towaniu dojrza³ej osobowoœci9. Ka¿de natomiast oddzia³ywanie wychowawcze
dokonuje siê na gruncie spotkania osób: wychowawcy z wychowankiem i jako
takie ma na celu uczenie wychowanka wybierania powszechnie uznawanego
dobra i odrzucania z³a10.
W procesie w³aœciwie realizowanego wychowania moralnego ma zawsze
miejsce zarówno przekaz wartoœci, jak te¿ formacja zmys³u etycznego. St¹d te¿
wychowanie moralne przyjmuje formê nauczania, w toku którego dokonuje siê
przekaz treœci etycznych, jak te¿ czynnoœci i interwencji zwi¹zanych z uzdalnianiem wychowanka do internalizacji systemu przekonañ i wartoœci oraz z wdra4
Z. Marek, Podstawy wychowania moralnego, Kraków 2005, s. 62. Zob. tak¿e np. S. Dziekoñski, Wychowanie moralne w katechezie, w: Katechetyka materialna, J. Stala (red.), Tarnów
2002, s. 144nn; M. Wolicki, Wychowanie moralne dziecka w rodzinie…, s. 73-82.
5
Z. Marek, Podstawy wychowania moralnego…, s. 62.
6
Tam¿e.
7
Zob. np. S. Dziekoñski, Wychowanie moralne w katechezie…, s. 142-143; J. Majka, Wychowanie chrzeœcijañskie – wychowaniem personalistycznym, w: Wychowanie personalistyczne. Wybór tekstów, F. Adamski (red.), Kraków 2005, s. 155-168; E. Mitek, Pedagogika dla teologów,
Wroc³aw 2002, s. 136nn; M. Nowak, Od kontestacji do powrotu problematyki aksjologicznej i teleologicznej w pedagogice ogólnej, w: Pedagogika ogólna. Problemy aksjologiczne, T. Kuko³owicz,
M. Nowak (red.), Lublin 1997, s. 33-43.
8
Z. Marek, Podstawy wychowania moralnego…, s. 64-66.
9
W. Guba³a, Wychowanie moralne m³odzie¿y, w: Teoretyczne za³o¿enia katechezy m³odzie¿owej, R. Murawski (red.), Warszawa 1989, s. 201-204.
10
M. Nowak, Podstawy pedagogiki otwartej. Ujêcie dynamiczne w inspiracji chrzeœcijañskiej,
Lublin 1999, s. 274-277.
124
ANNA ZELLMA
¿aniem do postêpowania w sposób wolny i odpowiedzialny11. W praktyce wychowanie moralne koncentruje siê wokó³ dzia³añ zwi¹zanych ze wspieraniem
wychowanka w rozpoznawaniu obiektywnych wartoœci, w ich rozumieniu, akceptacji i umi³owaniu, by nastêpnie podejmowaæ trud realizacji obiektywnego
dobra, które naprawdê rozwija i spe³nia oraz s³u¿y dobru wspólnemu spo³ecznoœci. Dopiero wówczas, gdy wychowanek rozpozna i uzna za w³asne obiektywne
wartoœci, a wiêc dokona ich internalizacji, staje siê zdolny do podejmowania
wysi³ku kszta³towania – zgodnie z nimi – w³asnych postaw12.
Opisane wy¿ej rozumienie wychowania moralnego œwiadczy, i¿ tego rodzaju wychowanie nie polega jedynie na mechanicznym przysposabianiu do zastanego sytemu wartoœci czy te¿ na wdra¿aniu do kanonu obowi¹zuj¹cych w danej
spo³ecznoœci norm i wartoœci, lecz na uzdalnianiu wychowanka do samodzielnego rozpoznawania obiektywnego dobra i dzia³ania zgodnie z nim. Aby jednak
wychowanek by³ zdolny do takiego dzia³ania potrzebuje wsparcia w osi¹ganiu
dojrza³oœci moralnej, w której istotn¹ rolê spe³nia posiadanie wiary, nadziei
i mi³oœci, czyli tzw. cnót teologalnych. W³aœnie cnoty te okreœlaj¹ podstawowe
aspekty moralnego ¿ycia chrzeœcijañskiego osoby dojrza³ej tzn. „dobrze zintegrowanej”.
O PEDAGOGICZNO-KATECHETYCZNYM ROZUMIENIU CNOTY UWAG KILKA
We wspó³czesnej polskiej pedagogice i katechetyce pojêcie „cnoty” zosta³o
wyparte przez takie okreœlenia, jak przyzwyczajenie, nawyk, zaleta, sprawnoœæ.
Dlatego daje siê zauwa¿yæ marginalne traktowanie wypracowanej przez etykê
klasyczn¹ teorii cnót (aretologii)13. Autorzy sporadycznie zwracaj¹ uwagê na po11
Kongregacja ds. Duchowieñstwa, Dyrektorium ogólne o katechizacji, Poznañ 1998, n. 85
(odt¹d skrót DOK). Por. A. Rynio, Szko³a w wychowaniu moralnym, w: Pedagogika katolicka,
A. Rynio (red.), Stalowa Wola 1999, s. 361-363; A. Zellma, Katechetyczna perspektywa wychowania moralnego, „Zeszyty Teologiczne” (Folia Theologica), 8(1999) n. 3-4, s. 19-39.
12
Z. Marek, Podstawy wychowania moralnego…, s. 64.
13
Œwiadcz¹ o tym publikacje, które sporadycznie, i czêsto poœrednio, s¹ poœwiêcone problematyce wspierania wychowanków w nabywaniu i rozwijaniu ró¿nych cnót. Poszukuj¹c literatury
niezbêdnej w opracowaniu problemu okreœlonego w tytule niniejszego artyku³u, uda³o siê odnaleŸæ
nastêpuj¹ce opracowania wprost traktuj¹ce o cnotach w ujêciu pedagogicznym: M. Koz³owski, Czy
mo¿na nauczyæ siê cnoty?, cz. 1, „Remedium”, 2003 n. 3, s. 24; ten¿e, Czy mo¿na nauczyæ siê cnoty, cz. 2, „Remedium”, 2003 n. 5, s. 24; J. Makaruk, Wolnoœæ w prawdzie, „Wychowawca”, 2004 n.
2, s. 8-1; P.T. Nowakowski, Czy istnieje dzisiaj potrzeba powrotu do kszta³cenia cnót?, „Cywilizacja”, 2007 n. 22, s. 27-33; I. Okarmus, Cnota wiary, „Wychowawca”, 2000 n. 2, s. 4-6; ten¿e,
Chrzeœcijañska cnota nadziei, „Wychowawca”, 2000 n. 4, s. 4-6; ten¿e, Cnota mi³oœci, „Wychowawca”, 2000 n. 5, s. 4-5; Z. Pañpuch, Rola cnót w wychowaniu, „Cywilizacja”, 2004 n. 10, s. 3867; R. Polak, Jacka Woronieckiego pedagogika cnót, „Cywilizacja”, 2004 n. 10, s. 137-147.
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
125
trzebê podejmowania dzia³añ wspieraj¹cych wychowanków w nabywaniu ró¿nych cnót. G³ównie koncentruj¹ siê na sprawnoœciach wynikaj¹cych z samej natury ¿ycia spo³ecznego, a wiêc na cnotach g³ównych, zwanych kardynalnymi:
roztropnoœci, sprawiedliwoœci, umiarkowaniu i mêstwie. Zwracaj¹ te¿ uwagê na
inne sprawnoœci, które s¹ niezbêdne w ¿yciu spo³ecznym i jako takie wynikaj¹
z cnót kardynalnych. St¹d trudno znaleŸæ opracowania, w których autorzy wprost
analizowaliby kwestie dotycz¹ce samego rozumienia cnoty wraz z wyraŸnym
ukierunkowaniem na sprawnoœci wlane, okreœlane jako boskie, a wiêc na wiarê,
nadziejê i mi³oœæ.
Opisane powy¿ej realia badawcze maj¹ bezpoœredni zwi¹zek z praktyk¹ edukacyjn¹. Coraz czêœciej uznaje siê, i¿ efektywne nauczanie i wychowanie wymaga wspierania uczniów w nabywaniu sprawnoœci, które s¹ niezbêdne do skutecznego dzia³ania w ¿yciu codziennym: w szkole, w domu, w œrodowisku
rówieœniczym i uzdalniaj¹ do stopniowego podejmowania zadañ jakie spo³eczeñstwo stawia przed m³odym pokoleniem. St¹d te¿ w programach nauczania i wychowania w miejsce pojêcia „cnota” wprowadza siê inne, najczêœciej takie, jak:
„sprawnoœæ”, „umiejêtnoœæ”, „postawa”, „zaleta”, „cecha charakteru”14. Równie¿
potoczne konotacje, które w wielu œrodowiskach s¹ lansowane i wzbudzaj¹
œmiech nie s³u¿¹ dowartoœciowaniu nauki o cnotach. Przeciwnie, przyczyniaj¹ siê
do dewaluacji tego pojêcia i zaniechania u¿ywania go przez pedagogów, a niekiedy tak¿e przez etyków, którzy zastêpuj¹ cnotê pojêciem „obowi¹zek”, „wartoœæ”, „postawa”, „psychospo³eczna predyspozycja”.
Sporadycznie te¿ w opracowaniach pedagogów chrzeœcijañskich i katechetyków daje siê zauwa¿yæ stosowanie pojêcia „cnota”15. Zwykle badacze definiuj¹
cnotê, odwo³uj¹c siê do teologów i filozofów chrzeœcijañskich, uwzglêdniaj¹c
tak¿e osi¹gniêcia nauk psychologicznych. Za nimi okreœlaj¹ j¹ jako „moralnie
uporz¹dkowan¹ postawê do realizacji czynów dobrych w okreœlonej dziedzinie
dzia³ania ludzkiego”16, czyli jako trwa³e nastawienie w kierunku realizacji mo14
Zob. np. Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, Program nauczania religii, Kraków 2001; Rozporz¹dzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia
2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kszta³cenia ogólnego
w poszczególnych typach szkó³. Za³¹cznik nr 2. Podstawa programowa kszta³cenia ogólnego dla
szkó³ podstawowych, „Dziennik Ustaw” z dnia 15 stycznia 2009 r., n. 4, poz. 17; Rozporz¹dzenie
Ministra Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kszta³cenia ogólnego w poszczególnych typach szkó³. Za³¹cznik nr 4.
Podstawa programowa kszta³cenia ogólnego dla gimnazjów i szkó³ ponadgimnazjalnych, których
ukoñczenie umo¿liwia uzyskanie œwiadectwa dojrza³oœci po zdaniu egzaminu maturalnego, „Dziennik Ustaw” z dnia 15 stycznia 2009 r., nr 4, poz. 17.
15
Zob. np. J. Makaruk, Wolnoœæ w prawdzie…, s. 8-12; A. Roliñska, B. Piast, Cnoty chrzeœcijañskie: podrêcznik katechetyczny do nauczania religii w klasie drugiej, Warszawa 1990; J. Truskolaska, Osoba i zabawa, Lublin 2007.
16
Zob. i por. np. M. Kluz, Cnoty na co dzieñ, „Tarnowskie Studia Teologiczne”, t. 23(2004),
s. 388-390; S. Witek, Cnota, w: Encyklopedia katolicka, t. 3, R. £ukaszczyk L. Bieñkowski,
126
ANNA ZELLMA
ralnie s³usznego postêpowania lub urzeczywistniania jakiegoœ dobra17. Niekiedy
te¿ pedagodzy rozpatruj¹ cnotê jako dobro moralne osoby i jako wartoœæ uzdalniaj¹c¹ osobê do realizacji w³asnego cz³owieczeñstwa. Konsekwentnie przyjmuj¹, ¿e cnota wi¹¿e siê ze spe³nieniem ludzkich mo¿liwoœci i z coraz pe³niejszym
stawaniem siê sob¹18. Orzeka ona o postawach cz³owieka, jego czynach, a tak¿e
o s¹dach wartoœciuj¹cych (ocenach) i powinnoœciach (normach). Istotna zatem
treœæ pojêcia „cnota” wskazuje na sta³¹ zdolnoœæ cz³owieka do spe³niania aktów
moralnie dobrych19. Cz³owiek cnotliwy to po prostu ten, kto ukierunkowuje i rozwija dzia³anie rozumne i wolne, w pe³ni ludzkie, a zarazem specyficzne tylko dla
niego, umo¿liwiaj¹ce mu coraz pe³niejsze „stawanie siê sob¹” wobec innych,
a tak¿e wobec Boga20. Na tej podstawie mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e w ujêciu pedagogiczno-katechetycznym cnota jest rozumiana, podobnie jak przez wspó³czesnych teologów, nie tyle jako „nawyk” czy pewnego rodzaju „wprawa”, lecz jako
podmiotowa jakoœæ osoby z jej d¹¿eniem do bycia w pe³ni cz³owiekiem. Podobne znaczenie odzwierciedla okreœlenie cnoty zawarte w Katechizmie Koœcio³a
Katolickiego, gdzie w punkcie 1804 cnota zostaje zdefiniowana jako trwa³a postawa ludzka i sta³a dyspozycja21. Tym samym mo¿na mówiæ o odnowionym,
uwzglêdniaj¹cym równie¿ dane innych nauk, w tym teorii postaw ludzkich, ujêciu cnoty nie tylko przez teologów, ale tak¿e przez pedagogów chrzeœcijañskich
i katechetyków. Badacze dodaj¹ przy tym, ¿e takie cechy, jak: trwa³oœæ, sta³oœæ,
ukierunkowanie ku dobru, ³atwoœæ po³¹czona z pewnoœci¹, wreszcie radoœæ (satysfakcja, przyjemnoœæ) w prowadzeniu ¿ycia moralnie dobrego to istotne przymioty okreœlaj¹ce cnotê22. Podkreœlaj¹ te¿, ¿e cz³owiek cnotliwy to ten, który
dobrowolnie czyni dobro. Nie jest on zdeterminowany przez w³asne popêdy czy
te¿ namiêtnoœci i naciski spo³eczne. Przeciwnie, sam, w sposób wolny, œwiadoF. Gryglewicz (red.), Lublin 1985, k. 521; J. Makaruk, Wolnoœæ w prawdzie, „Wychowawca”, 2004
n. 2, s. 8-12; Z. Pañpuch, Rola cnót w wychowaniu…, s. 41-43; J. Woroniecki, Katolicka etyka
wychowawcza, t. 1. Etyka ogólna, Lublin 1986, s. 328-363.
17
W. Chudy, J.W. Ga³kowski, Cnota, w: Katolicyzm A-Z, Z. Pawlak (red.), Poznañ 1989,
s. 52.
18
Zob. i por. np. S. Jasionek, Wychowanie moralne, Kraków 2004; M. Nowak, Podstawy
pedagogiki otwartej. Ujêcie dynamiczne w inspiracji chrzeœcijañskiej…, s. 391-398; A. Solak, Cz³owiek i jego wychowanie…, s. 11nn.
19
Zob. i por. np. A. Dylus, Cnota, w: S³ownik teologiczny, A. Zuberbier (red.), Katowice 1998,
s. 93-95; M.Z. Stepulak, Cnoty a rozwój moralny i religijny cz³owieka, „Teologiczne Studia Siedleckie”, 3(2006), s. 139-153; S. Witek, Cnota, k. 522.
20
Zob. i por. np. P. Jaroszyñski, Etyka. Dramat ¿ycia moralnego, Warszawa 1993, s. 51-55;
Z. Pañpuch, Znaczenie cnót do realizowania siê cz³owieka jako osoby, „Cz³owiek w Kulturze”,
2000 nr 13, s. 109-120; R. Polak, Jacka Woronieckiego pedagogika cnót…, s. 137-147; S. Witek,
Cnota…, k. 522.
21
Katechizm Koœcio³a Katolickiego, Poznañ 1994, n. 1804 (odt¹d skrót KKK).
22
Zob. i por. Tam¿e; J. Makaruk, Wolnoœæ w prawdzie, „Wychowawca”, 2004 n. 2, s. 8-12;
Z. Pañpuch, Rola cnót w wychowaniu…, s. 41-43; J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza,
t. 1. Etyka ogólna, Lublin 1986, s. 328-363.
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
127
my i odpowiedzialny, wykazuje gotowoœæ do czynienia dobra, nawet za cenê
ofiar i pokonywania przeszkód. Przy czym, jak s³usznie twierdz¹ badacze, ta
gotowoœæ cz³owieka do czynienia dobra posiada ró¿n¹ jakoœæ w zale¿noœci od
faz rozwojowych23. Tym samym podlega procesom kszta³towania w toku oddzia³ywañ wychowawczych, co nie ulega w¹tpliwoœci gdy odnosimy to stwierdzenie
do cnót kardynalnych: roztropnoœci, sprawiedliwoœci, umiarkowania, mêstwa.
Pytanie powstaje jednak w odniesieniu do cnót teologalnych: wiary, nadziei
i mi³oœci, które, jak czytamy w Katechizmie Koœcio³a Katolickiego, s¹ darem –
£ask¹ od Boga, a jako takie uzdalniaj¹ w³adze cz³owieka do uczestnictwa
w naturze Boga, do ¿ycia w jednoœci z Trójc¹ Œwiêt¹24 i o¿ywiaj¹ wszystkie cnoty moralne (przyrodzone)25?
RELACJE ZACHODZ¥CE MIÊDZY CNOT¥ A WYCHOWANIEM MORALNYM
Analizuj¹c wzajemnie powi¹zania miêdzy cnot¹ a wychowaniem moralnym
cz³owieka, nie sposób pomin¹æ stwierdzeñ obecnych w teologii. Badacze wielokrotnie akcentuj¹ fakt, ¿e na cnotach opiera siê ¿ycie prawdziwie ludzkie26. Sama
natomiast istota cnoty wyra¿a siê w pod¹¿aniu za dobrem, a nie w heroicznym
wysi³ku pokonywania samego siebie27. Posiadana cnota mobilizuje cz³owieka do
wybierania dobra i tym samym udoskonala jego wolnoœæ. Jest ona osobist¹,
ukszta³towan¹ pod wp³ywem £aski Bo¿ej i zaanga¿owania cz³owieka, zdolnoœci¹ do dzia³ania, powsta³¹ w toku wartoœciowania i dokonywania nieustannych
wyborów, a nastêpnie podejmowania czynów, poprzez które cz³owiek mo¿e
wzrastaæ i doskonaliæ samego siebie28. Tak wiêc, niezale¿nie od tego, o jakich
cnotach mówimy, nie mo¿na ich pojmowaæ jednostronnie – tylko jako daru otrzymanego czy te¿ jako nawyku powsta³ego poprzez mechaniczne powtarzanie czynów. Ka¿da bowiem cnota, jak trafnie zaznacza o. Jacek Woroniecki, a wiêc tak¿e wlana, czyli wiara, nadzieja, mi³oœæ, chocia¿ s¹ w pe³ni darem Boga i daj¹
cz³owiekowi udzia³ w ¿yciu Bo¿ym, to jednak aby sta³y siê udzia³em konkretnej
KKK 1804; J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. 1. Etyka ogólna…, s. 328-363.
KKK 1812-1813.
25
Tam¿e.
26
Zob. np. G. Angelin, Cnota, w: Encyklopedia chrzeœcijañstwa. Historia i wspó³czesnoœæ.
2000 lat nadziei, H. Witczyk (red.), Kielce 2000, s. 146-147; H. Majkrzak, Katalog cnót i wad,
Kraków 2008; J. Piegsa, Cz³owiek – istota moralna, t. 1, Teologia fundamentalna, Opole 2002; J.M.
Yanguas, Moralnoœæ cnót czy moralnoœæ obowi¹zków, t³um. L. Balter, „Communio”, 2000 n. 5,
s. 3-25.
27
Zob. np. G. Angelin, Cnota…, s. 146-147; S. Witek, Cnota…, k. 522.
28
Wiêcej na ten temat pisze np. S. Olejnik, Teologia moralna. Dar, wezwanie, odpowiedŸ, t. 3,
Wartoœciowanie moralne. Prawo, sumienie, dobro, z³o, Warszawa 1988; E. Zapolska, Cnoty teologalne i kardynalne, Kraków 2004.
23
24
128
ANNA ZELLMA
osoby, potrzebuje otwarcia siê na ten dar i poddania dzia³aniu £aski Bo¿ej29.
Dokonuje siê to zarówno poprzez indywidualny wysi³ek, jak te¿ we wspólnocie
osób odpowiedzialnych za integralne wychowanie m³odego pokolenia, a wiêc
w rodzinie, w Koœciele i w szkole. I tu uwidacznia siê szczególny zwi¹zek cnoty
z wychowaniem moralnym cz³owieka. Nie ma bowiem autentycznego rozpoznawania wartoœci, i ich internalizacji oraz formacji postaw i przekonañ moralnych
bez udzia³u osób wspomagaj¹cych np. rodziców, nauczycieli, wychowawców,
duszpasterzy. Z kolei wszechstronny rozwój osoby ochrzczonej i zwi¹zana z tym
przemiana jakoœciowa (wewnêtrzna), której cz³owiek dokonuje, pracuj¹c sam nad
sob¹ i korzystaj¹c z pomocy wychowawców, nie mo¿e byæ oddzielona od wspó³dzia³ania z Bogiem. W³aœnie £aska Bo¿a, po³¹czona z wysi³kiem cz³owieka,
pozwala nabyæ odpowiednie sprawnoœci i m¹drze z nich korzystaæ w ró¿nych
sytuacjach wymagaj¹cych wyboru dobra. Ona zapocz¹tkowuje ukierunkowanie
cz³owieka na dobro i wspomaga w podejmowaniu wyborów30. Co wiêcej, £aska
Bo¿a dzia³a w cz³owieku, ale i przez cz³owieka, np. wychowawcê, który wspiera
wychowanka w osi¹ganiu okreœlonych sprawnoœci. Mo¿na wiêc stwierdziæ, ¿e
ka¿da cnota jest sum¹ dzia³ania £aski Bo¿ej i wolnego zaanga¿owania osoby31.
Zawsze jednak „pierwszy” impuls pochodzi od Boga, który zaprasza cz³owieka
do dialogu z sob¹ i do wejœcia na drogê doskona³oœci. Cz³owiek natomiast
w swojej wolnoœci mo¿e odpowiedzieæ na to zaproszenie, czêsto jednak potrzebuje pomocy ze strony rodziców i wychowawców, a tak¿e ich œwiadectwa ¿ycia
naznaczonego dobrowolnym wyborem dobra i spe³nianiem uczynków wynikaj¹cych z wyznawanej wiary.
W œlad za przyjêciem tezy orzekaj¹cej o wa¿noœci udzia³u osoby w nabywaniu
cnót szczególnie istotne – jak s¹dzê – wydaje siê wychowaniem moralne z tej racji, ¿e nie ma autentycznego wychowania bez cnót ujmowanych podmiotowo,
a ukonkretnionych w postawach i postêpowaniu. Co wiêcej, nieporozumieniem by³oby mówienie o wychowaniu moralnym, w którym nie by³oby miejsca na rozwijanie poszczególnych sta³ych sprawnoœci zwi¹zanych ze zdolnoœci¹ rozpoznawania dobra, wybierania go i podejmowania zwi¹zanego z tym dzia³ania. W³aœnie
cnoty – jako wartoœci osobowe – ukazuj¹ podmiotow¹ jakoœæ osoby wychowanka
z jego d¹¿eniem do bycia cz³owiekiem. Ukierunkowuj¹ one i dynamizuj¹ d¹¿enie
cz³owieka do integralnego rozwoju32, okreœlaj¹ podstawowe aspekty ¿ycia chrze29
Wiêcej na ten temat zob. w: J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. 1. Etyka ogólna…, s. 143, 328-363, 403-409; ten¿e, Katolicka etyka wychowawcza, t. 2, Etyka szczegó³owa,
cz. 2, Lublin 1986, s. 394; ten¿e, Katolicka etyka wychowawcza, t. 2, Etyka szczegó³owa, cz. 1,
Lublin 1986, s.67-271. Por. analizy S. Ga³kowskiego podjête w Ku dobru. Aktualnoœæ filozofii wychowania Jacka Woronieckiego, Rzeszów 1998.
30
J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. 1. Etyka ogólna…, s. 328-363.
31
Tam¿e.
32
Wiêcej o tym pisze np. M.Z. Stepulak, Cnoty a rozwój moralny i religijny cz³owieka, „Teologiczne Studia Siedleckie”, 3(2006), s. 139-153.
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
129
œcijañskiego, dlatego w sposób szczególny uwidaczniaj¹ siê w teleologii wychowania moralnego. Zak³adane wspieranie wychowanka w rozpoznawaniu uniwersalnych i ponadczasowych wartoœci oraz w ich internalizacji i urzeczywistnianiu
w codziennym ¿yciu, jak te¿ w rozwijaniu wra¿liwoœci moralnej, zdaje siê wskazywaæ na znacz¹c¹ rolê cnót w wychowaniu moralnym. Z tym wi¹¿¹ siê wprost
treœci skoncentrowane wokó³ wiedzy o problemach moralnych i umiejêtnoœciach
odró¿niania tego, co moralnie dobre i godziwe, od tego, co z³e i niegodziwe. W ich
zakres wpisuj¹ siê tak¿e tematy dotycz¹ce cnót – rozumianych zarówno w sensie
ogólnym – jako moralnie uporz¹dkowane postawy do podejmowania czynów dobrych – jak te¿ w odniesieniu do poszczególnych sprawnoœci zarówno teologalnych, a wiêc ukierunkowanych bezpoœrednio na Boga, jak i kardynalnych – porz¹dkuj¹cych bardziej sprawy doczesne. Nie ulega te¿ w¹tpliwoœci, ¿e cnoty
rozwijaj¹ siê w pewnej ³¹cznoœci. Nie s¹ jakimiœ odrêbnymi sprawnoœciami, niezale¿nymi od siebie. Wszystkie s¹ jednakowo potrzebne i ka¿da przyczynia siê do
duchowego rozwoju cz³owieka, a ich „wiêzi¹” jest mi³oœæ maj¹ca swoje Ÿród³o
w Bogu33. Innymi s³owy, poszczególne cnoty – jako pozytywne odniesienie do
dobra – kszta³tuj¹ ca³ego cz³owieka. Dziêki cnotom osoba osi¹ga si³ê uzdalniaj¹c¹
j¹ do trwa³ego realizowania w ¿yciu codziennym wartoœciowych celów, mimo zewnêtrznych i wewnêtrznych przeszkód34. Takie podejœcie niew¹tpliwie zaœwiadcza
o powi¹zaniu cnót z wychowaniem moralnym. Obok tego mo¿na te¿ dostrzec jeszcze inne relacje np. aby cnota mog³a staæ siê udzia³em cz³owieka potrzebne jest,
obok dzia³ania £aski Bo¿ej, tak¿e oddzia³ywanie czynników zewnêtrznych, g³ównie wsparcie wychowawców, którzy zwróc¹ uwagê dzieci i m³odzie¿y na cnoty,
uka¿¹ ich istotê i znaczenie oraz stworz¹ odpowiednie warunki do umi³owania ich
i podejmowania wysi³ku kszta³towania swojego ¿ycia zgodnie z rozpoznanymi
wartoœciami35. Równie¿ œwiadectwo ¿ycia wychowawców, umi³owanie przez nich
cnót i kierowanie siê nimi w ¿yciu (np. wiar¹, nadziej¹, mi³oœci¹), sprawia, ¿e
sprawnoœci te staj¹ siê bliskie wychowankom, ukonkretnione w codziennoœci,
a zarazem odkrywane jako znacz¹ce, wrêcz niezbêdne, we wszechstronnym rozwoju i osi¹ganiu dojrza³oœci osobowej. Tak wiêc „cnoty moralne wzrastaj¹ przez
wychowanie, œwiadome czyny i wytrwa³oœæ w wysi³ku. £aska Bo¿a oczyszcza je
i podnosi”36, uzdalniaj¹c cz³owieka zranionego przez grzech pierworodny do mi³owania dobra, wystrzegania siê z³a i wytrwa³oœci w podejmowaniu trudu pracy nad
rozwojem w³asnego cz³owieczeñstwa i samowychowania37. Uzdalnia te¿ do ci¹g³ego odradzania siê do nowego ¿ycia z Bogiem (por. J 3,3).
J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. 1. Etyka ogólna…, s. 328-363.
J. Truskolaska, Osoba i zabawa, Lublin 2007, s. 166.
35
Tam¿e.
36
KKK 1839.
37
S. Olejnik, Teologia moralna. Dar, wezwanie, odpowiedŸ, t. 3, Wartoœciowanie moralne.
Prawo, sumienie, dobro, z³o…, s. 184.
33
34
130
ANNA ZELLMA
SPOSOBY WYCHOWANIA MORALNEGO UKIERUNKOWANEGO
NA NABYWANIE CNÓT
Rozwój i wzrost cnót, jak zosta³o wy¿ej zaznaczone, wymaga – obok £aski
Bo¿ej tak¿e odpowiednich dzia³añ formacyjnych, podejmowanych przez wychowawców, a ukierunkowanych na stymulowanie zaanga¿owania wychowanków
w pracê nad sob¹. Wa¿nym œrodowiskiem rozwijania cnót, zarówno teologalnych, jak i kardynalnych, jest rodzina, potem wspólnota Koœcio³a, szko³a oraz
inne spo³ecznoœci, do których przynale¿¹ dzieci i m³odzie¿. Rodzice jako pierwsi wychowawcy i katecheci swoich dzieci maj¹ przy pomocy s³owa i przyk³adu
przyczyniaæ siê do rozwoju poszczególnych cnót w ¿yciu. S¹ te¿ powo³ani do
tego, by na p³aszczyŸnie wychowania naturalnego pobudzaæ potomstwo do doskonalszego poznawania i mi³owania Boga oraz bliŸniego38. Natomiast na p³aszczyŸnie wychowania chrzeœcijañskiego rodzice maj¹ ukazywaæ dzieciom „chrzeœcijañskie nauki i ewangeliczne cnoty”, jak te¿ uczyæ ¿ycia wiar¹39. Czyniæ zaœ
to powinni przede wszystkim przez osobisty przyk³ad ¿ycia uobecniaj¹cego poszczególne cnoty w codziennoœci.
Powy¿sze dzia³ania wychowawcze rodziców wymagaj¹ wsparcia ze strony
wspólnoty Koœcio³a, która powinna wskazywaæ drogi zbawienia i osi¹gania doskona³oœci oraz udzielaæ ¿ycia Bo¿ego – g³ównie poprzez przepowiadanie S³owa
Bo¿ego, sakramenty i liturgiê. Szczególnym miejscem realizacji tych zadañ,
a zarazem podstawowym œrodkiem, stosowanym przez Koœció³ jest szkolna i parafialna katechizacja. Ona to oœwieca i wzmacnia wiarê, karmi ¿ycie wedle Ducha Chrystusowego, doprowadza do œwiadomego i czynnego uczestnictwa
w misterium liturgicznym i pobudza do dzia³alnoœci apostolskiej40. Nie bez znaczenia dla tych dzia³añ jest nauczanie religii w szkole. Stawia ono sobie za zadanie integraln¹ formacjê dzieci i m³odzie¿y polegaj¹c¹ miêdzy innymi na: rozwijaniu cech ludzkich i chrzeœcijañskich, doprowadzeniu do spotkania z Jezusem
Chrystusem, nawi¹zania z Nim g³êbokiej za¿y³oœci, umi³owania Go i naœladowania oraz przygotowaniu do apostolskiej s³u¿by w Koœciele i w œwiecie41. Dziêki
obecnoœci nauczania religii w szkole istnieje mo¿liwoœæ harmonijnego wspó³dzia³ania rodziny, Koœcio³a i szko³y dla dobra wychowanków, tak¿e w zakresie prze38
Sobór Watykañski II, Deklaracja o wychowaniu chrzeœcijañskim «Gravissimum educationis», w: Sobór Watykañski II, Konstytucje, dekrety, deklaracje, Tekst polski, Nowe t³umaczenie,
Pallottinum–Poznañ 2002, 1, 3 (odt¹d skrót DWCH).
39
Sobór Watykañski II, Konstytucja dogmatyczna o Koœciele «Lumen gentium», 21 listopada
1964 r., w: Sobór Watykañski II, Konstytucje, dekrety, deklaracje, Tekst polski, Nowe t³umaczenie,
Pallottinum – Poznañ 2002, n. 41.
40
DWCH 4.
41
Konferencja Episkopatu Polski, Dyrektorium katechetyczne Koœcio³a katolickiego w Polsce,
Kraków 2001, 83; II Polski Synod Plenarny, Ewangelizacja kultury i œrodków spo³ecznego przekazu, w: II Polski Synod Plenarny (1991-1999), Poznañ – Pallottinum 2001, n. 8.
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
131
kazywania wiedzy o cnotach i wdra¿ania do praktykowania ich w codziennym
¿yciu. Spe³nienie powy¿szych zadañ wymaga jednak od rodziców, katechetów
i duszpasterzy œwiadectwa wiary, nadziei i mi³oœci opartych na Ewangelii. Mo¿na
zatem stwierdziæ, ¿e ka¿da z wy¿ej opisanych spo³ecznoœci na tyle przyczynia
siê do nabywania przez dzieci i m³odzie¿ cnót, na ile swoje dzia³ania edukacyjne
koncentruje wokó³ troski o wzrost w wychowankach „dzieciêctwa Bo¿ego” oraz
podejmowania pracy nad sob¹ celem kszta³towania – przy udziale £aski Bo¿ej –
w³asnego charakteru, a przez to upodabniania siê do osoby Jezusa Chrystusa42.
W tych procesach wychowawczych, zwi¹zanych z nabywaniem przez dzieci
i m³odzie¿ cnót, niema³¹ rolê spe³niaj¹ œrodki spo³ecznego komunikowania,
g³ównie Internet i telewizja. Lansuj¹c okreœlone treœci i style ¿ycia, wp³ywaj¹ –
nie zawsze pozytywnie – na jakoœæ myœlenia i postêpowania m³odego pokolenia.
Dlatego tak bardzo wa¿ne s¹ odpowiednie dzia³ania formacyjne podejmowane
przez rodziców, katechetów, duszpasterzy oraz nauczycieli i innych wychowawców. Wœród nich donios³e znaczenie w wychowaniu moralnym ukierunkowanym
na wspieranie dzieci i m³odzie¿y w nabywaniu cnót maj¹ konkretne metody
i œrodki – zarówno tzw. „nadprzyrodzone”, jak i „naturalne”, wypracowane w ramach pedagogiki i katechetyki. Istnieje przy tym koniecznoœæ podmiotowego,
a zarazem ukierunkowanego egzystencjalnie nauczania na temat poszczególnych
cnót np. wiary, nadziei, mi³oœci, a wiêc takiego, w którym poszczególne sprawnoœci s¹ ukazywane wychowankom zarówno jako dar i zadanie, jak te¿ jako sposób bycia i wartoœæ, która ma istotne znaczenie w osi¹ganiu dojrza³oœci osobowej i realizacji w³asnego cz³owieczeñstwa.
Wielowymiarowoœæ cnoty i jej bosko-ludzkie odniesienie domaga siê dowartoœciowania w procesie wspomagania wychowanków w nabywaniu cnót, zw³aszcza teologalnych, £aski Bo¿ej, przy pomocy której dokonuje siê wewnêtrzna
przemiana cz³owieka, uzdalnianie go do trwa³ego rozpoznawania i wyboru dobra oraz urzeczywistniania go zgodnie z wol¹ Bo¿¹ i na wzór Chrystusa. Sam
bowiem Bóg, udzielaj¹c cnoty wiary, nadziei i mi³oœci zaprasza do otwarcia siê
na ten dar, przyjêcia go w wolnoœci i udzielenia odpowiedzi czynem. Aby by³o
to mo¿liwe potrzebne jest zaanga¿owanie wychowanka, który przyjmuje dar
Bo¿y i korzystaj¹c ze wsparcia rodziców, katechetów, duszpasterzy i nauczycieli
podejmuje trud wychowania samego siebie celem przezwyciê¿ania w sobie wad,
nabywania sprawnoœci, które pozwalaj¹ urzeczywistniaæ w³asne cz³owieczeñstwo
oraz rozwijania w sobie wiary, nadziei i mi³oœci. W tak okreœlonym procesie aktywnoœci samowychowawczej zasadniczego znaczenia nabieraj¹: sakramenty
(g³ównie Eucharystii, pokuty i pojednania), liturgia Koœcio³a i modlitwa osobista
42
DWCH 2; Jan Pawe³ II, Adhortacja apostolska «Familiaris consortio» o zadaniach rodziny
chrzeœcijañskiej w œwiecie wspó³czesnym, n. 39, w: Adhortacje Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II, t. I,
Kraków 1996.
132
ANNA ZELLMA
(indywidualna). S¹ to œrodki nadprzyrodzone, dziêki którym wychowanek ma
udzia³ w ¿yciu samego Boga, dostêp do £aski uœwiêcaj¹cej i daru Bo¿ej mi³oœci
oraz mo¿liwoœæ osobowego zjednoczenia z Chrystusem. Dzia³anie Boga poprzez
sakramenty Œwiête i modlitwê posiada moc przetwarzaj¹c¹ ca³ego cz³owieka,
zarówno jego sferê duchow¹, intelekt i wolê, jak i sferê zmys³ow¹. Gdy spotyka
siê ze wsparciem wychowawców oraz ze sta³ym i intensywnym zaanga¿owaniem
wychowanka na rzecz rozwoju w sobie wiary, nadziei i mi³oœci stwarza mo¿liwoœci wewnêtrznej przemiany i doskonalenia samego siebie na wzór Chrystusa.
Obok œrodków nadprzyrodzonych istotne dla wychowania moralnego ukierunkowanego na nabywanie przez wychowanka cnót s¹ tak¿e tzw. œrodki naturalne. Chodzi tu g³ównie o metody oddzia³ywania wychowawczego takie, jak np.
dialog, perswazja, metoda rozumowania moralnego, czyli prowadzenia rozmów
na temat ró¿nych dylematów moralnych, przekaz wiedzy na temat poszczególnych cnót, ukazywanie wzorów osobowych, dawanie wychowankom dobrego
przyk³adu w postêpowaniu moralnym, wdra¿anie wychowanków do zachowañ
i postaw moralnych przez umo¿liwianie im wyœwiadczania innym dobra w sposób wolny i bezinteresowny. Wszystkie te dzia³ania nale¿y podejmowaæ w klimacie dialogu wychowawczego. Przy czym znacz¹c¹ rolê spe³nia osoba wychowawcy, zw³aszcza jego odpowiednia postawa wobec dobra i realizacja
poszczególnych cnót w ¿yciu codziennym. Rodzic, katecheta, duszpasterz, nauczyciel przez przyk³ad autentycznego dzia³ania naznaczonego wiar¹, nadziej¹
i mi³oœci¹, przez swoje odniesienie do tych wartoœci mo¿e inspirowaæ dzieci
i m³odzie¿ do zaanga¿owania na rzecz rozwoju w sobie poszczególnych cnót.
Jednoczeœnie jest on postrzegany przez wychowanka jako osoba godna zaufania,
do której mo¿na zawsze zwróciæ siê po pomoc w trudnych sytuacjach wymagaj¹cych podjêcia decyzji. Tak wiêc osobisty przyk³ad wychowawców, którzy nie
tylko uznaj¹ wartoœci moralne, ale tak¿e realizuj¹ je, ¿yj¹c wiar¹, nadziej¹ i mi³oœci¹ spe³nia – obok £aski Bo¿ej, istotn¹ rolê w nabywaniu i rozwoju przez
m³ode pokolenie poszczególnych cnót.
KONKLUZJA KOÑCOWA
Opisane powy¿ej treœci stanowi¹ jedynie próbê zarysowania problemu relacji zachodz¹cych miêdzy „vitus” a wychowaniem moralnym. Uwzglêdniaj¹ one
perspektywê chrzeœcijañsk¹ w obszarze pedagogiczno-katechetycznym i ukazuj¹
potrzebê podejmowania dalszych, uszczegó³owionych badañ, wzbogaconych
o odwo³anie do praktyki ¿ycia chrzeœcijañskiego dzieci i m³odzie¿y.
Na podstawie powy¿szych analiz mo¿na wnioskowaæ, o istotnym powi¹zaniu cnót – nie tylko kardynalnych, ale tak¿e teologalnych – z wychowaniem
moralnym. Warty podkreœlenia wydaje siê fakt, ¿e w pe³nym rozumieniu cnoty
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
133
(z perspektywy chrzeœcijañskiej), szczególne miejsce zajmuje £aska Bo¿a, która
uzdalnia cz³owieka do wyboru i czynienia dobra. Aby mog³a ona w pe³ni rozwin¹æ siê w wychowanku i sk³oniæ go do zaanga¿owania w procesie samowychowania zwi¹zanego z nabywaniem cnót potrzebne s¹ tzw. œrodki naturalne, czyli
m¹dry, odpowiedzialny i autentyczny wychowawca, który swoje dzia³anie stara
siê podtrzymywaæ przez wiarê i modlitwê oraz stosowane przez niego odpowiednie metody wychowania moralnego. Przy czym nale¿y pamiêtaæ, ¿e ¿adne wychowanie, tak¿e to, które koncentruje siê wokó³ nabywania i rozwijania przez
wychowanków poszczególnych cnót, nie daje siê z góry zaplanowaæ. Wa¿na jest
tu d³ugomyœlnoœæ wychowawcy oraz powi¹zanie wielu, zró¿nicowanych dzia³añ
i podejmowanie wspó³pracy przez osoby odpowiedzialne za integraln¹ formacjê
m³odego pokolenia. Przy tym ka¿dy chrzeœcijañski wychowawca winien rozwijaæ w sobie œwiadomoœæ, ¿e kreatorem ca³ego procesu wychowania moralnego
jest Duch Œwiêty, który pomaga wszystkim uczestnikom formacji m³odego pokolenia, a wiêc dzieciom, m³odzie¿y i doros³ym w otwarciu siê na dzia³anie £aski Bo¿ej i uzdalnia ka¿dego cz³owieka do osobistego zaanga¿owania w procesie rozwoju wiary, nadziei i mi³oœci, a wiêc do po³¹czenia wysi³ku ludzkiego
z bezinteresownymi, „wlanymi” darami Bo¿ymi. Wynika z tego dla wychowania
moralnego pewnoœæ, ¿e z pomoc¹ £aski Bo¿ej mo¿na skutecznie wspieraæ wychowanków w otwieraniu siê na religijny wymiar ¿ycia oraz uzdalniaæ ich do
odkrywania poszczególnych cnót jako wartoœci osobowych, bez których trudno
w pe³ni rozwijaæ w³asne cz³owieczeñstwo i zmierzaæ w kierunku osi¹gania dojrza³oœci ludzkiej i chrzeœcijañskiej.
SUMMARY
This article examines selected issues connected with the relations between virtue and man’s
moral education. First, it defines the terms of “virtue” and “moral education”, which are predominant
in Polish thought (mainly in the areas of Christian pedagogy and religious education). Furthermore,
the mutual relations between virtue and moral education are presented. It is shown that there is no
such thing as genuine moral education without reference to virtues and that acquiring all
(theological and cardinal) virtues by the pupil, apart from the acts of the grace of God, sacraments,
prayer, liturgy and the church community, also requires the participation of educators (parents,
religious instructors, teachers, priests) and effective methods of education.
Key words
virtue, moral education, catechetics, Christian pedagogy, religious education
S³owa kluczowe
cnota, wychowanie moralne, katechetyka, pedagogika chrzeœcijañska, edukacja religijna
134
ANNA ZELLMA
VIRTUS A WYCHOWANIE MORALNE CZ£OWIEKA
135
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
WOJCIECH SURMIAK
Katowice
Teologia moralna w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku
Moral Theology in the United States in the 19th Century
Dziewiêtnastowieczna teologia moralna w Stanach Zjednoczonych by³a odzwierciedleniem przemian zachodz¹cych w tej dyscyplinie naukowej w Europie.
Z jednej strony znajduj¹cy siê pod silnymi wp³ywami republikañskimi i oœwieceniowymi m³ody Koœció³ amerykañski, którego centrum by³ stan Maryland,
wskazywa³ na pewne tendencje prowadz¹ce go w stronê Koœcio³a narodowego.
Z drugiej strony jednak od pocz¹tku XIX w. coraz bardziej zarysowuje siê
w amerykañskiej przestrzeni eklezjalnej obecnoœæ imigrantów ze Starego Kontynentu, a co za tym idzie potrzeba zapewnienia im kompleksowej opieki duszpasterskiej.
Jay Dolan opisa³ ówczesn¹ amerykañsk¹ rzeczywistoœæ koœcieln¹ czterema
s³owami: autorytet, grzech, rytua³ i cud1. Nacisk jaki zosta³ po³o¿ony na grzech
i rytua³ sprawi³, ¿e wielkie znaczenie przypisano sakramentowi pokuty i Eucharystii. Zreszt¹ to w³aœnie te dwa sakramenty by³y wyraŸnymi wyznacznikami katolicyzmu, które pozwala³y na odró¿nienie go od obecnego w Stanach Zjednoczonych silnego ducha protestanckiego2. Popularne wtedy modlitewniki oraz
praktyka pobo¿noœciowa bardzo mocno podkreœla³y rzeczywistoœæ grzechu i po1
Por. J. Dolan, The American Catholic Experience: A History from Colonial Times to the
Present, Notre Dame 1992, s. 221-240.
2
Szczególnie na oddalonych terytoriach kap³ani nie byli w stanie zapewniæ katolikom coniedzielnej Eucharystii, a przy okazji wizyt w stacjach duszpasterskich wiêkszoœæ czasu spêdzali na
sprawowaniu sakramentu pokuty. Jak pisze C. Crews, w monografii poœwiêconej Archidiecezji
Louisville, jednym z pierwszych misjonarzy w stanie Kentucky by³ Stephen Badin, który nawiedzaj¹c stacje duszpasterskie, wiêkszoœæ czasu spêdza³ na s³uchaniu spowiedzi, a z powodu wielkiej
liczby penitentów musia³ nawet wydaæ specjalne bilety – por. ten¿e, An American Holy Land:
A History of the Archdiocese of Louisville, Wilmington 1987, s. 50-51.
136
WOJCIECH SURMIAK
trzebê oczyszczenia siê z nich w spowiedzi. Coroczne rekolekcje parafialne stawa³y siê stopniowo jednym z najwa¿niejszych wydarzeñ duchowych, w trakcie
których akcentowano rzeczywistoœæ grzechu, mo¿liwoœæ potêpienia, strachu
przed piek³em oraz potrzebê wyzwolenia siê z grzechu przez sakrament pokuty.
Pomimo, ¿e tak mocno skupiano siê w przepowiadaniu na rzeczywistoœci grzechu i mo¿liwoœci potêpienia, to jednak – id¹c za myœl¹ J. Dolana – ostatnie
i najwa¿niejsze s³owo, by³o zawsze s³owem o Bo¿ym mi³osierdziu i przebaczeniu3.
Najwiêksz¹ trosk¹ amerykañskich biskupów tamtego okresu sta³o siê zapewnienie odpowiedniej liczby kap³anów. Wiêkszoœæ z niewielkiej liczby kap³anów
pos³uguj¹cych wówczas w Ameryce by³a imigrantami z Europy. Bardzo szybko
rozpoznano jednak potrzebê rozbudzania miejscowych powo³añ. Problemem,
który pojawi³ siê w tym kontekœcie by³o nie tylko za³o¿enie seminarium duchownego, ale i obsadzenie go odpowiedni¹ kadr¹ profesorsk¹4.
Pierwsze w Stanach Zjednoczonych seminarium duchowne – St. Mary’s Seminary in Baltimore – zosta³o za³o¿one w 1791 r. przez francuskich ksiê¿y ze
Societas Presbyterorum a S. Sulpitio. Z kolei, w 1809 r. zosta³o za³o¿one przez
francuskiego misjonarza Jeana Dubois s³ynne Mount St. Mary’s Seminary in
Maryland. Sulpicjanie a nastêpnie i wincentyni, jako pierwsi fundatorzy amerykañskich seminariów duchownych, wnosili do nich pewne francuskie za³o¿enia
teologiczne. W zakresie teologii dogmatycznej i eklezjologii by³y to przejawy
gallikanizmu, który zachêca³ do „przeobra¿aj¹cej syntezy pomiêdzy katolicyzmem z amerykañsk¹ kultur¹”5. W przypadku teologii moralnej by³y to przejawy rygoryzmu. Podejœcie reprezentowane w Europie przez Alfonsa Liguoriego
wydawa³o siê „zbyt s³odkie”6. Jednak¿e podobnie jak we Francji, tak i w Stanach
Zjednoczonych, z czasem zwyciê¿y³o alfonsjañskie podejœcie do zagadnieñ teologicznomoralnych. Sta³o siê tak miêdzy innymi za spraw¹ Jeana B. Bouvier7,
Por. D. Dolan, The American…, s. 226-230.
Bardzo szczegó³owo kwestiê historii tworzenia siê amerykañskich seminariów duchownych
przedstawia w swojej monografii J.M. White, The Diocesan Seminary in the United States; A History from 1780’s to the Present, Notre Dame 1989.
5
„Transformationist synthesis between Catholicism and American culture” – Ch. Kauffman,
Tradition and Transformation in Catholic Culture: The Priests of St. Sulpice in the United States
from 1791 to the Present, New York 1988, s. 110-111, 312.
6
„To sweet” – por. J.M. White, The Diocesan Seminary…, s. 139.
7
J.B. Bouvier (1783–1854) – po ukoñczeniu seminarium w Angers wyœwiêcony w 1808 r. na
prezbitera i mianowany profesorem filozofii w College de Château Gonthier. W 1811 r. przeniesiony do seminarium w Le Mans, gdzie uczy filozofii i teologii moralnej. Od 1834 r. biskup diecezji Le Mans. Wp³yw jaki wywar³y jego Institutiones theologicæ (15 wydañ) – które by³y u¿ywane
w prawie wszystkich seminariach Francji, Stanów Zjednoczonych oraz Kanady – da³y mu zaszczytne miejsce w historii dziewiêtnastowiecznej teologii. Jego kompendium teologiczne by³o przez
wiele lat jedynym – dobrze przyjmowanym – podrêcznikiem tzw. okresu przejœciowego (1830–
1870), naznaczonego z jednej strony wp³ywami gallikanizmu i jansenizmu a z drugiej strony pró3
4
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
137
którego Institutiones theologicae szybko zosta³y przeniesione z rodzimej Francji
do Ameryki, wnosz¹c tam nowe teologiczne i pastoralne impulsy8.
Oprócz seminariów prowadzonych przez wspólnoty zakonne tak¿e i miejscowi biskupi zak³adali we w³asnych diecezjach seminaria duchowne. Mieœci³y siê
one najczêœciej w domu biskupa i mia³y zaledwie po kilku seminarzystów oraz
jednego profesora, na którym spoczywa³a odpowiedzialnoœæ za ca³¹ formacjê
kandydatów do kap³añstwa. Z czasem jednak uznano za s³uszne stworzenie wiêkszego i lepiej zorganizowanego seminarium, które zosta³oby obsadzone doskonalsz¹ kadr¹ naukow¹ i wychowawcz¹.
Na The Third Plenary Council of Baltimore (9.11–7.12.1884) biskupi postanowili ca³oœæ formacji seminaryjnej oprzeæ na szeœcioletnich studiach. Dwa
pierwsze lata studiów skupiaæ siê mia³y na zg³êbianiu zagadnieñ filozoficznych,
a cztery nastêpne na studium teologii9. Szczególne miejsce w ramach studium
teologii przypisano teologii moralnej, która od tej pory mia³a byæ wyk³adana
w jednakowym w stosunku do teologii dogmatycznej pensum godzin, tj. 6 godzin wyk³adu na pierwszych trzech latach kursu teologii i 3 godziny na roku
ostatnim. W wyniku tej reformy klerycy diecezjalni w Stanach Zjednoczonych
mieli wiêcej zajêæ z teologii moralnej ni¿ studenci teologii na Starym Kontynencie. W Europie bowiem studium teologii dogmatycznej by³o prowadzone zawsze
w szerszym zakresie ni¿ studium teologii moralnej.
W pierwszych seminariach duchownych u¿ywano podrêczników napisanych
w Europie. Tekst podrêczników by³ zapisany w jêzyku ³aciñskim, a zatem móg³
byæ u¿ywany we wszystkich krajach œwiata. Pierwszy podrêcznik teologii moralnej napisany na gruncie amerykañskim pochodzi spod pióra Francisa P. Kenricka, kolejne próby napisania podrêcznika czy artyku³ów z zakresu teologii
moralnej podejmowali w XIX wieku: Aloysius Sabetti, Thomas J. Bouquillon
i John Baptist Hogan.
1. FRANCIS P. KENRICK (1796–1863)
Francis Patrick Kenrick – nazywany „drugim Gurym” – napisa³ swój trzytomowy podrêcznik zatytu³owany Theologia moralis dla erygowanego przez siebie St. Charles Seminary in Philadelphia10. Kenrick – z pochodzenia Irlandczyk
– po ukoñczeniu studiów teologicznych w Rzymie, rozpocz¹³ pracê duszpasterbami reform akademickiej teologii. W swoim podejœciu do teologii moralnej zdecydowanie od¿egnuje siê od wszelkich wp³ywów jansenizmu, a przyjmuje doktrynê œw. Alfonsa Liguoriego.
8
J.M. White, The Diocesan Seminary…, s. 140.
9
Por. www.catholichistory.net (z dnia 7.09.2009).
10
F.P. Kenrick, Theologia moralis, t. 1-3, Philadelphia 1841-1843.
138
WOJCIECH SURMIAK
sk¹ w amerykañskiej misji w Kentucky. Pierwotnie uczy³ ca³ej teologii w tamtejszym St. Joseph’s Seminary. Jego sprawnoœæ dydaktyczna i naukowa spowodowa³a, ¿e bardzo szybko zaliczono go do grona najwybitniejszych teologów.
W 1829 r. zostaje mianowany sekretarzem The First Council of Baltimore. Nastêpnie, nie maj¹c jeszcze dziesiêciu lat kap³añstwa, zostaje w 1830 r. biskupem
koadiutorem Filadelfii, a w 1951 r. arcybiskupem Baltimore.
Oprócz wytrwa³ej i stanowczej pos³ugi administracyjnej biskup Kenrick publikuje liczne prace naukowe z zakresu teologii. Pomaga³a mu w tym niezwyk³a dyscyplina osobista oraz naukowa pokora, gdy¿ w ¿aden sposób nie pretenduje do
miana eksperta we wszystkich dziedzinach wiedzy. Jego apologetyczne prace broni¹ prymatu Stolicy Apostolskiej, transsubstancjacji czy katolickiego podejœcia do
sakramentów. Biskup Filadelfii podejmuje siê tak¿e t³umaczenia z jêzyków oryginalnych niektórych ksi¹g biblijnych11. W latach 1834–1840 publikuje dla swoich
seminarzystów czterotomowy podrêcznik teologii dogmatycznej. I choæ pierwotnie nie zamierza pisaæ podrêcznika teologii moralnej, to jednak po ukoñczeniu
swojego dzie³a z zakresu dogmatyki uznaje, ¿e istnieje taka potrzeba12.
Theologia moralis Kenricka zachowuje legalistyczne ujêcie i etyczn¹ metodê okresu podrêczników. Podstawowym celem ksi¹¿ki jest przygotowanie seminarzystów do pos³ugi w konfesjonale. Podrêcznik podkreœla rolê sumienia jako
bli¿szej normy moralnoœci oraz prawa jako normy dalszej. We wprowadzeniu
Kenrick wspomina jedynie o dwóch Ÿród³ach pracy, a mianowicie o œw. Tomaszu z Akwinu i o Alfonsie M. Liguorim. Akwinata jest dla Kenricka – angelus
scholarum – a jego geniusz przejawia siê miêdzy innymi w przejrzystoœci, akuratnoœci, œwiêtoœci i czystoœci nauczania. Z kolei Liguorii proponuje jego zdaniem najlepsze, bo oparte na g³êbokiej wiedzy i d³ugoletnim doœwiadczeniu duszpasterskim podejœcie do teologii moralnej13. Takie ujêcie motywowa³o Kenricka
do wprowadzenia do podrêcznika w³asnych doœwiadczeñ pastoralnych14.
Autor Theologia moralis oprócz wspomnianych ju¿ Ÿróde³ wnosi do swej
pracy teoretyczne i praktyczne rozumienie amerykañskiej rzeczywistoœci. Próbuj¹c zrozumieæ swoje czasy, uznaje, ¿e normy moralne wyp³ywaj¹ce z nauczania
Pisma Œwiêtego s¹ niezmienne, ale musz¹ byæ zaaplikowane do zmieniaj¹cych
siê warunków czasu i miejsca15. St¹d miêdzy innymi nie zgadza siê z opini¹
11
G. Fogarty poœwiêci³ jeden z rozdzia³ów swojej monografii omawiaj¹cej amerykañsk¹ biblistykê wspomnianym t³umaczeniom ksi¹g Pisma œwiêtego. Niestety bp Kenrick nie by³ w stanie
nigdy opublikowaæ wszystkich t³umaczeñ w jednym zbiorze – ten¿e, American Catholic Biblical
Scholarship: A History from Early Republic to Vatican II, San Francisco 1989, s. 14-34.
12
Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology in the United States: A History, Washington 2008,
s. 13.
13
Por. F. Greniuk, Teologia moralna w swej przesz³oœci, Sandomierz 2006, s. 186-187.
14
Por. F.P. Kenrick, Theologia moralis, Philadelphia 1841, t. 1, s. III.
15
Tam¿e.
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
139
A. Liguoriego, który twierdzi³, ¿e wzajemne wizyty w domach osób, które s¹ zarêczone prowadz¹ w nieunikniony sposób do grzechu. Zdaniem Kenricka Alfons
przyj¹³ bardziej rygorystyczn¹ opiniê, opart¹ na – jak to nazwa³ – „zepsuciu
moralnym W³ochów, a Amerykanom mo¿na w tym wzglêdzie bardziej zaufaæ”16.
Jeœli chodzi o wspomnian¹ tematykê seksualnoœci, wydaje siê, ¿e Kenrick by³
pierwszym katolickim moralist¹, który widzia³ w mi³oœci jeden z g³ównych motywów podejmowania ma³¿eñskiego wspó³¿ycia. P. Gardella zwróci³ uwagê, ¿e
nauczanie biskupa Filadelfii na temat roli mi³oœci oraz przyjemnoœci seksualnej
w ma³¿eñstwie jest jednym ze znamiennych wp³ywów kultury amerykañskiej,
które nastêpnie przeniknê³o do koœcielnego nauczania. Wspomniany autor zwraca uwagê nie tylko na homiliê o mi³oœci, któr¹ Kenrick umieœci³ na pocz¹tku
rozdzia³u poœwiêconego ma³¿eñstwu, ale i na „wyraŸne rozró¿nienie mi³oœci,
seksu i ogólnych zachowañ w ma³¿eñstwie”17. Co prawda, mo¿na mieæ czasem
wra¿enie, ¿e Gardella myli cele i zadania stosunku seksualnego z celami i zadaniami ma³¿eñstwa, ale to wcale nie dezawuuje postawionej przez niego tezy
o wp³ywie amerykañskiej kultury na zrozumienie roli mi³oœci i przyjemnoœci
w mi³oœci seksualnej i w ma³¿eñstwie.
Mówi¹c o pozytywnym wp³ywie kultury amerykañskiej na katolick¹ etykê
teologiczn¹, nie sposób zapomnieæ i o jej negatywnym wp³ywie. Zagadnieniem,
w którym przejawi³ siê ten negatywny wp³yw, by³ problem niewolnictwa. Mimo
i¿ podrêczniki teologii moralnej na Starym Kontynencie nie podejmowa³y ju¿
tego zagadnienia, to jednak Kenrick decyduje siê na jego omówienie z racji swoistego amerykañskiego Sitz im Leben. Zdefiniowa³ on niewolnictwo jako stan
sta³ego poddania, w którym cz³owiek daje cz³owiekowi pracê w zamian za utrzymanie. Widaæ jak bardzo takie ujêcie odbiega³o od panuj¹cej w Ameryce rzeczywistoœci. Co prawda, bp Kenrick zawsze utrzymywa³, ¿e niewolnicy s¹ osobami,
ale mocno podkreœla³ tak¿e, ¿e zgodnie z nauczaniem katolickim, niewolnictwo
nie jest sprzeczne z prawem naturalnym18. Teologowie proponowali cztery prawne tytu³y usprawiedliwiaj¹ce niewolnictwo: schwytanie na wojnie, sprzeda¿, karê
za przestêpstwo oraz zrodzenie. Kenrick stwierdza³, ¿e co prawda przodkowie
sprowadzili do Ameryki niewolników w sposób niesprawiedliwy, ale ich obecny
stan jest usprawiedliwiony przez odwo³anie siê do istniej¹cych przepisów prawnych. Brak jasnego tytu³u dla niewolnictwa zosta³ usankcjonowany odwo³aniem
Por. R. Gallagher, The Fate of the Moral Manual since St. Alphonsus, w: History and Conscience: Studies in Honor of Father Sean O’Riordan CSSR, red. ten¿e, B. McConvery, Dublin 1989,
s. 221.
17
P. Gardella, Innocent Ecstasy: How Christianity Gave America an Ethic about Sexual Pleasure, New York 1985, s. 23.
18
Badania naukowe prowadzone przez Josepha Brokhage’a wykaza³y, ¿e niewolnictwo praktykowane w Stanach Zjednoczonych i bronione przez Kenricka by³o sprzeczne z prawem naturalnym –
por. J. Brokhage, Francis Parick Kenrick’s Opinion on Slavery, Washington 1955, s. 242-243.
16
140
WOJCIECH SURMIAK
siê do idei dobra wspólnego, które usprawiedliwia dalsze ograniczenie wolnoœci
tych osób. Ten w¹tek nauczania biskupa Filadelfii wskazuje, ¿e by³ on pod silnym wp³ywem ówczesnej, amerykañskiej sceny politycznej, a prawa niewolników podporz¹dkowa³ istniej¹cemu ³adowi spo³ecznemu. W rezultacie spowodowa³o to, ¿e tylko nieliczni katolicy wspierali szybk¹ abolicjê niewolników przed
Wojn¹ Secesyjn¹ (1861–1865)19.
Theologia moralis Kenricka odegra³a szczególn¹ rolê w amerykañskiej dyskusji dotycz¹cej zagadnienia sprawiedliwoœci i prawa. Wskazania dotycz¹ce
siódmego przykazania Dekalogu by³y zawsze najobszerniejsz¹ czêœci¹ podrêczników. Omawiany podrêcznik podejmowa³ zagadnienia w³asnoœci i umów na
dwustu stronach, wchodz¹c nieraz w bardzo zawi³e niuanse20. Niew¹tpliwie biskup Filadelfii musia³ spêdziæ wiele czasu na studiowaniu prawa cywilnego, gdy¿
z wielk¹ swobod¹ cytuje prawa poszczególnych stanów (m.in. Pensylwanii, Delaware i New Jersey) oraz najpopularniejsze wówczas prace z zakresu teorii prawa, takich autorów jak: Sir Wiliam Blackstone (1723–1780)21, James Kent
(1763–1847)22 i John Purdon (1784–1835)23. Jego znajomoœæ prawa cywilnego
sprawia, ¿e przypomina kap³anom o podleganiu karze cywilnej za asystowanie
przy zawieraniu ma³¿eñstw przez osoby nieletnie, które nie uzgodni³y tego faktu
ze swoimi rodzicami.
W œwietle obecnego w Stanach Zjednoczonych pluralizmu religijnego Kenrick
wprowadza do podrêcznikowej tradycji – co czyni chocia¿by we wstêpie do swojej pracy – nowy zwyczaj, a mianowicie powo³uje siê na autorów niekatolickich.
Pierwszoplanowe miejsce zajêli w tym wzglêdzie autorzy anglikañscy, gdy¿ bardzo czêsto podzielaj¹ oni katolicki punkt widzenia i ukazuj¹ wspólne korzenie teologiczne. Kenrick najczêœciej odwo³uje siê do biskupa Jeremy’ego Tylora24.
Z drugiej jednak strony mimo swej „pre-ekumenicznej otwartoœci” Kenrick
ukazuje pewn¹ akceptacjê dla ultramontanizmu ze szczególnym podkreœleniem
prerogatyw papie¿a. We wstêpie zawar³ sformu³owanie, mówi¹ce o tym, ¿e teologia moralna zajmuje siê problemami, które nie zosta³y jeszcze dok³adnie sprecyzowane w oficjalnym nauczaniu Koœcio³a, st¹d bardzo ³atwo o b³êdne stanowisko w niektórych kwestiach. Jednoczeœnie prosi o korektê i pouczenie bardziej
œwiat³ych w tych skomplikowanych zagadnieniach. Koñczy, przyrzekaj¹c pos³uPor. Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 15.
F.P. Kenrick, Theologia moralis…, t. 2, s. 2-202.
21
Commentaries on the Laws of England, opublikowane po raz pierwszy w czterech tomach
w latach 1765–1769.
22
Commentaries on Amercian Law, opublikowane po raz pierwszy w czterech tomach w latach 1826–1830.
23
Digest of the Laws of Pennsylvania, opublikowane po raz pierwszy w roku 1811.
24
Na temat teologii tego anglikañskiego hierarchy – por. S. Nowosad, Odnowa anglikañskiej
teologii moralnej w XX wieku, Lublin 2001, s. 26-27.
19
20
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
141
szeñstwo Stolicy Apostolskiej, któr¹ rozpoznaje jako ustanowion¹ przez Boga
nauczycielkê wszystkich chrzeœcijan w sprawach wiary i moralnoœci25.
Theologia moralis biskupa Filadelfii by³a oficjalnym podrêcznikiem u¿ywanym
w seminariach w: Louisville, St. Louis, New York, Cincinnati, Charleston, Baltimore, Emmitsburg i oczywiœcie w Filadelfii. Postanowieniem The Fifth Provincial
Council of Baltimore z 1843 r. zalecono u¿ywanie podrêcznika F. Kenricka wszystkim seminariom duchownym w Stanach Zjednoczonych. Rekomendacja ta jednak
nigdy nie dosz³a do skutku, chocia¿by z racji „unikniêcia obrazy majestatu Rzymu
wprowadzeniem pracy amerykañskiego teologa”26. Poprawiona, druga i zarazem
ostatnia edycja podrêcznika ukaza³a siê w belgijskim Malines w roku 186127.
Pocz¹tkowa s³awa Francisa Patricka Kenricka jako niezwyk³ego teologa,
pasterza Koœcio³a w Filadelfii i w koñcu arcybiskupa stolicy prymasowskiej
w Baltimore dawa³y nadziejê na stopniowe umacnianie siê jego pozycji jako moralnego g³osu dla amerykañskich katolików. Wraz z up³ywem czasu teologia
Kenricka mia³a coraz mniejszy wp³yw na Koœció³ w Ameryce. Mo¿na zadaæ
pytanie, co mia³o na to decyduj¹cy wp³yw. Wœród odpowiedzi na postawione
pytanie mo¿na znaleŸæ nastêpuj¹ce:
– John Tracy Ellis28 stwierdzi³, ¿e podrêcznik Kenricka nie zdo³a³ przezwyciê¿yæ si³y oddzia³ywania napisanego w Rzymie podrêcznika Jeana Pierra Gury’ego SJ29 (nie zgadza siê z t¹ opini¹ John P. Boyle, gdy¿ Gury uczy³ w Rzymie
zaledwie jeden rok, a swój podrêcznik napisa³ ju¿ we Francji30);
– Joseph White sugeruje, ¿e nauczanie Kenricka na temat niewolnictwa uczyni³o jego ksi¹¿kê nieadekwatn¹ po wojnie secesyjnej31 (mo¿na zatem zapytaæ,
dlaczego nie poprawiono nieadekwatnych kwestii);
– jeszcze inni autorzy stwierdzali, ¿e szczególnie trudna ³aciñska proza zastosowana w podrêczniku Kenricka spowodowa³a, ¿e sta³ siê on zbyt trudnym
w czytaniu i rozumieniu przez amerykañskich seminarzystów32;
F.P. Kenrick, Theologia moralis…, t. 1, s. V.
Por. Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 16.
27
Warto zwróciæ uwagê, ¿e drugie wydanie zosta³o opublikowane w dwóch tomach – por. F.P.
Kenrick, Theologia moralis, t. 1-2, Malines–Baltimore 1860–1861. Zwracaj¹ na ten fakt tak¿e
uwagê – E. Hocedez, Histoire de la teologie au XIXe siècle, t. 3, Paris 1947, s. 326 oraz F. Greniuk,
Katolicka teologia moralna w poszukiwaniu w³asnej to¿samoœci, Lublin 1993, s. 75.
28
J.T. Ellis, The Formation of the American Priests: An Historical Perspective, w: The Catholic Priests in the United States: Historical Investigations, red. ten¿e, Collegeville 1971, s. 32.
29
J.P. Gury, Compendium teologiae moralis, Barcinone 1852.
30
J.P. Boyle, The American Experience in Moral Theology, „Proceedings of the Catholic Theological Society of America”, 41:1986, s. 8.
31
J.M. White, The Diocesan Seminary…, s.140.
32
A. Konings, Theologiae moralis Sancti Alphonsi Compendium, Cincinnati 1888, s. 7; H.J.
Nolan, The Most Reverend Francis Patrick Kenrick, Third Bishop of Philadelphia, Washington
1948, s. 244.
25
26
142
WOJCIECH SURMIAK
– z kolei Charles E. Curran wysun¹³ bardziej praktyczny wzgl¹d, a mianowicie podrêczniki, które doczeka³y siê wielokrotnych wznowieñ wychodzi³y spod
pióra teologów zakonnych, a kolejne wydania prac by³y inspirowane przez wspó³braci autora, którzy czuli siê zobowi¹zani do kontynuowania pracy swoich poprzedników. Kenrick by³ ksiêdzem diecezjalnym, st¹d nikt nie czu³ siê zobowi¹zany do kolejnych wydañ jego Theolgia moralis33.
2. ALOYSIUS SABETTI SJ (1839–1898)
Alojzy Sabetti by³ pochodz¹cym z Neapolu jezuit¹34. Po ukoñczeniu rzymskich studiów i otrzymaniu œwiêceñ prezbiteratu przyby³ w 1868 r. do Stanów
Zjednoczonych, aby podj¹æ pos³ugê misjonarza w Nowym Meksyku. Plany zmieni³y siê jednak, gdy w jezuickim seminarium – Woodstock College – zabrak³o
profesorów teologii. W roku 1871 Sabetti rozpoczyna nauczanie teologii dogmatycznej, a w dwa lata póŸniej podejmuje wyk³ady z teologii moralnej, której profesorem pozostaje do swojej œmierci w roku 1898.
Sabetti nie posiada³ – poza kursem wymaganym przez jezuitów do otrzymania œwiêceñ – dodatkowego wykszta³cenia teologicznego. Jak pisze Ch. Curran:
nie by³ on typem naukowca, czy wybitnym intelektualist¹, posiada³ jednak cechy
niezbêdne dla autora podrêcznika teologii moralnej. By³ cz³owiekiem praktycznym, sympatycznym, zaanga¿owanym w pastoralne ujêcia teologii moralnej, bezpretensjonalnym i lojalnym synem wspólnoty Koœcio³a35.
W 1884 r. Sabetti opublikowa³ w Nowym Jorku swoje jednotomowe Compendium theologiae moralis, które za jego ¿ycia ukaza³o siê jeszcze dwanaœcie
razy. Tak¿e nastêpcy Sabettiego w Woodstock College – Timothy Barret i Daniel
Creeden, kontynuowali pracê nad Compendium, uaktualniaj¹c kolejne wydania,
szczególnie w³¹czaj¹c w nie przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1918 r.
Strona tytu³owa pierwszego wydania opisuje Compendium jako opracowanie dokonane po raz pierwszy przez J. P. Gury’ego, nastêpnie uzupe³nione przez
A. Balleriniego i w koñcu skrócone i zaakomodowane dla seminariów amerykañskich przez A. Sabettiego36. Redakcja dokonana przez Sabettiego sprawi³a, ¿e
Ch.E Curran, Catholic Moral Theology…, s. 16-17.
Bardzo obszernie osobê i teologiê A. Sabetti’ego ukazuje Ch.E Curran w monografii – The
Origins of the Moral Theology in the United States. Three Different Approaches, Washington 1997,
s. 75-170.
35
Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 17.
36
Compendium Theologiae Moralis a Joanne Petro Gury, S. J., conscriptum et ab Antonio
Ballerini, eijusdem societatis, adnotationibus auctum deinde vero ad breviorem formam exaratum
atque ad usum seminariorum hujus regionis accomodatum ab Aloysius Sabetti.
33
34
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
143
podrêcznik sta³ siê krótszy, jaœniejszy, bardziej zwiêz³y w stosunku do rzymskiego nauczania oraz bardziej przystosowany do warunków panuj¹cych w Stanach
Zjednoczonych.
Analizuj¹c myœl A. Sabettiego, warto zwróciæ jednoczeœnie uwagê na ogólne za³o¿enia podrêczników teologii moralnej. Compendium ma za zadanie pomóc w przygotowaniu seminarzystów do ich przysz³ej roli jako spowiedników,
st¹d jego krótka i praktyczna czy wrêcz pragmatyczna forma37. Studenci teologii
nie potrzebowali zawi³ej dysertacji, ukazywania kontrowersji i w¹tpliwoœci, czy
nowych i nie do koñca potwierdzonych ujêæ. Sabetti stwierdza, ¿e nowowyœwiêceni prezbiterzy znajd¹ w Compendium krótkie i pewne rozwi¹zania oraz praktyczne wskazówki dla rozwi¹zywania kazusów sumienia38.
Sabetti stosuje w swoim wyk³adzie metodê typow¹ dla kazuistów. Ka¿dy temat rozpoczyna od podania podstawowej definicji oraz koniecznych podzia³ów
i rozró¿nieñ. Nastêpnie wskazuje na normy i regu³y, które mog¹ byæ zastosowane w danym przypadku oraz ukazuje ich aplikacjê do konkretnego przypadku.
Skupia siê tak¿e na wyraŸnym wskazaniu grzechu i jego granic. Podejœcie to wyraŸnie ujawnia siê chocia¿by w paragrafie, który zosta³ poœwiêcony zagadnieniu
wiary. Mo¿na by siê spodziewaæ, ¿e wiara zostanie ukazana jako podstawa ca³ego ¿ycia chrzeœcijañskiego. Sabetti jednak nie roztrz¹sa wieloaspektowoœci wiary, gdy¿ miejsce dla tego zagadnienia widzi w dogmatyce. Jego wyk³ad dotycz¹cy wiary dotyka jedynie trzech zagadnieñ: koniecznoœci wiary, przedmiotu wiary
i grzechów przeciwko wierze. Z samej natury wiary wynika, ¿e powinna ona
wyra¿aæ siê w aktach wiary, które w przypadku osób doros³ych s¹ konieczne dla
uzyskania usprawiedliwienia. Co wiêcej, jest koniecznoœci¹ wynikaj¹c¹ z samego prawa, dokonanie w trakcie ¿ycia cz³owieka aktów wiary. Jednak¿e nie okreœlono dok³adnie, kiedy istnieje ta koniecznoœæ wewnêtrznego aktu wiary. Papie¿
Innocenty XI potêpi³ propozycjê, mówi¹c¹ o tym, ¿e jest wystarczaj¹cym uczynienie aktu wiary jedynie raz w ci¹gu ¿ycia. Teologowie utrzymywali zatem, ¿e
chrzeœcijanin powinien czyniæ akt wiary – czêsto. Znaczenie owego „czêsto” by³o
powszechnie dyskutowane, ale mo¿na – zdaniem Sabettiego bezpiecznie skonkludowaæ – ¿e nie wymaga to wiêkszej czêstotliwoœci ni¿ raz w roku39.
Podejœcie proponowane przez Sabettiego w stosunku do materialnego przedmiotu wiary jest równie¿ minimalistyczne. Autor zastosowa³ czêsto u¿ywane rozró¿nienie na koniecznoœæ œrodka, który jest wymagany przez naturê danej rzeczy
oraz na koniecznoœæ przykazania, która jest wymagana na zasadzie nakazu lub
przykazania. Necessitas medii wymaga, aby osoba wierzy³a w istnienie Boga oraz
¿e wynagradza On za dobro a za z³o karze. Z kolei necesitas precepti wymaga,
37
38
39
A. Sabetti, Compendium…, s. VIII.
Tam¿e.
A. Sabetti, Compendium…, nr 152-153.
144
WOJCIECH SURMIAK
aby cz³owiek wierzy³ w to, co jest zawarte w Credo oraz w skutecznoœæ sakramentów40.
Trzecia sekcja poœwiêcona jest tylko dwom grzechom przeciwko wierze,
a mianowicie: niewierze i herezji41. W rzeczywistoœci, dyskusja dotycz¹ca cnoty
wiary ukazuje podstawowe za³o¿enia tradycji podrêcznikowej w teologii moralnej. Dyskusja ta nie jest poœwiêcona cnocie wiary jako takiej, ale poszczególnym
aktom wiary z silnym podkreœleniem tego, co grzeszne i wskazaniem minimalnych wymogów wiary. Godnym zauwa¿enia jest tak¿e fakt, ¿e Sabetti k³adzie
nacisk nie na to, co jest prawdziwe z moralnego punktu widzenia, ale na to, co
jest bezpieczne w praktykowaniu moralnoœci.
Legalistyczne ujêcie moralnoœci przenika ca³oœæ Compendium i wyra¿a siê
nade wszystko w perspektywie pos³uszeñstwa prawu. Podrêcznik rozpoczyna siê
od trzech krótkich fragmentów poœwiêconych: czynowi ludzkiemu, sumieniu
i prawu. Jego wyk³ad bardziej teoretycznych kwestii teologicznomoralnych jest
mocno okrojony. Sekcja pierwsza poœwiêcona czynowi ludzkiemu zawiera jedynie 20 stron, a opis prawa naturalnego, do którego Sabetti czêsto odwo³uje siê
w swojej argumentacji, zosta³ zawarty na jednej stronie42. Prawo jawi siê tutaj
jako dalsza norma moralnoœci, sumienie zaœ jako norma bli¿sza. Sumienie musi
zgadzaæ siê z prawem. Sabetti definiuje grzech jako wolne przekroczenie prawa
zobowi¹zuj¹cego w sumieniu43. Nastêpnie u¿ywa Dekalogu jako pierwszoplanowego schematu pomagaj¹cego zrozumieæ chrzeœcijañskie ¿ycie moralne44. W dalszej kolejnoœci omawia prawo koœcielne45. Warto zauwa¿yæ, ¿e podrêcznik zawiera trzysta stron poœwiêconych problematyce sakramentów, które omawiane s¹
wedle nastêpuj¹cego schematu: materia i forma sakramentu, szafarz i przyjmuj¹cy sakrament. We wszystkich tych wskazaniach pierwszoplanow¹ trosk¹ jest
sprawa wa¿noœci, godziwoœci i owocnoœci sakramentów.
Legalistyczne ujmowanie moralnoœci bardzo ³atwo przeradza siê w moralnoœæ czysto zewnêtrzn¹ (formaln¹). Warto przypomnieæ, ¿e tomizm wskazuje na
wewnêtrzny charakter moralnoœci: coœ jest nakazane, poniewa¿ jest dobre. Tymczasem podrêczniki teologii moralnej tamtego okresu bardzo czêsto daj¹ odwrotne przekonanie: coœ jest dobre, bo jest nakazane. Wczeœniej wspomniane rozró¿nienie na koniecznoœæ œrodka i koniecznoœæ pos³uszeñstwa zobowi¹zaniu daje
logiczne wra¿enie, ¿e przykazanie b¹dŸ nakaz czyni¹ coœ albo dobrym, albo
z³ym. Sabetti, omawiaj¹c na przyk³ad temat modlitwy, idzie tak daleko, ¿e stwier40
41
42
43
44
45
Tam¿e,
Tam¿e,
Tam¿e,
Tam¿e,
Tam¿e,
Tam¿e,
nr
nr
nr
nr
nr
nr
155-157.
158-161.
107-108.
124.
200-325.
326-344.
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
145
dza w przeciwieñstwie do wielu teologów, i¿ odmawianie modlitw jest dla
wszystkich doros³ych koniecznoœci¹ przykazania opartego na nauczaniu Pisma
Œwiêtego46.
Podejœcie Sabettiego jest tak¿e podejœciem indywidualistycznym, skupiaj¹cym siê na grzechach penitenta. WyraŸne skoncentrowanie siê na praktyce indywidualnej spowiedzi sprawia, ¿e troska o moralnoœæ spo³eczn¹ nie jest omawiana w Compendium Sabettiego. Powoduje to w konsekwencji ujmowanie osoby
ludzkiej jako „samotnej wyspy” odizolowanej od Boga, bliŸniego i œwiata.
Compendium daje porównywalnie d³ug¹ – w stosunku do Kenricka – dyskusjê dotycz¹c¹ tematu sprawiedliwoœci. Rozpoczyna siê ona od ukazania czterech
podstawowych jej typów: sprawiedliwoœci legalnej, dystrybutywnej, windykatywnej i komutatywnej. Sabetti szczegó³owo jednak rozpatruje tylko sprawiedliwoœæ wymienn¹ odnosz¹c j¹ do dwóch rzeczywistoœci: w³asnoœci i umów.
Kazuistyczne, legalistyczne i indywidualistyczne podejœcie do zagadnieñ teologicznomoralnych objawia³o siê nie tylko Compendium theologiae moralis, ale
i w cotygodniowych wyk³adach z kazusów sumienia, jakie proponowa³ wspólnocie jezuickiej w Woodstock47 oraz na ³amach American Ecclesistical Review48.
Sabetti pragn¹³ zebraæ wszystkie swoje pastoralne publikacje w jedn¹ ksi¹¿kê,
ale stan jego zdrowia za³ama³ siê przed ukoñczeniem dzie³a.
Dla Sabettiego najwiêkszym autorytetem by³o nauczanie papieskie, reprezentowane tak¿e poprzez wypowiedzi i dekrety rzymskich kongregacji, do których
pracy zosta³ kilkakrotnie zaanga¿owany. Szczególne miejsce zaj¹³ przy ocenie
problemu aborcji, kraniotomii49 i ci¹¿y ektopowej50, o których pisa³ nie tylko
w swoim podrêczniku, ale i w artyku³ach opublikowanych na ³amach American
Ecclesiastical Review.
W koñcowej fazie XIX w. wraz ze wzrostem roli papie¿a jako nauczyciela
wiary i moralnoœci, sp³ywa³y do Rzymu liczne pytania dotycz¹ce aborcji i jej
rozró¿nienia na aborcjê poœredni¹ i bezpoœredni¹ oraz mo¿liwoœci zaistnienia
Tam¿e, nr 202.
P.J. Dooley, Woodstock and Its Makers, Woodstock 1927, s. 86-89.
48
Pierwszy numer wspomnianego periodyku ukaza³ siê w 1889 r., jego redaktor H.J. Heuser
poinformowa³ swoich czytelników, ¿e o. Sabetti jako: „the highest authority on moral theology in
this country”, zgodzi³ siê na rozwi¹zywanie kazusów sumienia na jego ³amach – H.J. Heuser, Note,
„American Ecclesiastical Review”, 1:1889, s. 70. Z czasem wspomniane czasopismo zmieni³o nazwê na „Ecclesiastical Review”.
49
Kraniotomia – operacyjne otwarcie czaszki w celu uzyskania dostêpu neurochirurgicznego
do mózgowia. W kraniotomii czêœæ koœci czaszki usuniêta przy jej otwieraniu jest umieszczana
z powrotem na miejscu, co odró¿nia kraniotomiê od kraniektomii.
50
Por. A. Sabetti, Animadversiones in controversia de ectopicis conceptibus, „American Ecclesiastical Review”, 11:1894, s. 129-134; The Catholic and Obstetrical Science, „American Ecclesiastical Review”, 13:1895, s. 129-130.
46
47
146
WOJCIECH SURMIAK
przypadku, w którym p³ód móg³by zostaæ potraktowany jako niesprawiedliwy
agresor. Zdaniem Sabettiego w przypadku ci¹¿y pozamacicznej, p³ód mo¿e zostaæ usuniêty, gdy¿ jest on niesprawiedliwym agresorem51. Warto dodaæ, ¿e
w 1902 r. – ju¿ po œmierci profesora z Woodstock Collage – Œwiête Oficjum
oœwiadczy³o, ¿e nie jest akceptowalnym usuniêcie niezdolnej do ¿ycia ci¹¿y ektopowej celem ratowania ¿ycia matki52. Kolejne wydania Compendium opublikowane przez nastêpców Sabettiego w pe³ni zaakceptowa³y to nauczanie.
Compendium theologiae moralis Alojzego Sabettiego ze swoimi ponad trzydziestu wydaniami53 by³o najbardziej wp³ywowym oraz najd³u¿ej u¿ywanym
podrêcznikiem teologii moralnej napisanym w XIX w. w Stanach Zjednoczonych54. Warto zwróciæ uwagê, ¿e oprócz seminariów jezuickich, z podrêcznika
Sabbettiego korzystali jeszcze w po³owie lat trzydziestych XX w. seminarzyœci
w dziesiêciu z trzydziestu dwu amerykañskich seminariów diecezjalnych55. Niektóre z nich korzysta³y z tego podrêcznika a¿ do Soboru Watykañskiego II.
3. THOMAS J. BOUQUILLON (1842–1902)
Wspomniane dotychczas podrêczniki teologii moralnej powstawa³y w warunkach i dla potrzeb seminaryjnych. Z koñcem XIX w. pojawi³a siê nowa instytucja naukowa, która motywowa³a do dalszych poszukiwañ teologicznomoralnych
Por. A. Sabetti, Animadversiones…, s. 129-134.
„The question was submitted: „Is it ever allowed to extract from the body of the mother
ectopic embryos still immature, before the sixth month after conception is completed?” The answer
given, 20 March, 1902, was: „No; according to the decree of 4 May, 1898; according to which, as
far as possible, earnest and opportune provision is to be made to safeguard the life of the child and
of the mother. As to the time, let the questioner remember that no acceleration of birth is licit unless
it be done at a time, and in ways in which, according to the usual course of things, the life of the
mother and the child be provided for”. Ethics, then, and the Church agree in teaching that no action
is lawful which directly destroys fetal life. It is also clear that extracting the living fetus before it is
viable, is destroying its life as directly as it would be killing a grown man directly to plunge him
into a medium in which he cannot live, and hold him there till he expires” – C. Coppens, Abortion,
w: Catholic Encyclopedia, www.newadvent.org; por. T.L. Bouscaren, Ethics of Ectopian Operations, Milwaukee 19442, s. 22; J. Connery, Abortion: The Development of the Roman Catholic Perspective, Chicago 1977, s. 201-203; Z. Grabczak, Problematyka etyczna patologii ci¹¿y. Studium
w œwietle wspó³czesnego nauczania Koœcio³a, Lublin 2005, s. 238-239.
53
W sumie do 1939 r. ukaza³y siê 34 wydania Compendium theologiae moralis.
54
F.J. Connel, The Theological Schools in America, w: Essays on Catholic Education in the
United States, red. R.J. Deferrari, Washington 1942, s. 224; P.E. McKeever, Seventy-Five Years of
Moral Theology in America, „American Ecclesiastical Review”, 152:1965, s. 19-20; J.P. Boyle, The
American Experience in Moral Theology, „Proceedings of the Catholic Theological Society of
America”, 41:1986, s. 26.
55
T. Heck, The Curriculum of the Major Seminary in Relation to Contemporary Conditions,
Washington 1935, s. 46-47.
51
52
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
147
– Catholic University of America (CUA). Jednym z g³ównych motywów powo³ania katolickiego uniwersytetu by³a chêæ zapewnienia mo¿liwoœci zdobywania
stopni akademickich równie¿ w zakresie teologii56.
Uniwersytet oficjalnie otworzy³ swoje podwoje – po wczeœniejszej aprobacie papie¿a Leona XIII57 – 13 listopada 1889 r. W jego sk³ad pierwotnie wchodzi³o 10 profesorów i 46 studentów58. Pierwszy rektor – John J. Keane, zaprosi³
do wspó³pracy profesorów z Europy, wœród których znajdowa³ siê belgijski teolog moralista Thomas J. Bouquillon. By³ on duchownym diecezji Brugia, doktorat uzyska³ w 1867 r. na Uniwersytecie Gregoriañskim. Pocz¹tkowo wyk³ada³
teologiê moraln¹ w seminarium swojej macierzystej diecezji, a nastêpnie przeniós³ siê na nowo powsta³y L’Université Catholique de Lille.
T. Bouquillon by³ typem naukowca. Cechowa³a go mi³oœæ do ksi¹¿ek, która
objawi³a siê w jego prywatnej, licz¹cej ponad dziesiêæ tysiêcy woluminów bibliotece. Szczególnie interesowa³ siê histori¹ teologii i naukami spo³ecznymi. Katoliccy historycy zapamiêtali Bouquillona nie z prac dotycz¹cych teologii moralnej, ale z jego identyfikacji z liberalnym skrzyd³em Koœcio³a katolickiego
w Stanach Zjednoczonych59.
Bouquillon by³ zaanga¿owanym neoscholastykiem, ca³kowicie akceptuj¹cym
przewodnictwo Leona XIII, który wezwa³ do powrotu œw. Tomasza z Akwinu na
pierwsze miejsce w katolickiej filozofii oraz do zastosowania jego podejœcia
w rozwi¹zywaniu wspó³czesnych problemów. W 1887 r. zanim Bouquillon przyby³ do Ameryki, wyda³ 2 tomy pism papie¿a Leona XIII60, a w kolejnych latach
opublikowa³ 6 artyku³ów poœwiêconych jego nauczaniu61.
Wielkim propagatorem powo³ania CUA by³ bp John Lancaster Spalding z Peorii (Illinois),
który osobiœcie przekonywa³ Rzym oraz biskupów amerykañskich zgromadzonych na The Third
Plenary Council of Baltimore w 1884 r. W wielu krêgach, tak¿e wœród biskupów, istnia³y ostre
sprzeciwy wobec idei stworzenia uniwersytetu.
57
Uniwersytet zosta³ zatwierdzony encyklik¹ Magni nobis z 7.03.1889 r.
58
O historii CUA por.: J.C. Nuesse, The Catholic University of America, Washington 1990,
passim.
59
Zwolennicy tej grupy bronili amerykanizacji imigrantów, promowali uniwersytet katolicki,
wspó³pracowali z pañstwem na polu edukacji, oponowali przed potêpieniem teorii pojedynczego
podatku Henry’ego Georgea oraz sprzeciwiali siê ekskomunice o. E. McGlynna (zwolennika
H. George’a) – por. Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 23-24.
60
Leonis XIII allocutiones, epistolae, constitutions aliaque acta praecipua, red. T. Bouquillon, t. 1-2, Bruges 1887.
61
T. Bouquillon, Dix années de pontificat, „Le Messager des Fidéles de Maredsous”, 5:1888,
s. 4-9; ten¿e, Léon XIII et la Bavière, „Le Messager des Fidéles de Maredsous”, 5:1888, s. 74-87;
ten¿e, Condemnation des doctrines Rosiminiennes, „Le Messager des Fidéles de Maredsous”,
5:1888, s. 199-207; ten¿e, Le libéralisme d’après l’Encyclique «Libertas», „Le Messager des Fidéles de Maredsous”, 5:1888, s. 361-370; ten¿e, La liberté chrétienne d’aprés l’Encyclique «Libertas», „Le Messager des Fidéles de Maredsous”, 5:1888, s. 399-404; ten¿e, Les droits de l’Èglise,
„Le Messager des Fidéles de Maredsous”, 5:1888, s. 533-546.
56
148
WOJCIECH SURMIAK
Porównuj¹c dzie³a okresu podrêczników z Summa theologiae œw. Tomasza,
Bouquillon stwierdzi³, ¿e wcale lub co najwy¿ej w marginalny sposób poruszaj¹
one jedne z g³ównych zagadnieñ teologicznomoralnych, jakimi s¹ zagadnienia
celu ostatecznego, aktu ludzkiego, nadprzyrodzonych aspektów ¿ycia moralnego
oraz cnót i wad. Podrêczniki, omawiaj¹c zagadnienie prawa moralnego pomijaj¹
jego teologiczny wymiar, a skupiaj¹ siê jedynie na normach prawa kanonicznego. Sposób, w jaki podchodz¹ do zagadnienia sumienia jest prawie ca³kowicie
probabilistyczny, co sprawia, ¿e dylematy moralne rozwi¹zywane s¹ na podstawie teoretycznych w¹tpliwoœci. W takim ujêciu poznanie prawdy nie jest zadaniem pierwszoplanowym, a chodzi jedynie o zbieranie opinii teologów, aby zaprezentowaæ opiniê najbardziej prawdopodobn¹. Kazuistyka sta³a siê tym samym
„pozbawionym ¿ycia” sposobem uczenia siê rozwi¹zywania problemów62.
Niezadowolenie Bouquillona z podrêczników teologii moralnej sprawi³o, ¿e
podj¹³ decyzjê o opracowaniu jednotomowego podrêcznika teologii moralnej
fundamentalnej, w którym – jak pisze A. Derdziuk – w pozytywnym wyk³adzie
treœci moralnych znalaz³o siê po³¹czenie teologii moralnej z dogmatyk¹63. Pozycja ukaza³a siê w Brugii w 1873 r. pod tytu³em Institutiones theologiae moralis
fundamentalis64. W 1890 r. ukaza³o siê drugie wydanie podrêcznika pod tytu³em
Theologia moralis fundamentalis. W porównaniu z pierwszym wydaniem jego
objêtoœæ zosta³a niemal podwojona. Trzecie wydanie ukaza³o siê w roku 1903 ju¿
po œmierci autora.
Bouquillon nie zdecydowa³ siê nigdy na opublikowanie ca³oœciowego podrêcznika teologii moralnej szczegó³owej. W 1880 r. wyda³ co prawda jednotomowy podrêcznik zatytu³owany Institutiones theologiae moralis specialis: De
virtuti religionis, w którym na 461 stronach podj¹³ tematykê tytu³owej cnoty religijnoœci. Wœród tematów znalaz³o siê równie¿ zagadnienie modlitwy, które
Bouquillon omawia – w przeciwieñstwie do podrêcznika Sabettiego – w bardzo
szczegó³owy sposób. Rozwija on szerok¹ dyskusjê na temat wszystkich aspektów modlitwy i nie ogranicza siê jedynie do minimum obowi¹zku.
Trzecie i czwarte wydanie podrêcznika Bouquillona zawiera niemal stustronicowe rozwa¿ania dotycz¹ce historii teologii moralnej. Od XII w. wyró¿nia on
trzy znacz¹ce epoki tej¿e historii. Pierwsza z nich – zwana „z³otym okresem” –
trwa³a od XII do pocz¹tku XIV w. BodŸcem dla rozwoju teologii moralnej sta³o
siê powstanie uniwersytetów oraz zgromadzeñ zakonnych szczególnie zaanga¿owanych w pog³êbianie wiedzy. Summa Akwinaty stoi na szczycie tego okresu.
Drugi okres, trwaj¹cy od 1660 do 1830 r. jest czasem „zmian i postêpuj¹cego
Por. Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 23-24.
A. Derdziuk, Aretologia w podrêcznikach moralistów kapucyñskich w okresie miêdzy Soborem Watykañskim I a Watykañskim II, Lublin 2001, s. 51.
64
Por. W. Wicher, Podstawy teologii moralnej, Poznañ – Warszawa – Lublin 1969, s. 47.
62
63
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
149
upadku”. Summa theologiae nie jest ju¿ Ÿród³em, a teologia moralna rozwija siê
w postaci manua³ów w ca³kowitym oderwaniu od teologii dogmatycznej. Trzeci
z okresów, zwany „epok¹ odnowy”, rozpoczyna siê wraz z mocnymi papieskimi
g³osami odrodzenia filozofii i teologii Tomasza z Akwinu65.
Mo¿e zadziwiæ fakt, ¿e belgijski teolog umieszcza Alfonsa Liguoriego
w okresie upadku teologii moralnej. Co prawda, dostrzega w nim niezwyk³e mo¿liwoœci chrzeœcijañskiej percepcji i szerokiego wyboru opinii, które pozwalaj¹ na
odnalezienie swoistej via media pomiêdzy panuj¹cym wtedy laksyzmem i rygoryzmem. Jednak¿e – zdaniem Bouquillona – za³o¿yciel redemptorystów poza
licznymi i godnymi podziwu zaanga¿owaniami pastoralnymi, nie by³ we w³aœciwym tego s³owa znaczeniu naukowcem i nie rozwin¹³ teologii moralnej jako
nauki; by³ on niezwyk³ym kazuist¹, ale nie by³ teologiem moralist¹.
Dla Bouquillona teologia moralna jest nauk¹ o œrodkach i prawach, poprzez
które pomaga siê cz³owiekowi w jego ukierunkowaniu na cel ostateczny. Jego
teologia moralna fundamentalna zawiera piêæ traktatów: cel ostateczny cz³owieka; œrodki prowadz¹ce do celu (w³¹czaj¹c religijne i cywilne wspólnoty); regu³y
prowadz¹ce do celu ostatecznego (omówione w kategoriach prawa i sumienia);
czyn cz³owieka; i w koñcu osi¹gniêcie lub utrata celu ostatecznego. Najd³u¿szy
– prawie czterystustronicowy – passus jest poœwiêcony zagadnieniu prawa i sumienia.
Bouquillon uznaje rozum oraz objawienie jako pierwszorzêdne Ÿród³a teologii moralnej. Rozum rozpoznaje podstawowe moralne principia i dedukuje na ich
podstawie praktyczne wnioski. Rozwa¿ania dotycz¹ce ius naturalis s¹ zgodne
z ujêciem tomistycznym, a mianowicie jest ono prawem: koniecznym, uniwersalnym, sta³ym i niezbêdnym. Natura ludzka zawiera trzy otrzymane od Boga inklinacje: pierwsz¹, któr¹ dzielimy z wszystkimi ¿ywymi organizmami – zachowanie w³asnego ¿ycia; drug¹, któr¹ dzielimy ze zwierzêtami – zrodzenie
i wychowanie potomstwa; trzeci¹, która jest specyficzn¹ dla cz³owieka – poznanie Boga i ¿ycie we wspólnocie. W swoim nauczaniu dotycz¹cym prawa naturalnego k³adzie – wiêkszy od œw. Tomasza – nacisk na rolê woli i represyjnego
charakteru prawa. To, co wyró¿nia teologiê Bouquillona od nauki Akwinaty zdaje siê pochodziæ od trzeciego mistrza, którego wspomina we wstêpie do swojego
podrêcznika, a mianowicie – od Franciszka Suareza66.
Objawienie jest dla Bouquillona drugim Ÿród³em wiedzy teologicznomoralnej. Na szeœciu stronach swego podrêcznika ukazuje rolê Pisma œwiêtego w kszta³towaniu œwiadomoœci moralnej, przy czym warto zwróciæ uwagê, ¿e wiêkszy
nacisk k³adzie na nauczanie Starego Testamentu. Biblia nie ma jednak zasadni65
66
Ch.E. Curran, Catholic Moral Theology…, s. 24-25.
Por. T. Bouquillon, Moral Theology…, s. 252-253.
150
WOJCIECH SURMIAK
czego wp³ywu na podstawowe treœci nauczania zawartego w podrêczniku, nie
rozwija tak¿e jego myœli teologicznomoralnej. Bouquillon stosuje biblijne teksty
na zasadzie via probantia.
Omawiaj¹c rolê objawienia, skupia siê tak¿e na magisterium Ecclesiae,
w którym szczególne miejsce zajmuje zwyczajne i nieomylne nauczanie papieskie. Biskup Rzymu mo¿e sw¹ w³adzê delegowaæ kongregacjom, które w jego
imieniu wype³niaj¹ zadanie nauczania. Bez w¹tpienia Bouquillon bardzo mocno
propagowa³ rolê oficjalnego nauczania papieskiego i zachêca³ do jego przestrzegania67.
Po œmierci Bouquillona jego podrêcznik nie zosta³ ju¿ kolejny raz wznowiony, co wydaje siê zrozumia³e z racji tego, ¿e by³ to jedynie podrêcznik teologii
moralnej fundamentalnej. Co wiêcej, belgijski moralista nie mia³ kontynuuj¹cego jego tradycji nastêpcy na Catholic University of America. Trzeba pamiêtaæ, ¿e
Theologia moralis fundamnetalis by³a podrêcznikiem o znamionach naukowych,
co powodowa³o, ¿e w silnym wówczas kontekœcie pragmatyzmu teologicznego,
który podkreœla³ potrzebê wychowywania dobrych spowiedników, jego treœæ
wydawa³a siê nazbyt teoretyczna.
W swoich pozosta³ych pismach Bouquillon wykazuje silne zainteresowanie
innymi naukami, podkreœlaj¹c tym samym ich wa¿noœæ w rozwi¹zywaniu problemów teologicznomoralnych. K³adzie tym samym podwaliny pod interdyscyplinarnoœæ teologii moralnej. Szczególn¹ rolê dla teologii moralnej maj¹ dane
z zakresu: ekonomii, prawa, antropologii i socjologii. £¹cz¹c te dziedziny wiedzy z teologi¹ moraln¹ wskazuje, ¿e nauka moralnoœci jest najwy¿sz¹ z nauk,
gdy¿ to ostatecznie od niej zale¿¹ wszystkie inne nauki.
W 1899 r. Bouquillon opublikowa³ na ³amach Catholic University Bulletin
niszcz¹c¹ krytykê podrêczników teologii moralnej oraz wyrazi³ zdecydowan¹
potrzebê odnowy teologii moralnej68. Jego zdaniem – w przeciwieñstwie do œw.
Tomasza z Akwinu i wielkich scholastyków – podrêczniki oddzieli³y praktyczne
aspekty teologii moralnej od jej czysto teologicznego wymiaru (teoretycznego
i naukowego). Spowodowa³o to niejednokrotnie ca³kowite wyeliminowanie z teologii moralnej pewnych istotnych aspektów dogmatycznych, liturgicznych czy
ascetycznych. Odnowa teologii moralnej winna iœæ drog¹ powrotu do filozofii
i teologii œw. Tomasza z Akwinu, bardziej wewnêtrznego zjednoczenia jej problematyki z prawd¹ objawion¹, poszukiwaniem fundamentalnych idei i principiów ¿ycia moralnego oraz ich konsekwentnej aplikacji do wszystkich aspektów
67
Jak pisze Ch.E. Curran: „In a footnote in his discussion of conscience, he seems to recognize that in conscience one might be called to act against a decree of the Penitentiary” – ten¿e, Catholic Moral Theology…, s. 26.
68
T. Bouquillon, Moral Theology at the End of the Nineteenth Century, „Catholic University
Bulletin” 5:1899, s. 244-268.
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
151
¿ycia69. Warto dodaæ, ¿e w trzecim wydaniu autor podrêcznika Theologia moralis fundamentalis z 1903 r. podj¹³ próbê przeprowadzenia tej postulowanej przez
siebie reformy.
4. JOHN BAPTIST HOGAN PSS (1829–1901)
Thomas Bouquillon nie by³ jedynym wœród krytyków epoki podrêczników.
Do ich grona nale¿a³ równie¿ John Baptist Hogan, który twierdzi³, ¿e sposób
w jaki prezentuj¹ one problematykê teologicznomoraln¹ jest bardzo ograniczony70. Hogan urodzi³ siê w Irlandii i by³ wykszta³conym we Francji sulpicjaninem.
Ca³e swoje ¿ycie poœwiêci³ edukacji seminaryjnej przysz³ych kap³anów. Dwukrotnie pe³ni³ funkcjê rektora St. John’s Seminary in Boston, w którym naucza³
przede wszystkim teologii moralnej.
Hogan nie by³ typem naukowca, ale intelektualisty pozostaj¹cego w dialogu
z wiêkszoœci¹ ówczesnych myœlicieli. Christopher Kauffman opisuje go jako
umiarkowanego amerykanistê i modernistê71. Hogan by³ cz³owiekiem szczególnie zainteresowanym histori¹ i jej wp³ywem na przypadaj¹cy w XIX w. rozwój
nauk empirycznych oraz teologii i filozofii. Jego akceptacja dla metody historyczno-krytycznej w podejœciu do Biblii oraz metody historycznego rozwoju
w teologii dogmatycznej, dobrze ilustruj¹ tê historyczn¹ œwiadomoœæ72, która by³a
niejako alternatyw¹ dla neoscholastyki73.
Hogan nie pozostawi³ po sobie wielu naukowych pozycji, jego ksi¹¿ka z roku
1898 zatytu³owana Clerical Studies jest zbiorem wczeœniejszych artyku³ów opublikowanych na ³amach Amercian Ecclesiastical Review. Praca ta podejmuje zagadnienie rozumienia ¿ycia i formacji seminaryjnej. Zarówno jego historyczna
œwiadomoœæ, jak i jego taktowne podejœcie spotykaj¹ siê w dyskusji poœwiêconej
teologii moralnej, stanowi¹cej najd³u¿szy fragment jego ksi¹¿ki74. Pierwsza czêœæ
tej dyskusji ukazuje rozwój teologii moralnej i jej fundamentalne znaczenie dla
formacji seminaryjnej. Co prawda, teologia moralna zajmuje siê minimalnym
poziomem obowi¹zku, ale jest to – zdaniem Hogana – niezbêdnym elementem
Por. T. Bouquillon, Moral Theology…, s. 267-268.
Najlepszym Ÿród³em dla zapoznania siê z postaci¹ J.B Hogana jest praca: Ch. Kauffman,
Tradition and Transformation in the Catholic Culture: The Priests of St. Sulpice in the United States from 1791 to the Present, New York 1988, s. 168-177.
71
Ch. Kauffman, Tradition and Transformation…, s. 176-179.
72
J.B. Hogan, Clerical Studies, Boston 1898, s. 370.
73
W Clerical Studies w nieco ironiczny, ale bardzo taktowny i niekonfrontacyjny sposób zakamuflowa³ swoje bardziej radykalne podejœcie. Alfred Loisy narzeka³, ¿e Watykan potêpi³ u niego
to, co zaakceptowa³ u Hogana.
74
J.B. Hogan, Clerical Studies…, s. 196-262.
69
70
152
WOJCIECH SURMIAK
w³aœciwego przygotowania szafarzy sakramentu pokuty. Z tej samej racji to w³aœnie zagadnienie prawa, a nie cnoty winno byæ pierwszym w teologii moralnej.
Teologia moralna we w³aœciwy sposób daje pierwszeñstwo rozumowi ludzkiemu,
gdy¿ prawie wszystkie obowi¹zki chrzeœcijanina s¹ obowi¹zkami naturalnymi75.
Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e teologia moralna, tak jak ka¿da inna nauka ma
swoje niedoskona³oœci i ograniczenia76. St¹d Hogan zaproponowa³ radykalnie
inne rozumienie metody kazuistycznej bez jakiejkolwiek polemiki z istniej¹cymi
podejœciami. Widzi on regu³y postêpowania jako stoj¹ce poœrodku miêdzy principiami moralnymi a konkretnymi przypadkami. Formowanie siê regu³ zale¿y od
dialogu z principiami znajduj¹cymi siê niejako u góry a konkretnymi przypadkami na dole. Regu³y postêpowania mog¹ pochodziæ z ró¿nych Ÿróde³ i jak przypomina historia mog¹ one czasem ulegaæ zmianie, gdy¿ praktyka jest tak bardzo
czêœci¹ teorii, jak teoria jest czêœci¹ praktyki77. Kazuistyka jest zatem „bardziej
intuicj¹ kulturalnego rozumu ni¿ sposobem aplikowania czy dedukowania z principiów”78. Takie podejœcie ró¿ni siê zarówno od podejœcia okresu podrêczników,
jak i okresu neoscholastyki, które podkreœlaj¹ wieczne, trwa³e i niezmienne prawo naturalne i dedukcyjny proces rozumowania.
Hogan uznaje wa¿n¹ rolê, jak¹ spe³nia w Koœciele autorytet papie¿a oraz
decyzje rzymskich kongregacji. Najwa¿niejsze decyzje regulatywne nale¿¹ do
papie¿a, ale zadaniem teologów jest rozumowe i wieloaspektowe sprawdzenie
ka¿dej z tych regulacji79, gdy¿ jak twierdzi zdarza³y siê w przesz³oœci wypadki
b³êdów w zwyczajnym nauczaniu papie¿y80.
Hogan bagatelizuje rozró¿nienie grzechów na lekkie i ciê¿kie. Dobro i z³o
cechuj¹ siê bardzo wielk¹ z³o¿onoœci¹ i ró¿norodnoœci¹. Powoduje to, ¿e trudno
jest rozró¿niæ w akuratny sposób ciê¿koœæ grzechów, gdy¿ niejednokrotnie „lekkoœæ” grzechu ciê¿kiego i „ciê¿ar” grzechu lekkiego s¹ bardzo blisko. St¹d Hogan bardzo mocno sprzeciwia siê u¿ywaniu modelu „strachu przed pope³nieniem
grzechu ciê¿kiego”, celem zabezpieczenia pos³uszeñstwa pozytywnemu prawu
Koœcio³a81. Nawet jeœli by³oby mo¿liwym posiadanie jasnego rozró¿nienia pomiêdzy œmiertelnym i lekkim grzechem, to rozró¿nienie odnosi³oby siê jedynie
do obiektywnego aspektu grzechu. Rzeczywiste znaczenie czynu pochodzi
w pierwszej kolejnoœci ze strony subiektywnej – mentalnego i moralnego stanu
Tam¿e, s. 197-242.
Tam¿e, s. 235nn.
77
Tam¿e, s. 221-222.
78
Tam¿e, s. 247-249.
79
Tam¿e, s. 214-219.
80
J.B. Hogan, Christian Faith and Modern Science, „American Catholic Quarterly Review”,
22:1897, s. 386-388.
81
Hogan wspomnia³ o tym modelu, ale nigdy nie wskaza³, ¿e takie podejœcie by³o kiedykolwiek przyjête czy stale u¿ywane w doktrynie katolickiej.
75
76
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
153
osoby dzia³aj¹cej. Nauka moralna nie mo¿e znaæ tego najwa¿niejszego aspektu:
czy grzech œmiertelny zosta³ pope³niony, czy te¿ nie82. Takie ujêcie staje siê logicznym zatrzymaniem i podciêciem ca³ej celowoœci podrêczników. Podejœcie
Hogana stanowi³o powa¿ne wyzwanie dla kanonicznego obowi¹zku indywidualnej spowiedzi z grzechów – co do ich iloœci i rodzaju, otwiera³o bowiem drzwi
dla innych form pokuty.
***
Historia dziewiêtnastowiecznej teologii moralnej w Stanach Zjednoczonych
to okres stosowania podrêczników o ich silnym ukierunkowaniu kazuistycznym
i profesjonalnym. Oprócz wspomnianych autorów warto przywo³aæ jeszcze Antoniego Koningsa, duñskiego redemptorystê, który pierwotnie wyk³ada teologiê
moraln¹ i prawo kanoniczne w Holandii, a od 1870 r. rozpoczyna nauczanie teologii moralnej w seminarium redemptorystów w Ilchester. W 1874 r. wydaje
w Bostonie swój dwutomowy podrêcznik w pe³ni aprobuj¹cy ekwiprobabilizm Liguoriego zatytu³owany Theologia moralis novissimi ecclesiae doctoris s. Alphonsi
in compendium redacta, et usui venerabilis cleri americani accommodata83.
Z pewnoœci¹ warto wspomnieæ tak¿e Adolpha Tanquerey’a (1854–1932),
francuskiego sulpicjanina, który przez pewien czas wyk³ada³ teologiê moraln¹
w St. Mary’s Seminary in Baltimore. Jego podrêcznik ukaza³ siê ju¿ na pocz¹tku
XX wieku84 i nie przyk³ada³ znacz¹cej uwagi do specyfiki amerykañskiej. Jednak¿e jego powtórne opracowanie – dokonane przez F. Cimitiera – uwzglêdni³o
tê specyfikê, co spowodowa³o, ¿e seminaria prowadzone przez sulpicjan u¿ywa³y podrêcznika Tanquerey’a a¿ do Vaticanum II.
Z koñcem XIX w. podrêczniki pozostawa³y podstawowym tekstem u¿ywanym we wszystkich seminariach w Stanach Zjednoczonych, choæ ujawnia³y siê
pewne znacz¹ce g³osy krytyki na ich temat. John Talbot Smith (1855–1923) –
kap³an z Ogdensburga – opublikowa³ w 1886 r. pe³en zjadliwego krytycyzmu esej
na temat amerykañskich seminariów85. Teza Smitha skupia³a siê wokó³ stwierdzenia, ¿e w nieuzasadniony sposób teologia moralna sta³a siê pierwszoplanow¹
dyscyplin¹ naukow¹ wyk³adan¹ w seminariach86, a podrêczniki, których u¿ywa
siê w amerykañskich seminariach stosuj¹c niemal matematyczny typ pewnoœci,
J.B. Hogan, Clerical Studies…, s. 256-261.
Podrêcznik Koningsa zosta³ poprawiony i powtórnie wydany przez jego nastêpcê – Josepha
Putzera – por. A. Sampers, Konings, Anthony, w: New Catholic Encyclopedia, t. 8, New York 1967,
s. 249.
84
Pierwsze dwa tomy ukaza³y siê w 1902 r., a trzeci ukaza³ siê w kilka lat póŸniej, ju¿ po jego
powrocie do Francji. Tanquerey wczeœniej opublikowa³ dwutomowy podrêcznik teologii dogmatycznej, ale najbardziej zas³yn¹³ ze swoich póŸniejszych opracowañ z zakresu teologii mistycznej
i ascetycznej.
85
J.T. Smith, Our Seminaries: An Essay on Clerical Training, New York 1896.
86
Sam Smith przyzna³ teologii moralnej dopiero pi¹te miejsce.
82
83
154
WOJCIECH SURMIAK
nie s¹ ca³kowicie przystosowane do amerykañskiej rzeczywistoœci87. Poza tymi
ostrymi s³owami krytyki Smith nie wskaza³ na zasadniczy cel i funkcjê podrêczników. Krytyka ta przynios³a pewne rezultaty, które ujawni³y siê w pe³ni wraz
z odnow¹ teologii moralnej zapocz¹tkowan¹ na Soborze Watykañskim II (1962–
1965).
SUMMARY
The article focuses on the origins of the moral theology in the United States in the nineteenth
century. At that time, moral theology was identified with what were called “manuals of moral
theology”. At the end of the nineteenth century the manuals still continued to be used in all the
seminaries, but a number of significant criticisms were voiced concerning the existing manuals.
The first manual of moral theology in America came from the pen of Francis P. Kenrick, the second
came from Aloysius Sabetti and the last one from Thomas J. Bouquillon. The biggest criticism of
“the manuals period in moral theology” was raised by John B. Hogan. All these authors wrote their
books and articles in the United States. This manualistic approach continued in the twentieth
century until the Second Vatican Council.
Key words
history of moral theology, manualistic period, moral theology in the United States
S³owa kluczowe
historia teologii moralnej, okres podrêczników, teologia moralna w Stanach Zjednoczonych
87
J.T. Smith, Our Seminaries…, s. 266-272.
TEOLOGIA MORALNA W STANACH ZJEDNOCZONYCH W XIX WIEKU
155
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
MAREK MALESA
Uniwersytet Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego
Wydzia³ Teologiczny
Moralne wyzwanie dla Koœcio³a
wobec obecnego œwiatowego kryzysu finansowego
The Current Financial World Crisis as a Moral Challenge to the Church
ZNAK CZASU
Jednym ze znaków czasu, który w chwili obecnej sta³ siê wielkim moralnym
wyzwaniem dla Koœcio³a, jest obecny kryzys ekonomiczny. Nie dlatego, ¿e Koœció³ mia³by siê zaj¹æ w dzisiejszym œwiecie ekonomi¹ dla niej samej, ale dlatego i¿ dotyczy ona ludzi. A w dzisiejszej sytuacji kryzysu na skalê œwiatow¹ wszyscy ludzie, poœrednio lub bezpoœrednio, zostali przez ten kryzys dotkniêci:
poprzez utratê oszczêdnoœci, utratê miejsca pracy, utratê rynku zbytu dla produktów przez siebie wytworzonych. Te fakty s¹ czêsto przyczyn¹ popadniêcia
w nêdzê, biedê, rozpacz, czy nawet s¹ przyczyn¹ samobójstw. Dlatego jest wa¿ne nie tylko dla ekonomistów, ale i dla Koœcio³a szukanie i znalezienie przyczyn
tego kryzysu oraz sposobów zaradzenia mu, aby w ten sposób pomóc te¿ cz³owiekowi. Odczytaæ prawid³owo znaki czasu oznacza mieæ mo¿liwoœæ skutecznego niesienia pomocy. Zadaniem Koœcio³a jest niesienie Dobrej Nowiny cz³owiekowi tu i teraz, w jego konkretnej sytuacji. Dlatego w chwili obecnej Koœció³
musi przy swoim przepowiadaniu uwzglêdniæ równie¿ tê sytuacjê kryzysu,
w której dzisiaj cz³owiek i œwiat siê znajduj¹.
W sposób wyczerpuj¹cy zagadnienie kryzysu finansowego na œwiecie zosta³o potraktowane w nastêpuj¹cej pozycji ksi¹¿kowej, któr¹ polecam tym, którzy
siê t¹ tematyk¹ interesuj¹: Globalny kryzys finansowy XXI wieku – Przyczyny,
przebieg, skutki, prognozy, której autork¹ jest pani Wioletta Nawrot1, Jeœli chodzi
1
W. Nawrot, Globalny kryzys finansowy XXI wieku – Przyczyny, przebieg, skutki, prognozy,
Warszawa 2009.
156
MAREK MALESA
o sytuacjê w Polsce, to w 2006 roku ukaza³a siê ksi¹¿ka pod redakcj¹ pana Dariusza J. B³aszczuka badaj¹ca ryzyko kryzysu w Polsce. Tytu³ tej ksi¹¿ki to: Ryzyko kryzysu finansowego w Polsce. Identyfikacja i monitorowanie2.
RÓD£A KRYZYSU EKONOMICZNEGO
W latach 30. XX wieku przyjêto w USA ustawê, której celem by³o stworzenie kas po¿yczkowych do wspomagania budownictwa mieszkaniowego. Z czasem nadzór nad tymi kasami znikn¹³, co doprowadzi³o do udzielania kredytów
równie¿ ludziom o niskich dochodach w zamian za wysokie oprocentowanie kredytów. Zarówno ro¿ne fundusze, jak i banki inwestowa³y w fundusze po¿yczkowe, rozwijaj¹c w ten sposób dzia³alnoœæ kredytow¹3.
Od roku 1997 ceny nieruchomoœci w USA stale ros³y. Instytucje finansowe
udziela³y kredytów praktycznie wszystkim. Nawet ludziom nieposiadaj¹cym sta³ego dochodu. Dziêki temu popyt na nieruchomoœci stale rós³. W 1998 roku prezydent Clinton przeforsowa³ plan rozszerzenia kredytów hipotecznych dla ludzi
najmniej zarabiaj¹cych. Rok póŸniej zniesiono w USA zakaz ³¹czenia dwóch
rodzajów dzia³alnoœci bankowej, tj. depozytowo-kredytowej i inwestycyjnej. Kredyty ob³o¿one ryzykiem zaczêto zaliczaæ do inwestycji, a oczekiwany zysk
w przysz³ych dziesiêcioleciach zaczêto ksiêgowaæ jako zysk bie¿¹cy, co de facto
oznacza³o, i¿ kto udzieli wiêcej kredytów, nie wa¿ne komu i na jakich warunkach, zarabia (wirtualnie) wiêcej i wartoœæ (wirtualna) takiego banku dziêki temu
wzrasta. W³aœciciele i menad¿erowie banków mog¹ sobie dziêki temu (wirtualnemu) przychodowi dochodów podnosiæ do niebotycznych sum w³asne pensje
i premie4. Dzisiejsz¹ tragiczn¹ sytuacjê ekonomiczn¹ mo¿na by nazwaæ katastrof¹ weksli bez pokrycia5. Wzrost liczby udzielanych kredytów niós³ za sob¹ wzrost
cen tych¿e nieruchomoœci, które osi¹gnê³y niebotyczne rozmiary. Takie zachowanie musia³o z czasem doprowadziæ do kryzysu. Niskie oprocentowanie kredytów od 2000 roku w USA zachêca³o banki do dawania szczodr¹ rêk¹ kredytów
wszelkiego rodzaju, tak¿e mieszkaniowych. W 2003 zaczê³y siê ujawniaæ pierwsze problemy z systemem kredytowym. W pe³ni kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA ujawni³ siê w po³owie 2007 roku, gdy ceny nieruchomoœci spa-
2
D.J. B³aszczuk, Ryzyko kryzysu finansowego w Polsce. Identyfikacja i monitorowanie, Warszawa 2006.
3
Zob. M. Zaleska, Przyczyny i skutki, „Gazeta Bankowa” z 1 kwietnia 2008 r., s. 16-17.
4
Tam¿e; zob. M. Miszalski, Mechanizm zgnilizny, „Najwy¿szy Czas” z 29 listopada 2008 r.,
nr 48, s. 14.
5
Zob. M. Masny, Kryzys, czyli szansa dla wolnoœci, „Najwy¿szy Czas” z 29 listopada 2008 r.,
nr 48, s. 16.
MORALNE WYZWANIE DLA KOŒCIO£A WOBEC OBECNEGO ŒWIATOWEGO…
157
d³y tak znacznie, ¿e doprowadzi³y do obecnego kryzysu6. Winy za tê sytuacjê nie
mo¿na sk³adaæ tylko na prywatne banki i organizacje finansowe. Równie¿ rz¹d
USA nie jest bez winy, gdy¿ stworzy³ on agencje rz¹dowe, „Wannie Mae” (Federal National Mortgage Assosation) w 1938 roku i „Freddie Mac” (Federal
Home Loan Mortgage Corporation) w 1970 roku, których zadaniem by³o finansowanie rynku nieruchomoœci i które bra³y równie¿ udzia³ przy finansowaniu
kredytów mieszkaniowych gwarantuj¹c udzielanie tych¿e kredytów7.
Lekarstwem na ten kryzys ma siê okazaæ olbrzymia pañstwowa pomoc finansowa dotkniêtym kryzysem bankom. Mimo ¿e ponad 150 ekonomistów,
wœród nich trzech laureatów Nobla, przestrzega³o przed interwencj¹ finansow¹
pañstwa w tej sytuacji kryzysowej, tzw. Plan „Paulsona” przewiduj¹cy bilionow¹ pomoc pañstwa, pochodz¹c¹ z pieniêdzy podatników zosta³ przez kongres
USA zaakceptowany8. Kryzys, który rozpocz¹³ siê w USA, dotkn¹³ nastêpnie
ca³y œwiat, gdy¿ w globalnej gospodarce instytucje finansowe, banki, firmy na
ca³ym œwiecie s¹ ze sob¹ œciœle powi¹zane.
W USA od czasów Prezydenta Cartera rz¹d zwraca³ bankom niewielk¹ czêœæ
po¿yczek udzielonych przez te banki kredytobiorcom, których nie by³o staæ
w pe³ni sp³acaæ kredytu mieszkaniowego, tzn. nie byli w stanie kupiæ sobie
mieszkania czy domu. Problem, czy kryzys zacz¹³ siê, gdy kredytobiorcy nie byli
w stanie sp³acaæ nale¿nej im wiêkszej czêœci kredytu. System bankowy Stanów
Zjednoczonych zadr¿a³ w posadach. W Europie pañstwo równie¿ pomaga obywatelom maj¹cym trudnoœci przy otrzymaniu kredytu, ale robi to bezpoœrednio
poprzez œci¹ganie podatków od obywateli, a nie przez bezpoœrednie dofinansowywanie banków, chocia¿ teraz równie¿ w Europie ten zwyczaj siê zmienia9.
Obecny kryzys finansowy wynika z kryzysu zaufania. Jeœli bank lub jakiœ
fundusz ma s³ab¹ sytuacjê finansow¹, ale ma zaufanie klientów, przetrwa najgorsz¹ burzê. Jeœli to zaufanie straci, wtedy koniec. Nie ma dla niego ratunku. Klienci przyjd¹ i za¿¹daj¹ wydania ich depozytów10. Bank, który przecie¿ nie trzyma
wszystkich pieniêdzy w kasie, lecz je po¿ycza, inwestuje, itd. musi wtedy splajZob. M. Zaleska, Przyczyny i skutki, „Gazeta Bankowa” z 1 kwietnia 2008 r., s. 16-17.
Zob. M. Miszalski, Mechanizm zgnilizny, w: „Najwy¿szy Czas” z 29 listopada 2008 r., nr
48, s. 14; zob. J. Korwin-Mikke, Globalne zak³amanie, http://nadczasom/publicystyka/globalne-zaklamanie-jak-sie-robi-kryzys/ [Internet 18.11.08]; zob. M. Zaleska, Przyczyny i skutki, „Gazeta
Bankowa” z 1 kwietnia 2008 r., s. 16-17.
8
Zob. M. Zaleska, Przyczyny i skutki, „Gazeta Bankowa” z 1 kwietnia 2008 r., s. 16-17; zob.
M. Miszalski, Mechanizm zgnilizny, „Najwy¿szy Czas” z 29 listopada 2008 r., nr 48, s. 14.
9
Zob. J. Korwin-Mikke, Globalne zak³amanie, http://nczas.com/publicystyka/globalne-zaklamanie-jak-sie-robi-kryzys/ [Internet 18.11.08].
10
Zob. M. Masny, Kryzys, czyli szansa dla wolnoœci, „Najwy¿szy Czas” z dn. 29 listopada
2008, nr 48, s. 16; J. Korwin-Mikke, Wywiad w Salonie Politycznym Trójki, http://www.polskie
radio.pl/trojka/salon/artykul86137.html [Internet 3 lutego 2009].
6
7
158
MAREK MALESA
towaæ11. Taka w³aœnie sytuacja wydarzy³a siê w przypadku banku „Northern
Rock”12.
Na fali paniki, ¿e system bankowy siê za³amie uda³o siê przekonaæ obywateli do zgody na wy³o¿enie z publicznych (naszych) pieniêdzy ogromnych sum
(mówi siê do tej pory o 1800 miliardach dolarów). Pomimo, ¿e system bankowy
w Europie jest o wiele mniejszy, ni¿ w USA, przewidziana pomoc pañstwa ma
byæ o wiele wiêksza ni¿ w USA. Dlaczego? Jedn¹ z hipotez jest, ¿e przy okazji
tej ogólnej paniki mo¿na wiele zarobiæ. Kryzys ma byæ i koniec. Gdy Joseph Ackermann, który jest prezesem Deutsche Banku, powiedzia³ ¿e jego bankowi nic
nie grozi i nie potrzebuje pomocy pañstwa, natychmiast zosta³ przywo³any do porz¹dku przez rzecznika rz¹du, Tomasa Sega, który stwierdzi³, i¿ zachowanie prezesa jest niezrozumia³e i nie do zaakceptowania. Janusz Korwin-Mikke 3 lutego
2009 w Salonie Politycznym Trójki twierdzi³, ¿e nawet sama szefowa rz¹du niemieckiego twierdzi³a, i¿ tak nie mo¿na mówiæ, jak to mia³o miejsce w przypadku
szefa Deutsche Banku13.
KRÓTKA SYNTEZA SPO£ECZNEGO NAUCZANIA KOŒCIO£A
Do najwa¿niejszych dokumentów Koœcio³a katolickiego, zajmuj¹cych siê
sprawami spo³eczno-gospodarczymi nale¿¹ nastêpuj¹ce encykliki: Rerum novarum Leona XIII, Quadragesimo anno Piusa XI, Populorum progressio Paw³a VI
i Centesimus annus Jana Paw³a II.
W 1891 roku Papie¿ Leon XIII og³osi³ encyklikê Rerum novarum14. By³a ona
reakcj¹ Koœcio³a na zwiêkszaj¹ce siê wp³ywy myœli socjalistycznej i komunistycznej wœród robotników. Rerum novarum wprowadza pojêcie chrzeœcijañskiej
polityki spo³ecznej, odrzucaj¹c jednoczeœnie marksistowski socjalizm i dziki kapitalizm. G³ówna myœl encykliki to stwierdzenie, ze ani samo pañstwo, ani sam
Koœció³ nie s¹ w stanie rozwi¹zaæ samodzielnie problemów spo³ecznych. Te dwie
rzeczywistoœci, tzn. pañstwo i Koœció³ s¹ skazane na wzajemn¹ wspó³pracê. Encyklika ta potêpia œlepy pêd za zyskiem, jakiekolwiek przejawy ekonomicznego
imperializmu, ale te¿ przestrzega wiernych przed szukaniem podobieñstw miêdzy socjalizmem a chrzeœcijañstwem15.
11
J. Korwin-Mikke, Wywiad w Salonie Politycznym Trójki, http://www.polskieradio.pl/trojka/
salon/artykul86137.html. [Internet 3 lutego 2009].
12
M. Zaleska, Przyczyny i skutki, „Gazeta Bankowa” z 1 kwietnia 2008 r., s. 16-17.
13
J. Korwin-Mikke, Wywiad w Salonie Politycznym Trójki, http://www.polskieradio.pl/trojka
/salon/artykul86137.html. [Internet 3 lutego 2009].
14
Leon XIII, encyklika Rerum novarum, Warszawa 2001.
15
Rerum novarum, http://de.wikipedia.org/wiki/Rerum_Novarum. [Internet 17.02.2009].
MORALNE WYZWANIE DLA KOŒCIO£A WOBEC OBECNEGO ŒWIATOWEGO…
159
Czterdzieœci lat po ukazaniu siê encykliki Rerum novarum Papie¿ Pius XI
og³osi³ w 1931 roku encyklikê Quadragesimo anno (O chrzeœcijañskim ustroju
spo³ecznym)16. Wyjaœnia on w niej, ¿e socjalizmu nie mo¿na po³¹czyæ z chrzeœcijañstwem. Encyklika ta zajmuje siê tematem klasy robotniczej i porz¹dku spo³ecznego. Wzywa ona do spo³ecznych reform, rozwijaj¹c przy tym pojêcie pomocniczoœci, które nale¿y stosowaæ w porz¹dku spo³ecznym i politycznym17.
Pawe³ VI og³osi³ swoj¹ encyklikê Populorum progressio18 w 1967 roku. Jest
to pierwsza encyklika zajmuj¹ca siê rozwojem na skalê miêdzynarodow¹. Ogólnoœwiatowa sprawiedliwoœæ i pokonanie napiêæ miêdzy biednymi i bogatymi krajami s¹ warunkami pokoju. Temu nale¿y podporz¹dkowaæ w³asnoœæ prywatn¹,
gdy¿ dla nikogo nie mo¿e stanowiæ ona koniecznego i nieograniczonego prawa.
Nikt nie jest uprawniony, by to, co ma w nadmiarze, zachowaæ tylko dla siebie,
szczególnie wtedy, gdy inni znajduj¹ siê w potrzebie19.
W setn¹ rocznicê opublikowania encykliki Leona XIII Rerum novarum, która sta³a siê fundamentem katolickiej nauki spo³ecznej, Jan Pawe³ II og³osi³ 1 maja
1991 roku encyklikê spo³eczn¹ Centesimus annus (Setna rocznica)20. Papie¿ porównuje w niej sytuacjê, która zosta³a opisana w Rerum novarum do wydarzeñ
mu wspó³czesnych, tj. szczególnie do wydarzeñ roku 1989. Jan Pawe³ II krytykuje zarówno materialistyczne widzenie œwiata, jak i niepersonalistyczne pojmowanie roli jednostki, co w konsekwencji nie pozwala stworzyæ normalnego, zdrowego spo³eczeñstwa. Rola pañstwa w reformach, tak¿e tych gospodarczych,
zostaje bardzo mocno podkreœlona. Ma to na celu ochronê przed elementami samowoli i spekulacji. ród³em upadku socjalizmu by³ ateizm, czyli brak odniesienia do Boga, czy nawet Jego odrzucenie. Ojciec Œwiêty twierdzi, ¿e rozwojowi
gospodarczemu musi koniecznie towarzyszyæ rozwój duchowy. W czwartym rozdziale swojej encykliki Papie¿ mówi o ograniczonoœci w³asnoœci. Popiera on
w³asnoœæ prywatn¹ jako tak¹, ale przypomina jednoczeœnie, ¿e nale¿y pamiêtaæ
zawsze o jej s³u¿ebnej roli, tzn. w³asnoœæ prywatna musi zawsze s³u¿yæ cz³owiekowi. Cz³owiek powinien korzystaæ z rzeczy materialnych w sposób moralny,
tzn. ¿e nie ma w³asnoœci bez moralnoœci. W konsekwencji nie ma gospodarki bez
moralnoœci. W przeciwnym razie mielibyœmy do czynienia z dzikim kapitalizmem nastawionym tylko na zysk21.
Pius XI, encyklika Quadragesimo anno, Warszawa 2002.
Quadragesimo anno, http://de.wikipedia.org/wiki/Quadragesimo_anno. [Internet 10.02.2009].
18
Pawe³ VI, encyklika Populorum progressio, Kraków 1967.
19
Populorum progressio, http://de.wikipedia.org/wiki/Populorum _Progressio. [Internet 20.02.
2009].
20
Jan Pawe³ II, encyklika Centesimus annus, Lublin 1998.
21
Centesimus annus, http://pl.wikipedia.org/wiki/Centesimus_annus. [Internet 25.02.09].
16
17
160
MAREK MALESA
AKTUALNE STANOWISKO KOŒCIO£A WOBEC KRYZYSU
Ze strony Koœcio³a katolickiego ustosunkowanie siê do dzisiejszej sytuacji
ekonomicznej na œwiecie, tzn. do œwiatowego kryzysu finansowego, mia³o miejsce po raz pierwszy w czasopiœmie Civiltà Cattolica, gdzie ojciec Luciano Larivera (za zgod¹ Sekretariatu stanu Stolicy Apostolskiej) wzywa³ do stworzenia
nowych regu³ dla krajów, które maj¹ fundusze wspierane i zarz¹dzane przez pañstwo i dla tych, które otrzymuj¹ od nich pomoc na inwestycje. Jezuici uprzedzili
w ten sposób najwiêkszych znawców ekonomii22.
W lipcu 2009 ukaza³a siê encyklika socjalna Caritas in veritate papie¿a Benedykta XVI. Przed jej ukazaniem Ojciec Œwiêty wielokrotnie zabiera³ g³os na
temat obecnego kryzysu finansowego. W swoim orêdziu na œwiatowy Dzieñ Pokoju w roku 2008, powiedzia³, ¿e dzisiejszy œwiat w którym ¿yjemy, jest poddany procesowi globalizacji. Ten proces powinien, poza aspektem ekonomicznym,
posiadaæ równie¿ aspekt moralny i duchowy, tzn. sk³aniaæ do dostrze¿enia potrzeb ludzi ubogich, maj¹c przy tym œwiadomoœæ, ¿e wszyscy ludzie s¹ czêœci¹
planu Bo¿ego, którym jest tworzenie jednej rodziny ludzkiej. W tej rodzinie ludzkiej powinny byæ zachowane i szanowane zasady odpowiedzialnoœci i braterstwa.
W dzisiejszym œwiecie widaæ s³aboœæ obiektywnie najwa¿niejszej funkcji systemu finansowego, jak¹ jest wspieranie d³ugookresowe mo¿liwoœci inwestycji, czyli innymi s³owy: rozwoju. Jest ona, ta funkcja, oparta na logice krótkoterminowoœci, której celem jest zwiêkszenie wartoœci aktywów finansowych, i która
koncentruje siê na technicznych aspektach zarz¹dzania ró¿nymi formami ryzyka.
Obecny kryzys ukazuje nam w bardzo wyraŸny sposób co siê dzieje, gdy dzia³alnoœæ finansowa kieruje siê logik¹ odnosz¹c¹ siê wy³¹cznie do siebie, nie
uwzglêdniaj¹c przez to wspólnego dobra. Gdy ta dzia³alnoœæ finansowa koncentruje siê tylko na krótkim okresie i maksymalizacji zysków, a nie jest obliczona
na d³ugi okres, na rozwój produkcji i miejsc pracy, na budowanie pomostu miêdzy teraŸniejszoœci¹ a przysz³oœci¹, staje siê ona niebezpieczeñstwem dla wszystkich ludzi. Równie¿ dla tych, którzy w tym krótkim okresie z niej czerpi¹ profity23.
Papie¿ Benedykt XVI w homilii wyg³oszonej na mszy œw. 05.10.2008 r. rozpoczynaj¹cej XII zgromadzenie zwyczajne Synodu Biskupów na temat S³owa
Bo¿ego w ¿yciu i misji Koœcio³a powiedzia³, ¿e cz³owiek pozostawiaj¹cy Boga,
wcale nie staje siê przez to wolny, ¿e cz³owiek sam nie jest w stanie zbudowaæ
spo³eczeñstwa, w którym panuj¹ pokój, sprawiedliwoœæ i wolnoœæ. Papie¿ wskaZob. I. Ingaro, Enciclica economica, „Panorama” z 30 paŸdziernika 2008, s. 126 (t³um. w³asne); zob. L. Larivera, I fondi sovrani d’investimento oggi, „Civiltà Cattolica”, 2008 I, zeszyt 3786,
s. 611-620.
23
Zob. Benedykt XVI, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju, 8 grudnia 2009 r., „L’Osservatore
Romano” z dn. 12. grudnia 2008, s. 4-5 [wyd. w³oskie].
22
MORALNE WYZWANIE DLA KOŒCIO£A WOBEC OBECNEGO ŒWIATOWEGO…
161
za³, poœrednio odnosz¹c siê do panuj¹cego kryzysu finansowego, ¿e poprzez oddalenie siê cz³owieka od Boga rozprzestrzenia siê wyzysk i niesprawiedliwoœæ,
samowola w³adzy, egoistyczne interesy, wszelkiego rodzaju przemoc. Konsekwencj¹ tego wszystkiego jest samotnoœæ cz³owieka oraz podzia³ i bez³ad spo³eczeñstwa24.
Sukces, kariera, pieni¹dze wydaj¹ siê najpewniejsz¹ i najstabilniejsz¹ rzeczywistoœci¹ w dzisiejszym œwiecie. Ale obecny kryzys finansowy pokazuje nam,
¿e to wszystko przemija w mgnieniu oka – wielkie banki znikaj¹ jak bañki mydlane. Znikaj¹ nie tylko banki, ale i same pieni¹dze. I tak wszystkie rzeczy, wydaj¹ce siê nam prawdziw¹ rzeczywistoœci¹, przemijaj¹. S¹ one w gruncie rzeczami drugorzêdnymi. Kto na tych rzeczywistoœciach buduje swoje ¿ycie, buduje
w gruncie rzeczy na piasku. Tylko S³owo Boga jest prawdziwym i trwa³ym fundamentem25.
7 lipca 2009 zosta³a og³oszona encyklika socjalna, trzecia z kolei, papie¿a
Benedykta XVI, która nosi tytu³: Caritas in veritate26. Papie¿ podpisa³ j¹ 29
czerwca 2009 roku w uroczystoœæ œwiêtych Piotra i Paw³a. Zajmuje siê ona g³ównymi zasadami Magisterium Koœcio³a na temat rozwoju, biedy, pokoju, globalizacji, dba³oœci o œrodowisko, pomocniczoœci. Papie¿ zwraca swoj¹ uwagê w nowej encyklice na zasady ekonomii, a szczególnie na rynki finansowe27.
Nowa encyklika papie¿a odnosi siê bezpoœrednio do socjalnej encykliki Populorum progressio papie¿a Paw³a VI i chce byæ jej kontynuacj¹ i aktualizacj¹.
Sk³ada siê ona z szeœciu rozdzia³ów. W pierwszym rozdziale Benedykt XVI przywo³uje aktualnoœæ encykliki Populorum progressio, która podkreœla³a rolê Koœcio³a w integralnym rozwoju cz³owieka. Drugi rozdzia³ jest szkicem dotycz¹cym rozwoju cz³owieka w naszych czasach w ujêciu ca³oœciowym a nie tylko pod
wzglêdem ekonomicznym. Papie¿ ukazuje koniecznoœæ odkrycia na nowo podstawowych wartoœci etycznych. Braterstwo miêdzyludzkie, rozwój gospodarczy
i spo³eczeñstwo obywatelskie s¹ tematami trzeciego rozdzia³u encykliki. W nawi¹zaniu do ostatniej encykliki socjalnej Jana Paw³a II potwierdza Benedykt XVI
wa¿noœæ wolnego rynku, wskazuj¹c jednoczeœnie niektóre cele spo³eczne, które
wykraczaj¹ poza mo¿liwoœci rynku. Tematem czwartego rozdzia³u jest rozwój
24
Zob. Benedykt XVI, homilia z mszy œw. 05.10.2008 rozpoczynaj¹cej XIII zgromadzenie
zwyczajne Synodu Biskupów na temat S³owa Bo¿ego w ¿yciu i misji Koœcio³a, „L’Osservatore Romano” z dn. 6-7 paŸdziernika 2008, s. 6-7 [wyd. w³oskie].
25
Zob. Benedykt XVI, Medytacja Ojca Œwiêtego podczas pierwszego zebrania XIII zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów, „L’Osservatore Romano” z dn. 6-7 paŸdziernika 2009,
s. 12 [wyd. w³oskie].
26
Benedykt XVI, Encyklika Caritas in veritate – o integralnym rozwoju ludzkim w mi³oœci
i prawdzie, Kraków 2009.
27
Zob. I. Ingaro, Enciclica economica, „Panorama” z 30 paŸdziernika 2008, s. 126 (t³um.
w³asne).
162
MAREK MALESA
pañstw i narodów, prawa i obowi¹zki oraz œrodowisko naturalne. Ekonomia jest
wezwana do stosowania etyki przyjaznej cz³owiekowi. Tylko dziêki takiej etyce
jest mo¿liwy rzeczywisty rozwój gospodarczy. Troska o œrodowisko naturalne
jest trosk¹ zarówno o cz³owieka dzisiaj, jak i o przysz³e pokolenia. W pi¹tym
rozdziale Ojciec Œwiêty zajmuje siê wspó³prac¹ rodziny ludzkiej. Mówi o koniecznych zasadach solidarnoœci i subsydiarnoœci. Ostatni rozdzia³ zajmuje siê
znaczeniem techniki dla rozwoju pañstw i narodów. Technika, bêd¹c wyrazem
ludzkiej wolnoœci i autonomii, jest czymœ pozytywnym. Przy jej wykorzystaniu
potrzeba jednak zawsze odpowiedzialnoœci. Na koñcu encykliki papie¿ wzywa
do prawdziwego, ca³oœciowego, chrzeœcijañskiego tzn. ludzkiego rozwoju tak
pojedynczego cz³owieka jak i ca³ej ludzkoœci28.
WNIOSKI PRAKTYCZNE
Przed nami staje pytanie, co nale¿y w dzisiejszej sytuacji czyniæ? Koœció³
ustami obecnego papie¿a zaprasza do stworzenia pewnego wspólnego kodeksu
etycznego, który by³by obowi¹zuj¹cy dla wszystkich ludzi na ca³ym œwiecie i którego fundamentem powinno byæ prawo naturalne, które jest zapisane przez Boga
w sumieniu ka¿dego cz³owieka. Koœció³ jest tutaj wzorem jako znak i narzêdzie
wewnêtrznego z³¹czenia z Bogiem i zjednoczenia ca³ej rodziny ludzkiej. Dlatego te¿ Koœció³ bêdzie czyni³ wszystko, co w jego mocy, aby przezwyciê¿yæ niesprawiedliwoœæ i niezrozumienie i aby pomagaæ przy budowaniu œwiata, który
by³by bardziej solidarny i pokojowy29.
Dla nas, duszpasterzy, obecny kryzys jest zaproszeniem do przepowiadania
naszym wiernym Dobrej Nowiny. Mówienia im, ¿e nie pieni¹dz, kariera, sukces
s¹ celem i sensem naszego istnienia, lecz Bóg, Jezus Chrystus, ¿ycie wieczne.
Wszystko przemija, Bóg jeden trwa. Tym, którzy przy okazji kryzysu popadli
w k³opoty finansowe czy materialne nale¿y w miarê mo¿liwoœci pomagaæ poprzez odpowiednie struktury Koœcio³a (np. Caritas). Tym, którzy s¹ w potrzebie
duchowej musimy nieœæ pomoc, której oczekuj¹, poprzez cierpliwoœæ, nieos¹dzanie, s³owa otuchy i zbudowania, wskazuj¹c, ¿e gdy nawet cz³owiek straci wszystko, tak jak biblijny Hiob, jego ¿ycie nadal ma sens.
Zob. Caritas in veritate, http://www.kath.net/detail.php?id=23375. [Internet 19.10.09].
Zob. Benedykt XVI, Orêdzie na Œwiatowy Dzieñ Pokoju 8 grudnia 2008 r., „L´Osservatore
Romano” z dn. 12. grudnia 2008, s. 4-5 [wyd. w³oskie].
28
29
MORALNE WYZWANIE DLA KOŒCIO£A WOBEC OBECNEGO ŒWIATOWEGO…
163
SUMMARY
In view of today’s financial crisis, the Church is also asked to comment on this problem.
Seeing that the whole human being is an object of its (pastoral) care, the church cannot remain
indifferent in the face of people’s suffering from today’s financial crisis. This article (sketchily)
describes the reasons of today’s financial crisis as well as the current statements from the
Magisterium concerning social and economic order, including the recent encyclical Caritas in
veritate by Benedict XVI.
Key words
financial crisis, credit (mortgage), Bank, Rerum novarum (Leo XIII), Quadragesimo anno
(Pius XI), Populorum progressio (Paul VI), Centesimus annus (John Paul II), Caritas in veritate
(Benedict XVI)
S³owa kluczowe
Kryzys finansowy, kredyt, bank, Rerum novarum (Leon XIII), Quadragesimo anno (Pius XI),
Populorum progressio (Pawe³ VI), Centesimus annus (Jan Pawe³ II), Caritas in veritate
(Benedykt XVI)
164
MAREK MALESA
MORALNE WYZWANIE DLA KOŒCIO£A WOBEC OBECNEGO ŒWIATOWEGO…
165
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
JACEK HADRYŒ
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia³ Teologiczny
Dzia³anie duchów wed³ug Æwiczeñ duchowych œw. Ignacego Loyoli
The Action of the Spirits according to the “Spiritual Exercises” of St. Ignatius of Loyola
Celem niniejszego przed³o¿enia jest ukazanie specyfiki dzia³ania duchów
w ró¿nych okolicznoœciach ¿ycia duchowego. Tekst Ÿród³owy stanowi¹ Æwiczenia duchowe œw. Ignacego Loyoli1. Ca³oœæ opracowania zosta³a podzielona na
kilka czêœci. Otó¿ w pierwszej z nich zamieszczono wyjaœnienia dotycz¹ce podstawowych pojêæ wystêpuj¹cych w niniejszej refleksji, w drugiej przedstawiono
dzia³anie duchów w ogólnoœci, w trzeciej ukazano ró¿norodnoœæ stanów i sytuacji w ¿yciu duchowym cz³owieka, a ostatni¹, najobszerniejsz¹ czêœæ poœwiêcono
specyfice dzia³ania duchów w zmieniaj¹cych siê okolicznoœciach ¿ycia duchowego2.
1. WSTÊPNA REFLEKSJA
Ignacy zauwa¿y³ u siebie, i¿ jedne myœli czyni³y go smutnym, inne zaœ radosnym3 i w ten¿e sposób pozna³ dzia³anie w nim samym dwóch duchów: jednego
szatañskiego, drugiego Bo¿ego4. Te duchy wed³ug niego to anio³ oraz szatan.
Zdaniem Ignacego na cz³owieka nieustannie oddzia³uj¹ owe duchy dobre i z³e,
I. Loyola œw., Æwiczenia duchowe, Poznañ 2000, 331-332. (Dalej skrót: ÆD).
Autor niniejszego przed³o¿enia wielokrotnie i owocnie uczestniczy³ w rekolekcjach ignacjañskich, a tak¿e jest promotorem prac magisterskich napisanych z teologii duchowoœci i obronionych
na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu, a poœwiêconych niniejszej problematyce. St¹d zagadnienia podjête w niniejszej refleksji nie s¹ mu obojêtne.
3
I. Loyola œw., Opowieœæ pielgrzyma. Autobiografia, Kraków 2002, s. 8.
4
Tam¿e.
1
2
166
JACEK HADRYŒ
a ich dzia³anie mo¿na poznaæ po ró¿nych poruszeniach /natchnieniach/, które wystêpuj¹ w duszy, czyli w sposób poœredni5. Zatem autor Æwiczeñ duchowych
przypisuje ró¿ne natchnienia i poruszenia si³om osobowym, co jednak¿e nie
oznacza, i¿ wszelkie impulsy pochodz¹ bezpoœrednio od dobrego b¹dŸ z³ego
ducha, gdy¿ owe duchy mog¹ pos³ugiwaæ siê ludzk¹ natur¹, czyli oddzia³ywaæ
na cz³owieka w sposób poœredni: Pan Bóg mo¿e pos³u¿yæ siê tym, co jest w samym cz³owieku: jego sk³onnoœciami wewnêtrznymi, cechami charakteru, jego
przyzwyczajeniami, s³owem – ca³¹ jego histori¹ ¿ycia i tym, jak ona go ukszta³towa³a6. Analogicznie z³y duch odwo³uje siê najpierw do naszego chaosu wewnêtrznego: do naszych nieuporz¹dkowanych postaw, przyzwyczajeñ, naszego
ludzkiego sposobu myœlenia, odczuwania, reagowania7. Generalnie jakiekolwiek
nieuporz¹dkowane pragnienia, uczucia czy impulsy, które prowadz¹ do z³a, Ignacy przypisuje nieprzyjacielowi rodzaju ludzkiego, natomiast wszystkie dobre zachêty, pragnienia czy natchnienia, przypisuje Bogu8.
2. DZIA£ANIE DUCHÓW W OGÓLNOŒCI
Charakterystyczne cechy dzia³ania duchów s¹ nastêpuj¹ce:
– Dzia³anie ducha dobrego zmierza zawsze ku dobremu, jest zgodne z ostatecznym celem cz³owieka, natomiast poruszenia z³ego ducha prowadz¹ nieuchronnie do z³a nawet wtenczas, gdy wczeœniej przyczyniaj¹ siê do jakiegoœ
dobra (por. ÆD 331-332)9.
– Dobry duch pobudza zawsze do wiêkszego dobra daj¹c przy tym pokój
i odpoczynek, a z³y duch zmierza do z³a b¹dŸ mniejszego dobra, prowadzi do
os³abienia duszy, zaniepokojenia, powoduje zamieszanie (por. ÆD 333)10.
– Dobry duch powoduje dobre dzia³anie od pocz¹tku do koñca, natomiast
znakiem rozpoznawczym wp³ywu z³ego ducha jest pojawienie siê z³a na jakimkolwiek etapie dzia³ania /cel nie uœwiêca œrodków/ (por. ÆD 333)11.
– Dobry duch dzia³a na cz³owieka bez lub za pomoc¹ jakiejœ przyczyny, natomiast z³y duch dzia³a tylko za pomoc¹ jakiejœ przyczyny (por. ÆD 330-331)12.
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe, Kraków 2002, s. 24.
J. Augustyn, Jak szukaæ i znajdowaæ wolê Bo¿¹?, Kraków 2004, s. 141.
7
Tam¿e, s. 143.
8
Por. J. Augustyn, Adamie, gdzie jesteœ? Rozwa¿ania rekolekcyjne oparte na pierwszym tygodniu „Æwiczeñ duchownych” œw. Ignacego Loyoli, Kraków 2001, s. 253-257.
9
Por. J. Augustyn, Adamie, gdzie jesteœ…, s. 253-257.
10
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…., s. 240.
11
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa? Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji, Kraków 2001,
s. 146.
12
Por. J. Augustyn, Adamie, gdzie jesteœ…, s. 253-257.
5
6
DZIA£ANIE DUCHÓW WED£UG ÆWICZEÑ DUCHOWYCH ŒW. IGNACEGO LOYOLI
167
– Rozwój cnót teologalnych i moralnych wskazuje na podatnoœæ na dzia³anie dobrego ducha (por. ÆD 316), natomiast wzmo¿ony egoizm i poczucie beznadziejnoœci nale¿y kojarzyæ z dzia³aniem z³ego ducha13.
– Dobry duch pobudza do zaufania Bogu, oparcia siê na Nim, trwania w nienaruszonej wierze, aby oprzeæ siê pokusom z³ego ducha (por. ÆD 325)14, natomiast z³y duch skupia siê na najs³abszej stronie atakowanej osoby (por. ÆD
327)15, zmierza do wywo³ania lêku, zastraszenia (por. ÆD 325)16, zabiega o dyskrecjê boj¹c siê zdemaskowania (por. ÆD 326)17.
– Dobry duch zawsze pos³uguje siê prawd¹, natomiast z³y duch u¿ywa k³amstwa18 by odci¹gn¹æ cz³owieka od Boga, a przynajmniej os³abiæ jego wiêŸ z Bogiem – w tym celu nie waha siê nawet udawaæ anio³a œwiat³oœci (por. ÆD 332)19.
– Dobry duch pobudza do czujnoœci, gotowoœci do przeciwstawienia siê pokusom, natomiast z³y duch stopniowo próbuje odci¹gn¹æ cz³owieka od dobra
i prowadzi go do spowolnionego dzia³ania20.
3. RÓ¯NORODNOŒÆ STANÓW I SYTUACJI W ¯YCIU DUCHOWYM CZ£OWIEKA
Ignacy zauwa¿y³, i¿ dzia³anie duchów zmienia siê w zale¿noœci od usposobienia duszy danego cz³owieka (por. ÆD 335). W praktyce w swoich regu³ach
dotycz¹cych rozeznawania duchów wyró¿ni³ kilka stanów b¹dŸ sytuacji, w których mo¿e siê znaleŸæ cz³owiek. S¹ one nastêpuj¹ce:
1. Wybór z³a fundamentalnego, czyli ¿ycie w grzechach ciê¿kich (por. ÆD
314) oraz postêpowanie od z³ego ku jeszcze gorszemu (por. ÆD 335).
2. Wybór dobra fundamentalnego, czyli szczere d¹¿enie do oczyszczenia siê
ze swoich grzechów i do ¿ycia coraz bardziej dla Boga (por. ÆD 315) oraz postêpowanie od dobrego ku lepszemu (por. ÆD 335).
3. Stan pociechy duchowej (por. ÆD 316).
4. Stan strapienia duchowego (por. ÆD 317).
Por. W. Lambert, Ukochaæ rzeczywistoœæ. Podstawy s³ownika duchowoœci ignacjañskiej, http:/
/www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/slownik_ignacjanski_rozeznawanie.html, [dostêp: 27.12.2008].
14
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 119.
15
Por. tam¿e, s. 124.
16
Por. J. Augustyn, Adamie, gdzie jesteœ…, s. 266.
17
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 123.
18
Por. tam¿e.
19
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 239.
20
Por. tam¿e.
13
168
JACEK HADRYŒ
Na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ stany pociechy b¹dŸ strapienia duchowego,
którym Œwiêty poœwiêci³ wiele uwagi (por. ÆD 316-324). Otó¿ pociecha duchowa mo¿e przybraæ kilka ró¿nych form. Polega ona na pewnym wewnêtrznym
poruszeniu, dziêki któremu cz³owiek odczuwa w sobie mocne pragnienie mi³owania Boga, a w konsekwencji nie potrafi mi³owaæ jakiejkolwiek rzeczy stworzonej poza Stwórc¹. Charakteryzuje siê wzrostem cnót teologalnych. Mo¿e objawiaæ siê na ró¿ne sposoby: ³zami z powodu na przyk³ad mêki Chrystusa b¹dŸ
w³asnych grzechów, wewnêtrzn¹ radoœci¹ poci¹gaj¹c¹ do rzeczy i spraw zwi¹zanych z Bogiem i zbawieniem oraz nios¹c¹ pokój i ukojenie w Bogu (por. ÆD
316). Pojawiæ siê mo¿e bez jakiejkolwiek przyczyny lub z uprzedni¹ przyczyn¹
– w pierwszym przypadku na pewno pochodzi od Boga, w drugim jej sprawc¹
mo¿e byæ nie tylko Bóg, ale i szatan (por. ÆD 330-331).
Z kolei strapienie duchowe oznacza przeciwieñstwo pociechy, czyli charakteryzuje siê ciemnoœci¹ duszy po³¹czon¹ z zamieszaniem i sk³onnoœci¹ do rzeczy
ziemskich i niskich. Objawia siê w niepokoju z powodu ró¿nych pokus i podniet, co w konsekwencji prowadzi do nieufnoœci po³¹czonej z brakiem nadziei
i mi³oœci. Cz³owiek prze¿ywaj¹cy strapienie duchowe czuje siê leniwym, letnim,
smutnym, jakby oddzielonym od Boga (por. ÆD 317). Œw. Ignacy wymienia trzy
zasadnicze przyczyny strapienia duchowego. Otó¿ wed³ug niego pierwsz¹ z nich
jest opiesza³oœæ i lenistwo osoby odprawiaj¹cej æwiczenia, czyli z³o, którego
dopuœci³a siê ona sama (por. ÆD 322)21. Drug¹ przyczyn¹ jest próba, której Bóg
poddaje dan¹ osobê, na ile ona bêdzie postêpowa³a w Jego s³u¿bie pomimo braku pociech i wielkich ³ask (por. ÆD 322), a podstawê tej¿e próby mo¿na zasadniczo sprowadziæ do ludzkiego egoizmu22. Trzeci¹ racj¹ wyst¹pienia strapienia
duchowego jest dzia³anie Boga, które zmierza do przekonania danej osoby o jej
pe³nej zale¿noœci od Boga i darmowoœci Jego ³aski, co w konsekwencji ma j¹
uchroniæ od pychy (por. ÆD 322) – pod³o¿e strapienia stanowi w tym przypadku
z³o, w którym jest pogr¹¿ony œwiat23.
4. SPECYFIKA DZIA£ANIA DUCHÓW W RÓ¯NYCH OKOLICZNOŒCIACH
¯YCIA DUCHOWEGO
Dzia³anie duchów zmienia siê w zale¿noœci od okolicznoœci, w których znajduje siê dana osoba. Generalnie za œw. Ignacym warto przyjrzeæ siê czterem
mo¿liwoœciom:
21
22
23
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa, s. 109.
Por. tam¿e, s. 111.
Por. tam¿e, s. 113.
DZIA£ANIE DUCHÓW WED£UG ÆWICZEÑ DUCHOWYCH ŒW. IGNACEGO LOYOLI
169
A. Sytuacja wyboru z³a fundamentalnego
Dobry duch k³uje i gryzie sumienie takiej osoby, aby poprzez wyrzuty sumienia sk³oniæ j¹ do odwrócenia siê od z³a i powrotu do Boga (por. ÆD 314).
Pos³uguje siê zatem bólem, uczuciem dyskomfortu psychicznego, który jest odbierany w sumieniu, czyli w sferze duchowo-psychicznej. Jest to ból wy¿szego
rzêdu ni¿ odczucie rozkoszy zmys³owej. Ma na celu doprowadzenie do refleksji
nad sob¹, aby podj¹æ decyzjê powrotu do dobra24. Jeœli dana osoba przyjmie tego
rodzaju ból i zdecyduje siê na powrót do Boga, wówczas pojawi siê w niej przyjemnoœæ w postaci duchowej radoœci i wewnêtrznego pokoju (por. ÆD 329).
Natomiast z³y duch czyni wszystko, aby osoba, która wybra³a ¿ycie w grzechu ciê¿kim, w takim stanie pozosta³a. D¹¿y do utrwalenie tego¿ stanu, ugruntowania ¿ycia w grzechach i wadach. Pos³uguje siê przy tym k³amstwem ukazuj¹c
pozorne przyjemnoœci, wywo³uje w wyobraŸni radoœæ i przyjemnoœæ o charakterze zmys³owym (por. ÆD 314)25. Fa³szuje rzeczywistoœæ przedstawiaj¹c z³o jako
dobro. Podsuwa myœl o koniecznoœci zaspokajania po¿¹dliwoœci, aby osi¹gn¹æ
szczêœcie26. Próbuje doprowadziæ cz³owieka do samousprawiedliwienia grzesznego ¿ycia b¹dŸ poprzez relatywizowanie poczucia grzechu, b¹dŸ te¿ wmawianie wyj¹tkowoœci sytuacji i niemo¿noœci ocenienia jej wed³ug zwyk³ych kategorii27. Ostatecznie sprawia, i¿ cz³owiek ¿yj¹cy w grzechach ciê¿kich pozostaje
w stanie spokojnego otêpienia28.
B. Sytuacja wyboru dobra fundamentalnego
Osoba, która zdecydowa³a siê na porzucenie ¿ycia w grzechu i szczere d¹¿enie do komunii z Bogiem jest przez dobrego ducha poci¹gana ku Bogu. Dobry
duch stara siê j¹ umacniaæ i podtrzymywaæ w ró¿norakich trudnoœciach. Wspiera
jej wysi³ki w ¿yciu dobrym i cnotliwym29. Generalnie dobry duch patrz¹c od strony negatywnej, ³agodzi i usuwa przeszkody w dobrym postêpowaniu oraz niweluje poczucie zniechêcenia, smutku i doœwiadczenie zamêtu wzbudzanego przez
z³ego ducha (por. ÆD 315)30. Od strony pozytywnej mo¿na powiedzieæ, i¿ dobry
duch u³atwia dobre postêpowanie, s³u¿y pomoc¹ i wsparciem osobie staraj¹cej
siê postêpowaæ coraz lepiej, wskazuje jej odpowiedni kierunek ¿ycia31. Argumen24
Por. K. Osuch, Ból i przyjemnoœæ w procesie rozeznawania duchów, http://www.jezuici.pl/
drczdz/podstrona.php?link=czytelnia&link2=ignatiana&id_informacji=106,[dostêp: 27.12.2008].
25
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 80.
26
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe, Kraków 1992, s. 25.
27
Por. tam¿e, s. 26.
28
S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 151.
29
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 221.
30
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe…, s. 32.
31
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 85-87.
170
JACEK HADRYŒ
ty u¿ywane przez dobrego ducha s¹ prawdziwe, dobro zawsze nazywa dobrem,
a z³o z³em32. U¿ywa wszelkich sposobów, aby cz³owieka zachêciæ do wytrwania
w dobrym i obroniæ przed zniechêceniem: dodaje odwagi i si³y, daje pociechê,
³zy, natchnienia i spokój (por. ÆD 315), pozwala doœwiadczyæ Bo¿ej dobroci
i bliskoœci33, podsuwa myœli pe³ne nadziei oraz staje siê œwiat³em dla umys³u34.
Prowadzi do doœwiadczenia wewnêtrznego pokoju a nawet odczuwania radoœci
w przeciwnoœciach35. Chocia¿ poruszenia dobrego ducha w takich okolicznoœciach s¹ odczuwane s³abiej ni¿ ducha z³ego, to jednak s¹ odbierane jako coœ
mi³ego i przyjemnego: s³odko, lekko i ³agodnie, jak kropla wody, która sp³ywa
na g¹bkê (ÆD 335).
Z kolei z³y duch dla osoby, która zdecydowa³a siê porzuciæ ¿ycie w grzechach ciê¿kich, staje siê zdecydowanym wrogiem pragn¹cym j¹ zawróciæ z powrotem ku z³u: drêczy, zasmuca, stawia przeszkody, niepokoi nieprawdziwymi
argumentami (por. ÆD 315). Dzia³a w sposób przykry, dokuczliwy, jego pokusy
s¹ silniejsze ni¿ wtedy, kiedy dana osoba pozostawa³a w grzechach ciê¿kich, gdy¿
nie jest ju¿ ona pod jego w³adz¹, ale Boga. St¹d z³y duch postêpuje wzglêdem
niej gwa³townie, z ha³asem i niepokojem, jak kropla wody padaj¹ca na kamieñ
(por. ÆD 335). Ma jednak w takich okolicznoœciach ograniczone mo¿liwoœci
oddzia³ywania, dlatego jego bezpoœrednim celem nie jest przede wszystkim doprowadzenie do upadku, ale zastraszenie, dokuczenie, os³abienie, odebranie radoœci i odwagi, aby doprowadziæ do zahamowania rozwoju duchowego danej
osoby36. Pos³uguje siê k³amstwem, ale ju¿ nie tyle ukazuje z³o jako dobro (osoba
d¹¿¹ca usilnie do komunii z Bogiem nie da³aby siê na to nabraæ), co dobro jako
z³o lub jako coœ, co dla cz³owieka jest niedostêpne. Powy¿sze prowadzi do przyjêcia postawy krytycznej, która z kolei mo¿e zaowocowaæ zgorzknieniem, rygoryzmem, pych¹ b¹dŸ ¿yciem wed³ug schematów37. Znamienne, i¿ pope³nione
przez dan¹ osobê lub doznane przez ni¹ z³o z³y duch ukazuje jako nieusuwaln¹
przeszkodê na drodze do komunii z Bogiem38. Dzia³ania nieprzyjaciela rodzaju
ludzkiego maj¹ charakter pokusy – szczególnie chodzi o pokusê ukazywania
ewentualnych trudnoœci na drodze do zjednoczenia z Bogiem (por. ÆD 325),
pokusê pychy39 oraz fa³szywej pokory40.
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 221.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 85-87.
34
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe…, s. 32.
35
Por. M. Chmielewski, S. Urbañski, Rozeznawanie duchowe, w: Leksykon duchowoœci katolickiej, M. Chmielewski (red.), Kraków 2002, s. 758.
36
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 85-86.
37
Por. tam¿e, s. 87.
38
Por. tam¿e, s. 85.
39
Por. R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy ¿ycia wewnêtrznego wstêpem do ¿ycia w niebie,
t. II, Poznañ 1962, s. 246.
40
Por. tam¿e.
32
33
DZIA£ANIE DUCHÓW WED£UG ÆWICZEÑ DUCHOWYCH ŒW. IGNACEGO LOYOLI
171
C. Stan pociechy duchowej
Dobremu duchowi nale¿y przypisaæ zarówno samo wyst¹pienie pocieszenia
duchowego (por. ÆD 330-331), jak równie¿ konkretne dzia³anie podczas jego
trwania (por. ÆD 329) oraz wp³yw na postêpowanie cz³owieka prze¿ywaj¹cego
taki stan ducha (por. ÆD 323-324, 336). Zaistnienie pocieszenia duchowego pod
wp³ywem dobrego ducha mo¿e nast¹piæ bez uprzedniej przyczyny lub za pomoc¹ jakiejœ przyczyny. W pierwszym wypadku istnieje pewnoœæ dzia³ania dobrego
ducha, w drugim zachodzi koniecznoϾ przeprowadzenia rozeznania w celu
upewnienia siê, i¿ faktycznie pocieszenie i pojawiaj¹ce siê w nim natchnienia s¹
skutkiem oddzia³ywania dobrego ducha. W kontekœcie owego rozeznania za pochodz¹ce od dobrego ducha uwa¿a siê pobudki do odrzucenia tak pojawiaj¹cych
siê natchnieñ b¹dŸ nieprzywi¹zywania do nich wagi, gdy¿ jeœli pochodz¹ od
Boga, to bêd¹ dzia³a³y nawet wtenczas, gdy siê je odrzuca41. Daj¹c pociechê,
dobry duch powoduje w duszy poruszenia poci¹gaj¹c j¹ ca³¹ do mi³oœci swego
Boskiego majestatu (por. ÆD 330), czyli powoduje stan duchowy, który zosta³
ju¿ opisany przy charakterystyce pocieszenia duchowego, miêdzy innymi daj¹c
radoœæ, a usuwaj¹c smutek i zamieszanie (por. ÆD 329). Inspiruje duszê do wykonywania poszczególnych czynnoœci42, a tak¿e sugeruje zbadanie danego natchnienia, gdy¿ istnieje niebezpieczeñstwo, i¿ do dzia³ania dobrego ducha mo¿e
póŸniej do³¹czyæ siê nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego (por. ÆD 336). Natomiast
kiedy dobry duch dotyka osobê w g³êbi duszy43, to ona nie mo¿e siê oprzeæ jego
natchnieniu i jej dzia³anie w pe³ni zgadza siê z Bo¿¹ wol¹: bez w¹tpliwoœci i bez
mo¿liwoœci w¹tpienia taka dusza pobo¿na idzie za tym, co jej ukazano (por. ÆD
175). Generalnie wp³yw dobrego ducha w stanie pocieszenia duchowego jest
zwi¹zany z koniecznoœci¹ odpowiedniej odpowiedzi na ów stan. Dobry duch
prowadzi do zachowania duchowego realizmu, sk³ania do pamiêtania o nieuchronnym nadejœciu czasu strapienia duchowego (por. ÆD 323-324)44, aby w ten
sposób uchroniæ dan¹ osobê od pychy i ugruntowaæ w pokorze45. Zatem dzia³anie dobrego ducha cechuje zasada agere contra: osoba, która doœwiadcza pociechy duchowej jest wewnêtrznie ukierunkowywana ku strapieniu, to znaczy, i¿ ma
pamiêtaæ o tym, jak ma³o mo¿e w czasie strapienia bez ³aski lub bez pocieszenia
(ÆD 324) oraz jest mobilizowana do przygotowania siê na czas próby, która
z pewnoœci¹ nadejdzie46.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 140.
Por. I. Loyola œw., List do siostry Teresy Rejadell (I), w: ten¿e, Pisma wybrane. Komentarze, t. I, Kraków 1968, s. 560.
43
Tam¿e.
44
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe, dz. cyt., s. 36.
45
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 118.
46
Por. R. Faricy, Dar kontemplacji i rozeznania, Warszawa 1989, s. 65.
41
42
172
JACEK HADRYŒ
Chocia¿ podczas pociechy bardziej prowadzi dan¹ osobê duch dobry i ni¹
kieruje (por. ÆD 318), to jednak z³y duch dzia³a równie¿. Œwiêty Ignacy w swoich regu³ach zaledwie trzy razy okreœla pewne poruszenia jako pochodz¹ce
wprost od z³ego ducha, jednak¿e poprzez przeciwieñstwo w dzia³aniu wzglêdem
ducha dobrego mo¿na odnaleŸæ ich znacznie wiêcej. Zatem nale¿y przypuszczaæ,
i¿ z³y duch odwodzi od myœlenia o strapieniu, które kiedyœ nadejdzie, od troski
o postawê pokory i uni¿enia, od zabiegania o nabranie nowych si³ (por. ÆD 323324), a ponadto stara siê wzbudziæ pychê, której przedmiotem jest dobro47, samozadowolenie, sk³ania ku che³pieniu siê oraz skoncentrowaniu na sobie samym.
Prowadzi do przypisania sobie tego, za co nale¿y siê dziêkczynienie Bogu48. Nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego zachêca do duchowego konsumpcjonizmu w relacji
z Bogiem49, do trwania w emocjonalnym podekscytowaniu50. Sk³ania tak¿e do
uznania swoich natchnieñ jako pochodz¹cych od Boga, do zaniechania przeprowadzenia stosownego rozeznania duchowego (por. ÆD 336)51. Generalnie dzia³a
w opozycji do ducha dobrego, zatem walczy z pociech¹ duchow¹ wprowadzaj¹c
niepokój, zamieszanie czy smutek, aby przeszkodziæ na drodze prowadz¹cej do
duchowego rozwoju52. Pragnie osobê d¹¿¹c¹ ku dobremu zniechêciæ i zahamowaæ w rozwoju wewnêtrznym53. Dzia³a w sposób wysublimowany zdaj¹c sobie
sprawê, i¿ bezpoœrednie nak³anianie jej do z³a nie ma szans na powodzenie. Próbuje zatem nadmiernie skoncentrowaæ dan¹ osobê na jednej rzeczy, aby w ten
sposób odci¹gn¹æ j¹ od Boga b¹dŸ spowolniæ jej duchowy postêp. Mo¿e to byæ
zarówno rzecz dobra, jak i z³a: dobra, aby w ni¹ siê zaanga¿owaæ bez miary,
a z³a, aby jej unikaæ. Czêsto idzie razem z dusz¹ pobo¿n¹, a potem stawia na swoim (por. ÆD 332). Dostosowuje siê do uwarunkowañ danej osoby, a pos³uguje
siê narzêdziami przede wszystkim z p³aszczyzny umys³owej (poznawczej), gdy¿
na p³aszczyŸnie wolitywno-emocjonalnej nie ma zbyt wielkich mo¿liwoœci dzia³ania54. G³ównym œrodkiem jego dzia³ania jest k³amstwo (por. ÆD 326). Jak ju¿
wspomniano, z³y duch mo¿e byæ Ÿród³em pocieszenia duchowego, jednak¿e aby
ono zaistnia³o z jego inicjatywy, musi siê czymœ pos³u¿yæ (por. ÆD 331), na przyk³ad rozumowaniem, oœwieceniem, odczuciem, objawieniem, s³owem, wizjami55.
Pocieszenie pochodz¹ce od niego jest zawsze pozorne56 i prowadzi stopniowo,
ale konsekwentnie, do z³a (por. ÆD 331-332). Tak¿e nieprzyjaciel rodzaju ludz47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe…, s. 37; S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 119.
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 230.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 117.
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe…, s. 36.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 140.
Por. M. Chmielewski, S. Urbañski, Rozeznawanie duchowe, dz. cyt., s. 759.
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 237-238.
Por. tam¿e, s. 237.
S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 139.
Por. R. Faricy, Dar kontemplacji…, s. 67.
DZIA£ANIE DUCHÓW WED£UG ÆWICZEÑ DUCHOWYCH ŒW. IGNACEGO LOYOLI
173
kiego mo¿e dzia³aæ bezpoœrednio po pocieszeniu duchowym zbli¿aj¹c siê pod
os³on¹ radoœci i jasnych barw57. Z tego wzglêdu Ignacy zaleca zachowanie du¿ej ostro¿noœci (por. ÆD 336).
D. Stan strapienia duchowego
Podczas strapienia duchowego wp³yw nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego na
dan¹ osobê jest ewidentny, ale dzia³a wówczas tak¿e na ni¹ duch dobry. Jego
poruszenia mo¿na poznaæ wed³ug zasady agere contra: dzia³a wbrew ró¿nym
poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela (por. ÆD 320). Zatem dobry duch sprzeciwia siê zmianie decyzji i postanowieñ podjêtych podczas pocieszenia duchowego, zachêca do zmieniania samego siebie, do wewnêtrznego zaanga¿owania
w ¿ycie duchowe, do gorliwoœci, modlitwy, podejmowania praktyk pokutnych,
cierpliwoœci i myœlenia o szybkim nadejœciu duchowej pociechy (por. ÆD 319320)58. Poprzez impuls do nawi¹zywania relacji z Bogiem pomaga w zachowaniu duchowego realizmu. Stara siê uchroniæ dan¹ osobê od zamkniêcia w sobie,
sk³oniæ do myœlenia pozytywnego i zaufania Bogu59.
Z³y duch jest odpowiedzialny za strapienie duchowe – pochodzi ono bezpoœrednio od niego. Bóg pozwala na dzia³anie z³ego ducha dla dobra danej osoby60.
Czas strapienia jest czasem szczególnego dzia³ania z³ego ducha, w którym doœwiadcza on dan¹ osobê i wrêcz j¹ drêczy […] bez przerwy61 (por. ÆD 318). Jemu
nale¿y przypisaæ ciemnoœci duszy, powstaj¹ce w niej zamieszanie, poruszenie
w kierunku rzeczy niskich i ziemskich, niepokój (ÆD 317), a nawet zanik cnót teologalnych. Nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego czyni wszystko, aby osobê prze¿ywaj¹c¹ strapienie duchowe pogr¹¿yæ i doprowadziæ do rozpaczy. Podsuwa myœli
nacechowane nieufnoœci¹, stara siê pogr¹¿yæ j¹ w lêku, poczuciu beznadziei,
oskar¿aj¹c przy tym Boga oraz obwiniaj¹c dan¹ osobê za stan, w jakim siê znajduje62. Jest on odpowiedzialny równie¿ za poczucie oddalenia od Boga, swoist¹
posêpnoœæ umys³u i serca63. Stoi u Ÿróde³ wewnêtrznego buntu, sk³onnoœci do
odrzucania dobra, poci¹gu ku z³u, niepokoju, obojêtnoœci, niezadowolenia,
zgorzknienia, braku radoœci duchowej64. Oddzia³uje zatem na ca³ego cz³owieka,
nie tylko na jego sferê intelektualn¹, ale równie¿ wolitywno-emocjonaln¹. Sugeruje, i¿ mo¿na wyzwoliæ siê z doœwiadczenia strapienia poprzez powrót do zmy57
58
59
60
61
62
63
64
I. Loyola œw., List do siostry Teresy Rejadell (I), dz. cyt., s. 560.
Por. M.R. Jurato, Rozeznawanie duchowe…, s. 227.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 100-102.
Por. tam¿e, s. 108.
I. Loyola œw., List do siostry Teresy Rejadell (I), dz. cyt., s. 559.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 94-95.
Por. R. Faricy, Dar kontemplacji…, s. 64.
Por. S. Fausti, Okazja czy pokusa…, s. 96.
174
JACEK HADRYŒ
s³owych przyjemnoœci65. Stwarza przestrzeñ do niekontrolowanego oddania siê
konsumpcji zmys³owej. Doprowadza do rozdŸwiêku miêdzy sfer¹ ducha i sfer¹
zmys³ów, co w konsekwencji prowadzi do poczucia winy i braku entuzjazmu.
Powoduje zaœlepienie cz³owieka poprzez to, czego doœwiadcza i prowadzi do
uto¿samiania siê z negatywnymi emocjami. Czyni wszystko, by cz³owiek nie
podj¹³ duchowej walki, aby zaniecha³ rozeznawania duchowego, by nie oceni³
swojego stanu z Bo¿ej perspektywy66.
ZAKOÑCZENIE
Celem niniejszego przed³o¿enia by³o ukazanie specyfiki dzia³ania duchów
w ró¿nych okolicznoœciach ¿ycia duchowego. Tekst Ÿród³owy stanowi³y Æwiczenia duchowe œw. Ignacego Loyoli. Generalnie mo¿na powiedzieæ, i¿ wed³ug œw.
Ignacego dzia³anie duchów jest uzale¿nione od sytuacji duchowej cz³owieka –
zmiana tej¿e sytuacji sprawia, i¿ zmienia siê dzia³anie zarówno ducha dobrego,
jak i z³ego. Ze wzglêdu na œciœle okreœlony temat, refleksja niniejsza zosta³a ograniczona do treœci zawartych w Æwiczeniach duchowych œw. Ignacego, natomiast
celowo nie ujêto w niej ró¿nych uwarunkowañ sytuacyjnych czy duchowych, na
które zwraca uwagê dzisiejsza teologia duchowoœci podejmuj¹ca powy¿sze zagadnienie. Z pewnoœci¹ warto im poœwiêciæ osobne opracowanie.
SUMMARY
The aim of this study is to present the influence of the spirits’ special character in various
situations of spiritual life. The source texts are The Spiritual Exercises composed by St. Ignatius
of Loyola. The study contains four parts. The first part of the presentation explains basic terms
used in this study. The second part focuses on the general characterization of the influence of the
spirits. The third part of the presentation considers various states and situations in spiritual life.
The last and largest part analyses the specific character of the influence of the spirits on the
changing spiritual situation. Generally speaking, according to St. Ignatius of Loyola the influence
of the spirits depends on the spiritual situation of the person – when the situation changes, the good
spirits and the evil spirits influence man in a different manner.
Key words
good spirits, evil spirits, influence of spirits, spiritual consolation, discernment of spirits,
spiritual desolation, The Spiritual Exercises
S³owa kluczowe
dobry duch, z³y duch, stan pociechy duchowej, stan strapienia duchowego, rozeznawanie
duchowe, dzia³anie duchów, æwiczenia duchowe
65
66
Por. K. Osuch, Ból i przyjemnoœæ w procesie rozeznawania duchów…
Por. J. Augustyn, Rozeznawanie duchowe…, s. 41-43.
DZIA£ANIE DUCHÓW WED£UG ÆWICZEÑ DUCHOWYCH ŒW. IGNACEGO LOYOLI
175
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
WOJCIECH RZEPA
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Specyfikacja odpowiedzialnoœci biskupa i prezbitera
w kontekœcie nauczania Jana Paw³a II
Specification of the Responsibility of the Bishop and the Presbyter in the Context
of the Teaching of John Paul II
W Liœcie na rozpoczêcie Roku Kap³añskiego papie¿ Benedykt XVI mówi¹c
o stosunku Patrona tego roku, œwiêtego Jana Marii Vianneya, do sakramentu kap³añstwa zauwa¿a, ¿e by³ on przyt³oczony nieograniczonym poczuciem odpowiedzialnoœci1. Przy tym zauwa¿a, ¿e poczucie to „rodzi siê” zarówno ze wzglêdu
na odkrycie przez kap³ana jego w³asnej to¿samoœci, jak i ze wzglêdu na uœwiadomienie sobie roli i pos³annictwa wobec innych2.
Ten sam aspekt, w pos³ugiwaniu Proboszcza z Ars, ju¿ wczeœniej zauwa¿y³
i eksponowa³ tak¿e B³ogos³awiony papie¿ Jan XXIII, gdy w swej encyklice Sacerdotii nostrii primordia wskazywa³ na jego wysokie poczucie odpowiedzialnoœci pasterskiej. To w niej zachêca³ on ka¿dego kap³ana, by pamiêta³, ¿e na mocy
niezbadanych zrz¹dzeñ Opatrznoœci Bo¿ej wiekuisty los wielu dusz zawis³ od jego
gorliwoœci pasterskiej i od przyk³adu jego kap³añskiego ¿ycia3. Kieruj¹c siê ow¹
zachêt¹, autor pragnie w niniejszym tekœcie, w œwietle nauczania Jana Paw³a II,
w sposób syntetyczny wy³oniæ owe szczególne pola „gorliwoœci pasterskiej” biskupa i prezbitera. Za analizowanym papie¿em Polakiem trzeba podkreœliæ, ¿e
nie chodzi tylko o wydobycie zwyczajnych danych, które nale¿y zarejestrowaæ
1
Benedykt XVI, List na rozpoczêcie Roku Kap³añskiego z okazji 150. rocznicy «dies natalis»
Œwiêtego Proboszcza z Ars, „L’Osservatore Romano” (2009), n. 7-8, s. 4.
2
Warto zacytowaæ tu s³owa Proboszcza z Ars: „Gdybyœmy dobrze zrozumieli czym jest ksi¹dz
na ziemi, umarlibyœmy: nie z przera¿enia, lecz z mi³oœci […]. Ksi¹dz nie jest kap³anem dla siebie,
jest nim dla was”, tam¿e; por. Jan Pawe³ II, Pastores dabo vobis (dalej: PDV), n. 11.
3
Jan XXIII, Sacerdotii nostrii primordia, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_xxiii/
encykliki/ sacerdotii_nostri_01081959.html (2009.10.14).
176
WOJCIECH RZEPA
dok³adnie, pozostaj¹c wobec nich biernym i obojêtnym, ale «zadanie», a wrêcz
wyzwanie skierowane do odpowiedzialnoœci i wolnoœci zarówno poszczególnej
osoby, jak i wspólnoty4. W ¿yciu powo³anych do kap³añstwa s³u¿ebnego to «wyzwanie», ³¹czy siê z podjêciem odpowiedzialnoœci za Bo¿e «wezwanie».
¯ycie chrzeœcijanina – jak wskazuje lektura obu soborowych konstytucji
o Koœciele – przebiega w dwu szczególnych œrodowiskach, bêd¹cych jednoczeœnie
„przestrzeni¹” realizacji ¿yciowego powo³ania. Te œrodowiska to œwiat i Koœció³.
Cz³owiek, który odczytuje w³asne powo³anie w Chrystusie, odkrywa równoczeœnie powo³anie do Koœcio³a i do odpowiedzialnoœci za Koœció³5. P³aszczyzn tych
nie mo¿na przesadnie rozdzielaæ, gdy¿ chrzeœcijanin, urzeczywistniaj¹cy swoje
powo³anie do ¿ycia z Bogiem w Koœciele jest jednoczeœnie pos³any do œwiata6.
Odczytanie powo³ania przez chrzeœcijanina w kategorii odpowiedzialnoœci
rodzi siê z uznania wartoœci tego wszystkiego, co wi¹¿e siê z jego ¿yciem we
wspólnocie Koœcio³a7. OdpowiedŸ na to powo³anie stanowi zaœ istotê wiary, która – co trzeba w tym miejscu szczególnie podkreœliæ – ma charakter eklezjalny.
Jest to wiêc tak¿e wiara w Koœció³, która w praktyce bêdzie siê urzeczywistnia³a
jako przyjêcie odpowiedzialnoœci za tê wspólnotê. Ukonkretnienie tej postawy
bêdzie zale¿a³o przede wszystkim od posiadanego charyzmatu, który okreœla
konkretne miejsce w tej wspólnocie. Mo¿na wiêc mówiæ o specyfice odpowiedzialnoœci biskupów, prezbiterów, osób konsekrowanych oraz œwieckich.
1. OJCOWSKA ODPOWIEDZIALNOή BISKUPA
Odpowiedzialnoœæ biskupa we wspólnocie Koœcio³a nale¿y odnosiæ do jego
potrójnej w³adzy: nauczania, uœwiêcania i rz¹dzenia8. Podstawowa odpowiedzialnoœæ biskupa dotyczy sfery przekazywania i kszta³towania wiary. Wprawdzie
obowi¹zek g³oszenia Ewangelii le¿y w naturze ca³ego Koœcio³a i wszystkich jego
PDV 10, w: ten¿e. Adhortacje apostolskie Ojca œwiêtego Jana Paw³a II, t. I, 1979-1995,
Kraków 2006, s. 545.
5
Por. A. Derdziuk, Powo³anie, w: Jan Pawe³ II, Encyklopedia nauczania moralnego, J. Nagórny, K. Je¿yna (red.), Radom 2005, s. 411.
6
Por. Papieska Rada Iustitia et Pax, Kompendium nauki spo³ecznej Koœcio³a, Kielce 2005, n.
50; J. Gocko, Koœció³ obecny w œwiecie – pos³any do œwiata. Teologiczno-spo³eczne aspekty pos³annictwa Koœcio³a w œwiecie po Soborze Watykañskim II, Lublin 2003.
7
Por. K. Je¿yna, Trzecie tysi¹clecie „now¹ wiosn¹” Koœcio³a, „Roczniki Teologiczne”
50(2003), z. 3, s. 45.
8
Por. Jan Pawe³ II, Pastores gregis (dalej: PG), n. 2, w: ten¿e, Adhortacje apostolskie Ojca
œwiêtego Jana Paw³a II, t. II, 1996-2003, Kraków 2006, s. 731; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna.
Misja powierzona ka¿demu biskupowi, n. 1-9, w: ten¿e, Wierzê w Koœció³ jeden, œwiêty, powszechny i apostolski, Watykan 1996, s. 192-196; J. Ratzinger, Pielgrzymuj¹ca wspólnota wiary. Koœció³
jako komunia, Kraków 2003, s. 141-142.
4
SPECYFIKACJA ODPOWIEDZIALNOŒCI BISKUPA I PREZBITERA…
177
cz³onków, to jednak szczególnie spoczywa on na biskupach, którzy w dniu œwiêceñ w³¹czaj¹cych ich w sukcesjê apostolsk¹, przyjmuj¹ go jako swoje g³ówne
zadanie9. Przez to biskup spe³nia swoj¹ podstawow¹ funkcjê ojcowsk¹: rodzi do
nowego ¿ycia oraz wychowuje.
Ewangelizacja jako podstawowe zadanie i pole odpowiedzialnoœci biskupa
dokonuje siê przez s³owo oraz œwiadectwo ¿ycia. We wspó³czesnym nauczaniu
Koœcio³a podkreœla siê szczególnie rolê œwiadectwa10. Dlatego biskup jest nie
tylko odpowiedzialny za g³oszenie wiary innym, ale powinien on najpierw sam
staæ siê s³uchaczem S³owa Bo¿ego. Owa odpowiedzialnoœæ za w³asne trwanie we
wspólnocie z Bogiem jest podstawowym warunkiem wype³nienia misji nauczania. Bycie autentycznym nauczycielem jest uwarunkowane przyjêciem postawy
odpowiedzialnego s³uchacza S³owa.
Biskup jednak mo¿e sprostaæ spoczywaj¹cej na nim odpowiedzialnoœci za
g³oszenie S³owa tylko wtedy, gdy podejmie wysi³ki, by podobna troska by³a
udzia³em tych, którzy z uwagi na swoje powo³anie i misjê s¹ wezwani do przekazywania wiary11. Chodzi tu zw³aszcza o kap³anów i diakonów, o osoby konsekrowane, ojców i matki rodzin, o osoby zaanga¿owane w duszpasterstwie, a tak¿e o katechetów, wyk³adowców teologii i nauk koœcielnych, oraz nauczycieli
religii katolickiej. To w imiê odpowiedzialnoœci za przekazywanie i kszta³towanie wiary biskup ma troszczyæ siê o ich pocz¹tkow¹ i sta³¹ formacjê.
Drugim istotnym polem odpowiedzialnoœci biskupa jest pos³uga uœwiêcania.
To uœwiêcenie dokonuje siê zw³aszcza poprzez udzia³ w sakramentach. St¹d pos³uga uœwiêcania urzeczywistnia siê zw³aszcza w pos³udze liturgicznej. Jan Pawe³ II mocno podkreœla³ wezwanie biskupa do sprawowania Eucharystii i innych
sakramentów, oddawania chwa³y Bogu w Liturgii Godzin, przewodniczenia innym œwiêtym obrzêdom, a tak¿e promowanie ¿ycia liturgicznego. Biskup jest
odpowiedzialny za inicjacjê chrzeœcijañsk¹, i to na nim spoczywa równie¿ szczególna troska w zakresie dyscypliny pokutnej12. Specjalnej wra¿liwoœci biskupa
wymaga tak¿e pobo¿noœæ ludowa. To w imiê odpowiedzialnoœci za w³aœciwy
rozwój powierzonych sobie wiernych biskup ma czuwaæ nad formami wyrazu tej
pobo¿noœci, tak by by³y one zgodne z zasadami wiary i ¿ycia chrzeœcijañskiego.
Trzeci¹ p³aszczyznê odpowiedzialnoœci biskupa wyznacza jego w³adza rz¹dzenia. Biskup bowiem nie jest powo³any jedynie do sk³adania œwiadectwa wiaPor. PG 26, 29; Z. Krzyszowski, Nieomylnoœæ – charyzmat czy uzurpacja? w: Problemy
wspó³czesnego Koœcio³a, M. Rusecki (red.), Lublin 1997, s. 154.
10
Por. Pawe³ VI, Evangelii nuntiandi, n. 41, Wroc³aw 2001, s. 34.
11
PG 29; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Biskupi «zwiastunami wiary» w g³oszeniu Ewangelii, n. 3-5, w: Wierzê w Koœció³…, s. 198-199.
12
Por. PG 33, 39; Jan Pawe³ II, Reconciliatio et paenitentia, n. 29, w: ten¿e. Adhortacje apostolskie Ojca œwiêtego Jana Paw³a II, t. I, s. 325; ten¿e, Audiencja generalna. Pokuta w Koœciele
i wspólnocie kap³añskiej i sakramentalnej, n. 1-7, w: Wierzê w Koœció³…, s. 134-138.
9
178
WOJCIECH RZEPA
ry, ale tak¿e do oceny i utrzymywania w ³adzie jej przejawów u wiernych powierzonych jego trosce pasterskiej. O prawdziwie odpowiedzialnej w³adzy mo¿na
jednak mówiæ tylko wtedy, gdy jest ona rozumiana jako s³u¿ba13. W³adza ta musi
wiêc byæ ca³kowicie podporz¹dkowana dobru tych, ku którym siê zwraca. Musi
ona byæ ukierunkowana na cel, jakim jest tworzenie komunii14. Dlatego swoistym
sprawdzianem odpowiedzialnoœci biskupa w sprawowaniu w³adzy jest budzenie
nowych, autentycznych form uczestnictwa i wspó³odpowiedzialnoœci poœród ró¿nych kategorii wiernych.
Jan Pawe³ II przestrzega³, by w³adzy tej nigdy nie traktowaæ jako „imienia
zaszczytu”, ale jako odbicie tego, co ukaza³ Chrystus – Dobry Pasterz15. To
w imiê tak rozumianej odpowiedzialnoœci biskup musi podejmowaæ decyzje
zgodne z jego sumieniem, nawet gdyby nie s³u¿y³y pozyskaniu przychylnoœci
swoich wiernych. Odpowiedzialnoœæ biskupa jest wiêc ukierunkowana na wspólny rozwój i wspóln¹ drogê ku œwiêtoœci w Koœciele. W imiê tej odpowiedzialnoœci biskup ma obowi¹zek troszczyæ siê o swój osobisty rozwój duchowy; ma –
jak to okreœla papie¿ – kroczyæ niezmordowanie na drodze œwiêtoœci i ¿yæ duchowoœci¹ chrystocentryczn¹ i eklezjaln¹16.
W swoim nauczaniu Jan Pawe³ II mocno podkreœla³ bratersk¹ wspó³odpowiedzialnoœæ biskupów z innymi biskupami, a zw³aszcza z g³ow¹ Koœcio³a – centrum Kolegium Biskupów17. Ojciec œwiêty, przypominaj¹c nauczanie Soboru
Watykañskiego II, stwierdza³, ¿e w³adza nauczania i rz¹dzenia w Koœciele partykularnym, wynikaj¹ca z powo³ania do stanu biskupiego, s¹ przez ka¿dego biskupa diecezjalnego sprawowane, ze swojej natury, w komunii hierarchicznej z G³ow¹ Kolegium i z samym Kolegium18. Nie os³abia to – jak podkreœla papie¿ –
w³adzy biskupiej; wrêcz przeciwnie, umacnia j¹, gdy¿ wiêzy komunii hierarchicznej ³¹cz¹ce biskupów ze Stolic¹ Apostolsk¹ wymagaj¹ koniecznej koordynacji pomiêdzy odpowiedzialnoœci¹ biskupa diecezjalnego i odpowiedzialnoœci¹
najwy¿szej w³adzy, podyktowanej sam¹ natur¹ Koœcio³a.
Przyjmuj¹c na siebie odpowiedzialnoœæ za g³oszenie Ewangelii, za uœwiêcanie Ludu Bo¿ego, biskup nie mo¿e zapomnieæ, ¿e odpowiedzialnoœæ tê dzieli
najpierw z tymi, którzy uczestnicz¹ w kap³añstwie hierarchicznym. O powo³aniu
Por. PG 44; Derdziuk, Pos³uszeñstwo prze³o¿onych, Kraków 2008.
Por. Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Koœció³ jako wspólnota bogata w charyzmaty, n.
2-4, w: Wierzê w Koœció³…, s. 166-167.
15
Por. PG 43-44; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Koœció³ – wspólnota hierarchiczna zbudowana na fundamencie Dwunastu, n. 8, w: Wierzê w Koœció³…, s. 177.
16
Por. PG 24.
17
Por. PG 2; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Kolegium Biskupów, n. 1-8, w: Wierzê
w Koœció³…, s. 187-191.
18
Por. PG 56; M. Rusecki, Kim jest Koœció³? w: Problemy wspó³czesnego Koœcio³a…, s.
105-106.
13
14
SPECYFIKACJA ODPOWIEDZIALNOŒCI BISKUPA I PREZBITERA…
179
kap³anów do odpowiedzialnoœci za Koœció³ przyjdzie jeszcze powiedzieæ wiêcej.
W tym miejscu natomiast warto zwróciæ uwagê na odpowiedzialnoœæ biskupa
wzglêdem kap³anów jako swych wspó³pracowników. Jan Pawe³ II zwraca³ uwagê na dwa zasadnicze momenty w ¿yciu kap³ana, które s¹ jednoczeœnie wezwaniem do szczególnej odpowiedzialnoœci biskupa. Pierwszy z nich wi¹¿e siê
z powierzeniem misji duszpasterskiej. Zarówno gdy dokonuje siê to po raz pierwszy w momencie œwiêceñ, jak i przy okazji powierzania kolejnych, nowych misji
duszpasterskich, jest to dla biskupa znacz¹cym momentem ojcowskiej odpowiedzialnoœci wobec swojego prezbitera19.
Biskup, który bêdzie musia³ realizowaæ w³asn¹ odpowiedzialnoœæ poprzez
swoich œciœle zaufanych wspó³pracowników, powinien zatem najpierw podchodziæ z wielk¹ trosk¹ do kwestii powo³añ, poniewa¿ to na nim spoczywa ostateczna odpowiedzialnoœæ za ich rozpoznawanie i formacjê20. Drugim istotnym
momentem jest ten, w którym kap³an, z uwagi na podesz³y wiek rezygnuje z rzeczywistego przewodzenia wspólnocie lub z obowi¹zków wymagaj¹cych bezpoœredniej odpowiedzialnoœci. W takich i podobnych okolicznoœciach biskup ma
zawsze obowi¹zek daæ odczuæ kap³anowi nie tylko wdziêcznoœæ Koœcio³a partykularnego za jego dotychczasowe trudy apostolskie, ale tak¿e specyficznoœæ jego
nowej pozycji w prezbiterium diecezjalnym21.
Wzajemna wiêŸ miêdzy kap³añstwem powszechnym i kap³añstwem s³u¿ebnym sprawia, ¿e równie¿ wspó³odpowiedzialnoœæ wiernych œwieckich nale¿y
widzieæ w œcis³ym zwi¹zku z odpowiedzialnoœci¹ biskupa, poniewa¿ chodzi
o postawê wobec dobra tego samego Koœcio³a22. Dlatego w realizacji powo³ania
biskupa tak wa¿ny jest dialog ze wspó³pracownikami oraz wiernymi, który pozwala doceniæ godnoœæ i odpowiedzialnoœæ wszystkich cz³onków Ludu Bo¿ego23.
Ten dialog powinien staæ siê tak¿e narzêdziem formacji do odkrywania powo³ania do postawy odpowiedzialnoœci w Koœciele, w obrêbie struktur diecezjalnych
i parafialnych oraz w wielu pos³ugach24. Szczególnym wyzwaniem wspó³czesnoœci jest odpowiedzialnoœæ m³odych za Koœció³. Biskup jako pasterz i ojciec
19
Praktycznym wyrazem takiej odpowiedzialnoœci jest w tym momencie chocia¿by przeprowadzenie dok³adnych badañ i szerokich konsultacji, tak by œwiêcenia otrzymali tylko odpowiedni
kandydaci. Por. tak¿e, PG 47-48.
20
Por. PG 49; PDV 35. W adhortacji Pastores dabo vobis Jan Pawe³ II wskazuje te¿ na odpowiedzialnoœæ ca³ego Koœcio³a za sprawê powo³añ (por. n. 41). Nie ulega jednak w¹tpliwoœci, ¿e
jest to szczególne zadanie biskupa.
21
Por. PG 47; A.F. Dziuba, Rola starszych kap³anów we wspólnocie diecezjalnej, „Homo Dei”
2009, n. 1, s. 22-32.
22
Por. PG 10.
23
Por. Sobór Watykañski II, Dekret o pos³udze i ¿yciu kap³anów, n. 9, w: Sobór Watykañski
II. Konstytucje. Dekrety. Deklaracje, Poznañ 2002, s. 491; PG 19; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Wiêzi miêdzy prezbiterami i ich Biskupami, n. 2-6, w: Wierzê w Koœció³…, s. 335-338.
24
Por. PG 51-54.
180
WOJCIECH RZEPA
wspólnoty chrzeœcijañskiej powinien w szczególnoœci troszczyæ siê o ewangelizacjê i duchowe towarzyszenie w³aœnie ludziom m³odym.
Odpowiedzialnoœæ biskupa za Koœció³ wynika wiêc z jego mi³oœci do Koœcio³a. Jedn¹ z charakterystycznych form takiej mi³oœci jest wspó³czucie, na podobieñstwo Chrystusa, Najwy¿szego Kap³ana, który potrafi³ wspó³czuæ s³aboœci
ludzkiej, poniewa¿ On sam zosta³ doœwiadczony we wszystkim, podobnie jak my,
z wyj¹tkiem grzechu (por. Hbr 4,15). Wspó³czucie takie – podkreœla³ Jan Pawe³ II
– jest zawsze zwi¹zane z odpowiedzialnoœci¹, któr¹ biskup zaci¹gn¹³ przed Bogiem i Koœcio³em.
2. POLE KAP£AÑSKIEJ ODPOWIEDZIALNOŒCI
Najbli¿szymi wspó³pracownikami biskupów, jak ju¿ wspomniano, s¹ prezbiterzy. Oni tak¿e maj¹ wspó³udzia³ w odpowiedzialnoœci biskupów za Koœció³.
Odpowiedzialnoœæ ta wynika z samej istoty powo³ania kap³añskiego. Udzia³
w potrójnym urzêdzie Chrystusa, który stoi u podstaw pos³ugi kap³añskiej, sprawia, ¿e szczególne pole odpowiedzialnoœci kap³añskiej zamyka siê w pos³udze
s³owa, sakramentu i s³u¿by mi³oœci25.
W swoim przepowiadaniu Jan Pawe³ II bardzo czêsto podkreœla³ darmowy
charakter ³aski powo³ania do kap³añstwa. To sam Chrystus czyni cz³owieka
uczestnikiem w³asnej mi³oœci pasterskiej. Ten dar stanowi jednoczeœnie zadanie
i wezwanie do odpowiedzialnej i wolnej odpowiedzi prezbitera26. Wyrazem odpowiedzialnoœci kap³ana za Koœció³ powinien byæ zatem ca³kowity dar z siebie,
bêd¹cy odbiciem daru Chrystusa, a zarazem udzia³em w tym darze. Papie¿ wskazywa³ na szereg szczegó³owych postaw wyra¿aj¹cych ten dar. Nie sposób w tym
miejscu omówiæ szczegó³owo ich wszystkich. Warto jednak zwróciæ uwagê przynajmniej na niektóre.
Kap³an jest najpierw odpowiedzialny za tê mi³oœæ, któr¹ sam zosta³ obdarowany. Pomiêdzy ³ask¹ Bo¿¹ a ludzk¹ odpowiedzialnoœci¹ zachodzi bowiem œcis³y zwi¹zek27. £aska Ducha Œwiêtego, udzielona kap³anowi w sakramencie œwiêceñ, jest darem ca³kowicie darmowym, ale zarazem i zadaniem wymagaj¹cym
odpowiedzialnoœci.
Odpowiedzialnoœæ za otrzymany dar jest w³aœciwie to¿sama z postaw¹ mi³oœci wobec Dawcy tego daru. Ta mi³oœæ objawia siê ju¿ w przyjêciu daru powo³ania. Dopiero ta mi³oœæ do Chrystusa staje siê Ÿród³em, sprawdzianem, miar¹ oraz
Por. PDV 15; J. Ratzinger…, s. 150-152.
Por. PDV 23.
27
Por. PDV 34. Ten zwi¹zek papie¿ upatruje w dwóch s³owach, które czêsto pojawiaj¹ siê
w Ewangelii: przyjdŸ i chodŸ za Mn¹ (por. Mt 19,21).
25
26
SPECYFIKACJA ODPOWIEDZIALNOŒCI BISKUPA I PREZBITERA…
181
pobudk¹ do mi³oœci i pos³ugi kap³ana dla Koœcio³a, Cia³a i Oblubienicy Chrystusa28. Zwi¹zek mi³oœci do Chrystusa z mi³oœci¹ do Koœcio³a wyra¿a siê tak¿e
w tym, ¿e prezbiter otrzymuje powo³anie od Pana za poœrednictwem Koœcio³a
jako dar ³aski. To zaœ oznacza, ¿e kandydat do kap³añstwa, œwiadomy w³asnej
odpowiedzialnoœci, winien przyj¹æ powo³anie nie stawiaj¹c ¿adnych osobistych
warunków, lecz akceptuj¹c normy i wymagania, które stawia Koœció³.
To¿samoœæ kap³añska wyrastaj¹ca z ¿ycia i misji Trójcy Œwiêtej oraz kap³añstwa Chrystusa wyra¿a siê najpe³niej w „mi³oœci pasterskiej”29. To ona winna
okreœlaæ kap³añski sposób myœlenia i dzia³ania, sposób odnoszenia siê do ludzi.
Ze wzglêdu na ni¹ Koœció³ i ludzie staj¹ siê g³ównym obiektem jego zainteresowania. Kap³an, o¿ywiony t¹ mi³oœci¹, czuje siê odpowiedzialny za prowadzenie
misji ewangelizacyjnej oraz za sprawowanie kultu. Tych dwóch funkcji nie nale¿y jednak przesadnie rozdzielaæ30. Zarówno bowiem g³oszenie S³owa, jak i sprawowanie sakramentów s³u¿y umacnianiu i pog³êbianiu wiary oraz wzrostowi ³aski. Sakramenty, a zw³aszcza Eucharystia, s¹ dla kap³ana Ÿród³em ³aski, ale tak¿e
wezwaniem do odpowiedzialnoœci. Kap³añska odpowiedzialnoœæ powinna nieustannie ¿ywiæ siê Eucharysti¹31. Warto te¿ zauwa¿yæ, ¿e sam sposób sprawowania sakramentów jest tak¿e g³oszeniem, przepowiadaniem.
Specyficznym polem odpowiedzialnoœci kap³añskiej jest ukazywanie wiernym œwieckim, zw³aszcza m³odym, ró¿nego rodzaju powo³añ i przygotowanie
ich do podjêcia go. Dotyczy to zw³aszcza kwestii ma³¿eñstwa, s³u¿by spo³ecznej, apostolstwa, pos³ug i obowi¹zków duszpasterskich, ¿ycia konsekrowanego,
czy wreszcie kierowania ¿yciem politycznym i spo³ecznym, pracy naukowej.
Odpowiedzialnoœæ kap³anów za Koœció³ dotyczy tak¿e uznania i w³aœciwej opieki nad ró¿norodnymi wspólnotami koœcielnymi32. Œwiadomoœæ bowiem, ¿e Koœció³ jest „tajemnic¹”, dzie³em Bo¿ym, owocem Ducha Chrystusowego, skutecznym znakiem ³aski, obecnoœci¹ Trójcy Œwiêtej we wspólnocie chrzeœcijañskiej,
nie mo¿e pomniejszaæ poczucia odpowiedzialnoœci pasterza, ale wrêcz przeciwnie: powinna umocniæ w nim przekonanie, ¿e wzrost Koœcio³a jest darmowym
dzie³em Ducha Œwiêtego, a jego s³u¿ba – przez tê sam¹ ³askê Bo¿¹ powierzon¹
wolnej odpowiedzialnoœci ludzkiej – jest ewangeliczn¹ s³u¿b¹ „nieu¿ytecznego
s³ugi” (por. £k 17,10).
Por. PDV 23. Jan Pawe³ II przypomina w tym kontekœcie scenê powierzenia przez Chrystusa misji pasterskiej Piotrowi (J 21,17). Warunkiem tej misji staje siê trzykrotne zapewnienie o mi³oœci.
29
J. Ratzinger…, s. 153-155.
30
Por. K. Je¿yna, Moralne przes³anie nowej ewangelizacji. Wezwanie do odnowy Koœcio³a
i œwiata, Lublin 2002, s. 250.
31
Por. PDV 23; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Kult Eucharystyczny zasadniczym pos³annictwem prezbiterów, n. 3, w: Wierzê w Koœció³…, s. 281.
32
Por. PDV 58; K. Je¿yna, Moralne przes³anie…, s. 255.
28
182
WOJCIECH RZEPA
Szczególnym wezwaniem do odpowiedzialnoœci s¹ w ¿yciu kap³ana wszelkiego rodzaju trudnoœci, pokusy i s³aboœci. Tym, co umacnia poczucie odpowiedzialnoœci w takich sytuacjach jest œwiadomoœæ daru33. Wiara bowiem objawia
czynn¹ obecnoœæ Ducha Chrystusowego w sercu, w dzia³aniu i w ¿yciu kap³ana
w taki sposób, w jaki je ukszta³towa³, uzdolni³ i uformowa³ sakrament kap³añstwa.
Szczególny rodzaj odpowiedzialnoœci dotyczy tak¿e postawy kap³ana wobec
wspó³braci. Osobista wiêŸ z prezbiterium zjednoczonym z biskupem nie pozwala na jakieœ wspó³zawodnictwo, ale jest raczej wezwaniem do wspó³odpowiedzialnoœci i wzajemnej odpowiedzialnoœci za siebie34. Œwiadomoœæ wielkiej odpowiedzialnoœci kap³ana stanowi wezwanie do formacji sta³ej. To w jej ramach
kap³an – bez wzglêdu na wiek i warunki ¿ycia – ma coraz bardziej uœwiadamiaæ
sobie potrzebê swojej coraz bardziej autentycznej obecnoœci w prezbiterium.
Autentyzm ten wyra¿a siê w³aœnie w odpowiedzialnoœci i wspó³odpowiedzialnoœci ze wszystkimi kap³anami35.
£aska a zarazem „ciê¿ar” odpowiedzialnoœci kap³añskiej wymaga kszta³towania pewnego zespo³u cech ludzkich. Jan Pawe³ II zwraca tu szczególnie uwagê na umi³owanie prawdy, prawoœæ i rzetelnoœæ, szacunek wobec ka¿dej osoby,
poczucie sprawiedliwoœci, wiernoœæ danemu s³owu, zdolnoœæ do prawdziwego
wspó³czucia, do konsekwentnego postêpowania, a zw³aszcza do zrównowa¿onego s¹du i zachowania36. Wa¿na jest tak¿e zdolnoœæ do utrzymywania wiêzi z innymi, bez której nie mo¿na byæ „cz³owiekiem jednoœci” oraz takie postawy, jak:
uprzejmoœæ, goœcinnoœæ, szczeroœæ w s³owach i w intencjach, roztropnoœæ i dyskrecja, wielkodusznoœæ i gotowoœæ do s³u¿by, zdolnoœæ utrzymywania otwartych
i braterskich kontaktów z innymi i nawi¹zywania ich ze wszystkimi, gotowoœæ
zrozumienia, przebaczania i pocieszania (por. 1Tm 3,1-5; Tt 1,7-9).
W praktyce duszpasterskiej odpowiedzialnoœæ kap³ana wyra¿a siê w zdrowym ocenianiu problemów, ustalaniu priorytetów i w wyborze rozwi¹zañ w œwietle jednoznacznych nakazów wiary i zgodnie z teologicznymi wymogami samego duszpasterstwa. Konsekwentnie papie¿ wskazuje te¿ na pewne postawy, które
s¹ wyrazem braku odpowiedzialnoœci b¹dŸ te¿ uniemo¿liwiaj¹ odpowiedzialne
wype³nianie swoich obowi¹zków. Do tych postaw nale¿¹ w szczególnoœci: arogancja, k³ótliwoœæ37.
33
Por. Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Prezbiter cz³owiekiem poœwiêconym Bogu, n. 3-5,
w: Wierzê w Koœció³…, s. 292-294.
34
Por. PDV 23; Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Wiêzi prezbiterów ze wspó³braæmi w kap³añstwie, n. 2-3, w: Wierzê w Koœció³…, s. 340-341.
35
Por. PDV 76.
36
Por. Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Wiêzi prezbiterów…, n. 4, s. 341-342; ten¿e, Audiencja generalna. Prezbiter cz³owiekiem mi³oœci, n. 3, w: Wierzê w Koœció³…, s. 308-309.
37
Por. PDV 58.
SPECYFIKACJA ODPOWIEDZIALNOŒCI BISKUPA I PREZBITERA…
183
Œwiadomoœæ Koœcio³a jako „komunii” pozwala kap³anowi w prowadzeniu
duszpasterstwa wspólnotowego w œcis³ej wspó³pracy z ró¿nymi cz³onkami Koœcio³a, jaka powinna istnieæ miêdzy kap³anami i biskupem, miêdzy kap³anami
diecezjalnymi i zakonnymi, kap³anami i œwieckimi38. Tego rodzaju wspó³praca
zak³ada jednak poznanie i uznanie ró¿nych darów i charyzmatów. Z drugiej jednak strony to tak¿e osoby konsekrowane i œwieccy powinni poznaæ i uznaæ w³asny charyzmat oraz odpowiedzialnoœæ na miarê tego charyzmatu.
SUMMARY
The currently ongoing Year of the Priesthood appeals to bishops and priests for renewed
discovery and realization of their calling. The present text addresses in a synthetic way those special
areas of „the shepherd’s zeal” on the part of the bishop and the priest which were given precedence
in the context of the teaching of John Paul II. This aim is pursued with a view to enable the
discernment of one’s priestly calling in the category of responsibility acknowledged as a value
which is connected with life in the world and particularly in the community of the Church.
Key words
calling, responsibility, bishop, priest, Year of the Priesthood
S³owa kluczowe
powo³anie, odpowiedzialnoœæ, biskup, prezbiter, Rok Kap³añski
Por. Jan Pawe³ II, Audiencja generalna. Wiêzi prezbiterów z innymi wiernymi, n. 3-5,
w: Wierzê w Koœció³…, s. 345-347.
38
184
WOJCIECH RZEPA
SPECYFIKACJA ODPOWIEDZIALNOŒCI BISKUPA I PREZBITERA…
185
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Uniwersytet Opolski
Wydzia³ Teologiczny
Œwiêty Józef jako przewodnik dla wspó³czesnego mê¿czyzny
w œwietle nauczania Jana Paw³a II
St. Joseph as a Guide for the Contemporary Man in the Light of the Teaching of John Paul II
Jan Pawe³ II w swoim nauczaniu zwraca uwagê na osobê œw. Józefa. Postaci
Opiekuna Œwiêtej Rodziny zostaje poœwiêcona nie tylko adhortacja apostolska
Redemptoris custos, ale tak¿e kilkadziesi¹t d³u¿szych lub krótszych wyst¹pieñ.
S¹ nimi: katechezy, rozwa¿ania przed modlitw¹ Anio³ Pañski, homilie i przemówienia – dotycz¹ce œw. Józefa jako mê¿czyzny, ma³¿onka, ojca, a tak¿e robotnika i opiekuna Koœcio³a.
W osobie œw. Józefa ³atwo odnaleŸæ wzór bezgranicznej wiary i niez³omnego pos³uszeñstwa woli Bo¿ej oraz przyk³ad pracowitoœci i uczciwoœci w codziennym trudzie. Opiekun œw. Rodziny jest ikon¹ niezwyk³ej syntezy ¿ycia wiary
i ludzkiej pracy, rozwoju indywidualnego i solidarnoœci z innymi1. Nietrudno zatem wskazaæ na Niego, jako cenny wzór dla wspó³czesnego œwiata, w którym
zaczyna brakowaæ prawych i czytelnych autorytetów. Uniwersalnoœæ i wieloaspektowoœæ œwiêtoœci Cieœli z Nazaretu sprawia, ¿e w jego ¿yciu odnajdujemy
wskazania moralne dla ka¿dego cz³owieka, a szczególnie dla mê¿czyzny. Jego
postaæ pozwala zrozumieæ, kim jest mê¿czyzna w myœli Bo¿ej i kim powinien
byæ, a jednoczeœnie dostarcza zarówno podstaw do przemyœleñ normatywnych,
jak i bodŸców do naœladowania2.
1
Por. Jan Pawe³ II, Œwiat³o Ewangelii rozjaœnia pracê cz³owieka. Homilia w czasie Mszy œw.
z okazji Jubileuszu Rzemieœlników (19.03.2000), n. 2, 5, „L’Osservatore Romano” (pl) 2000, n. 5,
s. 47.
2
Zob. K. Wojty³a, Œwiêty Józef, w: ten¿e: Aby Chrystus siê nami pos³ugiwa³, Kraków 1979,
s. 87.
186
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Treœci¹ niniejszego przed³o¿enia jest próba usystematyzowania g³ównych
wskazañ moralnych dla mê¿czyzny, zawartych w nauczaniu Jana Paw³a II o œw.
Józefie. W artykule zostan¹ wykorzystane tak¿e teksty Ojca Œwiêtego nie odnosz¹ce siê wprost do œw. Józefa, ale na podstawie doœwiadczeñ jego ¿ycia próbuj¹ce
wskazaæ rozwi¹zanie wspó³czesnych problemów ojcostwa, rodziny, odpowiedzialnoœci mê¿czyzny, pracy ludzkiej itd. Jako uzupe³nienie zostanie tak¿e wykorzystanych kilka tekstów Karola Wojty³y dotycz¹cych œw. Józefa oraz mêskoœci, gdy¿
stanowi¹ one cenne uzupe³nienie póŸniejszego papieskiego nauczania.
Na pocz¹tku zostanie ukazane, jak postaæ œw. Józefa i jego ¿ycie widzia³
i opisywa³ Ojciec Œwiêty (1). W dalszej czêœci zaakcentowane zostan¹ niektóre
aspekty poszczególnych odniesieñ mê¿czyzny: jako partnera Boga (2), mê¿a
i ojca (3). W ramach przedstawienia tematu ojcostwa zostan¹ wskazane (za FC
25), jego cztery istotne wyznaczniki: odpowiedzialnoœæ za ¿ycie, zaanga¿owanie
w wychowanie dziecka, praca dla rodziny oraz œwiadectwo wiary.
1. ŒWIÊTY JÓZEF
Ewangeliœci opisuj¹ Œwiêtego Józefa jako troskliwego opiekuna Jezusa, bacznego i wiernego Oblubieñca, kieruj¹cego ¿yciem rodziny w niezmiennej postawie s³u¿by. O osobie œw. Józefa wspomina zarówno œw. Mateusz, jak i œw. £ukasz. Po raz pierwszy spotykamy o nim wzmiankê w kontekœcie tekstu
o zwiastowaniu: Z narodzeniem Jezusa Chrystusa by³o tak. Po zaœlubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalaz³a siê brzemienn¹ za spraw¹ Ducha Œwiêtego (Mt 1,18). Brzemiennoœæ Maryi „za spraw¹ Ducha Œwiêtego” znajduje szersze i jednoznaczne wyjaœnienie w Ewangelii
£ukasza: w opisie zwiastowania narodzin Jezusa, gdzie czytamy, i¿ w chwili
zwiastowania Maryja by³a poœlubiona mê¿owi, imieniem Józef, z rodu Dawida
(£k 1,34). Wyra¿aj¹c zgodê na realizacjê zamiarów Boga: Niech mi siê stanie
wed³ug twego s³owa! (£k 1,38), Maryja zostaje obdarowana macierzyñstwem, co
z biegiem czasu ujawnia Józefowi (por. RC 2).
Józef nie wiedzia³, jak ma siê zachowaæ wobec faktu brzemiennoœci swojej
Ma³¿onki. Szuka³ odpowiedzi na to drêcz¹ce go pytanie, ale przede wszystkim,
prowadzony wewnêtrznym poczuciem sprawiedliwoœci, w istocie oznaczaj¹cym
mi³oœæ, Józef nie zamierza³ Maryi porzuciæ. Postanowi³ J¹ potajemnie oddaliæ
(Mt 1,19). Wtedy prze¿ywa swoje w³asne zwiastowanie: we œnie przychodzi
anio³ Pañski i mówi mu, by siê nie ba³ i wzi¹³ Maryjê do siebie3. Zbudziwszy siê
ze snu, Józef uczyni³ tak, jak mu poleci³ anio³ Pañski: wzi¹³ swoj¹ Ma³¿onkê do
3
Zob. Jan Pawe³ II, Wpatrzeni w Maryjê i Józefa. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski” (23.12. 2001), n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl) 2001, n. 2, s. 23.
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
187
siebie (Mt 1,24). Wzi¹³ J¹ razem z ca³¹ tajemnic¹ Jej macierzyñstwa: wraz
z Synem, który mia³ przyjœæ na œwiat za spraw¹ Ducha Œwiêtego. Podobnie jak
Maryja, okaza³ on gotowoœæ woli wobec Bo¿ych postanowieñ (por. RC 3).
Ubogi cieœla z Nazaretu4, zawsze otwarty na g³os anio³a, po otrzymaniu zadania wype³nia je ulegle i odpowiedzialnie: s³ucha g³osu Bo¿ego nie tylko wtedy, gdy mówi mu, by przyj¹³ do siebie Dziewicê z Nazaretu jako Ma³¿onkê (por.
Mt 1,18-25), ale tak¿e podczas ucieczki do Egiptu (por. Mt 2,13-15) i powrotu
do Izraela (por. Mt 2,19-23).
Józef jako oblubieniec Maryi staje siê ojcem Jezusa. Ewangelia nazywa ich
oboje „rodzicami” Jezusa (£k 2,27. 41). Dziecko poczête w Jej dziewiczym ³onie za spraw¹ Boga, jest tak¿e synem Józefa. Bóg da³ Józefowi udzia³ w swojej
ojcowskiej mi³oœci, od której bierze nazwê wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi (Ef 3,15)5. Oblubieñcowi Dziewicy dane by³o uczestniczyæ w trosce samego
Ojca Przedwiecznego o Przedwiecznego Syna, który jako Cz³owiek narodzi³ siê
w noc betlejemsk¹6. Syn Bo¿y ¿y³ przy boku œw. Józefa, powierzony jego ojcowskiej trosce i do niego, cz³owieka, mówi³: „ojcze”7. Bóg oddaje wiernemu i roztropnemu s³udze swoj¹ «rodzinê» na ziemi, aby otoczy³ j¹ codzienn¹ opiek¹8.
W tej misji œw. Józef trwa³ wiernie i z mi³oœci¹, wyra¿aj¹c¹ siê w sposób konkretny w tym, ¿e uczyni³ ze swego ¿ycia s³u¿bê tajemnicy wcielenia. Przekszta³ci³ on swe ludzkie powo³anie do rodzinnej mi³oœci w ponadludzk¹ ofiarê z siebie, ze swego serca i wszystkich zdolnoœci. Odda³ siê ca³kowicie na s³u¿bê
Mesjaszowi, wzrastaj¹cemu w jego domu i w jego troskliwej obecnoœci (RC 8).
W ten sposób Józef z Nazaretu sam sta³ siê uczniem Jezusa, poœwiêcaj¹c swoje
¿ycie s³u¿bie Jezusowi i Maryi. Przyk³ad jego ¿ycia wskazuje cz³owiekowi jaka
jest Bo¿a droga, ¿e prowadzi ona przez pokorê, milczenie i ofiarê, przez rezygnacjê z samego siebie w imiê mi³oœci Boga i bliŸniego9.
Gdy Maryja mówi dwunastoletniemu Jezusowi w Œwi¹tyni: Ojciec Twój i ja
z bólem serca szukaliœmy Ciebie, s³yszy odpowiedŸ: Powinienem byæ w tym, co
nale¿y do mego Ojca. Z tego poufa³ego dialogu miêdzy Matk¹ i Synem mo¿na
4
Takie wyra¿enie, chocia¿ bardzo obrazowe, zosta³o celowo u¿yte, gdy¿ jest wiernym odzwierciedleniem s³ów Jana Paw³a II w jego nauczaniu na temat œw. Józefa.
5
Por. Jan Pawe³ II, Przybrany Ojciec Jezusa, n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl) 1999, n. 7,
s. 56.
6
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêta Rodzina z Nazaretu. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski”
(30.12.1984), w: Anio³ Pañski z Papie¿em Janem Paw³em II, t. II, s. 379.
7
Zob. Jan Pawe³ II, Ojcostwo œw. Józefa. Homilia w trakcie Mszy œw. dla wiernych diecezji
Sabina-Poggio Mirteto, (19.03.1993), n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl) 1993, n. 5-6, s. 34.
8
Por. Jan Pawe³ II, Wype³niajcie pos³ugê pastersk¹ wiernie i ofiarnie. Homilia w czasie Mszy
œw. na uroczystoœæ œw. Józefa i konsekracji nowych biskupów (19.03.2001), n. 1, „L’Osservatore
Romano” (pl) 2001, n. 5, s. 34-35.
9
Zob. Jan Pawe³ II, Œwiêto prawdy. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski” (22.12.
2002), n. 3, „L’Osservatore Romano” (pl) 1992, n. 2, s. 44.
188
EL¯BIETA PAW£OWSKA
wykreœliæ wspó³rzêdne œwiêtoœci Józefa, bo chocia¿ te s³owa wydaj¹ siê jakby
odsuwaæ na bok jego „ojcostwo”, to w rzeczywistoœci jednak mówi¹ o nim szczególnie du¿o. Rzucaj¹ one œwiat³o na tajemnicê opiekuñczego „ojcostwa” Józefa.
Jezus przypomina rodzicom o pierwszeñstwie Tego, którego nazywa „swoim
Ojcem”. Misja oblubieñcza i ojcowska Józefa jest ca³kowicie podporz¹dkowana
ojcostwu Bo¿emu. Œw. Józef jest gwarantem i opiekunem, który od Bo¿ej Opatrznoœci otrzyma³ misjê roztoczenia opieki nad wzrastaniem Odkupiciela w m¹droœci, latach i ³asce10.
2. PARTNER BOGA
Historia cz³owieka, któremu Bóg zawierzy³ swoje œwiête tajemnice, jest dla
wspó³czesnego mê¿czyzny przyk³adem wspania³ego ¿ycia wiar¹ i ufnoœci¹
w Bo¿¹ Opatrznoœæ. Dyskrecja Józefa, z jak¹ wype³nia swoje powo³anie mê¿a
i ojca, przejrzyœcie eksponuje obecne w nim cnoty wiary, nadziei i mi³oœci. Œw.
Józef zawsze ws³uchiwa³ siê w g³os Boga i stara³ siê zrozumieæ Jego wolê, nigdy
nie kwestionuj¹c planów Bo¿ych. Tak jak Abraham, nawet w chwilach trudnych
czy dramatycznych, ¿y³ zawsze zdaj¹c siê bez zastrze¿eñ na Bo¿¹ Opatrznoœæ11.
Przyk³ad Cieœli uczy, jak ¿yæ wiar¹, szczególnie gdy Bóg chce, aby cz³owiek
zawierzy³ Mu «na s³owo», a wiêc nie maj¹c jasnoœci co do Jego zamys³u. S³owo
„sprawiedliwy”, którym zostaje œw. Józef nazwany przez Ewangelistów (Mt 1,
19), podkreœla nie tylko jego postawê ca³kowitego otwarcia siê na wolê Bo¿¹,
ale równie¿ odnosi siê do jego nieskazitelnej postawy moralnej i szczerego przywi¹zania do Prawa12.
Jako mê¿czyzna, m¹¿, ojciec staje on codziennie wobec koniecznoœci dokonywania wyborów. Istotnym jest nabycie umiejêtnoœci przeciwstawienia siê kulturze, która gloryfikuje pozorny sukces, niezale¿noœæ i fa³szywe pojêcie wolnoœci indywidualnej13. Istotne jest, by w chwilach podejmowania decyzji, które
bardzo czêsto nie dotycz¹ tylko jego samego, lecz tak¿e najbli¿szych, umia³
oprzeæ siê na s¹dzie w³asnego sumienia i us³yszeæ g³os Bo¿y. Mê¿czyzna, id¹c
œladami Józefa, potrafi wypracowaæ w sobie gotowoœæ do spe³nienia tej woli
i podjêcia wyp³ywaj¹cej z niej odpowiedzialnoœci. Poprzez rozwagê, si³ê oraz mi³oœæ Boga i cz³owieka, rozwin¹ siê i pog³êbi¹ w mê¿czyŸnie cenne cechy: wier-
Zob. Jan Pawe³ II, Ojcostwo œw. Józefa…, n. 3.
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef – wzór dla ludzi pracy…, n. 2.
12
Zob. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef – cz³owiek wiary i modlitwy. Rozwa¿anie przed Modlitw¹
„Anio³ Pañski” (17.03. 2002), n. 1, w: Anio³ Pañski z Papie¿em Janem Paw³em II, t. 8, s. 239-241.
13
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef wzorem cnót. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski”
(18.03.2001), „L’Osservatore Romano” (pl) 2001, n. 5, s. 54.
10
11
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
189
noœæ i zdolnoœæ do poœwiêcenia siê dla dobra rodziny, które pomog¹ mu osi¹gn¹æ rzeczywiste spe³nienie i sukces14.
Przyk³ad Œw. Józefa, który uczyni³ wszystko, co mu Anio³ poleci³ – wskazuje, ¿e czêsto prawdziw¹ wartoœæ maj¹ nie s³owa, ale ¿ycie w milczeniu, wype³nione konkretnymi czynami. W jego ³agodnej postaci mo¿na odnaleŸæ cechy
godne naœladowania: powœci¹gliwoœæ i dyspozycyjnoœæ, pracowitoœæ i odwagê15.
I dzisiejszy mê¿czyzna mo¿e zrealizowaæ w pe³ni swoje cz³owieczeñstwo poprzez powœci¹gliwoœæ, umiejêtnoœæ milczenia i wewnêtrzne zrównowa¿enie,
poprzez wykonywanie zwyczajnych zajêæ dla dobra najbli¿szych.
W dzisiejszych czasach nie straci³o na aktualnoœci wezwanie, by postêpowaæ
jak m¹¿ sprawiedliwy: karmiæ siê modlitw¹, ¿yæ wiar¹ i staraæ siê czyniæ dobro
w ka¿dej konkretnej sytuacji ¿yciowej16. Mê¿czyzna, bêd¹c predysponowany do
czynienia sobie ziemi poddan¹, powo³any jest do panowania, które staje siê s³u¿b¹ dla dobra innych. Taka postawa jest czytelnym œwiadectwem mi³oœci do Chrystusa, uczciwoœci i sta³oœci, zaanga¿owania w budowê bardziej sprawiedliwego
i bardziej ludzkiego spo³eczeñstwa17.
Mo¿na zaobserwowaæ u mê¿czyzny wierz¹cego pewien brak ¿ycia wewnêtrznego i zaanga¿owania w sprawy wiary. Styl pobo¿noœci, jaki wielu mê¿czyzn reprezentuje i uznaje za w³aœciwy, zawiera du¿o „dyskrecji” i dystansu
wobec ¿ycia sakramentalnego. Tymczasem Chrystusowe s³owa „idŸcie i nauczajcie” stanowi¹ wci¹¿ aktualne wezwanie dla wszystkich mê¿czyzn: zarówno mê¿ów, ojców, jak i celibatariuszy. Aposto³ znaczy pos³any. Mê¿czyzna w ró¿ny
sposób mo¿e byæ pos³any18. Zgodnie ze swoj¹ natur¹ jest on powo³any do wziêcia odpowiedzialnoœci za Ewangeliê jako za ideê i jako za œwiatopogl¹d. Jest
wezwany do œwiadczenia o prawdzie Ewangelii, do jej nauczania19.
Nale¿y jednak podkreœliæ, ¿e mê¿czyzna powinien byæ nie tylko organizatorem, g³osicielem i obroñc¹ idei, ale tak¿e nade wszystko ojcem i opiekunem.
Zob. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef nauczycielem i przewodnikiem duchowym dla wszystkich.
Audiencja dla pielgrzymów z diecezji kaliskiej (06.11.1997), n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl)
1997, n. 12, s. 46-47.
15
Por. Jan Pawe³ II, W rodzinnym domu Jezusa. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski”
(19.03.1986), n. 3, w: Nauczanie Papieskie, t. IX, 1, s. 392-393.
16
Zob. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef – cz³owiek wiary i modlitwy…, n. 1.
17
Por. Jan Pawe³ II, W rodzinnym domu Jezusa…, n. 3.
18
Zob. K. Wojty³a, Mêskoœæ. Homilia na niedzielnym Studium Teologii Ma³¿eñstwa i Rodziny
(15.01.1978), w: A. Boniecki, Kalendarium ¿ycia Karola Wojty³y, Kraków 1983, s. 801.
19
Zdarza siê jednak, ¿e gdy mê¿czyzna ma wypowiedzieæ siê w kwestii religii odczuwa wstyd,
czêsto zreszt¹ mylony z dyskrecj¹, i ogromn¹ nieporadnoœæ. Przyczyn¹ tego jest zaniedbanie spraw
religijnych. Drog¹ do przezwyciê¿enia tych trudnoœci jest pog³êbienie swojej wiary i wiedzy religijnej, co spowoduje wyrobienie w samym sobie bardziej czytelnej postawy cz³owieka wierz¹cego. Zob. K. Wojty³a, Konferencja stanowa dla mê¿czyzn, s. 200.
14
190
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Osoba œw. Józefa szczególnie uwypukla w³aœnie rys ojcowski, opiekuñczy i eksponuje go ponad wszelk¹ aktywnoœæ zewnêtrzn¹, spo³eczn¹ czy organizacyjn¹.
Podobnie jak macierzyñstwo kobiety, tak i ojcostwo mê¿czyzny stanowi jeden
z podstawowych wyznaczników i wyró¿ników bogactwa prawdziwej mêskoœci.
Dlatego w³aœciwe wype³nienie ról ¿yciowych mê¿czyzny zale¿y od stopnia nasycenia ich duchem opiekuñczym, ojcostwem. Bez w³aœciwej, ojcowskiej g³êbi
mêskiego serca, wszelka jego aktywnoœæ, mimo pozornej zewnêtrznej wielkoœci
i wspania³oœci, bêdzie wewnêtrznie pró¿na. Mê¿czyzna bowiem wtedy jest
w Koœciele i w œwiecie apostolski, kiedy jest opiekuñczy i wtedy dopiero spe³nia
w ca³ym tego s³owa znaczeniu w³aœciw¹ rolê w szerzeniu Królestwa Bo¿ego na
ziemi.
Oba wspomniane rysy mêskiej osobowoœci: apostolski i opiekuñczy, znamiê
aposto³a i ojca, znajduj¹ w relacji do Chrystusa pe³n¹ racjê bytu. Dziêki ka¿demu z nich mê¿czyzna jest w pe³ni sob¹. Rzutuje to na stosunki miêdzyludzkie
i spo³eczne, przyczyniaj¹c siê do tego, ¿e uk³adaj¹ siê one prawid³owo i w sposób godny cz³owieka. W ka¿dym z tych rysów mêskiej osobowoœci odnaleŸæ
mo¿na pierwiastek autentycznej mi³oœci, altruizmu, dziêki któremu ¿yje on
w harmonii z innymi, z ca³¹ ludzk¹ rzeczywistoœci¹.
Znajduje to swoje odzwierciedlenie we wszystkich dziedzinach mêskiej aktywnoœci: t³umaczy to ojcostwo duchowe ka³anów, duszpasterzy, zarówno samotników, jak i spo³eczników, a z drugiej strony, apostolstwo ojców rodzin, na
których barkach spoczywa odpowiedzialnoœæ za rodzinê20. Apostolstwo, przybieraj¹c wiele form, najczêœciej wyra¿a siê i jest kojarzone z wielk¹ odpowiedzialnoœci¹ za ludzi, którzy razem z mê¿czyzn¹ – mê¿em i ojcem – stanowi¹ rodzinê.
3. M¥¯ I OJCIEC
Dziewicze ma³¿eñstwo Józefa z Maryj¹ ukazuje wartoœæ oblubieñczej mi³oœci, która – zasilana przez nieprzebrane zasoby serca – oparta jest na g³êbokiej
harmonii dusz, do jakiej ludzie zostali wezwani. Jest to cenna i bardzo czytelna
dla dzisiejszego œwiata wskazówka, w jaki sposób mi³oœæ ludzka mo¿e byæ pog³êbiona i uduchowiona, szczególnie w kontekœcie przeceniania i zbytniego podkreœlania przez wspó³czesnych ludzi takich elementów, jak instynkt i wzajemny
poci¹g. Aby mi³oœæ by³a rzeczywiœcie g³êboka i wierna, nale¿y zatroszczyæ siê,
by przywróciæ jej „dodatek duchowy”21. Mê¿czyzna jest powo³any do tego, aby
20
s. 86.
Zob. K. Wojty³a, Œwiêty Józef, w: ten¿e, Aby Chrystus siê nami pos³ugiwa³, Kraków 1979,
21
Por. Jan Pawe³ II, Ojcostwo. Homilia w trakcie Mszy œw. w Prato (19.03.1986), n. 6, „L’Osservatore Romano” (pl) 1986, n. 3, s. 13.
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
191
byæ oblubieñcem. Staj¹c siê oblubieñcem, musi pamiêtaæ zawsze o tym, ¿e jest
„przyjacielem Oblubieñca”22. Do ka¿dego mê¿czyzny, bez wzglêdu na stan i powo³anie, skierowane s¹ s³owa, które kiedyœ us³ysza³ œw. Józef: Nie bój siê wzi¹æ
do siebie Maryi (Mt 1,20). Nie nale¿y lêkaæ siê przyj¹æ drug¹ osobê – zawiera
siê w tym postulat zrobienia wszystkiego przez mê¿czyznê, aby móg³ rozpoznaæ
dar, jakim kobieta jest dla niego. Natomiast mê¿czyzna powinien baæ siê ten dar
przyw³aszczyæ. Jest on powo³any do upodobania, do uczestnictwa w tym upodobaniu, jakie ma Bóg w stworzonym przez siebie cz³owieku23. S¹ to trwa³e fundamenty dla mi³oœci przyjaŸni, która powinna nadawaæ kszta³t jego codziennym
odniesieniom do swojej ¿ony24.
Wa¿ne jest, by m¹¿ potrafi³ obdarowaæ ¿onê darem ludzkiej, rodzinnej bliskoœci. Ten dar rozwijany przez okazywanie ludzkiej serdecznoœci i prawdziwej
solidarnoœci w rozlicznych sytuacjach codziennoœci, pomo¿e wprowadziæ harmoniê w rodzinne relacje. Umocni to wzajemn¹ mi³oœæ, pog³êbiaj¹c jej duchowe
piêkno i wiernoœæ25. Taka mi³oœæ ma³¿eñska i rodzinna jest ci¹gle uszlachetniana
przez wspólne radoœci i smutki, przez wspieranie siê w chwilach trudnych. Kochaj¹c w ten sposób, mê¿czyzna zapomina o sobie samym dla dobra umi³owanego cz³owieka26. Zdaniem ka¿dego mê¿a i ojca jest stworzenie rodzinnego domu.
Dom jest zewnêtrznym wymiarem wspólnoty, jak¹ tworzy rodzina: w nim przychodz¹ na œwiat i wzrastaj¹ dzieci, jest on miejscem wspólnego mieszkania, przebywania, spotkañ, pracy, radoœci i smutków. Mê¿czyzna nie mo¿e zapomnieæ, ¿e
od niego tak¿e zale¿y, czy ten dom bêdzie mia³ odpowiedni klimat, potrzebny
rodzicom i dzieciom: klimat ciep³a, wspólnoty, zjednoczenia27.
Józefie, synu Dawida, nie bój siê przyj¹æ Maryi… i tego, co siê w Niej
poczê³o (por. Mt 1,20). Tak mówi Bóg-Ojciec do cz³owieka, z którym niejako
podzieli³ siê swoim ojcostwem. Gdy poczyna siê dziecko, Bóg – choæ nie w taki
tajemniczy i nadprzyrodzony sposób, jak z Józefem z Nazaretu – dzieli siê swoim
Por. K. Wojty³a, Mêskoœæ…, s. 801.
Zob. Jan Pawe³ II, Medytacja Jana Paw³a II na temat «bezinteresownego daru», http://
www.opoka.org.pl /biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/inne/medytacja_08021994.html. Dostêpny w Internecie (10.10.2007).
24
Mê¿czyzna winien ¿yæ ze sw¹ ¿on¹ „w szczególnej formie przyjaŸni osób”. Wewn¹trz komunii – wspólnoty ma³¿eñskiej i rodzinnej mê¿czyzna jest powo³any, aby ¿y³ w œwiadomoœci swego daru oraz roli mê¿a i ojca. Jako chrzeœcijanin jest powo³any do rozwijania nowej postawy mi³oœci, okazuj¹c w ten sposób swej w³asnej oblubienicy mi³oœæ subteln¹ i mocn¹ zarazem, jak¹
Chrystus ¿ywi do Koœcio³a (zob. FC 25).
25
Por. Jan Pawe³ II, Rodzina Maryi i Józefa. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski”
(29.12.1996), n. 1, „L’Osservatore Romano” (pl) 1997, n. 2, s. 23.
26
Zob. Jan Pawe³ II, Homilia w czasie Mszy œw. odprawionej przed sanktuarium œw. Józefa
(04.06.1997), w: Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia i homilie, Kraków 2006, s. 925-932.
27
Zob. K. Wojty³a, Œwiêty Józef…, s. 38.
22
23
192
EL¯BIETA PAW£OWSKA
ojcostwem z ka¿dym z mê¿czyzn. Wszelkie ludzkie ojcostwo od Niego bierze
pocz¹tek i w Nim znajduje swój wzór28.
Pomiêdzy ludzkim i Bo¿ym ojcostwem zachodzi œcis³a wiêŸ: ludzkie ojcostwo opiera siê zawsze na Bo¿ym Ojcostwie i z niego czerpie swoj¹ godnoœæ
i wielkoœæ. Urodzenie dziecka oznacza zawsze „otrzymanie go od Boga” – nale¿y ono do Boga i jest Jego darem. St¹d pos³annictwo powierzone ojcu i matce
oznacza bycie narzêdziem Ojca niebieskiego w dziele kszta³towania swoich w³asnych dzieci. Rodzice nie mog¹ siê uwa¿aæ za w³aœcicieli swoich dzieci, ale troszcz¹c siê o ich wychowanie, powinni pamiêtaæ, ¿e pozostaj¹ one w uprzywilejowanym zwi¹zku z Ojcem niebieskim, i ¿e w gruncie rzeczy winny byæ bardziej
w tym, co nale¿y do Boga, ni¿ w tym, co nale¿y do ich ziemskich rodziców29.
To ludzkie ojcostwo zawsze ³¹czy siê z macierzyñstwem. W macierzyñstwie
kobiety mê¿czyzna znajduje wyraz i potwierdzenie swojego ludzkiego ojcostwa.
Mi³oœæ do ma³¿onki, która zosta³a matk¹, i mi³oœæ do dzieci s¹ dla mê¿czyzny
naturaln¹ drog¹ do zrozumienia i urzeczywistnienia swego ojcostwa. Dziecko
poczête w ³onie kobiety-matki ³¹czy mê¿a i ¿onê szczególnym wêz³em rodzicielstwa, który od „pocz¹tku” pob³ogos³awi³ Bóg-Stwórca cz³owieka.
Na godnoœci ludzkiego ojcostwa – na odpowiedzialnoœci mê¿czyzny: mê¿a
i ojca, tak jak na jego pracy – opiera siê rodzina. Jej spoistoœæ i trwa³oœæ jest jednym z podstawowych dóbr cz³owieka i spo³eczeñstwa. U podstaw spoistoœci rodziny znajduje siê nierozerwalnoœæ ma³¿eñstwa – st¹d gdy cz³owiek szuka dróg,
które odbieraj¹ ma³¿eñstwu jego nierozerwalnoœæ, czyni krzywdê samemu sobie.
Poprzez swoje dzia³ania podcina sam korzeñ swojej moralnej si³y i zdrowia, pozbawiaj¹c siê podstawowego dobra, na którym jest zbudowane ¿ycie ludzkie.
Dlatego wa¿ne jest, by g³os, który us³ysza³ Józef z Nazaretu w tamt¹ prze³omow¹ noc swego ¿ycia, dotar³ tak¿e poprzez sumienie do mê¿czyzny. Pozwoli to
wytrwaæ w dobrym i nie dopuœciæ do z³a rozbicia rodziny. Ka¿dy jest wezwany
do tego, by zachowa³ siê tak, jak post¹pi³ ów M¹¿ sprawiedliwy30. Ten, który
uchroni³ Jezusa od okrucieñstwa Heroda, przypomina dzisiejszym ojcom, ¿e i oni
powinni broniæ ¿ycia swoich dzieci. Wezwani s¹ do dawania œwiadectwa poœwiêcenia, wielkodusznoœci i mi³oœci ¿ycia ka¿dej bez wyj¹tku istoty ludzkiej,
a zw³aszcza chorej, bezbronnej i s³abej31.
Wspó³czesny œwiat, warunki spo³eczne i kulturalne ³atwo sk³aniaj¹ ojca do
pewnego uwolnienia siê od zobowi¹zañ wobec rodziny i do czêsto znikomego
udzia³u w wychowaniu dzieci. Tymczasem miejsce i zadanie ojca w rodzinie
Zob. Jan Pawe³ II, Godnoœæ cz³owieka, godnoœæ pracy, godnoœæ rodziny…, n. 5.
Por. Jan Pawe³ II, Ojcostwo…, n. 4.
30
Zob. Jan Pawe³ II, Godnoœæ cz³owieka, godnoœæ pracy, godnoœæ rodziny…, n. 4.
31
Por. Jan Pawe³ II, Homilia w czasie Mszy œw. odprawionej przed sanktuarium œw. Józefa…,
s. 925-932.
28
29
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
193
i dla rodziny maj¹ wagê jedyn¹ i niezast¹pion¹. Istnieje w dzisiejszym œwiecie
kryzys „spo³eczeñstwa bez ojców”. Nieobecnoœæ ojca w ¿yciu rodziny powoduje
zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne trudnoœci w panuj¹cych w niej relacjach. Podobnie negatywnym zjawiskiem jest przyt³aczaj¹ca
obecnoœæ ojca, szczególnie objawiaj¹ce siê poprzez zjawisko „machizmu”, czyli
nadu¿ywanie przewagi uprawnieñ mêskich, które upokarzaj¹ kobietê i nie pozwalaj¹ na rozwój zdrowych stosunków rodzinnych32. Skutecznym lekarstwem na to
jest pielêgnowanie przez mê¿czyznê œwiadomoœci, ¿e jest wezwany do s³u¿enia,
powinien byæ s³ug¹. Podczas gdy kobieta jest w ma³¿eñstwie s³u¿ebnic¹ ¿ycia,
mêskoœæ, która ma swoje naturalne d¹¿enie do dominacji, musi byæ zrównowa¿ona gotowoœci¹ do s³u¿enia33.
Mê¿czyzna, ukazuj¹c i prze¿ywaj¹c na ziemi ojcostwo samego Boga, powo³any jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim cz³onkom rodziny.
Pierwszym wskazaniem, dziêki któremu wype³nienie tego zadania bêdzie mo¿liwe, jest wielkoduszna odpowiedzialnoœæ za ¿ycie poczête pod sercem matki (FC
25). Ojcostwo wyra¿a siê poprzez odpowiedzialnoœæ za ¿ycie: za ¿ycie naprzód
poczête w ³onie kobiety, potem wydane na œwiat, aby w nim objawi³ siê nowy
cz³owiek. Wskazanie moralne, by nie opuœciæ kobiety-matki, równoczeœnie zak³ada przyjêcie przez mê¿czyznê ¿ycia w niej poczêtego34. Przyk³ad œw. Józefa
wskazuje tak¿e na rolê mê¿czyzny w obronie ¿ycia i dobrobytu swojej rodziny.
Przyjêcie ¿ycia przez ojca nie mo¿e ograniczyæ siê wy³¹cznie do zaakceptowania faktu, ¿e dziecko jest, i pozwolenie, by matka mog³a siê nim zajmowaæ.
Postulat przyczynienia siê do harmonijnego rozwoju w³asnej rodziny wymaga ze
strony mê¿a-ojca troskliwego wype³niania obowi¹zku wychowania swoich dzieci (por. FC 25). Ojcostwo nale¿y pojmowaæ tak¿e w sensie moralnym i duchowym – wyra¿a siê ono w codziennej twórczej trosce o powierzonego pieczy nowego cz³owieka. Aby „danie ¿ycia” posiada³o wymiar w pe³ni ludzki, musi
stanowiæ tak¿e przekazanie ca³ego œwiata wartoœci ludzkich i nadprzyrodzonych.
Wymaga to czasu, cierpliwoœci, ogromnej m¹droœci, taktu i mi³oœci35. W postawie Józefa odnajdujemy przymioty w³aœciwe ka¿demu dobremu ojcu: mêskie
zrównowa¿enie, dalekowzrocznoœæ i odwagê. To one sprawiaj¹, ¿e dziecko znajduje w³aœciwe oparcie dla swojego wzrastania.
Rezygnacja z ojcostwa na rzecz „partnerskiej” relacji z dzieæmi, prowadzi do
pozbawienia dzieci w³aœciwego psychologicznego wsparcia i moralnej podpory,
potrzebnych do szczêœliwego przezwyciê¿enia trudnoœci przejœciowej fazy dziePor. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef, cz³owiek pracy i modlitwy. Homilia w czasie Mszy œw.
w Termoli (19.03.1983), n. 3, „L’Osservatore Romano” (pl) 1983, n. 3, s. 5, 29.
33
Por. K. Wojty³a, Mêskoœæ…, s. 801.
34
Zob. Jan Pawe³ II, Godnoœæ cz³owieka, godnoœæ pracy, godnoœæ rodziny…, n. 5.
35
Por. Jan Pawe³ II, Ojcostwo…, n. 6.
32
194
EL¯BIETA PAW£OWSKA
ciñstwa i dorastania. Dla w³aœciwego wype³nienia przez ojca swojej roli pomocne jest nabycie umiejêtnoœci ³¹czenia czu³oœci z powag¹, wyrozumia³oœci z surowoœci¹, kole¿eñstwa z autorytetem. Tak wychowane dzieci mog¹ wzrastaæ harmonijnie, opanowuj¹c w³asne lêki i przygotowuj¹c siê do odwa¿nego wyjœcia na
spotkanie niewiadomych ¿ycia36. Józef i Maryja nigdy nie zrezygnowali z przys³uguj¹cemu im jako rodzicom autorytetu. Znamienne jest to, co o Jezusie mówi
Ewangelia: „i by³ im poddany” (£k 2,51). To poddanie, którego œwiadkami by³y
œciany nazaretañskiego domu, musia³o byæ „konstruktywne”, skoro powiedziano
dalej w Ewangelii, ¿e dziêki niemu Ch³opiec „czyni³ postêpy w m¹droœci, w latach i w ³asce u Boga i u ludzi” (£k 2,52). Jest to istotna wskazówka, by autorytet rodzicielski umieæ roztropnie wykorzystywaæ do pomocy dziecku w jego
wszechstronnym rozwoju. Ojcostwo prawid³owo realizowane jest zdolne pozytywnie wp³ywaæ na proces wychowawczy dzieci, bez t³umienia w nich, z jednej
strony, spontanicznoœci, ani z drugiej strony, bez zostawiania ich sobie samym,
jeszcze niedojrza³ych do prze¿ywania, wywo³uj¹cych uraz, doœwiadczeñ niepewnoœci i samotnoœci37.
Œw. Józef utrzymywa³ rodzinê codzienn¹, ciê¿k¹ prac¹ swoich r¹k. To poœwiêcenie i oddanie zapewnia³o szczêœliw¹ codziennoœæ Œwiêtej Rodziny. „Przybrany
ojciec Jezusa” da³ szczególne œwiadectwo wielkodusznego poœwiêcenia siê pracy.
Zosta³ on postawiony przez Opatrznoœæ w centrum dwóch rzeczywistoœci ludzkiego ¿ycia, œciœle ze sob¹ powi¹zanych: rodziny i pracy. Daje œwiadectwo spe³nionego powo³ania chrzeœcijañskiego w ¿yciu rodzinnym i spo³ecznym38. Przez pracê
cz³owiek staje siê bardziej cz³owiekiem, dlatego te¿ pracowitoœæ jest cnot¹, któr¹
nale¿y rozwijaæ. Aby jednak pracowitoœæ cz³owieka mia³a wartoœæ cnoty moralnej,
czyli pozwoli³a cz³owiekowi byæ bardziej cz³owiekiem, winna byæ ona wpisana
w spo³eczny wymiar pracy, gdy¿ tylko pod tym warunkiem zostanie zachowana
niezbywalna godnoœæ osoby oraz spo³eczna wartoœæ ludzkiej dzia³alnoœci39. Pos³annictwo œw. Józefa wskazuje w³aœciwy porz¹dek: praca ma byæ dla domu i ten¿e
dom zarówno w wymiarze materialnym, jak i duchowym stwarzaæ. Praca „g³owy
rodziny” ma s³u¿yæ rozwojowi i integracji wspólnoty, a nie rozbiciu i os³abieniu
relacji wewn¹trz domu. Jest to wzór ¿ycia, który dla ka¿dego mê¿a i ojca powinien
byæ rozwa¿any szczególnie w chwilach dokonywania konkretnych wyborów, jakie
nak³ada na niego odpowiedzialnoœæ za rodzinê40.
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef, cz³owiek pracy i modlitwy…, n. 3.
Por. Jan Pawe³ II, W rodzinnym domu Jezusa, n. 3.
38
Zob. Jan Pawe³ II, Módlmy siê za wszystkich pracuj¹cych mê¿czyzn. Przemówienie do zebranych na Placu œw. Piotra (01.05.1980), w: Nauczanie Papieskie, t. III, 1, s. 437.
39
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef – Patron robotników. Audiencja generalna (01.05.2002),
„L’Osservatore Romano” (pl) 2002, n. 6, s. 41.
40
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef, cz³owiek pracy i modlitwy…, n. 3.
36
37
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
195
Obecnoœæ Józefa, trudz¹cego siê w milczeniu, aby zaspokoiæ potrzeby swojej rodziny, dawa³a Jezusowi i Maryi poczucie bezpieczeñstwa. Prowadzi³ ¿ycie
zwyczajne, z pozoru niewiele ró¿ni¹ce siê od ¿ycia innych ojców troszcz¹cych
siê o zaspokojenie potrzeb swoich rodzin. Ale to, co Go wyró¿nia to ukierunkowanie na Chrystusa. Obecnoœæ Maryi i Jezusa stanowi³a dla Józefa codzienn¹
zachêtê do podejmowania trudu i troszczenia siê o konieczne utrzymanie rodziny. To co czyni³, czyni³ Józef „dla Pana” i czyni³ to „z serca”. Stanowi³o to s³u¿bê Chrystusowi (por. Kol 3, 23n)41.
Dziêki pracy cz³owiek kszta³tuje samego siebie, aktualizuje swoje mo¿liwoœci i talenty. O tyle jednak przez pracê potwierdza swoje cz³owieczeñstwo i realizuje siebie samego, o ile jednoczeœnie staje siê darem dla innych42. St¹d jakkolwiek rozmaita bêdzie praca, któr¹ zajmuje siê cz³owiek, powinna ona s³u¿yæ
zaspokojeniu jakiejœ ludzkiej potrzeby, powinna byæ nastawiona na s³u¿enie cz³owiekowi, za którym stoi Chrystus. W ka¿dej pracy jest mo¿liwe „s³u¿enie Chrystusowi” i st¹d wyp³ywa ca³a szlachetnoœæ ludzkiej pracy i godnoœæ cz³owieka
pracuj¹cego43.
Praca nie mo¿e cz³owieka wyobcowywaæ, jest ona dana jemu aby by³a jego
dobrem i prowadzi³a do pe³nego rozwoju jego i otoczenia44. To cz³owiek i jego
rodzina jest celem pracy. Dlatego pracê i rodzinê ³¹czy szczególna wiêŸ. Praca
jest dla rodziny, bo praca jest dla cz³owieka (a nie na odwrót) – a w³aœnie rodzina i przede wszystkim rodzina jest miejscem w³aœciwym cz³owieka. Nigdy zatem, praca g³owy rodziny, mê¿a i ojca nie powinna rodziny rozbijaæ, wrêcz przeciwnie: winna utrwalaæ j¹ w spójni i sta³oœci (por. FC 25).
Œw. Józef nauczy³ Jezusa ludzkiej pracy, w której by³ ekspertem. Ch³opiec
pracowa³ przy jego boku, a s³uchaj¹c i obserwuj¹c go, uczy³ siê i On w³adaæ ciesielskimi narzêdziami z pilnoœci¹ i oddaniem, których przyk³adem by³ dlañ przybrany ojciec. Jeœli Syn Bo¿y chcia³ siê nauczyæ od cz³owieka ludzkiej pracy,
oznacza to, ¿e w pracy zawarta jest szczególna wartoœæ moralna, która posiada
dla cz³owieka i jego samorealizacji okreœlone znaczenie (zob. LE 9). Wspó³czeœnie ujawniaj¹ siê postawy prowadz¹ce do kontestacji pracy jako takiej. St¹d potrzeba œwiadectwa uznania i zaakceptowania opatrznoœciowej roli pracy.
Szczególnie wa¿ne jest, by ojciec potrafi³ przekazaæ swoim dzieciom poczucie
41
n. 1.
Zob. Jan Pawe³ II, Niech robotnicy uœwiadomi¹ sobie na nowo swoj¹ osobist¹ godnoœæ…,
Zob. Jan Pawe³ II, Praca cz³owieka jest darem dla innych. Przemówienie do przedstawicieli
œwiata pracy (19.03.1994), n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl) 1994, n. 5, s. 28.
43
Zob. Jan Pawe³ II, Niech robotnicy uœwiadomi¹ sobie na nowo swoj¹ osobist¹ godnoœæ…,
n. 2.
44
Por. Jan Pawe³ II, Doœwiadczenie ludzkiej pracy. Rozwa¿anie przed Modlitw¹ „Anio³ Pañski” (18.03.1984), n. 2, w: Anio³ Pañski z Papie¿em Janem Paw³em II, t. 2, s. 296.
42
196
EL¯BIETA PAW£OWSKA
radosnej gotowoœci podejmowania codziennego trudu i rzetelnego wype³niania
¿yciowych obowi¹zków45.
Wprowadzenie w³asnych dzieci w realizacjê powo³ania do s³u¿by cz³owiekowi wymaga wychowania ich i samego siebie w praktyce takich cnót, jak: wielkodusznoœæ, wytrwa³oœæ czy cierpliwoœæ. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e wielkie pos³annictwa w s³u¿bie cz³owieka nie rodz¹ siê z dnia na dzieñ, lecz poprzedzone s¹
zwykle okresem d³ugich przygotowañ prowadzonych w ciszy upartej i wytrwa³ej pracy. W przypadku Jezusa by³o to dojrzewanie do wype³nienia swojej misji
pod troskliwym okiem przybranego ojca. To w³aœnie od niego Jezus nauczy³ siê
najwa¿niejszych prawd ¿yciowych i zasad postêpowania. Jego doskona³e pos³uszeñstwo woli Bo¿ej dojrza³o w swoim wymiarze ludzkim dziêki naœladowaniu
przyk³adu Józefa – „cz³owieka sprawiedliwego” (por. Mt 1,19)46.
Józef prowadzi³ i wspiera³ ma³ego Jezusa, wprowadzaj¹c Go w znajomoœæ
zwyczajów religijnych i spo³ecznych narodu ¿ydowskiego. Podobnie dziœ ka¿dy
ojciec mo¿e daæ œwiadectwo podstawowej zasady m¹droœci, jak¹ jest „bojaŸñ
Bo¿a”, wyra¿aj¹ca siê w religijnym pos³uszeñstwie Bogu i najg³êbszym pragnieniu poszukiwania i wype³niania zawsze Jego woli47. Ojcostwo zak³ada pog³êbienie wiary, tak, by skutecznie w³¹czyæ siê w nauczenie postawy religijnej. Postawa dojrza³ego chrzeœcijañstwa przejawiaj¹c¹ siê u ojca rodziny, skutecznie
wprowadzi dzieci w ¿ywe doœwiadczenie Chrystusa i Koœcio³a (zob. FC 25). Potrzebn¹ energiê do przyjêcia s³usznej postawy w rozmaitych okolicznoœciach
¿ycia, takiej postawy, jakiej dzieci – nawet nie zdaj¹c sobie z tego sprawy – oczekuj¹ od w³asnych ojców, nale¿y nauczyæ siê czerpaæ w Bogu, Ÿródle wszelkiego
ojcostwa, w Jego sposobie postêpowania z ludŸmi, który zosta³ objawiony w Piœmie Œwiêtym48. Takie ca³o¿yciowe œwiadectwo wewnêtrznej prostoty i pracowitoœci zaszczepi w ich duszach nieocenion¹ wartoœæ wiary, bez której wszelkie
inne dobro nara¿one jest na ryzyko49.
Niew¹tpliwie ojcostwo jest trudnym zadaniem i wymaga wielu wysi³ków
ponoszonych przez ca³e ¿ycie. Dobry ojciec jest do koñca wierny, troskliwy, przewiduj¹cy i opiekuñczy – na wzór samego Ojca Niebieskiego50. Ponoszony wysi³ek sprawi jednak, ¿e mê¿czyzna – doœwiadczaj¹c daru ojcostwa czy to fizycznego czy duchowego – zrealizuje swoje powo³anie do z³o¿enia daru z siebie
45
46
s. 53.
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef, cz³owiek pracy i modlitwy…, n. 3.
Por. Jan Pawe³ II, Przybrany Ojciec Jezusa, n. 2, „L’Osservatore Romano” (pl) 1999, n. 7,
Zob. Jan Pawe³ II, Praca s³u¿y Bogu, cz³owiekowi i spo³eczeñstwu, n. 4, „L’Osservatore
Romano” (pl) 2000, n. 6, s. 38.
48
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef, cz³owiek pracy i modlitwy…, n. 3.
49
Por. Jan Pawe³ II, Œwiêty Józef – cz³owiek wiary i modlitwy…, n. 1.
50
Zob. Jan Pawe³ II, „Ewangelia pracy” i „ewangelia rodziny”. Homilia w trakcie Mszy œw.
w Civitavecchia (19.03.1987), „L’Osservatore Romano” (pl) 1987, n. 3, s. 32.
47
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
197
samego, staj¹c siê odblaskiem Bo¿ego ojcostwa i wspó³pracuj¹c z Jego stwórczym dzie³em51.
¯ycie œw. Józefa by³o niew¹tpliwie przesycone na wskroœ ³ask¹ Bo¿¹. To on
na rêkach nosi³ Zbawiciela œwiata. Ale przyk³ad Jego wspania³ego ¿ycia nie powinien odstraszaæ, lecz byæ zachêt¹ do postêpowania droga œwiêtoœci, skoro œwiadectwo jego prostego ¿ycia potwierdza, ¿e dla Boga nie ma nic niemo¿liwego.
Wiara, pokora i prostota – tak wyeksponowane w ¿yciu Cieœli z Nazaretu –
s¹ cechami, które mo¿e rozwin¹æ ka¿dy mê¿czyzna. Bêd¹c partnerem Boga
i odkrywaj¹c swoje powo³anie do uczynienia daru z siebie, jest on predysponowany do rozwiniêcia w sobie postawy wywa¿onej, odpowiedzialnoœci za swoje
czyny i za ¿ycie tych, którzy zostan¹ mu powierzeni. Ta troska o ¿ycie to staranie siê nie tylko o zabezpieczenie bytu swojej rodziny, ale tak¿e o harmonijny
rozwój wszystkich jej cz³onków. St¹d mê¿czyzna troszczy siê o szczêœliwe ¿ycie
wpierw w³asnej ¿ony a potem dzieci. Ludzkie ojcostwo zak³ada wspó³uczestnictwo, wraz ze wspó³ma³¿onk¹, w kszta³towaniu moralnym i duchowym w³asnych
dzieci. Tak postawa wymaga ci¹g³ego pog³êbiania wiary, nadziei i mi³oœci, aby
daæ œwiatu czytelne œwiadectwo ¿ycia szczêœliwego, spe³nionego w sprawiedliwoœci i prostocie serca.
SUMMARY
The article is an attempt of John Paul II teaching about the Saint Joseph. His ideas concerning
life of Saint Joseph can be found in numerous statements: encyclical, letters, homilies, speeches
and catecheses.
His life, marked by listening to God and by familiarity with Christ, appears as a harmonious
synthesis of faith and life, of personal fulfillment and love for one’s brothers and sisters, of daily
commitment and of trust in the future.
The figure of Saint Joseph is an example for every man. He teaches us how to well fulfill the
life’s role of man, father – in the family, society and Church.
Key words
John Paul II, Saint Joseph, masculinity, fatherhood
S³owa kluczowe
Jan Pawe³ II, œwiêty Józef, mêskoœæ, ojcostwo
51
Zob. Jan Pawe³ II, Œwiat³o Ewangelii rozjaœnia pracê cz³owieka. Homilia w czasie Mszy œw.
z okazji Jubileuszu Rzemieœlników (19.03.2000), „L’Osservatore Romano” (pl) 2000, n. 5, s. 47.
198
EL¯BIETA PAW£OWSKA
ŒWIÊTY JÓZEF JAKO PRZEWODNIK DLA WSPÓ£CZESNEGO MʯCZYZNY…
199
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
WOJCIECH BARTKOWICZ
Papieski Wydzia³ Teologiczny
Warszawa
Narracyjnoœæ wspó³czesnej teologii moralnej – a eros i agape
w mi³oœci Boga
Narrativity of Contemporary Moral Theology vis-a~-vis Eros and Agape in the Love of God
POTRZEBA NARRACYJNOŒCI
1. Sobór Watykañski II w symboliczny sposób koñczy epokê kazuistyki, obarczon¹ wieloma zarzutami: legalizmu, negatywizmu, indywidualizmu, nadmiernego racjonalizmu (kosztem Objawienia), esencjalizmu, ahistoryzmu. Dodajmy, i¿
etyka w ten sposób uprawiana niezdolna by³a do podjêcia refleksji nad nies³ychanie wa¿nymi elementami ludzkiego ¿ycia: duchowoœci¹, przyjaŸni¹, emocjami… Czy by³a zdolna do udŸwigniêcia zadania najtrudniejszego ze wszystkich –
przekazania zdrowej, spójnej ale i porywaj¹cej nauki o mi³oœci, która wszystko
znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pok³ada nadziejê i wszystko przetrzyma
i która nigdy nie ustaje (1 Kor 13,7)? Agape stanowi ten wymiar chrzeœcijañstwa,
który przekracza jego wymiar historyczno-instytucjonalny i który – mimo rozmaitych kryzysów instytucji – pozosta³ czymœ, co chrzeœcijañstwo ma do zaproponowania wspó³czesnoœci. Pojêcie to stanowi artykulacjê uznania duchowej
wartoœci cz³owieczeñstwa – a jej mocnym fundamentem jest agape samego Boga.
Tymczasem Oœwiecenie przygniot³o ciê¿arem filozoficznego rationale tak wiele
wa¿nych dóbr, w tym tak¿e dóbr wy¿szych, ¿e grozi im zaduszenie – albo raczej, skoro s¹ to nasze, ludzkie dobra, to nam samym grozi uduszenie1.
Biblia mówi¹c o historii nawi¹zywania przez cz³owieka relacji z Bogiem
precyzuje, i¿ dokonywa³o siê to przez s³uchanie i widzenie. W czasach Starego
Por. J. Buchanan, Charles Taylor and the Communitarians, Soundings 78,1 Spring 1995,
s. 152n.
1
200
WOJCIECH BARTKOWICZ
Przymierza przewa¿a³o s³uchanie – Moj¿esz zbli¿a siê do krzaka, ¿eby zobaczyæ,
ale tylko s³yszy (Wj 3,3). Przyjœcie Jezusa zapocz¹tkowa³o proces odwracania
proporcji – w tekœcie Nowego Testamentu widzimy ju¿ przewagê pojêcia widzieæ
nad s³yszeæ (680 do 425), zw³aszcza u œw. Jana2. Niepotrzebnie zatem narzekamy na audiowizualnoœæ naszej cywilizacji, która zreszt¹ dryfuje coraz mocniej
w kierunku wizualnoœci. Okazuje siê po prostu, ¿e od strony kulturowej jesteœmy bardziej Grekami ni¿ Hebrajczykami, z ich ufundowanym na dekalogu lêkiem przed obrazami. Cz³owiek wspó³czesny nie tylko nie boi siê obrazów, lecz
je wrêcz ubóstwia. Niepokoiæ musi zatem fakt, ¿e chrzeœcijañstwo zdaje siê przegrywaæ wojnê o dostêp do wyobraŸni cz³owieka wspó³czesnego. Oznacza to bowiem dla Koœcio³a niebezpieczeñstwo utraty realnego wp³ywu na fides et mores3.
2. Arystoteles analizuj¹c w ramach swojego wyk³adu retoryki œrodki oddzia³ywania na s³uchacza, wymienia ethos, pathos i logos4. Mo¿na powiedzieæ, ¿e stanowi¹ one podstawowe œrodki, dziêki którym prawda, któr¹ odkry³em i któr¹ chcê
przekazaæ dalej, mo¿e znaleŸæ przystañ w drugim cz³owieku. Rzecz jasna nie dotyczy to twierdzeñ nauk formalnych (logika, matematyka) – w ich obrêbie dowód
spoczywa wy³¹cznie na barkach logos: poprawnej argumentacji przeprowadzonej
w ramach przyjêtych za³o¿eñ. Podobnie jest w przypadku nauk eksperymentalnych,
choæ trzeba przyznaæ, i¿ pojawia siê tu przynajmniej œladowo element ethosu –
obok wiedzy na temat poprawnoœci formalnej przyjêtego modelu wyjaœniania œwiata musimy mieæ zaufanie do kompetencji i uczciwoœci eksperymentatora. Natomiast w przypadku nauk humanistycznych konieczny jest przekaz na wszystkich
wspomnianych poziomach oddzia³ywania: prawda o cz³owieku, by sta³a siê naprawdê przekonuj¹ca, to znaczy by spowodowa³a, i¿ osoba zaryzykuje dla owej
prawdy sam¹ siebie – musi byæ intelektualnie koherentna, musz¹ staæ za ni¹ argumenty „z natury” („to dzia³a!”), musi wreszcie umieæ dotrzeæ do pozaintelektualnej sfery osoby (nazwijmy j¹ sfer¹ emocjonalno-wyobra¿eniowo-intuitywn¹).
Nowo¿ytna filozofia moralnoœci zaniedba³a ow¹ star¹ arystotelesowsk¹ tezê.
Wykaza³a to w opublikowanym w 1958 r. artykule „Modern Moral Philosophy”
Gertrude E.M. Anscombe5, przez co zapocz¹tkowa³a proces, który dziœ okreœla siê
mianem renesansu etyki cnót. Niezale¿nie od stanowiska, jakie mo¿na zaj¹æ wobec owego procesu, wydaje siê, ¿e tezy, jakie postawi³a w swoim artykule autorka,
Por. Y. Congar, Wezwani do ¿ycia, Kraków 1999, s. 32-43.
Pamiêtaæ nale¿y, i¿ owe mores oznaczaj¹ bardziej obyczaje (jako pewien styl ¿ycia, sposób
prze¿ywania wiary w codziennoœci), ni¿ etykê normatywn¹. Ewolucja pojêcia mores w kierunku
pozytywistycznym (legalistycznym) rozpoczê³a siê po Tridentinum (por. D. Stagaman, Fransen on
Fides et Mores, “Theological Studiem” 64(2003), s. 69-77).
4
Por. Arystoteles, Retoryka 1,2 (1356a).
5
http://www.philosophy.uncc.edu/mleldrid/SzCMT/mmp.html; artyku³ pierwotnie opublikowano w „Philosophy” 33(1958) n. 124.
2
3
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
201
wymagaj¹ wci¹¿ gruntownego przemyœlenia na gruncie teologii moralnej. Teza
pierwsza, to stwierdzenie praktyczne, i¿ etyki nie da siê sensownie uprawiaæ bez
psychologii. Teza druga to zakwestionowanie mo¿liwoœci u¿ycia we wspó³czesnym
dyskursie etycznym tradycyjnych pojêæ, takich jak „powinnoœæ” czy „dobro moralne”, w stanie „czystym” (bez kontekstualizacji) – a to z racji utracenia przez
nie ich naturalnego t³a spo³ecznego, które mo¿emy nazwaæ „tradycj¹”. Co to
oznacza dla teologii moralnej? Mog³oby siê wydawaæ, i¿ zastrze¿enia wniesione
przez G.E.M. Anscombe nie maj¹ tu zastosowania: przecie¿ wszystkie dyscypliny teologiczne w ostatnich dziesiêcioleciach coraz odwa¿niej otwieraj¹ siê na
psychologiê, zaœ z definicji zawieraj¹ w sobie konstytutywne odniesienie do Tradycji/tradycji. Taka odpowiedŸ jest jednak niewystarczaj¹ca. Po pierwsze, teologowie zajmuj¹ siê psychologi¹ najczêœciej w kontekœcie jej przydatnoœci w analizie tego wszystkiego, co w cz³owieku zaburza klasyczny obraz animal rationale.
Nauki psychologiczne maj¹ w tym kontekœcie walor quasi-medyczny: pozwalaj¹
wyeliminowaæ zaburzenia racjonalnoœci przez czynniki pozaracjonalne, b¹dŸ te¿ –
gdy zaburzeñ nie da siê wyeliminowaæ – nauczyæ siê z nimi ¿yæ, tak jak uczymy
siê ¿yæ z niepe³nosprawnoœci¹/niepe³nosprawnymi. Po drugie, odniesienie do tradycji, jakie wydawaæ siê mo¿e fundamentaln¹ w³asnoœci¹ teologii, zosta³o w du¿ej
mierze zdeformowane. ¯ywe pozostaje wci¹¿ odwo³ywanie siê do Tradycji, przynajmniej na poziomie podstawowych danych dogmatycznych, wiele energii poœwiêca siê tak¿e badaniom nad ni¹. Gorzej ju¿ jednak wychodzi „opowiadanie Tradycji” a zatem sprawianie, by by³a ona ¿ywym t³em spo³eczno-psychologicznym
dla wspó³czesnych chrzeœcijan. Zerwaniu ulegaj¹ wiêzi pomiêdzy Tradycj¹ i aktualnymi tradycjami konstytuuj¹cymi œwiat wartoœci, co powoduje u chrzeœcijan stan
konceptualnej schizopraksji: funkcjonuj¹ jednoczeœnie w dwóch czêsto sk³óconych
ze sob¹ „opowieœciach”.
W Fides et ratio Jan Pawe³ II postuluje koniecznoœæ poszukiwania przez
wspó³czesn¹ teologiê filozoficznych sojuszników – wynika to bowiem z samej
struktury metody teologicznej. Praca teologa przebiega dwuetapowo: etap pierwszy to auditus fidei (poszukiwanie i przyswajanie treœci Objawienia); etap drugi
to intellectus fidei (opracowanie i systematyzacja danych). Na ka¿dym z tych
etapów nale¿y u¿yæ adekwatnych narzêdzi filozoficznych. Na etapie „receptywnym”, bêdzie to szeroko rozumiana epistemologia – w tym tak¿e hermeneutyka
oraz teoria jêzyka i komunikacji. Na etapie drugim, „aktywnym” – chodziæ bêdzie zw³aszcza o „solidn¹ i harmonijn¹” antropologiê, filozofiê przyrody i filozofiê bytu, a tak¿e etykê. Wszystko po to, by wydobyæ z przekazu Objawienia
jego wewnêtrzn¹ logikê i wyjaœniaæ nowoœæ chrzeœcijañskiego przes³ania pos³uguj¹c siê ukszta³towanymi w sposób krytyczny pojêciami, które s¹ powszechnie
komunikowalne6. Pojawia siê tu niezwykle istotna dla teologii jako nauki wiary
6
Jan Pawe³ II, Encyklika «Fides et ratio», n. 66.
202
WOJCIECH BARTKOWICZ
racja pastoralna: dopiero odpowiednie instrumentarium filozoficzne pozwoli teologii na nawi¹zanie dialogu z umys³owoœci¹ wspó³czesnego cz³owieka – postmodernistycznego dziecka Bo¿ego. Ostatnie czterdzieœci lat dziejów teologii moralnej dowodzi wyraŸnie, jak wra¿liwa jest ta dziedzina na kryzysy wywo³ywane
przez niekrytyczne pos³ugiwanie siê sk¹din¹d interesuj¹cymi projektami filozoficznymi (por. choæby kantowska wizja autonomii rozumu praktycznego czy utylitarystyczne koncepcje dobra moralnego). W tym kontekœcie widaæ wiêc piln¹
potrzebê nowoczesnej filozofii chrzeœcijañskiej – przy wszystkich zastrze¿eniach
co do tego terminu7. Chodzi po prostu o system myœlowy, który nie tylko interpretuje rzeczywistoœæ w sposób niesprzeczny z intuicjami Objawienia, ale wrêcz
pomaga w ich przyswojeniu. Teologowie sami nie s¹ w stanie sprostaæ zadaniu
tworzenia takiego systemu. Tym wiêksza i pilniejsza potrzeba poszukiwania
przez teologiê moraln¹ intelektualnych sojuszników – takich filozofii, dziêki którym moraliœci mogliby unikn¹æ miotania siê pomiêdzy naiwnym biblicyzmem
z jednej i redukcjonistycznym racjonalizmem z drugiej strony8. Ten postulat zdaje siê dobrze realizowaæ zarówno hermeneutyka symbolu Paula Ricoeura, jak
równie¿ idea narracyjnoœci stanowi¹ca fundament filozofii moralnoœci Alasdair’a
MacIntyre’a.
WIELOZNACZNOŒÆ POJÊCIA NARRACJI
3. Dlaczego za przewodnika po idei narracyjnoœci warto wybraæ opus
A. MacIntyre’a? Zdaj¹c sobie sprawê z ewolucji jego stanowiska i zastrze¿eñ,
jakie wobec jego postulatów podnoszono, trzeba stwierdziæ, i¿ prezentowany
przez niego sposób myœlenia stanowi dla teologii moralnej wci¹¿ interesuj¹c¹
propozycjê w kontekœcie wspomnianego porz¹dkowania bazy metodologicznej.
Przede wszystkim zapewnia priorytet ci¹g³emu przepowiadaniu/uaktualnianiu
Tradycji, co w praktyce teologicznej oznacza po prostu zas³uchanie w historiê
zbawienia (auditus fidei). Jednoczeœnie – jak siê wydaje – zbudowana na tym
fundamencie MacIntyre’owska etyka cnót mo¿e stanowiæ podstawê zdrowej systematyzacji danych teologicznych tak, aby pogodziæ wra¿liwoœæ na historyczne
uwarunkowania ludzkiej egzystencji z fundacjonizmem klasycznej metafizyki.
Czy nie podobn¹ próbê pogodzenia w etyce nowego (fenomenologii) ze starym
(tomizmem) podj¹³ w swoim czasie Karol Wojty³a w Osobie i czynie?
Ka¿de ludzkie myœlenie ma strukturê symboliczn¹ – czy chodzi o symbolizm
Por. J.A. K³oczowski, Filozofia chrzeœcijañska? Dyskusja w kontekœcie encykliki Fides et ratio, w: Polska filozofia wobec encykliki Fides et ratio, M. Grabowski (red.), Toruñ 1999, s. 53-62.
8
Por. S. Warzeszak, Znaczenie propozycji filozoficznych Alasdair Macintyre’a dla odnowy
teologii moralnej, „Warszawskie Studia Teologiczne” 18(2005), s. 251-266.
7
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
203
poetycki, religijny, czy te¿ symbolizm w³aœciwy myœleniu naukowemu9. Pierwsz¹, podstawow¹ interpretacj¹, jakiej poddaje siê ludzkie czyny jest natomiast
„historia”. Czyn sam w sobie ma fundamentalnie historyczny charakter, i to wydaje siê najistotniejsze dla MacIntyre’owskiej koncepcji narracji. Przy tym podstawowym za³o¿eniu trzeba jednak przyznaæ, ¿e pojêcie narracji stosuje on
w ró¿nych kontekstach znaczeniowych. Spróbujmy sklasyfikowaæ owe konteksty10. Po pierwsze, chodzi o wyjaœnienie typu narracyjnego, które jest baz¹ dla
zrozumienia ludzkiego dzia³ania: zrozumienie tego, co ludzie czyni¹ wymaga
zrozumienia ich motywów, to one dopiero czyni¹ dzia³anie inteligibilnym. Motywy krótkoterminowe mog¹ przy tym zostaæ opisane adekwatnie tylko w kontekœcie motywów d³ugoterminowych – wyjaœnienie ludzkiego dzia³ania sprowadza
siê wiêc do napisania historii, zbudowania narracji11. Po drugie, narracja jest rozumiana jako niezbêdny wymóg to¿samoœci: jednoœæ osoby (jej to¿samoœæ) zasadza siê w jednoœci narracji ³¹cz¹cej narodziny i œmieræ – poprzez wszystkie etapy poœrednie. Cz³owiek jest wiêc w istocie, zarówno w swych dzia³aniach
i praktykach, jak i w pielêgnowanych przez siebie fikcjach – zwierzêciem snuj¹cym opowieœæ12. Narracja w tym drugim sensie ró¿ni siê od pierwszego typu konieczn¹ zawartoœci¹ schematu „od narodzin do œmierci”, nieprzewidywalnoœci¹
i pewnym teleologizmem. Po trzecie, narracje to po prostu konkretne teksty
i opowieœci. Akcent po³o¿ony jest tu nie tyle na autora, ile na treœæ – nie chodzi
o to, bym ja opowiada³ moj¹ historiê, lecz o to, czy dana historia dotyka mojego
¿ycia. Zaciera siê wiêc te¿ tutaj granica pomiêdzy fikcj¹ (narracyjn¹) a rzeczywistoœci¹ (konkretnego ¿ycia). Mówi¹c obrazowo – odpowiedŸ na pytanie: „co
mam zrobiæ?” zale¿y od wczeœniejszej odpowiedzi na pytanie: „w jakiej opowieœci (w jakich opowieœciach) biorê udzia³?”13. Po czwarte, chodzi o narracje jako
„opowiadanie siebie” w partykularnym konkrecie mojej historii. Akcent pada
tutaj na to, co przypad³oœciowe w ludzkim ¿yciu – unikalne teatrum mojego dzia9
Por. M. Gielis, Louis Bouyer i John R.R. Tolkien. Zwi¹zki ³¹cz¹ce chrzeœcijañsk¹ wiarê
z mitami, „Communio” 29(2009) n. 3 (167), s. 70n.
10
W poni¿szej klasyfikacji idê za studium L. G. Jones’a, Alasdair MacIntyre on Narrative,
Community, and the Moral Life, “Modern Theology” 4:1(1987), s. 53-69. L. G. Jones wraz
z S. Hauerwas byli edytorami bogatego wyboru tekstów dotycz¹cych narracji w teologii: Why Narrative?: Readings in Narrative Theology, Grand Rapids, Mich.: W.B. Eerdmans 1989.
11
Przyk³ad MacIntyre’a: na przystanku podchodzi do niego cz³owiek i mówi: „Powszechnie
wystêpuj¹ca dzika kaczka nosi nazwê Histrionicus histrionicus histrionicus”. Sens tego zdania jest
jasny, nie wiadomo jednak, jak na nie odpowiedzieæ, gdy¿ niejasny jest sens dzia³ania. Mo¿e to
byæ bowiem: a) szaleniec b) ktoœ, kto pomyli³ rozmówcê i nawi¹zuje do wczeœniejszego pytania
o ³aciñsk¹ nazwê dzikiej kaczki c) cz³onek grupy terapeutycznej, któremu polecono prze³amywanie nieœmia³oœci w stosunku do nieznajomych d) agent KGB. Otó¿ zaczepka nieznajomego staje
siê inteligibilna jedynie przez znalezienie miejsca w jakiejœ narracji (After Virtue, University of
Notre Dame Press 1984, s. 210).
12
Por. tam¿e, s. 216.
13
Tam¿e.
204
WOJCIECH BARTKOWICZ
³ania14. Po pi¹te, narracje mog¹ s³u¿yæ opowiadaniu historii wspólnoty. Poszczególne osoby prze¿ywaj¹ swoje ¿ycie (snuj¹ swoje opowieœci) jako wbudowane
w historiê wspólnoty (wspólnot) z których czerpi¹ swoj¹ to¿samoœæ. Historia
wspólnoty nie „ogranicza” mnie, lecz jej wp³ywu na narracjê mojego ¿ycia nie
mogê nie doceniaæ15. Po szóste, narracje mo¿emy identyfikowaæ jako wyraz tradycji – rozumianej jako noœnik zespo³u praktyk, zwyczajów konstytuuj¹cych
wspólnotê16. Po siódme wreszcie, narracja mo¿e byæ rozumiana jako za³o¿enie
epistemologiczne fundamentalne dla filozofii moralnoœci. MacIntyre id¹c za
Anscombe, sprzeciwia siê istnieniu czegoœ takiego jak „moralnoœæ-w-sobie”. Nie
istnieje moralnoœæ, a jedynie moralnoœci ucieleœnione w historii konkretnych grup
spo³ecznych i st¹d posiadaj¹ce specyficzne cechy wynikaj¹ce z warunków ¿ycia
spo³ecznego17.
Przyjmijmy zatem za MacIntyre’m, i¿ narracja oznaczaæ mo¿e w istocie bardzo ró¿ne sposoby wypowiedzi, które maj¹ nastêpuj¹ce cechy wspólne: od strony treœciowej – jest to obecnoœæ kontekstu historycznego i spo³ecznego, zaœ od
strony formalnej – obecnoœæ pewnego ³adunku przekazu pozaracjonalnego,
apeluj¹cego do wyobraŸni i emocji adresata.
NARRACYJNOŒÆ W PEDAGOGII CHRZEŒCIJAÑSKIEJ
4. Historiozbawcza narracja znajduje ju¿ w dziejach Izraela uprzywilejowane miejsce jako narzêdzie formacji religijno-moralnej. W Ksiêdze Wyjœcia znajdujemy nakaz, by w czasie wieczerzy paschalnej ojciec rodziny wyg³osi³ haggadê paschaln¹, opowieœæ o okreœlonej strukturze formalnej:
W tym dniu bêdziesz opowiada³ synowi swemu: Dzieje siê tak ze wzglêdu
na to, co uczyni³ Pan dla mnie w czasie wyjœcia z Egiptu. Bêdzie to dla ciebie
znakiem na rêce i przypomnieniem miêdzy oczami, aby prawo Pana by³o
w ustach twoich, gdy¿ rêk¹ potê¿n¹ wywiód³ ciê Pan z Egiptu. I bêdziesz zachowywa³ to postanowienie w oznaczonym czasie rok w rok, gdy Pan wprowadzi ciê
do kraju Kananejczyka, jak poprzysi¹g³ tobie i przodkom twoim, i da go tobie.
I oddasz wszelkie pierwociny ³ona matki dla Pana i wszelki pierwszy p³ód byd³a,
jaki bêdzie u ciebie; co jest rodzaju mêskiego, nale¿y do Pana. […] Gdy ciê syn
zapyta w przysz³oœci: Co to oznacza? odpowiesz mu: Pan rêk¹ mocn¹ wywiód³
nas z Egiptu, z domu niewoli. Gdy faraon wzbrania³ siê nas uwolniæ, Pan wybi³
wszystko, co pierworodne w ziemi egipskiej, zarówno pierworodne z ludzi, jak
14
15
16
17
Por. tam¿e,
Por. tam¿e,
Por. tam¿e,
Por. tam¿e,
s.
s.
s.
s.
211-215.
145; 220n.
222n.
265.
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
205
i z byd³a, dlatego ofiarujê dla Pana mêskie pierwociny ³ona matki i wykupujê
pierworodnego mego syna. Bêdzie to dla ciebie znakiem na rêce i ozdob¹ miêdzy
oczami przypominaj¹c, ¿e Pan potê¿n¹ rêk¹ wywiód³ nas z Egiptu. […] Powiedzia³
bowiem Bóg: ¯eby lud na widok czekaj¹cych go walk nie ¿a³owa³ i nie wróci³ do
Egiptu. Bóg wiêc prowadzi³ lud okrê¿n¹ drog¹ pustynn¹ ku Morzu Czerwonemu,
a Izraelici wyszli uzbrojeni z ziemi egipskiej (13, 8-18) (pogr. – W.B.).
Coroczne, namaszczone tradycj¹ Izraela pytanie ojca rodziny o sens uczty
paschalnej nie by³o rytualnym dodatkiem, elementem folklorystycznym, który
mo¿na dowolnie w³¹czaæ/wy³¹czaæ z domowej liturgii paschalnej. By³o to bowiem fundamentalne dla to¿samoœci Izraelity ponowienie pytania o sens. Kwestia ta ma dwa wymiary. Po pierwsze, moje tu-i-teraz domaga siê umiejscowienia na osi czasu. TeraŸniejszoœæ z czegoœ wynika i do czegoœ prowadzi. Historia
mojego ¿ycia, dzieje mojej rodziny, narodu, wspólnoty wiary, nie sk³adaj¹ siê
z izolowanych faktów, które same z siebie stanowi¹ zamkniêt¹ ca³oœæ, i same
w sobie siê t³umacz¹. Haggada o nocy wyjœcia z Egiptu jest wiêc doroczn¹ mow¹
w obronie historii rozumianej jako proces objawiania siê sensu, a nie tylko jako
ci¹g stop-klatek udowadniaj¹cy prawdziwoœæ teorii chaosu. Po drugie, umiejscowienie „mojej-czasoprzestrzeni” w kosmicznej czasoprzestrzeni sensu stanowi
uzasadnienie dla tego, co s³owniku teologicznym nosi nazwê mores, a co jest
czymœ wiêcej, ni¿ moralnoœæ rozumiana normatywnie18. Chodzi o ca³y mój styl
¿ycia, system wartoœci, moje wybory – to wszystko musi mieæ swój fundament,
t³o, gdy¿ inaczej przestaje byæ zrozumia³e, osuwa siê niepostrze¿enie w sferê
folkloru albo te¿ swoistego taboo.
Znalezienie dla narracji miejsca w centrum dyskursu etycznego jest zatem
g³êboko zbie¿ne ze struktur¹ judeochrzeœcijañskiego etosu, ufundowanego przecie¿ na Biblii. Znaczenie Biblii dla moralnoœci nie polega w gruncie rzeczy na
tym, ¿e mówi nam, co mamy czyniæ, lecz na tym, ¿e jest najwiêksz¹ i najpiêkniejsz¹ histori¹, jak¹ kiedykolwiek opowiedziano19.
5. Chrzeœcijanie w obliczu eksplozji nowoczesnoœci próbowali flirtowaæ
z duchem czasu – ju¿ to przez racjonalizacjê wiary w dyskursie apologetycznym
(chrzeœcijañstwo konserwatywne), ju¿ to poprzez demitologizacjê wiary jako
przejaw kapitulacji wobec scjentystycznej negacji kategorii nadprzyrodzonoœci
(chrzeœcijañstwo liberalne)20. Dziœ po tych przelotnych flirtach pozosta³a gorycz
doœwiadczenia zdrady i pragnienie odnalezienia to¿samoœci, zagubionej przez
Por. przypis 3.
W tym kierunku zdaj¹ siê iœæ postulaty metodologiczne wobec etyki chrzeœcijañskiej, jakie
zawiera dokument Papieskiej Komisji Biblijnej, Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego, Kielce 2009.
20
Por. D. Hiebert, Toward a Post-Postmodern Christian Concept of Self, “Didaskalia”
16(2004) 1, s. 14.
18
19
206
WOJCIECH BARTKOWICZ
zmagania nowoczesnoœci z ponowoczesnoœci¹. Z jednej strony bowiem niemal
przygniot³y ow¹ to¿samoœæ roszczenia nowoczesnego scjentyzmu, zaœ z drugiej
strony ponowoczesnoœæ przez swoje zaciêcie dekonstrukcjonistyczne pozbawi³a
j¹ spoistoœci. Obecnie – pamiêtaj¹c traumatyczne wydarzenia minionej epoki –
chrzeœcijañskie ego próbuje z³apaæ oddech. U¿ywaj¹c modernistycznej retoryki,
pozostaje pragmatycznie post-postmodernistyczne. Usi³uje trzymaæ siê bezpiecznego „pomiêdzy”, nie chc¹c popaœæ ani w naiwny racjonalizm modernizmu, ani
te¿ w radykalny chaos postmodernizmu21.
To¿samoœæ nie jest bowiem dana jednorazowo i na zawsze, lecz ma strukturê
narracyjn¹: ¿yæ swoim ¿yciem oznacza umieæ je „opowiedzieæ”22. Tymczasem
cz³owiek wspó³czesny – symboliczny „ironista” Rorty’ego – zatraci³ tê umiejêtnoœæ. Osi¹gn¹³ stan absolutnej historycznej „niewinnoœci/naiwnoœci”; wypróbowuj¹c coraz to nowe s³owniki i stanowiska, tak jak zmienia sie ubrania; pozostaje
b³ogo nieœwiadomy tego, ¿e s¹ one niespójne i konkuruj¹ ze sob¹23. Ponowoczesna to¿samoœæ jest „zwielokrotniona” – a wiêc multifreniczna i zdecentralizowana do tego stopnia, i¿ tym samym zdaje siê kwestionowaæ sam¹ siebie. Cz³owiek
wspó³czesny nie pyta ju¿ samego siebie: „Kim jestem?” lecz raczej: „Kim mogê
byæ z tob¹ w danej sytuacji?” Otrzymujemy w ten sposób „to¿samoœæ pust¹”,
która zdaje siê szczyciæ tym, ¿e nie lêka siê ¿adnych zmian i jest zdolna do dowolnych przekszta³ceñ. Jej w³aœciwym imieniem jest – zgodnie z autoprezentacj¹ opêtanego, którego Jezus spotka³ w Dekapolu (Mk 5) – Legion24. Styl ¿ycia
preferowany przez cz³owieka o takiej to¿samoœci mo¿na okreœliæ mianem minimalistycznego, nomadycznego, niewybrednego, poszukuj¹cego raczej wiecznej,
niekoñcz¹cej siê „samorealizacji” ni¿ definitywnego „samospe³nienia”. Taka osobowoœæ skazana jest na stan nieuleczalnej wewnêtrznej sprzecznoœci – mo¿e byæ
albo tyranem, albo te¿ ofiar¹ tyranii innych.
Otrzymujemy w ten sposób dwubiegunow¹ wizjê œwiata, podobn¹ do tej,
któr¹ niegdyœ proroczo opowiedzia³ œwie¿o po swoim nawróceniu C.S. Lewis
w swojej autobiograficznej „spowiedzi”25. Obecna w niej symbolika twardych
ska³y pó³nocy to odwo³anie do to¿samoœci nowoczesnej, zaœ wiecznie zamglone
bagna po³udnia wskazuj¹ na to¿samoœæ ponowoczesn¹. D. Hiebert w swej topice
to¿samoœci wspó³czesnego26 cz³owieka prowadzi nas o krok dalej:
21
Tu te¿ ma siê sytuowaæ tzw. teologia post-postmodernistyczna w³aœciwa Koœcio³owi „chodz¹cemu po ziemi”. Por. D. Hiebert…, s. 13n.
22
Por. G.L. Brena, L’identita moderna secondo C. Taylor, „La Civilta Cattolica” 1997 II,
s. 588n.
23
Por. J. Bradley, R. Rorty and the Image of Modernity, Heythrop Journal 1991, 252n.
24
Por. D. Hiebert…, s. 9n.
25
C.S. Lewis, B³¹dzenie pielgrzyma. Alegoryczna obrona chrzeœcijañstwa, rozumu i romantyzmu, Warszawa 1999.
26
Por. D. Hiebert…, s. 14n.
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
TO¯SAMOŒÆ NOWOCZESNA
TO¯SAMOŒÆ PONOWOCZESNA
zobiektywizowana
skonstruowana
scentralizowana
zdecentralizowana
ograniczona (zwi¹zana)
nieograniczona
pojedyncza
wielokrotna (zmultiplikowana)
esencjalna (istotowa)
fenomenologiczna (zjawiskowa)
autonomiczna
relacyjna
207
Po trudnych doœwiadczeniach ubieg³ych dwóch wieków chrzeœcijañstwo
obecne w tak spolaryzowanym œwiecie najbardziej zainteresowane jest znalezieniem drogi przejœcia „pomiêdzy przeciwieñstwami” rozrywaj¹cymi wspó³czesnego cz³owieka. W praktyce dokonuje siê to przez wejœcie w dialog zarówno
z dziedzictwem przednowoczesnym, jak i nasz¹ postmodernistyczn¹ teraŸniejszoœci¹. Czy nie oznacza to poniek¹d odrodzenia dziedzictwa œw. Augustyna?
W dzisiejszym dekonstrukcjonizmie zdaje siê brzmieæ zarówno g³os jego niespokojnego serca: inqietum est cor nostrum, jak i odwaga kwestionowania siebie,
nieustanne poszukiwanie prawdy o sobie samym: questio mihi factus sum. Doceniaj¹c wartoœæ porz¹dku, jaki do œwiêtej doktryny wprowadzi³ œw. Tomasz, zaczynamy bardziej doceniaæ ³zy œw. Augustyna27. Czy nie jest to widoczne tak¿e
w nauczaniu Benedykta XVI?
6. Nieœwiadomy kantyzm wspó³czesnej teologii polega na tym, ¿e rezygnujemy ze starania, by akt wiary nie dociera³ jedynie do wyjaœnieñ, lecz do rzeczy
samej – jak chcia³ Doktor Anielski (actus credentis non terminatur ad enuntiabile sed ad rem)28. Traktujemy bowiem ow¹ rzecz sam¹ w sobie, ów teologiczny
res jak kantowski noumen – nieosi¹galny przy pomocy metod naukowych. Koncentrujemy siê zatem na fenomenach29. Dopowiedzmy: Czy nie taki w³aœnie status maj¹ nasze starannie wypracowane s³owniki, zestawy pojêæ i hierarchie
prawd? Czy nie na tym polega u³omnoœæ kazuistyki, w której nade wszystko liczyæ siê ma systemowa koherentnoœæ? Tymczasem narracyjnoœæ w uprawianiu
teologii oznacza równie¿ odwagê porzucenia owej bezpiecznej przystani analizy
prawd apriorycznych, przestrzeni, w której wszystkie elementy idealnie pasuj¹
Paradoksalnie wra¿liwoœæ na dziedzictwo augustyñskie przywraca nam judeogrecka myœl
Levinasa i ateologiczna, quasi-fenomenologiczna hermeneutyka niemo¿liwego prezentowana
u Derridy (por. J. D. Caputo, Philosophy and Prophetic Postmodernism, “American Catholic Philosophical Quarterly” 74(2000) n. 4, s. 566n).
28
Summa theologiae, II-II, 1,2 ad. 2
29
Por. G. Biffi, Riflessione sullo stato della teologia, “Divus Thomas” 108 (2005) 40 1, s. 22-25.
27
208
WOJCIECH BARTKOWICZ
do siebie, ale nie docieraj¹ do Rzeczy. Jak pouczaj¹cy jest w tym wzglêdzie jêzyk katechezy moralnej Jezusa, a raczej moralnej narracji opowiadaj¹cej o rozstrzygniêciu przez Chrystusa „kazusu jawnogrzesznicy” (J 8)30. Podwa¿a On system – zespó³ norm reguluj¹cych przypadki podobnego typu – nie lêkaj¹c siê
wprowadzenia stanu suspensu, zawieszenia, a nawet doprowadzenia do pozornej
logicznej aporii. Na poziomie fenomenologii (judaistyczny legalizm) mamy wiêc
problem; jednoczeœnie zaœ jesteœmy przekonani, ¿e razem z Jezusem dotarliœmy
do j¹dra moralnoœci – do Dobra. Podobne problemy – zbawcze problemy – wprowadzaj¹ do naszego uporz¹dkowanego jêzyka moralnoœci œwiêci, nieustannie
i otwarcie mówi¹cy o swych ograniczeniach i s³aboœciach. Ostry, czy wrêcz wywrotowy jêzyk œwiêtych (tzw. autorów duchowych) traktowany jest wci¹¿ jako
wy³om systemowy i jako taki zostaje wyizolowany do ram specyficznego zagadnienia w obrêbie teologii duchowoœci. Tymczasem zabezpiecza on teologiê przed
popadniêciem w systemowy triumfalizm, pokazuj¹c, ¿e etyczny noumen, jest
dostêpny dla cz³owieka wiary – zas³ona s³ów musi ust¹piæ, by do niego dotrzeæ.
Konieczny jest staranny dobór formuj¹cych nas narracji, gdy¿ maj¹ one ow¹
moc przekszta³cania, re-formowania naszej to¿samoœci. Wiele narracji dociera do
nas bezwiednie ze œwiata mediów audiowizualnych. Wystarczy wspomnieæ
o serialach telewizyjnych czy mikronarracyjnych epizodach, buduj¹cych reklamy. W skrajnych przypadkach potrafi¹ one dekonstruowaæ nasze rozumienie
cz³owieczeñstwa, mi³oœci, obni¿aæ wra¿liwoœæ moraln¹ na antywartoœci31. PoPor. T.P. Muldoon, Postmodern Moral Theology and Holiness. Critique of Natural Law,
w: Moral Theology. New Directions and Fundamental Issues, J. Keating (ed.), New York 2004,
s. 214-219.
31
Przytoczmy dwie opinie kulturoznawców: „Relacje rodzinne we wspó³czesnych serialach
odbiegaj¹ znacznie od tradycyjnego wzorca. Ma³¿eñstw jest niewiele, a jeœli ju¿ s¹, to codziennoœci¹ s¹ zdrady, romanse, które zazwyczaj koñcz¹ siê szybkim i bezbolesnym rozwodem. Oczywisty wydaje siê wobec tego fakt, ¿e kiedy ¿ona siê znudzi, to czymœ naturalnym jest znalezienie
pocieszenia w ramionach asystentki lub kole¿anki z biura. […] Czêsto pod wp³ywem ulubionego
serialu zaczynamy nieœwiadomie przyjmowaæ za atrakcyjne to, co w nim zobaczymy. Dlatego jeœli
¿ycie singla przedstawiane jest jako atrakcyjne i weso³e, to tak te¿ bêdziemy myœleæ. Podobnie
ogl¹danie seriali, w których bohaterowie romansuj¹ i rozwodz¹ siê bez wiêkszych rozterek moralnych, mo¿e mieæ wp³yw na zbyt pochopne podejmowanie podobnych ¿yciowych decyzji przez
widzów”. (K. Baranowska, W serialowym gabinecie luster, „Rzeczpospolita” (30.05.2009), http://
www.rp.pl/artykul/313050.html). „Ju¿ nie tylko w filmach Almodovara spotkaæ mo¿na kobiety
androgyniczne, osoby posiadaj¹ce z w³asnego wyboru cechy p³ci obojga, drag queens (mê¿czyzn
przebieraj¹cych siê za kobiety i wystêpuj¹cych na klubowych estradach) i drag kings (osoby p³ci
obojga przebieraj¹ce siê za mê¿czyzn w typie macho), najró¿niejszych seksualnych wywrotowców.
Ludzie tacy coraz bardziej staj¹ siê widoczni, szczególnie w wielkomiejskich przestrzeniach zachodnich spo³eczeñstw. W ich postawach i zachowaniach kwestionowane s¹ arbitralne podzia³y
p³ciowe. Podkreœlone w nich natomiast zostaje kulturowe pochodzenie wszelkich seksualnych ekspresji. To nimi w³aœnie zajmuje siê teoria queer, œwiêc¹ca triumfy na zachodnich uniwersytetach.
Jej elementy trafi³y do powa¿nej refleksji antropologicznej, socjologicznej a nawet teologicznej.
Na polski t³umaczy siê j¹ nazbyt chyba elegancko jako «spo³eczn¹ teoriê ró¿nicy» czy «teoriê
30
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
209
wstaje wiêc pytanie: jakie narracje s¹ godne tego, by chrzeœcijanin powierzy³ im
w³asne samorozumienie, to¿samoœæ, ca³¹ swoj¹ egzystencjê-w-drodze?
Wed³ug Tzvetana Todorova podstawowy schemat opowiadania obejmuje
nastêpuj¹ce elementy: – pocz¹tkowy stan równowagi – zachwianie równowagi
przez jakieœ dzia³anie – rozpoznanie utraty równowagi – usi³owanie przywrócenia stanu równowagi – przywrócenie stanu pocz¹tkowej równowagi32. Czy nie
odpowiada to podstawowej chrzeœcijañskiej narracji, któr¹ nazywamy „histori¹”
zbawienia? Tê równie¿ da siê ustrukturyzowaæ w podobnym schemacie: stworzenie (budowa scenerii) – upadek (zaburzenie scenariusza) – wcielenie/odkupienie (osobista interwencja Autora – Jego wejœcie w tok akcji – dramatyzm pozornej przegranej – pierwociny nowego porz¹dku) – uœwiêcenie (mozolne
przywracanie porz¹dku) – wesele (smakowanie spe³nienia)33. Ka¿da narracja,
któr¹ chcielibyœmy okreœliæ mianem chrzeœcijañskiej, musi nieœæ przes³anie zawieraj¹ce siê w ramach owej narracji podstawowej. Uszczegó³owiaj¹c to podstawowe kryterium P. J. Wadell stawia narracji chrzeœcijañskiej nastêpuj¹ce wymagania. Po pierwsze, dobra opowieœæ powinna nas uczyæ, jak przyj¹æ w swoim
¿yciu innego/Innego – a wiêc jak w pe³ni rozpoznaæ, uznaæ i odpowiedzieæ na
wezwanie, które stanowi dla mnie jego osoba/Osoba. Po drugie, dobra narracja
powinna pomóc nam w pe³ni rozpoznaæ prawdê o nas samych. Po trzecie, powinna ona pomóc zbudowaæ autentyczn¹ wspólnotê. Po czwarte, ma nam ona
pomóc w przezwyciê¿eniu sk³onnoœci do nadmiernej racjonalizacji i do samooszukiwania siê. Po pi¹te, cech¹ dobrej, buduj¹cej narracji jest budowanie w nas
postawy goœcinnoœci i otwartoœci, zw³aszcza w kontekœcie ewangelicznych maluczkich. Po szóste, opowieœæ ta ma karmiæ poczucie sprawiedliwoœci. Po siódme, obiecuj¹c szczêœcie, nie mo¿e ona unikaæ tematu trudów i cierpienia. Po
ósme wreszcie ma byæ ona opowieœci¹ o wolnoœci i ¿yciu – a wiêc o umiejêtnoœci wybierania ¿ycia, które zwyciê¿a œmieræ34.
odmiennoœci», a przecie¿ jej angielska nazwa dziwi i szokuje. S³owa «queer» u¿ywano bowiem do
niedawna w angielszczyŸnie po to, aby obra¿aæ osoby homoseksualne. By³o ono traktowane jako
wulgarne wyzwisko”. (S. Duda, „Newsweek Polska”, (2007) n. 51/2, http://www.ckid.pl/content/
view/127/1/).
32
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tzvetan_Todorov
33
Por. Ricoeur’owsk¹ definicjê mitu jako rodzaju symbolu rozwiniêtego w postaci opowieœci
rozgrywaj¹cej siê w jakimœ czasie i przestrzeni, które nie dadz¹ siê przyporz¹dkowaæ czasom
i przestrzeniom znanym krytykom historii i geografii (Symbol daje do myœlenia, w: Egzystencja
i hermeneutyka. Rozprawy o metodzie, Warszawa 1975, s. 14)
34
Por. P.J. Wadell, Happiness and the Christian Moral Life. An Introduction to Christian
Ethics, A Sheed & Ward Book – Rowman & Littlefield Publishers, Inc., 2008, s. 135-163. Z kolei
J.T. Bretzke koncentruj¹c siê na stronie formalnej wskazuje, i¿ prawdziwie chrzeœcijañski dyskurs,
zdolny karmiæ sumienia, powinien spe³niaæ nastêpuj¹ce kryteria: ca³oœciowoœci, zrozumia³oœci,
koherencji, wiarygodnoœci, przekonywalnoœci i chrzeœcijañskoœci. (por. A Morally Complex World:
Engaging Contemporary Moral Theology, Collegville 2004).
210
WOJCIECH BARTKOWICZ
Przypomnijmy, i¿ narracja jako narzêdzie sacra doctrina nie mo¿e oznaczaæ
jedynie próby uzyskania dostêpu do œwiata emocji adresata przekazu. Musi siê
ona tak¿e wpisywaæ w logos – naukowe wymogi niesprzecznoœci systemowej
w³aœciwe naukom teologicznym. Dlatego problematyczny (jako noœnik chrzeœcijañskiej tradycji moralnej) wydaje siê taki typ narracji, którego dominuj¹c¹ cech¹ jest nierozwi¹zywalna wieloznacznoœæ, aporia czy te¿ ironiczny dystans do
rzeczywistoœci35.
Tylko takie narracje, które spe³niaj¹ powy¿sze warunki, umo¿liwi¹ wspó³czesnemu cz³owiekowi dojœcie do swoistego narracyjnego „Ÿród³a i szczytu” jakim
s¹ dzieje Jezusa z Nazaretu. To prawda, ¿e wydaj¹ siê one byæ na wyci¹gniêcie
rêki dla ka¿dego chrzeœcijanina – s¹ one przecie¿ nieustannie prze¿ywane i kontemplowane przez Koœció³: przez rytm roku liturgicznego, lectio continua Pisma
Œwiêtego, celebracje sakramentów. Rzecz jednak w tym, i¿ do stanu zakorzenienia w Chrystusie – a wiêc do stanu egzystencjalnej komunii pomiêdzy narracj¹
w³asnego ¿ycia i zbawcz¹ narracj¹ historii zbawienia ucieleœnion¹ w Nim – dochodzi siê powoli. Pierwsz¹ z dziedzin teologii, które musz¹ o tym pamiêtaæ, jest
teologia moralna. Ze swej najg³êbszej natury ma ona stanowiæ naukê, która wedle œw. Augustyna s³u¿y do „budzenia, karmienia, obrony i wzmacniania” wiary,
która prowadzi do prawdziwego szczêœcia36.
MI£OŒÆ BOGA A MI£OŒÆ LUDZKA – NARRACJA O EROS I AGAPE
7. Dwie dekady po og³oszeniu triumfu rewolucji seksualnej, która zdawa³a
siê wyzwalaæ erosa z wszelkich okowów i koñczyæ epokê jego przeœladowañ ze
strony opresywnej kultury, A. Bloom pesymistycznie wypowiada³ siê o jego stanie: Erotyzm naszych studentów jest cherlawy. Nie ma nic wspólnego z boskim
szaleñstwem opiewanym przez Sokratesa; ze œwiadomoœci¹ niezupe³noœci, budz¹c¹ têsknotê za dope³nieniem; z naturaln¹ ³ask¹, która pozwala cz¹stkowej istocie
odzyskaæ pe³niê w ramionach innej, czy te¿ istocie czasowej ¿ywiæ pragnienie
wiecznoœci […]; z nadziej¹, ¿e nasze ziemskie dokonania nie zostan¹ zapomniane; z kontemplacj¹ doskona³oœci. Prawdziwy erotyzm jest swoist¹ chorob¹, lecz
35
Jako przyk³ad mo¿na wskazaæ niektóre teksty autorstwa A. De Mello (por. Notyfikacja Kongregacji Nauki Wiary w sprawie pism o. Anthony’ego de Mello SJ, „L’Osservatore Romano” (wyd.
pol.), 19(1998) n. 11(207).
36
Tak wyjaœnia œw. Augustyn ró¿nicê miêdzy ludzk¹ wiedz¹ (scientia) a teologi¹ (sacra doctrina): „…non utique quidquid sciri ab homine potest in rebus humanis ubi plurimum supervacaneae vanitatis et noxiae curiositatis est huic scientiae tribuens, sed illud tantummodo quo fides saluberrima quae ad veram beatitudinem ducit gignitur, nutritur, defenditur, roboratur” (De Trinitate
XIV,1,3, PL 42.1037). Por. okreœlenie katolicka etyka wychowawcza zaproponowane przez J. Woronieckiego.
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
211
zarazem jej uleczeniem, a ponadto potwierdza dobroæ stworzenia. […] Najczêœciej wyra¿a siê zachwytem, Ÿród³em poezji i filozofii. Eros wymaga od swych
czcicieli odwagi, ale te¿ wiele obiecuje. Owa têsknota za pe³ni¹ jest têsknot¹ za
edukacj¹, a edukacja to nic innego jak poznanie Erosa. Sokratesowskie «Wiem,
¿e nic nie wiem» oznacza doskona³¹ znajomoœæ erotyki37.
Kulturowo-cywilizacyjny ba³agan, jaki dotkn¹³ sferê ludzkiej mi³oœci, wydaje siê oznaczaæ wkroczenie tej dziedziny w epokê ponowoczesnoœci. A poniewa¿ agape w tak du¿ym stopniu zale¿y od eros, który jest dla niej naturalnym
rezerwuarem analogii, kryzys „mi³oœci ludzkiej” prze³o¿y³ siê tak¿e na kryzys
„mi³oœci wiêkszej”. Paradoksalnie jednak ta ponowoczesna nowa strefa ubóstwa
– bieda duchowa, kryzys mi³oœci – otwiera cz³owieka na przes³anie Ewangelii,
której uprzywilejowanymi adresatami byli zawsze anawim Jhwh. Mo¿na powiedzieæ, ¿e chrzeœcijañstwo ze swym przes³aniem moralnym wychodzi na spotkanie w³aœnie tego cz³owieka, którego droga erosa doprowadzi³a do sokratejskiego
odkrycia niewystarczalnoœci mi³oœci wedle w³asnego projektu.
Jak w tym kontekœcie uprawiaæ teologiê moraln¹, która odwa¿niej korzysta³aby z narracyjnej formy dyskursu, unikaj¹c jednoczeœnie pokusy banalizacji –
zatracenia logos na rzecz pathos? W najobszerniejszej, jak dot¹d, wypracowanej
w polskiej teologii analizie pojêcia teologii narratywnej A. Marcol wyra¿a opiniê, ¿e najwiêkszym problemem dla zwolenników narratywnego podejœcia do
uprawiania teologii jest fakt, i¿ brakuje udanych prób realizacji tej idei. Narracja
to pojêcie ramowe, zbiorcze, które w istocie oznacza pewien paradygmat teologii, preferuj¹cej myœlenie przy pomocy opowiadañ, metafor i podobieñstw, które
trudno powi¹zaæ z wymogami teologii refleksyjnej38.
Rzeczywiœcie – nie chodzi przecie¿ o to, by teologowie zrezygnowali z wypracowanego wysi³kiem wielu pokoleñ warsztatu naukowego i zamienili siê
w opowiadaczy anegdot z elementami mora³u. Z drugiej strony wci¹¿ nale¿y szukaæ konkretnych sposobów, by, jak to sugerowa³ Sobór Watykañski II, teologia
moralna – nie rezygnuj¹c z naukowoœci – wiêcej czerpa³a z Pisma Œwiêtego,
ukazywa³a wznios³oœæ powo³ania wiernych w Chrystusie i ich obowi¹zek przynoszenia owocu w mi³oœci za ¿ycie œwiata39. Modelowym wrêcz przyk³adem
tego, jak mo¿na to zrealizowaæ w praktyce jest encyklika Jana Paw³a II Veritatis
splendor. Tezy tej encykliki, argumentacja, zw³aszcza zaœ poszczególne elementy polemiczne w niej zawarte – to wszystko doczeka³o siê wszechstronnego opraA. Bloom, Umys³ zamkniêty. O tym, jak amerykañskie szkolnictwo zawiod³o demokracjê
i zubo¿y³o dusze dzisiejszych studentów, Warszawa 1997, s. 156n.
38
A. Marcol, Josepha Wittiga teologia narratywna. Studium historyczno-krytyczne, Opole
1997, s. 169-180; por. równie¿ wczeœniejszy szkic Poeta, kaznodzieja czy teolog. Próba charakterystyki twórczoœci Josepha Wittiga, „Studia Teologiczno-Historyczne Œl¹ska Opolskiego” 11(1985),
s. 245-255.
39
Por. Sobór Watykañski II, Dekret «Optatam totus», n. 16.
37
212
WOJCIECH BARTKOWICZ
cowania ze strony moralistów. Jednoczeœnie stosunkowo rzadko zwraca siê uwagê na to, ¿e Veritatis splendor stanowi dojrza³y owoc refleksji metodologicznej
podjêtej dla wype³nienia postulatów soborowych odnoœnie do reformy teologii
moralnej. Encyklika zbudowana zosta³a na arystotelesowskim schemacie retorycznym: czêœæ pierwsza – g³êboki, wnikliwy komentarz do spotkania Jezusa
z bogatym m³odzieñcem – to przekaz na p³aszczyŸnie pathos. Czêœæ druga – analityczna – obejmuje sferê logos. Czêœæ trzecia – przywo³anie œwiadectwa mêczenników – to klasyczne odwo³anie siê do ethos. Nie mo¿na zarzuciæ encyklice zapoznania naukowej strony teologii moralnej – czêœæ analityczna stanowi
w gruncie rzeczy dowód uznania dla osi¹gniêæ teologii akademickiej, choæ zgodnie z natur¹ Urzêdu Nauczycielskiego, do którego nale¿y pos³uga rozeznania, jest
to uznanie o charakterze krytycznym. Czêœæ pierwsza i trzecia obficie korzystaj¹ce z narracyjnej formy przekazu nie stanowi¹ zwyk³ych ozdobników, które
mia³yby jedynie okrasiæ (ubiblijniæ) etyczne rozwa¿ania czêœci drugiej. Stanowi¹
one niezbêdne dla jej zrozumienia t³o symboliczne, zaplecze interpretacyjne,
a czasem ostateczne uzasadnienie kierunku przyjêtych rozstrzygniêæ kwestii
szczegó³owych. Czêœæ druga stanowi wiêc owoc wysi³ku „teologa-interpretatora”, polegaj¹cy na odszyfrowaniu sensu ukrytego w sensie dos³ownym40.
Zwyk³o siê uwa¿aæ Veritatis splendor za encyklikê, której przes³anie odnosi
siê do tematyki wolnoœci zale¿nej od prawdy. Zagadnieniom szczegó³owym dotycz¹cym tych kwestii poœwiêcone s¹ analizy czêœci drugiej. Jednak, gdy
uwzglêdnimy ca³oœæ przes³ania encykliki, zw³aszcza narracyjne wyznaczenie
„geografii wartoœci” moralnych istotnych dla chrzeœcijañstwa, to oka¿e siê, ¿e jest
to encyklika, której g³ównym przes³aniem jest obrona „mi³oœci wiêkszej” – mi³oœci agape. Dialog Jezusa z bogatym m³odzieñcem stanowi przecie¿ zapis walki, jak¹ stoczyæ musi poniek¹d ka¿dy cz³owiek: jest to walka o kszta³t mi³oœci,
o poprawny, szczêœciorodny ordo caritatis. Aktorami w tym pojedynku s¹ z jednej strony eros – mi³oœæ nietzscheañskiego cz³owieka z krwi i koœci, który poszukuje spe³nienia w upojeniu ¿yciem tu-i-teraz, z drugiej zaœ strony agape –
mi³oœæ nie neguj¹ca krwi, ani ¿¹dzy cia³a, ani woli mê¿a (J 1,13), ale radykalnie
je przekraczaj¹ca. Jej niejasne przeczucie odnajduje w swym sercu ka¿dy cz³owiek, lecz dopiero spotkanie z powo³uj¹cym Bogiem daje jej szansê wyjœcia
z cienia i przejêcia sterów ludzkiej egzystencji. By siê to mog³o dokonaæ, potrzeba dojrza³ej wolnoœci opartej na rozpoznaniu prawdy o dobru – i Jan Pawe³ II
nie lêka siê nazwaæ po imieniu owych wymogów prawdy, prowadz¹cej do wolnoœci. Jednak po rozwa¿eniu tych kwestii encyklika znów powraca do fundamentalnej wizji ludzkiego ¿ycia, któremu sens nadaje ostatecznie „mi³oœæ wiêksza”.
Interpretacja pojawia siê tam, gdzie mamy do czynienia z wieloœci¹, wielopoziomowoœci¹
sensów. Por. A. Dobosz, Symbolika z³a a filozofia praktyczna Paula Ricoeura, „Filo-Sofija”,
1(2001), s. 67-75.
40
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
213
Mêczennicy – przy ca³ej rozmaitoœci ich konkretnych doœwiadczeñ i prób, którym zostali poddani, s¹ œwiadkami wyboru agape; wiêcej, s¹ uprzywilejowanymi œwiadkami skutecznoœci tej drogi. Ich ¿yciorysy stanowi¹ gotowe narracje na
temat ceny, jak¹ warto p³aciæ za prawdziw¹ mi³oœæ.
Udane zabiegi w³¹czenia elementów narracyjnych w tok wywodu teologicznego dostrzec mo¿na tak¿e w encyklice Deus caritas est Benedykta XVI. Zwróæmy uwagê na dwa spoœród nich. Pierwszy to ekskurs historyczno-jêzykowy na
temat relacji pomiêdzy pojêciami eros i agape. Nie zawiera on okreœleñ s³ownikowych, definicji, lecz opis swoistej walki, jak¹ tocz¹ one ze sob¹, a poszczególne akty owego dramatu przynosz¹ nieoczekiwane zwroty akcji. Akt pierwszy
przedstawia pogañstwo z jego naiwnym kultem erosa – który ma przynosiæ jednoczeœnie szczêœcie i rany („strza³y” Kupida); niestety, jest to bo¿ek, który wci¹¿
obiecuje spe³nienie lecz go nie przynosi. Akt drugi to Jezusowa rewolucja mi³oœci: chrzeœcijañstwo, które niesie œwiatu przes³anie o koniecznoœci odkupienia
erosa przez agape i nadziejê na ich ostateczne pojednanie. Akt trzeci to w du¿ej
mierze dzieje kontrrewolucji: stanowi¹ j¹ kolejne próby zafa³szowania chrzeœcijañskiej wiary w „mi³oœæ wiêksz¹” – b¹dŸ to przez quasi-chrzeœcijañskie, b¹dŸ
te¿ przez antychrzeœcijañskie herezje antropologiczne. Pierwszy typ reprezentuje
manicheizm, podsycaj¹cy idealistyczn¹ têsknotê cz³owieka do tego, by byæ jedynie duchem: jest to pragnienie samobójcze, gdy¿ odrzucenie cia³a jako dziedzictwa tylko zwierzêcego prowadzi do tego, ¿e zarówno duch, jak i cia³o trac¹ swoj¹ godnoœæ41. Typ drugi reprezentuje neopogañstwo: g³osem Nietzschego
wywo³uje ono duchy umar³ych dawno bo¿ków, by pomog³y w walce z rz¹dami
agape nad erosem. Jednak zwyciêstwo w tej walce oznacza³oby powrót ludzkiej
mi³oœci do stanu beznadziei i wiecznego niespe³nienia.
Drugi element narracyjny zawarty w Deus caritas est to prosta medytacja
biblijnego opisu snu patriarchy Jakuba. Papie¿ nawi¹zuje do intuicji Ojców
Koœcio³a, którzy w opowieœci o drabinie Jakubowej widzieli symbol „nierozerwalnego po³¹czenia pomiêdzy wstêpowaniem i zstêpowaniem, miêdzy erosem,
który poszukuje Boga i agape, która przekazuje dar otrzymany”42. Idea syntezy
pomiêdzy eros i agape jest w tej drugiej narracji obecna mocniej ni¿ w pierwszej. Jeœli pierwsza koncentrowa³a siê bardziej na przedstawieniu dramatu rozdzia³u, pêkniêcia pomiêdzy po¿¹dliw¹ i ofiarnicz¹ form¹ mi³oœci, to wizja drabiny Jakubowej pozwala na wejœcie w g³¹b chrzeœcijañskiej wizji mi³oœci, wizji
pe³nej nadziei, obiecuj¹cej przywrócenie komunii „wewn¹trz mi³oœci”. Punktem
dojœcia tej narracji jest natomiast sama osoba Jezusa Chrystusa – punkt przeciêcia wszystkich osi chrzeœcijañskich narracji. W Nim odbudowana zostaje doskona³a harmonia pomiêdzy zstêpuj¹cym i wstêpuj¹cym dynamizmem mi³oœci.
41
42
Por. Benedykt XVI, Encyklika «Deus caritas est», n. 5.
Tam¿e, n. 7.
214
WOJCIECH BARTKOWICZ
W Nim ‘Eros’ Boga do cz³owieka jest zarazem – jak powiedzieliœmy – w pe³ni
‘agape’43. Przy okazji Benedykt XVI wypowiada szczególnie wa¿n¹ dla naszych
rozwa¿añ tezê o ikonicznoœci/narracyjnoœci Jezusa. Prawdziw¹ nowoœci¹ Nowego Testamentu nie s¹ nowe idee, lecz sama postaæ Chrystusa, który ucieleœnia
pojêcia – nies³ychany, niebywa³y realizm. Ju¿ w Starym Testamencie nowoœæ biblijna nie polega po prostu na abstrakcyjnych pojêciach, lecz nieprzewidywalnym i w pewnym sensie niebywa³ym dzia³aniu Boga. To Bo¿e dzia³anie przybiera
teraz dramatyczn¹ formê poprzez fakt, ¿e w Jezusie Chrystusie sam Bóg poszukuje «zaginionej owcy» […]. W Jego œmierci na krzy¿u dokonuje siê owo zwrócenie siê Boga przeciwko samemu sobie, poprzez które On ofiarowuje siebie, aby
podnieœæ cz³owieka i go zbawiæ – jest to mi³oœæ w swej najbardziej radykalnej
formie. Spojrzenie skierowane na przebity bok Chrystusa […], zawiera to, co by³o
punktem wyjœcia tej Encykliki: «Bóg jest mi³oœci¹» (1 J 4, 8). To tu mo¿e byæ
kontemplowana ta prawda. Wychodz¹c od tego mo¿na definiowaæ, czym jest mi³oœæ. Poczynaj¹c od tego spojrzenia, chrzeœcijanin znajduje drogê swego ¿ycia
i swojej mi³oœci44.
Id¹c za Benedyktem XVI, dochodzimy w ten sposób do przypomnienia tego
wymiaru chrystocentryzmu, który mo¿na nazwaæ „epistemologi¹ chrystocentryczn¹”, Jest to zasada metodologiczna szczególnie wa¿na i twórcza na terenie
teologii moralnej, zw³aszcza w kontekœcie wspomnianych wy¿ej postulatów soborowych. Teolog nie mo¿e nigdy zapominaæ, ¿e uprawiana przez niego wiedza
o charakterze dystynktywnym pozostaje w fundamentalnej zale¿noœci od narracji dotycz¹cych osoby Jezusa Chrystusa jako swej epistemologicznej bazy. Dopiero tak uprawiana teologia pozwala na przezwyciê¿enie aporii moralnoœci autonomicznej, która deklaruje samowystarczalnoœæ rozumu w wypracowywaniu
normy moralnej, zaœ osobê Chrystusa sytuuje w przestrzeni symbolicznego potem (…przyjdzie s¹dziæ ¿ywych i umar³ych). Musi to byæ zatem dyskurs chrystologiczny, skoncentrowany na postaci Syna Bo¿ego, ukrzy¿owanego i zmartwych-
Tam¿e, n. 10.
Tam¿e, n. 12. Warto wspomnieæ o jeszcze jednym elemencie narracyjnym zawartym w nauczaniu Benedykta XVI. Chodzi o krótki, lecz g³êboki opis ¿ycia œw. Józefiny Bakhita, nawróconej afrykañskiej niewolnicy, zawarty w encyklice Spe salvi. Ilustruje on zarówno si³ê nadprzyrodzonej nadziei, jak i dojrzewanie mi³oœci agape: „Równie¿ ona by³a kochana w³aœnie przez
najwy¿szego «Parona», w porównaniu z którym wszyscy inni panowie s¹ jedynie marnymi s³ugami. Ona sama by³a znana, kochana i oczekiwana. Co wiêcej, ten Pan osobiœcie pozna³ los bitego,
a teraz oczekiwa³ jej «po prawicy Boga Ojca». Teraz mia³a «nadziejê» – ju¿ nie nik³¹ nadziejê na
znalezienie panów mniej okrutnych, ale wielk¹ nadziejê: jestem do koñca kochana i cokolwiek siê
zdarzy, jestem oczekiwana przez tê Mi³oœæ. A zatem moje ¿ycie jest dobre. Przez poznanie tej nadziei zosta³a «odkupiona», nie czu³a siê ju¿ niewolnic¹, ale woln¹ córk¹ Boga. Rozumia³a to, co
œw. Pawe³ mia³ na myœli, gdy przypomina³ Efezjanom, ¿e przedtem byli pozbawieni nadziei i Boga
na ziemi – nie mieli nadziei, bo nie mieli Boga” (Spe salvi 3).
43
44
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
215
wsta³ego. Tylko taki zdolny jest po³¹czyæ pragnienie wolnoœci i autentyzmu (autonomia) z jednej strony i pos³uszeñstwa wiary z drugiej strony45.
Jeœli œwiadomoœæ tej zale¿noœci pozostaje wci¹¿ s³aba, to wynika to z faktu
prowadzenia przez d³ugi czas poszukiwañ teologicznych na gruncie „epistemologii neutralnej”. Tymczasem, jak g³osi œw. Pawe³ w summarium zawartym w liœcie do Kolosan (1,15-20), skoro wszystko w Nim [Chrystusie] ma istnienie, to
równie¿ wszystko staje siê w pe³ni inteligibilne jedynie przez Chrystusa. Przyk³adem próby podjêcia refleksji teologicznej w tym duchu jest „chrystologia ikoniczna” Roberta Barrona. Nie próbuje on wchodziæ w polemiki dotycz¹ce tzw.
„historycznego” Jezusa, nie proponuje te¿ analizy „ponadkulturowego” doœwiadczenia religijnego, natomiast stawia na taki sposób lektury wielkich ewangelicznych narracji, dziêki któremu mo¿na bêdzie „pisaæ ikonê” Jezusa zapraszaj¹c¹
do wejœcia w autentyczn¹, zbawcz¹ relacjê miêdzyosobow¹. R. Barron proponuje kilka takich narracji, zebranych wokó³ trzech g³ównych motywów. Pierwsza
seria narracji akcentuje misjê Chrystusa gromadz¹cego w jedno rozproszone dzieci Bo¿e; znalaz³y siê tu gody w Kanie Galilejskiej, przypowieœæ o synu marnotrawnym oraz spotkanie z Samarytank¹. Seria druga ma za temat Chrystusa Wojownika – nale¿y do niej historia narodzin Jezusa, kuszenie na pustyni oraz mêka.
Seria trzecia zbiera narracje opowiadaj¹ce o Chrystusie Królu: wielowymiarowa
historia spotkania Zmartwychwsta³ego z uczniami wêdruj¹cymi do Emaus oraz
ukazanie siê Aposto³om zgromadzonym w wieczerniku46.
Zauwa¿my, i¿ w ten sposób daje siê przezwyciê¿yæ wielowiekowy spór dotycz¹cy mo¿liwoœci sensownego uprawiania teologii spekulatywnej. W autorefleksji teologicznej chrzeœcijañskiego Wschodu siln¹ pozycjê zajmuje via negationis (negativa) – sugestia, i¿ jedyne sensowne wypowiedzi o Bogu zaprzeczaj¹
mo¿liwoœci zastosowania w teologii zdañ orzekaj¹cych – akcentuj¹ one transcendowanie przez Boga wszelkich ludzkich kategorii i odniesieñ. Z kolei teologia
Zachodu wypracowa³a drogê pozytywn¹ (via positiva) – potwierdza ona mo¿liwoœæ sensownego u¿ycia w mówieniu o Bogu zdañ orzekaj¹cych, a wiêc skonstruowanych wed³ug schematu: Bóg jest… Obydwie drogi znajduj¹ swe uzasadnienia w Objawieniu; obydwie zdaje siê jednak dotykaæ pewna jednostronnoœæ. To
prawda, ¿e Boga nikt nigdy nie widzia³ ale przecie¿ Jednorodzony Syn o Nim
pouczy³. W jaki sposób? Kto Mnie zobaczy³, zobaczy³ tak¿e i Ojca. A zatem to
45
Por. L. Lorenzetti, La teologia moralne: una nuova fase di rinnovamento? La proposta di
Real Tremblay. „Rivista di Teologia Morale” (2003) n. 137, s. 81-95. Po tej linii idzie tak¿e postulat A. Derdziuka przywrócenia w teologii moralnej chrystocentryzmu integralnego na miejsce chrystocentryzmu parcjalnego, który charakteryzowa³y cz¹stkowoœæ rozwi¹zañ i brak spójnego wyk³adu w jednym kluczu hermeneutycznym (por. Chrystocentryzmy parcjalne w teologii moralnej,
„Roczniki Teologiczne KUL” 55(2008), z. 3, s. 19-29.
46
Por. Robert Barron, The Priority of Christ. Toward a Postliberal Catholicism, Grand Rapids
2007, s. 48-132.
216
WOJCIECH BARTKOWICZ
Jezus jest jedyn¹ sensown¹, pe³n¹ i koherentn¹ „teologi¹ Ojca”. Alternatywa via
negationis versus via positiva okazuje siê zatem przeciwstawieniem fa³szywym.
Jest bowiem trzecia droga – nazwijmy j¹ via narrativa: to opowieœæ o Jezusie
Chrystusie. W Nim – w ca³ym Jego ¿yciu, misji, w ka¿dym epizodzie ewangelicznym, odnajdujemy konstytuuj¹c¹ nas narracjê. Jest to narracja o Bogu mi³uj¹cym cz³owieka mi³oœci¹ pe³n¹, integraln¹, Bo¿o-ludzk¹; ale równoczeœnie jest
to narracja o mi³oœci-odpowiedzi, która znajduje swój szczyt w ofierze z samego
siebie. Jeœli chcemy odnaleŸæ miejsce spotkania tego, co ludzkie w mi³oœci,
z tym, co boskie – musimy jako narracjê porz¹dkuj¹c¹ nasze rozwa¿ania przyj¹æ
„historiê Jezusa z Nazaretu”47.
8. Proste fakty nie istniej¹, jedynie interpretacje. Przy wszystkich obawach
przed nazbyt radykaln¹ interpretacj¹ owego logonu Fryderyka Nietzschego, trzeba uznaæ, ¿e ma on wartoœæ wiêksz¹ ni¿ prosta zasada, wedle której dzia³aj¹ fachowcy od public relation. Cz³owieka cechuje naturalna potrzeba posiadania
spójnych interpretacji historii swego ¿ycia, inaczej mówi¹c, mitologii. Jednym
ze smutnych dowodów na prawdziwoœæ tej tezy jest atrakcyjnoœæ czegoœ, co
L. Bouyer nazywa „mitami demonicznymi”. Gdy bowiem przychodzi cz³owiekowi wspó³czesnemu opuszczaæ œwiat „mitów naturalnych”, mo¿e tego dokonaæ
„gór¹” albo „do³em”. Wyjœcie gór¹ oznacza powierzenie siê Chrystusowi, który
jest S³owem opowiadaj¹cym historiê zbawienia. Wyjœcie do³em oznacza zaufanie si³om demonicznym, które poprzez ideologie opowiadaj¹ projekt samozbawienia48.
Zanim rozpad³y siê mury Jerycha, Bóg poleci³ swojemu ludowi okr¹¿anie ich
przez siedem dni przy wtórze tr¹b. Lud pos³uszny poleceniu Pana przez szeœæ dni
odbywa³ tê procesjê, a jedynym efektem by³o nape³nianie przestrzeni „g³osem
w³asnych tr¹b” – granie w³asnej melodii, prawdopodobnie konkurencyjnej wobec melodii, przy pomocy której „wyœpiewywali siebie” mieszkañcy Jerycha.
Dnia siódmego, przy wtórze tr¹b i okrzyku wojennego, rozpad³y siê mury miasta. Czy ten s³awny epizod z dziejów Izraela nie móg³by pos³u¿yæ jako obraz
walki narracji, jaka wci¹¿ trwa w kulturze? Mury Jerycha to znak oporu wobec
historii zbawienia, wobec Bo¿ego S³owa, które chce zdobyæ w posiadanie mia47
Owo siêganie do historii Jezusa mo¿e przybieraæ bardzo ró¿ne formy, zgodnie z MacIntyre’owskim, wieloznacznym u¿yciem pojêcia narracji – od celebracji liturgicznych wprost odnosz¹cych
siê do wydarzeñ ewangelicznych, a¿ po literaturê fantasy. „Jakie to dziwne, (…) chocia¿ Tolkien
ani razu, nawet mimochodem, nie wspomina o Jezusie Chrystusie w ¿adnym akapicie wszystkich
opas³ych tomów W³adcy Pierœcieni, Jego Twarz spogl¹da niemal z ka¿dej strony utworu. Lew, czarownica i stara szafa to utwór tak daleki od traktatu religijnego, jak to tylko mo¿liwe, a jednak g³osi jasn¹ i porywaj¹c¹ ewangeliê. Nigdy przedtem nie doœwiadczy³em czegoœ podobnego”. S.R.
Lawhead (autor fantasy), cyt. za J. Pearce, Tolkien, cz³owiek i mit, Warszawa 2001, s. 89.
48
M. Gielis…, s. 72.
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
217
sto – to z kolei mo¿na zinterpretowaæ jako symbol kultury, dzie³o twórczej potencji cz³owieka. Walka toczy siê zatem pomiêdzy konkuruj¹cymi ze sob¹ opowieœciami: cz³owiek, twórca i budowniczy, zbudowa³ wokó³ siebie mury – tworzy historiê alternatywn¹ wobec historii zbawienia, snuje w³asne opowieœci nie
chc¹c wpuœciæ do nich Boga. A jednak to Jego narracja zwyciê¿y, o ile znajd¹
siê trêbacze, uparcie graj¹cy Bo¿e motywy.
SUMMARY
The paper deals with narrativity as a postulate of modern moral theology. The awareness of
the necessity for methodological improvement has increased in moral philosophy since the late
1950s. Thanks to the works of G.E.M. Anscombe and A. MacIntyre ethicists are trying to explore/
create an ethical language more sensitive to historical and psychological context. The necessity of
methodological shift is still present in the area of moral theology after the Second Vatican Council.
The idea of narrativity presented by A. MacIntyre seems to be very useful and crucial for Christians
living in the postmodern cultural context – albeit it begets quite new methodological questions (e.g.:
requirements for Christian narrative, its connection with speculative theology). Beside general
agreement of ethicists and theologians about the postulate of narrative-oriented ethics/moral
theology, there is a real lack of successful examples of using this method. The method used by
John Paul II in the encyclical letter Veritatis splendor seems to be a very interesting proposition.
The structure of this document reflects the Aristotelian intuition „pathos-ethos-logos” as a type of
convincing language describing requirements of true love: agape that overgrows and uplifts eros.
The first part (pathos) – a biblical meditation on Jesus’ meeting with the rich man – is an example
of using Scripture narrative. The second part (logos), written in precise scientific language, shows
how to preserve the scientific character of moral theology analyses. The third part (ethos) revokes
figures of Christian martyrs as witnesses of true love.
Key words
method of Christian ethics, narratives, love, agape, eros
S³owa kluczowe
metoda teologii moralnej, narracje, mi³oœæ, agape, eros
218
WOJCIECH BARTKOWICZ
NARRACYJNOŒÆ WSPÓ£CZESNEJ TEOLOGII MORALNEJ…
219
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
MA£GORZATA PRUSAK
Starogard Gdañski
Sprzeciw sumienia farmaceutów
The Pharmacists’ Conscientious Objections
FARMACEUTA „S£UG¥ ¯YCIA”
Zdarza siê, ¿e sumienie, rozumiane jako zdolnoœæ do moralnej oceny czynów,
nakazuje zachowaæ siê cz³owiekowi inaczej ni¿ to, do czego zobowi¹zuje go
norma prawna. Ten rozdŸwiêk rodzi konflikt. Mo¿e byæ on rozwi¹zany poprzez
zastosowanie prawa do sprzeciwu sumienia lub poprzez pogwa³cenie norm moralnych.
W historii znamy wiele przypadków zg³aszania sprzeciwu sumienia g³ównie
odnoœnie do odmowy udzia³u w dzia³aniach wojennych, czy te¿ pracy dla przemys³u zbrojeniowego wynikaj¹cych z niechêci do zabijania drugiego cz³owieka.
Dzisiaj szczególnie wiele dylematów etycznych rodzi siê w obszarze zwi¹zanym
z medycyn¹, która bezpoœrednio dotyka podstawowego dobra, jakim jest ludzkie
¿ycie. Wielu pracowników s³u¿by zdrowia pragn¹cych pozostaæ w zgodzie
z w³asnym sumieniem czuje siê przymuszanych do przeprowadzania lub wspó³uczestniczenia w procedurach medycznych zatwierdzonych prawem, a które ich
zdaniem wprost szkodz¹ pacjentowi czy wrêcz godz¹ w ¿ycie lub integraln¹ godnoœæ cz³owieka.
Sprzeciw sumienia œciœle ³¹czy siê z pojêciem sumienia, które rozbrzmiewa
w sercu ka¿dego cz³owieka nakazem, czyñ to, tamtego unikaj1, nazywa siê je
sanktuarium cz³owieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem2, a tak¿e sercem, które
1
Sobór Watykañski II, Konstytucja duszpasterska o Koœciele w œwiecie wspó³czesnym «Gaudium et spes», n. 16.
2
Tam¿e.
220
MA£GORZATA PRUSAK
jest przedmiotem nieustannego nawracania siê ku prawdzie i dobru3. Prawid³owo ukszta³towane jest otwarte na poznanie dobra i prawdy, jest pewnego rodzaju
noœnikiem prawa, niezmiennych, uniwersalnych i obiektywnych norm moralnych.
Wspó³czesne tendencje do relatywnego podejœcia do dobra sk³aniaj¹ do rozumienia sumienia, jako sferê prywatnych pogl¹dów, którego godnoœæ opiera siê
na uznawanych opiniach i na odczuciach wobec okreœlonego problemu, a nie na
stanowczym poszukiwaniu prawdy moralnej dotycz¹cej tego, co naprawdê jest
dobre i w³aœciwe. W zwi¹zku z tym czêsto klauzulê sumienia kojarzy siê z subiektywnymi przekonaniami i z religi¹, a nie z ochron¹ ludzkiego ¿ycia i obron¹
jego dobra, czym jest w istocie4.
Niejednokrotnie osoby pragn¹ce korzystaæ z prawa sprzeciwu sumienia napotykaj¹ na trudnoœci, a nieraz sankcje zawodowe czy te¿ prawne. Chocia¿ jest
ono podstawowym prawem cz³owieka5 wynikaj¹cym z jego godnoœci i wolnoœci,
a w niektórych wypadkach, w przypadku aborcji i eutanazji, sprzeciw sumienia
staje siê obowi¹zkiem6.
Farmaceuta katolicki tak jak wszyscy inni katoliccy pracownicy s³u¿by zdrowia, powinien zawsze postêpowaæ ze œwiadomoœci¹, ¿e jest s³ug¹ ¿ycia7. Nawi¹zuje do tego Jan Pawe³ II w przemówieniu do katolickich farmaceutów: Dla farmaceuty katolika nauczanie Koœcio³a o poszanowaniu ¿ycia i godnoœci osoby
ludzkiej od momentu poczêcia a¿ po œmieræ jest wi¹¿¹ce etycznie i moralnie. Nie
podlega ono zmianom i nie mo¿e byæ dostosowywane do zmiennych opcji. Œwiadomy nowoœci i z³o¿onoœci problemów zrodzonych przez postêp nauki i techniki
Koœció³ coraz czêœciej zabiera g³os, aby udzieliæ odpowiednich wskazówek pracownikom s³u¿by zdrowia, do których nale¿¹ farmaceuci. Postêpowanie zgodnie
z tym nauczaniem jest niew¹tpliwie obowi¹zkiem bardzo trudnym do urzeczywistnienia w waszej codziennej pracy, lecz chodzi tu przecie¿ o podstawowe zasady,
których farmaceuta katolik nie mo¿e odrzuciæ8.
Papie¿ Benedykt XVI w paŸdzierniku 2007 roku w Rzymie podczas Kongresu Farmaceutów Katolickich podkreœli³, ¿e farmaceuci powinni mieæ prawo
do sprzeciwu sumienia. Pozwoli to im na odmówienie wspó³pracy, poœredniej lub
bezpoœredniej, w sprzeda¿y produktów s³u¿¹cych decyzjom w wyraŸny sposób
3
4
s. 63.
Jan Pawe³ II, Encyklika «Veritatis splendor», n. 64.
Por. G.J. Woodall, Sprzeciw sumienia a praktyka lekarska, „¯ycie i P³odnoœæ”, 2008, n. 1,
Por. Katechizm Koœcio³a Katolickiego, n. 1782.
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Evangelium vitae», n. 73.
7
Karta Pracowników S³u¿by Zdrowia, Watykan 1995, n. 1.
8
Jan Pawe³ II, Przemówienie do Miêdzynarodowej Federacji Farmaceutów Katolickich (3.11.
1990).
5
6
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
221
niemoralnym, niszcz¹cych niewinne ludzkie ¿ycie lub naruszaj¹cych bezpoœrednio integralnoœæ cia³a lub godnoœæ cz³owieka. Mówi³ te¿, ¿e nie wolno usypiaæ
sumieñ, na przyk³ad pomijaj¹c milczeniem skutki dzia³ania substancji aktywnych,
które maj¹ uniemo¿liwiaæ zagnie¿d¿enie siê embriona lub skróciæ ¿ycie cz³owieka… Farmaceuta powinien zachêcaæ wszystkich do kierowania siê g³êboko ludzkimi uczuciami, a¿eby ka¿da istota by³a objêta ochron¹ od chwili poczêcia a¿ do
naturalnej œmierci, a lekarstwa spe³nia³y naprawdê rolê terapeutyczn¹9.
SPRZECIW SUMIENIA NA STRA¯Y POWO£ANIA FARMACEUTY
Kwestia sprzeciwu sumienia farmaceutów jest dziœ bardzo aktualna. Pojawi³a siê wraz z wprowadzeniem w obszar dystrybucji, wytwarzania i stosowania
œrodków antykoncepcyjnych, preparatów uniemo¿liwiaj¹cych zagnie¿d¿enie siê
zarodka w œcianie macicy, powoduj¹cych œmieræ poczêtego dziecka w pierwszych dniach ¿ycia, œrodków wczesnoporonnych, a tak¿e wspomagaj¹cych wykonanie samobójstwa, eutanazji oraz preparatów produkowanych z p³odów ludzkich. Dzia³ania zawodowe farmaceuty zwi¹zane g³ównie z dostarczaniem tych
œrodków stoj¹ w opozycji do s³u¿by prawdziwemu dobru cz³owieka, a tak¿e rodz¹ konflikt w realizacji powo³ania farmaceuty, jakim jest wspó³udzia³ w ochronie ¿ycia i zdrowia, zapobieganie chorobom, niesienie ulgi w cierpieniu10.
Ksi¹dz arcybiskup Zygmunt Zimowski, przewodnicz¹cy Papieskiej Rady ds.
Duszpasterstwa S³u¿by Zdrowia, zwracaj¹c siê do farmaceutów przypomina im
o wielkiej godnoœci zawodu farmaceuty, która domaga siê przestrzegania rygorystycznego kodeksu moralnego11 wiernego nienaruszalnym zasadom. Zaznacza te¿,
¿e farmaceuta powinien mieæ zagwarantowan¹ pe³n¹ autonomiê sumienia, zgodnie
z zasadami etycznymi, zawsze maj¹c na uwadze prawa osób chorych i szacunek
dla ¿ycia12. Przytacza s³owa Jana Paw³a II: S³u¿ba na rzecz integralnoœci i zdrowia
osoby jest idea³em, który musi ci¹gle kierowaæ katolickim farmaceut¹, opieraj¹cym
siê w swojej praktyce zawodowej na przyk³adzie Jezusa z Nazaretu, który «przeszed³, dobrze czyni¹c i uzdrawiaj¹c wszystkich» (Dz 10, 38), którzy do niego przychodzili13. Przypomina równie¿ s³owa Ojca Œwiêtego Benedykta XVI o odpowieBenedykt XVI, Przemówienie do Miêdzynarodowej Federacji Farmaceutów Katolickich
(29.10.2007).
10
Kodeks Etyki Aptekarza Rzeczypospolitej (25.04.1993), art. 3.
11
Z. Zimowski, Œwiatowy kryzys ekonomiczny a dostêp do leków dla osób najubo¿szych, szczególnie dzieci, „Nasz Dziennik”, 2009, n. 226, s. 21.
12
Tam¿e.
13
Jan Pawe³ II, Przemówienie do bior¹cych udzia³ w kongresie farmaceutów, n. 2. Jan Pawe³
II cytuje s³owa Paw³a VI: „Zadaniem farmaceuty jest wiêc ‘przyczynianie siê do ³agodzenia cierpienia i uzdrawiania cz³owieka’ ze œwiadomoœci¹, ¿e tam, gdzie jest ¿ycie, jest Duch Bo¿y, który
9
222
MA£GORZATA PRUSAK
dzialnoœci farmaceuty w zakresie formowania sumieñ, jak równie¿ o ich roli edukacyjnej w zakresie uczenia w³aœciwego stosowania lekarstw oraz informowania
o implikacjach etycznych u¿ywania niektórych preparatów14.
A. Obecne uregulowania prawne
Powszechnie odmawia siê farmaceutom zgody na sprzeciw sumienia
Jeœli prawo do sprzeciwu sumienia dla lekarzy, ginekologów czy te¿ pielêgniarek nie wnosi obiekcji to odnoœnie do farmaceutów jest to sprawa kontrowersyjna.
Farmaceutom odmawia siê zgody na stosowanie tego prawa, chocia¿ wolnoœæ sumienia jest prawem ka¿dego obywatela, nie tylko farmaceuty, gwarantowanym
przez Konstytucjê (PL – art. 53). Prawo do odmowy uczestniczenia w dzia³aniach,
które by³yby w konflikcie wobec etycznych, religijnych i moralnych zasad jest
podstawowym elementem demokratycznego spo³eczeñstwa15. Nie jest to te¿ stawianie siê ponad prawem, jak to niektórzy sugeruj¹, a sprzeciwienie siê prawu, które
uwa¿a siê za z³e w duchu odpowiedzialnoœci za swoj¹ postawê16.
Niew¹tpliwie na zachowania farmaceutów wp³ywaj¹ uregulowania prawne,
które na ogó³ dopuszczaj¹c produkty przeciw ¿yciu do legalnej „terapii”, jednoczeœnie zobowi¹zuj¹ farmaceutów b¹dŸ apteki do ich dystrybucji w celu zapewnienia nale¿ytej dostêpnoœci tych œrodków dla potencjalnych u¿ytkowników.
Kodeksy etyczne daj¹ wolny wybór, lecz niestety w przypadku skarg lub s¹du
nie maj¹ mocy prawnej. Na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ rozwi¹zania w niektórych stanach w USA pozwalaj¹ce farmaceutom na stosowanie klauzuli sumienia.
Brak uregulowañ prawnych w wielu krajach w tym zakresie nara¿a katolickich farmaceutów i techników farmaceutycznych na ³amanie sumienia. Czêsto
musz¹ wybieraæ pomiêdzy obowi¹zkiem zapewnienia Ÿróde³ utrzymania swojego i swoich rodzin, a ich g³êbok¹ wiar¹ i moralnymi przekonaniami. Osoby, które stosuj¹ sprzeciw sumienia doœwiadczaj¹ przykroœci, niezrozumienia, a nawet
musz¹ zmieniaæ pracê, czy te¿ rezygnowaæ z wykonywania zawodu. S¹ te¿ nara¿one na mobbing zawodowy i na ³amanie karier zawodowych.
Czêsto farmaceuci sami wycofuj¹ siê ze skorzystania z tego prawa z obawy
przed odrzuceniem w swoim œrodowisku zawodowym, a tak¿e przed przeciwstawieniem siê „prawom” pacjenta zg³aszaj¹cego siê do apteki.
jest Stworzycielem i Pocieszycielem” (Przemówienie do Miêdzynarodowej Federacji Farmaceutów (7.09.1974), w: Insegnamenti di Paolo VI, XII, s. 798-801).
14
Por. Benedykt XVI, Przemówienie do Miêdzynarodowej Federacji Farmaceutów Katolickich (29.10.2007).
15
Por. J. Cantor, K. Baum, The limits of conscientious objection…, “The New Journal of
Medicine” (4.11.2004), s. 2009. Dostêpny w Internecie: www.NEJM.org,.
16
Por. R. Sobañski, Sumienie i prawo, „Goœæ Niedzielny”, 2007, n. 11.
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
223
Stany Zjednoczone – próba pozytywnych rozwi¹zañ
Problem sprzeciwu sumienia farmaceutów jest ¿ywo dyskutowany w Stanach
Zjednoczonych, dotyczy to g³ównie tak zwanej antykoncepcji postkoitalnej17,
któr¹ w 1988 (FDA) zalegalizowano, jako antykoncepcjê awaryjn¹ s³u¿¹c¹ kontroli urodzeñ. Uwa¿a siê, ¿e jej u¿ywanie pozwala zapobiec 1,5 miliona ci¹¿ „niechcianych” i 700 tysiêcy aborcji na rok (2005)18.
W USA prawo powszechnie pozwala zawodom medycznym, w tym farmaceutom na zastosowanie sprzeciwu sumienia na bazie religijnych i moralnych
obiekcji. Niektóre stany oddzielnymi ustawami zobowi¹zuj¹ prawnie farmaceutów do realizacji recept na œrodki s³u¿¹ce kontroli urodzin (7). Inne pozwalaj¹
farmaceutom w ramach sprzeciwu sumienia skierowaæ pacjenta do kogoœ innego
lub do innej apteki (6). S¹ te¿ takie, które daj¹ prawo do pe³nej odmowy (4).
W 2005 roku po intensywnej debacie publicznej 15 stanów z³o¿y³o propozycje
ustaw w tej kwestii, z tego 11 stanów byæ mo¿e uzna to prawo, a 4 raczej nie
bêdzie chroniæ praw farmaceutów19.
W niektórych stanach w roku 2008 powsta³y sieci aptek pro-life, które nie
prowadz¹ sprzeda¿y œrodków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.
Trybuna³ Europejski – prawo do wolnoœci sumienia nie daje prawa do sprzeciwu sumienia
W kwestii sprzeciwu sumienia farmaceutów w Europie znacz¹ce jest orzeczenie Trybuna³u Europejskiego Praw Cz³owieka w Strasburgu z dnia 2 paŸdziernika 2001 roku, które uzna³o bezpodstawn¹ skargê francuskich farmaceutów skazanych wczeœniej za odmowê realizacji recepty wypisanej przez lekarza na
pigu³ki wczesnoporonne: „Dzieñ po”, w wyroku nazwane „œrodkami antykoncepcyjnymi”. Do farmaceutów odnosi siê prawo do wolnoœci sumienia i religii wed³ug art. 9 & 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Cz³owieka i Podstawowych Wolnoœci. Europejski Trybuna³ Praw Cz³owieka orzek³, ¿e odniesienie do
prawa wolnoœci sumienia w celu usprawiedliwienia sprzeciwu sumienia jest nieuzasadnione, poniewa¿ art. 9 Konwencji nie gwarantuje bezpoœrednio w obszarze publicznym postêpowania narzucanego przez w³asne przekonania. Wskazuje, ¿e jeœli sprzeda¿ produktów jest legalna, farmaceuci nie powinni narzucaæ
Antykoncepcja poskoitalna jest stosowana po odbyciu stosunku p³ciowego. Nazywa siê j¹
tak¿e antykoncepcj¹ awaryjn¹. Zalicza tu siê tak zwane pigu³ki „Dzieñ po”, „Dnia nastêpnego”
(morning after pill).
18
Por. A. Grzeœkowiak, Obiezione di coscienza per categorie professionali particolari (farmacisti, giudici, amministrativi, consulenti etc.). Dostêpny w Internecie: http://www.medicinaeper
sona.org/resources/argomento/N11841a25b06454ffeb1/N11841a25b06454ffeb1/obiezione_di_co
scienza_per_categorie_professionali.pdf, s. 22.
19
Resent information regarding Conscience Clauses by state (23.08.2008). Dostêpny w Internecie: http://www.pfli.org/main.php?pfli=legal,
17
224
MA£GORZATA PRUSAK
innym swoich przekonañ, dodaj¹c, ¿e posiadaj¹ wiele sposobów na wyra¿anie
swoich przekonañ poza obszarem zawodowej aktywnoœci20. Te same argumenty
mo¿na by odnieœæ do zawodu lekarza, skoro aborcja w pewnych warunkach jest
legalna to nie powinno siê jej odmawiaæ, i tak samo powinno siê odmówiæ lekarzom prawa do sprzeciwu sumienia.
Kodeksy etyczne i komitety bioetyczne – nie maj¹ mocy prawa
w przypadku sporów s¹dowych
Na temat sprzeciwu sumienia farmaceutów szczególnie odnoœnie do pigu³ki
„Dzieñ po” wypowiadaj¹ siê narodowe komitety bioetyczne, a tak¿e kodeksy
etyczne farmaceutów. Na przyk³ad Narodowy Komitet Bioetyczny we W³oszech
wypowiedzia³ siê wyraŸnie zarówno w sprawie sprzeciwu sumienia wobec zapisywania na receptê pigu³ki „Dnia nastêpnego” (lekarze), jak i realizacji takiej
recepty (farmaceuci). Ró¿nie siê traktuje tê sam¹ kwestiê w takich krajach jak
Francja lub niektórych stanach USA, gdzie zosta³ zniesiony obowi¹zek wydawania œrodków tego typu na receptê i s¹ one dostêpne „od rêki” zale¿nie jedynie od
wieku pacjentki, który jest coraz bardziej obni¿any (USA – 17 lat). W Hiszpanii
wobec braku legalnej klauzuli sumienia dla zawodów medycznych, wprowadzono j¹ do art. 28 i 33 kodeksu etycznego i deontologicznego w 2000 roku w³¹czaj¹c w to tak¿e farmaceutów. Chocia¿ Kodeks ten zosta³ zatwierdzony przez Ministerstwo Zdrowia z punktu prawnego nie ma on mocy wi¹¿¹cej w przypadku
rozpatrywanych w s¹dach skarg odnosz¹cych siê do kwestii sprzeciwu sumienia
farmaceutów. We w³oskim kodeksie deontologicznym farmaceutów z 2000 roku
zapisano, ¿e farmaceuta dzia³a zgodnie z sumieniem i wiedz¹ z zachowaniem
obowi¹zuj¹cego prawa21.
Rozwi¹zania w Polsce
W Kodeksie Etyki Aptekarza Rzeczypospolitej z dnia 25 kwietnia 1993 roku
widnieje wprawdzie zapis, ¿e farmaceuta musi posiadaæ wolnoœæ postêpowania
zgodnego ze swoim sumieniem (art. 4 i 5) oraz, ¿e czynnoœæ zawodowa aptekarza nie mo¿e byæ œwiadomym dzia³aniem na szkodê zdrowia ludzkiego (art. 6).
Pozostaje to jednak jedynie czyst¹ deklaracj¹ œrodowiska farmaceutów, a nie obowi¹zuj¹cym przepisem prawnym. Brakuje odpowiednich uregulowañ w prawie
farmaceutycznym, tak jak jest to ustalone w przypadku zawodu lekarza.
Z niewiadomych przyczyn z takiego prawa nie mo¿e skorzystaæ farmaceuta. Przy
zmianie ustawy nale¿a³oby d¹¿yæ do unikniêcia analogicznego jak w ustawie
o zawodzie lekarza zapisu dotycz¹cego koniecznoœci wskazania innego wyko20
21
Por. A. Grzeœkowiak, Obiezione di coscienza…, s. 20.
Por. tam¿e, s. 22-23.
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
225
nawcy dzia³añ zawodowych w przypadku skorzystania z prawa sprzeciwu sumienia, gdy¿ stanowi³oby to wspó³udzia³ materialny w czynieniu z³a drugiemu cz³owiekowi.
Farmaceuci nie mog¹ wyrzuciæ moralnoœci poza swój zawód
Zapisy w kodeksach etycznych uzupe³nia siê klauzul¹, ¿e farmaceuta nie
powinien odmówiæ wydania leku bez uzasadnionego powodu. Oznacza to, ¿e
farmaceuta jest zobowi¹zany do dystrybucji œrodków legalnie dopuszczonych do
obrotu. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e sprzeciw sumienia jest uzasadnion¹ przyczyn¹.
Jan Pawe³ II z ca³¹ moc¹ podkreœla Farmaceuta bêd¹cy poœrednikiem pomiêdzy
lekarzem a chorym, zauwa¿a jak poszerza siê jego dzia³anie mediacyjne. Œwiadomoœæ […] obowi¹zków […] prowadzi do coraz wiêkszego rozwa¿ania ich
w wymiarze ludzkim, kulturowym, etycznym i duchowym […] misyjnym. Rzeczywiœcie, relacja pomiêdzy farmaceut¹ a tym, który prosi o lek powinna staæ wysoko ponad aspektami komercyjnymi, poniewa¿ wymaga g³êbokiego zrozumienia
osobistych problemów zainteresowanego oraz podstawowych aspektów etycznych
s³u¿by ¿yciu i godnoœci osoby ludzkiej […]. W dystrybucji œrodków medycznych
farmaceuta nie powinien zrzekaæ siê wymogów swego sumienia w imiê praw rynkowych ani w imiê wype³nienia obowi¹zuj¹cych ustaw22.
Farmaceuci nie s¹ tylko prostymi sprzedawcami, czy te¿ neutralnymi dystrybutorami wobec tego, który prosi: godnoœæ ich s³u¿by zawodowej wymaga odpowiedzialnej s³u¿by ¿yciu w roli mediatora pomiêdzy lekarzem a pacjentem […]
Sprzeda¿ produktów, które mog¹ byæ w swoim celu przeznaczone do u¿ycia przeciw ¿yciu, powinna byæ przedmiotem sprzeciwu23.
Podkreœla siê te¿, ¿e farmaceuci tworz¹ szczególn¹ kategoriê zawodow¹ posiadaj¹c¹ w³asne zasady etyczne. Farmaceuci musz¹ koñczyæ studia i wykonaæ
praktykê zawodow¹ pozyskuj¹c jednoczeœnie wiedzê z zakresu kodeksu etycznego. Nie mog¹ sprzedawaæ mechanicznie leków, realizowaæ automatycznie
wskazañ na recepcie, musz¹ analizowaæ je, chocia¿by z tego wzglêdu, ¿e wykonuj¹ zawód medyczny. Maj¹ wiêc prawo do osobistej weryfikacji podczas realizowania recept. Nie mog¹ wyrzuciæ moralnoœci poza swój zawód24. Dlatego te¿
prawo nie musi nak³adaæ farmaceutom obowi¹zku sprzeda¿y produktów przeznaczonych do niszczenia lub po³o¿enia kresu ¿yciu ludzkiemu. Takie decyzje powinny byæ prawnie w³¹czone w zakres sprzeciwu sumienia25.
Jan Pawe³ II, Przemówienie do farmaceutów katolickich, (13.11.1990).
Melina L., La cooperazione con azioni moralmente cattive contro la vita umana, w: Commento interdisciplinare alla Evangelium Vitae, Vaticano 1997, s. 488.
24
Por. J. Cantor, K. Baum, The limits of conscientious objection…, s. 2009.
25
A. Grzeœkowiak, Obiezione di coscienca…, s. 24.
22
23
226
MA£GORZATA PRUSAK
B. Argumenty za i przeciw prawu farmaceutów do sprzeciwu sumienia
Farmaceuta – zawód medyczny
Jedn¹ z dyskutowanych kwestii z zakresu sprzeciwu sumienia jest przynale¿noœæ zawodu farmaceuty do grupy zawodów medycznych. Szeroko pisze
o tym prof. Alicja Grzeœkowiak. W jej opracowaniu na temat sprzeciwu sumienia miêdzy innymi farmaceutów czytamy: Jeœli zawód farmaceuty nale¿y do zawodów medycznych to prawo gwarantuje odmówienie wykonania prawnych zobowi¹zañ ze wzglêdu na klauzulê sumienia. Produkcja i dystrybucja œrodków
poronnych przez farmaceutów mieœci siê w aktywnoœci obejmuj¹cej klauzulê sumienia, jako wyraŸna i domyœlna wspó³praca w procedurach i dzia³aniach aborcyjnych. Jeœli wiêc farmaceuta jest zobowi¹zany prawem do dystrybucji leków
przepisanych przez lekarza, mo¿e odmówiæ jego wydania odwo³uj¹c siê do sprzeciwu sumienia. Pierwsza kwestia generalnie nie nastrêcza w¹tpliwoœci gdy¿ jest
oczywiste, ¿e zawód farmaceuty jest jednym z zawodów medycznych. W drugiej
kwestii szuka siê argumentów na zaprzeczenie prawa do w³¹czenia aktywnoœci
zawodowej farmaceutów do tych wskazanych w klauzuli sumienia, a wiêc odnosz¹cych siê do aborcji, a tak¿e tych, które godz¹ w ¿ycie lub godnoœæ osoby, takich jak eutanazja, wspomagane samobójstwo, sztuczne zap³odnienie lub sterylizacja antykoncepcyjna, które to wykonywane s¹ przez personel medyczny. Neguje
siê, ¿e takie dzia³ania jak produkcja lub realizacja recept na œrodki poronne mog¹
byæ rozpoznawane, jako dzia³ania aborcyjne, wobec których stosuje siê prawo
do sprzeciwu sumienia. Wykazuje siê, ¿e to nie jest wspó³dzia³anie w dzia³aniach
aborcyjnych. Taki punkt widzenia nale¿y oczywiœcie odrzuciæ, poniewa¿ produkcja lub dystrybucja œrodka aborcyjnego lub wywo³uj¹cego eutanazjê siê w nich
znajduje, wed³ug zasady ‘sine qua non’ s¹ wspó³dzia³aniem w aborcji lub eutanazji26.
Mówi siê te¿, ¿e odpowiedzialnoœæ za u¿ywanie œrodków „przeciw ¿yciu”
spada na lekarza wypisuj¹cego receptê i pacjenta. Odpowiedzialnoœæ farmaceuty
siê minimalizuje lub nawet odrzuca. Farmaceuta tylko dostarcza lub przygotowuje œrodek. Nie jest jednak moralnie obojêtnie i godziwe dostarczanie tego rodzaju œrodków nie mówi¹c ju¿ o czerpaniu korzyœci z tej us³ugi w postaci mar¿y
handlowej. Jeœli farmaceuta nie mo¿e unikn¹æ dystrybucji lub sprzeda¿y w inny
sposób powinien skorzystaæ z prawa do sprzeciwu sumienia. Chocia¿ wspó³praca ta nie jest bezpoœrednia to trzeba braæ pod uwagê w³asne sumienie, gdy¿ dzia³anie to jest antyœwiadectwem i szkod¹ na prawoœci zawodu medycznego, dla
którego zasadnicz¹ spraw¹ jest s³u¿ba ¿yciu i zdrowiu27.
Tam¿e, s. 20-21.
Por. A.R. Luno, L’obezione di coscienza sanitaria (2006). Dostêpny w Internecie: http://
www.eticaepolitica.net/corsodimorale/Giustizia20.pdf, s. 9.
26
27
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
227
Autonomia farmaceuty i pacjenta
Trudnym tematem do dyskusji jest autonomia farmaceuty. Czy powinna byæ
absolutna, czy te¿ w interesie pacjenta powinna posiadaæ pewne ograniczenia?
Uwa¿a siê, ¿e farmaceuci nie powinni przekazywaæ pacjentom swoich os¹dów
moralnych odnoœnie do stosowania poszczególnych œrodków, gdy¿ przekonania
osobiste farmaceuty mog¹ uderzaæ w potrzeby pacjenta zg³aszaj¹cego siê do apteki. Nazywa siê to wrêcz „nietolerancyjnym nadu¿yciem farmaceuty”, który nie
ma prawa narzucaæ swoich w³asnych przekonañ moralnych b¹dŸ etycznych pacjentowi, który mo¿e ich nie podzielaæ. W tej sytuacji proponuje siê, aby farmaceuta, który nie mo¿e wydawaæ leków przepisanych przez lekarza zgodnie z prawem znalaz³ inny rodzaj pracy28.
Rozwi¹zaniem potencjalnego konfliktu pomiêdzy religijnymi obiekcjami pracownika apteki a potrzebami klienta w USA ma byæ wprowadzenie uchwa³y
o wolnoœci religijnej w pracy, która wyjaœnia, ¿e obecnie obowi¹zuj¹ce prawo do
wolnoœci religijnej i sumienia oznacza, ¿e prawo to mo¿e byæ respektowane
w pracy jedynie tak d³ugo i w takim zakresie dopóki nie wp³ywa na interesy w³aœciciela lub klienta29.
Warto tu przytoczyæ s³owa ks. prof. Tadeusza Biesagi mówi¹ce o autonomii
lekarza i pacjenta, które mo¿na tak¿e odnieœæ do farmaceuty. Dzia³anie farmaceuty powinno zawieraæ w sobie troskê o pacjenta. Zarówno autonomia pacjenta, jak i farmaceuty ma byæ podporz¹dkowana potrzebom pacjenta, jego dobru,
a nie odwrotnie. To nie autonomia, ale osoba jest wartoœci¹ absolutn¹. Godnoœci
osoby nie nale¿y redukowaæ do jej wolnoœci. Z wolnoœci bowiem p³yn¹ godne
i niegodne zachowania ludzkie. Kryterium dobra jest godnoϾ, a nie wolnoϾ. To
poprzez szacunek do osoby szanujemy jej autonomiê. Szanujemy autonomiczne
wybory œwiêtego, gdy¿ s¹ dobrymi wyborami, ale nie szanujemy autonomicznych
wyborów przestêpcy, gdy¿ s¹ z³ymi wyborami. Autonomia pacjenta jest aspektem
jego dobra, ale nie jest aspektem jedynym. Na dobro pacjenta, oprócz dobra osobistego, prze¿ywane przez niego, w którym autonomia odgrywa pierwszorzêdn¹
rolê, sk³ada siê równie¿ dobro medyczne, okreœlane przez wiedzê i sztukê medyczn¹, dobro pacjenta jako osoby oraz jego dobro ostateczne, ku któremu cz³owiek
zmierza. Ca³oœciowo traktowane dobro wyznacza sposób dzia³ania30.
Odmowê realizacji recepty ³¹czy siê czêsto z odrzuceniem pacjenta, co te¿
nie jest prawd¹. Jest to niezgoda na pewne dzia³ania i na uczestniczenie w nich,
Moralist at the Pharmacy, “The New York Times”, 2005. Dostêpny w Internecie: http://
www.nytimes.com/2005/04/03/opinion/03sun2.html?_r=1&scp=5&sq=pharmacist%202005&st=cse.
29
Religion in the Pharmacy, “The New York Times”, 2005. Dostêpny w Internecie: http://
www.nytimes.com/2005/04/12/opinion/l12kerry.html?scp=7&sq=pharmacist%202005&st=cse.
30
T. Biesaga, Autonomia lekarza i pacjenta a cel medycyny, „Medycyna Praktyczna”, 2006,
n. 6, s. 24.
28
228
MA£GORZATA PRUSAK
a nie odrzucenie osoby jako takiej. Farmaceuci, którzy stosuj¹ klauzulê sumienia
czêsto podkreœlaj¹, ¿e kieruj¹ siê niechêci¹ do wyrz¹dzenia szkody innej osobie,
tej zg³aszaj¹cej siê po dany œrodek, i tej, przeciwko której potencjalnie mo¿e byæ
on u¿yty.
Farmaceuta – zawód zaufania publicznego
Przeciwnicy wyra¿aj¹ obawy, ¿e zgoda na sprzeciw sumienia farmaceuty
mo¿e doprowadziæ do nadu¿yæ, to znaczy do odmowy sprzeda¿y innych preparatów ni¿ tylko antykoncepcja. Podkreœlaj¹, ¿e chroni¹ tak¿e relacjê pomiêdzy
lekarzem a pacjentem, do której farmaceuta nie powinien siê wtr¹caæ. Chocia¿
odmowa sprzeda¿y nie wywo³a œmierci pacjenta, to mo¿e byæ przyczyn¹ innych
cierpieñ: nieplanowanej ci¹¿y, stresu psychicznego, kosztów finansowych i potencjalnie postêpu choroby31. Zastosowanie klauzuli sumienia nazywa siê „wyj¹tkiem” spoœród milionów pozytywnych relacji codziennie zachodz¹cych pomiêdzy farmaceut¹ a pacjentem32.
Nale¿y siê zgodziæ z tym, ¿e odmowa realizacji recepty jest trudnym momentem dla obu stron, zarówno dla farmaceuty, jak i dla pacjenta, niejednokrotnie
na³adowanym du¿ym ³adunkiem emocjonalnym. Nale¿y d¹¿yæ do tego, aby odbywa³o siê to w sposób delikatny i nierani¹cy.
Przeciwnicy klauzuli sumienia odwo³uj¹ siê do przynale¿noœci zawodu farmaceuty do zawodów zaufania publicznego. Z tego wzglêdu s³u¿y on zaspokojeniu potrzeb poszczególnych osób, jak i ca³ego spo³eczeñstwa z zakresu ochrony
zdrowia. Farmaceuta powinien dzia³aæ na rzecz dobra ka¿dego pacjenta z trosk¹,
wspó³czuciem i dyskrecj¹ respektuj¹c przy tym jego autonomiê i godnoœæ. Farmaceuta wybieraj¹c swój zawód powinien rozumieæ i przyjmowaæ zobowi¹zania
wynikaj¹ce ze spo³ecznego zaufania, a prawo pacjenta powinno byæ pierwsze.
W jednym z rozwi¹zañ maj¹cym byæ kompromisem pomiêdzy potrzebami pacjenta, a moralnymi wartoœciami farmaceuty przyznaje siê, ¿e farmaceuta mo¿e
mieæ prawo do sprzeciwu, lecz nie powinien mieæ prawa do przeszkadzania33.
Id¹c tokiem tego myœlenia, trzeba by za³o¿yæ, ¿e mo¿na siê sprzeciwiaæ kradzie¿y czy te¿ zabójstwu, lecz nie powinno siê tego utrudniaæ.
W imiê tolerancji przedk³ada siê prawa jednej grupy osób ponad drug¹ na
przyk³ad prawo kobiety do zabicia w³asnego dziecka, wobec prawa innej osoby
do odmowy uczestniczenia w tym. Organizacje broni¹ce praw reprodukcyjnych
Por. K. Bramstead, When pharmacist refuse to dispense prescriptions, “The Lancet”, vol.
367 (15.04.2006), s. 1219. Dostêpny w Internecie: www.thelancet.com.
32
Por. H. Manasse, Conscientious objection and the Pharmacist, “Science”, vol. 308,
(10.06.2005), s. 1559. Dostêpny w Internecie: www.sciencemag.org
33
Por. J. Cantor, K. Baum, The limits of conscientious objection…, s. 2010.
31
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
229
(do aborcji, antykoncepcji, in vitro) opieraj¹ siê na prawie do wolnego osobistego wyboru, w tej sytuacji zabieranie wyboru farmaceutom w kwestii praw reprodukcyjnych wydaje siê ironiczne34. Nie mówi¹c o tym, ¿e ca³kowicie ignoruje siê
prawa cz³owieka w okresie prenatalnym.
Dzia³anie antyzagnie¿d¿eniowe i wczesnoporonne
Przeciwnicy prawa do sprzeciwu sumienia farmaceutów zaprzeczaj¹ jakoby
œrodki postkoitalne lub mechaniczne (wk³adki domaciczne) mia³y dzia³anie aborcyjne. Uwa¿aj¹, ¿e ich dystrybucja nie powinna byæ zawarta w klauzuli sumienia. G³ówne pole konfliktu dotyczy pigu³ek: RU486 i „Dnia nastêpnego”, które
s¹ zalegalizowane w wielu krajach Europy. W niektórych krajach mo¿na je otrzymaæ bez recepty lekarskiej i „za darmo”, czyli na koszt podatnika. Zwolennicy
tego pogl¹du przede wszystkim wskazuj¹ na to, ¿e przerwanie ci¹¿y mo¿e nast¹piæ dopiero po zakoñczonej implantacji zarodka, natomiast przeszkoda w zagnie¿d¿eniu embriona nie jest dzia³aniem aborcyjnym. Nie mo¿emy siê z tym
zgodziæ, gdy¿ ¿ycie cz³owieka, jako odrêbnej osoby zaczyna siê w momencie
zap³odnienia, a ca³kowity proces implantacji zarodka koñczy siê oko³o 14 dnia
od chwili zap³odnienia. Równie¿ szeroko obecnie stosowane niskodawkowe hormonalne preparaty antykoncepcyjne mog¹ wykazywaæ dzia³ania antyzagnie¿d¿eniowe. Jak wiemy maj¹ z³o¿ony i wielokierunkowy mechanizm dzia³ania, a jednym z nich jest zmiana w³aœciwoœci b³ony œluzowej macicy utrudniaj¹ca lub
wrêcz uniemo¿liwiaj¹ca zagnie¿d¿enie zarodka.
Stosowanie œrodków przeciwzagnie¿d¿eniowych i wczesnoporonnych wchodzi w zakres grzechu aborcji i jest powa¿nie niemoralne35, jak równie¿ stosowanie œrodków bezpoœrednio zapobiegaj¹cych poczêciu jest z³em moralnym36, dlatego te¿ odmowa wspó³udzia³u powinna byæ prawem oraz obowi¹zkiem
moralnym37.
Dostêp do legalnej terapii
Jako jeden z argumentów przeciw podaje siê, ¿e odmowa sprzeda¿y antykoncepcji awaryjnej mo¿e w sposób znacz¹cy wp³ywaæ na efektywnoœæ jej dzia³ania. Jest ona najwiêksza, gdy za¿yje siê j¹ do 12-24 godzin po niezabezpieczonym stosunku p³ciowym. W przypadku odmowy sprzeda¿y klient mo¿e straciæ
czas na poszukiwanie innej apteki. Sprzeciw sumienia farmaceutów mo¿e opóŸPor. tam¿e, s. 2009.
Por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja dotycz¹ca niektórych problemów bioetycznych
„Dignitas personae”, n. 23.
36
Por. Pawe³ VI, Encyklika «Humanae vitae», n. 16.
37
Por. Jan Pawe³ II, Encyklika «Evangelium vitae», n. 73.
34
35
230
MA£GORZATA PRUSAK
niæ dostêp do tych œrodków i zmniejszyæ skutecznoœæ „legalnej terapii”. Uwa¿a
siê, ¿e dostêp do tych œrodków powinien byæ natychmiastowy bez chodzenia
wpierw do lekarza, a potem do farmaceuty „potencjalnie” mog¹cego zablokowaæ
jego wydanie. Próbuje siê niejako farmaceucie narzuciæ nowe obowi¹zki moralne twierdz¹c, ¿e odpowiada on moralnie za zapewnienie dostêpu do œrodków
antykoncepcyjnych, w tym antykoncepcji awaryjnej. W Stanach Zjednoczonych,
gdzie prawo sprzeciwu sumienia farmaceutów jest szeroko dyskutowane, s¹ tendencje przerzucenia tego obowi¹zku na aptekê.
Utrudnianie dostêpu do terapii zagwarantowanej prawem traktuje siê jako
zagro¿enie dla zdrowia kobiet. Zachowanie takie uwa¿a siê za nieetyczne i nieprofesjonalne, podlegaj¹ce sankcjom prawnym38.
Prawo do sprzeciwu sumienia jest stale kwestionowane na tyle, ¿e siê proponuje zainstalowanie w aptece automatycznych maszyn do realizacji recept na œrodki antykoncepcyjne, aborcyjne, w których mieœci siê „pigu³ka po”. Dystrybutory
nie bêd¹ wnosiæ sprzeciwu sumienia, a interes pacjenta bêdzie zachowany39.
Dzia³anie szkodliwe œrodków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych w kolizji z zasad¹
„Primum non nocere”
Pal¹cym problemem w tej kwestii jest ukrywanie w materia³ach reklamowych i informacyjnych prawdy o mechanizmach dzia³ania hormonalnych œrodków antykoncepcyjnych. W niektórych preparatach dostêpnych na rynku polskim
nie zamieszczono w ulotce za³¹czonej do opakowania informacji na temat ich
sposobu dzia³ania. Nierzetelne opisy lub ich brak mog¹ wp³ywaæ na etyczn¹ ocenê stosowania poszczególnych produktów przez samych u¿ytkowników, jak
i personelu medycznego. Mo¿e to byæ szczególnie wa¿ne dla osób, które przyjmuj¹ zasadê, ¿e cz³owiek jest od zap³odnienia odrêbn¹ i niepowtarzaln¹ osob¹
ludzk¹.
Rodzi to koniecznoœæ poszukiwañ prawdy, szczególnie dotyczy to katolickich
farmaceutów. Nie mog¹ oni zadowoliæ siê ogólnikami, lecz powinni sami na³o¿yæ na siebie obowi¹zek poznania sposobu dzia³ania preparatów budz¹cych w¹tpliwoœci etyczne odnoœnie do ich stosowania.
Zwolennicy prawa do sprzeciwu sumienia podkreœlaj¹, ¿e samo zaliczanie
œrodków antykoncepcyjnych czy te¿ przeciwzagnie¿d¿eniowych do lekarstw
wymaga sprzeciwu, gdy¿ uwa¿aj¹c je za lekarstwo, tym samym p³odnoœæ i ci¹¿ê
traktuje siê jako chorobê. Œrodki te z regu³y maj¹ za zadanie zahamowaæ p³odnoœæ (wy³¹czaj¹c prezerwatywy i œrodki plemnikobójcze), a wiêc uszkadzaæ pra38
Por. M. Greenberger, R. Vogelstein, Pharmacist Refusals: A threat to women’s heath, “Science”, vol. 308, (10.06.2005), s. 1557-1558. Dostêpny w Internecie: www.sciencemag.org
39
Por. A. Grzeœkowiak, Obiezione di coscienza…, s. 24.
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
231
wid³owe czynnoœci organizmu kobiety. S³usznie zauwa¿a dr Szymon Wojtylak,
¿e z biegiem lat stosowania antykoncepcji doustnej czy te¿ wk³adek wewn¹trzmacicznych coraz wyraŸniej rysuje siê kolizja etyczna miêdzy stosowan¹ antykoncepcj¹ a podstawow¹ zasad¹ deontologii lekarskiej „Primum non nocere”40.
Szkodliwoœæ tych œrodków jest niezaprzeczalna, zaœ „presja reklamowa firm farmaceutycznych oraz liberalnie sterowana polityka spo³eczna ograniczaj¹,
szczególnie w mass mediach, informacje edukacyjne w zakresie skutków biologicznych antykoncepcji hormonalnej, chemicznej czy mechanicznej. Mass media
od szeregu lat lansuj¹ model stylu ¿ycia seksualnego z pigu³k¹ hormonaln¹.
Okrojone informacje producentów polegaj¹ na reklamie œrodka ‘bezpiecznego’
i to jeszcze przydatnego ‘od pierwszej do ostatniej miesi¹czki’41.
Trzeba tak¿e zauwa¿yæ, ¿e doustne œrodki antykoncepcyjne stosowane w terapii sekwencyjnej oraz doustne z³o¿one œrodki antykoncepcyjne zosta³y w 1996
roku zamieszczone w polskim wykazie czynników rakotwórczych dla ludzi
(Dz.U. Nr 121, poz. 571).
Administracyjny nakaz dystrybucji œrodków przeciw ¿yciu
W Polsce jest te¿ dyskutowany administracyjny nakaz prowadzenia pe³nego
asortymentu œrodków leczniczych, w tym antykoncepcyjnych, choæ jak wiemy
w dzisiejszych realiach ekonomicznych nie ma apteki, która posiada³aby pe³en
zestaw leków. W tej kwestii niezwykle wa¿na jest interpretacja radcy prawnego
Jerzego Podbielskiego przytoczona przez profesora Ryszarda Piêkosia w artykule „Wcale nie musimy” zamieszczonym w Przegl¹dzie Farmaceutycznym. Jerzy
Podbielski twierdzi, wywodz¹c ten pogl¹d z 140 artyku³u Kodeksu cywilnego,
¿e: w³aœciciel (prowadz¹cy dzia³alnoœæ gospodarcz¹) mo¿e rozporz¹dzaæ swoimi
towarami, funduszami bez udzia³u osób trzecich. A wiêc tak¿e bez udzia³u pañstwa. Ograniczenie wolnoœci gospodarczej i w³asnoœci prywatnej, (któr¹ gwarantuje Konstytucja 20, 22) mo¿e nast¹piæ tylko na drodze ustawy ze wzglêdu na
wa¿ny interes publiczny, co oznacza, ¿e ustawa mo¿e zakazaæ, nie mo¿e nakazaæ,
bo to ju¿ stanowi³oby na³o¿enie obowi¹zku, a nie ograniczenie. Ustawa nakazuje
organom administracji pañstwowej zapewnienie dostêpnoœci tych œrodków, co
oznacza, ¿e administracja ma uruchomiæ rz¹dowe b¹dŸ samorz¹dowe punkty
sprzeda¿y i zaopatrzenia. Obywatel aptekarz nie jest adresatem tego przepisu42.
S¹ w Polsce apteki, choæ nieliczne, które mimo obecnych uwarunkowañ
prawnych od lat nie prowadz¹ œrodków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.
S. Wojtylak Biologiczne skutki stosowania antykoncepcji. Dostêpny w Internecie: http://
www.hli.org.pl/pl/wd/konferencja-zdrowie-prokreacyjne-nastolatkow/Wojtylak_Szymon/wyklad.
htm.
41
Tam¿e.
42
R. Piêkoœ, Wcale nie musimy, „Przegl¹d Farmaceutyczny”, 1999, n. 91, s. 40-41.
40
232
MA£GORZATA PRUSAK
Wiêcej jest takich, które z wyboru nie maj¹ na stanie produktów nale¿¹cych do
antykoncepcji postkoitalnej.
Ks. prof. Jerzy Bajda w artykule „ O ludzk¹ twarz medycyny” ostro piêtnuje
nakaz sprzeda¿y tych œrodków, gdy¿ z punktu widzenia lekarskiego postawa
antykoncepcyjna jest antynatalistyczna i antyrodzicielska, jest postaw¹ samobójcz¹ i powinna byæ traktowana jako patologia spo³eczna43. Ma to niema³e znaczenie wobec dzisiejszych problemów demograficznych Europy.
Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e w³aœciciele aptek powinni mieæ prawo do decydowania o tym, czy takie preparaty bêd¹ posiadaæ we w³asnych aptekach.
***
Zauwa¿a siê dzisiaj niepokoj¹ce trendy do limitowania prawa sprzeciwu sumienia zarówno farmaceutów, jak i lekarzy. Zabraniaj¹ one oceniaæ moralnie
dystrybuowane œrodki, a poœrednio czyn osoby zg³aszaj¹cej siê po nie. Po wyst¹pieniu papie¿a Benedykta XVI w³oska minister zdrowia Livia Turco oœwiadczy³a, ¿e podzia³ leków na moralne i niemoralne jest nadu¿yciem papie¿a44.
Adekwatnie do tych tendencji przedstawiciele medycznych zawodów, w tym
tak¿e farmaceuci powinni prezentowaæ w pracy zawodowej wartoœci neutralne,
swoje przekonania g³êboko zapisane w sumieniu powinni pozostawiæ w domu,
gdy¿ nie powinny one wp³ywaæ na decyzje odnosz¹ce siê do wykonywanych
czynnoœci zawodowych w tym odmowy wydania œrodka farmaceutycznego.
Oznacza to, ¿e maj¹ zawiesiæ swoje przekonania na rzecz realizowania ¿yczeñ
pacjenta. Konsekwencj¹ tak przyjêtej ideologii jest pozbawienie prawa do sprzeciwu sumienia i w efekcie pogwa³cenie prawa do wolnoœci sumienia.
Pisze tak¿e o tym ks. prof. Tadeusz Biesaga. Uwa¿a on, ¿e zwolennik klauzuli sumienia staje siê zasadniczym wrogiem idei neutralnoœci œwiatopogl¹dowej
i religijnej le¿¹cej u podstaw liberalnej koncepcji pañstwa, gdy¿ przez jej stosowanie ujawnia, ¿e to, co pañstwo ustali³o jako legalne, mo¿e byæ i jest niemoralne. Klauzula sumienia podwa¿a ukryte d¹¿enia do zatarcia ró¿nic pomiêdzy tym,
co legalne i moralne, dlatego spycha siê j¹ na teren ¿ycia prywatnego45.
Na koniec nale¿y podkreœliæ wielkie znaczenie instytucji sprzeciwu sumienia, która w pewien sposób chroni i zabezpiecza cel i sens powo³ania lekarza,
a tak¿e farmaceuty. Wi¹¿e siê to z odpowiedzialnoœci¹ zawodow¹, która jest niePor. J. Bajda, O ludzk¹ twarz medycyny, „Nasz Dziennik”, (13-14.03.1999), s. 14-15.
Por. J. Dziedzina, Apteka z sumieniem, „Goœæ Niedzielny”, 2007, n. 45, s. 22.
45
Por. T. Biesaga, Zagro¿enia sumienia lekarza, „Medycyna Praktyczna”, 2005, n. 7, s. 18-21.
43
44
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
233
mo¿liwa przy pozbyciu siê os¹dów moralnych, czyli tego, czy coœ jest dobrem
lub z³em46.
Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e farmaceuci powinni tak jak przedstawiciele innych
zawodów mieæ prawnie gwarantowane prawo do sprzeciwu sumienia.
SUMMARY
At the present time the question of conscientious objections is for the pharmacist an urgent
topic. It concerns mainly distribution of contraceptives, pre-implant pharmaceuticals that cause the
death of the conceived child during the first moments of its life, abortifacients, products for assisted
suicide, euthanasia and the medicines and drugs made from the human fetus. Except sale it includes
also production of these products, as well as research and development.
Although the granting of the right to conscientious objection to medical doctors, obstetricians
and nurses does not raise objections, in relation to pharmacists it generates controversy. In this
presentation many arguments for and against a pharmacist’s right to object are considered. The
legislative situations of this issue in Europe and in USA are also indicated. The currently biding
law often exposes Catholic pharmacists to a violation of their conscience.
There is no doubt that owners of pharmacies should have the right to decide whether
medications which can be used “against life” are being on sale in their pharmacies and employees
in a pharmacy should have right to refuse to dispense this type of products.
Key words
conscientious objection, Catholic pharmacist, freedom of conscience, product „against life”,
access to legal therapy
S³owa kluczowe
sprzeciw sumienia, klauzula sumienia, œrodki „przeciw ¿yciu”, wolnoœæ sumienia,
farmaceuta katolicki, sprzeciw farmaceuty, dostêp do legalnej terapii
46
Por. A. Grzeœkowiak, Objection of doctors conscience in reference to human life issues, XI
Congress FEAMC, Gdañsk 2008.
234
MA£GORZATA PRUSAK
SPRZECIW SUMIENIA FARMACEUTÓW
235
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
Sprawozdania
OGÓLNOPOLSKIE SPOTKANIE NAUKOWE
STOWARZYSZENIA TEOLOGÓW MORALISTÓW
(Licheñ Stary, 14–16 czerwca 2009)
Spotkanie naukowe teologów moralistów odbywa³o siê w Domu Pielgrzyma
„Arka” w Licheniu Starym w dniach 14–16 czerwca 2009 r. Temat spotkania zosta³
okreœlony jako Uwierzyliœmy mi³oœci Boga (Benedykt XVI). Wiara, nadzieja i mi³oœæ
jako podstawowe dynamizmy moralnoœci chrzeœcijañskiej. Wziê³o w nim udzia³ ponad
stu uczestników. Zjazd, zgodnie ze zwyczajem, rozpoczêto wieczorn¹ Msz¹ œwiêt¹
w intencji Stowarzyszenia, której przewodniczy³ ks. dr Jaros³aw Sobkowiak MIC. On
te¿ skierowa³ do zebranych s³owo, przybli¿aj¹ce charyzmat Marianów oraz krótko
przedstawi³ historiê Sanktuarium.
Po kolacji odby³a siê dyskusja, moderowana przez Przewodnicz¹cego Stowarzyszenia, dotycz¹ca nowego podrêcznika teologii moralnej. Po krótkim wprowadzeniu ks.
Mroczkowskiego i zasygnalizowaniu przez ks. J. Sobkowiaka przygotowañ zwi¹zanych
z publikacj¹ przez Wydawnictwo Ksiê¿y Marianów nowej ksi¹¿ki z teologii moralnej
fundamentalnej Synowie w Synu, niektórzy autorzy przysz³ego polskiego podrêcznika
podzielili siê uwagami z pracy nad nim. Wœród nich byli o. A. Derdziuk, ks. R. Kuligowski i ks. Z. Wanat. Zasygnalizowano te¿ potrzebê umieszczenia pytañ powtórzeniowych i propozycji do æwiczeñ na koñcu ka¿dego rozdzia³u.
Kolejny dzieñ zjazdu – 15 czerwca – rozpocz¹³ siê od Mszy œwiêtej, sprawowanej
w Bazylice licheñskiej, której przewodniczy³ i homiliê wyg³osi³ bp prof. Andrzej Dziuba. Przywo³a³ on 30. rocznicê pierwszej wizyty Jana Paw³a II do Polski. Szczególnie
nawi¹za³ do s³ów skierowanych do Polaków na Krakowskich B³oniach, wzywaj¹cych
ich do wytrwania w wierze ojców. Nawi¹zuj¹c nastêpnie do owego wezwania w swych
teologicznych rozwa¿aniach, ukaza³ on rangê cnót teologalnych w ¿yciu moralnym
chrzeœcijanina.
Rozpoczynaj¹c oficjaln¹ czêœæ zjazdu ks. prof. Ireneusz Mroczkowski powita³ zebranych goœci. Nastêpnie w krótkich s³owach wprowadzi³ wszystkich w ogólny temat
spotkania. Przewodniczenia sesji maj¹cej za zadanie dokonaæ ogólnego wprowadzenia
do cnót podj¹³ siê bp prof. Andrzej Dziuba.
236
SPRAWOZDANIA
W pierwszym referacie Cz³owiek bez w³aœciwoœci a cnota. W poszukiwaniu duchowego horyzontu ks. dr Jaros³aw Sobkowiak stwierdzi³, ¿e skoñczy³ siê czas starego
jêzyka mówienia o cz³owieku. Tym, co mocno determinuje sposób patrzenia na rzeczywistoœæ jest technicyzacja, która zdominowa³a cz³owieka. Zjawiskiem doœæ powszechnym zdaje siê byæ ów stan, który Heidegger okreœla³ jako: „siê” – „mówi siê”
„robi siê”. Prowadzi to do odrzucenia odpowiedzialnoœci oraz urynkowienia antropologii i etyki, co na ‘scenê’ ¿ycia wprowadza cz³owieka bez w³aœciwoœci.
Kolejne pytanie zmierza³o do odpowiedzi na pytanie: Kim jest i gdzie ¿yje cz³owiek bez w³aœciwoœci. Trzeba stwierdziæ, ¿e brak w³aœciwoœci prowadzi do „obdarowania” w³aœciwoœciami przez innych, a dzia³anie wydaje siê byæ zespo³em decyzji spo³ecznych, gdzie zagubiono zwi¹zek przyczynowo-skutkowy. Nie szuka siê etyki tylko
procedur postêpowania. Myœlenie obejmuje ucieczkê od poszukiwania prawd a tylko
u¿ytecznoœæ nauki. Prawo staje siê tylko sporem miêdzy legalnym a dobrym. Kultury
mo¿na tylko porównywaæ a nie oceniaæ, gdy¿ to zak³ada³oby istnienie wartoœci czy
ocen. Jak zmieniæ ten œwiat cz³owieka bez w³aœciwoœci. OdpowiedŸ w wersji brutalnej, czêsto ukazywanej w mediach brzmi: Zniszczyæ cz³owieka bez w³aœciwoœci,
oœmieszyæ go aby pozosta³ tylko cz³owiek prawdziwy.
Pytaj¹c o cz³owieka bez w³aœciwoœci w perspektywie cnoty, ks. Sobkowiak jako
wprowadzenie ukaza³ pogl¹dy F. Nietzschego, który twierdzi³, ¿e moralnoœæ to interpretacja a nie coœ dane, przepracowanie rzeczywistoœci: moralnoœæ chrzeœcijañska to
instynkt stadny w jednostce, to system narzucony. Pewn¹ propozycj¹ s¹ pogl¹dy A.
MacIntyre’a, szczególnie te z jego ksi¹¿ki Dziedzictwo cnoty. MacIntyre zwraca uwagê na tradycjê – cnotê wi¹¿e nie tyle z teori¹, co z praktyk¹. Domaga siê te¿ racjonalnego fundamentu dla teorii cnót. Korzeñ pojêcia moralnoœci dotyczy charakteru lub
dyspozycji cz³owieka do pewnego typu zachowañ. Cz³owiek jest wezwany do przejœcia od potencjalnoœci do obecnoœci (Arystoteles) a wiêc domaga siê kierunku – teleologizm. Cnota odnosi siê zawsze do okreœlonego porz¹dku – bycie dobrym cz³owiekiem to bycie dobrym obywatelem – st¹d porz¹dek polityczny domaga siê porz¹dku
we wszechœwiecie. W sporze tym nie znajdzie siê definicji cnoty.
W poszukiwaniu duchowego horyzontu referent odwo³a³ siê do pogl¹dów J. Ratzingera. Stwierdzi³, ¿e chodzi o wyraŸne okreœlenie przedmiotu teologii moralnej, którym bez w¹tpienia jest Bóg. ród³em kryzysu moralnoœci jest oddzielenie ortodoksji
od ortopraksji. Praxis wiary jest zwi¹zana z prawd¹ wiary podniesionej z poziomu
prawdy cz³owieka przez Wcielenie do poziomu prawdy Boga. St¹d koniecznoœæ Nauczycielskiego Urzêdu Koœcio³a. Struktury, bêd¹c konieczne, nie mog¹ pozbawiaæ cz³owieka wolnoœci. Odwo³uj¹c siê do nauki papie¿a Benedykta XVI zawartej w Spe salvi
stwierdzi³, ¿e wolnoœæ potrzebuje przekonania, które wci¹¿ musi byæ zdobywane.
Ostatnia kwestia referatu dotyczy³a horyzontu moralnoœci chrzeœcijañskiej z perspektywy dokumentu Biblia a moralnoœæ. Biblijne korzenie postêpowania chrzeœcijañskiego Papieskiej Komisji Biblijnej. Podstaw¹ odnowienia moralnoœci musi byæ ci¹g³e
podkreœlanie, ¿e jest to moralnoœæ objawiona. Bóg objawia cz³owiekowi perspektywê
¿ycia, wspólnotê Koœcio³a i Eucharystiê. To wszystko domaga siê koniecznie eschatologii. Ma prowadziæ tak¿e do troski o godnoœæ, szacunku dla cywilizacji i kultur, obro-
SPRAWOZDANIA
237
ny wiary i postêp, budowania coraz bardziej wspólnoty, przekraczania granicy doczesnoœci. Zaapelowa³ te¿ do zebranych o roztropne odpowiadanie na trudne kwestie.
W perspektywie MacIntyre’a teologiê moraln¹ nazwa³ umiejêtnoœci¹ nabycia m¹drych
wyborów dla siebie „st¹d – tam”.
Kolejny referat wyg³osi³ ks. prof. Marian Machinek, dotyczy³ on kwestii Renesansu nauki o cnotach we wspó³czesnej teologii moralnej? Doprecyzowuj¹c rozumienie
tematu referent zauwa¿y³, ¿e renesans rozumie jako powtórne podjêcie dawnej nauki
zawsze z nowymi elementami. Zaœ drugi faktor tak zarysowanego tematu to nauka
o cnotach jako supozycja pewnego systemu, przemyœlanej koncepcji o roli cnót. Wskaza³ te¿ na kontekst kulturowy, który jest nieprzychylny dla mówienia o cnocie. Odniós³
siê pokrótce do pogl¹dów Nietzschego, W. Buscha i P. Valery’ego. Innym powodem
owej negatywnej postawy wobec cnót by³ fakt, ¿e nauka o cnotach zosta³a zawê¿ona
tylko do cnót obywatelskich, co zosta³o wykorzystane póŸniej przez nazizm, oraz do
nauki o seksualnoœci.
Kolejna, podjêta przez Machinka kwestia to adaptacja nauki o cnotach. Zauwa¿y³
on, ¿e przedchrzeœcijañska nauka o cnotach zwi¹zana jest z platoñsk¹ koncepcj¹ duszy
oraz arystotelesowsk¹ dyspozycj¹ i sprawnoœciami dzia³ania cz³owieka dla osi¹gniêcia
szczêœliwoœci. Podkreœli³ fakt, ¿e jêzyk hebrajski nie posiada pojêcia cnoty, a pojawia
siê ono dopiero w Septuagincie. W Ksiêdze M¹droœci pojawiaj¹ siê cnoty kardynalne.
W Nowym Testamencie nie ma schematu cnót kardynalnych, choæ s¹ katalogi postaw
dobrych i z³ych. ród³em tego jest absolutne pierwszeñstwo ³aski przed ludzkim dzia³aniem. Dobre czyny s¹ owocem Ducha Œwiêtego. Nauki o cnotach nale¿y szukaæ
w nauce o ³asce. Zauwa¿y³ on te¿, ¿e u Ojców Koœcio³a adaptacja nastêpuje poprzez
transformacjê. Œw. Ambro¿y adaptuje schemat czterech cnót i po raz pierwszy nazywa
je kardynalnymi, zaœ œw. Hieronim uczy³, ¿e cnota to „kwadryga”, dziêki której równie¿ chrzeœcijanin dojdzie do zbawienia. Rozwiniêcie nauki o cnotach nast¹pi³o w teologii scholastycznej. Dla œw. Tomasza z Akwinu „cnot¹ jest to, co tego, kto j¹ posiada,
jak i jego dzia³anie czyni dobrym”. W czasie Reformacji nast¹pi³o odrzucenie nauki
o cnotach. Luter twierdzi³, ¿e cnota to posmak chlubienia siê przed Bogiem. Ona jedynie przykrywa z³o.
Nastêpna, podjêta przez ks. Machinka, kwestia dotyczy³a relewancji nauki o cnotach we wspó³czesnej refleksji teologicznomoralnej. Wspó³czesne tendencje podkreœlaj¹ znaczenie etyki normatywnej uwydatniaj¹cej prawo i obowi¹zek moralny. Zaœ etyka
cnót jest etyk¹ podmiotu, etyk¹ pierwszej osoby. Ukazuje ona, ¿e dzia³anie cz³owieka
zgodne z prawym rozumem, jest tylko i wy³¹cznie mo¿liwe poprzez jego bytow¹ strukturê. W nauce o cnotach podstawow¹ spraw¹ jest to, jak dzia³a cz³owiek. Pytaj¹c
o specyfikê moralnoœci chrzeœcijañskiej w nauce o cnotach moralnych, referent stwierdzi³, ¿e cnoty teologalne kieruj¹ cz³owieka na Dobro Nadprzyrodzone, st¹d te¿ moralnoœæ cnoty, to moralnoœæ nie tyle nakazana, co umo¿liwiona. Dziêki ³asce cz³owiek ma
now¹ mo¿noœæ dzia³ania moralnego, która siêga a¿ do korzeni duchowego dzia³ania.
Cnoty umo¿liwiaj¹ habitualne ukierunkowanie na Boga.
Zakoñczeniem referatu by³o ukazanie nauki o cnotach w wybranych podrêcznikach
teologii moralnej jêzyka niemieckiego. I tak wskaza³ on na B. Häringa, ucz¹cego, ¿e
238
SPRAWOZDANIA
„cnota to przenikaj¹ca ca³oœæ istnienia opcja podstawowa, dziêki której dobro staje siê
drug¹ natur¹”, a tak¿e na H. Webera, twierdz¹cego i¿, w cnocie pierwsze jest powo³anie i ³aska Bo¿a. Inni ukazani autorzy to: J. Piegsa, J. Römelt czy E. Schockenhoff.
Zwieñczeniem zaœ by³ cytat z Veritatis splendor Jana Paw³a II: Istotnie, aby umieæ
«rozpoznaæ, jaka jest wola Bo¿a: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskona³e»
(Rz 12, 2), ogólna znajomoœæ prawa Bo¿ego jest konieczna, ale nie wystarczaj¹ca: niezbêdna jest swego rodzaju wspó³miernoœæ (connaturalitas) cz³owieka z prawdziwym dobrem. Ta „connaturalitas” jest zakorzeniona w cnotach samego cz³owieka i dziêki nim
siê rozwija: w roztropnoœci i innych cnotach kardynalnych, a przede wszystkim w teologalnych cnotach wiary, nadziei i mi³oœci. Taki jest sens s³ów Jezusa: „Kto spe³nia
wymagania prawdy, zbli¿a siê do œwiat³a” (J 3,21) (nr 64).
W ramach dyskusji po obu referatach g³os zabra³ ks. M. Mróz, który odnosz¹c siê
do referatu ks. J. Sobkowiaka zauwa¿y³, ¿e koncepcja cnoty MacIntyre’a jest dla chrzeœcijañstwa niewystarczaj¹ca, brak bowiem w cnocie celu, ujawnia siê ona przez wspó³zawodnictwo, co wydaje siê byæ dialektyk¹ w wydaniu aretologicznym. Zauwa¿y³ te¿,
¿e Benedykt XVI w swym nauczaniu czerpie z J. Piepera i jego ksi¹¿ki Patrzeæ na
Jezusa. Zarekomendowa³ tak¿e zebranym ksi¹¿kê B. M. Ashleya ¯yæ prawd¹ w mi³oœci jako aretologiczne ujêcie teologii moralnej. Stwierdzi³ te¿, ¿e ‘nieszczêœliwie’
w Polsce w Etyce nikomachejskiej Arystotelesa okreœlenie cnota zast¹piono terminem
dzielnoœæ. Ks. Z. Teinert w dopowiedzeniu zauwa¿y³, ¿e ciekawe by³oby opracowanie
takiego wspó³czesnego katalogu cnót kardynalnych.
Po przerwie na kawê sekretarz Stowarzyszenia poda³ najpierw informacje organizacyjne. W pierwszym referacie Wiara chrzeœcijañska a prawdziwe bycie cz³owieka
(opcja fundamentalna) ks. prof. Roman Kuligowski stwierdzi³, ¿e mówienie o wierze
w œwiecie zsekularyzowanym jest niebezpieczne. Wed³ug prelegenta Wprowadzenie
w chrzeœcijañstwo Ratzingera jest jakby wprowadzeniem do Deus caritas est oraz Spe
salvi. Kontekst dla rozumienia wiary, u przysz³ego Papie¿a Benedykta XVI, wyznacza³y te¿ poszukiwania teologii wyzwolenia oraz soborowe dysputy Vaticanum II. Tak¿e funkcja Prefekta Kongregacji Nauki Wiary by³a dla niego bardzo istotna. Kontekst
ten wyznacza³a tak¿e teologia œmierci Boga zapocz¹tkowana przez Nietzschego. Dla
wielu chrzeœcijan „jakiœ Bóg” umar³. Teologia œmierci Boga ubocznie pokaza³a, ¿e spór
teistów i ateistów utraci³ sens (Roman Rogowski). Ksi¹¿ka Benedykta XVI Jezus
z Nazaretu to ostrze¿enie przed uproszczonym ukazywaniem prawdy o Bogu, ukazywaniem jej na sposób tylko ludzki. Potrzeba tutaj via negationis. Bóg to zawsze tajemnica, któr¹ nale¿y kontemplowaæ. Bóg, który jest mi³oœci¹ domaga siê wiary, która nie
tyle ma byæ intelektualnym afirmowaniem Jego istnienia, co powinna stawaæ siê doœwiadczaniem Jego mi³oœci.
Wiara powinna byæ równie¿ drog¹ ‘stawania’ siê cz³owieka. Bóg mówi do cz³owieka i zaprasza go do mi³oœci. Spotkanie i dialog pozwalaj¹ cz³owiekowi stawaæ siê
bardziej sob¹. Fascynacja Bogiem zaczyna siê od samofascynacji „nowym cz³owiekiem”. Prowadzi to do personalistycznej koncepcji wiary. Wiara to Ÿród³o energii
i wezwanie do zmiany i nawrócenia w ¿yciu wierz¹cego. Chrzeœcijanin odnajduje sens
w³asnego ¿ycia dziêki wierze. Wiara jako dar Boga – samego Boga domaga siê odda-
SPRAWOZDANIA
239
nia ca³ego siebie. W Biblii jest to zawsze „uwierzenie Bogu” czy „zawierzenie Bogu”
a nade wszystko „pos³uszeñstwo wiary”. Jest to mo¿liwe tylko dziêki mi³oœci.
Wiara – wed³ug Benedykta XVI – pozostaje zawsze aktem mi³oœci. Wiara weryfikuje siê ostatecznie przez Mi³oœæ, która zmartwychwsta³a. ¯ycie moralne chrzeœcijanina jest kszta³towane przez osobê Jezusa Chrystusa. Cz³owiek tworzy siebie, ale moc¹
Ducha Œwiêtego. On jest Mi³oœci¹ i Darem. Otwieranie siê na dzia³anie Ducha Mi³oœci
tworzy cz³owieka bardziej cz³owiekiem i chrzeœcijaninem. Wiara jest wspó³istnieniem,
otwiera na wspólnotê, na innych. Koœció³ jest komuni¹ wiary, nadziei i mi³oœci. Wiara
jest wiar¹ Koœcio³a, nie mo¿e byæ tylko i wy³¹cznie kwesti¹ jednostki – zawsze musi
byæ obecna w niej wspólnota.
Ks. Kuligowski na zakoñczenie swego referatu stwierdzi³, ¿e wiara pozwala odkrywaæ prawdê o cz³owieczeñstwie. Dlatego stwierdzenie Credo ergo sum jest uprawnione. Koñcowe wnioski zebra³ wokó³ kilku kwestii: mówienie o wierze, ze wzglêdu
na ogromn¹ wartoœæ samej wiary musi byæ podawane wartoœciowym jêzykiem. Nale¿y
przekonywaæ o zwi¹zkach religii i humanizmu, z mocnym akcentem na prawdê, ¿e
poza horyzontem wiary humanizm jest antyhumanizmem. Warto tak¿e podkreœlaæ ‘stawanie siê’ cz³owiekiem dziêki wierze oraz zauwa¿aæ, ¿e ¿ycie z wiary domaga siê
wolnoœci, która jest tak wielk¹ wartoœci¹ w ¿yciu wspó³czesnego cz³owieka.
Kolejny referat wyg³osi³ ks. prof. Miros³aw Mróz i dotyczy³ on kwestii Wiara
a godnoœæ i to¿samoœæ cz³owieka. Po rozdaniu zebranym konspektu wyk³adu, zauwa¿y³ on, ¿e cnotê wiary bêdzie ukazywa³ jako dynamizm „drogi” cnoty wiary na bazie
nauki œw. Tomasza z Akwinu. Rozumienie wiary jako cnoty zak³ada koncepcjê drogi,
pewnego procesu. Zauwa¿y³ on, ¿e w cz³owieku nie tyle istnieje g³ód wiary, co g³ód
prawdy. Kroki w obrêbie natury s¹ drog¹ w kierunku poznania prawdy i musz¹ byæ
dope³nione krokami w obrêbie ³aski.
Do kroków w obrêbie natury zaliczy³ on takie kolejne elementy jak rozpoznanie,
rozumiane jako sk³onnoœæ naturalna do prawdy, nastêpnie zaœ wskaza³ na doœwiadczenie istotowo ludzkie jakim jest zranienie duszy w obszarze rozumu. Ze wzglêdu na owo
zranienie konieczna jest cnota roztropnoœci, która poprzez cnotê rozwagi (kontekst
namys³u) i cnotê rozs¹dku (kontekst rozmys³u) przybli¿a do prawdy. Gdy owa cnota
roztropnoœci jest wspomagana w kontekœcie daru ³aski przez Ducha Œwiêtego staje siê
nadprzyrodzonym darem rady.
Mówi¹c o krokach w obrêbie daru ³aski, ks. Mróz podkreœli³, ¿e obecnoœæ mocy
Chrystusa w Jego cz³owieczeñstwie przyczynuj¹ca sprawczo ³askê znajduje zastosowanie duchowe w wierze oraz cielesne w sakramentach. Cnota wiary jest to wiêc,
w wymiarze duchowym, „skok wiary” poza granice m¹droœci i wiedzy ludzkiej, polegaj¹cy na zg³êbieniu prawdy o uczestnictwie w ¿yciu Bo¿ym (‘wierzyæ w coœ’) oraz
poprzez relacjê przyjaŸni ukierunkowaniu siê ku Bogu ¿ywemu (‘wierzyæ komuœ’).
Cielesnym aktem wiary jest sakrament chrztu.
Prelegent, za œw. Tomaszem z Akwinu, wskaza³ tak¿e na dary Ducha Œwiêtego
pozwalaj¹ce na wzrost wiary. Dary te s¹ udzielane wed³ug trzech funkcji intelektu. Dar
pojêtnoœci, inaczej zwany darem rozumu, uzdalnia intelekt, zraniony przez zaciemnie-
240
SPRAWOZDANIA
nie umys³u, do tworzenia pojêæ. Dar umiejêtnoœci, nazywany te¿ darem wiedzy, uzdalnia intelekt, zraniony przez têpotê umys³u, do tworzenia pojêæ. Wreszcie dar m¹droœci,
przezwyciê¿a zranienie g³upot¹, i pozwala intelektowi na zbli¿enie siê do prawdy. Skutkami cnoty wiary s¹ bojaŸñ synowska, oczyszczenie serca oraz pokój.
Wracaj¹c do kwestii godnoœci i to¿samoœci cz³owieka w obrêbie dynamizmu zakreœlonej ‘drogi’ cnoty wiary, ks. prof. Mróz stwierdzi³, ¿e godnoœæ cz³owieka w obrêbie natury wynika z rangi rozumu, ukazuj¹cego w przestrzeni cnoty wiary swoj¹ pe³n¹
godnoœæ, czy mówi¹c inaczej sw¹ piêknoœæ intelektualn¹ – godziwoœæ. Zaœ owa godnoœæ w obrêbie ³aski jest uczestnictwem „ju¿ i jeszcze nie” w chwale, i przek³ada siê
w ¿yciu wierz¹cego na zadanie g³oszenia poznanej prawdy innym ludziom.
Jeœli chodzi o to¿samoœæ cz³owieka, to w obrêbie natury jest ona ‘zlokalizowana’
w kontekœcie doœwiadczenia powinnoœci. Za P. Ricoeurem mo¿na by³oby okreœliæ j¹
to¿samoœci¹ narracyjn¹. Zaœ w obrêbie ³aski bêdziemy mieli do czynienia z „to¿samoœci¹ chrystyczn¹”, która na poziomie egzemplaryzmu ontycznego i moralnego bazuje
na wezwaniu Jezusa, skierowanym do swych uczniów: „tak jak Ja” (J 15,12) i ma polegaæ na upodobnieniu do Chrystusa.
W ramach dyskusji z dopowiedzeniem wyst¹pi³ o. A. Derdziuk, stwierdzaj¹c, ¿e
wiara, mo¿e byæ rozumiana, na wzór nauczania Jana Paw³a II o sakramentach, jako „dotkniêcie Chrystusa”. Nastêpnie ks. S. Warzeszak podkreœli³ element emocjonalny i psychologiczny wiary. Zauwa¿y³ tak¿e, ¿e podstaw¹ odnowy aretologii mo¿e byæ obszar
bioetyki. Zapyta³ tak¿e o schemat budowania aretologii i wskaza³, ¿e w pryncypializmie
do zasad budujemy argumentacjê aretologiczn¹, zaœ w aretologizmie – wychodz¹c od
cnót, budujemy zasady. W swej wypowiedzi przypomnia³ tak¿e posoborowy biblicyzm,
konsekwencjalizm odró¿niaj¹cy czyny s³uszne i czyny dobre oraz zauwa¿y³, ¿e personalizm potencjalny Ashleya jest prób¹ powi¹zania personalizmu z kazuistyk¹.
Ks. Mroczkowski przywo³a³ Ricoeurowskie kategorie: „bycie sob¹” i „bycie tym
samym”, zauwa¿aj¹c, ¿e Bóg dzia³a poprzez istniej¹ce elementy natury co odnosi³oby
siê do „bycia tym samym”. Ks. J. Zabielski zapyta³ o ontyczne analizowanie wiary.
Jak nale¿y oceniæ przejœcie, w œwiadomoœci wielu wierz¹cych od „wierz¹cy, ale niepraktykuj¹cy” do „ja, jako wierz¹cy uwa¿am, ¿e” – na ile mo¿na traktowaæ to jako akt
wiary. W odpowiedzi ks. Kuligowski stwierdzi³, ¿e wed³ug Benedykta XVI akt wiary
jest zawsze aktem wiary Koœcio³a.
Przywo³anie Ricoeura domaga siê ukazania szerszego kontekstu dla to¿samoœci,
opisywanego przez niego w takich publikacjach jak Myœleæ biblijnie oraz Drogi rozpoznania. Zauwa¿a on, ¿e owa to¿samoœæ kszta³tuje siê poprzez dar jako rozpoznanie
w sobie tego, co jest. Pan A. Zadroga zachêca³ do uprawiania teologii interdyscyplinarnie, podkreœlaj¹c, ¿e religiê nale¿y ³¹czyæ z humanizmem. Prelegenci ustosunkowali siê
do niektórych wypowiedzi i odpowiedzieli na pytania postawione w ramach dyskusji.
Po wspólnie zjedzonym obiedzie by³a mo¿liwoœæ zwiedzenia wraz z przewodnikiem Sanktuarium.
Sesji popo³udniowej przewodniczy³ ks. prof. Józef Zabielski. Na jej pocz¹tku ks.
prof. Pawe³ Góralczyk przedstawi³ informacje zwi¹zane ze swoj¹ prac¹ w Centralnej
SPRAWOZDANIA
241
Komisji do Spraw Stopni i Tytu³ów. Tematem tej sesji by³a cnota nadziei. W pierwszym referacie bp prof. Andrzej Dziuba podj¹³ temat Nadzieja chrzeœcijañska a wspó³czesne utopie. Swoje wyst¹pienie opar³ o cztery zagadnienia. W pierwszej kwestii podj¹³ pytanie o relacjê pomiêdzy nadziej¹ ludzk¹ a ludzk¹ egzystencj¹. Stwierdzi³, ¿e
Benedykt XVI u¿ywa czêsto zamiennie pojêcia nadzieja z pojêciem wiara. Nadziejê
ukazuje te¿ jako wartoœæ teologiczn¹, która niesie w sobie pos³ugê zbawienia, wyzwolenia w Jezusie Chrystusie. Nie mo¿e to byæ tylko poziom racjonalny, ale nade wszystko egzystencjalny. Wa¿ny jest tak¿e wymiar spo³eczny nadziei – dawaæ nadziejê innym. Od strony negatywnej mo¿na stwierdziæ, ¿e czêsto chce siê zaraziæ innych
chorob¹ œmierci, gdy samemu traci siê nadziejê. Wolnoœæ zawsze niesie ze sob¹ szacunek dla postaw heroicznych. Trzeba j¹ widzieæ w perspektywie wiecznoœci, ¿ycie niesie nadziejê wtedy, gdy ma œwiadomoœæ i perspektywê œmierci, któr¹ chce przekroczyæ.
Drug¹ podjêt¹ kwesti¹ by³a wiara jako Ÿród³o nadziei na ¿ycie szczêœliwe. Nadzieja
niesie status i element poznawczy. Pytanie „na co mam nadziejê” wpisuje siê w wiarê
w Jezusa Chrystusa. Ten element nie pozwala na ekskluzywizm chrzeœcijañski w relacji do innych ludzi. Nadzieja wystawiana mo¿e byæ na próbê przez fa³szywie rozumiany postêp naukowy, ekonomiczny czy spo³eczny. Nadzieja postêpu prowadzi tak¿e do
podzia³u ludzkoœci.
Mówi¹c o nadziei jako fundamencie wolnoœci, bp Dziuba stwierdzi³, ¿e nale¿y
postawiæ pytanie czy cz³owiek mo¿e byæ zbawiony przez coœ innego ni¿ Jezus Chrystus, na przyk³ad przez naukê czy postêp. Idea zbawienia przez nadziejê, w konfrontacji z ide¹ zbawienia przez postêp, a czasem przez wolnoœæ pokazuj¹ czêsto „niewolê
postêpu”. Prawdziwy postêp polega na odkryciu natury wolnoœci i podjêciu za ni¹ odpowiedzialnoœci. Nadzieja wtedy bêdzie zaspokajaæ, gdy wci¹¿ bêdzie rodziæ nastêpn¹
nadziejê – a wrêcz nadziejê eschatologiczn¹. Spe³nienie nadziei zdaje siê w pe³ni objawiaæ, gdy oddala siê jej przedmiot, jej spe³nienie.
Odnosz¹c siê do kwestii eschatologicznej, prelegent podj¹³ ostatni¹ kwestiê, a mianowicie zagadnienie nadziei w relacji do ¿ycia wiecznego. Odwo³uj¹c siê do nauczania o S¹dzie Ostatecznym w Spe salvi Benedykta XVI stwierdzono, ¿e wielu wspó³czesnych chrzeœcijan ma w³asne rozumienie relacji z Bogiem w spojrzeniu na œmieræ.
Kwestia zbawienia redukowana jest do idei zbawienia – najlepiej w wymiarach spo³ecznych. Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e mo¿na zamieniæ teologiê zbawienia w ideologiê zbawienia. Systemy pozbawione nadziei musz¹ stworzyæ jakieœ pojêcia zastêpcze. Realna
sprawiedliwoœæ musi byæ znaczona œwiadomoœci¹ cierpienia, a tak¿e przezwyciê¿eniem
tego cierpienia – czyli nadziej¹. Nadzieja staje razem z nami wobec naszych osobistych
doœwiadczeñ, w których doœwiadczyliœmy ró¿norakich utopii. Nadzieja ma byæ pomoc¹ dla nas i dla innych.
Drugi referat wyg³osi³ ks. prof. Marian Graczyk: Nadzieja a wolnoœæ chrzeœcijañska. Prelekcja dotyczy³a relacji pomiêdzy wolnoœci¹ a nadziej¹. Jaki jest stosunek nadziei do wolnoœci chrzeœcijañskiej w ¿yciu moralnym? Nadzieja i wolnoœæ ‘jawi¹ siê’
na poziomie naturalnym i nadprzyrodzonym. Na poziomie naturalnym nale¿y stwierdziæ, ¿e nadzieja ludzka zak³ada wolnoœæ. Nadzieja zwraca siê ku przysz³oœci. Jest ona
ufnoœci¹ i moc¹, anga¿uje wolê na rzecz wyborów. Nastawienie na przysz³oœæ chroni
242
SPRAWOZDANIA
cz³owieka przed ukierunkowaniem na nicoœæ. Cel nadziei musi byæ nie tylko œwiadomy i rozumny, ale tak¿e podjêty w wolnoœci. Istot¹ nadziei ludzkiej jest wolne zmierzanie ku przysz³oœci. Tak¿e wolnoœæ ukierunkowana jest na nadziejê, poprzez samookreœlenie w aktach woli i samozdeterminowanie. Warunkiem koniecznym ‘wolnoœci do’
jest wolnoœæ negatywna, a wiêc brak przymusu. Przejawem nadziei i wolnoœci w porz¹dku naturalnym, jest fakt, ¿e cz³owiek mo¿e d¹¿yæ i projektowaæ. Bez nadziei wolnoœæ ludzka by³aby spêtana, sparali¿owana.
Nadzieja i wolnoœæ na poziomie nadprzyrodzonym mo¿e byæ opisana, na wzór
regu³y Credo ut intelligam, jako mam nadziejê, abym zrozumia³ – Spero ut intelligam.
Nadzieja to eschatologiczne spe³nienie wiary. Nadzieja to centralne s³owo wiary biblijnej. W teraŸniejszoœci mo¿na ¿yæ tylko wówczas, gdy przysz³oœæ jest pewna. Orêdzie
chrzeœcijañskie nie tylko informuje, ale tak¿e sprawia. Ten, kto ma nadziejê ¿yje inaczej. Poznaæ Boga prawdziwego oznacza otrzymaæ nadziejê. Budzenie wra¿liwoœci
eschatologicznej jest przekazywaniem nadziei. Eschatologia wyprzedza etykê. Pytaj¹c
o wolnoœæ chrzeœcijañsk¹, ks. Graczyk okreœli³ j¹ jako zdolnoœæ odnajdywania prawdy
i d¹¿enia do niej. Wolnoœæ to tak¿e dar Bo¿y, w tym kontekœcie powstaje pytanie czy
Bóg jest bezbronny wobec ludzkiej wolnoœci.
Ostatni¹ kwesti¹ by³a kwestia przejawów wiêzi nadziei i wolnoœci chrzeœcijañskiej.
Prelegent stwierdzi³, ¿e chrzeœcijañska nadzieja opiera siê na Bo¿ym dzia³aniu w historii. Celem chrzeœcijañskiej nadziei jest zbawienie œwiata – ono jest pe³ni¹ wolnoœci.
Dlatego te¿, nadzieja ludzka zasadza siê na naturalnym d¹¿eniu i nadprzyrodzonym
obdarowaniu.
W ramach dyskusji i dopowiedzeñ ks. S. Warzeszak pyta³ o klucz metodologiczny
dla przekazu prawdy o nadziei, czy ma byæ on ujêty przedmiotowo czy podmiotowo.
Zachêca³ tak¿e do ontologizacji aretologii, a wiêc o takie jej ukazywanie, aby podkreœlaæ sposób bycia w wierze, nadziei i mi³oœci. Zaœ ks. prof. S. Olejnik podj¹³ kwestiê
takiego ukazywania chrzeœcijañskiej nadziei, które bêdzie prac¹ na rzecz walki z depresj¹. Zachêca³ te¿, aby nie upieraæ siê przy samym pojêciu cnoty, ale k³aœæ akcent na
sam¹ rzeczywistoœæ sprawnoœci i jej rolê w ¿yciu cz³owieka.
Po przerwie na kawê odby³o siê Walne Zebranie Stowarzyszenia Teologów Moralistów. Najpierw g³os zabra³ ks. prof. Mroczkowski podejmuj¹c jeszcze raz kwestie
zwi¹zane z przygotowaniem nowego podrêcznika. Nastêpnie ks. Damian Bryl zapozna³ wszystkich z procedurami zwi¹zanymi z publikacj¹ periodyku „Teologia i Moralnoœæ”. Stwierdzi³, ¿e nastêpny numer bêdzie zawiera³ teksty z obecnego Sympozjum
(materia³y nale¿y przes³aæ do koñca paŸdziernika 2009 r.) zaœ kolejny numer bêdzie
omówieniem Dignitas personae.
Ks. J. Sobkowiak przybli¿y³ informacje o funkcjonowaniu strony internetowej.
Natomiast ks. M. Machinek przedstawi³ pomys³ stworzenia sekcji bioetycznej w ramach Stowarzyszenia, która zajmowa³aby siê problematyk¹ dotycz¹c¹ kwestii bioetycznych. Walne Zebranie Stowarzyszenia w g³osowaniu jawnym popar³o jego propozycjê.
Z kolei bp A. Dziuba poinformowa³ o organizacji przez Radê Naukow¹ Konferencji
Episkopatu Polski VIII Kongresu Teologów Polskich w Poznaniu w dniach 13–16
SPRAWOZDANIA
243
wrzeœnia 2010 roku. Tematem wiod¹cym bêdzie Fides et ratio. Przysz³oroczny Zjazd
STM ma odbyæ siê w ramach tego Kongresu.
Ks. I. Mroczkowski podda³ pod g³osowanie wniosek o przed³o¿enie KEP proœby
o przed³u¿enie obowi¹zywania Statutu Stowarzyszenia Teologów Moralistów. Wniosek ów zosta³ przeg³osowany z wynikiem pozytywnym. Ponownie zabieraj¹c g³os, ks.
Sobkowiak z³o¿y³ sprawozdanie z rocznej dzia³alnoœci Stowarzyszenia.
W ramach wolnych wniosków o. A. Derdziuk przypomnia³ o spotkaniu teologów
moralistów w Trydencie w dniach 24–27 lipca 2010 roku oraz informacjê o Leksykonie obywatela wydanym przez Wydawnictwo C.H. Beck w 2008 roku. Po kolacji zorganizowano spotkanie towarzyskie, podczas którego dzielono siê doœwiadczeniami
z ró¿nych œrodowisk teologicznomoralnych w Polsce. Zgodnie z tradycj¹ uczestnicy
przedstawiali siebie i swoje dokonania w celu lepszego poznania siê cz³onków Stowarzyszenia.
Mszy œw. w Bazylice 16 czerwca, na rozpoczêcie trzeciego dnia obrad, przewodniczy³ bp J. Wróbel. W homilii wezwa³ on do odwa¿nego proponowania wspó³czesnym
chrzeœcijanom drogi cnót teologalnych.
Sesji przewodniczy³ ks. prof. P. Morciniec. W pierwszym referacie, po kilku uwagach dotycz¹cych metodyki samych spotkañ, ks. dr Wojciech Bartkowicz podj¹³ temat
Eros i agape w mi³oœci Boga a narracyjnoœæ wspó³czesnej teologii moralnej i stwierdzi³, ¿e narracja zwi¹zana jest ze swoistym „zaproszeniem” do w³asnej refleksji. Ma to
poruszyæ emocje i wyobraŸniê s³uchaczy. Nale¿y przywróciæ teologii moralnej jej charakter narracyjny, aby poruszyæ uczucia i wyobraŸniê oraz „obudziæ” marzenia chrzeœcijan.
Odwo³uj¹c siê do MacIntyre’a, ukaza³ on siedem sposobów rozumienia narracji.
Najpierw jest to baza dla zrozumienia ludzkiego dzia³ania, ich motywów. PóŸniej jest to
niezbêdny wymóg to¿samoœci, wreszcie s¹ to konkretne dotkniêcia siebie, opowiadania
siebie w wymiarze partykularnej historii oraz dzieje wspólnoty. Dlaczego narracja powinna byæ u¿ywana przez teologów moralistów? Proponowa³ argument biblijny: Haggada paschalna – sytuowaæ swe miejsce w kontekœcie opowieœci o wyjœciu z Egiptu.
Ks. Bartkowicz wskaza³ te¿ na elementy sk³adowe twórczej narracji. Dobra narracja powinna uczyæ jak przyj¹æ w swym ¿yciu innego, cz³owieka oraz Boga. Chodzi tu
o otwarcie na mi³oœæ. Wzywa ona tak¿e do rozpoznania prawdy o sobie, otwartoœci na
wspólnotê. Ma to uchroniæ cz³owieka przed racjonalizacj¹ i oszukiwaniem siebie samego. Narracja otwarta jest tak¿e na goœcinnoœæ wobec „maluczkich”, sprawiedliwoœæ.
Powinna mówi¹c o radoœci, dotykaæ tak¿e kwestii trudów i cierpienia, wzywaj¹c do
ich podjêcia w wolnoœci i otwartoœci na ¿ycie. Jej ostatecznym zwieñczeniem jest Jezus Chrystus. Prelegent wskaza³ nastêpnie przyk³ad u¿ycia narracji w nauczaniu Jana
Paw³a II oraz Benedykta XVI.
Ks. prof. Konrad Glombik wyg³osi³ referat: Mi³oœæ siebie, Boga i bliŸniego. Przykazanie i postawa. Omawiaj¹c rozumienie mi³oœci siebie, Boga i bliŸniego jako przykazanie, prelegent odwo³a³ siê do nauczania Benedykta XVI, tak¿e sprzed czasu wyboru na Stolicê Piotrow¹ i do innych autorów. Bêd¹c aktem ca³ego cz³owieka, jego
244
SPRAWOZDANIA
rozumu i woli, mi³oœæ polega na wzajemnym ukierunkowaniu siê podmiotów na siebie. W relacji do Boga mi³oœæ jest konsekwencj¹ wiary w Niego. Tutaj zosta³a przypomniana wielka biblijna idea naœladowania. Mi³oœæ, bêd¹c przykazaniem, zawsze jest
odpowiedzi¹ cz³owieka na mi³oœæ Boga, który przychodzi do niego, Boga, który przychodzi jako Mi³oœæ. Mi³oœæ jest zawsze najpierw darem ³aski, a dopiero póŸniej nakazem.
Postawa mi³oœci wynika z daru, ze œwiadomoœci, ¿e ludzie zostaj¹ obdarzeni i poci¹gniêci moc¹ Mi³oœci. Wa¿ne jest, aby pamiêtaæ, jak uczy³ ju¿ Häring czy Rahner,
o peryhorezie ró¿nych aspektów mi³oœci Boga i bliŸniego. Takie mówienie mo¿e rodziæ
tendencjê zredukowania mi³oœci Boga do mi³oœci bliŸniego lub podkreœlania mi³oœci
w ¿yciu spo³ecznym, bez koniecznoœci mówienia o obowi¹zkach religijnych. Jest to nieprawid³owe ujmowanie owej relacji. Wezwanie Jezusa, skierowane do Jego uczniów, aby
mi³owali swych bliŸnich, nie oznacza, ¿e to bliŸni staj¹ siê okazj¹ do aktywnoœci religijnej. Ma to byæ bezinteresowna s³u¿ba bliŸnim, a nie ‘pos³ugiwanie siê’ nimi dla prowadzenia swego ¿ycia religijnego. Prawdziwa mi³oœæ Boga wymaga œwiadomego i pe³nego
zaanga¿owania siê w dzie³o budowy œwiata i jego humanizacji, na drodze kszta³towania
szlachetnych relacji miêdzyludzkich i za poœrednictwem Chrystusa i na Jego wzór. Prelegent odwo³a³ siê na zakoñczenie wyk³adu do J. Piepera, który w ukazaniu postawy mi³oœci wychodzi od aprobaty, by nastêpnie powi¹zaæ mi³oœæ z istnieniem. Mi³oœæ jest afirmacj¹ tego, co istnieje. W postawie mi³oœci ludzkiej nastêpuje jakby kontynuacja
i dope³nienie tego, co zosta³o zapocz¹tkowane w akcie stworzenia.
W ramach dyskusji o. A. Derdziuk zachêca³, aby mówi¹c o mi³oœci, kochaæ s³uchacza, a tak¿e, aby pokazaæ cz³owiekowi korzyœci, które osi¹gnie on z mi³oœci. Ks.
M. Mróz zauwa¿y³, ¿e czytaj¹c A. MacIntyre’a, trzeba widzieæ jego drogê, rozwój
i zmiany jakie nast¹pi³y w jego intelektualnej biografii. Nastêpnie ks. S. Warzeszak zauwa¿y³, ¿e metoda narracyjna dobrze wyra¿a aspekt podmiotowy, ale nie za bardzo
nadaje siê do zbudowania systemu moralnego. Ks. I. Mroczkowski zauwa¿y³, ¿e narracyjnoœæ jest wa¿na, ale w nauczaniu teologa musi byæ coœ wiêcej, musi byæ ‘ustawienie’ problemów moralnych dziêki narracji.
Na koniec przeg³osowano zaleg³¹ decyzjê Stowarzyszenia o przed³u¿eniu obecnemu
Zarz¹dowi czasu urzêdowania, aby móg³ on zorganizowaæ nastêpny Zjazd, który odbêdzie siê w ramach Kongresu, przypadaj¹cego ju¿ po zakoñczeniu kadencji Zarz¹du.
Po wspólnej kawie nast¹pi³a dyskusja panelowa Virtus a wychowanie moralne
cz³owieka, której przewodniczy³ ks. prof. Pawe³ Bortkiewicz. Zaprosi³ on i przedstawi³
prelegentów panelu.
Pani dr hab. Anna Zellma wskaza³a, ¿e wychowanie moralne to akt osobowy powsta³y na gruncie spotkania wychowanka z wychowawc¹. Akcent k³adzie siê dziœ na
aktywnoϾ podmiotu wychowania. Jest to zawsze pomoc w rozumieniu i interioryzacji
wartoœci, które nastêpnie wzywa do dzia³ania. W³aœciwie rozumiana wolnoœæ domaga
siê wychowania do wolnoœci. Wspó³czesna psychologia k³adzie akcent na sprawnoœæ
i postawê. W relacji do cnót teologalnych jest to wezwanie do obecnoœci oprócz ³aski
tak¿e wspólnoty, która dynamizuje w kierunku ¿ycia cnotami, a wiêc œrodowiska wychowawcze (rodzina, szko³a, Koœció³).
SPRAWOZDANIA
245
Bp prof. dr hab. Józef Wróbel ukaza³ znaczenie wiary wlanej. Pytaj¹c o drogê
wiary w cz³owieku, ukaza³ jako przyk³ad historiê ¿ycia i poszukiwañ Edyty Stein oraz
ma³¿eñstwa Maritainów. Proces prowadz¹cy do doœwiadczenia wiary wlanej ma zawsze
charakter bardzo osobisty. Poprzez sakrament chrztu wiara staje siê wydarzeniem eklezjalnym, wspólnotowym. Otwiera to na misyjne zaanga¿owanie Koœcio³a.
Ks. dr Krzysztof Kietliñski pyta³ o cnotê w ekonomii. Zmiany we wspó³czesnej
ekonomii powoduj¹, ¿e podjêcie zadanego tematu jest trudne. Odwo³uj¹c siê do Arystotelesa, wskaza³ na rolê cnoty dzielnoœci. Zosta³y postawione miêdzy innymi nastêpuj¹ce pytania: Czy cnoty moralne da siê pogodziæ z gospodark¹ wolnorynkow¹? Czy
osi¹ganie zysku jest zgodne z cnot¹? Mo¿na by w ekonomii rozwa¿aæ cnotê w klasycznym ujêciu od strony sprawiedliwoœci rozdzielczej i wymiennej lub cnoty umiarkowania, szczególnie w kontekœcie wspó³czesnego konsumpcjonizmu.
Dyskusja zosta³a podjêta najpierw przez ks. M. Mroza, który opowiedzia³ o toruñskich poszukiwaniach dotycz¹cych etyki ekonomicznej. O. A. Derdziuk zauwa¿y³, ¿e
mówi¹c o wierze jako postawie, nale¿y pamiêtaæ o trzech elementach ka¿dej postawy,
a wiêc o wymiarze poznawczym, emocjonalnym i wolitywnym. Ks. M. Machinek zauwa¿y³, ¿e w nauczaniu Koœcio³a ma³o obecna jest kwestia mi³oœci w³asnej jako cnoty
moralnej, jako droga do samorealizacji.
Pan A. Zadroga odniós³ siê do ks. dra Krzysztofa Kietliñskiego. Zauwa¿y³, ¿e lepiej u¿ywaæ kategorii kompetencji, a nie wiedzy czy informacji. Ks. M. Biskup, odwo³uj¹c siê do w³asnych doœwiadczeñ zwi¹zanych z nauczaniem traktatu o cnocie, podkreœli³, ¿e temat cnoty jest wa¿nym tematem, który nale¿y podejmowaæ w publikacjach.
Ks. B. Jurczyk zapyta³ o mo¿liwoœæ po³¹czenia nauki o cnotach, skierowanej do m³odych ludzi, z ich ogromn¹ tendencj¹ do spontanicznoœci. Ks. prof. S. Olejnik odniós³
siê do wspomnianej postaci Moj¿esza Majmonidesa, który czêsto jest przywo³ywany
w kontekœcie etyki ekonomicznej. W trakcie dyskusji prelegenci odnosili siê do niektórych wypowiedzianych dopowiedzeñ i uwag. Podsumowuj¹c, ks. P. Bortkiewicz
podziêkowa³ prelegentom oraz osobom bior¹cym udzia³ w dyskusji.
Po zakoñczeniu dyskusji panelowej Przewodnicz¹cy Stowarzyszenia Teologów
Moralistów ks. I. Mroczkowski wezwa³ do dialogu z cz³owiekiem wspó³czesnym, co
zawsze prowadzi do konkretyzacji wypowiedzi teologicznomoralnych. Nastêpnie podziêkowa³ prelegentom oraz organizatorom Zjazdu Stowarzyszenia. Wezwa³ on do
wiêkszej wspó³pracy w samym ³onie Stowarzyszenia, na ³amach pisma „Teologia
i Moralnoœæ” czy oficjalnej stronie internetowej. Na zakoñczenie spotkania zosta³ zaproszony ks. Eugeniusz Mikulski MIC, który opowiedzia³ o dziele zwi¹zanym z licheñskim sanktuarium.
WOJCIECH RZEPA
KUL Lublin
246
SPRAWOZDANIA
„SEKSUALIZACJA MEDIÓW ORAZ JEJ SKUTKI.
ODPOWIEDZI Z PSYCHOLOGICZNEGO ORAZ TEOLOGICZNOMORALNEGO
PUNKTU WIDZENIA”.
Sympozjum organizowane przez Forum Teologii Moralnej Europy Œrodkowej (FMM)
– Mödling, 24-27.08.2009 r.
Co roku w okresie wakacyjnym Forum Teologii Moralnej Europy Œrodkowej (Forum Moraltheologie Mitteleuropa – FMM) organizuje kilkudniowe, miêdzynarodowe
sympozjum, którego tematyka skupiona jest wokó³ aktualnych wyzwañ teologicznomoralnych. Problematyka dotycz¹ca ludzkiej seksualnoœci oraz sposobu jej przedstawiania w mediach to zagadnienia niezwykle wa¿ne i aktualne. Dlatego te¿ sta³y siê one
przedmiotem dyskusji teologów moralistów, psychologów oraz pedagogów zgromadzonych na konferencji FMM w Mödling pod Wiedniem w dniach od 24 do 27 sierpnia
2009 r.
Otwarcia niniejszego sympozjum dokona³ 24 sierpnia wieczorem ks. bp prof. Andreas Laun. W wyk³adzie inauguracyjnym, zatytu³owanym: „Seksualizowany œwiat
mediów z ujêcia teologicznomoralnego. Jakie wytyczne daje Koœció³?” salzburski biskup pomocniczy zauwa¿y³, i¿ wielu ksiê¿y, a nawet biskupów, nie ma dziœ odwagi
broniæ katolickiej nauki na temat ludzkiej seksualnoœci. Zdarza siê, i¿ nauczanie to jest
odleg³e od prawowiernego w katolickich szko³ach, na teologicznych wydzia³ach uniwersyteckich. Z pornografi¹ mo¿na siê zaœ spotkaæ nierzadko w hotelu, poci¹gu czy
w œwiecie polityki. Wed³ug bpa Launa, zadaniem Koœcio³a jest w tym kontekœcie g³oszenie katolickiej nauki na temat grzechu, s³aboœci ludzkiej natury oraz wzywanie do
nawrócenia. Konkluduj¹c, prof. Laun stwierdzi³, i¿ potrzeba nam dzisiaj ludzi odwa¿nych, dobrze znaj¹cych naukê Koœcio³a oraz potrafi¹cych j¹ w³aœciwie zaprezentowaæ
i uargumentowaæ równie¿ w œwiecie mediów.
Pierwszy referat w drugim dniu sympozjum (25 sierpnia) przedstawili wspólnie
Martina i Bruno Mucha. Ich wyk³ad nosi³ tytu³: „Wartoœæ i moc zdrowej seksualnoœci”. Ci austriaccy ma³¿onkowie w oparciu o w³asne doœwiadczenie rodziny wielodzietnej oraz przynale¿noœæ do ruchu szensztackiego w sposób bardzo przekonuj¹cy zaprezentowali istotne wymiary udanego ¿ycia ma³¿eñskiego i rodzinnego. Podkreœlone tu
zosta³y zw³aszcza: wielka moc sakramentu ma³¿eñstwa, istotna rola dialogu i akceptacji drugiej osoby, koniecznoœæ ponoszenia ofiary, jak te¿ piêkno wspó³tworzenia przez
ma³¿onków wraz z Panem Bogiem nowego ¿ycia.
Kolejny z wyk³adów pod tytu³em: „Seksualizacja spo³eczeñstwa – demoralizacja
przez w³adzê polityczn¹” przedstawi³a Gabriele Kuby. W swoim referacie ta znana niemiecka pisarka i publicystka mówi³a o tzw. „seksualnym totalitaryzmie” czasów wspó³czesnych. Dziœ bowiem dokonuje siê, jej zdaniem, demonta¿ katolickiej etyki seksualnej oraz ca³ej chrzeœcijañskiej aksjologii, w czym aktywnie uczestnicz¹ zw³aszcza Unia
Europejska czy Organizacja Narodów Zjednoczonych. Aby potwierdziæ prezentowane
przez siebie tezy Gabriele Kuby cytowa³a w swym przed³o¿eniu szereg dyrektyw unijnych, poprzez które próbuje siê dyskretnie zmieniæ jêzyk oraz wizerunek mê¿czyzny
SPRAWOZDANIA
247
i kobiety. Wed³ug Kuby, mo¿na zatem mówiæ obecnie o czymœ w rodzaju „rewolucji
kulturalnej”, której celem jest zniszczenie chrzeœcijañskiej kultury ¿ycia przez respektowanie oraz dowartoœciowanie czegoœ, co wczeœniej stanowi³o grzech i perwersjê.
Konkluduj¹c, Gabriele Kuby stwierdzi³a, i¿ potrzeba dziœ przerwaæ „spiralê milczenia”.
Trzeba jednak mieæ ku temu odwagê, albowiem wi¹¿e siê to z koniecznoœci¹ poniesienia ofiary.
W ramach popo³udniowej sesji drugiego dnia sympozjum wyg³oszone zosta³y jeszcze dwa referaty dotycz¹ce problematyki pornografii. Pierwszy z nich, zatytu³owany:
„Skutki pornografii w stosunku do dzieci oraz rodziny jako ca³oœci” zaprezentowa³a
prof. Maria Glasova ze S³owacji. Drugi wyk³ad natomiast pod tytu³em: „Uzale¿nienie
od pornografii. Niew³aœciwie skierowana têsknota” przedstawi³ pochodz¹cy z Litwy
prof. Gintautas Vaitoska.
Swoist¹ kontynuacj¹ tego w¹tku oraz podsumowaniem poruszanej w ci¹gu dnia
problematyki by³ tzw. „wieczór tematyczny”, w czasie którego ks. dr hab. Josef Spindelböck z St. Pölten w Austrii wyg³osi³ referat: „O koniecznoœci ponownego odkrycia
czystoœci. Wyjœcie ze spo³ecznej i kulturalnej dekadencji”. Praktykowanie cnoty czystoœci stanowi bowiem, zdaniem Spindelböcka, skuteczny sposób na rzecz podwy¿szenia poziomu kulturalnego spo³eczeñstwa.
Trzeci dzieñ konferencji naukowej, organizowanej przez FMM (26 sierpnia), rozpocz¹³ siê od sesji poœwiêconej problematyce uzale¿nieñ oraz sposobom wychodzenia
z nich. Zosta³y tu wyg³oszone dwa referaty. Pierwszy pt.: „Wspó³czesne na³ogi i uzale¿nienia” przedstawi³ dr Dominik Batthyány z wiedeñskiej organizacji „Grüner Kreis” zajmuj¹cej siê rehabilitacj¹ oraz integracj¹ osób uzale¿nionych. Drugi wyk³ad zatytu³owany: „Czego nie chcê, to czyniê. Drogi wyjœcia z pornografii” zaprezentowa³ zaœ
Philip Pöschl, zaanga¿owany w projekt „Verein Nackte Tatsachen”. Stowarzyszenie to
z siedzib¹ w Mödling pod Wiedniem stara siê przede wszystkim w przestrzeni medialnej (w Internecie) wskazywaæ drogi wyjœcia z uzale¿nieñ od pornografii czy seksu.
Chodzi tu zw³aszcza o informacjê, prewencjê oraz wielorak¹ pomoc. Pöschl zachêca³
w swoim referacie do rozpropagowania tej wa¿nej inicjatywy w innych krajach europejskich (dotychczas znana jest ona g³ównie w Austrii, w Niemczech oraz na S³owacji). S³u¿y³yby temu zw³aszcza t³umaczenia stron internetowych (www.nacktetetsachen.at; www.loveismore.de; www.porno-ausweg.de) na inne jêzyki narodowe.
Nastêpnie odby³a siê dyskusja panelowa na temat: „Uzale¿nienie i grzech. Od kiedy konfesjona³ musi byæ uzupe³niony przez praktykê lekarsk¹?”. Wziêli w niej udzia³
m.in.: prof. Maria Glasova, prof. Gintautas Vaitoska, dr Dominik Batthyány oraz ks.
Christian Sieberer, proboszcz z Wiednia. Ostatni z dyskutantów wspomnia³ tu o swym
zaanga¿owaniu w powstanie strony internetowej www.sex-sos.net, na której obok informacji, mo¿na te¿ znaleŸæ wiele praktycznych pomocy w walce z na³ogami dotycz¹cymi seksu czy pornografii. Im konkretniej bowiem nazywa siê grzech, tym bardziej
mo¿na, zdaniem Sieberera, pomóc cz³owiekowi.
Przedpo³udniowa dyskusja zakoñczy³a siê prezentacj¹ przez Philipa Pöschla oraz
dra Dominika Batthyányego pewnych rozwi¹zañ zapobiegawczych oraz mo¿liwoœci
248
SPRAWOZDANIA
pedagogicznych, gdy idzie o problematykê uzale¿nieñ. Po po³udniu zaœ w trzecim dniu
konferencji zaplanowana zosta³a wycieczka do Wiednia, w czasie której uczestnicy
sympozjum zwiedzili centrum tego piêknego miasta oraz wspólnie spotkali siê na kolacji.
Miêdzynarodowa konferencja naukowa, organizowana przez Forum Teologii Moralnej Europy Œrodkowej zakoñczy³a siê 27 sierpnia 2009 r. Eucharysti¹ porann¹. Warto zauwa¿yæ, i¿ wœród uczestników, oprócz Austriaków, nie zabrak³o przedstawicieli
z Niemiec, Wêgier, S³owacji, Litwy, Ukrainy czy Polski (z oœrodków uniwersyteckich
w Krakowie, Lublinie, Opolu, Poznaniu oraz Toruniu) – w sumie ok. 50 osób.
Podsumowuj¹c, nale¿y podkreœliæ wa¿noœæ i aktualnoœæ poruszanej w tym roku
problematyki „seksualizacji mediów”, wysoki poziom przedstawianych referatów oraz
niezwykle ciekawe dyskusje panelowe. Niew¹tpliwie podziêkowania nale¿¹ siê w tym
momencie ks. bp. prof. Andreasowi Launowi, który przewodniczy³ ca³oœci obrad, jak
równie¿ zaanga¿owanym we wszelkie „sprawy logistyczne” – dr. Martinowi Kuglerowi wraz z ma³¿onk¹. Na koniec pozostaje wyraziæ nadziejê, aby poruszona w czasie
tegorocznego sympozjum problematyka zaowocowa³a jeszcze wiêkszym zaanga¿owaniem teologów moralistów, psychologów i pedagogów na rzecz propagowania, równie¿ w œwiecie mediów, chrzeœcijañskiej wizji ludzkiej seksualnoœci.
JANUSZ PODZIELNY
WT UO Opole
RECENZJE
249
TEOLOGIA
I MORALNOή
TOM 6, 2009
Recenzje
Ku rozumieniu godnoœci cz³owieka,
red. Grzegorz Ho³ub, Piotr Muchliñski, Wydawnictwo Naukowe PAT,
Kraków 2008, ss. 323.
Ku rozumieniu godnoœci cz³owieka jest
pozycj¹ stanowi¹c¹ czwarty tom serii:
Studia z bioetyki. Inicjatorem oraz redaktorem bioetycznej serii jest ks. prof. Tadeusza Biesaga dyrektor Miêdzywydzia³owego Instytutu Bioetyki PAT w Krakowie
(obecnie Papieski Uniwersytet Jana Paw³a II). Ks. Biesaga bêd¹c nastêpc¹ ks.
Krzysztofa Szczyg³a (zob. sprawozdanie:
Sympozjum „Historia i przysz³oœæ bioetyki” z okazji 80-lecia urodzin Ks. Prof.
Krzysztofa Szczyg³a oraz 20-lecia powstania Instytutu Bioetyki PAT w Krakowie,
w: Teologia i moralnoœæ, t. 5, Poznañ
2009, ss. 248-252) zgrupowa³ w ramach
dzia³alnoœci Instytutu szereg katolickich
bioetyków, w tym te¿ m.in. wspó³autorów
prezentowanej ksi¹¿ki. Sta³o siê ju¿ tradycj¹, ¿e „œrodowisko krakowskich bioetyków” wydaje co dwa lata obszern¹ pozycjê w ramach wspomnianej serii (Systemy
bioetyki /2002/, Bioetyka polska /2004/,
Bioetyka personalistyczna /2006/).
Autorzy ksi¹¿ki œwiadomi s¹ tego, ¿e
„nawet jeœli wstêpnie posiadamy pewne
rozumienie pojêcia godnoœci, to jest to
niewystarczaj¹ce, i w zwi¹zku z tym jesteœmy skazani na poszukiwanie dalszych
i g³êbszych jego znaczeñ” (Ku rozumieniu
godnoœci cz³owieka, s. 6). Opracowali kilkanaœcie artyku³ów (dwunastu autorów
w czternastu artyku³ach), w których zawarli zadanie i cel ksi¹¿ki, tj. podjêli próbê znalezienia mocnych racji przemawiaj¹cych za godnoœci¹ cz³owieka. Uczynili
to z ró¿nych podejœæ, bowiem mo¿na
utrzymywaæ, ¿e skoro jest to pojêcie uniwersalne, to te¿ musz¹ istnieæ ró¿ne sposoby prezentacji godnoœci cz³owieka.
Ksi¹¿ka zosta³a podzielona na trzy
czêœci. W pierwszej czêœci autorzy dokonali przegl¹du idei godnoœci cz³owieka
u wybranych filozofów. Czêœæ tê otwiera
najd³u¿szy artyku³ Piotra Duchliñskiego
(Godnoœæ osoby w ujêciu Karola Wojty³y
i jego uczniów, s. 13-64), któremu nale¿y
poœwiêciæ wiêcej uwagi, co zostanie
uczynione pod koniec recenzji, teraz pragnê tylko zaznaczyæ, ¿e prezentuje on rozumienie godnoœci osoby w ujêciu personalistycznym z wykorzystaniem (metody)
fenomenologicznej Karola Wojty³y oraz
jego kontynuatorów: Tadeusza Stycznia,
Adama Rodziñskiego, Andrzeja Szostka.
250
RECENZJE
Tadeusz Biesaga natomiast w swoim artykule przedstawia myœl antropologiczn¹
Karola Wojty³y – Jana Paw³a II w aspekcie godnoœci do wolnoœci. Wolnoœæ okazuje siê byæ tym, co ma s³u¿yæ afirmacji
osoby poprzez mi³oœæ – nie jest natomiast
celem samym w sobie. Ponadto Biesaga
wyraŸnie akcentuje w koncepcji Karola
Wojty³y zale¿noœæ wolnoœci od prawdy
o dobru. Zaznacza, ¿e w tej koncepcji
godnoœci razem z natur¹ osoby wyznaczaj¹ dobro, ku któremu wolnoœæ powinna d¹¿yæ (Godnoœæ a wolnoœæ w antropologii Karola Wojty³y, s. 65-75). Andrzej
Gielarowski analizuje rozumienie godnoœci osoby w ujêciu ks. Józefa Tischnera,
u którego godnoœæ jawi siê na p³aszczyŸnie dramatu ludzkiej egzystencji – tischnerowskiej filozofii dramatu – w istotnym
spotkaniu z Bogiem i drugim cz³owiekiem. Gielarowski przedstawiaj¹c myœl
Tischnera, ukazuje, ¿e godnoœæ osoby
znajduje fundament w byciu sob¹ poprzez
nadziejê (zmartwychwstania). Owa nadzieja œwiadczy o wartoœci i godnoœci
osoby ludzkiej (Godnoœæ cz³owieka w rozumieniu Józefa Tischnera s. 77-102).
Kolejny autor Rafa³ Masarczyk ukazuje
pojêcie godnoœci w nauce o moralnoœci
zaprezentowanej przez Mariê Ossowsk¹.
Autor sygnalizuje, ¿e Ossowska rozumia³a godnoœæ jako wartoœæ przede wszystkim nabyt¹, a przez to i utracaln¹ – jest to
poniek¹d konsekwencja przejêtej metody
empirycznej (Godnoœæ w ujêciu Marii
Ossowskiej, s. 103-126). Przedostatni artyku³ tej czêœci, autorstwa Jakuba Synowca rysuje pojêcie godnoœci cz³owieka
w etyce (prakseologii) Tadeusza Kotarbiñskiego, w której pojawia siê idea
„opiekuna spolegliwego”. Pojêcie godnoœci u twórcy prakseologii jest bliskie pojêciu czcigodnoœci. Synowiec podkreœla,
¿e Kotarbiñski opiera swoj¹ etykê na pojêciu godnoœci, która jest nabyt¹ i utracal-
n¹, choæ jak podkreœla Synowiec niektóre
fragmenty pism tego filozofa zdradzaj¹
fakt bliskoœci odkrycia godnoœci osobowej, wrodzonej oraz nieutracalnej (Rozumienie godnoœci w etyce Tadeusza Kotarbiñskiego, s. 127-140). Pierwsz¹ czêœæ
koñczy artyku³ Bogus³awa Wójcika, który prezentuje myœl socjobiologa (filozofa
przyrody), ewolucjonisty o orientacji naturalistycznej Edwarda O. Wilsona. Autor
podkreœla, ¿e pojawia siê pojêcie godnoœci w wilsonowskiej koncepcji moralnoœci, ale jest ono zgo³a odmienne ni¿ w stanowiskach humanistycznych (Godnoœæ
cz³owieka w œwietle mechanizmów ewolucji na przyk³adzie pogl¹dów E. O. Wilsona, s. 141-163).
Czêœæ druga zatytu³owana: Godnoœæ
cz³owieka w ró¿nych dziedzinach ludzkiej
aktywnoœci rozpatruje ludzk¹ godnoœæ
w kontekœcie wieloaspektowej aktywnoœci cz³owieka. Zofia Korta analizuje ró¿ne dokumenty miêdzynarodowe o ochronie praw cz³owieka pod k¹tem godnoœci
cz³owieka, w kontekœcie bioetycznym.
Zauwa¿a, ¿e pojêcie godnoœci w owych
dokumentach wystêpuje czêsto, ale ró¿nie
jest rozumiane, bywa niedoprecyzowane
(Pojêcie godnoœci ludzkiej a miêdzynarodowy system ochrony praw cz³owieka,
s. 167-190). W nastêpnym artykule Joanna
Byrska prowadzi refleksje nad godnoœci¹
cz³owieka w kontekœcie demokratycznego systemu w³adzy. Konstatuje, ¿e termin
ten (godnoœæ) ma charakter filozoficzno-etyczny (imperatywny) i powinien poprzedzaæ refleksjê wzglêdem ustroju, systemu w³adzy (Godnoœæ cz³owieka a demokratyczny system w³adzy, s. 191-224).
Drug¹ czêœci ksi¹¿ki zamyka artyku³ Joanny Barcik, która ukazuje godnoœæ cz³owieka na polu filozofii religii, teologii feministycznej. Godnoœæ istoty ludzkiej jest
u tej autorki odnajdywana w podobieñstwie do Boga (Na obraz i podobieñstwo.
RECENZJE
Godnoœæ cz³owieka w chrzeœcijañskim
doœwiadczeniu wiary, s. 225-247).
Trzecia, ostatnia czêœæ pt. Godnoœæ
cz³owieka w analizach bioetycznych odgrywa szczególn¹ rolê w tej ksi¹¿ce, dlatego ¿e autorzy podjêli próbê wskazania
praktycznych konsekwencji pos³ugiwania
siê pojêciem godnoœci cz³owieka, tych
pozytywnych i negatywnych, na polu bioetycznym. Artyku³ Tadeusza Biesagi
przedstawia istotê i konsekwencje b³êdu
antropologicznego, który ma znaczny
wp³yw na rozumienie godnoœci cz³owieka. Autor wykazuje, ¿e ten b³¹d prowadzi
do spirytualizmu oraz do materializmu.
Obie tendencje gdy przyjmuj¹ radykalne
oblicze s¹ niewskazane dla rozstrzygniêæ
bioetycznych (B³¹d antropologiczny oraz
zagro¿enia ¿ycia i cielesnoœci cz³owieka,
s. 251-260). Jan Wolski podj¹³ rozwa¿ania nad osob¹ jako miar¹ ingerencji medycznej, jednoczeœnie przestrzega, by
w dzia³aniach terapeutycznych nie degradowaæ godnoœci cz³owieka (Osoba miar¹
i kryterium ingerencji medycznej, s. 261274). Andrzej Muszla przeprowadza ciekaw¹ analogiê pomiêdzy odkryciem genomu ludzkiego, a specyfik¹ ka¿dej osoby ludzkiej (Czy odkrycie ludzkiego
genomu pozwoli nam lepiej zrozumieæ
cz³owieka, s. 275-298). Autorem ostatniego artyku³u jest Grzegorz Ho³ub, w którym rozwa¿a godnoœæ cz³owieka jako
twórcy biotechnologii, a nastêpnie jako
odbiorcy aktywnoœci biotechnologii
(Godnoœæ cz³owieka a biotechnologia,
s. 299-321).
Zgodnie z zapowiedzi¹ warto zainteresowaæ siê obszernym opracowaniem w tej
pozycji autorstwa dr filozofii, bioetyka,
znawcy aksjologii Romana Ingardena,
Piotra Duchliñskiego. Autor oko³o trzydziestu artyku³ów naukowych, wielu
sprawozdañ i recenzji, kilku filozoficz-
251
nych hase³ encyklopedycznych podzieli³
artyku³ na cztery czêœci. We wprowadzeniu m.in. zaznaczy³, ¿e w rozwa¿aniach
spróbuje zaprezentowaæ w oparciu o wybrane prace polskich personalistów, jak
rozumiej¹ godnoœæ osoby ludzkiej (…),
co w ich przekonaniu decyduje o tym, ¿e
cz³owiek posiada tak¹ szczególn¹ wsobn¹ wartoœæ (s. 15). Skoncentrowa³ siê na
twórczoœci Karola Wojty³y oraz jego
kontynuatorach, których zalicza do lubelskiej szko³y filozofii klasycznej (T.
Styczeñ, A. Rodziñski, A. Szostek).
Czêœæ drug¹ swojego opracowania poœwiêci³ na zreferowanie Godnoœci ludzkiej w myœli Karola Wojty³y, w której
m.in. konkluduje, ¿e ca³a jego twórczoœæ
jest szczególnym ‘hymnem’ na czeœæ godnoœci osoby ludzkiej (s. 15). W swoich
pracach Wojty³a – wed³ug Duchliñskiego
– sygnalizowa³, ¿e zaimek ‘ktoœ’ podkreœla, i¿ cz³owiek jako homo sapiens jest
przede wszystkim osob¹, a byæ osob¹ to
byæ ‘kimœ’, kto jest niesprowadzalny do
takich kategorii, jak gatunek, jednostka
gatunku czy osobnik (s. 18). Ponadto Duchliñski podkreœla, ¿e w koncepcji Wojty³y w strukturze osoby szczególne miejsce zajmuje ‘wnêtrze’, w którym odnajdujemy sedno podmiotowoœci i godnoœci
osoby ludzkiej. To specyficzne ‘wnêtrze’
osoby bêd¹ce konsekwencj¹ jej duchowoœci decyduje o naturalnej godnoœci
osoby (s. 22). Godnoœæ osoby w ujêciu
Wojty³y, posiada status aksjologiczny.
Jest wartoœci¹ bezwzglêdn¹, przys³uguj¹c¹ ka¿dej osobie niezale¿nie od jej pozycji spo³ecznej, wieku i innych predyspozycji. Mo¿emy powiedzieæ, ¿e jest
wartoœci¹ niezbywaln¹ i absolutn¹, zapewnia nas Duchliñski w oparciu o nauczanie Karola Wojty³y (s. 24). Sformu³owana norma personalistyczna Wojty³y
wyra¿a bezwzglêdny nakaz afirmacji
osoby dla niej samej. Motywem tak ro-
252
RECENZJE
zumianej afirmacji powinna byæ bezinteresowna mi³oœæ, równie¿ wobec godnoœci
osoby (s. 27). Trzeci¹ czêœæ artyku³u Piotr
Duchliñski zatytu³owa³: Rozumienie godnoœci osoby u Tadeusza Stycznia, Adama
Rodziñskiego i Andrzeja Szostka. W odniesieniu do pierwszego wskazuje, ¿e dla
niego ¿yciowym powo³aniem jako etyka
jest g³oszenie prawdy o godnoœci osoby
ludzkiej. Duchliñski m.in. wypowiada siê
o stanowisku Stycznia w sprawie omawianego pojêcia godnoœci: Godnoœæ osoby ludzkiej jako Ÿród³o powinnoœci moralnej jest wartoœci¹ wsobn¹. Styczeñ pisze,
¿e jest jakoœci¹ konsekwencjaln¹, co znaczy ¿e jest ona konsekwencj¹ okreœlonej
struktury bytowej cz³owieka (s. 33). Adam
Rodziñski – twierdzi Duchliñski – wypracowa³ odrêbn¹ koncepcjê pojêcia godnoœci ni¿ Styczeñ, zasadniczo podziela ontologiê Wojty³y, rozró¿niaj¹c rzeczy
i osoby. Osoba w ujêciu Rodziñskiego to
‘ktoœ’, konkluduje autor dodaj¹c, ¿e:
Istotne w propozycji Rodziñskiego, na co
chcemy zwróciæ szczególn¹ uwagê, jest
jego rozró¿nienie na godnoœæ osobow¹,
godnoœæ osobowoœciow¹ i godnoœæ osobist¹ (s. 39). Owa godnoœæ nie wynika tylko i wy³¹cznie z faktu ontycznej wy¿szoœci od pozosta³ych bytów przygodnych,
ale na szczególnym podobieñstwie do
Boga. Zaznacza ten fakt w koncepcji Rodziñskiego prezentuj¹cy j¹ autor, który
jeszcze wskazuje na du¿e znaczenie aksjologicznego aretologizmu u omawianego lubelskiego filozofa (zob. s. 41,
oraz s. 46). Andrzej Szostek ostatni
uczeñ Wojty³y analizowa³ pojêcie godnoœci osoby ludzkiej: Z racji tego, ¿e
osoba jest nosicielem szczególnej jakoœci
aksjologicznej, jak¹ jest godnoœæ. Godnoœæ ta stanowi specyficzne Ÿród³o moralnej powinnoœci oraz kryterium odró¿niania tego, co moralnie dobre, od tego,
co moralnie z³e (s. 50). W ostatniej czê-
œci, w konkluzji koñcowej Duchliñski
konstatuje: Dlatego poznanie godnoœci
osoby to w pierwszej kolejnoœci umiejêtnoœæ „aksjologicznego patrzenia” na
siebie oraz Drugich. Jest to umiejêtnoœæ
zwi¹zana z ws³uchaniem siê w g³os sumienia, to ono bowiem jest Ÿród³em poznania ka¿dego cz³owieka w godnoœciowym wymiarze bycia (s. 63-64).
Artyku³ Piotra Duchliñskiego stanowi
cenne opracowanie zawieraj¹ce wiele treœci w kontekœcie istotnego pojêcia godnoœci w ujêciu filozofów: Wojty³y, Stycznia,
Rodziñskiego, Szostka. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e tekst jest uzupe³niony sporymi
przypisami, w nich znajdziemy bogate
komentarze i obfit¹ bibliografiê przedmiotu, liczne cytaty równie¿ w jêzyku
angielskim. Zapewne bêdzie przedmiotem wielu historyczno-krytycznych badañ.
Ksi¹¿ka Ku rozumieniu godnoœci cz³owieka jest cenn¹ pozycj¹ adresowan¹
przede wszystkim do filozofów, teologów, lekarzy, biologów, a nawet prawników, ale równie¿ do ludzi, którzy szukaj¹
istoty prawdy o pojêciu godnoœci osoby
ludzkiej. Prawdê o godnoœci cz³owieka
autorzy ukazuj¹ wieloaspektowo. Trafnie
redaktorzy dostosowali treœæ artyku³ów
do trzech czêœci ksi¹¿ki, poœwiêconej rozumieniu godnoœci cz³owieka. Do mankamentów tej pozycji mo¿na zaliczyæ brak
streszczeñ w obcych jêzykach, poprzednie tomy serii Studia z Bioetyki posiada³y
takowe. W zwi¹zku z tym, ¿e autorzy reprezentuj¹ ró¿ne dziedziny nauki np. filozofiê, teologiê, medycynê, rzecz¹ wskazan¹ by³oby zamieœciæ stosowne noty o autorach. Jestem przekonany, ¿e jeden
z artyku³ów nie zosta³ w³aœciwie dobrany
pod wzglêdem zawartej treœci, odbiegaj¹c
od tematu ksi¹¿ki i postawionego g³ównego celu tej pozycji. Jest to artyku³ au-
RECENZJE
torstwa Andrzeja Muszali zatytu³owany:
Czy odkrycie ludzkiego genomu pozwoli
nam lepiej zrozumieæ cz³owieka. Chocia¿
kwestiê tê we wstêpie uzasadnia Grzegorz
Ho³ub, to jednak nie do koñca jestem
przekonany o zasadnoœci umieszczenia
tego artyku³u.
Ksi¹¿ka jest cennym uzupe³nieniem
na liœcie publikacji bioetycznych, wprowadza pewne novum do wspó³czesnej
debaty wokó³ egzystencjalnej wartoœci
pojêcia godnoœci cz³owieka w aspekcie filozoficznym, a zw³aszcza bioetycznym.
Licznym autorom tego potrzebnego dzie³a nale¿y pogratulowaæ.
WIES£AW SZUTA
M. Ferra, SpowiedŸ przedœlubna, Wydawnictwo W drodze, Poznañ 2007,
ss. 58.
Sakrament pokuty i pojednania sprawia wielu wiernym niema³y praktyczny
k³opot. Trudnoœci ze spowiedzi¹ wyra¿a
m.in. takie stwierdzenie penitenta: nie
wiem jak siê spowiadaæ. Obawa, czy robi¹ to w odpowiedni sposób pojawia siê
tak¿e u wiernych, którzy spowiadaj¹ siê
regularnie. Nasila siê ona wtedy, gdy do
spowiedzi przychodzi siê po d³u¿szej
przerwie, albo gdy jest ona zwi¹zana
z jakimœ wa¿nym wydarzeniem. Jednym
z nich jest zawarcie sakramentalnego ma³¿eñstwa. Bywa, ¿e taka spowiedŸ przedœlubna jest faktycznie pierwsz¹ spowiedzi¹ po wielu latach, dlatego te niejako
spiêtrzone trudnoœci s¹ zupe³nie zrozumia³e. W³aœnie zrozumienie dla obaw
i trudnoœci penitentów oraz pragnienie, by
im pomóc, zrodzi³o ma³¹ ksi¹¿eczkê dedykowan¹ przysz³ym ma³¿onkom i poœwiêcon¹ spowiedzi przedœlubnej.
253
Ksi¹dz Marek Ferra ju¿ we wstêpie
rozwiewa niektóre obawy czytelnika,
szczególnie takiego, który myœli o spowiedzi jako ciê¿kiej przeprawie. Zachêcaj¹c do lektury, przypomina bowiem czyj¹œ myœl, ¿e spowiedŸ – ka¿da, tak¿e
przedœlubna – powinna byæ PKP: prosta,
krótka, pe³na. Prosta – bez owijania
w bawe³nê; krótka – bez rozwodzenia siê,
opowiadania d³ugich historii ca³ego ¿ycia, swojego, a nawet krewnych i znajomych; pe³na – musi obejmowaæ koniecznie wszystkie grzechy ciê¿kie pope³nione
od ostatniej spowiedzi, ale dobrze jest
w niej wyznaæ tak¿e grzechy powszednie
oraz swoje wady (s. 6). By jednak mo¿na
j¹ by³o nie tylko tak sprawnie, ale nade
wszystko owocnie prze¿yæ, Autor proponuje przypomnieæ kilka spraw wa¿nych
w perspektywie zawierania ma³¿eñstwa.
Pierwszy rozdzia³ ksi¹¿eczki O ma³¿eñstwie (s. 7-14) jest przypomnieniem
najbardziej podstawowych prawd dotycz¹cych ma³¿eñstwa chrzeœcijañskiego.
Decyzja o jego zawarciu jest w istocie
decyzj¹ o wyborze Boga, o budowaniu
wspólnego ¿ycia ma³¿eñskiego i rodzinnego w mi³oœci, wiernoœci i uczciwoœci
licz¹c na Jego pomoc. Proœba narzeczonych: …tak mi dopomó¿, Panie Bo¿e
wszechmog¹cy, w Trójcy jedyny, i wszyscy
œwiêci, nie ma charakteru jednorazowego.
Jest otwarciem drzwi dla Boga, by potem
na co dzieñ pielêgnowaæ przyjaŸñ z Nim
poprzez modlitwê, Eucharystiê i sakrament pojednania. W ten sposób mo¿na
zbudowaæ dom na skale (por. Mt,24-27).
Ten fragment umieszczony w ramce stanowi ewangeliczne podsumowanie pierwszej wa¿nej myœli. Kolejne stanowi¹ odpowiedŸ na nastêpuj¹ce pytania: Czym
jest ma³¿eñstwo? Po co jest ma³¿eñstwo?
Czy nadajesz siê do ma³¿eñstwa? Ta
ostatnia kwestia zosta³a ukazana w formie
kilkunastu konkretnych pytañ, a poprze-
254
RECENZJE
dzona przypomnieniem trzech pytañ stawianych przez kap³ana w czasie liturgii
sakramentu. W rozdziale tym dwie myœli
zosta³y podkreœlone przez umieszczenie
w ramce. Pierwsza z nich, to wa¿ny punkt
z Katechizmu Koœcio³a Katolickiego, nr
1601 na temat przymierza ma³¿eñskiego,
które Chrystus podniós³ do godnoœci sakramentu. Druga, podsumowuj¹ca rozdzia³, to myœl o. Piotra Rostworowskiego:
Nie ¿eñcie siê g³upio i nie wychodŸcie
g³upio za m¹¿, bo potem znajdziecie siê
w sytuacji bez wyjœcia… Mo¿ecie wiele
g³upstw w ¿yciu pope³niæ, ale tego jednego nie (s. 14).
i konkretne rady. Myœli w ramce zwracaj¹ uwagê na trzy warunki grzechu œmiertelnego – Katechizm, nr 1857 oraz na niebezpieczeñstwo zwi¹zane z brakiem
szczeroœci podczas spowiedzi. Tu autor
cytuje Henri J. M. Nouwena: To, co pozostaje ukryte, trzymane w ciemnoœciach
i o czym siê nie mówi, ³atwo mo¿e staæ siê
si³¹ destrukcyjn¹, zawsze gotow¹ wybuchn¹æ w najmniej spodziewanym momencie (s. 23). Po omówieniu warunków
spowiedzi, a przed kolejnym rozdzia³em
zaproponowana zosta³a modlitwa grzesznika (s. 25), któr¹ jest fragment pokutnego Psalmu 51.
Rozdzia³ drugi poœwiêcony jest spowiedzi (s. 15-24). Najpierw przedstawiona zosta³a krótka odpowiedŸ na pytania:
Dlaczego spowiedŸ? Czy trzeba siê spowiadaæ z ca³ego ¿ycia? i Co to jest
grzech? OdpowiedŸ na to ostatnie pytanie
jest zaproszeniem, by na rzeczywistoϾ
grzechu nie patrzeæ jedynie legalistycznie
i widzieæ w nim tylko naruszenie prawa
Bo¿ego. Choæ jest to prawda, trzeba dostrzec tak¿e jego dramatyczne, destrukcyjne skutki w relacji do Boga i do drugiego cz³owieka, a tak¿e w samym
grzeszniku. Grzechy chrzeœcijanina –
myœl o. Francois Varillion umieszczona
w ramce – nie s¹ w jego poczuciu jedynie
naruszeniem norm moralnych, ale wstêpn¹ zgod¹ na odcz³owieczenie innych
i swoje (s. 17). Drug¹ wa¿n¹ spraw¹ jest,
by ³atwo nie zas³aniaæ siê sumieniem,
stwierdzaj¹c: „Nie uznajê tego za
grzech”. Sumienie bowiem nie decyduje
o tym, co jest, a co nie jest grzechem, ale
os¹dza – gdy jest dobrze uformowane –
czy grzech zosta³ pope³niony. Na jego
naturê i skutki wskazuje kolejny obramowany cytat z Katechizmu, nr 1849. W dalszej czêœci rozdzia³u przypomniane zosta³y warunki spowiedzi ujête w piêæ punktów zawieraj¹cych proste wyjaœnienia
W rozdziale trzecim Rachunek sumienia (s. 27-46) ks. Ferra proponuje spojrzenie na siebie w œwietle Dekalogu,
zwracaj¹c uwagê, by Bo¿ych przykazañ
nie traktowaæ powierzchownie. Zatrzymuje siê wiêc przy ka¿dym z nich, podkreœla zwykle jedn¹ sprawê zwi¹zan¹
z danym przykazaniem i wokó³ niej stawia wiele pytañ. W przykazaniu I akcentuje miejsce Pana Boga w ¿yciu cz³owieka i pokazuje, jak jego miejsce mog¹ zast¹piæ ró¿ne, tak¿e wspó³czesne bo¿ki.
W trzecim przykazaniu wyraŸnie podkreœla, ¿e dla chrzeœcijanina œwiêciæ dzieñ
Pañski znaczy uczestniczyæ we Mszy
Œwiêtej, i to w mo¿liwie najpe³niejszy
sposób. Przy okazji kolejnego przykazania, obok szacunku dla rodziców, Autor
poruszy³ tak¿e kwestiê samodzielnoœci,
bardzo wa¿n¹ dla funkcjonowania m³odego ma³¿eñstwa i rodziny. Równie¿ i w tej
czêœci ksi¹¿eczki pojawiaj¹ siê myœli
w ramce, jak np. s³owa Daniela Ange odnosz¹ce siê do przykazania dziewi¹tego:
Sposób w jaki pos³ugujê siê moim cia³em,
czyni ze mnie rzecz lub osobê (s. 42). Jako
podsumowanie tego rozdzia³u i pomoc
w spojrzeniu na siebie oczami Jezusa –
zacytowany zosta³ fragment Kazania na
górze (Mt 5,21-45).
RECENZJE
Na zakoñczenie ksi¹¿eczki ks. Ferra
przypomina s³owa przysiêgi ma³¿eñskiej
i krótko komentuje jej trzy istotne s³owa:
mi³oœæ, wiernoœæ i uczciwoœæ (s. 47-50).
Proponuje przy tym, by refleksjê nad
nimi tak¿e w³¹czyæ do rachunku sumienia
przygotowuj¹c siê do spowiedzi przedœlubnej. Podsumowaniem, a jednoczeœnie
zachêt¹, by podj¹æ wysi³ek dobrego przygotowania siê do spowiedzi przedœlubnej
jest Paw³owy Hymn o mi³oœci (1 Kor
13,1-13) (s. 51-53).
Po spisie treœci (s. 55-56) Wydawnictwo umieœci³o reklamê dwóch swoich
ksi¹¿ek: Podró¿ kobiety, Katriny J. Zeno
oraz ¯yæ mocniej, Johna Eldredge’a (s.
57-58).
Z radoœci¹ trzeba przyj¹æ pojawienie
siê tej ma³ej ksi¹¿eczki o spowiedzi
przedœlubnej. Choæ ostatnio ukaza³o siê
wiele bardzo interesuj¹cych i praktycznych pozycji na temat spowiedzi, to ta
uzupe³nia ich zestaw o dobr¹ propozycjê
dla narzeczonych. Zanim przemówi jej
treœæ, ju¿ sam format (11 × 16,5 cm) zaprasza, by po ni¹ siêgn¹æ. Wœród wielu
spraw, które trzeba za³atwiæ przygotowuj¹c siê do œlubu, na d³u¿sz¹ lekturê mo¿e
nie wystarczyæ czasu. Mo¿na siê wprawdzie obra¿aæ na rzeczywistoœæ i oskar¿aæ
m³odych ludzi, ¿e nie maj¹ czasu na sprawy najwa¿niejsze, ale to nie przymno¿y
im ani wiary, ani Bo¿ej ³aski. Natomiast
ksi¹¿eczka ks. Ferry mo¿e w tym dobrze
pomóc. Zmieœci siê ona w kieszeni lub
torebce, a wiêc mo¿na np. zabraæ j¹ ze
sob¹, czytaæ w drodze na spotkanie narzeczeñskie, a najlepiej razem wspólnie
przygotowuj¹c siê do spowiedzi. Oby
m¹drzy i ¿yczliwi ludzie – rodzice, przyjaciele, duszpasterze – potrafili skutecznie
proponowaæ tak¹ wspóln¹ lekturê.
Zdecydowanym atutem tej ksi¹¿eczki
jest zwrócenie uwagi na sprawy istotne,
255
i to w pozytywny i zwiêz³y sposób. Bez
roszczenia sobie pretensji do wyczerpania
tematu, Autor podkreœla pewne myœli
(du¿y plus za kilkanaœcie myœli w ramkach!), a tak¿e zaprasza do refleksji nad
sob¹ proponuj¹c wiele pytañ, w tym tak¿e pytañ otwartych, jak np.: Jaka jest twoja hierarchia wartoœci, co jest dla ciebie
najwa¿niejsze w ¿yciu? Jak oceniasz swoj¹ dojrza³oœæ? Jak reagujesz na przeciwnoœci, które pojawiaj¹ siê w ¿yciu? (s. 1213), Co dla mnie znacz¹ s³owa: „Bóg jest
mi³oœci¹”? Co znaczy, ¿e Chrystus dla
naszego, dla mojego zbawienia sta³ siê
cz³owiekiem, umar³ na krzy¿u i zmartwychwsta³? (s. 28).
Wœród uwag bardziej szczegó³owych,
a dotycz¹cych treœci, mo¿na wskazaæ na
potrzebê wyraŸniejszego podkreœlenia
wspó³odpowiedzialnoœci za przysz³ego
mê¿a czy ¿onê. W perspektywie wspólnego ¿ycia mo¿na by ju¿ przy pierwszych
przykazaniach zdecydowanie pytaæ:
W jaki sposób jestem dla przysz³ego ma³¿onka œwiadkiem wiary? Jak pomagam
mu wzrastaæ duchowo? Czy mu swoim
postêpowaniem nie dajê z³ego przyk³adu
i nie powodujê zgorszenia. Pan Jezus
wskazuj¹c na mo¿liwoœæ takiego oddzia³ywania, wyraŸnie je potêpia. Ksi¹dz Ferra zauwa¿y³ ten aspekt omawiaj¹c przykazanie nie zabijaj. Wœród pytañ jest bowiem i takie: Czy nie przyczyni³em siê do
czyjejœ œmierci – przez namowê, z³¹ radê,
przyzwolenie, brak sprzeciwu? […] Grzechem mo¿e byæ […] u¿ywanie lub namawianie innych do u¿ywania narkotyków
(s. 33). Dlatego s³usznie stwierdza, ¿e zabiæ mo¿na i przez zgorszenie – przez nie
zabija siê w cz³owieku wra¿liwoœæ na dobro, niewinnoœæ, szlachetnoœæ, szacunek
dla innych (s. 34). Jednak to ogólne
stwierdzenie mog³yby ilustrowaæ bardziej
konkretne przyk³ady dotycz¹ce poszczególnych przykazañ. Przy szóstym np.
256
RECENZJE
autor s³usznie wspomina o problemach
zwi¹zanych ze wspólnym zamieszkaniem
przed œlubem, i bynajmniej nie sprowadza
tematu do kwestii grzechu wspó³¿ycia
przedma³¿eñskiego. Pokazuje tak¿e na
inne niebezpieczeñstwa, na które nara¿aj¹ siê nie ma³¿onkowie ¿yj¹cy trochê jak
ma³¿onkowie (s. 37-39). W tym miejscu
mo¿na by wskazaæ na mo¿liwoœæ zgorszenia innych, którzy maj¹c taki przyk³ad
tak¿e nieroztropnie zaryzykuj¹ wspólne
zamieszkanie przed œlubem.
Na koniec wypada raz jeszcze podkreœliæ, ¿e prezentowana ksi¹¿eczka to cenna pomoc dla penitentów przygotowuj¹cych siê do zawarcia sakramentu ma³¿eñstwa. Dlatego powinna trafiæ do r¹k
m³odzie¿y, która w ramach katechizacji
szkolnej i parafialnej przygotowuje siê do
ma³¿eñstwa. Jeœli zaœ pod jakimœ wzglêdem pozostawia niedosyt – co jest nieuniknione w tak krótkiej formie przekazu
– to mo¿e byæ inspiracj¹ i dobrym punktem wyjœcia dla podobnych publikacji.
Kto chce spróbowaæ swoich si³, niech
próbuje. W duszpasterstwie bowiem s³owa rzetelnej krytyki nie wystarcz¹, trzeba
samemu zaproponowaæ coœ konkretnego.
Ks. Marek Ferra tak w³aœnie zrobi³.
ZBIGNIEW WANAT
WT UMK Toruñ
¯yæ etycznie – ¿yæ etyk¹. Prace dedykowane Ks. Prof. Tadeuszowi Œlipko
SJ z okazji 90-lecia urodzin, red. R.
Janusz, Ignatianum – WAM, Kraków
2009, ss. 260.
¯yæ etycznie – ¿yæ etyk¹ jest dzie³em
dedykowanym Profesorowi Tadeuszowi
Œlipce SJ z okazji dziewiêædziesi¹tej
rocznicy urodzin. Zawiera prace trzynastu
filozofów, którzy s¹ autorami siedemnastu artyku³ów sk³adaj¹cych siê na tê ksiêgê pami¹tkow¹.
Tadeusz Œlipko urodzi³ siê 18 stycznia
1918 roku w Stratynie w powiecie Rohatyn (obecnie na Ukrainie). Po wybuchu
II wojny œwiatowej dotar³ do Krakowa
i 12 paŸdziernika 1939 roku wst¹pi³ do
zakonu jezuitów. W latach 1941–1944
studiowa³ filozofiê na Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, przeniesionym wskutek wojny do
Nowego S¹cza. Teologiê studiowa³ na jezuickim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Lublinie, który te¿ wskutek
wojny zosta³ przeniesiony najpierw do
Nowego S¹cza, a nastêpnie do Starej Wsi
ko³o Krosna. Tam w 1947 roku Œlipko
przyj¹³ œwiêcenia kap³añskie.
W roku 1948 Œlipko rozpocz¹³ studia
z etyki spo³ecznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagielloñskiego w Krakowie, gdzie w roku 1952 uzyska³ stopieñ
doktora na podstawie rozprawy Zasada
pomocniczoœci. W 1948 r. ks. Tadeusz
Œlipko rozpocz¹³ pracê dydaktyczn¹ na
Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. W roku akademickim 1965/66 zosta³ wyk³adowc¹ etyki na
Wydziale Filozofii Chrzeœcijañskiej w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.
Dwa lata póŸniej habilitowa³ siê na tym¿e
Wydziale. Tytu³ rozprawy habilitacyjnej
brzmia³: Zagadnienie godziwej obrony sekretu. W roku 1973 uzyska³ tytu³ profesora nadzwyczajnego, a w roku 1982 tytu³
profesora zwyczajnego. We wrzeœniu 1988
przeszed³ na emeryturê.
Ks. Profesor Œlipko nie zaprzesta³ jednak dzia³alnoœci dydaktyczno-naukowej;
jej owocem by³y m.in. goœcinne wyk³ady,
udzia³ w sympozjach naukowych oraz
liczne publikacje. Obecnie koñczy prace
nad ksi¹¿k¹ Historia etyki.
RECENZJE
Koleje ¿ycia ks. Œlipki obszernie
przedstawi³ ks. Józef Bremer (s. 9-15), po
wprowadzeniu przygotowanym przez redaktora ksi¹¿ki ks. Roberta Janusza (s. 78), który te¿ opublikowa³ bibliografiê publikacji Tadeusza Œlipki (s. 17-38).
Myœl filozoficzno-etyczn¹ Tadeusza
Œlipki omawia kilku autorów. Najpierw
czyni to Ewa Podrez w opracowaniu pt.
Projekt etyki T. Œlipki a wspó³czesne spory o uzasadnienie moralnoœci (s. 211224). Pani Podrez okreœla model etyki
Tadeusza Œlipki jako personalistyczno-tomistyczny z szerokimi preferencjami idei
augustyñskich (zob. tam¿e s. 213-214).
Ca³oœæ dorobku etycznego Œlipki przedstawi³ ks. Roman Darowski w opracowaniu pt. Charakterystyka twórczoœci naukowej Tadeusza Œlipki SJ (s. 59-77).
Charakteryzuj¹c jego etykê, pisze m.in.:
Augustyñsko-tomistyczn¹ etykê, w jej postaci wykszta³conej na prze³omie XIX
i XX w., pozna³ w czasie studiów filozoficzno-teologicznych i intelektualnie zaakceptowa³. Twórców tej etyki, œw. Augustyna,
a przede wszystkim œw. Tomasza z Akwinu, uwa¿a³ za wybitnych myœlicieli, którzy
w filozofii moralnoœci po³o¿yli ogromnie
wa¿ne fundamenty. By³y to najogólniejsze
za³o¿enia œwiatopogl¹dowe i antropologiczne w postaci teizmu, spirytualizmu
i personalizmu […]. Ten wiêc system wprowadzi³ w centrum swych studiów i pos³ugiwa³ siê nim, kiedy przychodzi³o formu³owaæ rozstrzygniêcia moralne w szczegó³owych zagadnieniach moralnych (s. 61).
Ponadto w ksi¹¿ce znajduj¹ siê opracowania przedstawiaj¹ce inne aspekty
myœli ks. Œlipki autorstwa ró¿nych etyków. Ks. Andrzej Szostek, by³y rektor
KUL, w artykule pt. O etyce dyskursu
etycznego s³ów parê wymienia zasady
rzetelnego dyskursu naukowego oraz
trudnoœci w respektowaniu tych zasad,
zw³aszcza w etyce, oraz przytacza przy-
257
k³ady owej rzetelnoœci u Tadeusza Œlipki
(s. 237-244). Natomiast w artykule Od
fenomenologii do metafizyki wartoœci.
Aksjologia tomistyczna Tadeusza Œlipki
Piotr Duchliñski dokona³ przestawienia
tomistycznej aksjologii etycznej (œwiat
wartoœci) wed³ug ks. Œlipki oraz jej porównania z fenomenologicznymi rozstrzygniêciami w tym zakresie w ujêciu
Romana Ingardena. Nadto zasygnalizowa³ wybitnie teocentryczny charakter etyki uprawianej przez Œlipkê (s. 77-106).
Natomiast autor niniejszej recenzji w artykule ród³a myœli etycznej Tadeusza
Œlipki – próba klasyfikacji filozofiê moraln¹ ks. Œlipki sklasyfikowa³ jako tomizm tradycyjny o orientacji personalistyczno-perfekcjonistycznej oraz krótko
przedstawi³ jego chrzeœcijañsk¹ filozofiê
spo³eczn¹. «Etyka granic» Tadeusza Œlipko to praca poœwiêcona normatywnym
rozstrzygniêciom moralnym oraz zagadnieniom bioetycznym. Jej autor, ks. Piotr
Aszyk, przedstawia w nim myœl krakowskiego filozofa z uwzglêdnieniem problematyki ekologicznej, in¿ynierii genetycznej, eutanazji i etyki lekarskiej oraz kontrowersyjnego zagadnienia kary œmierci.
Autorem drugiego artyku³u Tadeusza
Œlipko uzasadnienie norm chroni¹cych
przyrodê i zwierzêta (s. 5-58), prezentuj¹cego przede wszystkim zagadnienia
z normatywnej etyki ekologicznej jest ks.
Tadeusz Biesaga. Podj¹³ w nim próbê
umiejscowienia dorobku „etykoekologicznego” ks. Œlipki na tle wspó³czesnych
stanowisk, takich jak filoanimalizm czy
te¿ inkluzjonizm oraz jej statusu (etykoekologii) w kontekœcie sporu pomiêdzy
biocentryzmem a ekocentryzmem.
Powy¿sze prace przybli¿aj¹ osi¹gniêcia samego prof. Œlipki. Pozosta³e artyku³y zamieszczone w ksi¹¿ce, dedykowane
Jubilatowi, dotycz¹ takich dziedzin jak:
filozofia psychologii – autorstwa pani
258
RECENZJE
Eweliny Sroczyñskiej oraz ks. Stanis³awa
G³aza, czy te¿ z ontologii i epistemologii
– autorstwa ks. Roberta Janusza. Ks. Tadeusz Rostworowski w swoim artykule
podj¹³ próbê przedstawienia mistyki
i metafizyki w rozumieniu Karola Wojty³y – Jana Paw³a II. Artyku³ podejmuj¹cy
problematykê rozwarstwienia Ja-metafizycznego od ja-psychologicznego oraz zagadnienia psychoanalizy i jej implikacje
na rozwi¹zania etyczne zamieœci³ ks. Antoni Jarnuszkiewicz (s. 177-209). Trzystronicowe streszczenie ksi¹¿ki w jêzyku
niemieckim opracowa³ ks. Józef Bremer.
Po¿yteczne by³oby te¿ zamieszczenie
streszczenia w jêzyku angielskim.
Ksi¹¿ka ¯yæ etycznie – ¿yæ etyk¹ jest
publikacj¹ przedstawiaj¹c¹ pokrótce dorobek prof. Tadeusza Œlipki, nestora
chrzeœcijañskiej filozofii moralnej w Polsce. Zawiera szereg cennych opracowañ
w formie artyku³ów dedykowanych Jubilatowi.
Ksi¹¿ka by³aby zapewne bardziej
przejrzysta, gdyby jej redaktor uszeregowa³ opracowania w trzech grupach tematycznych: I. Ogólna myœl etyczna Tadeusza Œlipki, II. Zagadnienia bioetyczne
i ekoetyczne, III. Pozosta³e artyku³y niezwi¹zane bezpoœrednio z filozofi¹ moraln¹ Œlipki. Rzecz¹ wskazan¹ by³oby te¿
zamieszczenie not biograficznych prezentuj¹cych poszczególnych autorów tekstów sk³adaj¹cych siê na tê pozycjê.
Konkluduj¹c, trzeba stwierdziæ, ¿e
omawiana publikacja jest cennym zbiorem wielu prac na temat myœli filozoficznej najwybitniejszego wspó³czesnego etyka w Polsce, autora pierwszego w jêzyku
polskim opracowania ca³okszta³tu etyki
(Zarys etyki ogólnej, wyd. 4, Kraków
2004; Zarys etyki szczegó³owej, wyd. 2,
t. 1-2, Kraków 2005). Jego ujêcie etyki
chrzeœcijañskiej jest „wersj¹ aksjono-
miczn¹” etyki, ujêciem, które k³adzie nacisk na rolê wartoœci w strukturze porz¹dku moralnego.
WIES£AW SZUTA
Andrzej Franciszek Dziuba, Chrzeœcijañstwo a kultura, Warszawa 2008, ss.
323.
Od czasów Soboru Watykañskiego II,
a dok³adniej od ukazania siê Konstytucji
duszpasterskiej o Koœciele w œwiecie
wspó³czesnym Gaudium et spes, której jeden rozdzia³ poœwiêcony zosta³ kulturze
(nr 53-62), teologowie coraz wiêcej uwagi
przywi¹zuj¹ do studiów nad wzajemnymi
zwi¹zkami wiary i kultury. Znajduje to
potwierdzenie w licznych publikacjach,
bêd¹cych owocem trudu badawczego teologów. Na wydzia³ach teologicznych
otwiera siê kierunki badañ naukowych poœwiêconych teologii kultury.
Powodem posoborowych, coraz intensywniejszych poszukiwañ w zakresie teologii kultury jest ostatecznie cz³owiek.
Bowiem kultura jest tym, przez co cz³owiek jako cz³owiek staje siê bardziej cz³owiekiem: bardziej jest. Na tym tak¿e opiera siê owo kapitalne rozró¿nienie pomiêdzy tym, czym cz³owiek jest, a tym, co
posiada, pomiêdzy byæ a posiadaæ. Kultura pozostaje zawsze w istotnym i koniecznym zwi¹zku z tym, czym (raczej: kim)
cz³owiek jest, natomiast zwi¹zek jej z tym,
co cz³owiek ma (posiada), jest nie tylko
wtórny, ale i ca³kowicie wzglêdny (Jan
Pawe³ II, W imiê przysz³oœci kultury. Przemówienie w UNESCO, Pary¿, 2.06.1980,
w: Jan Pawe³ II, Wiara i kultura. Dokumenty, przemówienia, homilie, red. M.
Radwan, St. Wylê¿ek, T. Gorzkula,
Rzym-Lublin 1988, s. 55). W procesie
stawania siê cz³owieka bardziej cz³owie-
RECENZJE
kiem istotn¹ rolê odgrywa wiara. Wierz¹cy w Chrystusa s¹ wezwani do takiej wiary, która pozwoli³aby im krytycznie oddzia³ywaæ na œrodowiska kulturalne, gospodarcze, spo³eczne i polityczne (Jan
Pawe³ II, Adhortacja apostolska Ecclesia
in Europa, nr 50).
Biskup Andrzej Franciszek Dziuba,
autor publikacji Chrzeœcijañstwo a kultura, podj¹³ próbê ukazania znaczenia wypowiedzi S³ug Bo¿ych, papie¿a Jana Paw³a II i kardyna³a Stefana Wyszyñskiego,
Prymasa Tysi¹clecia, dla teologii i duszpasterstwa. Ich myœli wyrasta³y i wspó³brzmia³y z nauk¹ Koœcio³a powszechnego
oraz w pewnym sensie tak¿e z polsk¹ refleksj¹ filozoficzno-teologiczn¹. Z t¹
ostatni¹ zw³aszcza Prymas Polski by³
w twórczym dialogu wyra¿aj¹cym siê
w polskiej i duszpasterskiej interpretacji
pos³ugi Koœcio³a oraz prakseologicznej
realizacji. Nieobojêtny by³ tak¿e realizm
wynikaj¹cy z sytuacji spo³eczno-politycznej, a zw³aszcza ateistycznego pañstwa
(s. 8-9).
Czytelnik ksi¹¿ki Chrzeœcijañstwo a kultura – pod¹¿aj¹c za myœl¹ jej autora – odkrywa, ¿e kultura jest darem (rozdzia³ I).
Twórc¹ kultury jest cz³owiek. Istotna dla
pe³nego zrozumienia kultury pozostaje
wizja cz³owieka, jego stworzenia przez
Boga i miejsca, jakie Stwórca wyznaczy³
mu w œwiecie. Cz³owiek zosta³ obdarowany mo¿liwoœci¹ odpowiadania na wezwania Bo¿e. Ju¿ na pocz¹tku swoich
dziejów cz³owiek us³ysza³ polecenie, by
czyniæ sobie ziemiê poddan¹ (por. Rdz
1,26.28). OdpowiedŸ, jak¹ w ci¹gu dziejów cz³owiek daje Stwórcy, przybiera
okreœlony kszta³t, i jednoczeœnie niejako
odbija têsknoty i pragnienia ducha ludzkiego, a tak¿e satysfakcje z dokonanych
dzie³ i spe³nionych marzeñ (s. 13). Kultura wyrasta z dialogu, jaki dokonuje siê
pomiêdzy Stwórc¹ a stworzeniem. Nie
259
przestaj¹c byæ dzie³em cz³owieka, kryje
w sobie myœl Bo¿¹. PraŸród³em kultury
i jej ostatecznym wyjaœnieniem jest tylko
Bóg – przypomina Kardyna³ Prymas –
który tak ukszta³towa³ naturê ludzk¹, ¿e
jednym z najdoskonalszych jej zadañ ¿yciowych jest, aby cz³owiek stawa³ siê pe³nym cz³owiekiem, aby […] ukszta³towa³
w sobie osobowoœæ fizyczn¹ i osobowoœæ
duchow¹” (s. 14). Takie rozumienie kultury pozwala na konstatacjê, ¿e odpowiedŸ, jakiej osoba ludzka poprzez swoje
dzie³a udziela Stwórcy, przekracza doczesnoœæ i otwiera przed cz³owiekiem zbawienie (por. s. 28).
Biskup Dziuba przekonuje czytelnika,
¿e kultura ma wymiar osobowy (rozdzia³
II). W swoim wielkim orêdziu, wyg³oszonym w siedzibie UNESCO, Jan Pawe³ II
powiedzia³: Kultura jest w³aœciwym sposobem istnienia i bytowania cz³owieka
(s. 29). To okreœlenie kultury wyjaœnia relacje, jakie zachodz¹ pomiêdzy osob¹
ludzk¹ a jego aktywnoœci¹ w œwiecie. Co
wiêcej, dziêki kulturze cz³owiek odkrywa
pe³niej swoje cz³owieczeñstwo. Gdy siê
pamiêta, ¿e Odkupiciel cz³owieka, Jezus
Chrystus, jest oœrodkiem wszechœwiata
i historii (Jan Pawe³ II, Encyklika Redemptor hominis, nr 1), to ju¿ tylko krok
od stwierdzenia, ¿e bez Chrystusa cz³owiek nie mo¿e siebie sam do koñca zrozumieæ. Nie mo¿e zrozumieæ, ani kim jest,
ani jaka jest jego w³aœciwa godnoœæ, ani
jakie jest jego powo³anie i ostateczne
przeznaczenie (s. 30). To z kolei pozwala autorowi Chrzeœcijañstwa a kultura
pójœæ tropem myœli kard. Wyszyñskiego
i napisaæ, ¿e godnoœæ cz³owieka stanowi
antropologiczne Ÿród³o kultury (por.
s. 31). Jest to teza o tyle istotna, ¿e w rzeczywistoœci zarówno ateistycznej propagandy pañstwowej (a na ten okres przypada pos³uga prymasowska kard. Stefana
Wyszyñskiego), jak i w kulturze postmo-
260
RECENZJE
dernistycznej, cz³owiekowi odmawia siê
prawa do bycia w pe³ni podmiotem ¿ycia
spo³ecznego, narodowego… Tymczasem
cz³owiek ¿yj¹cy w XX wieku doœwiadczy³ wyj¹tkowo brutalnych form poni¿enia godnoœci. A sta³o siê to w przewa¿aj¹cej mierze z winy systemów, które
podjê³y próby zorganizowania ¿ycia ludzkiego z wykluczeniem Boga. Gdy siê odrzuca prawdê o istnieniu Boga, tym samym cz³owieka sprowadza siê do poziomu rzeczy. Odpowiedzi¹ Prymasa
Tysi¹clecia i Jana Paw³a II na ateizm jest
promocja godnoœci cz³owieka. Stworzony
na obraz Bo¿y cz³owiek cieszy siê niezwyk³¹ godnoœci¹. A zdumienie wobec
tej¿e godnoœci to nic innego jak Ewangelia, Dobra Nowina (por. s. 34). Dlatego
kultura chrzeœcijañska jest najpe³niejsz¹
kultur¹, gdzie cz³owiek mo¿e w pe³ni wyraziæ tê godnoœæ i bogactwo swojej osoby
(s. 37).
Nie sposób pomin¹æ w tym kontekœcie
chrystocentrycznego wymiaru kultury
chrzeœcijañskiej. Biskup Dziuba stwierdza, ¿e w ekonomii Nowego Przymierza
Jezus Chrystus staje […] jako odblask
chwa³y Ojca i odbicie Jego istoty (s. 41).
Oznacza to, ¿e obraz Bo¿y najpe³niej
urzeczywistni³ siê w osobie Jezusa Chrystusa. Nie ma – nie mo¿e byæ – pe³nej
promocji godnoœci osoby ludzkiej poza
Chrystusem. A godnoœæ, o której mowa,
stanowi wrêcz serce kultury chrzeœcijañskiej (por. s. 42-56).
Kard. Wyszyñski i Jan Pawe³ II podkreœlaj¹ osobotwórcz¹ funkcjê kultury
(por. s. 57nn.). Cz³owiek jest podmiotem
i jednoczeœnie przedmiotem kultury. On
j¹ tworzy, a ona ma znacz¹cy wp³yw na
kszta³towanie jego osobowoœci. Kultura
niesie z sob¹ okreœlone wartoœci, które
maj¹ pomóc cz³owiekowi w doskonaleniu
siê. To ona „jest noœnikiem prawdziwego
postêpu” (s. 60). Kultura chrzeœcijañska
pomaga osobie ludzkiej odnaleŸæ siê w jej
wymiarze eschatycznym (por. s. 74).
Dzia³alnoœæ kulturowa jest dynamicznym
wybieganiem w przysz³oœæ, jest wchodzeniem w nowy czas, tak¿e w sensie pragnienia nieœmiertelnoœci i ocalenia od
przemijania. Osoba ludzka charakteryzuje siê otwarciem na transcendencjê: cz³owiek jest otwarty na nieskoñczonoœæ
i wszystkie byty stworzone (s. 77). Z tej
racji w dzia³alnoœci kulturotwórczej chodzi ostatecznie o humanizowanie œwiata
(por. s. 78). Kultura kryje w sobie nadziejê ocalenia cz³owieka od œmierci (por.
s. 81, 83).
Pierwsze dwa rozdzia³y zawieraj¹ analizê fenomenu kultury, jej okreœleñ, jej
zwi¹zków z wiar¹ i zale¿noœci, jakie zachodz¹ pomiêdzy osob¹ ludzk¹ a kultur¹.
W kolejnych rozdzia³ach autor omawianej publikacji ukazuje, jak¹ rolê odgrywa
kultura w ¿yciu spo³ecznym. I tak bp
Dziuba prowadzi czytelnika do namys³u
najpierw nad zwi¹zkami kultury z rodzin¹ (rozdzia³ III), by z kolei przejœæ do rozwa¿añ nad obecnoœci¹ kultury w ¿yciu
narodu (rozdzia³ IV) i w ¿yciu ca³ej ludzkoœci (rozdzia³ V).
Swoj¹ podmiotow¹ rolê w kulturze
rodzina odgrywa g³ównie przez wychowanie nowego cz³owieka, a w stosunku
do kultury ojczystej pe³ni¹c funkcjê pomostu miêdzy przesz³oœci¹ kulturow¹ narodu a jego teraŸniejszoœci¹ i przysz³oœci¹ (s. 141). W ¿yciu rodzinnym kultura ods³ania bodaj najpe³niej swój
personalistyczny charakter. Rodzina bowiem dziêki kulturze zapewnia cz³owiekowi jego pe³ny rozwój i chroni go przed
depersonalizacj¹ i przed alienacj¹ (por.
s. 142). Wartoœci kulturowe wyniesione
z domu rodzinnego pozwalaj¹ cz³owiekowi uczestniczyæ w szerszej spo³ecznoœci,
RECENZJE
jak¹ jest naród. Kultura zabezpiecza to¿samoœæ narodow¹. W odniesieniu do Polski kultura, w której obecne s¹ silnie
z sob¹ powi¹zane wartoœci chrzeœcijañskie i narodowe, okazuje siê si³¹ pozwalaj¹c¹ narodowi rozwijaæ siê i z nadziej¹
spogl¹daæ w przysz³oœæ (por. s. 190). Kultura narodu wzbogaca siê, gdy trwa
w swego rodzaju dialogu z kulturami innych narodów. W œwiecie, w którym wymiana kulturalna wydaje siê byæ zjawiskiem pozytywnym, na co zwróci³ uwagê
Sobór Watykañski II, mo¿na mówiæ o ca³ej ludzkoœci jako o rodzinie ludzkiej. Zaczynem, moc¹ i nadziej¹ pe³nej kultury
w rodzinie, narodzie i w ca³ym œwiecie
jest i musi pozostaæ Koœció³, który dostrzegaj¹c wartoœæ ka¿dej ludzkiej kultury i wspó³uczestnicz¹c w tworzeniu coraz
to pe³niejszej kultury w œwiecie, przyczynia siê jednoczeœnie do stawania siê ludzkoœci pe³niejszym bytem osobowym
(s. 257).
Chrzeœcijañstwo a kultura wpisuje siê
niew¹tpliwie we wspó³czesn¹, polsk¹ teologiê kultury jako jej znacz¹ca pozycja.
Teologia polska, która w du¿ym stopniu
karmi siê owocami pracy teologów Europy Zachodniej, z trudnoœci¹ ods³ania swój
wk³ad w pomna¿anie dorobku teologicznego. Wydaje siê, ¿e teologia kultury jest
t¹ czêœci¹ polskiej teologii, w której polskoœæ objawia siê najwyraŸniej. Koncentruj¹c siê na wypowiedziach o kulturze
kard. Wyszyñskiego i papie¿a Jana Paw³a II, biskup A. Fr. Dziuba, autor omawianej publikacji, ukaza³ zwi¹zki zachodz¹ce pomiêdzy kultur¹ a wiar¹ w ¿yciu
Koœcio³a i narodu polskiego oraz b³ogos³awione skutki wzajemnej zale¿noœci
kultury polskiej i wiary.
ROMAN KULIGOWSKI
UKSW Radom
261
Diccionario del Sacerdocio, Profesores de la Facultad de Teologia de Burgos (dirs.), Biblioteca de Autores Cristianos, Madrid 2008, ss. XX + 794.
Koœció³ w swym bogactwie wielorakich pos³ug, zw³aszcza ewangelizacyjnych, z pewnoœci¹ szczególn¹ wagê przywi¹zuje do przepowiadania. To jest zadanie g³oszenia a¿ po krañce œwiata, tak
w sensie geograficznym, jak i trwaj¹cego
a jednoczeœnie przemijaj¹cego czasu. Zosta³o ono zlecone Koœcio³owi wprost
przez samego Jezusa Chrystusa wraz
z Jego odejœciem do Ojca, ku chwale
wiecznej. Jednoczeœnie jednak Koœció³
ma tak¿e zadanie uœwiêcania, w tym dziele zaœ szczególna rola wpisana jest w pos³ugê sakramentaln¹, wybrzmiewaj¹c¹ od
daru chrztu œw. i dynamicznie wpisan¹ we
wszystkie podstawowe etapy ¿ycia cz³owieka, a zatem a¿ do jego umierania
i œmierci.
Z samej natury Koœcio³a wœród sakramentów szczególne miejsce przypada kap³añstwu, m.in. w kontekœcie szafowania
innymi sakramentami. Chodzi tutaj zarówno o kap³añstwo chrzcielne, jak i hierarchiczne, ale z pe³nym rozumieniem ich
specyfiki oraz ró¿nicy zbawczych zobowi¹zañ ewangelizacyjnych. Kap³añstwo
ministerialne, inaczej zwane hierarchicznym, te¿ jest przedmiotem szczególnego
nauczania Koœcio³a, zw³aszcza katolickiego. Ostatnio znane œrodowisko badawcze
Wydzia³u Teologicznego w Burgos udostêpni³o specjalny s³ownik poœwiêcony
problematyce kap³añstwa. Praca ta ukaza³a siê jako tom 78 s³ynnej i niezwykle
cenionej serii Biblioteca de Autores Cristianos – BAC Maior.
Na pocz¹tku prezentowanego dzie³a
po spisie treœci (s. VII) zamieszczono pre-
262
RECENZJE
zentacjê pióra abpa Francisca Gila Hellina, metropolity Burgos i wielkiego kanclerza La Facultad de Teologia del Norte
de Espana (s. IX) oraz prolog Eloya Buena de la Fuente, dziekana tamtejszego
Wydzia³u Teologicznego (s. XI-XII). To
podstawowe wprowadzenie dwóch wa¿nych autorytetów i wyrazicieli nauczania
Koœcio³a. W tej czêœci podano jeszcze indeks autorów (s. XIII-XV) i wykaz skrótów (s. XVII-XX). W indeksie podano
informacje o pochodzeniu, wykszta³ceniu, aktualnej pracy poszczególnych autorów oraz wykaz opracowanych hase³. Zasadniczy korpus treœciowy S³ownika znajduje siê na stronach 1-788.
S³ownik otwiera has³o „Abad” (s. 34), a zamyka „Vocacion” (s. 782-788).
M.in. omówiono nastêpuj¹ce has³a: Urz¹d
koœcielny, Opus Dei, Œwiêcenia: biskupów, prezbiterów i diakonów, Seminarium, Œwiêtoœæ, Wikariusz, Jan XXIII,
Proboszcz, Jezus Chrystus kap³an, Praca
i odpoczynek, Eucharystia, Ewangelizacja, Nowy Testament, Mass media i kap³añstwo, Kara czy Rada duszpasterska.
Ca³oœæ zamyka obszerny indeks rzeczowy
(s. 789-794).
Prezentowany s³ownik jest stosunkowo
szerokim opracowaniem, a ciekaw¹ wstêpn¹ informacj¹ s¹ poszczególne bogate
has³a. Jeszcze bardziej bogactwo to uzmys³awia indeks rzeczowy, który rozcz³onkowuje ogólne tematy i liczne interesuj¹ce
szczegó³y wskazuje tak¿e w innych has³ach. Podjêta problematyka kap³añstwa
zdecydowanie nachylona jest ku kap³añstwu ministerialnemu, i wrêcz przede
wszystkim na nim siê koncentruje. Wydaje siê, ¿e w znacznym stopniu takie jest
rozumienie g³ównego terminu „sacerdocio” u¿ytego w tytule opracowania.
Prezentowane opracowanie jest pierwszym s³ownikiem tego rodzaju w jêzyku
kastylijskim. Mo¿na nawet powiedzieæ,
¿e w ostatnim czasie nie ukaza³o siê podobne, tak obszerne opracowanie i w innych jêzykach miêdzynarodowych. Przy
opracowaniu poszczególnych hase³ zaanga¿owanych by³o 27 autorów, którzy zasadniczo reprezentuj¹ Wydzia³ Teologiczny Pó³nocnej Hiszpanii z siedzib¹ w Burgos. Pochodz¹ tak¿e m.in. z takich miast
jak: Oviedo, Pamplona, Zamora, Palencia
i reprezentuj¹ teologiê, prawo kanoniczne
i cywilne, patrystykê, filologiê klasyczn¹.
Wœród nich s¹ m.in. wybitne autorytety
w swoich dziedzinach: N. Lopez Martinez, E. Bueno de la Fuente, P. Gonzalez
Camara, A. Fernandez Fernandez czy
J. A. Abad Ibanez.
Generalnie ka¿de has³o sk³ada siê
z wprowadzaj¹cego streszczenia poprzez
podanie tytu³ów szczegó³owego podzia³u,
nastêpnie samej analizy podejmowanego
tematu zgodnie z nakreœlonym schematem oraz schematycznej bibliografii. Jest
to bardzo klarowna oferta, zw³aszcza przy
doœæ szerokim rozpracowaniu wielu hase³. Przybieraj¹ one bowiem niekiedy formê interesuj¹cych ma³ych, syntetycznych
traktatów interdyscyplinarnych. Mniej
obszerne has³a nie posiadaj¹ podzia³ów.
Warto wskazaæ, ¿e wspomniany Wydzia³ Teologiczny z Burgos ma w swej
strukturze od 1968 roku Instytut Juan de
Avila zajmuj¹cy siê w³aœnie kwesti¹ kap³añstwa tak chrzcielnego, jak i ministerialnego. Szczególnie znane s¹ miêdzynarodowe sympozja organizowane przez ten
Instytut, których materia³y ukazuj¹ siê
w serii „Coleccion Teologia del Sacerdocio”. Zbiory z tych spotkañ sta³y siê ju¿
wspó³czeœnie swoistym kanonem literatury, zw³aszcza teologicznej odnoœnie do
problematyki kap³añstwa. Kolekcja ta cieszy siê wielkim i powszechnie uznanym
presti¿em intelektualnym.
RECENZJE
Z kart S³ownika doœæ wyraŸnie wybrzmiewa bogactwo refleksji historycznej
i teologicznej oraz prawnej i liturgicznej
skoncentrowanej wokó³ kap³añstwa i zwi¹zanych z nim wielorakich kwestii szczegó³owych. Oczywiœcie mo¿na siê tutaj pytaæ
dlaczego nie podjêto pewnych kwestii
szczegó³owych, czego oczekuje siê od
s³ownika. Zauwa¿a siê, ¿e szczególn¹ inspiracj¹ ku powstaniu tego dzie³a by³a posynodalna adhortacja apostolska Jana Paw³a II Pastores dabo vobis o formacji kap³anów we wspó³czesnym œwiecie z 1992 r.
Faktycznie jest ona znacz¹cym i niezwykle
aktualnym g³osem Magisterium Koœcio³a
w tej problematyce. Trzeba jednoczeœnie
zauwa¿yæ, ¿e autorzy nie unikaj¹ trudnych problemów tak z przesz³oœci, jak
i aktualnych. Wynika to z autentycznej
troski o kap³añstwo i jego miejsce w misji ewangelizacyjnej Koœcio³a.
Warto podkreœliæ szerok¹ i umiejêtnie
dobran¹ bazê Ÿród³ow¹. S³ownik siêga
bowiem szeroko do Pisma œw., obu Testamentów, Ojców Koœcio³a i liturgii. Szczególn¹ wagê przywi¹zuje do Magisterium
Koœcio³a, zw³aszcza w nauczaniu papie¿y. Wszystko to, w poszczególnych partiach ksi¹¿ki, poddane jest odpowiedzialnej i zarazem szerokiej refleksji teologicznej oraz ascetycznej.
Prezentowany s³ownik mo¿e byæ znacz¹c¹ pomoc¹ nie tylko w zakresie sumarycznej wiedzy teologicznej w zakresie
problematyki kap³añstwa, choæ to jest zapewne jego podstawowym przeznaczeniem. Chyba jeszcze wa¿niejsze jest jego
oddzia³ywanie na duchowoœæ kap³añsk¹,
a poprzez ni¹ na pos³ugê duszpastersk¹
i jeszcze lepsze rozeznanie to¿samoœci
eklezjalnej, zw³aszcza prezbiterów. To
tak¿e bardzo liczne treœci dla duszy i ducha kap³añskiego, tak¿e w spotkaniu
z ró¿norodnymi trudnoœciami wspó³czes-
263
nego ¿ycia, które nie omijaj¹ tak¿e kap³anów.
Przy zagadnieniu kap³añstwa kobiet
wœród przyk³adów chrzeœcijañskich jego
dopuszczania (coraz liczniejszych) nie
przywo³ano polskich mariawitów z grupy
felicjanowskiej, w której istnieje kap³añstwo kobiet we wszystkich stopniach,
³¹cznie z biskupstwem (s. 484). Jest to
dziwny, a zarazem ciekawy fenomen zrodzenia siê i praktykowania takiej idei
w tak odleg³ych czasach.
Dobrym znakiem jest eklezjalne i teologiczne, a nie tylko jurydyczne ukazanie
np. obowi¹zywalnoœci Liturgii Godzin
dla biskupów, prezbiterów i diakonów
(s. 413). W tej kwestii potrzebne s¹ jednak bardziej wyraŸne wskazania Koœcio³a powszechnego z jednoczesn¹ aplikacj¹
w Koœcio³ach krajowych czy lokalnych.
Ten znak wspólnoty i powszechnoœci modlitwy Koœcio³a, obejmuj¹cy w ró¿nych
formach ¿ycie konsekrowane i apostolskie, a w który tak chêtnie w³¹czaj¹ siê
œwieccy winien byæ na nowo jeszcze wyraŸniej uœwiadomiony jako szczególny
dar i zadanie.
Ciekaw¹ informacj¹ jest wskazanie na
funkcje kapitu³y katedralnej czy kolegiackiej wobec turystów, troska o konserwacjê
patrymonium artystycznego i opracowania naukowe w tej dziedzinie (s. 69-70).
Wa¿na jest funkcja kanonika penitencjarza (s. 69-71). Zapewne uwagi te maj¹
swe Ÿród³o w specyfice hiszpañskiej,
choæ godne s¹ przeniesienia i do innych
krajów. Mo¿na te znaki odpowiedzialnoœci oraz misji spotkaæ ju¿ tak¿e np.
w niektórych diecezjach niemieckich.
W sensie bardzo ogólnym ciekawym jest
problem kapitu³, a zw³aszcza katedralnej, co wyrasta zapewne ze specyfiki typowo hiszpañskiej, choæ bardzo ró¿nej
w wielu diecezjach. W tym kontekœcie
264
RECENZJE
jawi siê pytanie, dlaczego w Polsce
w okresie posoborowym tak ³atwo zrezygnowano z funkcji jurysdykcyjnej kapitu³ katedralnych, zwa¿ywszy m.in. na
ich niezwyk³e zas³ugi w przesz³oœci,
choæby w czasach zaborów.
Prezentowane dzie³o przeznaczone
jest w pierwszej kolejnoœci dla kap³anów
oraz profesorów i studentów teologii.
Oczywiœcie, mo¿e ono byæ tak¿e interesuj¹ce dla osób ¿ycia konsekrowanego czy
apostolskiego, tak kap³anów, braci, jak
i sióstr zakonnych. Nie mo¿na pomin¹æ
tutaj tak¿e instytutów œwieckich czy jeszcze nowszych form w postaci publicznych stowarzyszeñ religijnych. Zawarte
w S³owniku treœci mog¹ byæ z pewnoœci¹
cenn¹ pomoc¹ w refleksji indywidualnej
czy wspólnotowej, tak¿e dla œwieckich
w ich osobistej czy wspólnotowej odpowiedzialnoœci za kap³anów oraz powo³ania do kap³añstwa.
S³ownik z Burgos wpisuje siê tak¿e
w pok³osie tradycji siêgaj¹cej do Vaticanum II, która przekaza³a wiele myœli
o kap³añstwie. Rozwija³ to Pawe³ VI,
a zw³aszcza Jana Pawe³ II, a dziœ nadaje
mu nowe tory Benedykt XVI. Dzie³o stawia pytania o twórcz¹ recepcjê nauczania
tego soboru, a w tym jego nauczania o kap³añstwie, zw³aszcza hierarchicznym.
W tym szczególnym znaku wylania Ducha Œwiêtego na Koœció³ powszechny nale¿y doszukiwaæ siê fundamentów i Ÿróde³ dzie³ wspó³czesnych, a zw³aszcza dzie³
nowej ewangelizacji, swoistego ci¹gle
trwaj¹cego aggiornamento (Jan XXIII).
Niniejsze dzie³o jest prób¹ wpisania siê
w te procesy, jako skromna, choæ bardzo
interesuj¹ca pomoc naukowa (wielu dyscyplin) oraz ascetyczna.
S³ownik generalnie ukazuje kap³añstwo w pozytywnych jego znakach, które
co prawda czêsto znaczone s¹ jednoczeœ-
nie licznymi trudami i wysi³kiem, ale
równoczeœnie tak¿e darem wystarczaj¹cej
Bo¿ej ³aski. Jest to wszystko rozwa¿ane
w szerokiej to¿samoœci eklezjalnej, i ostatecznie tylko w takim „œrodowisku” jest
w stanie byæ podjête i owocnie spe³niane.
Pozytywny obraz kap³añstwa byæ mo¿e
stanie siê tak¿e twórcz¹ zachêt¹ dla nowych powo³añ.
BP ANDRZEJ F. DZIUBA
£owicz
Charles E. Curran, Catholic Moral
Theology in the United States. A History, Georgetown University Press,
Washington 2008, ss. XIV + 353.
Dziedzina nauki jak¹ jest teologia czy
nauki teologiczne pozostanie na zawsze
wyj¹tkowo interesuj¹ca, bo m.in. spotyka
siê w niej prawda objawiona i prawda
zdobywana wysi³kiem refleksji rozumowej, a wiêc zw³aszcza wielkie pole etyki.
To swoiste spotkanie fides et ratio znaczone jest pozytywn¹ pos³ug¹ wobec siebie wzajemnie, a faktycznie wobec cz³owieka, w którym siê spotykaj¹. Ich wewnêtrzne spotkanie musi dokonywaæ siê
w œrodowisku wiary, gdy¿ w przeciwnym
razie bêdzie to tylko religioznawstwo. Zatem teologia to dyscyplina wpisana
w wiarê i de facto bêd¹ca swoist¹ wiar¹,
w Nowym Przymierzu znaczona zbawczym darem Jezusa Chrystusa.
Sama teologia ma wiele szczegó³owych dyscyplin czy zakresów oraz specjalnoœci, a zatem m.in. dogmatyczna,
moralna, fundamentalna, mariologia, biblistyka i wiele innych. Zyska³y one na
przestrzeni d³ugich dziejów sw¹ autonomiê, swe usamodzielnienie siê, m.in. metodologiczne, treœciowe czy formalne,
RECENZJE
choæ jeszcze nadal tocz¹ siê pewne dyskusje. W tym kontekœcie wa¿nym jest
tak¿e refleksja historyczna, ale nie pojêta
tylko jako historiografia czy foktografia,
lecz jako ¿ywy proces, który niesie zaanga¿owanie konkretnych osób, wielorakie
œrodowiska, konteksty i uwarunkowania.
Przecie¿ ju¿ w samych tych za³o¿eniach
historia, mimo swoistego zamkniêcia
w czasie, czy swoistej bezpowrotnoœci,
pozostaje nadal ¿yw¹ dyscyplin¹.
Tym samym procesom podlega tak¿e
teologia moralna. Usamodzielniona na
prze³omie XVI i XVII wieku jest ju¿ autonomiczn¹ dyscyplin¹. Ma zatem tak¿e
swoj¹ historiê i bogate dzieje ludzi,
miejsc, dzie³, myœli, idei czy szkó³ teologicznych.
Wydaje siê oczywistym, ¿e przez
znaczn¹ czêœæ dziejów chrzeœcijañstwa
w teologii prym wiod³y centra europejskie, a nawet oddzia³ywa³y one na inne
kontynenty. Czêsto w teologii wrêcz trudno mówiæ o pozytywnie rozumianej inkulturacji. Jest to niekiedy wrêcz dramatyczne i znaczone cierpieniem ludzi, co
trzeba wspó³czeœnie pokazywaæ z pe³nym
obiektywizmem, a gdy trzeba i autentycznym przeproszeniem.
Dlatego z takim zainteresowaniem nale¿y powitaæ najnowsz¹ pracê ks. prof.
Charles’a E. Currana. Od niemal 50 lat jest
on aktywny na niwie teologii moralnej
w USA i badaczem szeroko znanym w œwiecie. Doktorat teologii uzyska³ w Rzymie
w 1961 r. Aktualnie pracuje w Elizabeth
Scurlock University jako profesor zajmuj¹cy siê ludzkimi wartoœciami. Zwi¹zany
by³ prac¹ akademick¹ z Southern Methodist University. Jest pierwszym laureatem
z zakresu teologii wyró¿nienia „John Courtney Murray Award”. Jest autorem wielu
opracowañ, a w tym m.in. “The Origins of
Moral Theology in the United States:
265
Three Different Approaches”, “The Moral
Theology of Pope John Paul II”, “Loyal
Dissent: Memoir of a Catholic Theologian”, “Catholic Social Teaching, 1891 –
Present: A Historical, Theological, and
Ethical Analysis”, “The Catholic Moral
Tradition Today: A Synthesis”. Wszystkie
te prace ukaza³y siê w presti¿owym
“Georgetown University Press”.
Prezentowane studium ukaza³o siê
jako kolejny tom w presti¿owej kolekcji
“Moral Traditions Series” wydawanej
pod redakcj¹ Jamesa F. Keenana, SJ.
Ksi¹¿kê otwiera dedykacja dla zmar³ych teologów moralistów: T. Daily’ego,
J. Fuchsa, H. Haringa, D. McCormicka
(s. 7). Z kolei podano schematyczny spis
treœci (s. 9) i przedmowê (s. XI-XIII). Nastêpnie ksi¹¿ka zosta³a podzielona na
dziesiêæ rozdzia³ów i zakoñczenie.
Pierwszy rozdzia³ nosi tytu³: Dziewiêtnasty wiek (s. 1-34). Z kolei wskazano na
tê czêœæ dwudziestego wieku, która poprzedza³a Sobór Watykañski II (s. 35-62).
W oddzielnym rozdziale ukazano dwudziestowieczn¹ etykê spo³eczn¹ przed
Vaticanum II (s. 63-82).
W czwartym rozdziale ukazano uk³ad
teologii moralnej po Vaticanum II (s. 83101). Natomiast w kolejnych dwóch rozdzia³ach przeanalizowano nastêpstwa
„Humanae vitae” (s. 102-130) i Vaticanum II oraz innych znamion wspó³czesnego postêpu (s. 131-164).
„Fundamenty teologii moralnej” to tytu³ siódmego rozdzia³u (s. 165-190).
Z kolei w poszczególnych rozdzia³ach
ukazano seksualnoœæ i ma³¿eñstwo (s.
191-218), bioetykê (s. 219-248) i etykê
spo³eczn¹ (s. 249-281). Ca³oœæ treœciow¹
ksi¹¿ki zamyka podsumowanie: „Patrz¹c
wstecz i naprzód” (s. 281-285).
Od strony formalnej zamieszczono
jeszcze bibliografiê (s. 287-326), notê
266
RECENZJE
o autorze (s. 327) i indeks rzeczowy (s.
329-353).
Ksi¹¿ka ta ukazuje ca³oœciowy zarys
historii teologii moralnej katolickiej
w USA. Jest to pierwsza tak zwarta
i kompleksowa próba podjêcia tego zagadnienia. Sam autor od dawna interesowa³ siê histori¹ i mia³ pragnienie takiej
publikacji (s. XII). W tym kontekœcie
jawi siê tak¿e fundamentalne pytanie co
to jest teologia moralna. Precyzuj¹c jeszcze bardziej i dalej, nale¿y pytaæ, co to
jest katolicka teologia moralna. Wreszcie
w tytule problem badawczy ksi¹¿ki zostaje jeszcze zawê¿ony do obszaru geograficznego, czyli tylko do USA. Trzeba
przyznaæ, ¿e faktycznie dzieje tej dyscypliny w tamtejszym œrodowisku rozpoczê³y siê dopiero w po³owie XIX wieku.
Autor ju¿ we wstêpie wyraŸnie wskazuje, i¿ sam jest cz¹stk¹ tych dziejów
(s. XII-XIII). Uczestniczy³ w tych dziejach, obserwuj¹c je, ale jednoczeœnie nie
by³ wobec nich obojêtny, wspó³tworzy³
je, i to czasem w stopniu znacznym, ale
jednoczeœnie budz¹cym niekiedy dyskusje i w¹tpliwoœci. Studium zaœ treœci samej ksi¹¿ki to jeszcze wyraŸniej potwierdza, przytacza bowiem szczegó³owe
przyk³ady owych kontrowersji. Wymownym jest dla rozró¿nienia pozycji omawianych kwestii zabieg u¿ywania trzeciej
lub pierwszej osoby w referowaniu prezentowanych treœci. Tutaj jawi siê jednak
pytanie o obiektywizm referowania w³asnych opinii czy faktów historycznych,
zw³aszcza w kontekœcie wspó³czesnoœci.
Ksi¹¿ka prezentuje wrêcz encyklopedyczne informacje i treœci, tym bardziej,
¿e autor niemal pó³ wieku sam uczestniczy twórczo w tych dziejach, znaj¹c osobiœcie ich g³ównych bohaterów i wspó³twórców amerykañskich dziejów teologii
moralnej katolickiej. Zreszt¹ sam Ch.
E. Curran ma w tym wzglêdzie encyklopedyczn¹ wiedzê. Ksi¹¿ka ta staje siê
swoistym przewodnikiem bezpoœredniego
œwiadka i twórcy w tej p³aszczyŸnie, dla
wielu badaczy jak i studentów. W pewnym elementach jest ona wrêcz do pewnego stopnia kontynuacj¹ poprzednich
prac, choæ tutaj zasadniczo zbiera owoce
wielu wczeœniejszych przemyœleñ oraz
publikacji autora.
Wa¿nym jest zwrócenie uwagi na nauczanie spo³eczne Koœcio³a. Jest to wa¿ne,
zw³aszcza w kontekœcie teologii ró¿nych
Koœcio³ów czy wspólnot o proweniencji
postreformacyjnej czy wywodz¹cych siê
z nurtów pentekostalnych. Niekiedy
bowiem sugeruje siê, ¿e Koœció³ katolicki jest w tym wzglêdzie zacofany czy
nie nad¹¿¹ za wspó³czesnoœci¹ spo³eczn¹.
Jest to bardzo ambitne studium podejmuj¹ce próbê ukazania rozwoju teologii
moralnej w USA na przestrzeni doœæ d³ugiego czasu. Okazuje siê, ¿e wiele wspó³czesnych problemów czy w¹tpliwoœci
by³o ju¿ znanych w przesz³oœci, choæ
mo¿e wybrzmiewa³y one wówczas
w inny sposób, zw³aszcza jeœli weŸmie
siê pod uwagê przekaz i jego formy. Na
kartach ksi¹¿ki jawi siê du¿e bogactwo
postaci, instytucji oraz ich miejsce
w dziejach tej dyscypliny. Jest to swoiste
interesuj¹ce zestawienie bowiem pozwala w œrodowisku europejskim odtworzyæ
dynamikê tamtejszych zjawisk naukowych.
Ciekawymi dopowiedzeniami s¹ interesuj¹ce przypisy, umieszczone na koñcu
poszczególnych rozdzia³ów, które niekiedy s¹ wa¿nym uzupe³nieniem nie tylko
bibliograficznym, ale zw³aszcza treœciowym i merytorycznym. Tak¿e pozytywnie nale¿y odnotowaæ stosunkowo szerok¹ bibliografiê. Chyba w przypadku takiej
pracy nie jest do koñca zrozumia³ym po-
RECENZJE
traktowanie nauczania Jana Paw³a II na
tym samym poziomie co jakieœ nieznacz¹ce prace bibliograficzne. Wydaje siê
jednak, ¿e w jakimœ stopniu odzwierciedla to postawê eklezjaln¹ samego autora,
znan¹ ju¿ zreszt¹ z innych wczeœniejszych prac. Zatem nie chce on zauwa¿yæ,
¿e refleksja nad dyscyplin¹ teologiczn¹
inaczej rozpoznaje nauczanie Magisterium Koœcio³a i przyznaje mu zupe³nie
inn¹ rangê doktrynaln¹.
W niektórych fragmentach ksi¹¿ki
doœæ wyraŸnie wybrzmiewa przesz³oœæ
naukowa autora, zw³aszcza w jego nauczaniu o ma³¿eñstwie, rodzinie i przekazywaniu ¿ycia w kontekœcie encykliki
Paw³a VI „Humanae vitae” oraz etyki
ma³¿eñskiej. By³ on niejednokrotnie teologiem kontrowersyjnym, kontestuj¹cym,
a nawet na granicy ortodoksji. Znajdowa³o to tak¿e swe odzwierciedlenie w informacjach dykasterii watykañskich, które
z troski interesowa³y siê jego nauczaniem. Niniejsze opracowanie wydaje siê
byæ mniej emocjonalne i bardziej odpowiedzialne w analizie badanych problemów, choæ nie jest od nich wolne.
Prezentowana próba ca³oœciowego
ukazania dziejów teologii moralnej
w USA jest wa¿nym wk³adem w konstrukcjê ca³ych dziejów tej dyscypliny.
Czasem mo¿e budzi w¹tpliwoœci zbyt
osobiste podejœcie do kwestii, ale autor
uprzedza³ o tym we wstêpie, traktuj¹ one
jakby o nim samym. Z drugiej strony o¿ywia to historiê, tym bardziej, ¿e mówi jej
bardzo czynny i wp³ywowy uczestnik
i twórca.
BP ANDRZEJ F. DZIUBA
£owicz
267
Stanis³aw Warzeszak, Darowaæ ¿ycie.
Bioetyka w debacie publicznej z Koœcio³em, (Bioetyka i ekologia cz³owieka 1), Niepokalanów: Wydawnictwo
Ojców Franciszkanów 2007, ss. 176.
Nie wydaje siê budziæ w¹tpliwoœci
fakt, ¿e problemy bioetyczne sta³y siê
czêœci¹ codziennego ¿ycia niemal ka¿dego cz³owieka naszych czasów. Przesta³y
byæ przedmiotem zainteresowania wy³¹cznie naukowców, anga¿owaæ tylko
medyków, biologów czy te¿ filozofów.
Owo zainteresowanie podyktowane jest
egzystencjalnymi potrzebami coraz wiêkszej grupy ludzi, co rodzi ci¹gle nowe
problemy, w¹tpliwoœci czy pytania. Czêsto s¹ to pytania czy problemy bardzo
„niewygodne”, trudne nie tylko w znalezieniu odpowiedzi, ale nawet w sformu³owaniu samego problemu. Owe pytania
jak¿e czêsto adresowane s¹ do Koœcio³a,
gdy¿ to nauka Koœcio³a katolickiego
stwarza szereg w¹tpliwoœci w podejmowaniu bioetycznych decyzji, a niekiedy
wprost zakazuje pewnych dzia³añ w tym
wzglêdzie. Koœció³ jako podmiot debaty
bioetycznej staje wobec koniecznoœci
konfrontacji z bezkrytycznymi tendencjami czy nawet naciskami wspó³czesnej nauki i techniki, a nierzadko tak¿e polityki
i ekonomii.
Opublikowana przez ks. S. Warzeszaka ksi¹¿ka pt.: Darowaæ ¿ycie. Bioetyka
w debacie publicznej z Koœcio³em stanowi cenn¹ pozycjê wydawnicz¹, trafnie
wpisuj¹c¹ siê w powszechn¹ dyskusjê dotycz¹c¹ ludzkiego ¿ycia w kontekœcie coraz to nowych mo¿liwoœci wspó³czesnej
medycyny, biologii i nauk pokrewnych.
Dwie czêœci tej ksi¹¿ki – eseje (ss. 9-109)
i wywiady (ss. 111-167) – stanowi¹ zbiór
artyku³ów publikowanych w latach 1987–
2007. Ich zebranie i opracowanie w for-
268
RECENZJE
mie zwartej ca³oœci ma na celu przedstawienie komplementarnie uzupe³niaj¹cych
siê odpowiedzi na wiele wspó³czesnych
pytañ antropologicznych, biopolitycznych, bioekonomicznych oraz niektórych
szczegó³owych kwestii bioetycznych:
AIDS, RU 486, aborcja, eutanazja, opieka paliatywna i pojêcie œmierci. W treœci
esejów zawarta jest zatem merytoryczna
analiza najbardziej aktualnych problemów ludzkiego ¿ycia i jego zagro¿eñ oraz
kompetentna odpowiedŸ na rodz¹ce siê
pytania i w¹tpliwoœci z tym zwi¹zane.
Z kolei wywiady stanowi¹ pog³êbienie
szczegó³owych kwestii bioetycznych na
poziomie popularnonaukowym. Dotycz¹
zw³aszcza problemu cierpienia, polityki
zdrowotnej, prze¿ywania umierania, eutanazji, aborcji, transplantacji, in¿ynierii
genetycznej oraz postêpu biomedycznego
i biotechnologicznego. Niezwykle wa¿nym dope³nieniem przedstawionej panoramy zagadnieñ jest pos³owie (ss. 169173), w którym Autor przedstawi³ wiod¹ce idee nauczania Benedykta XVI oraz
ich znaczenie dla aktualnej debaty bioetycznej. Nale¿¹ do nich mi³oœæ do ¿ycia
ludzkiego, zaufanie do rozumu i ludzkiej
zdolnoœci poznawania prawdy oraz ca³oœciowego ujmowania rzeczywistoœci. Publikacja zaopatrzona zosta³a w zestaw
najwa¿niejszych Ÿróde³ doktrynalnych
Magisterium Koœcio³a katolickiego.
Kompetencja autorów prezentowanych w tej publikacji esejów gwarantuje
wiarygodnoœæ wyjaœnieñ w poszczególnych kwestiach oraz zapewnia klarownoœæ
argumentacji i sposobów dowodzenia. Zamieszczone w drugiej czêœci wywiady
stanowi¹ kompetentne uzupe³nienie podjêtych wczeœniej zagadnieñ, wskazuj¹c
bardziej praktyczne odniesienie do tych
problemów. Ca³oœæ prezentowanych tu
treœci jest zgodna z nauczaniem Koœcio³a
katolickiego i stanowi dobre wyjaœnienie
koœcielnej doktryny w zakresie bioetyki.
Próba zestawienia esejów i wywiadów
mo¿e budziæ pewne w¹tpliwoœci co do
formalnej zwartoœci publikacji. Jednak¿e
ksi¹¿ka w takiej postaci stwarza szansê na
przystêpny przekaz dla szerokiego grona
odbiorców. Jêzyk i komunikatywna forma
przekazu stanowi¹ dodatkowe atuty tej
pozycji. Powinna zatem spotkaæ siê z zainteresowaniem czytelników i stanowiæ
dla nich cenn¹ pomoc teoretyczn¹ i praktyczn¹ w poruszaniu siê wœród aktualnych zagadnieñ bioetycznych.
JÓZEF ZABIELSKI
Uniwersytet w Bia³ymstoku
Stanis³aw Warzeszak, Etyka odpowiedzialnoœci za ¿ycie: Studium analityczno-krytyczne myœli bioetycznej Hansa
Jonasa, (Rozprawy Naukowe 5), Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 2008, ss. 358.
Klasycznie pojêta etyka g³osi, ¿e rozumnoœæ i wolnoœæ natury ludzkiej stanowi¹ ontyczne podstawy odpowiedzialnoœci cz³owieka jako bytu osobowego.
W tym te¿ wyra¿a siê normatywny charakter bycia osob¹ oraz podmiotowy
i przedmiotowy wymiar ludzkiej odpowiedzialnoœci. Zakres wykorzystania w³adzy poznawczo-wolitywnej wyznacza
granice ludzkiej odpowiedzialnoœci. Egzystencjalne i moralne ukierunkowania
cz³owieka pozostaj¹ w œcis³ej relacji do
wartoœciowania jej przedmiotu. Jako byt
osobowy, cz³owiek jest zarówno podmiotem odpowiedzialnoœci, jak te¿ zasadniczym jej przedmiotem. W powierzonej
mu przez Stwórcê odpowiedzialnoœci za
œwiat, cz³owiek przede wszystkim odpowiada za ¿ycie ludzkie – za jego dowar-
RECENZJE
toœciowanie i poszanowanie w ca³ej swej
dzia³alnoœci. Zespó³ norm chroni¹cych
ludzkie ¿ycie oraz sposób ich zastosowania stanowi etykê odpowiedzialnoœci.
W jej historycznej perspektywie mo¿na
zauwa¿yæ ró¿ne ukierunkowania badawcze, co by³o najczêœciej zwi¹zane z przyjmowan¹ koncepcj¹ cz³owieka i w konsekwencji prowadzi³o do zró¿nicowanych
form odpowiedzialnoœci za jego ¿ycie.
Faktem jest, ¿e etyczne koncepcje bytu
osobowego stoj¹ u podstaw praktycznych
realizacji wartoœci oraz dzia³añ wyra¿aj¹cych poszanowanie dla ludzkiego ¿ycia.
W czasach wspó³czesnych coraz bardziej staje siê widoczne eliminowanie
„sacrum” z rozumienia cz³owieka, co prowadzi do przedmiotowego i utylitarystycznego traktowania ludzkiego ¿ycia.
Tendencje te i ich niszczycielskie skutki
ks. S. Warzeszak uczyni³ przedmiotem
analiz swej ksi¹¿ki, nadaj¹c jej wymowny tytu³: Etyka odpowiedzialnoœci za ¿ycie. Jego badawcza precyzja oraz egzystencjalna i etyczna wra¿liwoœæ zagwarantowa³y merytoryczn¹ wartoœæ oraz
kulturowo-humanistyczne znaczenie tej
publikacji. W podtytule autor precyzuje
Ÿród³owo-formalny zakres swych analiz,
jaki stanowi koncepcja bioetyki Hansa
Jonasa, wspó³czesnego niemiecko-amerykañskiego filozofa, wi¹¿¹cego ontologiczno-metafizyczn¹ interpretacjê bytów
organicznych z ide¹ dobra i wartoœci
w wymiarze odpowiedzialnoœci. Ksi¹¿ka
ks. S. Warzeszaka zawiera filozoficzno-teologiczn¹ ocenê mo¿liwoœci i sposobów
zastosowania prezentowanej przez H. Jonasa zasady odpowiedzialnoœci na gruncie bioetyki. Problem ten zosta³ ukazany
w kontekœcie wielu innych wspó³czesnych tendencji filozoficzno-egzystencjalnych, zw³aszcza ró¿nych postaci antropologiczno-etycznego redukcjonizmu. To
poszerzone Ÿród³owo-badawcze spektrum
269
ukazuje nie tylko znaczenie teorii H. Jonasa, ale te¿ pozwala na tym tle zauwa¿yæ swoist¹ tendencyjnoœæ i nihilistyczne
ukierunkowanie wielu wspó³czesnych
trendów w zakresie bioetyki.
Zagadnieniom tym autor poœwiêci³
dwie czêœci swej ksi¹¿ki: w pierwszej
ukaza³ bioetykê fundamentaln¹ H. Jonasa,
w drugiej zagadnienia szczegó³owe bioetyki tego¿ filozofa. Taki uk³ad treœci sugeruje kompletne ujêcie przedmiotu badañ i w³aœciwe ustawienie kwestii metodologicznej. Spójrzmy najpierw na
publikacjê z perspektywy jej za³o¿eñ metodologicznych i pewnych trudnoœci
w ich zrozumieniu. Zauwa¿my, ¿e termin
„subiektywnoœæ”, który stanowi klucz do
zrozumienia ontologii bytu organicznego
i punkt wyjœcia etyki odpowiedzialnoœci
za ¿ycie, jest doœæ specyficznie pojmowany przez Jonasa – na gruncie ontologii
egzystencjalnej. Termin ten oddaje
w inny sposób klasyczn¹ ideê formy substancjalnej, która wyra¿a wewnêtrzny
dynamizm bytu oraz jego ontologiczn¹
integralnoœæ. Stwierdzenie obecnoœci subiektywnoœci w sposobie bycia bytu organicznego s³u¿y do potwierdzenia jego
jednoœci psychofizycznej, a w dalszej
konsekwencji do pokonania dualizmu ontologicznego i antropologicznego, tj. radykalnego rozdzia³u sfery cielesnej i duchowej. Metodologia pracy, która sk³ada
siê na „studium analityczno-krytyczne”,
bierze za punkt wyjœcia w³aœnie problem
dualizmu. Dok³adne przedstawienie i analiza myœli Jonasa na temat mo¿liwoœci
wykorzystania idei „subiektywnoœci”
w rozwi¹zaniu tzw. problemu psychofizycznego lub inaczej mówi¹c dualizmu
antropologicznego, pozwala wyci¹gn¹æ
wniosek krytyczny, ¿e jego propozycja
jest niewystarczaj¹ca. Ogranicza siê bowiem do interakcjonizmu i nie oddaje
istoty rzeczy, któr¹ trafnie wyra¿amy
270
RECENZJE
w pojêciu jednoœci substancjalnej.
W ostatniej czêœci pierwszego rozdzia³u
zosta³a sformu³owana mo¿liwoœæ nowej
interpretacji tej¿e jednoœci substancjalnej
w kategoriach informacji oraz jej komunikacji (ss. 82-88).
Ten¿e punkt wyjœcia znajduje odzwierciedlenie w konstrukcji drugiego
i trzeciego rozdzia³u, gdzie Autor podejmuje kwestiê antropologiczn¹, a nastêpnie etyczn¹. Podtrzymuje klasyczne przekonanie, ¿e jednoœæ substancjalna cia³a
i duszy, najlepiej wyra¿ona w naturze
cz³owieka jako osoby ludzkiej (corpore et
anima unus), jest warunkiem zbudowania
poprawnej teorii etycznej. Przezwyciê¿enie dualizmu, czy te¿ tzw. b³êdu antropologicznego, na gruncie personalizmu, czyli pojêcia osoby jako podmiotu i przedmiotu dzia³ania etycznego, jest tak¿e
warunkiem poprawnej koncepcji odpowiedzialnoœci bioetycznej. Na tym tle
pokazuje powa¿ne ograniczenia myœli Jonasa, wynikaj¹ce zw³aszcza z braku w³aœciwej perspektywy personalistycznej
i etycznej (ss. 128-134). Wskazuje jednoczeœnie mo¿liwoœci skorygowania i uzupe³nienia teorii odpowiedzialnoœci etycznej w bioetyce na drodze analizy egzystencjalno-personalistycznej. Formu³uje
szczegó³owo ró¿ne aspekty teorii odpowiedzialnoœci, w tym zw³aszcza odpowiedzialnoœci prospektywnej. Takim sposobem wprowadza na grunt bioetyki
nowy typ odpowiedzialnoœci, który przekracza jej czasowe ograniczenia i czyni j¹
uniwersaln¹ zasad¹ postêpowania cz³owieka wobec ¿ycia. Nadaje jej charakter
odpowiedzialnoœci
personalistycznej,
otwartej na podstawowe zasady i sprawnoœci moralne (ss. 177-182).
Krytyczne stanowisko wobec wspomnianych braków myœli Jonasa zosta³o
przedstawione w kolejnych rozdzia³ach
czêœci drugiej. Na konkretnych przypad-
kach i problemach bioetyki, poddanych
szczegó³owej analizie, autor pokazuje
wartoϾ refleksji bioetycznej Jonasa,
a przy tym jej praktyczne ograniczenia.
Pozostaje œwiadomy, ¿e móg³ jeszcze bardziej krytycznie potraktowaæ propozycje
bioetyczne Jonasa, w tym przede wszystkim ich konsekwencje dla bioetyki wynikaj¹ce z braku w³aœciwej perspektywy
i fundamentu antropologicznego, a zw³aszcza personalistycznego. Autor ogranicza
siê do wskazania najwa¿niejszych tendencji w ujmowaniu zagadnieñ bioetycznych
u Jonasa, k³ad¹c akcent przede wszystkim
na brak w³aœciwego zastosowania postulowanej przez Jonasa zasady odpowiedzialnoœci. Jednak¿e w przyjêtej formie
pracy, która z za³o¿enia mia³a mieæ charakter monograficzny, nie stawia sobie za
cel ca³oœciowego ujêcia problemów bioetycznych, lecz tylko wskazanie w³aœciwej metodologii ich rozwi¹zywania.
W tym celu stosuje metodê, której kluczem jest odniesienie do jednoœci psychofizycznej jako kategorii antropologicznej
i personalistycznej, bez której nie istnieje
realna mo¿liwoœæ zbudowania solidnej
teorii odpowiedzialnoœci etycznej. W ten
sposób nakreœlony zosta³ tak¿e problem
dualizmu i wskazany sposób jego przezwyciê¿enia na gruncie bioetyki. Ten¿e
lejtmotyw spaja ca³¹ rozprawê.
Nale¿y w koñcu zauwa¿yæ, ¿e prezentowane w pracy analizy charakteryzuje
niezwyk³a precyzja i konsekwencja badawcza, wysi³ek merytorycznego poszerzania spektrum krytycznego ogl¹du
i oceny analizowanych problemów. Publikacja ta ukazuje personalistyczne ukierunkowanie myœlenia jej autora, którego
hermeneutyczn¹ zasadê stanowi osoba
ludzka w swej ontycznej i egzystencjalnej
z³o¿onoœci. Takie postrzeganie cz³owieka
pozwala ujmowaæ poszczególne wymiary
jego bytu i egzystencjalne postawy w ka-
RECENZJE
tegoriach jednoœci osobowej oraz w relacjach wspólnotowych z innymi ludŸmi
i z Bogiem. Taka perspektywa badawcza
pozwoli³a nie tylko poprawnie ukazaæ
myœl analizowanego filozofa, ale te¿ odpowiedzialnie ustosunkowaæ siê do koncepcji myœlenia innych autorów. Walory
te w pe³ni uzasadniaj¹ przekonanie, ¿e
ksi¹¿ka ks. S. Warzeszaka stanowi interesuj¹c¹ i wartoœciow¹ pozycjê wydawni-
271
cz¹, niezwykle aktualn¹ i godn¹ polecenia
szerokiemu gronu czytelników. Wypada
stwierdziæ, ¿e jej autor nie tylko podj¹³
teoretyczny problem odpowiedzialnoœci
za ¿ycie, ale go w sposób niezwykle odpowiedzialny potraktowa³ i ukaza³.
JÓZEF ZABIELSKI
Uniwersytet w Bia³ymstoku
272
273
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 1, 2006
Deus caritas est
DAMIAN BRYL
Deus caritas est
MARIAN MACHINEK
G³ówne linie teologiczne encykliki Benedykta XVI Deus caritas est
ADAM SIKORA
Mi³oœæ objawiona przez Boga i odkryta przez cz³owieka.
To¿samoœæ, podobieñstwo, czy przeciwieñstwo?
Refleksje wokó³ Deus caritas est
JERZY TROSKA
„Cz³owiek poza sprawiedliwoœci¹, potrzebuje i zawsze bêdzie potrzebowa³
mi³oœci”
(Deus caritas est, 29)
MACIEJ OLCZYK
Czy mo¿na nakazaæ mi³oœæ? Imperatywny charakter przykazania mi³oœci.
Uwagi na marginesieDeus caritas est
PIOTR PIASECKI
Od mi³oœci eros do mi³oœci agape.
Formacja mi³oœci w encyklice Benedykta XVI Deus caritas est
ANDRZEJ BOHDANOWICZ
Unifikuj¹ca rola mi³oœci w ¿yciu ma³¿eñskim wed³ug Benedykta XVI
ALEKSANDER GENDERA
Eucharystia uzdolnieniem do wype³nienia przykazania mi³oœci.
Przes³anie encykliki Benedykta XVI Deus caritas est
JACEK HADRYŒ
Rola mi³oœci Boga i bliŸniego w procesie uœwiêcenia
w encykliceDeus caritas est
RYSZARD KUCZER
Maryja wzorem ¿ycia mi³oœci¹ w encyklice Deus caritas est
Encyklika Benedykta XVI ,AKI?=HEJ=IAIJ
Tekst
274
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 2, 2007
Problemy moralne w integruj¹cej siê Europie
IRENEUSZ MROCZKOWSKI
Kondycja teologii moralnej w Europie
ROMAN KULIGOWSKI
Josepha Ratzingera krytyka kultury wspó³czesnej
ZBIGNIEW TEINERT
Moralnoœæ – rezultat „instynktu”, czy dzie³o stwórcze?
W sprawie etosu ewolucyjnego
JAROS£AW SOBKOWIAK
Prawda w spo³eczeñstwie pluralistycznym i tolerancyjnym
EDWARD TOROÑCZAK
Wiara jako Ÿród³o zobowi¹zañ moralnych
PAWE£ SALAMON
Zafa³szowania norm moralnych we wspó³czesnej Europie ze szczegó³owym
uwzglêdnieniem zjawiska aborcji
KRZYSZTOF KIETLIÑSKI
Stanowisko Koœcio³a katolickiego w kwestii zwi¹zków osób tej samej p³ci
RYSZARD KUCZER
Polityka spo³eczna a ¿ycie rodzinne
*
ZBIGNIEW WANAT
Stan badañ nad polsk¹ teologi¹ sumienia XX wieku
JAN ORZESZYNA
Dzieciñstwo w aspekcie moralnym
LUCJAN LENORT
Metafizyczno-aksjologiczne doœwiadczenie piêkna.
Pedagogiczny wymiar piêkna w moralnoœci
S£AWOMIR MAZUR
Rozumienie grzechu spo³ecznego w nauczaniu Koœcio³a
JACEK HADRYŒ
Mi³oœæ bliŸniego w doœwiadczeniu duchowym œwiêtej Teresy z Los Andes
w perspektywie Deus caritas est Benedykta XVI
HENRYK WEJMAN
Personalistyczna koncepcja mi³osierdzia
275
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 3, 2008
,,Humanae vitae” po czterdziestu latach
WOJCIECH BARTKOWICZ
Próba oceny dyskusji wokó³ Humanae vitae
JAROS£AW WOJKUN
Dyskusja wokó³ rangi doktrynalnej nauczania Humanae vitae
RYSZARD KUCZER
Mi³oœæ – odpowiedzialnoœæ – rodzicielstwo. Profetyczny wymiar
encykliki Paw³a VI Humanae vitae
ROMAN KULIGOWSKI
Mi³oœæ ma³¿eñska wed³ug Humanae vitae
JACEK HADRYŒ
Mi³oœæ ma³¿eñska w ¿yciu œw. Joanny Beretty Molla w œwietle
Humanae vitae Paw³a VI
S£AWOMIR MAZUR
Wartoœæ czystoœci przedma³¿eñskiej i wiernoœci ma³¿eñskiej
ANDRZEJ PRYBA
Moralnoœæ aktu ma³¿eñskiego w œwietle encykliki Humanae vitae
ALEKSANDER GENDERA
Moralnoœæ aktu ma³¿eñskiego a wspó³dzia³anie w z³u antykoncepcji
MARIAN POKRYWKA,
Odpowiedzialne rodzicielstwo w œwietle Humanae vitae
ZBIGNIEW WANAT
Dziecko jako dar Bo¿y. W czterdziest¹ rocznicê opublikowania
encykliki Paw³a VI Humanae vitae
MAREK MALESA
Urlika Meinhof i jej zwi¹zek z Humanae vitae
ADAM SIKORA
Nadu¿ycia w dziedzinie prokreacji. Dawne zasady – nowe zagro¿enia
*
ANDRZEJ SZAFULSKI
Ideologia „gender” i p³yn¹ce z niej zagro¿enia
PAWE£ SALAMON
Instytucja „matki zastêpczej” a godnoœæ cz³owieka
MICHA£ CH£OPOWIEC
Aspekty historyczne w rozwoju teologii pokuty okresu patrystycznego
(do œw. Cypriana)
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy antropologiczno-spo³eczne
276
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 4, 2008
Rodzina wobec wspó³czesnych wyzwañ
WOJCIECH BARTKOWICZ
Narracyjnoœæ jako postulat wspó³czesnej teologii ma³¿eñstwa
ANDRZEJ BOHDANOWICZ
Istota mi³oœci i jej postaci
STANIS£AW WARZESZAK
Sakramentalne podstawy rodziny jako Koœcio³a domowego. Przyczynek metodologiczny
ANTONI ŒWIERCZEK
Uczciwoœæ ma³¿eñska – czy tylko umowa miêdzy partnerami?
JACEK SALIJ
Wiernoœæ jako fundament ma³¿eñstwa. Obrona trwa³oœci i nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa
wobec postmodernistycznego kultu p³ynnoœci
KONRAD GLOMBIK
HierarchicznoϾ czy komplementarnoϾ?
Teologiczna interpretacja relacji charyzmatów dziewictwa i ma³¿eñstwa
JÓZEF WRÓBEL
Czy obronimy katolick¹ naukê o moralnoœci ma³¿eñskiej?
Refleksje nad aktualnoœci¹ przes³ania encykliki „Humanae vitae”
w czterdziest¹ rocznicê jej og³oszenia
TOMASZ KRAJ
Wokó³ dyskusji na temat zap³odnienia in vitro
JAN WOLSKI
In vitro a nadzieje i zagro¿enia wspó³czesnej rodziny
JAROS£AW A. SOBKOWIAK
Gender w perspektywie „nowego porz¹dku moralnego”
PIOTR MORCINIEC
Rodzina wobec idei gender
MACIEJ OLCZYK
Kategoria p³ci kulturowej (gender) w antropologii feministycznej
IRENEUSZ MROCZKOWSKI
Nowa Wielka Nowenna? Zarys programu obrony rodziny w Polsce
*
ANDRZEJ SZAFULSKI
Moralnoœæ chrzeœcijañska realizacj¹ „prawa Ducha”
MICHA£ WOJCIECHOWSKI
Wykorzystanie Biblii w teologii moralnej
S£AWOMIR ZAWADA
Staroœæ – trendy czy passé?
O przywrócenie ludziom starszym w³aœciwego miejsca w spo³eczeñstwie
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Kara œmierci w dobie terroryzmu. Analizy aretologiczne
ANITA SKLEPKOWSKA
„Agnostycyzm wyzwaniem dla wspó³czesnej Europy”. Ocena moralna
w rozumieniu religii monoteistycznych. Konferencja naukowa sekcji teologii moralnej
UKSW Warszawa, 5 maja 2008 roku
MICHA£ WYROSTKIEWICZ
Teologia moralna na V Lubelskim Festiwalu Nauki
277
TEOLOGIA I MORALNOή
Tom 5, 2009
Kobieta – ¿ona, matka
MA£GORZATA CHRZ¥STOWSKA
Powo³anie kobiet w œwietle nauki spo³ecznej Koœcio³a
EL¯BIETA PAW£OWSKA
Bycie kobiet¹ jako zadanie. Szkic nauczania Jana Paw³a II o «geniuszu kobiety»
ANDRZEJ PRYBA
Kobieta i mê¿czyzna – humanum w swej pe³ni. Refleksje na kanwie
Listu Apostolskiego Papie¿a Jana Paw³a II „Mulieris dignitatem”
EL¯BIETA ADAMIAK
„Non est masculus, neque femina”. Przyczynek do chrzeœcijañskiej antropologii
œwiadomej ró¿nicy p³ci
MACIEJ OLCZYK
Moralny wymiar komplementarnoœci p³ci w spotkaniu kobiety i mê¿czyzny
DARIUSZ KALIÑSKI
Maryja kobieta solarna – mariologiczne dope³nienia wschodniej tradycji teologicznej
MONIKA OLIWA-CIESIELSKA
Pozorna i rzeczywista marginalizacja kobiet w ¿yciu spo³ecznym
IWONA PRZYBY£
Kobieta przed œlubem dawniej i dziœ. Spo³eczny wymiar narzeczeñstwa
ALDONA ¯UREK
Kobiety ¿yj¹ce w pojedynkê – pomiêdzy swobod¹ a zobowi¹zaniami
WALDEMAR WONIAK
Kobieta a przestêpstwo – wyszczególnienie wybranych problemów
EWA H. KOWALEWSKA
Walcz¹cy feminizm konfrontacj¹ z chrzeœcijañstwem
JACEK PULIKOWSKI
Czego mê¿czyŸni oczekuj¹ od kobiet?
MA£GORZATA TRYBU£A
Rola ¿ony i matki
NIKODEM BRZÓZY
Ojcostwo, dziecko i mi³oœæ ma³¿eñska w aspekcie teologicznym,
historycznym i bioetycznym
DOMINIKA J. MROCZEK
Prawno-moralne aspekty eugeniki prenatalnej i preimplantacyjnej
JAN ORZESZYNA
Oblicza samotnoœci we wspó³czesnym œwiecie
JÓZEF KOPCIÑSKI
Nauczanie teologii moralnej w Polsce w XIX wieku
ANDRZEJ DERDZIUK
Bilans teologii moralnej w Polsce
*
ALICJA KOSTKA
Kongres Kobiet „Kobieta i mê¿czyzna – ‘humanum’ w swej pe³ni” –
przes³anie teologiczno-moralne
WIES£AW SZUTA
Sympozjum „Historia i przysz³oœæ bioetyki”
KOMITET WYDAWNICZY
PAWE£ BORTKIEWICZ, JACEK HADRYŒ, FELIKS LENORT,
ADAM PRZYBECKI, ADAM SIKORA
JAN SZPET – PRZEWODNICZ¥CY
PUBLIKACJA DOFINANSOWANA Z FUNDUSZU NA BADANIA W£ASNE
WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO UAM
ISBN 978-83-61884-53-8
ISSN 1898-2964
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA£ TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNAÑ, UL. WIE¯OWA 2/4
e-mail: [email protected]
tel./fax (61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE£ P¥K
OPRACOWANIE REDAKCYJNE: DOROTA DRZEWIECKA
T£UMACZENIA NA JÊZYK ANGIELSKI: MA£GORZATA WIERTLEWSKA
DRUK: ZAK£AD GRAFICZNY UAM, 61-712 POZNAÑ, UL. H. WIENIAWSKIEGO 1

Podobne dokumenty