Kółko czy krzyżyk, prawda czy fałsz

Transkrypt

Kółko czy krzyżyk, prawda czy fałsz
Kółko czy krzyżyk, prawda czy fałsz
"Kłamczucha" - reż. Andrzej Sadowski - Teatr BARAKAH w Krakowie
Klaustrofobia bohaterki monodramu "Kłamczucha" przechodzi na widzów. Ciasna
piwnica teatru "Barakah" na Kazimierzu wydaje się jeszcze mniejsza. Zaledwie kilka
rzędów, na środku stół ikrzesło. Oraz Ona-kłamczucha.
Rozmaicie można interpretować gwałtowne wyznanie bohaterki granej przez Annę PirógKaraszkiewicz - ni to rodzaj konfesji, ni perwersyjne upajanie się własnym występkiem. Dla
mnie "Kłamczucha" jest niemal klinicznym zapisem schizofrenii, z wpisanymi w tę chorobę
remisjami, momentami życiowej prawdy pozarastanymi urojeniami.
Bohaterka staje przed widzami bezbronna. Mówi, gada bez przerwy, zjada spółgłoski, im
potworniejsze rzeczy nam opowiada, tym bardziej staje się bezbronna i krucha. Straciła
łączność między wczoraj a dzisiaj, zniknęło jutro, z życia wyciekły całe fragmenty.
Wprowadzona do policyjnej sali przesłuchań (a może szpitalnej sali przyjęć), oskarżona o
morderstwo (albo o wymyślone morderstwo), pozostawiona przez policjanta (lekarza)
samopas, nie przerywa monologu.
Opowiada o opętańczym związku erotycznym z elementami masochizmu, inwalidztwie,
samotności, alienacji. "Kłamczucha" nie kokietuje publiczności. Nie chodzi jej o konkretnego
adresata wynurzeń, może to być ktokolwiek. Człowiek lub przedmiot. Trzeba tylko gadać, to
jedyny imperatyw. Przed nią stoi włączona kamera i właśnie do niej zwraca się Anna PirógKaraszkiewicz.
Na pewno coś nieoczekiwanego wydarzyło się w życiu tej kobiety. Być może naprawdę
sięgnęła po nóż o którym tak chętnie opowiada, może zabiła.
Tytuł spektaklu w reżyserii Andrzeja Sadowskiego, również autora sztuki, dopowiada jakby
za dużo. Konkluzja jest tak oczywista, że natychmiast budzi wątpliwości. Kłamczucha to
kłamczucha, a może właśnie jest na odwrót? Życiorys przetrawiony chorobą, przepisany na
autentyczne doświadczenie, jednocześnie wymyślony i do bólu prawdziwy. Nie mamy
przecież wglądu do przyczynowego rdzenia stanów psychotycznych, nie wiemy co naprawdę
dzieje się w chorym człowieku. Możemy jedynie współodczuwać albo intuicyjnie
podejrzewać źródła imaginacji.
Minimalistyczny spektakl w "Barakah" jest udanym teatralnym szkicem. Nie ma tutaj
żadnych fajerwerków, a Sadowski jako reżyser nie przeszkadza Piróg, to jego główny sukces.
I chociaż osobiście wolałbym żeby tekst "Kłamczuchy" był znacznie skromniejszy w
dawkowaniu nazbyt szerokiej emocjonalnej amplitudy (seks, przemoc, inwalidztwo), dawno
nieoglądana na krakowskich scenach Piróg-Karaszkiewicz wychodzi z karkołomnej próby
zwycięsko. Nie próbuje udawać autentycznej morderczyni, świadomie wprowadza do
monologu katatoniczny, chorobowy nawias. Zmyśla po to, żeby opowiedzieć o kosmosie
własnego cierpienia. Musi wyrzucić z siebie to wszystko. Powiedzieć nawet za dużo, byleby
tylko nie milczeć, nie zastanawiać się, nie dopuszczać zdroworozsądkowej refleksji.
Kłamczucha nie panuje nad słowem, ponieważ rozsypał się jej świat. Mówi nieskładnie, bo
taka jest jej osobowość. Zbrodniarka zagaduje zbrodnię. Kółko czy krzyżyk, prawda czy
fałsz...
Łukasz Maciejewski
Polska Gazeta Krakowska
2 maja 2013
Spektakle
"Kłamczucha" - reż. Andrzej Sadowski - Teatr BARAKAH w Krakowie
Teatry
Teatr BARAKAH w Krakowie

Podobne dokumenty