KURS: Jak rozumieć opinię poradni psychologiczno

Transkrypt

KURS: Jak rozumieć opinię poradni psychologiczno
Przeprowadzka
Bajka terapeutyczna przeznaczona dla dzieci, które są nieśmiałe i nie wierzą we własne możliwości.
Aldona Reczek
W pewnej małej wsi, gdzieś na zachodzie, a może i na wschodzie
pewnego pięknego kraju, żyła sobie dziewczynka. Miała na imię Pelagia.
Śmieszne imię, prawda? Jednak w miejscu, gdzie mieszkała Pelagia, to
imię było zupełnie normalne. Jej koleżanki także miały dość nietypowe
imiona. Były to na przykład: Krzysztofa, Euzebia, Franciszka…
Dziewczynki nie znały żadnej Kasi czy Ani, gdyby taka pojawiła się w ich
osadzie, to dopiero byłoby zabawne! Pelagia miała bardzo dużo
koleżanek i kolegów. Spędzali razem czas w szkole oraz po szkole,
kiedy wszyscy najedzeni po obiedzie wychodzili na wielkie wspólne
podwórko. Bawili się w berka, w chowanego, a także w mnóstwo innych
zabaw, o których dorośli nie mieli zielonego pojęcia. Zabawy te trwały do samego wieczora, aż w
końcu mama Pelagii - lekko zdenerwowana - wołała dziewczynkę na kolację. Potem dziewczynka
odrabiała lekcje, bawiła się jeszcze z rodzicami, a każdy dzień żegnała uśmiechem i rozmyślaniami o
przygodach, jakie mogą ją spotkać następnego dnia. Pelagia była po prostu małą, szczęśliwą
dziewczynką. Pewnego dnia, kiedy Pelka (bo tak właśnie zdrobniale nazywali dziewczynkę rodzice)
wraz z rodzicami jadła obiad, zapadła niezręczna cisza, po czym mama Peli, Afrodyta, powiedziała:
- Musimy poważnie porozmawiać, córeczko. Tata dostał nową pracę i musimy się przeprowadzić. To
miejsce jest bardzo daleko stąd i jeszcze nikogo tam nie znasz, ale jestem pewna, że szybko
znajdziesz tam nowe koleżanki. Po tych słowach mama Pelagii wróciła do swych codziennych zajęć,
a tata pojechał swoim żółtym rowerem z powrotem do pracy. Pela tego popołudnia nie chciała już
wychodzić do swoich koleżanek. Została w swoim pokoju i cichutko płakała. Wiedziała, że rodzice nie
zmienią swojej decyzji i wszyscy będą musieli się przeprowadzić. Tego dnia dziewczynka nie
uśmiechała się, jak zwykle, przed zaśnięciem. Nie rozmyślała też o tym, jakie nowe wspaniałe
zabawy czekają ją z przyjaciółmi. Była smutna i zastanawiała się, jak teraz będzie wyglądało jej
życie. Dwa tygodnie do przeprowadzki minęły Pelce bardzo szybko. Całe dnie spędzała z
koleżankami, chcąc nacieszyć się ostatnimi wspólnymi chwilami. W sobotę, dokładnie w dwa
tygodnie po usłyszeniu od rodziców tej strasznej dla dziewczynki wiadomości, cała rodzina wyruszyła
w drogę. Rodzice rozmawiali ze sobą i nie zauważyli, że ich córka od dłuższej chwili nic nie mówi,
tylko zamyślona spogląda w okno. Droga minęła błyskawicznie i już wieczorem cała rodzina jadła
wspólnie kolację w nowym mieszkaniu, w nowej kuchni, przy nowym stole. Rodzice dalej rozmawiali,
jedli, zastanawiali się, jak urządzić nowy salon i w ogóle nie zauważali, że ich zwykle roześmiana
córka jest dziwnie milcząca.
Specjalistyczne Centrum Edukacji EDU- MACH
ul. Wyzwolenia 6/12; 06- 400 Ciechanów; faks: 23 673 52 66
e-mail: [email protected];
www.edumach.pl
www.problemywnauce.pl
Tak samo było kolejnego dnia. W poniedziałek mama odprowadziła Pelagię do nowej szkoły. Jak
zwykle mama i córka pożegnały się całusem w policzek, po czym Pela poszła z nową Panią
nauczycielką. Pani od razu przedstawiła się.
- Nazywam się Asia Kowalska. Chodź, kochanie, zaprowadzę cię do twojej klasy. Jestem pewna, że
szybko znajdziesz sobie koleżanki i kolegów.
Pelagii dziwne wydało się imię nowej pani, ale pomyślała, że może to jedyny tutaj taki przypadek i
postanowiła czekać na to, co będzie dalej. Szła, milcząc, w stronę klasy. Aż duże przeszklone drzwi
w końcu korytarza otworzyły się, pani Asia wzięła dziewczynkę za rączkę i wprowadziła do sali.
Dwadzieścia par oczu spojrzało na Pelę. Dziewczynka wbiła wzrok w podłogę i chciała już jak
najszybciej usiąść w ławce. Pani przedstawiła dzieciom Pelagię, po czym usiadła przy biurku i
zaczęła sprawdzać obecność. Kasia, Gosia, Krzysiek, Ania, Tomek…
Pela słuchała tego wszystkiego wielce zdziwiona i zastanawiała się, czy inne dzieci zaakceptują jej
inne imię. Dziewczynka całą lekcję rozmyślała nad tym, aż w końcu postanowiła, że nie będzie z
nikim rozmawiać. „Być może wtedy - myślała - dadzą mi spokój i nie będą się śmiać.”
Po lekcji kilka dziewczynek klasy podeszło do nowej uczennicy. Chciały dowiedzieć się czegoś o
nowej koleżance.
- Skąd jesteś? - zapytała Kasia.
- Chodź z nami na boisko - powiedziała Karolina. Pelagia patrzyła na nie i zastanawiała się, czego
tak naprawdę od niej chcą, aż w końcu jedna z dziewczynek powiedziała:
- Masz takie śmieszne imię. Rodzice jakoś je zdrabniają? W tym momencie Pelka była już pewna, że
grupka uczennic chciała tylko się z niej pośmiać. Nic więc nie odpowiedziała i postanowiła nigdy z
nikim w nowej szkole nie rozmawiać. „Skoro ja i moje imię jesteśmy dla niech takie śmieszne myślała - to nie chcę ich znać.” Tak, jak postanowiła, tak też zrobiła. Przez kilka kolejnych tygodni
Pelagia nie zamieniła z nikim w szkole ani jednego słowa, koleżanki pomału przestawały ją
zagadywać, aż w końcu wszyscy w klasie przyzwyczaili się, że nowa koleżanka po prostu nie chce z
nikim rozmawiać. Codziennie w drodze powrotnej ze szkoły Pela mijała małe gospodarstwo, które
samotnie prowadziła pewna starsza pani. Kobieta zaprzyjaźniła się z mamą dziewczynki, toteż
czasami, gdy pani Afrodyta potrzebowała wolnego popołudnia, by zrobić zakupy czy pojechać do
lekarza, Pelagia zostawała u starszej pani. Miała ona na imię Genowefa, co strasznie się
dziewczynce podobało. Poza tym pani Genowefa okropnie dużo mówiła i wcale nie oczekiwała tego,
by jej opowiadano. Mówiła o wszystkim: o tym, co zrobi na kolację, jak spędzała święta kilka lat
wcześniej, ale najwięcej miała do powiedzenia na temat swoich zwierząt.
Pewnego dnia usiadła wraz z Pelą na ganku i zaczęła opowiadać:
- Miałam kiedyś, a było to bardzo dawno temu, bardzo piękną kotkę. Nazywała się Kuleczka. Kiedy
Kuleczka miała 10 lat, urodziła małe kocięta. Było ich pięcioro. Dopiero po jakimś czasie
zauważyłam, że jeden z kotków nie ma ogona. Podejrzewam, że reszta kociaków nie zauważyła
Specjalistyczne Centrum Edukacji EDU- MACH
ul. Wyzwolenia 6/12; 06- 400 Ciechanów; faks: 23 673 52 66
e-mail: [email protected];
www.edumach.pl
www.problemywnauce.pl
tego. Kiedy wszystkie wyrosły już na tyle, by swobodnie chodzić po podwórku, Bułeczka (bo tak
nazwaliśmy kotkę bez ogonka) zawsze trzymała się z boku. Inne zwierzęta stale ją zaczepiały,
zachęcały do zabawy, ale Bułeczce wydawało się, że robią to tylko po to, by śmiać się z jej ogonka, a
raczej z jego braku. Dlatego Bułeczka zawsze bawiła się sama, najczęściej biegała po pobliskiej
łące. Pewnego słonecznego dnia pobiegła dalej niż zwykle, aż na skraj wsi. Tam właśnie, nad
brzegiem strumienia, swoją siedzibę miała rodzina żółwi. Bułeczka polubiła bardzo całą rodzinę,
czuła się między nimi swobodnie, gdyż wydawało jej się, że żółwie nie widziały nigdy żadnego innego
kotka i na pewno nie jest dla nich dziwne to, że nie ma ona ogonka. Miesiąc już trwała znajomość
żółwiej rodziny z kotką, kiedy jeden z żółwi, najmłodszy z rodu, zapytał:
- Powiedz mi, Bułeczko, jak to się stało, że nie masz ogonka? Czy tak jest od zawsze, czy ktoś ci go
może zabrał? Bułeczka aż zachłysnęła się mlekiem, które popijała właśnie ze specjalnie dla niej
zrobionej przez żółwie miseczki. Spojrzała na Bąbla (tak na imię miał najmłodszy z żółwi) i już miała
uciekać prosto przed siebie, kiedy odezwała się mama Bąbla, bardzo mądra żółwica: - Co się stało,
Kuleczko? Czyżbyś myślała, że nie zauważyliśmy, iż nie masz ogonka? Oczywiście, że
zauważyliśmy, ale uważamy, że nie jest to dla nas żaden problem, tak samo, jak nie jest to problem
dla ciebie, prawda? Na tym polega twój urok, Kuleczko, jesteś jedynym kotkiem, jakiego znamy bez
ogonka i dlatego jesteś taka wyjątkowa. Zresztą każdy z nas jest wyjątkowy. Spójrz na Bąbla. Dawno
już nie jest dzieckiem, a ciągle za niego uchodzi, bo jest taki niski. I to jest w nim wyjątkowe. Ja na
przykład wyjątkowe mam imię. Czy słyszałaś kiedyś by jakiś żółw miał na imię Ewa? Śmieszne! A
jednak ja mam tak na imię i nic na to nie poradzę. Powiem ci więcej: ja nawet to imię lubię, bo…. bo
jest takie wyjątkowe. Bułeczka stała oszołomiona, nie wiedząc, co powiedzieć. „Zatem od początku
wiedzieli, że nie mam ogonka, że jestem inna niż wszystkie kotki i nic nie powiedzieli?” zastanawiała się kotka. „No tak, ale ja też nic nie mówiłam na to dziwaczne imię mamy żółwicy ani na
to, że Bąbel jest taki mały. Bo chociaż mama żółwica ma to śmieszne imię, to robi pyszne ciasteczka
i jest taka miła, a Bąbel… Bąbel jest taki zabawny! Więc to chyba tak już jest, że każdy ma coś
śmiesznego albo dla innych dziwnego, ale w to miejsce ma coś, czego inni nie mają i to akurat jest
dla nich fajne. Ja, na przykład, potrafię najszybciej ze wszystkich kotów przebiec całe podwórko,
kiedy pani Genowefa wlewa mleko do naszych misek.”
Tego samego dnia, gdy Bułeczka wróciła do zagrody postanowiła, że nie będzie więcej unikać
kotków i innych zwierząt. Może rzeczywiście to, że nie ma ogonka jest całkiem zabawne, ale to
jeszcze nie powód, by nie odzywać się do nikogo. Od tej pory Bułeczka trochę rzadziej bywała u
żółwiej rodziny. Pamiętała o nich ciągle, ale teraz troszkę więcej czasu spędzała w zagrodzie, gdzie
słynęła z tego, że najszybciej dobiega do miseczki pełnej mleka, a nie z braku ogonka.
Pani Genowefa skończyła swoją opowieść w momencie, gdy po Pelę przyjechała mama.
Dziewczynka pomachała kobiecie na pożegnanie i poszła w stronę swojego domu. Zjadła kolację i
poszła spać. Całą noc nie mogła zasnąć. Rozmyślała o kotku bez ogonka i jego problemach. Pelagia
Specjalistyczne Centrum Edukacji EDU- MACH
ul. Wyzwolenia 6/12; 06- 400 Ciechanów; faks: 23 673 52 66
e-mail: [email protected];
www.edumach.pl
www.problemywnauce.pl
pomyślała też o sobie. Doszła do wniosku, że ma inne niż wszyscy imię, ale za to na pewno nikt nie
potrafi rysować tak pięknie, jak ona. Myślała też o innych rzeczach, w których jest dobra i wyszła z
tego całkiem spora lista. Następnego dnia w szkole Pelagia jeszcze chwilę obserwowała bawiące się
na boisku dziewczynki. W końcu podeszła do tej, która kiedyś zapytała ją, jak zdrobniale Pelagię
nazywają rodzice. Powiedziała: - Rodzice mówią do mnie Pela, a jak jestem niegrzeczna, to mama
mówi do mnie Pelka. Dziewczynka stała jeszcze przez chwilę zdziwiona, że nowa koleżanka zaczęła
się do niej odzywać i odparła: - To chodź, Pela, pobawimy się z Marchewką.
- Marchewką? - zdziwiła się Pelagia.
- No tak, tak ma Kaśka na nazwisko. Katarzyna Marchewka. Śmieszne, nie?
„Rzeczywiście, śmieszne nazwisko” - pomyślała Pela i poszła bawić się z nowymi koleżankami.
To kolejny utwór niosący ukojenie dzieciom nieśmiałym, wstydliwym, wycofanym. Dotyka problemu
odmienności, bycia „nowym” oraz braku wiary we własne możliwości. Świadomi swoich wad
zapominamy często o zaletach. Skupiając się za tym, co trudne, tracimy okazję do zawierania
nowych znajomości i dobrej zabawy. Historia Peli może pomóc młodym czytelnikom w
zaakceptowaniu swojej odmienności i budowaniu poczucia własnej wartości.
Proponowane pytania pogłębiające:
- Jaki kłopot miała Pelka?
- Czego nauczyła ją opowieść pani Genowefy o Bułeczce?
- Czy znacie swoje wady i zalety?
- Czy istnieją osoby, które nie mają wad?
- Czego uczy nas historia Peli?
Prace plastyczne
Dzieci mogą wykonać dowolną ilustrację dla bajki, np. namalować bohaterów lub wykonać ich
postacie z plasteliny.
Bajkę zaczerpnięto z książki pod redakcją M. Leszczawskiej Bajki całkiem nowe. Opowieści
terapeutyczne studentów filologii polskiej. (2008). Jelenia Góra: Kolegium Karkonoskie, Państwowa
Wyższa Szkoła Zawodowa. s.18.
Obrazek pochodzi ze strony: www.digart.pl
Specjalistyczne Centrum Edukacji EDU- MACH
ul. Wyzwolenia 6/12; 06- 400 Ciechanów; faks: 23 673 52 66
e-mail: [email protected];
www.edumach.pl
www.problemywnauce.pl

Podobne dokumenty