recenzja rozprawy doktorskiej mgr. Pawła Figurskiego
Transkrypt
recenzja rozprawy doktorskiej mgr. Pawła Figurskiego
dr hab. prof. IH PAN Zbigniew Dalewski Instytut Historii PAN Warszawa, 22.09. 2016 Recenzja rozprawy doktorskiej mgra Pawła Figurskiego pt. Modlitwy za króla w kanonie rzymskim mszy. Studium z dziejów teologii politycznej wczesnego średniowiecza w łacińskim chrześcijaństwie W swojej rozprawie doktorskiej mgr Paweł Figurski podjął zagadnienie obecności we wczesnym średniowieczu w kanonie rzymskim mszy modlitw za króla. Ujmując rzecz ściślej, skupił on swoją uwagę przede wszystkim na kwestii przywoływania imienia króla, obok imion papieża i lokalnego biskupa, w pierwszej oracji kanonu, modlitwie Te igitur. W zamierzeniu Autora zbadanie procesu kształtowania się tradycji liturgicznej, przewidującej wspominanie osoby władcy, na równi z najwyższymi hierarchami Kościoła i wskazującej na udział króla razem z papieżem i biskupem w składanej przez celebrującego mszę kapłana ofierze eucharystycznej służyć miało lepszemu rozpoznaniu charakteru wyobrażeń o władzy królewskiej we wczesnym średniowieczu, sposobów rozumienia pozycji władcy w społeczeństwie chrześcijańskim i przyznawanych mu uprawnień. P. Figurski wskazuje, że źródłem inspiracji, a zarazem punktem wyjścia dla prowadzonych w rozprawie rozważań były prace Ernsta H. Kantorowicza. Przywołuje w tym kontekście dwie książki tego autora: Laudes regiae: A Study in Liturgical Acclamations and Mediaeval Ruler Worship (Berkeley – Los Angeles 1946) oraz The King’s Two Bodies: A Study in Medieval Political Theology (Princeton 1957). Z pierwszą z nich dysertację łączyć ma podobny zamysł oparcia pracy na analizie jednego typu czy też gatunku tekstu liturgicznego, odczytania zawartych w nim treści i uchwycenia uwidocznionego w nich szerszego kompleksu wyobrażeń odnoszących się do ideowych podstaw władzy królewskiej. Z drugą natomiast – na co jednoznacznie wskazuje zapożyczony z książki Kantorowicza podtytuł rozprawy – zamiar ujęcia omawianej w niej problematyki z perspektywy studium nad dziejami teologii politycznej. W rezultacie przedłożona przez P. Figurskiego dysertacja służyć miała – jak sam to sformułował – „wykazaniu związków tej tradycji liturgicznej 1 (zwyczaju przywoływania w modlitwie Te igitur osoby władcy – ZD) z teologią polityczną wczesnego średniowiecza” (s. 17). Termin „teologia polityczna” ma dla rozważań zaprezentowanych w rozprawie kluczowe znaczenie. Autor w pełni zdaje sobie sprawę z jego niejednoznaczności i różnorodności przypisywanych mu we współczesnej humanistyce treści. Omawia zresztą skrótowo, chociaż biorąc pod uwagę wagę, jaką odgrywa on w jego pracy, zdecydowanie zbyt pobieżnie, kontrowersje związane z różnymi sposobami rozumienia teologii politycznej i odwoływania się do tego pojęcia w badaniach, także w historycznych. Przedstawia także własną propozycję definicji tego terminu, mającą odwoływać się, jak to ujmuje, „do rozumienia teologii politycznej zastosowanego w badaniach historycznych przez Kantorowicza”. Jak wyjaśnia dalej: „Teologia polityczna w kontekście tej pracy na temat modlitwa za króla w kanonie rzymskim Mszy będzie zatem rozumiana jako przeniesienie teologii urzędu biskupiego na osobę przywódcy wspólnoty politycznej (kierunek definicji Schmitta), czego efektem według ludzi średniowiecza było przyznanie doczesnemu monarsze już tu na ziemi udziału w mocy przynależnej transcendentnemu Bogu – mocy, której działanie w pełni objawi się dopiero w czasach ostatecznych (kierunek definicji Metza)” (s. 34). Można mieć wątpliwości, czy zaproponowana przez Doktoranta definicja rzeczywiście oddaje sposób, w jaki problematykę teologii politycznej ujmował Kantorowicz. Ma to jednak drugorzędne znaczenie. Znacznie istotniejsze jest, że przyjęta przez P. Figurskiego definicja teologii politycznej, która w praktyce w prowadzonych przez niego badaniach ograniczona została do zagadnienia uznania władcy za członka najwyższej hierarchii Kościoła, w znaczącej mierze wpłynęła na tok jego wywodów i w zasadniczym stopniu określiła charakter formułowanych przez niego wniosków. Do kwestii tej przyjdzie powrócić w dalszej części recenzji. Nie ulega wątpliwości, że P. Figurski, przystępując do badań nad obecnością modlitw za króla w kanonie rzymskim mszy, podjął się bardzo ambitnego zadania. Przyszło mu się zmierzyć z niezwykle złożoną materią, wymagającą dużych kompetencji w różnych dziedzinach badań. Wybrana przez niego problematyka wiązała się z koniecznością przeprowadzenia szeroko zakrojonych studiów, obejmujących swoim zasięgiem różne obszary badawcze oraz wykazania się zarówno umiejętnościami analitycznymi, jak i zdolnościami do formułowania wniosków o charakterze syntetycznym. Przyjrzyjmy się zatem 2 bliżej jego rozprawie i spróbujmy ocenić, w jakiej mierze udało mu się sprostać wiążącym się z nią wyzwaniom. Uwagę zwraca przede wszystkim baza źródłowa dysertacji. Jest ona imponująca i budzi prawdziwe uznanie. Załączona do pracy bibliografia uwzględnia blisko 250 rękopisów, przechowywanych w bibliotekach rozsianych po całej Europie (w tekście Doktorant wspomina jednak, że w trakcie pracy nad rozprawą „zebrano informacje o około 400 karolińskich i postkarolińskich rękopisach liturgicznych” s. 40). Z zamieszczonego w rozprawie diagramu wynika, że P. Figurskiemu udało się przeanalizować jedną trzecią zachowanych rękopisów liturgicznych z IX w., ponad połowę pochodzących z wieku X i jedną piątą rękopisów jedenastowiecznych. Równie okazale prezentuje się wykaz wykorzystanych przez Doktoranta źródeł drukowanych. Praca została oparta zatem na więcej niż solidnej podstawie źródłowej, pozwalającej na formułowanie dobrze uargumentowanych i uzasadnionych wniosków o bardziej ogólnym charakterze, dotyczących procesów przekształceń wczesnośredniowiecznej tradycji liturgicznej. Zastrzeżeń nie powinna budzić także przywoływana w rozprawie wielojęzyczna literatura przedmiotu: bibliografia, wymieniająca spożytkowane przez P. Figurskiego opracowania, obejmuje ponad 50 stron. Struktura pracy jest jasna i przejrzysta. Składa się z czterech, wyraźnie wyodrębnionych, podzielonych na rozdziały, części oraz zakończenia. Całość dopełniają cztery aneksy; oprócz wspomnianego już diagramu „statystycznego”, przedstawiono w nich pierwsze rękopisy zawierające przywołania osoby władcy w modlitwie Te igitur, strukturę kanonu rzymskiego oraz diagram ukazujący się rozprzestrzenianie się tej modlitwy. Wykład został poprowadzony w porządku chronologicznym. Następujące po sobie części, poza pierwszą, która pełni rolę wprowadzenia, przedstawiają kolejne fazy kształtowania się interesującej Autora tradycji liturgicznej. Przyjrzyjmy się zatem bliżej wywodom P. Figurskiego. Wprowadzenie, które chyba nie najszczęśliwiej potraktowane zostało jako pierwsza z czterech części pracy, przedstawia główne założenia rozprawy i dotychczasowy stan badań („tradycję badawczą”, jak ujął to P. Figurski) oraz przybliża specyfikę stanowiących podstawę prowadzonych przez niego poszukiwań badawczych źródeł liturgicznych i sposoby ich wykorzystania w badaniach historycznych. 3 Drugą część pracy (Antecedensy?) Doktorant poświęcił przedstawieniu zwyczaju modlenia się za władcę, zarówno w Kościołach wschodnich i nierzymskich zachodnich (Rozdział 1), jak i w kanonie rzymskich od IV do początków IX w. (Rozdział 2). W jego zamierzeniu „zakreślenie tak szerokiego tła oracji za władców” miało na celu „wydobyć poprawne znaczenie tego, co stało się w czasach karolińskich” (s. 39). Na płaszczyźnie, nazwijmy, materialnej czy może faktograficznej, przedstawione w tej części pracy stwierdzenia porządkują, podsumowują czy też w szczegółach uściślają i weryfikują ustalenia funkcjonujące już w literaturze (chociaż można dostrzec, że w kwestiach dotyczących tradycji liturgicznej Kościoła wschodniego Autor czuje się znacznie mniej pewnie, niż w przypadku liturgii łacińskiej). Sens prowadzonych jednak w tym zakresie rozważań nie sprowadza się jednak do przypomnienia faktu trwałej obecności w tradycji liturgicznej Kościoła, zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie, różnych form modlitwy za władcę, w tym także w kanonie rzymskim mszy. P. Figurski główny nacisk kładzie w nich na wskazanie, iż oracje za władcę, nawet jeśli były włączane do modlitw wchodzących w skład kanonu rzymskiego, nie niosły ze sobą „żadnych konsekwencji dla rozumienia monarchy jako członka najwyższej hierarchii Kościoła” (s. 113) i „nie miały żadnych konsekwencji dla teologii politycznej” (s. 114). W podobny sposób w trakcie mszy wspominano bowiem także wielu innych świeckich. W takim ujęciu sprawy nie dziwi, że podsumowując tę część rozważań P. Figurski stwierdził, iż „wydaje się zatem, że w źródłach liturgicznych z czasów pierwszych Karolingów nie można dostrzec wyraźnych śladów teologii politycznej” (s. 116). Zmiany w tym względzie miało przynieść, o czym traktuje kolejna część dysertacji (Karolińska innowacja), dopiero panowanie Karola Łysego, kiedy doszło do powstania pierwszych sakramentarzy, w których w modlitwie Te igitur wymieniono, obok papieża i biskupa, także króla. Nie ma w tym miejscu potrzeby wchodzenia w szczegóły drobiazgowych dociekań Doktoranta, popartych analizą kodykologiczną i paleograficzną, odnoszących się do okoliczności powstania tych rękopisów, ich wzajemnych powiązań czy stających za ich powstaniem osób i środowisk. Wystarczy ograniczyć się do stwierdzenia, że P. Figurski prowadzi swój wywód z rozmachem, z dużą swobodą porusza się w skomplikowanej materii i stara się solidnie uargumentować swoje ustalenia. Pojawienie się wspomnienia władcy w modlitwie Te igitur w sakramentarzach powstałych w kręgach bliskich Karolowi Łysemu wpisuje on w szerszy kontekst podejmowanych przez tego władcę działań, służących sakralizacji jego władzy i związaniu z osobą monarchy wyobrażeń 4 przyznających mu szczególną pozycję w chrześcijańskiej wspólnocie, porównywalną z tą, jaką zajmowali najważniejsi hierarchowie Kościoła. W ujęciu Doktoranta, wprowadzenie za czasów Karola Łysego osoby władcy do modlitwy Te igitur stanowiło zasadniczy przełom w dotychczasowej tradycji, zarówno zachodniego, jak i wschodniego chrześcijaństwa. Było „znakiem teologii politycznej, w której […] król stanął w najważniejszej modlitwie liturgicznej zachodniego chrześcijaństwa na równi z duchownymi Kościoła” (s. 202). Kwestii upowszechniania się w X i początkach XI w. wprowadzonej przez Karola Łysego innowacji poświęcona została ostatnia część pracy (Rozpowszechnianie się modlitwy (przykład z monarchii Ottonów i Salijczyków). P. Figurski podjął w niej próbę określenia racji, jakie stały za decyzjami twórców czy patronów liturgicznych kodeksów, powstających w czasach władców ottońskich i salickich, o pominięciu bądź wprowadzeniu do nich w modlitwie Te igitur postaci władcy. W jego ujęciu, obecność w Te igitur wspomnienia władcy staje się swego rodzaju probierzem uznania sakralności władzy królewskiej i zgody na przyznawanie monarsze miejsca w gronie najwyższych dostojników Kościoła. W rezultacie, w braku odwołań do osoby władcy w kanonie rzymskim w sakramentarzach powstałych na zlecenie biskupów Ivrei Warmunda, Hildesheimu Bernwarda czy Minden Sigiberta widzi on świadectwo dystansowania się tych przedstawicieli episkopatu, pomimo ich stosunkowo bliskich powiązań z dworem królewskim, od koncepcji przyznających władcy pozycję jednego z dostojników Kościoła. Z drugiej strony wskazuje, że pojawia się ono w kodeksach liturgicznych powstających w klasztorach, w których podejmowano działania mające dowodzić sakralnej natury ottońskich monarchów. Prowadzi go to do bardziej ogólnych wniosków o konsensualnym charakterze sakralności władzy w Rzeszy X i XI wieku, która była nie była podzielana przez wszystkich członków Kościoła ottońsko-salickiego i bardziej lokalnej, niż zwykło się przyjmować, naturze wczesnośredniowiecznej liturgii. Przedstawiona przez P. Figurskiego propozycja odczytania sensu znaczeń, jakie dla wyobrażeń o władzy królewskiej niosło ze sobą wprowadzenie do modlitwy Te igitur, obok najwyższych hierarchów Kościoła, także osoby władcy jest pod wieloma względami dyskusyjna i budzi pewne zastrzeżenia. Jak już wskazywano, Doktorant niezwykle mocno podkreśla, że dokonana z najpewniej z inspiracji Karola Łysego zmiana kształtu intersującej go modlitwy, polegająca na włączeniu do niej także imienia władcy, stanowiła zasadniczy przełom w dotychczasowej tradycji liturgicznej. Spotykane wcześniej w tekstach 5 liturgicznych, w tym także w innych fragmentach kanonu rzymskiego, modlitwy za władcę były – jak to ujmuje P. Figurski – pozbawione idei z zakresu teologii politycznej, nie sakralizowały królewskiej władzy i nie wskazywały, że jest ona obdarzona nadprzyrodzonym charakterem. Powyższe stwierdzenia nawet na płaszczyźnie przyjętych przez P. Figurskiego założeń nasuwają poważne wątpliwości. Mogłoby się, co prawda, wydawać, że w ramach zaproponowanego przez niego sposobu rozumienia teologii politycznej jako przeniesienia teologii urzędu biskupiego na osobę władcy trudno w istocie w tych tekstach – zawierających ogólne odwołania do Boga z prośbą o opiekę nad władcą – doszukiwać się treści z zakresu tak postrzeganej teologii politycznej. Mogłoby się także wydawać, że trudno też mówić o sakralizowaniu przez nie władzy monarszej, w sytuacji, w której terminowi „sakralizacja” nadaje się znaczenie „przejmowania przez rządzących roli, atrybutów, symboli i obowiązków należących do najwyższych dostojników Kościoła” (s. 38) i traktuje jako synonim teologii politycznej. W takim ujęciu sprawy, rzeczywiście dopiero innowacja Karola Łysego oznaczała zasadniczą zmianę i prowadziła do przyznanie władcy miejsca zarezerwowanego dotąd wyłącznie dla hierarchów Kościoła. Czy ma to jednak oznaczać, że Karol Łysy – w odróżnieniu od swoich poprzedników – uważał się za króla-kapłana? I czy w takim razie, zadowalający się skromniejszymi formami liturgicznych wspomnień pierwsi karolińscy władcy, nie mówiąc już o cesarzach bizantyńskich, nie postrzegali sprawowanej przez siebie władzy w kategoriach sakralnych? Zapewne, na co Doktorant słusznie wskazuje, Karol Łysy uważał się za strażnika ortodoksji, władnego pouczać papieża i ingerować w sprawy Kościoła. Trudno jednak twierdzić, iż pod tym względem różnił się zasadniczo od swojego ojca czy dziadka. Z pewnością, za jego rządów zmianie uległy formy manifestowania sakralnych podstaw monarszej władzy, ale nie sądzę, aby można mówić w tym przypadku o zasadniczym przełomie. Świadectwa występowania zarówno przez Karola Wielkiego, jak i Ludwika Pobożnego w roli mieszczącej się w ramach zaproponowanej przez P. Figurskiego definicji teologii politycznej są wystarczająco liczne i w rozważaniach nad sakralizacją władzy nie sposób je pomijać. Można odnieść wrażenie, że P. Figurski, posługując się bardzo zawężoną definicją teologii politycznej, w praktyce prowadzonych przez niego prac badawczych sprowadzającą się do tropienia śladów stawiania władcy wprost na jednej płaszczyźnie obok najwyższych hierarchów Kościoła, nie docenił wystarczająco znaczenia wcześniejszych form liturgicznych modlitw za władcę i nadmiernie wyeksponował wagę, mającego łączyć się z wprowadzeniem osoby władcy do modlitwy Te igitur, przełomu. 6 Doktorant, co prawda, poświęca trochę miejsca kwestii modlitw za króla w czasach pierwszych Karolingów. Łączy je jednak przede wszystkim z ogólnym zwyczajem wspominania podczas mszy wszystkich wiernych czy przypominania zasług dobrodziejów Kościoła i odmawia, jak już wspominano, treści z zakresu teologii politycznej. Przyznaje im, co najwyżej, pewne znaczenie polityczne: „Dzięki przypomnieniu poddanym o ich królu czy zapewnieniu stałej pamięci o nim w miejscach, w których nie był fizycznie obecny, monarcha przypominał o swojej władzy” (s. 113). Wydaje się jednak, że takie rozumienie tych modlitw dalekie jest od ich rzeczywistego znaczenia. Służyły one nie tylko potwierdzeniu władzy monarszej, nazwijmy to, w porządku doczesnym. W niebudzący wątpliwości sposób ukazywały one również jego rolę gwaranta ustanowionego przez Boga porządku i jego odpowiedzialność za powierzony mu przez Niego lud i Kościół. W rezultacie, w moim przekonaniu, bardziej zasadna wydaje się przedstawiona przez często przywoływanego przez Doktoranta, chociaż przeważnie w kontekście krytycznym, Ildara H. Garipzanova propozycja oceny inicjatywy Karola Łysego wprowadzenia do modlitwy Te igitur imienia władcy nie tyle w kategoriach przełomu, co raczej kontynuacji, czy może dopełnienia bądź pełniejszego rozwinięcia właściwej już kulturze politycznej monarchii karolińskiego koncepcji sakralności władzy królewskiej. Rzecz nie sprowadza się w tym przypadku jedynie do innego rozłożenia akcentów. Uznanie, iż zmiany wprowadzone w okresie panowania Karola Łysego miały charakter ewolucyjny, a nie rewolucyjny, w istotny sposób zmienia optykę w sposobie patrzenia na badane przez P. Figurskiego w ostatniej części pracy zagadnienie obecności wspominającego o władcy dodatku do modlitwy Te igitur w późniejszych kodeksach liturgicznych powstałych w czasach ottońskich. Fakt uwzględnienia w nich „karolińskiej innowacji” bądź jej pominięcia traci bowiem w takim ujęciu przypisywaną mu przez Doktoranta rolę swego rodzaju wskaźnika, zaświadczającego o akceptacji bądź odrzuceniu idei sakralności władzy królewskiej. Mamy bowiem w tym przypadku do czynienia nie tyle z układem zerojedynkowym: akceptacja lub odrzucenie, co raczej ze złożonym, wewnętrznie zróżnicowanym systemem, w którym różne elementy tradycji liturgicznej mogły funkcjonować obok siebie. Dobrym przykładem wydaje się w tym względzie analizowany przez P. Figurskiego przypadek biskupa Hildesheimu Berwarda. W sakramentarzu powstałym na jego zamówienie w końcowej sekcji Exultetu pojawia się imię władcy, Henryka II, obok imion papieża i biskupa, zgodnie z utrwaloną już tradycją liturgiczną, sięgającą czasów pierwszych 7 Karolingów. W kanonie mszy natomiast, w modlitwie Te igitur, wspomina się tylko papieża i biskupa. Podkreślając, że „sens przekazywany przez końcową sekcję Exultetu pozbawiony był wyraźnej teologii politycznej, którą propagowało et rege nosto dołączone do otwierającej sekcji kanonu rzymskiego” (s. 259), Doktorant wyciąga z tego faktu daleko idące wnioski, iż mamy tutaj do czynienia z „manifestacja eklezjologii, w której król prawdopodobnie jest obdarzony mocą sakralną jako władca świecki, ale nie na tyle, by został uznany za jednego z najwyższych dostojników Kościoła […]” (s. 263). Stwierdzenie to nawet na w ramach przyjętej przez niego definicji teologii politycznej i sakralności władzy wydaje się, co najmniej, wysoce dyskusyjne. P. Figurski kończy swoje rozważania na czasach ottońskich, pobieżnie jedynie dotykając okresu salickiego. Bardzo ogólnie wspomina zatem tylko, że w następnych stuleciach, w wieku XII i XIII, imię władcy w modlitwie Te igitur pojawia się w większości rękopisów liturgicznych. Ramy chronologiczne dysertacji są bardzo obszerne i trudno byłoby oczekiwać od niego podjęcia także tych kwestii. Wskazuje je zresztą w Zakończeniu, jako jeden z postulatów badawczych na przyszłość. W rezultacie jednak otwarte pozostaje pytanie, czy rzeczywiście – w kontekście upowszechniania się w XII I XIII w. zwyczaju wspominania władcy w kanonie mszy wraz z najwyższymi hierarchami Kościoła – słuszne jest traktowanie pominięcia tych wspomnień w niektórych jedenastowiecznych kodeksach liturgicznych w kategoriach świadectwa braku poparcia przez stojących za ich powstaniem biskupów dla idei sakralności władzy królewskiej, w takim ujęciu w jakim rozumie ją Doktorant. Czy miałoby to oznaczać, że popierający ruch reformy Kościoła ich następcy, godząc się na obecność w kanonie przywołania imienia króla, akceptowali łączącą się z tą formułą teologię polityczną? P. Figurski, co prawda wskazuje, że w powstających w kręgach zwolenników reformy Kościoła komentarzach liturgicznych modlitwie za króla nadaje się nowe znaczenie, zmieniając jej sens i pozbawiając treści służących sakralizacji władzy królewskiej. Nie mamy jednak pewności – w każdym razie praca nie dostarcza no to dowodów – czy ten sposób jej rozumienia nie był podzielany także przez niektórych przynajmniej liturgistów wcześniejszych stuleci. Dyskusję nad rozprawą P. Figurskiego i przedstawionymi przez niego ustaleniami można by jeszcze prowadzić długo. Złożoność podjętej problematyki, bogactwo i różnorodność poruszanych przez niego wątków otwierają pola do wielu, dotyczących 8 niekiedy kwestii szczegółowych, polemik. Praca nie jest też wolna od usterek językowych czy drobnych błędów, wynikających, jak można sądzić, z nadmiernego pośpiechu. Jednak te rozmaite zastrzeżenia i wątpliwości nie powinny prowadzić do powstania mylnego wrażenia co do wartości pracy i przysłaniać jej niezaprzeczalnych zalet. Bez wątpienia rozprawa P. Figurskiego stanowi interesujący i wartościowy wkład w wprowadzoną od wielu już lat w mediewistyce debatę na temat wczesnośredniowiecznych wyobrażeń o władzy królewskiej. Doktorant nie boi się podejmować na nowo kwestii obrosłych ogromną literaturą i weryfikować utartych i powszechnie dotąd akceptowanych poglądów. W rezultacie, otrzymujemy pracę, która przynosi nowe, świeże spojrzenie na problematykę postrzegania władzy królewskiej we wczesnym średniowieczu i wskazuje na możliwości, jakie w tym względzie przynoszą, niedoceniane zazwyczaj przez polskich badaczy, źródła liturgiczne. Biorąc powyższe pod uwagę, z pełnym przekonaniem stwierdzam, że rozprawa mgra Pawła Figurskiego pt. Modlitwy za króla w kanonie rzymskim mszy. Studium z dziejów teologii politycznej wczesnego średniowiecza w łacińskim chrześcijaństwie spełnia wszystkie wymagania stawiane pracom doktorskim i wnoszę o dopuszczenie go do dalszym etapów przewodu doktorskiego. 9