pobierz - Szkoła Podstawowa Nr 130 w Łodzi
Transkrypt
pobierz - Szkoła Podstawowa Nr 130 w Łodzi
POśEGNANIE GÓR Słońca dysk zaginął juŜ w konarach, na polanę spłynął szary mrok, smętnie zadzwoniła gdzieś gitara, w nocnej ciszy czyjś zamiera krok. x2 Przy ognisku wędrowców gromada, w blasku iskier zamarł cieni krąg, wysłuchując struny opowiadań zasłyszanych gdzieś daleko stąd. Pięciolinią wyznaczonym szlakiem błądzi zapomniany niemy cień, a w swych troskach smętnie zadumany Ŝegna światek odchodzący dzień. Znika w dali kalejdoskop twarzy, Zgasłych ognisk dym juŜ sięga chmur. Pomyśl ile niespełnionych marzeń, Łączy w sobie poŜegnanie gór. JuŜ nie znikną góry z twoich wspomnień, Oczy ikon, nieprzebyty szlak. Szumu jodeł nie da się zapomnieć, Będziesz do nich wracać w swoich snach a A A d d 7 7 E MAŁY ŚPIEWNICZEK TURYSTYCZNY E 7 a d G C d G a a BIESZCZADZKI TRAKT Kiedy nadejdzie czas, Wabi nas ognia blask Na polanie gdzie króluje zły. Gwiezdny pył w ogniu tym Łzy wyciśnie nam dym. Tańczą iskry z gwiazdami a my. GD CG GDG GD CG GDG W lesie gdzie licho śpi, Ma przygoda swe drzwi. Chodźmy tam gdzie na skraju lasu lśnią. Oczy sów, wilcze kły, Rykiem powietrze drŜy. Niedźwiedź idzie a ptaki się drą. Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas Śpiewajmy wszyscy ilu jest tu nas Choć lata młode szybko płyną, wiemy, Ŝe Nie starzejemy się! C DG C De C DGe CDG Dorzuć do ognia drew, W górę niech idzie śpiew. Wiatr poniesie je w wilgotny świat. KaŜdy z nas o tym wie, Znowu spotkamy się. A połączy nas Bieszczadzki trakt LATO Z PTAKAMI ODCHODZI Lato z ptakami odchodzi Wiatr skręca liście w warkocze Dywanem pokrywa szlaki Szkarłaty wiesza na zboczach ada daEa ada daEa Słony smak czuję w ustach, Dzień spracowany ucieka, Anioł zapala gwiazdy, Oświetla drogę człowieka. Przyobleka myśli w kolory W liści złoto, buków purpurę Palę w ogniu letnie wspomnienia Idę wymachując kosturem dG Ca dG Ca JuŜ niedługo rozpalę ogień, Na rozległej, górskiej polanie. JuŜ niedługo szałas przytulny, Wśród dostojnych buków powstanie. Idę w góry cieszyć się Ŝyciem Oddać dłoniom halnego włosy W szelest liści wsłuchać się pragnę W odlatujących ptaków głosy dG Ca dG CE „WAGABUNDA 2005” „Przy ognisku wędrowców gromada” (P. Warchoł) Szkoła Podstawowa Nr 130 w Łodzi KRAJKA CIĄGLE PADA Ciągle pada... Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby Mokre niebo się opuszcza coraz niŜej śeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie Ciągle pada... Alejkami juŜ strumienie wody płyną Jakaś para się okryła peleryną Przyglądają się jak mokną bzy w ogrodzie Chorałem dzwonków dzień rozkwita Jeszcze od rosy rzęsy mokre We mgle turkoce pierwsza bryka Słońce wyrusza na włóczęgę. ad ad Ca E Helios dojechał na południe Od potu ludzkie karki mokre W kurzu terkoce druga bryka Słońce w zenicie nad stodołą. A ja? A ja chodzę! Desperacko i na przekór wszystkim moknę Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie To nic! A ja? A ja chodzę! W strugach wody, ale z czołem podniesionym śadna siła mnie nie zmusza i nie goni Idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni... O tak! Drogą pylistą, drogą polną Jak kolorowa panny krajka Słońce się wznosi nad stodołą Będzie tańczyć walca. ad ad CG aEE7 Ciągle pada... Ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu Stoją w bramie, ledwie się w tej bramie mieszcząc Ludzie skaczą przez kałuŜe na swej drodze Ciągle pada... Nagle ogniem otworzyły się niebiosa Potem zaczął deszcz ulewny siec z ukosa Liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze A ja mam swą gitarę Spodnie wytarte i buty stare Wiatry niosą mnie. dG Ca dEa (A7) Zapachem siana gra muzyka Wieczorną rosą zioła mokre Drogą przemknęła trzecia bryka Purpurą płoną strzechy złote. (Będzie kończyć walca) Słońce juŜ zaszło za stodołę. ( A ja? A ja chodzę! Nie przejmując się ulewą ani śpiesząc Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą Ze złoŜonym parasolem idę pieszo... O tak! A ja? A ja chodzę! I nie straszna mi wichura i ulewa Ani piorun, który trafił obok drzewa Słucham wiatru, który wciąŜ inaczej śpiewa HEJ BYSTRA WODA Hej bystra woda, bystra wodzicka Pytało dziewcze o Janicka Hej lesie ciemny, wirsku zielony Ka mój Janicek umilony? HEJ PRZYJACIELE Tam dokąd chciałem juŜ nie dojdę Szkoda zdzierać nóg juŜ wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres Hej Madziar pije, hej Madziar płaci Hej u Madziara płacom dzieci Hej płacom dzieci, hej płace Ŝona Hej Ŝe Madziara nima doma Wy pójdziecie inną drogą zostawicie mnie odejdziecie sam zostanę na rozstajach dróg Hej mój Janicku, miły Janicku Nie chodź po orawskim chodnicku Hej dość ty ześ juŜ nagnał łowiecek Ostań przy dziewcynie kolwiecek! Hej dolom, dolom, od skalnych Tater Hej poświstuje halny wiater Hej poświstuje, hej ciska bidom Hej po dolinach chłopcy idom. Hej powiadali, hej powiadali Hej ze Janicka porubali Hej porubali go Orawiany Hej za łowiecki, za barany. Hej, to nieprawda, Janicek Ŝyje Hej z góralami wódkę pije. Hej przyjaciel, zostańcie ze mną przecieŜ wszystko to co miałem oddałem wam Hej przyjaciele, choć chwilę jedną znowu w Ŝyciu mi nie wyszło znowu jestem sam Hej mówiła ci miły Janicku Nie chodź po orawskim chodnicku Hej bo cie te orawskie juhasy Długie uz hań cekali casy Hej dziewce ślocha, hej dziewce płace Uz go Janicka nie obace U orawskiego zamecku ściany LeŜy Janicek porubany. C FGC GC FGC Zmoknięte świerszcze stroją skrzypce śuraw się wsparł o cembrowinę Wiele nanosi wody jeszcze Wielu się ludzi z niej napije. Poszumem mgły się dzień zamyka Ostatni świerszcz juŜ schował skrzydła W ciszy terkoce czwarta bryka (Zakończyło walca) DA GD DA GD Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał juŜ tylko jego mglisty koniec zamajaczył m i stoję smutny na peronie Z tą walizką jedną tak jak człowiek , który zgubił do domu swego klucz CZAR OGNISKA Przygasa ognisko, otula je mgła Świerszcz na swych skrzypeczkach nocny koncert gra. A więc wszyscy razem zawtórujmy mu Dobranoc, dobranoc, pogodnego snu. adEa aE Ea adEa aEa I zatoczmy kręgiem koło Rzućmy czar w ognisko Niech się spełnią nam marzenia Niech się spełni wszystko śeby jutro było słońce Ptak mógł w gniazdo wrócić śeby wierzba nie płakała, Przestała się smucić. Cd GC Ad Ea Cd GD Ad Ea Wygasło ognisko jeszcze w oczach blask Senne drzewa szumią, więc my jeszcze raz Zanućmy cichutko, zawtórujmy im Dobranoc, dobranoc niech się spełnią sny.