Polacy w wielkich maszynach (PZ nr 51-52

Transkrypt

Polacy w wielkich maszynach (PZ nr 51-52
L O T N I C T W O
FOT. ARTUR WEBER/DPI MON
POTĘŻNY C-17, kupiony
przez kraje należące
do programu SAC, przyleciał
do Polski z Węgier.
BOGUSŁAW POLITOWSKI
Polacy w wielkich maszynach
Pod koniec listopada do Afganistanu poleciał
po raz pierwszy C-17 z polskim pilotem za sterami.
W
czasie, gdy załogi
Herculesów z 14 Eskadry Lotnictwa Transportowego dopiero trenują w Powidzu, szykując się do lotów
międzykontynentalnych, inni piloci polskich Sił Powietrznych dostarczają już
wielkogabarytowe ładunki dla naszego
kontyngentu w Afganistanie. Nie chodzi tu jednak o załogi małych samolotów C-295M z 13 Krakowskiej Eskadry
Lotnictwa Transportowego. W ramach
międzynarodowego programu SAC
(Strategic Airlift Capability) lotnicy
w składzie Skrzydła Ciężkiego Lotnictwa Transportowego NATO (Heavy
Airlift Wing – HAW) zaczęli bowiem
latać do Afganistanu na wielkich maszynach. Do pierwszej takiej misji ciężki transportowiec C-17 z polskim pilotem za sterami wystartował 23 listopada
2009 roku o godzinie 5.48 z wrocławskiego lotniska Strachowice.
DOBRY ZWYCZAJ
Potężny C-17, kupiony przez kraje
należące do programu SAC, przyleciał
do Polski z Węgier, z bazy w Pápa,
gdzie stacjonuje międzynarodowa jednostka transportu powietrznego. Kapi-
30
tanem maszyny był pochodzący z Ukrainy pułkownik amerykańskich sił powietrznych John Zazworski. Na fotelu drugiego pilota zasiadł porucznik
Waldemar Długosz. I to właśnie on
wykonał, zgodnie ze zwyczajem, manewr lądowania – na ojczystej ziemi.
Tym samym porucznik przeszedł do historii naszego lotnictwa jako pierwszy
Polak, który Boeingiem C-17 lądował
na polskim lotnisku.
W międzynarodowej grupie personelu naziemnego był drugi Polak oddelegowany na Węgry, starszy sierżant sztabowy Krzysztof Kwiecień.
CIĘŻKIE SKRZYDŁO
Szkoleniem załóg lotniczych oraz logistycznych samolotów C-17 zajmują
się siły powietrzne Stanów Zjednoczonych, które mają niezbędną liczbę instruktorów i symulatorów lotów do tych
maszyn. Międzynarodowe załogi,
w tym Polacy, przeszły szkolenie podstawowe w bazie Altus w Stanach Zjednoczonych w 2009 roku, potem były też
dodatkowe kursy w Pápa. Członkowie
personelu naziemnego szkolili się
w amerykańskiej bazie w Ramstein na
terenie Niemiec.
POLSKA ZBROJNA NR 51–52 | 20 GRUDNIA 2009
DO PROGRAMU
SAC (Strategic
Airlift Capability)
oprócz Polski
należą: Bułgaria,
Estonia, Węgry,
Litwa, Holandia,
Norwegia,
Rumunia,
Słowenia i Stany
Zjednoczone
oraz dwa
państwa
partnerskie
– Finlandia
i Szwecja.
W międzynarodowej jednostce na Węgrzech
służy sześciu Polaków. Dwaj z nich są pilotami,
trzej należą do personelu naziemnego, a jeden to
oficer sztabu odpowiedzialny za planowanie misji. Dowódcami wszystkich trzech C-17 będących w wyposażeniu skrzydła są piloci sił powietrznych USA. W roli drugich pilotów występują oficerowie pozostałych nacji.
Porucznik Długosz wraz z innym polskim pilotem w bazie w Altus szkolił się od kwietnia do
lipca 2009 roku. Pierwsza część kursu (70 godzin) odbywała się w symulatorze. Później przeszli treningi naziemne z obsługi systemów samolotu. Całe szkolenie zakończyły trzy loty. Pierwszy był zapoznawczy. Podczas drugiego piloci
prowadzili maszynę w goglach noktowizyjnych.
Trzeci to był egzaminacyjny lot C-17.
Po powrocie zza oceanu porucznik Długosz
zdobywał kolejne doświadczenia. Latał już do
Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a teraz przyszło mu wykonać najtrudniejszy lot – w strefę
objętą wojną.
„Samolot, którym przyleciałem do kraju, jest
trzecim i najnowszym w międzynarodowym
skrzydle”, powiedział porucznik. Jestem z nim
w pewien sposób związany, bo odbierałem go
w Stanach Zjednoczonych i osobiście przyprowadziłem na Węgry”.
Polski pilot nie mógł jednak odpowiedzieć na
pytanie o swoją przyszłość. Potrafi już prowadzić
dużego C-17 i każdego dnia będzie w tym coraz
doskonalszy. Co z tego jednak, skoro w naszym
wojsku takich maszyn nie ma i nie będzie
w przyszłości. Czy umiejętności, które teraz zdobywa, nie zostaną zaprzepaszczone?
A R M I A
C O M M E N T A R I U M
Loty w pakiecie
WIESŁAW PRZESÓR
Na program SAC wydamy
rocznie 25 milionów złotych.
FOT. BOGUSŁAW POLITOWSKI
P
Starszy sierżant sztabowy Krzysztof
Kwiecień w załadunku do C-17 i wyładunku
towarów oraz sprzętu szkolił się dziesięć tygodni. W marcu stawił się w jednostce w Pápa,
skąd odbył już kilka lotów. Podobnie jak inni
polscy żołnierze służący w skrzydle, ma podpisany kontrakt, który kończy się w lipcu 2011
roku. Pilotom umowa o służbę w tej szczególnej jednostce wygaśnie rok później.

ZAŁADUNEK
ciężkiego
sprzętu
wojskowego
do Globemastera
na wrocławskim
lotnisku
Strachowice.
aństwa należące do programu
SAC mogą korzystać z samolotów C-17 na podstawie przyznanego pakietu godzin lotu, odpowiadającego ich zaangażowaniu finansowemu. W wypadku Polski jest ono
na poziomie około 4,7
procent i dlatego w 2009 roku mamy do wykorzystania 26 godzin.
Docelowo, po uzyskaniu
w listopadzie 2011 roku przez
Skrzydło Ciężkiego Lotnictwa Transportowego NATO pełnej zdolności
operacyjnej, nasze siły zbrojne będą mogły wykorzystywać około 150
godzin lotu rocznie.
Polska na program SAC będzie wydawała rocznie około 25 milionów
złotych. Pieniądze te będą przeznaczane na utrzymanie samolotów w gotowości do działań i na
opłaty związane z ich wykorzystaniem.
Aby przetransportować C-17 ładunek dla naszych wojsk na przykład
w Afganistanie, co najmniej 30 dni
przed planowanym terminem
lotu Szefostwo Transportu
i Ruchu Wojsk
składa zapotrzebowanie do Skrzydła Ciężkiego Lotnictwa Transportowego.
Miesięczny termin jest uzależniony od uzyskania zezwoleń na
przelot samolotu nad terytoriami innych państw.

Pułkownik
WIESŁAW
PRZESÓR jest
głównym specjalistą
Szefostwa Transportu
i Ruchu Wojsk
– Centrum Koordynacji
Ruchu Wojsk.
R E K L A M A
POLSKA ZBROJNA NR 51–52 | 20 GRUDNIA 2009
31

Podobne dokumenty