Nr 31 - Kalwaria Wielewska

Transkrypt

Nr 31 - Kalwaria Wielewska
Gazetka Parafialna
Parafia p.w. św. Mikołaja w Wielu
Wiele
26 grudnia
2010 r.
Nr 31 (31)
Żył sobie stary pasterz, który bardzo lubił ciemności nocy. Potrafił on objaśniać ruchy
gwiazd, często wychodził na wysoką skałę i wsparty na kiju pasterskim wpatrywał się
w niebo.
- On wkrótce do nas przyjdzie! - mówił. - Kiedy to będzie? - pytał wnuczek.
- Wkrótce! Już niedługo! - odpowiadał stary pasterz.
Inni pasterze śmiali się z niego, że powtarza to samo od lat. Starzec nie zwracał uwagi na
ich drwiny i śmiech. Przeraziła go tylko odrobina zwątpienia, która pojawiła się w oczach jego
ukochanego wnuczka.
- Dziadku, a czy on będzie miał złotą koronę na głowie? - pytał wnuczek.
- Tak, będzie miał złotą koronę na głowie! - A będzie też miał srebrny miecz?
- Tak, będzie miał srebrny miecz! - I będzie jechał na wielkim białym koniu?
- Tak, będzie jechał na wielkim białym koniu!
Wnuczek był zadowolony z odpowiedzi dziadka. Siedział na kamieniu przed szałasem
i grał na fujarce. Z dnia na dzień grał coraz piękniej. Ćwiczył każdego ranka i wieczora po to,
aby godnie powitać tego, który miał przyjść. Nikt z całej okolicy nie grał tak pięknie jak on.
Nikt też nie wierzył słowom dziadka tak, jak on. I nikt nie miał tak wielkiej nadziei w sercu, jak
ten mały chłopiec.
- Wnuczusiu, a powiedz mi, czy będziesz tak pięknie grał także dla króla, który nie będzie
miał złotej korony, srebrnego miecza i nie będzie jechał na białym koniu?
-Nie, dla takiego króla nie będę grał! Cóż mi da za moje granie król, który nie ma złota
i pieniędzy? Mój król musi być najpotężniejszym królem na ziemi, takim, aby wszyscy mi go
zazdrościli!
Stary pasterz zamyślił się, zrobiło mu się przykro i smutno. Poczuł się zupełnie osamotniony. - Dlaczego opowiadałem ukochanemu wnuczkowi o tym, czego sam nie wiem? W jaki
sposób on przyjdzie do nas na ziemię? Na chmurach? Jak przedostanie się z wieczności do
czasu? Czy będzie dzieckiem, czy starcem? Czy będzie bogaty, czy biedny? Dlaczego okłamywałem kochanego wnuczka? To przecież oczywiste, że ten, na którego czekamy, nie
będzie miał korony, miecza i konia, a mimo to będzie potężniejszy niż wszyscy królowie na
ziemi! Ale jak o tym wszystkim opowiedzieć dziecku, jak mu to wszystko wytłumaczyć? zastanawiał się stary pasterz. Aż pewnej nocy gwiazdy zaczęły jaśniej świecić na niebie, nad
Betlejem pojawiła się łuna. Anioł stanął przed starym pasterzem i powiedział:
-Nie bój się! Dzisiaj narodził się Zbawiciel świata!
Stary pasterz wiedział, co ma robić w takiej sytuacji. Czekał przecież na tę chwilę od lat.
Zbudził najpierw wnuczka, a potem wszystkich pasterzy. Opowiedział im, co się stało.
Wnuczek zabrał swoją fujarkę i ruszyli w drogę. Szli, biegli w kierunku światła. Gdy dotarli
do szopy, inni pasterze już tam klęczeli. Zobaczyli Dziecię złożone w żłobie, zobaczyli kobietę i mężczyznę. Kobieta uśmiechała się nieśmiało do wszystkich. Uklękli.
- Tak, oto jest Król, którego przepowiadałem mojemu wnuczkowi! - szeptał do siebie dziadek.
- Nie, przed takim Królem nie będę grał! - powiedział wnuczek i wyszedł z szopy.
Zostawił Dziecię, kobietę i mężczyznę, zostawił dziadka i klęczących pasterzy. Szedł
przed siebie w ciemną noc. Nie widział otwartych niebios, nie widział aniołów unoszących się
nad stajenką, nie słyszał ich śpiewów. To nie było dla niego.
- Przed takim Królem nie będę grał! - powtarzał przez zaciśnięte zęby.
I gdy tak oddalał się od stajenki, Dziecię zaczęło płakać. Płakało coraz głośniej. Chłopiec
zatkał sobie uszy i zaczął biec, aby nie słyszeć tego płaczu, aby zachować marzenia o królu
w złotej koronie, ze srebrnym mieczem i na białym koniu. Im bardziej się oddalał od szopki,
tym płacz Dziecięcia stawał się coraz głośniejszy. Nie mógł przed nim uciec. Zatrzymał się,
powoli zaczął wracać. Wszedł do stajenki, zbliżył się do żłóbka. Widział, jak wszyscy daremnie próbowali uspokoić Dziecię. Wyciągnął swoją fujarkę i zagrał najpiękniejszą melodię, jaką
znał i najlepiej, jak tylko potrafił. I oto Dziecina uspokoiła się, przestała płakać, popatrzyła na
grającego i uśmiechnęła się. Grający chłopiec poczuł ogromną radość i w tej chwili zrozumiał, że uśmiech ten jest więcej wart niż złoto i srebro całego świata.
Słowo Życia na Boże Narodzenie 2010 r.
...to taki Wieczór, gdy jaśniej świeci rodzinna gwiazdka,
Kiedy życzenia składamy bliskim przez biel opłatka.
Kiedy z daleka w rodzinne progi dzieci przybiegną,
A serca miłość i przebaczenie zlewa się w jedno.
Jakby amnestia zakwitła w blasku wielkiego święta,
By innym smutku z doznanej krzywdy już nie pamiętać...
Dzieci całują rodziców twarde od pracy ręce...
Czemuż w niejednym domu dni takich nie bywa więcej?
Tak pięknie o dzisiejszym wieczorze pisze poetka Maria Kozaczkowa. Mamy to już w jakiejś
części za sobą kiedy spotkaliśmy się w rodzinach przy łamaniu opłatkiem. A teraz przyszliśmy do
świątyni – jak kiedyś pasterze do żłóbka, aby dowiedzieć się, a właściwie przypomnieć sobie, że
sprawcą tego „zamieszania w świecie” jest On – Boży Syn. Ten, który przyszedł na świat i jest
w nim obecny. Zaś Święta Bożego Narodzenia nam o tej tajemnicy Jego obecności tylko przypominają. Nam ludziom XXI w. Wieku techniki, zabiegania, zakupów i pomieszania wielu wartości.
W chaos, który sami tworzymy na tym świecie wchodzi dziś Bóg i mówi nam po raz kolejny co jest
najważniejsze. Co powinno być dla nas najważniejsze! Wchodzi po to, aby – parafrazując słowa
z księgi proroka Izajasza:
„ludzkość krocząca w ciemnościach ujrzała światłość wielką;
Aby nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło.”
Jest to światło samego Boga, które w dzisiejszych czasach próbuje przebić się przez neony reklam i szyldów: zapraszających, informujących ale też i ogłupiających oraz zagłuszających naszą
ludzką naturę, bo robiących z nas maszyny – roboty. I co z tego jeśli nawet doskonałe, ale tylko
maszyny na miarę doczesności i bez ludzkiej twarzy.
Św. Paweł z faktu Bożego Narodzenia wyciągnął takie wnioski dla nas: „łaska Boża, która
niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz
światowych rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie…”
Bezbożność to życie tak jakby Boga nie było. Nie liczenie się z Nim ani Jego prawem. To odrzucenie zbawienia, które Bóg nam ofiarowuje. To największa tragedia człowieka! Dlatego też
św. Paweł radzi nam abyśmy kierowali się w życiu:
– rozumem – bo to on każdą myślącą istotę prowadzi do Boga i wraz z sumieniem pomaga rozeznać i odróżnić co jest dobre a co złe. Pozwala właściwie wybrać, jak również ocenić moralnie to
cośmy wybrali.
– sprawiedliwością tzn. prawością, szlachetnością i uczciwością – czyli tym do czego każdy
z nas w głębi duszy tęskni ale usprawiedliwia się, że tak żyć się dziś nie da, bo teraz takie
czasy… Ale te czasy to my właśnie tworzymy!
– pobożnością – czyli respektując wolę Bożą a nie swoją własną. To trening pokory i uległości na
który człowiek musi się zdobyć. Bo Bóg tylko pokornym łaskę daje a pysznym się sprzeciwia.
Niech dzisiejsza zaduma nad Betlejem i tym co tam się wydarzyło w tę Świętą Noc przeszło dwa
tysiące lat temu, skłoni nas do refleksji nad własnym życiem. Niech święta Bożego Narodzenia nie
upłyną nam tylko przy stole na jedzeniu i plotkowaniu ale czymś więcej. Na prawdziwym poszukiwaniu Boga jak to czynili pasterze i odnalezieniu Go. Czego sobie i Wam z całego serca życzę.
Tradycja mówi: iż tej nocy zwierzęta przemawiają ludzkim językiem. Może warto byłoby życzyć
wielu, aby nie zwierzęta, ale ludzie tej nocy przemówili naprawdę ludzkim językiem. Aby odtąd ten
język był językiem Boga, tzn. aby nasza mowa była pełna dobra i miłości.
Ten, kto chce zobaczyć w Betlejem miejsce narodzin Jezusa, musi się schylić. Wejście do Bazyliki Narodzenia ma bowiem niecały metr wysokości. Kiedyś było znacznie większe, ale przybywający tu średniowieczni władcy mieli niestety w zwyczaju wjeżdżać na koniach do wnętrza kościoła;
zmniejszenie otworu miało to uniemożliwić. Możni panowie musieli więc schodzić z konia, jeśli
chcieli dostać się do groty narodzenia. I tak to niskie wejście nabrało głębokiej wymowy; do dziś
mówi każdemu pielgrzymowi: Człowieku, kimkolwiek byś nie był, pochyl się nad tą wielką tajemnicą! Tylko ten, kto się uniży, umniejszy, stanie się jak dziecko, może zbliżyć się do Dziecięcia,
które się tu narodziło, do Wcielonego Boga. Jedynie ten, kto potrafi zejść z „konia” władzy, zaszczytów, wszechstronnej wiedzy, wyższego wykształcenia, wysokiego mniemania o sobie, samowystarczalności, wiary w osiągnięcia nowoczesnej techniki, zrozumie, co to znaczy, że Bóg
stał się Człowiekiem.
Jaki Bóg jest dobry. Przyszedł na świat w Dzieciątku Jezus, by sobą nie peszyć, by nas
rozbroić miłością. Opłatek wigilijny jest tej Bożej dobroci symbolem. „Dzielmy się chlebem,
dzielmy się niebem. Niech się odmieni oblicze ziemi, tej ziemi". Chwała Bogu i pokój ludziom
dobrej woli.
Rodzi się w czasie, choć jest odwieczny. Rodzi się z Dziewicy, choć Ojcem Jego jest Bóg.
Choć jest Stworzycielem nieba i ziemi - rodzi się nagi. Choć jest "chlebem, który z nieba
zstępuje - leży w żłobie, w miejscu przeznaczonym na pokarm dla zwierząt".
Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry! Orędzie z Groty Betlejemskiej brzmi tak:
„Narodziłem się nagi - mówi Bóg - abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Narodziłem się z miłości, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.
Narodziłem się w ludzkiej postaci - mówi Bóg - abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł się stać synem Bożym.
Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się w twoim ludzkim życiu - mówi Bóg - aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu
Ojca”.
Do betlejemskiej szopy przychodzili różni ludzie. Jedni to czynili z pobożności, np. pasterze,
którzy przyszli tu posłuszni Bożemu wezwaniu, by złożyć pokłon i ofiarować swe skromne dary.
Przynieśli to, na co ich było stać. Inni przybywali powodowani ciekawością. Dziwne wypowiedzi
pasterzy o znakach na niebie skłoniły ich do zaglądnięcia do szopy z nadzieją ujrzenia czegoś
niezwykłego. Nie przychodzili z pokłonem, nie przynosili darów, szukali sensacji. A ty?
Ogłoszenia
1. W święta Bożego Narodzenia radujemy się z faktu, że Bóg wkroczył w dzieje ludzkości, że
„Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami”. Aby przeżyć tę tajemnicę prawdziwie po
chrześcijańsku, nie ograniczajmy się tylko do zewnętrznych obrzędów i zwyczajów. Zechciejmy dotrzeć do źródła tej radości, do samej Tajemnicy Wcielenia. Przeżywajmy te święta w gronie rodzinnym, pochyleni nad Dobrą Nowiną zwiastującą pokój i miłość.
2. Niech przejawem takiego przeżywania tych świąt będzie wspólne śpiewanie kolęd i pastorałek. To piękny polski zwyczaj, niech nie zaniknie w naszych rodzinach i w naszej współczesnej kulturze. Polskie kolędy zawierają bogate treści teologiczne, czerpią z narodowej tradycji
i historii. Niech polskie katolickie domy w tym czasie rozbrzmiewają kolędą płynącą nie tylko
z głośników radiowych i telewizyjnych, ale przede wszystkim z naszych serc.
3. W tym roku tak wyjątkowo ułożył się kalendarz liturgiczny, że w drugi dzień świąt Narodzenia Pańskiego, w który tradycyjnie czcimy świętego Szczepana, pierwszego męczennika,
przypada akurat niedziela. A każdego roku w pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu obchodzimy święto Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa. W tym roku te oba tytuły na siebie
się nałożyły. Zatem kierując myśli ku Świętej Rodzinie, powierzając jej nasze rodziny, wpatrujmy się też w tego, który przypomina nam, że prawda o Zbawicielu warta jest każdej, nawet największej ofiary. Pamiętajmy, że wszyscy różnymi drogami jesteśmy powołani do świętości.
4. W najbliższym czasie w naszej Parafii rozpoczną się odwiedziny duszpasterskie, zwane
kolędą. Pragniemy odwiedzić naszych Parafian, aby zanieść do ich domów i rodzin Boże
błogosławieństwo. Będzie to przede wszystkim wizyta duszpasterska, podczas której zapraszamy wszystkich do wspólnej modlitwy, do zastanowienia się nad naszymi praktykami religijnymi. Kolęda ma także służyć lepszemu wzajemnemu poznaniu się, zbliżeniu duszpasterzy do powierzonych ich trosce parafian i odwrotnie. Niech to będzie okazja do rozmowy
o radościach i smutkach odwiedzanych rodzin oraz o wspólnych sprawach całej naszej
wspólnoty parafialnej. Składane przy tej okazji ofiary zostaną przeznaczone na potrzeby
naszej Parafii.
5. Niech te święta dla wszystkich Drogich Parafian i Gości będą pełne Bożego błogosławieństwa i miłości, którą przynosi ze sobą Boży Syn pod nasze dachy, w nasze rodziny i serce
każdego z nas. Niech ta Boża radość i miłość przedłuża się na kolejne dni naszego świętowania i na całą, nieraz trudną codzienność.
Parafia Rzymskokatolicka św. Mikołaja
Sanktuarium Kalwaryjskie
83-441 Wiele ul. Derdowskiego 1
www.kalwariawielewska.pl
e-mail: [email protected]
Opracowanie, skład i druk: MRK