Bernolin na płycie i w Białymstoku
Transkrypt
Bernolin na płycie i w Białymstoku
Bernolin na płycie i w Białymstoku "Kurier Podlaski" nr 203 (346), 12-14 X 1984 W przyszłym tygodniu będziemy gościć na Białostocczyźnie znakomitego francuskiego flecistę Rogera Bernolin. W piątek poprowadzi on seminarium interpretacji muzyki dawnej, a w sobotę i niedzielę da koncerty w Filharmonii Białostockiej, Muzeum w Tykocinie i Refektarzu Pałacu Opatów w Supraślu. Towarzyszyć mu będzie Barbara Strzelecka — autorytet w dziedzinie interpretacji muzyki klawesynowej. Wizyta tych wybitnych artystów to kolejny owoc współpracy białostockiego Ośrodka Polskiego Komitetu Współpracy z Alliance Francaise z Wydziałem Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego oraz Państwową Filharmoniaąw Białymstoku. Traf chciał, że akurat ukazała się w sprzedaży płyta "Polskich Nagrań" (SX 2083) z programem zespołu muzyki dawnej „Chifonia" założonego i prowadzonego właśnie przez Rogera Bernolin, który jest profesorem fletu prostego w Konserwatorium Muzycznym w Genewie. Nazwa tego francuskiego zespołu "Chifonia" wywodzi się od starofrancuskiego „chifonie" oznaczającego w średniowieczu nie używany już dzisiaj instrument — lirę korbową. Możemy usłyszeć ten instrument i wiele innych na tej niezwykle interesującej płycie. Obecnie na całym świecie obserwuje się fascynację muzyką dawną. Powstało wiele doskonałych zespołów grających na historycznych instrumentach bądź śpiewających specjalnie szkolonymi głosami. Ów renesans czy nawet kult muzyki dawnej rozpoczął się w XIX stuleciu. W bieżącym roku minęło 155 lat od powtórnego odkrycia Pasji wg św. Mateusza Jana Sebastiana Bacha. Dokonał tego Feliks Mendelssohn (ten od Marsza weselnego) rozbudzając w ten sposób żywe zainteresowanie Bachem, Haendlem i w ogóle muzyka dawniejszą. Do czasu tego odkrycia jedynym wykonywanym repertuarem była muzyka aktualnie tworzona. Nowe dzieła wypierały stare, chociaż te "stare" mogły mieć tydzień łub miesiąc. O dawniejszych zupełnie zapominano. Nie istniała żadna perspektywa historyczna. I dopiero romantyzm, dzięki poprzedzającym go prądom oświeceniowym, "wskrzesił przeszłość". Od tego czasu repertuar instytucji muzycznych stopniowo się rozszerza, właśnie ku przeszłości. Najpierw muzykę dawną grywa się w sposób naturalny, tak jak świeżo pisaną, a więc w konwencji, romantycznej. Nie uwzględnia się jeszcze odrębności wynikającej z różnego instrumentarium z tego, że człowiek średniowiecza czy renesansu inaczej czuł i myślał, inaczej śpiewał, grał na innych instrumentach. Sama notacja muzyczna, jak wiadomo, utrwalała muzykę w stopniu przybliżonym, bez wielu istotnych szczegółów. Z czasem zaczęto wnikać w te szczegóły, badać i rekonstruować dawne instrumenty; analizować i przywracać technikę wokalną itd. W Polsce jest już sporo zespołów uprawiających dawną muzykę w oparciu nie o intuicję ale erudycję. Nagrano także trochę płyt. Wszystko to jednak mało w porównaniu z obfitością muzyki naszej i obcej czekającej na powtórne odkrycie. Dlatego każdą płytę z tego zakresu witać należy z radością, jak dawne odkrycie Mendelssohna. Zespół Rogera Bernolin, poza głosem ludzkim, wykorzystuje wyłącznie instrumenty dawne, które już wyszły z obiegowej praktyki wykonawczej. Są to flety proste (sopranowe. altowe, tenorowe i basowe), renesansowy flet poprzeczny, pozytyw, lutnia, viola da gamba, dulcimer (rodzaj cymbałów), kornety. kromorny (instrumenty dęte ustnikowe i stroikowe), egzotyczna perkusja oraz wspomniana już tytułowa lira korbowa. Już z tego wyliczenia wynika, że muzyczne średniowiecze było niezwykle barwne, nie mniej niż orkiestra romantyczna. Zarejestrowana muzyka daje obraz ewolucji gatunków instrumentalnych i wokalno - instrumentalnych — zgodnie z tytułem płyty — od średniowiecza do Monteverdiego, a więc wczesnego baroku. Słucha się tych drobnych utworów z prawdziwa satysfakcją i bez znużenia, ponieważ nagrano na przemian utwory o charakterze lirycznym i tanecznym. Jedyna wada tej edycji jest brak szerszego omówienia; nasza oszczędność (raczej bezmyślność) posunęła się tym razem stanowczo za daleko. W rezultacie nie podano nawet nazwisk i tytułów utworów — a jest to przecież przy małej znajomości, tej muzyki i braku wydawnictw nutowych skandaliczne przeoczenie. Uzupełniając zatem te braki podaję, iż pierwszym utworem jest słynny przebój Rambaut de Vaqueirasa (zm. 1207 r.) "Kalenda maya" opiewający miłość wiosną, wykonany w wersji czysto instrumentalnej na lirze korbowej. Grupę utworów zatytułowaną na płycie dość enigmatycznie "Dzieła z XIV i XV wieku" rozpoczyna wspaniała potrójna ballada w formie kanonu "Sanz cuer" najwybitniejszego kompozytora francuskiego XIV w. Guillaume'a Machauta. Słuchanie tej płyty może być zatem, niezłą łamigłówką dla historyków muzyki. Nie służy to wszakże popularyzacji tej pięknej i barwnej muzyki. Płytę jak zwykle zaprezentujemy wspólnie z red. Zofią Gładyszewską w audycji Rozgłośni Białostockiej PR w niedzielę (program II UKF stereo) ale (uwaga!) o godz. 10.15. Zapraszamy! STANISŁAW OLĘDZKI