Wspomnienia wierszem pisane – LOSY Mariana Jonkajtysa
Transkrypt
Wspomnienia wierszem pisane – LOSY Mariana Jonkajtysa
I miejsce w kategorii szkoła ponadgimnazjalna Krystyna Dąbrowska – SLO STO w Człuchowie Wspomnienia wierszem pisane – LOSY Mariana Jonkajtysa Autor: LENA – KATEGORIA PONADGIMNAZJALNA „Co to jest Syberia?” Proszą nas - nie tylko młodzi Ludzie - by im wytłumaczyć, Co słowo "Sybir", "Sybirak" Naprawdę dziś w Polsce znaczy. […] Bo dla Polski słowo "Sybir", Z perspektywy historycznej, To pojęcie znacznie szersze Od nazwy geograficznej. Polskie rodziny zostały na przestrzeni lat bardzo dotknięte przez naszego wschodniego sąsiada. Ich losy to tysiące historii, w których stale przewija się słowo „Sybir”. Dziś nam, którzy żyjemy w spokojnym, bezpiecznym kraju ciężko jest zrozumieć, co ten termin tak naprawdę oznacza. Są jednak jeszcze ludzie, którzy dbają o to, aby pamięć o zesłaniach nigdy nie umarła. Do tych osób zaliczał się bohater mojej pracy, Marian Jonkajtys – polski aktor i reżyser, ale co najważniejsze – autor wielu wierszy, które bardzo wymownie oddają to, co wraz z innymi Polakami przeżył w tej strasznej krainie. „Kresowe dzieci” Życie Polaków - z miast i osiedli Na Ziemiach Wschodnich rozsianych: Z łąk nad Wilejką, z borów Podola, Z Wołynia pól buraczanych. Cierniem, nie różą - było usłane W upływającym stuleciu, Los w czasie wojny - Drugiej Światowej Nie szczędził Kresowych Dzieci. Wdarli się do nich, nocą żołdacy Na krzywdę i na ból ślepi I wysiedlili wraz z rodzinami W Sybiru lasy i stepy... A tam, w Sybirze - nędza, katorga, Śmiertelny mróz i zawieje... Marian Jonkajtys urodził się 20 maja 1931 roku w Augustowie. Prowadził beztroskie dziecięce życie, spędzając czas ze swym licznym rodzeństwem. Niestety, to wszystko skończyło się 17 września 1939 roku, kiedy Sowieci napadli na Polskę. Już w pierwszych dniach okupacji zginęli jego ojciec i starszy brat. Marian miał wtedy zaledwie osiem lat, ale, jak napisał w swoim wierszu, „los nie szczędził kresowych dzieci”. Wojna brutalnie przyspieszyła okres dorastania młodzieży, która w ciągu kilku dni musiała zrezygnować z podwórkowych zabaw i stanąć na czele rodziny, walcząc o jej przetrwanie. „To o Was Bezimienne” 13 kwietnia 1940 roku rodzina Jonkajtysów została zesłana na Syberię. Warunki transportu bydlęcymi wagonami na wschód wołały o pomstę do nieba. A na końcu tej katorgi czekały dalsze męki – głód, wyniszczająca praca i powoli słabnąca nadzieja na wolność. W tej wyjątkowo ciężkiej sytuacji dla Mariana jedynym oparciem była matka, która ze wszystkich sił starała się ulżyć swym dzieciom w cierpieniu. To ona między innymi stała się inspiracją do napisania wiersza oddającego hołd utrudzonym Polskim Matkom. Luty, kwiecień i czerwiec, 40 rok; sołdaci... W willi, czy kamienicy, w dworku, czy wiejskiej chacie Ty, Polska Matko, stawałaś sama przeciwko przemocy. Nas dzieci uciszałaś wyrwane ze snu w nocy, Choć cały Twój świat się walił w tej jednej nocnej godzinie; Ty jak pisklęta pod skrzydła brałaś w opiekę rodzinę, By ją ocalić, ochronić, osłabić brutalność ciosu I nigdy się nie zgodziłaś z okrutnym wyrokiem losu! […] Nie ma takiego trudu, takiej pracy na świecie, Której byś Polska Matko nie tknęła dla dobra dzieci. […] Choć głód uwagę skupiał wyłącznie na jedzeniu, Resztkami sił myślałaś o naszym wykształceniu. […] Uczyłaś polskich kolęd, piosenek o wolności, Po polsku myśleć, marzyć i polskiej tożsamości. „Buran” Poeta z rodziną trafił z wywózki na tereny północnego Kazachstanu, w okolice Pietropawłowska i Kokczetawu. Praca w kołchozie była bardzo ciężka, a wszędzie dookoła tylko stepy. W takich warunkach często najtrudniejszym przeciwnikiem nie był wrogi system, ale przyroda, zażarcie walcząca ze słaniającymi się ze zmęczenia Sybirakami. Zimą było najgorzej. Opału ciągle brakowało, a najbliższy las oddalony o 30 km. Marian razem z innymi chłopcami jeździł tam saniami po drewno dla urzędów kołchozowych. Kiedy wracał, mógł trochę drzewa zabrać do domu. Były to jednak bardzo niebezpieczne wyprawy dla trzynastoletniego wówczas dziecka. Jak wspomina jego siostra, Grażyna Jonkajtys – Luba, „Maryś wracał, mając czapkę, brwi i kołnierz od kurtki pokryte szronem.” Mieszkańcom stepowych osad dokuczał okrutny wiatr, który porywał zalegający śnieg, tworząc zamiecie i przykrywając świat białą płachtą. Czasem niepodobna było potem znaleźć drogę do domu… Śnieg, wiatr, mróz, stepu bezkres wszystkich w ślepców przemienia, Nie określa gdzie jesteś żaden punkt odniesienia, W oczach śnieżna pierzyna, biała szczelna zasłona… Człowiek bać się zaczyna, że zamarznie, że skona… I choć rzadko się zdarza, byś do modłów był skory… Nagle w myśli odtwarzasz swój króciutki życiorys I przez śnieżną zasłonę – bo jedyna to droga – W głos: „Pod Twoją Obronę…” wołasz, krzyczysz do Boga!... „Marsz Sybiraków” 2 marca 1946 roku to jeden ze szczęśliwszych dni w życiu Mariana Jonkajtysa i jego rodziny. To na ten dzień wyznaczono ich powrót do Polski - koniec tułaczki, głodu i brudu. Jak się później okazało, był to zaledwie początek końca, bo opuszczenie Związku Radzieckiego nie należało do łatwych rzeczy. Marne wynagrodzenie przyznane im za pracę w kołchozie pozwoliło im zrobić zapasy na podróż – worek sucharów i garnek bigosu musiały im starczyć na całą drogę. Transport odbywał się również wagonami bydlęcymi, jednak ani brak wygody, ani dokuczliwy głód i zimno nie mogły zniszczyć otuchy budzącej się w sercach Polaków – wracali do domu! A myśmy szli i szli – dziesiątkowani! Przez tajgę, stepy – plątaniną dróg! […] Na nieludzkiej ziemi znowu polski trakt Wyznaczyły bezimienne krzyże… Nie zatrzymał nas czerwony kat. Bo przed nami Polska – coraz bliżej! Jonkajtysowie przekroczyli polską granicę w Brześciu nad Bugiem. Stamtąd już osobowy pociąg zawiózł ich do Warszawy i 31 marca wysiedli na stołecznym dworcu. Zatrzymali się u sióstr zakonu Rodziny Marii. Przez kilka dni walczyli z wszami, aż w końcu wraz z dymem palonych ubrań uleciały męki ich sześcioletniego zesłania. Zaczęli nowe życie; Marian z najmłodszą siostrą Teresą rozpoczęli naukę najpierw w szkole w Szklarskiej Porębie, gdzie ich matka dostała pracę. Później przenieśli się do gimnazjum w Warszawie. Kariera szkolna Jonkajtysa nabierała tempa (oczywiście pod warunkiem, że nie wspominał zbyt wiele o swojej przeszłości). Zdał maturę, następnie ukończył szkołę teatralną i rozpoczął pracę jako aktor i reżyser. W 1965 roku ożenił się z Reną Rolską, kilka lat później na świat przyszedł ich syn, Grzegorz. W 1974 roku założył Teatr na Targówku, w którym swój debiut miało wielu obiecujących aktorów. Wydawać by się mogło, że po trudach dzieciństwa przyszedł czas na same powodzenia. Niestety, dobrą passę Mariana przerwał stan wojenny. „Poległym pomordowanym na Wschodzie” Po wprowadzeniu w 1981 roku stanu wojennego Marian Jonkajtys stracił posadę w teatrze. Mimo to nie załamał się. Nie mogąc wykonywać swojego zawodu, nauczył się innego – zaczął rzeźbić w drewnie. Razem z żoną stworzył wiele ikon i portretów sławnych Polaków. Jednak jego najpiękniejszymi i najbardziej rozpoznawalnymi pracami były tzw. „Różańce Syberyjskie” – różańce, których paciorki miały kształt wagoników z nazwami miejsc zesłań i łagrów. Jeden z takich różańców został ofiarowany papieżowi Janowi Pawłowi II przez Polskich Sybiraków w czasie pielgrzymki w 1993 roku. W 1987 roku Marian z żoną przeprowadzili się do Sulejówka. Poeta nie mógł znieść myśli, że miasto, w którym żył Józef Piłsudski nie ma nawet ulicy z jego imieniem, a jego siedziba „Milusin” powoli popada w ruinę. Jonkajtysowie oddali się pracy społecznej na rzecz mieszkańców Sulejówka. Organizowali koncerty, z których dochód szedł na odbudowę dworku. Marian był inicjatorem Dnia Marszałka, obchodzonego w mieście co roku 13 czerwca. Kiedy reaktywowano po latach Związek Sybiraków, a Polska oswobodziła się wreszcie z ostatniego już okupanta, wróciły wspomnienia związane z czasem spędzonym w Kazachstanie. Marian Jonkajtys włożył wiele serca w działalność sybiracką w Polsce. Myślę, że to właśnie skłoniło go do opisania swoich przeżyć: chęć, by przyszłe pokolenia wiedziały, ile ich przodkowie poświęcili, by odzyskać ukochaną niepodległą ojczyznę. Jego wiersze wzruszają i dają przykład, tak jak on sam był przykładem tego, jak powinien się zachowywać prawdziwy patriota. Przechodniu przerwij marsz swój… Poświęć chwilę skupienia Przed pomnikiem wzniesionym Rodakom bez imienia, nieznanym Co za Polskę, wiarę i cześć Narodu Oddali swoje życie W Krwawej Golgocie Wschodu… Marian Jonkajtys zmarł 4 kwietnia 2004 roku w Warszawie. Wyróżniony Złotym Krzyżem Zasługi i Odznaką Honorową Zasłużony dla Kultury Polskiej. Spoczywa na Powązkowskim Cmentarzu Komunalnym. Źródła 1. Związek Artystów Scen Polskich, http://www.zasp.pl/aktualnosci/wspomnienia/wspomnienie-omarianie-jonkajtysie.html 2. Zesłaniec – Organ Rady Naukowej Związku Sybiraków, nr 30, „Był wśród nas”, http://zeslaniec.pl/30/Byl_wsrod_nas.pdf 3. Związek Sybiraków, Oddział w Elblągu, http://www.emazury.com/sybiracy/pliki/znani/16jonkajtys.htm 4. Wiersze Mariana Jonkajtysa ( wykorzystane także jako tytuły rozdziałów ): - „Co to jest Syberia?” - „Kresowe Dzieci” - „To o Was Bezimienne” - „Buran” - „Marsz Sybiraków” - „Poległym pomordowanym na Wschodzie”