PDF 256 KB - Misja w Czadzie

Transkrypt

PDF 256 KB - Misja w Czadzie
Misja w Czadzie
Szczęść Boże!
W pierwszych słowach pragnę serdecznie pozdrowić całą
wspólnotę parafialną na czele z księdzem prałatem Julianem
Jóźwikiem i Księżmi Wikariuszami.
Wyrażam wielką wdzięczność wszystkim, którzy wspomagają
moja misję swoją modlitwą, pamięcią, a także materialnie.
Dziękuję za wszystkie przesłane listy, tak drogą tradycyjną jak
i elektroniczną. Są one dla mnie wyrazem Waszej solidarności,
życzliwości oraz wielkim duchowym wsparciem. Zapewniam,
że wszystkie czytam i w miarę moich możliwości staram się na
każdy odpisać.
Wszystkich moich darczyńców ogarniam modlitwą i w ich intencjach dwa razy
w miesiącu sprawuję Mszę świętą.
Czad – misje – ogólna sytuacja
Przyznaje szczerze, że aktualnie sam jestem na drodze dokładnego poznawania historii,
tradycji, mentalności i uwarunkowań tu panujących. Jest to niezbędne do tego by zrozumieć
tutejszych mieszkańców. Według moich odczuć na ogólną sytuację tego kraju mają wpływ
takie rzeczy jak:
 Bardzo krótka historia, Czad istnieje jako państwo zaledwie od 1958 roku;
 Różnorodność językowa i plemienna (ciągle żywych ponad 100 języków). Oznacza to,
że dwóch Czadyjczyków niekoniecznie zawsze musi się dogadać mimo, że każdy z nich
posługuje się dwoma lub trzema językami.
 Ciągłe konflikty zbrojne. Ostatni miał miejsce w 2007 roku, a jego skutki widoczne są
do dziś. Sytuacja ciągle pozostaje niejasna w wyniku, czego niewielu inwestorów chce
lokować tu swój kapitał. Nawet dziś z dala od stolicy trwają sporadyczne walki.
Takasytuacja ciągłego konfliktu powoduje, że wiele funduszy kierowanych jest na
wojsko i uzbrojenie, a nie np.: na szkolnictwo czy ochronę zdrowia. Dodatkowo
wielotysięczna armia niedostająca często na czas żołdu staje się samowolna.
Nie nowością są rozboje, konfiskata aut i innych rzeczy.
1
 Ciężki klimat i centralne położenie bez dostępu do morza. Co to oznacza
w praktyce? Obecnie mamy luty, ostatni deszcz spał w sierpniu, najbliższego można się
spodziewać nie wcześniej niż w czerwcu. Brak morza - cały transport odbywa się droga
lotniczą bądź lądową, przy czym najbliższy port oddalony jest o 2000 km od granicy.
Do tego trzeba dodać, że Czad jest 4-krotnie większy od Polski i nie posiada zbyt wielu
dróg asfaltowych, więc nawet transport po samym kraju jest niełatwy. Trzeba także
zauważyć, że konwoje ciężarówek często napadane są przez rebeliantów, a także
zwykłych złodziei. Taki stan rzeczy powoduje, że miejscowe ceny są takie same,
a niejednokrotnie wyższe niż w Europie, zaś średnia miesięczna pensja to około
30 euro.
Sytuacja Kościoła Katolickiego
Podobnie jak państwa jego historia jest bardzo krótka. Pierwsza diecezja powstała dopiero
w roku 1958. Do dziś większość miejscowych biskupów jest z poza Czadu. Jest ciągła
potrzeba misjonarzy, ponieważ wśród miejscowej ludności nie obserwujemy wielu
powołań. Dla przykładu w mojej diecezji około 70 procent księży to misjonarze.
Ze względu na trudne warunki średni czas pobytu to 2-3 lata. Jest, więc ciągła rotacja,
a dodatkowo każdy misjonarz ma problem językowy, co jest zrozumiałe w sytuacji, kiedy
nie każdy z Czadyjczyków może porozumieć się z rodakiem.
Większość Czadyjczyków wyznaje islam i niejednokrotnie pojawiają się, dlatego trudne
sytuacje, np. na terenie mojej parafii został z tego powodu zablokowany plan budowy
szkoły katolickiej – brak zgody na jej budowę przez środowisko muzułmańskie. Ciągle,
szczególnie poza miastami, wyznawane, są również religie plemienne.
Niemało trudności sprawiają też problemy finansowe. Ciągły brak funduszy na budowę
kościołów, sal katechetycznych, ośrodków formacyjnych, zakup aut, które są koniecznym
środkiem, gdyż większość parafii jest bardzo rozległych terytorialnie. N’Djamena – stolica
kraju, ma tylko 2 kryte, budowane z cegły kościoły. Dla porównania zaznaczę, że wszystkie
meczety, jakie widziałem są świątyniami z prawdziwego zdarzenia.
Takie są trudności, ale trzeba też powiedzieć, że jest wiele radości. Kościół ciągle rośnie.
Każdego roku jest wiele chrztów, tak dzieci jak i dorosłych. Powstają nowe parafie. Widać
wielkie zaangażowanie świeckich w życie parafii. Istnieje wiele grup tak dla dzieci,
młodzieży jak i dorosłych. W każdej parafii jest kilkudziesięciu świeckich katechetów,
którzy prowadzą katechezę i zajmują się prowadzeniem życia modlitewnego w sytuacjach,
kiedy brak Księży. Mimo skromnych środków materialnych wierni starają się nimi dzielić,
by wesprzeć, choć w najmniejszym stopniu podejmowane działania. Wymownym gestem
są sytuacje, kiedy ktoś nie mając pieniędzy przynosi w darze koguta, mydło, worek
cementu lub trochę drewna potrzebnego do wypalania cegły. Nadzieja jest ciągle żywa i nie
umiera. Ciągle trwa wielka modlitwa o pokój. Wszyscy znają tu jego wartość i skutki jego
braku.
2
Czad nie chce być już krajem wojny.
W czasie ostatniej mszy w tej intencji, która zgromadziła wielu parafian nasz chór korzystał
z bongosów zrobionych z wielkich, lotniczych łusek po bombach lotniczych, które
wybuchły w mieście. To było naprawdę wymowne i wzruszające.
Proszę również Was o modlitwę w tej intencji – o pokój dla Czadu, a także o pokój dla całej
Afryki.
Kilka słów o mojej parafii
Bezpośrednio po przylocie zostałem skierowany do pracy na parafii Paroisse Saint-Charles.
Znajduje się ona w N’Djamenie, stolicy Czadu. Jest to północna część miasta, nazywana
dzielnicą muzułmańską. Pewnie, dlatego z każdej strony są meczety i już o 5 rano budzi
mnie głos wzywający do pierwszej muzułmańskiej modlitwy rozchodzący się z pobliskiego
minaretu. Wychodząc poza teren parafii trzeba raczej zapomnieć o posługiwaniu się
francuskim „bon jour”, czyli dzień dobry na rzecz arabskiego „salam melejkum”.
W odpowiedzi słyszy się „malejkum”. Potem obowiązkowe pytanie „jak leci?” czyli
„kikef” i odpowiedz – dobrze, czyli arabskie „affe”. No i trzeba koniecznie przyzwyczaić
się do biegnących z tyłu dzieci krzyczących „nazara”, czyli biały, gdyż w tym rejonie
miasta jestem jedynym europejczykiem.
Parafia jest dość rozległa (sięgamy prawie do Sahary, ponad 150 km) a jest nas tylko dwóch
księży. Dostałem pod opiekę jeden z naszych wikariatów - czyli coś w stylu naszej kaplicy.
W zasadzie mogłaby być to parafia, ale z powodu braku księży jest to ciągle nasz wikariat
i pewnie długo tak pozostanie. Dzielnica nazywa się Coq-ville i leży na skraju stolicy. Jest
to rejon ciągle pozostający bez prądu. Od godz. 18 do 6 rano zapada tu ciemność
rozświetlana od czasu do czasu blaskiem olejnych lamp. Mieszka tu kilkanaście tysięcy
ludzi a mimo to są tylko dwie wyznaczone drogi. Trzeba, więc umieć dość umiejętnie
i w miarę bezpiecznie przemieszczać się między małymi, budowanymi z gliny i błota
domkami.
Co można powiedzieć o samym wikariacie? Mamy tu około 3 tysięcy wiernych. Katecheza
odbywa się w 12 grupach. W tym roku mamy 35 dorosłych przygotowujących się do
Chrztu Świętego. Dość prężnie działa chór oraz służba liturgiczna (ministranci i dziewczęta
tańczące w czasie procesji z darami), funkcjonują grupy dla dorosłych, dzieci i młodzieży.
Życie toczy się więc dość aktywnie. Od strony materialnej jest trochę gorzej. Kościół to
jedynie daszek dla księdza (trochę niski i w sumie grozi zawaleniem) oraz skromna
zakrystia, w której nie mamy nawet jednej szafy. W sumie też wygląda nieciekawie, bo
zbudowana jest z tzw. pot, pot, czyli mokrej wypalanej ziemi. Z tego względu chcemy
jeszcze przed Wielkanocą rozpocząć budowę nowego ołtarza. Chodzi o wybudowanie muru
chroniącego przed wiatrem, przykrycie miejsca dla celebransa oraz chociaż dla części
wiernych. Był by to dobry sposób na skrycie się przed promieniami słońca, a w czasie pory
3
deszczowej przed deszczem. Chcemy też zakupić mały generator do produkcji prądu, by
można było zainstalować jakieś proste nagłośnienie.
Na tym samym terenie znajduje się również szkoła katolicka, odpowiednik naszej szkoły
podstawowej. Uczęszcza do niej 420 uczniów podzielonych zaledwie na 7 klas. Budynek
szkoły wystarcza tylko dla 3 klas, pozostałe dzieci uczą się na zewnątrz w prowizorycznych
klasach przygotowanych ze słomianych mat. Marzeniem dzieci są zeszyty i długopisy.
Mają jedynie do dyspozycji małe tabliczki, na których piszą kredą. Chciałoby się jakoś
pomóc, zaopatrzyć szkołę i uczniów, chociaż w te niezbędne dla każdego ucznia rzeczy,
jakimi są zeszyty i długopisy.
Tych kilka powyższych zdań nie wyczerpuje tematu, ale pozwala, choć trochę zapoznać się
z sytuacją tu panującą. Proszę, więc w imieniu swoim i parafian o modlitwę w naszych
intencjach. O siłę, wytrwałość, mądrość w podejmowanych zadaniach i w codziennym
życiu. O ducha męstwa w życiu Ewangelią wobec braci w wierze, a także wobec braci
muzułmanów. Tych, którzy mogą prosimy również o pomoc materialną. Środki można
wpłacać na konto: 66 1020 1260 0000 0102 0019 1122 z dopiskiem „Czad”.
Trafią one bezpośrednio tu i z pewnością zostaną dobrze wykorzystane.
Z dotychczasowych środków finansowych, zebranych także w Waszej parafii, udało
się zainstalować światło na terenie plebani (panasolery słoneczne i całą instalację),
wyremontować jedno auto. Przeznaczyliśmy też fundusze na budowę ołtarza – zakup
cementu do produkcji cegły oraz blachy i stali. W tym miejscu raz jeszcze wszystkim
Darczyńcom dziękuję wypowiadając nasze staropolskie „Bóg zapłać”.
Zachęcam do korespondencji:
Kończąc przesyłam serdeczne i gorące,
jak przystało na Czad, pozdrowienia
zapewniając o wdzięczności i modlitwie.
ks .Stanisław Tymosz
Kontakt:
E-mail: [email protected]
gg: 13 21 11 67
strona internetowa: www.czad.misje.net
Nr konta: 66 1020 1260 0000 0102 0019 1122
z dopiskiem „Czad”
Tel, numer w Czadzie: +235 357 87 88
Adres: abbe Stanisław Tymoszuk
BP 456 N’Djamena
Tchad, Czad.
4