Harry Potter i Linia Najmniejszego Oporu

Transkrypt

Harry Potter i Linia Najmniejszego Oporu
Chyba przestanę czepiać się książek, które na okładce mają porównanie do Harry’ego Pottera –
prawda, to pójście na łatwiznę, ale za to jakie skuteczne! Można napisać jakieś brednie o tym, że
chwyci młodych czytelników za wyobraźnię podobnie jak przygody małoletniego czarodzieja,
nie pisząc przy tym niczego konkretnego… Aż przypomniał mi się pewien niesamowicie głupi
dowcip. Poniżej puenta:
– I jak wyglądał ten wąż?
– A wiesz, jak wygląda kóń?
– No.
– To ten wąż nijak do kónia niepodobny.
Może ja też pójdę na łatwiznę? W sumie czemu nie, mogę spróbować…
Znaki – nijak do Harry’ego Pottera niepodobne. Jest magia – prawda; tyle że ona ma swoje zasady.
Ponadto zło wcielone, któremu bohaterowie stawiają czoła, nie jest człowiekiem, więc podobieństwo
do Voldemorta odpada.
Studnia – nijak do Harry’ego Pottera niepodobna. Świat działający na mechanizmach snu, zaś magia…
nie, to nie jest magia. To bardziej przypomina efekty przedawkowania silnych narkotyków.
Przeszkleni – no dobra, tu jest szkoła, więc mamy odpowiednik Hogwartu… ale nie, czekajcie! To
nie jest szkoła magii… tylko taka dziwna szkoła, która nie uczy niczego konkretnego. A poza tym
opowiadanie mocno powiązane ze Studnią.
42 – co jak co, ale to na pewno nie przypomina Harry’ego Pottera, który jest przecież najbardziej
satanistyczną ze wszystkich książek, włączając w to Biblię Szatana. Dlatego nie ma w nim ani Boga, ani
aniołów, ani demonów (to dla niepoznaki). W 42 są. Koniec dowodu.
Blask utracony – tu nawet nie ma miejsca na porównanie, bo w Harrym Potterze w dzień świeci
słońce, a tu dnia ani słońca nie ma w ogóle, zginęło w tragicznych okolicznościach. Nie ma też szkoły
ani magii. Magia była, ale opierała się na świetle słońca, więc zginęła razem z nim.
Piórem – bardzo podobne do Harry’ego Pottera, ze względu na występowanie piór i atramentu. To
właściwie wierna kopia książek Pani Rowling z tytułem zmienionym dla niepoznaki… Dobra,
żartowałem. Podobne jak wąż do konia.
(tytuł nieznany) – w tym opowiadaniu magii występuje aż za dużo. Poza nią jest też czarodziejstwo
niższe i wyższe, alchemia, archemia i masa innych bzdur. Słowem system magiczny tak duży
i skomplikowany, że nikt by go nie ogarnął – włącznie ze mną. No i klątwa Schrödingera, której
przecież na Harry’ego nikt nie rzucał.