Jesień Władzy - Słowo Wrocławian

Transkrypt

Jesień Władzy - Słowo Wrocławian
Słowo numeru
str 1
0,99
§
Tylko
Dział
prawny
w gazecie
promoc
yjna
cena!
- s. 22-23
nr 11/2012 (46) październik 2012
www.slowowroclawian.pl
cena 0.99 z³ (w tym 8 % VAT)
Jesień Władzy
REKLAMA
ISSN 2082-6761
CHROÑ
ŒRODOWISKO.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
PRZECZYTA£EŒ
–
PODAJ
DALEJ
czwartek, 24 marca 2011
str 2
Wstępniak
Październik
Adam T. Witczak
Początek końca...
Początek końca roku, rzecz jasna. Jeszcze niedawno myśleliśmy o tym, jak spędzić ostatnie dni wakacji, a tymczasem nastał październik, jesień trwa już na dobre. Oto najbardziej melancholijna
pora roku, uniwersalne tworzywo i tło dla smutnie wzdychających poetów, opiewających przemijanie i obumieranie.
Powyższa refleksja jest zapewne banalna, ale to właśnie o banalnych rzeczach zapominamy najczęściej. Większość z nas żyje w szybkim rytmie, a czas ma wypełniony po brzegi tzw. zajęciami.
Okazja do zatrzymania się nadarza się rzadko, nawet wakacyjny urlop jest już tylko drobnym elementem schematu. Być może właśnie tej jesieni uderzy w nas owa cioranowska nuda życia, „des
Lebens müde”, o której śpiewał niemiecki zespół Belborn... który zresztą zaprzestał działalności,
jak zaprzestanie jej chyba wszystko, co z tego świata. Swoją drogą, samo słowo „wszystko” także
przywodzi na myśl Ciorana: „Wszystko, co wiem, mając lat sześćdziesiąt, wiedziałem już mając lat
dwadzieścia. Czterdzieści lat długiego, mozolnego i niepotrzebnego weryfikowania.” Podstawowym
atrybutem większości czynności, jakie wykonujemy i większości rzeczy, których się tykamy, jest
zbędność. Nasza monotonia nie jest czystą, spokojną i prostą monotonią średniowiecznego mnicha,
u którego powtarzanie czynności było ascezą i odwzorowaniem wyższego ładu. Jednostajność życia
przerażających ludzi wielkiego miasta jest mechaniczna, nerwowa, w dużej mierze absurdalna.
Kradnie nam czas: „lat bezgrzesznych żywot święty dawno uciekł nam, co zostało z tej młodości,
której ufał każdy z nas?” - śpiewał nieistniejący już zespół rockowy z Wrocławia.
Być może tej jesieni coś zmieni jeśli nie nasze postępowanie, to choćby perspektywę. Zawsze to lepiej mieć prawdziwy ogląd „tego wszystkiego”, odrobinę wewnętrznej wolności w środku samego
siebie. Co nas natchnie? Może te zeschnięte liście, zwłoki liści, zalegające na mokrych od deszczu
ulicach? Może nagie gałęzie, targane coraz chłodniejszym wiatrem? Albo znani od lat sąsiedzi, którzy
codziennie „wstają rano, kiedy świt”, zimną wodą zmywają sny i rozpaleni czarną kawą – zaczynają...
żyć? I może właśnie taki widok uderzy w nas niczym buddyjski koan... Przypomnimy sobie, że lato
się skończyło – i to nie jedno, a wiele, wiele poprzednich. Przypomnimy sobie te wszystkie radosne
dni nadziei, spacery „unter den linden”, o ile kiedykolwiek takie przeżyliśmy. „O, w górach człowiek
czuje się swobodny” – pisze Eliot w „Ziemi Jałowej”. Ale my odwrócimy wzrok i zobaczymy co
innego: „Nierzeczywiste Miasto, pod mgłą brunatną zimowego świtu’...
A co potem? „I z powrotem człowiekiem się stałeś – jeszcze wczoraj przeciętny obywatel” – słyszymy w piosence KSU. Ale co to tak naprawdę znaczy? Wspomniany na początku Cioran napisał w jednym ze swoich aforyzmów, że jedno tylko liczy się w życiu – nauczyć się być przegranym...
Zostawiam was, drodzy Czytelnicy, w konsternacji. Może się okazać, że październikowo-listopadowy
numer „Słowa Wrocławian” także okaże się nieco bardziej melancholijny niż te wakacyjne. Nie
szkodzi, taka już specyfika tej pory roku, że skłania i skłaniać powinna do głębszego przemyślenia
pewnych spraw. Nic dziwnego, że właśnie jesień to pora takich świąt katolickich jak Wszystkich
Świętych i Dzień Zaduszny.
A propos sensu codziennej gonitwy za tzw. sprawami – nie mogę powstrzymać się przed zacytowaniem jeszcze jednego fragmentu z rozmów z Emilem Cioranem, które leżą tuż obok mnie na biurku:
„Dziś myślę, że byłoby dla mnie znacznie lepiej, gdybym był pozostał w swej rodzinnej wiosce i pasał
trzody. Rozumiałbym tam podstawowe sprawy równie dobrze jak teraz. Byłbym tam bliżej prawdy”.
Spis treści
Co się działo...
...we Wrocławiu – s. 4
...w Polsce – s. 5
...w gospodarce – s. 5
Publicystyka
Beata Bigda - Przyczyna powstania wrocławskich osiedli- s. 14
Marek Pietka - W biurowym labiryncie - s. 15
Krzysztof Żydziak - Aber Gold ZUS - s. 24
Nieruchomości
Adam Tomasz Witczak - Pną się mury do góry– s. 8
Styl życia
Olga Smoluk - Sylwestra czas zacząć - s. 18
Ewa Tomaszewska - Sylwester na wyjeździe - s. 19
Michał Ratajczak - Na plan filmowy od garkuchni - s. 25
Jak pomagamy?
Radosław Musiałek – Jesień życia - wywiad z Krzysztofem Kurowskim – s. 27
Prawo
Tomasz Piotr Chudzinski - Błędy w sztuce lekarskiej
Sebastian Kryczka – Wadliwe wykonanie pracy – s. 23
Turystyka
Michał Ratajczak - Będzie wiózł nas dziś ten wóz - s. 20
Gdzie najtaniej?
Ewa Tomaszewska – Kartoteka marketowego człowieka - s. 12
Targi
Relacja z targów ZooBotanica - s. 6
Rozrywka
Wojciech Mach - Wrocławskie wspomnienia - s. 26
Sport
Dariusz Parossa – Wystartowały rozgrywki halowe - s. 30
Dariusz Parossa - Lenczyk odszedł, smród pozostał - s. 30
Będzie się działo
Październik 2012 - s. 28-29
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Pełny spis firm Wrocławskich Dobrych Miejsc na przedostatniej stronie Słowa Wrocławian
Miguel
Restauracja włoska
Wawrzyniaka 2
str.13
Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran
Redaktor prowadzący: Adam Witczak [email protected] | Redaktor techniczny: Piotr Ludkowski | Dział reklamy: tel. 513 509 429
Stali współpracownicy: Adam Łącki, Jerzy Ziomek, Bogdan Ludkowski, Dariusz Parossa, Ewa Tomaszewska, Michał Ratajczak, Piotr Sutowicz | Druk: Polskapresse
Redakcja: Karola Miarki 6-10, 50-306 Wrocław | Skład: Logos | Numer zamknięto 12 października 2012 | Wydanie 15 października 2012
Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych listów i reklam. Materiałów nie zamówionych nie zwraca, zastrzega sobie prawo do skrótów w nadesłanych tekstach i listach.
Gazeta jest bezpłatna dla punktów biorących udział w programie „Wrocławskie Dobre Miejsca” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie”.
Punkty partnerskie „Wrocławskich Dobrych Miejsc” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie” nie mają prawa do pobierania opłat za rozdane egzemplarze gazety. Traktowane są one jako bezpłatne.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 3
Bawimy się za duże pieniądze
REKLAMA
Publicystyka
Adam
Tomasz Witczak
Kryzys kryzysem, ale władze centralne i lokalne wszystkich szczebli
muszą pokazać, że stać je na
szeroki gest. I rzeczywiście – stać,
ale to nie sztuka dużo wydawać,
gdy płaci się cudzymi pieniędzmi,
tj. środkami pochodzącymi z kieszeni podatnika. Biedny podatnik,
sponiewierany i skołowany, już
się o te kwoty nie upomni, a jeśli
nawet się upomni, to... cóż z tego?
Zresztą, w zamian może przecież
cieszyć się porywającym widokiem stadionów wzniesionych na
okoliczność Euro 2012, albo nawet
paść plackiem przed wrotami któregoś z biurowych pałaców ZUS.
Budowa wrocławskiego stadionu
kosztowała blisko miliard złotych
(ponad 904 mln zł brutto). Prawie
87 procent tej kwoty wyłożyło
miasto Wrocław, resztę dał budżet państwa. Śmieszno-straszne
to wszystko, biorąc pod uwagę,
że zarówno budżet miasta, jak
i budżet kraju po większej części
składają się – pośrednio czy bezpośrednio – z naszych podatków.
Ale wracając do stadionu... to jego
budowa na dobrą sprawę nie została jeszcze ukończona, a niedawno
miasto wypowiedziało umowę
firmie Max Boegl, która spóźniała
się z wykonaniem prac i w ogólności była krnąbrna. No cóż, a miało
być tak pięknie. Gdzie ta niemiecka
solidność? Przeminęła z wiatrem
lub raczej z kurzem i pyłem, co
to zazwyczaj unosi się nad placem
budowy.
celów nie warto mieszać spraw tak
przyziemnych jak forsa. Forsa zawsze się znajdzie, w ostateczności
można ją po prostu... wydrukować.
Na przykład amerykański bank
centralny (tzw. Fed) robi to notorycznie i na wielką skalę. Ba,
po cóż bawić się w drukowanie
papierków, co jest czynnością nieekologiczną? Wystarczy, że rząd
do spółki z bankiem centralnym
ustali kreację wirtualną. A ceny,
inflacja, brak pokrycia i tak dalej?
Tym będziemy martwić się... a nie,
tym będą martwić się ci, co zastąpią nas po wyborach!
Dobrze byłoby, gdyby stadion
przynosił zyski, ale tak oczywiście
nie jest. Nie pomógł „legendarny”
zespół Queen, nie pomógł turniej
Polish Masters. Ale nie ma się
co przejmować, wszak w krajowych realiach przyzwyczajeni
jesteśmy do tłumaczenia, że zysk
to nie wszystko, liczą się „wyższe
cele”, a pewne obiekty, instytucje
czy usługi po prostu „muszą” być
deficytowe, jak również nie mogą REKLAMA
być prywatne. Deficytowa musi
podobno być „wysoka kultura”,
na stratach jechać musi kolej, rachunek zysków i strat nie może
mieć zastosowania w szkolnictwie
i służbie zdrowia itd. Czyżby do
tej wyliczanki miały dołączyć
stadiony? Ano, w zasadzie tak.
Bądź co bądź to sport i kultura
(koncerty), a do tak szczytnych
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 4
Co się działo
w Polsce
Co się działo
WE WROCŁAWIU
Przygotowali: Anna Kutkowska i Olga Smoluk
– Wrzesień 2012
Studenci zakorkowali miasto
Ale alkohol
Szach-mat
Kryminalny Wrocław
Rozpoczął się nowy rok akademicki, więc wiele miast
przeżywa prawdziwe oblężenie studentów. Problem ten
dotyczy także Wrocławia. Aby dojechać do pracy na 8:00
trzeba się nieźle postarać. Pełne, naprawdę pełne tramwaje i autobusy, powoli stają się normą – i to niezależnie
od numeru linii oraz częstotliwości odjazdów. Istnieje
jednak szansa, że niebawem problem ten się skończy,
bo część studentów będzie omijało wszelkie wykłady
szerokim łukiem 
25.09. słynny szachista – Garri Kasparow odwiedził
Wrocław. Szachista najpierw odwiedził Klub Szachowy
Polonia oraz spotkał się z szachistami z Dolnośląskiego
Związku Szachowego. O 19.00 Kasparow wygłosił wykład pt: „Quo vadis, Rosjo?” w Pasażu Pod Złotym Słońcem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Oprócz
Kasparowa spotkać było można Piotra Borysa, Posła do
Parlamentu Europejskiego, Adolfa Juzwenko, Dyrektora
Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu
oraz Jana Andrzeja Dąbrowskiego, prezesa Kolegium
Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we
Wrocławiu.
Afery z zatrutym alkoholem ciąg dalszy. W minionym miesiącu Wrocławianie mogli przynosić do zbadania swoje wysokoprocentowe zakupy.
Wyniki badań były wstrząsające – na kilkadziesiąt przebadanych butelek
aż 30 zawierało izopropanol, a w 3 wykryto metanol. Zanieczyszczony
alkohol kupowany był głównie w Kotlinie Kłodzkiej, Kudowie, w przygranicznych sklepach (granica z Czechami) lub na Dworcu Świebodzkim. Spożycie alkoholu z izopropanolem może prowadzić do głębokiego
snu, porównywalnego z narkotycznym. Izopropanol stosowany jest m.
in. w produkcji środków do mycia szyb, lub do czyszczenia układów
optycznych.
Pierwsze dni października sprawiły, że mogliśmy się poczuć jak filmie. Oto pięciu mężczyzn postanowiło uwięzić dwudziestojednolatka w altanie. Jak się okazało wszystko przez dług, jakie ów mężczyzna
miał wobec ich kolegi. Poszkodowany podczas feralnej nocy został
pozbawiony dwóch zębów oraz małego palca w ręce. Podejrzani zostali
zatrzymani przez policję.
Wmurowano DNA
Zmian i atrakcji we Wrocławiu ciąg dalszy. Już rozpoczęto budowę pierwszego w Polsce i największego w Europie Afrykarium-Oceanarium. W czwartek prezydent Rafał Dutkiewicz uczestniczył w akcji umieszczenia specjalnego kamienia węgielnego
– kapsuły czasu, w której zamieszczono próbki DNA m.in. żółwia
birmańskiego, szpaka balijskiego czy tygrysa sumatrzańskiego.
Nowy pawilon ma prezentować faunę i florę wód afrykańskich
i okołoafrykańskich. Poprzez wybudowany tunel ze szkła akrylowego będzie można się przedostać do świata wód oceanicznych,
ma w nich pływać jeden z największych drapieżników – rekin.
Poza nim w Oceanarium będą ryby z jezior Malawi i Tanganika
oraz zwierzęta żyjące w dorzeczu Nilu np. hipopotamy. Goście
będą mogli poruszać się po ścieżkach przecinających wybiegi,
a duża część ekspozycji ma umożliwić bliski kontakt ze zwierzętami. Afrykarium będzie w całości oświetlane sztucznym
światłem i czynne do późnych godzin wieczornych, także zimą.
Budowa zakończy się na przełomie 2014 i 2015 roku. Koszt całej
inwestycji to ok. 200 milionów zł.
Wrocław stolicą nauki
8 października odbyła się Uroczysta Inauguracja Roku Akademickiego Uczelni Artystycznych Wrocławia: Akademii
Muzycznej im. Karola Lipińskiego, Akademii Sztuk Pięknych
im. Eugeniusza Gepperta oraz Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Filia we Wrocławiu.
Uroczystość odbyła się w Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu
Wrocławskiego. Gościem honorowym był prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – Bronisław Komorowski. Podczas inauguracji
tytuł Doktora Honoris Causa Akademii Sztuk Pięknych we
Wrocławiu otrzymał Ryszard Horowitz. Podczas wizyty prowadzone były rozmowy na temat strategii rozwoju województwa
dolnośląskiego. Jedna z najistotniejszych poruszanych kwestii
to budowa dróg i autostrad.
Wro-eko
W dniach 19-30.09. na rogu ulicy Szewskiej i Wita
Stwosza odbył się Wrocławski Jarmark Ekologiczny.
Podczas imprezy można było nie tylko rozsmakować się w pysznym i ekologicznym jedzeniu, ale
także nabyć biżuterię, odzież, eko-torbę, a nawet
zabawki. Odbywa się we Wrocławiu nieprzerwanie
od 2001 roku, a jego organizatorem jest Fundacje
EkoRozwoju.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 5
Co się działo
W POLSCE
– Wrzesień 2012
Zarzuty dla żony prezesa Amber Gold
O likwidacji spółki zadecydowano na przełomie lipca
i sierpnia. Amber Gold to firma działająca od 2009 r.,
inwestująca w złoto i kruszce. Oferowała bardzo wysokie
– ponad 10% w skali roku – oprocentowanie inwestycji. Po ogłoszeniu decyzji o likwidacji, tysiącom ludzi
nie wypłacono zgromadzonych środków oraz odsetek.
Prezesowi Amber Gold Marcinowi P. 17 sierpnia przedstawiono 6 zarzutów, aresztowany został 30 sierpnia.
Katarzyna P. – żona Marcina P. - usłyszała osiem zarzutów w głównym śledztwie, dotyczącym Amber Gold.
Zarzuty dotyczą wyłudzenia poświadczenia nieprawdy
i przestępstw opisanych w ustawie o rachunkowości,
a także w kodeksie spółek handlowych. Łączą się
z funkcjonowaniem czterech spółek, w skład zarządu
których wchodziła podejrzana– powiedział stacji rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Katarzyna P. Została
objęta dozorem policyjnym i zakazem opuszczania kraju.
MEN chce
skrócić urlopy
nauczycieli
Co się działo
w Polsce
REKLAMA
W MEN trwają rozmowy na
temat zmian w ustawie Karta Nauczyciela oraz w ustawie
o systemie oświaty. Jedną z propozycji przedstawionych przez
stronę rządową przedstawicielom związków zawodowych
i korporacji samorządowych jest
ograniczenie wymiaru urlopu
nauczycieli do 47 dni. Obecnie
posiadają 54 dni wolne w roku
(w czasie wakacji, ferii, przerw
świątecznych). Wiceminister
Maciej Jakubowski poinformował
dziennikarzy, że chodzi o takie
doprecyzowanie przepisów dotyczących dni wolnych od zajęć
dydaktyczno-wychowawczych,
aby dyrektorzy szkół mogli w dni
te wzywać nauczycieli w celu
przeprowadzenia z uczniami zajęć
dodatkowych. Samorządowcy
chcą także zmian w urlopach
dla poratowania zdrowia oraz
skrócenia urlopów wypoczynkowych. Przedstawiona została także
propozycja zmian w systemie wynagradzania.
NIKE 2012
W tym roku po raz pierwszy w historii Nike przypadła literackiemu esejowi. Otrzymał ją historyk literatury, powieściopisarz, eseista
i felietonista – Marek Bieńczyk. Jury pod przewodnictwem Tadeusza Nyczka nagrodziło zbiór esejów „Książka Twarzy”. Marek
Bieńczyk pracuje jako historyk literatury w Instytucie Badań Literackich PAN. Wykłada też w Studium Literacko-Artystycznym na
UJ w Krakowie. Jego debiutem naukowym była rozprawa Czarny człowiek. Zygmunt Krasiński wobec śmierci (1990). Jest członkiem
International Federation of Wine and Spirits Journalists and Writers (F.I.J.E.V.).
Co się działo
W GOSPODARCE
– Wrzesień 2012
Uchylony zakaz sprzedaży
alkoholu z Czech
Podrabiane produkty czeskich marek Ab Style i Drak były zanieczyszczone metanolem – substancją niezwykle trującą, której
spożycie powoduje ślepotę. Większa dawka może nawet powodować śmierć. Z powodu spożycia alkoholu metylowego w Polsce
mogło umrzeć kilka osób.
Zakaz wprowadzania do obrotu alkoholu sprowadzonego
z Czech, Główny Inspektor Sanitarny uchylił 09 października.
Rzecznik GIS, Jan Bondar poinformował, że pracownicy Inspekcji Sanitarnej skontrolowali ok 70 tys. punktów handlowych,
zabezpieczyli ponad 175 tys. butelek alkoholu pochodzącego
z Czech. Przebadano ponad 600 próbek.
W kilku przypadkach alkoholu przywiezionego prywatnie
i przekazanego do Państwowej Inspekcji Sanitarnej, stwierdzono
jednak obecność metanolu – stężenie przekraczające dopuszczalną wartość. Dlatego też zaleca się niespożywanie alkoholu
pochodzącego z nieznanych źródeł.
październik 2012
Gazowa więź Rosja – Niemcy
8 października kontrolowane przez Gazprom konsorcjum Nord
Stream, zaczęło dostarczać gaz po dnie Morza Bałtyckiego,
bezpośrednio do Niemiec. Ceremonia oddania nitki do użytku,
odbyła się w tłoczni Portowaja koło Wyborga. Na uroczystości
prezydenta Rosji reprezentował szef jego administracji – Siergiej Iwanow. Należy podkreślić duże geopolityczne znaczenie
bałtyckiego gazociągu. Projekt ten ma za zadanie zapewnienie
Rosji bezpieczeństwa energetycznego, niezależności od państw
tranzytowych. Rosja może obecnie transportować gaz do Europy
Zachodniej, omijając tradycyjne szlaki – przez Polskę, Białoruś
i Ukrainę. Pod uwagę brana jest budowa kolejnych rur – jedna
z nich łączyłaby Rosję z Wielką Brytanią. Według komunikatu
Nord Stream, decyzja w sprawie nowej inwestycji zapadnie w pierwszym kwartale przyszłego roku.
!
NICTWA WEKTORY
NOWOŚCI WYDAW
inni milczą...
Fakty, o których
James H. Billington
PŁONĄCE UMYSŁY
ŹRÓDŁA REWOLUCYJNEJ WIARY
BESTSELLER!
W SPRZEDAŻY
POD KONIEC SIERPNIA
KULISY PERMANENTNEJ REWOLUCJI
Celem
Celem niniejszej
niniejszej książki
książki jest
jest odkrycie
odkrycie korzeni
korzeni wiary
wiary ––
wiary
wiary naszych
naszych czasów.
czasów. Współcześni
Współcześni rewolucjoniści
rewolucjoniści toto luludzie
dzie wierzący,
wierzący, nie
nie mniej
mniej gorliwi
gorliwi ii oddani
oddani swej
swej wierze
wierze niż
niż
dawni
dawni chrześcijanie
chrześcijanie czy
czy muzułmanie.
muzułmanie. Nowością
Nowością jest
jest ww ich
ich
wypadku
wypadku jedynie
jedynie przekonanie,
przekonanie, że
że obalenie
obalenie tradycyjnej
tradycyjnej
władzy
władzy przyniesie
przyniesie doskonały
doskonały świecki
świecki porządek.
porządek.
(ze
(ze Wstępu
Wstępu autora)
autora)
Przejdź na naszą stronę: www.WydawnictwoWektory.pl
tel. 693 977 999
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 6
Targi
XXI edycja Wrocławskich targów ZOO-BOTANICA już za nami!
Kolejna edycja targów Zoo-Botanika, która odbyła
się w dniach 14-16 września,
udowodniła, że największa
tego typu impreza w Polsce,
od lat cieszy się niesłabnącym
zainteresowaniem odwiedzających. To wszystko dzięki
połączeniu profesjonalistów
i hobbystów, wsparciu ze strony licznych, zaprzyjaźnionych
stowarzyszeń, branżowych mediów polskich i zagranicznych
oraz patronatu Wrocławskiego
Uniwersytetu Przyrodniczego.
Tegoroczne Targi zgromadziły w odrestaurowanej Hali Stulecia 196 wystawców z branży
zoologicznej i botanicznej.
W kilkudziesięciometrowych
kolejkach po bilety ustawiło
się natomiast 18 tysięcy osób.
O tym, że warto było czekać,
przekonali się wszyscy natychmiast po wejściu do Hali. Celem
Zoo-Botaniki 2012 była nie tylko prezentacja oferty z dziedziny karmy, akcesoriów i usług
dla psów, kotów, akwarystyki,
terrarystyki, ptaków , małych
gryzoni czy aranżacji ogrodów,
ale także liczne wystawy, konkursy, wykłady i szlachetny cel
jakim jest pomoc bezdomnym
i potrzebującym zwierzętom.
Uczestnictwo w targach to skuteczna promocja własnej marki.
W centrum Hali znalazły się
stoiska producentów i dystrybutorów produktów dla zwierząt oraz sklepów i hurtowni
z branży zoologicznej. Ważnym
aspektem targów była możliwość bezpośredniego spotkania
się z klientami, wsłuchania
się w ich potrzeby i sugestie.
W tej edycji pojawiło się wiele
firm posiadających w swej ofercie ekologiczne produkty, oparte na naturalnych składnikach,
bezglutenowe, zawierające
szereg prozdrowotnych dodatków, witamin, ziół, dostosowane do różnych grup wiekowych
i odpowiadające na problemy
zdrowotne m.in. alergie. Pojawiły się marki prezentujące nowoczesne i sprawdzone rozwiązania dla akwariów. Nie zabrakło też innowacyjnych i przyjaznych dla środowiska rozwiązań dla wygody zwierząt,
profesjonalnych produktów
zdrowotnych i środków higieny
zwierząt. Tuż przy wejściu na
odwiedzających czekała „Strefa
prezentacji nowości”, w której
zaprezentowano przysmaki
O’Canis, Thrive, karmy z serii
Moonlight Dinner, odżywki
i szampony PSH, profesjonalne
produkty pielęgnacyjne Nootie,
obroże wykładane kamieniami
Swarovskiego czy najnowszą linię produktów TropiCat
i TropiDog. Strefa Prezentacji
Nowości okazała się znakomitą okazją, aby wypromować
produkty debiutujące na rynku
zoologicznym, nawiązać intratne kontrakty handlowe, omówić
swoją ofertę i zachęcić odbiorców do zapoznania się z marką.
Wystawców, szczególnie tych
odwiedzających Zoo-Botanikę
po raz pierwszy , bardzo mile
zaskoczyła frekwencja i rozmach imprezy.
REKLAMA
Więcej informacji na temat
targów – statystyki, fotorelację, wyniki konkursów i wystaw
znajdziecie Państwo, już wkrótce, na www.wigor-targi.com.
Już dziś zapraszamy do udziału w targach ZOO-BOTANICA
2013, we wrześniu przyszłego roku!
te l. + 4 8 5 1 6 0 5 8 5 0 4 , 7 1 3 4 9 5 6 3 8
www.sklepdrzewny.com mail: [email protected]
Wrocław, ul. Robotnicza 6
REKLAMA
20 –21 pazdziernika
WROCŁAW, Hala Stulecia
Pobierz darmowy bilet: www.targirednet.pl
Patronat Honorowy:
Patronat Medialny:
Patronat Internetowy:
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
DOLNY ŚLĄSK
PrezydenT
MIasTa
wrOcławIa
Organizator Targów:
październik 2012
str 7
REKLAMA
Targi
ARKOP
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 8
Targi
Pną się mury do góry...
Adam
Tomasz Witczak
Z dużym opóźnieniem przeczytałem o kolejnej odsłonie planów „rekultywacji” sporego obszaru gruntu na północy Wrocławia, a mianowicie pól irygacyjnych, które przybliżałem szanownym czytelnikom
w pierwszych numerach „Słowa”. Nie jest to może
w początkach października najświeższa informacja,
bo o sprawie pisano już pod koniec lipca, ale warto
poświęcić zagadnieniu choćby parę linijek.
Oto okazuje się, że istniejące
ponad 100 lat rozległe pola „na
końcu świata we Wrocławiu” nie
spełniają odpowiednich norm Unii
Europejskiej, a co za tym idzie
– muszą zakończyć swe funkcjonowanie. Nie ma rady na tzw.
ekologię (najwidoczniej). Cały ten
obszar zajmuje ponad 1000 hektarów. Z tego, jak się dowiadujemy
z oficjalnych materiałów, 170
hektarów już dostało się w ręce
Zarządu Zieleni Miejskiej. 200
hektarów w północnej części ma
zostać zachowanych dla potomności w obecnej formie – jako teren
szczególnie cenny przyrodniczo
(przypomnijmy, że pola są prawdziwym rezerwatem ptaków!).
Reszta będzie stopniowo osuszana
i sprzedawana jako atrakcyjny
inwestycyjnie teren, położony
niedaleko obwodnicy Wrocławia.
Pożyteczną funkcję pól przejmie Wrocławska Oczyszczalnia
Ścieków. Plan zagospodarowania
terenu przewiduje natomiast, że na
miejscu pól powstaną parki, sklepy, domy, parkingi... i tak dalej.
Cóż, ciekawe jak to wszystko będzie wyglądać. Ze swej strony podzielę się taką refleksją, że wyprawy na pola, czasem całodobowe
i dłuższe, to jedne z jaśniejszych
punktów w czasie mojego wieloletniego pobytu w stolicy Dolnego
Śląska. Dziwne to będzie wrażenie
– przemierzać te same okolice
za lat kilka czy kilkanaście, tyle
że tym razem zmienione nie do
poznania, przekształcone w nowe
osiedla. Oczywiście wszystko
zależy od tego, czy znajdzie
się wystarczająco wielu chętnych
inwestorów. Zresztą, do tego czasu wiele może się wydarzyć, może
się nawet zdarzyć cud i kryzys
zdąży przeminąć. Warto zwrócić
uwagę, że pola mają pełnić swoją dotychczasową rolę jeszcze
do roku 2015.
Mimo spowolnienia gospodarczego, które w dużym stopniu
dotknęło branżę budowlaną, wciąż
jeszcze cegły są w ruchu, cement
leje się i zastyga, dźwigi i koparki
pracują, innymi słowy – buduje
się, przynajmniej we Wrocławiu.
Buduje się – lub oddaje do użytku.
Oto np. wynajęte jest już 95 procent nowego budynku o nazwie
Green Towers, wznoszonego
przez Skanska. Za kilka miesięcy
budowla przy Strzegomskiej
i Śrubowej będzie gotowa. Zielone wieże to dwa identyczne
biurowce, których powierzchnia
to w sumie 23 tysiące metrów
kwadratowych.
Inne niedawno zakończone inwestycje to Lofty Platinum, budowane przez Archicom, biurowiec
Epsilon (firmy Vantage Development), a także zespół budynków
mieszkalnych przy Słowiańskim
Wzgórzu, wznoszony staraniami
Echo Investment. Lofty mieszczą
się w budynku dawnych zakładów
przemysłowych Tricot, co jest
oczywiście dla loftów typowe
– w końcu na tym polega sens
tego rodzaju budownictwa, by
stanowiło ono sensowne wykorzystanie dawnych fabryk i innych
tego rodzaju miejsc. Szare, zdawałoby się ponure hale przerabiane
są na pomieszczenia nie tylko
nowoczesne, ale często wręcz
luksusowe.
Epsilon przy Rychtalskiej to z kolei 6,5 tysiąca metrów kwadratowych przeznaczonych na biura.
Budynek jest częścią składową większego projektu – mianowicie Promenad Wrocławskich,
które mają powstać w tej okolicy w najbliższych latach.
Przy Słowiańskim Wzgórzu mają
natomiast powstać cztery budynki
liczące razem 205 mieszkań. Będą
tam także lokale użytkowe oraz
podziemny parking.
Warto dodać, że we wrześniu wniosek o upadłość złożył
jeden z dolnośląskich dewelope-
rów – a mianowicie firma Religa
Development. Cóż, przedsiębiorstwo to od dłuższego czasu miało
problemy z realizacją choćby
swoich formalnych zobowiązań wobec giełdy NewConnect,
na której funkcjonuje (chodziło
m.in. o terminową publikację raportów), a w internecie można
znaleźć nieprzychylne opinie na
temat jakości osiedli budowanych przez firmę – trudno więc
powiedzieć, czy jest to (jak czy-
tamy w niektórych mediach) początek wielkiej fali upadłości,
czy tylko casus źle zarządzanego
podmiotu. Oczywiście o kryzysie
mówi się coraz więcej, na razie
jednak dotknął on – gdy chodzi
o budowlankę – przede wszystkim
firmy realizujące wielkie inwestycje zamawiane przez władze
centralne i samorządowe.
REKLAMA
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 9
Targi
Rok we Wrocławiu
REKLAMA
Adam
Tomasz Witczak
Badanie rynku, które ma obejmować spory odcinek czasu, rozległe
terytorium i liczne aspekty branży
z konieczności pochłonąć musi
dużo czasu. To z kolei powoduje,
że kiedy już się ukazuje, jest zazwyczaj mocno opóźnione w stosunku do omawianego okresu.
Oczywiście nowoczesne techniki obliczeniowe w połączeniu
z komunikacją internetową i tak
znacząco przyspieszyły proces
zbierania i analizy danych, ale
np. raport Narodowego Banku
Polskiego na temat rynku nieruchomości w roku 2011 ukazał
się dopiero na początku października roku bieżącego, tj. 2012.
Cóż, aby nie zmarnował się trud
dzielnych badaczy zatrudnianych
przez bank centralny, przyjrzyjmy
się wnioskom, jakie wyciągnęli
z gęstej zupy danych liczbowych
i innych. Interesować będzie nas
przede wszystkim Wrocław i jego
okolice.
Rozdział poświęcony Wrocławiowi rozpoczyna się nieco
enigmatycznym stwierdzeniem
na temat „zróżnicowanych tendencji” w roku 2011. Później
dowiadujemy się m.in., że w roku
tym spadła ilość zawieranych
małżeństw, spadło także saldo
migracji, a ludzie w dalszym
ciągu chętnie przeprowadzali się
do miejscowości podwrocławskich. Jednocześnie jednak czytamy, że czynniki ekonomiczne (a
to mianowicie spadek bezrobocia
i wzrost wynagrodzeń) miały pozytywny wpływ na popyt na rynku
mieszkaniowym. Mimo tego
jednak „liczba mieszkań oddanych
do użytku w 2011 r. obniżyła się
o blisko 20%”. Aż o 50% w porównaniu z rokiem 2010 wzrosła
liczba pozwoleń na budowę, zaś
o 56% - liczba rozpoczętych budów. Dzięki oddaniu do użytku
nowych dróg (np. AOW) wzrosła
atrakcyjność zachodniej i północnej części miasta.
Popyt zwiększało to, że klienci
chcieli złożyć wnioski kredytowe
przed końcem roku 2011 z obawy
przed Rekomendacją S i T Komisji
Nadzoru Finansowego, ograniczającą dostępność walutowych
kredytów hipotecznych. Z drugiej
strony, deweloperom zależało na
zawarciu odpowiednich umów
przed wejściem w życie „Ustawy
o ochronie praw nabywcy lokalu
mieszkalnego lub domu jednorodzinnego”.
Na rynku wtórnym przedmiotem
transakcji najczęściej były mieszkania 2-pokojowe o powierzchni
od 40 do 60 metrów kwadratowych. W ogólności liczba transakcji na tym rynku niewiele zmieniła
się w stosunku do roku 2010.
Dalsza część raportu zawiera różne
ciekawe wykresy i tabele. Zwraca
uwagę dość ponura prognoza demograficzna dla Wrocławia. Otóż,
o ile w 2002 roku, sądząc z wykresu, notowano w mieście 640 tys.
mieszkańców, o tyle na rok 2035
przewiduje się ok. 610 tysięcy wrocławian. W 2011 roku, według
szacunków NBP, we Wrocławiu
operowało aż 100 deweloperów
(rok wcześniej jedynie 75), a także
167 spółdzielni mieszkaniowych.
Co do deweloperów, to autorzy raportu przewidują, że „wysoka podaż nowych mieszkań prawdopodobnie skłoni (ich) do ograniczenia
działalności inwestycyjnej”.
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Publicystyka
Czy lepiej o tym nie myśleć?
Adam
Tomasz Witczak
„Koniec końców nie ma innego tematu” - powiedział Emil Cioran o śmierci w rozmowie
Helgą Perz. „Oczywiście, o wiele lepiej jest
o tym nie myśleć, ale myślenie o śmierci nie
ma w sobie nic nienormalnego. Inne problemy nie istnieją” - uzupełnił rumuński pisarz,
piewca negacji i własnego znużenia, który
opowiadał się „przeciw wszystkiemu po
Adamie”.
A my? Jak często myślimy
o śmierci? We współczesnej
kulturze temat ten obecny
jest w sposób dość dziwny, by
nie rzec – groteskowy. Z jednej
strony o śmierci wolimy nie
pamiętać, odsuwamy od siebie
jej obrazy, rzadko o niej rozmawiamy, wstydzimy się także
tego, co o śmierci przypomina
nam choćby pośrednio – np.
ludzi starych i schorowanych.
Preferujemy wizję „wygrywania życia” póki jest jeszcze na
to czas. Ale ten medal ma także
drugie oblicze: równocześnie
bowiem fascynujemy się śmiercią, ale śmiercią często zwulgaryzowaną, prezentowaną tak
ostentacyjnie, że przestaje być
czymś rzeczywistym, staje się
kuriozum. Świadectwem tego
jest popularność rozmaitych
krwawych filmideł typu gore
(czy po prostu hollywoodzkich
strzelanin gangstersko-policyjnych), rozkwit estetyki death
metalu czy grindu w ciągu ostatnich 30 lat, „epatujące śmiercią” teksty zespołów gotyckich
i zimnofalowych, popularność
horrorów Kinga czy Mastertona.
Do innej, poważniejszej refleksji nad końcem życia skłaniają
nas cmentarze, które na ogół
odwiedzamy bardzo rzadko.
Zauważmy jednak, że nawet
cmentarze dość mocno odgradzają nas od prawdy o marności
ciała. Rzędy nagrobków, grobowców i krzyży stanowią pewnego rodzaju symbole. Wiemy,
co wyrażają – i wiemy, kto
leży pod nimi, ale nie myślimy
o tym. Śmierć – jej niezwykłość,
cała zmiana, jaka się z nią wiąże, uderza w nas dopiero, gdy
spoglądamy na ossuaria, takie
jak te w Czermnej czy Kutnej
Horze, gdy widzimy katakumby
sycylijskich kapucynów w Palermo, gdzie w długich rzędach
stoją nieruchome, zniekształcone, wyschnięte ciała o pustych
spojrzeniach. Wizyta w takim
miejscu – lub choćby tylko
obejrzenie kilkunastu fotografii tam wykonanych – to coś,
co powinno nami wstrząsnąć.
W pewnym sensie świadomość
tego, czym jesteśmy – a przynajmniej, czym będzie nasza
zewnętrzna powłoka – skłania
do zadumy, ale i zadziwienia.
To nieprawdopodobne, nie
sposób się z tym pogodzić, jeśli
tylko głębiej się nad tym zastanowimy. Zabawna i niepoważna staje się gorączkowa pogoń
za młodością, za fryzurą i zdrową cerą, nawet za higieną, skoro
ostatecznie najpiękniejsza dama
jest tylko formą na pewnym
etapie „odwrotnego rozwoju”,
którego „motylem” jest biały
szkielet, wyzbyty cech osobowych, wyzbyty podobieństwa
do kogokolwiek konkretnego.
A więc to są nasi „ukochani
zmarli” z portretów i fotografii? To jesteśmy my? Trudno
powiedzieć, czy sytuacja ta jest
straszna, czy zabawna. Jedno
splata się z drugim.
W tym kontekście egzaltacja religijna, umocowanie swojej egzystencji w wizji wieczności
staje się jedyną rozsądną formą
przezwyciężenia wspomnianej
groteski. Nie przypadkiem
zresztą miejsca, o których wspomnieliśmy – Czermna, Kutna
Hora i katakumby Palermo
– to obiekty sakralne lub ich
str 10
części. Ossuarium w dzielnicy
Sedlec miejscowości Kutna
Hora w środkowych Czechach
– to kaplica, której cały niemal wystrój zbudowany jest
z ludzkich kości. Czaszki, piszczele, kręgosłupy, żebra, miednice kilkudziesięciu tysięcy
ludzi spoglądają na nas z sufitu,
ze ścian, z kolumn i ołtarzy.
To imperium śmierci, niewątpliwie mające w sobie coś
ekscentrycznego, ale czy niestosownego? Nie wydaje się. Nikt
nie zamierzał odnosić się do
tych szczątek w sposób niefrasobliwy – i efekt również daleki
jest od braku powagi. To raczej
miejsce, które skłania do refleksji, przypomina o czymś, uzmysławia pewne fakty. Podobnie rzecz się ma z dużo mniejszą, choć w Polsce lepiej znaną,
kaplicą w Czermnej. Katakumby Palermo – pełne mumii mnichów i kobiet świeckich – pod
pewnymi względami są jeszcze
bardziej znamienne. W tych
postaciach rozpoznajemy jeszcze resztki ich osobowości, odrębności – z powodu częściowo
zachowanych rysów twarzy
czy resztek ubrań. A więc nie
jest to pełna anonimowość, nie
są to „przedmioty”, ale postaci,
które zastygły w tej niezwykłej
przemianie. Rzeczą wiary jest
to, czy to rzeczywiście wszystko, czym są teraz - czy może
to tylko ziemskie, cielesne powłoki pozostały tu w milczeniu,
podczas gdy duszom przypadł
zupełnie inny los?
Wbrew pozorom rozważania
te nie miały być makabryczne
i nie było moim celem epatowanie fizycznymi obrazami
śmierci i jej ponurymi insygniami. Zdaje mi się jednak, że
Wszystkich Świętych i Dzień
Zaduszny powinny skłaniać
nas nie tylko do wspomnienia
zmarłych, a więc do przywołania w pamięci chwil, gdy
żyli i byli z nami – ale także
do refleksji nad dziwnością
i sensem życia, a przede wszystkim śmierci. Uświadomienie
sobie przemijania i kruchości wszystkiego, co materialne,
z naszymi ciałami włącznie,
może znacząco zmienić nasze
postrzeganie życia jako takiego.
A w jaki sposób? To już zależy
od każdego z nas.
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 11
Dwa przykłady dlaczego uważam, że Polski system sprawiedliwości bardziej broni
oszustów niż uczciwych przedsiębiorców
Tom
Dierick
Wiadomo, że posiadanie 1% udziałów w Coca-Cola
lub IBM ma sens i jest w stu procentach legalne.
Sytuacja ta jednak drastycznie się zmienia, kiedy
ktoś dysponuje 1% udziałów w firmie z kapitałem
zakładowym 4000 PLN, a pozostałą część, czyli 99%
dzierży młody, niewiedzący o niczym i niczego nieświadomy„słup” (najlepiej bezdomny pijak z dworca).
Wiadomo, że ten, który posiada wyłącznie ten 1%
udziału, w najlepszym wypadku robi to żeby prowadzić biznes bez ponoszenia odpowiedzialności, jeśli
coś nie wyjdzie tak, jak powinno. A w najgorszym
przypadku jego działanie jest całkowicie celowe, żeby
bezkarnie dokonywać przestępstw gospodarczych.
Pomimo, że każdy Prokurator, każdy Policjant, każdy
Sędzia i każdy Prawnik zgadza się z tym stwierdzeniem, obecny system sprawiedliwości nie jest w stanie
zatrzymać takiej osoby na powyższej podstawie. Po
prostu oszuści są mądrzejsi niż system....
Weźmy pod rozwagę sytuację, kiedy uczciwy
przedsiębiorca kupił towar, a ani towar do niego
nie dotarł, ani pieniędzy nie odzyskał (lub sytuację,
gdy uczciwe przedsiębiorstwo sprzedaje towar, a nie
dostaje pieniędzy). Pełen wiary w sprawiedliwość,
zakłada sprawę sądową przeciwko nieuczciwemu
REKLAMA
Publicystyka
kontrahentowi i po bardzo długim czasie ją wygrywa.
Kontrahent zaś po prostu (zupełnie bez powodu) nie
płaci. W wielu przypadkach tego typu dłużnik dawno
zdążył przepisać majątek na żonę (z którą oczywiście
ma rozdzielność majątkową). Oczywiście istnieje
„skarga paulińska”, którą wnosi się po to, żeby unieważnić przepisanie przez dłużnika majątku. Potrzeba
kolejnych pieniędzy i dużo czasu. A potem nawet
komornik nie może zająć domu, w którym dłużnik
mieszka, ze względu na „humanitarne” argumenty”!
Aby doszło do opuszczenia domu przez dłużnika,
zrealizować trzeba aż pięć długich etapów. A po
tych pięciu etapach dochodzi do sytuacji, w której
Komornik ma obowiązek zabezpieczenia dłużnikowi
nowego miejsce zamieszkania! Dlatego w większości
przypadków Komornik nawet nie spróbuje tej drogi.
Natomiast w momencie, kiedy ten uczciwy przedsiębiorca sam zaczyna mieć problemy finansowe,
spowodowane przez nieuczciwych kontrahentów i nie
jest w stanie płacić VAT i podatków, Urząd Skarbowy
natychmiast wysyła dokument uprawniający do zajęcia jego majątku. Widocznie wtedy „humanitarne”
argumenty nie wchodzą w grę....
Odpowiedzialność powyższego fragmentu należy w 100% do
T.Dierick, właściciela M&A Cefta Sp.z o.o. (www.macefta.pl) oraz
Aurelius Sp. z o.o. (www.aurelius.com.pl). Tom Dierick juz pół roku
walczy o odzyskanie 142.000,-EUR zainwestowanych w zakup PP,
którego nigdy nie dostał od Pana Aleksandra Kowalczyk, nie odzyskał
także pieniędzy. Sprawa została zgłoszona do Prokuratury 14 maja
2012. Do tej pory sprawa nadal nie została rozwiązana.
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 12
Gdzie najtaniej
Kartoteka marketowego człowieka
Ewa
Tomaszewska
Po półtora roku od rozpoczęcia rankingu
cenowego wrocławskich marketów, można
by pomyśleć, iż napisaliśmy o nich już absolutnie wszystko. Było klasyczne porównywanie
cen, był półroczny ranking rankingów, było
o psychologicznych chwytach, jakie markety
stosują celem włożenia klientowi do koszyka jak największej ilości towaru (tym samym
wyjęcia z jego portfela jak największej ilości
pieniędzy). Było o bardzo wielu aspektach, ale
nie pisaliśmy jeszcze o wszelkiej maści kartach
rabatowych i programach partnerskich…
„Karta stałego klienta jest?”
– pytanie, które obok żądania
drobnych, słyszymy od kasjerów i kasjerek bodaj najczęściej.
I wtedy się zaczyna. Wyciągamy portfel, z portfela wypadają
kolejno: karta kredytowa, karta
biblioteczna, karta upoważania-
jąca do przejazdu komunikacją
miejską, potem jeszcze kilka
kart płatniczych i już prawie
są, już prawie, ale nie, jeszcze
przecież dowód osobisty i prawo
jazdy (wszak one taż mają formę
karty); no i w końcu mamy: karta stałego klienta delikatesów,
karta na punkty i półpunkty,
karta, na którą przyklejają nam
małe radosne biedronki, karta
familijna ze zniżką dla klientów
posiadających dwoje i więcej
dzieci, karta seniora, gdzie
przy kasie nabijają pieczątki
ze złotym liściem i inne cuda.
Tak więc w karty jesteśmy
bogaci. Niejednokrotnie mamy
ich w portfelu więcej niż tego,
co w portfelu faktycznie powinno się nosić. Jednak sensem kart
nie jest wyłącznie ich posiada-
nie; o nie, nie, nie. Na kartach
kumuluje się moc bonusów,
które marketowi łaskawcy pozwolą nam kiedyś wykorzystać.
A bonusy są najróżniejsze:
od procentowego rabatu na wybrane produkty począwszy,
przez wymienialne na towar
talony, na godności „klienta
miesiąca” skończywszy. Przyciąganie jest więc dość silne
i konsumenci chętnie wyposażają się w tego typu gadżety.
Jednak jak świat światem, a biznes biznesem, istnieje jedna, ale
złota zasada – nic za darmo.
Oczywiście wejście w program partnerski i stanie się „specjalnym” klientem
danego hipermarketu nie wymaga od nas nakładu finansowego, jednak często okazuje
się, że to, czego od nas się
żąda w zamian, jest dużo bardziej cenne niż niejedne pieniądze. W głównej mierze chodzi
oczywiście o nasze dane osobowe. Wyrobienie sobie karty na
punktu niemal zawsze (a może
nawet zawsze) wymaga podania
swoich personaliów. Takie dane
(co do których sami wyrażamy
zgodę na przetwarzanie) bardzo
łatwo i z całkiem przyjemnym zyskiem można upłynnić. W tym momencie łatwo
zrozumieć, dlaczego markety
tak szczodrze obdarowują nas
gratisami; tym bardziej, że ich
koszty w porównaniu z zyskami
z naszych danych, są praktycznie żadne. Używając biologicznej terminologii: markety
ze swoimi klientami bardzo
PRODUKT
Auchan
Kaufland
Lidl
Leclerc
Real
Biedronka
Tesco
Carrefour
Najtańszy chleb w przeliczeniu na kg
3,14
2,96
2,66
2,70
2,96
2,96
3,18
4,38
1 kg mąki pszennej
1,45
1.45
1,49
1,59
1,99
1,45
1,45
1,69
Piwo Żywiec 0,5 l
2,28
2,95
2,86
2,99
2,99
3,14
3,19
2,50
Najtańsze piwo 0,5 l
1,49
1,44
1,44
1,29
1,39
1,45
1,29
1,39
Czekolada mleczna Wedel 100 g
2,60
2,45
2,69
2,85
2,79
2,65
2,99
2,99
Najtańsza czekolada 100 g
1,34
1,39
1,39
1,29
1,39
1,39
1,69
1,69
Masło 82% 200 g
3,19
3,19
3,29
2,99
2,49
3,29
3,99
3,75
10 jaj najtańszych
4,68
4,39
4,39
4,49
5,99
4,29
3,99
4,49
Karton mleka 1,5% (1 l)
1,85
1,85
1,85
2,25
2,19
1,85
1,99
1,99
Najatńsza woda niegazowana 1,5 l
0,57
0,65
0,65
0,69
0,65
0,59
0,59
0,57
Cukier biały kryształ 1 kg
3,64
3,65
3,65
3,59
3,39
3,65
3,99
3,65
1 kg kurczaka
7,69
7,49
7,49
6,99
7,29
7,49
7,59
7,29
1 kg najtańszych jabłek
1,68
1,00
1,90
2,00
1,33
1,73
1,99
1,85
1 kg najtańszych ziemniaków
0,52
0,65
0,49
0,59
0,59
1,32
0,39
0,49
8 rolek najtańszego papieru toaletowego
1,74
2,25
1,99
1,85
1,99
2,25
1,69
1,79
Herbata Saga 100 torebek
4,84
5,06
5,09
5,45
5,07
5,04
5,05
4,75
SUMA:
42,70
42,82
43,32
43,60
44,49
44,54
45,05
45,26
ADRESY WYLOSOWANYCH SKLEPÓW:
- Hipermarket Tesco w Magnolii (ul. Legnicka 58)
- Real. Centrum Handlowe Korona,
- Sklep Biedronka, ul. Traugutta 98
- Centrum Handlowe E.Leclerc, ul. Zakładowa 2-4,
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
często zamiast żyć w symbiozie,
funkcjonują na zasadzie pasożytnictwa. I to pasożytnictwa do
tego stopnia podłego, że klient
najczęściej w ogóle nie czuje
się wykorzystywany; wręcz
przeciwnie – gotów całować
swoich oprawców po stopach
i wpisywać się w kolejne, zazwyczaj bzdurne programy. Tak
zupełnie na marginesie – zasadzki, mające na celu pozyskanie naszych danych, stosowane
są niemal wszędzie. Zwróćmy
uwagę, że przy zwykłym zakładaniu konta pocztowego
proszeni jesteśmy o sprecyzowanie swoich zainteresowań.
Oczywiście wszystko po to, bo
potem otrzymywać wyłącznie
spersonalizowane reklamy.
Problem sprzedaży
danych osobowych jest niestety
coraz bardziej poważny, a my,
niczym dzieci we mgle, złapani
na haczyk darmowego tostera,
zdajemy się go zupełnie nie
zauważać. Dlatego też, kiedy
następnym razem zostaniemy
przy kasie zagadnięci o nasz kod
pocztowy, prewencyjnie rzućmy
pięć zer – ot tak, dla własnego
bezpieczeństwa.
- Hipermarket Auchan, ul. Francuska 6, Bielany Wrocławskie
- Hipermarket Carrefour, Aleja Generała Józefa Hallera 52,
- Sklep Kaufland, ul. Legnicka 62A,
- Lidl: Bierutowska 4-6,
Sprawdzanie cen miało miejsce 7 września 2012
październik 2012
str 13
Żywot kobiety pracującej
REKLAMA
Styl życia
Malkom
Jestem kobieta pracującą i żadnej
pracy się nie boję… Kiedy więc
po wielu miesiącach poszukiwań, dorywczych zleceń i opiece
nad dzieckiem przemęczonej,
niepracującej matki dostałam
posadę w osiedlowym sklepie
spożywczo-monopolowym byłam dość zadowolona. W miarę
upływu czasu ulatnia się jednak
mój początkowy zapał.
- Jutro pracujesz. Stwierdziłyśmy,
że tobie najbardziej pasuje. Ruda
ma pierwsza zmianę i nie da rady,
a ja mam drugą, więc sama rozumiesz.
Nie rozumiałam. Dlaczego
mam pracować w święto? Czy
to w ogóle legalne?
- Pojedziesz do sklepu w sąsiednim mieście. Jakbyś miała kontrolę to powiesz, że jesteś zatrudniona na umowę zlecenie
przez brata szefa, a dokumenty
ma on u siebie w domu. Adresu
nie znasz.
- ???
- Czyli wszystko jasne.
W zasadzie to miałam już plany
na ten wolny od pracy dzień, ale
kiedy szef proponuje podwójną
dniówkę, fakt, że być może dzięki
temu ominie mnie zmiana w Boże
Narodzenie oraz to, że do tego
czasu utrzymam stanowisko nie
jestem w stanie mu odmówić…
Z jego tokiem rozumowania w ogóle
ciężko dyskutować.
- Co to za bałagan na
środku sklepu?
- Dostawa. – odpowiadam.
- Proszę się z tym pospieszyć.- rzuca obserwując jak próbuję
podnieść skrzynkę
piwa i umieścić ja
na wieży z 7 wcześniejszych. Po czym
oddala się aby pobrać z sejfu utarg
z poprzedniego dnia,
co sprawi, że nie
będę jak miała dziś
zapłacić dostawcom.
Wiele słów ciśnie
mi się na usta, więc
skupiam się na pracy. Przerywam gdy
słyszę jakieś niecierpliwe bębnienie. To palce szefa
uderzające o ladę…
Rzucam wszystko i biegnę skasować mu paczkę gum owocowych.
Że też w dzieciństwie nie ugryzł
mnie żaden zmutowany pająk.
Nie żegnając się opuszcza sklep.
A ja dostaję telefon od kierowniczki z burą za ślady błota na
kafelkach.
Muszę więc uporać się
z dostawą, dołożyć brakujący
towar, ponownie umyć podłogę,
a gdzie w tym wszystkim mam
znaleźć czas na obsługę klientów
i jak zareagują, kiedy im powiem
żeby zmierzając do kasy unosili
się nad ziemią.
Przy zdrowych zmysłach trzyma mnie fakt, że za parę minut
kończy się moja zmiana i że
to dzień wypłaty.
Zmienniczka spóźniła się godzinę, bo
coś jej wypadło, a wypłat nie będzie,
były ważniejsze wydatki.
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 14
Publicystyka
Przyczyny powstania wrocławskich osiedli
Beata
Bigda
Metamorfoza Wrocławia, zapoczątkowana w XIX
stuleciu, umożliwiła późniejszy rozwój miasta,
stworzenie nowych ulic, placów, parków, osiedli.
Dzięki niej – z drugiego miasta Prus stał się trzecim
– po Berlinie i Hamburgu – miastem Cesarstwa
Niemieckiego, by zostać później znaczącym ośrodkiem handlowym Europy Środkowowschodniej,
godnym miana stolicy Śląska.
Rozwój przestrzenny
Bresslau w Królestwie Prus
(1741-1871)
Początek wieku dziewiętnastego był przełomowym
momentem dla przestrzennego rozwoju Wrocławia. Podjęto wówczas decyzję o likwidacji fortyfikacji. Wcześniejsze
zamknięcie grodu w okowach
średniowiecznych murów powodowało nie tylko przeludnienie i złe warunki sanitarne, ale
także ciasnotę gęstej zabudowy,
pozbawionej zieleni i wolnych
przestrzeni, które umożliwiałyby
przewietrzanie tkanki miejskiej.
Wprawdzie kilkadziesiąt lat wcześniej, w 1749 r., po
uderzeniu pioruna, które spowodowało eksplozję prochowni
– Friedrich II począł nie tylko naprawiać, ale też powiększać fortyfikacje. Na uzyskanych w ten
sposób terenach ulokowano garnizon, potem – obok gmachu
dowództwa – cukrownię i wiele budynków przemysłowych,
a nawet mieszkalnych. W latach
1768-1783 na północ od Ostrowa Tumskiego powstał system
fortyfikacji, oparty na odnogach
Odry. Jednak po kilkudziesięciu
latach miasto i tak przelało się
przez nowe umocnienia – które
straciły w ten sposób swoje militarne znaczenie.
Na początku XIX w.
pruski Bresslau nie cieszył się
dobrą opinią. Mówiono i pisano
o nim niepochlebnie: „stara,
brudna, ciasna i ponura twierdza,
pełna przykrych zapachów”.
Johann Wolfgang Goethe, odwiedzając Bresslau jesienią
1790 r. stwierdził, iż jest to miasto, od którego chciałby być
„wybawiony”. Jednak przyszły
amerykański prezydent John
Quincy Adams, po przejeździe
przez Bresslau w 1804 r. skonstatował, że mimo wcześniejszych
ostrzeżeń – miasto to „ma dość
ciekawostek, by przyjemnie
spędzić tych kilka dni, które mu
poświęciliśmy”.
Na rozkaz Napoleona
Bresslau pozbawiono fortyfikacji. Mury miejskie miały
być rozebrane, a fosy zasypane,
bramy miejskie jednak pozostawiono. Prace trwały kilkadziesiąt lat. Po wycofaniu się
Francuzów, również król Prus
zaproponował, by umocnienia
zamienić w promenady. Miasto
odetchnęło, uzyskując przestrzeń
życiową poza średniowiecznymi
murami.
Johann Friedrich Knorr
– miejski radca budowlany (pełniący swoje funkcje w latach
1809-1821) przygotował projekt przeobrażenia fortyfikacji w promenady i czuwał nad
jego realizacją. Jako pierwszy we
Wrocławiu stworzył wizję spójnego systemu terenów spacerowych, dostępnych dla wszystkich
mieszkańców miasta. Na ten
system złożyły się promenady wzdłuż fosy i Odry, lasek
przy obecnej ul. Pomorskiej, zieleńce na Kępie Mieszczańskiej,
zadrzewiony plac Katedralny
i spacerowy deptak przy obecnej
ul. Szczytnickiej. W czasie sprawowania swojego urzędu, Knorr
zrealizował dwa z planowanych
założeń parkowych. Na podstawie jego projektu poddano regulacji dawną zewnętrzną fosę
miejską, przekształcając ją w ciąg
podłużnych stawów, a po jej wewnętrznej stronie utworzono spacerowe aleje, obsadzone rzędami
drzew. Monotonię tego układu
urozmaicały zachowane dwa
dawne bastiony: Sakwowy i Ceglany, przeistoczone w widokowe wzgórza. Z usytuowanych
tam punktów widokowych podziwiać można było ogrody na
przedmieściach (po zewnętrznej
stronie Podwala), a w oddali –
malowniczy krajobraz otoczenia
Ślęzy.
W połowie XIX w.
Bresslau mógł być dumny ze swojej metamorfozy. W artykule
„Nowa postać miasta”, zamieszczonym w periodyku „Przyjaciel Ludu” w 1836 r., pisano:
„Mało już nawet jest śladów,
że Wrocław niegdyś mocną
był twierdzą. Groźne wały zamienione na zielone ogrody
i wesołe promenady, bujnymi
obsadzone drzewami. Wszędzie
teraz przestronniej, jaśniej, weselej.(…)Trzy bastiony zamiast
dział śmiercionośnych dźwigają
zielonych drzew wierzchołki
i kwiatów rozlicznych wieńce.”
W 1840 r. populacja
miasta wzrosła o dwie trzecie w porównaniu do roku 1800.
W dalszych latach rozwój przedmieść następował lawinowo,
o czym pisano w 1865 r. w krakowskim „Tygodniku Ilustrowanym”: „Pociąg do budowania
z każdym rokiem widocznie
tu rośnie. Nie ma już miejsca w mieście samym, szukają
go więc za rogatkami, gdzie nie
pojedyncze domy, ale całe ulice
jak grzyby wystrzelają z ziemi.
W wielkim łuku obejmują stary
gród, w założeniu swym tyle
z Krakowem podobieństwa mający – przedmieścia, z których
każde odrębną oznacza się cechą.
Świdnickie uważają za siedzibę dostatku i zamożności, na
Mikołajskim zaś i innych, rozciągających się ponad brzegami
Odry, rozgościł się przemysł
fabryczny.”.
Rozrastający się Bresslau wchłaniał okalające go wioski. Po przyłączeniu w 1868 r.
gmin Gabitz, Neudorf, Hofchen,
Lehmgruben, Huben, Fischerau i Alt-Scheitnig jego populacja wzrosła o 14 tysięcy.
W 1871 r. miasto liczyło już 200
tysięcy mieszkańców.
Rozwój Breslau w Cesarstwie
Niemieckim (1871-1918)
Eksplozja demograficzna w latach 1871-1914
spowodowała zwiększenie
populacji Breslau o 150%.
Organizm miejski wchłonął
kolejne wioski: Kleinburg
(Dworek) i Popelwitz (Popowice) w 1896 r.; Herdain (Gaj),
Durrgoy (Tarnogaj) i Morgenau
(Rakowiec) w 1904 r.; Grabschen (Grabiszyn) w 1911 r.
Uregulowanie rzeki na terenie
niegdyś bagnistej doliny Leerbeutel (Zalesie) w 1901 r. i Karlowitz (Karlowice) w 1904 r.–
umożliwiło utworzenie na tych
obszarach nowoczesnych zielonych przedmieść. Żywiołowa ekspansja miasta wymusiła wkrótce wzniesienie 16
nowych mostów. Na przełomie
XIX i XX wieku rozwinęła się
też sieć tramwajowa, łączność
telefoniczna i telegraficzna.
Powtarzające się powodzie były
przyczyną powstania w latach
1912-1917 kanału odciążającego
(Flutkanal), który rozpoczynał
się w Bartheln (Bartoszowicach), a kończył przy moście
Hindenburga, wpadając do Alte
Oder. W efekcie osiedla: Scheitnig (Szczytniki), Wilhelmsruh
(Zacisze), Gruneiche (Dąbie)
i Bischofswalde (Biskupin) zamienione zostały w sztuczną wyspę. W 1864 otwarto pierwszą
gazownię miejską, potem udoskonalono system, tworząc sieć
gazowni, która zaspokajała
potrzeby miasta w 85%. Podobny rozwój nastąpił w dziedzinie elektryczności. Ponadto,
na początku XX w., Breslau
zdobył reputację ośrodka architektury modernistycznej.
Dwóch kolejnych dyrektorów
Miejskiego Wydziału Architektury przyczyniło się do wdrożenia wielu awangardowych
projektów. Richard Pluddemann
działał w latach 1885-1908,
a jego następca – Max Berg
swój urząd piastował w latach
1908-1925.
Pierwszy był autorem (wspólnie
z F.A. Kusterem) wspaniałej
Rittermarkthalle (Hali Targowej) z 1908 r., a drugi – twórcą słynnej Jahrhunderthalle
(Hali Stulecia) z 1913 r. Obie
konstrukcje charakteryzowały się nowatorskimi zastosowaniami pracującego betonu
– tyle, że w przypadku Hali
Targowej były to betonowe
łuki konstrukcji przekrycia budynku, natomiast Hala Stulecia
została wzniesiona w całości
z pracującego betonu, a jej olbrzymia kopuła (o średnicy
67 m) jest większa od sławnej
kopuły rozpiętej nad Bazyliką
św. Piotra.
Tuż przed rozpoczęciem pierwszej wojny światowej
Breslau był miastem na ówczesne czasy wspaniałym: pełnym
zieleni, rozległych widoków,
monumentalnych gmachów
– ale też uroczych historycznych zakątków i nowoczesnych
przedmieść. Harmonia pomiędzy architekturą poprzednich
stuleci, a nowymi obiektami
oraz różnorodność tkanki miejskiej stanowiły o atrakcyjności
miasta stu wież. Nic dziwnego więc, że w tym okresie
Breslau był połączony kolejowo
ze wszystkimi regionami Niemiec i Europy. Niestety – w czasie pierwszej wojny światowej
i po niej nastał okres poważnych
politycznych i gospodarczych
niepokojów i zawirowań.
Przed drugą wojną światową
(1918-1939)
Stabilizacja polityczna w połowie lat dwudziestych
przyczyniła się do znacznej
poprawy warunków społeczno-gospodarczych, jednak Breslau
zajmował ciągle jedno z ostatnich
miejsc w niemieckich statystykach, ukazujących porównawczo
poziom bezrobocia, dochód
na głowę mieszkańca, poziom
opieki zdrowotnej, zasoby mieszkaniowe. W 1925 r. na przykład
– ponad dwie trzecie rodzin
dysponowało zaledwie dwoma
izbami, a cztery lata później co
szósty mieszkaniec był bezrobotny. W reakcji na światowy kryzys
gospodarczy (1929) miasto przeszło na stronę nazizmu. Po roku
1932 sytuacja ekonomiczna
stopniowo zaczęła się poprawiać.
Budowie autostrady miasto zawdzięczało swój powrót do roli
ośrodka handlowego Europy
Środkowowschodniej. W 1935 r.
otwarto Targi Południe-Wschód
(Sud-Ost Messe), przemianowane dwa lata później na Breslauer
Messe.
Na początku XX w. poprawa warunków życia i stanu zasobów mieszkaniowych stały się
głównymi wyzwaniami w Breslau.
Dlatego też w 1921 roku rozpisano architektoniczny konkurs
na plan rozwoju miasta w dwóch
kategoriach: osiedli bloków mieszkaniowych i nowych przedmieść
mieszkalnych. O rezultatach tego
konkursu, pierwszym planie generalnym Wrocławia z 1924 roku
i dalszym rozwoju przedmieść
Breslau, opowiem w następnym
numerze „Słowa Wrocławian”.
Beata Bigda
Wrocław, październik 2012 r.
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 15
Publicystyka
W biurowym labiryncie
Marek
Pietka
Dowolność, z jaką w tzw. dyskursie publicznym używane
są najrozmaitsze pojęcia z obszaru teorii ekonomii czy doktryn politycznych, jest tyleż
zabawna, co i smutna. Ogół
odbiorców przekazu medialnego (a więc także ogół wyborców) łatwo ulega prostym
schematom i stereotypom,
a w skrajnych przypadkach
jest gotów trzymać się ich na
przekór wszelkim namacalnym
kontrprzykładom. Oto rządząca
nami od pięciu lat Platforma
Obywatelska przedstawiała
się zawsze jako siła liberalna
i wolnorynkowa, reprezentująca
ludzi przedsiębiorczych i nowoczesnych – w opozycji np.
do (rzekomo) roszczeniowych,
prosocjalnych mas upatrujących w Jarosławie Kaczyńskim
nowego Gierka i czekających,
aż „ktoś im da”.
Nie jest moim celem
zagłębianie się w meandry
psychiki wyborców i działaczy
PiS, skądinąd wiem, że można wśród nich znaleźć osoby
o najróżniejszych przekonaniach – wolę skupić się na
„rynkowym” i „wolnościowym”
obliczu partii rządzącej. Materiałem pomocniczym niech
będzie raport opracowany przez
Fundację Republikańską, zatytułowany „Zatrudnienie w administracji rządowej – dynamika
i koszty”, będący podsumowaniem realizacji idei „taniego
państwa” przez PO. Ktoś może
oczywiście zarzucić, że raport
ten jest stronniczy, choćby
dlatego, że jednym z jego autorów jest poseł Wipler (który
za młodu „terminował” zresztą w kręgach libertariańskich),
ale takie stwierdzenie byłoby
jedynie przesłanką – a tę należałoby udowodnić. Niech zresztą przemówią tzw. „konkrety”, w szczególności – liczby,
których we wspomnianym dokumencie jest sporo. Pomińmy
także dywagacje na temat tego,
jak kształtowałaby się biurokracja, gdyby w okresie tym
Polską rządził PiS, bo w końcu
nie idzie nam o przerzucanie
piłeczki i argumentację z cyklu
„A u was biją Murzynów”.
Z raportu dowiadujemy się, że już samo obliczanie
ilości urzędników to niepewna
sprawa, a to z uwagi na panują-
cy w Polsce bałagan pojęciowy
(rodzi się pytanie, co właściwie
jest urzędem, czym są rozmaite
państwowe „agencje” etc.).
Metodologia przyjęta przez
Fundację obejmuje: naczelne
i centralne organy administracji
państwa, wojewodów i urzędy wojewódzkie, podmioty wykonujące zadania rządu w terenie – np. urzędy skarbowe.
Pominięto natomiast sędziów
i prokuratorów (oprócz Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego
i Sądu Najwyższego), żołnierzy
i funkcjonariuszy mundurowych, pracowników szkolnictwa, lasów państwowych etc.
Główny wniosek, jaki
płynie z opracowania, zawiera
się w zdaniu: „W latach 20082012 liczba urzędników administracji centralnej wzrosła o 19
285, co daje wzrost o 10,64%”.
Z tego 16640 urzędników
centralnych zatrudnionych
zostało w oparciu o umowy
o pracę. Wielkość, o którą wydatki na administrację centralną wzrosły w badanym okresie
– a więc 10,6 mld zł – jest
„dwa razy większa niż dodatko-
we wpływy z VAT wygenerowane podwyżką z 22 do 23%“,
a przy tym „to połowa sumy,
którą Polska wydała w 2011 r.
na obronę narodową“. Ciekawe
jest – w kontekście modnej propagandy antyklerykalnej – porównanie z kwotą przeznaczoną
na Fundusz Kościelny w tych
samych latach. Otóż było to raptem... 89 mln zł.
Skumulowany wzrost wydatków budżetowych z tytułu zatrudnienia w administracji w latach
2008-2012 wyniósł aż 23,80%
- dla roku bieżącego przyjęto
dane z planu budżetu państwa.
Zauważmy przy tym, że – jak
podają autorzy raportu – wydatki na edukację roku 2011 to 58
mld zł, a więc tylko 5 razy więcej niż koszt rozbudowy biurokracji przez lata rządów PO.
Czytamy także, że „refundacja
leków w roku 2011 (8,8 mld)
dałaby się w całości sfinansować z oszczędności na dodatkowych urzędnikach”. Inny
interesujący wniosek to ten, że
stale rosną (bardziej niż w innych sektorach gospodarki) wynagrodzenia urzędników... Co
ciekawe, wiele urzędów (m.in.
kilka ministerstw) udzieliło
niepełnej odpowiedzi na pytania
autorów raportu, nie informując
o liczbie pracowników na umowach cywilnoprawnych. Niektóre urzędy w ogóle nie raczyły
odpowiedzieć (np. Agencja
Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencja Rynku
Rolnego).
W latach 2008-2012
o prawie 103 proc. wzrosło zatrudnienie w Centralnym Biurze
Antykorupcyjnym, zaś w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej – o 67,7 proc. UOKiK
zwiększył zatrudnienie o 54,6
proc. 36 urzędów zwiększyło zatrudnienie, a tylko 10 je
zmnieszyło, zresztą nieznacznie (rekord pobiła Kancelaria
Prezesa Rady Ministrów – spadek w ciągu czterech lat o 13,3
proc.).
Wszystkie te dane
są oczywiście jeszcze bardziej
porażające, jeśli zestawić je
z liczbą urzędników w ogóle
(tzn. dodać tych samorządowych), a także porównać z analogicznymi liczbami np. dla roku
1989. Mówi się, że mamy około
półmilionową armię urzędników, z czego 1/4 to ci na szczeblu centralnym. Oczywiście
można oponować, że przecież ci
ludzie „coś robią” i że nie można
pochopnie uznawać wszystkich
za niepotrzebnych. Znamienne
jednak, że 20 lat temu – przy
dużo mniejszym poziomie informatyzacji – wystarczała nam
dużo mniejsza liczba biurokratów (a radykałowie z UPR
i tak pomstowali rozmiar administracji oraz zakres spraw,
jakim się zajmuje), jak więc
można usprawiedliwić obecną
sytuację? W tym artykule nie będziemy więc zagłębiać się w to,
czym zajmują się biurokraci, nie
będziemy także pisać o nadużyciach i błędach urzędników, ani
odnosić się do takich kwestii
jak ilość przepisów w Polsce
czy wysokość podatków. Po co
do reszty psuć sobie humor?
Z raportem Fundacji Republikańskiej można się zapoznać na
stronie http://www.cafr.pl/
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 16
Kultura
Kradzież i kara
Adam
Tomasz Witczak
„Kieszonkowiec” Robert Bressona,
nakręcony w roku 1959, to swobodna wariacja na temat „Zbrodni
i kary” Fiodora Dostojewskiego,
osadzona jednak w realiach Francji
lat 50-tych. Czarno-biały, wyciszony film nieodparcie kojarzy się
z wcześniejszym dziełem Bressona,
„Pamiętnikiem wiejskiego proboszcza”, osnutym na motywach
powieści Georgesa Bernanosa
pod tym samym tytułem. Strona
formalna obu filmów jest bardzo
podobna. W jednym i drugim
akcja toczy się powoli, przerywana
jest wypisami z pamiętnika głównego bohatera, zaś gra aktorska
jest niezwykle wręcz stonowana,
zgoła ascetyczna. Nie uświadczymy tu jazgotu i chaosu typowego
dla współczesnych produkcji hollywoodzkich, nie zbombarduje nas
mnogość płytkich wrażeń i krzykliwa muzyka. Przeciwnie wręcz:
filmy te należy oglądać w skupieniu
i bez pośpiechu, nie oczekując
taniego efekciarstwa.
Bohater Bressona, podobnie jak
Raskolnikow, wkracza na ścieżkę przestępstwa i grzechu. Nie
zabija jednak, jak jego rosyjski
pierwowzór, ale... kradnie. Nie
są to bynajmniej pomysłowe i wyszukane włamania w manierze Arsena Lupin, ale dość ordynarne
kradzieże portfeli, pierścionków,
zegarków i banknotów, dokonywane wśród widzów wyścigów
konnych, pasażerów tramwaju,
przypadkowych przechodniów
na zatłoczonej ulicy czy bywalców restauracji. „Przestępczy artyzm” objawia się tu co najwyżej
precyzją ruchów wyćwiczonych
dłoni, zdolnych wychwycić przedmioty w sposób (na ogół) niezauważalny. Nasz bohater, Michel, nie
jest jednak prostakiem. To młody
intelektualista, znudzony życiem
i próbujący przekroczyć bariery
nałożone przez społeczeństwo.
Kradnie, by okazać (przede wszystkim samemu sobie) swoją wyższość
nad innymi ludźmi, by dostąpić
transgresji, wyjść poza proste kanony moralne. Znamienne, że
podobnie jak w przypadku Raskolnikowa, jego czyny nie są heroiczne
czy wzniosłe. To nie dramatyczne
akty podpalenia świątyni Ateny
czy miasta Rzym, ale wyzwolenie
osiągane przez to, co przed wojną
zwałą się u nas „doliniarstwem”
(„dolina” w złodziejskim żargonie
oznacza kieszeń). Raskolnikow
zabił starą, nieciekawą lichwiarkę,
Michel okrada zwykłych, szarych
ludzi z przedmiotów codziennego
użytku. Reszta historii jest zbliżona
do fabuły Dostojewskiego - pojawia się młoda, uboga kobieta, która
koniec końców wzbudza wyrzuty
sumienia u młodzieńca, jest także
komisarz policji, który od dawna wszystko wie, ale przez długi
czas zachowuje tę wiedzę w tajemnicy, jest też schorowana, kochająca matka. Co uderza w całym
filmie najbardziej (przynajmniej
mnie), to fakt, że bohater przez
cały czas trwania swojej przestępczej działalności, nie wydaje się
być szczęśliwy. Jego twarz jest
nieodmiennie pozbawiona wyrazu
lub smutna, jego głos spokojny
i zmęczony, kolejne dni jego życia
sprawiają wrażenie pustych i pozbawionych głębszego znaczenia.
Kwestia minimalizmu formalnego,
na który zdecydował się reżyser czy wyraźny sygnał z jego strony,
że dążenie do porzucenia ludzkich
ograniczeń przez występek to ostatecznie jałowa ścieżka? Oceńcie
sami.
„Kieszonkowiec” („Pickpocket”), reż. Robert Bresson, premiera: 1959
Występują: MartinLaSalle (Michel), Marika Green (Jeanne), Jean
Pelegri (inspektor), Dolly Scal
(matka Michela), Pierre Leymarie
(Jacques)
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 17
październik 2012
Reklama
PReklama
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 18
Styl życia
Sylwestra czas zacząć
Olga
Smoluk
Przygotowania do sylwestrowej nocy najlepiej
zacznij już dziś! Niecałe 3 miesiące – to idealny czas,
który pozwoli nam stuprocentowo przygotować
się do tego długo wyczekiwanego wydarzenia. Już
teraz postaraj się zadbać o to, aby w tę wyjątkową
noc prezentować się perfekcyjnie. Jeżeli już dziś
zaczniesz myśleć o tym, co zrobić, żeby pod koniec grudnia być gotową, aby olśnić wszystkich, na
pewno zrealizujesz swoje założenie. Okres jesienno-zimowy nie wpływa korzystnie na nasz wygląd i
samopoczucie. Jednak nie możemy dać się pokonać
jesiennej chandrze, zacznijmy działać!
Jak wiadomo aktywność fizyczna
korzystnie wpływa nie tylko na
nasz wygląd, ale także na nasze samopoczucie. We Wrocławiu mamy
niezliczoną ilość miejsc, w których
możemy ćwicząc, zadbać o swoje
zdrowie i wygląd. Możliwości jest
mnóstwo – siłownie, fitness cluby,
baseny itp. Póki pogoda jeszcze
nam na to pozwala, znakomitym
pomysłem jest zamienienie tradycyjnego środka transportu, (którym
dojeżdżamy do pracy lub szkoły)
na rower. Osoby, które nie posiadają swojego własnego roweru, mogą
za niewielką opłatą wypożyczyć
Wrocławski Rower Miejski.
Warto także wybrać
się do jednego z licznych fitness
clubów. Znajdziemy tam szeroką
gamę różnego rodzaju zajęć. Każdy,
niezależnie od wieku i poziomu
kondycji znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Począwszy od zajęć
dla osób, którym aktywność fizyczna nie jest obca, skończywszy na zajęciach rehabilitacyjno-mentalnych
(takich jak joga), skierowanych do
osób, które dopiero rozpoczynają
swoją przygodę ze sportem. Jeżeli
będziemy ćwiczyć z zaangażowaniem, przez 2 miesiące możemy
uzyskać naprawdę spektakularny
efekt.
Na pewno miejscem
godnym polecenia jest Wrocławskie
Centrum Treningowe SPARTAN.
Jest to największe centrum ruchowo – rekreacyjne w naszym mieście, posiadające aż 6 obiektów.
W ośrodkach tych, do dyspozycji
mamy zajęcia siłowe, fitness, kąpieliska oraz wiele innych możliwości
aktywnego spędzania wolnego
czasu, gdzie profesjonalnie przygotowana kadra instruktorów, pomoże
nam osiągnąć zamierzone cele.
WTC Spartan w swojej ofercie,
posiada również lodowiska, gdzie
podczas dobrej zabawy możemy
pozbyć się kilku zbędnych centymetrów. Oczywiście, możemy też
zdecydować się na profesjonalne
lekcje jazdy na łyżwach.
Warto także zorientować się jakie zabiegi pielęgnacyjne proponują nam salony kosmetyczne.
Możemy wybrać kuracje, które w widoczny sposób poprawią
nasz wygląd i sprawią, że będziemy wyglądać młodo i promiennie.
Do wyboru mamy niezliczoną
ilość zabiegów odżywczych, które
poprawią kondycję naszej zmęczonej, przesuszonej od ciągłych
zmian temperatur skóry. Warto
sięgnąć również po tzw. nutrikosmetyki, które dostarczają organizmowi składniki, korzystnie wpływające na wygląd włosów, skóry
i paznokci. Dobrym pomysłem
jest także przestrzeganie zdrowej,
bogatej w witaminy i składniki
odżywcze diety. Przestrzeganie
zbilansowanej diety, połączonej
z aktywnością fizyczną pomoże
nam pozbyć się zbędnych kilogramów i czuć się dobrze we własnej
skórze w ten wyjątkowy, długo wyczekiwany sylwestrowy wieczór.
Jeżel i m am y taką
możliwość, świetnym pomysłem
jest wyjazd do SPA, w którym
specjaliści zadbają o nasz wygląd
od stóp do głów. Możemy tam
poddać się wielu zabiegom upiększającym i relaksacyjnym. Kilkudniowe oderwanie się od ulicznego
zgiełku, doskonale wpłynie na
nasz wygląd oraz samopoczucie.
Bardzo często taki wyjazd z wielu
powodów nie jest możliwy – wtedy możemy odwiedzić ośrodki
SPA usytuowane w centrum Wrocławia. W miejscach takich przenosimy się do świata, gdzie czas
zwalnia, a my możemy w pełni
oddać się relaksowi w najróżniejszych formach.
Jeżeli mamy ochotę
na zmianę naszego wizerunku
może warto pomyśleć o przedłużaniu rzęs? Zabieg ten, w zależności
od naszych oczekiwań, może dawać efekt delikatny, subtelny lub
bardziej teatralny. Jeżeli chcemy
zrobić naprawdę duże wrażenie,
świetnym pomysłem jest nowa
fryzura. Odpowiednie cięcie potrafi zdziałać cuda. Możemy eksperymentować z kolorem włosów,
trwałą, a nawet przedłużyć włosy.
Nawet niewielka zmiana sprawi, że
zauważymy różnicę i poczujemy
się lepiej.
REKLAMA
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 19
Styl życia
Sylwester na wyjeździe
REKLAMA
Ewa
Tomaszewska
O tym, że noc z 31. grudnia na
1. stycznia ma w sobie coś wyjątkowego, przekonywać chyba
nikogo nie trzeba. I niestety jest
to zupełnie niezależne od naszych
sympatii czy antypatii do tego typu
okazji. Kiedy tylko miną Święta
Bożego Narodzenia, tłum ludzi
zaczyna rozmyślać nad tym, w co
się ubierze, z kim pójdzie się bawić i jakiego szampana spożyją,
kiedy wybije północ. Niestety najczęściej data 27.12. jest już dalece
zbyt późna, by przygotowania
do Sylwestra były naprawdę porządne. Tym bardziej, jeśli chcemy te noc spędzić na wyjeździe,
a przyznać trzeba, że coraz więcej
z nas uznaje taką właśnie formę
za obligatoryjną.
Jeśli chcemy, aby tegoroczny Sylwester nie był kolejnym,
który spędzimy przed odbiornikiem telewizyjnym lub w najlepszym przypadku przed garstką
znajomych, powinniśmy zacząć
działać już dziś. Nie da się ukryć,
że oferty spędzenia ostatniego
dnia w roku w jakimś miłym hotelu czy przyjaznym pensjonacie,
już od jakiegoś czasu zaczynają
być coraz bardziej widoczne.
Październik jest chyba najbardziej
optymalnym miesiącem na wybór
miejsca, w którym będziemy się
bawić. Dlaczego? Po pierwsze
– są jeszcze miejsca, po drugie
– można załapać się na całkiem
przystępne ceny. Jak zwykli mawiać pesymiście: „Później będzie
tylko gorzej”. A jak można spędzić
Sylwestra na wyjeździe?
Ta część osób, która
zdecyduje się powitać Nowy Rok
poza miejscem zamieszkania,
z pewnością będzie chciała sylwestrowym szaleństwem zakończyć
cały okres świąteczny. Spędzanie
Świąt Bożego Narodzenia poza
domem staje się coraz bardziej popularne. Zarówno młode gospodynie domowe, jak i te nieco starsze
(które mają duże prawo do czucia
się zmęczonymi obowiązkiem
przygotowania Świąt, gdyż zazwyczaj spada on właśnie na nie)
chętnie korzystają z możliwości
spędzenia Świąt nie przy piekarniku i piecu, ale za stołem wraz
z rodziną. Łącząc temat Świąt
i Sylwestra, trzeba zauważyć, iż
ostatni dzień roku bywa najlep-
szym początkiem do odzyskania
swojej przedświątecznej wagi.
W końcu coraz popularniejsze stają
się Sylwestry, które spędza się na
stokach narciarskich. Dolnoślązacy
mają to szczęście, że mieszkają w okolicy na tyle wyżynnej, że
sylwestrowe szusowanie wcale
nie musi pozostać w sferze marzeń. Wszak takie miejscowości
turystyczne, jak: Karpacz, Świeradów Zdrój, Szklarska Poręba czy
Zieleniec wydają się doskonałe
jeśli chodzi o miejsce spędzenia
aktywnego Sylwestra.
Rzecz jasna, nie każdy
lubi tego typu formę spędzania wolnego czasu. Dla osób, które
chciałyby, aby ich Sylwester nie
był kolejnym zwyczajnym Sylwestrem, istnieje szeroka oferta
np. salonów SPA. Istnieje przesąd,
który mówi, że jaki Sylwester, taki
cały Nowy Rok. Z pewnością warto to rozważyć i zastanowić się,
czy nie byłoby miło, gdyby nasz
2013 rok był pełen relaksu, pięknego zapachu i wypoczynku.
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 20
Dodatek turystyczny
„Będzie wiózł nas dziś ten wóz…”
Michał
Ratajczak
Między innymi tym stwierdzeniem w 1963 roku Karin Stanek wyśpiewała sobie wyróżnienie
na I Krajowym Festiwalu Piosenki
Polskiej w Opolu. Tytułowy fragment pochodzi z utworu „Autostop” wokalistki. Powstał on i odniósł sukces w nieprzypadkowym
czasie, gdy podróżowanie okazją,
szczególnie w okresie wakacyjnym, sięgało zenitu popularności.
Nieformalny skądinąd ruch autostopowiczów narodził się w latach pięćdziesiątych, a moda na
podróże za jeden uśmiech dotarła
do komunistycznej Polski ze Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się
od środowisk studenckich w Warszawie. Wtedy jednak, by w ogóle wyruszyć w podróż „stopem”,
trzeba było zaopatrzyć się w specjalne zezwolenie wydawane przez
milicję. Ci, którzy postawili na
spontaniczność, nie dbając o dokument, mogli spodziewać się wielu trudności na drodze do celu,
którym najczęściej było morze,
jezioro bądź góry. W 1958 redak-
cja młodzieżowego pisma „Dookoła Świata“ objęła patronatem
krajowy autostop. Powstał nawet
Społeczny Komitet Autostopu.
W tym samym roku wydano
po raz pierwszy słynną książeczkę
autostopowicza, która, wyciągnięta
na trasie, oznajmiała kierowcy
obecność na poboczu „swojego“.
Obecnie podobnych przywilejów
nie ma. Zmieniły się też obyczaje,
a dla wielu wciąż podróżowanie
z przygodnymi ludźmi oznacza
stres i upokorzenie.
Symptomem braku mody na autostop jest również niemalże brak
publikacji o tej tematyce w dziale
podróżniczym. W księgarni można
się natknąć na książki nieżyjącej
już Kingi Choszcz, która autostopem zjeździła Afrykę. Dla zainteresowanych trendem w granicach
kraju jedyną ofertą znaczącą, ale
niepełną, jest książka Jakuba Czupryńskiego „Autostop polski. PRL
i współczesność”, zawierająca
opowiadania, wiersze, wspomnienia i eseje opisujące z różnych
perspektyw zjawisko autostopu.
To zaledwie próba wskrzeszenia
tradycji, głównie za pomocą wspomnień i obrazów z dawnych lat.
Prawdziwym kompendium wiedzy jest internet.
Podróżowanie stopem, czyli
na wyciągnięty kciuk – inne formy łącznie z energicznym machaniem są mało skuteczne – wciąż
pozostaje jedną z najlepszych
alternatyw w stosunku do transportu publicznego, który zresztą
nie wszędzie jest w stanie dotrzeć.
Kierowca samochodu – wręcz
przeciwnie.
Autostop nie umarł, ale w dzisiejszych czasach zszedł niejako
do podziemia, próbując odrodzić
się w okresie letnich przemieszczeń między festiwalami, koncertami i spontanicznymi wypadami za miasto. Tego jednak
nie można powiedzieć o całej
Europie. Różne warunki kształtują się w zależności od położenia
danego kraju, więc Francja Czarnogórze nierówna.
Za autostopem nierozerwalnie ciągnie się kwestia bezpieczeństwa.
Popularność tego typu podróży warunkują nie tylko szkodliwe
stereotypy, ale także, niestety,
faktyczne zdarzenia, jak kradzieże
czy pobicia ze strony zarówno
kierowców, jak i pasażerów.
Prawda leży jak zwykle pośrodku
– jednakowo ryzykują obie strony.
Aby szczęśliwie dojechać do celu
per okazja, nie zaszkodzi pamiętać
o kilku żelaznych zasadach bez-
pieczeństwa. Wciąż nieomylnym
partnerem jest własna intuicja, ale
nieoceniona jest obecność drugiej
osoby i to koniecznie płci przeciwnej, bo pary mieszane wykazują się największą skutecznością.
Dwie kobiety ryzykują więcej, a z
kolei dwóch mężczyzn stwarza
u potencjalnego kierowcy poczucie zagrożenia. Bezpieczeństwo
to również właściwy dobór miejsca do wyłapywania podwózki.
Niezastąpione są szeroki pobocza,
zjazdy i autobusowe zatoczki. Inną
możliwość stwarzają stacje benzynowe, na których można zawsze
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 21
Dodatek turystyczny
REKLAMA
zapytać tankujących kierowców
o chęć wspólnej podróży.
Aby zwiększyć swoje szanse na
złapanie stopa, dobrze jest wyglądać na podróżnika. Plecak, przewiązana chusta i uśmiech są zawsze na wyposażeniu autostopowicza. Co łapać? Tiry stanowią
najbezpieczniejszy i najwygodniejszy środek transportu drogowego,
jednak posiadają mankament natury prawnej. Kabina ciężarówki jest
zarejestrowana na obecność w niej
dwóch osób. A co w takim razie
z podróżującą parą? Wszelkie
odstępstwa i wyjątki jak zwykle weryfikuje życie, mentalność
kierowców oraz kraj.
We Wrocławiu jest kilka miejsc,
z których ruszają stopowicze.
W kierunku Warszawy to najczęściej długa zatoczka przechodząca w trzeci pas ruchu na Psim
Polu naprzeciwko budynku stacji
kolejowej. Często można się tam
natknąć na podróżnego z tabliczką
„Bełchatów“ lub „Warszawa“.
By wydostać się z zachodniej
części miasta, warto minąć przejazd kolejowy za Leśnicą, gdzie
szersze pobocze i przystanek PKS.
Jadący do Poznania najczęściej koczują w okolicach pętli Poświętne
albo tuż za zjazdem z obwodnicy
śródmiejskiej. By dostać się do
Opola, Katowic czy Krakowa
polecane są dzielnica Księże Małe
lub – w przypadku chęci jazdy
autostradą – stacja benzynowa
tuż przy zjeździe na A4. Ta sama
stacja, tyle że po przeciwnej stronie, stanowi punkt odniesienia
dla podróżujących ku zachodniej
granicy.
Autostopowicze, aktywni zwłaszcza w sieci, tworzą własne mapy,
fora i blogi – te ostatnie ci najbardziej doświadczeni. W Polsce
coraz popularniejszy staje się tak
zwany e-autostop, czyli w skrócie
ucywilizowana forma podróżowania za niewielką, z góry
ustaloną kwotę. Internetowa platforma wspólnych przejazdów ma
październik 2012
skuje rozmówcę, towarzystwo
do wspólnego posiłku, a podróżny
chroni się przed utratą ostatnich
pieniędzy. Od każdej reguły zdarzają się jednak wyjątki. Autostopowicz nie zawsze musi być
osobą ubogą, może być kimś spragnionym przygody oraz odmienności. Wyciągnięty kciuk bywa
tylko wierzchołkiem prawdziwej
przygody, za którą kryją się noclegi w namiocie lub u napotkanych
ludzi, posiłki spożywane na łonie
natury, nowe odkrycia smaków,
chęć poznania obcego języka
i wiele innych aspektów.
Miłośnicy tej formy transportu
cenią sobie przede wszystkim możliwość poznawania nowych ludzi,
odkrywania niesamowitych miejsc
swoją znacznie bogatszą historię
na przykład w Niemczech, gdzie
stanowi realną konkurencję, co widać po liczbie ogłoszeń, dla drogiej
kolei. Polski portal carpooling.
pl w porównaniu z niemieckim REKLAMA
mitfahrgelegenheit.de znajduje się
jeszcze w powijakach, ale trudno
się dziwić temu stanowi rzeczy,
choćby ze względu na porównanie
długości autostrad. To właśnie one
najlepiej sprawdzają się w przypadku e-autostopu, który część
ze stale podróżujących nazywa
autostopem komercyjnym, zaprzeczającym odgórnej idei.
Jakie są korzyści? Kierowca zy-
i doznawania niecodziennych wrażeń. Podróżowanie autostopem ma
to do siebie, że nigdy do końca
nie da się zaplanować, którędy
pobiegnie droga. Cierpliwości
potrzeba tyle samo, co szczęścia.
Jednak ci, którzy raz spróbowali,
zapędzają się w coraz odleglejsze
zakątki Polski, Europy i świata.
Wielu z nich podpisze się pod
opinią użytkownika o pseudonimie draco:
„Autostop przede wszystkim rozszerzył moje widzenie rzeczywistości. Rozmowy z kierowcami
i wczuwanie się w ich życie,
słuchanie co mają do powiedzenia powoduje, że lepiej rozumiem różne sytuacje życiowe.
Dzięki autostopowi wiem, że
chcieć to móc.”
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
e
ę
,
y
h
str 22
Prawo
Błędy w sztuce medycznej
– możliwe drogi dochodzenia roszczeń.
Tomasz Piotr
Chudzinski
Ostatnimi czasy coraz częściej opinia publiczna dowiaduje się o rażącyh błędach i
zaniedbaniach związanych z działalnością
służby zdrowia. Poszkodowani co raz częściej decydują się na dochodzenie swoich
praw licząc na odszkodowania adekwatne do
poniesionej szkody oraz zapłatę określonej
kwoty pieniężnej tytułem zadośćuczynienia
za krzywdę.
W aspekcie dochodzenia takich roszczeń poszkodowany
był zmuszony do długotrwałych
postępowań sądowych trwających w wielu przypadkach
nawet kilka lat. Odpowiednie
powództwa były opierane na
przepisach kodeksu cywilnego. Warto zwrócić tu uwagę
na całyTytuł VI Księgi trzeciej dotyczący zobowiązań
powstających w wyniku czynów
niedozwolonych. Do najważniejszych przepisów należą
tu regulacja ogólna art 415: „kto
z winy swej wyrządził drugiemu
szkodę, obowiązany jest do
jej naprawienia.” oraz art. 445
przewidujący roszczenia o naprawienie szkody wynikającej
z uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia, możliwością odpowiednich kosztó
leczenie jeszcze przed zapadnięciem prawomocnego wyroku
przed sądem, a także regulacje dotyczące możliwości
żądania od zobowiązanego
do naprawienia szkody odpowiedniej renty. Ustawodawca
przewidział również możliwość zasądzenia odpowiedniego zadośćuczynienia za doznaną
krzywdę (445KC) jak również
przypadki gdy wskutek uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia nastąpiła śmierć
poszkodowanego, zobowiązany
do naprawienia szkody powinien zwrócić koszty leczenia
i pogrzebu temu, kto je poniósł.
Aby na gruncie cywilnoprawnym była mowa o możliwości
dochodzenia odszkodowania
powinny zostać spełnione łącznie trzy przesłanki:
a) musi wystąpić działanie
(błąd lekarza; najbardziej kuriozalnym przykładem może
być np. wycięcie pacjentowi
niewłaściwej nerki)
b) wystąpienie realnej szkody
(np. utrata zarobków w skutek długotrwałego leczenia;
koszty rechabilitacji i zakupu
leków etc.)
c) związek przyczynowo skutkowy między błędem lekarskim
oraz zaistniałą szkodą
W kwestiach procesowych
należy pamiętać, iż przeważnie osobą pozywaną będzie
Szpital zatrudniający lekarza,
z którego działaniem wiąże
się szkoda.
W przypadku
prywatnej praktyki odpowiednie roszczenia
powinny być
kierowane do
lekarza, który
popełnił błąd
medyczny.
W praktyce
podmioty te nie
będą jednak
ponosić bezpośredniej odpowiedzialności
majątkowej, a po wydaniu
prawomocnego wyroku świadczenie odszkodowawcze spełni
ubezpieczyciel, ubezpieczający wybrany Zakład Opieki
Zdrowotnej.
Droga cywilnoprawna jest drogą długotrwałą i żmudną, dlatego poszkodowany powinien
się zastanowić nad stosunkowo
nową (01.01.2012 roku weszła w życie nowelizacja ustawy
o prawach pacjenta i Rzecz-
niku Praw Pacjenta ) regulację wprowadzającą znaczące
zmiany w zakresie dochodzenia
odszkodowań za błędy medyczne. Skraca ona czas trwania
postępowania dowodowego
do 4 miesięcy, w ciągu któych
odpowiednia komisja wojewózka powinna rozpatrzeć
czy wniosek o wypłatę odszkodowania z tytułu popełnienia
błędu medycznego, jest w ogóle
zasadny. Nadmienić należy, że
odpowiednie roszczenia mogą
być związane tylko i wyłącznie
z czynami popełnionymi po
dniu 1 stycznia 2012r, wartość
dochodzonej przed komisjami wojewódzkimi kwoty także
jest ściśle ograniczona. W tym
miejscu zachęcam do lektury
kolejnego numeru Magazynu
Słowo Wrocławian, w której
ten rodzaj dochodzenia odszkodowania za błąd w sztuce
medycznej będzie odpowiednio rozwinięty.
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 23
Prawo
Wadliwe wykonanie pracy
Sebastian Kryczka
Prawnik
Pracownik jest obowiązany wykonywać swoją
pracę w sposób staranny i sumienny stosując
się do poleceń przełożonych, jeżeli nie są one
sprzeczne z prawem. W praktyce zdarza się
jednak, że pracownik wykona swoje obowiązki w sposób nienależyty, a produkt przez
niego wykonany daleki jest od oczekiwanego
– w takiej sytuacji pracodawca ma możliwość
obniżenia pracownikowi wynagrodzenia.
Wadliwość produktu
lub usługi
Wadliwość rezultatów pracy – produktów czy usług
może wynikać z przyczyn
od pracownika niezależnych
lub z takich, które są związane
z niewłaściwym wykonywaniem przez niego obowiązków
służbowych. Do przyczyn
niezależnych zaliczyć możemy
np. brak surowców, awarie
sprzętu, złą organizację pracy. Pracownik co do zasady
nie może ponosić ujemnych
konsekwencji z powodu występowania któregokolwiek
z tych przypadków, ponieważ
to na pracodawcy ciąży odpowiedzialność z tytułu ryzyka
prowadzenia działalności. Ina-
czej wygląda sytuacja w przypadku, gdy wadliwość produktów czy usług wynika
z niesumiennego, niestarannego wykonywania pracy. Wadliwość ta może się wyrażać
albo w obniżeniu jakości danego produktu lub poprzez jego
całkowitą bezwartościowość.
Kiedy wynagrodzenie nie
przysługuje
W przypadku wykonania przez
pracownika wadliwych produktów lub usług wynagrodzenie nie będzie przysługiwało co bezpośrednio reguluje
art 82 kp. Jest to logiczne,
ponieważ pracodawca nie
powinien ponosić ujemnych
konsekwencji – zwłaszcza na
polu ekonomicznym, jeżeli
zapewnił pracownikowi właściwe warunki pracy, a ten
z własnej winy nie wywiązał
się ze swoich obowiązków
służbowych. Koniecznym
elementem, umożliwiającym
pozbawienie pracownika wynagrodzenia za wadliwie wykonaną pracę jest więc wina
pracownika, która powinna
zostać wykazana przez pracodawcę. Pracownikowi nie będzie przysługiwało wynagrodzenie niezależnie od tego czy
pracodawca poniósł szkodę
z tytułu wadliwie wykonanej
pracy czy też nie.
Usunięcie wady
produktu lub usługi
W sytuacji, gdy pracownik
usunie wadę produktu lub
usługi, będzie mu przysługiwało wynagrodzenie odpowiednie do ostatecznej wartości produktu lub usługi. Wynagrodzenie nie będzie natomiast
obniżone w przypadku, gdy
pracownik usunie wadę przywracając produktowi pierwotnie zakładaną jakość.
Należy pamiętać, że za czas,
jaki pracownik przeznacza
na poprawianie wadliwych
produktów lub usług pracownik nie będzie uprawniony
do wynagrodzenia. Nie ma
tu znaczenia okoliczność czy
pracownik usuwał wadę w normalnym czasie pracy, czy czynił to poza godzinami pracy wynikającymi z jego rozkładu czasu pracy. W pierwszym
przypadku wynagrodzenie nie
będzie się należało, ponieważ pracownik usuwa wadę
produktu w ramach pracy
bieżącej – nie wykonuje wówczas zadań, które w normalnych warunkach wykonywać
powinien. W drugiej sytuacji
– gdy wada jest usuwana po
godzinach – wynagrodzenie
nie przysługuje, ponieważ usuwanie wad wcześniej świadczonej pracy nie stanowi pracy
dodatkowej w rozumieniu Inne możliwe konsekwencje
prawnym.
Pracodawca obok możliwość
Warto mieć na względzie, że pozbawienia lub ograniczeprzepisy kodeksu pracy, do- nia wysokości wypłacanetyczące wadliwie wykonanej go wynagrodzenia za wadlipracy i konsekwencji z tym wie wykonany produkt lub
związanych mają charak- usługę może zastosować woter norm jednostronnie bez- bec pracownika inne środki
względnie obowiązujących. prawne. W sytuacji, gdy waOznacza to, że pracodawca dliwe wykonanie produktu lub
może je stosować, ale nie usługi nosi znamiona również
musi. Pracodawca może za- przewinienia porządkowego,
tem, mimo wadliwego wyko- pracodawca może pracownika
nania przez pracownika pro- ukarać karą porządkową na
duktu lub usługi, nie pozba- podstawie art 108 kp. Powiać go wynagrodzenia czy nadto w sytuacji, gdy wadokonywać jego obniżenia.
dliwie wykonanej pracy towarzyszy ciężkie naruszenie
podstawowych obowiązków
p r a c o w n ic z y c h , n ie m o ż na wykluczyć, iż pracodawca
zechce skorzystać z rozwiązania z pracownikiem umowy
o pracę bez wypowiedzenia
z winy pracownika na podstawie art 52 kp.
Sebastian Kryczka,
prawnik specjalizujący
się w problematyce
prawa pracy
oraz prawa cywilnego
[email protected]
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 24
Publicystyka
Aber Gold ZUS
Krzysztof
Żydziak
Po wybuchu afery Amber
Gold, w internecie pojawiła się tabelka, porównująca firmę Marcina
Plichty z Zakładem Ubezpieczeń
Społecznych. Zestawienie wypadło niekorzystnie dla ZUS, który
nie dość, że (podobnie jak Amber
Gold) jest piramidą finansową,
to jeszcze (w przeciwieństwie do
Amber Goldu) jest przymusowy –
z wszystkimi tego konsekwencjami.
Tabelka dowodząca, że z dwojga
złego lepiej powierzyć pieniądze
szemranemu „biznesmenowi” niż
państwowej ubezpieczalni, zrobiła
natychmiast furorę. Spotkała się
z jednak z krytyką ze strony niejakiego Macieja Głogowskiego, eksperta
gospodarczego radia TOK FM. Pan
Głogowski uznał ją za populizm,
bo choć - jego zdaniem - ZUS
faktycznie przypomina piramidę,
to nią nie jest, gdyż wypłatę emerytur
gwarantuje państwo.
Na czym owe gwarancje polegają? Dzisiejszym emerytom, ow-
naliczono. Dowodzi tego przykład
Grecji, gdzie po załamaniu się finansów publicznych obcięto emerytury.
Innymi słowy, państwo gwarantuje
obywatelom, że po osiągnięciu
bliżej nieokreślonego wieku (o
ile go dożyją i o ile po drodze nie
zdarzy się żaden kataklizm) dostaną
bliżej nieokreśloną sumę pieniędzy
szem, rząd gwarantuje wypłatę (niekoniecznie wystarczającą do
świadczeń w określonej wysokości. przeżycia). To już nawet Plichta
Ale co gwarantuje osobom, któ- dawał lepsze gwarancje.
re na emeryturę przejdą dopiero
za kilkanaście lat, nie wspomi- Problemem rozsypujących się systenając o ludziach w moim wieku, mów emerytalnych jest leżące u ich
którzy dopiero zaczynają karierę podstaw przekonanie, że opieka nad
zawodową? Otóż rząd gwarantuje osobami starszymi jest zadaniem
nam, że jeśli będziemy sumiennie państwa. Tymczasem natura, tradypłacić składki, to kiedyś dostaniemy cja i zdrowy rozum podpowiadają,
jakąś emeryturę. „Kiedyś” i „ja- że powinno to być przede wszystkąś” to słowa - klucze. „Kiedyś” kim zadanie rodziny, mówiąc ściślej
znaczy, że może w wieku 67 lat, - dorosłych, pracujących dzieci.
a może później, po ukończeniu 68, Skoro rodzice opiekują się dziećmi,
70 lub 75 roku życia. Skoro rząd dopóki te nie staną się samodzielne,
mógł raz, wbrew woli zdecydo- skoro utrzymują je, póki nie zaczną
wanej większości wyborców, pod- same na siebie zarabiać, to logiczne
nieść wiek emerytalny, nie ponosząc jest, by dzieci zrewanżowały się tym
przy tym żadnych konsekwencji, samym, tzn. by zajęły się rodzicami,
to w razie potrzeby będzie mógł gdy ci nie będą już w stanie sami
to zrobić po raz kolejny. „Jakąś” zadbać o siebie i by wzięły wówczas
oznacza z kolei „taką jaką naliczy na siebie ich utrzymanie. Oczywinam ZUS”, czyli nie wiadomo jaką, ście, ktoś może powiedzieć w tej
bo sposób naliczania może się w każ- chwili, że to niby rozsądne rozwiądej chwili zmienić. A jeśli nawet się zanie, ale co stanie się z osobami
nie zmieni, to i tak nie możemy być bezdzietnymi lub z takimi, którymi
pewni, że dostaniemy tyle, ile nam dzieci nie mogą albo nie chcą
(czasem nawet ze zrozumiałych
i usprawiedliwionych przyczyn) się
zająć? Cóż, można się zgodzić, że
państwo powinno wesprzeć takie
osoby. Czemu jednak to wsparcie
ma polegać na przymusowym wciąganiu wszystkich podatników do
piramidy finansowej? I dlaczego
musi być udzielane na szczeblu centralnym? Czy nie byłoby lepiej,
gdyby tego rodzaju problemy rozwiązywano na poziomie gminy lub
powiatu, choćby dlatego, że władze
lokalne są zwykle lepiej zorientowane w sytuacji konkretnej osoby
lub rodziny ze swojego terenu, niż
urzędnik siedzący gdzieś w odległej
Warszawie?
Oczywiście, że byłoby lepiej.
Przede wszystkim jednak „wsparcie”
nie może oznaczać „wyparcia”, wyręczania rodziny, przejmowania jej
obowiązków przez ZUS czy inną
publiczną instytucję. Państwo powinno wypełniać luki, działać tam,
gdzie rodzina sobie nie radzi, albo
gdzie jej nie ma, a nie tam, gdzie
bliscy mogą sami, bez problemu,
poradzić sobie z opieką nad krewnym. Powinno pomagać rodzinie,
jeśli to konieczne, zamiast próbować
ją zastąpić, do czego zdecydowanie
się nie nadaje. Niestety, rząd postępuje wbrew zdrowemu rozsądkowi
i zamiast państwa pomocniczego,
o jakim pisał papież Pius XI w encyklice Quadragessimo Anno, mamy
państwo opiekuńcze, państwo-niańkę, państwo, które bierze na siebie
cudze obowiązki i usiłuje sprawić,
by wszelkie niezależne od niego wspólnoty, z rodziną na czele,
stały się niepotrzebne. Państwo nie
chce pomóc rodzicom w wychowaniu dzieci, ono chce wychowywać
dzieci za nich. Państwo nie chce
pomóc dzieciom w opiece nad rodzicami, państwo chce opiekować
się nimi samo. Państwo zdejmuje
z nas odpowiedzialność, co nam
się nawet do pewnego momentu
podoba, ale wraz z odpowiedzialnością zabiera nam wolność. I będzie
zabierało jej coraz więcej, jeśli modelu opiekuńczego nie zastąpi model
pomocniczy. Czas najwyższy, by
tak się stało.
REKLAMA
Bufiplast s.c.
55-095 Mirków
Budziwojowice 15
tel. 71 315 48 04
fax 71 315 48 03
E-mail: [email protected]
WWW: www.bufiplast.pl
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 25
Na plan filmowy od garkuchni
Michał
Ratajczak
Praca statysty nie jest zwykłym
zajęciem. Ani – wbrew pozorom
– łatwym, bo chociaż nie potrzeba
specjalnych predyspozycji, zapanowanie nad sobą samym w obliczu
bezczynnie spędzanych godzin i nużących powtórzeń tej samej sceny
urasta do rangi nie lada osiągnięcia.
Statystowanie to także pomysł
na wakacje i podreperowanie budżetu, choć bardziej przypomina
przygodę niż formę zatrudnienia.
Powyższy wniosek wypływa z prostego rachunku – polski statysta
za dzień zdjęciowy otrzymuje około
40 złotych. Niemiecki w przybliżeniu dziesięć razy więcej, ale
za Odrą statysta jest zawodem jak
każdy inny. U nas to wciąż zajęcie
dodatkowe i w pełni amatorskie.
Kim jest statysta? Amatorem, naturszczykiem, wyczekującym swojej kolejności. Póki co określenie
‘statysta’ nie doczekało się właściwego spolszczenia. Wiele mogłoby
przemawiać za ‘stójkowym’ albo,
co bardziej karkołomne, ‘dalszoplanowcem’. Bo rzeczywiście osoba
statystująca urozmaica najczęściej
tło kadru, a przy zbliżeniach na
twarz głównego bohatera-aktora,
znajduje się na dalszym, nieostrym
już planie.
Droga na plan filmowy nie jest
aż tak zawiła i daleka. W samym
tylko Wrocławiu, mieście z bogatą
filmową tradycją i siedzibą Wytwórni Filmów Fabularnych, działa
kilka agencji pośredniczących,
które tworzą swoistą bazę statystów
zlecając chętnym nowe oferty.
Po wielkiej państwowej Wytwórni
pozostały już raczej wspomnienia,
a istniejące agencje filmowe istnieją
na potrzeby produkcji tasiemcowej.
Film długometrażowy jest przy nich
świętem.
Zapisanie się do tzw. banku twarzy
nie jest procesem skomplikowanym. Dobrze jest być charakterystycznym. Posiadanie niepospolitego typu urody zwiększa
szanse na tymczasowe, co trzeba
podkreślić, zatrudnienie. Mile widziane będą też osoby dyspozycyjne w dniu zdjęciowym, wyrozumiałe, a przede wszystkim cierpliwe, bo
opanowanie nadmiaru czasu staje
się sztuką większą niż X muza. Odporność na duble, czyli precyzyjne,
niemal automatyczne powtarzanie
tego samego układu w scenie, jest
barwnym uzupełnieniem dnia zdjęciowego. Podana za niego wcześniej kwota jest zmienna i zależy
od kilku czynników. Inna „rozmowa” toczy się w wypadku produkcyjniaka, reklamy telewizyjnej,
filmu fabularnego czy dokumentu.
Ten ostatni gatunek stanowi ciekawy potencjał dla pracy w roli
statysty albo raczej statysty w roli…
no właśnie, kogo? Niemiecka telewizja ZDF kręciła wiosną tego roku
na terenie poligonu w podwrocławskim Rakowie paradokument
traktujący o młodości Adolfa
Hitlera w czasach pierwszej wojny
światowej. Okazją było wystąpienie w replikach mundurów wojskowych, nocne sceny w okopach
i ćwiczenia w koszarach. Niemcami byli tylko reżyserzy, a ekipa
techniczna wespół z przeszło setką
statystów wywodziła się z okolicy.
Niskie koszty produkcji filmowej
zapowiadają wzrost liczby nagrań w Polsce.
Szeroką lukę między kolejnymi dokumentami wypełniają produkcje
dnia powszedniego. Stały repertuar
seriali jest obecny w wytwórni na
Bielanach. Rzadsze jest zapotrzebowanie statystów do ról w re-
klamie. By się do niej dostać, koniecznym jest najpierw przejście
przez wewnętrzny casting agencji rekrutującej.
Wbrew pozorom spędzony na planie czas (a niekiedy to cały dzień),
nie jest czasem straconym. Wielu wykorzystuje go do nadrabiania
pozycji książkowych, zawierania
nowych znajomości i dzielenia
się wrażeniami. Zawsze niepowtarzalnym jest dobór statystów
do konkretnego dnia zdjęciowego.
Środowisko jest zróżnicowane
i specyficzne. Na tyłach kadru
obecna jest niekiedy mieszanka
ludzi oryginalna tak z powodu
pochodzenia, jak i z powodu wykonywanego (bądź nie) zawodu.
Statysta zaledwie ociera się o film
czy serial, choć zdarza się, że jest
mu dane zagrać epizod. Oczywiście za inną stawkę, nie mówiąc
już o drobnej roli. W końcu każdy
ma szanse zostać Janem Himilsbachem, czyli najsłynniejszym
kamieniarzem (zawód wyuczony) wśród aktorów i najlepszym aktorem wśród kamieniarzy. Wszystko zależy od upodobań reżysera
i elastyczności scenariusza.
Osobną kwestią jest traktowanie
na planie statystów. Stereotyp
podpowiada traktować ich jak „tło
Kultura
konieczne” i ludzi drugiej kategorii. Bo statystów się przesuwa,
nie informuje, każe czekać w nieskończoność, daje gorszy obiad,
a potem wymaga, aby wykazywali
entuzjazm i radość w kadrze, podporządkowując się reżimowi.
Dopiero bycie na planie uświadamia, jak ciężką pracą jest film.
Ilu wymaga starań, ustawień, drobiazgów, ludzi, sprzętu, energii
(także elektrycznej), obiektów,
samochodów, plenerów, rekwizytów itd. Samych ludzi od ustawiania
lamp, blend i zaciemnień zjawia się
kilkunastu. Są kamerzyści, wózkowy i prawdziwi statyści z definicji,
Kultura
czyli najczęściej dwóch filmowców
trzymających statyw z mikrofonem
niby wędkę.
Tę absurdalną nadliczbowość
etatów zauważył Charles Bukowski, a wyraził szczególnie
dosadnie w powieści Hollywood.
Znalazł w niej rozwiązanie zagadki tak wielkiego za każdym
prawie razem budżetu kinowego dzieła. Głównym winowajcą
byli wiecznie czekający na kamery,
światła i konsultacje, a przy tym
pokrzykujący na siebie „panowie
od filmu”.
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 26
Publicystyka
Wrocławskie wspomnienia
Wojciech
Mach
W ostatnich 20 latach gwałtownie
zmieniło się życie i otoczenie wrocławskich mieszczuchów. Wszystko przyśpieszyło, zelektronizowało
się i bezpowrotnie minął czar siermiężnych. lecz spokojniejszych,
ustabilizowanych lat 50. – 70.
Niezależnie od wysiłku przy budowie socjalistycznej, świetlanej
przyszłości były to jednak czasy
ekologiczniejsze, nie tak nerwowe,
bez wielu dzisiejszych pokus konsumpcyjnych…
Młodzież wychowywano w duchu poszanowania
pewnych zasad. Słynne rodzicielskie trójki klasowe chadzały po
ulicach i po godzinie 20 wyłapywały nieletnich znajdujących się
bez opieki dorosłych. W środku
nocy czerwcowej można było
spokojnie powędrować do Parku
Szczytnickiego, aby posłuchać
słowików i pocałować dziewczynę
– nieraz tego sam doświadczałem!
Na przełomie lat 40.
i 50., w okresie największych „błędów i wybrzuszeń” ZMP-owskie
komisje kontrolowały mieszkania
– czy nie pali się za dużo żarówek.
Organizowano zbiórki tubek po
paście do zębów, intensywnie zbierano makulaturę, a z pól zrzucaną
przez wrednych amerykańskich
imperialistów stonkę ziemniaczaną.
Do czynów i współzawodnictwa zagrzewały socrealistyczne piosenki
typu: „Do roboty” – „Marsz młodości” – „Budujemy nowy dom” –
„Wszystko, co nasze, Polsce oddamy”. W szkole na obowiązkowych.
porannych apelach śpiewano hymn
Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej „Naprzód młodzieży
świata”.
Dopiero w 1953 r. cały
kraj radośnie śpiewał z Mieczysławem Foggiem oraz Martą Mirską
szlagier H. Jabłońskiego „Pierwszy
siwy włos”. Była to wreszcie pierwsza piosenka normalna, melodyjna,
po kilkuletniej fali „songów” propagandowo-socjalistycznych.
Dzięki inicjatywie niezmordowanej działaczki społecznej
i cenionej poetki – Haliny Krzysztoforskiej, w Klubie PKPS-u odbyło
się niezwykłe wspomnieniowe
spotkanie o Januszu Gniatkowskim. Od roku 1953 do lat 90. był
on legendą polskiej piosenki, występując prawie w całym świecie.
Tworzył też piosenkarsko – przyjacielskie trio z Nataszą Zylską
i Janem Dankiem. Jego występy
ściągały do sal i na stadiony nadkomplety publiczności. Władza
PRL-owska zaczęła być zazdrosna
o jego sukcesy i od lat 70. utrudniała mu częstsze wyjazdy na zachód.
Każda z setek piosenek śpiewanych
przez Janusza była lub dzięki
niemu stawała się szlagierem.
Przypomnę kilka: „Apasjonata”,
„Piosenka kubańska” „Bolero”,
„Indonezja”, „Chleb twój i mój”,
„W kalendarzu jest wciąż taki
dzień”. W 1991 r. piosenkarz miał
tragiczny wypadek: na pasach
potrącił go samochód. Po kilkuletniej walce o życie i zdrowie, po
ciężkich, heroicznych wysiłkach
żony Krystyny Maciejewskiej,
powrócił do życia codziennego
i nawet artystycznego. Związany
był też z naszym miastem i śpiewał
trzy piosenki o nim: „Wrocławskie
gwiazdy”, „Spotkanie z Wrocławiem” oraz „Wrocławski ptaszek”.
Od 3 lat w Poraju koło
Częstochowy p. Krystyna wspólnie
z tamtejszym operatywnym Domem Kultury organizuje w czerwcu
Festiwal Piosenek Janusza Gniatkowskiego. Zjeżdżają się fani i wykonawcy dosłownie z połowy świata. Śpiewał z nimi także sam Janusz!
Urodzony we Lwowie idol odszedł
24 lipca 2011 w wieku 83 lat.
Natomiast ZO PKPS wiosną przyszłego roku zorganizuje dolnośląski
I Festiwal Piosenek O Wrocławiu
z obowiązkowym odśpiewaniem
przeboju wykonywanego niegdyś
przez Janusza Gniatkowskiego. Piosenek o naszym mieście jest około
40, począwszy od nagranej w 1949
przez młodego studenta z nieodłączną gitarą Jerzego Michotka piosenki
„Wrocław mój gród”.
Miasto opiewali m.in.
Irena Gałuszko, Jan Kaczmarek,
Krystyna Borecka, Igor Przegrodzki, Maria Koterbska, Wiesława
Drojecka, Roman Kołakowski,
Wrocławska Kapela Podwórkowa
Dreptaki – Pomianowie, a niedawno Optymiści i Bank. Na spotkanie w wypełnionym do ostatniego
miejsca Klubie PKPS-u przyjechała
z Częstochowy przemiła i owacyjnie witana Krystyna Maciejewska wraz z bratem Zbigniewem.
Przybyli też wrocławianie – siostra
piosenkarza – Krystyna z mężem
Andrzejem Gładyszem, niegdyś
Naczelnym Lekarzem Kraju. P.
Krystyna nie tylko ciekawie i zabawnie opowiadała o mężu idolu,
lecz jako znana piosenkarka zaśpiewała nam również. Wystąpił także
popularny showman wrocławski
Stanisław Stembalski i wraz z Józefem Hnennym oraz muzykiem
i piosenkarzem Romanem Grabcem.
Istniejący 6 lat przy
Klubie Chór Echo pod wodzą operowej artystki Łucji Markowskiej
i kierowniczki Heleny Miłoś też się
zaprezentował. Cala sala śpiewała
szlagiery lwowskie i z repertuaru
Gniatkowskiego.
Wielki fan piosenkarza
– redaktor naczelny „Tygodnika
Żużlowego” z Leszna – Adam
Zając i jego małżonka Iwona – dedykowali nam nagranie Gniatkowskiego „Motor gra, motor gna”.
ZO PKPS był współorganizatorem obchodów Dni Seniora.
M.in. w Imparcie wystąpił z powodzeniem Chór Echo w ramach
Przeglądu Amatorskich Chórów
Senioralnych. W jury pod przewodnictwem Andrzeja Turkiewicza
zasiadała Krystyna Maciejewska,
a całość prowadził niżej podpisany.
Tych, którzy chcą przypomnieć sobie czasy radosnej
młodości oraz poznać zapomniane widoki i uroki naszego grodu,
serdecznie zapraszam w imieniu
Zarządu Okręgowego Polskiego
komitetu Pomocy Społecznej do
siedziby przy ul. Dubois 11/13 róg
Pomorskiej, I piętro, tel. 71 328 70
73. Mieści się tam popularny Klub
Seniora, w którym możemy podziwiać wystawę tematyczną „Wrocław dawniej i dziś”. Przygotował
ją znany i ceniony filokratysta czyli
kolekcjoner widokówek, mający
ich kilkadziesiąt tysięcy – Stanisław
Chmura.
Niedługo wznawiamy w Klubie cykl prelekcji o naszym mieście, uruchamiamy pracownię komputerową. Odbywały
się już spotkania teatralne i działa
Klub Dyskusyjny. Niezależnie
od tego bardzo serdecznie zapraszamy – nie tylko seniorów - do ładnych, remontowanych sal w Klubie
przy Dubois 11/13.
Od 8 lat można poszaleć
na wieczorkach tanecznych przy
3 różnych orkiestrach w środy,
czwartki i soboty od 16 do 20.
W poniedziałki od 12 – 15 a w środy od 10 – 14 w Klubie wszystkim bezpłatnie porad prawnych
udziela Włodzimierz Konarski
z renomowanej kancelarii prawnej.
Niżej podpisany, jako wolontariusz
i wieloletni balowy wodzirej,
niejedno widział, organizując i prowadząc wiele różnych imprez, na
czele z balami, weselami i rozwodami. Zatem wraz z asystentkami
udzielać będę niezawodnych porad
miłosno-sercowych. Także w czasie imprez!
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 27
Reklama
PReklama
Jesień życia - wywiad
z Krzysztofem Kurowskim
Radosław
Musiałek
Od kilku miesięcy na naszych łamach poruszamy tematykę „jesieni życia” i wszelkich aspektów z nią związanych. Pisaliśmy już o wielu
kwestiach dotyczących życia Seniorów, opieki
nad nimi i różnych jej form. Sygnalizowaliśmy
też, na jakie czynniki należy zwrócić uwagę
przy analizie oferty różnych podmiotów. Dziś
rozmawiamy z osobą bezpośrednio zaangażowaną w działalność tego typu – wiceprezesem
Fundacji Europejskiego Centrum Opieki „Symeon”, Panem Krzysztofem Kurowskim.
SW: Panie Prezesie, jaki jest
kluczowy, nadrzędny cel działalności podmiotów takich, jak
Wasza Fundacja?
KK: Podstawowym celem Fundacji Symeon jest zapewnianie
profesjonalnej opieki dla osób
starszych. Podkreślam tu, z dużym naciskiem słowo „profesjonalnej”. Bardzo mocno pracujemy nad tym, żeby zapewnić
Seniorom jak najwyższy poziom
usług opiekuńczych, w szerokim rozumieniu tego słowa.
Usługi, które proponujemy
naszym „podopiecznym”, dotykają różnych sfer ich życia.
Od tej najbardziej oczywistej,
nazwijmy to „praktycznej”,
polegającej na pomocy przy zakupach, utrzymaniu mieszkania,
przyrządzeniu posiłku, na sferze
bardziej mentalnej. Ta natomiast
polega na tym, że Senior jest
stale aktywny w codziennych
czynnościach, stymulowany do
działania, a to z kolei pozwala
na znacznie dłuższe utrzymanie wysokiej formy psychofizycznej.
SW: Powiedział Pan, że podkreśla słowo „profesjonalnej”.
Dlaczego? Czy chce Pan przez
to powiedzieć, że tego typu usługi mogą być świadczone również nieprofesjonalnie?
KK: Z pełną odpowiedzialnością muszę niestety stwierdzić,
że tak. Musimy zdawać sobie
sprawę z tego, że dzisiaj opieka
nad osobami starszymi nie jest
prowadzona tylko przez ośrodki zdrowia, w których opieka
sprawowana jest przez personel
medyczny. A i to rozwiązanie
dalekie jest, z różnych wzglę-
październik 2012
dów, od doskonałości. Dzisiaj,
aby oferować tego typu usługi,
nie trzeba wcale merytorycznego
przygotowania czy odpowiedniego przeszkolenia. Wystarczy
prowadzić działalność gospodarczą i po prostu pozyskiwać
Klientów.Nikt tak naprawdę
tego rynku nie reguluje, nie nadzoruje podmiotów na nim funkcjonujących, a co za tym idzie,
pojawiają się instytucje i firmy
zatrudniające ludzi „z łapanki”,
bez predyspozycji do pracy
z osobami starszymi, a co gorsza bez odpowiednich szkoleń.
I w ten sposób poziom świadczonej opieki dramatycznie spada,
nie bez znaczenia również dla
bezpieczeństwa samych podopiecznych.
SW: Co ma Pan na myśli mówiąc o bezpieczeństwie podopiecznych? W jaki sposób
opiekun może im zagrozić?
KK: Wbrew pozorom może
to być bardzo poważne zagrożenie, a na dodatek zagrożenie wielokierunkowe. Nieodpowiedni, niewyselekcjonowani
ludzie mogą bowiem okazać się
oszustami, którzy podejmują
pracę w charakterze opiekuna
tylko po to, żeby swojego Podopiecznego przykładowo okraść.
Możemy sobie również wyobrazić sytuację, w której opiekun
nie potrafi właściwie zadbać
o bezpieczeństwo Seniora, chociażby przy schodzeniu po schodach. A potem, jeśli dochodzi
już do wypadku, okazuje się, że
firma, którą w dobrej wierze zatrudniliśmy do opieki nad naszą
ukochaną Mamą, czy Ojcem, nie
dysponuje polisą ubieczeniową
odpowiedzialności cywilnej
prowadzonej działalności gospodarczej. I niestety o ewentualne
odszkodowanie, czyli pieniądze niezbędne dla rehabilitacji
naszego bliskiego, zmuszeni
jesteśmy miesiącami lub latami walczyć w sądzie.
SW: A jak sytuacja wygląda w Domach Pomocy Społecznej, czy Ośrodkach Dziennego
Pobytu dla Osób Starszych?
Przecież tam chyba nie można
zarzucić personelowi braku
profesjonalizmu?
KK: I tak, i nie. Sytuacja w takich
ośrodkach może się bowiem radykalnie różnić. Nieobce są nam
przecież historie złego traktowania podopiecznych w Domach
Pomocy Społecznej. Nie twierdzę, że tak jest wszędzie, bo
znam też i ośrodki, w których
personel jest doskonale przeszkolony, a co najważniejsze,
świadom swojej funkcji i realizowanych zadań, ale tu problem
jest innej natury. Chodzi bowiem
o dostępność tych usług. Warto
zadać sobie trud i sprawdzić,
jak w rzeczywistości wygląda
oferta takich ośrodków, jaki
zakres usług jest współfinansowany ze środków publicznych,
czy też jakie trzeba spełnić warunki i kryteria, żeby na taką
pomoc móc liczyć. I tu okazać
się może, że w ramach tzw.
„darmowej” opieki ośrodek
zapewnia tylko całkowicie podstawowe świadczenia, ale już
przykładowo wyżywienie jest
płatne, ewentualne zabiegi rehabilitacyjne również, a na dodatek
ilość opiekunów, w stosunku do
Podopiecznych jest niewystarczająca, aby zapewnić chociażby
minimalny komfort pobytu.
SW: Jaka jest zatem alternatywa?
KK: To, co my proponujemy jako
alternatywę, to opieka domowa,
świadczona przez kompetentny,
fachowy i zaangażowany w swoje obowiązki personel. To swoiste nowum na polskim rynku,
ale jest to model sprawdzony
z powodzeniem w Europie Zachodniej. Ten rodzaj opieki, tak
jak wspominałem na początku
naszej rozmowy, daje Seniorowi
komfort przebywania w swoim
ukochanym domu, gdzie czuje
się on najbezpieczniej, a jednocześnie stymuluje do aktywności większej niż oglądanie
telewizji i wyczekiwanie na
zakupy dostarczane przez dzieci
czy wnuki. Rola opiekuna, w dużej mierze polega właśnie na
aktywowaniu osób starszych,
na pobudzaniu ich do wyjścia
z domu, do wspólnych zakupów,
spacerów, czy lektury książki.
Właśnie taka forma pomocy
jest najbardziej efektywna, ponieważ nie „tuszuje” ona oznak
starzenia, poprzez wyręczanie
Seniora we wszelkich obowiązkach, ale przeciwdziała przyczynom wywołującym te procesy,
takim jak samotność, odosobnienie, poczucie odtrącenia przez
bliskich i otoczenie.
SW: Taka propozycja wydaje
się być ciekawa i skuteczna, ale
musi być bardzo kosztowna.
Przecież indywidualna opieka,
tak jak przykładowo indywidualnie prowadzone korepetycje
dla uczniów to najdroższa forma
pomocy.
KK: Nie jest to tak kosztowne,
jak mogłoby się wydawać. Nasza oferta dostępna jest w dostosowanych do potrzeb oraz możliwości finansowych pakietach.
Najtańszy wariant, przewidujący
2,5-godzinną opiekę, raz w tygodniu kosztuje tylko 220 zł brutto.
Jak więc widać, nie jest to usługa bardzo kosztowna, a warto
też rozważyć, jakie koszta ponosi Rodzina, żeby zapewnić
chociażby zbliżony poziom
opieki nad ich Bliskim. Kalkulując wszystkie za i przeciw,
a także biorąc pod uwagę ceny
usług świadczonych chociażby
przez Domy Opieki Społecznej,
okazuje się, że taka właśnie
forma pomocy nie jest wcale
„dobrem luksusowym”, ani nie
jest niedostępna dla przeciętnej
kieszeni. Warto zawsze rozważyć różne alternatywy, ale pamiętać należy na pewno o tym,
że za niską ceną najczęściej idzie
niska jakość, a na tą na peno
pozwolić sobie tu nie można.
Przypominam tu o wspomnianych wcześniej, realnych zagrożeniach, na które na pewno nie
chcielibyśmy narażać naszych
najbliższych. Warto zatem zainwestować w pomoc fachową,
efektywną, a więc taką, która
naszemu Seniorowi pozwoli jak
najdłużej cieszyć się godnym
i szczęśliwym życiem.
SW: Co zatem można zrobić,
żeby właściwie dla naszego
bliskiego dobrać zakres opieki?
Jak ocenić potrzeby tak, żeby
możliwie najlepiej mu pomóc.
KK: Proponuję skontaktować
się z naszą Fundacją i spotkać
się z nami. Podczas takiego
spotkania będziemy mogli bliżej
przedstawić zakres świadczonych usług, a co najważniejsze
poznać naszego Seniora, jego
aktualną formę psychofizyczną
i jego potrzeby. Na podstawie
takiej analizy będziemy mogli
zaproponować optymalny zakres i wariant usług i przedyskutować wszystkie pozostałe
kwestie.
SW: Dziękuję bardzo za rozmowę.
KK: Dziękuję również i zapraszam do kontaktu.
Krzysztof Kurowski
– inżynier, ekonomista,
absolwent Uniwersytetu
Przyrodniczego oraz Wyższej Szkoły Zarządzania i
Marketingu. Od roku 1990
działacz samorządowy, burmistrz i członek Zarządu
Powiatu Strzelińskiego.
Członek rad nadzorczych,
NZOZ-ów oraz zarządów
organizacji społecznych.
Były członek Rady Krajowej
Izby Gospodarczej Wodociągów Polskich. Odznaczony przez prezydenta RP
orderem – Srebrny Krzyż Zasługi.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 28
Będzie się działo
Październik/Listopad 2012
Opracował:
Adam Tomasz Witczak
– Co się będzie działo we Wrocławiu?
17 października w Filharmonii Wrocławskiej pojawi się Ana Vidović – chorwacka gitarzystka
klasyczna, która
ma w repertuarze
utwory różnych
kompozytorów
europejskich.
Wydała dotąd
6 albumów dla
Croatia Records,
BGS i Naxos. Jej koncert rozpocznie się o godzinie 19:00.
18 października w sali kameralnej ImpArt
(Mazowiecka 17) zagra i zaśpiewa Robert Kasprzycki wraz z zespołem. Jest
to jeden z bardziej znanych
polskich wykonawców tzw.
piosenki autorskiej. Zadebiutował na 28. Studenckim
Festiwalu Piosenki w Krakowie, zdobył tam wówczas pierwszą nagrodę.
18 października w klubie ŁYKEND wystąpi
norweska formacja rockowa Team Me. Zespół jest nowym
zjawiskiem w świecie muzyki, wydał dotąd tylko jedną
płytę – „To The Treetops”, zresztą bardzo ciepło odebraną
przez słuchaczy w Norwegii i nie tylko.
24 października w Sali Audytoryjnej WCK
będzie można usłyszeć największe przeboje grupy Genesis w symfonicznych aranżacjach. Wystąpi ostatni wokalista grupy – Ray Wilson, a także jego zespół i muzycy
z The Berlin Symphony Ensemble. Genesis to legendarna
grupa art-rocka i rocka progresywnego. Śpiewali w niej
m.in. Phil Collins i Peter Gabriel.
25 października w klubie Eter wystąpią Bethel,
Lion Vibrations, Naaman, ZGAS i Mesajah – kapele wykonujące różne formy muzyki reggae. Grupa Lion
Vibrations na początku występowała jako Zgroza.
26 października w Centrum Kultury ImpArt
zagra Zebra – zespół wykonujący muzykę opartą na dubie,
a więc na elektronicznie zmodyfikowanej formie klasycznego, jamajskiego reggae
27 października w klubie LOG:IN wystąpi
Robert Babicz – artysta muzyki
elektronicznej, który nagrywał
m.in. dla Mille Plateaux, K2
czy Force Inc. W jego muzyce
przeplatają się elementy minimal, house i ambientu. Koncert
zacznie się o godzinie 21:00.
28 października w klubie Eter zagrają
Zielone Żabki – legenda polskiego punk-rocka, zespół znany m.in.
z takich utworów jak „Kultura”
czy „Dzieci są złe”. Wokalistą jest Mirosław Malec, znany
jako „Smalec”. Grupa pochodzi
z miejscowości Jawor na Dolnym
Śląsku.
29 października w Synagodze pod Białym
Bocianem wystąpi irańska wokalistka irańska wokalistka
Mamak Khadem. Artystka czerpie przede wszystkim
z tradycji perskiej, ale nie ogranicza się do niej. Wystąpowała na całym świecie, wspomagała także kompozytorów
filmowych.
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 29
Będzie się działo
15 października we Wrocławiu rozpocznie się VIII
Międzynarodowa Konferencja SAHC 2012, która potrwa do 17
października. SAHC to skrót od Structural Analysis of Historical
Constructions. Konferencje tego typu organizowane są co dwa
lata w różnych miastach na całym świecie. Omawiane będą zagadnienia związane z konstrukcją i renowacją obiektów zabytkowych,
a więc m.in. metody konserwacji, analiza sejsmiczna, koncepcje
architektoniczne etc. Konferencja odbędzie się w Kompleksie
Konferencyjnym Hali Stulecia.
Od 10 do 14 października na deskach Wrocławskiego Teatru Współczesnego im. Edmunda Wiercińskiego codziennie (o 19:15) wystawiany będzie spektakl „Hopla, żyjemy!”. Jest
to autorski scenariusz Krystyny Meissner o miłości i starości
luźno inspirowany twórczością Gabriela Garcíi Márqueza.
11 i 12 października na scenie kameralnej Teatru
Polskiego oglądać będzie można spektakl „Smycz” Bartosza
Porczyka, inspirowany piosenką zespołu Maanam. W przedstawieniu tym jedynym aktorem jest sam Porczyk, który wciela
się w osiem postaci. Towarzyszy mu sześcioosobowy zespół
muzyczny.
18 października Zakład
Socjologii Edukacji Uniwersytetu
Wrocławskiego zaprasza na konferencję
poświęconą roli sportu w życiu współczesnego pokolenia młodych ludzi.
Konferencja odbędzie się w Zakładzie
Socjologii Edukacji Instytutu Socjologii
Uniwersytetu Wrocławskiego przy ulicy
Koszarowej.
15 października o godzinie 20:30 w Operze
Wrocławskiej wystawiane będzie widowisko pt. „Fredro dla
dorosłych mężów i żon”, komedia oparta na dziełach znanego
polskiego autora, Aleksandra Fredro.
Od 18 do 20 października w Instytucie im. Jerzego
Grotowskiego (ul. Na Grobli) będzie można oglądać spektakl
„Mauzer” Theodorosa Terzopoulosa. Jest to sztuka, która przedstawia losy Rosji i Rosjan podczas rewolucji bolszewickiej.
Osią jest rozprawa sądowa, która kończy się wyrokiem śmierci
dla rewolucyjnych katów...
18 października Katedra
Prawa Finansowego Uniwersytetu
Wrocławskiego wraz ze Studenckim
Kołem Naukowym FISCUS zaprasza
na konferencję naukową poświęconą płatnościom elektronicznym
i praktycznym problemom, jakie się
z nimi wiążą. Wystąpią prelegenci
z renomowanych uczelni i instytucji, polskich i zagranicznych.
20 października w Teatrze PWST we Wrocławiu
(przy ul. Braniborskiej) wystawiana będzie sztuka pt. „maria
s.”. Jej bohaterkami są trzy kobiety imieniem Maria – Maria,
pracownica muzeum, jej zaborcza matka – oraz Maria Stuart
z portretu, przy której ludzie robią sobie zdjęcia. Spektakl rozpocznie się o godzinie 14:00.
19 października Wydział Architektury Politechniki
Wrocławskiej zaprasza na konferencję „Architektura bez granic –
kultura miasta, miasto w kulturze”. Omawiane będą m.in. takie
Od 5 do 14 października odbywać będzie się we
Wrocławiu „Pax et bonum per musicam – IX Międzynarodowy Festiwal Muzycznych Spotkań Kultur”. Koncerty
odbywać będą się w kościele św. Antoniego przy ul.
Kasprowicza 26. Wystąpią m.in. Olivier Latry, muzycy
Filharmonii Wrocławskiej, a także wykonawcy z Ghany
i Wielkiej Brytanii.
6 października spotkanie z red. Łukaszem
Warzechą. Temat: „Rzeczpospolita Polska (czy do końca
niepodległa?)”, pl. Solidarności 1/3/5, godz. 17:00.
8 października w lokalu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” odbędzie się spotkanie z ks.
prof. dr. hab. Rajmundem Pietkiewiczem (PWT Wrocław).
Temat: „Historia Polski Biblią pisana”. Godzina 17:00, ul.
Kuźnicza 11-13, I piętro.
Od 8 do 14 października we Wrocławiu trwać
będzie festiwal „Tydzień w kryminale”. Zainteresowanych zaprasza się do Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej.
W programie m.in. warsztaty detektywistyczne, projekcje
filmów, wykłady i prelekcje, a także... spacer kryminalny,
czyli wędrówka szlakiem skazańców.
targi reklama 2012 1-4 126x141 mm Slowo Wroclawian druk.pdf 1 2012-10-02 13:59:53
REKLAMA
WROCŁAW
-
13
HOTEL ORBIS
PAZDZIERNIKA 2012
TARGI
18-20 października 2012
Pałac Kultury i Nauki
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
Największy przegląd pomysłów
na firmę w Europie
Środkowo-Wschodniej
* 100 wystawców - firm oferujących biznes
na licencji
* 7,5 tys. odwiedzających - potencjalnych
franczyzobiorców
* 2 dni wykładów ekspertów na Forum Szkoleniowym
Spotkaj swoją
szansę na biznes!
Organizator
październik 2012
Fanczyza.pl
Patron honorowy
Zaprojektuj Swoją przyszłość
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 30
Sport
Wystartowały rozgrywki halowe
Dariusz
Parossa
W październiku tradycyjnie wystartowały
rozgrywki w sportach halowych. W jakich
ligach wystartowały wrocławskie zespoły
siatkarskie, koszykarskie i piłki ręcznej – i
czego się po nich możemy spodziewać?
Wszyscy pamiętamy, jak
przed laty Wrocław był potęgą w grach zespołowych rozgrywanych na hali. W każdej
z lig występowała co najmniej
jedna drużyna z naszego miasta,
z reguły walcząc o najwyższe
cele. Potem liczba naszych
zespołów grających w najwyższych ligach systematycznie się
zmniejszała, przy absolutnym
braku reakcji ludzi odpowiedzialnych za sport we Wrocławiu. W tych dziedzinach sportu
ponad 600-tysięczne miasto
stało się prowincją. Nadzieja
na odwrócenie tej tendencji
pojawiła się przed rokiem,
kiedy trzy drużyny z naszego
miasta grały w ekstraklasach.
Niestety, dziś mamy tylko jeden
zespół biorący udział w rozgrywkach o mistrzostwo Polski. Siatkarze Gwardii ponownie
będą występować w II lidze
(trzecia klasa rozgrywkowa)
i trudno się spodziewać, by włączyli się do walki o awans. Bez
pomocy z zewnątrz trudno jest
zbudować zespół, który może
Mowa tu o siatkarkach Impelu. być czymś więcej niż drugoliPod pod tą nazwą występować gowym średniakiem.
będzie zespół znany wszystkim jako Gwardia. Właściciele W koszykówce sytuacja też
klubu postanowili zbudować nie wygląda najlepiej. Wojenekipę, która ma powalczyć ka polityczna dwóch Śląsków
o miejsce w pierwszej czwórce. nie przyniosła nic dobrego.
Patrząc na dokonane transfery, Po rocznych występach w ekszadanie te wydaje się realne. traklasie Śląsk pana Koelnera
Udało się zatrudnić gwiazdy nie dostał licencji, a cała sprawa
europejskiego formatu, jakimi to wielka kompromitacja nasą Holenderka rozgrywająca szego miasta. Natomiast Śląsk
Kim Stalens i Serbka Vesna prezesa Zielińskiego po awanDjurisić. Trzecią siatkarką spo- sie do I ligi ma teraz walczyć
za granic naszego kraju jest o awans do ekstraklasy, jednak
Amerykanka Makare Wilson. już w pierwszym meczu na rozDo tego dochodzi grupa zna- grzane głowy wrocławian kubeł
nych polskich zawodniczek. zimnej wody wylała Spójnia
Na papierze wyglada to całkiem Stargard Szczeciński, wygrynieźle, a jak to będzie wygląda- wając w „kosynierce”.
ło w rzeczywistości, przekonamy się wkrótce.
A pan Koelner powrócił do
dawnego projektu, czyli swo-
jego WKK z którym planuje w tym sezonie awansować
do I ligi, a potem do najwyższej
klasy rozgrywkowej. Może
tym razem ta inicjatywa będzie
bardziej skuteczna od tego co się
działo w zeszłych rozgrywkach.
W I lidze koszykarek wystąpi Ślęza, a jej priorytetem będzie utrzymanie
się w tej klasie rozgrywkowej.
Po likwidacji sekcji piłki ręcznej
kobiet przy AZS-ie w naszym
mieście nie mamy zespołu grającego w jakiejkolwiek centralnej
lidze. Lepiej sytuacja wygląda u panów. Reaktywowany
przed rokiem Śląsk, po awansie
na zaplecze ekstraklasy, marsz
ku niej rozpoczął znakomicie
od serii zwycięstw. W tym
klubie widzę szansę na to, by
stan posiadania drużyn walczących o medale mistrzostw
Polski w przyszłym roku się
powiększył.
Lenczyk odszedł,
smród pozostał
Wydawało się, że rozwiązanie
umowy z trenerem Orestem
Lenczykiem zakończy nieprzyjemną atmosferę wokół drużyny
Śląska Wrocław. Jednak konflikt szkoleniowca ze swoim
(byłym już) klubem przeniósł
się teraz na łamy prasowe.
Trener w wywiadach opluwa
Śląsk, a ten nie pozostaje dłużny
i odwzajemnia się tym samym.
Jak widać, w naszym kraju rozstanie się w cywilizowany sposób jest niemożliwe.
Ludzie współpracujący ze sobą
przez dwa lata, razem osiągający
sukcesy, stają się teraz wrogami.
Tylko po co? Po to, by się wzajemnie kompromitować. Typowe polskie piekiełko sprawia, że
zamiast pamiętać o tym, co było
dobre, będziemy wspominać
to, co najgorsze. Tylko komu
to potrzebne?
REKLAMA
REKLAMA
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012
str 31
Reklama
PReklama
REKLAMA
październik 2012
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 32
REKLAMA
Reklama
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
październik 2012

Podobne dokumenty

we współpracy z - Słowo Wrocławian

we współpracy z - Słowo Wrocławian Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran Redaktor prowadzący: Adam Witczak [email protected] | Redaktor techniczny: Piot...

Bardziej szczegółowo