Biuletyn 4/2011

Transkrypt

Biuletyn 4/2011
2011
4
JAKOŚĆ OWOCÓW
po zbiorze
NOWE ODMIANY
Sweet Resistants
4
2011
1
JESIENNE NAWOŻENIE
sadów
Jakość owoców po zbiorze
P
odczas FruitAkademia Show w Tarczynie
prof. Kazimierz Tomala ze Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie w swoim
wykładzie przedstawił czynniki, które wpływają na
jakość oraz tempo dojrzewania owoców po zbiorze.
Odpowiedni termin zbioru
To pierwszy czynnik decydujący o sukcesie przechowywania owoców. Na zachodzie Europy coraz częściej
owoce odmian zimowych podawane są na rynek przez 12 miesięcy, również w lipcu i sierpniu, a nawet w
pierwszych dniach września, ponieważ mają one zwykle lepszą trwałość niż dostępne w tym czasie odmiany
letnie. Aby móc tak długo przechowywać należy wprowadzać do komór owoce dobrej jakości i zebrane we
właściwym terminie.
Chybiony termin zbioru nie da możliwości utrzymania przez długi czas po zbiorze jakości na akceptowanym
przez konsumenta poziomie. Stąd też integralną częścią przechowalnictwa jest poprawny, optymalny termin
zbioru. Termin nie może być przypadkowy. Czasem, gdy są duże zbiory mogą być trudności w spełnieniu tych
2
warunków i późniejszy zbiór wymusza organizacja pracy lub niedostatek pracowników. Nie może jednak
odbyć się za późno. Trzeba podjąć decyzję i te owoce, które planuje się przechowywać długo trzeba zebrać
we właściwym terminie, a te, które mają być sprzedane wcześniej można ewentualnie trochę później zebrać i
krócej przechowywać.
Temperatura
To ważny czynnik w przechowywaniu owoców, choć daje niewielkie możliwości manewru. W chłodzie można
przetrzymać owoce trochę dłużej niż w wyższej temperaturze. U niektórych odmian, np. u ‘Šampiona’, który
genetycznie należy do odmian szybko mięknących, nie ma szans by w warunkach chłodni zwykłej utrzymać
twardość akceptowalną przez klienta dłużej niż 6–8 tygodni. Czasami już po 4 tygodniach odmiana ta powinna
być skonsumowana, a leżakuje u sadowników nie tylko do grudnia, ale nawet i do marca.
Ważne jest by sadownicy wiedzieli, jakiej jakość wewnętrznej są owoce przechowywane w ich gospodarstwach.
Najprostszą metodą jest dokonywanie pomiarów jędrnościomierzem. Jabłka odmian miękkich nie są
akceptowane przez konsumenta jeśli ich twardość spada poniżej 4,5 kG, a często jabłka zbierane z sadu mają 5,5
lub 6 kG i nie mają szansy na utrzymanie takiej jędrności w długim okresie przechowywania, jeśli przechowamy
je tylko w chłodni. Tam proces mięknienia następuje szybko.
Stężenie tlenu
To czynnik, który wydłuża okres przechowywania
owoców. Im bardziej obniżone jest stężenie tlenu,
tym bardziej zahamowany proces posprzętnego
dojrzewania owoców, w tym mięknienia jabłek. Jest
jednak pewna granica obniżania stężenia tlenu. Tą
granicą jest początek beztlenowego oddychania
owoców, czyli wytwarzanie alkoholu w ich miąższu.
Jak bardzo zatem można obniżyć poziom tlenu?
W KA do 3%, w ULO 1,5%, czy nawet 1,2%. Można
jeszcze bardziej, pod warunkiem że owoce zebrano
we właściwym terminie, który pozwala na bardzo
silne obniżenie stężenia tlenu. Jeśli chybimy ten
termin, wtedy tolerancja na niskie stężenie tlenu się
zmniejsza.
Od 3 lat rozwija się opatentowana technologia
przechowywania owoców w warunkach dynamicznie
kontrolowanej atmosfery, gdzie stężenie tlenu obniża
się do 0,5–0,6% i ocenia się reakcję owoców na to
stężenie poprzez obserwację fluorescencji chlorofilu.
Ten sposób przechowywania rozwija się świetnie
i zdaniem profesora warto byłoby wprowadzić tę
technologię w grupach producenckich.
Można też w sposób tańszy śledzić reakcję
przechowywanych owoców, badając zawartości
alkoholu i na tej podstawie regulować stężenie
tlenu.
4
2011
3
1-metylocyklopropen
Kolejnym elementem, który pomaga utrzymać jakość owoców i wydłuża okres przechowywania jest preparat
SmartFresh zawierający 1-metylocyklopropen (1-MCP). Substancja ta blokuje receptory etylenu w komórkach
roślin i spowalniania procesy dojrzewania.
W tym roku w Katedrze Sadownictwa SGGW są już dostępne wyniki rejestracji czasu pracy urządzeń
chłodniczych: 4 komór i płuczki do usuwania CO2. Zaobserwowano średnio 22% oszczędności na pracy
urządzeń chłodniczych, gdy w komorze są owoce traktowane 1-MCP, w porównaniu do komór nietraktowanych
tym preparatem. Zatem koszty poniesione na aplikację 1-MCP zwracają się poprzez oszczędność energii, która
z roku na rok drożeje.
Kolejnym argumentem przemawiającym za wyborem 1-MCP jest poprawa masy owoców. Owoce oddychając
zużywają cukry i kwasy organiczne. Jeśli dzięki 1-MCP proces oddychania postępuje wolniej, to mniejsze jest
zużywanie tych substratów i mniejszy ubytek masy owoców. Zbadano to w minionym sezonie na 12 odmianach i oszczędności wynoszą średnio 0,5% masy, tzn. że w komorze o pojemności 100 ton, do sprzedania będzie
co najmniej 500 kg więcej owoców, które nie uciekły w postaci pary wodnej jako wynik procesu oddychania.
Jest jeszcze jedna zaleta preparatu SmartFresh – mniejsze występowanie gorzkiej zgnilizny, powszechnie
nazywanej oczkowaniem jabłek. Z chorobą tą jest obecnie bardzo poważny problem. Jej sprawca uaktywnia
się, gdy jabłka są miękkie, czyli pod koniec sezonu przechowalniczego. Jeśli ograniczymy mięknienie
jabłek grzyb nie będzie miał warunków do rozpoczęcia swojej działalności związanej z procesem gnilnym,
który widzimy.
4
Niektórzy zarzucają, że jabłka potraktowane SmartFresh są gorszej jakości, bo nie są smakowite. Jak teraz
się w tym odnaleźć? Ważne jest, aby wiedzieć, kiedy jabłka podać na rynek przy określonej technologii
przechowywania. Jeśli używa się preparatu SmartFresh na jabłka odmiany ‘Gloster’ i chce się je podać na rynek
np. w kwietniu – nie ma to sensu. Ale jeśli jabłka ‘Šampion’ chce się podać w kwietniu, gdzie KA czy ULO nie
wystarczy aby utrzymać ich dobrą jakość, potraktowanie tym preparatem i przechowywanie w nowoczesnych
warunkach sprawi, że owoce będą dobrej jakości, a konsument będzie mieć satysfakcje i pierwszego dnia po
wyjęciu owoców z komory, a także 10 dni później.
Odmiany, które miękną szybko, a mają być przechowywane do kwietnia lub maja powinny być poddane
działaniu tego związku. Natomiast odmiany twarde typu ‘Gloster’, ‘Ligol’ zebrane we właściwym terminie,
da się przechować do kwietnia w warunkach KA i zbędne jest traktowanie ich tym preparatem. Jednak jeśli
chcemy je przechowywać do lipca czy sierpnia to należy brać pod uwagę, że przy dłuższym transporcie
po przechowywaniu ich jakość możne znacznie się obniżyć i wtedy ten preparat powinien być wzięty
pod uwagę.
Sadownik powinien kreować jakość owoców poprzez termin podania ich na rynek i dopasowanie do tego
odpowiedniego sposobu przechowywania i właściwego terminu zbioru.
4
2011
5
Ocena zagrożeń ze strony chorób
i szkodników w obecnym sezonie
T
ermin FruitAkademia Show przypada na końcówkę pierwszej połowy sezonu, wiele problemów
z ochroną roślin już za sadownikami, ale jeszcze wiele przed nimi. Wstępną ocenę zagrożeń ze
strony chorób i szkodników w pierwszej części okresu wegetacji przedstawili w swoich wykładach
prof. Remigiusz W. Olszak oraz prof. Anna Bielenin z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach.
Prof. Olszak zaczął od najmniejszych szkodników, jakimi są szpeciele i przędziorki. Ogólnie można
powiedzieć, że problem ze szpecielami wzrasta, co nie znaczy, każdy zdeformowany liść lub ordzawienia są
od razu spowodowane przez te szkodniki. Jeśli takie objawy obserwujemy sadzie, należałoby zebrać próby
liści i sprawdzić, czy nie są to szpeciele. Szkodniki te uszkadzają nie tylko liście, ale także na owoce, co jest
najniebezpieczniejsze w okresie zawiązywania zawiązków. Wystarczy bowiem 5–10 osobników by powstały
duże ordzawienia owoców.
Z przędziorkami były wielkie trudności dwa lata temu i w ubiegłym roku. Do połowy tego sezonu problem
z nimi był umiarkowany, deszczowa i chłodna pogoda nie sprzyja bowiem rozwojowi tego szkodnika.
W wielu sadach problem ze zwalczaniem przędziorków wynika nie ze złego ich zwalczania, czy z powodu
nieskuteczności środków, ale ze stosowania niektórych substancji do przerzedzania. Przyczyną ich
masowego pojawienia się w niektórych sadach jest użycie niezarejestrowanego w Polsce preparatu, po
który wielu sadowników sięgnęło (preparat oparty na karbarylu). W takich sadach problem z przędziorkami
wyraźnie wzrastał.
6
W następnym sezonie warto sięgnąć po grupę
preparatów ograniczających występowanie tych
szkodników, zarejestrowaną także w integrowanej
produkcji (IP), jaką są preparaty olejowe. Dobrze
wykonane zabiegi tymi preparatami w momencie
wylegania się larw są wstanie zabezpieczyć sad
przed tymi szkodnikami do połowy, a nawet do
końca sezonu.
Do czerwca obserwowano przyspieszenie rozwoju
owocówki jabłkóweczki i śliwkóweczki o 7–10 dni.
Zatem w wielu sadach już w pierwszym tygodniu
czerwca należało wykonać zabiegi zwalczające.
Aby dobrze określić zagrożenie i termin zabiegu
konieczne są w każdym sadzie pułapki feromonowe.
Do zwalczania należało użyć preparatów np.
Runner, Steward, jeśli w sadzie był problem tylko
z owocówką, a jeśli jednocześnie występowały
mszyce należało użyć np. preparatów Calypso, czy
Mospilan.
Jak ważne jest stosowanie pułapek przekonało
się już wielu sadowników i używa ich w walce
z owocówką oraz ze zwójkami liściowymi – ważną
grupą szkodników. Zwykle w sadach występuje
3–5 gatunków zwójek. W Polsce jest ich 18 różnych
gatunków, ale tylko te 3 do 5 są groźne w sadach.
Aby wiedzieć dokładnie jakie gatunki występują,
ile ich jest, kiedy jest ich lot, konieczne są pułapki
feromonowe.
Gatunkiem dominującym obecnie w całej Polsce jest
zwójka siatkóweczka. W przeszłości występowała
ona w południowej Polsce, ale w związku ze
zmieniającymi się warunkami klimatycznymi zwójka
ta rozprzestrzeniła się w całym kraju.
Szkodniki te, mimo że ogólnie nazywane liściowymi,
żerują także na zawiązkach, a drugie ich pokolenie
może żerować nawet na wyrośniętych już owocach
i to najczęściej na tych najładniejszy. Aby mieć
w miarę obiektywny obraz zagrożenia za strony
zwójek należ rozwiesić przynajmniej 3 pułapki na
każde 5 ha powierzchni sadów.
W tym roku notuje się zwiększone występowanie
tego szkodnika, należało zatem uważnie śledzić
jego lot by nie mieć strat. W pierwszym tygodniu
czerwca lot zwójek był już dość intensywny.
4
2011
7
Zwalczanie chemiczne należało przeprowadzić tam, gdzie – zgodnie z wymogami IP – został przekroczony
próg ekonomicznego zagrożenia.
Zwójkę siatkóweczkę zwalcza się takimi preparaty jak przy owocówkę jabłkóweczkę (np. Runner, Steward),
gdy w sadzie są inne szkodniki, np. mszyce: jabłoniowa, jabłoniowo-babkowa skorzystać należy z Mospilanu
lub Calypso. W programach ochrony roślin polecane są także preparaty z grupy syntetycznych pyretroidów,
ale trzeba pamiętać, że środki te w wysokich temperaturach (powyżej 20°C) nie zadziałają.
Za strony mszycy jabłoniowo-babkowej zagrożenie jest nieco mniejsze niż w poprzednich latach, ale może
ona gwałtownie zwiększyć swą liczebność. Jej występowanie jest zróżnicowane w zależności od rejonu
uprawy, a nawet sadu i to jest kolejny dowód na to, że jak ważne są regularne lustracje. Jeśli przegapimy
moment zwalczania i mszyce ukryją się w skędzierzawionych liściach trudno będzie je zwalczyć.
Mszyca jabłoniowa powszechnie występuje w całym kraju i przez cały sezon (12 pokoleń). Przy licznym
pojawie może wyrządzić duże szkody, jednak jest mniej groźna od mszycy jabłoniowo-babkowej, gdyż nie
powoduje uszkodzeń zawiązków.
Często zwalczanie przędziorków i mszyc prowadzone jest za późno, co potwierdzają badania owoców,
które są eksportowane do Federacji Rosyjskiej. Najczęściej spotykanymi pozostałościami stwierdzanymi w
owocach są właśnie pozostałości po preparatach Omite, Nissorun i Pirimor. Świadczy to o tym, że środki
te stosuje się w późnym okresie sezonu wegetacyjnego. Należy starać się zwalczać szkodniki na samym
początku ich pojawiania się i maksymalnie wcześnie zakończyć stosowanie tych preparatów, aby nie było
kłopotów z pozostałościami środków ochrony roślin, ponieważ ciągle największym odbiorcą owoców jest
nasz wschodni sąsiad.
Wyraźnie wzrasta zagrożenie ze strony nasionnicy trześniówki. Od trzech lat regularnie widać wzrost liczebności
tego szkodnika. Jeden zabieg nie wystarcza tam gdzie jest go dużo. Trzeba wykonać 2, 3, a czasem nawet
4 zabiegi. Lot nasionnicy może być rozciągnięty w czasie lub trwać krótko, dlatego do śledzenia przebiegu
lotu tego szkodnika potrzebne są żółte pułapki lepowe. Ostatnio obserwuje się nasionnicę nawet w sadach
wiśniowych.
Trzy lata temu na terenie Polski zarejestrowano nowy gatunek nasionnicy – Rhagoletis cingulata. Jej wylot jest
późniejszy, a szkodliwość znacznie większa niż nasionnicy trześniówki. Dlatego koniecznie należy używać
pułapek, by wiedzieć jaki szkodnik występuje w sadzie. W rejonie Tarczyna ten gatunek już notowano i to
w znacznych ilościach.
Poważnym zagrożeniem jest miodówka gruszowa. Tam gdzie nadużywane są preparaty chemiczne są z nią
większe kłopoty, niż tam gdzie stosujemy walkę chemiczną racjonalnie. Zwalczanie chemiczne szkodników
na gruszach powinno się skończyć do końca czerwca. Miodówkę zwalcza się na samym początku jej
występowania. W drugiej połowie sezonu namnaża się tak dużo wrogów naturalnych miodówki gruszowej,
że to one przejmują rolę preparatów chemicznych.
Od paru lat nasila się występowanie pędraków chrabąszcza majowego. W niektórych rejonach występuje po
kilka, a nawet kilkanaście osobników na metr kwadratowy, co jest już pojawem klęskowym. Zwalczanie ich,
gdy plantacja lub sad są już założone, jest bardzo trudne. Należy koniecznie zrobić to przed ich założeniem.
Prof. Anna Bielenin przypominała, że od 2014 roku obowiązywać będzie integrowana produkcja (IP). Metoda
ta wymaga m.in. pożytecznego, choć uciążliwego prowadzenia notatek. Dzięki nim będzie można łatwiej
znaleźć ewentualne przyczyny niepowodzeń w ochronie. Ponadto IP zmusza do ograniczenia chemii
8
i stosowania wszystkich możliwych metod zwalczania chorób i szkodników. Tu jest wiele elementów,
o których często sadownicy zapominają, bo
najprościej jest wykonać zabieg chemiczny. Jednak
nie zawsze zabiegi są skuteczne.
Radziła też na co zwracać uwagę, aby zmniejszyć
ryzykowno występowania chorób w naszych
sadach.
Po pierwsze ważna jest zdrowotność materiału
nasadzeniowego. W tym roku wypadały całe
plantacje malin, gdyż trafił do szkółek patogen
kwarantannowy. W przypadku wiśni można
wprowadzić choroby wirusowe. Takie choroby łatwo
się rozprzestrzeniają i kiedyś mogą trafić do sadu,
ale im później takie choroby się pojawią, tym lepiej.
Równie ważna jest agrotechnika – prawidłowe cięcie
sadu sprzyja dobremu pokryciu liści cieczą roboczą,
a prawidłowe nawożenie zmniejsza ryzyko wystąpienia wielu chorób. Przy niewłaściwym nawożeniu
przedłuża się okres wzrostu i młoda tkanka łatwiej
może być porażana przez mączniaka, parcha, czy
zarazę ogniową. Również zbyt wczesne letnie cięcie
sprawia, że pojawia się dodatkowy przyrost, którego
w drugiej połowie sezonu być nie powinno.
Zbyt mało uwagi przywiązują sadownicy do wyboru
stanowiska. A należy pamiętać, że trudno będzie
utrzymać zdrowotność drzew odmian bardzo
wrażliwych na parcha posadzonych w zagłębieniach
terenu, gdzie z natury jest większa wilgotność.
Jeśli już jakaś choroba znajdzie się w sadzie należy
ograniczać źródło jej infekcji, np. poprzez jak
najszybsze usuwanie porażonych organów.
Wszystkie zabiegi ochrony muszą być prowadzone
na podstawie dobrej znajomości naszego sadu.
Należy szukać metod, które pomogą w prowadzeniu
ochrony. Dobre są np. programy symulacyjne
(RIMpro), dzięki którym możemy na bieżąco śledzić
przebieg infekcji.
Najważniejszym okresem w walce z parchem
jabłoni
jest
okres
wczesnowiosenny
do
zakończenia
okresu
wysiewu
zarodników
workowych. Im wcześniej rozpocznie się wysiew
zarodników, tym trudniej będzie opanować
4
2011
9
chorobę, ponieważ także wcześnie pojawia się drugie źródło infekcji czyli infekcje wtórne. Po roku 2010
to już drugi sezon, gdy mieliśmy bardzo wczesne dojrzewanie zarodników workowych. Już pod koniec
marca zarodniki były gotowe do wysiewu. Jednak sytuacja była bardzo zróżnicowana w zależności
od rejonu uprawy. Pierwsze, niewielkie jeszcze infekcje miały miejsce 5-6 kwietnia, a główne infekcje wystąpiły
11-12 kwietnia i potem 24-25 kwietnia. W niektórych rejonach miało miejsce 7 dużych infekcji, a innych zaledwie
2. W większości sadów najsilniejsze infekcje wystąpiły w okresie świątecznym, ale były rejony (Płońsk), gdzie nie
było infekcji świątecznej, większa infekcja nastąpiła tam dopiero 15-16 maja. Zdarzały się też rejony, w których
wysiewy zarodników były nawet 1-2 czerwca i dochodziło do infekcji pierwotnych. Należy pamiętać, że okres
infekcji pierwotnych jest czasem, gdy nie powinniśmy robić oszczędności. Należy wykonywać zabiegi typowo
zapobiegawcze i sprawdzać komunikaty. W okresie świątecznym były sygnały o wystąpieniu wyjątkowo silnych
wysiewów i należało wykonać zabieg poinfekcyjny. Jeśli nie został on wykonany, to w bardzo wielu sadach parch
pojawił się w dużym nasileniu. Należy zatem nastawić się na ochronę wczesną, ale rozsądną.
Koniec infekcji zarodników workowych był na początku czerwca i w tym miesiącu należało przeprowadzić
dokładną lustrację pod kątem występowania parcha. W sadach, w których nie stwierdzono plam parcha można
było już zakończyć intensywną ochronę i ograniczyć się do zabiegów zapobiegawczych przed spodziewanymi
dłuższymi opadami. Tam gdzie te plamy występowały należało prowadzić ochronę na bieżąco i nawet przy
niewielkich opadach i silnych rosach wykonywać zwalczanie.
W momencie pojawienia się pierwszych plam parcha 28-29 kwietnia pojawiło się drugie źródło infekcji. Nawet
gdy programy symulacyjne nie wykazywały infekcji pierwotnych, mogło dochodzić już do infekcji wtórnych.
Po zbiorze owoców, a przed opadaniem liści należy wykonać zabieg mocznikiem. Jest on bardzo korzystny,
a jego efektywność dochodzi do ponad 90%. Jeśli mamy plamy parcha, należy koniecznie go wykonać, gdyż
zmniejsza źródło infekcji w następnym sezonie.
Należy przestrzegać zaleceń antyodpornościowych: prowadzić rotację preparatów z różnych grup chemicznych,
używać mieszanin preparatów z różnych grup i nie nadużywać przez cały sezon jednego preparatu np. kaptanu
czy Delanu, lecz używać ich na przemian.
Jeśli tak jak w tym roku są wczesne wysiewy
zarodników, to może dochodzić do porażenia
odmian, które wcale nie są wrażliwe na parcha, np.
‘Idared’, który był bardziej zaawansowanym w rozwoju
w momencie pierwszych infekcji.
Pod koniec czerwca należało także sprawdzić
w sadach występowanie objawów mączniaka. Jeśli
występowało ich niewiele, można było ograniczyć
już ochronę, a nawet zaprzestać, ale zawsze należy
dokładnie obserwować sytuację w sadzie i na tej
podstawie podejmować decyzje.
W wielu sadach są w tym roku wystąpiły problemy
związane z uszkodzeniami mrozowymi, np. w sadach
wiśniowych, gdzie w ostatnich latach nie prowadzono
właściwej ochrony i nie wykonano zabiegów przeciw
drobnej plamistości liści. Drzewa były tak osłabione,
że ostatnia mroźna zima spowodowała wypadnie
całych sadów.
10
W wielu sadach pojawiły się problemy z rakiem
bakteryjnym i to zarówno w sadach jabłoniowych,
jak i gruszowych. W przypadku gruszy były nawet
sygnały, że wszystkie kwiatostany sczerniały. Jeśli
pojawia się takie zamieranie w kolorze czarnym
(mylone z zarazą ogniową), jest to objaw raka
bakteryjnego.
Występowanie raka bakteryjnego na wiśniach
również związane jest z uszkodzeniem tkanki przez
mróz. W silnym nasileniu na drzewach pestkowych
wystąpiła brunatna zgnilizna drzew pestkowych.
W przypadku wiśni są sady, gdzie zamierało 100%
wierzchołkowych pędów. W zwykłych latach jest to
choroba zagrażająca głównie wiśniom i morelom, i
na tych gatunkach należy na początku kwitnienia
wykonywać zabiegi. Natomiast w tym roku
brunatna zgnilizna poraziła także niektóre odmiany
śliw, brzoskwinie, a także czereśnie. Przypuszczalnie
przyczyną tak silnego porażenia było osłabienie
drzew po uszkodzeniach mrozowych.
Ochrona przed chorobami
przechowalniczymi
W ochronie przed gorzką zgnilizną wywoływaną
przez grzyby z rodzaju Pezicula można użyć
preparatów Zato, Kaptan. Ewentualnie można użyć
Topsinu, jednak wielu odbiorców nie życzy sobie
pozostałości
preparatów
benzimidazolowych
i należy środek ten wyklucz yć z zabiegów, choć tam
gdzie nie występuje odporność na benzimidazole
jest on bardzo skuteczny. Śmiało można sięgnąć po
ten preparat po zbiorze owoców w celu ograniczenia
źródła zakażenia. Najczęściej zarodniki konidialne
grzybów z rodzaju Pezicula pochodzą ze zgorzeli
kory. Pojedyncze zgorzele w koronie wystarczą
do silnego porażenia owoców. Zabezpieczenie
wszelkich ran kory i pędów powstałych podczas
zbiorów w znacznym stopniu ogranicza porażenie
jabłek przez gorzką zgniliznę w następnym sezonie
i w tym celu należy wykorzystać Topsin.
Zarówno w przypadku ochrony przed chorobami,
jak i szkodnikami należy dostosować program
ochrony do sytuacji panującej w sadzie.
4
2011
11
Jesienne nawożenie sadów
Piotr Szymczak, ZZO Warka
W
ostatnich latach jesienne, dolistne nawożenie jabłoni stało się standardowym zabiegiem.
Nawożenie mocznikiem, cynkiem oraz borem uważane jest za pierwszy z ważnych zabiegów
na nadchodzący sezon. Efekty tego jesiennego zabiegu widoczne są dopiero wiosną.
Wapń, wpływający na trwałość i jakość owoców w trakcie przechowywania oraz obrotu, dostarczany jest aż
do chwili zbiorów. Najczęściej stosowanym nawozem wapniowym w sadach jest chlorek wapnia. Używając
tego preparatu należy jednak pamiętać aby nie stosować go w wyższych stężeniach w przypadku wysokich
temperatur (ok. 22-24°C). Stężenie nawozu należy również dopasować do okresu w jakim jest wykorzystywany:
im bliżej zbioru tym stężenie może być wyższe (do stężenia 0,8-1% przed samym zbiorem). W przypadku
braku opadów należy zmniejszyć częstotliwość zabiegów (standardowo zaleca się aplikację co około
2 tygodnie) lub zmniejszyć dawkę nawozu. W przypadku wysokich temperatur bezpieczniej jest aplikować
wapniowe produkty formułowane. W obecnym sezonie coraz bardziej popularne stają się produkty wapniowe
zawierające aminokwasy. W przypadku preparatów, w których wapń skompleksowany jest aminokwasami,
należy zwracać uwagę na to jakie aminokwasy są zawarte w produkcie oraz jaka jest ich ilość. Od składu
aminokwasowego zależy bowiem wchłanialność wapnia a tym samym jakość nawozu.
Nawożenie mocznikiem, cynkiem oraz borem w okresie pozbiorczym sprzyja akumulacji tych składników
w tkankach roślin. Drzewa szybko transportują powyższe składniki pokarmowe z liści do tkanek zdrewniałych.
Większa część dostarczonego w ten sposób mocznika wchłaniana jest w ciągu kilku pierwszych dni po
aplikacji. Podczas zabiegu na drzewach nie ma już owoców, wykluczone zostaje więc ryzyko ich uszkodzenia,
a ewentualne uszkodzenia liści nie mają znaczenia dla kondycji drzew. Można zatem bez obaw stosować
o wiele wyższe dawki mocznika, boru i cynku niż we wcześniejszych fazach. Mocznik używany jest w tym
okresie nawet w dawkach przekraczających 50 kg/ha.
Składniki pokarmowe zmagazynowane jesienią
są wykorzystywane przez rośliny wczesną wiosną,
kiedy to system korzeniowy jest jeszcze mało
aktywny. Poza tym po zimie mogą występować
podtopienia lub długo utrzymujące się niskie
temperatury gleby. Czynniki te ograniczają
pobieranie i transport składników pokarmowych
do młodych, rozwijających się części roślin.
W takich warunkach składniki zmagazynowane
jesienią stanowią najważniejsze źródło zaspokojenia potrzeb rozwojowych roślin w okresie
wczesnowiosennym.
Część azotu dostarczonego podczas aplikacji
dolistnej pozostanie na liściach i wraz z nimi
opadnie na glebę. Również w tym przypadku
będzie to korzystne dla sadu. Azot znajdujący się
na opadłych liściach będzie sprzyjał rozwojowi
mikroorganizmów przyspieszających rozkład liści,
a co za tym idzie ograniczy rozwój owocników
12
parcha jabłoni. Zmniejszy to w znacznym stopniu ilość zarodników workowych oraz infekcje pierwotne parcha
jabłoni w nadchodzącym sezonie.
Nawożenie borem przeprowadza się 2–3 tygodnie przed opadnięciem liści. W większości przypadków
aplikacje boru łączy się z cynkiem. Na rynku dostępne są preparaty nawozowe zawierające w swoim składzie
bor i cynk. Najczęściej wykonuje się dwa do trzech zabiegów. Jesienne dawki używanych preparatów
powinny być około trzykrotnie wyższe niż te polecane do wiosennego nawożenia borem. Pierwiastki te
są szybko akumulowane w zdrewniałych tkankach roślin, a wiosną wykorzystywane przez intensywnie
rozwijające się tkanki, co ma szczególne znaczenie w okresie kwitnienia i zawiązywania owoców. Należy
pamiętać aby aplikacji nie wykonać zbyt późno, ponieważ w takim przypadku ilość pobranych przez rośliny
składników będzie ograniczona. Jesienne nawożenie borem polecane jest szczególnie na glebach lekkich
oraz w latach z wysoką produkcją owoców.
Warto również zwrócić uwagę na nawożenie gatunków pestkowych. W wielu przypadkach czereśnie nawożone
są tylko do okresu zbiorów, natomiast po zbiorach temat nawożenia zostaje pominięty. Drzewa czereśni
z jasnymi, żółtawymi, a często nawet czerwono-brązowymi liśćmi na skutek braku nawożenia oraz pomijania
zabiegów ochronnych fungicydami można łatwo dostrzec w sadach nieodpowiednio prowadzonych. Duża
część okresu wegetacji czereśni występuje po zbiorach owoców, dlatego nie należy zapominać o nawożeniu
w tym okresie. Wielkość oraz jakość plonów w przyszłym sezonie kształtuje się bowiem w obecnym roku.
W związku z tym warto pamiętać o nawożeniu czereśni azotem, magnezem, cynkiem, manganem oraz borem,
na których niedobory rośliny te są wrażliwe.
4
2011
13
Sweet Resistants - słodkie odmiany
odporne na parcha
C
IV (Centro Innovazione Varietale) to włoski instytut badawczy. Jego działalność skupia się wokół
hodowli oraz badania nowych odmian spełniających wymagania współczesnego rynku. Z CIV
pochodzi już wiele dostępnych na całym świecie odmian osiągających dobre wyniki na rynku. Do
CIV należy 83 patentów w 27 krajach. Instytut jest właścicielem 33 licencji: 19 odmian truskawek, 9
jabłoni, 5 brzoskwiń. To z tego instytutu pochodzą jabłka Modi® oraz Rubens®.
Podczas tegorocznej edycji targów FruitLogistica CIV zaprezentował Sweet Resistants – serię 5 nowych odmian
jabłek, charakteryzujących się słodkim smakiem oraz naturalną odpornością na parcha. Szeroki wybór odmian
pozwala sprostać wielu różnorodnym wymaganiom, jak jakość owoców czy termin zbioru. Jabłonie z serii Sweet
Resistants mogą być uprawiane w różnych warunkach, także razem z tradycyjnymi odmianami. Cała seria ma
już za sobą fazę obserwacji, a także udane testy sensoryczne owoców. Są zatem gotowe do rozpowszechnienia
na rynku.
Sweet Resistans to parchoodporne odpowiedniki dobrze znanych już odmian: ‘Gaia’ i ‘Gemini’ – ‘Gali’ (zbiór
2–8 dni później), ‘Fujion’ – ‘Fuji’, ‘Renoir’ – ‘Szarej Renety’ (dla odbiorców ceniących tradycyjny wygląd i smak,
charakterystycznie ordzawiona w 50–60% skórka), zielonoowocowa ‘Smeralda’ to dojrzewający 30 dni
wcześniej odpowiednik ‘Grany Smith’.
‘Gaia’
Jest średnio silnie rosnącym, łatwym w prowadzeniu drzewem, wcześnie
wchodzi w okres owocowania i ma wysoki potencjał plonowania. Mało
podatna na mączniaka. Termin dojrzałości zbiorczej przypada 2 dni
później niż u ‘Gali’.
Owoce są większe niż owoce ‘Gali’, okrągłe, lekko spłaszczone,
o regularnym kształcie. Nie pękają.
Barwa zasadnicza skórki jest zielono-żółta, w 70–80% pokrywa ją
paskowany czerwony rumieniec. Miąższ jest delikatny o kremowym
zabarwieniu, chrupki i soczysty. Ma doskonały, bardzo słodki smak,
podobnie jak ‘Gala’, ale o intensywniejszym aromacie i podobnie jak ona
się przechowuje. Podczas przechowywania w niewielkim stopniu mogą
wystąpić choroby fizjologiczne.
‘Gemini’
To także parchoodporny odpowiednik ‘Gali’. Drzewo średnio silnie
rosnące, łatwe w prowadzeniu o dużym potencjale plonowania
i szybkim wchodzeniu w okres owocowania.
Termin zbioru wypada 8 dni po ‘Gali’. Owoce są większe niż
u ‘Gali’ i mają atrakcyjny regularny kształt stożka. Są duże, zielone
z rubinowoczerwonym i błyszczącym rumieńcem. Brak dowodów
pękania. Miąższ jest kremowy, chrupki, kruchy i soczysty o dobrym
smaku. Zdolność przechowalnicza podobna do ’Gali’.
14
‘Renoir’
Drzewa mają średnią siłę wzrostu. Odporne są na parcha, lekko podatne
na mączniaka. Dobre zawiązywanie pąków na dwuletnim drewnie.
Odmiana przerzedza się naturalnie sama. Nie potrzebne jest zatem ani
chemiczne, a ani ręczne przerzedzanie. Pozostają jeden, dwa owoce na
kwiatostan.
Zbiór przypada na 7 dni przed ‘Renetą’. Owoce są duże, zaokrąglone,
lekko spłaszczone o regularnym kształcie. Podstawowy kolor skórki
jest zielono-żółty z drobnymi ordzewieniami pokrywającymi 50–60%
owocu. Owoce bezpośrednio wystawione na promienie słoneczne
mogą nabrać jasnoczerwonego rumieńca. Intensywny aromat przypomina
‘Renetę’, jabłka są jednak słodsze. Smak jest wyśmienity także zaraz po
zbiorach. Miąższ jest żółty, ścisły i soczysty. Dobrze przechowuje się do kwietnia,
nie stwierdzono występowania chorób przechowalniczych.
‘Smeralda’
Drzewo ma kompaktowy wzrost i krótkie pędy. Jest bardzo łatwe
w prowadzeniu, wcześnie wchodzi w okres owocowania, daje wysokie
i regularne plony. Nie stwierdzono przemienności owocowania.
Termin zbioru przypada 30 dni przed ‘Granny Smith’. Owoce
o zielonym zabarwieniu i gładkiej skórce są średniej wielkości.
Są lekko podatne na gorzką plamistość podskórną, zalecane są
więc odpowiednie zabiegi zapobiegające wystąpieniu tej choroby.
Miąższ jest żółty o wybornym smaku, delikatny, kruchy, soczysty
dzięki atrakcyjnym proporcjom cukrów i kwasów. Smak przypomina odmianę ‘Granny Smith’, w której również zawartość cukrów oraz
aromat odgrywają ważną rolę.
‘Fujion’
Drzewa o średniej sile wzrostu, łatwe w prowadzeniu, wcześnie owocują
i dają bardzo wysokie plony. Nie stwierdzono przemienności owocowania.
Ma krótszy okres zbioru w porównaniu do ‘Fuji’. Zbiory powinny być
dwuetapowe. Termin dojrzałości zbiorczej przypada 3 dni przed ‘Fuji’.
Podobnie jak ‘Fuji’ ma intensywny czerwony paskowany rumieniec
obejmujący prawie cały owoc. Kształt owoców jest kulisty, lekko
wydłużony, bardzo regularny. Owoce są bardziej wyrównane niż u ‘Fuji’.
Miąższ jest kruchy i soczysty, o bardzo intensywnym, słodszym niż u
‘Fuji’ smaku. Jak do tej pory nie zaobserwowano występowania chorób
fizjologicznych podczas przechowywania.
Wszystkie te odmiany mają wysoką zawartość cukrów, stąd ich miano Sweet (ang.
słodkie). Ich kwasowość wynosi ‘Gaia’ –14°Brix, ‘Gemini’ – 12,5°, ‘Fujion’ – 16°, ‘Renoir’ – 15,5° a ‘Smeralda’ 13,5°.
Przydatność odmian Sweet Resistants do uprawy w Polsce jest aktualnie oceniana w Instytucie Ogrodnictwa
w Skierniewicach przez dr Dorotę Kruczyńską. (jn)
4
2011
15
MAGNITECH – szybkie i pewne zaopatrzenie
roślin w magnez
Dariusz Zmysłowski, Tradecorp
W
obecnym sezonie sadownicy po raz pierwszy mogli skorzystać z nowego preparatu
przeznaczonego do dokarmiania dolistnego roślin magnezem. Magnitech, bo tak brzmi
jego nazwa, produkowany przez hiszpańską firmę Tradecorp, zdobył już uznanie sadowników
holenderskich, belgijskich oraz sadowników z innych krajów Europy Zachodniej.
Magnez to jeden ze składników pokarmowych ważnych w nawożeniu roślin sadowniczych, lecz często
niedocenianych przez producentów owoców. Bierze udział w syntezie chlorofilu, metabolizmie azotu i fosforu,
syntezie białek, procesach energetycznych i akumulacji cukrów. Składnik ten jest także aktywatorem wielu
enzymów i bierze udział w procesach absorpcji wody i wzrostu roślin. Niedobór magnezu objawia się chlorozą
na starszych liściach. Nerwy blaszki liściowej pozostają zielone lecz obszary pomiędzy nimi żółkną, a następnie
przechodzą w ciemnobrązowe nekrotyczne plamy. Wzrost roślin jest spowolniony a nowe liście są jasne
i mniejsze niż normalnie. Braki magnezu występują najczęściej na glebach kwaśnych i lekkich, a jego dostępność
ogranicza wysoka zawartość potasu – antagonistycznego pierwiastka. Również zimna, pochmurna i mokra
pogoda utrudnia wykorzystanie magnezu.
Doglebowo najczęściej pierwiastek ten dostarczany jest podczas nawożenia wapnem magnezowym, ale ważne
jest także dolistne dokarmianie roślin zwłaszcza podczas niesprzyjającej pogody lub w przypadku odmian
szczególnie wrażliwych na niedobór magnezu np. ‘Golden Delicious’, ‘Idared’. W tym celu sadownicy najczęściej
używają dużych dawek popularnego siarczanu magnezu jedno- i siedmiowodnego. Rozwiązanie to – choć
tanie – ma jednak także pewne wady. Są to miedzy innymi słaba rozpuszczalność nawozu (zwłaszcza siarczan
jednowodny), wysoka higroskopijność, brak możliwości mieszania z nawozami wapniowymi, zawartość
nierozpuszczalnych substancji i dodatków antyzbrylających.
MAGNITECH to nowoczesny nawóz w postaci żelu, składający się z saletry magnezowej oraz zestawu
schelatowanych mikroelementów i boru. Nawóz ten zawiera także dodatkowe substancje kompleksujące
i poprawiające szybkość wchłaniania przez tkanki roślin. Jest on całkowicie rozpuszczalny w wodzie i można
go aplikować łącznie z nawozami wapniowymi (np. z saletrą wapniowa, chlorkiem wapnia, Calitechem –
potwierdzone testami). W porównaniu z siarczanem magnezu MAGNITECH o wiele szybciej koryguje niedobór
magnezu, dodatkowo zaopatrując uprawy w azot i odpowiednio dobrane mikroelementy. Stosowanie tego
nawozu daje miły dla oka efekt w postaci dużych liści o pięknej żywo zielonej barwie. Oczywiście ma to
także bardzo wyraźny, pozytywny wpływ na plony. Na pewno warto odejść od utartych nawyków nawożenia
dolistnego magnezem i sprawdzić, jakie efekty może przynieść nowoczesny preparat jakim jest MAGNITECH.
Objawy niedoboru magnezu na liściach jabłoni
16
FruitAkademia Show
D
ruga już Międzynarodowa Wystawa Maszyn, Artykułów oraz Technologii Sadowniczych
– FruitAkademia Show odbyła się 4 i 5 czerwca w Tarczynie. Otworzyli ją uroczyście burmistrz
Tarczyna Barbara Galicz oraz prezes Zakładu Zaopatrzenia Ogrodniczego Anna Marczak.
Ta największa sadownicza impreza plenerowa przyciąga producentów owoców z najważniejszych rejonów
sadowniczych w Polsce, a doskonałe położenie przy samej trasie S7 Warszawa–Kraków ułatwia dojazd.
Organizatorami tego spotkania są Zakład Zaopatrzenia Ogrodniczego Warka i Urząd Miasta w Tarczynie przy
współpracy z firmą doradczą FruitConcult.
Celem imprezy jest prezentacja maszyn, artykułów i technologii sadowniczych oraz możliwość zapoznania
się z ich pracą w terenie. Sadownicy mogli wypróbować ciągniki, opryskiwacze, kosiarki, rozdrabniacze
oraz platformy sadownicze. Imprezie towarzyszył zlot muzealnych maszyn i traktorów, gdzie dużym
zainteresowaniem cieszyły się retro traktory wystawiane przez Klub Miłośników Starych Ciągników i Maszyn
Rolniczych "Traktor i Maszyna" z Lipna. Retro ciągniki przejechały w uroczystej paradzie przez miasto. Następnie,
mimo swoich lat, ciągniki te stanęły w konkury z nowoczesnymi maszynami w zawodach traktor-pullingu (czyli
pokazu siły uciągu traktorów) i wcale nie pozostawały daleko w tyle. Atrakcją imprezy był także zorganizowany
przez straż pożarną pokaz ratownictwa i symulacja wypadku drogowego, w czasie którego strażacy ratowali
poszkodowanych z płonącego samochodu.
Oprócz pokazów pracy maszyn w terenie i zawodów traktor-pullingu odbywały się także wykłady. Specjaliści
z Polski i zagranicy przedstawili sposoby walki z chorobami i szkodnikami sadów oraz praktyczne wskazówki
dotyczące agrotechniki sadowniczej i przechowalnictwa. Głównymi tematami były walka z parchem, zabezpieczanie owoców przed chorobami przechowalniczymi oraz nowoczesne sposoby przechowywania owoców.
Profesor Kazimierz Tomala ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie podzielił się z uczestnikami
FA Show refleksjami na temat grzechów polskiego sadownictwa. Co powinniśmy zmienić, by nie przegrywać
w konkurencji z innymi krajami?
Po pierwsze mniej jabłek powinno trafiać
do przemysłu. To pierwszy grzech polskiego
sadownictwa. Owoce trafiają do przetwórstwa,
ponieważ nie kwalifikują się jako owoce
deserowe i nie mają wystarczającej jakości
konsumpcyjnej. Jabłka są za małe lub
uszkodzone. Przy przewadze produkcji owoców
przemysłowych nad deserowymi, sadownik
nie uzyska cen dających szansę na rozwój
gospodarstwa.
Drugim
słabym
punktem
polskiego
sadownictwa jest zbyt mała inwestycja
w środki poprawiające produkcję, takie
jak zabezpieczenia przed gradem lub – w
przypadku czereśni – przed deszczem, a przy
4
2011
17
tym nadmierne unowocześnianie i rozbudowywanie bazy przechowalniczej. Powstające i prężnie działające
grupy producenckie powinny więcej środków finansowych przeznaczać w poprawę produkcji oraz więcej
uwagi przywiązywać do uzyskiwania regularnych i wysokich plonów owoców dobrej jakości. Czasem można
odnieść wrażenie, że gospodarstwa są trochę przezbrojone – że można byłoby trochę wolniej rozwijać bardzo
nowoczesną bazę przechowalniczą i tę cześć zaplecza, która służy przygotowaniu owoców na rynek, a skupić
się na poprawie jakości.
Zbyt mało też – zdaniem profesora Tomali – inwestują sadownicy w ochronę przeciwprzymrozkową. Jest to
kosztowne, jednak jeśli z powodu występujących podczas kwitnienia przymrozków przez rok czy dwa nie
uzyska się dobrej jakości plonu, to nie ma szansy na rozwój gospodarstwa.
Kolejnym mankamentem polskiego sadownictwa jest materiał szkółkarski, z którego zakładane są sady.
W Belgii, Holandii, we Włoszech czy też w Niemczech nie zakłada się sadu z materiału, który jest wątpliwej
jakości, tzn. z materiału, który nie zapewni dobrych plonów bardzo szybko po posadzeniu drzewek. W Polsce
mamy jeszcze taką naleciałość, że jeśli nie ma ekstra drzewek, które mają już ukształtowane pąki kwiatowe
w szkółce – za które oczywiście trzeba więcej zapłacić – to sięgamy po drzewka słabszej jakości, włącznie
z nierozgałęzionymi jednorocznymi okulantami. Czasami nawet nie są to drzewka najwyższego wyboru!
Błędnie uważamy, że lepiej, gdy już rok wcześniej drzewko rośnie, niż rok czekać na drzewka lepszej jakości.
A należy pamiętać, że dobrej jakości plonu nie uzyska się z drzewka, które nie otrzymało wysokiej oceny
jakościowej przy wykopywaniu jesienią. Ono nie ma potencjału bycia dobrym drzewkiem, które w krótkim
czasie wyda wysoki plon i to jeszcze dobrej jakości.
Przy zakładaniu sadu nasuwa się kolejna refleksja związana z ilością uprawianych odmian. W innych
regionach sadowniczych na świecie, nie tylko w Europie, ale też w USA, Brazylii i Chile liczba odmian
znacznie różni się od naszej. W polskich sadach niestety ciągle mamy za dużo uprawianych odmian.
To przypomina początki pracy prof. Pieniążka i prof. Rejmana. W latach 60. ubiegłego wieku, gdy była
18
gospodarka sterowana były też dobory odmian,
zalecanych do uprawy. W tym czasie w polskich
sadach było uprawianych 30 odmian. Profesorowie
próbowali za wszelką cenę zmniejszyć liczbę
lansowanych odmian do 20, uważając, że jest
to mankament polskiego sadownictwa. Mimo
że zmieniło się już sporo i uprawianych odmian
jest już znacznie mniej to nadal jest ich za dużo
w porównaniu z innymi krajami. Na zachodzie
uprawia się 5, 6, czy 7 odmian podstawowych,
a cała reszta to uzupełnienie nieznaczące w makroskali produkcyjnej. Konsumenci, dla których
przecież produkujemy, nie są w stanie zapamiętać
15 czy 20 odmian, by je odróżnić na rynku.
W niektórych krajach odmianę łączy się z kolorem
opakowania, by konsument łatwiej ją zapamiętał.
Innym problemem naszego sadownictwa jest
jakość owoców, ich optymalny termin zbioru oraz
dopasowanie sposobu przechowywania. Naszych
owoców często nie da się długo przechowywać, a jeśli
to się uda, to po przechowywaniu nie odpowiadają
wymaganiom konsumenta.
4
2011
19
Drugiego dnia imprezy odbyła się debata na temat bieżących problemów polskiego sadownictwa, w której
udział wzięli przedstawiciel MRiRW Bogusław Rzeźnicki, zastępca Głównego Inspektora Ochrony Roślin
i Nasiennictwa Dariusz Wiraszka, poseł Mirosław Maliszewski, przedstawiciele grup producenckich oraz
sadownicy.
Następna FruitAkademia Show znów w czerwcu, na którą już teraz serdecznie zapraszamy. (jn)
Fot. 1. FruitAkademia Show otworzyły – burmistrz
Tarczyna Barbara Galicz oraz prezes ZZO
Warka Anna Marczak
Fot. 2. Impreza daje możliwość obejrzenia w terenie
i porównania wielu maszyn
Fot. 3, 4, 5. Dużą popularnością cieszyły się retro
traktory z Klubu Miłośników Starych
Ciągników i Maszyn Rolniczych "Traktor
i Maszyna" z Lipna
Fot. 6. W zawodach traktor-pullingu startowały
maszyny współczesne oraz retro traktory
Fot. 7. Profesor Kazimierz Tomala w swoim
wykładzie wymienił grzechy główne
polskiego sadownictwa
20
– efekty stosowania
Tomasz Dusza – Michrówek
Tomasz Dusza prowadzi gospodarstwo sadownicze w miejscowości Michrówek, w okolicach
Tarczyna. Uprawia czereśnie, truskawki, maliny oraz jabłonie. Maliny zajmują powierzchnie
3,5 ha. Są to zarówno odmiany letnie (owocujące na pędach dwuletnich) jak również jesienne.
W okresie kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze owoce, na letniej odmianie ‘Glen Ample’
zastosował nawóz Nano Active, aplikacja została powtórzona po 10 dniach. Preparat użyty
został jako typowy nawóz wapniowy wraz z preparatem aminokwasowym Megafol. Po
zastosowaniu preparatu sadownik zauważył, że liście krzewów mają intensywniej zieloną barwę.
Również owoce stały się jędrniejsze, twardsze w dotyku. Jakość owoców pozostała na dobrym
poziomie pomimo niekorzystnych warunków pogodowych w okresie zbiorów. Według Pana
Tomasza powodować to może wysoka zawartość wapnia (40% CaO) oraz zawarte w nawozie
mikroelementy. Nawóz wyróżnia również sposób w jaki powstał: poprzez mielenie minerałów
do wielkości nanocząsteczek.
Nawóz przyniósł oczekiwane efekty i został wykorzystany również w uprawie jesiennej maliny
odmiany ‘Polka’.
Ireneusz Sałyga – Pawłówka
Gospodarstwo Pana Sałygi specjalizuje się w produkcji jabłoni oraz truskawek. Na 4 hektarach
uprawiana jest truskawka deserowej odmiany ‘Marmolada’. Sadownik ceni sobie uprawę
tej odmiany ze względu na wysokie plony – 20 ton/ha oraz brak problemów ze sprzedażą.
Większość produkcji trafia na eksport dlatego ważna jest jakość owoców. W związku z
powyższym sadownik zastosował w obecnym sezonie po raz pierwszy preparat Nano Active.
Preparat został użyty jednokrotnie, po kwitnieniu w dawce 3 kg/ha w mieszaninie z jednym
z fungicydów do ochrony przed szarą pleśnią. Preparat Nano Active zaaplikowano na 3 ha
powierzchni, a 1 ha uprawy pozostawiony został jako kontrola. Po zabiegu owoce traktowane
preparatem stały się bardziej jędrne, sztywniejsze, dobrze się przechowywały w chłodni oraz nie
było problemów z ich transportem.
Sadownik jest zadowolony z efektów działania Nano Active, twierdzi, że w przyszłym sezonie
będzie stosował nawóz już od okresu kwitnienia.
Leszek Kozłowski – Szwejki Nowe, powiat rawski
Pan Kozłowski od wielu lat prowadzi gospodarstwo sadownicze zlokalizowane w okolicach
Rawy Mazowieckiej. Specjalizuje się w uprawie jabłoni, którą uprawia na około 20 ha. Większość
produkcji sprzedawana jest za pośrednictwem grupy producenckiej. W związku z coraz większą
konkurencją na rynku świeżych owoców coraz większe znaczenie ma jakość produkowanych
owoców. Z myślą o polepszeniu jakości jabłek Pan Leszek postanowił sprawdzić w swoim sadzie
preparat Nano Active.
Nawóz został użyty 17 czerwca na odmianie ‘Ligol’ w mieszance z jednym z popularnych
w tym okresie fungicydów. Po okresie około 10-14 dni podczas jednej z lustracji sadownik
zaczął dostrzegać pewne różnice: barwa liści stała się wyraźnie intensywniej zielona, wielkość
owoców była wizualnie bardziej wyrównana. Owoce były lepiej wyrośnięte niż w kwaterach nie
traktowanych NanoActive.
Sadownik był wyraźnie zaskoczony działaniem preparatu NanoActive.
4
2011
21
Boni Protect® – biotechnologiczna alternatywa
w walce z gniciem owoców w przechowalni
Christoph Ertl, Bio-ferm, Austria
Od kilku lat polscy sadownicy do walki z gniciem owoców w przechowalni mają do dyspozycji
biotechnologiczny preparat Boni Protect. Zawiera on aktywne mikroorganizmy namnażające się głównie w
drobnych pęknięciach powierzchni owoców i blokujące miejsce infekcji patogenom wywołującym gnicie
owoców. Ten biotechnologiczny produkt bazuje na naturalnej konkurencji o miejsce i substancje odżywcze
między patogenami a ich antagonistami na powierzchni owoców. Boni Protect nie wpływa na metabolizm
patogenów grzybowych, nie ma zatem ryzyka wytworzenia odporności przy regularnym stosowaniu.
Boni Protect nie ma okresu karencji, ponieważ nie pozostawia w owocach żadnych pozostałości, co jest dużą
zaletą szczególnie dla sadowników produkujących na eksport. Nawet krótko przed zbiorami można bezpiecznie
przeprowadzić zabieg chroniący owoce przed chorobami przechowalniczymi.
Boni Protect w 2010 roku został dwukrotnie przetestowany w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w
Warszawie. Ostatnie wyniki potwierdzają rezultaty uzyskane w poprzednim sezonie. W ostatnich zabiegach
przed zbiorami (2 tygodnie oraz 3 dni przed zbiorami) Boni Protect może zastąpić chemiczne zabiegi kaptanem.
W doświadczeniach przeprowadzanych na SGGW (Wilanów) na odmianach ‘Ligol’ i ‘Šampion’ oceniano
porażenie owoców przez patogena Gloeosporium. Jabłka po zbiorach były przechowywane przez 6 miesięcy
w warunkach kontrolowanej atmosfery i po 7 dniach przechowywania w temperaturze pokojowej zbadane na
występowanie Gloeosporium. Wyniki przedstawione w procentach zamieszczono na wykresie 1.
Odmiana Ligol; występowanie Gloeosporium
40
5
4
3
Odmiana Šampion; występowanie Gloeosporium
30
5,0
39,1
20
2
10
1
0,7
0
nietraktowana
kontrola
zabiegi
chemiczne
1,0
12,3
5,3
0
nietraktowana
kontrola
IP: zabiegi chemiczne
+ Boni Protect
zabiegi
chemiczne
IP: zabiegi chemiczne
+ Boni Protect
Wykres 1. Skuteczność Boni Protect w doświadczeniu przeprowadzonym na SGGW, Wilanów
nietraktowana
kontrola
zabiegi
chemiczne
IP: zabiegi chemiczne
+ Boni Protect
4 tygodnie przed zbiorem
–
Captan (1,9 kg/ha)
Captan (1,9 kg/ha)
2 tygodnie przed zbiorem
–
Captan (1,9 kg/ha)
Boni Protect (1,5 kg/ha)
3 dni przed zbiorem
–
–
Boni Protect (1,5 kg/ha)
Tab. 1. Schemat zabiegów wykonanych w sadzie w Wilanowie
22
Obiecująco w zapobieganiu rozwojowi Gloeosporium wyglądają tegoroczne wyniki doświadczeń
przeprowadzonych w SGGW. Zastosowanie połączenia preparatów Boni Protect i Omni Protect w IP w ochronie
‘Šampiona’ daje lepsze rezultaty niż standardowa, tylko chemiczna ochrona. Także w tym doświadczeniu po
przechowaniu w jabłek przez 4 miesiące w KA i 7 dniach w temperaturze pokojowej poddano je ocenie na
występowanie patogena. Wyniki przedstawione w procentach zamieszczono na wykresie 2.
Odmiana Šampion; występowanie Gloeosporium
10
8
6
4
9,3
4,8
2
0
nietraktowana
kontrola
5,5
3,7
zabiegi
chemiczne
IP: zabiegi chemiczne
i biologiczne
Boni Protect
Wykres 2. Skuteczność Boni Protect i Omni Protect w doświadczeniu przeprowadzonym w SGGW, Budziszynek
nietraktowana
kontrola
zabiegi
chemiczne
IP: zabiegi chemiczne
+ biologiczne
Boni Protect
4 tygodnie przed zbiorem
–
Captan (1,9 kg/ha)
Captan (1,9 kg/ha)
Boni Protect (1,5 kg/ha)
2 tygodnie przed zbiorem
–
Captan (1,9 kg/ha)
Boni Protect (1,5 kg/ha)
Boni Protect (1,5 kg/ha)
3 dni przed zbiorem
–
–
Omni Protect (0,5%)
Boni Protect (1,5 kg/ha)
1 dzień przed zbiorem
–
–
Omni Protect (0,5%)
–
Tab. 2. Schemat zabiegów wykonanych w sadzie w Budziszynku
Zalecenia podstawowe
• 0,5 kg Boni Protect/ha na każdy metr wysokości korony,
• zabieg wykonać wieczorem,
• używać maksymalnie możliwą ilość wody – oprysk kontaktowy,
• możliwe mieszanie z chlorkiem wapnia
W integrowanej produkcji (IP)
• 1–2 zabiegi w czasie przedzbiorczej karencji chemicznych fungicydów
• jako zabiegi zastępujące ochronę chemiczną w celu uniknięcia pozostałości środków ochrony roślin
Boni Protect jest w Polsce rozprowadzany przez firmę Koppert Polska oraz ZZO Warka.
4
2011
23
Sposób na gorzkie problemy przechowalnicze
Dwie nowoczesne substancje aktywne
Krótki okres karencji
Wysoka efektywność stosowania
BASF Polska Sp. z o.o., infolinia: (22) 570 99 90, www.agro.basf.pl
Ze środków ochrony roślin należy korzystać z zachowaniem bezpieczeństwa.
Przed każdym użyciem przeczytaj informacje zamieszczone w etykiecie i informacje dotyczące produktu.
24

Podobne dokumenty

Biuletyn 4/2012

Biuletyn 4/2012 Jabłka ułatwiają przyswajanie wapnia przez organizm, dzięki czemu wzmacniają zęby, włosy i paznokcie.

Bardziej szczegółowo