Biuletyn 4/2011
Transkrypt
Biuletyn 4/2011
2011 4 JAKOŚĆ OWOCÓW po zbiorze NOWE ODMIANY Sweet Resistants 4 2011 1 JESIENNE NAWOŻENIE sadów Jakość owoców po zbiorze P odczas FruitAkademia Show w Tarczynie prof. Kazimierz Tomala ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie w swoim wykładzie przedstawił czynniki, które wpływają na jakość oraz tempo dojrzewania owoców po zbiorze. Odpowiedni termin zbioru To pierwszy czynnik decydujący o sukcesie przechowywania owoców. Na zachodzie Europy coraz częściej owoce odmian zimowych podawane są na rynek przez 12 miesięcy, również w lipcu i sierpniu, a nawet w pierwszych dniach września, ponieważ mają one zwykle lepszą trwałość niż dostępne w tym czasie odmiany letnie. Aby móc tak długo przechowywać należy wprowadzać do komór owoce dobrej jakości i zebrane we właściwym terminie. Chybiony termin zbioru nie da możliwości utrzymania przez długi czas po zbiorze jakości na akceptowanym przez konsumenta poziomie. Stąd też integralną częścią przechowalnictwa jest poprawny, optymalny termin zbioru. Termin nie może być przypadkowy. Czasem, gdy są duże zbiory mogą być trudności w spełnieniu tych 2 warunków i późniejszy zbiór wymusza organizacja pracy lub niedostatek pracowników. Nie może jednak odbyć się za późno. Trzeba podjąć decyzję i te owoce, które planuje się przechowywać długo trzeba zebrać we właściwym terminie, a te, które mają być sprzedane wcześniej można ewentualnie trochę później zebrać i krócej przechowywać. Temperatura To ważny czynnik w przechowywaniu owoców, choć daje niewielkie możliwości manewru. W chłodzie można przetrzymać owoce trochę dłużej niż w wyższej temperaturze. U niektórych odmian, np. u ‘Šampiona’, który genetycznie należy do odmian szybko mięknących, nie ma szans by w warunkach chłodni zwykłej utrzymać twardość akceptowalną przez klienta dłużej niż 6–8 tygodni. Czasami już po 4 tygodniach odmiana ta powinna być skonsumowana, a leżakuje u sadowników nie tylko do grudnia, ale nawet i do marca. Ważne jest by sadownicy wiedzieli, jakiej jakość wewnętrznej są owoce przechowywane w ich gospodarstwach. Najprostszą metodą jest dokonywanie pomiarów jędrnościomierzem. Jabłka odmian miękkich nie są akceptowane przez konsumenta jeśli ich twardość spada poniżej 4,5 kG, a często jabłka zbierane z sadu mają 5,5 lub 6 kG i nie mają szansy na utrzymanie takiej jędrności w długim okresie przechowywania, jeśli przechowamy je tylko w chłodni. Tam proces mięknienia następuje szybko. Stężenie tlenu To czynnik, który wydłuża okres przechowywania owoców. Im bardziej obniżone jest stężenie tlenu, tym bardziej zahamowany proces posprzętnego dojrzewania owoców, w tym mięknienia jabłek. Jest jednak pewna granica obniżania stężenia tlenu. Tą granicą jest początek beztlenowego oddychania owoców, czyli wytwarzanie alkoholu w ich miąższu. Jak bardzo zatem można obniżyć poziom tlenu? W KA do 3%, w ULO 1,5%, czy nawet 1,2%. Można jeszcze bardziej, pod warunkiem że owoce zebrano we właściwym terminie, który pozwala na bardzo silne obniżenie stężenia tlenu. Jeśli chybimy ten termin, wtedy tolerancja na niskie stężenie tlenu się zmniejsza. Od 3 lat rozwija się opatentowana technologia przechowywania owoców w warunkach dynamicznie kontrolowanej atmosfery, gdzie stężenie tlenu obniża się do 0,5–0,6% i ocenia się reakcję owoców na to stężenie poprzez obserwację fluorescencji chlorofilu. Ten sposób przechowywania rozwija się świetnie i zdaniem profesora warto byłoby wprowadzić tę technologię w grupach producenckich. Można też w sposób tańszy śledzić reakcję przechowywanych owoców, badając zawartości alkoholu i na tej podstawie regulować stężenie tlenu. 4 2011 3 1-metylocyklopropen Kolejnym elementem, który pomaga utrzymać jakość owoców i wydłuża okres przechowywania jest preparat SmartFresh zawierający 1-metylocyklopropen (1-MCP). Substancja ta blokuje receptory etylenu w komórkach roślin i spowalniania procesy dojrzewania. W tym roku w Katedrze Sadownictwa SGGW są już dostępne wyniki rejestracji czasu pracy urządzeń chłodniczych: 4 komór i płuczki do usuwania CO2. Zaobserwowano średnio 22% oszczędności na pracy urządzeń chłodniczych, gdy w komorze są owoce traktowane 1-MCP, w porównaniu do komór nietraktowanych tym preparatem. Zatem koszty poniesione na aplikację 1-MCP zwracają się poprzez oszczędność energii, która z roku na rok drożeje. Kolejnym argumentem przemawiającym za wyborem 1-MCP jest poprawa masy owoców. Owoce oddychając zużywają cukry i kwasy organiczne. Jeśli dzięki 1-MCP proces oddychania postępuje wolniej, to mniejsze jest zużywanie tych substratów i mniejszy ubytek masy owoców. Zbadano to w minionym sezonie na 12 odmianach i oszczędności wynoszą średnio 0,5% masy, tzn. że w komorze o pojemności 100 ton, do sprzedania będzie co najmniej 500 kg więcej owoców, które nie uciekły w postaci pary wodnej jako wynik procesu oddychania. Jest jeszcze jedna zaleta preparatu SmartFresh – mniejsze występowanie gorzkiej zgnilizny, powszechnie nazywanej oczkowaniem jabłek. Z chorobą tą jest obecnie bardzo poważny problem. Jej sprawca uaktywnia się, gdy jabłka są miękkie, czyli pod koniec sezonu przechowalniczego. Jeśli ograniczymy mięknienie jabłek grzyb nie będzie miał warunków do rozpoczęcia swojej działalności związanej z procesem gnilnym, który widzimy. 4 Niektórzy zarzucają, że jabłka potraktowane SmartFresh są gorszej jakości, bo nie są smakowite. Jak teraz się w tym odnaleźć? Ważne jest, aby wiedzieć, kiedy jabłka podać na rynek przy określonej technologii przechowywania. Jeśli używa się preparatu SmartFresh na jabłka odmiany ‘Gloster’ i chce się je podać na rynek np. w kwietniu – nie ma to sensu. Ale jeśli jabłka ‘Šampion’ chce się podać w kwietniu, gdzie KA czy ULO nie wystarczy aby utrzymać ich dobrą jakość, potraktowanie tym preparatem i przechowywanie w nowoczesnych warunkach sprawi, że owoce będą dobrej jakości, a konsument będzie mieć satysfakcje i pierwszego dnia po wyjęciu owoców z komory, a także 10 dni później. Odmiany, które miękną szybko, a mają być przechowywane do kwietnia lub maja powinny być poddane działaniu tego związku. Natomiast odmiany twarde typu ‘Gloster’, ‘Ligol’ zebrane we właściwym terminie, da się przechować do kwietnia w warunkach KA i zbędne jest traktowanie ich tym preparatem. Jednak jeśli chcemy je przechowywać do lipca czy sierpnia to należy brać pod uwagę, że przy dłuższym transporcie po przechowywaniu ich jakość możne znacznie się obniżyć i wtedy ten preparat powinien być wzięty pod uwagę. Sadownik powinien kreować jakość owoców poprzez termin podania ich na rynek i dopasowanie do tego odpowiedniego sposobu przechowywania i właściwego terminu zbioru. 4 2011 5 Ocena zagrożeń ze strony chorób i szkodników w obecnym sezonie T ermin FruitAkademia Show przypada na końcówkę pierwszej połowy sezonu, wiele problemów z ochroną roślin już za sadownikami, ale jeszcze wiele przed nimi. Wstępną ocenę zagrożeń ze strony chorób i szkodników w pierwszej części okresu wegetacji przedstawili w swoich wykładach prof. Remigiusz W. Olszak oraz prof. Anna Bielenin z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. Prof. Olszak zaczął od najmniejszych szkodników, jakimi są szpeciele i przędziorki. Ogólnie można powiedzieć, że problem ze szpecielami wzrasta, co nie znaczy, każdy zdeformowany liść lub ordzawienia są od razu spowodowane przez te szkodniki. Jeśli takie objawy obserwujemy sadzie, należałoby zebrać próby liści i sprawdzić, czy nie są to szpeciele. Szkodniki te uszkadzają nie tylko liście, ale także na owoce, co jest najniebezpieczniejsze w okresie zawiązywania zawiązków. Wystarczy bowiem 5–10 osobników by powstały duże ordzawienia owoców. Z przędziorkami były wielkie trudności dwa lata temu i w ubiegłym roku. Do połowy tego sezonu problem z nimi był umiarkowany, deszczowa i chłodna pogoda nie sprzyja bowiem rozwojowi tego szkodnika. W wielu sadach problem ze zwalczaniem przędziorków wynika nie ze złego ich zwalczania, czy z powodu nieskuteczności środków, ale ze stosowania niektórych substancji do przerzedzania. Przyczyną ich masowego pojawienia się w niektórych sadach jest użycie niezarejestrowanego w Polsce preparatu, po który wielu sadowników sięgnęło (preparat oparty na karbarylu). W takich sadach problem z przędziorkami wyraźnie wzrastał. 6 W następnym sezonie warto sięgnąć po grupę preparatów ograniczających występowanie tych szkodników, zarejestrowaną także w integrowanej produkcji (IP), jaką są preparaty olejowe. Dobrze wykonane zabiegi tymi preparatami w momencie wylegania się larw są wstanie zabezpieczyć sad przed tymi szkodnikami do połowy, a nawet do końca sezonu. Do czerwca obserwowano przyspieszenie rozwoju owocówki jabłkóweczki i śliwkóweczki o 7–10 dni. Zatem w wielu sadach już w pierwszym tygodniu czerwca należało wykonać zabiegi zwalczające. Aby dobrze określić zagrożenie i termin zabiegu konieczne są w każdym sadzie pułapki feromonowe. Do zwalczania należało użyć preparatów np. Runner, Steward, jeśli w sadzie był problem tylko z owocówką, a jeśli jednocześnie występowały mszyce należało użyć np. preparatów Calypso, czy Mospilan. Jak ważne jest stosowanie pułapek przekonało się już wielu sadowników i używa ich w walce z owocówką oraz ze zwójkami liściowymi – ważną grupą szkodników. Zwykle w sadach występuje 3–5 gatunków zwójek. W Polsce jest ich 18 różnych gatunków, ale tylko te 3 do 5 są groźne w sadach. Aby wiedzieć dokładnie jakie gatunki występują, ile ich jest, kiedy jest ich lot, konieczne są pułapki feromonowe. Gatunkiem dominującym obecnie w całej Polsce jest zwójka siatkóweczka. W przeszłości występowała ona w południowej Polsce, ale w związku ze zmieniającymi się warunkami klimatycznymi zwójka ta rozprzestrzeniła się w całym kraju. Szkodniki te, mimo że ogólnie nazywane liściowymi, żerują także na zawiązkach, a drugie ich pokolenie może żerować nawet na wyrośniętych już owocach i to najczęściej na tych najładniejszy. Aby mieć w miarę obiektywny obraz zagrożenia za strony zwójek należ rozwiesić przynajmniej 3 pułapki na każde 5 ha powierzchni sadów. W tym roku notuje się zwiększone występowanie tego szkodnika, należało zatem uważnie śledzić jego lot by nie mieć strat. W pierwszym tygodniu czerwca lot zwójek był już dość intensywny. 4 2011 7 Zwalczanie chemiczne należało przeprowadzić tam, gdzie – zgodnie z wymogami IP – został przekroczony próg ekonomicznego zagrożenia. Zwójkę siatkóweczkę zwalcza się takimi preparaty jak przy owocówkę jabłkóweczkę (np. Runner, Steward), gdy w sadzie są inne szkodniki, np. mszyce: jabłoniowa, jabłoniowo-babkowa skorzystać należy z Mospilanu lub Calypso. W programach ochrony roślin polecane są także preparaty z grupy syntetycznych pyretroidów, ale trzeba pamiętać, że środki te w wysokich temperaturach (powyżej 20°C) nie zadziałają. Za strony mszycy jabłoniowo-babkowej zagrożenie jest nieco mniejsze niż w poprzednich latach, ale może ona gwałtownie zwiększyć swą liczebność. Jej występowanie jest zróżnicowane w zależności od rejonu uprawy, a nawet sadu i to jest kolejny dowód na to, że jak ważne są regularne lustracje. Jeśli przegapimy moment zwalczania i mszyce ukryją się w skędzierzawionych liściach trudno będzie je zwalczyć. Mszyca jabłoniowa powszechnie występuje w całym kraju i przez cały sezon (12 pokoleń). Przy licznym pojawie może wyrządzić duże szkody, jednak jest mniej groźna od mszycy jabłoniowo-babkowej, gdyż nie powoduje uszkodzeń zawiązków. Często zwalczanie przędziorków i mszyc prowadzone jest za późno, co potwierdzają badania owoców, które są eksportowane do Federacji Rosyjskiej. Najczęściej spotykanymi pozostałościami stwierdzanymi w owocach są właśnie pozostałości po preparatach Omite, Nissorun i Pirimor. Świadczy to o tym, że środki te stosuje się w późnym okresie sezonu wegetacyjnego. Należy starać się zwalczać szkodniki na samym początku ich pojawiania się i maksymalnie wcześnie zakończyć stosowanie tych preparatów, aby nie było kłopotów z pozostałościami środków ochrony roślin, ponieważ ciągle największym odbiorcą owoców jest nasz wschodni sąsiad. Wyraźnie wzrasta zagrożenie ze strony nasionnicy trześniówki. Od trzech lat regularnie widać wzrost liczebności tego szkodnika. Jeden zabieg nie wystarcza tam gdzie jest go dużo. Trzeba wykonać 2, 3, a czasem nawet 4 zabiegi. Lot nasionnicy może być rozciągnięty w czasie lub trwać krótko, dlatego do śledzenia przebiegu lotu tego szkodnika potrzebne są żółte pułapki lepowe. Ostatnio obserwuje się nasionnicę nawet w sadach wiśniowych. Trzy lata temu na terenie Polski zarejestrowano nowy gatunek nasionnicy – Rhagoletis cingulata. Jej wylot jest późniejszy, a szkodliwość znacznie większa niż nasionnicy trześniówki. Dlatego koniecznie należy używać pułapek, by wiedzieć jaki szkodnik występuje w sadzie. W rejonie Tarczyna ten gatunek już notowano i to w znacznych ilościach. Poważnym zagrożeniem jest miodówka gruszowa. Tam gdzie nadużywane są preparaty chemiczne są z nią większe kłopoty, niż tam gdzie stosujemy walkę chemiczną racjonalnie. Zwalczanie chemiczne szkodników na gruszach powinno się skończyć do końca czerwca. Miodówkę zwalcza się na samym początku jej występowania. W drugiej połowie sezonu namnaża się tak dużo wrogów naturalnych miodówki gruszowej, że to one przejmują rolę preparatów chemicznych. Od paru lat nasila się występowanie pędraków chrabąszcza majowego. W niektórych rejonach występuje po kilka, a nawet kilkanaście osobników na metr kwadratowy, co jest już pojawem klęskowym. Zwalczanie ich, gdy plantacja lub sad są już założone, jest bardzo trudne. Należy koniecznie zrobić to przed ich założeniem. Prof. Anna Bielenin przypominała, że od 2014 roku obowiązywać będzie integrowana produkcja (IP). Metoda ta wymaga m.in. pożytecznego, choć uciążliwego prowadzenia notatek. Dzięki nim będzie można łatwiej znaleźć ewentualne przyczyny niepowodzeń w ochronie. Ponadto IP zmusza do ograniczenia chemii 8 i stosowania wszystkich możliwych metod zwalczania chorób i szkodników. Tu jest wiele elementów, o których często sadownicy zapominają, bo najprościej jest wykonać zabieg chemiczny. Jednak nie zawsze zabiegi są skuteczne. Radziła też na co zwracać uwagę, aby zmniejszyć ryzykowno występowania chorób w naszych sadach. Po pierwsze ważna jest zdrowotność materiału nasadzeniowego. W tym roku wypadały całe plantacje malin, gdyż trafił do szkółek patogen kwarantannowy. W przypadku wiśni można wprowadzić choroby wirusowe. Takie choroby łatwo się rozprzestrzeniają i kiedyś mogą trafić do sadu, ale im później takie choroby się pojawią, tym lepiej. Równie ważna jest agrotechnika – prawidłowe cięcie sadu sprzyja dobremu pokryciu liści cieczą roboczą, a prawidłowe nawożenie zmniejsza ryzyko wystąpienia wielu chorób. Przy niewłaściwym nawożeniu przedłuża się okres wzrostu i młoda tkanka łatwiej może być porażana przez mączniaka, parcha, czy zarazę ogniową. Również zbyt wczesne letnie cięcie sprawia, że pojawia się dodatkowy przyrost, którego w drugiej połowie sezonu być nie powinno. Zbyt mało uwagi przywiązują sadownicy do wyboru stanowiska. A należy pamiętać, że trudno będzie utrzymać zdrowotność drzew odmian bardzo wrażliwych na parcha posadzonych w zagłębieniach terenu, gdzie z natury jest większa wilgotność. Jeśli już jakaś choroba znajdzie się w sadzie należy ograniczać źródło jej infekcji, np. poprzez jak najszybsze usuwanie porażonych organów. Wszystkie zabiegi ochrony muszą być prowadzone na podstawie dobrej znajomości naszego sadu. Należy szukać metod, które pomogą w prowadzeniu ochrony. Dobre są np. programy symulacyjne (RIMpro), dzięki którym możemy na bieżąco śledzić przebieg infekcji. Najważniejszym okresem w walce z parchem jabłoni jest okres wczesnowiosenny do zakończenia okresu wysiewu zarodników workowych. Im wcześniej rozpocznie się wysiew zarodników, tym trudniej będzie opanować 4 2011 9 chorobę, ponieważ także wcześnie pojawia się drugie źródło infekcji czyli infekcje wtórne. Po roku 2010 to już drugi sezon, gdy mieliśmy bardzo wczesne dojrzewanie zarodników workowych. Już pod koniec marca zarodniki były gotowe do wysiewu. Jednak sytuacja była bardzo zróżnicowana w zależności od rejonu uprawy. Pierwsze, niewielkie jeszcze infekcje miały miejsce 5-6 kwietnia, a główne infekcje wystąpiły 11-12 kwietnia i potem 24-25 kwietnia. W niektórych rejonach miało miejsce 7 dużych infekcji, a innych zaledwie 2. W większości sadów najsilniejsze infekcje wystąpiły w okresie świątecznym, ale były rejony (Płońsk), gdzie nie było infekcji świątecznej, większa infekcja nastąpiła tam dopiero 15-16 maja. Zdarzały się też rejony, w których wysiewy zarodników były nawet 1-2 czerwca i dochodziło do infekcji pierwotnych. Należy pamiętać, że okres infekcji pierwotnych jest czasem, gdy nie powinniśmy robić oszczędności. Należy wykonywać zabiegi typowo zapobiegawcze i sprawdzać komunikaty. W okresie świątecznym były sygnały o wystąpieniu wyjątkowo silnych wysiewów i należało wykonać zabieg poinfekcyjny. Jeśli nie został on wykonany, to w bardzo wielu sadach parch pojawił się w dużym nasileniu. Należy zatem nastawić się na ochronę wczesną, ale rozsądną. Koniec infekcji zarodników workowych był na początku czerwca i w tym miesiącu należało przeprowadzić dokładną lustrację pod kątem występowania parcha. W sadach, w których nie stwierdzono plam parcha można było już zakończyć intensywną ochronę i ograniczyć się do zabiegów zapobiegawczych przed spodziewanymi dłuższymi opadami. Tam gdzie te plamy występowały należało prowadzić ochronę na bieżąco i nawet przy niewielkich opadach i silnych rosach wykonywać zwalczanie. W momencie pojawienia się pierwszych plam parcha 28-29 kwietnia pojawiło się drugie źródło infekcji. Nawet gdy programy symulacyjne nie wykazywały infekcji pierwotnych, mogło dochodzić już do infekcji wtórnych. Po zbiorze owoców, a przed opadaniem liści należy wykonać zabieg mocznikiem. Jest on bardzo korzystny, a jego efektywność dochodzi do ponad 90%. Jeśli mamy plamy parcha, należy koniecznie go wykonać, gdyż zmniejsza źródło infekcji w następnym sezonie. Należy przestrzegać zaleceń antyodpornościowych: prowadzić rotację preparatów z różnych grup chemicznych, używać mieszanin preparatów z różnych grup i nie nadużywać przez cały sezon jednego preparatu np. kaptanu czy Delanu, lecz używać ich na przemian. Jeśli tak jak w tym roku są wczesne wysiewy zarodników, to może dochodzić do porażenia odmian, które wcale nie są wrażliwe na parcha, np. ‘Idared’, który był bardziej zaawansowanym w rozwoju w momencie pierwszych infekcji. Pod koniec czerwca należało także sprawdzić w sadach występowanie objawów mączniaka. Jeśli występowało ich niewiele, można było ograniczyć już ochronę, a nawet zaprzestać, ale zawsze należy dokładnie obserwować sytuację w sadzie i na tej podstawie podejmować decyzje. W wielu sadach są w tym roku wystąpiły problemy związane z uszkodzeniami mrozowymi, np. w sadach wiśniowych, gdzie w ostatnich latach nie prowadzono właściwej ochrony i nie wykonano zabiegów przeciw drobnej plamistości liści. Drzewa były tak osłabione, że ostatnia mroźna zima spowodowała wypadnie całych sadów. 10 W wielu sadach pojawiły się problemy z rakiem bakteryjnym i to zarówno w sadach jabłoniowych, jak i gruszowych. W przypadku gruszy były nawet sygnały, że wszystkie kwiatostany sczerniały. Jeśli pojawia się takie zamieranie w kolorze czarnym (mylone z zarazą ogniową), jest to objaw raka bakteryjnego. Występowanie raka bakteryjnego na wiśniach również związane jest z uszkodzeniem tkanki przez mróz. W silnym nasileniu na drzewach pestkowych wystąpiła brunatna zgnilizna drzew pestkowych. W przypadku wiśni są sady, gdzie zamierało 100% wierzchołkowych pędów. W zwykłych latach jest to choroba zagrażająca głównie wiśniom i morelom, i na tych gatunkach należy na początku kwitnienia wykonywać zabiegi. Natomiast w tym roku brunatna zgnilizna poraziła także niektóre odmiany śliw, brzoskwinie, a także czereśnie. Przypuszczalnie przyczyną tak silnego porażenia było osłabienie drzew po uszkodzeniach mrozowych. Ochrona przed chorobami przechowalniczymi W ochronie przed gorzką zgnilizną wywoływaną przez grzyby z rodzaju Pezicula można użyć preparatów Zato, Kaptan. Ewentualnie można użyć Topsinu, jednak wielu odbiorców nie życzy sobie pozostałości preparatów benzimidazolowych i należy środek ten wyklucz yć z zabiegów, choć tam gdzie nie występuje odporność na benzimidazole jest on bardzo skuteczny. Śmiało można sięgnąć po ten preparat po zbiorze owoców w celu ograniczenia źródła zakażenia. Najczęściej zarodniki konidialne grzybów z rodzaju Pezicula pochodzą ze zgorzeli kory. Pojedyncze zgorzele w koronie wystarczą do silnego porażenia owoców. Zabezpieczenie wszelkich ran kory i pędów powstałych podczas zbiorów w znacznym stopniu ogranicza porażenie jabłek przez gorzką zgniliznę w następnym sezonie i w tym celu należy wykorzystać Topsin. Zarówno w przypadku ochrony przed chorobami, jak i szkodnikami należy dostosować program ochrony do sytuacji panującej w sadzie. 4 2011 11 Jesienne nawożenie sadów Piotr Szymczak, ZZO Warka W ostatnich latach jesienne, dolistne nawożenie jabłoni stało się standardowym zabiegiem. Nawożenie mocznikiem, cynkiem oraz borem uważane jest za pierwszy z ważnych zabiegów na nadchodzący sezon. Efekty tego jesiennego zabiegu widoczne są dopiero wiosną. Wapń, wpływający na trwałość i jakość owoców w trakcie przechowywania oraz obrotu, dostarczany jest aż do chwili zbiorów. Najczęściej stosowanym nawozem wapniowym w sadach jest chlorek wapnia. Używając tego preparatu należy jednak pamiętać aby nie stosować go w wyższych stężeniach w przypadku wysokich temperatur (ok. 22-24°C). Stężenie nawozu należy również dopasować do okresu w jakim jest wykorzystywany: im bliżej zbioru tym stężenie może być wyższe (do stężenia 0,8-1% przed samym zbiorem). W przypadku braku opadów należy zmniejszyć częstotliwość zabiegów (standardowo zaleca się aplikację co około 2 tygodnie) lub zmniejszyć dawkę nawozu. W przypadku wysokich temperatur bezpieczniej jest aplikować wapniowe produkty formułowane. W obecnym sezonie coraz bardziej popularne stają się produkty wapniowe zawierające aminokwasy. W przypadku preparatów, w których wapń skompleksowany jest aminokwasami, należy zwracać uwagę na to jakie aminokwasy są zawarte w produkcie oraz jaka jest ich ilość. Od składu aminokwasowego zależy bowiem wchłanialność wapnia a tym samym jakość nawozu. Nawożenie mocznikiem, cynkiem oraz borem w okresie pozbiorczym sprzyja akumulacji tych składników w tkankach roślin. Drzewa szybko transportują powyższe składniki pokarmowe z liści do tkanek zdrewniałych. Większa część dostarczonego w ten sposób mocznika wchłaniana jest w ciągu kilku pierwszych dni po aplikacji. Podczas zabiegu na drzewach nie ma już owoców, wykluczone zostaje więc ryzyko ich uszkodzenia, a ewentualne uszkodzenia liści nie mają znaczenia dla kondycji drzew. Można zatem bez obaw stosować o wiele wyższe dawki mocznika, boru i cynku niż we wcześniejszych fazach. Mocznik używany jest w tym okresie nawet w dawkach przekraczających 50 kg/ha. Składniki pokarmowe zmagazynowane jesienią są wykorzystywane przez rośliny wczesną wiosną, kiedy to system korzeniowy jest jeszcze mało aktywny. Poza tym po zimie mogą występować podtopienia lub długo utrzymujące się niskie temperatury gleby. Czynniki te ograniczają pobieranie i transport składników pokarmowych do młodych, rozwijających się części roślin. W takich warunkach składniki zmagazynowane jesienią stanowią najważniejsze źródło zaspokojenia potrzeb rozwojowych roślin w okresie wczesnowiosennym. Część azotu dostarczonego podczas aplikacji dolistnej pozostanie na liściach i wraz z nimi opadnie na glebę. Również w tym przypadku będzie to korzystne dla sadu. Azot znajdujący się na opadłych liściach będzie sprzyjał rozwojowi mikroorganizmów przyspieszających rozkład liści, a co za tym idzie ograniczy rozwój owocników 12 parcha jabłoni. Zmniejszy to w znacznym stopniu ilość zarodników workowych oraz infekcje pierwotne parcha jabłoni w nadchodzącym sezonie. Nawożenie borem przeprowadza się 2–3 tygodnie przed opadnięciem liści. W większości przypadków aplikacje boru łączy się z cynkiem. Na rynku dostępne są preparaty nawozowe zawierające w swoim składzie bor i cynk. Najczęściej wykonuje się dwa do trzech zabiegów. Jesienne dawki używanych preparatów powinny być około trzykrotnie wyższe niż te polecane do wiosennego nawożenia borem. Pierwiastki te są szybko akumulowane w zdrewniałych tkankach roślin, a wiosną wykorzystywane przez intensywnie rozwijające się tkanki, co ma szczególne znaczenie w okresie kwitnienia i zawiązywania owoców. Należy pamiętać aby aplikacji nie wykonać zbyt późno, ponieważ w takim przypadku ilość pobranych przez rośliny składników będzie ograniczona. Jesienne nawożenie borem polecane jest szczególnie na glebach lekkich oraz w latach z wysoką produkcją owoców. Warto również zwrócić uwagę na nawożenie gatunków pestkowych. W wielu przypadkach czereśnie nawożone są tylko do okresu zbiorów, natomiast po zbiorach temat nawożenia zostaje pominięty. Drzewa czereśni z jasnymi, żółtawymi, a często nawet czerwono-brązowymi liśćmi na skutek braku nawożenia oraz pomijania zabiegów ochronnych fungicydami można łatwo dostrzec w sadach nieodpowiednio prowadzonych. Duża część okresu wegetacji czereśni występuje po zbiorach owoców, dlatego nie należy zapominać o nawożeniu w tym okresie. Wielkość oraz jakość plonów w przyszłym sezonie kształtuje się bowiem w obecnym roku. W związku z tym warto pamiętać o nawożeniu czereśni azotem, magnezem, cynkiem, manganem oraz borem, na których niedobory rośliny te są wrażliwe. 4 2011 13 Sweet Resistants - słodkie odmiany odporne na parcha C IV (Centro Innovazione Varietale) to włoski instytut badawczy. Jego działalność skupia się wokół hodowli oraz badania nowych odmian spełniających wymagania współczesnego rynku. Z CIV pochodzi już wiele dostępnych na całym świecie odmian osiągających dobre wyniki na rynku. Do CIV należy 83 patentów w 27 krajach. Instytut jest właścicielem 33 licencji: 19 odmian truskawek, 9 jabłoni, 5 brzoskwiń. To z tego instytutu pochodzą jabłka Modi® oraz Rubens®. Podczas tegorocznej edycji targów FruitLogistica CIV zaprezentował Sweet Resistants – serię 5 nowych odmian jabłek, charakteryzujących się słodkim smakiem oraz naturalną odpornością na parcha. Szeroki wybór odmian pozwala sprostać wielu różnorodnym wymaganiom, jak jakość owoców czy termin zbioru. Jabłonie z serii Sweet Resistants mogą być uprawiane w różnych warunkach, także razem z tradycyjnymi odmianami. Cała seria ma już za sobą fazę obserwacji, a także udane testy sensoryczne owoców. Są zatem gotowe do rozpowszechnienia na rynku. Sweet Resistans to parchoodporne odpowiedniki dobrze znanych już odmian: ‘Gaia’ i ‘Gemini’ – ‘Gali’ (zbiór 2–8 dni później), ‘Fujion’ – ‘Fuji’, ‘Renoir’ – ‘Szarej Renety’ (dla odbiorców ceniących tradycyjny wygląd i smak, charakterystycznie ordzawiona w 50–60% skórka), zielonoowocowa ‘Smeralda’ to dojrzewający 30 dni wcześniej odpowiednik ‘Grany Smith’. ‘Gaia’ Jest średnio silnie rosnącym, łatwym w prowadzeniu drzewem, wcześnie wchodzi w okres owocowania i ma wysoki potencjał plonowania. Mało podatna na mączniaka. Termin dojrzałości zbiorczej przypada 2 dni później niż u ‘Gali’. Owoce są większe niż owoce ‘Gali’, okrągłe, lekko spłaszczone, o regularnym kształcie. Nie pękają. Barwa zasadnicza skórki jest zielono-żółta, w 70–80% pokrywa ją paskowany czerwony rumieniec. Miąższ jest delikatny o kremowym zabarwieniu, chrupki i soczysty. Ma doskonały, bardzo słodki smak, podobnie jak ‘Gala’, ale o intensywniejszym aromacie i podobnie jak ona się przechowuje. Podczas przechowywania w niewielkim stopniu mogą wystąpić choroby fizjologiczne. ‘Gemini’ To także parchoodporny odpowiednik ‘Gali’. Drzewo średnio silnie rosnące, łatwe w prowadzeniu o dużym potencjale plonowania i szybkim wchodzeniu w okres owocowania. Termin zbioru wypada 8 dni po ‘Gali’. Owoce są większe niż u ‘Gali’ i mają atrakcyjny regularny kształt stożka. Są duże, zielone z rubinowoczerwonym i błyszczącym rumieńcem. Brak dowodów pękania. Miąższ jest kremowy, chrupki, kruchy i soczysty o dobrym smaku. Zdolność przechowalnicza podobna do ’Gali’. 14 ‘Renoir’ Drzewa mają średnią siłę wzrostu. Odporne są na parcha, lekko podatne na mączniaka. Dobre zawiązywanie pąków na dwuletnim drewnie. Odmiana przerzedza się naturalnie sama. Nie potrzebne jest zatem ani chemiczne, a ani ręczne przerzedzanie. Pozostają jeden, dwa owoce na kwiatostan. Zbiór przypada na 7 dni przed ‘Renetą’. Owoce są duże, zaokrąglone, lekko spłaszczone o regularnym kształcie. Podstawowy kolor skórki jest zielono-żółty z drobnymi ordzewieniami pokrywającymi 50–60% owocu. Owoce bezpośrednio wystawione na promienie słoneczne mogą nabrać jasnoczerwonego rumieńca. Intensywny aromat przypomina ‘Renetę’, jabłka są jednak słodsze. Smak jest wyśmienity także zaraz po zbiorach. Miąższ jest żółty, ścisły i soczysty. Dobrze przechowuje się do kwietnia, nie stwierdzono występowania chorób przechowalniczych. ‘Smeralda’ Drzewo ma kompaktowy wzrost i krótkie pędy. Jest bardzo łatwe w prowadzeniu, wcześnie wchodzi w okres owocowania, daje wysokie i regularne plony. Nie stwierdzono przemienności owocowania. Termin zbioru przypada 30 dni przed ‘Granny Smith’. Owoce o zielonym zabarwieniu i gładkiej skórce są średniej wielkości. Są lekko podatne na gorzką plamistość podskórną, zalecane są więc odpowiednie zabiegi zapobiegające wystąpieniu tej choroby. Miąższ jest żółty o wybornym smaku, delikatny, kruchy, soczysty dzięki atrakcyjnym proporcjom cukrów i kwasów. Smak przypomina odmianę ‘Granny Smith’, w której również zawartość cukrów oraz aromat odgrywają ważną rolę. ‘Fujion’ Drzewa o średniej sile wzrostu, łatwe w prowadzeniu, wcześnie owocują i dają bardzo wysokie plony. Nie stwierdzono przemienności owocowania. Ma krótszy okres zbioru w porównaniu do ‘Fuji’. Zbiory powinny być dwuetapowe. Termin dojrzałości zbiorczej przypada 3 dni przed ‘Fuji’. Podobnie jak ‘Fuji’ ma intensywny czerwony paskowany rumieniec obejmujący prawie cały owoc. Kształt owoców jest kulisty, lekko wydłużony, bardzo regularny. Owoce są bardziej wyrównane niż u ‘Fuji’. Miąższ jest kruchy i soczysty, o bardzo intensywnym, słodszym niż u ‘Fuji’ smaku. Jak do tej pory nie zaobserwowano występowania chorób fizjologicznych podczas przechowywania. Wszystkie te odmiany mają wysoką zawartość cukrów, stąd ich miano Sweet (ang. słodkie). Ich kwasowość wynosi ‘Gaia’ –14°Brix, ‘Gemini’ – 12,5°, ‘Fujion’ – 16°, ‘Renoir’ – 15,5° a ‘Smeralda’ 13,5°. Przydatność odmian Sweet Resistants do uprawy w Polsce jest aktualnie oceniana w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach przez dr Dorotę Kruczyńską. (jn) 4 2011 15 MAGNITECH – szybkie i pewne zaopatrzenie roślin w magnez Dariusz Zmysłowski, Tradecorp W obecnym sezonie sadownicy po raz pierwszy mogli skorzystać z nowego preparatu przeznaczonego do dokarmiania dolistnego roślin magnezem. Magnitech, bo tak brzmi jego nazwa, produkowany przez hiszpańską firmę Tradecorp, zdobył już uznanie sadowników holenderskich, belgijskich oraz sadowników z innych krajów Europy Zachodniej. Magnez to jeden ze składników pokarmowych ważnych w nawożeniu roślin sadowniczych, lecz często niedocenianych przez producentów owoców. Bierze udział w syntezie chlorofilu, metabolizmie azotu i fosforu, syntezie białek, procesach energetycznych i akumulacji cukrów. Składnik ten jest także aktywatorem wielu enzymów i bierze udział w procesach absorpcji wody i wzrostu roślin. Niedobór magnezu objawia się chlorozą na starszych liściach. Nerwy blaszki liściowej pozostają zielone lecz obszary pomiędzy nimi żółkną, a następnie przechodzą w ciemnobrązowe nekrotyczne plamy. Wzrost roślin jest spowolniony a nowe liście są jasne i mniejsze niż normalnie. Braki magnezu występują najczęściej na glebach kwaśnych i lekkich, a jego dostępność ogranicza wysoka zawartość potasu – antagonistycznego pierwiastka. Również zimna, pochmurna i mokra pogoda utrudnia wykorzystanie magnezu. Doglebowo najczęściej pierwiastek ten dostarczany jest podczas nawożenia wapnem magnezowym, ale ważne jest także dolistne dokarmianie roślin zwłaszcza podczas niesprzyjającej pogody lub w przypadku odmian szczególnie wrażliwych na niedobór magnezu np. ‘Golden Delicious’, ‘Idared’. W tym celu sadownicy najczęściej używają dużych dawek popularnego siarczanu magnezu jedno- i siedmiowodnego. Rozwiązanie to – choć tanie – ma jednak także pewne wady. Są to miedzy innymi słaba rozpuszczalność nawozu (zwłaszcza siarczan jednowodny), wysoka higroskopijność, brak możliwości mieszania z nawozami wapniowymi, zawartość nierozpuszczalnych substancji i dodatków antyzbrylających. MAGNITECH to nowoczesny nawóz w postaci żelu, składający się z saletry magnezowej oraz zestawu schelatowanych mikroelementów i boru. Nawóz ten zawiera także dodatkowe substancje kompleksujące i poprawiające szybkość wchłaniania przez tkanki roślin. Jest on całkowicie rozpuszczalny w wodzie i można go aplikować łącznie z nawozami wapniowymi (np. z saletrą wapniowa, chlorkiem wapnia, Calitechem – potwierdzone testami). W porównaniu z siarczanem magnezu MAGNITECH o wiele szybciej koryguje niedobór magnezu, dodatkowo zaopatrując uprawy w azot i odpowiednio dobrane mikroelementy. Stosowanie tego nawozu daje miły dla oka efekt w postaci dużych liści o pięknej żywo zielonej barwie. Oczywiście ma to także bardzo wyraźny, pozytywny wpływ na plony. Na pewno warto odejść od utartych nawyków nawożenia dolistnego magnezem i sprawdzić, jakie efekty może przynieść nowoczesny preparat jakim jest MAGNITECH. Objawy niedoboru magnezu na liściach jabłoni 16 FruitAkademia Show D ruga już Międzynarodowa Wystawa Maszyn, Artykułów oraz Technologii Sadowniczych – FruitAkademia Show odbyła się 4 i 5 czerwca w Tarczynie. Otworzyli ją uroczyście burmistrz Tarczyna Barbara Galicz oraz prezes Zakładu Zaopatrzenia Ogrodniczego Anna Marczak. Ta największa sadownicza impreza plenerowa przyciąga producentów owoców z najważniejszych rejonów sadowniczych w Polsce, a doskonałe położenie przy samej trasie S7 Warszawa–Kraków ułatwia dojazd. Organizatorami tego spotkania są Zakład Zaopatrzenia Ogrodniczego Warka i Urząd Miasta w Tarczynie przy współpracy z firmą doradczą FruitConcult. Celem imprezy jest prezentacja maszyn, artykułów i technologii sadowniczych oraz możliwość zapoznania się z ich pracą w terenie. Sadownicy mogli wypróbować ciągniki, opryskiwacze, kosiarki, rozdrabniacze oraz platformy sadownicze. Imprezie towarzyszył zlot muzealnych maszyn i traktorów, gdzie dużym zainteresowaniem cieszyły się retro traktory wystawiane przez Klub Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych "Traktor i Maszyna" z Lipna. Retro ciągniki przejechały w uroczystej paradzie przez miasto. Następnie, mimo swoich lat, ciągniki te stanęły w konkury z nowoczesnymi maszynami w zawodach traktor-pullingu (czyli pokazu siły uciągu traktorów) i wcale nie pozostawały daleko w tyle. Atrakcją imprezy był także zorganizowany przez straż pożarną pokaz ratownictwa i symulacja wypadku drogowego, w czasie którego strażacy ratowali poszkodowanych z płonącego samochodu. Oprócz pokazów pracy maszyn w terenie i zawodów traktor-pullingu odbywały się także wykłady. Specjaliści z Polski i zagranicy przedstawili sposoby walki z chorobami i szkodnikami sadów oraz praktyczne wskazówki dotyczące agrotechniki sadowniczej i przechowalnictwa. Głównymi tematami były walka z parchem, zabezpieczanie owoców przed chorobami przechowalniczymi oraz nowoczesne sposoby przechowywania owoców. Profesor Kazimierz Tomala ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie podzielił się z uczestnikami FA Show refleksjami na temat grzechów polskiego sadownictwa. Co powinniśmy zmienić, by nie przegrywać w konkurencji z innymi krajami? Po pierwsze mniej jabłek powinno trafiać do przemysłu. To pierwszy grzech polskiego sadownictwa. Owoce trafiają do przetwórstwa, ponieważ nie kwalifikują się jako owoce deserowe i nie mają wystarczającej jakości konsumpcyjnej. Jabłka są za małe lub uszkodzone. Przy przewadze produkcji owoców przemysłowych nad deserowymi, sadownik nie uzyska cen dających szansę na rozwój gospodarstwa. Drugim słabym punktem polskiego sadownictwa jest zbyt mała inwestycja w środki poprawiające produkcję, takie jak zabezpieczenia przed gradem lub – w przypadku czereśni – przed deszczem, a przy 4 2011 17 tym nadmierne unowocześnianie i rozbudowywanie bazy przechowalniczej. Powstające i prężnie działające grupy producenckie powinny więcej środków finansowych przeznaczać w poprawę produkcji oraz więcej uwagi przywiązywać do uzyskiwania regularnych i wysokich plonów owoców dobrej jakości. Czasem można odnieść wrażenie, że gospodarstwa są trochę przezbrojone – że można byłoby trochę wolniej rozwijać bardzo nowoczesną bazę przechowalniczą i tę cześć zaplecza, która służy przygotowaniu owoców na rynek, a skupić się na poprawie jakości. Zbyt mało też – zdaniem profesora Tomali – inwestują sadownicy w ochronę przeciwprzymrozkową. Jest to kosztowne, jednak jeśli z powodu występujących podczas kwitnienia przymrozków przez rok czy dwa nie uzyska się dobrej jakości plonu, to nie ma szansy na rozwój gospodarstwa. Kolejnym mankamentem polskiego sadownictwa jest materiał szkółkarski, z którego zakładane są sady. W Belgii, Holandii, we Włoszech czy też w Niemczech nie zakłada się sadu z materiału, który jest wątpliwej jakości, tzn. z materiału, który nie zapewni dobrych plonów bardzo szybko po posadzeniu drzewek. W Polsce mamy jeszcze taką naleciałość, że jeśli nie ma ekstra drzewek, które mają już ukształtowane pąki kwiatowe w szkółce – za które oczywiście trzeba więcej zapłacić – to sięgamy po drzewka słabszej jakości, włącznie z nierozgałęzionymi jednorocznymi okulantami. Czasami nawet nie są to drzewka najwyższego wyboru! Błędnie uważamy, że lepiej, gdy już rok wcześniej drzewko rośnie, niż rok czekać na drzewka lepszej jakości. A należy pamiętać, że dobrej jakości plonu nie uzyska się z drzewka, które nie otrzymało wysokiej oceny jakościowej przy wykopywaniu jesienią. Ono nie ma potencjału bycia dobrym drzewkiem, które w krótkim czasie wyda wysoki plon i to jeszcze dobrej jakości. Przy zakładaniu sadu nasuwa się kolejna refleksja związana z ilością uprawianych odmian. W innych regionach sadowniczych na świecie, nie tylko w Europie, ale też w USA, Brazylii i Chile liczba odmian znacznie różni się od naszej. W polskich sadach niestety ciągle mamy za dużo uprawianych odmian. To przypomina początki pracy prof. Pieniążka i prof. Rejmana. W latach 60. ubiegłego wieku, gdy była 18 gospodarka sterowana były też dobory odmian, zalecanych do uprawy. W tym czasie w polskich sadach było uprawianych 30 odmian. Profesorowie próbowali za wszelką cenę zmniejszyć liczbę lansowanych odmian do 20, uważając, że jest to mankament polskiego sadownictwa. Mimo że zmieniło się już sporo i uprawianych odmian jest już znacznie mniej to nadal jest ich za dużo w porównaniu z innymi krajami. Na zachodzie uprawia się 5, 6, czy 7 odmian podstawowych, a cała reszta to uzupełnienie nieznaczące w makroskali produkcyjnej. Konsumenci, dla których przecież produkujemy, nie są w stanie zapamiętać 15 czy 20 odmian, by je odróżnić na rynku. W niektórych krajach odmianę łączy się z kolorem opakowania, by konsument łatwiej ją zapamiętał. Innym problemem naszego sadownictwa jest jakość owoców, ich optymalny termin zbioru oraz dopasowanie sposobu przechowywania. Naszych owoców często nie da się długo przechowywać, a jeśli to się uda, to po przechowywaniu nie odpowiadają wymaganiom konsumenta. 4 2011 19 Drugiego dnia imprezy odbyła się debata na temat bieżących problemów polskiego sadownictwa, w której udział wzięli przedstawiciel MRiRW Bogusław Rzeźnicki, zastępca Głównego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa Dariusz Wiraszka, poseł Mirosław Maliszewski, przedstawiciele grup producenckich oraz sadownicy. Następna FruitAkademia Show znów w czerwcu, na którą już teraz serdecznie zapraszamy. (jn) Fot. 1. FruitAkademia Show otworzyły – burmistrz Tarczyna Barbara Galicz oraz prezes ZZO Warka Anna Marczak Fot. 2. Impreza daje możliwość obejrzenia w terenie i porównania wielu maszyn Fot. 3, 4, 5. Dużą popularnością cieszyły się retro traktory z Klubu Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych "Traktor i Maszyna" z Lipna Fot. 6. W zawodach traktor-pullingu startowały maszyny współczesne oraz retro traktory Fot. 7. Profesor Kazimierz Tomala w swoim wykładzie wymienił grzechy główne polskiego sadownictwa 20 – efekty stosowania Tomasz Dusza – Michrówek Tomasz Dusza prowadzi gospodarstwo sadownicze w miejscowości Michrówek, w okolicach Tarczyna. Uprawia czereśnie, truskawki, maliny oraz jabłonie. Maliny zajmują powierzchnie 3,5 ha. Są to zarówno odmiany letnie (owocujące na pędach dwuletnich) jak również jesienne. W okresie kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze owoce, na letniej odmianie ‘Glen Ample’ zastosował nawóz Nano Active, aplikacja została powtórzona po 10 dniach. Preparat użyty został jako typowy nawóz wapniowy wraz z preparatem aminokwasowym Megafol. Po zastosowaniu preparatu sadownik zauważył, że liście krzewów mają intensywniej zieloną barwę. Również owoce stały się jędrniejsze, twardsze w dotyku. Jakość owoców pozostała na dobrym poziomie pomimo niekorzystnych warunków pogodowych w okresie zbiorów. Według Pana Tomasza powodować to może wysoka zawartość wapnia (40% CaO) oraz zawarte w nawozie mikroelementy. Nawóz wyróżnia również sposób w jaki powstał: poprzez mielenie minerałów do wielkości nanocząsteczek. Nawóz przyniósł oczekiwane efekty i został wykorzystany również w uprawie jesiennej maliny odmiany ‘Polka’. Ireneusz Sałyga – Pawłówka Gospodarstwo Pana Sałygi specjalizuje się w produkcji jabłoni oraz truskawek. Na 4 hektarach uprawiana jest truskawka deserowej odmiany ‘Marmolada’. Sadownik ceni sobie uprawę tej odmiany ze względu na wysokie plony – 20 ton/ha oraz brak problemów ze sprzedażą. Większość produkcji trafia na eksport dlatego ważna jest jakość owoców. W związku z powyższym sadownik zastosował w obecnym sezonie po raz pierwszy preparat Nano Active. Preparat został użyty jednokrotnie, po kwitnieniu w dawce 3 kg/ha w mieszaninie z jednym z fungicydów do ochrony przed szarą pleśnią. Preparat Nano Active zaaplikowano na 3 ha powierzchni, a 1 ha uprawy pozostawiony został jako kontrola. Po zabiegu owoce traktowane preparatem stały się bardziej jędrne, sztywniejsze, dobrze się przechowywały w chłodni oraz nie było problemów z ich transportem. Sadownik jest zadowolony z efektów działania Nano Active, twierdzi, że w przyszłym sezonie będzie stosował nawóz już od okresu kwitnienia. Leszek Kozłowski – Szwejki Nowe, powiat rawski Pan Kozłowski od wielu lat prowadzi gospodarstwo sadownicze zlokalizowane w okolicach Rawy Mazowieckiej. Specjalizuje się w uprawie jabłoni, którą uprawia na około 20 ha. Większość produkcji sprzedawana jest za pośrednictwem grupy producenckiej. W związku z coraz większą konkurencją na rynku świeżych owoców coraz większe znaczenie ma jakość produkowanych owoców. Z myślą o polepszeniu jakości jabłek Pan Leszek postanowił sprawdzić w swoim sadzie preparat Nano Active. Nawóz został użyty 17 czerwca na odmianie ‘Ligol’ w mieszance z jednym z popularnych w tym okresie fungicydów. Po okresie około 10-14 dni podczas jednej z lustracji sadownik zaczął dostrzegać pewne różnice: barwa liści stała się wyraźnie intensywniej zielona, wielkość owoców była wizualnie bardziej wyrównana. Owoce były lepiej wyrośnięte niż w kwaterach nie traktowanych NanoActive. Sadownik był wyraźnie zaskoczony działaniem preparatu NanoActive. 4 2011 21 Boni Protect® – biotechnologiczna alternatywa w walce z gniciem owoców w przechowalni Christoph Ertl, Bio-ferm, Austria Od kilku lat polscy sadownicy do walki z gniciem owoców w przechowalni mają do dyspozycji biotechnologiczny preparat Boni Protect. Zawiera on aktywne mikroorganizmy namnażające się głównie w drobnych pęknięciach powierzchni owoców i blokujące miejsce infekcji patogenom wywołującym gnicie owoców. Ten biotechnologiczny produkt bazuje na naturalnej konkurencji o miejsce i substancje odżywcze między patogenami a ich antagonistami na powierzchni owoców. Boni Protect nie wpływa na metabolizm patogenów grzybowych, nie ma zatem ryzyka wytworzenia odporności przy regularnym stosowaniu. Boni Protect nie ma okresu karencji, ponieważ nie pozostawia w owocach żadnych pozostałości, co jest dużą zaletą szczególnie dla sadowników produkujących na eksport. Nawet krótko przed zbiorami można bezpiecznie przeprowadzić zabieg chroniący owoce przed chorobami przechowalniczymi. Boni Protect w 2010 roku został dwukrotnie przetestowany w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Ostatnie wyniki potwierdzają rezultaty uzyskane w poprzednim sezonie. W ostatnich zabiegach przed zbiorami (2 tygodnie oraz 3 dni przed zbiorami) Boni Protect może zastąpić chemiczne zabiegi kaptanem. W doświadczeniach przeprowadzanych na SGGW (Wilanów) na odmianach ‘Ligol’ i ‘Šampion’ oceniano porażenie owoców przez patogena Gloeosporium. Jabłka po zbiorach były przechowywane przez 6 miesięcy w warunkach kontrolowanej atmosfery i po 7 dniach przechowywania w temperaturze pokojowej zbadane na występowanie Gloeosporium. Wyniki przedstawione w procentach zamieszczono na wykresie 1. Odmiana Ligol; występowanie Gloeosporium 40 5 4 3 Odmiana Šampion; występowanie Gloeosporium 30 5,0 39,1 20 2 10 1 0,7 0 nietraktowana kontrola zabiegi chemiczne 1,0 12,3 5,3 0 nietraktowana kontrola IP: zabiegi chemiczne + Boni Protect zabiegi chemiczne IP: zabiegi chemiczne + Boni Protect Wykres 1. Skuteczność Boni Protect w doświadczeniu przeprowadzonym na SGGW, Wilanów nietraktowana kontrola zabiegi chemiczne IP: zabiegi chemiczne + Boni Protect 4 tygodnie przed zbiorem – Captan (1,9 kg/ha) Captan (1,9 kg/ha) 2 tygodnie przed zbiorem – Captan (1,9 kg/ha) Boni Protect (1,5 kg/ha) 3 dni przed zbiorem – – Boni Protect (1,5 kg/ha) Tab. 1. Schemat zabiegów wykonanych w sadzie w Wilanowie 22 Obiecująco w zapobieganiu rozwojowi Gloeosporium wyglądają tegoroczne wyniki doświadczeń przeprowadzonych w SGGW. Zastosowanie połączenia preparatów Boni Protect i Omni Protect w IP w ochronie ‘Šampiona’ daje lepsze rezultaty niż standardowa, tylko chemiczna ochrona. Także w tym doświadczeniu po przechowaniu w jabłek przez 4 miesiące w KA i 7 dniach w temperaturze pokojowej poddano je ocenie na występowanie patogena. Wyniki przedstawione w procentach zamieszczono na wykresie 2. Odmiana Šampion; występowanie Gloeosporium 10 8 6 4 9,3 4,8 2 0 nietraktowana kontrola 5,5 3,7 zabiegi chemiczne IP: zabiegi chemiczne i biologiczne Boni Protect Wykres 2. Skuteczność Boni Protect i Omni Protect w doświadczeniu przeprowadzonym w SGGW, Budziszynek nietraktowana kontrola zabiegi chemiczne IP: zabiegi chemiczne + biologiczne Boni Protect 4 tygodnie przed zbiorem – Captan (1,9 kg/ha) Captan (1,9 kg/ha) Boni Protect (1,5 kg/ha) 2 tygodnie przed zbiorem – Captan (1,9 kg/ha) Boni Protect (1,5 kg/ha) Boni Protect (1,5 kg/ha) 3 dni przed zbiorem – – Omni Protect (0,5%) Boni Protect (1,5 kg/ha) 1 dzień przed zbiorem – – Omni Protect (0,5%) – Tab. 2. Schemat zabiegów wykonanych w sadzie w Budziszynku Zalecenia podstawowe • 0,5 kg Boni Protect/ha na każdy metr wysokości korony, • zabieg wykonać wieczorem, • używać maksymalnie możliwą ilość wody – oprysk kontaktowy, • możliwe mieszanie z chlorkiem wapnia W integrowanej produkcji (IP) • 1–2 zabiegi w czasie przedzbiorczej karencji chemicznych fungicydów • jako zabiegi zastępujące ochronę chemiczną w celu uniknięcia pozostałości środków ochrony roślin Boni Protect jest w Polsce rozprowadzany przez firmę Koppert Polska oraz ZZO Warka. 4 2011 23 Sposób na gorzkie problemy przechowalnicze Dwie nowoczesne substancje aktywne Krótki okres karencji Wysoka efektywność stosowania BASF Polska Sp. z o.o., infolinia: (22) 570 99 90, www.agro.basf.pl Ze środków ochrony roślin należy korzystać z zachowaniem bezpieczeństwa. Przed każdym użyciem przeczytaj informacje zamieszczone w etykiecie i informacje dotyczące produktu. 24
Podobne dokumenty
Biuletyn 4/2012
Jabłka ułatwiają przyswajanie wapnia przez organizm, dzięki czemu wzmacniają zęby, włosy i paznokcie.
Bardziej szczegółowo