1 Dorota Bezwińska- Sikora „Mimo wszystko chcę mieć dziadka

Transkrypt

1 Dorota Bezwińska- Sikora „Mimo wszystko chcę mieć dziadka
Dorota Bezwińska- Sikora
„Mimo wszystko chcę mieć dziadka”
Jasio bardzo chciał mieć dziadka. Wszyscy jego koledzy mieli dziadków albo
babcie a on nie miał. Był bardzo szczęśliwym chłopcem bo miał rodziców a pamiętał
jak to było, gdy nie miał jeszcze ani mamy, ani taty. Jasio bardzo lubił opowieści
mamy o tym jak o nim marzyli i długo na niego czekali, że jest słońcem i radością ich
życia i jak to dobrze, że jest z nimi. Tak, Jasio czuł się bardzo szczęśliwy. Tylko
brakowało mu dziadka.
- Mamusiu, zaadoptujmy dziadka- powiedział Jasio podczas śniadania.
- Dziadka?- mama była bardzo zaskoczona propozycją Jasia.
- Tak, dziadka!- potwierdził energicznie.
- Ale skąd go wziąć?- spytała niepewnie mama.- Może zaadoptujmy dziewczynkę?
- Dziewczynkę?... potem. Najpierw zaadoptujmy dziadka- nalegał Jaś.
- Jasiu, nie da się zaadoptować dziadka- wtrącił się do rozmowy tatuś.- Adoptuje się
tylko dzieci.
- A jak jakiś dziadek jest niczyj? To przecież można go zaadoptować, co?
Mama i tata spojrzeli na siebie niepewnie.
- To może być bardzo trudne do wykonania, ale możemy spróbować- odezwał się po
chwili tatuś.
Cały dzień Jaś i tata zastanawiali się skąd wziąć dziadka do adopcji. Cudzy
dziadkowie nie bardzo się do tego nadawali. Wieczorem, kiedy Jasio smutny leżał w
łóżeczku mama całując go na dobranoc w czoło powiedziała, że jutro zaczną
poszukiwania na nowo i żeby Jaś się nie martwił, bo na pewno jest na świecie jakiś
dziadek, który marzy o takim wnuku jak on.
Następnego dnia Jasio obudził się wcześniej niż zwykle. Mama i tata spali
jeszcze.
W całym domu było bardzo cicho, nawet koty nie mruczały. Jaś przypomniał sobie,
że przecież na ulicy Różanej mieszkał jednak taki niczyj dziadek. Jak mógł o nim
zapomnieć! Pewnie dlatego, że wszyscy uważali pana Ludwika za zgorzkniałego i
1
złośliwego dziwaka, który nikogo nie lubił i nikomu nawet nie odpowiadał dzień dobry.
A jak jakiemuś dziecku piłka wpadła do ogrodu Pana Ludwika to już koniec, trzeba
było o niej zapomnieć. Pan Ludwik wyrzucał je do kosza na śmieci i strasznie
marszczył przy tym brwi. Jasio nawet trochę bał się Pana Ludwika ale teraz
pomyślał, że to idealny kandydat na dziadka. Jaś wiedział na pewno, że ten dziadek
jest niczyi, bo nikt nigdy go nie odwiedzał ani on nigdy do nikogo nie chodził.
W sercu Jasia zagościła radość. Był pewien, że jego rodzice też się ucieszą.
Ale nie ucieszyli się a mama to nawet wpadła w panikę.
- Co? Pan Ludwik? Nigdy w życiu!- zawołała- On nie lubi dzieci! On nikogo nie lubi!
- To wspaniale!- ucieszył się Jaś.- Będzie wspaniałym dziadkiem!
- Wspaniale? Wspaniały?- tata wyglądał na szczerze zdziwionego i wtedy
przypomniał sobie, że tak samo zachowywał się Jaś kiedy mieszkał jeszcze w domu
dziecka. Zrozumiał o co chodzi Jasiowi.
- Synku, pan Ludwik jest dorosły, od co najmniej pół wieku nie jest dzieckiem i
pewnie
w ogóle nie pamięta jak to jest być dzieckiem- tata nadal nie był przekonany.
- Też uważam, że to zły pomysł- zabrała głos mama.
- Dajmy mu szansę- poprosił smutnym głosem Jasio.
- Przecież on z nikim nie rozmawia, ma zawsze zamkniętą furtkę. Jak chcesz go
zaadoptować?- zapytała mamusia.
- Może napiszmy do niego list?- nieśmiało zaproponował Jaś.
- List?- powtórzył tata jak echo.
- List!- zawołała mama- doskonały pomysł!
I Jasio z rodzicami napisali do Pana Ludwika list. Jasio poprosił aby jeszcze tego
samego dnia zanieśli go na pocztę, tak bardzo się niecierpliwił. A potem czekał.
Czekał Jaś, czekała mama, czekał tato. I nic. Pan Ludwik ani nie odpisywał, ani nie
odpowiadał na żadne dzień dobry i chyba stał się jeszcze bardziej ponury i zasępiony
niż zwykle. Jasio zawsze gdy mijał dom pana Ludwika był bardzo, bardzo smutny.
Ale wciąż wierzył, że uda się go adoptować. Mamusia i tatuś znaleźli nawet innego
dziadka, mieszkał nawet całkiem blisko i nawet miły był… ale on miał już wnuka i
dwie wnuczki. Jasio nadal marzył o dziadku Ludwiku.
Minęło kilka miesięcy. Minęły nawet Święta Bożego Narodzenia, przyszła wiosna. I
pewnego słonecznego pan listonosz przyniósł list dnia do Jasia. To był list od Pana
Ludwika.
2
„Drogi Jasiu- czytała mama- Stary już jestem i pewnie niedługo umrę.”- W tym
miejscu tata chrząknął.
- No, czytaj , czytaj!- ponaglał Jaś.
- „Ale skoro przeżyłem zimę to pewnie pożyję jeszcze kilka miesięcy. Jeśli jeszcze
nadal chcesz mnie za dziadka, to mogę nim być. Kupiłem sobie na tę okazję aparat
do ucha, żeby móc Cię słyszeć. Jeśli chcesz przyjdź do mnie ale razem z rodzicami,
bo chcę ich poznać- Twój dziadek Ludwik”
Mama skończyła czytać ale nikt nadal się nie odzywał. Wszyscy byli bardzo
wzruszeni.
- Bo on jest głuchy? Dlatego nie odpowiadał nam dzień dobry!- odkrył Jaś. I zaraz
potem uroczyście oświadczył- Mam dziadka! Mam dziadka Ludwika.
Pan Ludwik nie umarł wcale szybko, nadal żyje i wszystko wskazuje na to, że żyć
będzie jeszcze długo, długo. I jest najcudowniejszym na świecie dziadkiem- tak
twierdzi Jaś i rodzice się z jego opinią zgadzają.
- Dobrze, że daliśmy mu szansę- powiedział któregoś wieczora Jaś zasypiając.
- I sobie- dodała cicho mama czule całując Jasia w czółko.
3

Podobne dokumenty