Marianna Dwierzona Kierownik Żłobka nr 2 Zmiana koncepcji pracy

Transkrypt

Marianna Dwierzona Kierownik Żłobka nr 2 Zmiana koncepcji pracy
III Ogólnopolskie Seminarium „Towarzyszenie dziecku w rozwoju”
– „Refleksyjny wychowawca w żłobku”
Łódź, 5-6 listopada 2009
Marianna Dwierzona
Kierownik Żłobka nr 2
Zmiana koncepcji pracy placówki z perspektywy kierownika
Pozwólcie Paostwo, że podejmując próbę określenia obszarów zmian, jakie na
przestrzeni minionych lat zaszły w koncepcji pracy łódzkich żłobków, posłużę się
doświadczeniem, które zdobyłam podążając własną drogą zawodową. Pracowałam w dwóch
placówkach – w każdej na innym stanowisku.
Do pracy w żłobku trafiłam przez tak zwany „przypadek”.
Podczas spaceru z moim, będącym wówczas jeszcze w wózku, malutkim dzieckiem, natrafiłam na
żłobek, do którego po prostu weszłam. Pierwsze wrażenie, jakie na mnie wywarły czyste,
estetyczne pomieszczenia, było bardzo pozytywne. Panie opiekunki oraz pielęgniarki w białych
czepkach na głowach uśmiechały się bardzo przyjaźnie i życzliwie.
Uświadomiłam sobie, że właśnie tutaj mogę, będąc blisko mego synka, pracowad w
zawodzie, który lubię (jestem z wykształcenia pielęgniarką).
Tak też się stało. Zostałam zatrudniona na stanowisku pielęgniarki, pełniąc jednocześnie
funkcję zastępcy kierownika żłobka. Praca moja polegała przede wszystkim na zapewnieniu
dzieciom bezpieczeostwa zdrowotnego czyli:
-współpracowałam z lekarzem pediatrą, który opiekował się dziedmi w żłobku,
-wykonywałam szczepienia ochronne,
-odpowiadałam za propagowanie oświaty zdrowotnej w żłobku,
-współpracowałam z rodzicami w zakresie profilaktyki zdrowotnej.
Do moich obowiązków należało również prowadzenie kuchni mlecznej oraz praca w
grupie niemowlęcej.
Jaką była ta moja pierwsza placówka z dawnych czasów
Znalezienie się żłobków w strukturze Służby Zdrowia sprawiało, że podlegały takim
samym restrykcjom, jak ówczesne szpitale czyli: obowiązywała zasada tzw. zamkniętych drzwi filtr był miejscem, gdzie rodzic przebierał swoje dziecko w żłobkowe ubranie i przekazywał je
opiekunce. Nie miał możliwości pobytu z dzieckiem w grupie, nawet w trudnym okresie
adaptacyjnym. Klamki owinięte gazą nasączoną środkiem dezynfekcyjnym były ostateczną zaporą
dla rodziców. Organizowane uroczystości w żłobku stwarzały jedynie okazję do tego, aby rodzic
mógł spędzid z dzieckiem jakiś czas w placówce.
Pobyt dziecka w żłobku przebiegał według ściśle ustalonych reguł, ze skrupulatnym
przestrzeganiem czasu przeznaczonego na daną czynnośd, np.: posiłki, zabawę, sen, czy też
nocnikowanie. Pośpiech był nieodłącznym elementem każdego dnia pracy. Nadmierna liczba
dzieci powodowała, że priorytetem było prowadzenie grupy, a nie odpowiadanie na
indywidualne oczekiwanie dziecka. Wszechobecna wówczas presja czasu prowadziła do „pracy
jak przy taśmie”, np. hurtowego przewijania wszystkich dzieci, bez zwracania uwagi na realne
potrzeby podopiecznych.
1
III Ogólnopolskie Seminarium „Towarzyszenie dziecku w rozwoju”
– „Refleksyjny wychowawca w żłobku”
Łódź, 5-6 listopada 2009
Obowiązujący podział pracy, związany z zajmowanym stanowiskiem, sprawiał, że brak
było jakiejkolwiek współpracy wśród personelu. Opiekunka bawiła się z dziedmi, ale do łazienki
wychodziła już z nimi salowa.
Odpowiadając na zadane pytanie, jaka była moja placówka z dawnych lat, oczywiście
sentyment dla przeszłości każe mi powiedzied, że była taka, jakie były jej założenia.
Jak kiedyś bawiły się dzieci w żłobku
Dzieci zawsze uwielbiały bawid się, a aktywnośd była i jest ich prawdziwym żywiołem.
Układane przez opiekunki plany zabaw były ściśle realizowane. Zaplanowane zabawy wypełniały
dziecięcy czas spędzony w żłobku, prowadziły do aranżacji sali, czy przygotowania pomocy do
zabaw.
Zabawy, jakie wówczas miały miejsce, nazywały się zorganizowanymi i przeprowadzane były w
sposób mniej lub bardziej dyrektywny. Uczestniczyła w nich cała grupa.
Kierownik akceptował lub nie wymyślone przez opiekunki propozycje zabaw, od których
dziecko właściwie nie miało odwrotu i naprawdę mogło czud się uprzedmiotowione.
Od 13 lat jestem kierownikiem żłobka
Zastana sytuacja w nowej placówce była dla mnie niepokojąca, budziła obawy i lęk.
Galopujące bezrobocie, widmo likwidacji placówki z powodu zmniejszającej się liczby zapisanych
dzieci do żłobka, zmobilizowało mnie do podjęcia działao. Doświadczenia nabyte w poprzednim
żłobku były jedynie sugestią, a nie gotową receptą na kryzys. Okres ten wspominam jako trudny,
gdyż z jednej strony miałam przed sobą nieznany zespół pracowników, z drugiej były moje chęci,
determinacja i niestety niewielkie doświadczenie w kierowaniu placówką. Zawsze był kierownik,
który brał na siebie odpowiedzialnośd za porażki i problemy, a teraz to ja odpowiadałam za
żłobek, za miejsca pracy dla zatrudnionych tutaj osób oraz za szansę pobytu dla dzieci, której nie
mogłam zaprzepaścid.
Nurtowały mnie pytania
Co zrobid, by byd kierownikiem, który jest liderem zespołu, jednoczącym pracowników
i wspólnie osiągającym cele, a nie egoistą, który myśli, że zjadł wszystkie rozumy i wie, co robid.
Jak byd kierownikiem, który motywuje, a nie odbiera pracującym osobom chęci, by bardziej się
angażowali, kierownikiem, który tak potrafi współdziaład ze swoim zespołem, że poczuje się
odpowiedzialny za swoją pracę, a żłobek będzie traktował jako miejsce, o które należy dbad i
robid wszystko, aby w dalszym ciągu funkcjonował.
Są to trudne pytania, a jednocześnie mobilizujące do działania.
W tej sytuacji
w podejmowaniu decyzji pomagających wyjśd z kryzysu niezbędna stała się moja dyrektywnośd
w zarządzaniu.
Dominowała przewaga decyzji jednoosobowych, które sprawdziły się w pierwszym
najbardziej dramatycznym okresie wychodzenia z kryzysu. Niestety dystans w kontaktach
interpersonalnych, brak pracy zespołowej były następną przeszkodą do pokonania.
Moje kontakty z pracownikami w początkowym okresie można zawęzid do sprawdzania,
analizowania, akceptowania przygotowanych planów zabaw, do przeprowadzania hospitacji
2
III Ogólnopolskie Seminarium „Towarzyszenie dziecku w rozwoju”
– „Refleksyjny wychowawca w żłobku”
Łódź, 5-6 listopada 2009
przygotowanych zajęd (zabaw) przez jedną opiekunkę, czy ich tematyka była zgodna
z zaplanowanymi wcześniej zabawami, czy były przygotowane pomoce tematyczne zgodne
z zajęciami, czy ich ilośd była zgodna z zaplanowaną. Rola pozostałych pracowników
współpracujących w grupie ograniczała się do zapewnienia dzieciom bezpieczeostwa,
zachęcania ich do uczestniczenia w zabawie.
Biegnący czas, zmieniający się wizerunek świadczonych usług umożliwił również zmianę
stylu zarządzania. Kierunek, jaki obrałam, to zintegrowane działanie nastawione zarówno na
pracownika, jak i na postawione zadania.
Przeszłośd placówki była dotychczasowym życiem zawodowym tych pracowników. Poczucie
sensu i wysiłek włożony w pracę wiązały się ściśle z poczuciem godności, które przecież nie
mogło zostad naruszone, ale jednocześnie codzienna rzeczywistośd upominała się o swoje prawa.
W dalszym ciągu żłobek był postrzegany jako miejsce dla dzieci rodziców pracujących, o którego
istnieniu wiedziało niewielu.
Jako niewielki zespół, rozpoczęłyśmy starania o zmianę postrzegania dziecka i rodzica w
żłobku. Zmiany dotyczyły nowego spojrzenia na placówkę , rolę rodzica w żłobku, na znaczenie
współpracy z nim. Żłobek miał się stad placówką otwartą dla wszystkich dzieci nie tylko rodziców
pracujących. Rola rodzica miała się sprowadzid do współodpowiedzialności za miejsce pobytu
dziecka w placówce, zaangażowanego współgospodarza (wspólne remonty sal, przygotowanie
słodkich wspólnych poczęstunków podczas uroczystości żłobkowych wręcz konieczny pobyt
podczas adaptacji dziecka i inne ważne działania). Potrzeba było wielu rozmów z opiekunkami,
by z biegiem czasu uświadomiły sobie,
że rodzic to nie osoba patrząca krytycznym okiem, stresująca, ale to nasz sprzymierzeniec
w wychowaniu jego dziecka. Rodzic bowiem ma bezcenną wiedzę na temat własnego dziecka,
którą to z radością przekaże i będzie łatwiej rozpoznawad potrzeby małego człowieka. Rodzic,
to także niejednokrotnie osoba oczekująca od nas pomocy i wskazówek dotyczących
wychowania. W okresie wprowadzanych i zachodzących zmian wielokrotnie doceniałam nawet
najdrobniejszy krok pracowników w stronę pożądanych kierunków w pracy żłobka, starałam się
zrozumied odmienne stanowisko pracownika, co sprawiło, że poczuli zaufanie z mojej strony.
To zintegrowane działanie nastawione zarówno na pracownika, jak i na postawione zadania,
rozbudziło inwencję opiekunek, stworzyło atmosferę opartą na wzajemnej współpracy, na
wspieraniu w dobrej atmosferze osób nowo zatrudnionych, wpłynęło na umiejętne
wykorzystanie potencjału wszystkich pracowników zatrudnionych w żłobku, bez względu na
zajmowane stanowisko. Wszyscy poczuliśmy się gospodarzami naszego żłobka, co przyczyniło się
do jego rozkwitu.
Ważnym zadaniem było wypracowanie nowego wizerunku w najbliższym otoczeniu. Było
to zadanie dla mnie, ale również dla całego zespołu. To wspólnie zastanawiałyśmy się nad treścią
ulotek informacyjnych rozdawanych młodym matkom, treścią artykułów do gazetki osiedlowej,
które poprzez spółdzielnię mieszkaniową działającą na naszym terenie, trafiały do wszystkich
mieszkaoców. Nawiązana współpraca z Radą Osiedla zaowocowała prezentem ufundowanym
dla dzieci w postaci wyposażenia ogrodu żłobkowego w różnoraki sprzęt. Telewizja regionalna
również była częstym gościem wśród dzieci. Na organizowane uroczystości były zapraszane
dzieci, które nie chodziły do żłobka.
Te i wiele innych poczynao bardzo szybko dały rezultaty w postaci zwiększonej liczby zapisanych
dzieci. Odeszło widmo likwidacji placówki, co nie oznaczało błogiego spokoju. Zarówno ja jak
i pracownicy, zaczęłyśmy zastanawiad się, jak pracowad, skąd czerpad wzorce, pomoc, aby
3
III Ogólnopolskie Seminarium „Towarzyszenie dziecku w rozwoju”
– „Refleksyjny wychowawca w żłobku”
Łódź, 5-6 listopada 2009
sprostad zmianom, jakie zachodziły bardzo szybko w oczekiwaniach rodziców. Organizowane
zajęcia koleżeoskie stawały się okazją do doskonalenia warsztatu pracy opiekunek, ale również
okazją dla mnie do wymiany doświadczeo z innymi kierownikami. Współpraca z pedagogiem
zatrudnionym w MZŻ, organizowane kursy, szkolenia, częste spotkania wszystkich pracowników
poświęcone omawianiu ważnych bieżących spraw, czytanie, analizowanie fachowej literatury
zgromadzonej w żłobkowej biblioteczce oraz artykułów, często były drogowskazem w pracy.
Dużym i przełomowym osiągnięciem było nawiązanie współpracy z Uniwersytetem Łódzkim.
Cykliczne spotkania opiekunek, jak i kierowników z profesor Lucyną Telką, spowodowały, że
zaczęłyśmy inaczej patrzed na dziecko, na jego miejsce w żłobku, uczyłyśmy się wspólnie byd z
dzieckiem, a nie mied dziecko, rozpoznawad symptomy łagodnej przemocy, autonomii dziecka.
Powoli acz sukcesywnie zmieniało się nasze spojrzenie na twórczośd dziecka - od szablonu do
czystej kartki, od pracy w dużych grupach do małych grup , gdzie do dzieci zdrowych dołączyły te
z dysfunkcjami. Każde wnosi do tej małej społeczności to, co potrafi, bez obaw, że coś się może
nie udad.
Stworzenie zespołu pedagogicznego
w skład którego weszła salowa, opiekunki oraz kierownik, stało się wymogiem, a jednocześnie
koniecznością. Szczerośd, otwartośd, wzajemny szacunek dla różnych poglądów, zgodnośd w
działaniu, stały się naszą dewizą. Moja rola w zespole przybierała i przybiera różnoraki charakter.
Od lidera poprzez role demokraty, a czasami i autokraty, w zależności od konieczności
osiągnięcia założonego celu. Jako lider jestem osobą, która koordynuje, opiekuje się grupą,
doradza, podpowiada, zachęca, dba o drugiego człowieka, o jakośd relacji z nim. Czasami
przyjmuje również stanowisko sędzi, rozjemcy. Jestem przekazicielem zaleceo, informacji,
spływających z zewnątrz - dyrektora MZŻ, pedagog MZŻ, profesor Lucyny Telki.
Przyjmując taką postawę biorę jednocześnie odpowiedzialnośd za osiąganie rezultatów zespołu
za jego zaangażowanie, rozwój własny i grupy.
Kierownik demokrata w zespole korzysta z doświadczenia i mądrości własnej, ale przede
wszystkim innych osób. Uważne słuchanie wypowiadanych opinii, szanowanie ich to jedna z
podstaw dobrej komunikacji.
Często to, co nowe, przychodzi wolno, z oporem, bardzo drobnymi kroczkami i tu
sporadycznie, ale jest konieczny kierownik autokrata - stanowczy, decydujący, czasami
narzucający zadania i kierunek pracy.
Podsumowując moje wystąpienie stwierdzam, że nie ma gotowej recepty, jak pracowad,
aby nie stanąd w miejscu, jaki model współpracy przyjąd, aby byd dobrym kierownikiem
zarówno dla załogi, a jednocześnie pamiętad o tym, co najważniejsze w naszej pracy, że to my
jesteśmy dla dziecka i rodzica. Zadowolony rodzic, bezpieczne, radosne dziecko, pracownicy
chętnie przychodzący do pracy nie z obowiązku, a z przyjemności, to cele jakie staram się
osiągnąd z zespołem.
4