Show publication content!
Transkrypt
Show publication content!
ROK IX. ODDZIAŁ I. N. 6. PJlF.NUMERATA. N::t Rok •..•.•.•••...•.••.••••••••.• fr. 1 :l, fit' a 1uie3lecy s1es6 ••• „ ........ , , , . ;. ~ „ .l1 iesiecy triy ..•••.• , . , .....•. 4• W Belgii opłaty i rozk•ay na D1ieonik pnyjruuje ł'Ar;eoce Polooal8e, ro• tle Kuisbrock, 56. Bruxellef;. W Anglii : opłaty i rozkuy na Dzieo „ oi-' pr:ryjruuje lg. JAc1town:1. 10 Dulie &rees •St· James'1,London. Prertumeratę na Trzeci 1\fajt w Pa · ryżu, i po całej Francji, przyjmuj• odtąd Bióra i Korespondenci l\le&sll· gerles Lafllte et Calllar,d. 22 STYCZNIA t848. r' • rut Suger , 3. f Kronll1.a. Czytainy w Le Portfeuil, Revue Diplomatique N. 3, artykuł widocznie wyszły z kancelarji Moskiewskiej w którym autor : 1°) dowodz\, ze Reskrypt dafocy nagrodę P. Bludoff, jest w rzeczy samej dziełem Cesarza, bo on zasłużył, gdyż Konkordat w istocie już podpisany przez Papieża Piusa JX 0 , - że to tylko Jezuici (!) synowie Eskobara, ·l\lolina, Sz~arcza, Akwawiwy i innych, włozyli w usta Ojca Sgo słowa, ze nadziei nawet niema co do Konkordatu z Hzi!dem rossyjskim. 2°) Usprawiedliwia Cara kruczkami moskiewskiemi we względzie konfiskaty Dóbr duchowieństwa katolickiego na rzecz Skarbu; Ze śro dek ten był nawet z dobrem religji katolickiej, albowiem Duchowie1i· stwo posiadafoc ogromne dobra, a tym sposobem będi!C niezawisłe od Rzi!du, niedopełniało jak należy swych obowiijzków, teraz zaś płatne przez Rzi!d, jest razem pilnowane i zmuszane do ścisłego takowych wykonywania. - l:'odaje przykład ze W klasztorach Zakonnic pod l"Z\!· dem duchownym utrzymywano dla chorych tylko 150 łóźek i to w sta nie opłakanym, gdy pod rzi!dem dzisiejszym cywilnym utrzymuje się 300 zakonników chorych - że w ogóle zakłady dobroczynne nietylko niezniszczone, lecz powiększone. - Jest to wierutne kłamstwo moskiewskie, i tak : w Żytomierzu było u sióstr Miłosierdzia 600 osób, dzieci i chorych„ a w liczbie tych ostatnich 20 izraelitów, gdy po zabraniu . przez Rzi!cl tego Zakładu, zostawiono fundusz tylko na 1.00 osób, dzieci. 3°) Przedstawia bardzo wielki! dobroczynność Cesarza dla religji katolickiej w Polsce, bo xii!dz wyznania katolickiego bierze pensji 140 rubli, gdy wyznania greckiego bierze tylko 60 r., - bo z Seminarium katolickiego w Peterzburgu zrobił cesarz Akademj\!. duchowni!. - I to sronnik Moskwy bezczelnie prawi w obec kradzieźy ogromnych Dóbr duct-ownych ·w Polsce, w obec zniszczenia Uniwersytetu wile1iskiego, zniszczenia Seminariów które istniały w rozmaitych miastach, przez co utrudzone zostało wejście do stanu duchownego na prowinciach, a przez ze$rodkow.at~ie w Pcterzburgu u~atwione clemor~lizacJa i n.a~ie rowanie duchow1enstwa młodego w hamebnym celu, wcielema koscrnla Polskiego do prawosławnej wiary. u0 ) Utrzymuje ze duchowieństwo w Rossji jest niepodległe, albowiem Najświętszy Synod moskiewski jest najwyższi! władz!! w rzeczach wiarv. -Jednak całemu światu wiadomo, że sołdat, adjutant jego Cesarsko-Mongolskiej mości, jest prezesem tego Najświętszego Synodu j ten to adjutant stanowi prawa. - Powiada obro11r.a Cara że Kolleoium Rzymsko-katolickie w Peterzburgu ma takież same prawa jak i Synód. Tu niemógl dobitniej okazać opłakanego stanu religji katolickiej w Imperium moskiewskim, minister Perowski· i sowietnik Skrypicyn Si! tam organizatorami Kościoła katolickiego. 5) Utrzymuje że Cesarz poblata duchowieństwu polskiemu i takie daje przykłady : Xii!Że P~szk~ewicz za~rosil ~a objad_jed~ego Biskupa katolickiego, ten odpowiedział, ze me będzie na obJedz1e, gdyz tam znajdowae się ma Biskup greckiego wyznania i Biskup katolicld niebył prześladowany ( ! ) - Tenże sam Biskup odwiedzajiJC kościoły i bierzmuji!C dzieci, mawiał kazania nieprzychylne dla Rzi!du i niebył prześladowany ( ! ) Tu możemy zapytać, a Gutkowski Biskup gdzie 'u„ · Wszelkie przesy_iki pienięioe adrea M. Boczkowski, franco, sować jest6)? yzna1e obronca · Cara , ze · w i•~i·ms · ku byl y za konmce · 1· ze · ucie· kły nie w skutek prześladowania , lecz z :lalu , że im odebrane zostały majl!tki, z których rocznego dochodu miały 600,000 złp. - Dawniej wszakże Moskale dowodzili, ze żadnych zakonnic nie bylo w l\lińsku ! 7) Nakoniec (zapomniawszy o tem co wyżej utrzymywał) tak odsła nia, rzetelne pobudki konfiskaty dóbr duchowie1istwa katolickiego w Polsce : « Księża utrzymywali najmocniej narodowość polski!-, najwięcej przez exaltaci;! kobiet w czasie spowiedzi. Znakomitsze Rodziny Polskie chętnie obcowały z duchowie1istwem swojem przycii!gane jego oświat!! a szczególnie blaskiem bytu materyalnego tego stanu, przez to bogactwo, za którćm każdy Polak ubiega się nadewszystko. " « Zabieraji!C dobra duchowieństwu katolickiemu Rzi!d Cesarski miał cel polityczny : Zmniejszyć powagę , siłę , opór, środki działania rzeczonego duchowie1istwa, podkopać, zniszczyć tę potęgę slab~ na pozór, ale straszni! rzeczywiście, której intrygi utrzymuji!C tajemnie od wieczni! nienawiść narodowościów i wyzna11 religijnych, przeszkadzały przez to wcieleniu dawnych prowincyi polskich i ich zlaniu się zupełnemu w Państwo Rossyjskie. Slowem, walka była zupelnie polityczn~, Rzi!d chciał ustalić mocno swe panowanie nad Krajem, któ1·y prawem mo· cni"ejszego dany mu jest od trzech ćwierci wieku. » Nigdy jeszcze Moskwa nie mówiła z taki! bezczelności!! o prawach swych do Polski! Jasne tu Si! dla każdego cel i polityka wroga Polski. W obec rozmaitych zamachów na zgubę nasz!! , czujemyz wszyscy zarówno, ze sprawa ojczysta zostawiona w takim jak doti!d była stanie, traci na swej wartości, i ie wróg coraz blizej dochodzi celu swych usiłowań? Czas już wejść w samych siebie, obejrzeć swe obowiiJzki i powołanie Idzie tu bowiem o rzecz nadzwyczajnie ważni!, od której przyszlość Ojczyzny zawisła! Co w obecnej chwili należy się sprawie publicznej od Emigracyi, Krajowców od całego Narodu polskiego, to będzie przedmiotem rozbioru i uwag naszych w dalszych artykułach naszego Dziennika. Peter11borg. - Jest tu do 7Ó,ooó wyrobników francuzów ; rzi\d, lę kajilc się propagandy tych cudzoziemców, postanowił rosporzi)dzenia utrudniaji\Ce wyrobnikom francuzom wstęp do kraju; dla Anglików tylko nie ma źadnych przeszkód. - S powodu imienin Cara, pietnastn Jenerał-Majorów zostało Jenerał Leitenantami, a 50 (!!) Pułkowników Jenerał-majorami. - Powiadajil ie Car co roku tworzy najmniej ·150 Jeneralów,_a s tych co roku 50 przynajmniej, tworzy sołdatami. - Dnia 10 Grudnia 1847 r. - Ukazem Mikołaja z 20 Listopada ł847 dozwolonem zostało chłopom całego Imperium kupować dobra szlacheckie, na sprzedaż publiczn11 wystawione. Kupnem tych dóbr wchodz;! nabywcy w prawa właścicielom slużilce, mog;! je odprzedawać. Należy wszakże, aby d-0 kupna należała cała gmina i zostawiła część gruntu wolnego, kt(/ry nie moźe być nigdy sprzedany, i do którego pozosta1111 pr:i;ywi~zani. Nabywcy takich gruntów stajil się wolnymi posiarlaczami dóbr ziemskich i natychmiast prz e chodz~ pod juryzdykcyę ministra zawiaduj~cego dobrami pal1stwa. -Przeraźaj~c~ wiadomość udzielajil dzienniki niemieckie o przesladowanin wygnańców Polskich w Guberniach Wielko-.Rossyjskich. W Kos1romie naprzykłaa, podczas pożaru miasta, gmin, zapewne poduszczony przez urzę dników carskich, jak się z późniejszych ich czynności pokazuje, pod pretexte_m, że to Polacy pal11 mias\o (pożar trwał li godzin) napadli na domy r?d~m polskich, i Gubernator oświadczaji!C iż mniemanie gminu ma podob1~nstwo prawdy {!) wszystkich męższczyn i wszystkie kobiety zabrał do więzienia, obchodził się z nimi jak ze zbrodniarzami. Jego Cesarska i\lość miała oddać pod s11d Gubernatora powołanego na ten cel do Petersburga. ~zieunik Niemiecki (Rerlin Narchrichten N. 12) powtarzaj11cy, i zapewniaJ\ICY o szczegółach tego smutnego przedmiotu, chwali Cara ze tak wspaniałomyślny, że aż Gubernatora pod Silcl oddał. Włelleu. Gazeta Powszechna Pruska donosi z d. 27 b. m. Rz~d Austryacki posuwa z wielki\ szybkości11 uzbrajanie armii, wszystko tli dziś jest na stopie wojennej. Wydano na kupno koni do remonty niezmierni\ summę 1,500,000 guldenów konwencyjnych (4.000,000 zł. p.). Wyprawiaj2 st~d ci\)gle ogromne transporta amunicji i dział przez Gratz do armii konsysllljilcej we Włoszech, jakoteź do Budweis nad granicę Bawarsk11. Ogłoszony tu został reskrypt Cesarski, który powiada, że obecny stan Królestwa Lombardzko-Weneckiego jest stanem rewolucyjnym i że z tego powodu Władze wyższe Państwa otrzymały rozkaz użycia wszelkich środków potrzebnych do przywrócenia spokojności 1 porzildku w tym « kraju. » Włochy. - Umysły na półwyspie Włoskim coraz w większym niepokoju. - Król Neapolita1\ski zdaje się oddzielać od pomysłu Ojca S. w celu utworzenia jedności w zwiilzku celnym, na wzór Niemieckiego, czego Żildaj11, oprócz Papieża, i inni ksiilŹęta Włoscy, wyj il wszy ma się rozumieć księcia Modeny. - Rz1id Austryacki ogłosił Lombardyil w stanie rewolucyjnym, wymagaj11cym poskromienia przez siłę wojenni); Jenerał Hadecki nie wydala się z fortecy.-Wojsko Sardyńskie, nadspodzianie, liczy dziś, za powołaniem rozerwów, do 90,000 żołnierzy. Na nieszczęście, stronnictwa demagogiczne, przeszkadzaj11 najszlachetniejszym rzildom we Włoszech; temu strouniclwu nie idzie o nic więcej, jak o zmiany : gdy się kręci\ w kółko, zdaje im się źe idi!. Ci to demagogowie, wołaj~ : chcemy wolności, a Sil pierwszymi pomocnikami Metternicha w utrzymaniu niewoli swojego kraju. 'Var11r1i1n.va. - Nowem boleśnem przypomnieniem straty niepodległości dla mieszkal1ców Królestwa Polskiego była, zamiana Kodexu Napoleona na Kodex Mikołaja, od 1 Stycznia wprowadzony. -Gazety z l\Ionachium Bawarska i Augsburska ogłosiły warunki umowy Ojca Ś. z <..:arem Mikołajem, z dodatkiem, ze jakoby Papiez miał oświad czyć Panu Butenieffowi żal swój, że wiadomość o pot~Yierdzeniu tego przy· mierza przez Cara nie doszła Go przed allokncyil. - Ze rzecz o tej umowie jest klamiiwie pokazana w owych Dziennikach, a za niemi i w niektórych francuskich, \~idoczn:i. st11d, że na Wołyniu pokazane s11 utworzone 2 Biskupstwa.: w Zytomierzu i w Łucku, a drugiej s1rony, zniszczone Biskup· stwa na Zmudzi. Lecz co może być pewnego, to utworzenie nowego Biskup- • - 604 stwa Chersoi'tskiego, naostatek, ze Ojciec Święty będzie miał wpływ przy mianowaniu Biskupów ; lecz to wcale nie konkordat. - Czekamy dla wyjaśnienia tej sprawy pewniejszych wiadomości. Paryz - Dnia 15 b. m. w Izbie parów hrabiowie de Tacher i de Montalambert zaproponowali dodatek do adressu dotycz~cy Polski, który Izba przyjęła, następuj~cy: « Współczucie dla narodów szlachetnych, pozostaje nieprzedawnionem prawem. Wasza Kr. Mość zgodnie z uczuciami Francji, nie zapomni o Narodzie uciśnionym na którego korzyść już protestowałeś. » W Izbie deputowanych dopiero dnia dzisiejsźego rozpoczyna się dyskussja nad adresem. - Komissja wyznaczona do zredagowania projektu do adresu, takowy już złożyła przed Izb~ a w którym znajdujemy paragraf co do Polski, jest on dobitniejszy jak w adresie Parów~ « Wierna sprawie szlachetnego Narodu Francja, przypomina Eurnpie o prawach narodowości Polskiej, tak głośno zapewnionej przymierzami. » OBCHODY 29. LISTOPADA PRZEŻ CUDZóZIE~lSKIClł HADYKALISTÓW. Dzienniki Republikanckich kolorów Francuskie i Belgijskie, jako to: Reforme 1 l' Atelier i l' /1.venii· zdały sprawę z obchodów uroczystości Polskiej 29. Listopada; odbytych w Londynie i Bruxelli przez Radykalów różnych narodów. - W tero zdaniu sprawy znajduji!- Republikanie Polscy wielki!- dla siebie naukę, albowiem w postan0wieniacb jakie zapadły na rzecz01)ych obchodach, tak się wyrażano : Zgromadzeni Demokraci Francuscy, Niemieccy, Belgijscy i Angielscy i Polacy, na obchód rocznicy Polskiej i t. d... Otóż owi cudzoziemcy DemokratoRepublikanie objawiali tylko sympatii!- SWi!- dla Polski, lecz nie przyjttltlji!- Polaków do swojej ligi, nie wskazywali ani Żi!-dali dla Polski Republikanizmu, bo jakkolwiek we własnych sprawach Si!- namiętni i zaślepieni, czuji!- jednak w sumieniu że Polslfa Republikancki!- być nie może, ze musi ona skupić wszystkie swe siły w jedni!- potęgę, wpr_;Qdt przeprowadzić dzieto niepodległosci a nie zmiany polityczne i spółeczE!Y Widzimy także, że w oświadczeniu podziękowania wszystkim Dziennikom Demokratycznym nienazwali wcale w wyszczególnieniu innych, Demokraty Polskiego, a chociaż na tych wszystkich zgromadzeniach Demokratów Europejskich, Towarzystwo Wersalskie miało swych przedstawicieli. - Takie to oświadczenia Republikanów cudzoziemskich dla Polaków w dniu święta narodowego Si!- jedynie znacz1ice, Si!- rzetelnym wyrazem ich pojmowania sprawy Polskiej, - pojedyncze zaś odezwy lub artykuły zamieszczone w tym lub owym cudzoziemskim Dzienniku radykalnym, gdzie pisarz pewien z ramienia Centralizacyi Wersalskiej , a najczęściej samze Polak szaleniec lub brudnych passii, zieji!-C wścieklościi!- i potwarzami na wszystko co prawdziwie narodowe i patriotyczne udowodnia, ze Polska nieodmiennie Republikancki!- jest i być powinna, jako pojedyncze objawy nie Si!- wyrazem przekonań i . usposobień wspomnionych cudzoziemskich Radykałów. ROZMAJTOSCI. Towarzystwo Literackie odbyło swoje miesięczne posiedzellje d. 13 ~- m. - Pań Kubalski przeczytał Nekrolog kapitana Pogonowskiego, Jednego z członków Towarzystwa Liter. -Ziomka którego całe życie bylo P?święcone pracy dla Ojczyzny i usługom dla niej, naprzód na polu. bitew a potem w tułactwie. - P. Wincenty Budzy11ski przeczytał 3ci Akt swojego tluniaczenia Marvi Stuart z Szyllera. 3° Lute()'o od0 będzie się zwyczajne publiczne posiedzenie Towarzystwa. Wyjść ma wkrótce na świat tomów 3 Przegli!-du pisarstwa Emigracji polskiej przez P. Zienkowicza Leona. Będzie to zda11ie sprawv z litera· tury Emigracji co do jej cechy politycznej, co do jej di!-żnośd w myśli wyswebodze~ia narodu. Pohiewaf zaś Emigracja składa się zróżnych ~rupp, P. Z1enkowicz pragnie niejako zebrać w jedno jej intelektualne Jestestwo w swoim przegli!-dzie. - Si!-d jego o pismach wychodzi!-c ze stan~wiska niepodległości narodowej-podrzędne rozróżnienia zagładzi. ~ierozbieramy w tej chwili prospektu zostawuji!-c jeszcze sobie do powi~dzenia o nim słów kilka. -Tu tylko dodamy, iż pozytek podobnego dziel~ dokor~any z punktu istotnie narodowego byłby do życzenia; jakkolwiek cznJemy ii .ta praca będzie tern trudniejszi!- dla autora źe je~~ze za w.ód E?1~~racji nieukończony, że jeszcze wiele zdań, wyobrazen, nam1ę~nosc1 Jest w·sporze. - Wszakże postawić jasno kwestj\ł oswobodzema, oczyszczaji!-C ji!- z lokalnych zawziętości, b~dzie juź rzeCZ\ł po~ałł!!. - Autor usuwać się rąusŹ\ł towarz.yszyć Przegli!-iłowi zdaje sobie trudności nawet te, które Emigracyjnej literatury, pisanej pod wpływerti nierdztrzygdionych jeszcze dokładnie politycznych sporów o środki zbawienia Kraju; powiada on bowiem iż przegli!-d jego bę dz!~ niejako sumieniem Emigracji. - Czekamy tegl1 nowego gościa w Emigracji, przyznajemy, z pewni!- ciekawości\!. - Pan Zienkowicz _ Leon w istocie, o żadnym najmniej znanym lub najmniej zasług1,1ji!-cym na wzmiankę pisarzu niezapomina w swojej grupie - zti!-d nieraz dziwacznie pomieszane SI! nazwiska, zapewne wypadkiem niewłaściwym, sumienie albowiem :lartować nie może. - Nam się zdaje iż wiele z tych nazwisk niewyrobilo sobie żadnego wpływu w emigracyjnym pisarstwie, Si!- lub nieznane lub uznane za małe. - Wtedy tylko jest obowii!-zkiem pisarza podnosić takie imiona, jeśli te istotnie zasłuźone poznane były - w przeciwnym razie lepiej zamilczeć. Cokolwiek bi!-dź, jeszcze raz powtarzamy, ciekawi jesteśmy jak wygliJdd to sumienie, będziemy się pilnie i często przegli!-dać jego obliczu, jestli poważne, lnb krbtochwilne, szczegćlh.ie ze występuje pod sam czas maskowych balów- niechcielibyśrny przez wzgli!-d na ważność -zamiatu dópatrzyć w nim znajomej nam ski!-d in1id fizognomji. - Żałuji!-CY za grzechy Pszonka, bier:le filozoficzne szaty - rozmyślaj~cego pustelrtika - wtrę dowate ciało arlekina wst~pić ma dusza platoi1ska. Cżekamy objawienia tej wielkiej metampsykosy. Na posiedzeniu puhlicznt!m 8towarżyszenid Trzr;ciegó Mqja w Bourges P. J Rzewuslci odczytał sw~ pracę, następujqcq : Panowie! Tydzieli tełnu, naglony przez kilku przyjaciół tu obecnych, abym i ja także coś powiedział w rocznicę Iistodadowl!, więcej rachuji!-c na wła sne swoje chęci jak na siły, przyrzekłem zadbsyć uczynić ich życze niom. Tym czasem zatrudnienia moje codzienne, które po większej części Si!- wam znane, nie zostawiaji!-c mi we dnie jednej wolnej chwili, zabierały mi nawet wieczorni! dobę, tak, iż dzie1i uplywaji!-C za dniem nie byłbym nigdy mógł dotrzymać obietnicy, bez następuji!-cego zdarzenia. Jeden ze starych moich znajomych zamieszkuji!-C od dawnego czasu w Afryce północnej do Francji naleź\łcej, wyuczył się był języka arabskiego. Ostatniemi czasy, wygrzebawszy gdzieś jakiegoś arabs~iego pisarza, a znaji!-c moji!- słabość do powieści wschodnich, przetłumaczył z nieb jednę i przesłał mi ji! nieba\vem. Pismo jego odebrałem wczor rajszego wieczora, i, korzystaji!-c z bkoliczności, w miejscu swej wła snej pracy, odcżytam je wam, jeżeli mnie łaskawie posłuchać :aczycie. TRZY WARUNKI SZCZĘSCIA NARODÓW. POWIEŚĆ. A.li Ben-Sidi, obji!-Wszy l'żl!dY pa11stwa po śmierci Sułtana swego ojca, zajl!ł się był bezwłt:>cznie zaprowadzeniem ulepszeń; co jllk mil się zdaweło, były zdolnll uszczęśliwić ludy zostajl!ce pod jego berłem. Po kilkrl jednak latach, Blm-Sidi ż falern spostrzegł że jego ulepsza~ nia dalekie były od skutku jaki sobie z nich obiecywał; nie spuszczajl!C się ptzeto na własni!- lll@drosć, 'zwołał był radę, złofon\ł z najznakomitszych ludii swego państwa, aby wspólnie z nim pracowała nad szcżęściem całego narodu ; ale i ten środek nie osi\łgn\łł poŻi!-danego celu. Nie zraźaji!-C się wszakże Ben-Sidi róznego rodzaju przeciwnościami jakie napotykał \\r dopełhieńiu raz zamierzonego przedsięwzię cia, wydał był odezwę do wszystkich ttczonych ludzi, zamieszkuji!-cych nletylko j_ego ale i przyległe państwa, aby przybyli do stolicy na dzień naznaczony, w celu wymienienia mu warunków jakieby kazdy z nich mniemał za najpotrzebn,iejsze do uszczęśliwienia narodu. Nagroda, przeznaczona temu któregoby mrśli były trafniejsze, sprawiła iz mnóstwo zgromadziło się było w miejscu wyz11aczonem. Nie w1itpił w ów czas Bon-Sidi, widz\łc zwłaszcza tyle mędrców, aby dopii!-l swego zamiaru, i z żywi!- radości~, prżypominajl!c cel zebrania, przemówił do licznych słuchaczy; a następnie, kaMy z kolei zaproszony był otworzyć swe zdanie. Jeden z zawołanych miłośnikó\• nauk podniósł się najpierwszy. i przez kilka godzin dowodził ze jedyne szczęście leży w naukach; że nauki będi!-c pokarmem duchownym ludzi, wszystkiego dla nich zaniedbać potrzeba. I sekretarz Ali Ben-Sidego, po skończonej owej mowie taki!- w treści zapisał uwagę; « Znieść wszystkie stany i rzemiosła bez wyji!-tku i ża mienić caly Kraj w ogromni!- Akademiji!-. „ Drugi z rzędu byt lekarz uchodz~cy za jednego z najbieglejsz~ch w tej sztuce, i znowu przez kilka godzin dowodził ,ze największe szczę ście leży w tdrówiu; ale że ono ulega licznym bardzo chorobom, największym przeto skarbem dla ludzkości Si!- dQbrzy lekarze, jak ró nie • 60/J najoikropniejszil plagi\ Sil eł wszyscy którzy nie będi\C doktorami, dajil podobnym sobie rady lekarskie. A więc, aby się pozbyć tego nieszczę ścia, jeżeli nie karę śmierci, to przynajmniej więzienie na nich ustanowić naleźy. I sekretarz Ali Ben-Sidego, po sko1iczonej mowie doktora, taki\ w treści zapisał uwagę : « Poniewaz nie ma na świecie żadnego człowieka który by choć raz w życiu nie dał podob~mu sobie jakiego lekarstwa, wszystkich tedy ludzi, oprócz samych doktorów, uwięzić wypada. " trzeci z kolei był sławny niegd'yś żołnierz. Ten znów przez kilka godzin dowodził że, lubo zdrowie jest picnvszem szczęściem, można je jednak zachować i bez lekarzy, byleby ciało zostawa~o ciilgle w ruchu; że trudy dodajil apetytu i pomagajil strawności. Ze zaś jedynie wojna zdolna jest utrzymywać ciało w ciilglych tego rodzaju ćwicze niach, mniemał, iż wojna przyczynia się najwięcej do szczęścia ludzkiego. I sekretarz Ali Ben-Sidego, po skor\czonej mowie wojaka, zapisał w treści stosown;.i uwagę. Trudno sobie wyobrazić zadziwienie dobrego sułtana, gdy, po wysłuchaniu kilkunastu podobnych mędrców, spostrzegł że każdy z nich swoje własne passje, swoje własne słabości, przedstawiał za cel uszczę sliwienia całego narodu. Liczba jcdl1ak pozostałych mistrzów maj;.icych jeszcze głos zabierać, pocieszała go nieco; albowiem, błędy hędi\C liczne ale prawda tylko jedna, nie mniemał aby dwóch przynajmniej, w tak licznem gronie nie wpadło na jedni\ dobril drogę. Po kilkunastu dniach, Ali Ben-Sidi, widzi!C iż tyle było różnych zdari ilu mówców, i że, czem dłużej rozprawiali, tern więcej odbiegali od założonego celu, postanowi! koniec położyć obradom. Juź właśnie da~ znal} że sam .pragnie mówić, gdy, w tej samej chwili, kosztowny dywan, miejsce drzwi zastępufocy, odchyliwszy się, dal wejście poważnemu starcowi. Starzec ów, odziany na sposób derwiszów wschodnich, oddawszy ukłon Alemu, podał mu przez jednego z dworzan mall! tabliczkę. Ali, wśród powszechnego zadziwienia jakie sprawiło niespodziane żjawienie się biednego pustelnika, przeczytał głośno następuj(lce wyrazy znajdujilce się na podanej mu tabliczce. « Trzy Si! warunki szczęścia narodów: Równość, Jedność, Draterstwo. » Lakoniczność ta uderzyła Alego znudzonego od niejakiego czasu nazbyt długiemi mowami tak zwanych mędrców; ale ani on, ani źaden z obecnych nie pojmował myśli tajemniczego starca. Ten, zaproszony o dokładniejsze wyłuszczenie zdania swego, tak przemówił do chciwie pragnijcych usłyszeć go mistrzów. " Pewne ksi(!Że indyjskie, odbywaj(lc przejazdkę na słoniu, zgubiło kolek od swego parasola, i rozkazało dozorcy słonia zatrzymać się dla wyszukania kawałka drzewa mog;!cego zasti\pić miejsce kołka, bez czego parasól niemógł zostsć rostwarty. Dozórca ów nie posiadajilc źa dnego narzędzia za pomoc{! którego mógłby był wystrugać kolek, prosił pokornie pana swego o chwilę cierpliwości, dodajilc iź słoń mu znajdzie to co potrzeba. Jakoż, ujilwszy swój młotek co mu służył do wydawania rozkazów, uderzył nim kilka razy w głowę słonia, aby w nim wzbudzić uwagę, i dal mu poznać źe coś ŻiJdano od niego. Słoń, nie zatrzymujilc się bynajmniej, zebrał pęk gałęzi i podał je swemu dozorcy który je rzucił natychmiast; idi!C dalej, zebrał w tr;!bę kilka garści piasku który równie był odrzucony. Kilka razów młotka dało uczuć powolnemu zwierzęciu iż się po niem spodziewano więcej instynktu. Wkrótce przenikliwe stworzenie podało swemu przewodnikowi kawa:lek suchego drzewa grubości ręki ; co zoczywszy dozorca dał słoniowi pochwalę dla zachęty, ale razem wyra:1.it mu znakami ze drzewo było za grube. W końcu, po kilku wprawdzie jeszcze próbach, z uciech{! tak dla pana jako i dla przewodnika, słmi, nienstaj:,!c w biegu, wynalazł kawałek drzewa mog:_icy przyzwoicie zastiJpić zgubiony kołek. » Jeżeli w zwierzęciu, rzekł dalej sędziwy derwisz obracaj;.ic mowę do mędrców, znajduje się tyle przenikliwości, czyliż wy, mistrze w naukach, nie możecie zrozumieć kilku wyrazów prostego człowieka? To wyrzekłszy starzec i oddawszy ukłom Alemu, wyszedł z miejsca obrad, zostawiwszy wszystkich w coraz wzrastajilcem zadziwieniu. Ali Ben-Sidi, widzi\C iż nikt niemógł mn wytłumaczyć tajemnicy zawartej w trzech wyrazach skreślonych ręki! biednego pustelnika, l"ozwi;.izat zgromadzenie uczonych, i wydal stosowne rozkazy aby sprowadzono na dwór jego wzwyź rzeczonego derwisza. Po dosyć długiem poszukiwaniu, Ben-Sieli dowiedział się że starzec ów, którego powszechnie nazywano Al-B.ozum, rzadko obcował z ludź mi; ze pewne tylko dnie w roku w najbliższej przemieszkiwał puszczy, trawiilc resztę czasu na dalekich podróżach; i ze w owej chwili był nieobecny. Ali, czekaji!c zawsze przybycia derwisza, zamierzył był jednego razu odwiedzić jego chatkę, i w tym celu wywiedziawszy się o drodze która do niej prowadziła, samodwój wybrał się w podróż. Wicika by la radość B~11-Sidego gdy, za zbliźeniem się do opisanego mu dobrze miejsca, zoczył starca siedzilcego pod domem, zatopionego w głębokićm rozmyślaniu; dla tego też z kwapliwościil, o kilka jeszcze kroków hęd:,!C od niego1 pozdrowił go zwyczajem krajowym, a nastę pnie opowiedział mu cel swoich odwiedzin. Al-Rozum, dowiedziawszy się jakie były chęci .Ben-Sidego, w miejscu odpowiedzi, taki! mu przytoczył powieść: « Na jednej z wysp śródziemnego morza, szczególniejsze niegdyś istniały prawa. Mieszkańcy wszyscy byli podzieleni na dwie wielkie klassy : na' bogatych czyli wolnych i na niewolników czyli pracujilcych. Nie dosyć na tern, klassa uprzywilejowana, wybrawszy z pomiędzy siebie radę do rzildzenia wyspi\, podzieliła klassę pośledni\!. na kilka jeszcze odcieni; i, jakby niewola nie była sama największem nieszczę ściem, niewolnicy tem mniej byli uważani, im cięźszemi lub przykrzejszemi zatrudniali się rzemio słami. Nadto, klassa zamożnych, lę kajilc się z czasem utracenia ogarniętej władzy, postanowiła karę śmier ci na tego coby niechciał się zatrudniać rzemiosłem swego ojca. « I zdarzyło . się byto że jednego roku morowe powietrze padło na owę wyspę; a jak zwykle bywa, zaczęło wybierać swe ofiary między najbiedniejszemi ludźmi; tak iż, w kilka dni, całe przedmieście zamieszkane przez szewców zostało wyludnione; a w kilka dni później, przedmieście krawców, i w kilka dni po tern, przedmieście piekarzy. W ko1icu, zostawiwszy liczne ślady swego przechodu i w innych czę ściach miasta, zaraza znikła zupełnie. " Klassa zamoźna ochlonilwszy z pierwszego strachu, zaczęła myśleć jakim sposobem zasti\pić utraconych rzemieślników. Chciała naprzód sprowadzić podobnych robotników z innyi:h krajów, ale nikt nie chciał zostać dobrowolnie niewolnikiem. Następnie, zniosła karę śmierci ustanowionil poprzednio na tych coby zmieniali rzemiosło ; ale żaden z krajowców nie chciał tego uczynić: raz niedowierzaj:,!c kaście zamożnych; powtóre, że to były właśnie najwięcej uposledzone zatrndnienia. « Tymczasem, wszystkje zasoby będ;.!C zużyte, bogacze, nie tylko boso, ale w krótce i bez odzienia chodzić musieli; aż wreszcie, lękajilc się i umrzeć z glodu dla braku chleba, zgodzili się na to że los miał wybrać i nich pewni! liczbę na zasti).pienie straconych rzemieślników. Tym znowu sposobem wybrani, obawiaj(lc się utraty prerogatyw, oświadczyli iż przekładaj\!. umrzeć raczej, jak przejść do stanu niewolniczego. W końcu stanęło na tem, że im święcie przyrzeczono, iż no· wy ich stan nie odejmie im żadnego politycznego znaczenia. « Jeżeli tak ma być, odezwał się wreszcie jeden z pomiędzy tych ostatnich, że my, wam równi wewszystkiem, mamy przejść na niewolników, czemu z nic możecie uczynić niewolników równemi nam ? Takim sposobem nie tylko odzyskacie utracone zaufanie, ale oszczędzicie nam najtrudniejszych i najnieprzyjemniejszych zatrudnień. <1 Wszyscy ci którzy byli padli losem na zamianę stanu poklasnęli mówcy; krewni i przyjaciele ich toż samo uczynili. A tak, zanim słońce zaszło, wydano nowe prawo mocil którego równość wszystkich mieszkariców została ogłoszona. I ustanowiono w tej samej chwili że, ponieważ wszystkim radzić niepodobna, każdy stan, kazde bez wyji!tku rzemiosło, wybierze z pomiędzy siebie kilku ludzi, którzyby w ich imieniu wpływali do rady ogólnej rz~dzilcej wysp\!.. « Nie długo czekano owoców tak mildrego prawa; bo, na drugi zaraz dzień znaczna liczba postradanych przez morowi\ zarazę rzemieślni ków, zast;!pionil została. Tym tedy sposobem, z równości il polityczni\ znikła niewola ; a cudzoziemcy dowiedziawszy się że wszyscy mieszkańcy wyspy byli wolni, napływali ze wszystkich stron; i w kilka lat owa wyspa stała się jedni\ z najobfitszych i najpożildańszych siedzib ludzkich. « Równość więc polityczna wyradza wolnośc; a wolność jest najpierwszym warunkiem szczęścia narodów. „ Zaledwie Al-Rozum sko1iczył SWil powieść, gdy Ali Ben-Sidi, uści sni\wszy go serdecznie, oświadczył mu swoje zadowolnienie; a pragnilc jak najprędze.i podobne prawa ustanowić w swem państwie, pozegnat czcigodnego derwisza, przyrzekaji\C mu odwiedzić go, dla zdania mu sprawy z wprowadzonych ulepszeń. I stało się było podług życzenia Alego; albowiem, po pewnym przecii!gu czasu, państwo jego doznawało nieznanego mu dotild szczęścia. Wkrótce jednak potem, rz(ldcy Silsiednich prowincji, widZi!C stan kwitni!CY kl'ainy Alego, krzywem na niego okiem patrzeć zaczęli, zwykle bowiem szczęście jednych rodzi zawiść drugich; i rzeczy do tego stopnia doszły ie, porozumiawszy się między sob\!., zazdrośni owi Si\siedzi, umyślili pozbawić IIl;!drego rzildcę jego szczęśliwego narodu, albo zniszczyć owo szczęście przez wyzucie z tronu Alego. Ben-Sidi, dowiedziawszy się o knowanych na niego zamachach, przysposabiał się do obrony, gdy mu wpadła w oczy tabliczka derwisza któri! byt z wdzięczności:,! przechowywał. Prawda że już rozumiał co miała znaczyć równość; ale następny wyraz jedność był jeszcze dla niego zagadki).. Dla tej przyczyny, w miejsc!\ zwoływania mędrców, jak to był czynił dawniej, postanowił szukać światła u nieocenionego pustelnika, i natychmiast wyruszył do niego, tak jak poprzednim razem. Nie zastał był derwisza w doma, co go mocno zasmuciło; ale, wszedłszy do otwartej chatki, znalazł na stole tabliczkę na której wy· czytał następuji\Cil powieść: « Podróżujilc pewnego razu w zimniejszych jak u nas krajach, zdziwiony zostałem pięknościii jednej okolicy. Pysznie ubarwione ł;!ki, poprzerzynane strumieniami czystej wody ; pola jedne zaorane, drugie odpóczywaj(lce po kilkoletniej pracy, rozlegaly się na kilkanaście tysię cy kroków. Wielka rzeka z jednej strony stanowiła granice tego ob- " ,,...°'ROYĄL „ .-· ·~ szaru; pagórki, a dalej góra, zam ~jg.iej .; ny; lasy i bory otaczały go z dwóch innych stró r,t.,sr ~ -_" aitych zwierzilt domowych pasło się w róznych . '.'pO ~ j~rtjrch budynkach, yąz!aiiY. O.o starannego naw bliskości rzeki stoj:Jcych, wida~ . . leżały gospodarza. -~~ ~~ ;f,'; _::rj;i;j • « W chwili właśnie gdy nasyciw'szy o~~ ,.;;ięknym widokiem miałem się oddalić, spostrzegłem chmarę wlfkow wypadajilcych z boru, i biegnilcych w kierunku pastwisk. Wszystkie pasilce się zwierzęta struchlały zoczywszy znagla naturalnych swych nieprzyjaciół. Konie, wiedzione instynktem, zaczęty uciekać ku folwarkowi; bydło rogate rozbiegło się; a owce, biedne owce, rozpierzchły się na wszystkie strony. Kilka tylko psów którym straż, jak się zdawało, była powierzona, rzuciło się na wilków; ale też nieboraki padły najpierwsze ofiariJ. swego pośw.ięcenia, nie będilc zdolne na chwilę nawet, wstrzymać natarczywości napastników. " W śród powszechnych mordów jakie wkrótce nastilpiły, jedno tylko stado wzbudziło we mnie mocne zadziwienie. Stado to złożone było z wieprzy, które, poznawszy że szło o ich całość, skupiły się wszystkie tyłami, a głowy, obronne ogromnemi kłami, obrócone były na zewniltrz ze wszystkich strón. Kilka razy wilki przybliżały się do stada wieprzy , ale niemaj<JC zapewne sposobu do naruszenia tak zgodnie i tak dobne bronionego okręgu, zaniechaly go, szukajiJ.c gdzie indziej łatwiejszej zdobyczy. " · O cudowny derwiszu ! wykrzykni!l Ali Ben-Sidi, sko1iczywszy powieść co, jak mniemał, umyślnie dla niego skreślił byt Al-Rozum. Wiem teraz co znaczy twoja jedność. Ty, przez twe stado nieczystych stworzeń dajesz mi poznać abyśmy wszyscy razem, wszyscy w zgodzie, nie stanowili jak tylko jeden ła1icuch wielkiego okręgu; i że, tym tylko sposobem, nie dawszy się nadwerężyć dzikim najezdcom, używać bę dziemy niczem nienarusznej niepodległości. Bo niepodległość nie jestże owocem jedności jaki! mi zalecasz? - Cześć ci niech będzie wielebny starcze za iskrę światła którii mi udzielić raczyłeś! I stało się byto to czego się Ali był spodziewał. Za powrótem albowiem do stolicy wydawszy odezwę do narodu w której okazał źe wspolne niebezpiccze1istwo, wspólnemi siłami odwrócić naleźało ; że każdy człowiek tworzy jakby ogniwo jednego ogromnego łańcucha co tern jest tmdniejszy do rozerwania im ściślej jego ogniwa Si! z sob\! spojone, dokazał tego Ze wszyscy mieszkańcy jednozgodnie się uzbroili; a naczelnicy i podwładni wspólnem zwi<J.iani zaufaniem, z niecierpliwościi! oczekiwali zaczepki nieprzyjaciół. O czem ci ostatni dowiedziawszy się, lękajj!C się siły powstajilcej ze zgody i z jedności narodu, więcej jak wojska Ali Ben-Sidego, zaniechawszy tuz przygotowanej napaści, powrócili kaźdy do swego własnego kraju. Po pewnym przeciilgu czasu, Ali, zwiedzaj\!C państwo przez niego rz<J.dzone, zasmucony został nędzii niektórych jego mieszkańców; a źe sam był wspaniałomyślny, nie mógł pojiić dla czego kraj ski!-d ini!-d zupełnie, jak mniemał, szczęśliwy, mógł w sobie zawierać tyle biednych ludzi. Właśnie nad tćm rozmyślał jednego poranku, jak się znalazł przypadkiem w bliskości ogromnego jeziora które o kilka mil dalej miało ujście do morza. Jezioro nic w sobie niemiało szczególniejszego coby mogło było zwrócić na siebie uwagę Alego; ale Ben-Sidi spostrzegłszy znagla po nad głowi!- wielki! chmurę wśród wszędzie pogodnego nieba, zastanowił się był nieco. Chmura ta nie była nic innego jak tylko kilkadziesij!t pelikanów, białych, pstrych i siwych ogromnej wielkości, które pokri!-Żywszy czas niejaki nad jeziorem, spuściły się wreszcie do wody, a w tej samej chwili innych mniejszych ptaków, jako to, zimorodków, jaskułek morskich i tym podobnych, nie wiadomo skiid mnóstwo się zjawiło. W miejscu gdzie jezioro tworzyło jednę z większych zatok, gdzie woda była płytsza i wolna od bałwanów, pelikany, przodem obrócone ku brzegu, zebrały się w półksiężyc. Odległość jednego ptaka od drugiego zdawała się doskonale wyrachowana, gdyz zajmowała tylko prze·strzeń roztwartych dwóch skrzydeł, co mogło wynosić od 9 do 12 stóp. Biji!c często wodę skrzydłami, ogromne ptaki zbliżały się zwolna razem do brzegu, juzto majilc szyję naprzód wycii!-gnięt\!, juzto zanurzajilc się do potowy dla uchwycenia ryb; te albo były natychmiast połykane, albo wsuwane do przestronnej torby którl! natura sama przymocowała pod szyjl! pelikanów. Ale ciekawszem do widzenia było to, ze wszystkie mniejsze ptaki kr<J.żyły swobodnie w koto pelikanów, porywajilc spło szone i odurzone ryby co wyskakiwały po nad wodii. Widać było źe pelikany przywykłe były do towarzystwa swych nierównie mniejszych braci, i że nawet znajdowały rodzaj przyjemności we wspólnym poło wie, gdyż niekiedy, zartujęc dziobem podrzucały w górę mniejsze ryby, a te natychmiast przez inne ptaki zostawały chwytane. Co więcej, skoro pelikany ścieśniajilc coraz barclziej swój półksiężyc, przygnały pozostałe ryby do piasczystego brzegu, wyszły samr. na l~d z dobrze obtadowanemi torbami, i wypróżniwszy je na suchej ziemi z uciech\! ogl<J.dały swój połów. Następnie, jedne z nich, które zapewne miały dzieci, powsuwały na powrót do torby mniej lub więcej ryb wybranych, dla karmienia swych piskl{!t ; drugie zaś, zaopatrzywszy się nieco wty· 606 wność. spoźywaly resztę połowu wraz z innemi ptaszętami które świer goczi!C skakaty radośnie między niemi. Wspólność ta istniej(!.ca pomiędzy olbrzymiemi ptakami i małemi ptaszynami, w zadumienie wprawiła Alego. Przez długi jeszcze zapewne czas nasycałby był swe oczy tym widokiem gdyby się nie byt uczuł z .lekka _uderzony P.o ramieniu: a odwróciwszy g~owę, ujrzał tuz przy mm stOJl!Cego sędziwego derwisza. Ten, wskszUJ:JC mu palcem odlatu.iilce z radościiJ. ptaki, wyrzekł tylko to słowo: braterstwo I Allach niech będzie pochwalony! krzyknl!ł Ben-Sidi uchwyciwszy rękę któr~ mu podał Al-Rozum. Dzięki ci składam niepojęty starcze za tak trafne "'.Ytłómaczenie mi ostatniego wyrazu twego polecenia. Odtj!.d, spokojme będę oczekiwał śmierci bo mam nadzieję, iż naród mój, poznawszy ~e br~ters~wo ma za owoc dobry byt wszystkich bez wyj:Jtku, tak duzych Jako 1małych, prawdziwego szczęścia na przyszłość używać będzie. I stało się było jak byl przeczuł Ali Ben-Sidi. - Rozdzieliwszy część zna~znych swych skarbów pomiędzy najwięcej potrzebujilcych, zalecił ludziom zamoznym aby pamiętali o biedniejszych; a wszystkim w ogóle dat przykład że nikt, myśll!c o samym sobie, nie powinien spuszczać z oka potrzeb bliźniego. Tak tedy, równość zasiana przez Alego pomiędzy swemi ludami wydawszy wolność; jedność zapewniwszy im niepodległość, a braterstwo sprowadziwszy dobry byt, nie było na świecie narodu szczęśliwszego jak ów rziidzony kiedyś przez Alego; ale też nie było odti!d nigdzie rziidcy podobnego Ali Ben-Sidemu. Nekrolo;;. Rouen 5 Stycznia i848. Dnia ł6 Grudnia 1847 r. umarł w mieście Rouen, dotknięty piersiowQ. chorobi! Frydrych (Józef} członek Towarzystwa Trzeciego Maja, miał lat '-17. Wszedł jako ochotnik do Pułku 4 ułanów w r. 1824, ozdobiony krzyżem srebrnym wojskowym, post\łpił w r. 1831 na Podporucznika w tymże Pułku. - W Emigracji oddał się Litografii i w tej sztuce doszedł do wysokiego stopnia doskonałości. Przez wzorowe postępowanie i piękny charakter, zasłuzył sobie na szacunek i przyjaźń nietylko rodaków, lecz nadto wielkiej liczby mieszkaf1ców miasta Rouen, którzy licznie zgromadzeni wraz ze wszystkiemi Emigrantami mieszkajl!cymi w tem mieście, odprowadzili zwłoki jego na miejsce wiecznego spoczynku. Nad grobem przemówił w języku francuskim Ziomek Edward Witkowski, b. Porucznik Pułku czwartego Strzelców konnych. Po nim zabrał głos Pan Błeriot, dystyngowany Litograf, przypomniał on wymownie rozrzewnionym słuchaczom, nieszczęscia naszej Ojczyzny, cierpienia wygnania, i oddał zasłużone pochwały harakterowi i talentom zmarłego. Wydawca odpowiedzialny : .JANUSZ WORONICZ. OGŁOSZENIE. lledal wybity dla Xięcia Czartoryskiego przez Wydział Historycznysprzedaje się w Księgarni Katolickil!j Polskiej, 16 rue de Seine St-Germain. Cena exeplarza bronzowego f. 6. Id. srebrnego fr. 100. Exemplarze srebrne Si! numerowane. Dochód ze sprzedarzy jest przeznaczony na powiększenie funduszów Wydziału Historycznego. Wyszła z druku i sprzedaje się w Xięgarniach Polskich po 4 fr. grama tyka języka Polskiego podług nowego układu, przez Xawerego Bronikow~ skiego. Wyszedł z druku Zbiór Mów Xięcia Adama Czartoryskiego od roku 1.838 do 1.847, cena fr. ł c. 75. - Sprzedaje się w Biórze Interessów Polslicb, chez MM. Germain freres, pzy ulicy St.-Honore N. 385. Dostać można w Biórze Trzeciego i\laja, przy ulicy St.-Andl'l!-desArts, N. 3. Siedmioletni Zbiór Trzeciego Maja.- fr. 70. Kraj i Emigracya Zeszytów H,-fr. 15. . Ogólny zarys przyczyn rozrostu i upadku Pa1lstwa Polskiego, przez Oskara Zebrowskiego, z dwiema kartami,- fr. 4. Sur la Serbie, prez Hr. L. B.- fr. l_i. O Wojnie Partyzanckiej, przez .Jenerała Chrzanowskiego,- c. 50. Kopia Dziennika Rzi!du Rewolucyjnego (Gazeta Krakowska), z relacH o zaszłych wypadkach w rokn :1846, przez naocznego świadka,- fr. 5. Dzieł tych równieź dostać mozna w Xięgarni Katolickiej, :16 rue de Seine St.-Germain, i w Biórze Interessów Polskich, przy ulicy St.-Honore; N. 385. 2898 - W Drukarni i l.itografii M&ulde i Renou 1 przy 11liey Bailleul, 9·11