W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy!
Transkrypt
W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy!
magazyn bezpłatny | nr 10 | czerwiec - sierpień 2008 Numer Wakacyjny Konkurencja mnie podnieca! Wywiad z Marylą Rodowicz O krok od ideału czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie?! W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy! Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 W numerze Paris Hilton fot. Skins.be WYWIAD 3. Dzięki Kacperkowi czuję się w pełni kobietą. Rozmowa z aktorką Joanną Węgrzynowską. KULTURA 4. Nowości muzyczne / książkowe AKTORKA MIESIĄCA 5. Staram się wierzyć w ludzi. Wywiad z Magdaleną Kacprzak. WYWIAD MIESIĄCA 6 - 7 Jesteśmy fajniejsze od mężczyzn. Wywiad z Agnieszką Fitkau-Perepeczko. TEMAT MIESIĄCA 8 - 9 O krok od ideału, czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie. GWIAZDA MIESIĄCA 10 - 11 Ja się nie starzeję. Rozmowa z aktorką Olgą Bończyk. CIEKAWOSTKI 12 - 13 Fenomen zjawiska telepatii. PODRÓŻE 14 - 15 W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy. WYWIAD 16 - 17 Wnętrze człowieka to klucz do urody - Weronika Marczuk - Pazura. Legenda sceny 18 - 19 Konkurencja mnie podnieca. Wywiad z Marylą Rodowicz. Dyskusja 20 - 21 Na wybiegu. PORADY 22. Jak zdobyć podwyżkę? KONKURS 23. Wakacyjny konkurs URODA 24. Biolage Matrix 25. Salon Fryzur Naomi 26. Oaza Urody 27. AMBRA 28. Lux Dent/Gabinet Ewy Borczyk /Studio Odchudzania, Rzuć palenie 29. Grota Solno-Jodowa GALOS MODA 30. Butik- komis Klaudia / Skorpion 31. Caterina Collection / Vevka REKREACJA 32. Nowy Dwór 33. Ostoya 34. Oknolit/ Szklarnia 35. Drukarnia Millenium Wydawca I.D. Media Agencja Wydawniczo-Promocyjna Ilona Adamska ul. Pogodna 3, 38-500 Sanok Planeta Kobiet - bezpłatny, ekskluzywny dwumiesięcznik, dostępny w najlepszych restauracjach, pubach, hotelach, galeriach handlowych, salonach kosmetycznych, fryzjerskich, gabinetach odnowy biologicznej, fitness clubach, butikach odzieżowych, salonach meblowych, jubilerskich, aptekach. 5 18 10 16 Redaktor naczelny: Ilona Adamska, tel. 609-225-829 [email protected] Reklama: Jonasz Adamski, tel. 601385911 [email protected] Dystrybucja: Renata Kordys, Anna Pawińska Ludmiła Płonka Korekta: Małgorzata Sienkiewicz Skład i opracowanie graficzne: www.karakon.eu, [email protected] Zapraszamy do współpracy firmy zainteresowane promocją na łamach naszego magazynu. w w w. p l a n e t a k o b i e t . c o m . p l * - tekst sponsorowany Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Dla stałych klientów- atrakcyjne rabaty! Kontakt: tel. 609-225-829, [email protected] Za treść reklam i ogłoszeń redakacja nie odpowiada. Redakacja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Przedruki z Planety Kobiet dozwolone są wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Aktor miesiąca Dzięki Kacperkowi czuję się w pełni kobietą! Niedawno obchodziliśmy Dzień Matki. O tym jak powinna wyglądać idealna matka, co daje macierzyństwo i jak dziecko zmienia nasz świat opowiada czytelniczkom Planety Kobiet popularna aktorka z serialu „Samo życie” Joanna Węgrzynowska. Mówi się, że małżeństwo, podobnie jak dziecko, zmienia człowieka. Panią zmieniło? Jak, po kilkunastu latach bycia w związku z Panem Krzysztofem, patrzy Pani na instytucję małżeństwa? Czy czuje się Pani czymkolwiek zdziwiona, zaskoczona? - To było tak dawno. W tym roku będę obchodziła dwunastą rocznicę ślubu. Jak na to patrzę? Być z kimś tak długo, żyć z drugą osobą tyle lat, kłócić się i kochać, dogadywać i wkurzać, uczyć się codziennie kompromisu, jednocześnie starając się zachować własną tożsamość i niezależność to naprawdę „ciężka praca”. Dla wielu osób wydaje się to wręcz niemożliwe. A dla mnie? Niezupełnie, choć właśnie te „rzeczy” w związku z drugą osobą są najtrudniejsze. Patrząc na naszych rodziców wiem jednak, że wszystko może się udać. Prawdziwa, kochająca się rodzina jest dla mnie wszystkim. Fundamentem życia, przystanią, radością, miłością. Daje poczucie bezpieczeństwa i największe źródło szczęścia. Jak Pani zdaniem wygląda idealna matka? - To moja mama. Jest wspaniała i wyjątkowa pod każdym względem. Jednak chciałabym być bardziej od niej aktywna. Sport jest „piętą Achillesową” mojej ukochanej mamy. Zrobiłam już parę kroków w tym kierunku. Dla dziecka założyłam na nowo narty i przezwyciężyłam strach. Może nawet kiedyś wskoczę na deskę windsurfingową. Jak się Pani przygotowywała do roli matki? - Natura właściwie sama jakoś tym steruje. Większość rzeczy wie się po prostu instynktownie. Ja miałam to szczęście, że miałam obok siebie siostrę (już z dwójką dzieci), całą masę koleżanek i obie mamy. Dzięki nim wiedziałam, że na pewno dam sobie radę. Co się zmieniło w Pani życiu po narodzinach Pani synka? - Na pewno przewartościowało się moje życie. Podejście do niego. Do czasu pojawienia się Kacperka najważniejszy był zawód i wszystko kręciło się wokół teatru. Macierzyństwo spowodowało, że dojrzałam psychicznie, inaczej spojrzałam na wiele spraw. Pierwsza gorączka mojego małego synka uświadomiła mi, co jest teraz najważniejsze na świecie. On. Rodzina, która tak naprawdę dopiero w momencie jego narodzin zaczęła być prawdziwą rodziną. Całe nasze życie z Krzysztofem przed (a byliśmy ze sobą 6 lat) było takim trochę przedłużonym narzeczeństwem, chodzeniem ze sobą. Dopiero dzięki dziecku pojawiło się coś, co sprawiło, że przestaliśmy myśleć o sobie, a dom nabrał właściwych proporcji i barw. Czy lubi Pani rozpieszczać swoje dziecko? - Uwielbiam, choć staram się uważać, żeby nie przekraczać granic rozsądku. Nie zaprzeczam jednak, że sprawia mi nieopisaną przyjemność robienie Kacperkowi prezentów oraz patrzenie na twarz mojego dziecka, kiedy mówi: „mamo, tak bardzo o tym marzyłem”. Jako młoda mama, jaką ocenę z egzaminu życia może Pani sobie wystawić? - Pewnie mój Kacper najlepiej kiedyś o tym opowie i obiektywnie oceni. Zawsze chciałam być matką aktywną, pogodną, dającą swobodę w rozwijaniu własnych zainteresowań. Taką, z którą pogada się o książce, pójdzie do kina, a nawet pojeździ na rolkach. Taką, do której mój syn przyjdzie kiedyś z problemem, a ja będę w stanie powiedzieć mu coś mądrego. Czego świeżo upieczone mamy powinny unikać w codziennym wychowaniu swoich pociech? Jakie błędy, Pani zdaniem, najczęściej popełniają młode matki? - Wielu rodziców popełnia jaskrawe błędy w wychowaniu swoich dzieci i nie wyciąga z tego faktu żadnych wniosków. Konsekwencje, „rachunki” tych błędów opłacają później ich dzieci. Moim zdaniem największy błąd popełniany nie tylko przez kobiety - to brak konsekwencji, przesadny rygoryzm, idealizacja dziecka. Inny typowy błąd współczesnych rodziców to przekonanie, że dobrobyt materialny stwarza najlepsze warunki dla wychowania młodego pokolenia. Rodzice nadmiernie poświęcają się pracy zawodowej, kosztem nieobecności w domu. Ich dzieci są wprawdzie coraz lepiej ubrane i mają coraz droższe zabawki, ale stają się coraz bardziej biedne moralnie, duchowo i psychicznie. Czy czuje się Pani spełniona jako kobieta, żona i matka? - Bardzo chciałabym mieć dwoje dzieci i właściwie nawet trochę żałuję, że nie zdecydowałam się na drugie dziecko od razu. Dopiero teraz wiem, jak to dobrze dla dziecka, że nie jest jedynakiem. W każdym razie jestem absolutnie szczęśliwa, że zostałam mamą. Macierzyństwo sprawiło, że w pełni czuję się kobietą. Nie mogę natomiast napisać, że jestem już spełniona jako żona, bo mąż przestałby się starać (śmiech). Dziękuję za rozmowę. - Dziękuję. Rozmawiała: Ilona Adamska Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Kultura Bohaterami Imion kwiatów i dziewcząt są zapadające w pamięć postaci: dziewczyna, która prowokuje kowboja, by uciekł z nią w Góry Skaliste; umierająca staruszka, która z zadowoleniem wspomina swoje rozwiązłe życie; twarda kobieta, która nie boi się życia w amerykańskiej głuszy, i inni - ludzie z krwi i kości, silni, szukający miłości i bez strachu oddający się pasji. I choć zdarza im się dokonywać złych wyborów, postępować głupio i działać na oślep, to jednak walczą o swoje związki z innymi i mają w sobie wiele odwagi. Te barwne, napisane z dużym humorem, ale i powagą opowiadania nagrodzono Pushcart Prize i nominowano do PEN/Hemongway Award. Elizabeth Gilbert jest autorką opublikowanej przez Rebis bestsellerowej książki Jedz, módl się, kochaj. Pracowała jako dziennikarka „GQ“, jej artykuły uzyskały trzy nominacje do National Magazine Award. Napisała też powieści Stern Men i The Last American Man. książka Czysta Anarchia Autor: Woody Allen Wydawnictwo: REBIS Czysta anarchia, najnowszy zbiór tekstów Woody’ego Allena, zawiera osiemnaście przezabawnych i inteligentnych utworów, pełnych surrealistycznego i absurdalnego humoru, gier słownych, jadowitej satyry i szaleństwa. Jest muzyka muzyka książka Imiona Kwiatów I Dziewcząt Autor: Elizabeth Gilbert Wydawnictwo: REBIS Wykonawca: Donna Summer Tytuł: Crayons Wytwórnia: Burgundy Records/Sony BMG Legendarna wokalistka znana z przebojów „Hot Staff”, „I Feel Love”, „Bad Girls” czy „Love To Love You Bab”’ wydała końcem maja nowy, pierwszy od 17 lat album studyjny! Krążek zatytułowany „Crayons” ukazał się nakładem należącej do Sony BMG wytwórni Burgundy Records. Określana „Królową Disco” Donna Summer nigdy nie ograniczała się do jednego tylko gatunku muzycznego. Przez ponad 30 lat działalności wokalnej nagrywała utwory w klimatach rockowych, r&b, urban czy – naturalnie również – tanecznych. Przy dźwiękach jej przebojów definiowała się muzyka pop lat 70-tych. Nowa płyta pokazuje, że w XXI wieku artystka wciąż potrafi kształtować muzyczne gusta i ma naprawdę wiele do powiedzenia. „Crayons” to mieszanka szybkich kawałków jak również poruszających ballad. Znajdziemy tu wiele brzmień i styli muzycznych inspirowanych rozmaitymi wpływami i tradycjami muzycznymi. Donna jest współautorką większości kompozycji na płycie (podobnie jak w latach 70-tych i 80tyych współtworzyła większość swoich hitów). Opiekę producencką nad płytą roztoczyli m.in. Greg Kurstin (Lilly Allen, Pink), Danielle Brisebois (Natasha Bedingfield, New Radicals), JR Rotem (Sean Kingston, Rihanna) oraz Lester Mendez (Shakira, Santana). Tłumacząc tytuł albumu „Crayons (Kredki)” Donna Summer mówi: „Moim marzeniem jest, aby muzyka przypominała ludziom obrazy z ich dzieciństwa, młodości. Kojarzyła się z zabawą, podekscytowaniem towarzyszącym rozpakowaniu swojej pierwszej paczki kredek”. wśród nich m.in. opowieść o sobowtórze mylnie uznanym za słynnego aktora i porwanym przez bandytów, o pretensjonalnym pisarzu zmuszonym do stworzenia scenariusza o gwiazdach amerykańskiej burleski filmowej, o niani, która potajemnie pisze książkę o swoich chlebodawcach, o oszustach sprzedających modlitwy przez Internet i Myszce Miki występującej jako świadek w sprawie nadużyć w Walt Disney Company. Ta książka nie tylko odpowiada na najważniejsze pytania ludzkiej egzystencji, ale także dzięki swym rozmiarom idealnie nadaje się do podkładania pod nogę rozchybotanego stolika. Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Wykonawca: Garou Tytuł: Piece of My Souli Wytwórnia: SONY BMG W połowie maja miała miejsce polska premiera pierwszej anglojęzycznej płyty Garou zatytułowanej „Piece of My Soul”. Była ona tym bardziej niezwykła, że artysta specjalnie na tę okoliczność postanowił odwiedzić nasz kraj. W weekend poprzedzający wydanie krążka (10-11 maja), Garou wystąpił w kilku programach telewizyjnych i udzielił wywiadów dla najważniejszych polskich mediów. Mimo, że grafik jego pobytu był bardzo napięty a sama wizyta dość krótka, Garou znalazł chwilę aby spotkać się również ze swoimi fanami – wystąpił bowiem jako gość programu „Dzień Dobry TVN”, gdzie podpisywał swoją najnowszą płytę. Na albumie „Piece Of My Soul” znalazło się w sumie 13 nowych utworów, w tym singiel Stand Up, który 2 tygodnie temu trafił do wszystkich stacji radiowych w Polsce. Po raz pierwszy anglojęzyczne piosenki Garou planował wydać na płycie zaraz po sukcesie albumy „Seul”, jednak wówczas nagrany już materiał został odłożony na półkę. W 2007 roku Garou powrócił do tego pomysłu – kompozycje zostały zaaranżowane i grane od nowa, część utworów (w tym właśnie Stand Up) dołączona została do płyty na ostatnim etapie produkcji. Większość materiału nagrano w Szwecji pod czujnym okiem Peera Astroma (Celine Dion, Madonna, Jennifer Lopez) co gwarantuje, że mamy do czynienia z brzmieniem najwyższej jakości (i przebojowości!) Dodajmy, że najnowszy singiel Garou ‘Stand Up’ jest aktualnie w TOP15 listy najczęściej odtwarzanych utworów w polskich stacjach radiowych i wciąż pnie się do góry! Woody Allen (ur. 1935) jest nie tylko jednym z najsłynniejszych na świecie reżyserów filmowych, ale też uznanym muzykiem i autorem tekstów pisanych m.in. do „New Yorkera”, które ukazały się w kilku zbiorach. konkurs Dla pierwszych dwóch czytelniczek, które wyślą smsa na nr 609-225-829, lub email: [email protected] o treści KONKURS, mamy nagrody książkowe, ufundowane przez wydawnictwo REBIS z Poznania. Ukończyłaś Wydział Aktorski Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Jak wspominasz okres studiów? Było ciężko? - Studia to jeden z piękniejszych etapów mojego życia. Poznałam nie tylko fajnych ludzi, ale też poznałam siebie. Taka jest specyfika tego zawodu, że najpierw trzeba poszukiwania zacząć od siebie. Szkoła teatralna uwrażliwiła mnie też na drugiego człowieka i uczyniła ciekawszym otaczający świat. Myślę nawet, że dzięki niej bardziej intensywnie przeżywam życie. To właśnie w akademii znalazłam prawdziwą przyjaźń. A czy było ciężko? Tak. Chwilami tak, ale dziś oceniam te chwile pozytywnie i niczego nie żałuję. Skąd w ogóle zrodził się w Twojej głowie pomysł, żeby zostać aktorką? - Nie miałam takiego pomysłu. Zdawałam przede wszystkim na polonistykę na UW, a na egzaminy do szkoły teatralnej poszłam, bo w podstawówce i liceum byłam częstą laureatką konkursów recytatorskich. Poza tym uwielbiałam teatry telewizji. Nawet kiedy byłam naprawdę mała, sama nie rozumiejąc dlaczego, siedziałam przed telewizorem jak zaczarowana w poniedziałkowe wieczory. Zapamiętywałam nazwiska aktorów, którzy mi się podobali, a dopiero potem dowiadywałam się, że są to uznane gwiazdy. Publiczności znana jest przede wszystkim z roli archiwistki Mai, w popularnym i cieszącym się dużą sympatią„ Camera Cafe” oraz z roli Eli Barańskiej w TVN-owskim serialu „Miasteczko”. Zagrałaś kilka epizodów m.in. w „Klanie”, „Szpitalu na perypetiach”, „Świat według Kiepskich” czy w „Miodowych latach”. Obecnie grasz w serialu „Sex FM” w TV4. Jak oceniasz poziom polskich seriali? - Wśród polskich seriali są te, które lubię, które uważam za udane oraz takie, które mnie jakoś nie wciągnęły lub nie mam czasu ich regularnie oglądać. Trochę brakuje mi seriali robionych jak fabuły, z rozmachem, przestrzenią, energią i szybszym tempem. Aktor Wojciech Solarz powiedział w jednym z wywiadów, że „gra w serialu daje popularność, ale mija się to z aktorstwem”. A co Ty sądzi na temat gry w serialach? Lubisz pracę w serialu? - Dla mnie praca na scenie i praca na planie serialu to niemal dwa różne zawody. W teatrze spotykam się z żywą publicznością - gram i od razu wiem, jak odbierane jest, to co robię. Wiem czy jestem słuchana, czuję, kiedy widzowie się nudzą albo wzruszają. Akcja reakcja. Muszę się więc maksymalnie skupić i zagrać najlepiej jak potrafię, bo tu nie ma szans na dubel. Serial natomiast jest dobrą szkołą pracy przed kamerą. A czy się mijamy w serialu z aktorstwem, czy nie, to już każdy aktor musi sobie sam we własnym sumieniu na to pytanie odpowiedzieć. Bo na pewno mija się z aktorstwem ten, kto nie podchodzi do swojej pracy poważnie i nie stara się stworzyć roli. Jak radzisz sobie z tremą? - Nie mam żadnego wypracowanego patentu. Staram się ją oswoić. Fajnie powiedziane- oswoić. Masz zatem swoją wymarzoną rolę? - Chciałabym zagrać w filmie kostiumowym dużą dramatyczną rolę. Ale nie marzę o żadnej konkretnej postaci. Dzięki temu nie rozpaczam, że na rolę Julii już za późno. Uważasz się za kobietę atrakcyjną? Czy Twoim zdaniem uroda pomaga w codziennym życiu? - Patrząc na siebie w lusterku myślę sobie, że nie jest ze mną tak źle. Ale brakuje mi pewności siebie, podniesionej głowy, wypiętej piersi, sprężystego kroku i odwagi w kompletowaniu prywatnej garderoby. W życiu pomaga ta uroda, którą nosimy w sercu i przekonanie o własnej atrakcyjności. Jeśli Ty wysy- Staram się wierzyć w ludzi Młoda, zdolna aktorka znana z sitcomu „Camera Cafe”, obecnie grająca w serialu TV4 „Sex Fm” Magdalena Kacprzak opowiada Ilonie Adamskiej o swojej pracy, własnej atrakcyjności i najlepszym sposobie na relaks. łasz sygnał: jestem mądra i piękna, to tak Cię ludzie odbierają. Mnie niestety często nie udaje się tej teorii zastosować w praktyce. Lubisz być zatem obsypywana komplementami? Pamiętasz najpiękniejszy komplement skierowany w Twoją stronę? - Wstyd się przyznać, ale nie umiem przyjmować komplementów. Mam tak trzeźwą i surową zarazem ocenę swojego wyglądu, że gdy ktoś zachwyca się we mnie czymś, co akurat wydaje mi się mniej udane, nie wierzę i zamiast uśmiechnąć się i podziękować, uśmiecham się i zaprzeczam. Jak nienormalna. Ale odkąd zdałam sobie z tego sprawę, uczę się przyjmować komplementy i jestem na dobrej drodze. To fajnie, że jesteś na dobrej drodze. Tak piękna kobieta jak Ty musi codziennie przyjmować setki komplementów. Zdradź więc nam proszę, jak dbasz o figurę, zdrowie i dobre samopoczucie? - Nie jestem typem kobiety luksusowej, która jest stałą bywalczynią fitness - klubów i salonów kosmetycznych. O figurę nigdy się jakoś nie musiałam szczególnie starać, ale odwiedzam czasami siłownię lub salę gimnastyczną, a gdy jest ciepło siadam na rower. Nie objadam się zanadto słodyczami i nie znoszę tłustego żarcia. A samopoczucie poprawiam sobie dobrą kawką w dobrym lokalu i w dobrym towarzystwie. Najlepszy sposób na relaks to ...... - Wakacje. A tak na szybko: kąpiel, smaczna kolacyjka, babski wieczór albo dobra książka. Jaki styl preferujesz jeżeli chodzi o ubiór? Śledzisz na bieżąco trendy w modzie? - Moda nie spędza mi snu z powiek, ale jako kobieta i aktorka staram się śledzić, w co aktualnie warto się przyodziać, żeby nie zostać posądzoną o ignorancję. Spośród tego, co w danym momencie na topie, wybieram to, w czym dobrze wyglądam. Częściej wybieram stonowane kolory, sportowe bądź eleganckie kroje. Generalnie ekstrawagancja i odwaga nie jest moją mocną stroną. Kiedy gram lubię stać na środku sceny, jako osoba prywatna wolę wmieszać się w tłum. Jesteś domatorką, typem samotnika, czy raczej wszędzie Cię pełno? - Oboje z mężem lubimy dom i często wybieramy wieczór we dwoje na naszej kanapie. Ale co jakiś czas musimy się przewietrzyć. Mamy małe dziecko, nie jest więc możliwy spontaniczny wypad nad morze, jak kiedyś. Ale gdy tylko możemy staramy się organizować córce opiekunkę lub babcię i korzystać z zaproszenia na grilla u znajomych. Samotność zdecydowanie mi nie służy. Niech więc zgadnę: Twój ideał mężczyzny to ... - Kiedyś w wakacje wpadłam na taki ideał i odtąd mam go w domu. Dobry, odpowiedzialny, prawy człowiek. Wrażliwy i silny zarazem. Kochający. Czy nie uważasz jednak, że dzisiejszy świat zwariował? Liczą się układy, znajomości, tzw. plecy. Takie wartości jak szczerość, uczciwość, prawdomówność zostają zepchnięte na dalszy plan. - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem, jak wyglądał świat niedzisiejszy. Ale mam takie przeczucie, że zawsze liczyły się znajomości, że zawsze były układy, tylko nie było mediów, które tego rodzaju informacjami karmią nas w skali makro. Jak dotąd osobiście nie zaznałam jakiejś rażącej niesprawiedliwości. Staram się wierzyć w ludzi, choć to pewnie dość naiwna postawa. Co więc prowadzi przez życie Magdę Kacprzak? - Zabrzmi pretensjonalnie. Trudno. Wiara, sumienie, odpowiedzialność, sprawiedliwość, skromność. Te ostatnie często nie popłacają. Czego powinniśmy na koniec Tobie życzyć? -Poproszę o nieustające zdrowie oraz więcej cierpliwości, przebojowości i wiary w siebie. Z resztą sobie poradzę. Rozmawiała: Ilona Adamska Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Wywiad miesiąca Agnieszka Fitkau–Perepeczko zdradza Ilonie Adamskiej sekrety bycia piękną i wiecznie atrakcyjną kobietą. Opowiada również, jak podbiła serce boskiego Janosika! Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 fot. glinka-agency Wywiad miesiąca Jesteśmy Fajniejsze Od Mężczyzn... Rozmowa z aktorką Agnieszką Fitkau-Perepeczko Wśród wielu kobiet cieszy się Pani opinią silnej, niezależnej, ciepłej, pełnej energii osoby. - Bardzo chciałabym podziękować wszystkim paniom za tak miłe i serdeczne słowa. Chociaż nie będę ukrywać, że na brak energii nie narzekam. Skąd zatem czerpie Pani energię? - Z adrenaliny, która wydziela się w moim organizmie pod wpływem wszystkiego, co dzieje się w moim życiu. Szczególnie w ostatnich latach. Z drugiej strony nie brakowało mi jej też w Australii. A i przedtem zdarzały się niezwykłe, wspaniałe rzeczy w moim dziewczęcym, studenckim czy małżeńskim życiu. Myślę, że takie dobre chwile należy najpierw dostrzec, potem docenić i umieć się nimi cieszyć. Jest Pani bardzo atrakcyjną kobietą, na co dzień odważnie eksponującą swoje wdzięki. Udało się Pani zdobyć serce boskiego Janosika. Z pewnością nie narzeka też Pani na brak adoratorów. Prasa pisze: „Spojrzenie pełne magnetyzmu, burza ciemnych loków i... ciało bogini.” Czy mogłaby Pani zdradzić naszym czytelniczkom sekret: jak pozostać piękną, zmysłową i atrakcyjną dla mężczyzn? - Zawsze kokietowałam wszystkich, którzy mnie otaczali. Rodziców, kuzynów, kolegów, profesorów, a gdy poznałam „boskiego Harnasia”, to chciałam być dla niego najpiękniejsza. Ale mówiąc trochę poważniej. Całe życie chciałam się podobać i być zmysłową, nieco kokieteryjną kobietą. Całe życie dbałam o zdrowie i o ciało. Ale i tak uważam, że najseksowniejszy w kobiecie jest mózg i poczucie humoru. To właśnie mężczyznom najbardziej się podoba. Ładne oczy czy duży biust, to sprawy drugorzędne, aczkolwiek oczywiście nie bez znaczenia. Jest zatem Pani pewna swojej wartości? - Zdarzało się, że walczyłam z najbliższymi, z przyjaciółkami i ze znajomymi kobietami – często dużo młodszymi – żeby uwierzyły w siebie i miały właśnie to „poczucie własnej wartości”. Kobiety w Polsce nauczone są, że źle jest myśleć o sobie pozytywnie. Myśleć „jestem fajna... zrobiłam dużo dobrych rzeczy”. A nie daj Boże powiedzieć to głośno. A niby dlaczego? Ja siebie akceptuję, a czasem nawet jestem z siebie dumna. I chyba nie ma w tym nic złego. A tak na marginesie... moim ulubionym aforyzmem jest: „Przysięgam, że kobieta to też człowiek”. Jak kobiety powinny postępować z mężczyznami? - „Z mężczyzną jak z dzieckiem” - tak mówiła moja mama. Jest w tym dużo prawdy. Nie jestem feministką, ale generalnie uważam, że jesteśmy fajniejsze, bardziej wrażliwe, a bardzo często mądrzejsze. No cóż, trzeba być dyplomatką, łagodną kochanką, mądrą doradczynią i powabną kobietą. To się zawsze sprawdza. Skoro udało się Pani zdobyć serce samego Janosika, to coś w tym faktycznie musi być. Proszę nam zdradzić, jak poznała Pani swojego męża? - Marka poznałam w szkole teatralnej, w kolejce do dziekanatu, podczas egzaminów wstępnych. Myślę, że jeżeli istnieje pojęcie miłości od pierwszego wejrzenia, to nam się to właśnie przytrafiło. Jakim człowiekiem był na co dzień Marek Perepeczko? - Marek był niezwykłym człowiekiem i prawdziwym mężczyzną. Dziś już takich się nie spotyka. Był niesamowicie oczytany i inteligentny. Największe wrażenie jednak robiło na mnie jego nieprawdopodobne wręcz poczucie humoru. Ten dowcip stanowił o jego seksapilu. Mówił na przykład: „Powspominaj sobie, z jakim pięknym mężczyzną się zadawałaś”. V. Alfieri powiedział kiedyś: „Dowodem odwagi nie jest umrzeć, lecz żyć”. Wiemy, że w życiu oprócz słonecznych dni, od czasu do czasu, pojawiają się burze. Czy przeciwności losu napędzają Panią do działania? - Absolutnie tak. Gdy przyjechałam do Australii w 1981 roku było ciężko, smutno i trochę beznadziejnie. Ale kiedy w końcu wyszło słońce, to świeci do dziś. A co do Alfieriego, to uważam, że dowodem odwagi jest żyć mądrze i wstrzemięźliwie, wtedy życie smakuje najbardziej. Istnieje pewna złota zasada: „wymagać mało od świata, a dużo od siebie”. Czego wymaga od siebie Agnieszka Fitkau-Perepeczko? - Przede wszystkim dyscypliny, walki z lenistwem, pokusami, łakomstwem. Staram się rozwijać i czytać. Nieustannie toczy się we mnie walka między telewizją a książkami. Czasem wygrywa jedno, a czasem drugie. Wymagam też od siebie tolerancji dla drugiego człowieka, z czym czasami idzie mi najgorzej. Kocha Pani książki. W Australii odkryła swój talent pisarski i stworzyła, takie po zycje jak „Babie lato, czyli bądź szczęśliwa całe życie”, „Fascynacje kulinarne gwiazd”, „Fascynujące podróże gwiazd i moje”. Wiele z nich okazało się wydawniczym przebojem. Skąd czerpie Pani pomysły na książki? - Wprawdzie mój niezwykle dowcipny mąż twierdził, że jestem Marią Konopnicką lub Marią Dąbrowską, i że kiedyś wyruszę po Nobla, ale ja wcale tak nie uważam. Pierwszy pomysł na książkę („Babie lato...”) zrodził się z własnej, głębokiej potrzeby opisania swoich przeżyć, rozterek i radości. Kolejne pomysły na moje książki wynikły przede wszystkim z potrzeb moich czytelniczek. A ostatnia książka – „S jak Serial” jest moją reakcją na potrzeby kolegów z planu. Często słyszę: „To miłe, że zostanie pamiątka po naszej pracy w kultowym serialu dla naszych dzieci i wnuków”. Kolejna książka, która wkrótce się ukaże, ma być dla wszystkich! Jej pisanie było dla mnie ogromną przyjemnością i mam nadzieję, że będzie ona kulinarno-towarzyskim wydarzeniem na rynku wydawniczym. Kiedy zaczęła się Pani przygoda z kuchnią? -Miłość do gotowania narodziła się we mnie jeszcze we wczesnym dzieciństwie. Moja mama tak prowadziła dom, że wszyscy kochaliśmy siedzieć w kuchni i obserwować, jak w jej rękach powstają różne smakowite potrawy. Na pewno też znaczenie miała miłość do kulinarnych obserwacji, a później chęć do samodzielnego gotowania i spróbowania własnych sił. Już we wczesnych latach dziecinnych asystowałam mamie w kuchni, te wrażenia i wspomnienia opisałam w mojej książce, „Śniadanie w łóżku i inne rozkosze kulinarne”. Te wszystkie rytuały – jak oprawianie i czyszczenie śledzi w ogrodzie – to wszystko miało swoją scenerię, która silnie zarysowała się w pamięci dziecka... Czy kulinarnym sposobem można uwieść mężczyznę? -Z pewnością nie! Uważam, że to jest cenne dla mężczyzny, kiedy kobieta umie dobrze gotować, bo stwarza to domową atmosferę. Marek zawsze się śmiał, że zdobyłam go tym ogromnym omletem, ale to oczywiście nieprawda. Zdobyłam go własnymi, innymi walorami, a gotowanie było tylko moim dodatkowym atutem. Ale kobieta, która dobrze gotuje, a w kontaktach z ludźmi jest nieprzyjemna, zrzędliwa - nie zdobędzie serca mężczyzny. Życzę zatem powodzenia i wielu dalszych sukcesów. -Dziękuję. Rozmawiała: Ilona Adamska Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Temat miesiąca O krok od ideału, czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie Chcą być piękne, eleganckie, wiecznie młode i zawsze trendy. Gwiazdy z Hollywood w pogoni za urodą są w stanie zrobić wszystko. A jak o swoją kondycję, zdrowie, urodę i samopoczucie dbają polskie celebrities? Ilona Adamska zapytała o to kilka z nich. Grażyna Wolszczak - aktorka - Bardzo ważna dla zdrowia i urody jest pełna akceptacja siebie. Uważam, że najlepszą rzeczą, jaka może być, to akceptacja swojej osoby - pod każdym względem. I swojego nosa, i swoich nóg, i lekkich zmarszczek, czyli upływającego czasu. Naturze można pomagać nie tylko tradycyjnymi zabiegami pielęgnacyjnymi, ale również przy pomocy... skalpela chirurga plastycznego. Chodzę do kosmetyczki, czasem na masaże - takie normalne, babskie środki, żeby jakoś się nie dać. Kluczem do urody jest także rozsądne, zdrowe odżywianie się oraz dużo ruchu. Poza tym uważam, że mam „fantastyczne życie, bo mój mężczyzna generalnie się mną zachwyca i to jest coś, co kobiecie jest potrzebne do życia”. Anna Samusionek - aktorka - Zawsze miałam kompleksy. Chyba jak każda kobieta, ale nigdy nie nabierały one chorobliwych rozmiarów, które rujnowałyby mi życie. Od kiedy urodziłam córeczkę wszelkie moje „mankamenty” mniej mnie bolą. Kluczem do urody są chyba dobre geny (śmiech)! Myślę, że nie powiem nic nowego: nie palę, nie piję alkoholu, staram się prowadzić aktywny tryb życia, od kilku lat nie jem mięsa i uśmiecham się przez łzy. Poza tym liczy się pełna akceptacja siebie, która jest potrzebna również dla nawiązywania właściwych relacji z innymi ludźmi. Gdy nie akceptujemy siebie, nie jesteśmy w stanie zaakceptować innych. Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Temat miesiąca Olga Bończyk - aktorka - Każdego roku obiecuję sobie, że zmuszę się, by dbać o kondycję na siłowni, ale póki co, nie najlepiej mi to wychodzi. Mój wewnętrzny leniuszek ma wciąż nade mną przewagę. Chodzę jednak często na spacery, staram się być w ciągłym ruchu. Aby czuć się piękną powinnyśmy przyjmować i akceptować siebie w całości. Nie myślę o poprawianiu urody czy odejmowaniu lat na siłę. Mam 40 lat i bardzo się z tego cieszę! Staram się jeść zdrowo i przede wszystkim, o ile to możliwe, wysypiać się. Wierzę, że podczas snu nasz organizm świetnie się regeneruje Magdalena Mołek - prezenterka telewizyjna - Jestem typową kobietą, która uwielbia wydawać pieniądze na ciuchy. Niestety. Albo może i „stety”, ponieważ dotąd kupowałam bardzo dużo, a potem i tak nie nosiłam i oddawałam rodzinie, która oczywiście była zachwycona. Dziś wolę wydać więcej, ale na rzecz doskonałej jakości. Niekoniecznie markową, bo niestety u nas wciąż niewiele jest sklepów świetnych marek. Bywam rozczarowana ofertą sklepów luksusowych w Polsce. Często jeżdżę po ubrania do Berlina. Czy odwiedzam salony SPA? Szczerze mówiąc, nie. Mam takie porywy, że odwiedzam gabinety masażu, bo to dla mnie najlepszy relaks. Bardzo rzadko natomiast korzystam z tych wszystkich przyjemności typu laserowe fajerwerki albo maszyny, które sprawią, że w dwa tygodnie z rozmiaru 44 wskoczysz w 38, bo za dużo prób mam za sobą, żebym wierzyła w takie bajki. jeżeli chodzi o kosmetyki, to używam La Roche Posay, Lierac, Avene. Z marek lususowych lubię Shiseido, Kanebo, Clarins. Monika Niedek - wokalista zespołu Queens Kasia Cerekwicka - piosenkarka - Cały czas słyszę, że jak się jest gwiazdą, to trzeba być chudą jak szkapa. I nieważne, że możesz zemdleć na scenie z niedożywienia. Ja jestem sobą, nikt mnie nie wykreował. Nie mam patentu na urodę. Myślę że najważniejsze jest, aby dobrze czuć się we własnej skórze, akceptować wszystkie swoje wady i zauważać zalety.Uwielbiam buty i ciuchy, ale nie gonię za modą, nie ubieram się u Dolce&Gabbana czy Versace. Staram się, aby rzeczy, które noszę były przede wszystkim wygodne. Lubię rzeczy proste, nie przepadam za ostrymi kolorami, całość lubię uzupełniać dodatkami, stąd w mojej szafie mnóstwo butów, torebek, czapek i ozdób typu kolczyki czy bransoletki! - Bardzo lubię dbać o siebie. Począwszy od wysiłku fizycznego, skończywszy na makijażu i ubiorze. Być kobietą nie jest tak łatwo (śmiech). Lubię spędzać aktywnie czas, a praca w zespole Queens jak najbardziej mi to umożliwia. Śledzę trendy w modzie. Ostatnio zaobserwowałam jednak, że zakupy już nie sprawiają mi takiej radości i przyjemności jak kiedyś. Jakiś czas temu bardzo często chodziłam po galeriach uzupełniając szafę. Dziś nadal lubię ładnie wyglądać - chyba od małego mi zostało, bo odkąd pamiętam w domu mówili na mnie „Monisia strojnisia” , jednak zakupy nie są dla mnie priorytetem. Ważny jest też makijaż, z którym czasem lubię poeksperymentować, ale bez przesady. Czuję się atrakcyjną kobietą. Uważam, że każda z nas musi znać swoją wartość i swoje atuty. Uważam, że oczy są „superkobiece”. To one właśnie są zwierciadłem duszy. Co w niej gra, doskonale widać w oczach, które mówią wszystko o danej osobie. Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Gwiazda miesiąca 10 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 fot. glinka-agency Gwiazda miesiąca Ja się nie starzeję! Rozmowa z popularną aktorką- Olgą Bończyk. Co wg Pani jest w życiu ważne? - Najważniejsze dla mnie jest człowieczeństwo. Chciałabym w dzisiejszej globalnej pogoni za sukcesem, dobrobytem, popularnością i byciem zawsze „trendy” pozostać sobą i każdego ranka z uśmiechem patrzeć na swoje odbicie w lustrze... Jaki jest zatem Pani dom? - Myślę, że jest ciepły i przyjazny. Tu mam upragnioną ciszę i spokój. To mój azyl i miejsce, gdzie mogę schować się przed całym światem. Ale mój dom to również miejsce, gdzie przyjmuję swoich przyjaciół, bo tylko tu mogę z nimi czuć się swobodnie... Jacy byli Pani rodzice? - Mimo że moi rodzice już nie żyją, zawsze w mojej pamięci pozostaną jako ludzie, którzy dali mi szansę być dziś tym, kim jestem. Pozwolili kształcić się muzycznie, choć sami należeli do „świata ciszy”. Byli ludźmi, którzy zawsze we mnie wierzyli i zawsze wspierali. Najważniejsza rzecz, jaką nauczyli Panią rodzice? - Szacunku do drugiego człowieka, obowiązkowości, pracowitości i świadomości, że w życiu powinnam liczyć tylko na siebie. Jak więc wspomina Pani swoje dzieciństwo? - Moja mama bardzo mnie chroniła. Miałam wrażenie, że byłam pod niewidzialnym kloszem. Szkoła muzyczna szybko odebrała mi dzieciństwo, a w zamian podarowała gigantyczny stres związany z nieustannymi egzaminami, popisami szkolnymi i ciągłym ćwiczeniem na fortepianie. Mama stworzyła ciepły dom, w którym czułam się bardzo bezpiecznie. Nawet, gdy nie poszło Pani w szkole? - Nawet, gdy dostałam „dwóję” brała mnie na kolana, gładziła po włosach i zapewniała, że damy sobie z tym radę i nadrobimy zaległości. Zawsze dawała mi poczucie, że mogę na nią liczyć. I tak było... Pozostałe elementy mojego dzieciństwa raczej są już przyziemne, bo to czasy głębokiego socjalistycznego kryzysu: kartki na wszystko, kolejki, wyroby „czekoladopodobne” i ciągłe kombinowanie, z czego uszyć sobie oryginalną sukienkę czy bluzkę, bo sklepowe półki były puste. Czas nieubłaganie leci... Łatwo godzi się Pani z przemijaniem? - Nie mam z tym najmniejszego stresu. Przyjmuję i akceptuję siebie w całości. Nie myślę o poprawianiu urody czy odejmowaniu lat na siłę. Mam 40 lat i bardzo się z tego cieszę! Mówią, że pięknej kobiecie trudniej jest się starzeć... - Może tak jest? Ja się nie starzeję. Póki co – dojrzewam! Jak dba Pani o swoją świetną formę, wspaniały wygląd? - Staram się jeść zdrowo i przede wszystkim, o ile to możliwe, wysypiać się. Wierzę, że podczas snu nasz organizm świetnie się regeneruje. A czy pamięta Pani najpiękniejszy komplement jaki usłyszała Pani w swoim życiu? - Przez skromność nie przytoczę... Ale każdy komplement jest miły. Jest Pani zapracowaną kobietą. Występy, wyjazdy, gra w serialu... Lubi Pani żyć w szalonym tempie? - Lubię! To mnie napędza i jest motorem do kolejnych wyzwań. Mimo wszystko lubi Pani ciszę? - Uwielbiam ciszę!!! Ale te dwie sprzeczności się nie wykluczają. Scena, trasy, koncerty, spektakle to moja pasja, żywioł i całe moje życie. Ale gdy wracam do domu, zatapiam się w ciszę i swoją ukochaną muzykę, by nabrać sił do kolejnych wyjazdów...To właśnie uwielbiam w swojej pracy. Zmieńmy troszkę temat. Czym dla Pani jest przyjaźń? - Długo wątpiłam w jej prawdziwe istnienie. Ciągle z takich relacji wychodziłam poturbowana. Dziś wierzę, że jest... ,ale w moim zawodzie to niezwykła rzadkość. Krystyna Prońko w jednym z moich wywiadów powiedziała, że prawdziwa przyjaźń między dwoma kobietami jest niemożliwa. A Pani wierzy w szczerą babską przyjaźń? - Wierzę i bezustannie jej wypatruję... Ma Pani wielu wrogów? - Nie wiem. Bardziej interesują mnie Ci, którzy mnie lubią i szanują. Lubi Pani siebie? - Bardzo! Wiele ostatnio mówi się o kłamstwie. Do kin wszedł film pt. „ Nie kłam kochanie”. Pamięta Pani swoje pierwsze kłamstwo? - To było na pewno w czasach szkolnych... Ale, w jakiej sprawie okłamałam? Nie pamiętam.... Prawda często boli i rani. Może wyrządzać krzywdę. Czasem lepiej coś przemilczeć, żeby nie skrzywdzić drugiej osoby. Stosuje Pani tę technikę? - Jestem raczej osobą, która woli wiedzieć wszystko i stosuję tę zasadę wobec moich przyjaciół. Nie znoszę uników, niedomówień czy kłamstw. Oczywiście dopuszczam w wyjątkowych sytuacjach wersję przemilczania, ale to musi być bardzo wyjątkowy problem. Cóż, każda sytuacja jest inna i trzeba się do niej ustosunkować indywidualnie. Ma Pani jakieś wady...? Czy jest coś, co chciałaby Pani w sobie zmienić? - Lubię siebie z moimi wadami i zaletami. Jeśli mam jakieś wady, to nie są one chyba tak uciążliwe, żeby trzeba było stosować terapię wstrząsową wobec nich. Nie planuję żadnych zmian. Na koniec proszę nam zdradzić swoje zawodowe plany na przyszłość? - We wrześniu odbędzie się premiera spektaklu „Some girls” w reż. Wojtka Farugi w Teatrze „Kamienica”, który to spektakl zainauguruje otwarcie Teatru. Będę grać obok Marii Pakulnis, Karoliny Muszalak, Magdy Stużyńskiej i Roberta Kudelskiego. Trzymam zatem kciuki i życzę powodzenia! - Dziękuję. Rozmawiała: Ilona Adamska Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 11 Fenomen zjawiska telepatii 12 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 fot. Maciej Czajkowski, Glinka-Agency Ciekawostki Ciekawostki Są osoby, które twierdzą, że porozumiewają się bez udziału znanych nam zmysłów. Czy da się udowodnić, że telepatia naprawdę istnieje? Gdyby tak było- byłby to największy przełom w komunikacji. Badania nad telepatią prowadzą na całym świecie setki wybitnych naukowców. Wyścig trwa, tym bardziej, że na zwycięzcę czeka sowita nagroda. Fundacja Jamesa Randiego, zaoferowała milion dolarów każdemu, kto udowodni, że istnieją zjawiska paranormalne, w tym telepatia. Telepatia wydaje się czymś oczywistym dla przedstawicieli kultur, które jeszcze nie do końca dały się przytłoczyć cywilizacji. Kawuni, czyli hawajscy szamani, za pomocą myśli kontaktują się ze swoimi zmarłymi. Przechadzkę na cmentarz traktują jak wizytę u krewnego, z którym trzeba od czasu do czasu porozmawiać. W ten sposób proszą o radę albo zwierzają się ze swoich problemów. Australijscy aborygeni twierdzą, że porozumiewają się bez użycia słów nie tylko ze sobą, ale również z drzewami i kamieniami. Wzmianki o percepcji pozazmysłowej pojawiają się zresztą już w Biblii, wtedy jednak przypisywane były ingerencji istot wyższych. Teraz wiele osób uważa, że porozumiewania pozazmysłowego można się nauczyć. Potrzebny jest spokój i skupienie, by wejść w stan, który pozwala na synchronizację półkul mózgowych i lepsze wykorzystywanie sił umysłu. Za pioniera telepatii uważa się Juliusza Cezara, który miał mentalnie odbierać informacje od galijskiego zdrajcy, dzięki któremu pokonał wojowniczego Wercyngetorykasa. Cezar- przekonany również o tym, że druidzi kontaktują się drogą telepatyczną- walczył zaciekle z ich kultem. Badaczy telepatii najbardziej nurtuje pytanie, jaką drogą przemieszcza się myśl. Powojenne badania profesora Stefana Janczarskiego, twórcy odbiorników radiowych, wykazały, że jednym z nośników informacji może być promieniowanie elektromagnetyczne mózgu i całego ciała nadawcy, odbierane również całym ciałem, a właściwie całym biopolem przez odbiorcę. Termin „biopole” w tym wypadku oznacza twór energetyczny o nieznanym do końca charakterze, otaczający i przenikający ciało fizyczne, twór, który można badać za pomocą przyrządów. Jednak kiedy profesor Leonid Wasiliew z Uniwersytetu Leningradzkiego umieścił „odbiorcę” w nieprzenikalnej dla fal elektromagnetycznych klatce Faradaya potrafił on, mimo zabezpieczeń, odebrać i przekazać informacje za pomocą myśli. Udały się również telepatyczne próby komunikacji w czasie lotu księżycowego Apollo 14 w 1971 roku, co może oznaczać, że dla myśli nie istnieją żadne bariery. „ Przenoszenie informacji w wielu takich wypadkach ma charakter paranormalny, nie biorą w nim udziału żadne znane narządy zmysłów, a nośnik informacji jest także nieznany”mówi Ryszard Gąsierkiewicz. Więc co nim jest? Rupert Sheldrake, angielski biolog, twórca teorii wypełniającego przestrzeń pola morfogenetycznego o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej, uważa, że pole takie pełni funkcję czynnika genetycznego, przez co może wywierać silny wpływ na interakcję organizmów żywych. Sheldrake uważa, że każdy organizm posiadł zdolność do przekazywania pamięci o często powtarzających się zdarzeniach poprzez zapisywanie ich w polu morfogenetycznym. Zdaniem biologa, organizmy żywe mogą przekazywać te informacje potomkom oraz innym organizmom poprzez aktywny kontakt z ich polami. Oznaczałoby to, że może również istnieć kontakt telepatyczny, dla którego barierą nie jest nawet czas, że można się skontaktować z myślą sprzed wieków ( jasnowidząca Irina Asnakowa z Litwy twierdzi, że jest w stanie nawiązać kontakt z carycą Katarzyną lub Szekspirem). Wielu badaczy telepatii potwierdza, że najlepsze efekty osiąga się, gdy kontaktujące się ze sobą osoby, są związane emocjonalnie. Tym też tłumaczy się fenomen bliźniąt, które nawet nie widząc się latami, często w identyczny sposób postępują. Ashley i Mary-Kate Olsen, znane filmowe bliźniaczki przyznają, że łączy je silna więź telepatyczna. Obie czują co dzieje się z drugą i potrafią zrozumieć się bez słów. Peter Tallma, bliźniak z Melbourne opowiada jak to w szkole pomagał na odległość bratu w rozwiązywaniu klasówek. Po prostu wystarczyło, że skupił się na odbieraniu pytań i wysyłaniu odpowiedzi. Podobne do siebie jak dwie krople wody bliźniaczki z Wrocławia Anna i Barbara Markowskie twierdzą, że w jakiś tajemniczy dla siebie sposób „ są na siebie skazane”. „ Kiedyś w nocy bardzo się przestraszyłam”- opowiada Anna Markowska. „Poczułam, że muszę zadzwonić do siostry. Okazało się, że do jej mieszkania ktoś chciał się włamać. Nie wiem skąd to wiedziałam, czasami odczuwam ból Basi a ona mój. Najgorzej, gdy któraś z nas musi iść do dentysty. Obie się go boimy, a czuć nie swój ząb to dopiero przekleństwo. W takich sytuacjach uspokajamy się w myślach. Nie wiem, jak to robimy, to się po prostu dzieje”. Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze skonstruowali właśnie wirtualny świat do testowania zdolności telepatycznych. W eksperymencie bierze udział ponad 100 ochotników, wśród których jest wielu krewnych. Uczeni chcą sprawdzić, jaki wpływ na przekazywanie myśli ma bliskość emocjonalna. Eksperyment wydaje się prosty. Każdy z uczestników widzi przedmiot, który równocześnie pokazywany jest jego partnerowi, ale w otoczeniu dwóch innych przedmiotów. Druga osoba ma wskazać rzecz, o której myśli ta pierwsza. Dotąd nie ujawniono jeszcze wyników tego eksperymentu, choć wszyscy czekają na nie z niecierpliwością. Inne badania na tzw. „ludziach roślinach”, którzy latami leżą w szpitalach, pokazują, że kiedy badani odbierają serię negatywnych emocji, pojawia się u nich zmęczenie, a nawet stany lękowe, natomiast telepatyczne ładunki optymizmu przywracają w ciągu kilkudziesięciu sekund normalną aktywność fal mózgowych. Telepatyczne bombardowanie negatywnymi emocjami zmniejsza też u „ofiary” liczbę leukocytów. Taka forma przekazywania emocji może pokonać nawet barierę dwóch tysięcy kilometrów, na takie odległości prowadzono eksperymenty. Trudno się więc dziwić, że telepatią interesują się rządy i armie. Taka forma wymiany komunikacji umożliwiłaby porozumiewanie się w skrajnych sytuacjach, na przykład gdy zostaną odcięte konwencjonalne środki komunikacji. Telepatia może być przecież idealną bronią w każdej wojnie, nie tylko jako środek komunikacji, ale także jako „zakłócasz” myśli przywódców bądź forma podstępnej sugestii, dzięki której całe armie mogłyby wpadać w apatię albo wprost przeciwnie, nabierać ochoty do walki. Ilona Adamska Tekst został opracowany na podstawie artykułu pt. Nowy Zmysł? zawartego w magazynie „Fokus” Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 13 Podróże W stronę słońca wakacyjne wyprawy Lato tuż, tuż... Najwyższy czas pomyśleć o wakacyjnych podróżach. Jeśli chcesz chociaż na 2 tygodnie oderwać się od codzienności, zaznać przygody lub po prostu skorzystać z niezawodnej pogody wybierz jedno miejsce z naszej listy! fot. Ove Tøpfer Najbardziej znany obiekt architektoniczny Paryża, rozpoznawany również jako symbol Francji - Wieża Eiffla FRANCJA Kochasz francuską piosenkę? Wzruszył cię film „Niczego nie żałuję”? W takim razie wybierz się do kraju Edith Piaf- na pewno nie pożałujesz! Gdy znajdziesz się w Paryżu, jednym z najchętniej odwiedzanych miast na świecie, zapomnisz co to nuda. Pierwsze swe kroki skieruj do zachodnich, reprezentacyjnych dzielnic, gdzie znajduje się Pałac Elizejski, czy Plac de Gaulle’a z Łukiem Triumfalnym, skąd rozchodzi się promieniście 12 ulic. Spacer największą z nich- Polami Elizejskimi sprawi, że poczujesz urok miasta nad Sekwaną. Nie mniej niespodzianek czeka na ciebie na lewym brzegu rzeki. Tu znajdziesz największy plac Paryża- Pole Marsowe wraz z wieżą Eiffla, a w zakolu- największy park- Lasek Buloński. Punktem obowiązkowym każdej wycieczki powinny być też dzielnice wschodnie z Bastylią, i Pere-Lachaise na czele. Największy cmentarz Paryża jest często odwiedzany przez Polaków- tu został pochowany Fryderyk Chopin. A jeśli chcesz posmakować artystycznego życia Paryża- zajrzyj na Montmartre czy Montparnasse. W Paryżu znajduje się 1.5 tys. hoteli i pensjonatów- nic dziwnego, że ceny za nocleg 14 tak bardzo się różnią (40-200euro) Niezliczona rzesza turystów, tłum i gwar- jeśli chcesz od tego uciec- zapraszamy do Bretanii. Ta niezwykła francuska kraina znana jest przede wszystkim z malowniczych, nadmorskich zakątków- linia brzegowa jest tu łagodna, lub poszarpana, piaszczysta, bądź skalista jak strome urwiska. Nic dziwnego, że Bretania od dawna była mekką artystów. Tak jest i dziś- oprócz malarzy znajdziemy tu także wielu muzyków, którzy umila nam pobyt podczas corocznego festiwalu muzyki celtyckiej w Lorient. Warto odwiedzić także Cornac- w pobliżu którego zamieszkujący tę krainę Celtowie pozostawili dolmeny- olbrzymie bloki skalne, a także Saint Malo- duży ośrodek turystyczny. To portowe, nadmorskie miasto otoczone jest murami, które majestatycznie wyglądają zwłaszcza wieczorem, na tle zachodzącego słońca. HISZPANIA Nie mniej zabytków czeka na ciebie w kraju Cervantesa. Gorący klimat, tajemnicze flamenco- to zaledwie początek długiej listy atrakcji, które oferuje Madryt, hiszpańska stolica. Mia- Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Notre-Dame de Paris - gotycka katedra w Paryżu. Jedna z najbardziej znanych katedr na świecie sto ma liczne rzymskie i islamskie zabytki, podziwiać tez możemy sztukę renesansu, a nade wszystko bogatego baroku. Zwiedzanie warto zacząć od Plaza Mayor, gdzie niegdyś odbywały się walki byków czy egzekucje. Dziś otoczony jest szerokimi arkadami, gdzie można odpocząć w winiarni, lub zjeść pyszną paellę. Nie można pominąć Palacio Real- głównej rezydencji królów hiszpańskich, która jest otwarta dla turystów. Proponujemy zwiedzić też Plaza de la Cibeles z imponująca fontanną. Madryt to raj dla miłośników sztuki- nie można stąd wyjechać nie obejrzawszy Museo del Prado czy Thyssen- Bornemisza- niezapomniane wspomnienia gwarantowane! Miasto oferuje też bogatą bazę noclegową(ceny od 50- 200 euro za dobę) i mnóstwo atrakcji- nocne życie tętni tu z całą siłą. Nie mniej zalet ma położona nad brzegiem morza Śródziemnego Barcelona. Największe miasto Katalonii kryje wspaniałą architekturę z cudowną La Rambla na czele. Ta szeroka, Podróże udíego na ntonio Ga rcelonie. A ta k e it h a B rc ńskiego a k Güell w zez katalosebio Güella - Par r p y n a w Zaprojektogo przyjaciela Eu życzenie je obsadzona drzewami promenada jest ulubionym miejscem spacerów- dobiega aż do portu. Warto też wstąpić na wąskie alejki dzielnicy Barri Gotic, które otaczają majestatyczna katedrę. W jej pobliżu znajdują się też dwa ciekawe muzea; historyczne oraz obiektów sakralnych. Niezwykle urokliwe są też okolice Barcelony- Klasztor Montserrat, czy rzymski amfiteatr w Tarragonie. GRECJA Jeśli pasjonują cię zabytki, i odkrywanie śladów dawnych cywilizacji,musisz odwiedzić Grecję i na własne oczy zobaczyć Ateny. Największą atrakcją położonego na pagórkowatej równinie miasta jest z pewnością Akropol z Partenonem oraz budowle leżące u stóp wzgórza- np. Teatr Dionizosa. Zabytki były wielokrotnie opisywane przez pisarzy i poetów, jednak żaden opis, ani fotografia nie uwolni w tobie prawdziwych emocji. Niezwykłe zabytki można spotkać w Grecji na każdym kroku. Nie zapomnij odwiedzić starożytnego rynku- Agory, dzielnicy Hadrianopolis z Łukiem Hadriana i świątynią Zeusa Olimpijskiego a także Narodowego Muzeum Archeologicznego- placówki o światowej sławie. Cena noclegów w Grecji zależy od standardu wybranego przez nas miejsca; w hotelu zapłacimy 200-300zł, w schronisku młodzieżowym ok 40-50zł. Jeszcze starsze ślady cywilizacji dostrzec można na największej greckiej wyspie- Krecie. Najwcześniejsze zabytki pochodzą z XXX w p.n.e., lecz do najbardziej majestatycznych należą malowidła w pałacach w Knossos i Fajstos, czy ruiny pałacu Hagia Triada. Na tej górzystej wyspie pokrytej częściowo wiecznie zielonymi lasami dębowymi można też znakomicie odpocząć, opalić się i wykąpać na jednej z plaż. Dla odważnych wyspa kryje jeszcze jedną niespodziankę- majestatyczny wąwóz Samaria. Leżący w południowo- zachodniej części Krety, jeden z najgłębszych wąwozów w Europie prowadzi turystów przez świat dzikiego, surowego piękna. Jego strome ściany wznoszą się na wysokość 600 metrów i ukrywają łuki skalne, ruiny wioski z pięknym kościołem, niezwykłe zwierzęta i rośliny przyczepione do skał na przekór prawu grawitacji. EGIPT Innym krajem Czarnego Lądu, który ma wiele do zaoferowania jest na pewno Egipt. Plaża, piramidy i Sfinks reklamują się same, warto jednak zafundować sobie przerwę w opalaniu i wyruszyć do stolicy Egiptu by zobaczyć Wieżę Kairską, majestatyczny Meczet Al- Azhar, grobowce Mameluków oraz ponad 500 meczetów. Wiele atrakcji oferuje też Aleksandria- starożytne miasto założone przez Aleksandra Wielkiego. Zwiedzimy tu wspaniałe muzea, meczety, kościoły, a nawet katakumby. W przerwie możemy skosztować fajki wodnej lub mahszi- tradycyjnej egipskiej potrawy. Ale to nie koniec uroków, jakie kryją polecane przez nas kraje. Dlatego zachęcamy do poznania i odkrycia „własnych” ulubionych zakątków Paryża, Madrytu czy Krety. Wystarczy przecież zabukować miejsce, wykupić lot i... zacząć pakować walizki! TUNEZJA Jeśli zaś intrygują cię wschodnie klimaty, marzysz o obejrzeniu wspaniałych meczetów- musisz odwiedzić Tunezję. Masa niespodzianek czeka na ciebie w Tunisie. Miasto, które przez wieki zmieniało właścicieli jest cennym portem morskim oraz niezwykłym ośrodkiem turystycznym. Czekają tu na ciebie liczne muzeastarożytne, muzułmańskie, galerie dywanów i kobierców. Wyprawę warto zacząć od Kartaginy (niegdyś odrębnego miasta, dziś, dzielnicy Tunisu), która kryje liczne pałace (np. Dar Al -Bej) i świątynie. W innych częściach Tunisu znajdziemy też meczety (jak majestatyczny Al- Kasr, czy Az- Zajtuna) oraz mnóstwo bazarów, gdzie czekają na nas uwielbiający się targować sprzedawcy. Ale Tunezja to przede wszystkim złocista plaża i nieskazitelnie czysta woda- piękna opalenizna gwarantowana! Skaliste wybrzeże na południu Bretanii Tekst: Joanna Bielas Zdjęcia: Ilona Adamska Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 15 Wywiad „Wnętrze człowieka to klucz do urody” Weronika Weronika Marczuk-Pazura Marczuk-Pazura Czym w Pani życiu jest taniec i co kierowało Panią, że zdecydowała się Pani zostać jurorem tanecznego show „You can dance – po prostu tańcz”? Taniec jest dla mnie niespełnionym marzeniem. Program „YCD” daje mi możliwość obcowania z tańcem, z ludźmi peł16 nymi pasji – to ogromna radość dla mnie. Kiedy TVN zaproponował mi udział w jury, z jednej strony poczułam dużą odpowiedzialność, jaka ciąży na wyborze najlepszego z najlepszych, z drugiej strony wiedziałam, że będzie to dla mnie niezapomniana przygoda – właśnie ze względu na moje młodzieńcze zamiłowanie do tańca. Zawsze lubiłam pomagać innym w osiąganiu swoich celów – jako juror w tym programie realizuję się m.in. na tym właśnie polu. Ponadto, poza funkcją czysto rozrywkową, jaką spełnia nasze taneczne show, jest to program bardzo pożyteczny, bo przyczynia się do popularyzacji tańca, który w końcu jest formą sztuki. Program „You can dance” pokazywany jest na całym świecie i cieszy się olbrzymią popularnością. W czym Pani zda- Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 niem tkwi jego fenomen? Myślę, że przede wszystkim prawdziwość w założeniu. Tu nie można widza w żaden sposób oszukać. Program pokazuje młodych ludzi, ambitnych i pełnych pasji oraz ich zmagania w walce o nagrodę. Nie sposób czasem usiedzieć spokojnie w fotelu, gdy ogląda się takie taneczne popisy. „You can dance” odkrywa najbardziej nowoczesne, aktualne oblicze tańca, a ludzie, zwłaszcza młodzi, lubią oglądać i podglądać światowe trendy. Poza tym nie mogłabym pominąć całej ekipy producenckiej, która ciężko pracuje na sukces tego przedsięwzięcia. Ich zapał, energia i zaangażowanie są jedną z istotnych składowych popularności programu. Co najbardziej Panią zaskoczyło podczas pierwszej edycji programu? Wywiad przyjaciółmi, ojczystym krajem? Czego najbardziej Pani brakowało? Bardzo tęskniłam, ale byłam dzielna. Szczęśliwie dla mnie szybko poznałam w Polsce życzliwych ludzi. Nawiązałam przyjaźnie, które trwają do dzisiaj. Natomiast nic nie jest w stanie zastąpić relacji, jakie buduje się w dzieciństwie. To bardzo głębokie przyjaźnie i bezwarunkowe oddanie. I tego mi brakowało i brakuje również dzisiaj, bo rzadko spotykam się z przyjaciółmi z Ukrainy. Często odwiedza Pani rodzinę, rodzinne strony? Teraz na szczęście często – co najmniej raz w miesiącu. To dzięki reportażom o Ukrainie, jakie realizuję dla programu „Dzień Dobry TVN”. W Polsce stała się Pani osobą znaną, lubianą, rozpoznawaną. Wścibskie osoby mówiły, że to dzięki temu, iż była Pani żoną znanego i cenionego aktora Czarka Pazury…? Można być również nieznaną żoną znanego aktora. Widać nie taki los był mi pisany. Jestem aktywną osobą, lubię być w akcji, działać. Przez wiele lat wspierałam Czarka zawodowo i byłam kojarzona przez wąską grupę ludzi. Bardziej masowa rozpoznawalność przyszła wraz z „You can dance”, czyli zupełnie niedawno. Pierwsze reakcje telewidzów na prace jury. Byłam przekonana, że nasze zadanie zostanie właściwie zrozumiane. Tymczasem okazało się, że musiało minąć trochę czasu zanim widz zaakceptował naszą rolę. Ma Pani już swojego faworyta, jeżeli chodzi o drugą edycję? Jeszcze nie mam. Swoje dzieciństwo wspomina Pani z ogromną nostalgią. Było intensywne i piękne. Dziś może Pani powiedzieć, że również bardzo ważne dla Pani. Co tak naprawdę przyczyniło się do podjęcia przez Panią decyzji o emigracji z kraju? O emigracji? Tylko miłość. Jak znosiła Pani rozłąkę z rodzicami, Dziś pracuje Pani nad własną marką i nazwiskiem. Jest Pani m.in. właścicielką firmy producenckiej Sting Communication, zajmującej się produkcją filmów i seriali oraz współwłaścicielką firmy Da!Group realizującej duże przedsięwzięcia marketingowe. Prowadzi Pani kancelarię radców prawnych AnVero specjalizującą się w prawie autorskim i prasowym. Objęła Pani również funkcję prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy. Sporo tego... Co zatem tak naprawdę uważa Pani za największy sukces w swoim dotychczasowych życiu i jakie są tego konsekwencje? We wszystko, co robię, bardzo się angażuję. Jeśli czegoś się podejmuję, doprowadzam to do końca. Ważne dla mnie są intencje. Staram się być uczciwa wobec siebie i innych, bo taka filozofia według mnie gwarantuje sukces. Ilość zajęć to kwestia organizacji. Mądre zarządzanie nie polega według mnie na tym, by przesiadywać w firmie non-stop, pracować i kontrolować. Musi być podział pracy i zaufanie. Dobrze zorganizowana firma to dobrzy ludzie, a szef jest po to, by ich wspomagać, chwalić. I czasem nie powinien przeszkadzać. Sukces? Mnóstwo zrealizowanych ciekawych projektów, poznanych wspaniałych ludzi i duża radość z tego, że praca przynosi pozytywne wyniki. Nigdy nie miałam w tym względzie konkretnych wymogów od życia. Praca ma być przyjemnością – do tego dążyłam i dążę. Czym wg Pani rządzi się w Polsce showbiznes? Największą rolę odgrywają finanse. W zależności od medium – oglądalność, słuchalność, czytelnictwo. Ciężko jest się przebić, zaistnieć? Chyba nie umiem odpowiedzieć Pani na to pytanie. Sama nigdy nie próbowałam. To, co osiągnęłam w tym temacie przyszło samo, bez większego wysiłku z mojej strony. Wydaje mi się, że trudniej jednak być, utrzymać się niż zaistnieć. Co pomaga Pani oderwać się od zabiegania związanego z codziennymi sprawami i jak ładuje Pani swoje akumulatory? Dużą siłę daje mi przyroda – staram się czerpać z niej jak najwięcej. Uwielbiam spacery. Ponadto joga. I oczywiście rodzina i codzienny wypoczynek w domowym zaciszu. Jest Pani piękną kobietą. Proszę nam zdradzić receptę na bycie wciąż młodym i pięknym… Dziękuję. Podobno do 20 roku życia to Bóg daje nam urodę, a po 20-stce juz sami sobie na nią musimy zapracować. Kluczem do urody jest wnętrze człowieka i to o nie trzeba dbać. Jeśli wewnątrz jesteśmy piękni, spokojni, odpowiednio się odżywiamy, uprawiamy sporty, dbamy o zdrowie psychicznie, równie pięknie będziemy wyglądać na zewnątrz. Często odwiedza Pani ośrodki SPA, siłownie, fitness cluby? W SPA byłam w zeszłym roku, trzy dni – stanowczo za krótko. Poza tym jak już wspomniałam regularnie ćwiczę jogę – pomaga nie tylko w utrzymaniu dobrej kondycji fizycznej, ale również ćwiczy ducha. W zimie jeżdżę czasem na nartach. Należy Pani do jednych z najlepiej ubranych kobiet w polskim show-biznesie… Jak określiłaby Pani swój styl? Nie potrafię określić swojego stylu. Ubieram się intuicyjnie. Co zatem jest tajemnicą przebojowych kobiet XXI wieku? Bogate wnętrze i pracowitość. Plany na najbliższą przyszłość? Przede wszystkim szczęśliwa rodzina. Kontynuacja rozpoczętych projektów, z których najważniejszy to budowa centrum polsko-ukraińskiego. Rozmawiała: Ilona Adamska Współpraca: Maciej Piotrowski, I.D. Media Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 17 Legenda sceny KONKURENCJA MNIE PODNIECA Rozmowa z legendą polskiej sceny muzycznej – Marylą Rodowicz Była Marysia Biesiadna i złoty sarkofag przy Złotej Maryli. Były Różowe Czuby i Kolorowe Jarmarki, szalone występy na festiwalach i „Bar za zakrętem” oraz singiel „czy warto?”- spokojny i stonowany. Jest Pani otwarta na każdą muzykę, każdy tekst? - Co do singla to nie jest do końca aż taki spokojny. Miejscami drapieżny, brzmi nowocześnie. Jestem jednak otwarta na każdy dobry tekst. Jak widzę, że fajny, to go biorę. Wydaje się, że prawdziwym hitem może zostać tylko chwytliwa muzyka, łatwy do zapamiętania i zanucenia tekst? - To jest ważne. Ale ja mam aspiracje, moje piosenki muszą mieć przesłanie, zachęcać do poszukiwań, przebojowości w życiu. „Małgośka” została piosenką 35-lecia nie tylko dlatego, że była rytmiczna i wpadała w ucho. Zawsze jak lwica walczyłam o dobre teksty i o to żeby nie były upychane pod muzykę. W dzisiejszych czasach na rynku muzycznym w miesiącu pojawia się przynajmniej kilku nowych piosenkarzy. Czy mimo swojej ogromnej popularności nie obawia się Pani konkurencji? - Konkurencja jest mi potrzebna do życia. Jestem typem wojownika i bardzo mnie to podnieca. Zawsze miałam temperament i serce do walki. Młode pokolenie poszukuje wciąż nowych idoli i nowych idei. Tymczasem wciąż jest zapotrzebowanie na Pani styl, nie taki całkiem nowy. Niektóre przeboje liczą już sobie wiele lat, a mimo to nastolatki dobrze je znają. - Na koncertach wciąż przeważają ludzie młodzi. Pewnie bierze się to stąd, że ro18 dzaj muzyki, jaki uprawiam jest ponadpokoleniowy. Lubię prostotę i klasyczny styl rocka, ale równocześnie swoich manier za nic nie zmienię. W latach 60. panowała moda na piosenkarki, które śpiewały z orkiestrą. Mnie to zupełnie nie odpowiadało. Za dużo instrumentów, obce mi dźwięki. Stąd „Maryla i jej gitarzyści”. Jakiej muzyki słucha Pani prywatnie? - Po prostu dobrej. I nie ma tu znaczenia czy je to „pop”, czy muzyka filmowa. Fascynuje mnie świat dźwięku, nowe brzmienia. Moja córka Kasia edukuje mnie z hip hopu, rapu i techno. Mam także swoich faworytów. Są nimi Sting, Prince, Eric Clapton, Queen, Aerosmith. Z polskich artystów cenię Stasia Sojkę, Agnieszkę Chylińską i Edytę Górniak, która jest po prostu boska. Kiedyś Andrzej Rosiewicz zbulwersował opolską publiczność wlatując na scenę na linie. Zaśpiewał zresztą, nie mniej bulwersującą piosenkę. Ale Pani też za każdym razem sprawia fanom niespodzianki. Pamiętamy jak wielkie wrażenie zrobiły na słuchaczach „Kolorowe jarmarki”, wcześniej wyśmiewane przez krytyków jako muzyka „chodnikowa”. - Bo i taką była. Ale po „podrasowaniu” dało się z niej wycisnąć to, co było w niej najlepsze. Chyba intuicja mi podpowiedziała, że moje wcielenie w grajka ulicznego chwyci. Pożeniłam papugi, klatki, bęben, gitarę i pióra z tekstem. Ale mało kto wie, jak trudne to było przedsięwzięcie. Dzięki pomocy wielu życzliwych osób, udało się to wszystko razem jakoś zgrać. W efekcie powstał happening skrzyżowany z cyrkiem. Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 fot. Małgosia Iwanicka, Glinka Agency Legenda sceny „Tak nam słodko, tak nam gorzko”- to słowa jednej z piosenek na jednym z Pani krążków. To chyba kolejny utwór po „Łatwopalnych” wspominający Agnieszkę Osiecką, autorkę wielu Pani tekstów. -To tekst bardziej uniwersalny. Słowa tej piosenki napisał Bogdan Olewicz, natomiast muzykę Romuald Lipko. Jeśli chodzi o Agnieszkę, to na płycie jest jeszcze „Małgośka” , która ją otwiera i „Weselne dzieci”, utwór z lat siedemdziesiątych, który śpiewała Urszula Sipińska. Wyśpiewała Pani bardzo dużo tekstów Agnieszki Osieckiej, wiele z nich stało się przebojami. Co jej Pani zawdzięcza? - Bardzo dużo. Agnieszka była świetną poetką i równocześnie mądrą kobietą. Dużo skorzystałam, przebywając w jej towarzystwie. Strasznie brakuje mi naszych rozmów. Ona była kimś takim, do kogo mogłam zadzwonić o każdej porze dnia i nocy i o wszystkim porozmawiać. Kiedy pracowało się Pani lepiej? W latach 70., 80. czy obecnie? - W latach 70. byłam na topie. Moje piosenki śpiewała cała Polska. W pewnej mierze wynikało to z braku dostępu do muzyki zachodniej. Z kolei teraz, aby wypromować płytę, trzeba dużo się napracować i jeszcze więcej wydać pieniędzy, nagrać teledyski i zadbać o media. Wszystko jest bardziej profesjonalne, ale równocześnie bardziej skomplikowane. Najgorzej wspominam lata 80-te. Ale to właśnie wtedy odnosiła Pani największe sukcesy. Czy dziewczynie z Zielonej Góry nie zamieszało się w głowie? - Byłam nieśmiałą dziewczyną, ale zawsze pchałam się na afisz, nawet jak mnie to kosztowało dużo zdrowia, wysiłku i nerwów. Sport nauczył mnie, że sukcesy osiąga się wytrwałą pracą. Może dlatego nigdy nie sięgnęłam po narkotyki, czy alkohol, nigdy nie nawaliłam na koncercie. Nie rozpuściły mnie pieniądze, bo ich wtedy zwyczajnie nie miałam. A one powodują najczęściej, że ludziom odbija szajba. Wylansowała Pani wiele przebojów, zdobyła złote i platynowe płyty. Czy może więc Pani powiedzieć, że osiągnęła sukces? - Osiągnęłam sukces artystyczny, natomiast czy komercyjny, to się dopiero okaże. Wychowałam się na Beatlesach, u których hit gonił hit, a przecież każdy artysta potrzebuje hitów. Bez nich nie ma sprzedaży, ani sukcesu fonograficznego. Rozmawiał: Piotr Krysiak, Euro VIP Współpraca: Ilona Adamska, I.D.Media Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 19 Dyskusja NA WYBIEGU Pokazy mody, światła reflektorów, zachwycone twarze, sesje fotograficzne dla renomowanych pism, duże zarobki i ogromna popularność... Czy warto jednak być modelką? O plusach i minusach zawodu modelki rozmawiają Ilona Adamska i Anna Olech. 20 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Dyskusja Ilona: Na początku modelka miała być piękna. Następnie miała być szczupła, później jeszcze szczuplejsza, aż w końcu chorobliwie chuda. Takie wymagania stawiał świat mody. Dziewczyny z piersiami nie miały szans na prezentowanie kreacji największych projektantów mody takich jak Armani, Versace, Calvin Klein. Ania: To prawda. Teraz to się zmienia. Co prawda bardzo powoli i z oporami świata mody, ale jednak szkielety znikają z wybiegów! Przez wiele lat wychudzone modelki rządziły światem mody. Koścista Kate Moss zepchnęła z podium Cindy Crowford i Claudię Schiffer. Po niej przyszły kolejne wysokie i przeraźliwie chude dziewczyny, na których można było policzyć każdą kostkę. Ale po kilku dramatycznych wydarzeniach w czasie pokazów, zaczęto zauważać problem anorektyczek z wybiegów. Ilona: Jeszcze trzy lata temu tylko nieśmiało wspominano o tym, że modelki są zbyt chude. Próbowano przymykać oczy na problem. Zaprzeczały temu nawet takie osobistości świata mody, jak Karl Lagerfeld, który twierdził, że: „Modelki są chude, bo mają drobne kości”. Dziennikarze z niedowierzaniem słuchali słów słynnego projektanta, który bagatelizował problem anoreksji tuż po wydarzeniach, które wstrząsnęły światem mody. W lipcu 2006 roku, w trakcie przygotowań do pokazu mody na atak serca zmarła 22-letnia Urugwajka, Luisel Ramos. Cztery miesiące później jej los podzieliła Ana Carolina Reston z Brazylii, która przy wzroście 172 cm ważyła zaledwie 40 kg. Odżywiała się jedynie pomidorami i jabłkami. Modelką była od 13. roku życia. Przed pokazem w Paryżu trafiła do szpitala. Miała zakażenie dróg moczowych, niewydolność nerek i ogólną infekcję. Nie miała żadnej odporności i leki nie działały z racji jej ogromnego osłabienia – czytaliśmy w doniesieniach prasowych. W tym samym czasie wychudzona modelka domu mody Chanel wywróciła się na wybiegu pod ciężarem sukienki obszytej cekinami. Ania: Przykładów można podawać naprawę wiele. Jednak po tych dramatycznych wydarzeniach w końcu drgnęło w środowisku. Jako pierwsza zareagowała hiszpańska Izba Mody, która zakazała angażowania do pokazów modelek o czynniku BMI poniżej 18. Ale po kilku tygodniach gorące dyskusje ucichły. Wtedy do akcji walki z anoreksją wśród modelek, na których wzorują się nastolatki, przyłączył się jeden z najlepszych fotografów świataOliviero Toscani. Przygotował serię zdjęć, do których pozowała Francuzka Isabelle Caro. Dziewczyna przy wzroście 162 cm ważyła 35 kg. Jej wychudzone ciało szokowało. Ilona: Ludzie w końcu zrozumieli, jak ogromnym problemem jest anoreksja. Nawet ci, którzy zaprzeczali, że to środowisko mody wykreowało chudzielce bez biustu i bioder, musieli przyznać się do błędu. Anna: Dokładnie. Przecież powszechnie wiadomo, że największe wzięcie mają 13, 14-letnie dziewczynki, które jeszcze nie nabrały kobiecych kształtów. Natomiast te starsze, chcąc utrzymać się w biznesie, zaczynają się odchudzać, żeby wyglądać jak wieszaki na ubrania. Biorą z nich przykład nastolatki i właśnie dlatego część magazynów albo nie kupuje zdjęć anorektycznych modelek, albo dodaje im kilogramów za pomocą programów graficznych. Spekulowano nawet, że w reklamach perfum Coco Chanel zaokrąglono Keirę Knightley, a Cameron Diaz dorobiono okrąglejszy brzuch i zretuszowano wystające kości biodrowe. Ilona: Wydaje się, że środowisko mody w końcu przyznaje się, że ponosi winę za problem anoreksji i to nie tylko wśród modelek. Anna: Miejmy taką nadzieję. Wykładowca KUL, psycholog dr Dorota Kornas-Bieli już dawno w jednej ze swoich książek napisała, że modeling ma negatywny wpływ na osobowość dziewczyny. Pisała: „Świat mody wyostrza kreowany przez media ideał dziewczyny jako seksbomby o smuklej talii i wadze kolibra, o długich nogach, małym biuście i wąskich biodrach. Wzorem idealnej modelki jest sztuczna piękność, wykreowana za biurkiem lub kamerą, narzucana przez media, która rzadko jest udziałem normalnych dziewcząt, gdyż wymaga maltretowania się morderczą dietą. Przemysł związany z modą i reklamą akcentuje tylko jedną stronę człowieczeństwa – piękno fizyczne. Można powiedzieć, że dzieli człowieka: przestaje liczyć się to, co dziewczyna myśli i czuje – liczy się tylko ciało i zarobione dzięki niemu pieniądze. Bardzo często uniemożliwia to młodej dziewczynie rozwój jej osobowości. Jej ciało traktowane jest jak materiał do robienia fortuny, który ze względy na swoje ukształtowanie może być w danym sezonie kupiony”. Ilona: Niestety tak bywa. Basia, moja koleżanka- modelka z Poznania, przyznaje, że bardzo często dziewczyny nie są w stanie poradzić sobie z wymaganiami stawianymi im przez agencje, stresem rywalizacji oraz walką o angaże. W wielu przypadkach rodzi to rozczarowanie, kryzysy i wyczerpanie psychiczne. Dziewczyna zaczyna uzależniać swoje samopoczucie od zainteresowania innych swoją osobą oraz od wrażenia, jakie robi na otoczeniu. Nierzadko modelki wpadają w nerwice związane z zaburzeniami jedzenia: głodzą się, żeby osiągnąć „idealne wymiary”, sięgają po używki. Anna: Kolejną ważną sprawą, na którą powinnyśmy zwrócić uwagę, jest ostrożność przy wyborze agencji modelek. W Polsce istnieje kilkadziesiąt agencji modelek. Tak naprawdę tylko kilkanaście z nich zajmuje się profesjonalną organizacją pokazów mody, sesji zdjęciowych oraz promocją modelek w Polsce i za granicą. Ponad połowa agencji nie ma nic wspólnego z modelingiem. Szefowie traktują dziewczyny jako obiekt seksualny, dlatego zdarza się, że kandydatka na modelkę kończy jako „dama do towarzystwa”. Ilona: Kto zatem ma szansę na zostanie modelką? Co najbardziej się liczy w tym zawodzie? W modelingu liczy się zgrabna sylwetka, proporcjonalna budowa ciała, zdrowe włosy oraz zadbane paznokcie, dłonie i cera. Jednakże kluczem do sukcesu są zapał, motywacja, determinacja i urok osobisty. Podobnie jak zawodowi sportowcy, modelki muszą mieć talent. Tylko wówczas ich twarze i ciała staną się piękne. – Sam wygląd to za mało. Ważna jest też wytrzymałość, cierpliwość, pracowitość i mocny charakter. Indywidualność, nieprzeciętność, naturalność, styl i pewność siebie powinny z modelki promieniować. Konieczna jest silna psychika. To chimeryczna branża. Dziewczyna dziś się podoba, jutro już nie. Ania: W dzisiejszych czasach prawdziwa modelka musi być także wykształcona, mądra i sprytna. Nie może być pusta i głupia. To od razu widać na zdjęciach. Stereotyp pięknej, lecz głupiej modelki przechodzi do lamusa. Coraz częściej modelki to wykształcone dziewczyny, które uczą się, studiują, dbają o wykształcenie. Są świadome tego, że po skończeniu pracy na wybiegu muszą odnaleźć się w zwykłym, szarym świecie. Muszą znaleźć inne zajęcie. Dzisiaj znalezienie normalnej, dobrze płatnej i sensownej pracy bez wyższego wykształcenia graniczy z cudem. Plusy zawodu: szlifowanie języków obcych, zwiedzenie świata, poznanie nowych ludzi, kultur, zwyczajów. Możliwość zarobienia pieniędzy na własne utrzymanie. Ilona: Ile może zatem zarobić? Ewa Jawornik, szefowa jednej z krakowskiej agencji modelek, zaznacza, że zarobki modelek zależne są przede wszystkim od rynku i miasta, w którym modelka pracuje. W Krakowie dziewczyny za pokaz dostają od 100 zł do 300 zł. Na Podkarpaciu stawki te są niższe: modelki pracujące w Rzeszowie za pokaz mody dostają od 100 zł do 200 zł. Zupełnie inaczej jest w stolicy. Minimalna stawka za pokaz to 350 zł. Udział w pokazie znanego projektanta to od 500 zł do 700 zł. Zwód modelki nie jest tylko prostą przyjemnością. To, co wygląda na świetną zabawę, w rzeczywistości jest ciężką fizyczną pracą, ciągłym zmaganiem z kaprysami dyktatorów mody i szefów agencji. Jednocześnie daje wiele satysfakcji i możliwości finansowych, uczy samodzielności i odpowiedzialności, pozwala poznać świat i podszlifować języki obce. Między innymi dlatego tak wiele studentek pragnie zaistnieć w świecie mody i reklamy. Należy jednak pamiętać, że świat modelingu jest także brutalny: konkurencja, zazdrość, stres to tylko niektóre przykłady drugiej strony medalu. I.D.Media Na zdjęciu polska top modelka Ilona Felicjańska Dziękujemy portalowi Supermodelki.pl za nieodpłatne udostępnienie zdjęcia Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 21 Porady pod skrzydłami firmy, tym lepiej dla kierownictwa. Dlatego nie bój się zwolnienia! Jeżeli jesteś wartościową jednostką firmy to Twój przełożony na pewno nie zdecyduje się na drastyczne kroki wobec Ciebie. Jak zdobyć podwyżkę Podwyżka pensji - kto o niej nie marzy? Ta z pozoru prosta rzecz potrafi bardzo usatysfakcjonować, ale i czasami zdenerwować. Jest ona nieunikniona dla osób pragnących się rozwijać oraz stanowi nieodzowny element naszej reputacji w pracy. Dlaczego tak trudno jest nam ją dostać? Wszystko zależy od Twojej psychiki i silnej woli. Przede wszystkim musisz się zmierzyć z samym sobą. Nie możesz być na pozycji straconej. Trzeba być pewnym i zdecydowanym, a także posiadać przekonanie o słuszności podwyżki. Jeżeli uważasz, że obowiązki, jakie na Tobie spoczywają są nieadekwatne do pensji to musisz stanowczo i zdecydowanie starać się o zasłużone podniesienie płacy. Najważniejszą kwestią jest dobra argumentacja. Musisz znać po22 fot. www.glinka-agency.com Wracając do argumentacji. Muszą być one praktyczne zarówno dla Ciebie jak i dla pracodawcy. Nie możesz po prostu stwierdzić, że brakuje Ci pieniędzy. Zasłużone wczasy, które pozwolą Ci wypocząć są gwarancją zapewnienia interesu obu stron. Pracownik wypoczęty, to pracownik efektywniejszy i bardziej kreatywny, czyli lepszy. Poszerzanie Twoich zainteresowań przez kupno niezbędnych przedmiotów to także dobry argument. Oczywiście wiele podwyżek dotyczy problemu powiększenia rodziny, a w konsekwencji wydatków. Jeżeli odbiorcą takiej prośby jest kobieta, to łatwiej będzie Ci otrzymać wymarzoną podwyżkę. wód, który skłonił Cię do prośby. Warto najpierw zaczerpnąć opinii u zaufanych znajomych z pracy. Nie zaszkodzi, jeśli zdobędziesz informacje o finansach firmy. Często właśnie brak środków pieniężnych decyduje, że Twoje starania nie mają szans powodzenia. Nie możesz się przestraszyć szefa!. Oczywiście trzeba zachować respekt przed wyższym rangą pracownikiem, ale nie należy się dołować. Nie możesz czuć się gorszym. Bardzo istotna sprawą jest także wyeliminowanie lęku przed stratą posady. Jeżeli uważasz, że zasługujesz na podwyżkę to musisz znać swoją pozycje na rynku. Każdy pracownik jest swego rodzaju inwestycją dla pracodawcy. Im bardziej się rozwiniesz Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Pamiętaj także, żeby dobrze przemyśleć swoją decyzje. Nie może być ona pochopna, podjęta pod wpływem chwili czy źle uargumentowana. Musisz dobrze wyczuć moment, w którym Twój szef będzie bardziej przychylny. Pamiętaj o kulturze osobistej i zasadach dobrego wychowania. Od tej krótkiej chwili zależy Twój awans, Twoje poszanowanie i opinia. Agresywność, impulsywność czy zdenerwowanie to stany, których koniecznie musisz się wyzbyć. Potrzebujesz raczej miłej, sympatycznej atmosfery, opanowania i samokontroli. Nie możesz kreować swoje wizerunku jako osoby pokrzywdzonej czy nadmiernie niedocenionej. Jeżeli nie wszystko pójdzie po Twojej myśli to nie przejmuj się! Pamiętaj o uśmiechu i równowadze ducha. Nie możesz pokazać, że nie potrafisz sobie poradzić bez podwyżki. Jeśli natomiast udało Ci się, to pamiętaj o tym, żeby nie przedobrzyć w podziękowaniach. Musisz w grzeczny, szybki i godny sposób podziękować za szansę rozwoju. Na koniec warto zapoznać się z kilkoma wskazówkami. Pamiętaj, że Twój interlokutor będzie chciał Cię przechytrzyć, a także wyprowadzić z równowagi. Nie improwizuj, lepiej przygotuj sobie mowę. Pamiętaj, że wchodząc do pokoju nie należy przepraszać szefa za chęć zdobycia dodatkowych środków. Trzeba w szybki i pewny sposób zdradzić swoją prośbę. Nie rozczulaj się nad sobą, nie staraj się wywyższać, nie porównuj się do współpracowników. Przed rozmową staraj się odprężyć. Po chwili relaksu skoncentruj się na 200% Twoich możliwości, a mam nadzieję, że Ci się uda. Życzę powodzenia! I.D. Media Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 23 Uroda Ekspozycja na słońcu, kąpiele w wodzie morskiej czy chlorowanej to uroki lata i wakacji. Bez odpowiedniej ochrony te piękne i przyjemne chwile pozostawiają nieodwracalne efekty na skórze całego ciała. Niezbędnikiem podczas letnich wakacji są różne kosmetyki zawierające filtry UV, czyli chroniące skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Niezależnie od płci czy wieku chronimy całe nasze ciało, aby uniknąć poparzeń słonecznych i trwałych zmian na skórze. Kosmetyki do ochrony ciała, w szczególności skóry twarzy stosujemy nie tylko podczas wyjazdów wakacyjnych, ale każdego letniego dnia. Niestety często zapominamy o włosach i nie stosujemy żadnej ochrony. Włosy narażone są na działanie szeregu czynników środowiskowych, wpływających niekorzystnie na ich kondycję i kolor. Szczególnie latem jest to bardzo duże niebezpieczeństwo wymagające odpowiedniej pielęgnacji, a także regeneracji włosów. Podczas słonecznych dni, częstych kąpieli w wodzie morskiej czy chlorowanej, włosy podobnie jak skóra wymagają szczególnej ochrony zwłaszcza latem. Te czynniki środowiskowe w połączeniu z zanieczyszczeniem, wilgocią i wysoką temperaturą stanowią poważne zagrożenie dla kondycji Twoich włosów. Chroń włosy przed słońcem! Najniebezpieczniejszym czynnikiem jest niewątpliwie promieniowanie słoneczne. Działa one jednakowo na włosy naturalne jak i koloryzowane. Efekt widoczny to jaśniejszy kolor włosów. Nasz refleks pod wpływem słońca ulega rozjaśnieniu, a włosy stają się szorstkie i łamliwe. Na skutek promieniowania słonecznego i innych czynników środowiskowych cement międzykomórkowy będący budulcem włosa wykrusza się. Łuski włosowe unoszą się i zahaczają o siebie, odsłaniając korę włosa. Niezabezpieczony włos zatem staje się porowaty, wrażliwy, pozbawiony odporności i zaczyna się łamać. Takie włosy potrzebują wyjątkowej pielęgnacji i regeneracji. Specjalnie dla Ciebie BIOLAGE wprowadził limitowaną gamę kosmetyków SUNSORIALS. SUNSORIALS Wyjątkowe działanie gamy Sunsorials to połączenie zaawansowanej technologii i składników naturalnych. Produkty gamy Sunsorials zawierają ekstrakt z nasion słonecznika, który jest naturalnym antyoksydantem oraz filtry U, aby uchronić przed promieniowaniem słonecznym oraz szkodliwym działaniem wody morskiej i chlorowanej. To pielęgnacja włosów narażonych na działanie słońca, wody morskiej i chlorowanej. Oczyszczanie, odżywianie i ochrona podczas letnich dni to zestaw 4 produktów. Dzięki właściwościom składników produkty mają szczególne zastosowanie latem, natomiast mogą być stosowane cały rok. Gama SUNSORIALS jest również idealna do pielęgnacji włosów koloryzowanych. ZASTOSOWANIE: -ochrona przed szkodliwym działaniem słońca dzięki zastosowaniu filtrów UVB -wody morskiej i chlorowanej -dogłębne nawilżenie włosów -nadanie włosom miękkości i elastyczności -uwydatnienie blasku i koloru włosów L’ Oreal Polska Ul. Daniszewska 4, 03-230 Warszawa, Infolinia: 0 801 180 190 24 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Uroda WAKACYJNE S.O.S. DLA WŁOSÓW O tym, co zrobić, żeby nasze włosy były zdrowe i lśniące podczas tegorocznego lata, jak chronić je przed wakacyjnym słońcem, a także jak uczesać włosy na plażę opowiada fryzjer-stylista Anna Rej-Jaklik. Między nonszalancją a niedbałością istnieje pewna granica, którą powinnaś zauważyć i wyczuć. Choć faceci nie lubią na plaży „zrobionych” kobiet, to jednak zmysłowy nieład w pewnym stopniu musi być wypracowany. Fryzura zmierzwiona wiatrem, lekko falująca, „namiętna” tak! O to właśnie chodzi tego lata. Chaos nieznający grzebienia- zdecydowanie nie! Najważniejsze, by działać w zgodzie z przyrodą. Wiatr? Proszę bardzo, twoja fryzura go pokocha (kiedy za bardzo się rozszaleje, możesz jednym ruchem spiąć włosy gumką). W makijażu również podążaj za naturą. Masz wyglądać na zrelaksowaną, a całość ma sprawiać tzw. „bezwysiłkowe” wrażenie. Spontaniczność, słońce i naturalność to to, co najbardziej kręci facetów! Przed wyjazdem na urlop, każdej z naszych klientek radzimy, żeby podcięły końce włosów i zrezygnowały z farbowania. Ważne jest stosowanie kosmetyków z filtrami UV. Po kilku godzinach przebywania na słońcu, należy umyć włosy szamponem, nałożyć odżywkę lub balsam. Dla lepszej ochrony wskazane jest także spryskiwane włosów „słonecznymi mgiełkami” lub olejkami w sprayu. Kosmetyki godne polecenia to: Seria nawilżająco-regenerująca z serii słonecznej Joanny, seria Dove, Nivea Hair Care, Kerastase Soleil, Biolage Sunsorials, Wella SP Sun lub Lifetex Sun. Istotną rzeczą jest zadanie sobie pytania: co tak naprawdę niszczy włosy i jak to wpływa na ich jakość i wygląd. Głównym zagrożeniem w upalne dni jest przede wszystkim promieniowanie ultrafioletowe, suche powietrze, chlorowana woda, sól, wiatr. Pamiętajmy o tym, że włosy ulegają przegrzaniu i poparzeniu tak jak skóra. Słońce powoduje uszkodzenia powierzchni włosa, odbarwienia, utratę połysku. Włosy stają się mniej wytrzymałe i bardziej łamliwe. Najgorzej, gdy wystawiamy na słońce mokre włosy. Promienie słoneczne uruchamiają wtedy reakcje chemiczne podobne to tych, gdy rozjaśniamy włosy u fryzjera. Czy włosom bardziej szkodzi woda słona, czy chlorowana? Wody same w sobie nie szkodzą, ale gdy towarzyszą im promienie słoneczne, może dojść do przesuszenia łuski. Pamiętajmy, że po wyjściu z wody za każdym razem należy spłukać włosy, osuszyć i spryskać sprayem ochronnym. Woda chlorowana powoduje raczej dyskomfort z powodu swojego zapachu, natomiast słona woda może powodować twardnienie i szorstkość włosa. Co zrobić, gdy twoje włosy puszą się pod wpływem wilgoci? Regularnie stosuj odżywkę do włosów i raz w tygodniu maskę. Włosy dobrze nawilżone i odżywione zachowują równowagę jonową, dzięki czemu nie elektryzują się i nie kruszą. Najbardziej podatne na zniszczenia są włosy blond, z reguły cieńsze i słabsze od włosów ciemnych, które mają więcej melaniny, działającej na włosy jak filtr. Tak więc jeśli wśród niezbędnych rzeczy na urlop znajdą się kosmetyki słoneczne chroniące Wasze włosy, kapelusz, okulary i dobre czasopismo, nie pozostaje nic innego jak życzyć Wam udanego urlopu! Dla pierwszych dwóch czytelniczek, które pojawią się w salonie Naomi z naszym magazynem mamy niespodziankę! Salon fryzjerski przygotował nagrodę- zabieg nawilżająco-odżywczy „Sauna” gratis. A już od następnego numeru Planety ruszamy z nową akcją „S.O.S dla włosów”, czyli praktyczne porady i wskazówki dla naszych Czytelniczek. Fryzjerka Anna Rej-Jaklik będzie odpowiadać na Wasze pytania, które już od dzisiaj możecie wysyłać na adres naszej redakcji: [email protected] Salon Fryzur NAOMI 38-500 Sanok, ul. Jana Pawła II 54 tel. 0 507 066 509 czynne: poniedziałek - piątek 8.30 - 19.00, sobota: 7.00 -14.00 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 25 N O W E S O L A RIUM Lampy brązujące 1mi n - 1 z ł fot. Matthew Bowden - ww.sxc.hu Super pr omocje na k a r n e t y Wielkimi krokami zbliża się lato. Czas urlopów, zwiewnych sukienek i wakacyjnych szaleństw. Wspaniale jest wygrzewać się w słońcu na plaży, kąpać w morzu czy basenie. Wakacje to czas intensywnego kontaktu ze słońcem. Długotrwałe działanie promieniowania ultrafioletowego, podczas aplikowanych często w nadmiarze kąpieli słonecznych, negatywnie wpływa na naszą cerę. Staje się ona przesuszona, szorstka, dochodzi do wyraźnego spadku elastyczności, zmienia swój koloryt, jest matowa i szara. Ścianki naczyń krwionośnych ulegają uszkodzeniu i na twarzy pojawiają się, znienawidzone przez kobiety - „pajączki”. Słońce to jednak źródło nieocenionej energii życiowej. Pobudza nas do działania, jest naszym motorem napędowym. Dodaje nam zdrowia i urody, dlatego słoneczne dni chętnie wykorzystujemy, aby zyskać, choć odrobinę ładnej opalenizny. O pięknej opaleniźnie marzy prawie każda kobieta. Dodaje nie tylko atrakcyjności, ale także pewności siebie. Przyciąga ciekawe spojrzenia mężczyzn. Jednak, aby opalanie było nie tylko efektywne, ale przede wszystkim bezpieczne, musimy przygotować się do słonecznego sezonu. Zacznijmy od kilku wizyt w solarium. Nasz gabinet oferuje swoim klientkom super nowoczesne, brązujące lampy opalające. W Oazie Urody opalamy bezpiecznie z fachową obsługą na łóżku MEGA SUN 6800. Prowadzimy sprzedaż wysokiej jakości kosmetyków do opalania oraz do pielęgnacji skóry po opalaniu. Naszym klientom polecamy również rewolucyjną metodę opalania- metodę natryskową BODY AIR BRUSH, czyli opalający prysznic. To propozycja dla osób, które chcą być pięknie opalone bez prażenia się na plaży czy wylegiwania w solarium. To nowoczesny i najbezpieczniejszy dla skóry zabieg opalająco- pielęgnacyjny, dający efekt opalenizny bez promieni UV i wysuszania skóry. Tak jak dbasz o paznokcie u rąk, tak też powinnaś zadbać o te, które masz u stóp. I to koniecznie! Zwłaszcza latem, gdy klapki, sandałki i japonki całkowicie je odkrywają. 26 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Stopy w sandałkach wyglądają najefektowniej, gdy ich paznokcie są ładnie ozdobione. W tym sezonie masz pełną dowolność w wyborze kolorowych lakierów. Nosi się niemal każdy. Nie zwlekaj więc dłużej i razem z nami zrób swój wakacyjny pedicure. W naszym salonie przedłużamy paznokcie wszystkimi metodami na szablonie i tipsie. Paznokcie akrylowe, kolorowy akryl, paznokcie szklane, akryl na stopach FRESH LOOK. Wykonujemy na preparatach amerykańskich firm YOUNG NAILS i NSI. Zdobienia, dekoracje trójwymiarowe, wypukłe, zatapiane, przestrzenne dobierane są indywidualnie. Paznokcie u rąk i stóp są zawsze oryginalne, efektowne i zawsze trendy! Oaza Urody proponuje także: - zabiegi na produktach profesjonalnych firm: francuskiej Mahry Cohr, niemieckiej – Janssen i wielu innych - bezinwazyjne i manualne oczyszczanie twarzy - zabiegi nawilżające, normalizujące, odżywcze, przeciwzmarszczkowe, wybielające, przeciwłojotokowe, na okolice oczu, liftingujące - zabiegi na biust - zabiegi na ciało: napinające, ujędrniające, antycellulitowe - zabiegi na dłonie i stopy - henna brwi i rzęs, regulacja - manicure biologiczny - depilacja - makijaż dzienny, wieczorowy, ślubny Do skorzystania z naszych usług zaprasza kosmetyczka dyplomowana Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia Sylwia Sąsiadek Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 27 28 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 29 30 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 31 32 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 33 Oknolit powstał w 1997 roku. Obecnie przekształcił sie w Oknolit Plus Sp z o.o. - polską prywatną firmę, produkującą okna, drzwi i witryny z plastiku i aluminium. Dzisiaj jest jedną z najprężniej rozwijających się polskich firm, jak również jednym z szybko rozwijających się producentów okien w Polsce. Naszym głównym celem jest dostarczanie najwyższej jakości produktów, spełniających oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów. Stawiając sobie te cele troszczymy się jednocześnie o zdrowie i bezpie-czeństwo naszych klientów oraz ochronę środowiska. OKNOLIT PLUS jest producentem szerokiej gamy wyrobów, które umożliwiają komfortowe mieszkanie. Staramy się, aby wszyscy nasi klienci byli zadowoleni, mogli spokojnie, bezpiecznie i wygodnie cieszyć się ze swojego mieszkania, domu, miejsca pracy. 34 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008 35 I.D. Media Agencja Wydawniczo-Promocyjna Podkarpacka Agencja Prasowa www.idmedia.pl 36 Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008