W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy!

Transkrypt

W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy!
magazyn bezpłatny | nr 10 | czerwiec - sierpień 2008
Numer Wakacyjny
Konkurencja mnie podnieca!
Wywiad z Marylą Rodowicz
O krok od ideału
czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie?!
W stronę słońca.
Wakacyjne wyprawy!
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
W numerze
Paris Hilton
fot. Skins.be
WYWIAD
3. Dzięki Kacperkowi czuję się w pełni kobietą.
Rozmowa z aktorką Joanną Węgrzynowską.
KULTURA
4. Nowości muzyczne / książkowe
AKTORKA MIESIĄCA
5. Staram się wierzyć w ludzi.
Wywiad z Magdaleną Kacprzak.
WYWIAD MIESIĄCA
6 - 7 Jesteśmy fajniejsze od mężczyzn.
Wywiad z Agnieszką Fitkau-Perepeczko.
TEMAT MIESIĄCA
8 - 9 O krok od ideału,
czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie.
GWIAZDA MIESIĄCA
10 - 11 Ja się nie starzeję.
Rozmowa z aktorką Olgą Bończyk.
CIEKAWOSTKI
12 - 13 Fenomen zjawiska telepatii.
PODRÓŻE
14 - 15 W stronę słońca. Wakacyjne wyprawy.
WYWIAD
16 - 17 Wnętrze człowieka to klucz do urody
- Weronika Marczuk - Pazura.
Legenda sceny
18 - 19 Konkurencja mnie podnieca.
Wywiad z Marylą Rodowicz.
Dyskusja
20 - 21 Na wybiegu.
PORADY
22. Jak zdobyć podwyżkę?
KONKURS
23. Wakacyjny konkurs
URODA
24. Biolage Matrix
25. Salon Fryzur Naomi
26. Oaza Urody
27. AMBRA
28. Lux Dent/Gabinet Ewy Borczyk
/Studio Odchudzania, Rzuć palenie
29. Grota Solno-Jodowa GALOS
MODA
30. Butik- komis Klaudia / Skorpion
31. Caterina Collection / Vevka
REKREACJA
32. Nowy Dwór
33. Ostoya
34. Oknolit/ Szklarnia
35. Drukarnia Millenium
Wydawca
I.D. Media Agencja Wydawniczo-Promocyjna
Ilona Adamska
ul. Pogodna 3, 38-500 Sanok
Planeta Kobiet - bezpłatny, ekskluzywny dwumiesięcznik, dostępny w najlepszych restauracjach,
pubach, hotelach, galeriach handlowych, salonach
kosmetycznych, fryzjerskich, gabinetach odnowy
biologicznej, fitness clubach, butikach odzieżowych,
salonach meblowych, jubilerskich, aptekach.
5
18
10
16
Redaktor naczelny:
Ilona Adamska, tel. 609-225-829
[email protected]
Reklama:
Jonasz Adamski, tel. 601385911
[email protected]
Dystrybucja:
Renata Kordys, Anna Pawińska
Ludmiła Płonka
Korekta:
Małgorzata Sienkiewicz
Skład i opracowanie graficzne:
www.karakon.eu, [email protected]
Zapraszamy do współpracy firmy zainteresowane
promocją na łamach naszego magazynu.
w w w. p l a n e t a k o b i e t . c o m . p l
* - tekst sponsorowany
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Dla stałych klientów- atrakcyjne rabaty!
Kontakt: tel. 609-225-829,
[email protected]
Za treść reklam i ogłoszeń redakacja nie odpowiada.
Redakacja nie zwraca materiałów niezamówionych
oraz zastrzega sobie prawo do skrótów i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku.
Przedruki z Planety Kobiet dozwolone są wyłącznie
za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Aktor miesiąca
Dzięki Kacperkowi czuję się
w pełni kobietą!
Niedawno obchodziliśmy Dzień Matki. O tym jak powinna
wyglądać idealna matka, co daje macierzyństwo i jak dziecko
zmienia nasz świat opowiada czytelniczkom Planety Kobiet
popularna aktorka z serialu „Samo życie”
Joanna Węgrzynowska.
Mówi się, że małżeństwo, podobnie jak dziecko, zmienia człowieka. Panią zmieniło? Jak,
po kilkunastu latach bycia w związku z Panem Krzysztofem, patrzy Pani na instytucję
małżeństwa? Czy czuje się Pani czymkolwiek
zdziwiona, zaskoczona?
- To było tak dawno. W tym roku będę obchodziła dwunastą rocznicę ślubu. Jak na to patrzę? Być
z kimś tak długo, żyć z drugą osobą tyle lat, kłócić się i kochać, dogadywać i wkurzać, uczyć się
codziennie kompromisu, jednocześnie starając
się zachować własną tożsamość i niezależność
to naprawdę „ciężka praca”. Dla wielu osób wydaje się to wręcz niemożliwe. A dla mnie? Niezupełnie, choć właśnie te „rzeczy” w związku
z drugą osobą są najtrudniejsze. Patrząc na naszych rodziców wiem jednak, że wszystko może
się udać. Prawdziwa, kochająca się rodzina jest
dla mnie wszystkim. Fundamentem życia, przystanią, radością, miłością. Daje poczucie bezpieczeństwa i największe źródło szczęścia.
Jak Pani zdaniem wygląda idealna matka?
- To moja mama. Jest wspaniała i wyjątkowa
pod każdym względem. Jednak chciałabym
być bardziej od niej aktywna. Sport jest „piętą
Achillesową” mojej ukochanej mamy. Zrobiłam
już parę kroków w tym kierunku. Dla dziecka
założyłam na nowo narty i przezwyciężyłam
strach. Może nawet kiedyś wskoczę na deskę
windsurfingową.
Jak się Pani przygotowywała do roli matki?
- Natura właściwie sama jakoś tym steruje.
Większość rzeczy wie się po prostu instynktownie. Ja miałam to szczęście, że miałam obok
siebie siostrę (już z dwójką dzieci), całą masę
koleżanek i obie mamy. Dzięki nim wiedziałam,
że na pewno dam sobie radę.
Co się zmieniło w Pani życiu po narodzinach
Pani synka?
- Na pewno przewartościowało się moje życie.
Podejście do niego. Do czasu pojawienia się
Kacperka najważniejszy był zawód i wszystko
kręciło się wokół teatru. Macierzyństwo spowodowało, że dojrzałam psychicznie, inaczej
spojrzałam na wiele spraw. Pierwsza gorączka
mojego małego synka uświadomiła mi, co jest
teraz najważniejsze na świecie. On. Rodzina,
która tak naprawdę dopiero w momencie jego
narodzin zaczęła być prawdziwą rodziną. Całe
nasze życie z Krzysztofem przed (a byliśmy
ze sobą 6 lat) było takim trochę przedłużonym
narzeczeństwem, chodzeniem ze sobą. Dopiero
dzięki dziecku pojawiło się coś, co sprawiło, że
przestaliśmy myśleć o sobie, a dom nabrał właściwych proporcji i barw.
Czy lubi Pani rozpieszczać swoje dziecko?
- Uwielbiam, choć staram się uważać, żeby nie
przekraczać granic rozsądku. Nie zaprzeczam
jednak, że sprawia mi nieopisaną przyjemność
robienie Kacperkowi prezentów oraz patrzenie
na twarz mojego dziecka, kiedy mówi: „mamo,
tak bardzo o tym marzyłem”.
Jako młoda mama, jaką ocenę z egzaminu życia może Pani sobie wystawić?
- Pewnie mój Kacper najlepiej kiedyś o tym
opowie i obiektywnie oceni. Zawsze chciałam
być matką aktywną, pogodną, dającą swobodę
w rozwijaniu własnych zainteresowań. Taką, z
którą pogada się o książce, pójdzie do kina, a nawet pojeździ na rolkach. Taką, do której mój syn
przyjdzie kiedyś z problemem, a ja będę w stanie
powiedzieć mu coś mądrego.
Czego świeżo upieczone mamy powinny unikać w codziennym wychowaniu swoich pociech? Jakie błędy, Pani zdaniem, najczęściej
popełniają młode matki?
- Wielu rodziców popełnia jaskrawe błędy w
wychowaniu swoich dzieci i nie wyciąga z tego
faktu żadnych wniosków. Konsekwencje, „rachunki” tych błędów opłacają później ich dzieci.
Moim zdaniem największy błąd popełniany nie tylko przez kobiety - to brak
konsekwencji, przesadny rygoryzm, idealizacja
dziecka. Inny typowy błąd współczesnych rodziców to przekonanie, że dobrobyt materialny
stwarza najlepsze warunki dla wychowania młodego pokolenia. Rodzice nadmiernie poświęcają
się pracy zawodowej, kosztem nieobecności
w domu. Ich dzieci są wprawdzie coraz lepiej
ubrane i mają coraz droższe zabawki, ale stają
się coraz bardziej biedne moralnie, duchowo i
psychicznie.
Czy czuje się Pani spełniona jako kobieta,
żona i matka?
- Bardzo chciałabym mieć dwoje dzieci i właściwie nawet trochę żałuję, że nie zdecydowałam
się na drugie dziecko od razu. Dopiero teraz
wiem, jak to dobrze dla dziecka, że nie jest jedynakiem. W każdym razie jestem absolutnie
szczęśliwa, że zostałam mamą. Macierzyństwo
sprawiło, że w pełni czuję się kobietą. Nie mogę
natomiast napisać, że jestem już spełniona jako
żona, bo mąż przestałby się starać (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
Rozmawiała: Ilona Adamska
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Kultura
Bohaterami Imion kwiatów i dziewcząt są zapadające w pamięć postaci: dziewczyna, która
prowokuje kowboja, by uciekł z nią w Góry
Skaliste; umierająca staruszka, która z zadowoleniem wspomina swoje rozwiązłe życie; twarda
kobieta, która nie boi się życia w amerykańskiej
głuszy, i inni - ludzie z krwi i kości, silni, szukający miłości i bez strachu oddający się pasji. I
choć zdarza im się dokonywać złych wyborów,
postępować głupio i działać na oślep, to jednak
walczą o swoje związki z innymi i mają w sobie
wiele odwagi.
Te barwne, napisane z dużym humorem, ale i powagą opowiadania nagrodzono Pushcart Prize i
nominowano do PEN/Hemongway Award.
Elizabeth Gilbert jest autorką opublikowanej
przez Rebis bestsellerowej książki Jedz, módl
się, kochaj. Pracowała jako dziennikarka „GQ“,
jej artykuły uzyskały trzy nominacje do National
Magazine Award. Napisała też powieści Stern
Men i The Last American Man.
książka
Czysta Anarchia
Autor: Woody Allen
Wydawnictwo: REBIS
Czysta anarchia, najnowszy zbiór tekstów
Woody’ego Allena, zawiera osiemnaście przezabawnych i inteligentnych utworów, pełnych
surrealistycznego i absurdalnego humoru, gier
słownych, jadowitej satyry i szaleństwa. Jest
muzyka
muzyka
książka
Imiona Kwiatów I Dziewcząt
Autor: Elizabeth Gilbert
Wydawnictwo: REBIS
Wykonawca: Donna Summer
Tytuł: Crayons
Wytwórnia: Burgundy Records/Sony
BMG
Legendarna wokalistka znana z przebojów „Hot
Staff”, „I Feel Love”, „Bad Girls” czy „Love
To Love You Bab”’ wydała końcem maja nowy,
pierwszy od 17 lat album studyjny! Krążek zatytułowany „Crayons” ukazał się nakładem należącej do Sony BMG wytwórni Burgundy Records.
Określana „Królową Disco” Donna Summer
nigdy nie ograniczała się do jednego tylko gatunku muzycznego. Przez ponad 30 lat działalności wokalnej nagrywała utwory w klimatach
rockowych, r&b, urban czy – naturalnie również
– tanecznych. Przy dźwiękach jej przebojów definiowała się muzyka pop lat 70-tych. Nowa płyta
pokazuje, że w XXI wieku artystka wciąż potrafi
kształtować muzyczne gusta i ma naprawdę wiele
do powiedzenia.
„Crayons” to mieszanka szybkich kawałków jak
również poruszających ballad. Znajdziemy tu
wiele brzmień i styli muzycznych inspirowanych
rozmaitymi wpływami i tradycjami muzycznymi.
Donna jest współautorką większości kompozycji
na płycie (podobnie jak w latach 70-tych i 80tyych współtworzyła większość swoich hitów).
Opiekę producencką nad płytą roztoczyli m.in.
Greg Kurstin (Lilly Allen, Pink), Danielle Brisebois (Natasha Bedingfield, New Radicals), JR
Rotem (Sean Kingston, Rihanna) oraz Lester
Mendez (Shakira, Santana). Tłumacząc tytuł albumu „Crayons (Kredki)” Donna Summer mówi:
„Moim marzeniem jest, aby muzyka przypominała ludziom obrazy z ich dzieciństwa, młodości.
Kojarzyła się z zabawą, podekscytowaniem towarzyszącym rozpakowaniu swojej pierwszej paczki
kredek”.
wśród nich m.in. opowieść o sobowtórze mylnie
uznanym za słynnego aktora i porwanym przez
bandytów, o pretensjonalnym pisarzu zmuszonym do stworzenia scenariusza o gwiazdach
amerykańskiej burleski filmowej, o niani, która
potajemnie pisze książkę o swoich chlebodawcach, o oszustach sprzedających modlitwy przez
Internet i Myszce Miki występującej jako świadek
w sprawie nadużyć w Walt Disney Company. Ta
książka nie tylko odpowiada na najważniejsze pytania ludzkiej egzystencji, ale także dzięki swym
rozmiarom idealnie nadaje się do podkładania pod
nogę rozchybotanego stolika.
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Wykonawca: Garou
Tytuł: Piece of My Souli
Wytwórnia: SONY BMG
W połowie maja miała miejsce polska premiera pierwszej anglojęzycznej płyty Garou zatytułowanej „Piece of My Soul”. Była ona tym
bardziej niezwykła, że artysta specjalnie na tę
okoliczność postanowił odwiedzić nasz kraj. W
weekend poprzedzający wydanie krążka (10-11
maja), Garou wystąpił w kilku programach telewizyjnych i udzielił wywiadów dla najważniejszych polskich mediów. Mimo, że grafik jego
pobytu był bardzo napięty a sama wizyta dość
krótka, Garou znalazł chwilę aby spotkać się
również ze swoimi fanami – wystąpił bowiem
jako gość programu „Dzień Dobry TVN”, gdzie
podpisywał swoją najnowszą płytę. Na albumie
„Piece Of My Soul” znalazło się w sumie 13 nowych utworów, w tym singiel Stand Up, który 2
tygodnie temu trafił do wszystkich stacji radiowych w Polsce. Po raz pierwszy anglojęzyczne
piosenki Garou planował wydać na płycie zaraz
po sukcesie albumy „Seul”, jednak wówczas
nagrany już materiał został odłożony na półkę.
W 2007 roku Garou powrócił do tego pomysłu
– kompozycje zostały zaaranżowane i grane od
nowa, część utworów (w tym właśnie Stand
Up) dołączona została do płyty na ostatnim etapie produkcji. Większość materiału nagrano w
Szwecji pod czujnym okiem Peera Astroma (Celine Dion, Madonna, Jennifer Lopez) co gwarantuje, że mamy do czynienia z brzmieniem
najwyższej jakości (i przebojowości!) Dodajmy,
że najnowszy singiel Garou ‘Stand Up’ jest aktualnie w TOP15 listy najczęściej odtwarzanych
utworów w polskich stacjach radiowych i wciąż
pnie się do góry!
Woody Allen (ur. 1935) jest nie tylko jednym z
najsłynniejszych na świecie reżyserów filmowych, ale też uznanym muzykiem i autorem
tekstów pisanych m.in. do „New Yorkera”, które
ukazały się w kilku zbiorach.
konkurs
Dla pierwszych dwóch czytelniczek, które
wyślą smsa na nr 609-225-829,
lub email:
[email protected]
o treści KONKURS,
mamy nagrody książkowe, ufundowane
przez wydawnictwo REBIS z Poznania.
Ukończyłaś Wydział Aktorski Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Jak wspominasz okres studiów? Było ciężko?
- Studia to jeden z piękniejszych etapów mojego
życia. Poznałam nie tylko fajnych ludzi, ale też poznałam siebie. Taka jest specyfika tego zawodu, że
najpierw trzeba poszukiwania zacząć od siebie.
Szkoła teatralna uwrażliwiła mnie też na drugiego
człowieka i uczyniła ciekawszym otaczający świat.
Myślę nawet, że dzięki niej bardziej intensywnie
przeżywam życie. To właśnie w akademii znalazłam
prawdziwą przyjaźń. A czy było ciężko? Tak. Chwilami tak, ale dziś oceniam te chwile pozytywnie i
niczego nie żałuję.
Skąd w ogóle zrodził się w Twojej głowie pomysł,
żeby zostać aktorką?
- Nie miałam takiego pomysłu. Zdawałam przede
wszystkim na polonistykę na UW, a na egzaminy
do szkoły teatralnej poszłam, bo w podstawówce i
liceum byłam częstą laureatką konkursów recytatorskich. Poza tym uwielbiałam teatry telewizji. Nawet
kiedy byłam naprawdę mała, sama nie rozumiejąc
dlaczego, siedziałam przed telewizorem jak zaczarowana w poniedziałkowe wieczory. Zapamiętywałam
nazwiska aktorów, którzy mi się podobali, a dopiero
potem dowiadywałam się, że są to uznane gwiazdy.
Publiczności znana jest przede wszystkim z roli
archiwistki Mai, w popularnym i cieszącym się
dużą sympatią„ Camera Cafe” oraz z roli Eli
Barańskiej w TVN-owskim serialu „Miasteczko”. Zagrałaś kilka epizodów m.in. w „Klanie”,
„Szpitalu na perypetiach”, „Świat według Kiepskich” czy w „Miodowych latach”. Obecnie grasz
w serialu „Sex FM” w TV4. Jak oceniasz poziom
polskich seriali?
- Wśród polskich seriali są te, które lubię, które
uważam za udane oraz takie, które mnie jakoś nie
wciągnęły lub nie mam czasu ich regularnie oglądać.
Trochę brakuje mi seriali robionych jak fabuły, z rozmachem, przestrzenią, energią i szybszym tempem.
Aktor Wojciech Solarz powiedział w jednym z
wywiadów, że „gra w serialu daje popularność,
ale mija się to z aktorstwem”. A co Ty sądzi na temat gry w serialach? Lubisz pracę w serialu?
- Dla mnie praca na scenie i praca na planie serialu to
niemal dwa różne zawody. W teatrze spotykam się z
żywą publicznością - gram i od razu wiem, jak odbierane jest, to co robię. Wiem czy jestem słuchana, czuję, kiedy widzowie się nudzą albo wzruszają. Akcja reakcja. Muszę się więc maksymalnie skupić i zagrać
najlepiej jak potrafię, bo tu nie ma szans na dubel. Serial natomiast jest dobrą szkołą pracy przed kamerą.
A czy się mijamy w serialu z aktorstwem, czy nie, to
już każdy aktor musi sobie sam we własnym sumieniu na to pytanie odpowiedzieć. Bo na pewno mija się
z aktorstwem ten, kto nie podchodzi do swojej pracy
poważnie i nie stara się stworzyć roli.
Jak radzisz sobie z tremą?
- Nie mam żadnego wypracowanego patentu. Staram
się ją oswoić.
Fajnie powiedziane- oswoić. Masz zatem swoją
wymarzoną rolę?
- Chciałabym zagrać w filmie kostiumowym dużą
dramatyczną rolę. Ale nie marzę o żadnej konkretnej
postaci. Dzięki temu nie rozpaczam, że na rolę Julii
już za późno.
Uważasz się za kobietę atrakcyjną? Czy Twoim
zdaniem uroda pomaga w codziennym życiu?
- Patrząc na siebie w lusterku myślę sobie, że nie jest
ze mną tak źle. Ale brakuje mi pewności siebie, podniesionej głowy, wypiętej piersi, sprężystego kroku
i odwagi w kompletowaniu prywatnej garderoby.
W życiu pomaga ta uroda, którą nosimy w sercu i
przekonanie o własnej atrakcyjności. Jeśli Ty wysy-
Staram się wierzyć w ludzi
Młoda, zdolna aktorka znana z sitcomu „Camera Cafe”, obecnie grająca
w serialu TV4 „Sex Fm” Magdalena Kacprzak opowiada Ilonie Adamskiej
o swojej pracy, własnej atrakcyjności i najlepszym sposobie na relaks.
łasz sygnał: jestem mądra i piękna, to tak Cię ludzie
odbierają. Mnie niestety często nie udaje się tej teorii
zastosować w praktyce.
Lubisz być zatem obsypywana komplementami?
Pamiętasz najpiękniejszy komplement skierowany w Twoją stronę?
- Wstyd się przyznać, ale nie umiem przyjmować
komplementów. Mam tak trzeźwą i surową zarazem
ocenę swojego wyglądu, że gdy ktoś zachwyca się we
mnie czymś, co akurat wydaje mi się mniej udane,
nie wierzę i zamiast uśmiechnąć się i podziękować,
uśmiecham się i zaprzeczam. Jak nienormalna. Ale
odkąd zdałam sobie z tego sprawę, uczę się przyjmować komplementy i jestem na dobrej drodze.
To fajnie, że jesteś na dobrej drodze. Tak piękna
kobieta jak Ty musi codziennie przyjmować setki komplementów. Zdradź więc nam proszę, jak
dbasz o figurę, zdrowie i dobre samopoczucie?
- Nie jestem typem kobiety luksusowej, która jest stałą bywalczynią fitness - klubów i salonów kosmetycznych. O figurę nigdy się jakoś nie musiałam szczególnie starać, ale odwiedzam czasami siłownię lub salę
gimnastyczną, a gdy jest ciepło siadam na rower. Nie
objadam się zanadto słodyczami i nie znoszę tłustego
żarcia. A samopoczucie poprawiam sobie dobrą kawką w dobrym lokalu i w dobrym towarzystwie.
Najlepszy sposób na relaks to ......
- Wakacje. A tak na szybko: kąpiel, smaczna kolacyjka, babski wieczór albo dobra książka.
Jaki styl preferujesz jeżeli chodzi o ubiór? Śledzisz
na bieżąco trendy w modzie?
- Moda nie spędza mi snu z powiek, ale jako kobieta
i aktorka staram się śledzić, w co aktualnie warto się
przyodziać, żeby nie zostać posądzoną o ignorancję.
Spośród tego, co w danym momencie na topie, wybieram to, w czym dobrze wyglądam. Częściej wybieram stonowane kolory, sportowe bądź eleganckie kroje. Generalnie ekstrawagancja i odwaga nie jest moją
mocną stroną. Kiedy gram lubię stać na środku sceny,
jako osoba prywatna wolę wmieszać się w tłum.
Jesteś domatorką, typem samotnika, czy raczej
wszędzie Cię pełno?
- Oboje z mężem lubimy dom i często wybieramy
wieczór we dwoje na naszej kanapie. Ale co jakiś
czas musimy się przewietrzyć. Mamy małe dziecko,
nie jest więc możliwy spontaniczny wypad nad morze, jak kiedyś. Ale gdy tylko możemy staramy się
organizować córce opiekunkę lub babcię i korzystać
z zaproszenia na grilla u znajomych. Samotność zdecydowanie mi nie służy.
Niech więc zgadnę: Twój ideał mężczyzny to ...
- Kiedyś w wakacje wpadłam na taki ideał i odtąd
mam go w domu. Dobry, odpowiedzialny, prawy
człowiek. Wrażliwy i silny zarazem. Kochający.
Czy nie uważasz jednak, że dzisiejszy świat zwariował? Liczą się układy, znajomości, tzw. plecy.
Takie wartości jak szczerość, uczciwość, prawdomówność zostają zepchnięte na dalszy plan.
- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie
wiem, jak wyglądał świat niedzisiejszy. Ale mam
takie przeczucie, że zawsze liczyły się znajomości,
że zawsze były układy, tylko nie było mediów, które
tego rodzaju informacjami karmią nas w skali makro.
Jak dotąd osobiście nie zaznałam jakiejś rażącej niesprawiedliwości. Staram się wierzyć w ludzi, choć to
pewnie dość naiwna postawa.
Co więc prowadzi przez życie Magdę Kacprzak?
- Zabrzmi pretensjonalnie. Trudno. Wiara, sumienie,
odpowiedzialność, sprawiedliwość, skromność. Te
ostatnie często nie popłacają.
Czego powinniśmy na koniec Tobie życzyć?
-Poproszę o nieustające zdrowie oraz więcej cierpliwości, przebojowości i wiary w siebie. Z resztą sobie
poradzę.
Rozmawiała: Ilona Adamska
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Wywiad miesiąca
Agnieszka Fitkau–Perepeczko zdradza
Ilonie Adamskiej sekrety bycia piękną
i wiecznie atrakcyjną kobietą. Opowiada
również, jak podbiła serce
boskiego Janosika!
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
fot. glinka-agency
Wywiad miesiąca
Jesteśmy Fajniejsze Od Mężczyzn...
Rozmowa z aktorką Agnieszką Fitkau-Perepeczko
Wśród wielu kobiet cieszy się Pani opinią
silnej, niezależnej, ciepłej, pełnej energii osoby.
- Bardzo chciałabym podziękować wszystkim
paniom za tak miłe i serdeczne słowa. Chociaż
nie będę ukrywać, że na brak energii nie narzekam.
Skąd zatem czerpie Pani energię?
- Z adrenaliny, która wydziela się w moim organizmie pod wpływem wszystkiego, co dzieje
się w moim życiu. Szczególnie w ostatnich latach. Z drugiej strony nie brakowało mi jej też
w Australii. A i przedtem zdarzały się niezwykłe, wspaniałe rzeczy w moim dziewczęcym,
studenckim czy małżeńskim życiu. Myślę, że
takie dobre chwile należy najpierw dostrzec,
potem docenić i umieć się nimi cieszyć.
Jest Pani bardzo atrakcyjną kobietą, na co
dzień odważnie eksponującą swoje wdzięki.
Udało się Pani zdobyć serce boskiego Janosika. Z pewnością nie narzeka też Pani na
brak adoratorów. Prasa pisze: „Spojrzenie
pełne magnetyzmu, burza ciemnych loków
i... ciało bogini.” Czy mogłaby Pani zdradzić
naszym czytelniczkom sekret: jak pozostać
piękną, zmysłową i atrakcyjną dla mężczyzn?
- Zawsze kokietowałam wszystkich, którzy
mnie otaczali. Rodziców, kuzynów, kolegów,
profesorów, a gdy poznałam „boskiego Harnasia”, to chciałam być dla niego najpiękniejsza.
Ale mówiąc trochę poważniej. Całe życie chciałam się podobać i być zmysłową, nieco kokieteryjną kobietą. Całe życie dbałam o zdrowie i o
ciało. Ale i tak uważam, że najseksowniejszy w
kobiecie jest mózg i poczucie humoru. To właśnie mężczyznom najbardziej się podoba. Ładne
oczy czy duży biust, to sprawy drugorzędne,
aczkolwiek oczywiście nie bez znaczenia.
Jest zatem Pani pewna swojej wartości?
- Zdarzało się, że walczyłam z najbliższymi,
z przyjaciółkami i ze znajomymi kobietami
– często dużo młodszymi – żeby uwierzyły
w siebie i miały właśnie to „poczucie własnej
wartości”. Kobiety w Polsce nauczone są, że
źle jest myśleć o sobie pozytywnie. Myśleć „jestem fajna... zrobiłam dużo dobrych rzeczy”.
A nie daj Boże powiedzieć to głośno. A niby
dlaczego? Ja siebie akceptuję, a czasem nawet
jestem z siebie dumna. I chyba nie ma w tym
nic złego. A tak na marginesie... moim ulubionym aforyzmem jest: „Przysięgam, że kobieta
to też człowiek”.
Jak kobiety powinny postępować z mężczyznami?
- „Z mężczyzną jak z dzieckiem” - tak mówiła
moja mama. Jest w tym dużo prawdy. Nie jestem feministką, ale generalnie uważam, że jesteśmy fajniejsze, bardziej wrażliwe, a bardzo
często mądrzejsze. No cóż, trzeba być dyplomatką, łagodną kochanką, mądrą doradczynią i
powabną kobietą. To się zawsze sprawdza.
Skoro udało się Pani zdobyć serce samego
Janosika, to coś w tym faktycznie musi być.
Proszę nam zdradzić, jak poznała Pani swojego męża?
- Marka poznałam w szkole teatralnej, w kolejce do dziekanatu, podczas egzaminów wstępnych. Myślę, że jeżeli istnieje pojęcie miłości
od pierwszego wejrzenia, to nam się to właśnie
przytrafiło.
Jakim człowiekiem był na co dzień Marek
Perepeczko?
- Marek był niezwykłym człowiekiem i prawdziwym mężczyzną. Dziś już takich się nie
spotyka. Był niesamowicie oczytany i inteligentny. Największe wrażenie jednak robiło na
mnie jego nieprawdopodobne wręcz poczucie
humoru. Ten dowcip stanowił o jego seksapilu.
Mówił na przykład: „Powspominaj sobie, z jakim pięknym mężczyzną się zadawałaś”.
V. Alfieri powiedział kiedyś: „Dowodem odwagi nie jest umrzeć, lecz żyć”. Wiemy, że w
życiu oprócz słonecznych dni, od czasu do
czasu, pojawiają się burze. Czy przeciwności
losu napędzają Panią do działania?
- Absolutnie tak. Gdy przyjechałam do Australii
w 1981 roku było ciężko, smutno i trochę beznadziejnie. Ale kiedy w końcu wyszło słońce, to
świeci do dziś. A co do Alfieriego, to uważam,
że dowodem odwagi jest żyć mądrze i wstrzemięźliwie, wtedy życie smakuje najbardziej.
Istnieje pewna złota zasada: „wymagać mało
od świata, a dużo od siebie”. Czego wymaga
od siebie Agnieszka Fitkau-Perepeczko?
- Przede wszystkim dyscypliny, walki z lenistwem, pokusami, łakomstwem. Staram się rozwijać i czytać. Nieustannie toczy się we mnie
walka między telewizją a książkami. Czasem
wygrywa jedno, a czasem drugie. Wymagam
też od siebie tolerancji dla drugiego człowieka,
z czym czasami idzie mi najgorzej.
Kocha Pani książki. W Australii odkryła
swój talent pisarski i stworzyła, takie po
zycje jak „Babie lato, czyli bądź szczęśliwa
całe życie”, „Fascynacje kulinarne gwiazd”,
„Fascynujące podróże gwiazd i moje”. Wiele
z nich okazało się wydawniczym przebojem.
Skąd czerpie Pani pomysły na książki?
- Wprawdzie mój niezwykle dowcipny mąż
twierdził, że jestem Marią Konopnicką lub Marią Dąbrowską, i że
kiedyś wyruszę po Nobla, ale ja wcale tak nie
uważam. Pierwszy pomysł na książkę („Babie
lato...”) zrodził się z własnej, głębokiej potrzeby opisania swoich przeżyć, rozterek i radości.
Kolejne pomysły na moje książki wynikły przede wszystkim z potrzeb moich czytelniczek. A
ostatnia książka – „S jak Serial” jest moją reakcją na potrzeby kolegów z planu. Często słyszę:
„To miłe, że zostanie pamiątka po naszej pracy
w kultowym serialu dla naszych dzieci i wnuków”. Kolejna książka, która wkrótce się ukaże, ma być dla wszystkich! Jej pisanie było dla
mnie ogromną przyjemnością i mam nadzieję,
że będzie ona kulinarno-towarzyskim wydarzeniem na rynku wydawniczym.
Kiedy zaczęła się Pani przygoda z kuchnią?
-Miłość do gotowania narodziła się we mnie
jeszcze we wczesnym dzieciństwie. Moja
mama tak prowadziła dom, że wszyscy kochaliśmy siedzieć w kuchni i obserwować, jak w jej
rękach powstają różne smakowite potrawy. Na
pewno też znaczenie miała miłość do kulinarnych obserwacji, a później chęć do samodzielnego gotowania i spróbowania własnych sił. Już
we wczesnych latach dziecinnych asystowałam
mamie w kuchni, te wrażenia i wspomnienia
opisałam w mojej książce, „Śniadanie w łóżku i
inne rozkosze kulinarne”. Te wszystkie rytuały
– jak oprawianie i czyszczenie śledzi w ogrodzie – to wszystko miało swoją scenerię, która
silnie zarysowała się w pamięci dziecka...
Czy kulinarnym sposobem można uwieść
mężczyznę?
-Z pewnością nie! Uważam, że to jest cenne dla
mężczyzny, kiedy kobieta umie dobrze gotować, bo stwarza to domową atmosferę. Marek
zawsze się śmiał, że zdobyłam go tym ogromnym omletem, ale to oczywiście nieprawda.
Zdobyłam go własnymi, innymi walorami, a
gotowanie było tylko moim dodatkowym atutem. Ale kobieta, która dobrze gotuje, a w kontaktach z ludźmi jest nieprzyjemna, zrzędliwa
- nie zdobędzie serca mężczyzny.
Życzę zatem powodzenia i wielu dalszych
sukcesów.
-Dziękuję.
Rozmawiała: Ilona Adamska
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Temat miesiąca
O krok od ideału,
czyli jak polskie gwiazdy dbają o siebie
Chcą być piękne, eleganckie, wiecznie młode i zawsze trendy. Gwiazdy z Hollywood
w pogoni za urodą są w stanie zrobić wszystko. A jak o swoją kondycję, zdrowie, urodę
i samopoczucie dbają polskie celebrities? Ilona Adamska zapytała o to kilka z nich.
Grażyna Wolszczak - aktorka
- Bardzo ważna dla zdrowia i urody jest pełna akceptacja
siebie. Uważam, że najlepszą rzeczą, jaka może być, to akceptacja swojej osoby - pod każdym względem. I swojego
nosa, i swoich nóg, i lekkich zmarszczek, czyli upływającego czasu. Naturze można pomagać nie tylko tradycyjnymi zabiegami pielęgnacyjnymi, ale również przy pomocy...
skalpela chirurga plastycznego. Chodzę do kosmetyczki,
czasem na masaże - takie normalne, babskie środki, żeby
jakoś się nie dać. Kluczem do urody jest także rozsądne,
zdrowe odżywianie się oraz dużo ruchu. Poza tym uważam, że mam „fantastyczne życie, bo mój mężczyzna generalnie się mną zachwyca i to jest coś, co kobiecie jest
potrzebne do życia”.
Anna Samusionek - aktorka
- Zawsze miałam kompleksy. Chyba jak każda kobieta, ale nigdy nie
nabierały one chorobliwych rozmiarów, które rujnowałyby mi życie. Od kiedy urodziłam córeczkę
wszelkie moje „mankamenty”
mniej mnie bolą. Kluczem do urody są chyba dobre geny (śmiech)!
Myślę, że nie powiem nic nowego: nie palę, nie piję alkoholu, staram się prowadzić aktywny tryb
życia, od kilku lat nie jem mięsa
i uśmiecham się przez łzy. Poza
tym liczy się pełna akceptacja siebie, która jest potrzebna również
dla nawiązywania właściwych
relacji z innymi ludźmi. Gdy nie
akceptujemy siebie, nie jesteśmy
w stanie zaakceptować innych.
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Temat miesiąca
Olga Bończyk - aktorka
- Każdego roku obiecuję sobie, że
zmuszę się, by dbać o kondycję na siłowni, ale póki co, nie najlepiej mi to
wychodzi. Mój wewnętrzny leniuszek
ma wciąż nade mną przewagę. Chodzę jednak często na spacery, staram
się być w ciągłym ruchu. Aby czuć się
piękną powinnyśmy przyjmować i akceptować siebie w całości. Nie myślę
o poprawianiu urody czy odejmowaniu
lat na siłę. Mam 40 lat i bardzo się z
tego cieszę! Staram się jeść zdrowo
i przede wszystkim, o ile to możliwe,
wysypiać się. Wierzę, że podczas snu
nasz organizm świetnie się regeneruje
Magdalena Mołek
- prezenterka telewizyjna
- Jestem typową kobietą, która uwielbia wydawać pieniądze na ciuchy. Niestety. Albo
może i „stety”, ponieważ dotąd kupowałam
bardzo dużo, a potem i tak nie nosiłam i
oddawałam rodzinie, która oczywiście była
zachwycona. Dziś wolę wydać więcej, ale
na rzecz doskonałej jakości. Niekoniecznie
markową, bo niestety u nas wciąż niewiele jest sklepów świetnych marek. Bywam
rozczarowana ofertą sklepów luksusowych
w Polsce.
Często jeżdżę po ubrania do Berlina. Czy
odwiedzam salony SPA? Szczerze mówiąc,
nie. Mam takie porywy, że odwiedzam gabinety masażu, bo to dla mnie najlepszy
relaks. Bardzo rzadko natomiast korzystam z tych wszystkich przyjemności typu
laserowe fajerwerki albo maszyny, które
sprawią, że w dwa tygodnie z rozmiaru 44
wskoczysz w 38, bo za dużo prób mam za
sobą, żebym wierzyła w takie bajki. jeżeli
chodzi o kosmetyki, to używam La Roche
Posay, Lierac, Avene. Z marek lususowych
lubię Shiseido, Kanebo, Clarins.
Monika Niedek
- wokalista zespołu Queens
Kasia Cerekwicka - piosenkarka
- Cały czas słyszę, że jak się jest gwiazdą, to trzeba
być chudą jak szkapa. I nieważne, że możesz zemdleć
na scenie z niedożywienia. Ja jestem sobą, nikt mnie
nie wykreował. Nie mam patentu na urodę. Myślę że
najważniejsze jest, aby dobrze czuć się we własnej
skórze, akceptować wszystkie swoje wady i
zauważać zalety.Uwielbiam buty i ciuchy,
ale nie gonię za modą, nie ubieram się
u Dolce&Gabbana czy Versace. Staram się, aby rzeczy, które noszę były
przede wszystkim wygodne.
Lubię rzeczy proste, nie
przepadam za ostrymi
kolorami, całość lubię uzupełniać dodatkami, stąd w mojej
szafie mnóstwo butów,
torebek, czapek i ozdób typu
kolczyki czy bransoletki!
- Bardzo lubię dbać o siebie. Począwszy
od wysiłku fizycznego, skończywszy na
makijażu i ubiorze. Być kobietą nie jest
tak łatwo (śmiech). Lubię spędzać aktywnie czas, a praca w zespole Queens
jak najbardziej mi to umożliwia. Śledzę
trendy w modzie. Ostatnio zaobserwowałam jednak, że zakupy już nie sprawiają mi takiej radości i przyjemności
jak kiedyś. Jakiś czas temu bardzo często chodziłam po galeriach uzupełniając
szafę. Dziś nadal lubię ładnie wyglądać
- chyba od małego mi zostało, bo odkąd pamiętam w domu mówili na mnie
„Monisia strojnisia” , jednak zakupy
nie są dla mnie priorytetem. Ważny
jest też makijaż, z którym czasem lubię
poeksperymentować, ale bez przesady.
Czuję się atrakcyjną kobietą. Uważam,
że każda z nas musi znać swoją wartość
i swoje atuty. Uważam, że oczy są „superkobiece”. To one właśnie są zwierciadłem duszy. Co w niej gra, doskonale
widać w oczach, które mówią wszystko
o danej osobie.
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Gwiazda miesiąca
10
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
fot. glinka-agency
Gwiazda miesiąca
Ja się nie starzeję!
Rozmowa z popularną aktorką- Olgą Bończyk.
Co wg Pani jest w życiu ważne?
- Najważniejsze dla mnie jest człowieczeństwo. Chciałabym w dzisiejszej globalnej pogoni za sukcesem, dobrobytem, popularnością i
byciem zawsze „trendy” pozostać sobą i każdego ranka z uśmiechem
patrzeć na swoje odbicie w lustrze...
Jaki jest zatem Pani dom?
- Myślę, że jest ciepły i przyjazny. Tu mam upragnioną ciszę i spokój.
To mój azyl i miejsce, gdzie mogę schować się przed całym światem.
Ale mój dom to również miejsce, gdzie przyjmuję swoich przyjaciół,
bo tylko tu mogę z nimi czuć się swobodnie...
Jacy byli Pani rodzice?
- Mimo że moi rodzice już nie żyją, zawsze w mojej pamięci pozostaną jako ludzie, którzy dali mi szansę być dziś tym, kim jestem. Pozwolili kształcić się muzycznie, choć sami należeli do „świata ciszy”.
Byli ludźmi, którzy zawsze we mnie wierzyli i zawsze wspierali.
Najważniejsza rzecz, jaką nauczyli Panią rodzice?
- Szacunku do drugiego człowieka, obowiązkowości, pracowitości i
świadomości, że w życiu powinnam liczyć tylko na siebie.
Jak więc wspomina Pani swoje dzieciństwo?
- Moja mama bardzo mnie chroniła. Miałam wrażenie, że byłam pod
niewidzialnym kloszem. Szkoła muzyczna szybko odebrała mi dzieciństwo, a w zamian podarowała gigantyczny stres związany z nieustannymi egzaminami, popisami szkolnymi i ciągłym ćwiczeniem
na fortepianie. Mama stworzyła ciepły dom, w którym czułam się
bardzo bezpiecznie.
Nawet, gdy nie poszło Pani w szkole?
- Nawet, gdy dostałam „dwóję” brała mnie na kolana, gładziła po
włosach i zapewniała, że damy sobie z tym radę i nadrobimy zaległości. Zawsze dawała mi poczucie, że mogę na nią liczyć. I tak było...
Pozostałe elementy mojego dzieciństwa raczej są już przyziemne,
bo to czasy głębokiego socjalistycznego kryzysu: kartki na wszystko,
kolejki, wyroby „czekoladopodobne” i ciągłe kombinowanie, z czego
uszyć sobie oryginalną sukienkę czy bluzkę, bo sklepowe półki były
puste.
Czas nieubłaganie leci... Łatwo godzi się Pani z przemijaniem?
- Nie mam z tym najmniejszego stresu. Przyjmuję i akceptuję siebie
w całości. Nie myślę o poprawianiu urody czy odejmowaniu lat na
siłę. Mam 40 lat i bardzo się z tego cieszę!
Mówią, że pięknej kobiecie trudniej jest się starzeć...
- Może tak jest? Ja się nie starzeję. Póki co – dojrzewam!
Jak dba Pani o swoją świetną formę, wspaniały wygląd?
- Staram się jeść zdrowo i przede wszystkim, o ile to możliwe, wysypiać się. Wierzę, że podczas snu nasz organizm świetnie się regeneruje.
A czy pamięta Pani najpiękniejszy komplement jaki usłyszała Pani
w swoim życiu?
- Przez skromność nie przytoczę... Ale każdy komplement jest miły.
Jest Pani zapracowaną kobietą. Występy, wyjazdy, gra w serialu...
Lubi Pani żyć w szalonym tempie?
- Lubię! To mnie napędza i jest motorem do kolejnych wyzwań.
Mimo wszystko lubi Pani ciszę?
- Uwielbiam ciszę!!! Ale te dwie sprzeczności się nie wykluczają. Scena, trasy, koncerty, spektakle to moja pasja, żywioł i całe moje życie.
Ale gdy wracam do domu, zatapiam się w ciszę i swoją ukochaną
muzykę, by nabrać sił do kolejnych wyjazdów...To właśnie uwielbiam
w swojej pracy.
Zmieńmy troszkę temat. Czym dla Pani jest przyjaźń?
- Długo wątpiłam w jej prawdziwe istnienie. Ciągle z takich relacji
wychodziłam poturbowana. Dziś wierzę, że jest... ,ale w moim zawodzie to niezwykła rzadkość.
Krystyna Prońko w jednym z moich wywiadów powiedziała, że
prawdziwa przyjaźń między dwoma kobietami jest niemożliwa. A
Pani wierzy w szczerą babską przyjaźń?
- Wierzę i bezustannie jej wypatruję...
Ma Pani wielu wrogów?
- Nie wiem. Bardziej interesują mnie Ci, którzy mnie lubią i szanują.
Lubi Pani siebie?
- Bardzo!
Wiele ostatnio mówi się o kłamstwie. Do kin wszedł film pt. „ Nie
kłam kochanie”. Pamięta Pani swoje pierwsze kłamstwo?
- To było na pewno w czasach szkolnych... Ale, w jakiej sprawie okłamałam? Nie pamiętam....
Prawda często boli i rani. Może wyrządzać krzywdę. Czasem lepiej
coś przemilczeć, żeby nie skrzywdzić drugiej osoby. Stosuje Pani
tę technikę?
- Jestem raczej osobą, która woli wiedzieć wszystko i stosuję tę zasadę wobec moich przyjaciół. Nie znoszę uników, niedomówień czy
kłamstw. Oczywiście dopuszczam w wyjątkowych sytuacjach wersję
przemilczania, ale to musi być bardzo wyjątkowy problem. Cóż, każda
sytuacja jest inna i trzeba się do niej ustosunkować indywidualnie.
Ma Pani jakieś wady...? Czy jest coś, co chciałaby Pani w sobie
zmienić?
- Lubię siebie z moimi wadami i zaletami. Jeśli mam jakieś wady,
to nie są one chyba tak uciążliwe, żeby trzeba było stosować terapię
wstrząsową wobec nich. Nie planuję żadnych zmian.
Na koniec proszę nam zdradzić swoje zawodowe plany na przyszłość?
- We wrześniu odbędzie się premiera spektaklu „Some girls” w reż.
Wojtka Farugi w Teatrze „Kamienica”, który to spektakl zainauguruje otwarcie Teatru. Będę grać obok Marii Pakulnis, Karoliny Muszalak, Magdy Stużyńskiej i Roberta Kudelskiego.
Trzymam zatem kciuki i życzę powodzenia!
- Dziękuję.
Rozmawiała: Ilona Adamska
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
11
Fenomen
zjawiska
telepatii
12
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
fot. Maciej Czajkowski, Glinka-Agency
Ciekawostki
Ciekawostki
Są osoby, które twierdzą, że porozumiewają się bez udziału znanych nam zmysłów. Czy
da się udowodnić, że telepatia naprawdę istnieje? Gdyby tak było- byłby to największy
przełom w komunikacji. Badania nad telepatią prowadzą na całym świecie setki wybitnych naukowców. Wyścig trwa, tym bardziej, że na zwycięzcę czeka sowita nagroda.
Fundacja Jamesa Randiego, zaoferowała milion dolarów każdemu, kto udowodni, że
istnieją zjawiska paranormalne, w tym telepatia.
Telepatia wydaje się czymś oczywistym dla przedstawicieli kultur,
które jeszcze nie do końca dały się przytłoczyć cywilizacji. Kawuni,
czyli hawajscy szamani, za pomocą myśli kontaktują się ze swoimi
zmarłymi. Przechadzkę na cmentarz traktują jak wizytę u krewnego, z którym trzeba od czasu do czasu porozmawiać. W ten sposób
proszą o radę albo zwierzają się ze swoich problemów. Australijscy
aborygeni twierdzą, że porozumiewają się bez użycia słów nie tylko
ze sobą, ale również z drzewami i kamieniami.
Wzmianki o percepcji pozazmysłowej pojawiają się zresztą już w
Biblii, wtedy jednak przypisywane były ingerencji istot wyższych.
Teraz wiele osób uważa, że porozumiewania pozazmysłowego
można się nauczyć. Potrzebny jest spokój i skupienie, by wejść w
stan, który pozwala na synchronizację półkul mózgowych i lepsze
wykorzystywanie sił umysłu.
Za pioniera telepatii uważa się Juliusza Cezara, który miał mentalnie
odbierać informacje od galijskiego zdrajcy, dzięki któremu pokonał
wojowniczego Wercyngetorykasa. Cezar- przekonany również o
tym, że druidzi kontaktują się drogą telepatyczną- walczył zaciekle
z ich kultem.
Badaczy telepatii najbardziej nurtuje pytanie, jaką drogą przemieszcza się myśl. Powojenne badania profesora Stefana Janczarskiego,
twórcy odbiorników radiowych, wykazały, że jednym z nośników
informacji może być promieniowanie elektromagnetyczne mózgu i
całego ciała nadawcy, odbierane również całym ciałem, a właściwie
całym biopolem przez odbiorcę. Termin „biopole” w tym wypadku
oznacza twór energetyczny o nieznanym do końca charakterze, otaczający i przenikający ciało fizyczne, twór, który można badać za
pomocą przyrządów. Jednak kiedy profesor Leonid Wasiliew z Uniwersytetu Leningradzkiego umieścił „odbiorcę” w nieprzenikalnej
dla fal elektromagnetycznych klatce Faradaya potrafił on, mimo zabezpieczeń, odebrać i przekazać informacje za pomocą myśli. Udały się również telepatyczne próby komunikacji w czasie lotu księżycowego Apollo 14 w 1971 roku, co może oznaczać, że dla myśli nie
istnieją żadne bariery. „ Przenoszenie informacji w wielu takich wypadkach ma charakter paranormalny, nie biorą w nim udziału żadne
znane narządy zmysłów, a nośnik informacji jest także nieznany”mówi Ryszard Gąsierkiewicz. Więc co nim jest? Rupert Sheldrake,
angielski biolog, twórca teorii wypełniającego przestrzeń pola morfogenetycznego o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej, uważa,
że pole takie pełni funkcję czynnika genetycznego, przez co może
wywierać silny wpływ na interakcję organizmów żywych. Sheldrake uważa, że każdy organizm posiadł zdolność do przekazywania
pamięci o często powtarzających się zdarzeniach poprzez zapisywanie ich w polu morfogenetycznym. Zdaniem biologa, organizmy
żywe mogą przekazywać te informacje potomkom oraz innym organizmom poprzez aktywny kontakt z ich polami. Oznaczałoby to, że
może również istnieć kontakt telepatyczny, dla którego barierą nie
jest nawet czas, że można się skontaktować z myślą sprzed wieków
( jasnowidząca Irina Asnakowa z Litwy twierdzi, że jest w stanie
nawiązać kontakt z carycą Katarzyną lub Szekspirem).
Wielu badaczy telepatii potwierdza, że najlepsze efekty osiąga się,
gdy kontaktujące się ze sobą osoby, są związane emocjonalnie. Tym
też tłumaczy się fenomen bliźniąt, które nawet nie widząc się latami, często w identyczny sposób postępują. Ashley i Mary-Kate
Olsen, znane filmowe bliźniaczki przyznają, że łączy je silna więź
telepatyczna. Obie czują co dzieje się z drugą i potrafią zrozumieć
się bez słów. Peter Tallma, bliźniak z Melbourne opowiada jak to w
szkole pomagał na odległość bratu w rozwiązywaniu klasówek. Po
prostu wystarczyło, że skupił się na odbieraniu pytań i wysyłaniu
odpowiedzi. Podobne do siebie jak dwie krople wody bliźniaczki z
Wrocławia Anna i Barbara Markowskie twierdzą, że w jakiś tajemniczy dla siebie sposób „ są na siebie skazane”.
„ Kiedyś w nocy bardzo się przestraszyłam”- opowiada Anna Markowska. „Poczułam, że muszę zadzwonić do siostry. Okazało się, że
do jej mieszkania ktoś chciał się włamać. Nie wiem skąd to wiedziałam, czasami odczuwam ból Basi a ona mój. Najgorzej, gdy któraś z
nas musi iść do dentysty. Obie się go boimy, a czuć nie swój ząb to
dopiero przekleństwo. W takich sytuacjach uspokajamy się w myślach. Nie wiem, jak to robimy, to się po prostu dzieje”.
Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze skonstruowali właśnie
wirtualny świat do testowania zdolności telepatycznych. W eksperymencie bierze udział ponad 100 ochotników, wśród których jest
wielu krewnych. Uczeni chcą sprawdzić, jaki wpływ na przekazywanie myśli ma bliskość emocjonalna. Eksperyment wydaje się
prosty. Każdy z uczestników widzi przedmiot, który równocześnie
pokazywany jest jego partnerowi, ale w otoczeniu dwóch innych
przedmiotów. Druga osoba ma wskazać rzecz, o której myśli ta
pierwsza. Dotąd nie ujawniono jeszcze wyników tego eksperymentu, choć wszyscy czekają na nie z niecierpliwością.
Inne badania na tzw. „ludziach roślinach”, którzy latami leżą w szpitalach, pokazują, że kiedy badani odbierają serię negatywnych emocji, pojawia się u nich zmęczenie, a nawet stany lękowe, natomiast
telepatyczne ładunki optymizmu przywracają w ciągu kilkudziesięciu sekund normalną aktywność fal mózgowych. Telepatyczne
bombardowanie negatywnymi emocjami zmniejsza też u „ofiary”
liczbę leukocytów. Taka forma przekazywania emocji może pokonać nawet barierę dwóch tysięcy kilometrów, na takie odległości
prowadzono eksperymenty.
Trudno się więc dziwić, że telepatią interesują się rządy i armie.
Taka forma wymiany komunikacji umożliwiłaby porozumiewanie
się w skrajnych sytuacjach, na przykład gdy zostaną odcięte konwencjonalne środki komunikacji. Telepatia może być przecież idealną bronią w każdej wojnie, nie tylko jako środek komunikacji, ale
także jako „zakłócasz” myśli przywódców bądź forma podstępnej
sugestii, dzięki której całe armie mogłyby wpadać w apatię albo
wprost przeciwnie, nabierać ochoty do walki.
Ilona Adamska
Tekst został opracowany na podstawie artykułu pt. Nowy Zmysł? zawartego w
magazynie „Fokus”
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
13
Podróże
W stronę słońca
wakacyjne wyprawy
Lato tuż, tuż... Najwyższy czas pomyśleć o wakacyjnych podróżach. Jeśli chcesz chociaż na 2 tygodnie oderwać się od codzienności, zaznać przygody lub po prostu skorzystać z niezawodnej
pogody wybierz jedno miejsce z naszej listy!
fot. Ove Tøpfer
Najbardziej znany
obiekt architektoniczny Paryża,
rozpoznawany
również jako
symbol Francji
- Wieża Eiffla
FRANCJA
Kochasz francuską piosenkę? Wzruszył cię film
„Niczego nie żałuję”? W takim razie wybierz się
do kraju Edith Piaf- na pewno nie pożałujesz!
Gdy znajdziesz się w Paryżu, jednym z najchętniej odwiedzanych miast na świecie, zapomnisz
co to nuda. Pierwsze swe kroki skieruj do zachodnich, reprezentacyjnych dzielnic, gdzie znajduje
się Pałac Elizejski, czy Plac de Gaulle’a z Łukiem Triumfalnym, skąd rozchodzi się promieniście 12 ulic. Spacer największą z nich- Polami
Elizejskimi sprawi, że poczujesz urok miasta
nad Sekwaną. Nie mniej niespodzianek czeka
na ciebie na lewym brzegu rzeki. Tu znajdziesz
największy plac Paryża- Pole Marsowe wraz z
wieżą Eiffla, a w zakolu- największy park- Lasek Buloński. Punktem obowiązkowym każdej
wycieczki powinny być też dzielnice wschodnie
z Bastylią, i Pere-Lachaise na czele. Największy
cmentarz Paryża jest często odwiedzany przez
Polaków- tu został pochowany Fryderyk Chopin. A jeśli chcesz posmakować artystycznego
życia Paryża- zajrzyj na Montmartre czy Montparnasse. W Paryżu znajduje się 1.5 tys. hoteli i
pensjonatów- nic dziwnego, że ceny za nocleg
14
tak bardzo się różnią (40-200euro)
Niezliczona rzesza turystów, tłum i gwar- jeśli
chcesz od tego uciec- zapraszamy do Bretanii.
Ta niezwykła francuska kraina znana jest przede wszystkim z malowniczych, nadmorskich
zakątków- linia brzegowa jest tu łagodna, lub
poszarpana, piaszczysta, bądź skalista jak strome urwiska. Nic dziwnego, że Bretania od dawna była mekką artystów. Tak jest i dziś- oprócz
malarzy znajdziemy tu także wielu muzyków,
którzy umila nam pobyt podczas corocznego
festiwalu muzyki celtyckiej w Lorient. Warto
odwiedzić także Cornac- w pobliżu którego
zamieszkujący tę krainę Celtowie pozostawili
dolmeny- olbrzymie bloki skalne, a także Saint
Malo- duży ośrodek turystyczny. To portowe,
nadmorskie miasto otoczone jest murami, które
majestatycznie wyglądają zwłaszcza wieczorem, na tle zachodzącego słońca.
HISZPANIA
Nie mniej zabytków czeka na ciebie w kraju
Cervantesa. Gorący klimat, tajemnicze flamenco- to zaledwie początek długiej listy atrakcji,
które oferuje Madryt, hiszpańska stolica. Mia-
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Notre-Dame de Paris - gotycka katedra
w Paryżu. Jedna z najbardziej znanych
katedr na świecie
sto ma liczne rzymskie i islamskie zabytki, podziwiać tez możemy sztukę renesansu, a nade
wszystko bogatego baroku. Zwiedzanie warto
zacząć od Plaza Mayor, gdzie niegdyś odbywały
się walki byków czy egzekucje. Dziś otoczony
jest szerokimi arkadami, gdzie można odpocząć
w winiarni, lub zjeść pyszną paellę. Nie można pominąć Palacio Real- głównej rezydencji
królów hiszpańskich, która jest otwarta dla turystów. Proponujemy zwiedzić też Plaza de la
Cibeles z imponująca fontanną. Madryt to raj
dla miłośników sztuki- nie można stąd wyjechać nie obejrzawszy Museo del Prado czy
Thyssen- Bornemisza- niezapomniane wspomnienia gwarantowane! Miasto oferuje też bogatą bazę noclegową(ceny od 50- 200 euro za
dobę) i mnóstwo atrakcji- nocne życie tętni tu
z całą siłą.
Nie mniej zalet ma położona nad brzegiem
morza Śródziemnego Barcelona. Największe
miasto Katalonii kryje wspaniałą architekturę z cudowną La Rambla na czele. Ta szeroka,
Podróże
udíego na
ntonio Ga rcelonie.
A
ta
k
e
it
h
a
B
rc
ńskiego a
k Güell w
zez katalosebio Güella - Par
r
p
y
n
a
w
Zaprojektogo przyjaciela Eu
życzenie je
obsadzona drzewami promenada jest ulubionym
miejscem spacerów- dobiega aż do portu. Warto też wstąpić na wąskie alejki dzielnicy Barri
Gotic, które otaczają majestatyczna katedrę. W
jej pobliżu znajdują się też dwa ciekawe muzea;
historyczne oraz obiektów sakralnych. Niezwykle urokliwe są też okolice Barcelony- Klasztor
Montserrat, czy rzymski amfiteatr w Tarragonie.
GRECJA
Jeśli pasjonują cię zabytki, i odkrywanie śladów
dawnych cywilizacji,musisz odwiedzić Grecję
i na własne oczy zobaczyć Ateny. Największą
atrakcją położonego na pagórkowatej równinie
miasta jest z pewnością Akropol z Partenonem
oraz budowle leżące u stóp wzgórza- np. Teatr
Dionizosa. Zabytki były wielokrotnie opisywane przez pisarzy i poetów, jednak żaden opis,
ani fotografia nie uwolni w tobie prawdziwych
emocji. Niezwykłe zabytki można spotkać
w Grecji na każdym kroku. Nie zapomnij odwiedzić starożytnego rynku- Agory, dzielnicy
Hadrianopolis z Łukiem Hadriana i świątynią
Zeusa Olimpijskiego a także Narodowego Muzeum Archeologicznego- placówki o światowej
sławie. Cena noclegów w Grecji zależy od standardu wybranego przez nas miejsca; w hotelu
zapłacimy 200-300zł, w schronisku młodzieżowym ok 40-50zł.
Jeszcze starsze ślady cywilizacji dostrzec można
na największej greckiej wyspie- Krecie. Najwcześniejsze zabytki pochodzą z XXX w p.n.e.,
lecz do najbardziej majestatycznych należą malowidła w pałacach w Knossos i Fajstos, czy ruiny pałacu Hagia Triada. Na tej górzystej wyspie
pokrytej częściowo wiecznie zielonymi lasami
dębowymi można też znakomicie odpocząć,
opalić się i wykąpać na jednej z plaż.
Dla odważnych wyspa kryje
jeszcze jedną niespodziankę- majestatyczny wąwóz
Samaria. Leżący w południowo- zachodniej części Krety,
jeden z najgłębszych wąwozów w Europie prowadzi turystów przez świat dzikiego, surowego piękna.
Jego strome ściany wznoszą się na wysokość
600 metrów i ukrywają łuki skalne, ruiny wioski z pięknym kościołem, niezwykłe zwierzęta
i rośliny przyczepione do skał na przekór prawu
grawitacji.
EGIPT
Innym krajem Czarnego Lądu, który ma
wiele do zaoferowania jest na pewno Egipt.
Plaża, piramidy i Sfinks reklamują się same,
warto jednak zafundować sobie przerwę w
opalaniu i wyruszyć do stolicy Egiptu by
zobaczyć Wieżę Kairską, majestatyczny Meczet Al- Azhar, grobowce Mameluków oraz
ponad 500 meczetów. Wiele atrakcji oferuje
też Aleksandria- starożytne miasto założone
przez Aleksandra Wielkiego. Zwiedzimy tu
wspaniałe muzea, meczety, kościoły, a nawet
katakumby. W przerwie możemy skosztować
fajki wodnej lub mahszi- tradycyjnej egipskiej
potrawy.
Ale to nie koniec uroków, jakie kryją polecane
przez nas kraje. Dlatego zachęcamy do poznania i odkrycia „własnych” ulubionych zakątków Paryża, Madrytu czy Krety. Wystarczy
przecież zabukować miejsce, wykupić lot i...
zacząć pakować walizki!
TUNEZJA
Jeśli zaś intrygują cię wschodnie klimaty, marzysz o obejrzeniu wspaniałych meczetów- musisz odwiedzić Tunezję. Masa niespodzianek
czeka na ciebie w Tunisie. Miasto, które przez
wieki zmieniało właścicieli jest cennym portem
morskim oraz niezwykłym ośrodkiem turystycznym. Czekają tu na ciebie liczne muzeastarożytne, muzułmańskie, galerie dywanów i
kobierców. Wyprawę warto zacząć od Kartaginy
(niegdyś odrębnego
miasta, dziś, dzielnicy
Tunisu), która kryje
liczne pałace (np. Dar
Al -Bej) i świątynie.
W innych częściach
Tunisu znajdziemy
też meczety (jak majestatyczny Al- Kasr,
czy Az- Zajtuna) oraz
mnóstwo bazarów,
gdzie czekają na nas
uwielbiający się targować sprzedawcy.
Ale Tunezja to przede
wszystkim złocista
plaża i nieskazitelnie
czysta woda- piękna
opalenizna gwarantowana!
Skaliste wybrzeże na południu Bretanii
Tekst: Joanna Bielas
Zdjęcia: Ilona Adamska
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
15
Wywiad
„Wnętrze człowieka to klucz do urody”
Weronika
Weronika Marczuk-Pazura
Marczuk-Pazura
Czym w Pani życiu jest taniec i co kierowało Panią, że zdecydowała się Pani
zostać jurorem tanecznego show „You
can dance – po prostu tańcz”?
Taniec jest dla mnie niespełnionym marzeniem. Program „YCD” daje mi możliwość obcowania z tańcem, z ludźmi peł16
nymi pasji – to ogromna radość dla mnie.
Kiedy TVN zaproponował mi udział w
jury, z jednej strony poczułam dużą odpowiedzialność, jaka ciąży na wyborze najlepszego z najlepszych, z drugiej strony
wiedziałam, że będzie to dla mnie niezapomniana przygoda – właśnie ze względu na moje młodzieńcze zamiłowanie do
tańca. Zawsze lubiłam pomagać innym w
osiąganiu swoich celów – jako juror w tym
programie realizuję się m.in. na tym właśnie polu. Ponadto, poza funkcją czysto
rozrywkową, jaką spełnia nasze taneczne
show, jest to program bardzo pożyteczny,
bo przyczynia się do popularyzacji tańca,
który w końcu jest formą sztuki.
Program „You can dance” pokazywany
jest na całym świecie i cieszy się olbrzymią popularnością. W czym Pani zda-
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
niem tkwi jego fenomen?
Myślę, że przede wszystkim prawdziwość
w założeniu. Tu nie można widza w żaden
sposób oszukać. Program pokazuje młodych ludzi, ambitnych i pełnych pasji oraz
ich zmagania w walce o nagrodę. Nie sposób czasem usiedzieć spokojnie w fotelu,
gdy ogląda się takie taneczne popisy. „You
can dance” odkrywa najbardziej nowoczesne, aktualne oblicze tańca, a ludzie,
zwłaszcza młodzi, lubią oglądać i podglądać światowe trendy.
Poza tym nie mogłabym pominąć całej
ekipy producenckiej, która ciężko pracuje
na sukces tego przedsięwzięcia. Ich zapał,
energia i zaangażowanie są jedną z istotnych składowych popularności programu.
Co najbardziej Panią zaskoczyło podczas pierwszej edycji programu?
Wywiad
przyjaciółmi, ojczystym krajem?
Czego najbardziej Pani brakowało?
Bardzo tęskniłam, ale byłam dzielna.
Szczęśliwie dla mnie szybko poznałam
w Polsce życzliwych ludzi. Nawiązałam
przyjaźnie, które trwają do dzisiaj. Natomiast nic nie jest w stanie zastąpić relacji,
jakie buduje się w dzieciństwie. To bardzo głębokie przyjaźnie i bezwarunkowe
oddanie. I tego mi brakowało i brakuje
również dzisiaj, bo rzadko spotykam się z
przyjaciółmi z Ukrainy.
Często odwiedza Pani rodzinę, rodzinne
strony?
Teraz na szczęście często – co najmniej raz
w miesiącu. To dzięki reportażom o Ukrainie, jakie realizuję dla programu „Dzień
Dobry TVN”.
W Polsce stała się Pani osobą znaną, lubianą, rozpoznawaną. Wścibskie osoby
mówiły, że to dzięki temu, iż była Pani
żoną znanego i cenionego aktora Czarka Pazury…?
Można być również nieznaną żoną znanego aktora. Widać nie taki los był mi pisany.
Jestem aktywną osobą, lubię być w akcji,
działać. Przez wiele lat wspierałam Czarka
zawodowo i byłam kojarzona przez wąską
grupę ludzi. Bardziej masowa rozpoznawalność przyszła wraz z „You can dance”,
czyli zupełnie niedawno.
Pierwsze reakcje telewidzów na prace jury.
Byłam przekonana, że nasze zadanie zostanie właściwie zrozumiane. Tymczasem
okazało się, że musiało minąć trochę czasu
zanim widz zaakceptował naszą rolę.
Ma Pani już swojego faworyta, jeżeli
chodzi o drugą edycję?
Jeszcze nie mam.
Swoje dzieciństwo wspomina Pani z
ogromną nostalgią. Było intensywne i
piękne. Dziś może Pani powiedzieć, że
również bardzo ważne dla Pani. Co tak
naprawdę przyczyniło się do podjęcia
przez Panią decyzji o emigracji z kraju?
O emigracji? Tylko miłość.
Jak znosiła Pani rozłąkę z rodzicami,
Dziś pracuje Pani nad własną marką i
nazwiskiem. Jest Pani m.in. właścicielką
firmy producenckiej Sting Communication, zajmującej się produkcją filmów
i seriali oraz współwłaścicielką firmy
Da!Group realizującej duże przedsięwzięcia marketingowe. Prowadzi Pani
kancelarię radców prawnych AnVero
specjalizującą się w prawie autorskim i
prasowym. Objęła Pani również funkcję
prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ukrainy. Sporo tego... Co zatem tak naprawdę uważa Pani za największy sukces w
swoim dotychczasowych życiu i jakie są
tego konsekwencje?
We wszystko, co robię, bardzo się angażuję. Jeśli czegoś się podejmuję, doprowadzam to do końca. Ważne dla mnie są intencje. Staram się być uczciwa wobec siebie
i innych, bo taka filozofia według mnie
gwarantuje sukces. Ilość zajęć to kwestia
organizacji. Mądre zarządzanie nie polega
według mnie na tym, by przesiadywać w
firmie non-stop, pracować i kontrolować.
Musi być podział pracy i zaufanie. Dobrze
zorganizowana firma to dobrzy ludzie, a
szef jest po to, by ich wspomagać, chwalić. I czasem nie powinien przeszkadzać.
Sukces? Mnóstwo zrealizowanych ciekawych projektów, poznanych wspaniałych
ludzi i duża radość z tego, że praca przynosi pozytywne wyniki. Nigdy nie miałam
w tym względzie konkretnych wymogów
od życia. Praca ma być przyjemnością
– do tego dążyłam i dążę.
Czym wg Pani rządzi się w Polsce showbiznes?
Największą rolę odgrywają finanse. W
zależności od medium – oglądalność, słuchalność, czytelnictwo.
Ciężko jest się przebić, zaistnieć?
Chyba nie umiem odpowiedzieć Pani na
to pytanie. Sama nigdy nie próbowałam.
To, co osiągnęłam w tym temacie przyszło samo, bez większego wysiłku z mojej
strony. Wydaje mi się, że trudniej jednak
być, utrzymać się niż zaistnieć.
Co pomaga Pani oderwać się od zabiegania związanego z codziennymi sprawami i jak ładuje Pani swoje akumulatory?
Dużą siłę daje mi przyroda – staram się
czerpać z niej jak najwięcej. Uwielbiam
spacery. Ponadto joga. I oczywiście rodzina i codzienny wypoczynek w domowym
zaciszu.
Jest Pani piękną kobietą. Proszę nam
zdradzić receptę na bycie wciąż młodym i pięknym…
Dziękuję. Podobno do 20 roku życia to
Bóg daje nam urodę, a po 20-stce juz sami
sobie na nią musimy zapracować. Kluczem do urody jest wnętrze człowieka i to
o nie trzeba dbać. Jeśli wewnątrz jesteśmy
piękni, spokojni, odpowiednio się odżywiamy, uprawiamy sporty, dbamy o zdrowie psychicznie, równie pięknie będziemy
wyglądać na zewnątrz.
Często odwiedza Pani ośrodki SPA, siłownie, fitness cluby?
W SPA byłam w zeszłym roku, trzy dni
– stanowczo za krótko. Poza tym jak już
wspomniałam regularnie ćwiczę jogę
– pomaga nie tylko w utrzymaniu dobrej
kondycji fizycznej, ale również ćwiczy
ducha. W zimie jeżdżę czasem na nartach.
Należy Pani do jednych z najlepiej ubranych kobiet w polskim show-biznesie…
Jak określiłaby Pani swój styl?
Nie potrafię określić swojego stylu. Ubieram się intuicyjnie.
Co zatem jest tajemnicą przebojowych
kobiet XXI wieku?
Bogate wnętrze i pracowitość.
Plany na najbliższą przyszłość?
Przede wszystkim szczęśliwa rodzina.
Kontynuacja rozpoczętych projektów, z
których najważniejszy to budowa centrum
polsko-ukraińskiego.
Rozmawiała: Ilona Adamska
Współpraca: Maciej Piotrowski, I.D. Media
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
17
Legenda sceny
KONKURENCJA
MNIE PODNIECA
Rozmowa z legendą polskiej sceny muzycznej – Marylą Rodowicz
Była Marysia Biesiadna i złoty sarkofag
przy Złotej Maryli. Były Różowe Czuby
i Kolorowe Jarmarki, szalone występy
na festiwalach i „Bar za zakrętem” oraz
singiel „czy warto?”- spokojny i stonowany. Jest Pani otwarta na każdą muzykę, każdy tekst?
- Co do singla to nie jest do końca aż taki
spokojny. Miejscami drapieżny, brzmi nowocześnie. Jestem jednak otwarta na każdy dobry tekst. Jak widzę, że fajny, to go
biorę.
Wydaje się, że prawdziwym hitem może
zostać tylko chwytliwa muzyka, łatwy
do zapamiętania i zanucenia tekst?
- To jest ważne. Ale ja mam aspiracje, moje
piosenki muszą mieć przesłanie, zachęcać
do poszukiwań, przebojowości w życiu.
„Małgośka” została piosenką 35-lecia nie
tylko dlatego, że była rytmiczna i wpadała w ucho. Zawsze jak lwica walczyłam o
dobre teksty i o to żeby nie były upychane
pod muzykę.
W dzisiejszych czasach na rynku muzycznym w miesiącu pojawia się przynajmniej kilku nowych piosenkarzy.
Czy mimo swojej ogromnej popularności nie obawia się Pani konkurencji?
- Konkurencja jest mi potrzebna do życia.
Jestem typem wojownika i bardzo mnie to
podnieca. Zawsze miałam temperament i
serce do walki.
Młode pokolenie poszukuje wciąż nowych idoli i nowych idei. Tymczasem
wciąż jest zapotrzebowanie na Pani styl,
nie taki całkiem nowy. Niektóre przeboje liczą już sobie wiele lat, a mimo to nastolatki dobrze je znają.
- Na koncertach wciąż przeważają ludzie
młodzi. Pewnie bierze się to stąd, że ro18
dzaj muzyki, jaki uprawiam jest ponadpokoleniowy. Lubię prostotę i klasyczny styl
rocka, ale równocześnie swoich manier za
nic nie zmienię. W latach 60. panowała
moda na piosenkarki, które śpiewały z orkiestrą. Mnie to zupełnie nie odpowiadało.
Za dużo instrumentów, obce mi dźwięki.
Stąd „Maryla i jej gitarzyści”.
Jakiej muzyki słucha Pani prywatnie?
- Po prostu dobrej. I nie ma tu znaczenia
czy je to „pop”, czy muzyka filmowa. Fascynuje mnie świat dźwięku, nowe brzmienia. Moja córka Kasia edukuje mnie z hip
hopu, rapu i techno. Mam także swoich
faworytów. Są nimi Sting, Prince, Eric
Clapton, Queen, Aerosmith. Z polskich
artystów cenię Stasia Sojkę, Agnieszkę
Chylińską i Edytę Górniak, która jest po
prostu boska.
Kiedyś Andrzej Rosiewicz zbulwersował opolską publiczność wlatując na
scenę na linie. Zaśpiewał zresztą, nie
mniej bulwersującą piosenkę. Ale Pani
też za każdym razem sprawia fanom
niespodzianki. Pamiętamy jak wielkie
wrażenie zrobiły na słuchaczach „Kolorowe jarmarki”, wcześniej wyśmiewane
przez krytyków jako muzyka „chodnikowa”.
- Bo i taką była. Ale po „podrasowaniu”
dało się z niej wycisnąć to, co było w niej
najlepsze. Chyba intuicja mi podpowiedziała, że moje wcielenie w grajka ulicznego chwyci. Pożeniłam papugi, klatki,
bęben, gitarę i pióra z tekstem. Ale mało
kto wie, jak trudne to było przedsięwzięcie. Dzięki pomocy wielu życzliwych
osób, udało się to wszystko razem jakoś zgrać. W efekcie powstał happening
skrzyżowany z cyrkiem.
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
fot. Małgosia Iwanicka, Glinka Agency
Legenda sceny
„Tak nam słodko, tak nam gorzko”- to
słowa jednej z piosenek na jednym z
Pani krążków. To chyba kolejny utwór
po „Łatwopalnych” wspominający Agnieszkę Osiecką, autorkę wielu Pani
tekstów.
-To tekst bardziej uniwersalny. Słowa tej
piosenki napisał Bogdan Olewicz, natomiast muzykę Romuald Lipko. Jeśli chodzi o Agnieszkę, to na płycie jest jeszcze
„Małgośka” , która ją otwiera i „Weselne
dzieci”, utwór z lat siedemdziesiątych,
który śpiewała Urszula Sipińska.
Wyśpiewała Pani bardzo dużo tekstów
Agnieszki Osieckiej, wiele z nich stało
się przebojami. Co jej Pani zawdzięcza?
- Bardzo dużo. Agnieszka była świetną
poetką i równocześnie mądrą kobietą.
Dużo skorzystałam, przebywając w jej towarzystwie. Strasznie brakuje mi naszych
rozmów. Ona była kimś takim, do kogo
mogłam zadzwonić o każdej porze dnia i
nocy i o wszystkim porozmawiać.
Kiedy pracowało się Pani lepiej? W latach 70., 80. czy obecnie?
- W latach 70. byłam na topie. Moje piosenki śpiewała cała Polska. W pewnej mierze
wynikało to z braku dostępu do muzyki zachodniej. Z kolei teraz, aby wypromować
płytę, trzeba dużo się napracować i jeszcze
więcej wydać pieniędzy, nagrać teledyski
i zadbać o media. Wszystko jest bardziej
profesjonalne, ale równocześnie bardziej
skomplikowane. Najgorzej wspominam
lata 80-te.
Ale to właśnie wtedy odnosiła Pani największe sukcesy. Czy dziewczynie z Zielonej Góry nie zamieszało się w głowie?
- Byłam nieśmiałą dziewczyną, ale zawsze
pchałam się na afisz, nawet jak mnie to
kosztowało dużo zdrowia, wysiłku i nerwów. Sport nauczył mnie, że sukcesy osiąga się wytrwałą pracą. Może dlatego nigdy
nie sięgnęłam po narkotyki, czy alkohol,
nigdy nie nawaliłam na koncercie. Nie
rozpuściły mnie pieniądze, bo ich wtedy
zwyczajnie nie miałam. A one powodują
najczęściej, że ludziom odbija szajba.
Wylansowała Pani wiele przebojów,
zdobyła złote i platynowe płyty. Czy
może więc Pani powiedzieć, że osiągnęła
sukces?
- Osiągnęłam sukces artystyczny, natomiast czy komercyjny, to się dopiero okaże. Wychowałam się na Beatlesach, u których hit gonił hit, a przecież każdy artysta
potrzebuje hitów. Bez nich nie ma sprzedaży, ani sukcesu fonograficznego.
Rozmawiał: Piotr Krysiak, Euro VIP
Współpraca: Ilona Adamska, I.D.Media
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
19
Dyskusja
NA WYBIEGU
Pokazy mody, światła reflektorów, zachwycone twarze, sesje fotograficzne dla renomowanych pism, duże zarobki i ogromna popularność... Czy
warto jednak być modelką? O plusach i minusach zawodu modelki rozmawiają Ilona Adamska i Anna Olech.
20
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Dyskusja
Ilona: Na początku modelka miała być piękna. Następnie miała być szczupła, później
jeszcze szczuplejsza, aż w końcu chorobliwie
chuda. Takie wymagania stawiał świat mody.
Dziewczyny z piersiami nie miały szans na
prezentowanie kreacji największych projektantów mody takich jak Armani, Versace,
Calvin Klein.
Ania: To prawda. Teraz to się zmienia. Co
prawda bardzo powoli i z oporami świata
mody, ale jednak szkielety znikają z wybiegów! Przez wiele lat wychudzone modelki
rządziły światem mody. Koścista Kate Moss
zepchnęła z podium Cindy Crowford i Claudię Schiffer. Po niej przyszły kolejne wysokie
i przeraźliwie chude dziewczyny, na których
można było policzyć każdą kostkę. Ale po
kilku dramatycznych wydarzeniach w czasie
pokazów, zaczęto zauważać problem anorektyczek z wybiegów.
Ilona: Jeszcze trzy lata temu tylko nieśmiało
wspominano o tym, że modelki są zbyt chude. Próbowano przymykać oczy na problem.
Zaprzeczały temu nawet takie osobistości
świata mody, jak Karl Lagerfeld, który twierdził, że: „Modelki są chude, bo mają drobne kości”. Dziennikarze z niedowierzaniem
słuchali słów słynnego projektanta, który
bagatelizował problem anoreksji tuż po wydarzeniach, które wstrząsnęły światem mody.
W lipcu 2006 roku, w trakcie przygotowań do
pokazu mody na atak serca zmarła 22-letnia
Urugwajka, Luisel Ramos. Cztery miesiące
później jej los podzieliła Ana Carolina Reston
z Brazylii, która przy wzroście 172 cm ważyła zaledwie 40 kg. Odżywiała się jedynie
pomidorami i jabłkami. Modelką była od 13.
roku życia. Przed pokazem w Paryżu trafiła
do szpitala. Miała zakażenie dróg moczowych, niewydolność nerek i ogólną infekcję.
Nie miała żadnej odporności i leki nie działały z racji jej ogromnego osłabienia – czytaliśmy w doniesieniach prasowych. W tym
samym czasie wychudzona modelka domu
mody Chanel wywróciła się na wybiegu pod
ciężarem sukienki obszytej cekinami.
Ania: Przykładów można podawać naprawę
wiele. Jednak po tych dramatycznych wydarzeniach w końcu drgnęło w środowisku. Jako
pierwsza zareagowała hiszpańska Izba Mody,
która zakazała angażowania do pokazów modelek o czynniku BMI poniżej 18. Ale po kilku tygodniach gorące dyskusje ucichły. Wtedy do akcji walki z anoreksją wśród modelek,
na których wzorują się nastolatki, przyłączył
się jeden z najlepszych fotografów świataOliviero Toscani. Przygotował serię zdjęć, do
których pozowała Francuzka Isabelle Caro.
Dziewczyna przy wzroście 162 cm ważyła 35
kg. Jej wychudzone ciało szokowało.
Ilona: Ludzie w końcu zrozumieli, jak
ogromnym problemem jest anoreksja. Nawet
ci, którzy zaprzeczali, że to środowisko mody
wykreowało chudzielce bez biustu i bioder,
musieli przyznać się do błędu.
Anna: Dokładnie. Przecież powszechnie
wiadomo, że największe wzięcie mają 13,
14-letnie dziewczynki, które jeszcze nie nabrały kobiecych kształtów. Natomiast te starsze, chcąc utrzymać się w biznesie, zaczynają
się odchudzać, żeby wyglądać jak wieszaki
na ubrania. Biorą z nich przykład nastolatki
i właśnie dlatego część magazynów albo nie
kupuje zdjęć anorektycznych modelek, albo
dodaje im kilogramów za pomocą programów graficznych. Spekulowano nawet, że w
reklamach perfum Coco Chanel zaokrąglono
Keirę Knightley, a Cameron Diaz dorobiono
okrąglejszy brzuch i zretuszowano wystające
kości biodrowe.
Ilona: Wydaje się, że środowisko mody w
końcu przyznaje się, że ponosi winę za problem anoreksji i to nie tylko wśród modelek.
Anna: Miejmy taką nadzieję. Wykładowca KUL, psycholog dr Dorota Kornas-Bieli
już dawno w jednej ze swoich książek napisała, że modeling ma negatywny wpływ
na osobowość dziewczyny. Pisała: „Świat
mody wyostrza kreowany przez media ideał
dziewczyny jako seksbomby o smuklej talii
i wadze kolibra, o długich nogach, małym
biuście i wąskich biodrach. Wzorem idealnej
modelki jest sztuczna piękność, wykreowana
za biurkiem lub kamerą, narzucana przez media, która rzadko jest udziałem normalnych
dziewcząt, gdyż wymaga maltretowania się
morderczą dietą. Przemysł związany z modą
i reklamą akcentuje tylko jedną stronę człowieczeństwa – piękno fizyczne. Można powiedzieć, że dzieli człowieka: przestaje liczyć
się to, co dziewczyna myśli i czuje – liczy się
tylko ciało i zarobione dzięki niemu pieniądze. Bardzo często uniemożliwia to młodej
dziewczynie rozwój jej osobowości. Jej ciało
traktowane jest jak materiał do robienia fortuny, który ze względy na swoje ukształtowanie
może być w danym sezonie kupiony”.
Ilona: Niestety tak bywa. Basia, moja koleżanka- modelka z Poznania, przyznaje, że
bardzo często dziewczyny nie są w stanie poradzić sobie z wymaganiami stawianymi im
przez agencje, stresem rywalizacji oraz walką
o angaże. W wielu przypadkach rodzi to rozczarowanie, kryzysy i wyczerpanie psychiczne. Dziewczyna zaczyna uzależniać swoje
samopoczucie od zainteresowania innych
swoją osobą oraz od wrażenia, jakie robi na
otoczeniu. Nierzadko modelki wpadają w
nerwice związane z zaburzeniami jedzenia:
głodzą się, żeby osiągnąć „idealne wymiary”,
sięgają po używki.
Anna: Kolejną ważną sprawą, na którą powinnyśmy zwrócić uwagę, jest ostrożność
przy wyborze agencji modelek. W Polsce
istnieje kilkadziesiąt agencji modelek. Tak
naprawdę tylko kilkanaście z nich zajmuje
się profesjonalną organizacją pokazów mody,
sesji zdjęciowych oraz promocją modelek w
Polsce i za granicą. Ponad połowa agencji nie
ma nic wspólnego z modelingiem. Szefowie
traktują dziewczyny jako obiekt seksualny,
dlatego zdarza się, że kandydatka na modelkę
kończy jako „dama do towarzystwa”.
Ilona: Kto zatem ma szansę na zostanie modelką? Co najbardziej się liczy w tym zawodzie?
W modelingu liczy się zgrabna sylwetka, proporcjonalna budowa ciała, zdrowe włosy oraz
zadbane paznokcie, dłonie i cera. Jednakże
kluczem do sukcesu są zapał, motywacja,
determinacja i urok osobisty. Podobnie jak
zawodowi sportowcy, modelki muszą mieć
talent. Tylko wówczas ich twarze i ciała staną
się piękne. – Sam wygląd to za mało. Ważna
jest też wytrzymałość, cierpliwość, pracowitość i mocny charakter. Indywidualność,
nieprzeciętność, naturalność, styl i pewność
siebie powinny z modelki promieniować. Konieczna jest silna psychika. To chimeryczna
branża. Dziewczyna dziś się podoba, jutro już
nie.
Ania: W dzisiejszych czasach prawdziwa
modelka musi być także wykształcona, mądra i sprytna. Nie może być pusta i głupia. To
od razu widać na zdjęciach. Stereotyp pięknej, lecz głupiej modelki przechodzi do lamusa. Coraz częściej modelki to wykształcone
dziewczyny, które uczą się, studiują, dbają
o wykształcenie. Są świadome tego, że po
skończeniu pracy na wybiegu muszą odnaleźć się w zwykłym, szarym świecie. Muszą
znaleźć inne zajęcie. Dzisiaj znalezienie normalnej, dobrze płatnej i sensownej pracy bez
wyższego wykształcenia graniczy z cudem.
Plusy zawodu: szlifowanie języków obcych,
zwiedzenie świata, poznanie nowych ludzi,
kultur, zwyczajów. Możliwość zarobienia
pieniędzy na własne utrzymanie.
Ilona: Ile może zatem zarobić? Ewa Jawornik, szefowa jednej z krakowskiej agencji
modelek, zaznacza, że zarobki modelek zależne są przede wszystkim od rynku i miasta, w którym modelka pracuje. W Krakowie
dziewczyny za pokaz dostają od 100 zł do
300 zł. Na Podkarpaciu stawki te są niższe:
modelki pracujące w Rzeszowie za pokaz
mody dostają od 100 zł do 200 zł. Zupełnie
inaczej jest w stolicy. Minimalna stawka za
pokaz to 350 zł. Udział w pokazie znanego
projektanta to od 500 zł do 700 zł.
Zwód modelki nie jest tylko prostą przyjemnością. To, co wygląda na świetną zabawę,
w rzeczywistości jest ciężką fizyczną pracą,
ciągłym zmaganiem z kaprysami dyktatorów
mody i szefów agencji. Jednocześnie daje
wiele satysfakcji i możliwości finansowych,
uczy samodzielności i odpowiedzialności,
pozwala poznać świat i podszlifować języki
obce. Między innymi dlatego tak wiele studentek pragnie zaistnieć w świecie mody i
reklamy. Należy jednak pamiętać, że świat
modelingu jest także brutalny: konkurencja,
zazdrość, stres to tylko niektóre przykłady
drugiej strony medalu.
I.D.Media
Na zdjęciu polska top modelka
Ilona Felicjańska
Dziękujemy portalowi Supermodelki.pl
za nieodpłatne udostępnienie zdjęcia
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
21
Porady
pod skrzydłami firmy, tym lepiej dla kierownictwa. Dlatego nie bój się zwolnienia!
Jeżeli jesteś wartościową jednostką firmy
to Twój przełożony na pewno nie zdecyduje się na drastyczne kroki wobec Ciebie.
Jak
zdobyć
podwyżkę
Podwyżka pensji - kto o niej nie marzy?
Ta z pozoru prosta rzecz potrafi bardzo
usatysfakcjonować, ale i czasami zdenerwować. Jest ona nieunikniona dla osób
pragnących się rozwijać oraz stanowi nieodzowny element naszej reputacji w pracy.
Dlaczego tak trudno jest nam ją dostać?
Wszystko zależy od Twojej psychiki i silnej
woli. Przede wszystkim musisz się zmierzyć z samym sobą. Nie możesz być na pozycji straconej. Trzeba być pewnym i zdecydowanym, a także posiadać przekonanie
o słuszności podwyżki. Jeżeli uważasz, że
obowiązki, jakie na Tobie spoczywają są
nieadekwatne do pensji to musisz stanowczo i zdecydowanie starać się o zasłużone
podniesienie płacy. Najważniejszą kwestią
jest dobra argumentacja. Musisz znać po22
fot. www.glinka-agency.com
Wracając do argumentacji. Muszą być
one praktyczne zarówno dla Ciebie jak
i dla pracodawcy. Nie możesz po prostu
stwierdzić, że brakuje Ci pieniędzy. Zasłużone wczasy, które pozwolą Ci wypocząć
są gwarancją zapewnienia interesu obu
stron. Pracownik wypoczęty, to pracownik
efektywniejszy i bardziej kreatywny, czyli
lepszy. Poszerzanie Twoich zainteresowań
przez kupno niezbędnych przedmiotów to
także dobry argument. Oczywiście wiele
podwyżek dotyczy problemu powiększenia rodziny, a w konsekwencji wydatków.
Jeżeli odbiorcą takiej prośby jest kobieta,
to łatwiej będzie Ci otrzymać wymarzoną
podwyżkę.
wód, który skłonił Cię do prośby. Warto
najpierw zaczerpnąć opinii u zaufanych
znajomych z pracy. Nie zaszkodzi, jeśli
zdobędziesz informacje o finansach firmy.
Często właśnie brak środków pieniężnych
decyduje, że Twoje starania nie mają szans
powodzenia.
Nie możesz się przestraszyć szefa!. Oczywiście trzeba zachować respekt przed wyższym rangą pracownikiem, ale nie należy
się dołować. Nie możesz czuć się gorszym.
Bardzo istotna sprawą jest także wyeliminowanie lęku przed stratą posady. Jeżeli
uważasz, że zasługujesz na podwyżkę to
musisz znać swoją pozycje na rynku. Każdy pracownik jest swego rodzaju inwestycją
dla pracodawcy. Im bardziej się rozwiniesz
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Pamiętaj także, żeby dobrze przemyśleć
swoją decyzje. Nie może być ona pochopna,
podjęta pod wpływem chwili czy źle uargumentowana. Musisz dobrze wyczuć moment, w którym Twój szef będzie bardziej
przychylny. Pamiętaj o kulturze osobistej
i zasadach dobrego wychowania. Od tej
krótkiej chwili zależy Twój awans, Twoje
poszanowanie i opinia. Agresywność, impulsywność czy zdenerwowanie to stany,
których koniecznie musisz się wyzbyć.
Potrzebujesz raczej miłej, sympatycznej
atmosfery, opanowania i samokontroli.
Nie możesz kreować swoje wizerunku jako
osoby pokrzywdzonej czy nadmiernie niedocenionej.
Jeżeli nie wszystko pójdzie po Twojej myśli
to nie przejmuj się! Pamiętaj o uśmiechu i
równowadze ducha. Nie możesz pokazać,
że nie potrafisz sobie poradzić bez podwyżki. Jeśli natomiast udało Ci się, to pamiętaj
o tym, żeby nie przedobrzyć w podziękowaniach. Musisz w grzeczny, szybki i godny sposób podziękować za szansę rozwoju.
Na koniec warto zapoznać się z kilkoma
wskazówkami. Pamiętaj, że Twój interlokutor będzie chciał Cię przechytrzyć, a
także wyprowadzić z równowagi. Nie improwizuj, lepiej przygotuj sobie mowę. Pamiętaj, że wchodząc do pokoju nie należy
przepraszać szefa za chęć zdobycia dodatkowych środków. Trzeba w szybki i pewny
sposób zdradzić swoją prośbę. Nie rozczulaj się nad sobą, nie staraj się wywyższać,
nie porównuj się do współpracowników.
Przed rozmową staraj się odprężyć. Po
chwili relaksu skoncentruj się na 200%
Twoich możliwości, a mam nadzieję, że Ci
się uda. Życzę powodzenia!
I.D. Media
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
23
Uroda
Ekspozycja na słońcu, kąpiele w wodzie morskiej czy chlorowanej to uroki lata i wakacji.
Bez odpowiedniej ochrony te piękne i przyjemne chwile pozostawiają nieodwracalne efekty na skórze całego ciała. Niezbędnikiem podczas letnich wakacji są różne kosmetyki zawierające filtry UV, czyli chroniące skórę przed szkodliwym
działaniem promieni słonecznych. Niezależnie od płci czy
wieku chronimy całe nasze ciało, aby uniknąć poparzeń słonecznych i trwałych zmian na skórze. Kosmetyki do ochrony ciała, w szczególności skóry twarzy stosujemy nie tylko
podczas wyjazdów wakacyjnych, ale każdego letniego dnia.
Niestety często zapominamy o włosach i nie stosujemy
żadnej ochrony.
Włosy narażone są na działanie szeregu czynników środowiskowych, wpływających niekorzystnie na ich kondycję i kolor. Szczególnie latem jest to bardzo duże niebezpieczeństwo
wymagające odpowiedniej pielęgnacji, a także regeneracji włosów. Podczas słonecznych dni, częstych kąpieli w
wodzie morskiej czy chlorowanej, włosy podobnie jak skóra
wymagają szczególnej ochrony zwłaszcza latem. Te czynniki
środowiskowe w połączeniu z zanieczyszczeniem, wilgocią i
wysoką temperaturą stanowią poważne zagrożenie dla kondycji Twoich włosów.
Chroń włosy
przed słońcem!
Najniebezpieczniejszym czynnikiem jest niewątpliwie promieniowanie słoneczne. Działa one jednakowo na włosy
naturalne jak i koloryzowane. Efekt widoczny to jaśniejszy
kolor włosów. Nasz refleks pod wpływem słońca ulega rozjaśnieniu, a włosy stają się szorstkie i łamliwe. Na skutek
promieniowania słonecznego i innych czynników środowiskowych cement międzykomórkowy będący budulcem włosa
wykrusza się. Łuski włosowe unoszą się
i zahaczają o siebie, odsłaniając korę włosa. Niezabezpieczony włos zatem staje się porowaty, wrażliwy, pozbawiony
odporności i zaczyna się łamać. Takie włosy potrzebują wyjątkowej pielęgnacji i regeneracji.
Specjalnie dla Ciebie BIOLAGE
wprowadził limitowaną gamę
kosmetyków SUNSORIALS.
SUNSORIALS
Wyjątkowe działanie gamy Sunsorials to połączenie zaawansowanej technologii i składników
naturalnych. Produkty gamy
Sunsorials zawierają ekstrakt z
nasion słonecznika, który jest naturalnym antyoksydantem oraz filtry U, aby uchronić przed
promieniowaniem słonecznym oraz szkodliwym działaniem
wody morskiej i chlorowanej. To pielęgnacja włosów narażonych na działanie słońca, wody morskiej i chlorowanej.
Oczyszczanie, odżywianie i ochrona podczas letnich dni to
zestaw 4 produktów. Dzięki właściwościom składników produkty mają szczególne zastosowanie latem, natomiast mogą
być stosowane cały rok. Gama SUNSORIALS jest również
idealna do pielęgnacji włosów koloryzowanych.
ZASTOSOWANIE:
-ochrona przed szkodliwym działaniem słońca dzięki zastosowaniu filtrów UVB
-wody morskiej i chlorowanej
-dogłębne nawilżenie włosów
-nadanie włosom miękkości i elastyczności
-uwydatnienie blasku i koloru włosów
L’ Oreal Polska
Ul. Daniszewska 4, 03-230 Warszawa, Infolinia: 0 801 180 190
24
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Uroda
WAKACYJNE
S.O.S.
DLA WŁOSÓW
O tym, co zrobić, żeby nasze włosy były zdrowe i lśniące
podczas tegorocznego lata, jak chronić je przed wakacyjnym słońcem, a także jak uczesać włosy na plażę opowiada
fryzjer-stylista Anna Rej-Jaklik.
Między nonszalancją a niedbałością istnieje pewna granica,
którą powinnaś zauważyć i wyczuć. Choć faceci nie lubią na
plaży „zrobionych” kobiet, to jednak zmysłowy nieład w pewnym stopniu musi być wypracowany.
Fryzura zmierzwiona wiatrem, lekko falująca, „namiętna” tak! O to właśnie chodzi tego lata. Chaos nieznający grzebienia- zdecydowanie nie! Najważniejsze, by działać w zgodzie
z przyrodą. Wiatr? Proszę bardzo, twoja fryzura go pokocha
(kiedy za bardzo się rozszaleje, możesz jednym ruchem spiąć
włosy gumką). W makijażu również podążaj za naturą. Masz
wyglądać na zrelaksowaną, a całość ma sprawiać tzw. „bezwysiłkowe” wrażenie. Spontaniczność, słońce i naturalność to to,
co najbardziej kręci facetów!
Przed wyjazdem na urlop, każdej z naszych klientek radzimy,
żeby podcięły końce włosów i zrezygnowały z farbowania.
Ważne jest stosowanie kosmetyków z filtrami UV. Po kilku godzinach przebywania na słońcu, należy umyć włosy szamponem, nałożyć odżywkę lub balsam. Dla lepszej ochrony wskazane jest także spryskiwane włosów „słonecznymi mgiełkami”
lub olejkami w sprayu. Kosmetyki godne polecenia to: Seria
nawilżająco-regenerująca z serii słonecznej Joanny, seria Dove,
Nivea Hair Care, Kerastase Soleil, Biolage Sunsorials, Wella SP
Sun lub Lifetex Sun.
Istotną rzeczą jest zadanie sobie pytania: co tak naprawdę niszczy włosy i jak to wpływa na ich jakość i wygląd. Głównym zagrożeniem w upalne dni jest przede wszystkim promieniowanie
ultrafioletowe, suche powietrze, chlorowana woda, sól, wiatr.
Pamiętajmy o tym, że włosy ulegają przegrzaniu i poparzeniu
tak jak skóra. Słońce powoduje uszkodzenia powierzchni włosa, odbarwienia, utratę połysku. Włosy stają się mniej wytrzymałe i bardziej łamliwe. Najgorzej, gdy wystawiamy na słońce
mokre włosy. Promienie słoneczne uruchamiają wtedy reakcje
chemiczne podobne to tych, gdy rozjaśniamy włosy u fryzjera.
Czy włosom bardziej szkodzi woda słona, czy chlorowana?
Wody same w sobie nie szkodzą, ale gdy towarzyszą im promienie słoneczne, może dojść do przesuszenia łuski. Pamiętajmy, że
po wyjściu z wody za każdym razem należy spłukać włosy, osuszyć i spryskać sprayem ochronnym. Woda chlorowana powoduje raczej dyskomfort z powodu swojego zapachu, natomiast
słona woda może powodować twardnienie i szorstkość włosa.
Co zrobić, gdy twoje włosy puszą się pod wpływem wilgoci?
Regularnie stosuj odżywkę do włosów i raz w tygodniu maskę.
Włosy dobrze nawilżone i odżywione zachowują równowagę
jonową, dzięki czemu nie elektryzują się i nie kruszą. Najbardziej podatne na zniszczenia są włosy blond, z reguły cieńsze i
słabsze od włosów ciemnych, które mają więcej melaniny, działającej na włosy jak filtr.
Tak więc jeśli wśród niezbędnych rzeczy na urlop znajdą się
kosmetyki słoneczne chroniące Wasze włosy, kapelusz, okulary
i dobre czasopismo, nie pozostaje nic innego jak życzyć Wam udanego urlopu!
Dla pierwszych dwóch czytelniczek, które pojawią się w salonie Naomi z naszym magazynem mamy niespodziankę! Salon
fryzjerski przygotował nagrodę- zabieg nawilżająco-odżywczy
„Sauna” gratis. A już od następnego numeru Planety ruszamy
z nową akcją „S.O.S dla włosów”, czyli praktyczne porady i
wskazówki dla naszych Czytelniczek. Fryzjerka Anna Rej-Jaklik będzie odpowiadać na Wasze pytania, które już od dzisiaj
możecie wysyłać na adres naszej redakcji: [email protected]
Salon Fryzur NAOMI
38-500 Sanok, ul. Jana Pawła II 54
tel. 0 507 066 509
czynne: poniedziałek - piątek 8.30
- 19.00, sobota: 7.00 -14.00
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
25
N O W E S O L A RIUM
Lampy brązujące 1mi n - 1 z ł
fot. Matthew Bowden - ww.sxc.hu
Super pr omocje na k a r n e t y
Wielkimi krokami zbliża się lato. Czas urlopów, zwiewnych sukienek i wakacyjnych szaleństw. Wspaniale jest wygrzewać się w słońcu na plaży, kąpać w morzu
czy basenie.
Wakacje to czas intensywnego kontaktu ze słońcem. Długotrwałe działanie promieniowania ultrafioletowego, podczas aplikowanych często w nadmiarze kąpieli
słonecznych, negatywnie wpływa na naszą cerę. Staje się ona przesuszona, szorstka,
dochodzi do wyraźnego spadku elastyczności, zmienia swój koloryt, jest matowa i
szara. Ścianki naczyń krwionośnych ulegają uszkodzeniu i na twarzy pojawiają się,
znienawidzone przez kobiety - „pajączki”. Słońce to jednak źródło nieocenionej energii życiowej. Pobudza nas do działania, jest naszym motorem napędowym. Dodaje
nam zdrowia i urody, dlatego słoneczne dni chętnie wykorzystujemy, aby zyskać,
choć odrobinę ładnej opalenizny. O pięknej opaleniźnie marzy prawie każda kobieta.
Dodaje nie tylko atrakcyjności, ale także pewności siebie. Przyciąga ciekawe spojrzenia mężczyzn. Jednak, aby opalanie było nie tylko efektywne, ale przede wszystkim
bezpieczne, musimy przygotować się do słonecznego sezonu. Zacznijmy od kilku
wizyt w solarium. Nasz gabinet oferuje swoim klientkom super nowoczesne, brązujące lampy opalające. W Oazie Urody opalamy bezpiecznie z fachową obsługą na
łóżku MEGA SUN 6800. Prowadzimy sprzedaż wysokiej jakości kosmetyków do
opalania oraz do pielęgnacji skóry po opalaniu. Naszym klientom polecamy również
rewolucyjną metodę opalania- metodę natryskową BODY AIR BRUSH, czyli opalający prysznic. To propozycja dla osób, które chcą być pięknie opalone bez prażenia
się na plaży czy wylegiwania w solarium. To nowoczesny i najbezpieczniejszy dla
skóry zabieg opalająco- pielęgnacyjny, dający efekt opalenizny bez promieni UV i
wysuszania skóry.
Tak jak dbasz o paznokcie u rąk, tak też powinnaś zadbać o te, które masz u stóp. I to
koniecznie! Zwłaszcza latem, gdy klapki, sandałki i japonki całkowicie je odkrywają.
26
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Stopy w sandałkach wyglądają najefektowniej, gdy ich paznokcie są ładnie ozdobione. W tym sezonie masz pełną dowolność w wyborze kolorowych lakierów. Nosi się
niemal każdy. Nie zwlekaj więc dłużej i razem z nami zrób swój wakacyjny pedicure. W naszym salonie przedłużamy paznokcie wszystkimi metodami na szablonie
i tipsie. Paznokcie akrylowe, kolorowy akryl, paznokcie szklane, akryl na stopach
FRESH LOOK. Wykonujemy na preparatach amerykańskich firm YOUNG NAILS i
NSI. Zdobienia, dekoracje trójwymiarowe, wypukłe, zatapiane, przestrzenne dobierane są indywidualnie. Paznokcie u rąk i stóp są zawsze oryginalne, efektowne i zawsze
trendy!
Oaza Urody proponuje także:
- zabiegi na produktach profesjonalnych firm: francuskiej Mahry Cohr, niemieckiej
– Janssen i wielu innych
- bezinwazyjne i manualne oczyszczanie twarzy
- zabiegi nawilżające, normalizujące, odżywcze, przeciwzmarszczkowe, wybielające,
przeciwłojotokowe, na okolice oczu, liftingujące
- zabiegi na biust
- zabiegi na ciało: napinające, ujędrniające, antycellulitowe
- zabiegi na dłonie i stopy
- henna brwi i rzęs, regulacja
- manicure biologiczny
- depilacja
- makijaż dzienny, wieczorowy, ślubny
Do skorzystania z naszych usług zaprasza kosmetyczka dyplomowana
Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia
Sylwia Sąsiadek
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
27
28
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
29
30
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
31
32
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
33
Oknolit powstał w 1997 roku. Obecnie przekształcił sie w Oknolit Plus
Sp z o.o. - polską prywatną firmę, produkującą okna, drzwi i witryny
z plastiku i aluminium. Dzisiaj jest jedną z najprężniej rozwijających się
polskich firm, jak również jednym z szybko rozwijających się producentów okien w Polsce.
Naszym głównym celem jest dostarczanie najwyższej jakości produktów, spełniających oczekiwania nawet najbardziej wymagających
klientów. Stawiając sobie te cele troszczymy się jednocześnie o zdrowie
i bezpie-czeństwo naszych klientów oraz ochronę środowiska.
OKNOLIT PLUS jest producentem szerokiej gamy wyrobów, które
umożliwiają komfortowe mieszkanie. Staramy się, aby wszyscy nasi
klienci byli zadowoleni, mogli spokojnie, bezpiecznie i wygodnie cieszyć
się ze swojego mieszkania, domu, miejsca pracy.
34
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008
35
I.D. Media
Agencja Wydawniczo-Promocyjna
Podkarpacka Agencja Prasowa
www.idmedia.pl
36
Planeta Kobiet | czerwiec - sierpień | 2008

Podobne dokumenty