Olejnik- Gazetka_m - Wydawnictwo Literackie

Transkrypt

Olejnik- Gazetka_m - Wydawnictwo Literackie
Agnieszki Olejnik to mocny powieściowy debiut,
powieść obyczajowa o współczesnej młodzieży – o jej pragnieniach i lękach, o tym, o czym milczy przed
dorosłymi. Odważnie podejmująca bardzo trudne, traumatyczne tematy, jak: samobójstwo rodzeństwa,
gwałt, depresja rodziców, ale i piękne, i ważne: pierwsza miłość, dorastanie do niej, fizyczność i erotyka.
Książka porywająca, przejmująca, autentyczna, porażająca swoją empatycznością, wnikliwością. Napisana niezwykle sprawnie, wręcz filmowo, „wciąga” – czyta się ją po prostu od deski do deski. To powieść,
w której odnajdzie się i pokolenie młodzieży, i pokolenie rodziców.
KSIĄŻKA, KTÓRA WARTA JEST TEGO, BY USŁYSZAŁO O NIEJ I PRZECZYTAŁO JĄ
JAK NAJWIĘCEJ CZYTELNIKÓW.
Agnieszka Olejnik
wyrazisty debiut
agnieszka
olejnik
Mocne. Prawdziwe. Przeczytałam do ostatniej strony.
Ewa Woydyłło
Polonistka, anglistka, pedagog.
Pochodzi z rodziny „lotniczej”, sama
poprzestała na szybownictwie. zakochana w tatrach i jaskiniach Jury
Krakowsko-Częstochowskiej. Mama
trzech synów. Hoduje wyżły weimarskie, które obok literatury i podróży,
są największą jej pasją. Gdy najstarszy syn przeżywał pierwsze miłości,
powstała powieść zabłądziłam. Kiedy
przeczytał książkę powiedział: Jest
świetna. Cholernie prawdziwa, ludzka. smutna, ale podnosząca na duchu. wyjątkowa. to nie jest powieść,
to jest jak zeszyt zostawiony po kimś.
Przekonująca psychologicznie historia. trudne tematy: bolesne doświadczenia, które dotykają całych pokoleń.
skomplikowane relacje między rodzicami i nastolatkami. Pierwsze miłości
i budząca się cielesność. Młodzieńcza
ciąża i usilne próby wyjścia z traumatycznej przeszłości. wiara w to, że nie
ma takiego dołka, z którego nie można by się wygrzebać.
Mocne. Prawdziwe. Przeczytałam do ostatniej strony.
Ewa Woydyłło
ROZMOWA O KSIĄŻCE ZABŁĄDZIŁAM
Z AUTORKĄ AGNIESZKĄ OLEJNIK
W pani książce odkrywamy świat młodych ludzi daleki od wyobrażeń beztroskiej młodości. Imprezy, alkohol, narkotyki, samobójstwa, gwałty i młodzieńcza ciąża. To nie patologia, wszystko dzieje
się w środowisku klasy średniej. Co chciała pani przekazać czytelnikom?
Jestem tylko opowiadaczem historii. Czy coś z niej wynika? Zapewne tak i zapewne dla każdego coś
innego. Dla niektórych czytelników opowieść ta będzie potwierdzeniem przysłowia: „Nie ma tego złego…”, dla innych dowodem, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. I niech tak zostanie,
niech każdy przemyśli i przeżyje tę książkę na własny sposób.
Czy książka ma wątki autobiograficzne?
Myślę, że każda książka je zawiera. Pisarz składa świat powieściowy z elementów sobie znanych, przeżytych albo zaobserwowanych. Nie da się inaczej. Ale tu akurat niewiele jest mojego życia, moich własnych doświadczeń. Może coś z klimatu młodzieńczego buntu – bo byłam okropną nastolatką, bardzo
trudną, taką rebeliantką. Na szczęście powodów do tej rebelii miałam znacznie mniej niż Majka.
Skąd miała pani tak dobre rozeznanie w gimnazjalno-licealnym środowisku?
Nie wiem, czasem myślę, że wolałabym go nie mieć, bo to, co słyszę, nieco mnie przeraża. Jestem polonistką i anglistką, uczę dzieci i młodzież w różnym wieku. Cenię sobie zaufanie, którym mnie darzą moi
uczniowie, lubię nasze szczere rozmowy. Z tego, jak bardzo chcą rozmawiać, wnoszę, że rzadko znajdują
kogoś, kto by ich wysłuchał, a przy tym nie oceniał.
Naprawdę lubię młodych ludzi i kontakt z nimi chyba mnie wewnętrznie odmładza, sprawia, że nie
zapominam, jaka sama byłam jako nastolatka. Ale nie podobają mi się zmiany, które dostrzegam. Sporo
agresji, wulgaryzacja tego, co powinno być piękne. Nie jest dobrze.
Wcześniej pisała pani książki dla starszych dzieci. W tej powieści mamy prawie dorosłych nastolatków. Bohaterowie dorastają.
Piszę dla czytelników, których nie da się zamknąć w konkretnym przedziale wiekowym. Jestem przekonana, że Zabłądziłam to książka, którą z jednakowym wzruszeniem przeczyta córka, matka i babcia; co
więcej, córka pewnie poleci jej lekturę chłopakowi, a on przeczyta tę opowieść z pałającymi policzkami.
Jak zareagowali pani synowie, uczniowie wiekowo bliscy bohaterom, na Zabłądziłam? Kto przeczytał pierwszy? Czy była jakaś wewnętrzna cenzura tekstu?
Jedyną osobą z rodziny, której pokazałam tekst, był mój dwudziestoletni syn Wojtek. Nie chodziło mi
o jego opinię, chciałam tylko czymś go zająć, bo przebywał wtedy za granicą i tęsknił za domem. Pomyślałam, że podeślę mu pierwsze sto stron. Wkrótce poprosił o całość. Jego opinia mnie zaskoczyła.
Napisał mi w mailu: „Książka jest świetna. Cholernie prawdziwa, ludzka. Smutna, ale podnosząca na
duchu. Wyjątkowa. To nie jest powieść, to jest jak zeszyt zostawiony po kimś. Takie mam wrażenie”.
Rekomendacja Ewy Woydyłło
Myślałam, że tylko przejrzę książkę. Tymczasem przeczytałam do ostatniej strony.
Najczęstszym zmartwieniem rodziców jest dziś brak szczerych rozmów z dorastającymi dziećmi. „Moja
córka nic o sobie nie mówi. Mój syn żyje w swoim świecie, o którym ja nic nie wiem” – skarży się wiele matek,
wielu ojców.
W tej powieści nastolatki mówią o sobie, zwierzają się, odkrywają sekrety duszy i ciała. Chociaż Majka,
Alek, Mateusz nie są naszymi dziećmi, dowiadujemy się, co myśli, czuje, przeżywa niejeden nasz syn, niejedna
córka.
Mocne. Prawdziwe. Na szczęście to tylko zajrzenie przez dziurkę od klucza w życie powieściowych nastolatków, którym przytrafiły się straszne traumy. Poza tym wycinkowym polem widzenia jest też spokojne,
nieburzliwe dorastanie. Dramatów na zapas nie należy się bać… ale poznać je warto. E wa Woy d y ł ło
O
D CZASÓW TERAKOWSKIEJ NIE BYŁO
TAK MOCNEJ I PRAWDZIWEJ KSIĄŻKI
O MŁODZIEŻY I JEJ ŚWIECIE, LĘKACH
I TĘSKNOTACH.
NOWY GŁOS W LITERATURZE POLSKIEJ
To współczesna powieść obyczajowa, przy której wzruszą się córki, matki i babcie.
Wciągająca jak filmowa historia, przejmująco napisana, psychologicznie przekonująca opowieść
o szesnastoletniej Majce, o jej wchodzeniu w dorosłość, o dojrzewaniu i dorastaniu do miłości, także
fizycznej; o lękach i niepewności, o radzeniu sobie z demonami przeszłości i niełatwą „dorosłą” teraźniejszością, o odpowiedzialności, popełnianiu błędów i ich mozolnym naprawianiu. O wielkiej pozytywnej sile i energii, jakie drzemią w młodości, o tym, że „nie ma takiego dołka, z którego nie można
by się wygrzebać” – i że trzeba uwierzyć w siebie i w drugiego człowieka, bo tylko to pozwala poskładać
rozpadający się świat.
Bohaterką i narratorką powieści jest szesnastoletnia Maja, która boryka się z koszmarnymi wspomnieniami. Jako dwunastolatka znalazła swoją starszą siostrę po udanej próbie samobójczej – Kaja
została zgwałcona na dyskotece.
Matka Mai pogrążona jest od tamtej pory w głębokiej depresji, słaby psychicznie ojciec ucieka w pracę, Maja zamyka się w sobie, odsuwa się od rówieśników. Jedyną odskocznią stają się dla niej treningi
koszykówki. I fascynacja licealistą Alkiem. Okazuje się, że chłopak ma podobne jak ona doświadczenia
– jako czternastolatek stracił brata. Maja i Alek zakochują się w sobie, uczą wzajemnego zaufania,
powoli dorastają do miłości fizycznej. Muszą nauczyć się też tęsknoty, kiedy rozeszły się ich drogi. Czy
uda im się spotkać, czy rozłąka nie zniszczy ich miłości, co może przywrócić równowagę w ich traumatycznych losach?