Kochaj wszystkich, wszystkim służ

Transkrypt

Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi
Śri Sathya Sai Babie
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce
Sai Ram – zima 2005
Spis treści
Życzenia – wiersz . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
„SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce.
Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik.
Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma,
a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo
dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach.
Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji:
e-mail: [email protected]
Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy:
„Stowarzyszenie Sathya Sai”
ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław
Konto Bank BPH I/O Kraków
nr rachunku: 721060 00760000 3300 00223139
Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce
oraz Stowarzyszenia Sathya Sai:
Stowarzyszenie Sathya Sai
ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław
tel. (071) 361-73-31
Oficjalna strona internetowa Organizacji Sathya Sai w Polsce
www.sathyasai.org.pl
Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki)
Magazyn redagują: Anna Kołkowska, Jarosław Karwowski
Stała współpraca: Ryszard Basak, Katarzyna Gaworek, Maria Quoos,
Iwona Piotrowska, Ewa Serwańska
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Słowo wstępne
Od Redakcji
Moi drodzy,
Po wydaniu numeru jesiennego dotarło do nas kilka rekacji
od czytelników, dotyczących tekstu „Gadu gadu, czyli nasze
rozmowy z serca do serca”. To, co Was poruszyło, to uwagi Rico
odnoszące się do stanu zdrowia Swamiego i jego osobiste odczucia na ten temat możliwości Jego wcześniejszego odejścia.
Przyznam szczerze, że planowałam zamieścić przy artykule
uwagę, że są to osobiste przemyślenia autora. Jednak uwaga
taka nie ukazała się. Zastanawiałam się, jak to się mogło
stać. Ale kiedy numer opuścił drukarnię, było już za późno.
Po Waszych listach i mailach znów zaczęłam zastanawiać się,
dlaczego tak się stało. Przez ponad cztery lata redagowania
SAI RAMu zrozumiałam, że to nie my jesteśmy prawdziwymi
redaktorami magazynu, tylko ON. Zbyt często dochodziło do
dziwnych zbiegów okoliczności, bym nie mogła nie zauważyć, że
tak naprawdę, nasz wpływ na dobór materiałów jest niewielki.
Dlatego postanowiłam jeszcze raz przeczytać tekst „Gadu gadu”. To, że Baba porusza się na wózku, nie jest tajemnicą, więc
nie to chyba Was poruszyło. To, jaki jest stosunek Swamiego
do ciała fizycznego, też wiemy. Więc co? Chyba obawy (Rica)
przed przedwczesnym opuszczeniem tego ciała przez naszego
Mistrza. I jeszcze ta „przetrącona dharma”. No tak, to może
poruszyć nasze wnętrza. I kiedy jeszcze raz przeczytałam cały
tekst, zrozumiałam, dlaczego Baba nie pozwolił mi umieścić
informacji o osobistych przemyśleniach autora. Mamy jeszcze
ważne tematy do przepracowania: między innymi odchodzenie
w inny wymiar i podążanie za dharmą. Rico tak pięknie o tym
napisał:
też dharma. Boskość jest dobrem i miłością. I można ją
przywrócić tylko za pomocą dobra i miłości. Więc ani
przez chwilę nie wątpię, że Baba wie, co robi by w nas
ją wzbudzić, rozkręcić do maksymalnego poziomu, po to
abyśmy mogli ją przekazywać dalej innym.”
Cały ten tekst złożony jest z pytań i odpowiedzi, z naszych
obaw i słów otuchy. Ale jeśli dostrzega się w nim tylko pytania
i obawy, łatwo jest zrozumieć go opatrzenie. Autor sam o tym
wspomina:
„Najpierw opisałem ci, jak to wszystko wygląda, gdy
patrzymy na to co, się dzieje w aśramie z pozycji tak
naprawdę nic nierozumiejącego ego, a potem z pozycji
ducha oświetlonego światłem Gajatri”.
Dlatego proponuję Wam, abyście i Wy jeszcze raz wrócili do
tego tekstu i przeczytali go z pozycji „ducha oświtlonego światłem
Gajatri”. Może tym razem inaczej go odbierzecie?
Sai Ram
Ania
„Dharmy się nie ustanawia, ona jest naturalnym stanem
boskości. Jeżeli oddalamy się od własnej boskości, zanika
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Dyskurs
Dzięki odwadze i czystości
zrozumiecie boskość
Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony
8 października 2005 r. z okazji święta Daśary
Każdy musi stanąć wobec konsekwencji swojej karmy.
Kto sprawił, że nietoperze zwisają z gałęzi drzew
głowami w dół?
Czy ktoś powiesił je do góry nogami z nienawiści?
Nie, taki jest ich los.
Podobnie, nikt nie może uciec od konsekwencji karmy.
Ucieleśnienia miłości!
Wczoraj mówiłem wam o koronacji Parikszita. W tamtym
czasie było wielu, którzy mu doradzali i pomagali. Wielu też
wspierało jego rozwój. Parikszit był bardzo młodym chłopcem.
Nie było łatwo wychować małego chłopca na sprawnego władcę.
W rodzie Pandawów nie było starszych osób. Bhima, Ardżuna,
Dharmadża, Nakula i Sahadewa udali się w swoją podróż na
himalajskie wyżyny. Jedynym reprezentantem rodu Pandawów
był ten mały chłopiec Parikszit. Dopiero co zaczął się kształcić
w sposób tradycyjny. Ale nie było nikogo innego, kto mógłby
objąć tron, za wyjątkiem niego. Młody chłopiec znalazł się
w złożonej sytuacji.
Jednak postępował ścieżką wskazaną mu przez trzech jego
nauczycieli. Parikszit płakał i błagał swego ciotecznego dziadka
i cioteczną babcię (Dharmadżę i Draupadi) pytając ich, czy to
w porządku z ich strony, że go porzucają, zrzucając tak wielką
odpowiedzialność na jego ramiona. Dharmadża odpowiedział
chłopcu, że konsekwencje biegu czasu są nieuniknione. Nawet
Kriszna, w którym stale mieli oparcie, opuścił ich, by zaspokoić
swoje potrzeby. Więc oni też nie mieli żadnego innego wyboru
i mogli jedynie udać się w jego ślady. Nade wszystko ściśle przestrzegali rad i przewodnictwa Kriszny. Kriszna traktował Pandawów jak serdecznych przyjaciół. Wychowywał ich jak swoje
własne dzieci. Był ich najbliższym krewnym. W rzeczywistości
utrzymywał z nimi różnorodne relacje. Jedynie on był ich schronieniem. Więc poradzili Parikszitowi, by przyjął swoją odpowiedzialność z odwagą i zaufaniem. Następnie odczekali jakiś czas,
by zobaczyć, jak Parikszit poradzi sobie z tą sytuacją.
Parikszit odpowiedział dzielnie, że nie będzie unikał odpowiedzialności ani nie dopuści do upadku chwały swego rodu.
„Będę rządził tym królestwem” – zapewnił. Był pełen ufności i odwagi. Dharmadża i Draupadi byli szczęśliwi i odetchnęli z ulgą.
Byli zdumieni odważnym zachowaniem młodego chłopca.
Musimy zwrócić uwagę na kilka zdarzeń, które nastąpiły
w tym czasie. Dharmadża będąc w swej ludzkiej postaci przygotowywał się do przejścia w duchowe i boskie sfery. By przejść
ze sfery ziemskiej do sfery boskiej potrzeba dużo odwagi. Dharmadża rozważył całość duchowego i ziemskiego planu i podjął
odpowiednie działania konieczne do tego, by móc wznieść się
w kierunku boskich sfer. Otrzymał tę zdolność, gdy u młodego
Parikszita ujrzał wiarę w siebie.
Parikszit był już wspominany w czasie wcześniejszych wydarzeń. Chodził on do każdego z Pandawów i prosił ich kolejno,
aby ponieśli odpowiedzialność panowania nad królestwem.
Ale oni wszyscy odmówili podkreślając, że jedynie Dharmadża
posiada odpowiednie talenty do rządzenia królestwem, a takie
też było życzenie poddanych. W końcu zdecydowali, że jedynie
młody Parikszit jest odpowiednią osobą. Usłyszawszy to młody
Parikszit przestraszył się, padł do stóp swego dziadka i ze łzami pytał, czy jest to możliwe, aby osoba w tak młodym wieku
rządziła tak wielkim królestwem. Ale dopiero Draupadi przywróciła Parikszitowi wiarę w siebie. Tak dokonała się koronacja
Parikszita na króla.
Następnego dnia Parikszit zebrał wszystkich swoich królówwasali. Ludzie myśleli, że młody król przestraszył się i dlatego
zebrał ich wszystkich. Gdy królowie się zebrali i usiedli w sie
Sai Ram – zima 2005
dzibie sądu, Parikszit przemówił do nich. „Widzicie przed sobą
młodego chłopca jako swojego pana. Bądźcie jednak pewni, że
nie zaniecham swoich obowiązków, ani nie obarczę was nimi.
Jesteśmy razem zobowiązani do czuwania nad dobrobytem tego
królestwa; pragnę teraz poznać wasze zamiary. Niektórych z was
znam; innych nie mogę rozpoznać. Podejmijcie więc decyzję,
czy chcecie podążać wraz ze mną dla dobra imperium, czy też
chcecie podążyć za swoimi własnymi ambicjami”.
Po jego przemowie zgromadzenie podzieliło się na dwie
frakcje. Jedną popierającą Parikszita i drugą – o własnych
rozbudowanych ambicjach, myślącą, że młody król nie jest
zbyt stanowczy i łatwo będzie z niego zakpić. Następnie między
frakcjami wybuchła wojna. Parikszit walczył mając na ustach
imiona swego dziadka Ardżuny (Ardżuna posiadał 12 imion):
Ardżuna – czysty
Phalguna – ten, który urodził się pod gwiazdą Phalguna
Partha – potomek rodu Prithu
Kiriti – ten, który urodził się w koronie
Swaetawahana – ten, który dosiada czysto białego
rumaka
Bhibathsu – ten, który panuje nad emocjami
Widżaja – zawsze zwycięski
Kriszna – ciemny
Sawjasaczi – oburęczny
Dhanamdżaja – zdobywca wszelkiego bogactwa.
W ten sposób wszyscy Pandawowie (w swojej duchowej
formie) byli przy nim, gdy walczył. Nawet Draupadi tam była.
Niewielu wie, że Draupadi była wielką obrończynią praworządności.
Błędem byłoby sądzić, że pierwszym działaniem Parikszita w roli władcy było pogrążenie się w działania wojenne.
W rzeczywistości, jego nauczycielem była Draupadi – w sposób
fizyczny, gdy był dzieckiem i duchowy w późniejszym okresie
jego życia. Ostrzegała go, aby nie dał się wciągnąć w konflikt
wojenny, skoro tylko zostanie królem. Najpierw musiał zdobyć
zaufanie swoich własnych obywateli, ale dzięki wychowaniu pod
Sai Ram – zima 2005
okiem Draupadi był w stanie to osiągnąć. Wszyscy jego poddani,
młodzi i starzy, stanęli przy nim zwracając się do niego z czcią
jako do Maharadży — króla królów — z uczuciem i lękiem. Ujrzawszy go stali się pewni i nieustraszeni. Czy z takim królem
czuwającym nad ich dobrobytem można było czegokolwiek się
obawiać? Parikszit zapewnił ich, że pomimo swego młodego
wieku został obdarzony łaską Boga i dlatego nie ma na ziemi
takiej siły, która mogłaby się mu sprzeciwić. Tylko Bóg był jego
schronieniem. Podjął się administrowania królestwem z pełną
wiarą w przewodnictwo Boga.
Nie powinniście odnieść wrażenia, że nauczanie to nastąpiło
dopiero po decyzji Pandawów udania się ku Himalajom. Właściwie od zakończenia Wielkiej Wojny było wiadomo, że jedynym
spadkobiercą królestwa będzie syn Abhimanju [Abhimanju – syn
Ardżuny]. Przygotowaniem dziecka do jego przyszłej roli zajęła
się Draupadi. Namówiła do tego Dharmadżę, który chociaż był
składnicą wszelkich cnót, czasami bywał jednak niezdecydowany. Tak więc, od początku Parikszit był pod opieką Draupadi.
Przed koronacją Parikszita Draupadi wraz z Dharmadżą
zwróciła się do ludności Hastinapury i mówiła, że to małe dziecko będzie ich przyszłym władcą. „Niech was nie wprowadza
w błąd jego młody wygląd. Został on pobłogosławiony łaską Boga
i jest pełen wszelkich królewskich cnót. Obowiązkiem władcy
tak wielkiej społeczności jest troszczyć się o jej potrzeby, tak jak
matka. Obecnie jest on jeszcze małym dzieckiem, potrzebuje
waszego wsparcia i ochrony. Przyjmijcie ten obowiązek nałożony
wam przez Boga. We właściwym czasie zostanie królem i będzie
troszczyć się o wasz dobrobyt jak posłuszny syn. Nie zależy nam
na posiadaniu czegokolwiek i na przyjemnościach. Czyńcie
wszystko jako swój obowiązek. A kiedy czas dojrzeje, będzie was
chronił i dbał o wasze potrzeby, gdyż jest on doprawdy darem
Boga dla nas i dla wszystkich. Wszystko dzieje się wedle woli
Boga. Woli Boga nie może zmienić żadna siła”.
W ten sposób Draupadi i Dharmadża utorowali Parikszitowi
drogę do wstąpienia na tron. Taka była polityka administrowania w tamtych dniach. Troszczono się o każdą jedną osobę
Sai Ram – zima 2005
w królestwie, jak o dzieci mocno związane z rodziną. Kiedy rodzina ludzi starszych i dzieci znajduje się pod opieką, czy jest
miejsce na lęki i niepokoje? Parikszit stał się wielkim władcą.
Czy są jeszcze rodzice, którzy wychowują swoje dzieci w ten sposób? Nawet jeżeli jesteście przygotowani do tego, aby właściwie
wychowywać młodych chłopców, to dzieci mogą nie być gotowe,
by słuchać. Ale Parikszit był dobrym uczniem i odważnym
przywódcą. Odwaga jest środkiem do osiągania wszystkich
udanych wyników. Jest ona też prawdziwą duchową praktyką.
To jest prawdziwa siła. Uzbrojony w taką boską i duchową siłę
Parikszit osiągnął wielkość. I przez nią rozwijało się całe imperium. Taki nauczyciel pełen macierzyńskich uczuć jest czymś
bardzo rzadkim.
Parikszit wezwał wszystkich swoich ministrów i przedstawicieli całego państwa i mówił im o znaczeniu jedności. W istocie
czystość zależy od jedności i jest drogą do Boga. Z Bogiem
wszystkie zadania staną się owocne. Wystarczy podtrzymywać i utrzymywać czystość zarówno w jednym człowieku jak
i w społeczności. Przedmiotem jego nauki była koncepcja indywidualnego i zespołowego zachowania, przez co w jego państwie
istniała idealna społeczność. Młody król Parikszit uśmiechając
się podchodził do swoich poddanych i przepraszał ich za wszelkie
pomyłki, które mógł nieświadomie popełnić. Był on przykładem
tego typu komunikowania się, który powinien występować
między władcą a podwładnym. Młody Parikszit posiadał pełną wiarę w Boga, którego życzliwość i miłość zapewniła jemu
i innym dobrobyt. Wszyscy posiadajcie tę samą mocną wiarę
w Boga i utrzymujcie czystość, a możecie być pewni sukcesu
swojej sadhany (duchowego ćwiczenia).
tłum. Ryszard Basak
red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.srisathyasai.org.in
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
10
Sai Ram – zima 2005
Dyskurs
Prawdziwą sadhaną
jest czystość serca
Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony
9 października 2005 r. z okazji święta Daśary
Nie wykonujesz żadnej rzetelnej pracy
i gadasz przez cały dzień,
myślisz, że to jest sadhana?
Zgodnie z zasadami odżywiania
napełniasz swój brzuch trzy razy dziennie,
myślisz, że to jest sadhana?
Energicznie działasz w dzień i głęboko śpisz nocą,
myślisz, że to jest sadhana?
Czy po to Bóg cię stworzył?
Spędzasz wiele czasu prowadząc taki tryb życia,
ale to nie jest sadhana.
Nie trać go w ten sposób.
Od tej chwili staraj się poznać Boga.
To jest jedyna sadhana.
Ucieleśnienia miłości!
Wszechprzenikająca świadomość jest nazywana boskością.
Powiedziano też, że boskość jest obecna we wszystkich żywych
istotach. Ale nie ma nikogo, kto by tę wszechobecną boskość
widział. Tylko człowiek może medytować i zrozumieć Kosmiczną Osobę. W rzeczywistości samo ludzkie życie jest przejawem
boskiej potęgi, chociaż niektórzy ludzie nie zgadzają się z tym
stwierdzeniem.
Boskość przejawia się w każdej żywej istocie. To samo atmiczne źródło (atma tattwa) jest obecne nie tylko w ludziach,
ale w każdej żyjącej istocie we wszechświecie. Człowiek musi
posiadać czyste i bezinteresowne serce, aby zrozumieć tę prawdę.
11
Sai Ram – zima 2005
W istocie, aby zrozumieć tę prawdę, każda ludzka istota musi
stale medytować o Bogu. Przez takie działanie serce staje się
czyste i spokojne. Gdy osiągniecie ten stan, Bóg z pewnością
przejawi się w was. Jednak musi to być wasza sadhana.
Nie tylko praktyka medytacji (dhjana) może sprawić, że Bóg
zamanifestuje się duchowemu aspirantowi (sadhace). Bóg jako
mieszkaniec istnieje zarówno w ludziach, jak i owadach, ptakach i zwierzętach. Przypuśćmy, że stawiacie pytanie: „Gdzie
jest teraz Bóg?”. Spontaniczna odpowiedź brzmiałaby, że Bóg
jest obecny również w was. Niektórzy ludzie podejmujący takie
praktyki jak medytacja (dhjana) znaleźli odpowiedzi na podobne
pytania.
Mędrzec Narada stwierdził, że Boga można zrozumieć za
pomocą dziewięciu form oddania, a mianowicie przez: śrawanam (słuchanie), kirtanam (śpiewanie), wisznusmaranam (medytowanie o Wisznu), padasewanam (służenie Jego lotosowym
stopom), wandanam (okazywanie czci), arczanam (wielbienie),
dasjam (oddanie), sneham (przyjaźń) i atmaniwedanam (poddanie się).
W sercu każdego na tym świecie Bóg przebywa jako mieszkaniec. Czy w takim razie medytacja jest potrzebna do tego,
aby uzmysłowić sobie wszechprzenikającego i wszechobecnego
Boga?
W dzisiejszych czasach jest wielu takich, którzy uczą różnych technik medytacji. Jednak medytacja oznacza nabywanie
czystości duchowego serca, bez osiągnięcia której nie można
zrozumieć Boga, siedziby świadomości. Dlatego człowiek musi
dążyć do osiągnięcia czystości duchowego serca.
Jaki rodzaj sadhany czynił Kamsa w dwaparajudze? W rzeczywistości stale ubliżał Panu Krisznie. Jednakże Kriszna był
tak współczujący, że udzielił Kamsie swojego darśanu.
Żadna praktyka duchowa nie pomoże w zrozumieniu Boga,
jeżeli człowiek jest pozbawiony czystości serca. Różne rodzaje
sadhan takie jak post, medytacja itd. mogą pomóc w rozwijaniu
wiary we wszechobecnego Boga, który zaiste przebywa w was
jako mieszkaniec. Ludzie na ogół sądzą, że Bóg udzielił darśa12
Sai Ram – zima 2005
nu tej czy innej osobie. Ale prawda jest taka, że Bóg nigdy nie
udziela darśanu ludziom, którzy nie mają czystego serca. Dlatego, jeżeli pragniecie otrzymać darśan Boga, musicie rozwinąć
czystość serca. Różne rodzaje sadhan zmierzają tylko ku temu,
by osiągnąć czystość. Gdy osiągniecie czystość serca, zamanifestuje się przed wami wszechobecny Bóg.
Niestety, w dzisiejszym świecie brakuje guru, którzy potrafią
w sposób stanowczy prowadzić poszukiwacza ścieżką czystości.
Zwykle w zamian za pieniądze ograniczają się oni do podania
kilku mechanicznych technik medytacyjnych.
W rzeczywistości, człowiek nie musi podejmować żadnego
skomplikowanego systemu medytacji. Może podjąć prostą sadhanę stałego rozmyślania o wszechobecnym Bogu. Mało kto
obecnie uczy tej tak prostej metody. Ludzie słuchają i czytają
o różnych intrygujących rodzajach medytacyjnych i podejmują
taką praktyke duchową, która przykuwa ich zainteresowanie
lub wyobraźnię.
Ucieleśnienia miłości!
Jeżeli chcecie ujrzeć Boga, musicie osiągnąć czystość serca.
W odniesieniu do pewnej osoby mówicie, że jest waszym ojcem.
Ale ojciec może być tym określeniem zakłopotany, ponieważ
w rzeczywistości jest tą samą atmiczną zasadą (atma tattwą),
która jest obecna we wszystkich ludziach. Poślubiasz dziewczynę
i nazywasz ją swoją żoną. Ale ona tak naprawdę jest ucieleśnieniem boskiej atmy. Podobnie, pieścisz czule dziecko, nazywając
je swoim synem. Ale to samo dziecko może ci powiedzieć, że
nie jest twoim synem, lecz ucieleśnieniem boskości. Tak więc
wszystkie związki na tym świecie są tylko związkami atmy.
Prawdę powiedziawszy, rzeczywista samorealizacja (atma
sakszatkara) jest połączeniem indywidualnej jaźni (dźiwy)
z brahmanem (najwyższą jaźnią). Każdy, kogo spotykacie, jest
Bogiem. Czy bez tej wszechobecnej boskości mogą istnieć ludzkie istoty? Pan Kriszna oświadczył, że inkarnował się raz po
raz, gdy następował zanik w praktykowaniu dharmy (prawego
postępowania). Oświadczył też, że był bidżam (nasieniem) we
wszystkich żywych istotach. Chociaż łączyły go serdeczne sto13
Sai Ram – zima 2005
sunki z gopalami i gopikami (chłopcy pastuszkowie i dziewczyny
pasterki), nigdy nie był związany ich wzajemnymi stosunkami
z nim. Gopiki, które były świadome tej prawdy, stale medytowały
o nim intonując boskie imię „Kriszna! Kriszna!” To właśnie imię
Kriszny przynosiło przed ich oczy ucieleśnienie boskiej atmy.
Gopiki były zrealizowanymi duszami, które posiadały mocne
przeświadczenie, że ta sama atma tattwa jest obecna w każdej
osobie, ba!, w każdym bycie. Dlatego mogły widzieć Krisznę
w każdej istocie i w każdym przedmiocie. Wszystko, co widzimy
w otaczającym nas świecie, na przykład, ta sala, ten filar, budynki dookoła itd, nie są realnymi przedmiotami. Ludzie często
bywają zwodzeni, gdy patrzą na zewnętrzne formy. Uniwersalna atma tattwa jest obecna we wszystkich tych przedmiotach.
Tylko gopiki rozumiały tę najwyższą prawdę naturalnie i spontanicznie. One mogły ujrzeć Krisznę we wszystkich osobach
i przedmiotach.
Często zwracamy się do innych takimi określeniami jak mój
syn, mój brat, mój ojciec, moja matka, moja żona itd., mając na
uwadze doczesne relacje. Ale prawda jest taka, że to ten sam Bóg
przejawia się przez te wszystkie osoby. Dlatego człowiek musi
uważać każdą osobę za ucieleśnienie boskości. Brahma tattwa
przenika cały wszechświat. Wszystkie imiona i formy określające
atma tattwę są w całości naszym własnym wytworem.
Ramakriszna Paramahansa zwykł na różne sposoby oddawać cześć Matce Kali. Pewnego dnia Boska Matka ukazała mu
się i zapytała: „Ramakriszno, każdego dnia zachowujesz się jak
szaleniec. Czciłeś mnie w pewnej określonej formie. Dlaczego
ograniczasz mnie do tej czy innej postaci? W istocie wszystkie
formy są moje. Kogokolwiek byś nie spotkał, uważaj go za ucieleśnienie boskości”.
Bóg jest czysty i pozbawiony wszelkich cech. Ta pozbawiona cech, nieskalana boskość jest obecna w każdym człowieku.
Wszyscy ludzie są odbiciem wszechobecnej boskości. Dlatego
każdy człowiek musi być szanowany i uważany za ucieleśnienie
Boga. Chociaż Bóg jest wszechobecny, przyjmuje szczególną
postać i służy ludziom na wiele sposobów. Powinniście odtąd
14
Sai Ram – zima 2005
zrozumieć tę prawdę, że wszystkie imiona i formy są Jego.
Każdego, kogo spotykacie, uważajcie za ucieleśnienie boskości.
Kiedy rozwiniecie takie nastawienie, będziecie mogli ujrzeć
Boga wszędzie.
Gdy udacie się do Mathury lub Dwaraki, zobaczycie, że
ludzie ciągle z tą samą nabożną żarliwością oddają cześć Panu
Krisznie, chociaż porzucił on swoją śmiertelną postać w dwaparajudze około 5000 lat temu. Kiedy Bóg wciela się w ludzką
formę, to czymś naturalnym jest uważać Go za zwykłego człowieka. To nie jest poprawne podejście. Często powtarzam, że
jestem Bogiem. Ale też przypominam wam, że każdy z was też
jest Bogiem. Nie powinniście zezwalać na jakiekolwiek pomieszanie i różne opinie w tym względzie. W rzeczywistości każdy
z was jest ucieleśnieniem boskości. Kiedy rozwiniecie to mocne
przeświadczenie, będziecie mogli postrzegać Boga w każdym
człowieku. To harmonizuje ze stwierdzeniem zwartym w pismach świętych Jad bhawam tad bhawati – jakie uczucia, taki
rezultat.
Ponieważ ludzie nie są świadomi rzeczywistej boskiej natury,
zwracają się do pewnych osób określeniami ojciec, matka, wujek,
itd. mając na uwadze ich fizyczne formy i swoje relacje z nimi.
Jeżeli ludzi tak zwodzą fizyczne związki, to również krępują
ich pomieszane pojęcia o rzeczywistej naturze boskości. Pan
Kriszna oświadczył w czasie przejawiania swojej wszechobecnej boskości, że w całym wszechświecie nie było nikogo innego
oprócz niego. Ta sama prawda jest zawarta w deklaracji Ekam
sat wiprah bahudha wadanti – prawda jest jedna, ale mędrzec
zwraca się do niej za pomocą różnych imion. Na przykład, liczba
1 to tylko 1. Kiedy dodamy do niej trzy liczby 1, staje się 4. Postępując w ten sposób otrzymujemy różne liczby. Jednak pierwsza
liczba pozostaje tym samym, mianowicie – 1. To jest boskość.
Zostało to zawarte w głębokiej deklaracji Ekoham bahusjam
– Jeden zapragnął stać się wielością.
Ludzie często używają dwu terminów – dewa (Bóg) i dźiwa
(indywidualny byt). W rzeczywistości nie ma żadnej dźiwy! Wszyscy są tylko ucieleśnieniami boskości! Powstaje zatem pytanie
dlaczego ludzie umierają? Nie mogąc zrozumieć nieśmiertelnej
15
Sai Ram – zima 2005
natury atmy zamieszkującej ciało, ludzie czynią użytek z terminu śmierć. Atma nie umiera! Jest nieśmiertelna. Ci, którzy
rozumieją tę prawdę, roztapiają się w Bogu. Dla tych zaś, którzy
nie mogą jej zrozumieć, dźiwa pozostaje dźiwą, a dewa dewą.
Istnieje w nich podwójne odczucie.
Co leży u podłoża stwierdzenia Ekamewa adwitijam brahma
– Bóg jest jednym bez drugiego? Stwierdzenie to głosi, że w całym
wszechświecie nie ma niczego innego niż brahman. Takie jest
wedyjskie oświadczenie.
Upaniszady wyjaśniają naszą prawdziwą naturę w mahawakji (wielkim aforyzmie) Tat twam asi – Tym ty jesteś. W innej
mahawakji głoszą Pradźnianam brahma – brahman jest najwyższą świadomością. Do kogo odnosi się to stwierdzenie? Znowu
do Absolutnego Boga. Wedy i Upaniszady głoszą niedwoistą
koncepcję, że dźiwa i dewa są jednym i tym samym. Ale nikt
nie czyni wysiłku, aby zrozumieć tę prawdę. Wszyscy myślą, że
Bóg jest kimś oddzielnym.
Ludzie często czynią rozróżnienia między różnymi formami
boskości, na przykład między Ramą, Kriszną, itd. Ponieważ
próbują identyfikować się z poszczególną formą, czują się czymś
różnym. Przez to oddalają się od Boga i pozostają jedynie dźiwą.
Wszelkie różnice istnieją tylko w ludziach.
Jedynym, co istnieje, jest tylko Bóg. Tak naprawdę, nie jest
On różny od ciebie. On jest w tobie; doprawdy jesteś Bogiem!
Gdyby tak nie było, po co Wedy głosiłyby Tat twam asi?
Rozwiń mocne przeświadczenie, że ty i Bóg jesteście jednym.
Kiedy osiągasz tak mocne przeświadczenie, stajesz się jednym
z Bogiem. Na przykład, w pokoju gdzie się modlisz, znajdują
się zdjęcia Sai Baby. Ale na wszystkich zdjęciach widzisz tego
samego Boga sfotografowanego w różnych pozach. Kiedy zrozumiesz podłoże wszystkiego, którym jest jedność boskości, nie
będzie miejsca na jakiekolwiek pomieszanie. Będziesz w stanie
zrozumieć prawdę.
Wszystko, co mówię, jest prawdą. Ponieważ nie jesteście
tej prawdy świadomi, nie potraficie rozwinąć wiary w nią.
W dzisiejszych czasach niektórzy ludzie twierdzą, że są boscy,
16
Sai Ram – zima 2005
rozwodząc się nad tym bez końca. Uwierzcie mi, wszyscy oni
chcą zmylić wielbicieli. Kiedy w istocie rozwiniecie mocną wiarę
w to, że jest tylko jedynie Bóg, będziecie mogli zrozumieć prawdę.
Człowiek, który potrafi zrozumieć tę prawdę, nie będzie miał
żadnego pomieszania i wątpliwości.
Nie wypowiadajcie o nikim szorstkich słów. Tak naprawdę
na świecie nie ma nieprzyjaciół. Nie powinniście nikogo uważać
za swego wroga i ubliżać mu. Pewnego dnia ktoś może stać się
waszym wrogiem, ale innego zostać waszym przyjacielem. Nie
powinniście uważać nikogo za oddzielnego od siebie. Wszyscy
są przyjaciółmi.
Ucieleśnienia miłości!
Oddajecie cześć i z wielką miłością modlicie się do Boga.
Nadal kochajcie Go i rozwijajcie wiarę w Niego. Tylko wtedy
wszystkie wasze wątpliwości zostaną oczyszczone i będziecie
mogli zrozumieć w pełni naturę boskości. Wątpliwości są wynikiem dwoistości, spowodowanej uczuciem rozdzielenia między
wami a Bogiem. Tak naprawdę, nie ma żadnych dwóch istności
– Boga i ciebie. Wszystko jest „Ja”, „Ja”, „Ja”. Trzymajcie się
prawdy Ekamewa adwitijam brahma.
Weźmy taki przykład. Ile godzin pokazuje zegar? Dwanaście. Kiedy wskazówka godzinowa mija dwunastą, to rusza
w kierunku pierwszej na zegarze. Kiedy mija pierwszą, podąża
do następnej godziny. Jedynie gdy wskazówka godzinowa minie
pierwszą, rusza do drugiej. Podobnie, nie ma niczego, co może
być nazwane drugim. Bóg jest tylko jeden. Jednak kiedy pragniecie wplątać się w doczesne sprawy, nadchodzi dwoistość. Ale
w odniesieniu do Boga nie ma żadnej dwoistości.
Czasami budzę dzieci śpiące w moim pokoju i pytam je:
„Która jest teraz godzina?”. One odpowiadają: „Jest godzina
12, Swami”. Znowu pytam: „Czy jest to godzina 12 w dzień czy
w nocy?”. One odpowiadają: „Jest godzina 12 w nocy, Swami”.
Tak więc, kiedy 12 godzin dnia dodać do 12 godzin nocy, przechodzą one w 24 godziny. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych 24
godzin. Tylko dlatego, że dzień następuje po nocy, widzimy 24
godziny.
17
Sai Ram – zima 2005
Więc, nie czyńcie rozróżnienia pomiędzy dniem i nocą.
Kolejarze czynią takie rozróżnienie dla usprawnienia swego
działania. Dla nas, noc następuje po dniu i dzień nastaje po
nocy. Zarówno dzień jak i noc są dla nas jednym.
Rozwińcie mocną wiarę w jedyne źródło wszystkiego, co
spotykacie na świecie. Bóg jest jeden i tylko jeden. Jeżeli nie rozwiniecie mocnej wiary w tę zasadę, to jest możliwe, że będziecie
czcić jedną formę Boga i nienawidzić inną. Powinniście zawsze
trzymać się zasady jedności Boga. Taka jest prawda. Jeżeli nie
możecie rozwinąć takiej wiary, ignorujcie to i nie czyńcie z tego
powodu kontrowersji czy konfliktu. Nigdy nie przypisujcie dwoistości Bogu. Bóg jest zawsze jeden i tylko jeden. Kiedy będziecie
w stanie to zrozumieć i rozwiniecie mocną wiarę w jedność Boga,
wasze życie potoczy się gładko.
(Trzymając przed sobą wiązankę kwiatów Swami pyta) Co to
jest? To jest wiązanka kwiatów. Jest w niej pewna ilość kwiatów
związanych razem za pomocą nici, w wyniku czego przyjęły one
formę wiązanki. Chociaż kwiaty są różne, nić, która trzyma je
razem, jest tylko jedna. Ta sama zasada została wyjaśniona
w Wedach jako Ekamewa adwitijam brahma – Bóg jest jeden
bez drugiego.
Powyższy przykład demonstruje jedność w różnorodności.
Kiedy odnosimy się do pojedynczej osoby, mówimy, że ta osoba
jest mężczyzną lub kobietą. Kiedy odnosimy się do pewnej liczby
osób zebranych razem, nazywamy je grupą. Chociaż jest ogromna różnica w określeniach, jakich używamy podczas odnoszenia się do pojedynczej osoby i grupy osób, istnieje zasadnicza
jedność w klasyfikacji. Tą jednością jest boskość, o której nigdy
nie powinniśmy zapominać. Niestety, w obecnych czasach ludzie
mają skłonność do postrzegania pozornej różnorodności tego
przedmiotowego świata, ignorując leżącą u jego podłoża zasadę
jedności. Weźmy za przykład Pandawów. Kim oni byli? Pięciu
braci Pandawów było synami Kunti. Jedna matka, ale pięciu
synów. W zwykłym doczesnym sensie było ich pięciu.
Możecie jeszcze nie rozumieć zasady jedności Boga, ale
we właściwym czasie, kiedy będziecie potrafili rozpoznać ją
18
Sai Ram – zima 2005
dojrzałym umysłem, zrozumiecie, że nie ma dwóch prawd, jest
tylko jedna. Oto chusteczka! Składa się z utkanych razem nitek.
Ponieważ nitki zostały utkane na osnowie i wątku, przyjęły
formę chusteczki. Tkanina jest jedna, nitek jest wiele. Człowiek
musi rozpoznać zasadę jedności w różnorodności. Widzimy zebranych w tej sali studentów. Każdy człowiek wydaje się inny.
Ale wszyscy razem są studentami koledżu Śri Sathya Sai. Tak
więc, człowiek musi dążyć do rozwinięcia jedności.
Drodzy studenci!
Jestem bardzo szczęśliwy widząc was wszystkich. Zajmuję
się różnymi zadaniami i biorę udział w różnych programach od
wczesnego ranka aż do chwili, gdy idę do łóżka. Jestem bardzo
szczęśliwy i pełen energii. Nie ma nikogo, kto cieszyłby się równą
błogością jak ja. Jestem zawsze szczęśliwy i radosny. Od nikogo
nie oczekuję nagrody, troski, pochwały lub lekceważenia. One są
tylko zewnętrzną, słowną manifestacją uczuć. Ja nie mam nic
wspólnego z nimi. W ogóle nie żywię żadnych rozróżniających
uczuć. „Wszyscy są jednym, bądź taki sam dla każdego”.
tłum. Ryszard Basak, red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.srisathyasai.org.in
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
19
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Dyskurs
Edukacja bez Educare
jest niewystarczająca
Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony
10 października 2005 r. z okazji święta Daśary
Dobra edukacja
uczy metod osiągania światowego pokoju;
usuwa ciasnotę poglądów
i krzewi jedność, równość i pokojowe współżycie ludzi.
Dobra edukacja nie polega na czytaniu wybranych książek,
gromadzeniu wiedzy i przekazywaniu jej innym. Nie ma żadnego pożytku ze zdobywania zwykłej wiedzy książkowej. Przez
jej nabywanie być może sam staniesz się książką. Rzeczywistą
edukacją jest ta, która wspiera jedność, równość i pokojowe
współistnienie z bliźnimi. Samo czytanie książek i periodyków
oraz przyswajanie zawartej w nich wiedzy jest tak zwaną świecką edukacją. W dzisiejszym świecie niektórzy ludzie realizują
tylko ten typ edukacji. Ale to nie może być nazywane rzeczywistą edukacją.
Rzeczywista edukacja płynie z serca i została nazwana
‘Educare’. Pomiędzy ‘edukacją’ a ‘educare’ istnieje wielka różnica!
Educare jest podstawą i fundamentem dla wszystkich typów
edukacji. Educare jest podporą (adhara), a edukacja jest podpieranym (adheja). Wszystkie teksty, które czytamy, uczą nas
tylko edukacji. Ale jest to całkowicie niewystarczające. Musimy
wraz z edukacją prowadzić educare.
Mędrzec Walmiki żyjący w tretajudze napisał wielki epos
Ramajanę. Wyłonił się on z wielkiego mędrca (risziego) jako
spontaniczna ekspresja jego boskich uczuć. Podobnie było
z Bhagawatą skomponowaną przez innego wielkiego risziego
Wedawjasę. Ci wielcy riszi wyrażali swoje boskie uczucia wypły20
wające z głębi serca w formie takich wielkich eposów. Dlatego
stały się one nieśmiertelnymi utworami uczącymi odwiecznej
prawdy. Te wielkie epopeje uczą o boskim życiu i przekazach
wielkich awatarów. Zostały one ułożone przez wielkich mędrców,
którzy sami ujrzeli Boga.
Gdy Sita mieszkała wraz z Ramą w lesie podczas ich czternastoletniego wygnania, Rama nauczył ją wielu rzeczy. Nie
wyjawiła ich nikomu, ale postępowała w myśl tych nauk. Gdy
wygnanie dobiegło końca, Sita, Rama i Lakszmana wrócili do
Ajodhji, a Rama został koronowany na króla. Mijały dni.
Pewnego dnia Rama wezwał Lakszmanę i rozkazał mu, by
wywiózł Sitę, córkę Dżanaki rydwanem na bezludne miejsce nad
rzeką Ganges, zostawił ją samą i wrócił. Lakszmana posłuszny
rozkazowi Ramy zostawił Sitę w lesie i wrócił do stolicy. W tym
czasie przechodził tamtędy mędrzec Walmiki powracający do
swojej pustelni znad rzeki Gangi, gdzie odbywał swoją rytualną
kąpiel. Do jego uszu dotarły pełne smutku słowa Sity. Wysłuchawszy opowieści o nieszczęściu, które ją spotkało, pocieszył
ją i zabrał do swojej pustelni.
Sita spędzała swoje dni w pustelni na ciągłych rozmyślaniach o Ramie i jego chwale. Kiedy została opuszczona w lesie
przez Lakszmanę, była już brzemienna. Gdy minęło dziewięć
miesięcy, urodziła dwóch bliźniaków, Lawę i Kuśę. Dzięki pełnej
miłości trosce i opiece mędrca Walmikiego, bracia wyrośli na
wielkich wojowników i godnych synów Ramy.
Pewnego dnia Sita pogrążyła się w głębokich rozmyślaniach
o Ramie. Wspominała szczęśliwe dni, kiedy to przebywała w jego
towarzystwie i czuła się bardzo przygnębiona tą odmianą biegu wydarzeń. W międzyczasie wrócili do pustelni Kuśa z Lawą
i ujrzeli swoją matkę tonącą we łzach. Nie mogąc zrozumieć
powodu jej smutku, dopytywali się, dlaczego płacze i próbowali
pocieszać ją mówiąc: „Matko, dlaczego ronisz łzy, skoro masz
takich odważnych synów, potężniejszych niż sam Pan Rama?
Nie doceniasz naszej siły i dzielności”.
Mędrzec Walmiki, który obserwował dialog między Sitą i jej
synami, poradził Sicie, „Proszę, matko, opanuj swoje emocje.
21
Sai Ram – zima 2005
To nie są zwykłe dzieci. Są nie tylko oczytani, ale też zdolni
do podejmowania właściwych decyzji po głębokim rozważeniu
problemu. Posiadają analityczne zdolności i doskonały zmysł
rozróżniania”.
W czasie swych rządów Rama zapragnął dokonać ofiary
konia (Aśwamedha Jaga) wspominanej w Wedach, w celu zniszczenia wszystkich wrogów i zapewnienia pokoju i pomyślności
w królestwie. Do jej wykonania był wybierany nieskazitelnie
biały koń, na czole którego umieszczano złote naczynie z przesłaniem do wszystkich władców krain mówiącym, że mogą go
zatrzymać siłą, jeżeli się ośmielą; w przeciwnym razie powinni
uznać zwierzchność Ramy i płacić podatek oraz daninę. Za
puszczonym wolno koniem podążała ogromna armia pod rozkazami Satrugny. Podczas swego marszu zwyciężyli kilku królów
i uczynili ich poddanymi Ramy.
Pewnego dnia koń i podążająca za nim armia zbliżyli się
do pustelni mędrca Walmikiego. Bracia bliźniacy Lawa i Kuśa
ujrzeli konia ofiarnego i postępującą za nim armię. Schwytali
konia, przeczytali napis umieszczony na jego czole i zdecydowali
się na konfrontację z Satrugną i jego armią. Schwytanego konia
przywiązali obok pustelni i wrócili, by walczyć z jego opiekunami. W czasie walki bracia pobili jednego po drugim wszystkich
swoich przeciwników.
Na początku stanęli naprzeciw nich Bharata i Satrugna.
Robili wszystko, by odradzić bliźniakom walkę w bitwie mówiąc:
„Jesteście jeszcze dziećmi; nie stawaliście w swoim dotychczasowym życiu wobec żadnej trudności, będąc pod kochającą
opieką swojej matki i mędrca Walmikiego. Prosimy odrzućcie
pomysł walki z naszą armią; wróćcie do swojego aśramu. Ale
jeżeli ciągle nalegacie na walkę z nami, jesteśmy gotowi”.
Jednak dzieci nie zostały przekonane do powrotu do swojego
aśramu. Chłopcy wcale nie obawiali się bitwy. Dlatego odpowiedzieli twierdząco: „ Też jesteśmy gotowi do bitwy”.
To rzekłszy, rozpoczęli walkę z Bharatą i Satrugną. Ci, nie
mogąc się oprzeć strumieniowi strzał wypuszczonych przez
Lawę i Kuśę, stracili przytomność. Wiadomość o tym została
22
Sai Ram – zima 2005
przekazana Ramie. Wtedy został wysłany Lakszmana, by kontynuować bitwę. Ale jego również spotkał los braci.
W końcu dotarły do Ramy wieści, że młodzi chłopcy pobili
Lakszmanę, Bharatę i Satrugnę wraz z ich armią i że są gotowi stanąć do walki nawet z nim. W takiej sytuacji Rama nie
miał wyboru i musiał podążyć na pole bitwy ze swoją armią,
w skład której wchodził Hanuman i inni wojownicy. Nastąpiła
długa dyskusja między Ramą a braćmi bliźniakami. W końcu
Lawa i Kuśa zdecydowali się podjąć z Ramą walkę, mimo że ten
próbował przekonać ich, by zostawili konia i odeszli, gdyż on
nie chce walczyć z nimi, ponieważ są zbyt młodzi. W czasie gdy
między Ramą i bliźniakami trwała ta wojna słów, dowiedziała
się o niej Sita za pośrednictwem Hanumana, który powiadomił
ją o katastrofalnej bitwie, która miała się zacząć między Ramą
a jej synami Lawą i Kuśą. Po usłyszeniu tej wieści Sita na chwilę
zamknęła oczy i wyobraziła sobie bieg wydarzeń.
Zaczęła lamentować: „Dlaczego to wielkie nieszczęście spadło na moich synów? Rozumiem, że muszą walczyć z Ramą. Ale
Rama jest wielki i niezwyciężony! Z drugiej strony – jak wielka
jest siła moich synów! Jednak to jeszcze dzieci niezdolne do zrozumienia konsekwencji tej zgubnej bitwy, w której mają walczyć
ze swym własnym ojcem Ramą! To jest powód do wstydu!” W ten
sposób bezradnie rozpaczając nad biegiem zdarzeń, pomyślała
sobie: „Rama jest szlachetnym królem i idealnym ojcem. Nie
będzie walczył ze swoimi własnymi synami. Będzie ich pieścił
i czule się do nich przymilał. Ojciec nigdy nie będzie walczył ze
swoimi własnymi dziećmi. On nauczy ich prawości”.
Sita wyraziła swą udrękę Hanumanowi tymi słowami: „Drogi synu! Te dzieci są moimi własnymi dziećmi. Są też synami
Ramaczandry, lecz o tym nie wiedzą. Wiedzą tylko, że Rama
wysłał Sitę do lasu, czym przysporzył jej wiele cierpień. Dlatego
zdecydowali się walczyć z braćmi Ramy i ich armią, a w razie
konieczności nawet z samym Ramą. Jednak jestem przekonana,
że nie jest właściwe z ich strony, by walczyli przeciwko Ramie.
Od Ramy zależy, czy mnie ochroni czy ukarze. Mógł spowodować,
że cierpię z powodu swojego przeznaczenia. Wszystko to jest dla
23
Sai Ram – zima 2005
mojego dobra. Ale oni nie mają z tym nic wspólnego. Nie ubolewam wcale nad tym i nie winię nikogo za moje cierpienia. Im
częściej złoto jest wkładane do ognia i czyszczone, tym bardziej
się świeci. Jego blask wzrasta za każdym razem, gdy tylko jest
poddawane temu procesowi”.
Hanuman nie był zwykłą istotą. Był on wielką duszą dobrze znaną ze swego wewnętrznego spokoju, cnót i wielkiej siły
fizycznej. Gdy usłyszał święte słowa Sity, poczuł wielką radość
i pomyślał sobie: „Matka Sita to niewiasta wielkiej cnoty. Jej
czystości nikt nie dorówna”.
Sita pobiegła na pole walki i zaczęła prosić Lawę i Kuśę, by
poniechali bitwy: „Drodzy synowie! Nie jest właściwe, abyście
walczyli ze swoim ojcem. To wielki grzech. Ojca powinno się
czcić, wielbić i wspierać w jego dążeniach. I nikt nie powinien
próbować poskromić go walcząc z nim. Noszenie się z takimi
zamiarami jest głupie. Bez względu na okoliczności, w jakich
się znaleźliście, ojciec jest ojcem i dlatego jest godzien czci.
Nie powinniście podważać jego poleceń. Drogie dzieci! Zwodzi
was myśl o tym, że jesteście wielkimi wojownikami biegłymi
w sztuce łucznictwa. Myślicie, że możecie zwyciężyć każdego
wielkiego wojownika dzięki swoim bojowym umiejętnościom.
Wasza zarozumiałość rodzi się z niewiedzy. Pozbądźcie się jej.
Rama jest samym Panem Narajaną. On jest Bogiem w ludzkiej
formie. Nie powinniście wplątywać się w ścieżkę konfrontacji
z wielkim Ramą. Jeżeli pomimo wszystkich moich próśb ciągle
jesteście zdecydowani walczyć przeciw swojemu własnemu ojcu
Ramie, nie chcę dłużej żyć na tej ziemi. Nazywanie was moimi
synami będzie dla mnie powodem wielkiego wstydu. Proszę,
nie pozwólcie sobie na taki ohydny czyn”. W ten sposób Sita
ostrzegała swoich synów Lawę i Kuśę.
Wtedy Rama zrozumiał, że Lawa i Kuśa są jego własnymi
synami. Podobnie też, bracia bliźniacy zrozumiawszy, że walczą ze swoim własnym ojcem, natychmiast padli do stóp Ramy
prosząc o wybaczenie.
Walmiki skomponował wielki epos Ramajanę dokładnie
tak, jak toczyły się zdarzenia bez wyobrażania sobie albo wy24
Sai Ram – zima 2005
myślania zdarzeń. Wielcy mędrcy i jasnowidze tamtych czasów
mówili tylko prawdę.
Śri Rama zawsze podążał za dwoma jednakowymi zasadami – satją (prawdą) i dharmą (prawością). Całe jego życie było
sagą o tych wielkich wartościach ludzkich. Nie tylko podążał
za nimi, ale też napominał każdego: satjam wada (mów prawdę)
i dharma czara (podążaj za prawością). Kładł nacisk nie na zwykłe mówienie o dharmie, ale na szczerą praktykę dharmy. Od
tego czasu powstała i pozostała w indyjskiej kulturze praktyka
codziennej parajany (pełnego czci czytania) Ramajany. Może
zauważyliście, że nawet w naszym aśramie są praktykowane
śpiewy bądź recytacja chwały Ramajany, Bhagawaty i Sapthasathi podczas świąt Weda Purusza Sapthaha Dźniana Jadźni
podejmowanej każdego roku.
Musicie rozwinąć wiarę w Boga. Jeżeli pozwolicie, by opanowały was wątpliwości, płomyk wiary zgaśnie. Dlatego wiara
w Boga jest podstawowym warunkiem dla każdego człowieka.
Jakie jest znaczenie słowa manawa (człowiek)? Ono oznacza
tego, kto posiada wiarę w Boga. W obecnych czasach, niestety, człowiek stopniowo traci tę wiarę. Bóg spełnia swoją misję
awatara wśród ludzi. Bóg oczekuje, aby człowiek był posłuszny podstawowym nakazom, którymi są sathjam wada (mów
prawdę) i dharma czara (podążaj za prawością). Ale dzisiejszy
człowiek podąża przeciwnie do życzeń Boga i wypacza te nakazy w „sathjam wadha” (zabij prawdę) i „dharmam czira” (uwięź
prawość). Kraj będzie prosperował tylko wtedy, kiedy ta tendencja zostanie odwrócona, a ludzie podążą za tymi nakazami we
właściwy sposób. Prawda jest wieczna. „Prawda jest Bogiem;
mów prawdę”. Tylko prawda cię ochroni. Ten punkt wyjaśnię
jutro bardziej szczegółowo.
Ucieleśnienia miłości!
Bóg zawsze chroni; On nie karze. Ludzie nie mogą zrozumieć
tej prawdy. Niezdolni do jej zrozumienia, niektórzy ludzie przypisują niegodne emocje Bogu i oskarżają Go o to, że powoduje
cierpienie niewinnych ludzi. Publikowane są obecnie książki
zatytułowane „Bóg”, „Boskość” itd. Ale żadna z tych książek nie
25
Sai Ram – zima 2005
wychwala wartości ludzkich, jakie były stosowane w Ramajanie.
Wielka epopeja Ramajana została przetłumaczona na wiele
języków, włącznie z rosyjskim. Jest czytana jako wielka światowa klasyka. Niektórzy nie-Hindusi nie tylko czytają Ramajanę
w swoim własnym języku, ale nawet wielbią i czczą tę wielką
epikę. Pewnego dnia pierwsza dama Kazachstanu, poprzednio
republiki dawnego Związku Radzieckiego, odwiedziła Prasanthi
Nilajam i z wielką czcią i radością słuchała mojego dyskursu
dotyczącego Ramajany. W rzeczywistości, Ramajanę darzy się
dużym szacunkiem w dawnych krajach komunistycznych. Oni
rozwinęli wielką wiarę i oddanie w Ramajanę i sposób życia na
wzór Ramajany. Niestety, pod tym względem Hindusi są jeszcze
daleko w tyle. Ramajana jest wielkim duchowym traktatem,
który każdy powinien czytać z najwyższą czcią i oddaniem.
Bóg kocha każdego człowieka. On nie żywi nienawiści do
nikogo. W rzeczywistości, określenia takie jak gniew, nienawiść
i przemoc nie istnieją w królestwie Boga. Taki „Kochający Bóg”
jest obecnie krytykowany na wiele sposobów. Misją awatara jest
przekształcenie ludzkich serc.
Musicie rozpoznać jeden fakt. Globalne przekształcanie ludzi
już się zaczęło. W niedługim czasie zauważycie, że cała ludzka
społeczność będzie jedną wspólnotą i żyć będzie w pokoju i jedności trzymając się umiłowanego ideału wedyjskiej modlitwy:
Sai Ram – zima 2005
rytuał Purnahuthi. Purnahuthi jest symbolicznym rytuałem,
podczas którego wszyscy będziecie składać w ofierze swoje złe
cechy w ogniu ofiarnym i wyjdziecie czyści i święci. Jeszcze raz
przypominam wam wszystkim o stałym intonowaniu Ramajany, gdziekolwiek będziecie i w jakichkolwiek okolicznościach
się znajdziecie. Nigdy nie zapominajcie o wielkiej Ramajanie.
Intonujcie ją aż do swojego ostatniego tchnienia.
tłum.: Ryszard Basak, red.: Izabela Szaniawska
Źródło: www.sathyasai.org
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
Żyjmy razem, wzrastajmy razem.
Wzrastajmy razem w mądrości.
Żyjmy z sobą w harmoni.
Zapewniam was, że złota era jest bardzo blisko. Osobiste
rywalizacje, różnice i nienawiść skierowana przeciw bliźniemu
staną się przeszłością w Indiach i na całym świecie.
Ucieleśnienia miłości!
Nikt nie może opisać miłości Boga jako to lub tamto. Jeżeli
nienawidzisz takiego kochającego Boga, to znaczy, że nienawidzisz siebie. Dlatego wszyscy kochajcie Boga. Obchody Nawaratri i Weda Purusza Saptaha Dźniana Jadźni zbliżają się do
szczęśliwego końca. W ostatnim dniu Jadźni zostanie wykonany
26
27
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Dyskurs
Wizja boskości
Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony
11 października 2005 r. z okazji święta Daśary
Drodzy studenci!
Wszyscy ludzie na świecie pragną uzyskać wizję Boga,
a tak naprawdę, tęsknią za niepowtarzalną okazją roztopienia się w jego boskim blasku. Ta intensywna tęsknota za tym
wielkim przywilejem nie jest nowym zjawiskiem. Tak było od
czasu pojawienia się ludzi na świecie. Pod wpływem tej tęsknoty
niektórzy mędrcy i wieszczowie przeszłości prosili gorąco o dar
widzenia Boga i ostateczne połączenie się z boskością. To jest
naprawdę starożytna tradycja. Wyśpiewywanie boskiej chwały
było przekazywane z pokolenia na pokolenie w kraju Bharatu
(Indie). Nieustanne śpiewanie chwały boskiego imienia rozpoczął
Narada. Jaki jest pożytek z intonowania boskiego imienia dla
swojej własnej satysfakcji? Dlatego propagował on dziewięciostopniową ścieżkę oddania:
Śrawanam, kirtanam, wisznu smaranam, padasewanam,
wandanam, arczanam, dasjam, sneham i atma
niwedanam
Słuchanie, śpiewanie, ciągłe rozmyślanie o Bogu,
służenie Jego lotosowym stopom, oddawanie czci,
wielbienie, oddanie, przyjaźń i samopoddanie.
Pewnego dnia Narada modlił się do Pana Narajany: „Panie,
intonujemy boskie imię, ale to ty jesteś esencją tego imienia.
Nasze życie zostanie uświęcone tylko wtedy, gdy pobłogosławisz
nas udziałem w tej boskiej esencji”.
Niektórzy ludzie źle zrozumieli modlitwę mędrca Narady
i zaczęli poddawać w wątpliwość skuteczność powtarzania
imienia (namasmarany) w drodze do lotosowych stóp Boga. Pa28
nowały różne opinie. Padały argumenty za i przeciw podążaniu
tą szczególną ścieżką. Takie różnice poglądów zdarzały się od
najdawniejszych czasów.
Ludzie ci próbowali spierać się z Naradą mówiąc: „Panie,
nie możemy ujrzeć Boga”. Wtedy Narada odpowiedział: „Ile jest
waszej tęsknoty, tyle będzie łaski”. Każda osoba na tym świecie
podąża swoją własną, wybraną przez siebie ścieżką. Ale paramatma (najwyższa jaźń) jest jedna dla wszystkich!
W dwaparajudze, Radha, wielka wielbicielka Pana Kriszny
nieprzerwanie tęskniła za jego darśanem i stałą bliskością. Miała
ona siostrę o imieniu Prabha. Prabha jednak nie odczuwała za
nim tak intensywnej tęsknoty. Pewnego dnia Radha udała się
do Brindawanu wyśpiewując boską chwałę Kriszny, a wraz z nią
– Prabha i jej mąż. Prabha zazwyczaj stale przebywała w towarzystwie męża. Nie mogła znieść rozdzielenia z nim nawet na chwilę,
tak jak Radha nie mogła znieść rozdzielenia z Kriszną. Jednak
Radha ciągle modliła się do Kriszny, by zmienił umysł Prabhy
i rozwinął w niej oddanie do siebie. Kriszna doradzał cierpliwość
mówiąc: „Dlaczego się niepokoisz? Nadejdzie taki czas, gdy ona
też rozwinie do mnie intensywne oddanie i tęsknotę”.
Kriszna używał różnych gier, by spowodować przekształcenie ludzkich serc. W tym celu zwykł pokazywać różne lile (gry,
zabawy). Gdy Radha zapragnęła odmiany serca swej siostry
Prabhy, Kriszna powiedział jej: „Chciałaś, abym zmienił umysł
twojej siostry i rozwinął w niej oddanie. Niech będzie świadkiem
chwały moich lil i rozwija wiarę w moją boskość stopniowo. Gdy
zrozumie naturę mojej boskości, sama stanie się ucieleśnieniem
boskości, zgodnie z powiedzeniem Brahma wid brahmaiwa
bhawathi – człowiek, który zrozumie brahmana, stanie się
brahmanem. Niektórzy ludzie czczą mnie z oddaniem (bhakti),
inni stale rozmyślają o mnie z nienawiścią (dwesza). Obojętne
są mi zarówno obelgi (duszana) jak i pochwały (bhuszana). Jestem poza wszelkimi ‘duszana’ i ‘bhuszana’. Przyjmuję wszystko
z równym nastawieniem”.
Prabha jeszcze przez pewien czas była wrogo nastawiona
do Kriszny, ale stopniowo następowała dostrzegalna zmiana
29
Sai Ram – zima 2005
w niej samej. Pewnego dnia przebywała z Radhą w miejscu,
gdzie Kriszna szczęśliwie spędzał czas otoczony śpiewającymi
i tańczącymi gopikami (pasterkami). Od tej pory Prabha ciągle
błogo spędzała swój czas w boskiej obecności Kriszny. Zarówno
Radha jak i Prabha uczestniczyły w tym boskim doświadczeniu
każdego dnia. Tak więc, Kriszna spowodował zmianę serca
Prabhy za pomocą swoich boskich lil.
Bóg jest nieskalany i czysty. W rzeczywistości, naprawia On
pomyłki wielbicieli i bierze ich pod swoją opiekę. Nie dystansuje
siebie od nikogo. Pan Kriszna jest Lilamanusza wigraha (przyjmuje ludzką formę jako część swojej boskiej gry).
Zarówno Radha jak i Prabha postanowiły, że nie porzucą
towarzystwa Pana Kriszny. Pewnego dnia Kriszna ukazał Radzie
na mgnienie oka swoją boskość i wyjaśnił jej: „Radho, ludzie
są zaplątani w maję (złudzenie). Są zwodzeni myśląc, że Bóg
w ludzkiej formie jest też człowiekiem, tak jak oni. Nie możesz
rozwinąć miłości ku osobie, jeśli nie rozwiniesz przywiązania
do niej. Tak dzieje się również, gdy Bóg przyjmuje ludzką postać.
Dlatego w pierwszej kolejności musicie rozwinąć przywiązanie
do określonej formy boskiej, by pokochać Boga. Ludzie powinni
rozwijać przywiązanie do formy, którą wybrali, gdyż Bóg przyjmuje różne formy. W każdym przypadku jest On bez skazy
i pozostaje ucieleśnieniem czystości”.
Nikt nie może zgłębić boskich lil Pana Kriszny. Czasami
przejawiał się on w swojej pełnej boskiej chwale. Czasami zachowywał się jak zwykły człowiek. Jeszcze innym razem działał
jak prostak. Niemniej jednak Kriszna był Kriszną, to jest Bogiem
w ludzkiej postaci! Prawdę mówiąc, nawet gopale i gopiki, stale
przebywający w towarzystwie swojego drogiego Pana Gopali
i będący świadkami różnych boskich lil, nie potrafili w pełni
docenić jego boskiej natury.
Pytanie, czy Kriszna powinien oddawać się swoim boskim
zabawom, stale wprawiało w zakłopotanie umysły ludzi. One
miały tylko spowodować w umysłach wielbicieli intensywną więź
z jego formą i przez to rozwinąć w nich oddanie. To było jego jedyne pragnienie. Stałe towarzystwo Radhy rozwinęło intensywne
30
Sai Ram – zima 2005
oddanie u jej siostry Prabhy. W końcu, jakie jest towarzystwo,
taka przemiana. „Powiedz, z kim przystajesz, a powiem ci, kim
jesteś!” I zgodnie z tym powiedzeniem, Radha i Prabha stały się
w końcu jednym. Prawdziwe imię Prabhy brzmiało Czandrika
– jej matka zwracała się do niej w ten sposób. Wszyscy inni
nazywali ją Prabha.
Bardzo trudno jest przekształcić umysł ludzki. Tylko Bóg
może dokonać tego zadania. Niektórzy ludzie podchodzą do
mnie i modlą się: „Swami, proszę, zmień umysł naszego syna.
Z jakiejś przyczyny rozwinął on ku nam nienawiść; nie wiemy,
dlaczego. Normalnie jest dobrym chłopcem. Nigdy nie podąża
złymi drogami. Prosimy, Swami! Zmień jego umysł tak, by zachowywał się dobrze w stosunku do swoich rodziców”.
Mimo wszystko umysł jest umysłem! Czasami niektórzy ludzie są poza zasięgiem zbawienia. Dlatego w takich przypadkach
wyrażam swoją niemożność. Jest powiedziane: Manomulam
idam dżagath (umysł jest podstawą dla całego przejawionego
świata).
Sękaty, krzywy pień drzewa można uczynić prostym jak
słup
Bezkształtny kawał skały może zostać wyrzeźbiony na
kształt pięknego boskiego posągu
Czy jest ktoś, kto może uczynić niewzruszonym chwiejny
ludzki umysł?
Tylko wtedy, gdy człowiek rozwinie wiarę w Boga, Bóg
przyjdzie mu na ratunek. W rzeczywistości, boskość nie jest
ograniczona żadną formą. To jest potęga, a ta potęga jest bezgraniczna. Taka nieskończona moc może wykonać każde zadanie. Bóg może przyjąć pewną liczbę form, ale boska moc jest
zawsze tylko jedna i taka sama. Ta sama atmatattwa (atmiczna
zasada), która przebywa w ciele jako mieszkaniec, jest obecna
również w każdym człowieku. Na przykład, możecie rozróżniać
prąd elektryczny jako stały albo zmienny, ale podstawowa natura prądu jest ta sama. Podobnie, atmatattwa jest ta sama
w każdym człowieku. Rozważając zasługi (prapthi) określonych
osób, Bóg ingeruje w ich przemianę.
31
Sai Ram – zima 2005
Czyniąc to, Bóg ogranicza się do kilku form narzuconych
jako wzorce. Przekształcenie ludzkiego umysłu nie może zostać
dokonane przez człowieka lub przez intonowanie jakiejś mantry.
Stanie się to możliwe tylko wtedy, gdy taka będzie wola Boga.
Bóg może dokonać wszystkiego. Może być obecny wszędzie.
Zgodnie z oświadczeniem Ekam ewa adwitijam brahma (brahman jest jednym bez drugiego) – Bóg nie zmienia się. Jeżeli On
się zmieni, zmieni się też cały wszechświat. Koncepcja, że Bóg
się zmienia, jest błędna. Bóg jest wieczną i nieskalaną prawdą.
Nic nie może zmienić paramatmy (najwyższej jaźni). Niełatwo
jest zrozumieć boskość.
Ucieleśnienia miłości!
Żadna ludzka miłość nie równa się boskiej. Boska miłość
jest niezmienna. Bóg może nie przyjmować żadnej formy, ale
Jego miłość ku ludziom pozostaje niezmienna. Bóg nie posiada
atrybutów, jest czysty, wieczny, bez skazy, jest ostateczną siedzibą, jest świetlisty, wolny i jest ucieleśnieniem świętości. Możecie
wzywać Boga jakimkolwiek imieniem – Wenkateśwary, Ramy,
Kriszny albo Sai Baby. Bóg jest jeden, różnią się tylko imiona.
Dlatego o Bogu mówiono: Ekam ewa adwitijam brahma (brahman jest jednym bez drugiego). Niektórzy ludzie mogą myśleć,
że Bóg przyjął ludzką formę jako Rama albo Kriszna i od tej
pory Boga już nie ma. Ten przykład pokazuje tę prawdę, że Bóg
się nie zmienił, że pozostaje niezmienny niezależnie od formy,
jaką przyjmuje. Następuje tylko zmiana w naszym postrzeganiu
Boga. Boska wola jest niezmienna.
Ucieleśnienia miłości!
Rozwijajcie czystą miłość; ponieważ czystość jest jednością,
a jedność jest boskością. Niech wasza indywidualna miłość zostanie przekształcona w czystą miłość do Boga. Czasami ludzie
sądzą, że w stosunku do nich zmieniła się boska miłość. Boska
miłość nigdy nie ulega zmianom. Na przykład, macie kloc drzewa. Możecie z niego wykonać jakiś mebel, np. krzesło albo ławę.
Ale podstawowy materiał, jakim jest drzewo, pozostaje ten sam.
Podobnie miłość Boga zawsze pozostaje niezmieniona.
32
Sai Ram – zima 2005
Bóg może wykonać każde zadanie. Czasami niektórym
ludziom może udzielić darśanu, a inni nie mogą uzyskać tego
dobrodziejstwa. Wiele zależy od nastawienia ich umysłów. Rozwijajcie niezachwianą wiarę i szczere oddanie Bogu. Niektórzy
jogini i wyrzeczeni tęsknili za boskim darśanem, ale tylko kilku
mogło uzyskać tę łaskę dzięki niezachwianej wierze i szczeremu
oddaniu.
Jakiś czas temu odwiedziłem Riszikesz i udzieliłem darśanu
swamiemu Puruszotamanandzie mieszkającemu w jaskini Wasiszta znajdującej się przy drodze do Badrinath w Himalajach.
Mieszkając samotnie w tej jaskini podjął on tapas. Zwykł palić
małą naftową lampę. Jaskinia znajdowała się niedaleko punktu drogowego (w Indiach bywają w takich miejscach sklepiki
przydrożne). Kupował tam zwykle mleko i mieszał z nim trochę
herbaty. To było jego jedyne pożywienie. Przez resztę czasu pozostawał zawsze zanurzony w tapasie. Mijały dni. Po pewnym
czasie zaczęło brakować mu sił, by dojść do sklepiku, kupić
mleko i wrócić do swojej jaskini. Dlatego rzadziej niż zwykle
wyruszał w swoją cotygodniową podróż po mleko.
Pewnego dnia dowiedział się, że Bhagawan Baba przez kilka
dni będzie przebywał w aśramie Siwanandy. Bardzo tęsknił za
otrzymaniem darśanu Swamiego. Dlatego wysłał list przez posłańca modląc się: „Proszę cię, Bhagawanie, przyjdź do naszej
jaskini i obdarz mnie darśanem”.
Byłem świadomy jego intensywnego oddania Swamiu. Zobaczyłem jego list i natychmiast wyruszyłem do jaskini Wasiszta,
by udzielić mu darśanu. U wejścia do jaskini zastałem zamknięte drzwi. Puruszotamananda nie miał już energii, by wstać i je
otworzyć. W czasie tej podróży towarzyszył mi Kasturi. Wtedy
był jeszcze całkiem silny. Wspólnie z Kasturim próbowaliśmy
drzwi otworzyć. Wreszcie się udało. Puruszotamananda był
nadzwyczaj szczęśliwy ujrzawszy nas obu. Chciał spędzić kilka
minut jedynie w boskiej obecności Swamiego. Dlatego poprosił
Kasturiego, by udał się w głąb jaskini i ją sobie pooglądał. Kasturi wiedziony swoją dziennikarską ciekawością poszedł.
33
Sai Ram – zima 2005
Puruszotamananda patrzył na mnie i zatracił się w błogości.
Po kilku chwilach odzyskał swoją normalną osobowość. Powiedziałem mu, że odwiedzę jego jaskinię jeszcze raz. Następnego
dnia odwiedziłem go ponownie i znowu spędziłem z nim jakiś
czas. Gdy wróciłem do aśramu, swami Siwananda był trochę
rozczarowany, że dwukrotnie odwiedziłem jaskinię Puruszotamanandy, a nie spędziłem zbyt wiele czasu w jego aśramie.
Po mojej drugiej wizycie w jaskini Wasiszta wziąłem od
Kasturiego arkusz papieru i napisałem konkretną datę mojej
następnej wizyty w aśramie Puruszotamanandy. W dniu zaplanowanej daty Puruszotamananda wziął świętą kąpiel w Gangesie i z utęsknieniem czekał na mój darśan. Głęboko zatopiony
w kontemplacji mojej boskiej formy po jakimś czasie uzyskał
boską wizję. Kilka minut później zostawił swoją śmiertelną
powłokę przebywając w stanie głębokiego samadhi.
Wiadomość o tym dotarła do mnie podczas mego pobytu
w Delhi. Otrzymałem telegram, że Puruszotamananda połączył
się ze Swamim. Potwierdziłem wiadomość mówiąc: „Tak, tak”.
Dziwne, samadhi osiągnął w dniu swych urodzin. Kiedy drzwi
jaskini Wasiszta zostały otwarte, zobaczono, że cała jaskinia
była pokryta wibhuti! Ciało Puruszotamanandy zostało później
puszczone w wody Gangesu przez uczniów Siwanandy.
Od tego czasu imię i sława Puruszotamanandy rozeszła się
wzdłuż i wszerz. Następnie uczniowie Puruszotamanandy odwiedzili Prasanthi Nilajam, by otrzymać mój darśan. Pozostali
w aśramie przez pełne dziesięć dni. Ja zapewniłem im dobre
kwatery i wszelkie wygody. W pełni cieszyli się darśanem, sparśanem i sambhaśanem Swamiego; na koniec udali się do swoich
miejsc zamieszkania niosąc w sobie miłość i błogosławieństwa
Swamiego. Puruszotamananda był szlachetną duszą. On był
naprawdę Puruszotamą (najlepszym pośród ludzi). Oto historia
Puruszotamanandy.
Każdy był szczęśliwy przeczytawszy w gazetach, że Bhagawan Śri Sathya Sai Baba odwiedzał przez kolejne dwa dni
aśram swamiego Puruszotamanandy. Wasze szczęście jest moim
szczęściem. Jaskinia Wasiszta jest ciągle taka sama, jaka była
34
Sai Ram – zima 2005
w czasach, gdy mieszkał w niej Puruszotamananda. Jest doskonale czysta i święta i rozprzestrzenia boską atmosferę na cały
aśram. Uczniowie Puruszotamanandy powiedzieli mi: „Swami,
cała atmosfera w aśramie jest przesiąknięta boskimi wibracjami.
Czujemy, że swami Puruszotamananda jest ciągle z nami”.
Powiedziałem im: „Świetnie! Nadal odczuwajcie tam jego
obecność i cieszcie się błogością”.
Podczas mojej ostatniej wizyty w Delhi zaplanowałem przeprowadzenie w tym miejscu, przed zdjęciem Puruszotamanandy,
bhadźanów w dniu jego urodzin. Tak właśnie, niektórzy mędrcy
i wieszcze okazują mi intensywną miłość i oddanie tęskniąc za
moim boskim darśanem.
tłum. Ryszard Basak, red. Izabela Szaniawska
Źródło:www.sathyasai.org.in
© Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam
35
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Relacja
Wigilia inna niż wszystkie
Gdy w sierpniu ubiegłego roku dobiegał końca nasz pierwszy obóz medyczny, mieszkańcy Żytkiejm i okolic nie mogli się
z nami rozstać. Dziękowali i prosili, by o nich nie zapominać,
by przywieźć im robione podczas obozu zdjęcia i odwiedzać ich,
jak często to będzie możliwe. Obiecaliśmy, że nie zapomnimy
i słowa dotrzymaliśmy.
Ponieważ kolejny obóz zrealizowany może być dopiero
w lipcu, zdecydowaliśmy zrobić dla nich coś wcześniej. Postanowiliśmy zorganizować im wspólną Wigilię. Od pomysłu do
realizacji upłynęło niedużo czasu. Bardzo zapaliliśmy się do tego
zadania i w nieco mniejszej grupie niż to było latem, wzięliśmy
się ostro do pracy. Rozesłaliśmy informacje o planowanej przez
nas akcji do grup naszej Organizacji i znajomych. Odzież dla
dzieci i dorosłych napływała do nas z różnych części kraju. Przy
czym nie były to jedynie rzeczy, których ktoś chciał się pozbyć
z szafy, ale bardzo ładne, dobrej jakości ubrania. Znalazły się
tam płaszcze, kurtki, zimowe buty, szale, rękawiczki, spodnie,
bluzeczki, koszule, a nawet garnitury! Nie sposób tego wyliczyć,
jako, że zbiórka przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania!
Czego tu nie było? Były np. nowe łyżwy, plecaki i całe mnóstwo
zabawek dla dzieci w każdym wieku.
Jarek z Kasią, którzy pochodzą z tamtych okolic, obliczyli, że
na taką Wigilię może przyjść około 100 dzieci. Postanowiliśmy
więc przygotować na wszelki wypadek 150 „paczek od Mikołaja”,
by nam ich nie zabrakło, a także, by zostały dla dzieci, które
z różnych powodów nie będą mogły uczestniczyć w tej Wigilii.
Dodatkowo dzięki środkom zebranym w Warszawskim
Ośrodku Sai, pokryliśmy bez problemu koszty transportu tych
rzeczy do Żytkiejm, (niemal z narażeniem życia z powodu ostrej
zimy, dostarczył je Krzysiu) i zakupiliśmy jeszcze nagrody dla
tych maluchów, które zechcą wystąpić przed Mikołajem.
36
Nasz program był bardzo bogaty. Przesłaliśmy go wraz ze
stosownymi zaproszeniami do wszystkich możliwych instytucji
w gminie. Tamtejszy wojewoda po raz kolejny udostępnił nam
szkolne autobusy, by dowieźć na „naszą Wigilię” wszystkich
chętnych z okolic.
Do Żytkiejm dotarliśmy późnym popołudniem. Czekały tam na nas niespodzianki. Pierwsza to ostra zima, jakiej
w Warszawie nie było jeszcze śladu, druga, to nowa, wspaniale
na tę uroczystość przygotowana świetlica. Było w niej wszystko,
czego potrzebowaliśmy: stoły, krzesła, scena, na której błyszczała pięknie ubrana choinka. No i przede wszystkim ciepło,
tak istotne przy tym mrozie.
Gdy zaczęliśmy rozpakowywać i układać przywiezione
ubrania, zabrakło na nie miejsca. Wszystkie przeznaczone na
to pomieszczenia i stoły zostały maksymalnie wykorzystane.
Liczyliśmy jedynie na to, że sala główna nie będzie przepełniona
i zdołamy wygospodarować trochę miejsca na jej tyłach. Jednak
sala ta okazała się zbyt mała, by pomieścić wszystkich chętnych
napływających nazajutrz do świetlicy. Przybywali goście ze
wszystkich stron gminy. Zaproszeni przez nas strażacy donosili
z remizy nowe stoły i krzesła.
Jak dobrze było zobaczyć ponownie znajome już twarze.
Zarówno dorośli jak i dzieci pamiętali nas dobrze z letniej akcji
i cieszyli się niezwykle z naszego powrotu. „Nie zapomnieliście
o nas! Przyjechaliście taki kawał, by przywieźć nam te wszystkie
prezenty i podzielić się opłatkiem! Co za Wigilia?” powtarzali,
a ich głosy przepełniało wzruszenie.
Na nasz program składały się bożonarodzeniowe wiersze,
utwory muzyczne, kolędy. Milena grała pięknie na skrzypcach,
Krzyś na gitarze. Grzesiu z Suwałk robił zdjęcia i wszystkiego
doglądał.
By tradycji stało się zadość, starsza mieszkanka Żytkiejm,
stosowną na tę okoliczność modlitwą wprowadziła iście rodzinny
nastrój i wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem. Największa frajdę
miały przy tym dzieci. Opłatków było dużo i dzieciaki radośnie
biegały między sobą z życzeniami. Padały też ciepłe, wzruszające życzenia dla nas.
37
Sai Ram – zima 2005
Potem przyszła kolej na Mikołaja.
Gdy powiedziałam, że jest on w okolicy i trzeba go jedynie
zawołać, salę wypełniło tak głośne wołanie, że z pewnością
usłyszałby je Mikołaj zamieszkujący Finlandię.
Grzesiu, w prawdziwym stroju Mikołaja, zaskoczył nas swoim aktorstwem. Dzieciaki szalały z radości. Wszystkie chciały
znaleźć się blisko niego natychmiast i natychmiast otrzymać
prezenty. Jedynie zupełne maluchy będące trochę w strachu,
doprowadzali po prezenty rodzice albo dziadkowie. Rozdaliśmy
140 paczek! Jak dobrze, że zrobiliśmy ich więcej, bo wraz z dodatkowymi słodyczami i owocami powędrowały także do dzieci
chorych i pozostawionych w domach.
Dalej odbywały się popisy artystyczne przed Mikołajem.
Ponieważ za te występy były dodatkowe nagrody w postaci
przeróżnych maskotek, wszystkie dzieci chciały przed nim
wystąpić. I te, które znały wierszyki lub piosenki i te, które
ich nie znały. Pokusa otrzymania zabawki była tak wielka, że
dzieci, które nie znały żadnego wierszyka recytowały modlitwy
ze swego wieczornego pacierza. Wszyscy śmialiśmy się głośno,
gdy ze sceny słychać było po raz kolejny te same utwory. Dzieci
przecież uczęszczają do tych samych szkół, więc i repertuar mają
podobny. Gdy po raz nie wiadomo który usłyszeliśmy: „Mikołaju,
Mikołaju, czyś ty z lasu, czyś ty z gaju, bo u ciebie taka moda, że
do pasa wisi broda”, recytowaliśmy już głośno wszyscy razem.
Podczas gdy dzieci bawiły się przy Mikołaju, dorośli penetrowali nasze „magazyny z odzieżą”. Zrobił się tłum, przez który
chwilami trudno było się przecisnąć. Nasze dziewczyny: Ela,
Zosia i Kasia dzielnie sobie z nim radziły. Niektóre momenty były
naprawdę wzruszające. Jedna ze starszych kobiet, nie mogąc
doczekać swojej kolejki, zaczęła prosić: „Nie chodzi mi o mnie,
ale ta mała z naszej wsi nie ma żadnego nakrycia zimowego.
Nie mogę patrzeć jak to dziewczę marznie. Wpuśćcie ją, by sobie
coś znalazła”- nalegała. Wpuścili i trzynastoletnia dziewczynka
wyszła w pięknym, niemal nowym kożuszku, który doskonale
na nią pasował. Tej zimy nie będzie marzła.
38
Sai Ram – zima 2005
Na koniec, przy pozostałych jeszcze ciasteczkach i pierniczkach, popijając sokami, oglądaliśmy w mniejszym już gronie
zdjęcia – pamiątkę letniego obozu medycznego. Ile było radości
i śmiechu z rozpoznawania na nich siebie. Portreciki najmłodszych uczestników obozu były największą frajdą dla rodziców
tych pociech.
Znowu nadszedł czas rozstania. Pożegnania, podziękowania
i oczywiście duża dawka miłości.
Miłości płynącej z serca do serca, takiej świątecznej, szczerej,
ciepłej. Takiej, która sprawiła, że ta Wigilia była wzruszająca,
niezapomniana, inna niż wszystkie.
Do zobaczenia w lipcu!
Relację spisała – Majka Quoos
39
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Opowiadanie
Kulejący koń
Pewien szlachcic miał konia wyścigowego, który zwyciężał
w gonitwach. Pewnego dnia koń zaczął kuleć.
Wezwano weterynarza, ale ten nie znalazł żadnej konkretnej przyczyny: ani złamania, ani zwichnięcia, ani nawet śladu
bólu.
Szlachcic poszedł więc do starca, słynącego ze swej mądrości.
„Czy ostatnio coś się zmieniło w otoczeniu tego konia?”
– spytał mędrzec.
„Kilka tygodni temu zmieniłem mu trenera” – odpowiedział
szlachcic.
„A czy koń go zaakceptował?” – padło kolejne pytanie.
„O tak. Koń bardzo się do niego przywiązał!”
„A czy ten trener kuleje?”
„Hmm... Tak, on kuleje”.
„Już wiem, dlaczego koń kuleje – stwierdził mędrzec – Zwierzę imituje swojego opiekuna. Wszyscy mamy tendencje do naśladowania tych, których podziwiamy. Towarzystwo, w jakim
się obracamy, ma na nas bardzo duży wpływ”.
Szlachcic zmienił więc trenera i koń szybko przestał kuleć.
Z „Moolyasudha”
magazynu dla nauczycieli i rodziców
Październik 2004
40
Wykład
Mantra Gajatri
część 3
Dlatego, że wielbicieli – „gaja” – ochrania –„tra” –
nazywana jest „gajatri”.
Brihadaranjaka
Om
Bhur Bhuwas Swaha
Tat Sawitur Warenjam
Bhargo Dewasja Dhimahi
Dhijo Jo Nah Praczodajat
Intonujcie mantrę Gajatri, aby uświęcić swe życie. Mantra
Gajatri jest bardzo pomocna w procesie duchowego rozwoju.
Odnosi się ona do wszystkich bóstw i zawiera w sobie wszystkie
mantry. Mówi się, że jest matką Wed; kto ją powtarza, nie musi
intonować żadnych innych mantr. Mantra ta posiada trzy nazwy,
zależnie od zadania jakie spełnia: Gajatri, Sawitri i Saraswati.
Gajatri jest panią zmysłów, Sawitri natomiast boginią życia.
Kiedy mantra Gajatri działa jako obrończyni sił życiowych,
nazywamy ją Sawitri. Być może słyszeliście o Sawitri, kobiecie czystego serca, która siłą swej modlitwy przywróciła życie
zmarłemu mężowi. Właśnie takie jest działanie mantry Sawitri,
chroniącej ludzi żyjących w prawdzie. Natomiast Saraswati jest
boginią mowy. Człowiek musi uzyskać łaskę Gajatri, Sawitri
i Saraswati, aby jego życie stało się święte.
Gajatri, Sawitri i Saraswati żyją w każdej istocie ludzkiej.
Słowa bhur, bhuwah i swaha w mantrze Gajatri odnoszą się do
zbudowanego z materii ciała, wypełniającej go energii życiowej
(wibracji) oraz duszy będącej nieustanną zintegrowaną świadomością.
41
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Mantra Gajatri uczy, abyście wszystko ofiarowywali Bogu,
a działanie podejmowali tylko po to, by Go usatysfakcjonować.
Wówczas poczujecie się uwolnieni od trudności i problemów.
Mantra Gajatri jest symbolem matczynych uczuć. Intonujcie
ją codziennie – rano, w południe i wieczorem. Mając słońce za
plecami, widzicie własny cień, jednak kiedy stoicie twarzą do
słońca, cień znika z waszego pola widzenia. Podobnie, iluzja tego
świata (maja) omami was, jeśli odwrócicie się od Boga, natomiast
gdy zwrócicie swe umysły ku Bogu, nic wam nie zrobi.
Mówi się, że Gajatri posiada pięć twarzy. Pierwsza z nich
to Om, druga – bhur bhuvah swaha, trzecia – tat sawitur warenjam, czwarta – bhargo dewasja dhimahi, zaś piąta to dhijo
jo nah praczodajat. Mantra Gajatri składa się z trzech części:
pochwalnej, medytacyjnej i modlitewnej. Na początku wychwalamy Boga, potem z pełnym szacunkiem medytujemy nad Nim,
na końcu natomiast modlimy się, by zechciał rozwiać mrok
ignorancji i obudził, ewentualnie wzmocnił, moc naszego intelektu. Intonowanie mantry oczyszcza umysł, pogłębia oddanie
i nieprzywiązanie, przydaje mądrości.
Jeśli będziecie intonować mantrę Gajatri z całego serca,
to nigdy nie odczujecie w życiu trudności. Intonujcie ją bez
przerwy
Mantra Gajatri jest święta. Zawiera esencję wszystkich
innych mantr, odnosi się do wszystkich innych bóstw
i bogiń. Intonowanie mantry trzy razy dziennie nie
wystarczy. Powinniście to robić bez przerwy.
Baba
Nie ma większej medytacji niż medytacja Gajatri. Człowiek
może żyć długo i w doskonałym zdrowiu dzięki medytacji na
mantrze Gajatri.
Jest ona oparciem każdego poszukiwacza Prawdy, który
wierzy w jej skuteczność, moc i chwałę. Nie przynależy ona do
jakiejkolwiek kasty, wiary, regionu, albo sekty. Liczy się tylko nasza wiara i czystość serca. Zaiste, Gajatri jest nieprzezwyciężoną
duchową zbroją, prawdziwą twierdzą, która zabezpiecza i chroni
jej czciciela, która przekształca go w istotę boską i błogosławi go
42
blaskiem światła najwyższego duchowego oświecenia. Jakiekolwiek będzie twoje wybrane bóstwo (Ista devata), regularne powtarzanie każdego dnia kilku mal Gajatri, obdarzy cię wszelką
pomyślnością i życzliwością, teraz i w przyszłości.
Gajatri jest żarliwą modlitwą o Światło, adresowaną do
Wszechmocnego Najwyższego Ducha. Jest to doprawdy jedyny
transcendentalny przewodnik – światło dla ludzkości. Jest to
największa ze wszystkich mantr, a jej przewodnim bóstwem
jest sam Parabrahman. Gajatri jest pożądana dla wszelkiego
rodzaju poszukiwaczy duchowych.
Jeżeli podejmiesz codzienne regularne intonowanie Gajatri
(Gajatri dżapa) poczujesz zdumiewającą siłę wypływającą
z tego działania. Ustal specjalny czas dla intonowania
(dżapa) i przestrzegaj go wytrwale. Codziennie bez
przerw musi być wykonywana przynajmniej jedna mala
dżapy (108 razy). To będzie chronić cię od wszystkich
niebezpieczeństw, da ci nieskończoną siłę do pokonywania
wszystkich przeszkód i doprowadzi na szczyt
wspaniałości, siły, spokoju i błogości.
Śri Swami Śivananda
Mantra Gajatri może być tłumaczona na wiele sposobów.
Jeden z nich jest następujący:
(Om) Om (Dhimahi) My medytujemy (Bhargo) nad
duchowym blaskiem (Varenjam, Devasja) TEGO godną
uwielbienia najwyższą boską rzeczywistością (Savitur)
źródle (Bhur, Bhuva, Svaha) fizycznych, astralnych
i boskich poziomów istnienia. (Tat) Oby TEN najwyższy
boski byt (Praczodajat) oświecił (Nah) nasz (Dhijo) intelekt
(tak byśmy mogli zrozumieć najwyższą prawdę).
Rzeczywista mantra Gajatri to:
TAT SAWITUR WARENJAM
BHARGO DEWASJA DHIMAHI
DHIJO JO NAH PRACZODAJAT
Jest ona poprzedzona przez Om i wjahriti.
43
Sai Ram – zima 2005
Jakie jest znaczenie Om w mantrze Gajatri?
OM zwane Pranawą jest najpotężniejszą i najważniejszą ze
wszystkich mantr.
Jest ona dodawana do wszystkich mantr, jako przedrostek
gdyż uważa się, że bez niej żadna mantra nie osiągnie swojej
pełnej mocy. Ciało przejawia aktywność tak długo, jak długo
przebywa w nim dusza, podobnie mantra jest pełna życia i mocy
tak długo, jak długo dodana jest do niej Pranawa. Także mantra Gajatri w sposób właściwy jest poprzedzona przez Pranawę
i wjahriti.
AUM (OM) jest Pranawą, która widzialna i niewidzialna
otacza wszystko. Jest ona symbolicznym imieniem Brahmana,
najwyższego bytu. „Kto wypowiadając jedną zgłoskę Brahmana, Om, myśli o mnie, gdy porzuca ciało, osiąga najwyższy cel”
– tak mówi Gita VIII-13.
Pranawę czyli Om uznaje się za tożsamą z Brahmanem i za
środek łączący człowieka i Boga. OM, Para Brahman czy Najwyższy Byt jest zwane Sat-Nam przez Sikhów, Jehową przez Żydów,
Allahem przez Muzułmanów, Ahura Mazdą przez Zoroastrian,
Hanovanem przez Parsów, Elochimem przez Chrześcijan, Tao
przez Chińczyków i Monadą przez Greków. Om jest symbolem
wspólnym dla całego świata; wspólnym dla wszystkich religii,
kultów i szkół.
Wers w wedach stwierdza co następuje:
„Na początku był Pradżapati, Brahman, z którego powstało
Słowo i Słowo było doprawdy Najwyższym Brahmanem”.
Czwarta Ewangelia Nowego Testamentu daje wyraz tej samej
myśli następująco:
„Na początku było Słowo a Słowo było z Bogiem i Słowo
było Bogiem”.
Maitrajana Upaniszada stwierdza, że jest jeden Brahman
poza słowami i drugi, Słowo-Brahman i to Słowo jest zgłoską
„OM”. Ten dźwięk zwany „Pranawa” co oznacza, że jest to coś,
co rozprzestrzenia życie lub przepływa poprzez „Prana” lub
oddech.
44
Sai Ram – zima 2005
Wszystkie mantry są kontynuowane w Om. Jest ono zawsze
wypowiadane na początku i czasami na końcu każdej mantry.
„Amen” jest używane przez Chrześcijan, a „Amin” przez Muzułmanów na końcu ich modlitw. To jest modyfikacja Om. Człowiek nieświadomie wypowiada ten dźwięk, gdy jest poddawany
skrajnemu bólowi lub nadmiernej przyjemności.
OM jest symbolem Boga.
Cały wszechświat pochodzi z OM i na końcu znika w OM.
Pranawa może pobudzić tempo duchowego postępu.
Pranawa jest testamentem zapisanym dla nas przez wielkich
mędrców przeszłości. Poprzez długie badania zdali oni sobie
sprawę, że jest to właściwy symbol Brahmana. Dla nich to było
jak światło latarni morskiej, kierujące nimi, by mogli osiągnąć
bezpiecznie swój cel. Dla nich to była drabina, która pomogła im
osiągnąć duchowe wyżyny niezrównanej chwały i pokoju. Byli
oni przekonani o tajemniczej sile, która jest zawarta w OM, sile,
która usuwa zasłony, rozpędza złudzenia, niszczy pragnienia
i zabija egoizm oraz pomaga poszukiwaczowi w osiągnięciu
celu. Siła całkowicie przekształcająca jednostkę i umożliwiająca człowiekowi nabycie przenikliwego wglądu, jasnej wizji,
nieustraszonej odwagi, duchowej siły i najwyższego spokoju
przez cichą medytację.
Swami Sivananda następująco pisze o OM: „OM jest duchem, podłożem, treścią. OM jest nieśmiertelną duszą. OM jest
Duchem Świętym. OM jest wewnętrzną muzyką duszy. OM jest
muzyką ciszy. OM jest śmietanką Upaniszad. OM jest najwyższym klejnotem Wed. OM jest najwyższym szczytem wspaniałego
wzgórza wedanty.
To miejsce, gdzie nie ma ani głodu ani pragnienia, ani smutku ani bólu, ani „ty” ani „on”, żadnego „to” lub „tamto”, żadnego
„tutaj” ani „tam”, żadnego „wczoraj” ani „jutro”, żadnego „na
wschód” ani „na zachód”, ani „dźwięk” ani „kolor”, ani „światło”
ani „ciemność”, ani „widoczne” ani „niewidoczne”, jest OM”.
Om jest dźwiękiem Brahmana emanującym z najwyższego
Boga od czasu stworzenia. Sylaba Om jest Brahmanem.
45
Sai Ram – zima 2005
Święta sylaba OM zawiera trzy dźwięki A, U i M wyrażające trzy aspekty Boga (Stwórca, Ochraniający i Odrodziciel),
trzy poziomy świadomości tj. czuwanie, marzenia senne i sen
głęboki.
A – odnosi się do stanu jawy.
U – odnosi się do stanu marzeń sennych.
M – odnosi się do stanu snu głębokiego.
Wszystkie te stany prowadzą do czwartego stanu zwanego
turja, który jest ponad tymi trzema stanami i jest reprezentowany przez ciszę. Jeśli ktoś pogrąży się w głębię tej ciszy, usłyszy kosmiczne AUM, czyli Pranawę, która wyłania się z Prany
(życiowej wibracji), wypełniającej wszechświat.
Om jest wodą, światłem, esencją, nieśmiertelnością, rzeczywistością, fizycznych (Bhur), środkowych (Bhuwah) i niebiańskich (Swah) światów.
Mantra Gajatri jest rozwiniętą formą Om, a Om jest zawarta
w mantrze Gajatri dając „mocniejszy” efekt mantry.
Jakie jest znaczenie wjahriti?
Wjahriti wywodzą się z Pranawy i są uważane za pierwsze
dźwięki wytwarzane przez Brahmana podczas stwarzania
wszechświata. Dlatego wjahriti są dźwiękowym symbolem
oznaczającym wszechświat.
Bhur oznacza wszystko co istnieje, Bhuwah wszystko co jest
widzialne lub jaśniejące, a Suwah wszystko co jest przyjemne.
Poprzez medytację na Bhur, ustępuje lęk przed śmiercią;
przez medytację na Bhuwah, ustępuje niewiedza (ciemność)
intelektu; poprzez medytację na Suwah znikają wszelkie rodzaje
nieszczęść. Bhur jest odpowiednikiem ziemi, Bhuwah nieba,
a Suwah niebios. Są one trzema pierwszymi poziomami istnienia
z siedmiu. Pozostałe cztery to Maha, Dźana, Tapa i Satja. Omkara i wjahriti reprezentują Wedy. Dokładnie są one zwane Maha
Wjahriti, będąc wielkim krzykiem lub słowem mocy, poprzez
wyrażenie którego Bóg stworzył trzy światy: fizyczny (Bhur),
emocjonalny (uczuciowy) (Bhuwah) i mentalny (Suwah).
46
Sai Ram – zima 2005
Podsumowując, wjahriti oznaczają cały wszechświat. Oznaczają one też główne składniki wszechświata a mianowicie:
ziemię, wodę, ogień, powietrze i przestrzeń. Trzy plany Bhur,
Bhuwah i Suwah oznaczają cały wszechświat, a pięć elementów
jest zawartych w tym wszechświecie. Jeśli ktoś powtarza te trzy
sylaby, stawia przed sobą w wyobraźni cały wszechświat kryjący w sobie słońce, księżyc, planety i wszystkie inne gwiazdy.
Skoncentrowany na całym wszechświecie poszukiwacz recytuje mantrę Gajatri, w wyniku czego medytuje na stworzycielu
wszechświata.
Mantra Gajatri jest podzielona na trzy części
Część pierwsza:
Om Bhur Bhuwah Swaha
Część ta składa się z Pranawy czyli Om i trzech wjahriti związanych z mantrą Gajatri mianowicie: Bhur, Bhuwah, Swah:
Reprezentują one trzy światy (sfery) mianowicie: Ziemię (Bhumi),
Atmosferę (Antariksza) i Niebo (Swarga).
W części tej intonujący kontempluje chwałę światła, które
oświetla trzy światy.
Ta część pobudza w jego organach siły, które przygotowują
podstawę do właściwego działania w drugiej i trzeciej części. Siły
te są wzbudzane za pośrednictwem dźwięku, który harmonizuje
organy i dostraja je do sił z wyższych stanów świadomości, by
przejawić się przez nie.
Ponieważ medytacja nad Pranawą jest niezależnym, potężnym środkiem duchowego rozwoju, jest oczywiste, że Pranawa zawarta w mantrze Gajatri wpływa później na wzrost jej
ogromnej skuteczności. To pomaga nie tylko rozwojowi duchowej
świadomości, ale też usuwa różnego rodzaju przeszkody na
ścieżce.
Ponadto te moce wzbudzane przez maha wjahriti są także
mocami, które są pośrednio czerpane od Pana systemu słonecznego. Są to specjalnego rodzaju moce zarządzane i kierowane
przez bóstwa trzech planów.
47
Sai Ram – zima 2005
Część druga:
Tat Sawitur Warenjam
Bhargo Dewasja Dhimahi
Tutaj jest ukazywana chwała, wspaniałość i łaska, która
płynie ze światła.
Ta część jest środkiem do pobudzenia w umyśle intonującego
mantrę silnej motywacji i zdecydowania do wejścia w kontakt
ze świadomością Sawity, naczelnego bóstwa naszego systemu
słonecznego. Jedynie wtedy, gdy ta motywacja jest wzmacniana,
połączenie indywidualnej duszy (dżiwatmy) i najwyższego ducha
(paramatmy) może być stopniowo rozwijane.
Ta część jest w rzeczywistości wołaniem do Sawity o więcej
światła i rozdmuchanie iskry duchowej aspiracji w huczący
płomień. Jest to jak dzwonienie indywidualnej duszy do Bytu
wszechświata. Jest to dzwonienie po oświecenie najwyższego
rodzaju, po wiedzę, która umożliwi mu realizację jedności z Nim,
źródłem całej wiedzy, mocy i błogości.
Zwykle słowem Sawita określamy słońce, które jest centrum
systemu słonecznego i dookoła którego obracają się wszystkie
planety. Ale fizyczne słońce, które widzimy i które bada nauka,
jest po prostu zewnętrznym pokryciem wspaniałej Rzeczywistości, która rozprzestrzenia się i ożywia cały system słoneczny. Ta
Rzeczywistość jest esencją i podstawą tej samej Rzeczywistości,
która jest ukryta w sercu każdej ludzkiej istoty. O odkrycie tej
Rzeczywistości wewnątrz siebie można wzywać Rzeczywistość
ukrytą za słońcem i dzięki pomocy, jaką otrzymujemy od tego
najwyższego źródła duchowego światła, czynimy łatwiejszym
swoje zadanie samoodkrywania. W rezultacie otwiera się
wewnętrzna świadomość. To duchowe słońce świadomości to
Sawita, to co Gajatri zamierza wyjawić. Podczas tego procesu
my wydajemy się rozszerzać do tej wszystko obejmującej Rzeczywistości, a ta Rzeczywistość wydaje się rozprzestrzeniać do nas.
Ten podwójny proces schodzenia całości w część i rozszerzanie
części w całość jest jednoczesny.
48
Sai Ram – zima 2005
Część trzecia:
Dhijo Jo Nah Praczodajat
Jest to modlitwa o ostateczne wyzwolenie przez przebudzenie wrodzonej inteligencji, która rozprzestrzenia wszechświat
jako światło.
Jest to ostatnia część, w której poddajemy się całkowicie
boskości, co umożliwia boskim siłom wpłynąć do naszych organów, które są oczyszczane i podnoszone na wyższy poziom
wrażliwości i zdolności do oświecenia. Po włożeniu najwyższego
wysiłku mamy możność otworzenia się na najwyższe obszary
boskiego światła i życia.
W ten sposób w modlitwie wznosimy i wzbudzamy duchowe
siły z głębokich warstw naszego bytu. W tym procesie mamy
przebić się przez wizerunek słońca i naszej idei Sawity do Rzeczywistości, która jest ukryta poza tymi ideami.
Om Sai Ram
Ryszard Basak
49
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Motto: Tylko życie poświęcone innym jest
warte przeżycia.
Albert Einstein
I cóż mi po padole marnym
gdy jutro zadrży otchłań nieba,
wychynie z mroków anioł czarny
wołając, że zbawienia nie ma !
Lecz brnąc tuż za nim stromą granią,
Nieśmiało, piękny jak w pradziejach,
Nowiny Dobrej biały anioł
Zdoła nam szepnąć: jest nadzieja!
Fragment z pieśni
Bhułata Okudżawy
Powroty
Różne są moje powroty: do domu, do kraju, do związków, do
uwiązań. Wszystkie są skutkiem wyjazdów, bo, jakże by inaczej.
W duszy zaś tęsknota za tym ostatnim wyjazdem bez powrotu.
Można było w tych podróżach zobaczyć nowe. Po co? – po to, by
inaczej spojrzeć na stare , spojrzeć na samego siebie.
W tych powrotach jedno: zawsze Bóg stawiał kogoś na progu
domu, jakim jest ojczyzna, jakim jest naród, związek, rodzina.
Ten, który witał, zawsze mówił te same słowa w trudnym języku
przypadków. Mówił: „ Jesteś tu potrzebny”.
Tak było, kiedy wracałem z Puttaparthi, najważniejszego wyjazdu mego życia. Tak było, kiedy wracałem z zagubionych dróg,
gdzie przeszłość karmiczna odciskała piętno przy każdym moim
kroku. Tak było, kiedy wracałem z ucieczek od życia w objęcia
matki natury, mojej ukochanej Puszczy Białowieskiej.
Dziś chcę pisać o Rosji. O powrocie z obozu medycznego.
O tym obozie pisał już Konrad i Estera też pisała. Jestem
im bardzo wdzięczny za to i za to, że mogłem być razem z nimi
i z nimi pracować. Tak samo jak j z Halinką Fiłkowską, Heń50
kiem Maczkiem, Wojtkiem Lamech, Elżbietą Władyka, Jagną
Czerwieniec, Grażynką Botwicz i Zosią Małachowską.
Wiem! Byliśmy tam potrzebni dla nich – ludzi ze stepów
Kubania i stanic Grigoriepolskiej. Byliśmy potrzebni władzom
Amawiru i pobliskiego kotła wojen Kaukazu, niesamowitego pięknem gór majaczących na dalekim horyzoncie. Przede
wszystkim byliśmy potrzebni dla siebie samych. Myślę, że mimo
ogromnych trudności żaden nasz krok nie został zmarnowany
i każdy z nas wykonał swoją małą rolę czy to w kuchni tak jak
Henryk czy też w „ salonie masażu” tak jak to czyniła Elżbieta.
Na scenie wspólnego koncertu w miejscowym teatrze przewodził
nami Wojtek.
W jednym z ostatnich dni funkcjonowania obozu przyszła
starsza kobieta.
„Zapewne potrzebne są wam okulary?”- spytała ją, pełniąca
obowiązki recepcjonistki Rosjanka.
„Nie, niczego nie potrzebuję” – odpowiedziała kobieta
„Jestem lekarką, mam 80 lat, przyszłam was zobaczyć, bo
zawsze wierzyłam, że pojawicie się w tych się tu, w tych stronach,
by dostrzec i pomóc tym ludziom”....
Obóz medyczny zakończył się dla mnie niespodziewanym
wyjazdem nad Morze Czarne. Porwali mnie tam Rosjanie nadając przydomek „Udziwicielnyj Palak” co w wolnym tłumaczeniu
oznaczało zadziwiający, tajemniczy, mistyczny Polak, przeciwieństwo stereotypu Polaka ukształtowanego przez historię i Fiodora
Dostojewskiego Za mną została praca w brygadzie remontowej
obozu, modlitwa i zapytanie, czy zrobiłem wszystko?.
Tu, nad Morzem Czarnym u stóp Gruzji, Kaukazu, w niepowtarzalnej atmosferze Orientu znalazłem się na urlopie – na
wczasach. Słona woda niosła głęboko w morze. Bez wysiłku
strachu i lęku mogłem tak płynąć choćby i na turecki brzeg.
Naga ziemia noclegu na skraju klifu dawała wypoczynek i sen,
z którego zaszczytem było obudzić się na poranne bhadżany.
Serce robiło się jakieś większe, bo to dzieci i młodzież śpiewała
w obozie z wielkim poświęceniem i w trudnych warunkach zorganizowanym przez ludzi prostych, skromnych lecz wybrańców
51
Sai Ram – zima 2005
Boga – wybrańców Sai Baby. Dziwnym zbiegiem okoliczności
przyszło mi naprawiać samochód ciężarowy. Leżeliśmy pod tym
samochodem razem z Siergiejem kierowcą: ja Konstanty Polak
i on Rosjanin, człowiek północy znad Morza Białego. Naprawialiśmy sprzęgło – po rosyjsku „sceplenie” – połączeni. To była
piękna wymowa symboli, rozumieliśmy się bez słów. Warunki
polowe. Sądzę, że nikt na Zachodzie nie podjąłby się takiej naprawy bez wyspecjalizowanego warsztatu. Po pięciu godzinach
mogliśmy spokojnie umyć umazane smarem twarze w zimnej,
słodkiej wodzie płynącej do obozu z górskiego strumienia. Samochód zaś, dzięki Bogu, mógł dalej służyć potrzebom obozu,
a szczególnie kucharza, który dokonywał cudów, by wykarmić
te wszystkie dzieci, pochodzące z bardzo ubogich rodzin. Wodę
z górskiego strumienia doprowadził przez kolczastą dżunglę
i zdziczałe winnice Bułat, chłopisko silne, potężne, zapewne
potomek Czin Gis Chana, muzułmanin z Dagestanu. Lubiłem
go słuchać, gdy śpiewał wersety z Koranu na przemian z mantrą
Gajatri, podczas gdy czekaliśmy na posiłek. Dorośli jedli tylko
dwa razy dziennie. Dzieci miały posiłek pięć razy dziennie.
Ciężarówka świetnie się spisała służąc kierowcy w poszukiwaniu zdrowej i taniej żywności na okolicznych bazarach. W ten
sposób udało się zaoszczędzić dużo pieniędzy. Miały je dostać
najbiedniejsze dzieci, kiedy będą wracać do domów. Tak biło
serce czarnookiego komendanta obozu bez reszty oddanego
tym dzieciom i Sai Babie.
Raptem zrozumiałem, że nie jestem tu obcy, że jestem
częścią tych ludzi, tego społeczeństwa – taki a nie inny, z tym
dziwnym przydomkiem, który mi nadano. Znów nie pozwolono
mi pozostać samemu. Droga do Woroneża, prawie 2 tys. km
samochodem pokazała mi kraj i przestrzeń Rosji, pokazała mi
rozśpiewaną duszę słowiańską. Czasami miałem wrażenie, że
podróżuję po bezkresie Bharatu – Indii i nocuję na poboczach
indyjskich miasteczek i hinduskich bazarów. Podróżowałem
razem z Siergiejem i jego ukochaną Ritą. Ich wspólny śpiew
dźwięczy mi w sercu do tej pory. W Woroneżu niespodzianka.
Czekała tam na nas prawdziwa ruska bania, stół uginający się
pod ciężarem owoców i naturalnie rosyjska tęskna pieśń na
52
Sai Ram – zima 2005
przemian z bhadżanami. Słyszałem już w swoim życiu panichidy śpiewane w saunie białoruskiej, ale dopiero tu zrozumiałem
sens, jaki niesie doprowadzona do rytuału kąpiel oczyszczająca
duszę i ciało.
Dziękuję Ci Rosjo, dziękuję Ci Sai Babo za to piękno, co mnie
spotkało i za te chwile, gdy już w samotnie jadąc pociągiem do
granic ojczyzny mogłem to wszystko przemyśleć.
W pociągu nastrój sielski, domowy. Babula! Babula! wpada
z krzykiem do naszego przedziału zaspany konduktor. Zapomniał biedak, że 70-letnia babcia miała wysiąść na przystanku
o dźwięcznej nazwie Bieroza. Pakujemy więc błyskawicznie babcię i prawie, że wynosimy w ostatniej chwili na maleńki peron
wioski ukrytej w lasach pod Mińskiem Białoruskim. Babcia
jeszcze na pożegnanie odmawia modlitwę i usiłuje coś powiedzieć o Polsce, lecz trudno to zrozumieć w zgrzycie i szumie
odjeżdżającego pociągu. Pozostaje obraz staruszki machającej
ręką na pożegnanie.
W Brześciu szok! Korupcja na przejściu granicznym. Tu
muszę się przesiadać. Niezrozumiałe dla mnie opłaty graniczne
i masa „mrówek” zajmujących się przewozem opłacalnych towarów. Pomagam dwóm młodym Rosjanom jadącym przez Polskę
do Czech, choć sam nie potrafię dać sobie rady w tym bałaganie.
Z opresji wybawia nas młoda Białorusinka Iryna, szmuglująca
towary przez granicę. Do strefy wolnocłowej wchodzę ostatni
z tłumu pchającego się do pociągu granicznego. Zadowolony
strażnik z uśmiechem pełnym błogostanu przybija pieczęć
w moim paszporcie. Wiem, z czego jest zadowolony. Już dostał
swoją dolę – tak mówi Iryna. Z celnikiem sprawa wgląda trochę
gorzej. Głód pazerności chyba nie został zaspokojony, bo ciągle
powtarza pytanie ile mam jeszcze dolarów. Zbywam go, że trochę
mi jeszcze zostało. Wtedy żąda mego plecaka do rewizji – właśnie tego, co do Puttaparthi mi towarzyszył. Brutalnie wpycha
tam rękę aż po samo ramię i zamiera w dziwnym przerażeniu,
jakby go tam coś złapało. Mam wrażenie, że to małpa włożyła
łapę do wąskiego gardła dzbana pełnego orzeszków i nie może
wyciągnąć jej z tej pułapki. Patrzymy sobie w oczy. We mnie
spokój, w oczach celnika przerażenie i strach. Wreszcie wyrywa
53
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
z trudem rękę z plecaka i bełkocze: „no prachadzi”. Najwyższy
czas, bo pociąg przez granicę do Terespola już odjeżdża. Po
polskiej stronie nie lepiej. Tylko mój paszport z pieczęciami
z połowy świata chroni mnie i moich poznanych przed chwilą
Rosjan, którym pomagam kupić możliwie tanie i dogodne połączenie przez Polskę. Sam zaś muszę przesiadać się w Siedlcach
na pociąg do mojej puszczy. Gdy zdyszany w ostatniej chwili
wpadam przez przejście podziemne na właściwy peron, zażywna
konduktorka mówi do mnie:
„ Czekamy na pana. Przekazano nam, że pan będzie jechał”.
Pełne zaskoczenie! Piękne powitanie! Skąd się wzięło nie
wnikam, byłem jedynym pasażerem, który korzystał z tej przesiadki.
Mogłem spokojnie usiąść w prawie pustym pociągu. Patrząc na pola, na których właśnie trwały żniwa, zamknąłem
oczy. Zobaczyłem ogromną przestrzeń rosyjskich stepów rejonu
czarnoziemów: na terenie obozu medycznego i w drodze do Woroneża już dawno było po żniwach. Na polach pozostawały setki
hektarów żółtego złocistego słonecznika, przydrożne stragany
uginały się od przeróżnych gatunków owoców, warzyw, świeżo
pieczonego chleba i dosłownie od ton miodu. Spichlerz Rosji.
Historia Rosji – spichlerza wegetariańskiego świata. Przecież
ten świat nie musi być głodny!!! Czułem się tak, jak bym wracał z Indii. Tak to duchowa lokomotywa Indii ciągnie ten świat.
Pierwszym wagonem zaś jest Rosja oczyszczona przez krew
i ból historii, oczyszczona śpiewem w baniach, czystą miłością
stanicy Grigoriepolskiej i obozu nad Morzem Czarnym.
Nie musiałem długo czekać, by znaleźć się na polskim obozie medycznym w grupie remontowej. Tu opanował mnie spokój
i zaopiekował się mną wspaniały człowiek, Jarek Rynkiewicz.
Ale to już całkiem inna historia.
Siergiejowi i Ricie oraz ich Braciom i Siostrom z Organizacji Sai,
te wspomnienia poświęcam
Dziękuje Ci Swami
54
Michał Konstanty Czarnowiejski
Puszcza, 22.02.2006r.
Parę słów koordynatora
Czas płynie…
Moi drodzy,
Czas płynie, czas nie czeka na nikogo, czas to ten element
naszego życia tu na ziemi, któremu podlegamy bez żadnych
warunków. I mimo, że czas z duchowego punktu widzenia jest
iluzją, rządzi naszym życiem, czy tego chcemy, czy nie.
Minęło sześć lat, od kiedy rozpoczęłam koordynowanie
działań związanych z Wychowaniem w Wartościach Ludzkich.
Dziś wydaje się, że minęło tylko kilka chwil. Wiele osób było
zaangażowanych wraz ze mną w te działania; dzisiaj dziękuję im
wszystkim z wdzięcznością za to, co zrobili, za ich poświęcenie,
za ciężką pracę, za wyrzeczenie poniesione w imię wspólnego
celu, za rzetelność, za miłość. Ta wspólna praca wiele nas nauczyła; nauczyła nas prawdziwej współpracy, a nie tylko pracy,
nauczyła nas tego, że istnieją ludzie, na których można naprawdę polegać, nauczyła nas tego, że jeśli zajdzie taka potrzeba,
potrafimy zrezygnować z własnych spraw, ambicji i pomysłów
na koszt wspólnego dobra. Nauczyła nas o wiele więcej, z czego
zapewne nie zdajemy sobie nawet sprawy. Był to pewien etap
wspólnej pielgrzymki do wspólnego celu – do Boga.
Nie był on łatwy – obfitował w wiele wyzwań, trudnych i
wymagających przemyślanych decyzji. To były próby, które musieliśmy przejść, aby odnaleźć siebie, aby stwierdzić, nad czym
jeszcze musimy popracować. Swami nie szczędził ich nam w
swojej wielkiej boskiej miłości opiekując się nami i pomagając
zawsze, nie tylko w najtrudniejszych chwilach.
Mamy świadomość tego, że bierzemy udział w Jego boskiej
misji i tego właśnie pragniemy – być jak najlepszymi narzędziami, przez które On może działać tak, jak sobie tego życzy. My
mamy się jedynie dostosować do Jego wymagań i zaleceń. Jest
to chwilami niełatwe zadanie, wymagania są bardzo wysokie,
55
Sai Ram – zima 2005
ale z Jego boską łaską wszystko jest możliwe. Tego nauczyliśmy
się przez te kilka lat.
Mamy świadomość również tego, że żyjemy w arcyciekawych czasach – czasach, które Biblia nazywa ostatecznymi, w
których czekają nas jeszcze większe wyzwania i jeszcze większe
problemy. To czas wielkiego oczyszczenia, które zachodzi na
wszystkich poziomach naszego istnienia – fizycznym, duchowym
i przyczynowym. Ten proces okazuje się bardzo trudny dla nas
wszystkich, chwilami nie potrafimy poradzić sobie z naszymi
wewnętrznymi wrogami – gniewem, złością, zazdrością, dumą
czy żądzą posiadania. Ale przecież mamy Jego – naszego Mistrza
i Przewodnika Duchowego, który zawsze jest przy nas, w każdej
trudnej sytuacji i jeśli tylko będziemy o tym pamiętać, nic nie
może się stać, czego by On nie pragnął. A przecież On pragnie
dla nas tylko dobra, więc wszystko, co nam się przydarza, jest
z duchowego punktu widzenia dla nas dobre. WSZYSTKO! Jeśli
więc przydarza nam się coś, czego nie możemy znieść, czego
nie możemy przyjąć, prośmy Go o pomoc, o moc i wytrwałość,
abyśmy znaleźli w sobie siłę, by to przetrzymać. On jest w
każdym z nas i tak jak Drapaudi, powinniśmy wołać Go, by
przybył z naszych serc i pomógł nam w chwili próby. On nigdy
nie jest głuchy na nasze wołania, przybywa na ratunek, gdy
przewracamy się pod ciężarem naszych trosk i konsekwencji
naszych poprzednich czynów. Czasami przerastają one naszą
umiejętność radzenia sobie z nimi, wtedy On zawsze jest przy
nas gotowy nas wspomóc swą miłością. I nie bójmy się prosić
Go o rozmaite sprawy, które może wydają nam się błahe, bo
przecież nie chcemy Swamiemu zaprzątać głowy błahostkami,
On przyszedł dla nas i należy do nas, dlatego służy nam i chce,
byśmy i my służyli innym ludziom.
Nasza świadomość ewoluowała przez cały ten czas, przechodziła rozmaite etapy – od całkowitego uzależnienia się od
zewnętrznego Mistrza, poprzez etap rozpoznania Go w sobie i
może nawet udało nam się dojść do takiego etapu, w którym
stwierdziliśmy, że On to ja, a ja to On i że niezależnie od tego,
gdzie On przebywa i gdzie jesteśmy my sami, On jest w nas, czyli
56
Sai Ram – zima 2005
i my dysponujemy tą samą mocą, którą ma On, musimy tylko
w to uwierzyć i zacząć ją przejawiać. On to absolutna, bezinteresowna miłość, a więc i my musimy stać się taką samą absolutną, bezinteresowną miłością, aby móc przejawiać taką samą
moc, jak On. Do tego wszyscy dążymy, pozbywając się swoich
słabości, czyli naszych wewnętrznych wrogów. One dochodzą do
głosu, gdy zapominamy o tym, kim naprawdę jesteśmy, dając
im tym samym przyzwolenie i moc do destrukcyjnego działania.
A to działanie nasila się z minuty na minutę, tworząc dla nas
wyzwania, jakich nigdy dotąd nie doświadczaliśmy. I to bywa
trudne, ale widać jest to jedyna droga, jaką musimy przejść, by
stać się MIŁOŚCIĄ. To jest nasz cel, nasz jedyny cel. Wszystko
inne nie liczy się w takim stopniu, jak to. Wszystko inne przesłania nam tylko ten cel, odciąga nas od niego i nie pozwala go
osiągnąć. Wszystko, co prowadzi do niego, jest cenne i jedynie
słuszne. A czy jest to wielka próba, czy wielkie wyzwanie, to nie
ma znaczenia, gdyż to, co nas spotyka, wiedzie prosto do celu.
Mając to wszystko na względzie, nie możemy obawiać się
trudności i wyzwań, ale chętnie je przyjmować, jak Phyllis
Krystal białego i czarnego ptaka, ‘dobre’ i ‘złe’ rzeczy w naszym
życiu. Całkowite zaufanie Bogu i całkowita wiara w Niego i w
Jego miłość potrafią zdziałać cuda. I tych dwóch nigdy nie powinniśmy porzucać, cokolwiek przyjdzie nam znosić.
Z miłością.
Iwona Piotrowska
Koordynator WWL.
57
Sai Ram – zima 2005
25 kroków do osiągnięcia
szczęścia
1. Uśmiechaj się – z jednego uśmiechu rodzi się drugi
uśmiech.
2. Więcej słuchaj i mniej mów.
3. Naucz się relaksować.
4. Regularnie praktykuj medytację.
5. Znajdź przynajmniej godzinę dziennie na przebywanie
w ciszy.
6. Codziennie odkładaj niewielką sumę na cele dobroczyne.
7. Planuj dzień tak, abyś mógł zrobić wszystko, co sobie zamierzyłeś.
8. Myśl pozytywnie i unikaj negatywnych myśli.
9. Pamiętaj: zawsze myśl: „mogę” zamiast „nie mogę”, „położony gdzieś indziej” zamiast „zgubiony”, „lepiej” zamiast
„gorzej”.
10. Zrób przynajmniej jeden dobry uczynek dziennie. Powoli
zwiekszaj ich ilość.
11. Szukaj dobra w innych: mają go tak wiele.
12. Z radością dziel się wszystkim, co masz: książkami, płytami, przepisami kulinarnymi i umiejętnościami.
13. Pamiętaj o imieninach i urodzinach znajomych: zadzwoń
do nich, wyślij kartkę, odwiedź ich albo daj im prezent.
Każdy lubi, żeby o nim pamiętać.
14. Okaż wdzięczność za najmniejszy nawet gest pomocy, czy
to ze strony bliskich, czy nieznajomych.
15. Wierz w organizację lub stowarzynienie, których jesteś
członkiem.
58
Sai Ram – zima 2005
16. Okazuj starszym uprzejmość i szacunek.
17. Ciesz się swoją pracą. Działaj sprawnie i kompetentnie.
18. Okazuj więcej uprzejmości prowadząc samochód lub podróżując komunikacją miejską.
19. Otwieraj drzwi osobom, które znajdują się tuż za tobą, zamiast zatrzaskiwać je im tuż przed nosem.
20.Usuwaj śmieci i kamienie, które znajdziesz na swojej drodze: ktoś inny może na nich zrobić sobie krzywdę.
21. Utrzymuj czystość na ścieżkach znajdujących się przed
i za twoim domem.
22.Nie pozwól ludziom ścianać drzew.
23.Traktuj własność publiczną jak swoją własną.
24.Ściszaj swój głos, głos w radiu i telewizorze.
25.Gdziekolwiek się udajesz, zabieraj ze sobą ciepło, słońce
i dobry humor.
Z „Moolyasudha”
magazynu dla nauczycieli i rodziców
Październik 2004
59
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Listy do syna...
Sen
Śniło mi się, że byłam kasjerką w cyrku, ale nigdy nie oglądałam tego, co się na arenie działo. Otwierałam kasę, sprzedawałam bilety, zamykałam kasę, brałam swoją codzienną
wypłatę; kupowałam dużo, dużo dobrego jedzenia, wszystko,
co lubię, w domu piekłam, gotowałam i zasiadałam przed telewizorem. Przy wiadomościach ze świata smakowała mi zawsze
szynka, a przy dzienniku parówki, takie jak te delikatne jeszcze
sprzed wojny. Przy kryminałach – tylko golonka i naturalne
wino, aby uśmierzyć stan napięcia. Gdy film kończył się nie po
mojej myśli, porcja tortu poprawiała mi samopoczucie. I tak
dzień za dniem.
Było mi coraz ciężej chodzić do pracy. Te nogi takie ciężkie...
Na samochód nie miałam pieniędzy.
Któregoś dnia, zamykając kasę, usłyszałam z głębi cyrku
szczególny aplauz. Zajrzałam i oniemiałam z zachwytu – dziewczyna tańczyła na linie. Odbijała się od niej w górę i w ostatniej
chwili, gdy zdawało się, że już spadnie na piasek sceny, chwytała
rozhuśtany drążek. Z gracją, ze spokojem, z absolutną pewnością siebie i swoich rąk.
Mój Boże, a ja nigdy nie wiem, czy zdołam wnieść na piętro
swoje zakupy... Mój Boże!... Boże?... Bóg... zaraz, zaraz, coś mi
się przypomina... przecież to Pan Bóg jest dyrektorem naszego
cyrku. To nasz Pan Dyrektor tak się nazywa. Pan Dyrektor
Bóg.
Nigdy go nie widziałam, ale mówiono mi, że jest wszechwładny i wszechobecny, jak każdy dobry dyrektor, ale ten jest
szczególnie dobrym, doskonałym Dyrektorem. On angażuje,
on decyduje... No i dobrze, czego chcę? Zaangażował mnie jako
kasjerkę. Koniec, kropka. Ale nagle zamarzyło mi się, aby zostać
tancerką na linie. Idę do dyrektora! Jeśli on wszystko może, to
i mnie zaangażuje jako linoskoczkę.
60
– Dobrze – powiedział – zaangażuję cię, ale musisz nauczyć
się tej sztuki. Pracując w kasie masz wystarczającą ilość czasu
na ćwiczenia.
– Co mam robić, Panie Dyrektorze?
– Rozciągnij najpierw linę kilka centymetrów nad ziemią
i spróbuj zrobić na niej kilka kroków.
Lina pekłą pod moim ciężarem, upadłąm i potłukłam się.
Pobiegłam do Dyrektora z pretensją.
– Schudnij! – powiedział krótko.
– Jak to! Mam rozstać się z moimi przyjemnościami?!
– Wybieraj – to była cała Jego odpowiedź.
Pragnienie zostania linoskoczką zwyciężyło. Zaczęłam
odmawiać sobie kolejnych smakołyków i przyjemności telewizyjnych. Moje nogi stawały się coraz lżejsze, biegałam coraz
szybciej i pewniej. Rozciągałam linę od drzewa do drzewa. Coraz
wyżej i wyżej. Jakiś przechodzień, widząc moje próby, roześmiał
się – straciłam równowagę, spadłam. Pobiegłam ze skargą do
Dyrektora.
– Skarga na kogo? – zapytał.
No właśnie... na kogo?
– Odpowiedz sobie sama. A tymczasem dam ci pewna radę:
w trakcie ćwiczeń, jak i potem przy publiczności, skup sie na
dźwięku ciszy w tobie, a nie na głosach z zewnątrz. Dźwięk
ciszy przywróci ci równowagę. Gdy go odnajdziesz, usłyszysz,
będzie zawsze twoim oparciem na najcieńszych linach świata
i na największych wysokościach.
Przyszedł dzień mego pierwszego występu. Szłam pewnie,
tańczyłam lekko, rozkoszując się rytmem muzyki. I nagle dotarł
do mnie szmer zachwytu płynący z widowni. Poczułam rozkosz
tryumfu i... straciłam równowagę. Runęłam na piasek areny.
Zdążyłam tylko wypowiedzieć w myślach moje jedyne pragnienie – pragnienie powrotu na linę – a już widziałam, jak moje
ciało znoszą z areny, widziałam przerażone twarze publiczności,
odjeżdżającą karetkę pogotowia... Koło mnie stał, jak zawsze
uśmiechnięty, Pan Dyrektor.
61
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
– Usłyszałem, że chcesz powrócić na linę. Dobrze. Włożyłaś
poprzednio tak wiele pracy w ćwiczenia, więc tym razem nie będziesz zaczynała od zera, jak na początku. Pójdź ze mną. Pokażę
ci rodzinę linoskoczków, w której się urodzisz. Oni już od dziecka
będą uczyli cię tej wielkiej sztuki cierpliwości, wytrzymałości,
samodyscypliny, zaufania do samej siebie, umiejętności wyboru
partnera, gdy zajdzie potrzeba, i umiejętności wsłuchiwania się
w głos ciszy, głos równowagi w tobie.
I tak się stało. Tańczyłam lekko na linie, przefruwałam
pewnie z drążka na drążek, szukajac aprobaty tylko w oczach
mego Pana Dyrektora.
Przez otwór w namiocie cyrku zobaczyłam przelatującego
ptaka.
– Dyrektorze, chcę fruwać jak ptak. Tu w namiocie jest mi
duszno. Naucz mnie, ale, proszę, bądź przy mnie.
– Jestem zawsze przy tobie, bądź spokojna i bez lęku. Rozpostrzyj teraz ręce jak skrzydła i fruń. Tylko nigdy nie zwątp,
że masz skrzydła... nie zwątp! Fruń w stronę słońca, w stronę
światła. Nie zwątp...
Rzeczywiście! Moje ręce zamieniają się w skrzydła, w jednej
chwili, kiedy tylko zechcę. Frunę, kołuję, przysiadam lekko na
ziemi, opowiadam ludziom, że i oni mogą być wolni jak ptaki
w przestworzach, chcę nauczyć, jak mnie uczono... Nie wierzą,
nie chcą uwierzyć, pukają się w czoło. Nie zauważają, gdy odfruwam...
Budzę się. Czuję moje jak zawsze obolałe nogi!
Panie Boże...
Dyrektorze...
A może te moje obolałe nogi to tylko sen?
Och, obudź się wreszcie... NIE ZWĄTP... ciągle jeszcze słyszę
słowa... NIE ZWĄTP...
Krystyna Karkowska – Krauze
Fragment książki „Listy do syna”
62
Opowiadanie
Sekret Szczęścia
Dawno temu żył pewien król, który chciał się dowiedzieć, czy
istnieje coś takiego, co sprawiłoby, żeby każdy z jego poddanych
był mądry i szczęśliwy. Zorganizował w tym celu wystawę i poprosił wszystkich mędrców ze swojego królestwa, by wystawili
takie przedmioty, które mogą dać szczęście każdemu człowiekowi. Król osobiście przyszedł zwiedzić wystawę. Zobaczył tam
niezliczone ilości wspaniałych i pożytecznych rzeczy, takich
jak: kwiaty, owoce, piękne rośliny, słodycze, ubrania, książki,
instrumenty muzyczne, złote ozdoby, dzieła sztuki itp.
Jednak żadna z tych rzeczy nie wydała się królowi tą, która
uczyniłaby każdego człowieka szczęśliwym. W końcu zobaczył kolorowy model z gliny, który przedstawiał ludzkie usta
z wysuniętym językiem, przemawiającym do biednego, starego
człowieka, wychudzonego i głodnego, siedzącego przy drodze.
U podstawy modelu napisane były dwa słowa: „Dobry Język”.
Król zarządził, aby natychmiast posłano po rzeźbiarza,
autora modelu, gdyż chciał z nim porozmawiać. „Mój Panie,
– powiedział rzeźbiarz – wszystkie inne rzeczy na tej wystawie
sprawiają, że człowiek jest szczęśliwy tylko przez pewien czas.
Natomiast dobry język, wypowiadający słowa sympatii i miłości
sprawia, że inni są szczęśliwi na całe lata. Takie słowa dają
nadzieję i otuchę cierpiącym, siłę i ufność słabym, sympatię
i miłość osieroconym. Tylko dobry język może sprawić, że wszyscy ludzie będą szczęśliwi przez cały czas”. Król, którego głęboko
ujęły te słowa, dał rzeźbiarzowi nagrodę w postaci szkatułki
pełnej złotych monet.
Po kilku dniach Król zapragnął dowiedzieć się, czy jest coś
takiego, co może każdego człowieka nieszczęśliwym. Zorganizował więc jeszcze jedną wystawę, prosząc mędrców ze swojego
63
Sai Ram – zima 2005
kraju, żeby dostarczyli przedmioty, które mogą wypełnić życie
każdego człowieka cierpieniem.
Tym razem halę wystawy wypełniły rzeczy takie jak: kije,
baty, noże, miecze, rośliny kolczaste, gorzkie owoce, alkohole,
trucizny, ujadające psy, kraczące wrony. Jednak żadnej z tych
rzeczy król nie uznał za odpowiedź na swoje pytanie.
W końcu zobaczył model z gliny podobny do tego, który
był na wcześniejszej wystawie, ale tym razem przedstawiał on
duże czerwone oczy i czarny język, znieważający biednego starego człowieka, wychudzonego i głodnego. U podstawy modelu
umieszczone były dwa słowa: „Zły Język”. Król znowu posłał po
rzeźbiarza. Rzeźbiarz dał takie oto wyjaśnienie: „Mój Panie, zły
język może zabić ludzkie szczęście i radość, zniszczyć nadzieję
i odwagę i popchnąć człowieka w otchłań cierpienia. Może on
ranić serca innych, a takie rany mogą się nie zagoić przez wiele
lat. Zły język jest najgorszym wrogiem człowieka”.
Król dał rzeźbiarzowi w nagrodę szkatułkę pełną klejnotów
i diamentów. „Zaprawdę, twoje gliniane modele uczą nas lekcji
bardziej drogocennych niż te złote szkatułki, klejnoty i diamenty
razem wzięte”, powiedział Król do rzeźbiarza. „Dobry Język jest
najlepszym przyjacielem każdego człowieka i najprostszą drogą
do szczęścia wszystkich”.
The UK Sai Organisation Quarterly Magazine, Sai Reflections,
Maj 1998
64
Sai Ram – zima 2005
Educare
Pięć D dla Educare
Obowiązek – Sewa
– Bezinteresowna Służba
Om Sai Ram!
Czuję się ogromnie uprzywilejowany, że mogę stanąć przed
wami i mówić na temat obowiązku.
„Szarira madhjam khalu dharma sadhana” – „Ludzkie ciało,
zbudowane z 5 żywiołów, ma oddać się praktykowaniu prawości”. Uczynki człowieka są jak nasiona, które rodzą karmiczne
owoce. Zatem, jeśli chcemy zebrać piękny plon, musimy spełniać
dobre uczynki. Sami konstruujemy nasze przeznaczenie, nasze
szczęśliwe i nieszczęśliwe chwile.
Człowiek od chwili swoich narodzin jest nieustannie zaangażowany w ofiarę ognia, każdy jego czyn stanowi ofiarę. Znaczy
to, że wszystkie istoty ożywione i nieożywione są zanurzone
w karmie. Karma jest opisana w wielu świętych pismach. Karma
narodziła się z Kamy, to znaczy z pragnienia, a Kama wyłoniła
się z ułudy, z Maji, która jest dzieckiem ignorancji. Zatem możemy zrealizować naszą życiową misję, to znaczy dotrzeć do
Boga, jeśli poddamy się sadhanie lub sewie. A ponieważ mam
mówić o obowiązku, to chciałbym się skupić teraz właśnie na
nim. Prawdziwym wyrzeczeniem jest manawa sewa, czyli służenie ludzkości.
Człowiek, od chwili swoich narodzin, jest nieustannie
zaangażowany w ofiarę ognia, tzn. wszystkie istoty ożywione
i nieożywione mają swoją karmę. Zatem, by uczynić nasze życie
znaczącym, konieczne staje się służenie strapionym, chorym
65
Sai Ram – zima 2005
i upośledzonym. Służenie ludzkości jest prawdziwym wyrzeczeniem, podczas gdy praca wypływająca z pobudek egoistycznych
przynosi jedynie otępienie – tamas. Dzięki bezinteresownej
służbie maniszi – człowiek, przemienia się w maharishi’ego
– w wielkiego świętego.
Bezinteresowna służba ludzkości jest obowiązkiem, z którego musimy się wywiązać wobec społeczeństwa, ponieważ obdarzyło nas kulturą, opiekowało się nami, dało nam wykształcenie,
ciepło i bezpieczeństwo, których tak potrzebowaliśmy.
Co właściwie rozumiemy pod pojęciem obowiązku? Obowiązek nie odnosi się tu do pracy powierzonej nam przez zwierzchników lub przez społeczeństwo. Jest on sprawdzianem, czy nasze
postępowanie, zachowanie lub słowa nikogo nie krzywdzą ani
nie ranią.
Pierwsze lekcje obowiązku otrzymujemy w domu, w kręgu rodzinnym. Nauczyciele Bal Vikas starają się uświadomić
dzieciom ich obowiązki wobec rodziców, braci i sióstr oraz
wobec starszych i chorych krewnych, ponieważ rodzina jest
najmniejszą komórką społeczną, od której ostatecznie zależy
rozwój i dobrobyt całego narodu. Można w tym miejscu przytoczyć opowiadanie o Shrawanie Kumarze, będącym dla każdego
dziecka idealnym przykładem do naśladowania.
Wszystkie ziemskie obowiązki naznaczone są przez trzy
guny. Swadharma odnosi się do cech indywidualnych, paradharma do świata, a atmadharma do ducha. Między ziemskimi
obowiązkami mamy m.in. warnadharmę (kastowy kodeks postępowania) i aszramadharmę. Atmadharmę realizujemy tylko
wtedy, gdy łączymy obowiązki fizyczne i umysłowe z dyscypliną
ducha, bo wtedy lepiej pojmujemy znaczenie sewy i obowiązku.
Obowiązek jest koniecznością, pomaga nam zrozumieć, że ciało
jest instrumentem umożliwiającym praktykowanie dharmy, natomiast sewa stanowi najwyższą duchową dyscyplinę wiodącą
do samorealizacji.
Swami opisuje sewę jako wonny kwiat altruistycznej służby
– jako bezinteresowną służbę, która wypala w człowieku zwierzęce instynkty i obdarza go boskością. Sewa jest esencją oddania,
66
Sai Ram – zima 2005
oddechem życia wyznawcy i jego pierwotną naturą. Pomaga mu
dostrzec jedność ukrywającą się za bogactwem form wszechświata, zrozumieć boską zasadę przenikającą całe stworzenie
od mrówki do słonia – Eswara sarwa bhutanam. Ilustruje to
opowieść o Santh Eknath.
Wykonując służbę trzeba napełnić się miłością, tak by ten,
ku któremu jest skierowana, mógł ją przyjąć w całości i z pełną
ufnością. Obowiązek bez miłości jest godny ubolewania, obowiązek wykonywany z miłością jest pożądany. Każdy potrzebuje
miłości, każdy ją wdycha i wydycha. Jedynie miłość pomoże
nam zrealizować plan wyniesienia pogrążonej w bólu ludzkości
na wyższy poziom świadomości. Sam Swami ucieleśnia bezinteresowną służbę i od dzieciństwa troszczy się o najmniejsze
nawet potrzeby cierpiących.
Sewa lub niszkamakarma jest czymś unikalnym, ponieważ
wykonujący ją człowiek uważa się za poszukiwacza prawdy, który zapominając o swoim statusie, osobowości i wymaganiach,
wykorzystuje czas, energię, siłę i talent na niesienie pomocy.
Sewa musi przepływać przez każdy nerw, penetrować każdą
kość, aktywować każdą komórkę ciała. Wyrasta w sercu wypełnionym czystą miłością, nie skażonym przez egoizm, chciwość,
hipokryzję, namiętność, zazdrość, ani inną negatywność. Odsłania najwspanialsze cechy człowieka. Otwiera serca i poszerza widzenie. Wspiera miłość i zrozumienie, kontrolę zmysłów,
czystość serca i pozytywne patrzenie na świat.
Gdy zaangażujesz się w sewę uczyń współczucie i poświęcenie swoimi oczami. Sewa uczy męstwa. Pomaga człowiekowi
przezwyciężyć lęk, strapienie i przygnębienie. Ale przedtem
trzeba wznieść się nad sprzeczności życia (przyjemność i ból,
rozwój i cofanie się, itd.). Kiedy pojmiesz prawdę podstawowej
zasady: Iśwara sarwa bhuthanam. – „Bóg służy wszystkim
istotom”. – wtedy możesz pełnić Iśwaradharmę.
Żadna inna dyscyplina duchowa nie wprowadza aspiranta
w tak nieustanną kontemplację boskości wszystkich żywych
istot i nie zmusza go do wyrzeczenia się nawet owoców swojej
pracy. Nie pragnie on rozgłosu, sławy ani nagrody – zatem jego
67
Sai Ram – zima 2005
sewa staje się atmaniwedanam, całkowitym poddaniem się
Stwórcy. Jest wielbieniem, obdarzającym wielbiciela łaską. Późniejsza radość i przyjemność, czerpane z tak bezinteresownej
służby, uwalniają go od dolegliwości, obdarzają pokorą i niszczą
w nim wszelkie ślady egoizmu. Zapał i gorliwość są efektywnymi, przydatnymi w służbie narzędziami, które przynoszą mu
dziesięciokrotny przypływ sił. Misją człowieka na Ziemi jest
służenie.
Swami poleca nam zaszczepić w sercu trzy ideały:
1. Zapomnij o krzywdach, jakie wyrządzili ci inni.
2. Nie wierz światu, bo jest efemeryczny i niestały.
3. Nie bój się.
Wiele przeszkód może zagradzać ci drogę, lecz niech nie
odbiorą ci one odwagi. Najlepiej jak potrafisz, nieustraszenie
wykonuj swoje obowiązki, nieustannie modląc się do Pana.
Pracuj ciężko, a resztę pozostaw Jemu, ponieważ w duchowej
podróży sewa jest królewskim traktem. Porzuć przywiązanie
do ciała (deha), wszak to świątynia rezydującego w tobie Boga,
atmy, świadka wszystkich czynów. Ponieważ wyposażył cię
w ciało, umysł i intelekt, odczuwaj umysłem, planuj posługując
się inteligencją oraz używaj ciała do służby głodnym, dzieciom,
szaleńcom, kalekom, itd. Ujarzmij i uwznioślij swoje zwierzęce
instynkty i impulsy, dąż w swojej duchowej podróży prosto do
zrealizowania Boga.
Prawdziwą wartością sewy i jej najbardziej widocznym
rezultatem jest to, że ona nas reformuje i zmienia. Nie możemy
zmienić świata, ale zdecydowanie możemy zmienić siebie. Służenie ludzkości jest służeniem sobie, ponieważ jeśli poświecimy się sewie, to płynąca przez nas kosmiczna i boska energia
zneutralizuje toksyny w naszym organizmie i uwolni nas od
wszystkich mentalnych, fizycznych i duchowych chorób.
Do zadania kształtowania delikatnych umysłów dzieci
najlepiej nadają się kobiety, ponieważ posiadają siedem zalet,
a wśród nich hart ducha, poświęcenie i współczucie. Kobiety
wytrwale i z wiarą przechowują kulturę narodu. Kierują męż68
Sai Ram – zima 2005
czyzn na drogę moralności i inspirują ich do podążania ścieżką
duchowości. To one niosą pochodnię doskonałości i dążą do
emancypacji narodu.
Deepali Changkakoti (Assam, Indie)
Rozróżnianie
– ograniczanie pragnień
Pięć żywiołów, ludzkie ciało i kosmos są ze sobą związane.
Pragnienia zmieniają w ludzkim organizmie kombinacje pięciu
żywiołów i wzorce myślenia.
Rozróżnianie i nieprzywiązanie są niezbędnymi czynnikami
wyciszenia umysłu. Można go wyciszyć panując nad zmysłami
i kierując się niezachwianym nieprzywiązaniem. Kiedy umysł
jest cichy, rządzi nim spokój, a tryumfuje błogość. Do rozróżniania wiedzie wytrwałość. Związana jest ona ze świadomością
istnienia we wszelkich rzeczach materialnych wrodzonej skazy
– Nithja anithja waszthu wiweka wićaram. Trzeba skierować do
wewnątrz tęsknotę zmysłów za dźwiękami, dotykiem, widzeniem,
smakowaniem i wąchaniem. Skierowanie zmysłów do wewnątrz
i rozbrojenie ich poprzez ćwiczenia wymaga prawdziwej walki.
Czym jest pragnienie? Pragnienie jest określane jako niezaspokojony apetyt, usilne dążenie, tęsknota, konieczność otrzymania. Umysł składa się z wiązki pragnień. Jeśli usuniesz po
kolei wszystkie nitki, materiał zniknie. Podobnie, jeśli odsuwasz
pragnienia jedno po drugim, przestaje istnieć umysł.
Człowiek żyje pragnieniami,
Bóg żyje bez pragnień.
Baba
69
Sai Ram – zima 2005
Sai Ram – zima 2005
Nie pożądaj świata,
a pokocha cię Bóg.
Nie pożądaj tego co mają inni,
A pokochają cię ludzie.
Święty Koran
Więc, czym jest pożądanie i jak je kontrolować? Pożądanie
to nic innego jak pragnienie umysłu. Emanuje z myśli. Myśli są
projektowane przez umysł. Zatem umysł jest źródłem pragnień.
Kiedy rodzi się pożądanie, umysł tworzy myśli miłe dla zmysłów
i popycha człowieka do działania z pobudek egoistycznych. Człowiek złapany w sieć pożądań zapomina o swoim celu i wyrusza
w przeciwnym kierunku, np. w stronę przywiązania. Nasi starożytni mędrcy przeanalizowali ten aspekt i wyciągnęli wniosek,
że osoba kontrolująca umysł jest prawdziwą ludzką istotą, a ta,
która pozostaje pod kontrolą umysłu, nie jest nią.
Oto nasi mistrzowie:
Pozostajemy w silnym uścisku zmysłów. Ci mistrzowie tworzą rodzinę, zwaną „egoizmem”, składającą się z matki i pięciorga
dzieci. Matka jest pożądaniem. Kiedy intensywnie czegoś pożądamy lecz nie otrzymujemy tego, wtedy rodzi się dwoje dzieci
– gniew i zazdrość. Ale kiedy nasze pragnienia wypełniają się,
na świat przychodzi trzecie dziecko, przywiązanie. W miarę
jak rośnie, pojawia się czwarte – chciwość. Gdy je zaspokoimy,
stajemy przed piątym dzieckiem – przed próżnością. Te sześć
demonów – karma, krodha, lobha, moha, mada i matsarja – kieruje naszym życiem i czyni z nas wielkich egoistów.
Swami podał nam bardzo prostą metodę zniszczenia umysłu.
Jest nim program „Ograniczenie pragnień”.
1. zmniejszenie wydatków
2. ograniczenie jedzenia
3. oszczędzanie czasu
4. oszczędzanie energii.
Swami prawdopodobnie dlatego umieścił na czele listy
umieścił pieniądze, ponieważ od posiadanej przez nas sumy
70
zależy sposób, w jaki obchodzimy się z pozostałymi trzema kategoriami – z jedzeniem, czasem i energią. Swami uważa, że biedni
mają więcej szczęścia niż bogaci, ponieważ dysponują mniejszą
ilością pieniędzy i mają mniej okazji do ich trwonienia.
Swami mówi: W codziennym życiu wszyscy potrzebują pieniędzy. Przypomina to noszenie butów. Muszą mieć one odpowiedni
rozmiar. Jeśli będą za duże, nie będzie ci się dobrze w nich szło.
Jeśli będą za małe, poczujesz się niewygodnie. Więc nadmiar lub
brak pieniędzy jest problemem. Musisz posłużyć się siłą inteligencji, by uniknąć niewłaściwego wykorzystania pieniędzy, gdyż
pieniądze są dewiwaswarupam, ucieleśnieniem boskiej energii.
Marnowanie pieniędzy może być spowodowane przez:
1. zmysł wzroku: reklamy w gazetach, w telewizji, magazyny
zachęcające do wydatków.
2. zmysł słuchu: otrzymujemy informacje o produktach przez
radio, od przyjaciół i sąsiadów, ma to wpływ na nasze wydatki.
3. zmysł zapachu: wiedzie nas do ekstrawagancji.
4. zmysł smaku: na wydatki wpływa zapach pieczonego chleba,
smażonej cebuli, parzonej kawy, itd.
Marnowanie jedzenia: Annnam Brahma. Nigdy nie marnuj
jedzenia. Prócz jedzeniem ustami, inne pokarmy wchłaniasz
przez oczy, uszy, nos i skórę – powinieneś kontrolować ten proces.
Oszczędzone jedzenie możesz ofiarować biednym.
To narajanasewa.
Marnowanie czasu: Swami podkreśla, że każdy na świecie
dysponuje taką samą ilością czasu. Każdego dnia mamy dla
siebie 24 godziny. Jeśli którąś z nich zmarnujemy, przepadnie
na zawsze i nigdy nie wróci.
Baba sugeruje, jak powinniśmy je wykorzystać:
6 godzin na indywidualne potrzeby
6 godzin na służenie innym
6 godzin na sen
6 godzin na oddawanie czci Bogu.
71
Sai Ram – zima 2005
Czas jest potężny i nikomu się nie poddaje. To my mu podlegamy.
Jacy są złodzieje czasu?
a) zmartwienia,
b) informowanie innych o swoich problemach, bezpośrednio lub
przez telefon,
c) marzenie na jawie – bezużyteczna czynność, której wiele osób
poddaje się bez umiaru.
Marnowanie energii – odwrotnie niż w przypadku czasu,
każdy dysponuje własną ilością energii. Jedni mają jej więcej,
drudzy mniej. Powinniśmy unikać marnowania wody, elektryczności, benzyny, itd. Wtedy zachowamy naturalne zasoby Ziemi.
Nadmierne mówienie stanowi utratę energii. Oszczędzajcie ją,
ograniczając niepotrzebne i długie rozmowy. Nasza energia jest
określona. Oczy nie dostrzegają niczego, co leży w większej odległości niż 20 stóp (ok.610m). Normalnie uszy słyszą od 40 do
80 decybeli i nie powinny przekraczać tej granicy.
Czas jest ulotny. Jak to ujął Adi Śankara:
Dinajaminjou sajam pratah
Sziszirawasantow punarajatah
Kalah kridathi gaććtjajut
Tadapi na munćathjasawajuth
Noc przychodzi po dniu, a dzień po nocy.
Lato następuje po zimie, a zima po lecie.
Tak podąża czas, pochłaniając nas i skracając nasze życie.
A my, mimo wszystko, kurczowo trzymamy się naszych
pragnień.
Tak długo jak istnieje umysł – ucieleśnienie istniejących
w nas pożądań – tak długo nie możemy zrozumieć czym jest dusza. Dopóki istnieje umysł, nie doświadczymy błogości Jaźni.
Dopóki umysł nie zostanie unicestwiony, człowiek staje
przed konsekwencjami jego istnienia:
1. Pragnienia nie opuszczają nas dotąd, dopóki istnieje umysł.
2. Dokąd żyją pragnienia, dopóty nie opuści nas fałszywe wyobrażenia „ja” i „mój”.
72
Sai Ram – zima 2005
3. Jeśli odczuwamy „ja” i „moje”, wtedy błędnie identyfikujemy
się z ciałem, czyli nie może nas opuścić ahamkara.
4. Wraz z ahamkarą pozostaje w nas także ignorancja, angana.
Umysł, zbudowany z pragnień, jest źródłem ignorancji.
PROCES UWALNIANIA NAS Z NIEWOLI
Ponieważ umysł jest wiązką pragnień, musimy go oczyścić.
Na umysł wpływają trzy rodzaje zanieczyszczeń. Są to: a) mala,
łańcuch, b) wikszepa, samowola, c) awarana, zasłona. Brud
pokrywający umysł człowieka składa się z wielu wykroczeń,
popełnionych świadomie i nieświadomie, nie tylko w tym życiu,
lecz również w poprzednich. Piętno tych wykroczeń odbiło się w
umyśle, w ćitt. Zalegający w nim brud to „mala”, łańcuch.
I. Mala zasłania mam prawdziwy obraz duszy, atmy.
Jak oczyścić umysł zakryty malą? Poprzez:
a) służenie innym,
b) odpowiednie jedzenie,
c) zmianę przyzwyczajeń.
II. Drugą nieczystością zakrywającą umysł jest wikszepa. To
nieustanne błądzenie myślami. Można się tego pozbyć dzięki:
a) medytacji,
b) modlitwie,
c) dziewięciu ścieżkom oddania.
III. Awarana (zasłona) jest trzecim zniekształceniem umysłu.
Przypomina gruby materiał przykrywający zwierciadło umysłu.
Awarana ukrywa rzeczywistość – duszę (atmę) i powoduje, że
błędnie identyfikujemy się z ciałem.
Awarana składa się z sześciu wewnętrznych wrogów człowieka, z awiszad werji. Są to: pożądanie, gniew, zazdrość, chciwość
i próżność. Najlepszym sposobem pozbycia się awarany jest
pokochanie Boga. Powinniśmy żyć w miłości.
Tłumienie pragnień nie przynosi rezultatów. Nie udaje
się również zastępowanie ich czymś innym. Najpotężniejszą
73
Sai Ram – zima 2005
i najłatwiejszą techniką jest duchowość. Zwróć wszystkie swoje
pragnienia, myśli i zmysły ku Bogu i módl się do Niego: „O Boże,
jestem bardzo słaby! Nic nie mam, nic nie wiem, jestem nikim.
Zwracam się do Ciebie. Proszę, zstąp ku mnie, schwyć mocno
moje ręce i obdarz mnie łaską, pozwól mi dotrzeć do Twoich
Lotosowych Stóp.”
Nadmierne pragnienia sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwi i możemy nawet umrzeć żałosną śmiercią. Jeśli pragniemy
naszego Swamiego, to mamy zapewnioną bezpieczną podróż
do Bhagawana Sai. Chciałbym tu przytoczyć anegdotę opowiedzianą przez Swamiego.
Ojciec udał się na plażę z dwoma synami. Tak jak tego
pragnęły dzieci, młodszego syna niósł na ramieniu, a starszy
trzymał go za rękę. Starszy syn ucieszył się na widok fal i zaczął
klaskać w dłonie, puszczając rękę ojca. Porwały go fale. Młodszy
pozostał bezpieczny.
Dr Vijayalakshmi
(Tamilnadu, Indie)
74

Podobne dokumenty