Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Transkrypt
Kochaj wszystkich, wszystkim służ
Pismo dedykowane ukochanemu Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie Kochaj wszystkich, wszystkim służ Stowarzyszenie Sathya Sai w Polsce Sai Ram – zima 2005 Spis treści Życzenia – wiersz . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 „SAI RAM” jest oficjalnym biuletynem Organizacji Sathya Sai w Polsce. Ukazuje się cztery razy w roku jako kwartalnik. Ze względu na konieczność utrzymania poprawności językowej pisma, a także z powodów technicznych zastrzegamy sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadsyłanych tekstach. Wszelkie listy i artykuły prosimy kierować na adres redakcji: e-mail: [email protected] Wpłaty na prenumeratę należy dokonywać na konto wydawcy: „Stowarzyszenie Sathya Sai” ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław Konto Bank BPH I/O Kraków nr rachunku: 721060 00760000 3300 00223139 Adres sekretariatu Organizacji Sathya Sai w Polsce oraz Stowarzyszenia Sathya Sai: Stowarzyszenie Sathya Sai ul. Gajowicka 160/7, 53-150 Wrocław tel. (071) 361-73-31 Oficjalna strona internetowa Organizacji Sathya Sai w Polsce www.sathyasai.org.pl Cena 1 egz. „Sai Ram” – 8,00 zł (wraz z kosztami wysyłki) Magazyn redagują: Anna Kołkowska, Jarosław Karwowski Stała współpraca: Ryszard Basak, Katarzyna Gaworek, Maria Quoos, Iwona Piotrowska, Ewa Serwańska Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Słowo wstępne Od Redakcji Moi drodzy, Po wydaniu numeru jesiennego dotarło do nas kilka rekacji od czytelników, dotyczących tekstu „Gadu gadu, czyli nasze rozmowy z serca do serca”. To, co Was poruszyło, to uwagi Rico odnoszące się do stanu zdrowia Swamiego i jego osobiste odczucia na ten temat możliwości Jego wcześniejszego odejścia. Przyznam szczerze, że planowałam zamieścić przy artykule uwagę, że są to osobiste przemyślenia autora. Jednak uwaga taka nie ukazała się. Zastanawiałam się, jak to się mogło stać. Ale kiedy numer opuścił drukarnię, było już za późno. Po Waszych listach i mailach znów zaczęłam zastanawiać się, dlaczego tak się stało. Przez ponad cztery lata redagowania SAI RAMu zrozumiałam, że to nie my jesteśmy prawdziwymi redaktorami magazynu, tylko ON. Zbyt często dochodziło do dziwnych zbiegów okoliczności, bym nie mogła nie zauważyć, że tak naprawdę, nasz wpływ na dobór materiałów jest niewielki. Dlatego postanowiłam jeszcze raz przeczytać tekst „Gadu gadu”. To, że Baba porusza się na wózku, nie jest tajemnicą, więc nie to chyba Was poruszyło. To, jaki jest stosunek Swamiego do ciała fizycznego, też wiemy. Więc co? Chyba obawy (Rica) przed przedwczesnym opuszczeniem tego ciała przez naszego Mistrza. I jeszcze ta „przetrącona dharma”. No tak, to może poruszyć nasze wnętrza. I kiedy jeszcze raz przeczytałam cały tekst, zrozumiałam, dlaczego Baba nie pozwolił mi umieścić informacji o osobistych przemyśleniach autora. Mamy jeszcze ważne tematy do przepracowania: między innymi odchodzenie w inny wymiar i podążanie za dharmą. Rico tak pięknie o tym napisał: też dharma. Boskość jest dobrem i miłością. I można ją przywrócić tylko za pomocą dobra i miłości. Więc ani przez chwilę nie wątpię, że Baba wie, co robi by w nas ją wzbudzić, rozkręcić do maksymalnego poziomu, po to abyśmy mogli ją przekazywać dalej innym.” Cały ten tekst złożony jest z pytań i odpowiedzi, z naszych obaw i słów otuchy. Ale jeśli dostrzega się w nim tylko pytania i obawy, łatwo jest zrozumieć go opatrzenie. Autor sam o tym wspomina: „Najpierw opisałem ci, jak to wszystko wygląda, gdy patrzymy na to co, się dzieje w aśramie z pozycji tak naprawdę nic nierozumiejącego ego, a potem z pozycji ducha oświetlonego światłem Gajatri”. Dlatego proponuję Wam, abyście i Wy jeszcze raz wrócili do tego tekstu i przeczytali go z pozycji „ducha oświtlonego światłem Gajatri”. Może tym razem inaczej go odbierzecie? Sai Ram Ania „Dharmy się nie ustanawia, ona jest naturalnym stanem boskości. Jeżeli oddalamy się od własnej boskości, zanika Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Dyskurs Dzięki odwadze i czystości zrozumiecie boskość Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 8 października 2005 r. z okazji święta Daśary Każdy musi stanąć wobec konsekwencji swojej karmy. Kto sprawił, że nietoperze zwisają z gałęzi drzew głowami w dół? Czy ktoś powiesił je do góry nogami z nienawiści? Nie, taki jest ich los. Podobnie, nikt nie może uciec od konsekwencji karmy. Ucieleśnienia miłości! Wczoraj mówiłem wam o koronacji Parikszita. W tamtym czasie było wielu, którzy mu doradzali i pomagali. Wielu też wspierało jego rozwój. Parikszit był bardzo młodym chłopcem. Nie było łatwo wychować małego chłopca na sprawnego władcę. W rodzie Pandawów nie było starszych osób. Bhima, Ardżuna, Dharmadża, Nakula i Sahadewa udali się w swoją podróż na himalajskie wyżyny. Jedynym reprezentantem rodu Pandawów był ten mały chłopiec Parikszit. Dopiero co zaczął się kształcić w sposób tradycyjny. Ale nie było nikogo innego, kto mógłby objąć tron, za wyjątkiem niego. Młody chłopiec znalazł się w złożonej sytuacji. Jednak postępował ścieżką wskazaną mu przez trzech jego nauczycieli. Parikszit płakał i błagał swego ciotecznego dziadka i cioteczną babcię (Dharmadżę i Draupadi) pytając ich, czy to w porządku z ich strony, że go porzucają, zrzucając tak wielką odpowiedzialność na jego ramiona. Dharmadża odpowiedział chłopcu, że konsekwencje biegu czasu są nieuniknione. Nawet Kriszna, w którym stale mieli oparcie, opuścił ich, by zaspokoić swoje potrzeby. Więc oni też nie mieli żadnego innego wyboru i mogli jedynie udać się w jego ślady. Nade wszystko ściśle przestrzegali rad i przewodnictwa Kriszny. Kriszna traktował Pandawów jak serdecznych przyjaciół. Wychowywał ich jak swoje własne dzieci. Był ich najbliższym krewnym. W rzeczywistości utrzymywał z nimi różnorodne relacje. Jedynie on był ich schronieniem. Więc poradzili Parikszitowi, by przyjął swoją odpowiedzialność z odwagą i zaufaniem. Następnie odczekali jakiś czas, by zobaczyć, jak Parikszit poradzi sobie z tą sytuacją. Parikszit odpowiedział dzielnie, że nie będzie unikał odpowiedzialności ani nie dopuści do upadku chwały swego rodu. „Będę rządził tym królestwem” – zapewnił. Był pełen ufności i odwagi. Dharmadża i Draupadi byli szczęśliwi i odetchnęli z ulgą. Byli zdumieni odważnym zachowaniem młodego chłopca. Musimy zwrócić uwagę na kilka zdarzeń, które nastąpiły w tym czasie. Dharmadża będąc w swej ludzkiej postaci przygotowywał się do przejścia w duchowe i boskie sfery. By przejść ze sfery ziemskiej do sfery boskiej potrzeba dużo odwagi. Dharmadża rozważył całość duchowego i ziemskiego planu i podjął odpowiednie działania konieczne do tego, by móc wznieść się w kierunku boskich sfer. Otrzymał tę zdolność, gdy u młodego Parikszita ujrzał wiarę w siebie. Parikszit był już wspominany w czasie wcześniejszych wydarzeń. Chodził on do każdego z Pandawów i prosił ich kolejno, aby ponieśli odpowiedzialność panowania nad królestwem. Ale oni wszyscy odmówili podkreślając, że jedynie Dharmadża posiada odpowiednie talenty do rządzenia królestwem, a takie też było życzenie poddanych. W końcu zdecydowali, że jedynie młody Parikszit jest odpowiednią osobą. Usłyszawszy to młody Parikszit przestraszył się, padł do stóp swego dziadka i ze łzami pytał, czy jest to możliwe, aby osoba w tak młodym wieku rządziła tak wielkim królestwem. Ale dopiero Draupadi przywróciła Parikszitowi wiarę w siebie. Tak dokonała się koronacja Parikszita na króla. Następnego dnia Parikszit zebrał wszystkich swoich królówwasali. Ludzie myśleli, że młody król przestraszył się i dlatego zebrał ich wszystkich. Gdy królowie się zebrali i usiedli w sie Sai Ram – zima 2005 dzibie sądu, Parikszit przemówił do nich. „Widzicie przed sobą młodego chłopca jako swojego pana. Bądźcie jednak pewni, że nie zaniecham swoich obowiązków, ani nie obarczę was nimi. Jesteśmy razem zobowiązani do czuwania nad dobrobytem tego królestwa; pragnę teraz poznać wasze zamiary. Niektórych z was znam; innych nie mogę rozpoznać. Podejmijcie więc decyzję, czy chcecie podążać wraz ze mną dla dobra imperium, czy też chcecie podążyć za swoimi własnymi ambicjami”. Po jego przemowie zgromadzenie podzieliło się na dwie frakcje. Jedną popierającą Parikszita i drugą – o własnych rozbudowanych ambicjach, myślącą, że młody król nie jest zbyt stanowczy i łatwo będzie z niego zakpić. Następnie między frakcjami wybuchła wojna. Parikszit walczył mając na ustach imiona swego dziadka Ardżuny (Ardżuna posiadał 12 imion): Ardżuna – czysty Phalguna – ten, który urodził się pod gwiazdą Phalguna Partha – potomek rodu Prithu Kiriti – ten, który urodził się w koronie Swaetawahana – ten, który dosiada czysto białego rumaka Bhibathsu – ten, który panuje nad emocjami Widżaja – zawsze zwycięski Kriszna – ciemny Sawjasaczi – oburęczny Dhanamdżaja – zdobywca wszelkiego bogactwa. W ten sposób wszyscy Pandawowie (w swojej duchowej formie) byli przy nim, gdy walczył. Nawet Draupadi tam była. Niewielu wie, że Draupadi była wielką obrończynią praworządności. Błędem byłoby sądzić, że pierwszym działaniem Parikszita w roli władcy było pogrążenie się w działania wojenne. W rzeczywistości, jego nauczycielem była Draupadi – w sposób fizyczny, gdy był dzieckiem i duchowy w późniejszym okresie jego życia. Ostrzegała go, aby nie dał się wciągnąć w konflikt wojenny, skoro tylko zostanie królem. Najpierw musiał zdobyć zaufanie swoich własnych obywateli, ale dzięki wychowaniu pod Sai Ram – zima 2005 okiem Draupadi był w stanie to osiągnąć. Wszyscy jego poddani, młodzi i starzy, stanęli przy nim zwracając się do niego z czcią jako do Maharadży — króla królów — z uczuciem i lękiem. Ujrzawszy go stali się pewni i nieustraszeni. Czy z takim królem czuwającym nad ich dobrobytem można było czegokolwiek się obawiać? Parikszit zapewnił ich, że pomimo swego młodego wieku został obdarzony łaską Boga i dlatego nie ma na ziemi takiej siły, która mogłaby się mu sprzeciwić. Tylko Bóg był jego schronieniem. Podjął się administrowania królestwem z pełną wiarą w przewodnictwo Boga. Nie powinniście odnieść wrażenia, że nauczanie to nastąpiło dopiero po decyzji Pandawów udania się ku Himalajom. Właściwie od zakończenia Wielkiej Wojny było wiadomo, że jedynym spadkobiercą królestwa będzie syn Abhimanju [Abhimanju – syn Ardżuny]. Przygotowaniem dziecka do jego przyszłej roli zajęła się Draupadi. Namówiła do tego Dharmadżę, który chociaż był składnicą wszelkich cnót, czasami bywał jednak niezdecydowany. Tak więc, od początku Parikszit był pod opieką Draupadi. Przed koronacją Parikszita Draupadi wraz z Dharmadżą zwróciła się do ludności Hastinapury i mówiła, że to małe dziecko będzie ich przyszłym władcą. „Niech was nie wprowadza w błąd jego młody wygląd. Został on pobłogosławiony łaską Boga i jest pełen wszelkich królewskich cnót. Obowiązkiem władcy tak wielkiej społeczności jest troszczyć się o jej potrzeby, tak jak matka. Obecnie jest on jeszcze małym dzieckiem, potrzebuje waszego wsparcia i ochrony. Przyjmijcie ten obowiązek nałożony wam przez Boga. We właściwym czasie zostanie królem i będzie troszczyć się o wasz dobrobyt jak posłuszny syn. Nie zależy nam na posiadaniu czegokolwiek i na przyjemnościach. Czyńcie wszystko jako swój obowiązek. A kiedy czas dojrzeje, będzie was chronił i dbał o wasze potrzeby, gdyż jest on doprawdy darem Boga dla nas i dla wszystkich. Wszystko dzieje się wedle woli Boga. Woli Boga nie może zmienić żadna siła”. W ten sposób Draupadi i Dharmadża utorowali Parikszitowi drogę do wstąpienia na tron. Taka była polityka administrowania w tamtych dniach. Troszczono się o każdą jedną osobę Sai Ram – zima 2005 w królestwie, jak o dzieci mocno związane z rodziną. Kiedy rodzina ludzi starszych i dzieci znajduje się pod opieką, czy jest miejsce na lęki i niepokoje? Parikszit stał się wielkim władcą. Czy są jeszcze rodzice, którzy wychowują swoje dzieci w ten sposób? Nawet jeżeli jesteście przygotowani do tego, aby właściwie wychowywać młodych chłopców, to dzieci mogą nie być gotowe, by słuchać. Ale Parikszit był dobrym uczniem i odważnym przywódcą. Odwaga jest środkiem do osiągania wszystkich udanych wyników. Jest ona też prawdziwą duchową praktyką. To jest prawdziwa siła. Uzbrojony w taką boską i duchową siłę Parikszit osiągnął wielkość. I przez nią rozwijało się całe imperium. Taki nauczyciel pełen macierzyńskich uczuć jest czymś bardzo rzadkim. Parikszit wezwał wszystkich swoich ministrów i przedstawicieli całego państwa i mówił im o znaczeniu jedności. W istocie czystość zależy od jedności i jest drogą do Boga. Z Bogiem wszystkie zadania staną się owocne. Wystarczy podtrzymywać i utrzymywać czystość zarówno w jednym człowieku jak i w społeczności. Przedmiotem jego nauki była koncepcja indywidualnego i zespołowego zachowania, przez co w jego państwie istniała idealna społeczność. Młody król Parikszit uśmiechając się podchodził do swoich poddanych i przepraszał ich za wszelkie pomyłki, które mógł nieświadomie popełnić. Był on przykładem tego typu komunikowania się, który powinien występować między władcą a podwładnym. Młody Parikszit posiadał pełną wiarę w Boga, którego życzliwość i miłość zapewniła jemu i innym dobrobyt. Wszyscy posiadajcie tę samą mocną wiarę w Boga i utrzymujcie czystość, a możecie być pewni sukcesu swojej sadhany (duchowego ćwiczenia). tłum. Ryszard Basak red. Izabela Szaniawska Źródło: www.srisathyasai.org.in © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 10 Sai Ram – zima 2005 Dyskurs Prawdziwą sadhaną jest czystość serca Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 9 października 2005 r. z okazji święta Daśary Nie wykonujesz żadnej rzetelnej pracy i gadasz przez cały dzień, myślisz, że to jest sadhana? Zgodnie z zasadami odżywiania napełniasz swój brzuch trzy razy dziennie, myślisz, że to jest sadhana? Energicznie działasz w dzień i głęboko śpisz nocą, myślisz, że to jest sadhana? Czy po to Bóg cię stworzył? Spędzasz wiele czasu prowadząc taki tryb życia, ale to nie jest sadhana. Nie trać go w ten sposób. Od tej chwili staraj się poznać Boga. To jest jedyna sadhana. Ucieleśnienia miłości! Wszechprzenikająca świadomość jest nazywana boskością. Powiedziano też, że boskość jest obecna we wszystkich żywych istotach. Ale nie ma nikogo, kto by tę wszechobecną boskość widział. Tylko człowiek może medytować i zrozumieć Kosmiczną Osobę. W rzeczywistości samo ludzkie życie jest przejawem boskiej potęgi, chociaż niektórzy ludzie nie zgadzają się z tym stwierdzeniem. Boskość przejawia się w każdej żywej istocie. To samo atmiczne źródło (atma tattwa) jest obecne nie tylko w ludziach, ale w każdej żyjącej istocie we wszechświecie. Człowiek musi posiadać czyste i bezinteresowne serce, aby zrozumieć tę prawdę. 11 Sai Ram – zima 2005 W istocie, aby zrozumieć tę prawdę, każda ludzka istota musi stale medytować o Bogu. Przez takie działanie serce staje się czyste i spokojne. Gdy osiągniecie ten stan, Bóg z pewnością przejawi się w was. Jednak musi to być wasza sadhana. Nie tylko praktyka medytacji (dhjana) może sprawić, że Bóg zamanifestuje się duchowemu aspirantowi (sadhace). Bóg jako mieszkaniec istnieje zarówno w ludziach, jak i owadach, ptakach i zwierzętach. Przypuśćmy, że stawiacie pytanie: „Gdzie jest teraz Bóg?”. Spontaniczna odpowiedź brzmiałaby, że Bóg jest obecny również w was. Niektórzy ludzie podejmujący takie praktyki jak medytacja (dhjana) znaleźli odpowiedzi na podobne pytania. Mędrzec Narada stwierdził, że Boga można zrozumieć za pomocą dziewięciu form oddania, a mianowicie przez: śrawanam (słuchanie), kirtanam (śpiewanie), wisznusmaranam (medytowanie o Wisznu), padasewanam (służenie Jego lotosowym stopom), wandanam (okazywanie czci), arczanam (wielbienie), dasjam (oddanie), sneham (przyjaźń) i atmaniwedanam (poddanie się). W sercu każdego na tym świecie Bóg przebywa jako mieszkaniec. Czy w takim razie medytacja jest potrzebna do tego, aby uzmysłowić sobie wszechprzenikającego i wszechobecnego Boga? W dzisiejszych czasach jest wielu takich, którzy uczą różnych technik medytacji. Jednak medytacja oznacza nabywanie czystości duchowego serca, bez osiągnięcia której nie można zrozumieć Boga, siedziby świadomości. Dlatego człowiek musi dążyć do osiągnięcia czystości duchowego serca. Jaki rodzaj sadhany czynił Kamsa w dwaparajudze? W rzeczywistości stale ubliżał Panu Krisznie. Jednakże Kriszna był tak współczujący, że udzielił Kamsie swojego darśanu. Żadna praktyka duchowa nie pomoże w zrozumieniu Boga, jeżeli człowiek jest pozbawiony czystości serca. Różne rodzaje sadhan takie jak post, medytacja itd. mogą pomóc w rozwijaniu wiary we wszechobecnego Boga, który zaiste przebywa w was jako mieszkaniec. Ludzie na ogół sądzą, że Bóg udzielił darśa12 Sai Ram – zima 2005 nu tej czy innej osobie. Ale prawda jest taka, że Bóg nigdy nie udziela darśanu ludziom, którzy nie mają czystego serca. Dlatego, jeżeli pragniecie otrzymać darśan Boga, musicie rozwinąć czystość serca. Różne rodzaje sadhan zmierzają tylko ku temu, by osiągnąć czystość. Gdy osiągniecie czystość serca, zamanifestuje się przed wami wszechobecny Bóg. Niestety, w dzisiejszym świecie brakuje guru, którzy potrafią w sposób stanowczy prowadzić poszukiwacza ścieżką czystości. Zwykle w zamian za pieniądze ograniczają się oni do podania kilku mechanicznych technik medytacyjnych. W rzeczywistości, człowiek nie musi podejmować żadnego skomplikowanego systemu medytacji. Może podjąć prostą sadhanę stałego rozmyślania o wszechobecnym Bogu. Mało kto obecnie uczy tej tak prostej metody. Ludzie słuchają i czytają o różnych intrygujących rodzajach medytacyjnych i podejmują taką praktyke duchową, która przykuwa ich zainteresowanie lub wyobraźnię. Ucieleśnienia miłości! Jeżeli chcecie ujrzeć Boga, musicie osiągnąć czystość serca. W odniesieniu do pewnej osoby mówicie, że jest waszym ojcem. Ale ojciec może być tym określeniem zakłopotany, ponieważ w rzeczywistości jest tą samą atmiczną zasadą (atma tattwą), która jest obecna we wszystkich ludziach. Poślubiasz dziewczynę i nazywasz ją swoją żoną. Ale ona tak naprawdę jest ucieleśnieniem boskiej atmy. Podobnie, pieścisz czule dziecko, nazywając je swoim synem. Ale to samo dziecko może ci powiedzieć, że nie jest twoim synem, lecz ucieleśnieniem boskości. Tak więc wszystkie związki na tym świecie są tylko związkami atmy. Prawdę powiedziawszy, rzeczywista samorealizacja (atma sakszatkara) jest połączeniem indywidualnej jaźni (dźiwy) z brahmanem (najwyższą jaźnią). Każdy, kogo spotykacie, jest Bogiem. Czy bez tej wszechobecnej boskości mogą istnieć ludzkie istoty? Pan Kriszna oświadczył, że inkarnował się raz po raz, gdy następował zanik w praktykowaniu dharmy (prawego postępowania). Oświadczył też, że był bidżam (nasieniem) we wszystkich żywych istotach. Chociaż łączyły go serdeczne sto13 Sai Ram – zima 2005 sunki z gopalami i gopikami (chłopcy pastuszkowie i dziewczyny pasterki), nigdy nie był związany ich wzajemnymi stosunkami z nim. Gopiki, które były świadome tej prawdy, stale medytowały o nim intonując boskie imię „Kriszna! Kriszna!” To właśnie imię Kriszny przynosiło przed ich oczy ucieleśnienie boskiej atmy. Gopiki były zrealizowanymi duszami, które posiadały mocne przeświadczenie, że ta sama atma tattwa jest obecna w każdej osobie, ba!, w każdym bycie. Dlatego mogły widzieć Krisznę w każdej istocie i w każdym przedmiocie. Wszystko, co widzimy w otaczającym nas świecie, na przykład, ta sala, ten filar, budynki dookoła itd, nie są realnymi przedmiotami. Ludzie często bywają zwodzeni, gdy patrzą na zewnętrzne formy. Uniwersalna atma tattwa jest obecna we wszystkich tych przedmiotach. Tylko gopiki rozumiały tę najwyższą prawdę naturalnie i spontanicznie. One mogły ujrzeć Krisznę we wszystkich osobach i przedmiotach. Często zwracamy się do innych takimi określeniami jak mój syn, mój brat, mój ojciec, moja matka, moja żona itd., mając na uwadze doczesne relacje. Ale prawda jest taka, że to ten sam Bóg przejawia się przez te wszystkie osoby. Dlatego człowiek musi uważać każdą osobę za ucieleśnienie boskości. Brahma tattwa przenika cały wszechświat. Wszystkie imiona i formy określające atma tattwę są w całości naszym własnym wytworem. Ramakriszna Paramahansa zwykł na różne sposoby oddawać cześć Matce Kali. Pewnego dnia Boska Matka ukazała mu się i zapytała: „Ramakriszno, każdego dnia zachowujesz się jak szaleniec. Czciłeś mnie w pewnej określonej formie. Dlaczego ograniczasz mnie do tej czy innej postaci? W istocie wszystkie formy są moje. Kogokolwiek byś nie spotkał, uważaj go za ucieleśnienie boskości”. Bóg jest czysty i pozbawiony wszelkich cech. Ta pozbawiona cech, nieskalana boskość jest obecna w każdym człowieku. Wszyscy ludzie są odbiciem wszechobecnej boskości. Dlatego każdy człowiek musi być szanowany i uważany za ucieleśnienie Boga. Chociaż Bóg jest wszechobecny, przyjmuje szczególną postać i służy ludziom na wiele sposobów. Powinniście odtąd 14 Sai Ram – zima 2005 zrozumieć tę prawdę, że wszystkie imiona i formy są Jego. Każdego, kogo spotykacie, uważajcie za ucieleśnienie boskości. Kiedy rozwiniecie takie nastawienie, będziecie mogli ujrzeć Boga wszędzie. Gdy udacie się do Mathury lub Dwaraki, zobaczycie, że ludzie ciągle z tą samą nabożną żarliwością oddają cześć Panu Krisznie, chociaż porzucił on swoją śmiertelną postać w dwaparajudze około 5000 lat temu. Kiedy Bóg wciela się w ludzką formę, to czymś naturalnym jest uważać Go za zwykłego człowieka. To nie jest poprawne podejście. Często powtarzam, że jestem Bogiem. Ale też przypominam wam, że każdy z was też jest Bogiem. Nie powinniście zezwalać na jakiekolwiek pomieszanie i różne opinie w tym względzie. W rzeczywistości każdy z was jest ucieleśnieniem boskości. Kiedy rozwiniecie to mocne przeświadczenie, będziecie mogli postrzegać Boga w każdym człowieku. To harmonizuje ze stwierdzeniem zwartym w pismach świętych Jad bhawam tad bhawati – jakie uczucia, taki rezultat. Ponieważ ludzie nie są świadomi rzeczywistej boskiej natury, zwracają się do pewnych osób określeniami ojciec, matka, wujek, itd. mając na uwadze ich fizyczne formy i swoje relacje z nimi. Jeżeli ludzi tak zwodzą fizyczne związki, to również krępują ich pomieszane pojęcia o rzeczywistej naturze boskości. Pan Kriszna oświadczył w czasie przejawiania swojej wszechobecnej boskości, że w całym wszechświecie nie było nikogo innego oprócz niego. Ta sama prawda jest zawarta w deklaracji Ekam sat wiprah bahudha wadanti – prawda jest jedna, ale mędrzec zwraca się do niej za pomocą różnych imion. Na przykład, liczba 1 to tylko 1. Kiedy dodamy do niej trzy liczby 1, staje się 4. Postępując w ten sposób otrzymujemy różne liczby. Jednak pierwsza liczba pozostaje tym samym, mianowicie – 1. To jest boskość. Zostało to zawarte w głębokiej deklaracji Ekoham bahusjam – Jeden zapragnął stać się wielością. Ludzie często używają dwu terminów – dewa (Bóg) i dźiwa (indywidualny byt). W rzeczywistości nie ma żadnej dźiwy! Wszyscy są tylko ucieleśnieniami boskości! Powstaje zatem pytanie dlaczego ludzie umierają? Nie mogąc zrozumieć nieśmiertelnej 15 Sai Ram – zima 2005 natury atmy zamieszkującej ciało, ludzie czynią użytek z terminu śmierć. Atma nie umiera! Jest nieśmiertelna. Ci, którzy rozumieją tę prawdę, roztapiają się w Bogu. Dla tych zaś, którzy nie mogą jej zrozumieć, dźiwa pozostaje dźiwą, a dewa dewą. Istnieje w nich podwójne odczucie. Co leży u podłoża stwierdzenia Ekamewa adwitijam brahma – Bóg jest jednym bez drugiego? Stwierdzenie to głosi, że w całym wszechświecie nie ma niczego innego niż brahman. Takie jest wedyjskie oświadczenie. Upaniszady wyjaśniają naszą prawdziwą naturę w mahawakji (wielkim aforyzmie) Tat twam asi – Tym ty jesteś. W innej mahawakji głoszą Pradźnianam brahma – brahman jest najwyższą świadomością. Do kogo odnosi się to stwierdzenie? Znowu do Absolutnego Boga. Wedy i Upaniszady głoszą niedwoistą koncepcję, że dźiwa i dewa są jednym i tym samym. Ale nikt nie czyni wysiłku, aby zrozumieć tę prawdę. Wszyscy myślą, że Bóg jest kimś oddzielnym. Ludzie często czynią rozróżnienia między różnymi formami boskości, na przykład między Ramą, Kriszną, itd. Ponieważ próbują identyfikować się z poszczególną formą, czują się czymś różnym. Przez to oddalają się od Boga i pozostają jedynie dźiwą. Wszelkie różnice istnieją tylko w ludziach. Jedynym, co istnieje, jest tylko Bóg. Tak naprawdę, nie jest On różny od ciebie. On jest w tobie; doprawdy jesteś Bogiem! Gdyby tak nie było, po co Wedy głosiłyby Tat twam asi? Rozwiń mocne przeświadczenie, że ty i Bóg jesteście jednym. Kiedy osiągasz tak mocne przeświadczenie, stajesz się jednym z Bogiem. Na przykład, w pokoju gdzie się modlisz, znajdują się zdjęcia Sai Baby. Ale na wszystkich zdjęciach widzisz tego samego Boga sfotografowanego w różnych pozach. Kiedy zrozumiesz podłoże wszystkiego, którym jest jedność boskości, nie będzie miejsca na jakiekolwiek pomieszanie. Będziesz w stanie zrozumieć prawdę. Wszystko, co mówię, jest prawdą. Ponieważ nie jesteście tej prawdy świadomi, nie potraficie rozwinąć wiary w nią. W dzisiejszych czasach niektórzy ludzie twierdzą, że są boscy, 16 Sai Ram – zima 2005 rozwodząc się nad tym bez końca. Uwierzcie mi, wszyscy oni chcą zmylić wielbicieli. Kiedy w istocie rozwiniecie mocną wiarę w to, że jest tylko jedynie Bóg, będziecie mogli zrozumieć prawdę. Człowiek, który potrafi zrozumieć tę prawdę, nie będzie miał żadnego pomieszania i wątpliwości. Nie wypowiadajcie o nikim szorstkich słów. Tak naprawdę na świecie nie ma nieprzyjaciół. Nie powinniście nikogo uważać za swego wroga i ubliżać mu. Pewnego dnia ktoś może stać się waszym wrogiem, ale innego zostać waszym przyjacielem. Nie powinniście uważać nikogo za oddzielnego od siebie. Wszyscy są przyjaciółmi. Ucieleśnienia miłości! Oddajecie cześć i z wielką miłością modlicie się do Boga. Nadal kochajcie Go i rozwijajcie wiarę w Niego. Tylko wtedy wszystkie wasze wątpliwości zostaną oczyszczone i będziecie mogli zrozumieć w pełni naturę boskości. Wątpliwości są wynikiem dwoistości, spowodowanej uczuciem rozdzielenia między wami a Bogiem. Tak naprawdę, nie ma żadnych dwóch istności – Boga i ciebie. Wszystko jest „Ja”, „Ja”, „Ja”. Trzymajcie się prawdy Ekamewa adwitijam brahma. Weźmy taki przykład. Ile godzin pokazuje zegar? Dwanaście. Kiedy wskazówka godzinowa mija dwunastą, to rusza w kierunku pierwszej na zegarze. Kiedy mija pierwszą, podąża do następnej godziny. Jedynie gdy wskazówka godzinowa minie pierwszą, rusza do drugiej. Podobnie, nie ma niczego, co może być nazwane drugim. Bóg jest tylko jeden. Jednak kiedy pragniecie wplątać się w doczesne sprawy, nadchodzi dwoistość. Ale w odniesieniu do Boga nie ma żadnej dwoistości. Czasami budzę dzieci śpiące w moim pokoju i pytam je: „Która jest teraz godzina?”. One odpowiadają: „Jest godzina 12, Swami”. Znowu pytam: „Czy jest to godzina 12 w dzień czy w nocy?”. One odpowiadają: „Jest godzina 12 w nocy, Swami”. Tak więc, kiedy 12 godzin dnia dodać do 12 godzin nocy, przechodzą one w 24 godziny. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych 24 godzin. Tylko dlatego, że dzień następuje po nocy, widzimy 24 godziny. 17 Sai Ram – zima 2005 Więc, nie czyńcie rozróżnienia pomiędzy dniem i nocą. Kolejarze czynią takie rozróżnienie dla usprawnienia swego działania. Dla nas, noc następuje po dniu i dzień nastaje po nocy. Zarówno dzień jak i noc są dla nas jednym. Rozwińcie mocną wiarę w jedyne źródło wszystkiego, co spotykacie na świecie. Bóg jest jeden i tylko jeden. Jeżeli nie rozwiniecie mocnej wiary w tę zasadę, to jest możliwe, że będziecie czcić jedną formę Boga i nienawidzić inną. Powinniście zawsze trzymać się zasady jedności Boga. Taka jest prawda. Jeżeli nie możecie rozwinąć takiej wiary, ignorujcie to i nie czyńcie z tego powodu kontrowersji czy konfliktu. Nigdy nie przypisujcie dwoistości Bogu. Bóg jest zawsze jeden i tylko jeden. Kiedy będziecie w stanie to zrozumieć i rozwiniecie mocną wiarę w jedność Boga, wasze życie potoczy się gładko. (Trzymając przed sobą wiązankę kwiatów Swami pyta) Co to jest? To jest wiązanka kwiatów. Jest w niej pewna ilość kwiatów związanych razem za pomocą nici, w wyniku czego przyjęły one formę wiązanki. Chociaż kwiaty są różne, nić, która trzyma je razem, jest tylko jedna. Ta sama zasada została wyjaśniona w Wedach jako Ekamewa adwitijam brahma – Bóg jest jeden bez drugiego. Powyższy przykład demonstruje jedność w różnorodności. Kiedy odnosimy się do pojedynczej osoby, mówimy, że ta osoba jest mężczyzną lub kobietą. Kiedy odnosimy się do pewnej liczby osób zebranych razem, nazywamy je grupą. Chociaż jest ogromna różnica w określeniach, jakich używamy podczas odnoszenia się do pojedynczej osoby i grupy osób, istnieje zasadnicza jedność w klasyfikacji. Tą jednością jest boskość, o której nigdy nie powinniśmy zapominać. Niestety, w obecnych czasach ludzie mają skłonność do postrzegania pozornej różnorodności tego przedmiotowego świata, ignorując leżącą u jego podłoża zasadę jedności. Weźmy za przykład Pandawów. Kim oni byli? Pięciu braci Pandawów było synami Kunti. Jedna matka, ale pięciu synów. W zwykłym doczesnym sensie było ich pięciu. Możecie jeszcze nie rozumieć zasady jedności Boga, ale we właściwym czasie, kiedy będziecie potrafili rozpoznać ją 18 Sai Ram – zima 2005 dojrzałym umysłem, zrozumiecie, że nie ma dwóch prawd, jest tylko jedna. Oto chusteczka! Składa się z utkanych razem nitek. Ponieważ nitki zostały utkane na osnowie i wątku, przyjęły formę chusteczki. Tkanina jest jedna, nitek jest wiele. Człowiek musi rozpoznać zasadę jedności w różnorodności. Widzimy zebranych w tej sali studentów. Każdy człowiek wydaje się inny. Ale wszyscy razem są studentami koledżu Śri Sathya Sai. Tak więc, człowiek musi dążyć do rozwinięcia jedności. Drodzy studenci! Jestem bardzo szczęśliwy widząc was wszystkich. Zajmuję się różnymi zadaniami i biorę udział w różnych programach od wczesnego ranka aż do chwili, gdy idę do łóżka. Jestem bardzo szczęśliwy i pełen energii. Nie ma nikogo, kto cieszyłby się równą błogością jak ja. Jestem zawsze szczęśliwy i radosny. Od nikogo nie oczekuję nagrody, troski, pochwały lub lekceważenia. One są tylko zewnętrzną, słowną manifestacją uczuć. Ja nie mam nic wspólnego z nimi. W ogóle nie żywię żadnych rozróżniających uczuć. „Wszyscy są jednym, bądź taki sam dla każdego”. tłum. Ryszard Basak, red. Izabela Szaniawska Źródło: www.srisathyasai.org.in © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 19 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Dyskurs Edukacja bez Educare jest niewystarczająca Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 10 października 2005 r. z okazji święta Daśary Dobra edukacja uczy metod osiągania światowego pokoju; usuwa ciasnotę poglądów i krzewi jedność, równość i pokojowe współżycie ludzi. Dobra edukacja nie polega na czytaniu wybranych książek, gromadzeniu wiedzy i przekazywaniu jej innym. Nie ma żadnego pożytku ze zdobywania zwykłej wiedzy książkowej. Przez jej nabywanie być może sam staniesz się książką. Rzeczywistą edukacją jest ta, która wspiera jedność, równość i pokojowe współistnienie z bliźnimi. Samo czytanie książek i periodyków oraz przyswajanie zawartej w nich wiedzy jest tak zwaną świecką edukacją. W dzisiejszym świecie niektórzy ludzie realizują tylko ten typ edukacji. Ale to nie może być nazywane rzeczywistą edukacją. Rzeczywista edukacja płynie z serca i została nazwana ‘Educare’. Pomiędzy ‘edukacją’ a ‘educare’ istnieje wielka różnica! Educare jest podstawą i fundamentem dla wszystkich typów edukacji. Educare jest podporą (adhara), a edukacja jest podpieranym (adheja). Wszystkie teksty, które czytamy, uczą nas tylko edukacji. Ale jest to całkowicie niewystarczające. Musimy wraz z edukacją prowadzić educare. Mędrzec Walmiki żyjący w tretajudze napisał wielki epos Ramajanę. Wyłonił się on z wielkiego mędrca (risziego) jako spontaniczna ekspresja jego boskich uczuć. Podobnie było z Bhagawatą skomponowaną przez innego wielkiego risziego Wedawjasę. Ci wielcy riszi wyrażali swoje boskie uczucia wypły20 wające z głębi serca w formie takich wielkich eposów. Dlatego stały się one nieśmiertelnymi utworami uczącymi odwiecznej prawdy. Te wielkie epopeje uczą o boskim życiu i przekazach wielkich awatarów. Zostały one ułożone przez wielkich mędrców, którzy sami ujrzeli Boga. Gdy Sita mieszkała wraz z Ramą w lesie podczas ich czternastoletniego wygnania, Rama nauczył ją wielu rzeczy. Nie wyjawiła ich nikomu, ale postępowała w myśl tych nauk. Gdy wygnanie dobiegło końca, Sita, Rama i Lakszmana wrócili do Ajodhji, a Rama został koronowany na króla. Mijały dni. Pewnego dnia Rama wezwał Lakszmanę i rozkazał mu, by wywiózł Sitę, córkę Dżanaki rydwanem na bezludne miejsce nad rzeką Ganges, zostawił ją samą i wrócił. Lakszmana posłuszny rozkazowi Ramy zostawił Sitę w lesie i wrócił do stolicy. W tym czasie przechodził tamtędy mędrzec Walmiki powracający do swojej pustelni znad rzeki Gangi, gdzie odbywał swoją rytualną kąpiel. Do jego uszu dotarły pełne smutku słowa Sity. Wysłuchawszy opowieści o nieszczęściu, które ją spotkało, pocieszył ją i zabrał do swojej pustelni. Sita spędzała swoje dni w pustelni na ciągłych rozmyślaniach o Ramie i jego chwale. Kiedy została opuszczona w lesie przez Lakszmanę, była już brzemienna. Gdy minęło dziewięć miesięcy, urodziła dwóch bliźniaków, Lawę i Kuśę. Dzięki pełnej miłości trosce i opiece mędrca Walmikiego, bracia wyrośli na wielkich wojowników i godnych synów Ramy. Pewnego dnia Sita pogrążyła się w głębokich rozmyślaniach o Ramie. Wspominała szczęśliwe dni, kiedy to przebywała w jego towarzystwie i czuła się bardzo przygnębiona tą odmianą biegu wydarzeń. W międzyczasie wrócili do pustelni Kuśa z Lawą i ujrzeli swoją matkę tonącą we łzach. Nie mogąc zrozumieć powodu jej smutku, dopytywali się, dlaczego płacze i próbowali pocieszać ją mówiąc: „Matko, dlaczego ronisz łzy, skoro masz takich odważnych synów, potężniejszych niż sam Pan Rama? Nie doceniasz naszej siły i dzielności”. Mędrzec Walmiki, który obserwował dialog między Sitą i jej synami, poradził Sicie, „Proszę, matko, opanuj swoje emocje. 21 Sai Ram – zima 2005 To nie są zwykłe dzieci. Są nie tylko oczytani, ale też zdolni do podejmowania właściwych decyzji po głębokim rozważeniu problemu. Posiadają analityczne zdolności i doskonały zmysł rozróżniania”. W czasie swych rządów Rama zapragnął dokonać ofiary konia (Aśwamedha Jaga) wspominanej w Wedach, w celu zniszczenia wszystkich wrogów i zapewnienia pokoju i pomyślności w królestwie. Do jej wykonania był wybierany nieskazitelnie biały koń, na czole którego umieszczano złote naczynie z przesłaniem do wszystkich władców krain mówiącym, że mogą go zatrzymać siłą, jeżeli się ośmielą; w przeciwnym razie powinni uznać zwierzchność Ramy i płacić podatek oraz daninę. Za puszczonym wolno koniem podążała ogromna armia pod rozkazami Satrugny. Podczas swego marszu zwyciężyli kilku królów i uczynili ich poddanymi Ramy. Pewnego dnia koń i podążająca za nim armia zbliżyli się do pustelni mędrca Walmikiego. Bracia bliźniacy Lawa i Kuśa ujrzeli konia ofiarnego i postępującą za nim armię. Schwytali konia, przeczytali napis umieszczony na jego czole i zdecydowali się na konfrontację z Satrugną i jego armią. Schwytanego konia przywiązali obok pustelni i wrócili, by walczyć z jego opiekunami. W czasie walki bracia pobili jednego po drugim wszystkich swoich przeciwników. Na początku stanęli naprzeciw nich Bharata i Satrugna. Robili wszystko, by odradzić bliźniakom walkę w bitwie mówiąc: „Jesteście jeszcze dziećmi; nie stawaliście w swoim dotychczasowym życiu wobec żadnej trudności, będąc pod kochającą opieką swojej matki i mędrca Walmikiego. Prosimy odrzućcie pomysł walki z naszą armią; wróćcie do swojego aśramu. Ale jeżeli ciągle nalegacie na walkę z nami, jesteśmy gotowi”. Jednak dzieci nie zostały przekonane do powrotu do swojego aśramu. Chłopcy wcale nie obawiali się bitwy. Dlatego odpowiedzieli twierdząco: „ Też jesteśmy gotowi do bitwy”. To rzekłszy, rozpoczęli walkę z Bharatą i Satrugną. Ci, nie mogąc się oprzeć strumieniowi strzał wypuszczonych przez Lawę i Kuśę, stracili przytomność. Wiadomość o tym została 22 Sai Ram – zima 2005 przekazana Ramie. Wtedy został wysłany Lakszmana, by kontynuować bitwę. Ale jego również spotkał los braci. W końcu dotarły do Ramy wieści, że młodzi chłopcy pobili Lakszmanę, Bharatę i Satrugnę wraz z ich armią i że są gotowi stanąć do walki nawet z nim. W takiej sytuacji Rama nie miał wyboru i musiał podążyć na pole bitwy ze swoją armią, w skład której wchodził Hanuman i inni wojownicy. Nastąpiła długa dyskusja między Ramą a braćmi bliźniakami. W końcu Lawa i Kuśa zdecydowali się podjąć z Ramą walkę, mimo że ten próbował przekonać ich, by zostawili konia i odeszli, gdyż on nie chce walczyć z nimi, ponieważ są zbyt młodzi. W czasie gdy między Ramą i bliźniakami trwała ta wojna słów, dowiedziała się o niej Sita za pośrednictwem Hanumana, który powiadomił ją o katastrofalnej bitwie, która miała się zacząć między Ramą a jej synami Lawą i Kuśą. Po usłyszeniu tej wieści Sita na chwilę zamknęła oczy i wyobraziła sobie bieg wydarzeń. Zaczęła lamentować: „Dlaczego to wielkie nieszczęście spadło na moich synów? Rozumiem, że muszą walczyć z Ramą. Ale Rama jest wielki i niezwyciężony! Z drugiej strony – jak wielka jest siła moich synów! Jednak to jeszcze dzieci niezdolne do zrozumienia konsekwencji tej zgubnej bitwy, w której mają walczyć ze swym własnym ojcem Ramą! To jest powód do wstydu!” W ten sposób bezradnie rozpaczając nad biegiem zdarzeń, pomyślała sobie: „Rama jest szlachetnym królem i idealnym ojcem. Nie będzie walczył ze swoimi własnymi synami. Będzie ich pieścił i czule się do nich przymilał. Ojciec nigdy nie będzie walczył ze swoimi własnymi dziećmi. On nauczy ich prawości”. Sita wyraziła swą udrękę Hanumanowi tymi słowami: „Drogi synu! Te dzieci są moimi własnymi dziećmi. Są też synami Ramaczandry, lecz o tym nie wiedzą. Wiedzą tylko, że Rama wysłał Sitę do lasu, czym przysporzył jej wiele cierpień. Dlatego zdecydowali się walczyć z braćmi Ramy i ich armią, a w razie konieczności nawet z samym Ramą. Jednak jestem przekonana, że nie jest właściwe z ich strony, by walczyli przeciwko Ramie. Od Ramy zależy, czy mnie ochroni czy ukarze. Mógł spowodować, że cierpię z powodu swojego przeznaczenia. Wszystko to jest dla 23 Sai Ram – zima 2005 mojego dobra. Ale oni nie mają z tym nic wspólnego. Nie ubolewam wcale nad tym i nie winię nikogo za moje cierpienia. Im częściej złoto jest wkładane do ognia i czyszczone, tym bardziej się świeci. Jego blask wzrasta za każdym razem, gdy tylko jest poddawane temu procesowi”. Hanuman nie był zwykłą istotą. Był on wielką duszą dobrze znaną ze swego wewnętrznego spokoju, cnót i wielkiej siły fizycznej. Gdy usłyszał święte słowa Sity, poczuł wielką radość i pomyślał sobie: „Matka Sita to niewiasta wielkiej cnoty. Jej czystości nikt nie dorówna”. Sita pobiegła na pole walki i zaczęła prosić Lawę i Kuśę, by poniechali bitwy: „Drodzy synowie! Nie jest właściwe, abyście walczyli ze swoim ojcem. To wielki grzech. Ojca powinno się czcić, wielbić i wspierać w jego dążeniach. I nikt nie powinien próbować poskromić go walcząc z nim. Noszenie się z takimi zamiarami jest głupie. Bez względu na okoliczności, w jakich się znaleźliście, ojciec jest ojcem i dlatego jest godzien czci. Nie powinniście podważać jego poleceń. Drogie dzieci! Zwodzi was myśl o tym, że jesteście wielkimi wojownikami biegłymi w sztuce łucznictwa. Myślicie, że możecie zwyciężyć każdego wielkiego wojownika dzięki swoim bojowym umiejętnościom. Wasza zarozumiałość rodzi się z niewiedzy. Pozbądźcie się jej. Rama jest samym Panem Narajaną. On jest Bogiem w ludzkiej formie. Nie powinniście wplątywać się w ścieżkę konfrontacji z wielkim Ramą. Jeżeli pomimo wszystkich moich próśb ciągle jesteście zdecydowani walczyć przeciw swojemu własnemu ojcu Ramie, nie chcę dłużej żyć na tej ziemi. Nazywanie was moimi synami będzie dla mnie powodem wielkiego wstydu. Proszę, nie pozwólcie sobie na taki ohydny czyn”. W ten sposób Sita ostrzegała swoich synów Lawę i Kuśę. Wtedy Rama zrozumiał, że Lawa i Kuśa są jego własnymi synami. Podobnie też, bracia bliźniacy zrozumiawszy, że walczą ze swoim własnym ojcem, natychmiast padli do stóp Ramy prosząc o wybaczenie. Walmiki skomponował wielki epos Ramajanę dokładnie tak, jak toczyły się zdarzenia bez wyobrażania sobie albo wy24 Sai Ram – zima 2005 myślania zdarzeń. Wielcy mędrcy i jasnowidze tamtych czasów mówili tylko prawdę. Śri Rama zawsze podążał za dwoma jednakowymi zasadami – satją (prawdą) i dharmą (prawością). Całe jego życie było sagą o tych wielkich wartościach ludzkich. Nie tylko podążał za nimi, ale też napominał każdego: satjam wada (mów prawdę) i dharma czara (podążaj za prawością). Kładł nacisk nie na zwykłe mówienie o dharmie, ale na szczerą praktykę dharmy. Od tego czasu powstała i pozostała w indyjskiej kulturze praktyka codziennej parajany (pełnego czci czytania) Ramajany. Może zauważyliście, że nawet w naszym aśramie są praktykowane śpiewy bądź recytacja chwały Ramajany, Bhagawaty i Sapthasathi podczas świąt Weda Purusza Sapthaha Dźniana Jadźni podejmowanej każdego roku. Musicie rozwinąć wiarę w Boga. Jeżeli pozwolicie, by opanowały was wątpliwości, płomyk wiary zgaśnie. Dlatego wiara w Boga jest podstawowym warunkiem dla każdego człowieka. Jakie jest znaczenie słowa manawa (człowiek)? Ono oznacza tego, kto posiada wiarę w Boga. W obecnych czasach, niestety, człowiek stopniowo traci tę wiarę. Bóg spełnia swoją misję awatara wśród ludzi. Bóg oczekuje, aby człowiek był posłuszny podstawowym nakazom, którymi są sathjam wada (mów prawdę) i dharma czara (podążaj za prawością). Ale dzisiejszy człowiek podąża przeciwnie do życzeń Boga i wypacza te nakazy w „sathjam wadha” (zabij prawdę) i „dharmam czira” (uwięź prawość). Kraj będzie prosperował tylko wtedy, kiedy ta tendencja zostanie odwrócona, a ludzie podążą za tymi nakazami we właściwy sposób. Prawda jest wieczna. „Prawda jest Bogiem; mów prawdę”. Tylko prawda cię ochroni. Ten punkt wyjaśnię jutro bardziej szczegółowo. Ucieleśnienia miłości! Bóg zawsze chroni; On nie karze. Ludzie nie mogą zrozumieć tej prawdy. Niezdolni do jej zrozumienia, niektórzy ludzie przypisują niegodne emocje Bogu i oskarżają Go o to, że powoduje cierpienie niewinnych ludzi. Publikowane są obecnie książki zatytułowane „Bóg”, „Boskość” itd. Ale żadna z tych książek nie 25 Sai Ram – zima 2005 wychwala wartości ludzkich, jakie były stosowane w Ramajanie. Wielka epopeja Ramajana została przetłumaczona na wiele języków, włącznie z rosyjskim. Jest czytana jako wielka światowa klasyka. Niektórzy nie-Hindusi nie tylko czytają Ramajanę w swoim własnym języku, ale nawet wielbią i czczą tę wielką epikę. Pewnego dnia pierwsza dama Kazachstanu, poprzednio republiki dawnego Związku Radzieckiego, odwiedziła Prasanthi Nilajam i z wielką czcią i radością słuchała mojego dyskursu dotyczącego Ramajany. W rzeczywistości, Ramajanę darzy się dużym szacunkiem w dawnych krajach komunistycznych. Oni rozwinęli wielką wiarę i oddanie w Ramajanę i sposób życia na wzór Ramajany. Niestety, pod tym względem Hindusi są jeszcze daleko w tyle. Ramajana jest wielkim duchowym traktatem, który każdy powinien czytać z najwyższą czcią i oddaniem. Bóg kocha każdego człowieka. On nie żywi nienawiści do nikogo. W rzeczywistości, określenia takie jak gniew, nienawiść i przemoc nie istnieją w królestwie Boga. Taki „Kochający Bóg” jest obecnie krytykowany na wiele sposobów. Misją awatara jest przekształcenie ludzkich serc. Musicie rozpoznać jeden fakt. Globalne przekształcanie ludzi już się zaczęło. W niedługim czasie zauważycie, że cała ludzka społeczność będzie jedną wspólnotą i żyć będzie w pokoju i jedności trzymając się umiłowanego ideału wedyjskiej modlitwy: Sai Ram – zima 2005 rytuał Purnahuthi. Purnahuthi jest symbolicznym rytuałem, podczas którego wszyscy będziecie składać w ofierze swoje złe cechy w ogniu ofiarnym i wyjdziecie czyści i święci. Jeszcze raz przypominam wam wszystkim o stałym intonowaniu Ramajany, gdziekolwiek będziecie i w jakichkolwiek okolicznościach się znajdziecie. Nigdy nie zapominajcie o wielkiej Ramajanie. Intonujcie ją aż do swojego ostatniego tchnienia. tłum.: Ryszard Basak, red.: Izabela Szaniawska Źródło: www.sathyasai.org © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam Żyjmy razem, wzrastajmy razem. Wzrastajmy razem w mądrości. Żyjmy z sobą w harmoni. Zapewniam was, że złota era jest bardzo blisko. Osobiste rywalizacje, różnice i nienawiść skierowana przeciw bliźniemu staną się przeszłością w Indiach i na całym świecie. Ucieleśnienia miłości! Nikt nie może opisać miłości Boga jako to lub tamto. Jeżeli nienawidzisz takiego kochającego Boga, to znaczy, że nienawidzisz siebie. Dlatego wszyscy kochajcie Boga. Obchody Nawaratri i Weda Purusza Saptaha Dźniana Jadźni zbliżają się do szczęśliwego końca. W ostatnim dniu Jadźni zostanie wykonany 26 27 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Dyskurs Wizja boskości Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony 11 października 2005 r. z okazji święta Daśary Drodzy studenci! Wszyscy ludzie na świecie pragną uzyskać wizję Boga, a tak naprawdę, tęsknią za niepowtarzalną okazją roztopienia się w jego boskim blasku. Ta intensywna tęsknota za tym wielkim przywilejem nie jest nowym zjawiskiem. Tak było od czasu pojawienia się ludzi na świecie. Pod wpływem tej tęsknoty niektórzy mędrcy i wieszczowie przeszłości prosili gorąco o dar widzenia Boga i ostateczne połączenie się z boskością. To jest naprawdę starożytna tradycja. Wyśpiewywanie boskiej chwały było przekazywane z pokolenia na pokolenie w kraju Bharatu (Indie). Nieustanne śpiewanie chwały boskiego imienia rozpoczął Narada. Jaki jest pożytek z intonowania boskiego imienia dla swojej własnej satysfakcji? Dlatego propagował on dziewięciostopniową ścieżkę oddania: Śrawanam, kirtanam, wisznu smaranam, padasewanam, wandanam, arczanam, dasjam, sneham i atma niwedanam Słuchanie, śpiewanie, ciągłe rozmyślanie o Bogu, służenie Jego lotosowym stopom, oddawanie czci, wielbienie, oddanie, przyjaźń i samopoddanie. Pewnego dnia Narada modlił się do Pana Narajany: „Panie, intonujemy boskie imię, ale to ty jesteś esencją tego imienia. Nasze życie zostanie uświęcone tylko wtedy, gdy pobłogosławisz nas udziałem w tej boskiej esencji”. Niektórzy ludzie źle zrozumieli modlitwę mędrca Narady i zaczęli poddawać w wątpliwość skuteczność powtarzania imienia (namasmarany) w drodze do lotosowych stóp Boga. Pa28 nowały różne opinie. Padały argumenty za i przeciw podążaniu tą szczególną ścieżką. Takie różnice poglądów zdarzały się od najdawniejszych czasów. Ludzie ci próbowali spierać się z Naradą mówiąc: „Panie, nie możemy ujrzeć Boga”. Wtedy Narada odpowiedział: „Ile jest waszej tęsknoty, tyle będzie łaski”. Każda osoba na tym świecie podąża swoją własną, wybraną przez siebie ścieżką. Ale paramatma (najwyższa jaźń) jest jedna dla wszystkich! W dwaparajudze, Radha, wielka wielbicielka Pana Kriszny nieprzerwanie tęskniła za jego darśanem i stałą bliskością. Miała ona siostrę o imieniu Prabha. Prabha jednak nie odczuwała za nim tak intensywnej tęsknoty. Pewnego dnia Radha udała się do Brindawanu wyśpiewując boską chwałę Kriszny, a wraz z nią – Prabha i jej mąż. Prabha zazwyczaj stale przebywała w towarzystwie męża. Nie mogła znieść rozdzielenia z nim nawet na chwilę, tak jak Radha nie mogła znieść rozdzielenia z Kriszną. Jednak Radha ciągle modliła się do Kriszny, by zmienił umysł Prabhy i rozwinął w niej oddanie do siebie. Kriszna doradzał cierpliwość mówiąc: „Dlaczego się niepokoisz? Nadejdzie taki czas, gdy ona też rozwinie do mnie intensywne oddanie i tęsknotę”. Kriszna używał różnych gier, by spowodować przekształcenie ludzkich serc. W tym celu zwykł pokazywać różne lile (gry, zabawy). Gdy Radha zapragnęła odmiany serca swej siostry Prabhy, Kriszna powiedział jej: „Chciałaś, abym zmienił umysł twojej siostry i rozwinął w niej oddanie. Niech będzie świadkiem chwały moich lil i rozwija wiarę w moją boskość stopniowo. Gdy zrozumie naturę mojej boskości, sama stanie się ucieleśnieniem boskości, zgodnie z powiedzeniem Brahma wid brahmaiwa bhawathi – człowiek, który zrozumie brahmana, stanie się brahmanem. Niektórzy ludzie czczą mnie z oddaniem (bhakti), inni stale rozmyślają o mnie z nienawiścią (dwesza). Obojętne są mi zarówno obelgi (duszana) jak i pochwały (bhuszana). Jestem poza wszelkimi ‘duszana’ i ‘bhuszana’. Przyjmuję wszystko z równym nastawieniem”. Prabha jeszcze przez pewien czas była wrogo nastawiona do Kriszny, ale stopniowo następowała dostrzegalna zmiana 29 Sai Ram – zima 2005 w niej samej. Pewnego dnia przebywała z Radhą w miejscu, gdzie Kriszna szczęśliwie spędzał czas otoczony śpiewającymi i tańczącymi gopikami (pasterkami). Od tej pory Prabha ciągle błogo spędzała swój czas w boskiej obecności Kriszny. Zarówno Radha jak i Prabha uczestniczyły w tym boskim doświadczeniu każdego dnia. Tak więc, Kriszna spowodował zmianę serca Prabhy za pomocą swoich boskich lil. Bóg jest nieskalany i czysty. W rzeczywistości, naprawia On pomyłki wielbicieli i bierze ich pod swoją opiekę. Nie dystansuje siebie od nikogo. Pan Kriszna jest Lilamanusza wigraha (przyjmuje ludzką formę jako część swojej boskiej gry). Zarówno Radha jak i Prabha postanowiły, że nie porzucą towarzystwa Pana Kriszny. Pewnego dnia Kriszna ukazał Radzie na mgnienie oka swoją boskość i wyjaśnił jej: „Radho, ludzie są zaplątani w maję (złudzenie). Są zwodzeni myśląc, że Bóg w ludzkiej formie jest też człowiekiem, tak jak oni. Nie możesz rozwinąć miłości ku osobie, jeśli nie rozwiniesz przywiązania do niej. Tak dzieje się również, gdy Bóg przyjmuje ludzką postać. Dlatego w pierwszej kolejności musicie rozwinąć przywiązanie do określonej formy boskiej, by pokochać Boga. Ludzie powinni rozwijać przywiązanie do formy, którą wybrali, gdyż Bóg przyjmuje różne formy. W każdym przypadku jest On bez skazy i pozostaje ucieleśnieniem czystości”. Nikt nie może zgłębić boskich lil Pana Kriszny. Czasami przejawiał się on w swojej pełnej boskiej chwale. Czasami zachowywał się jak zwykły człowiek. Jeszcze innym razem działał jak prostak. Niemniej jednak Kriszna był Kriszną, to jest Bogiem w ludzkiej postaci! Prawdę mówiąc, nawet gopale i gopiki, stale przebywający w towarzystwie swojego drogiego Pana Gopali i będący świadkami różnych boskich lil, nie potrafili w pełni docenić jego boskiej natury. Pytanie, czy Kriszna powinien oddawać się swoim boskim zabawom, stale wprawiało w zakłopotanie umysły ludzi. One miały tylko spowodować w umysłach wielbicieli intensywną więź z jego formą i przez to rozwinąć w nich oddanie. To było jego jedyne pragnienie. Stałe towarzystwo Radhy rozwinęło intensywne 30 Sai Ram – zima 2005 oddanie u jej siostry Prabhy. W końcu, jakie jest towarzystwo, taka przemiana. „Powiedz, z kim przystajesz, a powiem ci, kim jesteś!” I zgodnie z tym powiedzeniem, Radha i Prabha stały się w końcu jednym. Prawdziwe imię Prabhy brzmiało Czandrika – jej matka zwracała się do niej w ten sposób. Wszyscy inni nazywali ją Prabha. Bardzo trudno jest przekształcić umysł ludzki. Tylko Bóg może dokonać tego zadania. Niektórzy ludzie podchodzą do mnie i modlą się: „Swami, proszę, zmień umysł naszego syna. Z jakiejś przyczyny rozwinął on ku nam nienawiść; nie wiemy, dlaczego. Normalnie jest dobrym chłopcem. Nigdy nie podąża złymi drogami. Prosimy, Swami! Zmień jego umysł tak, by zachowywał się dobrze w stosunku do swoich rodziców”. Mimo wszystko umysł jest umysłem! Czasami niektórzy ludzie są poza zasięgiem zbawienia. Dlatego w takich przypadkach wyrażam swoją niemożność. Jest powiedziane: Manomulam idam dżagath (umysł jest podstawą dla całego przejawionego świata). Sękaty, krzywy pień drzewa można uczynić prostym jak słup Bezkształtny kawał skały może zostać wyrzeźbiony na kształt pięknego boskiego posągu Czy jest ktoś, kto może uczynić niewzruszonym chwiejny ludzki umysł? Tylko wtedy, gdy człowiek rozwinie wiarę w Boga, Bóg przyjdzie mu na ratunek. W rzeczywistości, boskość nie jest ograniczona żadną formą. To jest potęga, a ta potęga jest bezgraniczna. Taka nieskończona moc może wykonać każde zadanie. Bóg może przyjąć pewną liczbę form, ale boska moc jest zawsze tylko jedna i taka sama. Ta sama atmatattwa (atmiczna zasada), która przebywa w ciele jako mieszkaniec, jest obecna również w każdym człowieku. Na przykład, możecie rozróżniać prąd elektryczny jako stały albo zmienny, ale podstawowa natura prądu jest ta sama. Podobnie, atmatattwa jest ta sama w każdym człowieku. Rozważając zasługi (prapthi) określonych osób, Bóg ingeruje w ich przemianę. 31 Sai Ram – zima 2005 Czyniąc to, Bóg ogranicza się do kilku form narzuconych jako wzorce. Przekształcenie ludzkiego umysłu nie może zostać dokonane przez człowieka lub przez intonowanie jakiejś mantry. Stanie się to możliwe tylko wtedy, gdy taka będzie wola Boga. Bóg może dokonać wszystkiego. Może być obecny wszędzie. Zgodnie z oświadczeniem Ekam ewa adwitijam brahma (brahman jest jednym bez drugiego) – Bóg nie zmienia się. Jeżeli On się zmieni, zmieni się też cały wszechświat. Koncepcja, że Bóg się zmienia, jest błędna. Bóg jest wieczną i nieskalaną prawdą. Nic nie może zmienić paramatmy (najwyższej jaźni). Niełatwo jest zrozumieć boskość. Ucieleśnienia miłości! Żadna ludzka miłość nie równa się boskiej. Boska miłość jest niezmienna. Bóg może nie przyjmować żadnej formy, ale Jego miłość ku ludziom pozostaje niezmienna. Bóg nie posiada atrybutów, jest czysty, wieczny, bez skazy, jest ostateczną siedzibą, jest świetlisty, wolny i jest ucieleśnieniem świętości. Możecie wzywać Boga jakimkolwiek imieniem – Wenkateśwary, Ramy, Kriszny albo Sai Baby. Bóg jest jeden, różnią się tylko imiona. Dlatego o Bogu mówiono: Ekam ewa adwitijam brahma (brahman jest jednym bez drugiego). Niektórzy ludzie mogą myśleć, że Bóg przyjął ludzką formę jako Rama albo Kriszna i od tej pory Boga już nie ma. Ten przykład pokazuje tę prawdę, że Bóg się nie zmienił, że pozostaje niezmienny niezależnie od formy, jaką przyjmuje. Następuje tylko zmiana w naszym postrzeganiu Boga. Boska wola jest niezmienna. Ucieleśnienia miłości! Rozwijajcie czystą miłość; ponieważ czystość jest jednością, a jedność jest boskością. Niech wasza indywidualna miłość zostanie przekształcona w czystą miłość do Boga. Czasami ludzie sądzą, że w stosunku do nich zmieniła się boska miłość. Boska miłość nigdy nie ulega zmianom. Na przykład, macie kloc drzewa. Możecie z niego wykonać jakiś mebel, np. krzesło albo ławę. Ale podstawowy materiał, jakim jest drzewo, pozostaje ten sam. Podobnie miłość Boga zawsze pozostaje niezmieniona. 32 Sai Ram – zima 2005 Bóg może wykonać każde zadanie. Czasami niektórym ludziom może udzielić darśanu, a inni nie mogą uzyskać tego dobrodziejstwa. Wiele zależy od nastawienia ich umysłów. Rozwijajcie niezachwianą wiarę i szczere oddanie Bogu. Niektórzy jogini i wyrzeczeni tęsknili za boskim darśanem, ale tylko kilku mogło uzyskać tę łaskę dzięki niezachwianej wierze i szczeremu oddaniu. Jakiś czas temu odwiedziłem Riszikesz i udzieliłem darśanu swamiemu Puruszotamanandzie mieszkającemu w jaskini Wasiszta znajdującej się przy drodze do Badrinath w Himalajach. Mieszkając samotnie w tej jaskini podjął on tapas. Zwykł palić małą naftową lampę. Jaskinia znajdowała się niedaleko punktu drogowego (w Indiach bywają w takich miejscach sklepiki przydrożne). Kupował tam zwykle mleko i mieszał z nim trochę herbaty. To było jego jedyne pożywienie. Przez resztę czasu pozostawał zawsze zanurzony w tapasie. Mijały dni. Po pewnym czasie zaczęło brakować mu sił, by dojść do sklepiku, kupić mleko i wrócić do swojej jaskini. Dlatego rzadziej niż zwykle wyruszał w swoją cotygodniową podróż po mleko. Pewnego dnia dowiedział się, że Bhagawan Baba przez kilka dni będzie przebywał w aśramie Siwanandy. Bardzo tęsknił za otrzymaniem darśanu Swamiego. Dlatego wysłał list przez posłańca modląc się: „Proszę cię, Bhagawanie, przyjdź do naszej jaskini i obdarz mnie darśanem”. Byłem świadomy jego intensywnego oddania Swamiu. Zobaczyłem jego list i natychmiast wyruszyłem do jaskini Wasiszta, by udzielić mu darśanu. U wejścia do jaskini zastałem zamknięte drzwi. Puruszotamananda nie miał już energii, by wstać i je otworzyć. W czasie tej podróży towarzyszył mi Kasturi. Wtedy był jeszcze całkiem silny. Wspólnie z Kasturim próbowaliśmy drzwi otworzyć. Wreszcie się udało. Puruszotamananda był nadzwyczaj szczęśliwy ujrzawszy nas obu. Chciał spędzić kilka minut jedynie w boskiej obecności Swamiego. Dlatego poprosił Kasturiego, by udał się w głąb jaskini i ją sobie pooglądał. Kasturi wiedziony swoją dziennikarską ciekawością poszedł. 33 Sai Ram – zima 2005 Puruszotamananda patrzył na mnie i zatracił się w błogości. Po kilku chwilach odzyskał swoją normalną osobowość. Powiedziałem mu, że odwiedzę jego jaskinię jeszcze raz. Następnego dnia odwiedziłem go ponownie i znowu spędziłem z nim jakiś czas. Gdy wróciłem do aśramu, swami Siwananda był trochę rozczarowany, że dwukrotnie odwiedziłem jaskinię Puruszotamanandy, a nie spędziłem zbyt wiele czasu w jego aśramie. Po mojej drugiej wizycie w jaskini Wasiszta wziąłem od Kasturiego arkusz papieru i napisałem konkretną datę mojej następnej wizyty w aśramie Puruszotamanandy. W dniu zaplanowanej daty Puruszotamananda wziął świętą kąpiel w Gangesie i z utęsknieniem czekał na mój darśan. Głęboko zatopiony w kontemplacji mojej boskiej formy po jakimś czasie uzyskał boską wizję. Kilka minut później zostawił swoją śmiertelną powłokę przebywając w stanie głębokiego samadhi. Wiadomość o tym dotarła do mnie podczas mego pobytu w Delhi. Otrzymałem telegram, że Puruszotamananda połączył się ze Swamim. Potwierdziłem wiadomość mówiąc: „Tak, tak”. Dziwne, samadhi osiągnął w dniu swych urodzin. Kiedy drzwi jaskini Wasiszta zostały otwarte, zobaczono, że cała jaskinia była pokryta wibhuti! Ciało Puruszotamanandy zostało później puszczone w wody Gangesu przez uczniów Siwanandy. Od tego czasu imię i sława Puruszotamanandy rozeszła się wzdłuż i wszerz. Następnie uczniowie Puruszotamanandy odwiedzili Prasanthi Nilajam, by otrzymać mój darśan. Pozostali w aśramie przez pełne dziesięć dni. Ja zapewniłem im dobre kwatery i wszelkie wygody. W pełni cieszyli się darśanem, sparśanem i sambhaśanem Swamiego; na koniec udali się do swoich miejsc zamieszkania niosąc w sobie miłość i błogosławieństwa Swamiego. Puruszotamananda był szlachetną duszą. On był naprawdę Puruszotamą (najlepszym pośród ludzi). Oto historia Puruszotamanandy. Każdy był szczęśliwy przeczytawszy w gazetach, że Bhagawan Śri Sathya Sai Baba odwiedzał przez kolejne dwa dni aśram swamiego Puruszotamanandy. Wasze szczęście jest moim szczęściem. Jaskinia Wasiszta jest ciągle taka sama, jaka była 34 Sai Ram – zima 2005 w czasach, gdy mieszkał w niej Puruszotamananda. Jest doskonale czysta i święta i rozprzestrzenia boską atmosferę na cały aśram. Uczniowie Puruszotamanandy powiedzieli mi: „Swami, cała atmosfera w aśramie jest przesiąknięta boskimi wibracjami. Czujemy, że swami Puruszotamananda jest ciągle z nami”. Powiedziałem im: „Świetnie! Nadal odczuwajcie tam jego obecność i cieszcie się błogością”. Podczas mojej ostatniej wizyty w Delhi zaplanowałem przeprowadzenie w tym miejscu, przed zdjęciem Puruszotamanandy, bhadźanów w dniu jego urodzin. Tak właśnie, niektórzy mędrcy i wieszcze okazują mi intensywną miłość i oddanie tęskniąc za moim boskim darśanem. tłum. Ryszard Basak, red. Izabela Szaniawska Źródło:www.sathyasai.org.in © Sri Sathya Sai Books & Publications Trust, Prasanthi Nilayam 35 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Relacja Wigilia inna niż wszystkie Gdy w sierpniu ubiegłego roku dobiegał końca nasz pierwszy obóz medyczny, mieszkańcy Żytkiejm i okolic nie mogli się z nami rozstać. Dziękowali i prosili, by o nich nie zapominać, by przywieźć im robione podczas obozu zdjęcia i odwiedzać ich, jak często to będzie możliwe. Obiecaliśmy, że nie zapomnimy i słowa dotrzymaliśmy. Ponieważ kolejny obóz zrealizowany może być dopiero w lipcu, zdecydowaliśmy zrobić dla nich coś wcześniej. Postanowiliśmy zorganizować im wspólną Wigilię. Od pomysłu do realizacji upłynęło niedużo czasu. Bardzo zapaliliśmy się do tego zadania i w nieco mniejszej grupie niż to było latem, wzięliśmy się ostro do pracy. Rozesłaliśmy informacje o planowanej przez nas akcji do grup naszej Organizacji i znajomych. Odzież dla dzieci i dorosłych napływała do nas z różnych części kraju. Przy czym nie były to jedynie rzeczy, których ktoś chciał się pozbyć z szafy, ale bardzo ładne, dobrej jakości ubrania. Znalazły się tam płaszcze, kurtki, zimowe buty, szale, rękawiczki, spodnie, bluzeczki, koszule, a nawet garnitury! Nie sposób tego wyliczyć, jako, że zbiórka przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania! Czego tu nie było? Były np. nowe łyżwy, plecaki i całe mnóstwo zabawek dla dzieci w każdym wieku. Jarek z Kasią, którzy pochodzą z tamtych okolic, obliczyli, że na taką Wigilię może przyjść około 100 dzieci. Postanowiliśmy więc przygotować na wszelki wypadek 150 „paczek od Mikołaja”, by nam ich nie zabrakło, a także, by zostały dla dzieci, które z różnych powodów nie będą mogły uczestniczyć w tej Wigilii. Dodatkowo dzięki środkom zebranym w Warszawskim Ośrodku Sai, pokryliśmy bez problemu koszty transportu tych rzeczy do Żytkiejm, (niemal z narażeniem życia z powodu ostrej zimy, dostarczył je Krzysiu) i zakupiliśmy jeszcze nagrody dla tych maluchów, które zechcą wystąpić przed Mikołajem. 36 Nasz program był bardzo bogaty. Przesłaliśmy go wraz ze stosownymi zaproszeniami do wszystkich możliwych instytucji w gminie. Tamtejszy wojewoda po raz kolejny udostępnił nam szkolne autobusy, by dowieźć na „naszą Wigilię” wszystkich chętnych z okolic. Do Żytkiejm dotarliśmy późnym popołudniem. Czekały tam na nas niespodzianki. Pierwsza to ostra zima, jakiej w Warszawie nie było jeszcze śladu, druga, to nowa, wspaniale na tę uroczystość przygotowana świetlica. Było w niej wszystko, czego potrzebowaliśmy: stoły, krzesła, scena, na której błyszczała pięknie ubrana choinka. No i przede wszystkim ciepło, tak istotne przy tym mrozie. Gdy zaczęliśmy rozpakowywać i układać przywiezione ubrania, zabrakło na nie miejsca. Wszystkie przeznaczone na to pomieszczenia i stoły zostały maksymalnie wykorzystane. Liczyliśmy jedynie na to, że sala główna nie będzie przepełniona i zdołamy wygospodarować trochę miejsca na jej tyłach. Jednak sala ta okazała się zbyt mała, by pomieścić wszystkich chętnych napływających nazajutrz do świetlicy. Przybywali goście ze wszystkich stron gminy. Zaproszeni przez nas strażacy donosili z remizy nowe stoły i krzesła. Jak dobrze było zobaczyć ponownie znajome już twarze. Zarówno dorośli jak i dzieci pamiętali nas dobrze z letniej akcji i cieszyli się niezwykle z naszego powrotu. „Nie zapomnieliście o nas! Przyjechaliście taki kawał, by przywieźć nam te wszystkie prezenty i podzielić się opłatkiem! Co za Wigilia?” powtarzali, a ich głosy przepełniało wzruszenie. Na nasz program składały się bożonarodzeniowe wiersze, utwory muzyczne, kolędy. Milena grała pięknie na skrzypcach, Krzyś na gitarze. Grzesiu z Suwałk robił zdjęcia i wszystkiego doglądał. By tradycji stało się zadość, starsza mieszkanka Żytkiejm, stosowną na tę okoliczność modlitwą wprowadziła iście rodzinny nastrój i wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem. Największa frajdę miały przy tym dzieci. Opłatków było dużo i dzieciaki radośnie biegały między sobą z życzeniami. Padały też ciepłe, wzruszające życzenia dla nas. 37 Sai Ram – zima 2005 Potem przyszła kolej na Mikołaja. Gdy powiedziałam, że jest on w okolicy i trzeba go jedynie zawołać, salę wypełniło tak głośne wołanie, że z pewnością usłyszałby je Mikołaj zamieszkujący Finlandię. Grzesiu, w prawdziwym stroju Mikołaja, zaskoczył nas swoim aktorstwem. Dzieciaki szalały z radości. Wszystkie chciały znaleźć się blisko niego natychmiast i natychmiast otrzymać prezenty. Jedynie zupełne maluchy będące trochę w strachu, doprowadzali po prezenty rodzice albo dziadkowie. Rozdaliśmy 140 paczek! Jak dobrze, że zrobiliśmy ich więcej, bo wraz z dodatkowymi słodyczami i owocami powędrowały także do dzieci chorych i pozostawionych w domach. Dalej odbywały się popisy artystyczne przed Mikołajem. Ponieważ za te występy były dodatkowe nagrody w postaci przeróżnych maskotek, wszystkie dzieci chciały przed nim wystąpić. I te, które znały wierszyki lub piosenki i te, które ich nie znały. Pokusa otrzymania zabawki była tak wielka, że dzieci, które nie znały żadnego wierszyka recytowały modlitwy ze swego wieczornego pacierza. Wszyscy śmialiśmy się głośno, gdy ze sceny słychać było po raz kolejny te same utwory. Dzieci przecież uczęszczają do tych samych szkół, więc i repertuar mają podobny. Gdy po raz nie wiadomo który usłyszeliśmy: „Mikołaju, Mikołaju, czyś ty z lasu, czyś ty z gaju, bo u ciebie taka moda, że do pasa wisi broda”, recytowaliśmy już głośno wszyscy razem. Podczas gdy dzieci bawiły się przy Mikołaju, dorośli penetrowali nasze „magazyny z odzieżą”. Zrobił się tłum, przez który chwilami trudno było się przecisnąć. Nasze dziewczyny: Ela, Zosia i Kasia dzielnie sobie z nim radziły. Niektóre momenty były naprawdę wzruszające. Jedna ze starszych kobiet, nie mogąc doczekać swojej kolejki, zaczęła prosić: „Nie chodzi mi o mnie, ale ta mała z naszej wsi nie ma żadnego nakrycia zimowego. Nie mogę patrzeć jak to dziewczę marznie. Wpuśćcie ją, by sobie coś znalazła”- nalegała. Wpuścili i trzynastoletnia dziewczynka wyszła w pięknym, niemal nowym kożuszku, który doskonale na nią pasował. Tej zimy nie będzie marzła. 38 Sai Ram – zima 2005 Na koniec, przy pozostałych jeszcze ciasteczkach i pierniczkach, popijając sokami, oglądaliśmy w mniejszym już gronie zdjęcia – pamiątkę letniego obozu medycznego. Ile było radości i śmiechu z rozpoznawania na nich siebie. Portreciki najmłodszych uczestników obozu były największą frajdą dla rodziców tych pociech. Znowu nadszedł czas rozstania. Pożegnania, podziękowania i oczywiście duża dawka miłości. Miłości płynącej z serca do serca, takiej świątecznej, szczerej, ciepłej. Takiej, która sprawiła, że ta Wigilia była wzruszająca, niezapomniana, inna niż wszystkie. Do zobaczenia w lipcu! Relację spisała – Majka Quoos 39 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Opowiadanie Kulejący koń Pewien szlachcic miał konia wyścigowego, który zwyciężał w gonitwach. Pewnego dnia koń zaczął kuleć. Wezwano weterynarza, ale ten nie znalazł żadnej konkretnej przyczyny: ani złamania, ani zwichnięcia, ani nawet śladu bólu. Szlachcic poszedł więc do starca, słynącego ze swej mądrości. „Czy ostatnio coś się zmieniło w otoczeniu tego konia?” – spytał mędrzec. „Kilka tygodni temu zmieniłem mu trenera” – odpowiedział szlachcic. „A czy koń go zaakceptował?” – padło kolejne pytanie. „O tak. Koń bardzo się do niego przywiązał!” „A czy ten trener kuleje?” „Hmm... Tak, on kuleje”. „Już wiem, dlaczego koń kuleje – stwierdził mędrzec – Zwierzę imituje swojego opiekuna. Wszyscy mamy tendencje do naśladowania tych, których podziwiamy. Towarzystwo, w jakim się obracamy, ma na nas bardzo duży wpływ”. Szlachcic zmienił więc trenera i koń szybko przestał kuleć. Z „Moolyasudha” magazynu dla nauczycieli i rodziców Październik 2004 40 Wykład Mantra Gajatri część 3 Dlatego, że wielbicieli – „gaja” – ochrania –„tra” – nazywana jest „gajatri”. Brihadaranjaka Om Bhur Bhuwas Swaha Tat Sawitur Warenjam Bhargo Dewasja Dhimahi Dhijo Jo Nah Praczodajat Intonujcie mantrę Gajatri, aby uświęcić swe życie. Mantra Gajatri jest bardzo pomocna w procesie duchowego rozwoju. Odnosi się ona do wszystkich bóstw i zawiera w sobie wszystkie mantry. Mówi się, że jest matką Wed; kto ją powtarza, nie musi intonować żadnych innych mantr. Mantra ta posiada trzy nazwy, zależnie od zadania jakie spełnia: Gajatri, Sawitri i Saraswati. Gajatri jest panią zmysłów, Sawitri natomiast boginią życia. Kiedy mantra Gajatri działa jako obrończyni sił życiowych, nazywamy ją Sawitri. Być może słyszeliście o Sawitri, kobiecie czystego serca, która siłą swej modlitwy przywróciła życie zmarłemu mężowi. Właśnie takie jest działanie mantry Sawitri, chroniącej ludzi żyjących w prawdzie. Natomiast Saraswati jest boginią mowy. Człowiek musi uzyskać łaskę Gajatri, Sawitri i Saraswati, aby jego życie stało się święte. Gajatri, Sawitri i Saraswati żyją w każdej istocie ludzkiej. Słowa bhur, bhuwah i swaha w mantrze Gajatri odnoszą się do zbudowanego z materii ciała, wypełniającej go energii życiowej (wibracji) oraz duszy będącej nieustanną zintegrowaną świadomością. 41 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Mantra Gajatri uczy, abyście wszystko ofiarowywali Bogu, a działanie podejmowali tylko po to, by Go usatysfakcjonować. Wówczas poczujecie się uwolnieni od trudności i problemów. Mantra Gajatri jest symbolem matczynych uczuć. Intonujcie ją codziennie – rano, w południe i wieczorem. Mając słońce za plecami, widzicie własny cień, jednak kiedy stoicie twarzą do słońca, cień znika z waszego pola widzenia. Podobnie, iluzja tego świata (maja) omami was, jeśli odwrócicie się od Boga, natomiast gdy zwrócicie swe umysły ku Bogu, nic wam nie zrobi. Mówi się, że Gajatri posiada pięć twarzy. Pierwsza z nich to Om, druga – bhur bhuvah swaha, trzecia – tat sawitur warenjam, czwarta – bhargo dewasja dhimahi, zaś piąta to dhijo jo nah praczodajat. Mantra Gajatri składa się z trzech części: pochwalnej, medytacyjnej i modlitewnej. Na początku wychwalamy Boga, potem z pełnym szacunkiem medytujemy nad Nim, na końcu natomiast modlimy się, by zechciał rozwiać mrok ignorancji i obudził, ewentualnie wzmocnił, moc naszego intelektu. Intonowanie mantry oczyszcza umysł, pogłębia oddanie i nieprzywiązanie, przydaje mądrości. Jeśli będziecie intonować mantrę Gajatri z całego serca, to nigdy nie odczujecie w życiu trudności. Intonujcie ją bez przerwy Mantra Gajatri jest święta. Zawiera esencję wszystkich innych mantr, odnosi się do wszystkich innych bóstw i bogiń. Intonowanie mantry trzy razy dziennie nie wystarczy. Powinniście to robić bez przerwy. Baba Nie ma większej medytacji niż medytacja Gajatri. Człowiek może żyć długo i w doskonałym zdrowiu dzięki medytacji na mantrze Gajatri. Jest ona oparciem każdego poszukiwacza Prawdy, który wierzy w jej skuteczność, moc i chwałę. Nie przynależy ona do jakiejkolwiek kasty, wiary, regionu, albo sekty. Liczy się tylko nasza wiara i czystość serca. Zaiste, Gajatri jest nieprzezwyciężoną duchową zbroją, prawdziwą twierdzą, która zabezpiecza i chroni jej czciciela, która przekształca go w istotę boską i błogosławi go 42 blaskiem światła najwyższego duchowego oświecenia. Jakiekolwiek będzie twoje wybrane bóstwo (Ista devata), regularne powtarzanie każdego dnia kilku mal Gajatri, obdarzy cię wszelką pomyślnością i życzliwością, teraz i w przyszłości. Gajatri jest żarliwą modlitwą o Światło, adresowaną do Wszechmocnego Najwyższego Ducha. Jest to doprawdy jedyny transcendentalny przewodnik – światło dla ludzkości. Jest to największa ze wszystkich mantr, a jej przewodnim bóstwem jest sam Parabrahman. Gajatri jest pożądana dla wszelkiego rodzaju poszukiwaczy duchowych. Jeżeli podejmiesz codzienne regularne intonowanie Gajatri (Gajatri dżapa) poczujesz zdumiewającą siłę wypływającą z tego działania. Ustal specjalny czas dla intonowania (dżapa) i przestrzegaj go wytrwale. Codziennie bez przerw musi być wykonywana przynajmniej jedna mala dżapy (108 razy). To będzie chronić cię od wszystkich niebezpieczeństw, da ci nieskończoną siłę do pokonywania wszystkich przeszkód i doprowadzi na szczyt wspaniałości, siły, spokoju i błogości. Śri Swami Śivananda Mantra Gajatri może być tłumaczona na wiele sposobów. Jeden z nich jest następujący: (Om) Om (Dhimahi) My medytujemy (Bhargo) nad duchowym blaskiem (Varenjam, Devasja) TEGO godną uwielbienia najwyższą boską rzeczywistością (Savitur) źródle (Bhur, Bhuva, Svaha) fizycznych, astralnych i boskich poziomów istnienia. (Tat) Oby TEN najwyższy boski byt (Praczodajat) oświecił (Nah) nasz (Dhijo) intelekt (tak byśmy mogli zrozumieć najwyższą prawdę). Rzeczywista mantra Gajatri to: TAT SAWITUR WARENJAM BHARGO DEWASJA DHIMAHI DHIJO JO NAH PRACZODAJAT Jest ona poprzedzona przez Om i wjahriti. 43 Sai Ram – zima 2005 Jakie jest znaczenie Om w mantrze Gajatri? OM zwane Pranawą jest najpotężniejszą i najważniejszą ze wszystkich mantr. Jest ona dodawana do wszystkich mantr, jako przedrostek gdyż uważa się, że bez niej żadna mantra nie osiągnie swojej pełnej mocy. Ciało przejawia aktywność tak długo, jak długo przebywa w nim dusza, podobnie mantra jest pełna życia i mocy tak długo, jak długo dodana jest do niej Pranawa. Także mantra Gajatri w sposób właściwy jest poprzedzona przez Pranawę i wjahriti. AUM (OM) jest Pranawą, która widzialna i niewidzialna otacza wszystko. Jest ona symbolicznym imieniem Brahmana, najwyższego bytu. „Kto wypowiadając jedną zgłoskę Brahmana, Om, myśli o mnie, gdy porzuca ciało, osiąga najwyższy cel” – tak mówi Gita VIII-13. Pranawę czyli Om uznaje się za tożsamą z Brahmanem i za środek łączący człowieka i Boga. OM, Para Brahman czy Najwyższy Byt jest zwane Sat-Nam przez Sikhów, Jehową przez Żydów, Allahem przez Muzułmanów, Ahura Mazdą przez Zoroastrian, Hanovanem przez Parsów, Elochimem przez Chrześcijan, Tao przez Chińczyków i Monadą przez Greków. Om jest symbolem wspólnym dla całego świata; wspólnym dla wszystkich religii, kultów i szkół. Wers w wedach stwierdza co następuje: „Na początku był Pradżapati, Brahman, z którego powstało Słowo i Słowo było doprawdy Najwyższym Brahmanem”. Czwarta Ewangelia Nowego Testamentu daje wyraz tej samej myśli następująco: „Na początku było Słowo a Słowo było z Bogiem i Słowo było Bogiem”. Maitrajana Upaniszada stwierdza, że jest jeden Brahman poza słowami i drugi, Słowo-Brahman i to Słowo jest zgłoską „OM”. Ten dźwięk zwany „Pranawa” co oznacza, że jest to coś, co rozprzestrzenia życie lub przepływa poprzez „Prana” lub oddech. 44 Sai Ram – zima 2005 Wszystkie mantry są kontynuowane w Om. Jest ono zawsze wypowiadane na początku i czasami na końcu każdej mantry. „Amen” jest używane przez Chrześcijan, a „Amin” przez Muzułmanów na końcu ich modlitw. To jest modyfikacja Om. Człowiek nieświadomie wypowiada ten dźwięk, gdy jest poddawany skrajnemu bólowi lub nadmiernej przyjemności. OM jest symbolem Boga. Cały wszechświat pochodzi z OM i na końcu znika w OM. Pranawa może pobudzić tempo duchowego postępu. Pranawa jest testamentem zapisanym dla nas przez wielkich mędrców przeszłości. Poprzez długie badania zdali oni sobie sprawę, że jest to właściwy symbol Brahmana. Dla nich to było jak światło latarni morskiej, kierujące nimi, by mogli osiągnąć bezpiecznie swój cel. Dla nich to była drabina, która pomogła im osiągnąć duchowe wyżyny niezrównanej chwały i pokoju. Byli oni przekonani o tajemniczej sile, która jest zawarta w OM, sile, która usuwa zasłony, rozpędza złudzenia, niszczy pragnienia i zabija egoizm oraz pomaga poszukiwaczowi w osiągnięciu celu. Siła całkowicie przekształcająca jednostkę i umożliwiająca człowiekowi nabycie przenikliwego wglądu, jasnej wizji, nieustraszonej odwagi, duchowej siły i najwyższego spokoju przez cichą medytację. Swami Sivananda następująco pisze o OM: „OM jest duchem, podłożem, treścią. OM jest nieśmiertelną duszą. OM jest Duchem Świętym. OM jest wewnętrzną muzyką duszy. OM jest muzyką ciszy. OM jest śmietanką Upaniszad. OM jest najwyższym klejnotem Wed. OM jest najwyższym szczytem wspaniałego wzgórza wedanty. To miejsce, gdzie nie ma ani głodu ani pragnienia, ani smutku ani bólu, ani „ty” ani „on”, żadnego „to” lub „tamto”, żadnego „tutaj” ani „tam”, żadnego „wczoraj” ani „jutro”, żadnego „na wschód” ani „na zachód”, ani „dźwięk” ani „kolor”, ani „światło” ani „ciemność”, ani „widoczne” ani „niewidoczne”, jest OM”. Om jest dźwiękiem Brahmana emanującym z najwyższego Boga od czasu stworzenia. Sylaba Om jest Brahmanem. 45 Sai Ram – zima 2005 Święta sylaba OM zawiera trzy dźwięki A, U i M wyrażające trzy aspekty Boga (Stwórca, Ochraniający i Odrodziciel), trzy poziomy świadomości tj. czuwanie, marzenia senne i sen głęboki. A – odnosi się do stanu jawy. U – odnosi się do stanu marzeń sennych. M – odnosi się do stanu snu głębokiego. Wszystkie te stany prowadzą do czwartego stanu zwanego turja, który jest ponad tymi trzema stanami i jest reprezentowany przez ciszę. Jeśli ktoś pogrąży się w głębię tej ciszy, usłyszy kosmiczne AUM, czyli Pranawę, która wyłania się z Prany (życiowej wibracji), wypełniającej wszechświat. Om jest wodą, światłem, esencją, nieśmiertelnością, rzeczywistością, fizycznych (Bhur), środkowych (Bhuwah) i niebiańskich (Swah) światów. Mantra Gajatri jest rozwiniętą formą Om, a Om jest zawarta w mantrze Gajatri dając „mocniejszy” efekt mantry. Jakie jest znaczenie wjahriti? Wjahriti wywodzą się z Pranawy i są uważane za pierwsze dźwięki wytwarzane przez Brahmana podczas stwarzania wszechświata. Dlatego wjahriti są dźwiękowym symbolem oznaczającym wszechświat. Bhur oznacza wszystko co istnieje, Bhuwah wszystko co jest widzialne lub jaśniejące, a Suwah wszystko co jest przyjemne. Poprzez medytację na Bhur, ustępuje lęk przed śmiercią; przez medytację na Bhuwah, ustępuje niewiedza (ciemność) intelektu; poprzez medytację na Suwah znikają wszelkie rodzaje nieszczęść. Bhur jest odpowiednikiem ziemi, Bhuwah nieba, a Suwah niebios. Są one trzema pierwszymi poziomami istnienia z siedmiu. Pozostałe cztery to Maha, Dźana, Tapa i Satja. Omkara i wjahriti reprezentują Wedy. Dokładnie są one zwane Maha Wjahriti, będąc wielkim krzykiem lub słowem mocy, poprzez wyrażenie którego Bóg stworzył trzy światy: fizyczny (Bhur), emocjonalny (uczuciowy) (Bhuwah) i mentalny (Suwah). 46 Sai Ram – zima 2005 Podsumowując, wjahriti oznaczają cały wszechświat. Oznaczają one też główne składniki wszechświata a mianowicie: ziemię, wodę, ogień, powietrze i przestrzeń. Trzy plany Bhur, Bhuwah i Suwah oznaczają cały wszechświat, a pięć elementów jest zawartych w tym wszechświecie. Jeśli ktoś powtarza te trzy sylaby, stawia przed sobą w wyobraźni cały wszechświat kryjący w sobie słońce, księżyc, planety i wszystkie inne gwiazdy. Skoncentrowany na całym wszechświecie poszukiwacz recytuje mantrę Gajatri, w wyniku czego medytuje na stworzycielu wszechświata. Mantra Gajatri jest podzielona na trzy części Część pierwsza: Om Bhur Bhuwah Swaha Część ta składa się z Pranawy czyli Om i trzech wjahriti związanych z mantrą Gajatri mianowicie: Bhur, Bhuwah, Swah: Reprezentują one trzy światy (sfery) mianowicie: Ziemię (Bhumi), Atmosferę (Antariksza) i Niebo (Swarga). W części tej intonujący kontempluje chwałę światła, które oświetla trzy światy. Ta część pobudza w jego organach siły, które przygotowują podstawę do właściwego działania w drugiej i trzeciej części. Siły te są wzbudzane za pośrednictwem dźwięku, który harmonizuje organy i dostraja je do sił z wyższych stanów świadomości, by przejawić się przez nie. Ponieważ medytacja nad Pranawą jest niezależnym, potężnym środkiem duchowego rozwoju, jest oczywiste, że Pranawa zawarta w mantrze Gajatri wpływa później na wzrost jej ogromnej skuteczności. To pomaga nie tylko rozwojowi duchowej świadomości, ale też usuwa różnego rodzaju przeszkody na ścieżce. Ponadto te moce wzbudzane przez maha wjahriti są także mocami, które są pośrednio czerpane od Pana systemu słonecznego. Są to specjalnego rodzaju moce zarządzane i kierowane przez bóstwa trzech planów. 47 Sai Ram – zima 2005 Część druga: Tat Sawitur Warenjam Bhargo Dewasja Dhimahi Tutaj jest ukazywana chwała, wspaniałość i łaska, która płynie ze światła. Ta część jest środkiem do pobudzenia w umyśle intonującego mantrę silnej motywacji i zdecydowania do wejścia w kontakt ze świadomością Sawity, naczelnego bóstwa naszego systemu słonecznego. Jedynie wtedy, gdy ta motywacja jest wzmacniana, połączenie indywidualnej duszy (dżiwatmy) i najwyższego ducha (paramatmy) może być stopniowo rozwijane. Ta część jest w rzeczywistości wołaniem do Sawity o więcej światła i rozdmuchanie iskry duchowej aspiracji w huczący płomień. Jest to jak dzwonienie indywidualnej duszy do Bytu wszechświata. Jest to dzwonienie po oświecenie najwyższego rodzaju, po wiedzę, która umożliwi mu realizację jedności z Nim, źródłem całej wiedzy, mocy i błogości. Zwykle słowem Sawita określamy słońce, które jest centrum systemu słonecznego i dookoła którego obracają się wszystkie planety. Ale fizyczne słońce, które widzimy i które bada nauka, jest po prostu zewnętrznym pokryciem wspaniałej Rzeczywistości, która rozprzestrzenia się i ożywia cały system słoneczny. Ta Rzeczywistość jest esencją i podstawą tej samej Rzeczywistości, która jest ukryta w sercu każdej ludzkiej istoty. O odkrycie tej Rzeczywistości wewnątrz siebie można wzywać Rzeczywistość ukrytą za słońcem i dzięki pomocy, jaką otrzymujemy od tego najwyższego źródła duchowego światła, czynimy łatwiejszym swoje zadanie samoodkrywania. W rezultacie otwiera się wewnętrzna świadomość. To duchowe słońce świadomości to Sawita, to co Gajatri zamierza wyjawić. Podczas tego procesu my wydajemy się rozszerzać do tej wszystko obejmującej Rzeczywistości, a ta Rzeczywistość wydaje się rozprzestrzeniać do nas. Ten podwójny proces schodzenia całości w część i rozszerzanie części w całość jest jednoczesny. 48 Sai Ram – zima 2005 Część trzecia: Dhijo Jo Nah Praczodajat Jest to modlitwa o ostateczne wyzwolenie przez przebudzenie wrodzonej inteligencji, która rozprzestrzenia wszechświat jako światło. Jest to ostatnia część, w której poddajemy się całkowicie boskości, co umożliwia boskim siłom wpłynąć do naszych organów, które są oczyszczane i podnoszone na wyższy poziom wrażliwości i zdolności do oświecenia. Po włożeniu najwyższego wysiłku mamy możność otworzenia się na najwyższe obszary boskiego światła i życia. W ten sposób w modlitwie wznosimy i wzbudzamy duchowe siły z głębokich warstw naszego bytu. W tym procesie mamy przebić się przez wizerunek słońca i naszej idei Sawity do Rzeczywistości, która jest ukryta poza tymi ideami. Om Sai Ram Ryszard Basak 49 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Motto: Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia. Albert Einstein I cóż mi po padole marnym gdy jutro zadrży otchłań nieba, wychynie z mroków anioł czarny wołając, że zbawienia nie ma ! Lecz brnąc tuż za nim stromą granią, Nieśmiało, piękny jak w pradziejach, Nowiny Dobrej biały anioł Zdoła nam szepnąć: jest nadzieja! Fragment z pieśni Bhułata Okudżawy Powroty Różne są moje powroty: do domu, do kraju, do związków, do uwiązań. Wszystkie są skutkiem wyjazdów, bo, jakże by inaczej. W duszy zaś tęsknota za tym ostatnim wyjazdem bez powrotu. Można było w tych podróżach zobaczyć nowe. Po co? – po to, by inaczej spojrzeć na stare , spojrzeć na samego siebie. W tych powrotach jedno: zawsze Bóg stawiał kogoś na progu domu, jakim jest ojczyzna, jakim jest naród, związek, rodzina. Ten, który witał, zawsze mówił te same słowa w trudnym języku przypadków. Mówił: „ Jesteś tu potrzebny”. Tak było, kiedy wracałem z Puttaparthi, najważniejszego wyjazdu mego życia. Tak było, kiedy wracałem z zagubionych dróg, gdzie przeszłość karmiczna odciskała piętno przy każdym moim kroku. Tak było, kiedy wracałem z ucieczek od życia w objęcia matki natury, mojej ukochanej Puszczy Białowieskiej. Dziś chcę pisać o Rosji. O powrocie z obozu medycznego. O tym obozie pisał już Konrad i Estera też pisała. Jestem im bardzo wdzięczny za to i za to, że mogłem być razem z nimi i z nimi pracować. Tak samo jak j z Halinką Fiłkowską, Heń50 kiem Maczkiem, Wojtkiem Lamech, Elżbietą Władyka, Jagną Czerwieniec, Grażynką Botwicz i Zosią Małachowską. Wiem! Byliśmy tam potrzebni dla nich – ludzi ze stepów Kubania i stanic Grigoriepolskiej. Byliśmy potrzebni władzom Amawiru i pobliskiego kotła wojen Kaukazu, niesamowitego pięknem gór majaczących na dalekim horyzoncie. Przede wszystkim byliśmy potrzebni dla siebie samych. Myślę, że mimo ogromnych trudności żaden nasz krok nie został zmarnowany i każdy z nas wykonał swoją małą rolę czy to w kuchni tak jak Henryk czy też w „ salonie masażu” tak jak to czyniła Elżbieta. Na scenie wspólnego koncertu w miejscowym teatrze przewodził nami Wojtek. W jednym z ostatnich dni funkcjonowania obozu przyszła starsza kobieta. „Zapewne potrzebne są wam okulary?”- spytała ją, pełniąca obowiązki recepcjonistki Rosjanka. „Nie, niczego nie potrzebuję” – odpowiedziała kobieta „Jestem lekarką, mam 80 lat, przyszłam was zobaczyć, bo zawsze wierzyłam, że pojawicie się w tych się tu, w tych stronach, by dostrzec i pomóc tym ludziom”.... Obóz medyczny zakończył się dla mnie niespodziewanym wyjazdem nad Morze Czarne. Porwali mnie tam Rosjanie nadając przydomek „Udziwicielnyj Palak” co w wolnym tłumaczeniu oznaczało zadziwiający, tajemniczy, mistyczny Polak, przeciwieństwo stereotypu Polaka ukształtowanego przez historię i Fiodora Dostojewskiego Za mną została praca w brygadzie remontowej obozu, modlitwa i zapytanie, czy zrobiłem wszystko?. Tu, nad Morzem Czarnym u stóp Gruzji, Kaukazu, w niepowtarzalnej atmosferze Orientu znalazłem się na urlopie – na wczasach. Słona woda niosła głęboko w morze. Bez wysiłku strachu i lęku mogłem tak płynąć choćby i na turecki brzeg. Naga ziemia noclegu na skraju klifu dawała wypoczynek i sen, z którego zaszczytem było obudzić się na poranne bhadżany. Serce robiło się jakieś większe, bo to dzieci i młodzież śpiewała w obozie z wielkim poświęceniem i w trudnych warunkach zorganizowanym przez ludzi prostych, skromnych lecz wybrańców 51 Sai Ram – zima 2005 Boga – wybrańców Sai Baby. Dziwnym zbiegiem okoliczności przyszło mi naprawiać samochód ciężarowy. Leżeliśmy pod tym samochodem razem z Siergiejem kierowcą: ja Konstanty Polak i on Rosjanin, człowiek północy znad Morza Białego. Naprawialiśmy sprzęgło – po rosyjsku „sceplenie” – połączeni. To była piękna wymowa symboli, rozumieliśmy się bez słów. Warunki polowe. Sądzę, że nikt na Zachodzie nie podjąłby się takiej naprawy bez wyspecjalizowanego warsztatu. Po pięciu godzinach mogliśmy spokojnie umyć umazane smarem twarze w zimnej, słodkiej wodzie płynącej do obozu z górskiego strumienia. Samochód zaś, dzięki Bogu, mógł dalej służyć potrzebom obozu, a szczególnie kucharza, który dokonywał cudów, by wykarmić te wszystkie dzieci, pochodzące z bardzo ubogich rodzin. Wodę z górskiego strumienia doprowadził przez kolczastą dżunglę i zdziczałe winnice Bułat, chłopisko silne, potężne, zapewne potomek Czin Gis Chana, muzułmanin z Dagestanu. Lubiłem go słuchać, gdy śpiewał wersety z Koranu na przemian z mantrą Gajatri, podczas gdy czekaliśmy na posiłek. Dorośli jedli tylko dwa razy dziennie. Dzieci miały posiłek pięć razy dziennie. Ciężarówka świetnie się spisała służąc kierowcy w poszukiwaniu zdrowej i taniej żywności na okolicznych bazarach. W ten sposób udało się zaoszczędzić dużo pieniędzy. Miały je dostać najbiedniejsze dzieci, kiedy będą wracać do domów. Tak biło serce czarnookiego komendanta obozu bez reszty oddanego tym dzieciom i Sai Babie. Raptem zrozumiałem, że nie jestem tu obcy, że jestem częścią tych ludzi, tego społeczeństwa – taki a nie inny, z tym dziwnym przydomkiem, który mi nadano. Znów nie pozwolono mi pozostać samemu. Droga do Woroneża, prawie 2 tys. km samochodem pokazała mi kraj i przestrzeń Rosji, pokazała mi rozśpiewaną duszę słowiańską. Czasami miałem wrażenie, że podróżuję po bezkresie Bharatu – Indii i nocuję na poboczach indyjskich miasteczek i hinduskich bazarów. Podróżowałem razem z Siergiejem i jego ukochaną Ritą. Ich wspólny śpiew dźwięczy mi w sercu do tej pory. W Woroneżu niespodzianka. Czekała tam na nas prawdziwa ruska bania, stół uginający się pod ciężarem owoców i naturalnie rosyjska tęskna pieśń na 52 Sai Ram – zima 2005 przemian z bhadżanami. Słyszałem już w swoim życiu panichidy śpiewane w saunie białoruskiej, ale dopiero tu zrozumiałem sens, jaki niesie doprowadzona do rytuału kąpiel oczyszczająca duszę i ciało. Dziękuję Ci Rosjo, dziękuję Ci Sai Babo za to piękno, co mnie spotkało i za te chwile, gdy już w samotnie jadąc pociągiem do granic ojczyzny mogłem to wszystko przemyśleć. W pociągu nastrój sielski, domowy. Babula! Babula! wpada z krzykiem do naszego przedziału zaspany konduktor. Zapomniał biedak, że 70-letnia babcia miała wysiąść na przystanku o dźwięcznej nazwie Bieroza. Pakujemy więc błyskawicznie babcię i prawie, że wynosimy w ostatniej chwili na maleńki peron wioski ukrytej w lasach pod Mińskiem Białoruskim. Babcia jeszcze na pożegnanie odmawia modlitwę i usiłuje coś powiedzieć o Polsce, lecz trudno to zrozumieć w zgrzycie i szumie odjeżdżającego pociągu. Pozostaje obraz staruszki machającej ręką na pożegnanie. W Brześciu szok! Korupcja na przejściu granicznym. Tu muszę się przesiadać. Niezrozumiałe dla mnie opłaty graniczne i masa „mrówek” zajmujących się przewozem opłacalnych towarów. Pomagam dwóm młodym Rosjanom jadącym przez Polskę do Czech, choć sam nie potrafię dać sobie rady w tym bałaganie. Z opresji wybawia nas młoda Białorusinka Iryna, szmuglująca towary przez granicę. Do strefy wolnocłowej wchodzę ostatni z tłumu pchającego się do pociągu granicznego. Zadowolony strażnik z uśmiechem pełnym błogostanu przybija pieczęć w moim paszporcie. Wiem, z czego jest zadowolony. Już dostał swoją dolę – tak mówi Iryna. Z celnikiem sprawa wgląda trochę gorzej. Głód pazerności chyba nie został zaspokojony, bo ciągle powtarza pytanie ile mam jeszcze dolarów. Zbywam go, że trochę mi jeszcze zostało. Wtedy żąda mego plecaka do rewizji – właśnie tego, co do Puttaparthi mi towarzyszył. Brutalnie wpycha tam rękę aż po samo ramię i zamiera w dziwnym przerażeniu, jakby go tam coś złapało. Mam wrażenie, że to małpa włożyła łapę do wąskiego gardła dzbana pełnego orzeszków i nie może wyciągnąć jej z tej pułapki. Patrzymy sobie w oczy. We mnie spokój, w oczach celnika przerażenie i strach. Wreszcie wyrywa 53 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 z trudem rękę z plecaka i bełkocze: „no prachadzi”. Najwyższy czas, bo pociąg przez granicę do Terespola już odjeżdża. Po polskiej stronie nie lepiej. Tylko mój paszport z pieczęciami z połowy świata chroni mnie i moich poznanych przed chwilą Rosjan, którym pomagam kupić możliwie tanie i dogodne połączenie przez Polskę. Sam zaś muszę przesiadać się w Siedlcach na pociąg do mojej puszczy. Gdy zdyszany w ostatniej chwili wpadam przez przejście podziemne na właściwy peron, zażywna konduktorka mówi do mnie: „ Czekamy na pana. Przekazano nam, że pan będzie jechał”. Pełne zaskoczenie! Piękne powitanie! Skąd się wzięło nie wnikam, byłem jedynym pasażerem, który korzystał z tej przesiadki. Mogłem spokojnie usiąść w prawie pustym pociągu. Patrząc na pola, na których właśnie trwały żniwa, zamknąłem oczy. Zobaczyłem ogromną przestrzeń rosyjskich stepów rejonu czarnoziemów: na terenie obozu medycznego i w drodze do Woroneża już dawno było po żniwach. Na polach pozostawały setki hektarów żółtego złocistego słonecznika, przydrożne stragany uginały się od przeróżnych gatunków owoców, warzyw, świeżo pieczonego chleba i dosłownie od ton miodu. Spichlerz Rosji. Historia Rosji – spichlerza wegetariańskiego świata. Przecież ten świat nie musi być głodny!!! Czułem się tak, jak bym wracał z Indii. Tak to duchowa lokomotywa Indii ciągnie ten świat. Pierwszym wagonem zaś jest Rosja oczyszczona przez krew i ból historii, oczyszczona śpiewem w baniach, czystą miłością stanicy Grigoriepolskiej i obozu nad Morzem Czarnym. Nie musiałem długo czekać, by znaleźć się na polskim obozie medycznym w grupie remontowej. Tu opanował mnie spokój i zaopiekował się mną wspaniały człowiek, Jarek Rynkiewicz. Ale to już całkiem inna historia. Siergiejowi i Ricie oraz ich Braciom i Siostrom z Organizacji Sai, te wspomnienia poświęcam Dziękuje Ci Swami 54 Michał Konstanty Czarnowiejski Puszcza, 22.02.2006r. Parę słów koordynatora Czas płynie… Moi drodzy, Czas płynie, czas nie czeka na nikogo, czas to ten element naszego życia tu na ziemi, któremu podlegamy bez żadnych warunków. I mimo, że czas z duchowego punktu widzenia jest iluzją, rządzi naszym życiem, czy tego chcemy, czy nie. Minęło sześć lat, od kiedy rozpoczęłam koordynowanie działań związanych z Wychowaniem w Wartościach Ludzkich. Dziś wydaje się, że minęło tylko kilka chwil. Wiele osób było zaangażowanych wraz ze mną w te działania; dzisiaj dziękuję im wszystkim z wdzięcznością za to, co zrobili, za ich poświęcenie, za ciężką pracę, za wyrzeczenie poniesione w imię wspólnego celu, za rzetelność, za miłość. Ta wspólna praca wiele nas nauczyła; nauczyła nas prawdziwej współpracy, a nie tylko pracy, nauczyła nas tego, że istnieją ludzie, na których można naprawdę polegać, nauczyła nas tego, że jeśli zajdzie taka potrzeba, potrafimy zrezygnować z własnych spraw, ambicji i pomysłów na koszt wspólnego dobra. Nauczyła nas o wiele więcej, z czego zapewne nie zdajemy sobie nawet sprawy. Był to pewien etap wspólnej pielgrzymki do wspólnego celu – do Boga. Nie był on łatwy – obfitował w wiele wyzwań, trudnych i wymagających przemyślanych decyzji. To były próby, które musieliśmy przejść, aby odnaleźć siebie, aby stwierdzić, nad czym jeszcze musimy popracować. Swami nie szczędził ich nam w swojej wielkiej boskiej miłości opiekując się nami i pomagając zawsze, nie tylko w najtrudniejszych chwilach. Mamy świadomość tego, że bierzemy udział w Jego boskiej misji i tego właśnie pragniemy – być jak najlepszymi narzędziami, przez które On może działać tak, jak sobie tego życzy. My mamy się jedynie dostosować do Jego wymagań i zaleceń. Jest to chwilami niełatwe zadanie, wymagania są bardzo wysokie, 55 Sai Ram – zima 2005 ale z Jego boską łaską wszystko jest możliwe. Tego nauczyliśmy się przez te kilka lat. Mamy świadomość również tego, że żyjemy w arcyciekawych czasach – czasach, które Biblia nazywa ostatecznymi, w których czekają nas jeszcze większe wyzwania i jeszcze większe problemy. To czas wielkiego oczyszczenia, które zachodzi na wszystkich poziomach naszego istnienia – fizycznym, duchowym i przyczynowym. Ten proces okazuje się bardzo trudny dla nas wszystkich, chwilami nie potrafimy poradzić sobie z naszymi wewnętrznymi wrogami – gniewem, złością, zazdrością, dumą czy żądzą posiadania. Ale przecież mamy Jego – naszego Mistrza i Przewodnika Duchowego, który zawsze jest przy nas, w każdej trudnej sytuacji i jeśli tylko będziemy o tym pamiętać, nic nie może się stać, czego by On nie pragnął. A przecież On pragnie dla nas tylko dobra, więc wszystko, co nam się przydarza, jest z duchowego punktu widzenia dla nas dobre. WSZYSTKO! Jeśli więc przydarza nam się coś, czego nie możemy znieść, czego nie możemy przyjąć, prośmy Go o pomoc, o moc i wytrwałość, abyśmy znaleźli w sobie siłę, by to przetrzymać. On jest w każdym z nas i tak jak Drapaudi, powinniśmy wołać Go, by przybył z naszych serc i pomógł nam w chwili próby. On nigdy nie jest głuchy na nasze wołania, przybywa na ratunek, gdy przewracamy się pod ciężarem naszych trosk i konsekwencji naszych poprzednich czynów. Czasami przerastają one naszą umiejętność radzenia sobie z nimi, wtedy On zawsze jest przy nas gotowy nas wspomóc swą miłością. I nie bójmy się prosić Go o rozmaite sprawy, które może wydają nam się błahe, bo przecież nie chcemy Swamiemu zaprzątać głowy błahostkami, On przyszedł dla nas i należy do nas, dlatego służy nam i chce, byśmy i my służyli innym ludziom. Nasza świadomość ewoluowała przez cały ten czas, przechodziła rozmaite etapy – od całkowitego uzależnienia się od zewnętrznego Mistrza, poprzez etap rozpoznania Go w sobie i może nawet udało nam się dojść do takiego etapu, w którym stwierdziliśmy, że On to ja, a ja to On i że niezależnie od tego, gdzie On przebywa i gdzie jesteśmy my sami, On jest w nas, czyli 56 Sai Ram – zima 2005 i my dysponujemy tą samą mocą, którą ma On, musimy tylko w to uwierzyć i zacząć ją przejawiać. On to absolutna, bezinteresowna miłość, a więc i my musimy stać się taką samą absolutną, bezinteresowną miłością, aby móc przejawiać taką samą moc, jak On. Do tego wszyscy dążymy, pozbywając się swoich słabości, czyli naszych wewnętrznych wrogów. One dochodzą do głosu, gdy zapominamy o tym, kim naprawdę jesteśmy, dając im tym samym przyzwolenie i moc do destrukcyjnego działania. A to działanie nasila się z minuty na minutę, tworząc dla nas wyzwania, jakich nigdy dotąd nie doświadczaliśmy. I to bywa trudne, ale widać jest to jedyna droga, jaką musimy przejść, by stać się MIŁOŚCIĄ. To jest nasz cel, nasz jedyny cel. Wszystko inne nie liczy się w takim stopniu, jak to. Wszystko inne przesłania nam tylko ten cel, odciąga nas od niego i nie pozwala go osiągnąć. Wszystko, co prowadzi do niego, jest cenne i jedynie słuszne. A czy jest to wielka próba, czy wielkie wyzwanie, to nie ma znaczenia, gdyż to, co nas spotyka, wiedzie prosto do celu. Mając to wszystko na względzie, nie możemy obawiać się trudności i wyzwań, ale chętnie je przyjmować, jak Phyllis Krystal białego i czarnego ptaka, ‘dobre’ i ‘złe’ rzeczy w naszym życiu. Całkowite zaufanie Bogu i całkowita wiara w Niego i w Jego miłość potrafią zdziałać cuda. I tych dwóch nigdy nie powinniśmy porzucać, cokolwiek przyjdzie nam znosić. Z miłością. Iwona Piotrowska Koordynator WWL. 57 Sai Ram – zima 2005 25 kroków do osiągnięcia szczęścia 1. Uśmiechaj się – z jednego uśmiechu rodzi się drugi uśmiech. 2. Więcej słuchaj i mniej mów. 3. Naucz się relaksować. 4. Regularnie praktykuj medytację. 5. Znajdź przynajmniej godzinę dziennie na przebywanie w ciszy. 6. Codziennie odkładaj niewielką sumę na cele dobroczyne. 7. Planuj dzień tak, abyś mógł zrobić wszystko, co sobie zamierzyłeś. 8. Myśl pozytywnie i unikaj negatywnych myśli. 9. Pamiętaj: zawsze myśl: „mogę” zamiast „nie mogę”, „położony gdzieś indziej” zamiast „zgubiony”, „lepiej” zamiast „gorzej”. 10. Zrób przynajmniej jeden dobry uczynek dziennie. Powoli zwiekszaj ich ilość. 11. Szukaj dobra w innych: mają go tak wiele. 12. Z radością dziel się wszystkim, co masz: książkami, płytami, przepisami kulinarnymi i umiejętnościami. 13. Pamiętaj o imieninach i urodzinach znajomych: zadzwoń do nich, wyślij kartkę, odwiedź ich albo daj im prezent. Każdy lubi, żeby o nim pamiętać. 14. Okaż wdzięczność za najmniejszy nawet gest pomocy, czy to ze strony bliskich, czy nieznajomych. 15. Wierz w organizację lub stowarzynienie, których jesteś członkiem. 58 Sai Ram – zima 2005 16. Okazuj starszym uprzejmość i szacunek. 17. Ciesz się swoją pracą. Działaj sprawnie i kompetentnie. 18. Okazuj więcej uprzejmości prowadząc samochód lub podróżując komunikacją miejską. 19. Otwieraj drzwi osobom, które znajdują się tuż za tobą, zamiast zatrzaskiwać je im tuż przed nosem. 20.Usuwaj śmieci i kamienie, które znajdziesz na swojej drodze: ktoś inny może na nich zrobić sobie krzywdę. 21. Utrzymuj czystość na ścieżkach znajdujących się przed i za twoim domem. 22.Nie pozwól ludziom ścianać drzew. 23.Traktuj własność publiczną jak swoją własną. 24.Ściszaj swój głos, głos w radiu i telewizorze. 25.Gdziekolwiek się udajesz, zabieraj ze sobą ciepło, słońce i dobry humor. Z „Moolyasudha” magazynu dla nauczycieli i rodziców Październik 2004 59 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Listy do syna... Sen Śniło mi się, że byłam kasjerką w cyrku, ale nigdy nie oglądałam tego, co się na arenie działo. Otwierałam kasę, sprzedawałam bilety, zamykałam kasę, brałam swoją codzienną wypłatę; kupowałam dużo, dużo dobrego jedzenia, wszystko, co lubię, w domu piekłam, gotowałam i zasiadałam przed telewizorem. Przy wiadomościach ze świata smakowała mi zawsze szynka, a przy dzienniku parówki, takie jak te delikatne jeszcze sprzed wojny. Przy kryminałach – tylko golonka i naturalne wino, aby uśmierzyć stan napięcia. Gdy film kończył się nie po mojej myśli, porcja tortu poprawiała mi samopoczucie. I tak dzień za dniem. Było mi coraz ciężej chodzić do pracy. Te nogi takie ciężkie... Na samochód nie miałam pieniędzy. Któregoś dnia, zamykając kasę, usłyszałam z głębi cyrku szczególny aplauz. Zajrzałam i oniemiałam z zachwytu – dziewczyna tańczyła na linie. Odbijała się od niej w górę i w ostatniej chwili, gdy zdawało się, że już spadnie na piasek sceny, chwytała rozhuśtany drążek. Z gracją, ze spokojem, z absolutną pewnością siebie i swoich rąk. Mój Boże, a ja nigdy nie wiem, czy zdołam wnieść na piętro swoje zakupy... Mój Boże!... Boże?... Bóg... zaraz, zaraz, coś mi się przypomina... przecież to Pan Bóg jest dyrektorem naszego cyrku. To nasz Pan Dyrektor tak się nazywa. Pan Dyrektor Bóg. Nigdy go nie widziałam, ale mówiono mi, że jest wszechwładny i wszechobecny, jak każdy dobry dyrektor, ale ten jest szczególnie dobrym, doskonałym Dyrektorem. On angażuje, on decyduje... No i dobrze, czego chcę? Zaangażował mnie jako kasjerkę. Koniec, kropka. Ale nagle zamarzyło mi się, aby zostać tancerką na linie. Idę do dyrektora! Jeśli on wszystko może, to i mnie zaangażuje jako linoskoczkę. 60 – Dobrze – powiedział – zaangażuję cię, ale musisz nauczyć się tej sztuki. Pracując w kasie masz wystarczającą ilość czasu na ćwiczenia. – Co mam robić, Panie Dyrektorze? – Rozciągnij najpierw linę kilka centymetrów nad ziemią i spróbuj zrobić na niej kilka kroków. Lina pekłą pod moim ciężarem, upadłąm i potłukłam się. Pobiegłam do Dyrektora z pretensją. – Schudnij! – powiedział krótko. – Jak to! Mam rozstać się z moimi przyjemnościami?! – Wybieraj – to była cała Jego odpowiedź. Pragnienie zostania linoskoczką zwyciężyło. Zaczęłam odmawiać sobie kolejnych smakołyków i przyjemności telewizyjnych. Moje nogi stawały się coraz lżejsze, biegałam coraz szybciej i pewniej. Rozciągałam linę od drzewa do drzewa. Coraz wyżej i wyżej. Jakiś przechodzień, widząc moje próby, roześmiał się – straciłam równowagę, spadłam. Pobiegłam ze skargą do Dyrektora. – Skarga na kogo? – zapytał. No właśnie... na kogo? – Odpowiedz sobie sama. A tymczasem dam ci pewna radę: w trakcie ćwiczeń, jak i potem przy publiczności, skup sie na dźwięku ciszy w tobie, a nie na głosach z zewnątrz. Dźwięk ciszy przywróci ci równowagę. Gdy go odnajdziesz, usłyszysz, będzie zawsze twoim oparciem na najcieńszych linach świata i na największych wysokościach. Przyszedł dzień mego pierwszego występu. Szłam pewnie, tańczyłam lekko, rozkoszując się rytmem muzyki. I nagle dotarł do mnie szmer zachwytu płynący z widowni. Poczułam rozkosz tryumfu i... straciłam równowagę. Runęłam na piasek areny. Zdążyłam tylko wypowiedzieć w myślach moje jedyne pragnienie – pragnienie powrotu na linę – a już widziałam, jak moje ciało znoszą z areny, widziałam przerażone twarze publiczności, odjeżdżającą karetkę pogotowia... Koło mnie stał, jak zawsze uśmiechnięty, Pan Dyrektor. 61 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 – Usłyszałem, że chcesz powrócić na linę. Dobrze. Włożyłaś poprzednio tak wiele pracy w ćwiczenia, więc tym razem nie będziesz zaczynała od zera, jak na początku. Pójdź ze mną. Pokażę ci rodzinę linoskoczków, w której się urodzisz. Oni już od dziecka będą uczyli cię tej wielkiej sztuki cierpliwości, wytrzymałości, samodyscypliny, zaufania do samej siebie, umiejętności wyboru partnera, gdy zajdzie potrzeba, i umiejętności wsłuchiwania się w głos ciszy, głos równowagi w tobie. I tak się stało. Tańczyłam lekko na linie, przefruwałam pewnie z drążka na drążek, szukajac aprobaty tylko w oczach mego Pana Dyrektora. Przez otwór w namiocie cyrku zobaczyłam przelatującego ptaka. – Dyrektorze, chcę fruwać jak ptak. Tu w namiocie jest mi duszno. Naucz mnie, ale, proszę, bądź przy mnie. – Jestem zawsze przy tobie, bądź spokojna i bez lęku. Rozpostrzyj teraz ręce jak skrzydła i fruń. Tylko nigdy nie zwątp, że masz skrzydła... nie zwątp! Fruń w stronę słońca, w stronę światła. Nie zwątp... Rzeczywiście! Moje ręce zamieniają się w skrzydła, w jednej chwili, kiedy tylko zechcę. Frunę, kołuję, przysiadam lekko na ziemi, opowiadam ludziom, że i oni mogą być wolni jak ptaki w przestworzach, chcę nauczyć, jak mnie uczono... Nie wierzą, nie chcą uwierzyć, pukają się w czoło. Nie zauważają, gdy odfruwam... Budzę się. Czuję moje jak zawsze obolałe nogi! Panie Boże... Dyrektorze... A może te moje obolałe nogi to tylko sen? Och, obudź się wreszcie... NIE ZWĄTP... ciągle jeszcze słyszę słowa... NIE ZWĄTP... Krystyna Karkowska – Krauze Fragment książki „Listy do syna” 62 Opowiadanie Sekret Szczęścia Dawno temu żył pewien król, który chciał się dowiedzieć, czy istnieje coś takiego, co sprawiłoby, żeby każdy z jego poddanych był mądry i szczęśliwy. Zorganizował w tym celu wystawę i poprosił wszystkich mędrców ze swojego królestwa, by wystawili takie przedmioty, które mogą dać szczęście każdemu człowiekowi. Król osobiście przyszedł zwiedzić wystawę. Zobaczył tam niezliczone ilości wspaniałych i pożytecznych rzeczy, takich jak: kwiaty, owoce, piękne rośliny, słodycze, ubrania, książki, instrumenty muzyczne, złote ozdoby, dzieła sztuki itp. Jednak żadna z tych rzeczy nie wydała się królowi tą, która uczyniłaby każdego człowieka szczęśliwym. W końcu zobaczył kolorowy model z gliny, który przedstawiał ludzkie usta z wysuniętym językiem, przemawiającym do biednego, starego człowieka, wychudzonego i głodnego, siedzącego przy drodze. U podstawy modelu napisane były dwa słowa: „Dobry Język”. Król zarządził, aby natychmiast posłano po rzeźbiarza, autora modelu, gdyż chciał z nim porozmawiać. „Mój Panie, – powiedział rzeźbiarz – wszystkie inne rzeczy na tej wystawie sprawiają, że człowiek jest szczęśliwy tylko przez pewien czas. Natomiast dobry język, wypowiadający słowa sympatii i miłości sprawia, że inni są szczęśliwi na całe lata. Takie słowa dają nadzieję i otuchę cierpiącym, siłę i ufność słabym, sympatię i miłość osieroconym. Tylko dobry język może sprawić, że wszyscy ludzie będą szczęśliwi przez cały czas”. Król, którego głęboko ujęły te słowa, dał rzeźbiarzowi nagrodę w postaci szkatułki pełnej złotych monet. Po kilku dniach Król zapragnął dowiedzieć się, czy jest coś takiego, co może każdego człowieka nieszczęśliwym. Zorganizował więc jeszcze jedną wystawę, prosząc mędrców ze swojego 63 Sai Ram – zima 2005 kraju, żeby dostarczyli przedmioty, które mogą wypełnić życie każdego człowieka cierpieniem. Tym razem halę wystawy wypełniły rzeczy takie jak: kije, baty, noże, miecze, rośliny kolczaste, gorzkie owoce, alkohole, trucizny, ujadające psy, kraczące wrony. Jednak żadnej z tych rzeczy król nie uznał za odpowiedź na swoje pytanie. W końcu zobaczył model z gliny podobny do tego, który był na wcześniejszej wystawie, ale tym razem przedstawiał on duże czerwone oczy i czarny język, znieważający biednego starego człowieka, wychudzonego i głodnego. U podstawy modelu umieszczone były dwa słowa: „Zły Język”. Król znowu posłał po rzeźbiarza. Rzeźbiarz dał takie oto wyjaśnienie: „Mój Panie, zły język może zabić ludzkie szczęście i radość, zniszczyć nadzieję i odwagę i popchnąć człowieka w otchłań cierpienia. Może on ranić serca innych, a takie rany mogą się nie zagoić przez wiele lat. Zły język jest najgorszym wrogiem człowieka”. Król dał rzeźbiarzowi w nagrodę szkatułkę pełną klejnotów i diamentów. „Zaprawdę, twoje gliniane modele uczą nas lekcji bardziej drogocennych niż te złote szkatułki, klejnoty i diamenty razem wzięte”, powiedział Król do rzeźbiarza. „Dobry Język jest najlepszym przyjacielem każdego człowieka i najprostszą drogą do szczęścia wszystkich”. The UK Sai Organisation Quarterly Magazine, Sai Reflections, Maj 1998 64 Sai Ram – zima 2005 Educare Pięć D dla Educare Obowiązek – Sewa – Bezinteresowna Służba Om Sai Ram! Czuję się ogromnie uprzywilejowany, że mogę stanąć przed wami i mówić na temat obowiązku. „Szarira madhjam khalu dharma sadhana” – „Ludzkie ciało, zbudowane z 5 żywiołów, ma oddać się praktykowaniu prawości”. Uczynki człowieka są jak nasiona, które rodzą karmiczne owoce. Zatem, jeśli chcemy zebrać piękny plon, musimy spełniać dobre uczynki. Sami konstruujemy nasze przeznaczenie, nasze szczęśliwe i nieszczęśliwe chwile. Człowiek od chwili swoich narodzin jest nieustannie zaangażowany w ofiarę ognia, każdy jego czyn stanowi ofiarę. Znaczy to, że wszystkie istoty ożywione i nieożywione są zanurzone w karmie. Karma jest opisana w wielu świętych pismach. Karma narodziła się z Kamy, to znaczy z pragnienia, a Kama wyłoniła się z ułudy, z Maji, która jest dzieckiem ignorancji. Zatem możemy zrealizować naszą życiową misję, to znaczy dotrzeć do Boga, jeśli poddamy się sadhanie lub sewie. A ponieważ mam mówić o obowiązku, to chciałbym się skupić teraz właśnie na nim. Prawdziwym wyrzeczeniem jest manawa sewa, czyli służenie ludzkości. Człowiek, od chwili swoich narodzin, jest nieustannie zaangażowany w ofiarę ognia, tzn. wszystkie istoty ożywione i nieożywione mają swoją karmę. Zatem, by uczynić nasze życie znaczącym, konieczne staje się służenie strapionym, chorym 65 Sai Ram – zima 2005 i upośledzonym. Służenie ludzkości jest prawdziwym wyrzeczeniem, podczas gdy praca wypływająca z pobudek egoistycznych przynosi jedynie otępienie – tamas. Dzięki bezinteresownej służbie maniszi – człowiek, przemienia się w maharishi’ego – w wielkiego świętego. Bezinteresowna służba ludzkości jest obowiązkiem, z którego musimy się wywiązać wobec społeczeństwa, ponieważ obdarzyło nas kulturą, opiekowało się nami, dało nam wykształcenie, ciepło i bezpieczeństwo, których tak potrzebowaliśmy. Co właściwie rozumiemy pod pojęciem obowiązku? Obowiązek nie odnosi się tu do pracy powierzonej nam przez zwierzchników lub przez społeczeństwo. Jest on sprawdzianem, czy nasze postępowanie, zachowanie lub słowa nikogo nie krzywdzą ani nie ranią. Pierwsze lekcje obowiązku otrzymujemy w domu, w kręgu rodzinnym. Nauczyciele Bal Vikas starają się uświadomić dzieciom ich obowiązki wobec rodziców, braci i sióstr oraz wobec starszych i chorych krewnych, ponieważ rodzina jest najmniejszą komórką społeczną, od której ostatecznie zależy rozwój i dobrobyt całego narodu. Można w tym miejscu przytoczyć opowiadanie o Shrawanie Kumarze, będącym dla każdego dziecka idealnym przykładem do naśladowania. Wszystkie ziemskie obowiązki naznaczone są przez trzy guny. Swadharma odnosi się do cech indywidualnych, paradharma do świata, a atmadharma do ducha. Między ziemskimi obowiązkami mamy m.in. warnadharmę (kastowy kodeks postępowania) i aszramadharmę. Atmadharmę realizujemy tylko wtedy, gdy łączymy obowiązki fizyczne i umysłowe z dyscypliną ducha, bo wtedy lepiej pojmujemy znaczenie sewy i obowiązku. Obowiązek jest koniecznością, pomaga nam zrozumieć, że ciało jest instrumentem umożliwiającym praktykowanie dharmy, natomiast sewa stanowi najwyższą duchową dyscyplinę wiodącą do samorealizacji. Swami opisuje sewę jako wonny kwiat altruistycznej służby – jako bezinteresowną służbę, która wypala w człowieku zwierzęce instynkty i obdarza go boskością. Sewa jest esencją oddania, 66 Sai Ram – zima 2005 oddechem życia wyznawcy i jego pierwotną naturą. Pomaga mu dostrzec jedność ukrywającą się za bogactwem form wszechświata, zrozumieć boską zasadę przenikającą całe stworzenie od mrówki do słonia – Eswara sarwa bhutanam. Ilustruje to opowieść o Santh Eknath. Wykonując służbę trzeba napełnić się miłością, tak by ten, ku któremu jest skierowana, mógł ją przyjąć w całości i z pełną ufnością. Obowiązek bez miłości jest godny ubolewania, obowiązek wykonywany z miłością jest pożądany. Każdy potrzebuje miłości, każdy ją wdycha i wydycha. Jedynie miłość pomoże nam zrealizować plan wyniesienia pogrążonej w bólu ludzkości na wyższy poziom świadomości. Sam Swami ucieleśnia bezinteresowną służbę i od dzieciństwa troszczy się o najmniejsze nawet potrzeby cierpiących. Sewa lub niszkamakarma jest czymś unikalnym, ponieważ wykonujący ją człowiek uważa się za poszukiwacza prawdy, który zapominając o swoim statusie, osobowości i wymaganiach, wykorzystuje czas, energię, siłę i talent na niesienie pomocy. Sewa musi przepływać przez każdy nerw, penetrować każdą kość, aktywować każdą komórkę ciała. Wyrasta w sercu wypełnionym czystą miłością, nie skażonym przez egoizm, chciwość, hipokryzję, namiętność, zazdrość, ani inną negatywność. Odsłania najwspanialsze cechy człowieka. Otwiera serca i poszerza widzenie. Wspiera miłość i zrozumienie, kontrolę zmysłów, czystość serca i pozytywne patrzenie na świat. Gdy zaangażujesz się w sewę uczyń współczucie i poświęcenie swoimi oczami. Sewa uczy męstwa. Pomaga człowiekowi przezwyciężyć lęk, strapienie i przygnębienie. Ale przedtem trzeba wznieść się nad sprzeczności życia (przyjemność i ból, rozwój i cofanie się, itd.). Kiedy pojmiesz prawdę podstawowej zasady: Iśwara sarwa bhuthanam. – „Bóg służy wszystkim istotom”. – wtedy możesz pełnić Iśwaradharmę. Żadna inna dyscyplina duchowa nie wprowadza aspiranta w tak nieustanną kontemplację boskości wszystkich żywych istot i nie zmusza go do wyrzeczenia się nawet owoców swojej pracy. Nie pragnie on rozgłosu, sławy ani nagrody – zatem jego 67 Sai Ram – zima 2005 sewa staje się atmaniwedanam, całkowitym poddaniem się Stwórcy. Jest wielbieniem, obdarzającym wielbiciela łaską. Późniejsza radość i przyjemność, czerpane z tak bezinteresownej służby, uwalniają go od dolegliwości, obdarzają pokorą i niszczą w nim wszelkie ślady egoizmu. Zapał i gorliwość są efektywnymi, przydatnymi w służbie narzędziami, które przynoszą mu dziesięciokrotny przypływ sił. Misją człowieka na Ziemi jest służenie. Swami poleca nam zaszczepić w sercu trzy ideały: 1. Zapomnij o krzywdach, jakie wyrządzili ci inni. 2. Nie wierz światu, bo jest efemeryczny i niestały. 3. Nie bój się. Wiele przeszkód może zagradzać ci drogę, lecz niech nie odbiorą ci one odwagi. Najlepiej jak potrafisz, nieustraszenie wykonuj swoje obowiązki, nieustannie modląc się do Pana. Pracuj ciężko, a resztę pozostaw Jemu, ponieważ w duchowej podróży sewa jest królewskim traktem. Porzuć przywiązanie do ciała (deha), wszak to świątynia rezydującego w tobie Boga, atmy, świadka wszystkich czynów. Ponieważ wyposażył cię w ciało, umysł i intelekt, odczuwaj umysłem, planuj posługując się inteligencją oraz używaj ciała do służby głodnym, dzieciom, szaleńcom, kalekom, itd. Ujarzmij i uwznioślij swoje zwierzęce instynkty i impulsy, dąż w swojej duchowej podróży prosto do zrealizowania Boga. Prawdziwą wartością sewy i jej najbardziej widocznym rezultatem jest to, że ona nas reformuje i zmienia. Nie możemy zmienić świata, ale zdecydowanie możemy zmienić siebie. Służenie ludzkości jest służeniem sobie, ponieważ jeśli poświecimy się sewie, to płynąca przez nas kosmiczna i boska energia zneutralizuje toksyny w naszym organizmie i uwolni nas od wszystkich mentalnych, fizycznych i duchowych chorób. Do zadania kształtowania delikatnych umysłów dzieci najlepiej nadają się kobiety, ponieważ posiadają siedem zalet, a wśród nich hart ducha, poświęcenie i współczucie. Kobiety wytrwale i z wiarą przechowują kulturę narodu. Kierują męż68 Sai Ram – zima 2005 czyzn na drogę moralności i inspirują ich do podążania ścieżką duchowości. To one niosą pochodnię doskonałości i dążą do emancypacji narodu. Deepali Changkakoti (Assam, Indie) Rozróżnianie – ograniczanie pragnień Pięć żywiołów, ludzkie ciało i kosmos są ze sobą związane. Pragnienia zmieniają w ludzkim organizmie kombinacje pięciu żywiołów i wzorce myślenia. Rozróżnianie i nieprzywiązanie są niezbędnymi czynnikami wyciszenia umysłu. Można go wyciszyć panując nad zmysłami i kierując się niezachwianym nieprzywiązaniem. Kiedy umysł jest cichy, rządzi nim spokój, a tryumfuje błogość. Do rozróżniania wiedzie wytrwałość. Związana jest ona ze świadomością istnienia we wszelkich rzeczach materialnych wrodzonej skazy – Nithja anithja waszthu wiweka wićaram. Trzeba skierować do wewnątrz tęsknotę zmysłów za dźwiękami, dotykiem, widzeniem, smakowaniem i wąchaniem. Skierowanie zmysłów do wewnątrz i rozbrojenie ich poprzez ćwiczenia wymaga prawdziwej walki. Czym jest pragnienie? Pragnienie jest określane jako niezaspokojony apetyt, usilne dążenie, tęsknota, konieczność otrzymania. Umysł składa się z wiązki pragnień. Jeśli usuniesz po kolei wszystkie nitki, materiał zniknie. Podobnie, jeśli odsuwasz pragnienia jedno po drugim, przestaje istnieć umysł. Człowiek żyje pragnieniami, Bóg żyje bez pragnień. Baba 69 Sai Ram – zima 2005 Sai Ram – zima 2005 Nie pożądaj świata, a pokocha cię Bóg. Nie pożądaj tego co mają inni, A pokochają cię ludzie. Święty Koran Więc, czym jest pożądanie i jak je kontrolować? Pożądanie to nic innego jak pragnienie umysłu. Emanuje z myśli. Myśli są projektowane przez umysł. Zatem umysł jest źródłem pragnień. Kiedy rodzi się pożądanie, umysł tworzy myśli miłe dla zmysłów i popycha człowieka do działania z pobudek egoistycznych. Człowiek złapany w sieć pożądań zapomina o swoim celu i wyrusza w przeciwnym kierunku, np. w stronę przywiązania. Nasi starożytni mędrcy przeanalizowali ten aspekt i wyciągnęli wniosek, że osoba kontrolująca umysł jest prawdziwą ludzką istotą, a ta, która pozostaje pod kontrolą umysłu, nie jest nią. Oto nasi mistrzowie: Pozostajemy w silnym uścisku zmysłów. Ci mistrzowie tworzą rodzinę, zwaną „egoizmem”, składającą się z matki i pięciorga dzieci. Matka jest pożądaniem. Kiedy intensywnie czegoś pożądamy lecz nie otrzymujemy tego, wtedy rodzi się dwoje dzieci – gniew i zazdrość. Ale kiedy nasze pragnienia wypełniają się, na świat przychodzi trzecie dziecko, przywiązanie. W miarę jak rośnie, pojawia się czwarte – chciwość. Gdy je zaspokoimy, stajemy przed piątym dzieckiem – przed próżnością. Te sześć demonów – karma, krodha, lobha, moha, mada i matsarja – kieruje naszym życiem i czyni z nas wielkich egoistów. Swami podał nam bardzo prostą metodę zniszczenia umysłu. Jest nim program „Ograniczenie pragnień”. 1. zmniejszenie wydatków 2. ograniczenie jedzenia 3. oszczędzanie czasu 4. oszczędzanie energii. Swami prawdopodobnie dlatego umieścił na czele listy umieścił pieniądze, ponieważ od posiadanej przez nas sumy 70 zależy sposób, w jaki obchodzimy się z pozostałymi trzema kategoriami – z jedzeniem, czasem i energią. Swami uważa, że biedni mają więcej szczęścia niż bogaci, ponieważ dysponują mniejszą ilością pieniędzy i mają mniej okazji do ich trwonienia. Swami mówi: W codziennym życiu wszyscy potrzebują pieniędzy. Przypomina to noszenie butów. Muszą mieć one odpowiedni rozmiar. Jeśli będą za duże, nie będzie ci się dobrze w nich szło. Jeśli będą za małe, poczujesz się niewygodnie. Więc nadmiar lub brak pieniędzy jest problemem. Musisz posłużyć się siłą inteligencji, by uniknąć niewłaściwego wykorzystania pieniędzy, gdyż pieniądze są dewiwaswarupam, ucieleśnieniem boskiej energii. Marnowanie pieniędzy może być spowodowane przez: 1. zmysł wzroku: reklamy w gazetach, w telewizji, magazyny zachęcające do wydatków. 2. zmysł słuchu: otrzymujemy informacje o produktach przez radio, od przyjaciół i sąsiadów, ma to wpływ na nasze wydatki. 3. zmysł zapachu: wiedzie nas do ekstrawagancji. 4. zmysł smaku: na wydatki wpływa zapach pieczonego chleba, smażonej cebuli, parzonej kawy, itd. Marnowanie jedzenia: Annnam Brahma. Nigdy nie marnuj jedzenia. Prócz jedzeniem ustami, inne pokarmy wchłaniasz przez oczy, uszy, nos i skórę – powinieneś kontrolować ten proces. Oszczędzone jedzenie możesz ofiarować biednym. To narajanasewa. Marnowanie czasu: Swami podkreśla, że każdy na świecie dysponuje taką samą ilością czasu. Każdego dnia mamy dla siebie 24 godziny. Jeśli którąś z nich zmarnujemy, przepadnie na zawsze i nigdy nie wróci. Baba sugeruje, jak powinniśmy je wykorzystać: 6 godzin na indywidualne potrzeby 6 godzin na służenie innym 6 godzin na sen 6 godzin na oddawanie czci Bogu. 71 Sai Ram – zima 2005 Czas jest potężny i nikomu się nie poddaje. To my mu podlegamy. Jacy są złodzieje czasu? a) zmartwienia, b) informowanie innych o swoich problemach, bezpośrednio lub przez telefon, c) marzenie na jawie – bezużyteczna czynność, której wiele osób poddaje się bez umiaru. Marnowanie energii – odwrotnie niż w przypadku czasu, każdy dysponuje własną ilością energii. Jedni mają jej więcej, drudzy mniej. Powinniśmy unikać marnowania wody, elektryczności, benzyny, itd. Wtedy zachowamy naturalne zasoby Ziemi. Nadmierne mówienie stanowi utratę energii. Oszczędzajcie ją, ograniczając niepotrzebne i długie rozmowy. Nasza energia jest określona. Oczy nie dostrzegają niczego, co leży w większej odległości niż 20 stóp (ok.610m). Normalnie uszy słyszą od 40 do 80 decybeli i nie powinny przekraczać tej granicy. Czas jest ulotny. Jak to ujął Adi Śankara: Dinajaminjou sajam pratah Sziszirawasantow punarajatah Kalah kridathi gaććtjajut Tadapi na munćathjasawajuth Noc przychodzi po dniu, a dzień po nocy. Lato następuje po zimie, a zima po lecie. Tak podąża czas, pochłaniając nas i skracając nasze życie. A my, mimo wszystko, kurczowo trzymamy się naszych pragnień. Tak długo jak istnieje umysł – ucieleśnienie istniejących w nas pożądań – tak długo nie możemy zrozumieć czym jest dusza. Dopóki istnieje umysł, nie doświadczymy błogości Jaźni. Dopóki umysł nie zostanie unicestwiony, człowiek staje przed konsekwencjami jego istnienia: 1. Pragnienia nie opuszczają nas dotąd, dopóki istnieje umysł. 2. Dokąd żyją pragnienia, dopóty nie opuści nas fałszywe wyobrażenia „ja” i „mój”. 72 Sai Ram – zima 2005 3. Jeśli odczuwamy „ja” i „moje”, wtedy błędnie identyfikujemy się z ciałem, czyli nie może nas opuścić ahamkara. 4. Wraz z ahamkarą pozostaje w nas także ignorancja, angana. Umysł, zbudowany z pragnień, jest źródłem ignorancji. PROCES UWALNIANIA NAS Z NIEWOLI Ponieważ umysł jest wiązką pragnień, musimy go oczyścić. Na umysł wpływają trzy rodzaje zanieczyszczeń. Są to: a) mala, łańcuch, b) wikszepa, samowola, c) awarana, zasłona. Brud pokrywający umysł człowieka składa się z wielu wykroczeń, popełnionych świadomie i nieświadomie, nie tylko w tym życiu, lecz również w poprzednich. Piętno tych wykroczeń odbiło się w umyśle, w ćitt. Zalegający w nim brud to „mala”, łańcuch. I. Mala zasłania mam prawdziwy obraz duszy, atmy. Jak oczyścić umysł zakryty malą? Poprzez: a) służenie innym, b) odpowiednie jedzenie, c) zmianę przyzwyczajeń. II. Drugą nieczystością zakrywającą umysł jest wikszepa. To nieustanne błądzenie myślami. Można się tego pozbyć dzięki: a) medytacji, b) modlitwie, c) dziewięciu ścieżkom oddania. III. Awarana (zasłona) jest trzecim zniekształceniem umysłu. Przypomina gruby materiał przykrywający zwierciadło umysłu. Awarana ukrywa rzeczywistość – duszę (atmę) i powoduje, że błędnie identyfikujemy się z ciałem. Awarana składa się z sześciu wewnętrznych wrogów człowieka, z awiszad werji. Są to: pożądanie, gniew, zazdrość, chciwość i próżność. Najlepszym sposobem pozbycia się awarany jest pokochanie Boga. Powinniśmy żyć w miłości. Tłumienie pragnień nie przynosi rezultatów. Nie udaje się również zastępowanie ich czymś innym. Najpotężniejszą 73 Sai Ram – zima 2005 i najłatwiejszą techniką jest duchowość. Zwróć wszystkie swoje pragnienia, myśli i zmysły ku Bogu i módl się do Niego: „O Boże, jestem bardzo słaby! Nic nie mam, nic nie wiem, jestem nikim. Zwracam się do Ciebie. Proszę, zstąp ku mnie, schwyć mocno moje ręce i obdarz mnie łaską, pozwól mi dotrzeć do Twoich Lotosowych Stóp.” Nadmierne pragnienia sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwi i możemy nawet umrzeć żałosną śmiercią. Jeśli pragniemy naszego Swamiego, to mamy zapewnioną bezpieczną podróż do Bhagawana Sai. Chciałbym tu przytoczyć anegdotę opowiedzianą przez Swamiego. Ojciec udał się na plażę z dwoma synami. Tak jak tego pragnęły dzieci, młodszego syna niósł na ramieniu, a starszy trzymał go za rękę. Starszy syn ucieszył się na widok fal i zaczął klaskać w dłonie, puszczając rękę ojca. Porwały go fale. Młodszy pozostał bezpieczny. Dr Vijayalakshmi (Tamilnadu, Indie) 74