STARE DRUKI ŻYDOWSKIE W RZECZYPOSPOLITEJ I EUROPIE

Transkrypt

STARE DRUKI ŻYDOWSKIE W RZECZYPOSPOLITEJ I EUROPIE
STARE DRUKI ŻYDOWSKIE
W RZECZYPOSPOLITEJ I EUROPIE
1. POCZĄTKI
PRZEJŚCIE OD MANUSKRYPTU DO DRUKU
W średniowieczu żydowska kultura rękopiśmienna znacząco różniła się od chrześcijańskiej,
zarówno w kwestii wielkości produkcji książek, jak i ich dystrybucji. Poczynając od XII wieku
wytwarzanie kodeksów rękopiśmiennych w świecie chrześcijańskim zaczęło gwałtownie się rozwijać,
przyjmując bardzo duże rozmiary. Za przykład może służyć jedno z zamówień złożonych w 1437
roku we flamandzkim warsztacie kopistów. Obejmowało ono 200 egzemplarzy Siedmiu Psalmów
Pokutnych, 200 egzemplarzy Dystychów Katona po flamandzku i 400 modlitewników1. Dokument
ten z jednej strony ilustruje skalę zapotrzebowania na książkę w późnym średniowieczu, a z drugiej
pojawienie się pism popularnych – zarówno religijnych jak i świeckich, wytwarzanych tanio i na
masową skalę. Było to zjawisko całkowicie nowe. Jeśli porównamy wielkość produkcji manufaktur
rękopiśmiennych z liczebnością pierwszych nakładów książek drukowanych, wynoszącą przeciętnie
300-400 egzemplarzy, to okaże się, że efektywność nieznanego warsztatu flamandzkiego nie
odbiegała od wydajności pierwszych oficyn drukarskich XV wieku. Wprawdzie inna musiała być
liczba osób zatrudnionych w obu warsztatach i inny czas wytworzenia tej samej ilości książek
– oblicza się, że wydajność pracy kopisty wynosiła 4-6 kart formatu in quarto dziennie, a przepisanie
Biblii trwało rok – to jednak wielkości te są porównywalne.
W procesie seryjnego wytwarzania kodeksów rękopiśmiennych i ich zdobienia stosowano
wyraźny podział pracy, używano wzorników, makiet i szablonów. Jeszcze w drugiej połowie XV wieku
funkcjonowało znacznie więcej warsztatów kopiujących rękopisy oraz skryptoriów działających
w klasztorach i uniwersytetach, niż oficyn drukarskich. Na przykład w piętnastowiecznym Krakowie
działało kilkanaście takich warsztatów, nie licząc kopistów klasztornych i uniwersyteckich.
Szczególnie sprawne były skryptoria uniwersyteckie, gdzie zwyczajem było dyktowanie tekstu
równocześnie kilku bądź kilkunastu kopistom-studentom2. W tworzeniu i w handlu książką
1 Edward Potkowski, Książka i pismo w średniowieczu, Pułtusk 2006, s. 362.
2 Potkowski, s. 365.
9
rękopiśmienną współdziałali ze sobą profesjonaliści z rożnych dziedzin: pergaminiści i handlarze
papierem, kopiści-kaligrafowie, malarze miniaturzyści, księgarze, zleceniodawcy i kupcy. Można
już było mówić o opartym na zasadach ekonomicznych, sprawnie funkcjonującym rynku książki
chrześcijańskiej. Co ważne, nie istniał jeszcze skuteczny system kontroli w rodzaju cenzury.
Zdarzały się wezwania do konfiskaty i zniszczenia pewnych tekstów, potępianych i uznanych
za heretyckie lub błędne, ale procesu powstawania i cyrkulacji odpisów nikt nie był w stanie
efektywnie kontrolować. I na dobrą sprawę nikt nie próbował tego robić.
Takiego rynku książki rękopiśmiennej próżno szukać w kulturze żydowskiej. Nie znano
instytucji zajmujących się zorganizowanym, masowym tworzeniem odpisów w rodzaju skryptoriów
czy warsztatów zajmujących się kopiowaniem. Pracowali oczywiście profesjonalni pisarze-kopiści,
ale ich dziełem były głównie zwoje Tory do użytku synagogalnego, tefilin, mezuzy, kontrakty
małżeńskie oraz różnego rodzaju amulety. Rzadziej kopiowali rękopisy na prywatne zamówienie.
Nie znano też instytucji bibliotek publicznych, jakie posiadały klasztory i uniwersytety, gdzie
można było czytać i kopiować rękopisy. Wszystkie znane księgozbiory żydowskie, począwszy od
czasów antycznych, były prywatną własnością, często starannie strzeżoną. Przykładem mogą być
księgozbiory i archiwa jesziw babilońskich i palestyńskich, starannie skrywane przed światem
zewnętrznym pod osłoną legendy, że naucza się tam tradycji jedynie ustnie. De facto były one
prywatną własnością gaonów, którzy udostępniali je i przekazywali następcom, z reguły potomkom
lub innym krewnym. W świecie żydowskim nie było skryptoriów, ani związanych z nimi księgarń,
gdzie profesjonaliści nie tylko oferowali książki na sprzedaż, ale byli też w stanie udzielić informacji
i pożądaną książkę wypożyczyć lub skopiować.
Kopiowanie było przedsięwzięciem nie tylko czasochłonnym, ale i drogim ze względu
na koszty materiałów i wynagrodzenie kopisty. Dodatkowo, czego nie znano szerzej w świecie
chrześcijańskim, właściciel rękopisu żądał zapłaty za prawo zrobienia odpisu. Istnieje świadectwo
uczonego Szmuela ben Judy z Marsylii, który w XIV wieku podróżował ze swoim bratem z Aix
do Trinquitaille w poszukiwaniu arabskiego streszczenia Almagestu Ptolemeusza autorstwa Ibn
Alacha. Rękopis udostępniono im tylko na dwa dni, by się z nim zapoznali przed negocjacjami
w sprawie zapłaty za zrobienie odpisu. Obaj pracowali przez dwa dni kopiując jak najwięcej,
jednak udało im się przepisać niecałą jedną ósmą całości, po czym musieli zwrócić rękopis3. Nic
więc dziwnego, że według obliczeń, połowa istniejących rękopisów hebrajskich sporządzona
została przez ich właścicieli4. Jest to ogromna różnica w porównaniu z niemal przemysłowym
kopiowaniem rękopisów w świecie chrześcijańskim.
Rękopisami handlowano, dawano je też w zastaw. Cenę rękopisów można określić
studiując inskrypcje właścicieli na książkach oraz zapisy notarialne. Na przykład odpis More
newuchim (Przewodnik błądzących) Majmonidesa z 1283 roku, połączony z kilkoma innymi
mniejszymi tekstami sprzedany został w 1378 roku za 50 złotych florenów, następnie ponownie
sprzedany razem z modlitewnikiem w 1461 roku za 100 florenów florenckich5. Hebrajska kopia
niezidentyfikowanego podręcznika medycyny kosztowała w 1424 roku 25 florenów. Były to ceny
bardzo wysokie. Koszt odpisu ustalano biorąc pod uwagę długość tekstu, estetykę pisma, jakość
pergaminu lub papieru, a także dostępność tekstu, który kopiowano.
Innym przykładem trudności z dostępem do rękopisów dostarcza pewien traktat medyczny
skopiowany na początku XIV wieku. W odpisie znajduje się informacja o umowie, zgodnie
z którą właściciel rękopisu za słoną opłatą wypożyczył go na rok lekarzowi żydowskiemu w celu
3 Marc Saperstein, Kontekst społeczny i kulturowy XII-XV w., w: Daniel H. Frank, Oliver Leaman, Historia filozofii żydowskiej,
Warszawa 2009 s. 317.
4 Edward Fram, My Dear Daughter. Rabbi Benjamin Slonik and the Education of Jewish Women in Sexteenth-Century Poland,
Cincinnati 2007.
5 Saperstein, s. 318.
10
skopiowania, z zastrzeżeniem wszakże, że nie pozwoli on kopiować go dalej komukolwiek innemu
i ograniczy rozpowszechnianie swojej własnej kopii6.
Wprowadzenie i rozpowszechnienie wynalazku druku zmieniło zupełnie sposób rozumienia
tekstu. Tradycyjny model studiowania i przekazywania wiedzy w judaizmie opierał się na
bezpośrednim kontakcie między nauczycielem a uczniem. Dla wielu uczonych zapisany tekst miał
drugorzędne znaczenie. Odmawiano nadania mu statusu kanonicznego. Autorytet wiązano z osobą
uczonego, z bezpośrednim kontaktem z nim, z jego osobistym oddziaływaniem. Tekst nie mógł
zastąpić osoby. Zapisany ręcznie czy też wydrukowany, pełnił funkcje pomocnicze i miał znaczenie,
jeśli posługiwał się nim sam autor. Tekst zapisany był jedynie odbiciem tekstu przekazywanego ustnie.
I tylko osobiście przekazany uczniowi przez autora stawał się autorytatywny. Tracił taki charakter,
jeśli zanikał ten bezpośredni kontakt. W ten sposób przekazywano tradycje rabinackie w jesziwach
babilońskich do X wieku, a jeszcze później, przynajmniej do połowy XVI wieku, aszkenazyjską
tradycję halachiczną7. Z tego też powodu ani Jakub Polak – pierwszy znany z imienia przewodniczący
jesziwy w Rzeczypospolitej, ani jego uczeń Szalom Szachna, świadomie nie pozostawili po sobie żadnej
książki. Nie chcieli, aby ich rozstrzygnięcia prawne stały się obowiązujące, jak niewątpliwie stałoby
się zgodnie z zasadą, iż w razie wątpliwości należy uznać opinię ostatniego uczonego, który zajmował
stanowisko w danej sprawie. Uważali, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, bowiem
zasady halachy są zależne od konkretnego czasu i z tego powodu nie należy ich zapisywać. Nie zawsze
można bowiem opierać się na tym, co obowiązywało kiedyś.
INKUNABUŁY HEBRAJSKIE
Umiejętność masowego wytwarzania ruchomych czcionek za pomocą jednorazowo
sporządzonych form, dawała możliwość szybkiego powielania i rozpowszechniania tekstów poza
kontrolą religijnych autorytetów. Dlatego z obawą przyjmowali oni tę rewolucyjną zmianę, jaką
było przejście od kultury manuskryptu do kultury druku. Rękopis był mało dostępny, kosztowny,
miał ograniczony krąg odbiorców. Drukowane teksty były tańsze, a począwszy od XVI wieku, gdy
wzrosły nakłady, stały się również łatwiej dostępne – krążyły w otwartym obiegu: sprzedawano je
tam, gdzie zostały wytłoczone, czyli w warsztatach drukarskich, na jarmarkach, rozprowadzano
w systemie sprzedaży obwoźnej. Dużo więcej osób uzyskało dostęp do tekstów. Pociągało to za
sobą głębokie zmiany społeczne. Już nie tylko elita intelektualna, rabini, przewodniczący jesziw czy
uczeni w Torze mieli dostęp do literatury religijnej, nawet tej zastrzeżonej dla wtajemniczonych.
Sprzeciw wobec druku książek można uznać za próbę obrony elitarnej pozycji przywódców
rabinicznych w społeczeństwie. Bezpośredni przekaz od nauczyciela do ucznia zapewniał
zatrzymanie wiedzy w kręgu uczonych i ich następców. Druk natomiast, dając szeroki dostęp do
wiedzy, stanowił zagrożenie dla autorytetu religijnych przywódców. Dlatego w kulturze żydowskiej
wynalazek druku przyjmowano z oporami i powoli, w znacznej mierze „przy pomocy” wydawców
i drukarzy chrześcijańskich.
Do końca XV wieku w Europie działało już tysiąc kilkaset warsztatów drukujących czcionką
łacińską, jednak książki hebrajskie, tłoczone przecież tymi samymi metodami i przy użyciu tych
samych narzędzi, wydawano jedynie w dwóch tuzinach oficyn. Nowa sztuka budziła bowiem
w środowisku żydowskim znacznie więcej oporów niż w chrześcijańskim. Nie chodziło tylko
o sprzeciw kopistów, którzy bali się, że zostaną pozbawieni zajęcia. Powstał między innymi
problem halachiczny, czy zasady odnoszące się do ręcznie pisanych tekstów Tory, tefilin, mezuzy,
listów rozwodowych, obowiązują również wobec tekstów drukowanych. Ostatecznie rabini w XVI
6 Ibidem s. 316-17.
7 Zob. Elchanan Reiner, The Ashkenazi Elite at the Beginning of the Modern Era: Manuscript versus Printed Book, „Polin”, 10
(2007), s. 85-90.
11