Piotruś Pan i starcy

Transkrypt

Piotruś Pan i starcy
Piotru Pan i starcy.
Boena Janicka
„Kino” 1995, nr 3
„Wszystko si moe przytrafi” Marcela oziskiego miaoby si ochot opisa ujcie po ujciu.
Kada sekwencja owietla jakby na nowo jak ludzk prawd, wywoujc emocjonalny oddwik,
w jzyku starowieckim zwany drgnieniem serca.
Pomys wydaje si prosty: do rozmów ze starymi ludmi, którzy w bagau siedemdziesiciu czy
osiemdziesiciu lat nios dowiadczenia koczcego si XX wieku wydelegowa reyser dziecko,
szecioletniego chopca. Rozmowa odchodzcego stulecia z przyszym, ju obecnym wród nas w osobach
swoich emisariuszy?
Nie kade dziecko byoby dobrym medium w tej sprawie. Chopczyk z filmu oziskiego (synek
reysera) ma pewn cech szczególn: jest ciekaw ludzi, bo chce zrozumie wiat. Jeli nawet wstpne
pytania mu podpowiedziano, kolejne, wynikajce z tego, co usysza, zadaje sam. Pierwszy kontakt
szeciolatka z gorzk najczciej wiedz o yciu, któr przekazuj mu starcy, przeksztacanie tego, co
usysza we wasne wnioski; podobny proces sam stanowiby fascynujce widowisko. A tu jest jeszcze owo
dowiadczenie ludzi starych, w wersji zagodzonej lecz nie skamanej, ufno i nadzieja szeciolatka, dla
którego ycie jest wielk obietnic, wraliwo dziecka, przeczuwajcego ból przemijania.
Rozmowy tocz si w parku. Zatopiony w zieleni, cay w blaskach i cieniach jest jak tajemniczy
ogród ycia. Film zaczyna si obrazem pawia spacerujcego po trawniku. Due, szare ptaszysko rozwija
nagle kolorowy wachlarz ogona. Chopczyk patrzy oczarowany. Nie wie chyba jeszcze, e paw jest ptakiem
zowróbnym, lecz starzy ludzie na aweczkach wiedz na pewno... Kady szczegó w tym filmie jest
realistyczny, budujc jednoczenie warstw znacze. Np. hulajnoga, na której chopiec jedzi w przerwach
midzy rozmowami. Hulajnoga a nie deskorolka; taka sama jak mog pamita z dziecistwa rozmawiajcy
z chopcem starcy.
Nasz wiek, zapisany w yciorysach starych ludzi. Nasze biedy. Nasze egzystencjalne lki, nie dajce
si ukry przed spojrzeniem dziecka.
Stary mczyzna pyta chopca czy si modli i wierzy w Boga. May na to, e wszystko, co istnieje,
stworzya natura, tak sysza. Ale wie te, e nie wolno brzydko si wyraa o Bogu, bo to grzech... Nastpny
aweczkowicz mówi: – Przeyem dwie wojny.
May jest zaszokowany.
– Dwie wojny?!
I zaraz pyta:
– Ale po co jest wojna?
Kolejnego starego czowieka zapyta po chwili rozmowy: – Czy pan bdzie y, jak ja bd dorosy?
– Nie, miabym wtedy sto pitnacie lat, to si nie zdarza.
– A sto?
– Czasami.
– A jakby sto jeden? Albo sto dwa? Sto trzy? – pyta may z nadziej w gosie. Echo z prawieków, kiedy
Abraham targowa si z Bogiem o ycie niewinnych w Sodomie? Przeczucie wasnego przemijania? Bo
zaraz ucieka w fantazj:
– A gdyby si yo szeset lat i widziao mae dinozaury?
Chopczyk pyta: – Co jest najwaniejsze?
– eby by zdrowym i bogatym.
– Bo jak si jest bogatym to mona da biednym?
– No tak, biedny i chory to tylko na lekarstwa wydaje, czyli na siebie – zgadza si dorosy, który wanie
nauczy si czego od dziecka. Od bezdomnej kobiety chopczyk dowiedzia si, e zbiera i sprzedaje
butelki. Znów zdumienie: – Puste? Kto kupuje puste butelki? – Ale zaraz próbuje spraw zracjonalizowa:
– Mama te nie lubi nieporzdku, uprzta mieci. – I tak oto bezdomna ebraczka i mama w oczach dziecka
zostaj zrównane.
www.filmotekaszkolna.pl
– A gdyby si odnowa urodzi?– pyta may kogo, kto mu opowiedzia, e w modoci marzy o hodowli koni
lecz gdyby by mody dzisiaj, wolaby zosta politykiem.
– Od nowa si urodzi? Nie byo sycha o czym takim.
– W Wiadomociach? – upewnia si dziecko. Inny stary czowiek zwierzy si chopcu, e jest sam, bo si
rozwiód. May chce wiedzie dlaczego, zaniepokoi si te, z kim zostay dzieci. Uspokaja go dopiero
wyjanienie, e s ju dorose. Ale informacja o czyim rozwodzie zrodzia w dziecku lk cakiem osobisty:
– Ciekawe, z kim ja zostan, jak moi podziel si na pó?
Pewna stara pani jest samotna lecz szczliwa, bo akceptuje ycie. To ju dla dziecka za trudne, wiec woa:
– O, abd! – Po chwili wraca jednak do sprawy samotnoci. – Czy pani czasami pacze?
– Tak – odpowiada kobieta – i chyba zaraz zaczn. – May widzi, e stara pani z trudem powstrzymuje zy.
Jest gboko poruszony.
– To dziwne, pani pacze nawet jak kto pyta? Czy pani tu jutro bdzie?
– Tak – mówi kobieta.
– To ja te tu bd – deklaruje natychmiast chopiec.
Piotru Pan dowiedzia si czego przejmujcego o ludzkiej kondycji, lecz nie utraci nadziei. Powie
na koniec: – Jak kto umar, to nie znaczy, e go nigdy nie zobaczymy. Skoczy si mier i ja oyj.
Przed kamer znów przechodzi paw, lecz zwin wachlarz ogona, poszarza. W ogrodzie ju mniej
blasku, soce znia si ku zachodowi. Dziecko odjeda na swojej hulajnodze w pociemnia nagle alejk.
Nie zmienia si tylko muzyka – ten sam motyw walca, który towarzyszy caemu filmowi. ycie jak bal, nie
koczce si nigdy?
Film oziskiego, niby-dokument, jest w istocie nasyconym poezj filmowym esejem o smutku
przemijania i potdze ycia. Lecz czym jeszcze: uchwyconym przez kamer obrazem rodzenia si
w dziecku czowieka. W kontakcie z innymi, przez solidarno i wspóczucie, chopiec buduje sam siebie.
Starzec z tego filmu powiedziaby moe: budzi si w nim dusza. I to jest w filmie oziskiego najbardziej
niezwyke.
www.filmotekaszkolna.pl

Podobne dokumenty