O dupie Maryni - selmac youshondar
Transkrypt
O dupie Maryni - selmac youshondar
O dupie Maryni Komedia w jednym akcie 1 Osoby: Ojciec Syn Synowa Wnuczka Ola Przyjaciółka wnuczki Agata 2 (Na scenie przeładowanej antykami bez ładu i składu śpi na szezlongu mężczyzna. Wchodzi atrakcyjna kobieta z tacą, na której niesie dzbanuszki z kawą i śmietanką oraz dwie filiżanki. Całuje mężczyznę budząc go) SYNOWA Przyniosłam ci kawę. Wstań, mam poważną sprawę. SYN Nie może sprawa poczekać? SYNOWA Sprawa czeka już siedemnaście lat. Trzeba porozmawiać o przyszłości córki. SYN Pięknie wyglądasz. SYNOWA Zabierz te ręce. Co z nią zrobimy? Za rok matura. SYN Ależ ty pachniesz. Jakie masz piękne cycuszki. SYNOWA Potem, teraz o dziecku. SYN Ty zawsze potem, a ja chcę teraz. (gasi światło) SYNOWA Jeszcze ktoś wejdzie. SYN Nikt nie wejdzie. SYNOWA Że tobie zawsze się chce. SYN Bądź zadowolona, że się chce. 3 (W ciemności słychać odgłosy miłosnej szamotaniny. Na scenę wpada ojciec. Małżonkowie odskakują od siebie. Syn zapala światło. Ojciec się ubiera, perfumuje, wiąże krawat - jest to rytuał – przy tym cały czas wtrąca się do rozmowy) OJCIEC O przepraszam. Nie przeszkadzam? SYN Ty nie przeszkadzasz? Ty nie przeszkadzasz? Ty zawsze przeszkadzasz. Ty dwadzieścia lat przeszkadzasz. Przez ciebie straciłem to, co najpiękniejsze. Czy ty wiesz, jak ona pięknie krzyczy? Ale co z tego, kiedy ty zawsze za ścianą. SYNOWA Daj spokój, właśnie... SYN Co daj spokój? Niech mu nareszcie wygarnę. OJCIEC Rany Boskie, nie wiedziałem, że aż tak źle. Myślałem, że tworzymy wielopokoleniową szczęśliwą rodzinę. W takiej od wieków ludzie żyli i byli szczęśliwi. SYN Nie pieprz, szczęśliwi byli we dworach, a nikt nie pyta o szczęście w chałupach wiejskich. O wielopokoleniowym szczęściu może pieprzyć jakiś poseł z LPR w siedmiopokojowej willi. SYNOWA Cicho, uspokójcie się. OJCIEC Jak ci tak źle, to się wyprowadź. SYN Gdzie, do kurwy nędzy, i za co? 4 SYNOWA O Boże, Boże… OJCIEC Za co, to może być. SYN Tak? OJCIEC Tak. OJCIEC Tak, tak. W Sejmie przegłosowali prywatyzację i poszła do prezydenta... SYN ... który nie podpisze. OJCIEC A właśnie, że podpisze. To młody, inteligentny technokrata i wie, ile na tym zyska. SYNOWA Co zyska? OJCIEC Mają oddać połowę wartości lub w naturze. SYN Połowa to nie całość... OJCIEC Niech oddadzą przynajmniej połowę. Dzieci, przecież nie może tak być, że jacyś malwersanci urzędowi z niczego mają po parę tysięcy hektarów, a pan ordynator zamojski musiał kupić za własne pieniądze jeden ze swych folwarków dla syna od złodziei z Agencji Rolnej. To jest tak oczywiste, że tak inteligentny człowiek jak pan prezydent na pewno podpisze. SYN Sralis mazgalis. 5 SYNOWA Uspokój się. ...A dużo tego było? OJCIEC No dom, zabudowania gospodarcze, ziemia, trochę lasu... SYN Przecież historie rodzinne cię nie interesują. Sama mówiłaś… SYNOWA Ale już mnie interesują. No to ile? SYN Słuchaj. Sam dom to pałac, sześćdziesiąt pokoi. Teraz tam jest jakieś technikum. Zabudowania gospodarcze to trzy potężne folwarki i leśniczówka, a trochę lasu to dobrze ponad tysiąc hektarów. SYNOWA Aż tyle? OJCIEC Trochę tego było. SYN I zostało w Nicei. SYNOWA A co ma Nicea do tego? SYN Dziadek kochał Niceę i po zbiorach galopował z worem pieniędzy. SYNOWA I tak co roku? SYN Rok w rok aż do 44. SYNOWA To on jeździł do Nicei nawet w okupację? 6 OJCIEC Zwyczajnie. To była zjednoczona Europa. Wsiadał ze swym Treudhenderem w sliping i budzili się w Nicei. SYNOWA Obrzydliwe kolaboranctwo. OJCIEC Oszalałaś czy co? Ludzie w okupację też żyli. Nałkowska i inni twórcy jeździli do Zakopanego. Nawet Kossak brał 500 marek stypendium twórczego od Hansa Franka. Miał prawo, przecież był nadwornym malarzem Wilusia. A poza tym na aukcji wypłynęło jego pokwitowanie. Słuchajcie dzieci. Czy kolaborantem jest facet gospodarujący na swoim pod zarządem okupanta? Co innego, gdyby współpracował z nimi. Pisał książki, drukował oficjalnie. A tacy niestety byli. SYNOWA Coś przesadzasz. Takich czekałaby kula w łeb. Tak piszą historycy. OJCIEC Jacy historycy? Historyk winien być bezstronny i tylko taki zasługuje na uwagę. A u nas proszę, o kolaboracji z Niemcami całe tomy, a z bolszewikami cichutko. Przecież cały pieprzony kongres kultury we Lwowie za okupacji bolszewickiej to hańba, a historycy jakby nie wiedzieli, jakby tego czerwonego syfa nie było na polskim ciele. Jakby nie istniała milicja kolaborantów przy sowietach. Jakby nie było wszy i swołoczy z wypchanymi portfelami polskich złotówek wypuszczonych jako zasiłek wojenny, a już pędzili po wierszówki w rublach do Czerwonych Sztandarów, , na uniwersytety, do teatrów. Niech ich wszystkich szlag nagły trafi! SYNOWA Ale to byli Ruscy. OJCIEC No i co z tego? Taki sam zaborca. Jakie gitko warene, takie peczene. A tak nawiasem, to woził ze sobą to i owo dla Londynu. 7 SYNOWA I temu, i temu, to co to za charakter? SYN No, nie przesadzaj, dziadek kurwą nie był. OJCIEC Dziadek był pragmatykiem i to tak przewidującym, że w domu trzymał sztab pułku Armii Krajowej, a w leśniczówce brygadę Gwardii Ludowej. SYNOWA No to tu tatuś już przesolił. Nawet ja wiem, że brygada wojska to parę tysięcy ludzi. OJCIEC Dziecko, ja mówię prawdę. W tej leśniczówce było z piętnaście pomieszczeń i oni śmiało się tam mieścili, a dopiero po wojnie szeregi wzrosły do tysięcy. SYNOWA A Treuhender niczego nie podejrzewał, był głuchy i ślepy? OJCIEC W folwarku pracowało mnóstwo ludzi, to paru się ukryło jako fornale czy inni i nie leźli mu w oczy. A poza tym on miał swoje poglądy i nawet jeździł swoją czwórką w lejc Essen, Trinken, Lieben, Szpilen. To była jego odpowiedź na jeźdźców Apokalipsy. SYN No to tatuś nieźle balował w okupację. OJCIEC Przesadzasz. Owszem, lubił życie. SYN I grę. OJCIEC 8 Tak, lubił grać, ale z umiarem. W każdym razie majątek był czysty. No, może nie całkiem, ale to, co pożyczał, to przepadło wraz z wierzycielami. Nie mówmy o tym, mam ważniejsze sprawy. Żenię się. SYN Z Lucyną? OJCIEC Coś ty? Ona ma trzydzieści pięć lat. SYNOWA No to co z tego? Ty sześćdziesiąt. OJCIEC No tak, ale za dwadzieścia to ona będzie miała pięćdziesiąt pięć. SYNOWA A ty osiemdziesiąt. OJCIEC Trafiłaś w sedno. Jak mnie może podniecać stara baba. SYN I co wymyśliłeś? OJCIEC Trafiło mi się szczęście od Boga. Prawdziwa miłość, lat dwadzieścia trzy i będziemy mieć dziecko. SYNOWA Zwariuję. SYN Aktorka z Koszalina? OJCIEC Aktorka, zgadłeś, ale nie z Koszalina, tylko z Zielonej Góry. No, ale o tem potem. Teraz lecę do ambasady amerykańskiej. Zapraszają mnie w jakiejś pilnej sprawie. Może spadek? (ojciec wychodzi, wraca się od drzwi) 9 OJCIEC Aha, nic nie gotujcie na obiad. Zrobię gulasz po węgiersku. SYN Z mielonego świniaka. OJCIEC Oczywiście. Najtańsze, a jakie pożywne. SYNOWA Wszystkie twoje mięsa mają jeden smak. Liść bobkowy, ziele angielskie, czosnek, cebula, przecier pomidorowy i kminek. OJCIEC Dziwne. Przecież wszystkie kuchnie na tym się opierają, a szczególnie śródziemnomorskie. I co chcesz od kminku? Przecież to cudowny środek przeciw zaparciom. SYNOWA Tak jest. Obiad za dziesięć złotych, a kawiarnia pięćdziesiąt. OJCIEC Takie czasy, takie czasy. No to pa. Cześć, lecę! (wychodzi) SYNOWA No i co teraz? Ja zwariuję, i jeszcze bachor. SYN Spokojnie, są cztery pokoje. Młodzi w dwóch, my w jednym, córcia w jednym... A niech to szlag trafi! SYNOWA No widzisz? SYN Ja nie o tym, landara ma sto sześćdziesiąt metrów. Ja o prywatyzacji. SYNOWA I pełno pieluch, i obca baba... 10 SYN A nas wyrzucą na bruk. SYNOWA Przez dziecko? Zgłupiałeś? SYN Nie przez dziecko, a przez prywatyzację. Przecież ta kamienica ma jakiegoś właściciela. SYNOWA To co z tego? Mieszkanie wykupione na własność. SYN Od kogo? Od złodzieja, to znaczy od państwa. To paserstwo. SYNOWA No to dostaniesz swoją część w pałacu. SYN Czarno, czarno to widzę. SYNOWA A właściwie, jak wyście to mieszkanie dostali? SYN Dziadek. SYNOWA Dziadek załatwił? To on coś potrafi załatwić?. SYN Nie nasz dziadek ojciec, a ojciec dziadka. Dziadek właściwy. SYNOWA Ten od pegeerów? SYN Jak wiesz, przechowywał i utrzymywał całą Gwardię Ludową i jak szedł na emeryturę w 68 roku to ten wódz GL był na świeczniku. 11 SYNOWA Ten żydożerca? SYN Dziadek do śmierci chciał rządzić w pegeerze, ale on był 1900 rocznik, i ten generał poradził, by poszedł na emeryturę. Dał górkę emerytury, ordery, medale i to mieszkanie. SYNOWA Czyżby po Żydach? SYN Niestety tak, ale po kim miał dać? Dziadek wyprowadził się z pałacu i zabrał wszystko, co gromadził przez lata. A było co zabierać. Idioci brali rowery, a on skorupy i mebelki, i zagracił całe mieszkanie. Ojciec wpadł na pomysł, by założyć antykwariat. SYNOWA I dostał pozwolenie? SYN A od czego generał z GL czy innej Gwardii? Generał był wtedy ważny, o, bardzo ważny. Dał pozwolenie na sklep, lokal obszerny i paszport. SYNOWA To dziadek był komunistyczny pieszczoszek. SYN A jakże. Ale jak to on, to oprócz zakupów do sklepu woził papiery. SYNOWA Jak to? Na Zachodzie robił zakupy do antykwariatu? SYN A jakże polonica były do kupienia za grosze na byle jakim pchlim targu. On to kupował za parę franków czy funtów i opędzlowywał do naszych muzeów, a sam wywoził drobiazgi. To jakąś miśnię, to medal Fryderyka, ot, drobiazgi. Był 12 ulubieńcem muzealników, no to oprócz starodruków i staroci woził pisemka wywrotowe. SYNOWA Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. SYN Już ci mówiłem. On był rocznik dziewięćsetny, on konspirę miał we krwi. SYNOWA I parę złotych. SYN Przywoził też wibratory. SYNOWA Wibratory? SYN A jakże. Przebicie miał stukrotne i jeszcze pożytek. SYNOWA A do czego mogły służyć staremu dziadowi wibratory? SYN Orgietki robił. Nie mógł fiutem, to wibratorkiem. Chwalił się nawet, że po takiej orgietce, to sprzedaż rosła w dwójnasób. Tak, dziadek to miał łeb do zarabiania pieniędzy, tylko miał jedną wadę. Jego się te pieniądze nie trzymały. SYNOWA Jak was wszystkich. SYN O, dziadek to był pan starej daty. On mówił, że pana stworzył Bóg po to, by ludzie mieli z kogo żyć. SYNOWA A szczególnie kurwy, kelnerzy i szulerzy. SYN To też stworzenia boże. 13 SYNOWA Niby tak. I jak się to stało, że nie ma antykwariatu? SYN Proste. Dziadek umarł w osiemdziesiątym drugim, a ojcu odebrali sklep, bo się komuś spodobał i ten ktoś sypnął szmalem. Poza tym była afera, bo sprzedał ministrowi wazę miśnieńską... SYNOWA Fałszywą? SYN Nie, miśnia była oryginalna, tylko, że to nie była waza, a nocnik, i wybuchła afera, jak ministrowa podała w nim zupę. SYNOWA A to idiotka. I nie kapnęła się? SYN Sama byś się nie kapnęła. Ten nocnik był duży, malowany, złocony, miał dwoje uszu, pokrywkę... SYNOWA To jak się to wydało? SYN Był napis szwabachą: „Gute nacht”. SYNOWA A ojciec nie mógł gdzie indziej prowadzić sklepu? SYN Mógł, ale wtedy miał dobrą pracę, a poza tym skończyły się wyjazdy, a w kraju nie ma za bardzo czym handlować. Po tylu wojnach to my możemy handlować starzyzną, a nie antykami. Zresztą tym się zajął. Nie płaci podatków, jest emerytem i kolekcjonerem. SYNOWA Raczej wyprzedaje, a nie kupuje. 14 SYN Co chcesz, niech się bawi. Taki jest świat. Milionerów liczysz na palcach, a nędzarzy mijasz co krok na ulicy. SYNOWA A co dziadek mówił o spadku? SYN Mrzonka. On myśli, że dostanie coś za babcię. SYNOWA Za tę amerykańską milionerkę? SYN Za nią, ale to skomplikowana sprawa, bo oficjalnie on nie jest jej synem. SYNOWA Jak to? SYN Ojciec urodził się w czterdziestym roku. Babka miała piętnaście lat. SYNOWA A ile dziadek? SYN Czterdzieści. SYNOWA To rodzinne. SYN Moje kochanie, moje drogie usteczka... SYNOWA Daj spokój. SYN Przecież poszedł. SYNOWA Ale może wrócić. 15 SYN A niech to. SYNOWA Zrobię ci kawy. SYN Daj setę. SYNOWA No to co z tą babką? SYN Mówiłem ci, uciekła na Zachód w pięćdziesiątym drugim. SYNOWA Z tego co wiem, to trudno było o paszport. SYN Nie dla wszystkich. Wódz tego wojska z leśniczówki... SYNOWA Tej Gwardii Ludowej? SYN Tak. Okazał się w miarę przyzwoity i nie przymknął dziadka, tylko przewiózł go z meblami na Dolny Śląsk i zrobił dyrektorem klucza PGR-ów, tak że dziadek tylko zamienił treuhenderów, a babka, młoda i piękna, runęła w artystów. Zrobiła sztukę lalkową o Spartakusie. To było modne. SYNOWA Rozumiem. Pierwszy bunt pokrzywdzonych, bohater rewolucji... SYN Aleś ty naiwna. Każda rewolucja to walka o żłób. Czy ty myślisz, że ten głupi Trak chciał jakiejś wolności, równości? A gdzież tam? On chciał z Rzymian zrobić niewolników, a sam być ich panem. 16 SYNOWA Co ty gadasz? Jego umiłowanie wolności, jego inteligencja, jego miłość wreszcie... SYN Oj ty biedna ofiaro komunistycznej indoktrynacji. Lenin wiedział, co robi, wrzeszcząc, że po pierwsze elektryfikacja... SYNOWA Co ma Spartakus do Lenina i elektryfikacji? SYN A to, że wyczuł w filmie wymarzony środek do propagandy, a bez prądu nie ma filmu. I nawet analfabetę można do czegoś przekonać. Nawet ciebie ogłupili. SYNOWA Teraz to przesadziłeś. Film jest sztuką i są filmy... SYN Wiem, ponadczasowe, ale ktoś na nie daje pieniądze. Jeżeli daje państwo totalitarne, to w każdym takim filmie musi być to, co chce mecenas. Tak było za Hitlera, Stalina, a jest w Chinach i u Fidela. SYNOWA Ale były dobre filmy... SYN Im lepsze, tym gorsze. Jak wciągnął, to tym bardziej zatruwał. Przecież cenzura była na etapie scenariusza, a potem kontrola materiału i na końcu zatwierdzenie. SYNOWA No już dobrze, dobrze, masz rację, ale opowiadaj dalej o babce. SYN Babka, babka. Babka była śliczna. We Wrocławiu był zjazd intelektualistów. Dziadek dostarczał żarcie, a babka brylowała. Znała francuski, zaciągnęła na te swoje lalki i dostała zaproszenie od towarzyszy z Francji na stypendium artystyczne. 17 SYNOWA I została we Francji? SYN A gdzie tam. Francja jej za bardzo pachniała komuną. Uciekła do Ameryki. SYNOWA Młoda, zdolna w Ameryce... SYN W Ameryce takich młodych, zdolnych to na pęczki. Trafiła do starucha milionera jako pielęgniarka. SYNOWA Jakież to piękne. Milioner się w niej zakochał. SYN Niby tak. Miała blisko od odbytu do fiuta, ale stary cwaniak w testamencie zaznaczył, że dziedziczy, owszem, ona, ale nie jej dzieci zrodzone po jego śmierci. SYNOWA Bomba. Dziedziczyć może ojciec, bo jest dzieckiem sprzed jego śmierci. SYN Ba, żeby tak było, ale nie jest. Okazuje się, że ona przedstawiła się jako panna i jak to złapali amerykańscy adwokaci, to zrobił się cyrk. Wyciągnęli jeszcze, że stary na niej umarł. SYNOWA Piękna śmierć umrzeć na swojej miłości. SYN Co cię tak zachwyca? To ja na to mam większe szanse. SYNOWA A ty znowu swoje. Mówię ci, nie mam ochoty. Porozmawiajmy o córci. SYN Ona taka delikatna, wrażliwa... 18 SYNOWA Jaka ona jest, to ja wiem, ale co jej dać na drogę? Cybernetyka to przyszłość. SYN Owszem, ale nie u nas. U nas nauka nie istnieje. No, może astronomia. Reszta to wiek za Senegalem. SYNOWA Ty się robisz taka stara pierdoła. A co powiesz o Relidze, o statkach, o... SYN Może o atomistyce? Przed wojną nie ustępowaliśmy w cybernetyce, rozszyfrowanie Enigmy, w lotnictwie, PZL Łosie, w architekturze, w motoryzacji, w medycynie, w hodowli, a po wojnie zarżnęli naukę. Na studia przyjmowali za przynależność partyjną albo za mliko, jaja, a potem za kluczyki do samochodu. Na uczelniach zostawały tłuki, a do szkolnictwa szły dziewczyny albo nieudacznicy, bo za takie pieniądze inteligentny człowiek nie będzie pracował i koło się zamknęło. Starzy wymarli, a młodzi równali w dół i przyjmowali prawa objawione w Moskwie. SYNOWA Oczywiście generalizujesz. A ilu jest wybitnych humanistów. SYN Niestety, oni są płodni. SYNOWA No to co z tego? SYN A to, że mają potomstwo, a liczba etatów w PAN-ie i na uczelniach jest ograniczona. SYNOWA No, nie mówcie, że od razu PAN, ale może gdzie indziej? SYN Też wymyśliła. Czy ty chcesz mieć córkę profesorkę w Kłaju? 19 SYNOWA Od razu w Kłaju. Tam nie ma uniwersytetu. SYN Ale może być. Jest w Opolu, Białymstoku, Rzeszowie, może być i w Kłaju. Już lepiej mieć bieliźniarstwo w Krakowie niż profesorować w Rzeszowie.. SYNOWA To ma się nie uczyć? SYN Ależ oczywiście, niech się uczy, bo nawet, jak zostanie kurwą, to nie będzie kurwą, tylko panią magister prowadzącą rozwiązły tryb życia. Oczywiście, że ma się uczyć, ale na jakimś kierunku modnym, z przyszłością. Najlepiej jakby sobie coś wymyśliła. Na przykład antropologia uczuć. SYNOWA Przecież to bzdura. SYN Nie większa niż historia idei, a tam już są profesory. OJCIEC (wpada, cały czas się krząta, wtrąca do rozmowy) O czym rozmawiacie? SYN Zanim wpadłeś jak tajfun, to rozmawialiśmy o przyszłości dziecka naszego, a twojej wnuczki. OJCIEC Od kiedy to, co robiliście, nazywa się rozmową? Ale prawda, ja nic nie widziałem. SYNOWA Czasem myślę, że jesteś podglądaczem. OJCIEC Pieprzysz, a co do Oli, to niech idzie spacerować po Woronicza. 20 SYNOWA Jak możesz własną wnuczkę wysyłać na ulicę? OJCIEC Co w tym złego? Na Woronicza jest telewizja SYN No to co z tego? OJCIEC Przypadek, przypadek. Wszyscy, którzy tam są, to ludzie przypadku. Dziadek, ojciec, matka, siostra, ona, on, wszyscy dostali się przez przypadek. Tak mówią, tak twierdzą. Tam się bardzo trudno dostać, ale jeszcze trudniej wylecieć. Patrz co się dzieje. Taka osoba, oczywiście z przypadku, robi w pierwszym programie, mają dość, idzie z tym samym do drugiego programu, potem do jednej prywatnej stacji, z małą oczywiście modyfikacją programu i nowym tytułem, następnie do drugiej prywatnej i wraca do TV Polonia, i wyjeżdża na tourne do Jackowa czy innej Australii. Wraca w nimbie światowca i od nowa. Już stać nie może, już mówi byle co, a istnieje. SYN Tato, nie mów, niektórzy są wspaniali. OJCIEC Co też ty opowiadasz? Na dwadzieścia nazwisk może dwa to dobre firmy, a reszta to popłuczyny. W prywatnej telewizji niech angażują kogo chcą, to ich sprawa, niech robią ze swoich dzieci gwiazdy, ale po co podpierać przebrzmiałe sławy za państwowe pieniądze? SYNOWA A może by aktorką została? SYN Nie, aktorką nie, to zawód sezonowy. 21 OJCIEC Ale w dobrym kierunku kombinujecie. Teatr albo mniejszość narodowa. To się mieści w sferze wymagającej opieki państwa, i żadna aktorka, a reżyserka. Może być scenografia, tylko to wymaga talentu, a tak liczy się... SYNOWA Mniejszość narodowa albo mniejszość seksualna. Homoseksualizm jest pięknym związkiem dwojga osób. I seks musi być spoiwem tego związku, jak każdego. SYN Ale z tego nie ma dzieci. SYNOWA Są i na to sposoby. Medycyna. Sztuczne zapłodnienie. OJCIEC Coś tu nie jest tak. Krowy dostały szaleństwa, bo od lat nie widziały byka. SYN Ja myślę, że wszelkie odmiany współżycia to tak naprawdę jedno – potrzebny jest kołek i otwór. Nawet jak sam z sobą to robię z ręki otwór. SYNOWA To co ma z tego ręka? OJCIEC Jak to co? Mnie. SYNOWA Mimo wszystko mężczyzna powinien być czuły, wrażliwy, opiekuńczy, z odrobiną szaleństwa. SYN A kobieta? SYNOWA Kobieta? Kobieta oczywiście mądra, zadbana, trochę trzpiotka. 22 OJCIEC Trele morele. Kobieta powinna być piękna i chętna, a mężczyzna mieć albo fiuta, albo szmal. SYNOWA Wypisz wymaluj ty. Stary i z emeryturą. OJCIEC Co ty możesz wiedzieć. Czosnek ma łeb siwy, a korzeń krzepki. SYN Tatuś ma rację, tu się liczy pomysł i wrażliwość... SYNOWA Tu się liczy nazwisko. Telewizji nie oglądacie? Ludzie, a logika, dobry smak? OJCIEC Logika i dobry smak w sztuce nie istnieje. Może kiedyś, teraz nie. SYN O masz, ta znowu swoje. My nie mówimy o sztukach dla mas, takich do oglądania, my mówimy o wielkiej sztuce. OJCIEC Ona ma rację, nazwisko się liczy. Ale to proste. Zmienia sobie nazwisko na jakieś nietypowe, na przykład na coś z ogrodu, Brokuła, i podpiera się dobrą literaturą (szuka po kieszeniach, wyjmuje jakieś papiery, czyta wiersze) W czasie poważnego alkoholu Kwiaty barowe dostają Żyrafich szyj I plotą się w wieniec chwały Pijanego poety Który z czasem Opada pętlą na szyję Schlastana mrozem twarz 23 Przylega do szyby To nie twarz ludzka To zziębnięty anioł przyszedł zabrać Biednego pijanego poetę Nieszczęsnego narodu Na prawdziwą wieczerzę niebieską Bo to się godzi I poszli Lekko się zataczając Srebrnym promieniem Klnąc czasy i ludzi Do nieba Do nieba SYNOWA To piękne. Kto to napisał? Skąd to masz? OJCIEC To napisał mój przyjaciel Cynio. SYNOWA Gdzie drukował? OJCIEC Nigdzie. SYNOWA Dlaczego? To takie piękne i oryginalne. OJCIEC W Polsce jest zawsze miejsce na trzech wieszczów. Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. To romantyzm. No i Norwid uznany za wieszcza przez potomnych. Przed wojną byli: Tuwim, Leśmian i Słonimski. Teraz też tak samo. Para noblistów i Herbert. To kto go będzie drukował? 24 SYNOWA No to po co to przeczytałeś? OJCIEC A myślałem, żeby go tak zaprosić do nas. Kupić gorzały u Ruskich, on dużo nie je, i może by tak sztukę napisał dla wnuczki? SYN A gdzie ten twórca mieszka? OJCIEC Na zadupiu kulturalnym. W Katowicach. SYNOWA Współczuję mu z całego serca, ale to afera grubymi nićmi szyta. Ty po prostu chcesz zaprosić sobie kolesia na ochlaj na parę dni. SYN No to zostaje tylko Szekspir. SYNOWA Hamlet. OJCIEC Tak jest. Może być jeszcze do tego tłumacz... SYNOWA Barańczak. OJCIEC Już przebrzmiewa. Tu trzeba zaskoczyć wszystkich. O, taki Kurski. SYN Przecież to krytyk? OJCIEC O to chodzi. Połowa sukcesu. SYNOWA A czy on zna angielski? 25 OJCIEC Nieważne. Przetłumaczył Gelmana, to nie przetłumaczy Szekspira? SYNOWA Zwariowałeś? Gelmana przetłumaczył z rosyjskiego. OJCIEC A co, w Rosji nie grają Hamleta? SYN No i co dalej? OJCIEC Dalej to już proste. Z tekstem się już nie pokombinuje, mimo że autor nie żyje. Z inscenizacją też nie... to zostaje nazwa teatru. I tak. Jak jest minister kultury z PSL to grupa nazywa się Hołoblice, jak z SLD to Bocznica, jak prawica to koniecznie Jana Pawła i leci. Potem reżyser, to znaczy Ola, może kombinować tylko z obsadą. SYNOWA Z obsadą już kombinowali. Hamleta grały kobiety. OJCIEC Ale nie pani Feldmam. SYN Genialne. Aktorka świetna. Ofelia? OJCIEC Zależy gdzie. W Warszawie Linda, w Krakowie Stuhr, na prowincji Olbrychski. SYN To jeszcze istnieje prowincja? W dobie telewizji i internetu? OJCIEC W teatrze? Oczywiście. Dla Krakowa prowincja to Warszawa, dla Warszawy Kraków, a dla aktorów Starego Teatru cały wszechświat jest ogromną zapyziałą prowincją. 26 SYNOWA Co to ma być? Oddział geriatryczny? OJCIEC Masz rację. Ci ostatni mogą grać wymiennie z synami. SYNOWA Kto na to pójdzie? SYN Wszyscy. Teatrofile twierdzą, że chodzi się na nazwiska, a taki Hamlet ma nazwisk do obsadzenia, a nazwisk. Grabarze – Grabowscy. Aktorzy – Peszki. Król... OJCIEC Król – Dymna, królowa – Globisz, Laertes... SYNOWA Przebindowski. SYN Kto to jest? SYNOWA Młody, przystojny aktor. OJCIEC Nie ma nazwiska. SYNOWA Jak to nie ma, jak ja go znam i lubię. SYN Aktorów znasz? SYNOWA Tak, z telewizji. OJCIEC No dobrze. A resztę obsadzi się profesorami z czterech szkół aktorskich i mamy sukces. 27 SYN Artystyczny. W kategorii makabrycznej komedii. Nie wiem. SYNOWA Jak nie na reżyserię, to może na produkcję filmów? OJCIEC Na produkcję owszem, można. Szkół filmowych więcej niż produkuje się filmów, tylko po co? Tam wykładają ludzie, którzy nie załapali się w nowym systemie jako producenci, i nauczają tego, czego sami nie umieją. SYNOWA Po co było robić rewolucję? OJCIEC By pożyć lepiej. SYN Co ty bredzisz? Ścigany, bez pracy, w ukryciu? OJCIEC Ale ze szmalem. Rewolucji nie robi się bez pieniędzy. Francuska zrobiła się za złoto królewskie, w Polsce Kościuszkowska za rekwizycje i kasę zdrajców, styczniowa za podatki ściągane przez Rząd Narodowy. Piłsudski za carskie ruble zrabowane w Bezdanach. A ostatnia za paczki z Zachodu. Za fikcyjne druki książek, za statystowanie w zachodnich filmach. Przecież za miesięczną pensję zawodowego sierżanta marines w Polsce miało utrzymanie pięciu rewolucjonistów przez rok. Dziadek też przewoził z Nicei dla podziemia ciężki szmal w funtach lub złocie. Była taksa za lotnika, czołgistę, oficera. Nikt darmo nie przeprowadzał przez granicę. Do tej pory stoją wille kurierów. SYNOWA Wszystko zohydzisz. OJCIEC 28 Ja zohydzę? Przecież nic złego nie mówię o patriotach i bohaterach. Na przykład Traugutt. Pułkownik carski. Pensja, daj Boże zdrowie, majątek piękny, a on idzie, bo tak trzeba. SYNOWA A współcześni siedzieli przecież. OJCIEC Nie neguję męczeństwa, ale przecież z czegoś musieli żyć, i to naturalne, że dostawali na działalność pieniądze. SYN Gdzieś ty to widział ten szmal w czasie ostatniej rewolucji? OJCIEC A w podziemiach katedr i kościołów. Ciotki rewolucji dzieliły dobra niewidziane na rynku. Oszalała hierarchia kościelna sypała grosiwem z tacy na nowo nawróconych. Wszak cenniejszy jest nawrócony niż stary wierny. Zresztą komuchy też miały grono Sterczul wyrzuconych z seminariów i trwała walka, aż komunę samą z siebie trafił szlag. I co się okazało? Okazało się że z tą wiarą intelektualistów to nie jest tak, a do rządzenia nie nadają się profesory. Ein tausend Professoren Heimat ist Verloren. OJCIEC Do czego jest profesor potrzebny w polityce? Jeden gada nowomową zrozumiałą dla garstki swoich uczniów, a inny, jak palnie z trybuny, to jego partia traci dziesięć procent poparcia. SYN Coś pieprzysz. A środowiska katolickie? OJCIEC Z tą antypapieżem w spódnicy? Chrześcijaństwo jest jedyną rewolucją, która trwa dwa tysiące lat. A polega na wierze i dziesięciu przykazaniach ze Starego Testamentu. Obiecuje ci przecież równość i szczęśliwość, ale po śmierci, jak będziesz żył według zakonu i koniec. Tu nie trzeba niczego rozumieć. 29 Wystarczy wyobrazić sobie, że Bóg nie ma początku i końca, i wierzyć, żeś stworzony na obraz i podobieństwo Jego, i że jest niestety diabeł i wieczna walka dobra ze złem i koniec. Dlatego, jak hierarchowie nie zrozumieją, że księża mają mieć pełne kieszenie obrazków i cukierków dla dzieci, a dla dorosłych dobre, proste, mądre słowa, to wykończą się tak jak kościół anglikański. Bo na rozum się Boga nie weźmie, nie zdzierżysz. Możesz dojść do tego, żeś powstał z Wielkiego Wybuchu, ale skąd się wziął Wielki Wybuch? Nie zdzierżysz. Zresztą Kraków jest bliżej Boga, tak blisko, że połowa starców po siedemdziesiątce o papieżu mówi Lolek. SYN To po co robiliśmy tę rewolucję? OJCIEC Rewolucję zrobiła ekonomia i KGB i teraz rządzi. SYNOWA Nie mogę słuchać twojego bełkotu, ty wszędzie widzisz spisek światowy. OJCIEC A może nie? Na Śląsku to nawet UB powołało Komitet Strajkowy, a w kolebce Bolka... SYNOWA Ale ludzie ginęli właśnie na Śląsku. OJCIEC Bo tak już jest, że brylanty znajdują się w tonach płonnej skały. Ale generalnie do nowego zawsze się pcha, tłuszcza i odrzuty. Można skorzystać. Zresztą KGB teraz rządzi. Mimo wszystko rewolucja to dobry zawód. SYNOWA Chwilami myślę, że masz już starcze pojebanie. Jak rewolucjonista może być traktowany jak zawód? To jakiś absurd. Pomijam cierpienia, prześladowania, więzienia, ale ideały? 30 OJCIEC Posłuchaj. Rozejrzyj się, a zobaczysz, że nie tylko u nas, ale na całym świecie istnieją rody rewolucyjne. Pradziadek walczył o egalite, fraternite i coś tam jeszcze innego. Dziadek walczył z kapitalizmem, ojciec z komunizmem... SYN A syn walczy o globalizm. OJCIEC Tak, o globalizm SYNOWA A o co będzie wnuk walczył? OJCIEC O co nie wiem, ale z czym, to oczywiste – z globalizmem. A o co, to też jest zresztą oczywiste. O absolutną szczęśliwość dla ludu. SYNOWA Mówcie co chcecie, ale dzięki tym ruchom świat poszedł do przodu. Postęp galopuje. OJCIEC Oczywiście masz rację. Bo gilotyna, bo koncentraki z eksperymentami medycznymi na ludziach, bo łagry z budowami bezsensownymi, bo nawet konserwy, by było czym wyżywić armie, i miliony, miliony trupów. SYN A może by tak została rewolucjonistką? SYNOWA A o co będzie walczyła. SYN O pokój, oczywiście, to ponadczasowe. SYNOWA Oszalałeś? Ona taka delikatna, wrażliwa, a do walki o pokój trzeba mieć końską siłę. Patrz na Joszkę Fiszera. 31 OJCIEC Najgorsze, co może spotkać człowieka, to konieczność życia z inteligentnym głupkiem. SYNOWA Co ty wygadujesz za głupstwa. Inteligentny głupek? To zaprzeczenie logiki. SYN Ona ma rację. OJCIEC Otóż wy oboje nie macie racji. Inteligencja to jest umiejętność przystosowania się do każdych warunków i do każdej sytuacji. A głupota to głupota. I tak jeszcze raz powtarzam. Najgorsze, co może spotkać człowieka, to głupi inteligentny Żyd profesor i głupi hrabia komunista. SYNOWA Może masz rację, taki przecież był Wielki Elektryk. OJCIEC Eee, co też wygadujesz, Wielki Elektryk. Elektryk to był głupi cwaniak. SYNOWA No to kto jest według ciebie inteligencją? OJCIEC Inteligencja to inteligencja, a nie nauczyciel z Widełki, lekarz z Wołomina czy dobrze wychowany profesor z Krakowa albo jakiś inżynier górnik. Owszem, oni mogą być inteligentami, jeśli twórczo pracują, a nie odwalają wyuczoną robotę. Inteligencja pracująca to zabobon komunistyczny. Takie coś nie istnieje. A za pracę głową się płaci i to dobrze, tak samo za wynalazki jak i za rewolucję, bo rewolucja to też wynalazek SYNOWA Wszystko zohydzisz. Według ciebie to nic nie jest robione bez pieniędzy. 32 OJCIEC Czy ja mówię, że nie ma altruistów? Ja tylko twierdzę, że wojnę robi się za pieniądze. Już starożytni mówili, że najlepszym zdobywcą świata jest osioł obładowany złotem. SYN Jak jest tak, jak twierdzisz, to dlaczego kochany, mądry ojcze, tylu nędzarzy wychodzi z wojny? OJCIEC A co ma koń do tego, czy ciągnie wóz z chlebem czy z amunicją. Furman na nim zarabia, nie on. (wychodzi do łazienki) SYNOWA Czy na tym świecie tylko o szmal chodzi? SYN Nie tylko, jeszcze o władzę. A głupi naród zmienia tylko czapki. Z korony na cylinder, z cylindra na kaszkiet albo hełm. OJCIEC (wchodzi do pokoju) Jak wyglądam? No to mogę jechać do ambasady. SYN No nareszcie sami. Moje ty kochanie. (zaczyna pieścić żonę) SYNOWA (odsuwa się) Poczekaj trochę, jeszcze może wrócić i sprawa córki nie załatwiona. A może pisarką zostanie? Jest wrażliwa, ładnie mówi, ma wiedzę. SYN (wściekły) I co z tego? Trzeba mieć coś jeszcze, by z tego żyć, zwłaszcza w kraju, gdzie jest miejsce na stu pisarzy, a chce żyć z pisarstwa kilkaset tysięcy. SYNOWA A może by ją tak czymś natchnąć, jakąś historią nietypową? 33 SYN To nie o to chodzi, by mieć coś do powiedzenia, a o to by być jedynym. Na przykład mieć dwie łechtaczki, albo być degeneratem, albo bełkotać niezrozumiale i wtedy jest się kimś. SYNOWA No to niech coś wymyśli. SYN Ale co? Trzy łechtaczki? SYNOWA No to co z nią zrobić? SYN Może coś wyniknie z tej reprywatyzacji. Będzie się sprzedawać po kawałku i wyśle się ją w świat. SYNOWA Dobra uczelnia w Anglii albo w Stanach, no, w ostateczności Francja, ale czy starczy pieniędzy? Trzydzieści tysięcy dolarów kosztuje rok na dobrej uczelni. SYN Chyba semestr, ale trudno, trzeba dać. SYNOWA Ale czy wystarczy tego majątku? A może ojciec wyskoczy z jakimś starym potomstwem? SYN Nie bój się, żonaty był tylko raz. Moja mamusia uciekła w sześćdziesiątym ósmym do Szwecji. SYNOWA A on nie chciał? SYN Nie mógł. Kombinował pochodzenie, ale okazało się, że babka dziadka to za dalekie pokrewieństwo. 34 SYNOWA Niemożliwe? W arystokracji? SYN A co myślisz. Dziadek prababki miał rzeźnie we Wiedniu i Rajsze. SYNOWA No to co z tego? Jak ktoś miał rzeźnie we Wiedniu i tym jakimś Rajsze, to już musiał być Żyd? A propos, a co to jest to Rajsze? SYN Rzeźnie we Wiedniu mógł mieć, owszem, goj, ale w Rajsze, to jest w Rzeszowie, nie. I to koszerne. SYNOWA Przecież była hrabianką? SYN Galicyjską. A hrabia galicyjski, szambelan papieski i baron cygański to jedno. Żeby było ciekawiej, to powiem ci, że ojciec miał papiery. SYNOWA Jakie papiery? SYN Był taki plastyk, bardzo zdolny zresztą, który zdobył skądś ryzę papieru austriackiego sprzed stu lat. I na tym papierze wystawiał metryki. Oczywiście ze stemplami. Nawet inkaust robił. SYNOWA No, nie był taki zdolny, jak ojca nie puścili. SYN Był zdolny, tylko nie przewidział, że ubecja tylko tych wypuszcza, którzy jej wygodni. I jakiś cwaniak z UB wysyłał metryki tych niewygodnych do weryfikacji rabinom ortodoksom, a oni już podejrzanych wyłapywali, i tak dziadek został w Polsce. 35 SYNOWA Nie do pomyślenia. To wszystko jakieś takie... SYN Co chcesz? Tu nie było raju. Kto mądry, to kombinował, by dać w długą. Zresztą za internowanie w stanie wojennym też była cena. Kluczyki do autka. SYN (zaczyna się kręcić, zbliża się do żony w postawie amanta lata dwudzieste) Moje ty kochanie (pieści żonę) SYNOWA Ojciec może wrócić. SYN Nie wróci tak szybko, wczoraj wziął emeryturę. Pójdzie do kawiarni pochwalić się. SYNOWA No dobrze, niech będzie rach ciach ciach. SYN Ależ ty jesteś. Ja bym chciał raaach ciaach ciaaach, wolno, długo… SYNOWA (Mruczy rozbierając się. Trzaśnięcie drzwi, tupot, wpada Ojciec. Ubierają się pośpiesznie, wściekli) SYN Nie możesz pukać? SYNOWA Masz, co chciałeś. OJCIEC Niech ich sakramencka cholera weźmie tych amerykańskich Żydów! SYNOWA Zwariował, został antysemitą. 36 OJCIEC Ja antysemita, tak?. Ja? Ja tylko nienawidzę tych amerykańskich Żydów. My od wieków handlowaliśmy z naszymi poczciwymi Żydami i dobrze było. SYNOWA Wszyscy handlowali? OJCIEC A jak. Nawet kościół w 48 biskupstwo krzemienieckie za 175 kilogramów złota puścił w dzierżawę kahałowi z Krzemieńca dochody z biskupstwa na trzy lata. SYNOWA Nie opowiadaj głupstw. W czterdziestym ósmym była komuna i Krzemieniec był sowiecki. OJCIEC Eee, co ty tam wiesz. Ja mówię o tysiąc sześćset czterdziestym ósmym. SYN Spokojne, co się stało? OJCIEC (wali papierami o stół) Macie, co mi dali. Kserokopie rachunków. SYN Nie znasz angielskiego. OJCIEC Masz, czytaj, przetłumaczyli. SYN (czyta) To jakiś weksel z października dwudziestego szóstego roku. OJCIEC Nie jakiś weksel, tylko weksel twojego dziadka na sześć tysięcy dolarów. SYN No to co z tego? 37 OJCIEC Nie, nie rozumiecie nic. To są weksle mojego ojca, a waszego dziadka, nie zapłacone do tej pory. SYN Dalej nie rozumiem. OJCIEC Kogo ja spłodziłem? Masz następny weksel. Osiem tysięcy dolarów, rok tysiąc dziewięćset trzydziesty trzeci. Też Nicea, ten sam bank. A by go szlag trafił! SYN Widocznie nie szła mu gra. OJCIEC Nie kpij. Wtedy gwiazdy w Hollywood zarabiały pięćset dolarów tygodniowo. SYNOWA Spokojne, spokojnie. Niech ojciec się uspokoi i wytłumaczy. OJCIEC Daj wódki. No, co tu tłumaczyć. Wezwali mnie do ambasady i wręczyli pozew do sądu o zwrot należności z odsetkami. SYN Jakim prawem? OJCIEC Świętym prawem własności, ale nic z tego. Mamy na szczęście prezydenta, młodego, inteligentnego technokratę. On zawetuje tę idiotyczną reprywatyzację. SYNOWA A dlaczego ty masz płacić rachunki za ojca? OJCIEC Bo dziedziczę. SYNOWA No to klops. A dużo tego? 38 OJCIEC Odsetki i suma to milion z hakiem. Dolarów oczywiście. SYN No i z mieszkania wyrzucą, bo to też prywatne. OJCIEC A gówno! A sprawiedliwość dziejowa? A zdobycze socjalizmu? A równość, wolność, dobrobyt dla wszystkich? SYNOWA Co ty bleblasz? Ważniejsze jest to, że cała elita sprywatyzowała się, kupując od państwa. SYN A to ich pieprznęło. Te dworki za złotówkę, te mieszkania po sto sześćdziesiąt metrów, te pałace. To wszystko jest oczywistym paserstwem. OJCIEC I z czego się cieszysz, my też mamy takie mieszkanie. SYNOWA Rozpacz. (Siedzą w osłupieniu, piją bez słowa. Wchodzą dwie piękne, młode dziewczyny) WNUCZKA Co tu tak ponuro, coś się stało? OJCIEC Daj spokój wnusiu, szkoda gadać. Przedstaw nam to cudowne zjawisko. WNUCZKA To moja przyjaciółka Agata. OJCIEC Piękna. Napijecie się kawy, herbaty? WNUCZKA Owszem, herbaty, owocowej. A ty kochanie? 39 AGATA Ja to, co ty. OJCIEC Zrób im herbaty. SYNOWA Nie mógłbyś ty? OJCIEC Pięknie obie wyglądacie, takie czarowne zjawiska. WNUCZKA Właśnie chciałam wam powiedzieć, że my się kochamy. SYNOWA Obłęd lesbijski. SYN Tragedia. OJCIEC Interesujące. A która z was jest ten tego maskulinum, bo obie wyglądacie jak czarowne zjawiska. AGATA Żadna, my obie jesteśmy kobietami. SYN To jakiś obłęd. OJCIEC Wspaniale, wspaniale, feminizm w lesbijstwie. No to przynajmniej ona będzie ustawiona. Wnusiu, jesteś genialna i twoja przyjaciółka też. Ten pomysł z miłością... WNUCZKA (z oburzeniem) To nie jest żaden pomysł. Co ci przyszło do głowy? 40 OJCIEC A tak sobie ględzę, ale fakt jest faktem. Teraz świat stoi przed tobą, o przepraszam, przed wami otworem. Myślę, że nie zapomnisz o mnie, właściwie o nas... WNUCZKA Dziadziu! OJCIEC Cicho, na teraz ja mam pomysł! Zabieram was wszystkich do kawiarni. SYN Żeby się pochwalić wnuczką lesbijką. OJCIEC Co też ty bredzisz? Oczywistą rzeczą jest, że takie piękne inteligentne młode damy trzeba wprowadzać w świat. SYNOWA Ja w tym nie będę uczestniczyć. SYN Ani ja. OJCIEC Sam pociągnę ten wóz. Chodźcie, kochane. SYN Co za dzień. Starczy za całe życie. SYNOWA Nie, nie starczy. Teraz, kiedy oni na pewno poszli i nie wrócą się z drogi, to ci coś powiem. Ja też chcę mieć coś z życia. Ja mam dość, serdecznie dość dobrego wychowania. Mam dość od dziecka mieszkań, w których słychać, jak sąsiad, docent z Widełki, miesza herbatę. Zasłaniania okien, bo sąsiedzi widzą. Czyhania na każdą wolną chwilę intymności. Ja chcę być szaloną z pożądania. Ja chcę tak i tak. (pokazuje jak) 41 SYN Co ci jest, oszalałaś? SYNOWA Nie, nie oszalałam, a właściwie tak. Teraz będę szaloną córką Afrodyty. Ja kocham się walić. SYN Kochanie uspokój się. SYNOWA O nie, nie uspokoję się, nie będziesz narzekał na moją oziębłość. Ja się dziwię, że mnie się z nerwicy nie zacisnęła na stałe. Ale dość tego! Ja od teraz mam wszystko w dupie i chcę się walić, walić, walić! SYN Oszalała baba. SYNOWA Milcz i wal mnie dobrze i długo, katuj! (gaśnie światło i słychać narastające odgłosy długiego pieprzenia. Rozmowa w ciemności) SYNOWA Byłeś wspaniały SYN No to idę. SYNOWA Gdzie? Zostań jeszcze. SYN Pić mi się chce. SYNOWA Tu jest herbata, pij, SYN Dłużej dołka niż kołka. 42 SYNOWA Pochuchamy, ogrzejemy i wydmuchamy. (pieprzenie) OJCIEC wpada, światło punktowe od drzwi) Nie przeszkadzam? Muszę Państwu powiedzieć, że to koniec. Resztę dokończcie Państwo w domu. Zabawiali Państwa... KONIEC 43