Jak markety przyczyniają się do upadku małych sklepów
Transkrypt
Jak markety przyczyniają się do upadku małych sklepów
Krzysztof Kwintkiewicz Gimnazjum nr 7 z oddziałami integracyjnymi w Warszawie JAK MARKETY PRZYCZYNIAJĄ SIĘ DO UPADKU MAŁYCH SKLEPÓW Praca napisana pod kierunkiem p. Leokadii Siwek Warszawa, luty 2011 -1- Spis treści 1. Wstęp 2. Analiza problemu 2.1. O powstającym centrum 2.2. Dobrze czy źle? 2.3. Destrukcja 2.4. Wywiad z ekspertem 2.5. Wywiad środowiskowy 3. Możliwe rozwiązania 4. Podsumowanie 5. Bibliografia 4 4 4 5 6 8 10 16 22 22 -2- 1. WSTĘP Upadek małych sklepów przez rozwijające się, modne duże markety czy centra handlowe jest problemem powszechnym, nawet jeśli w większości niedostrzeganym przez nas na co dzień. Sami możemy dostrzec, jak patrząc na ulice w kolejnych latach widzimy coraz więcej banków, coraz więcej siedzib doradztw finansowych, a coraz mniej małych sklepów. Handel skupił się dzisiaj w dużych, intensywnych centrach handlowych bądź super- i hipermarketach. Jednak czy ludzie skupieni wokół małych jednostek handlowych są zagrożonym gatunkiem? W niniejszej pracy, na przykładzie powstającego na Placu Unii Lubelskiej w Warszawie centrum biurowo-handlowego, zdiagnozuję sytuację małych sklepów oraz przedstawię możliwe rozwiązania ich problemów. 2. ANALIZA PROBLEMU 2.1. O POWSTAJĄCYM CENTRUM 29 września 2010r. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, przedstawiciele inwestorów Placu Unii: firmy deweloperskiej Liebrecht & wooD oraz deweloperskiego funduszu BBI Development NFI, a także partnerów inwestycji - spółki Juvenes oraz Warszawskiej Spółdzielni Spożywców Supersam, oficjalnie zainaugurowali rozpoczęcie prac budowlanych kompleksu biurowo – handlowego zlokalizowanego przy Placu Unii Lubelskiej. Kardynał Józef Glemp, Prymas Senior Polski dokonał uroczystego poświęcenia ziemi pod inwestycję. Kiedy w 2006 roku z powierzchni ziemi zniknął kultowy Supersam, podniosły się – jak zwykle – głosy, że to niszczenie unikatowego budynku, ingerowanie w historyczną tkankę miasta. W czasach PRL był to jeden z pierwszych sklepów samoobsługowych w stolicy. W swoim końcowym okresie był już tylko podupadającym reliktem, dlatego właściciele gruntu, Spółdzielnia Spożywców Społem wraz z funduszem inwestycyjnym BB Investment -3- postanowili wybudować zupełnie nowy obiekt. Obiekt, który stanowi dużą rewolucję architektoniczną, bo zamiast niskiego budynku powstanie konstrukcja składająca się z czterech obiektów, z których najwyższy będzie miał 90 m. Dane techniczne konstrukcji naprawdę robią wrażenie: Powierzchnia użytkowa: ok. 90 000 m2 Powierzchnia handlowa: 16 000 m2 Konstrukcja: szkielet żelbetowy Miejsca parkingowe: ok. 800 sztuk, trzykondygnacyjny parking Ilość kondygnacji: 6-23, podpiwniczenie (4 kondygnacje). Zdjęcie satelitarne przedstawiające położenie terenu pod Plac Unii (ówcześnie zajętego przez Supersam – kadr pomiędzy ulicami T. Boya-Żeleńskiego, L. Waryńskiego i Puławską). Fenomenalna, opisana powyżej inwestycja niesie jednak ze sobą wiele okoliczności, które nie są powodem do szczęścia dla wszystkich. -4- 2.2. DOBRZE CZY ŹLE? Wiele okoliczności w życiu ma zarówno swoje dobre jak i swoje złe strony. Właśnie tak jest z powstaniem w danym miejscu dużego centrum; to wydarzenie z jednej strony nas cieszy, z drugiej martwi. Co nas cieszy? Najpierw spójrzmy na dobre strony rozwinięcia się w danym miejscu centrum biurowo-handlowego bądź też zwykłego marketu. Takie centrum, posiadając dużą powierzchnię biurową, wynajmie ją firmom. Pracownicy firm znajdą więc w tym centrum dla siebie nowe miejsca pracy. Powstanie centrum handlowego zwiększy również atrakcyjność okolicy – wzrosną ceny tutejszych lokali, a jeśli zwiększy się podaż, to zwiększy się i popyt. Ludzie zaczną kupować w tej okolicy mieszkania, inwestować pieniądze. Zwiększy się zaludnienie, a więc zwiększy się również życie handlowe i społeczne w tym terenie – okolica zacznie tętnić życiem. Samo centrum przyniesie też dużo atrakcji – ludzie chętnie będą tu przyjeżdżać, chodzić, wydawać pieniądze w sklepach znajdujących się w centrum. Wprowadzą do obiegu dużo pieniędzy, na czym zarobi państwo i samorząd dzielnicy. Co nas smuci? Bardzo często pomijaną w ferworze zachwytu kwestią jest jednak byt mniejszych sklepów, które wcale nie mają łatwo gdy konkurencja przerasta ich pod praktycznie każdym względem – dogodnością dojazdu, cenami, korzystnym nagromadzeniem potrzebnych usług. Właściciele małych sklepów mają na co narzekać. Rozwijające się duże instytucje zawsze stanowiły problem dla mniejszych, często bezbronnych ekwiwalentów z branży. W sytuacji, gdy po danym czasie korzystnego urzędowania nagle w okolicy pojawia się wielki konkurent, możemy mówić o tragedii tych mniejszych ; momentalnie ich los przewraca się do góry nogami. Jak wygląda taka sytuacja z punktu widzenia właściciela małego sklepu? Poniżej zacytowałem autentyczną wypowiedź prowadzącego mały sklep rodzinny anonimowego internauty na pewnym forum internetowym: -5- ‘’Niestety sam musiałem zlikwidować mój sklep po tym jak ok 1.5 km od niego powstał duży market. Ale co miałem zrobić !! Sam kupowałem tam np. pomidory do mojego sklepu ( do hurtowni miałem 2x dalej a i te pomidory były tam też 2x droższe, nie wspominam już, że w hurtowni musiałem kupić całą skrzynkę nawet z tymi, które nawet na przecier się już nie nadawały a w markecie wybrałem tylko najlepsze i tyle by starczyło a się nie zepsuło.) Nawet duża hurtownia, z której brałem np. piwo miała ceny o 5-10 gr. na butelce wyższe ( w hurcie niż w tym markecie – nie licząc specjalnych promocji, hostess itp.) Nie mam o to żalu, że musiałem ten sklep zamknąć z powodu konkurencji, ale niech ta konkurencja będzie uczciwa – niech te markety płacą tak samo podatki ( bez kilkuletnich odroczeń ) jak ci mniejsi handlowcy , niech płacą za towar od razu ew. niech mają max. 2tygodniowy termin płatności a nie na 6 m-cy jak mają obecnie ( i to z prawem zwrotu towaru na koszt producenta jeśli np. się nie będzie dobrze sprzedawał ) pracownikom też niech płaca tyle ile trzeba a nie „co łaska” i na dodatek nie w terminie. Gdzie jest PIP, ZUS i Sanepid, czemu te instytucje nie kontrolują tych wielkich tak często jak tych malutkich ???’’ Przedstawia ona nie tylko problemy małej instytucji handlowej, ale i mówi o wynikających niesprawiedliwościach w traktowaniu drobnych sklepów. O ile nie mamy pewności, że są to rzetelne informacje, o tyle powinniśmy przypuścić iż do pewnego stopnia są prawdziwe. Skupmy się jednak na ważniejszej stronie tej wypowiedzi ; życie właściciela małego sklepu nie jest usłane różami, ma on prawo do pretensji. "Narastająca presja konkurencyjna powoduje, że właściciele niezrzeszonych sklepów stają przed wyborem: albo zamknięcie sklepu albo przystąpienie do jednego z systemów franczyzowych działających w branży. I coraz częściej decydują się na tę drugą opcję. Dzięki temu w miejsce utraconej niezależności otrzymują pomoc i narzędzia umożliwiające poprawienie rentowności ich biznesu, a tym samym możliwość przetrwania na rynku" - komentuje Patrycja Nalepa, analityk handlu detalicznego z PMR. Sytuacja małych sklepów jest szerzej opisana poniżej. 2.3. DESTRUKCJA Spójrzmy jednak na samą sytuację małych sklepów. Jak się ona przedstawia? Jak możemy się domyślić, niekorzystnie. Choć w Polsce, porównując z resztą Europy, nadal jest najwięcej placówek handlu tradycyjnego, to w ostatnich latach co roku -6- znika z rynku 4-5 tysięcy przedsiębiorstw tego typu. Eksperci podkreślają, że na skraju upadku są tysiące kolejnych sklepów - ich istnienie nie ma sensu ekonomicznego, a utrzymują się m.in. dlatego, że dla ich właścicieli jedyną alternatywą jest bezrobocie. Nawet tam, gdzie małe sklepy mają stałych, wiernych klientów, czy to z wyboru, czy z braku alternatyw, czyli na wsiach i w małych miastach, prognoza dla małych sklepów wygląda źle. Dlaczego? Inwestowanie w rozwój średnich i dużych centrów oraz marketów w mniejszych miastach jest częścią globalizacji w ekonomii – przyciąganie tych mniejszych grup społecznych jest coraz bardziej korzystne, nawet pomimo tego, że na wsiach mieszka coraz mniej ludzi. Jak to się dzieje? Otóż lokalny rynek wsi oraz miast do 100 tys. mieszkańców nie ma kupcom nic więcej do zaoferowania – zastrzyk innowacji w postaci centrum handlowego, hipermarketu czy gdzieniegdzie nawet dyskontu potrafi wprowadzić lokalnych konsumentów w ekstazę. Dlatego też inwestowanie w mniej zaludnione lokacje jest teraz najbardziej opłacalne – tam, gdzie duże markety przerodziły się w codzienność, nie rozwijają się już bardziej – mają albo żaden, albo regularny, niski wzrost rozwoju. Tam, gdzie nowość równa się zainteresowaniu, możemy oczekiwać eksplozji konsumenckiej – nowo otworzony market stanie się na pewien okres czasu niesamowicie dynamicznie rozwijającym się miejscem kultu. Stąd właśnie w polityce ekonomicznej wielu spółek czy firm coraz częściej możemy zauważyć plany rozwoju w mniejszych skupiskach demograficznych. Wyparcie małych sklepów z małych miast to tylko kwestia czasu – skoro opłaca inwestować się w rozwój sieci handlowych w małych miastach i wsiach, to będzie się tam inwestowało. A co za tym idzie – z czasem sytuacja małych sklepów w małych miastach przerodzi się w tak krytyczną, jak w tych dużych. W 2010 roku Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju miał pożyczyć Schwarz Group, właścicielowi popularnych Lidla oraz Kaufland’u 200 mln euro ‘’na rozwój sieci w mniejszych miastach i obszarach wiejskich’’. Taki ruch to norma – w roku 2014 dyskonty mają być już na polskich wsiach wszechobecne. W ciągu ostatnich 5 lat, przez obecność samych dyskontów w Polsce splajtowała 1/3 małych sklepów. -7- Powyższy wykres opisuje tendencję rozwoju małych i dużych sklepów w latach 2007-2009. Jak możemy zobaczyć, liczba budowanych hiper- i supermarketów regularnie rosła, a liczba małych sklepów spadała. 2.4. WYWIAD Z EKSPERTEM Abyśmy mogli jeszcze lepiej poznać przedstawioną sytuację, postanowiłem zadać kilka pytań ekspertowi. W tym celu przeprowadziłem wywiad z dr Grzegorzem Makowskim, socjologiem, wykładowcą w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Collegium Civitas. -Gdy był Pan młody, dużo czasu spędzał Pan w centrach handlowych. Co jest w nich takiego, co przyciąga ludzi? >>To zależy. Ważną rolę odgrywa atmosfera takiego centrum, które jest z zasady zaprojektowane jak ulica. W centrum czujemy się jak w mieście, w którym mamy do czynienia ze zwiększonym natężeniem instytucji handlowych. Często ludzi do centrów przyciąga też brak alternatyw - nie mają dokąd pójść, więc udadzą się do centrum handlowego, a tam już zawsze coś się znajdzie. Centra są wyjątkowo dobrze zagospodarowane - nagromadzenie powodów do odwiedzenia ich wpycha -8- tam przechodniów. Ludzie w centrach handlowych czują się tak jak kiedyś na targu - sami czują, że lubią tam spędzać czas. I centrum handlowe to właśnie pewnego rodzaju nowoczesny targ. -Co wpływa na decyzje ludzi dotyczące takich rzeczy jak dobór sklepu, w którym odbędą zakupy? >>Trudno jest to wytłumaczyć od socjologicznej strony. Można powiedzieć, że to kwestia komunikacji z konsumentem. Jednak sam sklep niewiele dzisiaj znaczy. Moim zdaniem, liczy się to, jak dane firmy promują dane marki - ludzie pójdą tam, gdzie odpowiadają im dane marki. To chęć zakupu danego produktu wpycha nas do sklepu. Pozostaje tutaj do omówienia wiele aspektów psychologicznych, ale tyle można powiedzieć z mojego punktu widzenia. -Czy da się przewidzieć konkretne zachowania danej grupy ludzi? >>Nie można chyba przewidzieć przy obecnym stanie świadomości i technologii takich rzeczy. Jest to coś w postaci losowania, nie istnieje coś takiego jak inżynieria społeczna. Można ukazywać trendy, przewidywać prawdopodobieństwo danego zjawiska. Weźmy za przykład sondaże wyborcze tuż przed wyborami rozjeżdzają się i są sobie nierówne. Oczywiście są twierdzenia, które można bronić, aczkolwiek stopień predykcji w naukach społecznych jest marny. -W takim razie czy możemy powiedzieć, że udając się do supermarketu ulegamy pewnego rodzaju manipulacji? >>Nie byłbym tak odważny przy tego typu stwierdzeniach. To nie jest tak, że są dwie strony: tj. specjaliści oraz konsumenci, i że specjaliści dniami i nocami robią wszystko, byle tylko tych konsumentów do siebie przyciągnąć. Oczywiście w pewnym stopniu specjaliści dbają o to, by przyciągnąć konsumentów, ale użytego tutaj elementu promocji nie nazwałbym manipulacją. Jest to pewien model średniowiecznego targowiska, gdzie towary są promowane, a ludzie kupują to, co jest odpowiednio wypromowane. Gdyby nie chcieli, ta promocja nic by im nie -9- dała; sami też chcemy i musimy kupować. W końcu jesteśmy ludźmi wolnymi, o własnej woli. Perswazja nakłaniająca nas do kupna danego przedmiotu jest elementem handlu. -Czy Pana zdaniem masowe unowocześnianie rynku kosztem małych sklepów to naturalny, nieunikniony proces? >>W naszym przypadku nie jest ani nieunikniony, ani naturalny. Można by np. przyjąć na pewien czas ustawę ograniczającą powstawanie centrów handlowych, tak jak na zachodzie, gdzie powstawanie tego typu centrów przez pewien czas było praktycznie niemożliwe. Sam związek małych sklepów z tymi dużymi jest ciekawy - udział tych małych jest w naszym kraju nadal duży, chociaż będzie się zmniejszał. Spójrzmy na USA, gdzie nastąpiło przesycenie, i w latach 90-tych wrócono do małych sklepów - jest to trend również w Polsce, duże sieci otwierają małe sklepiki osiedlowe. Jest to przegrana sprawa - jeśli małe sklepy chcą bronić swojej pozycji, to muszą oferować to, czego duże sklepy zaoferować nie mogą - to ich atut. -W takim razie, jak powinny się bronić małe sklepy? >>Mogą np. 'mieć romans' z sieciami zrzeszającymi je, a na pewno lepiej by im się konkurowało gdyby takie już zrzeszenia broniły się razem i wykazały kreatywnością - zamiast, tak jak niedawno, marnować czas protestując wbrew wolnemu rynkowi w sejmie ponowne przeforsowanie ustawy ograniczającej rozwój marketów (tę ustawę raz w polskim sejmie już wdrożono w życie, lecz uchylił ją potem Trybunał Konstytucyjny - przyp. autora). 2.5. WYWIAD ŚRODOWISKOWY Aby lepiej zapoznać się z sytuacją małego sklepu od jego strony, postanowiłem samemu przeprowadzić wywiad z właścicielem lokalnego sklepu – panem Sebastianem Getką. - 10 - - Jakie czynniki mają wpływ na rozwój małych sklepów? >>Na pewno destruktywny wpływ mają wysokie podatki, które powiedziałbym że aż nas ‘’żrą’’. Poza tym, mamy w Polsce dość wysoki wskaźnik biurokacji, trzeba się nachodzić, namęczyć i natracić czasu jeśli chce się prowadzić taki interes. A na sam rozwój wpływ niekoniecznie zły, ale również niekoniecznie dobry wpływ mają ceny, które są nam dyktowane przez hurtownię. W przeciwieństwie do dużych sklepów, to nie my dyktujemy ceny. A co klientów przyciąga? Na pewno wygląd sklepu, jego estetyka, bliskość z klientem - te rzeczy, o które, jako właściciel małego sklepu dbam. - W przeszłości musiał pan przyłączyć ten sklep do franczyzy (franczyza – system sprzedaży towarów polegający na współpracy pomiędzy dwoma czynnikami handlowymi – franczyzodawcą i franczyzobiorcami – przyp. autor), co wpłynęło na tę decyzję? >>Będąc w sieci dużo łatwiej jest się poszczególnym sklepom utrzymać. Działając na własną rękę mam krótki termin płatności, który z przystąpieniem do sieci się wydłuża. Podobnie jest z rabatami, które są dla całej sieci, a nie dla jednego małego sklepu, więc są większe. Dla wielu sklepów to jedyny sposób na utrzymanie się, takie czasy. - Jakie dostrzega pan różnice pomiędzy polityką biznesową swojego sklepu a dużych sklepów? >>Praktycznie nie ma tutaj porównania. Wielkie markety posiadają spory zachodni kapitał, są zwolnieni z wielu podatków, mogą negocjować ceny z producentem, a do tego mają wydłużony termin płatności. Wszystko na odwrót niż w pojedyńczych sklepach. Jeśli zarząd marketu potrafi wykorzystać te sprzyjające mu czynniki, to praktycznie nie ma mowy o równej konkurencji z nimi - bo jak sprawiedliwie konkurować, kiedy duży sklep ma warunki do kuszących promocji, opóźniania wpłat czy korzystnych inwestycji? - 11 - - Czego spodziewa się pan po powstaniu całkiem niedaleko Placu Unii, dużego centrum biurowo-handlowego? >>Zamknięcia większości lokalnych sklepów, myślę że około 3/4. Bo jak mają przetrwać? Wielu przetrwa ze względu na koncesję na alkohol, którego sprzedaż będzie stanowiła dużą część zbytu - zmęczeni ludzie wieczorem nie będą po dwie butelki piwa iść do centrum handlowego. Jednak nie wszystkie sklepy (w tym ten) tę koncesję mają, w moim przypadku zgody nie wyraziła wspólnota mieszkaniowa - obawiają się pijanych ludzi w okolicy, chcą spokoju. Ale różnie bywa, dola nawet tych sklepów z koncesją też wspaniała nie będzie. - Pana zdaniem, średnie i małe sklepy będzie się w ogóle w najbliższym czasie opłacało prowadzić? >>Myślę że tak, gdyż nie wszyscy się od nich odwracają. Wielu ludzi nadal patrzy na samą jakość produktów czy atmosferę na miejscu. Niektórym ludziom też zależy na samej dogodności, jak wymienionym wcześniej panom chcącym napić się piwa, czy, dodajmy do tego, starszym ludziom którzy tu przychodzą, biorą, wychodzą - komfortowo, szybko i w miłej atmosferze. Aczkolwiek, pomimo tego że branża nadal w pewnym stopniu się utrzyma na rynku, to sama 'opłacalność' prowadzenia tych sklepów sięga dna, gdy koło nich powstaje np. centrum handlowe - ich konsumenci często ograniczają się wtedy do po raz kolejny wspomnianych ludzi chcących nabyć piwo czy tych staruszków, którym zależy na spokoju i atmosferze. - Jak widzi pan swoją najbliższą przyszłość? >>Dobre pytanie… Muszę być przygotowany na wszystko, dlatego staram się polepszać i stan mojego sklepu i moje kwalifikacje. Co mnie czeka w przyszłości, jak potoczy się biznes? Tego nie wiem, więc muszę być krok do przodu, może będę musiał otworzyć niedługo własny interes? W obecnej sytuacji niczego nie wykluczam. Może nawet będę musiał zatrudnić się u kogoś na etacie, albo w ogóle skończę na ulicy. Trzeba być przygotowanym na wszystko. - 12 - Aby poznać opinię środowiska dot. zmian w strukturze lokalnego handlu, postanowiłem przeprowadzić ankietę wśród 50 przypadkowo napotkanych mieszkańców śródmieścia w wieku 18-80 lat. Każdy spośród ankietowanych miał odpowiadając na pięć pytań wybrać w każdym z nich odpowiedź najbliższą jego stosunkowi do handlu. Poniżej, w pięciu grafach, przedstawiłem odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania. Jak często robi pan(i) zakupy w małych, osiedlowych sklepach? Ankietowani robią zakupy średnio parę razy na tydzień. Regularnie uczęszcza do nich mniej niż czwarta część pytanych. - 13 - Czy lubi pan(i) zakupy w dużych marketach? Czy lubimy markety? Raczej lubimy. A nawet gdy nie lubimy, to często i tak jesteśmy zmuszeni bądź chcemy w nich kupować. Co jest dla pan(i/a) najważniejszym wyznacznikiem miejsca na zakupy? Co decyduje o tym, gdzie robimy zakupy? Coraz częściej ceny, coraz rzadziej jakiekolwiek inne czynniki jak np. atmosfera w sklepie. - 14 - Czy chciał(a)by pan(i) więcej marketów/dyskontów w pobliżu pan(a/i) miejsca zamieszkania? Trzy czwarte odpowiadających to zwolennicy(bardziej lub mniej radykalni) powstania w pobliżu ich miejsca zamieszkania jakiegoś dużego sklepu. Czy jeśli w powstającym właśnie centrum handlowym powstanie duży market, będzie pan(i) robić tam zakupy? Powstające nieopodal miejsca przeprowadzania ankiety centrum, jak możemy się domyślić, przyciągnie całe masy konsumentów. - 15 - WNIOSKI: Większość ankietowanych utożsamia się z image’m zglobalizowanego człowieka XXI wieku. Z reguły lubią typowy komercyjny shopping (chociaż czasami nie lubią, ale uprawiają go i tak), patrzą przede wszystkim na ceny produktów, cieszą się, gdy niedaleko ich miejsca zamieszkania powstaje nowe centrum konsumpcji. Nadal nienajniższy udział małych sklepów w naszym rynku jest powyższymi badaniami potwierdzony – ankietowani stosunkowo często odwiedzają małe sklepy, jednak nie traktują ich jako podstawowego źródła zakupów. Uczęszczają do nich, gdy brakuje im czegoś w domu lub potrzebują nabyć dany produkt szybko, stąd zakupy raz na jakiś (dłuższy bądź krótszy) czas. Na większe, szersze zasięgiem zakupy, udają się do marketów – jest tam to, co lubią – niskie, kuszące ceny. Często jednak brakuje produktom tych sklepów jakości – na to patrzą jednak co bardziej wybredni ankietowani (8 z 50 zapytanych, co nie daje nawet 20%). Równie mało spośród odpowiadających dba też o atmosferę na miejscu zakupów, jest to raptem 6 z 50 wypowiadających się osób. Można więc śmiało stwierdzić, że duży market idealnie odpowiada upodobaniom większości pytanych – tani, niekoniecznie przyjazny czy schludny, ale nadal korzystny dla kieszeni. Miłe warunki zakupów czy wysoką jakość produktów z powstaniem nowego marketu zamieni na lepsze ceny około ¾ pytanych. Podobna procentowo część jest za powstaniem w okolicy ich miejsca zamieszkania jakichś nowych, dużych sklepów – powstający tutaj kompleks biurowo-handlowy jest spełnieniem ich marzeń. 3. MOŻLIWE ROZWIĄZANIA >Wstęp Co można zrobić, aby małe sklepy nie zniknęły z handlowej mapy Polski? Podejmowane już wcześniej akcje nie wzięły się znikąd – zarówno masowe przystępowanie do franczyz jak i zmienianie branży przez małe sklepy były dobrze przemyślanymi zagraniami, jak możemy się domyślić – gdyby nie były korzystne, nie byłyby również tak masowo podejmowanie. Opinia pana - 16 - Grzegorza, jakoby przystępowanie do zrzeszeń było najlepszym wyjściem dla małych sklepów jest całkiem trafna, i z niej właśnie wywodzi się moja teza co do tego, jak powinniśmy polską strukturę handlową powoli reformować. Najrealniejszym rozwiązaniem tej sytuacji jest kontynuowanie tego zwyczaju, lecz w odrobinę bardziej nowoczesnej wersji. Zgodnie z moją wizją, należałoby przegłosować w Polsce ustawę dotyczącą zmiany współpracy na linii państwo – franczyza, franczyza – sklep franczyzowy, a także franczyza – hurtownia/producent, a następnie wypromować wśród małych sklepów wstępowanie do franczyz. Wtedy, moglibyśmy zachować balans pomiędzy korzystnością w robieniu zakupów w sklepach zarówno dużych, jak i tych mniejszych, nie krzywdząc przy tym żadnych z nich. >Jak to zrobić? Zacznijmy od początku. Aby zgłosić do parlamentu ustawę, należy zebrać 100 000 podpisów dorosłych obywateli RP. O ile obecnie podpisy można zbierać nawet w trybie online, nie widzę w tej części problemu. Sto tysięcy powinniśmy zebrać licząc samych pracowników oraz właścicieli zainteresowanych sklepów. Zakładając jednak, że nie do wszystkich się dostaniemy, nadal nie powinniśmy mieć problemu, patrząc na liczbę zwolenników robienia zakupów w małych sklepach. Gdy już zgłosimy projekt ustawy do sejmu, pozostaje nam czekać na czytanie ustawy oraz (miejmy nadzieję) przegłosowanie i wprowadzenie jej w życie. Samego schematu trybu ustawodawczego nie będę zamieszczał, gdyż najistotniejszą jego część już omówiliśmy. >Założenia ustawy 1. Linia producent/hurtownia - market Linia producent/hurtownia - sklep Nasuwa się na myśl pytanie, jak to zrobić, aby umożliwić bardziej dynamiczny rozwój gospodarczy małym sklepom, nie deklasując przy tym tych średnich czy dużych? Zachowanie balansu w strukturze handlowej jest kwestią delikatną, ale możliwą do zrealizowania. Zgodnie z moim punktem widzenia na sprawę, najbardziej znaczącym internalnym aspektem różnic pomiędzy wielkimi marketami a małymi osiedlowymi sklepikami jest sposób ich traktowania przez hurtownie, producentów czy państwo. To właśnie traktowanie nie jest kontrolowane żadną formalną ustawą – m.in. dlatego też często jest dość - 17 - niesprawiedliwe, bo skorygowane tak, by było korzystne dla dostarczającej towar strony. Zawarlibyśmy ustawie zawarli aneks dyktujący pewne normy dotyczące kontaktów na linii towarowej dostawca – kupujący. Moglibyśmy np. ograniczyć rozbieżność w dyktowanych poszczególnym kupującym cenach w zależności od ilości kupowanych produktów – w praktyce, cena produktu sprzedawanego wielkiemu marketowi na masową skalę mogłaby się widocznie różnić od ceny tego samego produktu idącego do małego sklepu, dopiero gdy sprzedawałoby się go tam o wiele wiele więcej. W przypadku, gdy obu tym handlowcom sprzedaje się produkty w ilościach stosunkowo adekwatnych (sieć marketów kupi 1000 produktów na sklep do stu sklepów, czyli 100 000, mały sklep kupi ich 500, więc cena nadal będzie musiała się różnić, ale ta ustawa ograniczałyby zróżnicowanie cen do tego, jakie jest pomiędzy kupnem produktów w ilościach detalicznych a masowym bądź minimalnie większego). W przypadku, gdy udałoby się nawet wprowadzić jedynie ten element ustawy w życie, już duża część zróżnicowania pomiędzy szansami dużych a małych sklepów uległaby zatarciu. Nie dążylibyśmy tutaj do prowadzenia ścisłego nadzoru nad handlem, ale to ograniczenie poprawiłoby w dużym stopniu równość traktowania tych mniejszych i tych większych. Zapobieglibyśmy również innemu istniejącemu patologicznemu zjawisku – dyktowania cen producentom (!) przez duże markety, z którym coraz częściej mamy do czynienia. Zachodzi ono właśnie poprzez formalny brak takiego ograniczenia, o jakim tutaj mówię – bo jak producent ma narzucić własną cenę marketowi, który powie po prostu ‘’za taką cenę nie kupuję’’, na czym producent straci dużą część (a czasami całość) danego asortymentu? Sprzedający nie ma tutaj wyboru, wszystko albo nic – i często, by nie stracić wartego wielkie pieniądze asortymentu, sprzedaje go marketowi praktycznie za grosze. Ograniczenie rozbieżności cen w sprzedaży produktów różnym kupującym sprawiłoby, że żaden wielki nabywca nie mógłby producentom dyktować cen, gdyż (do pewnego stopnia) byłoby one uwarunkowane z góry ustawą. Aby przedstawić, jak wyglądałoby to w praktyce, posłużę się wykresem. Przykładowo przedstawiłem tutaj sytuację sprzedawanej dwóm różnym kupcom (małemu sklepikowi oraz dużemu marketowi) butelki coli, za której cenę przyjąłem 6.10 zł – dlatego w obecnych warunkach, duży sklep podyktuje hurtowni cenę 5.20zł, a hurtownia małemu sklepikowi podyktuje cenę 7 złotych. Jest to rozbieżność 180 groszy na butelce, czyli duża, ale realna. Na wykresie przedstawiłem cenę tej samej butelki coli obecnie, a także przy ograniczeniach rozbieżności ceny w sprzedaży do poszczególnych kupców. - 18 - Jako że wyższe stopnie ograniczenia rozbieżności mogą ingerować w dobry interes hurtowni lub producentów, przedstawiłem trzy możliwe stopnie ograniczenia rozbieżności cen, w czym ustawa uwzględniałaby ten, który najbardziej pasowałby do obecnej sytuacji ekonomicznej. Za ograniczenie rozbieżności 1-ego stopnia przyjąłem niemożliwość rozbieżności ceny większej niż ok. 20% ceny podstawowej produktu, czyli w tym przypadku 120 groszy. Za ogr. roz. 2-ego stopnia, niemożliwość rozbieżności większą niż 10% ceny podstawowej czyli w tym przypadku 60 groszy. Zgodnie z ograniczeniem rozbieżności 3-ego stopnia, rozbieżność w cenie nie istnieje – produkt jest sprzedawany w tej samej cenie wszystkim (oba sklepy kupują produkt za tę samą kwotę 580 groszy). Powyższy wykres nie uwzględnia zniżek, które są przyznawane przy kupnie większej ilości produktów – uwzględnia on cenę jednostkową. 2. Linia państwo – sieć franczyz/pojedyncze sklepy Kolejną potrzebującą uregulowania kwestią jest stosunek państwa do sklepów. Właśnie one w dużym stopniu napędzają naszą gospodarkę, w przeciwieństwie do wielkich marketów. Hiper- i supermarkety mają bowiem wielki kapitał pochodzący z zachodu, ale zarobione w Polsce pieniądze właściciele sieci marketów wypompowują z powrotem na zachód, dlatego nasz kraj nie korzysta z wysoko rozwiniętego biznesu marketowego – przejmuje z niego jedynie drobną część pieniędzy, w tym jeszcze mniejszą bezpośrednio z samych marketów. Dlatego właśnie podtrzymywanie tradycji małych sklepów jest dla Polski bardzo dobrym posunięciem. By otrzymać z powrotem od sklepów kapitał, który napędzi naszą gospodarkę, musimy najpierw w nie zainwestować. - 19 - Stąd kolejny mój pomysł, który w ustawie mógłby mieć miejsce. Zgodnie z nim, nasze państwo pomagałoby w rozwoju małym sklepom należącym do franczyz, tak, by nie było to dla niego zbyt kosztowne, a pozwoliło z czasem ustanowić małe sklepy należące do całych sieci jako jeden z podstawowych czynników handlowych – jeśli pozwalamy sklepom mieć sprawiedliwą konkurencję, a do tego w nie zainwestujemy, możemy oczekiwać że nasz wkład się nam zwróci. Utrzymanie sieci franczyz jako podstawowego źródła zakupów poprawiłoby stan polskiej gospodarki tak szybko, jak wprowadzilibyśmy w życie warunki na rozwój sieci tych sklepów. Otóż w tym przypadku, duża część kapitału który idzie na zachód, zostałaby w kraju i napędzałaby naszą gospodarkę – im więcej małych sklepów, niezrzeszonych czy franczyzowych, tym większa część kapitału, który Polacy wydają na zakupy zostałaby w kraju zamiast się ulatniać. Gdybyśmy spojrzeli, jak wiele pieniędzy zarabiają swoimi sieciami marketów w Polsce zagraniczne firmy, na pierwszy rzut oka nie uwierzylibyśmy w te kwoty. Są one jednak realne – zagraniczne firmy zarabiają w Polsce miliardy dolarów każdego roku. Te jednostki, które zarabiają pieniądze idące do państwa, są z roku na rok coraz większą rzadkością. Stąd inicjatywa, aby zainwestować w rozwój tych mniejszych – płacąc na rozwój małych sieci sklepów, włożone pieniądze z czasem obrócą się w dużo większy kapitał, bo równy części tego, który idzie za granicę. Polacy, zamiast masowo wydawać pieniądze w zagranicznych marketach, coraz więcej pieniędzy zaczną wydawać w sieciach małych sklepów, dlatego nasze państwo zacznie zarabiać coraz więcej. Jeśli po wypromowaniu dobrej pozycji sieci małych sklepów, utrzyma się ona permanentnie na swoim wysokim miejscu, z czasem wewnętrzny kapitał zacznie sam się napędzać, a Polacy na stałe będą zarobione pieniądze wydawać w obrębie naszego kraju – część polskich konsumentów bowiem ‘’wyemigruje’’ z zagranicznych marketów do małych sklepów sieciowych i zacznie regularnie swoimi pieniędzmi rozwijać nasz kraj. 3. Linia franczyza – sklep franczyzowy Aby uzyskać dobrą współpracę pomiędzy wszystkimi opisanymi wyżej czynnikami gospodarczymi, należy również zadbać o ostatnie łącze komunikacyjne. Ostatnim aspektem ustawy byłoby wprowadzenie pewnych przymusowych standardów co do funkcjonowania linii zarząd sieci franczyzowej – pojedyńcza jednostka sklepowa należąca do franczyzy. Obecnie w Polsce możemy rozróżnić dwa nieformalne rodzaje franczyz: te ‘luźne’ oraz te rygorystyczne. W tych, które umownie nazwiemy luźnymi, poszczególny sklep praktycznie prowadzi się sam, nie ma wyznaczonych z góry norm, za to nadal ma - 20 - podlegające pod całą sieć rabaty czy wydłużone terminy płatności. W przypadku franczyz rygorystycznych, możemy mówić o pewnego rodzaju totalitaryzmie handlowym – zarząd sieci narzuca poszczególnym sklepom konkretne ceny, źródło produktów na sprzedaż, nasyła potajemne inspekcje, czy ‘pierze’ swoim pracownikom mózgi (słynna afera żabki z roku 2005). Często strach przed rygorem odstrasza małe sklepy przed współpracą z daną dużą siecią, a w rezultacie doprowadza je do bankructwa. Obecnie, w Polsce do franczyz nie należy nawet 20% małych sklepów, trzeba więc małe sklepy do współpracy zachęcić. By uniknąć wcześniej wspomnianych bankructw, trzeba samemu wpłynąć na dogodne warunki małych sklepów do współpracy. Ostatnim aspektem ustawy byłoby wprowadzenie konkretnych warunków współpracy na linii sieć franczyzowa – pojedyńczy sklep. O ile nie chcemy przejmować tutaj zupełnej kontroli w prywatnych bądź co bądź relacjach, o tyle podanie ręki drobnym sklepom w drodze na szczyt jest dobrym gestem. Jakie zmiany możemy wprowadzić w życie, aby nie naruszyć wolnego rynku? Możemy prawnie uregulować takie czynniki, jak: >Ilość indeksów (poszczególnych kodów kreskowych), które dany sklep może czerpać spoza hurtowni z której czerpie cała sieć – niektóre franczyzy ograniczają liczbę tych indeksów swoim poszczególnym sklepom nawet do 2% (Czyli na 5000 różnych produktów, taki sklep może wziąć najwyżej 100 spoza hurtowni narzuconej przez administrację). Załóżmy, że zgodnie z ustawą ilość indeksów niemożliwych do wzięcia spoza narzuconej hurtowni nie będzie mogła równać się liczbie mniejszej niż 10% wszystkich produktów. Wtedy, przy 5000 produktów, każdy sklep mógłby wziąć skąd chce przynajmniej 500 produktów, co zadziałałoby na jego korzyść. >Wspólne rabaty dla wszystkich sklepów w danej sieci. Przy połączeniu wszystkich sklepów w jedno ciało, dla którego rabaty są wspólne, żadne jednostki nie czułyby się pokrzywdzone, zapanowałaby wśród nich równość. Podczas gdy niektóre z nich są bardziej uprzywilejowane, często dochodzi do nieporozumień i sporów. >Ograniczenie absolutnej przynależności jednostki do sieci. Uogólnianie wszystkich jednostek jako poszczególnych, jednolitych stacji danej sieci nie wpływa dobrze na poczucie właścicieli i pracowników tych poszczególnych sklepów. Aby czuli się w sieci dobrze, muszą odczuwać swój element indywidualności, czyli będąc pod pomocnym szyldem całej sieci zdawać sobie sprawę z tego, że nadal są jednostką różną od reszty zrzeszonych – że jedność - 21 - w całej sieci nie czyni ich jednymi spośród tysięcy takich samych jak oni, że ich sklep to nadal coś wyjątkowego pomimo jedności z innymi. 4. PODSUMOWANIE Podsumowując, Polska wcale nie musi tracić na utrzymywaniu małych sklepów przy życiu. Podtrzymanie tradycji, jaką jest obecność małych sklepów, może być korzystna zarówno dla nich, jak dla państwa, i co najważniejsze – dla nas, konsumentów. Pomimo że unowocześnianie się niektórych usług, np. w handlu, to rzecz w pewnym sensie naturalna, to nie musi być niekorzystna dla tych, którzy powinni być przez nią poszkodowani – wystarczy, że dla wspólnego dobra, weźmiemy się w garść i sami postaramy o to, by iść z duchem postępu – nie tylko pod względem unowocześniania się niektórych rzeczy, ale też pod względem unowocześniania się naszej świadomości. 5. BIBLIOGRAFIA >Wypowiedź internauty ze strony http://wolnemedia.net/gospodarka/hipermarkety-niszcza-osiedlowe-sklepy/ >Dane z artykułu http://www.placunii.pl/powierzchnia-handlowa/galeria-miejska >Plik ze strony http://czarnota.org/gallery/displayimage.php?album=314&pid=7814#top_displa y_media >Artykuł ze strony http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/96431,osiedlowe_supermarkety_wypier aja_male_sklepy.html >Artykuł ze strony http://www.poradnikhurtownika.com/article/sytuacja-w-handlu-convenience-idyskonty-rosna-najszybciej >Artykuł ze strony http://salesnews.pl/Article.aspx?id=266 >Artykuł ze strony http://www.egospodarka.pl/41437,Male-sklepy-ustepujahipermarketom,1,39,1.html - 22 - -Bibliografia cd.>Artykuł ze strony http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/482246,jak_maly_sklep_moze_powalczy c_z_duzym.html,2 >Artykuł ze strony http://www.wkuwanko.pl/ekonomia/ekonomia-badania-marketingowe--markety_7_2257.html >Portal http://www.pmrcorporate.com/Our_offer/PMR_Publications.html >Portal http://www.euromonitor.com/ >Portal http://pl.nielsen.com >Portal http://Handel-net.pl >Wywiad własny z p. Grzegorzem Makowskim >Wywiad własny z p. Sebastianem Getką >Własna ankieta wśród mieszkańców okolic Placu Unii Lubelskiej Krzysztof Kwintkiewicz - 23 -