Jak markety przyczyniają się do upadku małych sklepów

Transkrypt

Jak markety przyczyniają się do upadku małych sklepów
Krzysztof Kwintkiewicz
Gimnazjum nr 7 z oddziałami integracyjnymi w Warszawie
JAK MARKETY PRZYCZYNIAJĄ SIĘ
DO UPADKU MAŁYCH SKLEPÓW
Praca napisana pod kierunkiem
p. Leokadii Siwek
Warszawa, luty 2011
-1-
Spis treści
1. Wstęp
2. Analiza problemu
2.1. O powstającym centrum
2.2. Dobrze czy źle?
2.3. Destrukcja
2.4. Wywiad z ekspertem
2.5. Wywiad środowiskowy
3. Możliwe rozwiązania
4. Podsumowanie
5. Bibliografia
4
4
4
5
6
8
10
16
22
22
-2-
1. WSTĘP
Upadek małych sklepów przez rozwijające się, modne duże markety
czy centra handlowe jest problemem powszechnym, nawet jeśli w
większości niedostrzeganym przez nas na co dzień. Sami możemy
dostrzec, jak patrząc na ulice w kolejnych latach widzimy coraz
więcej banków, coraz więcej siedzib doradztw finansowych, a coraz
mniej małych sklepów. Handel skupił się dzisiaj w dużych,
intensywnych centrach handlowych bądź super- i hipermarketach.
Jednak czy ludzie skupieni wokół małych jednostek handlowych są
zagrożonym gatunkiem? W niniejszej pracy, na przykładzie
powstającego na Placu Unii Lubelskiej w Warszawie centrum
biurowo-handlowego, zdiagnozuję sytuację małych sklepów oraz
przedstawię możliwe rozwiązania ich problemów.
2. ANALIZA PROBLEMU
2.1. O POWSTAJĄCYM CENTRUM
29 września 2010r. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz,
przedstawiciele inwestorów Placu Unii: firmy deweloperskiej Liebrecht & wooD
oraz deweloperskiego funduszu BBI Development NFI, a także partnerów
inwestycji - spółki Juvenes oraz Warszawskiej Spółdzielni Spożywców Supersam,
oficjalnie zainaugurowali rozpoczęcie prac budowlanych kompleksu biurowo –
handlowego zlokalizowanego przy Placu Unii Lubelskiej. Kardynał Józef Glemp,
Prymas Senior Polski dokonał uroczystego poświęcenia ziemi pod inwestycję.
Kiedy w 2006 roku z powierzchni ziemi zniknął kultowy Supersam, podniosły się
– jak zwykle – głosy, że to niszczenie unikatowego budynku, ingerowanie w
historyczną tkankę miasta. W czasach PRL był to jeden z pierwszych sklepów
samoobsługowych w stolicy. W swoim końcowym okresie był już tylko
podupadającym reliktem, dlatego właściciele gruntu, Spółdzielnia
Spożywców Społem wraz z funduszem inwestycyjnym BB Investment
-3-
postanowili wybudować zupełnie nowy obiekt. Obiekt, który stanowi dużą
rewolucję architektoniczną, bo zamiast niskiego budynku powstanie
konstrukcja składająca się z czterech obiektów, z których najwyższy będzie
miał 90 m. Dane techniczne konstrukcji naprawdę robią wrażenie:
Powierzchnia użytkowa: ok. 90 000 m2
Powierzchnia handlowa: 16 000 m2
Konstrukcja: szkielet żelbetowy
Miejsca parkingowe: ok. 800 sztuk, trzykondygnacyjny parking
Ilość kondygnacji: 6-23, podpiwniczenie (4 kondygnacje).
Zdjęcie satelitarne przedstawiające położenie terenu pod Plac Unii (ówcześnie zajętego przez Supersam – kadr
pomiędzy ulicami T. Boya-Żeleńskiego, L. Waryńskiego i Puławską).
Fenomenalna, opisana powyżej inwestycja niesie jednak ze sobą wiele
okoliczności, które nie są powodem do szczęścia dla wszystkich.
-4-
2.2. DOBRZE CZY ŹLE?
Wiele okoliczności w życiu ma zarówno swoje dobre jak i swoje złe strony.
Właśnie tak jest z powstaniem w danym miejscu dużego centrum; to wydarzenie z
jednej strony nas cieszy, z drugiej martwi.
Co nas cieszy?
Najpierw spójrzmy na dobre strony rozwinięcia się w danym miejscu centrum
biurowo-handlowego bądź też zwykłego marketu. Takie centrum, posiadając dużą
powierzchnię biurową, wynajmie ją firmom. Pracownicy firm znajdą więc w tym
centrum dla siebie nowe miejsca pracy. Powstanie centrum handlowego
zwiększy również atrakcyjność okolicy – wzrosną ceny tutejszych lokali, a
jeśli zwiększy się podaż, to zwiększy się i popyt. Ludzie zaczną kupować w tej
okolicy mieszkania, inwestować pieniądze. Zwiększy się zaludnienie, a więc
zwiększy się również życie handlowe i społeczne w tym terenie – okolica
zacznie tętnić życiem. Samo centrum przyniesie też dużo atrakcji – ludzie
chętnie będą tu przyjeżdżać, chodzić, wydawać pieniądze w sklepach
znajdujących się w centrum. Wprowadzą do obiegu dużo pieniędzy, na czym
zarobi państwo i samorząd dzielnicy.
Co nas smuci?
Bardzo często pomijaną w ferworze zachwytu kwestią jest jednak byt
mniejszych sklepów, które wcale nie mają łatwo gdy konkurencja przerasta ich
pod praktycznie każdym względem – dogodnością dojazdu, cenami, korzystnym
nagromadzeniem potrzebnych usług. Właściciele małych sklepów mają na co
narzekać. Rozwijające się duże instytucje zawsze stanowiły problem dla
mniejszych, często bezbronnych ekwiwalentów z branży. W sytuacji, gdy po
danym czasie korzystnego urzędowania nagle w okolicy pojawia się wielki
konkurent, możemy mówić o tragedii tych mniejszych ; momentalnie ich los
przewraca się do góry nogami. Jak wygląda taka sytuacja z punktu widzenia
właściciela małego sklepu? Poniżej zacytowałem autentyczną wypowiedź
prowadzącego mały sklep rodzinny anonimowego internauty na pewnym
forum internetowym:
-5-
‘’Niestety sam musiałem zlikwidować mój sklep po tym jak ok 1.5 km od niego
powstał duży market. Ale co miałem zrobić !! Sam kupowałem tam np. pomidory do
mojego sklepu ( do hurtowni miałem 2x dalej a i te pomidory były tam też 2x
droższe, nie wspominam już, że w hurtowni musiałem kupić całą skrzynkę nawet z
tymi, które nawet na przecier się już nie nadawały a w markecie wybrałem tylko
najlepsze i tyle by starczyło a się nie zepsuło.) Nawet duża hurtownia, z której
brałem np. piwo miała ceny o 5-10 gr. na butelce wyższe ( w hurcie niż w tym
markecie – nie licząc specjalnych promocji, hostess itp.) Nie mam o to żalu, że
musiałem ten sklep zamknąć z powodu konkurencji, ale niech ta konkurencja będzie
uczciwa – niech te markety płacą tak samo podatki ( bez kilkuletnich odroczeń ) jak
ci mniejsi handlowcy , niech płacą za towar od razu ew. niech mają max. 2tygodniowy termin płatności a nie na 6 m-cy jak mają obecnie ( i to z prawem
zwrotu towaru na koszt producenta jeśli np. się nie będzie dobrze sprzedawał )
pracownikom też niech płaca tyle ile trzeba a nie „co łaska” i na dodatek nie w
terminie. Gdzie jest PIP, ZUS i Sanepid, czemu te instytucje nie kontrolują tych
wielkich tak często jak tych malutkich ???’’
Przedstawia ona nie tylko problemy małej instytucji handlowej, ale i mówi o
wynikających niesprawiedliwościach w traktowaniu drobnych sklepów. O ile nie
mamy pewności, że są to rzetelne informacje, o tyle powinniśmy przypuścić iż do
pewnego stopnia są prawdziwe. Skupmy się jednak na ważniejszej stronie tej
wypowiedzi ; życie właściciela małego sklepu nie jest usłane różami, ma on
prawo do pretensji.
"Narastająca presja konkurencyjna powoduje, że właściciele niezrzeszonych
sklepów stają przed wyborem: albo zamknięcie sklepu albo przystąpienie do
jednego z systemów franczyzowych działających w branży. I coraz częściej decydują
się na tę drugą opcję. Dzięki temu w miejsce utraconej niezależności otrzymują
pomoc i narzędzia umożliwiające poprawienie rentowności ich biznesu, a tym
samym możliwość przetrwania na rynku" - komentuje Patrycja Nalepa, analityk
handlu detalicznego z PMR. Sytuacja małych sklepów jest szerzej opisana
poniżej.
2.3. DESTRUKCJA
Spójrzmy jednak na samą sytuację małych sklepów. Jak się ona przedstawia? Jak
możemy się domyślić, niekorzystnie. Choć w Polsce, porównując z resztą Europy,
nadal jest najwięcej placówek handlu tradycyjnego, to w ostatnich latach co roku
-6-
znika z rynku 4-5 tysięcy przedsiębiorstw tego typu. Eksperci podkreślają, że na
skraju upadku są tysiące kolejnych sklepów - ich istnienie nie ma sensu
ekonomicznego, a utrzymują się m.in. dlatego, że dla ich właścicieli jedyną
alternatywą jest bezrobocie. Nawet tam, gdzie małe sklepy mają stałych,
wiernych klientów, czy to z wyboru, czy z braku alternatyw, czyli na wsiach i w
małych miastach, prognoza dla małych sklepów wygląda źle. Dlaczego?
Inwestowanie w rozwój średnich i dużych centrów oraz marketów w mniejszych
miastach jest częścią globalizacji w ekonomii – przyciąganie tych mniejszych grup
społecznych jest coraz bardziej korzystne, nawet pomimo tego, że na wsiach
mieszka coraz mniej ludzi. Jak to się dzieje? Otóż lokalny rynek wsi oraz miast do
100 tys. mieszkańców nie ma kupcom nic więcej do zaoferowania – zastrzyk
innowacji w postaci centrum handlowego, hipermarketu czy gdzieniegdzie nawet
dyskontu potrafi wprowadzić lokalnych konsumentów w ekstazę. Dlatego też
inwestowanie w mniej zaludnione lokacje jest teraz najbardziej opłacalne – tam,
gdzie duże markety przerodziły się w codzienność, nie rozwijają się już bardziej –
mają albo żaden, albo regularny, niski wzrost rozwoju. Tam, gdzie nowość równa
się zainteresowaniu, możemy oczekiwać eksplozji konsumenckiej – nowo
otworzony market stanie się na pewien okres czasu niesamowicie dynamicznie
rozwijającym się miejscem kultu. Stąd właśnie w polityce ekonomicznej wielu
spółek czy firm coraz częściej możemy zauważyć plany rozwoju w mniejszych
skupiskach demograficznych. Wyparcie małych sklepów z małych miast to
tylko kwestia czasu – skoro opłaca inwestować się w rozwój sieci handlowych w
małych miastach i wsiach, to będzie się tam inwestowało. A co za tym idzie – z
czasem sytuacja małych sklepów w małych miastach przerodzi się w tak
krytyczną, jak w tych dużych. W 2010 roku Europejski Bank Odbudowy i
Rozwoju miał pożyczyć Schwarz Group, właścicielowi popularnych Lidla oraz
Kaufland’u 200 mln euro ‘’na rozwój sieci w mniejszych miastach i obszarach
wiejskich’’. Taki ruch to norma – w roku 2014 dyskonty mają być już na polskich
wsiach wszechobecne. W ciągu ostatnich 5 lat, przez obecność samych
dyskontów w Polsce splajtowała 1/3 małych sklepów.
-7-
Powyższy wykres opisuje tendencję rozwoju małych i dużych sklepów w latach 2007-2009. Jak możemy zobaczyć,
liczba budowanych hiper- i supermarketów regularnie rosła, a liczba małych sklepów spadała.
2.4. WYWIAD Z EKSPERTEM
Abyśmy mogli jeszcze lepiej poznać przedstawioną sytuację, postanowiłem zadać
kilka pytań ekspertowi. W tym celu przeprowadziłem wywiad z dr Grzegorzem
Makowskim, socjologiem, wykładowcą w Instytucie Stosowanych Nauk
Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Collegium Civitas.
-Gdy był Pan młody, dużo czasu spędzał Pan w centrach handlowych. Co jest
w nich takiego, co przyciąga ludzi?
>>To zależy. Ważną rolę odgrywa atmosfera takiego centrum, które jest z zasady
zaprojektowane jak ulica. W centrum czujemy się jak w mieście, w którym mamy
do czynienia ze zwiększonym natężeniem instytucji handlowych. Często ludzi do
centrów przyciąga też brak alternatyw - nie mają dokąd pójść, więc udadzą się do
centrum handlowego, a tam już zawsze coś się znajdzie. Centra są wyjątkowo
dobrze zagospodarowane - nagromadzenie powodów do odwiedzenia ich wpycha
-8-
tam przechodniów. Ludzie w centrach handlowych czują się tak jak kiedyś na
targu - sami czują, że lubią tam spędzać czas. I centrum handlowe to właśnie
pewnego rodzaju nowoczesny targ.
-Co wpływa na decyzje ludzi dotyczące takich rzeczy jak dobór sklepu, w
którym odbędą zakupy?
>>Trudno jest to wytłumaczyć od socjologicznej strony. Można powiedzieć, że to
kwestia komunikacji z konsumentem. Jednak sam sklep niewiele dzisiaj znaczy.
Moim zdaniem, liczy się to, jak dane firmy promują dane marki - ludzie pójdą tam,
gdzie odpowiadają im dane marki. To chęć zakupu danego produktu wpycha nas
do sklepu. Pozostaje tutaj do omówienia wiele aspektów psychologicznych, ale
tyle można powiedzieć z mojego punktu widzenia.
-Czy da się przewidzieć konkretne zachowania danej grupy ludzi?
>>Nie można chyba przewidzieć przy obecnym stanie świadomości i technologii
takich rzeczy. Jest to coś w postaci losowania, nie istnieje coś takiego jak
inżynieria społeczna. Można ukazywać trendy, przewidywać
prawdopodobieństwo danego zjawiska. Weźmy za przykład sondaże wyborcze tuż przed wyborami rozjeżdzają się i są sobie nierówne. Oczywiście są
twierdzenia, które można bronić, aczkolwiek stopień predykcji w naukach
społecznych jest marny.
-W takim razie czy możemy powiedzieć, że udając się do supermarketu
ulegamy pewnego rodzaju manipulacji?
>>Nie byłbym tak odważny przy tego typu stwierdzeniach. To nie jest tak, że są
dwie strony: tj. specjaliści oraz konsumenci, i że specjaliści dniami i nocami robią
wszystko, byle tylko tych konsumentów do siebie przyciągnąć. Oczywiście w
pewnym stopniu specjaliści dbają o to, by przyciągnąć konsumentów, ale użytego
tutaj elementu promocji nie nazwałbym manipulacją. Jest to pewien model
średniowiecznego targowiska, gdzie towary są promowane, a ludzie kupują to, co
jest odpowiednio wypromowane. Gdyby nie chcieli, ta promocja nic by im nie
-9-
dała; sami też chcemy i musimy kupować. W końcu jesteśmy ludźmi wolnymi, o
własnej woli. Perswazja nakłaniająca nas do kupna danego przedmiotu jest
elementem handlu.
-Czy Pana zdaniem masowe unowocześnianie rynku kosztem małych
sklepów to naturalny, nieunikniony proces?
>>W naszym przypadku nie jest ani nieunikniony, ani naturalny. Można by np.
przyjąć na pewien czas ustawę ograniczającą powstawanie centrów handlowych,
tak jak na zachodzie, gdzie powstawanie tego typu centrów przez pewien czas
było praktycznie niemożliwe. Sam związek małych sklepów z tymi dużymi jest
ciekawy - udział tych małych jest w naszym kraju nadal duży, chociaż będzie się
zmniejszał. Spójrzmy na USA, gdzie nastąpiło przesycenie, i w latach 90-tych
wrócono do małych sklepów - jest to trend również w Polsce, duże sieci otwierają
małe sklepiki osiedlowe. Jest to przegrana sprawa - jeśli małe sklepy chcą bronić
swojej pozycji, to muszą oferować to, czego duże sklepy zaoferować nie mogą - to
ich atut.
-W takim razie, jak powinny się bronić małe sklepy?
>>Mogą np. 'mieć romans' z sieciami zrzeszającymi je, a na pewno lepiej by im się
konkurowało gdyby takie już zrzeszenia broniły się razem i wykazały
kreatywnością - zamiast, tak jak niedawno, marnować czas protestując wbrew
wolnemu rynkowi w sejmie ponowne przeforsowanie ustawy ograniczającej
rozwój marketów (tę ustawę raz w polskim sejmie już wdrożono w życie, lecz
uchylił ją potem Trybunał Konstytucyjny - przyp. autora).
2.5. WYWIAD ŚRODOWISKOWY
Aby lepiej zapoznać się z sytuacją małego sklepu od jego strony, postanowiłem
samemu przeprowadzić wywiad z właścicielem lokalnego sklepu – panem
Sebastianem Getką.
- 10 -
- Jakie czynniki mają wpływ na rozwój małych sklepów?
>>Na pewno destruktywny wpływ mają wysokie podatki, które powiedziałbym że
aż nas ‘’żrą’’. Poza tym, mamy w Polsce dość wysoki wskaźnik biurokacji, trzeba
się nachodzić, namęczyć i natracić czasu jeśli chce się prowadzić taki interes. A na
sam rozwój wpływ niekoniecznie zły, ale również niekoniecznie dobry wpływ
mają ceny, które są nam dyktowane przez hurtownię. W przeciwieństwie do
dużych sklepów, to nie my dyktujemy ceny. A co klientów przyciąga? Na pewno
wygląd sklepu, jego estetyka, bliskość z klientem - te rzeczy, o które, jako
właściciel małego sklepu dbam.
- W przeszłości musiał pan przyłączyć ten sklep do franczyzy (franczyza –
system sprzedaży towarów polegający na współpracy pomiędzy dwoma
czynnikami handlowymi – franczyzodawcą i franczyzobiorcami – przyp.
autor), co wpłynęło na tę decyzję?
>>Będąc w sieci dużo łatwiej jest się poszczególnym sklepom utrzymać. Działając
na własną rękę mam krótki termin płatności, który z przystąpieniem do sieci się
wydłuża. Podobnie jest z rabatami, które są dla całej sieci, a nie dla jednego
małego sklepu, więc są większe. Dla wielu sklepów to jedyny sposób na
utrzymanie się, takie czasy.
- Jakie dostrzega pan różnice pomiędzy polityką biznesową swojego sklepu
a dużych sklepów?
>>Praktycznie nie ma tutaj porównania. Wielkie markety posiadają spory
zachodni kapitał, są zwolnieni z wielu podatków, mogą negocjować ceny z
producentem, a do tego mają wydłużony termin płatności. Wszystko na odwrót
niż w pojedyńczych sklepach. Jeśli zarząd marketu potrafi wykorzystać te
sprzyjające mu czynniki, to praktycznie nie ma mowy o równej konkurencji z nimi
- bo jak sprawiedliwie konkurować, kiedy duży sklep ma warunki do kuszących
promocji, opóźniania wpłat czy korzystnych inwestycji?
- 11 -
- Czego spodziewa się pan po powstaniu całkiem niedaleko Placu Unii,
dużego centrum biurowo-handlowego?
>>Zamknięcia większości lokalnych sklepów, myślę że około 3/4. Bo jak mają
przetrwać? Wielu przetrwa ze względu na koncesję na alkohol, którego sprzedaż
będzie stanowiła dużą część zbytu - zmęczeni ludzie wieczorem nie będą po dwie
butelki piwa iść do centrum handlowego. Jednak nie wszystkie sklepy (w tym ten)
tę koncesję mają, w moim przypadku zgody nie wyraziła wspólnota
mieszkaniowa - obawiają się pijanych ludzi w okolicy, chcą spokoju. Ale różnie
bywa, dola nawet tych sklepów z koncesją też wspaniała nie będzie.
- Pana zdaniem, średnie i małe sklepy będzie się w ogóle w najbliższym
czasie opłacało prowadzić?
>>Myślę że tak, gdyż nie wszyscy się od nich odwracają. Wielu ludzi nadal patrzy
na samą jakość produktów czy atmosferę na miejscu. Niektórym ludziom też
zależy na samej dogodności, jak wymienionym wcześniej panom chcącym napić
się piwa, czy, dodajmy do tego, starszym ludziom którzy tu przychodzą, biorą,
wychodzą - komfortowo, szybko i w miłej atmosferze. Aczkolwiek, pomimo tego
że branża nadal w pewnym stopniu się utrzyma na rynku, to sama 'opłacalność'
prowadzenia tych sklepów sięga dna, gdy koło nich powstaje np. centrum
handlowe - ich konsumenci często ograniczają się wtedy do po raz kolejny
wspomnianych ludzi chcących nabyć piwo czy tych staruszków, którym zależy na
spokoju i atmosferze.
- Jak widzi pan swoją najbliższą przyszłość?
>>Dobre pytanie… Muszę być przygotowany na wszystko, dlatego staram się
polepszać i stan mojego sklepu i moje kwalifikacje. Co mnie czeka w przyszłości,
jak potoczy się biznes? Tego nie wiem, więc muszę być krok do przodu, może
będę musiał otworzyć niedługo własny interes? W obecnej sytuacji niczego nie
wykluczam. Może nawet będę musiał zatrudnić się u kogoś na etacie, albo w ogóle
skończę na ulicy. Trzeba być przygotowanym na wszystko.
- 12 -
Aby poznać opinię środowiska dot. zmian w strukturze lokalnego handlu,
postanowiłem przeprowadzić ankietę wśród 50 przypadkowo napotkanych
mieszkańców śródmieścia w wieku 18-80 lat. Każdy spośród ankietowanych miał
odpowiadając na pięć pytań wybrać w każdym z nich odpowiedź najbliższą jego
stosunkowi do handlu. Poniżej, w pięciu grafach, przedstawiłem odpowiedzi na
zadane przeze mnie pytania.
Jak często robi pan(i) zakupy w małych, osiedlowych sklepach?
Ankietowani robią zakupy średnio parę razy na tydzień. Regularnie uczęszcza do
nich mniej niż czwarta część pytanych.
- 13 -
Czy lubi pan(i) zakupy w dużych marketach?
Czy lubimy markety? Raczej lubimy. A nawet gdy nie lubimy, to często i tak
jesteśmy zmuszeni bądź chcemy w nich kupować.
Co jest dla pan(i/a) najważniejszym wyznacznikiem miejsca na zakupy?
Co decyduje o tym, gdzie robimy zakupy? Coraz częściej ceny, coraz rzadziej
jakiekolwiek inne czynniki jak np. atmosfera w sklepie.
- 14 -
Czy chciał(a)by pan(i) więcej marketów/dyskontów w pobliżu pan(a/i) miejsca zamieszkania?
Trzy czwarte odpowiadających to zwolennicy(bardziej lub mniej radykalni)
powstania w pobliżu ich miejsca zamieszkania jakiegoś dużego sklepu.
Czy jeśli w powstającym właśnie centrum handlowym powstanie duży market, będzie pan(i) robić tam
zakupy?
Powstające nieopodal miejsca przeprowadzania ankiety centrum, jak możemy się
domyślić, przyciągnie całe masy konsumentów.
- 15 -
WNIOSKI:
Większość ankietowanych utożsamia się z image’m zglobalizowanego
człowieka XXI wieku. Z reguły lubią typowy komercyjny shopping (chociaż
czasami nie lubią, ale uprawiają go i tak), patrzą przede wszystkim na ceny
produktów, cieszą się, gdy niedaleko ich miejsca zamieszkania powstaje
nowe centrum konsumpcji. Nadal nienajniższy udział małych sklepów w
naszym rynku jest powyższymi badaniami potwierdzony – ankietowani
stosunkowo często odwiedzają małe sklepy, jednak nie traktują ich jako
podstawowego źródła zakupów. Uczęszczają do nich, gdy brakuje im czegoś w
domu lub potrzebują nabyć dany produkt szybko, stąd zakupy raz na jakiś
(dłuższy bądź krótszy) czas. Na większe, szersze zasięgiem zakupy, udają się do
marketów – jest tam to, co lubią – niskie, kuszące ceny. Często jednak brakuje
produktom tych sklepów jakości – na to patrzą jednak co bardziej wybredni
ankietowani (8 z 50 zapytanych, co nie daje nawet 20%). Równie mało spośród
odpowiadających dba też o atmosferę na miejscu zakupów, jest to raptem 6 z 50
wypowiadających się osób. Można więc śmiało stwierdzić, że duży market
idealnie odpowiada upodobaniom większości pytanych – tani,
niekoniecznie przyjazny czy schludny, ale nadal korzystny dla kieszeni. Miłe
warunki zakupów czy wysoką jakość produktów z powstaniem nowego marketu
zamieni na lepsze ceny około ¾ pytanych. Podobna procentowo część jest za
powstaniem w okolicy ich miejsca zamieszkania jakichś nowych, dużych sklepów
– powstający tutaj kompleks biurowo-handlowy jest spełnieniem ich
marzeń.
3. MOŻLIWE ROZWIĄZANIA
>Wstęp
Co można zrobić, aby małe sklepy nie zniknęły z handlowej mapy Polski?
Podejmowane już wcześniej akcje nie wzięły się znikąd – zarówno masowe
przystępowanie do franczyz jak i zmienianie branży przez małe sklepy były
dobrze przemyślanymi zagraniami, jak możemy się domyślić – gdyby nie były
korzystne, nie byłyby również tak masowo podejmowanie. Opinia pana
- 16 -
Grzegorza, jakoby przystępowanie do zrzeszeń było najlepszym wyjściem
dla małych sklepów jest całkiem trafna, i z niej właśnie wywodzi się moja
teza co do tego, jak powinniśmy polską strukturę handlową powoli
reformować. Najrealniejszym rozwiązaniem tej sytuacji jest kontynuowanie tego
zwyczaju, lecz w odrobinę bardziej nowoczesnej wersji. Zgodnie z moją wizją,
należałoby przegłosować w Polsce ustawę dotyczącą zmiany współpracy na linii
państwo – franczyza, franczyza – sklep franczyzowy, a także franczyza –
hurtownia/producent, a następnie wypromować wśród małych sklepów
wstępowanie do franczyz. Wtedy, moglibyśmy zachować balans pomiędzy
korzystnością w robieniu zakupów w sklepach zarówno dużych, jak i tych
mniejszych, nie krzywdząc przy tym żadnych z nich.
>Jak to zrobić?
Zacznijmy od początku. Aby zgłosić do parlamentu ustawę, należy zebrać 100 000
podpisów dorosłych obywateli RP. O ile obecnie podpisy można zbierać nawet w
trybie online, nie widzę w tej części problemu. Sto tysięcy powinniśmy zebrać
licząc samych pracowników oraz właścicieli zainteresowanych sklepów.
Zakładając jednak, że nie do wszystkich się dostaniemy, nadal nie powinniśmy
mieć problemu, patrząc na liczbę zwolenników robienia zakupów w małych
sklepach. Gdy już zgłosimy projekt ustawy do sejmu, pozostaje nam czekać na
czytanie ustawy oraz (miejmy nadzieję) przegłosowanie i wprowadzenie jej w
życie. Samego schematu trybu ustawodawczego nie będę zamieszczał, gdyż
najistotniejszą jego część już omówiliśmy.
>Założenia ustawy
1. Linia producent/hurtownia - market
Linia producent/hurtownia - sklep
Nasuwa się na myśl pytanie, jak to zrobić, aby umożliwić bardziej dynamiczny
rozwój gospodarczy małym sklepom, nie deklasując przy tym tych średnich czy
dużych? Zachowanie balansu w strukturze handlowej jest kwestią delikatną, ale
możliwą do zrealizowania. Zgodnie z moim punktem widzenia na sprawę,
najbardziej znaczącym internalnym aspektem różnic pomiędzy wielkimi
marketami a małymi osiedlowymi sklepikami jest sposób ich traktowania
przez hurtownie, producentów czy państwo. To właśnie traktowanie nie jest
kontrolowane żadną formalną ustawą – m.in. dlatego też często jest dość
- 17 -
niesprawiedliwe, bo skorygowane tak, by było korzystne dla dostarczającej towar
strony. Zawarlibyśmy ustawie zawarli aneks dyktujący pewne normy dotyczące
kontaktów na linii towarowej dostawca – kupujący. Moglibyśmy np. ograniczyć
rozbieżność w dyktowanych poszczególnym kupującym cenach w zależności od
ilości kupowanych produktów – w praktyce, cena produktu sprzedawanego
wielkiemu marketowi na masową skalę mogłaby się widocznie różnić od ceny
tego samego produktu idącego do małego sklepu, dopiero gdy sprzedawałoby się
go tam o wiele wiele więcej. W przypadku, gdy obu tym handlowcom sprzedaje
się produkty w ilościach stosunkowo adekwatnych (sieć marketów kupi 1000
produktów na sklep do stu sklepów, czyli 100 000, mały sklep kupi ich 500, więc
cena nadal będzie musiała się różnić, ale ta ustawa ograniczałyby zróżnicowanie
cen do tego, jakie jest pomiędzy kupnem produktów w ilościach detalicznych a
masowym bądź minimalnie większego). W przypadku, gdy udałoby się nawet
wprowadzić jedynie ten element ustawy w życie, już duża część zróżnicowania
pomiędzy szansami dużych a małych sklepów uległaby zatarciu. Nie dążylibyśmy
tutaj do prowadzenia ścisłego nadzoru nad handlem, ale to ograniczenie
poprawiłoby w dużym stopniu równość traktowania tych mniejszych i tych
większych. Zapobieglibyśmy również innemu istniejącemu patologicznemu
zjawisku – dyktowania cen producentom (!) przez duże markety, z którym coraz
częściej mamy do czynienia. Zachodzi ono właśnie poprzez formalny brak takiego
ograniczenia, o jakim tutaj mówię – bo jak producent ma narzucić własną cenę
marketowi, który powie po prostu ‘’za taką cenę nie kupuję’’, na czym producent
straci dużą część (a czasami całość) danego asortymentu? Sprzedający nie ma
tutaj wyboru, wszystko albo nic – i często, by nie stracić wartego wielkie
pieniądze asortymentu, sprzedaje go marketowi praktycznie za grosze.
Ograniczenie rozbieżności cen w sprzedaży produktów różnym kupującym
sprawiłoby, że żaden wielki nabywca nie mógłby producentom dyktować cen,
gdyż (do pewnego stopnia) byłoby one uwarunkowane z góry ustawą. Aby
przedstawić, jak wyglądałoby to w praktyce, posłużę się wykresem.
Przykładowo przedstawiłem tutaj sytuację sprzedawanej dwóm różnym kupcom
(małemu sklepikowi oraz dużemu marketowi) butelki coli, za której cenę
przyjąłem 6.10 zł – dlatego w obecnych warunkach, duży sklep podyktuje
hurtowni cenę 5.20zł, a hurtownia małemu sklepikowi podyktuje cenę 7 złotych.
Jest to rozbieżność 180 groszy na butelce, czyli duża, ale realna. Na wykresie
przedstawiłem cenę tej samej butelki coli obecnie, a także przy ograniczeniach
rozbieżności ceny w sprzedaży do poszczególnych kupców.
- 18 -
Jako że wyższe stopnie ograniczenia rozbieżności mogą ingerować w dobry
interes hurtowni lub producentów, przedstawiłem trzy możliwe stopnie
ograniczenia rozbieżności cen, w czym ustawa uwzględniałaby ten, który
najbardziej pasowałby do obecnej sytuacji ekonomicznej. Za ograniczenie
rozbieżności 1-ego stopnia przyjąłem niemożliwość rozbieżności ceny większej
niż ok. 20% ceny podstawowej produktu, czyli w tym przypadku 120 groszy. Za
ogr. roz. 2-ego stopnia, niemożliwość rozbieżności większą niż 10% ceny
podstawowej czyli w tym przypadku 60 groszy. Zgodnie z ograniczeniem
rozbieżności 3-ego stopnia, rozbieżność w cenie nie istnieje – produkt jest
sprzedawany w tej samej cenie wszystkim (oba sklepy kupują produkt za tę samą
kwotę 580 groszy). Powyższy wykres nie uwzględnia zniżek, które są
przyznawane przy kupnie większej ilości produktów – uwzględnia on cenę
jednostkową.
2. Linia państwo – sieć franczyz/pojedyncze sklepy
Kolejną potrzebującą uregulowania kwestią jest stosunek państwa do sklepów.
Właśnie one w dużym stopniu napędzają naszą gospodarkę, w przeciwieństwie
do wielkich marketów. Hiper- i supermarkety mają bowiem wielki kapitał
pochodzący z zachodu, ale zarobione w Polsce pieniądze właściciele sieci
marketów wypompowują z powrotem na zachód, dlatego nasz kraj nie korzysta z
wysoko rozwiniętego biznesu marketowego – przejmuje z niego jedynie drobną
część pieniędzy, w tym jeszcze mniejszą bezpośrednio z samych marketów.
Dlatego właśnie podtrzymywanie tradycji małych sklepów jest dla Polski
bardzo dobrym posunięciem. By otrzymać z powrotem od sklepów kapitał,
który napędzi naszą gospodarkę, musimy najpierw w nie zainwestować.
- 19 -
Stąd kolejny mój pomysł, który w ustawie mógłby mieć miejsce. Zgodnie z nim,
nasze państwo pomagałoby w rozwoju małym sklepom należącym do franczyz,
tak, by nie było to dla niego zbyt kosztowne, a pozwoliło z czasem ustanowić małe
sklepy należące do całych sieci jako jeden z podstawowych czynników
handlowych – jeśli pozwalamy sklepom mieć sprawiedliwą konkurencję, a do tego
w nie zainwestujemy, możemy oczekiwać że nasz wkład się nam zwróci.
Utrzymanie sieci franczyz jako podstawowego źródła zakupów poprawiłoby stan
polskiej gospodarki tak szybko, jak wprowadzilibyśmy w życie warunki na rozwój
sieci tych sklepów. Otóż w tym przypadku, duża część kapitału który idzie na
zachód, zostałaby w kraju i napędzałaby naszą gospodarkę – im więcej
małych sklepów, niezrzeszonych czy franczyzowych, tym większa część
kapitału, który Polacy wydają na zakupy zostałaby w kraju zamiast się
ulatniać. Gdybyśmy spojrzeli, jak wiele pieniędzy zarabiają swoimi sieciami
marketów w Polsce zagraniczne firmy, na pierwszy rzut oka nie uwierzylibyśmy
w te kwoty. Są one jednak realne – zagraniczne firmy zarabiają w Polsce miliardy
dolarów każdego roku. Te jednostki, które zarabiają pieniądze idące do państwa,
są z roku na rok coraz większą rzadkością. Stąd inicjatywa, aby zainwestować w
rozwój tych mniejszych – płacąc na rozwój małych sieci sklepów, włożone
pieniądze z czasem obrócą się w dużo większy kapitał, bo równy części tego, który
idzie za granicę. Polacy, zamiast masowo wydawać pieniądze w zagranicznych
marketach, coraz więcej pieniędzy zaczną wydawać w sieciach małych sklepów,
dlatego nasze państwo zacznie zarabiać coraz więcej. Jeśli po wypromowaniu
dobrej pozycji sieci małych sklepów, utrzyma się ona permanentnie na swoim
wysokim miejscu, z czasem wewnętrzny kapitał zacznie sam się napędzać, a
Polacy na stałe będą zarobione pieniądze wydawać w obrębie naszego kraju –
część polskich konsumentów bowiem ‘’wyemigruje’’ z zagranicznych marketów
do małych sklepów sieciowych i zacznie regularnie swoimi pieniędzmi rozwijać
nasz kraj.
3. Linia franczyza – sklep franczyzowy
Aby uzyskać dobrą współpracę pomiędzy wszystkimi opisanymi wyżej
czynnikami gospodarczymi, należy również zadbać o ostatnie łącze
komunikacyjne. Ostatnim aspektem ustawy byłoby wprowadzenie pewnych
przymusowych standardów co do funkcjonowania linii zarząd sieci franczyzowej
– pojedyńcza jednostka sklepowa należąca do franczyzy. Obecnie w Polsce
możemy rozróżnić dwa nieformalne rodzaje franczyz: te ‘luźne’ oraz te
rygorystyczne. W tych, które umownie nazwiemy luźnymi, poszczególny sklep
praktycznie prowadzi się sam, nie ma wyznaczonych z góry norm, za to nadal ma
- 20 -
podlegające pod całą sieć rabaty czy wydłużone terminy płatności. W przypadku
franczyz rygorystycznych, możemy mówić o pewnego rodzaju totalitaryzmie
handlowym – zarząd sieci narzuca poszczególnym sklepom konkretne ceny,
źródło produktów na sprzedaż, nasyła potajemne inspekcje, czy ‘pierze’ swoim
pracownikom mózgi (słynna afera żabki z roku 2005). Często strach przed
rygorem odstrasza małe sklepy przed współpracą z daną dużą siecią, a w
rezultacie doprowadza je do bankructwa. Obecnie, w Polsce do franczyz nie
należy nawet 20% małych sklepów, trzeba więc małe sklepy do współpracy
zachęcić. By uniknąć wcześniej wspomnianych bankructw, trzeba samemu
wpłynąć na dogodne warunki małych sklepów do współpracy. Ostatnim aspektem
ustawy byłoby wprowadzenie konkretnych warunków współpracy na linii sieć
franczyzowa – pojedyńczy sklep. O ile nie chcemy przejmować tutaj zupełnej
kontroli w prywatnych bądź co bądź relacjach, o tyle podanie ręki drobnym
sklepom w drodze na szczyt jest dobrym gestem. Jakie zmiany możemy
wprowadzić w życie, aby nie naruszyć wolnego rynku? Możemy prawnie
uregulować takie czynniki, jak:
>Ilość indeksów (poszczególnych kodów kreskowych), które dany sklep może
czerpać spoza hurtowni z której czerpie cała sieć – niektóre franczyzy ograniczają
liczbę tych indeksów swoim poszczególnym sklepom nawet do 2% (Czyli na 5000
różnych produktów, taki sklep może wziąć najwyżej 100 spoza hurtowni
narzuconej przez administrację). Załóżmy, że zgodnie z ustawą ilość indeksów
niemożliwych do wzięcia spoza narzuconej hurtowni nie będzie mogła równać się
liczbie mniejszej niż 10% wszystkich produktów. Wtedy, przy 5000 produktów,
każdy sklep mógłby wziąć skąd chce przynajmniej 500 produktów, co
zadziałałoby na jego korzyść.
>Wspólne rabaty dla wszystkich sklepów w danej sieci. Przy połączeniu
wszystkich sklepów w jedno ciało, dla którego rabaty są wspólne, żadne jednostki
nie czułyby się pokrzywdzone, zapanowałaby wśród nich równość. Podczas gdy
niektóre z nich są bardziej uprzywilejowane, często dochodzi do nieporozumień i
sporów.
>Ograniczenie absolutnej przynależności jednostki do sieci. Uogólnianie
wszystkich jednostek jako poszczególnych, jednolitych stacji danej sieci nie
wpływa dobrze na poczucie właścicieli i pracowników tych poszczególnych
sklepów. Aby czuli się w sieci dobrze, muszą odczuwać swój element
indywidualności, czyli będąc pod pomocnym szyldem całej sieci zdawać sobie
sprawę z tego, że nadal są jednostką różną od reszty zrzeszonych – że jedność
- 21 -
w całej sieci nie czyni ich jednymi spośród tysięcy takich samych jak oni, że ich
sklep to nadal coś wyjątkowego pomimo jedności z innymi.
4. PODSUMOWANIE
Podsumowując, Polska wcale nie musi tracić na utrzymywaniu małych sklepów
przy życiu. Podtrzymanie tradycji, jaką jest obecność małych sklepów, może być
korzystna zarówno dla nich, jak dla państwa, i co najważniejsze – dla nas,
konsumentów. Pomimo że unowocześnianie się niektórych usług, np. w handlu,
to rzecz w pewnym sensie naturalna, to nie musi być niekorzystna dla tych, którzy
powinni być przez nią poszkodowani – wystarczy, że dla wspólnego dobra,
weźmiemy się w garść i sami postaramy o to, by iść z duchem postępu – nie tylko
pod względem unowocześniania się niektórych rzeczy, ale też pod względem
unowocześniania się naszej świadomości.
5. BIBLIOGRAFIA
>Wypowiedź internauty ze strony
http://wolnemedia.net/gospodarka/hipermarkety-niszcza-osiedlowe-sklepy/
>Dane z artykułu
http://www.placunii.pl/powierzchnia-handlowa/galeria-miejska
>Plik ze strony
http://czarnota.org/gallery/displayimage.php?album=314&pid=7814#top_displa
y_media
>Artykuł ze strony
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/96431,osiedlowe_supermarkety_wypier
aja_male_sklepy.html
>Artykuł ze strony
http://www.poradnikhurtownika.com/article/sytuacja-w-handlu-convenience-idyskonty-rosna-najszybciej
>Artykuł ze strony
http://salesnews.pl/Article.aspx?id=266
>Artykuł ze strony
http://www.egospodarka.pl/41437,Male-sklepy-ustepujahipermarketom,1,39,1.html
- 22 -
-Bibliografia cd.>Artykuł ze strony
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/482246,jak_maly_sklep_moze_powalczy
c_z_duzym.html,2
>Artykuł ze strony
http://www.wkuwanko.pl/ekonomia/ekonomia-badania-marketingowe--markety_7_2257.html
>Portal http://www.pmrcorporate.com/Our_offer/PMR_Publications.html
>Portal http://www.euromonitor.com/
>Portal http://pl.nielsen.com
>Portal http://Handel-net.pl
>Wywiad własny z p. Grzegorzem Makowskim
>Wywiad własny z p. Sebastianem Getką
>Własna ankieta wśród mieszkańców okolic Placu Unii Lubelskiej
Krzysztof Kwintkiewicz
- 23 -

Podobne dokumenty