1 Życie i działalność św. Jacka Kamień Śląski był w XI
Transkrypt
1 Życie i działalność św. Jacka Kamień Śląski był w XI
Życie i działalność św. Jacka Kamień Śląski był w XI-XIII w. starą siedzibą rycerskiego rodu Odrowążów, który pochodził z Moraw. W jego herbie można dostrzec na czerwonej tarczy oderwane wąsy nawleczone na strzałę. Nad wąsami widać pawie pióra, a na nich ustawione poprzecznie te same wąsy. Herb tłumaczy legenda, która opowiada o rycerzu walczącym z poganinem. Poganin, widząc niewielkie szanse na zwycięstwo, próbował pokonać rywala nieuczciwymi sztuczkami. Rozgniewany rycerz złapał poganina za wąsy i pociągnął tak, że oderwał je razem z kawałkiem twarzy. Zdobycz wetknął na strzałę i pokazał swemu panu. Ten nazwał go Odrzywąs, a na pamiątkę – aby już zawsze ludzie pamiętali o zwycięstwie nad poganinem – rycerz otrzymał herb. Z czasem nazwę Odrzywąs zmieniono na Odrowąż. Według tej samej legendy Odrowążowie przybyli do Polski razem z orszakiem księżnej Dąbrówki, żony Mieszka I. Z tego starego rodu wywodzi się z św. Jacek. Źródła nie przekazały nam jakichkolwiek informacji, by ród Odrowążów był obciążony jakimiś zbrodniami czy brał udział w walkach pomiędzy dynastiami. Jego przedstawiciele żyli wiarą w Jezusa Chrystusa. Świadczą o tym liczne powołania do służby Bożej. Z tego rodu, oprócz św. Jacka, pochodzili: Iwo Odrowąż – biskup krakowski i Jan Prandota – jego następca na stolicy krakowskiej, norbertanka Gertruda – siostra biskupa Iwona, bł. Czesław – dominikanin wrocławski i bł. Bronisława – norbertanka krakowska. Źródła pisane donoszą również o Eustachym Odrowążu, który obdarował dobrami założony około roku 1196 pierwszy klasztor żeński w Rybniku. Nie znamy dokładnej daty urodzi św. Jacka. Wielu uczonych podaje, że mogło to być około roku 1183 w Kamieniu Śląskim. Jego rodzicami byli prawdopodobnie Eustachy Odrowąż i Beata. Na chrzcie chłopiec otrzymał imię jednego z rzymskich męczenników – Jacka. W młodości Jacek kształcił się w Krakowie pod bacznym okiem swego stryja Iwona. Po otrzymaniu wykształcenia w katedralnej szkole krakowskiej, jakiego wymagano wówczas od duchownych, Jacek, razem z Czesławem, otrzymał święcenia kapłańskie. W krótkim czasie obaj zostali obdarzeni ważnymi godnościami: Jacek został kanonikiem krakowskim, a Czesław kanonikiem sandomierskim. Biskup Iwo Odrowąż aby ożywić wiarę wśród ludzi, chciał sprowadzić do Polski dominikanów. W 1215 roku rozmawiał o tym z samym Dominikiem – założycielem zakonu, ale nic nie wskórał, ponieważ nie było zakonników mówiących po polsku. W 1220 roku biskup Iwo udał się kolejny raz do Rzymu, zabierając ze sobą Jacka i Czesława. W tym samym czasie Dominik w rzymskim klasztorze przyjmował śluby nowych zakonnic. Nagle ktoś przyniósł wiadomość, że z konia spadł i zginął bratanek obecnego na uroczystości kardynała. Przerażeni bracia zakonni prosili o pomoc Dominika, a on na oczach wszystkich wskrzesił młodzieńca. Świadkami tego zdarzenia byli Polacy, a wśród nich Jacek i Czesław. Podobno ten cud zdecydował, że Jacek poprosił Dominika o 1 przyjęcie do zakonu. Razem z Jackiem o przyjęcie do dominikanów poprosili też Czesław i Herman, Niemiec z pochodzenia. Kandydaci przez rok poznawali życie zakonne. Kroniki dominikańskie podają, że byli ostatnimi, którzy otrzymali habity z rąk samego Dominika. Było to w rzymskim kościele św. Sabiny na Awentynie. Przed powrotem do Krakowa papież dał Jackowi polecenie: „Synu mój, idź, opowiadaj wszędzie zapomnianego lub nieznanego jeszcze Chrystusa, nieś miłość do Jego i naszej Matki, bądź światłem Północy”. Jacek z wielką wiarą i zaangażowaniem wypełniał to wezwanie. Po przybyciu do Krakowie osiadł przy kościele św. Trójcy i tam w 1222 roku założył pierwszy klasztor dominikanów w Polsce. Od Dominika, któremu – jak legenda głosi – Matka Boża przekazała modlitwę różańcową, Jacek nauczył się miłości do Maryi. Wszystkie sprawy przekazywał Panu Bogu przez Jej ręce. Kronikarze dominikańscy opisują zdarzenie, w którym Matka Boża pokazuje, że wyróżnia brata Jacka. Było to 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia Maryi. Brat Jacek modlił się przed obrazem Matki Bożej w Krakowie, prosząc, by razem z Nią mógł żyć wiecznie w niebie. W pewnej chwili zobaczył niezwykłe światło. Padało jakby prosto z nieba na ołtarz. W niemal oślepiającym blasku Jacek zobaczył Matkę Boga i usłyszał słowa: „Synu, Jacku, raduj się, bo twoje modlitwy są przyjemne i miłe przed obliczem mojego Syna, Zbawiciela wszystkich. O cokolwiek prosić będziesz za pośrednictwem mojego imienia, u Niego uzyskasz”. Po tych słowach Maryja razem z przedziwnym światłem, wśród śpiewu aniołów uniosła się do nieba. Pozostał tylko niezwykły zapach i echo anielskich śpiewów. Od tego spotkania Jacek jeszcze bardziej zaufał i uwierzył Bogu. Św. Jacek mając polecenie kapituły założył klasztor we Wrocławiu oraz innych miejscowościach: Kamieniu Pomorskim, Płocku, Sandomierzu, Gdańsku. Pod koniec życia św. Jacka w Polsce mieszkało ponad 300 zakonników w 30 klasztorach. Gdziekolwiek przyszedł, zjednywał ludzi dla Boga, okazując im niezwykłą dobroć i wrażliwość. Modlitwa zawsze była na początku jego misyjnej drogi. Całe noce potrafił spędzać w kościele. Kroniki wspominają, że: „Bardzo rzadko miał stałe miejsce na spoczynek. Zmęczony, kładł się przed ołtarzem, głowę opierał o kamień i tak odpoczywał”. Św. Jacek, jako misjonarz, chciał zanieść wiarę w Jezusa Chrystusa na Wschód. W czasie wyprawy pierwszy znak Bożej opieki otrzymali krakowscy dominikanie w Wyszogrodzie na Mazowszu. „Wisła w tym miejscu niemal wylewała. Na brzegu nie było ani łodzi, ani przewoźnika. – Jak przejść? – zastanawiali się zakonnicy. Po krótkiej modlitwie Jacek przeszedł po rzece suchą nogą. – Chodźcie za mną – zachęcał. Bracia nie mieli odwagi. Rzucił płaszcz, który stał się dla nich mostem.” Święty udał 2 się z towarzyszami na Ruś. Jacek przebywał w tym kraju w latach 1228-1232. Podczas swej pracy apostolskiej założył klasztor w Kijowie, skąd dominikanie zostali usunięci w 1233 roku. Z pobytem Jacka w Kijowie wiąże się opowiadanie o jego ucieczce przed Tatarami. Pewnego dnia podczas porannej mszy św. usłyszał krzyki: „ Do miasta wchodzą Tatarzy”. Brat Jacek porwał Najświętszy Sakrament i zaczął uciekać. Był już na środku kościoła, gdy z posągu alabastrowej figury Matki Bożej usłyszał: – Synu, Jacku, dlaczego uciekasz? Mojego Syna zabierasz, a mnie zostawiasz? – Bardzo ciężki jest Twój posąg. Jak go udźwignę? – zapytał Jacek. – Weź go – powiedziała Maryja – Syn mój uczyni go lekkim. Gdy zakonnik wziął do ręki posąg, wydał mu się lekki jak trzcina. I tak z Najświętszym Sakramentem i statuą Matki Boskiej uciekał po falach Dniepru. Dzięki tej legendzie najczęściej przedstawia się św. Jacka na obrazach z monstrancją w jednej ręce i figurą Matki Bożej w drugiej. Stolicy Apostolskiej zależało na chrystianizacji pogańskich Prus. Dlatego też odwołano Jacka z Rusi. W latach 1232-1243 święty niósł wiarę w Chrystusa ludziom zamieszkującym Prusy. Klasztor dominikański w Gdańsku stał się jego punktem oparcia. W 1243 roku założono na tych ziemiach cztery diecezje: chełmińską, pomezańską, sambijską i warmińską, których biskupami zostali właśnie dominikanie. Całemu jego życiu i działalności apostolskiej, jak wskazują materiały kanonizacyjne, towarzyszyły cuda. Ludzie pamiętali, że Jacek Bożą mocą uratował w Kościelcu zboże zniszczone przez grad, wyprosił syna dla Felicji, czekającej dwadzieścia lat na potomka, nakarmił pierogami ludzi głodujących po najeździe Mongołów. Zmęczony pracą Jacek wrócił w 1243 roku do Krakowa i osiadł przy macierzystym klasztorze św. Trójcy, gdzie spędził ostatnie lata swego pracowitego życia. Jeden z kronikarzy dominikańskich napisał, że całe życie św. Jacka było wypełnioną wiarą i pielgrzymką. Nigdy nie dosiadł konia ani nie jeździł wozem. Ciągle gdzieś go nosiło. A jego największą tęsknotą było niebo. Nie zostawił żadnego testamentu, bo nie miał niczego, co mógłby przekazać. Powiedział tylko: „Zostawiam wam napomnienie ojca naszego, Dominika: Bądźcie łagodni, miłujcie się nawzajem, posiądźcie dobrowolne ubóstwo”. 15 sierpnia 1257 roku, w dzień Wniebowzięcia NMP, ze słowami: „Tobie, Panie, zaufałem”, brat Jacek umarł. W tym dniu, jego bliska krewna, Bronisława ujrzała w czasie modlitwy nad kościołem dominikanów niezwykłą jasność. W niej śpiewający aniołowie szli w stronę nieba, a piękna Pani idąc za nimi, prowadziła pod rękę jakiegoś dominikanina. – „Kim jesteś, Pani?” – zapytała zdumiona Bronisława. – „Jestem Matką Miłosierdzia” – usłyszała zakonnica. – „A ten, którego widzisz, to brat Jacek z Zakonu Kaznodziejów. Był mi bardzo oddany, dlatego tak uroczyście prowadzę go do wiecznej chwały”. Po tych słowach orszak wśród śpiewów i blasków powoli znikał z oczu rozmodlonej siostry. Po tym widzeniu Bronisława poszła do klasztoru dominikanów, gdzie zakonnicy potwierdzili śmierć Jacka. Matka Boża obiecała Jackowi, że otrzyma niezwykły dar czynienia cudów. Mocą Boga Jacek uzdrawiał, wskrzeszał zmarłych nie tylko za życia, ale i po swej śmierci. W dzień pogrzebu Jacka, młody panicz Żegota spadł nieszczęśliwie z kona. Upadek był śmiertelny. Zrozpaczeni rodzice złożyli ciało syna na grobie świętego. Po godzinie młodzieniec wstał, jakby nic się nie zdarzyło. Lektor Stanisław pisze jeszcze o uzdrowieniu Krystyny ze Szreniawy, która przy grobie Jacka odzyskała wzrok. Podobno 3 już 11 lat po śmierci św. Jacka przy jego grobie w Krakowie utworzono tak zwane „biuro cudów”. Dzięki temu powstała „Księga cudów”, która niestety zaginęła. Zdążył z niej jeszcze skorzystać lektor Stanisław, który sto lat po śmierci brata Jacka napisał „Życie i cuda św. Jacka”. Nie wiadomo dlaczego nie doszło do kanonizacji Jacka od razu w XIII wieku. Wierni byli głęboko przekonani o jego świętości. Nawet królowie Zygmunt Stary, Zygmunt August, Stefan Batory pisali w tej sprawie listy do papieża. Najpierw w 1527 roku papież Klemens VII zgodził się, by 17 sierpnia we wszystkich kościołach i kaplicach dominikańskich obchodzić uroczystość ku czci brata Jacka. Król Zygmunt III Waza postawił sobie za punkt honoru dokończenie procesu. Przekonany o świętości Jacka napisał list do papieża „Czuję się zobowiązany prosić Waszą Świątobliwość, aby błogosławionemu Jackowi, najpobożniejszemu uczniowi i towarzyszowi św. Dominika, którego z racji na cuda dokonane za życia i po śmierci, lud mój czci z wielką pobożnością, przyznał apostolską władzą tytuł świętego”. 17 kwietnia 1594 roku w Rzymie, w obecności tłumu wiernych papież Klemens VIII kanonizował Jacka Odrowąża. W Rzymie uhonorowano św. Jacka w szczególny sposób. Jego figurę umieszczono wśród 139 posągów świętych znajdujących się na kolumnadzie, która otacza plac przed Bazyliką św. Piotra. Postać św. Jacka można rozpoznać po trzymanym w prawej ręce Najświętszym Sakramencie i liściastej gałązce wawrzynu w lewej. Kiedyś wierzono, że liście tej rośliny chronią przed piorunami, chorobami i czarami, a św. Jacek uwalniał ludzi od szatana i prowadził do Chrystusa. Najczęściej artyści przedstawiają świętego z monstrancją i figurą Matki Bożej, jednak czasami trzyma kij i różaniec. Kij, bo przeszedł tysiące kilometrów, by głosić Ewangelię Jezusa. A różaniec – bo kochał Matkę Bożą i często podczas drogi modlił się do niej. 4