Idylliczne Podlasie w poezji Henryka Kozaka
Transkrypt
Idylliczne Podlasie w poezji Henryka Kozaka
Kulturalne Podlasie Idylliczne Podlasie w poezji Henryka Kozaka Nakładem Miejskiej Biblioteki Publicznej, Towarzystwa Miłośników oraz Miejskiego Oś-rodka Kultury w Białej Podlaskiej ukazał się kolejny tomik wierszy Henryka Kozaka - pt. chwile przed odjazdem. Ich autor dzieciństwo i młodość spędził w Sitniku k. Białej Podlas-kiej. Jest absolwentem Liceum Pedagogicznego w Leśnej Podlaskiej oraz Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej. Obecnie mieszka w Lublinie. Jego twórczość tłumaczona była na język rosyjski, serbski, węgierski i rumuński. A oto refleksje Henryka Cichosza, znanego literata z Krasnegostawu, po lekturze „chwil przed odjazdem: Henryk Kozak chwile przed odjazdem siedzimy na progu matka brat i ja i pies się plącze przy nogach wlecze się popołudnie jak podróż żelaźniakiem w upale i kurzu wiejskiej drogi na odpust do krewnych w sąsiedniej wsi milczymy i cisza rozrasta się jak bajkowe monstrum rozlewa się po podwórku i ciemnieje jak zmącona w stawie woda najpierw w porzeczkach na krańcu sadu potem powoli pod płot bliżej drogi podchodzi czas się żegnać zmierzcha zaraz podjedzie ostatni autobus Pięknie jest otrzymywać listy w których jest poezja czystej wody. Właśnie wczoraj w południe przywędrował do mnie listonosz z plikiem różnego rodzaju listów, a wśród nich był list od Henryka J. Kozaka z jego najnowszym tomikiem wierszy "Chwile przed odjazdem", wydanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną, Towarzystwo Miłośników Podlasia oraz Miejski Ośrodek Kultury w Białej Podlaskiej. Poezję Henryka J. Kozaka czytam już od niemalże czterdziestu lat. Pamiętam jak będąc w podróży kupiłem jego debiutancki tomik "W krajobrazie łagodnych słów" (Wydawnictwo Lubelskie. Lublin 1973) i o północy wertowałem jego strony na wrocławskim dworu PKP w oczekiwaniu na pociąg do Żar. Takich wierszy, jak wiersze Kozaka, dziś młody poeta nie napisze, albowiem to wszystko co otaczało Kozaka w dzieciństwie i dorastaniu bezpowrotnie zostało zagrzebane przez czas i cywilizacyjny postęp. Henryk J. Kozak w każdym ze swych tomików uparcie powraca w utracona krainę dzieciństwa, doskonale wiedząc, że jest to tylko podróż w daleką pamięć. Kozak także wie, że czas też umiera, podobnie jak drzewa, rzeka czy człowiek. Jednakże te poetyckie wędrówki do miejsc pierwszych są nie tylko podróżami sentymentalnymi, lecz także ucieczkami od współczesnego świata. Nie nie ma już/żadnego dialogu/pomiędzy mną/a zaokiennym/wirtualnym/życiem Ten tomik, a raczej tom wierszy, liczy sto stron. Znamienne jest to, że na stronie 96, tuż przed samym spisem treści, znalazłem taki oto zapis: i tak kiedyś wyniosę się ... na Podlasie. Drogi Poeto! Życzę spełnienia tego dopisku... i czekam na Twoje następne poetyckie wędrowania. ] Henryk Cichosz Kulturalne Podlasie Idylliczne Podlasie w poezji Henryka Kozaka (…) Lubię czytać wiersze Henryka, a właściwie smakować je (…). Wypoczywam przy ich lekturze, w mieście, którego nie lubię i cieszy mnie to, że Henryk umie być przyrodą, a przyroda Henrykiem (...) Wiersze Henryka pachną zielskiem, dojrzewającym zbożem, są duszą szpaków, szczygłów, chodzą na szczudłach po mokradłach za bocianem, odwiedzają: Władka co miał kuźnię pod lasem, głupawego Heńka harmonistę, Józka który się powiesił, bo mu się zdawało, że nigdy pić nie przestanie, świerki z wierzbowej muzyczki, włóczykije z ludowych podlaskich bajek. Takie wiersze jak Henryka są potrzebne jak świeże powietrze … Dzięki nim pobędą najzwyczajniej z nami, nasze nie dające się jeszcze zredukować światy spod łopianów i upartych perzów, co wspominają młodość naszą (…) Aleksander Nawrocki, O wierszach Henryka Kozaka, (Poezja Dzisiaj, R. 2007, nr 60/61, s.170-171) Jadąc przez Podlasie Pierwsza niedziela lipca świt Nieśpiesznie jadę Przez wylegujące się jeszcze Po parnej Bezsennej nocy Podlasie Słucham radia patrzę Na pobielałe żyta Jutro żniwa przypomina mi się wiersz Ulubionego niegdyś poety I rumienię się na wspomnienie Tamtego zastodolnego Zuchwałego jak młodość marzenia Że kiedyś mu dorównam I też przejdę przez życie Z podniesioną głową Tak jak bracia I tak jak przeszedł Ojciec Przystaję w cieniu wiązów na skraju wioski Stado saren pasie się pod lasem Drogę przebiega zając i znika W rosistej trawie strącając Białe kule wełnianki