Jak robią to inni, czyli kilka spojrzeń na skautów w Danii
Transkrypt
Jak robią to inni, czyli kilka spojrzeń na skautów w Danii
Felieton krótki o skautach duńskich phm. Aleksandra Chećko Jak robią to inni, czyli kilka spojrzeń na skautów w Danii Robiłeś kiedyś popcorn nad ogniskiem? A ciasto na patyku? Można. Skauci duńscy (spejderne), choć w wielu aspektach naprawdę podobni do harcerzy, potrafią zaskoczyć ☺ Jedno środowisko skautowe poznałam w … supermarkecie. Pewnie skaut, pojawiwszy się w nim w mundurze, nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie go gonił, z rozwianymi włosami i bułkami w ręku po to, żeby w wielkim podekscytowaniu powiedzieć, że bardzo chce poznać grupę skautów ;). Udało się, za dwa dni, poznany skaut zaprosił na spotkanie roverne, czyli wędrowników. Najbardziej zainteresowana byłam wędrownikami. Ciężko było się dowiedzieć o coś takiego jak zbiórka. Wyjazdy, o tak. Irlandia, na przykład (taki biwaczek…). Spotkania, bardziej organizacyjne mają co miesiąc, większość wędrowników jest kadrami w drużynach młodszych (nie chciałabym generalizować, ale ciekawe czy ZHP też tak niedługo będzie wyglądało?). Oprócz roverne w Danii jest jeszcze pięć pionów wiekowych, każdy po dwie klasy szkolne. Namówiłam kolegę, z wielkim poekscytowaniem założyłam mundur (on niestety tylko koszulkę z harcerskiego rejsu) i nie wiedząc do końca czego się spodziewać pojechaliśmy na rowerach do… kościoła. Trafiliśmy na radę szczepu (choć szczerze spodziewałam sie zbiórki). Trochę różniła się od mojego wyobrażenia o takowej. W mundurze byłą tylko szczepowa (przemiła pani w raczej starszym niż młodszym wieku) i ja ;)-„mundur ubieramy na zajęcia ze skautami”. Ok. A widzieliście jak można wiązać chustę? Mi się podoba ☺ Podejście do munduru mają bardzo luźne, japonki, spodenki absolutnie dowolne. Nakryć głowy nie zauważyłam. Dużo jedli! Ciepły posiłek jak sie zbierali, później na stole pojawiła się miska z wodą i z marchewkami (bardzo duńskie). Zaskoczyła mnie bardzo formalna agenda, wydrukowana, z logiem szczepu. W Danii dosyć popularne są „targi staroci” gdzie ludzie sprzedają niepotrzebne im rzeczy. Także co dwa tygodnie ludzie wystawiają niepotrzebne rzeczy przed domy. Skauci zaprosili mnie na „PR Day” (określiła bym to jako skrzyżowanie akcji zarobkowej i akcji „Start”), gdzie właśnie sprzedawali zebrane od ludzi rzeczy w naprawdę niemałych ilościach. W międzyczasie dzieci mogły się pobawić ze skautami (malowanie twarzy, robienie „gniotków”, bransoletek). Rodzice mogli też porozmawiać z kadrą, zdobyć kontakt do środowiska. Było coś jeszcze. Na czymś à la ognisko (jeżeli tak można nazwać ogień palący się w kawału metalowej beczki) robili… popcorn. 1/2 Felieton krótki o skautach duńskich phm. Aleksandra Chećko Zdjęcia z tego targu staroci możecie zobaczyć na stronie poznanego przez mnie szczepu http://www.buddingespejderne.dk/galleri/pr-dag-ogloppemarked-18.-april (zwróćcie uwagę na te emocje przy otwarciu targu!, na banerze możecie zobaczyć w przybliżeniu wiązanie chusty). Ale, ale mają też coś absolutnie fantastycznego: ciasto, które można piec na kijku, nad dowolnym ogniem (taka opcja też była). Przepis (notabene podał mi go Duńczyk, który nie mówił o angielsku, pierwszy taki przypadek jaki spotkałam mieszkając tam od 4 miesięcy) do zrobienia jak najbardziej w warunkach polowych, choć przyznaję, nie sprawdzałam. Do 2 kg mąki potrzeba dodać 100g drożdży, trochę soli, 100ml oleju, można dodać garść smarties, czy letinków. Całość należy wyrabiać w misce, przed pieczeniem odstawić na pół doby. Końcówkę kijka owija się ciastem, piecze do przyrumienienia. Polecam! 2/2