Spotkanie w bibliotece STOPOLANKA 8./2015/2016

Transkrypt

Spotkanie w bibliotece STOPOLANKA 8./2015/2016
Spotkanie w bibliotece
Sto pytań do autorki „Asiuni”
Pani Joanna Papuzińska przyjechała z Warszawy
STOPOLANKA 8./2015/2016
chcesz, ale ja cię z wszystkiego
przepytam."
Pani Joanna opowiedziała też nam,
jak zaczęło się jej pisanie. Otóż związane
to było z dniem imienin jej taty, Stanisława.
Z tej okazji braci narysowali laurkę
i zostawili w środku dużo miejsca, by ona
napisała tam wierszyk. Tak też zrobiła.
Wyszedł bardzo długi, dlatego musiała go
zapisać jeszcze na drugiej stronie. Dziś nie
pamięta go już całego, ale zacytowała jego
fragment: "Oto masz, mój Tatusiu, swą
rodzinkę całą, z którą masz wielki kłopot,
a pożytku mało".
2 czerwca 2016 roku w Filii
Gdańskiej WiMBP najmłodsi uczestnicy
WMC "Spotkacie nowych przyjaciół"
spotkali się z autorką "Asiuni", panię
Joanną Papuzińską. Padło wiele pytań
i odpowiedzi. W ten sposób pisarka
i czytelnicy szybko się poznali.
Zdjęcie pamiątkowe z autorką
Trzecia klasa i pani Joanna
Okazało się, że pani Joanna
zainteresowała się czytaniem poważnych
książek już bardzo wcześnie. Wszystko
zaczęło się od zakazu. Starsi bracia
zabronili małej Asi sięgania po książki,
które znajdowały się na najwyższej półce,
mówiąc: "Jesteś za głupia, żeby je czytać".
To podziałało jak czarodziejskie zaklęcie.
Pani Joanna, gdy tylko wychodzili z domu,
stawała na stołek i zdejmowała upatrzoną
książkę. Jedna z nich "Król trędowaty"
interesowała ją najbardziej, bo jak to król
trędowaty! Król powinien być szczęśliwy,
zdrowy... Bracia gniewali się bardzo, gdy
odkryli, że zdejmuje z półki ich książki, ale
w końcu jeden powiedział: "Czytaj, ile
Pierwsza książeczka dla dzieci
„Tygryski” powstała pięćdziesiąt lat temu.
Był to wierszyk z obrazkami. Wzięła się
ona, jak wiele innych utworów pisarki,
z podglądania i podsłuchiwania własnych
dzieci. Kiedyś jej karcona córeczka
powiedziała, że dawno by spała, ale
tygryski na jej pidżamie są tak rozbrykane,
że ciągle ją budzą. Tak powstał wierszyk o
tygryskach.
Pani Papuzińska nie wybrała zawodu
pisarki. Chciała być pilotem szybowca,
śpiewaczką, lekarzem lub nauczycielką.
Natomiast studiowała dziennikarstwo. Była
wtedy młodą mamą i miała mało pieniędzy,
dlatego zaczęła pisać co tydzień wierszyk
na okładkę „Świerszczyka”. Tak to się
zaczęło.
Potem redakcja „Świerszczyka”
zamówiła u niej opowiadanie na Dzień
Matki z sugestią, aby to nie było to samo,
co w kółko piszą inni. Tak powstało
opowiadanie,
o
tym,
jak
mama
odczarowała wielkoluda, a potem siedem
Spotkanie w bibliotece
innych. Tak powstała książka „Nasza
mama czarodziejka”.
STOPOLANKA 8./2015/2016
Najbardziej
nie
lubiła
kaszy
kukurydzianej. Pamięta dżem z buraków,
po zjedzeniu którego cała drętwiała. Piła
jak inni kawę z żołędzi, bo innego napoju
nie było. Od powrotu po wojnie do Polski
zamieszkała w Warszawie i mieszka w niej
do chwili obecnej.
Spytana, jakie wydarzenie z „Asiuni”
podoba się jej najbardziej, odpowiedziała
że przedstawienie frontu, który przeszedł,
jako
potwora
olbrzyma
siejącego
zniszczenie.
Oczekiwanie
Dzieci były ciekawe, jak to się stało,
że pani Joanna po książce o czarach
napisała „Asiunię”. Otóż pewnego dnia
na spotkaniu autorskim, już po tym, jak
powstała
książka
„Nasza
mama
czarodziejka”, spytano ją, czy nie mogłaby
napisać czegoś prawdziwego. Zaczęła
więc próbować i zdecydowała, że jeśli
prawdziwe, to powinno być o tym, co sama
zna najlepiej, czyli o samej sobie. Tak
powstała „Asiunia”, a potem inne książki.
Jedna z nich bardziej podobała się
dorosłym niż dzieciom.
Jeden z chłopców obecnych
na spotkaniu zadał pytanie: „Jak pani
przeżyła to wszystko (śmierć mamy,
wygnanie)?”
„Raz na wozie, raz pod wozem. Jak to
w życiu bywa.” – odpowiedział autorka.
Urodziła się dziewięć miesięcy przed wojną
(3 stycznia 1939 r.), wcześnie straciła
matkę, którą aresztowano za działalność
konspiracyjną. Czuła się okropnie, ale
zaraz zajęła się nią rodzina. Zostali
wygnańcami, uchodźcami, o jakich teraz
się słyszy. Bardzo jej pomagali inni ludzie,
ciocia Ola i wspaniała, energiczna babcia.
Nie pamięta zabawek z dzieciństwa.
Ciągle się przenosili. Podczas wojny
najczęściej
bawili
się
w
słowa.
Dopasowywali rymy, z młodszym bratem
wymyślała języki, aby ich nikt nie rozumiał.
Przecinali słowa i wstawiali do środka
sylaby, czytali od końca, przecinali też
słowa na pół i łączyli te połówki na krzyż.
Pani Joanna pamięta wszystkich
swoich nauczycieli, ale najbardziej panią
Zofię Strzelecką, nauczycielkę polskiego
i panią od przyrody, na którą uczniowie
mówili „Fasolka”, bo każdy musiał założyć
hodowlę fasoli.
Spytana o książki, które lubi czytać,
odpowiedziała, że różne. Zachwyca się
poezją Norwida, Wierzyńskiego. Czyta
książki z najnowszej historii Polski, ale
także kryminały z dobrą zagadką. Właśnie
teraz ma w torbie dwa tomy kryminału
szwedzkiego pisarza Henninga Mankella,
które wzięła ze sobą w podróż do Gdańska.
Gdy pytania zaczęły się powtarzać,
pani Joanna zamknęła sekwencję „Sto
pytań do autora” i przeczytała fragment
swojej najnowszej książki o domowych
psach. Zapowiada się interesująco!
Książki najnowsze pisarka lubi
najbardziej, bo są świeże i najbardziej
pachnące.
Życząc pani Papuzińskiej jeszcze
wiele takich książek, uczestnicy spotkania
ustawili się w niekończącej się kolejce
po autografy. Byli wśród nich również
uczniowie III SP, a najwytrwalszy z nich to
Paweł Czermański.
Hor

Podobne dokumenty