Pobierz [plik pdf]

Transkrypt

Pobierz [plik pdf]
M a j 2010 (70)
informator
sieci
księgarskiej
matras
k
s
i
ę
g
a
r
n
i
e
w w w. m a t r a s . p l • w w w. m a t r a s . p l • w w w. m a t r a s . p l
n o w o śc i w y d a w n i c z e • z a p o w i e d z i • p r o­ m o­ c j e
Maj 2010
TOP MATRASA • KWIECIEŃ 2010
1.
Zaginiony symbol
6.
Przed świtem
2.
Kapuściński. Non fiction
7.
Mężczyźni którzy nienawidzą
kobiet
Dan Brown
Sonia Draga/Albatros
TOP Matrasa
Artur Domosławski
Świat Książki
3.
Pod kopułą
Stephen King
Prószyński i S-ka
Stieg Larsson
Czarna Owca
8.
Dziewczyna, która igrała z ogniem
Stieg Larsson
Czarna owca
4.
Niewidoczni akademicy
9.
Encyklopedia natury
5.
Zupa z ryby fugu
10.
Zaćmienie
Terry Pratchett
Prószyński i S-ka
Monika Szwaja
Wydawnictwo Sol
Stephanie Meyer
Dolnośląskie
SBM
Stephanie Meyer
Dolnośląskie
11. Nie potrafię schudnąć
Pierre Dukan, Wydawnictwo Otwarte
16. Moja wojna
Waldemar Skrzypczak, Michał Majewski, Zysk i S-ka
12. Zamek z piasku, który runął
Stieg Larsson, Czarna owca
17. Kwiat pustyni
Waris Dirie, Cathleen Miller, Świat Książki
13. Zmierzch
Stephenie Meyer, Dolnośląskie
18. Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer, Dolnośląskie
14. Czy wiesz, co jesz? Poradnik konsumenta
Katarzyna Bosacka, Małgorzata Kozłowska, Publicat
19. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
Haruki Murakami, Muza
15. Piąta strona świata
Kazimierz Kutz, Znak
20. Oko jelenia. Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Zwarcie życia i literatury
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Iwaszkiewicz – Dzienniki
Drugi z trzech tomów „Dzienników” Jarosława Iwaszkiewicza obejmuje okres najkrótszy, ale bardzo intensywny. W tomie
pierwszym, z lat 1911-1955, zobaczyliśmy Iwaszkiewicza-zadufanego w sobie młodziana ze skłonnością do melancholii. Mnóstwo, zwłaszcza w początkowych fragmentach, tu się „dzieje”,
ale tak naprawdę myśli niewiele. Raczej opisy zdarzeń, spotkań,
ludzi. Raptularz wchodzącego w życie i w literaturę człowieka.
W medialnym obiegu pierwszy tom Iwaszkiewiczowskiego
diariusza został skwitowany cmokaniem i popiskiwaniem nad
słynnym już „chędożeniem” Miłosza w celi Konrada w Wilnie.
Mniej skupiono się na tym, co stanowi o wyjątkowości Iwaszkiewicza na tle całej naszej XX-wiecznej, a zwłaszcza powojennej literatury. Otóż moim zdaniem tym wyróżnikiem jest jego
pełna „kompatybilność” z kulturą Zachodu. Doskonała partia
jaką było małżeństwo z bogatą Anną Lilpopówną ułatwiła
Iwaszkiewiczowi wstęp na salony ówczesnej Europy. Pozycja
zdobywana w dwudziestoleciu międzywojennym ugruntowała
się w okresie okupacji, kiedy Stawisko było ważnym ośrodkiem
ocalenia polskich elit intelektualnych. Ubolewał pisarz strasznie nad łatwością, z jaką polskie kierownictwo rzuca na szaniec
najlepsze nasze „kamienie”.
Ale sprawy narodowe i społeczne ulegają w pierwszym
tomie „Dziennika” roztopieniu w towarzyskim entourage’u.
„Iwacha” z lubością opisuje swoje kolejne wojaże zagraniczne,
wylicza w jakich zatrzymał się hotelach, z kim ważnym się spotkał, skrupulatnie podaje menu i wreszcie nie szczędzi cierpkich
uwag w bardzo salonowym stylu. Czy jest to odreagowanie
kompleksu przybysza z głębokiej ukraińskiej prowincji, mającego świadomość swoich intelektualnych (bo już np. o swoich
walorach artystycznych mniemanie miał zawsze wysokie) niedostatków? Oczywiście, ale nie tylko. Myślę, że to również jakaś
walka o to, aby polski pisarz był traktowany jak ktoś równy pisarzom z krajów zachodnich, jak równoprawny z nimi spadkobierca kulturowego dziedzictwa.
A jednak autorowi „Sławy i chwały” nieustannie doskwierało poczucie nieprzystawania – zarówno do świata kultury
zachodniej, jak i do rodzimego podwórka. Ubolewa nad niezapisanymi wielkimi tematami (np. sportretowanie rodziny
Szymanowskich i swojej), załamuje ręce nad zaprzepaszczoną
własną spuścizną biograficzną (utrata ogromnych połaci korespondencji). Jakże charakterystycznie brzmi zapis z tomu
drugiego „Dzienników”, poczyniony pod datą 23 marca 1958:
„Najgorsze jest w moim życiu – a zwłaszcza na starość – to, że
nie mam się do kogo przymierzyć. Niewątpliwie jestem postacią na miarę największą (podkr. moje – J.J.). Ale wyrosłem jak
olbrzymia pieczarka przykryta małym słoikiem, stąd wszystkie
zniekształcenia. Zamiast pięknego, wielkiego grzyba – szklanka napełniona białą masą. Potrawę z tego można zrobić, ale
bez smaku. Kiedy się widzi postać Goethego czy nawet postać
Gide’a, rozumie się, że oni mogli rosnąć swobodnie. Podczas
kiedy moja indywidualność cierpi zawsze na jedno: na prowincjonalizm. Na to, co mi nie dało wykształcenia, na to, co mi nie
dało wykorzystania wszelkich moich możliwości. U Goethego
jest ta cudowna równowaga pomiędzy człowiekiem i artystą.
Gide poświęcił wszystko dla swojej twórczości literackiej, którą
uważał za najważniejszą rzecz w świecie. Nawet Tołstoj mógł
dać swobodę swojej potrzebie moralizatorstwa, tworzenia zespołów moralnych – porzuciwszy sprawy estetyczne; zawsze
i w jednym, i w drugim skrzydle swego życia odpowiadając na
pytania: co robić? Dlaczego moją indywidualność muszę uważać za zmarnowaną? Dlatego, że dla mnie nie ma nic naprawdę
ważnego. Że nie wierzę jak Tołstoj, jak Gide, iż w moim dziele będę żył wiecznie. Wiem, że moje dzieło jest przemijające
– gdyż nie może być podstawą żadnej wiary. Żeromski, słaby
pisarz, swą wytrwałość zawdzięcza potężnemu uczuciu związania się z tą kamienistą ziemią – ale ja przecież i na tej ziemi
jestem obcy. Po prostu pustka wewnętrzna mnie zmarnowała.
Wyrosłem jako pieczarka – a później okazało się, że purchawka.
Nie Gide, nie Tołstoj, ale Iwaszkiewicz. A to jest bardzo mało”.
Niech mi zostanie wybaczony ten przydługi cytat, ale na jego
podstawie można dostrzec kilka ważnych rysów portretu Jarosława Iwaszkiewicza. Niewątpliwie pisarz był świadom swojej
pozycji w literaturze polskiej. W kilku miejscach nie szczędzi
cierpkich uwag pod adresem Marii Dąbrowskiej, wyraźnie artykułując żal, że to ją, a nie jego rodacy typują jako kandydatkę
do literackiego Nobla. Niewątpliwie więc grała w Iwaszkiewiczu
niespełniona ambicja, ale z drugiej strony widzimy tu jaskrawą
świadomość własnej ułomności – by tak rzec – konstrukcyjnej.
To właśnie owe niedopełnienie, ten brak przysłowiowej kropki
nad i przysparza pisarzowi wielu autentycznych zgryzot.
Ale czy możemy powiedzieć o Iwaszkiewiczu, że był pisarzem niepełnym? Niespełnionym – z jego punktu widzenia
– na pewno tak, ale niepełnym – nigdy. Na kartach drugiego
tomu „Dzienników” jawi się nam „Iwacha” jako uważny autokomentator. Relacjonuje szczegółowo postępy prac nad kolejnymi rozdziałami „Sławy i chwały”, zwierza się z pomysłów na
opowiadania, ze słabo skrywaną satysfakcją donosi o reakcjach
kolegów po piórze na kolejne publikacje. Żyje własną twórczością, potrafi wytyczyć w niej poszczególne nurty, jest niezwykle
świadomy tego, co tworzy.
Jest też Iwaszkiewicz-diarysta pisarzem polskiego krajobrazu. I to jakim! Z jakim znawstwem i chciałoby się powiedzieć,
z jakim szerokim gestem opisuje to co widzi. Przeczytajcie
choćby zapis z 12 października 1956 roku, o pewnym wieczorze na Stawisku: „Wiatr i dość zimno, ale nie bardzo. Drzewa
stoją ciche, gąszcz lasu jakby zamyślona. I ten opuszczony las,
zarośnięty staw, olbrzymie stare wierzby nad wodą i chmury
przykrywające połówkę księżyca. Woda na stawie czarno-różowa i to dokonanie się, zakończenie w powietrzu, w przyrodzie
całej. Wszystko zamknięte i tylko się czeka, kiedy wszystkie liście opadną”. Iwaszkiewicz to rasowy pisarz-podróżnik. Kilkoma
wyrazistymi kreskami oddaje portrety spotykanych, nierzadko
tylko w przelocie, ludzi. Majstersztykiem tego rodzaju prozy
jest ustęp na temat wycieczki do Kopenhagi, gdzie pisarz wybrał się z miłością swoich dojrzałych lat – Jerzym Błeszyńskim.
Wpisy poświęcone temu dwudziestoparolatkowi śmiertelnie
choremu na gruźlicę na przemian śmieszą i przerażają. Śmieszą, bo przecież zawsze komiczny jest afekt starszego pana do
młodego chłopca, a efekt komizmu potęgują tylko powtarzające się skargi Iwaszkiewicza na to, że Jurek nie spełnia jego
wyobrażenia o romantycznej miłości. Co charakterystyczne dla
autora „Tataraku”, Eros występuje tu nieodłącznie z Tanatosem.
W twarzy Jurka pisarz dostrzega coraz wyraźniejsze oznaki
śmierci. Nie daje się zwieść chwilom, kiedy ta twarz różowieje
– to stare sztuczki gruźlicy w stanach terminalnych. I wreszcie
kulminacja – ale nie jest nią śmierć Jurka, tylko wizyta w kostnicy, gdzie Iwaszkiewicz asystuje przy ubieraniu trupa do pogrzebu. Opis tej wizyty należy do najbardziej wstrząsających fragmentów książki. Czuje się wręcz, że jako pisarz Iwaszkiewicz
musiał być szczęśliwy, że spotkała go taka przygoda, że znalazł
się w samym środku swojego ulubionego splotu tematycznego
- miłości i śmierci.
Pisząc o homoseksualizmie Iwaszkiewicza nie sposób
pominąć kwestii jego małżeństwa. Bez wątpienia poznanie
i poślubienie w roku 1922 Anny z domu Lilpop było najważniejszym wydarzeniem w życiu pisarza. Zupełnie nie podzielał
Iwaszkiewicz – Dzienniki
Maj 2010
on żarliwej wiary swojej żony, a jednak pisał o tym nie w tonie
szyderczym, a raczej dobrotliwej przygany. Różnice światopoglądowe, powodujące że małżonkowie żyli w pewnym oddaleniu od siebie, nie były jednak w stanie przekreślić łączących ich
więzów duchowych. Mimo licznych narzekań, hiobowych niekiedy zawodzeń nad piekłem domowego życia, było ono dla
Iwaszkiewicza źródłem siły, prawdziwą ostoją, do której wracał
niczym stargany przygodami Odyseusz. A dom na Stawisku był
ludny – nie licząc Jarosława, jego żony i córek, a potem wnucząt, przebywały w nim osoby pracujące „przy domu”. Do tradycji Stawiska należały też wystawne przyjęcia organizowane dla
znamienitych gości, jak np. Artura Rubinsteina.
Sam Iwaszkiewicz był tego domu niekwestionowanym
panem, choć panować musiał często na odległość. Do Warszawy i w dalsze strony gnały go liczne obowiązki: redaktora
„Twórczości”, posła na Sejm PRL, przewodniczącego Polskiego
Komitetu Obrońców Pokoju, czy prezesa Związku Literatów
Polskich. Pisarz nieustannie jeździł w delegacje, spotykał się,
konferował, wygłaszał odczyty i przecinał wstęgi. Mimo że wielokrotnie zapewnia o swojej wręcz pogardzie dla tego rodzaju
pozaliterackiej działalności, nie porzuca jej. Dlaczego? Pewnie
po części z powodu politycznej naiwności, by nie powiedzieć
ślepoty (vide – fragmenty, w których wyraża swój podziw dla
Bieruta). Po części pewnie też z pychy i wyrachowania. Iwaszkiewicz, świadom swej pisarskiej wielkości, był przekonany, że
te honory po prostu mu się należą. Nie zapominajmy też, że
z pełnieniem tych funkcji wiązały się niemałe korzyści finansowe. Utrzymanie posiadłości w Stawisku przecież kosztowało
krocie.
Więc Iwaszkiewicz – wielki, mały człowiek? Nie jestem skory
do wystawiania tego rodzaju kategorycznych ocen, choć szcze-
rość „Dziennika” skłania również do szczerych reakcji. To dzieło
pokazuje nam człowieka i pisarza in extenso, pokazuje bogactwo tego życia, z którego być może nie wynikła twórczość na
tego życia miarę. Sam „Dziennik” jest wszak wspaniałą rekompensatą za nienapisane poematy, opowiadania czy powieści.
Iwaszkiewicz, wielki admirator życia, zwłaszcza w ekstatycznych jego przejawach takich jak miłość i śmierć, zapłacił cenę
pisarskiego niespełnienia za piękną, spełnioną niczym toast,
biografię. Życie chciało udowodnić swoją wyższość nad sztuką,
ale – „Dzienniki” tego dowodem – sztuce udało się życie zaskoczyć i z przeciwnej strony ściany zawołać: „a ku ku”.
Drugi tom „Dzienników”, znacznie dojrzalszy od poprzedniego, jest smakowitą zapowiedzią tomu trzeciego i ostatniego.
Czekam na niego z wielką ciekawością.
Jarosław Jakubowski
Jarosław Iwaszkiewicz
Dzienniki 1956-1963
Czytelnik
Warszawa 2010
Maciej Bennewicz
Milan Čabrić, Leszek Pokrywka
Coaching Tao
nowości
Piękno ciała
Coaching Tao czyli niezwykle interesujące metody
wszechstronnego rozwoju człowieka.
Życie według Autora jest podróżą, która ma
doprowadzić podróżnika-człowieka do szeroko
pojętego oświecenia, tak by mógł świadomie
doświadczyć własnego rozwoju i szczęścia. Konstruuje on przekaz, wprowadzając czytelnika w
doświadczenia własnego życia, emocje wywołane
przez spotkane osoby. Opowiada się za aktywnym
byciem tu i teraz, czerpaniem garściami z każdej
chwili, która zostaje nam dana. Im więcej walki w
różnych dziedzinach, tym większa groźba utknięcia
w jałowym sporze, niezdrowej rywalizacji.
Czy jestem atrakcyjna/atrakcyjny? Czemu podobają mi się te osoby, a nie inne?
Jakie zagrożenia niesie za sobą bezkrytyczna pogoń za medialnym ideałem piękna?
Jak atrakcyjność naszego ciała wpływa na nasze
codzienne życie?
Autorzy próbują odpowiedzieć na te i inne pytania wykorzystując najnowsze wyniki badań
naukowych z różnych dziedzin zajmujących się
atrakcyjnością ciała ludzkiego. Atrakcyjność ciała
to „problem” dotyczący każdego z nas i mający
bardzo duży wpływ na nasze życie.
Wydawnictwo Naukowe PWN
Dariusz Kosiński
G+J Gruner + Jahr Polska
Krzysztof Milczarek
Teatra Polskie
Tylko bogowie żyją wiecznie
Niezwykła książka prezentująca historię polskich
działań przedstawieniowych od przełomu X i XI
wieku do współczesności. Autor zgodnie z najnowszymi nurtami światowej teatrologii rozumie
teatr performatywnie, jako wydarzenie społeczne, które zależy w takim samym stopniu od jego
twórców, co od każdorazowo gromadzącej się
publiczności. Przyjmując tak szeroką perspektywę, obejmuje oglądem nie tylko działalność stricte teatralną, ale również ceremonie, manifestacje,
obchody rocznicowe, widowiska i rytuały.
Wydawnictwo Naukowe PWN
Powieść przedstawia fascynujące dzieje ostatnich
królów sumeryjskich. Ukazuje złotą epokę III dynastii z Ur, odległą i tajemniczą dla współczesnego
człowieka. Świat glinianych tabliczek, arkadyjskich
i hebrajskich mitów ożywa w działaniach konkretnych ludzi, a nieznane wydarzenia historyczne nabierają dodatkowego blasku.
Te pełne uroku czasy ukazane są oczami biblijnego
Abrahama jako świadka i uczestnika zmian zachodzących w zapomnianym dziś świecie. Mityczne postacie sumeryjskich bogów przeplatają się z wartkimi dziejami Bliskiego Wschodu sprzed 4000 lat.
Bellona
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Magdalena Kozak
Fiolet
Runa, Bellona
Krzysztof Daukszewicz
Nibywiersze BYŁONIEBYŁO
Krzysztof Daukszewicz, którego znamy jako czujnego obserwatora, subtelnego szydercę i trafnego komentatora naszego życia społecznego
i politycznego, tym razem odsłania przed nami
refleksyjną stronę swej natury. Pięknym, lapidarnym językiem opowiada nam o swoich emocjach
i zwątpieniach, o wzlotach i upadkach, o tym, co
dojrzewało w nim przez ponad trzydzieści lat. Byłoniebyło to tomik nie tyle poetycki, co prawdziwy, szczery, bo traktuje o rzeczach, które dotyczą
każdego z nas.
Bellona
Bernhard Schlink
Grzegorz Miecugow
Przypadek
Przypadek to pierwsza powieść Grzegorza Miecugowa. Nazwisko autora, który jest znanym dziennikarzem telewizyjnym, może sugerować, że Przypadek, to powieść z kluczem. Jednak Czytelnik nie
znajdzie w niej żadnych odniesień do polityki, którą
autor zajmuje się na co dzień.
Przypadek to opowieść o nieufności i próbie ucieczki od
własnego losu człowieka, który przeżył silny wstrząs
emocjonalny. Akcja utworu osadzona jest w polskich
i niemieckich realiach czasu kryzysu ekonomicznego
i toczy się przez trzy jesienne tygodnie, które mają
Marcinowi Szusterowi pozwolić zmienić swoje życie.
J. Weber
Bellona
Ilustrowany przewodnik po zaginionym
symbolu Dana Brona
Jednym z wątków Zaginionego symbolu Dana
Browna jest potęga masonerii; organizacji przestrzegającej mrocznych rytuałów i posiadającej
własną symbolikę, której znaczenie ukryte jest
przed niewtajemniczonymi.
Książka to wzbogacony ilustracjami zbiór szkiców pióra
kilkunastu autorów, jest fascynującym przewodnikiem
po wolnomularskim Waszyngtonie; stolicy Stanów
Zjednoczonych, miasta pełnego zaginionych symboli.
Dlaczego niektóre z nich są jawne, inne zaś skrzętnie
ukryte? Którzy z amerykańskich prezydentów byli czołowymi masonami i jaki miało to wpływ na ich?
Coraz dalej od miłości
• kolejna, po bestsellerowym
Lektorze,
prezentowana
w MUZIE książka Bernharda
Schlinka
• zbiór opowiadań wydanych
w 2000 roku, który utorował
autorowi drogę do sławy
• opowiadanie Ten inny zostało sfilmowane, w roli głównej
wystąpił Antonio Banderas
Siedem opowieści o miłości, których bohaterowie uwikłani są w przeszłość Niemiec. Mamy tu między innymi portrety młodzieńca zafascynowanego pewnym obrazem, portret uczestnika rewolucji 1968 roku
uwikłanego w zawiłości liberalnego związku, mamy parę wschodnich
berlińczyków, którzy popełniają zdradę, aby ratować swoje małżeństwo, i Niemca walczącego o miłość amerykańskiej Żydówki.
Muza
nowości wydawnicze
Fiolet… Czym jest? Wiesz? Nie wiesz nic! Odwiedź Zakazaną Strefę. ZOBACZ PIEKŁO, KTÓRE
SPADŁO Z NIEBA, zwyciężaj lub giń!
Warszawa przemieniona w koszmar. • Siły specjalne walczące na granicy ryzyka. • Spadochroniarze ścigający śmierć. • Ratownicy w oparach
cyjanowodoru. • Mafia szarpiąca padlinę miasta. •
Fanatycy zabójczego reality show. • Każdego dnia
tracisz przyjaciół. • Każdego dnia zyskujesz wrogów. • Wskaż zwycięzcę, odbierz nagrodę.
Przekonaj się, czym jest Fioletowy, Zakazany
Świat. • I pamiętaj... HCN zabija!
Bellona
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Maj 2010
Wydawnictwo Papilon
Marc Eliot
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Amerykański buntownik.
nowości wydawnicze
Życie
y Clinta Eastwooda
W odróżnieniu od wcześniejszych biografów
Eastwooda, Eliot opisuje zarówno jego artystyczne sukcesy jak i porażki, a także fascynujące związki między jego życiem a sztuką. Wnikliwe bada,
w jaki sposób ten przeciętny uczeń i playboy zyskał
sławę hollywoodzkiego „seksownego buntownika”, a potem, mimo wszelkich przeciwności, stał się
jedną z najjaśniejszych gwiazd w panteonie sław
i wielokrotnym laureatem Oscara. Analizuje też
największe filmy Eastwooda, które już dziś należą
do klasyki kina.
Wydawnictwo Dolnośląskie
J. Maarten Troost
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
Bill Zuk
Janusz Żurakowski. Legenda przestworzy
Janusz Żurakowski był zasłużonym pilotem bojowym czasów II wojny światowej i wybitnym pilotem akrobacyjnym. Opracowana przez niego figura
akrobacyjna Zurabatic Cartwheel do dziś pozostaje
jedną z najbardziej niezwykłych ewolucji powietrznych, jakie kiedykolwiek wykonano za sterami samolotu. W swojej karierze pilotował ponad
60 typów samolotów, w tym Supermarine Spitfire i Gloster Meteor. W świadomości wielu pokoleń
Kanadyjczyków zapisał się jako pilot-oblatywacz
legendarnego „Avro Arrow”.
Wydawnictwo Dolnośląskie
Shobhaa Dé
Zagubiony w Chinach
Mając nikłe wyobrażenie o Państwie Środka, nie
znając języka, autor wybiera się na kilkumiesięczną
wędrówkę po kraju, gdzie bije serce współczesnego
świata. Zwiedza wielomilionowe metropolie Pekin
i Szanghaj, ogląda Wielki Mur, razem z 80 tys. turystów wspina się na jedną ze świętych gór taoizmu,
poznaje pustynię Gobi i Tybet, uczy się wabić tygrysy na żywego kurczaka, z pomocą słownika stara się
zrozumieć restauracyjne menu oferujące takie specjały, jak „owcze łożysko w rosole” czy „krtań wołową”. Relacje ze zdarzeń ubarwia dygresjami faktograficznymi, politycznymi i obyczajowymi.
Wydawnictwo Dolnośląskie
Bollywoodzkie
y
noce
Światowy bestseller
już w Polsce!
Bollywood nie jest odpowiednim miejscem dla
Aaszy Rani, wrażliwej dziewczyny z małego miasteczka. Jednak matka zaciąga ją do Bombaju, do
świata wyzysku, gdzie role dostaje się przez łóżko.
Aasza, zdana na własne siły, poznaje Akszaja Arorę
– niezwykle popularnego aktora. Jednak w branży,
w której pozycja zawodowa zależy od seksualnych
podbojów, nie ma miejsca na miłość czy zaufanie.
Aasza traci niewinność. Nie ma w nikim oparcia
i wie, że może znaleźć się na bruku równie szybko, jak wspięła się na szczyty sławy. A zapamiętując się w miłości, ryzykuje swą karierę filmową…
Wydawnictwo Książnica
elka yw
Am
oc.
om
ekt
na p
-det rzybędę
a
k
ż
p
wró azy, a r
!
e 3 iało
ręc
w
j
i
o, śm
śn
N
a
l
K
Publicat S.A.
GRUPA WYDAWNICZA
ul. Chlebowa 24, 61-003 Poznań, tel. 61 652 92 52, e-mail: [email protected], www.najlepszyprezent.pl
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Wydawnictwo Papilon
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
czytaj po zmierzchu
Wybrana
Trzeci tom bestsellerowego cyklu Dom Nocy
Do Domu Nocy zakradły się ciemne moce i żądza krwi, a szkolne przygody dorastającej
wampirki Zoey Redbird stają się coraz bardziej tajemnicze. Ci, którzy wydawali się
przyjaciółmi, okazują się wrogami, a co dziwniejsze, zaprzysięgli wrogowie stają się
przyjaciółmi. Gdy zaufanie staje się towarem deficytowym, Zoey wie, że wszystko, co
odkryje, musi być zachowane w tajemnicy przed innymi. Tak zaczyna się intrygująca
trzecia część serii, w której odwaga Zoey zostanie wystawiona na większą próbę niż
kiedykolwiek przedtem.
Wydawnictwo Książnica
Aprilynne Pike
Skrzydła Laurel
Laurel nigdy nie wierzyła w magię.
Aż poznała prawdę o sobie samej...
Laurel nie jest typową nastolatką. Je tylko warzywa i owoce, nie może wytrzymać bez
świeżego powietrza, przez całe życie uczyła się w domu oraz została adoptowana przez
rodziców w przedziwny sposób: ktoś zostawił ją na ich schodach w koszyku.
Kiedy idzie do szkoły, musi przyzwyczaić się do siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach
i nowych wyzwań. Ale gdy pewnego dnia na jej plecach pojawia się tajemniczy punkcik,
zaczyna dziać się magia i całe jej życie staje do góry nogami. Co wybierze Laurel? Świat
tajemnic z niezwykłym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy spokojny i znany świat
z zawsze pomocnym kolegą z klasy?
nowości wydawnicze
P.C. Cast, Kristin Cast
Znakomity debiut – Stephenie Meyer, autorka sagi Zmierzch
Wydawnictwo Dolnośląskie
www.pozmierzchu.pl
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Maj 2010
Zbigniew Herbert
Herbert i współczesność,
czyli między kulturą wysoką
a masową
10
W opublikowanym w 1976 roku artykule pt. Jakość i nijakość w kulturze masowej Zbigniew Herbert, przejęty poziomem
i ofertą programową ówczesnej telewizji, zadaje takie oto pytanie: „W jaki sposób można kulturze masowej, która homogenizuje, rozdrabnia, pomniejsza kulturę i miesza beznadziejnie
małe z wielkim, przydać trochę ładu, humanizmu i świadomie
wybranych wartości”, a nieco dalej formułuje następującą opinię: „Istnieje niebezpieczna tendencja, aby <wygrać> kulturę
masową przeciwko kulturze sensu stricto, wykazując społeczną nicość tomu wierszy, poważnego dramatu czy trudnego
utworu muzycznego wobec masowego zapotrzebowania na
piosenkę, tanią rozrywkę, kicz – co rzekomo uwielbia lud. Antagonizm taki istnieje i zawsze istniał (Seneka <przegrywał>
w walce z popisami gladiatorów), ale doprawdy nie rozumiem,
po co mielibyśmy pogłębiać ten antagonizm”.
Wypowiedź Herberta można włączyć w nurt, krystalizującego się już w XIX wieku dyskursu, poddającego refleksji zjawisko
umasowienia kultury i traktującego ten fakt jako jeden z symptomów kryzysu kultury europejskiej. Niszczący wpływ mas na
kulturę i sztukę obserwowali, by ograniczyć się tu do niektórych tylko autorów polskich, Stanisław Przybyszewski, porównujący sztukę dla ludu ze świętokradztwem, Zenon Przesmycki
traktujący tzw. nową publiczność, jako rzeszę ignorantów, pozbawionych szacunku dla spraw duchowych, Stanisław Ignacy
Witkiewicz, kojarzący uspołecznienie i uniformizację z zanikiem zmysłu metafizycznego i katastrofą kultury. Instytucjonalnie realizowany nakaz wyrównywania poziomu kulturalnego
mas i elit krytykował w latach pięćdziesiątych mistrz Herberta,
Henryk Elzenberg, marząc jednocześnie o społeczności arystokratycznej, żyjącej pięknie i dla piękna.
W wypowiedziach publicystycznych Herbert nie ocenia
zjawiska w sposób tak bezkompromisowy, jak jego poprzednicy, więcej nawet, zdaje się żywić złudzenia, które autorom
wcześniejszych pokoleń nie zaciemniały obrazu rzeczy, wierzy,
że właściwie realizowana polityka medialna jest w stanie masy
wychować, „uszlachetnić”, przygotować do odbioru owej „kultury sensu stricto”, z drugiej jednak strony stawia warunki, które,
jak się wydaje, przekreślają szanse tego programu już w punkcie wyjścia. Przywilej obcowania z dobrami duchowymi, twierdzi pisarz, może być udziałem mas wyłącznie wówczas, gdy
„zdobędą się na wysiłek samodzielności, doskonalenia smaku
i umysłu, odrzucenia łatwizny”. Do tej myśli powraca także w innym miejscu: „Kultury nie dziedziczy się mechanicznie – mówi
- trzeba ją natomiast w pocie czoła wypracować, zdobyć dla siebie, potwierdzić sobą”. I gdy powtarza, że podstawową funkcją
kultury jest „budowanie tablic wartości, ustalanie ich hierarchii,
świadomy, moralny ich wybór”, nie pozostawia wątpliwości, że
kulturę pojmuje właśnie jako twórczy wysiłek, wysiłek polegający na tworzeniu świata wartości, to znaczy na świadomym
jego porządkowaniu. U podstaw promowanej przez Herberta
koncepcji kultury leży zatem idea ładu. Idea ta przenika zresztą
całą twórczość autora Struny światła, gdyż jest trwałym komponentem dwóch najistotniejszych aspektów jego dzieła: fundamentem pięknego przedmiotu, jako podstawy sztuki i pięknego czynu, jako podstawy życia.
Czym jest ów ład Herberta? W poszukiwaniu odpowiedzi na
to pytanie musimy zwrócić się, zgodnie zresztą z często formułowanym przezeń postulatem, do tradycji, do przeszłości, do
źródeł kultury środziemnomorskiej, w której idea ta ma swoje
zakorzenienie. Ład powstaje w konsekwencji zagospodarowania i organizacji żywiołów, poprzez opanowanie, stabilizację,
przetworzenie ich chaosu w uniwersalny porządek proporcji,
miary i liczby (rozumianej i abstrakcyjnie i konkretnie, arytmetycznie i geometrycznie), która, a jest to myśl pitagorejska, spaja to, co nieograniczone z tym, co ograniczone, równoważąc
sprzeczności i tworząc kosmos, tzn. wymiar ładu i piękna.
Tę wiedzę o przedustawnym świecie porządku, który dla
człowieka winien być wzorem, ale i zadaniem, przekazuje swoim uczniom Sokrates z Jaskini filozofów. On też zwraca uwagę,
że kontemplacja ładu ma znaczenie nie tylko estetyczne, ale
i terapeutyczne, a zatem moralne. W elementarnych prostych
kształtach przedmioty odnajdują swoją tożsamość, to znaczy
pewność, ich harmonijny układ tworzy piękno i chroni przed
niszczącym wpływem ciemnych sił, którymi podszyta jest Natura. „...Wszystkie rzeczy tego świata – mówi myśliciel - rodzą się
z prostych kształtów i do nich kiedyś powrócą. Spójrz chłodno
na linie zamykające przedmioty: widzisz stożki, kule, sześciany.
Są bez barwy. Leżą w przestrzeni, jakby je ułożyła ręka szukająca ładu. Spośród wszystkich zmysłów najmądrzejsze są oczy.
Oczy chronią duszę od zamętu”. Chaosowi, sile dezintegracji,
mrocznym, z dionizyjskiego ducha poczętym pierwiastkom,
przeciwstawia Sokrates liczbę - symbol porządku, integracji,
tożsamości: „Cóż, młodzi jesteście - zwraca się do swych rozmówców – ogłuszeni kłótnią życia i śmierci. Ale kiedyś porzucicie dom pełen hałasów. I zacznie się wasza podróż w górę.
Ku nieruchomej, białej, niepodzielnej liczbie”. Jednak nie sama
koncepcja stwarza kulturę, kultura tworzy się poprzez przeniesienie myśli w byt, realizację idei w rzeczywistości. „Humanista
– mówi Herbert – to ten, który stara się asymilować, przyswajać
i oswajać jak najszersze obszary rzeczywistości”. I obecność wywiedzionego z antycznych źródeł wzoru porządku, ale i tożsamego z nim geometrycznego paradygmatu piękna, dostrzega
Herbert w najróżniejszych konkretyzacjach: w sztuce, w zachowaniach, w myśli i w mowie.
Jego przykładem jest przede wszystkim sztuka grecka.
Świątynia antyczna – pisze autor Barbarzyńcy w ogrodzie - żyje
„pod złotym słońcem geometrii. Matematyczna precyzja unosi
te dzieła jak okręty nad fluktami czasów i gustów. (...) Sztuka
grecka jest syntezą rozumu i oka, geometrii i praw widzenia”.
Kulturotwórcza tradycja porządku odnawia się w różnych epokach, czasem jest realizowana jako świadoma, konsekwentna
kontynuacja klasycznej linii, czasem ujawnia się niespodziewanie, jako pojedynczy artystyczny epizod. Dziedzictwo klasycznego ładu przyjmuje w XV wieku m. in. Alberti, architekt
i wzór artysty-uczonego, a wraz z nim, otoczony przez Herberta szczególną admiracją, Piero della Francesca. Precyzja,
geometryczność, architektoniczna dyscyplina jego sztuki zdają się głosić pochwałę antycznej myśli: „Nad walką cieni, konwulsjami, hałasem zbudował Piero della Francesca lucius ordo,
wieczysty porządek światła i równowagi”. Ścisły, obliczalny porządek ucieleśniają też dzieła Paolo Ucella, o którym pisano, iż
jest bardziej matematykiem niż malarzem, niezwykła, geometrycznie zaprojektowana martwa natura Torrentiusa, niektóre
obrazy mistrza scen rodzajowych Terborcha. Ten klasyczny ład,
równowagę i rygor znajduje i sławi Herbert również u mistrzów
XIX i XX stulecia: Davida, Cézanne’a, Légera, w rygorystycznie
uporządkowanych pracach Władysława Strzemińskiego. „Malarstwo jest rzeczą umysłu” - mówi pisarz w artykule poświęconym twórcy unizmu - „Malarz stwarza (...) swój mały kosmos
z pionów i poziomów, kolorów, linii i światła”, kosmos, powtórzmy, precyzyjnie zaplanowany, obliczony i, co bardzo charakterystyczne, tak dla klasycyzmu, jak i dla preferencji estetycznych
Herberta, beznamiętny, pozbawiony emocji, ów, jak pisze au-
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
tor Martwej natury „chłodny świat w innym świecie”. Poetyckim
obrazem tego porządkującego zamysłu jest np. przestrzeń zimowego ogrodu konstruowana właśnie poprzez opanowanie,
stabilizację i uporządkowanie natury, tzn. zredukowanie jej
wielości i bezładu do prostych, geometrycznych form i eliminację, leżących u jej podstaw pierwiastków wegetatywnych,
stymulujących dynamikę rozkładu i śmierci:
(Zimowy ogród)
Ale nie tylko sztuka jest w świecie Herberta kreacją ładu,
również pozytywnie waloryzowany czyn, czyn będący rezultatem respektowania zasady, prawa, reguły, zyskuje tu postać
geometrycznie uporządkowaną. Godność, męstwo, prawość,
honor, zachowania wywiedzione z imperatywu „postawy
wyprostowanej” sugerowane są tu zawsze konstrukcją pionową, natomiast przejawy nikczemności, koniunkturalizmu
cechuje zakłócenie równowagi, utrata wzniosłego, hieratycznego wertykalizmu, nerwowa krzątanina, pośpiech, zginanie
kolan. Pan Cogito oczekuje śmierci w oblężonej Utyce i jak
malarz-klasyk kreuje swe ostatnie chwile na podobieństwo
pięknie zaprojektowanego dzieła, tworzonego w konsekwencji serii rozumnych wyborów: wyboru pozycji, wyboru
gestu, wyboru ostatniego słowa (Pan Cogito o postawie wyprostowanej). Równowagę pionu zachowuje mężny Tucydydes odpowiadający przed sądem krótkimi, powściągliwymi
frazami i w swej zrównoważonej postawie przeciwstawiony
tchórzliwym, skamlającym na kolanach generałom ostatnich
wojen (Dlaczego klasycy), a także Charlotta Corday, jadąca na
szafot „sztywno wyprostowana (...) pośród wyjących tłumów
rzucanych w twarz ogryzków (...) pośród złorzeczeń ale jakby
w koronie” (Mademoiselle Corday).
Z taką samą konsekwencją, z jaką promuje Herbert racjonalną konstrukcję przedmiotu czy równowagę postawy moralnej,
akcentuje też elegancję i porządek mowy, jej rozumność, jasność, logiczny rygor, weryfikowalność sądów, język, w którym
piękno współistnieje z prawdą, bo szacunek dla sensu łączy się
z estetyką formy:
mówisz ładnie Baruch – chwali Stwórca Spinozę
lubię twoją geometryczną łacinę
a także jasną składnię
symetrię wywodów
(Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy)
Dla Sokratesa logika jest orężem w walce z Dionizosem, jak
też formą, którą sławi niewzruszoną mądrość starego drzewa:
„Chwaliłem Cię w koniunkcji i dysjunkcji, a także w małej świątyni zbudowanej z sylogizmów.” Uwielbiana przez Pana Cogito
prostota tautologii potwierdza pewność bytów, jasność rozróżnień, a spajając pojęcie z przedmiotem, staje się gwarancją
Prawdy (Pan Cogito i wyobraźnia). Zaprzeczeniem mowy czystej i nie pomieszanej jest natomiast wulgarny język proletariu-
życie moje – mówi podmiot w wierszu Brewiarzpowinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładnie
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonansu
języki chaosu
(Brewiarz)
Nie ulega wątpliwości, że kulturotwórczy zmysł ładu, ten
zmysł, który czasem znajduje swą szczęśliwą konkretyzację,
a czasem jest tylko wyrazem tęsknoty, projektem marzenia,
jest u Herberta skonfrontowany, a niekiedy wprost spleciony
z energią chaosu, tradycja rozumu rywalizuje z siłami instynktu, potrzeba tworzenia z impulsem zniszczenia, znamienne dla
jednostek dążenie do duchowego rozwoju z inercją, demoralizacją i duchowym regresem zbiorowości. I bardzo często prymat zyskuje w tym świecie, pozostająca poza enklawą ładu, nie
zaanektowana przez rozum, nieobliczalna i niekontrolowana
potęga sił irracjonalnych.
Sokrates, u Herberta uosobienie wyzwalającej z lęku racjonalności („rozum równa się szczęściu”), jest atakowany przez
demonicznego Dionizosa – rzecznika Natury, dysponenta
mrocznej wiedzy, promotora szaleństwa, strachu i nicości.
Instynkt okrucieństwa odkrywa Herbert w powściągliwej
osobowości boga sztuki Apollina, niepokój niezaspokojonego pragnienia przeziera nawet przez racjonalnie ukonstytuowany ład obrazów Leonarda. Najczęściej jednak żywioł
negatywnych instynktów i emocji, odzywa się w reakcjach
tłumu, przeradza się w niszczącą dynamikę masowych zachowań. Stabilny świat stoickiego mędrca zostaje zdemontowany przez „żywiołów niewstrzymany nurt”, „odwieczny, ciemny
lęk”, którym towarzyszy „barbarzyński okrzyk trwogi” (Do Marka Aurelego). Historia przeszłego stulecia jawi się poecie jako
„nierówna walka zbirów na czele oszalałych tłumów przeciwko
garstce prawych i odważnych” (Elegia na odejście pióra atramentu lampy), jako „czasy, które są opowieścią idioty/ Pełną
hałasu i zbrodni” (Do Henryka Elzenberga); zbiorowość zwraca
się przeciwko jednostkom nieprzeciętnym, skazuje Sokratesa,
Peryklesa, Fidiasza, szaleństwo tulipomanii destabilizuje gospodarkę racjonalnej holenderskiej społeczności. Także krzyk
pop-muzyki, „jaskrawie ciemny /z niemocy artykulacji”, to,
według Pana Cogito, ekspresja instynktów, gdyż jego celem
jest: „wydobyć z trzewi/ to co jest w trzewiach/ przerażenie
i głód” (Pan Cogito i pop).
Zbiorowość, która zdaje się mieć szczególne predyspozycje
do zachowań irracjonalnych, organizm pełen pożądań, złakniony wrażeń, doznań, maksymalnie intensywnych emocji,
staje się też kreatorem kultury czy raczej pseudokultury, gdyż
twór ów rozwija się poprzez konsekwentne negowanie i destruowanie jakości będących podstawą kultury elitarnej. Nie
jest dziełem umysłu tylko rozpasanego instynktu, nie kreuje
porządku, tylko potęguje chaos, nie szanuje tradycji, lecz ją
usilnie kwestionuje, nie respektuje i nie tworzy stabilnych systemów wartości, a istniejące dyskredytuje, redukuje, poddaje
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Zbigniew Herbert
z rombów trójkątów ostrosłupów
na przekór - niespokojnej linii
włosów, przez które cieknie krew
jedwabiom w nierozumnych fałdach
zielonej trumnie dla motyla –
z rombów trójkątów ostrosłupów
odbudowano mądry ogród
diamentem spina sieć płaszczyzna
nie będzie wołał już owadów
na uczty miodu i trucizny
szy - urzędników, prymitywna dialektyka oprawców, parciana
retoryka, pozbawiona dystynkcji i urody koniunktiwu” (Potęga
smaku), a także „bełkot trybun i czarna piana gazet” (Do Ryszarda Krynickiego – list). Z tego zapatrzenia w estetyczny ideał bierze się też marzenie o pięknym życiu, marzenie cenne, choć nie
zrealizowane:
11
Maj 2010
symplifikacji, nie uznaje wyjątkowości, indywidualności, oryginalności, tworząc doskonale homogeniczny, egalitarny, zuniformizowany system zbiorowych gustów, manier i mód. Tworzy
się w ten sposób rzeczywistość banalna, infantylna, rzeczywistość monstrualnego rozmnożenia i pomieszania bytów-fantomów, masowo wytwarzanych pseudowartości, protez, łatwych,
„szybkostrawnych”, syntetycznych produktów, mistyfikujących
doświadczenie egzystencjalne, estetyczne czy religijne:
Jesteśmy - mimo wszystko
społeczeństwem zaawansowanym – konstatuje z ironią Pan
Cogito
Zbigniew Herbert
magia i gnoza
kwitnie jak nigdy
12
sztuczne raje
sztuczne piekła
sprzedawane są na rogu ulicy
(...)
inżynierowie wizualnej rozpusty
pracują bez wytchnienia
zziajani alchemicy halucynacji
produkują
nowe dreszcze
nowe kolory
nowe jęki
i rodzi się sztuka
agresywnej epilepsji
(Pan Cogito o magii)
W świecie, który uzyskuje ten stopień zafałszowania, pomieszania i dezintegracji jedynym porządkiem będzie wulgarna dyktatura bębna, jedyną wolnością absolutna dowolność,
relatywizm, chaos oraz nihilizm, czyli jak powiada Herbert,
„wróg kultury nr 1, stan duchowego rozkładu, zniewolenia i akceptacja wszystkiego, co może się zdarzyć”. Ten stan totalnego
rozkładu dotyka zarówno moralność, jak i sztukę. Najniższy
krąg piekła, ten w którym Dante pomieścił odszczepieńców,
Pan Cogito przeznacza właśnie inicjatywom artystycznym, masowo realizowanym pod patronatem Belzebuba:
Cały rok odbywają się tu konkursy, festiwale, koncerty. Nie
ma pełni sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna.
Co kwartał powstają nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest
w stanie zahamować triumfalnego pochodu awangardy. (Co
myśli pan Cogito o piekle )
Znakomita część sztuki współczesnej – dodaje pisarz w jednym z esejów – opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje
w pustce, albo mówi o historii własnej, jałowej duszy” (Cena
sztuki).
Wielka dusza Grecji, wielki duch Bizancjum, gotyku i renesansu przetworzyły się współcześnie w żałosny substytut, w karykaturalny, zdegenerowany i patologiczny twór, w chorą, słabą, karłowatą, egotycznie zorientowaną duszyczkę, duszyczkę
pogrążoną albo w „wielkim żalu nad sobą” (Dlaczego klasycy),
albo narcystycznie zafascynowaną własną urojoną wspaniałością i urodą, duszyczkę z jednej strony całkowicie bezradną
czy wręcz sprzymierzoną z ciemnymi siłami instynktu, z drugiej
niezdolną, a więc i niechętną do przyswojenia wielkiego dziedzictwa przeszłości:
Jednym z grzechów śmiertelnych kultury współczesnej
– twierdzi Herbert - jest to, że małodusznie unika ona konfrontacji z wartościami najwyższymi. A także aroganckie
przeświadczenie, że możemy się obyć bez wzorów (zarówno
estetycznych, jak i moralnych), bo rzekomo nasza sytuacja
w świecie jest wyjątkowa i nieporównywalna z niczym. Dlatego właśnie odrzucamy pomoc tradycji, brniemy w naszą samotność, grzebiemy w ciemnych zakamarkach opuszczonej
duszyczki. (Duszyczka)
„Bledziutka, naga, zziębnięta”. Takimi słowami charakteryzował duszyczkę cesarz Hadrian w przypisywanym mu epigramacie. Pisze o tym Ryszard Przybylski w eseju o tęsknotach
poetów, a porównując topos duszyczki u Eliota i Różewicza
stwierdza: ”Historia zmienia ją w mizerotę, wtrąca w sytuację śmiesznej naiwności człowieka dojrzałego. Duszyczka nie
może wzlecieć. Staje się ofiarą swoich czasów (...). Tkwi w nieruchomej beznadziejności”. Ale ta mizerota, sugeruje Herbert, nie jest bynajmniej istnieniem biernym, mieści bowiem
w sobie niebezpieczne impulsy: urazy, kompleksy, zazdrość
i agresję. Ujawniają się one zwykle, gdy zmuszona jest stanąć oko w oko z wielkimi dziełami ducha. Konfrontacja taka,
która dla wrażliwych umysłów jest zwykle pouczającą lekcją
pokory, dla megalomańskiej duszyczki staje się bezwzględną
i surową w swej bezstronności oceną, oceną kompromitującą,
niszczącą pozory, odbierającą poczucie błogiego samozadowolenia. Dlatego też, aby przetrwać i utrwalić się w swym naturalnym środowisku – w próżni umysłowego wyjałowienia,
musi unicestwić kulturę - zwierciadło demaskujące jej nędzę,
pustkę i nicość:
To nie tylko my czytamy Homera, oglądamy freski Giotta,
słuchamy Mozarta, ale Homer, Giotto i Mozart przypatrują się
nam i stwierdzają naszą próżność i głupotę. Biedni utopiści,
debiutanci w historii, podpalacze muzeów, likwidatorzy przeszłości, podobni są do owych szaleńców, którzy niszczą dzieła
sztuki, ponieważ nie mogą wybaczyć ich spokoju, godności,
chłodnego promieniowania.” (Duszyczka)
Humanitarną intencję Herberta, by przydać kulturze masowej nieco ładu, głębszych i świadomie wybranych wartości
bezwzględnie zweryfikował czas. Widzimy dziś, że masy nie
rzekomo, ale naprawdę, szczerze i bezrefleksyjnie uwielbiają
tanią rozrywkę, szmirę i kicz, natomiast niwelowanie kulturowych różnic nie jest przemyślaną inicjatywą elit, tylko nieuniknionym efektem ekspansji masowości, rezultatem totalnej dominacji tego nurtu płynnych jakości, zmieniających się
zgodnie z rytmem nieustannie nowych, sezonowych propozycji, nurtu radośnie wolnego od balastu trwałych wartości,
od metafizycznego podłoża, od sensu, obszaru o amorficznej
postaci, który, niczym ów potwór Pana Cogito, „wypełnia swym
czadem domy świątynie bazary/ zatruwa studnie niszczy budowle umysłu”, a który jest, jak mgła, przez którą widać tylko
„ogromny pysk nicości” (Pan Cogito i potwór).
Refleksja Herberta na temat kultury nie jest refleksją zamkniętą, są w niej trafne opinie, oceny, ostrzeżenia, nie ma
natomiast prognoz, nie ma sądów domykających i nie może
ich być, tak długo, jak długo kultura porządku trwa pośród
przypływów chaosu. Jeśli jednak poszukiwać w tej twórczości
obrazu, który najlepiej oddaje sytuację współczesności, jest
nim, według mnie, właśnie obraz świadomej i tragicznie bezradnej jednostki wobec inwazji wszechobecnej, nieuchwytnej,
toksycznej siły, figura Pana Cogito - samotnego rycerza, uparcie zmagającego się z bezkształtem.
Piotr Siemaszko
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Vladimir Nabokov
Daniel Silva
„Oryginał Laury”Vladimira Nabokova, to powieść, która istnieje tylko we fragmentach
jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic literatury, niedokończone arcydzieło wielkiego pisarza, które przez ponad trzydzieści lat leżało skryte głęboko w skarbcu
szwajcarskiego banku i omal nie zostało
zniszczone.
Dr Philip Wild, człowiek błyskotliwy, inteligentny, obdarzony majątkiem i potężną
posturą doznaje bolesnego upokorzenia
za sprawą swej żony, młodej, szczupłej
i bez żenady prowadzącej bogate życie
erotyczne Flory. W powieści, „doprowadzającym do obłędu arcydziele”, dokumentującym jej zdrady małżeńskie, napisanej przez jednego z jej kochanków
i przekazanym doktorowi, pojawia się ona jako „Moja Laura”... Okryty niesławą,
Wild nadal czerpie życiową przyjemność pozwalając sobie na wirtualną samoanihilację, rozpoczętą usunięciem palców u nóg.
Czując, że nie dane mu będzie dokończyć Oryginału Laury, Nabokov sporządził
instrukcję nakazującą spalenie rękopisu po śmierci autora. Przez trzydzieści lat
wdowa po nim oraz jego sym Dmitri zastanawiali się, czy spełnić życzenie pisarza. Obecnie owa niemal zniszczona powieść po raz pierwszy jest dostępna czytelnikom, towarzyszy jej przedmowa Dmitriego Nabokova mówiąca o ostatniej
wielkiej książce jego ojca i swej trudnej decyzji o jej opublikowaniu.
Kolejny doskonały thriller o Gabriellu
Allonie mistrza powieści szpiegowskiej
i sensacyjnej.
Nieoczekiwane zwroty akcji, szaleńcze
tempo wydarzeń, świetna rozrywka,
a jednocześnie bystra analiza rodzących się na Wschodzie zagrożeń.
Krytycy jednogłośnie uznali „Reguły
Moskwy” za najlepszą jak dotąd powieść Daniela Silvy.
Gabriel Allon, agent, który odszedł ze służby, by zostać konserwatorem sztuki, idąc
tropem zabójstwa pewnego dziennikarza,
trafia do Rosji. Odkrywa, że gra szpiegowska, w którą się wplątał, toczy się o stawkę,
jakiej jeszcze nigdy nie widział. Teraz musi grać według reguł Moskwy.
To nie jest ponura Moskwa z czasów Związku Radzieckiego, ale Moskwa współczesna, pławiąca się w petrodolarowym dostatku i luksusie. To tutaj młode pokolenie
wiernych wyznawców Stalina knuje spisek, który pozwoli im odzyskać utracone
mocarstwo i rzucić wyzwanie odwiecznemu wrogowi - Stanom Zjednoczonym.
Jednym ze spiskowców jest Iwan Charkow, były agent KGB, który na gruzach
ZSRR wybudował światowe imperium inwestycyjne. Jego częścią są ukryte
interesy, lukratywne i zarazem śmiertelnie niebezpieczne. Charkow handluje
bronią i właśnie ma zamiar dostarczyć najnowocześniejsze rosyjskie uzbrojenie
Al Kaidzie. Jeżeli Allon nie dowie się na czas, gdzie i kiedy ma zostać przekazany
towar, świat będzie świadkiem najkrwawszych zamachów terrorystycznych od
11 września 2001. A czasu jest niewiele...
Muza
Muza
Oryginał Laury
nowości
RABAT
Reguły Moskwy
Przypominamy, że możecie Państwo zostać po­sia­da­cza­mi Karty Stałego Klien­ta,
która upraw­nia do zakupów z wysokimi ra­ba­ta­mi.
20% – karta złota
10% – karta srebrna
Przy okazji różnych akcji promocyjnych w naszych księ­gar­niach możecie Pań­stwo nabyć książki z rabatem do 50%, otrzymać cenny upominek, a także spotkać się z autorami,
których zapraszamy do księgarń.
10% książka tygodnia
RABAT
10% książka MIESIĄCA
Tomasz Torbus
Zamki krzyżackie. Deutschordensburgen
Jeżeli dla Niemców Krzyżacy byli posłańcami cywilizacji (aczkolwiek niesionej za pomocą miecza), to dla Polaków stali się
na wieki ucieleśnieniem niemieckiej buty i okrucieństwa. Dopiero ostatnie lata zrelatywizowały ten spór, skupiając się raczej na spuściźnie materialnej tych czasów. I słusznie, bo nigdzie w Europie, może poza Walią, Apulią czy Hiszpanią nad
promocje
5% – karta niebieska
Duero, nie zachował się tak znakomicie cały system średniowiecznych zamków – bohaterów niniejszej książki.
W albumie prezentujemy 40 obiektów z terenów północno-wschodniej Polski, które – od ruin aż po okazałe budowle przetrwały do dzisiaj, m.in. w Malborku, Golubiu-Dobrzyniu, Gniewie, Lęborku. Czytelnik pozna losy zamków, legendy z nimi
związane i ciekawostki architektoniczne, wzbogacone o opisy w języku polskim i niemieckim, fotografie i plany obiektów.
Wydawnictwo Ossolineum
16.03-22.03
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
13
Maj 2010
Z notatnika księgarza
z notatnika księgarza
„Nawet kiedy dorośniesz...
14
...będziesz mógł w najtrudniejszych chwilach liczyć na naszą pomoc – mama”.
Cytowana przysięga - obietnica zawarta jest w książce pt.
„Dziecko z chmur”, która ukazała się nakładem wydawnictwa
Nasza Księgarnia. Autorki Justyna Bigos i Beata Mozer opisują
rodzące się w nich decyzje związane z potrzebą macierzyństwa i niemożnością spełnienia się w tym dążeniu: „...Kiedy
kobieta pragnie mieć dziecko nic jej nie powstrzyma przed
spełnieniem marzenia. Pamiętam, jak ze łzami w oczach
mówiłam, że zrobię wszystko, gotowa jestem podpisać pakt
z diabłem – tylko po to i aż po to, by zostać mamą. Gdyby Bóg
obiecał mi dziecko w zamian za kilkuletnie stacjonowanie
w Iraku, bez wahania wyjechałabym z pierwszym oddziałem
żołnierzy do najbardziej zagrożonej strefy...”.
„Dziecko z chmur” to relacja z życia, w której czytelnik zapoznaje się z perypetiami związanymi z procesem adopcji
i nastawieniem ludzi współuczestniczących w tym nietypowym „akcie narodzin”: „...Adopcja może być lekiem na całe zło
tylko wtedy, gdy proces leczenia rozpoczyna się świadomie
i z rozwagą. Nie jest z pewnością lekiem dla każdego. Niektórych może uleczyć tylko noszenie dziecka pod sercem, a nie
w nim. I trzeba to zrozumieć i zaakceptować, bo wszystko
wygląda zupełnie inaczej dopóki problem nie dotknie nas
bezpośrednio. Trzeba czasami chcieć zrozumieć nie tylko to,
o czym mówią inni, lecz nawet to, czego nie są w stanie wypowiedzieć”.
Justyna Bigos i Beata Mozer przekazały czytelnikom swoje
doświadczenia, tworząc jednocześnie wzruszającą opowieść
o adopcji i macierzyństwie. Książkę warto polecić kobietom
w każdym wieku. Tym, które już są lub będą matkami i tym,
którym temat adopcji jest obcy. „ Dziecko z chmur” rozwiewa sentymentalne mity o wychowankach domów dziecka.
Przedstawia wpływ doświadczeń na zachowanie i zdrowie
małego człowieka: „...ADHD, problemy z jedzeniem, bezsenność, choroby...”. To tylko część potencjalnych lekcji życia, pokory, miłości do odrobienia i spełnienia dla przyszłej mamy
i przyszłego taty. Trzeba wiele samozaparcia i cierpliwości, by
zrealizować proces adopcyjny i przytulić na zawsze ukochane dziecko – przytulić tak mocno, by wiedziało, że nigdy go
mama i tata nie opuszczą i żeby ufało w przyrzeczenie cytowane na wstępie: „...Nawet gdy dorośniesz, będziesz mógł
w najtrudniejszych chwilach liczyć na naszą pomoc”.
„Dziecko z chmur” to piękna książka w klimacie zbliżającego
się Dnia Matki. Mama to słowo, które kojarzy się niezmiennie
z miłością, odpowiedzialnością i instynktem opiekuńczości
– na dobre i na złe. I choć kojarzy się jako wzorzec, nie zawsze
tak jest... Stąd adopcja jako lek obustronny zarówno dla rodziców jak i dla dziecka: leczy rany, samotność i beznadziejność
przyszłości. Tworzy miłość i wygrywa walkę o marzenia. Piotr
Fronczewski w recenzji książki odważył się powiedzieć: „...jest
jakiś przedwieczny sens, tajemnica i przykazanie Rodziny Za-
stępczej, skoro sam Bóg powierzył
swego Syna takiej właśnie rodzinie
ludzkiej.”
Justyna Bigos i Beata Mozer odważyły się opowiedzieć o swoich Monika Koruba
doświadczeniach chcąc pomóc innym im podobnym kobietom w podjęciu decyzji. Głównym
motywem, jaki przyświeca tej idei jest instynkt macierzyński.
Ten instynkt rodzi miłość, poświęcenie i uśmiech dla bezbronnej istoty, jaką jest dziecko. Pięknie byłoby, gdyby kobiety
obdarzone tym darem pamiętały, że wokół nas jest wiele potrzebujących dzieci. Nierzadko krzywdzone bądź emocjonalnie głodzone brakiem zainteresowania w zabieganym życiu
dorosłych –zamykają się w swoim świecie. Raz jest to świat
własnego umysłu, a niekiedy świat podobnych im wyalienowanych rówieśników. Wystarczy odrobina empatii i uśmiech,
by pomóc i dać radość i nadzieję dziecku, które żyje obok nas.
Ofiarowana dobroć powoduje, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w dorosłym życiu zaprocentuje jako dar przekazywany innym...Większość psychologów potwierdza tezę że
nie ma ludzi złych tylko ktoś kiedyś ich skrzywdził i nikt nie
zrozumiał. Im młodsze dziecko, tym wyrządzone krzywdy silniejsze i trauma w dorosłym życiu głębsza.
Na swojej drodze życia spotkałam wiele kobiet, które poza
światem własnej rodziny zauważyły świat tych, dla których
los okazał się mniej łaskawy. Była nią Marta, która nie tylko
dokarmiała „głodny brzuszek” dziecka z sąsiedztwa ale dbała
też o odrobione lekcje i czas pozaszkolny, by nie był czasem
straconym. Wyznawała zasadę, że ważny jest każdy człowiek
i każdy dzień jego życia… A chłopiec z sąsiedztwa był szkolnym kolegą jej syna. Miał mniej szczęścia w życiu, bo biedniej
mu się żyło i mamy zabrakło, a tata był zapracowanym jedynym żywicielem i opiekunem rodziny. Była też Anna, która
zbierała zbędne ubrania i zabawki wśród bliskich i obdarowywała nimi dzieci z biedniejszych rodzin w okolicy. Jej charytatywna posługa niosła radość wielu uśmiechniętym buziom
przez wiele lat, do później starości ofiarodawczyni. Była też
Basia, na którą zawsze mogli liczyć przyjaciele jej dzieci, bo
wysłuchała, zrozumiała i jeszcze doradziła jak żyć...
Wielu z nas zna takie osoby – są obok – gotowe nieść
pomoc i zrozumienie. To swoista odmiana adopcji – takiej tu
i teraz . Taka forma macierzyństwa dla potrzebujących – bez
zastanowienia i wahania – bo instynkt macierzyński nie rozważa i nie kalkuluje, tylko nakazuje spełnić misję niesienia
dobroci.
Zbliża się Dzień Matki. Jeden dzień wśród pozostałych 365
dni w roku, dzień wdzięczności za najpiękniejszą bezinteresowną miłość. Święto dla spełnionych i dla tych z marzeniami.
Święto dla wszystkich, którzy nawet, gdy dorosną, będą mogli liczyć na matczyną pomoc.
Dziękuję
Monika Koruba
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20
42-500 Będzin, Małachowskiego 7
78-200 Białogard, Woj­ska Polskiego 12
43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5
85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17
85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72
85-009 Bydgoszcz, Dworcowa 83
85-105 Bydgoszcz, Sta­ry Rynek 15/21
85-739 Bydgoszcz, For­doń­ska 141 (Carrefour)
85-070 Bydgoszcz, Fo­cha 2
41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wejście od strony ul. Moniuszki)
89-600 Chojnice, Stary Rynek 9-10
41-500 Chorzów, Wolności 28
41-500 Chorzów, Parkowa 20
32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23
43-400 Cieszyn, Głęboka 15
42-200 Częstochowa, Al. NMP 20
42-200 Częstochowa, Al. NMP 28
77-300 Człuchów, Królewska 8
78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4
82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 (Carrefour)
80-172 Gdańsk, Schuberta 102a (Carrefour)
80-299 Gdańsk, Spa­ce­ro­wa 48 (Real)
80-398 Gdańsk,Obrońców Wybrzeża1(E. Leclerc)
80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 (Real)
81-366 Gdynia, 10 Lu­te­go 11 (CH Batory)
44-100 Gliwice, Lipowa 1
44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16
72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35
66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja
86-300 Grudziądz, Wybickiego 17
86-300 Grudziądz, Konarskiego 45
88-100 Inowrocław, Solankowa 3
88-100 Inowrocław, NMP 36
44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26
59-400 Jawor, Staszica 23
62-800 Kalisz, Poznańska 121-131
40-096 Katowice, Stawowa 10
47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3
78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a
78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32
75-007 Koszalin, Ry­nek Staromiejski 2
75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92
75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20
31-008 Kraków, Rynek Główny 23
31-154 Kraków, Pawia 5
31-564 Kraków, al.Pokoju 44 (CH Plaza)
82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8
59-300 Lubin,Gen.Sikorskiego20(CH Cuprum-Arena)
20-081 Lublin,Staszica2(wej od Krak.Przed)
42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1
90-410 Łódź, Piorkowska 44
91-071 Łódź, Jana Karskiego 5
44/ 633 81 62
32/ 267 21 54
94/ 311 34 76
33/ 822 54 46
52/ 322 37 34
52/ 341 60 13
52/ 322 94 68
52/ 322 70 14
52/ 346 61 92
52/ 321 27 35
32/ 388 53 97
52/ 397 33 58
32/ 241 74 62
32/ 771 34 52
32/ 623 03 27
33/ 851 48 40
34/ 366 46 98
34/ 361 17 10
59/ 834 22 52
94/ 363 22 66
55/ 232 38 15
58/ 322 36 23
58/ 522 99 62
58/761 47 17
58/ 669 64 77
58/ 620 13 98
32/ 231 51 98
32/ 231 40 77
91/ 407 19 61
95/ 737 27 45
56/ 461 12 64
56/ 465 60 74
52/ 357 35 13
52/ 357 95 60
32/ 470 10 17
76/ 870 70 91
62/ 767 11 17
32/ 203 80 85
77/ 482 32 29
94/ 354 90 63
94/ 352 81 92
94/ 342 33 04
94/ 342 67 97
94/ 343 04 36
12/ 422 56 98
12/ 421 29 86
12/ 684 44 36
55/ 261 38 34
76/ 749 48 78
81/534 42 94
34/ 351 10 98
42/ 632 26 07
42/ 633 23 13
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH King Cross
Matras
Matras
Matras
Matras Staromiejska
Matras
Matras
Matras CH Turzyn
Matras Eureka
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Bielawy
Matras
Matras
Matras
Matras Biały Ptak
Matras
Matras
Matras
Matras im. S. Żeromskiego
Matras CH Arkadia
Matras Leksykon
Matras, Księgarnia WNT
Matras CH Wileńska
Matras
Matras
Matras
Matras CH Borek
Matras Dolnośląska
Matras
Matras
Matras
Matras Profesja
Matras Atena
Matras
89-100 Nakło, Rynek 9
55-200 Oława, Rynek 4
45-056 Opole, Plac Teatralny 13
63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20
97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20
59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1
60-197 Poznań, Bukowska 156 (Marcelin)
26-610 Radom, Żeromskiego 37
97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10
41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 (CH Plaza)
76-200 Słupsk, Stary Rynek 4
41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29
83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7
71-411 Szczecin, Bo­ha­te­rów Warszawy 42 (Carrefour)
78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5
58-100 Świdnica, Rynek 33
86-100 Świecie, Duży Rynek 15
42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9
87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31
87-100 Toruń, Olsz­tyń­ska 12 (Carrefour)
87-100 Toruń, Szeroka 32
87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45
89-500 Tuchola, Świecka 26
43-100 Tychy, Bo­cheń­skie­go 12
43-450 Ustroń, Daszyńskiego 12B
58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1
78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38
00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125
00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82
00-042 Warszawa, Nowy Świat 41
00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 2/4
03-734 Warszawa, Tar­go­wa 72 (Carrefour)
02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123
84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260
87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36
50-984 Wrocław, Hal­le­ra 52 (Carrefour)
50-068 Wrocław, Świd­nic­ka 28
41-800 Zabrze, 3 Maja 5
41-800 Zabrze, ul. Wolności 296
98-220 Zduńska Wola, Królewska 1 (przy Łaskiej)
65-071 Zielona Góra, Sobieskiego 16
78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2
77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31
52/ 385 26 14
71/ 303 46 97
77/ 453 87 01
62/ 735 16 63
44/ 647 12 22
76/ 845 05 27
61/ 886 01 45
48/ 362 59 80
44/ 683 21 70
32/ 340 05 87
59/ 841 29 75
32/ 269 90 27
58/ 562 43 62
91/ 464 64 73
94/ 374 77 50
74/ 851 39 17
52/ 331 12 93
32/ 287 20 64
56/ 654 99 59
56/ 662 53 87
56/ 622 05 33
56/ 623 15 48
52/ 334 48 05
32/ 227 21 97
33/ 854 17 67
74/ 842 35 64
67/ 250 83 44
22/ 620 46 28
22/ 331 21 53
22/ 826 45 33
22/ 826 89 37
22/ 331 64 35
22/ 845 42 45
58/ 677 49 15
54/ 231 26 51
71/ 783 18 72
71/ 343 58 49
32/ 370 26 10
32/ 271 24 15
43/ 823 28 95
68/ 324 01 17
94/ 367 14 88
67/ 263 55 28
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
nasze księgarnie
Matras
Matras
Matras Wiktoria
Matras CHR Sfera
Matras
Matras
Matras
Matras Kujawska
Matras Galeria Pomorska
Matras Pod Arkadami
Matras
Matras
Matras
Matras CH AKS
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras Elipsa
Matras Wiedza
Matras CH Ogrody
Matras CH Morena
Matras CH Osowa
Matras Galeria Przymorze
Matras CH Wzgórze
Matras Biały Kruk
Matras CH Forum
Matras
Matras
Matras CH Askana
Matras
Matras Galeria Grudziądzka
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Galeria Kalisz II
Matras
Matras Papirus
Matras Fala
Matras Morska
Matras Naukowa
Matras Pegaz
Matras Galeria Emka
Matras
Matras Galeria Krakowska
Matras Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras Manufaktura
15

Podobne dokumenty