W święta design musi poczekać... Poza pracą, muzyką, podróżami i

Transkrypt

W święta design musi poczekać... Poza pracą, muzyką, podróżami i
W święta design musi poczekać...
Poza pracą, muzyką, podróżami i psami, jedną z moich pasji
jest moda. Z wypiekami śledzę magazyny jej poświęcone,
oglądam pokazy, a przede wszystkim obserwuję ulicę, a więc
wszystkich tych, którzy odważnie łączą na pozór niepasujące
rzeczy, a z trendów wybierają jedynie to, co pasuje do nich samych, nie podążając ślepo za
sieciówkowym tłumem. Lubię odwagę
i niezależność w modzie i w życiu. Dlatego też co roku,
o tej porze, w myślach aranżuję świąteczny wystrój swojego domu. Z podziwem oglądam sklepowe
witryny, w których prawie każdy szczegół dekoracji jest przemyślany i dopasowany. Sama jestem
zwolenniczką minimalizmu. Uwielbiam choinkowe srebro, biel, złoto, a nawet czerń; żadnych
migających światełek, anielskich włosów ani baniek w kształcie rosyjskich laleczek. Ale... tyle
w teorii. W praktyce... co rok, w święta ulegam temu, co często nieprzyzwoicie kiczowate,
błyszcząco-migocące i zupełnie się od siebie różniące. Co roku też świadomie daje się
zahipnotyzować przedświątecznemu marketingowi i wraz z pojawieniem się pierwszych oznak
świąt, rzucam okiem na ozdoby, światełka i całe to sklepowe szaleństwo. Potem, zauważywszy
choinki, stwierdzam, że i mnie w tym roku przydałaby się nowa. Przypadkiem zaczynam kupować
dla wszystkich prezenty, nieśmiało marząc o skromnym podarku. Z wypiekami na twarzy zbieram,
kupuję, nie oszukujmy się – nawet szaleję, a potem z jeszcze większymi wypiekami ozdabiam,
dokładam, doświecam, nakręcam – pozytywki, kule śnieżne i migające renifery;-). I nie umiem tego
wytłumaczyć w żaden logiczny sposób. Mogę to usprawiedliwić tylko MAGIĄ ŚWIĄT. Bo,
racjonalnie rzecz ujmując, w święta jestem kompletnie nieracjonalna! I niech każdy mówi, co chce,
ale ja to po prostu uwielbiam! To takie moje małe, wiejskie, świąteczne Las Vegas. Może tandetnie,
może na wyrost i niepotrzebnie. Może. Ale w święta odpuszczam; design musi poczekać! Czasem
tłumaczę to sobie wpisaną podobno w mój znak zodiaku – tak zwaną - dwubiegunowością. Bo
wtedy, z której strony nie patrzeć – same sprzeczności. Ale coraz częściej myślę, że i w tym
szaleństwie jest metoda. A wy, jacy jesteście w święta? Czy tacy, jak na co dzień, czy zupełnie inni?
Spróbujcie kiedyś przyjrzeć się sobie bliżej. Zapomnijcie na chwilę o tym, jacy być powinniście,
jak postrzegają i oceniają was inni. Może dajcie się choć raz wciągnąć świątecznemu szaleństwu,
a potem zróbcie szybki bilans – zysków i strat. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Jeśli mam
być szczera, to minusem mojej przedświątecznej gorączki jest powiększająca się w zastraszającym
tempie kolekcja pięknych na wszystkie sposoby;-) ozdób świątecznych. Plusem na pewno jest cała
reszta! Po pierwsze to jest czas, który, dzięki moimi pięknym, kiczowatym ozdobom, przypomina
mi ukochane lata 90-te. Po drugie sprawiam przyjemność sobie i innym, a bardzo to lubię. Po
trzecie – jestem baaaaardzo szczęśliwa; że umiem być sobą; że nawet, jeśli daję się oszołomić, to
z pełną premedytacją;-), że mam wokół siebie wspaniałych, kochających i wyrozumiałych ludzi,
którzy podarują mi ukochanego renifera w śnieżnej kuli i cudowne bombki – psy, lisy, chatki... Aha,
i nowe światełka. I jeszcze piękną, nową choinkę! Ach, cudowne te święta!!!!! Już nie mogę się
doczekać. Choć czekoladek nie zjadam, odliczam okienka w kalendarzu adwentowym. Jest
grudniowe popołudnie. Za oknem zimno i ciemno. Nikt jeszcze nie zaświecił światełek w oknie.
Może będę pierwsza? Z głośników dobiega Last christmas (uwaga, bo pewnie ustawię tę piosenkę
jako czasoumilacz w telefonie;-)), w szklanej kuli śnieg opada łagodnie na pysk pomocnika
świętego Mikołaja. Z prawdziwą radością spoglądam na Opowieść wigilijną, która cierpliwie czeka
na swoją kolej na półce; czegóż chcieć więcej? I W(h;-))am życzę spokoju i poczucia spełnienia,
nie tylko w święta. Życzę Wam odwagi w pokonywaniu różnych barier i dążeniu do szczęścia;
abyście zawsze umieli być sobą i nie bali się pokazywać, że chcecie i umiecie być szczęśliwi. A na
koniec powiem Wam jeszcze jedno; dopóki potraficie odnaleźć w sobie radość, spontaniczność,
a nawet szaleństwo, dotąd nie grozi Wam zniechęcenie, smutek i samotność. A zatem szalonych,
spontanicznych i bardzo radosnych świąt!
PS Kto wytrwał do końca – dziękuję, kto zasnął po dwóch pierwszych wersach, temu życzę
błogiego relaksu i pięknych, świątecznych snów, a kto dotrwał do końca i oszalał (również
z radości) to znak, że jest Nas więcej, z czego bardzo się cieszę! Do siego roku!!!!:-) <3
M. S.