ile firma musiałaby wydać, gdyby korzystała z

Transkrypt

ile firma musiałaby wydać, gdyby korzystała z
Piotr Witczak - audyt bezpieczenstwa informacji, systemów IT
ile firma musiałaby wydać, gdyby korzystała z serwerów Windows, zamiast
z Linuxa
Autor: Administrator
25.10.2007.
Zmieniony 06.09.2008.
Takie pytanie postawiono szefowi działu Open Source w Google. Odpowiedział: Jeśli wziąść duża liczbe i
pomnozyć ją przez tys. dolarów za każdą kopię oprogramowania Windows Server. Spokojnie można
założyć, że kwota ta wyniosłaby co najmniej setki milionów dolarów.
Zadajmy więc sobie pytanie: gdyby nie istniał system Linux, to czy powstałaby wyszukiwarka Google?
Czy istniałby serwis Facebook [odpowiednik polskiego serwisu grono.net - przyp. tłum.], bez języka PHP,
darmowego skryptu, z którym nawet ja jestem w stanie sobie poradzić, bez Apache, darmowego serwera
WWW i bez MySQL, darmowej bazy danych (opartej o otwarty kod źródłowy)? Darmowe produkty leżą u
podstaw ogromnej liczby nowych inicjatyw w internecie, a to z kolei przekłada się na realny handel: firma
Amazon także wykorzystuje te darmowe "klocki" w swojej działalności, polegającej w dużej mierze na
transporcie fizycznych przedmiotów, a nie danych.
Prawdziwe pieniądze z darmowych produktów
Doc Searls, znany komentator i bloger, wielokrotnie porównywał Linuxa oraz inne darmowe
oprogramowanie do materiałów w branży budowlanej. Nie jest szczególną tajemnicą, na czym polega
wznoszenie budynków, a wręcz przeciwnie, istnieje mnóstwo wytycznych i przepisów, których należy
przestrzegać, by taki budynek postawić.
Korzystając z darmowych produktów, Google, Amazon i setki tysięcy innych przedsiębiorstw generują
prawdziwą wartość, prawdziwe pieniądze, prawdziwe podatki.
No dobrze, pewnie już rozumiecie: darmowe produkty mogą generować wielkie zyski. Teraz załóżmy, że
Linux zostałby napisany w ramach brytyjskiego projektu rządowego. Czy nadal bylibyście zadowoleni, że
jest udostępniany za darmo, z licencją pozwalającą każdemu użytkownikowi na edycję i modyfikację
systemu?
A może wolelibyście, by system był odpłatny, tak jak Windows, abyśmy my, podatnicy, odczuli na
własnej skórze, ile warte jest oprogramowanie, obserwując, ilu klientów wyłożyłoby fundusze na zakup
licencji? Oczywiście ta sama licencja musiałaby obowiązywać wewnątrz rządu, jak i poza nim - nikt nie
może być faworyzowany.
Naturalną reakcją na powyższe pytanie wydaje się być: "każcie im płacić": jeżeli rozdajecie coś za darmo,
to jaką może mieć wartość?
Mapy za darmo czy odpłatnie?
Takich argumentów używał Scott Sinclair, dyrektor ds. komunikacji Ordnance Survey, brytyjskiego
urzędu geodezji i kartografii, w dyskusji na forum dziennika "The Guardian" (gdzie czytelnicy mogą
wpisywać, bez cenzury, swoje komentarze dotyczące zagadnień poruszonych na łamach gazety). Wątek
dyskusji zatytułowany był "Sporządzenie tych map kosztowało nas 110 mln funtów. Nie możemy ich
rozdawać za darmo".
Przedmiotem ostrej krytyki Scotta Sinclaira stała się kampania prowadzona przez dział Technologii
Guardiana, pod hasłem "Uwolnijcie nasze dane" (Free Our Data), tocząca się od marca 2006 r. Założenie
kampanii jest proste: dane nieosobowe zbierane przez rząd powinny zostać udostępnione darmowo do
komercyjnego wykorzystania, przy nieograniczonej licencji. Owszem, oznaczałoby to, iż mapy
opracowane przez Ordnance Survey byłyby rozdawane za darmo. I tu jest właśnie pies pogrzebany.
W tym momencie pewna grupa ludzi stwierdziła: "Po co nam Ordnance Survey - możemy to zrobić sami".
Ta grupa ludzi to inicjatywa OpenStreetMap, która sporządza własne mapy siłami ochotników oraz
licencjonuje je bez ograniczeń; członkowie inicjatywy słusznie zauważają, iż ponowne wykorzystanie (lub
rozszerzenie) Google Maps oznacza de facto wykorzystanie danych zebranych przez Ordnance Survey.
Jednakże paradoksalnym jest sposób pozyskiwania danych przez (zresztą godny pochwały) projekt
OpenStreetMap. Jego kluczowym elementem jest system pozycjonowania satelitarnego, znany również
jako GPS lub nawigacja satelitarna. GPS nie pojawił się znikąd. Umieszczenie tego systemu na orbicie, jak
http://www.witczak.priv.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 14:49
Piotr Witczak - audyt bezpieczenstwa informacji, systemów IT
i jego eksploatacja wymagają ogromnych nakładów - 400 mln dolarów rocznie, w tym koszt aktualizacji
satelitarnych.
No właśnie - korzystanie z systemu GPS jest darmowe, a odkąd jest on dostępny także dla cywili,
gwałtownie wzrosła liczba jego użytkowników. Trudno jest uzyskać dane dotyczące wartości rynku, ale
wedle szacunków EADS-Astrium w tym roku rynek nawigacji satelitarnej jest wart około 40 mld euro.
Niezły przelicznik jak na coś, co dostępne jest za darmo, biorąc pod uwagę relatywnie niewielką
inwestycję w porównaniu do zysków.
Dlaczego uwolnienie danych jest ważne?
Oczywiście urząd Ordnance Survey broni swojego stanowiska - czego innego spodziewać się po
biurokratycznej instytucji. Jednakże, jeżeli weźmiemy pod uwagę zalety biznesowe dla firm
korzystających z Linuxa oraz zyski jakie czerpie GPS z danych udostępnianych darmowo, łatwo dostrzec,
że dorzucenie 110 mln funtów do naszych obciążeń podatkowych prawdopodobnie zaowocowałoby o
wiele większymi kwotami z podatków generowanych przez nowe miejsca pracy, usługi oraz
przedsiębiorstwa powstałe na bazie tej decyzji. Dlatego też warto udostępniać dane za darmo.
Żeby zobaczyć, co dzieje się, gdy dane są płatne, wystarczy rzucić okiem na artykuł BBC, który opisuje
projekt Galileo - w założeniu mający przypominać system GPS, z tą różnicą, że osoby (lub
przedsiębiorstwa) płaciłyby za odbiór sygnału.
Projekt okazał się totalną klapą. Nikt nie chciał kupować sygnału, który mogli uzyskać za pośrednictwem
GPS. Nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że projekt Galileo zwiększyłby wartość rynku, na którym
darmowy produkt już sobie doskonale radzi.
Wiemy, dlaczego uwolnienie danych jest takie ważne: ponieważ wszyscy na tym skorzystamy, na wiele
sposobów, których nie możemy sobie jeszcze wyobrazić. Ale Linus Torvalds nie wiedział, ile korzyści
przyniesie Linux. Szkoda tylko, że Linux nie był brytyjskim projektem rządowym. Wówczas moglibyśmy
się pochwalić, że z naszych szeregów wywodzi się nie tylko twórca internetu, lecz odpowiadamy również
za oprogramowanie, na którym działa około połowa wszystkich sieciowych zasobów.
Źródło: The Guardian
http://www.witczak.priv.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 14:49

Podobne dokumenty