Artykuły - Instytut Historii
Transkrypt
Artykuły - Instytut Historii
Recenzenci prof. dr hab. Jan M. Małecki prof. dr hab. Andrzej Pilch © Copyright by Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 2007 projekt graficzny Jadwiga Burek ISSN 1643–6547 Redakcja/Dział Promocji Wydawnictwo Naukowe AP 30-084 Kraków, ul. Podchorążych 2 tel./fax (012) 662–63–83 tel. (012) 662–67–56 e-mail: [email protected] Zapraszamy na stronę internetową: http://www.wydawnictwoap.pl druk i oprawa Wydawnictwo Naukowe AP, zam. 57/2007 Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) artykuły Teresa Wnętrzak Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei w „Vita Constantini”1 Konstantyn Wielki nie narzucał Kościołowi swojego przywództwa w sprawach wiary2. W jego przekonaniu należało ono do zgromadzenia biskupów, czyli soboru powszechnego. Biskupi jako kierownicy poszczególnych gmin i ponoszący odpowiedzialność za czystość wiary, świadomi niebezpieczeństw, sami zgłaszali gotowość podejmowania pewnych uzgodnień doktrynalnych na specjalnych zgromadzeniach – soborach. Prawdziwą rangę nadał im dopiero Konstantyn Wielki, który zdawał sobie sprawę z tego, jaką funkcje mogą one spełnić dla zachowania jedności Kościoła i imperium. Zwołanie soboru nicejskiego było otwartym podyktowaniem ideologii jedności. Kościół i imperium miały być ekumeniczne, katolickie i niepodzielne3. Wiadomości o soborze w Nicei czerpiemy od Euzebiusza z Cezarei (Vita Constantini), z „Historii Kościoła” Rufina, Sokratesa Scholastyka, Sozomena, Teodoreta i Filostorgiusza. U tych historyków zachowało się nicejskie wyznanie wiary oraz listy cesarza do całego Kościoła i do kościoła w Aleksandrii. Wydaje się, że cesarz zaprosił biskupów, by w ten uroczysty sposób rozpocząć obchody dwudziestolecia swego panowania. Prawdopodobnie miał też przy tej okazji ogłosić uroczyście datę Wielkanocy, jako święta obowiązującego w Kościele w całym cesarstwie oraz, przede wszystkim, ujednolicone wyznanie wiary. Cesarz był Pontifex Maximus i jako taki był zwierzchnikiem wszystkich religii i kultów imperium. Do jego obowiązków należało dopilnowanie, by wszystkie kulty były sprawowane zgodnie z prawem. Wyznanie wiary było używane w Kościele w ra W tłumaczeniu posługiwałam się wydaniem tekstu oryginalnego Eusebii Pamphili Caesariensis Episcopi, De vita beatissimi imperatoris Constantini, Patrologiae Cursus Completus, Series Graeca, Patrologiae Graecae Tomus XX, ed. J.P. Migne, Paris 1864. 1 E. Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, Warszawa 1994, s. 157–161. 2 K. Ilski, Idea jedności politycznej, społecznej i religijnej w świetle pism Ambrożego z Mediolanu, Poznań 2001, s. 288, przypis 35. 3 4Teresa Wnętrzak mach rytu chrztu jako inicjacji chrześcijańskiej, musiało więc stanowić wspólny punkt odniesienia4. Trzeba też pamiętać o sile wiary Konstantyna w swoją boską misję – był przekonany, że władca, wyniesiony ponad wszystkich ludzi żyjących w imperium, odpowiada za ludzkość przed bóstwem, które dało mu władzę. Wieść o wizji, która zadecydowała o jego nawróceniu, znana była w całym ówczesnym świecie i upewniała chrześcijan, że sam Bóg interweniował w bieg rzeczy, aby złamać panowanie pogańskie. Zwycięstwo w walce jako owoc przyjęcia pomocy od Boga, było przez niego rozumiane jako oczywisty znak Bożej łaski, a zwycięstwa odnoszone w następnych latach panowania, potwierdzały Boży wybór5. Konstantyn tak mówił o swojej misji, a jego słowa przekazał Euzebiusz z Cezarei: Gdy tak wielka i nieznośna bezbożna niegodziwość zapanowała nad rodzajem ludzkim, a całe państwo zagrożone było niebezpieczeństwem całkowitego zniszczenia, jakby przez działanie jakiejś zaraźliwej choroby, i dlatego stało się potrzebne intensywne i skuteczne lekarstwo, jaki środek niosący ulgę i jakie lekarstwo obmyśliło Bóstwo przeciwko temu złu?[...] Bóg zażądał właśnie mojej służby i moje usługi uznał za odpowiednie narzędzie do wypełnienia swojej woli. I tak rozpoczynając od dalekiego morza Brytyjskiego i regionów, gdzie zgodnie z prawem natury, słońce tonie pod horyzontem, dzięki pomocy potęgi Boskiej wygnałem i usunąłem całkowicie każdy rodzaj zła, które panowało nad światem, w nadziei, że rodzaj ludzki, oświecony i pouczony za moim pośrednictwem, wezwany będzie do zachowywania świętego prawa Bożego i że w tym samym czasie nasza przebłogosławiona wiara będzie wzrastać i szerzyć się pod przewodnictwem wszechmocnej ręki Najwyższego6. Chociaż cel i metody działania brał w swoim przekonaniu wprost od Boga, Konstantyn nie narzucał Kościołowi, jak powiedzieliśmy, swojego przywództwa w sprawach wiary, ponieważ uważał, że należało ono do zgromadzenia biskupów. Znamienne jest jego zachowanie na soborze w Nicei w 325 roku. Biskupi otrzymali od niego zaproszenie do udziału wraz z upoważnieniem do posłużenia się pocztą cesarską, cursus poblicus, i obietnicę pokrycia wszelkich kosztów. Ceremonia otwarcia odbyła się w wielkiej sali audiencjonalnej pałacu cesarskiego. Euzebiusz z Cezarei opisuje ją następująco: Kiedy nadszedł dzień wyznaczony, kiedy sobór zebrał się dla ostatecznego rozwiązania spornych kwestii, wszyscy jego uczestnicy zgromadzili się w centralnym budynku pałacu [...]. Wewnątrz, po obu stronach, rozmieszczone były w szeregu bardzo liczne ławy, ustawione równolegle do dłuższych ścian sali; zasiedli na nich biskupi według ustalonego z góry porządku. Zapadła ogólna cisza w oczekiwaniu na przybycie cesarza. Na sali ukazali się kolejno najpierw trzej, a potem pozostali członkowie cesarskiej świty poprze Dokumenty Soborów Powszechnych, Tom I, układ i opracowanie ks. Arkadiusz Baron, ks. Henryk Pietras, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001, s. 21–22. 4 E. Wipszycka, op. cit., s. 139. 5 Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, II, 28; podaję w przekładzie własnym. 6 Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei... 5 dzali jego nadejście, a nie byli to żołnierze ani zbrojni gwardziści zwykli w przypadku wystąpień publicznych, lecz chrześcijańscy współpracownicy cesarza. Na sygnał, który oznajmiał ukazanie się cesarza, wszyscy powstali, i w końcu on sam przeszedł pośród zgromadzenia jak jakiś niebiański Anioł Boży, odziany w szatę jaśniejącą jakby promieniami światła, w ognistym blasku purpurowej sukni, w potoku światła odbitego od złota i drogocennych kamieni. Taki był zewnętrzny splendor jego osoby, co zaś do duszy, to widoczne było, że upiększają ją bojaźń Boża i pobożność. Wskazywały na to oczy skierowane w dół, zarumienione oblicze i sposób, w jaki się poruszał. Co zaś do pozostałych cech, stanowiących o świetności jego osoby, to przewyższał wszystkich ze swego otoczenia wysokością postaci i pięknością kształtu, a ponadto majestatem i dostojeństwem postawy oraz niezwyciężoną siłą i energią. Wszystkie te wdzięki połączone były u niego z uprzejmością manier i łagodnością usposobienia, stosowną dla cesarskiego stanu, ukazywały one doskonałość własności jego umysłu, która była ponad wszelkie pochwały. Skoro doszedł do początku rzędów siedzeń, najpierw stanął pośrodku, a kiedy ustawiono dla niego niskie krzesło wykonane ze złota, poczekał i nie wcześniej usiadł, aż biskupi dali mu pozwolenie skinieniem. Po nim całe zgromadzenie uczyniło to samo7. Oto przemówienie, które wygłosił do biskupów na rozpoczęcie obrad soboru8. Najwyższe moje pragnienia do tego zmierzały, przyjaciele, ażebym mógł radować się widokiem waszego zgromadzenia. Gdy zaś to osiągnąłem, uznaję za godne złożyć dzięki Bogu wszechrzeczy, że oprócz tylu innych dobrodziejstw pozwolił mi ujrzeć to, które wszystkie inne przewyższa; mam zaś na myśli, iż mogę tutaj przyjąć was wszystkich razem zgromadzonych i widzieć wśród was jedność, wspólnotę i harmonię ducha. Niech więc żaden zawistny nieprzyjaciel nie zepsuje szczęśliwego stanu naszych spraw, a skoro mocą Boga Zbawiciela ustała zupełnie tyrania walczących przeciw Najwyższemu, niechaj kochający zło demon innymi środkami nie narazi prawa Bożego na złorzeczenia i oszczerstwa. Albowiem ja osobiście bratni konflikt i rozdarcie w Kościele Bożym uważam za zgubne i niebezpieczniejsze od każdej innej walki i wojny, i to właśnie przysparza mi większej troski, niż wszelkie sprawy zewnętrzne. Kiedy więc za wolą i pomocą Boga odniosłem zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, uznałem, że nie pozostało mi nic ważniejszego, jak tylko dziękować Boskiej mocy, a także cieszyć się wspólną radością wraz z tymi, których Bóg poprzez moje dzieła znowu obdarzył wolnością. Skoro dowiedziałem się o waszych nieporozumieniach, czego najmniej mógłbym się spodziewać, uznałem to, co usłyszałem, za rzecz wielkiej wagi i zapragnąłem usilnie, abym i na to zło znalazł lekarstwo moją współpracą. Przeto bezzwłocznie wysłałem do was wszystkich z wezwaniem do przybycia. A teraz raduję się, spoglądając na wasze poważne zgromadzenie. Jednak tylko wówczas uznam, że spełniły się moje pragnienia, kiedy będę mógł ujrzeć was wszystkich zjednoczonych w duchu, w jedności usposobienia i wspólnocie myśli, w pokoju i zgodzie, które jako Bogu poświeceni kapłani powinniście Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 10. 7 Eusebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 12. Nie istnieje dotychczas polski przekład całości Żywotu Konstantyna. Cytowane w tekście miejsca są pierwszymi przetłumaczonymi przeze mnie fragmentami tego dzieła, którego przekładu mam zamiar dokonać w całości. Na potrzebę jego wykonania wskazuje E. Wipszycka, op. cit., s. 349 w przypisie do rozdziału „Cesarze a Kościół”, gdzie omawia źródła: „Najwięcej zmartwień przyczynił mi Żywot Konstantyna Euzebiusza, nie istnieje bowiem polski przekład całości”. 8 6Teresa Wnętrzak głosić i dawać innym. Nie zwlekajcie więc, przyjaciele, nie zwlekajcie pełnomocnicy Boży i wierni słudzy wszystkim nam wspólnego Pana i Zbawiciela, zacznijcie już teraz usuwać przyczyny istniejącego między wami podziału, rozwikłajcie za pomocą pokojowych zarządzeń wszelkie węzły sporów. Takim postępowaniem uczynicie to, co najbardziej podoba się Bogu a jednocześnie wyświadczycie wielką łaskę i mnie, waszemu współsłudze. Cesarskie wystąpienie zasługuje na szczególną uwagę. Konstantyn wyraża w nim przekonanie, że biskupi zebrani w Nicei zgadzają się ze sobą w zapatrywaniach i mają na uwadze jeden cel. Można przyjąć, że było to efektem prowadzonych wcześniej konsultacji9. Z relacji Sozomena wynika, że spotkania i dyskusje miały miejsce jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem obrad10. Sokrates Scholastyk przekazuje11, że duchowni przybyli na obrady soboru codziennie doręczali cesarzowi pisma zawierające skargi na drugich i donoszące o krzywdach, jakie każdego spotkały. Zniecierpliwiony władca wyznaczył w końcu jeden dzień ich składania, po czym, kiedy nadszedł umówiony termin, zachęcał duchownych, by wzięli miłosierdzie Boże za wzór do naśladowania we wzajemnym przebaczaniu i darowali sobie winy i urazy. Trzeba bowiem wymazać wzajemne oskarżenia, zawrzeć pokój i gorliwie wziąć się za sprawy wiary, ponieważ po to się zebrali. Pisma zawierające oskarżenia polecił spalić12, a potem wyznaczył dzień rozpoczęcia oficjalnej debaty. Według dalszej części przekazu Sozomena doszło wtedy w Nicei do dyskusji biskupów we własnym gronie, które dotyczyły sprawy najważniejszej – czy należy dać nowy wykład wiary, czy poprzestać na tym, co już zostało powiedziane: Zanim nadszedł umówiony termin, zgromadzeni we własnym gronie biskupi wzywają przed siebie Ariusza i, zapoznając ogół zebranych ze swymi poglądami, rozpoczęli debaty. [...] jedni radzili nie wprowadzać żadnych zmian w stosunku do przekazanej z dawien S. Bralewski, Polityka Konstantyna Wielkiego wobec arian po soborze w Nicei: nagły zwrot czy kontynuacja?, Vox Patrum 18 (1998) t. 34–35, s. 340. 9 Sozomenus, Historia Ecclesiastica, (HE) I, 17, ed. A.J. Bidez, G.C. Hansen, GCS, t. 50, Berlin 1960. Tłum. S. Kazikowski (Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, Warszawa 1980), s. 69. 10 11 Socrates, Historia Ecclesiastica (HE) I, 8, ed. J.P. Migne, Patrologia Graeca 67, Paris 1864. Tłum. S. Kazikowski (Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, Warszawa 1972), s. 79. Dokumenty Soborów Powszechnych, wprowadzenie do Sobór Nicejski I (325), s. 22; „Prawdopodobnie równolegle do rozsyłania zaproszeń na sobór nicejski, Konstantyn wysłał swego doradcę do spraw kościelnych, biskupa Hozjusza z Kordoby, z misją na Wschód, by doprowadził do załagodzenia schizmy melecjańskiej w Egipcie, do pogodzenia biskupa Aleksandra i Ariusza w Aleksandrii, uzgodnienia z biskupami daty Wielkaniocy oraz tekstu wyznania wiary. Hozjusz odwiedził Aleksandrię i Antiochię i wiosną 325 przewodniczył obradom synodu w Antiochii. Ułożone tam wyznanie wiary wyraźnie nie znalazło powszechnej aprobaty, gdyż nie ma śladu, by do niego nawiązywana na soborze w Nicei. Hozjuszowi nie udało się także załagodzić istniejących sporów i ustalić daty Święta. Stąd w czasie obrad, rozpoczętych 19 lipca 325 r. w pałacu cesarskim, trzeba było wszystkie te problemy podejmować na nowo. Dyskusje przeciągały się do tego stopnia, że sam cesarz interweniował dla ich skrócenia, a petycje do rozpatrzenia przywiezione przez biskupów kazał po prostu spalić”. 12 Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei... 7 dawna treści wiary, [...] drudzy zaś uparcie twierdzili, że nie należy iść bezkrytycznie za naukami z czasów dawniejszych13. W tych debatach wyróżniło się wielu ze zgromadzonych biskupów i innych przedstawicieli kleru, dając się poznać cesarzowi i dygnitarzom dworu. Jako najwybitniejszy zasłynął wówczas Atanazy, diakon aleksandryjski, towarzyszący biskupowi Aleksandrowi. Najprawdopodobniej więc Konstantyn przed oficjalnym otwarciem soboru przeprowadził szerokie konsultacje z biskupami. Pragnął zapewne zbadać, jakie istnieją możliwości osiągnięcia kompromisu w kwestiach, które dzieliły Kościół. Epizod związany ze spaleniem oskarżeń dowodzi wyraźnie jego woli doprowadzenia do pokoju w Kościele i troski o szczere pojednanie pomiędzy podzielonym duchowieństwem. W przemówieniu inauguracyjnym dawał poznać duchownym tę samą determinację w dążeniu do zaprowadzenia w Kościele zgody i jedności. Widział, że większość zebranych deklaruje gotowość do kompromisu, lecz byli i tacy, którzy nie chcieli ustąpić. Tych porównywał do nieprzyjaciół i złośliwych demonów. Zarzucał im narażenie prawa Bożego na złorzeczenia i bluźnierstwa. Uświadamiał, jak wielkie znaczenie przywiązuje on do jedności Kościoła, twierdząc, że niezgoda wewnętrzna i rozdarcie jest dla państwa niebezpieczniejsze, niż wszelkie inne walki i wojny. Powiedział też, że sprawia mu ból zachowanie niektórych biskupów, którzy zamiast cieszyć się pokojem i wolnością, których udzielił im Bóg za jego pośrednictwem, wdali się w spory i walki między sobą. Ich powołaniem jest tymczasem powinność szerzenia pokoju i zgody między powierzonymi im ludźmi. Wygłoszona mowa jest świadectwem postawy cesarza, który nie stawał po żadnej stronie konfliktu, upominał wszystkich uniemożliwiających wypracowanie kompromisu. Ten kompromis miał stać się podstawą pojednania i pokoju w Kościele, na czy zależało mu najbardziej. W relacji Euzebiusza z Cezarei Konstantyn wziął także czynny udział w dyskusji poświęconej kwestiom dogmatycznym. Czytamy o tym w rozdziale III 13 Vita Constantini: Cesarz, gdy wygłosił te słowa (przemówienie inauguracyjne) w języku łacińskim, które kto inny przetłumaczył na grekę, udzielił głosu tym, którzy przewodniczyli soborowi. Natychmiast jedni zaczęli oskarżać swoich sąsiadów, drudzy zaś bronili się i obwiniali tamtych. Przez każdą ze stron zostały wysunięte najliczniejsze argumenty i już na samym początku rozgorzał gwałtowny spór. Cesarz słuchał cierpliwie tych wszystkich głosów, przedstawione propozycje przyjmował w wielkim skupieniu, po kolei skłaniał się ku argumentom przedstawianym przez przemawiających dyskutantów, powoli i stopniowo przywodził do zgody najzawzięciej skłóconych oponentów. Do każdej ze stron zwrócił się z pełną życzliwości mową, posługując się przy tym językiem greckim, jako że nie był mu nieznany. Okazywał wobec nich największą uprzejmość i łagodność – jednych przekonywał, na drugich naciskał i namawiał do przyjęcia swojego zdania, chwalił tych, którzy dobrze mówili, wszystkich zaś usilnie nakłaniał do zgody. Postępował tak, aż 13 Sozomenos, HE I, 17. 8Teresa Wnętrzak w końcu sprawił, że byli jednego przekonania i jednej myśli w odniesieniu do wszystkich dyskutowanych spornych kwestii. Powyższy przekaz świadczy, że cesarz osobiście zaangażował się w prace soboru: słuchał cierpliwie wszystkich dyskutantów, okazywał szacunek poglądom obu stron, starał się łagodzić spory i uspokajać emocje. Teraz przemówił do zgromadzonych po grecku, w języku ojczystym większości uczestników spotkania. Według Euzebiusza, Konstantyn miał już sprecyzowane poglądy na omawiane kwestie, skoro przeciągał biskupów na swoja stronę, stosując siłę argumentów, prosząc i przekonując, odwołując się do swego autorytetu monarchy. Chwalił tych, którzy „dobrze mówili”, to znaczy duchownych, wykazujących gotowość do ustępstw. Przede wszystkim zaś zachęcał do zgody i w imię pokoju w Kościele prosił o zaniechanie poglądów kontrowersyjnych. Czynił wszystko, co potrafił, aby osiągnąć upragniony rezultat: Cierpliwie przysłuchiwał się wszystkim wywodom i z wytężoną uwagą śledził wysuwane wnioski. Częściowo wtrącał swe krytyczne uwagi w wypowiedzi obu stron i w ten sposób powoli przybliżał przeciwne stanowiska, wnosząc atmosferę wzajemnej życzliwości. [...] I kiedy tak nakłaniał wszystkich do jednomyślności, udało mu się doprowadzić ich do całkowitej zgodności opinii i przekonań w spornych dotąd sprawach14. Można więc przypuszczać, że Konstantyn odegrał jakaś rolę przy tworzeniu nicejskiego credo. Jeśli nawet nie ingerował bezpośrednio w treść opracowywanej formuły wiary, gdyż obce mu były problemy teologiczne, to z pewnością przyczynił się do prawie jednomyślnego jej przyjęcia przez uczestników soboru. Nie można mu więc odmówić zaangażowania na rzecz przywrócenia pokoju w Kościele. Opowiedzenie się cesarza po stronie sformułowania homoousios nie było jednak równoznaczne z poparciem udzielonym grupie biskupów skupionych wokół Aleksandra i Hozjusza przeciwko arianom15. Cesarz, po licznych konsultacjach i dyskusjach, dostrzegł we wspomnianym terminie szansę na ujednolicenie stanowiska większości uczestników soborowych obrad. Wysiłki Konstantyna, w opinii Euzebiusza z Cezarei, uwieńczone zostały powodzeniem, gdyż biskupi osiągnęli jednomyślność i zawarli porozumienie w sprawach dotyczących wiary i daty obchodzenia Wielkanocy. Po spisaniu uzgodnionych kwestii, zostały one zatwierdzone podpisami wszystkich obecnych. Biskupi przyjęli tekst wyznania wiary i wszyscy złożyli pod nim podpisy (z wyjątkiem dwóch bliskich zwolenników Ariusza z Libii: Sekundusa z Ptolemais i Teonasa z Marmarike). Cesarz uznał to za swoje drugie zwycięstwo odniesione nad nieprzyjacielem Kościoła. 25 lipca 325 r. biskupi wzięli udział w wielkim bankiecie wydanym z okazji dwudziestolecia panowania Konstantyna. Euzebiusz wspominał o nim po latach, że biskupi ucztowali z cesarzem, niczym apostołowie otaczający 14 Sokrates Scholastyk HE I, 8. 15 S. Bralewski, op. cit., s. 345. Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei... 9 Chrystusa. Cesarz rozdał dary i jeszcze raz wygłosił wezwanie do miłości, współpracy i zgody: Po zakończeniu tych wspaniałych uroczystości cesarz przyjął uprzejmie wszystkich swoich gości i wspaniałomyślnie dodał jeszcze i to, że osobiście uczcił każdego z nich przyjacielskim darem, odpowiednim do jego rangi. Tych, którzy nie uczestniczyli w soborze, powiadomił o przeprowadzanych na nim sprawach w osobiście napisanym liście16. Warto przytoczyć również treść tego listu, wyrażającego tryumfalne przekonanie cesarza o zakończeniu konfliktów i podziału w Kościele: Konstantyn August do Kościołów. Biorąc pewny dowód z pomyślnego stanu cesarstwa, jak wielka jest wobec nas łaskawość Boskiej potęgi, uznałem, że to powinno być pierwszym celem moich wysiłków, by wśród najświętszych rzesz ludu, który tworzy Kościół katolicki, zachowywana była jedna wiara i szczera miłość oraz jedność myśli w odniesieniu do kultu wszechmogącego Boga. Nie mogło to zostać zabezpieczone skutecznie i pewnie, jeśliby wszyscy, albo przynajmniej większość biskupów, nie zgromadziła się razem i jeśliby nie odbywała się dyskusja o wszystkich szczegółowych problemach dotyczących najświętszej religii. Z tego powodu zebrane zostało najliczniejsze, jak było to możliwe, zgromadzenie, na którym także ja byłem obecny jako jeden z was (i niech będzie to dalekie od mnie, bym zaprzeczył, że to jest moją największą radością, że jestem waszym współsługą) i każda kwestia otrzymała właściwe i pełne zbadanie, dopóki orzeczenie, mogące być zaaprobowane przez Boga widzącego wszystko, i które zmierzałoby do jedności i zgody, nie zostało wyniesione na światło, tak, że nie pozostało żadne miejsce dla dalszej dyskusji czy kontrowersji w sprawach wiary17. Dla chrześcijan cesarz był prawdziwą głową chrześcijańskiego świata. Nie ulega też wątpliwości, że Konstantyn widział dla siebie miejsce w Kościele wśród biskupów (o czym świadczy powyższy fragment). Euzebiusz z Cezarei pisze o tym jeszcze wyraźniej w innym rozdziale Żywotu Konstantyna (IV, 24): Kiedyś, podczas przyjęcia, którym podejmował biskupów, wypowiedział zdanie, że on także jest biskupem, w mojej obecności mówiąc słowa następujące: Wy jesteście biskupami nad sprawami wewnętrznymi Kościoła, a ja jestem biskupem postawionym przez Boga nad tym co jest na zewnątrz Kościoła. Zgodnie z tą wypowiedzią otaczał biskupią troską wszystkich swoich poddanych i zachęcał ich, na ile to od niego zależało, by podążali w życiu drogą pobożności. Konstantyn widział więc swe rządy w kategoriach ‘biskupowania’: zostawiając „innym” biskupom kult i decydowanie o ortodoksji, brał na siebie, z polecenia Bożego, wszystkie pozostałe działania18. 16 Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 16. 17 Euzebiusz z Cezarei, De vita..., III, 17. 18 E. Wipszycka, op. cit., s. 162. 10Teresa Wnętrzak W podsumowaniu trzeba stwierdzić, że Konstantyn niezwykle szczerze i wręcz namiętnie dążył do jedności chrześcijańskiego świata, w tej jedności widział konieczny warunek potęgi cesarstwa. W jego oczach siła imperium była wynikiem nie tylko ludzkich działań, efektem wysiłków sprawnej administracji i zdyscyplinowanej armii, ale przede wszystkim – siłę dawał państwu Bóg. Czyż więc mógł spodziewać się, że Bóg zechce obdarzyć swą łaską chrześcijan skłóconych i darować obrażającym Go heretykom? Władca zaś, który nie wypełniał nałożonych przez Boga obowiązków, nie mógł oczekiwać od Niego zwycięstw ani pomyślności w sprawach wewnętrznych19. Następcy Konstantyna podzielali jego poglądy o boskim mandacie i rozwijali idee sakralnego charakteru swojej władzy. Podobnie jak on dążyli do religijnej jedności chrześcijan w państwie jako celu nadrzędnego i jako podstawowego warunku powodzenia swoich, także pozareligijnych, działań. Constantine the Great at the Council of Nicaea According to Eusebius of Caesarea in his “Vita Constantini” Abstract The article presents the influence Constantine the Great had over the proceedings of the Ecumenical Council of Nicaea in 325, based on the biography composed by Eusebius of Caesarea in his “Life of Constantine”. These are the first episodes of the full text, which up till now has not been translated into Polish, being dealt with me. The assembling of the Nicaea Council was affected by the ideology of unity – the church and the empire were to be ecumenical, Catholic and united. Constantine was determined to restore peace in the Church and sincerely concerned himself with the re-establishment of religious peace. The emperor did not support any side of the conflict and persuaded to reach a compromise at any expense. He did not try to influence formulating the Profession of Faith (the creed) as he was not acquainted with teological matters, however, he did contribute to accepting the formula by the participating bishops. According to Eusebius, Constantine was successful in achieving his aims. Constantine aimed for Christian unity as he found it a basic requirement for a powerful empire. The power was to be given by God – how could he then believe that the quarreling Christians or offending heretics would enjoy the grace of God? While at the same time, the emperor who did not do his duty in God’s way would lack His support for victories and successful dealing with domestic affairs. 19 Ibidem, s. 151. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Rastislav Kožiak Misionári, gentes a christianizácia Cirkevno-historický výskum prešiel v poslednej štvrtine 20. storočia významnými zmenami. Pod vplyvom antropologického výskumu, ktorý ponímal náboženstvo ako dielčiu súčasť ľudskej kultúry, sa aj v cirkevno-historickom výskume začala venovať väčšia pozornosť sociálno-náboženským otázkam dejín kresťanstva1. Posun od tradičných cirkevných dejín k dejinám zbožnosti sa dotkol rovnako výskumu christianizácie a práve vďaka nemu začali bádatelia objavovať nové témy a nové interpretačné možnosti tohto procesu. Takto napríklad misijný a prozelytský charakter kresťanstva umožnil bádateľom skúmať realizáciu Kristovho posolstva učeníkom – „Choďte teda a učte všetky národy, krstiac ich v mene Otca i Syna i Ducha Svätého” (Mt 28, 19) – naprieč dejinami v intenciách akulturačného procesu. Antropologický prístup nachádza svoje miesto aj vo výskume špecifickej problematiky christianizácie vo včasnom stredoveku, kedy do konfrontácie s kresťanstvom na územiach keltských, germánskych a slovanských kmeňov vstupujú miestne, predkresťanské systémy viery, zjednodušene označované ako pohanské2. Táto konfrontácia sa začína na kultúrnych hraniciach rozpadajúcej sa Západorímskej ríše a v nasledujúcich storočiach prechádza naprieč kmeňovými spoločnosťami barbarov, ktorí sa v priebehu migratio mundi usadili na oboch stranách bývalých limes Romanus alebo naďalej sídlili vo svojich domovských krajoch in extremitate mundi. Skúmať túto konfrontáciu však nie je pre historika vôbec jednoduché, situáciu mu sťažuje predovšetkým nedostatok a jednostrannosť dochovaných písomných praJ. Kłoczowski, Historia chrześcijaństwa w obrębie nauk historycznych, „Roczniki Humanistyczne”, 46, 1998, 2, s. 245–246. 1 2 Uvažovanie v kategóriách „pohanstvo”, „pohan”, „pohanský” v kontrapozícii s „kresťanstvo”, „kresťan”, „kresťanský” často zvádza k predstave akoby maximálne dvoch kozmológií. Rímske impérium rovnako ako kmeňové spoločnosti včasnostredovekej Európy mali mnoho podôb „pohanstva”, pričom v konflikte s kresťanstvom ako pohanské bývali vnímané aj poverčivé praktiky obyvateľov kresťanských krajín včasného stredoveku, spojené napr. so zberom úrody, počasím, rodením detí, atď. Pod pojmom „pohanstvo” sa teda skrývalo mnoho dobových náboženských predstáv a ideí. I. Wood, The Missionary life : Saints and the evangelisation of Europe, 400–1050, Harlow: Longman, 2001, s. 4–6. Naopak, v jazykovom úze a vôbec v mentalite misionárov bol pojem „pohan” teologickou názorovou kategóriou, v rámci ktorej rôznorodosť vo vnútri systému viery nezohrávala podstatnú rolu. L.E. von Padberg, Odin oder Christus?: Loyalitäts- und Orientierungskonflikte in der frühmittelalterlichen Christianisierungsepoche, „Archiv für Kulturgeschichte”, 77, 1995, s. 257. 12 Rastislav Kožiak meňov. Oba faktory možno do určitej miery spájať s nízkou úrovňou gramotnosti vo včasnom stredoveku, kedy písomná komunikácia a ňou sprostredkovaný obraz „sveta” boli úplne v rukách len jedinej, aj to menšinovej, spoločenskej vrstvy – kresťanského duchovenstva. Pôvodné pohanské spoločnosti boli neliterárne, a tak ich obrazy „sveta” a výklady udalostí, tradované v orálnej kultúre, sa postupnou inkulturáciou kresťanstva rozplynuli alebo transformované stratili svoj pôvodný význam. Takže pri skúmaní christianizácie zostáva historik, tradične fixovaný len na písomné pramene, nevdojak odkázaný na svedectvo „víťaznej” strany a jej spôsob výkladu dobových udalostí3. Na skresľujúce dôsledky tejto jednostrannej optiky najprv vo výklade pohanského náboženstva upozorňovali niektorí bádatelia už od prvej polovice minulého storočia. Jedni tento výklad odmietali ako úplný výmysel stredovekých kronikárov, podľa druhých sa mal stať predmetom nových kritických výskumov s cieľom rozlíšiť v rozprávaniach cirkevných autorov vrstvu označovanú ako interpraetatio Christiana4. Rovnako vo výskume christianizácie sa v ostatných desaťročiach dostáva do popredia záujmu problém jej interpretácie, keďže písomné pramene pochádzajú výlučne od jednej, aj to „víťaznej” strany. Predmetom výskumu sa následne stáva samotný spôsob rozprávania o christianizácii v dobových prameňoch a jeho jednostranné, nekritické reprodukovanie modernou historiografiou. Sledovanie zmeny očami „víťaznej” strany totiž skresľuje a zjednodušuje prebiehajúcu konfrontáciu v intenciách akoby historicky nevyhnutného, okamžitého a celkového víťazstva kresťanstva nad pohanstvom. Prioritou historického výskumu sa preto stalo hľadanie iných „uhlov pohľadu” na christianizáciu, prejavom čoho sú diskusie o hĺbke, intenzite a rôznorodosti celého procesu, o jeho vnímaní samotnými evanjelizujúcimi aktérmi, ale aj náprotivnou stranou „porazených” – elít i ľudových más, a vôbec o jeho začlenení do širšieho kontextu mocensko-politických a ideologických zmien vo včasnostredovekej Európe5. *** Pôvod písomných prameňov nás nabáda zamyslieť sa v prvom rade nad problémom vnímania christianizácie samotnými kresťanmi, teda nad tým, čo oni pokladali za christianizáciu a čo bolo pre nich mierou jej úspechu. Nápomocný k riešeniu 3 J. Strzelczyk, Niektóre problemy chrystianizacji Europy wczesnośredniowiecznej. In: Nihil superfluum esse: Studia z dziejów średniowiecza. Ed. J. Strzelczyk, J. Dobosz. Poznań: Instytut Historii UAM, 2000, s. 64–66; A.J. Gurevič, Nebe, peklo, svět: Cesty k lidové kultuře středověku. Přel. J. Kolár. Praha: H&H, 1996, s. 19, 22–23. Vývoj názorov na problematiku kresťanskej interpretácie germánskeho, no hlavne slovanského pohanstva stredovekými autormi súhrnne predstavuje: S. Rosik, Interpretacja chrześcijańska religii pogańskich Słowian w świetle kronik niemieckich XI–XII wieku, Wrocław : Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, 2000, s. 7–12. 4 Vidieť to napr. na prácach anglických historikov Petra Bowna a Iana Wooda, belgických historikov Luda Milisa, Marca Mosterta a Martine De Reu, nemeckých historikov Arnolda Angenendta, Lutza von Padberga a Cornely Nolte, holandského historika Rudiho Künzella či poľského archeológa Przemysława Urbańczyka, ktoré boli pre aj pre nás hlavnou inšpiráciou a na ktoré sa budeme bližšie odvolávať v nasledujúcom texte. 5 Misionári, gentes a christianizácia 13 týchto otázok nám môže byť popredný znalec kresťanského sveta neskorej antiky Peter Brown6, ktorý navrhuje podrobiť analýze kresťanské zobrazenia christianizácie, t.j. v kresťanskom prostredí konštruované príbehy vysvetľujúce jej úspešnosť. Pramenný materiál zo 4. a 5. storočia, s ktorým pracuje, ponúka viacero inšpiratívnych úvah k tejto téme a aj keď ide o včasnejšie obdobie, než ktoré je v centre našej pozornosti, rovnaký prístup k historickému výskumu sa núka aj bádateľom temnejších vekov stredoveku7. V kresťanských kruhoch rímskeho sveta boli vytvorené dva vysvetľujúce príbehy christianizácie. Prvý príbeh, ten dominujúci, je podľa Browna „reprezentáciou” náboženských dejín, ktorú vytvorili a ďalej rozvíjali kresťanskí historici, nadväzujúci na Eusebia z Caesareie, polemici a kazatelia v 5. storočí8. Rozpráva o pomerne krátkom období vymedzenom tromi hlavnými udalosťami: Konštantínovo obrátenie roku 312, podľa tradície pod vplyvom víťaznej bitky pri Milvijskom moste, Theodósiovo povýšenie kresťanstva na štátne náboženstvo a nakoniec zákaz pohanských kultov. Celé obdobie bolo vnímané na pozadí súboja medzi kresťanstvom a pohanstvom, ktorý sa skončil veľkolepým víťazstvom kresťanstva9. Je zaujímavé, že pre tento príbeh christianizácie nie sú dôležité jednotlivé udalosti samy o sebe, ale len ako vsunuté do celkovej koncepcie dejín spásy, čím príbeh nadobudol nadprirodzenú povahu. Nie teda spolupráca cirkvi a štátu, ale príchod Krista na zem a jeho vykupiteľská cesta na kríž vopred predurčili raz a navždy koniec pohanstva a víťazstvo kresťanského Boha nad starými božstvami. Kristovo víťazstvo nad utrpením P. Brown, Autorita a posvátné: Aspekty christianizace římského světa. Přel. T. Suchomel. Brno: CDK, 1999, s. 29. 6 7 Podobnú zmenu paradigmy vo výskume odporúča Ian Wood v nedávnej knihe The Missionary life : Saints and the evangelisation of Europe, 400–1050 (Harlow: Longman, 2001), v ktorej za predmet vlastného výskumu stanovil nie misijnú aktivitu vo včasnom stredoveku, ale spôsob jej zobrazovania v súdobých pramenných textoch. Brownov aj Woodov postoj k analýze prameňov môžeme priradiť k špecifickému trendu v metodológii dejín, ktorý na rozdiel od tradičného prístupu k prameňom ako priamym odrazom minulosti preferuje textologický prístup. Prívržencov tohto smeru zaujímajú skôr samotné texty než v nich obsiahnutá „skutočnosť”, pričom k prameňom pristupujú ako ku „spôsobom konštruovania novej minulosti pre súčasnosť (constructing the past approach)”. Pre historika sa potom stáva nosným skúmanie funkcie, akú plní takto zámerne skonštruovaný obraz vlastnej minulosti v danej spoločnosti. J. Kujawiński, Socjologiczne i antropologiczne inspiracje w badaniach tożsamości wczesnośredniowiecznej Europy, „Kwartalnik Historyczny”, 111, 2004, 4, s. 115. Brown tu používa slovo representation (v českom preklade reprezentace) v kontexte (určitého) spôsobu naratívneho zobrazenia alebo uchopenia historickej náboženskej látky. Pojem si mal pôvodne vypožičať z dejín umenia, no pod vplyvom súčasných spoločenských vied ním rozumie skôr spôsob vyjadrenia vzťahu k sociálnemu svetu. É. Rebillard, La conversion de l´Empire romain selon Peter Brown, „Annales HSS”, juillet-août 1999, 4, s. 822. 8 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 10, 16–17. Podľa Ramsaya Macmullena ani novoveká historiografia dlho (až do 80. rokov 20. storočia) nespochybňovala obraz triumfujúceho nového náboženstva, definitívnej porážky a obrátenia všetkých pohanov, a tak konštantínovská a postkonštantínovská rímska ríša si naďalej zachovávala jednoznačný prívlastok „kresťanská”. R. Macmullen, Christianisme et paganisme du IVe au VIIIe siècle. Trad. F. Regnot. Paris: Les Belles Lettres, 1998, s. 14–15, 18, 30. 9 14 Rastislav Kožiak a prísľub večnej spásy akoby vyháňali z chrámov porazených bohov a nastolili nový kozmologický poriadok. Takto koncipovaná „reprezentácia” náboženského vývoja umožnila podľa Browna odložiť na neurčito problém (faktickej) christianizácie rímskeho sveta. Pohanom tým dala možnosť ešte dlhší čas „sa ukrývať” pod ochranou dominantnej viery. Takže aj keď kresťanskí autori poskytovali euforický obraz víťazstva kresťanstva, pohľad do každodenného života rímskej spoločnosti neodrážal proces jej christianizácie. Naopak, odzrkadľoval „rozkvet takej verejnej kultúry, ktorú mohli spolu bez väčších problémov zdieľať kresťania aj nekresťania”10. S alternatívnou verziou príbehu christianizácie prišli kresťanskí biskupi a kazatelia, ktorí zastávali rigoróznejšiu formu monoteizmu. Svätý Augustín a jeho cirkevní spolubratia odmietli euforický obraz christianizácie a nahradili ho pesimistickou víziou úpadku cirkvi. Každodenný život rímskej spoločnosti im totiž potvrdzoval, že pohanská minulosť nebola zničená spolu s porážkou pohanských bohov, ale naďalej prežívala v praktikách prinesených do cirkvi nedávnymi konvertitami. Tvorcovia novej „reprezentácie” tej istej doby preto odmietali akýkoľvek konsenzus náboženských praktík, odmietali ďalej tolerovať pohanské prvky11, čím znovu nastolili odložený problém christianizácie. Keďže víťazstvo kresťanstva ani po zákaze pohanských kultov nevymazalo všetky pozostatky predchádzajúceho spôsobu života, boli práve tieto označené za pohanské a pranierované cirkevnými hodnostármi. Kresťanskí kritici tak stotožnili pohanstvo s rímskou minulosťou12. Pesimistický príbeh christianizácie príslušníkov Augustínovej generácie, rozšírený hlavne v západných provinciách imperium Romanum, sa v kresťanských kruhoch neskorej antiky nepresadil a zostával v tieni víťazoslávnej verzie, trefne označenej – „ideológia ticha”13. Podľa Browna však práve Augustínovi „rozhnevaní muži” odkrývajú, v čom spočíva(l) problém christianizácie. Vzdialení vtedajším apologétom, no bližší dnešným historikom vracajú jej dejisko späť na zem, kde prebieha ako dlhý a heroický zápas, vopred odsúdený na neúplnosť14. Predstavená analýza naratívneho diskurzu súčasníkov christianizácie odkrýva naplno zložitosť a nejednoznačnosť celého procesu a zároveň varuje pred dôverčivým opakovaním jej zjednodušených výkladov v dobových písomných prameňoch. Brownov varovne zdvihnutý prst nemožno prehliadať ani pri výskume ústrednej témy vývoja kresťanstva vo včasnom stredoveku – dejín christianizácie tzv. barbar10 P. Brown uvádza konkrétne príklady hlavne z prostredia vládnucich elít, u ktorých by sme najskôr predpokladali kresťanskú povahu ich kultúrneho a sociálneho života. Naopak, symbolické formy, ktorými navonok prezentovali svoje mocenské postavenie, naznačujú, akoby nerozlišovali, na rozdiel od nás, striktné hranice medzi kresťanským a pohanským. P. Brown, Autorita a posvátné, s. 15, 21–28. 11 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 31–36. 12 É. Rebillard, La conversion de l´Empire..., s. 821. É. Rebillard, La conversion de l´Empire..., s. 819–820. Ilúzia triumfu kresťanstva a následného konsenzu zahmlila skutočné následky zintenzívňujúcej sa náboženskej konfrontácie, neraz sprevádzanej perzekúciami pohanov. R. Macmullen, Christianisme et paganisme..., s. 30 n., 231–232. 13 14 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 38–39. Misionári, gentes a christianizácia 15 skej Európy, pod vplyvom staršej cirkevnej historiografie ponímaných skôr v intenciách tradičných Missionsgeschichte. Vhodným príkladom sú hagiografické legendy, životy svätcov-misionárov, ktoré historici asi najviac využívali pri rekonštrukcii dejín christianizácie keltských, germánskych a slovanských národov. Ako vyplýva z inšpiratívnych bádaní Marca Mosterta, hagiografické texty zobrazujú počiatočné conversiones gentum uskutočnené svätcami zhodne ako okamžité víťazstvo kresťanstva, resp. kresťanského Boha nad starými bohmi15. Rozprávanie o „obrátení” pohanských národov pramení totiž z istoty jeho rozprávačov o konečnom víťazovi nadprirodzeného boja svetla s temnotou. Preto podľa Mosterta aj hagiografická optika korešponduje s kresťanskou víziou dejín spásy, ba dokonca posúva predstavu obrátenia, v zmysle hlbokej psychologickej premeny, akú zažil napr. sv. Pavol na ceste do Damasku (Sk 9, 1–19), z osobnej úrovne na úroveň obyvateľstva veľkých oblastí. Jedine neskoršie nápravy, obnovy, či znovunastolenia pravej viery medzi obyvateľmi kedysi „obrátených” národov bývali zobrazované v súlade s augustínovským kritickým diskurzom16. Zmena paradigmy výskumu christianizácie sústredila pozornosť bádateľov na prehodnotenie sémantickej roviny tradične používaných historických pojmov „konverzia” (alebo „obrátenie”) a „christianizácia”. Staršia cirkevná historiografia ich význam príliš nerozlišovala a christianizačné procesy prebiehajúce na individuálnej i kolektívnej úrovni označovala rovnako pojmom „konverzia” (angl. conversion, nemec. Bekehrung). Tým nadlho implantovala zjednodušenú a jednostrannú predstavu, v ktorej navzájom splývali kvalitatívne rôznorodé procesy. Totiž včasnostredoveké pramene, ktoré hovoria v prípade nejakej osoby alebo skupiny o conversio a conversari, majú na mysli buď prijatie kresťanstva alebo zmenu ariánskeho vyznania na katolícke, a to vo všetkých prípadoch, či už bol zámer samotného aktu dobrovoľný, pod nátlakom, pragmatický a jeho naplnenie skutočné alebo formálne, či sa týkalo nádejného askétu, mnícha alebo priemerného pohanského konvertitu. Následkom toho sa v myslení historikov udomácnil stereotyp stotožňujúci prijatie kresťanstva vôbec s hlbokou, radikálnou zmenou vonkajšieho a vnútorného správania „každého”, skôr v zmysle Augustínovej alebo súčasnej predstavy individuálnej slobodnej, úplnej a vnútornej konverzie (obrátenia /sa/). Potom aj prijatie krstu kráľom, kniežaťom alebo lokálnym suverénom spolu s jeho najbližším okolím bývalo v odbornej literatúre zamieňané s faktickou christianizáciou celej jeho krajiny, celého jeho gens17. Takýmito očami vníma napr. autor Vita sancti Bonifatii (Vita altera) pôsobenie Bonifácovho predchodcu, sv. Willibrorda, medzi pohanskými Frízmi, ktorých mal jedným razom obrátiť na kresťanskú vieru. Nasledovné misijné aktivity sv. Bonifáca vo frízskom prostredí však vykresľuje už len ako upevňovanie vo viere tých, ktorí boli predtým obrátení sv. Willibrordom. V podobnom duchu je opisované aj pôsobenie ďalších Willibrordových nástupcov, misionárov vo Frízsku, napr. sv. Plechelma vo Vita Plechelmi. M. Mostert, New Perspectives for the Study..., s. 176–178; M. Mostert, La christianisation en profondeur en Silésie, In: Christianity en East Central Europe: Late Middle Ages. Ed. J. Kłoczowski. Lublin: IEŚW, 1999, s. 106–107. 15 16 Ako pozn. 15. C. Nolte, Conversio und Christianitas: Frauen in der Christianisierung vom 5. bis 8. Jahrhundert. Stuttgart: Anton Hierseman, 1995, s. 14–16; I. Wood, The Meanings of Conversion, In: Christianisation 17 16 Rastislav Kožiak Zdá sa, že autorov včasnostredovekých prameňov skôr zaujímali vonkajšie aspekty celého procesu, ťažko v nich hľadať záujem o dianie vo vnútri duší „obrátených” pohanov. Sama cirkev koncentrovala v tomto období svoju misionársku pozornosť hlavne na prijatie krstu, než na dôkladné vysvetľovanie tajomstiev kresťanskej viery pred vykonaním tejto sviatosti. V priebehu 7. a 8. storočia redukovala prípravu na krst na minimum a dokonca, ako vyplýva zo starších výskumov Richarda Sullivana, ktorý venoval osobitnú pozornosť katechetickej činnosti včasnostredovekých misionárov, aj táto fáza bývala v praxi často opomínaná. Kresťanom sa stával ten, kto prijal sviatosť krstu. Takže nie najprv vnútorné obrátenie (sa), ktoré by následne vyústilo do dobrovoľného a individuálneho rozhodnutia prijať krst, ako to odporúčala prax ranokresťanskej cirkvi, ale samotný akt krstu, aj keď bol realizovaný masovo, akoby urobil z pohana kresťana18. Práve preto je veľmi dôležité pre pochopenie zmien, ku ktorým dochádza vo včasnom stredoveku, dôsledne rozlišovať v používaní historického pojmu „konverzia” (a jeho rôznych gramatických tvarov), či odkazuje na „akt prijatia kresťanstva” alebo „na proces formovania nového vnútorného vedomia”19. V každom prípade ide o kvalitatívne rôznorodé javy s odlišným priebehom, trvaním i dopadom na hĺbku mentálnej premeny jednotlivca a súdobej spoločnosti. Realita prijímania novej viery musela byť omnoho diferencovanejšia, než sa nás o tom snažia presvedčiť autori včasnostredovekých prameňov20. of Scandinavia. Ed. B. Sawyer, P. Sawyer, I. Wood. Alingsås, 1987, s. 21–22; M. Mostert, La christianisation en profondeur..., s. 107. Hutnú analýzu samotného fenoménu konverzie na základe jeho historického vývoja a jeho psychologických, sociologických, náboženských a filozofických aspektov encyklopedicky spracoval P. Hadot, Conversion. In: Encyclopaedia Universalis, version 10. Paris, 2004 (CD version). R. Sullivan, The Carolingian Missionary and the Pagan, „Speculum”, 18, 1953, s. 718–72. Zjednodušila sa liturgia krstu, prestali byť záväzné tri roky katechumenátu pred samotným prijatím krstu, zanikla výnimočnosť krstov v (pri)katedrálnych baptistériách a počas Veľkej noci, zintenzívnil sa tlak cirkvi na krstenie detí v čo najranejšom veku. Aj keď prax v krajinách západnej Európy nebola v tomto období úplne identická, neofitovi pred krstom stačilo buď odpovedať na dohodnuté otázky kňaza, prostredníctvom ktorých vyznal svoju vieru alebo naučiť sa Credo a Pater noster v domácom jazyku. V prípade dieťaťa mali vyznanie viery vykonať jeho krstní rodičia. Všetky simplifikácie naznačujú, akoby cirkev kládla skôr dôraz na počet obrátených. Motivácií zjednodušenia praxe z hľadiska mentality súdobej cirkvi mohlo byť viacero, napr. prispôsobenie praxe nízkej kultúrnej úrovni pohanských gentes (napr. absencia písomnej formy domáceho jazyka, analfabetizmus), vízia blížiaceho sa druhého príchodu Ježiša Krista a nevyhnutnosti krstu všetkých ľudí ako podmienky ich spásy. P. Riché, Edukacja i kultura w Europie Zachodniej, VI–VIII w. Przeł. M. Radożycka-Paoletti. Warszawa: PAX, 1995, s. 485–488. 18 19 C. Nolte, Conversio und Christianitas, s. 16. Ako vyplýva z výskumov L. von Patzberga, pohania sa v priebehu christianizácie dostávali nevyhnutne do konfliktov lojálnosti a orientácie vo vzťahu k „tradičnému” a „novému”, „pohanskému” a „kresťanskému”. Pramene cirkevnej proveniencie síce predstavujú zmenu viery ako priamočiary proces, ich konfrontácia s materiálnou kultúrou však odkrýva mentálny svet pohanov, ktorý je sprevádzaný náboženskou konkurenciou medzi novou vierou a starými kultmi. Prejavy jej prekonávania, často vo forme adície bohov, polyteistickej koalície starých božstiev a kresťanského Boha v „žitom náboženstve”, spätne odhaľujú písomnými prameňmi zahmlené napätie vo vzťahu pohanov ku „kresťanskému”, príp. ich oscilovanie medzi dvomi svetmi hlavne v prechodnom období. von L. Padberg, Odin oder Christus, s. 249–278. 20 Misionári, gentes a christianizácia 17 V tomto duchu rozvíja svoj interpretačný model christianizácie aj leuvenský medievista Ludo Milis21. Zdôrazňuje, že inkulturácia kresťanstva do sociálnych štruktúr a inštitúcií pohanských spoločností prebiehala v dvoch rovinách: porážka a vyhubenie starých náboženstiev a osvojenie nových hodnôt. Dôležitú úlohu pritom mala zohrávať myšlienka nadradenosti kresťanského náboženstva22. Prvú vlnu christianizácie dáva Milis do súvislosti s procesom romanizácie. Spolu s rímskou kultúrou sa do provincií ríše dostávalo nové náboženstvo. Druhú vlnu christianizácie situuje do včasného stredoveku. Úpadok rímskej mestskej civilizácie spôsobil, že súdobí misionári sa obracali predovšetkým na rurálne pohanské obyvateľstvo. Úspešnosť misionárov pri konverzii bola vo veľkej miere podmienená ich spoluprácou s držiteľmi reálnej politickej moci23. Od suverénov sa im dostávalo mocenskej podpory a ochrany pri zavádzaní kresťanstva. Nezanedbateľnou bola aj pomoc pri zabezpečení materiálnej infraštruktúry, hlavne na zriadenie kultových miest a kláštorov a ich vybavenie liturgickými predmetmi. Cenou za získanú podporu bolo spojenie konverzie s ambíciami suveréna politicky ovládnuť nové územia (franský model tzv. Reichmission). Za týchto podmienok potom christianizácia, ktorú Milis označuje ako primárnu, mala značne povrchný charakter. Dôraz sa kládol skôr na geografický rozmer konverzie (conversion géographique), než na jej hĺbku. Pohania síce prijali kresťanstvo, dali sa pokrstiť, ale naďalej praktizovali rôzne pohanské rituály24. Preto tým, čo najviac púta Milisovu pozornosť, je práve „konverzia do hĺbky” (conversion en profondeur). V jej prípade nejde o okamžitú konverziu, ale skôr o sériu individuálnych konverzií v priebehu stáročia trvajúceho procesu christianizácie, ktorý sa tak stáva akoby procesom bez konca (processus sans fin). Inkulturácia 21 L. Milis, La conversion en profondeur: un processus sans fin, „Revue du Nord”, 68, 1986, 269, s. 487–498; L. Milis, Monks, mission, culture and society in Willibrord´s time. In: Willibrord, zijn wereld en zijn werk. Ed. P. Bange, A. G. Weiler. Nijmegen: Katholieke Universiteit, 1990, s. 82–92; L. Milis, Anielscy mnisi i ziemscy ludzie. Przeł. J. Piątkowska. Kraków: Znak, 1996, s. 114–118. Najvýstižnejšie to hádam vyjadril biskup Daniel z Winchesteru v jedinečnom prameni – liste sv. Bonifácovi (723–724), v ktorom podáva rady, ako účinne presviedčať pohanov, aby zavrhli starých bohov a prijali kresťanského Boha. Biskup nabádal Bonifáca, aby pri diskusii s pohanmi porovnával úspechy kresťanstva a kresťanov v okolitom svete tak, aby sa červenali od hanby. Rozhodujúce mali byť argumenty, že kraje obývané kresťanmi boli teplejšie, úrodnejšie, ľudnatejšie, mocnejšie a nadmieru požehnané všelijakými inými pokladmi. „Et per intervalla nostris, id est christianis, huiuscemodi conparandae sunt dogmatibus superstitiones et quasi e latere tangendae, quatenus magis confuse quam exasperate pagani erubescant pro tam absurdis opinionibus et ne nos latere ipsorum nefarios ritus ac fabulas estimant. [....] et cur ipsi, id est christiani, fertiles terras vinique et olei feraces ceterisque opibus habundantes possident provincias, ipsis autem, id est paganis, frigore semper rigentes terras cum eorum diis reliquerunt, in quibus iam tamen toto orbe pulsi falso regnare putantur. Inferenda quoque sepius eis est orbis auctoritas christiani; in quorum conparatione ipsi paucissimi in vanitate antiqua adhuc perseverant”. S. Bonifatii Epistolae (ďalej Ep. Bonifatii), 23. In: Briefe des Bonifatius, Willibalds Leben des Bonifatius. Ed. R. Rau. Darmstadt: Wissenschaftliche Buchgesselschaft, 1968, s. 82. 22 23 L. Milis, La conversion en profondeur..., s. 487–488; L. Milis, Monks, mission, ..., s. 87–88. Milisova počiatočná fáza zavádzania kresťanstva vlastne zodpovedá tomu, čo staršia cirkevná historiografia označovala konverziou, ale v omnoho ďalekosiahlejšom význame pre úroveň kresťanskej praxe. 24 18 Rastislav Kožiak sa uskutočňuje pomaly a na rôznych úrovniach. Po dosť rýchlej fáze christianizácie verejného (sociálneho) života nasledovala dlhšie trvajúca fáza adaptácie vonkajšieho individuálneho života na normy kresťanského náboženstva a napokon najdlhšia fáza zvnútornenia kresťanstva v osobnom živote25. Fázu christianizácie verejného (sociálneho) života ilustruje Milis na príklade rozšírenej praxe deštrukcie miest a symbolov pohanského kultu. Likvidácia pohanmi uctievaných objektov slúžila misionárom ako prostriedok presviedčania pohanov o bezmocnosti ich bohov. Misionári tým argumentovali, že pohanskí bohovia sú len prelud, prízrak – idolae – a nemôžu sa rovnať jedinému, skutočnému a všemohúcemu Bohu kresťanov26. Vo svete, ktorý kresťanskí duchovní reprezentovali, ktorého víťazstvo hlásali a dokazovali, nebolo predsa „iného boha, okrem jediného Boha, ktorý stvoril nebesia a zem, a všetko, čo je v nich”27. Mimo ich sveta sa nerozprestieralo nič iné, len pekelná ríša, vábiaca hriešnikov sochami nemých, hluchých a slepých pohanských idolov. Ich vzývanie bolo vzývaním samotného diabla, bolo službou peklu, napomáhalo udržiavaniu večného hriechu a zatratenia28. V takomto dualisticky vyhranenom svete sa preto nenašlo zo strany kresťanskej cirkvi príliš miesta pre porozumenie pohanských vier. Jedinou cestou ku spáse bolo „vyslobodiť (pohanov) z rúk diabla a vytrhnúť (ich) z pekelnej tlamy, aby [...]takto „omytí v kúpeli spásy” mohli sa stať „kresťanmi v Kristovi a mali v ňom odpustenie hriechov a večné kráľovstvo nebeské”29. Spôsobom, ako ich o tom presviedčať, mala byť „misia činu”. Príkladov radikálnej misijnej praxe, ktorá mala demonštrovať prevahu kresťanského Boha, nájdeme v dobových prameňoch viacero. Svätí misionári rovnako ako v časoch sv. Martina z Tours, tak aj v časoch bratov Hewaldov, Willibrorda, Bonifáca a ich známych i bezmenných nasledovníkov stínali posvätné stromy, zabíjali posvätný statok, búrali posvätné chrámy, či ináč znesväcovali pohanské kultové miesta. Mnohí z nich na miestach zničených pohanských svätostánkov zakladali kresťanské 25 L. Milis, La conversion en profondeur..., s. 488 n; L. Milis, Monks, mission, ..., s. 88–89. 26 L. Milis, La conversion en profondeur …, s. 489–491. Z kázne sv. Willibrorda frízskemu vládcovi Radbodovi: Non est enim Deus nisi unus, qui creavit coelum et terram, et omnia, quae in eis sun, [...]. ALCUINUS, Vita Willibrordi archiepiscopi Traiectensis libri duo, 10. In: Patrologiae cursus completus, Series latina, Tomus 101, Col. 0700D-0701A. 27 Obdobné argumenty zaznievajú z kázní, či dišpút viacerých svätcov-misionárov s pohanmi. R. Sullivan, The Carolingian Missionary..., s. 717–719. Podobné príklady zo slovanského prostredia uvádza S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique dans la première christianisation des Slaves. In: Le Origini e lo sviluppo della cristianita slavo-bizantina. Ed. S. W. Świerkosz-Lenart. Roma: Istituto Storico Italiano per il Medioevo, 1992, s. 197–198, 201–202, 205–206. 28 29 Týmito argumentmi mal sv. Vojtech vysvetľovať Prusom dôvod svojho príchodu: „Venio vos tollere a manu diaboli et faucibus daemonis averni, ut cognoscatis creatorem vestrum et deponatis sacrilegos ritus, abrenuntiantes mortiferas vias cum inmunditiis cunctis, et ut loti balneo salutis efficiamini christiani in Christo, habentes in ipso remissionem peccatorum et regnum inmortalium caelorum”. Bruno z Querfurtu, Život svatého Vojtěcha: Legenda Nascitur purpureus flos, 25. Ed. M. Kyralová. Praha : Zvon, 1996, s. 103. Misionári, gentes a christianizácia 19 kostoly alebo kláštory30. Pohanské chrámy dávali vypáliť alebo zbúrať aj svetskí patróni misionárskych aktivít, ktorí s vynúteným prijatím kresťanstva spájali buď svoje mocenské postavenie v domovskej krajine, napr. Vladimír I. na Rusi, Harald Modrozubý v Dánsku, Olaf Tryggvason v Nórsku, alebo na novodobytých územiach, napr. Karol Martel vo Frízsku, Karol Veľký v Sasku, nemeckí králi a cisári u polabských Slovanov31. Tolerantnejší prístup k symbolom pohanského kultu odporúčal pápež Gregor Veľký. Spočiatku taktiež stúpenec „tvrdšej línie”, neskôr zásadne zmenil svoj názor na misijnú stratégiu. Namiesto demonštrácie sily32 navrhoval všade tam, kde to bolo možné a kde to nenarúšalo základné princípy viery, prispôsobovať zavádzanie kresťanskej viery religióznym predstavám pohanov. Pápež nabádal misionárov, aby nebúrali pohanské chrámy, ale aby ich menili na kresťanské kostoly, aby pohanské idoly nahrádzali kresťanskými oltármi alebo sochami a tradičné, pohanmi obľúbené sviatky, aby naďalej slávili ako kresťanské. Postupná transformácia mala pohanom uľahčiť zmenu náboženstva, lebo „nie je možné pozbaviť surovú myseľ všetkého odrazu”. Pôvodné kultové miesto sa nezmenilo, zmenil sa však Boh, kvôli ktorému bolo potrebné toto miesto navštevovať33. 30 Sv. Martina zobrazuje jeho životopisec ako zápalistého hlásateľa novej viery na galskom vidieku, ktorý neváhal búrať a podpaľovať pohanské chrámy, vyvracať pohanské sochy, či posvätné stromy. Na týchto miestach dal potom postaviť nové kostoly a kláštory. SULPICJUSZ SEWER, Żywot św. Marcina, 13–15. In: SULPICJUSZ SEWER, Pisma o św. Marcinie z Tours. Kraków: Wyd. Benedyktynów Tyniec, 1995, s. 68–71. Bratia Hewaldovia, Biely a Čierny, mali znesvätiť pohanské kultové miesta niekde v Sasku tým, že napriek nevôli domácich na nich rozkladali prenosný oltár a odbavovali kresťanskú liturgiu. Baedae Historia ecclesiastica gentis Anglorum (ďalej BHE), V, 10. Používam francúzske vydanie BEDE LE VÉNÉRABLE, Histoire ecclésiastique du peuple anglais. Ed. P. Delaveau. Paris: Gallimard, 1995, s. 320–321. Sv. Willibrord zničil pohanské sanktuáriá, dal zabiť posvätný dobytok a znesvätil posvätný prameň niekde na hraniciach medzi Dánskom a Frízskom. ALCUINUS, Vita Willibrordi, 10, s. 123–124. Sv. Bonifác počas svojho pôsobenia v severnom Hesensku inicioval demonštratívne sťatie prastarého dubu, považovaného za pohanské sanktuárium, a z jeho dreva dal postaviť kostol zasvätený sv. Petrovi Apoštolovi. Vita Bonifatii auctore Willibaldo, 6. In: Briefe des Bonifatius..., s. 494–495. Neskoršie príklady radikálneho konania nemeckých cirkevných hodnostárov počas christianizácie polabských Slovanov pozri v D. Kurze, Christianisierung und Kirchen organisation zwischen Elbe und Oder, In: „Wichmann Jahrbuch Kirchengeschichte”, 30–31, 1990–1991, s. 18–19, 21–22. 31 Powieść minionych lat, 45. Ed. F. Sielicki. Wrocław; Warszawa; Kraków: Ossolineum, 1999, s. 92–93; P. Andrieu-Guitrancourt, Histoire de l´Empire normand et de sa civilisation. Paris: Payot, 1978, s. 152, 163; R. Sullivan, The Carolingian missionary..., s. 720; D. Kurze, Christianisierung und Kirchen organisation..., s. 18. 32 V jednom z listov po príchode rímskej misie pod vedením Augustína do anglosaského Kentu radí Gregor kráľovi Aethelberhtovi využívať ako misijné metódy nátlak zo strany kresťanského panovníka, búranie pohanských chrámov, využívanie strachu a napomínanie (Ep. XI, 37, z 22. júna 601). Św. Grzegorz, Listy. Tom IV. Ed. J. Czuj. Warszawa: Pax, 1955, s. s. 95–97. 33 Nečakane a narýchlo, pravdepodobne pod vplyvom opatrníckych, povrchných a nestabilných zmien v presadzovaní kresťanskej viery v živote anglosaskej spoločnosti, o ktorých sa dozvedá buď z aktuálnej korešpondencie alebo od nedávnej návštevy vyslancov jeho anglosaskej misie, sa rozhodol odvolať svoje pôvodné rady kráľovi. V liste adresovanom opátovi Mellitusovi kladie dôraz na prispôsobovanie misijných metód miestnym špecifickým podmienkam, empatiu a pastoráciu (Ep. XI, 56, z 18. júla 601). 20 Rastislav Kožiak Uplatňovanie oboch misionárskych prístupov odráža napätie, určitú dichotómiu, ktorá prežívala vo vzťahu cirkevnej kultúry k pôvodnej kultúre christianizovaných národov. Na jednej strane jej odmietanie, prameniace z otvoreného nepriateľstva a zároveň nepochopenia, na druhej strane jej čiastočné prijímanie, ktoré si vyžadovala práve evanjelizačná prax34. A tak správy z misijného terénu sú neraz v ostrom protiklade s uzneseniami cirkevných synod, ktoré hovoria kriticky o kňazoch stavajúcich kríže a kaplnky alebo odbavujúcich omšu na rozličných miestach posvätených pohanskou tradíciou35. Ich prístup mohol byť síce príťažlivejším a prijateľnejším pre povrchne obrátené obyvateľstvo, no cirkev si dobre uvedomovala, že tým necháva pootvorené dvere pre prežívanie pohanských praktík a vier. Prejavy „žitého náboženstva” v prameňoch nás však presviedčajú, že nebolo v jej reálnych možnostiach úplne a nekompromisne odolávať pasívnemu odporu rurálneho prostredia, pričom aj morálna a vzdelanostná úroveň kléru v misijnom prostredí bývala často mizerná36. Je pochopiteľné, že zmena správania nemohla byť zaručená len povinným masovým krstom, deštrukciou štruktúr a miest pohanského kultu, zákazmi a nariadeniami, Św. Grzegorz, Listy..., s. 121–122. V jedinečnom Gregorovom ponímaní potom misia splýva s pastoráciou. R. Markus, The papacy, missions and the gentes. In: Integration und Herrschaft: Ethnische Identitäten und soziale Organisation im Frühmittelalter. Ed. W. Pohl, M. Diesenberger. Wien: Verlag der Österreichischen Akademie der Wissenschaften, 2002, s. 40–42. Príklady obdobnej adaptácie cirkevnej praxe na príklade kňazov vo vizigótskom Španielsku, ktorí požehnávali polia, vinice, manželské postele, oholenie prvej brady, uvádza P. Riché, Edukacja i kultura..., s. 497. J. Le Goff, Culture cléricale et traditions folkloriques dans la civilisation mérovingienne. In: J. Le Goff, Pour un autre Moyen Age. Paris: Gallimard, 1977, s. 228–230. 34 Na obľúbenosť praktík týchto kňazov medzi veriacimi si sťažuje sv. Bonifác v korešpondencii s pápežskou stolicou. Porovnaj Ep. Bonifatii, 80. In: Briefe des Bonifatius..., s. 261–262 a Ep. Bonifatii 59 (Akten der Römischen Synode von 745), s. 400–402. V podobnom duchu treba vnímať aj rozhodnutie synody v Soissons roku 744, ktoré nariaďuje zničiť kresťanské kríže vztýčené kňazmi na miestach mimo farností. Concilium Suessionense, VII. In: Briefe des Bonifatius..., s. 386. Ešte v roku 829 zaznieva na synode v Paríži dôrazný zákaz sláviť liturgiu mimo vysvätených bazilík. Pozri bližšie v Concilia aevi Karolini. Teil 2. Ed. A. Werminghoff. Hannover; Leipzig, 1908, s. 641. Monumenta Germaniae Historica, Legum Sectio III, Concilia, Tomus II. 35 Špecifický spis z polovice 8. storočia Indiculus superstitionum et paganiarum sumarizuje 30, aj keď niekedy možno stereotypných, predkresťanských praktík a vier, ktoré prežívali na pokresťančených územiach. Spis, ktorý vznikol v klerikálnom okolí sv. Bonifáca, bol súčasťou konciliárnych dokumentov franskej cirkvi z rokov 734–744 a podľa novších názorov sa vzťahuje k územiu Saska. A. Dierkens, Superstitions, christianisme et paganisme à la fin de l´ époque mérovingienne. In: Magie, sorcellerie, parapsychologie. Ed. H. Hasquin. Bruxelles: Éditions de l´Université de Bruxelles, 1984, s. 18–26. Aj sv. Willibald, hagiograf sv. Bonifáca, sa zmieňuje o pretrvávaní pohanských zvykov medzi obyvateľstvom Durínska a Hesenska, ktoré už dávnejšie – ešte pred Bonifácovým príchodom – prišlo do kontaktu s kresťanstvom alebo bolo dokonca pokrstené. Vita Bonifatii auctore Willibaldo, 5, 6. In: Briefe des Bonifatius..., s. 485, 495. Sťažnosti na zlú morálku a nedostatočné vzdelanie, dokonca nekompetentnosť kňazov i niektorých biskupských hodnostárov nájdeme na viacerých miestach v korešpondencii i hagiografii sv. Bonifáca (napr. Ep. Bonifatii, 28, 50, 51, 60, s. 101, 143–145, 151–153, 177; Vita Bonifatii, 7, s. 503), v dokumentoch z reformátorských synod franskej cirkvi z polovice 8. storočia (napr. Concilium Germanicum. In: Briefe des Bonifatius..., s. 378–380), ale aj v neskorších cirkevných dokumentoch (napr. pastoračné inštrukcie pravdepodobne z roku 798 – Arnonis instructio pastoralis, V. In: Magnae Moraviae fontes historici /ďalej MMFH/ IV. Ed. D. Bartoňková a i. Brno: Nakladatelství UJEP, 1971, s. 16). 36 Misionári, gentes a christianizácia 21 aj keď v mnohom prispôsobenými mentálnemu svetu pohanov. Ako výstižne poznamenáva Stanisław Bylina, nevyhnutná konfrontácia navzájom si cudzích svetov sa odohrávala na omnoho rozsiahlejšom priestore javov. S kresťanským náboženstvom prichádzal kult jediného Boha, dovtedy neznámy pohanským obyvateľom, cudzia morálka, cudzí systém hodnôt. Prekážkou boli aj nové predstavy, pojmy a slová, ktorým pohania vôbec nerozumeli a pre ktoré museli misionári vytvárať alebo nájsť pendanty v „barbarských” jazykoch, samozrejme tak, aby sa čo najviac priblížili k podstate kresťanského významu37. Rozhodujúci význam v inkulturácii kresťanstva preto pripisuje Ludo Milis nasledovným dvom fázam christianizácie, ktoré už priamo ovplyvňovali vonkajšie i vnútorné individuálne správanie. Spája ich s dlhotrvajúcim formovaním novej morálky, a teda so zavádzaním kresťanskej doktríny do systému kresťanských hodnôt. Celý proces sa vyznačuje okliešťovaním kresťanského života rôznymi inštitúciami a navonok je sprevádzaný rozširovaním siete farskej organizácie a prehlbovaním praxe cura animarum. Až etablovanie farského systému totiž pomôže cirkvi intenzívnejšie atakovať tradičnú náboženskú mentalitu: umožní jej šíriť kresťanstvo po celej krajine a vyvíjať nátlak na dodržiavanie cirkevných požiadaviek a regulácií38. Formovanie novej morálky ilustruje Milis na príkladoch implantácie zachovávania nedeľného pokoja39 alebo rigoróznej sexuálnej morálky najmä do manželstva40. Priebeh implantácií obidvoch noriem odhaľuje nasledovný mechanizmus „konverzie do hĺbky”. Kresťanské normy odvodené od doktríny (Biblia, patristickí autori) a formulované v normatívnych textoch (kapituláre synod) musia byť komunikované kresťanskej verejnosti. Najpoužívanejším prostriedkom komunikácie sú kázne. Úspešnosť pastoračného procesu je následne kontrolovaná cirkevnými inštitúciami na základe miery podobnosti normy a žitého náboženstva. Verejný život je pod dohľadom cirkevných synod i svetskej moci, ktorá je úzko spätá s cirkevným životom a vnútorný život zas pod drobnohľadom spovedníka počas spovede. V prípade zisteného rozdielu na37 Týkalo sa to kresťanskej predstavy nesmrteľnosti, nebies, pekla, hriechu, spásy, trojjediného Boha, cirkvi, atď. S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 195–196; M. Rouche, Double sens et contresens dans l´acculturation et l´inculturation du christianisme en Europe durant le Haut Moyen Age. In: Acculturation/inculturation du christianisme en Europe. Ed. H. Durel. Paris: Didier Érudition, 1998, s. 37n. Napríklad v germánskom prostredí bolo pomenovanie pekla prevzaté z mena bohyne Hel, ktorá podľa starej nórskej mytológie vládla krajine smrti (nem. Hölle; lat. infernum – kniž. peklo, podsvetie, hovor. hlboko, dole). Na rozdiel od kresťanského negatívneho významu pekla, ktorý neskôr prebral aj jeho germánsky pendant, ríša bohyne Hel pôvodne nesugerovala negatívny obraz. Bola len miestom spočinutia mŕtvych a nie miestom, kde majú pykať všetci hriešnici. M. de Reu, The Missionaries: The First Contact between Paganism and Christianity. In: The Pagan Middle Ages. Ed. L. Milis. b.m.: Boydell Brewer, 1998, s. 19–21. Podobne ani v slovanskom prostredí neexistoval pendant rozdeleného kresťanského záhrobia pre „dobrých” a „zlých”.S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 208. 38 B. Young, Paganisme, christianisation et rites funéraires mérovingiens, Archéologie médiévale”, 7, 1977, s. 11–12. 39 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 494–496. 40 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 491–493. 22 Rastislav Kožiak stupuje sankcia (pri spovedi udelená spovedníkom podľa príslušného penitenciálu). Jej cieľom je potlačiť súkromné, od normy sa odlišujúce správanie, a to opätovným zaradením veriaceho do pastoračného cyklu. Pastoračný cyklus je ešte posilnený stimuláciou, a to prostredníctvom asketickej praxe (pôsty, modlitby, sexuálna abstinencia) a devocionálnych praktík (náboženské púte, stimulujúce náboženské čítanie hagiografických textov). Načrtnutý pastoračný proces, ktorého ideálnym cieľom má byť zvnútornenie kresťanských noriem v osobnom živote (na úrovni myslenia, cítenia, svedomia, kategórií dobra a zla), nadobúda podobu uzavretého kruhu, neukončeného, stále sa opakujúceho deja. Odkrýva tým priepasť mnohých stáročí, ktorá existuje medzi primárnou konverziou (verejný krst) a konverziou do hĺbky41. Predstavenie a parciálne rozpracovanie Milisovho modelu christianizácie nám dáva do rúk presvedčivejšie argumenty vnímať celý proces v historickej perspektíve tzv. dlhého trvania (longue durée). História náboženského vývoja obsiahnutá v pojme „christianizácia” bola zložitejšia a nestabilnejšia než nás o tom presviedčajú dobové písomné pramene a staršia cirkevná historiografia. Inkulturácia kresťanstva nebola výsledkom mnohých okamžitých obrátení, ale dlhodobým a pozvoľným procesom, pričom, ako pripomína Wolfert van Egmond, musíme brať do úvahy aj fakt, že rôzne sociálne skupiny sa tomuto procesu podriaďovali odlišným tempom42. *** Nie je však jednoduché preniknúť do myšlienkového sveta jednotlivých sociálnych skupín pohanských spoločností a rekonštruovať ich vnímanie christianizácie. Ako sme už zdôraznili vyššie, problém spočíva nielen v deficite písomných prameňov z včasného stredoveku, ale aj v ich spôsobe nazerania, keďže vznikali výlučne v cirkevnom prostredí. Sami bádatelia sú tiež mentálnymi produktmi kresťanskej Európy43, a tak sa niet čo čudovať, že v kontexte týchto faktorov sa historický výskum dlhodobo koncentroval skôr na životné osudy misionárov a inštitucionalizáciu cirkvi v pohanskom prostredí. Ústrednou postavou dejín christianizácie „barbarskej” Európy sa stal misionár (v širšom zmysle duchovný vôbec) presne tak, ako ho do centra zápasu s pohanmi kedysi postavila hagiografická literatúra. Práve pod jej vplyvom bol obraz christianizácie v historiografii zúžený na Missionsgeschichte, pričom ostatným subjektom bola venovaná parciálna, ak nie minimálna pozornosť. 41 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 494–496; L. Milis, Monks, mission..., s. 89–90. Je však otázne, či tretia fáza christianizácie – zvnútorňovanie kresťanských hodnôt v individuálnom živote – je tiež fázou, teda niečím, čo súvisí s postupným vývojom a prekonávaním starého v prospech nového. Tento jav má totiž iný charakter než prvé dva. Pokým v prvých dvoch prípadoch ide o prekonávanie pohanstva a jeho nahradzovanie kresťanstvom, v treťom prípade ide o zdokonaľovanie (nekonečné) individuálnej morálky v rámci kresťanstva a kresťanskej spoločnosti, ktorým vlastne, ako to komentuje aj sám Milis, prechádza každá generácia odznovu. W. van Egmont, Converting Monks: Missionary Activity in Early Medieval Frisia and Saxony. In: Christianizing Peoples and Converting Individuals. Ed. G. Amstrong, I. Wood. Turnhout: Brepols, 2000, s. 39. Najzreteľnejšie je to na príklade vyšších a nižších sociálnych skupín (elity a ľudových más) včasnostredovekej spoločnosti. 42 43 P. Urbańczyk, Władza i polityka we wczesnym średniowieczu. Wrocław: FUNNA, 2000, s. 159. Misionári, gentes a christianizácia 23 Vitae včasnostredovekých svätcov-misionárov však vôbec neboli autormi koncipované ako histórie, a preto pri ich využívaní ako prameňov k dejinám misií je dôležité nazerať na misijné aktivity svätca cez prizmu účelu, akému mala hagiografia všeobecne, ale aj konkrétny text individuálne slúžiť. Je ľahké si predstaviť, ako upokojujúco museli vplývať na duchovných, ktorí sa chystali pôsobiť alebo už pôsobili v pohanských i christianizovaných regiónoch, práve hagiografické opisy priameho zásahu kresťanského Boha a okamžitých konverzií jednotlivcov, či celých národov. Hagiografi ponúkali mníšskemu a klerikálnemu auditóriu tiež vzory monastických cností a biskupskej podriadenosti hodné nasledovania predovšetkým v období reforiem – zjemňovania a organizácie – hrubého a často neusporiadaného života súdobej cirkvi. Niektoré texty zase slúžili ideologickej propagande, snažiacej sa buď spojiť angažovanie svätca v príslušnej krajine s nárokmi na cirkevnú jurisdikciu jeho domovskej diecézy alebo zdiskreditovať oponentov propagáciou ich nekresťanského obrazu. Celkovo však hagiografie, ktorých hrdinom je svätec obdarený misijným elánom, evanjelizátor pohanov, či reformátor pohanských prežitkov v povrchne pokresťančenej spoločnosti, nepostihujú úplný obraz christianizácie, sú produktom cirkevnej kultúry, a teda aj jej „reprezentácie” náboženského vývoja. Aktivita svätca totiž nie je jediným a osamoteným kanálom, ktorým do pohanského prostredia preniká kresťanstvo a vďaka ktorej sa tam presadzuje. Je časťou celkovej mozaiky, jedným z faktorov ovplyvňujúcich dlhodobý proces christianizácie. Ako výstižne glosuje svoje dlhoročné výskumy včasnostredovekých misionárov Ian Wood: „Misionársky príbeh christianizácie je len jedným z viacerých príbehov histórie christianizácie”44. Samozrejme pre komplexný pohľad na christianizáciu ako kultúrny proces prenikajúci jednotlivými sociálnymi štruktúrami včasnostredovekej spoločnosti je nevyhnutné prelomiť túto tradičnú, jednostrannú pramennú i výskumnú optiku a prejsť tak na stranu „porazených”, t.j. elít a ľudových más. Záujem hagiografov a kronikárov o ich prežívanie zmeny viery je skôr výnimočný, sústreďujú sa na výsledok – na prijatie kresťanstva a nie na proces k nemu smerujúci. Bádatelia si preto pomáhajú komparáciami s archeologickými prameňmi. Na rozdiel od písomných prameňov, ktoré odrážajú pohľad úzkej klerikálnej elity, archeologický pramenný materiál postihuje širšie spektrum obyvateľstva, čím odráža rôznorodejšie aspekty mentality christianizovanej spoločnosti45. Iní zas hľadajú oporu v teoretických výstupoch I. Wood rozpracoval problematiku včasnostredovekých misionárov podrobne a kriticky vo viacerých štúdiách i monografii: I. Wood, The Vita Columbani and Merovingian hagiography, „Peritia”, 1, 1982, s. 63–80; I. Wood, Pagans and Holy Men, 600–800. In: Irland und die Christenheit: Bibel-studien und Mission. Ed. P. Ni Chatháin, M. Richter. Stuttgart: Klett-Cotta, 1987, s. 347–361; I. Wood, The Missionary life, hlavne s. 247–266. 44 45 A.-S. Gräslund, Ideologi och Mentalitet: Om religionsskiftet i Skandinavien från en arkeologisk horisont. Uppsala: Uppsala universitet, 2001, s. 144. V domácej odbornej literatúre cenný prehľad aktuálnych archeologických interpretácií procesu pokresťančovania nedávno predstavila H. Chorvátová, K interpretáciám a metodologickým riešeniam problematiky prijímania kresťanstva vo včasnom stredoveku z pohľadu archeológie. In: Pohanstvo a kresťanstvo. Ed. R. Kožiak, J. Nemeš. Bratislava: Chronos, 2004, s. 163–169. 24 Rastislav Kožiak sociologických, psychologických a v poslednom období hlavne antropologických výskumov46. Vďaka týmto interdisciplinárnym aplikáciám sa darí rekonštruovať základné atribúty myšlienkového sveta predkresťanských spoločností a na základe ich konfrontácie s kresťanstvom potom odkrývať a typizovať modely správania pohanov v priebehu christianizácie. Aj keď v obdobných interpretáciách je potrebné počítať s nevyhnutnou mierou zovšeobecňovania, veď ich autori narábajú s materiálom časovo, miestne a často i kultúrne rôznorodým, ťažko si bez nich predstaviť hlbšie úvahy nad motívmi konverzie a príčinami úspešnosti novej viery v pohanských krajinách a regiónoch včasnostredovekej Európy. Ak by sme chceli porozumieť, ako zasiahlo kresťanstvo do tradičných hodnôt príslušníkov pohanských spoločností a ako oni prežívali tieto zmeny, musíme – poučení hlavne náboženskou sociológiou – vnímať vzniknutú konfrontáciu v kontexte stretu dvoch odlišných náboženských mentalít. Slovami sociológov náboženstva, ktorí rozlišujú medzi univerzalistickým a kmeňovým/národným náboženstvom, odlišnosť vyplývala z univerzalistického charakteru kresťanstva, na hony vzdialeného a úplne cudzieho archaickým náboženským predstavám pevne zakotveným v konkrétnom kmeňovom zázemí47. Kresťanstvo bolo náboženstvom evanjelia, dobrej zvesti o milosti Božej spásy, ktorá je určená všetkým ľuďom: „Boh chce, aby všetci ľudia boli spasení a došli k poznaniu pravdy. Jeden je totiž Boh, jeden aj prostredník medzi Bohom a ľuďmi, človek Ježiš Kristus, ktorý dal seba ako výkupné za všetkých, ako sa dosvedčilo v plnosti času” (1Tim, 2, 4–6, podobne 1Tim, 4, 10; Lk, 1, 12; Sk, 15, 7–11; R, 1, 16). Univerzalistická predstava kresťanského Boha a univerzálna platnosť kresťanskej „pravdy” majú byť hlásané všetkým národom, až na úplný koniec obývanej zeme (Mt, 24, 14; 28, 19; Sk 15,7; 13, 47; 28, 28) a zároveň vyzývať k činu každého jednotlivca, lebo jedine Kristus je bránou, úzkou bránou, ktorou sa dá vojsť do kráľovstva spasených (Lk, 13, 23–29; J, 10, 9)48. V kontexte univerzalistických ambícií kresťanstvo potom nemohlo tolerovať (náboženské) „pravdy” iných spoločností a výzva k evanjelizácii nadobudla podobu civilizačnej misie. Civilizačný háv misijných aktivít možno vnímať vo viacerých rovinách. Na jednej strane ponúkal ospravedlnenie donucovacej stratégie na obráte46 Príkladom môžu byť práce, ktoré sa k takýmto aplikáciám hlásia programovo: R. Künzel, Paganisme, syncrétisme et culture religieuse populaire au Haut Moyen Age, „Annales ESC, juillet-octobre” 1992, 4–5, s. 1055–1069; P. Urbańczyk, Władza i polityka..., s. 158–187; A. Angenendt, Mission im Frühmittelalter: Die religiösen und sozialgeschichtlichen Rahmenbedingungen, „Zeitschrift für Missionsund Religionswissenschaft”, 88, 2004, 2, s. 99–122. B. Wawra, Salzburg und Hamburg: Erzbistumsgründung und Missionspolitik in karolingischer Zeit. Berlin: Duncker & Humblot, 1991, s. 15–17. Günter Kehrer bližšie charakterizuje univerzalistické náboženstvá ako organised religions a národné ako diffused religions, čo má samozrejme svoj odraz aj na charaktere spoločností, ktoré ich vyznávajú. G. Kehrer, Wprowadzenie do socjologii religii. Przeł. J. Piegza. Kraków: Nomos, 1997, s. 82, 86n. 47 48 Citácia prebratá z Biblia: Písmo Sväté Starej a Novej zmluvy. Liptovský Mikuláš: Tranoscius, 1978. K problematike univerzalistického chápania kresťanskej spásy pozri: Slovník biblické teologie. Ed. X. Léon-Dufour. Přel. P. Kolář. Řím: Velehrad, 1991, s. 465–467. Heslo Spása. Misionári, gentes a christianizácia 25 nie pohanov, sprevádzanej politickou a územnou expanziou49. Už v časoch neskorej antiky bývala misia zamieňaná s politickým včlenením podmanených národov do kresťanskej rímskej ríše, a tým do rímskeho kultúrneho orbisu. Po vzore cisára Konštantína sa aj od svetských autorít včasného stredoveku očakávalo, že budú prinášať podrobeným kráľom a národom vedomie jedinej „pravdy”, jediného Boha50. Na druhej strane pripojenie ku kresťanskému svetu, často spečatené rituálnym prijatím do rodiny kresťanských vládcov51, stieralo hranice medzi „kresťanským” a „pohanským”, „priateľským” a „nepriateľským”, „Božím” a „diabolským”, „našim” a „cudzím”. Pokrsteným pohanským suverénom ponúkalo politický kapitál i materiálny profit na blahobyte civilizačne vyspelejšieho kresťanského sveta, vnímaného aj cez prizmu nezvyčajných kamenných palácov, honosnej výzdoby kamenných Božích svätostánkov, znalosti a využiteľnosti písma, efektného systému mocenského aparátu, či vôbec celkového životného štandardu kresťanskej nobility52. Ďalšie odpovede na otázky, čo bránilo pohanom alebo čo ich motivovalo prijať kresťanstvo, už musíme hľadať priamo v náboženskej mentalite predkresťanských spoločností. Ako vidieť v prácach viacerých bádateľov christianizácie, inšpirácie k tomu nachádzajú hlavne v etnologických náhľadoch na archaické spoločnosti a ich aplikácii do reálií včasnostredovekých gentes. Život v archaických spoločenstvách sa vyznačuje primárne kolektívnym charakterom, kde jednotlivec vystupuje skôr ako súčasť celku, osobne podriadený kmeňovej kolektivite. Preto aj všetky závažné životné rozhodnutia sú v tomto prostredí prijímané kolektívne, a nie individuálne. Svet archaického človeka úplne splýva so svetom vlastného spoločenstva a s krajinou, ktorú toto spoločenstvo obýva, preto akékoľvek vybočenie jednotlivca z kolektivity, porušenie žitého status quo, či vzdorovanie voči spoločným rozhodnutiam (prostredníctvom kmeňových rád – pozn.) 49 P. Urbańczyk, Władza i polityka..., s. 166–167. 50 R. Markus, The papacy, missions..., s. 38–42. V politickej praxi na Východe i na Západe sa vo včasnom stredoveku stretávame s využívaním inštitúcie kmotrovstva, kedy sa kresťanský panovník stáva patrónom krstu pohanského suveréna a jeho krstným otcom, čím medzi nimi vzniká akoby príbuzenský vzťah. Politické pozadie celého aktu je očividné a slúži upevneniu spojeneckých zväzkov bývalých nepriateľov. Posvätenie spojenectva náboženským rituálom je doplnené aj inými prostriedkami, napr. sobášom s dcérou kresťanského panovníka, investitúrou symbolmi politickej moci, udelením čestných politických titulov. Kmotrovstvo patrilo do politickej výbavy byzantských cisárov, merovejských, anglosaských i karolovských kráľov, no jeho využitie trebárs i v transformovanej podobe mohlo byť uplatňované i širšie. A. Angenendt, La parrainage dans le haut Moyen Age: Du rituel liturgique au cérémonial politique. In: Clovis – histoire et mémoire I.: Le baptême de Clovis, l´événement. Ed. M. Rouche. Paris: Université de Paris-Sorbonne, 1997, s. 247–252. O inštitúcii kmotrovstva v byzantskej diplomatickej praxi I. Sevčenko, Misje religijne z perspektywy Bizancjum. In: Chrześcijaństwo Rusi Kijowskiej, Białorusi, Ukrainy i Rosji (X–XVII wiek). Ed. J. Kłoczowski. Kraków: PAU, 1997, s. 42–43. Krstom sa novokrstenec stával členom novej rodiny kresťanských panovníkov v čele s byzantským cisárom. Tieto „rodinné pocity” a z nich vyplývajúce záväzky sa však mali týkať nielen vzťahu kresťanského vládcu k cisárovi, ale aj voči ostatným kresťanským vládcom, členom tejto veľkej duchovnej rodiny. 51 A. Angenendt, Das Frühmittelalter: Die abendländische Christenheit von 400 bis 900. Stuttgart; Berlin; Köln: Kohlhammer, 1995, s. 423. 52 26 Rastislav Kožiak znamená jeho vyčlenenie mimo spoločnosti, a tým stratu vlastnej životnej istoty53. Teritoriálnymi hranicami spoločenstva bol zároveň vymedzený priestor pôsobnosti ním uctievaných božstiev, pričom iný kmeň mal zase vlastných bohov. Osobný vzťah k bohom je tu nepodstatný, jednotlivec ho môže precítiť svojou spoluúčasťou na kultovom živote spoločnosti, čím prispieva k zachovávaniu kolektívneho blaha, a teda žitého status quo54. Vzťah archaického spoločenstva k bohom, umocňovaný rituálnymi obradmi, má potom vyslovene utilitárnu podobu a riadi sa zásadou reciprocity (do ut des). Účinnosť božstiev je preverovaná v úspešnosti ich intervencie v pozemskom, hmatateľnom svete, a tak prípadný neúspech, vnímaný buď ako ich odvrátenie sa alebo ako ich bezmocnosť, mohol byť dôvodom zmien v náboženskom systéme i božskej hierarchii. Pokým kresťanské náboženstvo prichádza s nárokom na jedinečnosť kresťanského Boha, archaické náboženstvá tolerujú existenciu božstiev iných „ľudí” a v prospech potrieb spoločenstva sú prístupné ich včleneniu do domáceho panteónu55. Príležitosť na zmeranie síl a demonštráciu božskej moci prichádzala napríklad s každým vojnovým ohrozením, či zámerným vojenským ťažením, najmä ak máme na zreteli bojovný charakter germánskych kmeňov, či včasnostredovekých reálií vôbec, pre ktoré podľa Arnolda Angenendta mali boj, vojna a víťazstvo osobitný sakrálny význam. Podobnú cestu ku konverzii cez váhanie a overenie moci kresťanského Boha v boji, akou prešiel franský kráľ Chlodovik56, nasledovalo viacero vtedajších mocenských suverénov. Nasledujúca náhrada zlyhávajúcich starých bohov úspešným Bohom kresťanov preto poukazuje na iné, síce „nekresťanské”, no pohanom zrozumiteľné a pragmatické dôvody christianizácie57. Je zaujímavé, že terminológia „hmatateľnej” prospešnosti prenikla dokonca do misijnej praxe a misi53 Napr. staroírske zvykové právo rozlišuje ako trest za závažnejšie previnenie vyhnanstvo z kráľovstva alebo z ostrova. Potrestaný tým strácal svoj ľudský status, existenciálnu istotu a ochranu, čo mu zaisťovala len príslušnosť k vlastnému spoločenstvu. J. Holstein, La peregrinatio pro Dei: la quête de l´idéal chez les saints irlandais et bretons. In: Irlande et Bretagne. Ed. C. Laurent, H. Davis. Rennes: Terre de Brume, 1994, s. 58–59. Príklady zo slovanského prostredia uvádza K. Modzelewski, Barbarzyńska Europa. Warszawa: Iskry, 2004, s. 457. B. Young, Paganisme, christianisation..., s. 7–8; B. Wawra, Salzburg und Hamburg, s. 15; podrobnejšie A. Angenendt, Mission im Frühmittelalter, s. 100–104. 54 55 J. Strzelczyk, Niektóre problemy chrystianizacji..., s. 79–81. Podľa Gregora z Tours až pretrvávajúce ťažkosti vo vojne s Alamanmi mali Chlodovika donútiť, aby požiadal o pomoc kresťanského Boha, vďaka ktorému nakoniec zvíťazil. „Ježišu Kriste [...] ak mi dopraješ víťazstvo nad týmito nepriateľmi a ak sa presvedčím o onej zázračnej moci, ktorú ľud tvojim menom nazývaný ti prisudzuje, uverím v teba a dám sa v tvojom mene pokrstiť. Lebo vzýval som svojich bohov, tí však, ako vidím, sú vzdialení tomu, aby mi poskytli moc. Preto verím, že nemajú žiadnu moc, ak nepomáhajú tým, ktorí ich poslúchajú”. ŘEHOŘ Z TOURS, O boji králů a údělu spravedlivých: Kronika Franků (ďalej Kronika Franků), II, 30. Ed. J. Kincl. Praha: Odeon, 1986, s. 117–118. 56 57 A. Angenendt, Mission im Frühmittelalter, s. 105–106. Bojovníckej mentalite Germánov bol vzdialený čisto novozákonný obraz Krista ako „baránka Božieho”. Omnoho zrozumiteľnejší a prijateľnejší bol Kristus ako hrdinský bojovník, či slávny vojvodca, ktorý spolu so svojimi družiníkmi (apoštolmi) bojuje proti hrozbám vonkajšieho sveta, ako ho pre saské prostredie upravil neznámy klerik v básni Heliand (Spasiteľ) z prvej polovice 9. storočia. A. Gurevič, Nebe, peklo, svět, s. 113–114. Misionári, gentes a christianizácia 27 onárskych kázní, ktoré všeobecne zdôrazňovali ako posmrtnú odmenu pre neofitov skôr nadpozemské kráľovstvo Božie. V modifikovanom, utilitárnom chápaní krst už nemusel byť len prísľubom na lepší posmrtný osud, ale ponúkal nádej na zlepšenie kvality pozemského života i úrovne sociálnej prestíže58. Otvorený prístup archaických náboženských systémov k cudzím vplyvom naznačuje, že pre pohanov nebolo problémom prípadné prijatie kresťanského Boha a jeho následné začlenenie do domácej božskej hierarchie. Problém vznikal až v súvislosti s nárokom na jeho jedinečnosť, čiže na jeho monoteistické postavenie59. Zrieknutie sa všetkých iných bohov, tak ako to vyžadovali krstné sľuby, opakujúce striktné posolstvo prvého prikázania – „Nebudeš mať iného boha okrem mňa”, hrozilo nielen zánikom sveta starých božstiev, ale vôbec zánikom celého sveta, tradičného, nadčasového poriadku, ktorým sa riadilo spoločenstvo odjakživa a prostredníctvom ktorého tvorilo pokrvnú jednotu so svojimi predkami. Archaické spoločnosti totiž nerozlišujú medzi „sakrálnym” a „profánnym”, medzi „náboženským” a „svetským”, sacrum preniká celým životom spoločenstva a dáva mu význam. Jednotlivé ľudské aktivity nemajú význam samé o sebe, ale ho nadobúdajú tým, ako sa podieľajú na transcendentnej realite, ktorá ich presahuje. Vesmír, príroda a ľudská spoločnosť tvoria jeden korporatívny celok, navzájom sa prelínajú a majú spoločnú vonkajšiu hranicu. Preto akákoľvek zmena v jednej z častí tohto celku ohrozuje všeobecne jeho ďalšiu stabilitu60. V tomto zmysle môžeme lepšie porozumieť vážnosti obáv, aké S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 202–203. V Kristiánovej legende spája Metod prípadný Bořivojov krst s jeho osobným prospechom, hlavne v prísľube následného zlepšenia jeho mocenského postavenia, ochrany pred nepriateľmi i zabezpečenia vlastného rodu.. „At ille [Bořivoj]: Quid, inquit, ob huiuscemodi rem pericli pacior vel quid boni michi conferet Christianitatis ritus? Si, inquit presul Metudius, abrenunciaveris ydolis et inhabitantibus in eis demonibus, dominus dominorum tuorum efficieris, cunctique hostes tui subicientur dicioni tue et progenies tua cottidie augmentabitur velut fluvius maximus, in quo diversorum confluunt fluenta rivulorum”. Kristiánova legenda/Legenda Christiani 2. Ed. J. Ludvíkovský. Praha: Vyšehrad, 1978, s. 18–20. V tomto kontexte si môžeme pripomenúť aj slová biskupa Daniela z Winchesteru, ktorý vo svojich misijných odporúčaniach, ako presviedčať pohanov, spájal prijatie kresťanského Boha so zlepšením prírodných i materiálnych podmienok života. Ep. Bonifatii, 23, s. 82 (citáciu z listu pozri vyššie v pozn. 22). 58 59 Počas pôsobenia sv. Anskara vo Švédsku mal miestnych pohanských bohov pobúriť fakt, že obyvatelia Birki povýšili nad nich kresťanského boha. Obyvateľom však ponúkli, že ak by predsa len chceli mať viacej bohov, tak nech radšej priradia medzi nich zosnulého kráľa Erika, ako napokon učinili. „[...] si etiam plures deos habere desideratis et nos vobis non sufficimus, Ericum quandam regem vestrum non unanimes in collegium nostrum accipimus, ut sit unus de numero deorum. [...] Nam et templum in honore supradicti regis dudum defuncti statuerunt et ipsi tanquam deo vota et sacrificia oferre coeperunt”. Vita Anskari auctore Rimberto, 26. Ed. G. Waitz. Hannoverae: Hahn, 1848, s. 56. Monumenta Germaniae historica, Scriptores rerum germanicarum in usum scholarum, LV. Gregor z Tours sa zmieňuje o nejakých Vizigótoch, ktorým nerobilo problém vyznávať súčasne kresťanského i pohanských bohov. „Medzi ľuďmi sa u nás hovorí, že nie je škodlivé, ak niekto prechádza medzi pohanskými oltármi a chrámami božími a uctieva oboje”. Řehoř z Tours, Kronika Franků, V, 43, s. 292. Podľa svedectva Bedu Venerabilisa mal aj anglosaský kráľ Raedwald uctievať zároveň Krista i tradičných bohov, nakoľko vo svojom chráme mal kresťanský oltár i oltárik, kde obetoval „démonom”. BHE, II, 15, s. 160. Mircea Eliade charakterizuje svet archaického človeka ako „otvorený svet”. M. Eliade, Mýtus o věčném návratu. Praha: Oikúmené, 1993, s. 9–10; M. Eliade, Posvátné a profánní. Praha: Česká křesťanská aka- 60 28 Rastislav Kožiak prežívali pohanskí Prusi z prítomnosti svätého Vojtecha, ktorý ich nabádal zavrhnúť tradičné obrady (v jeho slovníku však sacrilegos ritus – pozn.): „Kvôli takýmto ľuďom [...] naša zem nedáva úrodu, stromy neplodia, staré zvieratá hynú a nové sa nerodia. Odíďte rýchle z nášho územia, lebo ak sa čo najskôr nevzdialite, zahyniete po krutom mučení biednou smrťou”61. Dramatickosť celej situácie pre celé spoločenstvo stupňujú dokonca hrozby pre tých príslušníkov, ktorí svätca priviedli a sprevádzali po krajine: „Tým potom, ktorí sídlili pri vstupe do kráľovstva a dobrých cudzincov pustili až na toto miesto, vyhrážali sa smrťou: soptiac hnevom sľubovali, že im zapália domy, rozdelia si ich majetok a manželky a deti predajú”62. Podobne agresívnej odozvy sa ušlo i českému kniežaťu Bořivojovi po návrate z Moravy, kde spolu so svojimi družiníkmi prijal krst a s ním aj nový, kresťanský zákon. Zapudenie „otcovských mravov”, reprezentujúcich všeobjímajúcu tradíciu, ho stálo vyhnanstvo, dokonca bezmála by bol prišiel o život63. Ciest, ktorými prenikalo kresťanstvo do pohanských spoločností a prostredníctvom ktorých boli pohania konfrontovaní s prejavmi i vymoženosťami kresťanskej kultúry, bolo vo včasnostredovekej Európe viacero. Kresťanskí vyslanci, kresťanskí demie, 1994, s. 113–116; D. Třeštík, Křest českých knížat 845 a christianizace Slovanů, „Český časopis historický”, 92, 1994, 3, s. 443–452; K. Modzelewski, Barbarzyńska Europa, s. 454–461. Mnohovravným príkladom sú odpovede pápeža Mikuláša I. na otázky obráteného bulharského kniežaťa Borisa o rozmanitých stránkach kresťanského učenia a náboženskej praxe. Responsa Nicolai papae I. ad consulta Bulgarorum. In: MMFH IV, s. 42–107. Z obsahu otázok vyplýva, že Bulhari nerozlišovali medzi náboženskými a svetskými záležitosťami, resp. záležitosťami týkajúcimi sa „viery” a verejného života. Prijatie kresťanstva vnímali ako prijatie nového poriadku, nového zákona, ktorý prestupuje všetky roviny života spoločenstva. Bulharský vládca sa radil s pápežom, či môžu naďalej tiahnuť do boja s konským chvostom ako vojenskou štandardou (XXXIII, s. 66), či ženy môžu naďalej nosiť nohavice (LIX, s. 82–83), či môžu naďalej využívať osvedčené liečivé účinky určitého kameňa (LXII, s. 85), či môžu naďalej skladať prísahu pri meči (LXVII, s. 88), či môžu naďalej chorým kvôli uzdraveniu priväzovať pod krkom liečivú pásku (LXXIX, s. 93), či môžu jesť zvieratá a vtáky, ak neboli zabité nožom, ale úderom rany (XC, s. 98) a tiež ohľadom ďalších otázok, ktoré sa týkali skôr vymožiteľnosti svetského práva, napr. ako potrestať vzbúrencov voči kráľovi (XIX, s. 62), nepozorných strážcov hraníc (XXV, s. 64), vrahov príbuzných (XXVI, s. 65), zlodejov dobytka (XXXI, s. 66),.... Samotný pápež sa divil nad otázkami, ktoré sa podľa neho týkali svetských záležitostí a odporúčal ich riešenie podľa svetských zákonníkov (XIII, s. 55). Nerozlišovanie medzi ius divinum a ius humanum dokladá aj samotné označenie prijatia kresťanského náboženstva ako prijatia nového „zákona”, ktorý považovali niektorí z bulharských neofitov za zlý, a preto sa voči nemu vzbúrili: „[...] qualiter autem illi, postquam baptizati fuerunt, insurrexerint unanimiter cum magna ferocitate contra vos, dicentes non bonam vos eis legem tradidisse, volentes etiam vos occidere et regem alium constituere [...]” (XVII, s. 59). 61 „Propter tales, inquiunt, homines terra nostra non dabit fructum, arbores non parturiunt, nova non nascuntur animalia, vetera moriuntur Exeuntes exite de finibus nostris; si citius non retro pedem ponitis, crudelibus poenis afflicti mala morte peribitis”. Bruno z Querfurtu, Život svatého Vojtěcha, 25, s. 103. 62 „Illi vero qui in ingressu regni positus bonos hospites eo loci dimisit, mortem minantur: domum incendere, divisis rebus uxores et filios vendere spumante ira pollicentur”: Bruno z Querfurtu, Život svatého Vojtěcha, 25, s. 103. 63 „Populum cunctum Boemorum in furorem principis accendit, eo quod paternos mores relinqueret et novam atque inauditam sanctitatis legem Christianorum arriperet. Surgunt adversus eum uno animo eademque sentencia suisque eum a finibus perturbare conantur, seu eciam vitam auferre moliuntur”. Kristiánova legenda, 2, s. 20. Misionári, gentes a christianizácia 29 dobyvatelia, kresťanskí obchodníci, kresťanskí zajatci, zapálení hlásatelia evanjelia z radov kresťanského duchovenstva, tí všetci patrili medzi prvých, ktorí priamo i nepriamo sprostredkovávali pohanom povedomie o existencii kresťanského boha a reáliách kresťanského sveta. No spôsob, akým sa kresťanstvo v týchto spoločnostiach prijímalo, bol skoro vždy rovnaký. Medzi historikmi sa už dokonca ustálil ako topoi, podopretý i súhlasom archeológov, podľa ktorého kresťanstvo prijímali najskorej elitné vrstvy pohanských spoločností, odkiaľ sa následne vydalo na cestu medzi široké ľudové masy. V zhode s referenciami súdobých prameňov to mali byť lokálni vládcovia, ktorí ako prví prijímali krst a s ním aj nový a v mnohom odlišný, kresťanský „zákon”. Ústredné mocenské sídla vládnej elity sa preto stávali miestom, kde sa konali prvé konverzie a kde tiež vyrástli prvé centrá nového náboženstva. Z dobových opisov konverzií však vyplýva, že panovník sa nerozhodoval sám, ale radil sa a hľadal dohodu vo svojom najbližšom okolí. Takto sa podľa Gregora z Tours musel o prijatí krstu poradiť franský kráľ Chlodovik najprv so svojim ľudom. Až potom, čo získal jeho jednomyseľný súhlas, sa mohol dať spolu so svojimi družiníkmi pokrstiť64. Rovnako anglosaský kráľ Edwin sa najskôr radil so svojimi prednými priateľmi a radcami, šľachticmi a starcami, ba dokonca aj s pohanským kňazom. Nie sám, ale tiež spolu so svojimi šľachticmi a početnou časťou svojho ľudu následne podstúpil krstový obrad65. Švédsky kráľ Björn, ktorý držal ochrannú ruku nad misijnou činnosťou sv. Anskara, mal podľa svätcovho hagiografa povoliť hlásanie kresťanského evanjelia v krajine (len) po dohode cum suis fidelibus66. Ba dokonca knieža Vladimír I., ktorého násilná christianizácia vzbudzuje dojem akoby osobnej arbitrárnosti, dopredu konzultoval so svojimi bojarmi a starcami, aké náboženstvo zaviesť na Rusi67. Mechanizmus prijímania kresťanstva sa v uvedených prameňoch opakuje v dosť širokom chronologickom i geografickom rozpätí a zdá sa byť príznačný pre celý včasný stredovek68. V kontexte vyššie predstave64 Na výzvu sv. Remígia, aby sa nechal pokrstiť, franský kráľ odpovedal: „S potešením som ti, svätý otče naslúchal, ale zostáva mi jedno: ľud, ktorý ide so mnou, nedovolí, aby som opustil jeho bohov. Ale pôjdem a prehovorím k nim podľa tvojich slov. Keď sa následne so svojim ľudom stretol [...] a skôr než prehovoril, zvolali všetci akoby jedným hlasom: Zapudíme smrteľných bohov a sme pripravení nasledovať Boha [...] nesmrteľného”. „Kráľ napokon prijal krst a „z jeho vojska bolo pokrstených viac ako 3000 ľudí”. Řehoř z Tours, Kronika Franků, II, 31, s. 118–119. 65 BHE, II, 13–14, s. 156–158. 66 Vita Anskari, 9, s. 30–32. 67 Powieść minionych lat, 42, s. 84–86. Napr. v prípade prijatia krstu uhorským kniežaťom Gejzom môžeme taktiež predpokladať, že rozhodnutie museli najprv odobriť čelní predstavitelia politicky i vojensky vládnucej vrstvy, ktorí sa s ním nechali pokrstiť. Menšia svätoštefánska legenda spomína, že knieža Gejza omnes militie sue comites obrátil k uctievaniu pravého Boha. Legenda minor S. Stephani regis. In: Scriptores rerum Hungaricarum II. Ed. E. Szentpétery. Budapest, 1938, s. 394. Nepriamo tomu nasvedčuje fakt, že ešte v priebehu nasledujúcich dvadsiatich rokov od prijatia krstu zohrával v závažných rozhodnutiach kniežaťa významnú úlohu obecný snem (per commmunis consilium colloquii) popredných veľmožov s družiníkmi (Ungarie primatibus cum ordine sequenti), čo dokladá jeho zvolanie kvôli potvrdeniu nástupnického práva Gejzovho syna Štefana. Legenda maior S. Stephani regis. In: Scriptores rerum Hungaricarum II, s. 381. 68 30 Rastislav Kožiak ného kolektívneho charakteru archaických spoločností v ňom môžeme vidieť ohlas korporatívnej dohody, bez ktorej nebolo možné zrealizovať závažné zmeny v živote spoločenstva. Zmena náboženstva si vyžadovala právny akt, spoločné rozhodnutie politicky a vojensky vládnucej elity, ktoré by v korporatívnom zmysle bolo možné vzťahovať na celý gens69. Zdá sa však, že kolektívne rozhodnutie nemuselo vyriešiť problém s prijatím kresťanstva a časť spoločnosti, samozrejme vrátane elity, sa nemusela dať presvedčiť, čím vznikalo riziko pre obráteného panovníka a jeho najbližšie okolie. Ako si všimol A. Angenendt, v dynastickej politike mnohých len nedávno obrátených panovníkov, ostrovných i kontinentálnych, zostávali ich nástupnícki synovia nepokrstení. Mohlo by to podľa neho naznačovať na určitý druh kalkulácie ako zabezpečiť dynastickú kontinuitu v prípade pohanskej vzbury, nakoľko nepokrstený kráľovský syn by mohol bez problémov prebrať moc v krajine do vlastných rúk, čo sa v niektorých prípadoch naplnilo70. *** Prezentovaný pohľad na základné problémy súčasného výskumu christianizácie vo včasnom stredoveku odhaľuje naplno zložitosť a často aj protirečivosť celého procesu. Porozumieť mu, znamená pripustiť k slovu „všetkých” jeho účastníkov a ich výpovede konfrontovať v dobovom sociálnom i kultúrnom kontexte. Zmenu „viery”, ktorou prechádzali pohanské gentes, je preto potrebné vnímať komplexnejšie ako kultúrnu konfrontáciu pohanstva a kresťanstva, v ktorej spolupôsobili silné akulturačné prvky. Jej výsledkom nebola hneď kompaktná kresťanská kultúra, prechod k nej bol zložitý a dlhodobý, determinovaný „uvoľňovaním starých a krehkosťou nových väzieb a štruktúr”71. Spätosť christianizácie v jej počiatkoch s elitnými vrstvami pohanských spoločností hovorí zas jasne o politickom charaktere takýchto konverzií. Christianizácia bola totiž súčasťou širšieho komplexu dynamických, navzájom prepojených sociálnych procesov, ktoré v priebehu včasného stredoveku pretvárali politickú, sociálnu a kultúrnu podobu etník obývajúcich rôzne oblasti európskeho kontinentu. Ako 69 A. Angenendt, The conversion of the Anglo-Saxons considered against the background of the early medieval mission. In: Mercati e mercanti nell´alto medioevo: L´area euroasiatica e l´area mediterranea. Spoleto: Centro Italiano di studi sull´alto medioevo, 1993, s. 748–749. Z viacerých ostrovných i kontinentálnych príkladov, ktoré uvádza A. Angenendt, spomeňme aspoň: Eadbalda – nepokrsteného syna kentského kráľa Aethelberhta, ktorý ako prvý anglosaský panovník prijal krst; synov východoanglického kráľa Raedwalda, ktorí prijali krst až po smrti svojho otca; Vladimíra – syna kresťanského bulharského kniežaťa Borisa, ktorý sa pridal na pohanskú stranu alebo Svjatoslava a Vladimíra – nástupcov kňažnej Oľgy, ktorí zotrvávali pri starých vierach. Opačný prípad, ale tiež so zámerom zabezpečiť kontinuitu vlády kniežacej rodiny aj pod cudzím (bavorským) mocenským patronátom, pochádza z včasnostredovekého Korutánska, kde pohanský knieža Borut nechal svojho syna a synovca ako rukojemníkov bavorského vojvodu Odila pokrstiť a vychovať v kresťanskej viere. A. Angenendt, The conversion of the Anglo-Saxons..., s. 750–754. 70 L.E. von Padberg, Odin oder Christus, s. 276; A. Avenarius, Byzantská kultúra v slovanskom prostredí v 6.-12. storočí. Bratislava: Veda, 1992, s. 10n. 71 Misionári, gentes a christianizácia 31 červená niť sa celým historickým obdobím vinie premena politických a sociálnych štruktúr kmeňovej spoločnosti na štátnu spoločnosť, pri ktorej práve kresťanstvo zohralo úlohu ideologického svorníka. Nové, univerzálne náboženstvo nielenže prestupovalo hranicami lokálnych, kmeňových spoločností, spätých s vlastnými kultmi, čím napomáhalo v ich spájaní do väčších politických celkov, no zároveň na úkor tradičných kmeňových inštitúcií koncentrovalo moc v rukách kresťanského panovníka a jeho nobility. Conversio Gentum and Christianization in Early Middle Ages Abstract The view on basic problems of the contemporary research of christianization in early Middle Ages presented here reveals the complexity and also ambiguity of this process. For its comprehension is important to listen to all the participients and their opinions discussed in the social and cultural context of that time. The change of the belief, which pagan gentes underwent, should be understood in a more complex view as a cultural confrontation of paganism and christianity, where very strong acculturation influence took its part. Its result did not immediately compact the christian culture, but the transition was a complex one, took much time and was given by the releasing of the old and coming into existence of the fragile new structures. Conjunction of an early christianization with elite people of pagan societies gives clear evidence of a political character of this conversing. Christianization was a part of a wider complex of mutually interweaved social processes which in early Middle Ages were changing political, social and cultural habits of the various ethnic groups living in the areas of the European continent. Resembling the red thread is a transformation of the political and social structures of the tribe society into the society of the state, where christianity played the big role. A new, universal religion not only transited bordiers of local tribal societies and helped integration of them into larger groups, but it also integrated the power into the competence of a christian ruler and his nobility at the expense of traditional tribal institutions. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Krzysztof Polek Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje Wśród przeciwników, z którymi za rządów Karola Wielkiego Frankowie prowadzili wojny, szczególnie miejsce zajmowali Sasi. Walka z nimi zasługuje na bardziej wnikliwe omówienie nie tylko ze względu na czas jej trwania, lecz przede wszystkim na niespotykany dotychczas klimat towarzyszący jej wybuchowi. Ponadto wydarzenia, jakie rozegrały się w 3. ćwierci VIII i na początku IX w., stanowiły kolejną fazę kształtowania się nowego obrazu politycznego i kulturowego wczesnośredniowiecznej Europy. Warto zaznaczyć, że antysaskie nastawienie historiografii frankijskiej nie było wyłączną domeną okresu karolińskiego. Jeszcze w okresie merowińskim u takich autorów, jak Grzegorz z Tours, Fredegar czy jego kontynuatorzy spotkać można pejoratywne wypowiedzi dotyczące Sasów. Również historiografia frankijska w epoce karolińskiej nawiązywała pod tym względem do opinii autorów merowińskich. Wspólną cechą tych relacji było ukazanie negatywnego wizerunku Sasów – buntowników, nieposkromionych w dążeniu do wyrządzania szkód Frankom, łamiących zawarte układy, a także uchylających się od płacenia królom frankijskim należnego im trybutu1. Historiografia karolińska wzbogaciła katalog negatywnych cech Sasów poprzez ukazanie ich nie tylko jako dzikich i groźnych przeciwników, ale przede wszystkim jako pogan, wrogo nastawionych do chrześcijaństwa. Zatem klimat do uznania wojny saskiej za konflikt nie tylko militarno-polityczny, lecz także – a może nawet szczególnie – postrzegany w kategoriach religijnych i kulturowych przygotowany został jeszcze przed objęciem władzy przez Karola Wielkiego. Gregorii episcopi Turonensis historiarum libri X, ed. B. Krusch, MGH SRMerov. 1.1, Hannover 1937, II c. 16, s. 64; VI c. 10; X c. 9 s. 491–492 (dalej cyt. Grzegorz z Tours, LH); Chronicarum quae dicuntur Fredegarii scholastici libri IV, ed. B. Krusch, MGH SRMerov. 2, Hannover 1888, III c. 51, s. 107, 68, 111; IV c. 38 s. 138 (dalej cyt. Fredegar, Chronica,); Continuationes Fredegari, ed. B. Krusch, MGH SRMerov. 2 Hannover 1888, c. 11(108), s. 175; c. 19, s. 177; c. 31 (117), s. 181; ARF, a. 747, s. 6; a. 748 s. 6, 8 (relacje dotyczące ucieczki Grifona do Sasów); H. Zettel, Das Sachsenbild der Franken in zeitgenossischen Quellen der Merowinger- und Karolingerzeit, „Studien zur Sachsenforschumg” Bd 6: 1987, s. 269–277. 1 34 Krzysztof Polek Wątek religijny wyraźnie wyeksponował kontynuator kroniki tzw. Fredegara2. ukazując Sasów jako niezdolnych do dotrzymania wcześniej złożonych obietnic, których jedynie obawa przed groźbą użycia siły przez Franków skłania do zawarcia pokoju. Ten ton wypowiedzi odnajdujemy również w zapiskach Roczników królestwa Franków, we fragmentach odnoszących się do przebiegu działań wojennych Karola na terytorium saskim w pierwszej fazie walk (lata 772–776)3. W relacjach tych bardzo wyraźnie podkreślono aspekt religijny, leżący u podstaw postępowania Franków wobec Sasów. Zastanawiając się nad przyczynami wybuchu wojny należy pamiętać, że napięcie w stosunkach frankijsko-saskich utrzymywało się co najmniej od końca VII w. Nie bez znaczenia był także fakt, że granica przebiegała przez tereny pozbawione naturalnych przeszkód, co stanowiło powód do wybuchu zatargów. Ponadto w trakcie ekspansji z przełomu VII/VIII w. Sasi opanowali terytoria położone blisko środkowej Nadrenii, które wraz z ziemiami znajdującymi się nad Skaldą i Mozą, stanowiły centralne dzielnice państwa frankijskiego zarówno w czasach Merowingów, jak też za ich następców. Dlatego dążenie do zapewnienia im bezpieczeństwa stało się istotnym motywem w polityce Karola Wielkiego wobec plemion saskich. Innym newralgicznym regionem były tereny nad Menem i Neckarem, które zapewniały połączenia strefy nadreńskiej z Bawarią, Alamanią, Italią a także najdalej na wschód wysuniętymi frankijskimi dzielnicami, jak Hesja i Turyngia. Duża koncentracja ośrodków grodowych funkcjonujących na tym terenie w okresie merowińskim, jak też za rządów pierwszych Karolingów wskazuje na znaczenie kresów wschodnich w polityce państwa frankijskiego4. Chociaż już za rządów Pepina III Krótkiego Frankowie zdołali podporządkować sobie niektóre z saskich okręgów położonych w strefie nadgranicznej5, to jednak dopiero jego syn i następca, Karol, przystąpił do systematycznego podboju Sasów. W trwającej 32 lata wojnie wyodrębnić można trzy zasadnicze fazy jej przebiegu, 2 Continuationes Fredegari, ed. B. Krusch, c. 31 (117), s. 181. Annales regni Francorum inde ab a. 741 usque a. 829 qui dicuntur annales Laurissenses maiores et Einhardi, hrsg. F. Kurtze, MGH SRGerm. 6, Hannover 1895 (reed. 1950), a. 772–776, s. 32–48 (dalej cyt. ARF), Franków przedstawiono jako realizujących cele mające służyć na chwałę Boga, innym razem wystąpili oni jako boży mściciele. 3 O zagrożeniu saskimi napadami na tereny Hesji północnej informuje Vita Sturmi,c. 5, ed G.H. Pertz, MGH SS 2:1829, s. 367; K. Weidemann, Archäologische Zeugnisse zur Eingliederung Hessens und Mainfrankens in das Frankenreich vom 7. bis zum 9. Jh. [w:] „Nationes” Bd 2: 1975 (Atlhessen im Frankenreich), s. 103–113; W. Schlesinger, Zur politischen Geschichte der fränkischen Ostbewegung vor Karl der Großen, s. 35–61. 4 Annales Mettenses priores, ed. B. von Simson, MGH SRG in usum scholarum 10, Hannover 2005 (dalej cyt. AMP) a. 745, s. 36, a. 748, s. 41 (Nordosquades) podejmowano wówczas próby chrystianizacji miejscowej ludności; kolejne kampanie połączone z rozszerzeniem frankijskiej zwierzchności podjęto po koronacji Pepina III, ARF, a. 753, s. 10; Ann. q.d. Einhardi, a. 753, s. 11; ARF, a. 758, s. 16; Ann. q.d. Einhardi, a. 758, s. 17; Contin. Fred., c. 19, s. 177, c. 35 (118), s. 183. 5 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 35 w czasie których doszło do zmian w polityce Karola wobec Sasów. Pierwsza faza obejmowała lata 772–776; druga – 777–785, a trzecia – 792–804. W 772 r. Karol zwołał w Wormacji zjazd, na którym zapadły decyzje dotyczące wojny z Sasami. Jako bazę wypadową do działań na północy wybrano środkową Nadrenię i północną Hesję, skąd armie ruszyły na tereny południowej Westfalii oraz w dorzecze rzeki Diemel. Główne uderzenie skierowano w środkową część saskiego terytorium (Engern). W pierwszej fazie operacji celem wojsk frankijskich było zdobycie saskich grodów, rozmieszczonych w strefie nadgranicznej i broniących dostępu do wnętrza kraju. Dużym sukcesem zakończyło się opanowanie jednego z ważniejszych z nich – Eresburga, położonego nad górnym biegiem rzeki Diemel6. Operujące w tym rejonie oddziały frankijskie dotarły do miejsca o szczególnym dla Sasów znaczeniu (Irminsul), które następnie po trzech dniach zostało przez nich doszczętnie ograbione i zniszczone7. Wydarzenie to miało przede wszystkim wydźwięk propagandowy (Irminsul nie odgrywało żadnego militarnego znaczenia), przyczyniając się do utrwalenia wizerunku Karola jako zwycięskiego wodza i propagatora wiary chrześcijańskiej8. Po przełamaniu saskiej obrony w strefie nadgranicznej oddziały frankijskie skierowały się na północ w kierunku doliny Wezery, zmuszając miejscową ludność do uznania zwierzchności króla Franków. Jako gwarancję dotrzymania umowy Sasi musieli przekazać zakładników. Wkrótce po tym, jak Frankowie wycofali się częściowo z zajętych ziem, pozostawiając tylko załogi w grodach, Sasi przygotowali powstanie. Okolicznością dla nich sprzyjającą było zaangażowanie militarne Karola na terenie Italii, gdzie rozgrywała się ostatnia faza wojny przeciwko Longobardom. Wykorzystując element AFR a. 772, s. 32, 34; G. Mildenberger, Eresburg. II: Archäologisches, RGA 7:1989, 477–478; F. Schwind, Eresburg. I: Historisches, Reallexikon der Germanischen Altertumskunde 7:1989, s. 478–482 (dalej cyt RGA). 6 Lokalizacja Irminsul pozostaje nieustalona. Według relacji autora AR F a. 772, s. 26 jego opanowanie nastąpiło w tym samym czasie, kiedy wojska frankijskie zdobyły gród Eresburg. Także relacja Poetae Saxonis Annalium de gestis Caroli Magni imperatoris libri quinque a. 771–814, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1, Hannovere 1826, a. 772 s. 228 wskazuje wyraźnie na obszar w pobliżu wymienionego grodu. Możemy przypuszczać, że Irminsul znajdowało się w południowo-wschodniej części saskiego terytorium. 7 Zbieżność nazwy Irminsul z saskim bogiem o tym samym imieniu dała podstawę do utożsamiania tego miejsca z istnieniem ośrodka kultu i funkcjonującej w nim świątyni, gdzie znajdowały się spore ilości srebra i złota, ARF a. 772, s. 32, 34.; Ann. q d. Einhardi, a. 772, s. 33, 35. Obecnie uważa się, że Irminsul to pomnik wzniesiony przez Sasów na pamiątkę zwycięstwa nad Turyngami, H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen. Stufen und Motive eine historischen „Eskalation”, [w:] Politik, Gesellschaft, Geschichtsschriebung. Geissener Festgabe für Frantisek Graus zum 60 Geburtstag, Hrsg. H. Ludat, R.C. Schwinges, Köln-Weimar 1982, s. 55–59; M. Springer, Irminsul. I: Historisches, RGA 15:2000, s. 504–505; o aspektach religijnych i kosmologicznych dotyczących tego miejsca i jego funkcji zob. A. Leube, Sachsen, [w:] Die Germanen. Geschichte und Kultur der germanischen Stämme in Mitteleuropa, Hrsg. B. Krüger, Bd 2, Berlin 1983, s. 468; M. Maier, Irminsul. I: Historisches, §2–3:Sprachliche Deutung. Religionsgeschichtliche Interpretation, RGA 15:2000, s. 505–506; o kultach pogańskich Sasów związanych z oddawaniem czci źródłom i świętym drzewom zob. relację Rudolfa z Fuldy, Translatio Alexandrii filii Felicitates, ed. G.H. Pertz, MGH SS 2:1829, s. 674–676. 8 36 Krzysztof Polek zaskoczenia, powstańcy zdobyli gród Erseburg, a następnie dokonali wypadu na teren sąsiedniej Hesji północnej. Tu ich celem stały się tamtejsze grody – Büraburg i Fritzlar9. Frankowie z dużym trudem zdołali powstrzymać dalsze działania Sasów. Walki wznowiono w 774 r., kiedy po zakończeniu wojny w Italii Karol mógł przerzucić przeciwko rebeliantom większe siły na północ. Z relacji Annales regni Francorum dowiadujemy się, że prowadzenie działań militarnych na saskim terytorium powierzono czterem oddziałom (mittens quatuor scaras)10. Główny ciężar walk w 775 r. skoncentrowany został na obszarze Westfalii i Engern. W toku kampanii podejmowanych z udziałem znacznych sił, Frankowie zdołali wyprzeć Sasów i odzyskać panowanie nad ważnymi grodami znajdującymi się w południowo-zachodniej Westfalii: Eresburguem oraz Hohensyburgiem. Mimo oporu Sasów oddziały Karola przejęły kontrolę nad dużą częścią ziem położonych na północ od rzeki Lippe oraz w dorzeczu górnej Wezery11. Po zwycięstwach odniesionych w walkach z Sasami w rejonie Brunisbergu oraz pod Lübbecke (in loco qui dicitur Lidbach)12 pozycja wojskowa Franków została wzmocniona. Zdołali oni odeprzeć Sasów i obronić zajęte pozycje, ponadto kontrolowali tereny położone na północ od rzeki Lippe aż po Bramę Westfalską, co otworzyło im drogę do wnętrza ziem saskich. Dla strony frankijskiej dużym sukcesem było także poparcie, jakiego udzieliły im niektóre z saskich rodów, opowiadając się po ich stronie, a interwencja sił na czele z Karolem przyczyniła się do zaprowadzenia spokoju na terenie Westfalii. Wojska dowodzone osobiście przez Karola sforsowały Wezerę i uderzyły na Sasów pod Brunisbergiem, odnosząc nad nimi zwycięstwo. Tymczasem inny odłam Sasów zaatakował siły frankijskie pod Lübbecke, docierając aż do wnętrza ich obozu. Karol – zaalarmowany o nagłym ataku nieprzyjaciela, ruszył z odsieczą, zadając Sasom duże straty, co uchroniło Franków przed widmem klęski13. Rezultatem prowadzonych w tej fazie wojny działań było opanowanie znacznej części saskiego terytorium od Lippe i Ruhr na południu aż po dorzecze górnej Wezery i Bramę Westfalską (Westfalia i Engern). W obozie nad rzeką Ocker pokonane plemiona saskie zmuszone zostały do uznania władzy Karola nad sobą. Najpierw uczynił to wschodni odłam Sasów (Austreleudi Saxones), a w ślad za nimi przysięgę wierności złożyli Angrariowie (= Westfalowie). Gwarantem dotrzymania zawartej umowy stali się zakładnicy, których pokonane plemiona musiały wyznaARF a. 773, s. 38, z relacji dowiadujemy się o podpaleniu przez Sasów tamtejszego kościoła (basilica). 9 10 ARF a. 774, s. 40 źródło podaje, że w trakcie walk nad Wezerą Sasi ponieśli znaczne straty, a Frankowie zawdzięczali zwycięstwo pomocy Opatrzności Bożej. W działaniach uczestniczyły aż cztery elitarne oddziały jazdy, scarae. ARF a. 775, s. 40. Odosobniona pozostaje relacja Ann. Santgallensis Boduz, a. 777, ed. G.H. Pertz, MGH SS I, Hannoverae 1826, s. 63 o dokonywanych podczas tej fazy walk chrztach miejscowej ludności. 11 12 ARF a 775, s. 42. 13 ARF, a. 775, s. 41; redakcja późniejsza Ann. q. d. Einhardi, a. 775, s. 43. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 37 czyć14. Zależność oraz ciężkie warunki pokoju, jakie narzucili im zwycięzcy, stały się w przyszłości zarzewiem kolejnych konfliktów. Wkrótce, bo już w 776 r., doszło kolejnego powstania antyfrankijskiego, które wybuchło w momencie, gdy Karol zmuszony był interweniować w Italii. Wykorzystując element zaskoczenia, Sasi opanowali na powrót ziemie w górnym dorzeczu Diemel wraz z grodem Eresburgiem, który został zdobyty w toku zażartych walk15. Ciężkie boje toczyły się też o zdobycie kolejnego ważnego grodu, znajdującego się w strefie nadgranicznej – Hohensyburga16. Dopiero pod koniec roku wojskom Karola udało się spacyfikować tereny objęte powstaniem i ponownie odzyskać nad nimi kontrolę. Gwarancją pokoju miała być przysięga, do złożenia której możni sascy zmuszeni zostali w obozie frankijskim położonym u źródeł rzeki Lippe. Jednocześnie uznano władzę króla Franków17. Efektem czterech lat wojny było opanowanie Westfalii i Engern aż po Bramę Westfalską, co otwierało Frankom drogę w głąb saskiego terytorium. Wkrótce Karol przystąpił do budowy rezydencji w Paderborn, będącym odtąd najważniejszym punktem oparcia Franków na zajętych terenach18. O wyborze tego miejsca zadecydowała jego doskonała lokalizacja, pozwalająca koordynować działania wojskowe zarówno w Westfalii, jak i na pozostałych terenach Sasów. Dzięki bliskości szlaków komunikacyjnych Paderborn miał zapewnione połączenia z Nadrenią i Hesją. Pełniły one funkcję baz dla oddziałów frankijskich, prowadzących działania wojskowe na ziemiach Sasów. Wymownym śladem frankijskiej obecności na wymienionych terenach była odbudowa grodu Eresburg, który kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk walczących stron19. W Rocznikach królestwa Franków znajduje się także wzmianka o istnieniu kościoła na terenie innego z grodów, Hohensyburga20. Pojawienie się ARF a. 775, s. 42. Przy tej okazji źródło przekazało imiona saskich przywódców, uczestniczących w rokowaniach z Karolem. Byli to Hassi (wg Ann. q. d. Einhrdi, a. 775, s. 41 Hessi), sprawujący władzę nad wschodnim odłamem Sasów oraz Bruno. 14 15 ARF, a. 776, s. 44; Ann. q. d. Einhardi, a. 776, s. 45, 47. 16 ARF, a. 776, s. 44, 46. ARF, a. 776, s. 46, 48. Z relacji roczników wynika, że Sasi licznie przybyli wraz z rodzinami do frankijskiego obozu, a wielu z nich zdecydowało się na przyjęcie chrztu. 17 18 H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen, s. 70 i 113, przyp. 50. Dotychczasowy stan badań w zakresie rozplanowania siedziby monarszej przedstawia S. Gai, Die Pfalz Karls des Großen in Paderborn, [w:] 799 – Kunst und Kultur der karolinderzeit. Karl der Große und Papst Leo III. in Paderborn. Beiträge der Ausstellung Paderborn 1999, Hrsg. Ch. Stiegemann und M. Wemhoff, Mainz 1999, Bd 3, Mainz 1999, s. 183–196 (dalej cyt. Kunst und Kultur); taż, Paderborn, RGA 22:2003, s. 435–443; U. Lobbedey, Zu engetieften Räumen im früh- und hochmittelalterlichen Kirchen, „Frühmittelalterliche Studien”. 20:1986, s. 395–396 (dalej cyt. FMSt). W. Best, R. Gensen, Ph.R. Hömberg, Burgenbau in einer Grenzregion, [w:] Kunst und Kultur, Bd 3, s. 332–335. Znaczenie wojskowe i administracyjne zachował on do X w. F. Schwind, Eresburg. I: Historisches, RGA 7:1989, s. 478–482. 19 20 ARF, a. 776, s. 44. 38 Krzysztof Polek w tym okresie pierwszych obiektów sakralnych wskazuje, że Frankowie na opanowanych ziemiach saskich rozpoczęli chrystianizację miejscowej ludności21. Latem 777 r. Karol zwołał do Paderborn zjazd dostojników z całego królestwa. Było to wymowną demonstracją siły wobec pokonanych Sasów, świadczyło ponadto o postępach frankijskich wpływów politycznych i militarnych na tych terenach. Na zjeździe obecni byli także posłowie Sasów, którzy przybyli w celu zawarcia pokoju kończącego tę fazę wojny. Niektórzy z nich zdecydowali się na przyjęcie chrztu. W gronie możnych saskich zabrakło Widukinda, który po upadku powstania zbiegł wraz ze stronnikami do sąsiedniej Danii22. Wśród decyzji, jakie zapadły w Paderborn, znalazła się także i ta, która dotyczyła podjęcia zorganizowanej akcji, mającej na celu chrystianizację Sasów na nowo zdobytych ziemiach23. W celu zapewnienia im ochrony przed plemionami znad środkowej i dolnej Wezery utworzono marchię24, co – dzięki powstaniu strefy buforowej – miało dodatkowo utrwalić frankijską dominację polityczną i militarną w regionie. Jednak obecność Franków na terenie południowej Westfalii i w Engern stała się czynnikiem, który zaogniał sytuację na nowo utworzonej granicy sasko-karolińskiej. Pokój zawarty w Paderborn okazał się nietrwały, analogicznie jak pozycja monarchii karolińskiej na niedawno przyłączonych terenach. W trakcie interwencji Karola na terenie Półwyspu Iberyjskiego (778), na wiadomość o klęsce, jaką jego 21 O misji wśród Sasów zob. Ann. Lauersheimenses, a. 77, ed. G.H. Pertz, MGH SS I, 1826, s. 36; K. Hauck, Die Ausbreitung des Glaubens in Sachsen und die Verteidigung der römischen Kirche als konkurriende Herrscheraufgaben Karls des Großen. FMSt. 4:1970, s. 141–172; J. Hines, The Conversion of the Old Saxons, [w:] The Continental Saxons from the Migratiom Period to the tenth century: An ethnographic perspective, ed. By D.H. Green, F. Siegmund, Woodbridge 2003 (Studies in Historical Archeoethnology vol. 6), s. 299–314 (dalej cyt. The Continental Saxons); U. Lobbedey, Der frühmittelalterliche Kirchenbauten im angelsäschischen und sächsischen missionsgebiet, [w:] Sachsen und Angelsachsen, Hrsg. C. Ahrens, Veröffentlichungen des Helms–Museums, Bd 32), Hamburg, s. 436–437. Do najstarszych obiektów saskiej architektury sakralnej zaliczyć należy kościół w Eresburgu (zachowany do czasów współczesnych kapitel kolumny – zob. Kunst und Kultur, Bd 2 Katalog VIII. 24, s. 539–540; w Paderborn, wyświęcony w 777 r., budowla jednonawowa o wym. 9x22 m, ibidem, Katalog VIII. 25, s. 541; Enger, Kr. Hereford, obiekt jednonawowy o wym. 14,6x6,5 m wzniesiony z kamienia z czworokątnym prezbiterium. Katalog, VIII. 23, s. 538–539; Herzeford, Kr. Soest, Katalog VIII. s. 498; drewniany kościół w Tostedt, Kr. Harburg, Katalog. Bd 2, s. 499, ryc. 2–3; Visbek, Kr. Vechta (faza I0, ibidem, s. 499). Z rozmieszczenia budowli sakralnych na terenach osadnictwa saskiego w VIII–IX w. wynika, że najliczniej występowały one na południe od Bramy Westfalskiej – tam, gdzie wpływy frankijskie (polityczne i kulturowe) były najbardziej intensywne. Sytuacja ta utrzymała się również w okresie postkarolińskim, zob. P. Johanek, Der Ausbau der Säschischen Kirchenorganisation, [w:] Kunst und Kultur. Katalog, Bd 2, s. 494–506. AMP, a. 777, s. 65; AFR a. 777, s. 48; Ann. Lauresheimensis, a. 776–777, ed H.G. Pertz, MGH SS I:1826, s. 30–31. 22 AMP, a. 777, s. 65; Ann. q. Einhardi, a. 777, s 49; Vita Willehadi, MGH SS II, s. 381; oceny zjazdu i podjętych decyzji w kontekście dalszej wojny saskiej zob. H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen, s. 81–94. 23 24 AMP, a. 777, s. 66; E. Ewig, das Zeitleiter Karls der Größe, [w:] Handbuch der Kirchengeschichte Bd III. 1, Hrsg. K. Jedin, Freiburg–Basel–Wien 1985, s. 73–80; H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen, s. 75–76. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 39 oddział straży tylnej poniósł podczas przemarszu przez wąwóz Roncevaux, doszło do wybuchu nowego powstania25. Wykorzystując element zaskoczenia Sasi dokonali najazdu w głąb ziem Austrazji, docierając aż w rejon Kolonii26. W następnym roku ruszyła frankijska wyprawa odwetowa. Pokonała Sasów w miejscu zwanym Bohholz (nad rzeką Lippe), dzięki czemu droga na teren Westfalii stanęła otworem. Wkrótce wojska frankijskie dotarły nad Wezerę27, gdzie zakończono działania, zmuszając Sasów do uznania władzy Karola oraz wydania zakładników. W 780 r. miała miejsce kolejna kampania przeciwko Sasom, którą poprzedził zwołany przez Karola zjazd w Eresburgu. Celem oddziałów frankijskich stały się tym razem ziemie położone nad Łabą. Rezultatem działań był chrzest dużej grupy ludności saskiej w miejscu zwanym Ohrain, położonym nad rzeką Oker28. Zażegnano w ten sposób – przynajmniej na jakiś czas – niebezpieczeństwa podejmowania nowych działań odwetowych ze strony Sasów, ponadto prowadzono systematyczną akcję masowych chrztów ludności miejscowej, co miało umocnić frankijskie wpływy. Warto zaznaczyć, że od początku wojny Frankowie starali się pozyskać jak największą grupę starszyzny saskiej, przez co łatwiej mogliby kontrolować sytuację na opanowanych terenach. Była to również część działań mających na celu integrację tych ziem z pozostałymi dzielnicami królestwa. Jednak nacisk militarny, rozszerzanie na Sasów stosunków społecznych, jakie występowały w państwie Karola, a także nasilona akcja chrystianizacji miejscowej ludności, połączona z energicznym niszczeniem przejawów kultu i zwyczajów pogańskich, stały się przyczyną wybuchu kolejnego buntu29. Wobec groźby eskalacji powstania Karol podjął zdecydowane działania, dążąc do likwidacji ognisk buntu, na czele którego stanął możny westfalski – Widukind. Powstańcy uzyskali także wsparcie ze strony pobratymców z północnych rejonów, co stało się powodem, dla którego skierowano tam siły frankijskie. Warto wspomnieć także o akcjach militarnych, podejmowanych przez Serbów, najeżdżających na Turyngię oraz na zajęte przez Franków ziemie Sasów. Rozmiary zniszczeń, jakie po25 ARF a. 778, s. 52 decyzję o wysłaniu oddziałów na teren Hiszpanii podjął Karol w Paderborn, dokąd przybyło poselstwo muzułmańskie z Ibn al Arabim i jego synem Józefem; Einhard, Vita Karoli magni, c. 9 s. 176. O polityce wobec emiratów muzułmańskich i chrześcijańskich państewek w północno-wschodniej Hiszpanii zob. H. Kennedy, The Muslims in Europe, [w:] The New Cambridge Medieval History vol. 2, ed. By R. McKitterick, Cambridge 2002, s. 261–263 (dalej cyt. NCMH); R. Collins, Spain: The Northern Kingdoms and the Basques, s. 279–280. AFR a. 778 s. 52; Ann. q. Einhardi, a. 778, s. 53 drogi przemarszu saskich wojowników znaczyły zniszczenia kościołów. Jednym z bardziej znanych saskich przywódców powstania był Widukind. W trakcie saskich najazdów zniszczeniu uległa część zabudowań rezydencji królewskiej w Paderborn, w tym niedawno wzniesiony kościół pw. Św. Salwatora, S. Gai, Die Pfalz Karls des Großen in Paderborn. Ihre Entwicklung von 777 bis zum Ende 10. Jahrhunderts, [w:] Kunst und Kultur, Bd 3 (Beiträge zum Katalog der Austellung Paredborn), Mainz 1999, s. 184–187. 26 27 ARF a.a. 779, s. 54. ARF a. 780 s. 56; Ann. Lauresheimenseis a. 780 s. 31 podały wiadomość o dokonaniu przez Karola podziału opanowanych ziem Sasów pomiędzy biskupstwa i klasztory. 28 29 ARF a. 782 s. 58, 60. 40 Krzysztof Polek wstały, musiały być duże, skoro Karol wysłał przeciw powstańcom znaczne siły pod dowództwem szambelana Adolgisa, koniuszego Geolo oraz palatyna Worado. W 782 r. Sasi zadali dotkliwą klęskę oddziałom frankijskim (...) in monte qui dicitur Suntdal (masyw Süntel). W relacji Roczników królestwa Franków, będących oficjalnym źródłem dworskim, zanotowano jedynie, że Sasi zostali pobici, a wśród poległych po stronie frankijskiej wymieniono dwóch królewskich missi – Adalaga i Gailona. Ogółem – jak twierdzono – działania antysaskie zakończyły się pełnym sukcesem30. Jednak rzeczywisty przebieg tej kampanii poznać możemy z późniejszej redakcji Roczników (Ann. q. d. Einhardi). Informują one o klęsce, jakiej doznały wojska frankijskie. Powodem przegranej był brak współdziałania pomiędzy dowódcami uczestniczącymi w kampanii, a także ich ambicje (zwłaszcza hrabiego Teodoryka) oraz przewaga liczebna Sasów. Oddziały frankijskie poniosły duże straty, a wśród poległych dowódców znalazło się 4 hrabiów i ponad 20 innych arystokratów31. Konsekwencją klęski było rozszerzenie powstania na kolejne tereny (na zachód od Wezery oraz nad Ems)32. Dowiedziawszy się o niepowodzeniu, Karol na czele znacznych sił podążył w głąb saskiego terytorium, zakładając obóz w miejscu, gdzie rzeka Aller wpada do Wezery. Energiczne działania militarne, połączone z bezwzględną pacyfikacją ziem saskich doprowadziły do upadku powstania. Przyczyniło się do tego także zawarcie kompromisu z dużą grupą możnych saskich, co zaowocowało opuszczeniem przez nich szeregów powstańców. W tej sytuacji Widukind, w obawie o życie, ponownie zbiegł na teren sąsiedniej Danii. W 782 r. na sejmie zwołanym nad rzeką Lippe zapadła decyzja o przyłączeniu zdobytych dotychczas ziem saskich do królestwa frankijskiego33. Oznaczało to wprowadzenie na nich administracji świeckiej i kościelnej, a także takich stosunków społecznych, jakie występowały na pozostałych terenach państwa Karola. Dla pokonanych Sasów ogłoszono kapitularz, w którym zaostrzono kary wobec podbitej ludności, tak w przypadku postawy antyfrankijskiej, jak również za kultywowanie pogańskich zwyczajów i religii34. Jedną z form represji wobec pokonanych Sasów był wydany przez Karola rozkaz o ścięciu 4500 zakładników w Verden nad Wezerą (Blutgericht)35. Wydarzenie to stało się przyczyną wybuchu nowego powstania antyfrankijskiego. Wkrótce Widukind, który dotąd przebywał na terenie Danii, powrócił do Sasów i znowu stanął na czele 30 ARF a. 782, s. 60. Ann. q.d. Einhardi, a. 782, s. 61,63. Analizę przebiegu bitwy przeprowadził B.S. Bachrach, Early Carolingian Warfare. Prelude to Empire, Philadelphia 2001, s. 191–200. 31 32 ARF a. 782 s. 60; Einhard, Vita Karoli magni, c. 8. s. 178. 33 ARF, a. 782, s. 62; Ann. q.Einhardi, a. 782, s. 63; 65. Capitulatio de partibus Saxoniae, MGH Legum. Sectio II. Capitularia, I, 26, s. 69–70; R. SchmidtWiegard, Kapitularien, RGA 16:2000, s. 233–234. 34 35 ARF a. 785 s. 62; P. Fouracre, Frankish Gaul to 814, NCMH vol. 2, s. 103. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 41 powstania. Tym razem zbuntowanym Sasom pomocy udzielił król Duńczyków, co pozwoliło na rozszerzenie walk na teren Dreingau oraz nad Hase. Zarówno zasięg powstania, jak i determinacja, z jaką Sasi walczyli, były dla Franków zaskoczeniem. Na wieść o wydarzeniach na północy kraju Karol przybył, by osobiście pokierować działaniami wojskowymi. W 783 r. Frankowie przeprowadzili kolejne kampanie przeciwko Sasom, stoczyli z nimi zwycięską bitwę koło Detmold, a następnie w pobliżu rzeki Hasa (Hasse). Sukcesy te pozwoliły oddziałom karolińskim przekroczyć Wezerę i dotrzeć w głąb ziem saskich, aż do Łaby36. Sytuacja nie była jednak ustabilizowana i walki trwały nadal. W 784 r. doszło do wybuchu buntu wśród Fryzów Wschodnich i ich współdziałania z plemionami saskimi37. W zaistniałej trudnej sytuacji Karol rozkazał wykonać uderzenia z dwóch kierunków. Od zachodu przeciwko Westfalom działania prowadziły oddziały dowodzone przez Karola, syna Karola Wielkiego, natomiast sam władca uderzył z terytorium Turyngii przeciwko Ostfalom, wschodniemu odłamowi plemion saskich. Siły pod dowództwem króla, odnoszącego sukcesy w starciu z przeciwnikiem, dotarły aż do Łaby, po czym wycofały się. Zwycięsko przebiegała również kampania jego syna, który w bitwie in pago, qui dicitur Dragini pokonał Sasów38. Decyzja Karola Wielkiego, by spędzić zimę 784/785 r. na terenach, na których toczyły się walki, świadczy wymownie o tym, że sytuacja nie była jeszcze opanowana. Obok króla w Eresburgu przebywała także jego żona i dzieci39. Stopniowo represyjna polityka władcy, jak również działania mające na celu pozyskanie sprzymierzeńców wśród starszyzny saskiej zaczęły przynosić efekty i poparcie dla powstania zaczęło maleć. Dużym sukcesem Karola było poddanie się przywódców powstania – Widukinda i Abbiona oraz ich stronników. W zamian za zachowanie wolności uznali oni władzę Karola i przyjęli chrzest na dworze królewskim w Attigny nieopodal Reims. W roli ojca chrzestnego wystąpił sam Karol, co dodatkowo przydało splendoru uroczystości40. Wydarzenie to wymownie wskazywało na przewagę frankijską i zakończenie długotrwałych walk. Wkrótce saskie posiłki wzięły udział w interwencji przeciwko księciu bawarskiemu, Tassilonowi III41. Ostatnia faza wojny saskiej rozpoczęła się w 792 r. Niepokoje na północnowschodniej granicy państwa frankijskiego zbiegły się z zaangażowaniem Karola w nowy konflikt zbrojny. Tym razem przeciwnikiem Franków były koczownicze 36 ARF a. 783, s 64; 66. 37 ARF a. 784, s. 66. 38 ARF a. 784, s. 68, przy tej relacji autor zapiski nadmienił o wielu Sasach poległych podczas walki. ARF a. 785 s. 68. W Eresburgu założona została kwatera Karola, skąd mógł on bezpośrednio kierować przebiegiem działań wojennych. 39 40 AFR a. 785 s. 70. Autor Roczników zanotował pod tym rokiem, że totia Saxonia subingata est. W późniejszej tradycji Widukind przedstawiany był jako fundator licznych kościołów na terenie Saksonii, zob. jego płytę nagrobną z XII w., która znajduje się w kościele p.w. św. Dionizego w Enger; Kunst und Kultur. Katalog Bd 1, s. 269. 41 ARF a. 787, s. 78. 42 Krzysztof Polek plemiona Awarów. Rok 793 r. nie był dla Karola Wielkiego pomyślny. Kiedy na terenie Panonii działania w tej fazie wojny awarskiej zbliżały się do końca, na północy doszło do wybuchu kolejnego buntu Sasów42. Ponadto Karol zmuszony był podjąć walkę z opozycją wewnętrzną, której przywodził jego syn – Pepin, zwany Garbatym43, a ziemie królestwa stały się celem najazdów ze strony muzułmanów, Fryzów i Słowian. W tym momencie na terenach po obu brzegach dolnej Wezery, a także nad ujściem Łaby zaczęto toczyć nowe walki. W charakterze sprzymierzeńców saskich wystąpili również Fryzowie, którzy wszczęli bunt przeciwko dominacji karolińskiej. W 793 r. oddziały frankijskie dowodzone przez hrabiego Teodoryka (Theodorika) zostały zdradziecko (jak zaznaczył autor zapiski Roczników) napadnięte przy ujściu Wezery i poniosły klęskę44. Zachęciło to Sasów do podjęcia akcji odwetowych skierowanych w głąb ziem pozostających pod zwierzchnictwem króla Franków, Karola. Powstaniem ogarnięte były także tereny w górnym dorzeczu Demel, niedaleko od Paderborn. Gród i znajdująca się w nim królewska rezydencja padły celem ataku Sasów, zniszczeniu uległy wówczas zabudowania pałacu45. Położenie Karola było jeszcze bardziej trudne z uwagi ma muzułmański najazd na Septymanię46. Ponadto zarysowało się realne niebezpieczeństwo konieczności prowadzenia wojny na dwa fronty: przeciwko Sasom oraz Awarom. By tego uniknąć, a także móc szybko reagować na przebieg walk na granicy północnej oraz nad środkowym Dunajem, król podjął nowatorską decyzję o budowie kanału łączącego Men z Dunajem. Pozwoliłoby to wykorzystanie obu rzek w charakterze arterii komunikacyjnych do celów strategicznych47. Dopiero przełom, jaki nastąpił w walkach z Awarami (795–796), umożliwił wykorzystanie dodatkowych sił do walki z Sasami. Roczniki królestwa Franków pod r. 795 przekazały informację o spustoszeniu przez wojska Karola dużej części ziem przeciwnika oraz wzięciu zakładników48. Jednak zdecydowana poprawa przebiegu walk z Sasami miała miejsce dopiero w następnym roku, kiedy Karol osobiście dowodził działaniami swych oddziałów49. Tym 42 ARF a. 793 s. 94. Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93; W. Pohl, Die Awaren, s. 318. O sytuacji wewnętrznej monarchii frankijskiej w tym okresie zob. P. Fouracre, Frankish Gaul to 814, NCMH vol. 2, s. 103–104; P. Riche, Karolingowie. Ród który stworzył Europę, Warszawa 1997, s. 89–90. 43 44 Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93. Miejsce potyczki znajdowało się in pago Hriusti iuxta Wisuram. M. Bolzen¸ Paderborn. Zentralort der karolinger im Sachsen des späten 8. und frühen 9. Jahrhunderts, Kunst und Kultur, Bd 3, s. 119; B. Mecke, Die Pfalzen in Paderborn, tamże, s. 178. Zniszczeniu uległa po raz kolejny okazała budowla znajdująca się na północny-zachód od katedry (aula). 45 46 Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 95. Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93; K. Goldmann, Das Altmühl-Damm-Projekt: Die Fossa Carolina, Acta Praehistorica et Archeologica 16/17:1984, s. 215–218; K. Greve, R. Koch, Fossa Carolina, RGA 9:1995, s. 359–362 (aspekty historyczne i archeologiczne). 47 48 ARF a. 795 s. 96. 49 ARF a. 796 s. 98. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 43 razem kampanię prowadzono w strefie nadmorskiej, a jej rezultatem było opanowanie terenów wroga i narzucenie ludności zwierzchności frankijskiej50. Kolejny raz Karol pojawił się na ziemi Sasów w połowie listopada 797 r., kiedy dotarł do Wezery, gdzie w miejscu zwanym Heristelli (=Höxter) założył obóz51. Wobec częstych rebelii, jakie wybuchały wśród Sasów osiadłych na terenach pomiędzy ujściem Łaby a ujściem Wezery, Karol podjął decyzję o wysiedleniu ludności saskiej, osiadłej na prawym brzegu dolnej Łaby oraz nad jej ujściem52. Krok ten podyktowany był dążeniem do ściślejszej kontroli terenów, które zostały uprzednio spacyfikowane oraz chęcią uniemożliwienia udzielania pomocy saskim rebeliantom przez władców sąsiedniej Danii. Z ziem znajdujących się nad dolną Łabą deportowano około 10 tys. Sasów, przenosząc ich na inne tereny w królestwie. Zezwolono, by na ich miejsce osiedlili się Obodryci, którzy byli sprzymierzeńcami Franków podczas wojny saskiej. Powstała w ten sposób strefa buforowa, której celem była bardziej skuteczna obrona granicy królestwa frankijskiego w tym niespokojnym regionie. Służyły temu również wzniesione z rozkazu Karola kasztele. Ich zadaniem była obrona północno-wschodniej granicy, a także kontrola przepraw przez Łabę53. Od połowy lat 90. VIII w. w polityce saskiej Karola pojawił się nowy akcent. Jego przejawem stało się odwołanie obowiązującego od 782/785 r. kapitularza i wydanie nowego – w listopadzie 797 r.54 Charakteryzowała go mniejsza represyjność wobec Sasów. Przewinienia, za które dotychczas groziła kara śmierci, obecnie karano grzywną. Nowy kapitularz ogłoszono na zjeździe w Akwizgranie, w którym uczestniczyła także starszyzna saska. Ostatecznym celem polityki frankijskiej wobec plemion saskich znad Wezery i Łaby było włączenie ich ziemi do monarchii frankijskiej. Jego osiągnięcie było jednak trudne. W 798 r. wybuchł nowy bunt Sasów, który tym razem objął tereny po50 ARF a. 797 s. 100. 51 ARF a. 797 s. 102. 52 ARF a. 804, s. 118; Einhard, Vita Karoli magni, c. 7 s. 174. Jako przykład wymienić należy kasztele w Höhbeck (o wymiarach 70x170 m), i Esesfeld koło Itzenhoe, zob. A. Pudelka, Allgemeine Betrachtungen zur Vor- und Frühgeschichte des Höhbecks, Die kunde, N.F. 20:1969, s. 118–119; E. Hoffman, H.J. Kühn, Esesfeld, RGA 7:1989, s. 566–571; T. Capelle, Die Sachsen, s. 140; M. Dulinicz, Kształtowanie się Słowiańszczyzny Północno-Zachodniej. Studium archeologiczne, Warszawa 2001, s. 23, 183, s. 292; M. Hardt, Hesse, Elbe, Saale and the frontiers of the Carolingian, [w:] The Transformation of Frontiers. From Late antiquity to the Carolingians (The Transformation of the Roman World, vol. 10), ed. by W. Pohl, I. Wood, H. Remitz, Leiden–Boston– Köln 2001, s. 226–231. Ich zadaniem była także ochrona granic przed coraz aktywniejszymi plemionami Słowian północno-zachodnio-połabskich. 53 Capitulare Saxonicum, MGH Legum. Sectio II. Capitularia, I 27, s. 71–72; H. Mayr-Harting, Charlemagne, the Saxons, and the Imperial Coronation of 800, English Historical Review, vol. 111:1996, s. 1113–1133 wydanie nowego kapitularza łączy z planami cesarskiej koronacji Karola. Temu celowi służyć miało pozyskanie przychylności Sasów, by zakończyć dotychczasową wojnę. Idea władzy cesarskiej była tą formą, którą plemiona saskie mogły zaakceptować (jako nosicieli tej idei autor wskazuje na popularne wśród nich brakteaty z okresu wędrówek ludów wzorowane na rzymskich medalionach). Niewykluczone też, że złagodzenie represyjnego charakteru poprzedniego kapitularza spowodowane było fiaskiem dotychczasowej polityki Karola wobec Sasów. 54 44 Krzysztof Polek łożone nad Łabą. W odpowiedzi Karol skierował wojsko, by dokonało pustoszącego najazdu na obszary pomiędzy Wezerą a Łabą55. Ucierpiały także ziemie położone nad ujściem Łaby, gdzie działał królewski wysłannik, Ebursio. W rezultacie Sasi zmuszeni zostali do uznania warunków pokoju na zasadach frankijkich. Standardem było wzięcie zakładników. Ostatnie interwencje na ziemiach Sasów miały miejsce w 803 i 804 r. i dotyczyły północno-wschodnich terenów ich osadnictwa. W celu osłabienia saskiego seperatyzmu i umocnienia frankijskiej pozycji na obszarze pomiędzy Łabą a Wezerą Karol kolejny raz polecił wysiedlenie części miejscowej ludności. Jej ziemie przekazano Obodrytom56. Zasadniczym powodem tak długiego trwania wojny były warunki naturalne, jakie występowały na terenach zasiedlonych przez plemiona saskie. Obszar ten przecinały liczne rzeki, a w północnej i zachodniej części kraju występowały tereny bagienne i podmokłe. Urozmaicona linia brzegowa wraz z występującymi w jej pobliżu wyspami i wysepkami, a także liczne w pasie nadmorskim tereny zalewowe, bagienne oraz moczary tworzyły naturalne miejsca obronne. Nic więc dziwnego, że dla prowadzenia walk konieczne stało się posiadanie floty morskiej i rzecznej, nawet w odniesieniu do terenów położonych w głębi lądu, np. podczas licznych przepraw przez główne rzeki regionu (Wezera, Łaba). Kontrola nad opanowanymi podczas poszczególnych faz wojny terenami wymagała budowy grodów (późniejszych ośrodków administracji i siedzib biskupstw) oraz umocnionych strażnic w miejscach o strategicznym znaczeniu, w miejscu przepraw, a także przy drogach. Tereny zasiedlone przez Sasów charakteryzowało także duże zalesienie oraz bardzo słabo rozwinięta sieć połączeń komunikacyjnych. Pod tym względem stanowiło to kontrast z pobliską strefą nadreńską czy terenami nad Menem i Neckarem. Ziemie saskie cechowało też ogromne zapóźnienie w rozwoju. Przystępując do wojny, Frankowie niewiele wiedzieli o przeciwniku i jego terytorium. Wcześniejsze, sięgające okresu merowińskiego, kampanie przeciwko plemionom saskim dotarły jedynie na tereny przygraniczne, natomiast przeważająca część saskiego terytorium pozostawała nieznana i dopiero w trakcie kolejnych etapów wojny mogli się Frankowie przekonać o rozległości tych ziem. Przeszkodą w zakończeniu wojny był także ówczesny ustrój polityczny Sasów, charakteryzujący się brakiem wykształconej władzy królewskiej, choć źródła przekazały imiona niektórych przedstawicieli arystokracji plemiennej, cieszących się autorytetem wśród współplemieńców57. Jako przykład wymienić należy Widukinda 55 ARF a. 798 s. 102,104. 56 ARF a. 803 s. 18; a. 804, s. 118. Przesiedlona ludność zajmowała okręg Wihmuodi. ARF a. 775 s. 40, 42 (Hessi i Brun); a. 785 s. 70 (Widukind i Abbio). Natomiast Beda Historia ecclesiastica gentis Anglorum, V c. 10, [w:] Bede Opera Historica. With. an English translation by J.E. Kang, M.A.D. Litt, vol. 2, London 1954 (The Loeb Classical Library vol. 247), s. 240 charakteryzując Sasów kontynentalnych nadmienił, że posiadali oni wielu satrapów. Pomimo użycia przez kronikarza starotestamentowej terminologii przyjmuje się, że w odniesieniu do omawianej przez nas problematyki kronikarz wiernie oddał obraz stosunków społecznych, jakie występowały u Sasów w 1. połowie VIII w. Satrapowie stanowili w tym przypadku odpowiednik duces. Zob. I. Wood, Beyond satraps and ostriches. Political and 57 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 45 (pochodzącego z Westfalów), przywódcy powstania Sasów z 785 r. W momencie, gdy doszło do wybuchu wojny z Frankami, Sasi pozostawali nadal na etapie rozwoju plemiennego58. Najważniejszym organem władzy był u nich wiec, zwoływany corocznie w Marklo nad Wezerą. Brak władzy monarszej u Sasów powodował, że traktaty pokojowe i ustępstwa wobec Franków zawierane przez pokonane plemiona dotyczyły tylko tych, które aktualnie były celem ataku. W konsekwencji walki trwały nadal, a pokonanie jednego z plemion wcale nie oznaczało końca wojny. Nie bez znaczenia była też bezwzględna polityka Karola Wielkiego wobec Sasów, skłaniająca ich do coraz większej determinacji. Sasi, wbrew obiegowym opiniom, posiadali uzbrojenie, które niewiele ustępowało frankijskiemu, a informacji z zakresu wojskowości tamtejszych plemion dostarczyły badania wykopaliskowe prowadzone w nekropoliach oraz w obrębie grodów położonych w dorzeczu Ems, Wezery i Łaby. Najbardziej rozpowszechnionym wśród nich rodzajem broni siecznej był miecz typu spatha oraz – krótszy od niego i charakteryzujący się szerszym ostrzem, sax59. Często w grobach wojowników saskich występowały bogato dekorowane egzemplarze tych mieczy. Inną odmianą, jaka pojawiła się w 1. poł. VII w., był tzw. krótki sax, odznaczający się krótkim, szerokim ostrzem. W 2. połowie VII w. pojawiła się jego odmiana o ostrzu dłuższym, tzw. langsax60. U Sasów pełnił on podobną rolę, co u innych plemion germańskich miecz typu spatha. Przykładem innowacji technologicznych, jakie rozpowszechniły się wśród saskich kowali, były miecze, których klingi wykonano metodą damascenizacji, a na powierzchniach niektórych egzemplarzy znajdowały się charakterystyczne żłobienia61. Social Structures of the Saxons in the Early Carolingian Period, [w:] The Continental Saxons, s. 272–273; M. Springer, Sachsen. §3: Historisches, RGA 26:2004, s. 39–40. Typowe cechy ustroju plemion saskich przekazała relacja Vita Lebuini, ed. A. Hoffmeirster, MGH SS 20, 2, Leipzig 1934, s. 794, która została spisana około połowy IX w., lecz wiernie zachowała realia odnoszące się do VIII w. Tekst ten dobrze uzupełnia przekaz Bedy oraz źródeł frankijskich dotyczących plemion saskich. 58 Źródła (Poetae Saxonis, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1, Hanover 1826, s. 228; Lex Saxonium, ed. K. Richthofen, K.F. Richthofen, MGH Leges, 5, wg indeksu) potwierdzają ich podział na trzy główne odłamy (plemiona), tworzące większe jednostki terytorialne. Byli to Westfalowie, Engern i Ostfalowie. Zob. Widukindi monachi, Rerum gestarum Saxonicarum, ed. P. Kirsch et H.-E. Lohmann, MGH SRG 60, 1935, lib. I c. 14, s. 23–24. Natomiast ARF. a. 798 s. 68 wymieniają kolejne plemię saskie – Nordliudi, zamieszkałe przy ujściu Łaby; M. Springer, Sachsen. §3: Historisches, RGA 26:2004, s. 42; G. Neumann, Engern, RGA 7:1989, s. 286–288. 59 S. Näßl, Sax. §1: Sprächliches, RGA 26:2004, s. 538–540; H. Westpal, Sax. §2: Archäologisches, RGA 26:2004, s. 540–546, schemat morfologiczny i typologia mieczy używanych na kontynencie zob. s. 542 ryc. 74; 799–Katalog. Bd. 1, Mainz 1999, Katalog V.26–30, s. 284–286. H. Westphal, Sax. §2: Archäologisches, RGA 26:2004, s. 543–544 ten typ miecza pojawił się w ostatniej ćwierci VII w. 60 Kunst und Kultur, Bd 1, 1999, Katalog. V. 26; a, b, s. 284–285 egzemplarze pochodzą z cmentarza w Lembeck, Kr. Racklinghausen, grób 10 i 34, dat. 1. lub połowa VIII w., grób 129, Katalog V. 27, s. 284 2. poł. VIII w.; Katalog V. 25:, s. 284 1. poł. VIII w. Kreuzhof.; Beckum II grób 2 Katalog V. 75, s. 305 ilustr. 306, 1. poł. VII w.; Soest, grób 188, dat. koniec VIII w. Katalog V.79, s. 307; J. Emmerling, Technologische Untersuchungen an Eisernen Bodefunden, Alt-Thüringen 12:1972, s. 296–311; J. Ypey, 61 46 Krzysztof Polek Innym typem miecza, rozpowszechnionym także u Sasów, była spatha (od połowy VIII w.), reprezentowana w kilku odmianach. Wszystkie charakteryzowały się wykonaniem kling w technice damascenizacji, a wśród egzemplarzy znalezionych w grobach saskich wojowników występowały okazy odznaczające się bogatym zdobnictwem62. Stanowiły one import z terenów państwa frankijskiego. Do częstych przypadków należało nabywanie we frankijskich pracowniach kowalskich kling, które następnie, już na miejscu, sascy kowale umiejętnie łączyli z rękojeścią. W interesującym nas okresie do Sasów docierały także miecze sygnowane imieniem wykonującego go rzemieślnika bądź nazwą miejsca, w którym znajdowała się jego pracownia63. Ponadto rozwinięta była technika budowy grodów oraz różnego rodzaju urządzeń polowych i zasieków, przydatnych podczas walki. Warto zaznaczyć, że wojna prowadzona przez Karola przeciwko Sasom nie była jedynym konfliktem zbrojnym, w jakim Frankowie uczestniczyli w tym czasie. Zarówno konieczność prowadzenia kilku kampanii, jak też wszelkie zdarzające się niepowodzenia przeciwnika Sasi wykorzystywali, organizując kolejne powstania. Umocnienie pozycji państwa frankijskiego jako hegemona na ziemiach północno-wschodnich Niemiec spowodowało intensywną chrystianizację na tych terenach. Przejawem jego oddziaływania na plemiona saskie w końcu VIII i na początku IX w. było pojawienie się na nekropoliach w dorzeczu Wezery i Łaby występujących obok dotychczasowych pochówków (ciałopalnych i szkieletowych usytuowanych wg kierunku S-N) grobów orientowanych. Jako przykład wymienić należy cmentarz w Maschen, Ldkr. Harburg na południe od Hamburga, gdzie na ogólną liczbę 289 grobów aż 210 stanowiły pochówki, w których szczątki zmarłych ułożono według osi W-E, a tylko 21 to groby szkieletowe o tradycyjnym usytuowaniu zmarłych, tj. zgodnie z osią S-N64. Nowym zjawiskiem było pojawienie się małych nekropolii w pobliżu kościołów (te najczęściej spotykamy w południowej części osadnictwa saskiego, na terenie Westfalii), a także ośrodków osadnictwa otwartego (wsi). W upowszechnieniu chrześcijańskich zwyczajów w zakresie obrządku pogrzebowego dużą rolę odegrały zarządzenia, znajdujące się w wydawanych przez Karola Wielkiego kolejnych kapitularzach dla Sasów. Przewidywały one surowe kary za praktykowanie takich pogańskich zwyczajów, jak ciałopalenie, składanie ofiar na mogile zmarłego czy Europäische Waffen mit Damaszeierung, Archäologisches Korrespondenzblatt. 12:1982, s. 381–388 (dalej cyt. AKbl); H. Westphal, Untersuchungen an Saxklingen des sächsischen Stammesgebietes. Schmiedetechnik, Typologie, Dekoration, „Studien zur Sachsenforschung” 7:1991, s. 271–366. 62 Kunst und Kultur, Bd 1, 1999, Katalog. V.81, s. 308 Lonkern, Kr. Borken, egzemplarz pochodzi z końca VIII w., charakteryzuje się bogatą dekoracją głowicy i jelca (kolorowy metal i barwione szkło). Wśród Sasów w 2. połowie VIII w. rozpowszechniony był zwyczaj dekorowania rękojeści mieczy analogicznie jak na terenach frankijskich. Jednym z najbardziej znanych tego typu mieczy był typ Mannheim i Vlfberht, Kunst und Kultur, Bd 1, 1999, Katalog. V.84, s. 309 występuje w znaleziskach na terenie Niemiec północnych oraz w Skandynawii, datowanych na 2. połowę VIII w. 63 64 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, Eine archäologisch-historische Analyse der Grabfunde, (Veröffentlichungen der urgeschichtlichen Sammlungen des Landesmuseums zu Hannover. Bd 50) Oldenburg 2002, s. 185–197, 296–301, 305–307. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 47 lokalizowanie grobów poza obrębem cmentarzy. Pod tym względem widoczne jest w materiale archeologicznym utrzymujące się zróżnicowanie pomiędzy terenami osadnictwa saskiego. Jego południowa część, z racji wcześniejszego podboju przez Franków i rozpoczęcia intensywnej akcji chrystianizacyjnej ludności, charakteryzuje się nie tylko większą liczbą obiektów sakralnych, postępami w zakresie organizacji kościelnej i klasztornej, lecz także występowaniem cmentarzy przykościelnych65. Pojawienie się ich stanowiło wymowny dowód umacniania nowej religii i frankijskich wpływów wśród pogańskiej dotychczas ludności. Najstarsze cmentarze przykościelne powstały przede wszystkim w południowej i środkowej części terytorium Sasów, w ośrodkach będących siedzibami nowo utworzonych biskupstw66. Polityka karolińska, ostro przeciwstawiająca się pogańskim zwyczajom i kultom związanym ze sposobem grzebania zamarłych, przyczyniła się – obok akcji chrystianizacyjnej, do rozpowszechniania wśród Sasów zwyczaju inhumacji67. Do interesujących znalezisk, pochodzących z wykopalisk prowadzonych na obszarze dorzecza Wezery i Łaby, zaliczyć należy emaliowane fibule w kształcie krzyża (Kreuzfibel), niekiedy dekorowane symbolami chrześcijańskimi, wśród których najczęściej spotykanym motywem jest krzyż68. Ich pojawienie się na omawianych terenach było rezultatem prowadzonej przez misjonarzy akcji chrystianizacyjnej. W trakcie dotychczasowych badań wykopaliskowych natrafiono na dużą i różnorodną grupę zapinek. Do najbardziej rozpowszechnionych zaliczyć należy egzemplarze określone jako tzw. typ wormacki (typ „Worms”). Charakteryzuje się on owalnymi J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 299 mapka 93 i s. 300 mapka 94, przedstawiają stan dla fazy IV i V (tj. koniec VIII i 1. poł. IX w.) na omawianym obszarze; postęp w omawianym okresie był jednak bardzo powolny, a sytuacja ta utrzymała się także w ciągu IX w. (aż do 3. ćw. stulecia). 65 66 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 377; S. Gai, Paderborn, RGA 22: 2003, s. 435–443; W. Schlüter, Osnabrück, RGA 22:2003, s. 318–320. Capitulatio de partibus Saxoniae, c. 7 (zakaz grzebania zmarłych poza specjalnie wyznaczonymi do tego celu miejscami) oraz c. 22, s. 69 (mowa w nim o pochówkach na cmentarzach przykościelnych). Dotyczyło to przede wszystkim południowych regionów osadnictwa saskiego (Westfalia i Engern), natomiast regiony północno-wschodnie długo jeszcze zachowały przeżytki pogańskie. Częściej dotyczyło to praktyk związanych z obrzędami pogrzebowymi, aniżeli z rodzajem grobów. Kurhany i groby popielnicowe dla omawianego okresu były sporadycznie reprezentowane, inaczej niż np. na sąsiednich terenach Fryzji Wschodniej. O konsekwencjach kulturowych, jakie wystąpiły u Sasów w związku z podbojami Karola Wielkiego zob. F. Laux, Nachklingendes heidnisches Brauchtum auf spätsäschischen Reihengräberfriedhöfen und an Kultstätten der nördlichen Lüneburger Heide im frühchristlicher Zeit, Die Kunde. N.F. 38:1987, s. 179–198; J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 373–374. 67 68 Występowały one w licznych odmianach i wariantach. Ich klasyfikację podaje J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 25–27; M. Müller-Wille, The Cross goes North:Carolingian Times between Rhine and Elbe, [w:] The Cross goes North. Processes of Conversion in Northern Europe AD 300–1300, ed. by M. Carver, York, 2004, s. 456, rys. 28.13; s. 457, rys. 28.14; do rozpowszechnionych należały także czworokątne zapinki z motywem krzyża znajdującym się na powierzchni plakietki, zob. ibidem, s. 452, rys. 28.9; F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen, Stadt Lüneburg im Landkreis Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 127 grób 88, 117 z 2. poł. IX w. 48 Krzysztof Polek wypustkami usytuowanymi w miejscach przecięcia się ramion krzyża, a także na trójkątnych zakończeniach każdego z jego ramion69. Duża grupa zapinek o charakterystyczniej formie krzyża maltańskiego i krzyża św. Andrzeja pochodzi z wykopalisk na terenie Westfalii70. Tu znaleziono także egzemplarze z centralnie umieszczonym ornamentem i filigranową dekoracją ramion71. Do szczególnie licznie reprezentowanych na terenach osadnictwa saskiego należą owalne, wykonane w technice emaliowania zapinki, na powierzchni których umieszczono en face postać ludzką (tzw. Heiligenfibeln)72. Do najbardziej okazałych zaliczyć należy znalezisko pochodzące z cmentarza w Maschen, Ldkr. Harburg (grób 54)73. Znane obecnie pojedyncze egzemplarze (niektóre z nich wykonano w technice emalii komórkowej) najliczniej występują (poza strefą nadreńską i nad Menem) na terenie Westfalii, a także na lewobrzeżnych obszarach nad dolną Łabą (zwłaszcza od ujścia Este aż po ujście Ilmenau) i pochodzą prawie wyłącznie ze znalezisk grobowych, datowanych na późną fazę ich funkcjonowania74. Szczególnie duża liczba egzemplarzy pochodzi z okolicy Bardowick75. 69 M. Schulze-Dörrlamm, Unbekannte Kreuzfibeln der Karolingerzeit aus Edelmetall, AKbl. 27:1997, s. 343 rys. 2, najliczniej reprezentowany jest na stanowiskach z rejonu Wormacji, nad środkową Nadrenią oraz z obszarów położonych nad Menem. Prawdopodobnie tam należy zlokalizować miejsca wyrobu tych zapinek. Stamtąd rozprzestrzeniały się one na obszary północne i wschodnie ziem germańskich (rys. 3 s. 344). Wśród nich spotykamy niekiedy niezwykłe pod względem artystycznym okazy, jak choćby ten, który znajduje się w zbiorach nowojorskiego Metropolitan Museum, zob. M. Schulze-Dörrlamm, Unbekannte Kreuzfibeln der Karilongerzeit aus Edelmetall, Akbl. 27:1997, Tab. III:1. 70 M. Müller-Wille, The Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 451, rys. 28.8. 71 Ibidem, s. 448, rys. 285. Są to owalne, niewielkich rozmiarów (nie przekraczają średnicy 2,5–3 cm) zapinki, wykonane z brązu, dekorowane kolorową emalią, a niekiedy także kamieniami szlachetnymi. Przyjmuje się, że forma ich pochodziła z basenu Morza Śródziemnego bądź Bizancjum, a ich chronologia przypada na koniec VIII – początek IX w., G. Haseloff, Email §6 d: Emailfibeln, RGA Bd 7: 1989, s. 223–228.; J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 24 (typ 20), 378–379; K. Krüger, Eine Heiligenfibel aus Cluvenhagen, Gde. Langwedel, Kr. Verden, Die Kunde 51:2000, s. 109–116; M. Müller-Wille, The Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 458 rys. 28.36 (z zaznaczeniem miejsc ich występowania). Niekiedy różni je sposób przedstawienia samej postaci, jak widać to w odniesieniu do egzemplarza z Maschen i Karlburg (bardzo schematycznie zaznaczone kontury, a w przeciwieństwie do Maschen umieszczono dwa krzyże), zob. M. Müller-Wille, The Cross Goes North, s. 458 ryc. 28.15. 72 73 RGA Bd 7: 1989, s. 208–209 Tabl. 13:c. G. Haseloff, Email §6. d: Emalienfibeln, RGA 7:1989, s. 223–225; J. Kleemann, Sachsen und Friesen, s. 24; M. Müller-Wille, The Cross Goes North, s. 455–457; F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen, Stadt Lüneburg im Landkreis Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 133 ryc. 6. 74 75 F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen,, s. 23, ryc. 1, 124, ryc. 1,2 oraz fot. 2.5, s. 125. Egzemplarz z Bardowick zachował się w złym stanie, pozostałe zapinki pochodzą z osad. Chronologię (s. 132) ustalono na podstawie egzemplarzy pochodzących z późnosaskich nekropolii w Katzendorf, Ldkr. Stade, Maschen, Gem. Seevetal, Ldkr. Harburg i Altenmedinigen Ldkr., Uelzen; K. Krüger, Eine Hieligenfibel aus Cluvenhagen, Gde. Langwedel, Kr. Verden, Die Kunde, N.F. 51:2000, s. 109–116. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 49 Odrębną kategorię wśród znalezisk z motywem krzyża stanowią monety. Chodzi w tym przypadku o karolińskie denary, które zostały wprowadzone do obiegu po dokonanej w połowie lat dziewięćdziesiątych VIII w. reformie systemu monetarnego76. Na początku IX w. pojawiły się także monety złote, na awersie których umieszczono wizerunek Karola jako cesarza i otoczono inskrypcją, natomiast na rewersie znajdowały się symbole chrześcijańskie (kaplica i krzyż)77. W literaturze przedmiotu omawiane monety, od umieszczonej na ich rewersie inskrypcji, określane są jako denary typu Christiana Religio78. Z ich bogatego programu ideowego (cesarstwo) zwrócić uwagę należy na silnie wyeksponowanie symboliki religijnej, poprzez umieszczenie na odwrotnej stronie monety wizerunku świątyni i krzyża79. Pojawienie się tego typu monet nad Wezerą i Łabą związane było niewątpliwie ze wzrostem politycznych wpływów państwa karolińskiego. Przy niektórych egzemplarzach denarów znajdowały się uszka i kolec, pozwalające na wykorzystanie ich jako fibul, służących do spinania odzieży lub jako ozdoby stroju. Od zwykłych monet od76 Zagadnienie to obszernie przedstawił S. Suchodolski, Moneta i obrót pieniężny w Europie Zachodniej, Wrocław 1982, Roz. III; Ph. Gerson, Money and coinage under Charlemagne, [w:] Karl der Große. Lebenswerk und Nachleben, hg. von W. Braunfels, Bd 1, Düsseldorf 1965, s. 516–518 (tzw. ciężkie denary emitowane w latach 793/794–814); Ph. Gierson, M. Blackburn, Medieval European Coinage. vol. 1. The Early Middle Ages (5th –10th centuries), Cambridge 1986, s. 20, 524; B. Kluge, Die Bildungspfennige Karls der Großen, 2002, s. 373–376; M. Blackburn, Money and coinage, NCMH vol. 2, s. 549. 77 W dyskusji nad emisją złotej monety w mennictwie karolińskim przeważa obecnie pogląd, że jej początek należy datować dopiero na ostatni okres rządów wielkiego króla Franków. Zdaniem numizmatyków przemawia za tym przede wszystkim umieszczenie pełnej symboliki cesarskiej i inskrypcji nad wizerunkiem Karola, co było możliwe dopiero po zawarciu traktatu z Bizancjum (812) i uznaniu przez Konstantynopol imperialnej koronacji króla Franków z 800 r. Por. Ph. Gierson, Money and coinage under Charlemagne, Karl der Grosse, Bd 1, s. 516–518, 530–534; Ph. Gierson, M. Blackburn, Medieval European Coinage. vol. 1. The Early Middle Ages (5th –10th centuries), Cambridge 1986, s. 205–210. Ten typ monet pojawił się w emisji także na początku rządów Ludwika I Pobożnego. W przypadku omawianej grupy numizmatów mamy do czynienia ze stosunkowo krótkim okresem ich produkcji. Stanowisko to podziela M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, h. 2, s. 273–274; M. Blackburn, Money and conage, NCMH vol. 2, s. 551–552. Ostatnio jednak B. Kluge, Die Bildungspfennige Karls der Großen, [w:] Moneta Medievalis. Studia numizmatyczne i historyczne ofiarowane Prof. Stanisławowi Suchodolskiemu w 65. rocznicę urodzin, pod red. B. Paszkiewicza, Warszawa 2002, s. 373–376 skłonny jest uważać je za rodzaj monet ceremonialnych, wybitych z okazji koronacji. Niektóre egzemplarze zostały wprowadzone do obiegu, sporą zaś ich część po przeróbkach używano jako ozdoby (zapinki). Decydowała o tym nie tylko wartość surowca, z którego zostały wykonane, lecz także wzgląd na umieszczoną na nich symbolikę chrześcijańską oraz imperialną (portret Karola Wielkiego wraz z inskrypcją cesarską). B. Kluge, Karolingisches Münzwesen RGA 16:2000, s. 316. 78 Ph. Gierson, Money and coinage under Charlemagne, Karl der Grosse, Bd 1, 508 Tab. III:4, s. 518– 524; B. Kluge, Nomen imperatoris und Christiana Religio. Das Kaisertum Karls der Großen und Ludwig des Formmen in Licht der numismatischen Quellen, [w:] 799 – Beiträge, Paderborn 1999, s. 82–90; B. Kluge, Karolingisches Münywesen, RGA 16:2000, s. 314–315. 79 Kunst und Kultur. Katalog. Bd 1, 1999, I: s. 66–67; II. 21–22, 23, 24 a, b; W późniejszych emisjach np. z okresu Ludwika Pobożnego (II. 28, s. 70) czy Lotara I zwraca uwagę silnie wyeksponowana symbolika religijna, co zdaniem S. Suchodolskiego 1982, s. 190, było rezultatem osłabienia władzy cesarskiej wobec papiestwa i Kościoła; B. Kluge, Nomen imperatoris und Christiana Religio, [w:] Kunst und KulturBeiträge, Paderborn 1999, s. 85–87. 50 Krzysztof Polek różnia je także dodatkowa dekoracja w postaci drobnych kuleczek rozmieszczonych bądź na, bądź po obwodzie krawędzi (niekiedy w dwóch rzędach). Z badań nad rozmieszczeniem znalezisk monet, pełniących funkcję zapinek (Münz– und Pseudomünzfibel) wynika, że najliczniej występują na obszarze północnej Austrazji, środkowej Nadrenii oraz Fryzji Wschodniej, aż po ujście Emms80. Na interesujących nas terenach odnaleziono trzy takie egzemplarze. Pochodzą one z następujących stanowisk: Wünnenberg-Fürstenberg (grób 52), Kr. Paderborn, Maschen, Bardowick i Ketzendorf81. Część z nich służyła jako zapinki i ozdoby stroju, podczas gdy inne wyraźnie wskazywały na przynależność ich użytkowników do wspólnoty chrześcijańskiej (znaleziska grobowe). Dotyczy to przede wszystkim okazów, na awersie których (w miejscu, gdzie znajdował się wizerunek władcy) umieszczony został krzyż. Jako przykład wymienić należy egzemplarz z Wünnenberg-Fürstenberg82. Spośród owalnych fibul do wyjątkowych znalezisk zaliczyć należy odkryty w Osnabrück, w rejonie katedry, egzemplarz przedstawiający gołębia, a na odwrotnej stronie znak krzyża83. Jest to tzw. Taufgeschenkfibel, jakie spotykamy na terenach stanowiących cel działalności misyjnej. Natomiast w Paderborn84 znaleziono zawieszkę z kości słoniowej, o średnicy 39 mm, z motywem krzyża, której analiza stylistyczna wykazała związki ze środowiskiem insularnym. Długoletnia wojna, krwawe tłumienie kolejnych powstań oraz akcja przesiedleń ludności z terenów położonych nad Łabą spowodowały, że obszary nad Wezerą i Łabą stały się częścią imperium Karola Wielkiego. Podbój Sasów przez Karola miał także poważne konsekwencje dla północno-wschodnich sąsiadów państwa frankijskiego – Duńczyków oraz Słowian połabskich. Deportacja ludności saskiej i przekazanie jej ziemi Obodrytom stały się katalizatorem konfliktów w najbliższym sąsiedztwie. Dotyczyło to przede wszystkim Duńczyków, którzy już na początku IX w. podejmowali wyprawy łupieskie na wybrzeża Bałtyku, a także na tereny położone nad Morzem Północnym. W czasie trwania długoletniej wojny z Frankami królowie duńscy udzielali Sasom pomocy85. Polityczna i militarna aktywność monarchii karolińskiej nad ujściem Łaby w omawianym okresie, a zwłaszcza przesiedlenia Sasów zaniepokoiły króla duńskiego Godfryda do tego stopnia, że skon80 M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, s. 276 ryc. 5, 278 ryc. 8; F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen, Stadt Lüneburg im Landkreis Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 127 grób 87 (Maschen). 81 Ibidem, s. 283–284 lista 2 a, nr 4 (uszka i kolec nie zachowały się, pozostały jedynie ślady po ich zamocowaniu); lista 3 nr 2, 15, 19 s. 283–285; J. Kleemann, Sachsen und Friesen, s. 173–174. 82 Jest to denar typu XR, z okresu rządów Ludwika Pobożnego, M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, s. s, 271 ryc. 1:1, 280; J. Kleemann, Sachsen und Friesen, s. 174 (katalog znalezisk zawierający egzemplarze pochodzące z inwentarza grobowego); M. Müller-Wille, The Cross Goes North, s. 459. 83 Kunst und Kultur – Katalog. Bd 1, 1999, s. 359 V: 47, znalezisko datowane jest na 1. poł. IX w. 84 Kunst und Kultur – Katalog. Bd 1, 1999, I: s. 363–364, VI:57. 85 H. Jankhun, Karl der Grosse und die Norden, Karl der Grosse, Bd 1, s. 699–700. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 51 centrował flotę i liczne wojsko w Sliesthorp (Haithabu), tuż nad granicą saską86. Do wybuchu wojny jednak nie doszło, a groźną sytuację zdołano rozładować na drodze mediacji. Powodem narastania kryzysu w stosunkach frankijsko-duńskich byli sascy zbiedzy, których wydania domagał się Karol Wielki, a także pomoc, jakiej Godfryd udzielał Sasom walczącym z agresją frankijską. W obawie przed agresywną polityką cesarza Duńczycy przystąpili do wznoszenia u nasady Półwyspu Jutlandzkiego potężnych rozmiarów umocnień ziemnych, rozbudowywanych systematycznie w następnych latach (Danevirke)87. Królestwo Duńczyków pod rządami Godfryda osiągnęło silną pozycję nie tylko w regionie, czego potwierdzeniem było rozszerzenie władzy na tereny cieśnin oraz nałożenie trybutu na mieszkańców Oslo Fjordu88. W odpowiedzi na podbój Sasów i profrankijską orientację polityki obodrzyckiego księcia Drożka, wzmogła się aktywność króla duńskiego Godfryda w rejonie ujścia Łaby oraz w południowo-zachodniej części wybrzeża bałtyckiego. W 808 r. zorganizował on wraz z Wieletami zbrojny najazd na ziemie Obodrytów89. Na atak ten cesarz Franków zareagował natychmiast, wysyłając znaczne siły złożone z oddziałów frankijskich i saskich pod dowództwem swego syna. Ich celem było zatrzymanie wroga blisko granicy. Duńczycy zdołali jednak pokonać wojska Karola i po ciężkich walkach wdarli się w głąb terytorium frankijskiego. Na skutek najazdu plemiona Linian (Glinian) oraz Smolińców, zależne dotychczas od związku obodryckiego oderwały się odeń i przyłączyły do króla duńskiego, któremu udzieliły popar86 ARF a. 804, s. 118–119. ARF a. 808 s. 126; H.H. Andersen, Danewerk, RGA 5:1984, s. 236–243. Był to system wałów ziemnych o wysokości 2 m i szerokości u podstawy 10 m (trzon stanowił mur z kamieni), a dodatkową osłonę stanowiła drewniana palisada. Jego głównym zadaniem była obrona przede wszystkim Hedeby (Haithabu). Najstarszy jego odcinek tzw. Østervold usypany został na południowy wschód od grodu. Z czasem został rozbudowany również w kierunku zachodnim, osiągając długość ok. 13,6 km. Ostatecznie jego budowę ukończono w X w. Badania dendrochronologiczne wykazały, że najstarsze jego fragmenty powstały w 1. połowie VIII w. (główny wał oraz północny, które opasywały Hedeby). Niektóre jego fragmenty mogły pochodzić jeszcze z okresu wędrówek ludów. Danevirke, będący największą tego typu budowlą na terenie Skandynawii, pełnił swe zadania obronne przez całe średniowiecze. H.H. Andersen, Danewerk, RGA 5:1984, s. 236–243; M. Müller-Wille, Archäologische Untersuchungen landischer Siedlungen der Wikingerzeit im Umland des frühstädtischen Handelsplatzes Hedeby, „Acta Przehistorica et Archeologica” 26/27:1994–1995, s. 43–44; The Northern World. The History and Hertage of northern Europe ad 400–1100, ed. by D.M. Wilson, London 2003, s. 137 fot. 24. Przy ustalaniu chronologii Danevirke pomocne okazały się dane, jakie uzyskano podczas badań nad innymi obiektami budowlanymi tego okresu znajdującymi się na terenie Danii, takimi jak wał na wyspie Samsø (Ch. Adamsen, Samsø. §2: Archäologisches, RGA 26:2004, s. 409–412) oraz Kanhave-Kanal, o długości 500 m i szerokości 11 m zapewniający połączenie pomiędzy Stavns Fjord a Gundsø Vig (A. Jørgensen, Kanhave-Kanal, RGA 16:2000, s. 221–222), powstałe w latach trzydziestych VIII w. Przykłady te potwierdzają występowanie na terenie Danii w interesującym nas okresie silnej władzy królewskiej, rozciągającej się na znacznym terytorium. Wskazuje na to także odnaleziony w Ribe skarb 160 srebrnych monet (sceattos), datowany na początek VIII w. zob. M. Axboe, Danish Kings¸ 2002, s. 222. 87 H. Beck, T. Capelle, Godofried, RGA 12:1998, s. 266–267; N. Lund, Scandinavia c. 700 – c. 1066, [w:] NCMH vol. 2, Cambridge 2002, s. 207. 88 89 ARF a. 808, s. 125–126; Chronicon Moissacense, a. 808, MGH SS 2, 1829, s. 258. 52 Krzysztof Polek cia90. Dowodzący wojskami frankijskimi syn cesarza, Karol, przeprawił się przez Łabę i zaatakował wymienione plemiona, lecz odzyskanie utraconych wpływów i przywrócenie status quo w rejonie ujścia Łaby było bardzo trudne. W roli sprzymierzeńców króla Duńczyków podczas jego najazdów na tereny przy ujściu Łaby wystąpili Wieleci. Innym celem najazdu Godfryda stał się gród Reric, będący ważnym ośrodkiem handlu dalekosiężnego w strefie nadbałtyckiej91. Wycofujący się duńscy wojownicy dokonali w nim zniszczeń, a także przetransportowali miejscowych kupców statkami do duńskiego Haithabu92. Pomimo tego wydarzenia gród nadal funkcjonował, podobnie jak miejscowy plac targowy. Rok później (809) król Duńczyków nasłał na księcia obodryckiego Drożka płatnych zabójców, którzy dokonali udanego zamachu na jego życie. Dla Godfryda był on bowiem przeszkodą na drodze do realizacji ambitnych planów politycznych. Chociaż obecność militarna Franków nad Łabą nie zapobiegła wrogim poczynaniom ze strony Godfryda, to chroniła przynajmniej częściowo Obodrytów przed eskalacją żądań ze strony ambitnego króla Duńczyków. Innym terenem zainteresowania króla duńskiego były wybrzeża zachodniej Europy. W 810 r. na czele sporej liczby okrętów zjawił się na ziemi Fryzów, łupiąc terpy położone w strefie nadmorskiej. Efektem najazdów Godfryda na wybrzeża fryzyjskie było nałożenie trybutu w wysokości 100 funtów srebra na tamtejsze ośrodki handlu93. W tekście Einharda94 znajdujemy informację dotyczącą planów zaatakowania przez tego władcę nawet Akwizgranu. Atak Duńczyków na wybrzeże fryzyjskie zwiastował nową falę najazdów, jakie były udziałem Normanów (epok wikingów). W odpowiedzi na poczynania Godfryda Karol Wielki rozpoczął budowę floty z zamiarem odparcia skandynawskich piratów. Skoncentrowano także wojska w Lippehan, a następnie skierowano je w rejon dolnej Wezery, co miało zapobiec ewentualnym najazdom Duńczyków na ziemie saskie95. ARF a. 808, s. 125. Siedziby Glinian znajdowały się w dorzeczu Przegnicy, natomiast terytorium Smolińców lokalizuje się nad dolną Łabą, zob. J. Nalepa, Glinianie, SSS t. 1:1961, s. 107; J. Strzelczyk, Smolińcy, SSS t. 5:1975, s. 318–319. 90 91 ARF a. 808 s. 126 lokalizacja grodu pozostaje nieustalona, podobnie jak jego słowiańska nazwa. Autor Roczników podał jej wersję pochodzącą z języka duńskiego. Jego upadek wiąże się z polityką Gotfryda, której celem było zapewnienie duńskiemu Haithabu dominującej pozycji wśród nadbałtyckich emporiów handlowych. Według niektórych hipotez Reric znajdował się we wschodniej części Zatoki Wismarskiej, por. L. Leciejewicz, Rerik, SSS t. 4: 1970, s. 491; Die Slawen in Deutschland,, s. 148; natomiast H. Beck, T. Capelle, Godofried, s. 267 opowiadają się za identyfikacją z Oldenburgiem = Starogard Wagryjski, bądź z Groß Strömklendorf w pobliżu Wismaru. Podobnie M. Dulinicz, Kszytałtowanie się Słowiańszczyzny, s. 183, 279–282 stanowisko 1 i 17. H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 256 przyp. 823 wyraził sugestię, że przesiedlono jedynie kupców pochodzenia duńskiego. Nie spowodowało to upadku miejscowego targu, za czym przemawia zamach na ks. obodryckiego Drożkę dokonany na placu targowym w 809 r. z inicjatywy Godfryda. 92 93 ARF a. 810 s. 131; H. Beck, T. Capelle, Godofried, s. 267; N. Lund, Scandinavia c. 700 – c. 1066, s. 207. 94 Einhard, Vita Karoli magni, c. 14 s. 182. 95 ARF a. 810 s. 131. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 53 Groźba wojny z królem Duńczyków została zażegnana wraz z jego śmiercią (810)96. Sytuacja w Danii uległa wówczas radykalnej zmianie. Jego następcą został Hemming, który wkrótce nawiązał kontakty z dworem cesarskim w sprawie zawarcia pokoju. Zakończone porozumieniem rokowania prowadzono wiosną 811 r. nad graniczną rzeką Eider97. Dwa lata później, kiedy władca zmarł, Karol Wielki dostrzegł sposobność do utwierdzenia swych wpływów w Danii, poprzez udzielenie poparcia jednemu z kandydatów do tronu. Doprowadziło to w konsekwencji do wybuchu długotrwałej wojny domowej, która absorbowała również uwagę jego następcy, Ludwika Pobożnego98. Sytuacja w Danii ustabilizowała się dopiero w 827 r., gdy koronę królewską włożył Horik I († 854), syn Godfryda99. Nowy rozdział w stosunkach karolińsko-skandynawskich otworzyła działalność Ansgara, który podjął się zadania zorganizowania i przeprowadzenia wśród mieszkańców Półwyspu Skandynawskiego misji chrystianizacyjnej100. Długoletnia wojna z Sasami spowodowała, iż w sferze zainteresowania polityki karolińskiej znalazły się także plemiona Słowian połabskich, zwłaszcza tych sąsiadujących bezpośrednio z terenami, na których toczyły się działania wojenne. Pomimo że był to zaledwie epizod w przeszło trzydziestoletnich frankijsko-saskich zmaganiach militarnych, i nie wywarł większego wpływu na ich przebieg, to charakter i skala kontaktów Karola Wielkiego ze Słowianami w omawianym przez nas okresie nie pozostały bez wpływu na ich dzieje polityczne. Bezpośrednim powodem, dla którego dwór karoliński zainteresował się Połabszczyzną, była przeciągająca się wojna saska. Podjęte zostały działania zmierzające do izolacji Sasów od najbliższych sąsiadów, by uniemożliwić im uzyskanie pomocy z zewnątrz. Ten aspekt polityki Karola Wielkiego, jak też stała obecność militarna państwa frankijskiego nad Łabą spowodowały powstanie zasadniczych zmian w stosunkach pomiędzy Obodrytami i Wieletami oraz wpłynęła także na ich kontakty z Duńczykami. W sferze oddziaływania politycznego monarchii karolińskiej znaleźli się również Serbowie nadłabscy. Jeszcze w czasie trwania wojny saskiej Karol Wielki zorganizował największą kampanię przeciwko Słowianom (789). Z relacji źródeł frankijskich wyłania się 96 ARF a. 810, s. 133. Według relacji Einharda, Vita Karoli magni, c. 14 s. 182 zabójcą króla był wojownik z jego najbliższego otoczenia. 97 ARF a. 811 s. 134, źródło wymienia imiona dwunastu frankijskich arystokratów, którzy reprezentowali władcę Franków. Ze strony duńskiej w rozmowach uczestniczyli bracia króla – Hancwin i Angandeo wraz z najbliższym otoczeniem; H. Jankuhn, Karl der Große und die Norden, [w:] Karl der Große, Bd 1, 1966, s. 699–707. 98 ARF a. 812 s. 136–137; a. 813 s. 138–139; a. 814 s. 141; a. 817 s. 145, 147; a. 821 s. 156–157, a. 823 s. 162–163; a. 829 s. 177. 99 ARF a. 827 s. 173 (Hohrici); N. Lund, Scandinavia, s. 208–209. Rimbert, Vita Ansgari, c. 9, ed. G.H. Waitz, MGH SRG 55:1884, s. 30; H. Jankhun, Das Missionsfeld Ansgars, FMSt. 1:1967, s. 213–221; J. Strzelczyk, Ansgar, SSS 7:1986, cz. 2, s. 367–368; N. Lund, Scandinavia, s. 209–210; J. Stoecker, The Cross Goes North: Christian symbols and Scandinavian Woman, [w:] The Cross Goes North, s. 463–483; M. Müller-Wille, Ansgar und die Archäologie. Der Norden und das christliche Europa im karolingischer Zeit, Germania 82:2004, Teil 2, s. 431–458. 100 54 Krzysztof Polek obraz starannie przygotowanej operacji wojskowej, o szerokim zasięgu i celach101. Wskazuje na to udział elitarnych oddziałów jazdy frankijskiej (scarae), a także wykorzystanie statków do transportu oddziałów w głąb terytorium słowiańskiego (nad Hawelę). Obok wojsk frankijskich w charakterze sprzymierzeńców w wyprawie uczestniczyli Sasi, Fryzowie i Słowianie (Obodrzyci i Serbowie nadłabscy). Główne siły pod dowództwem Karola wyruszyły z Nadrenii, skąd najkrótszą drogą przez Westfalię i ziemie południowosaskie dotarły nad Łabę. Część oddziałów przybyła na statkach Fryzów drogą morską do ujścia Łaby, a następnie wyruszyła w górę rzeki. Z kierunku północno-zachodniego i południowego nadciągnęły oddziały Sasów, Obodrzytów pod wodzą Wicana oraz Serbów nadłabskich. Novum w tej operacji stanowiło wykorzystanie statków102 do działań na terytorium przeciwnika, w czym Frankowie mieli już pewne doświadczenia, nabyte podczas walk we Fryzji. Użycie floty podczas kampanii w 789 r. było trafną decyzją, biorąc pod uwagę warunki terenowe przyszłego teatru działań wojennych. Charakteryzowała go bogata sieć rzek i jezior, a duże zalesienie ograniczało tempo poruszania się oddziałów, co sprzyjało prowadzeniu przez Słowian działań o charakterze zaczepnym oraz robieniu różnego rodzaju zasadzek. Dodatkowe utrudnienie dla nacierających wojsk stanowiły liczne grody, mogące na długie tygodnie zatrzymać nieprzyjacielskie wojsko przy czasochłonnym oblężeniu103. Dokładne miejsce koncentracji wojsk uczestniczących w kampanii pozostaje nieustalone104. Zarówno informacje źródłowe dotyczące statków, które dotarły w głąb terytorium słowiańskiego, jak również wzmianka o budowie aż dwóch mostów oraz analiza topograficzna rzeźby terenu dały podstawę do wysunięcia przypuszczenia, że doszło do niej w okolicy ujścia Haweli do Łaby105. Zbudowano mosty106, a ich Najważniejsze z nich to: ARF a. 789, s. 84, 86; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85, 87; AMP, a. 789, s. 77–78; odnośnie do pozostałych przekazów zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 227–230. 101 102 AMP, a. 789, s. 77; ARF a. 789, s. 84. Nie jest wykluczone, że na decyzję o wykorzystaniu statków w działaniach przeciwko Słowianom mogły także wpłynąć doświadczenia z niedawnych walk z Sasami. 103 Według informacji tzw. Geografa bawarskiego Wieleci (Welatabowie) dysponowali 95 civitates, por. B. Horak, D Trávniček, Descriptio, civitatum et regionum ad septentrionalem plagam Danubii, Rozpravy ČSAV 66/2, Praha 1956, s. 2. Pod względem archeologicznym L. Dralle, Slaven an Havel und Spree. Studien zur Gesichte des havellisch-wilzischen Fürstentums (6. bis 10. Jh.), Osteuropastudien der Hochchschulen des Klandes Hessens. Reihe 1. Geissener Abhandlungen zur Argar-und Wirtschaftsforschung des Europäischen Ostens, Bd 108, Berlin 1981, s. 51–53, 171 (lista 1); Die Slawen in Deutschland, 1985, s. 186–207, zwł. 328. 104 Ze starszej literatury przedmiotu zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 214–217; z nowszej L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 95 przyp. 74. ARF a. 789, s. 84; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85; J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 214–217 oraz L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 87–88. 105 106 AMP, a. 789, s. 77; ARF a. 789, s. 84; na podstawie tej informacji przypuszcza się, że na kierunku przeprawy znajdowała się wyspa, zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 216–217. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 55 przyczółki następnie zabezpieczono polowymi umocnieniami, chroniącymi przed ewentualnym atakiem ze strony przeciwnika107. Po sforsowaniu rzeki dalsza rekonstrukcja marszruty, podobnie jak stoczonych ze Słowianami walk jest niemożliwe – źródła nie przekazały żadnych informacji. Tzw. roczniki Einharda zanotowały jedynie, że ziemie znajdujące się na kierunku przemarszu wojsk zostały spustoszone ferro et igni108. Niewykluczone, że działania te, przewaga militarna oraz tempo przemieszczania się nacierających wojsk frankijskich zaskoczyły Słowian. W rezultacie dotarły one bez przeszkód do civitas Dragowiti, gdzie książę Wieletów w otoczeniu rodziny i grupy możnych złożył królowi Karolowi przysięgę wierności. Ponadto Drogowit – co praktykowano zwyczajowo przy takiej okazji, przekazał zakładników, jako gwarancję dotrzymania układu. Oznaczało to zakończenie operacji militarnej, po czym władca Franków wraz z wojskiem powrócił do kraju. Brak dodatkowych informacji źródłowych nie pozwala na ustalenie miejsca położenia grodu, nie wiadomo także, jak daleko dotarły wojska frankijskie podczas kampanii z 789 r. W przeciwieństwie do podstawowych relacji annalistyki frankijskiej tj. ARF, Ann. q.d. Einhardi, czy AMP, pomocna w tym względzie informacja znajduje się tylko we Fragmantum annalium Chesini. Wynika z niej, że wojska Karola Wielkiego dotarły aż do rzeki Piany (Pana fluvium)109. Jednak wiadomość ta nie jest potwierdzona przez inne źródła, co powoduje, że historycy dość sceptycznie odnoszą się do powyższego przekazu110. W dyskusji nad lokalizacją grodu Dragowita zarysowały się wśród historyków dwa stanowiska. Większość z nich sytuuje go na terenach położonych w północnej części Związku Wieleckiego, w tym także nad rzeką Pianą111. Natomiast zwolennicy alternatywnego poglądu, nawiązując ARF, a. 789, s. 84 (...) ex utraque capite castellum exligno et terra aedificavit; Ann. Qui dic. Einhardi, a. 789, s. 85 (...) castris in ripa positis amnem duobus pontibus iunxit, quorum unum ex utraque capite vallo numivit et inposito praesidio firmavit. 107 108 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85. Fragmenti Chesnai, a. 789, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s. 34. Według K. Myślińskiego, Zagadnienie roli ziem nad Hawela i Sprewą jako politycznego ośrodka plemion wieleckich w okresie VIII–X wieku, [w:] Słowiańszczyzna połabska między Niemcami a Polską, pod red. J. Strzelczyka, Poznań 1981, s. 143 centrum polityczne Wieletów w omawianym okresie należy umieścić w północnej części ich terytorium. 109 Na temat wartości tego źródła zob. L. Dralle, Wilzen, Sachsen und franken um das Jahr 800, [w:] „Nationes” Bd 1:1978 (Aspekte der Natonalbildung im Mittelalter), s. 222 przyp. 76; oraz 223–227, gdzie argumentacja archeologiczna i historyczna; pierwszeństwo wiarygodności fragmentom w stosunku do Ann. q.dicuntur Einhardi a. 789 r. przypisuje H. Łowmiański, 1973, s. 244 przyp. 777. 110 Główne rejony osadnictwa Wieletów lokalizuje się na terenach nad Pianą i w strefie nadmorskiej. Według relacji autora Decsripito civitates plemię to tworzyły cztery regiony i 95 civitates (okręgów grodowych); K. Wachowski, Słowiańszczyzna zachodnia, 1950, s. 116; Die Slawen in Deutschland, s. 328 – Dymin; H. Bulín, Počatký státu veletského, „Právněhistorické studie”, 5:1959, s. 8 (Radogoszcz). 111 56 Krzysztof Polek do ustaleń H. Ludata, opowiedzieli się za środkowym Połabiem, i zidentyfikowali civitas Dragoviti z Brenną (Brandenburg)112. Einhard, biograf Karola Wielkiego jako przyczynę interwencji Franków wśród Słowian w 789 r. podał częste konflikty, do których dochodziło pomiędzy Wieletami a Obodrytami113. Natomiast autor Ann. q.d. Einhardi jako powód wymienił odwieczną wrogość, okazywaną przez Wieletów nie tylko Frankom, lecz także ich sprzymierzeńcom, co – w domyśle, stało się powodem wybuchu konfliktu114. O tym, że stosunki wielecko-frankijskie w przeszłości nie były nacechowane wrogością informuje relacja AMP, dotycząca ustanowienia Dragowita księciem przez princepsa Karola115. Obok popularnego poglądu identyfikującego osobę princepsa z relacji Annales Mettenses priores z Karolem Wielkim (w początkowym okresie jego rządów), zwrócono uwagę także na postać nie mniej sławnego imiennika wielkiego monarchy, majordoma Karola noszącego przydomek Martela116. Za rządów ostatniego z wymienionych doszło do rozszerzenia wpływów politycznych na niektóre z plemion słowiańskich, poprzez narzucenie im bliżej nieznanych nam form zależności. Powodem, dla którego Frankowie podjęli działania wobec Słowian zza Łaby, było na pewno zagrożenie północno-wschodnich terenów królestwa Merowingów 112 Pogląd ten sformułował jeszcze przed II wojną światową H. Ludat; zwolennicy tej koncepcji opowiedzieli się za umieszczeniem centrum politycznego Związku Wieleckiego nad Hawelą, w ziemi Stodoran, zob. L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 95; J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 221–224; idem, Dragowit, SSS t. 1:1961, z. 2, s. 385; J. Strzelczyk, Stodoranie, SSS t. 5:1975, s. 421; wątpliwości w tym względzie podnosi K. Myśliński, Zagadnienie roli ziem nad Hawela i Sprewą jako politycznego ośrodka plemion wieleckich w okresie VIII–X wieku, [w:] Słowiańszczyzna połabska między Niemcami a Polską, pod red. J. Strzelczyka, Poznań 1981, s. 134–139; G. Labuda, Organizacje państwowe Słowian zachodnich w okresie kształtowania się państwa polskiego (od VI do połowy X wieku), [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. 1, pod red. K. Tymienieckiego, Poznań 1962, s. 64; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 88 n; odnośnie do badań archeologicznych zob. K. Gree, [w:] Ausgrabungen und Funde 8:1963; 10:1965; 12:1967; 13:1968; 14:1969;16:1971; idem, Die Ergebnisse der Grabung Brandenburg, [w:] Berichte über den II. International Kongres für Slawische Archäologie, Hrsg. J. Herrmann, K.H. Otto, Bd 3, Berlin 1973, s. 269–278; A. Wędzki, Brenna, SSS 7:1986, z. 2, s. 524–527. Eindard, Vita Karoli magni, c. 12, s. 180; na zbieżność fragmentu Ann. q.d. Einhardi, z rozdziałem dotyczącym genezy wojny z Sasami (c. 6,7) zwrócił uwagę J. Brankačk, Betrachtungen zur politischen Geschichte der elbslawischen Stannesverbände im 9. Jahrhundert, [w:] L’Europe aux IXe – XIe Aux origines des Etats nationaux, ed. T. Manteuffel, A. Gieysztor, Varsovie 1968, s. 398 przyp. 47. Nie ma jednak powodów, by odrzucać podaną przez kronikarza informację i traktować ją jako tendencyjną. Bliskie sąsiedztwo terenów osadnictwa poszczególnych plemion, przy braku naturalnych przeszkód, mogło stanowić wystarczający powód dla wybuchu konfliktów zbrojnych. 113 114 Ann. qui dic. Einhardi, a. 789, s. 85. 115 AMP, a. 789, s. 77–78, w tekście wymieniony jako rex Sclavorum (…) Drogoviz. Por. uwagę wydawcy AMP, s. 78 przyp. 1. Z polskich badaczy za hipotezą ta opowiedzieli się J. Widajewicz, Początki Polski, Wrocław–Warszawa 1948, s. 142 przyp. 6; J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 222–224; według H. Łowmiańskiego, Początki Polski, t. 5, s. 243 przyp. 773 konstrukcja gramatyczna zapiski AMP a. 789 przemawia za wiarygodnością słów Dragowita o ustanowieniu go księciem przez invicto proncipi Carolo. 116 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 57 przez najazdy saskie117. Informują o tym relacje źródłowe annalistyki frankijskiej odnoszące się do kontaktów z Sasami w omawianym okresie oraz budowa licznych grodów, położonych na terenie środkowych Niemiec, w tym przede wszystkim w północnej Turyngii118. W następnych latach nadgraniczne systemy obronne były umacniane i rozbudowywane, co wskazuje na utrzymujący się stan napięcia w stosunkach frankijsko-saskich. Ważnym elementem mającym w przyszłości zapewnić państwu frankijskiemu bezpieczeństwo, stało się także rozciągnięcie wpływów politycznych i militarnych na sąsiadujące z Sasami plemiona słowiańskie. Nie jest wykluczone, że współdziałanie z państwem frankijskim mogło wynikać z wewnętrznej rywalizacji pomiędzy plemionami słowiańskimi bądź też z Sasami. Udział niewymienionej grupy Winidów w kampanii zorganizowanej przez Pepina, syna Karola Martela, przeciwko Sasom w 748 r. świadczy o tym, że Słowianie znaleźli się w orbicie bezpośredniego zainteresowania ze strony monarchii Franków119. Przypuszczalnie uczestniczący w kampanii Słowianie pochodzili ze środkowej części Połabszczyzny bądź też z ziem znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Sasów. Na tej podstawie sformułowano w literaturze przedmiotu pogląd, według którego co najmniej od końca lat trzydziestych VIII w. niektóre z plemion słowiańskich, osiadłych na wschód od Łaby, znalazły się w zależności od frankijskich wpływów politycznych. Dotyczyło to przede wszystkim Serbów nadłabskich bądź też jednego z plemion wieleckich, czego przejawem było wyniesienie do godności książęcej Dragowita. Poinformowały o tym Annales Mettenses120. Przykład ten potwierdza wczesne zainteresowanie ze strony monarchii frankijskiej ziemiami słowiańskimi w północno-zachodniej części Połabszczyzny. Świadczy ponadto o tym, że stosunki frankijsko-wieleckie mają dawniejszą genezę oraz że nie charakteryzowało ich wyłącznie dążenie do konfrontacji. Karol Wielki, przebywając w 780 r. w obozie nad rzeką Ożre, zajmował się także uporządkowaniem spraw słowiańskich, co wskazuje na znaczenie plemion znad środkowej Łaby dla polityki frankijskiej w omawianym okresie121. Dlatego też 117 Continuationes Fredegari, c. 31 (117), s. 181; Linzel ustalił, że miało to miejsce w 738 r. W. Schlesinger, Frühmittelalter, [w:] Geschichte Thuringens, Bd 1, Hrsg. H. Patze, W. Schlesinger, Köln–Gratz 1968, s. 341–350; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 99, przyp. 117 uważa, że jego początek przypadał na czasy rządów majordoma Karola Martela. Na wschodnie pogranicze Turyngii jako obszar, na którym mogło dojść do antysaskiego porozumienia i współdziałania frankijsko-słowiańskiego, wskazywał H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 243 przyp. 773. 118 Fredegarii continuationes, c. 31 (117), s. 181; Szczegóły wyprawy oraz informacje dotyczące Słowian osiadłych pomiędzy Salą a Bodą podały AMP, a. 748, s. 41, ogólną nazwę Sclavorum występującą w rocznikach odnoszono do Serbów nadłabskich bądź też do Wieletów, zob. H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 238 przyp. 749 oraz s. 251, który nie wykluczał udziału książąt obodrzyckich; J. Strzelczyk, Słowianie i Germanie w Niemczech środkowych we wczesnym średniowieczu, Poznań 1976, s. 166. 119 AMP, a. 789, s. 77; J. Strzelczyk, Słowianie i Germanie, s. 165. Tym bardziej, że autor roczników zanotował nieprzyjaźń w stosunkach Wieletów z Frankami; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 208, przyp. 15. 120 121 ARF, a. 780, s. 56; Ann. g.d. Einhardi, a. 780, s. 57...et Sclavorum, qui ulteriorem fluminis ripam incolant. 58 Krzysztof Polek obraz stosunków wielecko-obodrzyckich przedstawiony w dziele Einharda uważany jest za tendencyjny. Osobisty udział Karola Wielkiego, a także skala przygotowań do wyprawy przeciwko Wieletom w 789 r. przemawia za jej znaczeniem dla ówczesnej polityki monarchii frankijskiej. Celem kampanii było oddzielenie Sasów od najbliższych sąsiadów, co ułatwiłoby podporządkowanie ich politycznym wpływom monarchii karolińskiej i zakończenie trwającej od 772 r. wojny122. Podjęte działania ukazują również stopień eskalacji konfliktu, który niebawem także sąsiadujące z Sasami plemiona wciągnął w wir wojny. Spowodowało to przekształcenie dotychczasowej konfrontacji frankijsko-saskiej w szerszą, o zasięgu regionalnym. Do zaostrzenia sytuacji przyczynił się także stopień aktywności plemion słowiańskich. Skłoniło to Karola Wielkiego do podjęcia decyzji o zorganizowaniu ekspedycji zbrojnej. Z dotychczasowego przeglądu sytuacji politycznej na omawianych terenach wynika, że od końca lat trzydziestych VIII w. aż do wybuchu wojny saskiej Karola Wielkiego stosunki frankijsko-słowańskie można określić jako poprawne, skoro przekazy źródłowe nie odnotowały ewentualnych konfliktów. Obraz ten uległ drastycznej zmianie po wybuchu wojny saskiej. Wzmianka Einharda o nieprzyjaznych krokach Wieletów wobec Franków i ich słowiańskich sprzymierzeńców wskazuje wyraźnie na zmianę sytuacji politycznej, jaka nastąpiła od 738–748 r. Jednak to nie „tradycyjna wrogość” Wieletów wobec ich zachodnich sąsiadów i Franków była powodem zaognienia sytuacji, prowadzącej w końcu do wybuchu wojny i interwencji Karola Wielkiego w 789 r. Wywołała ją przede wszystkim rywalizacja wielecko-obodrzycka, do której doszło na tle polityki Karola Wielkiego wobec Sasów. Przypuszczalnie na początku lat osiemdziesiątych VIII w. nastąpiło zawarcie układu frankijsko-obodrzyckiego, który wkrótce zaowocował wybuchem konfliktu z Wieletami123. Antyfrankijsko nastawieni byli także Serbowie nadłabscy, którzy w 782 r. dokonali najazdu na nadgraniczne ziemie Turyngii oraz na tereny Sasów, a łupem ich padły liczne osady124. Działania Serbów zbiegły się z powrotem Widukinda z wygnania z Danii i wybuchem kolejnego buntu Sasów przeciwko frankijskiej dominacji. W odpowiedzi Karol wysłał ministris suis Adalgisa, Goilona i Worada wraz z wojskiem przeciwko Słowianom osiadłym pomiędzy Łabą a Salą125. W rezultacie interwencji plemię to znalazło się w zależności od Franków, na co wskazywał jego udział po stronie Karola Wielkiego w kampanii przeciwko Wieletom w 789 r. L. Dralle, Wilzen, Sachsen und Franken um das Jahr 800, s. 207; K. Myśliński, Zagadnienie roli ziem nad Hawelą i Sprewa, s. 140. 122 123 ARF a. 780, s. 56; J. Brankačk, Betrachtungen zur politischen Geschichte, s. 399; H. Łowmiański, Początki Polski,t. 5, s. 251. Sprzymierzeńcami Karola Wielkiego w jego polityce saskiej byli książęta obodrzyccy – Wican i Drożko. 124 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 782, s. 61. Najazd na ziemie Sasów może świadczyć o występowaniu konfliktów serbsko-saskich bądź też łupem najeźdźców padły tereny pozostające pod frankijską zwierzchnością. 125 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 782, s. 61; L. Dralle, Wilzen, Sachsen und Franken, s. 213, 215 uważa działania te za rodzaj demonstracji siły wobec Sasów. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 59 Oceniając działania, jakie Karol Wielki podjął przeciwko Wieletom w omawianym okresie należy stwierdzić, że nie przyniosły one długotrwałych efektów126. Oddzielenie Sasów terenami pozostającymi pod frankijskimi wpływami, w celu izolacji ich od kontaktów i pomocy także ze strony Słowian osiągnięto dopiero pod sam koniec wojny saskiej. Podjęte przez Karola Wielkiego decyzje spowodowały znaczne przesunięcia ludności saskiej i słowiańskiej w delcie Łaby, przez co na północy i wschodzie saskiego terytorium powstała strefa buforowa. Trudne okazało się także utrzymanie status quo wśród Słowian, na co wskazuje zorganizowanie po 789 r. przez Karola Wielkiego szeregu kolejnych wypraw za Łabę i Salę. Plemiona słowiańskie wykorzystywały wybuchy rebelii Sasów przeciwko Frankom, podejmując czynny udział w walce z nimi127. Nie ustały także konflikty pomiędzy Obodrzytami a Sasami. Podczas jednego z buntów Sasów w 795 r. Karol wezwał na pomoc jako sprzymierzeńca obodrzyckiego księcia Wicana, który zginął zamordowany przez nich przed spotkaniem z frankijskim władcą128. Do kolejnego starcia Obodrzytów z Sasami doszło w 798 r., a książę Drożko (Thrasco) otrzymał wsparcie oddziałów frankijskich dowodzonych przez Eburisa129. Na początku IX w. obserwujemy wzrost aktywności militarnej państwa karolińskiego na granicy z plemionami słowiańskimi osiadłymi na Połabiu. Mimo zakończenia podboju Sasów Karol nadal zmuszony był interweniować na terenach na wschód od Łaby. W 805 r., podczas wyprawy przeciwko Czechom, władca Franków podporządkował swej władzy serbskich Dalemińców130 W 806 r. oddziały kawalerii frankijskiej (scarae) dokonały najazdu na ziemie serbskie pozostające pod władzą księcia Miliducha, który w trakcie potyczki poniósł śmierć, a okolice uległy spustoszeniu. Symbolem obecności Franków na terenach serbskich stały się – wybudowane z rozkazu Karola – dwa kasztele, z których jeden usytuowano nad Łabą, natomiast kolejny posadowiono nad brzegiem Sali131. Miały one umocnić w tym rejonie wpływy frankijskie, a także ułatwić kontrolę ziem. Aktywność polityczna i militarna monarchii karolińskiej spowodowała ukształtowanie się nowego układu sił, którego osią było współdziałanie Franków z Obodrzytami. Wzmogła się także rywalizacja obodrzycko-wielecka, która doprowadziła w rezultacie do wybuchu długotrwałego konfliktu pomiędzy nimi. Ich wzajemne konflikty uległy wyraźnemu zaognieniu na skutek prokarolińskiej orientacji książąt obodrzyckich, Wilczana i Drożka132. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r, s. 226 ocenił rezultaty wyprawy z 789 r. jako efemeryczne. 126 127 Np. Ann. Guelferbytani, a 792, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s.45. 128 ARF a. 795, s. 96; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 795, s. 97; Ann. Lauresheimenses, a. 795, s. 36. 129 ARF a. 798, s. 104; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 798, s. 105; Ann. Lauresheimenses, a. 798, s. 37. Chronicon Moissiacense, a. 805, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s. 307–308 książę ich Semel (Siemił) zmuszony był uznać władzę Karola i dać synów jako zakładników. Na temat lokalizacji ich siedzib J.M. Piskorski, Dalemińcy, SSS t. 8:1991, z. 1, s. 11–12; Die Slawen in Deutschland, wg indeksu. 130 131 ARF a. 806, s. 121; Chronicon Moissiacense, a. 806, s. 308. AMP a. 804, s. 91 przekazały wiadomość o ustanowieniu Drożka księciem u Obodrzytów przez Karola Wielkiego w obozie nieopodal Harburga (Hollenstedt); także, Chronicon Moissiacense, a. 804, 132 60 Krzysztof Polek W 809 r. Obodrzyci wsparci przez Sasów dokonali odwetowego najazdu na terytorium wieleckie, które zostało złupione i zniszczone ferro et igni. Następnie książę Drożko korzystając z militarnej pomocy Franków, podjął działania mające na celu przywrócenie swych wpływów wśród Smolińców. Rezultatem wyprawy było zdobycie ich głównego grodu (Smeldingorum maximam civitatem) oraz podporządkowanie ich swej władzy133. W tym samym czasie Karol polecił hrabiemu Egbertowi budowę kolejnego kasztelu nad Łabą. Znajdował się on w Esesfelth (= Itzehoe)134. W omawianym okresie uwidoczniła się aktywność zarówno pojedynczych, jak też dużych związków plemion słowiańskich (Serbowie, Obodrzyci, Wieleci). Przeciwko nim kierowane były frankijskie wyprawy wojenne mające na celu utrzymanie status quo w ich relacjach z monarchią karolińską. Coraz częściej miały też miejsce najazdy Słowian na północno-wschodnie kresy imperium karolińskiego. Celem ich powstrzymania polecił Karol budowę dwóch kaszteli nad dolną Łabą135. W 810 r. podczas jednego z najazdów Wieleci zniszczyli kasztel Hohbuoki136. W następnym roku Karol polecił przeprowadzenie odwetowej wyprawy przeciwko plemieniu Glinian (Linones), którego terytorium zostało spustoszone. Poza przekazaniem zakładników zabezpieczeniem frankijskich wpływów wśród Słowian znad dolnej Łaby stał się odbudowany kasztel Hohbuoki137. O utrzymującym się napięciu na terenach na wschód od dolnej Łaby świadczyła kolejna kampania, jaką Karol Wielki zorganizował przeciwko Wieletom w 812 r. Do wykonania tego zadania wyznaczono oddziały elitarnej kawalerii (scarae), wsparte dodatkowo przez Obodrzytów. Natarcie przeprowadzono jednocześnie na trzech kierunkach, wykorzystując w charakterze zaplecza tereny saskie i ziemie obodryckie138. W rezultacie przewagi militarnej Wieleci ponownie zostali zmuszeni do uznania władzy zwierzchniej monarchy Franków i wyznaczyli zakładników. Była to ostatnia kampania, jaką Karol Wielki podjął przeciwko Wieletom w okresie swych rządów. Umocniła ona na krótko wpływy polityczne monarchii karolińskiej s. 307; na temat charakteru i zakresu władzy nowego księcia zob. H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 255. 133 ARF, a. 809, s. 128–129; J. Strzelczyk, Semeldinconnoburg, SSS 5:1975, s. 128. Sukcesy księcia obodrzyckiego zaniepokoiły Godfryda, który nasłał na niego płatnych zabójców. ARF a. 809 s. 129. Kasztel znajdował się przy ujściu Eidery, najprawdopodobniej na północnym brzegu Stőr (super ripam Sturiae), na zachód od Itzehoe. Według H. Jankhuna, Karl der Große und die Norden, Karl der Grosse, Bd 1, s. 701 nie miał on tylko charakteru obronnego, lecz służył do przeprowadzenia działań przeciwko Duńczykom (operativer Brückenkopfi). 134 135 ARF, a. 808 s. 127. 136 ARF, a. 810, s. 181. ARF, a. 811, s. 135; natomiast Chron. Moissacense, a. 811, s. 308–309 wymieniły wśród zaatakowanych także plemiona Linian (Glinian) i Bethenzer. 137 138 Chron. Moissacense, a. 812, MGH SS 1:1826, s. 309; ARF a. 812, s. 137; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 96 identyfikuje miejsce koncentracji sił frankijsko-obodrzyckich w okolicy obecnego Magdeburga; Die Slawen in Deutschland, s. 329. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 61 w strefie północno-zachodniej Połabszczyzny, jednak problem Wieletów powrócił za następców cesarza Karola. Podejmowane przez Karola próby rozbicia sasko-wieleckiego współdziałania zakończyły się niepowodzeniem. W 805 r. zorganizowano dwie duże operacje wojskowe przeciwko Słowianom osiadłym na obszarze zwanym Gommern (Genewara) nad środkową Łabą139. O utrzymywaniu się napięcia w strefie nadładbskiej świadczyło wydanie przez Karola Wielkiego rozporządzenia dotyczącego zakazu wywozu broni i uzbrojenia z cesarstwa oraz handlu nimi ze Słowianami i Awarami140. Dla skutecznej kontroli nad przestrzeganiem rozporządzeń kapitularza władca Franków wyznaczył miejsca, w których kupcy mogli przekraczać granice i gdzie także dokonywano kontroli wiezionych przez nich towarów. Nad respektowaniem rozkazu cesarza czuwali wyznaczeni przez niego specjalni urzędnicy (missi), którzy otrzymali szerokie uprawnienia w zakresie sprawdzania towarów przewożonych przez kupców, jak też ich konfiskaty w przypadku złamania embarga. W okresie trwania wojny z Sasami w polityce frankijskiej powrócił problem Fryzów. Wschodnia część ich ziem (na północny wschód od Ijssel Meer aż do ujścia Ems) w 2. połowie VIII w. pozostawała poza granicami państwa karolińskiego, a podejmowane próby rozszerzenia wpływów politycznych i kościelnych napotykały na silny opór ze strony mieszkańców tych terenów. Ze względu na specyficzne warunki naturalne omawianego regionu zakres wpływów politycznych monarchii frankijskiej był ograniczony. Niepowodzenie, jakie spotkało wyprawę patrona Germanii – św. Bonifacego, nie zahamowało jednak wysiłków na rzecz chrystianizacji tej części ziem fryzyjskich. Potwierdza to aktywność misyjna kapłanów, którzy działali wśród Wschodnich Fryzów w 3. ćw. VIII w.141 Jednak rozprzestrzenienie się chrześcijaństwa na terenach pomiędzy zatoką Lauwers a ujściem Ems związane było także z postępami, jakie nowa religia czyniła wśród sąsiednich plemion saskich. Dlatego wybuch bądź upadek ich rebelii nie pozostawał bez wpływu na zasięg i tempo chrystianizacji terenów Fryzji Wschodniej. Wraz z wybuchem wojny sasko-frankijskiej położenie Fryzów uległo zmianie na niekorzyść. Przesunięcie granicy państwa Karola na północ, w głąb saskiego terytorium spowodowało, że Fryzowie niebawem stali się sąsiadami monarchii także od strony wschodniej. Pomoc, jakiej Fryzowie udzielali walczącym Sasom, przyczyniła się do tego, że sami niebawem stali się celem agresywnej polityki Karola Wielkiego. Nie mniej istotną przyczyną nacisku politycznego i militarnego ze strony państwa frankijskiego wobec Fryzów było utrzymujące się wśród pogaństwo. Zaznaczyć 139 Chron. Moissac., a. 805, s. 308 zaatakowanym plemieniem byli prawdopodobnie Morzyczanie, zob. A. Wędzki, Gunbere, SSS 2:1964, s. 178; L. Dralle, 1978, s. 215. 140 Capitulare missorum, MGH Capit. Regni Francorum. Leges section II, t. 1, nr 44, s.122–123 art. VII, wydany w Didenhofen w końcu 805 r. 141 W połowie VIII w. na terenie Wschodniej Fryzji działalność apostolską prowadzili Liutgger (ok. 742– 809) oraz Willehad (730/740–789), por. Ansgar, Vita Willehadi, c. 6, ed. G.H. Pertz, MGH SS II:1829, s. 380. 62 Krzysztof Polek warto, że tereny te należały do wyjątkowo trudnych pod względem pracy misjonarskiej, do czego przyczyniała się wysoce konserwatywna postawa mieszkańców. Zimą 784/785 r., wykorzystując zaangażowanie Karola w wojnę z Sasami, Fryzowie przystąpili do walki o ograniczenie wpływów frankijskich142. Wybuch powstania spowodował, że działający wśród Fryzów wschodnich misjonarze musieli opuścić ich kraj. Dopiero zakończenie kolejnego etapu wojny saskiej pozwoliło Frankom podjąć bardziej efektywne działania przeciwko Fryzom. Udział oddziałów fryzyjskich w kampanii przeciwko Wieletom w 789 r. może wskazywać na to, że w pięć lat później Frankowie ponownie kontrolowali sytuację na terenach na północny-wschód od Ijsell Meer143. Fryzowie znaleźli się także w Panonii, gdzie walczyli przeciwko Awarom144. Ich umiejętności żeglarskie i szkutnicze były wysoko cenione przez Karola, który wykorzystywał flotę rzeczną w prowadzonych przez siebie operacjach wojskowych, zarówno na terenach saskich, jak i nad środkowym Dunajem. Chociaż jako przeciwnicy Fryzowie nie stanowili takiego zagrożenia jak Sasi, to ze względu na warunki geograficzne i posiadane uzbrojenie mogli długo i skutecznie stawiać opór oddziałom frankijskim. Informacji dotyczących broni i uzbrojenia wojowników fryzyjskich dostarczyły prace wykopaliskowe prowadzone w głównych nekropoliach, a także w pojedynczych grobach. Analogicznie jak Sasi, Fryzowie posługiwali się dobrą jakościowo bronią białą. Świadczą o tym miecze typu langsax oraz spatha, które licznie występują w znaleziskach archeologicznych w strefie nadmorskiej. Nie tylko liczba egzemplarzy, lecz przede wszystkim sposób wykonania kling (damascenizacja) wskazują, że Fryzowie również mieli dostęp do ówcześnie najnowocześniejszych technologicznie wyrobów pochodzących z warsztatów i pracowni kowalskich znajdujących się na terytorium królestwa frankijskiego145. Przejawem wzrostu wpływów frankijskich na ziemiach Fryzów Wschodnich była coraz intensywniejsza chrystianizacja tamtejszej ludności. Uczestniczyły w niej, obok dotychczasowej diecezji w Utrechcie, także nowo utworzone biskupstwa saskie – w Münster i Osnabrück146. Wymownym świadectwem przemian zachodzących wśród Fryzów pod wpływem chrystianizacji były coraz liczniej reprezentowane w znaleziskach archeologicznych przedmioty zdobione stylem zwierzęcym. Pochodziły one z pracowni znajdujących się na terenie Brytanii bądź w monarchii 142 ARF, a. 784 s. 66. ARF, a. 789 s. 81, w działaniach przeciwko Wieletom Fryzowie wpłynęli na statkach w głąb lądu, wspierając oddziały Karola na lądzie. 143 144 ARF, a. 791 s. 88. Np. Antum, Prov. Groningen grób jeźdźca datowany na 2. połowę VIII w., przy którym znajdowały się spatha, sax, grot włóczni (Flügellanze) oraz 2 żelazne strzemiona, H. Steuer, Bewaffung und Kriegsführung der Sachsen und Franken, Kunst und Kultur. Bd 3, s. 316; J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jh., s. 111–116 (miecze typu Mannheim występowały w Zetel grób 365, Nebel grób 37 I, Schortens grób 217 a); s. 117–118 (Flügellanzen); s. 126–130 (ostrogi). 145 146 Handbuch der Kirchengeschichte. Bd III/2, Hrsg. K. Jedin, Freiburg–Basel–Wien 1985. Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 63 frankijskiej (sztuka i zdobnictwo u stylu insularnym), czyli miejsc, gdzie chrześcijaństwo było już od dawna utrwalone147. Innym rodzajem zabytków mających związek z recepcją przez Fryzów nowej wiary było pojawienie się przedmiotów mających bezpośredni związek z kultem religijnym. W tej grupie wymienić należy przede wszystkim występujące w licznych odmianach zapinki, zwłaszcza posiadające kształt krzyża, jak również te spośród nich, na których umieszczono symbole chrześcijańskie148. Warto przy okazji zwrócić uwagę na owalne zapinki z motywem krzyża pojawiające się licznie w znaleziskach z terenu Niderlandów149. Osobną kategorię wśród zapinek reprezentują tzw. Heiligenfibel. Fibule tego typu (bardzo popularne na omawianych terenach) mają owalny kształt, a ich powierzchnię zdobi dekoracja przedstawiająca popiersie ludzkie (świętego), wykonane w technice barwionej emalii150. Spośród zabytków występujących na omawianych terenach, a mających związek z działalnością państwa frankijskiego, wymienić należy zapinki wykonane w kształcie monet (Pseudomüzfbeln). Na awersie znajduje się podobizna panującego (otoczona dodatkowo dekoracją złożoną z drobnych kuleczek, umieszczonych na obrzeżu, a niekiedy także bliżej środka monety, tworzących koncentryczne kręgi), na rewersie natomiast krzyż i kaplica. Fibule z tej grupy najliczniej (poza strefą nadreńską), występują w znaleziskach archeologicznych pochodzących z terenów wschodniofryzyjskich151. Obok tradycyjnej formy pochówków (urny, ciałopalenie) na początku VIII w. pojawiły się na cmentarzach, początkowo nieliczne, groby szkieletowe. Inhumacja poczyniła wśród Fryzów znaczne i uchwytne w dostępnym materiale archeologicznym postępy, stając się w 1. połowie IX w. dominującym sposobem grzebania zmarłych. Mimo to jeszcze sporadycznie występowały przypadki praktykowania kremacji, a groby te występują przede wszystkim na terenach północno-wschodnich Niderlandów152. Innym przykładem konserwatyzmu w zakresie dawnych praktyk grzebania zmarłych są groby szkieletowe, w których szczątki zmarłego ułożone były według kierunku N-S (dotyczy to przede wszystkim strefy nadmorskiej), ana147 J. Ypey, Fundstücke mit anglokarolingischer Trierornamentik in niederlandischen Sammlungen, Berichte ROB 18:1968, s. 175–191; P. Harbison, Earlier Carolingian Narrative Iconography–Ivores, Manuscripts, Frescas and irish High Cross, JbRGZM 31:1984, s. 455–471; P. Schmid, Friesen. II: Archäologisches, RGA 10: 1998, s. 60; E. Wamers, Insulare Kunst im Reich Karls des Großen, [w:] Kunst und Kultur. Beiträge der Katalog der Austellung, Mainz 1999, s. 459, 463. 148 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 25 (typ 23: Grave I grób 1; Holle grób 23); s. 26 (typ 25 krzyż umieszczony w środkowej części fibuli, Hameln grób 9). M. Müller-Wille, The Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 457 ryc. 28.14 (na terenach fryzyjskich tworzą one dwa wyraźne skupiska: jedno przy ujściu Renu, kolejne pomiędzy Ijssel Meer a Lauwerszee). 149 Ibidem, s. 458, ryc. 28.16; G. Hasseloff, Email. Emalienfibeln, s. 223–225; J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 24. 150 M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibel der Karolingerzeit, s. 278 ryc. 8, na 37 znalezisk aż 14 pochodzi z terenów obecnej Holandii, przede wszystkim w prowincjach Fryzja (strefa nadbrzeżna) i Groningen. 151 152 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 305–307 oraz mapka 98, s. 306. 64 Krzysztof Polek logicznie jak na sąsiednich ziemiach zamieszkałych przez Sasów153. Zanik grobów ciałopalnych oraz przejście Fryzów do inhumacji łączyć należy z postępami, jakie dokonała wśród nich (a także wśród sąsiednich plemion saskich) chrystianizacja. Przemiany w sferze kultury religijnej Fryzów związane były nie tylko z wysiłkiem misjonarzy, lecz także z postępami w rozszerzaniu politycznych i kościelnych wpływów monarchii Karola Wielkiego w najbliższym sąsiedztwie. Ze względu jednak na specyfikę omawianego regionu, jak też jego znaczenie gospodarcze dominacja Franków – poza pewnymi okresami – miała charakter formalny. Uwidoczniło się to bardzo wyraźnie po śmierci Karola Wielkiego. Wojny z Sasami i chaganatem awarskim zakończyły kształtowanie się wschodniej granicy monarchii karolińskiej. Spowodowało to zasadniczą zmianę sytuacji politycznej w regionie poprzez rozszerzenie frankijskiej strefy wpływów na sąsiednie tereny (Divisio imperii, zjazd we Frankfurcie w 822 r. czy plemiona wymienione w pierwszej części zapiski zwanej Geografem bawarskim). Bliskość cesarstwa karolińskiego przyczyniła się także do bardziej intensywnych kontaktów i oddziaływania na lokalne środowiska także w zakresie kultury materialnej i sztuki. The Saxon War and its Consequences Abstract The outbreak of the Saxon war was caused by Charlemagne’s determination to protect Neustria and the north-western part of Austrasia against being raided by Saxon tribes. The main political, church and economic institutions of the Frankish monarchy were also located there. The historiography of the Merovingian period (Gregory of Tours, Chronicle of Fredegar) as well as of the Carolingian one (the Frankish annals, the Annals of Metz, Liber historiae Francorum, Einhard) give a unanimous, disapproving presentation of the Franks. The war waged on the Saxons can be divided into three stages (772–776, 777–785, 792–804). It is considered one of the two last serious conflicts which eventually ended territorial expansion of the Carolingian monarchy. The lack of success sufficient to win the Saxons already during the first stage of the war resulted in the decission to conquer the whole territory and to convert the Saxons from paganism to Christianity. From the beginning of the third stage of the conflict, Charlemagne subdued the Slavs living along the Elbe (the Obodrites and the Wieletes), the Frisians and the Danish who, consequently, got engaged in the conflict. Living in the close neighbourhood of the Carolingian monarchy did not have only a negative impact, for influencing the territory in the range of material culture and art (imitatio imperi) had the beneficial effects. 153 Ibidem, s. 314–315, 316 ryc. 104. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Joanna Kuchta Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych w okresie staropolskim Ciekawym źródłem poznania spraw związanych z zawieraniem małżeństw są intercyzy przedślubne. W swoich badaniach wykorzystałam 37 intercyz pochodzących głównie z XVIII wieku. Korzystałam ze zbiorów Archiwum Państwowego (oddział na Wawelu) – były to głównie archiwa podworskie oraz zbiory Zygmunta Glogera. Materiał źródłowy, który zebrałam, to przede wszystkim intercyzy dotyczące szlachcianek, wywodzących się z bogatych rodów. Wiele ciekawych informacji znalazłam również w dokumentach pośrednio dotyczących spraw małżeńskich, np. testamentach, spraw rozwodowych, czy w zapisach dożywocia. Intercyza była to umowa przedślubna zawierana przy okazji zaręczyn (na zmówinach) i wpisywana do ksiąg sądowych (obowiązek wpisu do ksiąg sądowych wprowadzono w 1496 r.)1. W intercyzie przedmałżeńskiej określano wielkość i rodzaj majątku wniesionego przez żonę do masy majątkowej2. W dokumentach, jakie udało mi się zgromadzić, intercyza postrzegana była przez ludzi tego okresu jako nieodwołalna zgoda na zawarcie małżeństwa. W umowie przedślubnej z 1774 r. między Józefem Paulinem Sanguszką (syn Pawła Sanguszki i Barbary z Duninów) a Ignacym i Ludwiką (z Potockich) Cetnerami, o rękę ich córki Anny Cetnerówny czytamy: „Stanął pewny szlubny kontrakt albo raczej intercyza w niczym nieodmienne postanowienie”3. W umowie z 1577 r., między Januszem Zasławskim a Anną Despotówną Mikołajową Zbaraską (babka panny – jej pierwszym mężem był Fiodor Sanguszko) o rękę Aleksandry (córki Romana Sanguszki) intercyza określana jest 1 Intercyza początkowo była umową prywatną, często zwlekano z wpisaniem jej do ksiąg sądowych, zob. ZZG 290. T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998, s. 55–59; zob. P. Dąbkowski, Prawo prywatne polskie, Lwów 1911, s. 375–449. 2 3 A Sang 484/11. 66 Joanna Kuchta jako: „Kontrakt zmowny”4. W dokumencie z 1786 r. między Piotrem Pruszyńskim i Heleną z Wiśniewskich a Jakubem Liborym Kordyszem (syn Stanisława i Justyny chorążstwa bracławskiego) o Mariannę z Pruszyńskich intercyza nazwana została: „kontraktem zobopólnym”5. Można wywnioskować na podstawie tych określeń, że zawarcie takiej umowy przedślubnej traktowano bardzo poważnie i zobowiązywało obie strony do jej wypełnienia. O ważności tego dokumentu świadczy nie tylko przymus wpisu do ksiąg sądowych, ale też wadium i liczne podpisy świadków. Świadków intercyz można podzielić na dwie kategorie: świadków powołanych osobno przez obie strony (byli to często krewni, opiekunowie sierot) oraz świadkowie wspólni, którzy mogli odegrać zasadniczą rolę w doprowadzeniu do zawarcia małżeństwa. Początkowo żona otrzymywała z domu ojcowskiego wyprawę, na którą składały się rzeczy ruchome (konie, bydło, powozy, przedmioty osobistego użytku, szaty, pościel, biżuteria). Wyprawa pozostawała zawsze własnością żony, która majątkiem tym mogła swobodnie dysponować. W prawie polskim posag pojawił się w XIII wieku, był on częścią spadkową po rodzicach. Generalnie na podstawie zebranych intercyz można wywnioskować, że posag (dos) panny wyznaczany był przez rodziców lub krewnych. Wyposażenie kobiety stanowiło obowiązek ojca, a po jego śmierci braci lub naznaczonych testamentalnie opiekunów (konstytucja z 1588 r.). Córka mogła utracić posag w przypadku, gdy wyszła za mąż bez zezwolenia rodziny (według prawa: jeżeli była panną przepadał cały posag, a jeśli wdową ½ posagu). Innym powodem był rapt z jej pozwoleniem6. Często właśnie uprowadzenie stanowiło bunt przeciw woli opiekunów, od takich inicjatyw odstraszać miało prawo mówiące, że: „panna pozostała sierotą, bez ojca i matki, idąca za mąż bez woli braci, stryjów, albo bliskich krewnych i opiekunów prawnych odpada od posagu i majątku wszelakiego”7. W przypadku rozwodu żona traciła posag, jeżeli orzeczono jej winę, w razie mężobójstwa lub jeżeli świadomie zawarła małżeństwo z krewnym. Sytuacje uzasadniano tym, że kobieta naruszała wówczas prawo rodu i powodowało to utratę prawa dziedziczenia, tj. posagu. Z kolei utrata wiana groziła wdowie, która wyszła powtórnie za mąż (za nieszlachcica) – wówczas zapisane jej wiano przypadało krewnym męża bez żadnego wykupu – lub gdy nie dochowała ona czasu żałoby. Taka decyzja zapadała w przypadku rozwodu (unieważnienie według prawa kanoniczego) z winy żony lub nie będącego winą małżonków oraz w razie zabójstwa męża. W przypadku kiedy żona zezwoliła mężowi na sprzedaż lub jakikolwiek zapis z dóbr, na których miała zapisane wiano (o ile mąż nie miał innych dóbr, jeżeli miał, 4 A Sang 455/10. 5 A Sang 552/7. 6 M. Koczerska, Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza, Warszawa 1975, s. 42–46. Przepisy Statutu Litewskiego rdz. V, art. 9, [w:] A. Helcel, O dwukrotnym zamęzciu Xiężniczki Ludwiki Karoliny Radziwiłłownej i wynikłych ztąd w Polsce zamieszkach. Przyczynek do dziejów panowania Jana III, Kraków 1857, s. 28. O ile prawo dość jasno określało zasady wyposażenie panien, o tyle praktyka nie zawsze była z tym zgodna, szczególnie jeśli chodziło o panny z rodów magnackich. 7 Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 67 to wiano przenosiło się na pozostałe dobra). Kwestią otwartą pozostała propozycja z 1554 r., by pozbawić wiana wdowy, która wyszła za cudzoziemca8. Jeszcze w XIV wieku terminem posag obejmowano zarówno sumę pieniężną, jak też inne ruchomości, czyli wyprawę, przy czym wyposażenie to pojmowano jako część spadkową kobiety. Na Litwie nieodróżnianie posagu od wyprawy utrzymało się jeszcze dłużej niż w Koronie9. W zgromadzonych przeze mnie intercyzach przeważają takie, gdzie nie oddzielano wyprawy od posagu. Zdarzało się, że gdy wyprawa była za skromna w stosunku do pozycji rodu panny wyprawę uzupełniano sumą pieniężną10. Niewyróżnienie wyprawy od posagu mogło wynikać z tego (według P. Dąbkowskiego), że generalnie nie wyszczególniano wyprawy, a podawano jedynie ogólną sumę wyposażenia kobiety. Inną prawdopodobną przyczyną jest to, że w przypadku imponującej wyprawy wspominano o niej w intercyzie (ponieważ w intercyzach z podobnego okresu w jednych jest podawana, a w innych nie). Czytając intercyzy napotkałam na zwrot mówiący o tym, że do sumy posagu inkludowana jest wartość klejnotów zapisanych w wyprawie11. W intercyzach czasami zaznaczano, że klejnoty należące do wyprawy będą spisane przed ślubem lub tuż po ślubie12. W intercyzie zawartej między Januszem Zasławskim i Anną Despotówną żoną Mikołaja Zbaraskiego hr. Krzemienia o rękę jej wnuczki Aleksandry córki Romana Fedorowicza Sanguszki tak zostało uzasadnione wyznaczenie wyprawy: ...a osobliwie wyprawu słusznuju tak, jako na uczstiwyj, lachyj stan nalezit w złocie, srebrze, klejnotach, szatach i w inszych dobrach ruchomych13. Słowa te świadczyć mogą o tym, że wartość wyposażenia szlachcianki była warunkowana nie tylko zamożnością rodu dziewczyny, ale też – a raczej przede wszystkim jego pozycją w hierarchii stanu szlacheckiego (fakt ten zauważyła już wcześniej T. Zielińska). Za tym argumentem przemawia również fakt, iż w odnalezionych przeze mnie intercyzach wielkość posagów często się powtarza. Zwykle osobno wymienione są sumy z ojcowizny i z macierzyzny. Kwoty posagowe stanowiły część spadkową córki w wielu z tych intercyz po określeniu sumy i terminu spłaty, zaznaczano konieczność abrenuncjacji, czyli kwitowania z dóbr dziedzicznych po wypłaceniu posagu14. Do posagu mogły być dołączone działy po 8 P. Dąbkowski, op. cit., s. 335–447. 9 Ibidem. 10 ASang 484/11. 11 ASang 30/6. 12 ASang 464/2. 13 ASang 455/10. Cyt. za Maciejewski, op. cit., s. 72–73. Dziedziczenie córek pierwotnie było ograniczone do ruchomości posagowych, zob. Najstarszy zwój prawa polskiego. W XIV w. zaczęto dopuszczać dziedziczenie nieruchomości przez córki, najpierw w stosunku do dóbr nabytych, a później również dóbr dziedzicznych (Statut warcki 1423), z zastrzeżeniem, iż jeżeli pozostali synowie, to córki musiały się zadowolić jedynie posagiem. W XVII w. w stosunku do córek zaczęto stosować zasadę czwarcizny. Polegała na tym, że w zbiegu z synami, córki dziedziczyły, niezależnie od liczby rodzeństwa – ¼ majątku. Dobra macierzyste 14 68 Joanna Kuchta zmarłych krewnych, które szły do równego podziału15. Marianna Pruszyńska (1779– 1816), córka Piotra Pruszyńskiego i Heleny z Wiśniewskich, wychodząc za Jakuba Liborego Kordysza (intercyza z 1786 r.) otrzymała od rodziców wyposażenie z praw natury po Józefie i Mariannie z Frąckiewiczów (dziadkowie panny od strony matki) oraz po Ignacym Wiśniewskim, sędzim pińskim bezpotomnie zmarłym (dobra te spadają na matkę, a w konsekwencji po matce na Mariannę): „spadających równej części jakowa z praw po między rodzeństwem należeć będzie na tych miał odstępuje i tę na posag postanawia”16. Wartość wyprawy umotywowano następująco: „tudzież do zupełnego przyzwoitego wyposażenia tejże pannie w rzeczach ruchomych do stroju i innego porządku białogłowskiego wyprawę należącą”17. Zazwyczaj posagi jakie wyznaczano córkom były jednakowe, ale jeszcze w XVII wieku w testamencie Jana Harasimowicza z 1639 r. najwyższy posag wyznaczył swej córce Halszce, a tak motywował swoją decyzję: „Ta bowiem więcej zasłużyła u mnie”18. Utrwalona w Statucie Litewskim patriarchalna zasada wyznaczania posagu według uznania ojca już w XVI wieku budziła pewne wątpliwości. Uzupełniono ją więc zasadą „czwarcizny”. Jeszcze w XVIII wieku rola rodziców w ustalaniu posagu miała większe znaczenie na Litwie niż w Koronie19. Często po określeniu sumy, terminu wypłaty posagu wyznaczano procent od rzeczonej sumy jako rekompensatę za zwłokę. Termin spłaty posagu ustalano najczęściej w ten sposób, że pierwszą ratę płacono po zawarciu małżeństwa. W intercyzach odnajdujemy takie sformułowania, jak: najdalej w niedzielę po akcie weselnym20, na cztery niedziele po ślubie, post contractum et consummatum per copulam matrimonium najdalej w drugą niedzielę po weselu (czyli po skonsumowaniu związku)21. Pogląd, że małżeństwo ważne było dopiero po pokładzinach jest według W. Abrahama nieporozumieniem. To ceremonia ślubna w Kościele nadawała ważności małżeństwu (łac. copula oznacza ceremonię ślubu, copula carnalis zaś dotyczy pokładzin). Pokładziny nie miały mocy aktu tworzącego małżeństwo, ale szły do równego podziału. Zob. A. Adamus, O prawie dziedziczenia nieruchomości przez kobiety w najdawniejszym prawie polskim, „Czasopismo prawno-historyczne” 1959, z. 1, s. 125–144; P. Dąbkowski, op. cit., t. II; B. Lesiński, Stanowisko kobiety w polskim prawie ziemskim do połowy XV wieku, Wrocław 1956, t. IV; ASang 488/9, ZZG458, AMCh230, ASang 464/2. 15 ASang 552/7. 16 Ibidem. 17 Ibidem. 18 Archiwum Pusłowskich, BJ, przyb. 326/99, Testamenty szlacheckie z lat 1537–1818. 19 T. Zielińska, Rozważania nad kwestią wyposażenia szlachcianek w Wielkim Księstwie Litewskim w XVIII stuleciu, „Kwartalnik Historyczny” 1989, z.1–2, s. 93–102. Interesująca jest też kwestia dotycząca ograniczania właściciela w rozporządzaniu ziemią ze względu na interesy krewnych. W prawie Wielkiego Księstwa Litewskiego występowała zasada trzecizny, która polegała na tym, iż 1/3 majątku mogła być swobodnie dysponowana, niezależnie od praw dziedziczenia reszty majątku (J. Bardach, Trzecizna w litewskim prawie majątkowym w XV i XVI w., Warszawa 1976). 20 ZZG458. 21 ASang 579/9. Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 69 poświadczyły fakt fizycznego posiadania oddanej prawnie żony. Akt ten uzupełniał prawny ceremoniał zawarcia małżeństwa. Fizyczne połączenie małżonków znalazło swe miejsce w ceremoniale ślubnym, ale dopiero kiedy małżeństwo zawarto według prawa świeckiego i sakralnego22. Dąbkowski jednak podkreśla, że pokładziny były o tyle istotne, że po nich nie należało się obawiać unieważnienia małżeństwa z powodu impotencji23. Obrzęd pokładzin zaczyna zanikać na ziemiach polskich w XVIII/XIX wieku, u szlachty dużo wcześniej. Odchodzenie od tego zwyczaju związane było też z rozpowszechnieniem ślubu kościelnego24. Drugą część posagu obligowano się zapłacić za rok na święto Jana Chrzciciela 24 VI lub blisko tego terminu. Ta data powtarza się w wielu intercyzach25. Jeżeli posag był wypłacany w ratach, to wiano też mogło być tak wypłacone26. Zdarzały się też przypadki, iż w intercyzie deklarowano wypłatę posagu przed weselem27. Każda niemal intercyza zabezpieczona była tzw. zakładem (wadium). W wypadku niedotrzymania umowy strona zrywająca umowę musiała zapłacić karę pieniężną. Od schyłku średniowiecza zakład wynosił z reguły wysokość długu i przypadał temu, kto ją ustanowił. W analizowanych przeze mnie intercyzach zakład był porównywalny do kwot wymienianych w intercyzie, tj. równy był sumie wszystkich kwot (posag, wiano i wyprawa). Nieodosobnione były przypadki, kiedy rodzina panny nie wywiązywała się z wypłacenia posagu. Anna, córka Andrzeja Sanguszki Koszyrskiego i ks. Bohdany Mścisławskiej, kiedy wychodziła za mąż (1564 r.) za Mikołaja Sapiehę (syn Pawła i Oleny z Holszańskich), jej ojciec już nie żył (zm. 1560 r.). Obowiązek wypłacenia posagu spadł na jej brata Aleksandra. Według relacji miała otrzymać: „Ku wedykoy krywde i szkode jej ku kotory czetwertoy cześć Imeney waszych ojczyznych iż maiet ona prawo swoie przyrozone”28. Upominać się też musiała o oddanie wyprawy w kwocie 1000 kop gr., wyznaczonej przez ojca w testamencie29. Nie wszystkie intercyzy były takie same pod względem formy, czasami znajdują się w nich życzenia dla przyszłych małżonków: „długiego życia, błogosławieństwa, pomyślności i szczęścia”. Takie życzenia odnalazłam we wstępie jednej z intercyz z 1685 r. między Michałem Florianem Rzewuskim, podskarbim nadwornym ko22 W. Abraham, Zawarcie małżeństwa w pierwotnym prawie polskim, Lwów 1925, t. IX, s. 141. 23 P. Dąbkowski, op. cit., s. 353. L. Stoma, Rytuał pokładzin w Polce – analiza strukturalna, [w:] Etnografia polska, red. J. Bursza, Wrocław 1975 t. XIX, z. 1, s. 51. Jeszcze w XV–XVII w. na Rusi Litewskiej spotykano jednak przypadki zawierania małżeństwa bez udziału duchownego (żonę tak poślubioną zwano niewieńczoną). Tak zawarte małżeństwo łatwiej było rozwiązać (J. Bardach, Świecki charakter zwyczajowego prawa małżeńskiego ludności ruskiej w Wielkim Księstwie Litewskim XV–XVII w., „Czasopismo prawno-historyczne” 1963, t. XV, z. 1). 24 25 ASang 511/7, 576/5. 26 P. Dąbkowski, op. cit. 27 ASang 455/10. 28 AMCh 952. 29 Ibidem. 70 Joanna Kuchta ronnym, starostą chełmskim, a Janem Aleksandrem Koniecpolskim, wojewodzicem bełskim i rotmistrzem Jego Królewskiej Mości o pannę Elżbietę Rzewuską: „Z uprzejmego serca rodzicielskiego na obiedwie osobie Ichmościów długiego życia i błogosławieństwa przy pomyślnych pociechach i szczęśliwościach zlewając”30. Przedstawiane były strony umowy, czyli między kim dana intercyza była zawierana. Wart zaznaczenia jest fakt, iż w zawieranej intercyzie interesy panny reprezentował nie tylko ojciec, ale i matka (ta bowiem wnosiła istotny wkład do sum posagowych panny w formie dóbr macierzystych). Dalej przeczytać można o powodach, jakie skłoniły rodziców lub opiekunów panny do jej wydania za rzeczonego kawalera. Po tym wprowadzeniu przechodzono do istoty umowy, a mianowicie opisu posagu i wyprawy (ile, co i od kogo miała panna otrzymać) oraz sposobu wypłaty i terminu. Najczęściej zastawiano dobra nieruchome do czasu spłaty posagu. Kolejnym punktem było przedstawienie zobowiązań pana młodego, a zatem zapis wiana oraz deklaracja spisania obopólnego dożywocia w osobnym akcie po zawarciu związku małżeńskiego. Jak bardzo dbano o majątkowe aspekty każdego mariażu świadczyć może preambuła do intercyzy Zofii Prudencji Ligęzianki zawartej z Wacławem Zasławskim z 1631 roku. W tym dokumencie znajduje się zapewnienie otrzymania sukcesji przez Wacława Zasławskiego po Dominiku Zasławskim31. Kiedy intercyza dotyczyła magnatki niejednokrotnie zaznaczano, że przyszły mąż nie może przymuszać żony do żadnych zapisów. Było to pewnego rodzaju zabezpieczenie dla kobiety, choć odnalazłam przypadki, kiedy mąż zmuszał żonę do niekorzystnych dla niej lub jej bliskich inicjatyw. Cecylia z Sapiehów Chodkiewiczowa, żona Michała Jana Tyzenhauza, podkomorzego wileńskiego wniosła sprawę o rozwód, ponieważ mąż „gwałty” na niej czynił i groził śmiercią. Kazał jej zabrać dokumenty: blankiety, testamenty, regestry i wszystkie oryginalne dokumenty dotyczące majątku dla jej syna z pierwszego małżeństwa Adama Chodkiewicza. Ponadto w 1728 r. wniosła ona o skasowanie podpisu asekuracji na 4000 talarów, które Tyzenhauz pożyczył, by nie musiała ona spłacać tego długu32. Średniowieczne prawo małżeńskie osobowe opierało się na dominującej pozycji męża w związku małżeńskim. Przez cały czas trwania małżeństwa żona pozostawała pod jego władzą i opieką (mundium). Zdarzało się, że prawo działało na korzyść kobiety, bo choć z jednej strony pozostawała pod władzą męża, to jednak to samo prawo mówiło o opiece męża nad żoną. Kiedy mąż nie spełniał tej funkcji, czyli nie dbał o dobro żony, mogła ona wykorzystać ten fakt do unieważnienia małżeństwa lub ustanowienia rozdzielności majątkowej (np. gdy mąż trwonił majątek żony). Do unieważnienia małżeństwa można było wykorzystać podważenie intercyzy. Prawo ściśle określało czas na wpisanie jej do ksiąg sądowych. Jako przykład można podać sprawę Marianny z Czartoryskich i Jana Potockich. Marianna dążąc do rozwodu (w 1810 r. nastąpiła separacja), próbowała podważyć ważność intercyzy rzeczonej 30 Podh XII 21/17. 31 ASang 579/9, Akta obcych rodów. 32 AMCh 214; AMCh 232. Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 71 w 1799 r., a wpisanej dopiero 14 lat później do akt sądu ziemskiego. Według konstytucji z 1768 roku czas na wpisanie intercyzy w akta nie mógł przekroczyć 1 roku i 6 niedziel, a według statutu litewskiego (rozdz. 7, art. 29) okres ten wynosił 2 lata33. W zebranych przeze mnie intercyzach czas od zapisania intercyzy do jej roboracji raczej nie przekraczał tego limitu34. Intercyzy są ciekawym źródłem do badań nad pojmowaniem instytucji małżeństwa przez ludzi okresu staropolskiego. Wymieniane w nich powody zawarcia małżeństwa i motywy zgody rodziców panny na ślub dostarczają wiele informacji na ten temat. Według słów zamieszczonych w wielu intercyzach związek małżeński, to „boskiej wszechmocności dzieło” oraz „odgórnie naznaczone połączenie dwóch familii”. Decyzja dotycząca małżeństwa to „wieczne wyroki”. Właściwie we wszystkich intercyzach z XVII–XVIII wieku widoczne są sformułowania określające zawierane małżeństwo jako z góry zaplanowane przez Boga. Tu warto przytoczyć choć kilka przykładów. W intercyzie z 1767 r. między Eustachym i Marią z Kąckich Potockimi a Barbarą z Duninów Sanguszkową, dotyczącej małżeństwa Hieronima Sanguszki i Urszuli Cecylii z Potockich czytamy: „Boskiej wszechmocności dzieło, co raz przed wieku ustanawia to czasu swego w samym skutku nie odmiennie wypełnić się musi i stąd bywa, że nachylone tak wieskich [większych] jako mniejszych animuszów serce według woli i upodobania swego”35. W podobnym tonie utrzymana jest intercyza między Piotrem hr. na Skrzynie Duninem kasztelanem radomskim a Pawłem Karolem Sanguszką (o Barbarę Duninównę). Został tu dosadnie odzwierciedlony pogląd, iż wola Boża była nie tylko powodem zawarcia umowy, ale stanowiła istotne źródło miłości między narzeczonymi: Której to Boskiej woli oparcyą i najodleglejszej od siebie ludzkie serca w punkcie jednym czasu, [...] z inklinacyi prawdziwego afektu ku osobie [kawalera]... Panny Duninowny, nie tylko zacnego imienia domu swojego dawnością [...] ale tak wszelkiemi pięknem i przyrodzonem i stanowi swojem przyzwoitem talentowi ukwalifikowanej [...] o dożywotnią jej dla siebie przyjaźń36. W innej intercyzie zawartej między Konstancją Czapską (była wówczas wdową po Piotrze Czapskim, wojewodzie pomorskim), a Adamem Chodkiewiczem, wojewodą bełskim, o rękę Rozalii Ewy Czapskiej czytamy: „za wszechmocną dyspozycyą Boską ludzkie serca rozrządzającą”37. Połączenie rodów stanowiło korzyść nie tylko dla samych zainteresowanych osób, ale – jak niejednokrotnie podkreślają słowa intercyz – było to dobro dla ojczyzny38. 33 AP oddz. Wawel, ZZG 290, Opisanie historyczne wszystkich zajść między Janem hr. i Marianną z Czartoryskich Potockimi, 1815. 34 AP oddz. Wawel, ASang 488/9, 579/9, ZZG 430, Podh XII 21/25. 35 ASang 488/9. 36 ASang 464/2. 37 AMCh 230. 38 ASang 488/9. 72 Joanna Kuchta W intercyzie z 1775 roku między Wacławem Rzewuskim, wojewodą krakowskim, a Janem Mikołajem Chodkiewiczem czytamy: Łaskawe Najwyższego wyroki długą szczęścia osnową gotując narodom wcześnie i opatrzenie złączeniem wielkie domów [...] aby siłami skuteczniej, a na przygody warowniej przygotować ojczyznę. Niepłonnie przewieszcza i możemy dobrą dolę i losy Rzeczpospolitej, kiedy dziełami słynących przodków znamienitych osobistemi cnotami i zasługami wielkich poprzedników w swoich [...] przydający skłonił serce swoje do Jejmc Panny Ludwiki Rzewuskiej39. Oto widzimy, iż swoisty sojusz rodzin scementowany małżeństwem według inicjatorów intercyzy miał umocnić ojczyznę przed złymi „przygodami”. Małżeństwo (według intercyzy z 1774 roku) Hieronima Sanguszki i Urszuli Cecylii Potockiej (córki Eustachego i Marii z Kątskich Potockich) również miało wzmocnić ojczyznę przez tę koligację: taż Boska Ordynacya, która wszystkich rządzi łączy i jednoczy familie, skąd ojczyznę rady, dom wspaniale krzewią się Rzeczpospolita usługę i podporę odbierać zwykła. Ta tedy [...] dyspozycya, z samych przedwiecznych wyroków swoje mająca a przeznaczenie pokazuje się osobie JW. WKsiążęcia Imci Sanguszka Czerkaskiego, jako sam z dystyngowanej wyrokiem prenencyami wypływa krwi [...] w ojczyźnie prerogatywami ozdobiona łżyczy [użyczy] się familią40. W wielu dokumentach tego rodzaju uwidacznia się postawa rodów, decydujących się na mariaż ich członków, a więc pod przykrywką woli Bożej i spowodowanego jej działaniem uczucia między narzeczonymi kryją się interesy rodzin (np. w intercyzie z 1745 r. między Ludwiką Denhoffówną wychowanicą Janusza i Konstancji Sanguszków a Franciszkiem Leduchowskim, wojewodą czernihowskim): Ordynowana przed wieki, skutkiem zaś w czasie determinowana, wielowładna dyspozycyia Boska, która tak inkludowała serca [...] Janusza Aleksandra [...] i [...] Konstancji z Denhoffow Sanguszkow [...], że za intepozycyą tak wielkich ludzi w ojczyźnie będących krwią złączoną JW. Im. Pannę Ludwikę z Denhoffow [...] stan święty małżeński deklarowali, za JW. Imc. Pana Franciszka na Leduchowie Leduchowskiego41. Niektóre intercyzy zawierają pochwałę kawalera, a „osobiste cnoty i zasługi przodków” sprawiały, że rodzina panny42 wyraziła zgodę na małżeństwo. Czasem chwalone są walory panny np. w intercyzie z 1817 r. Zofii z Branickich i Artura Potockiego. W kontrakcie tym podkreślano cnoty panny, jej wychowanie i „ucharakteryzowanie”, czyli charakter43. W niemal każdej intercyzie znajduje się stwier39 AMCh 304. 40 ASang 488/9. 41 ZZG 330. 42 AMCh 304. 43 AK Pot 297. Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 73 dzenie, że kawaler otrzymuje obietnice dożywotniej przyjaźni panny od rodziców (bądź opiekunów) oraz wielu przyjaciół rodu dziewczyny. Zgodę tę uzyskuje często po długim staraniu o rękę kobiety oraz dzięki antenatom i chwalebnym czynom jego domu: „córkę w dożywotnią przyjaźń mając na względzie prześwięte skoligacenie wielkich imion, szczere do powstania aktu niniejszego”44. Dodatkowym argumentem przemawiającym za słusznością podjętej decyzji jest pozwolenie królestwa45. Niekiedy kandydat na męża był ustalony dużo wcześniej. W intercyzie z 1642 r. między Janem Zamoyskim (synem Tomasza i Katarzyny z Ostroga Zamoyskich) a Aleksandrem Koniecpolskim o Joannę Barbarę Zamoyską z (7 XI 1642 roku) czytamy: Za wolą Bożą i pismem wyrażoną nieboszczki matki [...] i które jeszcze [...] ręką własną podpisała także za zdaniem [...] przyjaciół [wymieniona ciotka Anna Alojza Chodkiewiczowa, u której przechowywane były klejnoty na wyprawę] [...] idąc na staranie przyjaciół i osobliwie prośbą staraniem Stanisława Koniecpolskiego46. Zgoda na małżeństwo motywowana jest dodatkowo afektem obu stron, choć nie jest to argument przeważający i nigdy nie występuje samodzielnie47. Obok przyzwolenia w intercyzie rodzice wyrażają swoje błogosławieństwo dla przyszłych nowożeńców. Pewne powody wymieniane są przy wyznaczaniu posagu, często jest on oddawany z ojcowskiej (rodzicielskiej) lub braterskiej miłości, z „wrodzonej rodzeństwa swego miłości i przywiązania”, ale przede wszystkim podkreśla się jego wyznaczenie według „prawa naturalnego” oraz „według zwyczaju”, lub „z błogosławieństwa” i „by uniknąć gniewu Boga”. Te sformułowania podkreślają, że wyznaczenie córce posagu było obowiązkiem ojca lub jej opiekunów pod groźbą narażeniem się nawet na gniew Boży bądź dezaprobatę otoczenia. Zaznaczyć trzeba, że nie należy brać zbyt dosłownie sformułowań używanych w intercyzie. W jednej z intercyz znajdujemy dość ciekawy powód zgody na małżeństwo, a mianowicie wola Boża i Opatrzność sprawiają, że opiekunowie „nie mogli” być przeciwni temu małżeństwu48. Mariusz Lubczyński jako powody zawarcia intercyzy podaje głównie wolę Bożą, podkreślając fakt, że mniej jest mowy o zacności rodu jako o przyczynie związku49. Mogą być tego różne powody, a mianowicie z jednej strony pewna schematyczność intercyz – choć nie można powiedzieć, by były one identyczne. Z drugiej strony M. Lubczyński badał intercyzy tylko z pierwszej połowy XVII wieku, kiedy charakterystyczne było podkreślanie roli Opatrzności Bożej nie tylko 44 AMCh230. 45 Podh XII21/27. 46 Podh XII 21/5. 47 ZZG458. 48 ASang 464/2. M. Lubczyński, Zawieranie małżeństw przez szlachtę w świetle intercyz przedślubnych oblatowanych w krakowskich księgach grodzkich w latach 1680–1730, [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI–XVIII wieku, red. H. Suchojad, Warszawa 2001, s. 137–147. 49 74 Joanna Kuchta w intercyzach, ale też w licznych utworach weselnych, np. oracjach weselnych50. Z czasem w XVIII wieku zaczęto dużą wagę przykładać też do kwestii skoligacenia rodów. Właśnie w intercyzach, które odnalazłam, wiele miejsca we wstępnej części poświęca się na podkreślenie zacności rodu. Obserwuje się to również w mowach weselnych z końca XVII i z XVIII wieku. Możliwe jest, że oprócz oczywistych kwestii majątkowych i splendoru rodów te motywy są tym bardziej ważne, gdyż okres XVIII wieku, to czas coraz wyraźniejszego osłabienia państwa (co ma swoje odbicie w intercyzach, gdyż wymienia się sformułowanie dla dobra ojczyzny). Życie polityczne coraz wyraźniej przedstawia się jako konflikt interesów pewnych ugrupowań familiarnych, wzmocnionych więzami rodowymi. W późniejszych intercyzach zawsze zachowana jest pewna formuła woli Bożej, jednocześnie więcej uwagi we wstępie poświęca się koligacjom i podkreślaniu dobrodziejstw płynących z zawieranego kontraktu. Innymi dokumentami, które rzucają światło na zawieranie umów małżeńskich oraz na ich obwarowania majątkowe są zapisy dożywocia. W każdej intercyzie zaznaczano, że po weselu małżonkowie dokonają obopólnych zapisów na rzecz współmałżonka. Tak natomiast dowodzono słuszności zapisu: „Iż my słodkiej związkowo małżeńskich doznawszy miłości, a chcąc w dalszym pożyciu naszym też zagrontować zabezpieczyć, postanowiliśmy wspólne i wzajemne między sobą zapisać dożywocie”51. Jako argument wymieniano także: przywiązanie, przychylność współmałżonka lub odwdzięczenie się za dokonany przez niego zapis52. Podejście do majątkowych zobowiązań małżeńskich oraz motywowanie tego działania obrazują wyraźnie właśnie zapisy dożywocia. W jednym z takich dokumentów z 1594 r. Hrehory Lwowicz Sanguszko zapisuje żonie Zofii Hołowczyńskiej dożywocie, tak go argumentując: „Czasy miłego nasze z sobą mieszkanie małżeńskie doznawałem i doznawam [...] po tej małżonce mej miłej przeciwko mnie wierne cnotliwe”53. Zapis dożywocia miał być wzmocnieniem więzów małżeńskich. Oczywiście te wszystkie uwarunkowania małżeństwa: wola Boża, afekt narzeczonych, dobro rodu, czy ojczyzny nie zapobiegało częstym kłótniom np. o niewypłacenie posagu lub procesowanie się wdowy o należne jej dożywocie z krewnymi męża. Czasami przyczyną sporów było przetrzymywanie klejnotów należących do wyprawy lub sprawa powiększenia posagu z racji spadów testamentowych. Jak rzeczywiście wyglądała sytuacja z rozdzielaniem majątku obrazuje regestr rzeczy po zmarłej matce dla Ludwiki Grabowskiej i jej sióstr. Siostry te (Ludwika, Salomea, Leonarda) sukcesywnie otrzymywały ruchomości swej matki: suknie, trzewiki, kamizelki, klejnoty, srebro. Oddanie należnych im majątków ciągnęło się jednak przez kilka lat – od 1749 do 1756 r. Zgodnie z prawem zwyczajowym (prywatnym) wydzielono im: „Cokolwiek było z drobiazgów po połowie oddano nam wszystko ruchomości matki”54. Ruchomości, 50 Zob. J. Kuchta, Staropolskie mowy weselne, w druku. 51 AMCh 515. 52 Ibidem. 53 A Sang 1/5. 54 BJ, Archiwum Pusłowskich, Przyb. 93/99. Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 75 które otrzymały np. suknie mogły już posiadać wątpliwą wartość. Czasami w regestrach wypraw oprócz rzeczy dziedziczonych po np. matce oddzielnie wymieniano rzeczy nowe. Tekla Lubecka, kasztelanka pińska otrzymała rzeczy nowe (tkaniny na sumę 5118,9 rubli)55. Zdarzało się, iż ojcowie w swoich testamentach zaznaczali, by córkę wydać za odpowiedniego kawalera i dopełnić według zwyczajów wszystkich ceremonii ślubnych. Jurij Holszański w swoim testamencie z 1537 r. napisał, aby jego trzy córki bracia ich wydali za: „lubownych małżonków [...], a na nasilstwom i weseliem poczestnyie czynniki i wyprawu z otczyzn dali wsim Doczok naszych”56. Ludzie okresu staropolskiego raczej szanowali obyczaje związane z zawieraniem małżeństwa. Mimo częstych komplikacji związanych z realizacją podziałów majątkowych, można powiedzieć, iż prawo kobiety do wyposażenia było respektowane (choć kwestia wykonywania prawa prywatnego w praktyce wymaga jeszcze dokładnych badań). Słownictwo intercyz małżeńskich wyznacza dwa zasadnicze powody zawierania małżeństw: wolę Bożą oraz decydujące (w praktyce) koligacje rodzinne. Jako strona w intercyzie nie występowała panna wychodząca za mąż, lecz jej opiekunowie prawni. Nie wiadomo do końca, w jakim stopniu argument afektu narzeczonych był prawdziwy, gdyż z jednej strony panna nie mogła samodzielnie decydować o swoim losie w tej kwestii, z drugiej strony jednak w dokumentach zdarzają się sformułowanie świadczące o możliwości wyboru (za mąż lub do zakonu). Myślę, iż dalsza dogłębna kwerenda źródłowa pozwoli na bardziej jednoznaczne opinie na temat postrzegania instytucji małżeństwa przez ludzi tego czasu nie tylko w zakresie zasad prawnych, ale także w aspektach zwyczajowych. The Institution of Marriage in Old Poland in the Light of Prenuptial Agreements Abstract Prenuptial agreements provide us with much information on legal and moral aspects of contracting marriage. A premarital agreement defined the marriage portion given to a woman on her marriage and the length of time permitted for repayment. The future husband’s obligations assumed towards his wife were also described accurately. The prenuptial agreements, accompanied by other family documents such as a life estate or a testament, throw light not only on a matter of certain terms regarding women entering into marriage but also on actual fulfilment of the obligations imposed by prenuptial agreements. The lien, the signatures of numerous witnesses and the offer (oblatus) might lead to the conclusion that premarital agreements were treated in all seriousness. With changing times and legal/religious requirements, the marriage contract was broken down into several parts; one of them was a pre-marriage engagement which turned to be an occasion to make a list of premarital agreements valid for both sides. 55 Ibidem. 56 BJ, Archiwum Pusłowskich, Przyb. 326/99, Testamenty szlacheckie z lat (1537–1818). Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Barbara Obtułowicz Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku Ancien régime’u w Hiszpanii w połowie XVIII wieku 10 marca 1766 r. w Madrycie ogłoszono rozporządzenie ówczesnego ministra skarbu i wojny Leopolda de Gregorio, markiza de Esquilache narzucające nową modę w ubiorze. Zabraniano używania kapeluszy z szerokim rondem („sombrero redondo”) oraz obszernych, długich peleryn-płaszczy („capa larga”). Minister motywował decyzję tym, że dotychczasowe stroje sprzyjają przestępczości, ułatwiając kryminalistom zasłanianie twarzy rondami kapeluszy i ukrywanie skradzionych przedmiotów pod pelerynami. Nakazał więc wszystkim bez wyjątku, pod karą mandatu pieniężnego i więzienia, zastąpienie długich płaszczy krótką peleryną („capa corta”) i nakrycia głowy trójgraniastym kapeluszem („sombrero de tres picos”). Reakcja mieszkańców stolicy była natychmiastowa. Już w nocy z 10 na 11 marca utworzyły się grupy, które rozpoczęły penetrację miasta. Rano ukazał się afisz z pogróżkami przeciwko ministrowi. Policjanci pośpiesznie zerwali afisz, pobrali mandaty od tych, którzy chodzili w zakazanym stroju i aresztowali opierających się. W takiej sytuacji doszło do wystąpień zbrojnych. Największe ich nasilenie przypadło na okres od Niedzieli Palmowej 23 marca do 26 tegoż miesiąca. W pierwszym dniu zbuntowane tłumy wtargnęły do domów członków rządu cudzoziemskiego pochodzenia, tj. m.in. neapolitańczyka, markiza de Esquilache i premiera, markiza Gerolamo de Grimaldiego, genueńczyka, niszcząc ich wnętrza. Dzień później wydarzenia przybrały już dramatyczny obrót, ponieważ doszło do starć pomiędzy ludem i gwardią walońską. Paru Walończyków zginęło przy biernej postawie gwardii hiszpańskiej. W celu szybkiego wyciszenia wzburzonych nastrojów Karol III obiecał manifestantom spełnienie wszystkich ich żądań. Lecz jeszcze tej samej nocy upokorzony monarcha opuścił stolicę, co spowodowało wznowienie rozruchów. Uzbrojeni powstańcy opanowali miasto i zażądali natychmiastowego powrotu króla. Sytuacja uspokoiła się po zapewnieniach Karola III, że niebawem przystąpi on do realizacji wszystkiego tego, czego domagają się jego poddani, ale pod 78 Barbara Obtułowicz warunkiem całkowitego zaprzestania walk. Lud spełnił prośbę władcy i po południu w Wielką Środę w Madrycie zapanował niemal idealny porządek. Wydarzenia te, trwające zaledwie cztery dni, zapisały się w historii jako „motín de Madrid”, w odróżnieniu od podobnych wystąpień mających miejsce wiosną 1766 r. w innych rejonach państwa, „motín contra Esquilache”, dla podkreślenia, że był skierowany głównie przeciwko osobie tegoż ministra, inicjatora rozporządzenia z 10 marca lub jako „motín de las capas largas y sombreros redondos” („bunt długich peleryn i kapeluszy z szerokim rondem”). Według Diccionario de la lengua española, opracowanego przez autorytatywną Real Academia Española, „motín” wywodzi się z francuskiego słowa „mutin” („buntowniczy, nieposłuszny”) i oznacza masowe poruszenie tłumów w obronie wspólnych celów, skierowane przeciwko ustanowionej władzy1. Na język polski tłumaczone jest jako bunt, rebelia, powstanie. W omawianym okresie kojarzenie pewnych zjawisk, a także ugrupowań politycznych z nazwami strojów było dosyć często praktykowane. Niewątpliwie świadczy to o wadze przywiązywanej w tamtych czasach do ubiorów będących m.in. wyznacznikiem pozycji społecznej. Wystarczy wspomnieć o stronnictwach „kapeluszy” i „czapek”, które w osiemnastowiecznej Szwecji zdobyły poważny wpływ na politykę państwa. Podobnie było w Hiszpanii Karola III, gdzie odpowiednik „kapeluszy” stanowiło zachowawcze ugrupowanie „golillas”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „kreza”. Przeciwwagę „golillas” tworzyli zwolennicy szeroko zakrojonych reform tzw. „partido aragonés”, którego liderem był Pedro Pablo de Bolea, hrabia de Aranda. Baza źródłowa tematu jest nadzwyczaj obfita. Istnieją setki rozmaitych depesz, raportów, pamiętników, dyskursów, wierszy satyrycznych. Ta mnogość, a zarazem różnorodność źródeł sprawia, że historycy chętnie do nich sięgają. Obcojęzyczna literatura przedmiotu (hiszpańska, francuska i angielska) jest bardzo bogata. Natomiast w polskiej historiografii zagadnienie to jest mało znane. Nie został mu poświęcony żaden artykuł, nie mówiąc już o monografii. Niniejsze studium zostało oparte nie tylko na znanych, ale i na dodatkowych źródłach, jeszcze niewykorzystanych przez badaczy. Stanowią je trzy relacje naocznych świadków rebelii sporządzone w formie listów. Autorką pierwszej w kolejności jest María Antonia Aparici (z domu Prado). Według dokumentów znajdujących się w Biblioteca de Catalunya w Barcelonie wynika, że María Antonia wyszła za mąż za Pedro Aparici, wnuka sławnego kartografa katalońskiego, Josepa Aparici. Jej teść, syn wspomnianego kartografa, Josep Innocenci Aparici był sekretarzem króla i odgrywał bardzo ważną rolę na dworze2. Antonia miała zatem silne powiązania z kręgami dworskimi, a przez to ze światem kultury, nauki oraz polityki i dyplomacji. Ponadto należała do nielicznej grupy kobiet, które w tamtych czasach miały szczęście otrzymania starannego wykształcenia. Swój list zredagowała samodzielnie. 1 Diccionario de la lengua española, Real Academia Española, t. VII, 2002, s. 1047. 2 Biblioteca de Catalunya, Arxiu baró de Castellet, caja 59/1 oraz caja 60/3. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 79 Napisała go własnoręcznie, rzeczowo i zrozumiale dla czytelnika. Na marginesie dodajmy, że podczas redagowania listu María Antonia prawdopodobnie spodziewała się już dziecka, ponieważ właśnie w roku wybuchu buntu urodził się jej jedyny syn, José Manuel. Druga i trzecia relacja są anonimowe i trafne ustalenie autorów wydaje się niemożliwe3. Archiwistka Reis Fontanals, przeprowadzająca inwentaryzację dokumentów rodziny Aparici, autorstwo drugiej w kolejności relacji przypisuje także Marii Antonii. Nie potwierdzają tego wyniki moich badań. Głównym argumentem zaprzeczającym tej tezie jest fakt, że chociaż charakter pisma listu Marii Antonii i tego anonimowego wydaje się być zbliżony, aczkolwiek nie identyczny, to jednak pisownia niektórych wyrazów (np. Aranjuez, Esquilache, Rey) w obydwu przypadkach jest odmienna. Celem artykułu jest udowodnienie, na podstawie analizy publikowanych poniżej relacji, a także informacji z innych źródeł oraz z opracowań, że „motín contra Esquilache” wykraczał poza ramy tradycyjnych buntów miejskich doby ancien régime’u. Ukazał mianowicie, że za panowania Karola III (1759–1788) pojawiły się ważne oznaki kryzysu dotychczasowego systemu rządzenia i stanowił zapowiedź rychłego wejścia Hiszpanii w okres transformacji, która w drugiej połowie XIX w. doprowadziła do powstania społeczeństwa liberalego. Symptomy te były widoczne w sposobie myślenia i działania zarówno poddanych, jak też króla i członków rządu. „Motín contra Esquilache” ujawnił nieudolność przestarzałych struktur państwa wobec rosnących aspiracji mas ludowych do zabierania głosu w sprawach ich dotyczących. Wprawdzie konflikt ten nie przybrał tak radykalnego charakteru, jak we Francji w 1789 r., ale w warunkach hiszpańskich stanowił istotny przełom. Potwierdzają to naoczni świadkowie tamtych wydarzeń, określający powstanie mianem „rewolucji”. W ten sposób wyrażał się np. ambasador Danii w Madrycie, Antón Larrey. Twierdził on, że wypadki marcowe w stolicy Hiszpanii nie są zwykłą ruchawką uliczną, ale autentyczną rewolucją, która może pociągnąć za sobą trudne do przewidzenia konsekwencje4. Pragnę również wskazać na pojawienie się podczas buntu madryckiego zjawisk prekursorskich w stosunku do sytuacji we Francji przed rewolucją i w początkowej jej fazie. Ponadto koryguję niektóre ogólnie przyjęte, a nie zawsze zgodne z prawdą opinie dotyczące zarówno istoty, jak i przebiegu powstania. Współczesny historyk hiszpański Juan Fernández-Mayoralas Palomeque dochodzi do interesującej konkluzji, że wydarzenia roku 1766 stanowią zaprzeczenie dość powszechnego wśród badaczy przekonania o panowaniu Karola III jako okresie wyjątkowego spokoju i dobrobytu. Rządy trzeciego z kolei Burbona na tronie hiszpańskim przedstawiane są jako etap nadzwyczaj szczęśliwy, pozbawiony napięć społecznych, kiedy wszystkie warstwy społeczne zgodnie ze sobą współżyły. Na tle tej idylicznej sceny ukazywany jest monarcha paternalistyczny, usiłujący 3 W niniejszym artykule określam je jako Anonim I i Anonim II. R. Olaecha, Contribución al estudio del <Motín contra Esquilache> (1766), „Tiempos Modernos”, nr 8 (mayo–septiembre), s. 2. 4 80 Barbara Obtułowicz z pomocą mądrych ministrów wprowadzić konieczne reformy, którym z upartością dziecka sprzeciwia się lud. To zresztą sam Karol III przyrównał podobno swych poddanych do „dzieci, które płaczą, gdy się im myje twarz”. Według FernándezMayoralasa fakt, że królowanie Karola III nie było czasem sielanki zdają się potwierdzać pinturas negras Francisco de Goyi (1746–1828). Ludzie prezentowani przez artystę są diametralnie odmienni od tych przedstawianych w literaturze i sztuce epoki Karola III. To ważny znak. Wprawdzie wspomniane grafiki powstawały już po śmierci władcy, bo na przełomie XVIII i XIX w., kiedy moment historyczny był szczególny (wyniszczająca Hiszpanię wojna z Anglią, a następnie jej zmagania z wojskami napoleońskimi), podobnie jak stan psychiczny Goyi wywołany przez głuchotę, ale nie wydaje się, aby w przeciągu kilku i kilkunastu lat lud mógł się zmienić tak szybko. Zaczątki niezadowolenia, niepokoju i tragizmu musiały się rodzić już wcześniej5. „Powstanie peleryn i kapeluszy” ukazuje zarazem dekadencję Hiszpanii i próby jej restauracji. Zdaniem Jacinty Macías Delgado należy je sytuować pomiędzy buntami podobnego typu, jakie wybuchały w XVI- i XVII-wiecznej Europie a rewolucją francuską. Nosi bowiem znamiona tak jednych, jak i tej drugiej. Stare elementy przeplatają się w nim z nowymi. Są one widoczne po obu stronach, tj. na szczytach władzy i w społeczeństwie6. Elementy właściwe zarówno dla starej, jak i nowej rzeczywistości występują w polityce reformatorskiej Karola III, która stała się jedną z najważniejszych przyczyn wybuchu buntu. Zgodnie z duchem oświeconego absolutyzmu, w trosce o dobro swych poddanych monarcha dążył do unowocześnienia Królestwa, co było zamiarem ze wszech miar pożytecznym i nowatorskim. Jednak sposób, w jaki król i rząd zamierzali przeprowadzić modernizację państwa, obok zwykłej nierozwagi i krótkowzroczności, wykazywał znamiona tradycyjnego myślenia. Dlatego w toku prób realizacji reform dokonano wielu niewłaściwych posunięć, co zadecydowało o ich chwilowej klęsce. Do podstawowych błędów należy zaliczyć chęć reformowania kraju na wzór innych państw, zwłaszcza Królestwa Neapolu i Sycylii, a także Francji, bez uwzględniania specyficznych warunków hiszpańskich7. Obejmując tron hiszpański Karol III miał za sobą dwudziestopięcioletnie panowanie w Neapolu i na Sycylii, gdzie doprowadził do wielu pozytywnych zmian. Podobnego dzieła pragnął dokonać w Hiszpanii, kraju słabym ekonomicznie, coraz mniej zdolnym do utrzymania rozległych posiadłości zamorskich, zaopatrzonym w rozbudowaną i niesprawnie działającą machinę biurokratyczną, gdzie większość ludności żyła bardzo biednie, odczuwając ciężar nadmiernych podatków. Najbliżsi J. Fernández-Mayoralas Palomeque, Historia y mito: imágenes de Goya, „Tiempo y Tierra, revista de la Asociación Española del Profesorado de Historia y Geografía”, nr 3, Madrid, Otoño-Invierno de 1996, s. 71–76. 5 El motín de Esquilache a la luz de los documentos, ed., estudio preliminar, J. Macías Delgado, Madrid 1988, s. 25. 6 J. Cepeda Adán, Tipos populares en el Madrid de Carlos III, [w:] Coloquio internacional Carlos III y su siglo, Madrid 14, 15, 16 y 17 de noviembre de 1998, t. II, Madrid 1990, s. 483. 7 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 81 współpracownicy króla, wśród których największym zaufaniem darzył swych włoskich doradców, tj. markiza de Esquilache i markiza de Grimaldiego, opracowali program gruntownych reform. Ich głównym zadaniem było, w związku z trudnościami ekonomicznymi po wojnie siedmioletniej, zwiększenie dochodów państwa. Zamierzali to osiągnąć poprzez zmuszenie stanów uprzywilejowanych – szlachty i kleru do płacenia podatków (był to postulat, z jakim w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku występowali ministrowie finansów we Francji i ponieśli porażkę). Jednocześnie, zgodnie z panującą w Europie modą, Esquilache przy wsparciu włoskiego architekta Francisco Sabatiniego, dokonał wielkiej przebudowy Madrytu. Miasto w tym czasie różniło się niekorzystnie od innych metropolii europejskich i ambicją Karola III było uczynić Madryt prawdziwą stolicą Hiszpanii. W ramach porządków ulice wyłożono kostką brukową, wytyczono nowe, szerokie trakty, wzniesiono liczne budynki użyteczności publicznej, akweduktami doprowadzono do miasta wodę i zainstalowano oświetlenie uliczne. Jednak reformom nie sprzyjały czynniki zewnętrzne, jak np. nieurodzaje panujące w rolnictwie oraz zbyt szybkie tempo wprowadzanych zmian i wspomniana już nierozwaga samych pomysłodawców. Po niskich zbiorach roku 1765 i w okresie wyjątkowo ostrej zimy przełomu 1765/1766, kiedy zamarzła Zatoka Biskajska, Esquilache czynił co było w jego mocy, aby na rynku krajowym nie zabrakło zboża. Sprowadził je w dużej ilości m.in. z Sycylii. Popełnił jednak błąd ogłaszając liberalizację handlu zbożem8. Zrobił dokładnie tak jak osiem lat potem (w 1774 r.) francuski minister finansów Turgot, co doprowadziło do wybuchu tzw. wojny mącznej (1775 r.). W gospodarce merkantylistycznej zabieg uwalniania cen zboża zwykle był stosowany w okresach obfitych urodzajów, a nie odwrotnie. Esquilache chodziło o zapewnienie równej kondycji zarówno sprzedawcom, jak i nabywcom. W wyniku tego rozporządzenia doszło jednakże do podwojenia cen artykułów pierwszej potrzeby, czyli żywności i opału. Minister widząc swój błąd powinien był szukać sposobów obniżenia cen, zgodnie z tym, czego domagał się lud. Tymczasem nałożył on na mieszkańców stolicy obowiązek płacenia podatku od oświetlenia latarniami. Doprowadziło to do paradoksalnej sytuacji, kiedy ulice były pięknie iluminowane, natomiast tysiące ludzi siedziało w swych domach po ciemku. W sklepach panował deficyt świec, oliwy oraz łoju, ponieważ niemal wszystkie zapasy tych produktów zostały przeznaczone na oświetlenie siedmiu tysięcy latarni zainstalowanych na polecenie Esquilache9. W tej sytuacji, w momencie ogłoszenia dekretu o obowiązku noszenia nowego stroju, król i rząd mieli przeciwko sobie prawie całe społeczeństwo. Wszystkie stany utyskiwały na pogarszające się warunki życia i mało kto potrafił dostrzec pozytywne skutki reform. Z publikowanych poniżej listów wynika, że dekret stał się jedynie pretekstem do rozpoczęcia walki. W przeszłości wielokrotnie wydawano podobne rozporządze8 A. Ferrer del Río, Historia del reinado de Carlos III en España, t. II, Madrid 1982, s. 9–11. El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 13–14, 22; P. Vilar, El motín de Esquilache y la crisis del antiguo régimen, „Revista del Occidente”, nr 107 (febrero 1971), s. 204–208. 9 82 Barbara Obtułowicz nia (w latach 1716, 1723, 1729, 1737, 1740, 1745) i nie prowadziło to do groźnych następstw10. Rząd często interweniował także w sposób ubierania się podczas balów i ogłaszał zakazy wkładania masek. Ponadto, 22 stycznia 1766 r., a więc dwa miesiące przed wybuchem buntu de Esquilache, ukazał się dokument, w którym Karol III namawiał do noszenia krótkiego płaszcza i kapelusza trójgraniastego osoby związane z dworem królewskim, rządem, administracją państwową i wojskiem. W uzasadnieniu podawano, że osoby te powinny się prezentować elegancko, z dystynkcją i niedwuznacznie. Zatem dekret z 10 marca stanowił jedynie powtórzenie zarządzenia styczniowego. Różnica polegała na tym, że nie miał formy zachęty, ale rozkazu skierowanego do wszystkich bez wyjątku mieszkańców miasta11. Nowy strój miał obowiązywać na ulicy i w miejscach publicznych na terenie Madrytu oraz w tzw. Sitios Reales, czyli podmadryckich rezydencjach królewskich (Aranjuez, Eskorial, Pardo, San Ildefonso de la Granja)12. Podkreślmy, że dekret marcowy dotyczył modyfikacji wyłącznie mody męskiej i nie zmierzał do europeizowania jej na wzór francuski, jak podaje wielu badaczy. Z treści dekretu wynika niezbicie, że rządowi chodziło o „rostro descubierto” („odkrytą twarz”). Dotychczas używane peleryny (płaszcze) były bowiem obszerne, długie i od góry miały rodzaj narzutki, umożliwiającej zakrywanie twarzy. Także rozłożyste rondo kapelusza ułatwiało maskowanie13. Akurat tak się złożyło, że strój, jaki wówczas noszono we Francji wydawał się spełniać wymogi bezpieczeństwa i szybkiej identyfikacji. Władzom nie mogło zależeć na upowszechnianiu zagranicznych strojów, ponieważ wydawały one ustawy przeciwko zbytkowi, cudzoziemszczyźnie i praktykowaniu obcych mód. Kolejnym argumentem za tym, że rząd istotnie zmierzał do zaprowadzenia w stolicy porządku i oczyszczenia jej z elementów kryminalnych, było organizowanie co jakiś czas akcji mających na celu ograniczenie do minimum przestępczości, włóczęgostwa i żebraniny. Mieszkańcy Madrytu nie odczytali rzeczywistych intencji króla i rządu. Ich gwałtowną reakcję częściowo uzasadniało przywiązanie do dawnego ubioru, jako stroju tradycyjnego (wywodził się z wieku XVII), nabierającego charakteru narodowego. Takie miano zyskał on bowiem właśnie w momencie wybuchu rozruchów. Wówczas to w różnych punktach miasta rozrzucano druki ulotne w formie ogłoszeń zapowiadające, że trzy tysiące Hiszpanów gotowych jest bronić „traje nacional” i wzywające ludność stolicy do solidarności z powstańcami14. Zasadniczą przyczyną upodobania do szerokich płaszczy i kapeluszy z rozłożystym rondem była ich funk10 L. Rodríguez, El motín de Madrid de 1766, „Revista del Occidente”, nr 121 (abril-mayo), 1973, s. 24. „Na ulicach nakazano wszystkim odejmowanie rond kapeluszy i wkładanie kapelusza z rogami zakrzywionymi ku dołowi, czy to był wojskowy, czy nie, aż do woźniców i lokajów, [wszyscy] mieli obowiązek ściągać go [kapelusz, jaki wówczas nosili] i całą noc na wszystkich ulicach wyprawiano tę sztuczkę” – Anonim II. 11 12 E. Martínez Ruiz, La Seguridad pública en Madrid de la ilustración, Madrid 1988, s. 57–59. 13 P. Vilar, op. cit., s. 214. 14 A. Ferrer del Río, op. cit., s. 15. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 83 cjonalność, ponieważ skutecznie chroniły przed niekorzystnym wpływem zarówno słońca, jak i deszczu15. Masowy bunt stanowił również przejaw oporu przeciwko zarządzeniu, którego autorem nie był król, ale ministrowie-obcokrajowcy. Według Fernando Diaz-Plaja ingerencję władz w sposób ubierania się poddanych, ci ostatni odczuwali jako naruszenie ich prywatności16. Dlatego wydaje się, że dekret o zmianie stroju został odebrany przez ludność stolicy przede wszystkim jako zamach na, używając późniejszego języka, ich nietykalność osobistą. Potwierdzałoby to tezę, że świadomość powstańców nosiła już pewne znamiona typowe dla świadomości społeczeństwa liberalnego. Z drugiej strony uczestnicy zamieszek nie wyzbyli się starych przekonań, ponieważ – w świetle dokumentów z epoki – zaprotestowali także dlatego, że nie wyobrażano sobie, aby osoby o odmiennej kondycji społecznej miały nosić taki sam strój. Ubiór narzucony przez dekret miał być jednakowy dla wszystkich mężczyzn, podczas gdy tradycyjny zachowywał elementy odrębne. Chciano utrzymania zewnętrznych różnic, bo one potwierdzały istnienie różnic stanowych17. Za przyjęciem takiej interpretacji przemawia fakt, że dwanaście lat później mieszkanki Madrytu dokładnie w ten sam sposób uzasadniały swój sprzeciw wobec projektu ujednolicenia stroju damskiego. Projekt taki został opracowany na polecenie José Moñino y Redondo, hrabiego de Floridablanca w 1788 r., na krótko przed śmiercią Karola III. Spotkał się on z kategoryczną odmową pań, członkiń tzw. Junty de las Damas, czyli swego rodzaju sekcji kobiecej ustanowionej przy Madryckim Towarzystwie Ekonomicznym i składającej się z mieszkanek stolicy, pochodzących z najzamożniejszych i najbardziej prestiżowych rodzin arystokratycznych. Swe stanowisko damy motywowały tym, że w naturze ludzkiej jest zakodowana chęć różnienia się między sobą m.in. pod względem wyglądu zewnętrznego. Sprawę postawiły jednoznacznie: kobiety należące do dystyngowanych rodów nie wyrażą zgody na noszenie takich samych strojów, jak te stojące niżej w hierarchii społecznej18. Chociaż zmiana stroju nie była kwestią dominującą podczas powstania, urosła do rangi barwnego symbolu tegoż wystąpienia. Zabawnie wyglądał sam sposób egzekwowania zarządzenia. Oprócz oburzenia ze strony przeciwników nowej mody, towarzyszyło im poczucie humoru, znajdujące swe odzwierciedlenie w pomysłowych zachowaniach i uszczypliwych wierszykach. Wyglądało to tak, że krawcy eskortowani przez policjantów przemierzali ulice skracając od dołu peleryny, na takiej wysokości jak nakazywała norma, egzekwowali za to jedną pesetę i zabierali ze sobą ucięty kawałek sukna, który mogli potem wykorzystać do szycia Autor nieznany, Causas del motín de Madrid [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 109. 15 16 F. Diaz-Plaja, Otra historia de España, Barcelona 1973, s. 263. 17 Ibidem. B. Obtułowicz, Projekt stroju narodowego dla Hiszpanek w 1788 roku, „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis 17, Studia Historica II”, pod red. J. Gołębiowskiego, przy współpracy K. Polka, Kraków 2003, s. 255–262. Artykuł ten powstał na podstawie oryginalnego tekstu anonimowego dyskursu pt.: Discurso político-económico sobre el lujo de las señoras y proyecto de un traje nacional, Madrid 1788. 18 84 Barbara Obtułowicz nowych płaszczy. Scena ta przypomina poniekąd obcinanie bród bojarów na polecenie Piotra Wielkiego, który na siłę chciał zeuropeizować ruską szlachtę. Początkowo Madryt odpowiedział żartem. Pytano ironicznie, czy ucinając płaszcze od dołu chce się przez to odkryć twarz oraz czy w okresie karnawału i innych uroczystości w roku nie będzie wolno chodzić z twarzą zakrytą maską. W pierwszym dniu wybuchu zamieszek stary strój posłużył powstańcom do zamanifestowania ich niezadowolenia. Oto na znak protestu ludzie umieszczali kapelusze z szerokimi rondami na długich drągach i maszerowali z nimi po ulicach wznosząc okrzyki: „Viva el sombrero redondo!”19. Co odważniejsi wkładali tradycyjny ubiór i ostentacyjnym krokiem spacerowali na oczach gwardii królewskiej. Jeszcze inni napadali na tych, którzy zaakceptowali nowy strój, ściągali im z głów trójgraniaste kapelusze i zdzierali krótkie płaszcze20. Miasto obiegła piosenka śpiewana na ludową nutę przez kobiety mieszkające na przedmieściach stolicy. Słowa przyśpiewki mówiły, że żona znienawidzonego markiza de Esquilache na wiadomość o wybuchu rozruchów dostała pomieszania zmysłów i przedwcześnie wydała na świat chłopczyka ubranego w „capa corta” („krótką pelerynę”)21. Podczas rozruchów doszło do przejawów ksenofobii. Hiszpanie od wieków okazywali nieufność, wręcz wrogość cudzoziemcom. Wystarczy wspomnieć o pogromach morysków (dawnych muzułmanów) i maranów (dawnych Żydów) na przełomie XV i XVI w. o podłożu religijno-ekonomicznym, czy niepowodzenie realizacji planu kolonizowania bezludnych obszarów Sierra Nevada i Sierra Morena osadnikami sprowadzanymi z Flandrii, Niemiec, Szwajcarii, Węgier, Czech i Grecji w drugiej połowie wieku XVIII22. W powstaniu Esquilache ksenofobia została skierowana na część wojska złożonego z cudzoziemców, a przede wszystkim na członków rządu. Jednak w świetle publikowanych listów wydaje się, że wrogość do zagranicznych ministrów wypływała w pierwszej kolejności z faktu, że byli oni autorami niepopularnych reform i dopiero potem z ich przynależności do innej narodowości. Prawdopodobnie nie doszłoby do przejawów ksenofobii, gdyby ministrowie-obcokrajowcy nadali reformom wolniejsze tempo i łagodniejszy charakter. Mamy więc do czynienia z sytuacją podobną do tej, jaka miała miejsce w 1520 r. podczas tzw. powstania communeros. Główny atak zbrojnego wystąpienia miast kastylijskich (Toledo, Segowii, Burgos, Avila, Zamora) zwrócił się wtedy przeciwko niderlandzAutor nieznany, Relación del motin contra Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 109, 153–154. 19 20 A. Ferrer del Río, op. cit., s. 15. 21 Wiersz anonimowy bez tytułu publikowany w: Relación del motín contra Esquilache..., s. 167. Przyczyn fiaska tego nowatorskiego eksperymentu, którego pomysłodawcami byli bliscy współpracownicy Karola III, należy upatrywać w tarciach narodowościowych i wyznaniowych, do jakich dochodziło pomiędzy ludnością miejscową a napływową. Niemałą w tym rolę odegrała również zwykła zazdrość wobec tych osadników, którzy przewyższając Hiszpanów pracowitością i zdolnościami ekonomicznymi (byli to rolnicy i przedstawiciele rzemiosł mało znanych w Hiszpanii) zaczynali osiągać wysokie dochody (G. Desdevises du Dezert, La España del Antiguo Régimen, Madrid 1989, s. 619). 22 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 85 kim doradcom króla Karola Habsburga. Communeros wyrażali przekonanie, że kryzys polityczno-ekonomiczny Hiszpanii, odczuwany przez wszystkich mieszkańców państwa, stanowił rezultat złej polityki owych doradców i głównie przeciwko nim skierowali swe działania. Historyk francuski Pierre Vilar zauważa, że powstańcy pomimo całej swej nienawiści do włoskich członków rządu, postąpili z nimi stosunkowo łagodnie23. Spostrzeżenie to potwierdzają anonimowi autorzy publikowanych poniżej relacji. Z ich opisów wynika, że w pierwszym dniu buntu około dwustu osób poczyniło wprawdzie duże szkody w domu Esquilache, tj. powybijano szyby w oknach, stłuczono wszystkie lustra, wyniesiono kilka mebli należących do żony markiza, ogołocono spiżarnie, ale nie dokonano innych poważniejszych zniszczeń ani nie podpalono budynku. W podobny sposób potraktowano dom Grimaldiego. Furia „rozwścieczonego” (według określenia Anonima I) ludu skierowała się na owe siedem tysięcy latarni ustawionych wzdłuż ulic miasta z polecenia Esquilache. Nie był to jednak protest przeciwko zainstalowaniu latarni ulicznych, pomimo że koszt ich utrzymania zrzucony został na mieszkańców stolicy. Jak podaje inne źródło z epoki, latarnie te nazywano „latarniami de Esquilache” i rozbicie ich było symbolicznym targnięciem się na życie niepopularnego ministra24. Uderzenie przeciwko Esquilache nabrało tym większej siły, że łączyło się z atakiem na jego żonę, która przecież nie była cudzoziemką. Pastora Paternó, córka urzędnika, pochodziła z katalońskiej rodziny Sans o szlachetnym rodowodzie i markiz ożenił się z nią w Barcelonie. Pastora była jednak bardzo źle postrzegana przez Hiszpanów. Powszechnie posądzano ją o roznoszenie plotek, kupczenie urzędami państwowymi, na czym miała zarabiać duże pieniądze, mieszanie się do polityki i zdradzanie męża, prawdopodobnie z samym królem25. Wrogość powstańców do markizy potwierdzają publikowane poniżej listy. W sprawozdaniu Marii Antoni Aparici czytamy, że lud żądał od Karola III wygnania nie tylko samego ministra, ale całej jego rodziny. Natomiast według relacji Anonima II, po wtargnięciu do domu Esquilache „rozgniewany” tłum uparcie szukał i wypytywał zarówno o markiza, jak i o jego żonę. Również sposób rozprawienia się z oddziałami gwardii walońskiej nie był jedynie przejawem ksenofobii i miał głębsze podłoże. Przez długi czas w Hiszpanii służyły pułki złożone z obcokrajowców, które nigdy nie cieszyły się dobrą opinią. Walonów, Irlandczyków, Włochów i wolontariuszy określano jako dezerterów, włóczęgów, nikczemników. Dobrą reputację miały jedynie pułki szwajcarskie26. Gwardia walońska stanowiła część Gwardii Królewskiej. W chwili włączenia jej do osobistej służby Filipa V składała się z Walonów i nielicznych Niemców. Hiszpanie 23 P. Vilar, op. cit., s. 213. 24 Ibidem. A. Ferrer del Río, op. cit. s. 9; Enciclopedia Universal Ilustrada Europeo-Americana, [hasło: motín de Squillace] t. 57, Madrid 1927, s. 914. 25 26 G. Desdevises du Dezert, op. cit., s. 499. 86 Barbara Obtułowicz nie darzyli ich sympatią, nie tylko przez wzgląd na obce pochodzenie i złą sławę. Zazdroszczono im specjalnych przywilejów, jakie posiadali z nadania królewskiego. Dodatkowym powodem niechęci do Walonów był fakt, że w 1764 r., podczas ślubu Wielkiego Księcia Toskanii, Piotra Leopolda (syna Franciszka I i Marii Teresy) z infantką Marią Luisą, pod pretekstem zaprowadzenia porządku, członkowie gwardii walońskiej oddali strzały w kierunku gości weselnych, zabijając dwadzieścia pięć i raniąc sto dwadzieścia niewinnych osób27. Tak więc wyjątkowo okrutny stosunek Hiszpanów do Walonów w marcu 1766 r. stanowił rezultat kompleksu nawarstwiających się czynników. Poza tym gwardziści sami sprowokowali zatarg, ponieważ wbrew zakazowi Karola III użyli ognia, raniąc kilku powstańców. Masakrę gwardzistów należy odczytać także jako wyraz drugiej obok ksenofobii cechy charakterystycznej dla ówczesnych Hiszpanów, czyli nietolerancji religijnej. Jak dowiadujemy się z publikowanych poniżej relacji, po zamordowaniu trzech gwardzistów walońskich uczestnicy buntu schwytali jeszcze jednego, kamienowali go, zadawali ciosy nożem, wlekli półżywego po ulicach miasta i krzyczeli, że jest Żydem. Nazwano go tak nie z pobudek antysemickich, ale dla podkreślenia jego odmienności religijnej (członkowie gwardii walońskiej w większości należeli do kościołów reformowanych). Słowo Żyd trzeba tu odebrać jako synonim innowiercy. Dotychczas nie potrafimy ustalić, czy istotnie maltretowany Walon nie był katolikiem. Powstańcy orzekli, że nie był, ponieważ ich zdaniem będąc już w agonii nie chciał skorzystać z sakramentu pokuty. Jednak – jak sugeruje źródło z epoki – prawdopodobnie nie mieli racji. Kiedy bowiem do Walona przybliżył się kapłan z pytaniem, czy chce wyznać swe grzechy, ten szepnął „Nu entende” („nie rozumiem”). Słowo to zostało błędnie zinterpretowane, jakoby odmawiał spowiedzi. Natychmiast uznano go za heretyka i przekonanie to rozciągnięto na wszystkich członków gwardii walońskiej28. Twierdzono nawet, że według zeznań naocznego świadka, jeden z gwardzistów zewnętrznie upodobnił się do Lucyfera, ponieważ miał diabelski ogon. Ludzie ochoczo znosili drewno, aby zrobić ognisko i dokonać kremacji zwłok zamordowanych Walonów. Kierowało nimi przekonanie, że tym sposobem zrobią Bogu miłą przysługę i zyskają odpust zupełny29. Analiza dalszego przebiegu powstania dostarcza dowodów świadczących o zmianie stosunku rządzonych do rządzących, zwłaszcza w relacjach poddanych z monarchą. Sam fakt wybuchu rebelii oznacza, że lud miał odwagę zdecydowanie A. Domínguez Ortiz, Sociedad y estado en el siglo XVIII español, Barcelona 1984, s. 308; Relación del motin contra Esquilache..., s. 159; C. Borreguero Beltrán, Extranjeros al servicio del Ejército español del siglo XVII, [w:] Coloquio internacional Carlos III y su siglo..., s. 82, 85. Członkowie gwardii walońskiej podlegali wyłącznie królowi, byli stawiani zaraz na drugim miejscu po wojskach hiszpańskich, po przejściu w stan spoczynku lub w przypadku trwałego inwalidztwa otrzymywali dożywotnie zabezpieczenie materialne, coś w rodzaju emerytury lub renty, król roztaczał opiekę także nad ich rodzinami (żonami, dziećmi, służącymi), ibidem, s. 82–83. 27 28 Discurso histórico de lo acaecido en el alboroto de Madrid, ocurrido el Domingo de Ramos 23 de Marzo de 1766, [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 58. 29 L. Rodríguez, op. cit., s. 30. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 87 zaoponować przeciwko rozporządzeniu władzy absolutnej. Zachowanie uczestników buntu pokazuje, że nie dali się oni manipulować przez dwór i rząd. Twardo obstawali przy swoich żądaniach, dopominając się prawa kontroli nad wydawanymi odgórnie rozporządzeniami. W ten sposób odmawiali ślepego posłuszeństwa wobec monarchy, ponieważ przestała do nich przemawiać teoria o królu jako pomazańcu Bożym30. Był to ewidentny sygnał kryzysu starego ładu. Co więcej, powstańcy bynajmniej nie odczuwali skrupułów z powodu przyjęcia takiej postawy. Nuncjusz apostolski w Madrycie, w korespondencji adresowanej do Rzymu, donosił ze zdziwieniem, że ranni uczestnicy buntu odrzucali stwierdzenie, jakoby ich udział w zamieszkach był grzechem31. Z kolei w relacji Anonima II czytamy, że gdy w Wielki Poniedziałek na Rynek Główny przybyli księża zakonni celem głoszenia kazań, w nadziei na uspokojenie zgromadzonego tam tłumu, usłyszeli z jego strony stwierdzenie, że powstańcy nie potrzebują pouczeń, ponieważ nie uważają się za heretyków i to o co walczą jest „słuszną sprawą” („es cosa justa”). Innymi słowy lud stanął w obronie swych żądań wyrażając przekonanie, że ma do tego pełne prawo, nawet jeżeli jego racje są niezgodne z wolą monarchy absolutnego. Bardzo ważnym momentem potwierdzającym krystalizowanie się nowej mentalności społecznej jest petycja skierowana do króla w drugim dniu wystąpień. Ma ona charakter rewolucyjny, ponieważ została wysunięta na drodze siły i pod groźbą rozprzestrzenienia powstania. Jej treść nie jest tak radykalna, jak żądania stawiane Ludwikowi XVI w 1789 r., mimo to należy ją uznać za prekursorską wobec tychże żądań i jak na warunki hiszpańskie za niezwykle śmiałą. Obok postulatów o charakterze lokalnym (zniesienie Junta de Abastos32, rozwiązanie gwardii walońskiej, odwołanie nakazu noszenia nowego ubioru, pozwolenie, aby każdy ubierał się wedle własnego gustu) znalazły się w niej żądania o charakterze politycznym i narodowym, ważne nie tylko dla mieszkańców Madrytu, ale dla całego państwa (wygnanie z Hiszpanii i jej posiadłości Esquilache wraz z rodziną, usunięcie z rządu obcokrajowców, obniżenie cen na zboże). Tym właśnie różni się bunt Esquilache od buntów podobnego typu, jakie wybuchały na wiosnę na terenie Hiszpanii (m.in. Saragossa, Guipúzcoa, Barcelona, Palencia, Cuenca, Alicante, Valencia). Postulaty uczestników zamieszek w stolicy były bez wątpienia głębsze i konkretniejsze, formy zaś ich dochodzenia wytrwalsze. Ponadto wystąpienia ludności miejskiej na prowincji miały 30 F. Diaz-Plaja, op. cit., s. 261. J. Navarro Latorre, Hace doscientos ańos estado actual de los problemas históricos del „Motín de Esquilache”, Madrid 1966, s. 47. 31 32 Junta de Abastos – rodzaj spółki (towarzystwa, zrzeszenia) założonej na rozkaz Ferdynanda VI, w trosce o zapewnienie Madrytowi stałych dostaw podstawowych produktów, takich jak chleb, mięso, słonina, oliwa, węgiel, mydło, ryby (dorsze) oraz świece z łoju. Dla utrzymania równowagi pomiędzy podażą i popytem na wspomniane produkty król zlecił jej obowiązek wyznaczania rodzaju towarów, jakie w danym okresie mogły być sprzedawane na stołecznym rynku. Do kompetencji junty należało również ustalenie cen. Instytucja miała bardzo złą opinię zarówno wśród sprzedających, jak i kupujących, ponieważ ograniczała swobodę handlu. Działała do dnia 24 marca 1766 roku, kiedy została zniesiona przez Karola III na żądanie mieszkańców stolicy. Odtąd zaopatrzenie miasta przeszło w ręce corregidora, czyli burmistrza mianowanego przez króla (R. Olaecha, op. cit., s. 23). 88 Barbara Obtułowicz wybitnie podłoże ekonomiczne i stanowiły rezultat kryzysu żywnościowego. Natomiast powstanie madryckie posiadało jednocześnie trzy wymiary: gospodarczy, polityczny i jedyny w swym rodzaju aspekt kulturowo-obyczajowy (kwestia stroju)33. Lud odważył się protestować przeciwko rządowi i wspierającemu go wojsku liczących się z wolą i opinią publiczną. Uczestnicy rebelii potępiali despotyzm i tyranię – te dwa słowa nader często występują w źródłach powstałych pod wpływem ruchów społecznych w Madrycie i poza nim w 1766 r.34 Jednak bunt madrycki, inaczej niż rewolucja francuska, nie został wymierzony w osobę króla. Podkreślali to wielokrotnie sami powstańcy oraz kaznodzieje pełniący rolę pośredników pomiędzy Karolem III a ludem zgromadzonym przed pałacem. Jeden z nich, ojciec Cuenca, w przemówieniu do króla oświadczył, że lud darzy władcę wielką miłością i szacunkiem35. Uczestnicy rozruchów dawali dowody przywiązania do Karola III, ale jednocześnie domagali się, aby zgodnie z ideą absolutyzmu oświeconego, był dla nich rzeczywistym protektorem. Nie zadowolili się obietnicami spełnienia ich żądań, ale chcieli aby król potwierdził swe przyrzeczenia osobiście, ukazując się na balkonie pałacu. Ponadto zagrozili, że w razie niespełnienia tego żadania walki w mieście będą kontynuowane. Kiedy Karol III wyjechał z Madrytu, największym pragnieniem powstańców było, aby szybko wrócił. W pierwszym odruchu mieszkańcy stolicy zamierzali nawet podążyć za królem do Aranjuezu. W piśmie wysłanym do monarchy za pośrednictwem gońca lud błagał go o powrót, zapewniając, że „nie ma nic przeciwko Królowi” („que ellos no tienen cosa contra el Rey” – Anonim I), gotów jest oddać życie za niego oraz za członków jego rodziny i że wrogość powstańców kieruje się wyłącznie przeciwko Esquilache, jako głównemu autorowi polityki zgubnej dla miasta i państwa. Potwierdzeniem wiarygodności tych słów miał być okrzyk wznoszony przez uczestników buntu: „Viva el Rey!” – „Muera Esquilache!”. Kolejną oznaką dojrzewania świadomości społecznej była sytuacja powstała w Madrycie w Wielki Wtorek (25 marca) na wiadomość o wyjeździe Karola III do Aranjuez. Nastąpiła wtedy autentyczna pustka władzy („vacío del poder”). Król i część ministrów uciekli i rządy w mieście przejęli powstańcy. Działania podjęte wówczas przez lud dowodzą niezbicie, że był on przekonany o posiadaniu własnych praw, które nie zostały uszanowane i to stało się przyczyną wybuchu36. Ponadto, chociaż lud nadal zachowywał należyty respekt dla osoby króla, uwidocznił się upadek autorytetu władcy. Przestał on być oparciem dla swych poddanych. Zaczęto Karolowi III wypominać powierzenie steru rządów w państwie ludziom nieodpowiedzialnym oraz lekceważenie „dobra publicznego”37. 33 A. Domínguez Ortiz, op. cit., s. 311; P. Vilar, op. cit., s. 237. C.E. Corona, El poder real y los motines de 1766, [w:] Suma de estudios en homenaje al Ángel Canellas López, Facultad de filosofía y letras, Universidad de Zaragoza 1969, s. 259–277. 34 35 Autor nieznany, Discurso histórico...., s. 60. 36 El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 32–35. J. Macías Delgado, Ideario político-económico del motín contra Esquilache, [w:] Coloquio internacional Carlos III y su siglo..., s. 124. 37 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 89 W świetle publikowanych listów objęcie rządów przez lud przejawiało się w tym, że osobom ubranym według nowej mody odbierano trójgraniaste kapelusze i krótkie peleryny, opanowano arsenały z bronią i koszary wojskowe, gdzie odnaleziono zaledwie trzech więźniów, których uwolniono (analogia do zdobycia Bastylii), rozbrajano żołnierzy, otwarto więzienia kobiece wypuszczając na wolność znajdujące się tam kobiety (głównie prostytutki). O upadku prestiżu króla świadczy fakt, że okrzyk „Viva el Rey!” zastąpiono „Viva España!”. Wreszcie lud zajął kluczowe punkty miasta, czyli bramy wyjazdowe i zablokował drogę do Aranjuezu, aby pozostali w Madrycie członkowie rządu i osoby związane z królem nie mogły do niego wyjechać. Za najważniejszy cel postawiono sobie zmuszenie króla do powrotu. María Antonia Aparici akcentuje, iż powstańcy zgodnie twierdzili, że król „musi” wrócić i że trzeba mu to „nakazać”. Nie dowierzając reprezentantom pochodzącym z klas wyższych, koniecznie chcieli załatwić sprawę osobiście, tzn. posługując się osobami wyłonionymi spośród nich samych. Dlatego, chociaż zredagowanie petycji do władcy zlecono gubernatorowi Rady Kastylii, biskupowi Diego de Rojas, to dla skontrolowania wiarygodności treści, nakazano ją głośno przeczytać jednemu z powstańców. Zrezygnowano także z pośrednictwa gubernatora i dostarczenie petycji do rąk własnych króla zlecono niejakiemu Diego Avendaño (woźnicy). Tenże Diego zawiózł ją do Aranjuezu i wrócił do Madrytu z oświadczeniem Karola III o amnestii i z zapewnieniem rychłego powrotu, pod warunkiem zaprzestania walk. Następnie przekazał odpowiedź króla gubernatorowi Rady, po czym inny z uczestników buntu wdrapał się na wóz i trzymając w ręku papier odczytał go donośnym głosem. Podczas gdy postawę ludu cechowały odwaga i zdecydowanie w działaniu, monarcha przyjął postawę defensywną. Powstanie ukazało słabość władzy absolutnej i jej organów, głównie wojska, które w trzecim dniu powstania zostało rozbrojone przez mieszkańców stolicy. Była to ewidentna klęska militarna rządu38. Brawura ludu z jednej strony i ustępliwość monarchy z drugiej burzyły wyidealizowany wizerunek wszechpotężnego a zarazem dobrotliwego i wręcz „ojcowskiego” monarchy absolutnego. Również to zjawisko wystąpiło w Hiszpanii wcześniej niż we Francji. Karol III kapitulował przed swymi poddanymi kilka razy. Najpierw, gdy zakazał wojsku strzelania do rebeliantów. Nie wiemy czym się kierował wydając takie polecenie. Być może zrobił to z pobudek humanitarnych, ale zapewne także dlatego, aby klasy uprzywilejowane (arystokracja, szlachta, kler) nie poczuły się zagrożone ze strony wojska. To ostatnie groziło rozszerzeniem się powstania i jego radykalizacją39. Drugi raz okazał swą uległość wtedy, gdy odrzucił sugestie członków Rady Kastylii, proponujących stłumienie buntu siłą. Król nie tylko zaakceptował wszystkie żądania ludu wyrażone w petycji, ale zgodnie z życzeniem powstańców, wyszedł na balkon i podczas odczytywania przez o. Cuencę kolejnych punktów petycji, osobiście potwierdzał każdy punkt skinieniem dłoni. Następną oznaką bezradności i wręcz tchórzostwa Karola III było potajemne opuszczenie stolicy wraz z rodziną 38 J. Navarro Latorre, op. cit., s. 20–21. 39 L. Rodríguez, op. cit., s. 39. 90 Barbara Obtułowicz i członkami dworu, co nasuwa skojarzenie z ucieczką Ludwika XVI w 1789 r. ku granicy belgijskiej. Według Anonima II władca udał się do Aranjuezu z licznymi sprzętami (łóżka, kufry, piece kuchenne etc.), co by sugerowało, że nie planował szybkiego powrotu. Zdaniem Laury Rodríguez, król chciał w ten sposób doprowadzić do sprowincjonalizowania stolicy i zneutralizowania presji ludu40. Jednak zasadniczym powodem ucieczki był zwykły ludzki strach. Maria Antonia Aparici pisze wyraźnie, że król wyjechał, ponieważ „bał się ludzi”. Obawa przed zamachem na jego życie miała mu towarzyszyć jeszcze dziewięć miesięcy po wyciszeniu buntu, aż do czasu, kiedy wrócił do Madrytu. Wtedy nie tylko dał wojsku rozkaz marszu do stolicy, ale prewencyjnie obmyślił plan ucieczki poza Hiszpanię, przez Pireneje, w razie ponownego zaognienia się sytuacji. W przypadku dojścia do skutku takiej ewentualności, wojska miały obsadzić trasę ucieczki, zwłaszcza na granicy w Pirenejach. Już do końca swych dni Karol III żył w ciągłym niepokoju powtórzenia się rozruchów. Kiedy pewnej nocy usłyszał hałas w pobliżu pałacu, obudził się przestraszony i zapytał swego kamerdynera Almerico Pini, co to znaczy. Pini odparł, że to wieśniacy, którzy w noc św. Piotra mają zwyczaj gromadzić się na zabawach. Od tego czasu Karol III powracał z wiosennego pobytu w Aranjuezie nie zaraz po św. Janie a przed św. Piotrem, jak dotychczas, ale po św. Piotrze41. Czwarty przejaw bezsilności króla to odnotowane przez Marię Antonię oświadczenie skierowane do ludu, w którym władca stwierdzał, iż tak bardzo przejął się wybuchem zamieszek, że dwukrotnie miał upuszczaną krew i kilka razy był bliski zemdlenia. Także królowa czuła się bardzo źle. Antonia napisała również, że na wiadomość o ponownym wybuchu zamieszek 25 marca, przebywający w Aranjuez członkowie rodziny Karola III „płakali jak dzieci” (cyt. za Marią Antonią i Anonimem II). W trakcie trwania buntu, oprócz zmian we wzajemnych relacjach pomiędzy poddanymi a władzą absolutną, miały miejsce fakty przemawiające za tym, że społeczeństwo hiszpańskie wchodziło w okres transformacji. Otóż 26 marca po południu, podczas pobytu Diego Avendaño w Aranjuezie, w stolicy doszło do oznak współpracy różnych stanów. Stany uprzywilejowane dawały dowody swej solidarności ze wzburzonym ludem. Według relacji Anonima II przejawiało się to w tym, że uczestnicy zamieszek spożywali posiłki w gospodach za darmo, a osoby zamożne dobrowolnie pokrywały koszty ich wyżywienia. Osobników z wyższych sfer wmieszanych w tłum powstańców zauważało się także po ubiorze. Ponadto obiegające miasto wiersze satyryczne wskazywały, że ich autorami obok ludzi prostych byli reprezentanci warstw wykształconych. Takie zachowanie potwierdza tezę wysuniętą przez Luisa Miguela Enciso Recio o tym, że ówcześni ludzie posiadali już poczucie wolności i świadomość wspólnoty42. 40 Ibidem, s. 38. 41 J. Navarro Latorre, op. cit., s. 17–21; L. Rodríguez, op. cit., s. 24–49. L.M. Enciso Recio, Oświecenie w Hiszpanii, [w:] Studia polsko-hiszpańskie. Wiek XVIII, pod red. J. Kieniewicza, Warszawa 2000, s. 50. 42 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 91 Dla wielu badaczy opisane fakty stanowią punkt wyjścia do rozważań nad tym, czy powstanie było spontaniczne, czy zaplanowane i jeżeli tak, to kto nim kierował. Do dzisiaj problem ten pozostaje dyskusyjny. Wydaje się, że najwłaściwsze jest zajęcie stanowiska pośredniego reprezentowanego przez José Navarro Latorre. Po przeanalizowaniu rozmaitych opcji doszedł on do przekonania, że samodzielnym inicjatorem wystąpień był lud. Dopiero w trakcie rozruchów zaczęli się doń przyłączać przedstawiciele klas wyższych. Nastąpiło to wtedy, gdy stało się jasne, że wobec ucieczki króla i bezsilności rządu powstała szansa na okazanie niezadowolenia i wystąpienia przeciwko absolutnej władzy. Za przyjęciem tezy o ludowym charakterze buntu przemawia fakt, że głównymi jego aktorami i przywódcami byli ludzie prości. Statystyki prowadzone w szpitalach madryckich ujawniają, że wśród rannych, którzy się tam znaleźli przeważali przedstawiciele stanów niższych legitymujący się takimi profesjami, jak: stolarze, robotnicy, rzemieślnicy, murarze, a także żebracy i jeden torreador. Przywódcy powstania rekrutowali się z tych samych kręgów43. Hiszpańskie klasy wyższe nie potrafiły nakłonić ludu do podtrzymania powstania i nie wykorzystały go do walki o swe cele. Między innymi dlatego, inaczej niż w 1789 roku we Francji, wydarzenia marcowe w Madrycie nie przerodziły się w rewolucję. Zabrakło zorganizowanej opozycji, która miałaby swój program i umiałaby pokierować ruchem. Osoby pretendujące do odegrania przywódczej roli w obawie przed represjami starały się nie ujawniać i działały w ukryciu. W rewolucyjnej Francji burżuazja pociągnęła za sobą lud. Natomiast w Hiszpanii roku 1766 burżuazja dopiero zaczynała się tworzyć, była słaba, nie skonsolidowana i na dodatek skłócona z arystokracją. Powstanie Esquilache ujawniło konflikt pomiędzy tymi grupami i stanowiło efekt tejże rywalizacji. Podkreślmy, że wśród osób wspierających rebeliantów nie było nowej szlachty, lecz stara, rodowa oraz duchowieństwo. Reformy realizowane przez rząd uderzały w podstawy ekonomiczne (majątki) szlachty rodowej i pomniejszały jej dotychczasową pozycję w państwie. Arystokracja nie chciała rezygnować z władzy na rzecz króla i protegowanej przez niego nowej szlachty. Najbliżsi współpracownicy monarchy oraz większość członków rządu rekrutowała się z tego grona. To właśnie dwór królewski był miejscem, gdzie gromadziła się ta mozaika „dorobkiewiczów”, cwaniaków, liczących na protekcję, szybki awans i zysk materialny. Stąd wrogość ludu oraz wspierającej go arystokracji zwróciła się przeciwko czołowym reprezentantom tej grupy: Esquilache, prokuratorowi Rady Kastylii, Pedro Rodríguez de Campomanesowi, ministrowi sprawiedliwości Manuelowi Roda y Arieta, markizowi Floridablance i innym osobom o niejasnym rodowodzie, wywodzącym się z prowincjonalnej szlachty, a mimo to awansowanym przez Koronę na wysokie stanowiska państwowe. To oni byli główną siłą napędową polityki reform44. Źródła z epoki podkreślają kulturę i spokój, z jakim powstańcy spożywali wspomniane wyżej posiłki w gospodach i pili wino w winiarniach. Jest to tym bardziej 43 J. Navarro Latorre, op. cit, s. 47–50. 44 L. Rodríguez, op. cit., s. 24–39; J. Cepeda Adán, op. cit., s. 482–483. 92 Barbara Obtułowicz zastanawiające, że wśród nich było wiele osób z marginesu społecznego, złodziei, żebraków, przestępców, a mimo to w trakcie trwania zamieszek wyjątkowo powstrzymali się oni od czynienia szkód. Anonim II, który należał do przeciwników powstania, ze zdziwieniem odnotował, że w sumie ci „fanatycy” nie zrobili nic złego, nic tak typowego dla „łotrów niskiego stanu”. Jak już wiadomo, nawet w domu Esquilache, poza żywnością i meblami jego żony, niczego nie wyniesiono. Taki obraz potwierdza Maria Antonia, pisząc że „przy całej tej wrzawie nie skradziono nawet chusteczki”. Zamieszczone poniżej dokumenty odsłaniają jeszcze jeden ważny szczegół świadczący o zaczynającej się dokonywać transformacji społeczeństwa hiszpańskiego. Chodzi mianowicie o aktywną działalność kobiet podczas trwania powstania. Dodajmy, że uwaga ta dotyczy reprezentantek ze wszystkich warstw społecznych, i to oraz zarówno tych mieszkających w samym Madrycie, jak na jego przedmieściach. Kobiety są obecne wszędzie. Występują jako śmiertelne i ranne ofiary walk oraz jako bezimienne heroiny, porównywane do bohaterek starożytnych. Po zdobyciu arsenału maszerowały z bronią po ulicach stolicy wołając za sobą „tchórzliwych mężczyzn” [relacja Marii Antonii]. Niektóre kobiety wspólnie z mężczyznami chodziły po domach, namawiając innych do uczestnictwa w buncie. Anonim II odnotował, że część pań wprost deklarowała gotowość oddania życia własnego i swych synów w obronie tego, o co walczyli powstańcy. Męstwo i ofiarność mieszkanek Madrytu potwierdza relacja innego anonimowego autora sprawozdania z przebiegu rebelii. Czytamy w niej, że w Niedzielę Palmową pewna kobieta oddała strzał z pistoletu do żołnierzy, którzy zranili dwóch chłopców usiłujących przyłączyć się do manifestantów i natychmiast zniknęła w tłumie. Kobiety potrafiły też być bezlitosne. Uczestniczyły w mordzie Walończyków, wbijały noże w ich zwłoki i celnie rzucały kamieniami. Jedna robiła to z takim zapałem, że sama zraniła się w palec. Zawiązała go chusteczką i dalej rzucała, aż do momentu gdy zemdlała. Kobiety widziano na dzwonnicach kościołów jak biły w dzwony, wzywając do walki oraz na ulicach z nożyczkami w rękach, którymi rozcinały płaszcze tych, co zgodnie z rozporządzeniem władz włożyli nowy strój. Kobietom nie brakowało też przebiegłości: potrafiły maskować siebie i innych, jak np. grupa praczek zatrudnionych w jedynym z klasztorów męskich, które habity zakonników dały do przebrania swym mężom, a następnie same je włożyły, aby nie zostać rozpoznane45. W tym miejscu warto zauważyć, że zmiana sposobu myślenia Hiszpanów w kwestii roli i miejsca, jakie winni zajmować w państwie poddani i monarcha stanowiła rezultat podobnego procesu, jaki w latach 1750–1789 przechodziła Francja i co przygotowało tam grunt pod rewolucję. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że we Francji w połowie wieku XVIII doszło do rewolucji kulturalnej spowodowanej m.in. objęciem alfabetyzacją szerokich rzesz ludności. Ułatwiło to dotarcie idei Relación del motín contra Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 156–161, 166. 45 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 93 Oświecenia do znacznej części społeczeństwa francuskiego46. Chociaż w Hiszpanii, ze względu na wysoki stopień analfabetyzmu, przenikanie to było zdecydowanie wolniejsze, nie ulega wątpliwości, że powstanie Esquilache i rewolucja francuska miały to samo oświeceniowe podłoże ideologiczne. Podczas buntu madryckiego 1766 r., inaczej niż w okresie rewolucji 1789 r., propagatorzy i zwolennicy idei Oświecenia (ilustrados) ukrywali się wśród ludu, działali pod jego osłoną, redagowali anonimowe paszkwile i opisy wydarzeń. W Hiszpanii takim „intermediario cultural” („pośrednikiem kulturalnym”) był np. wymieniony przez Marię Antonię opat Miguel Antonio de la Gándara. Uważał on wolność za „największe dobro ludzkości” i dlatego uznawał prawo ludu do obrony jego zwyczajów i ubioru narodowego. Opowiadał się za podziałem władzy na prawodawczą i wykonawczą oraz wyrażał przekonanie, że na królu spoczywa obowiązek zapewnienia poddanym dobrobytu i szczęścia. Głosił również prawo poddanych do występowania przeciwko złemu rządowi, co francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z sierpnia 1789 r. miała określić jako prawo do oporu przeciwko uciskowi. Zasięg oddziaływania tego rodzaju stwierdzeń, pochodzących od filozofów angielskich i francuskich, musiał być szeroki, skoro jego ślady odnajdujemy w znakomitej większości dokumentów z epoki dotyczących wydarzeń w Madrycie w 1766 r.47 Ideologia Oświecenia wywarła istotny wpływ także na krzepnięcie więzi narodowych wśród mieszkańców Europy i obu Ameryk. Również w dalekiej od jedności wewnętrznej Hiszpanii, kraju podzielonym na regiony zróżnicowane językowo, kulturalnie, prawno-instytucjonalnie, zaczynała się budzić świadomość narodowa. Przypomnijmy, że dopiero w dobie powstania Esquilache tradycyjny strój mieszkańców Madrytu zyskał miano „traje nacional” („stroju narodowego”). Inny dowód na pojawienie się u Hiszpanów przekonania o wspólnych więzach oraz poczucia odrębności wobec mieszkańców innych krajów, są sformułowania zawarte na łamach rozmaitych pisemek, w wierszach, rozprawach redagowanych podczas powstania. Były to słowa nowe lub znane od dawna, lecz nabierające nowego znaczenia, świadczące o początkach kształtowania się patriotyzmu, np. „patria” („ojczyzna”), „nación española” („naród hiszpański”), „amor español” (miłość hiszpańska), „honor de la patria” („dobre imię ojczyzny”), „el celo patriótico” („żarliwość patriotyczna”), „El rey y la Patria” („Król i Ojczyzna”). Pierre Vilar stwierdził, że „takie słownictwo będzie miało przyszłość”48. Zapewne brał pod uwagę jego prekursorstwo zarówno wobec rewolucji francuskiej, jak i tzw. wojny o niepodległość Hiszpanii (1808–1814), uznawanej przez historyków za moment kluczowy w procesie kształtowania się hiszpańskiej tożsamości narodowej. Wybuch i przebieg powstania ujawnił słabość władzy absolutnej i był zwycięstwem ludu. Jednak po uspokojeniu sytuacji Karol III potrafił obrócić je przeciwko 46 El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 28–29. 47 Ibidem. 48 P. Vilar, op. cit., s. 218–223. 94 Barbara Obtułowicz uczestnikom zamieszek, sam przechodząc na pozycje ofensywne. Dopomogli mu w tym jego nowi współpracownicy, zwłaszcza hrabia de Aranda, którego mianował prezydentem Rady Kastylii, w miejsce biskupa Diego de Rojas. Monarcha nie dotrzymał słowa i mimo zapewnień złożonych w Madrycie i potwierdzonych w Aranjuezie nie wypełnił wszystkich przyrzeczeń danych ludowi. Wprawdzie rozwiązał Junta de Abastos, obniżył ceny na zboże, wygnał markiza de Esquilache, usunął z rządu obcokrajowców, ale nie przestrzegał amnestii. Na jego polecenie w Madrycie przeprowadzono kolejne, szeroko zakrojone akcje przeciwko przestępcom i włóczęgom, nie precyzując kogo można do tych grup zaliczyć. Największą bolączką króla był prawdopodobny udział przedstawicieli najwyższych sfer politycznych w domniemanym spisku antyrządowym i dlatego doprowadził do zsyłek kilku osób z elity podejrzanych o współpracę z powstańcami. Za namową swych doradców (przede wszystkim Arandy) ogłosił dekret o wygnaniu jezuitów z Hiszpanii i jej posiadłości zamorskich (1767 r.) pod zarzutem podżegania do buntu. Ponadto duchownym zabroniono uczestnictwa w zamieszkach organizowanych przez lud, zaostrzono cenzurę i zamknięto wiele drukarni, zwłaszcza tych publikujących pisma o treści antyrządowej, jakie krążyły po mieście podczas rozruchów49. Wreszcie, z pomocą przebiegłego Arandy Karol III zdołał przekonać mieszkańców Madrytu do zaakceptowania nowego stroju. Ktoś musiał dobrze obmyślić taktykę działania, ponieważ bardzo szybko osiągnięto sukces. Wykorzystano fakt, że ludzie z niższych sfer mieli tendencję do naśladowania elity, której chcieli dorównać przynajmniej w zewnętrznych formach. Tak więc nowy strój najpierw zaczęli wkładać dworzanie, pracownicy administracji, osoby wysoko postawione, które od wieków nadawały ton modzie i obyczajom. Natomiast kapelusz z szerokim rondem przypisano osobnikom najbardziej niepopularnym, wzbudzającym strach i odrazę. Aranda polecił ubrać pewnego kata w tradycyjny strój, kazał mu się przechadzać po mieście, w nadziei, że w ten sposób ludzie nabiorą niechęci do „traje nacional”, kojarząc go właśnie z typem oprawcy. W krótkim czasie ulice stolicy zapełniły się przechodniami, którzy dumnie obnosili się z francuskimi perukami, trójgraniastymi kapeluszami i krótkimi pelerynami. Powstało nawet określenie „moda de Esquilache”, przez co nazwisko niepopularnego ministra zatraciło pejoratywne skojarzenie50. Z myślą o odwróceniu uwagi ludności od polityki reform, jak również dla zapobieżenia podobnym zamieszkom w przyszłości, Aranda odwołał wydane wcześniej dekrety o zakazie balów publicznych51. Jednak nie zmniejszyło to w mieszkańcach Madrytu szczególnego wyczulenia na punkcie sposobu ubierania się. Kiedy bowiem w pierwszą rocznicę wybuchu powstania Esquilache, tj. 23 marca 1767 r., Madryt obiegła wiadomość, iż rząd pracuje nad rozporządzeniem nakazującym sprzedawczyniom warzyw obcięcie warkoczy oraz zabraniającym używania ozdób do włosów i butów, sfrustrowane przekupki odpowiedziały płaczem. Jednocześnie nastroje 49 Enciclopedia Universal Ilustrada Europeo-Americana..., s. 912–914. 50 Ibidem. 51 J. Cepeda Adán, op. cit., s. 489. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 95 w mieście uległy gwałtownej radykalizacji. Ludzie zaczęli przebąkiwać o możliwości nowej rebelii nazywając ją „motín de los moños y las hebrillas” („buntem wstążek i klamerek”) i zapewne doszłoby do zbiorowego wystąpienia, gdyby Aranda w porę nie zdementował pogłoski52. „Powstanie długich peleryn i kapeluszy z szerokim rondem” stanowiło autentyczny przełom w panowaniu Karola III. Podzieliło je na dwa etapy (przed i po 1766 r.) różniące się m.in. pod względem podejścia rządu do reform oraz tempem przeprowadzanych zmian. Dzięki temu, że podczas trwania buntu król dał pozory ugody z ludem, po jego zakończeniu zaś kontynuował politykę reform korzystną dla rodzącej się burżuazji, uniknięto rewolucji. W opinii Pierra Vilara, nowa ekipa rządowa na czele z Arandą oraz skupieni wokół niego utalentowani przedstawiciele hiszpańskiego oświecenia (Pedro Rodríguez, hrabia de Campomanes, Gaspar Melchor de Jovellanos, Floridablanca i Peruwiańczyk Pablo de Olavide y Jáuregui), decydując się na prowadzenie takiej taktyki, zrozumieli wcześniej niż ministrowie francuscy, że dla dobra państwa należy połączyć losy monarchii z interesami burżuazji i nowej szlachty, a nie skonfliktowanej z nimi arystokracji i duchowieństwa. Sojusz władzy absolutnej z nowymi warstwami społecznymi uchronił wprawdzie Karola III przed ponownym wybuchem niezadowolenia społecznego, ale nie doprowadził do autentycznej modernizacji Hiszpanii i nie zmienił jej od korzeni53. Skutki tego miał odczuć jego syn i następca, Karol IV, który w marcu 1808 r. pod naporem ludu i szlachty niezadowolonych z polityki faworyta królewskiego, Manuela Godoya, musiał abdykować, a półtorej miesiąca potem przekazać koronę Napoleonowi i na zawsze już opuścić Hiszpanię54. Biblioteca de Catalunya, Arxiu baró de Castellet, caja 59/1 55 list Marii Antonii Aparici do jej kuzyna Ignacio Aparici Querido Primo Ignacio he recibido tu esquelita en la que beo te mantienes bueno de lo q[u]e me halegro mu cho no sotros estamos buenos aun que mui hasusta dos por q[u]e el domingo de Ramos h alas tres dela tar de sele banto un motín de mas de 6 mil ombres el cual fue eb Casa de esquilache y no le en contraron en Casa 52 G. Desdevises du Dezert, op. cit., s. 170; J. Navarro Latorre, op. cit., s. 20–21. 53 P. Vilar, op. cit., s. 246. 54 L. Rodriguez Diaz, op. cit., s. 261. Publikowane teksty zostały przepisane zgodnie z wersją oryginalną. Ich język różni się zatem od współczesnego hiszpańskiego. Autorzy często operowali skrótami i zaniedbywali interpunkcję, dlatego zostało to uzupełnione w nawiasach kwadratowych. Ponadto nie trzymali się innych zasad poprawnej pisowni obowiązujących w drugiej połowie XVIII w., np. wielkich i małych liter, łączenia i dzielenia wyrazów, czy stosowania znaków diakrytycznych. W tłumaczeniu polskim w nawiasach kwadratowych wprowadzono wyrazy ułatwiające lepsze zrozumienie tekstu. 55 96 Barbara Obtułowicz y despues bolbieron hala oracion y to dabia habia veni do bien do esto se Recelaron que leten drian dentro dela Casa es condi do y hellos subieron y les dijeron queno estaba como era cierto por q[u]e el estaba en San Fernando q[u]e ha quel mis mo dia le habia hecho el Rei Senor de aquel lugar y la gente enfada da de esto em pezo ha Romper las bidrieras de su Casa y de Casa de grimaldo [sic] y de el goberna dor de el Con Sejo y las de el duq[ue] de granada discurriendo que eran de le gobernador [.] despues fueron con mucha bulla di ciendo por la calle viba el Rei i muera el Marques de equilache pero esto era con mui malos terminos y Rompiendo todos los faroles delas calles desuerte q[u]e no dejaron siquiera uno se Mando q[u]e todos los guar dias de los y los sol dadosde D[o]n Bentura y los boluntarios deaq[uel] y luego la tropa de balones y espańoles y los blanquillos Se pusieron sobre las har mas la q[u]e hejequto hala tarde pero hellos dijeron queno seles daba quedado y que no se habían terminado hasta q[u]e mataran ha Esquilache[.] toda la noche fue una noche de juicio y toda la jen te estaba llorando de suerte q[u]e ha hecho delas doze ya se haplaco un poco y nos dejaron dormir, luego el lunes por la mañana bolbio ha haber la mis ma bulla aun q[u]e con mas jentes y mas harmas y palos y piedras fueron por las calles y plazas y Palacio hal bo rotan do y halos balones lesmando un hoficial disparar y biendo esto se he charon sobre he llos y Mataron hatres delos solda dos y halli en Palacio se quiso defender un Soldado por haber he cho una Muerte y todos los paisanos de cian que sino entre gaban haquel solda do q[u]e perecerian to dos. biendose el Reí tan halosado Mando que seles entregara el balon y hellos cojeron y le empezaron ha dar nabajazos y le hataron le Mataron hapearadas y hel dicen hera judio por que no le pudieron hacer confesar y escupio ha un San tisimo Cristo que le habian Muerto le hataron el pescuezo con una soga y le han llebado por todas las calles harastrando sin Ropa ninguna por el cuerpo y dan do le puńaladas y pedradas y Martillazos y bitorean do del Reí y haespaña parandose en las calles con mucha bulla desuerte que la jente se horrorizo biendo lo q[u]e hacían con un cuerpo Muerto, ha quella Mañana murieron mas de cuarenta ombres, y esta bulla duro asta por la tarde a las cuatro q[ue] el Reí enbío un bando de diciendo que bajaban los cuartos ento dos los comestibles y hellos los Rompieron y dijeron que no querian nada de este que lo quequerian hera Matar ha esquilache[.] bien do esto fue unpredicador diciendo q[ue] fueran ha palacio y que saldría el Reí halos bal cones fueron halli todas las jentes y hali[n]stante salio el Reí y les dijo q[u]e hesquilache le hecharí a de el ministerio y que qui tarí a la junta de habastos y q[u]e bajaba los comestibles toda la jente se que do mui halegre y fueron por la noche con pal mas y ha chas y pan deros bi endo el Reí la jente que había los te mío y hala una dela noche Mar cho con el príncipe y el infante Don Luis los que sali eron hasta mas hafuera dela puerta de San bicente y luego sigio la Rei na Madre y todos los demas infantes y tres Camaristas dela Reina por la Mañana ibatoda la jente ha dar las gracias ha el Reí y biendo que no estaba sebolbió ha hamotinar las jente y otros que estaban habisados de fuera de aquí y toda la Mañana empezaron a mucha bulla con la tropa y el gober na dor de el Consejo aelque le icieron [in]formar que había de benir el Reí y toda la jente fue en el camino de haranjues diciendo q[u]e habían de hacer benir ha el Reí Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 97 y q[u]e por que les habí a de temer no dejaron pasar anin gungran de de españa ni Caruaje de el Rei ni demas familia des ciente que hallí na die tenia donde dormir ni quien les sirbiera[.] ha demas de estar tanta jente desta suerte estaban las calles llenas y con mu cha in solencia ydes de el primer día empezaron ha quitar atodas la jentes el sombrero de tres picos hasi halos de Capa como halos de militar y cocheros y lacayos, el Reí para ha paciguar esto enbió ha de cir que estaba Malo y que bajaba to do cuatro cuartos bolbieron ha Rom per el ban do y dijeron queno querían nada mas sino que el Reí biniera, biendo queno había forma fueron halos soldados espańoles que tambien haquitado el Reí hala tropa balona por la bulla que traían con hella y todos estan mui contentos con esto pero a los blan qui llos los fueron haquitar las harmas i el Reí despacho una posta dieciendo que todos los soldados no icieran Resistencia y que entregaron las Armas y hasi fue porque hellos los quitaron ha todas escopetas y bayonetas y entraron en los Almacenes y quitaron toda lapolbora que habia y todos los tambores los cojieron y yban por todas las calles hasí Mujeres como ombres y como nińos con sus escopetas y bayonetas y cartu cheras y todos los cuarteles cerados y cada soldado por su lado entera mente des poja dos y he llos con mucha insolencia tocando la Marcha toda la gente que bio es se contristo todo porque nos bimos ya per didos con esta insolencia y hellos tirando balazos y toda lanoche pasaron en esto tambien dío la casuali dad que llegaron unas beinte cargas con fusiles que benían haqui de biz caia para enbiar los ha Cadiz aun Rejimiento[.] hellos que los bieron sehapoderaron halistante detodo y los car garon y ber hatantos miles ombres de esta suerte era en onor y el ber q[u]e el Reí no benía nos contristraba mas toda la jente que encontraban por las calles las hacian decir bi[v]a espańa y Muera esquilache y luego los hacían que se juntaran con helos y ya iban subiendo ha halgunas casas por jentes y hdos oficiales que encontraban por la calle les quitaban las espadas[.] hala oración cerrabamos nuestras puertas delacalle y en algunas golpiaban hellos para q[ue] les hecharan espadas o escopetas o palos y todo cuanto pedían seles daba por temor[.] y así por la mañana escribió el Reí una carta ha el gobernador de el con se jo para que sele bera en la Plaza y de cían que el Reí estaba dos beces Sangrado por el sentimiento que tubo de ber ha su pueblo hasi y que siempre que había estos tumultos se iba el Reí haotro palacio pero que estaban per donados de todo cuanto habian he cho y que entre garan las Armas q[u]e to do lo bajaba cuatro cuartos que quitaba la junta de habastos que es qui la che ya estaba fuera de el Reíno, y los balones tampoco serbirían haqui pero que se retiran hasus Casas que llebaran el traje que quisieran y que el Reí no podia benir haxora por es tar Malo pero que ali[n]stante que este bueno bendra y que no quiere que le bitoren ni que salgan con palmas ni pan deros sino es que se haquietese todo y sere cojan to dos has us oficios y que el Rei se halegrara de esto[.] porfin el berla carta tan umilde que hasí se puede de cir de el Reí los ha hecho estar quietos. á entregar sus Armas y espadas pero con toda esta bulla no an Robado si quiera un pańuelo y todo el pueblo esta alabando a el Reí por ber lo unido a que atenido con esta jente y lo suabe que haestado por q[u]e esta enbio orden que si iban ha las caballerizas por sus caballos que se les diese y hasi todas las jentes se hacenlenguas desu Majestad y ya todo esta hapacigu- 98 Barbara Obtułowicz ado[.] bendito sea Dios por que emos tenido tres dias teribles y ya tenían i de ha do hellos el entrar atodas las Casas por las jentes asi ombres como Mujeres para que les siguiera[.] con sidera tu como estaríamos todos y asi dicen que no sehabisto en ninguna parte motin por el ter mino y sino ha sido por la clemencia de el Reí perecemos todos[.] bendito sea Dios quenos hasacado de este confli[c]to[.] ai [hoy] te enbio el bando i si puedo con se guir una carta impresa dela que el Reí enbio esta Mañana tela enbiare el sabado[.] yo no se si esto lo entenderas por que yo tengo la cabeza cargada de tan to escribir y no quiero que dejes de saber nada de esto, tambien los de el Motin Sacaron haier todos los presos que habia en los cuarteles y las mujeres de San nicolas y las delas dos galeras yatu puedes discurrir como estaría esto, mucha jente ali[n]stante que bio esto hasi fue hahacer confesión jenerar por queto dos nos tení amos la Muerte y to das las personas Reales lloraban como niños cuan do les iba la noticia de como iba esto[,] pero ya esta todo quieto y estamos mas pacificos[.] la Reina tambien esta Mala y para salir de ha qui salió en una Silla de la medinasidonia[.] no tengo mas quedecirte ysi tengo[,] no me ha cuerdo, porque la cabeza la tengo yo no se como[.] haora no se be mas que misiones y procesiones por las calles y mucha jente que marcho cuando empezo esto y Recibiras memorias de todos los de aqui y selas daras a los de aí y dí le todos esto del tío y encomiendennos ustedes ha Dios para q[ue] no bolbamos haber esto y les Rogando ha Dios teguarde los males [de mi deseo] y manda atu Prima que mas te quiere y ber desea María Aparíci aquerido Primo Aparíci. ANONIM I Ha havido muchos trabajos esta Semana S[an]ta y hemos estado amenazado por muchos peligros. La Plebe fieram[en]te tumultada el Domingo de Ramos por la tarde nos ha consternado y obligado ato dos sin nin guna Excep[ci]on, a quitar de el sombrero los picos que seles había puesto en birtud de un bando publicado pocot[iem]po antes: semando poner la tropa sobre las Armas consolo elfin de contener ya quietar el tumulto, el que ha pesar de esta provid[enci]a se encendio y augmento conto da la rapidez que no pudo conseguir el desea do fin, así por ser inferior en nu mero alos sediciosos como por componerse de el cuerpo de valones, a q[uie]n muchos dias ha miraban con o dio este pueblo. el que peltrechado demas piedras que armas se pre cipito y pronuncio en los maiores excesos del phanatismo: hizo pedazos cuantos faroles havia para la iluminacion delas calles forzo la casa de el Marques de es quilase, que no est aba en hellas ni su Mujer, rompio los espejos y barios mue bles de ella sus bidrieras, las de Grimaldi y gobernador de el Consejo y llenando delas mas negras injurias de el primero clamaban incesante mente por su muerte; persiguio con piedra y armas á varios valones que les icieron fuego arrastrando por las calles con halegres vivas los cadaberes de dos o tres quemando los despues en el campo igno minosa mente fueron [nieczytelne] des delos Predicadores, p[ara] tranquilizar estos animos que obstinados á todo lo queno fuese con de cen der á Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 99 sus designios per manecieron h[as]ta que hel Lunes á las 5 dela tar dese oía clamores que eran: Seles permitiese la antigua costumbre de bestirse, ha baratarse el pan y mantenimientos suprimiese lajunta de Abastos, se Retirase latropa valona. Marques de Esquilase: todo lo qual les fue concedido por SM con cuia clemensia resolucion. Se conbirtieron las quejas en haclamaciones, las Armas en palmas, y los impetus de furor enbibas demostraciones de jubilo: pero duro poco este festibo espectaculo, por hacer Resuelto SM partir con Su Real familia hal Sitio de Aranjuez lanoche de el Lunes cuia ausencia conocida la mańana siguiente bolbio á conturbar y encender los animos que estimulados de fidelidad y amor ha SM empezaron otrabez ha dibidirse enturbas á clamar Su Real nombre y suspirar po[r]supresencia y teniendo enpoco había concedido y publicando por Carteles esta misma mańana esto es [nieczytelne] Pan, Tocino, Aceite y jabon Retiro del a tropa balona y Marques de Esquilace dan do le SM por sucesor a Don Miguel de Musquis. Corrio una delas cuadrillas a Casa de el Gobernador de el Consejo y obligado a quesaliese ha traer ha el Rey pero otra jus gan do ser mas conbeniente que darse ha qui este prelado para sus Recursos le detubo en el puente de Toledo diciendole que porun pliego podia participar ha SM sus ansias y deseos hasi lo ofrecio le llebaron hasu casa despues de haber le hecho fir mar enla Plaza o bligacion de solicitar eficaz mente viniese el Rey: eneste tiempo estaban ya otros he chos dueńos dela puerta de Toledo proibiendo la salida ato do jenero de caruaje bagajes y personas sin distinguir la de el nuebo ministro de Acienda se peltre charon este dia demuniciones y harmas delas primeras sesurtieron ha poderandose delos Almacenes de Polbora y plomo y de las Segundas de 12 Capas defusileria, que yba para Cadíz, y el Resto enlas Casas, tiendas y Cuarteles de imbalidos a quienes desarmaban sin Resistencia por tener orden para hella, con esta probision se armaron to dos, hombres, mujeres, y muchachos, yesparcidos en bagas y desarregladas Companías pidieron sin biolencia dinero á varios, especialm[en]te enlastiendas contentandose con cualquiera cantidad i pasearon las calles a el son de el Tambor y gritando de vivir esp[añ]a se caminaron a las Galeras y libertaron alas mujeres que estaban hallí en reclusion: continuaron la noche con tiros, gritería y borra cheras hasta q[ue] el miercoles dela mańana llego el aviso al gobernador de el consejo en el que perdonaba SM los excesos denuebo cometi do delito esperando en correspond[enci]a, al amor y clemencia que sehabia dignado usar con el pueb lo de Madrid quenose formase en adelante con ningun motibo enturbios y uniones y h[as]ta, que diese permanentes pruebas de esta tranquilidad no habia lugar al Recurso de q[u]e SM seles presentase; Este habiso entregaron al Gobernador del Consejo los mismos sediciosos y uno de hellos monto enlas mulas delanteras des u coche con el pliego enlas manos siguio ha[st]a lapanaderia en cuios Bal cones se publico asu presencia y la de otros M[ini]strosde el Consejo: oida por el Publico; la deter mina cion de SM in mediata mente entregaron las Armas se disolbieron las cuadri llas y se redujo todo hala perfecta Calma que haora gozamos, halliendo cosas mui dignas de reparo enestos phanaticos, pues no han cometido accion alguna de haquellas tan regulares enlas sediciones, como comunes en la baja Plebe nada han Robado ni aun encasa de el marques de esquilase: nada an de ja do de pagar de 100 Barbara Obtułowicz quanto Pan y vino Consumi do. a al gunos que pidieron[.] las armas que llebaban les dejaron el espadin por ser de plata; no an hecho profanacion, violencia ni mas muertes quelas caus as entre la tropa valona y paisanaje: de el numero de estas nada sesabe de cierto pero se discurre pasaran de 38 y dan en el ospital otros tantos peligrosamanete heri dos entre los muertos ha habido 17 balones y varias mujeres cuio despecho.hasido orroroso: una de estas furiosas ofrecio boluntaria mente el pe cho habierto aun guardia diciendole que tirase si leparecia que hella notenía balor: y otra viendo caer aun [h]ijo suyo muerto de untiro esclamaba diciendo que quisiera tener mil p[ar]a sacrificar los en esta ocasion[.] de el numero delos sediciosos nada fijo se puede decir pero creo hasido la maior parte de la Plebe y barios bajos no se puede contar mas delo que hapas a do por que si se fuer a ha contar todo no bastaria con una Resma de papel y hasi aun que otros digan cosas diferentes bien se pue den creer por q[u]e cada uno cuenta diferente mente y esto no es por ser falsas las noticias sino por lo mucho que ha habi do y se con funden las es pecies cuanto ocurre no puedo decir mas en esta Relacion por que no lo per mite la pluma. [ANONIM II] Mad[rid] 23. Marzo de 1766 Oy Domingo de Ramos entre las 3 y 4 de la tarde empezo la plebe de esta Villa á sublevarse, como cosa de 60 homb[re]s. y fueron ala casa de Squilace llevandose átoda la gente que encontraban por el camino, de modo que al llegar á dicha casa pasaban de 200. personas las que iban, apedrearon la casa sin dexar farol, ni vidrio entero, despues entraron en ella quebraron todos los vidrios interiores, y hicieron bastante destrozo, en ella hirieron al Portero; y algunos soldados que avia hicieron alguna resistencia, y huvó alguna gente herida: Despues se fueron á Palacio gritando: muera Squilace, encontraron por el camino al Duque de Medina=celi al que detubieron, y les dijó, que querían, respondieron al Squilace, y que muerto, ó vivo el Rey se les avia de entregar el Duque[.] con buenas razones, les dijo, que era pedir mucho, y que el hablaria al Rey, le hicieron ir alla, y ellos tras del se extendió tanto la voz; que todo el Pueblo se levantó de modo, que en una hora se esparció por toda la villa una gritería de muera Squilace, que no pudiendo desahogar en otra cosa rompieron todos los faroles, no perdonando los de las Imagenes. de suerte, que no ay farol en Madrid entero de la multitud, que de ellos avia, ni han dejado callejon por escondido, que fuese, que no los ayan quebrado; por las calles iban haciendo bajar á todos las alas de los sombreros, y hacerlos poner el sombrero gatjo [gacho] fuesen de militar, o no, hasta los cotcheros, y lacayos tuvieron, que baxarlo y en toda la noche cesó por todas las calles está tropella[.] la tropa se pusó sobre las armas, pero no se atrebian, por ver la multitud de gente, no obstante huvó algunas muertes en esta noche, que no se sosegaron hasta la una de la noche. Todos discurrieron, que con las patrullas, que avian salido de Blanquillos, Guar[dias] Espa[ñola]s y Valonas, y la cavall[eria] Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 101 lijera, que toda la noche ha andado, esto estaria apaciguado, pero el lunes 24 amanecieron con el mismo tema de Viva el Rey, y muera Squilace, sin tener por respeto a la tropa, que no se avia quitado, a todos grandes y chicos. Les hacian poner el sombrero redondo no dejando alos embaxadores, que cocheros, y lacayos todos llebaban el sombrero redondo, y no se vió uno siquiera de sombrero a tres picos, si solo el de la tropa. Los Valones que estaban de Guardia al Rey en el Palacio no quisieron dejarlos entrar segun la orden, el tropel de la gente, que era infinita, hizo resistencia, y á pedradas (que desempedraron la calle) se bolbió contra la tropa, esta disparó, y mataron á algunos, y entre otras, una mujer, la gente se encolerizó de tal modo, que mataron á un Walon, y este al estar medio herido; se le arrimó un clerigo, para confesarle, y dijó, que no queria, y añaden que escupió al SSmo[Santísimo] Cristo, empezó la gente judío, judío lo agarra ron lo acabaron de matar, lo arrastraron por las partes principales, y al llegar ala Plaza mayor, en donde avia un piquete de Espańoles y otro de Walones al ver, al soldado, que llebaban arastrando hicieron tambien fuego, pero no mataron a nadie[.] se rebolbieron contra ellos los des alojaron del puesto y al tiempo de meterse en el callejon del infierno atravesaron a uno con la bayoneta, y escaparon, al arrastrado lo llevaron fuera dela puerta de Toledo, y lo quemaron, con otros dos[,] dicen hicieron la misma inhumanidad. Por la tarde salieron los Jesuitas a predicar, y tambien los PP. Gilitos, y estos sacaron al Sacramento al llegar a la Plaza mayor quisó predicar uno, y la gente empezó, que no querian, sermones que ellos estaban bien con Dios, y que eran catolicos, pues que quereis dijo el Predicador, que viva el Rey y que muera Squilace, pues decid lo que quereis, que yo iré al Rey; le pusieron en un papel, 1/ que Squilace y toda su familia fuera de Espańa, 2/ fuera Ministros estranjeros, 3/ fuera Walones, 4/ fuera junta de Abastos, 5/ que todos llevasen el sombrero gatxo, ó como quisiesen, 6/ el pan á 8 quartos[.] llebo el P. el papel al Rey y bolbió, diciendo, que todo lo concedía J.M.[.] no estuvieron contentos, sino que el rey lo avia de decir ala plaza en publico, dixo el P. que S.M. estaba algo dezazonado, y que por esto no venia, y se fueron á Palacio con el Padre, hicieron salir á S.M. en el balcon, y el P. se pusó ensima de una pared, que llegaba en paraje, que el Rey lo oyesse, y el Pueblo, y leyó alta voz, las Capitulaciones, y el Rey lo confirmó. Vitorearon al Rey se retiró toda la tropa, la gente muy contenta, vitoreando por las calles á S.M. se fueron á todos las casas pidieron las palmeras, y con antorchas y palmas se fueron al Palacio dieron buelta todo el, que dicen avia mas de 2000 hom[bre]s y la gente toda apaciguada. Martes 25. Antes de amanecer salio el Rey con todos sus hijos, Reyna Madre, y Inf[ant]e D[o]n Luis, por la puerta de S. Vicente, y marchó á Aranjuez, siguiendolas camaristas de la Reyna y Infan[ta]s y las disposiciones, que dejaban eran, que siguiesse la demas comitiva, como son camas, cofres, cocinas, etc. Luego, que la gente amaneció, y supó, que el Rey avia marchado, se han indignado no han echo bolber á Madrid, han detenido el Patriarca toda la demas familia, que avia quedado de servidumbre se han acordonado en las puentes, en los vados del Rio, sin dejar pasar a nadie en coche, en caleza ni á caballo, haciendo bolber atras unos carros que estaban mas de una legua de Madrid, y que S.M. ha de venir, que ellos no tienen 102 Barbara Obtułowicz cosa contra el Rey. Se fueron a casa del Gover[nad]or del Consejo lo sacaron de su casa para que fuese á Aranjuez al llegar SImo ala puente de Toledo la gente, que alli estaba, lo hicieron bolber á su casa diciendo, que no salia de Madrid, sino que enviara una posta, para que S.M. viniesse. En este dia por la tarde han abierto las galeras de las mugeres, y las han dado libertad, han quitado los fusiles alos blanquillos, no á todos, encontraron un arriero, que iba con 4 ó 6 marchos cargado de fusiles, se los han quitado, y se passean como la tropa por la villa, y tocando el tambor, de modo que ellos, estan echos dueńos detodo. Mier[cole]s 26. Toda la noche ha andado la gente por la villa alborotando, muchos tuvieron miedo, y no durmieron en sus casas, y avian quitado la plata, y la avian escondido, y animo de ellos era hacer salir á todos los hom[bre]s de las casas en caso huviera vebido tropa, pero alas 8 de la mańana ha llegado el parte, ó un correo al Gover[nad]or del Consejo diciendo, que S.M. confirmaba lo del dia antecedente que perdonaba los insultos cometidos, y los que se han cometido de nuevo, que entregaran las armas, y que todo el mundo se metriera en su casa, Que S.M. no venia por el pronto por estar algo desazonado, pero ya vendria luego, que estuviera para ello. Lagente como corderos, entregaron las armas, y se ha retirado[.] ya por la misericordia de Dios estamos en un Cielo. No es posible poder contar todo lo acahecido, las mujeres han sido peor, que los hom[bre]s, unas con pistolas, otras con bayonetas, llamando alos hom[bre]s cobardes de modo, que sino se hubiese visto no es creible la barbaridad de estas gentes. Tłumaczenie polskie María Antonia Aparici do swego kuzyna Ignacio Aparici, Madryt 26 marca 1766 r. Kochany kuzynie Ignacio, otrzymałam twój liścik, z którego widzę, że jesteś w dobrej formie, co mnie bardzo cieszy. My także czujemy się dobrze, chociaż bardzo wystraszeni, ponieważ w Niedzielę Palmową, o trzeciej po południu doszło do wybuchu powstania 6 tysięcy osób w domu Esquilache i nie znaleziono go tam. Następnie wrócono na modlitwę, ale on jeszcze nie przybył. Podejrzewano, że będą go mieć ukrytego wewnątrz domu i weszli na górę. Powiedziano im, że na pewno jest nieobecny, co było prawdą, bo przebywał w San Fernando, dokąd właśnie tego dnia wysłał go Król Pan. Ludzie zagniewani z tego powodu zaczęli rozbijać szyby w jego domu i w domu Grimaldiego56 i u gubernatora Rady57 i u księcia de Granada58, sądąc że należą do gubernatora. Następnie, z wielkim hałasem odeszli, krzycząc na ulicy Niech żyje Król, śmierć markizowi Esquilache. Jednak to było bardzo ordynar56 Gerolamo, markiz de Grimaldi – dyplomata i polityk hiszpański, pochodzenia włoskiego, ówczesny premier. 57 Był nim biskup Diego de Rojas. 58 Chodzi o księcia de Granada. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 103 nie i rozbijając wszystkie latarnie uliczne tak, że nie pozostawili ani jednej. Wydano rozkaz, aby wszyscy gwardziści i żołnierze Pana Bentury59 i tutejsi wolontariusze i następnie oddziały Walończyków i Hiszpanów oraz blanquillos60 chwycili za broń, co wykonano po południu, lecz oni odpowiedzieli, że nie pozwolono im pozostać i że nie zaprzestaną aż zabiją Esquilache. Cała noc była nocą sądu i wszyscy ludzie płakali. Na szczęście, o jedenastej uspokoiło się trochę i pozwolono nam spać. Następnie, w poniedziałek rano, powróciła ta sama wrzawa, chociaż z większą liczbą ludzi i broni, i kijów, i kamieni, poszli ulicami i placami pod Pałac, burząc się. Pewien oficer nakazał Walończykom oddać strzał. Widząc to lud rzucił się na Walończyków i zamordował trzech z żołnierzy [walońskich]. Tam, w pałacu, usiłował się bronić jeden żołnierz, który dokonał mordu i wszyscy cywile mówili, że jeżeli nie podda się, zginą wszyscy. Król, widząc się tak zagrożony, nakazał aby wydano Walończyka. Schwytano go, zadano ciosy nożem, związano, kamienowano i mówią, że był Żydem, ponieważ nie mogli go zmusić do wyspowiadania się i splunął na Najświętszy Sakrament. Gdy go dobito, związano ciało sznurem i wleczono po wszystkich ulicach targając, bez żadnego ubrania [nago], zadawano szturchańce, uderzenia kamieniami i młotem i wiwatowano na cześć Króla i Hiszpanii, zatrzymując się raz po raz na ulicach z powodu ciżby. Na szczęście ludzie byli oburzeni sposobem traktowania zwłok. Tego samego ranka zginęło ponad 40 osób i ta wrzawa utrzymywała się do czwartej po południu, kiedy to Król wysłał oświadczenie, w którym mówił, aby obniżono ceny wszystkich artykułów żywnościowych. Tłumy przerwały i powiedziały, że nie o to im chodziło. Jedyne czego chcą, to śmierci Esquilache. Widząc to wystąpił pewien kaznodzieja, mówiąc, aby podeszli pod pałac, gdzie Król wyjdzie na balkon. Tłum skierował się pod pałac i Król wyszedł. Oświadczył tłumom, że Esquilache będzie wyrzucony z ministerstwa, zlikwidowana zostanie junta de abastos61, spadną ceny żywności. Na wiadomość o tym, wszyscy ludzie bardzo się ucieszyli i poszli w nocy z palmami i z pochodniami i z tamburynami. Król widząc ludzi, których się obawiał, o pierwszej w nocy odjechał wraz z księciem [Asturii]62 i z infantem Don Luisem63, którzy wyruszyli w podróż przez bramę Świętego Wincentego. Za nimi podążyła Królowa Matka64 i pozostali infanci oraz trzy damy dworu Królowej. Rankiem zgromadził się lud, aby podziękować Królowi. Widząc, że go nie ma, doszło do ponownych zamieszek, do których dołączyli inni, z zewnątrz, powiadomieni wcześniej [nowi ludzie spoza Madrytu]. Cały 59 Don Bentura lub Ventura – dowódca kompanii kawalerii (Autor nieznany, Relación del motin contra Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos…, s. 157. blanquillios lub inaczej inválidos – żołnierze z załogi dowodzonej przez marszałka polowego (mariscal del campo) pana Francisco Rubio, który z polecenia samego Esquilache, jako ministra wojny, pozostawał w kontakcie (we współperacy) z władzami cywilnymi (J. Navarro Latorre, Hace doscientos ańos estado actual de los problemas históricos del „Motín de Esquilache”, Madrid 1966, s. 10). 60 61 Wytłumaczenie w tekście artykułu, zob. przypis nr 32. 62 Czyli z przyszłym Karolem IV, królem Hiszpanii (1788–1808) 63 Najmłodszy brat Karola III, wujek Księcia Asturii. 64 Isabel de Farnesio, druga żona Filipa V, matka Karola III. 104 Barbara Obtułowicz ranek miały miejsce nowe starcia z wojskiem. Gubernatorowi Rady kazano podpisać, że Król musi wrócić. Wszyscy ludzie udali się na drogę prowadzącą do Aranjuezu mówiąc, że trzeba Królowi nakazać powrót i dlaczego powinien się ich bać. Nie pozwolili wyjechać poza Madryt żadnemu grandowi, ani karocy Króla, ani innym znakomitym rodzinom, że tam nikt nie ma gdzie spać, brak również służby. Poza tym, że wiele osób znajdowało się w takiej sytuacji, ulice były pełne [ludzi] i z wielką zuchwałością, od pierwszego dnia zaczęto pozbawiać wszystkich kapeluszy trójgraniastych oraz peleryn, zarówno żołnierzy, jak woźniców, i lokajów. Król, aby to uspokoić posłał, aby powiedziano, że jest chory i że wszystko tanieje o cztery grosze. Ponownie przerwali obwieszczenie [powstańcy] i powiedzieli, że nie chcą niczego więcej, jak tego, aby przybył Król. Widząc, że nie ma sposobu, poszli do żołnierzy hiszpańskich, których Król także pozbawił [starego stroju], do oddziałów walońskich z powodu wrzawy, jaką robiły i wszyscy są z tego bardzo zadowoleni. Jednak blanquillos zaczęto odbierać uzbrojenie i Król wysłał rozporządzenie nakazujące wszystkim żołnierzom złożenie broni i zaprzestanie oporu. Tak się istotnie stało, bowiem lud wtargnął do magazynów z prochem, zabrał całą amunicję tam się znajdującą wraz ze strzelbami i szpadami. Efekt był taki, że mężczyźni, kobiety i nawet dzieci maszerowali ulicami ze strzelbami i szpadami oraz bębenkami i ładownicami. Wszystkie koszary zostały zamknięte, każdy żołnierz całkowicie pozbawiony broni i z wielką zuchwałością ruszyli do marszu. Wszyscy się zmartwili, ponieważ czuliśmy się zagubieni wobec tej zuchwałości. Całą noc oddawali strzały i w ten sam sposób spędzili dzień. Przypadek sprawił, że z Biskaji przybyło dwadzieścia transportów z karabinami, z przeznaczeniem do Kadyksu dla pewnego oddziału. Ci co je zobaczyli natychmiast zarekwirowali całą przesyłkę (...). Martwiliśmy się tym bardziej, że Król nie wracał. Ludziom z ulicy kazali mówić: Niech żyje Hiszpania i Umiera Esquilache. Następnie zmuszali do przyłączania się do nich, wchodzili do niektórych domów i oficerom napotkanym na ulicy odbierano szpady. Na modlitwę zamykaliśmy nasze bramy uliczne. Do niektórych uderzali, aby im zrzucono szpady lub strzelby, bądź kije. Ze strachu dawano im wszystko o co prosili. W ten sposób, rankiem, Król napisał list do gubernatora Rady, aby ten oświadczył ludowi, że Król widząc swój lud w ten sposób [tj. wzburzony], tak bardzo się przejął, że aż dwa razy miał upuszczaną krew, że zawsze, gdy dochodzi do tumultów monarcha udaje się do innego pałacu, że wszyscy otrzymają amnestię, jednak pod warunkiem złożenia broni, że wszystko potanieje o cztery grosze, zlikwidowana zostanie junta de abastos, Esquilache jest już poza Królestwem i Walończycy także nie będą tu sprawować służby, lecz wycofają się do swych domów, (...), każdy może nosić strój, jaki chce i że Król na razie nie wróci, ponieważ jest chory. Gdy będzie wracał nie życzy sobie, aby mu wiwatowano ani okazywano radość przy użyciu palm, ani tamburynów. Chodzi o to, aby nastał spokój, aby wszyscy powrócili do swych zajęć i Król tym się zadowoli. W końcu, widząc list od Króla, tak uległy, jeżeli można tak powiedzieć, spokojnie złożyli broń. Przy całej tej wrzawie nie skradziono nawet chusteczki i cały lud wysławia Króla. Doceniono jego pokorę i łagodność, idące tak daleko, że wysłał rozkaz, aby w razie gdyby [powstańcy] poszli do stajni królew- Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 105 skich po jego konie to należy im je wydać. W ten sposób wszyscy ludzie mają Króla na ustach i zapanował spokój. Niech Bóg będzie błogosławiony, ponieważ mieliśmy trzy przerażające dni. Powstańcy wpadli na pomysł, aby wchodzić do domów, zarówno mężczyźni, jak kobiety i zachęcać ludzi do przyłączania się do nich. Wyobraź sobie, jak czuliśmy się tu wszyscy. Mówią, że nie rokowano nadziei na zakończenie rebeli. Gdyby nie łaskawość Króla, zginęlibyśmy wszyscy. Błogosławiony niech będzie Bóg, za to że nas wybawił z tego konfliktu. Dzisiaj wysyłam ci obwieszczenie. Mogę uzyskać list drukowany, który dzisiejszego ranka napisał król. Wyślę ci go w sobotę. Nie wiem czy zrozumiesz jego treść [bez moich wytłumaczeń], ale ja mam głowę tak bardzo obciążoną tyloma sprawami do pisania. [Z drugiej strony] nie chcę, abyś pozostał w nieświadomości. Wczoraj powstańcy powyciągali wszystkich aresztowanych w koszarach, kobiety od Świętego Mikołaja i z dwóch więzień dla kobiet. Możesz sobie wyobrazić jak to wszystko wyglądało. Wiele osób widząc to, natychmiast przystąpiło do spowiedzi generalnej. Baliśmy się bowiem śmierci. Kiedy członkowie rodziny królewskiej dowiedzieli się o rozwoju sytuacji, płakali jak dzieci. Obecnie panuje cisza i jesteśmy spokojniejsi. Również Królowa czuje się źle i musiała stąd wyjechać na krześle de la medinasidonia65. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, i jeżeli mam, nie przypominam sobie, ponieważ moja głowa jest sama nie wiem jaka. Teraz wszędzie na ulicach widzi się dużo misjonarzy oraz wielu ludzi, którzy wyjechali kiedy to się zaczęło. Przyjmij pozdrowienia od wszystkich tutaj i przekaż je tym co są tam [z Tobą] i także od wujka. Polecajcie nas Bogu, abyśmy już tego nie widzieli drugi raz. Modlę się do Boga, aby Cię miał w opiece i strzegł od zła. Twoja kuzynka, która Cię bardzo kocha, dobrze ci życzy i pragnie się z Tobą spotkać. María Antonia Aparíci. ANONIM I – bez daty i miejsca Tegorocznego Wielkiego Tygodnia było dużo pracy i byliśmy zagrożeni przez wiele niebezpieczeństw. W Niedzielę Palmową po południu, wściekle wzburzony lud, skonsternował nas i zmusił bez żadnego wyjątku do usunięcia kapeluszy ze szpicami, jakie im narzucono na mocy rozporządzenia opublikowanego nieco wcześniej. Ogłoszono mobilizację wojska, w tym jednym celu – dla uspokojenia tumultu, jaki pomimo zastosowania tego pociągnięcia szybko się wzniecił i rozszerzył. Niemożność osiągnięcia upragnionego zamierzenia wynikała z przewagi liczebnej ludu wobec mniej licznego oddziału Walończyków, na których, przez wiele dni, tutejsi mieszkańcy patrzyli z nienawiścią. Wyposażeni w więcej kamieni niż broni, [powstańcy] przystąpili do wielkich ekscesów fanatyzmu: rozbili na kawałki wszystkie lampy oświetlające ulice, szturmowali dom Markiza de Esquilace, którego tam 65 Było to duże i masywne krzesło zabrane pospiesznie w nocy podczas ucieczki z Madrytu do Aranjuezu specjalnie dla matki Karola III. Transport krzesła sprawił wiele trudności (R. Olaecha, Contribución al estudio del <Motín contra Esquilache> (1766), „Tiempos Modernos”, nr 8 [mayo–septiembre], s. 32). 106 Barbara Obtułowicz nie było, podobnie jak jego żony. Rozbili lustra i kilka mebli należących do jego żony. Podobnie postąpiono z szybami z domów Grimaldiego i Gubernatora Rady. Uciekając się do najcięższych obelg na tego pierwszego, wołali nieustannie, aby go zabito. Walończyków, którzy oddawali strzały, prześladowano bronią i kamieniami. Zwłoki dwóch innych [żołnierzy walońskich] wleczono po ulicach wiwatując radośnie i spalając je następnie w polu. Dla uciszenia nastrojów pojawiło się dwóch kaznodziejów. Chcieli odwieść powstańców od ich zamiarów. W poniedziałek, do godziny piątej po południu, słyszało się wołania ludu, aby: pozwolono powrócić do dawnego zwyczaju ubierania się; staniał chleb i utrzymanie; rozwiązano junta de Abastos; wycofano wojsko walońskie i usunięto Markiza de Esquilace. Wszystko to zostało im przyznane dzięki wielkiej łaskawości SM[Jego Wysokości]. Żale i skargi ustąpiły miejsca okrzykom szczęścia, broń zastąpiono gałązkami palm, gwałt i przemoc przerodziła się w demonstrację zadowolenia. Jednak to radosne widowisko trwało krótko, ponieważ w poniedziałek w nocy, Król podjął decyzję o wyjeździe ze swą rodziną do siedziby w Aranjuez. Wiadomość o nieobecności monarchy rozeszła się po mieście nad ranem i całkowicie zmieniła nastroje. Radość, uczucia miłości i wierności do Jego Wysokości, przeszły w konsternację. Zamiast wiwatów na jego cześć, słyszało się wzdychania o szybki jego powrót. Tego samego ranka na plakatach rozwieszono treść rozporządzeń króla o: obniżce cen chleba, słoniny, oliwy i mydła; wycofaniu wojska walońskiego, wybraniu na następcę Esquilacego Pana Miguela de Musquis66. Jedna z szajek rebeliantów pobiegła do domu Gubernatora Rady i zmusiła go, aby pojechał po Króla. Jednak inna, uznając za bardziej słuszne, aby został on tutaj, zatrzymała gubernatora przy moście Toledo, mówiąc mu, że może powiadomić Jego Wysokość o niepokojach i pragnieniach ludu za pośrednictwem kartki papieru. Zawieziono go więc do domu. Wcześniej kazano mu podpisać zobowiązanie, że skutecznie będzie się starał o powrót Króla. W tym czasie inne fakty decydowały o tym, co się działo pod bramą Toledo, zabraniając wyjazdu wszystkim rodzajom pojazdów, bagaży i osób, bez robienia wyjątku dla nowego ministra Skarbu [pana Musquis]. Tego dnia zaopatrzono się w amunicję i w broń. Tę pierwszą zdobyto rzucając się na magazyny z prochem i z ołowiem. Tę drugą stanowiło 12 osłon do karabinów, jakie miały iść do Kadyksu. Resztę pozyskano w domach, sklepach i koszarach inwalidów wojskowych, których rozbrajano bez oporu, ponieważ mieli do tego rozkaz. Przy takim zaopatrzeniu uzbroili się wszyscy: mężczyźni, kobiety, chłopcy. Rozproszeni, w nieuporządkowanych kompaniach, prosili bez gwałtu o pieniądze różnych ludzi, zwłaszcza w sklepach, zadowalając się każdą sumą. Spacerowali po ulicach przy dźwiękach bębenka i krzycząc niech żyje Hiszpania skierowali się ku więzieniom kobiet i wypuszczono na wolność znajdujące się tam więźniarki. Kontynuowano noc strzelając, wrzeszcząc i pijąc, aż w środę rano przyszła wiadomość do Gubernatora Rady, że Król przebacza ekscesy oraz nowo popełnione przestępstwa, według tego co nakazuje miłość i łagodność, jakie godzi się zastosować wobec mieszkańców Madrytu. W zamian monarcha oczekiwał, że w przyszłości pod żadnym pozorem 66 Miguel de Múzquiz – radca prawny. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 107 nie dojdzie do tumltów ani przymierzy. Do czasu nastania całkowitego spokoju nie było miejsca na apelację, jaką by im przedstawiła Jego Wysokość. Oświadczenie to przekazali Gubernatorowi Rady sami uczestnicy zamieszek. Jeden z nich wdrapał się na wóz i jadąc na nim w kierunku piekarni trzymał w ręku papier. Odczytał go publicznie z balkonu budynku piekarni w obecności pozostałych członków Rady i publiczności. Wobec stanowczej postawy Jego Wysokości, natychmiast złożono broń, rozwiązano oddziały wojskowe i powrócił spokój, którym obecnie cieszymy się. W sumie ci fanatycy nie zrobili nic złego. Nic tak typowego dla łotrów niskiego stanu. Nic nie ukradziono, nawet w domu Markiza Esquilase. Nie kazano za nic płacić, ani za zjedzony chleb, ani za wypite wino. Tym, którym odbierano broń zostawiano krótkie szpady z tej racji, że były one ze srebra. Nie dopuszczono się żadnej profanacji, ani gwałtu, ani nikogo nie zamordowano, wyłączając przypadki w gwardii walońskiej i wśród chłopstwa. O liczbie zabitych nic pewnego nie wiemy. Mówi się, że osiągnęła cyfrę 38 i że drugie tyle jest w szpitalu – ciężko ranni. Wśród zmarłych jest 17 Walończyków i kilka kobiet. Rozpacz tych ostatnich była wielka. Jedna z tych szalonych ofiarowała pewnemu gwardziście swą odwagę. Zagroziła, że jeżeli gwardzista dojdzie do wniosku, iż nie posiada ona walorów bojowych i odrzuci jej ofertę, odda strzał. Inna, widząc jak od kuli ginie jej syn krzyczała, że chciałaby mieć tysiąc [synów], aby móc poświęcić ich przy tej okazji. O liczbie buntowników nic pewnego nie można powiedzieć. Tym niemniej, sądzę, większość pochodzi z plebsu i najuboższych dzielnic. Nie można pisać więcej o tym co miało miejsce. Gdyby się chciało to zrobić, nie starczyłoby jednej ryzy papieru. Poza tym, różnie ludzie przedstawiają przebieg rebelii, co nie znaczy, że ich opowiadania są fałszywe. To wynik ogromnej ilości wydarzeń, jakie miały miejsce oraz sprzecznych, niedokładnych wiadomości i komentarzy, krążących w mieście. Nie mogę pisać więcej w tej relacji, bo pióro mi na to nie pozwala. ANONIM II, Madryt 23 marca 1766 r. W Niedzielę Palmową, pomiędzy 3 a 4 po południu plebs tego miasta zaczął podrywać się do walki. 60 osób poszło do domu Squilace, pociągając za sobą wszystkich ludzi napotkanych po drodze. Tym sposobem do wspomnianego domu dotarło 200 osób, które obrzuciły budynek kamieniami, nie pozostawiając całej latarni ani szyby. Weszli do niego, rozbili wszystkie wewnętrzne szkła i zrobili wystarczająco duże spustoszenie. Raniono tam portiera i kilku żołnierzy, którzy stawiali pewien opór i część osób została ranna. Następnie poszli do pałacu, wykrzykując: Śmierć Squilacemu! Po drodze spotkali księcia de Medinaceli67. Zatrzymali go. Ten zapytał czego chcą. Odparli, że Squilacego, aby król wydał im go żywego lub umarłego. Książę słusznie powiedział, że pragną zbyt wiele, że on będzie rozmawiał z Królem. Kazali mu iść tam [do króla], zaś oni [lud] [podążył] za nim. Wiadomość o tym 67 Naczelny koniuszy Karola III. 108 Barbara Obtułowicz rozeszła się tak, że doszło do ogólnego poruszenia i w przeciągu jednej godziny po mieście rozprzestrzenił się krzyk: Śmierć Squilacemu! Nie mogąc ulżyć sobie w inny sposób, porozbijano wszystkie latarnie, nie darując tym od zwierciadeł, tak że w całym Madrycie nie ma już [ani jednej] latarni z ogromnej ilości, jaka była. Nie pozostawili ich nawet w najmniejszych zaułkach. Na ulicach nakazano wszystkim odejmowanie rond kapeluszy i wkładanie kapelusza z rogami zakrzywionymi ku dołowi, czy to był wojskowy, czy nie, aż do woźniców i lokajów, [każdy] miał obowiązek ściągać go. Całą noc, na każdej ulicy wyprawiano tę sztuczkę. Wojsko chwyciło za broń. Jednak widząc tyle ludzi, nie odważyło się strzelać. Mimo to, było kilka mordów tej nocy i sytuacja uspokoiła się dopiero o godzinie pierwszej nad ranem. Sądzono, że dojdzie do uciszenia rebelii dzięki wyruszeniu [na ulice Madrytu] patroli Blanquillos, Gwardii Hiszpańskiej i Walońskiej oraz Kawalerii, która całą noc prowadziła działania. Jednak 24, w poniedziałek, obudzono się z tym samym tematem: niech żyje Król i śmierć Squilacemu, bez jakiegokolwiek respektu dla wojska, które się nie usunęło. Wszystkim, dużym i małym, kazano wkładać okrągły kapelusz, nie wyłączając ambasadorów, woźniców i lokajów, wszyscy nosili kapelusz z szerokim rondem i nie widziano nawet jednego kapelusza trójgraniastego. Wyjątek stanowiło jedynie wojsko. Walończycy, którzy byli na warcie u Króla w Pałacu, zgodnie z rozkazem nie chcieli ich [uczestników zamieszek] tam puścić. Niezliczony tłum stawił opór i zwrócił się przeciwko wojsku, rzucając kamieniami, które leciały ulicą. Wojsko oddało strzał. Zabito kilka osób, w tym kobietę. Powstańcy wpadli w taką złość, że zamordowano jednego Walończyka. Kiedy ten był na wpół umarły, zbliżył się do niego pewien kleryk, aby go wyspowiadać. Walończyk powiedział, że nie chce i dodają, że splunął na Przenajświętszego Chrystusa. Ludzie zaczęli [wołać] Żyd, Żyd! Złapano go, dokończono mordować, wlekąc po najważniejszych częściach [ciała]. Tłum doszedłszy do głównego placu, napotkał na zaciętość Hiszpanów i Walończyków. Ci, widząc żołnierza, którego ciągnęli za sobą, również wystrzelili ogień, ale nikogo nie zabito. [Następnie rebelianci] obrócili się przeciwko nim [oddziałom walońskim i hiszpańskim]. Przepędzono ich z miejsca i w chwili wmieszania się w zaułek piekła, przejechali innego [Walończyka] bagnetem. [Zaraz potem] zbiegli, zabierając go [przejechanego] poza bramę Toledo i tam spalono. Mówią, że z dwojgiem innych zrobiono to samo okrucieństwo. Po południu Jezuici wyszli głosić kazanie. Byli wśród nich Ojcowie Gilitos68, którzy przybywszy na Rynek Główny, wyciągnęli Sakrament. Jeden z nich chciał przemawiać, ale ludzie zaczęli mruczeć, że nie życzą sobie kazań, że są w zgodzie z Bogiem, że są katolikami. Tak więc, czego chcecie? zapytał kaznodzieja. Aby żył Król i umarł Squilace! Powiedzcie zatem to co pragniecie, abym poszedł do Króla. Napisano mu na papierze aby: 1) Squilacego, wraz z całą jego rodziną wygnano z Hiszpanii; 2) wyrzucić ministrów zagranicznych; 3) przepędzić Walończyków [gwardię walońską]; 4) przepędzić junta de Abastos; 5) aby wszyscy nosili kapelusz zakrzywiony ku dołowi lub taki, jaki 68 „Padres Gilitos” – to ojcowie franciszkanie bosi, mieszkający w klasztorze madryckim, dziś już nie istniejącym, do którego przylegał kościół pod wezwaniem świętego Gila (Idziego), Enciclopedia Universal Ilustrada Europeo-Americana, t. XXVI, Madrid [brak daty publikacji], s. 56–57. Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 109 chcą [zgodnie z upodobaniem]; 6) obniżyć cenę chleba do 8 groszy. Zabrał Ojciec papier do Króla i powrócił mówiąc, że Jego Wysokość wyraziła zgodę na wszystko. Tłum nie był zadowolony. Chciał, aby król oświadczył im to na placu, publicznie. Ojciec odpowiedział, że Jego Wysokość jest trochę markotny [nie czuje sie dobrze] i z tej przyczyny nie przybędzie. [Ludzie] poszli wraz z Ojcem pod pałac, kazali Jego Wysokości wyjść na balkon. Ojciec stanął ponad murem, w takim miejscu, aby był słyszany przez lud oraz przez Króla, przeczytał donośnym głosem treść ugody i Król to potwierdził. Wznoszono okrzyki na cześć monarchy, wycofało się całe wojsko, ludzie bardzo radośni, wiwatując władcy poszli do domów. Prosili o palmy i wraz z pochodniami i z palmami odeszli spod pałacu, obchodząc go dookoła. Mówiono, że było 2000 osób. Wszyscy spokojni. 25 marca. Przed świtem Król wyjechał wraz ze wszystkimi swoimi dziećmi, Królową Matką i infantem Ludwikiem, przez bramę S[Świętego]. Wincentego i udał się do Aranjuezu. Za nimi podążyły dwórki królowej i infantek. Dyspozycje, jakie zostawili były [takie], aby przetransportować tam pozostały orszak oraz łóżka, kufry, piece kuchenne, itd. Następnie, gdy ludzie się przebudzili i dowiedzieli, że Król wyjechał, oburzono się. Nie pozwolono nikomu opuszczać miasta, karoce, które wyjechały oraz służbę, nakazano zawrócić do Madrytu. Patriarcha zatrzymał całą resztę rodziny, jaka pozostała ze służby. Utworzono kordon przy mostach i na brodach rzeki, nie pozwalając na przeprawę nikomu – w powozie, w kolasie, ani na koniu. [Tym sposobem] zmuszono do zawrócenia kilka karoc znajdujących się ponad jedną milę od Madrytu i [wyrażano pragnienie], aby Jego Wysokość przyjechał do stolicy, ponieważ lud nie ma nic przeciwko Królowi. Poszli do domu Gubernatora Rady, wyciągnięto go stamtąd, aby jechał do Aranjuezu. Gdy Przewielebny [gubernator] przybył do mostu Toledo, ludzie którzy tam stali, kazali mu zawócić, mówiąc, że [lepiej będzie gdy] pozostanie w Madrycie i wyśle stąd Jego Wysokości list z prośbą, aby powrócił.. Tegoż dnia, po południu [uczestnicy zamieszek] otwarli więzienia kobiet, dając im wolność. Zabrali także strzelby oddziałowi blanquillos, ale nie wszystkim. Spotkali pewnego furmana, który szedł objuczony strzelbami. Odebrali mu je i spacerują po mieście niczym wojsko, uderzając w bębenek, tak jakby to oni byli panami wszystkiego. Środa 26. Całą noc ludzie wałęsali się po mieście zakłócając spokój. Wielu bało się, nie spało w swych domach i zabierało pieniądze i ukrywało je. Zamiarem rebeliantów było nakazać wszystkim opuszczenie miejsca zamieszkania, w razie gdyby pojawiło się wojsko. Jednak o 8 rano nadeszła poczta od Gubernatora Rady, który mówił, że Jego Wysokość podpisał obietnice z dnia poprzedniego [o tym], że przebacza wszystkim buntownikom i przestępcom – tym dawnym i nowym, niech tylko złożą broń i niech wszyscy powrócą do swych domów. Jego Wysokość nie przyjedzie do stolicy natychmiast z powodu choroby, ale obiecał zrobić to niebawem, jak tylko będzie gotowy. Ludzie pokornie, niczym owieczki złożyli broń, wycofali się i dzięki miłosierdziu Bożemu jesteśmy już jak w Niebie. Jest niemożliwe opowiedzieć wszystko co się wydarzyło. Kobiety były w gorszej sytuacji od mężczyzn, jedne z pistoletami, inne z bagnetami, wołające tchórzliwych mężczyzn. Gdy się tego nie widziało, trudno uwierzyć w okrucieństwo tych ludzi. 110 Barbara Obtułowicz The Revolt of the Long Capes and Broad-brimmed Hats as an Important Symptom of the Decline of the Ancien Régime in Spain in the Half of the XVIII Century Abstract This study concerns the events that took place in Madrid in March 1766 which made history and are known as the Esquilache Riots or as «the revolt of the long capes and broadbrimmed hats». The article is based not only on the well-known sources but also on some newly found facts that were not previously published. These facts come from three confessions of the bystanders of the rebels and are in the form of letters (the reproduction of the original can be found at the end of this thesis) which are kept in the Biblioteca de Catalunya in Barcelona. The aim of the article is to prove, that the Esquilache Riots did not conform to pattern of the traditional city rebellions during the era of the ancien régime. It is necessery to consider this rebellion in the context of similar ones that took place in France during the XVI and XVII centuries as well as the French Revolution. It has similarities to both, which can be seen on the two opposing sides: both the royality and the society. The rebellion demonstrated that the crisis was caused by the rule system under the reign of Charles III (1759-1788). This crisis triggered the political transformation of Spain which led the liberal society of the second half of XIX century. The rebellion arose due to both the decline of Spain and the general desire for change. The evidence of this change was visible in the way of thinking and acting of both the subjects and the king and his management. « Motìn de Esquilache » conveyed the inefficiency of the old structures of the country faced with the growing discontent and aspiration of people wanting to speak about their situation. This conflict was not as radical as the one in France in 1789, but it was for the conditions in Spain at that time. The author of the article observes similar precursories leading up to the riot in Madrid as seen before the French Revolution. The author also corrects some of the popular but not always true opinions about the essence and course of this riot. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Marek Herma Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej w latach pierwszej wojny światowej Przystąpienie Rosji do pierwszej wojny światowej (1 sierpnia 1914 r.)1 spowodowało istotne zmiany w strukturach i systemie dowodzenia Cesarską Marynarką Wojenną. Zgodnie z literą „Instrukcji o dowodzeniu armią polową podczas wojny”, która została podpisana przez cara Mikołaja II w dniu 29 lipca 1914 r., kierowanie wojną na lądzie i na morzu miało zostać scentralizowane w Kwaterze Głównej Naczelnego Wodza2. Tym samym Ministerstwo Marynarki Wojennej oraz Sztab Generalny Marynarki Wojennej zostały de facto pozbawione wpływu na działania operacyjne Flot. Naczelny Wódz Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego wielki książę Mikołaj Mikołajewicz3 nie znał się na sprawach morskich i jak większość carskiej genera1 Wszystkie daty w tekście podano wg nowego stylu. W rosyjskiej historiografii, termin Kwatera Główna jest często używany zamiennie z terminem Stawka (archaiczne określenie namiotu polowego, w którym kwaterował niegdyś Naczelny Wódz). W latach I wojny światowej terminem tym określano w Rosji miejsce postoju Naczelnego Wodza bądź nadawano mu szersze znaczenie określając nim Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych, w skład którego wchodził Naczelny Wódz wraz z doradcami, adiutantami, sztabem, ochroną oraz służbami odpowiedzialnymi za zorganizowanie łączności, dostarczenie środków transportowych, aprowizację personelu Naczelnego Dowództwa etc. Zob. S.N. Michaliow, Wojennaja strategija. Podgotowka i wiedienije wojn Nowogo i Nowiejszego wriemieni, Moskwa 2003, s. 608; Wojennyj Enciklopediczeskij Słowar´, Moskwa 2002, s. 1236. 2 3 Mikołaj Mikołajewicz młodszy (1856–1929) – w. ks. z dyn. Romanowów. Absolwent Mikołajewskiej Szkoły Inżynieryjnej (1873) i Mikołajewskiej Akademii Sztabu Generalnego (1876). Uczestnik wojny ros.-tur. (1877–1878). Odznaczony Orderem św. Gieorgija IV Klasy za forsowanie Dunaju oraz nagrodzony złotą szablą za zasługi podczas walk na przełęczy Szypka. W 1900 r. awansowany na generała kawalerii. W latach 1885–1905 pełnił służbę generalnego inspektora kawalerii, podczas której podjął wysiłki na rzecz usprawnienia zaopatrzenia armii oraz przeprowadził reorganizację kawalerii, m.in. był jednym z inicjatorów reorganizacji Oficerskiej Szkoły Kawalerii. W latach 1905–1908 sprawując urząd przewodniczącego Rady Obrony Państwa powołał Wyższą Komisję Kwalifikacyjną, której zadaniem było 112 Marek Herma licji z niedowierzaniem odnosił się do możliwości bojowych marynarki wojennej, traktując ją jako czynnik wspomagający działania wojsk lądowych operujących na flance nadmorskiej. W rezultacie, na początku „Wielkiej Wojny” marynarka wojenna nie posiadała w Kwaterze Głównej stałego organu w postaci sztabu polowego, który zapewniłby możliwość skoordynowania działań morskich i scentralizowania dowodzenia Flotami na morskich TDW. W Sztabie Naczelnego Wodza, mającym charakter wybitnie lądowy, siły morskie były jedynie reprezentowane przez Zarząd MW4. Szefem Zarządu był kontradm. Dmitrij Nieniukow5. Zarząd MW był odpowiedzialny za sporządzanie raportów zawierających aktualne informacje o przebiegu operacji morskich, rozmieszczeniu sił floty nieprzyjaciela oraz składzie i gotowości bojowej związków operacyjnych – rosyjskich flot czynnych podlegających Naczelnemu Wodzowi (Flota Bałtycka i Flota Czarnomorska). Ponadto opracowywał i, po uzyskaniu zatwierdzenia, przekazywał rozkazy wykonawcze Naczelnego Wodza dla Flot na morskich TDW6. rozpatrywanie wniosków kandydatów na stanowiska dowódców związków operacyjnych i taktycznych. Z jego inicjatywy opracowano nową „Instrukcję o dowodzeniu armią polową podczas wojny” (1908). Od 1905 r. do wybuchu „Wielkiej Wojny” był d-cą wojsk Gwardii oraz Petersburskiego Okręgu Wojskowego. W latach 1914–1915 był Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego. Po przejęciu przez cara dowództwa nad Siłami Zbrojnymi (5 września 1915 r.) został wyznaczony Namiestnikiem Kaukazu oraz głównodowodzącym Armią Kaukaską. Podpisując akt abdykacji (15 marca 1917 r.) Mikołaj II wyznaczył Mikołaja Mikołajewicza ponownie Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych Rosji. Ten jednak funkcji tej już de facto nie objął, a w dniu 24 marca 1917 r. został formalnie zdymisjonowany przez Rząd Tymczasowy i przeniesiony w stan spoczynku. Zamieszkał na Krymie, skąd w marcu 1919 r. na pokładzie brytyjskiego krążownika HMS „Marlborough” wyemigrował do Włoch. Ostatnie lata życia spędził we Francji, gdzie 5 stycznia 1929 r. zmarł w Antibes (Prowansja). K.A. Zalesskij, Kto był kto w pierwoj mirowoj wojnie. Biograficzeskij Encikłopediczeskij Słowar′, Moskwa 2003, s. 447–450. 4 A. Bubnow, W carskoj Stawkie, St. Pietierburg 1995, s. 58. Dmitrij Nieniukow (1869–1929), we flocie od 1886 r., absolwent Korpusu Morskiego (1889). Podczas wojny ros.-jap. (1904–1905) służył na pancerniku „Cesariewicz” uczestnicząc w obronie Port Artur oraz w bitwie na Morzu Żółtym. Oficer Sztabu Generalnego MW (1910–1911). D-ca pancernika „Pantelejmon” (1911–1912). Od 1912 r. ponownie oficer Sztabu Generalnego MW; z-ca szefa Sztabu Generalnego MW ds. budownictwa okrętowego (1913–1915); p.o. szefa Sztabu Generalnego MW (marzec – maj 1914 r.). Szef Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza (1914–1916). Od 1916 r. w randze wiceadmirała. W grudniu 1916 r. został wyznaczony d-cą Ekspedycji Specjalnego Przeznaczenia na Dunaju, a na początku 1917 r. d-cą całości rosyjskich sił rzecznych na Dunaju. Podczas wojny domowej służył w Siłach Zbrojnych Południa Rosji, dowodząc Flotą Czarnomorską (1919–1920). Po wojnie wyemigrował do Królestwa SHS. Zmarł w Belgradzie lub, wg innych danych, w Zemunie. Zob. M.W. Makariejew, G.N. Ryżonok, Czernomorskij fłot w biografijach komandujuszczich 1783–2004, t. II, Sewastopol 2004, s. 33–35; S.N. Timiriow, Wospominanija morskogo oficera, St. Pieterburg 1998, s. 159–160; W.D. Docenko, Morskoj Biograficzeskij Słowar´, St. Pietierburg 1995, s. 295; Spisok licznago sostawa sudow fłota, strojewych i administratiwnych uczrieżdienij Morskogo Wiedomstwa [dalej – SLS], Pietrograd 1916, s. 55. 5 6 M. Lemke, 250 dniej w carskoj Stawkie (25 sient. 1915 – 2 ijulja 1916), Pieterburg 1920, s. 47. Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej... 113 Dowódcy flot na morskich TDW, tj. dowódca Floty Bałtyckiej – adm. Nikołaj von Essen7 oraz dowódca Floty Czarnomorskiej – adm. Andriej Eberhardt8, podlegali operacyjnie bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi. Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz posiadający, jak już wspomniano, słabe rozeznanie w sprawach morskich, podjął decyzje mające na celu ograniczenie inicjatywy dowódców obu Flot i utrudnienie im wszelkich samodzielnych działań ofensywnych. Kontrolę nad Flotą Czarnomorską Mikołaj Mikołajewicz sprawował poprzez Zarząd MW Sztabu Naczelnego Wodza, natomiast Flotę Bałtycką podporządkował dowódcy 6. Armii broniącej stolicy i wybrzeża Zatoki Fińskiej – gen. Konstantinowi van der Vlietowi9. W celu koordynacji działań lądowych i morskich, a de facto kontroli poczynań energicznego dowódcy Floty Bałtyckiej adm. von Essena, w sztabie 6. Armii utworzono Zarząd MW, którego szefem został wyznaczony kmdr por. Wasilij Altvater10. Nikołaj von Essen (1860–1915), absolwent Korpusu Morskiego (1880) i Mikołajewskiej Akademii Morskiej (1886). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – za udział w obronie Port Artur odznaczony złotą szablą „Za Męstwo”. Szef sekcji strategii morskiej Wydziału Szkolenia Sztabu Głównego MW (1905). Od 1905 r. we Flocie Bałtyckiej: d-ca krążownika „Riurik” (1906), d-ca zespołu krążowników torpedowych (1906), d-ca dywizji kontrtorpedowców (1906–1908), d-ca Połączonych Zespołów Morza Bałtyckiego na prawach Naczelnika Sił Morskich (1908–1909), d-ca Floty Czynnej Morza Bałtyckiego (1909–1911), d-ca Sił Morskich Morza Bałtyckiego (1911–1914). D-ca Floty Bałtyckiej (1914– 1915). Rangę admirała osiągnął w 1913 r. Zmarł w Rewlu. S.N. Timiriow, op. cit., s. 131, przyp. 4; W.D. Docenko, op. cit., s. 457–458. 7 8 Andriej Eberhardt (1856–1919), we flocie od 1875 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1878). Z-ca szefa sztabu Eskadry Oceanu Spokojnego (1903–1904); d-ca pancernika „Cesariewicz” (1904); z-ca szefa Sztabu Polowego MW namiestnika na Dalekim Wschodzie (1904); d-ca pancernika „Impierator Aleksandr II” (1905–1906) oraz pancernika „Pantielejmon” (1906); d-ca zespołu okrętów szkolnych (1907–1908); z-ca szefa Sztabu Głównego MW (1906–1908); szef Sztabu Generalnego MW (1908–1911); d-ca Sił Morskich Morza Czarnego (1911–1914). W latach I wojny światowej: d-ca Floty Czarnomorskiej (1914–1916); od 1916 r. członek Rady Admiralicji. Po przejęciu władzy przez bolszewików – zdymisjonowany (13 XII 1917 r.). Od 27 kwietnia 1913 r. w randze admirała. Zob. SLS, s. 34; W.D. Docenko, op. cit., s. 457. Rossijskij Gosudarstwiennyj Archiw Wojenno-Morskogo Fłota (dalej: RGAWMF), f. 716, op. 2, d. 26, k. 2; w opinii Borysa Mohuczego, byłego oficera carskiej marynarki wojennej, „Podporządkowanie floty dowództwu lądowemu o bardzo ograniczonem miejscowem zadaniu fatalnie odbiło się na działalności floty, która przez to samo została skazaną na ograniczenie swej działalności do zakresu działalności VI armji. To posunięcie niweczyło dobrą na ogół organizację wyższego dowództwa marynarki.” Zob. B. Mohuczy, Strategja Niemiec i Rosji na Bałtyku w czasie wojny światowej, „Przegląd Morski” 1931, z. 29–30, s. 1628. 9 10 Wasilij Altvater (1883–1919), we flocie od 1899 r., absolwent Korpusu Morskiego (1902) i Mikołajewskiej Akademii Morskiej (1908). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – wyróżnił się podczas ratowania załogi pancernika „Pietropawłowsk”. Nawigator flagowy sztabu d-cy 1. Dywizji Torpedowców Morza Bałtyckiego (1909–1910), p.o. nawigatora flagowego sztabu Dowódcy Sił Morskich Morza Bałtyckiego (1910–1912), oficer Sztabu Generalnego MW (1912–1917), stały członek Rady Twierdzy Imperatora Piotra Wielkiego (1913). Podczas I wojny światowej – szef Zarządu MW sztabu 6. Armii, a następnie sztabu Frontu Północnego; z-ca szefa Sztabu Polowego MW (1916–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1917 r. Po przewrocie bolszewickim przeszedł do służby w Robotniczo-Chłopskiej Flocie Czerwonej (dalej RKKF). Uczestniczył w negocjacjach z państwami centralnymi w Brześciu Litewskim w charak- 114 Marek Herma Wydarzeniem, które pośrednio wywarło istotny wpływ na dowodzenie rosyjską marynarką wojenną podczas pierwszej wojny światowej była zmiana na stanowisku głównodowodzącego Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego. Dnia 5 września 1915 r. obowiązki Naczelnego Wodza objął osobiście car Mikołaj II11. Sztab Naczelnego Wodza, którego miejsce postoju zostało przeniesione w dniu 20 sierpnia 1915 r. z Baranowicz do Mohylewa12, został poddany reorganizacji. Z punktu widzenia interesów marynarki wojennej, najistotniejszą zmianą było utworzenie, na mocy rozkazu carskiego z dnia 7 lutego 1916 r., Sztabu Polowego MW (tj. de facto dowództwa marynarki wojennej) przy osobie Naczelnego Wodza. Na stanowisko szefa Sztabu Polowego MW car wyznaczył wiceadm. Aleksandra Rusina13, który pełnił już w tym czasie funkcje szefa Sztabu Generalnego MW oraz pierwszego zastępcy ministra marynarki14. Reorganizacja Kwatery Głównej sprawiła, iż od lutego 1916 r. terze eksperta ds. morskich. W latach 1918–1919 d-ca RKKF. Zmarł w Moskwie na atak serca. Zob. W.D. Docenko, op. cit., s. 26–27; SLS 1916, s. 2, 137; S.N. Timiriow, op. cit., s. 158, przyp. 65. Nie jest celem autora analizowanie przyczyn, które skłoniły cara do podjęcia, wbrew woli ministrów (za wyjątkiem premiera Iwana Goremykina), tak ważkiej decyzji. Kwestia ta nie została jeszcze dogłębnie zbadana. Być może na stanowisko w tej kwestii istotny wpływ miała popularność w. ks. Mikołaja Mikołajewicza w politycznych i wojskowych kołach Rosji, mogąca rodzić obawy, iż może on podjąć próbę jej zdyskontowania. Wiadomo też, iż dymisji Mikołaja Mikołajewicza domagała się caryca Aleksandra Fiodorowna. Chcąc wykorzystać umiejętności wojskowe Mikołaja Mikołajewicza i złagodzić nieco gorycz dymisji, car wyznaczył go namiestnikiem Kaukazu i dowódcą tamtejszego frontu. 11 12 Po zajęciu przez Niemców Warszawy (5 sierpnia 1915 r.) i przesuwaniu się linii frontu na wschód powstało zagrożenie dla Baranowicz. W efekcie zapadła decyzja o zmianie miejsca postoju Naczelnego Dowództwa. Ostatecznie zdecydowano o redyslokacji Kwatery Głównej do Mohylewa, chociaż oficerowie kwaterunkowi zostali wysłani także do leżącej znacznie dalej na wschód Kaługi. Zob. A.D. Bubnow, op. cit., s. 70. 13 Aleksandr Rusin (1861–1956), we flocie od 1878 r., absolwent Korpusu Morskiego (1881) i Mikołajewskiej Akademii Morskiej (1888). Attaché morski w Japonii (1899–1904); p.o. szefa kancelarii polowej MW Głównodowodzącego Sił Lądowych i Morskich na Dalekim Wschodzie (1905); uczestnik ros.-jap. negocjacji pokojowych w Portsmouth (1905); d-ca pancernika „Sława” (1905–1907); d-ca zespołu okrętów szkolnych dla gardemarinów okrętowych (1907); d-ca zespołu okrętów szkolnych Korpusu Morskiego (1908–1913); p.o. z-cy szefa Sztabu Głównego MW (1907–1908); p.o. komendanta Mikołajewskiej Akademii Morskiej i dyrektora Korpusu Morskiego (1908–1909); dyrektor Korpusu Morskiego 1909–1913); szef Sztabu Głównego MW (1913–1914); szef Sztabu Generalnego MW (1914– 1917); 1. z-ca ministra MW (1915–1917); szef Sztabu Polowego MW Naczelnego Wodza (1916–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1909 r., wiceadmirała – w 1912 r., admirała – 23 IV1916 r. Przeniesiony w stan spoczynku 14 VI 1917 r. Po przewrocie bolszewickim na emigracji, gdzie wybrano go przewodniczącym Zagranicznego Związku Rosyjskich Organizacji Morskich. Zmarł w Casablance. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 36; W.D. Docenko, op. cit., s. 358; dane dot. czasu zajmowania przez Rusina stanowiska szefa Sztabu Generalnego MW podaję za: Gławnyj Sztab WMF. Istorija i sowriemiennost´ 1696–1997, Moskwa 1998, s. 173; Aleksandr Bubnow potwierdza, iż Rusin po objęciu stanowiska szefa Sztabu Polowego MW zachował stanowisko szefa Sztabu Generalnego MW, op. cit., s. 77; W.D. Docenko błędnie podaje, iż Rusin zajmował stanowisko szefa Sztabu MW do 1915 r.; op. cit., s. 358. 14 Według opinii Aleksandra Bubnowa, kumulacja trzech ważnych stanowisk w ręku wiceadm. Rusina stworzyła dogodne warunki do nawiązania harmonijnej współpracy między dowództwem MW a Ministerstwem MW w kwestii wyposażenia i uzbrojenia okrętów. Jedyna niedogodność centralizacji władzy polegała na konieczności odbywania przez wiceadm. Rusina częstych podróży służbowych między Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej... 115 funkcjonowały dwa teoretycznie równorzędne Sztaby Polowe: Wojsk Lądowych oraz Marynarki Wojennej. Struktura organizacyjna, kompetencje oraz zadania Sztabu Polowego MW zostały określone w rozkazie z 16 lutego 1916 r., podpisanym przez szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych gen. piechoty Michaiła Aleksiejewa oraz podległego mu szefa Zarządu MW kontradm. Dmitrija Nieniukowa15. Etat Sztabu Polowego MW był dość skromny. W jego skład mieli wchodzić: szef Sztabu w randze admirała lub wiceadmirała, 2 oficerów do zleceń w randze kontradmirała lub komandora (jeden z nich musiał być oficerem Sztabu Generalnego MW), 2 szefów (naczelników) wydziałów w randze kontradmirała lub komandora, 2 zastępców szefów wydziałów (ich funkcję mogli pełnić wyłącznie oficerowie sztabowi), 4 starszych oficerów flagowych (oficerowie sztabowi) oraz personel pomocniczy – kancelista, 2 starszych battelierów (odpowiadali za aprowizację Sztabu), 6 pisarzy, 2 kwaterunkowych i 7 gońców. Personel pomocniczy tworzyli podoficerowie i marynarze16. Sztab Polowy MW miał pełnić funkcję organu roboczego Naczelnego Wodza, którego głównym zadaniem było opracowywanie i przekazywanie rozkazów głównodowodzącego do flot operujących na morskich TDW. W Sztabie Polowym MW miały być opracowywane raporty zawierające dane dotyczące przebiegu operacji morskich, położenia sił nieprzyjaciela, składu poszczególnych zespołów floty czynnej, aktualnego stanu wyposażenia i uzbrojenia okrętów oraz środków podejmowanych w celu zapewnienia im pełnej gotowości bojowej. Zadaniem Sztabu było ponadto gromadzenie i analizowanie danych dotyczących aktualnego stanu gotowości flot czynnych nieprzyjaciela. Rozkaz z 16 lutego 1916 r. wprowadzał także zmiany w podległości twierdz oraz oddziałów wojskowych na morskich TDW, podlegających dotąd dowódcom Flot. Odtąd miały one podlegać odpowiednim zarządom Sztabu Polowego Wojsk Lądowych17. Szef Sztabu Polowego MW podlegał bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi, współpracując ściśle z szefem Sztabu Polowego Wojsk Lądowych. Generalnie był odpowiedzialny za przygotowanie i prowadzenie wojny morskiej. Na podstawie ogólnych dyrektyw otrzymanych od szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych oraz raportów dotyczących stanu i rozmieszczenia Flot na TDW przygotowywał rozkazy wykonawcze, które po zatwierdzeniu przez Naczelnego Wodza były kierowane do Floty Bałtyckiej oraz Czarnomorskiej. W ramach współpracy z wojskami Mohylewem a Piotrogrodem. Zob. A.D. Bubnow, op. cit., s. 77; zadowolenie z przyjętego rozwiązania wyraził też Minister MW adm. Grigorowicz stwierdzając, iż ułatwi ono realizację planów operacyjnych opracowywanych przez Sztab Generalny MW, a zatwierdzanych i wcielanych w życie w formie rozkazów przez Kwaterę Główną, w której marynarka posiadała wreszcie swój Sztab Polowy. Zob. I.K. Grigorowicz, Wospominanija bywszego morskogo ministra, St. Pietierburg 1993, s. 182. 15 Na mocy rozkazu carskiego z 7 lutego 1916 r., Zarząd MW Sztabu Naczelnego Wodza oraz Zarząd MW sztabu Frontu Północnego miały zostać rozwiązane, a ich personel włączony w skład Sztabu Polowego MW. Zob. RGAWMF, f. 1529, op. 2., d. 144, k. 2; f. 418, op. 1, d. 491, k. 107–108. 16 RGAWMF, f. 418, op. 1, d. 491, k. 107–108. 17 Ibidem, k. 110; f. 1529, op. 2., d. 144, k. 4–5. 116 Marek Herma lądowymi był zobowiązany informować szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych o wszystkich kwestiach dotyczących przygotowania i prowadzenia operacji morskich. Równocześnie jednak dysponował prawem do składania osobistych raportów Naczelnemu Wodzowi, jednakże w obecności szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych, dla którego zastrzeżono prawo do wypowiadania własnych uwag i sugestii. Szefowi Sztabu Polowego MW podlegał wywiad i kontrwywiad marynarki18. Raporty napływające z obu sekcji zobowiązany był przedkładać do wglądu szefowi Sztabu Polowego Wojsk Lądowych. Szef Sztabu Polowego MW miał być wyznaczany przez cara na wniosek ministra marynarki wojennej19. W skład Sztabu Polowego MW miały wchodzić dwa wydziały operacyjne: I – obejmował Północny Morski TDW (Morze Bałtyckie), II – Południowy Morski TDW (Morze Czarne). Szefami wydziałów mieli być wyznaczeni zastępcy szefa Sztabu Polowego MW. Podlegali oni bezpośrednio szefowi Sztabu. W Sztabie Polowym MW przewidziano także dwa etaty dla oficerów pełniących funkcje zastępców szefów wydziałów operacyjnych oraz cztery etaty dla starszych oficerów flagowych. Spośród oficerów Sztabu mieli być wyznaczani, w razie potrzeby, oficerowie łącznikowi przy sztabach frontów. Wszystkich oficerów Sztabu Polowego MW wyznaczał car na wniosek ministra marynarki wojennej20. Szefami wydziałów operacyjnych zostali wyznaczeni: kmdr Wasilij Altvater (Wydział I – Morze Bałtyckie) oraz kmdr Aleksandr Bubnow21 (Wydział II – Morze 18 Do czasu sformowania Sztabu Polowego MW sprawy wywiadu i kontrwywiadu podlegały Referatowi Specjalnemu Sztabu Generalnego MW, utworzonemu w maju 1914 r. Po sformowaniu Sztabu Polowego zaistniała konieczność skoordynowania pracy obu Sztabów na tym ważnym odcinku. W tym celu w październiku 1916 r. utworzono stanowisko Inspektora Wywiadu i Kontrwywiadu MW. Zob. RGAWMF, f. 418, op. 2, d. 62, k. 7; d. 95, k. 2, 15. 19 RGAWMF, f. 418, op. 1, d. 491, k. 109–110. 20 Ibidem, k. 111; f. 1529, op. 2, d. 144, k. 3–5. Aleksandr Bubnow (1883–1963), we flocie od 1900 r., absolwent Korpusu Morskiego (1903). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905), służył na pancerniku „Orioł”, ciężko ranny i wzięty do niewoli w bitwie pod Cuszimą. Po wyjściu z niewoli służył na okrętach Floty Bałtyckiej – „Woin” i „Piotr Wielikij” (okręty szkolne), pancerniku „Cesariewicz”, krążowniku „Rossija”. W latach 1910–1912 był starszym oficerem flagowym sztabu d-cy Szkolnego Oddziału Artyleryjskiego Floty Bałtyckiej, a następnie starszym oficerem na krążowniku „Diana” (1913–1914). W latach 1911–1913 wykładał w Mikołajewskiej Akademii Morskiej. Podczas I wojny światowej był oficerem Sztabu Naczelnego Wodza (w Zarządzie MW 1914–1916), z-cą szefa Sztabu Polowego MW (1916–1917), a po rewolucji lutowej i reorganizacji Stawki – szefem Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza (1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1917 r. Po przewrocie bolszewickim zdymisjonowany, przedostał się na południe Rosji i zaciągnął na służbę „białych”. W latach 1918–1919 był członkiem delegacji „białej” Rosji na paryskiej konferencji pokojowej (delegacja miała status obserwatora) w charakterze eksperta ds. morskich. W latach 1919–1920 był szefem sztabu Floty Czarnomorskiej. 8 lutego 1920 r. został zdymisjonowany przez Denikina i wyjechał za granicę, najpierw do Francji, gdzie wspólnie z gen. N. Gołowninem napisał i opublikował monografię pt. Tichookieanskaja problema w XX stoletii; następnie do USA, gdzie został zatrudniony na etacie profesora w Akademii MW w Annapolis. W 1923 r. Bubnow, na zaproszenie króla Aleksandra przyjechał do Dubrownika (Królestwo SHS, od 1929 r. – Jugosławia), gdzie uczestniczył w organizacji Szkoły MW, w której do 1941 r. pracował na etacie wykładowcy strategii, taktyki, prawa morskiego oraz nauki o fortyfikacjach. W 1930 r. zorganizował dwuletnią Wyższą Szkołę MW szkolącą oficerów dla floty 21 Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej... 117 Czarne)22. Do ich obowiązków należało sporządzanie raportów, przygotowywanie planów operacyjnych oraz planów obsady personalnej na wchodzących do służby okrętach. Realizacją bieżących zadań oraz nadzorowaniem szyfrowania i deszyfrowania meldunków zajmowali się młodsi rangą oficerowie, wyznaczeni na stanowiska zastępców szefów wydziałów operacyjnych23. Współpraca między Sztabem Polowym MW a podległymi mu Flotami nie zawsze układała się harmonijnie. Aleksandr Bubnow opisuje w swych wspomnieniach konflikt do jakiego doszło między dowództwem marynarki wojennej a dowództwem Floty Czarnomorskiej w lipcu 1916 r. Powodem konfliktu była zbyt asekurancka, zdaniem adm. Rusina, taktyka dowódcy Floty Czarnomorskiej adm. Eberhardta, który nie potrafił przeszkodzić w rajdach okrętów tureckich (krążownik liniowy „Yavuz Sultan Selim” – eks nm. „Goeben”, krążownik lekki „Midilli” – eks nm. „Breslau”) i ostrzeliwaniu przez nie rosyjskich portów czarnomorskich. W opinii Bubnowa, który z rozkazu adm. Rusina wyjechał z misją Sewastopola w celu pobudzenia adm. Eberhardta do bardziej energicznych działań, wpływ na pasywność Floty Czarnomorskiej miał zastępca szefa sztabu Floty ds. operacyjnych kmdr Kazimierz Kietliński24. Propozycja zastąpienia Kietlińskiego przez bardziej energicznego oficera, złożona przez szefa Sztabu Polowego MW dowódcy Floty Czarnomorskiej, została kategorycznie odrzucona. Adm. Eberhardt raportował, iż w pełni podziela opinie kmdr. Kietlińskiego dotyczące spraw operacyjnych i nie wyraża zgody na jego dymisję. W odpowiedzi na bezkompromisową postawę adm. Eberhardta, adm. Rusin oraz adm. Grigorowicz (minister marynarki wojennej) złożyli na ręce cara raport, w którym poddali krytyce sposób dowodzenia Flotą Czarnomorską, wnioskując o zdymisjonowanie jej dotychczasowego dowódcy. Ku zaskoczeniu obu admirałów, Mikołaj II bez protestu zatwierdził wniosek o dymisję, mimo iż tajemnicą po- jugosłowiańskiej. W latach 30. opublikował dwie kolejne monografie: trzytomową Istoria wojenno–morskogo iskusstwa (1933) oraz Strategija. Wiedienije wojny na morie (1937). Jego wspomnienia z okresu I wojny światowej pt. W carskoj Stawkie zostały opublikowane w Rosji w 1995 r. Bubnow zmarł 2 lutego 1963 r. w Kranj (Jugosławia, od 1991 r. – Słowenia). Zob. A.D. Bubnow, op. cit., (Wstęp – A.J. Ioffe), s. 5–6; SLS 1916, s. 176. 22 M. Lemke, op. cit., s. 626. 23 A.D. Bubnow, op. cit., s. 77. 24 Kazimierz Kietliński (1875–1918), Polak; we flocie od 1892 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1895). Od 1904 r. flagowy artylerzysta Sztabu Polowego MW namiestnika na Dalekim Wschodzie; uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905), za udział w obronie Port Artur wyróżniony złotą szablą „Za Męstwo” oraz odznaczony Orderem Św. Stanisława II klasy z Mieczami oraz Orderem Św. Włodzimierza IV klasy z Mieczami i Kokardą. Flagowy artylerzysta sztabu d-cy Wydzielonego Zespołu Szkolnego Morza Czarnego (1906–1908); flagowy artylerzysta sztabu d-cy Sił Morskich Morza Czarnego (1908–1909); starszy oficer na pancerniku „Joann Złatoust” (1909–1911). Od 1913 r. wykładowca w Mikołajewskiej Akademii Morskiej. Podczas I wojny światowej: z-ca szefa sztabu Floty Czarnomorskiej ds. operacyjnych (1915–1916); od 1916 r. d-ca krążownika „Askold”. Rangę kontradmirała osiągnął w 1917 r. Zamordowany w Murmańsku w 1918 r. przez nieznanych sprawców. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 117; W.D. Docenko, op. cit., s. 197. 118 Marek Herma liszynela była przychylność, jaką darzył adm. Eberhardta25. Nowym dowódcą Floty Czarnomorskiej został wyznaczony w dniu 28 lipca 1916 r. wiceadm. Aleksandr Kołczak26. Rok 1916 przyniósł również zmianę na stanowisku dowódcy Floty Bałtyckiej. Adm. Wasilij Kanin27, który po śmierci adm. Nikołaja von Essena został wyznaczony na głównodowodzącego Floty Bałtyckiej (27 maja 1915 r.), został zdymisjonowany (19 września 1916 r.). Na wniosek adm. Rusina i adm. Grigorowicza car wyznaczył nowym dowódcą Floty Bałtyckiej wiceadm. Adriana Niepienina28 (19 września 25 A.D. Bubnow, op. cit., s. 100–101. Aleksandr Kołczak (1874–1920), we flocie od 1891 r., absolwent Korpusu Morskiego (1894). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905); d-ca torpedowca „Sierdityj” (1904), ranny w obronie Port Artur, po upadku twierdzy w niewoli japońskiej; po powrocie do kraju odznaczony złotą szablą „Za Męstwo”. Oficer Sztabu Generalnego MW (1906–1908, 1911–1912). D-ca transportowca „Wajgacz” (1908–1909); d-ca kontrtorpedowców: „Ussurijec” (1912–1913) i „Pogranicznik” (1913–1914). W latach I wojny światowej: d-ca dywizjonu kontrtorpedowców Floty Bałtyckiej (1915–1916); d-ca Floty Czarnomorskiej (1916–1917). Po przewrocie październikowym, twórca konkurencyjnego dla Rosji bolszewickiej ośrodka władzy na Syberii – proklamował się Najwyższym Zarządcą Rosji. W styczniu 1920 r. został wydany w ręce bolszewików i rozstrzelany w Irkucku 7 lutego 1920 r. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 59; W.D. Docenko błędnie podaje rok urodzin Kołczaka, op. cit., s. 211; I.F. Płotnikow, Aleksandr Wasiliewicz Kołczak. Issliedowatiel´, admirał, Wierchownyj Prawitiel Rossii, Moskwa 2002, passim; o sukcesach Floty Czarnomorskiej pod dowództwem wiceadm. Kołczaka zob. M. Herma, Pod banderą św. Andrzeja. Rola Floty Czarnomorskiej w realizacji koncepcji strategicznych (militarnych) Rosji w latach 1914–1917, Kraków 2002, rozdz. V–VI, passim. 26 27 Wasilij Kanin (1862–1927), we flocie od 1879 r., absolwent Korpusu Morskiego (1882). Od 1901 r. we Flocie Czarnomorskiej – flagowy oficer minowo-torpedowy Eskadry Szkolnej, starszy oficer na kanonierce „Czernomoriec” (1902–1903), starszy oficer na pancerniku „Gieorgij Pobiedonosiec” (1903–1904), komendant arsenału min i torped (1904–1907); d-ca: kanonierki „Kubaniec” (1907–1908), pancernika „Sinop” (1908–1911). Od 1911 r. we Flocie Bałtyckiej: d-ca 4. dywizjonu kontrtorpedowców (1911), d-ca zespołu stawiaczy min (1913–1915), d-ca obrony przeciwminowej i przeciwtorpedowej (1915), d-ca Floty Bałtyckiej (1915–1916). Od 1916 r. – członek Rady Państwa; od 1917 r. – członek Rady Admiralicji. Po rewolucji lutowej 17 kwietnia 1917 r. wyznaczony na 2. z-cę Ministra Wojny i Marynarki Wojennej (Rządu Tymczasowego) Aleksandra Guczkowa. Od 27 czerwca 1917 r. – członek Komitetu ds. Budownictwa Okrętowego. Rangę kontradmirała osiągnął w 1913 r., wiceadmirała – w 1915 r., admirała – 23 kwietnia 1916 r.; 26 grudnia 1917 r. przeniesiony w stan spoczynku. Podczas wojny domowej opowiedział się po stronie „białych” – 26 listopada 1918 r. mianowany przez gen. Denikina d-cą Floty Czarnomorskiej; w kwietniu 1919 r. przeniesiony z powodu choroby do rezerwy. Od 1920 r. na emigracji. Zmarł w Marsylii 17 czerwca 1927 r. Zob. SLS 1916, op. cit. s. 36; M.W. Makariejew, G.N. Ryżonok, op. cit., t. II, s. 29–32; W.D. Docenko, op. cit., s. 191–192; K.A. Zalesskij, op. cit., s. 275. 28 Adrian Niepienin (1871–1917), we flocie od 1889 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1892). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – wyróżnił się męstwem w obronie Port Artur, za co został odznaczony Orderem Św. Gieorgija IV klasy; d-ca torpedowca „Storożewoj” (1904–1905). Od 1906 r. we Flocie Bałtyckiej – starszy oficer na krążowniku „Admirał Korniłow”, d-ca torpedowca „Prozorliwyj” (1907– 1908), d-ca 2. dywizjonu torpedowców (1908–1909), d-ca kanonierki „Chrabryj” (1909–1911), d-ca służby łączności sztabu dowódcy Sił Morskich Morza Bałtyckiego (1911–1914). Podczas I wojny światowej: d-ca służby łączności Floty Bałtyckiej (1914–1916), d-ca morskiej obrony wybrzeża Morza Bałtyckiego (1914–1915), d-ca Floty Bałtyckiej (1916–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1915 r., wiceadmirała – 1916 r. Zamordowany przez zbuntowanych marynarzy – 17 marca 1917 r. w Helsingforsie (Helsinki). Zob. SLS 1916, op. cit., s. 55–56; W.D. Docenko, op. cit., s. 295. Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej... 119 1916 r.). W opinii Siergieja Timiriowa, w latach 1915–1916 zastępcy szefa sztabu Floty Bałtyckiej ds. administracyjnych, o dymisji adm. Kanina zadecydował fakt, iż jego zwierzchnicy utwierdzili się w przekonaniu, że nie jest on w stanie dowodzić związkiem operacyjnym. Bierność i brak inicjatywy w realizacji zadań bojowych spowodowały postępujący spadek popularności adm. Kanina w kręgach oficerskich Floty Bałtyckiej i zupełnie rozmijały się z oczekiwaniami Kwatery Głównej29. Na nominację wiceadm. Niepienina na nowego dowódcę Floty Bałtyckiej istotny wpływ wywarła pozytywna opinia szefa Wydziału I Sztabu Polowego MW kmdr. Altvatera. Teoretycznie Niepienin miał poważnego rywala w osobie Aleksandra Kołczaka, energicznego dowódcy dywizjonu kontrtorpedowców, mającego za sobą kilka lat służby w Sztabie Generalnym MW i cieszącego się dużą popularnością we Flocie Bałtyckiej. W opinii świadka toczących się wówczas rozgrywek personalnych Siergieja Timiriowa30, osobowości Kołczaka i Altvatera były tak diametralnie odmienne, iż współpraca między nimi byłaby niemożliwa. „Kołczak, który był człowiekiem szczerym i wrażliwym, już dawno rozgryzł Altvatera i nie pałał do niego sympatią”. Natomiast Niepienin, według Timiriowa, „łatwo ulegający pochlebstwom, cieszył się względami Altvatera”. W tej sytuacji jest rzeczą logiczną, iż Altvater optował za kandydaturą Niepienina, jako przyszłego dowódcy Floty Bałtyckiej, a Bubnow (szef Wydziału II Sztabu Polowego MW) forsował kandydaturę Kołczaka, którego ten darzył szacunkiem (z wzajemnością), na dowódcę Floty Czarnomorskiej31. 29 Timiriow pisze w swych wspomnieniach, iż adm. Kanin zdawał sobie sprawę, że grozi mu dymisja. W związku z tym, od początku 1916 r. zaczął uskarżać się na pogarszający się stan zdrowia, będący następstwem przemęczenia oraz apopleksji. Jak zaznaczył Timiriow, być może nie była to wyłącznie „choroba dyplomatyczna”, gdyż adm. Kanin często cierpiał na migrenę oraz miewał zapaści. Zob. S.N. Timiriow, op. cit., s. 40–41. 30 Siergiej Timiriow (1875–1932); we flocie od 1892 r., absolwent Korpusu Morskiego (1895). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – ciężko ranny w obronie Port Artur, dostał się do niewoli japońskiej. Za udział w obronie twierdzy wyróżniony złotą szablą „Za Męstwo”. Po wyjściu z niewoli służył we Flocie Bałtyckiej: z-ca starszego oficera na pancerniku „Cesariewicz” (1906–1907), starszy oficer na carskim jachcie „Sztandart” (1907–1910), d-ca okrętu szkolnego „Wiernyj” (1912–1915). W latach I wojny światowej p.o. z-cy szefa sztabu Floty Bałtyckiej ds. administracyjnych (1915). Wyróżnił się w bitwie koło Wysp Moonsundzkich (1917) dowodząc krążownikiem „Bajan” (okręt flagowy d-cy 1. Brygady Krążowników wiceadm. Michaiła Bachiriowa). Za zasługi położone w bitwie awansowany na stopień kontradmirała oraz wyznaczony na d-cę 1. Brygady Krążowników Floty Bałtyckiej. Po przewrocie bolszewickim przeniesiony w stan spoczynku (styczeń 1918 r.). Wkrótce potem wyjechał z Piotrogrodu do Władywostoku, gdzie objął stanowisko pełnomocnika Centralnego Komitetu Przemysłu Wojennego ds. likwidacji mienia marynarki wojennej na Dalekim Wschodzie. Jesienią 1918 r. Timiriow został wyznaczony przez adm. Kołczaka (twórca konkurencyjnego wobec Rosji bolszewickiej ośrodka władzy na Syberii) na d-cę sił morskich na Dalekim Wschodzie. Po klęsce „białych” wyemigrował wiosną 1920 r. do Szanghaju (Chiny), gdzie znalazł zatrudnienie we flocie handlowej należącej do „Farmer Company” (początkowo 1. oficer, a następnie kapitan statku). Zmarł w Szanghaju 31 maja 1932 r. Zob. SLS, 1916, op. cit., s. 122; S.N. Timiriow, op. cit., [Wstęp A.J. Ioffe], s. 3–4. 31 S.N. Timiriow, op. cit., s. 49–50; o gorącym poparciu Altvatera dla kandydatury Niepienina wspomina też Borys Dudorow, w latach I wojny światowej szef lotniczej służby łączności Floty Bałtyckiej oraz (od 1916 r.) d-ca Dywizji Lotniczej tejże Floty, w biografii Niepienina napisanej na emigracji w USA. Dudorow przytacza np. fragment rozmowy między adm. Rusinem a wdową po wiceadm. Niepieninie, 120 Marek Herma Wybuch rewolucji lutowej i abdykacja cara Mikołaja II (15 marca 1917 r.) rozpoczęły ostatni okres funkcjonowania Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa Rosyjskich Sił Zbrojnych w latach pierwszej wojny światowej. Jego cechą charakterystyczną był upadek autorytetu Stawki, będący lustrzanym odbiciem procesu dezintegracji i upadku dyscypliny w wojsku i w marynarce wojennej. Wkrótce po abdykacji cara, Rząd Tymczasowy podporządkował Kwaterę Główną ministrowi wojny i marynarki wojennej Aleksandrowi Guczkowowi, który zdymisjonował adm. Rusina ze stanowiska szefa Sztabu Polowego MW. Jego następcą został wyznaczony wiceadm. Andriej Maksimow32, którego Aleksandr Bubnow charakteryzuje w swoich wspomnieniach, jako człowieka „pozbawionego wszelkich zasad moralnych i zżeranego ambicją, idącą jednak w parze z jego bardzo miernymi zdolnościami”33. Na początku listopada 1917 r., w przededniu przewrotu bolszewickiego, premier Rządu Tymczasowego Aleksandr Kiereński zdymisjonował wiceadm. Maksimowa, który według jego opinii, przytoczonej we wspomnieniach Bubnowa, „nie miał pojęcia” o pracy Sztabu Polowego. Dymisja wiceadm. Maksimowa zbiegła się w czasie z reorganizacją Kwatery Głównej. W wyniku reorganizacji Sztab Polowy MW Naczelnego Wodza został rozwiązany. W Kwaterze Głównej miał odtąd ponownie funkcjonować wyłącznie jeden Sztab (de facto Wojsk Lądowych), w którym reaktywowano Zarząd MW. Szefem Zarządu został wyznaczony kontradm. Aleksandr Bubnow34. Zarząd MW przetrwał niemal do ostatnich dni istnienia Kwatery Głównej. Rozwiązano go w listopadzie 1917 r., wkrótce po przewrocie bolszewickim. Kontradm. Bubnow, po zwolnieniu ze służby podlegających mu oficerów, wysłał archiwum Zarządu MW pod opieką zaufanego kancelisty do Piotrogrodu35. która miała miejsce podczas ich spotkania na emigracji we Francji. Jak pisze Dudorow, adm. Rusin opowiadał, że w 1916 r. podczas jednej z narad nad kandydaturami na stanowisko dowódcy Floty Bałtyckiej Altvater wykrzyknął: „Jak to kogo wyznaczyć? Mamy tylko jednego kandydata na stanowisko dowódcy Floty – jest nim admirał Niepienin!” Zob. B.P. Dudorow, Admirał Niepienin, St. Pietierburg 1993, s. 190. 32 Andriej Maksimow (1866–1951), we flocie od 1884 r., absolwent Korpusu Morskiego (1887). Uczestnik obrony Port Artur podczas wojny ros.-jap. (1904–1905). D-ca torpedowca „Biesszumnyj” (1904–1905), kontrtorpedowca „Moskwitianin” (1906–1908); d-ca 4. i 7. dywizjonu kontrtorpedowców Floty Bałtyckiej (1908–1909); d-ca 5. dywizjonu kontrtorpedowców Floty Bałtyckiej (1909–1910); d-ca krążownika „Gromoboj” (1910–1913); d-ca brygady krążowników Floty Bałtyckiej (1913–1914). W latach I wojny światowej służył we Flocie Bałtyckiej: d-ca 2. Brygady Pancerników (1914–1915), d-ca 1. Brygady Pancerników (1915), d-ca obrony minowo-torpedowej (1915–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1913 r., wiceadmirała – w 1916 r. Po rewolucji lutowej wyznaczony d-cą Floty Bałtyckiej. Szef Sztabu Polowego MW (czerwiec – listopad 1917 r.). Od listopada 1917 r. 2. z-ca ministra wojny i marynarki wojennej. Po przewrocie październikowym przeszedł na służbę bolszewików – starszy inspektor Ludowego Komisariatu Marynarki Wojennej; d-ca awizo „Worowskij” podczas rejsu z Archangielska do Władywostoku (1924). Od 1927 r. w stanie spoczynku. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 45; W.D. Docenko, op. cit., s. 263–264. 33 A.D. Bubnow, op. cit., s. 147–148. 34 Ibidem, s. 148–149. Dokumenty Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza z lat 1914–1916 i z 1917 r. oraz dokumenty Sztabu Polowego MW z lat 1916–1917 zgromadzono w zbiorach RGAWMF w St. Petersburgu – fond 716 35 Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej... 121 Field Headquarters of the Russian Imperial Navy during the WWI Abstract The article presents the organizational structure and the staff of the Field Headquarters of the Russian Imperial Navy during the First World War. After Russia had been involved in the war, land and sea military operations were coordinated from the Headquarters which comprised of the Commandor-in-Chief, his Staff and specialized military service. In the years 1914–1916 the Navy did not have a regular field staff within the Headquarters, which would practically secure a centralized control system over the military operations at sea. The lack of experience and disregard for probable successful operations of the Russian Fleet which Grand Duke Nicholas Nikolaevich appointed as Commander-in-Chief and the Tsar’s Generals showed, gave the reason for creating the Navy Board which aimed at a full-scale control over the operating fleet within the Commandor-in-Chief’s land-based Headquarters. The situation changed after the Tsar had been appointed the Commandor-in-Chief. In February 1916 Nicholas II, who felt a great respect for sea affairs, ordered to establish the Field Headquarters of the Russian Imperial Navy and appointed admiral Aleksandr Rusin its supreme commandor. After the Headquarters had been reorganized, two – theoretically equal in importance – Field Headquarters of the Land Army and the Navy started their activities. The newly created body coordinated military operations at sea. However, the attempts to make the generalship of the Russian Armed Forces work better were found unsuccessful. The outbreak of the February Revolution, the Tsar’s abdication and the growing unruliness of the army resulted in another reorganization of the Headquarters. In November 1917 the Field Headquarters of the Russian Navy were dismissed. From that time, the only operating Headquarters were in fact that of the Land Army within which the Navy reactivated their Board. Morskoj Sztab Wierchownogo Gławnokomandujuszczego (Stawka); część z nich znajduje się w innych zespołach archiwalnych, m.in. f. 418, f. 1529. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Bernadeta Chlebicka „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918) W ostatnich latach XIX stulecia problematyka emigracyjna często gościła na łamach prasy wszystkich odcieni politycznych. Prasa jako przekaźnik informacji i środek kształtowania opinii publicznej stale miała na uwadze ten problem. W celu przedstawienia poglądu galicyjskich socjalistów na sprawę emigracji można się posłużyć między innymi analizą głównego organu prasowego Polskiej Partii Socjaldemokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego (PPSD), czyli krakowskiego „Naprzodu”. Ukazywał się on od 1892 r. jako dwutygodnik, od 1895 r. – tygodnik, a jako dziennik wychodził od 1900 roku1. Gazeta ostro krytykowała porządek społeczno-polityczny autonomicznej Galicji. Starała się wskazywać najważniejsze problemy ówczesnych ludzi2. Zagadnienie wychodźstwa stanowiło ważną sferę zainteresowań „Naprzodu”, np. w działach: „Kronika”, „Przegląd społeczny”, „Telegraf i telefon”, „Z sali sądowej”, „Telegramy”. Publicyści w ogóle bacznie obserwowali rozwijającą się falę emigracyjną z ziem polskich. Socjaliści galicyjscy na łamach swej gazety prezentowali pogląd, że wychodźstwo jest niekorzystną dla ludu i samych emigrantów funkcją nędzy. Na łamach „Naprzodu” wyjaśniano przyczyny skłaniające lud do wychodźstwa. Wskazywano głównie na czynniki ekonomiczne, do których zaliczano bezrobocie i brak przemysłu. Na łamach pisma głoszono wprost: „Nędza, głód znużenie, rozpacz. Oto powody emigracji ludu z Galicji. Wyraz «ucieczka» byłby tu odpowiedniejszy”3. Na wielkość wychodźstwa wpłynęły także czynniki psychologiczne. 1 J. Myśliński, Prasa polska w Galicji w dobie autonomicznej (1867–1918), [w:] Prasa polska w latach 1864–1918. Praca zbiorowa pod redakcją Jerzego Łojka, Warszawa 1976, s. 145. J. Buszko, Polskie czasopisma socjalistyczne w Galicji, „Zeszyty Prasoznawcze”, nr 1–2, R. II, Kraków 1961, s. 31–32. 2 3 Emigracja ludu ze wschodniej Galicji, „Naprzód”, R. I, 1 XI 1892, nr 21, s. 1 (te artykuły najczęściej nie były sygnowane imieniem i nazwiskiem). 124 Bernadeta Chlebicka Publicyści „Naprzodu” relacjonowali np.: „Jeśli ktoś zapyta galicyjskiego emigranta o przyczynę emigracji i gdy powiada mu, że i w Brazylii nie czeka go szczęście nadzwyczajne, odpowiada prawie każdy stereotypowo: Niech będzie już i gorzej, aby tylko było inaczej”4. Autor tego artykułu zwracał uwagę, że brak perspektyw i depresyjny niepokój stanowiły największe zagrożenie dla tych ludzi. W omawianym piśmie znajdujemy także zniechęcające informacje o działalności agentów emigracyjnych. Aż do 1890 r. byli oni panami sytuacji. Samowolnie narzucali warunki podróżowania i pracy5. Na łamach „Naprzodu” udowadniano, że „agent przyczynia się […] do pogorszenia warunków pracy”6. Redakcja uważała, że lepiej byłoby, gdyby umowę zawierał robotnik bezpośrednio z pracodawcą. Agenci pragnęli osiągnąć zysk wszelkimi sposobami. Zwodzili kłamstwami i urojonymi opowieściami. Warunki pracy przedstawiane w kraju diametralnie różniły się od rzeczywiście oferowanych za granicą. Obiecywali np., że robotnicy „będą lekko pracowali od 7-ej do 7-ej i będą pili wino zamiast wody”7. Umożliwiali wychodźstwo osobom zdolnym do służby wojskowej8. Stanowiło to dla nich szansę uniknięcia asenterunku, a więc swoistą zachętę. Młody wiek i zdrowie były dla werbowników gwarantem wydolności produkcyjnej. Zaopatrywali oni emigrantów w fałszywe dokumenty i dezinformowali ich9. Niejeden z agentów miał przeszłość kryminalną i było mu zupełnie obojętne, co będzie się działo z wychodźcami później. Świadomie wprowadzali robotników w błąd. Korespondent „Naprzodu” dr Knoche określił tę sytuację wprost jako „handel żywym towarem”10. Na łamach pisma poruszano także sprawę tzw. kontraktów. Miały one normować stosunek pracy i płacy pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Wskazywano, że umowy są obliczone na naiwność i brak perspektyw dla emigrantów11, którzy pełni lęku i zagubieni szukali jakiejkolwiek pracy. Krakowski dziennik socjalistyczny wiele uwagi poświęcał metodom fałszerstwa. Podkreślano zresztą trafnie, że dla uniknięcia nieporozumień zawsze powinien być spisany dokument w języku pracodawcy i robotnika. Takie posunięcie miało uniemożliwić wprowadzanie przez agentów nowych paragrafów do obowiązujących przepisów, które były coraz bardziej niekorzystne dla robotników12. „Naprzód” zapobiegał wykorzystywaniu nie4 Położenie robotnika rolnego na Podolu galicyjskim, „Naprzód”, R. I, 22 VIII 1892, nr 34, s. 2. 5 M. Płończak, Historia wychodźstwa polskiego w Niemczech, Poznań 1937, t. I, s. 401. 6 Wychodźstwo zarobkowe, „Naprzód”, R. XX, 10 IX 1911, nr 210, s. 2. 7 K. Czapiński, Robotnicy polscy w Szwajcarii, „Naprzód”, R. XX, 12 VII 1911, nr 160, s. 2. 8 Nowy skandal emigracyjny w Galicji, „Kurier Poznański”, R. IX, 3 IV 1914, nr 77, s. 1. Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu (dalej BZNiO), rkps, sygn. 13398/II, Papiery Tadeusza Rutowskiego związane z jego pracą w Sejmie Krajowym i Radzie Państwa, dotyczące emigracji zarobkowej i biur pośrednictwa pracy, s. 210. 9 10 Robotnicy galicyjscy w Niemczech, „Naprzód”, R. XX, 9 VIII 1911, nr 184, s. 1. 11 Robotnicy polscy w Szwajcarii…, s. 2. 12 BZNiO, rkps, sygn. 13398/II, Papiery Tadeusza Rutowskiego…, s. 224. „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918) 125 znajomości języka chlebodawcy przez robotników sezonowych13. Z drugiej strony tylko prawidłowo sporządzony kontrakt mógł dać pracownikowi możliwość obrony w razie wyzysku. Należało dokładnie zaznajomić się z jego treścią, aby można było rozpoznać paragrafy, które mogły być dowolnie interpretowane. „Naprzód” uczulał, że dla uniknięcia nieporozumień kontrakt zawsze powinien być spisany14. Kwestia kontraktów została uregulowana w rozporządzeniu C.K. Namiestnictwa z dnia 23 listopada 1909 r. w sprawie zamawiania (werbowania) robotników w Królestwie Galicji i Lodomeryi z Wielkiem Księstwem Krakowskiem do pracy zagranicę. Według rozporządzenia pracodawca lub jego pełnomocnik, „jeśli zamierzał podpisać kontrakt z robotnikiem galicyjskim, a nie chciał korzystać z publicznych biur pośrednictwa pracy, ani też do koncesyonowanych biur stręczenia służby i posad”, musiał wykazać, że szuka pracowników do własnego przedsiębiorstwa, lub z polecenia swojego pracodawcy. Agent był zobowiązany posiadać certyfikat, który musiał być potwierdzony przez władzę polityczną lub policyjną. Certyfikat zawierał nazwisko i miejsce zamieszkania pracodawcy, rodzaj przedsiębiorstwa oraz liczbę robotników, którzy mają być zatrudnieni. Przekroczenie postanowień tego rozporządzenia groziło karą grzywny do 200 koron lub 14 dni aresztu15. W Niemczech odczuwano brak rąk do pracy, dlatego „ściągano robotników polskich różnymi drogami i sposobami. Przyjeżdżali na ziemie polskie różni agenci, którzy rekrutowali parobków, bezrobotnych”16. Z drugiej strony rząd niemiecki obawiał się, aby emigracja sezonowa nie zamieniła się w stałą, dlatego wydawał uciążliwe dla polskich wychodźców ustawy. Według ustawodawstwa robotnik poszkodowany w wypadku nie posiadał prawa do renty, jeśli nie był zameldowany w Niemczech. W przypadku śmiertelnego wypadku robotnika-obcokrajowca przy pracy, jego rodzinie nie przysługiwało prawo do renty, jeżeli nie miała w Prusach stałego miejsca zamieszkania. Polakom z Galicji i Kongresówki uniemożliwiono osiedlanie się w Prusach na stałe. Mogli być zatrudnieni jako robotnicy sezonowi od 1 lutego do 20 grudnia każdego roku17. Ten przepis wydany przez rząd pruski dotyczył tylko Polaków wyznających katolicyzm w obrządku łacińskim. Robotnicy wyznania greckokatolickiego mogli przebywać w Niemczech do czasu, gdy mieli tam zajęcie18. Zdarzały się przypadki, że Polacy chcąc ominąć ten przepis podawali się za 13 Biblioteka PAU i PAN w Krakowie, rkps, sygn. 5002, Materiały bibliograficzno-historyczne, zebrane przez ks. Jana Fijałka do dziejów polskiej emigracji, bs. 14 Rozporządzenie w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1910, s. 210. Biblioteka Jagiellońska (dalej BJ), rkps, sygn. 8114 III; Materiały do historii Galicji na początku XX w., T. IX. Emigracja zarobkowa i pośrednictwo pracy w latach 1907–1913, s. 27. Por. G.M. Kowalski, Przestępstwa emigracyjne w Galicji 1897–1918. Kraków 2003, s. 73. 15 16 Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, rkps, sygn. 11140, Władysław Narożyński, Przyczynki do historii Polaków w Niemczech ze szczególnym uwzględnieniem wychodźstwa westfalskonadreńskiego począwszy od 1872 r., s. 11–12. 17 Drugi rok działalności PTE w Krakowie (1910), Kraków 1911, s. 53–54. Archiwum Państwowe w Krakowie (skrót APKr), CK Dyrekcja Policji w Krakowie, sygn. 124, Akta prezydialne, Emigracja 1886–1892, s. 1467–1468 (skrót DPKr, sygn. 124). 18 126 Bernadeta Chlebicka Rusinów19. Działania władz państwowych, jak podaje „Czas”, okazały się skuteczne. Istniejące regulacje prawne spowodowały, że już w 1908 r. repatriacja Rusinów w stosunku do Polaków była siedmiokrotnie mniejsza20. To ograniczenie zostało wymierzone przeciwko Polakom. Jego celem było wyrugowanie polskich robotników i zastąpienie ich przez Rusinów21. Określenie emigrant-Rusin miało jednak negatywne zabarwienie. W istocie byli oni postrzegani jako element ciemny, nie potrafiący upomnieć się o swoje prawa i przyjmujący każdą pracę. Istniało przekonanie, że łatwiej jest ich wyzyskiwać niż Polaków22. Agenci wykorzystywali ten stan rzeczy i zaopatrywali wychodźców galicyjskich w rosyjskie paszporty, aby mogli emigrować bez problemu23. Często sami zmieniali w rubryce wyznanie rzymskokatolickie na greckokatolickie, aby ominąć ograniczenia obowiązujące w Prusach24. Chęć uniezależnienia się od zagranicznych robotników sezonowych była ważnym priorytetem w polityce ekonomicznej, np. proponowano stosowanie maszyn przy uprawie roli, by zastąpić nimi pracę ludzką25. Rząd niemiecki chciał zapobiec niekontrolowanemu napływowi Polaków, dlatego wydał przepisy, które normowały sprowadzanie innych emigrantów. Od 1 lutego 1908 r. wprowadzono dla robotników zagranicznych w Prusach i innych krajach niemieckich karty legitymacyjne26. Zdaniem redakcji „Naprzodu” i „Nowej Reformy” zniewoliły one robotników polskich27. Tę tezę potwierdza pouczenie, jakie otrzymywali pracownicy przy wręczaniu im legitymacji: „Jeśli wdacie się z pracodawcą w spory o płacę, zostanie legitymacja odebraną i nastąpi wydalenie z granic państwa”28. Karty różniły się barwą dla robotników poszczególnych narodowości. Polacy mieli czerwone (jako najniebezpieczniejsi), Rusini – żółte, Włosi – zielone, Belgowie – niebieskie, Duńczycy – brązowe, a inni białe29. Wystawiane były na rok i zawsze z wizytówką określonego pracodawcy. Jeśli robotnik chciał podjąć pracę w innym miejscu, to musiał uzyskać zgodę przedsiębiorcy, który na karcie zaznaczał, że stosunek pracy został ukończony. W ten sposób przywiązywano pracownika do pracodawcy. Legitymacje nie były prawidłowo sporządzane. Rysopisy osób pisa19 BJ, rkps, sygn. 8114/III, Materiały…, s. 70. 20 Wychodźtwo ruskie, „Czas”, R. LXVI, 6 II 1913, nr 61, s. 2. 21 Spisek Rusinów z Prusakami przeciwko Polakom, „Kurier Poznański”, R. IX, 1 I 1914, nr 1, s. 1 22 BZNiO, rkps, sygn. 12400 II, Maciej Czuła, W niewoli życia i polityki. Pamiętniki, s. 92. 23 APKr, DPKr, sygn. 125, s. 187. 24 BJ, rkps, sygn. 8114/III, Materiały…, s. 70. 25 Przeciw robotnikom sezonowym, „Czas”, R. LXVIII, 11 II 1914, nr 31, s. 2. Niewolnictwo robotników polskich w Niemczech, „Naprzód”, R. XVII, 30 IV 1908, nr 119, s. 1; por. BZNiO, rkps, sygn. 15612, Michał Pankiewicz, Biebrza – Amazonka – Wisła [wspomnienia z lat 1887– 1945], T. I, cz. I, s. 246. Podano, że przymus legitymacyjny został wprowadzony w 1907 r. 26 27 Niewolnictwo…, s. 1; Niewola obieżysarstwa naszego w Niemczech, „Nowa Reforma”, R. XXVII, 4 IX 1908, nr 407, s. 1. 28 Niewolnictwo…, s. 2. 29 M. Płończak, op. cit., s. 403; Niewola…, s. 2 (pominięto kolor kart Włochów, Belgów, Duńczyków). „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918) 127 no powierzchownie. Na ich podstawie nie można było dokonać identyfikacji danej osoby. W paszportach nie uwzględniano rubryki „własnoręczny podpis”30. Te nadużycia powodowały, że emigranci wysyłali swoje paszporty i legitymacje podróżne do kraju. Ich znajomi wyjeżdżali na podstawie tych samych dokumentów31. Celem lepszego nadzorowania ruchu emigracyjnego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wprowadziło rozporządzeniem z dnia 13 listopada 1913 r. tzw. „marki kontrolne”32. Raporty organów stacji kontrolnych potwierdziły, że sprawowanie kontroli nad emigracją za pomocą marek kontrolnych jest niewykonalne. Ministerstwo zarządziło, aby zamiast naklejania marek kontrolnych, wyciskać kolorową stampilę, która miała zawierać nazwę stacji, datę i wskazówkę co do organu kontrolnego. Stampile miały wejść w życie 1 sierpnia 1914 r.33 W roku 1909 zostało założone w Krakowie Polskie Towarzystwo Emigracyjne. Główne biuro mieściło się przy ulicy Radziwiłłowskiej 23. Miało ono filie we Lwowie, Rzeszowie, Brzeżanach, Przemyślu. Celem PTE było otoczenie opieką wychodźców kontynentalnych i zamorskich. Towarzystwo prowadziło działalność informacyjną skierowaną do wychodźców34. Wyraźnego zainteresowania działalnością PTE na łamach „Naprzodu” nie ma, aczkolwiek wzmianki pojawiały się. Brak jednak teoretycznych dywagacji na temat funkcjonowania PTE, chociaż pragmatyczne zainteresowanie tą organizacją istniało stale. „Naprzód” i inne pisma wychodzące w Galicji nie zdradzały zainteresowania całokształtem działalności Towarzystwa, ale podchodziły do niego czysto praktycznie z zatroskaniem o uświadamianie wyjeżdżających. Dziennik zwracał uwagę na niedostatki w codziennej pracy Towarzystwa związane z brakiem wykwalifikowanych urzędników zajmujących się z jego ramienia emigrantami35. „Naprzód” adresował swoje publicystyczne dywagacje do politycznych adwersarzy, którzy odmiennie patrzyli na problemy emigracyjne. Przedmiotem krytyki stał się np. Kościół, a zwłaszcza duchowieństwo zakonne i świeckie, które w ślad za emigrantami ruszyło na Zachód36. Rola księży wzrastała, ponieważ emigrujący ludzie byli w większości wyznania katolickiego. Kościół wiedział, że nie da się przeciwdziałać emigracji zarobkowej, dlatego przyjął dwie zasady: ostrzegania ludności przed niejednokrotnie zgubnymi skutkami wychodźstwa oraz zapewnienia emigrantom opieki duszpasterskiej na obczyźnie. Miały temu służyć wyjazdy zakonników do poszczególnych skupisk emigracyjnych. Zachęcano kapłanów, aby w czasie wakacji 30 APKr, DPKr, sygn. 176, L. II. 25146. 31 APKr, DPKr, sygn. 180, L: 7750/pr. 32 APKr, DPKr 180, II. 357/1. 33 APKr, DPKr 125, s. 1515–1516. 34 Co to jest PTE i dlaczego je popierać należy? Kraków 1913, s. 5–20. 35 O dolę wychodźców, „Naprzód”, R. XXI: 10 IV 1912, nr 81, s. 2. Emigracja a probostwa, „Naprzód”, R. IX: 20 IV 1900, nr 19, s. 2, por. Zakonnice hyenami emigracyjnymi, „Naprzód”, R. XVIII: 12 I 1909, nr 12, s. 2. 36 128 Bernadeta Chlebicka wyjeżdżali do pracy wśród Polaków na obczyźnie37. W 1908 r. na Zjeździe Księży Dziekanów podjęto uchwałę, na mocy której każdego roku jedna składka miała być przeznaczona dla udających się latem za granicę udzielać nauk38. Nie wszyscy duchowni byli metodycznie przygotowani do pracy w warunkach emigracyjnych39. Mieszkańcy Galicji udawali się na emigrację, przede wszystkim, żeby godziwie zarobić, spłacić długi i dokupić ziemi, ale łączyło się to z wielkimi ofiarami. Tereny zasiedlane przez emigrantów polskich dalekie były od wymarzonego Eldorado40. Wielu spotkało rozczarowanie. Ciężkie położenie na obcej ziemi zaostrzał brak znajomości języka41. Dylematy emigracyjne wstrząsały także życiem prywatnym. Pragnienie dostatniego życia było ogromne. Młode dziewczyny chciały uciec przed rodzimą nędzą. Uważały, że po przekroczeniu granicy przedostaną się do wymarzonego dobrobytu. Często rzeczywistość była okrutna. Zdarzały się przypadki, że były wywożone do domów publicznych i zmuszane do uprawiania nierządu42. Los robotnic nie był całkiem obojętny władzom państwowym. Podjęto próby zorganizowania nad nimi opieki. Krakowski „Czas” informował np. swoich czytelników, że 4 maja 1910 r. na łamach „Wiener Zeitung” została ogłoszona umowa międzynarodowa w sprawie zwalczania handlu dziewczętami43. Bodźcem, który zobowiązywał rząd do zwrócenia uwagi na problem handlu żywym towarem, były zeznania kobiet powracających do kraju. Wnosiły skargi na nieuczciwe propozycje i niemoralne postępowanie pracowników „Arbeitercentrale”44, urzędu który był instytucją odpowiedzialną za dostarczanie niemieckim pracodawcom cudzoziemskich robotników rolnych i przemysłowych. Problemem była także rozwiązłość seksualna. Odosobnienie rozluźniało więzy małżeńskie45. Pozbawiało także młodych ludzi nadzoru ze strony rodziny. Celem Polaków emigrujących do obcego kraju była chęć zapewnienia sobie dostatniego życia. Ta konsumpcyjna filozofia prowadziła nieraz do przestępczości. W Ameryce przebywali np. fałszywi adwokaci i notariusze pochodzący z ziem polskich, którzy żyli z oszukiwania innych. Wspominał o tym list do Konsystorza Książęco-Biskupiego w Krakowie z 19 maja 1913 roku46. „Naprzód” informował o sytuacjach, w których 37 Rozporządzenie w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1910, s. 122. 38 Instrukcja w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1908, s. 51. Archiwum Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, rkps, sygn. 1178 z wieku XIX–XX zawierający tekst pt. Misje Polskie w Ameryce Północnej i Południowej w latach 1849– 1920, s. 241. 39 40 Biblioteka Kórnicka PAN, rkps, sygn. 11140, W. Narożyński, Przyczynki…, s. 12. 41 Biblioteka PAN i PAU w Krakowie, rkps, sygn. 5002, Materiały…, bs. 42 Wychodźstwo ludowe z Królestwa do Ameryki, „Naprzód”, R. IX: 5 IV 1900, nr 5, s. 6. 43 Zwalczanie handlu dziewczętami, „Czas”, R. LXVI: 20 II 1913, nr 84, s. 1. 44 Pruskie ajencje a żywy towar, „Czas”, R. LXVII: 4 III 1914, nr 64, s. 3. 45 Na Saksy, „Naprzód”, R. IX: 15 II 1901, nr 45, s. 4. Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Teka: Wychodźstwo; Do Przewielebnego Konsystorza Książęco-Biskupiego w Krakowie, s. 1–2. 46 „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918) 129 emigrantów z Galicji oszukiwali bankierzy-rodacy47. Korespondenci „Naprzodu” w ciemnych barwach ukazywali pobyt Polaków w krajach emigracyjnych. Pisali o rozczarowaniach, jakie spotkało tych, którzy sądzili, że jadą do „kraju mlekiem i miodem płynącego”. Na obcej ziemi pozostawieni byli sami sobie. Ciężkie położenie pogarszał brak znajomości języka oraz pieniędzy. Pracodawcy dopuszczali się bezwzględnego wyzysku emigrantów. Wielu z nich nie mogąc znieść ucisku podejmowało decyzję powrotu do ojczyzny48. Wychodźstwo było nie tylko dylematem „Naprzodu”, lecz również innych organów prasowych, np. „Czasu”, „Nowej Reformy”, i innych opcji politycznych, a nawet organów władzy w Galicji. Analizując stosunek urzędów galicyjskich do wychodźstwa można stwierdzić, że dostrzegano w nim poważny problem społeczno-gospodarczy i kulturowy. Celem administracji rządowej nie było całkowite powstrzymanie wychodźstwa, lecz uprzedzenie i pouczenie ludzi, że nigdzie nie czeka się na nich z otwartymi ramionami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydawało okólniki i reskrypty zawierające regulacje prawne w zakresie wychodźstwa49. Ukazywały się informacje dotyczące warunków w poszczególnych krajach emigracyjnych. Wychodźcy wyjeżdżający do obcego kraju nie znali bowiem języka, panujących tam stosunków, nie czytali gazet, czasem w ogóle nie umieli czytać i pisać. Jedynym dla nich źródłem informacji był przekaz ustny ze strony krewnych, sąsiadów lub agentów. Możemy wysnuć wniosek, iż emigranci nic nie wiedzieli o zakulisowych poczynaniach władz. Okólniki i rozporządzenia do nich nie docierały50. Na łamach „Naprzodu” podkreślano, że czynnikiem pomagającym ludziom w przełamywaniu barier powinny być władze państwowe i lokalne. Emigranci nie potrafili pokonać własnymi siłami piętrzących się trudności; potrzebowali pomocy51. W „Naprzodzie” poddano krytycznej analizie zarządzenia państwowe w tej sprawie. Zdaniem redakcji powinny one były być bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla opuszczającej ojczyznę ludności. Gazeta nie szczędziła słów krytyki pod adresem lokalnych urzędników, którzy w zależności od starostwa różnie interpretowali obowiązujące przepisy52. Socjaldemokratyczny „Naprzód” postrzegał emigrację pesymistycznie i krytykował ją jako doraźny i prowizoryczny sposób zapobiegania bezrobociu i nędzy. Jednocześnie uważał uwarunkowania społeczno-gospodarcze za czynnik zniewalający wręcz chłopów i ubogich mieszkańców miast do wychodźstwa. Dla „Naprzodu” emigracja była ucieczką przed nędzą i uszczerbkiem demograficznym. Redakcja krytykowała zarówno emigrację sezonową, jak i stałą, słusznie rozumując, że wyjazdy ludności Galicji powodowały negatywne konsekwencje społeczne oraz przyczyniały 47 O dolę wychodźców…, s. 2. 48 Rzeź robotników polskich w Ameryce, „Naprzód”, R. VII: 17 III 1898, nr 11, s. 3. 49 BJ, Materiały…, s. 34, 47. 50 APKr, DPKr, sygn. 124, s. 151. Pomoc dla wychodźców, „Naprzód”, R. XXIII, 25 III 1914, nr 69, s. 2; por. Emigracyjne szykany, „Naprzód”, R. XXIII, 22 II 1914, nr 43, s. 3. 51 52 Emigracyjne szykany…, s. 3. 130 Bernadeta Chlebicka się do zubożenia kraju i demoralizacji młodych ludzi. W latach 1902–1907 problematyka emigracyjna na łamach „Naprzodu” znalazła się jakby na drugim planie. Wydaje się, że miało to związek z burzliwymi wydarzeniami społeczno-politycznymi, jakie rozgrywały się wtedy w Galicji (zaostrzenie stosunków polsko-ukraińskich, wielkie strajki rolne na wsi wschodniogalicyjskiej, walka o reformę ordynacji wyborczej do Sejmu Krajowego). Niewątpliwie duży wpływ miały też echa rewolucji 1905 r., do jakiej doszło na terenie Królestwa Polskiego. W programach endeckich natomiast ucieczka ta miała inną perspektywę. Uważano, że Polacy staną się w nowych środowiskach „solą ziemi”, zdobędą chleb i zachowają tożsamość narodową. W emigrantach z ziem polskich upatrywano czynnik wzbogacający inne społeczeństwa pod względem ekonomicznym i kulturowym. Wiele krajów osiągnęło dobrobyt przy pomocy taniej siły roboczej z ziem polskich. Miliarder amerykański Andrew Carnegie dostrzegł tę pozytywną stronę emigracji już w 1905 r. Powiedział np.: „My wysysamy europejskim krajom najlepszą krew; każdy robotnik z Europy wzbogaca nasz kraj; niechże Europa troszczy się o tę sprawę; my nie mamy powodu troszczyć się o to”53. Emigracja zarobkowa jest problemem wielowymiarowym, znajdującym odbicie w różnorakich kategoriach źródeł, głównie w prasie różnych opcji politycznych. W dobie obecnej istnieje szczególna potrzeba i możliwość wprowadzenia jej na nowo na wokandę historycznych badań naukowych ze względu na nasilające się procesy migracyjne i globalizacyjne w Europie. Emigration or escape? Dilemmas Posed by Krakow’s “Naprzod” (1892–1918) Abstract Economic emigration is an issue which has never invalidated either in historiography or in life. The problem perturbed the Polish society towards the end of the period of partitions. Individual political parties expressed their opinions on economic emigration in the columns of their journals, often in opposition to each other. One of the most characteristic periodicals was “Naprzód”, the Left journal. The article aimed at presenting the problem of emigration as shown in Krakow’s journal columns. The issue was analyzed on the basis of the “Naprzód” journalism, some other magazines journalism and particular manuscripts angled towards the Polish emigrants who suffered the same fate in a new environment of economically advanced countries of Western Europe and the USA, faced prejudicial legal status, unfair treatment and dishonesty of emigration agents. The problem was shown as a paradigm that favours social and political views of Krakow’s “Naprzód” but notes the differences in relation to other viewpoints and attitudes towards the matter. As the economic emigration is increasing and taking on a new profile, the historians feel obliged to cover different aspects of its history. 53 Wędrówki polskiego ludu, „Czas”, R. LXII: 15 IV 1910, nr 169, s. 1. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Mariusz Majewski Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939)* Spośród wszystkich wytwórni zaliczanych do przemysłu lotniczego najwięcej problemów nastręczała władzom wojskowym produkcja silników lotniczych. Zauważalny postęp w tej dziedzinie można odnotować dopiero po opracowaniu w Sztabie Głównym, a następnie wdrożeniu założeń tzw. Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa (1933–1936). Bezpośrednią przyczyną podjętych prac koncepcyjnych były drastyczne różnice w wyposażeniu sił powietrznych Polski, ZSRR i Niemiec. W referacie porównującym stany uzbrojenia lotnictwa wojskowego, a opracowanym przez Samodzielne Referaty Wschód i Zachód Oddziału II SG, oceniano możliwości III Rzeszy na poziomie 1190 samolotów (liniowych – 300, myśliwskich – 50, bombowych – 100, morskich – 40 i 700 nierozpoznanych). Potencjały sił zbrojnych ZSSR szacowano łącznie na 2768 samolotów (liniowe – 886, szturmowe – 155, bombowych – 623, morskich – 300 i niewyjaśnione 252). Przy zauważalnych kontrastach zasadne było natychmiastowe wdrożenie wieloletniego planu rozbudowy lotnictwa w Polsce, której skromne możliwości pozwalały przeciwstawić nieprzyjaciołom zaledwie 350 samolotów (198 obserwacyjnych, 134 myśliwskich i 18 bombowych)1. W trakcie trzech konferencji w listopadzie 1932 r., z udziałem I wiceministra spraw wojskowych gen. Kazimierza Fabrycego i jego zastępcy gen. Tadeusza Kasprzyckiego, II wiceministra gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego, szefa Sztabu * Niniejszy stanowi trzecią i ostatnią próbę omówienia produkcji silników lotniczych w okresie międzywojnia w Polsce. Zob. M. Majewski, Początki produkcji silników lotniczych w II Rzeczypospolitej (1921–1926), Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis 17, Studia Historica II, Kraków 2003 i Druga próba uruchomienia produkcji silników lotniczych – Polskie Zakłady Škody (1926–1935), Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis 28, Studia Historica IV, Kraków 2005. 1 A.W., Polityka Lotnicza – Europejskie zbrojenia powietrzne w 1934, „Przegląd Lotniczy” 1935, nr 1, s. 44–47; W. Koziarczyk, Wehrmacht 1933–1939, Warszawa 1971, s. 361–362; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776, Referat w sprawie finansowania Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa z 7 marca 1933 r. L.127/mob/33. 132 Mariusz Majewski Głównego gen. Janusza Gąsiorowskiego, szefa Oddziału I Sztabu Głównego gen. Józefa Kordiana Zamorskiego oraz dowódcy lotnictwa płk. Ludomiła Rayskiego, podjęto decyzje zmierzające do pokrycia braków wyposażenia jednostek, stworzenia częściowej rezerwy strategicznej, dalszego przyrostu plutonów lotnictwa towarzyszącego do 40 oraz do 12 dyonów myśliwskich. Rozbudowę eskadr lotnictwa liniowego i bombowego wstrzymano, pozostawiając je na dotychczasowym poziomie do czasu opracowania nowych konstrukcji2. Przyjęte w trakcie konferencji innowacje polegały na wprowadzeniu kardynalnej zasady, że dla poszczególnych rodzajów lotnictwa (liniowego, myśliwskiego, bombowego i towarzyszącego) władze wojskowe będą posiadać jeden zasadniczy typ, będący w eksploatacji, a oprócz tego inny płatowiec, wchodzący na wyposażenie jako przyszły – zastępczy. Plan trzyletni wprowadzał zasadę harmonizacji. W praktyce oznaczała ona, iż wysokość zapasów i zdolności produkcji przemysłu powinny koncentrować się na rozbudowie przemysłu lotniczego, a nie magazynowaniu sprzętu. W dalszej części listopadowych konferencji zadecydowano o przyjęciu programu budowy następujących prototypów: liniowego – o dużej szybkości, całkowicie metalowego (PZL-23 „Karaś”), myśliwskiego – ewentualnie wieloosobowego, uzbrojonego w armatki (PZL-38 „Wilk” i PZL-39 <LWS-4>) oraz średniego bombowca (PZL-37 „Łoś”). Wraz z nowo planowanymi prototypami płatowców rozważano także kwestie ich wyposażenia w jednostki napędowe. Zagadnienie to wymagało znacznie więcej rozwagi, gdyż kwestie projektowe płatowców i ich założenia taktyczne musiały uwzględniać dostęp do silników już posiadanych, sprawdzonych w użytkowaniu, a także możliwych do wdrożenia w produkcji seryjnej, gdyż z powodu opóźnień technologicznych państwa polskiego to ostatnie wcale nie było tak oczywiste. Wobec braku własnych opracowań jednostek napędowych wielkiej mocy można było polegać tylko na zakupionej za pośrednictwem francuskiej wytwórni Gnôme-Rhône (przedstawiciel na Europę) wieloletniej licencji angielskiej firmy Bristol Aircraft Ltd. Twórcy Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa uczynili w tej kwestii zasadniczy wyłom polegający na wprowadzeniu zasady, iż lotnictwo będzie dysponowało jednostką napędową znajdującą się w bieżącym użytkowaniu, a także planowaną w przyszłości do wprowadzenia. Uznano jednocześnie, że tworzenie dużych rezerw silników (według norm zużycia w okresie wojny na jeden płatowiec przewidywano 2,75 silnika) przekracza możliwości budżetowe i jest szkodliwe z punktu widzenia dalszego rozwoju sił powietrznych. Problem ten rozwiązano poprzez częściowe stworzenie rezerwy strategicznej oraz rozbudowę wytwórni silników, które oprócz zwiększenia mocy wytwórczych miały także przygotować zapasy surowców. Łączne koszty zakupu, w latach 1933–1936, 1277 silników lotniczych przewidywanych do rozbudowy lotnictwa wojskowego wynieść miały 76,639 mln zł. W wydatkach tych nie uwzględniono jednak kosztów prac Warto zwrócić uwagę, że decyzje wypracowane jesienią 1932 r., ostatecznie zostały zatwierdzone przez szefa Sztabu Głównego 7 marca 1933 r. (sygn. pisma Oddziału ISG 127/mob/33), a następnie potwierdzone rozporządzeniem ministra spraw wojskowych 24 marca 1933 r. nr 315/ 34 SAI. Treści planu trzyletniego przedstawił E. Malak, Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936–1939, Wrocław 1990, s. 12–13; tegoż autora, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990, s. 70–76 i dalej. 2 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 133 nad wdrożeniem własnych prototypów silników, bowiem cześć prototypów PZL-38 „Wilk” i PZL-39 (LWS-4) planowano wyposażyć w rzędowe jednostki napędowe, chłodzone powietrzem, o mocy od 420 do 500 KM. Możliwości zakupienia licencji na ten typ silnika w owym czasie jeszcze nie było, w konsekwencji rozpoczęto wieloletni proces opracowania konstruktorskiego. Odmiennie zaplanowano proces unowocześnienia samolotów towarzyszących Lublin R-XIII F poprzez zwiększenie mocy silników do 300 KM (G-1620 „Mors” I). Przyjęte przez najwyższe władze wojskowe rozwiązania powodowały jeszcze inne konsekwencje – zainicjowanie bezpośredniej współpracy pomiędzy Biurami Konstruktorskimi Państwowych Zakładów Lotniczych oraz angielskiego licencjodawcy. Z punktu widzenia interesów władz wojskowych pośrednictwo Škody nie dawało rękojmi owej koordynacji działań, a także zainicjowania w szybkim tempie prac konstruktorskich prowadząc jedynie do niepotrzebnego zwiększenia kosztów3. Istota nowatorskich założeń planu trzyletniego polegała przede wszystkim na konstatacji, że przewaga nieprzyjaciół doprowadzi do konieczności korzystania z lotnisk polowych, dlatego opowiedziano się za projektowaniem sprzętu odpornego na czynniki atmosferyczne, a więc wykonanego z aluminium. Dla wykonania takich założeń postulowano: przeniesienie walcowni metali kolorowych z Dziedzic w głąb państwa, uruchomienie nowej kuźni i odlewni aluminium, stalowni oraz huty. Nie należy dopatrywać się w tych ostatnich kwestiach definitywnie podjętych działań inwestycyjnych, gdyż podobne rezolucje były zgłaszane już w 1924 r. przez ówczesnego dowódcę lotnictwa gen. Lévêque’a, a później wielekroć powtarzane przez płk. Ludomiła Rayskiego. Zarówno budowa samolotów o konstrukcji aluminiowej, jak i postulowana rozbudowa hutnictwa metali nieżelaznych, były trafne i racjonalnie przewidywały potrzeby lotnictwa w okresie najbliższych dziesięcioleWyeliminowanie wpływów koncernu Škody z przemysłu zbrojeniowego w Polsce miało kontekst polityczny. Podpisanie 26 stycznia 1934 r. polsko-niemieckiego paktu o nieagresji doprowadziło do ostatecznego zbliżenia politycznego, a następnie militarnego Moskwy i Pragi. Dla kreatorów czechosłowackiej polityki zagranicznej duże znaczenie miało również fiasko planu wschodniego Jeana Barthu. W konsekwencji podpisano 2 maja 1935 r. francusko-radziecki układ o wzajemnej pomocy, a następnie 16 maja 1935 r. czechosłowacko-radziecki. Wobec istniejących napięć polsko-czechosłowackich niewielkie znaczenie miały pretensje rządu w Warszawie na postępowanie z mniejszością polską oraz prawie jednoczesne uznanie persona non grata konsula w Ostrawie. Leon Malhomme objął konsulat w Morawskiej Ostrawie w lutym 1934. Nigdy nie uzyskał od władz czechosłowackich exequatur. Przez cały okres pobytu w Morawskiej Ostrawie krytykowany był przede wszystkim za mieszania się w wewnętrzne sprawy Czechosłowacji oraz utrudnianie porozumienia pomiędzy Warszawą a Pragą. Ostatecznie został odwołany z placówki w maju 1935 r. Następca – Aleksander Klotz – objął placówkę na przełomie maja i czerwca 1935 roku. 18 października 1935 r. prezydent Czechosłowacji na wniosek Rady Ministrów cofnął mu exequatur. Reakcją władz polskich było cofnięcie exequatur dwóm konsulom czechosłowackim (dr Artur Maixner z Krakowa oraz dr Jaromír Doležal w Poznaniu) w Polsce z dniem 18 października. Szerzej o tym: J. Kozeński, Czechosłowacja w polskiej polityce zagranicznej w latach 1932–1938, Poznań 1964; Podnikowy Archiw Škody (PAŠ) Pilzno, Škodalot, sygn. 5003. Sprawozdanie zarządu Polskiego Towarzystwa Zakładów Škody za 1935 r., PAŠ, Pilzno Škodapol, sygn. 5015. Pismo zarządu PZŠ do szefa Departamentu Lotnictwa MSWojsk. z 12 kwietnia 1934 r. s. 6; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/98 k.637. Pismo Poselstwa Polskiego w Pradze Attache Wojskowy do szefa Oddz. II Sztabu Głównego z 17 września 1931 r. L. 494/31; Pismo Poselstwa RP Attachat do szefa Oddz. II SG z 14 lutego 1935 r. L.53/tj./35; sygn. 616/237 Streszczenie exposé Edwarda Beneša z 5 listopada 1935 r. 3 134 Mariusz Majewski ci. Wypracowane decyzje w sprawie rozbudowy sił powietrznych zależały przede wszystkim od środków finansowych przyznanych na ten cel. Dlatego też dowódca lotnictwa wstępnie wyraził zgodę na realizację planu, pod warunkiem przydzielenia co najmniej takich samych środków budżetowych, jak w roku budżetowym 1932/33, tj. 70,5 mln zł. Wybiegając nieco w przyszłość należy stwierdzić, iż funduszy w żądanej wysokości płk L. Rayski nie otrzymał (tab. 1). Przyjęte przez kierownictwo Ministerstwa Spraw Wojskowych plany modernizacji i rozbudowy lotnictwa były równocześnie kierunkami dalszych prac konstruktorskich w PZL4. Rok budżetowy Budżet normalny w tys. zł Budżet mobilizacyjny w tys. zł Kredyty dodatkowe w tys. zł 1933/34 44 156 448 15 541 940 1934/35 45 230 592 15 050 000 3 315 519 63 708 388 1935/36 28 571 476 12 962 700 20 000 0001 61 534 1762 – Łącznie w tys. zł 59 708 388 Tabela 1. Zestawienie wydatków budżetowych departamentu lotnictwa za lata 1933–1936 1 W tym 9 mln zł na wykupienie udziałów Polskich Zakładów Škody. Z kredytu francuskiego 2 mln fr. oraz 1,365 mln zł. Niemożliwe jest dziś autorytatywne i jednoznaczne stwierdzenie, o jakim kredycie pisał szef Oddziału I SG. Z istniejących możliwości mogła to być czwarta transza niewykorzystanego kredytu rządu Francji z 8 maja 1924 r. O restytucję 100 mln fr. zabiegał I wiceminister spraw wojskowych w Ministerstwie Skarbu już w 1930 r. Ignacy Matuszewski w piśmie skierowanym do szefa Administracji Armii nie wyraził jednak zgody na zabezpieczenie kredytu z wpływów dyrekcji lasów państwowych w Toruniu i Bydgoszczy. 2 Źródło: CAW, Oddz. I SG sygn. I 303.3.776. Zestawienie budżetów Aeronautyki w ramach Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa z kwietnia 1936 r. Ukończenie Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa 31 marca 1936 r. doprowadziło jedynie do częściowego zmniejszenia dystansu w stosunku do ZSSR i III Rzeszy, na domiar złego państwa te inicjując dalszy wyścig zbrojeń wymuszały kolejne działania polskich władz wojskowych. Do ostatecznego zatwierdzenia planów rozbudowy lotnictwa doszło w trakcie posiedzenia Komitetu do Spraw Sprzętu i Uzbrojenia 13 października 1936 r. Zatwierdzony w trakcie obrad plan płk. Jana Jagmina-Sadowskiego przewidywał zwiększenie liczby płatowców do poziomu 688 sztuk w początkach 1942 r. Część eskadr przeznaczono do współpracy z armią lądową: 18 towarzyszących, 4 liniowe, 5 myśliwskich oraz 3 plutony łącznikowe. W skład lotnictwa samodzielnego miało wejść 21 eskadr bombardujących Pełne omówienie efektów Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa przyniosły prace: E. Malaka, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990 oraz Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936–1939, Wrocław 1990; CAW Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776, Referat z 7 marca 1933, s. 1–3; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776, Referat szefa Oddz. I SG – lotnictwo po pierwszym okresie rozbudowy z 16 kwietnia 1934. Wkładka do L. 719/mob/34. 4 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 135 oraz 10 dywizjonów pościgowych, których organizację przewidywano w formie 2 brygad o mieszanym składzie. Warte podkreślenia jest, iż władze wojskowe nie faworyzowały rozbudowy poszczególnych rodzajów lotnictwa i co za tym idzie, koncepcji ich użycia, gdyż ilość płatowców w poszczególnych eskadrach kształtowała się na podobnym poziomie: 126 samolotów towarzyszących, 140 liniowych, 165 myśliwskich, 147 bombardujących i 110 pościgowych5. Na posiedzeniu KSUS 13 października 1936 r. zatwierdzono wytyczne dla prób i studiów nad płatowcami, które albo już w tym czasie były opracowane, lub też podjęcie takich prac miało nastąpić w niedalekiej przyszłości. Zatwierdzone przez KSUS wytyczne dla samolotu obserwacyjno-łącznikowego (RWD-14 „Czapla” i LWS-3 „Mewa”) nakazywały wyposażenie w radiostację i sprzęt fotograficzny, dużą zwrotność umożliwiającą manewrowanie, uzbrojenie pozwalające na prowadzenie walki przez obserwatora, rozpiętość szybkości (lądowania 70 km/h – poziomą 300 km/h), wyposażenie w silnik dający maksimum mocy na wysokości 1500–2000 m, czas lotu został określony na 3,5 h. Samolot dalekiego rozpoznania (PZL-46 „Sum”), planowano wyekwipować w sprzęt fotograficzny, radiostację, uzbrojenie umożliwiające prowadzenie walki obronnej, wyrzutniki bombowe, duży zasięg, prędkość 400 km/h, silnik dający maksimum mocy na dużych wysokościach, wykonywanie bombardowania dziennego – do 700 kg. Płatowce myśliwskie (PZL-39 i PZL-45 „Sokół”), charakteryzować się miały silnym uzbrojeniem zaczepnym, bardzo dużą zwrotnością, prędkością powyżej 375 km/h, czasem lotu na małych wysokościach sięgającym 2 godzin oraz wyposażeniem w radiostację. Samoloty pościgowo-liniowe (PZL-38 „Wilk” i PZL-48 „Lampart”) cechować miało bardzo silne uzbrojenie zaczepne i obronne – w broń możliwie dużego kalibru, szybkość maksymalna ponad 400 km/h, sprzęt radiowy do łączności pomiędzy płatowcami i ośrodkiem dowodzenia na ziemi, zasięg 1200 km, silniki dające maksimum mocy na pułapie do 10 000 m, urządzenia do automatycznego fotografowania, wzmocnioną konstrukcję oraz możliwość wykonywania bombardowania z lotu nurkowego (ładunek do 300 kg). Cechy płatowca bombardującego (PZL-37 „Łoś” i PZL-49 „Miś”) przedstawiono w sposób następujący: duża nośność do 2000 kg, załoga 4 osoby, silne uzbrojenie umożliwiające prowadzenie walki ogniowej w szyku obronnym, wyposażenie w sprzęt łączności pomiędzy samolotem i ośrodkiem dowodzenia na ziemi oraz ewentualnie do ślepego lądowania, duża szybkość do wykorzystania zaskoczeZakończenie 3-letniego planu rozwoju lotnictwa nie wpłynęło na zahamowanie rozwoju sił powietrznych, ponieważ właściwością przemysłu lotniczego jest to, że decyzje podjęte w MSWojsk. w listopadzie 1932 r. zaczęły być realizowane właśnie po upływie 3 lat. Oznacza to, że prace zainicjowane przez Komitet do Spraw Sprzętu i Uzbrojenia w październiku 1936 r., stanowiły swoistą kontynuację działań podjętych w 1932 r. Nie negując wartości i znaczenia decyzji KSUS należy zauważyć, że o ile możliwe były jeszcze wówczas pewne korekty i przesunięcia środków finansowych na prace konstrukcyjne, to i tak niemożliwa była natychmiastowa i efektywna poprawa stanu wyposażenia lotnictwa myśliwskiego i pościgowego. Porównaj także: E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936–1939. Próby modernizacji i rozbudowy, Warszawa 1964, s. 232–233, 257–261; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.662. Program rozwoju i przezbrojenia lotnictwa w ciągu trzech lat z 21 listopada 1935 Sz. Gł. O. I SG. L.1611/Mob/35, CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.700. Realizacja uchwał KSUS z 13 października 1936 r. załącznik nr 4. Program rozbudowy lotnictwa. Ibidem, Lotnictwo według uchwał KSUS z 13 października 1936. Załącznik nr 1 i 2. 5 136 Mariusz Majewski nia. Przedstawione na KSUS założenia obowiązywać miały, jak to już podkreślono, w przyszłości i charakterystyczne jest, że w pracach tych nie chodziło o wytyczne, które dokładnie analizowałyby potrzeby lotnictwa, raczej wydaje się, że chodziło o sformułowanie cech pożądanych w trakcie projektowania płatowców 6. Ponad rok po zakończeniu XVI posiedzenia KSUS, dowódca lotnictwa przedstawił uzupełnienie planu rozbudowy lotnictwa, obejmujące lata 1938–1942. Trzeba podkreślić, że pierwotne decyzje z 13 października 1936 r. miały być realizowane do roku 1941. Przesunięcie terminu realizacji planu czteroletniego na okres pięciu lat miało związek z trudnościami budżetowymi państwa, które nie posiadając dostatecznie dużych środków finansowych, musiało ograniczać w tym względzie swe zamiary. Realizacja zamierzeń z 23 października 1937 r. została podzielona na okresy roczne 1937/1938, 1938/1939, 1939/1940, 1940/1941, 1941/1942. W czasie od 1 kwietnia 1937 do 31 marca 1938 r. dowódca lotnictwa widział potrzebę zamówienia 50 samolotów PZL-23 „Karaś”, 51 PZL-38 „Wilk”, 62 PZL-37 „Łoś”, 104 towarzyszących RWD-14, 110 szkolnych RWD-8, oraz przeprowadzenie dalszych studiów nad prototypami „Wilka”, „Łosia”, jednostkami napędowymi G-1620 bis, „Foka” i armatką 20–25 mm7. Kolejnym załącznikiem do planu budżetowego z 23 października 1937 r. był preliminarz wydatków na silniki lotnicze. Zamierzenia budżetowe w dziale silników lotniczych miały być realizowane przez PZL Wytwórnie Silników Nr I i II, natomiast Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych Avia miała wytwarzać jednostki przeznaczone dla lotnictwa obserwacyjnego. Rozważono tam uruchomienie wytwórczości silników licencyjnych Hispano-Suiza lub G-1620bis. W zestawieniu budżetowym nie został uwidoczniony zakup licencji Gnôme-Rhône, co sugerować może, że z opcji tej, o którą zabiegał gen. Rayski, zrezygnowano. Największe środki finansowe chciano przeznaczyć na zakup silników dla lotnictwa bombardującego oraz rozpoznawczego, odpowiednio – 47,8 mln zł i 43,1 mln zł. Natomiast stosunkowo niewielkie środki przekazano na fabrykację jednostek napędowych dla lotnictwa myśliwskiego – 27 mln i liniowego – 30 mln. Niewielkie koszty pozyskania tych ostatnich były związane z próbami udoskonalenia rodzimego silnika „Foka”. W przypadku zakupu zagranicznych jednostek napędowych dla lotnictwa liniowego, koszty te prawdopodobnie wzrosłyby. Symptomatyczne jest również to, że w przedstawionym planie budżetowym przewidywano wyposażenie lotnictwa myśliwskiego jedynie w silniki Bristol-Mercury VIII 820–840 KM, co oznaczać mogło, że nowo planowane samoNależy podkreślić, że metody wykorzystania lotnictwa bombardującego, a także budowa płatowców, były pilnie studiowane nie tylko przez teoretyków doktryn wojskowych, ale także menadżerów i konstruktorów. Można domniemywać, że zarówno koncepcje francuskie, włoskie, jak niemieckie, choć miały wielu zwolenników, nie były jedynymi dominującymi. Szerzej C. Rougeron, Lotnictwo bombardujące, Warszawa 1939 s. 199–205; L. Wyszczelski, Poglądy na wojnę i walkę zbrojną w polskiej myśli wojskowej lat 1918–1939, Warszawa 1985 s. 167–180; E. Malak, Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936–1939, Wrocław 1990 s. 22–83; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.700. Wytyczne dla prób i studiów nad nowymi typami samolotów w poszczególnych rodzajach lotnictwa. Załącznik nr 4, s. 3–5. 6 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Plan rozbudowy lotnictwa w myśl uchwały KSUS z 23 października 1937, L.393/mob/37/Lot., Preliminarz wydatków lotnictwa w roku budżetowym 1937/1938. 7 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 137 loty nie dysponowałyby należytą mocą. Łączne koszty zamówienia 2795 jednostek napędowych dla płatowców wynieść miały 159 mln zł. Różnice w liczbie przewidzianych do zakupu samolotów i silników należy tłumaczyć nie tylko utrzymaniem koniecznych stanów zapasów, ale także tym, że część płatowców liniowych, bombardujących, miała posiadać dwie jednostki napędowe, jak również czas użytkowania płatowca i silnika był przy ówczesnym poziomie techniki odmienny8. Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Silników Nr 1 Dynamiczny rozwój Państwowych Zakładów Lotniczych na warszawskim Okęciu wzmógł dążenia władz wojskowych do podporządkowania sobie tych przedsiębiorstw prywatnych, które miały podstawowe znaczenie dla funkcjonowania całego przemysłu lotniczego. Jeśli nadmienić, iż korzyści wynikające z przejęcie prywatnych wytwórni lotniczych – Podlaskiej Wytwórni Samolotów i Zakładów Mechanicznych Plage i Laśkiewicz, w latach 1932–1935, utwierdziły definitywnie dążenia etatystyczne władz wojskowych, powodując włączenie do istniejącego systemu zaopatrzenia przemysłu lotniczego Polskich Zakładów Škody. Wytwórnia ta była bowiem jedynym na terytorium Polski producentem silników lotniczych dużej mocy. Włączenie zakładów Škody do struktur koncernu PZL zrealizowano w terminie sześciomiesięcznym. Stosunkowo długi okres przemian własnościowych można tłumaczyć tym, że wytwórnia Škody na Okęciu składała się w istocie z trzech fabryk: silników lotniczych, kabli i urządzeń energetycznych. Władze wojskowe, przejmując wytwórnię silników, żądały kategorycznie, aby pozostałe zakłady zostały całkowicie odizolowane. Proces ten w istocie był dość trudny do przeprowadzenia, gdyż niektóre działy obsługiwały wszystkie fabryki Škody, m.in. wydział kadmowni, narzędziowni, biura konstrukcyjnego, administracji oraz rachuby. Istotne dla władz wojskowych było również i to, aby likwidacja PZŠ nastąpiła bez przerywania prac i jakiegokolwiek uszczerbku dla funkcjonowania wytwórni silników9. W okresie przejściowym (marzec – wrzesień 1935 r.) kierownictwo wytwórni silników, formalnie przynależącej do Państwowych Zakładów Lotniczych, powierzono dotychczasowemu dyrektorowi inż. Romanowi Umiastowskiemu. Po zakończeniu prac inwentaryzacyjnych dyrektorem naczelnym został inż. Stanisław Piotrowski, a jego zastępcami: ds. technicznych inż. Aleksander Seńkowski, i administracyjno-handlowych inż. Ryszard Herget. Pozostałe funkcje kierownicze PZL WS CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777, Załącznik nr 4 i 5 do pisma Dowództwa Lotnictwa z 19 października 1937, L.393/mob/37. Porównaj także Notatkę płk. Józefa Wiatra do tablicy realizacji budżetu rezerwy zaopatrzenia 1938/39 L.871/mob/37 (bez daty). 8 PAŠ Pilzno, Škodalot, sygn. 5003. Sprawozdanie zarządu Polskiego Towarzystwa Zakładów Škody za 1935 r.; CAW, Biuro Adm. Armii, sygn. I 300.54.331. Pismo II Wiceministra gen. A. Litwinowicza do prezesa RA PZL z 21 maja 1935 r., L.0710 WS/IV/1027; L. Rayski, Słowa prawdy o lotnictwie polskim 1919–1939, Londyn 1948, s. 26 i s. 97. 9 138 Mariusz Majewski sprawowali ci sami inżynierowie, którzy uprzednio pełnili je w PZŠ: Witold Łoziński – studium, Henryk Poreyko – narzędziownia, Janusz Wiewiórkowski – montaż, Mieczysław Tomkiewicz – obróbka mechaniczna, Stanisław Szulc – obróbka termiczna, Kazimierz Kamieniobrodzki – hamownia, Władysław Kwiatkowski – odlewnia i kuźnia. Szefem kontroli fabrycznej początkowo był inż. Hubert Krasiński, a następnie inż. Aleksander Pirowski. Kontrolę wojskową sprawował mjr inż. Henryk Gizaczyński10. Wydziałem mającym podstawowe znaczenie dla wytwórni silników było studium konstruktorskie. Podobnie jak we wszystkich oddziałach Państwowych Zakładów Lotniczych, tak i w wytwórni silników kierownik studium pełnił jednocześnie funkcję zastępcy dyrektora ds. technicznych. W obrębie studium konstruktorskiego istniały wyspecjalizowane komórki zajmujące się opracowaniem nowych i modyfikacjami silników będących w produkcji. W wyniku celowych działań dyrekcji powołano w 1936 r. nowe zespoły, nadzorowane przez inżynierów: Jana Dworkowskiego, Włodzimierza Jackowskiego, Jerzego Bełkowskiego, Jana Oderfelda, Włodzimierza Strzeszewskiego. Podstawowym zadaniem tych konstruktorów było prowadzenie oraz nadzorowanie prac nad własnymi prototypami jednostek napędowych, co należy zaakcentować, gdyż niedostatek takich wysiłków był jedną z podstawowych przyczyn rozdźwięków pomiędzy PZŠ a władzami wojskowymi. Drobne elementy instalacji paliwowych, elektrycznych, gaźnikowych rozwiązywane były przez wyspecjalizowane grupy inżynierskie. Na podstawie odnalezionych materiałów można jedynie stwierdzić, że jedną z nich kierował dr inż. Jarosław Naleszkiewicz, specjalizujący się w problematyce materiałoznawstwa i obliczeń wytrzymałościowych. Podstawowe znaczenie dla prawidłowego w przyszłości funkcjonowania wytwórni silników miało wyposażenie parku maszynowego. Występujące tu niedostatki były znaczne, gdyż część urządzeń posiadanych przez Škodę pamiętała jeszcze czasy niefrasobliwej spółki Frankopol. W rezultacie zamówiono w latach 1935–1936 ponad 300 obrabiarek. Większość maszyn dla PZL WS Nr 1 zakupiono ze środków Ministerstwa Spraw Wojskowych, głównie w wytwórniach niemieckich: Schenk, Karger, Hahn & Kolb, Jung, Mayer i Schmid, Gebruber Thiel, Climax Werke, Erich Weisser i francuskich, m.in. w: Atelier GSP, Charrin et Arnono, Delisle. Modernizacja została skoncentrowana na tych wydziałach, w których niedostatki wyposażenia powodowały największe trudności dla prawidłowego funkcjonowania wytwórni. Przede wszystkim utworzono nową kablownię, wydziały mechaniczny i narzędziowy. Wyposażenie tego ostatniego było uznawane za wzorcowe wśród wszystkich istniejących w Polsce wytwórni przemysłu zbrojeniowego. Rozbudowa parku maszynowego do 600 obrabiarek nie doprowadziła jednak do natychmiastowego wzrostu produkcji. Według informacji przekazanych na emigracji we Francji i Anglii przez inżynierów Henryka Gizaczyńskiego, Huberta Krasińskiego i Aleksandra Pirowskiego, R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918–1939, Warszawa 1979, s. 463–464; E. Malak, Prototypy samolotów bojowych…, Wrocław 1990, s. 132–133; CAW, Biuro Przem. Wojennego, sygn. I 300.56.25. Zezwolenia na wyjazdy zagraniczne dla personelu PZL WS 1936–1937. 10 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 139 zdolności wytwórcze nie przewyższały początkowo dokonań PZŠ, kształtując się przeciętnie w skali miesięcznej 16–20 jednostek napędowych. Możliwe było także przeprowadzenie około 20 przeglądów i modernizacji silników. Inne z zachowanych źródeł określają produkcję PZL WS jeszcze niżej. Jak dowodzi tego bilans wydatków i strat z 1936 r., wytworzono łącznie 173 silniki, w tym 7 sztuk G-1620 bis, 14 Pegasus III, 7 Pegasus II i 145 Pegasus VIII. Średnia w skali miesiąca kształtowała się w wysokości 14,3 jednostki napędowej. Oprócz bieżącej produkcji przeprowadzono 32 remonty Jupiterów, wytworzono części zamienne do Jupiterów, Mercurego i Pegasusów, uruchomiono wytwórczość narzędzi i bliżej nieokreśloną produkcję na rynek prywatny. Łączne dochody wytwórni za 1936 r. osiągnęły poziom 22,9 mln zł11. Można jedynie domniemywać, że spadek wytwórczości, według jednych źródeł o 15, a wedle innych nawet do poziomu 10 silników miesięcznie, występował tylko w latach 1935 i 1936. Spowodowane było to, jak zauważono, wymianą parku maszynowego i pracami reorganizacyjnymi. Osiągnięcie poziomu produkcji PZŠ, a następnie wdrożenie nowych generacji silników, byłoby w ogóle niemożliwe bez likwidacji niedostatków. Począwszy od 1937 roku nastąpił przyrost wytwarzanych jednostek napędowych do 30 sztuk. Dodatkowo przeprowadzono także remonty kolejnych 15 w cyklu miesięcznym. Nie był to jednak kres możliwości PZL WS Nr 1, ponieważ w końcu 1938 r. produkowano przeciętnie 40 jednostek, remontując dodatkowo kolejnych 10. W kwietniu 1939 r. próbowano zorganizować wytwórczość 45 silników i remonty 20. Jednak prace te zostały zarzucone, gdyż dotychczasowe plany wytwórczości zostały przez nowo mianowane dowództwo lotnictwa anulowane. Istotne jest, że już w początkach funkcjonowania wytwórni Radzie Administracyjnej i dyrekcji pomimo przejściowych problemów, w tym spadku produkcji, udało się obniżyć koszty wytwarzanych silników. Z dużą dokładnością można ustalić, że ten sam typ silnika Bristol-Pegasus III kosztował w styczniu 1935 r. 95 tys. zł, natomiast PZL WS Nr 1 wytwarzała te silniki aż o 25 tys. zł taniej. Występującą tu różnicę należy tłumaczyć tym, że dotychczasowi właściciele doliczali do kosztów produkcji wydatki, określane w sprawozdaniach Polskich Zakładów Škody jako amortyzacja, pod którą kryły się nakłady finansowe poniesione przez koncern z Pilzna w 1926 r. na wykupienie akcji Frankopolu, a następnie na uruchomienie produkcji. Dużym ułatwieniem dla dalszego funkcjonowania wytwórni silników, a zwłaszcza dla wprowadzenia nowych technologii produkcji, w tym również redukcji kosztów, było nawiązanie bezpośredniej współpracy z angielskim licencjodawcą silników Bristol. Władze wojskowe zakupując licencje, korzystały z pośrednictwa firmy GnômeRhône, która była upoważnionym przedstawicielem w Europie. Formalna zmiana tej sytuacji nastąpiła już w październiku 1932 r., kiedy unieważniono kontrakty za11 T. Cyprian, Komisja stwierdziła, Londyn 1948 r., Warszawa 1960 r. s. 170–174; 198–201; IHS Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/3. Protokół przesłuchania mjr H. Gizaczyńskiego w Paryżu 25 kwietnia 1940 r., L.dz. 48–76/40; IHS, Min. Spraw., sygn. A20.5/1. Protokół przesłuchania mjr W. Paszowskiego w Paryżu 2 listopada 1939 r. L.dz. 510/39; IHS, Min. Spraw., sygn. A20.5/3. Protokół przesłuchania A. Pirowskiego, szefa kontroli PZL WS nr 1 w Lyonie 27 marca 1940 r., L.dz. 3832/40; CAW, Biuro Przem. Woj. sygn. I 300.56.27. Zezwolenia na zakup maszyn dla PZL WS z 1935. AAN, Min. Skarbu, sygn. 5133. Bilans PZL z 10 września 1936 r., s. 85–87. 140 Mariusz Majewski warte 8 października 1929 r., 16 września 1931 r. i 5 lipca 1932 r., a jednocześnie rozpoczęto bezpośrednią kooperację z wytwórnią Bristola. Zjawisko konwersji cen silników lotniczych produkowanych przez PZL WS Nr 1 należy oceniać bardzo pozytywnie12. Przejściowe trudności, występujące w początkach funkcjonowania nowej wytwórni, zaczęły zanikać w drugim półroczu 1937 r. Było to efektem działań podjętych przez dyrektora Aleksandra Seńkowskiego, który wzorem Kazimierza Kazimierczaka z Wytwórni Płatowców Nr 1 wdrożył potokowy lub łańcuszkowy system produkcji. Jeśli skonstatować różnice występujące przy wytwarzaniu płatowców oraz jednostek napędowych, to należy stwierdzić, że system ten był o wiele trudniejszy do wprowadzenia w wytwórni silników. Doskonałą ilustracją problemów, które pojawiać się musiały przy produkcji silników, jest sprawozdanie Korpusu Kontrolerów, w którym przedstawiono dane o Pegasusie XIX. Otóż na wykonanie jednego silnika przypadało 4430 operacji, wykorzystywano 33 tys. narzędzi i 2500 sprawdzianów. Jednostka napędowa składała się z 8748 części, z których wytwórnia otrzymywała 400 od poddostawców, resztę zaś wytwarzała samodzielnie. Zharmonizowanie poszczególnych etapów pracy, zapewnienie rytmicznych dostaw elementów składowych silnika, musiało być przedsięwzięciem niezwykle pracochłonnym13. Dokładne odtworzenie przebiegu wszystkich prac wytwórni silników na warszawskim Okęciu możliwe jest dziś częściowo. Jak to już wcześniej zauważono, kontynuowano wysiłki nad rodzimymi jednostkami napędowymi G-1620 „Mors”, które w kolejnych wersjach – bis i cis – różniły się nieznacznie uzyskiwaną mocą. Daleko zaawansowane były prace nad „Foką” 420 KM. Jednak jesienią 1936 r., jak wynika z komentarzy Ryszarda Bartla, wysiłki te osłabły, gdyż następcy Stanisława Nowkuńskiego – inżynierowie Jan Oderfeld i Włodzimierz Strzeszewski – nie byli w stanie doprowadzić do usunięcia wszystkich wad w prototypie. Dopiero w końcu 1938 r. wykonano 3 egzemplarze. Pomimo dużych nakładów pracy, „Foka” rozwinęła moc jedynie 330 KM. Domniemywać należy, że rozpoczęcie produkcji seryjnej tej eksperymentalnej jednostki napędowej, przewidywanej na wyposażenie płatowców PZL38 „Wilk”, mogłoby nastąpić dopiero w 1940 r. Władze wojskowe, zakupując wraz z licencją 400 gotowych silników Gnôme-Rhône „Mars” 14, przestały ufać, że eksperymenty nad „Foką” zostaną kiedykolwiek szczęśliwie ukończone. W przyszłości „Foka” mogła służyć jako model rozwojowy. Zespół inż. Jerzego Bełkowskiego podjął wysiłki nad jednostkami napędowymi dużej mocy. W końcu 1938 r. rozpo12 R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918–1939, Warszawa 1979, s. 464. AAN, Min. Skarbu, sygn. 5133. k. 85–87. Bilans PZL z 10 września 1936 r.; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/181 k. 54. Pismo szefa KZA płk. H. Abczyńskiego do attache wojskowego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Paryżu w sprawie rozwiązania umów licencyjnych Bristol nabytych w firmie Gnôme-Rhône 8 października 1929 r., 16 września 1931 r. i 5 lipca 1932 r. z 20 marca 1935 r., L.772/19/zak. IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/3. Protokół przesłuchania A. Pirowskiego, szefa kontroli PZL WS nr 1 w Lyonie 27 marca 1940 r., L.dz. 3832/40; CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Raport z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; A. Wierzbicki, Podstawy rozwoju twórczości przemysłowej w Polsce, „Przegląd Mechaniczny”, t. II nr 22 z 1936 r., s. 858–859. 13 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 141 częto projektowanie silnika o mocy 1200 KM „Waran”. Prace montażowe przewidywane były we wrześniu 1939 r. Nawet jeśli przyjąć, że zakończyłyby się od razu sukcesem, co jest mało prawdopodobne, to rozpoczęcie produkcji seryjnej nastąpić mogłoby dopiero w latach 1942–1943. Wobec planowanych do produkcji Herculesów II prace nad „Waranem” należy uznać za niepotrzebną stratę czasu. Kolejny prototyp inż. J. Bełkowskiego – „Legwan” o mocy 1800 KM poddany został studiom w końcu 1938 roku. Zakończenie prac i wdrożenie prototypu do produkcji seryjnej wymagałoby około 5–6 lat wytężonej pracy. Tym samym około 1945 r. możliwe byłoby pozyskanie kolejnej jednostki napędowej. W literaturze tematu pojawiły się informacje o próbach konstruowania odmiany „Warana” o mocy 4000 KM. Silnik ten miał przybrać formę poczwórnej gwiazdy, co czyniłoby go niezwykle skomplikowanym i trudnym do wdrożenia. Projekt ten został uznany za niemożliwy do realizacji i tym samym odrzucony. Najbardziej interesujące wydają się jednak prace inżynierów: Jana Oderfelda i Włodzimierza Strzeszewskiego nad turbiną spalinową oraz pompą wtryskową. Eksperymenty te zostały oparte na wcześniejszych pracach inż. Józefa Sachsa, od którego PZL WS nabyło całe archiwum. Wypracowanie i w tej dziedzinie znaczących osiągnięć, będących wstępem do silnika odrzutowego, byłoby zatem możliwe dopiero w połowie lat czterdziestych14. Oprócz prac nad własnymi prototypami silników, podstawą produkcji PZL WS były licencyjne jednostki napędowe Bristol-Pegasus VIII, przeznaczone do samolotów „Karaś” i „Żubr”. W wyniku niefortunnego zakupienia licencji silnika, notabene nie produkowanego seryjnie w firmie Bristol, posiadano jednostki napędowe z licznymi wadami konstrukcyjnymi. Szczególnie Pegasus VIII wywierał negatywny wpływ na eksploatację „Karasi”, ponieważ masowo pękające wały karbowe silników zmuszały w 1939 r. do przeprowadzania częstych remontów. Odmiana tej jednostki napędowej – Pegasus XII – została zakupiona bezpośrednio w firmie Bristol 13 maja 1935 r. Koszty nabycia 98 silników wraz z licencjami kolektora, narzędziami i akcesoriami wyniosły 217 tys. £. Kwestia ta wymaga podkreślenia, gdyż ilustruje, jak kosztowne były owe zakupy. Oczywiście, można było uruchomić ich produkcję seryjną w kraju, ale przy stosunkowo znikomych potrzebach koszty byłyby nie mniejsze. Silniki Pegasus XII użytkowano w pierwszej serii „Łosi”15. Dalsze kierunki produkcji PZL WS podyktowane był potrzebami lotnictwa bombardującego. Dlatego uruchomiono fabrykację silników Pegasus XX o mocy 830 KM. W 1937 r. wytwórnia otrzymała zlecenie opiewające na 300 silników, jednak po wytworzeniu 240 egzemplarzy ich dalsza produkcja została wstrzymana. Gotowe już części do 60 sztuk silników Pegasus XX zostały wykorzystane do produkcji silników Mercury VIII i Pegasus XIX. Wstrzymanie produkcji tych pierwszych jednostek napędowych oraz wydanie pilnych zleceń na silniki Mercury VIII i Pegasus 14 R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918– 1939, Warszawa 1979, s. 426. E. Malak, Prototypy samolotów bojowych…, Wrocław 1990, s. 74–75. 15 AAN. Oddz. II, sygn. 616/255. Pismo szefa KZL ppłk. Wiktora Pniewskiego do Attache Wojskowego w Londynie z 2 października 1937 r., bez paginacji; BJ, sygn. rękopisu 8/78, List inż. Dudzińskiego do W. Subotkina z 8 maja 1978 r. 142 Mariusz Majewski XIX doprowadziło do przerwania ciągłości prac, wywołując na przełomie marca i kwietnia 1939 r. przejściowe trudności w funkcjonowaniu wytwórni silników. W zmienionych planach produkcji szczególny nacisk położono na silniki Mercury VIII (300 egzemplarzy) i Pegasus XIX (150 sztuk). Przeznaczenie tych pierwszych jednostek wydaje się łatwe do odgadnięcia, gdyż miały wejść na wyposażenie samolotów myśliwskich PZL-50 „Jastrząb”, a później PZL P-11 c „Kobuz”. Jeśli natomiast rozpatrywać potrzeby posiadania silników Pegasus XIX, to należy przede wszystkim podkreślić, że żadne ze znanych opracowań, jak i wyszukane materiały archiwalne nie wyjaśniają, w jakich płatowcach silniki te miały być użytkowane. Mogły być instalowane w samolotach PZL-37 „Łoś” lub, co jest bardziej prawdopodobne, PZL-46 „Sum”, których produkcja seryjna przewidywana była w drugim półroczu 1939 r.16 Inspektor Obrony Powietrznej Państwa gen. dr Józef Zając, w referacie dla Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego z 28 listopada 1938 roku, meldował o zamówieniu 150 sztuk jednostek napędowych Pegasus XIX na użytek bieżący. Ta niejasno brzmiąca informacja nie wyjaśnia jednak, gdzie owe jednostki napędowe miały znaleźć zastosowanie. Podobnie jest w przypadku referatu ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego, który podaje, że części do dalszych 600 silników Pegasus XIX na podstawie umowy z 26 kwietnia 1939 r. przygotowuje PZL WS Nr 2 w Rzeszowie. Podane tu informacje mogą wzbudzać szereg refleksji. Przede wszystkim, że pierwsza seria 150 sztuk Bristoli stanowić miała wyposażenie odpowiedniej ilości „Sumów”. Kolejne zamówienie 600 jednostek napędowych można tłumaczyć tym, że równocześnie zlecono wytwórniom płatowców w Warszawie i Mielcu przygotowania do produkcji 300 samolotów „Sum”, z których każdy posiadać miał 100-procentowy zapas silników. Zgromadzenie takich zapasów wydaje się uzasadnione różnicami w eksploatacji płatowców i silników. Czas użytkowania tych ostatnich był kilkakrotnie krótszy, albowiem – jak to wcześniej już podkreślano – wymagały one częstszych przeglądów i napraw. W tym zakresie prace podejmowane były już w warsztatach remontowych znajdujących się w poszczególnych jednostkach lotniczych. Według relacji mechanika Stefana Kamińskiego ze 123. dywizjonu myśliwskiego w II Pułku Lotniczym przygotowanie samolotu do lotu i obsługa po odbytym rekonesansie wymagały nie tylko uzupełnienia materiałów eksploatacyjnych (benzyny, oleju, smarów i wody), przeglądów i drobnych napraw, ale również tak specjalistycznych zabiegów, jak wymiana pierścieni, montaż i demontaż jednostek napędowych17. Kolejnym typem silników produkowanych w PZL WS były Bristol-Mercury VIII, przeznaczone dla samolotów myśliwskich „Jastrząb” i „Kobuz”. Według rapor16 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Raport ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1967, Referat gen. J. Zająca: Osiągnięcia w Lotnictwie 1937–1938 z 28 listopada 1938 r. Załącznik nr 2, s. 2; F. Suchos, Polski przemysł i technika lotnicza przed wojną, „Myśl Lotnicza” 1941, nr 3, s. 16. 17 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Raport ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; Autoryzowana relacja mechanika Stefana Kamińskiego ze 123. dywizjonu myśliwskiego w II Pułku Lotniczym z 6 listopada 2002 r. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 143 tu ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z 2 lipca 1939 r., zamówiono 300 jednostek napędowych. Dostawy miały zostać zrealizowane w dwóch partiach. Pierwsza od czerwca do grudnia 1939 r., a druga od początków stycznia do końca grudnia 1940 r. Jak podaje w dalszej części autor sprawozdania, przygotowano już w tym czasie 40 obrobionych kompletów. Materiał zamówiono na obie partie, jednak dla pierwszych 150 silników brak było 34 części, w tym 8 jeszcze nie zostało nawet zamówionych u kooperantów. Niedobory tych ostatnich spowodowane były zmianą warunków technicznych w trakcie wykonywania zamówienia, gdyż wprowadzono gaźnik (Master Controle). Można, więc przyjąć, że brak nowoczesnych samolotów myśliwskich PZL-50 „Jastrząb” w kampanii wrześniowej był spowodowany nie tylko wadami występującymi w konstrukcji płatowca, ale również zmianami w silnikach Mercury VIII. Na mocy umowy z 26 kwietnia 1939 r. nakazano wytwórni silników przygotowanie zapasów półfabrykatów w ilości 600 sztuk (Mercury VIII). Również i te dostawy miały zostać zrealizowane w dwóch partiach po 300 egzemplarzy. Terminy dostaw obejmować miały lata 1940–1941. W ramach gromadzenia zapasów mobilizacyjnych zamówiono w wytwórniach amerykańskich, szwedzkich i angielskich po 200 sztuk łożysk kulkowych. Oprócz tych umów powierzono także wykonanie kolejnych 600 sztuk łożysk angielskiej wytwórni – „Ransome”. Produkcję innych podzespołów – gaźników, iskrowników, uruchomiono w firmach polskich: Zakładach Mechanicznych „Motolux” – inż. Jan Szal w Warszawie (później w Grabowie k. Pyr, Polskich Zakładach Elektrotechnicznych „Era“ S.A. w Warszawie i Fabryce Świec Motorowych i Iskrowników inż. Czesława Wawrzyniaka w Kielcach, Fabryce Śmigieł, Wyrobów Drzewnych i Metalowych „Integrale Chevalier” w Bielanach. Zamówienia te miały zostać zrealizowane w kraju, co jest o tyle ważne, że dotychczas części te były prawie w całości sprowadzane z zagranicy. Uzyskany do 1939 r. postęp w produkcji części i podzespołów był konsekwencją uporczywych wystąpień i apeli gen. Ludomiła Rayskiego z 1936 r. w sprawie dalszej rozbudowy przemysłu pomocniczego. Przyjęte przez KSUS rozstrzygnięcia wydają się tym bardziej zasadne, jeśli zauważyć, że zagraniczni kontrahenci, którym zamówienia te mogły zostać powierzone, odmawiali ich realizacji. Przykładem takiego postępowania była sprawa dostaw angielskich śmigieł lotniczych. Wytwórnie lotnicze stale borykały się z zamówieniami śmigieł metalowych, nastawnych w locie systemu Hamilton – Hydromatic. Jednorazowy zakup nawet małej partii musiał być opatrzony zgodą United Aircaft Corp. oraz Ministerstwa Lotnictwa. W związku z rosnącymi trudnościami, gen. Ludomił Rayski po otrzymaniu zezwolenia KSUS 19 października 1937 r. wyasygnował sumę 5 mln zł na budowę wytwórni śmigieł oraz iskrowników. Inwestycja budowlana miała zostać rozpoczęta w roku budżetowym 1937/ 1938 na terenie PZL WS Nr 1. Planowano budowę hal fabrycznych o powierzchni 2000 m², które miały być wyposażone w urządzenia techniczne i obrabiarki o wartości 193 tys. USD. Koszt budowy i wyposażenia wytwórni iskrowników był szacowany na kwotę 2,5 mln zł. Ukończenie obydwu inwestycji miało nastąpić w 1941 r.18 18 Gen. Aleksander Litwinowicz w odpowiedzi na kwestionariusz rejestracji faktów, uwag i spostrzeżeń dotyczących przygotowań i działań wojennych podał informację, że uruchomiono nowoczesną kuźnię 144 Mariusz Majewski Oprócz prac nad silnikami Pegasus XIX i Mercury VIII zainicjowano działania w PZL WS nad wdrożeniem produkcji silników bezzaworowych, które miały stanowić napęd dla następców „Łosi” – samolotów bombowych PZL-49 „Miś”. Licencja na wytwarzanie jednostek napędowych Bristol-Hercules II została zakupiona 2 maja 1938 r. Trudniej jest ustalić, kiedy owa licencja mogła zostać wdrożona do produkcji seryjnej. W piśmie wystosowanym przez płk. Czesława Filipowicza do attache wojskowego i lotniczego w Londynie – 29 października 1938 r. proszono o interwencję w Bristol Aircraft Ltd. oraz Ministerstwie Lotnictwa, gdyż pomimo wpłacenia 30 tys. £ za licencję silnika bezzaworowego, nie nadesłano do Warszawy jakiejkolwiek dokumentacji technicznej. Płk Filipowicz prosił o przekazanie dokumentacji innych silników, dziewięciocylindrowych: Aquilla I lub Perseus VI. Jeśli przyjąć, iż „Misie” miały być faktycznie produkowane w mieleckiej wytwórni w końcu 1940 r., to tym samym prace wdrożeniowe nad silnikami bezzaworowymi musiałyby zostać uruchomione co najmniej pół roku wcześniej – w czerwcu 1940 r., najpierw na Okęciu, a następnie przekazane do Rzeszowa19. Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Płatowców Nr 2 i Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Silników Nr 2 Etatyzacja wytwórni silników lotniczych Škody oraz przeniesienie PZL na Okęcie-Paluch umożliwiały jedynie częściowe zaspokojenie potrzeb mobilizacyjnych MSWojsk. Dalszy rozwój przemysłu lotniczego planowano, poza ośrodkiem stołecznym, na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Rozważane od listopada 1935 r. projekty budowy nowych wytwórni płatowców i silników trafiły na sprzyjający grunt dopiero w lipcu 1936 r. Jak wynika z zachowanych materiałów, w ocenie propozycji gen. Ludomiła Rayskiego wzięli udział: szef Sztabu Głównego gen. Wacław Stachiewicz, zastępca szefa SG gen. Tadeusz Malinowski, II wiceminister spraw wojskowych gen. Aleksander Litwinowicz, szef Oddziału I SG płk Józef Wiatr, a także przedstawiciel Banku Gospodarstwa Krajowego Tadeusz Garbusiński. Istotnym problemem, który przyszło rozstrzygnąć zwierzchnikom sił zbrojnych, a także menadżerom państwa było znalezienie środków umożliwiających sfinansodla śmigieł lotniczych w PZInż. Fakt ten jest w istocie trudny do skomentowania, gdyż lokalizacja tej inwestycji w innych opracowaniach podawana jest PZL WS Nr. 1. Porównaj także IHS. Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A.20.5/3. K. 1–17. Zeznania złożone w Baile Herculane 31 stycznia 1940 r.; R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918– 1939, Warszawa 1979, s. 426–428; W. Subotkin, Z kart historii polskiego lotnictwa, Szczecin 1985, s. 80; R. Umiastkowski, Bitwa polska. Przygotowania i przebieg wojny polsko-niemieckiej w roku 1939, Londyn 1942, s. 55; IHS. Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A. 20.5/1. Protokół przesłuchania kpt. inż. A. Jaworskiego L1489/39. 19 AAN. Oddz. II SG, sygn. 616/303. Pismo szefa KZL inż. Cz. Filipowicza do Attache wojsk. w Londynie z 22 marca 1938 roku L. dz. 417/tjn/zam. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 145 wanie inwestycji w Mielcu i Rzeszowie. Jednoznacznym śladem owych trudności są notatki gen. Tadeusza Malinowskiego. Pierwsza z nich powstała 10 lipca 1936 r. Informowano wówczas gen. Wacława Stachiewicza, że W sprawie uzyskania pożyczki z BGK na budowę fabryki rozmawiał płk Abczyński […] z dyr. Garbusińskim, który po poinformowaniu się, co do wysokości pożyczki i ewentualnej płatności jej w ratach […] – oświadczył, że decyzja zapadnie na posiedzeniu dyrektorów […] i należy spodziewać się decyzji negatywnej. Wobec tego potrzebny byłby nacisk na BGK przez ministra skarbu, który mógłby spowodować II wiceminister […]20. Druga z notatek gen. Tadeusza Malinowskiego nosi datę 11 sierpnia 1936 r. Jak wynika z tego dokumentu, proces decyzyjny w sprawie nowej wytwórni został powstrzymany. Pojawiły się trudne do określenia dziś grupy nacisku, bezpodstawnie zarzucające władzom wojskowym dofinansowywanie eksportu samolotów z budżetu MSWojsk. W efekcie tych interpelacji gen. Aleksander Litwinowicz i jego II zastępca płk Władysław Filipkowski poniechali dalszych wysiłków mających na celu kredytowanie i dofinansowywanie budowy nowych wytwórni lotniczych. Pomimo wyrażonych sprzeciwów i niedoborów środków finansowych przeznaczonych na rozbudowę przemysłu lotniczego, decyzje zostały podjęte. Wynikało to przede wszystkim z uchwalonych przez KSUS postulatów rozbudowy ilościowej i jakościowej lotnictwa wojskowego. Zwrócono przy tej okazji uwagę na intratny, z punktu widzenia ekonomicznego, jak i przygotowań mobilizacyjnych armii, eksport sprzętu lotniczego. To z kolei warunkowane było dalszym rozwojem wytwórni lotniczych, a szczególnie własnych konstrukcji silnikowych, ponieważ licencje firmy Bristol uniemożliwiały eksport samolotów21. Podjęcie ostatecznych decyzji w sprawie budowy nowych wytwórni płatowców i silników zbiegło się z odbytym 13 października 1936 r. posiedzeniem KSUS w sprawie dalszej rozbudowy sił powietrznych, w tym jednak wypadku decydujący głos posiadał minister spraw wojskowych gen. Tadeusz Kasprzycki. Dowódca lotnictwa w piśmie przedstawionym ministrowi 16 listopada 1936 r. prosił o wyrażenie zgody na budowę nowych wytwórni w Mielcu i Rzeszowie oraz o przydziały środków finansowych. Pozyskanie odpowiednio dużych kwot stało się możliwe dzięki dwóm źródłom. Pierwszym były zamrożone należności PKP w Niemczech za 20 CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.108. Notatki gen. T. Malinowskiego dla szefa Sztabu Głównego z 7 lipca 1936 r. i 10 lipca 1936 r.; E. Kwiatkowski, O wielkości Rzeczypospolitej, Warszawa 1938, s. 35, 40–41 i dalej; Memoriał szefa Sztabu Głównego gen. W. Stachiewicza..., oprac. P. Stawecki, „Najnowsze Dzieje Polski 1914–1939”, 1967, t. XI; Z. K. Kozłowski, Problemy gospodarcze II Rzeczpospolitej, Warszawa 1989, s. 340–341; E. Malak, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990, s. 52–56. 21 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776. Referat w sprawie rozbudowy lotnictwa z 21 listopada 1935 r., L. dz. 161: CAW, SeKOR, sygn. I 303.3.106. Notatka gen. T. Malinowskiego z 11 sierpnia 1936 r.; E. Malak, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990, s. 49–52; CAW, SeKOR, sygn. I 303.3.106. Notatka gen. T. Malinowskiego z 11 sierpnia 1936 r.; J. Majchrowski, Silni zwarci gotowi – myśl polityczna OZN, Warszawa 1985, s. 62–63 i dalej; CAW, SeKOR, sygn. I 303.3.128. Pismo gen. A. Litwinowicza w sprawie kolejności potrzeb rozbudowy ścisłego przemysłu wojennego z 28 lipca 1936 r. 146 Mariusz Majewski przewozy tranzytowe przez terytorium Polski. Należności te zostały uruchomione po interwencjach generałów Aleksandra Litwinowicza i Tadeusza Malinowskiego u wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego już 14 lipca 1936 r. Część tych środków planowano przeznaczyć na sfinansowanie wyposażenia wytwórni. Wymaga podkreślenia, że decyzje podjęte w sprawie zakupów obrabiarek w Niemczech napotkały na zdecydowany opór w Korpusie Kontrolerów MSWojsk. Kontrowersje powstały z powodu wydania przez zastępcę II wiceministra płk. Władysława Filipkowskiego rozkazu dla Komisji Obrabiarkowej MSWojsk, aby w celu koordynacji zamówień, a przede wszystkim obniżenia ich ceny zamówienia były realizowane przez producentów krajowych: H. Cegielski w Rzeszowie, Fabrykę Transmisji, Maszyn i Odlewni John S.A. w Łodzi, Fabrykę Maszyn i Odlewnię W. Kruche i S-ka w Pabianicach, Stowarzyszenie Mechaników Polskich z Ameryki S.A. w Pruszkowie oraz Wielkopolską Odlewnię i Fabrykę Maszyn w Poznaniu. Tymczasem, jak wynika z pisma płk. Klukowskiego skierowanego do gen. Aleksandra Litwinowicza, zaniepokojenie wywoływały duże zamówienia dla przemysłu lotniczego, które planowano nie tylko w Niemczech (należności tranzytowe), Francji (kredyty przyznane traktatem w Rambouillet 6 września 1936 r.), ale również gotówkowe. Z kolejnych dokumentów wynika, że środki pieniężne ostatecznie rozdysponowano w listopadzie 1937 r., gdy przeznaczono kwotę 5,4 mln zł na zakup parku maszynowego dla nowych wytwórni lotniczych22. Zamówienia, powierzone firmom niemieckim, m.in. E. Dietrich z Altenburga, F. Werner z Berlina, Müller-Montag z Lipska, G. Thiel z Ruhli, Hahn und Kolb ze Stuttgartu oraz Hille Werke z Drezna, zostały przyjęte. Wśród zachowanych kopii zamówień poczesne miejsce zajmują różnego rodzaju obrabiarki, jak: tłoczarki rewolwerowe, frezarki pionowe i uniwersalne, rowkarki, dłutownice, sworzniówki, gwinciarki, zaginarki. Do zawarcia umów na dostawy maszyn doszło między listopadem 1936 r. a wrześniem 1937 r. Część należności tranzytowych została jednak niewykorzystana. Strona niemiecka zrezygnowała częściowo z dostaw albo dokonywała niekorzystnych korekt czasowych, co ostatecznie zadecydowało o zakupach parku maszynowego w Szwajcarii i USA. O doborze parku maszynowego dla Rzeszowa decydowali: szef wydziału narzędziowego PZL WS inż. Henryk Poreyko, inż. Henryk Falkowski, inż. Ryszard Herget, natomiast dla wytwórni płatowców w Mielcu – inż. Michał Skarbiński i inż. Wawrzyniec Wielemborek23. 22 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.700. Realizacja uchwał KSUS z 13 października 1936 r. Załącznik nr 4. Program rozbudowy lotnictwa; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.4.776. Rozbudowa lotnictwa – prace przygotowawcze – dyslokacja z 16 listopada 1936 r.; CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.114. Pismo gen. A. Litwinowicza do szefa Sztabu Głównego z 18 listopada1936 r., L. dz. 1050/36; M. Jabłonowski, Wojsko a przygotowanie gospodarki II Rzeczypospolitej do działań w warunkach zagrożenia i wojny (1936–1939), „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1989, nr 2; CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.114. Pismo gen. A. Litwinowicza do szefa Sztabu Głównego z 18 listopada1936 r.; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/155 k. 150. Pisma szefa Departamentu Uzbrojenia MSWojsk. do Dowództwa Lotnictwa w sprawie wykazu obrabiarek i urządzeń technicznych dla nowych fabryk silników i płatowców z 21 września 1937 r., L. 2723/Tj.Am.Przem. i 21 listopada 1937 r., L. 6992/Org. tjn. 23 CAW, Biuro Przemysłu Wojennego MSWojsk., sygn. I 300.56.29. Pismo dyrekcji PZL WS do Biura Przemysłu Wojennego MSWojsk. z 12 października 1937 r., L. dz. SP/J.W. 20229; CAW, Biuro Przem. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 147 Kolejnym źródłem finansowania nowych wytwórni lotniczych były kredyty przyznane przez Francję w traktacie z Rambouillet. Wszystkie sprawy związane z zakupami we Francji były załatwiane przez specjalnie w tym celu powołaną Komisję Lotniczą MSWojsk., na czele z płk. Czesławem Filipowiczem, kpt. Janem Gawlikowskim i dr inż. Józefem Pawlikowskim. Dalsze rozmowy ze stroną francuską prowadzone były także przez attaché płk. Wojciecha Fydę, ambasadora Rzeczpospolitej Juliusza Łukasiewicza i radcę handlowego. Początki owych porozumień dokładnie ilustruje płk Filipowicz w sprawozdaniu dla szefa Sztabu Głównego Stosownie do polecenia szefa SG omówiłem z ambasadorem i radcą handlowym sprawy budowy z kredytu gotówkowego fabryki silników lotniczych. Pan ambasador oświadczył, że umowa pożyczkowa zezwala na wykorzystanie kredytu gotówkowego dla celów budowlanych pod warunkiem, że w tych budynkach będą zainstalowane obrabiarki i urządzenia zakupione we Francji [...] Wobec powyższego zwróciłem się za pomocą attache do firm Gnome-Rhone i Hispano-Suiza, ażeby opracowali nam kosztorys budowy fabryki silników lotniczych, kuźni i odlewni [...] potrzebnych do budowy silników „Mars” 14 M. lub „Hispano” 14 Ab, przyjmując za podstawę do obliczeń produkcję 30 silników miesięcznie...Prosiłem uwzględnić maszyny i instalacje, które mogą być dostarczone przez przemysł francuski, niemiecki, angielski i amerykański [...]24. Z obszernego cytatu wynika jednoznacznie, że w początkach planowania nowych wytwórni lotniczych na terenie COP brano pod rozwagą nie tylko zakup licencji na produkcję silników, częściowe wyposażenie parku maszynowego, ale także budowę fabryki silników przez polsko-francuskie konsorcjum. Zamiar ów potwierdza również protokół konferencji odbytej w Sztabie Głównym z udziałem gen. Wacława Stachiewicza, gdzie II wiceminister i szef Administracji Armii gen. Aleksander Litwinowicz wyraził pogląd: Fabryki płatowców i silników powinni zbudować Francuzi. Jeśli jednak nie poszliby na to, musimy zrobić to sami. Jest to konieczne. Można ostatecznie odłożyć na rok warsztaty scaleniowe i fabrykę amunicji, ale fabryki płatowców i silników musi się robić zaraz. Jest 60% szans, że zbudują je Francuzi, w ostateczności można by wziąć od nich tylko maszyny. Stanowisko II wiceministra w początkach marca 1937 r. wskazuje jednoznacznie, że istniały konkretne plany bardzo ścisłej współpracy polsko-francuskiej. Należy też podkreślić, że obu wytwórniom naczelne władze MSWojsk. przyznały bezwzględnie priorytet, nawet kosztem innych zakładów przemysłu wojennego. Nieznany jest Wojennego MSWojsk., sygn. I 300.56.31. Zezwolenia na wyjazdy do Niemiec dla H. Poreyki z 14 czerwca 1937 r.; H. Falkowskiego z 23 czerwca 1937 r.; R. Hergerta 24 czerwca 1937 r.; M. Skarbińskiego i W. Wielemborka z 19 października 1937 r. CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.664. Pismo płk Maciejewskiego do attache W. Fydy z 24 listopada 1938 r., L.dz. 2490/tj/38. P. Stawecki, Pożyczka francuska z 1936 roku, „Kwartalnik Historyczny” 1967, z.1, s. 64 i dalej; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.774. Sprawozdanie przewodniczącego Komisji Lotniczej we Francji z 8 stycznia 1937 r. L. dz. 17/tjn/1937. 24 148 Mariusz Majewski przebieg dalszych rozmów ze stroną francuską, ale pewne jest, że zostały zawarte jedynie kontrakty na dostawy maszyn, silników wraz z licencją na ich wytwarzanie (Gnôme-Rhône „Mars” 14) oraz całego szeregu materiałów i podzespołów dla lotnictwa25. W ramach przyznanych kredytów obrabiarki dla Mielca i Rzeszowa zakupione zostały w ponad 60 firmach francuskich. Największe ilości maszyn nabyto w Societe Alsacienne de Constructiones Mecaniques-Mulhouse i Societe-Somua. Większość owych umów zawierana była w końcu 1938 i początkach 1939 r., dlatego przewidywane terminy dostaw obejmowały czas od marca 1940 do lutego 1941 r. Oznaczać to mogło, że w chwili rozruchu wytwórnie w Mielcu i Rzeszowie (1 kwietnia 1939 r.) nie posiadały jeszcze pełnego wyposażenia materiałowego, a tym samym osiągnięcie docelowych mocy produkcyjnych uległoby odroczeniu do początków lat czterdziestych. Trudności ze zdobyciem środków finansowych, a następnie zamówieniem obrabiarek, nie były przeszkodą w rozpoczęciu prac budowlanych. Jednak zainicjowanie odpowiednich działań stało się możliwe dopiero po zaakceptowaniu przez generałów Stachiewicza i Litwinowicza preliminarzy budowy nowych wytwórni lotniczych26. Całość kosztów inwestycyjnych w Mielcu została oceniona na 25 mln zł. Realizacja wydatków miała nastąpić w trzech okresach: 1937/1938, 1938/1939, 1939/1940. Przyznane na ten cel środki wyniosły odpowiednio 3,9 mln, 13,9 mln i 7,1 mln zł. Teren pod budowę wytwórni obejmował 2,88 km2 i został zlokalizowany nieopodal Mielca na obszarze gmin Cyranka, Chorzelów i Trześn. Zabudowania fabryczne składały się z hali głównej, montażu, lakierni, magazynu, portierni, kotłowni, budynków gospodarczych, garaży, stołówki, ambulatorium, hangaru startowego, hangaru zapasowego. Przewidywane koszty wzniesienia budowli kształtować się miały na poziomie 10,8 mln zł, natomiast wyposażenie techniczne zostało wycenione na 6,5 mln zł. Dodatkowe sumy w wysokości 7,1 mln zł pochłonąć miała budowa kolonii mieszkaniowej. Warto też podkreślić, że preliminarz wydatków na PZL WP w Mielcu nie przewidywał przeprowadzenia przetargów na prace ziemne czy budowlane27. 25 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.661. Protokół z konferencji w sprawie podziału kwot uzyskanych przez MSWojsk. na rozbudowę przemysłu z 4 marca 1937 r.; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.658. Realizacja pożyczki francuskiej stan na 16 maja 1938 r., 23 października 1938 r., 30 grudnia 1938 r. i 9 marca 1939 r. 26 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.664. Kontrakt 108 KF parafowany 30 grudnia 1938 r. oraz Kontrakt 120 KF, parafowany 9 marca 1939 r.; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Preliminarze budowy wytwórni płatowców Nr 2 w Mielcu i wytwórni silników Nr 2 w Rzeszowie. Załączniki nr 22 i 23 do pisma 393/mob/1937. Piotr Stawecki w opublikowanym na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” artykule Z dziejów przemysłu wojennego w II Rzeczypospolitej. Zakończenie (1971, nr 3, s. 251, tabela 12) podaje nieco inne koszty rozbudowy przemysłu lotniczego w COP. Łączne wydatki wynieść miały 36 mln zł, w tym na fabrykę w Rzeszowie 23,5 mln zł oraz 12,5 mln zł w Mielcu. Gros wydatków zostało skoncentrowanych w roku budżetowym 1937/1938 – 20,7 mln zł oraz w kolejnym okresie 13,3 mln zł. Por. CAW, Oddz. I 27 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 149 W związku z obowiązującą wytwórnie PZL zasadą komercjalizacji, jeszcze przed ukończeniem prac budowlanych uruchomiono produkcję. W przypadku Mielca oparto ją na półfabrykatach i częściach samolotów PZL-37 „Łoś”, dostarczonych przez PZL Wytwórnię Płatowców na Okęciu. Mielec otrzymywał za gotowe płatowce o 50 tys. zł więcej niż wytwórnia macierzysta28. Jakkolwiek rozruch wytwórni w Mielcu nastąpił 1 kwietnia 1939 r., to jednak osiągnięcie docelowych mocy przewidywane było dopiero na 1940 r. Do pierwszego września 1939 r. ukończono główną halę produkcyjną, magazyny, budynki energetyczne, hangar oraz lotnisko. Nie udało się natomiast sfinalizować prac budowlanych w hali montażu. Dyrektor naczelny PZL WP Nr 2 w Mielcu inż. Stanisław Krzyczkowski, w złożonym do biura rejestracyjnego MSWojsk. w Paryżu sprawozdaniu informował, że wynikało to z trudności technicznych. Wiadomość tę udało się również potwierdzić w meldunku kpt. inż. Adama Jaworskiego, który dowodził, że hala montażu została usytuowana w terenie niedostatecznie przebadanym geologicznie, na którym wystąpiły trudności z wodami zaskórnymi29. Inż. S. Krzyczkowski widział przyczynę powstałych opóźnień w prowadzeniu prac budowlanych przez wojsko, co w znaczący sposób utrudniało dyrekcji Mielca wpływ na ich przebieg. Pracami inwestycyjnymi w Mielcu kierował doświadczony w prowadzeniu budów wytwórni przemysłu wojennego mjr inż. Piotr Czyżewski. Należy sądzić, że większość prac w Mielcu została wykonana przez służby budowlane Okręgów Korpusu30. Jak wcześniej zauważono, działalność produkcyjną wytwórni płatowców zainicjowano montażem PZL-37 „Łoś”. Większość prac historycznych poświęconych wytwórniom lotniczym zauważa, że pierwsze „Łosie” z Mielca pojawiły się już w początkach marca 1939 r. Tymczasem, jak wynika z notatek gen. Mieczysława Dąbkowskiego, sporządzonych w trakcie zwiedzania wytwórni COP, do prac tych jeszcze nie przystąpiono. Według dalszych informacji, produkcja miała zostać rozpoczęta dopiero w początkach kwietnia. Trudno jest skomentować zauważoną różnicę, ale jak zdaje się wynikać z rozproszonej dokumentacji Oddziału I Sztabu Głównego, Mielec rozpoczął montaż „Łosi”, który w wyniku decyzji gen. dr. Jozefa Zająca został przerwany. Wydano polecenie przygotowania fabrykacji PZL-46 „Sum” i PZL-50 „Jastrząb”. Wobec nieukończonych prób homologacji „Jastrzębia” przywrócono program „Łosi”. Częściowo te informacje udało się potwierdzić wyjaśnieniami inż. Stanisława Krzyczkowskiego, który meldował: ,,Młoda wytwórnia rozpoczęła produkcję «Łosi», należało ją już zakończyć i rozpocząć produkcję «Sumów» względSG, sygn. I 303.3.777. Ogólne zestawienie kosztów budowy WP Nr 2 w Mielcu; Preliminarz…, załącznik nr 23 z 19 września 1937 r. 28 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.648. Protokół konferencji z 25 maja 1938 r. IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/1. Meldunek kpt. inż. A. Jaworskiego, bez daty, L. dz.1489/39. 29 30 IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn A.20.5/2. Meldunek inż. S. Krzyczkowskiego z 18 grudnia 1939 r. 150 Mariusz Majewski nie «Jastrzębi», gdzie w ustaleniu programowej wielkości zachodziły całe zmiany”31. Według relacji inż. Stanisława Krzyczkowskiego produkcja „Łosi” do wybuchu II wojny światowej objęła 6 płatowców, natomiast wdrożenie programu „Sumów” planowano na przełomie października i listopada 1939 r. Drugi z preliminarzy budowy wytwórni silników w Rzeszowie przewidywał lokalizację wytwórni na terenie 6,57 km2. Koszty prac inwestycyjnych zostały, podobnie jak w przypadku Mielca, rozbite na trzy okresy budżetowe. Planowane wydatki zostały ocenione na 36 mln zł; w roku 1937/1938 – 9,9 mln zł, a w kolejnych okresach budżetowych odpowiednio – 12,1 mln i 14 mln zł. Na terenie wytwórni przewidywano budowę kuźni, hali głównej ze schronem, narzędziowni, magazynów, hali montażowej, dyrekcji, kotłowni, wartowni z portiernią i ambulatorium, hamowni, garaży i budynków gospodarczych. Dodatkowo zaplanowano budowę kolonii mieszkalnej, co zostało ocenione w preliminarzu na 4 mln zł32. W przedstawionym planie wydatków Wytwórni Silników Nr 2 baczną uwagę zwracają adnotacje o rozpoczęciu budowy gmachu dyrekcji, hali głównej, narzędziowni i magazynów. Istotne wydają się również informacje o planowanym przeprowadzeniu przetargów, m.in. na roboty ziemne, drogi, place oraz hale montażowe. Nie wiadomo skąd wzięły się tak rozbieżne informacje na temat budowy Mielca i Rzeszowa – stosunkowo ścisłe w przypadku rzeszowskiej wytwórni silników, a dość ogólnie odnoszące się do Mielca, szczególnie dotyczy to wspomnianych przetargów. Można przypuszczać, że władze wojskowe przywiązywały większą wagę do wcześniejszego ukończenia inwestycji w Rzeszowie. Firmami kooperującymi przy budowie Wytwórni Silników Nr 2 były Oppman i Kozłowski, Pelcer, Sztompke, Łempicki, Gorajewski, Zarzecki i Nierojewski, Piętkowski oraz Stadnicki33. Ilość zachowanych materiałów o wytwórni silników w Rzeszowie jest znikoma. Na podstawie notatek gen. Mieczysława Dąbkowskiego można ustalić, że w fabryce tej miała być uruchomiona produkcja silników o dużej mocy – 1000 KM. Zdolności wytwórcze zostały przez niego ocenione na 35 silników miesięcznie, przy jednozmianowym systemie produkcji. Przy podwojeniu personelu możliwości produkcyjne miały wzrosnąć do 60 jednostek napędowych. W systemie jednozmianowym planowano zatrudnić 2500 pracowników34. Ostatnią informacją, potwierdzającą przebieg prac w Rzeszowie, jest sprawozdanie płk. dra Stanisława Raczyńskiego z kontroli stanów zapasów w przemyśle lotniczym z początków lipca 1939 r. Wytwórni rzeszowskiej powierzono w kwietniu utworzenie zapasów półfabrykatów i surowców na 600 egzemplarzy silników Bristol-Pegasus XIX i 375 jednostek PZInż. Major (Walther). Z zachowanych ra31 Ibidem, s. 2–3. 32 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Ogólne zestawienie kosztów budowy WS Nr 2 w Rzeszowie. Ibidem, Ogólne zestawienie kosztów budowy WS Nr w Rzeszowie; J. Grochot, W. Pająk, WSK PZL Mielec. Historia Dorobek Perspektywy 1938–1978, Rzeszów 1978, s. 8. 33 34 CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.126. Notatki gen. M. Dąbkowskiego dla zastępcy szefa SG z 22 marca 1939 r. L. 71/39/Mob. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 151 portów płk. Raczyńskiego nie wynika jednak, czy wytwórnia w Rzeszowie miała wytwarzać te silniki w przyszłości, czy też chodziło o przechowanie części i surowców. Jeśli założyć, że decyzje o produkcji „Sumów” w Mielcu zostały rzeczywiście podjęte, to fakty te znajdują odzwierciedlenie w planach wytwarzania w Rzeszowie silników Pegasus XIX. Nie ma potrzeby dowodzić, że w przyszłości naczelne władze MSWojsk. musiały dostrzegać znaczenie współpracy obydwu ośrodków przemysłu lotniczego35. Nowe wytwórnie miały problemy z zatrudnieniem niezbędnego personelu. Dyrekcja Mielca – inżynierowie Stanisław Krzyczkowski, Michał Skarbiński, Józef Zajączkowski i Rzeszowa – Henryk Poreyko, Tadeusz Dziewoński, Bieliński – została wyłoniona z zakładów macierzystych PZL WP i PZL WS w Warszawie. Podstawowy trzon średniego personelu technicznego i robotniczego przeszedł również z wytwórni na Okęciu. Pozostałych pracowników Mielca i Rzeszowa należało dopiero przygotować, a następnie wdrożyć do prac. W tym celu PZL zorganizowała kursy pomocy fachowej dla absolwentów szkół średnich, chcących podjąć pracę w przemyśle lotniczym. Pierwsi uczestnicy owych szkoleń zakończyli cykl zajęć w czerwcu 1939 r. Planowano zorganizowanie kolejnych zajęć, począwszy od października 1939 r., zwłaszcza, że potrzeby były znaczne36. Kończąc analizę wytwórni silników w Rzeszowie i płatowców w Mielcu należy przede wszystkim podkreślić, że budowa nowych ośrodków przemysłu lotniczego w COP nie została ukończona. Podobnie rzecz miała się z uruchamianym cyklem produkcji samolotów i silników lotniczych – „Łosi”, „Sumów” oraz silników Pegasus XIX i PZInż. Major, które były w fazie wstępnej. Ostrożnie można zatem przypuszczać, że poprzez budowę nowych ośrodków przemysłu lotniczego władze MSWojsk. zwiększyłyby znacznie pokrycie swoich potrzeb mobilizacyjnych. Losy wytwórni w Mielcu i Rzeszowie były podobne. Począwszy od 2 września lotnictwo niemieckie atakowało zabudowania fabryczne, głównie z broni pokładowej. Ładunki bombowe zostały użyte tylko raz – 5 września, lecz nie wyrządziły one większych szkód, ponieważ pomieszczenia wytwórni zostały celowo zaprojektowane na stosunkowo dużych powierzchniach, w znacznej odległości od siebie. Należy również zauważyć, że wytwórnie posiadały zaledwie po 4 armatki przeciwlotnicze systemu Boforsa 40 mm. Jednak i te możliwości obrony przed lotnictwem nieprzyjaciela nie zostały w pełni wykorzystane, gdyż obsługę działek stanowili pracownicy wytwórni, przeszkoleni w minimalnym stopniu. Zarówno Mielec, jak i Rzeszów zostały wykorzystane przez niemieckie wytwórnie przemysłu lotniczego – Ernst Heinkle Flugzeugwerk, które rozpoczęły fabrykację sprzętu lotniczego na potrzeby III Rzeszy37. 35 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Kontrola zapasów surowcowych z 2 lipca 1939 r. nr 99/R39/tjn., s. 17–18. 36 J. Grochot, W. Pająk, op. cit., s. 11–12. IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A.20.5/3. Protokół przesłuchania inż. W. Kozłowskiego z 15 lutego 1940 r. 37 152 Mariusz Majewski Państwowe Zakłady Inżynierii W Zakładach Mechanicznych „Ursus” wchodzących od 1930 r. w skład holdingu Państwowych Zakładów Inżynierii uruchomiono dział lotniczy. Początkowo wytwarzano odkuwki i odlewy dla silników oraz płatowców, kute stopy typu: RR 56, RR 59 i RR 59Y, odlewy duraluminiowe, kute stopy miedzi i brązu. Łączna produkcja kształtowała się na poziomie 75 ton w skali miesiąca. Kolejnym przedmiotem produkcji były silniki szkolne Walter „Junior” 115 KM i Walter „Major” 130 KM. Umowę z ramienia Dowództwa Lotnictwa podpisał płk Czesław Filipowicz, a ze strony władz PZInż. zastępca dyrektora naczelnego Zygmunt Rakowicz i prokurent Jan van der Beek. Kontrakt z 12 listopada 1935 r. na silniki Walter opiewał na kwotę 1,271 mln zł w ciągu roku budżetowego 1935–1936. Umowa od samego początku była dość kontrowersyjna, gdyż władze wojskowe opowiedziały się za kupnem licencji czechosłowackiej na silnik, który w istocie stanowił naśladownictwo angielskiej jednostki napędowej De Havilland „Gipsy”. Ceny proponowane przez wytwórnię brytyjską oraz czechosłowacką były porównywalne, zarówno jeśli chodzi o opłaty licencyjne, jak i zakup surowców, półfabrykatów, a także pomoc przy wdrożeniu produkcji. Na wniosek płk Henryka Abczynskiego wybrano ofertę czechosłowackiej firmy. Prawie równocześnie po uruchomieniu produkcji poznano wszystkie wady technologiczne niedopracowanych silników. W jednostkach napędowych masowo pękały kartery górne, rury ssące, a czas pracy do przeglądu zalecanego przez producenta wynosił zaledwie 150 h. Dla łatwiejszego porównania instrukcja silnika „Gipsy” przewidywała przeglądy międzyokresowe dopiero po 500 h. W efekcie niefortunnej transakcji z firmą Walter produkcja została przekazana w 1939 r. do PZL WS Nr 2 w Rzeszowie wraz z parkiem maszynowym liczącym ok. 60 obrabiarek. W dziale lotniczym Państwowych Zakładów Inżynierii przy produkcji metalurgicznej zatrudniano około 250 pracowników, natomiast przy silnikach 120 robotników, 6 inżynierów i techników oraz 5 konstruktorów38. Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych AVIA W cieniu dużych przedsiębiorstw przemysłu lotniczego powstawały stopniowo zakłady trudniące się produkcją uzbrojenia. Jednym z nich była Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych Avia. Spółka formalnie została zawiązana 7 października 1924 r. pomiędzy Mieczysławem Kośmińskim, Włodzimierzem Szomańskim i Lucjanem Nowińskim. Bezpośrednią przyczyną powstania tej grupy kapitałowej była oferta rozpoczęcia produkcji maszyn do wyrobu łusek i pocisków karabinowych, którą 38 IHS, Departament Sprawiedliwości, sygn. Lot. AO24/1c. Sprawozdanie kpt. inż. N. Dudzińskiego z pracy w PZInż. – Fabryce Silników Lotniczych złożone 4 czerwca 1941 r. w Brancôte. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 153 otrzymał od władz wojskowych dotychczasowy właściciel Avii – Lucjan Nowiński. Pomieszczenia wytwórni przy ul. Madalińskiego okazały się zbyt małe, aby można było w nich rozpocząć produkcję zbrojeniową i dlatego pod koniec 1925 r. podjęto decyzję o przeniesieniu siedziby na ul. Siedlecką39. W początkach funkcjonowania zakładu trudniono się, oprócz wspomnianej wytwórczości amunicji, także produkcją moździerzy oraz miotaczy min. Punktem zwrotnym w dziejach Avii było uruchomienie działu remontów silników lotniczych. Zainicjowane prace polegały początkowo na naprawach jednostek napędowych La Rhône 80 KM. Po podpisaniu stosownych porozumień z Polskimi Zakładami Škody i Departamentem Lotnictwa, rozpoczęto remonty silników Lorraine-Dietrich 400 oraz 450 KM, a w 1932 r. Bristol-Jupiter 420 KM i Wright „Whirlwind” 220 KM. Oprócz renowacji, produkowano drobne części jednostek napędowych, jak: koła i wałki rozrządu, cylindry, sprężyny popychaczy, iskrowniki oraz piasty silników. Szeroko traktowana produkcja części zamiennych umożliwiła w 1934 r. rozpoczęcie samodzielnego montażu silników Bristol-Jupiter. Warte podkreślenia jest to, że uruchamianie wytwórczości w Avii przypadało tuż po zatrzymaniu produkcji w Polskich Zakładach Škody, a później w Państwowych Zakładach Lotniczych Wytwórni Silników Nr 140. Szanse dalszego rozwoju wytwórni uzależnione były od powstania biura konstruktorskiego i wdrożenia własnych jednostek napędowych. Nie dysponując początkowo takim zespołem, Avia zakupiła od inż. Władysława Zalewskiego licencje silnika WZ 7 o mocy 80 KM. W końcu sierpnia 1926 r. podpisano z władzami wojskowymi stosowną umowę na dostawę 3 jednostek napędowych. W trakcie konstruowania silników W. Zalewskiego pojawił się cały szereg poważnych problemów. Bezpośrednią przyczyną trudności było uzyskanie odlewów aluminiowych o specyficznych parametrach. Problemy te, wobec całkowitego braku innych producentów krajowych, próbowano rozwiązać samodzielnie. To, co jednak udało się konstruktorowi w warunkach domowych w Milanówku, gdzie karter silnika został odlany na prymusie, natrafiło w Avii na rozliczne trudności. Doskonałą ich ilustracją może być fakt, że na przeprowadzenie prób łatwego i nieskomplikowanego silnika zużyto aż 10 800 godzin. Nie był to jednak koniec problemów, ponieważ w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, 30 czerwca 1928 r. doszło na terenie wytwórni do wybuchu gwałtownego pożaru. Prawdopodobną przyczyną było celowe podpalenie. 39 Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych Avia powstała w 1902 r. Początkowo wyrabiano tam gilzy papierosowe, a także maszyny do produkcji papierosów. Po zakończeniu działań wojennych w dalszym ciągu specjalizowano się w produkcji urządzeń dla Polskiego Monopolu Tytoniowego. Szerzej na ten temat A. Grzymski, Avia. Wczoraj, dziś, jutro, Warszawa 1990, s. 9–10. 40 W latach 1924–1927 funkcjonowało Biuro Techniczne Avia. Pośredniczyło w sprzedaży dla MSWojsk. lakierów lotniczych (cellonów produkcji Reinchold Flüger & Boecking), rur (St. Edygayer), wyrobów aluminiowych i stalowych (L’Air Export), instrumentów pokładowych (A. Kroneis oraz Zivy & Ciech) oraz całego szeregu artykułów używanych w przemyśle lotniczym.; AP m. st. Warszawy, Rejestr Handlowy Sądu Okręgowego, sygn. RHB XIX, pozycja 3518. Wpis z 7 października 1924 r.; por. też. RHB XVII, pozycja 18. Biuro Techniczne Avia. Wpis z 14 października 1924r.; Biuro Techniczno-Handlowe Avia, „Lot Polski” nr 2 (17) z lutego 1925. 154 Mariusz Majewski Całkowitej dewastacji uległa nie tylko dokumentacja techniczna, park maszynowy, ale także oczekujące na odbiór silniki. Władze wojskowe dostrzegając kłopoty, w jakich znalazła się wytwórnia, której nie stać było na opłacenie ubezpieczenia, udzieliły jej znacznego wsparcia. Nie tylko przedłużono terminy dostaw silników i przekazano bezpłatnie część parku maszynowego, ale również podpisano nowe kontrakty. Znamienne jest, iż władze wojskowe otaczały wytwórnię szczególną troską. Trudno jednoznacznie wskazać na istniejące zależności, faktem jednak jest, iż cichym udziałowcem firmy, a później dyrektorem był kreator polskiego przemysłu lotniczego inż. Witold Rumbowicz. Również dyrektor naczelny Avii – inż. Artur Semis – przeszedł w 1926 r. na to stanowisko z Departamentu Lotnictwa41. Równolegle z pracami nad silnikiem WZ 7 podjęto wstępne studia nad bardziej udoskonalonymi wersjami WZ 100, o mocy nominalnej 85 KM przy 1500 obrotach na minutę. W 1930 r. wdrożono prace nad kolejną jednostką napędową, przeznaczoną dla samolotów sportowych i szkolnych – Avia P4. Twórca tego silnika, inż. Franciszek Peter objął kierownictwo działu produkcji silników lotniczych w 1933 r. Przy wykorzystaniu jego prac konstruktorskich powstała w 1936 r. jeszcze inna jednostka napędowa – Avia 3, planowana do dwumiejscowego samolotu sportowego RWD 16. Studia nad własnymi prototypami silników, wobec minimalnego zainteresowania władz wojskowych oraz niewielkiego zapotrzebowania Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, nie były w stanie zapewnić wytwórni samodzielnego bytu. Zapewne z tego powodu kontynuowano produkcję stale ulepszanych maszyn do wyrobu amunicji oraz miotaczy min42. Przełomem w dziejach wytwórni był rok 1932. Sukcesywnie wdrażano produkcję amortyzatorów oleo-pneumatycznych, przewodów giętych, pomp próżniowych, zamków do wyrzutników bombowych, końcówek przewodów, a następnie podwozi chowanych dla PZL-37 „Łoś” i PZL-50 „Jastrząb”. Te ostatnie powstały we współpracy z angielską firmą Dowty, która dostarczała około 30% konstrukcji, w tym przede wszystkim wyposażenie hydrauliczne. Ten skrócony wykaz byłby zapewne niepełny, gdyby nie wspomnieć o wytwarzanych w warszawskiej Avii rozrusznikach bezwładnościowych Eclipse. Warto zauważyć, że przez stosunkowo szeroki profil produkcyjny, Avia posiadała praktycznie w polskim przemyśle lotniczym wyłączność na dostawy podstawowych elementów wyposażenia samolotów, co również powodowało dalszą specjalizację wytwórni oraz powstanie całego rozległego systemu więzi kooperacyjnych. Przeglądy i naprawy silników Wright „Whirlwind” 220 KM rozpoczęte w Avii w 1935 r. wykorzystano dość umiejętnie, albowiem posłużyły one za pierwowzór własnej konstrukcji „Delfin” o mocy 300 KM. Wdrożenie planów konstrukcyjnych do stadium produkcji miało nastąpić w listopadzie 1939 r. Przewidywano dostawy 100 jednostek napędowych w terminie do września 1940 r. Jednocześnie właCAW, Dow. Lotnictwa, sygn. I 300.38.146. Pismo zarządu Avii do szefa Dep. IV MSWojsk. z 17 grudnia 1927 r. Z polskiego przemysłu lotniczego. Silnik inż. W. Zalewskiego, „Młody Lotnik” 1926, nr 12. 41 42 IHS, Min. Spraw. sygn. A 20.5/2. Protokół przesłuchania inż. A. Semisa z 12 grudnia 1939 r., L. 1617/39, s. 10–11. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 155 dze wojskowe zleciły wytwórni zgromadzenie zapasów części zamiennych w ilości 300 kompletów. Ostatnim typem silnika, którego produkcja miała być uruchomiona w Avii, były licencyjne francuskie jednostki napędowe Gnôme-Rhône „Mars” 14. Opierając się na zeznaniach złożonych przez inż. Artura Semisa na emigracji należy zauważyć, że wdrożenie takich prac zostało zlecone wytwórni dopiero w lipcu 1939 r., a co za tym idzie – cykl produkcyjny zostałby rozpoczęty nie wcześniej niż w pierwszym półroczu 1940 r. Władze wojskowe przewidywały zastosowanie „Marsów” w płatowcach PZL-45 „Sokół”, PZL-48 „Lampart” i RWD-25. Wdrożenie generacji najnowszych samolotów pościgowych i myśliwskich było zatem możliwe dopiero w 1941 r.43 Kończąc analizę działalności Wytwórni Maszyn Precyzyjnych trzeba podkreślić, że była zaliczana do grupy zakładów tzw. ścisłego przemysłu wojennego. Efektywny rozrost zakładów najlepiej prześledzić na podstawie stanów zatrudnienia. W 1927 r. pracowało przeciętnie około 33 robotników. Trzy lata później zatrudniano już 166 pracowników. W ostatnich miesiącach niepodległości liczba zatrudnionych dochodziła do 987. Wytwórnia posiadała własne biuro konstrukcyjne, w którym pracowało 26 inżynierów oraz 18 techników. Przy wytwórni funkcjonowała także niewielka szkoła rzemieślnicza. Oprócz starań w kwestii doboru personelu, równie duże znaczenie przywiązywali właściciele Avii do wyposażenia technicznego wytwórni. Park maszynowy w 1939 roku składał się z 379 obrabiarek, w tym dużej ilości nowych amerykańskich frezarek i rewolwerówek. Według obliczeń przedstawiciela Korpusu Kontrolerów ppłk. dra S. Raczyńskiego, możliwości wytwórcze sięgały przeciętnie, w okresie miesięcznym: 25 silników „Delfin” (Wright), części do kolejnych 5 jednostek, 50 rozruszników Eclipse, 12 podwozi chowanych typu 3L dla „Łosi” lub 7 podwozi 4L dla „Jastrzębi”, 200 różnego typu amortyzatorów, 2000 metrów przewodów Vipera, 30 pomp typu Romec. Łączna wartość produkcji miesięcznej dochodziła do pokaźnej kwoty 1 mln zł. Nie był to jednak kres możliwości produkcyjnych, gdyż na przełomie 1938 i 1939 r. zarząd Avii podjął decyzję o utworzeniu filii na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Planowana w Radomiu produkcja silników elektrycznych wdrożona miała zostać w drugim półroczu 1941 r.44 W krótkim, bo zaledwie piętnastoletnim okresie działalności Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych uzyskiwała bardzo dobre rezultaty prac. Najlepszym świadectwem troski o losy i dalszy rozwój firmy było samodzielne przygotowanie zapasów materiałowych na okres 6 miesięcy. Należy podkreślić, że znaczny wysiłek finansowy został podjęty już w styczniu 1939 r. Ppłk dr Stanisław Raczyński, któremu niepodobna zarzucić nadmiernie wygórowanych opinii na temat osiągnięć koncernu Państwowych Zakładów Lotniczych kończył raport pochlebną dla Avii konkluzją: „Jeśli cho43 CAW, Korpus Kontrolerów MSWojsk, sygn. I 300.16.587. Raport płk. dr. S. Raczyńskiego z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; IHS, Min. Spraw. sygn. A 20.5/2. Protokół przesłuchania A. Semisa…, s. 12–13; A. Grzymski, op. cit, s. 14. 44 CAW, Korpus Kontrolerów MSWojsk, sygn. I 300.16.587. Raport płk. dr. S. Raczyńskiego z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r. 156 Mariusz Majewski dzi o zamówienia bieżące, wykazała dużo inicjatywy i zapobiegliwości w kierunku wcześniejszego zapewnienia sobie dostaw z hut...”. Warsztaty Mechaniczne Autoremont Jedną z pierwszych wytwórni przemysłu lotniczego, którą udało się zachęcić do współpracy z Departamentem Lotnictwa, były Warsztaty Mechaniczne Autoremont w Warszawie, specjalizujące się od 1920 r. w remontach silników spalinowych. Właściciele Autoremontu – Henryk Liefeld, Stefan Schifner, Jaromir Posępny – zawarli w końcu listopada 1924 r. umowę z władzami wojskowymi na remont silników Austro-Daimler 225 KM, Hispano-Suiza 180 KM i 300 KM, Renault 300 KM oraz Lorraine-Dietrich 400 KM. W następnym roku doprowadzono do uruchomienia produkcji pomp strażackich oraz silników turystycznych o mocy 5 KM. W 1928 r. siedziba firmy została przeniesiona z ul. Wolności do nowo wzniesionych budynków przy ul. Kaczej. W dobrze wyposażonych warsztatach 25 stycznia 1930 r. przeprowadzono pierwsze próby własnego silnika lotniczego o mocy 80 KM. Konstruktor inż. Franciszek Peter wykorzystał w trakcie budowy szereg rzadko stosowanych rozwiązań metalurgicznych oraz konstrukcyjnych, w rezultacie czego ta ciekawa jednostka napędowa ważyła zaledwie 127 kg i charakteryzowała się małym zużyciem paliwa. Wytwórnia w okresie współpracy z Ministerstwem Spraw Wojskowych zatrudniała przeciętnie od 30 do 51 pracowników, a obroty kształtowały się od 398 tys. zł w 1927 r. do 276 tys. zł w 1930 r. Koniec współpracy Autoremontu z władzami lotniczymi nastąpił w 1933 r., ponieważ zarówno remonty silników szkolnych, jak i następnie ich fabrykację powierzono Państwowym Zakładom Inżynierii45. Zakłady Mechaniczne inż. Stefana Twarowskiego W produkcji drobnych elementów silnika specjalizowały się także od 1924 r. Zakłady Mechaniczne inż. Stefana Twarowskiego, które mieściły się w Warszawie przy ulicy Grochowskiej 37. Oprócz części do silników Le Rhône i Hispano-Suiza, wykonano tam prototyp silnika TK 70, konstrukcji inż. Tadeusza Tańskiego. Pomimo obiecujących prób, ta 7-cylindrowa jednostka napędowa o mocy 80 KM nie trafiła do produkcji seryjnej. W końcu lat dwudziestych produkcja części silników lotniczych została zaniechana46. 45 CAW, Biuro Adm. Armii, sygn. I 300.54.312. Autoremont. Wykresy zatrudnienia i produkcji 1927– 1930; Dziesięciolecie Autoremontu „Przegląd Lotniczy” 1930, nr 2, s. 147; Silnik lotniczy inż. Petera 80 MK „Lotnik” 1930, nr 3, s. 56–57. 46 Dziesięciolecie lotnictwa polskiego, Poznań 1930, s. 210; 297, 215; B. Orłowski, Słownik polskich pionierów techniki, Katowice 1984, s. 211. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 157 Odlewnie Stopów Wysokowartościowych inż. Władysława Leszczyńskiego W 1935 r. w Sokołowie Podlaskim powstały Odlewnie Stopów Wysokowartościowych inż. Władysława Leszczyńskiego. Po wybuchu pożaru zakłady zostały relokowane do Rzeszowa na ulicę Hetmańską. Znacznej pomocy finansowej udzielił wówczas Bank Gospodarstwa Krajowego. W wytwórni o powierzchni 4622 m2 mieściło się 6 oddziałów: odlewnia aluminium i brązu, obróbki termicznej, modelarnia, rdzeniarnia, mechaniczny i ślusarski. Już w pierwszym roku działalności w Rzeszowie dochody firmy kształtowały się na poziomie 220 tys. zł. W 1939 r. PZL Wytwórnia Silników Nr 1 i 2 złożyły zamówienie u inż. Leszczyńskiego na odlewy karterów silników lotniczych o wartości 700 tys. zł. Rozbudowano w związku z tym kuźnię, instalując m.in. młot pneumatyczny angielskiej firmie B&S Massey Ltd. z Manchesteru. W 1939 r. w wytwórni znalazło zatrudnienie 100 pracowników47. Przemysł Pomocniczy COP Wśród innych wytwórni przemysłu metalowego, które obrały za swoją siedzibę Centralny Okręg Przemysłowy na uwagę zasługuje Przemysł Pomocniczy COP. Firmę tę założono w Sędziszowie Małopolskim w 1937 r. z inicjatywy: Antoniego Dajna, Jana Kroczka, Eugeniusza Rychlińskiego i Jana Pasternaka. Do powstałej spółki z o.o. przyłączyli się później: Piotr Drąg, Gustaw Zagórski, Marian Bendowski, Henryk Urbański i Franciszek Mularczyk. Według zachowanej relacji dyrektora Jana Kroczka: Celem [...] była działalność przemysłowa, a jak informuje nazwa Zakład miał być przemysłem pomocniczym dla zakładów kluczowych w COP. Organizując tę S-kę mogłem przy tym urzeczywistnić własną życiową ideę stworzenia zakładu, w którym wszyscy pracownicy partycypowaliby w wypracowanych przez siebie dochodach [...] Organizując Zakład w Sędziszowie Młp. zdawaliśmy sobie sprawę, że powstaną trudności w zatrudnieniu pracowników wykwalifikowanych, gdyż zarówno ludność miasta, jak i okolic – byli to gospodarze małorolni lub pracownicy rolni [...] Z miejsca podjęliśmy szkolenie przyzakładowe. Podstawowe warsztaty mieściły się w zakładzie ślusarskim i dopiero po zakupieniu wczesną wiosną 1939 r. parceli przy ul. Kolejowej o powierzchni około 86 arów podjęto dalszą rozbudowę. Hale fabryczne zostały wzniesione w ciągu zaledwie paru miesięcy i jeszcze przed wybuchem działań wojennych rozwinęły produkcję dla 47 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji w rejonie bezpieczeństwa 1922–1939, Kraków 2000, s. 156. 158 Mariusz Majewski PZL WS Nr 2 w Rzeszowie oraz Fabryki Obrabiarek H. Cegielskiego w Rzeszowie. Wytwarzano części składowe do obrabiarek, pierścienie Simmera do uszczelek i filtrów. Na uwagę zasługuje fakt, iż wytwórnia w okresie rozruchu nie została jeszcze podłączona do sieci energetycznej. W początkach września 1939 r. w sędziszowskiej wytwórni znalazło zatrudnienie około 60 robotników i uczniów48. Warszawska Odlewnia Metali Półszlachetnych Erazm Mieszczański i Tadeusz Jaroszyński 18 kwietnia 1931 r. w Warszawie przy ulicy Leszno 119 rozpoczęła pracę spółka z o.o. Erazma Mieszczańskiego i Tadeusza Jaroszyńskiego pod nazwą Warszawskiej Odlewni Metali Półszlachetnych. Przedmiotem produkcji były głównie stopy i odlewy aluminiowe dla przemysłu lotniczego. Wartość całego majątku zgromadzonego w wytwórni oszacowana została przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych na kwotę 184 tys. zł. W skład wytwórni wchodziły następujące działy: siły i światła, mechaniczny śrub, odlewnia brązu, wykańczalnia, pucernia, modelarnia metalurgiczna, modelarnia drewna, heblarnia, oczyszczalnia aluminium, rdzeniarnia, trasernia, piece obróbki termicznej i laboratorium. Odlewnia posiadała 2 piece 150 mk o własnym ciągu oraz formiernię pneumatyczną niemieckiej firmy Künkel i Wagner. Ta ostatnia została zainstalowana w 1936 r. i jak na owe czasy była jedynym urządzeniem tego typu na terenie Polski. Współpraca z władzami wojskowymi w całym okresie funkcjonowania odlewni układała się poprawnie. E. Mieszczański i T. Jaroszyński słynęli z doskonałej jakości odlewów i precyzji wykonania. Dlatego w końcu września 1937 r. po otrzymaniu zgody przewodniczącego komisji ds. rozbudowy COP płk. Tadeusza Grabowskiego, na polecenie szefa SG gen. Wacława Stachiewicza rozpoczęto proces budowy nowej wytwórni w Gorzycach w powiecie tarnobrzeskim. Spółka Mieszczańskiego i Jaroszyńskiego otrzymała w tym celu znaczną pomoc Banku Gospodarstwa Krajowego, w wysokości 250 tys. zł. Siedmioletnia pożyczka została następnie podwyższona do kwoty 500 tys. zł. W sumie wartość wytwórni przedstawiciele Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego oszacowali na kwotę 682 tys. zł. Składały się na nią następujące wartości: budynki fabryczne i przyfabryczne Odlewni Metali Półszlachetnych oraz kuźni mechanicznej o wartości 232 tys. zł, urządzenia 330 tys. zł, surowce, półfabrykaty, wyroby gotowe: – aluminiowe, brązowe i mosiężne 120 tys. zł. Odlewnia w Gorzycach była stałym dostawcą PZL WP Nr 2 i PZL WS Nr 2. Dostarczała bowiem obrobione odlewy aluminiowe, brązowe i mosiężne. Uruchomiono również produkcję naczyń żeliwnych na wolny rynek. W przededniu działań wojennych w wytwórni znalazło zatrudnienie około 400 pracowników. Macierzysta wytwórnia w Warszawie została wydzierża48 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji..., s. 155–156; J.A. Dąbrowski, J. Magdoń, 25 lat Zespołu Szkół Zawodowych w Sędziszowie Małopolskim 1977–2002, Sędziszów Małopolski 2002, s. 25–28. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 159 wiona Erazmowi Marcinowi Mieszczańskiemu oraz Marii Roman na czas od 1marca 1939 r. do 8 lutego 1946 r. za kwotę 1100 zł miesięcznie49. Wytwórnia Typ silnika Możliwa produkcja miesięczna pokojowa w 6 miesiącu wojny PZL WS Nr 1 i 2 Pegaz VIII Pegaz XX Pegaz XIX Mercury V Mercury VIII 55 100 Avia Wright 14 20 PZ Inż. Junior Major 9 16 Tabela 2. Możliwości wytwórcze przemysłu lotniczego Źródło: CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1967. Referat gen. dr. J. Zająca „Osiągnięcia w lotnictwie 1937–1938” z 28 listopada 1938 r., s. 1–6. Kończąc rozważania o wytwórniach silników w II Rzeczypospolitej należy podkreślić fakt, że w istocie były one placówkami średniej wielkości, o stosunkowo dobrze wyposażonym parku maszynowym i narzędziowym. Produkowane tam seryjnie licencyjne silniki Bristol warunkowały proces projektowy samolotów. Cała rodzina angielskich silników – Jupiter, Mercury, Pegasus – chłodzonych powietrzem, o budowie gwiaździstej, posiadała dość istotne wady: duży opór powietrza i skomplikowany, szczególnie dla konstruktorów samolotów, rozkład masy. Walorem silników gwiaździstych była stosunkowo łatwa zabudowa w płatowcach, niskie koszty wytworzenia i mało skomplikowana obsługa. Alternatywą dla silników gwiaździstych były rzędowe jednostki napędowe, chłodzone cieczą, trudniejsze w projektowaniu i produkcji, ale posiadające większą moc i zachowujące przez dłuższy okres walory użytkowe. Gen. L. Rayski, szacując wady i zalety silników rzędowych i gwiaździstych, wybrał te ostatnie. Oceniając podjęte działania należy zauważyć, że problem ten został rozwiązany prawidłowo, czego efektem było uruchomienie produkcji silników opartych na licencji. Niepowodzeniem zakończyła się większość prac, mających na celu wykorzystanie Bristoli do konstruowania własnych prototypów jednostek napędowych. Nadrobienie istniejących zaległości w produkcji silników lotniczych pomiędzy rodzimymi wytwórniami a zachodnioeuropejskimi czy północnoamerykańskimi producentami, wydawało się w końcu lat trzydziestych niemożliwe. Sytuacja ta była prostą konsekwencją strat wywołanych działalnością Frankopolu, a także niedosta49 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji..., s. 156–157; AAN, BGK, sygn. 1649, Repetytoria notariuszy: Stefana Karnawalskiego nr 960 z 18 kwietnia 1931 r. i Stanisława Jurkiewicza nr 452 i 454 za 1939 r. Polisa zbiorowa Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego dla firmy E. Mieszczański z 1 września 1938 r. 160 Mariusz Majewski tecznym poziomem rozwoju hutnictwa żelaza i metali kolorowych. Nowo planowane wytwórnie na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego rozwinąć miały docelowe moce produkcyjne dopiero w 1941 r. Jednak, według niekwestionowanych ocen gen. Rayskiego w procesie projektowania, a następnie wyposażania fabryk lotniczych, uwzględniono rosnące zapotrzebowanie armii na sprzęt lotniczy. Dlatego można postawić tezę, iż gdyby nie późniejsze katastrofy, udałoby się w znacznym stopniu zaspokoić potrzeby armii jeżeli dochodzi o konstrukcje płatowcowe, natomiast w dziedzinie rodzimych jednostek napędowych tak korzystne przemiany mogłyby nastąpić dopiero u progu drugiej połowy lat czterdziestych. Pomiędzy planowaną produkcją płatowców („Łosi”, „Jastrzębi”, „Karasi”, „Sumów”, „Czapli”, „Mew”, PWS-26, PWS-33, RWD-8) i silników zachodziły znaczne zróżnicowania, gdyż wytwórczość tych pierwszych szacowana była przez gen. dr. Józefa Zająca na 107 w pierwszym miesiącu działań wojennych, a pod koniec półrocza 189. Możliwości produkcji jednostek napędowych kształtowały się na analogicznym poziomie 78 i 136 sztuk (tab. 2). W praktyce dysonans ten oznaczał, że cześć potrzeb musiałaby zostać zaspokojona na drodze importu gotowych produktów50. Expansion and Dislocation of Aeronautical Engine Manufacturers in the Second Republic of Poland (1935–1939) Abstract A three-year plan (1933–1936) for expanding aviation developed at the Headquarters marked a turning point in producing the aeronautical engines. The implementation of the process of building new craft (reconnaissance, fighter and bombing planes) forced a decision to start a research on the prototypes of Polish engines. Due to the Škoda concern’s lack of enthusiasm for further cooperation and political implications in Polish-Czechoslovakian relations, the cooperative activity ended. At that time the engine manufacturers were incorporated in the PZL (State Aviation Works). Despite initial difficulties regarding a decline in production caused mainly by modernization and reorganization proceedings, the standards of the Škoda Polish Works were quickly reached and exceeded considerably. The licensed production of English engines made by the Bristol Aircraft Ltd (Jupiter, Mercury, Pegasus, Hercules, Acquilla, Perseus) was implemented, and at the same time the researches on the prototypes of Polish engines (Mors, Foka, Waran, Legwan) were conducted. Smaller manufacturers such as: the Autoremont Mechanical Workshop (Austro-Daimler, Hispano-Suiza, Renault Lorraine–Dietrich), the Stefan Twarowski Mechanical Works (Le Rhône, Hispano-Suiza, TK 70), the State Engineering Works (Walter “Junior” and “Major”), the Avia Precision Mechanics Manufacturer (La Rhône, WZ 7, Bristol–Jupiter, Wright 50 CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1968. Zestawienie rozwoju lotnictwa od r. budż. 1936/37 do 1938 roku. Załącznik nr 7. L. Rayski, Słowa prawdy..., Londyn 1948, s. 31–32; por. także M. Porwit, Komentarze do historii polskich działań obronnych w 1939, Warszawa 1983, s. 62–63. Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 161 “Whirlwind”, Gnôme–Rhône “Mars” 14 and “Delfin”, Avia P4) cooperated with the army administration in the range of aero engines of low and medium ratio of strength. Dissatisfaction with the mobilization preparations carried by the army led to initiating building works within the COP (Central Industrial District). The decision concerning expansion of the aviation industry was taken during the meeting of the KSUS on 13 October, 1936. Before the WWII broke out, the production had started in the State Avation Works, Aircraft Factory Nr 2 in Mielec and the Aero Engines Factory Nr 2 in Rzeszów. As regards the production of aero engines, the following factories cooperated: Erazm Mieszczański and Tadeusz Jaroszyński Warsaw Base Metal Foundry, Władysław Leszczyński High Grade Alloy Foundries, and the COP Ancillary Industry. The level of production possibilities in 1938 was 78 units during the first month of military operations, to reach a number of 136 at the end of the second half-year. This discordance actually showed that in order to meet the growing demand, imports of a number of ready-made units would be a must. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Materiały i miscellanea Joanna Kuchta Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami małżeństw w XVII–XVIII wieku O małżeństwie Jakuba Liborego Kordysza1 i Marianny z Pruszyńskich, które zostało zawarte ok. 1786 r., nie mamy właściwie zbyt wielu informacji. Związek ten jest godny uwagi jako przyczynek do badań nad staropolskimi małżeństwami. Poszukiwania te wiążą się ściśle z problematyką dotyczącą respektowania w praktyce prawa zwyczajowego. Nieszablonowa intercyza przedmałżeńska spisana 10 III 1786 r. rzuca ciekawe światło na dzieje tego XVIII-wiecznego małżeństwa. Dzięki innym dostępnym dokumentom można odtworzyć – choć fragmentarycznie – jak zmieniała się pozycja majątkowa Marianny z Pruszyńskich Kordyszowej, począwszy od deklaracji przyszłych małżonków zapisanych w intercyzie, po wyegzekwowanie ostatniej woli męża. Podobnych historii w tym okresie było zapewne więcej. Postać Liborego Kordysza, szambelana JKM jest właściwie „pominięta” w historiografii. Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja jego brata Ignacego Kordysza, którego biogram znajdujemy w Polskim Słowniku Biograficznym2. Kasper Niesiecki nie wspomina nic o Liborym Kordyszu w nocie dotyczęcej Kordyszów. Adam Boniecki opisując ten ród nadmienia, że Stanisław Kordysz – ojciec Liborego Kordysza – był dziedzicem m.in. Kordyszówki, Dubowca i pełnił urzędy: skarbnika bracławskiego (1748), cześnika winnickiego (1764), podstolego bracławskiego (1771), podczaszego (1772), stolnika bracławskiego, w 1780 r. uzyskał tytuł chorążego bracławskiego, zaś w roku 1782 pełnił funkcję posła. Stanisław Kordysz był żonaty z Justyną Grocholską, córką Michała Grocholskiego, sędziego ziemskiego bracławskiego W dokumentach, takich jak intercyza i testament zapisane jest Jakub Libory Kordysz. W innych opracowaniach występuje jedynie Libory Kordysz. 1 W.A. Serczyk, Kordysz Ignacy, [w:] Polski Słownik Biograficzny (dalej PSB), Wrocław–Kraków 1968, t. XIV, s. 58; K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich Podola, Wołynia i Ukrainy, Warszawa 1991, t. II, s. 76 – podaje, że córkami Stanisława Kordysza i Justyny z Grocholskich były oprócz wyżej wymienionych Katarzyna, żona Ignacego Jełowickiego, sędziego ziemskiego łuckiego i Antonina, żona Jana Kamieńskiego, stolnika lubelskiego. 2 164 Joanna Kuchta i Anny Radzińskiej, z którą miał syna Ignacego i córkę Franciszkę, późniejszą małżonkę Józefa Ursyna Pruszyńskiego, rotmistrza kawalerii narodowej. Dziećmi z tego małżeństwa mieli być również Marianna, która wyszła za Mikołaja Jaroszyńskiego, stolnika zwinogrodzkiego, jak i Libery (Libory), szambelan Stanisława Augusta3. Libory Kordysz zawarł małżeństwo z Magdaleną z Pruszyńskich, córką Piotra Pruszyńskiego, podstolego kijowskiego i Heleny z Wiśniewskich. Libory i Magdalena Kordyszowie prawdopodobnie nie mieli dzieci4. W dokumentach jakie udało mi się odnaleźć pada bowiem określenie, że Libory innych sukcesorów poza bratem Ignacym nie miał5. Libory Kordysz zmarł zapewne w 1788 r., przed śmiercią Ignacego Kordysza, który – jak dowiadujemy się z tej dokumentacji – miał objąć dobra po bracie6. Kordyszowie pochodzili z Kijowszczyzny, później osiedlili się w Bracławszczyźnie7. Przypuszczalnie sami założyli Kordyszówkę na Wołyniu w województwie bracławskim8. Początkowo ich nazwisko brzmiało Skobejko, zachowało się ono później jako przydomek – Siemiotowie Skobejkowie na Kordyszowie Kordysze. Filon Kordysz w 1565 r. miał być dworzaninem królewskim. W Polskim Słowniku Biograficznym zamieszczono biogram innego antenata tego rodu, a mianowicie Krzysztofa Kordysza (ok. 1615–1680), podczaszego bracławskiego i posła na sejm9. O Magdalenie z Pruszyńskich też niewiele wiadomo. Pruszyńscy byli rodem zamieszkałym na Wołyniu. W XVIII wieku należeli do możniejszej szlachty w południowo-wschodniej Rzeczypospolitej10. Siostrą Magdaleny, zapewne starszą, była Anna z Pruszyńskich, która w 1780 r. została trzecią już żoną Hieronima Sanguszki, wojewody wołyńskiego (1743–1812), zanim wyszła za Hieronima Sanguszkę, rozwiodła się z Andrzejem Kuczkowskim. Po śmierci Hieronima mieszkała w Tarnowie, który dożywotnio dzierżyła. Jej dzieci z małżeństwa z Sanguszką – Dorota i Józef zmarły w 1798 r. na ospę w Sławucie11, przeżyła tylko córka Tekla (1786–1869)12. Anna Sanguszkowa wspierała później swoją siostrę w rozwiązaniu jej problemów 3 A. Boniecki, Herbarz Polski, Warszawa 1907, t. 11, s. 144–145. S. Uruski podaje, że Libory Kordysz był bezdzietny – S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej, Warszawa 1917, t. VII, s. 204–208. 4 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, Biblioteka Czartoryskich (dalej BCz), rkps 736. 5 6 Ibidem. 7 K. Pułaski, op. cit., s.77. 8 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, red. F. Sulimierski, Warszawa 1883, t. 4, s. 400. 9 W. Urban, Kordysz Krzysztof, [w:] PSB, Wrocław–Kraków 1968, t. XIV, s. 58. 10 S. Uruski, op. cit., t. XIV, s. 379–382. 11 E. Orman, Sanguszko Hieronim, [w:] PSB, Łódź 1984, t. XXVIII, s. 484–487. K. Marszalska, Zarys dziejów archiwum i biblioteki książąt Lubartowiczów-Sanguszków; w korespondencji Anny z Pruszyńskich Sanguszkowej do Hieronima Sanguszki istnieją dopiski ich małoletniej wówczas i chorowitej córki Tekli – Archiwum Państwowe oddz. Wawel (dalej AP oddz. Wawel), Archiwum Sanguszków (dalej ASang), teka 275 plik 10, A Sang 275/11. 12 Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 165 majątkowych. Magdalena Kordyszowa musiała bowiem bronić swojego prawa do należnego jej dożywocia przed krewnymi jej męża13. Aby prześledzić ten spór warto przytoczyć intercyzę przedślubną Magdaleny z Pruszyńskich i Liborego Kordysza, w której określono wyposażenie, jakie panna otrzymała od rodziców oraz wstępne deklaracje przyszłych małżonków dotyczące dożywocia: Między JM Panem Piotrem Pruszyńskim Podczaszym Kijowa (kijowskim) z jednej a WJmP Liborym Kordyszem Szambelanem JKMci niegdy WW [...] Stanisława i Justyny Kordyszow chorążych Bracław[skich] małżonków synem z drugiej strony, stanęła takowa Intercyza szlubna, czyli Kontrakt zobopolny małżeński. W ten niżej opisany sposób, iż przerzeczone strony idąc za najwyższym rozporządzeniem wszechmocnego Boga, który serca ludzkie podanemi natchnieniami cudownie prowadząc, wszechmocnością swoją do jedności łączy i drogi do wszelkiego uszczęśliwienia człowiekowi zamierza. A gdy WJmP. Piotr Pruszyński podczaszanki Kijowa [kijowskiej], córki swojej z dobroci Najwyższego Pana i Stwórcy swojego pozwolonych, z przystojnej edukacyi cieszyć się, i w doskonałym życia będzie Ją mógł oglądać stanie, do tych więc wszechmocnych rozporządzeń boskich i do dalszej woli Jego świętej w najgłębszej serca pokorze skłoniwszy się nie tylko usilnie i dotąd stateczne WJmc Liborego Kordysza, szambelana JK Mci, równie starożytnością Domu i Imienia w godnych przodkach i w własnej osobie zaszczyconego, o dożywotnią przyjaźń W... Panny Podczasze[go] Kijowe[wskiego] córki czyniącego staranie przyjmując, ale też JOO i JWW [Ich mciów] Panów Przyjaciół interesujących się rady poważając, i samej Jej Panny Podczasze[go] Kijowę[wskiego] córki swojej powolność swoją do woli tegoż W IM Pana Podczaszego Kijowską [kijowskiego] ojca stosujący za fundamentem szczęśliwego w małżeństwie pożycia zakładając, na takowe przyszłe małżeństwo zgodnie dobrane chętnie pozwala, i dla skuteczniejszego dojścia tegoż maryażu, aktowi samemu szlubnemu, według obrządku Kościoła katolickiego przy obfitym swoim ojcowskim błogosławieństwie odprawić się mającemu [w] dzień trzeci miesiąca kwietnia w Sławucie składa i naznacza. Na dopełnienie zaś affektu swego ojcowskiego, lubo niegdy W ImPani Helena z Wiśniewskich Pruszyńska, podczaszyna Kijowa [kijowska], W Jej Panny Magdaleny Pruszyński, podczaszanki kijowę [kijowskiej] Matka, w wyposażeniu żadnego z substancyi niegdy WW Ichm Państwa Józefa i Maryanny z Frąckiewiczow Wiśniewskich, starostow gniewczyckich rodziców swoich nie odebrała, jednakże WJmPan Pruszyński, podczaszy kijowę [kijowski] w nagrodę posagu tejże W Im Pannie Podczaszance Kijowa [kijowskiej] córce swojej po dojściu i odzyskaniu za życia swego sukcessyi z prawa natury tak, po tychże WW. Józefie i Maryannie z Frąckiewiczow Wiśniewskich, starostow gniewczy [gniewczyckich], jako też po W Im Panu Ignacemu Wiśniewskim, sędzim pińskim bezpotomnie zmarłym, niemniej i W. Helenie z Wiśniewskich Pruszyńskiej, podczaszynie Kijowska [kijowskiej] spadającej równej części jako z prawa pomiędzy rodzeństwem należą będzie, na tych miał dostępuje, i tę na posag postanawia. Tudzież do zupełności przyzwoitego wyposażenia tejże W Im Pannie Podczaszance kijowskę [kijowskiej] córce swojej w rzeczach ruchomych do stroju i innego porządku białogłowskiego wyprawę należącą, summę 12 000 złotych polskich kosztującą i wyłożoną natychmiast oddaje. A gdy WW. Ichm. państwo 13 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, BCz rkps 736. 166 Joanna Kuchta szambelaństwo, przyszli małżonkowie posag powyższym sposobie postanowiony odbiera, na ten czas sam WJm Pan szambelan dostateczną ewikcya na dobrach swoich ogólnie wszystkich na osobę tejże W Jmci Panny Podczaszanki Kijowską [kijowskiej] przyszłej małżonki swojej, stanowszy przed aktami [tutejszymi?] uroczyście zeznać obowiązuje się. Nad to iż WW Ichmci państwo przyszli małżonkowie dla większego między sobą oświadczenia przyjaźni i affektu małżeńskiego ugruntowanie, wspólne sobie dożywocie na całej fortunie swojej uczynić i jako najsolenniey zeznać przyrzekają. Co wszystko i każdą rzecz z osobna strony obydwie we wszystkim jako najuroczyściej utrzymać i że mi przyrzekając, dla tym lepszej wiary wagi i ważności przy podpisach Jaśnie Oświeconych i Jaśnie Wielmożnych Ich Panów Przyjaciół, rękami podpisują się. Dan w Sławucie dnia 10 III 1786 roku. [kopia intercyzy podpisana przez strony i świadków] Piotr Pruszyński, podczaszy kijowski, Jakub Libory na Kordyszowie Kordysz, proszony przyjaciel do tej tranzakcyi, podpisują się Michał Kotummu Walewski, wda [wojewoda] sieradzki, proszony od stron obydwóch do tej intercyzy szlubnej Przyjaciel podpisuje się WX. Sanguszko, wojewoda wołyń.[ski], proszony przyjaciel do tej intercyzy szlubnej podpisuje się Józef Xiążę Czartoryski, stolnik litewski (?), Proszony... Jerzy Potocki, sta [starosta] tłumacki, proszony od stron obydwóch przyjaciel do tej intercyzy ślubnej podpisuje się A. Malczewski R.K.”14 Intercyza była to umowa przedślubna zawierana przy okazji zaręczyn (na zmówinach) i wpisywana do ksiąg sądowych (obowiązek wpisu do ksiąg sądowych wprowadzono w 1496 r.). W intercyzie przedmałżeńskiej określano wielkość i rodzaj majątku wniesionego przez żonę do masy majątkowej15. Tego rodzaju dokument rozpoczynało przedstawienie stron umowy, czyli między kim dana intercyza była zawierana. Jeżeli ojciec panny w chwili jej zamążpójścia już nie żył, to obowiązek wyposażenia panny spadał na braci lub opiekunów wymienionych w testamencie ojca. Warto zaznaczyć, iż w zawieranej intercyzie przedmałżeńskiej interesy panny reprezentował nie tylko ojciec, ale i matka (ta bowiem wnosiła istotny wkład do sum posagowych w formie dóbr macierzystych). Dalej wyliczano powody, które skłoniły rodziców lub opiekunów panny do wydania jej za rzeczonego kawalera. W intercyzach przedślubnych zazwyczaj padały określenia, iż rodzice panny wyrażają zgodę na małżeństwo, gdyż to wola Boża powoduje afekt młodych. Rodzice panny podejmowali tę decyzję, mając na względzie usilne staranie kawalera oraz opinię „Panów Przyjaciół”. Ważne było, co z pietyzmem podkreślano, „świetne skoligacenie rodów”16. W kontraktach przedślubnych z końca XVIII wieku zdarzają się określenia pochwalne nie tylko pod adresem rodu panny, jej przodków, ale i samej dziewczyny17. Cytowana osiemnastowieczna intercyza jest o tyle ciekawa, iż rzadko w tego rodzaju dokumentach wspominano o woli samej panny, czy jej edukacji. Często określano w intercyzach termin aktu weselnego. 14 AP oddz. Wawel, ASang 552/7. T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998, s. 55–59; P. Dąbkowski, Prawo prywatne polskie, Lwów 1911, s. 375–449. 15 AP oddz. Wawel, ASang 464/2, ASang 456/28; zob. J. Kuchta, Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych (artykuł w druku). 16 17 AP oddz. Wawel, Archiwum Potockich z Krzeszowic 297. Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 167 Po tym wprowadzeniu przechodzono do istoty umowy, a mianowicie opisu posagu i wyprawy (czyli ile, co i od kogo miała panna otrzymać) oraz sposobu i terminu wypłaty. Następnie przedstawiano zobowiązania pana młodego, a mianowicie wiano. W intercyzie zwykle deklarowano spisanie obopólnego dożywocia w osobnym akcie po zawarciu związku małżeńskiego. Magdalena z Pruszyńskich Kordyszowa, jak czytamy w powyższym dokumencie, miała mieć zapisane dożywocie na całym majątku męża, jako dożywocie obopólne18. Zapisu dożywocia dokonywano zwykle dopiero po pokładzinach. Dokument taki zyskiwał moc prawną w chwili wpisania go do ksiąg sądowych. Dożywocie nie wymagało zgody krewnych w przeciwieństwie do darowizn wieczystych. Chcąc utrzymać się przy dożywociu współmałżonek, który przeżył partnera musiał spłacić jego długi. W przeciwnym wypadku musiał się zrzec dożywocia. Inaczej przedstawiała się sprawa, jeśli chodzi o dobra wienne, które nie odpowiadały za długi małżonka. Majątku zapisanego jako dożywocie nie wolno było sprzedać (jeśli w skład dożywocia wchodziły lasy nie można było wywozić z niego drewna). Dożywocie mogło być uchylone wskutek skargi spadkobierców tego małżonka, który uczynił zapis. Powodem mogły być uchybienia w podpisywaniu dokumentu, jak stało się w przypadku właśnie Magdaleny Kordyszowej. Dożywocie mogło być zapisane także na dobrach niepodzielnych, w takim wypadku po śmierci małżonka we wspólność majątkową wstępował dożywotnik19. Kiedy po śmierci męża Magdalena Kordyszowa chciała objąć należne jej dobra, sukcesorowie męża, [tj. Ignacy Kordysz] „odparli ją gwałtownie od tego”20. Według świadectwa Jana Duklana Ochockiego: Libory Kordysz bardzo majętny obywatel, ożeniony był z Pruszyńską, siostrą rodzoną drugiej żony księcia wojewody wołyńskiego, Hieronima Sanguszki. Zmarł on wkrótce po ożenieniu; żona miała jakieś prawa do fortuny mężowskiej, ale brat rodzony Liborego, dziedzic klucza Czartoryskiego, Ignacy Kordysz, zaprzeczał im, i dobra na siebie ria facti odebrał. J.D. Ochocki dalej opisuje w swoich Pamiętnikach, że w obronie wdowy po Liborym Kordyszu stanął Hieronim Sanguszko, jej szwagier, który zbrojnie odebrał należne Magdalenie dobra. Według relacji J.D. Ochockiego, szturm tak ponoć wy18 Ibidem. P. Dąbkowski, op. cit., s. 440–449; Dąbkowski nic nie pisze o tym, by bezdzietność małżeństwa wpływała na objęcie dożywocia. Utrata dożywocia była natomiast możliwa w przypadku ponownego zamążpójścia; J. Kowalkowski, Posag Anny Myślęckiej, żony Fabiana Kowalkowskiego w świetle układu poślubnego z 1593 roku, [w:] Genealogia. Studia i materiały historyczne, red. M. Górny, Poznań–Wrocław 1993, t. 3, s. 95–106; T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998, s. 55–62; zob. J. Kuchta, Instytucja małżeńska w świetle intercyz przedślubnych w okresie staropolskim (artykuł w druku); M. Lubczyński Zawieranie małżeństw przez szlachtę w świetle intercyz przedślubnych oblatowanych w krakowskich księgach grodzkich w latach 1680–1730, [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI–XVIII wieku, red. H. Suchojad, Warszawa 2001, s. 137–147. 19 20 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, BCz rkps 736. 168 Joanna Kuchta straszył Ignacego Kordysza, że „zachorował na żołądek” i wkrótce zmarł21. O majątek ten upominała się później Anna z Rakowskich wdowa po Ignacym Kordyszu, w czym wspierał ją krewny Ambroży Rakowski, starosta stężycki. Magdalenie Kordyszowej dopomagali z kolei siostra i szwagier, który próbował rozwiązać ten spór. W punktach do ugody z 1788 roku czytamy: IO Xżę zechce się zastanowić, że fortunę Kordyszów będąc niedzielną podpadłych pod równy dział dla obydwóch braci za tym z tego Działu należało schedzie W. Ignacego Kordysza trzydzieści tysięcy złp rocznej intraty, którą to W. Libory Kordysz posiadał. Więc odrzuciwszy czternaście tysięcy dla WP. Denyszka (?) prawem dożywotniem zatrzeżonych, a zaś trzydzieści tysięcy schedzie W. Ignacego Kordysza należących zostanie czystej intraty trzydzieści sześć tysięcy, której pięcioletnie zapłacenie IW Ambroży Rakowski sposobem wyżej rzeczonym oświadcza. Zechce zapewne I.O. Xżę Imc względnie trzydziestu tysięcy należących schedzie W. Ignacego Kordysza rzucać swoje kwestie, iż tyle należeć nie może z powodu posiadanych dóbr Czartoryi22 przez Ignacego Kordysza, lecz zechce się oraz I.O.Xżę Imą zastanowić że dobra Czartorya nie należały do Masy ogólney Fortuny Kordyszowskiey ponieważ te dobra były nabyte na osobę W. Ignacego Kordysza, a to za długi tabelą przez W. Swieykowskiego23 przekazane, których wypłacenie przez ojca staroście pokaże. Klucz tylko Konelski24 z częścią Cybulowa25 należy do schedy, zaś większe części Cybulowa należą do Dziedzictwa W. Ignacego Kordysza jako przez niego samego nabyte, a za tym nierównie większą schedę posiadał W. Libory Kordysz. Strony próbowały zawrzeć kompromis26. Zwolennicy Magdaleny Kordyszowej chcieli podważyć pretensje Anny Kordyszowej do fortuny po zmarłym przed jej mężem szwagrze Liborym Kordyszu. Argumentowano, że należne jej dożywocie dotyczyło jedynie dóbr posiadanych w chwili spisania dożywocia, a nie dóbr sukcesjonarnych. Strona Anny Kordyszowej sprzeciwiała się temu i powoływała się na prawo z 1523 roku. Uważała bowiem, że dożywocie generalne dotyczyć winno nie tylko dóbr posiadanych w chwili spisywania dożywocia, ale też tych, które mąż Anny nabył potem. Powoływała się na zapis dożywocia z 9 XI 1783 r., gdzie zapisano dożywocie „na dobrach mianych i mieć mogących”. J.D. Ochocki, Pamiętniki Jana Duklana Ochockiego z pozostałych po nim rękopisów przepisane i wydane przez J.J. Kraszewskiego, Wilno 1857, t. I, s. 136–137. 21 22 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, red. F. Sulimierski, Warszawa 1883, t. 4, wieś, powiat Bóbrka lub wieś, powiat tarnopolski przy gościńcu rządowym prowadzonym z Tarnopola na Mikulińce, Trembowlę. 23 W 1781 r. Ignacy Kordysz kupił od Józefa Świejkowskiego, stolnika homelskiego dobra na Wołyniu: Czartoryę z przyległościami za sumę 1 018 000 zł – K. Pułaski, op. cit., s. 77. 24 Słownik Geograficzny..., Konelskie futory w powiecie lipowieckim. Ibidem, miasteczko na Wołyniu powiat lipowiecki, Kordyszowie weszli w posiadanie tej majętności początkowo jako zastaw posagu. Krzysztof Kordysz ożenił się z córką Floriana Potockiego. Majątek ten wcześniej podzielony był na dwie części. Jedną kupił Konstanty Wiszniowiecki, drugą Faszczewscy. 25 26 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, BCz rkps 736. Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 169 Po swoim i mając Prawo własności i Posesyi dopiero następnie umarł [Ignacy Kordysz] a za tym żona ma Prawo niewątpliwego Dożywocia do tego co śmiercią Jego pozostało, to jest i do Fortuny Jego własnej i sukcessonalney bo ta przed śmiercią Jego już była aktualnie własną i posiadaną przez tegoż Męża [Anny z Rakowskich Kordyszowej]. Oskarżyli też wdowę po Liborym Kordyszu: Ta ostatnia uwaga przekonać powinna że żona Liborego Kordysza daleka jest od ułożenia się z Pisarzową Kordyszową [Anną z Rakowskich], nie dlatego żeby powątpiewała dożywocia, lecz że chce [...] Ją [...] w procesy i koszta prawne [wprowadzić]27. Jeśli wierzyć relacjom sprawy przedstawionej przez stronników wdowy po Ignacym Kordyszu, Libory wcześniej nie złożył żadnego zapisu, a kiedy zachorował żona jego w nocy sprowadziła rejenta, by sporządzić testament. Istotnie ostatnią wolę Liborego Kordysza spisano, kiedy był on chory, co potwierdzają słowa: „...przy słabości mojej”28. Nieco inną wersję przedstawiła jednak Anna z Pruszyńskich Sanguszkowa w liście z 25 II 1788(?) ze Sławuty, w którym czytamy: Moja siostra przed dwiema laty zaślubiona będąc w małżeństwo IP. Liboremu Kordyszowi, przez szlubną [...] Intercyzę miała przyznane sobie dożywocie na całej fortunie dalej w ciągu życia z Mężem w roku przeszłym pod bytność Najjaśniejszego Pana w Zasławiu powtórną dobrowolną tranzakcyią równej pierwszemu dożywocie zapis uczyniła, na koniec w roku teraźniejszym, w Dubnie w kontraktowym czasie umierając przy rozporządzeniu domowych interesów testamentem autentycznym poprzednie tranzakcje zmienił. Stąd [...] taż moja siostra pozostała wdową na mocy tak uroczystych Praw, od męża sobie nadanych, gdy się zaczęła prawnie zabierać do objęcia posesyi w dobrach [....] gwałtownie od Jej własności odpierają29. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, w jakich okolicznościach testament Liborego Kordysza został sporządzony oraz jaką rolę rzeczywiście odegrała Magdalena Kordyszowa przy spisywaniu ostatniej woli jej męża. Sam tekst testamentu nie dostarcza argumentów za tym, iżby w małżeństwie Kordyszów źle się działo. Potwierdza on natomiast fakty przytaczane przez Annę Sanguszkową. Ostatnią wolę Liborego Kordysza spisano 18 I 1788 r., a cztery dni później oblatowano w Dubnie. Jeśli chodzi o zapisy majątkowe Liborego Kordysza dla żony, to tak przedstawiała się jego ostatnia wola: mając wolność wszelkiemi Dobrami moiemi ruchomemi, i nieruchomemi i całym majątkiem moim, jako bezpotomny, jako chcieć rządzić i dysponować [...] najprzod przez wdzięczność dla najmilszej żony mojej W. Magdaleny z Pruszyńskich Kordyszowej za poprzysiężonym dla mnie dożywotnią Przyjaźń i wierność Małżeńską Dożywocie na Dobrach moich wszelkich w różnych województwach sytuowanych, tak przez doczesny Dział posiadanych jako też i z Prawa natury należeć powinnych tudzież Rzeczach 27 Ibidem. 28 Ibidem. 29 Ibidem. 170 Joanna Kuchta Ruchomych, Stadach, Bydłach i wszelkiego gatunku ruchomościach zapisuję dla niej do użytku po zgasłym Życiu moim Prawo nadaje30. Według tego dokumentu Magdalena Kordyszowa była wzorową żoną, choć w końcowych słowach Libory Kordysz zaznacza: „zachowując sobie wolność rozporządzenia ninieyszego, w polepszeniu zdrowia”31. Swoich wujów Marcina i Franciszka Grocholskich prosił o opiekę nad swoją małżonką. Ci też mieli być egzekutorami testamentu wraz z Michałem Walewskim i Hieronimem Sanguszką (to tłumaczyłoby jego zaangażowanie w sprawy Magdaleny Kordyszowej, poza tym był jej szwagrem)32. Dwaj ostatni uczestniczyli także w spisywaniu intercyzy przedślubnej, jako świadkowie z obu stron, co może sugerować, iż Libory Kordysz miał do nich zaufanie, powierzając im spełnienie jego ostatniej woli. Ciekawą charakterystykę obu braci Kordyszów przedstawia w Pamiętnikach Jan Duklan Ochocki, choć do jego relacji należy podchodzić z rezerwą: Znałem obu tych panów Kordyszów, jeden od drugiego był podobny jak niebo do ziemi. Libory niesłychanie oszczędny, aż do obrzydłego skępstwa, jadł szkaradnie i nic prócz wody nie pijał; Ignacy żył bardzo okazale, dom miał w Czartoryi gustownie umeblowany [...] Dom jego był bardzo przyjemny, zdobiła go zacna i piękna druga już żona, z domu Rakowska, później Bystrzyna33. Dostępne dokumenty na razie nie poświadczają jednoznacznie żadnej z wersji o pożyciu małżeńskim Magdaleny i Liborego Kordyszów. Jeśli oskarżenia stronników Anny z Rakowskich Kordyszowej były nieprawdziwe, to jednak pokazują, jak ostrą i bezpardonową walkę o majątek toczyły obie strony tego konfliktu. Spór o schedę po Liborym Kordyszu zakończył się spłaceniem Magdaleny Kordyszowej. Ród ten wygasł w linii męskiej na Ignacym Kordyszu, majątek zaś otrzymały cztery siostry Kordyszów: Marianna, Katarzyna, Antonina i Franciszka. Oczywiście na podstawie tej jednej historii nie można generalizować, ale niewątpliwie świadczy ona o tym, że od spisania dokumentu uposażającego współmałżonka do jego realizacji prowadziła często długa droga, wypełniona konfliktami i procesami. Jaki stosunek miała więc ówczesna szlachta do spisywanych intercyz przedślubnych i zapisów majątkowych współmałżonków? Czy były one dokumentami, z których mocą liczono się, czy jedynie papierami, których postulaty można było łatwo obalić? Ta problematyka wymaga jeszcze szczegółowych badań. 30 AP oddz. Wawel, ASang 536/24. 31 Ibidem. 32 Ibidem. 33 J.D. Ochocki, op. cit., t. I, s. 137–138. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Barbara Obtułowicz Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów dyplomatycznych ambasadora hiszpańskiego w Konstantynopolu w latach trzydziestych XIX wieku W Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Madrycie przechowywana jest obszerna korespondencja dyplomatyczna przedstawicieli dworu hiszpańskiego w Konstantynopolu adresowana do premierów hiszpańskich. Jest ona swoistą kopalnią wiedzy na temat hiszpańskiego punktu widzenia kwestii wschodniej. W gąszczu szczegółowych doniesień politycznych wyławiamy cenne informacje dotyczące sytuacji wewnętrznej imperium osmańskiego, problemów nękających zwłaszcza mieszkańców stolicy tego państwa, a także uroczystości związanych z ważnymi wydarzeniami w rodzinie sułtana. Autorem publikowanych depesz jest Antonio López de Córdoba, ambasador Hiszpanii w Konstantynopolu w latach 1834–1847. Z raportów przez niego pisanych należy wnosić, że był nie tylko wytrawnym dyplomatą, ale osobą niezwykle sumienną, lojalną, zaabsorbowaną misją powierzoną mu przez królową hiszpańską Izabelę II, której wiernie służył. Zgodnie z przyjętą przez Madryt polityką neutralności wobec problemów międzynarodowych Córdoba dążył do utrzymania dobrych stosunków ze wszystkimi członkami korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy dworze sułtana. Z życzliwością odnosił się zarówno do reprezentantów mocarstw sojuszniczych Hiszpanii (Francja i Anglia), jak do dyplomatów delegowanych przez tzw. dwory północne (Austria, Rosja, Prusy) i Italii, które jeszcze nie uznały Izabeli II1. O wszystkich pisał jako o „kolegach”. Zastrzeżenia miał jedynie do przedstawiciela Prus, który go w czymś uraził (ale nie sprecyzował szczegółów owej urazy). Skarżył się premierowi, księciu Ofalii, że dumny Prusak nie odzywał 1 Bliższe wskazówki na temat sytuacji wewnętrznej w Hiszpanii doby panowania Izabeli II (1833–1868) oraz odnośnie do polityki zagranicznej rządu hiszpańskiego zob. artykuł B. Obtułowicz, Dyplomacja hiszpańska wobec rywalizacji mocarstw europejskich w Turcji w świetle depesz przedstawicieli Hiszpanii w Konstantynopolu w latach 1831–1841 (złożony do druku w Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis). 172 Barbara Obtułowicz się do niego i stwarzał wrażenie obrażonego, ponieważ nie dostrzegł winy w błędzie, jaki popełnił wobec Cordoby2. Z innego raportu wiadomo, że Córdoba odbywał częste spotkania z ministrem duńskim, który mieszkał w budynku tuż obok siedziby ambasady hiszpańskiej. Ponadto spożywał posiłki wspólnie z zagranicznymi dyplomatami i cierpiał, gdy w okresie nasilenia się epidemii cholery musiał zamknąć swój dom i zrezygnować z wszelkich kontaktów interpersonalnych. Podobnie jak wszyscy członkowie korpusu dyplomatycznego był wystawiony na niebezpieczeństwo zarażenia się tą chorobą i niejednokrotnie przeżywał chwile grozy. Jednak Opatrzność musiała sprawować nad nim specjalną pieczę, skoro do końca pobytu w Turcji zachował dobre zdrowie. Przykładowo, w depeszy z lutego 1837 roku pisał, że następnego dnia po spożyciu posiłku z ambasadorem Mikołaja I, w ambasadzie rosyjskiej doszło do pierwszego zachorowania na cholerę. Niedługo potem odnotowano podobny przypadek w siedzibie wspomnianego już ministra duńskiego. Dodatkowo Córdoba miał nieszczęście widzieć jak choroba zaatakowała dowódcę statku należącego do legacji, której członkowie często kontaktowali się ze służbą zatrudnioną w ambasadzie hiszpańskiej. Nawet jego cyrulik doznał w swym domu ataku cholery, zaledwie kilka godzin po zgoleniu Córdobie brody3. Z racji pełnionej funkcji dyplomatycznej oraz miłej powierzchowności i towarzyskiego usposobienia Córdoby, sułtan Mahmud II (1808–1839) chętnie zapraszał go na niemal wszystkie uroczystości państwowe, religijne i rodzinne. Ambasador uczestniczył m.in. w ślubie dwóch jego córek, w ceremonii obrzezania synów sułtana oraz w zabawach związanych z narodzinami męskich potomków Mahmuda II. W wieku XIX imperium osmańskie miało za sobą okres świetności i chociaż obejmowało swym zasięgiem olbrzymi obszar począwszy od Afryki północnej, poprzez Półwysep Bałkański i wyspy greckie, Azję Mniejszą po Bliski i Środkowy Wschód, coraz mocniej pogrążało się we wszechogarniającym kryzysie. Słabość tego „kolosa na glinianych nogach”, lub inaczej „chorego człowieka”, znakomicie wykorzystywały mocarstwa europejskie, czyniąc Turcję obszarem nieustannej rywalizacji. Mimo to dwór i rząd turecki starały się zachować przynajmniej pozory dawnej potęgi, co znajdowało odzwierciedlenie m.in. w demonstrowaniu zewnętrznego bogactwa i dobrobytu. Sułtan Mahmud II, jedna z czołowych postaci wśród władców Turcji, określany przez historyków mianem Piotra Wielkiego imperium osmańskiego4, miał zwyczaj przeprowadzania ekspedycji po wybranych rejonach swego państwa dla zorientowania się w sytuacji, w jakiej żyli jego poddani. Widząc powszechną nędzę rozdawał biedakom pieniądze. Jednocześnie nadawał przywileArchivo de Ministerio de Asuntos Exteriores (dalej cyt. AMAE), Turquía H 1770, nr.420, Antonio López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre el Bosforo, 29.03.1838. 2 Archivo Histórico Nacional, Sección de Estado, legajo (dalej cyt. AHN, Estado, leg.) 5963/1, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, nr 64, 25.06.1831 oraz nr 69, 12.07.1831 a także AMAE, Turquía H 1770, nr. 314, Antonio López de Córdoba do José María Calatrava, Buyukdre sobre el Bosforo, 9.02.1837. 3 4 B. Lewis, Narodziny nowoczesnej Turcji, przeł. K. Dorsz, Warszawa 1972, s. 104. Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 173 je, prezenty oraz odznaczenia dużej grupie urzędników muzułmańskich i nierzadko występował w roli rozjemcy wobec powaśnionych książąt5. Córdoba, a także jeden z jego poprzedników na stanowisku ambasadora, Juan de Vidal, wspominają o hucznych zabawach i bankietach organizowanych przez dwór sułtana z rozmaitych okazji, np. po zakończeniu przeglądu wojsk. Na takie uroczystości władze tureckie zwykły zapraszać członków korpusu dyplomatycznego, na cześć którego wydawano wspaniałe bankiety6. Ambasadorzy hiszpańscy piszą również o rzece prezentów płynących pomiędzy Konstantynopolem a stolicami państw europejskich. Z racji szczególnie bliskich wówczas stosunków Turcji z Rosją sułtan najczęściej i najhojniej obdarowywał cara i jego przedstawicieli. Przykładowo we wrześniu 1830 roku wysłał Mikołajowi I szkatułę ze złota wyłożoną brylantami, zaś jego tłumaczowi wręczył drugą podobną, tylko nieco mniejszą7. Dwa lata później Mahmud II przekazał carowi swój portret ozdobiony brylantami oraz bogatą skrzynię z kolejnym portretem8. Na pożegnanie ustępującego ze stanowiska ambasadora Francji, turecki minister spraw zagranicznych obdarował go w imieniu sułtana skrzyniami wykonanymi ze szczerego złota i wypełnionymi brylantami oraz dwa przepiękne szale tureckie dla jego małżonki9. Z kolei członków delegacji belgijskiej, która z ramienia Leopolda I prowadziła z Portą negocjacje w sprawie podpisania turecko-belgijskiego układu o przyjaźni i handlu, sułtan uhonorował orderami tureckimi różnych kategorii, stosownie do ich rang10. Mahmud II nie skąpił podarunków reprezentantom chrześcijańskich wspólnot religijnych zamieszkujących imperium osmańskie. Kiedy w pierwszym dniu Ramadanu 1835 roku zaprosił do swego pałacu patriarchów trzech Kościołów: greckiego, armeńskiego oraz schizmatycko-ormiańskiego, podczas audiencji osobiście nałożył im na szyje dekoracje z brylantów i ofiarował zwyczajowe prezenty w postaci kawy i słodyczy11. Znaczne kwoty dwór turecki przeznaczał na organizowanie rozrywek publicznych, np. widowisk historycznych, inscenizacji bitew muzułmanów z chrześcijanami oraz bitew morskich przywołujących dawny splendor i siłę państwa. Dodatkowej okazji do oderwania się od codziennych obowiązków dostarczały cechy, które organizowały pochody „żywych obrazów”, ukazujących techniki pracy w różnych AMAE, Turquía H 1770, nr. 342, Antonio López de Córdoba do José María Calatrava, Konstantynopol, 7.06.1837. 5 AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 4, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, 11.09.1830, 6 7 Ibidem. AHN, Estado, leg. 5963/2, nr 180, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, 11.11.1832. 8 AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 73, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, 26.07.1831. 9 AMAE, Turquía H 1770, nr 444, Antonio López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre el Bosforo, 13.06.1838. 10 AMAE, Turquía H 1770, nr 141, Antonio López de Córdoba do Francisco Martínez de la Rosa, Buyukdere sobre el Bosforo, 7.02.1835. 11 174 Barbara Obtułowicz gałęziach rzemiosła. W defiladach brali udział dowódcy wojska i marynarki, wysocy pracownicy administracji publicznej, reprezentanci kleru, rozmaitych cechów i korporacji, młodzież szkolna i studencka. Wszyscy oni kroczyli przed obliczem sułtana, który przyglądał się im ze specjalnie przygotowanej loży umieszczonej przy trasie przemarszu parady12. Sułtan nie szczędził grosza podczas celebrowania ważnych wydarzeń mających miejsce w jego rodzinie. Chodzi szczególnie o takie przełomowe chwile, jak np.: ceremonia „przepasania” sułtana, czyli formalnego objęcia przezeń władzy, urodziny, obrzezanie potomka władcy, albo ślub kogoś z jego najbliższych. Wtedy władca zarządzał powszechne święto o publicznym charakterze, na które zapraszał cały korpus dyplomatyczny. Od Juana de Vidal dowiadujemy się, że kiedy urodzony w 1823 roku książę Abdulmecid, późniejszy sukcesor Mahmuda II, opuścił harem i rozpoczął studia pod kierunkiem jednego z najbardziej renomowanych ulemów13, sułtan zafundował swemu dworowi i ministerstwu czery dni wspaniałych zabaw14. Z kolei Córdoba wspomina o wielkich fiestach urządzanych w Konstantynopolu po ogłoszeniu wiadomości o narodzinach innego syna Mahmuda II, Nizama Edelive. Z tej racji, podobnie jak pozostali dyplomaci zagraniczni, wystosował do sułtana notę gratulacyjną w imieniu królowej Izabeli II i rządu hiszpańskiego15. Pierwszy z publikowanych poniżej listów w znakomitej części poświęcony jest opisowi okoliczności związanych ze ślubem i weselem najstarszej córki Mahmuda II, sułtanki Salché, wydanej za Jalila Paszę, Naczelnego Dyrektora Artylerii. Nie wiemy ile lat liczyła panna młoda; zapewne nie więcej niż dwadzieścia. W kulturze islamu już po ukończeniu dwunastego roku życia dziewczynki uważano za zdolne do małżeństwa; miały odtąd obowiązek zasłaniania twarzy. Córdoba nie informuje także, czy było to małżeństwo z miłości. Należy się domyślać, że raczej nie, ponieważ panna młoda nie wybierała sobie oblubieńca. Dziewczęta islamskie każdego stanu i pochodzenia, w tym też księżniczki, wydawano za mąż bez pytania ich o zdanie. Potencjalni mężowie również mieli niewiele do powiedzenia. O kojarzeniu pary decydowali członkowie obydwu rodzin, którzy kierowali się celami czysto praktycznymi16. Fermín Caballero, autor opublikowanego w 1828 roku traktatu o Turcji podaje, że kobiety z najbliższej rodziny sułtana, a więc jego siostry i córki, które nosiły tytuł sułtanek, zaledwie kilka miesięcy po urodzeniu wydawano za mąż zwykle za jakiegoś majętnego, aczkolwiek podeszłego w latach wezyra lub paszę. Praktyka ta sprawiała, że sułtanki kilkakrotnie traciły swych mężów i zostawały wdowami, nierzadko jeszcze przed osiągnięciem wieku, w którym mogły wy12 R. Lewis, Życie codzienne w Turcji osmańskiej, przeł. W. Radwański, Warszawa 1984, s. 127. 13 Ulem – uczony; tytuł nadawany teologom i prawnikom muzułmańskim. AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 89, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, 26.09.1831 14 15 AMAE, Turquía H 1770, nr. 204, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez y Mendizabal, Buyukdere sobre el Bosforo, 12.12.1835. 16 R. Lewis, op. cit., s. 93–95. Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 175 dać na świat potomstwo. Caballero powołuje się na przykład jednej z sióstr sułtana Abdulhamida I, ojca Mahmuda II, która wdowiała aż jedenaście razy. Małżeństwo było instytucją całkowicie świecką, poprzedzoną zawarciem świeckiego kontraktu w obecności notariusza. W kontrakcie określano wiano narzeczonej, jedyny majątek jaki posiadała17. Trafność tezy, że małżeństwo księżniczki Salché było bardziej z rozsądku niż z miłości, potwierdzają późniejsze depesze Córdoby. W raporcie pisanym dwa lata po hucznym weselu sułtanki, ambasador umieścił wzmiankę o tym, że Mahmud II jest wprost wściekły na Jalila Paszę, ponieważ ten zatrzymuje siłą żonę w pałacu, zabrania kontaktowania się ze światem zewnętrznym i na jej miesięczne utrzymanie wyasygnował głodową wprost sumę 1000 piastrów18. Gniew i oburzenie sułtana wydają się być w pełni uzasadnione. Wprawdzie sułtanki miały zakaz opuszczania stolicy i były wręcz skazane na spędzanie większości czasu w pałacu, jednak nie oznaczało to konieczności całkowitej ich izolacji od otaczającego środowiska. Ograniczanie przestrzeni poruszania się sułtanek wypływało z troski o utrzymanie czystości krwi i o zapobieżenie pojawienia się nielegalnego potomstwa19. Natomiast praktyka zastosowana przez Jalila Paszę niedwuznacznie stanowiła efekt złej woli, a nawet swego rodzaju złośliwości mężczyzny, który najwyraźniej nie pałał miłością do swej żony. Według relacji Córdoby uroczystości ślubne trwały dwa tygodnie. Podkreślało to nadzwyczajny charakter tego wesela, ponieważ w przypadku zamożnych rodzin zazwyczaj nie przekraczało ono siedmiu dni. Przez ponad dwa tygodnie Konstantynopol stał się rozległym placem zabaw, na którym dniem i nocą miały miejsce publiczne festyny w stylu orientalnym, okraszane pokazami akrobatycznymi, hippicznymi oraz ogni sztucznych. W atmosferze powszechnej wesołości i przepychu odbyło się demonstracyjne przeniesienie posagu księżniczki z miejsca jej dotychczasowego zamieszkania do nowego pałacu, gdzie po ślubie miała przebywać z mężem. Posag stanowiły głównie prezenty, jakimi sułtan obdarował swą córkę. Najważniejsza wśród nich była biżuteria, synonim bogactwa i estymy. Podczas gdy mężczyźni nie nosili prawie żadnych kosztowności, oprócz pierścieni, Turczynki używały ich z wielkim upodobaniem, w charakterze ozdób (dodatków do strojów, wisiorków, bransolet, kolczyków, naszyjników) w ilościach ograniczonych jedynie możliwościami finansowymi swego męża. Wyroby jubilerskie, przez wzgląd na dużą wartość materialną, stanowiły ponadto ważne zabezpieczenie finansowe kobiet. Poza wymienionymi w depeszy klejnotami i szalami, na posag zamożnych Turczynek, w tym sułtanek, składały się ubrania, bielizna pościelowa, materiały, meble, zastawy stołowe etc.20 Kobiety z wyższych warstw społecznych przywiązywały również ogromną wagę do 17 F. Caballero, La Turquía, teatro de la guerra presente, Madrid 1828, s. 34, 47. AMAE, Turquía H 1770, nr. 419, Antonio López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre el Bosforo, 17.03.1838. 18 19 F. Caballero, op. cit., s. 48 20 Ibidem, s. 41–42. 176 Barbara Obtułowicz strojów. W tych kręgach były one niebywale wykwintne, wykonane ze szlachetnych materiałów, skór, ozdabiane bogatymi haftami21. W pochodzie posagu (procesji) uczestniczyli najwyżsi dostojnicy państwowi i kościelni, członkowie rodziny sułtana, goście oraz kobiety należące do dworu i niewolnice z haremu sułtana. Córdobę najbardziej zachwyciły bajkowe iluminacje Bosforu, zwłaszcza, że po części on sam przyczynił się do świetności tego widowiska. Kiedy bowiem mieszkańcy nabrzeży Cieśniny dostali rozkaz oświetlania fasad swych domów, wszyscy członkowie korpusu dyplomatycznego czuli się zobowiązani do pójścia za ich przykładem. Obok mieszkańców stolicy w oficjalnych uroczystościach wzięli udział zagraniczni dyplomaci, na czele z ambasadorami pięciu mocarstw (Rosji, Anglii, Francji, Austrii i Prus), którzy otrzymali od sułtana jego własnoręczny list z wiadomością o ślubie. Ponadto do Konstantynopola przybyli patriarchowie armeńscy, a także przedstawiciele ziem podległych Porcie. Wśród tych ostatnich znaleźli się paszowie, którzy przywieźli ze sobą lub przekazali za pośrednictwem swych przedstawicieli bogate upominki dla nowożeńców i dla Mahmuda II. Pasza Egiptu, Muhammad Ali wysłał z Kairu fregatę z artykułami egipskimi oraz z sumą półtora miliona piastrów, co jednak nie ucieszyło sułtana spodziewającego się cenniejszych upominków i większej kwoty pieniędzy. Z kolei nowo wybrani hospodarowie Mołdawii i Wołoszczyzny przyjechali na dwór sułtana, aby odebrać z jego rąk nominacje i przy okazji wziąć udział w weselu. Córdoba zauważył, że pojawili się tam w ubiorach europejskich i z odznaczeniami rosyjskimi. Wywołało to konsternację sułtana, który nakazał im przybycie na audiencję w strojach tureckich. Po odbyciu spotkania dostali pozwolenie powrotu do pierwotnego ubioru i ozdób. Informacja ta potwierdza z jednej strony daleko posuniętą zależność hospodarstw (księstw) od Rosji, z drugiej niezadowolenie sułtana z tego właśnie faktu. W tym miejscu należy przypomnieć, że na mocy traktatu pokojowego z Adrianopola z 1829 roku Mołdawia i Wołoszczyzna otrzymały wprawdzie autonomię, ale Rosja wzięła na siebie rolę gwarantki samodzielnego rozwoju hospodarstw. Rozluźniło to związki obu księstw z Turcją, której władza stawała się coraz bardziej formalna22. Analizowana depesza zawiera inne szczegóły dotyczące sytuacji politycznej Imperium Osmańskiego. Wynika z niej mianowicie, że radosne święto w rodzinie sułtana miało miejsce w chwilach trudnych z dyplomatycznego i z politycznego punktu widzenia. Czytamy też o zatargach rządu tureckiego z reprezentantem króla Grecji Ottona I, co potwierdza opory, z jakimi władze Porty godziły się z niepodległością tego państwa. Następnie informuje o sporze sułtana z synem M. Alego, Ibrahimem Paszą o granice Egiptu. Dowiadujemy się również o mieszkańcach wyspy Samos, którzy woleli wyemigrować na terytorium niepodległej Grecji niż przyjąć zwierzchnictwo Turcji. Depesza Cordoby ujawnia tajemniczą ekspedycje przeprowadzoną na czarnomorskich rubieżach posiadłości rosyjskich przez dyplomatów francuskich akredytowanych przy 21 R. Lewis, op. cit., s. 85. M. Tanty, Bosfor i Dardanele w polityce mocarstw, Warszawa 1982, s. 125; L. Bazylow, Historia Rosji, t. II, Warszawa 1983, s. 213. 22 Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 177 dworze cara w Petersburgu oraz równie niejasne ruchy angielskich okrętów wojennych, co wzmogło czujność dyplomatów brytyjskich i rosyjskich. Wreszcie informuje o rosyjsko-brytyjskiej penetracji w Persji. Przy opisie wesela drugiej córki Mahmuda II, mającego miejsce na przełomie kwietnia i maja 1836 roku, Córdoba był bardziej powściągliwy w relacjonowaniu przebiegu uroczystości. Nie pozostawił żadnych danych dotyczących pary młodej. W depeszy sporządzonej dwa miesiące wcześniej napomknął jedynie o tym, że z okazji zbliżającego się ślubu Mahmud II zadeklarował umorzenie długów przyszłego zięcia (przekraczały one cztery i pół miliona piastrów)23. Informację tę można odczytać jako wyraz przyjaznej akceptacji osoby wybranej na współmałżonka dla jego młodszej córki. Raport Córdoby koncentruje się na opisie uczestnictwa korpusu dyplomatycznego w weselu. Mocno zaakcentował fakt obecności na ślubie legacji hiszpańskiej, co nastąpiło w odpowiedzi na specjalne zaproszenie ze strony rządu tureckiego. Z analizowanej depeszy wynika, iż sułtan wydał na cześć przedstawicieli zagranicznych dworów wspaniały bankiet, podczas którego użył okazałej zastawy stołowej wykonanej w paryskiej fabryce słynnego Odiota24. Córdoba pisał z dumą o tym, jak w namiocie, w którym miała miejsce uczta, wśród flag mocarstw sprzymierzonych z Portą powiewała flaga hiszpańska. W ciągu następujących po sobie ośmiu nocy cały Bosfor był iluminowany: budynki użyteczności publicznej, domy przedstawicieli państw utrzymujących stosunki dyplomatyczne z Turcją. Córdoba nie omieszkał poinformować swego adresata, że hołdując zasadzie solidarności ze swymi kolegami z korpusu dyplomatycznego musiał ponieść pewne koszty związane z uroczystością. W zakończeniu relacji wspomniał o zbliżających się kolejnych uroczystościach, tym razem z okazji obrzezania dwóch książąt. Na marginesie dodał, że chociaż z pewnością nie zabraknie im splendoru, to zapewne nie będą one tak okazałe, jak te z okazji wesela księżniczek. Jednak nie miał racji, gdyż obrzezanie przybrało rozmiary wielkiej fiesty z udziałem tłumów, a ponadto była ona bardzo wystawna i swym przepychem nie ustępowała ceremoniom ślubnym córek Mahmuda II. O obrzezaniu nie wspomina Koran, tym niemniej był to rytuał obowiązkowy dla każdego muzułmanina. Podobnie jak w przypadku zawierania związku małżeńskiego ceremonia ta miała charakter wyłącznie świecki i podczas jej trwania nie odbywano żadnych praktyk religijnych. Obrzezanie syna stanowiło powód do dumy dla jego rodziny, zaś w przypadku syna sułtana wydarzenie to świętowali wszyscy mieszkańcy państwa. Od tego momenAMAE, Turquía H 1770, nr. 238, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez y Mendizabal, Buyukdere sobre el Bosforo, 16.03.1836. 23 24 Jean Baptiste Claude Odiot (1763–1849) – francuski złotnik, nowator. Wprowadził rozmaite nakrętki, śruby i inne detale techniczne służące mocowaniu elementów złotnych na głównym korpusie. Dzięki temu dziełom sztuki złotniczej zaczęto nadawać znacznie większe rozmiary. Uważany za wybitnego przedstawiciela stylu empire. Twórca m.in. serwisu Napoleona III ofiarowanego cesarzowi przez władze Paryża, srebrnego relikwiarza św. Wincentego, przyborów toaletowych Marii Luizy, kołyski króla Rzymu (Napoleona II) i in. 178 Barbara Obtułowicz tu chłopiec zostawał włączony do grona męskiej społeczności, wychodził z haremu spod opieki kobiet i o jego dalszym losie zaczynał decydować ojciec25. Według odwiecznego zwyczaju Mahmud II zaprosił na fiestę wszystkich muzułmanów z biednych rodzin mieszkających w stolicy i w jej okolicach, którzy mieli ukończony „stosowny wiek”. Wydaje się, że Córdoba celowo nie określił tego wieku, ponieważ nie był on sztywno ustalony. Niekiedy obrzezaniu poddawano czterdziestodniowe niemowlęta, lecz z reguły zabieg ten przechodzono pomiędzy piątym a trzynastym rokiem życia. Dzięki wspomnianemu zwyczajowi aż sześć tysięcy chłopców z biednych rodzin zostało obrzezanych razem z synami Mahmuda II na koszt państwa. Otrzymali oni nowe ubranie i pewną sumę pieniędzy. Na przyjęcie sułtan zaprosił grandów, wyższych funkcjonariuszy publicznych cesarstwa i korpus dyplomatyczny, a więc i Cordobę, który czuł się tym faktem bardzo zaszczycony. Biesiadował w namiocie ministra wojny, w towarzystwie przedstawicieli dyplomatycznych Prus, Danii i Stanów Zjednoczonych. Chociaż na chwilę mógł wtedy odpocząć od polityki. Ponadto miał okazję poznania z bliska kultury tureckiej, obyczajów, etykiety i kuchni orientalnej. W tej ostatniej nie mogło zabraknąć arabskiego specjału w postaci słodyczy. Wyrabiane na bazie miodu lub cukru gronowego z dodatkiem przypraw były serwowane w wielkich ilościach zwłaszcza podczas świąt i uroczystości26. Sytuacja na Bliskim Wschodzie była jednak zbyt skomplikowana, aby w swych raportach do Madrytu Córdoba mógł poprzestać wyłącznie na relacjach z uroczystości. Analizowane depesze, podobnie jak ta wcześniejsza, zawierają kontekst polityczny. Donoszą m.in. o rozgrywkach interpersonalnych w otoczeniu sułtana, które zmierzały do usunięcia z dworu dotychczasowych faworytów Mahmuda II. Skądinąd wiemy, że w tym czasie został zdymisjonowany ze stanowiska seraskiera, czyli dowódcy wojskowego osobisty wróg M. Alego, Chusrew Pasza. Moment ten postanowił wykorzystać Pasza Egiptu do wznowienia starań o uznanie jego dziedzicznej władzy na terytorium wchodzącym w skład Egiptu, który podlegał zwierzchnictwu sułtana. Mahmud II był gotów spełnić prośbę M. Alego, ale pod warunkiem zwrócenia Turcji Syrii wraz z Palestyną i częścią Anatolii, zajętą przez wojska egipskie27. Pasza Egiptu nie przystał na tę propozycję, co zapowiadało pogorszenie stosunków z Portą, zwłaszcza że, jak czytamy w raporcie z 7 maja 1836 r., w wyniku niepowodzeń wojsk egipskich w Hidżazie (Arabia), M. Ali snuł plan opuszczenia Arabii i dokończenia podboju całej Syrii. W innym miejscu dowiadujemy się o trwającym nadal napięciu w stosunkach Turcji z Grecją, o nadzwyczajnych względach, jakimi Muhmad II darzył dyplomatów rosyjskich obdarowując ich hojnie bogatymi upominkami i wyróżnieniami oraz o staraniach mocarstw europejskich o uzyskanie przywilejów w wymianie handlowej z Portą. 25 R. Lewis, op. cit., s. 92–93. 26 Ibidem, s. 111. 27 B. Stępniewska-Holzer, Narodziny nowoczesnego państwa egipskiego, Wrocław 1978, s. 124. Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 179 Archivo de Ministerio de Asuntos Exteriores, Turquía H 1770, nr 84, Antonio López de Córdoba do Francisco Martínez de la Rosa, Buyukdere sobre el Bosforo, 8 czerwca 1834. Mój drogi Panie: korzystam z nadzwyczajnej poczty tutejszej ambasady angielskiej, aby dać Panu nieco wiadomości, jakie oferuje dzisiaj ta stolica. [Jako, że] Ministrowie byli zajęci uroczystościami obchodzonymi przez 13 dni w związku ze ślubem starszej córki sułtana z Jalilem Paszą, Naczelnym Dyrektorem Artylerii, wszystkie sprawy zostały zawieszone i zarówno oni, jak cała populacja stolicy i jej przedmieść spędzili wspomniane 13 dni i nawet nieco więcej, jeżeli liczyć czas przed i po weselu, na przygotowaniach i na zabawach publicznych. Na uroczystości złożyły się sztuczne ognie oraz iluminacje, które upiększyły cały Bosfor, tworząc perspektywę tak wspaniałą, jak rzadką i jedyną w swoim rodzaju. Każdy departament administracyjny, według porządku rang i hierarchii, miał jeden dzień szczególnego święta w miejscu zwanym Dolmá Bakché28, gdzie po dużej liczbie rozmaitych rozrywek na styl orientalny, zabaw konnych, pokazach linoskoczków etc., zaserwowano wystawny obiad, prawie cały czas pod przewodnictwem Wielkiego Wezyra. Nawet dwóch Patriarchów armeńskich, jeden narodowości greckiej i drugi biskup żydowski, skorzystali z tych honorów i rozrywek w dniu zarezerwowanym wyłącznie na zabawy. Przedprzedostatni dzień (4 bieżącego miesiąca) był przeznaczony na obdarowywanie prezentami Korpusu Dyplomatycznego, który z żonami najważniejszych członków tego ciała, uczestniczył w tym samym miejscu, gdzie już od rana przybył przesadny tłum, aby nas zobaczyć. Tego dnia wszystko było staranniejsze i obsługa stołu wyborniejsza i okazalsza [niż zwykle]. Ceremonii przewodniczyli Wielki Wezyr i ulubieniec Achmed Fevzi Pasza w towarzystwie Wielkiego Admirała ottomańskiego, Reis Efendiego29 i innych wybitnych urzędników. Następnego dnia z wielką pompą i w obecności tłumów świętowano procesję posagu (wiana) ograniczoną do oficjalnego zabrania z Pałacu Sułtana do [pałacu] przygotowanego dla narzeczonej wszystkich prezentów, jakimi obdarował ją dostojny ojciec. W ceremonii brali udział wszyscy szefowie i urzędnicy domu cesarskiego i niezliczona liczba służących, którzy nieśli w sposób wystarczająco widoczny klejnoty, szale i inne rzeczy, wszystkie o wielkiej wartości, tworzące wspaniały posag sułtanki Salché. Dnia 6 [czerwca 1834] z wielką pompą i powagą, miało miejsce przeprowadzenie panny młodej z Pałacu w Beschiktasch30 do tego, który ofiarował jej ojciec w Defterdar Burnú. Na procesję przybyli w odświętnych uniformach Gwardia Cesarskiej Jazdy ze sztabem generalnym, przywódcy cywilni, kościelni i wojskowi, Paszowie, ulemowie, tworząc przedstawienie w najwyższym stopniu wspaniałe, okazałe i różnobarwne. Dwadzieścia pięć karocy i wśród nich 28 Zniekształcona forma Dolmabahce, czyli nazwy jednego z pałaców sułtańskich. 29 Reis efendi – urzędnik odpowiedzialny za sprawy zagraniczne (minister spraw zagranicznych). 30 Zniekształcona forma Beziktas – dzielnica Stambułu. 180 Barbara Obtułowicz dwie niezwykle luksusowe zamykały pochód, prowadząc dwoje książąt cesarskich, panie i niewolnice z haremu ze szwadronem lansjerów Gwardii. Wszyscy mieszkańcy obydwu brzegów Bosforu otrzymali nakaz iluminowania podczas tych uroczystości fasad swych domów. Do tego samego czuli się zobowiązani wszyscy szefowie misji zagranicznych akredytowanych przy tutejszym rządzie. Sułtan polecił przekazać każdemu ministrowi z pięciu Wielkich Mocarstw własnoręczny list, w którym powiadamia władców tychże mocarstw o radosnym wydarzeniu. Wydaje się, że takiej formalności nie dopełnił wobec pozostałych państw, aby uniknąć kłopotu dania go [owego listu] także ministrowi Grecji, z którym (chociaż został on zaproszony pomimo sprzeciwu tutejszego rządu w dniu, w jakim byliśmy zaproszeni my wszyscy) doszło ostatnio do nieporozumień i nieprzyjemnych dyskusji. Z powodu tego incydentu bardzo powoli postępuje wprowadzenie jego osoby na urząd ministerialny powierzony mu przez króla Ottona. Wszyscy Paszowie, zarówno obecni tutaj, jak ci, którzy przybyli zaproszeni specjalnie na tę uroczystość oraz ci z Prowincji Cesarstwa uczynili okazałe prezenty dla pary młodej i dla samego sułtana. Wicekról Egiptu wysłał Fregatę wiozącą w prezencie półtorej miliona piastrów z innymi artykułami tego kraju [Egiptu] o dużej wartości. Wydaje się jednak, że sułtan oczekiwał czegoś lepszego lub co najmniej przekazania [przez M. Alego] większej sumy pieniędzy. Pomiędzy Ibrahimem Paszą i Paszą Sivasy, byłym Wielkim Wezyrem, Raschidem Mehmedem Paszą, wybuchły nowe niesnaski na temat granicy paszałyku Alepo, że ten pretenduje do przynależenia do Porty, zaś pierwszy usiłuje dać do zrozumienia, że jest to nowy dystrykt oddany w jego zarząd na mocy traktatu w Kütahya. Sądzi się jednak, że tutejszy Rząd [turecki] ustąpi, aby uniknąć nowych kolizji ze zuchwałym Ibrahimem. Nowo wybrani dwaj hospodarzy: Mołdawii i Wołoszczyzny przybyli do tej stolicy zaproszeni do osobistego odebrania swej inwestytury i do uczestnictwa w weselu księżniczki Salché. W niedzielę 2 bieżącego miesiąca świętowano tę ceremonię. Każdy z nich skierował do sułtana krótkie i bardzo wymowne przemówienie z podziękowaniami. Sułtan był bardzo zadowolony z pompatycznych i wybornych słów. Wspomniani osobnicy, przybyli ubrani po europejsku, w uniformach i z odznaczeniami rosyjskimi, musieli pozbyć się tego stroju i zaprezentować przed sułtanem w stroju noszonym aktualnie w tym kraju [tj. w tureckim]. Po ceremonii wyniesienia na urząd, jaką odbyli w Harvani31 i po przekazaniu odznaczenia ottomańskiego w brylantach, pozwolono im na ponowne przypięcie orderów rosyjskich, z którymi przyjechali. Ostatnio przybyli tu z Petersburga adiutant Marszałka Maison i attaché tamtejszej ambasady francuskiej, po uprzednim skontrolowaniu niektórych portów oraz wybrzeży Rosyjskich Prowincji Południowych i obydwoje powrócą do wspomnianej stolicy pojutrze. Podróż ta dała powód do rozmaitych domysłów. Tymczasem 31 Harvani to haftowana peleryna, charakterystyczna dla określonych godności. Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 181 Misja Brytyjska w Persji wysyła często pocztę do Londynu za pośrednictwem Lorda Ponsonby32; z tej strony Legacja Rosyjska jest od kilku dni dosyć zapracowana, wysyłając i odbierając pocztę; krąży wieść, że na Archipelagu pojawiły się angielskie statki wojenne; wreszcie, zauważa się aktywność i ruch pomiędzy niektórymi z tych Dyplomatów, ale nie znamy przyczyn ani celu tego poruszenia. Liczne ludy z Samos i nawet stolica Wyspy poddały się sułtanowi, podczas gdy inne upierają się przy emigracji do Grecji, woląc wyjechać niż poddać się eskadrze wysłanej przez sułtana dla doprowadzenia do porządku tamtejszych mieszkańców. Dowie się Pan o tym z dołączonego [do niniejszego listu] periodyku ze Smyrny nr 117, który ponadto zawiera rozmaite wiadomości z Grecji. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zapewnienie Pana o moim oddaniu i prośba, aby przyjął je z właściwą sobie dobrocią. Niech Bóg ma Pana w opiece Antonio López de Córdoba AMAE, Turquía H 1770, nr 250, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez y Mendizabal, Buyukdre sobre el Bosforo, 7.05.1836. Mój drogi Panie: uroczystości zapowiedziane w moich wcześniejszych depeszach rozpoczęły się 27 kwietnia 1836 roku. 3 maja minister turecki wydał wspaniały bankiet dla Korpusu Dyplomatycznego. Poprzedzony on został wysłaniem specjalnych zaproszeń ze strony sułtana, również dla Legacji J.M. [Jej Królewskiej Mości – Izabeli II]. W namiocie, w którym podawano jedzenie, pomiędzy wieloma ozdobami wyróżniały się flagi mocarstw sprzymierzonych z Portą. Wśród flag miałem satysfakcję zobaczyć, że nasza nie została pominięta. Tego dnia na cześć Korpusu Dyplomatycznego po raz pierwszy użyto okazałą zastawę stołową wykonaną na rozkaz tego władcy [sułtana] w fabryce słynnego Odiota i której koszt przewyższał kwotę 800 tysięcy franków. W ciągu następujących po sobie ośmiu nocy Bosfor był iluminowany, budynki użyteczności publicznej, domy dyplomatów zagranicznych. Ja nie mogłem uchylać się od brania przykładu z moich kolegów i nie uczestniczyć w niektórych nadzwyczajnych wydatkach [związanych z tą uroczystością]. Dziesiątego maja rozpoczną się uroczystości obrzezania dwóch Książąt Cesarskich, które, chociaż luksusowe, nie będą tak wystawne, jak te ostatnie z okazji ślubu córki sułtana. Syn pierwszego zięcia SM [sułtana] zmarł dwa dni po rozpoczęciu aktualnych uroczystości i pomimo żalu, jaki przypuszczalnie wywołała [u sułtana] ta strata, wśród ogólnej radości nie odnotowano żadnej trwogi ani zmiany programu wspomnianych zabaw publicznych. 32 Lord Ponsonby – ambasador brytyjski w Konstantynopolu. 182 Barbara Obtułowicz Przedwczoraj po południu, niedługo po zaprowadzeniu narzeczonej do jej Pałacu w towarzystwie jej rodziców, rodziny, grantów i urzędników dworskich, rozwinęła żagle eskadra turecka przeznaczona do Tripoli de Berberia pod dowództwem kapitana Paszy, który ponadto zabiera ze sobą swego zastępcę, Namika Paszę. Podczas nieobecności tych osób Departament Morski zostaje tymczasowo powierzony Komendantowi generalnemu Gwardii Cesarskiej, Muschirowi Ahmedowi Paszy. Niektórzy przypuszczają, że Wielki Admirał już więcej nie powróci na zajmowane stanowisko i że jego tymczasowe zastępstwo przez faworyta sułtana jest niczym innym jak tylko pretekstem do stopniowego pozbawienia go łaski sułtana. Jednocześnie wysłanie Terika Achmeda Paszy, innego ulubieńca Wielkiego Pana [Mahmuda II] ze specjalną misją do Paryża, a następnie do Wiednia, gdzie ma pozostać jako ambasador zwyczajny, to zdaniem wielu kolejny znak, że seraskier33 osiągnie zamiar odciągnięcia od boku swego Władcy tych, którzy mogą postawić go w cieniu. Sprawa bandytów greckich i albańskich, o których wspomniałem w liście numer 244, zakończyła się rozgromieniem ich wszystkich w rezultacie kilku bitew. Ten rząd dał dyspozycje konieczne do ponownego zebrania korpusu tureckiego złożonego z dziesięciu tysięcy mężczyzn na granicy oddzielającej Grecję od terytorium otomańskiego, i wielu paszów Mołdawii i Rumelii już wysłało swój kontyngent. Pomyślnie zakończyła się również sprawa rewizji okrętów greckich w tym porcie [w Konstantynopolu], o czym wzmiankowałem w moim liście numer 241 donośnie do przedstawicielstw tej Misji Helleńskiej wspartych przez ambasadorów Francji, Anglii i przede wszystkim przez pośrednictwo ministra rosyjskiego. Ostatnie wiadomości otrzymane z Egiptu są zawsze mało korzystne dla Wicekróla. Niezadowolenie jest powszechne, zwłaszcza wśród wojska i urzędników, którym [rząd] winien jest pensje zaległe z kilku miesięcy. Ciągłe nieszczęścia, wycierpiane przez jego wojsko w Hidżaz34, nakazały mu rezygnację z podboju tego kraju i obecnie wszystkie jego obliczenia i zajęcia kierują się ku Syrii. Ferman Porty35 na rzecz handlu brytyjskiego zbliża się ku wykonaniu, lecz Mehmed Ali i jego syn odmawiają rozciągnięcia go na pozostałe mocarstwa. Konsul Francji widząc, że jego naciski były daremne, kazał zakupić w Bejrucie kilka tobołków jedwabiu i innych krajowych [egipskich] produktów na koszt kupców jego narodowości i załadować je na statek, stawiając opór interwencji ze strony urzędu celnego. Władza ograniczyła się do złożenia protestu przeciwko takiemu postępowaniu, zdała relację o sprawie Ibrahimowi Paszy, zaś ten swemu ojcu po zanotowaniu numeru i ilości towarów załadowanych na statek. Konsulowie Austrii i Anglii nadal przeprowadzali wizytację Prowincji Jerozolimskich oraz Rumelii36 i konsul rosyjski przygotowywał się do 33 Seraskier (serasker) – dowódca wojska. Hidżaz – kraina w południowo-zachodniej części Półwyspu Arabskiego, w latach 1812–1840 należąca do posiadłości Muhammada Alego w granicach Imperium Tureckiego. 34 35 Ferman (firman) Porty – edykt cesarski. Rumelia – nazwa zdobytych głównie na cesarstwie bizantyjskim europejskich posiadłości Turcji (Albania, Macedonia, Epir, Tesalia). W miarę wyzwalania się narodów bałkańskich zasięg Rumelii skurczył się do tureckiej części Tracji. 36 Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 183 podążenia tą samą drogą. Wicekról kontynuował wysyłanie nowych wojsk do Syrii, gdzie zaraza poczyniła wśród nich ogromne spustoszenia. Ekspedycja z Eufratu osiągnęła nowy postęp. Zaraza, która napełniła konsternacją mieszkańców mojej rezydencji, zmuszając nas do cierpienia surowego odosobnienia przez okres kilku dni, prawie całkiem zniknęła, ale nie z całej okolicy. Niech Bóg ma Pana w opiece, Antonio López de Córdoba AMAE, Turquía H 1770, nr. 254, Antonio López de Córdoba do Primer secretario de Estado y del Despacho, Buyukdre sobre el Bosforo, 4.06.1836. Mój drogi Panie: Miałem zaszczyt wskazać w 250 numerze mojej korespondencji z dnia 10 ubiegłego miesiąca o rozpoczęciu uroczystości z okazji obrzezania księcia Abdulmecida, które były świętowane tak samo tłumnie i z wystawnością jak poprzednie i spokój publiczny ani moment nie został zakłócony. Na wzór tego, co w podobnych sytuacjach praktykowano w innych czasach wszyscy muzułmanie mieszkający w tejże stolicy oraz w jej okolicach, którzy osiągnęli stosowny wiek do wypełnienia tej praktyki religijnej, zostali zaproszeni i ponad sześć tysięcy chłopców obrzezano na koszt Skarbu, a ponadto otrzymali nowe ubranie i pewną sumę pieniędzy. Natomiast przyjęcie wydano dla grandów, wysokich funkcjonariuszy publicznych cesarstwa oraz dla czterech przywódców narodów spłacających Porcie trybut. Również Korpus Dyplomatyczny skorzystał z tego zaszczytu. Jednak jego członkowie nie spotkali się przy jednym stole, lecz skierowano ich do czterech różnych namiotów, gdzie przyjmowali czterej ministrowie tureccy. Każdy minister w oddzielnym namiocie wydawał bankiet w stylu całkowicie orientalnym. Mnie wypadło jeść w namiocie ministra wojny, w towarzystwie przedstawiciela dyplomatycznego Prus, Danii i Stanów Zjednoczonych. Niedługo po przybyciu reprezentanta cara do namiotu ministra spraw zagranicznych, gdzie został zaproszony, pojawił się wysłannik sułtana, który przedstawił się i ofiarował dyplomacie rosyjskiemu w imieniu sułtana skrzynkę z monogramem władcy. Miał to być wyraz wielkiego zadowolenia rządu tureckiego z powodu pomyślnego zakończenia konwencji dotyczącej ewakuacji twierdzy Sylistria [Silistra], o czym zdałem sprawę w pełnej szacunku depeszy numer 240. W tym samym czasie Pan Bouteneff37 otrzymał z rąk wskazanego emisariusza order honorowy pierwszej klasy dla hrabiego Nesselrode38, skrzynkę taką samą jak dla hrabiego Orłowa39 i inną 37 Mowa o Apolinarym Butenewie, ówczesnym ambasadorze rosyjskim w Stambule. Rzecz dotyczy osoby hrabiego Karola von Nesselrode, ministra spraw zagranicznych Rosji w latach 1814–1856. 38 39 Chodzi o Aleksego Fiodorowicza Orłowa, dyplomatę rosyjskiego, negocjatora rozmów pokojowych w Adrianopolu w 1829 roku, w latach trzydziestych komisarza nadzwyczajnego w stolicy Turcji z ramie- 184 Barbara Obtułowicz o mniejszej wartości dla pierwszego tłumacza jego misji. Kilka dni wcześniej poczta rządowa wysłana z Petersburga z ratyfikacją wspomnianej konwencji przywiozła wiadomość o wyniesieniu Przedstawiciela Moskiewskiego do rangi prywatnego doradcy. Poczta ta dostarczyła również ogromną sumę pieniędzy przeznaczoną do podziału pomiędzy rozmaitych ministrów i urzędników Porty oraz niższych urzędników misji cesarskiej biorących udział w negocjacji. Flotylla turecka, która odpłynęła z tego portu [w Konstantynopolu] dnia 5 ubiegłego miesiąca, według ostatnich wiadomości znajduje się na wodach Metelin[u]40, wyczekując wojsk, które mają się zaokrętować i popłynąć na jej pokładzie do Trypolisu. Jedynie Reala Bej (wbrew Admirałowi) został odłączony od tej Regencji z dwoma okrętami wojennymi i kilkoma transportowymi. W przyszłym tygodniu ruszy w drogę do Wiednia nowy ambasador ottomański we wspomnianej stolicy, Terik Achmed Pasza. Ostatnio piszą z Aleksandrii, że starania praktykowane przez konsula francuskiego wobec Mehmeda Alego w sprawie rozszerzenia na handel europejski takich samych przywilejów, jakie przyznano Anglii, zaczynają przynosić upragniony efekt, od czasu gdy ogłoszono swobodę ważnej produkcji jedwabiu, przywracając jedynie dawny dekret 10%. Wicekról kontynuował swą wyprawę po Wysokim Egipcie, gdzie tym razem okazał się być mniejszym tyranem niż zazwyczaj, dyktując pewne środki zaradcze dla poprawy losu nieszczęśliwych mieszkańców, których nędza i upokorzenie nie mogły nie wzbudzić współczucia Satrapy. W Aleksandrii zaraza zniknęła prawie całkowicie. Listy otrzymane z Alepo z datą 12 maja mówią jedynie o zgrupowaniu w tym mieście oddziałów piechoty w celu zniszczenia zarodku szarańczy, która w minionym roku zrujnowała zbiory jedwabiu, co obecnie nakazywało obawiać się jeszcze większych strat. Mieszkańcy wsi, wspólnie z żołnierzami i pod osobistym przewodnictwem Ibrahima Paszy, wykonywali wspomniane zajęcie i zdołali odgrzebać oraz spalić niezliczoną ilość jajek tych insektów. Jednak te pojawiły się w pewnych punktach i zaatakowały zasiewy. Dwa okręty parowe wyprawy angielskiej po Eufracie ostatecznie miały się przenieść do Basory41. Niech Bóg ma Pana w opiece Antonio López de Córdoba nia Mikołaja I. W praktyce objął on kierownictwo nad całością polityki rosyjskiej w Stambule i dowodzenie wojskami carskimi nad Bosforem. Butenew nie miał bowiem wpływu na kwestie wojskowe, którymi zarządzali przybyli do tego miasta, często skłóceni ze sobą generałowie carscy. 40 Zniekształcona nazwa Mitileny (Mitilini), miasta portowego, a zarazem stolicy greckiej wyspy Lesbos. Często mianem Mitileny określa się całą wyspę. 41 Chodzi o Basrę. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Piotr Skałuba Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim W 2005 roku obchodziliśmy 150. rocznicę śmierci Adama Mickiewicza i 120. rocznicę śmierci Stanisława Drozdowskiego. Nasz narodowy wieszcz spotkał się z doktorem Stanisławem Drozdowskim na obczyźnie, w Turcji, we wrześniu 1855 roku. Ich współpraca trwała bardzo krótko, do zgonu poety w listopadzie 1855 r. Stanisław Drozdowski był jednym z przedstawicieli polskiej emigracji politycznej w Imperium Osmańskim po klęsce powstania listopadowego. Urodził się 15 listopada 1810 r. w Brzesku województwie bracławskim. W powstaniu listopadowym służył w 11 Pułku Ułanów, gdzie dosłużył się stopnia podporucznika1. W 1832 roku przybył do Francji. Przebywał początkowo w zakładzie dla emigrantów w Besançon2. Był członkiem Komitetu Narodowego Polskiego oraz uczestnikiem wyprawy frankfurckiej i 7 kwietnia 1833 r. przekroczył granicę Szwajcarii. Po uzyskaniu zgody na powrót do Francji przybył do Beauvais w styczniu 1834 r.3 15 października 1839 r. uzyskał w Amiens stopień bachelier-es-lettres. Tu w latach 1840–1841 studiował medycynę4 i tu „odbył z bardzo dobrymi wynikami praktykę lekarską”5. W 1840 roku uzyskał pozwolenie na pobyt w Paryżu6. W latach 1841–1843 kontynuował studia lekarskie na Uniwersytecie Paryskim7. 1 R. Bielecki, Słownik biograficzny oficerów Powstania Listopadowego, tom I, Warszawa 1995, s. 387. 2 Idem, Zarys rozproszenia Wielkiej Emigracji we Francji 1831–1837, Warszawa–Łódź 1986, s. 92. 3 Idem, Słownik..., s. 387. 4 Ibidem. A. Lewak, Drozdowski Stanisław (1809(?)–1885)..., [w:] Polski Słownik Biograficzny, tom V, Kraków 1939–1946, s. 395. 5 6 Ibidem. 7 R. Bielecki, Słownik..., s. 387. 186 Piotr Skałuba Do Turcji – jak twierdzi K. Dopierała – wyjechał prawdopodobnie krótko po uzyskaniu dyplomu8. Przybył do Stambułu w 1844 r. jako wysłannik Hotelu Lambert. Włączył się aktywnie w działalność Agencji Głównej. Jednocześnie pracował zawodowo jako lekarz. Stanisław Drozdowski pełnił także funkcję dyrektora kolonii polskiej Adampol w latach 1853–1856 oraz 1867–1885. Od czasu kiedy spotkał się z Adamem Mickiewiczem, został jego osobistym lekarzem. Adam Jerzy Czartoryski, działając energicznie na płaszczyźnie polityki wschodniej Hotelu Lambert, pozyskał znaczną część emigracji polskiej. Osobą mającą duży autorytet i uznanie w kręgach emigracyjnych był niewątpliwie Adam Mickiewicz. W dniu 11 czerwca 1855 r., podczas audiencji u cesarza Napoleona III, lider obozu monarchistyczno-liberalnego wystąpił z propozycją powierzenia A. Mickiewiczowi misji naukowej o charakterze historyczno-literacko-statystycznym. Adam Jerzy Czartoryski dołączył informację w sprawie misji poety, omówioną z Lenoirem Zwierkowskim. W oficjalnym piśmie Mickiewicz zarysował plan swojej podróży poprzez Stambuł, Bułgarię, Serbię i Wołoszczyznę. Bardzo chłodno i obojętnie potraktował A. Mickiewicza minister spraw zagranicznych Francji Aleksander Walewski9. Jednakże w dniu 7 września 1855 r. polecił swoim urzędnikom wydanie paszportu dyplomatycznego A. Mickiewiczowi. Do paszportu dołączono list polecający do przedstawicielstw dyplomatycznych Francji w Belgradzie, Bukareszcie i Stambule10. Adam Mickiewicz był członkiem Koła Polskiego, powstałego w Paryżu w czerwcu 1853 r. po rozłamie Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Należeli do niego demokraci, którzy dążyli do zorganizowania polskiej siły zbrojnej, wiążąc nadzieje 8 K. Dopierała, Emigracja polska w Turcji w XIX i XX wieku, Lublin 1988, s. 95. Aleksander Walewski (4 V 1809 – 27 X 1868) był naturalnym synem Napoleona I i Marii Walewskiej. Żołnierz oraz dyplomata polski i francuski, naturalizowany we Francji w 1833 r. (3 XII), stał się znaną postacią tamtejszego życia politycznego. Wcześniej jednak wziął udział w powstaniu listopadowym (1830–1831), był adiutantem gen. Radziwiłła, dosłużył się stopnia kapitana (7 VIII 1831) i otrzymał Virtuti Militari (3 III 1831). Pod koniec powstania został agentem Rządu Narodowego w Londynie, a po jego upadku pozostał w Anglii i poślubił córkę hrabiego Sandwich. Do Paryża powrócił już w 1832 r. We francuskiej służbie wojskowej pozostawał od 1833 do 1841 r. Później pracował w służbie zagranicznej. W latach 1847–1848 był posłem Francji w Argentynie, następnie ambasadorem w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Dzięki licznym podróżom dyplomatycznym – m.in. do Egiptu – został we Francji specjalistą do spraw Bliskiego Wschodu. W okresie II Cesarstwa, w latach 1855–1860, stał na czele ministerstwa spraw zagranicznych (A. Kasznik-Christian, Afrykańska Karta Aleksandra Walewskiego (1833–1834), [w:] Węgry – Polska w Europie Środkowej. Historia – Literatura. Księga Pamiątkowa ku czci Profesora Wacława Felczaka pod redakcją Antoniego Cetnarowicza, Csaby G. Kissa, Istvána Kovácsa, Kraków 1997, s. 119). Zdecydowana większość badaczy – Marceli Handelsman, Wacław Felczak, Jerzy Skowronek, Jerzy Borejsza – podkreślała w swoich publikacjach brak wrażliwości Aleksandra Walewskiego na sprawę polską w jego działaniach dyplomatycznych. Wyrazistym przykładem takiej postawy było małe zaangażowanie polityczne po stronie dyplomacji Hotelu Lambert w kierowanych przez A. Walewskiego obradach konferencji paryskiej w 1856 r. 9 J.W. Borejsza, Sekretarz Adama Mickiewicza (Armand Lévy i jego czasy 1827–1891), Wrocław– Warszawa–Kraków–Gdańsk 1977, s. 113–114. 10 Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim 187 z Francją. Te same zamiary miał Hotel Lambert, który szukał porozumienia z Kołem Polskim. Proponował uznanie ks. Adama Jerzego Czartoryskiego naczelnikiem narodu, w zamian za przyznanie Józefowi Wysockiemu dowództwa nad legią polską w Turcji. Demokraci z Koła Polskiego nie zgodzili się na tę propozycję. Sadyk pasza pisał do A. Mickiewicza o zaistniałej sytuacji oddania 2. pułku Kozaków na żołd angielski, oburzony tym faktem. Wielu oficerów opuściło ten pułk, gdy znalazł się pod komendą angielską i przeszło do pułku Sadyka paszy11. Sadyk pasza w liście do księcia z 11 lipca 1855 r. domagał się przybycia Adama Mickiewicza do Turcji12. Poeta miał popłynąć do Turcji oficjalnie jako wysłannik francuskiego Ministerstwa Oświaty, w celu zbadania stanu oświaty, nauki i literatury w krajach grecko-słowiańskich. W dniu 9 września 1855 r. książę A. J. Czartoryski wydał na cześć poety uroczysty obiad pożegnalny w Hotelu Lambert, natomiast 11 września 1855 roku wydano śniadanie w restauracji Mesain de la Tour d’Argent13. Misja Wschodnia Mickiewicza rozpoczynała nowy jakościowo etap w jego emigracyjnym epizodzie. W podróży towarzyszyli mu m.in.: młody książę Władysław Czartoryski, Henryk Służalski i osobisty sekretarz poety Armand Lévy. Celem misji Adama Mickiewicza było doprowadzenie do uzyskania consensusu politycznego między rywalizującymi ze sobą dowódcami polskich pułków w Turcji: Sadykiem paszą i Władysławem Zamoyskim. Chodziło o to, by Sadyk pasza przyjął fakt przejścia 2. pułku pod komendę angielską i kontynuował współpracę z reprezentantem Hotelu Lambert w Turcji W. Zamoyskim. Dyplomacja Hotelu Lambert wiązała z tą misją określone nadzieje, licząc na autorytet Mickiewicza jako mediatora w tak delikatnej sprawie. Dr S. Drozdowski otrzymał od Lenoira Zwierkowskiego z rozkazu Władzy polecenie „wynajęcia dla obu delegatów i ich sekretarzy mieszkania złożonego z trzech pokoi sypialnych, salonu, poczekalni, gdzie będzie mogła sypiać służba oraz małej kuchni, o ile będzie dom prywatny. Uroczysty odjazd z Paryża nastąpił 11 września 1855 r.”14 Wyjeżdżając na Bliski Wschód autor Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego nie spodziewał się, że jest to początek końca jego drogi życiowej. Adam Mickiewicz wypłynął z portu w Marsylii w dniu 13 września na statku „Tabor”15, który udawał się do Turcji. Parowiec przypłynął do portu w Stambule 22 września 1855 r. Dr S. Drozdowski nie zdążył wynająć mieszkania dla wysłanników księcia A.J. Czartoryskiego (albo niełatwo było wynająć takie mieszkanie, albo polecenie wynajęcia dotarło zbyt późno). Zaprosił gości do klasztoru lazary11 K. Dopierała, Emigracja…, s. 182. 12 Ibidem, s. 188. J. Pezda, Relacja Ildefonsa Kossiłowskiego o śmierci Adama Mickiewicza, „Akta Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu”, tom I pod red. M.P. Prokopa, Paryż 1991, s. 53; J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 114. 13 14 Cyt. za: M. Czapska, Ludwika Śniadecka, Warszawa 1958, s. 210. 15 J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 116. 188 Piotr Skałuba stów, gdzie sam przebywał. Goście spotkali się również z ambasadorem francuskim Edouardem Thouvenelem. Książę skorzystał z zaproszenia ambasadora i zamieszkał w Terapii, a Mickiewicz ze Służalskim i A. Lévy’m pozostali na Galacie. Kolejną wizytę złożyli Ludwice Śniadeckiej16. 3 października 1855 r. książę W. Czartoryski i A. Mickiewicz udali się wraz ze Stanisławem Drozdowskim i towarzyszami podróży do obozu wojskowego w Burgas17, w którym spotkali się z Sadykiem paszą. Przywieźli odzież dla 2. pułku18. W dniu 20 października 1855 r. (po powrocie z Burgas) Armand Lévy, w swoim liście do Władysława Mickiewicza, relacjonował uroczyste spotkanie, które odbyło się w pułku Sadyka paszy podczas ich pobytu: Pito na zdrowie Baszy, księcia Adama, jedności dwóch pułków itp. Ojciec Twój, Sadyk, książę Władysław, pułkownicy przemawiali. I ja wreszcie wzniosłem toast, mówiąc mniej więcej «Pozwólcie mi, jako jedynemu tu Francuzowi, wznieść toast za łączność Francji i Polski (a że poruszyłem czułą strunę, wielkie było hurrah!). Długo walczyliście za nas. To dług, którego nie spłaca się słowami. Miejmy nadzieję, że niebawem my znowu będziemy mogli krew przelewać obok was [...]. Oby nadszedł dzień, gdy zmieniając zakończenie: Jeszcze Polska... wszyscy zawołać będą mogli: Marsz, marsz, Sadyk, z ziemi tureckiej do Polski». Potem Basza, Twój ojciec, młody książę, pułkownicy i Francuz porwani zostali na ramiona przez żołnierzy, zebranych przed namiotem, i potężne hurrah! zagrzmiały. Ściskano sobie ręce, całowano się. Między wszystkimi oficerami i żołnierzami zapanował rzeczywisty prąd braterski19. Jedynie książę Władysław Czartoryski z dystansem odnosił się do wydarzeń, jakie miały miejsce w obozie pod Burgas. Młodego księcia niepokoił apologetyczny stosunek poety do M. Czajkowskiego: Ten jest zupełnie zawojowany przez Sadyka [...]. Miałem z nim długą rozmowę, starałem się tłumaczyć, lecz on zawsze wracał do tego, że stajemy się najemnikami Anglii i że Zamoyski chce pozycję Sadyka niweczyć [...]. Służalski i Francuz, który z nimi jest, zapisali się do nieregularnych Kozaków i głowy potracili20. Trudno się dziwić postawie księcia Władysława Czartoryskiego, który był gorącym orędownikiem Władysława Zamoyskiego oraz planu sojuszu z Wielką Brytanią. 16 M. Czapska, Ludwika…, s. 214. Burgas – miasto w Bułgarii, ośrodek administracyjny okręgu Burgas, nad Morzem Czarnym; [...] obecnie ważny port handlowy (drugi po Warnie) i rybacki oraz węzeł kolejowy i drogowy; międzynarodowy port lotniczy; uzdrowisko i kąpielisko morskie; muzeum; T. Wituch, Tureckie przemiany. Dzieje Turcji 1878–1923, Warszawa 1980, s. 194; M. Tanty, Bosfor i Dardanele w polityce mocarstw, Warszawa 1982, s. 123. 17 18 M. Czapska, Ludwika…, s. 216, 218–219; K. Dopierała, Emigracja…, s. 189; J. Reychman, Działalność Mickiewicza w czasie wojny krymskiej w latach 1853–1855, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, 4 (1958), s. 85–91; W. Knapowska, Mickiewicz w latach 1853–55, s. 85; J. Nowak, Władysław Zamoyski. O sprawę polską w Europie (1848–1868), Poznań 2002, s. 216. 19 Cyt. za: W. Mickiewicz, Żywot Adama Mickiewicza, Poznań 1894, tom IV, s. 86. 20 Cyt. za: M. Handelsman, Adam Czartoryski, Warszawa 1950, tom III, cz. II, s. 550. Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim 189 Wynikało to oczywiście z koncepcji dyplomatycznych Hotelu Lambert. Książę wyjechał z Burgas wcześniej, niezadowolony z wizyty21. Pobyt A. Mickiewicza w obozie wojskowym pod Burgas przyczynił się do zapoczątkowania ciężkiej choroby, która dała o sobie znać jeszcze w namiocie pułkowym: „Podobał sobie nad wyraz w obozowym życiu, jeździł konno na polowanie, jadł proste żołnierskie potrawy, lecz zmiana taka życia paryskiego, pokojowego, na polowe była za gwałtowna i nieostrożna”22. Schorowany poeta podejmował także, z pomocą Izraelity A. Lévy’ego, próby utworzenia legionu żydowskiego w Turcji23. Plany te popierał oczywiście Sadyk pasza, a krytykował Władysław Zamoyski, który nie ukrywał swojego antysemityzmu. Wieszcz w Składzie zasad przeznaczonych dla powołanego przez niego do życia 29 marca 1848 r. Legionu we Włoszech pisał w 10. punkcie: „Izraelowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo, pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo”24. Matka A. Mickiewicza – Barbara Majewska – pochodziła z neofitów litewskich, co w dużej mierze uzasadnia sympatię Mickiewicza do Żydów25. W formacji Kozaków Sułtańskich Sadyka paszy panowała tolerancja narodowościowa i religijna26. Wydarzeniem bez precedensu było wstąpienie A. Lévy’ego do pułku Kozaków Sułtańskich w dniu 16 października 1855 r.27 Sułtan akceptował plany A. Mickiewicza, które przedstawił Sadyk pasza, licząc przede wszystkim na pomoc finansową Alphonse’a Rotszylda. Jednakże sytuację komplikował fakt, iż lider żydowskiej finansjery był mocno zaangażowany w działalność paryskiej masonerii. Lévy rozmawiał z jego wysłannikiem w Stambule, Izraelem Landau’em. Jednakże najpoważniejszą przeszkodą w planach A. Mickiewicza była bierność Żydów tureckich, którzy nie wykazywali zrozumienia dla doniosłych wydarzeń politycznych na Bałkanach28. W Burgas A. Mickiewicz był pod opieką doktora Stanisława Drozdowskiego. Popierał on koncepcje polityczne poety, jednakże darzył niechęcią współpracowników Mickiewicza, a szczególnie Lévy’ego29. Jest to o tyle interesujące, że na płaszczyźnie politycznej zarówno Lévy, jak i Drozdowski mieli wspólną platformę dzia21 M. Czapska, Ludwika…, s. 218–219. 22 T. Padalica, Listy z podróży, „Kurier Warszawski”, nr 327 z 26 listopada 1903 r., s. 2. R. Brandstaetter, Legion żydowski A. Mickiewicza, Warszawa 1935; J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 126– 135. 23 24 J. Borejsza, Ze słowiańskich mickiewiczianów, Warszawa 1980, s. 47; A. Szostkiewicz, Zaduszki, „Polityka”, nr 44 z 2 XI 2002 r., s. 87. 25 Jadwiga Maurer, Z matki obcej… Szkice o powiązaniach Mickiewicza ze światem Żydów, Londyn 1990, s. 20, 60–61. 26 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 124; K. Dopierała, Emigracja..., s. 184. 27 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 129. 28 S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 659–660. Nekrolog S. Drozdowskiego, „Kurier Polski” w Paryżu, nr 30 z 15 III 1885 r.; ibidem, nr 33 z 1 V 1885 r. 29 190 Piotr Skałuba łania. Te osobiste animozje przyczyniły się do osłabienia ugrupowania skupionego wokół Sadyka paszy. S. Drozdowski popierał starania A. Mickiewicza o utworzenie legionu żydowskiego. Pisał o tym A. Lévy w liście do Mehmeda Sadyka paszy (20 października 1885 r., po śmierci Drozdowskiego). W liście zawarte są informacje o tym, że S. Drozdowski ułatwiał A. Lévy’emu kontakty z dygnitarzami tureckimi w sprawie tworzenia legionu żydowskiego pod dowództwem Sadyka paszy30. Adam Mickiewicz był zdecydowanym adwersarzem politycznym gen. W. Zamoyskiego; świadczy o tym list adresowany do księcia Władysława Czartoryskiego: Objawiłeś się tu, Książę, nie w charakterze reprezentanta lub jednego z reprezentantów sprawy polskiej, ale jako poufny ajent p. Zamoyskiego, wysłany dla szkodzenia SadykPaszy. W chwili, kiedy spostrzegłem na co się zanosiło, przedstawiałem wam w namiocie w Burgas potrzebę, abyście rozmówili się szczerze z Sadyk-Paszą. To zbyliście milczeniem. Przezierając coraz lepiej, oświadczyłem, że odkrywa się ze strony p. Zamoyskiego i waszej widoczny zamiar wytrącenia Sadyk-Paszy z jego pułkiem ze stanowiska, na którym tyle Wam usłużył i tyle mógł być pożyteczny Polsce; że godzicie na to, aby Sadykowi wydrzeć wszelkie środki działania w Turcji i pozbawić go zarazem opieki obcych rządów. Na to ani słowa odpowiedzi z waszej strony. Nie było już wątpliwości, żeście przyjechali byli z gotową instrukcją p. Zamoyskiego, z wyostrzonym na SadykPaszę nożem31. Po pobycie w obozie w Burgas Mickiewicz przybył do Stambułu, gdzie spędził ostatnie chwile swojego życia. Przez dwa tygodnie mieszkał jeszcze w klasztorze lazarystów na Galacie, chorował ciągle, doktor S. Drozdowski nazwał tę chorobę „dezenterią”. Mimo złego stanu zdrowia przyjmował wielu ludzi, prowadził korespondencję, odwiedzał Baszykłasz, gdzie mieszkali Czajkowscy32. Z klasztoru lazarystów A. Mickiewicz wyprowadził się wraz z H. Służalskim i A. Lévy’m do mieszkania przy ul. Kalendżi-Kuluk na przedmieściu Kalendżi-Ođlu. Mieszkanie było bardzo skromnie umeblowane, wilgotne i ciemne. Miało być tymczasowe. Wspólnie z Lévy’m korzystał z lekcji języka tureckiego, których udzielał im przychodzący do domu nauczyciel. Kolejna lekcja miała się odbyć we wtorek 27 listopada 1855 r.33 30 S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 660. Biblioteka Polskiej Akademii Umiejętności / Polskiej Akademii Nauk, Kraków 1900, tom I, k. 377; Biblioteka Kórnicka 2439, Stambuł, dnia 19 listopada 1855 r. – kopia listu A. Mickiewicza do ks. W. Czartoryskiego, pisanego na osiem dni przed śmiercią poety. Ten list w kopii został przekazany przez A. Mickiewicza Sadykowi-paszy w tym samym dniu. Oryginał został doręczony księciu W. Czartoryskiemu przez Służalskiego; Joanna Nowak (Władysław Zamoyski…, s. 216) – słusznie broni racji gen. W. Zamoyskiego, twierdząc, że A. Mickiewicz, przebywając w obozie w Burgas od 6 X do 17 X, był zdominowany przez Sadyka-paszę i jego otoczenie tak mocno, że nie miał możliwości zapoznać się z argumentami strony przeciwnej. 31 32 M. Czapska, Ludwika…, s. 222. 33 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 138–139. Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim 191 Opiekę medyczną nad poetą sprawował nadal dr S. Drozdowski, który w listopadzie 1855 r. był częstym gościem w domu A. Mickiewicza. A. Lévy w jednej z relacji adresowanej do W. Mickiewicza pisał o spotkaniu z doktorem S. Drozdowskim, które odbyło się 26 listopada 1855 r. w domu lekarza34. A. Mickiewicz zmarł 26 listopada 1855 r. o godzinie 21.0035, w otoczeniu kilku przyjaciół, w tym S. Drozdowskiego i trzech innych lekarzy polskich36. W literaturze historycznej ukazały się liczne publikacje dotyczące okoliczności śmierci poety37. W zbiorach archiwalnych Biblioteki Czartoryskich zachował się interesujący list dr S. Drozdowskiego dotyczący śmierci poety: Adam Mickiewicz skończył życie 26-go o godzinie 9-tej wieczorem; zasłabł o godzinie 11-ej rano na cholerę – mnie dano znać o godzinie 7-mej wieczorem i jakem przybył, już znalazłem bez żadnej nadziei. Xiądz Ławrynowicz był zawołany i odbył swoje obrządki religijne. Ostatnie momenty były bardzo spokojne, wyrażenia twarzy po śmierci były przyjemne i uśmiechające się; na drugi dzień został balsamowanym38. Emigracja polska podzieliła się na dwa ugrupowania o odmiennych koncepcjach, dotyczących losu zwłok A. Mickiewicza. Na czele zwolenników pochowania poety w Stambule stanął dr S. Drozdowski, który szukał wsparcia w ambasadzie francuskiej. Jego adwersarzem był A. Lévy, dążący do pochowania doczesnych szczątków Mickiewicza w Paryżu, gdzie zamieszkiwała rodzina poety. W depeszy S. Drozdowskiego do Hotelu Lambert z 29 listopada 1855 r. jest zdanie: „Wszyscy Polacy, którzy są w Stambule, Węgrzy i Słowianie życzą sobie, aby A. Mickiewicz był pogrzebany w Stambule, a p. Lévy i Służalski chcą odwieźć do Paryża”39. Sekretarz ambasady francuskiej w imieniu ambasadora Thouvenela wyraził swoje ubolewanie związane z wewnętrznymi waśniami polskich emigrantów40. 34 W. Mickiewicz, Żywot..., s. 449. J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 143; A. Mickiewicz, Dzieła Wszystkie, Warszawa 1933, tom XVI, s. 459–462. 35 36 Byli to: Jan Gembicki, jeniec z wojska rosyjskiego, praktykujący jako lekarz w Stambule, bliżej nieznany Antoni Emil Szostakowski (1812–1871?) i Antoni Narkiewicz (1814–?) lekarz sztabowy w 2. p. dragonów Kozaków Sułtańskich (A. Pezda, Relacja…, s. 58). 37 T. Boy-Żeleński, Czy Mickiewicz został otruty?, „Wiadomości Literackie”, nr 36 z 21 VIII 1932; Kto żąda prawdy?, ibidem, nr 38 z 4 IX 1932; Duch Adama i skandal, tamże, nr 40 z 18 IX 1932; W. Knapowska, Krytyczne oświetlenie relacji o śmierci Mickiewicza, „Prace Komisji Historycznej”, tom VIII, z. 4, Poznań 1935, s. 28; M. Handelsman, Adam Mickiewicz w latach 1853–1855, s. 84; S. Bełza, Ostatnie chwile Mickiewicza, „Nasz Kraj”, rocznik II, zeszyt 23, tom IV, Lwów 1907; W. Mickiewicz, Polemika, „Przewodnik Naukowy i Literacki”, rocznik XXVI, tom XXVI, Lwów 1898, s. 1116–1118; A. Słomka, Chwila z ostatnich dni życia Wieszcza, „Wiedza i Praca”, rocznik III, nr 13, 14, 15, 16, Lwów 1905; M. Czapska, Ludwika…, s. 221–231. BCz 5610, Depesze Wschodnie 1855, Stambuł 29 XI; J. Kallenbach, Adam Mickiewicz, Lwów– Warszawa–Kraków 1926, tom II, s. 511. 38 39 BCz 5610, Depesze Wschodnie 1855, Stambuł 29 XI; s. 660. 40 W. Mickiewicz, Żywot..., tom IV, s. 464. 192 Piotr Skałuba Nabożeństwo żałobne odbyło się 30 grudnia 1855 r. w Stambule w kościele św. Antoniego, z obawy przed księżmi z kościoła św. Benedykta, którzy osobiście znali zmarłego i chcieli pochować Mickiewicza w Stambule, zgodnie z życzeniem S. Drozdowskiego. Na uroczystościach był obecny także Zygmunt Miłkowski (Tomasz Teodor Jeż), sztandarowa postać emigracji demokratycznej i adwersarz zmarłego poety. Miłkowski nie akceptował zbliżenia politycznego poety z Hotelem Lambert i wielokrotnie dawał temu wyraz w swoich dysputach polemicznych. Jednakże to on był autorem historycznej relacji z uroczystości pogrzebowych w Stambule, w której szczegółowo opisywał udział wszystkich reprezentantów narodów bałkańskich w ostatniej drodze poety na tureckiej ziemi. Najliczniejszą grupę stanowili Bułgarzy, były także reprezentacje Serbów, Dalmatyńczyków, Czarnogórców, Albańczyków, Greków i Włochów41. Trumnę ze zwłokami poety przewieziono na statek „L’Euphrate”. 8 stycznia 1856 r. okręt przypłynął do brzegów Marsylii42. Na jego pokładzie przybyli także A. Lévy i H. Służalski. 21 stycznia 1856 r. odbyły się kolejne uroczystości pogrzebowe w kościele św. Madeleine w Paryżu, a następnie w kościele parafialnym w Montmorency43. Uczestniczyli w nich licznie emigranci. W pogrzebie brali udział także pracownicy Biblioteki Arsenału, w której Mickiewicz pracował. Czytelnicy zostali poinformowani wcześniej o przyczynie zamknięcia Biblioteki w dniu 21 stycznia 1856 r. (Dowodem na precyzyjne i biurokratyczne rozliczenie A. Mickiewicza za pracę w Bibliotece Arsenału było potrącenie z jego listopadowego wynagrodzenia kwoty za ostatnie cztery dni listopada)44. Na cmentarzu w Montmorency byli także studenci z Collége de France, gdzie Mickiewicz w swoich wykładach po raz pierwszy mówił o narodach bałkańskich. Niespełna miesiąc po zgonie wieszcza, dr S. Drozdowski w liście do Ludwika Zwierkowskiego pisał o 15-dniowym pobycie A. Mickiewicza w swoim domu w Stambule, z którego poeta przeniósł się do większego, wraz ze Służalskim. W dalszej części listu Drozdowski opisuje nieporozumienia z Lévy’m, dotyczące pochowania zwłok wieszcza. W końcowej części korespondencji Drozdowski narzeka na A. Lévy’ego i ukazuje całokształt relacji z sekretarzem poety45. Po śmierci poety S. Drozdowski nadal dążył do wzmocnienia swojej pozycji politycznej w Stambule, opierając się na przychylności i akceptacji swoich zamierzeń przez księcia A.J. Czartoryskiego. Śmierć Adama Mickiewicza przyczyniła się do podzielenia emigracji polskiej w Turcji. Drozdowski w następnych latach był oskarżany przez Adampolan o otru41 Ibidem, s. 480–481. 42 J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 150. 43 Ibidem. S. Fiszman, Materiały mickiewiczowskie w paryskich Archives Nationales, „Pamiętnik Literacki” 1965, s. 502–503. 44 45 BCz 5610, Depesze Wschodnie, Stambuł, 21 XII 1855; J. Kallenbach, Adam…, s. 510. Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim 193 cie poety. Szczególnie demokraci w kolonii polskiej wykorzystywali te podejrzenia w walce z Drozdowskim, w celu pozbawienia go możliwości kierowania kolonią polską – Adampol. Podejrzenia o celowym otruciu poety dotarły na Zachód i do Polski. W 1890 r. sprowadzono trumnę A. Mickiewicza do Krakowa, na Wawel i urządzono uroczysty pogrzeb. Po 77 latach – w 1932 r. – w Polsce została wznowiona dyskusja na temat hipotezy otrucia Adama Mickiewicza. J. Nowak w swojej monografii o Władysławie Zamoyskim wspomina o podejrzeniach w sprawie otrucia A. Mickiewicza. Do podejrzanych zaliczani byli Żydzi, S. Drozdowski, W. Zamoyski i przedstawiciele wywiadu rosyjskiego. Podejrzenia kierowane na przedstawicieli Hotelu Lambert uważa za absurdalne i uzasadnia to wykorzystując wskazaną literaturę46. Oskarżenie Zamoyskiego zostało obalone przez ówczesnych historyków i historyków literatury47. W. Knapowska całkowicie obala tezę T. Boya-Żeleńskiego48 o otruciu Adama Mickiewicza przez przedstawicieli Hotelu Lambert49. Stanisław Drozdowski zmarł 4 lutego 1885 r. w Stambule. W księdze parafialnej w Adampolu została odnotowana data jego śmierci oraz miejsce pochówku. Został pochowany na niewielkim cmentarzu znajdującym się dzisiaj na terenie szpitala de la Paix w Stambule50. Należał do tego pokolenia emigrantów, które na pierwszym miejscu stawiało umiłowanie ojczyzny i walkę o sprawę polską na dalekiej obczyźnie. Dlatego też Stanisław Drozdowski w pełni zasłużył na miano patrioty dążącego do celu, którym było odzyskanie niepodległości. 46 J. Nowak, Władysław Zamoyski…, s. 217–218. S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 660; J. Nowak, Władysław Zamoyski..., s. 217–218. 47 48 T. Boy-Żeleński, Czy Mickiewicz umarł otruty?, „Wiadomości Literackie”, nr 36 z 21 VIII 1932 r.; Kto żąda prawdy?, ibidem, nr 38 z 4 IX 1932 r. W. Knapowska, Krytyczne oświetlenie relacji o śmierci Mickiewicza, „Prace Komisji Historycznej”, tom VIII, z. 4, Poznań 1935, s. 28. 49 50 Adampolska księga parafialna, s. 256. Informacja uzyskana od Jolanty Adamskiej w dniu 2 VIII 2005 r. J. Adamska jest pracownikiem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jest autorką książki Adampol-Polonezköy. Dom pamięci Zofii Ryży, wydanej w Warszawie w 2004 r. Korzystając ze wstępnych informacji rodziny S. Drozdowskiego, odnalazła w 2005 r. potwierdzenie informacji o miejscu jego pochówku. Poszukiwania te zostały sfinalizowane w 120. rocznicę śmierci Stanisława Drozdowskiego. W listopadzie 2005 r. odbyły się uroczystości w Stambule z okazji 150-lecia śmierci Adama Mickiewicza i 120. rocznicy śmierci Stanisława Drozdowskiego. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Grzegorz Baziur Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) Sytuacja polityczna w Chorągwi Krakowskiej Związku Harcerstwa Polskiego (1945–1950) W lecie 1944 r., przy poparciu Związku Sowieckiego komuniści objęli w Polsce władzę. Powstanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego wpłynęło na sytuację działającego w konspiracji Związku Harcerstwa Polskiego. Po zakończeniu okupacji niemieckiej wiele drużyn harcerskich ujawniało się i podejmowało pracę harcerską w nowych warunkach. Władze „Polski Lubelskiej” były zainteresowane wychowawczą działalnością harcerstwa chcąc odciągnąć młodzież od podejmowania działalności podziemnej, skierowanej przeciwko Sowietom i powstającym pod ich kontrolą władzom. Podstawowym warunkiem uznana ZHP przez PKWN była działalność pod kontrolą Polskiej Partii Robotniczej. Również władze komunistycznej młodzieżówki – Związku Walki Młodych i Organizacji Młodzieżowej Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych podjęły próby organizowania własnych drużyn harcerskich co, podobnie jak w przypadku innych struktur, również przejawiało się w zasadzie „divide et impera” i w „dwoistości postawy PPR” wobec wielu środowisk, realizowanej w latach „umacniania władzy ludowej”. W celu koordynacji działalności harcerskiej ZWM, utrzymywania kontaktów z harcerstwem i „udzielania pomocy” przy organizacji jego jednostek w terenie (drużyny, hufce), a po przejęciu w 1945 r. tej roli przez władze harcerskie przy zarządach wojewódzkich ZWM powstały Wydziały Harcerskie, przy jego zarządach powiatowych zaś – referaty. Od wiosny 1945 r. stopniowo przejmowały te zadania władze ZHP, natomiast wydziały i referaty harcerskie ZWM zaczęły spełniać rolę kontroli „oblicza ideowego” kadry harcerskiej1. Pod koniec sierpnia 1944 r. odbył się w Lublinie zjazd instruktorów Związku Harcerstwa Polskiego przebywających w „Polsce Lubelskiej”. Na tym forum reaktywowano ZHP pod kontrolą PPR i ZWM. Komuniści rozpoczęli proces podpo1 J. Majka, Początki harcerstwa w Polsce Ludowej (lipiec 1944 – czerwiec 1945), „Pokolenia” 1971, nr 2–3, s. 19–41. 196 Grzegorz Baziur rządkowania harcerstwa swoim interesom politycznym2. Również sowieccy protektorzy PKWN traktowali harcerstwo polskie jako część Polski Podziemnej. Młodzież harcerską traktowali oni jako młodocianych żołnierzy Armii Krajowej. Już wielu harcerzy i instruktorów, którzy w okresie Powstania Warszawskiego znaleźli się w połowie września 1944 r. na Pradze, po jej zajęciu przez oddziały sowieckie zostało aresztowanych przez NKWD. Taki los spotkał komendanta prawobrzeżnej części Chorągwi Mazowieckiej Szarych Szeregów, hm. Jerzego Rytla ps. „Wit”, który podczas procesu pokazowego, odbytego w Wołominie został skazany na karę śmierci i 23 listopada 1944 r. stracony3. Akty takie miały miejsce na obszarach zajętych przez Armię Czerwoną, ponieważ zgodnie z zawartym 26 lipca 1944 r. porozumieniem pomiędzy PKWN a rządem Związku Sowieckiego z 26 lipca 1944 r. na obszarze działań wojennych władzę sprawowały sowieckie komendantury wojenne4. W dniu 1 października 1944 r. kierownik Resortu Oświaty PKWN, Stanisław Skrzeszewski mianował na stanowisko naczelnika Głównej Kwatery Harcerzy hm. Michała Sajkowskiego, który w okresie okupacji był działaczem Szarych Szeregów. Na polecenie S. Skrzeszewskiego, zorganizował on GK Harcerzy, a 16 października wezwał b. harcerzy i harcerski do rejestracji i podjęcia jawnej działalności organizacyjnej w ZHP. W komunikacie nie wspomniano o działalności Szarych Szeregów5. Pod koniec tego miesiąca Resort Oświaty PKWN wydał okólnik, w którym nakazał zorganizowanie w szkołach pod kontrolą opiekunów klasowych kół organizacji młodzieżowych: Polskiego Czerwonego Krzyża, OM TUR i harcerstwa. Nazwa organizacji – Związek Harcerstwa Polskiego została wymieniona po raz pierwszy dopiero w okólniku Resortu Oświaty z 20 grudnia 1944 r., natomiast 30 grudnia kierownik Resortu Oświaty PKWN, Stanisław Skrzeszewski wydał rozporządzenie o powołaniu Związku jako stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej do jawnej działalności po latach okupacji. Jednak władze zastrzegły sobie prawo powoływania i odwoływania członków Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, w jej posiedzeniach brał udział przedstawiciel ministra oświaty (od 1 stycznia 1945 r.), zaś w skład TNRH wchodzili dwaj jego przedstawiciele jako inspektorzy dla spraw harcerstwa. W razie zawetowania uchwał Rady, kwestię sporną rozstrzygał minister6. Rada składała się w większości z osób, które nie należały do ZHP, lecz do Z. Zakrzewska, M. Haykowski, Harcerstwo w latach 1944–1950. Najważniejsze problemy, „Harcerstwo” 1984, nr 10, s. 4–16; por. C.S. Maresz, Komunizm przeciwko harcerstwu, Londyn 1967, s. 5. 2 3 Harcerska konspiracja w Polsce Ludowej, „Ład” 1994, nr 2. Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. 8: Lipiec 1944 – lipiec 1945, Warszawa 1974, dok. nr 75, s. 155–157: Porozumienie między PKWN a rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich o stosunkach między radzieckim Wodzem Naczelnym a polską administracją po wkroczeniu wojska radzieckich na terytorium Polski z 26 VII 1944 r. 4 5 „Rzeczpospolita” nr 74 z 16 X 1944 r. Dziennik Urzędowy Resortu Oświaty (dalej: DzURO), 1944, nr 1–4, poz. 13, 28 i 40; Komuniści wobec harcerstwa 1944–1950, [w:] Dokumenty do dziejów PRL, pod red. K. Persaka, Warszawa 1998, s. 19–20: Zarządzenie kierowników resortów Administracji Publicznej i Oświaty o przywróceniu do życia Związku Harcerstwa Polskiego, stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej z 30 XII 1944 r. 6 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 197 koncesjonowanych przez PPR organizacji młodzieżowych: głównie ZWM i OMTUR. Celem TNRH była zatem polityczna kontrola harcerstwa przez komunistów7. W wyniku ofensywy styczniowej, 18 stycznia 1945 r. do Krakowa wkroczyły wojska sowieckie, zaś już 20 stycznia krakowskie drużyny harcerskie wznowiły działalność. Jednak o oficjalnym wznowieniu legalnej pracy Krakowskiej Chorągwi Harcerzy i Harcerek można mówić 30 stycznia, kiedy to na odprawie instruktorów wybrali oni skład Komendy Chorągwi Harcerzy; jej komendantem został hm. Eugeniusz Fik, który w czasie okupacji niemieckiej był komendantem Krakowskiej Chorągwi Szarych Szeregów8. Tymczasem na terenach zajętych przez Sowietów Naczelnictwo ZHP 11 lutego powierzyło organizację Krakowskiej Chorągwi Harcerzy hm. Janowi Stróżyńskiemu. Ponieważ do Krakowa nie dotarł, a w mieście od 30 stycznia działała Komenda Chorągwi Harcerzy, 12 lutego minister oświaty Rządu Tymczasowego RP S. Skrzeszewski upoważnił E. Fika do zorganizowania Krakowskiej Chorągwi Harcerzy na terenie Okręgu Szkolnego Krakowskiego. Naczelnik GK Harcerzy M. Sajkowski usankcjonował istniejący stan organizacji i powierzył formalnie E. Fikowi organizację Krakowskiej Chorągwi Harcerzy, zaś 1 marca oficjalnie mianował go jej komendantem. Również harcerki wznowiły jawną działalność pod kierunkiem hm. Zofii Kotnik i hm. Jadwigi Orłowicz. Po ponad dwóch miesiącach przygotowań 8 maja została utworzona Komenda Chorągwi Harcerek. Na jej czele stanęła komendantka KCh Harcerek do 1939 r., hm. Alina Kleczewska. Celem wsparcia działalności ZHP 27 czerwca 1945 r. rodzice i współpracownicy utworzyli Towarzystwo Przyjaciół Harcerzy9. Na rozwój liczebny ZHP wpłynęła też legenda walki „Szarych Szeregów”, udział harcerzy w Powstaniu Warszawskim i powrót do Związku instruktorów harcerskich, działających w ZHP przed 1939 r. i w Szarych Szeregach. Nastąpił on latem i jesienią 1945 r., po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Przed powstaniem TRJN wielu harcerzy i instruktorów obawiało się wstępować do koncesjonowanego przez PPR Związku Harcerstwa Polskiego10. Między czerwcem a październikiem 1945 r. Aleksander Kamiński i Kazimierz Koźniewski z Szarych Szeregów przeprowadzili rozmowy z przedstawicielami władz „lubelskiego” ZHP: Wiktorią Dewitzową, Heleną Bartoszek, Józefem Sosnowskim i Januszem Wierusz7 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego w latach 1944–1950. Powstanie, rozwój, likwidacja, Toruń 1995, s. 7–9; idem, Związek Harcerstwa Polskiego a inne organizacje młodzieżowe w województwie krakowskim w latach 1944–1950, Zeszyty Naukowe Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie 1987, nr 1113, z. 31, s. 161–175; J. Majka, op. cit., s. 19–41. Ibidem. W zebraniu udział wzięli: phm. Leon Dmytrowski, hm. Rudolf Korzeniowski, hm. Kazimierz Lisiński, hm. Władysław Muż, Tadeusz Rokossowski, Leon Rydel, hm. dr Władysław Szczygieł, Stanisław Walawender i phm. Wacław Wierzejewski; zob.: J. Kwiek, Przemiany polityczne w Związku Harcerstwa Polskiego w Krakowskiem w latach 1945–1950, cz. 1, „Harcerstwo” 1984, nr 10, s. 17–20. 8 B. Leonhard, Kalendarium z dziejów harcerstwa krakowskiego 1910–1950, Kraków 2001, s. 184–187; L. Kwiek, op. cit., s. 16. 9 10 K. Skusiewicz, Likwidacja Związku Harcerstwa Polskiego w 1950 roku, „Acta Universitatis Lodziensis” 1990, Politologia 20, s. 29; J. Kwiek, op. cit., s. 16. 198 Grzegorz Baziur Kowalskim, dotyczące wejścia do ZHP instruktorów konspiracyjnego harcerstwa. Na konferencji odbytej 6 października 1945 r. u ministra oświaty, Czesława Wycecha uzgodniono, że instruktorzy z Sz. Sz. wejdą w skład ZHP, zaś A. Kamiński zostanie wiceprzewodniczącym Związku. Wraz z nim do ZHP powróciło wielu przedwojennych i okupacyjnych instruktorów. W dniu 2 lutego 1946 r. minister oświaty mianował nową TRNH, w której skład z ramienia Szarych Szeregów wszedł hm. A. Kamiński, zaś dla przeciwwagi funkcję Sekretarza Generalnego ZHP powierzono członkowi PPR, hm. H. Bartoszek11. W ten sposób b. instruktorzy Szarych Szeregów, kierując się racjami „geopolitycznymi” uznali „lubelski” ZHP za kontynuację Związku z lat 1918–1945. Nie oznaczało to jednak uznania moralnego prawa komunistów do kontrolowania harcerstwa, co potwierdziły wydarzenia z lat 1948– 194912. Jednak porozumienie między instruktorami działającymi TNRH i Szarych Szeregów należy uznać za formalny koniec konspiracji harcerskiej, trwającej od 27 września 1939 r. Po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w czerwcu 1945 r. podobne procesy zachodziły w innych środowiskach podziemnych, ponieważ władze próbowały „uwiarygodnić się” zarówno w oczach państw zachodnich, jak i społeczeństwa polskiego. Było to potrzebne komunistom do momentu realnego umocnienia ich władzy w Polsce13. Mimo manipulacji władz przy ZHP, harcerstwo krakowskie zachowało swój tradycyjny etos wychowawczy. Wyrazem zaufania młodzieży i rodziców do tej organizacji była duża liczebność instruktorów, harcerzy i zuchów. W latach 1946–1948 liczba harcerzy i harcerek w Chorągwi Krakowskiej wynosiła odpowiednio: 22 871 i 25 158 osób, 30 czerwca 1949 – 18 836, 31 grudnia tr. – 19 371, zaś w dniu 30 czerwca 1950 do Chorągwi Krakowskiej należało już 27 091 harcerek i harcerzy. Ostatnia liczba członków ZHP była już większa, ponieważ w 1949 r. rozpoczął się proces „umasowienia” harcerstwa przez działaczy Związku Młodzieży Polskiej14. Podobnie jak inne środowiska związane z Polską Podziemną, tak i większość krakowskich [i nie tylko – G.B.] harcerzy i instruktorów popierała walkę podziemia niepodległościowego i opozycyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego o pełną 11 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 46; M. Miszczuk, Aleksander Kamiński a władze ZHP 1945–1949, „Harcerstwo” 1989, nr 8, s. 21–28. 12 O porozumieniu z 6 października 1945 r. i jego konsekwencjach polityczno-organizacyjnych pisze m.in. hm. PL A. Kiewicz; zob.: A. Kiewicz, Przemiany ideowe w harcerstwie 1944–1956, [w:] Dorobek ideowy Zjazdu Łódzkiego. Materiały z ogólnopolskiego seminarium instruktorskiego z okazji 30-lecia Zjazdu Łódzkiego, Łódź 5–7 grudnia 1986 r., oprac. P. Zarembski, Kraków 1988, s. 22–23. W 1948 r. działacze Szarych Szeregów z A. Kamińskim na czele zostali usunięci z TNRH jako osoby o „niedemokratycznych” poglądach politycznych, co – według komunistów – negatywnie wpływało na proces „demokratyzacji” harcerstwa. J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 34–36; M. Miszczuk, Rok 1945. Rola Aleksandra Kamińskiego w wejściu instruktorów z okresu okupacji do ZHP, „Harcerstwo” 1989, nr 11–12, s. 22–26. 13 14 Muzeum Harcerstwa (dalej: MH), Organizacja Harcerska (dalej: OH), t. 54: Statystyka Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1946–1948; zob.: J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 76–77; idem, Rozwój organizacyjny harcerstwa w województwie krakowskim w latach 1945–1950, w: Zeszyty Naukowe Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica 1984, nr 947, z. 26, s. 119–131. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 199 suwerenność Polski w stosunku do ZSSR. Wyrazem tego był udział harcerzy i harcerek Chorągwi Krakowskich w zlocie młodzieży w Szczecinie pod hasłem: „Trzymamy straż nad Odrą”, gdzie wiwatowali oni na cześć PSL i jego przywódcy, wicepremiera Stanisława Mikołajczyka. W pochodzie narodowym z okazji Święta Konstytucji 3 maja, w 1945 r. w Krakowie wzięło udział 6 tysięcy harcerzy i harcerek. Były to wyraźne sygnały dla władz, że harcerstwo cieszyło się dużym zaufaniem społecznym15. W lipcu i sierpniu 1945 r. harcerze i harcerki z Chorągwi Krakowskich uczestniczyli w pierwszej powojennej Akcji Letniej ZHP. Zorganizowano 22 obozy stałe i 30 wędrownych, a ponad 2000 harcerzy wyjechało do Harcerskich Ośrodków Rolnych w celu pomocy w pracy podczas żniw. Wielu starszych harcerzy i harcerek wyjechało też z Krakowa na ziemie przyłączone – do Gliwic, gdzie zawieźli około 3000 książek, które przekazali młodzieży. W połowie lipca w Krakowie przebywali z rewizytą harcerze ze Śląska, którzy byli oprowadzani przez harcerzy krakowskich. Z kolei starsi harcerze z Hufca Chrzanów przebywali nad Nysą Łużycką, gdzie pracowali przy sprzęcie zboża, a po zakończeniu pracy, uzbrojeni przez wojsko wspierali oddziały Wojsk Ochrony Pogranicza podczas patrolowania granicy z sowiecką strefą okupacyjną w Niemczech. Inna grupa harcerzy starszych z IV KDH wyjechała do Wrocławia, gdzie w sierpniu zorganizowała wspólnie z działaczami OM TUR drużynę harcerzy. Podczas pierwszej akcji letniej odbyło się też wiele kursów instruktorskich dla harcerzy i harcerek, a komendantka Chorągwi Harcerek Hufców Polskich, hm. Zofia Rymar podjęła rozmowy z Komendą Chorągwi Harcerek dotyczące włączenia ich do ZHP16. Z roku na rok w obozach i koloniach zuchowych brało udział coraz więcej zuchów i harcerzy. W 1947 r. odbyło się już 186 obozów i 19 kolonii zuchowych, w których uczestniczyło 7482 harcerzy i około 1000 zuchów, co stanowiło około 60 proc. Chorągwi Harcerzy; analogicznie 3611 harcerek uczestniczyło w 98 obozach, co stanowiło 40 proc. stanu organizacji żeńskiej17. Na skutek utraty ziem wschodnich zostały zlikwidowane tamtejsze jednostki ZHP, natomiast od lata 1945 r. harcerstwo tworzono od podstaw na ziemiach zachodnich i północnych. Dla władz komunistycznych najważniejszą sprawą było oblicze ideowe ZHP, co oznaczało kontrolę Związku przez PPR. W deklaracji ideowej pt. „Fundamenty” władze ZHP potwierdziły wolę jego „demokratycznej przebudowy” w kierunku oczekiwanym przez KC PPR. W czerwcu 1946 r. wprowadzono „demokratyczne” Prawo i Przyrzeczenie, które było potwierdzeniem przyjętej linii politycznej władz ZHP18. Jednak inaczej było w drużynach, gdzie harcerze nadal używali roty Przyrzeczenia Harcerskiego z 1936 r.19 Trzeba pamiętać, że wielu instruktorów i harcerzy – zwłaszcza starszych, należało w latach okupacji hitlerowskiej do AK i działało w struktu15 B. Leonhard, op. cit., s. 186. 16 J. Kwiek, Przemiany polityczne z Związku Harcerstwa Polskiego..., s. 19. 17 Ibidem, s. 199. MH, 4/19 [b.p.]: Tekst pt. „Fundamenty”; por.: J. Kwiek, Przemiany polityczne z Związku Harcerstwa Polskiego..., s. 33–34. 18 19 Ibidem, s. 35–37. 200 Grzegorz Baziur rach Polskiego Państwa Podziemnego. W związku z tym powszechne było poparcie harcerzy dla idei Polski Niepodległej, zwłaszcza polityczne i moralne, a niekiedy czynne, poprzez udział w działaniach zbrojnego podziemia niepodległościowego lub jawnej opozycji politycznej. Jedną z metod walki z opozycją, w tym również z harcerstwem były mordy skrytobójcze – taki wypadek miał miejsce 15 września 1945 r. w Krakowie, gdzie został zamordowany drużynowy IV KDH, Witold Wróblewski. Zbrodni dokonali „nieznani sprawcy” w wojskowych mundurach. W jego pogrzebie, odbywającym się 19 września wzięło udział 10 000 harcerzy i harcerek. Był on manifestacją wierności ideałom, za które został on zamordowany. W dniu 3 listopada 1945 r. w Wierzchosławicach odbył się pogrzeb pierwszego prezesa PSL, Wincentego Witosa w którym wzięła udział delegacja harcerzy i harcerek z Krakowa. W dniu 21 grudnia, na dworcu w Pruszkowie k. Warszawy zginął „od zabłąkanej kuli” kolejny członek IV KDH, sierż. pchor. AK, Stanisław Bem, który brał udział w pogrzebie W. Witosa i był kilkakrotnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy UBP. W tym okresie zostali aresztowani instruktorzy związani z Harcerstwem Polskim [Hufce Polskie – G.B.] – hm. Zofia Rymar i kapelan HP, ks. Mieczysław Oleksy. Inni działacze zostali też zatrzymani w Warszawie i Łodzi. Wszystkich osadzono w więzieniu MBP na Mokotowie. Jednak Z. Rymar została wkrótce zwolniona i wstąpiła do ZHP, pełniąc rolę instruktorki terenowej w Nowym Targu, Zakopanem i Żywcu20. W ramach zwalczania opozycji niepodległościowej, w 1946 r., przed Świętem Konstytucji 3 Maja władze wydały zakaz organizowania wszelkich pochodów. Mimo jego obowiązywania 3 maja 1946 r. w wielu miastach Polski doszło do pochodów patriotycznych, podczas których demonstranci żądali pełnej niepodległości Polski i wycofania z kraju okupacyjnych wojsk sowieckich, NKWD i zaprzestania akcji terrorystycznej ze strony UB. Do największego pochodu doszło w Krakowie, gdzie pochód został rozbity przez milicję, oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i funkcjonariuszy WUBP. Po stłumieniu demonstracji aresztowano wielu studentów i harcerzy. Jednak zostali oni wkrótce zwolnieni z aresztu. Wspomniane wypadki stanowiły „preludium” do likwidacji harcerstwa za kilka lat21. Wydarzenia trzeciomajowe w 1946 r. doprowadziły do wydania przez MBP „Instrukcji w sprawie Związku Harcerstwa Polskiego”. Jej celem było niedopuszczenie do wyrażenia poparcia dla PSL podczas Święta Ludowego. Chcąc temu zapobiec, w okresie Święta Ludowego harcerzom nakazano obowiązkowy udział w wycieczkach szkolnych i wydano zakaz organizacji zlotów i biwaków harcerskich22. Funkcjonariuszy UB niepokoiła działalność kapelanów harcerskich i próby odnowienia kontaktów z Naczelnictwem ZHP poza Granicami Kraju z siedzibą w Londynie. Łączniczką była Wanda Kraszewska-Ancerewicz, która jako kurierka WiN-u kilkakrotnie podróżowała na Zachód przewożąc informacje o sytuacji w kraju. Również Sekretarz Generalny ZHP, Pelagia Lewińska w swoich raportach, sporządzonych dla KC PPR na przełomie 1946 20 B. Leonhard, op. cit., s. 192, 200. 21 Ibidem, s. 189–190. 22 IPN Kr 075/122, k. 31: „Instrukcja w sprawie Związku Harcerstwa Polskiego” z 1 VI 1946 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 201 i 1947 r. pisała o „opanowywaniu” harcerstwa przez „obóz klerykalno-endecki”. Jako przykład wskazywała na udział 16 księży-instruktorów w obozach Centralnej Akcji Szkoleniowej w 1946 r. Jednocześnie Lewińska zwróciła uwagę na brak koordynacji działań politycznych wobec harcerstwa ze strony partii i koncesjonowanych organizacji młodzieżowych. Zresztą trudno się dziwić treści jej raportów, jako działaczce b. Komunistycznej Partii Polski w okresie międzywojennym23. Represje UB godziły też w podstawy ekonomiczne harcerstwa. W marcu 1948 r. „nieznani sprawcy” wtargnęli do składnicy harcerskiej w Krakowie, a jej kierownik, W. Wierzewski znalazł w biurku paczkę amunicji. Kilka dni po tym fakcie, został wezwany do WUBP i oskarżony o handel bronią. Po interwencji P. Lewińskiej został zwolniony, jednak funkcjonariusze UB doprowadzili do jego eksmisji z zajmowanego mieszkania24. W celu koordynacji działań operacyjnych, skierowanych przeciwko harcerstwu, władze bezpieczeństwa wydały specjalne instrukcje, odnoszące się do Związku Harcerstwa Polskiego. Na początku 1946 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wydało rozporządzenie ograniczające w ZHP wiek członków do 16 lat. Celem tego zarządzenia była likwidacja starszego harcerstwa, Kręgów Instruktorskich i drużyn środowiskowych, działających poza terenem szkół jako grup mogących współdziałać z opozycją i podziemiem antykomunistycznym. W przypadku ujawnienia takich środowisk harcerskich, minister BP rozkazał szefom podlegających mu terenowych UBP przeprowadzenie ich agenturalnego rozpracowania, a następnie zażądać od Naczelnictwa Harcerzy lub Harcerek ich likwidacji25. Jednak w latach 1946–1947 władze nie zdecydowały się na likwidację Związku i mimo obaw kierownictwo PPR i ZWM wyraziło zgodę na przywrócenie przedwojennego Prawa i Przyrzeczenia z uwzględnieniem osób niewierzących, dla których w miejsce służby Bogu i Polsce przyjęto określenie „Dobro Najwyższe”. Rota obowiązywała do czerwca 1950 r.26 Wielu instruktorów wywodzących się z Szarych Szeregów obawiało się jednak, że komuniści zlikwidują tradycyjne harcerstwo; wskazywała na to penetracja agenturalna ZHP przez UB i umacnianie się we władzach Związku na różnych szczeblach członków PPR. W związku z tym, w proteście przeciw wypowiedziom ministra oświaty S. Skrzeszewskiego pod adresem koncepcji harcerskich, reprezentowanych przez hm. A. Kamińskiego w marcu 1947 r. złożył on rezygnację z przewodnictwa w TNRH. Jego decyzja została potraktowana wulgarnie przez ministra oświaty, S. Skrzeszewskiego. Przeciwko wypowiedzi członka rządu głośno zaprotestowało Komuniści wobec harcerstwa…, s. 22–31: Notatka dotycząca sytuacji w Związku Harcerstwa Polskiego, sporządzona prawdopodobnie w V Departamencie MBP z 12 IX 1946 r.; s. 32–35: Notatka pt.: „Ocena sytuacji i zadania na terenie Związku Harcerstwa Polskiego”, sporządzona prawdopodobnie przez Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagię Lewińską dla Sekretariatu KC PPR z przełomu listopada – grudnia 1946 r..; s. 36–41: Sprawozdanie dla władz PPR o sytuacji i pracy Związku Harcerstwa Polskiego”, sporządzone sporządzona prawdopodobnie przez Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagię Lewińską ze stycznia lub marca 1947 r. 23 24 B. Leonhard, op. cit., s. 202. 25 IPN Kr 075/122, k. 39: Pismo WUBP w Krakowie do PUBP w Myślenicach z 8 I 1946 r. 26 J. Sosnowski, Nowe prawo harcerskie, „Na Tropie” 1947, nr 17. 202 Grzegorz Baziur Naczelnictwo określając ją jako „uderzenie w Kamińskiego”27. Pogłębiło to podziały polityczne wśród harcerzy i pogorszyły się relacje ZHP z ZWM i PPR, co było widoczne zwłaszcza poza Warszawą28. Sam Kamiński, pomimo wycofania się z czynnej służby harcerskiej – uważnie obserwował zmiany zachodzące w organizacji, jednak nie mógł nic zrobić, gdyż był obserwowany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nie został on jednak aresztowany, gdyż funkcjonariusze UB mieli nadzieję, że w stosunku do niego Naczelnictwo samo wyciągnie konsekwencje służbowe29. Ważną rolę w wychowaniu harcerskim spełniały wartości religijne. Po reaktywowaniu działalności ZHP w 1944 r. w Związku nadal istniała funkcja Naczelnego Kapelana ZHP oraz kapelanów chorągwi i hufców. Większość kapelanów była związana z Kościołem Rzymskokatolickim. W dniu 7 czerwca 1947 r. funkcję Naczelnego Kapelana ZHP – po zatwierdzeniu jej przez KC PPR – powierzono ks. Władysławowi Ławrynowiczowi, który sprawował ją nieformalnie od 1945 r. Na tymże posiedzeniu został też uchwalony Regulamin Duszpasterstwa ZHP, w którym określono zasady działalności i zadania duszpasterskie wobec członków Związku30. Kapelanem obu chorągwi krakowskich był ks. phm. Feliks Bednarski. Na obozach śpiewano „Modlitwę Harcerską” i były odprawiane msze święte, w których harcerze i instruktorzy uczestniczyli w pełnym umundurowaniu. Wielu harcerzy, harcerek i instruktorów należało do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Sodalicji Mariańskiej, Żywego Różańca Dziewcząt i innych organizacji katolickich. Kapelani i księża uczestniczyli w wielu uroczystościach harcerskich. W dniu 25 kwietnia 1948 r. książę kardynał Adam Sapieha poświęcił sztandar 4. Krakowskiej Drużyny Harcerzy, w której to uroczystości wzięło udział 3000 harcerzy. Po jej zakończeniu przyjął delegację ZHP31. Po przyjęciu nowego prawa i przyrzeczenia w 1947 r. Naczelnictwo ZHP nie wykluczało powołania kapelanów innych wyznań. W Związku podkreślono zasadę tolerancji religijnej, a dowodem jej istnienia było przyjęcie do ZHP w maju 1948 r. drużyn żydowskich. Harcerze żydowscy, w większości wyznania mojżeszowego, mogli swobodnie sprawować praktyki religijne, kultywować zwyczaje, obchodzić święta żydowskie. Głównym ich obowiązkiem była służba dla Polski, którą pełnili nie gorzej niż ich polscy rówieśnicy32. Od jesieni 1948 r. komuniści zaczęli ograniczać funkcje księży pełnione w ZHP, co spotkało się z protestem Episkopatu Polski, który zarzucał władzom antyreligijny charakter stowarzyszeń młodzieżo27 M. Miszczuk, op. cit., s. 25. 28 Z. Zakrzewska, M. Haykowski, op. cit., s. 10. 29 M. Miszczuk, op. cit., s. 26. 30 Idem, Życie religijne w harcerstwie 1945–1950, „Chrześcijanin w świecie” 1988, nr 173, s. 72–73. 31 Ibidem, s. 75. A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego w Polsce w 1948 roku, [w:] Zjednoczenie polskiego ruchu młodzieżowego i powstanie ZMP, pod red. Z.J. Hirsza, Białystok 1990, s. 249. 32 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 203 wych. W 1950 r. księża kapelani i inni, sprawujący funkcje instruktorskie w Związku zostali z niego wykluczeni, a wielu zostało aresztowanych przez władze bezpieczeństwa33. Po włączeniu harcerstwa do ZMP zakazano księżom wstępu na teren kolonii, zajęcia niedzielne zaś były tak organizowane, aby pozbawić harcerzy możliwości pójścia na mszę do kościoła34. Do 1939 r. ZHP był organizacją członkowską Międzynarodowego Biura Skautowego z siedzibą w Londynie. W sierpniu 1946 r. do MBS została przyjęta Organizacja Harcerek (harcerzy nie przyjęto ze względu na liczne ograniczenia natury religijnej i politycznej – kwestia Przyrzeczenia). Należały do niego do czerwca 1949 r., gdyż władze komunistyczne zerwały wówczas wszelkie kontakty z MBS35. W tym czasie MBP i Informacja Wojskowa zacieśniały też kontrolę operacyjną nad harcerstwem. W czasie przygotowań do Akcji Letniej w 1947 r., również Główny Zarząd Polityczno-Wychowawczy Wojska Polskiego postanowił „objąć opieką” obozy harcerskie w celu ich indoktrynacji. Dlatego na obozy wysłano grupy oficerów polityczno-wychowawczych, którzy organizowali „pogadanki polityczne” dla instruktorów i harcerzy. Jednak ze względu na małe zainteresowanie nimi, działania te nie spełniły oczekiwań władz36. W związku z tym, zamierzano zintensyfikować działania wojska w ZHP poprzez: wejście oficerów politycznych do Kół Przyjaciół Harcerstwa, w ramach których rodzice wspierali działalność jednostek ZHP, w celu sprawowania w nich funkcji kierowniczych, patronat jednostek wojskowych nad działającymi na ich terenie drużynami i hufcami Związku i organizację pogadanek politycznych dla instruktorów37. Wszystkie te działania miały na celu „rozpoznanie ZHP od wewnątrz” po to, aby władze mogły uzyskać wiedzę na temat skali i wpływów reakcji” w harcerstwie. Dysponując takimi informacjami partia i jej przybudówki młodzieżowe, tj. ZWM, a od lipca 1948 r. ZMP zamierzały rozegrać „kartę harcerską” w dwojaki sposób: pozostawić harcerstwo w jego tradycyjnej formie, jednak podporządkować je ideologii komunistycznej lub całkowicie zlikwidować ZHP. Ostatecznie w 1950 r. wybrano to drugie rozwiązanie. Pod koniec 1947 r. członkowie Zespołu Partyjnego PPR Naczelnictwa ZHP opracowali pod kierunkiem P. Lewińskiej plan ideologicznej przebudowy ZHP, w którym odrzucili tradycyjne wartości harcerstwa: służbę Bogu, Polsce, zasadę samorealizacji 33 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Ministerstwo Administracji Publicznej (dalej: MAP), 960: Pismo Komisji Głównej Episkopatu Polski do Rządu Rzeczpospolitej Polskiej; zob. J. Kwiek, Życie religijne w harcerstwie..., s. 76–77. 34 Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej: APKr), Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (dalej: KW PZPR), 201/VI/15: Sprawozdanie z wyjazdu w teren do pow. Nowy Sącz w dniach 5–13 VIII 1948 r. MH, Naczelnictwo, 2/4: List J. S. Wilsona do J. Wierusza – Kowalskiego z 19 III 1947 r.; Sprawozdanie Naczelniczki Harcerek. 35 Komuniści wobec harcerstwa…, s. 78–82: Instrukcja nr 010 Szefa GZIW WP, gen. bryg. Janusza Zarzyckiego o opiece aparatu polityczno-wychowawczego WP nad obozami młodzieży szk0olnej i obozami harcerskimi z 28 VI 1947 r.; s. 83–89: Meldunek informacyjny Szefa II Oddziału GZPW WP płk. Edwarda Brandstettera o przebiegu akcji obozowej młodzieży szkolnej i harcerskiej z 15 IX 1947 r. 36 37 Ibidem. 204 Grzegorz Baziur i chrześcijańskiego solidaryzmu społecznego. Tradycję i symbolikę obowiązującą od 1918 r. w ZHP nazwano „badenpowellizmem”, który uznano za ideologię burżuazyjno-mieszczańską. W zamian oferowali młodzieży ideologię „walki klas” wzorowaną na sowieckim Pionierze i Komsomole. W tym celu zamierzano dokonać zmiany roty Przyrzeczenia, Prawa Harcerskiego, symboliki, sprawności, stopni oraz usunięcia ze Związku „niepewnych politycznie” instruktorów, harcerzy starszych i kapelanów harcerskich. Działania te miały zapewnić komunistom pełną kontrolę harcerstwa, a w razie dalszego oporu – likwidację ZHP w formie tradycyjnej i wcielenie jego drużyn do ZMP38. Wiosną 1948 r. z inicjatywy Zespołu Partyjnego Naczelnictwa ZHP rozpoczęto realizację programu „Harcerskiej Służby Polsce”. Jej inauguracja nastąpiła w dniach 27-29 lutego 1948 r., podczas odprawy instruktorek i instruktorów harcerskich w Warszawie. Program HSP zakładał cztery główne kierunki służby: odbudowę kraju, walkę ze szkodnikami (ochrona przyrody), udział w radiofonizacji wsi i pracy kulturalno-oświatowej oraz w opiece nad dziećmi i w pracy służby zdrowia na ziemiach włączonych do Polski. Ta ostatnia była połączona z repolonizacją tych obszarów. W jego realizacji miało wziąć łącznie udział 130 000 harcerzy i harcerek. W założeniach komunistów na bazie HSP miała powstać organizacja podporządkowana Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”39. Dnia 11 marca 1948 r. jako Sekretarz Generalny ZHP, P. Lewińska napisała list do Biura Politycznego KC PPR, w którym informowała kierownictwo o jego realizacji w ZHP i przedstawiła powyższe założenia, 1 kwietnia zaś meldunek B. Bierutowi dotyczący wykonania zadań HSP złożyła delegacja Naczelnictwa Związku40. Celem politycznym tej wizyty była próba obrony ZHP przed planem jego likwidacji. Chcąc wykazać swoją „lojalność” wobec władz, harcerze i harcerki uczestniczyli w całym kraju w pochodach pierwszomajowych41. Wiosną 1948 r. władze komunistyczne zaczęły rozważać sprawę likwidacji ZHP w jego tradycyjnej formie. W związku z tym 10 maja 1948 r. szef Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego, płk Stefan Kühl wydał instrukcję, w której nakazał wzięcie pod obserwację agenturalną ZHP. W dniu 22 lipca 1948 r. odbył się kongres ruchu młodzieżowego, podczas którego – uprzednio „zdemokratyzowane” organizacje młodzieżowe: ZWM, OM TUR, Ibidem, s. 115–121: Plan kampanii o ideologiczną przebudowę harcerstwa, opracowany przez członków frakcji peperowskiej we władzach naczelnych Związku Harcerstwa Polskiego z listopada – grudnia 1947 r.; zob. R. Fürst, „Demokratyzacja” Związku Harcerstwa Polskiego (1947–1948), „Harcerstwo” 1965, nr 9, s. 38–46; J. Kwiek, Walka o zmianę ideowo-politycznego oblicza Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1947–1948, „Rocznik Historyczny Ruchu Młodzieżowego” 1987, s. 261–282. 38 39 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 248. Ibidem, s. 275–282: P. Lewińska, Projekt reorganizacji Związku Harcerstwa Polskiego, październik 1948 r.; Komuniści wobec harcerstwa..., s. 122–124: List Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagii Lewińskiej do Biura Politycznego KC PPR relacjonujący przebieg odprawy Komendantek i Komendantów oraz niektórych funkcyjnych Komend Chorągwi inaugurującej program „Harcerskiej Służby Polsce” z 11 III 1948 r.; R. Fürst, op. cit., s. 45. 40 41 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 248. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 205 ZMD i ZMW RP „Wici” ostatecznie zlikwidowano i włączono pod kontrolą ZWM w skład utworzonego wówczas Związku Młodzieży Polskiej. Na czele Zarządu Głównego ZMP stanął przewodniczący, Janusz Zarzycki. Odnosząc się do kwestii harcerstwa w czasie obrad kongresu, Zarzycki postulował „przyspieszenie” zmian ideologicznych w ZHP. Ze swojej strony Naczelnictwo deklarowało, że młodzież harcerską wychowuje do 16 lat na przyszłych członków ZMP42. Prasa harcerska relacjonowała przebieg kongresu, a w jego obradach uczestniczyła naczelniczka harcerek W. Dewitzowa wraz z grupą harcerzy i harcerek43. W okresie Akcji Letniej ‘48 kierownictwo polityczne w Związku zaczęli przejmować „instruktorzy o poglądach demokratycznych”. Młodzież harcerska w tym czasie pracowała przy powojennej odbudowie kraju w ramach realizowanego programu HSP. Był to ważny argument dla członków ZHP, przemawiający za istnieniem organizacji w tradycyjnej formie i treści. Jednak władze nie godziły się na te propozycje, umacniały grupę komunistyczną, istniejącą wewnątrz ZHP i zaczęły „demokratyzację” ostatniej organizacji młodzieżowej, funkcjonującej według „reakcyjnych” wzorców wychowawczych44. Po powrocie młodzieży harcerskiej z obozów wyczuwało się nadchodzące zmiany ideologiczno-organizacyjne w ZHP. Coraz częściej z pełnionych funkcji w Związku odwoływani byli przedwojenni oraz szaroszeregowi instruktorzy, m.in. instruktor ZHP i znakomity pedagog A. Kamiński oraz b. Naczelnik „Szarych Szeregów” Stanisław Broniewski – „Orsza”. W październiku 1948 r. Lewińska przedstawiła B. Bierutowi projekt „reorganizacji” Związku oparty na przygotowanym planie, 20 grudnia zaś, na odprawie komendantek i komendantów chorągwi przyjęto rezolucję o zerwaniu z pozostałościami wychowania skautowego w ZHP, a zebrani instruktorzy opowiedzieli się za „socjalistycznym wychowaniem” w harcerstwie45. W 1949 r. kontynuowano zmiany w ZHP. Dnia 10 stycznia, podczas III Plenum Zarządu Głównego ZMP jego przewodniczący, J. Zarzycki wygłosił referat pt. „ZMP w walce o harcerstwo”. Potwierdził w nim faktyczne dążenie kierownictwa ZMP do sukcesywnego podporządkowania tej organizacji Związku Harcerstwa Polskiego. W swoim wystąpieniu J. Zarzycki ostro zanegował przedwojenny dorobek wychowawczy ZHP, określając jego dokonania wychowawcze jako „badenpowellizm”, „szlachecki nacjonalizm” i „wrogość do walczącego o swoje prawa ludu”. Nowy Związek miał być organizacją służącą procesowi socjalistycznego wychowania dzieci i młodzieży, budowie 42 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego na drodze do jedności ideologicznej i organizacyjnej ze Związkiem Młodzieży Polskiej w latach 1948–1950, „Rocznik Historyczny Ruchu Młodzieżowego” 1990, s. 228–229. 43 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 250–251. 44 Ibidem, s. 251. Komuniści wobec harcerstwa..., s. 135: Rezolucja uchwalona na odprawie Komendantek i Komendantów Chorągwi ZHP w Warszawie w sprawie zerwania z pozostałościami wychowania skautowego w harcerstwie z 20 XII 1948 r. 45 206 Grzegorz Baziur człowieka „nowego typu”, wzorowanego na obywatelach ZSRR46. Konsekwencją wygłoszonego referatu była instrukcja wydana w lutym 1949 r. przez Zarząd Główny ZMP dla zarządów wojewódzkich i powiatowych, w której określono zasady współpracy między ZMP a ZHP. Owa współpraca miała być koordynowana przez odpowiednie wydziały i referaty zarządów ZMP z ich odpowiednikami w ZHP47. W tym samym roku P. Lewińska opublikowała broszurę propagandową pt. Walka o nowe harcerstwo, w której – idąc za myślą J. Zarzyckiego – skrytykowała sprawdzone metody wychowawcze, stosowane w światowym i polskim skautingu i zapowiedziała „demokratyzację” Związku w kierunku pożądanym przez władze. Postulowała ona zastąpienie wychowania jednostki wychowaniem kolektywnym i w taki sposób kształtowanie też stosunku do socjalistycznej pracy. Wiarę i tradycję narodową P. Lewińska chciała zastąpić „światopoglądem naukowym”. Proces ten określiła jako „wychowanie moralne”, wzorowane na sowieckich modelach wychowania „nowego człowieka”, zgodnych z teoriami takich „pedagogów”, jak Antoni Makarenko czy Siergiej Kirow48. W 1949 r. zlikwidowano w ZHP Organizację Harcerzy i Harcerek i „ujednolicono program wychowawczy”, zaczęto też proces tzw. „umasowienia” Związku. W 1948 r. liczył on 300 tys. członków, natomiast władze zamierzały utworzyć organizację masową, liczącą milion dzieci, która z organizacji „mieszczańskiej” miała stać się powszechną, obejmująca dzieci pochodzące z rodzin robotniczych i chłopskich. Po „weryfikacji” kadry instruktorskiej nad „demokratycznym” harcerstwem władzę mieli objąć członkowie ZMP49. W dniu 6 października 1948 r. oficjalnie zainaugurowano „współpracę” między ZHP a ZMP, której Zarząd Wojewódzki dążył do kontroli harcerstwa50. Jesienią 1948 r. władze rozpoczęły czystkę kadrową w harcerstwie. Na mocy rozkazu Naczelnictwa ZHP L. 1 z dnia 15 lutego 1949 r. zwolniono od 1 października 1948 r. z zajmowanych stanowisk wszystkich komendantów hufców i ich zastępców, p.o. komendantów hufców, sekretarzy KH, namiestników zuchowych w Chorągwi Krakowskiej, stosując zasadę działania prawa wstecz. Na ich miejsce mianowano nowych instruktorów. Od 15 lutego 1949 r. zmieniono też stopnie harcerskie, likwidując stopnie: młodzika, wywiadowcy, ćwika, harcerza orlego (HO) i harcerza Rzeczpospolitej (HR). W ich miejsce wprowadzono stopnie: ochotnika, pioniera, Ibidem, s. 136–158: Referat przewodniczącego Zarządu Głównego ZMP Janusza Zarzyckiego pt.: „ZMP w walce o harcerstwo”, wygłoszony na III Plenum ZG ZMP 10 I 1949 r.; J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego na drodze…, s. 229. 46 Ibidem, s. 159: Instrukcja Zarządu Głównego ZMP dla zarządów wojewódzkich i powiatowych ZMP w sprawie form współdziałania z ZHP z lutego 1949 r. 47 48 A. Makarenko, Poemat pedagogiczny, Warszawa 1955; S. Kirow, O młodzieży. Zbiór artykułów i przemówień, Warszawa 1951. 49 P. Lewińska, Walka o nowe harcerstwo, Warszawa 1949, s. 35–36. APKr, Związek Młodzieży Polskiej (dalej: ZMP) 201/IV/1, k. 196–197: Sprawozdanie miesięczne Zarządu Wojewódzkiego ZMP w Krakowie za październik 1948 r. 50 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 207 przewodnika i organizatora51. Unieważniano pieczątki ZHP, książeczki i krzyże harcerskie oraz zarządzono rejestrację wszystkich nauczycieli, którzy przed 1948 r. byli działaczami Związku i pełnili w nim jakiekolwiek funkcje instruktorskie52. Na początku 1949 r. zastępcą komendanta Chorągwi Harcerzy w Krakowie został mianowany członek PZPR, Stanisław Koperski. W czasie zebrania 9 i 10 stycznia jego przebieg z ramienia ZW ZMP kontrolował przewodniczący tej organizacji Strzałkowski. Na początku 1949 r. rozpoczęto wspólne szkolenia działaczy ZMP i ZHP przygotowując w ten sposób przyszłe włączenie harcerstwa do ZMP53. Wielu instruktorów zwolniono z ZHP jeszcze przed połączeniem obu organizacji, a niektórym cofnięto „na własną prośbę” stopnie harcerskie. Postąpiono tak np. po zwolnieniu ze służby w ZHP instruktora Komendy Hufca w Chrzanowie, phm. Pawła Lubasza54. Kolejną sprawą było scalenie obu organizacji harcerskich. Rozpoczęto je 1 września 1948 r. od połączenia obu dotychczasowych Głównych Kwater, utworzenia Naczelnictwa i 15-osobowej Rady Związku. Z Naczelnictwa zwolniono instruktorów: hm A. Kamińskiego, hm J. Wierusza-Kowalskiego, hm W. Rogalę i hm J. Wesołowskiego. 31 stycznia 1949 r. nowym przewodniczącym ZHP został mianowany hm Jerzy Berek, zaś jego zastępcami: hm P. Lewińska i W. Kleniewski55. W październiku 1948 r. rozpoczęło się scalanie komend chorągwi organizacji harcerek i harcerzy, które trwało do kwietnia 1949 r. Jako ostatnie połączono hufce, finalizując całą akcję scaleniową w końcu 1949 r. W związku z tym, do rozkazu Naczelnictwa z 1 marca 1949 r. dotyczącego scalenia komend hufców harcerek i harcerzy dołączono instrukcję, w której określono cel i sposób połączenia organizacji harcerek i harcerzy ZHP. Zasadniczym celem akcji było: osiągnięcie jednego kierunku ideologicznego przez harcerki i harcerzy, jednolite reprezentowanie organizacji wobec władz, ułatwienie ścisłej współpracy z ZMP, umożliwienie wymiany doświadczeń członkom obu organizacji oraz wzmocnienie liczebne i jakościowe grona instruktorskiego ZHP56. Połączenie obu komend chorągwi w Krakowie odbyło się 3 kwietnia w świetlicy instruktorskiej Związku. Na nowego „demokratycznego” komendanta Krakowskiej Chorągwi ZHP został wybrany hm Mieczysław Politowski, zaś jego zastępcami: hm Krystyna Rejs i phm Stanisław Koperski. Wszyscy byli „pozytywnie” zaopiniowani przez KW PZPR w Krakowie. Komendant Chorągwi 51 APKr, KW PZPR, Związek Harcerstwa Polskiego (dalej: ZHP), 89/IV/1, k. 35–35a: Rozkaz L. 4/48 z dnia 15 października 1948 r., Załącznik nr 1: Regulamin oznak harcerskich L. 4/48; zob.: B. Cabała, Struktury organizacyjne i obsady personalne Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1944–1949, „Harcerstwo” 1974, nr 10, s. 27–33. 52 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 27–31: Rozkaz L. 3 z 1 III 1949 r.; k. 34–34a: Rozkaz L. 4/48 z dnia 15 października 1948 r. 53 APKr, Zarząd Wojewódzki ZMP, 201/VI/4, k. 4–5: Sprawozdanie miesięczne ZW ZMP w Krakowie z 13 II 1949 r. 54 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 27: Rozkaz L. 3 z 1 III 1949 r. 55 MH, Kolekcja, 420/4/2: Rozkaz Naczelnictwa L. 12 z 15 II 1949 r. APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 30–31: Załącznik L. 1 do Rozkazu Krakowskiej Komendy Chorągwi Harcerzy L. 3 z dnia 1 III 1949 r. 56 208 Grzegorz Baziur stwierdził w wystąpieniu, że pracę Chorągwi oprze na instruktorach i jednocześnie zapowiedział, że z pracy „należy wyeliminować jednostki ochładzające entuzjazm młodzieży” – czyli niewygodnych politycznie instruktorów z przedwojennego ZHP, z Szarych Szeregów, istniejących w okresie okupacji niemieckiej i działających po 1945 r. według zasad wychowawczych, obowiązujących przed „demokratyzacją” harcerstwa. Podczas odprawy uchwalono też – przy jednym głosie wstrzymującym się – nowy Regulamin Organizacyjny, zgodny z wytycznymi, opracowanymi przez Naczelnictwo ZHP57. 6 kwietnia odbyła się pierwsza odprawa Komendy Chorągwi po połączeniu, a po decyzji Naczelnictwa wprowadzono etaty dla „zawodowych instruktorów” odchodząc od zasady społecznej działalności instruktorów harcerskich58. Proces połączenia obu chorągwi krakowskich operacyjnie kontrolowali funkcjonariusze Wydziału V WUBP i jego referatów w PUBP, którzy przy pomocy bojówek złożonych z członków ZMP odbierali drużynom sztandary, proporce i zajmowali harcówki, które były przekazywane członkom ZMP. W latach 1948–1950, na podstawie rozkazów komendantów hufców i chorągwi usuwano wielu instruktorów, na ich miejsce zaś mianowano nowych instruktorów o poglądach „demokratycznych”59. Wielu instruktorów aresztowano i poddano brutalnym przesłuchaniom na UB. Również harcerze idący na zbiórki w mundurach byli bici przez bojówkarzy z ZMP. Po połączeniu obu organizacji harcerskich, władze wojewódzkie ZMP wzmagały naciski polityczne na harcerstwo w kierunku związania go z tą organizacją. W dniu 20 maja 1949 r., podczas posiedzenia ZW ZMP, prezydium Zarządu podjęto uchwałę o ścisłym związaniu ZHP z ZMP. Miało się to dokonać poprzez oddziaływanie członków organizacji na harcerzy, m.in. przydział członków ZMP w charakterze obserwatorów podczas obozów, zmianę stosunku władz szkolnych do ZHP, udostępnienie świetlic ZMP dla harcerzy i pomoc w uzyskaniu funduszy na zorganizowanie obozów latem 1949 r.60 W tym czasie zlikwidowano też funkcję kapelanów harcerskich, unieważniono numery krzyży harcerskich, zmieniono też symbolikę harcerstwa i regulaminy wewnętrzne61. Kolejnym krokiem władz komunistycznych wobec Związku była likwidacja 1 marca 1950 r. jego struktur: komend hufców i chorągwi. Na ich miejsce powołano wojewódzkie, powiatowe i miejskie 57 APKr, KW PZPR, Związek Harcerstwa Polskiego (dalej: ZHP), 89/IV/1, k. 1–3a: Protokół odprawy połączeniowej Krakowskich Komend Chorągwi z 3 IV 1949 r. 58 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 6: Protokół z odprawy ścisłej Komendy Chorągwi z 6 IV 1949 r. IPN Kr 075/122, k. 15: Instrukcja naczelnika Wydziału V WUBP do szefa PUBP w Myślenicach z 2 IV 1949 r.; por. APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 6–7: Rozkaz L.7/49 z 1 X 1949 r.; zob. Komuniści wobec harcerstwa…, s. 160–167: Analiza sytuacji kadrowej w Związku Harcerstwa Polskiego oraz zmian w składzie korpusu instruktorskiego, sporządzona prawdopodobnie w Naczelnictwie ZHP w grudniu 1949 r. 59 APKr, ZMP, k. 66: Protokół nr 19 z posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego ZMP w Krakowie z 20 V 1949 r. 60 61 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 1–2: Rozkaz L.9/49 z 1 XII 1949 r.; MH, Naczelnictwo, 1/9: Rozkaz Naczelnictwa ZHP L. 2 z 20 XII 1948 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 209 komendy ZHP, podporządkowując je odpowiednim terytorialnie zarządom ZMP. Jednocześnie lokalne zarządy ZMP formalnie przejęły stanice harcerskie i tę część harcerskiego sprzętu, której harcerze nie zdążyli ukryć62. Wiosną 1950 r. władze zaczęły rozważać sprawę likwidacji Związku i przekształcenia go w organizację wzorowaną na sowieckim „Pionierze”. W tym celu, między 28 kwietnia a 23 maja tr. w ZSRR przebywała delegacja kierownictwa ZHP. Celem tej wizyty było zapoznanie się z pracą Komsomołu i organizacji pionierskiej63. W maju lub czerwcu 1950 r. Biuro Organizacyjne KC PZPR sporządziło projekt uchwały dotyczący pracy organizacji harcerskiej, gdzie nakazało współpracę z ZMP i władzami administracyjnymi, a za jej kontrolę miał odpowiadać Zarząd Główny ZMP. Dnia 8 czerwca 1950 r. odbyło się posiedzenie Biura Politycznego KC PZPR, podczas którego skrytykowało ono pracę Zarządu Głównego ZMP, zarzucając tej organizacji brak należytej współpracy z organizacjami partyjnymi, bagatelizowanie problemu zaostrzającej się „walki klasowej” oraz „uleganie wpływom reakcji”64. We wrześniu 1950 r. Prezydium ZG ZMP zaproponowało podjęcie uchwały „O kierownictwie ZMP organizacją harcerską”. W dokumencie przewidywano ostateczną likwidację ZHP poprzez włączenie drużyn harcerskich do Związku Młodzieży Polskiej, co miało nastąpić po odbytym plenum Zarządu Głównego tej organizacji. Przewidywano współdziałanie z Ministerstwem Oświaty, które 6 września 1950 r. wydało instrukcję o organizacji drużyn harcerskich w szkołach ogólnokształcących, w której określiło jej strukturę. Wszyscy uczniowie szkoły tworzyli drużynę składającą się z klas – zastępów. Na czele drużyny stała Rada Drużyny, a dużymi „zastępami” mieli kierować przewodnicy – najczęściej aktywni działacze szkolnego koła ZMP lub starsi uczniowie, mianowani przez Komendę Powiatową ZHP w porozumieniu z dyrekcją szkoły65. Jesienią 1950 r. nastąpiła też zmiana struktury Naczelnictwa ZHP, które zostało przekształcone w „Kierownictwo” Związku, istniejące do jego likwidacji. W dniu 20 stycznia 1951 r. Rada Naczelna ZMP podjęła uchwałę o rozwiązaniu Związku Harcerstwa Polskiego i wcieleniu go do ZMP pod nieformalną nazwą Organizacji Harcerskiej. Istniejące dotychczas komendy wojewódzkie Związku zostały przekształcone w Wydziały Harcerskie zarządów wojewódzkich ZMP, natomiast komendy powiatowe – w Referaty Harcerskie zarządów powiatowych Związku. Akcję likwidacyjną zakończono ostatecznie 1 lutego 1951 r. Od tej pory zakazano na prawie sześć lat używania nazwy Związek Harcerstwa Polskiego, a w miejsce tradycyjnego harcerstwa powstała Organizacja Harcerska 62 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 118. AAN, KC PZPR 1638, k. 185: P. Lewińska, Sprawozdanie (krótkie) dla Sekretariatu KC Partii z wyprawy pracowników harcerskich do ZSRR w czasie od 28 IV do 23 V 1950 r. 63 AAN, KC PZPR, 1636, k. 26: Protokół nr 38 z posiedzenia Biura Politycznego z 8 VI 1950 r.; Komuniści wobec harcerstwa…, s. 168–176: Projekt uchwały Biura Organizacyjnego KC PZPR o pracy organizacji harcerskiej z maja – czerwca 1950 r. 64 65 Komuniści wobec harcerstwa…, s. 186–188: Projekt uchwały Zarządu Głównego ZMP „O kierownictwie ZMP nad organizacją harcerską” z września 1950 r.; zob. K. Skusiewicz, Likwidacja Związku Harcerstwa Polskiego w 1950 roku, „Acta Universitatis Lodziensis”, Politologia 20, s. 161–173. 210 Grzegorz Baziur ZMP66. Ostatecznie tradycyjne harcerstwo zostało wchłonięte przez stalinowski system polityczno-ideologiczny i wychowawczy. Część instruktorów i harcerzy nie pogodziła się z tym stanem rzeczy i podjęła ponownie działalność w konspiracji, inni wybrali „emigrację wewnętrzną,” a jedynie nieliczni włączyli się do działalności „harcerstwa ZMP-owskiego”, spotykając się jednak z bojkotem działaczy harcerskich sprzed likwidacji ZHP, licząc na przetrwanie stalinizmu w strukturach komunistycznej organizacji lub po prostu podejmując współpracę polityczno-ideową, a niejednokrotnie i agenturalną z władzami. Powstanie i struktura Strzeleckiej Organizacji Wojskowej Mimo rozwiązania Armii Krajowej i Szarych Szeregów, wiele środowisk harcerskich nie zakończyło działalności konspiracyjnej. Jedną z takich organizacji harcerskich była działająca w latach 1946–1952 na terenie Krakowa-Prokocimia Strzelecka Organizacja Wojskowa, której nazwę zmieniono najpierw na Ruch Oporu Armii Krajowej, a następnie Obóz Zjednoczenia Młodej Polski. Organizacja powstała na przełomie 1946 i 1947 r. Na jej czele stanął harcerz z „Szarych Szeregów”, żołnierz 8. kompanii, 3. batalionu Zgrupowania AK „Żelbet”, Tadeusz Sobesto, ps. „Watra”. Na temat genezy organizacji jej członkowie: Eugeniusz Zwoleń, Witold Kudela, Adam Gwiazdowicz, Zbigniew Hołubowski i Tadeusz Hankus napisali w swojej relacji z 1996 r.: Przy 19 plutonie wchodzącym w skład VIII Kompanii działała Harcerska Drużyna Szarych Szeregów nosząca pierwotnie imię Zawiszy Czarnego, a później imię gen. Władysława Sikorskiego. Wkroczenie Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. tylko na krótki czas przerwało działania harcerzy. Tu trzeba dodać, że część harcerzy Szarych Szeregów nie wykonała ostatnich rozkazów jej komendanta [tj. Armii Krajowej – G.B.] ze stycznia 1945 r. o zaprzestaniu działalności i jej rozwiązaniu. Nie był to bowiem czas na rozwiązywanie, lecz na ponowne organizowanie się przeciwko nowemu okupantowi, który niewiele lepiej się zachowywał, niż okupant poprzedni [tj. Niemcy – G.B.]. Dlatego tylko część żołnierzy 19 plutonu i część harcerzy ujawniła się jesienią 1945 roku przed komisją likwidacyjną Armii Krajowej. Od stycznia 1945 kilku z nas działało samowolnie gromadząc broń, materiały wybuchowe i oporządzenie wojskowe, a niekiedy przeszkadzając w rabowaniu polskiego mienia przez Armię Czerwoną67. W latach 1946–1947 T. Sobesto zwerbował do tworzonej organizacji podziemnej swoich kolegów, harcerzy z Szarych Szeregów: Eugeniusza Zwolenia, Witolda 66 Ibidem, s. 170. „Działalność niepodległościowa w Prokocimiu po okupacji niemieckiej” – relacja pisemna członków Obozu Zjednoczenia Młodej Polski: E. Zwolenia, W. Kudeli, A. Gwiazdowicza, Z. Hołubowskiego i T. Hankusa z maja 1996 r., s. 1 [w posiadaniu autora]; zob. IPN Kr 074/52, k. 3: Charakterystyka nr 53 reakcyjnej organizacji „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski”. 67 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 211 Kudelę, Zbigniewa Hołubowskiego, Adama Gwiazdowicza i Adama Adamiaka. W ten sposób powstała grupa kadrowa organizacji. W styczniu 1947 r. w mieszkaniu T. Sobesty w Prokocimiu przy ul. Bieżanowskiej odbyło się spotkanie założycielskie, na którym utworzono organizacji o charakterze militarnym pod nazwą „Strzelecka Organizacja Wojskowa”. Ze względu na członkostwo komendanta SOW T. Sobesty w Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość” była ona podporządkowana WiN. Nazwa SOW obowiązywała do sierpnia 1947 r., po jej zmianie – od sierpnia 1948 do kwietnia 1951 r. organizacja używała nazwy „Ruch Oporu Armii Krajowej”. Ze względu na groźbę dekonspiracji w kwietniu 1951 r. nazwę ROAK zmieniono na „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski” która obowiązywała do jej likwidacji we wrześniu 1952 r.68 Struktura organizacji ulegała zmianie. Od 1947 do kwietnia 1951 r. była podzielna na dwie drużyny. Dowódcą pierwszej był E. Zwoleń, ps. „Giedymin”, drugą dowodził W. Kudela, ps. „Witold”. Wraz ze zmianą nazwy w kwietniu 1951 r. zmieniono strukturę organizacji. Od tej pory „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski” dzielił się na trzy sekcje: propagandową, dywersyjną oraz wywiadu i kontrwywiadu. Wiosną 1951 r. organizacja liczyła formalnie 27 członków. W składzie dowództwa wchodzili: przewodniczący Tadeusz Sobesto, ps. „Watra”, I zastępca przewodniczącego Eugeniusz Zwoleń, ps. „Giedymin”, II zastępca Adam Adamiak, ps. „Jems”, szef Sekcji ds. Dywersji Witold Kudela, ps. „Witold” i Zbigniew Hałubowski, ps. „Jar”69. Terytorialnie OZMP dzieliła się na cztery placówki. Pierwszą była placówka w Krakowie, którą tworzyli: Witold Kudela, Zbigniew Hołubowski, Adam Adamiak, Zdzisław Rychlicki, Władysław Szczurek, Krzysztof Orzeł, Adam Gwiazdowicz, Adam Górecki, Antoni Ziernicki, Otto Walkiewicz, Aleksander Mykicki i Adolf Malacz. Kolejna placówka została zorganizowana w Radomiu, a jej członkami byli: Janina Zagoździńska, Henryk Banaczkowski, Roman Garbacz, Jerzy Płowiec, Zenon Marchocki, Zygmunt Górecki i Krystyna Baryłkiewicz. W miejscowości Jankówka koło Krakowa powołano placówkę OZMP i tworzyli ją: Jakub Hankus, który wspierał czasowo działalność organizacji i jego syn, Tadeusz, w Częstochowie zaś podjęto próbę zorganizowania placówki przez zaprzysiężonego Zdzisława Mazika70. W organizacji obowiązywała przysięga, którą członkowie organizacji składali na ręce dowódcy: Ja................. wstępując świadomie i dobrowolnie do organizacji przysięgam wiernie służyć Polsce i poświęcić swe życie dla wywalczenia jej niepodległości i wielkości. 68 IPN Kr 074/52, k. 2. W „Charakterystyce nr 52” podano, że: „Zmiany nazw wymagały reaktywowania jej działalności, bowiem dwukrotna dłuższa (od sierpnia 1947 do sierpnia 1948 – pobyt w więzieniu i od 8 września 1949 do września 1952 – pobyt w WP) nieobecność dowódcy Sobesto Eugeniusza [Tadeusza – tak podano imię w notce biograficznej – G.B.] (osłabiała aktywność organizacji. Jej uaktywnienie – zdaniem członków wymagało jednocześnie zmiany nazwy organizacji”. Ponadto w „Charakterystyce” podano nazwę „Obóz Zjednoczenia Młodzieży Polskiej”; por.: „Działalność...”, s. 1–3. 69 IPN Kr 074/52, k. 4. IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 4–5: Wykaz członków Obozu Zjednoczenia Młodzieży Polskiej; „Działalność...”, s. 1–2: Wykaz członków OZMP. 70 212 Grzegorz Baziur Przysięgam być posłusznym rozkazom mianowanych kierowników wypełniając swe obowiązki i strzec tajemnicy organizacyjnej. Przysięgam stać czujnie na straży honoru Ojczyzny, organizacji, swego – tak mi dopomóż Bóg. Po odebraniu roty przysięgi dowódca OZMP wygłaszał następujący odzew: Przyjmuję Cię w szeregi żołnierzy Wielkiej Polski, obowiązkiem Twoim jest walczyć z bronią w ręku, zwycięstwo Twe będzie Twą nagrodą – zdrada będzie karana śmiercią71. W politycznym programie organizacji odwoływano się do zasad uniwersalizmu chrześcijańskiego, zbudowaniu w Polsce pośredniego systemu politycznego między kapitalizmem a socjalizmem. Na czele państwa mieli stanąć politycy katoliccy72. Przyjęty program nawiązywał do chrześcijańskiej idei „Konfederacji Narodu”. Autorzy relacji napisali na temat jego temat: Przeciwko czerwonej ideologii przeciwstawialiśmy ideologię opartą na uniwersalizmie chrześcijańskim, polegającą [...] na gospodarce rynkowej, wolności indywidualnej, a w wypadku zakładów przemysłowych, stosowaniu udziałów własnościowych przez zatrudnionych w danym zakładzie pracowników. Celem nadrzędnym było odzyskanie niepodległości, a tym samym zaprzestanie ekonomicznej eksploatacji naszego kraju. Jedną z form walki było kolportowanie ulotek, w których ośmieszano okupanta i jego popleczników oraz podawano fakty świadczące o okupacyjnym charakterze ówczesnego reżimu. Treść była zwięzła a czasami dosadna. [...] Ulotki rozpowszechniano w dwojaki sposób: rozdawano lub rozrzucano w środkach komunikacji miejskiej, rozlepiano w miejscach dużego ruchu pieszego lub w pobliżu miejsc zgromadzeń73. Członkowie organizacji, działając w konspiracyjnych strukturach na co dzień prowadzili normalne życie i uczęszczali do szkół i pracowali. W czasie prowadzenia działalności podziemnej organizacja dysponowała siedmioma sztukami broni: dwoma pistoletami systemu TT, 15-strzałowym pistoletem belgijskim FN kal. 9 mm, niemieckim Parabellum kal. 9 mm, rewolwerem, automatem produkcji sowieckiej typu PPSz-a) i automatycznym karabinem 10-strzałowym oraz amunicją do tej broni. Większość broni jako b. żołnierze AK zachowali po zakończeniu wojny74. Ponadto SOW miała na swoim wyposażeniu maszynę do pisania. Środki finansowe pochodziły ze składek członkowskich w wysokości 3 złotych miesięcznie75. 71 IPN Kr 07/3323, t. 4, k. 127–128: Notatka służbowa z 30 IX 1952 r. 72 IPN Kr 074/52, k. 2–3. 73 „Działalność...”, s. 3. 74 IPN Kr 074/52, k. 4. IPN Kr 074/52, k. 5; IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 18: Raport o przejęciu do prowadzenia sprawy „Odra” z 26 IX 1952 r. 75 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 213 Działalność SOW – ROAK – OZMP (1947–1952) Organizacja działała głównie na terenie Krakowa: w Prokocimiu, na Woli Duchackiej, na Piaskach, w Płaszowie i na Podgórzu, w pow. limanowskim i w Radomiu. Ze względu na katolicki program podczas wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r. wezwano do poparcia bloku partii katolickich z listy wyborczej nr 5. Wydrukowano około 200 ulotek, których część rozkolportowano w Krakowie, część zaś wysłano na adresy prywatne76. Po wyborach kontynuowano ich kolportaż. Rozrzucono je kilkakrotnie: 30 grudnia 1947 r. w Bieżanowie i na stacji PKP w Prokocimiu, 19 grudnia 1950 r. w Wieliczce, natomiast w dniach 19 lipca, 28 września 1951 r. i 30 czerwca 1952 r. w Krakowie77. W sierpniu 1947 r. członkowie SOW szkolili się z zakresu posługiwania się bronią, terenoznawstwa i odbywali ćwiczenia polowe. Zajęcia miały miejsce w Lesie Krzyszkowskim, w poaustriackim forcie w Prokocimiu i na dawnym terenie ćwiczeń AK i Szarych Szeregów78. Ze względu na zasady konspiracji i bezpieczeństwa zajęcia odbywały się w małych grupach, które liczyły trzy lub cztery osoby. Nadal też gromadzono broń i amunicję i starano się ją zdobyć różnymi sposobami. Jesienią 1947 r. W. Kudela ustalił, że w piekarni przy ul. Krakowskiej kwaterował żołnierz sowiecki, który posiadał automat. W związku z tym zaplanowano akcję jego rozbrojenia i konfiskaty broni na rzecz organizacji. Patrol OZMP, w którym brali udział Witold Kudela, Adolf Malacz, Antoni Ziernicki i Otto Walkiewicz wkroczył do kwatery dozorcy piekarni, jednak nie zastał żołnierza i wycofał się z piekarni zabierając oporządzenie wojskowe79. Po aresztowaniu T. Sobesty za dezercję z PUBP w Gryficach i skazaniu go na rok więzienia, od sierpnia 1947 do sierpnia 1948 r. działalność SOW zamarła. Po wyjściu z więzienia i powrocie do Krakowa T. Sobesto zapoznał się z istniejącą sytuacją i podjął decyzję o rozwiązaniu SOW. Po przeprowadzeniu zmian i selekcji wśród jej członków powstała nowa organizacja pod nazwą „Ruch Oporu Armii Krajowej” zaś w kwietniu 1951 r. na zebraniu członków ROAK podjęto decyzję o zmianie nazwy na „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski”. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa prowadziła gruntowne rozpracowanie b. członków AK i WiN na terenie objętym działalnością ROAK–OZMP. Członkowie organizacji dowiedzieli się od T. Sobesty o zainteresowaniach bezpieki kilkorgiem spośród nich. Obawiając się „wsypy” powiadomiono ich o rozwiązaniu ROAK. Pozwoliło to na głębszą konspirację działających członków powołanego w 1951 r. OZMP, osobom zaś podejrzanym o ewentualne kontakty na uniknięcie 76 IPN Kr 074/52, k. 6, 13. 77 IPN Kr 074/52, k. 11-15, 17. IPN Kr 110/4956, k. 45–48: Protokół przesłuchania podejrzanego E. Zwolenia przez OZI nr 1 w Warszawie z 1 X 1952 r. 78 79 „Działalność...”, s. 3.; IPN Kr 110/4956, k. 62: Protokół przesłuchania E. Zwolenia przez OZI nr 1 w Warszawie z 6 X 1952 r. 214 Grzegorz Baziur większych represji80. W tej sytuacji spotkania jej członków odbywały się raz w miesiącu w Krakowie. W latach 1949–1951 Tadeusz Sobesto, Eugeniusz Zwoleń, Roman Garbacz i Adam Górecki zostali powołani do odbycia zasadniczej służby wojskowej. W tym czasie jeden z członków OZMP, Witold Kudela wyjechał do Gdyni, gdzie wstąpił do Państwowej Szkoły Rybaków Morskich, którą ukończył w czerwcu 1951 r.81 Ze względu na „niepewną politycznie” przeszłość (okupacyjna służba w AK i Szarych Szeregach) wszyscy zostali wcieleni do karnych batalionów górniczych i pracowali w ciężkich warunkach w kopalniach węgla. Jako b. żołnierzy AK, 15 października 1949 r. Garbacza i Góreckiego skierowano do pracy w batalionach karnych w kopalni „Zabrze–Wschód”, zaś w kwietniu 1950 r. wraz z całą kompanią do kopalni węgla „Makoszowy” k. Zabrza w ramach JW 3175. Tam poznali Henryka Banaczkowskiego z Radomia i spotkali dowódcę OZMP, Tadeusza Sobesto, odbywającego tam służbę wojskową. Wiosną 1951 r. Sobesto zwerbował Banaczkowskiego do organizacji, gdzie przybrał ps. „Lech”. Nieludzkie warunki pracy, ogłupiająca propaganda stalinowska i dyskryminacja z powodu poglądów politycznych były powodem dezercji z wojska H. Banaczkowskiego, A. Góreckiego i R. Garbacza. Również kpr. Adam Struś i kpr. Zdzisław Mazik przygotowywali się do dezercji, jednak zrezygnowali z niej i pozostali w jednostce. Dowódca jednostki, w której służył Garbacz, stwierdził w charakterystyce służbowej, że: „Nie był związany z obecną rzeczywistością [...], nie przejawiał żadnego zainteresowania produkcją oraz realizacją planu sześcioletniego”82. Dnia 26 listopada 1951 r., pozorując wyjazd na przepustkę, Banaczkowski, Garbacz i Górecki zdezerterowali z wojska. W jednostce zarządzono poszukiwania i wysłano do Radomia patrol pod dowództwem plut. Józefa Nowickiego. Po stwierdzeniu nieobecności w domu Nowicki zameldował o tym fakcie na Posterunku MO i w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Radomiu. W jednostce oficer dochodzeniowy Informacji Wojskowej, por. Antoni Tylman przesłuchał kilku świadków w sprawie ich dezercji83. 2 stycznia 1952 r. Wojskowa Prokuratora Garnizonowa w Katowicach wydała postanowienie o tymczasowym aresztowaniu H. Banaczkowskiego, R. Garbacza i A. Góreckiego. Ze względu na nieznane miejsce pobytu dezerterów prokurator garnizonowy w Katowicach, mjr Eugeniusz Zatorski zawiesił postępowanie i rozesłał za nimi listy gończe. Ich czyn został uznany za dezercję i był ścigany przez władze bezpieczeństwa państwa. Ze względu na groźbę aresztowania przez UB lub Informację Wojskową i brutalnego śledztwa dezerterzy musieli 80 „Działalność...”, s. 3–4; IPN Kr 110/4956, k. 48: Protokół przesłuchania E. Zwolenia przez OZI nr 1 w Warszawie z 1 X 1952 r. 81 Informację przekazał W. Kudela. 82 J. Żelazko, Sprawa Romana Garbacza, „Biuletyn IPN” 2002, nr 2, s. 57. IPN Kr 87/32, Akta Wojskowego Sądu Okręgowego V w Krakowie, k. 2–3: Meldunek z 1 XII 1951 r.; k. 4–6: Protokoły przesłuchań świadków z 1–2 XII 1951 r.; k. 24–29: Protokoły przesłuchań świadków z 2–3 XII 1951 r. 83 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 215 ukrywać się i korzystać z pomocy życzliwych im ludzi84. Po opuszczeniu jednostki dezerterzy udali się do Radomia, skąd zabrali ukrytą broń, skierowali się do Kielc, a potem do Krakowa, gdzie skontaktowali się z członkiem organizacji, Zbigniewem Hołubowskim. Po spotkaniu umówili się z nim w Lesie Krzyszkowskim w Rżące k. Krakowa. Podczas spotkania A. Górecki i R. Garbacz złożyli przysięgę na ręce Z. Hołubowskiego jako zastępcy dowódcy, ponieważ T. Sobesto przebywał w tym czasie w wojsku. Świadek wydarzeń, Zbigniew Hołubowski opisał całą sytuację następująco: Jesienią 1951 roku dostałem polecenie od kolegi Tadeusza Sobesto, żeby podjąć trzech żołnierzy i skierować ich w kierunku na Gorce. 4 XII w godzinach wieczornych spotkałem się wraz z kolegą Adamem Adamiakiem w okolicach parku w Prokocimiu z trzema żołnierzami, po wymianie hasła skierowaliśmy się do Lasu Krzyszkowskiego i tam odebraliśmy od nich przysięgę. Potem prowadziliśmy ich w kierunku na Rajsko; na podstawie mapy i kompasu skierowali się w kierunku na Gorce przez Porębę Wielką85. Wieczorem 5 grudnia przybyli oni do leśniczówki w Porębie Wielkiej, w pow. limanowskim w celu skorzystania z noclegu. Leśniczy, Marian Pietraszkiewicz zawiadomił Posterunek MO w Niedźwiedziu. Do leśniczówki przybył funkcjonariusz MO, Kazimierz Drab wraz z członkiem ORMO i zatrzymali oni uciekinierów. Drab wysłał ormowca na posterunek w celu sprowadzenia pomocy innych milicjantów. Podczas ucieczki Garbacz postrzelił śmiertelnie tego funkcjonariusza i zabrał mu automat PPSza i pistolet TT86. Joanna Żelazko napisała na ten temat: Odebrawszy wytyczne co do dalszego postępowania, cała trójka udała się pieszo z Krakowa w góry. Dotarli do miejscowości Koninki w pobliżu Turbacza. Chcieli przenocować w zabudowaniach u leśniczego oddalonych nieco od wsi. Ten jednak wykazał się „rewolucyjną czujnością”. Zaniepokojony obecnością trzech żołnierzy zawiadomił pobliski Posterunek Milicji Obywatelskiej w Niedźwiadku [chodzi o Posterunek MO w Niedźwiedziu – G.B.]. Do leśniczówki wysłano patrol, który miał sprawdzić podejrzanie wyglądających mundurowych. Milicjant okazał się człowiekiem dociekliwym i postanowił skontrolować przedstawione mu przez żołnierzy dokumenty podróży. W tym celu wysłał na posterunek MO towarzyszącego mu ormowca. Konspiratorzy chcieli wykorzystać liczebna przewagę i uciec. Garbacz wyszedł na chwilę z leśniczówki, a po powrocie próbował pistoletem sterroryzować funkcjonariuszea. Doszło do szarpaniny. Milicjant sięgnął po pepeszę. W zamieszaniu padły dwa strzały. Ponieważ plutonowy został śmiertelnie postrzelony, dezerterzy zdecydowali się natychmiast uciekać do Krakowa87. 84 IPN Kr 87/32, k. 15: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu H. Banaczkowskiego, R. Garbacza, A. Góreckiego z 2 I 1952 r.; k. 16: Postanowienie o zawieszeniu sprawy i rozesłaniu listów gończych z 2 I 1952 r.; k. 18: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Banaczkowski Henryk z 2 I 1952 r.; k. 36: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Garbacz Roman z 2 I 1952 r.; k. 56: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Górecki Adam z 2 I 1952 r. 85 Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora). IPN Kr 074/52, k. 8; IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9: Raport o przejęciu prowadzenia sprawy o kryptonimie „Odra” z 21 IX 1952 r. 86 87 J. Żelazko, op. cit., s. 58. 216 Grzegorz Baziur Po nieszczęśliwym zabójstwie milicjanta, 6 grudnia 1951 r. wszyscy wrócili do Krakowa i ponownie skontaktowali się z A. Adamiakiem, którego adres znali. W rozmowie dowiedział się o tragicznych zdarzeniach, które miały miejsce w leśniczówce w Porębie Wielkiej. Wówczas A. Adamiak zamelinował ich u siebie (matki nie było w domu), skontaktował się ponownie ze Z. Hołubowskim i razem udali się do jego mieszkania. Żołnierze opowiedzieli o wydarzeniach w Porębie i trzeba było ich gdzieś ukryć, aby mogli przenocować. Pierwszą noc spędzili w budowanym domu opodal posesji A. Adamiaka. Rano, 7 grudnia udali się do mieszkania A. Adamiaka, gdzie oddali broń i przebrali się w cywilne ubrania. Po zjedzeniu śniadania Z. Hołubowski zaprowadził ich do Jankówki koło Wieliczki, do ojca Tadeusza i Juliana Hankusów, Jakuba Hankusa. Na jego prośbę J. Hankus przenocował ich w swoich zabudowaniach. Przebieg całej drogi Zbigniew Hołubowski opisał następująco: Po południu [7 grudnia 1951 r. – G.B.], wieczorową porą udałem się z Garbaczem i Banaczkowskim pociągiem ze stacji Płaszów [chodzi o obecną stację Kraków-Płaszów – G.B.] do Wieliczki, a z Wieliczki piechotą razem z ludźmi wracającymi z pracy do wsi Jankówka. Ja szedłem przodem, mając w ręku latarkę i w razie natknięcia się na patrol milicyjny lub KBW miałem zaświecić a oni mieli zejść z drogi i ukryć się w przydrożnych zaroślach. W tym czasie okolice te były patrolowane przez KBW i milicję. W domu Tadeusza Hankusa w Jankówce prosiłem jego ojca, Jakuba Hankusa o przenocowanie kolegów Tadka. Tak ich określiłem. Na drugi dzień rano sami wrócili do Prokocimia i znowu zjawili się w domu kolegi Adamiaka, na ul. Mickiewicza, 100 metrów od komisariatu milicji. W tej sytuacji bez wyjścia poprosiłem moją żonę, Aurelię Hołubowską o wywiezienie ich do jej krewnych w Przemyślu i ukrycia ich na parę dni nie mówiąc im, że są dezerterami, ale że się ukrywają. Żona wyraziła zgodę i wyjechała z nimi, tj. Garbaczem, Banaczkowskim i Góreckim do Przemyśla. Myśmy w tym czasie nawiązali kontakt z Panią Zagoździńską w Radomiu, która zgodziła się załatwić kryjówkę dla dwóch osób. Zagoździńska była dobrą znajomą Henryka Banaczkowskiego. Po kilku dniach żona moja, Aurelia Hołubowska wróciła z tymi trzema osobami. Zagoździńska przyjęła Garbacza i Banaczkowskiego, Góreckiego postanowił ukryć kolega Adamiak w magazynie CPAL na ulicy Wrzesińskiej w Krakowie88. Po powrocie z Przemyśla do Krakowa H. Banaczkowski i R. Garbacz wyjechali do Radomia. Tam spotkali się z Janiną Zagoździńską i przez kilka dni przebywali w jej mieszkaniu. Potem Bananaczkowski mieszkał u kuzyna, Zenona Marchockiego, a następnie, dzięki pomocy J. Zagoździńskiej – od grudnia 1951 do 28 maja 1952 r. we Włochach pod Warszawą u jej siostry, Marii Szewczyk, zaś do połowy lipca ponownie w pokoju J. Zagoździńskiej, potem u Janiny Baryłkiewicz i od połowy sierpnia do chwili aresztowania 24 września 1952 r. u Marii Szewczyk89. W styczniu 1952 r. wstąpiła ona do OZMP, gdzie pełniła rolę łączniczki H. Banaczkowskiego. Trzeci z poszukiwanych, Adam Górecki pozostał w Krakowie, ukrywając się naj88 Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora). Biogram H. Banaczkowskiego, [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944–1956. Słownik biograficzny, Warszawa–Kraków 2004, t. II, s. 8–9. 89 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 217 pierw u rodziców, następnie u sąsiadów, u siostry Zofii Bibikiewicz, w mieszkaniu Kornasiów oraz w magazynie firmy CEPELIA przy ul. Wrzesińskiej w Krakowie, gdzie pracował A. Adamiak. W marcu 1952 r. z Radomia do Krakowa przybyła łączniczka od Henryka Banaczkowskiego – Janina Zagoździńska, która skontaktowała się z A. Adamiakiem oraz przywiozła do Krakowa maszynę do pisania i list od Banaczkowskiego, w którym polecił przeprowadzenie werbunku nowych członków. Wracając do Radomia zabrała pisemną odpowiedź dla niego i pistolet z 40 sztukami amunicji dla R. Garbacza90. Likwidacja organizacji i wyroki sądowe Po śmiertelnym postrzeleniu K. Draba funkcjonariusze Komendy Powiatowej MO i PUBP z Limanowej rozpoczęli śledztwo, a w Limanowej zarządzono pościg. Jednak nie doprowadził do ujęcia uciekinierów przez organa bezpieczeństwa. W dniu 29 lutego 1952 r. Wydział III WUBP w Krakowie wszczął agenturalne rozpracowanie OZMP pod kryptonimem „Odra”91. Do akcji wykorzystano dwóch informatorów o pseudonimach: „Wolpone” i „Żak”. W wyniku kilkumiesięcznego śledztwa ustalono, że A. Górecki ukrywa się w magazynie „CEPELII” w Krakowie u Adama Adamiaka92. W celu ujęcia ukrywających się dezerterów Wydział I WUBP rozpoczął obserwację rodzin i ich mieszkań, a informator o ps. „Mazurkiewicz” miał przeprowadzić wywiad wśród znajomych Góreckiego i jego rodziny. Ponadto wspomniany informator w meldunku donosił o tym, że widział Góreckiego na ulicy w Krakowie, jednak nie miał możliwości przeprowadzenia z nim rozmowy93. Jednocześnie WUBP wysłał stosowne pisma do dowódcy batalionu JW 3715 w Kopalni Węgla Kamiennego „Makoszowy”, w której Banaczkowski, Garbacz i Górecki pełnili czynną służbę wojskową. Podobne pisma WUBP w Krakowie wysłał do 9. batalionu ZSW w Chrzanowie, gdzie służyli: Eugeniusz Zwoleń, Tadeusz Sobesto i Adolf Malacz i do jednostki Polskiego Ratownictwa Morskiego w Gdyni, gdzie pracował Tadeusz Hankus. Na podstawie informacji agenturalnych funkcjonariusze WUBP ustalili miejsce ukrycia A. Góreckiego. Jeden z członków OZMP, Aleksander Mykicki, który uzgodnił miejsce jego ukrycia z A. Adamiakiem pracującym w tym magazynie znał powody ukrywania się przed bezpieką A. Góreckiego. Dzięki doniesieniom 90 IPN Kr 074/52, k. 8; IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 22–31: Akt oskarżenia H. Banaczkowskiego, R. Garbacza i A. Góreckiego z 20 II 1953 r.; t. 2, k. 97–106: Akt oskarżenia p-ko: Banaczkowskiemu Henrykowi, Garbacz Romanowi, Góreckiemu Adamowi z 20 VI 1953 r.; t. 1, k. 241: Akt oskarżenia J. Zagoździńskiej z 8 XII 1952 r. 91 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 6: Postanowienie o założeniu sprawy agencyjnej o kryptonimie „Odra”. 92 IPN Kr 074/52, k. 9. 93 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raport o wszczęciu wstępno-agencyjnego rozpracowania z lutego 1952 r. 218 Grzegorz Baziur uzyskanym od informatorów: Władysławy Karnas vel Kania, ps. „Sylwia” i „Żak” funkcjonariusze WUBP uzyskali informacje o miejscu ukrycia Góreckiego. W dniu 19 września 1952 r. „tajnie zdjęli” A. Mykickiego, którego po przesłuchaniu i uzyskaniu od niego informacji dotyczących miejsca ukrycia Góreckiego zwolniono. Trzy dni później ponownie go aresztowano w ramach rozpoczętej likwidacji organizacji94. Funkcjonariusze UB posiadali również informacje o miejscach ukrywania się Garbacza w Radomiu oraz o kontaktach Adamiaka utrzymywanych z nimi przez tamtejszą łączniczkę, J. Zagoździńską. Dzięki pomocy H. Banaczkowskiego w styczniu 1952 r. A. Adamiak skontaktował się również z mieszkającym w Radomiu Płowcem i utrzymywał go przez łącznika OZMP, K. Orła95. W dniu 20 września 1952 r. funkcjonariusze Wydziału III WUBP w Krakowie aresztowali Adama Góreckiego i Adama Adamiaka i na podstawie ich zeznań ustalili skład osobowy OZMP. 21 września zostali aresztowani: Zofia Witek – przez Wydział III WUBP w Krakowie, Otto Walkiewicz – przez tenże wydział WUBP w Białymstoku i mieszkająca w Radomiu Janina Zagoździńska przez tamtejszy PUBP. Aresztowano ją na podstawie decyzji prokuratora wojskowego w Kielcach, ppłk. Jana Mitka96. W trakcie brutalnych przesłuchań, prowadzonych przez oficerów śledczych WUBP w Kielcach – Józefa Baraniaka i PUBP w Radomiu – Józefa Bukałę przyznała się do działalności w OZMP w charakterze łączniczki97. 22 września grupa operacyjna funkcjonariuszy WUBP w Krakowie aresztowała w Przemyślu Zbigniewa Hołubowskiego, zaś MUBP w Warszawie – Marka Wełnickiego; 23 września WUBP w Katowicach zatrzymał Tadeusza Sobestę. W następnych dniach aresztowano kolejnych członków organizacji: Krzysztofa Orła, Antoniego Ziernickiego i Aleksandra Mykickiego. W wyniku likwidacji OZMP organa bezpieczeństwa aresztowały 13 członków i 9 współpracowników organizacji oraz skonfiskowały maszynę do pisania, 6 sztuk broni i 75 sztuk amunicji. Po zatrzymaniu członków OZMP przez funkcjonariuszy Wydziału III WUBP w Krakowie sprawę przejął Wydział Śledczy Urzędu, a wobec zatrzymanych prokurator WPR zastosował areszt tymczasowy98. W tym czasie funkcjonariusze WUBP w Kielcach, Jerzy Niziołek, Władysław Łożyński, Jan Margaś i N. Sieradziński rozpoczęli likwidację radomskiej komórki OZMP. W ramach działań operacyjnych mieli ustalić, czy w Gołębiowie przebywał lub ewentualnie u kogo ukrywa się R. Garbacz, a w przypadku ustalenia miejsca jego pobytu w tej miejscowości mieli oni aresztować zarówno Garbacza, jak i właściciela gospodarstwa, w którym miał on się znajdować. W ramach zadań operacyjnych planowano również ustalenie nazwiska kobiety, która przebywała w domu 94 Informację przekazał W. Kudela. 95 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9–10: Raport operacyjny z 21 IX 1952 r. IPN Kr 110/4935, k. 22: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu J. Zagoździńskiej z 27 IX 1952 r.; k. 23: Nakaz uwięzienia J. Zagoździńskiej z 27 IX 1952 r. 96 97 IPN Kr 110/4935, k. 7–41: Protokoły przesłuchań z 20 IX–3 XII 1952 r. IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9–10: Raport operacyjny z 21 IX 1952 r.; IPN Kr 3323, t. 1, k. 125–126: Notatka służbowa z 30 IX 1952 r. 98 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 219 J. Zagoździńskiej w dniu 22 września 1952 r. Termin wykonania tych zadań wyznaczono najpóźniej do 8 października 1952 r., a podczas realizacji tych zadań wykorzystano zwerbowanego do współpracy 23 września Kazimierza Zagoździńskiego, który działał pod ps. „Stal”. Po podpisaniu zobowiązania został zwolniony z PUBP w Radomiu99. W dniach 20–21 września K. Zagoździński przebywał we Włochach pod Warszawą u siostry, gdzie zastał H. Banaczkowskiego z narzeczoną Krystyną Baryłkiewicz. Jego informacje na temat miejsca pobytu Banaczkowskiego przekazano do Departamentu III MBP, który wydał polecenie zatrzymania poszukiwanego i dostarczenia do PUBP w Radomiu. W dniu 24 września WUBP w Kielcach, przy pomocy oddziału KBW aresztował Romana Garbacza i Henryka Banaczkowskiego100. Po ich aresztowaniu i półtoramiesięcznym śledztwie, 11 listopada 1952 r. akta sprawy zostały przekazane z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Katowicach do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Kielcach. Tego samego dnia WPG w Katowicach przekazała sprawę A. Góreckego do WPR w Krakowie, motywując to miejscem jego ujęcia101. Pierwsze przesłuchanie H. Banaczkowskiego odbyło się w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie przewieziono go z Kielc. Prowadził je oficer śledczy MBP. Zgodnie z poleceniem MBP wszystkich przewieziono do Radomia i osadzono w tamtejszym areszcie śledczym PUBP. Henryka Banaczkowskiego przesłuchiwał znany z sadystycznych metod śledczych oficer WUBP w Kielcach, Józef Baraniak. Jego pytania koncentrowały się na działalności OZMP, dezercji z wojska i miejscu ukrywania się po ucieczce102. Po wydaniu sankcji prokuratorskich wszyscy zostali tymczasowo aresztowani. Na podstawie wniosku Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Krakowie Henryka Banaczkowskiego wraz z aktami sprawy przekazano do jej dyspozycji. 2 grudnia rozpoczęły się przesłuchania prowadzone przez chor. Bolesława Przybyłowicza. Podobnie jak w PUBP w Radomiu śledczy pytał o działalność niepodległościową po 1945 r., zwłaszcza w OZMP, o sprawę broni, dezercji, nieszczęśliwego zabójstwa K. Draba w Porębie Wielkiej i miejsca ukrywania się po opuszczeniu jednostki103. Dnia 8 października 1952 r. aresztowano Romana Garbacza. W czasie rewizji znaleziono u niego broń – pistolet systemu FN. W tym dniu oficer śledczy PUBP w Radomiu, Józef Bukała zaczął przesłuchania Garbacza. Po półtoramiesięcznym 99 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 145–146: Raport o likwidacji doraźnej p.o. szefa Wydziału III WUBP Kielce, ppor. W. Łożyńskiego do MBP z 20 IX 1952 r. 100 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raporty operacyjne z 21 26 IX 1952 r. IPN Kr 87/32, k. 41: Postanowienie o przekazaniu sprawy wg właściwości z 11 XI 1952 r.; k. 63: Postanowienie o częściowym wyłączeniu i przekazaniu sprawy wg właściwości z 11 XI 1952 r. 101 IPN Kr 87/32, k. 66–68: Protokół przesłuchania podejrzanego H. Banaczkowskiego w MBP z 24 IX 1952 r.; k. 69–74: Protokoły przesłuchań podejrzanego H. Banaczkowskiego w PUBP w Radomiu z 26 IX 1952 r.; k. 79–80: Protokół przesłuchania podejrzanego H. Banaczkowskiego z 1 X 1952 r. 102 103 IPN Kr 87/32, k. 82–94: Protokoły przesłuchań H. Banaczkowskiego z 2 XII 1952 r. i 12 II 1953 r. 220 Grzegorz Baziur śledztwie sprawę przekazano do WPR w Krakowie104. Po przewiezieniu go do Krakowa został osadzony w więzieniu Montelupich, gdzie rozpoczęto „intensywne” śledztwo. Przesłuchania prowadził oficer śledczy WUBP chor. Bolesław Przybyłowicz105. Od chwili zatrzymania 20 września na Montelupich przebywał też trzeci z uciekinierów wojskowych, Adam Górecki, którego między 20 września 1952 r. a 12 czerwca 1953 r. przesłuchiwali oficerowie śledczy WUBP w Krakowie: ppor. Edmund Sztafel, chor. Bolesław Przybyłowicz i ppor. Tadeusz Majewski. Zarówno Garbacza, jak i Góreckego śledczy pytali o działalność antykomunistyczną w OZMP, o sprawę dezercji z wojska oraz miejsca zamelinowania broni i miejscowości, w których ukrywali się sami uciekinierzy. Zdekonspirowani członkowie OZMP potwierdzili swoją działalność podczas przesłuchań, jednak tylko te fakty, których nie można było ukryć. W zeznaniach nie obciążono np. żony jednego z członków organizacji, Zbigniewa Hołubowskiego, która zawiozła Banaczkowskiego, Garbacza i Góreckiego do Przemyśla. W zeznaniach nie ma wzmianki o tym fakcie, nie potwierdzili tego także zeznający w sprawie ich ucieczki i ukrywania się świadkowie. Zbigniew Hołubowski, który znał prawdę o „wątku przemyskim” stwierdził w relacji: W czasie śledztwa na UB w Krakowie nikt nie pytał się mnie dlaczego naraziłem żonę, która ukrywała trzech osobników kilka dni w Przemyślu, ani nikt w tej sprawie nie został aresztowany, choć za jedną noc Jakub Hankus, kaleka bez nogi dostał 1,5 roku więzienia i odsiedział 9 miesięcy. Miałem jechać z żoną na urlop do Przemyśla, ale w ostatniej [chwili – G.B.] żona odmówiła wyjazdu ze mną, tłumacząc mgliście, że dojedzie w późniejszym okresie. Po przyjeździe do Przemyśla, na drugi dzień zostałem aresztowany przez funkcjonariuszy UB z Krakowa [...] i przewieziony do Krakowa na Plac Inwalidów. Jawi się w tej sprawie wiele znaków zapytania i wiele niejasności106. Po zakończeniu śledztwa, 20 czerwca 1953 r. oficer śledczy WUBP, ppor. Tadeusz Majewski sporządził akt oskarżenia przeciwko H. Banaczkowskiemu, R. Garbaczowi i A. Góreckiemu. Główne zarzuty postawione wszystkim podejrzanym dotyczyły: przynależności do organizacji o charakterze „antypaństwowym”, nielegalnego posiadania broni, samowolnego opuszczenia jednostki wojskowej na podstawie skradzionych dokumentów, które uprawniały do tego i udziału w „gwałtownym zamachu” na funkcjonariusza MO w Porębie Wielkiej. H. Banaczkowskiemu postawiono też zarzut nielegalnego posługiwania się dowodem tożsamości swojego kuzyna, Zenona Marchockiego. R. Garbaczowi zarzucono zabójstwo 104 IPN Kr 87/32, k. 100: Protokół rewizji z 8 X 1952 r.; k. 101–104: Protokół przesłuchania podejrzanego R. Garbacza z 8 X 1952 r.; k. 109–110: Protokół przesłuchania podejrzanego R. Garbacza z 14 X 1952 r.; k. 111–112: Postanowienie o przekazani sprawy według właściwości z 13 XI 1952 r. Biogram R. Garbacza, [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce..., s. 9; J. Żelazko, op. cit., s. 58; IPN Kr 87/32, k. 84: Wniosek WPR w Krakowie do WPR w Kielcach z 28 XI 1952 r. 105 106 IPN Kr 87/32, k. 66–207: Protokoły przesłuchań podejrzanych i świadków z okresu od 24 IX 1952 r. do 12 VI 1953 r.; Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora). Niejasne okoliczności dotyczące aresztowania Z. Hołubowskiego w Przemyślu potwierdził także Roman Garbacz w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej z W. Kudelą. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 221 z premedytacją, chociaż z obdukcji zwłok wynikało, że funkcjonariusz został postrzelony przypadkowo; w raporcie ujawniono fakt osmolenia ciała prochem, które występuje przy strzale z bliskiej odległości. Nie wpłynęło to jednak na wymiar kary i było jawnym naruszeniem prawa przez stalinowski sąd. Drugi zarzut odnoszący się do jego osoby dotyczył legitymowania się fałszywymi dokumentami wobec sołtysa, funkcjonariusza milicji i leśniczego w Porębie Wielkiej. Z kolei A. Góreckiego oskarżono o używanie fałszywych dokumentów w Porębie Wielkiej i udział w zabójstwie „z premedytacją” funkcjonariusza milicji w tej miejscowości. Mimo jawnego naruszenia prawa, prokurator, po zapoznaniu się z dokumentem nie wniósł żadnych zastrzeżeń i dokonał jego zatwierdzenia107. Zgodnie z kompetencjami i ustrojem sądów wojskowych, 28 lipca 1953 r. WSR przekazał akta sprawy do Wojskowego Sądu Okręgowego nr V w Krakowie108. Proces tej grupy odbył się w dniach 24, 29 i 31 sierpnia 1953 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Krakowie. Na czele składu sądzącego stał por. Antoni Bohdanowicz, natomiast oskarżał podprokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej nr V w Krakowie, por. Eugeniusz Kościński. Obrońcami oskarżonych byli: A. Góreckiego – adwokat Władysław Kunarzewski, H. Banaczkowskiego – Maksymilian Przybylski, natomiast R. Garbacza – Mieczysław Zawadzki. Po trzeciej rozprawie 31 sierpnia sąd skazał R. Garbacza na karę śmierci i pozbawienie praw publicznych na zawsze, H. Banaczkowskiego na dożywotnie więzienie, zaś A. Góreckiego na 15 lat więzienia. Najwyższy Sąd Wojskowy podtrzymał orzeczony wyrok. Po orzeczeniu kary i uprawomocnieniu się wyroku, Banaczkowski odbywał karę w więzieniu Montelupich w Krakowie. Jednak podczas pobytu w więzieniu zachorował on na gruźlicę płuc i większość czasu przebywał w Okręgowym Szpitalu Więziennym. Wskutek wielu próśb, zgłaszanych przez matkę, siostrę mieszkającą w Szwecji, Janinę Grämsträm i adwokata, Jana Hryckowiana, 4 września 1954 r. został skierowany na badania lekarskie, które wykazały zaawansowaną gruźlicę płuc. Początkowo Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego nie zgodził się na udzielenie przerwy w odbyciu kary, motywując to brakiem zagrożenia życia. Dopiero w 1955 r. sąd WOW udzielił Banaczkowskiemu przerwy w odbywaniu kary. Podczas badań przeprowadzonych 21 kwietnia 1956 r. komisja lekarska stwierdziła pogorszenie stanu zdrowia i nakazała rozpoczęcie leczenia sanatoryjnego. Dwadzieścia dni potem sąd WOW przedłużył mu roczną przerwę na leczenie. Jednocześnie podjął on starania o warunkowe zwolnienie. Na podstawie amnestii kwietniowej, 4 maja 1956 r. sąd zmniejszył mu wyrok do 12 lat więzienia. Przerwę na leczenie przedłużano przez ponad 10 lat. W dniu 26 listopada 1962 r. Rada Państwa PRL odmówiła mu spełnienia prośby o darowanie reszty kary. Dopiero 4 października 1967 r. Rada Państwa wydała postanowienie o darowaniu Henrykowi IPN Kr 87/32, k. 218–229: Akt oskarżenia p-ko: Banaczkowskiemu Henrykowi, Garbacz Romanowi, Góreckiemu Adamowi z 20 VI 1953 r.; k. 238–239: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 4 VII 1953 r.; k. 241: Przesłanie aktu oskarżenia z 4 VII 1953 r.; zob.: J. Żelazko, op. cit., s. 58. 107 108 IPN Kr 87/32, k. 245: Protokół posiedzenia niejawnego z 28 VII 1953 r. 222 Grzegorz Baziur Banaczkowskiemu reszty kary109. Również podjęto starania o zwolnienie z więzienia A. Góreckiego. Na podstawie ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r., w 1955 r. zmniejszono mu karę o 1/3: z 15 do 10 lat, zaś po amnestii z 27 kwietnia 1956 r. z 10 do 6 lat i dopiero na podstawie postanowienia Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego 24 października 1956 r. Górecki został warunkowo zwolniony110. W stosunku do Garbacza B. Bierut zamienił karę śmierci na dożywotnie więzienie. Mimo wielokrotnych próśb, dotyczących zwolnienia z wiezienia, kierowanych do sądu i Rady Państwa za każdym razem mu odmawiano, traktując jak więźnia kryminalnego. Roman Garbacz został warunkowo zwolniony 15 sierpnia 1964 r. na podstawie postanowienia Sądu Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu. Sędziowie wyznaczyli mu roczny okres próbny począwszy od dnia zwolnienia111. Na podstawie zeznań Banaczkowskiego, Garbacza i Góreckiego zatrzymano: Jana Szewczyka, 25 września Krystynę Baryłkiewicz, 26 września – Janinę Cichocką, a 27 września Zenona Marchockiego112. W dniu 2 października 1952 r. na polecenie Departamentu Śledczego MBP w Warszawie został aresztowany przez organa Informacji Wojskowej oficer lotnictwa, por. J. Hankus, który był członkiem OZMP. Na wniosek WUBP w Krakowie Hankus został przekazany do tamtejszej Wojskowej Prokuratury Rejonowej113. Na podstawie wstępnego dochodzenia ustalono, a następnie zatrzymano 16 członków organizacji: T. Sobesto, T. Hankusa, W. Kudelę, A. Góreckiego, A. Adamiaka, A. Ziernickiego, E. Zwolenia, O. Walkiewicza, H. Banaczkowskiego, K. Orła, Z. Hołubowskiego, R. Garbacza, J. Zagoździńską, J. Hankusa i J. Płowca114. 25 września wiceprokurator WPR, mjr Stanisław Lisowski podpisał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu T. Sobesto. Przeciwko aresztowanym organa bezpieczeństwa prowadziły brutalne śledztwo. Dowódcę organizacji, T. Sobestę przesłuchiwało na zmianę kilku oficerów śledczych WUBP – chor. Jan Mierniowski, chor. Bolesław Przybyłowicz i por. Piwowar115. W dniu 12 grudnia 1952 r. wspomniany chor. Przybyłowicz postanowił pociągnąć Sobestę do odpowiedzialności karnej, a 20 grudnia zakończył śledztwo116. Pozostali aresztowani po zakończeniu śledztwa również zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej, a pisma w tej sprawie podpisywali: wiceprokurator WPR mjr Stanisław Lisowski i prokurator WPR kpt. Bogdan Górny. Decyzje obu prokuratorów dotyczyły: Adama Adamiaka, Zbigniewa Hołubowskiego, Eugeniusza Zwolenia, Witolda 109 J. Żelazko, op. cit., s. 59–60. 110 Ibidem, s. 59. 111 Ibidem. IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 135–136: Raport o likwidacji doraźnej p.o. szefa Wydziału III WUBP Kielce, ppor. W. Łożyńskiego do MBP z 20 IX 1952 r. 112 113 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raport o przejęciu sprawy do prowadzenia pod kryptonimem „Odra” z 6 X 1952 r. 114 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 125–128. 115 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 38. 116 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 44. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 223 Kudeli, Janiny Zagoździńskiej, Jerzego Płowca, Henryka Banaczkowskiego, Romana Garbacza, Adama Góreckiego, Krzysztofa Orła, Antoniego Ziernickiego, Aleksandra Mykickiego, Janusza Witka, Ottona Walkiewicza, Zofii Witek, Władysława Szczurka, Ludwika Adamiaka, Edwarda Frąszczaka i Adama Gwiazdowicza. Wobec Mykickiego częściowo umorzono śledztwo, a 12 lutego 1953 r. Komisja Specjalna skazała go na roczny pobyt w Ośrodku Pracy Wychowawczej117. W dniu 30 stycznia 1953 r. umorzono natomiast śledztwo przeciwko podejrzanemu o wspieranie organizacji Bogumiłowi Podwice. Został on zwolniony z aresztu po podpisaniu zobowiązania do współpracy z organami bezpieczeństwa118. W podobny sposób postąpił Janusz Witek aresztowany 22 września, który 15 października podpisał zobowiązanie do współpracy z WUBP jako informator o pseudonimie „Gzyms”. Po jego podpisaniu został natychmiast zwolniony z aresztu, a prowadzone przeciw niemu śledztwo umorzono. W czasie przesłuchań stwierdził, że nie udzielał pomocy ukrywającemu się w magazynie „Cepelii” A. Góreckiemu119. Z kolei ze względu na stan zdrowia Zofii Witek 15 listopada 1952 r. sprawę przekazano do rozpatrzenia przez Prokuraturę Wojewódzką w Krakowie, która dnia 21 listopada wystosowała pismo jej dotyczące do Komisji Specjalnej120. W dniu 28 września 1952 r. został zatrzymany kolejny członek OZMP, Marek Wełnicki, u którego w czasie rewizji znaleziono pistolet typu „Nagan” z amunicją. Na tej podstawie został aresztowany. Broń i amunicję przesłano do ekspertyzy w CLE MBP w Warszawie, gdzie stwierdzono, że mimo nie znalezienia łusek wskazujących na ostrzał nie wykluczano wcześniejszego jej użycia121. Wełnicki podczas przesłuchań wyjaśnił sprawę przechowywania broni należącej do OZMP, a jego zeznania stały się podstawą sformułowania zarzutów. W dniu 7 października 1952 r. oficer śledczy WUBP, chor. Bolesław Przybyłowicz postawił Wełnickiemu zarzuty dotyczące przechowywania dwóch rewolwerów typu „Nagan”, jednak prokurator nie zatwierdził go ze względu na brak postawienia zarzutu dotyczącego nie poinformowania bezpieki o posiadaniu broni przez Antoniego Ziernickiego. W związku z tym nakazał sporządzenie nowego aktu oskarżenia. Po jego sporządzeniu prokurator zatwierdził go i przesłał do sądu122. W dniach 30–31 stycznia 1953 r. przed WSR odbyła się rozprawa przeciw M. Wełnickiemu. Na czele sądu stał por. Stanisław 117 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. Informacja z 9 X 1956 r. o skazaniu przez Komisję Specjalną A. Mykickiego na rok pracy w OPW. 118 IPN Kr 07/3323, t. 2, k. 307. IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 4: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu J. Witka z 22 IX 1952 r.; k. 11–12: Postanowienie o zwolnieniu J. Witka i umorzeniu śledztwa z 15 X 1952 r. 119 120 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 62–64. IPN Kr 110/4937, k. 4: Protokół rewizji u M. Wełnickiego z 22 IX 1952 r.; k. 5: Protokół oględzin broni z 25 IX 1952 r.; k. 16: Orzeczenie CLE z 13 X 1952 r. 121 122 IPN Kr 110/4937, k. 30–32: Akt oskarżenia p-ko: Wełnickiemu Markowi z 7 X 1952 r.; k. 33: Postanowienie o unieważnieniu aktu oskarżenia z 10 I 1953 r.; k. 35–37: Akt oskarżenia p-ko: Wełnickiemu Markowi z 16 I 1953 r.; k. 38: Przesłanie aktu oskarżenia z 16 I 1953 r. 224 Grzegorz Baziur Kowalewski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, a jego obrońcą był adwokat z wyboru Norbert Garwicz. Mimo próby udowodnienia rzekomej choroby psychicznej na wniosek oskarżonego, sąd nie wziął tego pod uwagę i skazał go na karę 8 lat więzienia, którą to karę złagodzono na podstawie amnestii o 1/3 – do 5,4 lat. Mimo złożenia przez obrońcę rewizji od wyroku do NSW, 25 lutego sędziowie postanowili pozostawić go bez zmian i stał się ostateczny123. Wówczas Wełnicki napisał do przewodniczącego Rady Państwa PRL prośbę o ułaskawienie, której jednak nie uwzględniono124. Na początku 1955 r. prezes NSW, płk Jan Mitek skierował wniosek do Zgromadzenia Sędziów NSW w sprawie zmiany postanowienia NSW z 25 lutego 1953 r. Dnia 25 maja sędziowie złagodzili wyrok 5,4 lat o połowę, a pozostałe ponad 2 lata darowali na mocy amnestii z 1952 r. i M. Wełnicki został zwolniony z więzienia, które opuścił 1 czerwca 1955 r.125 Dnia 20 września 1952 r. został aresztowany Krzysztof Orzeł, przeciwko któremu śledztwo prowadzono od momentu aresztowania do 5 listopada 1952 r. Podczas przesłuchań był bity i poniżany psychicznie przez oficerów śledczych i potwierdził swoje członkostwo w organizacji i zadania, które realizował – zgodnie z oczekiwaniami funkcjonariuszy126. Na przełomie 1952 i 1953 r. zakończono śledztwo wydaniem aktów oskarżenia podpisanymi przez oficerów śledczych WUBP w Krakowie, a następnie rozprawami sądowymi i wyrokami wydanymi przez sędziów krakowskiego WSR. W dniu 6 listopada 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie chor. Bolesław Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko K. Orłowi, w którym zarzucił mu przynależność do OZMP. Po jego zatwierdzeniu, prokurator przesłał dokument do sądu, gdzie rozpoczęto przygotowania do procesu127. W dniach 18 i 20 grudnia 1952 r. przed WSR w Krakowie odbył się proces K. Orła. Sąd obradował pod przewodnictwem mjr. Mikołaja Tołkana, oskarżał kpt. Władysław Huk, a obrońcą oskarżonego był adwokat Kazimierz Ostrowski. Sędziowie po zakończeniu przewodu skazali go na karę 8 lat więzienia, 3 lata utraty praw publicznych i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa. Pomimo odwołania obrońcy do Najwyższego Sądu Wojskowego, 19 stycznia 1953 r. pozostawił on w mocy wyrok, który stał się ostateczny. Po postanowieniu NSW, 3 marca prokurator nakazał wykonanie kary 123 IPN Kr 110/4937, k. 45–49: Protokół rozprawy głównej z 30 I 1953 r.; k. 50: Wniosek dowodowy; k. 51–53: Wyrok WSR z 31 I 1953 r.; k. 56–57: Rewizja od wyroku z 7 II 1953 r.; k. 59–60: Postanowienie NSW z 25 II 1953 r. 124 IPN Kr 110/4937, k. 69–70: Prośba M. Wełnickiego o ułaskawienie z 8 VIII 1953 r.; k. 72: Zawiadomie więźnia 23 X 1953 r. 125 IPN Kr 110/4937, k. 82: Wniosek rewizyjny prezesa NSW na korzyść M. Wełnickiego z 10 V 1955 r.; k. 84–85: Postanowienie Zgromadzenia Sędziów NSW z 25 V 1955 r.; k. 86: Nakaz zwolnienia z 1 VI 1955 r. IPN Kr 110/4894, k. 4–30: Protokoły przesłuchań podejrzanego K. Orła i świadków z okresu: 20 IX–5 XI 1952 r. 126 127 IPN Kr 110/4894, k. 37–40: Akt oskarżenia p-ko: Orzeł Krzysztofowi z 6 XI 1952 r.; k. 41: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.; k. 42: Przesłanie aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 225 w stosunku do K. Orła128. Ze względu na obowiązującą ustawę o amnestii, prokurator skierował do sądu wniosek o objęcie nią tego więźnia. Dnia 31 lipca 1953 r. odbyło się posiedzenie niejawne WSR pod przewodnictwem mjr. Mikołaja Tołkana, z udziałem prokuratora wojskowego kpt. Jana Grabowskiego w powyższej sprawie. Sędziowie złagodzili karę 8 lat więzienia o 1/3 – do 5,4 lat więzienia129. W 1955 r. rozpoczęto procedurę zwolnienia K. Orła z więzienia. W przesłanej do WSR opinii naczelnik Więzienia Progresywnego w Jaworznie stwierdził, że K. Orzeł był więźniem zdyscyplinowanym, pracował w warsztatach szkolnych, pracę wykonywał dobrze, wypracowywał swoją normę i systematycznie podpisywał kolejne akty zaliczeniowe. Brał też udział w pracach społecznych i był nagradzany premią pieniężną130. W tym czasie, na podstawie ustawy Sejmu PRL z 5 maja 1955 r. zostały rozformowane Wojskowe Sądy Rejonowe i Prokuratury i akta sprawy K. Orła przekazano do Wydziału IV Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie. 16 maja K. Orzeł skierował pismo w sprawie przedterminowego zwolnienia warunkowego z więzienia131. Dnia 8 lipca odbyło się posiedzenie sądu w sprawie warunkowego zwolnienia K. Orła z więzienia. Sędziowie, pod przewodnictwem Mikołaja Tołkana zwolnił go z więzienia i ustalił mu okres próbny do 20 stycznia 1958 r. Po wydaniu 13 lipca nakazu zwolnienia, trzy dni później K. Orzeł opuścił Jaworzno132. Pomimo opuszczenia więzienia przez wiele lat był prześladowany, a przez pierwsze sześć miesięcy nie mógł znaleźć pracy. Miał też poważne problemy ze zdrowiem po uderzeniu wózkiem węglowym w kopalni, w której pracował w ostatnim okresie pobytu w Jaworznie133. Po odzyskaniu suwerenności przez Polskę K. Orzeł, jak wielu innych b. więźniów stalinowskich zwrócił się do Wydziału III Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z prośbą o unieważnienie wyroku, a po jego uzyskaniu o wypłacenie odszkodowania za lata represji i poniżenia. W dniach 26 stycznia 1993 i 13 kwietnia 1994 r. sąd podjął rozpatrzył obie prośby unieważniając wyrok WSR i nakazując wypłatę odszkodowania134. Dnia 27 września 1952 r. PUBP w Radomiu aresztował Jerzego Płowca, przeciwko któremu wszczęto śledztwo. W tym samym dniu został on przewieziony do WUBP w Kielacach, gdzie rozpoczęły się jego przesłuchania. Prowadził je oficer IPN Kr 110/4894, k. 46–49: Protokół rozprawy głównej z 18 XII 1952 r.; k. 50–51: Wyrok WSR z 20 XII 1952 r.; k. 57–59: Skarga rewizyjna obrońcy K. Orła, Kazimierza Ostrowskiego do Najwyższego Sądu Wojskowego z 27 XII 1952 r.; k. 61–62: Postanowienie NSW z 19 I 1953 r.; k. 68: Nakaz wykonania kary z 3 III 1953 r. 128 129 IPN Kr 110/4894, k. 69: Wniosek o zastosowanie amnestii; k. 70: Postanowienie WSR o zastosowaniu amnestii z 31 VII 1953 r. 130 IPN Kr 111/3498, k. 19: Opinia więźnia, K. Orła z 25 V 1955 r. 131 IPN Kr 110/4894, k. 78: Pismo K. Orła do WSR z 16 V 1955 r. IPN Kr 110/4894, k. 79: Postanowienie SW o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu K. Orła z 8 VII 1955 r.; IPN Kr 111/3498, k. 24: Nakaz zwolnienia K. Orła z 13 VII 1955 r.; k. 25: Zawiadomienie o zwolnieniu więźnia karnego z 16 VII 1955 r. 132 133 IPN Kr 110/4894 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 13 IV 1994 r. 134 IPN Kr 110/4894 [b.p.]: Postanowienia SW w Krakowie z 26 I 1993 r. i 13 IV 1994 r. 226 Grzegorz Baziur śledczy tego Urzędu Józef Baraniak. Po przesłuchaniu wstępnym Płowca przekazano do WUBP w Krakowie, gdzie kontynuowano śledztwo. Zarówno J. Płowca, jak i świadków przesłuchiwał oficer śledczy WUBP chor. Bolesław Przybyłowicz. W trakcie śledztwa pytano go o działalność w OZMP, kto i w jaki sposób go zwerbował do organizacji i o kontakty z Henrykiem Banaczkowskim. W sprawie działalności Płowca w OZMP przesłuchano też w charakterze świadków aresztowanych członków organizacji: H. Banaczkowskiego i A. Adamiaka, którzy potwierdzili znajomość i kontakty organizacyjne z J. Płowcem135. 1 grudnia 1952 r. oficer śledczy chor. B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko J. Płowcowi, w którym zarzucił mu udzielanie pomocy członkowi OZMP H. Banaczkowskiemu i przynależność do niej w celu „obalenia przemocą ustroju Państwa”. Po zapoznaniu się z dokumentem prokurator wniósł zastrzeżenia i nakazał uzupełnienie śledztwa. W związku z tym ponownie przesłuchano Płowca i Adamiaka oraz Krzysztofa Orła, zeznającego w charakterze świadka. Potwierdził on fakt odbierania jego przysięgi przez Adamiaka i poznanie J. Płowca podczas pobytu w Radomiu. Po zakończeniu przesłuchań prokurator wprowadził zmiany w akcie oskarżenia i zarzucił J. Płowcowi nawiązanie kontaktów z członkami „kontrrewolucyjnej organizacji, mającej na celu przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego” H. Banaczkowskim, A. Adamiakiem i K. Orłem w Radomiu i Krakowie. Po zmianie konkluzji prokurator ostatecznie zatwierdził akt oskarżenia i przesłał go do sądu136. Dnia 16 lutego 1953 r. rozpoczął się proces J. Płowca. Na czele sądu stał por. Stanisław Kowalewski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, obrońcą zaś był Marian Burda. Dzień później, 17 lutego sąd skazał Płowca na karę 5 lat więzienia, 2 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa137. Po wyroku obrońca złożył skargę rewizyjną do Najwyższego Sądu Wojskowego, który w postanowieniu z 13 marca 1953 r. uchylił wyrok z 17 lutego nakazując odbycie ponownego procesu z innym składem sądzącym138. W dniu 8 lipca oficer śledczy WUBP chor. Władysław Łacina sporządził nowy akt oskarżenia, w którym postawił Płowcowi zarzut dotyczący udzielania pomocy ukrywającemu się członkowi OZMP H. Banaczkowskiemu i pośrednictwa w przekazywaniu informacji organizacyjnych dla A. Adamiaka i K. Orła. W tej wersji dokument zatwierdził 135 IPN Kr 110/5092, k. 3–18: Protokoły przesłuchań J. Płowca, H. Banaczkowskiego i A. Adamiaka z okresu: 27 IX–28 XI 1952 r. 136 IPN Kr 110/5092, k. 24–27: Akt oskarżenia p-ko: Płowiec Jerzemu z 1 XII 1952 r.; k. 28–31: Protokoły przesłuchań A. Adamiaka i J. Płowca z 7 I 1953 r. i K. Orła z 3 II 1953 r.; k. 34: Postanowienie o częściowej zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 31 I 1953 r.; k. 35: Przesłanie aktu oskarżenia z 31 I 1953 r.; IPN Kr 07/3323, k. 72–76: Akt oskarżenia p-ko: Płowiec Jerzemu z 8 VII 1953 r. IPN Kr 110/5092, k. 40–45: Protokół rozprawy głównej z 16 II 1953 r.; k. 48–49b: Wyrok WSR z 17 II 1953 r. 137 138 IPN Kr 110/5092, k. 52–53: Skarga rewizyjna obrońcy z 24 II 1953 r.; k. 57–58: Postanowienie NSW z 13 III 1953 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 227 prokurator i przesłał do sądu na rozprawę139. W dniach 28–29 lipca 1953 r. odbył się drugi proces Jerzego Płowca. Na czele sądu stał por. Antoni Korzyniewski, zaś obrońcą był adwokat z wyboru, Marian Burda; w procesie nie brał udziału oskarżyciel. Po zakończeniu przewodu sędziowie skazali go na 5 lat więzienia, 2 lata pozbawienia praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r. karę zmniejszono o 1/3 – do 3,4 lat więzienia z pozostawieniem bez zmian kar dodatkowych140. W grudniu 1953 r. rodzice J. Płowca – Wacław i Natalia napisali do premiera Bolesława Bieruta prośbę o jego zwolnienie z więzienia, jednak nie została ona spełniona141. Pół roku później prokurator wystąpił do WSR z wnioskiem o warunkowe zwolnienie Płowca z więzienia. Podstawą złożenia wniosku była pozytywna opinia otrzymana z OPW w Jaworznie, w której stwierdzono pozytywne zachowanie się J. Płowca w więzieniu, aktywny udział w pracach i wykonywanie tzw. norm, brak kar dyscyplinarnych i „wrogich wypowiedzi”. W dniu 19 lipca 1954 r. odbyło się posiedzenie niejawne WSR w sprawie zwolnienia warunkowego Płowca. Na czele składu stał mjr Mikołaj Tołkan, zaś WPR reprezentował por. Marian Osiecki. Po zapoznaniu się z wnioskiem prokuratora sędziowie zwolnili go warunkowo i wyznaczyli mu okres próbny do 27 stycznia 1956 r. W tym samym dniu J. Płowca zwolniono z więzienia142. Po odzyskaniu niepodległości Sąd Wojewódzki w Krakowie 8 marca 1996 r. unieważnił wyrok WSR orzeczony w stosunku do J. Płowca, a 3 grudnia tr. przyznał mu odszkodowanie za represje i uwięzienie143. W dniu 7 listopada 1952 r. oficer śledczy WUBP chor. B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko Adamowi Gwiazdowiczowi zarzucając mu przynależność do OZMP i przechowywanie broni144. Dzień później, 8 listopada o przynależność do OZMP oskarżono por. Juliana Hankusa, który nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Ze względu na okoliczności i wejście w życie ustawy o amnestii został on zwolniony bez procesu145. W dniu 13 listopada o przynależność do organizacji oskarżono również O. Walkiewicza i A. Ziernickiego. Ostatniemu zarzucono ponadto nielegalne posiadanie pistoletu „Nagan” w latach 1948–1951. W rozszerzonym 139 IPN Kr 110/5092, k. 65–69: Akt oskarżenia J. Płowca z 8 VII 1953 r.; k. 70: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z lipca 1953 r. [b. daty dziennej]; k. 72: Przesłanie aktu oskarżenia z lipca 1953 r. [b. daty dziennej]. 140 IPN Kr 110/5092, k. 78–82: Protokół rozprawy głównej z 28 VII 1953 r.; k. 83–85: Wyrok WSR z 29 VII 1953 r. 141 IPN Kr 110/5092, k. 100: Prośba W. N. Płowców do premiera B. Bieruta z 28 XII 1953 r. IPN Kr 110/5092, k. 100a: Wniosek o warunkowe zwolnienie J. Płowca z 9 VII 1954 r.; k. 101: Opinia więźnia z 3 VII 1954 r.; k. 102: Protokół posiedzenia niejawnego WSR z 19 VII 1954 r.; k. 103: Nakaz zwolnienia z 19 VII 1954 r. 142 143 IPN Kr 110/5092 [b.p.]: Postanowienie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z 8 III 1996 r.; Postanowienie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z 3 XII 1996 r. 144 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 215–217: Akt oskarżenia p-ko: Gwiazdowicz Adamowi z 7 XI 1952 r. IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 81–84: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Julianowi z 13 XI 1952 r.; Informację dotyczącą Juliana Hankusa przekazał jego brat, Tadeusz. 145 228 Grzegorz Baziur akcie oskarżenia z 18 grudnia tr. zarzucono ponadto Ziernickiemu posiadanie drugiego pistoletu „Nagan”146. Takie same zarzuty postawiono 22 listopada W. Szczurkowi, a 28 listopada – Z. Mazikowi147. W dniu 15 października 1952 r. umorzono śledztwo przeciwko J. Witkowi, który w zamian za zwolnienie zobowiązał się do współpracy z bezpieką148. Ze względu na nieprzyznanie się E. Frąszczaka do członkostwa w OZMP w dniu 15 października 1952 r. „z braku dowodów winy” został on zwolniony, zaś na mocy postanowienia WSR z 22 grudnia formalnie umorzono śledztwo powołując się na ustawę o amnestii z 22 listopada 1952 r.149 Wobec siedmiu aresztowanych osób umorzono prowadzone śledztwo: Władysława Szczurka i Jerzego Kani – 20 grudnia 1952 r., Ottona Walkiewicza – 23 grudnia 1952 r., Aleksandra Mykickiego, Edwarda Mykickiego, Zdzisława Mazika i Barbary Fryckiej – 23 lutego 1953 r. Wszyscy zostali zwolnieni z aresztu śledczego150. W czasie likwidacji OZMP aresztowania szczęśliwie uniknął Zdzisław Rychlicki151. Dnia 8 grudnia 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie wydał akt oskarżenia przeciwko Janinie Zagoździńskiej, którą oskarżył o przynależność do OZMP, nielegalne posiadanie broni i dostarczenie jej Romanowi Garbaczowi w marcu 1952 r. Po zatwierdzeniu dokumentu 11 stycznia 1953 r. prokurator przesłał go do sądu152. Jej rozprawa odbyła się w dniach 23–24 stycznia 1953 r. Na czele składu sędziowskiego stał por. Józef Marszał, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, zaś jej obrońcą z wyboru był adwokat Marian Burda. Sędziowie skazali ją na 8 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Mimo odwołania się obrońcy do Najwyższego Sądu Wojskowego, 24 lutego pozostawił on w mocy wyrok, który był ostateczny153. Wszelkie odwołania nie dały rezultatu i dopiero po uchwaleniu amnestii kwietniowej w 1956 r. Prokuratura Wojewódzka postanowiła złagodzić jej karę o połowę, a drugą połowę darować. W rezultacie jej decyzji 19 lipca 1956 r. Zagoździńska została zwolniona z więzie146 IPN Kr 07/3323, t. 2, k. 213–217: Akt oskarżenia p-ko: Walkiewicz Otto i Ziernickiemu Antoniemu z 13 XI 1952 r.; k. 218–220: Akt oskarżenia p-ko: Ziernickiemu Antoniemu z 18 XII 1952 r. IPN Kr 07/3323, t. 3, k.138–140: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Tadeuszowi z 13 XI 1952 r.; k. 97–99: Akt oskarżenia p-ko: Szczurek Władysławowi z 22 XI 1952 r.; k. 148–150: Akt oskarżenia p-ko: Mazik Zdzisławowi z 28 XI 1952 r. 147 148 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 11–12: Postanowienie o umorzeniu śledztwa z 15 X 1952 r.; k. 15: Zobowiązanie J. Witka do współpracy z bezpieką w zamian za darowanie kary z 15 X 1952 r. 149 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 172–173: Postanowienie o umorzeniu śledztwa wobec E. Frąszczaka z 15 X 1952 r.; IPN Kr 074/52, k. 15. 150 IPN Kr 074/52, k. 29, 30, 35, 36, 37, 38, 39; IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 200: Nakaz zwolnienia J. Kani z 20 XII 1952 r. 151 „Działalność...”, s. 4. IPN Kr 110/4935, k. 49–52: Akt oskarżenia J. Zagoździńskiej z 8 XII 1952 r.; k. 53: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 11 I 1953 r.; k. 55: Przesłanie aktu oskarżenia z 11 I 1953 r. 152 153 IPN Kr 110/4935, k. 60–68: Protokół rozprawy głównej z 23 I 1953 r.; k. 69–71: Wyrok WSR z 24 I 1953 r.; k. 75–76: Skarga rewizyjna obrońcy do NSW z 2 II 1953 r.; k. 78–79: Postanowienie NSW z 24 II 1953 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 229 nia w Fordonie – było to tym łatwiejsze, że od 17 kwietnia miała ona przerwę w odbywaniu kary ze względów zdrowotnych154. W latach dziewięćdziesiątych podjęła ona starania o rehabilitację. W dniu 26 stycznia 1993 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił wyrok, a w maju 1994 r. zasądził odszkodowanie za represje, a w czerwcu 1996 r. sąd uznał skazanie za niebyłe155. W dniu 17 grudnia 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie chor. B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko pięciu członkom dowództwa OZMP: T. Sobesto, E. Zwoleniowi, A. Adamiakowi, Z. Hołubowskiemu i W. Kudeli. Dowódcę organizacji, T. Sobestę oskarżono o zorganizowanie i dowodzenie organizacją w latach 1947–1952 i nielegalne posiadanie broni. Pozostałym, tj. Zwoleniowi, Adamiakowi, Hołubowskiemu i Kudeli zarzucono przynależność do nielegalnej organizacji i posiadanie broni bez wiedzy i zezwolenia władz bezpieczeństwa (Z. Hołubowski posiadał: dwie sztuki pistoletu systemu „TT”, sztukę Parabellum, „FN”, rewolwer i automat „PM” oraz 67 sztuk amunicji do tej broni) i sprawowanie funkcji kierowniczych w organizacji, np. W. Kudelę oskarżono o kierowanie sekcją dywersyjną OZMP 156. W dniach 19–23 lutego 1953 r. odbyły się rozprawy sądowe przeciwko: Tadeuszowi Sobesto, Eugeniuszowi Zwoleniowi, Adamowi Adamiakowi, Zbigniewowi Hołubowskiemu i Witoldowi Kudeli. Na czele składu sędziowskiego stał por. Bronisław Lackowski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, a obrońcami z urzędu byli dla oskarżonych: Sobesty i Hołubowskiego – dr Karol Peczenik, Zwolenia – Kazimierz Ostrowski, Adamiaka – Stanisław Węglarz i Kudeli – adwokat Marszałek. Po odbyciu przed sądem dwóch rozpraw, 23 lutego sąd ogłosił następujące wyroki: Sobesto Tadeusz i Adamiak Adam – 15 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa; Zwoleń Eugeniusz – 14 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa; Hołubowski Zbigniew i Kudela Witold – 10 lat więzienia, 3 lata utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa157. 154 IPN Kr 110/4935, k. 92: Prośba matki J. Zagoździńskiej do Prokuratury Generalnej, Zofii z 18 X 1954 r.; k. 93: Zawiadomienie o pozostawieniu sprawy „bez biegu”; k. 96: Opinia więźnia z 16 IV 1955 r.; k. 103: Prośba siostry J. Zagoździńskiej, Marii Szewczyk o ułaskawienie z 1 VIII 1955 r.; IPN Kr 07/3323, t. 5, k. 44: Postanowienie Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie o udzieleniu przerwy w odbywaniu kary więzienia z 17 IV 1956 r.; k. 43: Nakaz zwolnienia z 17 IV 1956 r.; k. 45: Postanowienie Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie z 19 VII 1956 r. 155 IPN Kr 110/4395 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 26 I 1996 r.; Postanowienie SW w Krakowie z 24 V 1994 r.; Zawiadomienie o uznaniu skazania za niebyłe z 25 VI 1996 r. 156 IPN Kr 110/4956, k. 191: Akt oskarżenia T. Sobesto, E. Zwoleniowi, A. Adamiakowi, Z. Hołubowskiemu i W. Kudeli z 17 XII 1952 r. 157 IPN Kr 110/4956, k. 260–266: Wyrok WSR z 23 II 1953 r. 230 Grzegorz Baziur Po wydaniu wyroku adwokaci odwołali się do Najwyższego Sądu Wojskowego, który nie uwzględnił odwołania i wyrok uprawomocnił się. Po uchwaleniu przez Sejm w listopadzie 1952 r. ustawy o amnestii zaczęto łagodzić wyroki skazanym członkom organizacji. W sierpniu 1953 r. prokurator wojskowy wystosował do WSR wniosek o zastosowanie amnestii w stosunku do Adama Adamiaka i 4 września 1953 r. WSR złagodził o 1/3 wyrok z 15 do 10 lat więzienia z utrzymaniem kar dodatkowych158. W opiniach władz więziennych A. Adamiak był więźniem negującym wyrok sądowy, ustosunkowanym obojętnie do władz więziennych. Jego osobę określono mianem „więźnia nierozpoznanego”159. Kolejne złagodzenie wyroku nastąpiło po amnestii z kwietnia 1956 r. – na posiedzeniu Sądu Wojewódzkiego z 25 maja sędziowie złagodzili wyrok z 10 do 4 lat więzienia160. W Wiśniczu Nowym odsiadywał wyrok Zbigniew Hołubowski. Pierwszą próbę złagodzenia kary prokurator podjął już w 1953 r.161 W swojej opinii z początku 1955 r. naczelnik tego więzienia stwierdził, że Hołubowski był więźniem mało zdyscyplinowanym, a wyrok sądu uważał za niesprawiedliwy. W związku z tym nie zasługiwał na łagodniejsze traktowanie162. Zbigniewa Hołubowskiego zwolniono z więzienia po posiedzeniu niejawnym sędziów Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z 28 kwietnia 1956 r. na podstawie ustawy o zwolnieniu warunkowym, natomiast ustawa amnestyjna objęła go już tylko formalnie dopiero 26 listopada 1956 r.163 W dniu 25 maja 1956 r. sędziowie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie złagodzili na podstawie amnestii z 27 kwietnia 1956 r. wyrok w stosunku do Eugeniusza Zwolenia z 8 do 4 lat więzienia. Niecałe dwa miesiące po nim, 20 czerwca 1956 r. Zwoleń opuścił więzienie164. Dowódca OZMP, Tadeusz Sobesto odbywał swój wyrok w Rawiczu, a w opinii władz więziennych był więźniem zdyscyplinowanym, koleżeńskim; nie notowano też u niego tzw. „wrogich wypowiedzi” pod adresem władz i systemu politycznego PRL. W związku z tym zasługiwał na łagodniejsze traktowanie w więzieniu165. Mimo w miarę pozytywnych opinii, 7 października Sąd Wojewódzki w Krakowie odrzucił wniosek prokuratora o zastosowanie wobec tych więźniów przepisów ustawy o amnestii z 1952 r. W tej sytuacji prokurator złożył zażalenie do Sądu 158 IPN Kr 110/4956, k. 296: Wniosek o zastosowanie amnestii z 20 VIII 1953 r.; k. 297: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 4 IX 1953 r. IPN Kr 110/4956, k. 397: Opinia naczelnika więzienia z 13 IX 1954 r.; k. 411: Opinia naczelnika więzienia z 15 I 1955 r. 159 160 IPN Kr 110/4956, k. 526: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 548: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 5 VII 1956 r. 161 IPN Kr 110/4956, k. 421: Wniosek o zastosowanie amnestii z 1953 r. 162 IPN Kr 110/4956, k. 418: Opinia naczelnika więzienia z 15 II 1955 r. IPN Kr 110/4956, k. 517: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 28 IV 1956 r.; k. 555: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 26 XI 1956 r. 163 164 IPN Kr 110/4956, k. 528: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 543: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 20 VI 1956 r. 165 IPN Kr 110/4956, k. 451: Opinia naczelnika więzienia z 7 VI 1955 r. Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 231 Najwyższego, który 5 listopada 1955 r. rozpatrzył to odwołanie. Sędziowie złagodzili czterem więźniom wyroki o 1/3: T. Sobeście z 15 do 10 lat, E. Zwoleniowi z 14 do 8 lat, Z. Hołubowskiemu z 10 do 6 lat, a W. Kudeli – do 6,8 lat166. Po uchwaleniu w kwietniu 1956 r. kolejnej amnestii, 25 maja Sąd Wojewódzki złagodził wobec Tadeusza Sobesty wyrok z 10 do 5 lat więzienia, a 6 lipca został on warunkowo zwolniony z więzienia167. Po opuszczeniu więzienia Tadeusz Sobesto starał się o zatarcie kary i uzyskał je w listopadzie 1970 r.168 W więzieniu w Raciborzu siedział Witold Kudela, który w opinii naczelnika więzienia zachowywał się poprawnie i wykonywał polecenia przełożonych. Naczelnik podkreślał to tym bardziej, że w poprzednich więzieniach, w których przebywał Kudela – jego zachowanie budziło wiele zastrzeżeń169. Jeszcze na początku 1956 r. wobec Kudeli i Sobesty sędziowie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie nie wyrazili zgody na ich zwolnienie z więzienia w drodze skorzystania z prawa łaski przez przewodniczącego Rady Państwa PRL i dopiero po uchwaleniu kolejnej ustawy amnestyjnej ten pierwszy został zwolniony 30 kwietnia 1956 r. na mocy postanowienia prokuratorskiego170. Po odzyskaniu niepodległości, w latach 1991–1993 wobec b. członków OZMP – T. Sobesty, A. Adamiaka, W. Kudeli, Z. Hołubowskiego i E. Zwolenia Wydział III Karny Sądu Wojewódzkiego w Krakowie unieważnił wyrok WSR z 1953 r. i nakazał wypłacenie im odszkodowań za represje i pobyt w więzieniu171. W czasie likwidacji OZMP, we wrześniu 1952 r. funkcjonariusze władz bezpieczeństwa aresztowali też wspierającego działalność OZMP ojca jej członka T. Hankusa – Jakuba Hankusa. Podczas trzech miesięcy przesłuchiwała go na okoliczność ukrycia w swoich zabudowaniach ukrywających się członków OZMP: Banaczkowskiego, Garbacza i Górskiego. Podczas przesłuchań Hankus – katowany przez ubeków – potwierdził stawiane zarzuty. Bijącym go funkcjonariuszom nie przeszkadzał fakt, że był on inwalidą wojennym o utracie zdrowia w 85 proc., z pociskami w nodze, który poruszał się o kulach172. Potwierdzone zarzuty stanowiły podstawę aktu oskarżenia, sporządzonego 14 listopada 1952 r. przez oficera śledczego WUBP chor. B. Przybyłowicza. Drugi zarzut dotyczył niepoinformowania organów bezpieczeństwa o fakcie posiadania broni przez kolegów syna, Tadeusza Hankusa. Po zapoznaniu się z dokumentem, prokurator kpt. Bogdan Górny zatwierIPN Kr 110/4956, k. 245–259: Protokół rozprawy głównej z 19 II 1953 r.; k. 260–266: Wyrok WSR z 23 II 1953 r.; k. 474: Zażalenie prokuratora wojewódzkiego w Krakowie do Sądu Najwyższego w Warszawie z 19 X 1955 r. 166 167 IPN Kr 110/4956, k. 527: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 546: Postanowienie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 6 VII 1956 r. 168 IPN Kr 110/4956, k. 597: Postanowienie SW w Krakowie z 2 XI 1970 r. 169 IPN Kr 110/4956, k. 501: Opinia naczelnika więzienia z 21 XII 1955 r. IPN Kr 110/4956, k. 504–505: Postanowienia SW w Krakowie z 2 II 1956 r.; k. 518: Postanowienie prokuratora z 30 IV 1956 r. 170 171 IPN Kr 110/4956, k. 613–622: Postanowienia SW w Krakowie z lat 1991–1993. 172 Informację dotyczącą Jakuba Hankusa przekazał jego syn, Tadeusz. 232 Grzegorz Baziur dził akt, jednak zmienił jego konkluzję stwierdzając, że Hankus wiedząc o posiadanej broni natychmiast nie powiadomił bezpieki o tym fakcie, a przez udzielanie pomocy ukrywającym się dezerterom: Banaczkowskiemu, Garbaczowi i Góreckiemu – utrudniał organom bezpieczeństwa ich ściganie i aresztowanie. W takiej postaci dokument został przesłany do WSR w Krakowie173. W dniu 19 stycznia odbyła się rozprawa sądowa. Na czele składu sądzącego stał por. Józef Marszał, zaś obrońcą z wyboru był adwokat Kazimierz Ostrowski – rozprawa odbyła się bez udziału prokuratora. Po odbyciu przewodu J. Hankusa skazano na karę 9 miesięcy więzienia i karę odbył w całości, gdyż prośbę o zwolnienie warunkowe oddalono174. Po odzyskaniu niepodległości, 22 września 1992 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił wyrok WSR z 1953 r., zaś 23 listopada przyznał odszkodowanie za represje jego synom – Tadeuszowi i Julianowi, którzy należeli do organizacji175. Dnia 22 września 1952 r. funkcjonariusze WUBP aresztowali też syna Jakuba Hankusa – Tadeusza. Mimo przeprowadzenia rewizji w domu nie znaleziono „dowodów rzeczowych”. Nie przeszkodziło to w jego zatrzymaniu, a następnie aresztowaniu jako „ustosunkowanego negatywnie do ustroju Polski Ludowej”176. Między 27 września a 11 listopada 1952 r. trwało brutalne śledztwo, przesłuchania, konfrontacje ze świadkami – był nim aresztowany członek OZMP, Eugeniusz Zwoleń. Podczas śledztwa T. Hankusa przesłuchiwali oficerowie śledczy WUBP w Krakowie: chor. Adam Makaras, sierż. Czesław Kolczyk i chor. Bolesław Przybyłowicz. W trakcie przesłuchań Hankus potwierdził znane już funkcjonariuszom fakty z działalności organizacji, jednak w składanych zeznaniach nie informował ich o tych faktach, których nie znali, m.in. starał się nie „wkopywać” E. Zwolenia – czemu dał wyraz w konfrontacji przeprowadzonej 11 listopada 1952 r. przez chor. B. Przybyłowicza w obecności podprokuratora WPR kpt. Władysława Huka177. W relacji na temat wspomnianej konfrontacji Tadeusz Hankus opisał próbę jego „skruszenia” przez przesłuchującego go oficera śledczego i prokuratora wojskowego: Dla „złamania odporności” przyniesiono na noszach ze szpitala więziennego „Montelupich” ojca, Jakuba Hankusa. Mnie pozwolono zobaczyć ojca od tyłu. [Tadeusz Hankus był – G.B.] trzymany za ręce przez funkcjonariuszy UB. W tym czasie prokurator Huk oświadczył ojcu, że za nasze czyny wszyscy zginiemy w więzieniu. W tym momencie próbowałem wyrwać się strażnikom i podejść do ojca, lecz zostałem uderzony przez 173 IPN Kr 110/4915, k. 4–25: Protokoły przesłuchań J. Hankusa i świadków z 16 X–10 XI 1952 r.; k. 32–34: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Julianowi z 14 XI 1952 r.; k. 35: Postanowienie o częściowej zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 19 XII 1952 r. 174 IPN Kr 110/4915, k. 43–48: Protokół rozprawy głównej z 19 I 1953 r.; k. 49–50: Wyrok WSR z 19 I 1953 r.; k. 58: Nakaz wykonania kary z 13 II 1953 r.; k. 59: Zawiadomienie J. Hankusa z 20 II 1953 r. 175 IPN Kr 110/4915 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 22 IX 1992 r.; Postanowienie SW w Krakowie z 23 XI 1994 r. 176 IPN Kr 110/4893, k. 22: Charakterystyka T. Hankusa. IPN Kr 110/4893, k. 2: Protokół rewizji u T. Hankusa z 22 IX 1952 r.; k. 4–19: Protokoły przesłuchań podejrzanego i świadków z 27 IX–11 XI 1952 r. 177 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 233 strażnika i wyciągnięty z pokoju przesłuchań. Do złagodzenia wyroku i zwolnienia z więzienia przyczynił się adwokat o nazwisku Czesław Kruh178. Śledztwo zakończyło się 13 listopada 1952 r. wydaniem aktu oskarżenia przez oficera śledczego WUBP chor. B. Przybyłowicza. Oskarżono go o członkostwo w organizacji antypaństwowej i przechowywanie broni. Po zapoznaniu się z dokumentem przez prokuratora dokonał on częściowej zmiany dotyczącej nielegalnego przechowywania broni – pistoletu typu „Vis”. Po tej zmianie dokument przesłano do sądu179. W dniach 18 i 20 grudnia 1952 r. na wokandzie WSR odbyła się rozprawa przeciwko Tadeuszowi Hankusowi. Składem sędziowskim kierował mjr Mikołaj Tołkan, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, zaś obrońcą był adwokat Kazimierz Ostrowski. Po drugiej rozprawie sąd zakończył przewód i wydał wyrok skazujący T. Hankusa na karę 8 lat więzienia, 3 lat pozbawienia praw publicznych i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa180. Po wyroku obrońca złożył skargę rewizyjną do Najwyższego Sądu Wojskowego, który 19 stycznia 1953 r. utrzymał w mocy zaskarżony wyrok i wobec T. Hankusa orzeczono wykonanie kary181. W czerwcu 1954 r. ojciec T. Hankusa, Jakub napisał prośbę do WSR w sprawie warunkowego zwolnienia syna z więzienia, zaś w lipcu 1955 r. analogiczną prośbę o zwolnienie napisał do Sądu Najwyższego sam Tadeusz Hankus182. W dniu 25 kwietnia 1955 r. prokurator wystosował do WSR wniosek o zastosowanie amnestii z 22 listopada 1952 r. wobec Tadeusza Hankusa, a 3 maja odbyło się posiedzenie niejawne pod przewodnictwem płk. Romana Waląga i sąd zmniejszył mu wyrok o 1/3 z 8 do 5,4 roku utrzymując kary dodatkowe. Po kolejnych sześciu miesiącach, 5 listopada Sąd Wojewódzki w Krakowie pod przewodnictwem Mikołaja Tołkana, przy udziale prokuratora Adama Mizerskiego zwolnił warunkowo T. Hankusa z więzienia, wyznaczając mu okres próbny do 22 stycznia 1958 r.183 W marcu 1980 r. Tadeusz Hankus zwrócił się z pismem do Wydziału III Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z prośbą o zatarcie kary i uzyskał je 26 sierpnia, jednak dopiero po odzyskaniu niepodległości, 6 lutego 1992 r. tenże sąd unieważnił wyrok WSR z 1953 r.184 178 Pisemna relacja Tadeusza Hankusa. IPN Kr 110/4893, k. 26–28: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Tadeuszowi z 13 XI 1952 r.; k. 30: Postanowienie o częściowej zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.; k. 31: Przesłanie aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r. 179 180 IPN Kr 110/4893, k. 30–38: Protokół rozprawy głównej z 18 XII 1952 r.; k. 39–43: Wyrok WSR z 20 XII 1952 r. 181 IPN Kr 110/4893, k. 45–47: Skarga rewizyjna z 27 XII 1952 r.; k. 48–51: Postanowienie NSW z 19 I 1953 r.; k. 64: Nakaz wykonania kary z 14 II 1953 r. 182 IPN Kr 110/4893, k. 87–88: Prośba J. Hankusa o zwolnienie syna z 16 VI 1954 r.; k. 98: Pismo T. Hankusa do SN z 4 VII 1955 r. 183 IPN Kr 110/4893, k. 89: Wniosek o zastosowanie amnestii z 25 IV 1955 r.; k. 90: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 3 V 1955 r.; k. 103: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym zwolnieniu T. Hankusa z 5 XI 1955 r. 184 IPN Kr 110/4893, k. 112: Pismo T. Hankusa do SW w Krakowie z 24 III 1980 r.; k. 114: Zawiadomienie o uznaniu skazania za niebyłe z 26 VIII 1980 r.; k. 119: Postanowienie SW w Krakowie z 6 II 1992 r. 234 Grzegorz Baziur Ponadto 12 kwietnia 1953 r. Komisja Specjalna w Warszawie skazała brata Adama Adamiaka, Ludwika na 20 miesięcy obozu pracy185. Jako ostatni, 9 lutego 1953 r. został aresztowany kolejny członek OZMP, Adolf Malacz. W tym dniu wszczęto też śledztwo przeciwko niemu, które miało brutalny (rutynowy) charakter. Zostało ono zakończone 31 marca 1953 r. sporządzeniem przez oficera śledczego WUBP chor. Bolesława Przybyłowicza aktu oskarżenia przeciwko niemu. Postawione Malaczowi zarzuty dotyczyły członkostwa w organizacji o charakterze „antypaństwowym” i nielegalnego przechowywania broni w latach 1945–1947. Po analizie dokumentu podprokurator WPR, kpt. Władysław Huk uchylił zarzut dotyczący przechowywania broni i po tej zmianie przekazał dokument do zatwierdzenia mjr. Bogdanowi Górnemu. Po jego zmianie i zatwierdzeniu dokument przesłał do sądu186. W dniach 28–29 maja 1953 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie odbył się proces A. Malacza. Na czele składu stał mjr Bazyli Mielnik. Jego obrońcą z wyboru był adwokat wojskowy Marian Burda, zaś prokurator nie brał udziału. Za członkostwo w tej organizacji sąd 29 maja skazał A. Malacza na karę 4 lat więzienia, 2 lat pozbawienia praw publicznych i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy obowiązującej ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r. karę złagodzono do 3 lat i ją darowano. W tym samym dniu został on zwolniony z aresztu187. Po odzyskaniu niepodległości, w październiku 1997 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił wyrok, a w kwietniu 1998 r. sąd przyznał mu odszkodowanie za represje188. W wyniku „odwilży” członkowie OZMP opuścili więzienia, jednak nadal byli pod obserwacją agenturalną SB; ich inwigilacja po 1956 r. wymaga odrębnych badań. 185 IPN Kr 074/52, k. 14. IPN Kr 110/5045, k. 23–26: Akt oskarżenia p-ko: Malacz Adolfowi z 31 III 1953 r.; k. 29: Postanowienie o częściowym umorzeniu śledztwa z 19 V 1953 r.; k. 30: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 19 V 1953 r. 186 187 IPN Kr 110/5045, k. 41–45: Protokół rozprawy głównej z 28 V 1953 r.; k. 46–48: Wyrok WSR z 29 V 1953 r.; k. 49: Nakaz zwolnienia A. Malacza z 29 V 1953 r. 188 IPN Kr 110/5045 [b.p.]: Postanowienia SW w Krakowie z 20 X 1997 r. i 21 IV 1998 r. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Szczepan Świątek O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku Czas to piękno. Dzień wczorajszy jest już historią. Żyjemy w czasach refleksji nad złożonymi i skomplikowanymi procesami historycznymi w regionach oraz nad wyzwaniami przyszłości. Sprzyjać temu mogą pogłębione studia regionalne. Badania regionalne mogą pomóc w rozwoju życia samorządowego i dialogu w pluralistycznych społecznościach oraz w wyborze kryteriów wartości. Dzieje lokalne, to poszukiwanie „dróg rozwojowych” z prawem także do błądzenia. Zadaniem każdej monografii regionalnej powinno być udokumentowanie wkładu regionu w dziedzictwo historyczne i kulturowe Polski oraz związków z innymi krajami. Celem zaś ukazanie wszystkich czynników, które wpływały na rozwój, postęp duchowy i materialny w złożonych procesach historycznych. Kreatywność i motywacje działalności społecznej, życie duchowe, oświata i kultura to główne czynniki rozwojowe. Opisy generalizujące w historii społecznej muszą być uzupełniane żywą treścią regionalną. Losy historii społecznej zależą od powstania lokalnych i regionalnych zespołów badaczy zainteresowanych tą problematyką. Regionalna historia społeczna okresu PRL coraz szerzej interesuje historyków zagranicznych. Dotychczasowy dorobek z zakresu metodologii studiów regionalnych Małopolski zachował swoje wartości inspirujące w określaniu dalszych kierunków i studiów regionalnych. Słabością dotychczasowych badań jest niepełne wykorzystanie źródeł, w tym archiwalnych. Prace nad monografiami powinny być poprzedzone studiami źródłoznawczymi, które pozwalają określić braki i luki dokumentacyjne. Brakuje regionalnych wydawnictw źródłowych oraz pełnej bibliografii. Nie wykorzystuje się informacji źródłowych w zespołach CK Ministerstw przechowywanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Uregionalizowane studia nad Galicją można prowadzić na podstawie drukowanych Sprawozdań Stenograficznych Sejmu 236 Szczepan Świątek Krajowego we Lwowie wydanych wraz z allegatami. W archiwach Wiednia i Lwowa nie dokończono studiów kwerendalnych umożliwiających badania regionalne. Szersze uwzględnianie w studiach regionalnych przemian pokoleniowych, ich wpływ na zachowanie i wyobrażanie różnych środowisk społecznych, może przyczynić się do zmniejszenia wad poznania historycznego, umożliwia bowiem wczucie się w klimaty społeczne minionych epok i okresów oraz określa granice i stopień unowocześnienia społeczeństwa. Studia regionalne oraz opracowania monograficzne ułatwiają szersze wprowadzenie regionalizmu do procesu nauczania i wychowania do „klas dziedzictwa kulturowego” w szkołach średnich, które zasługują na szersze spopularyzowanie. Pożądane są studia nad percepcją dziejów lokalnych w świadomości pokoleniowej mieszkańców. Rozwijają one nauki pomocnicze historii, np. z zakresu geografii historycznej, genealogii, heraldyki, miernictwa. Ułatwiają sporządzenie syntez dziejów narodowych. Układ przestrzenny, architektura i cmentarze w krajobrazie kulturowym to wciąż niedoceniane źródła historyczne. Cmentarze są źródłem historycznym i świadectwem kultury miejscowego społeczeństwa, zasługujące na pełne monograficzne rozpracowanie w układach regionalnych. Dokumentują także pluralizm i kondycje ekonomiczne przydatne w biografistyce regionalnej, określają „upodobania kulturowe” lokalnej społeczności wyrażającej się w preferowanych typach pomników i grobowców, w tym nietypowych. Przebadane zostały cmentarze wojenne oraz częściowo wyznaniowe. Architekturę lokalną należy wiązać z historią społeczną mieszkańców, z upodobaniami kulturowymi mieszkańców domów i samych właścicieli, nie tylko projektantów i budowniczych. Materiały do dziejów miejscowości i regionów są przechowywane w różnych zespołach archiwalnych, muzealnych i bibliotecznych, także w zbiorach prywatnych. Jedynie krytyczne i pełne wykorzystanie wszystkich źródeł, w tym fotografii i niedocenianej filmowej do okresu międzywojennego, okupacji i PRL, pozwala na zrealizowanie zadań i celów regionalnych. Dzieje każdego domu lub kamienicy to symbioza murów i ludzi oraz otoczenia kulturowego. Preferencjami wydawniczymi należy objąć obszary „kontemplacji kulturowej” oraz „genius loci”. Zadaniem regionalnych studiów nad lokalną architekturą powinno być ustalenie, dlaczego budowano tak, a nie inaczej. W ramach poprzedzających studiów źródłoznawczych można określić braki i luki dokumentacyjne, które należy jeszcze uzupełnić źródłami zastępczymi, np. relacjami i wspomnieniami „osób historycznych”, które wpływały na regionalny proces historyczny. Historycy–regionaliści pozostają pod silną presją kryteriów upływającego czasu. Relacje, wspomnienia i pamiętniki wymagają krytycznej analizy, silne są bowiem tendencje „do dowartościowania” swojej działalności, zwłaszcza „osób historycznych”, które wpływały i kształtowały regionalny proces historyczny. Wielkość archiwów domowych lub rodzinnych zależy od ilości ról społecznych oraz upodobań kulturowych. Są one cennym źródłem do tradycji pokoleniowej oraz O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 237 historii społecznej, uzupełniają pod względem motywacyjnym lub kreatywnym źródła w archiwach lub innych ośrodkach dokumentacyjnych, przydatne w biografistyce regionalnej. Potrzeby badawcze związane z historią społeczną przemawiają za gromadzeniem w ośrodkach dokumentacyjnych w okresach rocznych całości gromadzonej dokumentacji, także o wartości czasowej, od wylosowanych osób (i za ich zgodą), z uwzględnieniem zróżnicowania społecznego i zawodowego w regionach, po uprzednich uregulowaniach prawnych i finansowych. Dalszy postęp w studiach regionalnych zależy od opracowania i wydania pełnych bibliografii regionalnych, od badań nad prasą lokalną i zakładową, (monografie historyczno-prasoznawcze), z uwzględnieniem także cenzury, a zwłaszcza od wydawnictw źródłowych. Istnieje zapotrzebowanie na pełne wydawnictwa źródłowe podziałów administracyjnych XIX i XX wieku (w tym specjalnych). Preferencjami wydawniczymi należy objąć te decyzje i „motywacje” podziałów, które przechodziły przez wszystkie szczeble zarządzania, od lokalnych (gromada – gmina – powiat – województwo) do centralnych (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych), dołączeniem opinii władz politycznych. Słabo przebadane są „motywacje” podziałów specjalnych. Studia nad pieczęciami wsi małopolskich XIX i XX wieku są realizowane. Brak studiów nad pieczęciami parafii małopolskich. Analizując bibliografie oraz wydawnictwa regionalne dostrzegam następujące zagadnienia, które są jeszcze pomijane w badaniach regionalnych. Regionalna geografia historyczna, w powiązaniu z przemianami w krajobrazie i ochroną środowiska, z wykorzystaniem wszystkich materiałów kartograficznych i geodezyjnych oraz planowania przestrzennego (dokumentacja jeszcze rozproszona) i opisowej w zespołach archiwalnych. Rozwijana architektura krajobrazu powinna opierać się na ustaleniach geografii historycznej. Do zakresu badawczego geografii historycznej wchodzą zagadnienia rekultywacji i rewitalizacji terenów, w tym poprzemysłowych. Brak studiów nad kondycją ekonomiczną regionów, która kształtuje także życie codzienne i upodobania kulturowe zróżnicowanej społeczności lokalnej. Zakres badań obejmuje regionalny rynek kredytowy z udziałem banków, kas oszczędności i spółdzielczości kredytowej, lokalne firmy przemysłowe i handlowe (ich stopień partycypacji w rozwój regionalny), kondycje zakładów komunalnych, ceny usług (rola targów i jarmarków) oraz dochody poszczególnych grup społecznych w poszczególnych okresach historycznych, w tym mniejszości narodowych. Studia nad kondycją ekonomiczną firm przemysłowych pozwalają uściślić dawne badania nad zatargami zbiorowymi. Pożądane są słowniki historyczne firm działających w regionie z szerszym omówieniem tych, które kształtowały lokalną konsumpcję społeczną i kulturową. Dotychczasowe studia nad ziemiaństwem małopolskim eksponują ich rolę społeczno-kulturową oraz patriotyczną (m.in. w biografistyce), często w oderwaniu od zróżnicowanej kondycji ekonomicznej, z wykazaniem udziału w lokalnych rynkach 238 Szczepan Świątek kredytowych. Realizowane są studia nad losami ziemian w okresie okupacji hitlerowskiej i PRL-u. Pasjonujące jest poszukiwanie gospodarczych „dróg rozwojowych” w polityce lokalnej. Z przyczyn politycznych, do niedawna pomijane były w monografiach dzieje parafii i kościołów. Zaległości są obecnie nadrabiane. Życie duchowe jest czynnikiem rozwojowym. W badaniach powinna być szerzej omawiana kancelaria parafialna, struktura społeczna duchowieństwa (z notkami biograficznymi „osób historycznych”), kondycja ekonomiczna z wykazaniem udziału w lokalnych organizacjach gospodarczych do 1939 r., a zwłaszcza rola społeczno-kulturowa i udział w życiu duchowym lokalnej społeczności. Kościoły powinny być ukazywane w krajobrazie kulturowym. Pożądane jest ukierunkowanie badań nad parafiami i kościołami, które funkcjonowały w zróżnicowanym środowisku społecznym, politycznym i kulturowym oraz narodowościowym także na terenach „przyobozowych” w latach okupacji. W badaniach regionalnych brak pełnych studiów nad przemianami demograficznymi, które można prowadzić na podstawie ksiąg metrykalnych i akt Urzędów Stanu Cywilnego. Przedstawiając fakty i wydarzenia oraz procesy zachodzące w regionach, zbyt słabo dokumentowane są formy pokoleniowej kreatywności lokalnej społeczności oraz czynniki i mierniki rozwoju społecznego, kulturowego i ekonomicznego. Nie docenia się „biologicznego wymiaru” dziejów lokalnej społeczności. Omawiany jest rozwój lokalnej służby zdrowia i jej działalność, bez stopnia zdrowotności, oddziaływanie przemysłu i ochrony środowiska. Brak studiów nad regionalną kulturą prawną, z uwzględnieniem przestępczości i patologii. Regionaliści często idealizują miejscowe społeczeństwo. Społeczność lokalna to nie tylko sami „aniołowie”. Problematyka ta jest pomijana ze względów prestiżowych oraz z uwagi na sponsorów lokalnych wydawnictw. Wymienia się instytucje wymiaru sprawiedliwości, bez analizy samych akt spraw sądowych. Brakuje pogłębionych studiów nad tymi miejscowościami, które w przeszłości (do 1950 r.) były siedzibami władz sądowych i notariuszy. W studiach regionalnych należy eksponować dzieje lokalnej techniki, w rozumieniu nowatorstwa i odkrywczości oraz stopnia ich rozpowszechnienia i wpływu na lokalne „życie codzienne” i kulturę materialną. Realne są jeszcze możliwości udokumentowania „pierwszych przypadków” wprowadzania nowych środków technicznych, w tym kulturowych, np. pierwszych telewizorów w środowiskach wiejskich. Uzupełniających badań wymagają dzieje społeczności lokalnej, z uwzględnieniem mniejszości narodowych oraz elit polityczno-administracyjnych i kulturowych, czynniki kształtujące region, rola tradycji w regionalnych procesach historycznych, pluralizm społeczno-gospodarczy, polityczny i kulturowy w powiązaniu z „geografią polityczną”, formy uczestnictwa w kulturze i oświacie, udział różnych podmiotów gospodarczych w procesach rozwojowych oraz nad samym okresem okupacji hitlerowskiej. O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 239 Studia nad regionalną „geografią polityczną” omawiają partie i stronnictwa polityczne, ich programy i wyniki wyborów, brakuje analiz nad przepływem elektoratu. Szerzej powinna być omawiana także rola społeczno-kulturowa stowarzyszeń lokalnych. W badaniach nad okresem okupacji hitlerowskiej potrzebne są szersze studia nad funkcjonowaniem polskiej i niemieckiej administracji oraz nad złożonym ruchem oporu. W publikacjach o szkołach dostrzegam braki w badaniach nad architekturą dawnych i współczesnych szkół w otoczeniu kulturowym, zmieniającym się życiem codziennym szkoły, nauczycielstwem, jakością i poziomem nauczania, wychowania oraz losami absolwentów. Pożądane jest zbadanie stopnia wprowadzenia regionalizmu w program nauczania i wychowania. Studiami nad losami absolwentów powinny się interesować istniejące stowarzyszenia absolwentów. Obok rozbudowanych i krytycznych studiów źródłoznawczych nad dziejami regionalizmu okresu PRL, w szerszy zakresie powinny one obejmować stopień represyjności, zakres oporu społecznego z równoczesnym badaniem stopnia kreatywności, zwłaszcza oddolnej, uwarunkowania „klasowe” w polityce regionalnej i lokalnej oraz nad złożonym „życiem codziennym” z uwzględnieniem ról społecznych (rodzina, praca i upodobania kulturowe). Preferencjami badawczymi należy objąć te miejscowości, które były i są ośrodkami administracyjnymi oraz centrami lokalnego życia społeczno-politycznego, gospodarczego oraz kulturowego. Inne miejscowości w tych regionach funkcjonowały w ukształtowanych strukturach przestrzennych tegoż centrum w ramach rynku lokalnego. Pożądane są monografie miejscowości „wzorcowych” (miast i wsi), które miały oddziaływać na pozostałe miejscowości. Dzieje lokalne to nie tylko sukcesy i osiągnięcia, ale także historie zatraconych szans i możliwości w przeszłości. Przyczyny były zróżnicowane i złożone. Tej problematyki także nie można pomijać w studiach regionalnych. Postęp w studiach regionalnych zależy od ukończonych opracowań wydawnictw źródłowych w układach regionalnych, informatorów i przewodników po zespołach oraz zbiorach różnej proweniencji. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Recenzje – Omówienia – Polemiki Wojciech Bałus, Krakau zwischen Traditionen und Wegen in die Moderne. Zur Geschichte der Architektur und der öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003 (Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen Mitteleuropa, 18) Krakau zwischen Wojciech Bałus, profesor historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, wydał w ramach serii lipskiego Geisteswissenschaftliches Zentrum Geschichte und Kultur Ostmitteleuropas e.v. interesującą i dla badacza historii Krakowa niezwykle przydatną książkę. Monografia Bałusa tematyzuje poszukiwanie nowej tożsamości przez to miasto, kiedy to na przełomie XIX i XX wieku intensywnie dyskutowano nad możliwościami jego dalszego rozwoju. Stare wzory architektoniczne i dekoracyjne przestały już wtedy spełniać swoje zadania reprezentacyjne, a nowe odbierano z różnych powodów jako nieadekwatne. Bałus analizuje, w jakich dziedzinach budownictwa miejskiego więcej szans na zwycięstwo miała tradycja, a w jakich awangarda. Książkę została zbudowana na przeciwstawieniach: tradycji – modernie, starego Krakowa – Wielkiemu Krakowowi, wreszcie architektury monumentalnej – architekturze przestrzeni zielonych. Dwudzielność książki odzwierciedla główną tezą autora, że wypracowano dwie odpowiedzi na nowe wyzwanie. Ich wybór zależał od kontekstu urbanistycznego: potrzeby centrum były konserwatywne i zaspokajała je zmodernizowana tradycja, natomiast rozwiązania awangardowe stosowano w dzielnicach znajdujących się poza murami starego Krakowa. Główne wywody poprzedził autor obszernym wstępem historycznym przypominając historię miasta na tle dziejów państwa polskiego. Pierwsza część książki analizuje proces modernizacji tradycji, czyli poszukiwania stylu architektonicznego odpowiedniego dla „starego Krakowa”. W długim, dobrze udokumentowanym rozdziale omawia autor funkcje Krakowa jako „relikwiarza pamiątek narodowych”. Przypomniał tu Bałus mit „mówiących kamieni” i wskazał na jego biblijne, humanistyczno-renesansowe i historyczne korzenie. Połączył ten mit z funkcją Krakowa jako „stolicy duchowej”. Przez takie uniwersalne ujęcie „stolica duchowa” stała się lokalnym wyrazem ogólnego przesłania epoki. W dalszej kolejności Bałus spro- 242 Hanna Kozińska-Witt wadza to wezwanie ponownie na grunt krakowski i analizuje na trzech przykładach podjęte w tym mieście starania wypracowania „nowego” specyficznego stylu w architekturze. Wskazuje jakie treści chciano przede wszystkim przez architekturę przekazywać i jak wiążą się one z postrzeganym obrazem miasta. Drugą część książki autor poświęca omówieniu procesu planowania i zakładania obszarów zieleni w starym Krakowie i jego nowych dzielnicach. Wskazuje na nowatorstwo stosowanych przy tym schematów i sposoby, jakimi także przestrzenie rekreacyjne „zaprzęgano” do służby sprawie narodowej. Jednym z głównych pytań badawczych monografii jest kwestia, czy podczas poszukiwań i konstrukcji nowego krakowskiego stylu reprezentacyjnego decydowało postrzeganie Krakowa jako ogólnonarodowej i ogólnopaństwowej stolicy Polski, czy raczej jako unikalnego miasta – siedziby królów i miejsca specyficznych ceremonii. Dzięki takiemu ujęciu książka Bałusa staje się głosem w jakże aktualnej dyskusji na temat nośności idei narodowych, istnienia innych grupowych czy kolektywnych tożsamości i ich stosunku do polskiego nowoczesnego nacjonalizmu. Autor, zgodnie z najlepszymi tradycjami krakowskiej historii sztuki, porównuje fenomeny miejscowe z podobnymi zjawiskami niemieckiego obszaru kulturowego i interpretuje je w ten sposób w szerokim ponadpartykularnym kontekście. Ogromną zaletą pracy jest jej barwny i potoczysty styl, który powinien zachęcić do lektury nie tylko historyków sztuki. Hanna Kozińska-Witt Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Ute Caumanns, Mathias Niendorf, Von Kolbe bis Kielce. Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines Pogroms, W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg, B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194 Tematem artykułu byłych pracowników Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie (DHI) Ute Caumanns i Mathiasa Niendorfa jest katolicki antysemityzm okresu międzywojennego. Autorzy analizują to zjawisko na przykładzie periodyków wydawanych przez największe kościelne wydawnictwo okresu międzywojennego firmowane przez klasztor franciszkanów w Niepokalanowie: „Rycerz Niepokalanej” i „Mały Dziennik” (ss. 170–189). Na przykładzie tych periodyków tematyzują trwanie i ewolucję zjawiska antysemityzmu do dnia dzisiejszego. Wyeksponowane w tytule miasto Kielce traktują autorzy w znaczeniu szerszym niż geograficzne: „Nazwa Kielce [...] symbolizuje konkretyzację antysemityzmu, problem jego trwania lub dyskontynuacji, a także sposób reakcji na to zjawisko” (s. 171). Z tego względu Kielce pojawiają się w każdym z omawianych przez nich okresie: przed i w czasie wojny, w okresie pogromu i pięćdziesiąt lat później. Badając okres powojenny autorzy korzystali z artykułów w „Tygodniku Powszechnym”, „Znaku” i „Więzi”. Rezultaty analizy skonfrontowano z bogatą literaturą przedmiotu. Korekta bez zarzutu. Tekst jest dobrze napisany, świetnie się czyta. Nie znaczy to jednak, że czytelnikowi (i czytelniczce!) nie nasuwały się uwagi krytyczne. Pierwsza z nich dotyczy literatury. Zabrakło wśród cytowanych lektur szkicu Jana Józefa Szczepańskiego „Święty” zamieszczonego w „Tygodniku Powszechnym” w okresie starań o beatyfikację Kolbego. Autorzy mogli ten tekst przeoczyć, bo nie jest to praca historyczna, lecz esej. Znawcy polskiej historii powinni jednak wiedzieć, że czasem właśnie literatura piękna wyrażała to, co historyczna z pewnych względów zaniedbywała. Szczepański starał się pokazać wielkość i małość Kolbego, i wspominał również m.in. o antysemityzmie przyszłego błogosławionego. W ten sposób pokazywał trudności, jakie miały elity katolickie – a więc zapewne i te niektóre kościelne – z kandydatem na świętego. Katolicyzm polski nie był przecież monolitem – także i w tym wypadku. 244 Hanna Kozińska-Witt Caumanns i Niendorf tematyzują ciągłość antysemityzmu w środowiskach katolickich w Polsce. Podkreślają przy tym, że zagłada była dziełem Niemiec hitlerowskich, i że wojna doprowadziła do brutalizacji obyczajów i zaniku norm etycznych i moralnych. Nadmieniają, że mimo tego, iż Niepokalanów był siedzibą wydawnictwa skalanego antysemityzmem, na początku wojny klasztor udzielał jednak schronienia wielu żydowskim uciekinierom. Autorzy znoszą jednocześnie obowiązującą dotąd w chronologii badań nad antysemityzmem cezurę wojenną. Wskazują na bezsporne znaczenia antysemityzmu przedwojennego dla wybuchu pogromu kieleckiego. Ten konsens badawczy skłania ich do zadania szerszego pytania: które elementy antysemityzmu powojennego można potraktować jako kontynuację z okresu wcześniejszego, przedwojennego, a które są czymś nowym. Uważają chyba, że słaba reakcja Kościoła na pogrom kielecki spowodowana była tradycyjnym antysemityzmem tegoż Kościoła wykarmionym artykułami w „Nowym Dzienniku” i „Rycerzu Niepokalanej”. Poprzestają na zestawieniu podobieństw antysemickich struktur, nie starając się przedstawić linearnego rozwoju postawy konkretnych środowisk. Stąd niewspółmierność źródeł cytowanych w ich artykule. Z jednej strony „Rycerz Niepokalanej” wydawany przez aintelektualny z założenia zakon żebraczy, z drugiej – „Tygodnik Powszechny” pismo świeckich katolickich inteligentów. Autorzy nie wyjaśniają, do kogo były zaadresowane omawiane pisma. Kto czytał właściwie „Rycerza” i „Dziennik”? W jakim stopniu były to pisma opiniotwórcze, a w jakim apelujące do zastarzałych przekonań czytelników? Z tą wspomnianą niewspółmiernością źródeł wiąże się też drugi zarzut. Analizując stanowisko środowiska związanego z „Tygodnikiem” wobec antysemityzmu, autorzy zaniedbali przedstawić, jak odnosiły się do tego zjawiska elity katolickie przed wojną. (Dodajmy, że ulotka autorstwa Zofii Kossak-Szczuckiej z roku 1942 pozwala przypuszczać, że odpowiedź na to pytanie będzie raczej gorzka, niemniej należałoby takie pytanie postawić). Co myślało się na ten temat np. będąc związanym z ruchem „Odrodzenie”? Ponieważ jednak autorzy tych pytań sobie nie postawili i na nie w artykule nie odpowiadają, uważam, że powinni byli ująć tytuł w formę pytania, a nie trybu orzekającego: „Von Kolbe bis Kielce?”. Dyskusja o antysemityzmie Kościoła trwa nadal. Jednym z argumentów jest postawa Kolbego. Ocena zależy w dużej mierze od tego, czy przytacza się jego wypowiedzi prywatne, czy publicystykę („Więź” 1999, nr 6, s. 31). Nieporównywalnie rzadziej sięga się do opracowań naukowych, które – jak artykuł Caumanns i Niendorfa – wyjaśniają kontekst powstania tych tekstów. Hanna Kozińska-Witt Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim, Agencja JP, Kielce 2003, 103 s.: il. Problematyka dziejów Żydów Polskich od kilkunastu lat cieszy się niesłabnącym powodzeniem i to zarówno wśród zawodowych historyków – badaczy, jak i publicystów oraz nauczycieli. Świadczą o tym duże ilości publikacji, szczególnie w zakresie edukacji o Holokauście1. Wysiłki te mają charakter interdyscyplinarny2, a prowadzone są na mniejszą lub większą skalę w każdym już właściwie ośrodku akademickim. Kraków jest tutaj miejscem szczególnym, jest wręcz jednym z centrów tego ruchu. Można tutaj nie tylko spędzić miło czas na Festiwalu Kultury Żydowskiej, poznać dzieje Żydów małopolskich, oglądając zbiory Muzeum Historycznego zebrane w budynku Starej Synagogi, ale nawet podjąć studia historyczne o specjalności Judaistyka3 lub podyplomowe o nazwie Totalitaryzm – Nazizm – Holokaust4. Pomiędzy Krakowem a Kielcami czas swój dzieli historyk Krzysztof Urbański. W Stolicy Kultury Polskiej zatrudniony jest w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych i Etnicznych Instytutu Politologii Akademii Pedagogicznej, zaś w największym mieście regionu świętokrzyskiego kieruje Muzeum Narodowym. Jego badania obejmują przede wszystkim dzieje regionalne ziemi kieleckiej oraz historię 1 Przykładem takiej pozycji jest niedawno wydana praca zbiorowa Holokaust lekcja Historii. Zagłada Żydów w edukacji szkolnej, pod red. J. Chrobaczyńskiego i P. Trojańskiego, Kraków 2004. Poza historykami zajmują się nimi między innymi: poloniści, teolodzy, socjolodzy, etnolodzy i inni przedstawiciele szeroko pojętego środowiska nauczycielskiego. 2 Prowadzone przez Katedrę Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Por. J. Gierowski, Tradycja stosunków polsko-żydowskich w dawnej Rzeczypospolitej, [w:] Pamięć żydowska pamięć polska. Akta kolokwium, które odbyło się w Krakowie 10 i 11 czerwca 1995, Kraków [B.d.w.], s. 22. 3 Organizowane przez Instytut Historii Akademii Pedagogicznej w Krakowie we współpracy z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Szerzej na ten temat zob. J. Mazur, Jak uczyć o Holokauście. Studium Podyplomowe Totalitaryzm – Nazizm – Holokaust – program i efekty, [w:] Holokaust lekcja Historii…, s. 159–162. 4 246Artur Jachna Żydów5. Wpisuje się tym samym w nurt badań nad historią Żydów ziemi kieleckiej zapoczątkowany i kontynuowany przez takich ludzi nauki, jak m.in. Zbigniew Jakubowski, Jerzy Mizgalski, Mieczysław B. Markowski, Marta Pawlina-Meducka, Adam Penkalla i Regina Renz6. Jest też Urbański kontynuatorem badań prowadzonych nad innymi regionami Polski w zakresie dziejów gmin żydowskich. Wspomnę w tym miejscu prace takich autorów, jak Helena Domańska, Mirosław M. Dederko, Jerzy Michalewicz czy Ryszard Ziobroń7. Omawiane wydawnictwo poprzedził autor artykułem zamieszczonym przed kilku laty na łamach Rocznika Muzeum w Ostrowcu Świętokrzyskim. Recenzowane opracowanie tematu jest nie tylko bardziej pełne, chociażby przez objęcie swym zakresem chronologicznym czasów wojny, ale i bardziej dostępne od swojego poprzednika dzielącego szpalty z pracami o zupełnie odmiennej tematyce w niskonakładowym czasopiśmie skupiającym swoją uwagę na historii regionalnej8. Celem autora recenzowanej pracy było ukazanie różnych aspektów życia w danym miejscu przy zmieniających się warunkach politycznych, prawno-ustrojowych, administracyjnych i gospodarczych. Od osiedlenia się w danym mieście do martyrologii narodu pod okupacją hitlerowską. K. Urbański swą uwagę skieSpośród prac K. Urbańskiego chciałbym wymienić kilka, moim zdaniem najbardziej dla Jego dokonań naukowych reprezentatywnych. Są to: Kielce w okresie powstania styczniowego, Kielce 1996; Leksykon dziejów ludności żydowskiej Kielc 1789–1999, Kraków 2000; Słownik historii kieleckich Żydów (razem z R. Blumenfeldem), Kielce 1995; Społeczność żydowska w Kielcach, Kielce 1989; Z problematyki żydowskiej w Kieleckiem w latach 1945–1946, [w:] Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia społecznego. Praca zbiorowa pod redakcją F. Kiryka, Przemyśl 1991; Zagłada ludności żydowskiej Kielc 1939–1945, Kielce 1994. 5 Wybrane prace tych autorów: Żydzi w dziejach Częstochowy, pod red. Z. Jakubowskiego, Częstochowa 1991; Z dziejów Żydów w Częstochowie, pod red. Z. Jakubowskiego, przy współpracy S. Podobińskiego, Częstochowa 2002; J. Mizgalski, Życie codzienne Żydów w Częstochowie w II Rzeczypospolitej, [w:] Życie codzienne w Częstochowie w XIX i XX wieku, red. nauk. R. Szwed i W. Palus, Częstochowa 1999; M.B. Markowski, Społeczne zróżnicowanie ludności żydowskiej w województwie kieleckim w latach 1918–1939, [w:] Miasteczka polskie w XIX i XX wieku, Kielce 1992; idem, Udział ludności żydowskiej w rzemiośle i przemyśle województwa kieleckiego w latach 1918–1939, „Rocznik Świętokrzyski” T. XVI, Warszawa–Kraków 1989; idem, Udział ludności żydowskiej w życiu gospodarczym województwa kieleckiego w dwudziestoleciu międzywojennym, [w:] Ludność żydowska w regionie świętokrzyskim. Materiały sesji naukowej w Starachowicach, 17.10.1987, Kielce 1989; idem, Udział ludności żydowskiej w rolnictwie i handlu wiejskim województwa kieleckiego w latach 1918–1939, „Kieleckie Studia Historyczne” 1990, t. 8; M. Pawlina-Meducka, Kultura Żydów województwa kieleckiego: (1918–1939), Kielce 1993; Kultura Żydów polskich XIX–XX wieku, red. nauk. M. Meducka i R. Renz, Kielce 1992; W.R. Brociek, A. Penkalla, R. Renz, Żydzi ostrowieccy, Ostrowiec Świętokrzyski 1996. 6 H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu: gminy żydowskie województwa gdańskiego, ich dzieje i zabytki, Gdańsk 1991; M.M. Dederko, Żydowska Gmina Wyznaniowa w Sawinie, Sawin 2002; J. Michalewicz, Żydowskie okręgi metrykalne i żydowskie gminy wyznaniowe w Galicji, Kraków 1995; R. Ziobroń, Gmina żydowska w Radomyślu Wielkim, Radomyśl Wielki 1997. Godna polecenia jest też praca zbiorowa Gminy wyznaniowe żydowskie w województwie pomorskim w okresie międzywojennym (1920–1939): zbiór studiów, pod red. J. Szilinga, Toruń 1995. 7 8 K. Urbański, Gminy żydowskie „duże” w województwie kieleckim w przededniu II wojny światowej, „Rocznik Muzealny” (Ostrowiec Świętokrzyski) T. 3 (2000), s. 143–161. Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim 247 rował na największe w województwie kieleckim skupiska Żydów. Najbardziej w Jego pracy został wyeksponowany okres międzywojennego dwudziestolecia oraz czas drugiej wojny światowej. Takie ujęcie tematu wymagało od autora przeprowadzenia rozległych poszukiwań archiwalnych i bibliograficznych. Wśród źródeł rękopiśmiennych różnej proweniencji kwerendą objęte zostały dokumenty znajdujące się w zespołach Archiwów Państwowych w Częstochowie, Katowicach, Kielcach, Łodzi i Radomiu. Poszukiwania objęły również zbiory Muzeum Narodowego w Kielcach oraz Muzeum J. Malczewskiego w Radomiu, a także relacje przechowywane w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Autor spenetrował również zeznania znajdujące się w zbiorach Jerozolimskiego Instytutu Yad Vashem. Na uwagę zasługują wykorzystane w pracy zbiory dokumentów drukowanych, m.in. Dzienniki Praw Państwa Polskiego i Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, materiały dokumentujące wyniki powszechnych spisów ludności z 1921 i 1931 roku wydane w ramach serii Statystyka Polski9 oraz Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej10. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że ten dział w zestawie źródeł i opracowań autor potraktował zbyt ogólnikowo. W mojej opinii, zamiast „Źródeł drukowanych” lepiej byłoby stworzyć dwie grupy, tzn. „Pamiętniki, relacje, wspomnienia i literatura piękna” oraz „Zbiory statystyczne i wydawnictwa źródłowe”. Moja uwaga nie odnosi się do wartości merytorycznej przedstawionego materiału, ale jedynie do sposobu jego klasyfikacji. K. Urbański skorzystał również z wywiadów. Nie pominął także doniesień ukazujących się na łamach prasy, wykorzystując m.in. takie tytuły, jak: „Gazeta Kielecka”, „Gazeta Żydowska”, „Goniec Częstochowski” oraz bardzo dla omawianej problematyki cenne czasopismo międzywojenne „Sprawy Narodowościowe”. Listę wykorzystanych materiałów dopełniają bardzo liczne opracowania, obficie przytaczane w pracy. Ta bardzo duża, choć rozproszona baza źródłowa, dostarczyć mogła autorowi najczęściej informacji o oderwanych faktach jednostkowych, nie pozwalających na prostą, a jednocześnie możliwie pełną rekonstrukcję procesu dziejowego. Do tego niezbędna okazała się wiedza pozaźródłowa i wszechstronne przygotowanie metodologiczne. Omawiana pozycja składa się z trzech rozdziałów, które objęte zostały wstępem i zakończeniem. Pierwszy z nich omawia ogólnie historię Żydów w województwie kieleckim w okresie międzywojennym. Jest to właściwie syntetyczny opis sytuacji społeczno-gospodarczej województwa ze szczególnym uwzględnieniem warunków życia i pracy mniejszości żydowskiej. Autor opisał tutaj działające wśród Żydów instytucje i organizacje, jak np. partie polityczne czy też wydawane tytuły prasowe. Skoncentrował się jednak na zagadnieniu funkcjonowania gmin wyznaniowych, ich statusu prawnego i roli, jaką odgrywały w życiu wyznawców religii mojżeszowej. K. Urbański dokonał klasyfikacji wspólnot ze względu na ilość mieszkańStatystyka Polski. Drugi powszechny spis ludności z dnia 9 grudnia 1931, Woj. Kieleckie, Warszawa 1938; Statystyka Polski. Pierwszy powszechny spis ludności z dnia 30 września 1921 r. Województwo kieleckie, Warszawa 1927. 9 10 Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, województwo kieleckie, Warszawa 1926, t. 3. 248Artur Jachna ców11. Rozdział drugi pracy stanowią opisy monograficzne konkretnych gmin tzw. dużych, czyli takich, gdzie liczebność członków przekroczyła 5000. Historyk za każdym razem rozpoczynał od przedstawienia początków osadnictwa żydowskiego w danej miejscowości, następnie starał się, możliwie szczegółowo, opisać miejscowe struktury i wewnętrzne przemiany w nich zachodzące do momentu wybuchu wojny. Swoje miejsce znalazły tu dzieje gmin żydowskich w Częstochowie, Chmielniku, Kielcach, Opatowie, Ostrowcu, Radomiu, Szydłowcu, Jędrzejowie, Końskich, Będzinie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu i Zawierciu. Rozdział trzeci został poświęcony sprawie zagłady Żydów kieleckich. Autor zawarł w nim przede wszystkim informacje na temat tworzenia się gett, ich funkcjonowania oraz likwidacji. Duża część narracji została poświęcona metodom prześladowań i eksterminacji oraz grabieży. Swoje miejsce znalazły tu także opisy zaradności Żydów w zaistniałej sytuacji. Całości uzupełniają streszczenia w językach: angielskim, niemieckim, francuskim i hebrajskim oraz dział ilustracji zawierający również kopie obwieszczeń władz okupacyjnych oraz kilka map. Niezależnie od tegoż materiału ikonograficznego, tekst właściwy przeplatany jest wizerunkami pieczęci zarządów poszczególnych gmin wyznaniowych oraz emblematem Towarzystwa Szerzenia Pracy Zarobkowej i Rolnej wśród Żydów „ORT”. Omawiana praca daje obraz życia codziennego Żydów ziemi kieleckiej, skupiając się na pierwszej połowie ubiegłego wieku. Autor pisze o swoich bohaterach z sympatią, ale potrafi również dostrzec trawiące tę społeczność wewnętrzne konflikty. Uzewnętrznia się to w opisach poszczególnych gmin. Szkoda, że zbyt mała objętość pozycji spowodowała to, że K. Urbański pisał przede wszystkim o Żydach, niewystarczająco opisując otaczających żydowską mniejszość Polaków. Rozumiem jednak, że autor ma prawo przyjąć takie założenie, a moja uwaga jest wyrazem osobistego niedosytu jako czytelnika. Recenzowana praca ma w znacznym stopniu charakter faktograficzny, opisowy, niejako sprawozdawczy. Warstwa analityczna zaś, poprzedzona refleksją metodologiczną jest w niej słabiej obecna. Pogłębiona analiza bogatego materiału źródłowego mogłaby stać się osią omawianej pracy. To, że do niej nie doszło związane jest zapewne z założeniami wstępnymi, a uwarunkowane było być może wspomnianą już szczupłością rozmiarów książki oraz chęcią przekazania jak największej ilości faktów szczegółowych. Niestety, opracowanie edytorskie pozostawia wiele do życzenia. Błędy w postaci licznych literówek sugerują jakoby tekst nie był poddany korekcie. Wyjątkowo nie- Ta część omawianej pracy K. Urbańskiego może być bardzo użyteczna w przyszłości. Stanowi ona bowiem w mojej opinii unikatowego rodzaju syntezę, a zarazem wstęp do opracowań przywołanych już w tej recenzji badaczy dziejów społeczno-gospodarczych Kielecczyzny w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Warto by zapoznali się z nią studenci piszący prace nie tylko na temat dziejów Żydów. Na pewno winni przeczytać ją także regionaliści-amatorzy, nierzadko nie rozumiejący do końca specyfiki tej części dziejów opisywanej przez siebie miejscowości, gmin i regionów. 11 Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim 249 bezpieczny może się okazać brak przecinków, który wypacza sens bilansów12. Także słownictwo samego autora czasem jest zbyt monotonne13. Dobrze się stało, że Krzysztof Urbański sięgnął po pióro i zajął się największymi skupiskami żydowskimi w województwie kieleckim. Napisał książkę popularyzującą badania historyczne w tej dziedzinie. Dzięki własnemu wkładowi badawczemu tegoż historyka nie jest ona jedynie próbą dyskontowania badań innych znawców tej tematyki, lecz – w dobrym znaczeniu tego określenia – popularnonaukową syntezą. Czy jednak można mówić o monografii? Myślę, że zapotrzebowanie na taką pozycję w części zaspokoi nowa praca tego autora. Ukazała się ona w momencie, gdy zacząłem pisać niniejszą recenzję i po przejrzeniu jej cieszy mnie tak szybki postęp prac naukowych tego historyka oraz świetna praca edytorska specjalistów Wydawnictwa Naukowego Akademii Pedagogicznej w Krakowie14. Artur Jachna 12 Brak przecinka oddzielającego złote od groszy w budżecie konkretnej gminy może sugerować większą niż faktycznie było jej zamożność. Taka sytuacja wystąpiła np. na s. 34 omawianej pozycji. 13 Np. na s. 30 K. Urbański cztery razy w trzech zdaniach obok siebie używa słowa „Towarzystwo” – chodzi o Towarzystwo Dobroczynności dla Żydów. 14 K. Urbański, Zagłada Żydów w dystrykcie radomskim, Kraków 2004. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005 Grzegorz Jezierski przedstawia w swojej książce historię rozwoju energii jądrowej od momentu rozbicia atomu przez Otto Hahna i Fritza Strassmanna do czasów współczesnych. Odkrycie niemieckich uczonych określa największym odkryciem XX w. Bliscy współpracownicy Hahna, Lise Meitner i Otto Frisch przedstawili własny pogląd na temat tego doświadczenia, wykazali, że podczas każdego aktu rozszczepienia jądra uranu wyzwala się bardzo dużo energii1. Autor przypomina, że jeszcze w lipcu 1934 roku, po odkryciu dwa lata wcześniej przez Jamesa Chadwicka neutronu, węgierski uczony Leo Szilard zgłosił patent o możliwości zbudowania bomby atomowej i to on stał się jej głównym propagatorem2. Tymczasem na całym świecie naukowcy współpracowali i powtarzali doświadczenie Hahna i Strassmanna. Wybuch drugiej wojny światowej położył kres tym kontaktom, odtąd wrogie sobie strony rozpoczęły prace na własny rachunek. Tak więc energia jądrowa posłużyła teraz do celów wojennych. Wielu uczonych przeniosło się wtedy do Stanów Zjednoczonych. Leo Szilard i jego rodak Eugene Wigner nakłonili Alberta Einsteina do podpisania listu skierowanego do prezydenta Franklina D. Roosevelta, w którym informowali o wojskowych konsekwencjach wykorzystania energii jądrowej i wyrazili swoje obawy, że w Niemczech trwają prace nad bombą atomową. Autor przytacza treść tego listu. W odpowiedzi na to pismo prezydent powołał Komitet Doradczy do spraw Uranu3. Na początku 1941 roku brytyjska delegacja pod kierownictwem Henry’ego Tizarda przybyła do Stanów Zjednoczonych. Brytyjczycy 1 G. Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s. 13–14. 2 Ibidem, s. 16. 3 Ibidem, s. 32–34. 252 Grzegorz Warchołek przedstawili pogląd, że zbudowanie bomby atomowej jest możliwe, a najbardziej do jej skonstruowania nadaje się uran U-2454. Atak lotniczy na Pearl Harbor przyspieszył prace nad bombą. 17 VI 1942 roku prezydent zatwierdził program prac nad budową broni atomowej, nazwano go Projekt Manhattan, szefem programu został generał Leslie R. Groves, a kierownictwo naukowe objął doskonały organizator Robert J. Oppenheimer. Prace nad bronią podjęto w 1943 roku w Los Alamos. Całe przedsięwzięcie było utajnione, jedynie część personelu była dopuszczona do tajemnicy. Nawet wiceprezydent Harry Truman dowiedzał się o projekcie dopiero po śmierci Roosevelta5. Pierwszą bombę atomową zdetonowano 16 VII 1945 roku w bazie lotniczej Alamogordo6. Jeszcze tego samego dnia o udanej próbie dowiedział się przebywający w Poczdamie Truman. Początkowo planowano użycie bomby przeciwko Niemcom, po ich kapitulacji jej celem stała się Japonia. Co ciekawe przeciwko użyciu bomby opowiedział się Leo Szilard i późniejszy orędownik użycia bomby atomowej podczas wojny koreańskie generał Douglas MacArthur7. 6 VIII 1945 roku została zrzucona bomba na Hiroszimę, a trzy dni później na Nagasaki. Straty w ludziach i materialne były ogromne. Szacuje się, że obie te eksplozje pochłonęły ponad 200 tysięcy istnień ludzkich. Prawdopodobnie miała być zrzucona trzecia bomba, jednak Truman wstrzymał jej użycie. 14 VII Japonia skapitulowała. Dlaczego Stany Zjednoczone zdecydowały się na użycie tej broni? Autor uważa, że motywem były poniesione już wydatki związane ze skonstruowaniem bomby, zemsta na Japończykach za okrutne traktowanie jeńców wojennych, uniknięcie strat w ludziach podczas konwencjonalnego ataku, a przede wszystkim demonstracja siły przed Związkiem Radzieckim8. Bomba atomowa na zawsze zmieniła świat, ale Stany Zjednoczone nie mogły być pewne monopolu. Prace nad bombą od września 1939 r. były prowadzone w Niemczech, był to Projekt U. Laboratorium badań umieszczono w budynku o nazwie „Virushaus”. Tutaj właśnie Werner Heisenberg i Carl von Weizsacker rozpoczęli swoje doświadczenia z uranem9. W październiku 1941 roku miało miejsce spotkanie Heisenberga z Nielsem Bohrem w Kopenhadze. Do tej pory trwają spory na temat tego spotkania. Według relacji Heisenberga, proponował on wstrzymanie prac nad budową broni atomowej przez naukowców całego świata, natomiast według innych źródeł Heisenberg chciał, żeby Bohr przyłączył się do prac nad niemiecką bombą i prawdopodobnie ta druga wersja jest najbliższa prawdy10. 4 Ibidem, s. 36–37. 5 Ibidem, s. 46–50. 6 Ibidem, s. 74. 7 Ibidem, s. 85–86. 8 Ibidem, s. 87–102. 9 Ibidem, s. 37–39. 10 Ibidem, s. 40–41. Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś 253 Niemcom nie udało się skonstruować bomby, miały na to wpływ błędy w obliczeniach, utrata ciężkiej wody oraz przegrana na wszystkich frontach wojny. Hitler swoje nadzieje pokładał w „cudownej bron” V1 i V2. Projektowi U położyli kres Amerykanie w ramach misji Alsos, kiedy to zostali ujęci czołowi niemieccy fizycy jądrowi. Jak dalecy byli oni od skonstruowania bomby może świadczyć ich zdumienie, wręcz niewiara w atomowy atak na Japonię. Również w Japonii były prowadzone prace nad skonstruowaniem bomby atomowej. Miała ona jednak ograniczony dostęp do uranu, a i marynarka wojenna nie przykładała do nich wagi. Na początku 1945 r. Niemcy wysłały drogą morską uran do Japonii, transport ten został przejęty przez Amerykanów. Prawdopodobnie cały uran został zużyty do budowy bomby zrzuconej na Hiroszimę11. W ZSRR badania nad bombą prowadził Igor Kurczatow. 20 VIII 1945 roku został powołany Komitet Specjalny na czele z Ławrientijem Berią. Dużą rolę odegrał wywiad. Lwią część informacji na temat amerykańskiej bomby dostarczył pracujący w Los Alamos Klaus Fuchs12. Próbny wybuch pierwszej radzieckiej bomby atomowej miał miejsce 29 VII 1954 roku w Kazachstanie13. Doświadczenie rosyjskie było dla Amerykanów dużym zaskoczeniem, gdyż nie sądzili, że tak szybko ZSRR będzie miał bombę atomową. Wybuch radzieckiej bomby atomowej przyczynił się do podjęciu decyzji o przystąpieniu przez Stany Zjednoczone do budowy superbomby, jaką jest bomba wodorowa. Od tej pory rozpoczął się wyścig zbrojeń, który trwał jeszcze prawie pół wieku. 31 I 1950 roku prezydent Truman zatwierdził do realizacji „program badań nad bombą wodorową”. Na czele programu stanął Węgier Edward Teller, dołączył do niego polski matematyk Stanisław Ulam14. Próbna eksplozja pierwszej bomby wodorowej miała miejsce 1 X 1952 r. na wyspie Elugelab. Wybuch ten był 800 razy silniejszy od bomby zrzuconej na Hiroszimę15. Amerykanie jednak na krótko uzyskali militarną przewagę, bo już po 9 miesiącach (12 VIII 1953 r.) na poligonie Semipałatyńsk w Kazachstanie dokonano udanej eksplozji pierwszej radzieckiej bomby wodorowej. Ojcem tego sukcesu był Andrzej Sacharow, późniejszy przeciwnik zbrojeń i gorący orędownik pokoju16. W okresie zimnej wojny, szczególnie w latach 50., zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i ZSRR intensywnie przeprowadzano próbne wybuchy jądrowe, do najbardziej spektakularnych należały próby na Atolu Bikini i Eniwetok. W latach 60. na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco pracowano pod kierownictwem Samuela Cohena nad nowym rodzajem broni jądrowej, jakim 11 Ibidem, s. 44–46. 12 Ibidem, s. 107–110. 13 Ibidem, s. 115. 14 Ibidem, s. 123–124. 15 Ibidem, s. 126. 16 Ibidem, s. 127–128. 254 Grzegorz Warchołek była bomba neutronowa. Pierwszy próbny wybuch nastąpił pod ziemią na pustyni w Nevadzie w 1963 r.17 Tymczasem grupa państw posiadających broń atomową powiększyła się o Wielką Brytanię, która stała się trzecim mocarstwem atomowym. Mimo że Brytyjczycy pracowali nad bombą atomową w Los Alamos, w 1948 r. USA wypowiedziały porozumienie o wspólnym prowadzeniu badań, ograniczając współpracę z Wielką Brytanią jedynie do wymiany danych i informacji w zakresie podstawowych problemów fizyki jądrowej, niedotyczących bezpośrednio tajemnicy broni jądrowej. W 1947 roku rząd brytyjski postanowił zbudować własną broń atomową 3 X 1952 roku została przeprowadzona pierwsza próba brytyjskiej broni atomowej pod kodem Hurricane na wyspach Monte Bello, u wybrzeży Australii18. Rząd francuski zatwierdził 26 XII 1954 r. program budowy broni jądrowej, a 13 II 1960 r. dokonano na Saharze pierwszej eksplozji19. Kolejnymi państwami posiadającymi bombę atomowy stały się m.in. Chiny, Indie, Pakistan i RPA. Szacuje się, że co 9 dni przez pół wieku były przeprowadzane próby jądrowe. Autor wspomina również o wspólnym amerykańsko-radzieckim przedsięwzięciu w 1988 r., wówczas to przeprowadzono dwa podziemne wybuchy przy udziale naukowców obu tych krajów20. Przez cały ten okres dochodziło do wielu incydentów z bronią jądrową. W różnych wypadkach zgubiono wiele bomb atomowych, w samych Stanach Zjednoczonych zgubiono i nigdy nie odnaleziono 11 bomb21. Świat mimo całej tej atomowej karuzeli dążył do ograniczenia zbrojeń. Już na początku pojawiły się głosy, by z pracami nad bombą zapoznać Związek Radziecki, a 15 XI 1945 r. USA, Wielka Brytania i Kanada ogłosiły wspólną deklarację, że jeśli nie wprowadzi się całkowitego zakazu broni atomowej, to każde państwo prędzej czy później może znaleźć się w jej posiadaniu. Później podpisano wiele układów ograniczających rozwój broni atomowej, m.in. SALT i START. Wreszcie w 1996 roku zawarto układ o całkowitym zakazie prób jądrowych na świecie22. Tak się złożyło, że teraz budowniczowie broni jądrowej stali się jej strażnikami. Należy zauważyć, że liczebność broni stale maleje, a energię jądrową zaczęto wykorzystywać dla potrzeb pokojowych. Wraz z zakończeniem II wojny światowej nastąpiła tzw. era atomu. Atom wkroczył do kultury i sztuki, stał się modny. Tańczono przy piosenkach poświęconych bombom atomowym, kupowano atomowe zabawki, kostiumy bikini, otwierano atomowe restauracje i bary. Dzieciom nadawano przedziwne imiona, np. Atomic Victory. Powstawały liczne powieści na ten temat23. 17 Ibidem, s. 150. 18 Ibidem, s. 153–156. 19 Ibidem, s. 157–159. 20 Ibidem, s. 166–170. 21 Ibidem, s. 182. 22 Ibidem, s. 186–192. 23 Ibidem, s. 206–207. Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś 255 Jezierski podkreśla, że niektóre eksplozje jądrowe nie miały charakteru wojskowego. Służyły one, np. poszukiwaniu ropy czy gazu. Skonstruowano też wiele reaktorów do celów naukowych, były to reaktory o niewielkiej mocy. Technikę jądrową wykorzystano w przemyśle węglowym, w medycynie do wykrywania i leczenia chorób, a przede wszystkim w energetyce24. Pod koniec 2002 roku w 31 krajach pracowało 441 bloków jądrowych25. Elektrownie atomowe działają w wielu krajach, jednak i tu nie można było się ustrzec wypadków – do największych należała katastrofa czarnobylska w 1986 roku26. Energia jądrowa ma wielu zwolenników, jak i przeciwników. Autor jawi się jako jej gorący orędownik – uważa, że energia ta ma przed sobą przyszłość, podlega ona ciągłemu rozwojowi i udoskonalaniu, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa i eliminacji szkodliwego wpływu na środowisko naturalne. Liczy, że lektura tej książki zmieni negatywne nastawienie społeczeństwa do energetyki jądrowej. Grzegorz Warchołek 24 Ibidem, s. 232–235. 25 Ibidem, s. 312. 26 Ibidem, s. 426. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja europejska w polskiej myśli naukowej i politycznej do końca XIX wieku, Łódź 2005, ss. 220 W obfitości literatury o procesach europejskiej integracji, którą wywołały negocjacje akcesyjne i następnie niedawne rozszerzenie struktury Unii Europejskiej, publikacje prof. Antoniego Marszałka mają pierwszorzędne i szczególne znaczenie. Wyróżnia je nie tylko wyeksponowanie zagadnień „wyższego rzędu”, a więc problemu suwerenności uczestników tego rodzaju struktur (identyfikowanych jako państwa, narody, a nawet jednostki), ale także antecedencji współczesnej nam formuły integracyjnej. Podejmowana przez niego tematyka, mieści się zatem w zakresie ogólnej teorii integracji, ale jednocześnie nie jest pozbawiona praktycznego znaczenia. Podobne ujęcie prezentuje on w recenzowanej pracy, w której poddał analizie polskie poglądy na suwerenność i integrację na przestrzeni kilku stuleci. Najogólniej biorąc, celem pracy jest ustalenie i sklasyfikowanie polskiego dorobku (wkładu) w zakresie „ogólnej idei integracji europejskiej aż po wiek XIX”. Ujęcie ma charakter dynamiczny, podobnie jak rozumienie procesu integracji, ale nie z powodu chronologicznego układu treści, tylko merytorycznych następstw kształtowania się integracyjnych pomysłów. Założenie badawcze jest zatem nader ambitne a lektura opracowania wskazuje, iż zostało w pełni osiągnięte. Autor przyjął, iż ową myśl naukową i polityczną, często łączoną z próbami jej praktycznej realizacji, wyraża piśmiennictwo 22 badaczy, polityków, pisarzy i publicystów polskich oraz przywołanych jako uczestników wymiany poglądów 10 rosyjskich i 7 południowosłowiańskich (Czechów, Chorwatów i Słowaków). Te relacje etniczne wskazują, iż rozważania w większości pozostaną w obrębie Słowiańszczyzny, co potwierdza także wyeksponowanie takich postaci, jak Adam Jerzy Czartoryski i Adam Mickiewicz, których myśli wiele znaczyły na tym obszarze. W stosunku do pierwszego z nich można nawet mówić o fascynacji autora wyrażającej się w rozszerzeniu politycznego wątku biografii i w związku z tym poświęceniu mu, jeżeli pominiemy „uwagi końcowe”, bez mała jednej czwartej całości 258 Ludwik Mroczka opracowania. Trzeba jednak zgodzić się z oceną Księcia jako najbardziej przedsiębiorczego polityka i strategicznego planisty wśród wszystkich wymienionych. Wiek XIX, a więc okres bezpaństwowy Polski, objęty ostatnią częścią pracy reprezentowany jest przez dwie trzecie cytowanych polskich autorów. W całości analizowane piśmiennictwo (i działalność większości osób) ma jednak wspólną cechę, którą autor dostrzega i podkreśla: powstało mianowicie w związku z zagrożeniem zewnętrznym (krzyżacko-niemieckim) i – jeżeli tak można powiedzieć – wewnętrznym państwa (z powodu niedomagań ustrojowych, wymagających głębokich reform w XVI–XVIII wieku) oraz na koniec, najliczniejsze i najważniejsze, w sytuacji całkowitego jego upadku. Niebagatelne znaczenie ma zatem i ten wątek badawczy, wskazujący jak bogate tradycje mają polskie poszukiwania stabilności państwa i społeczeństwa w odpowiednich strukturach międzynarodowych. Wagę tego spostrzeżenia podnosi fakt, iż przedmiotem badań są poglądy i koncepcje o najwyższym poziomie reprezentatywności dla polskiej myśli państwowej i społecznej w danym czasie. Nie można także nie zauważyć słabości tego piśmiennictwa: postulując w duchu romantyzmu integracyjne konstrukcje, odwołujące się do sprawiedliwości i siły prawa w ówczesnych stosunkach międzynarodowych zdominowanych przez prawo siły, w istocie rzeczy pozostawało ono w świecie iluzji. Prawdopodobnie okoliczność ta w najwyższym stopniu przesądziła o zapomnieniu tego dorobku i nawiązaniu do niego dopiero w dzisiejszych czasach i jakościowo odmiennym prawie międzynarodowym. Wzmiankowana wysoka reprezentatywność owego dorobku wymaga jednak wyjaśnienia, ponieważ jej zasadność nie znajduje potwierdzenia u schyłku XIX wieku. Na przełomie stuleci (XIX i XX w.) ujawnił się bowiem nowy układ stosunków międzynarodowych, a transformacja społeczna (klasowa) i nacjonalizm, jako ideologia nowoczesnych narodów, zmieniły przesłanki integracyjnych kombinacji. Wiek XIX przyjęty w pracy jest przede wszystkim stuleciem ideologii romantycznej i dlatego nie odpowiada ani kryterium kalendarzowemu, ani merytorycznemu; zgodnie z tym ostatnim okres bezpaństwowy Polski zamyka rok 1918. Nie można jednak kwestionować nadrzędności takich ponadczasowych integracyjnych standardów, jak suwerenność, równoprawność międzynarodowa itp. Autor zebrał bogaty materiał informacyjny w zakresie kilku dyscyplin naukowych, na który jako na „tkankę” myśli integracyjnej do niedawna nie zwracano większej uwagi. Lista pytań formułowanych na wstępnym etapie badań była długa i obejmowała zarówno genezę integracyjnych koncepcji, ich uwarunkowania polityczne, etniczne, kulturowe, wyznaniowe i perspektywy sprawy polskiej. Przedmiotem pierwszej części rozprawy jest poszukiwanie „wspólnej przestrzeni prawnej, ustrojowej, społecznej i religijnej” późniejszej osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej myśli integracyjnej. Nie wymieniono w tej przestrzeni czynnika gospodarczego, który jeszcze nie oddziaływał w takim stopniu na sferę stosunków międzynarodowych, jak w wieku XX. A. Marszałek nie nadaje mu zresztą większego znaczenia ani jako przesłanki integracji, ani jako jej uwarunkowanie. Za punkt wyjścia przyjęto słusznie nowatorskie postulaty Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja europejska w polskiej myśli naukowej... 259 Włodkowica w dziedzinie prawa międzynarodowego i praw człowieka, jakkolwiek miały one teoretyczne znaczenie i uzyskały rangę nie tyle polską, co uniwersalną. Dorobek kolejnych reformatorów Rzeczypospolitej: Jana Ostroroga, Andrzeja Frycza Modrzewskiego i Stanisława Orzechowskiego nie tworzył perspektywy nowego łady międzynarodowego, ale sprzyjał utrzymaniu atmosfery potrzeby głębokich zmian prawno-ustrojowych. Stanisława Leszczyńskiego rekomenduje jego projekt Ligi Narodów pod protektoratem Francji, Józefa Skrzetuskiego zaś, ostatniego w przeddziewiętnastowiecznym wykazie, wkład w upowszechnienie koncepcji europejskiej ligi państw. Prawdziwy urodzaj pomysłów przyniósł wiek XIX, ponieważ motyw odbudowy państwa okazał się bardziej kreatywnym czynnikiem integracyjnych koncepcji od dążeń zreformowania upadającej Rzeczypospolitej. Im też, jak wspomniano, poświęcił Autor najwięcej uwagi i dociekliwości badawczej. Prawdziwy rozgłos w literaturze naukowej wywołał Traktat o wiecznym przymierzu... Wojciecha B. Jastrzębowskiego, ale profesor A. Marszałek słusznie dokonał szczegółowego przeglądu także wszystkich innych koncepcji i wykazał, jak ważne miejsce zajmuje w nich Rosja, relacje polsko-rosyjskie, kwestie wyznaniowe i Słowiańszczyzna, której opinie zostały w pracy dostrzeżone i uwzględnione. Analizuje więc koncepcje, często także działalność, Staszica, Hoene-Wrońskiego, Czartoryskiego, Mickiewicza, Czaykowskiego, Duchińskiego, Maciejowskiego, Jabłonowskiego, Rzewuskiego, Krasińskiego i Gurowskiego. Słowiańszczyzna występuje w nich jako potencjalna siła sprawcza integracji Europy, czy zgoła nowej epoki w jej dziejach, jako obszar przewodnictwa Rosji, względnie Polski lub zintegrowana struktura uznająca i zabezpieczająca aspiracje narodów bezpaństwowych. Jest rzeczą charakterystyczną, iż początkowo antywolnościowe stanowisko Rosji nie budziło niepokoju. Zmieniło się to gruntownie po powstaniu listopadowym, ale i Rosja zaostrzyła wówczas antypolskie stanowisko. W części są to ustalenia całkiem nowe lub znacznie zweryfikowane na podstawie obszernej literatury przedmiotu, publikowane oryginalne teksty i własne przemyślenia. Uporządkowanie i wyjaśnienie mozaiki koncepcji i poglądów słowianofilskich oraz panslawistycznych w układzie międzynarodowym jest niewątpliwym osiągnięciem badawczym autora. W tym kontekście w pełni uzasadnione zostało przywołanie myśli słowianofilów i panslawistów rosyjskich (rozdział X), pomimo że nie miały one znaczenia w carskim systemie politycznym. Chodzi o to, iż zarówno prozachodni okcydentalizm, jak i rusofilski panslawizm nie postrzegały sprawy polskiej zgodnie z oczekiwaniami większości słowianofilstwa polskiego. Czy w tej sytuacji nie byłoby uzasadnione przypomnienie ludzi z innego (anarchistycznego, Bakunin) kręgu ideowego i ich uzasadnienia propolskiego stanowiska? Wnioski końcowe rozprawy dotyczą nie tylko bogactwa i różnorodności polskich integracyjnych pomysłów, ale wskazują także na ich wyraźną specyfikę. Suwerenność i integracja to zagadnienia łączące się immanentnie, ale w polskiej myśli politycznej tę drugą postrzegano najczęściej jako sposób na odzyskanie suwerenności własnej i narodów znajdujących się w podobnej sytuacji. Zdawano sobie 260 Ludwik Mroczka zatem sprawę, iż wybicie się na niepodległość będzie możliwe wówczas, gdy suwerenność narodów zdominowanych uzyska międzynarodową sankcję. Była to więc ta sama wykładnia wezwania „za waszą i naszą wolność” jaką spotykamy w uzasadnieniu zbrojnego wysiłku niepodległościowego. Z drugiej strony bogactwo myśli reformatorskiej w konfrontacji z bezradnością jej wdrożenia nasuwa przypuszczenie, iż również w tym przypadku uzyskanie międzynarodowej rangi dla postulatów zmierzających do umocnienia suwerenności państwa traktowano jako istotny warunek jej realizacji. Książka przybliża społeczeństwu ważne problemy narodu i państwa w perspektywie historycznej, wskazując jednocześnie na ich utrzymującą się żywotność. Stanowi bardzo dobrą podstawę do kontynuowania badań nad dążeniami integracyjnymi w XX wieku. Wiele przemawia za tym, iż wywoła ona zainteresowanie w pełni satysfakcjonujące wydawcę nie pomijając finansowej strony przedsięwzięcia. Będzie pomocna studentom kilku przynajmniej kierunków studiów, ale i wszystkim pozostającym w kręgu oddziaływania współczesnych struktur integracyjnych. Na koniec kilka uwag redakcyjnych. Praca ujęta została w formule podręcznikowej z numeracją poszczególnych kwestii w przejrzystym układzie chronologiczno-rzeczowym i z podsumowaniem rozdziałów w postaci „uwag końcowych”. Temperament badawczy autora niejednokrotnie wziął jednak górę nad przyjętą formułą syntezy, co znalazło wyraz w postaci wprowadzonych do tekstu polemik i sprostowań. Ich rozmiary nie zakłócają jednak ustalonego porządku wykładu, w klarowności którego dostrzec można wpływ długoletniego i bogatego doświadczenia autora jako pracownika naukowo-dydaktycznego. Ludwik Mroczka Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku, Warszawa–Pułtusk 2000, Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, ss. 552 Tematyka wspólnych dziejów polsko-rosyjskich wciąż cieszy się w Polsce olbrzymim zainteresowaniem i wywołuje żywe emocje. Po 1989 roku do najczęściej omawianych zagadnień należą: najazd bolszewicki na Polskę w 1920 roku, agresja sowiecka na Polskę w dniu 17 września 1939 roku oraz mord katyński. Prowadzony w ostatnich latach dyskurs możemy zasadniczo podzielić na publicystyczny, prowadzony w środkach masowego przekazu przez różnego rodzaju specjalistów oraz naukowy, którego echa również są obecne na łamach prasy, radia i telewizji. Znamienne jest, że w mediach historia przenika się ze współczesnością, a nawet jest wpisywana w szeroki kontekst obecnej – szeroko rozumianej – polityki wschodniej1, nie tylko Polski, ale całej zjednoczonej Europy2. Niedostatek prac naukowych zaczęto nadrabiać począwszy od takiego tematu, jak atak Armii Czerwonej na Polskę, wkomponowujący się w tragedię II wojny W ten kontekst wpisują się między innymi zagadnienia religijne. W prasie i książkach katolickich szeroko omawia się problematykę misji Kościoła Rzymskokatolickiego na terenie byłego Związku Radzieckiego. Zob. G. Przebinda, Większa Europa. Papież wobec Rosji i Ukrainy, Kraków 2001. 1 Wraz z odzyskaniem niepodległości w 1989 roku społeczeństwo polskie zapragnęło prawdy na temat własnej historii. Od tego czasu szczególnym zainteresowaniem cieszy się wszystko to, co przez dziesięciolecia PRL-u tworzyło tzw. białe plamy, do takich niewątpliwie zaliczały się wyszczególnione powyżej zagadnienia. Co ciekawe Polacy nie dokonują zbiorowego sądu nad Rosjanami; mają świadomość, że oba nasze narody stały się ofiarą zbrodniczego systemu. Obecnie Polacy pragną prawdy i wolności zarówno dla siebie, jak i dla Rosjan. W artykułach zamieszczanych w polskiej prasie wyczuwalne jest nawet poczucie misji wobec Europy Wschodniej (a zatem nie tylko Rosjan, ale również Ukraińców, Białorusinów i innych narodów). Wojciech Pięciak zapowiadający w „Tygodniku Powszechnym” serię dodatków „Nowa Europa Wschodnia” pisze: „Od 60 lat «Tygodnik» traktuje dziennikarstwo nie tylko jako opisywanie świata, ale również jako misję. Tę tradycję chcemy kontynuować”, „Tygodnik Powszechny”, 17 kwietnia 2005 r., nr 16 (2910). 2 262 Łukasz Tomasz Sroka światowej; stanowiący – jak to obrazowo określono – „nóż wbity w plecy”3. Już w 1993 roku w Krakowie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Historyków poświęcona tej sprawie. Swoje referaty i komunikaty wygłosili tak znamienici naukowcy, jak: Henryk Batowski, Józef Gierowski, Andrzej Drawicz, Marian Zgórniak, Józef Buszko i Władysław A. Serczyk. Owocem tej Konferencji jest praca zbiorowa pod redakcją H. Batowskiego 17 września 1939, wydana w Krakowie w 1994 roku, nakładem Polskiej Akademii Umiejętności. Bardzo duże możliwości badawcze związane są z najazdem bolszewickim na Polskę, odradzającą się po 123 latach zniewolenia. Tematyki nie wyczerpały skądinąd dobre prace: Antoniego Czubińskiego Walka o granice wschodnie Polski w latach 1918–1921 (Opole 1993), Janusza Pajewskiego Budowa Drugiej Rzeczypospolitej 1918–1926 (Kraków 1995), Normana Daviesa Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920 (Kraków 1997)4 i inne. Poważnym wkładem w polską historiografię poświęconą wojnie 1920 roku okazała się praca Janusza Szczepańskiego Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku, wydana w 2000 roku. Na treść rozprawy składa się dziewięć rozdziałów. Praca opiera się na układzie chronologicznym, rozdziały podzielone zostały na podrozdziały poświęcone zagadnieniom problemowym. Poważnym atutem pracy jest zamieszczony na końcu indeks osób i miejscowości. W swojej pracy badawczej Autor wykorzystał liczne materiały źródłowe, zgromadzone w archiwach w Polsce, Białorusi, Litwie, Rosji, Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Warto zauważyć, że książka posiada wiele ciekawych fotografii tematycznych5. Młode państwo polskie musiało się zmierzyć z licznymi problemami. Do głównych wyzwań należała odbudowa – często z ruin – gospodarki6. Pamiętajmy, że Polsce dały się we znaki nie tylko lata zaborów, ale także przebiegające na jej ziemiach linie frontów I wojny światowej. Do tego dochodziły jeszcze poważne problemy (chociaż różnego rodzaju), związane z mniejszościami narodowymi: białoruską, niemiecką, ukraińską i żydowską. Z tych powodów szarża bolszewików stanowiła – i należy to jasno określić – prawdziwą tragedię. W rozdziale pierwszym Janusz Szczepański omówił genezę wojny, która jak się okazuje stanowiła naturalną konsekwencję wielu wydarzeń i koncepcji politycznych, polskich i sowieckich. W grę wchodziło o wiele więcej idei niż ta, aby „po trupie pańskiej Polski” przenieść płomień rewolucji do Europy Zachodniej, na początek do Niemiec. Trzeci rozdział recenzowanej książki został poświęcony stosunkom polskoukraińskim i wyprawie kijowskiej. Skrupulatnej analizie poddane zostały: wojna o Lwów, postawy społeczeństwa Galicji Wschodniej wobec polskich rządów, naZ kolei na łamach prasy – zarówno polskiej, jak i rosyjskiej – najczęściej jest obecna problematyka katyńska. Z okazji 65. rocznicy zbrodni ukazał się szereg artykułów i wywiadów; „Rzeczpospolita” z dnia 16 kwietnia 2005 roku ukazała się z 20-stronicowym dodatkiem „Cień Katynia”. Dodatek został opracowany wspólnie z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. 3 4 Książka w przekładzie Andrzeja Pawelca. 5 Część z nich może być znana czytelnikom z innych opracowań. 6 Zob. Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918–1939, Warszawa 1999. Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku 263 tarcie polskie na Lwów i sojusz Józefa Piłsudskiego z Semenem Petlurą. Autor potwierdził fiasko tego trudnego dla Polaków i bolesnego dla Ukraińców sojuszu i de facto całej polityki wschodniej Piłsudskiego, wskazał również na konkretne przyczyny takiego stanu rzeczy: zbyt obciążone stosunki pomiędzy Polakami i Ukraińcami – konfliktami społecznymi, religijnymi i politycznymi występującymi na przestrzeni kilku wieków, zakończona niepowodzeniem walka o Lwów oraz brak rozwiniętych warstw inteligencji na Ukrainie. Zwraca uwagę fakt, że Janusz Szczepański – choć nie brak mu krytycyzmu – operuje łagodniejszymi ocenami niż Andrzej Garlicki, który w swojej pracy Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej pisze: Idea stworzenia uzależnionego od Polski państwa ukraińskiego prysła jak bańka mydlana w toku wyprawy kijowskiej. [...] Plan stworzenia wokół Rosji systemu narodowych państw burżuazyjnych okazał się nie do zrealizowania. Była to koncepcja anachroniczna, świadcząca o niezrozumieniu mechanizmów społecznych. [...] Polska zapłaciła wysoką cenę za politykę wschodnią Piłsudskiego. Nie tylko w niepotrzebnie przelanej krwi i zniszczeniach wojennych. Zwiększyło się znacznie uzależnienie Polski od Ententy7. Niezależnie od tego, jak surowa będzie nasza ocena konkretnych osób i faktów, to całość wydarzeń wpisuje się w funkcjonujący przez dziesięciolecia zaklęty krąg wzajemnych oskarżeń, pretensji i żalów pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Trudno za wszystko winić tylko jedną ze stron. Niemniej, to przede wszystkim Polacy mieli obowiązek a zarazem zysk w tym, aby wyciągnąć konsekwencje z faktu, że potężna w XVI wieku Rzeczpospolita nie zdołała trwale zabezpieczyć swoich interesów na wschodzie, w XVII wieku nie wykorzystała ostatniej szansy na gruntowną reformę państwa, w tym także polityki prowadzonej na wschodnich rubieżach i w konsekwencji w XVIII wieku rozpadła się ulegając państwom zaborczym8. W rozdziale siódmym Autor podjął bardzo ważny temat: Społeczeństwo ziem zajętych przez oddziały Armii Czerwonej wobec bolszewickich rządów. Według mnie jest to rozdział ze względów metodologicznych najtrudniejszy; stawiający przed potencjalnym badaczem różnego rodzaju pułapki. Trzeba przyznać, że Janusz Szczepański poradził sobie z tym zadaniem wzorowo. Niemniej mamy do czynienia z fragmentem książki, który wymaga od czytelnika rozważnej lektury. Szczególnie „delikatny” jest podrozdział poświęcony ludności żydowskiej. Relacje z antypaństwowych9 postaw, które reprezentowała (stosunkowo mała) część ludności żydow7 A. Garlicki, Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1989, s. 71. Według Jerzego Kłoczowskiego: „Historycy ukraińscy i polscy coraz wyraźniej formułują i uzasadniają tezę, że u podstaw katastrofy Rzeczypospolitej Dwojga Narodów, potęgi tak wyraźnie zarysowanej na mapie Europy w XVI wieku, leży nieprzekształcenie jej w XVII wieku w federację Trzech Narodów, polskiego, litewskiego i ruskiego. Wojny i trwały antagonizm ukraińsko-polski przyniosły w ostatecznych rezultatach straszliwe klęski obu stronom. Taką bardziej czy mniej dramatyczną historię można by ciągnąć co najmniej do połowy ubiegłego stulecia, do lat wojny 1939–1945 i jej bezpośrednich skutków”. J. Kłoczowski, Odkrycie Ukrainy, „Więź” 2001, nr 8 (514), s. 16. 8 Celowo używam terminu antypaństwowych, a nie na przykład antypolskich. Negatywne postawy występowały przede wszystkim w ubogiej i spauperyzowanej części ludności żydowskiej. Ta grupa społeczna występowała nie tyle przeciwko Polakom, ile przeciwko państwu polskiemu, które – jak uważali – ich 9 264 Łukasz Tomasz Sroka skiej, u niezbyt wyrobionego czytelnika mogą sprzyjać uleganiu funkcjonującym od wielu lat stereotypom, mimo że Autor przywołuje liczne przykłady wzorowych postaw obywatelskich i patriotycznych Żydów10. Tak, czy inaczej ostatni – podsumowujący – akapit powinien rozwiać ewentualne rozterki niektórych czytelników: Wbrew obiegowym opiniom, podtrzymywanym i podsycanym głównie przez prasę endecką, że latem 1920 r. ogół Żydów wystąpił przeciwko państwu polskiemu, powyższe fakty świadczą o tym, że znaczna część ludności żydowskiej, w miarę swych sił i środków włączyła się do walki przeciwko bolszewickiemu najeźdźcy11. Istnieją dwa zasadnicze powody, dla których rzetelna i mocno udokumentowana źródłami monografia znanego historyka zasługuje na szczególną uwagę. Po pierwsze, stanowi uniwersalny klucz do zrozumienia przywołanej w tytule problematyki. Po drugie, wpisuje się w wciąż intensywny dyskurs poświęcony wspólnym polskorosyjskim dziejom. Książka Janusza Szczepańskiego przyczynia się również do tego, abyśmy lepiej zrozumieli relacje i postawy (np. mniejszości narodowych), funkcjonujące wewnątrz naszego społeczeństwa w Drugiej Rzeczypospolitej. Łukasz Tomasz Sroka krzywdziło, uciskało i dyskryminowało; państwo, w którym również za sprawą endeków czuli się nie tyle obywatelami, co gośćmi, na dodatek niechcianymi. 10 W 2000 roku ukazało się wydanie specjalne „Jidełe” zatytułowane: „Żydzi i komunizm”. W kontekście omawianej tematyki, na specjalną uwagę zasługują artykuły: I. Deutschera Rewolucja rosyjska i kwestia żydowska (s. 88–102) oraz J. Schatza Zagadka pokolenia żydowskich komunistów (s. 10–28). Zob. również: Żydowska mozaika polityczna w Polsce 1917–1927 (Wybór dokumentów). Wybór i opracowanie C. Brzoza, Kraków 2003; por. J. Majchrowski, Problem żydowski w programach głównych obozów politycznych 1918–1939, „Znak” 1983, nr 2–3 (339–340), s. 383–394. 11 J. Szczepański, Społeczeństwo Polski..., s. 391. Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła, wyd. II, Warszawa 2006, Wydawnictwo Amber, ss. 494 W 1994 r. nakładem moskiewskiego wydawnictwa Nowosti ukazała się dwutomowa biografia Lenina pióra rosyjskiego historyka Dmitrija Wołkogonowa (1928–1995)1. Autor książki był postacią nietuzinkową – generał Armii Sowieckiej, historyk i publicysta. W latach 80. zastępca szefa Głównego Zarządu Politycznego Sił Zbrojnych ZSRS, dyrektor Instytutu Historii Wojskowości, po 1991 r. doradca prezydenta Rosji Borysa Jelcyna ds. obrony. Trwałe miejsce w historiografii rosyjskiej zapewniła Wołkogonowowi trylogia Wodzowie (Stalin, Trocki, Lenin). Biografia Lenina, stanowiąca ostatnią część trylogii, wzbudziła duże zainteresowanie na Zachodzie. W 1994 r. książka została przetłumaczona na język angielski i wydana w Londynie2. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom polskiego czytelnika wydawnictwo Amber, w ramach serii Tajemnice Historii, opublikowało w 1997 roku książkę Wołkogonowa, w przekładzie Macieja Antosiewicza3. Z uwagi na szybkie wyczerpanie nakładu i niesłabnące zainteresowanie ze strony czytelników w 2006 roku ukazało się drugie wydanie dzieła Wołkogonowa w ramach serii Wielcy Historii. Przygotowując biografię Władimira Uljanowa, którego świat zapamiętał pod partyjnym pseudonimem „Lenin”, Wołkogonow przeprowadził gruntowną kwerendę w archiwach rosyjskich, w tym w niedostępnym dla innych badaczy archiwum Lenina. Wykorzystując swoją pozycję współpracownika i doradcy prezydenta Jelcyna uzyskał dostęp do zdeponowanych w archiwach niepublikowanych rękopisów książek, pism, zapisków, listów, artykułów, referatów, protokołów, szyfrogramów oraz 1 D. Wołkogonow, Lenin: politiczeskij portret: w dwuch knigach, Moskwa 1994. 2 D. Wolkogonov, Lenin, Life and Legacy, London 1994. D. Wołkogonow, Lenin, wyd. I, Warszawa 1997; pozostałe części trylogii opublikowano również w ramach serii Tajemnice Historii: Trocki, Warszawa 1999, przekład Stanisław Głąbiński; Stalin, t. I–II, Warszawa 1999, przekład Maciej Antosiewicz. 3 266 Marek Herma sprawozdań operacyjnych Cze Ka opatrzonych odręcznymi komentarzami Lenina. Autor wykorzystał ponadto memuarystykę oraz w ograniczonym zakresie literaturę przedmiotu, zarówno sowiecką i rosyjską (emigracyjną), jak i zachodnią4. Konstrukcja książki jest oparta na układzie chronologicznym. Praca składa się z wprowadzenia, siedmiu części oraz posłowia. We wprowadzeniu, zatytułowanym Zamiast wstępu: Na scenie historii, Wołkogonow informuje o motywach, które skłoniły go do napisania biografii Lenina. Ujawnia czytelnikowi, iż jednym z istotnych powodów była chęć rozliczenia się z własną przeszłością. Otwarcie przyznaje się do swych fascynacji Leninem i leninizmem oraz trudnej i bolesnej ewolucji poglądów, która uczyniła z niego „zdecydowanego przeciwnika bolszewickiego totalitaryzmu.” Charakteryzując bazę źródłową pracy wskazuje na ogromną wagę, jaką miało wykorzystanie przez niego kilku tysięcy nigdy niepublikowanych dokumentów zdeponowanych w archiwum Lenina. W jego ocenie, pozwoliło to uniknąć przemilczeń oraz jednostronnych interpretacji tak charakterystycznych dla prac pisanych na Zachodzie, z uwagi na ograniczony dostęp do podstawowej bazy źródłowej. Część pierwsza pracy nosi tytuł Odległe źródła. Autor przedstawił w niej szeroko genealogię rodu Uljanowów, aby położyć kres narosłym przez lata przeinaczeniom, a czasami wręcz fałszerstwom. Z ustaleń Wołkogonowa wynika, iż przodkami Lenina byli Rosjanie, Kałmucy, Żydzi, Niemcy i Szwedzi, co odzwierciedlało „ogromną etniczną złożoność wielkiego imperium” [Cesarstwa Rosyjskiego – M.H.]. Następnie opisał lata szkolne i studenckie Lenina, który po relegowaniu z Uniwersytetu Kazańskiego (za udział w demonstracji studenckiej) uzyskał dyplom uniwersytecki pierwszego stopnia w zakresie prawa na Uniwersytecie Petersburskim. Opis edukacji Lenina został przedzielony opisem wielkiej tragedii, która dotknęła rodzinę Uljanowów. Była nią tragiczna śmierć starszego brata Lenina – Aleksandra, straconego za udział w spisku na życie cara Aleksandra III. Następnie Wołkogonow przedstawia „odkrycie” marksizmu przez Lenina oraz jego fascynację tą ideologią. Aby nie nużyć czytelnika kwestiami doktrynalnymi, autor przeplata je opisem spraw sercowych młodego Lenina. Tematyka ta była na ogół przemilczana lub pojawiała się w stopniu marginalnym w biografiach i wspomnieniach poświęconych przywódcy partii bolszewickiej. Wołkogonow przedstawia sylwetki dwóch kobiet, które odegrały istotną rolę w życiu Lenina. Pierwszą z nich była Nadieżda Krupska, którą Lenin poślubił w 1898 r. (mimo iż państwo młodzi byli zaprzysięgłymi ateistami ślub odbył się w cerkwi prawosławnej na wyraźne życzenie przyszłej teściowej Lenina Jelizawiety Krupskiej), a drugą niezwykle piękna i fascynująca francuska rewolucjonistka Inessa Armand, którą Lenin był zauroczony. W opinii Aleksandry Kołłontaj, wiadomość o śmierci Inessy Armand (zmarła na cholerę w 1920 r.) załamała Lenina i przyśpieszyła u niego rozwój śmiertelnej choroby. Pierwszą część pracy kończą niezwykle interesujące rozważania autora dotyczące źródeł finansowaObszerne omówienie literatury przedmiotu, w tym licznych biografii Lenina znajduje się w Eseju bibliograficznym stanowiącym integralną część książki B. Williamsa Lenin (przekład Agnieszka Tuszyńska), Ossolineum, Wrocław 2002, s. 225–232. 4 Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła 267 nia Lenina podczas jego wieloletniego pobytu za granicą w okresie przedrewolucyjnym. Wołkogonow zapoznaje ponadto czytelnika z pseudonimami, którymi posługiwał się Władimir Uljanow, m.in. „Pietrow”, „Jacob Richter”, „Lenin”. Ten ostatni pseudonim przyjął w czerwcu 1902 r. jako nazwisko. W części drugiej, zatytułowanej Mistrz zakonu, Wołkogonow skupił się na przedstawieniu działań Lenina mających na celu przekształcenie Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji w organizację rewolucyjną, zdolną do obalenia porządku politycznego i społecznego w imperium carskim. Autor wykazał, iż Lenin nie rozumiał i a priori odrzucał możliwość prowadzenia legalnej działalności parlamentarnej. Jego celem było przejęcie władzy w Rosji na drodze zbrojnego powstania. W przywołanym przez Wołkogonowa cyklu artykułów (s. 95), napisanych przez Lenina w Genewie w 1905 r., przywódca bolszewików zawarł szczegółowe instrukcje dotyczące wzniecenia i prowadzenia zbrojnego powstania oraz nakreślił zadania oddziałów rewolucyjnych. Kontynuując swój wykład, autor wykazał jak dogmatyczna postawa Lenina doprowadziła w 1903 r. do rozbicia SDPRR na dwie frakcje: bolszewików i mienszewików. Pierwsi z nich traktowali przemoc jako uniwersalny środek w walce o postęp społeczny (czytaj: władzę), a drudzy traktowali demokrację jako wartość nadrzędną. Część trzecią, Blizna Października, otwiera opis reakcji Lenina na wybuch pierwszej wojny światowej, którą postrzegał jako „nieocenionego sojusznika”. Zmagania wojenne Lenin śledził z neutralnej Szwajcarii wiodąc spokojny żywot emigranta. Prowadził ożywioną korespondencję z członkami partii, studiował dzieła filozofów i teoretyków wojskowości, pisał artykuły i książkę (Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu), odbywał liczne spotkania, na których polemizował z oponentami, wreszcie wypoczywał w uzdrowiskach górskich. Następnie autor koncentruje się na omówieniu genezy, przebiegu i następstw rewolucji lutowej, która zaskoczyła Lenina i skłoniła go do podjęcia wysiłków na rzecz powrotu do Rosji, z jasno określonym celem sięgnięcia po władzę. Wołkogonow przybliża czytelnikowi znaczenie „czynnika niemieckiego” w przerzuceniu Lenina wraz z grupą najbliższych współpracowników ze Szwajcarii przez terytorium Rzeszy do Szwecji. Najciekawszą część wykładu stanowi szczegółowe omówienie problemu finansowania partii bolszewickiej przez rząd kajzera, co umożliwiło bolszewikom rozwinięcie zakrojonej na wielką skalę akcji propagandowej w Rosji. Sprawa finansowania bolszewików była w Rosji tajemnicą poliszynela. Rząd Tymczasowy wszczął dochodzenie w sprawie powiązań Lenina z Niemcami i na podstawie ustaleń komisji śledczej, która zebrała obszerny materiał dowodowy, wydał w lipcu 1917 r. rozkaz jego aresztowania. Kontynuując wykład, Wołkogonow opisuje wysiłki Lenina na rzecz przygotowania zbrojnego puczu, przebieg przewrotu październikowego oraz utworzenie Rady Komisarzy Ludowych. Niezwykle interesujące są opisy pracy Lenina na stanowisku szefa rządu oraz przedstawienie genezy państwa policyjnego, które Lenin zaczął tworzyć bezpośrednio po zdobyciu władzy. Część czwarta książki, Kapłani terroru, przybliża problem budowy i funkcjonowania państwa nowego typu, w którym pozycję hegemona zdobyła partia bolsze- 268 Marek Herma wicka, nosząca od marca 1918 r. nazwę Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). Autor prezentuje rolę Lenina w przeforsowaniu, wbrew woli kierownictwa partii, decyzji o zawarciu pokoju brzeskiego z państwami centralnymi. Traktat pokojowy cofnął europejską Rosję do granic z czasów „wielkiej smuty”, ale dał reżimowi bolszewickiemu bezcenny czas na umocnienie swojej pozycji w kraju. Wołkogonow w sposób niezwykle sugestywny rekonstruuje i prezentuje plan Lenina mający na celu utrzymanie i umocnienie władzy. Receptą na rozwiązanie problemów społecznych nękających Rosję miało być zastosowanie na szeroką skalę terroru rewolucyjnego. Organem władzy wcielającym w życie plan Lenina stała się Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (WCzeKa), podporządkowana bezpośrednio przewodniczącemu RKL. Najbardziej spektakularnym „wyczynem” czekistów w okresie wojny domowej w Rosji było zamordowanie na rozkaz Lenina przetrzymywanej w Jekaterynburgu carskiej rodziny. Najbardziej frapującym fragmentem rozważań autora, zawartych w czwartej części książki, jest problem zamachu na Lenina dokonanego 30 sierpnia 1918 r. Rozważania Wołkogonowa mające na celu wyjaśnienie kto strzelał (Fania Kapłan?) nasuwają nieodparcie skojarzenia z mającym miejsce kilkadziesiąt lat później zamachem na życie prezydenta USA Johna F. Kennedy´ego. Część piąta, Otoczenie Lenina, poświęcona jest charakterystyce ludzi, którzy znaleźli się w najbliższym otoczeniu Lenina. Byli wśród nich: Lew Trocki, Józef Stalin, Grigorij Zinowiew, Lew Kamieniew i Nikołaj Bucharin. Nakreślona z wielkim wyczuciem charakterystyka wykazała, iż najbliżsi współpracownicy Lenina, tworzący kierownictwo partii bolszewickiej, nie tylko nie tworzyli monolitu, ale wręcz pozostawali ze sobą w konflikcie. Najbardziej brzemienny w skutkach dla partii i kraju był konflikt między Trockim a Stalinem, którego eskalacja postępowała w miarę, jak Lenin, na skutek ciężkiej choroby, tracił możliwość kontroli nad partią. W części szóstej, Jednowymiarowe społeczeństwo, autor przedstawia dalekosiężne skutki komunistycznego eksperymentu dla wszystkich grup społecznych Związku Sowieckiego, aż do końca istnienia tego państwa. Paradygmat leninizmu, powielany przez kolejnych sekretarzy generalnych, począwszy od Stalina a skończywszy na Gorbaczowie, opierał się na wszechwładzy komunistycznej nomenklatury, dogmatycznym myśleniu oraz terrorze. Pluralizm polityczny i kulturowy próbowano zastąpić komunistyczną utopią, a podstawowe wolności obywatelskie bezwzględnie deptano. Autor przytoczył szereg niezwykle interesujących danych, stanowiących w okresie sowieckim najpilniej strzeżoną tajemnicę państwową, obrazujących nieudolność rządzącej nomenklatury, która marnotrawiła ogromne zasoby naturalne kraju. Część siódma, Mauzoleum leninizmu, zawiera sugestywny opis trwających dwa i pół roku zmagań Lenina z chorobą, która doprowadziła do jego śmierci 21 stycznia 1924 r. Autor prezentuje osobisty dramat wodza bolszewików, który zdobywszy pełnię władzy w Rosji przegrał walkę z naturą. Jego gorycz pogłębiał fakt, iż decyzją Komitetu Centralnego partii był w tym okresie izolowany od życia politycznego i publicznego. Na paradoks zakrawa też fakt, iż człowiek, który pozbawił współo- Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła 269 bywateli podstawowych praw i wolności nie zachował nawet prawa do pochówku zgodnie z własnym życzeniem oraz życzeniem swojej najbliższej rodziny. Dalsze rozważania autora zawierają charakterystykę dziedzictwa leninizmu oraz jego spadkobierców w osobach sekretarzy generalnych partii. Autor nie oparł się też pokusie oceny Lenina jako człowieka. Podkreślił, że nie zachowały się żadne wzmianki w ostatnich rozmowach i notatkach Lenina pozwalające stwierdzić, iż czegokolwiek żałował bądź odczuwał wyrzuty sumienia z powodu zbrodni, które zainicjował i których na jego rozkaz się dopuszczono. Jak to trafnie ujął Wołkogonow, „Dla Lenina cel zawsze uświęcał środki”. W posłowiu: Klęska w zwycięstwie, autor skrótowo analizuje przyczyny upadku i kompromitacji systemu komunistycznego, pod który podwaliny kładł Lenin. Wartość pracy podnosi starannie dobrany materiał ilustracyjny zawierający 79 fotografii, wśród których dominują zdjęcia przedstawiające Lenina na różnych etapach życia. Najbardziej wstrząsające wrażenie wywołują zdjęcia wodza bolszewików z ostatnich miesięcy życia, kiedy to złożony śmiertelną chorobą był już wrakiem człowieka. Praca została solidnie przygotowana pod względem edytorskim. Zamieszczono w niej wykaz użytych w tekście skrótów oraz indeks osobowy. Aby ułatwić czytelnikowi śledzenie toku wykładu, autor opatrzył tekst mapą przedstawiającą imperium rosyjskie około 1900 r. oraz sporządził kalendarium. Niestety, w książce brak jest wykazu wykorzystanych źródeł oraz literatury przedmiotu. Mimo iż autor opatrzył pracę przypisami, bibliografia byłaby dużym ułatwieniem dla czytelnika, umożliwiając szybkie odnalezienie poszczególnych tytułów. Wołkogonow nie ustrzegł się też pewnych błędów terminologicznych i merytorycznych. Dla przykładu, na s. 446 pisze o „dywizjonach” czołgów, którymi kolejni sekretarze generalni partii utrzymywali w posłuszeństwie europejskich satelitów ZSRS. „Dywizjon” jest terminem stosowanym na określenie pododdziału w artylerii, lotnictwie bądź marynarce wojennej. W przypadku broni pancernej, autor winien użyć określenia „dywizja” czołgów, oczywiście jeśli, co wynika z kontekstu, miał na myśli związek taktyczny. Autor powielił też błąd często spotykany w literaturze przedmiotu pisząc o rozstrzelanych przez WCZeKa „żołnierzach i oficerach” (s. 247) Armii Czerwonej. Każdy oficer jest równocześnie żołnierzem, dlatego należało użyć terminu „oficerach, podoficerach i szeregowych”. Notabene do 1935 r. w Armii Czerwonej stopnie wojskowe nie występowały. Dowódców rozróżniano według pełnionych przez nich funkcji. Niezręcznością jest stwierdzenie autora o „mianowaniu” (s. 303) Tuchaczewskiego dowódcą sił wojskowych w guberni tambowskiej. Na stanowiska dowódcze jest się bowiem wyznaczanym. Błędne jest też stwierdzenie autora, który nawiązując do zbrodni katyńskiej, pisze iż jej ofiary nie były nawet „jeńcami wojennymi, ponieważ w 1939 roku Polska nie prowadziła wojny ze Związkiem Radzieckim” (s. 314). W świetle prawa międzynarodowego oraz układów polsko-sowieckich z 1921 r. oraz z 1932 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 r. zaistniał stan wojny. 270 Marek Herma Czerwonoarmiści brali polskich żołnierzy do niewoli. Takiej terminologii używała też ówczesna prasa sowiecka. Dopiero w latach siedemdziesiątych XX w. zaczęto rozpowszechniać w Polsce i Związku Sowieckim propagandową tezę, iż w ZSRS nie było podczas drugiej wojny światowej polskich jeńców wojennych, lecz internowani żołnierze. Do obalenia tej tezy wystarczy przypomnieć, iż polscy żołnierze byli rozbrajani i brani do niewoli przez obcą, wrogą armię na terytorium państwa polskiego. Tym samym używanie określenia internowani jest nieuprawnione. Zgodnie z prawem międzynarodowym internowano żołnierzy Wojska Polskiego, którzy we wrześniu 1939 r. przekroczyli granice neutralnych państw ościennych: Rumunii, Węgier, Litwy i Łotwy. Stwierdzenie autora, iż nie wyjaśniono losów czerwonoarmistów wziętych do niewoli przez żołnierzy Wojska Polskiego, podczas wojny polsko-sowieckiej toczonej w latach 1919–1920 (s. 380) oraz następujące po nim pytanie „Czy nie doszło aby do polskiego Katynia?” (s. 381) komponuje się raczej z propagandą komunistyczną niż z poważnymi opracowaniami naukowymi. Nie znaleziono bowiem żadnych dowodów uprawniających do postawienia tego rodzaju tezy. Teza o wymordowaniu sowieckich jeńców przez Polaków pokutuje do dnia dzisiejszego w rosyjskiej historiografii i wykorzystywana jest w celach propagandowych przez władze rosyjskie, aby zrównoważyć odpowiedzialność Rosji za zbrodnię katyńską. Tytułem wyjaśnienia należy dodać, iż kwestia jeńców sowieckich w Polsce została wyczerpująco omówiona w pracy Zbigniewa Karpusa, Jeńcy i internowani rosyjscy i ukraińscy na terenie Polski w latach 1918–1924, wydanej w Toruniu w 1997 r. nakładem wyd. Adam Marszałek. Reasumując należy podkreślić, iż recenzowana praca, mimo pewnych błędów i niedociągnięć, stanowi fundamentalny wkład w rozwój badań nad życiem i działalnością człowieka, który odcisnął tak złowrogie piętno nad historią Rosji i świata w XX stuleciu. Publikacja, poza ogromną rolą poznawczą, charakteryzuje się spoistością sądów i logicznymi, w pełni autorskimi interpretacjami zachodzących w niej zdarzeń. Zdaniem autora prezentowanej recenzji, powinna się ona obowiązkowo znaleźć na półce bibliotecznej historyka dziejów najnowszych, polityków (dla których winna stanowić swoiste memento) oraz miłośników historii XX stulecia. Marek Herma Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Konferencje Naukowe – Sprawozdania Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura W dniach 18–20 maja 2006 roku we Lwowie odbyła się VIII Międzynarodowa Konferencja Naukowa z cyklu: „Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura”, której tradycja – zapoczątkowana przez profesora Kazimierza Karolczaka – sięga 1992 roku. Konferencje odbywają się co dwa lata, na przemian w Krakowie i we Lwowie. Gospodarzem w Krakowie jest Instytut Historii Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej, natomiast we Lwowie Wydział Historyczny Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki. Pokłosiem kolejnych spotkań są publikacje książkowe, które zawierają wygłoszone referaty, uzupełnione specjalnie zamówionymi tekstami. Przyjęto zasadę, że artykuły publikowane są w języku wygłaszania referatu. Większość opublikowanych dotychczas artykułów oparta została na materiałach źródłowych i posiada nowatorski charakter, w istotny sposób powiększając naszą wiedzę na temat przeszłości Lwowa. Już w 2004 roku, w trakcie podsumowania siódmej konferencji profesor Feliks Kiryk powiedział, iż: „Nie jest możliwe napisanie obecnie solidnej historii Lwowa i Galicji, która uwzględniałaby stanowiska strony polskiej i ukraińskiej, bez sięgnięcia do publikacji będących dorobkiem tych konferencji”. Otwarcia konferencji – w obecności Aleksandry Hnatiuk, radcy Ambasady RP w Kijowie – dokonali: prof. Iwan Wakarczuk – rektor Uniwersytetu Lwowskiego, prof. Kazimierz Karolczak – dziekan Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie, doc. Roman Szust – dziekan Wydziału Historycznego Uniwersytetu Lwowskiego, prof. Feliks Kiryk – rektor Akademii Pedagogicznej w latach 1993–1999 oraz prof. Stepan Makarczuk – dziekan Wydziału Historycznego Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1976–1994. W tym czasie nastąpiła sentymentalna podróż w czasie... aż do początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wtedy też grupa historyków polskich i ukraińskich podjęła dialog na temat przeszłości, a także przyszłości Lwowa. Postanowili podjąć wspólne badania, które miały umoż- 272Łukasz Tomasz Sroka liwić napisanie syntezy dziejów Lwowa, wolnej od zakłamań i uprzedzeń. Z biegiem lat grono naukowców badających dzieje Lwowa znacznie się poszerzyło. W ósmej konferencji uczestniczyło ponad pięćdziesięciu uczonych z sześciu krajów. Do Polaków i Ukraińców dołączyli przedstawiciele ośrodków naukowych z Francji, Niemiec, Rosji i Szwajcarii. Świadczy to, że Lwów jest w stanie oczarować swoją historią i pięknem nie tylko Polaków i Ukraińców. Do Lwowa dotarli także studenci historii z Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Warto podkreślić, że stronę polską najliczniej reprezentowali uczeni z Akademii Pedagogicznej. Obecni byli również naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytetu Rzeszowskiego, Uniwersytetu Wrocławskiego, Szkoły Nauk Społecznych PAN, Akademii Medycznej we Wrocławiu i Akademii Świętokrzyskiej. Dominowali historycy, ale nie zabrakło przedstawicieli innych dyscyplin naukowych, np. politologii. Z ogromnym zainteresowaniem spotkał się referat profesor muzykologii Dominiki Porębskiej-Kwaśnik zatytułowany: Wschodnio-polska twórczość operowa we Lwowie w XIX i XX wieku. Ze względu na bardzo dużą liczbę prelegentów część wystąpień i dyskusji odbywała się w sekcjach. Wszystkie sekcje pracowały w pięknych salach monumentalnego gmachu Uniwersytetu Lwowskiego, niegdyś siedziby Galicyjskiego Sejmu Krajowego. Reprezentanci Akademii Pedagogicznej wygłosili następujące referaty: prof. Jacek Chrobaczyński – Lwów i „lwowskość” w świadomości PRL-owskiego Krakowa, prof. Kazimierz Karolczak – Prowincjonalna stołeczność. Rola i miejsce Lwowa w XIX-wiecznych dziejach Polaków, prof. Feliks Kiryk – Związki gospodarcze i kulturalne miast małopolskich ze Lwowem, prof. Bożena Popiołek – Testamenty mieszczan lwowskich XVII i XVIII wieku, dr Piotr Borek – XVII-wieczne oblężenia Lwowa w twórczości Józefa Bartłomieja Zimorowica, dr Isabel Röskau-Rydel – Rodziny urzędników niemiecko-austriackich we Lwowie w XIX wieku, mgr Łukasz Tomasz Sroka – Zaangażowanie społeczne elit żydowskich we Lwowie w okresie autonomii galicyjskiej. Profesor Kazimierz Karolczak w trakcie swojego wystąpienia, które miało charakter inauguracyjny zwrócił uwagę, iż „prowincjonalna stołeczność” nie jest zwrotem nacechowanym negatywnie, czy też przewrotnym, albowiem Lwów położony był w Galicji, prowincji monarchii habsburskiej. Posiadał dla Polaków wyjątkowe znaczenie, lecz podobnym statusem mogły poszczycić się inne miasta: Gniezno, Kraków, Poznań... Profesor dokonał bardzo interesującej analizy porównawczej dotyczącej okoliczności, w których poszczególne polskie metropolie dochodziły do swojej stołeczności oraz zaczynały odgrywać wiodącą rolę. Lwów niemal od początku swojego istnienia predestynowany był do zajmowania znaczącej pozycji gospodarczej. Gród usytuowano na skrzyżowaniu szlaków, wiodących z Krakowa na wschód, w kierunku Kijowa i Morza Czarnego oraz z północy od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego, a także przez Halicz do Mołdawii, a nawet na Bałkany. Systematycznie rosło znaczenie Lwowa, jako ośrodka politycznego (narodowego) i naukowo-kulturalnego; w drugiej połowie XIX wieku miasto pełniło niniejsze funkcje zarówno dla Polaków, jak i Ukraińców. Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura 273 Wyjątkową ucztę intelektualną stanowiły obrady sekcji poświęconej mniejszością narodowym i religijnym. Ważny, aczkolwiek mało znany wątek historii Lwowa przedstawiła dr Isabel Röskau-Rydel w referacie pt. Rodziny urzędników niemiecko-austriackich we Lwowie w XIX wieku. Znamienne, że Niemcy i Austriacy, którzy odgrywali w historii Lwowa istotną rolę, jak dotąd nie doczekali się należytego miejsca w historiografii. W ten sposób podjęte przez dr Isabel Röskau-Rydel badania mają pionierski charakter. Wydaje się, iż nieobecność Niemców i Austriaków w opracowaniach historycznych nie jest swoistą karą za okres zaborów. O wiele większe znaczenie mają trudności natury metodologicznej, które towarzyszą studiom poświęconym tej społeczności. Prelegentka zwróciła uwagę na brak dokładnych danych faktograficznych, a przede wszystkim statystycznych o liczbie Niemców i Austriaków we Lwowie. Istniejąca w tym zakresie statystyka jest skrajnie zawodna. Swoje referaty wygłosili cenieni znawcy tematyki: prof. Henryk Gmiterek (UMCS) – Żydzi lwowscy i ich związki z Lublinem w XVII wieku, prof. Stepan Kaczaraba (UL) – Українсько-єврейські відносини у Львові в міжвоєнний період, prof. Michajlo Kril (UL) – Організована чеська громада у Львові (остання третина XIX-початок XX ст.) oraz dr Stefan Gąsiorowski (UJ), Relacje chrześcijańsko-żydowskie we Lwowie do końca XVIII wieku. Wystąpienie dr. Gąsiorowskiego zwracało na siebie uwagę znaczną ilością szczegółowych danych oraz ciekawych i odważnych analiz. Kontakty chrześcijan z Żydami, chociaż nie należały do najłatwiejszych były potrzebne, wręcz niezbędne. Żydzi pojawili się we Lwowie bardzo wcześnie. Materiały źródłowe potwierdzają istnienie żydowskiej gminy w tym mieście już w XIV wieku. Żydzi lwowscy, podobnie jak ci zamieszkujący inne miasta, cieszyli się przywilejami wynikającymi z odpowiednich aktów prawnych otrzymanych od króla Kazimierza Wielkiego. W dokumencie Kazimierza Wielkiego z 1367 roku możemy przeczytać o woli zachowania nienaruszonych praw Ormian, Żydów, Saracenów, Tatarów, Rusinów i innych każdego stanu i zajęcia. Nie tylko przywileje, ale także korzystne położenie miasta zachęcało Żydów do osiedlania się we Lwowie. Kupcy żydowscy przyczynili się do rozwoju miasta, wnoszone przez nich różnego rodzaju opłaty i podatki umożliwiały realizację poważnych inwestycji miejskich. Mimo to nie brakowało napięć i konfliktów pomiędzy chrześcijanami a Żydami, bardzo ostrą formę przybierała konkurencja między nimi w handlu i rzemiośle. Niezależnie od tego nie brakowało poprawnych relacji, zdarzało się nawet, że chrześcijanie wspólnie z Żydami dopuszczali się czynów karanych przez prawo! Ostatnie referaty, wieńczące konferencję poświęcone zostały historii najnowszej Lwowa, wygłosili je: prof. Grzegorz Mazur (UJ) – Ruch komunistyczny we Lwowie w latach 1918–1939 – czy nowa „biała plama” w historii miasta?, prof. Włodzimierz Bonusiak (UR) – Aparat okupacyjny we Lwowie w latach 1941–1944; doc. Roman Sirota (UL) – „Ми помилялися би, вважаючи питання Львова остаточно вирішеним не на користь поляків”: остання львівська дискусія у Форин Оффіс 1944 року oraz prof. Jacek Chrobaczyński (AP) – Lwów i „lwowskość” w świadomości PRL-owskiego Krakowa. Podsumowania konferencji dokonał prof. Kazimierz Karolczak. 274Łukasz Tomasz Sroka VIII konferencję „Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura” można uznać za w pełni udaną, zarówno pod względem merytorycznym, jak i organizacyjnym. Ukraińscy gospodarze tradycyjnie już starają się zapewnić swoim gościom najlepszy komfort pracy naukowej oraz wypoczynku. Od chwili przyjazdu aż do ostatniego dnia pieczołowitą opiekę nad przybyszami z Polski sprawował doc. Marian Mudryj. Po zakończeniu konferencji organizatorzy przygotowali wycieczkę z przewodnikiem po Lwowie, a na jej trasie znalazły się, m.in. Baszta Prochowa, liczne cerkwie i kościoły, Rynek, dzielnica żydowska oraz muzeum piwa. Jak zgodnie podkreślano kolejne konferencje służą nie tylko naukowym dysputom i wypracowywaniu wspólnych stanowisk, co jest trudne do przecenienia, ale także nawiązywaniu kontaktów, a nawet przyjaźni. Nie pozostaje to bez znaczenia dla formalnej współpracy polskich i ukraińskich ośrodków naukowych. Tak to już w życiu bywa, że przyjaciołom rozmawia się przyjemniej... A zatem wszyscy z niecierpliwością oczekują dziewiątej konferencji, która za dwa lata odbędzie się w Krakowie. Łukasz Tomasz Sroka Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie1 W dniu 27 kwietnia 2006 roku miały miejsce I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Ich uroczystego otwarcia dokonał Dziekan Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie profesor Kazimierz Karolczak. W krótkim przemówieniu profesor Karolczak zwrócił uwagę, iż w przypadku historyka budowanie własnego warsztatu pracy powinno się rozpoczynać już na etapie studiów licencjackich i magisterskich. Kompetentny i rzetelny historyk winien być obeznany z zasobami archiwalnymi, zgromadzonymi w kraju i za granicą oraz umieć się nimi posługiwać. Zaproszony na I Warsztaty mgr Szczepan Świątek – Starszy Kustosz Archiwum Państwowego w Krakowie przedstawił bogactwo zbiorów zgromadzonych w Archiwum Państwowym w Krakowie (APKr) oraz związane z tym potrzeby i możliwości badawcze, a także zasady, według których udostępniane są zasoby oraz formalności, których należy dopełnić celem podjęcia pracy badawczej. Prelegent swoim wystąpieniem inspirował uczestników Warsztatów do podejmowania badań naukowych związanych z takimi zagadnieniami, jak: historia gospodarcza Krakowa i Małopolski w XIX i XX wieku, życie codzienne krakowian i Małopolan w XIX i XX wieku, zagłada Żydów w trakcie II wojny światowej, stosunki polsko-żydowskie po 1945 roku, inwigilacja duchowieństwa w okresie PRL i kulturotwórcza rola ochotniczych straży pożarnych. Przygotowaniem Warsztatów zajął się kierowany przeze mnie zespół organizacyjny, w którego skład weszli studenci historii AP w Krakowie: Sebastian Falkowski, Małgorzata Knapik, Dorota Oramus, Seweryn Osowski, Adam Prusakiewicz, Andrzej Sacha i Przemysław Talaga. Inicjatywa mogła zostać zrealizowana dzięki Przygotowując niniejszy artykuł wykorzystałem informacje otrzymane od mgr. Szczepana Świątka – Starszego Kustosza Archiwum Państwowego w Krakowie. 1 276Łukasz Tomasz Sroka wsparciu ze strony Dziekana Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie oraz Dyrekcji Instytutu Historii. Celem Warsztatów jest przybliżenie studentom oraz młodszym pracownikom naukowym, reprezentującym takie dyscypliny naukowe, jak: historia, politologia i literaturoznawstwo, szeroko rozumianej tematyki archiwalnej. Oprócz wiedzy teoretycznej uczestnicy mają możliwość zdobycia wielu praktycznych informacji związanych na przykład z zasadami udostępniania zbiorów. Osoba poszukująca odpowiedniego dla siebie tematu badawczego może się dowiedzieć o możliwościach, które daje konkretne archiwum lub instytucja naukowa, natomiast osoba, która jest już na etapie zaawansowanych badań może uzupełnić swoją wiedzę i poszerzyć zasób wykorzystywanych źródeł. Docelowo Warsztaty mają się odbywać jeden raz w semestrze, a w przyszłości mogą im towarzyszyć samodzielne publikacje. Sądząc po wysokiej frekwencji (sala 333 w Instytucie Historii w całości się wypełniła) oraz opiniach wyrażanych po zakończeniu Warsztatów, jest to oferta, która spotkała się z bardzo dobrym odbiorem. W zajęciach uczestniczyli studenci różnych roczników i różnych kierunków studiów, a także doktoranci historii. Zaszczyciła nas swoją obecnością oraz uczestniczyła w dyskusji naukowej dr Grażyna Wrona, ceniony ekspert w zakresie prasoznawstwa. Podjęta przez nasz Instytut inicjatywa idzie w parze z kierunkiem rozwoju, który został przyjęty przez archiwa polskie i zagraniczne. Jak pisze Ewa Perłakowska z Archiwum Państwowego w Krakowie: U progu trzeciego tysiąclecia archiwa za priorytetowe zagadnienia w swej działalności uznały szczególnie dwie sprawy: udział archiwów w życiu społeczeństwa informacyjnego i szersze otwarcie archiwów uwzględniające potrzeby osób korzystających z ich zasobów. Te kierunki działalności archiwów zostały wyrażone, między innymi na XIV Międzynarodowym Kongresie Archiwów w Sewilli w 2000 roku1. Archiwum Państwowe w Krakowie, krótki przewodnik Archiwum Państwowe w Krakowie powstało w dniu 1 września 1878 roku, jako Krajowe Archiwum Akt Grodzkich i Ziemskich na mocy uchwały Sejmu Krajowego dla Galicji i Lodomerii z dnia 21 sierpnia 1877 roku. Obecną nazwę przyjęło w 1936 roku. Od 1951 roku Archiwum podlega Naczelnemu Dyrektorowi Archiwów Państwowych. Archiwum Państwowe w Krakowie składa się (w głównej mierze) z pięciu oddziałów zlokalizowanych w Krakowie oraz oddziałów zamiejscowych: w Bochni E. Perłakowska, Możliwości prezentacji i uzyskiwania informacji o zasobach archiwalnych za pomocą internetu, [w:] Z prac Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego, redaktor naukowy J. Michalewicz, Seria F Varia, t. III, VI Konferencja Archiwów Instytucji Naukowych w Polsce, Kraków 13–14 IX 2001, Kraków 2002, s. 89. 1 I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie 277 (ul. Konstytucji 3 Maja 3), Nowym Sączu (ul. Jagiellońska), Nowym Targu (Osiedle Bór 10) i Tarnowie (ul. Chemiczna 10) oraz ekspozytury w Spytkowicach. Osoby podejmujące badania w tej instytucji podpisują w „Zgłoszeniu użytkownika” oświadczenie, że zebrane informacje wykorzystają tylko do celów naukowych2. Studenci chcący korzystać z zasobów dołączają zaświadczenia z uczelni, precyzujące temat badań naukowych. Archiwum udostępnia swoje zbiory tylko w czytelniach naukowych, które znajdują się w oddziałach: • Oddział I – Zamek Wawel: akta staropolskie grodzkie i ziemskie, archiwa rodowe i rodzinne oraz kolekcje i zbiory. • Oddział II – ul. Grodzka 52: akta administracji państwowej ogólnej i specjalnej oraz sądownictwa z XIX i XX w. • Oddział III – ul. Sienna 16: akta miasta Krakowa, samorządu terytorialnego, akta szkolne oraz organizacji wyznaniowych i społecznych. • Oddział IV – ul. E. Orzeszkowej 7: akta najnowsze wytworzone po 1945 roku oraz akta jednostek gospodarczych z XIX i XX w. • Oddział V – ul. Lubicz 25a: materiały kartograficzne i dokumentacja techniczna. Z akt luźnych można korzystać tylko po ich uprzednim spaginowaniu, czyli nadaniu im numerów stron3. Jeśli zamawiane przez nas akta nie są spaginowane, to uzyskamy je dopiero w terminie uzgodnionym z pracownikiem Archiwum. Podejmując dłuższe badania w Archiwum możemy sprawdzić dostępność akt, z których zamierzamy korzystać. Można zacząć prace od materiałów dostępnych, a w tym czasie pozostałe materiały będą przygotowywane. W ten sposób unika się ewentualnej, niechcianej przerwy w pracy. Warto wiedzieć, iż Archiwum może odmówić udostępnienia akt osobie, która nie jest przygotowana do samodzielnej pracy naukowej, np. nie zna historii epoki lub paleografii łacińskiej, wtedy gdy wiedza ta jest niezbędna. Korzystając z archiwaliów należy wykazywać szczególną ostrożność tak, aby zredukować do minimum możliwość ich uszkodzenia, wszelkie notatki należy sporządzać ołówkiem, ewentualnie można korzystać z przenośnego sprzętu komputerowego (na większości stanowisk pracy istnieje możliwość podpięcia laptopa do prądu). Podstawową zasadą jest to, że do archiwów udajemy się przede wszystkim w poszukiwaniu archiwaliów, a nie książek, aczkolwiek duża ich część, w tym także APKr, posiada podręczne księgozbiory. Wydawnictwa książkowe gromadzone są głównie w tym celu, aby ułatwić pracę z archiwaliami, są to zazwyczaj encyklopedie, słowniki biograficzne i poradniki metodyczne. W księgozbiorach znajdują się także książki napisane przez osoby, które niegdyś korzystały ze zbiorów danego archiwum. Na miejscu możemy również skorzystać z bardziej lub mniej dokładnych inwentarzy. Niektóre z nich mają postać maszynopisów, inne zszytych notat, a jesz- 2 Ze zbiorów Archiwum korzysta się również do celów: genealogicznych, własnościowych i urzędowych. 3 Paginacji dokonuje się miękkim ołówkiem. 278Łukasz Tomasz Sroka cze inne są wydane w formie książek, które w niektórych przypadkach można nabyć w samym Archiwum lub w księgarniach4. Archiwum Państwowe oddaje do dyspozycji swoich użytkowników komputerowe bazy danych, są to między innymi: „Sezam”, „Pradziad” oraz „Ela”. „Sezam” (System Ewidencji Zasobu Archiwalnego) jest podstawową, stopniowo ulepszaną, ewidencją zasobu archiwum. Obecnie baza zawiera informacje na temat zespołów archiwalnych przechowywanych w zasobie Archiwum Państwowego w Krakowie, wraz z oddziałami zamiejscowymi w Bochni, Nowym Sączu, Nowym Targu i Tarnowie. „Pradziad” – zawiera informacje o księgach i aktach metrykalnych i stanu cywilnego, które zgromadzono we wszystkich archiwach państwowych w Polsce oraz w archiwach diecezjalnych w Poznaniu i Drohiczynie. „Ela” informuje o spisach ludności i księgach ewidencji ludności, przechowywanych we wszystkich archiwach państwowych w Polsce5. Łukasz Tomasz Sroka Wśród opublikowanych w formie książkowej inwentarzy znajdują się m.in.: B. Czajecka, Archiwum Związku Żydowskich Stowarzyszeń Humanitarnych „B`nei B`rith” w Krakowie (1892–1938). Zarys dziejów Związku. Historia zespołu i inwentarz, Kraków 1994; B. Czajecka, Stowarzyszenie Humanitarne „Schlaraffia” w Krakowie (1909–1938). Zarys dziejów Stowarzyszenia. Historia zespołu i inwentarz, Kraków 1996. 4 5 Na podst. www.archiwum.krakow.pl Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Podsumowanie działalności Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP w roku akademickim 2004/2005 Studenckie Koło Naukowe Historyków AP zapoczątkowało rok akademicki 2004/2005 Obozem Naukowym na Dolnym Śląsku (16–29 sierpień 2004). Wyjazd SKNH został zorganizowany pod hasłem: Ziemie Zachodnie jako przykład migracji ludności polskiej, niemieckiej i ukraińskiej po II wojnie światowej. Realizacja tego programu została przewidziana na 3 lata. Podczas trwania obozu, w związku wcześniejszymi założeniami, studenci historii przeprowadzili ponad 60 wywiadów (według opracowanej ankiety) z ludnością przesiedloną na Ziemie Zachodnie po II wojnie światowej. Wspomnienia przesiedleńców były nagrywane na taśmie magnetofonowej. Zapis ten stanowi niezwykle cenne źródło do badań nad najnowszą historią Polski. Po przyjeździe z obozu, uczestnicy wyprawy spisali i opracowali przeprowadzone przez nich wywiady. Zostały one także wydrukowane i złożone w archiwum SKNH. Po zakończeniu zadania planowany jest druk książki, w której zostanie zamieszczonych około 100 najciekawszych wywiadów z ludnością przesiedloną. Zagadnienie przesiedleń/wypędzeń Polaków (którym zajęło się SKNH AP) jest niezwykle ważne, gdyż w świadomości europejskiej (w tym szczególnie niemieckiej) istnieje stereotyp, że jak Niemiec to wypędzony, jak Polak to przesiedlony. A przecież o tym czy czuło się „tylko” przesiedlonym, czy „aż” wypędzonym, może stwierdzić tylko osoba, która przeżyła ten dramat. Badania, które prowadzi SKNH AP są bardzo istotne, ponieważ jest to ostatni moment, aby w ogóle można było je urzeczywistnić. Większość udzielających wywiady jest bowiem w mocno podeszłym wieku. W Polsce podobnych badań nie prowadzono prawie w ogóle. Było to spowodowane w pierwszym rzędzie systemem PRL-owskim, który nie był zainteresowany Polakami tęskniącymi za swoimi małymi ojczyznami znajdującymi się gdzieś na terenie ówczesnego ZSRR. Zupełnie inaczej wygląda to, jeśli chodzi w wspomnienia niemieckie. Tutaj przez lata (szczególnie w zachodnich Niemczech) stworzono całą 280 Hubert Chudzio naukę zajmującą się wypędzonymi z ziem zachodniej Polski. To w skrócie powody, przez które SKNH zajęło się tym pomijanym zagadnieniem. Jako ciekawostkę można też dodać, że pierwsze wywiady studentów SKNH ukazały się już drukiem w „Kwartalniku Powiatu Oleśnickiego” (patrz: „Kwartalnik Powiatu Oleśnickiego”, nr 1 (10) 2005, s. 71–75). Następnie, już po oficjalnym rozpoczęciu roku akademickiego, na oficjalnej stronie internetowej Instytutu Historii pojawiła się nowa odświeżona strona SKNH. Można na niej odnaleźć materiały dotyczące bieżącej działalności Koła oraz jego historii. Na stronie dostępne są także poszczególne numery oficjalnego czasopisma SKNH „Wehikuł czasu”. W gazetce są zamieszczane artykuły o tematyce historycznej, ale również kulturalnej, humorystycznej, a także poezje. „Wehikuł Czasu” jest pismem otwartym, w którym może publikować każdy student oraz pracownik Instytutu Historii. W Internecie pojawiło się też Forum Historyków AP (zarządzane przez członków Koła), gdzie studenci historii (i nie tylko) w niezobowiązującej formie mogą podyskutować o różnych zagadnieniach historycznych. Dyskusje na Forum są żywe, a odwiedzają go coraz liczniej kolejni internauci pasjonujący się historią. Listopad był miesiącem, w którym odbył się organizowany przez Koło „Bal Historyka”. Był to kolejny już „bal przebierańców”. Stroje z poszczególnych epok zagościły na parkiecie klubu „Bakałarz”. Tak organizowane imprezy stały się już tradycją, a chętnych, jak zazwyczaj, było więcej niż biletów. „Żyje” też kronika SKNH, którą reaktywowano po latach nieistnienia. Jednak dla Koła chyba najważniejszy był fakt otrzymania od władz uczelni siedziby dla SKNH! Po ponad pięćdziesięciu latach błąkania się Koła w różnych salach dydaktycznych Instytutu Historii, nareszcie członkowie SKNH mogą spotykać się i pracować we własnym lokalu. Jest też miejsce na działalność „Wehikułu Czasu” oraz na składanie dokumentacji organizacji. W tym miejscu piszący te słowa pragnie szczególnie podziękować Jego Magnificencji Rektorowi AP prof. Henrykowi Żalińskiemu oraz Dyrekcji Instytutu Historii, profesorom Markowi Wilczyńskiemu i Zdzisławowi Nodze, za nieocenioną pomoc i zaangażowanie w staraniach Koła o własną siedzibę. Jeszcze raz dziękujemy! Rok 2005 Koło ogłosiło „Rokiem mediewistów”. Wzorem roku poprzedniego, który był „Rokiem starożytniczym” udało się zaprosić z wykładami do naszego Instytutu wielu wybitnych mediewistów z renomowanych uczelni w Polsce. Szczególnie liczni byli prelegenci z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Koło, współpracując z klubem „Bakałarz”, kontynuowało też cykl prezentacji dokonań naukowych pracowników Instytutu Historii AP. O swojej pracy i książce opowiadała między innymi prof. Bożena Popiołek. Jednocześnie tradycyjnie realizowane były cykle: „Maraton Filmów Historycznych”; „Spotkania z ...” oraz „Konkurs Historyczny”. SKNH wspólnie z dyrekcją i pracownikami Instytutu przygotowało także „Dni otwarte Instytutu Historii”. Studenci (niektórzy przebrani w stroje z epok historycznych) wspólnie z pracownikami przedstawiali ewentualnym przyszłym studen- Podsumowanie działalności Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP... 281 tom program studiów, a także inne formy rozwoju możliwe w naszym Instytucie. Prezentacji towarzyszyła okolicznościowa wystawa fotograficzna przygotowana przez SKNH. Nie zapominając o zajęciach ściśle naukowych, nasi studenci brali udział w sesjach naukowych w Zielonej Górze, Gdańsku i Warszawie. Jednak faktem najistotniejszym tej działalności była organizacja studenckiej części 17. Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, który odbył się we wrześniu 2004 roku w Krakowie. Wspólnie z Kołem Historyków UJ nasi studenci opracowali tematykę sesyjną. Następnie, już podczas trwania Zjazdu swoje założenia wprowadzili w życie. Część studencka konferencji (zresztą jak i całość Zjazdu) została wysoko oceniona przez uczestników tego Sympozjum. Stale trwa też intensywna działalność poszczególnych sekcji Koła (istnieją sekcje: Starożytnicza, Wojskowości, Historii kobiet, Historii XIX wieku). W związku z tym odbywają się spotkania, na których członkowie SKNH przedstawiają referaty zgodne z tematyką działalności poszczególnych sekcji. Każda grupa, przynajmniej kilka razy w roku, organizuje wycieczki dydaktyczne do krakowskich muzeów oraz innych obiektów historycznych. W praktyce rok 2004/2005 SKNH AP zakończyło kolejnym obozem naukowym. W dniach 28 lipca – 07 sierpnia 2005 r. odbył się on na Pomorzu Zachodnim. Był to już drugi obóz naukowy Koła zorganizowany pod hasłem: Ziemie Zachodnie jako przykład migracji ludności polskiej, niemieckiej i ukraińskiej po II wojnie światowej. Bazą główną tym razem stało się miasto Szczecinek. Również tutaj, dzięki pomocy miejscowej ludności i mediów, udało się przeprowadzić kolejne kilkadziesiąt wywiadów z ludnością przesiedloną/wypędzoną. Po zrealizowaniu zaplanowanego programu, studenci udali się w objazd po zabytkowych miejscowościach Pomorza Zachodniego (w każdym z odwiedzanych miejsc wygłaszano wcześniej przygotowane referaty poświęcone poszczególnym odwiedzanym obiektom). Między innymi młodzi historycy dotarli na wyspę Wolin, gdzie uczestniczyli w corocznym Festiwalu Wikingów. Z tej wyprawy powstała dokumentacja fotograficzna zabytków Pomorza Zachodniego złożona obecnie w siedzibie Koła. Hubert Chudzio Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Warsztaty Badawcze w Instytucie Historii AP W roku akademickim 2005/2006 w Instytucie Historii rozpoczęła działalność nowa sekcja Koła Historyków – Warsztaty Badawcze. Sama nazwa sekcji mówi już nieco o celach, jakie postawili przed sobą uczestnicy tych cyklicznych, odbywających się pod moim kierunkiem spotkań. Najogólniej rzecz ujmując, warsztaty w założeniu pomagają kształtować i rozwijać umiejętności niezbędne w codziennej pracy historyka. Ich celem jest poszerzenie wiedzy i rozwijanie umiejętności zdobywanych podczas zajęć ze wstępu do badań historycznych, metodologii historii i historii historiografii; w przeciwieństwie jednak do tamtych zajęć (realizowanych w większości w formie wykładów), warsztaty są kursem praktycznym, pozwalającym – mam taką nadzieję – podnieść jakość i usprawnić pracę badawczą studentów. Zajęcia, które odbyły się w pierwszym roku działalności sekcji, można podzielić na dwie fazy. Na początku kilka spotkań poświęconych zostało na poznanie i zrozumienie różnych i zmieniających się z czasem poglądów na naturę i cel badań historycznych. Za punkt wyjścia w dyskusji nad tymi zagadnieniami posłużyło doskonale nadające się do tego celu dzieło Edwarda H. Carra, Historia, czym jest (Poznań 1999). Oprócz książki Carra, na zajęciach skorzystano we fragmentach z prac kilku innych autorów, prezentujących odmienne stanowiska (R.G. Collingwood, J. Topolski, F. Fukuyama, F. Braudel, W. Kula, K. Pomian, A. Munslow i W.H. Dray). Miało to na celu lepsze zrozumienie sensu postmodernistycznego przełomu w filozofii historii, stanowiąc zarazem teoretyczną podstawę dla próby stworzenia modelu odpowiadającego współczesnym wymogom i oczekiwaniom. Tę fazę warsztatów zakończyły dwa spotkania dotyczące prawdy i etyki w historii. W drugim semestrze sporo uwagi poświęcono technicznej stronie pisarstwa historycznego. Sprawy związane z aparatem naukowym, szczegółowo omawiane w trakcie zajęć z przedmiotu Wstęp do badań historycznych i na seminariach zostały na prośbę studentów odłożone, dzięki czemu więcej czasu mogliśmy poświęcić retoryce 284 Paweł Konieczny – technikom narracyjnym i zagadnieniom skutecznej argumentacji. Dzięki praktycznym ćwiczeniom studenci mogli zapoznać się z różnymi, w zależności od celów, sposobami konstruowania akapitu, wyćwiczyć konieczne w pisarstwie historycznym „przeplatanie” opisu z analizą i oceną, mogli wreszcie poszukać optymalnego dla siebie sposobu gromadzenia materiałów i pisania tekstów. Dwa ostatnie spotkania dotyczyły usprawnienia pracy badawczej. Uczestnicy mieli w nich okazję zapoznać się z mapami myśli i innymi rodzajami notatek nielinearnych, a także technikami szybkiego czytania. Plan działalności Warsztatów Badawczych w przyszłym roku akademickim uzależniony jest przede wszystkim od tego, kto będzie chciał w tych spotkaniach wziąć udział. Możliwe jest przecież, że pozostanie tylko kilkoro spośród dotychczasowych uczestników, i że trzon grupy stanowić będą nowi studenci. W każdym razie, jeśli tylko będzie to możliwe, chciałbym uniknąć powtarzania tych samych treści. Spośród propozycji do zrealizowania w nowym roku akademickim wymienię tu tylko kilka, w mojej opinii najważniejszych. Po pierwsze trzeba będzie zająć się „pracą ze źródłami” – metodami powoływania się na źródła i opracowania, oraz funkcją cytatów we współczesnym pisarstwie historycznym. Blisko powiązane z tym zagadnieniem są trzy inne kwestie – hermeneutyka, rola przypisów, indeksów i odsyłaczy oraz ważny problem plagiatu. Kilka spotkań winniśmy także poświęcić na kontynuację dyskusji wokół zagadnień z filozofii historii. Paweł Konieczny Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Sprawozdania Kronika Instytutu Historii w latach 2004–2006 I. Stan Instytutu Historii 1. Organizacja i władze instytutu 2004–2006 Dyrektor Instytutu Historii – dr hab. prof. AP Marek Wilczyński Z-ca dyrektora Instytutu Historii – dr hab. prof. AP Zdzisław Noga VI 2006 – zakończyła się kadencja władz instytutowych. Wybory przeprowadzone przez społeczność instytutową powołały dotychczasowe władze na kolejną kadencję. 2. Biblioteka Stan biblioteki instytutowej przedstawia się następująco: 2004 Wydawnictwa zwarte – 22 562 vol. Czasopisma – 1954 vol. Zbiory specjalne – 82 Wypożyczenia osiągnęły liczbę 41 937 vol. Zakupu nowych pozycji dokonano z funduszy Instytutu Historii, Instytutu Politologii, badań własnych pracowników i fundacji Moneta. 2005 Wydawnictwa zwarte – 22 436 vol. Czasopisma – 1959 vol. Zbiory specjalne – 85 286 Lucyna Kudła Wypożyczenia osiągnęły liczbę 47 483 vol. Zakupu nowych pozycji dokonano z funduszy Instytutu Historii, Instytutu Politologii, badań własnych pracowników i fundacji Moneta. Biblioteka otrzymała także w darze 164 vol. 3.Koło Naukowe 4.Kontakty naukowe instytutu 2004–2006 Członkostwo pracowników w organizacjach naukowych – Polskie Towarzystwo Historyczne: J. Ciecieląg, J. Hampel (v-ce prezes Oddziału Krakowskiego), A. Jureczko, F. Kiryk, J. Mazur, C. Nowarski, M. Wilczyński – Komisja Historyczna PAU: J. Chrobaczyński, A. Essen (Komisja Środkowoeuropejska), A. Kastory (Komisja Środkowoeuropejska), M. Wilczyński (Komisja Filologii Klasycznej) – Komisje PAN: J. Gołębiowski , A. Kastory (Komisja Historii I i II wojny światowej), F. Leśniak, Z. Noga (Komisja Historii Miast), M. Wilczyński (Komisja Bizantynologiczna), T. Wnętrzak (Komisja Bizantynologiczna), H. Żaliński (Komisja Prasoznawcza) – Komisja do Oceny Podręczników Szkolnych PAU: J. Chrobaczyński, A. Essen, A. Kastory, L. Kudła, C. Nowarski – Komitet Badań Naukowych: Z. Noga (Sekcja Historia) – redakcja Studiów Historycznych: J. Chrobaczyński, J. Gołębiowski, F. Leśniak, H. Żaliński – redakcja Rocznika Sądeckiego: J. Hampel, F. Leśniak – Towarzystwo Heraldyczne: A. Jureczko, – Światowa Rada Badań nad Polonią: H. Żaliński – Polskie Towarzystwo Studiów Żydowskich: J. Ciecieląg, Staże naukowe odbywane w Instytucie Historii 2004 dr Ołena Arkusza (Instytut Ukrainoznawstwa NAN we Lwowie) – opieka K. Karolczak doc Jiri Vykoukal (Uniwersytet im. Karola w Pradze) – opieka A. Essen Sprawozdania 287 2005 April Crabtree (Fulbright Scholar) – opieka P. Trojański I.Konferencje naukowe 1. Organizacja 2004 15–18 września 2004 odbył się XVII Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Krakowie. Akademia Pedagogiczna (Instytut Historii) była jednym z organizatorów tego znaczącego dla środowiska historycznego wydarzenia. 27–29 IV 2004 Organizacja Międzynarodowej Konferencji Naukowej Lwów. Miasto, społeczeństwo, kultura. 13–14 XII 2004 Organizacja konferencji Premonstratensi na ziemiach polskich w średniowieczu 2005 Współorganizowanie konferencji: 20–21 V 2005 Zbigniew Oleśnicki – książę Kościoła i mąż stanu (Sandomierz) 3–5 VI 2005 Urzędnicy miejscy w Rzeczypospolitej, na Śląsku i Pomorzu w XIII–XVIII w. (Sandomierz) 9–11 IX 2005 IX Międzynarodowe Sympozjum Biografistyki Polonijnej (Zakopane) 2006 23 VI–1VII 2006 współorganizacja międzynarodowego seminarium dla nauczycieli historii Auf dem Weg zu einer europaischen Identitat 28–29 IX 2006 organizacja Ogólnopolskiej Konferencji Dydaktyków Historii 2.Udział pracowników w konferencjach krajowych i zagranicznych 2004 – Sympozjum Biografistyki Polonijnej: H. Chudzio, H. Żaliński – Sapiehowie. Epoki Kodnia i Krasiczyna: K. Karolczak, B. Popiołek – Mitteleuropa western und heute in einem vereinigten Europa: P. Trojański, M. Wilczyński – Polacy w Watykanie: H. Żaliński 288 Lucyna Kudła Tradycja i mity w edukacji historycznej w dobie reformy: L. Kudła, J. Mazur Lwów. Miasto, społeczeństwo, kultura: K. Karolczak, C. Michalski, C. Nowarski Bohaterowie w historii i pamięci społeczeństw europejskich: L. Kudła, C. Nowarski 2005 IX Międzynarodowe Sympozjum Biografistyki Polonijnej: H. Chudzio, K. Karolczak, H. Żaliński Naród – Państwo – Europa Środkowa w XIX i XX wieku: A. Essen, J. Janus, A. Kastory Zamoyscy. Dzieje rodu: B. Popiołek Klasztory mnisze w Rzeczypospolitej: L. Kudła, B. Popiołek II Kongres Mediewistów Polskich: J. Rajman Zbigniew Oleśnicki – książę Kościoła i mąż stanu: Z. Noga II.Udział w programach naukowych 2004–2006 –Menorah Coin Project: J. Ciecieląg –Rozwój osadnictwa w dorzeczu Wisły (Ost und Sudeuropa Instytut Wiedeń): A. Jureczko, Z. Noga –Espana frente al Este y Oriente silos XVIII–XX (Fundacion Carolina): B. Obtułowicz –Lerning from the Past – Teaching for the Future (York University Toronto): P. Trojański –Polacy w cywilizacjach świata (Instytut Badań Biograficznych w Vaudicourt): H. Żaliński –Cykliczne konferencje naukowo-dydaktyczne nauczycieli historii Polski, Niemiec, Litwy, Łotwy i Słowacji (Verband der deutschen Geschichtslehrer i IH AP) 2005 Between Coexistence and Rejektion (Polska, Niemcy, Izrael): P. Trojański Sprawozdania 289 III.Wyjazdy i badania naukowe 1.Krajowe 2004 Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła 2005 Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła 2006 Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych: J. Janus 2. Zagraniczne 2004 Stypendium Fundacji Lanckorońskich – J. Ciecieląg – pobyt w Londynie Centralne Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie: L. Kudła, B. Popiołek Kwerenda archiwalno-biblioteczna w Barcelonie i Madrycie – B. Obtułowicz 2005 Centralne Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie: L. Kudła, B. Popiołek Rosyjskie Państwowe Archiwum Marynarki Wojennej w St. Petersburgu: M. Herma 2006 USA – P. Trojański IV. Działalność dydaktyczna Instytutu 2004–2006 1. Studia magisterskie Instytut prowadził studia magisterskie (5-letnie) stacjonarne i zaoczne W roku akademickim 2005/2006 wprowadzone zostały nowe siatki godzin oraz nowe specjalności i specjalizacje. 290 Lucyna Kudła 2. Studia podyplomowe Instytut prowadził studia Totalitaryzm – Nazizm – Holocaust, Dziedzictwo kulturowe w regionie – Małopolska, Integracja europejska(2004) 3. Inne rodzaje studiów Studia zaoczne licencjackie zawodowe, studia magisterskie dla absolwentów kolegiów językowych, stacjonarne studia doktoranckie (wydziałowe) V.Ważne wydarzenia z życia Instytutu 1. Imprezy Współorganizacja Zjazdu Historyków Polskich 2. Nagrody i odznaczenia 2004 Medal Komisji Edukacji Narodowej otrzymali: K. Karolczak, P. Trojański Nagroda Rektora AP (II stopnia) J. Ciecieląg, (III stopnia) P. Trojański Nagrody ministerialne za rozprawy habilitacyjne otrzymali: Z. Noga, B. Popiołek Nagroda im. A. Heymowskiego Polskiego Towarzystwa Heraldycznego: Z. Noga 2005 Medal Komisji Edukacji Narodowej otrzymał A. Essen Nagroda Rektora AP (II stopnia): J. Mazur 3.Awanse zawodowe 2004 dr B. Popiołek, dr Z. Noga uzyskali stopień doktora habilitowanego 2005 dr B. Obtułowicz uzyskała stopień doktora habilitowanego mgr H. Chudzio, mgr P. Konieczny – uzyskali stopień doktora Lucyna Kudła Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis Folia 43 Studia Historica VI (2007) Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ Marian Fortuna (1950–2006) 3 maja 2006 roku zmarł dr Marian Fortuna, starszy wykładowca w Instytucie Historii. Urodził się 24 września 1950 roku w Soblówce w pow. żywieckim jako syn nauczyciela Stanisława i Anny z d. Jarco – rejestratorki w miejscowym Ośrodku Zdrowia. Naukę w szkole podstawowej rozpoczął w 1957 roku w Koszarawie, dokąd rodzina przeniosła się w związku z objęciem przez ojca funkcji kierownika tamtejszej szkoły. M. Fortuna wzrastał w atmosferze rozmów, dyskusji o problemach szkoły i zawodu nauczycielskiego. Stąd podejmując decyzję o wyborze szkoły średniej postanowił pójść w ślady ojca. Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1964 roku podjął naukę w Liceum Pedagogicznym w Żywcu, które z powodzeniem ukończył 8 maja 1969 roku. Od 1 września rozpoczął pracę w zawodzie nauczycielskim, początkowo w Szkole Podstawowej Nr 2 w Gilowicach, a następnie w Szkole Podstawowej Nr 3 w Koszarawie, gdzie pracował do 31 sierpnia 1970 roku. To krótkie doświadczenie pracy w szkole utwierdziło Go w przekonaniu o konieczności dalszego doskonalenia warsztatu nauczycielskiego. Jako kierunek studiów w wybrał historię, którą zawsze się interesował. Edukację na poziomie wyższym zawodowym rozpoczął 1 października 1970 roku w krakowskiej Akademii Pedagogicznej, wówczas Wyższej Szkole Pedagogicznej im. KEN, którą zakończył egzaminem dyplomowym 22 czerwca 1973 roku. W kolejnych dwu latach odbył studia magisterskie, uzyskując 24 czerwca 1975 roku tytuł magistra historii. Z Uczelnią, której został absolwentem był związany do końca swego życia. Po ukończeniu studiów został zatrudniony jako asystent stażysta w Zakładzie Historii 292Anna Paciorek Oświaty i Wychowania w Instytucie Historii. Po odbyciu stażu został mianowany asystentem (1976), a potem starszym asystentem (1978). W tym czasie został przeniesiony do Zakładu Historii Najnowszej. Rozprawę doktorska pt. Szkolnictwo podstawowe w woj. krakowskim w latach 1945–1961. Odbudowa i rozwój przygotował pod kierunkiem prof. Józefa Buszki i obronił 30 listopada 1984 roku. Na tej podstawie Rada Wydziału Humanistycznego 21 grudnia tegoż roku nadała mu tytuł doktora nauk humanistycznych. 1 lutego 1985 roku został mianowany na stanowisko adiunkta. Przez ostatnie lata pracował na etacie starszego wykładowcy. Głównym przedmiotem zainteresowań naukowych M. Fortuny była problematyka związana z dziejami ustrojowymi i organizacyjnymi szkolnictwa podstawowego, z czasem zaczął także zajmować się dziejami szkolnictwa zawodowego. Podejmował również zagadnienia bardzo szeroko rozumianej oświaty, kondycji zawodu nauczycielskiego przed i po II wojnie światowej. Interesował się również badaniami regionalnymi. Samodzielnie opublikował m.in. Szkolnictwo podstawowe w Okręgu Szkolnym Krakowskim 1945–1961 (Kraków 1987). Napisał szereg artykułów poświęconych tej problematyce, m.in. Stan szkolnictwa powszechnego w Krakowie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. (Rocz. Nauk.-Dydakt. WSP Kraków 1993). Był współautorem monografii regionalnych, opracowywał w nich rozdziały poświęcone szkolnictwu, oświacie, kulturze, życiu politycznemu m.in. Makowa Podhalańskiego (1980), Trzebini (1994), Jaworzna (1996), Nowego Sącza (1996), Suchej Beskidzkiej (1998), W Rocznikach Naukowo-Dydaktycznych WSP publikował stałą Kronikę życia naukowego Instytutu Historii. Szczególnie jednak polubił i wiele uwagi poświęcał dydaktyce. W czasie ponad 30-letniej pracy nauczyciela akademickiego prowadził zajęcia ze studentami z zakresu historii wychowania, historii powszechnej i Polski II poł. XIX i XX wieku. Wprowadzał ich także w tajniki wiedzy o warsztacie badawczym historyka, prowadząc zajęcia ze wstępu do badań historycznych czy nauk pomocniczych historii XIX i XX w. Przez wiele lat wykładał historię Polski dla studentów filologii polskiej. Z powodzeniem prowadził seminaria magisterskie dla studentów historii (jedna z prac wyróżniona została na konkursie organizowanym przez ZG PTH). Działalność ta przyniosła mu uznanie i szacunek studentów. Wielokrotnie pełnił funkcje opiekuna roczników studenckich studiów stacjonarnych i niestacjonarnych. Doceniając wiedzę, zdolności organizacyjne władze Uczelni powierzały mu pełnienie różnych funkcji. W 1977 roku został kierownikiem Domu Studenckiego. W latach 1994–1996 był członkiem Rektorskiej Komisji do spraw pracowników redakcyjnych Wydawnictwa Naukowego WSP. Równocześnie od listopada 1993 roku pełnił funkcję sekretarza Senackiej Komisji Wydawniczej. Dwukrotnie (w 1994 i 1997 roku) był wybierany na stanowisko zastępcy dyrektora Instytutu Historii. Z pełnym zaangażowaniem od czasów nauki w szkole średniej oddawał się również pracy społecznej. Działał w wielu organizacjach. Był członkiem ZHP. W czasie studiów z pasją uczestniczył w pracach Zrzeszenia Studentów Polskich Z kroniki żałobnej 293 (od 1973 roku SZSP), do którego należał od początku studiów. W Zrzeszeniu pełnił m.in. funkcje skarbnika, przewodniczącego Komisji. Działał także w studenckim ruchu naukowym, m.in. jako wiceprzewodniczący Koła Naukowego Historyków im. Joachima Lelewela. W 1972 roku wstąpił do PZPR. Jeszcze przed studiami, 1 września 1969 roku został członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego, w którym również, już jako nauczyciel akademicki pozostał, włączając się aktywnie w prace Rady Zakładowej m.in. w składzie Komisji Socjalnej (1984) czy Sekcji Wczasów i Turystyki (1986). Uczestniczył w posiedzeniach Rady Wydziału Humanistycznego jako przedstawiciel niesamodzielnych pracowników naukowych. Był także członkiem Krakowskiego Oddziału Ludowego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego. Za pracę naukowo-dydaktyczną, organizacyjną, społeczną był wielokrotnie wyróżniany, nagradzany i odznaczany. Za działalność w ruchu studenckim otrzymał Brązową Odznakę SZSP (1975). Odznaczony został Brązowym Krzyżem Zasługi (1979) i Srebrnym Krzyżem Zasługi (1988) oraz Złotą Odznaką Za Zasługi Dla Ziemi Krakowskiej (1988). Wielokrotnie otrzymywał listy gratulacyjne i nagrody J.M. Rektora, m.in. zespołową II stopnia (1992) oraz indywidualną II stopnia (1998). Marian Fortuna był człowiekiem bardzo bezpośrednim, koleżeńskim, lojalnym przyjacielem, wrażliwym na potrzeby innych, chętnym do pomocy i współpracy z ludźmi. Został pochowany na Cmentarzu Batowickim 8 maja 2006 roku. Kraków, maj 2006 Anna Paciorek Spis treści Teresa Wnętrzak Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei w „Vita Constantini” 3 Rastislav Kožiak Misionári, gentes a christianizácia 11 Krzysztof Polek Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje 33 Joanna Kuchta Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych w okresie staropolskim 65 Barbara Obtułowicz Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku Ancien régime’u w Hiszpanii w połowie XVIII wieku 77 Marek Herma Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej w latach pierwszej wojny światowej 111 Bernadeta Chlebicka „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918) 123 Mariusz Majewski Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 131 MATERIAŁY I MISCELLANEA Joanna Kuchta Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami małżeństw w XVII–XVIII wieku 163 Barbara Obtułowicz Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów dyplomatycznych ambasadora hiszpańskiego w Konstantynopolu w latach trzydziestych XIX wieku 171 Piotr Skałuba Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim 185 Grzegorz Baziur Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 195 Szczepan Świątek O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 235 Recenzje – Omówienia – Polemiki Wojciech Bałus, Krakau zwischen Traditionen und Wegen in die Moderne. Zur Geschichte der Architektur und der öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003 (Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen Mitteleuropa, 18) Krakau zwischen 241 Ute Caumanns, Mathias Niendorf, Von Kolbe bis Kielce. Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines Pogroms, W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg, B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194 243 Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim, Agencja JP, Kielce 2003, 103 s.: il. 245 Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005 251 Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja europejska w polskiej myśli naukowej i politycznej do końca XIX wieku, Łódź 2005, ss. 220 257 Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku, Warszawa–Pułtusk 2000, Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, ss. 552 261 Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła, wyd. II, Warszawa 2006, Wydawnictwo Amber, ss. 494 265 Konferencje Naukowe – Sprawozdania Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura 271 I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie 275 Podsumowanie działalności Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP w roku akademickim 2004/2005 279 Warsztaty Badawcze w Instytucie Historii AP 283 Sprawozdania Kronika Instytutu Historii w latach 2004–2006 285 Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ Marian Fortuna (1950–2006) 291 Contents ARTICLES Teresa Wnętrzak Constantine the Great at the Council of Nicaea According to Eusebius of Caesarea in his “Vita Constantini” 10 Rastislav Kožiak Conversio Gentum and Christianization in Early Middle Ages 31 Krzysztof Polek The Saxon War and its Consequences 64 Joanna Kuchta The Institution of Marriage in Old Poland in the Light of Prenuptial Agreements 75 Barbara Obtułowicz The Revolt of the Long Capes and Broad-brimmed Hats as an Important Symptom of the Decline of the Ancien Régime in Spain in the Half of the XVIII Century 110 Marek Herma Field Headquarters of the Russian Imperial Navy during the WWI 121 Bernadeta Chlebicka Emigration or escape? Dilemmas Posed by Krakow’s “Naprzod” (1892–1918) 130 Mariusz Majewski Expansion and Dislocation of Aeronautical Engine Manufacturers in the Second Republic of Poland (1935–1939) 160 MATERIALS and MISCELLANEA Joanna Kuchta Controversies over Libory Kordysz’s Estate as Contribution to the Research on the History of Marriages in the 17th & 18th c. 163 Barbara Obtułowicz Family Celebrations at Mahmud II Sultan’s Court in the Light of the Diplomatic Reports of Ambassador to Spain in Constantinople in the Thirties of the 19th c. 171 Piotr Skałuba Adam Mickiewicz in Turkey and his Collaboration with Stanisław Drozdowski 185 Grzegorz Baziur The Scouts’ Pro-Independence Activity in Prokocim (1946–1952) 195 Szczepan Świątek About the Need for the Detailed Source Material on the Małopolska Region in the 19th and 20th c. 235 Reviews – Papers - Polemics Wojciech Bałus, Krakau zwischen Traditionen und Wegen in die Moderne. Zur Geschichte der Architektur und der öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003 (Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen Mitteleuropa, 18) Krakau zwischen 241 Ute Caumanns, Mathias Niendorf, Von Kolbe bis Kielce. Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines Pogroms, W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg, B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194 243 Krzysztof Urbański, Great Jewish Communities in the District of Kielce in 1920, Agencja JP, Kielce 2003, pp. 103.: ill. 245 Grzegorz Jezierski, Nuclear Energy: Yesterday and Today, Warszawa 2005 251 Antoni Marszałek, Souvereignity and European Integration in Polish Scientific and Political Ideas up till the 19th c., Łódź 2005, pp. 220 257 Janusz Szczepański, The Resistance of Polish People against the Bolshevik Invasion in 1920, Warsaw–Pułtusk 2000, Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, pp. 552 261 Dmitrij Wołkogonow, Lenin. The Prophet of the Paradise. The Apostle of Hell, Warszawa 2006, Wydawnictwo Amber, pp. 494 265 Conferences – Proceedings Lviv. City – Society – Culture 271 Ist Archives and History Workshops at the Pedagogical Academy in Kraków 275 Report on the Activities of the History Students’ Association of the Pedagogical Academy in Kraków in 2004/2005 279 Methodological Workshops at the Institue of History of the Pedagogical Academy in Kraków 283 Reports The 2004–2006 Chronicle of Scientific Life, the Institute of History of the Pedagogical Academy in Krakow 285 Obituaries Marian Fortuna (1950–2006) 291