Klaudia Kondraciuk

Transkrypt

Klaudia Kondraciuk
KLAUDIA KONDRACIUK
Obudziłam się w świetnym humorze, jak rzadko kiedy. Był to piękny, letni,
słoneczny poranek. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół, by napić się kawy. Po
wyszykowaniu się miałam iść z przyjaciółką do galerii na zakupy.
Wychodząc z domu, zamykając drzwi, niechcący skaleczyłam się kluczem w
palec. Jako że miałam świetny humor, zbyt się tym nie przejęłam. Gdy szłam ulicą
rana zaczęła delikatnie piec, nie chciała przestać lecieć z niej krew. Nie miałam zbyt
dużo czasu, aby zajść do apteki po plaster, ponieważ była za daleko, a ja byłam już
spóźniona, gdyż czekała na mnie w kawiarni moja przyjaciółka. Owinęłam palec
chusteczką. Śpiesząc się momentalnie zapomniałam o bolącym i krwawiącym palcu.
Po przyjściu do kawiarni, przywitaniu się z przyjaciółką i zjedzeniu pysznego ciasta,
zebrałyśmy się i ruszyłyśmy na szał zakupów. To był cudowny dzień i bardzo
wyczerpujący. Po udanych zakupach szłyśmy do mnie, aby spędzić ten wieczór
razem. Rozbawione i rozkojarzone, nie zwracałyśmy uwagi na to co się dzieje wokół
nas. Gdy przechodziłyśmy przez ulicę, samochód potrącił moją przyjaciółkę. Byłam
w szoku, przed oczyma zobaczyłam swoje całe życie.
Niezwłocznie rzuciłam wszystko, co miałam w rękach, i przystąpiłam do reanimacji.
Pan który prowadził auto, zadzwonił po karetkę. Po chwili karetka przybyła na
miejsce. Ratownicy opatrzyli moją przyjaciółkę i zabrali do szpitala. Pojechałam za
nimi. Byłam przy niej przez cały ten czas, kiedy leżała na oddziale. Okazało się, że
miała wielkie szczęście. Wszystko było z nią w porządku i wyszła z wypadku bez
dużych obrażeń. Ratownicy i lekarze pogratulowali mi umiejętności zajęcia się osobą
poszkodowaną, ponieważ może właśnie to uratowało jej życie. Minął pewien czas od
wypadku, wszystko się układało po naszej myśli, ona dochodziła do zdrowia, a ja ją
w tym wspierałam.
Minęły 2 lata. Ona doszła do zdrowia i wszystko było wspaniale.. do czasu, kiedy
zaczęłam chorować. Lekarze przepisywali mi przeróżne leki i żadne nie działały.
Poddałam się więc leczeniu i różnym badaniom. Przyjmowane przeze mnie leki nie
przynosiły pozytywnych rezultatów. Lekarze zorientowali się, że coś jest nie tak.
Zrobiono mi badania na obecność wirusa HIV. Okazało się, że zostałam zarażona.
Załamana wynikami, zastanawiałam się kiedy i w jaki sposób mogłam zostać
zarażona, nagle przypomniał mi się wypadek sprzed dwóch lat. Zadzwoniłam do
przyjaciółki. Powiedziałam jej o tym, że jestem chora i żeby szybko się zbadała. Po
zbadaniu moje obawy okazały się prawdą. Ona również była zarażona .To było
straszne. Gdy ja byłam chora na AIDS, u mojej przyjaciółki dopiero pojawiały się
oznaki choroby. Ja byłam już wykończona, a ona dopiero zaczynała walkę, choć z tej
choroby nie da się wyleczyć. Współczułam jej, tak samo jak ona mnie gdy,
pomagając mi, widziała jak cierpiałam. Chciałabym być przy niej, lecz nie wiem czy
będzie to możliwe.
Po kilku miesiącach okazało się ze miała słabszy organizm ode mnie. Umarła.
Czekałam na swoją kolej, ale nie byłam załamana, że odejdę. Cieszyłam się, że
znowu będę razem z przyjaciółką bo była jedyną osobą która przy mnie była, gdyż
rodziny już nie miałam.

Podobne dokumenty