Fizyka życia wiecznego

Transkrypt

Fizyka życia wiecznego
Fizyka życia wiecznego
Książka "Fizyka chrześcijaństwa" Franka Tiplera powinna stać się przestrogą dla tych, którzy
do Teorii Wszystkiego chcieliby dojść na skróty.
Amerykański fizyk Frank Tipler mógłby zostać zapamiętany jako autor dwóch
kontrowersyjnych, ale pobudzających do dyskusji książek. Ale nie zostanie.
Napisał trzecią, zaprzeczającą drugiej, w której za pomocą narzędzi współczesnej fizyki i z
zachowaniem pełnej powagi usiłuje dowieść, że zapisanym w strukturze rzeczywistości
zadaniem ludzi jest ocalenie Wszechświata przed samozniszczeniem i wirtualne
zmartwychwstanie. To jeszcze nauka czy może już szaleństwo? W wydanej w 1986 r. przez
wydawnictwo uniwersytetu w Oksfordzie książce "The Anthropic Cosmological Principle"
Tipler, wraz z drugim autorem – brytyjskim kosmologiem Johnem D. Barrowem, snuł
rozważania nad zasadą antropiczną, która mówi, że fundamentalne stałe fizyczne celowo mają
wartości umożliwiające powstanie na Ziemi inteligentnego życia. Inaczej mówiąc – jakiś
nadrzędny czynnik tak nastroił Wszechświat, by ten zagrał melodię, która w tytule ma:
człowiek.
Dziesięć lat później Tipler wydał drugą książkę zatytułowaną "Fizyka nieśmiertelności.
Współczesna kosmologia, Bóg i wskrzeszenie zmarłych". Poprzedził ją dedykacją dla swoich
polskich dziadków zamordowanych w 1939 r. przez hitlerowców, co mogło (a nawet
powinno) sugerować, że cel jego działalności naukowej jest tyleż racjonalny, co emocjonalny.
Frank Tipler przedstawił inspirowaną pismami filozoficznymi francuskiego jezuity Pierre’a
Teilharda de Chardin (1881–1955) teorię, według której prawa fizyki wręcz gwarantują
ludzkości zbawienie. Rosnąca wykładniczo wiedza, gromadzona przez ludzkość, z czasem
musi umożliwić jej opanowanie kosmosu i wpływanie na jego losy, pisał Tipler. Zawartość
ludzkich mózgów zostanie skopiowana do połączonych ze sobą komputerów. Kiedyś moc
obliczeniowa tej zbiorowej inteligencji stanie się na tyle wielka, że pozwoli odtworzyć każdy
detal z przeszłości oraz wszelkie wariacje na jej temat. Stanie się to wtedy, gdy zmniejszający
się (zdaniem autora) Wszechświat skupi się z powrotem w punkcie podobnym do tego, w
którym podczas Wielkiego Wybuchu rozpoczął swą ewolucję. W tym maksimum mocy
obliczeniowej, zwanym Punktem Omega, zmarli zostaną wskrzeszeni jako wirtualne
symulacje (ale nieświadome swej bezcielesności). Niespełnione miłości znajdą szczęśliwe
zakończenie, sieroty rodziców, bezpańskie psy właścicieli i wszyscy dostaną szansę przeżyć
życie tak, jak należało. Wszechwiedzący i wszechogarniający Punkt Omega uznał Tipler za
coś na kształt Boga.
Kończąc drugą książkę Tipler stanął nad przepaścią. Ze względu na swój spekulatywny
charakter spotkała się ona z chłodnym przyjęciem środowiska naukowego. Ciekawe pomysły,
ale za dużo w nich machania rękami, mówiono. Nowe obserwacje dowodziły, że wbrew
fundamentalnym założeniom Tiplera Wszechświat zdawał się rozszerzać, zamiast kurczyć. Za
sobą miał więc Tipler rzetelny dorobek profesora fizyki matematycznej na Tulane University
w USA, przed sobą – ruchome piaski pseudonaukowych dywagacji. I zrobił krok naprzód.
Napisał trzecią książkę.
1
Tam, gdzie w "Fizyce nieśmiertelności" zdejmował nogę z gazu, w wydanej rok temu "Fizyce
chrześcijaństwa" Tipler przyspiesza bez opamiętania. Kiedyś określał wydarzenia z trzeciego
dnia po śmierci Jezusa mianem zbiorowej halucynacji, a teraz przekonuje, że syn Marii i
Józefa zdematerializował się (wydzielając duże ilości energii) po tym, jak cząstki jego ciała
uległy anihilacji, po czym w procesie odwrotnym przywdział z powrotem cielesną powłokę.
Pisał, że biblijne sformułowania powinniśmy traktować metaforycznie, a obecnie usiłuje
dowieść, że niepokalane poczęcie odbyło się na drodze dzieworództwa Marii Panny.
Przekonywał, że jedynym podręcznikiem praw fizyki jest Natura, po czym sięgnął po Biblię i
usiłuje dowieść za pomocą równań, że chrześcijaństwo to gałąź fizyki.
Czasoprzestrzeń Tiplera zaczyna się jedną i kończy drugą wielką osobliwością, pomiędzy
którymi rozpościera się trzecia, co w sumie tworzy potrójny układ hipostaz, utożsamiany
przez autora z Trójcą Świętą. Autor usiłuje dowieść (szpachlując religią szczeliny teorii), że
pierwsza osobliwość (Duch Święty) uruchamia czasoprzestrzeń, która rozszczepia się
kwantowo na wszechświaty równoległe (składniki Wszechświata zwanego czasem
Wieloświatem, idei w fizyce nienowej), w których rozgrywają się wszystkie możliwe
warianty historii. Trzecia osobliwość (Ojciec) prosi drugą osobliwość (Jezusa), by ta, pod
postacią człowieka, zmartwychwstając podsunęła ludziom wskazówkę, jak uchronić się przez
zagładą. Oświeceni pismami Tiplera ludzie budują komputery kwantowe, na które przepisują
zawartość własnych umysłów, a następnie wysyłają je w przestrzeń kosmiczną na pokładzie
sond, które kolonizują galaktyki. Dalszy ciąg znany jest z "Fizyki nieśmiertelności". Jakby od
niechcenia Tipler rozwiązuje problem obecności zła, z którym teologowie zmagają się od
stuleci. Jego źródłem jest fragment kodu genetycznego, który narzuca nam postawę
mięsożercy. W końcu jednokomórkowce nie napadają jeden na drugiego, pisze Tipler. Chęć
czynienia zła jest dziedziczna, ale nie wśród bytów wirtualnych. W Punkcie Omega będziemy
łagodni
jak
baranki.
Trudno się dziwić, że tezy te spotkały się z miażdżącą krytyką intelektualistów. Potencjalnie
interesujące (które autor powinien publikować najpierw w naukowych periodykach, jak
nakazuje zwyczaj, a nie w książkach popularnonaukowych), utopione zostały w morzu
niedorzeczności. Fizyk Lawrence M. Krauss przypominał w tygodniku "New Scientist", że
fałszywe są podstawowe założenia teorii Tiplera. Wbrew temu, co pisze, m.in. Wszechświat
się rozszerza, a nie kurczy; opisujący rzeczywistość model standardowy nie jest kompletny;
nie istnieje kwantowa teoria grawitacji itd. Z drugiej flanki atakował religioznawca Tim
Callahan. W magazynie "Skeptic" wyliczał m.in., że Duch Święty nie był początkowo
uznawany za część Trójcy Świętej, wynalazku IV stulecia naszej ery, że pojęcie Syna Bożego
mogło mieć znaczenie przenośne oraz że słowo "dziewica" powinno być w istocie tłumaczone
jako młoda kobieta. Callahan przynosił też Tiplerowi smutną nowinę o tym, że nawet
organizmy jednokomórkowe bywają dla siebie niedobre. "Książka ta jest najnowszą z godnej
pożałowania tradycji, zgodnie z którą chrześcijańscy naukowcy usiłują dopasować do
wszystkiego fragmenty tekstu biblijnego mówiące o cudach – od tsunami począwszy, na
trzęsieniach ziemi skończywszy – po to, by dowieść »prawdziwości« Biblii", dodawał
Callahan.
2
Mimo wszystko dwie pierwsze książki Tiplera warto czytać, zachowując ostrożność.
Stanowią ułomną jako całość, ale frapującą w szczegółach próbę wmontowania człowieka w
teorię struktury rzeczywistości. Życie, ta chemiczna szumowina (jak pisał Stephen Hawking),
dzięki konsekwentnie poszerzanej wiedzy w dalekiej przyszłości musi wywrzeć wpływ na
kształt Wszechświata, przekonywał David Deutsch w "Strukturze rzeczywistości" (wyd.
Prószyński i S-ka, 2006, tłum. Jerzy Kowalski-Glikman). Najwyższy czas, twierdził, by
"teorie naukowe traktować serio, nie tylko jako fundamenty pewnych dziedzin, ale jako
wyjaśnienia świata". Dominujący w świecie uczonych instrumentalizm, czyli pogląd, że
teorie służą tylko do przewidywania zjawisk przyrodniczych, to zdaniem Deutscha
pomieszanie środków i celów. To tak, jakby powiedzieć, że celem statku kosmicznego nie jest
odległa planeta, ale spalanie paliwa. "Ma rację Tipler – pisze Deutsch – że kosmologia ma
zwyczaj zajmować się przeszłością". Warto spojrzeć przed siebie. Może tylko nie przez
pryzmat
religii.
Deutsch, jeden z twórców teorii komputerów kwantowych, przekonuje, że gdzieś w
Wieloświecie są już istoty, które dokładnie rozumieją prawa fizyki. Pewność tę uzasadnia tzw.
zasadą Turinga mówiącą, że możliwe jest zbudowanie generatora rzeczywistości wirtualnej
(komputera), którego repertuar obejmuje wszystkie fizycznie możliwe środowiska. To zasada,
której prawdziwości obecnie się nie kwestionuje. "Prawa fizyki pozwalają zatem na to, by te
same prawa mogły być poznawane przez obiekty fizyczne. Tym samym można powiedzieć,
że prawa fizyki są gwarantem swojej zrozumiałości" – pisał Deutsch (warto sięgnąć po jego
znakomitą książkę). Deutsch jasno daje do zrozumienia, że Tipler przeoczył najciekawsze
konsekwencje swych teorii. Jeśli bowiem na końcu czasu Wszechświat będzie się składał z
inteligentnych procesów myślowych, to na przykład gdzieś wśród nich pojawi się ujęta w
postaci fizycznych schematów wiedza na temat wszelkich aspektów rzeczywistości. Etyka i
moralność, piękno i dobro mogą się okazać prawdami naukowymi, pisze Deutsch. Jeśli to nie
raj
dla
wszystkich,
to
z
pewnością
dla
filozofów.
Carlo Bernardini, emerytowany profesor fizyki na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie,
jeden z organizatorów protestu przeciwko wizycie papieża Benedykta XVI na tej uczelni,
mówił w wywiadzie dla tygodnika "New Scientist" o postępie w naukach biologicznych,
który "sprawił, że katolicy powrócili na pole bitwy. Nauki te dają im przestrzeń, w której
mogą narzucać nam swój fundamentalizm. W fizyce, matematyce i chemii mniej jest miejsca
na debaty o etyce". Czy książka Franka Tiplera jest próbą poszerzenia pola owej bitwy o rejon
fizyki? Raczej nie, choć warto zewrzeć szyki. Ze względu na zabójczą dla większości
czytelników dawkę matematyki, "Fizyka chrześcijaństwa" nie stanie się manifestem
ideologicznym, pozostając mimowolnym zapisem dramatu autora, który na jej stronach
popełnia zawodowe samobójstwo. Niech będzie też przestrogą dla tych, którzy do Teorii
Wszystkiego
chcieliby
dojść
na
skróty.
Można tylko przypuszczać, dlaczego Frank Tipler wybrał taką drogę. Być może jakiś
nieznany czytelnikowi czynnik (depresja, choroba, śmierć w rodzinie?) sprawił, iż autor nie
wytrwał w wierze w naukową metodę poznania rzeczywistości. Można tylko mieć nadzieję,
że jeśli kiedykolwiek powstanie kwantowy generator dusz, w swej dobroci umieści kopię
Tiplera tam, gdzie jego teoria wypełnia się co do joty, jego dziadkowie nie giną z rąk
hitlerowców, a Jezus naprawdę powstaje z neutrin.
3

Podobne dokumenty