Zamek Janski Vrch – Przypowieść o Timlingowi Biedny sierota
Transkrypt
Zamek Janski Vrch – Przypowieść o Timlingowi Biedny sierota
Zamek Janski Vrch – Przypowieść o Timlingowi Biedny sierota Gideon Timling był w Jaworniku pastuszkiem kóz. Był bardzo biedny i często marzył o tym jak by to było gdyby „był bogaty“. O jego życzeniu często szczebiotały i wróbelki z okolicy dlatego nie było nic dziwnego, że się o tym dowiedzieli i w piekle. Pewnego pięknego dnia stanął przed Timlingem dziarski myśliwy i od razu zaczął słodko opowiadać. A że to z pracy jeszcze nikt się nie wzbogacił, i że z pracy tylko ręce i plecy bolą a pieczone gołąbki za darmo do buzi nie wpadają no i jeśli Timling chciałby jakieś to bogactwo mieć. Na odpowiedź chłopca diabeł – w przebraniu za myśliwego nie musiał długo czekać, tylko chłopiec nie mógł zrozumieć jak przestać być biednym. Nieznajomy poradził mu aby najpierw podpisał cyrograf – oczywiście własną krwią – a później mu powie jak stać się bogaczem. Chłopiec z nieufnością tak też uczynił. Diabelski myśliwy następnie powiedział, że teraz to już wszystko pójdzie jak po maśle. „ Na zamku szukają ogrodnika, tak się ubiegaj o to miejsce a ja już resztę załatwię“ powiedział diabeł. Timling tak uczynił i otrzymał miejsce ogrodnika a po jakimś czasie stał się zarządcą biskupskiego zamku. Po dłuższej dobie zupełnie zapomniał na czasy kiedy pasł kozy i na umowę z diabłem. Bezlitośnie wybierał podatki, i jak już to bywa, nie zapominał o sobie i zawsze jakiś ten grajcar schował do własnej kieszeni. Po paru latach urzędowania nowemu zarządcy zjawił się zapomniany diabelski myśliwy. Spotkał Timlinga w zamkowym parku i uszczypliwie go przywitał. Zapytał się też jak Timling sobie używa swoich ostatnich poziemskich dni, które mu zbywają? Timling wyglądając bardzo niepewnie odburknął do diabła, że go w ogóle nie zna a tak poza tym co to za dziwne rzeczy mu opowiada. W tym momencie myśliwy zmienił się w umorusanego diabła i z chichotem mu pokazał pergamin z podpisem zarządcy. Timling był przerażony – dopiero teraz sobie uświadomił, że jego urząd jest darem od diabła. Od tego spotkania Timlinga nikt nie mógł poznać. Mieszkańców Jawornika jeszcze bardziej oszukiwał, więcej i bardziej okrutnie zbierał podatki i wymyślał dodatkowe opłaty mając nadzieję, że tak wykupi się z piekła. Ludność zaczęła Timlinga nienawidzić. Minął rok, po gorącym lipcowym dniu z pruskiego śląska przyszła straszna burza. Dzwon na wierzy się rozkołysał i głębokim dzwonowym głosem grzmiał „Tim-ling, Tim-ling“. Burza na dworze huczała a wśród kanonady grzmotów jakby przyjeżdżała kareta. Diabelski myśliwy wleciał do zamku i stanął przed przerażonym Timlingiem. Ten się bezradnie na niego rzucił ale diabeł go chwycił i wyleciał przez okno. Z diabelską wściekłością roztrzaskał nieszczęśnikowi głowę o mur zamkowy. Od tej pory możecie na ścianie pod oknem na wieży widzieć resztkę Timlingowej krwi.