Bosman Henio

Transkrypt

Bosman Henio
Adam Jasser
Bosman Henio
Fot. Michał Posyniak
Czy aglowiec ma dusz i gdzie ona si znajduje?
Odpowiadajc na to pytanie, mona by wskaza na kubryk załogi przed przednim
masztem, bo chyba nie w takielunku. Czy byłaby to dusza zbiorowa – nie wiadomo. Kady
aglowiec ma w sobie silny pierwiastek eski, którego symbolem jest choby dziobowy
galion pod postaci obnaonej kobiety. Istnieje jaki erotyczny zwizek pomidzy aglowcem,
o którym si mówi „ona”, a mczyznami, którzy podnosz na jego wysokich masztach agle.
Sdz, e dusz barkentyny POGORIA jest jej bosman Henio Czerniecki z Władysławowa,
tam urodzony i wychowany, ale pochodzcy z rodziny o korzeniach lwowskich i lubelskich. Stał
si Kaszubem przez osmoz i – jak wielu mieszkaców Półwyspu Helskiego – pokochał morze i


2
agle. Poniewa jego ojciec pływał jako mechanik na kutrach rybackich przedsibiorstwa Szkuner,
a ciocia była działaczk harcerstwa, to nic dziwnego, e w puckim HOM-ie Henio zdobywał
pierwsze eglarskie stopnie.
Bosmanem POGORII jest Henio od siedemnastu lat. Jest człowiekiem pogodnym, o
niewyczerpanych pokładach cierpliwoci. Bez znuenia godzinami zaznajamia kolejne załogi z
tajemnicami takielunku aglowca.
Fot. Michał Posyniak
Nie ma w sobie nic ze stereotypu wiecznie pokrzykujcego, niezadowolonego i
klncego bosmana. Wszelkie niedocignicia, kwituje raczej ironiczn uwag, okraszon
odpowiednim powiedzeniem i umiechem. W znajomoci takielunku aglowców nie ma sobie
równych. Nic dziwnego, e stocznie i osoby prywatne, projektujce lub adaptujce statki
aglowe, szukaj jego opinii i rady.


3
Za kadym razem, kiedy prowadz POGORI i nie ma na niej Henia, czuj si tak,
jakby brakowało masztu. Kiedy Henio nie pi w nocy, wiem od razu, e temu akurat oficerowi
wachtowemu, nie mona całkowicie ufa.
U Henia ceni przede wszystkim, jego niczym niezmcony spokój i poczucie humoru w
kadej, nawet najciszej sytuacji. Wraz z mechanikami Waldim i Marysiem, tworzył wspaniały
zespół, dziki któremu prawie trzydziestoletnia POGORIA wci pływa i słuy młodziey.
Wielka szkoda, e ta dwójka wielkich fachowców i uroczych ludzi odeszła pracowa na
prywatnych mega-jachtach.
Henio jest wysokim i przystojnym mczyzn i zwyczajem Kaszubów z Półwyspu
Helskiego, zaywa tabaki. Ma miejce si oczy i pogodn, pooran przez morze twarz.
Gniewu nigdy nie okazuje, ale twarz mu wtedy teje w charakterystyczny sposób, a kciki ust
opadaj do dołu. Tak patrzył kiedy na redaktora Iwaszkiewicza na pamitnym apelu w sprawie
przecieradła. Jest zawsze dokładnie ogolony i schludnie ubrany
Lubi si z nim przekomarza i czsto przy rónych czynnociach uywamy tylko dla
nas zrozumiałego jzyka. Kiedy mówi „Siostro, fleczer prosz!”, to Henio szykuje kotwice i
odpowiada „Robi si, panie docencie!”
Sam podchwycił kilka moich ulubionych powiedze, z których karier zrobiło słowo
„deranowa si”, pochodzce od francuskiego déranger, niepokoi.
Fot. Michał Posyniak


4
Na pewno na kadym aglowcu bosman jest osob kluczow. I tu mog by ogromne
rónice. Wiele tradycji, komend i zwyczajów zostało do polskiego jachtingu przeniesionych z
Marynarki Wojennej. Stało si to midzy innymi dlatego, e po wojnie kierownikami orodków
eglarskich, na morzu i Mazurach, jeszcze w latach szedziesitych byli wojskowi, czsto w
słubie czynnej. Wprowadzali bezsensowny w eglarstwie dryl i dyscyplin, które pamitam
chociaby z Orodków LP w Giycku i Jastarni, ale take z ZEWU MORZA i ZARUSKIEGO.
Panowała zasada „Zrób to, bo ja tak chc! Ogie cekaemów z lewej – padnij!”
Na szczcie Henio nie ma nic wspólnego z bosmanem uwiecznionym w popularnej
marynarskiej piosence: Na pokładzie od rana, wszdzie słycha bosmana...
Henio i sztormy.
Meteorologia to jedna z prawdziwych pasji Henia. Ma swoje ulubione ródła prognoz, w
zalenoci od akwenu, po którym pływamy. A poza tym, nadejcie silnego sztormu zapowiada
mu dokuczajcy uporczywie bark. Bóle w kolanie zwiastuj natomiast wyjtkowo głboki ni z
duymi opadami. POGORIA sztormów si nie boi, nawet tych najsilniejszych. Ale zawsze co
si moe urwa, podrze, lub połama.
Gdy na statku jest niedowiadczona i
młoda załoga, to bez wtpienia czuje si
ona nieswojo, widzc grone chmury nad
horyzontem i czujc nadchodzce szkwały.
Stoicki spokój Henia uspokaja i dodaje
otuchy. „Nie deranujcie si” – mówi i
idzie z załogantami na maszty do agli. A
kiedy wzrasta wiatr i fala, a jeszcze raz
trzeba wspi si w gór, Henio wygłasza
sw stał sentencj „Tu nie ma litoci, to
nie akwarium”.
Hołdujemy z nim tej samej zasadzie,
eby si nie da zaskoczy przez sztorm, czy
nagły szkwał z górnymi aglami rejowymi
na maszcie. Lepiej posła zawczasu ludzi na
Fot. Michał Posyniak
gór, aby agle obsejzingowa, zanim nastpi silny rozkołys. Wysoko masztów na POGORII


5
to całe 32 metry. Ja egluj ostronie, a Henio dba o agle, wic łatwo nam si porozumie. Na
ogół kapitanowie aglowców praktykowali zwinicie bombramsli o zachodzie słoca, bez
wzgldu na pogod. Tak czynił dobry Larsen z powieci Londona Wilk morski, w przeciwiestwie
do jego brata – złego Larsena, który „sadził agle” i kazał je zrzuca dopiero w sztormie, majc
ju niebezpieczne przechyły. Nic dziwnego, e tracił ludzi z rei, a potem nie zatrzymywał statku,
aby ich ratowa.
Henio i ryby
Jest zapalonym rybakiem. Na morzu i w portach, z rónych zakamarków wyciga swoje
wdki, z których te najlepsze przechowuje w kabinie. Wydaje si, e wie bardzo wiele o
rybach, ale szczcie sprzyja mu – jak zawsze – na zmian.
Na oceanie zamierza si zawsze na
bardzo du ryb, po któr wypuszcza
odpowiedni przynt na mocnej linie. Na
ogół zjadaj j rekiny. Czciej jednak łowi
dorodne dorady, które zjadamy na surowo,
jako sushi.Gdy jestem na POGORII akurat w
sierpniu, Henio dostaje od załogi na urodziny
now wdk, któr przez par dni chowa w
kabinie, nikomu nie pokazujc. W portach i
na kotwicy od razu wypuszcza szereg wdek
z rufy, połczonych z systemem alarmowych
dzwonków. Kiedy kotwiczylimy na
Karaibach, kto przyczepił mu do haczyka
kartk w plastikowej torebce – „Bosman
Henio, gówniany wdkarz”.
Fot. Michał Posyniak


6
Fot. Michał Posyniak
Henio i rekin
Chyba piciometrowy rekin-młot, pojawił si przy kadłubie POGORII w par godzin po
zakotwiczenie w South Bay na San Salvador w archipelagu bahamskim, w tym samym
podobno miejscu, gdzie stanła pierwsza flotylla Kolumba. Wypatrzył arłacza oczywicie
Henio i zabronił go karmi. Na nic si to zdało, bo chyba jednak karmiono go ukradkiem, skoro
nie ruszał si z jednego miejsca.
Wikszo załogi szybko zapomniała o rekinie, bo wiele si działo na pokładzie. Na
prob doktora Karola i jego narzeczonej Małgosi, miałem im tego dnia udzieli lubu. W tym
celu Henio skonstruował na rufie prawdziwy, tropikalny „ołtarz” z bambusów i palmowych lici.
Tylko redaktor Iwaszkiewicz, tkwił cały czas przy burcie, zafascynowany potworem. Było to


7
jeszcze przed afer z przecieradłem, wiec Henio cierpliwie odpowiadał Iwaszce na pytania
dotyczce natury rekinów. Gdy tylko rekin si poruszył uderzeniem swego potnego ogona,
Iwaszko zaraz wołał Henia.
„Niech pan redaktor si niczym nie deranuje”, uspokajał go rozbawiony bosman.
Henio i Nadredaktor Iwaszkiewicz
Gdzie tylko si dało, Iwaszko rozsławiał wiekopomne powiedzenie Henia, e kto
urodził si dorszem, nie umrze łososiem. Wydawało si, e nic nie zakłóci ich wzajemnego
koleestwa, a do czasu nieszczsnego przecieradła spod artysty plastyka Tadzia Bystrzaka.
Na POGORII nie ma i nie bdzie klimatyzacji, wic kiedy nowa załoga Siwych Lwów
przybyła na Martynik, aby popłyn przez Bahamy na Floryd, została dosłownie powalona
upałem. Sytuacja stała si napita, szczególnie przy posiłkach w mesie, gdzie było ciasno i duszno.
Było przewidziane spanie na pokładzie, na przywiezionych karimatach i we własnych piworach.
Koców i pocieli nie wolno na POGORII wywleka na pokład. Tadziowi Bystrzakowi
niewiele potrzeba do komfortowego ycia. Jest mu wszystko jedno, gdzie pi i co je, wic o
wicie leał sobie na pokładzie na kocu i do tego przykryty przecieradłem, które podobno
zerwał z niego bosman.
Wzburzony Iwaszko opowiedział mi to przed apelem, aby spraw poruszy przed
załog. Odradziłem mu to stanowczo, a on oczywicie zrobił swoje, mimo e Bystrzak
stwierdził, i Henio nic spod niego nie wycigał. Aby spraw obróci w art, kilka osób złoyło
samokrytyk, ale Henio przestał si umiecha i nie reagował na umizgi Iwaszki, który zreszt
od razu poałował swego wystpienia.
A rekin tymczasem tkwił dalej przy burcie, jakby czekał, kiedy Iwaszko zejdzie do
pontonu, aby uda si na ld. Na wszelki wypadek redaktor pozostał wic na pokładzie. W San
Juan na Puerto Rico został kupiony do mesy wiatrak. Nastroje od razu si poprawiły, ale Henio
pozostał nieczuły na przyjacielskie zagadywania Iwaszki.
Kiedy po paru dniach zakotwiczylimy noc koło bahamskiego archipelagu Bimini i
wstał wit, przy burcie – ku zdumieniu załogi – był znowu rekin-młot, moe nawet wikszy ni
tamten z San Salvador. Bylimy pewni, e Iwaszko podejrzewa o to bosmana. Tym razem
pozostanie na pokładzie nie wchodziło w gr, bo redaktor chciał koniecznie zobaczy pensjonat,
w którym wielokrotnie przebywał Hemingway i gdzie była kolekcja zdj pisarza.
– Przepd tego rekina, Heniu – poprosiłem.


8
I Henio to zrobił, tylko dlatego, e – chocia urodzony we Władysławowie – ma w
sobie dobro ludzi ze wschodnich kraców Polski. Z resztek lubnego ołtarza zbudował rodzaj
pływajcego wieca, do którego przymocował sztuczne ognie. Opucił go na wod, mówic
co głono po kaszubsku, przy zachwyconej tym misterium załodze.
Po chwili rekina ju nie było i moglimy przewie pontonem redaktora Iwaszkiewicza
do baru Hemingway’a The Compleat Angler.
Henio kawalarz
Chyba rzadko si zdarza, aby wybrana z
Internetu czterdziestoosobowa załoga do
przejcia oceanicznego okazała si tak
sympatyczna i tak chtna do eglowania i
pracy. Wród niej była dwunastka uroczych i
wielkiej urody dziewczt. Gdyby jeszcze
znowu popłynły jako oficerowie liczne i
znakomite eglarki – Asia Pajkowska i Zuzia
Łopieska, to Henio byłby uszczliwiony,
bo podziwia je obie za wiedz morsk, a
take za łatwo, z jak dowodz liczn
załog.
Gdzie po tygodniu wybuchła afera z
powodu erotomana na pokładzie. Okazało
si, e jeden z oficerów molestuje kobiety,
Fot. Michał Posyniak
obmacujc je i przyciskajc w przejciach.
Był to nieznany mi przedtem człowiek, ze stopniem kapitaskim. Wezwany na rozmow,
wyparł si wszystkiego. Wtedy Henio rozpucił cich plotk, e jest na statku sekretne
pomieszczenie, gdzie wszelkie seksualne zachcianki oficerów i załogi zawodowej spełnia
dorodna Mulatka, któr kapitan kazał zabra w Las Palmas. A owemu erotomanowi pokazał w
kambuzie osobny garnek, w którym gotowano dla Mulatki jej ulubion brzow fasol. Jeszcze
tego samego dnia, zjawił si u mnie ów kapitan, domagajc si informacji, gdzie owo
pomieszczenie si znajduje. A przede wszystkim, dlaczego on, jako oficer, o niczym nie wie.


9
Fot. Michał Posyniak
Kiedy pisz te słowa, Henio jest na POGORII w regatach aglowców na Mader. Na
pewno robi, co moe, aby zaj dobre miejsce. Mam nadziej, e jeszcze z nim poegluj,
kiedy bdzie w swojej najlepszej formie.
[Tekst opublikowany pierwotnie w miesiczniku Jachting, nr 44, 2008, str. 66-83]