Dopoki-pika-w-grze-Katarzyna
Transkrypt
Dopoki-pika-w-grze-Katarzyna
Dopóki piłka w grze… Młyn spontaniczny (lub Rak) w rugby to faza gry, w której zawodnicy z każdej drużyny otaczają piłkę leżącą na ziemi. Był wrzesień 1971 roku, kiedy Alain Le Quernec przyjechał po raz pierwszy do Polski. Miał wtedy 27 lat, dyplom nauczyciela plastyki w kieszeni oraz intratną posadę we wschodniej części Francji, którą postanowił zamienić na dwudziestopięciodolarowe stypendium na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wszystko z miłości do polskiego plakatu. Jego fascynacja zaczęła się jeszcze w latach 60. dzięki reprodukcjom zamieszczanym w czasopismach „Graphis” i „ La Pologne”. Zachwycił się wówczas wolnością w tworzeniu plakatów, którą cieszyli się polscy artyści – nieskrępowani wymaganiami rynku reklamowego mogli oni realizować prawdziwe dzieła sztuki na potrzeby zwykłych ludzi. Maul jest wówczas, gdy zawodnik niosący piłkę jest złapany przez jednego lub więcej przeciwników, a do niego dołączy się jeden lub więcej partnerów. W 1967 roku Le Quernec zgłosił na konkurs zorganizowany przez „La Pologne” artykuł o polskim projektowaniu, za który otrzymał nagrodę w postaci publikacji na łamach czasopisma oraz trzydziestu plakatów polskich mistrzów. Wtedy też postanowił za wszelką cenę przedostać się na drugą stronę żelaznej kurtyny, aby na własne oczy przyjrzeć się z bliska fenomenowi, który go pasjonował. Determinacja świeżo upieczonego nauczyciela i grafika-samouka była duża – przez parę lat starał się o przyznanie stypendium, z uporem pokonując urzędnicze przeszkody. W końcu przyjechał do Warszawy, a swoje pierwsze kroki skierował do pracowni Henryka Tomaszewskiego na Akademii Sztuk Pięknych, nie przypuszczając jednak, jak bardzo spotkanie z mistrzem plakatu odmieni jego życie jako twórcy. „Henryk Tomaszewski, wielki artysta, a jednocześnie niezrównany pedagog, był dla mnie jak drugi ojciec” – wyznaje Le Quernec. „Wiele mu zawdzięczam, nauczył mnie być niesłychanie wymagającym wobec samego siebie” – dodaje. Przed wyjazdem do Warszawy grafik zafascynowany był przede wszystkim rysunkowym i ilustratorskim charakterem plakatów niektórych polskich mistrzów, na przykład Franciszka Starowieyskiego. Odkryciem więc była dla niego metoda projektowania Henryka Tomaszewskiego polegająca na przetransponowaniu tematu plakatu w syntetyczną formę wizualną, zawierającą esencję przekazywanej informacji, a zarazem odautorski komentarz. Ten sposób tworzenia, który wymaga od grafika niesamowitego rygoru intelektualnego, a jednocześnie pozostawia mu ogromną wolność twórczą w zakresie środków wyrazu, jest artyście bliski do dziś. Rucking to czynność w młynie spontanicznym, kiedy zawodnicy nogami zagarniają piłkę w celu jej wygrania, respektując przy tym zasady bezpiecznej gry. Plakat nie jest jedyną pasją Alaina Le Querneca, drugą jest rugby. Po przyjeździe do Warszawy od razu wstąpił do zespołu rugby AZS na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Drużyna z francuskim zawodnikiem w składzie wygrała mistrzostwa Polski po raz pierwszy od dziewięciu lat, o czym donosiła triumfalnie „Trybuna Ludu”, ilustrując artykuł zdjęciem dwóch mężczyzn walczących o owalną piłkę. Jednym z nich jest Alain Le Quernec. Fotografię tę grafik wykorzystał na plakacie anonsującym obecną wystawę, gdyż, jak twierdzi, doskonale ilustruje ona najważniejszą cechę jego charakteru – postawę walki. Cechę ową artysta wykorzystuje nie tylko w życiu zawodowym, ale też prywatnym: „Niektórzy uwodzą swoim urokiem, inni urodą, ja natomiast w kontaktach z ludźmi stosuję sportową postawę walki”. I dodaje: „Projektuję plakaty tak, jak grałem w rugby: dawałem z siebie wszystko”. Do przodu to sytuacja, w której zawodnik traci kontrolę nad piłką. Po powrocie do Francji Ministerstwo Edukacji Narodowej przyznało mu posadę w bretońskim Quimper – mieście, w którym grafik mieszka i tworzy do dziś. „Byłem naiwny, myśląc, że projektowaniem graficznym można zajmować się wszędzie. Francja jest centralistycznym państwem i poza największymi metropoliami nie było łatwo o zlecenia”. Brak zamówień na plakaty nie zniechęcił jednak młodego twórcy. Z właściwym sobie uporem i determinacją postanowił sam je zdobywać, a niejednokrotnie inicjować, co miało pozytywny wpływ na rozwój projektowania graficznego w Bretanii. Le Quernecowi udało się przekonać władze miejskie, lokalne stowarzyszenia i partie polityczne do swojego sposobu tworzenia. Szczególnie istotna była współpraca z politykiem partii socjalistycznej, Bernardem Poignantem, poznanym w 1975 roku. Jej wynikiem była seria odważnych plakatów politycznych, jak ten krytykujący Nicolasa Sarkozy’ego, którego wizerunek został wykonany z rozsypujących się klocków lego. Z biegiem czasu grafik zaczął otrzymywać coraz liczniejsze zlecenia, a Bretania – miano jednego z lepiej „zaprojektowanych” regionów Francji. Warto dodać, że Le Quernec znany jest z bezkompromisowej postawy: woli zrezygnować ze zlecenia, niż wprowadzić do projektu uwagi, które stoją w sprzeczności z jego przekonaniami i artystyczną wizją. I chociaż coraz więcej czasu upływało od stażu odbytego w Warszawie, Le Quernec był wciąż mocno związany z Polską. Kontynuował nawiązane na warszawskiej ASP przyjaźnie, wiele razy brał udział w Międzynarodowym Biennale Plakatu, miał w Polsce wystawy. Ale to nie wszystko. W małej galerii w Quimper organizował na własny koszt prezentacje polskich mistrzów, między innymi Romana Cieślewicza, Jana Lenicy, Wrocławskiej Czwórki (Jan Sawka, Jan Jaromir Aleksiun, Eugeniusz GetStankiewicz, Jerzy Czerniawski). To wszystko uczyniło z niego prawdziwego znawcę polskiego plakatu oraz jednego z najbardziej zapalonych ambasadorów polskiej kultury we Francji. Szarża jest wówczas, gdy zawodnik jest złapany przez jednego lub wielu zawodników i przewrócony na ziemię. „Nie potrafiłbym tworzyć plakatów, które nic nie mówią” – wyznaje artysta. Jego prace dotykają istotnych spraw ze świata polityki, mówią o problemach społecznych, ciekawych wydarzeniach kulturalnych. Wszystkie opowiadają zarazem o jego osobistych artystycznych preferencjach. „My poster is what I feel. My poster is what I mean” („Mój plakat wyraża to, co czuję. Mój plakat jest tym , co mam do powiedzenia”) – czytamy na plakacie do wystawy indywidualnej artysty w Galerii GGG w Tokio w 1998 roku. Hasło to artysta zilustrował przy użyciu motywu ręki, która delikatnie dotyka papieru (symbol sfery uczuć), oraz motywu palca, który go przebija (symbol sfery idei). Jego projekty sytuują się pomiędzy dwoma biegunami – rozumem a emocjami. Niektóre z prac oddziałują na najsubtelniejsze zakamarki ludzkiej wrażliwości, jak plakat do przedstawienia w Théâtre de Cornouaille w Quimper, którego główny motyw – tańcząca struktura złożona ze zwielokrotnionych wizerunków palców u rąk i nóg – znakomicie wyraża elegancję, a zarazem skomplikowany układ ciała w tańcu. Inne projekty działają na odbiorcę na zasadzie ciosu, jak ten biorący udział w kampanii informacyjnej na temat szkodliwości palenia w ciąży, przedstawiający płód z papierosem w ustach. Odważne plakaty autorstwa Le Querneca nigdy jednak nie są pustą prowokacją. Ich autor chce za wszelką cenę zmusić odbiorcę do refleksji, zdaje się mówić – jak czytamy na jednym z jego plakatów – „tylko później nie mówcie, że nie wiedzieliście”. Alain Le Quernec zarówno w życiu, sporcie, jak i w projektowaniu plakatów jest skutecznym zawodnikiem – walka to jego żywioł. Dobrze wie jednak, że człowiek jest coś wart, gdy zaczyna od walki z samym sobą. W plakacie tytuł mistrzowski ma już zapewniony. Katarzyna Matul