Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
A... kuk’
2
Cierpliwości.
Nie gorączkuj że się, bracie,
Iż dziś krw aw y czas,
Nie plącz po spokoju stracie
Że głód tkw i wśród mas.
Że niepew ny n ik t swych kości,
Łatwo bierze w łeb...
Miejże trochę cierpliw ości,
Krzep się bracie krzep!...
Niech bandytyzm cię nie wzrusza,
I ten ciągły mord,
Niech spokojnie śpi tw a dusza
W śród zbrodniczych hord.
Trzeba uznać żar młodości
Co szum i ja k step:
Miejże trochę cierpliw ości,
Krzep się bracie, krzep!
Do biadania jakaż racja?
Stłum biadanie te
Że kochana biurokracja
Ostrzy szpony swe.
Gdy pretensje jakieś rości
Groźnie wznosi łeb,
Miejże trochę cierpliw ości,
Krzep się bracie, krzep!
Nie płacz, że nasz przem ysł pada,
N iem iec łapki trze,
Robotnika nędza blada
W otchłań grobu rwie.
A gitacja grzm i w skrytości:
„Kto pracuje — kiep“!
Miejże trochę cierpliwości,
Krzep się bracie, krzep!
Na pryncypalnej ulicy w Warszawie
— B ój się B o g a , m io d y cz ło w iek u ,
ż ą d a s z o d e m n i e p ie n ię d z y lub ż y c ia w b ia ­
ły d z i e ń i Wc z a s i e s ą d ó w p o l o w y c h .
A c ó ż to, p a n je st u rz ą d g m in n y ,
c z y m o n o p o l, ż e b y m się m ial c z e g o o b a ­
w iać.
W W A G O N IE .
P an dobrodziej z W a rsz a w y , cóż
ta m je sie ń , p e w n ie już p a d a ją liście ?
— D a le k o g ę ś c ie j — kule.
Porów nanie na czasie.
to' się w każdym
utrzym a.
— A to dopiero ta rea<cja jodzie, ja k na jak ic h
w yścigach, żeby czasami
nie s p a d ła !
— Nie bój się, a k c j a
może spaść łatwo, ale r e ,
razie jakiś czas jeszcze
Ob
Z REPERTUARU
naszych prababek.
Ju ż księżyc zeszedł, psy się uśpiły,
1 któż tam stoi na dworze?
To z brauningiem ban d y ta miły
Idzie wytoczyć krwi morze.
W im ieniu partji „Czarnego Sępa“
Zabierze twoje m anatki,
Poczem opuści ta dusza tępa
Puste wnętrzności twej chatki.
Zalotnie splotę warkocz, niby to,
Bym wyglądała nie szpetnie,
1 zrobię nura w net przed bandytą
Co łańcuch u drzwi mi przetnie!
V
ADWOKATA.
Zawarłem przed 30 laty związek
małżeński i obecnie chcę podać się
o rozwód.
— Jaką masz pan przyczynę?
Prawnej — niemam, ale widzi pan
mecenas, chcę skorzystać z rozporządze­
nia rządowego, rozwiązującego Wszelkie
związki.
Ш
Jeszcze jedna konfiskata.
—
Nie wiesz, co
się stało z Julka?
Już jej prędko
nie zobaczysz. Złapał
ją jakiś oficer, jak do
niego strzelała ocza­
mi i — skonfiskował.
3
A... kuk!
N ie p ło n n a o b a w a o p u d e lk a .
«■£
—
siłom cię moja Kaziu, żebyś nie brała
tego naszego Pi fi na
może zginąć
Ѵ а і Г bez wieści, a przecie
‘ ^ o to teraz nie trudno.
U DO KTO RA FAB R YC ZN EG O
Przedewszystkiem, panie majster,
trzeba zażywać te pigułki na apetyt.
Po co mi, panie doktorze, apetyt,
kiedy W dzisiejszych czasach nie mam co
jeść.
K u ja w ia e z e k .
Tyle razy proW iluś chce polskiemu dziecku
Szczepić Boga—p<> niemiecku;
Lecz słowiańskie, polskie dziecię,
I*o swojemu czci Go przecie.
Wielkie z tego komeraże,
Hakatystów kraśne twarze,
Zagniewani, liczną zgrają
Różne szprynce wymyślają.
Polskiej dziatwy rój gołębi,
Dłoń prusaka ciśnie, gnębi...
I choć spadła taka bieda,
Na nic to się im nie przyda—
Swojska wiara dziatwie droga,
Nie przekupić Pana Boga!
K A N D Y D A T NA P O S Ł A .
Ш
Dobrze to takiemu...
Represje
Represje,
Redaktor
Prasow y
znowu
że aż
siedzi
będzie
idą
strach,
w kozie —
krach.
Redaktor w kozie siedzi.
Więc nie zaprzeczy nikt
Nie myśli ju ż o biedzi»—
Ma opierunek, wikt.
H c/ hj/ i/I.
¥
Współczesna swoboda.
Co się z tobą działo?
Używałem współczesnej swobody.
— Cóżeś więc robił?
Siedziałem sobie spokojnie na
pawiaku.
o o o
Znalazł się w kropce.
„ K u d a ty leziesz? spytał patrol
Schwytawszy Szmula W arszaw iaka?
Gdy Szmulek milczał — „Nu skorejc,
„C z e w o m o ł с z у s z, s к o t i n a j a k a!'
Nasz żydek widząc — nie przelewki,
W net patrolowi rznie z kopyta:
,,Nu, przecie idę na Nalewki,
„Niosę tu bombę, no i kwita !“
MichaI
l i r . Ivit;iu. d o g łą b i r o z c z u lo n y s<\voji[ w ł n s n ą m o w ą , p lą c z e d e s z c z e m s ło ­
n y c h ii g o r ą c y c h łez . (Poważna kandydatura —
wszelkie szanse przejścia).
-— Л in сиу
— I »<>>!:/.iкile m s ię ... upadłem, i rozbiłem sobie paskudnie za pozwoleniem
plocy!
— To wstań i szm yi^aj do domu — bo jHjdą myśleli żeś ranny rza^arna (
na trzy miesiące d o u k t.
POGRÓŻKI M ŁODSZEGO P A N A S TO ŁYP IJM .
W celu zgnębienia polaków radzę:
1) Okopać Królestwo Polskie rowem głę­
bokim i otoczyć parkanem , na którym maju
być rozwieszone napisy: „Osobom obcym wstęp
W zbroniony14.
-) Skasować w W arszaw ie cyrkuły poli­
cyjne i na ich m iejsce ustanow ić konsulat dla
rosyjskich poddanych.
3) Zmienić nazw y m iast i miejscowości
w Cesarstw ie, których brzm ienie ma jak ąk o l­
wiek łączność z polskością. Dotyczy to nazw
powiatów jak np.: S y m f e r o p o l, Elizaw etpolski,
SewastopoU li i t. p.
4) Kto zechce iip. z P etersburga pojechać
do W arszaw y— będzie zmuszony zaopatrzyć się
w paszport zagraniczny.
I tak źle, i tak nie dobrze.
(N a n u tę : „O j dana!“ )
Człek idzie dn knajpki
I tam sobie hula,
A g d y w raca w noc^ —
B iorą go d o ..', ula,—
Oj, d a n a !
A jeśli do dom u
Powróci przy święcie,
To go baba miotłą
W y g rzm o ci zawzięcie, Oj, d a n a !
Źle jeśli go c a p n ą ___
\ i e wie sam co woli,
Czy lepiej— do baby,
Czy też do p a tr o li,—
Oj, d a n a !
Z et.
Л ... k l i k !
Z c y k lu : „R E F O R M Y -,,
5
B Ł O G O S Ł A W IE Ń S T W O .
N ie ra z czy ta się w gazecie,
Że rząd zące w l*i trz e sfery ,
N am refo rm y zaprow adzić
M ają z a m ia r bardzo szczery.
A le n ie brak u n as ludzi,
K tórych m iano: p esy m iści,
W ięc w ciąż sądzą, że zapow iedź
N ig d y w św iecie się nie ziści.
P rzeciw n eg o w p ro st je s t zd a n ia
O p ty m istów liczne grono:
T w ierd zą oni, że reform y
O b iecanką n ie są, pono.
1, że dzisiaj bez zachodu
M ożna żyć n a Hożym św iecie,
Mimo stra jk i nie m rąc z głodu —
Z rozum iałe to je s t przecie.
C h cąc żyć jak o ś i m ieć chleba
D ziś k aw ałek (czas się zm ien ia)
T rzeb a w cale nie pracow ać,
L e c z ... się d o stać do w ię z ie n ia !..
dr. Bar.
WYPADEK.
W c z o r a j, o k o ło g o d z in y 5 p. p. p o ­
b iło się 2 p ija n y c h . R e z u lta te m w a lk i b y ło
p o b i c i e r o b o t n i k a I k s a k o l b ą \V c z o ł o
i p lecy , o ra z ra n a kłuta p rz e c h o d n ia l^ reka.
&
Pan Pobiedonoscew udziela
stw a obecnemu stanow i rzeczy.
Z D Y S T A N S O W A Ł . GO.
< « lio e b y ś u u w e i |x;k l, b r a c ie , uu n ic t w e w y ś c i g i ;
J e ź d z ić j e s z c z e n ie u m i e s z ;» w i ę c z n a g r ó d — lig i.
A n ie m e z u r a je s t c w a n y , je ź d z i ż e ;iż p r o s z ę ,
i o te ż i u i n a s z e j g r z ę d z ie z e b r a ł . s p o r e g r o s z e .
swego b ło g o sła w ie ń ­
A... kuk!
6
Biadania eks-burżuja.
W tymże czasie trzysta pięćdziesiąt ro­
dzin robotniczych znalazło się na bruku, co
mówię, tuż obok mnie pod płotem.
Obecnie, demokratycznie, na modną mo­
dlę, wszyscy społem wyciągamy ręce do sza-,
ńownych dobrodziejów z prośbą o jałmużnę.
Ja, eks-burżuj schudłem w pasie o 30 cen­
tymetrów. ale i z moich chudziaków zostały
jeno kości. Teraz moja czeladka zaczyna rozu­
mieć, że palnęła głupslewko, ale cóż, gdy już
po czasie!
O # €>
ZA
T A N IO .
Za tanio cenisz dziewczyno
Swe oczy, usta, swe ciało!
Za bukiet, ciastka, za w in o ? ...
Oj, chyba bierzesz za m a ł o . . .
Za kilka marnych sztuk złota,
Za kam yk sprzedasz się cała . .
Gdzie twoja ceni się cnota,
To chyba — staw ka za mała.
A'.
☆
Z a w ie rsz p e tito w y w śró d te k s tu .
N A D E S ŁA N E
alb o je g o m ie jsc e , je d n o ra z o w o 50 kop.
Do pocieszenia mego stanu, srodze przez
gwałty strajkowe ekonomicznie pod rujnowane­
go! Udało sit; nam moi państwo najukochańsi,
niema co gadać! Byłem sobie burżujem opa­
słym. Z mojego tłuszczu korzystało dużo roz­
m aitych chudziaków: zarobił szewc, krawiec,
stroiciel fortepianów, mydlarz, golarz i nawet
astronom, który mi swoich kalendarzy dostar­
czał.
Chudzi ludziska rzekli sobie pewnego ra­
zu: „Hejże na tłuści ocha, wypruć m u—sadłem
przerastało kiszeczki! Ugodzić go strajkiem »*konomicznym w żołądek!”
Co powiedzieli to uczynili. 1 otu ja, prze­
bogaty fabrykant wykałaczek, zostałem zrujno­
wany do nitki. Stałem sit; nędzarzem, moja
żona ju ż nie spogląda na świat przez szczero*
złoty lornetkę, moi chłopcy nie trzęsą swoich
pulchnych ciałek na storubloWych kucykach,
moje córeczki nie uczą się po angielsku i nie
rozbijają głów porcelanowych, lalkom wyrobu
paryskiego.
Upadłem z kretesem, fabrykę zamknąłem
na trzy spusty...
yginął bez wieści chłopiec w wieku lat 14-cie.
*■* Miesiąc upływa od daty ja k wyszedł z domu.
K ło p r z y n ie s ie w ia d o m o ś ć o z a g in io
n y m - o t r z y m a n a g r o d ę . Oznaki: blon­
dyn, na nosie brodawka, ubrany w szynel ucz­
niowski i czapeczkę z niebieskim lampasem,
zapomniał wziąść paszportu.
P O D O B IE Ń S T W O .
G w ałtu! a n tych ryst!..
Eh. nie. To ty lk o e ks-m in iste r ucieka zagranicę.
ЕЯ
ES
Ei
P a ,tr^ o ^ t iit n ia s ti-o n ę !
Л... kuk!
Z a w iersz p etitow y,
a lb o jeg o m iejsce,je d n o ra z o w o г о kop
7
Ogłoszenia.
Za w iersz petitow y,
a lb o jego m iejsce,
jed n o razo w o 2 0 kop
ZTygodnik satyryczno-humorystyczny
„PLOTKA"
z o ** t i i 1 с z a s o w o
z <л w i e s z o n у .
Adres administracji „Plotki11: Warszawa, ul. Złota № 8 (tfiuro Dzienni­
ków ) Telefonu 32-42.
W A R l X K I P R E N i : \ I E К ’A T V :
W W A R S Z A W IE : Rocznie rb. 4 . Półrocznie rb. 2. Kwartalnie rb. 1. Miesięcznie kop. 55.
N A PR O W IN C JI: Rocznie rb. 5. Półrocznie rb. 2 kop. 50. Kwartalnie rb. 1 kop. 25.
Z A G R A N IC Ą : Rocznie rb. 6 . Półrocznie rb. 5 . Kwartalnie rb. 1 kop. 50.
ZA O D N O S Z E N IE DO DOM U: Rocznie k. 60 . Półrocznie k. 50 . Kwartalnie k. 15.
C E N A O G ŁO SZEŃ : Za 1-no szpaltowy wiersz, lub jego miejsce, kop. 20.
Biuro Dzienników i Ogłoszeń
Kasa Posagowa
„ P O M O C “
A., ^orzewski i к^К
А
Warszawa, ul. Złota N° 8.
Sienna Nb 11.
T elefonu 3'2-A'J.
Wypłaca członkom Wstępującym W związ­
ki małżeńskie posagi od
P R Z Y J M U J E :
Prenumeratę i ogłoszenia do wszystkich pism.
250 rb.
(Ogłoszenia— za gotówkę i na deklaracje).
1,500 rb.
Wkłady członków zagwarantowane ka­
pitałem zapasowym.
Załatwia kolportarz na prowincję pierwszymi
pociągami.
NA CYNKU, MIEDZI
do
Otwarta codziennie od 5 do 9 wieczór.
i
MOSIĄDZU
P O L E C A :
Zakład Fotochemiejraficzn;.
„ZNICZ”
D W U TY G O D N IK MŁODZIEŻY.
ROMANA SAWICKIEGO
W y c h o d z i Igo i l5go
w Warszawie, ul. Wspó/rja X s 45
k;r/.cl<‘^ o m ie s i; je n .
T e le fo n u .V 05-70.
C e n y k lis z na cy n k u :
+
+
.+ +:+:
+ +
K r e s k o w e od 2 kop. za I ctm.
S ia t k o w e
,, 3 „
„ • ,,
iAdres —Redakcji
Administracji
ul. Sadowa fte 6.
A... kuk!
KU O B R Z Y D Z E N IU A T R W O D Z E
W - n y c h R E D A K T O R Ó W i W YD A W CÓ W O D P O W I E D Z I A L N Y C H .
Jako, że nic nigdy, prócz marnej łloly, nic w yd a w a ł i prócz listów о pienią­
dze — nic nic redagow ał i żc był odpowiedzialnym do w ysokości 5-ch groszy — za
,podpisywanie“ nnmeni do sm rodliwego ula wtrącony, chw ilo minionej i Błogiej pr/cszłości w skupieniu a uwadze rozpamiętywał.
J a k ibisy do s ło ń c a —
I my lecim b e z k o ń c a
Ku słon eczn ym prom ieniom
[kultury.
I zw alczając p rz e s z k o d y ,
D o złocistej s w o b o d y
P r z e z mgły g ę s t e dążymy
fi chmury.
Ус!.
K lis/o
w ykonano
W y daw ca G. W . Zieliński.
w
/.;лк1и(1/іе
1\\ SA W К ' К IBCif).
W ^ in iln a
.Ni -4Г».
D ruk P. Ambroziewiczn, W arecka 5.

Podobne dokumenty