Untitled - Poezjem
Transkrypt
Untitled - Poezjem
c e n a 4 9 z ł Jacek Podsiadło Być może należało mówić 1984-2012 Wybór, redakcja i posłowie Piotr Śliwiński Biuro Literackie • Wrocław 2014 3 * * * Wyłania się z gąszczu nad rzeką w jednoczęściowym kostiumie bordo. Piętnaście minut wcześniej z namiotu sztukowanego żerdką dochodził regularny sygnał jej ekstazy. Już tylko oni i my zostaliśmy na leśnym biwaku. Jej facet ociężale krąży, coś zgubił. Biały chudzielec. Staram się nie zwracać uwagi, obserwuję pionowy start osy, godełka niezapominajek, robaka na moim trampku: jest segmentowany, mleczny we wzory Kwakiutlów. Rolują karimaty. Godzina do południa, góry nadstawiają grzbietów upałowi. Podoba mi się sposób, w jaki dziewczyna stąpa po skoszonej łące. Poddaję się. Ich czarowi. Leżąc w trawie śledzę, jak jedzą skąpy posiłek, on się oblizuje, ona analizuje swoją twarz w lusterku, wstaje i zwija śpiwór idąc za nim w kucki, chyba wysportowana. I stają mi się bliscy, choć z oczywistych powodów rozbiliśmy namioty na przeciwległych krańcach polany. Co mnie tak pociąga? Nie lep seksu, też byłem już dziś na szczycie; nie chęć by zawrzeć znajomość, nawet nie mówię im „cześć”. Symetria, w jakiej żyjemy. Mam w nim brata-bliźniaka, jeszcze przez dwie, trzy godziny, aż z garbami plecaków odejdą nie patrząc na nas, zajęci Swoimi Sprawami, tym, co mnie pociąga najbardziej. 223 * * * Wstałem o piątej. Był tam, gdzie go zostawiłem wczorajszego wieczoru: nowy, pachnący świat. Łodygi nabite sokami jak strzelby. Z każdym oddechem utleniały się w głowie dwa świeże sny o tobie jak dwa sekrety alkowy. Zostało trochę popiołu tam, gdzie wczoraj widziałem grupkę tubylców przed blokiem, na plastikowych krzesłach, w cieniu pojedynczego drzewa, przy grillu. Ponura karykatura obozu pod gołym niebem Szoszonów, Tarahumarów, Ajnów lub Tuaregów. Zew jest zapewne ten sam. Czyją karykaturą jestem ja? Nie chodzę między ludźmi w płonącej odzieży, występuję dość często, jak pospolita roślina, moje znaczenie jest wyolbrzymione, dotknij mnie i sprawdź. 224 krojąc mięso Krojąc mięso dla kotów użyłem zamiast deski złożonej na pół gazety. Nóż zostawił dwa ślady na papierowym policzku Stefana Niesiołowskiego. Teraz lider Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego wygląda, jakby udawał Matkę Boską i spogląda z wysokości stołu na swoje owieczki, koty. 95.09.16 289 gwiazdy. pocałuj mnie po wszystkim Wszystko się zmieniło. Poza tym zmieniło się niewiele. Jest dzwon przy kościele, półton herbaty w kubku, spanie na wznak na deskach. Śpią już wszyscy sąsiedzi. Obejrzałem film „Edi”. Jest coś, co – przypuszczam – trzeba ci opowiedzieć. Znaczysz o niebo więcej niż wszystkie tamte braki. Wynagrodziłeś wszystkie niepowetowane straty. Warto spędzić niemodną, bezsenną noc w pojedynkę. Ty, tyle światła tuż za mną. A tuż za oknami Mariański Rów pod nami zasypany gwiazdami. 323 na śmierć michała fostowicza Słuchałem Israela Kamakawiwo’ole, w tle rwały się dźwięki z kreskówki Marianki, z kosmosu, choć się czeka, nie dochodził sygnał, więc sprawdziłem pocztę, trochę machinalnie, i był mail od Śliwy, jedno zdanie czy też ledwie równoważnik, nabrały powagi szczebioty, skowyty rysunkowej zgrai oraz gitara, na której ten gruby Hawajczyk grał teraz tak, jakby grał idąc pod górę z dzieciakiem na plecach i walcząc z wichurą, która nam z powrotem wpycha oddech w usta, i zamajaczyła mi gdzieś moja młodość, okolice Kłodzka i twoja Alicja, że do domu do was szło się bardzo długo, bo jak mieszkać, to tylko wysoko, jak ptaki, i że nic dziwnego, że gwałtownik, pijak, w ogóle ktoś taki jak ja w tamtych czasach nie sterczał w kolejce po buddyjską mądrość u twych drzwi, i w sumie to nawet i lepiej, żeś nie znał wznoszonych za ciebie toastów ni cichych podziwów, takich jak nad ranem, gdy się ujrzy mrówkę czy źdźbło w nowym świetle, bo to w samotności poznajemy piękno, co tu zresztą gadać, gdy pora wysiadać, świat anonimowy i animowany przychodził po nasze triumfy jak po swoje, resztką słów i ledwie mrucząc je pod nosem składam ci elegię, hołd tyci, daremny, by wyznać nikomu, wydukać w tę pustkę, że zawsze, ilekroć byłem w Międzygórzu, lubiłem myśleć, że jesteś: tam, w górze. 330 Spis treści nieszczęście doskonałe (1987) * * * [chciałbym wierszem zmienić świat] . . . . . . . . . . * * * [prosiłem dziewczynkę] . . . . . . . . . . . . . . . . byle do łodzi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . świątynia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . linia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 8 9 11 12 hej! (1987) piotrze mój, piotrze . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 wah-wah (1988) społeczeństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 szkic do poranka . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 fortuna, niemen, miłosz . . . . . . . . . . . . . . . 22 kompot z orangutana (1989) pijalnia piwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wesele i już . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . sorrow . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 29 31 odmowa współudziału (1989) szkic do wieczoru . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 riekord wysoty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 349 trochę jak amerykański aktor . . . . . . . . . . . bar „żeglarski” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 38 tak (1989) motyl . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Jak korek wepchnięty do butelki wina] . . . . . . . . 41 42 sobą po mapie (1989) * * * [Widzieć nauczyciela] . . . . . . . . . . . . . . . . zjednoczeni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . w cudownie osobowym i nocnym pociągu z kalisza do kłodzka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . partyzantka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . u słonej lizawki . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 46 47 50 51 nie wiem (1989) depozyt . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wiązania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 56 można jeszcze na mnie polować (1989) odlot jest jedynym prawdziwym stąpaniem mocno po ziemi . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Przegrałem wyścig] . . . . . . . . . . . . . . . . world champions . . . . . . . . . . . . . . . . . . gorzów wielkopolski . . . . . . . . . . . . . . . . chciałbym dać ci to . . . . . . . . . . . . . . . . . don ’t leave me . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . dwa konie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 350 61 63 64 65 66 67 68 w lunaparkach smutny, w lupanarach śmieszny (1990) skupienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . petycja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . nigdy w życiu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . imieniny. zaprosili mnie do stołu . . . . . . . . . . that’s all . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . tak jakby nas nie było . . . . . . . . . . . . . . . . jadąc do ciebie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 74 75 76 78 79 81 arytmia (1993) litania. suplement drugi . . . . . . . . . . . . . . dzień nr 102, przed świtem . . . . . . . . . . . . . jest światłem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . zdania, fale . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . noc nr 144 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . nauka o człowieku . . . . . . . . . . . . . . . . . uszczęśliwieni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . męczą mnie podróże . . . . . . . . . . . . . . . . . sakrament śmiertelności . . . . . . . . . . . . . . lekcja polskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . splątane sieci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . osiemnasty wiersz mistyczny . . . . . . . . . . . imię ojca: kamień . . . . . . . . . . . . . . . . . . trzydziestka na karku . . . . . . . . . . . . . . . przebierańcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . to, co obok . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Byłem dzieckiem, rządziło mną] . . . . . . . . . . 99 100 101 102 104 105 106 107 109 111 112 113 115 116 117 119 120 dobra ziemia dla murarzy (1994) zły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ziemia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 124 351 pora wędrowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126 pierwszy wiersz przeciw państwu . . . . . . . . . . . . . 127 drugi wiersz przeciw państwu . . . . . . . . . . . . . . 128 trzeci wiersz przeciw państwu . . . . . . . . . . . . . 130 spróbuj być Bogiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132 przychodzi starość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133 mowa oddechu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 134 języki ognia (1994) ognisko domowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137 wieją wiatry miłości . . . . . . . . . . . . . . . . 147 granica cienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 oddawanie piękna . . . . . . . . . . . . . . . . . 151 kilometry taśmy . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153 mimo, że mamy wstać rano do pracy, zamiast spać wspominamy niezwykłe zdarzenia . . . . . . . . 155 trelinka, siekiera, puch . . . . . . . . . . . . . . 156 waty, cale, dżule; na raty, wcale, w ogóle . . . . . 157 teraz, kiedy zmrok każe nam zapalać latarnie . . . 158 cisza morska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 160 królowo kolorów (1995) * * * [Pociąg z Bełżca zwiększył opóźnienie do stu minut] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163 * * * [Ewa już wyjechała, Mirek układa plany] . . . . . . . 164 1 września . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 165 list do anny marii zamiast kwiatów . . . . . . . . 166 list do pawki marcinkiewicza przed meczem anglia-holandia. . . . . . . . . . . . . . . . . . 168 czasy się zmieniają . . . . . . . . . . . . . . . . . 170 352 to all the whales i ’d loved before (1996) noc ciemna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 173 przedwczesny koniec pory śniegu, którego nie było . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175 * * * [Upał zelżał, pijani mężczyźni o zdumionych oczach] . . 176 list z tego świata do jah’decka . . . . . . . . . . 178 noc nr 120 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 180 wygląd zewnętrzny . . . . . . . . . . . . . . . . . 181 * * * [Wetknąłem nos w jej łono, przypomniało mi się] . . . 182 dzień zwycięstwa . . . . . . . . . . . . . . . . . 183 zagłada . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 184 niczyje, boskie (1998) plateau . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . list do pawki marcinkiewicza w des plaines, illinois. pocztą pantoflową. . . . . . . . . . . . cokolwiek jest, snuje swą opowieść . . . . . . . . . szał nauczania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Jezu o twarzy Stana Borysa, lecz z sercem wolnym od skazy] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wędrówka po moich niegdyś okolicach . . . . . . sygnały dźwiękowe i świetlne . . . . . . . . . . . ogniem, mieczem . . . . . . . . . . . . . . . . . . z trzaskiem otwiera się kasztan nad naszymi głowami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . plozywność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Gdzie zęby bobrów jak frezy tokarek] . . . . . . . . 187 188 190 192 194 196 198 199 200 202 203 zielone oczy zmrużyć czas (1998) * * * [Wskazówka budzika wycelowana ni w pięć, ni w dziewięć]. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wiersz dla andrzeja sosnowskiego . . . . . . . . . 207 208 353 nic (można strzelać) . . . . . . . . . . . . . . . . 209 czy poezja jest w stanie? . . . . . . . . . . . . . . 210 * * * [Więc mają tu prom. Właśnie przewiózł auto i dwóch rowerzystów]. . . . . . . . . . . . . . . . . 211 punkty, metry, sekundy . . . . . . . . . . . . . . 212 wychwyt grahama (1999) hymen . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . dziewiąty wiersz przeciw państwu . . . . . . . . kładąc dawidowi pod poduszkę prezenty . . . . . na skraju puszczy solskiej . . . . . . . . . . . . . potrzeba wiary . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wielkanoc, koniec wieku. „byłem tobą” . . . . . . . * * * [Wyłania się z gąszczu nad rzeką w jednoczęściowym kostiumie bordo] . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Wstałem o piątej. Był tam, gdzie go zostawiłem] . . . . thoreau: wstawaj wolny od trosk przed świtem i poszukuj przygód . . . . . . . . . . . . . . . . chwytanie powietrza . . . . . . . . . . . . . . . lubię patrzeć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [„Teren prywatny, wstęp płatny. Henryk Sułuja”, namazane na desce] . . . . . . . . . . . . . . . . . „breaking the waves” . . . . . . . . . . . . . . . rozproszenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . chłopcy z placu broni . . . . . . . . . . . . . . . sobie na 33 urodziny . . . . . . . . . . . . . . . . powrót do anny marii . . . . . . . . . . . . . . . 215 217 218 219 220 221 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 cisówka (1999) krążowniki szos . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 239 cisówka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 240 * * * [Lidka umyła przy studni kolorowe warzywa] . . . . . 241 354 z wierszy rozproszonych (1985-1999) piosenka o mojej warszawie . . . . . . . . . . . . narzucająca się analogia . . . . . . . . . . . . . noc w pokoiku na górze w kopańcu . . . . . . . . . * * * [nie jest ze mną dobrze] . . . . . . . . . . . . . . . * * * [A jeśli mój syn (któremu pozostawiłbym przecież] . . dąbrówka. łąka . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Kurt zasnął i nie śledzą go już straszne przedmioty] . . tłuszcz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . park skaryszewski . . . . . . . . . . . . . . . . . konfesata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Dopędziwszy dziewczynę spytałem: „Dokąd właściwie] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . dwie godziny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Mam dość miasta, spędzam dzień nad rzeką] . . . . . autostop . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . list do anny marii z równiny z trzema niewiadomymi . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Pustym o tej godzinie i o tej porze roku] . . . . . . . moje ciało w ulewie mówi . . . . . . . . . . . . . . . . krótki, krótki list z tamtego świata do pawki marcinkiewicza . . . . . . . . . . . . . . . . . noc nr 128 – powierzam moje usta kwiatom . . . . ta noc będzie sylwestrowa . . . . . . . . . . . . . * * * [Po grze w piłkę nożną na szkolnym boisku] . . . . . osiemnaście tysięcy dziwaków . . . . . . . . . . . muzyka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . list z tego świata do richarda brautigana . . . . . wiersz poranny, oniryczny . . . . . . . . . . . . . wolniej, niżej, bliżej . . . . . . . . . . . . . . . . w odpowiedzi na wiersz czesława miłosza „sarajewo” a także w obronie własnej . . . . . . być może należało mówić . . . . . . . . . . . . . pestka, pustka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . mrówki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . święta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 245 247 248 249 250 251 252 254 255 256 258 259 260 261 262 263 264 265 267 268 269 270 271 272 274 275 276 278 279 280 281 355 pamiętam, że byłem dzieckiem . . . . . . . . . . . uwodzicielskie milczenie . . . . . . . . . . . . . 999 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . sprawiedliwość . . . . . . . . . . . . . . . . . . jest nas coraz więcej w bullerbyn . . . . . . . . . kierowanie ruchem . . . . . . . . . . . . . . . . . krojąc mięso . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . po wyborach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . tylko fakty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . elegia dla marcina kaczyńskiego . . . . . . . . . powód . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . popioły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . poezja nie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wiersz dla jacka gutorowa . . . . . . . . . . . . stronie śląskie. zdrój . . . . . . . . . . . . . . . żegnajcie, pociągi . . . . . . . . . . . . . . . . . po miesięcznej rajzie mucha znów się znalazła . . św. grzegorz: forma róży jest grzeszna . . . . . . . powiat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . wtorek wieczorem . . . . . . . . . . . . . . . . . cały kłopot z wynalazkami . . . . . . . . . . . . kontrkultura . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 282 284 285 286 287 288 289 290 291 292 294 296 297 298 299 301 302 303 304 305 306 307 kra (2005) opole. ekloga czerwcowa . . . . . . . . . . . . . 311 kiedy urodzę się na nowo (piosenka) . . . . . . . . 312 hoduję dla ciebie żurawia (piosenka) . . . . . . . . 314 * * * [Z balkonu patrzę na miasto] . . . . . . . . . . . . . 315 historyjki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 316 historie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 318 brother death blues . . . . . . . . . . . . . . . . 319 halówki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 322 gwiazdy. pocałuj mnie po wszystkim . . . . . . . . 323 356 pod światło (2012) przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . * * * [Dopiero przed zimą widać] . . . . . . . . . . . . . na śmierć michała fostowicza . . . . . . . . . . . matryca i bękart . . . . . . . . . . . . . . . . . . robinia i judaszowiec . . . . . . . . . . . . . . . strzemię i metrum . . . . . . . . . . . . . . . . . wigilia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 327 329 330 331 332 333 334 należało pisać (Piotr Śliwiński) . . . . . . . . . . . . 335 Alfabetyczny spis tytułów i incipitów . . . . . . . . . . . 341 357 Dożynki 19 Wybór, redakcja i posłowie • Piotr Śliwiński Korekta • Dawid Skrabek Projekt okładki • Wojtek Świerdzewski Opracowanie graficzne • Artur Burszta Skład • Mateusz Martyn Druk i oprawa • Wrocławska Drukarnia Naukowa pan Książkę wydrukowano na papierze Ecco Book Cream 80 g/m² wol. 1,8 dystrybuowanym przez firmę Antalis Poland © Copyright by Jacek Podsiadło © Copyright by Piotr Śliwiński, 2013 © Copyright by Biuro Literackie, 2013 Biuro Literackie Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel. 71 346 01 42, [email protected] www.biuroliterackie.pl isbn 978-83-63129-53-8 359 c e n a 4 9 z ł