Pobierz całość tekstu.

Transkrypt

Pobierz całość tekstu.
RYNEK
SZTUKI
EKONOMIA
KULTURY
Antoni Karwowski „Plaża I”, akryl na płótnie, 80 x 100 cm, artpower.pl
48 EKONOMIA KULTURY
Obroty światowego rynku sztuki wzrosły o 26 proc. wobec 2013 r. i osiągnęły
15,2 mld dol. Głównym graczem były Chiny ze sprzedażą 5,7 mld dol., pomimo że
odnotowały 5-proc. spadek w stosunku do roku ubiegłego
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
CO PRZYNIESIE NAM
ROK?
Najważniejszym wydarzeniem ostatnich dni na rynku sztuki było
opublikowanie przez Artprice.com raportu podsumowującego wyniki
aukcyjnych sprzedaży w roku 2014. Ukazujący się od kilkunastu lat
w marcu raport odzwierciedla sytuację panującą na rynku i jest ważną
wskazówką dla właścicieli galerii, kolekcjonerów i inwestorów. Artprice
zbiera dane z około połowy działających na świecie domów aukcyjnych
i stara się analizować oraz publikować tylko potwierdzone informacje
o sprzedażach aukcyjnych, publicznych.
Wojciech Niewiarowski
Transakcje dokonywane
przez galerie, które stanowią ok. 50 proc. obrotów rynku sztuki, nie
są przez tę firmę monitorowane oraz nie
wchodzą jako dane do
rocznego podsumowania. Tegoroczny raport jest optymistyczny.
Wykazuje, że obroty światowego rynku sztuki
wzrosły o 26 proc. wobec 2013 r. i osiągnęły
15,2 mld dol. Głównym graczem były Chiny ze
sprzedażą 5,7 mld dol., pomimo że odnotowały
5-proc. spadek w stosunku do roku ubiegłego.
Wzrost za to, i to znaczny, bo o 21 proc., obserwowano w USA, gdzie na aukcjach sprzedano
dzieła za 4,9 mld dol. W Europie niezmiennie
na trzecim miejscu plasowała się Wielka Brytania ze sprzedażą 2,9 mld, potem szły Francja (0,5 mld), Niemcy (0,2 mld), Szwajcaria
(0,15 mld) i Włochy (0,12 mld).
Sytuacja w kraju
O Polsce informacji w raporcie Artprice nie ma,
gdyż nasz rynek ze sprzedażą aukcyjną na poziomie 50–70 mln zł nie jest przez firmy monitorujące dostrzegany. Zwykle w lutym miesięcznik
„Art & Business” publikował raport z polskich
aukcji za rok ubiegły, ale za rok 2014 do tej pory
się nie ukazał. Można jednak sądzić, że obroty
na polskim rynku również były większe niż
w roku 2013, ale o ile procent – nie wiadomo.
Rekordy sprzedażowe
Raport Artprice podkreśla, że istotnie wzrosła liczba sprzedanych, drogich dzieł sztuki, tj.
w cenie powyżej 10 mln dol. W 2014 r. takich
transakcji było 116. Wiele mówiące o upodobaniach kolekcjonerów jest zestawienie sprzedaży
dzieł artystów osiągających największe obroty.
Na pierwszym miejscu znalazł się Andy Warhol ze sprzedażą 569 mln dol., który wyprzedził Pabla Picassa (375 mln) i Francisa Bacona
(270 mln). Dalsze miejsca zajęli Gerhard Richter (254 mln) i Mark Rothko (249 mln), a dopiero na szóstym uplasował się impresjonista
Claude Monet (222 mln). W gronie najdroższych artystów znalazł się rzeźbiarz Alberto
Giacometti (205 mln) i dwóch chińskich twórców – Qi Baishi (206 mln) oraz Zhang Daqian (193 mln). Pierwszą dziesiątkę zamknął
Jeff Koons (149 mln), który razem z Richterem należy do grona artystów żyjących. Wymienione wyżej nazwiska corocznie, w różnych
konfiguracjach, znajdują się na liście najlepiej
sprzedających się. Brakuje wśród nich starych
mistrzów (od Giotta di Bondone do impresjonistów) i akademików (malarstwo XIX
w.). Analiza powyższych danych jednoznacznie wskazuje, że kolekcjonerzy i inwestorzy
preferują sztukę nowoczesną lub współczesną. Trzeba też pamiętać, że na notowania
wpływa dynamika powstawania nowych muzeów, zwłaszcza w krajach Azji, gdzie w ciągu
roku otwiera się ponad 200 placówek, z których każda chce poszczycić się dobrą kolekcją.
Bartłomiej Koter „City lights #1” sygn. p.d. olej, płótno 80 x 80 cm
(88,5 x 88,5 z ramą), Rynek Sztuki
Najbardziej pożądani twórcy w Polsce
Polscy kolekcjonerzy mają tradycyjne gusta
– najwięcej gotowi są zapłacić za obrazy z przełomu XIX/XX w. malowane realistycznie.
W 2013 r. najwyższe notowania miały dzieła
Jacka Malczewskiego, Jana Matejki i Józefa
Chełmońskiego. W pierwszej dziesiątce najdrożej sprzedanych znalazły się też co prawda
płótna Wojciecha Fangora, Jerzego Nowosielskiego i Bolesława Cybisa, jednakże z notowaniami znacznie poniżej 0,5 mln zł. Jak do tej
pory za najdrożej sprzedane na aukcjach w Polsce uważa się obrazy Henryka Siemiradzkiego,
Jacka Malczewskiego i pastele Stanisława Wyspiańskiego. Czy oznacza to, że sztuka współczesna musi jeszcze poczekać na docenienie przez
polskich kolekcjonerów? Niekoniecznie.
Sukces aukcji sztuki współczesnej
W 2006 r. odbyła się w Łodzi pierwsza Aukcja Promocyjna, na której zaoferowano dzieła
początkujących absolwentów Akademii Sztuk
Pięknych im. Władysława Strzemińskiego.
Dała ona początek narodzinom nowego segmentu rynku, który umownie określa się jako
Młoda Sztuka. Na aukcjach w Warszawie, Ło
Magdalena Połacik „Szalony Kapelusznik była kobietą”, 2014, sygn. na odwrociu olej, płótno 40 x 80 cm, Rynek Sztuki
EKONOMIA KULTURY 49
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
Sławomir J. Siciński „Cynober i fiolet”, 2015, sygn. na odwrocie olej, płótno 60 x 45 cm, Rynek Sztuki
50 EKONOMIA KULTURY
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
dzi i Sopocie wystawiane są dzieła artystów
w większości w wieku 25–35 lat, w cenach od
kilkuset złotych. Kupującymi są w większości
młodzi ludzie korzystający z nowych mediów,
zdarza się, że 70 proc. oferty jest sprzedawane
poprzez internet. Takich aukcji organizowanych w ciągu roku w Polsce jest kilkadziesiąt
i chociaż od tej pierwszej w 2006 r. w Łodzi
minęło już osiem lat, cieszą się one dużym zainteresowaniem i przyciągają nowych klientów. Potwierdza to ostatnia XXIV Aukcja
Promocyjna, na której efektywność sprzedaży
oscylowała, jak poprzednio, wokół 80 proc.
Wylicytowane ceny nierzadko przekraczały
kilka tysięcy złotych. Ważne, że wśród klientów
pojawiają się obcokrajowcy, którzy nabywając
polską sztukę i wywożąc ja za granicę, nadrabiają kilkadziesiąt lat izolacji polskiego rynku.
Dobre prognozy dla rynku
Powodzenie sprzedaży dzieł młodych artystów wydaje się iść w parze z ostatnimi wy-
darzeniami w Warszawie, gdzie na aukcji
bardzo dobrze sprzedano dwa obrazy Rafała Malczewskiego (680 tys. i 950 tys. zł
bez opłaty aukcyjnej). Dzieła o dużych walorach artystycznych zostały docenione przez
zamożnych kolekcjonerów, którzy nie wahali
się przed wydaniem prawie miliona złotych.
Dobrze to świadczy o ich gustach, bo Rafał Malczewski był niesłusznie uważany za
artystę z drugiej ligi. Wszyscy, którzy widzieli jego obrazy eksponowane w zakopiań-
skiej Okszy, powinni go docenić i wreszcie
tak się stało. Zatem bieżący rok na polskim
rynku sztuki zapowiada się ciekawie, zapewne będzie triumfem sztuki nowoczesnej
i współczesnej, a zatem tym, który przełamie
kolekcjonerskie stereotypy.
Autor jest prezesem zarządu firmy Rynek Sztuki Sp. z o.o.,
sekretarzem w zarządzie Stowarzyszenia Antykwariuszy
Polskich i wykładowcą akademickim
Katarzyna Gołębiowska, „13.06 (2014)” sygn. na odwrocie, akryl, płótno 120 x 110 cm, Rynek Sztuki
EKONOMIA KULTURY 51
W naszym kraju grupa docelowa komercyjnych galerii jest niezwykle wąska. Trzeba mieć
pomysł na zaistnienie na tym trudnym rynku, gdyż samo uruchomienie wirtualnej oferty
z dziełami artystów może nie dać żadnych efektów
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
Sztuka – dodaj do koszyka!
Ryszard Gancarz „Miasto – zielone I”, collage, rysunek, 70 x 50 cm, artpower.pl
W Polsce nie ma nawyku
interesowania się sztuką i nabywania
jej, więc biznes w postaci galerii,
na dodatek internetowej, jest
tak naprawdę dość karkołomny.
Kluczem jest odpowiednia oferta
i pomysł skierowany do bardzo
konkretnej i wąskiej grupy
potencjalnych klientów.
Gabriela Gancarz-Stasiak
Polski rynek e-commerce jest rozwinięty
i taka forma zakupów
od lat jest powszechna
i akceptowana, ale hasło „internetowa galeria
sztuki” nadal budzi zdziwienie. „Obraz z sieci?
Bez oglądania na żywo? Tak nie można kupować sztuki!” – to najczęstsze reakcje, gdy jestem
pytana, czym się zajmuję. Jest pewien opór
wśród nabywców sztuki, by dopuścić do siebie
myśl, że obraz, tak jak każdy inny towar, można
po prostu „dodać do koszyka” jednym kliknięciem. Trzeba też sobie uświadomić, że polski
rynek w ogóle jest trudny – na co dzień przeciętny Polak rzadko odwiedza galerie czy kupuje obrazy, więc tym bardziej nie zdecyduje się
na taki zakup w sieci. To jest podstawowy problem, z jakim trzeba się zmierzyć, gdy myśli się
o tym biznesie. W naszym kraju grupa docelowa komercyjnych galerii jest niezwykle wąska. Trzeba mieć pomysł na zaistnienie na tym
trudnym rynku, gdyż samo uruchomienie wirtualnej oferty z dziełami artystów może nie dać
żadnych efektów.
Tańsze obrazy w internecie
Co zdecydowanie działa na plus galerii funkcjonującej online, to stosunkowo niskie koszty
działalności (w porównaniu do tradycyjnej galerii stacjonarnej) – obecnie takie galerie to samodzielni gracze na rynku sztuki, którzy w zasadzie
nie potrzebują wsparcia w postaci lokalu z ekspozycją prac na żywo. Niższe koszty pozwalają
na zaoferowanie niższych cen, w związku z czym
szanse na znalezienie nabywcy rosną.
Galeria internetowa to miejsce dla sztuki
w przyjaznych cenach – na pewno świetnie to
brzmi z punktu widzenia klienta. Podejrzewam,
że średnia wartość zamówienia jest nieporównywalna z zakupami w galeriach stacjonarnych. Niemożność obejrzenia obrazu sprawia,
że klient zazwyczaj woli wydać (chociaż ryzyka
nie ma tu żadnego) mniejsze pieniądze.
Najświeższa bogata oferta
Takie galerie to miejsce dla artystów z cenami realnymi. W zasadzie są to przestrzenie odzwierciedlające rzeczywistość polskiego
twórcy – tylko nieliczni sprzedają naprawdę
drogo, większość porusza się w kwotach dość
przeciętnych, co absolutnie nie oznacza, że są
to artyści słabi – taka jest niestety specyfika,
ale też oczekiwania polskiego rynku. Natomiast gdy klient poszukuje konkretnych popularnych nazwisk z wysokiej półki cenowej,
to swoje kroki skieruje do galerii stacjonarnej czy domu aukcyjnego. Prowadząc galerię
online, trzeba mieć to na uwadze i nastawić
się na sprzedaż wielu dzieł w niższych cenach, a nie na pojedyncze ekstra transakcje.
Ogromną zaletą galerii internetowej jest wiel
Galerie internetowe są traktowane z rezerwą, ale jestem pewna, że ich rola na
polskim rynku sztuki jest bardzo istotna – to one spopularyzowały młodą polską
sztukę, stworzyły nowe pokolenie klientów, udowodniły, że kupno sztuki może
być proste, a dostęp do niej nie jest skomplikowany, zwiększyły świadomość
w tym obszarze i wykreowały modę na sztukę we współczesnym polskim domu,
a każde działanie, które sprzyja pozytywnym zmianom, jest warte wysiłku
52 EKONOMIA KULTURY
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
kość oferty, która jest nieograniczona – nie
ma tu limitu powierzchni ścian czy pojemności magazynu, więc z pewnością każdy zainteresowany jest w stanie znaleźć dzieło dla
siebie. Oferta galerii może być bardzo często
aktualizowana i tym samym pokazuje sztukę
najnowszą w sensie dosłownym. Jeśli tylko
ktoś chce być na bieżąco z aktualną twórczością polskich artystów, to powinien przeglądać
zasoby właśnie galerii internetowych.
Potrzeba selekcji
Jednak mówiąc o ofercie galerii, warto dokonywać bardzo ścisłej i przemyślanej selekcji prezentowanych dzieł. Zbyt duża liczba idąca w tysiące
jest po prostu niemożliwa do obejrzenia i przytłaczająca. Dobrze jest trzymać się jednej linii,
stworzyć styl galerii. Zbyt duży chaos może zniechęcać i dezorientować. Dobrze jest zastanowić
się, czy sami decydujemy o każdym obrazie,
który trafia do sprzedaży, czy dajemy tu wolną
rękę artystom – to ma kluczowy wpływ na ostateczny wizerunek.
Jak wybierać obrazy?
Podejmując współpracę z artystami, trzeba zdawać sobie sprawę, że większość z nich wystawia
prace równocześnie w wielu galeriach online,
zwiększając tym samym swoje szanse na sprzedaż. Klient ma możliwość porównywania cen
(chociaż wielu artystów już stosuje politykę jednolitych cen sprzedaży) i może się zdarzyć, że
wysiłek włożony w promocję danego autora zakończy się sprzedażą u… konkurencji.
Galeria internetowa to duży komfort zwłaszcza dla początkującego nabywcy sztuki, gdyż
daje niepowtarzalną możliwość przeglądania
zasobów według różnych kryteriów. Jeśli klient
poszukuje dzieła wyłącznie do celów dekoracyjnych, to tylko tutaj może je przeglądać np.
według rozmiaru, tematyki, tonacji kolorystycznej – kryteriów dość często wykpiwanych,
ale jestem pewna, że dla wielu nabywców bardzo ważnych, a może i kluczowych. Pod tym
względem taka galeria zapewnia całkowitą dyskrecję, a cenić trzeba każdego klienta na oryginalne dzieło sztuki, bez względu na przesłanki,
jakimi się kieruje.
Trudności prowadzenia e-galerii
Pod względem formalnym galeria internetowa
jest po prostu sklepem internetowym, co wiąże
się ze szczególną ochroną klienta-konsumenta.
Dla firmy oznacza to konieczność śledzenia
przepisów dotyczących sprzedaży online, więc
dobrze jest korzystać z usług prawniczych, jeśli nie chcemy narażać się na problemy. Natomiast dla klienta to komfort i bezpieczeństwo
– jeśli obraz nie spełnia oczekiwań, można go
odesłać bez podania przyczyny (czy jakaś galeria stacjonarna umożliwia przymierzenie obrazu
do ściany i jego ewentualny zwrot?). Taki zakup
sztuki jest więc pozbawiony ryzyka i wszelkie
obawy potencjalnych klientów są tu bezpodstawne. Oczywiście wcześniej należy dokładnie
zapoznać się z regulaminem galerii.
Jedynym trudnym momentem jest sama przesyłka dzieła, które jest przecież towarem dość
delikatnym i podatnym na uszkodzenia. Dodatkowo jest problem z transportem – firmy
kurierskie zastrzegają w swoich regulaminach,
że nie podejmują się przewożenia dzieł sztuki,
a w razie awarii właściciel galerii ma kłopot.
Odpowiednie pakowanie dzieł jest tu ratunkiem i obrazy są w stanie dotrzeć do odbiorcy
bez szwanku.
Prowadzenie galerii to ciekawe zajęcie i daje
dużo satysfakcji (zwłaszcza gdy robi się artystom przelewy), ale nie jest to łatwy biznes. Jest
to branża dość niestabilna, bardzo podatna na
wszelkie wahania gospodarcze i dodatkowo charakteryzuje ją duża sezonowość. Sztuka nie jest
towarem pierwszej potrzeby i łatwo jej sobie
odmówić.
Realne zmiany
Galerie internetowe nadal są traktowane
z pewną rezerwą, ale jestem pewna, że ich
rola na polskim rynku sztuki jest bardzo
istotna – to one spopularyzowały młodą polską sztukę, stworzyły nowe pokolenie klientów, udowodniły, że kupno sztuki może być
proste, dostęp do niej nie jest skomplikowany, zwiększyły świadomość w tym obszarze
i wykreowały modę na sztukę we współczesnym polskim domu, a każde działanie, które
sprzyja pozytywnym zmianom, jest warte wysiłku. Będzie idealnie, gdy przyczynią się również do docenienia trudnego zawodu artysty.
Galeria internetowa to
duży komfort zwłaszcza
dla początkującego
nabywcy sztuki, gdyż daje
niepowtarzalną możliwość
przeglądania zasobów
według różnych kryteriów.
Taka galeria zapewnia
całkowitą dyskrecję, a cenić
trzeba każdego klienta na
oryginalne dzieło sztuki,
bez względu na przesłanki,
jakimi się kieruje
Autorka jest właścicielką galerii internetowej artpower.pl
oraz autorką bloga o sztuce w domu sztukaniegryzie.pl
Antoni Karwowski „Amsterdam III”, akryl na płótnie, 80 x 60 cm, artpower.pl
EKONOMIA KULTURY 53
Emocje przy licytacji wymarzonej pracy potrafią sięgnąć zenitu. Obserwacja
konkurentów, ich mimiki czy próba rozpracowania technik licytatorskich nigdy nie
dadzą gwarancji, że tym razem nasza oferta nie zostanie przebita
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
Katarzyna Rutkowska „Drzwi”, technika olejno-żywiczna na płótnie, 50 x 120 cm, 2013 r., Galeria DNA
EMOCJE CZY CZYSTA KALKULACJA?
Aukcje sztuki to bez wątpienia
świetna okazja do nabycia
obrazu. Nie ma znaczenia, czy
interesuje nas obraz sztuki dawnej
czy współczesnej. W każdym
przypadku mamy gwarancję domu
aukcyjnego co do autentyczności
sprzedawanego dzieła, a w świecie
wybitnych rzemieślników
i świetnych technik kopistów jest to
wartość nie do przecenienia.
Kinga Frankowska
Jeśli weźmiemy pod
uwagę tak zwane aukcje sztuki młodej,
mamy jeszcze do dyspozycji prace po wstępnej selekcji domu
aukcyjnego. W czasie
ogromnego dostępu do
materiałów malarskich i mody na bycie artystą rynek zalewany jest ogromną liczbą prac.
Najlepiej widać to w internecie, gdzie twórcy
zakładają swoje strony, prezentują prace na
ogólnodostępnych portalach itp. Początkujący kolekcjoner mógłby nie przebrnąć przez
ogrom proponowanych prac. Poza domami
aukcyjnymi również galerie sztuki starają się
proponować swoim klientom jedynie wyselekcjonowane, ciekawe artystycznie prace. Ceny
takich prac w renomowanych, godnych zaufania galeriach są zdecydowanie wyższe od cen
wywoławczych podczas aukcji młodej sztuki,
które w większości polskich domów aukcyjnych wynoszą 500 zł.
Zaskakujące wyniki
Oczywiście, cena końcowa obrazu sprzedanego
na takiej aukcji potrafi być wielokrotnie wyższa
od ceny wywoławczej. Jest to jeden z uroków
aukcji sztuki. Nawet znając twórczość artysty
i kwoty, za jakie jego obrazy sprzedawały się
podczas ostatnich aukcji, każda następna aukcja może przynieść spore zaskoczenie. Przytoczę tu przykład z tego miesiąca. Do 10 marca
(Aukcji Młodej Sztuki w DESA Unicum) obrazy Grzegorza Klimka (ur. 1987 r.) podczas
aukcji sztuki w różnych polskich domach aukcyjnych osiągały ceny do 3 tys. zł, podczas
gdy 10 marca jego obraz pt. „Bursztynowy byk”
osiągnął cenę 9 500 zł. Urok niewiadomej ceny
ostatecznej jest ogromny, zwłaszcza dla osób
z nutką hazardu w sercu. Niewiadoma ta ma
również inny wymiar. Cena wywoławcza jest
niska, dużo niższa niż większość prezentowanych prac otrzymałaby w galerii sztuki. Biorąc
udział w aukcji, mamy nadzieję nabyć pracę
poniżej jej wartości rynkowej, co ma ogromne
znaczenie, zwłaszcza gdy kupujemy sztukę
w celach inwestycyjnych.
Gdy emocje biorą górę
Aukcja sztuki to więc doskonały sposób na zakup obrazu nie tylko ze względu na gwarancję
autentyczności, wybór spośród zaakceptowanych przez dom aukcyjny ze względu na jakość
artystyczną i rynkową dzieł oraz relatywnie niską
cenę wywoławczą. To również świetna okazja do
przeżycia kilku chwil z dużą dawką adrenaliny.
Nigdy, do momentu rozpoczęcia aukcji, nie
wiemy, ile innych osób zainteresowanych jest
nabyciem tego samego dzieła, nie znamy również limitów cenowych naszych konkurentów.
Emocje przy licytacji wymarzonej pracy potrafią sięgnąć zenitu. Obserwacja konkurentów,
ich mimiki czy próba rozpracowania technik licytatorskich nigdy nie dadzą gwarancji, że tym
razem nasza oferta nie zostanie przebita. Jeśli danym obrazem jest silnie zainteresowanych przynajmniej dwóch licytujących, wówczas emocje
w trakcie licytacji potrafią wziąć górę i końcowa
cena obrazu może być znacznie powyżej esty-
macji. Dlatego też zawsze powtarzam naszym
klientom, by podczas aukcji kierowali się zarówno sercem, jak i rozumem. Rozumem, by
jeszcze przed aukcją wyznaczyli sobie limit, powyżej jakiego zdecydowanie nie chcą nabyć danego dzieła, by gdy emocje już opadną, mogli
jedynie cieszyć się nabytym dziełem. Sercem, by
przede wszystkim kupowali obrazy, które im się
podobają, gdyby z jakichś przyczyn zakup okazał się złą decyzją inwestycyjną, zostali z dziełem,
które będzie wartościowe dla nich bez względu
na humory rynku.
Aukcja sztuki
to świetna okazja
do przeżycia kilku
chwil z dużą dawką
adrenaliny
Autorka jest menedżerem Galerii DNA
Grzegorz Klimek „Bursztynowy byk”, technika mieszana/płótno, 100 x 130 cm,
2015 r., Galeria DNA
54 EKONOMIA KULTURY
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
0 Podsumowanie lutego na aukcjach w domu aukcyjnym DESA Unicum
ZIMOWE REKORDY
Tomasz Poznysz „A pug in military costiume”, akryl, olej/płótno, 90 x 70 cm, 2014 r., DESA Unicum
Luty to czas, w którym rynek
aukcyjny zaczyna pracować na
pełnych obrotach – w domu
aukcyjnym DESA Unicum
z powodzeniem zrealizowaliśmy
w tym miesiącu cztery aukcje.
Agata Szkup
Aukcji Młodej Sztuki 10
lutego towarzyszył katalog pełen obrazów uznanych młodych artystów
oraz ciekawych debiutantów. Co znamienne,
prawie wszystkie obiekty
znalazły nowych właścicieli – zanotowaliśmy skuteczność sprzedaży
na poziomie 97 proc. Najwyższą cenę uzyskała
praca Tomasza Poznysza – cenionego, stałego już
bywalca naszych aukcji. Tym razem żartobliwy
portret buldoga, zatytułowany „A pug in military
costiume”, został sprzedany za 6 490 zł.
Na walentynkowej Aukcji Biżuterii 12 lutego zaprezentowanych zostało pięćdziesiąt obiektów
sztuki jubilerskiej, zarówno dla pań, jak i dla panów. Dużym zainteresowaniem cieszyła się biżuteria w typie art déco, natomiast najwyższą cenę,
30 680 zł, uzyskała perłowa bransoleta z akwamarynem otoczonym diamentowymi rozetami.
Aukcja Prac na Papierze
Na pierwszą w tym roku Aukcję Prac na Papierze
19 lutego złożyło się 114 malarskich, rysunkowych
oraz szkicowych dzieł na papierowym podłożu.
Najwyższą cenę, 135 250 zł, nowy właściciel zapłacił za rysunek Władysława Strzemińskiego,
który stanowi trzecią znaną wersję do kompozycji „Rzeźba grecka” (dwie pozostałe znajdują się
w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie
oraz Muzeum Narodowego w Poznaniu). Prezentowana na aukcji praca jest kolekcjonerskim rarytasem, a pochodzi z cyklu dzieł wykonanych
na okoliczność ostatniego, siódmego Olimpijskiego Konkursu Sztuki i Literatury w 1948 r.
w Londynie. Za kwotę 41 300 zł sprzedany został natomiast impresjonistyczny pejzaż Leona
Wyczółkowskiego „Limba w Tatrach”. Powodzeniem cieszyły się także obiekty sztuki współczesnej – warto wspomnieć chociażby dwustronną
pracę Andrzeja Wróblewskiego (cena sprzedaży
37 760 zł) czy „Dziewczęta” autorstwa Kazimierza Mikulskiego (sprzedane za 33 040 zł).
Aukcja Sztuki Współczesnej
Ostatnia w ubiegłym roku Aukcja Sztuki Współczesnej, która odbyła się w grudniu i zakończyła
się ogromnym sukcesem, podniosła poprzeczkę
bardzo wysoko. Nasza pierwsza tegoroczna licytacja sztuki powojennej, Aukcja Sztuki Współczesnej 26 lutego, pokazała, że zainteresowanie
tą sztuką trwa, a kupujący skłonni są wysoko licytować dzieła należące do klasyki sztuki drugiej połowy XX w. Obrót aukcji wyniósł ponad
3,8 mln zł. Aż 10 prac sprzedało się powyżej 100
tys. zł, z czego cztery wylicytowały się za ponad
200 tys. Były wśród nich obrazy Jana Lebensteina,
Henryka Stażewskiego i Jerzego Nowosielskiego.
Najwięcej, bo 290 500 zł, zapłacono za „Barok”
Juliana Stańczaka, jednego z czołowych przedstawicieli op-artu. Okładkowa „Figura” Jana Lebensteina z 1961 r. osiągnęła cenę 256 000 zł. Kwoty
znacznie przekraczające ceny wywoławcze nie należały na aukcji do rzadkości. Duże abstrakcyjne
płótno Leona Tarasewicza z 1988 r., wystawione
z ceną wywoławczą 90 tys. zł, sprzedane zostało
za 175 500 zł. Zaciekle licytowano też okazały obraz Jarosława Modzelewskiego, który z wywoławczych 40 tys. zł osiągnął cenę sprzedaży 112 100 zł.
Podwójne przebicie uzyskała też wczesna fotografia Natalii LL – warto przypomnieć, że w CSW
w Warszawie oglądać można aktualnie dużą, monograficzną wystawę tej artystki.
Autorka jest dyrektorem działu sprzedaży w firmie DESA
Unicum
Aż 10 prac sprzedało się powyżej 100 tys. zł, z
czego cztery wylicytowały się za ponad 200 tys.
Były wśród nich obrazy Jana Lebensteina, Henryka
Stażewskiego i Jerzego Nowosielskiego. Najwięcej,
bo 290 500 zł, zapłacono za „Barok” Juliana
Stańczaka, jednego z czołowych przedstawicieli
op-artu. Okładkowa „Figura” Jana Lebensteina z
1961 r. osiągnęła cenę 256 000 zł
EKONOMIA KULTURY 55
Trzeba zrobić wszystko, aby w dobrym tonie było posiadanie dzieła młodego, zdolnego malarza,
grafika, rysownika, fotografa czy rzeźbiarza. Obcowanie ze sztuką na co dzień daje wiele radości,
łagodzi obyczaje, budzi zdrowe zainteresowanie twórczością innych młodych twórców
27 marca – 9 kwietnia 2015 r.
Czas na młodych twórców!
GAJOWY „Palaczka”, 2013, spray, pilśnia, 55 x 40 cm, Galeria Stalowa
Galeria Stalowa jest prywatną, komercyjną galerią sztuki, której głównym
celem jest promowanie twórczości młodych artystów. Położona jest
w samym sercu Starej Pragi, przy ulicy Stalowej 26. Przez dwa lata istnienia
Galerii, oprócz kilkunastu wystaw indywidualnych i zbiorowych, udało się
zorganizować dwanaście Stalowych Aukcji Młodej Sztuki.
Krzysztof Fabijański
W pierwszym kwartale
roku bieżącego odbyły
się dwie aukcje w zupełnie nowej, niespotykanej na rynku polskim
formule. Oprócz aukcji stacjonarnej, tzw.
młotkowej, w siedzibie
Galerii można było równocześnie licytować za
pośrednictwem internetu w czasie rzeczywistym,
a ponadto na żywo śledzić przebieg aukcji na tej
samej stronie, na której przebiegała licytacja.
Ostatnia aukcja w liczbach
Zwykle artyści zgłaszają na aukcję kilkaset prac,
ale z uwagi na chęć zachowania wysokiego poziomu artystycznego dopuszczamy na nasze aukcje jedynie wybranych twórców i starannie
selekcjonujemy zgłoszone prace. Podczas XII
Stalowej Aukcji Młodej Sztuki zaoferowaliśmy
do sprzedaży 72 wyselekcjonowane prace wykonane głównie w technice olej/akryl na płótnie, ale w ofercie aukcyjnej znalazły się również
grafiki i fotografie.
Przed aukcją zarejestrowało się kilkanaście osób,
które licytowały z sali i kilku licytujących za pośrednictwem internetu, a ponadto otrzymaliśmy kilka zgłoszeń telefonicznych. Dodatkowo
w imieniu swoich klientów licytował obecny na
sali przedstawiciel Artinfo. Momentami atmosfera była gorąca, a ceny szybko szybowały w górę,
zwłaszcza jeśli któryś z klientów ustawił poprzez
internet wysoki limit cenowy na wybraną pracę.
Sprzedaliśmy ogółem 32 pozycje za średnią
cenę 844 zł. Jest to wynik przyzwoity, biorąc
pod uwagę fakt, że cena wywoławcza wynosiła 500 zł. Najdrożej sprzedały się obrazy Violi
Tycz, Ryszarda Rabsztyna oraz artystek ukrywających się za pseudonimami Tatai i Gajowy.
Co ciekawe, bardzo dobrą cenę uzyskała fotografia Agnieszki Ewy Braun z cyklu „Dorastanie”, za którą kolekcjoner był skłonny zapłacić
(wraz z opłatą aukcyjną) 1 265 zł. Z naszego doświadczenia wynika, że prace fotograficzne często spadają z aukcji lub są sprzedawane za cenę
wywołania. Świadczy to o wzroście zainteresowania dobrą, artystyczną fotografią wśród młodego pokolenia miłośników sztuki.
Jakość ponad ilość
Na rok 2015 zaplanowaliśmy osiem aukcji młodej sztuki. Najbliższa, XIII SAMS już 29 kwietnia
o godzinie 19:00. Prowadzimy rozmowy z artystami, oceniamy nadesłane propozycje prac, zgłaszanych na kolejne aukcje, dokonujemy selekcji
prac mając na uwadze dorobek artysty, ale zwłaszcza walory artystyczne konkretnych, zgłoszonych
dzieł. Bardzo wielu artystom musimy z przykrością odmawiać, a wiele prac przez nas odrzuconych przyjmowanych jest bezrefleksyjnie przez
inne domy aukcyjne, dla których liczy się (niestety) jedynie osiągnięty dochód.
Jestem zdania, że w przypadku sztuki kompromisy są nie do przyjęcia, bo za chwilę okaże się,
że mamy w ofercie aukcyjnej masę kiczowatych
obrazów, które wypaczają gust odbiorców. Myślę,
że lepiej mniej, ale na odpowiednim poziomie.
Od początku drukujemy katalogi aukcyjne,
które rozsyłamy do zainteresowanych kolekcjonerów oraz rozdajemy wszystkim uczestnikom
biorącym udział w aukcji w siedzibie Galerii.
Aukcje młodej sztuki psują rynek?
Zdania na temat aukcji młodej sztuki z tak niskimi cenami wywoławczymi budzą mieszane
uczucia wśród właścicieli galerii i domów aukcyjnych. Niektórzy uważają, że jest to psucie rynku, a sprzedaż prac za cenę 500 zł nie
pokrywa ani kosztów ponoszonych przez artystów, ani nie daje przyzwoitego dochodu galeriom. Ponadto, klienci, którzy nabyli wcześniej
pracę obiecującego młodego twórcy za cenę nieraz kilku tysięcy złotych czują się oszukani, bo
przecież na aukcji mogą porównywalną pracę
nabyć za cenę dużo niższą.
Ja osobiście jestem zwolennikiem organizowania tego typu aukcji; po pierwsze, aukcje rządzą
się swoimi prawami i nigdy nie wiemy, jaka faktycznie będzie ostateczna cena sprzedaży. Jest to
swojego rodzaju okazja, dzięki której szczęśliwy
nabywca może taniej kupić pracę dobrego artysty za bardzo niewielkie pieniądze pod warunkiem, że na tej aukcji nie będzie kilku innych
licytantów zainteresowanych danym dziełem.
Jak tworzy się wartość?
Zarówno artyści, jak i domy aukcyjne liczą na
duże zainteresowanie danymi pracami, co nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością. Ten rynek, jak
każdy inny, kieruje się prawami popytu i podaży.
Brzmi to fatalnie, bo chciałoby się sztukę „wyjąć”
z grupy towarów na sprzedaż i włożyć do przegródki „szuka wysoka – misterium – piedestał”.
Tak jest w przypadku kilkuset artystów, na ogół
dojrzałych, uznanych, z bogatym dorobkiem artystycznym. Podczas aukcji młodej sztuki mamy
do czynienia na ogół z młodymi, bardzo zdolnymi twórcami, którzy są na początku swojej
drogi artystycznej. Muszą oni najpierw zaistnieć
na rynku sztuki, ich nazwiska i sposób malowania
muszą się osłuchać i opatrzeć, aby mogli w przyszłości oferować swoje dzieła za przyzwoite ceny.
Trzeba też brać pod uwagę, że prace młodych
twórców nie sprzedają się jak ciepłe bułeczki.
Nawet jeśli młodemu twórcy uda się sprzedać
rocznie kilka prac za 2–4 tys. zł, to nie tylko
nie utrzyma się, lecz także nie będzie miał na
blejtramy, farby i pędzle… Należy pamiętać, że
udział w wielu aukcjach organizowanych przez
kilkanaście już podmiotów pozwala na wypromowanie nazwiska, twórczości danego artysty,
co w najbliższych latach przełoży się na wyższy
poziom cen uzyskiwanych za te prace.
Zainteresować młodych obrazami
Ponadto warto też wziąć pod uwagę jeszcze jeden, niezmiernie istotny aspekt – popularyzowanie dobrej, przystępnej cenowo sztuki wśród
młodego i średniego pokolenia. W Polsce mamy
wiele milionów mieszkań, w których oprócz
wątpliwej wartości artystycznej i estetycznej wydruków oferowanych przez sieci handlowe na
ścianach nie ma nic… Młodzi ludzie na ogół
mają już kupione na kredyt mieszkanie, samochód, byli na wczasach w Egipcie – pora zatem,
aby mieć własne, oryginalne, wyjątkowe i niepowtarzalne dzieło sztuki! Trzeba im to umożliwić
za wszelka cenę, nawet kosztem niezadowolenia
zasiedziałych galerii sztuki czy domów aukcyjnych, które (poza licznymi wyjątkami oczywiście) nic lub niewiele robią dla propagowania
twórczości młodego pokolenia artystów. Trzeba
zrobić wszystko, aby w dobrym tonie było posiadanie dzieła młodego, zdolnego malarza,
grafika, rysownika, fotografa czy rzeźbiarza. Obcowanie ze sztuką na co dzień daje wiele radości,
łagodzi obyczaje, budzi zdrowe zainteresowanie
twórczością innych młodych twórców.
Co warto kupować?
Zachęcam wszystkich do odwiedzania muzeów,
galerii, uczestnictwa (także w charakterze widza)
w aukcjach sztuki. Da to możliwość wyrobienia
sobie własnego zdania w tej materii. Odradzam
kupowania obrazów czy innych dzieł sztuki wyłącznie z uwagi na nazwisko twórcy. Sugeruję,
aby kupować takie prace, które naprawdę się podobają – będziemy przecież obcować z nimi na
co dzień, staną się naszymi domownikami.
Życzę wszystkim czytelnikom „Gazety Finansowej”, aby znaleźli swój własny, mały „kawałek
sztuki” i żeby mieli z tego wiele radości.
Autor jest właścicielem Galerii Sztuki Stalowa
Zarówno artyści, jak i domy
aukcyjne liczą na duże
zainteresowanie danymi
pracami, co nie zawsze pokrywa się
z rzeczywistością. Ten
rynek, jak każdy inny
kieruje się prawami popytu
i podaży. Brzmi to fatalnie,
bo chciałoby się sztukę
„wyjąć”z grupy towarów
na sprzedaż i włożyć do
przegródki „szuka wysoka
– misterium – piedestał”

Podobne dokumenty