Jestem szczęściarą - Manufaktura Ciastek

Transkrypt

Jestem szczęściarą - Manufaktura Ciastek
Jestem szczęściarą
Nie było mnie bardzo długo. W moim życiu nastąpiło wiele zmian,
przewartościowałam wiele nurtujących mnie spraw, niektóre pozamykałam,
niektóre trwają nadal, a niektóre mimo wielkich chęci ich zamknięcia dalej
pozostają otwarte. Ten czas był dla mnie bardzo wartościowy. Przez ostatnie
dwa lata poznałam samą siebie jak nigdy. Te dwa lata dały mi mocno w tyłek,
nawet bardzo mocno. Ale to dlatego jestem teraz tutaj silna jak nigdy.
Pierwszy rok po stracie męża był dla mnie bardzo trudny, ale też bardzo
pracowity. To był czas przeznaczony głównie dla mnie i dla moich dzieci.
Bardzo dużo zrobiłam dla samej siebie, dzięki temu mam siłę i chęć na dalszą
walkę z… pokonywaniem własnych słabości. Ostatni rok był dla mnie bardzo
leniwy, może to dlatego, że tak ciężko pracowałam wcześniej, a może dlatego,
że potrzebowałam takiego lenistwa?:) Za to ten rok będzie dla mnie znów
bardzo pracowity. Zamierzam z pełną parą powrócić do coachingu, do próbowania
zdrowego żywienia na samej sobie, do pracy nad sobą w każdym aspekcie rozwoju
osobistego. Tutaj powinnam napisać też, że czas najwyższy zrobić doktorat.
Ale jeszcze tego nie napiszę, bo nie jestem w pełni gotowa na ten krok, choć
czuję, że muszę (ale jeszcze nie chcę). Chcę rozwijać w sobie i w moich
dzieciach pasję do sportu, do książek, chcę by moje dzieci miały świadomość
własnego ciała i tego jak odżywianie wpływa na ich organizm. Chcę by moje
dzieci patrzyły na mnie z podziwem, chcę sama na siebie patrzeć z podziwem,
że mogę więcej, że potrafię więcej. Nawet jeśli czasem mi się nie uda, to
nic, wstanę i znów zrobię to samo, aż się uda, a potem będzie udawać się o
wiele lepiej.
Pamiętam początek mojej przygody ze sportem. Zacznę może od podstawówki.
Byłam pulchniutką, słodką dziewczynką, która miała fory na wuefie tylko
dlatego, że poszła do szkoły o rok wcześniej. Byłam kiepska, naprawdę
kiepska. Dziś bez problemu przebiegam 10 km, bez problemu robię pompki i inne
dziwactwa, o których kiedyś mogłam śnić. A śnię też o innych rzeczach. Dalej
nie mam filigranowej figury, ale to nic, bo lubię siebie.
Dziś dodatkowo stoję na rozdrożu czy iść w stronę „miękką” czy „twardą”. Czy
lubię szkolenia miękkie czy twarde. I po siedmiu latach pracy ze studentami
stwierdzam, że lubię „miękką” stronę nauki. Dlatego powracam do coachingu.
Coaching dał mi bardzo dużo, postawił mnie na nogi w najtrudniejszym dla mnie
momencie życia, dlatego chcę w tym kierunku rozwijać się dalej.
Blog z kolei jest dla mnie i zawsze był miejscem, w którym się doskonalę. Nie
jestem specjalistką od kulinarnych specjałów. Często coś przypalę, coś
zepsuję. Ale to jestem ja, zawsze prawdziwa ja. Nie jestem też specjalistką
od fotografii kulinarnej, ale uwielbiam to robić.
Wiecie co, mam wielkie szczęście, że mam tyle rzeczy w życiu, które lubię
robić. Jestem szczęściarą!