Kim jest człowiek i kiedy jest szczęśliwy?

Transkrypt

Kim jest człowiek i kiedy jest szczęśliwy?
41/2010
Nasza Gazeta
15
Telefon Zaufania
Ks. dr Marek Dziewiecki
Dyrektor Telefonu Zaufania „Linia Braterskich Serc” w Radomiu
Kim jest człowiek
i kiedy jest szczęśliwy?
Nie może być szczęśliwy ten,
kto nie rozumie samego siebie.
1. Kim jest człowiek?
Człowiek jest w stanie poradzić sobie z własnym
życiem, jeśli wie, skąd się wziął, dokąd czy do kogo
zmierza oraz dzięki jakim więziom i wartościom
może żyć w sposób szczęśliwy. Po wielu tysiącach lat
historii nadal pozostajemy zaskoczeni naszą tajemnicą. Dzieje się tak z trzech przynajmniej powodów.
Po pierwsze, człowiek jest najbardziej złożoną
i skomplikowaną istotą na tej ziemi. Odkrywając
część prawdy o sobie, może pomyśleć, że to już
wszystko. Po drugie, nauki humanistyczne podlegają
naciskom ideologii i politycznej „poprawności”,
która wypacza nasze myślenie i poznanie. Obecnie
„poprawne” jest dostrzeganie w człowieku głównie
ciała, emocji i subiektywnych przekonań. Po trzecie,
trudności w poznaniu rzeczywistości człowieka
wynikają z tego, że w tym przypadku człowiek staje
się sędzią we własnej sprawie. To powoduje, że każdy
z nas tworzy sobie prywatną wizję człowieka, opartą
na własnym życiorysie i dostosowaną do własnego
sposobu postępowania.
2. Człowiek kochany i zdolny do miłości
Klasyczna definicja określa człowieka jako istotę
rozumną i wolną. Definicja ta jest ułomna z dwóch
powodów. Po pierwsze, mamy poważne problemy z mądrym korzystaniem z myślenia i wolności.
Potrafimy oszukiwać samych siebie i popadać w uzależnienia, które niszczą naszą wolność. Po drugie,
definicja ta nie mówi nic o miłości. A bez miłości nie
da się zrozumieć człowieka: jego pragnień i ideałów
ani jego drogi do szczęścia. Patrząc na człowieka poprzez pryzmat jego zdolności myślenia i decydowania,
nie znajdziemy odpowiedzi na podstawowe pytania:
dlaczego człowiek cierpi nie tylko wtedy, gdy jest
krzywdzony, ale już wtedy, gdy nie jest kochany?
Dlaczego człowiekowi nie wystarczy do szczęścia
młodość, zdrowie, sława i bogactwo? Odpowiedzi
na to pytanie udziela nam Pismo Święte: Stworzył więc
Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył
(Rdz 1, 27). A Bóg jest miłością! (por. 1 J 4, 16). Jesteśmy z miłości wzięci i do miłości zaproszeni.
Człowiek to ktoś kochany na zawsze! Tu tkwi
nieprzekraczalna różnica między człowiekiem a zwierzętami. Najbardziej nie rozumie człowieka ten, kto
wierzy, że da się zrozumieć człowieka bez miłości.
Potwierdza to codzienne doświadczenie każdego
z nas oraz obserwacja postaw, pragnień i losów ludzi
wokół nas. Jeśli choć trochę rozumiemy samych siebie
i innych ludzi, to wiemy, że łatwiej jest człowiekowi
zakazać sobie myślenia, przeżywania czy oddychania
niż tęsknoty za miłością. Tylko wtedy, gdy odkrywamy,
że jesteśmy podobni do Boga, czyli kochani i zdolni do tego, by kochać, możemy odkryć wszystkie
inne nasze istotne cechy oraz zrozumieć ich sens.
Skoro człowiek jest podobny do Boga – nie będąc
Bogiem! – to nie ma granic w rozwoju. Może
rozwijać się w nieskończoność. Mój obecny rozwój
może wystarczyć na dziś, ale nie wystarczy na jutro.
Po drugie, człowiek to ktoś bezcenny. To ktoś aż tak
cenny, że cały świat materialny istnieje ze względu na
niego. Mamy prawo posługiwać się wszystkim, poza
człowiekiem! Nawet Bóg nie traktuje nas jak swoją
własność, którą dowolnie zarządza, ale jak ukochane
dzieci, o które się troszczy (por. J 15, 15). Jesteśmy
tak cenni, że nikt z nas nie ma prawa być właścicielem
drugiego człowieka. Innych ludzi mogę kochać, ale
nie mogę posiadać. Żona nie jest własnością męża,
mąż nie jest własnością żony, a dzieci nie są własnością
rodziców. Jesteśmy do tego stopnia bezcenni, że
nikt z nas nie ma prawa traktować samego siebie
16
Telefon Zaufania
jak swoją własność, którą mógłby dowolnie rozporządzać. To nie ja dałem sobie życie. Istnienie,
naturę i godność otrzymałem w darze bez żadnej
mojej zasługi! Powinienem być dla siebie samego
solidnym sejfem, wiernym przyjacielem, który mobilizuje się do rozwoju, a nie właścicielem, który robi
z samym sobą to, co zechce. Po trzecie, człowiek
to ktoś obdarzony zdolnością myślenia po to, by
mógł sobie uświadomić, że jest kochany, że sam też
potrafi kochać, że nie ma granic w rozwoju i że jest
bezwarunkowo bezcenny ze względu na swą niezbywalną godność dziecka Bożego, którego nawet
Stwórca nie traktuje jak swoją własność.
Po czwarte, człowiek to ktoś wolny, czyli
zdolny do podejmowania autonomicznych decyzji
i to pomimo wielorakich uwarunkowań i nacisków,
jakim podlega. Kochać może jedynie ktoś wolny.
Miłość to nie efekt działania instynktów, popędów, hormonów czy feromonów, lecz najbardziej
niezwykła decyzja, do jakiej zdolny jest człowiek.
Po piąte, człowiek to ktoś zdolny do odróżniania
dobra od zła. Najgroźniejszym wypaczeniem tej
zdolności jest uznanie wszystkich sposobów postępowania za jednakowo dobre. Równie groźnym
wypaczeniem jest mylenie tego, co dobre z tym, co
przyjemne. Kto tak czyni, ten zestawia się na równi
ze zwierzętami, dla których najwyższym dobrem
jest rzeczywiście instynkt samozachowawczy i dążenie do tego, co przyjemne. Jednak w przypadku
człowieka kierowanie się tym, co przyjemne – poza
okresem niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa
– prowadzi nie tylko do egoizmu i grzechu, ale także
do śmiertelnych uzależnień, a w każdej sytuacji czyni
nas niezdolnymi do tego, by kochać i by osiągnąć
szczęście. Po szóste, człowiek to ktoś skłonny do
zła. To ktoś, kto czasem łatwiej czyni zło, którego nie
chce, niż dobro, którego szczerze pragnie. Człowiek
potrafi krzywdzić nie tylko innych ludzi, ale nawet
samego siebie. Ta skłonność do zła jest stymulowana
z zewnątrz – przez ludzi grzesznych, naiwnych czy
cynicznych, a także od wewnątrz – na skutek naszych
własnych słabości. Po siódme, człowiek to ktoś, kto
z pomocą Boga potrafi nawracać się i żyć w miłości
(por. Łk 3, 13). Żadna słabość i żaden grzech nie
są w stanie zmienić natury człowieka i całkowicie
zagłuszyć w nas pragnienia dobra, prawdy i piękna,
pragnienia życia w wolności, miłości i radości. Takie
życie nie jest jednak czymś spontanicznym, lecz
wymaga czujności, dyscypliny i pracy nad sobą.
3. Człowiek i szczęście
Najpewniejszą drogą do szczęścia jest miłość do małżonka i dzieci.
Człowiek ma jeszcze jedną istotną cechę:
chce być szczęśliwy i wygrać życie. Nikt nie chce
41/2010
Nasza Gazeta
być samobójcą, kimś porzuconym, uzależnionym,
bezradnym, nieszczęśliwym. Mimo to wielu ludzi
jest nieszczęśliwych. Wiemy o tym z codziennego
doświadczenia. Sensem istnienia telefonów zaufania jest przecież pomaganie właśnie ludziom
nieszczęśliwym. Niektórzy twierdzą, że szczęście
jest subiektywne i że nie da się go opisać ani określić warunków bycia szczęśliwym. Kto twierdzi, że
nie da się określić, co to znaczy być człowiekiem
szczęśliwym, ten pośrednio przyznaje, że sam nie
jest szczęśliwy. Subiektywne przekonanie o byciu szczęśliwym może nie mieć nic wspólnego ze
szczęściem, podobnie jak subiektywne przekonanie o byciu mądrym może nie mieć nic wspólnego
z mądrością. Telefony Zaufania istnieją dlatego, że
nieszczęście jest prawdziwe. A skoro prawdziwe
– a nie jedynie subiektywne – jest nieszczęście, to
i szczęście jest równie prawdziwe. Syn Boży stał się
człowiekiem nie po to, by nasz krzyż był cięższy, lecz
po to, by nasza radość była pełna! Jednak człowiekowi do szczęścia nie wystarczy nawet to, że jest
kochany przez Boga i ludzi, jeśli on sam nie zacznie
kochać. Życie zaczyna się od poczęcia, a szczęście
zaczyna się od miłości.
W książce „Living, loving and learninig” amerykański psycholog, Leo Buscaglia, opisuje ważny
epizod z własnego dzieciństwa, z okresu międzywojennego. Któregoś dnia jego ojciec wrócił
z pracy załamany. Okazało się, że poprzedniego
dnia jego wspólnik, z którym razem prowadził sklep,
podjął w banku wszystkie pieniądze z ich wspólnego konta, w nocy zabrał towar ze sklepu i zniknął.
Ojciec pozostał z pustym sklepem i z kredytami
do spłacenia. Jego sytuacja była dramatyczna. Gdy
powiedział o tym żonie i dzieciom, w domu zapanowała przygnębiająca atmosfera. Każde z kilkorga
dzieci usiadło w swoim kącie ze spuszczoną głową.
Nikt nie zauważył, że zniknęła gdzieś pani domu.
Po pewnym czasie słychać było, że krząta się ona
w kuchni, ale nikt nie zwracał na to uwagi, bo ani
mąż, ani dzieci nie myśleli tego wieczoru o jedzeniu. Tymczasem w którymś momencie weszła do
pokoju i poprosiła wszystkich na kolację. Gdy mąż
i dzieci weszli do kuchni, zobaczyli ze zdumieniem,
że stół był uroczyście przystrojony i znajdowały
się na nim ulubione dania świąteczne. Zaskoczony mąż zaprotestował: „Jak mogłaś wydać resztę
pieniędzy na taką kolację, gdy jesteśmy bankrutami?”. Żona odparła pogodnie: „to właśnie tego
wieczoru potrzebujemy święta i radości. Właśnie
teraz powinniśmy umocnić naszą miłość i nadzieję
na lepszą przyszłość. Jeśli będziemy się wzajemnie
wspierać, to poradzimy sobie w każdej sytuacji”.
I tak się rzeczywiście stało.
41/2010
Nasza Gazeta
Najważniejszym warunkiem szczęścia jest
życie w miłości, a najpewniejszym sprawdzianem
szczęścia jest trwała radość. O tym wie niemal każdy człowiek. Problem polega na tym, że wielu ludzi
myli miłość z jakąś imitacją czy wręcz karykaturą
miłości. A mylić miłość z nie-miłością to jakby mylić
życie ze śmiercią albo szczęście z nieszczęściem.
Miłość to coś innego niż współżycie seksualne, niż
uczucie i zakochanie, niż tolerancja czy akceptacja,
niż „wolne związki” (takie w ogóle nie istnieją!),
niż naiwność i przeznaczenie. Jezus uczy nas wyrażania miłości w sposób mądry, czyli dostosowany
do zachowania danej osoby. Można wymienić pięć
typowych grup ludzi, które spotyka Jezus i którym
potrafi okazywać miłość w sposób dostosowany
do ich zachowań. Pierwsza z tych grup to ludzie
szlachetni. Takich ludzi Jezus przytula, rozgrzesza,
stawia za wzór, chroni, wspiera, chwali, wyróżnia,
powierza im ważne zadania. Okazuje im miłość
z radością i w sposób, który na ogół traktujemy
jako jedyny przejaw miłości. Gdy Jezus spotyka
błądzących, to ich nie wspiera, nie okazuje im
czułości, nie chwali, nie toleruje, nie akceptuje, lecz
stanowczo upomina i wzywa do nawrócenia: „Jeśli
się nie nawrócicie, marnie zginiecie”. Gdy spotyka
krzywdzicieli, to stanowczo broni się przed nimi
i uczy innych, by się bronili. Gdy Jezus spotyka
ludzi przewrotnych, faryzeuszy, to demaskuje
ich publicznie, a nie w cztery oczy. Gdy natomiast
spotyka ludzi wyjątkowo dojrzałych, którzy kochają
bardziej niż inni, to ich wyróżnia i zawierza im wielką
władzę oraz los Kościoła.
Co więc należy czynić, by kochać tak, jak
kochał Jezus? Po pierwsze, należy z radością wspierać ludzi szlachetnych. Po drugie, należy otwarcie
upominać błądzących. Po trzecie, należy stanowczo bronić się przed krzywdzicielami. Po czwarte,
należy publicznie demaskować ludzi przewrotnych
i cynicznych, czyli takich, którzy chcą żyć kosztem
innych ludzi. Po piąte, warto zawierzać swe życie
i swój los doczesny wyłącznie tym, którzy potrafią
kochać naprawdę i którzy kochają bardziej niż inni.
W Telefonie Zaufania warto podkreślać prawo
i potrzebę obrony przed krzywdzicielem. Kto
dojrzale kocha człowieka, który krzywdzi, ten powinien się przed nim stanowczo bronić. Nawet jeśli
jest to ktoś bardzo bliski, na przykład mąż, żona,
rodzic czy dorastający syn. W obliczu poważnej
krzywdy Kościół wprowadza nawet możliwość separacji małżeńskiej jako formę skutecznej obrony
przed krzywdą. Krzywdzicielowi okazujemy mądrą
miłość właśnie przez to, że się przed nim bronimy,
gdyż wtedy ma on jedną ofiarę mniej na sumieniu.
Człowiek dojrzały i szczęśliwy rozumie, że
kochać powinniśmy wszystkich ludzi, ale osobiście
17
Telefon Zaufania
wiązać powinniśmy się wyłącznie z tymi, którzy
potrafią kochać. Dotyczy to zwłaszcza małżeństwa
i zakładania rodziny. Małżeństwo zawiera się po
to, by dwoje już dojrzałych i szczęśliwych ludzi stało
się razem jeszcze bardziej dojrzałymi i szczęśliwymi. Małżeństwa nie zawiera się natomiast po to,
by ratować kogoś, kto przeżywa kryzys i nie radzi
sobie z życiem, bo nie umie kochać. Od ratowania
ludzi w kryzysie są terapeuci, instytucje resocjalizacyjne, ośrodki pomocy społecznej, telefony
zaufania, ale nie małżeństwo. Nikt z ludzi nie jest
ideałem, ale jeśli ktoś ma poważne problemy ze sobą,
to powinien je przezwyciężyć zanim zdecyduje się
na ślub. Nie wypełni przysięgi miłości ktoś, kto nie
umie kochać. Najpewniejszą drogą do szczęścia jest
miłość do małżonka i dzieci. Nic tak nie boli, jak brak
miłości w małżeństwie i rodzinie, a z drugiej strony
nic tak nie cieszy, jak wierna i radosna miłość między żoną i mężem oraz między rodzicami a dziećmi.
Życie bez radości, w cierpieniu, smutku i osamotnieniu, staje się nieznośnym ciężarem. Właśnie
dlatego każdy z nas marzy o radości. Mamy też
drugie marzenie – chcemy osiągnąć radość szybko i łatwo, czyli na skróty, zanim nauczymy się
kochać. Kto ulega temu drugiemu pragnieniu, ten
zwykle czyni to, co oddala od szczęścia: myli radość
z przyjemnością. A kto myli radość z przyjemnością,
ten nie zazna radości. Przyjemność jest pospolita,
gdyż jest osiągalna dla wszystkich ludzi, podczas
gdy radość jest arystokratyczna, bo doświadczają
jej tylko niektórzy. Przyjemność można osiągnąć
wprost. Wystarczy sięgnąć po smaczną potrawę czy
się wyspać. Radość jest konsekwencją szlachetnego
życia, opartego na miłości, prawdzie i odpowiedzialności. Kto szuka wprost radości, ten jej nie znajdzie,
gdyż kieruje się wtedy egoizmem, a nie miłością.
Przyjemność jest krótkotrwała, a kierowanie się nią
prowadzi często do uzależnień i życiowych tragedii.
Przykładem są ci, którzy dla chwili przyjemności
popadają w alkoholizm, narkomanię, erotomanię
czy hazard. Radość jest równie trwała jak miłość.
Nie tracimy jej nawet wtedy, gdy przeżywamy
trudności czy niepokoje. Szukanie przyjemności
zawęża, a czasem zniekształca nasze pragnienia
i aspiracje. Natomiast radość prowadzi do entuzjazmu i poszerza naszą wolność – wolność, by
kochać. Tylko człowiek radosny potrafi realizować
swoje najpiękniejsza aspiracje, pragnienia i ideały.
Im bardziej jest radosny, tym łatwiej kocha i tym
bardziej staje się szczęśliwy.
Ludzie, którzy nie szukają niczego więcej niż
tylko przyjemności, znajdują się w rozpaczliwej
sytuacji. To przecież znak rozpaczy, gdy ktoś nie
ma większych aspiracji niż zaspokojenie potrzeb
ciała czy rozładowanie popędu. Początkowo taki
18
Telefon Zaufania
człowiek nie zdaje sobie sprawy ze swego rozpaczliwego położenia, ale z każdym dniem staje
się coraz bardziej powierzchowny, egoistyczny,
zniewolony. Nie potrafi już realistycznie myśleć
ani mądrze kochać. Kto chce żyć w radości, ten
powinien czynić to, co wartościowe, a nie to, co
tylko przyjemne. Radość jest zarezerwowana dla
tych, którzy zapominają o sobie i stają się mądrym
darem dla innych. Trwała radość płynie z miłości
i dlatego największą szansę na szczęśliwe życie
mają ci, którzy są zaprzyjaźnieni z Bogiem. Bóg
jest Miłością radosną! Syn Boży przyszedł do nas
po to, abyśmy mieli w sobie Jego radość i by nasza
radość była pełna (J 17, 13). Tylko Bóg może nas
nauczyć takiego sposobu życia, który przynosi
prawdziwą radość, niespodziewaną i zaskakującą.
41/2010
Nasza Gazeta
Zakończenie
Każdy z nas chce być szczęśliwy, a skoro nie
jest dobrze człowiekowi być samemu, to znaczy,
że szczęśliwi są jedynie ci, którzy spotykają się
z samym sobą, z bliźnimi i z Bogiem na sposób
miłości. Dla naszego losu ważne jest nie tylko to,
czy sami kochamy, ale też to, czy wiążemy się z osobami, które kochają. Naszym zadaniem w Telefonie
Zaufania jest pomaganie naszym rozmówcom
w takim układaniu sobie życia, które prowadzi
do szczęścia. Mamy być przyjaciółmi, ale też realistami. Naszym zadaniem jest dawanie wskazań
realistycznych, a nie łatwych, a to znaczy, że w Telefonie Zaufania nie rozdajemy owoców, lecz razem
z osobami, które do nas dzwonią, szukamy w ich
życiu nasion mądrości, nadziei i szczęścia.
Dr Adam Kłodecki
Psycholog. Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
Ciało czy dusza?
I trochę o duchowości w psychoterapii
Na początek parę cytatów:
Św. Tomasz z Akwinu – „Człowiek nie jest duszą używającą ciała, lecz kompozycją duszy i ciała”.
Sokrates – „Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę”.
Cyceron – „Czym sen dla ciała, tym przyjaźń
dla ducha – odświeża siły”, „Pokój bez książek jest
jak ciało bez duszy”.
Przedstawię trochę refleksji, przemyśleń o duszy, ciele, także o duchowości w psychoterapii,
a moim przewodnikiem w wędrówce myśli będą
osobiste doświadczenia oraz lektura książek autorów,
których cenię i lubię. Czy świat może istnieć bez
psychologii? Czy można poznać innego człowieka? Czy można poznać samego siebie? Ciało czy
dusza? Czy język jest obrazem duszy? Czy człowiek
ma wiele twarzy? To tylko niektóre z pytań, jakie
psychologia jako nauka stawia sobie od początku swojego istnienia. Postawił je w swojej książce
„Wielkie pytania psychologii” Wiesław Łukaszewski,
specjalista z zakresu psychologii społecznej, motywacji i osobowości [1].
Pierwszy z rozdziałów tej książki dotyczy zgodności psychologii ze zdrowym rozsądkiem. Autor
udowadnia w nim, że świat społeczny może obyć
się bez psychologów, ale nie bez psychologii, która,
jako praktyka społeczna, jest odwieczna. Na dowód
przytacza na przykład sposób, w jaki Odyseusz
radzi sobie z Syrenami, odpowiadający technikom
wykorzystywanym z powodzeniem do dziś przez
ludzi w sytuacji działania pokus.
Następne z pytań przywołanych przez autora odnosi się do możliwości poznania człowieka
i prognozowania jego zachowania. Czy rację mają
zwolennicy poznawczego pesymizmu, którzy nie
znajdują stosownych narzędzi poznania, czy raczej
opowiadający się za poznawczym optymizmem, którzy zakładają poznanie choćby pod pewnymi ściśle
określonymi warunkami? A może nie ma potrzeby
i nie warto poznawać człowieka, skoro wystarczy
poznać jego zachowanie? Znakomita większość
z nas uważa, że można poznać zarówno siebie, jak
i innych, z tym że to pierwsze udaje się nam lepiej.
Trzecie z postawionych w książce pytań dotyka
zagadnienia świadomości i nieświadomości. Czy
wiemy, co robimy? A jeśli tak, to czy wiemy, dlaczego
to robimy? Czy mamy świadomość dokonujących
się w nas procesów i czy jesteśmy w stanie je kon-

Podobne dokumenty