wyspy nicnierobienia

Transkrypt

wyspy nicnierobienia
WYSPY NICNIEROBIENIA
Maria Król - Fijewska
Nigdy żadne pokolenie nie wykorzystywało czasu tak zachłannie i nie cierpiało
na tak chroniczny jego brak. Narzekamy, że mamy za mało czasu. Oznacza to
zawsze, że nasze życie rozmija się z naszą skalą wartości – na coś wartościowego w
naszym poczuciu nie starcza nam czasu.
Spostrzegamy, że czas płynie za szybko. To z kolei oznacza obawę, że coś
bezpowrotnie stracimy. Że czegoś nie zdążymy doświadczyć. Że zrobi się za późno. Ta myśl
skłania nas czasem do korekty sposobu życia. Próbujemy wypocząć, coś zrobić dla
siebie, odnowić kontakt z przyjaciółmi, ze sztuką, z uniwersaliami. Sięgamy po jakąś formę
kontaktu z własnym ciałem – zaczynamy biegać, idziemy na siłownię. W efekcie mamy
jeszcze mniej czasu i płynie on szybciej.
Mając problemy z czasem, zwykle bierzemy się za jego organizację. Próbujemy go
nie trwonić, a wręcz oszczędzać. Wykorzystywać jak najefektywniej. Robimy listy spraw
do załatwienia. Nie znosimy rzeczy nieplanowanych, które mogą zabrać cenny
czas. Rezygnujemy z rzeczy niekoniecznych. Najbardziej niepokoimy się w czasie urlopu –
trzeba przecież wykorzystać każdą minutę, żeby wypocząć! Szybko i efektywnie się
zrelaksować, zregenerować i doświadczyć sensu życia (może miłości? albo kontaktu
z naturą?).Szybko (!) okazuje się, że tak postawione zadanie jest nie do zrealizowania. Im
bardziej człowiek jest zorganizowany i zdyscyplinowany wobec czasu, w im większym
stopniu efektywnie go wykorzystuje, tym prędzej czas ucieka. W poszukiwaniu poczucia
sensu ludzie sięgają po sporty ekstremalne, nawiązują romanse lub podróżują.
Problemy z czasem wynikają z różnych źródeł. Istnieje jednak pewien wątek wspólny
– kłopoty z czasem dotykają wyłącznie ludzi, którzy żyją poprzez stawianie sobie
zadań. Zadanie oznacza postawienie sobie celu w przyszłości i taką organizację
postępowania w teraźniejszości, aby ten cel osiągnąć. Człowiek realizujący swoje życie
poprzez zadania (szczególnie jeśli jest ich dużo) koncentruje swą uwagę nie na tym, co
TERAZ, ale na tym, co ZARAZ, czego jeszcze nie zrobił, co musi podjąć. Życie w świecie
pilnych zadań drastycznie skraca kontakt z TERAZ, nasze TERAZ zawiera coraz mniej
chwil, coraz szybciej mija.
Tymczasem kontakt ze sobą i ze światem, ten najbardziej bezpośredni
i głęboki, możemy mieć tylko koncentrując się na TERAZ. Ograniczenie doświadczania
rzeczywistości na rzecz koncentracji na realizowaniu zadań tłumi rozwój „ja”. Jednocześnie
przeżywanie życia poprzez zadania dobrze służy umacnianiu samooceny. „Jestem, bo
osiągnąłem” – kolejny cel, następny punkt w planie. Życie poprzez zadania zawiera w sobie
wielką porcję wzmocnień, konstytuuje uzależniający rytm napięcie - ulga, napięcie - ulga
itd. Pytanie zadane kilkadziesiąt lat temu przez Fromma „Być czy mieć?” należałoby dziś
zastąpić pytaniem „Być albo osiągać”. Niestety „albo”. Kolejny raz okazuje się, że coś
dobrego i przyjemnego (np. alkohol, słodycze, seks, telewizja itd.) – postawione w centrum
subiektywnego świata, zwraca się przeciwko nam.
Remedium prowadzić musi do poszerzenia kontaktu z rzeczywistością we wnętrzu
bieżącej chwili. Cenne stają się nie tylko te chwile, w których coś osiągamy, z których mamy
wymierną korzyść, które do czegoś prowadzą. Za równie cenne powinniśmy uznać
momenty, w których po prostu jesteśmy, w których działanie i jego cel usytuowane są w tym
samym punkcie czasu. Jak powstrzymać upływ czasu i powrócić do teraźniejszości? Oto
kilka ćwiczeń:
1
Medytacja przy obieraniu ziemniaków
Raz w ciągu dnia przez 5 do 20 minut spotkaj się oko w oko z czystym TERAZ. Służą
temu proste praktyki medytacyjne, np. „medytacja przy obieraniu ziemniaków”, którą opisuje
benedyktyn ojciec Jan H. Bereza w książce „Sztuka codziennego życia”: „Kiedy bierzesz
pierwszy ziemniak do ręki, weź kilka głębokich oddechów, koncentrując na nich całą
uwagę(...). Bądź świadom swego wdechu i wydechu. Dzięki tej prostej praktyce twój oddech
stanie się łagodny i spokojny; taki również będzie twój umysł i ciało, ponieważ oddech
stanowi pomost łączący ciało i umysł. Po tym krótkim ćwiczeniu obieraj ziemniaki z takim
zaangażowaniem, jakby nic ważniejszego nie istniało na świecie.
Wyspa czasu
W ciągu dnia stwórz sobie piętnastominutową (nie mniej!) wyspę czasu TYLKO DLA
SIEBIE. Pamiętaj, że wyspa ma jasne granice, o które musisz się sam postarać, inaczej
twoje otoczenie nadgryzie twoją wyspę. Czas na Twojej wyspie jest wyłącznie Twój. Ma to
być czas całkowicie NIEPRODUKTYWNY, czas, którego miarą nie będzie żadne osiągnięcie
ani efekt. Dobrze opisał to Krzyś w rozmowie z Kubusiem Puchatkiem: „To jest tak: kiedy się
idzie, żeby to zrobić, a właśnie pytają mnie »Co będziesz teraz robił, Krzysiu?«, odpowiadam
»Ach, nic« i wtedy idę i to właśnie robię.” Rechtschaffen, autor książki „Time
shifting”, radzi, aby owe 15 minut miało miejsce zaraz po obudzeniu i aby zrobić coś, co
pomaga poczuć własny rytm i wzmocnić go tak, aby pozostał z nami przez cały dzień. Może
to być spacer, kąpiel, słuchanie muzyki – wszystko, co wzmaga nasze poczucie istnienia
w świecie i nie łączy się z dwoma słowami: „muszę” i „szybko”.
Na wyspie nie należy myśleć o rzeczach, które mam dziś do zrobienia, ani robić
przeglądu wczorajszych błędów i dokonań. Jak mówi Thich Nhat Hanh – przeszłość
i przyszłość nie są nam do niczego potrzebne. W chwili obecnej mamy wszystko, czego nam
potrzeba.
Trzy godziny nieznanego
Ćwiczenie to oparte jest na eksperymencie, proponowanym przez Rechtschaffena
ludziom, których cały tydzień zaplanowany jest w kalendarzu. Wybierz w niedalekiej
przyszłości taki dzień, w którym masz jeszcze wolne trzy godziny i zaznacz je jako
zajęte, wpisując „Ja”. Gdy nadejdzie ten czas, wyjdź z pracy czy z domu – zobacz, co będzie
dalej.
Masz
trzy
niezaplanowane
godziny,
pełne
NIEZNANEGO.
Pomysł
zaplanowania „spontanicznego” czasu wynika z potrzeby ominięcia rutyny spędzania
dnia, rutyny, która chroni człowieka przed doświadczaniem teraźniejszości, realnej
rzeczywistości i samego siebie.
Tekst został opublikowany w miesięczniku „Charaktery”, nr 10, 2001 r.
2