Wojciecha Mszycy
Transkrypt
Wojciecha Mszycy
pytań Rewers medalu z 1925 r.; pierwsze przepisy rowerowe uchwalone przez Sejm RP w 1936 r.; powojenna kłódeczka – „Zamknięcie rowerowe”; tabliczka rejestracyjna wzór 1938–1939; przedwojenne pudełeczko na łatki rowerowe z wolbromskiego Stomilu. do… Wojciecha Mszycy Po 37 latach pracy na redakcyjnych stołkach i fotelach śląskiej prasy wybrałeś wolność na emeryturze. Masz teraz czas na gromadzenie eksponatów do swojego minimuzeum, prawdziwego politechnicznego panoptikum. Co ukrywasz w tym sezamie? 90 lat, wygląda czerstwo i jest w pełni sprawny! Jeżdżę nim i reprezentuję Polskę na spotkaniach europejskich retrorowerzystów – ostatnio w Dreźnie, na zamku pamiętającym naszego Augusta II Mocnego i hrabinę Cosel. Jest tylko o trzy lata starszy od pierwszego śląskiego roweru wyprodukowanego w Polsce Odrodzonej. Skonstruował go Władysław Strzałkowski, utalentowany wynalazca, konstruktor i właściciel fabryczki mieszczącej się przy ul. 3 Maja 34 w Katowicach. Pod marką Ebeco Strzałkowski wyprodukował także pierwszą na polskim Śląsku maszynę do szycia, a jakiś czas potem gramofon. Gdy już postawiłem mojego nestora na koła, to najpierw pojechaliśmy właśnie tam, aby pokłonić się cieniom Strzałkowskiego. Ebeco jest dla mnie najbardziej katowickim z katowickich rowerów! Jego ramę zdobi firmowy szyldzik-emblemat ze scenką, w której dwóch kuźników w roboczych fartuchach, z młotami na ramieniu, stary i młody, podają sobie dłonie nad opromienionym słońcem stawem kuźniczym. To alegoria tradycji. Niestety, nie wszystko mieści się na 15 m 2. Prócz skromnej, ale jedynej istniejącej (!) kolekcji pamiątek po katowickiej firmie PEBECO, czyli pierwszej polskiej „wytwórni specyfików Beiersdorfa”, m.in. kremu Nivea, po którym mam blisko 90 opakowań, zgromadziłem też 58 maszyn do pisania marki Adler, a także 6 rowerów i motorower tej firmy. Rowerów ponad 50-letnich mam 15, najstarsze – z 1925 i 1926 r. I mnóstwo różnych dodatków do nich… To znaczy? Który skarb jest najbliższy twemu sercu? To rower firmy Ebeco, wyprodukowany w 1925 r. Najstarszy z moich rowerów. Zmartwychwstał ze złomowiska – wskrzesiłem go osobiście. Dziś ma prawie 38 w i e d z a i Ż y c i e grudzień 2012 Jesteś fanem Ebeco? Fot. Wojciech Mszyca (5x) Wojciech Mszyca (rocznik 1947), absolwent UMK w Toruniu, mieszka w Katowicach, ale jest miłośnikiem małej ojczyzny – rodzinnych Żarek w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Tam odkrywa i pielęgnuje ślady przeszłości. W 2000 r. otrzymał ministerialną Złotą Odznakę „Za opiekę nad zabytkami”, w 2006 r. Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego za ochronę i upowszechnianie dóbr kultury, a z rąk ambasadora Izraela w Polsce – dyplom za ochronę dziedzictwa kultury żydowskiej. Jest członkiem międzynarodowego Adler-Motor-Veteranen-Club oraz Sekcji Pojazdów Zabytkowych Automobilklubu Śląskiego. Na zdjęciu prezentuje katowicki rower Ebeco z 1925 r. oraz obręcz, tzw. rajfę, do toczenia. Gromadzę wszystko, co się wiąże z rowerami – zabytkowe szyldziki-emblematy, medale i odznaki, lampki, dzwonki, siodełka, pompki, torebki narzędziowe, dokumenty, fotografie, literaturę… Zebrałem liczące po kilkadziesiąt sztuk unikatowe kolekcje pudełeczek na łatki do dętek (tzw. apteczki kolarza) i kluczy rowerowych, sygnowanych przez znanych producentów. Te przedmioty mają nie tylko wartość zabytkową, ale opowiadają także o ludzkich losach i historii. Na przykład mam tu dokument zarekwirowania roweru na rzecz wojska we wrześniu 1939; rozporządzenie SS i Policji z Krakowa z 1942 r. o obowiązku zgłaszania rowerów; zgodę (po rosyjsku) na używanie roweru w 1945 r.; medal Roberta Nowoczka z chorzowskiego Ruchu „za VII miejsce w pierwszym po wojnie VI Wyścigu Kolarskim Dookoła Polski”. Kolekcjonerskie pasje, tak jak apetyt, rosną w miarę jedzenia. Przed wojną sklep rowerowy na parterze kamienicy Strzałkowskiego uchodził też za największy… skład muzyczny, oferujący oprócz rowerów nagrania płytowe gwiazd ówczesnej opery, operetki i estrady. Moje zbiory wzbogacił ostatnio piękny tekturowy album z kompletem szelakowych płyt. Jego bordową okleinę zdobi złota lira i pięciolinia z nutami oraz napis: EBECO Fabryka Rowerów i Gramofonów. Kosztował niecałe 50 zł, zawiera 12 kopert i 12 czarnych, masywnych płyt na 78 obrotów, z kolorowymi winietami, np. legendarnej His Master’s Voice (z pieskiem zapatrzonym w tubę gramofonu), a prócz tego nagrania: Telefunkena, Electroli i Odeonu. Rower Ebeco oprócz firmowego dzwonka ma też drugi, „Made in Poland”, ozdobiony unikatowym obrazkiem o tematyce industrialnej. Imituje dźwięk kowadła uderzonego młotem, rzadko spotykane brzmienie pojedyncze – wywoływane jednym pstryknięciem. A jak dawniej jeździło się na rowerze? Rower był technicznym szlagierem XIX w. Jako „maszyny do biegania”, zabawki dandysów, używano go już w czasach Wiosny Ludów. Na ziemiach polskich pojawił się jeszcze przed powstaniem styczniowym. Pierwsi cykliści na bicyklach i welocypedach budzili autentyczny postrach. Gdy zapuszczali się w odleglejsze okolice, na ich widok przerażeni Ślązacy żegnali się znakiem krzyża, rzucali kamieniami bądź szczuli psem. W Katowicach pionierskie egzemplarze unowocześnionych wehikułów pojawiły się na początku ostatniej dekady XIX stulecia. Ich entuzjastą był Fritz Siwinna, redaktor popularnej „Kattowitzer Zeitung” (Gazety Katowickiej). Był też założycielem i wieloletnim prezesem „Radfahrer-Club”, klubu cyklistów. Założył go latem 1894 r. W jaki sposób do rowerów odnosiła się płeć piękna? „Maszyny do biegania”, welocypedy i bicykle długo były niedostępne dla pań, noszących przecież stroje do ziemi. Kiedy pojawiły się pierwsze „niskie” rowery, o tzw. ramie krzyżowej, które później przekształciły się w damki o „łabędziej szyi”, to ostrzegano cyklistki, że jeżdżąc na „kole”, będą miały skrzywione miednice, utracą dziewictwo, a doznając pobudzenia seksualnego pod wpływem siodełka, staną się ofiarami erotycznej rozwiązłości. Na szczęście nie wszystkie ulegały tym przestrogom. Na jednośladzie marki Columbia, w 1895 r., okrążyła świat pochodząca z Bostonu Annie Cohen Kopchovsky. Ona pierwsza ponoć zdjęła suknię i włożyła pumpy. Miłośniczką roweru była też Maria Skłodowska-Curie, odbyła na nim nawet podróż poślubną. W mojej rowerowej stajni mam cztery damki. Często i chętnie ich dosiadam. Ozdobą mojej kolekcji jest Błękitna Diamant(ka) 69 z 1938 r., reklamowana ówcześnie jako „Piękność z Saksonii”. Jak jeszcze można było swawolić na rowerze? Wiosną 1939 r. w Siemianowicach na Śląsku odbyły się rowerowe mistrzostwa Polski. Były głównym punktem programu obchodów 40-lecia tutejszego klubu cyklistów, założonego w 1899 r. O tym wydarzeniu dowiedziałem się ze starych reklam, ogłoszeń i wycinków prasowych. Wydawana w Katowicach „Polska Zachodnia” informowała: „W ramach mistrzostw Polski wystąpią w Polsce po raz pierwszy żeńskie drużyny cyklistów, które wykonają szereg pokazów jazdy sztucznej oraz pokaz rejsów na monocyklach. Ponadto przewiduje się pokazy drużyn męskich jazdy sztucznej, artystycznej, humorystycznej oraz szereg innych emocjonujących pokazów”. Wszystkie wymienione tam ekstrawagancje były dyscyplinami kolarstwa klasycznego. Tego typu akrobacje, tańce, skoki i przewroty na kole Międzynarodowa Unia Kolarska zaliczała do cyklotrialu. W Polsce Odrodzonej to właśnie katowiccy i śląscy kołownicy należeli do najlepszych w tej dziedzinie. Mieli też znakomite drużyny piłki rowerowej, którą do bramki wbijało się tylko kołem. Rozmawiał Henryk Szczepański g r u d z i e ń 2 0 1 2 wiedz a i Życie 39 ksiegarnia.proszynski.pl ksiegarnia.proszynski.pl ksiegarnia.proszynski.pl ksiegarnia.proszynski.pl ksiegarnia.proszynski.pl ludzie