do czytania - mam.media.pl

Transkrypt

do czytania - mam.media.pl
SPIS TREŚCI
śnieżna pustynia i jedno miasto
strona 6
(nie tylko) nauka za granicą
strona 11
jestem antychrystem
strona 18
dymy detroit
strona 23
joan crawford - lawina dobra
strona 26
3
WSTĘPNIAK
CZŁOWIEK NA KSIĘŻYCU
Czujecie coś niesamowitego podczas spaceru ulicami przyozdobionymi masą świecidełek? Przeszywa was dreszczyk emocji, gdy wchodzicie do sklepu po prezenty dla najbliższych? A podczas pieczenia
pierniczków albo słuchania świątecznych piosenek? Jeśli nie, wiedzcie, że to nic strasznego i nie macie czym się martwić.
Tak to jest, że jeśli już
w połowie listopada
otaczają nas migające
gwiazdki i choinki, po
kilkunastu dniach ten
widok nam powszednieje i nie dostrzegamy w nim n i c magicznego. Przez pierwszy tydzień grudnia
bez przerwy słuchamy
„Last Christmas”, by
już w połowie miesiąca wyłączać radio, gdy
tylko zabrzmią pierwsze nuty tego utworu.
Z niedowierzaniem łapiemy się za głowę,
widząc kilometrowe
kolejki w sklepach (no
bo kto przed Bożym
Narodzeniem robi zakupy?!).
Narzekamy, że Święta
utraciły swój urok,
choć przecież dla wielu są one najważniejszym świętem w roku.
Narzekamy, że gdzie
ten urok, gdzie ta
magia i duch Świąt i…
nic z tym nie robimy.
Pogrążamy się w wypełnianiu niesamowicie ważnych obowiązków tak bardzo, że
gdy wreszcie nadchodzi ten d ł u g o oczekiwany dzień, najchętniej spędzilibyśmy go
na kanapie. Sami więc
jesteśmy sobie winni,
że tracimy to, co
w tym czasie najpiękniejsze – chwile z rodziną. Wierzcie mi,
nieskazitelnie czyste
okna i śnieżnobiałe
obrusy wcale nie są
wyznacznikiem wesołych Świąt.
tkie filmiki to małe
arcydzieła, obok których nie da się przejść
obojętnie. Każdy opowiada wzruszającą historię i pokazuje, że
Boże Narodzenie to
przede wszystkim radość z dzielenia się
z innymi. Oglądając
tegoroczną reklamę
również nie sposób
nie uronić kilku łez,
widząc dziewczynkę
wysyłającą
prezent
samotnemu starszemu panu mieszkającemu na Księżycu.
Zanim więc wpadniemy w szał światecznych zakupów i usmażymy karpia, roDucha Świąt Bożego zejrzyjmy się wokół.
Narodzenia udało się Może Księżyc wcale
jednak uchwycić pe- nie jest tak daleko, jak
wnej brytyjskiej fir- się wydaje?
mie, co roku prezentującej nową świąteczną reklamę. Te króAgnieszka Antosik
4
STOPKA REDAKCYJNA
OUTRO
Szefowie działów:
Lena Janeczko (kultura)
Agnieszka Kracla (społeczeństwo)
Roksana Grzmil (foto)
Patryk Skoczylas (graficy)
Patrycja Ziemińska (korekta)
Patrycja Brejnak (promocja).
ISSN: 2299 - 5242
Ogólnopolski tygodnik młodzieżowy
Wydawca: Fundacja Nowe Media
Koordynator: Kamil Wiśniowski
www.outro.pl
Mail: redakcja(@)outro.pl,
rekrutacja (@)outro.pl
Redaktor naczelna: Anna Lewicka
Zastępcy redaktor naczelnej:
Agnieszka Antosik, Karolina Wojtal
Sekretarz redakcji: Mariola Lis
Redaktorzy prowadzący: Jakub
Dudek, Beniamin Strzelecki
Ostateczna korekta: Ariadna Grzona
Fotoedycja: Ewelina Krupa
Korekta:
Maria Gołaszewska, Ola Józefczyk,
Tomek Król, Kinga Król-Kamoji, Ilona
Sieradzka, Mateusz Tutka, Patrycja
Ziemińska.
Graficy: Magdalena Kosewska,
Patryk Skoczylas.
Projekt okładki:
Patryk Skoczylas
Zdjęcia w wydaniu zostały zmniejszone i przycięte z oryginałów.
Żródło okładki:
Jean-Luc Ourlin (CC BY-SA 2.0)
5
SPOŁECZEŃSTWO
ŚNIEŻNA PUSTYNIA
I JEDNO MIASTO
Głęboka Syberia. Dym. Duszący zapach siarki. Betonowe
bloki, fabryki, wszechobecny śnieg, wieczna zmarzlina.
Ani śladu drzew. Noc polarna trwająca dwa miesiące.
Żadnego pociągu. Jedna droga. Oto Norylsk – najsmutniejsze miasto na świecie.
wana do klimatu. Szacuje się, że
zginęło tu około 800 tysięcy ludzi.
Miasto zostało wybudowa-ne
właśnie przez nich i ich potomkowie wciąż w nim mieszkają.
Nie do życia, a do przeżycia
Powstało w 1935 roku jako jeden
z sowieckich łagrów. Przez wiele
lat istnienie obozu było skrzętnie
ukrywane. Tam, w potwornych
warunkach, więźniowie wykonywali katorżniczą pracę zarówno
przy budowie drogi kolejowej, jak
i w górnictwie. Towarzyszył im
przejmujący mróz i ciągły głód –
racje żywnościowe były bardzo
skromne, a odzież nieprzystoso-
Norylsk został wybudowany wyłącznie w celach przemysłowych
– nic więc dziwnego, że miasto
należy do najbardziej zanieczyszczonych na świecie. Nasz Kraków
może się przy nim schować – w
6
SPOŁECZEŃSTWO
Norylsku już przy wyjściu na
zewnątrz ma się trudności z oddychaniem, a po krótkim czasie
można poczuć w ustach metaliczny posmak (winne są temu
zakłady wytopu metali ciężkich).
Krajobraz jest przygnębiający –
króluje tu wielka płyta, a w tle dymiące fabryki. Jeszcze dalej –
śnieg i biała nicość. „Na palcach
jednej ręki mógłbym policzyć te
miejsca w Norylsku, na które da
się patrzeć, nie płacząc przy tym”
– pisze internauta o nicku dobrodietiel. „To nie jest miejsca do
życia, a do przeżycia.”
A jeśli światło już nie wróci?
Trudno znaleźć miasto, w którym
panują trudniejsze warunki życia
niż tam. Teraz, kiedy my, Polacy,
zamartwiamy się, czy w tym roku
będą białe święta, norylczanieten
problem mają z głowy. Śnieg leży
u nich przez cały rok – Norylsk to
jedno z zaledwie trzech miast,
które są położone na wiecznej
zmarzlinie. Ponadto, jego mieszkańcy święta te spędzą, jak co roku, pogrążeni w całkowitej ciemności. Pierwsze dni grudnia to
początek nocy polarnej, która
trwa około sześciu tygodni. Elena
Czernyszewa, reporterka, która
spędziła w Norylsku rok, wspomina na łamach National Geographic: „Byłam ciągle zmęczona. Nie
mogłam też zasnąć, bo moje
7
SPOŁECZEŃSTWO
ciało tak naprawdę nigdy się nie
obudziło. Zaczęłam u siebie zauważać nietypowy, silny strach –
aco, jeśli światło już nie wróci?”
Norylczanie uważają noc polarną
za swoisty test – jeśli ktoś ją
przetrwa, to znaczy, że może tu
zamieszkać.
ratury. Czterdziestostopniowy
mróz przez całą zimą jest tu
standardem. Zwykła droga do
szkoły może się wówczas zamienić w prawdziwą wyprawę.
Zaspy mogą mieć wysokość nawet do kilku metrów. Przez większość roku kaloryfery w domach
muszą być włączone, nawet podczas nieobecność gospodarzy.
Nie tylko z powodu zimna – w
niewłączonych woda może zamarznąć i rozsadzić rury. Na
początku tego roku, w oddalonej
o osiemdziesiąt kilometrów od
Norylska Dudince wichura zerwała główną linię energetyczną,
co spowodowało przerwy w dostawie prądu i ogrzewania przy
temperaturze minus czterdziestu
pięciu stopni. W efekcie rury pękały, a woda wylewała się z mieszkań oknami i wypływała na
„Do miasta wstęp mają
jedynie Rosjanie oraz
białoruscy przedsiębiorcy. Nawet dla obywateli
rosyjskich dostanie się do
Norylska jest dużym problemem (...)”
Lodowy koszmar
Zima za kołem podbiegunowym
to również koszmarne, niewyobrażalne dla Europejczyka tempe-
8
SPOŁECZEŃSTWO
ulice – oczywiście, natychmiast
zamarzając. W lodzie grzęzły nawet samochody, a szpitale zapełniały się osobami w stanie skrajnego wychłodzenia.
Serce czy rozum?
Pytanie nasuwa się samo: Dlaczego ci ludzie zadecydowali, żeby
tam zamieszkać, dlaczego rodowici mieszkańcy miasta nie opuścili? Dlaczego nie wyprowadzili
się dalej, jeśli nawet nie do Petersburga czy Moskwy, to choćby
do pobliskiego Krasnojarska? Odpowiedzi są dwie – pierwsza to
pieniądze. Zapłata za pracę kilkukrotnie wyższa niż zarobek przeciętnego Rosjanina i podobnie
wysoka emerytura. „Kupiliśmy
z rodziną za swoje własne pieniądze nowe mieszkanie w Petersburgu. Nie na kredyt. Za SWOJE.”
– podkreśla z dumą granit75, który w przyszłym roku wyprowadza
się z rodzinnego miasta.
Kolejnym powodem mieszkania
w Norylsku jest sentyment. Ale
nawet ci, którzy zostali tu z uczucia do miasta, mają wątpliwości.
Denis uważa, że dawny Norylsk
umarł: „Dawni Norylczanie to
idealiści, romantycy, ludzie, którzy oddaliby ostatnią kopiejkę, by
pomóc przyjacielowi. Ludzie ze
szronem na brodzie, nie bojący
się odmrożenia policzków, żyjący w zgodzie z przyrodą, szanują
9
SPOŁECZEŃSTWO
Jeśli ktoś jest zainteresowany
zwiedzeniem Norylska, zmartwię
go. Do miasta wstęp mają jedynie
Rosjanie oraz białoruscy przedsiębiorcy. Nawet dla obywateli
rosyjskich dostanie się do Norylska jest dużym problemem –
do miasta można dostać się jedynie samolotem lub statkiem.
Jedyna droga asfaltowa biegnie
zaledwie do Dudinki. To jedyne
miasto w promieniu setek kilometrów od Norylska. Norylczanie
nie bez powodu mówią o sobie,
jak o mieszkańcach Księżyca –
osobach odciętych od świata.
Mimo postępu ich sytuacja raczej
się nie zmieni.
cy każdą gałązkę. Ich już teraz nie
ma.” Dobrodietiel przytakuje: „Norylczanki to w ogóle oddzielny
temat. Ani w Petersburgu ani
w Moskwie, w ogóle nigdzie nie
widziałem takiego nagromadzenia egoistycznych, zadufanych
w sobie…” – dalej w poście następuje seria niecenzuralnych wyrażeń. „Solarium, modne szmatki,
tipsy i idzie taka księżniczka glamour…” – podsumowuje. Ale
nawet osoby mówiące z sympatią
o Norylsku w większości ostrzegają: „Rosjanie, nie przyjeżdżajcie
tu za żadne skarby, bo zmarnujecie życie swoje i swojej rodziny.”
„Norylczanie nie bez powodu mówią o sobie, jak
o mieszkańcach Księżyca”
Wypowiedzi mieszkańców Norylska zostały zebrane z portalu:
www.nesiditsa.ru
Lena Janeczko
10
(NIE TYLKO) NAUKA ZA GRANICĄ
Listopad, grudzień i styczeń to czas, kiedy wiele funduszy
stypendialnych przyjmuje wnioski na kolejny rok szkolny.
Jednym z nich jest Towarzystwo Szkół Zjednoczonego Świata,
które prowadzi konkurs kwalifikacyjny do szkół prywatnych w
Wielkiej Brytanii i Austrii.
SPOŁECZEŃSTWO
O jednym z konkursów TSZŚ
pisałem już w numerze 246.
„Outro”, w artykule pt. Nauka –
najwspanialsza przygoda życia.
Chodziło wówczas o placówki
United World Colleges (UWC)
rozsiane po całym świecie – od
Stanów Zjednoczonych po Singapur. Ideą UWC jest wielokulturowość, wszechstronne zainteresowania kandydatów oraz doświadczenie w działalności charytatywnej i społecznej.
kwalifikacyjną będą miały możliwość podjęcia nauki w Sixth Form
College. Jest to dwuletni okres
przygotowań do matury, który
odpowiada drugiej i trzeciej
klasie liceum w Polsce. Edukacja
kończy się maturą brytyjską –
A Levels – lub międzynarodową –
International Baccalaureate (IB),
w zależności od tego, jaki program realizuje dana placówka.
Zarówno matura A-Levels, jak i IB
są honorowane w większości
szkół wyższych na świecie. W latach 1991-2010 aż 25% stypendystów Towarzystwa zdobyło indeksy dziesięciu najlepszych
uczelni świata, m.in. Harvard,
Cambridge czy Oxford. Z drugiej
strony, sam fakt zdania międzynarodowej matury nie otwiera
Tym razem chcę opisać nabór
prowadzony na dwa lata nauki
w prywatnych szkołach w Wielkiej Brytanii oraz Austrii. O stypendium starać się mogą uczniowie klas pierwszych szkół ponadgimnazjalnych. Osoby zarekomendowane
przez
komisję
12
SPOŁECZEŃSTWO
drzwi na każdy uniwersytet. Wymaga to ogromnego nakładu pracy oraz wielu godzin poświęconych nauce. Na szczęście w zdobywaniu wiedzy nie jesteśmy
osamotnieni.
Rozmawiałem
z wieloma stypendystami TSZŚ,
którzy
kontynuowali
naukę
w szkołach prywatnych w Wielkiej Brytanii i w ich wypowiedziach zawsze można było
usłyszeć wiele pochlebnych opinii o nauczycielach, którzy chętnie poświęcali swój czas zdolnym uczniom, organizowali zajęcia pozalekcyjne oraz, przede
wszystkim, starali się, aby lekcje
były ciekawe. Szkoły na Wyspach
proponują swoim uczniom wiele
aktywności niezbyt popularnych
w Polsce, m.in. profesjonalne zajęcia laboratoryjne czy astronomiczne, warsztaty kreatywnego
pisania, zajęcia z języków takich
jak mandaryński czy arabski.
Oczywiście, nie może zabraknąć
kółek teatralnych, chórów, kółek
debatowych
Model
United
Nations (MUN). A jeżeli szkoła nie
organizuje interesujących nas
zajęć, często wystarczy porozmawiać z odpowiednim nauczycielem i samemu poprosić o ich
zainicjowanie.
Duży nacisk kładzie się również
na prace społeczne. Uczniowie są
zachęcani dopomocy w szkolnej
bibliotece,
archiwum
czy
pobliskim domu spokojnej starości. Kolejnym bardzo ważnym
aspektem jest sport. W wielu
szkołach zajęcia z wybranej dyscypliny są obowiązkowe, ale
często wybór jest na tyle szeroki,
że staje się to czystą przyjemnością. Oprócz piłki nożnej czy siatkówki, zazwyczaj mamy możliwość spróbowania swoich sił
w squashu, jeździe konnej, water
polo, szermierce czy rugby. Dodatkowych emocji dodaje wewnątrzszkolna rywalizacja domów, które większość z nas kojarzy z Harry’ego Pottera. Znaczna część szkół, które oferują
stypendia w ramach konkursu,
ulokowana jest w kilkusetletnich
13
SPOŁECZEŃSTWO
cznych. Na jej terenie można
znaleźć kor-ty tenisowe, siłownie,
a nawet własny basen! Nacisk
kładziony jest na holistyczny
rozwój – motto to „stawać się
najlepszą wersją samego siebie”.
obiektach z imponującą historią,
ale obecne wyposażenie z pewnością nawet nie śniło się ich
fundatorom. Na przykład Clifton
College poza laboratoriami i pracowniami posiada swój kort tenisowy, siłownię oraz basen. Poza
tym pamiętajmy, że sama możliwość pobytu w Wielkiej Brytanii
jest dla wielu osób marzeniem.
Na potwierdzenie tych słów mogę przywołać słowa Jana Globisza, który był stypendystą TSZŚ
w Clifton College w latach 20132015 i opisał dla nas okres swojej
nauki w tej placówce.
Różnice między Polską a Anglią
uwidoczniają się bardzo podczas
lekcji. Stosunek między nauczycielami, a uczniami jest znacznie
mniej formalny. Zasadą jest to, że
nauczyciel jest dla ucznia. Każdy
z tych pierwszych ma specjalnie
wydzielone godziny na korepetycje
i poświęca własny czas na to, by
uczniowie
osiągali
sukcesy.
Jakakolwiek pasja czy hobby będą
wspierane. Clifton ma jeden
znajwiększych teatrów szkolnych
– Redgrave Theatre – i cieszy
sięsilną grupą artystów plasty-
Przeżycie wyjazdu, opuszczenia
domu i przyjaciół, zmiany
klimatuna zawsze zmieniają.
Świat ulega nagłemu zmniejszeniu; lot do Polski staje się
14
SPOŁECZEŃSTWO
testu gimnazjalnego (oprócz
części językowej) – co najmniej
80%. Ponadto wymagana jest
dobra znajomość języka angielskiego oraz udokumentowane
szerokie zainteresowania i osiągnięcia. Znajomość języka musi
być na takim poziomie, jaki umożliwi podjęcie nauki w środowisku anglojęzycznym (zgodnie
z systemem CEFR – co najmniej
B1-B2). Z drugiej strony, nie najlepsza znajomość języka nie powinna być przeszkodą w otrzymaniu stypendium. Zwłaszcza
młodzi ludzie w środowisku
native speakerów bardzo szybko
przyswajają nowy język.
zwyczajem, a nie czymś wyjątkowym, a posiadanie znajomych we
wszystkich krańcach globu daje
wiele możliwości. To wyzwanie nie
dla wszystkich – wymaga wielkiej
determinacji i siły, ale droga jest
otwarta i nie widać jej końca.
Po takiej zachęcie postaram się
opisać, co należy zrobić, aby
ubiegać się o stypendium. Przede
wszystkim, należy spełnić kilka
warunków
formalnych:
być
uczniem klasy I szkoły ponadgimnazjalnej, średnia ocen na
świadectwie
gimnazjalnym
–minimum 4.5, średnia wynikówz
15
SPOŁECZEŃSTWO
Konkurs kwalifikacyjny składa się
z trzech etapów. Pierwszy z nich
to formularz zgłoszeniowy, wypełniany za pośrednictwem internetowej platformy. Czas na
przesłanie formularza mija 15 stycznia 2016. Do końca terminu pozostało jeszcze dużo czasu, ale warto pamiętać, że im
wcześniej się za to zabierzemy,
tym więcej rzeczy, o których warto napisać, nam się przypomni.
Zresztą, z niektórymi zagadnieniami trzeba się po prostu przespać. Trudno jest odpowiedzieć
od ręki na takie pytania jak „Co
robiłbyś, gdybyś mógł być niewidzialny przez jeden dzień?” czy
„Bycie jakim jedzeniem najlepiej
wyrażałoby Twój charakter?”.
Etap drugi polega na przedłożeniu wymaganych kopii dokumentów oraz rozmowie z komisją
kwalifikacyjną. Rozmowa odbywa
się po części w języku polskim, po
części po angielsku. Termin
półfinału przewidziany jest na
marzec. W trzecim etapie bierze
udział około 20-30 uczniów zarekomendowanych przez komisję
konkursową. W trakcie finału ma
miejsce spotkanie z dyrektorami
szkół oferujących stypendia, a rozmowa odbywa się w całości po
angielsku. W tegorocznym konkursie stypendia zaoferowało 10
szkół: 9 z nich w Anglii (11 miejsc),
a jedna w Austrii, w Wiedniu
(2 miejsca).
16
-leżć ucznia, który jest inteligentny i potrafi użyć swojej wiedzy
w pożyteczny sposób. Osobę, która
ma plany na przyszłość i sprawuje
nad nimi kontrolę, ale jednocześnie jest otwarta na nowe możliwości i doświadczenia. Kogoś, kto
ma opinie na różnorodne tematy
i potrafi ich bronić, używając rozsądnych argumentów, i można
z nim podyskutować. Kogoś takiego, po kim widać, że będzie działać dla sprawy, na której mu zależy, i przyczyni się do prawdziwych
zmian.
Jak wyglądał proces rekrutacji
z perspektywy osoby starającej
się o stypendium? Opisała go dla
nas Joanna Koter, stypendystka
szkoły Fyling Hall School w latach
2014-2016:
Aplikowałam już dawno – w styczniu miną dwa lata, od kiedy
usiadłam przed komputerem i napisałam swój esej aplikacyjny do
TSZŚ. Nad czymś podobnym właśnie pracuję, bo ubiegam się
o miejsce na brytyjskim uniwersytecie – a one używają całkiem
podobnego systemu. Pisanie eseju
do TSZŚ było dla mnie chyba
pierwszą okazją do podsumowania tego, co do tej pory udało mi
się osiągnąć. Człowiek zdaje sobie
sprawę, że oceny i konkursy to faktycznie za mało i ważne jest, żeby
na dłuższą metę angażować się
w różne rzeczy, czy to kluby sportowe albo artystyczne, czy działalność w organizacji (dla mnie
było to harcerstwo).
„Dodatkowych emocji
dodaje wewnątrzszkolna
rywalizacja domów, które
większość z nas kojarzy
z Harry’ego Pottera.”
Od powstania w 1991 roku Towarzystwo Szkół Zjednoczonego
Świata ufundowało ponad 300
dwuletnich stypendiów. Współpracę z brytyjskimi szkołami
średnimi prowadzi od 1993 roku.
Jednym z kolejnych wyróżnionych uczniów możesz być
również ty.
Oczywiście pierwszy etap to tyl-ko
wstęp. Obie rozmowy kwalifikacyjne wspominam bardzo dobrze, a finałową – chyba nawet
lepiej niż pierwszą. Nie rozmawialiśmy tylko o akademickich
sprawach, bo celem takiej rozmowy jest poznanie kandydata od
strony, która nie może być spisana
wwykazie
ocen
ani
liście
osiągnięć. Chodzi o to, żeby zna-
A jeżeli chodzisz jeszcze do
gimnazjum, twój czas przyjdzie
za rok, dwa albo trzy.
Beniamin Strzelecki
17
KULTURA
JESTEM ANTYCHRYSTEM
„To pewne – David Bowie sprzedał duszę diabłu” – czytam wśród
komentarzy pod nowym singlem Davida Bowiego na portalu
YouTube. Od razu zadaję sobie pytanie – co może wywołać taką
reakcję? Arcydzieło? Coś kontrowersyjnego? Słucham i wiem –
singiel Blackstar jest z pewnością kontrowersyjnym miniarcydziełem.
Dwa lata temu, gdy słuchałam
przeciętnego utworu Valentine’s
Day, spisałam ostatnią twórczość
Bowiego na straty. Uznałam, że
67 lat to wiek, w którym nie da się
już stworzyć niczego odkrywczego, świeżego. Tym, którzy o nim
nie słyszeli, pokrótce przedstawię
– David Bowie to muzyk-legenda.
Minęło już czterdzieści lat jego
twórczości i kolejne pokolenie
(już trzecie) fascynuje się jego
muzyką. Jako gwiazda pop, wys-
tępująca na scenie z takimi sławami jak Freddie Mercury, zasłynął nietuzinkowym wizerunkiem
i intelektualistycznymi tekstami.
16 listopada światło dzienne ujrzał obszerny, 9‑minutowy singiel
B l a c k s t a r u t w ó r zaskakujący
i niezwykle kontrowersyjny, rzucający nowe światło na dorobek
artystyczny muzyka.
Dlaczego kontrowersyjny? Jest
coś, co łączy Davida Bowiego
18
KULTURA
i Henryka Sienkiewicza – ich odbiorcy (cokolwiek niewyedukowani) mają problem z rozróżnieniem rzeczywistości i odautorskiej
fikcji. Z tego to powodu Sienkiewiczowska Trylogia spędza historykom sen z powiek od czasów
pozytywizmu, zaś David Bowie od
dwóch tygodni posądzany jest
o konszachty z szatanem. Autor
Blackstar stawia krok naprzód –
jego utwór nie jest, jak u autora
Potopu, nierozważnym igraniem
na granicy prawdy i kłamstwa
(chciałoby się rzec – na granicy
dobra i zła). Bowie, ikona muzyki
pop od lat siedemdziesiątych,
twórca znany i ceniony, bezlitośnie i ostentacyjnie depcze w Blackstar ideały kultury chrześcijańskiej. Ekstatycznerytuały, kult
śmierci, święta księga z czarną
gwiazdą, trzy strachy na wróble
jako figura Chrystusa na krzyżu –
to już nie jest wyuzdana Madonna, śpiewająca pod krucyfiksem.
Teledysk do Blackstar ocieka tym,
co można by określić jako obrazoburcze i świętokradcze. Postaram się go jednak oswoić (a mianowicie zinterpretować) i pokazać, że nie taki diabeł straszny,
a na pewno fascynujący.
Muzyka i teledysk stanowią tu
nierozerwalną, znaczeniową całość. Zarówno obraz, jak i brzmienie od początku wprowadza nas
w tajemniczy, oniryczny nastrój.
Przy akompaniamencie ciemno
brzmiących dźwięków gitary i basowego tła, wybija się jedynie
nieregularny rytm perkusji, wprowadzający słuchacza w trans.
19
KULTURA
Linia melodyczna wtapia się
w dźwiękowe tło – głos Bowiego
jest jakby ospały, rozmyty. Przed
widzem ukazuje się wizja dziwacznej, obcej planety – mrok, żwir
i skały, wiecznie zaćmione słońce, a wśród tego pejzażu martwy
kosmonauta. Czyżby był to… Major Tom? Tak! Oto bohater najbardziej znanego utworu Bowiego,
a mianowicie Space Oddity – ballady opowiadającej o alienacji i zagubieniu jednostki. Major Tom
w utworze sprzed niemal czterdziestu lat traci łączność z Ziemią, a my, widzowie, odnajdujemy go ponownie w Blackstar.
Jego czaszka, odnaleziona przez
dziewczynę z ogonem, staje się
centrum tajemniczego rytuału.
Powtarzające się raz po raz sceny
z dygoczącymi postaciami były
pomysłem samego Bowiego – jako inspiracje podaje on bajki z lat
sześćdziesiątych – tworzono je na
zasadzie wielokrotnie rysowanych scen, zaś drobne różnice
kolejnych klatek wywoływały
efekt „migotania” bohaterów. Zarówno ten motyw, jak i oczy
z guzików na bandażu okalającym
głowę muzyka, wywołują efekt
groteskowy. Zabieg ten „odciąża”
mroczną atmosferę teledysku –
cała sceneria nabiera lekkości i swe-
20
KULTURA
go rodzaju baśniowości. Odnoszę
wrażenie, jakby autorzy – Bowie
i Johan Renck, reżyser teledysku,
zapraszali odbiorcę do wkroczenia w wykreowany przez nich
świat: „In the centre of it all (…) /
Your eyes” – to stale powtarzany
refren. W Blackstar widzowi narzucona jest rola podglądacza –
wszystkie sceny ukazane są w perspektywie mikro, w przybliżeniu,
sceny na strychu oglądamy zza
framugi drzwi. Percepcja odbiorcy ma tu niebagatelne znaczenie,
ma on niejako być uczestnikiem
tych obrazów i wydarzeń. Pośrodku „tego wszystkiego” są „twoje oczy” i to twoja interpretacja
decyduje o tym, jak przestrzegasz
tę kreację.
mielibyśmy do czynienia ze spójną historią o kulcie odosobnienia,
a także autoteliczną opowieścią
na temat twórczości Bowiego.
Kompozycję przełamuje część
środkowa – skrajnie odmienna od
okalających ją fragmentów. Muzycznie utrzymana jest ona w balladowym tonie dojrzałej muzyki
popularnej (z której autor słynął
w szczytowym okresie swej popularności), a dotyczy… Antychrysta. Muzyk w miejscu figury szatana stawia samego siebie i sugeruje, by po śmierci „Jego” (Jezusa?) podążać za nim, Czarną
Gwiazdą. Problemu nastręcza ironiczny wymiar tekstu – jakże „na
poważnie” traktować fragment:
„I’m not a gangstar / I’m a Blackstar”? To jest ten aspekt, który
umknął urażonym komentatorom
z czeluści Internetu – Bowie
Gdyby ograniczyć singiel do tej
części (która go otwiera i zamyka)
21
KULTURA
z nich otwarcie kpi. Wykorzystuje
fundamentalną figurę kultury
chrześcijańskiej, by ukłuć słuchacza w czuły punkt. Dodajmy, że
robi to z niesamowitą gracją
i przymrużeniem oka. Dla mnie ta
część jest kolejną składową opowieści o twórczości i popularności autora. To nie jest opowieść
o Lucyferze – to ON, Bowie, jest
Czarną Gwiazdą. Stał się kultową
postacią muzyki popularnej, swoim wizerunkiem przełamywał kulturowe stereotypy płci i z pewnością nie stał po stronie świętości. Księga, którą trzyma, niekoniecznie jest anty-biblią, może
być księgą Czarnej Gwiazdy, swobodnie powiązaną z konotacjami
chrześcijańskimi.
To zaledwie streszczony opis
Blackstar, kontrinterpretacja, reakcja na wąskie spojrzenie internautów objawiające się w komentarzach pod tym wieloaspektowym teledyskiem i utworem. Za
co ja najbardziej cenię Blackstar?
Na pewno za „malarskość” – to
migotliwy pejzaż ciał, które w serii sennych obrazów ukazują swoje deformacje, ułomność, zwierzęcość. Ciało nie opuszcza nas
w teledysku ani na chwilę – martwe,
żywe – nie ma znaczenia. Powyżej przedstawiłam to, co znajduje
się ledwie pod naskórkiem
utworu.
Pełny album Blackstar ukaże się
na rynku 8 stycznia 2016 r.
Agnieszka Lniak
22
KULTURA
DYMY DETROIT
Jakkolwiek na to nie spojrzeć – jak na formę kreatywnej
wizji czy jak na chęć szybkiego uchwycenia chwili –
wydanie trzech albumów w ciągu niecałych czterech lat
może okazać się bardzo trudne. Szczególnie, jeżeli bierze
się za gatunek sprzed wielu, wielu lat.
Przy pomocy The Agent Intellect
czwórka post-rockowców z Detroit udowadnia, że można iść
w obu kierunkach jednocześnie.
Przede wszystkim widać, że ich
wizja jest czymś pomiędzy wyższą, awangardową sztuką muzyczną a dźwiękiem dla mas. Za
pomocą muzyki przecinają pewną
granicę. Podczas gdy młode grupy punkowe kopiowały styl z początków lat 80., Protomartyr zdecydowanie urozmaica tą rzeczywistość. Jednocześnie standard
tego młodego zespołu po fantastycznym poprzedniku Under
Color of Official Right zdecydowanie się podniósł. Czy zespół nie
zadziałał zbyt pochopnie z wypuszczeniem tak szybko swojego
nowego krążka? Na kartach historii przecież znajdują się przykłady wydawanych naprędce albumów często bez pomysłów.
Tytuł albumu może być mylący.
Wzięty z antycznej koncepcji filozoficznej nijak ma się do całego
zamysłu płyty. The Agent Intellect jest przede wszystkim skoncentrowany na przyziemnych
sprawach i na uciążliwościach
dnia codziennego. Jest wyrazem
porównywalnym do muzyki filmowej. Zamiarem tego krążka
jest opisanie industrialnej okolicy
szarego dnia, zakurzonych ulic
miasta i zimny deszcz wieczoru.
Protomartyr mówi – nie ma nadziei. Przekazują energię i stagnację Detroit do każdej nuty każdego utworu poczynając od strachliwego, barytonowego głosu
Joego Caseya. Jego głos, rzecz
jasna, pomaga nakreślić w połowie tragiczne, w połowie masochistyczne teksty o życiu zwykłego szarego człowieka w świecie kontrolowanym z jednej strony
23
KULTURA
przez modę, a z drugiej - przez
rządy i „siły wyższe”.
ny bas nadający tempo oraz gitara rycząca co chwilę, zwalniając
od czasu do czasu. Podbudowuje
to klimat mrocznego i atmosferycznego wieczoru w metropolii albo postindustrialnym mieście,
który od dawna nie jest w najlepszym stanie.
Rzeczywiście, w koncepcji miasta
widzianej przez kwartet pobrzmiewa czarna wizja, chociażby
The Fall, Joy Division czy Pere
Ubu. Jednak w przypadku Protomartyr główną siłą napędową
szarości jest zdecydowanie muzyka. Wraz z progresem fantastycznego wokalu i słownej potyczki
Caseya z samym sobą, reszta zespołu nadaje temu krążkowi zdecydowanie więcej napędu niż na
poprzednich wydaniach. Przede
wszystkim dzięki ostrym i często
pogmatwanym – jak na standardy
punku – dźwiękami gitary, mechanicznej perkusji oraz brzęczącego basu. Punktem zaczepienia
dla brzmienia zdecydowanie jest
podejście jak u Joy Division – moc-
Fantastycznie łączy się to z czarną, depresyjną wręcz poezją Joego. Zaczynając od mieszanki
szybkiej rytmiki oraz ostrej gitary
w The Devil in His Youth poprzez
gładszy i zdecydowanie bardziej
popowy Feast of Stephen liryka
Caseya zdecydowanie promieniuje na tle poprzednich wydań
Protomartyr. Akompaniujący mu
zespół dodaje od siebie zdecydowanie więcej werwy i tworzy dojrzalsze, bardziej spójne brzmienie. Brzmi to już jak w pełni wła-
24
KULTURA
sne i autorskie brzmienie, co jest
zdecydowanie trudne do znalezienia wśród współczesnych zespołów post-punkowych.
Jednocześnie Protomartyr szlifuje swoją najmocniejszą stronę –
liryki. Już pierwsze słowa utworu
Cowards Starve ujawniają poetycką, ale także brutalną wizję wykreowaną na płycie („Social pressures exist and if you think
about them all of the time, you're
going to find that your head's
been kicked in”/„Naciski społeczne istnieją i jeśli będziesz o nich
ciągle myślał to zobaczysz jak to
bardzo boli”). Przyzywa się tutaj
bardzo ciemne, egoistyczne oblicze człowieka, mówi się o głęboko zakorzenionej depresji, próbie
rodzenia się na nowo i stawaniu
naprzeciw rzeczywistości. Casey
najwyraźniej postanowił kontynuować lirykę Joy Division czy
The Fall i wychodzi mu to bardzo
dobrze i naturalnie.
To wszystko połączone ze sobą,
daje naprawdę ciekawą, w połowie magiczną produkcję, która po
części sprowadza się do całkiem
porządnego albumu post-punkowego, niezbyt radiowego, ale
także wychodzącego ze ścieżek
undergroundu. Jeśli spojrzymy na
Ellen, utwór o matce Caseya, czy
Pontiac '87 możemy zauważyć, jak
dobrze Protomartyr zachęca wewnętrzne demony do wyjścia, uka-
zania psychicznego bólu i przekazuje wiedzę na temat wyolbrzymionej mechanizacji społeczeństwa. Jednocześnie, dzięki tej bezradności, każdy utwór wydaje się
bardzo naturalistyczny, ukrywający się za minimalistycznym podejściem do efektów i prostą grą
na instrumentach.
Jakkolwiek nie spojrzeć na ten album, The Agent Intellect na pewno nie jest płytą, którą można odtworzyć sobie po, lub przed, intensywną pracą. Rozrzucone na
dwanaście utworów traktaty o niskiej witalności po kilkukrotnym
przesłuchaniu, odsłaniają przed
każdym słuchaczem większy obraz rzeczywistości. Protomartyr
udowadnia, że potrafi pogodzić
wysokiej jakości materiał z szybkimi wydaniami. Wspaniałe produkcje o czarnej rzeczywistości
z uchwyceniem tej intensywnej
magii chwili.
Jakub Tabor
25
KULTURA
JOAN CRAWFORD –
LAWINA DOBRA
Dawniej kiedy myślałam o gwieździe filmowej, przychodziły mi na
myśl jedynie negatywne określenia: wyniosła, nieuprzejma,
arogancka. Moje uprzedzenia nie były bezpodstawne. Często zdarza
się, że człowiek osiągający sukces zmienia się nie do poznania. Na
szczęście w ostatnim czasie trafiła w moje ręce biografia Joan
Crawford. Książka pozwoliła mi zrozumieć, że każdy człowiek jest
inny i nie powinniśmy go pochopnie oceniać.
Joan Crawford była aktorką, która
zadebiutowała w latach 20. minionego wieku. Znana jest głównie z filmów: Nasze roztańczone
córki (1928), Ludzie w hotelu
(1932), Tańcząca Wenus (1933),
Kobiety (1939), Mildred Pierce
(1945), Co się zdarzyło Baby Jane
(1962). Za tytułową rolę w Mildred
Pierce otrzymała Oscara. Była
jedną z niewielu aktorek, które
otrzymywały interesujące role
przez całe życie.
26
Urodziła się jako Lucille Fay LeSueur w San Francisco w stanie
Teksas. Niedługo po jej narodzinach rodzinę opuścił ojciec, Tom
LeDueur. Jego miejsce zajął Henri
Cassin, który przez długie lata był
dla małej Billi tatą. Niestety był on
jedyną osobą w rodzinie, która
kochała córkę. Matka Joan nie
ukrywała do niej nienawiści. Karała dziecko za każde najmniejsze
przewinienie. Pewnego dnia ukochany tata zniknął z życia Billi.
KULTURA
Nigdy nie dowiedziała się jaki był
powód jego odejścia. Sytuacja rodzinna z dnia na dzień stała się
tragiczna. Joan umieszono w szkole z internatem, aby zarobić na
własne utrzymanie musiała sprzątać i usługiwać innym koleżankom. W wolnym czasie jeździła
do pralni, w której mieszkała i pracowała jej matka z bratem. Jak
sama wspominała, zapach unoszący się na zapleczu pralni będzie pamiętać do końca życia.
się wspomnieniem w momencie
kiedy Joan rozpoczęła swoją karierę taneczną i podpisała kontrakt
z wytwórnią filmową Metro- Golden- Mayer. W ciągu długoletniej
pracy na planie filmowym Joan
została zapamiętana jako ciepła
i życzliwa osoba. Bez przeszkód
można stwierdzić, że była lawiną
dobra. Brała udział w zbiórkach
charytatywnych i oddawała regularne datki na te cele. W czasie II
Wojny Światowej spędzała wiele
godzin w barach. Tańczyła z każdym obecnym tam żołnierzem.
Przygnębiające dzieciństwo stało
27
KULTURA
Pragnęła dodać im otuchy, dlatego też rozdawała własnoręcznie napisane kartki, które później
żołnierze wysyłali do swoich rodzin. Była szczęśliwa, że poprzez
drobne działania mogła dać im
tak wiele szczęścia.
Marzyła o wielkiej rodzinie. Niestety nie mogła mieć własnych
dzieci. Postanowiła pomóc porzuconym sierotom i trzykrotnie
przystępowała do adopcji. Jako
pierwsza w jej domu pojawiła się
Cristina, w późniejszym czasie
Joan zaadoptowała chłopca Christophera i bliźniaczki Cathy oraz
Cynthię. Starała się dać dzieciom
lepsze życie. Była troskliwa, opiekuńcza, a przede wszystkim wymagająca. Wydawała huczne
przyjęcia urodzinowe i spędzała
każdą wolną chwilę z dziećmi.
Jednak nie każdy potrafił docenić
starania. Dwójka najstarszych
dzieci, Cristina i Christopher,
nienawidzili swojej matki zastępczej. Dokuczali jej i znęcali się.
Pomimo trudności wychowawczych Joan nigdy nie narzekała,
nie biła ich i nie krzyczała.
Steven Spielberg jako początkujący reżyser miał okazję współpracować z Joan. Obawiał się, że
przez wzgląd na swój młody wiek
28
KULTURA
nie zostanie przez nią zaakceptowany. Choć aktorka miała wątpliwości co do współpracy, postanowiła zachować je dla siebie.
Dała szanse młodemu pokoleniu
i nie zawiodła się. Kilkukrotnie
podejmowała
współpracę
z
mniejszymi
wytwórniami,
których nie było stać na gwiazdę
jej pokroju. Nie kierowały nią
pobudki finan-sowe. Chciała po
prostu pomóc. Często aby
minimalizować koszty produkcji
proponowała
wykorzy-stanie
własnej garderoby na pot-rzeby
filmu.
Większość życia spędziła w świecie gwiazd filmowych. Wiele widziała. Nie każdemu powodziło
się tak dobrze jak jej, nie każdy
otrzymywał regularne propozycje
ról. Najpierw zarabiali miliony,
które szybko znikały z ich konta
i zostawali z niczym. Joan widziała upadek wielu ludzi, którzy jeszcze kilka lat wcześniej błyszczeli na ekranach. Miała w zwyczaju nie zostawiać przyjaciół
w potrzebie. Opiekowała się swoim drugim mężem, który stracił
wszystko, a na dodatek został
sparaliżowany. Codziennie gotowała dla niego i dostarczała posiłki do jego domu. Wynajmowała
również dwie prywatne sale
w szpitalu, które oddała do użytku znajomych. Słynęła jednak ze
skromności, dlatego fakt ten wy-
szedł na jaw dopiero po jej śmierci. Działała praktycznie. Kiedy
jedna z jej znajomych zginęła
w wypadku, nie pytała jak może
pomóc rodzinie, bez wahania poinformowała, że zajmie się kilkumiesięcznym dzieckiem zmarłej.
Można by długo wymieniać sytuacje, w których Joan dowiodła że
jest dobrym człowiekiem. Jednak
to nie jest moim głównym celem.
Chciałam przede wszystkim pokazać, że gwiazda filmowa to nie
zawsze tylko sztuczny uśmiech.
Paulina Małota
29

Podobne dokumenty