Kto nam upiecze chleb, kto nam podzeluje buty
Transkrypt
Kto nam upiecze chleb, kto nam podzeluje buty
Kto nam upiecze chleb, kto nam podzeluje buty? 1z1 http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/2029020,35751,9191316.html?sms_... Kto nam upiecze chleb, kto nam podzeluje buty? Lucyna Róg 2011-03-03, ostatnia aktualizacja 2011-03-02 16:42:49.0 Za kilkanaście lat moŜe zabraknąć w Polsce piekarzy, cukierników, szewców i kaletników - alarmują dolnośląscy rzemieślnicy. Z roku na rok coraz mniej uczniów wybiera naukę tych i innych mniej popularnych zawodów. Dlaczego? Bo są inne - łatwiejsze i bardziej dochodowe. Jeszcze dziesięć lat temu Dolnośląski Cech Piekarzy i Cukierników szkolił około 700 uczniów rocznie. W tym roku zawodu piekarza uczy się tam zaledwie 26 osób, cukiernika - 147. - Jak tak dalej pójdzie, za kilka-kilkanaście lat piekarnie nie znajdą wykwalifikowanych pracowników - mówi Stanisław Kibało, właściciel piekarni we Wrocławiu i starszy cechu. - Bezrobocie jest duŜe, więc pewnie znajdzie się ktoś, kogo się na szybko przyuczy, ale to nie będą czeladnicy i mistrzowie zawodu, którzy znają się na wypieku chleba. Tak się nie da funkcjonować na dłuŜszą metę. Marian Noweta, właściciel piekarni i cukierni przy ul. Olszewskiego we Wrocławiu, moŜe przyjąć na praktykę trzech piekarzy i dwóch cukierników. Szkoli tylko dwóch piekarzy. - Po prostu nie ma chętnych i pewnie juŜ nie będzie - tłumaczy. - MłodzieŜ szuka łatwiejszego zawodu z lepszymi zarobkami. Podobnie jest w innych zawodach. Jerzy Czackowski, naczelnik ds. edukacji w Dolnośląskiej Izbie Rzemieślniczej, pokazuje ostatnie statystyki: - W całym regionie pod naszą opieką uczy się np. 20 dekarzy, zaledwie czterech krawców, dwóch monterów instalacji gazowych, trzech posadzkarzy i pięciu rzeźników-wędliniarzy. Nie szkolimy w tej chwili ani jednego szewca, kaletnika i glazurnika. Nie wiem, co będzie, kiedy starsi odejdą z zawodu. Pewnie za kilkanaście lat nie będziemy juŜ naprawiać butów, tylko od razu wyrzucać. Nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku szkolenia tapicerów. Izba ma w tym zawodzie 121 uczniów, podobnie jest ze ślusarzami (ponad 180 uczniów) i stolarzami (223). - Ale to i tak zdecydowanie za mało w skali całego regionu - zaznacza Czackowski. Problemów nie ma tylko z fryzjerami, mechanikami samochodowymi, a ostatnio takŜe w branŜy budowlanej. Zbigniew Ładziński, prezes Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej tłumaczy, Ŝe na te zawody panuje moda. - Warsztat samochodowy to dość dochodowy biznes, a w branŜy budowlanej duŜo łatwiej teraz o pracę. Pewnie tym kierują się młodzi ludzie. Na fryzjerstwo jest ogromny boom, bo to zawód, który nie wymaga ogromnych pieniędzy na start, a młodzi chcą szybko pójść na swoje. Rzemieślnicy mówią teŜ o niechęci rodziców, by w ogóle wysyłać dziecko na naukę zawodu. - Staramy się promować zawód piekarza i cukiernika, Ŝeby poprawić tę sytuację. W mojej piekarni robię dni otwarte. Opowiadamy teŜ w gimnazjach o naszej pracy. Co z tego, skoro nawet w szkołach panuje nastawienie, Ŝe szkoła zawodowa to coś gorszego - opowiada Stanisław Kibało. - Kilku dyrektorów nawet nie chce słyszeć o tym, Ŝe moglibyśmy się spotkać z uczniami. "Nie chcemy mieć nic wspólnego z zawodówkami" - słyszymy od nich. Rzemieślnicze cechy i izby martwią się, Ŝe sytuacja moŜe się jeszcze pogorszyć w związku z zainteresowaniem niemieckich zawodówek, by ściągnąć do siebie uczniów z ościennych krajów. - Ciągle odbieram telefony od rodziców, którzy pytają, jak moŜna dziecku załatwić naukę zawodu w Niemczech. Nawet tego nie komentuję. My w tym na pewno nie będziemy pomagać - mówi Czackowski. Aldona Urbańczyk-Kloc z Cechu Rzemiosł RóŜnych zwraca teŜ uwagę na inny problem: - Od września mają się skończyć przyznawane pracodawcom refundacje wynagrodzeń i składek ubezpieczeniowych dla młodocianych pracowników. Nie dość więc, Ŝe jest mało chętnych do nauki, to jeszcze rzemieślnikom będzie trudniej przyjmować tych, którzy chcą się uczyć. Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA 2011-03-04 11:40