Wywiad z Grażyną Wolszczak

Transkrypt

Wywiad z Grażyną Wolszczak
s
z
k
o
l
n
y
k
u
Grażyna Wolszczak
Pani ulubiony przedmiot w szkole?
GW - Język polski, literatura. Nie miałam żadnego
problemu, żeby czytać i coś napisać.
Kiedy skończyły się Pani marzenia związane z
weterynarią? Od kiedy chciała pani zostać
aktorką?
GW - Nigdy nie chciałam być aktorką. Z braku
pomysłu na życie zdawałam na psychologię. Na którą
zresztą się nie dostałam. Pamiętam, że w tym
okresie przyjechał Henryk Tomaszewski ze swoim
zespołem pantomimy do Gdańska. No i tak się
zachwyciłam, że koleżanka mnie namówiła, żebyśmy
pojechały, spróbowały się tam dostać. I tutaj był taki
pierwszy pomysł, że mogłabym w tym kierunku coś
robić.
Jak wspomina Pani pierwsze starcie z kamerą?
GW - Wszystko wygląda tak jak każda nowa
sytuacja. Stres na pewno. Każda nowa sytuacja jest
stresująca. Nie wiadomo, co się dzieje w dookoła.
Co jest dla Pani najtrudniejsze w kręceniu
filmu?
GW - To, że to trwa tak długo, to, że jest to
naprawdę długa i ciężka praca.
A jak wygląda kręcenie serialu? Ile trwa
kręcenie jednego odcinka?
GW - Serial to jest innego rodzaju praca, dlatego, że
wszystko robi się krótko, ustawia się światło, pracuje
się nad sceną. Szybciutko to wszystko trwa. To nie
jest tak wszystko uciążliwe. Duży film to jest
kompletnie inna bajka. I rzeczywiście, to jest wtedy
bardzo męczące.
Jak zacząć pracę aktora? Co trzeba umieć?
Gdzie pójść? Od czego zacząć?
GW - Trzeba się przygotować na egzamin do
szkoły teatralnej. W tym zawodzie trzeba
posiadać już to przysłowiowe „coś” w sobie.
Jak mamy w sobie odkryć to „coś”?
GW - trzeba znaleźć w sobie jakąś
motywację. Na pewno pierwsza motywacja
dla dziewczynek to jest jak się przebierają w
sukienki mamy i w wysokie obcasy - jest to
udawanie kogoś innego. Może dziewczynki
lubią się przebierać za królewny. To jest taka
pierwsza motywacja, żeby być kimś innym,
niż się jest, moim zdaniem jest to
wystarczające, aby zabrać się za uprawianie
tego zawodu.
Którą z postaci, którą Pani zagrała
uważa Pani za najciekawszą?
I dlaczego?
GW - Każda z ról, nad którą się obecnie
pracuje jest najważniejsza i człowiek skupia
się tylko na niej.
I wszystko, co było to było. Przynajmniej ja
mam taki charakter, że zajmuję się tym, co
jest teraz.
A tak z pozycji widza. Która
z odegranych ról przez panią zasługuje
na szczególną uwagę?
GW - To strasznie trudno powiedzieć. To widz
musi oceniać. Mi jest trudno patrzeć na
siebie i oceniać. Oglądam to, co robie i albo
to akceptuje - jest w porządku albo to jest
r
y
e
r
p
r
a
s
k
i
do niczego. Ja mam największy sentyment do "Gier
ulicznych". To jest taki film Krzysztofa Krauzego, w którym
ja nie miałam żadnego specjalnego wkładu, nie miałam
tam dużo do grania. Ale to jest cały czas najlepszy film, w
którym grałam.
Przy którym filmie praca sprawiała Pani najwięcej
przyjemności?
GW – To tak jak mówiłam, przy "Grach ulicznych". Na ogół
pracuje się przyjemnie. Tylko, że później nie da się tego,
co się chciało zobaczyć na ekranie. Więc dlatego mam taki
sentyment do tego filmu.
Czy w rzeczywistości jest Pani podobna do jakiegoś
bohatera, którego Pani grała?
GW - Tak. Do każdego. Do każdej postaci jestem podobna.
A serialowa Basia z „Na Wspólnej”?
GW - Serialowa Basia to może mniej, niezbyt ją lubię, bo
jest nudna. Ale każda z tych ról wygląda i reaguje tak jak
ja. To siłą rzeczy wszystkie te postaci są w jakiś sposób
podobne. Chyba, że człowiek dostaje rolę, której nie
zdarzyło mu się zagrać. Na przykład psychopaty. Takiej
roli, gdzie trzeba kompletnie zmienić osobowość.
Zagrałaby Pani taką rolę? Rolę psychopaty?
GW - Z przyjemnością. Każdy aktor by zagrał. Im więcej
ma do pokombinowania, tym to jest ciekawsze.
Jest Pani kojarzona z takimi "spokojniejszymi"
aktorami. Nie bałaby się Pani takiej przemiany
aktorskiej osobowości?
GW - Na tym polega ta praca. Zaryzykowałabym.
Podkładała Pani głos do filmów animowanych. Czy
taka praca jest ciekawsza, przyjemniejsza niż
występowanie przed kamerą?
GW - To są różne strony tego samego zawodu. Wszystko
to należy do zawodu aktora. Przyjemnie jest, Przyjemnie
jest, jak coś się dzieje innego, a nie w kółko to samo. Więc
fajnie, jak można grać i w filmie, i w teatrze, i w serialu, i
jeszcze popracować przy dubbingu. Zawsze coś się dzieje.
1
s
z
k
o
l
n
y
k
Czy trudno jest pogodzić życie prywatne z
czasochłonnym zawodem, jakim jest
aktorstwo?
GW - To jest różnie. Dlatego, że czasem
jest tak dużo pracy, że od świtu do nocy,
właściwie trudno jest znaleźć czas na coś
innego. Ale później z kolei jest dużo czasu i
jest spokojnie.
Jak reagują ludzie, kiedy spotykają Panią
na ulicy?
GW - Naprawdę miło. To jest bardzo
przyjemne dla mnie - być rozpoznawalnym. Są
ludzie życzliwi, pomocni. Chcą zawsze pomóc w
jakiś sytuacjach.
A jak jest Pani na przykład na zakupach,
to czy ludzie podchodzą do Pani, „co
chwilę"
i proszą o autograf?
GW - Czasem podchodzą, ale to nie jest znowu
takie uciążliwe.
W obecnej chwili wybrałaby Pani inny
zawód, czy zostałaby Pani przy
aktorstwie?
GW - Zostałabym przy swoim zawodzie.
Jak Pani wspomina początki pracy w
serialu Michała Tomali? Jak wygląda
wasza współpraca? Przecież gracie
serialową rodzinę Brzozowskich.
GW - W porządku, Michał został wybrany z
castingu. Z resztą do "Na Wspólnej" to był
casting dosłownie dla wszystkich. I to bardzo
żmudny, długi, wieloetapowy. Taki, że odpadali
z jakiejś grupy, potem znowu (…). Castingi nie
dotyczyły tylko dzieci. Bo wtedy Michał był
jeszcze dzieckiem. Ale całej obsady. I szczerze
mówiąc, nie wiem, jak to wyglądało, bo się
tym nie interesowałam. Spotkaliśmy się
dopiero na planie – jako ta cała nasza wybrana
rodzina. No wiedziałam jedynie, że Michał gra
w teatrze w Piasecznie.
A jak Michał zachowywał się przed
kamerą? Przecież to było jego pierwsze
starcie. Jak go Pani postrzegała z pozycji
profesjonalnego aktora?
GW - Już w czasie tego castingu są wybierani
ludzie pod kątem tego, że coś już wcześniej
przeżyli z aktorstwem. Bo to było wskazane, że
on był uroczym rudzielcem i piegowatym. No,
ale oprócz tego musiał umieć coś prawdziwie
powiedzieć. I właśnie kontakt z kamerą to on
już miał podczas tych castingowych spotkań.
Ma Pani jakąś życiową maksymę?
GW - "Żyj i daj żyć innym". Czyli bądź otwarty
dla innych ludzi i na to, co się dzieje w około.
KP - Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali Paulina Tylicka(na zdjęciu)
i Piotr Pietrzak
u
r
y
e
r
p
r
a
s
k
i
Kultura, najbardziej żywotna i plastyczna,
a jednocześnie najbardziej trwała i stabilna tkanka
ludzkiej aktywności. Decyduje o jednostkowej i zbiorowej
tożsamości, jest środowiskiem społecznej komunikacji. Kultura jest
przedmiotem presji ze strony wielorakich sił, wystarczy wspomnieć
promowaną przez rynek komercjalizację czy homogenizację będącą
jednym ze skutków globalizacji. Dziś jednak niewątpliwie jednym z
najważniejszych czynników zmiany są nowe, cyfrowe technologie
porozumiewania się. Wszechobecne komputery, powszechność internetu i
oczywistość telefonii komórkowej zmieniają radykalnie kontekst
funkcjonowania kultury. Artyści otrzymują nowe, niezwykłe narzędzia
twórczej ekspresji. Odbiorcy zyskują nowe możliwości uczestnictwa w
kulturze. Menedżerowie kultury sprostać muszą nowym formom
zarządzania i dystrybucji, odpowiedzialni za przemysł kultury odkrywają,
że sprawdzone modele biznesowe coraz szybciej tracą ważność. Przed
kierującymi polityką kulturalną wyłania się nowy świat, w którym tak
fundamentalne pojęcia, jak twórczość, dziedzictwo i kulturowa
suwerenność wymagają ponownej interpretacji.
W dniach 6 – 7 grudnia w Pałacu Kultury i Nauki odbyła się dwudniowa
konferencja organizowana przez Polskie Wydawnictwo Audiowizualne pt.
"Kultura 2.0. Media - sztuka - dziedzictwo. Cyfrowy wymiar przyszłości".
Celem projektu „Kultura 2.0” jest obserwowanie i dyskusja zachodzących
przemian, analiza ich potencjalnych skutków dla rozwoju kultury w ogóle,
a w szczególności kultury w Polsce.
Konferencja skierowana była do szeroko rozumianego środowiska kultury
– twórców, menedżerów, przedstawicieli mediów i przemysłu kultury, osób
odpowiedzialnych
za
politykę
kulturalną,
przedstawicieli
firm
technologicznych uczestniczących w konwergencji, a także osób
zainteresowany jej tematyką. Jednak każdy, kto po prostu interesuje się
dziennikarstwem, a także mediami i ich przeszłością na pewno byłby nią
zainteresowany.
Konferencja składała się z nurtu głównego, skomponowanego z czterech
bloków tematycznych oraz dwóch nurtów warsztatowych. Tematami
wiodącymi nurtu głównego były: konwergencja, dziedzictwo, twórczość i
uczestnictwo, przyszłość. Sesje warsztatowe poświęcone były takim
zagadnieniom,
jak:
dziennikarstwo
cyfrowe,
prawa
autorskie,
partycypacyjne modele twórczości, animacja komputerowa i film,
marketing kultury w dobie Internetu. Podczas konferencji wykłady
prowadzili m.in. Paul Gerhardt (kierownik projektu Creative Archive w
BBC), Andrzej Sapkowski czy prof. Henry Jenkins (Massachusetts
Institute of Technology, USA). W czasie konferencji zaprezentowane
zostały: największy polski projekt multimedialny – gra komputerowa „The
Wicher” ( „Wiedźmin”) i projekt Internetowego Polskiego Słownika
Biograficznego.
Podczas konferencji można było poznać odpowiedzi na następujące
pytania:
• Jaka przyszłość czeka media?
• Jak
będziemy
tworzyć
i
uczestniczyć
w
kulturze?
Jak tworzyć i pielęgnować cyfrowe dziedzictwo kulturowe?
•
Jak zarządzać kulturą?
• Jak prowadzić politykę kulturalną?
Moim zdaniem najciekawszym z poruszanych tematów było „Creative
Archive: otwarty dostep do treści w BBC”, a także spotkanie z Andrzejem
Sapkowskim i wykład na temat sukcesu, jaki osiągnął „Wiedźmin” w
Polsce
i na świecie.
Następna konferencja odbędzie się za rok. Zachęcam
wszystkich do wzięcia w niej udziału.
Paulina Tylicka
2

Podobne dokumenty